Jeśli chodzi o religię... siedzę w tym od dawna. I powiem granica pomiędzy zdrową gorliwością i fanatyzmem jest bardzo cienka. Jednych religia ubogaca z innych robi dziwaków nie do zniesienia. Więc ... myślę, że wielu ludzi, między innymi Pan nie bierze pod uwagę złożoności każdego z nas i montuje każdego pod wspólny mianownik. Takich generalizujących wypowiedzi dziś jest mnóstwo. Myślenie zero jedynkowe jest zagrożeniem dla każdego z nas. Każdy z nas żyje w jakimś schemacie. Jak się wyzwoli z jednego to zaraz montuje się w inny czasami nawet niez zdając sobie z tego sprawy
Dąbrowski Wojciech Wojciech religia od zawsze była kluczem do władzy i bogactwa, a także ograniczania wiedzy! Te same wartości istnieją w nas bo jesteśmy ludźmi (nie zabijać, nie kraść). Pierwsze religie - ludy Sumerów- światło w środku i 12 (konstelacji?) Wielbimy jedno niebo wszyscy. Odrzucenie nawyków i uzyskanie samoświadomości.
BARDZO dziękuję za szczerość!!!! To prawda, ludzie którzy są szczególnie wyjątkowi mają trudniej , a wszystko, czego potrzebujemy mamy w Sobie. To jest tak proste, że najczęściej szukamy wszędzie, tylko nie tam. Jedność wszystkiego istnieje - wszystko ma jedno źródło - MIŁOŚĆ ❤ Panie Robercie wykład poruszający... Życzę Panu szczęścia i nie mam na myśli samych radości i przyjemności, bo jak powiedziała Olga T" smutek to ważne słowo w definicji świata ". Z nim też jest dobrze i pięknie.
Gdy tego słucham, to przychodzi mi na myśl Alan Watts. Polecam, jeśli kogoś interesuje pozbycie się tych wszystkich etykietek i potrzeby określania i ubierania w ramy siebie samego, jak i tego co nas otacza. ps - większość komentarzy bardzo ładnie pokazuje to, o czym mówi Pan z filmiku + szczególnie ludzie, którzy zobaczyli tutaj nienawiść do religii / marzy mi się czas, gdy ludzie pozwolą sobie odpuścić te całe gadanie - jestem wierzący, jestem niewierzący, jestem po prawej stronie barykady, jestem po lewej stronie barykady. Nikt z Was nie ma racji, największą mądrością jest po prostu życie, tu i teraz. Cieszmy się pysznym jedzonkiem np zupą pomidorową, kochajmy się i róbmy różne ciekawe rzeczy - bez przymusu przyklejania do tego etykiety jestem taki i taki - to jedynie nas ogranicza. Miłego dnia.
zgadzam się. często - gdy coś roztrząsam - docieram do momentu, w którym nie potrafię tego opisać słowami; istnieje pewna przestrzeń, której nie dai się wyrazić słowami, bo gdyby się dało, straciła by swoją wartość. np. "co czułem kiedy ją całowałem". myślę, że filozofia - "próba nazwania czegoś" rozbija się właśnie o tą przestrzeń. Jak opisać procesy, reakcje zachodzące w mózgu? poznanie? słowa - to lepsza lub gorsza próba, oddania swoich "odczuć". i tak jak wyżej; kwestia nazewnictwa (ciągła gadanina, bez skutku), pozbawia nas teraźniejszości "zamykamy się w słowach", zamiast być obecnymi. W swojej głowie tworzymy świat oparty na słowach, próbujemy znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy, czyli "wytłumaczyć słowami" nasze zachowanie. To prawda, że język jako narzędzie komunikacji służy do rozwiązywania ciągle nowych problemów, lecz często są to problemy, które sami stwarzamy, z powodu chęci nazwania czegoś "co do mnie czujesz?, co dla ciebie znaczę" itd... pzdr
Bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy tylko energią, a życie to piękna iluzja, którą jest tak naprawdę "gra" owej energii. Po prostu żyć. Być tu i teraz, jednocześnie wyzwalając się z natrętnych i negatywnych myśli. Doświadczać czystych, niezakłóconych bodźców i cieszyć się otaczającą nas naturą. Bo co więcej możemy zrobić? Kariera? Pieniądze? Wojny? Honor? To wszystko nie ma znaczenia wobec wszechświata, a i tak wszyscy kiedyś umrą, bez względu na to, co zrobili, czego dokonali. Po prostu bądźmy, doświadczajmy i cieszmy się życiem. Oprócz Wattsa, podobny pogląd również miał McKenna. Wpisz sobie na youtube: McKenna Modern Society. Miłego oglądania. :)
Trafione w punkt.Nic ująć, nic dodać. Prawda jest w nas samych, po co próbować je porównywać-przecież to nie ma sensu. Nic ani nikt, kto/co próbuje nam z góry narzucic, jacy mamy byc lub wmówić nam jacy jesteśmy lub nie jesteśmy, nie będzie ta prawdą. Oby więcej ludzi, którzy dochodzą do swojej własnej prawdy, poczuło, że juz od narodzin ja w sobie mieliśmy, potem tylko o niej zapomnieliśmy, lub daliśmy innym możliwość byśmy o niej zapomnieli. Pozdrawiam wszystkich, bez podziałów:)
Podpisuję się pod tym, wszystkimi kończynami. McKenna nie znałem więc i ja, przy okazji zapoznam się z jego spojrzeniem na świat. Polecam również, m.in: "Project findyourself", na youtube (chociaz nie identyfikuje sie w 100% z zawartością tych filmów-ale olbrzymia wiekszość przekazu do mnie "trafia" (myślę, że chyba tez o to chodzi, aby "filtrować" wszystko przez siebie i byśmy sami byli na tyle świadomi, czy czujemy tak samo czy tylko część z tresci przedstawionej nam przez kogoś, "do nas trafia".Inaczej, nie wiem czy przypadkiem, nie jest to kolejne xerowanie 1:1 wszystkiego co ktoś powie. Kimkolwiek by ta osoba/religia itd. nie była, sądzę, że naszą główna misją, tu na ziemi, jest odnalezienie swojej własnej, najgłebszej prawdy. Sądze, że to o tyle dobrze (choc "dobro" też jest subiektywne"), że istnieją te wszystkie religie/światopoglądy itd, by móc sie im przyjrzeć i potwierdzić słuszność tego, że np. nie potrzebujemy (lub zaadoptujemy tylko część) by nam ktoś mówił, jak mamy żyć i w co wierzyć/lub nie.Polecam też zapoznać się z wykładami z fizyki/mechaniki kwantowej. Ciekawe są tez inne wykłady z "Ted-x" (np ten o roli mózgu i tego ile % z niego wykorzystujemy (możliwe, że dlatego, że pozostałe 90% "czeka" na to aż nasza globalna świadomość się "podniesie"), oraz książkę"Potęga teraźniejszości" E.Tholle (w powyzszym wykladzie, jest małe nawiązanie do głównego wątku tej książki) ale i tematyka uważności (mindfullness itd), odkrywanie potęgi medytacji i wiele innych rzeczy, które mogą (ale nie muszą) być drogowskazem (a nie "jedyną prawdą objawioną" dla tych, którzy szukają swojej drogi.Pozdrawiam wszystkich, bez wyjątku (bo tak naprawdę, wszyscy jesteśmy częścią tego samego a więc i w zasadzie tym samym).
Dziękuję za wykład skłaniający do szukania prawdy i wywołujący duskusje, najważniejsze są te w swojej głowie, a pana słowa mnie do tego poruszyły. Życzę każdemu dobra i żebyśmy znaleźli siebie :)
To ja może zapodam dowcip, który moim zdaniem ma ogromną wartość życiową: Dwaj starzy przyjaciele spotykają się po długim czasie. - Co słychać? - pyta pierwszy. - A, nic dobrego - odpowiada drugi - Cierpię na moczenie nocne i nie wiem, co z tym zrobić. - Wiesz co, tu niedaleko mieszka dobry psychoterapeuta. Spróbuj, może on znajdzie sposób. Przyjaciele spotykają się po kilku miesiącach. - No i co, byłeś u tego psychoterapeuty? - Byłem i jestem Ci bardzo wdzięczny. - Już się nie moczysz? - Moczę, ale teraz jestem z tego dumny!
