Pamiętam, gdy w szkole podstawowej miałam zeszyt z napisem "Dziś nie robię nic". Długo się nad nim zastanawiałam, aż uznałam że musi być to tekst motywacyjny.
Juliusz J. Herlinger jako swoją alternatywę dla samochodu zaproponował "samojazd". Mnie się osobiście podoba, wszakże przyrostek "-jazd" jest już w słowie "pojazd". Tak więc jak ktoś powie, że mówi się "samochód", bo w przeciwnym razie mówilibyśmy "samojezd", co za bardzo by się kojarzyło ze słowem "samojedź", czyli "ludożerca", to nie czuję się przekonany.
Dawno temu na matematyce nauczyciel raz mnie zapytał, gdy jakoś zamyśliłem się nad rozwiązaniem zadania: - Marian, coś się nie zgadza? - Nie, nic. - Nic się nie zgadza? 😅
Gdy zacząłem uczyć się japońskiego moja radość była bezgraniczna, gdy dowiedziałem się, że tam również korzysta się z podwójnych zaprzeczeń dokładnie tak jak po polsku.
Najgorsze jest to, że np. właśnie "nikt mnie nie lubi" może zostać zamienione (może?) z "wszyscy mnie nie lubią". Wydaje mi się że powszechnie te dwa zdania uznaje się za identyczne pod względem sensu (mylę się?), co jest zastanawiające ze względu na to, że ten sens się nie zmienia przy zmianie 'nikogo' na przeciwieństwo - 'wszystkich'.
Istnieje też w polskim zaprzeczenie czasu przyszłego w znaczeniu niezaprzeczonego czasu przeszłego: Szła sobie spokojnie i jak się nie przewróci! = Szła sobie spokojnie i się przewróciła
Świetny film! Dziękuję. Żart na końcu wyborny! Podwójne zaprzeczenie spotkałam także we włoskim. Zdanie "Nie mam nic" ma identyczną budowę po włosku: "Non ho niente". Włosi są jednak mniej konsekwentni, bo już zdanie "Nikt nie ma [czegoś]" brzmi "Nessun ha" - przeczenia przed czasownikiem brak! 🤷 Do zaś!
Podwójne zaprzeczenie jest tak naprawdę dosyć powszechne, w portugalskim czy hiszpańskim też takie coś funkcjonuje, wcześniej tutaj ktoś wspomniał o japońskim. Pojedyncze jest chyba stosunkowo świeżym pomysłem, co można wywnioskować z różnicy między niderlandzkim a afrikaans. W niderlandzkim kiedyś występowało podwójne ale zaniknęło, jest ono natomiast nadal obecne w afrikaans - bo afrikaans jest takim trochę skansenem językowym i stanowi obraz języka niderlandzkiego jakim mówili Holendrzy w czasach gdy zaczęli kolonizować Południową Afrykę 😀 Podczas gdy w Holandii niderlandzki rozwijał się w swoim tempie, w Południowej Afryce trochę się zatrzymał na tamtym etapie (choć oczywiście też się rozwijał po swojemu - np. poprzez liczne zapożyczenia których nie ma w niderlandzkim). Nieco podobnie jest z portugalskim w Brazylii i z amerykańską odmianą angielskiego :3 zwłaszcza jeśli chodzi o wymowę.
Francuski ma dwuczłonowe zaprzeczenie ,,ne + czas. + pas", gdzie "pas" zmienia się czasem w inne słowo np. nigdy to będzie ,,ne + czas. + jamais". Ma to jakieś drobne podobieństwo do polskiego
Podwójne przeczenie występuje nie tylko w językach słowiańskich, ale generalnie w indoeuropejskich. Wbrew pozorom, w angielskim też, choć może niekoniecznie w standardowej wersji języka, skąd - o ile wiem - zostało wyrugowane sztucznie. Polecam np. taki fragment z piosenki "Ain't Got No, I Got Life" z musicalu Hair: Ain't got no home, ain't got no shoes Ain't got no money, ain't got no class Ain't got no friends, ain't got no schooling Ain't got no wear, ain't got no job Ain't got no money, no place to stay Ain't got no father, ain't got no mother Ain't got no children, ain't got no sisters above Ain't got no earth, ain't got no faith Ain't got no touch, ain't got no god Ain't got no love Ain't got no wine, no cigarettes Ain't got no clothes, no country No class, no schooling No friends, no nothing Ain't got no god Ain't got one more
To prawda, jako ludzie nie jesteśmy do końca logiczni i racjonalni (psychologia dowodzi), więc nasz język też nie powinien. Z drugiej strony widzę duży sens w podwójnym zaprzeczeniu. To dlatego, że „nie” może się łączyć z poszczególną częścią zdania lub cały zdaniem. Rozważmy: nie nie umiem, tylko mi się nie chce. Pierwsze nie przeczy całe zdanie, a drugie tylko „umiem”. To pozwala nam wyrażać głębsze zależności między faktami i intencjami. Sam postrzegam, że „nie mam” to nie tylko to, że nie mam. Manie i niemanie to dwie różne czynności i dlatego nie mogę mieć niczego. Nic mogę nie mieć, ale mogę nie mieć pieniędzy, ale mieć telefon. Dlatego i „nic” i „nie” są potrzebne. :) Pojawiło się tam też „niegdzie” i tu musze zwrócić ci uwagę, że „niegdzie” znaczy coś zupełnie coś innego niż „nigdzie”, bo „nie” to nie samo co „ni”. W języku polskim nie jest już to tak jasne jak w rosyjskim (nie zwrócilem na to uwagi póki go nie poznałem). Nieco to coś, a nico to nic. iekiedy to nie nigdy. Tak samo, niegdzie (wciąż pojawiające się w wyrażeniu gdzie niegdzie) to gdzieś. A może to rusycyzmy? Nie mam pojęcia.
Mateuszu, przy okazji newsa Demi Lovato o tym, że jest osobą niebinarną, pojawiło się mnóstwo tekstów po polsku, których autorzy używali form neutralnych typu „zrozumiałom”. Chętnie posłuchałbym na ten temat, taka luźna sugestia.
Czekałam długo na taki odcinek i czuję, że teraz będę mogła zabłysnąć w towarzystwie😆 Żart przedni i chętnie przekazałabym go dalej, ale najpierw muszę się nauczyć jak go powtórzyć😅 Miłego wieczoru dla Ciebie i wszystkich czytających komentarze❤️
To prawda, angielski jest bardziej nielogiczne niż logiczny, do tego tona czasowników frazowych, nie idzie tego ogarnąć bez lat praktyki. Wg mnie podstawy angielskiego i czasy to pestka ale jesli chodzi o realne i wg nich poprawne porozumiewanie się to jakaś masakra.