Przede wszystkim gratuluję Robertowi odwagi opowiedzenia publicznie o swojej drodze wyjścia z zawłaszczenia. Dla mnie, jako psychoterapeuty i religioznawcy wiele religii ma znamiona sekt, gdyż zawłaszczają umysł wierzącego "udowadniając", że bez nich nie ma "zabawienia" (czymkolwiek ono miałoby być) oraz tworzą systemy wewnętrznie spójne, czyli takie, których użytkownik nie rozpoznaje jako iluzji, dopóki porusza się wewnątrz tych systemów. Ludzie po odejściu od fanatycznych grup religijnych muszą przejść taki sam proces, jaki przechodzą po toksycznej relacji. Mają zwykle obniżone poczucie własnej wartości i pełnoobjawowe PTSD (w wersji CPTSR, więcej na moim kanale). Tutaj mamy do czynienia z osobą, która może pomóc tysiącom innych Świadków Jehowy zobaczyć jak bardzo głęboko sięga ich uwikłanie. Gratuluję również Obserwatora, który potrafił zdemaskować ucieczkowość w filozofii Wschodu, psychodelikach a nawet w psychoterapii. Brawo!
ej ludki, ten wykład wcale nie jest chaotyczny...jest po prostu intensywny, gęsto od treści, ale wszystko tworzy całość i sens..dla mnie ten wykład jest o tym , jak moje wierzenia i wierzenia otaczające mnie przeszkadzają mi być tu i teraz kochając siebie taką, jaka jestem..
Panie Robercie, wysłuchałam z uwagę, dziękuję, że zechciał Pan sie tym podzielić. Jestem z natury swej samodzielnie mysląca i podważająca, religijności, i wszelkich grup, niosących maluczkim dobrą nowinę, i szanse na uzdrowienie, oraganicznie bałam sie od dziecka..uwielbiam psychologię, jestem coachem, choć zawsze czułam opór przed pewnością w pokazywaniu ludziom ich natury. To co wartościowe, jest subiektywne, każdy z nas jest niepowtarzalny, i jedyne co jest bezwzglednie pradziwe to autentyczność. jest w niej miejsce na dylematy, przekonania, błedy, i nadzieję, na nas po prostu,ciepło pozdrawiam
Dziękuję za tę wspaniałą i mądrą wypowiedź. Jestem przerażona komentarzami, ale myślę sobie, że by zrozumieć Pana Roberta przekaz, potrzeba otwartości na innych ludzi, poglądy, przekonania- czego niestety sporej ilości ludzi brakuje. Jestem zainspirowana i trochę ośmielona, by dać sobie prawo do bycia "nienormalną". Chciałabym, byśmy kiedyś nie musieli walczyć o prawo do bycia sobą i wyrażania siebie. Dziękuję raz jeszcze.
Daję łapkę w górę, bo Robert rewelacyjnie wytłumaczył jak religie i psychologia blokują człowieka, a nie pozwalają mu się we właściwy sposób rozwinąć. Świetnie przedstawił w tym wykładzie te mechanizmy. Wielkie brawa.
Myślę że największym sukcesem jednostki jest docenianie samego siebie mimo wszystkich porażek jakie w życiu nas napotkały. Nie znoszę doktryn religijnych dlatego właśnie gdyż skłaniają przeciętnego człowieka do samobiczowania lub popychają człowieka do działań zupełnie nieracjonalnych. Robert wspomina o cierniu. Cierniu tak strasznym, że aż skłonnym do destrukcji własnej egzystencji. Ja przez większość mojego życia przebrnąłem bezrefleksyjnie i tego nigdy jarzma nie doświadczyłem. Dlatego też bardzo doceniam szczerość wypowiedzi Roberta. Bądźmy wszyscy nienormalni, to dobre hasło na nowy rok.