@@Terrus_38 to jeszcze zależy czy masz na myśli "depends" czy "care about", jeśli depends, to w tym znaczeniu leży i zależy możnaby etymologicznie wytłumaczyć, natomiast w znaczeniu "care about" to już ciężej coś wydumać..
po japońsku też jest podwójna negacja: - 何もない (nanimo nai) - nic nie ma - 誰もいない (daremo inai) - nikogo nie ma - 誰も私のこと好きじゃない (daremo watashi no koto suki janai) - nikt mnie nie lubi - 何も欲しくない (nanimo hoshiku nai) - nic nie chcę tutaj mechanizm jest bardzo prosty, dodając も (mo) robiny z kogoś nikogo: - dare - kto ale daremo - nikt - nani - coś ale nanimo - nic - doko - gdzie ale dokonimo - nigdzie a forma ない (nai) albo いない (inai) pochodzi od czasowników aru (rzeczy nieożywione) i iru (rzeczy ożywione) oznaczających być, istnieć, albo po prostu negację także, jak widać, nawet tak odległy język od polskiego ma cechy wspólne
Niby tak, ale morfologicznie nic nie wskazuje na przeczenie w japońskich słowach. W staro-japońskim 何も oznaczało głównie "wszystko" (kobun.weblio.jp), lecz w obecnym języku przyłącza się do niego jedynie forma negatywna. Samo 何も faktycznie może oznaczać "nic" w odpowiedzi na pytanie, ale możliwe, że jest to forma eliptyczna, z domyślnym czasownikiem w formie przeczącej. (EDIT: chociaż podobnie można argumentować w przypadku polskiego) Tak czy siak, jest to trochę inaczej niż w polskim, gdzie "nic" i "nikt" są morfologicznie bliskie do partykuły negującej "nie" i prawdopodobnie (nie jestem etymologiem, więc ręki nie dam uciąć) etymologicznie też są związane z "nie".
"Już ci wyjaśniam, dlaczego tak jest. Usiądź wygodnie, bo to może cię zaskoczyć. Język polski jest językiem źródłowym, kodem samego Stwórcy, zawierającym klucz do manifestacji. W manifestacji nie używa się słowa 'nie'. Kiedy mówisz 'nie chcę być biednym', Wszechświat słyszy 'chcę być biednym'. Dlatego w języku polskim stosuje się podwójne zaprzeczenie, np. gdy mówisz 'nigdy nie będę biedny', oznacza to 'nigdy będę biedny', czyli w rzeczywistości zawsze będę bogaty."
Spanish is even quirkier regarding double negation: whether you need it or not depends on word order. E.g.: "Nadie (nikt) me (mnie) quiere (kocha)" is the same as "No (nie) me (mnie) quiere (kocha) nadie (nikt)" x) Dzięki za twoje super filmiki!
Świetne wideo! Dla mnie (jestem Niemką) język polski jest logiczny, tylko negacja😵 nie ma sensu. Ale wiem, że Polacy myślą tak samo z języka niemieckiego. Pozdrawiam z Berlina ☘️☘️
Znam ten dowcip, ale z zakończeniem "Ta, jasne...". Swoją drogą, w angielskim funkcjonuje analogiczny, o tym, że podwójne zaprzeczenie daje potwierdzenie, ale podwójne potwierdzenie nie daje zaprzeczenia. Głos z tyłu sali: Yeah, sure...
Moja hipoteza w kwestii tego, dlaczego mówimy raczej "czego to ludzie nie wymyślą", zamiast np. "co to ludzie wymyślą": O ile mi wiadomo, tak się mówi, jak ktoś zrobił coś zaskakującego. A więc nabiera się wrażenia, że ludzka pomysłowość jest tak wielka, że powinniśmy się raczej zastanawiać, czego człowiekowi nie uda się wymyślić, gdyż będzie to lista krótsza niż lista rzeczy, które ludzie będą jeszcze mogli wymyślić.
1:07 - najśmieszniejsze w tym kontekście jest to, że we współczesnej polszczyźnie istnieje słowo *nieco* (dziwnie przypominające ową konstrukcję "ni + co" która miała się przekształcić w słowo "nic"), które jednak nie stanowi synonimu dla wyrażenia całkowitego braku lecz jest raczej odpowiednikiem słowa "trochę" 😊
Faktycznie! Nie zwróciłem na to uwagi. Sprawdziłem w słowniku i okazuje się, że „nieco” powstało z połączenia „co” oraz „ne”, który tworzył nieokreślone zaimki i przysłówki zaimkowe. Ciekawe! 😉
Podwójne zaprzeczenie występuje nie tylko w języku polskim, ale i np. we włoskim czy francuskim. Np.: Po francusku domyślnie zaprzeczenie się tworzy, otaczając czasownik (w przypadku czasowników zwrotnych - zaimek zwrotny i czasownik posiłkowy, a w czasach złożonych - czasownik posiłkowy) aż dwiema partykułami przeczącymi - "ne" i "pas" (np. "Je n'appelle pas" - "nie wołam", "Je n'ai pas appellé" - "nie wołałem", "Je ne m'appelle pas" - "Nie nazywam się", "Je ne m'ai pas appellé" - "Nie nazywałem się"). Z kolei słów "jamais" (nigdy), "rien" (nic) czy "aucun" (żaden) używa się zamiast "pas", np. "Je n'était jamais ici" - "Nigdy tu nie byłem" "Je n'ai rien" - "Nie mam nic" "Je n'en vu aucun" - "Nie widziałem żadnego z nich" Do tego jeszcze "pas" może być zastąpione przez np. "personne" ("osoba", ale też, zwłaszcza w połączeniu z "ne", "nikt") i "que" (różne rzeczy, np. "co" jako zaimek względny, "że" czy też "niż", a w zaprzeczeniu również "tylko", np. "Il n'est qu'une armoire" - "To tylko szafa"), ale - przynajmniej z tego, co wymieniłem - nie są to słowa, które same z siebie oznaczają zaprzeczenie, tylko kontekstowo. Z kolei po włosku mamy np. "non avere mai paura", czyli "nigdy się nie bój" (a dosłownie "nigdy nie miej stracha", analogicznie do np. niemieckiego czy francuskiego właśnie).
Dzięki za zrobienie odcinka na ten temat. Kiedyś właśnie się zastanawiałem dlaczego nie mówimy tak jak np. w języku angielskim „tu jest nic”, tylko „tu NIE ma NIC”, czyli „tu jest wszystko?”.
Bardzo lubię Twoje odcinki - sama jestem językoznawczynią, więc na ogół znam te ciekawostki, ale jesteś bardzo charyzmatyczny i przyjemnie mi Ciebie słuchać 😊 Może nagrałbyś odcinek o feminatywach? O tym, jak to wyglądało kiedyś, a jak teraz, skąd się bierze niechęć do ich używania i przekonanie, że "dziwnie brzmią". Myślę, że to dość modny ostatnio temat :D
Co do angielskiego i zaprzeczenia pojedynczego, to ponoć (tak ktoś mi opowiadał, osobiście nie czytałam) w książce "Alicja po drugiej stronie lustra" Lewisa Carolla jest taka sytuacja, że Alicja patrzy w lustro i mówi "I see nobody" po czym ktoś (już nie pamiętam kto) mówi coś w stylu, że jak możesz widzieć nikogo?
Z tą "logicznością" jest jednak, jak mi się wydaję, inny problem. Otóż mówiąc "logiczny" mamy lub możemy mieć dość często na myśli, o ile uczyliśmy się w szkole logiki, "prostą" logikę rachunku zdań, którego składnia to zmienne zdaniowe (p,q,r...), funktory (koniunkcja, alternatywa, równoważność, implikacja logiczna itd.), znaki pomocnicze (np. nawiasy), definicje i... to wszystko z rzeczy najważniejszych. Tak przedstawiona "logiczność", dodatkowo spłaszczona do nieformalnego rozumienia co najwyżej kilku dwuelementowych relacji (zasady sprzeczności, wyłączonego środka czy negacji) nie może w żaden sposób adekwatnie ujmować tak skomplikowanego tworu jakim jest język. Można wręcz powiedzieć, iż ocenom "logiczności" bądź "nielogiczności" określonych zdań odpowiada logika, która, z perspektywy logiki jako nauki ścisłej, logiką nie powinna być nazywana, a jeśli, to jakąś jej prymitywną lub głęboko naiwną odmianą. Myślę, że argument "logiczności" ma w języku potocznym charakter tylko, choć w niektórych sytuacjach "aż", retoryczny. W toku rozmowy, wymiany zdań, dążenia do szybkiego zrozumienia danego sensu, itp. mówimy "to jest nielogiczne", próbując wyrazić bądź to niezrozumienie, bądź wydać krytyczną opinię na jakiś temat. Droga powstania w języku polskim podwójnego zaprzeczenia i samo podwójne zaprzeczenie nie tylko nie muszą być nielogiczne, wręcz odwrotnie, mogą odsłaniać skomplikowane meandry logiki, której pojęcie wymaga znajomości bardzo wielu mechanizmów, działających w każdym aspekcie i ściśle logicznie.
"Nikt go nienawidzi" - czyli, że A: "każdy/nikt go nie znosi" czy, że B: "nie ma nikogo, kto by go nienawidził"? Bezpieczniej do opcji A byłoby powiedzieć "Każdy go nienawidzi", a do opcji B "Żaden go nienawidzi(?)", chyba xd
Jakiś czas temu tym tematem wywołałam burze mózgów na polskim. Pani nie wiedziała o co chodzi, ja z resztą też xD. Najwidoczniej tak to weszło w krew, że nawet sie o rym nie myśli. A swoja droga czy wyrażenie "bynajmniej nie pozwole ci tego zrobić" też bedzie podwójna negacją?
@@Mateusz_Adamczyk ciekawe, że to akurat schody zostały - na górze można znaleźć się tylko wchodząc po tej konstrukcji, natomiast na dół można równie dobrze spaść, więc wschody wydają się być ważniejsze 😅
Hej, mógłbyś zrobić odcinek o zasadach interpunkcji? W szkole nigdy nie kładziono na to aż takiego nacisku, więc nadal nie wiem w wielu sytuacjach jak coś oprzecinkować (+ do tego dochądzą wszystkie oboczności itp.). Zazwyczaj stawiam przecinki tam, gdzie mam przerwę w myśleniu, ale czasem tak szybko myślę, że nawet przecinek wydaje mi się zbędny xd. Innym razem za dużą pauzę odczuwam pomiędzy stwierdzeniami, żeby nie postawić tam przecinka. Wiem na przykład, że przed "lub" się nie stawia przecinków, ale w mowie wydaję mi się, że to zawsze tu pojawia się pauza u mówiącego, czego nie da się zaznaczyć w piśmie i co zawsze mi autokorekta poprawia.
W Zamościu i okolicach (woj. lubelskie) mówią: „dawno Cię widziałem” albo „dawno już byłem w kinie”. Bardzo dziwnie to brzmi 🙃 Czy jeszcze gdzies w Polsce występuje taki regionalizm?
Trzeba sobie zadać pytanie. Czy język polski musi być logiczny? Ba, jest nawet przez to możemy sobie pozwolić na sporą plastyczność. O tym problemie również wspomniał Emil Cioran, który zauważył, że odkąd przerzucił się z języka rumuńskiego na język francuski, to ciężej mu było w tym francuskim tworzyć. Chodziło mu o charakterystyczną precyzyjność języka francuskiego i plastyczność języka rumuńskiego.
Czy francuski aby na pewno jest taki precyzyjny? No bo spójrzmy: - Jedno słowo na "kraść" i "latać"... - ... na "macochę" i "teściową"... - ... na "liść" i "kartkę"... Do tego cała masa homofonów (z różną pisownią) i słów, których znaczenie zmienia się wraz z rodzajem.
Angielski jest „logiczny”, bo go sztucznie ulogiczniono w oświeceniu. Kiedyś podwójne przeczenie było powszechne, dziś zostało tylko w mowie potocznej.
Co ciekawe, odnosząc się do języka angielskiego i "braku podwójnego zaprzeczenia", mówimy wyłącznie o podręcznikowym języku angielskim. Bo jak zauważymy, w slangu i mowie codziennej, podwójne zaprzeczenia też występują, szczególnie jeżeli spojrzymy na slang afroamerykański. "I don't have anything with me" "I didn't do nothing". "He isn't no musician". A szczególnie widać to przy słowie "ain't", po którym bardzo często występuje wyraz "no". "She ain't no fool" - she is not no fool? Dwa zaprzeczenia, jedno po drugim? Może jednak podwójne zaprzeczenie nie jest wyłącznie wymysłem Słowian
Dobry, wartościowy materiał ❗ 🙂 Dodam od siebie, że nienegująca negacja potrafi wystąpić ze względu na kontekst sytuacyjny. I tak austriacki Filozof Ludwig Wittgenstein, który tworzył we wspomnianej przez Pana Mateusza angielszczyźnie. na początku swoich notatek zatytułowanych "Rozważania o religii" pisze mniej więcej tak: "Myślicie, że gdy wyrażam niewiarę w sąd ostateczny, to przeczę? Wyobraźcie sobie, że siedzimy w okopie, właśnie nadlatuje bombowiec wroga, a ja mówię, że nie wierzę w to, co się dzieje. I co dalej myślicie, że przeczę?" 😎 A jeśli kogoś interesuje większa dawka filozofii, to zapraszam do siebie, ostatnio wrzuciłem obszerny film o kwestii sokratejskiej. Pokazuję, że wbrew obiegowym opiniom, różnym popularyzatorom filozofii, historycy ludzkich poszukiwań mądrości, nie są w stanie ustalić poglądów Sokratesa. 🙂
W hiszpańskim jest jeszcze śmieszniej, bo czasami się używa podwójnej negacji, a czasami nie. Zależy od tego jak ułożymy zdanie. Nikt tego nie widzi. Nadie lo ve. Nie widzi tego nikt. No lo ve nadie. Albo jakoś tak to było 😅 Sam sie trochę w tym gubię, więc zwykle staram się składać zdania z pojedynczym zaprzeczeniem. 😂
Czy to prawda, że za czasów II RP były podchody do wprowadzenia słowa samojedź, ale to nie przeszło, bo się za bardzo kojarzyło z samojadem, czyli kanibalem, ludojadem?