Tomasz Jagodowski kluczem do rozpoczęcia tej kwestii jest rozróżnienie religii samej w sobie i tego jak jest ona interpretowana i wpajana/przekazywana (nie uważam że to to samo)
Wszystko ładnie i pięknie tyle, że to subiektywna ocena sytuacji poprzez doświadczenia tego Pana. Akurat u Tego Pana zwrot po zmianie świadomości (przez uzywki) i próbie poznania innych religii. Do tego jego własne problemy z tożsamością popchnęły go do wniosków jakimi się z nami podzielił. Nie mniej jest to jego spojrzenie i nie rozumiem co to robi na TEDx? Równie dobrze mógł dojść do zupełnie innych konkluzji... Podsumowując ślepe słuchanie niskiej jakości duchownych prowadzi do żalu, pogubienia się i ciernia w sercu. Można to porównać do ucznia który ma pecha i przez cały okres szkolny trafią na słabych nauczycieli z matematyki po czym wskakuje na TEDx i głosi że nie ma sensu liczyć bo to prowadzi do bólu - a w ogóle jestem polonistą..... Są osoby z rozwiniętą duchowością i potrafiące wytłumaczyć czy nakierować takie jak: Sadhguru, czy Piotr Pawlukiewicz czy nawet kanał Twoja nowa świadomość. Każdy z tych osób mówi między wierszami że nie religia a Bóg
Wydarzenia TedX są kompletnie osobne od Ted, przez co, jak można się domyśleć, ich jakość niekoniecznie musi być zbyt wysoka. Patrząc na wymogi licencji TedX, nie są one zbyt wygórowane, a sam wątpię, że te wydarzenia są w jakiś poważny sposób kontrolowane z góry Podałbym linka do ich strony, ale TH-cam pewnie usunie. Wpisanie "TedX license" powinno wystarczyć
Dla mnie wiara to właśnie przyjęcie teraźniejszości i znalezienie w niej istotności i sensu bez uciekania się do fantazji, myśleniem o przyszłości. Wiara to właśnie skok w pełne przeżywanie momentu, który jest. Zawsze jak przyjęłam taki moment w pełni i w otwartości nie unikając bólu nie uciekając przed radością, wypływało coś dobrego ze mnie. Bóg przedstawia się Mojżeszowi - jako ten co JEST tu obecny, TU czyli w trudnym, a nawet pozornie bezsensownym doświadczeniu (w tamtej sytuacji). Jeżeli chodzi o PRAWDĘ, to ona właśnie wyzwala nas. I słowa Jezusa wyraźnie wskazują, że ona nie jest ani tu ani tam, przed tym Jezus chciał nas obronić, byśmy jej nie szukali ani w określonych systemach ani określonych osobach, ani niczym, ale właśnie zobaczyli że to "TO" - Królestwo Boże jest właśnie tu i teraz we wszystkich naszych zmaganiach i nie zmaganiach, w prostej OBECNOŚCI. Wreszcie MIŁOŚĆ jej doświadczenie uwalnia nas z lęku, bo lęk kojarzy się z karą. A od niej zostaliśmy wybawieni. Myślę, że to czasem trudno przyjąć bo nie chcemy przyjąć tego jak zostaliśmy stworzeni. A to nie jest przypadek ale dramat, piękno naszego życia.
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,a miłości bym nie miał,stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,i posiadał wszelką wiedzę,i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,a ciało wystawił na spalenie,lecz miłości bym nie miał,nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,nie szuka swego, nie unosi się gniewem,nie pamięta złego;nie cieszy się z niesprawiedliwości,lecz współweseli się z prawdą.Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma.Miłość nigdy nie ustaje,[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,albo jak dar języków, który zniknie,lub jak wiedza, której zabraknie.Po części bowiem tylko poznajemy,po części prorokujemy.Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,zniknie to, co jest tylko częściowe.Gdy byłem dzieckiem,mówiłem jak dziecko,czułem jak dziecko,myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem,wyzbyłem się tego, co dziecięce.Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:Teraz poznaję po części,wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:z nich zaś największa jest miłość". W której "religii" występuje tak piękny hymn o miłości ?
Nieważne,kim jesteś,czy dyrektorem,czy gejem,ważne jest to,jaki jesteś. Wnętrze tego człowieka jest bardzo piękne i niewinne. Pozdrawiam Miłością Wszystkich i Wszystko. Gosia
Niezwykle cierpliwy człowiek - ja bym qzwa chyba eksplodował ze wqrwu jakby mi tak prezentacja się wieszała na scenie. Czasem miałem wrażenie, że celowo ktoś mu z obsługi technicznej mieszał. Poza tym świetny wykład - zgadzam się ze wszystkim i już dawno doszedłem do wniosku, że jakakolwiek organizacja jest odpowiednikiem organizacji religijnej i spokojnie potrafi ją zastąpić. Jedni mają swoją ławkę w kościele, a innym wystarczy po prostu ławka na siłowni, zajęcia na cross-fitcie, konferencjach technicznych, koła naukowe. Ludzka tendencja do segregowania i odrzucania tego co jest inne od przyjętej konwencji jest okrutna, ale jest faktem. Jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie religia, te podziały byłyby zdecydowanie mniejsze! A może nawet w ogóle by nie istniały.
Przede wszystkim powiedzenie "wyjątek potwierdzający regułe" znajduje zastosowanie w sytuacji kiedy wyjątek informuje nas o regule np. "dziś wyjątkowo pije kawę zamiast herbaty" (czyli zwykle pije herbatę, kawa jest wyjątkiem) albo "zwykle nosze sukienki ale dziś wyjątkowo mam spodnie" - to właśnie jest wyjątek potwierdzający regułę. I tylko w tym wypadku to powiedzenie ma sens.
Obejrzałem z zainteresowaniem, przejrzałem też komentarze... i znajduję tylko potwierdzenie jak wiele jest "zniewolonych umysłów", które nie wyrwały się jeszcze z "wdrukowanych" w swiadomość i podświadomość wzorców i programów. Panu Robertowi udało się z tego wyzwolić (a przynajmniej na tyle uwolnic, by móc krytycznie badać własne przekonania), dostrzega powszechnie panującą manipulację i w prosty i zrozuniały sposób doskonale opisuje jej mechanizmy. To dla wielu jest szokiem a wręcz bluźnierstwem dla wyznawców kultów (nie tylko religijnych, bo wszystko moze być przedmiotem kultu, bez względu na to co sie postawi "na piedestale"), czemu trudno się dziwić..., choć sądząc po komentarzach niewielu z ich autorów zrozumiało o czym p. Rient mówi. A mówi o własnym poszukiwanii i odkrywaniu Prawdy i Miłości. Jestem też pełen uznania dla umiejętnego i spójnego przedstawienia tak wielu wątków w tak krótkiej prelekcji. Z drugiej strony trudno oczekiwac po 20-minutowej prezentacji (a takie są w większości prelekcje w TEDx, pewnie wymóg organizatora) by przedstawić tak bogaty i zawiły temat bez skrótów myślowych (co wymaga od odbiorcy wiedzy, inteligencji a przede wszystkim otwartości). Warto obejrzeć to kilkakrotnie, rozesłać i za jakiś czas powrócić. Pozdrawiam wszystkich.
Ś.j. to sekciarski system programowania umysłów a studiowanie BIblii to coś zupelnie innego.. Michael Faraday, Izaak Newton albo Blaise Pascal byli studentami Słowa Bożego, studiowali Biblię i byli mocno wierzącymi w Stwórcę.. Nie należy mylić jakiejś aberracji w stylu nauczanie Strażnicy z normalnym biblijnym nauczaniem...
Dla osób np. niewierzących lub innego wyznania KK czy ŚJ to taka sama sekta i (tak na marginesie mówiąc) nie istnieje nic. co można by nazwać "normalnym biblijnym nauczaniem". Bo kogo można by nazwać "normalnym nauczycielem biblii"? Muzułmanina? - ale ich odłam powstał dzięki kupcowi Mahometowi. Katolika? Przecież to kontynuacja religii żydowskiej, powtarzając za JP2 - katolicy to duchowi żydzi. Więc Żyda? A może znawcę tematu - naukowca, specjalistę? Niestety, wszyscy "normalni nauczyciele" chcą, żeby korzystał z ich pośrednictwa i uznał ich interpretację
gr8deals2do:"Michael Faraday, Izaak Newton albo Blaise Pascal byli studentami Słowa Bożego, studiowali Biblię.." Całe szczęście, że studiowali jeszcze coś zupełnie przeciwnego.
gr8deals2do:"..normalnym biblijnym nauczaniem.." Normalne nauczanie to na uczelni, na studiach wyższych teologii i biblistyki, lub religioznawstwa, a nie w żadnej sekcie.
Szukał, szukał i nie znalazł. Powodzenia w dalszym szukaniu swojego miejsca w świecie! Mała podpowiedź: krytykowanie tego co nie jest dla nas nie zbliża nas do celu.