Tego nie wiem, ale na pewno było wiele propozycji wprowadzania (zastępowania) słów, więc to bardzo prawdopodobne. Gazety ogłaszały nawet konkursy na słowa. Zbieram te materiały i kiedyś zrobię o tym odcinek. 😉
Ależ się na końcu zaśmiałam! Przy okazji nie znalazłby się może czas na rozwinięcie jakoś tego tematu pod względem filozofii? To może być dosyć ciekawe
Samojezd? Oczywiście. Przecież przez bardzo krótki czas funkcjonowały w polskim trzy rzeczowniki utworzone zgodnie z jednym, logicznym schematem, a mianowice: samojezd, samolot, samopływ. I komu to przeszkadzało? Czy słowa samochód, samolot i statek są pod jakimś względem (językowym) od nich lepsze? Wątpię. Ale tego już nie cofniemy. Pozdrawiam
@@Mateusz_Adamczyk To powinni zbadać JĘZYKOZNAWCY. Przypuszczam, że zaważyły jakieś pozamerytoryczne czynniki, tak jak w przypadku niektórych zasad wprowadzonych na mocy (czasem krytykowanej) reformy ortografii z 1936 roku.
@@Mateusz_Adamczyk przepraszam, czy mógłby Pan uprzejmie załączyć linki, bo te, które wysłałam swoim uczniom są nieaktywne :( Sama mam problem ze znalezieniem filmów nawet po nazwie kanału. Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Pamiętam, gdy w szkole podstawowej miałam zeszyt z napisem "Dziś nie robię nic". Długo się nad nim zastanawiałam, aż uznałam że musi być to tekst motywacyjny.
Każdy potrafi robić coś. Sztuką jest robić nic:)
"Nic" jest niebytem czyli czymś co nie istnieje a zostało nazwane więc "nic" można tylko nie robić bo robić można coś.
Juliusz J. Herlinger jako swoją alternatywę dla samochodu zaproponował "samojazd". Mnie się osobiście podoba, wszakże przyrostek "-jazd" jest już w słowie "pojazd". Tak więc jak ktoś powie, że mówi się "samochód", bo w przeciwnym razie mówilibyśmy "samojezd", co za bardzo by się kojarzyło ze słowem "samojedź", czyli "ludożerca", to nie czuję się przekonany.
Dawno temu na matematyce nauczyciel raz mnie zapytał, gdy jakoś zamyśliłem się nad rozwiązaniem zadania:
- Marian, coś się nie zgadza?
- Nie, nic.
- Nic się nie zgadza? 😅
Gdy zacząłem uczyć się japońskiego moja radość była bezgraniczna, gdy dowiedziałem się, że tam również korzysta się z podwójnych zaprzeczeń dokładnie tak jak po polsku.
Jest jeszcze w polszczyźnie podwójne potwierdzenie, które wbrew zasadom logiki oznacza zaprzeczenie: "Dobrze, dobrze!"
Najgorsze jest to, że np. właśnie "nikt mnie nie lubi" może zostać zamienione (może?) z "wszyscy mnie nie lubią". Wydaje mi się że powszechnie te dwa zdania uznaje się za identyczne pod względem sensu (mylę się?), co jest zastanawiające ze względu na to, że ten sens się nie zmienia przy zmianie 'nikogo' na przeciwieństwo - 'wszystkich'.
Istnieje też w polskim zaprzeczenie czasu przyszłego w znaczeniu niezaprzeczonego czasu przeszłego:
Szła sobie spokojnie i jak się nie przewróci! = Szła sobie spokojnie i się przewróciła
🤯🤯🤯
uwieeeelbiam
Świetny film! Dziękuję. Żart na końcu wyborny! Podwójne zaprzeczenie spotkałam także we włoskim. Zdanie "Nie mam nic" ma identyczną budowę po włosku: "Non ho niente". Włosi są jednak mniej konsekwentni, bo już zdanie "Nikt nie ma [czegoś]" brzmi "Nessun ha" - przeczenia przed czasownikiem brak! 🤷 Do zaś!
Podwójne zaprzeczenie jest tak naprawdę dosyć powszechne, w portugalskim czy hiszpańskim też takie coś funkcjonuje, wcześniej tutaj ktoś wspomniał o japońskim.
Pojedyncze jest chyba stosunkowo świeżym pomysłem, co można wywnioskować z różnicy między niderlandzkim a afrikaans. W niderlandzkim kiedyś występowało podwójne ale zaniknęło, jest ono natomiast nadal obecne w afrikaans - bo afrikaans jest takim trochę skansenem językowym i stanowi obraz języka niderlandzkiego jakim mówili Holendrzy w czasach gdy zaczęli kolonizować Południową Afrykę 😀 Podczas gdy w Holandii niderlandzki rozwijał się w swoim tempie, w Południowej Afryce trochę się zatrzymał na tamtym etapie (choć oczywiście też się rozwijał po swojemu - np. poprzez liczne zapożyczenia których nie ma w niderlandzkim). Nieco podobnie jest z portugalskim w Brazylii i z amerykańską odmianą angielskiego :3 zwłaszcza jeśli chodzi o wymowę.
Moją zmorą w każdym języku są pytania przeczące. Nigdy nie wiem jak na nie odpowiedzieć
Francuski ma dwuczłonowe zaprzeczenie ,,ne + czas. + pas", gdzie "pas" zmienia się czasem w inne słowo np. nigdy to będzie ,,ne + czas. + jamais". Ma to jakieś drobne podobieństwo do polskiego
We francuskim jest to „si”, które działa trochę logiczniej. Ale to prawda. Odpowiedź na pytanie przeczące jest, znowu, nieintuicyjna.
Przykłady:
Czy nie robisz tego?
- Tak. (potwierdzenie przeczenia, "Nie robię tego")
- Nie (zaprzeczenie przeczenia, "Robię to").
ja teraz też mam problem XD
@@logicvegetariantv3234 ejj bo ja bym odpowiedziała odwrotnie XDDD
Nie robisz tego?