4:16 Pytali, bo są durni. 5:30 Spowiedź istnieje po to, żeby człowiek poczuł się lepiej, żeby mu ulżyło. Dzisiaj mamy od tego psychologów/psychiatrów. 10:25 Nooooooooo...... bo każdy może zostać zbrodniarzem/bohaterem. Kwestia przeszłości i "predyspozycji". 11:40 Nie rozumiem, co ma na myśli. Owszem jest rozbieżność pomiędzy "zachodem", a tym "trzecim światem" i nie ma w tym nic dziwnego. Zawsze tak było i będzie przez najbliższych parę lat. Tak, niektórzy myślą, że cierpienie uszlachetnia, bo to idioci. 12:50 Mają podobne "zadania", bo od tego była religia. 18:25 Wiara nie wyklucza teraźniejszości. Nigdy. On sprawić ma, żebyśmy właśnie dzisiaj żyli jak dobrzy ludzie. 18:27 Nie, nie zaprasza nas do "świata oczekiwania i fantazji na temat przyszłości, opartej na przeszłości"; jak już napisałem. Ona ma sprawić, żebyśmy żyli dobrze. W zgodzie ze światem, z ludźmi, ze wszystkim. Ona ma hamować nasze "zwierzęce" zachowania. Tak samo jest z małżeństwem, które powstało, aby pohamować zapęd mężczyzn na seks z kilkunastoma kobietami, w ciągu swojego życia, i pozostawiania ich z dziećmi. Małżeństwo sprawia, że takie coś już nam się nie opłaca. Poza tym tytuł jest nieadekwatny z dyskursem. I JAKIM CUDEM MOŻNA POZNAĆ Z MIEJSCA, CZY KTOŚ JEST GEJEM, CZY NIE?! BO JA TEGO DOKONAŁEM PO PIERWSZYCH KILKU JEGO ZDANIACH.
Prawdziwie zdrowa religia i zdrowa psychologia musi być procesem,musi być w niej progres w czasie,rozwój w rozumieniu,rozwój we wglądzie,rozwój w Duchu.Religia dziecinna,zastana woda w stawie nigdy nie mająca wzrostu,zmiany i kryzysu jest prawdopodobnie tylko nerwicą.To samo dotyczy rozwoju psychicznego w ogóle i każdej psychologii-prowadzi gdzieś i poprzez coś,następują zmiany,horyzont coraz to inny w miarę jak w swoim procesie czy to duchowym czy psychicznym przemieszczasz się z punktu A do B.Podkreślam z całą mocą-każda inna religia i psychologia winna być roztrzaskana o twardą rzeczywistość żeby zrobić miejsce na kolejny krok.Każda forma czy to obrzędowa czy kozetkowo-gabinetowa gdy tylko zapodaje ci jakieś recytacje jest przeżywana jakoś fundamentalnie niewłaściwie-i wada jest po stronie przyjmującego.Obojętne czy są to Msze które przesypiasz i nie zmieniają twego serca czy seanse z terapeutą gdzie wyciąga szczypcami z twoich wspomnień jakiś zakryty ból psychiczny-jeżeli tylko to trwa i tak przesypiasz,to pewna forma,para-liturgia.Musisz inaczej sam podejść,przyjąć proces i przepływ,który leczy poza wszelką formą aczkolwiek rutynowo się nią posługuje.W głębi jest treść,bądź mądry i zedrzyj skorupę aby treść mogła się objawić i w tobie urodzić.Żyjesz dla treści i jesteś jej częścią,akordem większej od ciebie pieśni i przebłyskiem mocy potężniejszej niż wszystko o czym możesz pomyśleć w ogóle...ale musisz dać się jej pochłonąć żeby tego doświadczyć.Chcę to jakoś przybliżyć,inaczej powiedzieć,lecz nie znajduję trafnych słów.Światło jest realne i nie jest daleko,gdy żyjesz właściwie to jest ono tutaj i teraz,otwiera się i wschodzi na twoich oczach...może być blask poranka tak silny,że nie będziesz w stanie patrzeć na niego.Może być tak,że żyjesz źle i zaprzeczasz bo nie możesz znieść ogromu światła..i wada tkwi w tym jak patrzysz,nie w blasku który ciebie opromienia i żywi w każdej sekundzie twojego życia...ale to o czym mówię jest mistyczne i 90% zapewne nie zrozumie.
Cytuję: "wiara wyklucza teraźniejszość" (18:23 min). Co na to rzeczywistość, której ja doświadczam? Fragment mojego ostatniego spotkana z kierownikiem duchowym (księdzem katolickim). Słuchając mojej relacji z wydarzeń, które przeżyłem od ostatniego naszego spotkania, skonkludował: "ty żyjesz przeszłością i przyszłością, a przecież Pana Boga twoja przeszłość już nie interesuje, a wiara w Niego polega na tym, że jeśli mu zaufasz On ciebie zaopatrzy" ("będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną" Łk 6,38). Po czym przytoczył odpowiedź, jaką dał jeden z ojców pustyni swojemu uczniowi prezentując swoją postawę: "jak idę, to idę; jak jem, to jem; jak się modlę, to się modlę; jak śpię, to śpię ..." To właśnie wiara umożliwia mi maksymalne skoncentrowanie się na teraźniejszości.