Nie (w sensie NIE, nie robię)
Podwójne przeczenie występuje nie tylko w językach słowiańskich, ale generalnie w indoeuropejskich. Wbrew pozorom, w angielskim też, choć może niekoniecznie w standardowej wersji języka, skąd - o ile wiem - zostało wyrugowane sztucznie. Polecam np. taki fragment z piosenki "Ain't Got No, I Got Life" z musicalu Hair:
Ain't got no home, ain't got no shoes
Ain't got no money, ain't got no class
Ain't got no friends, ain't got no schooling
Ain't got no wear, ain't got no job
Ain't got no money, no place to stay
Ain't got no father, ain't got no mother
Ain't got no children, ain't got no sisters above
Ain't got no earth, ain't got no faith
Ain't got no touch, ain't got no god
Ain't got no love
Ain't got no wine, no cigarettes
Ain't got no clothes, no country
No class, no schooling
No friends, no nothing
Ain't got no god
Ain't got one more
To prawda, jako ludzie nie jesteśmy do końca logiczni i racjonalni (psychologia dowodzi), więc nasz język też nie powinien. Z drugiej strony widzę duży sens w podwójnym zaprzeczeniu. To dlatego, że „nie” może się łączyć z poszczególną częścią zdania lub cały zdaniem. Rozważmy: nie nie umiem, tylko mi się nie chce. Pierwsze nie przeczy całe zdanie, a drugie tylko „umiem”. To pozwala nam wyrażać głębsze zależności między faktami i intencjami. Sam postrzegam, że „nie mam” to nie tylko to, że nie mam. Manie i niemanie to dwie różne czynności i dlatego nie mogę mieć niczego. Nic mogę nie mieć, ale mogę nie mieć pieniędzy, ale mieć telefon. Dlatego i „nic” i „nie” są potrzebne. :)
Pojawiło się tam też „niegdzie” i tu musze zwrócić ci uwagę, że „niegdzie” znaczy coś zupełnie coś innego niż „nigdzie”, bo „nie” to nie samo co „ni”. W języku polskim nie jest już to tak jasne jak w rosyjskim (nie zwrócilem na to uwagi póki go nie poznałem). Nieco to coś, a nico to nic. iekiedy to nie nigdy. Tak samo, niegdzie (wciąż pojawiające się w wyrażeniu gdzie niegdzie) to gdzieś. A może to rusycyzmy? Nie mam pojęcia.
Mateuszu, przy okazji newsa Demi Lovato o tym, że jest osobą niebinarną, pojawiło się mnóstwo tekstów po polsku, których autorzy używali form neutralnych typu „zrozumiałom”. Chętnie posłuchałbym na ten temat, taka luźna sugestia.
Znam ten dowcip, który pojawił się na końcu odcinka, ale i tak się zaśmiałam :D
Czekałam długo na taki odcinek i czuję, że teraz będę mogła zabłysnąć w towarzystwie😆 Żart przedni i chętnie przekazałabym go dalej, ale najpierw muszę się nauczyć jak go powtórzyć😅 Miłego wieczoru dla Ciebie i wszystkich czytających komentarze❤️
Serdeczności! 😉
Tak, angielski jest bardzo logiczny... zwłaszcza zasady wymowy słów:)
Właśnie 😅
To prawda, angielski jest bardziej nielogiczne niż logiczny, do tego tona czasowników frazowych, nie idzie tego ogarnąć bez lat praktyki. Wg mnie podstawy angielskiego i czasy to pestka ale jesli chodzi o realne i wg nich poprawne porozumiewanie się to jakaś masakra.
@@usdrealmano9897 Polski też ma coś w stylu czasowników frazowych - co ma wspólnego "zależeć" z "leżeć"?
@@Terrus_38 to jeszcze zależy czy masz na myśli "depends" czy "care about", jeśli depends, to w tym znaczeniu leży i zależy możnaby etymologicznie wytłumaczyć, natomiast w znaczeniu "care about" to już ciężej coś wydumać..
@@usdrealmano9897 Ja mówiłem o polszczyźnie.
po japońsku też jest podwójna negacja:
- 何もない (nanimo nai) - nic nie ma
- 誰もいない (daremo inai) - nikogo nie ma
- 誰も私のこと好きじゃない (daremo watashi no koto suki janai) - nikt mnie nie lubi
- 何も欲しくない (nanimo hoshiku nai) - nic nie chcę
tutaj mechanizm jest bardzo prosty, dodając も (mo) robiny z kogoś nikogo:
- dare - kto ale daremo - nikt
- nani - coś ale nanimo - nic
- doko - gdzie ale dokonimo - nigdzie
a forma ない (nai) albo いない (inai) pochodzi od czasowników aru (rzeczy nieożywione) i iru (rzeczy ożywione) oznaczających być, istnieć, albo po prostu negację
także, jak widać, nawet tak odległy język od polskiego ma cechy wspólne
Uwielbiam dostawać od Was takie ciekawostki 😍
W węgierskim też :)
Niby tak, ale morfologicznie nic nie wskazuje na przeczenie w japońskich słowach. W staro-japońskim 何も oznaczało głównie "wszystko" (kobun.weblio.jp), lecz w obecnym języku przyłącza się do niego jedynie forma negatywna. Samo 何も faktycznie może oznaczać "nic" w odpowiedzi na pytanie, ale możliwe, że jest to forma eliptyczna, z domyślnym czasownikiem w formie przeczącej. (EDIT: chociaż podobnie można argumentować w przypadku polskiego) Tak czy siak, jest to trochę inaczej niż w polskim, gdzie "nic" i "nikt" są morfologicznie bliskie do partykuły negującej "nie" i prawdopodobnie (nie jestem etymologiem, więc ręki nie dam uciąć) etymologicznie też są związane z "nie".
@@RyszardPoster27 no tak, mogłoby też tak być, いつも chociażby może znaczyć „zawsze” albo „nigdy” w zależność od pozytywnej czy negatywnej czasownika
"Już ci wyjaśniam, dlaczego tak jest. Usiądź wygodnie, bo to może cię zaskoczyć. Język polski jest językiem źródłowym, kodem samego Stwórcy, zawierającym klucz do manifestacji. W manifestacji nie używa się słowa 'nie'. Kiedy mówisz 'nie chcę być biednym', Wszechświat słyszy 'chcę być biednym'. Dlatego w języku polskim stosuje się podwójne zaprzeczenie, np. gdy mówisz 'nigdy nie będę biedny', oznacza to 'nigdy będę biedny', czyli w rzeczywistości zawsze będę bogaty."
"Czego to ludzie nie wymyślą?" to dla mnie jest zaprzeczenie. To jakby pytać "Czy jest coś, co może nie zostać wymyślone przez ludzi?".
Spanish is even quirkier regarding double negation: whether you need it or not depends on word order. E.g.: "Nadie (nikt) me (mnie) quiere (kocha)" is the same as "No (nie) me (mnie) quiere (kocha) nadie (nikt)" x) Dzięki za twoje super filmiki!
Ja bardzo lubię potrójne zaprzeczenie "nikt nic nie wie". :)
To nadal jest podwójne, po prostu ma jeszcze dopełnienie ;p
No, ten kawał na końcu, wyśmienity!
Uwielbiam takie zabawy językowe :D
Oj strasznie mnie rozbawiło, kiedy powiedziałeś, że niebezpiecznie wkraczamy na teren filozofii :D
Super odcinek, uwielbiam cię słuchać! ^^
Haha! Na ten teren nikogo nie zabiorę, bo na bank się zgubimy :D
Świetne wideo! Dla mnie (jestem Niemką) język polski jest logiczny, tylko negacja😵 nie ma sensu. Ale wiem, że Polacy myślą tak samo z języka niemieckiego. Pozdrawiam z Berlina ☘️☘️
Trzymamy kciuki za naukę polskiego! Serdeczności! 😉
Ten żart na końcu wygrywa 😂
Znam ten dowcip, ale z zakończeniem "Ta, jasne...". Swoją drogą, w angielskim funkcjonuje analogiczny, o tym, że podwójne zaprzeczenie daje potwierdzenie, ale podwójne potwierdzenie nie daje zaprzeczenia. Głos z tyłu sali: Yeah, sure...
Moja hipoteza w kwestii tego, dlaczego mówimy raczej "czego to ludzie nie wymyślą", zamiast np. "co to ludzie wymyślą":
O ile mi wiadomo, tak się mówi, jak ktoś zrobił coś zaskakującego. A więc nabiera się wrażenia, że ludzka pomysłowość jest tak wielka, że powinniśmy się raczej zastanawiać, czego człowiekowi nie uda się wymyślić, gdyż będzie to lista krótsza niż lista rzeczy, które ludzie będą jeszcze mogli wymyślić.
Nie cierpię języka polskiego, jako przedmiotu w szkole, ale twój kanał to jest jakieś cudo, które mogę oglądać cały czas. Dzięki ci za to, co robisz!
Dzięki! 😉
Jak zawsze świetny odcinek, a ten żart na koniec był świetny. Swoją drogą kocham to intro i już ono samo wprawia mnie w dobry nastrój :)
Dzięki 🥰
1:07 - najśmieszniejsze w tym kontekście jest to, że we współczesnej polszczyźnie istnieje słowo *nieco* (dziwnie przypominające ową konstrukcję "ni + co" która miała się przekształcić w słowo "nic"), które jednak nie stanowi synonimu dla wyrażenia całkowitego braku lecz jest raczej odpowiednikiem słowa "trochę" 😊
Faktycznie! Nie zwróciłem na to uwagi. Sprawdziłem w słowniku i okazuje się, że „nieco” powstało z połączenia „co” oraz „ne”, który tworzył nieokreślone zaimki i przysłówki zaimkowe. Ciekawe! 😉
Podwójne zaprzeczenie występuje nie tylko w języku polskim, ale i np. we włoskim czy francuskim. Np.:
Po francusku domyślnie zaprzeczenie się tworzy, otaczając czasownik (w przypadku czasowników zwrotnych - zaimek zwrotny i czasownik posiłkowy, a w czasach złożonych - czasownik posiłkowy) aż dwiema partykułami przeczącymi - "ne" i "pas" (np. "Je n'appelle pas" - "nie wołam", "Je n'ai pas appellé" - "nie wołałem", "Je ne m'appelle pas" - "Nie nazywam się", "Je ne m'ai pas appellé" - "Nie nazywałem się").
Z kolei słów "jamais" (nigdy), "rien" (nic) czy "aucun" (żaden) używa się zamiast "pas", np.
"Je n'était jamais ici" - "Nigdy tu nie byłem"
"Je n'ai rien" - "Nie mam nic"
"Je n'en vu aucun" - "Nie widziałem żadnego z nich"
Do tego jeszcze "pas" może być zastąpione przez np. "personne" ("osoba", ale też, zwłaszcza w połączeniu z "ne", "nikt") i "que" (różne rzeczy, np. "co" jako zaimek względny, "że" czy też "niż", a w zaprzeczeniu również "tylko", np. "Il n'est qu'une armoire" - "To tylko szafa"), ale - przynajmniej z tego, co wymieniłem - nie są to słowa, które same z siebie oznaczają zaprzeczenie, tylko kontekstowo.
Z kolei po włosku mamy np. "non avere mai paura", czyli "nigdy się nie bój" (a dosłownie "nigdy nie miej stracha", analogicznie do np. niemieckiego czy francuskiego właśnie).
Dzięki za zrobienie odcinka na ten temat. Kiedyś właśnie się zastanawiałem dlaczego nie mówimy tak jak np. w języku angielskim „tu jest nic”, tylko „tu NIE ma NIC”, czyli „tu jest wszystko?”.
Bardzo lubię Twoje odcinki - sama jestem językoznawczynią, więc na ogół znam te ciekawostki, ale jesteś bardzo charyzmatyczny i przyjemnie mi Ciebie słuchać 😊
Może nagrałbyś odcinek o feminatywach? O tym, jak to wyglądało kiedyś, a jak teraz, skąd się bierze niechęć do ich używania i przekonanie, że "dziwnie brzmią". Myślę, że to dość modny ostatnio temat :D
Jest o tym świetna publikacja (tych) profesor Jolanty Szpyry-Kozłowskiej oraz Małgorzaty Karwatowskiej "Lingwistyka płci" ❤️
Dzięki! O feminatywach na pewno nakręcę film. 😉
Jako niedoszła polonistka (studia skończyłam i wyjechałam do Francji) uwielbiam polski jezyk
Co do angielskiego i zaprzeczenia pojedynczego, to ponoć (tak ktoś mi opowiadał, osobiście nie czytałam) w książce "Alicja po drugiej stronie lustra" Lewisa Carolla jest taka sytuacja, że Alicja patrzy w lustro i mówi "I see nobody" po czym ktoś (już nie pamiętam kto) mówi coś w stylu, że jak możesz widzieć nikogo?
Muszę zajrzeć do „Alicji…” 😉
Śniłeś mi się dzisiaj. Wchodzę na youtube, a tu nowy odcinek. Przypadek?
Super odcinek, dzięki za wyjaśnienie :)
Wiele razy się zawieszałem i zastanawiałem nad sensem tych stwierdzeń. Świetny film!
Dziękuję 😉
Chciałem tylko napisać że robi Pan świetną robotę ❤️
Dziękuję! :)
Zmora cudzoziemców mozolnie próbujących pojąć logikę naszego pięknego języka 😂 Jak zwykle świetny i merytoryczny materiał. 👏 Dziękuję za systematyczne poszerzanie moich horyzontów myślowych. 😊
P.S. Kasia Klich śpiewa: BĘDĘ ROBIĆ NIC, NIC BĘDĘ ROBIĆ...
P.P.S. Ten żart też mnie bawi. 😁
Pamiętam doskonale zdziwienie moich uczniów z innych krajów, kiedy zaczęli analizować orzeczenia. W końcu jakoś to przyjmowali :D
Dobry kawał:))) i kawał dobrej roboty;)
W węgierskim jest identycznie z tym zaprzeczeniem, wyczuwam spisek ;)
Albo porozumienie w i ponad słowami 😁
Ten kawał też opowiadałam i też mnie śmieszy. Bardzo ciekawy odcinek.
Zobaczyłabym odcinek o twoim pięknym, wyraźnym, schludnym mówieniu. Jakieś ćwiczenia na dykcję?
Jak odpowiadać na pytania przeczące?
W języku kaszubskim jest słowo "niżóden". Dzięki odcinkowi dowiedziałem się, dlaczego tak mówimy :)
O! A ja zawsze sobie tłumaczyłem, ze "samochód" bo silnik sam chodzi, a nie ze pojazd sam jezdzi.
Z tą "logicznością" jest jednak, jak mi się wydaję, inny problem. Otóż mówiąc "logiczny" mamy lub możemy mieć dość często na myśli, o ile uczyliśmy się w szkole logiki, "prostą" logikę rachunku zdań, którego składnia to zmienne zdaniowe (p,q,r...), funktory (koniunkcja, alternatywa, równoważność, implikacja logiczna itd.), znaki pomocnicze (np. nawiasy), definicje i... to wszystko z rzeczy najważniejszych. Tak przedstawiona "logiczność", dodatkowo spłaszczona do nieformalnego rozumienia co najwyżej kilku dwuelementowych relacji (zasady sprzeczności, wyłączonego środka czy negacji) nie może w żaden sposób adekwatnie ujmować tak skomplikowanego tworu jakim jest język. Można wręcz powiedzieć, iż ocenom "logiczności" bądź "nielogiczności" określonych zdań odpowiada logika, która, z perspektywy logiki jako nauki ścisłej, logiką nie powinna być nazywana, a jeśli, to jakąś jej prymitywną lub głęboko naiwną odmianą. Myślę, że argument "logiczności" ma w języku potocznym charakter tylko, choć w niektórych sytuacjach "aż", retoryczny. W toku rozmowy, wymiany zdań, dążenia do szybkiego zrozumienia danego sensu, itp. mówimy "to jest nielogiczne", próbując wyrazić bądź to niezrozumienie, bądź wydać krytyczną opinię na jakiś temat. Droga powstania w języku polskim podwójnego zaprzeczenia i samo podwójne zaprzeczenie nie tylko nie muszą być nielogiczne, wręcz odwrotnie, mogą odsłaniać skomplikowane meandry logiki, której pojęcie wymaga znajomości bardzo wielu mechanizmów, działających w każdym aspekcie i ściśle logicznie.
"Nikt go nienawidzi" - czyli, że A: "każdy/nikt go nie znosi" czy, że B: "nie ma nikogo, kto by go nienawidził"?
Bezpieczniej do opcji A byłoby powiedzieć "Każdy go nienawidzi", a do opcji B "Żaden go nienawidzi(?)", chyba xd
Bardzo fajny odcinek! Dzięki!
"Nie" ugrzeczniające jest tak podchwytliwe, że ktokolwiek z niego korzysta od razu trafia na moją czarną listę 😅
Jakiś czas temu tym tematem wywołałam burze mózgów na polskim. Pani nie wiedziała o co chodzi, ja z resztą też xD. Najwidoczniej tak to weszło w krew, że nawet sie o rym nie myśli. A swoja droga czy wyrażenie "bynajmniej nie pozwole ci tego zrobić" też bedzie podwójna negacją?
2:40 u Orzeszkowej są wschody zamiast schodów.
Przez pewien czas mieliśmy je w języku, ale uznaliśmy chyba, że nie ma sensu jedną rzecz określać na dwa sposoby. 😄
@@Mateusz_Adamczyk ciekawe, że to akurat schody zostały - na górze można znaleźć się tylko wchodząc po tej konstrukcji, natomiast na dół można równie dobrze spaść, więc wschody wydają się być ważniejsze 😅
@@mateuszpatua3016 Ciekawe czy fakt, że funkcjonowało już w języku polskim słowo "wschód", miał z tym coś wspólnego... :)
Hej, mógłbyś zrobić odcinek o zasadach interpunkcji? W szkole nigdy nie kładziono na to aż takiego nacisku, więc nadal nie wiem w wielu sytuacjach jak coś oprzecinkować (+ do tego dochądzą wszystkie oboczności itp.). Zazwyczaj stawiam przecinki tam, gdzie mam przerwę w myśleniu, ale czasem tak szybko myślę, że nawet przecinek wydaje mi się zbędny xd. Innym razem za dużą pauzę odczuwam pomiędzy stwierdzeniami, żeby nie postawić tam przecinka. Wiem na przykład, że przed "lub" się nie stawia przecinków, ale w mowie wydaję mi się, że to zawsze tu pojawia się pauza u mówiącego, czego nie da się zaznaczyć w piśmie i co zawsze mi autokorekta poprawia.
W Zamościu i okolicach (woj. lubelskie) mówią: „dawno Cię widziałem” albo „dawno już byłem w kinie”. Bardzo dziwnie to brzmi 🙃 Czy jeszcze gdzies w Polsce występuje taki regionalizm?
Kiedy mieszkałem w okolicach Torunia, bardzo często słyszałem "się siąść" zamiast usiąść, czy "siądź się" do dziecka zamiast usiądź
O! Nie wiedziałem! Trzeba zajrzeć do jakiegoś atlasu gwar. 🤔
No, i to jest super odcinek!
Dzięki! :)
Mnie też śmieszy
Świetny film!
Dzięki! :)
To w opozycji do tematu tego filmu rzucę tylko moim ulubionym "no ano tak" ;)
Trzeba sobie zadać pytanie. Czy język polski musi być logiczny? Ba, jest nawet przez to możemy sobie pozwolić na sporą plastyczność. O tym problemie również wspomniał Emil Cioran, który zauważył, że odkąd przerzucił się z języka rumuńskiego na język francuski, to ciężej mu było w tym francuskim tworzyć. Chodziło mu o charakterystyczną precyzyjność języka francuskiego i plastyczność języka rumuńskiego.
Czy francuski aby na pewno jest taki precyzyjny?
No bo spójrzmy:
- Jedno słowo na "kraść" i "latać"...
- ... na "macochę" i "teściową"...
- ... na "liść" i "kartkę"...
Do tego cała masa homofonów (z różną pisownią) i słów, których znaczenie zmienia się wraz z rodzajem.
Angielski jest „logiczny”, bo go sztucznie ulogiczniono w oświeceniu. Kiedyś podwójne przeczenie było powszechne, dziś zostało tylko w mowie potocznej.
Wytłumaczenie jest proste : Polak nie rozumie słowa "nie", dlatego trzeba je powtarzać dwa razy w każdym zdaniu, inaczej nie zadziała :)
Coś w tym jest :D
Co ciekawe, odnosząc się do języka angielskiego i "braku podwójnego zaprzeczenia", mówimy wyłącznie o podręcznikowym języku angielskim. Bo jak zauważymy, w slangu i mowie codziennej, podwójne zaprzeczenia też występują, szczególnie jeżeli spojrzymy na slang afroamerykański. "I don't have anything with me" "I didn't do nothing". "He isn't no musician". A szczególnie widać to przy słowie "ain't", po którym bardzo często występuje wyraz "no". "She ain't no fool" - she is not no fool? Dwa zaprzeczenia, jedno po drugim? Może jednak podwójne zaprzeczenie nie jest wyłącznie wymysłem Słowian
"Anything" to raczej "cokolwiek", a więc "I don't have anything with me" trudno jest nazwać podwójnym zaprzeczeniem.
Dobry, wartościowy materiał ❗ 🙂 Dodam od siebie, że nienegująca negacja potrafi wystąpić ze względu na kontekst sytuacyjny. I tak austriacki Filozof Ludwig Wittgenstein, który tworzył we wspomnianej przez Pana Mateusza angielszczyźnie. na początku swoich notatek zatytułowanych "Rozważania o religii" pisze mniej więcej tak: "Myślicie, że gdy wyrażam niewiarę w sąd ostateczny, to przeczę? Wyobraźcie sobie, że siedzimy w okopie, właśnie nadlatuje bombowiec wroga, a ja mówię, że nie wierzę w to, co się dzieje. I co dalej myślicie, że przeczę?" 😎 A jeśli kogoś interesuje większa dawka filozofii, to zapraszam do siebie, ostatnio wrzuciłem obszerny film o kwestii sokratejskiej. Pokazuję, że wbrew obiegowym opiniom, różnym popularyzatorom filozofii, historycy ludzkich poszukiwań mądrości, nie są w stanie ustalić poglądów Sokratesa. 🙂
O! To bardzo ciekawe! Dziękuję 😉
Pozdrawiam gorąco :D
Ja również ślę pozdrowienia 😆
Żart z moich studiów polonistycznych: czym się różni królik od zająca? Podstawą slowotworczą
Dla mnie "samochód" oznacza, że już nie koń będzie chodził, żeby nas gdzieś zawieźć, tylko pojazd będzie chodził za niego ;)
Ja też to sobie tak tłumaczę :D
Wartościowy film!
1:32 w kaszubskim co ciekawe mówi się "niżóden"
I w sumie występują też takie słowa jak: nico (coś), ni(g)dze (gdzieś), nichto (ktoś), nijaczi (jakiś - ale też "nijaki")
O! Zapisuję na liście ciekawostek. Dzięki 😉
W hiszpańskim jest jeszcze śmieszniej, bo czasami się używa podwójnej negacji, a czasami nie. Zależy od tego jak ułożymy zdanie.
Nikt tego nie widzi.
Nadie lo ve.
Nie widzi tego nikt.
No lo ve nadie.
Albo jakoś tak to było 😅 Sam sie trochę w tym gubię, więc zwykle staram się składać zdania z pojedynczym zaprzeczeniem. 😂
"dobrze, dobrze"
moja pierwsza mysl: to mial byc ten zart?
3 sekundy pozniej: ahh to tak, rzeczywiscie zabawne
Ta, jasne :P
Żart spaprany. Zakończenie brzmi:
«Na to z tylnego rzędu któryś student się odezwał (tu trzeba zastosować odpowiednią intonację): „Tak, tak”.»
Czy to prawda, że za czasów II RP były podchody do wprowadzenia słowa samojedź, ale to nie przeszło, bo się za bardzo kojarzyło z samojadem, czyli kanibalem, ludojadem?
Tego nie wiem, ale na pewno było wiele propozycji wprowadzania (zastępowania) słów, więc to bardzo prawdopodobne. Gazety ogłaszały nawet konkursy na słowa. Zbieram te materiały i kiedyś zrobię o tym odcinek. 😉
@@Mateusz_Adamczyk Byl konkurs w Przekroju na szlafrok. I ktos podeslal podomke, ktora sie przyjela.
Z tego co wiem, to "samochód" został wyłoniony z konkursu ogłoszonego a gazecie.
Dlaczego. Ja ominąłem oni ominęli
Oni ominą ja ominę?
Jezu... dzisiaj myślałam o podwójnej negacji...........
Jeśli nie mam Nietzschego, to może mam kogoś innego?
Mnie też śmieszy ten kawał :D
Czyli potwierdzenie?
Można by jeszcze powiedzieć "I haven't got anything", czyli "nie mam czegokolwiek"
W języku angielskim potocznym też istnieje podwójne zaprzeczenie - ain't no.
WALNĘŁAM W POWIADOMIENIE
Aaaawwww 😍
Z tym , ze to "dobra dobra" wymaga odpowiedniego tonu przy wymawianiuu Nie mozna tego tak neutralnie odklepac.
Niżeden, ciekawe. To jakiś inny raj ? :P
Haha! Dobre 😂
Mnie też śmieszy. :)
Czy nigdy nie czułeś, że nikt cię nie śledził?
😨😨😨
Ależ się na końcu zaśmiałam!
Przy okazji nie znalazłby się może czas na rozwinięcie jakoś tego tematu pod względem filozofii? To może być dosyć ciekawe
Samojezd? Oczywiście. Przecież przez bardzo krótki czas funkcjonowały w polskim trzy rzeczowniki utworzone zgodnie z jednym, logicznym schematem, a mianowice: samojezd, samolot, samopływ. I komu to przeszkadzało? Czy słowa samochód, samolot i statek są pod jakimś względem (językowym) od nich lepsze? Wątpię. Ale tego już nie cofniemy. Pozdrawiam
Ciekawe, dlaczego nam się nie spodobały. 🤔
@@Mateusz_Adamczyk To powinni zbadać JĘZYKOZNAWCY. Przypuszczam, że zaważyły jakieś pozamerytoryczne czynniki, tak jak w przypadku niektórych zasad wprowadzonych na mocy (czasem krytykowanej) reformy ortografii z 1936 roku.
Słyszałem też, że "statki" to były "naczynia". Jest to tym ciekawsze, że np. podobna dwuznaczność zachodzi w przypadku angielskiego "vessel".
Szanowny Panie Mateuszu, dlaczego zostały usunięte Pańskie filmy o polskiej grzeczności językowej? :(
Nie zostały :) Są na profilu facebookowym oraz na kanale YT kampanii „Ojczysty - dodaj do ulubionych”. :)
@@Mateusz_Adamczyk przepraszam, czy mógłby Pan uprzejmie załączyć linki, bo te, które wysłałam swoim uczniom są nieaktywne :( Sama mam problem ze znalezieniem filmów nawet po nazwie kanału. Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Oto pierwszy odcinek: fb.watch/aIgaIEdbzI/ 😉 Pozostałe znajdują się na tym samym koncie :)
@@Mateusz_Adamczyk Jeszcze raz dziękuję, również za świetny i przystępny materiał, moi uczniowie wysłuchali z uwagą nawet fragmenty 'bez obrazków' :)
Bardzo się cieszę! Dziękuję za dobre słowo :)
Mnie też śmieszy, chociaż stary 😉
W japońskim mamy nawet potrójne i poczwórne zaprzeczenia.
I don't have anything
Zamiast "nie mam niczego" powinno być "nie mam czegokolwiek"
We włoskim jest podwójne zaprzeczenie
A co powiesz na zdanie - nikt nic nie wie 😅
"i don't have anything" też znaczy że nie mam
Monty Python miał rację - kiedyś byli rycerze mówiący "ni"
Są języki które był w kompletnej izolacji
Nie mam Nietzschego… :/