Zgadam się z Tobą, że prawda jest między słowami, tak jak rzeczywistość jest poza tym, co widać. Wiara natomiast jest opisem tej rzeczywistości ponad faktami obserwowalnymi, wiara tłumaczy przyczyny i cel istnienia rzeczywistości. Robercik, budzisz moją szczerą sympatię i chęć rozmowy. Jeśli chodzi o religię i definicje jakie pokazałeś to są one błędne i nieadekwatne, a LĘK zawsze i wyłącznie jest reakcją na SPODZIEWANE zagrożenie a nie przeszłe. NA przeszłe WINY wskazuje poczucie winy, a na NIEDOSKONAŁOŚĆ tu i teraz wskazuje WSTYD. Polecam NLP. Oczywiście miałeś swojego doświadczenia, a ja swoje, dlatego nie mogę się zgodzić z Tobą, że wybaczenie przenosi odpowiedzialność w przyszłość. Ono jest po prostu decyzją, że nie potępiam Ciebie z powodu Twojego uchybienia bez względu na to jakie miałaś intencje. Ono pozwala odsunąć przeszłość w przeszłość i skoncentrować się nie na rozliczaniu i oddaniu złem za zło ale na BUDOWANIU wspólnie lepszej relacji. GRZECH to nic innego jak DEFICYT w naszym jestestwie powodujący wewnętrzny KONFLIKT, który sprawia, że nie osiągamy CELU, jakiego pragniemy - Miłości i Sprawiedliwości. To świadomość tego dziwnego, wiecznego BRAKU sprawia, ze stajemy się POKORNI i czujemy POTRZEBĘ PODDANIA SIĘ Bogu jako władcy; to poczucie że nasz OJCIEC jest wyższy niż my i ma prawo ograniczać naszą wolność, stawiać granice naszym bądź co bądź ślepym żądzom. Jestem pewny, że fundamenty myślenia jakie wylano Ci w umyśle przez Świadków Jehowy stały się dla Ciebie żelaznym brzemieniem. Oni niszczą szacunek do samego siebie, odbierają wolność sumienia, gnębią manipulacją i presją społeczną, grożąc wieczną śmiercią, odrzuceniem i pogardą. Przemawia przez nich PYCHA - oczyszczają się aby ODRÓŻNIAĆ SIĘ od innych ludzi, aby udowodnić Jehowie, że SĄ LEPSI, że ZASŁUGUJĄ na usprawiedliwienie z małych grzeszków jakie pozwalają sobie popełniać. owocem ich nauki jest głębokie zaburzenie obrazu siebie, KOMPLEKS NIŻSZOŚCI. U Ciebie wychowanie Straznicy zgrało się idealnie z RANĄ NARCYSTYCZNĄ, jaką zadali ci rodzice gdzieś miedzy 18 a 24 miesiacem życia. Z lęku przed totalnym odrzuceniem odrzucasz w sobie wszystko, co nie nie jest idealne. Masz dla siebie życzliwość tylko do czasu gdy okazuje się, że nie jesteś idealny. A w między czasie tworzysz siebie idealnego. Nie ma to nic wspólnego ani z genami ani z jestestwem. Po prosu od dzieciństwa zostałeś UWARUNKOWANY na samoodrzucenie i całe życie SZUKASZ SIEBIE - tego małego buntownika, który chce powiedzieć głośno "NIE!" nawet mamie i tacie, by robić to czego chce. Szukasz miłości Ojca, którego nie było przy Tobie, gdy go potrzebowałeś. Być może to właśnie on zamiast cie wspierać karał i odrzucał Cię, gdy mówiłeś to przeklęte "NIE!". Dziś ukojenie i miłość została skojarzona z partnerami homoseksualnymi, z rozkszą i ulgą jaką sobie dajecie, z otwartością i NIESKRĘPOWANIEM, dreszczykiem emocji gdy przekraczasz bariery i sięgasz po owoc ZAKAZANY, mówiąc caemu światu i Bogu głośne "NIE!". Pozdrawiam Cię Robert i życzę wszystkiego najlepszego. Chciałbym Cię kiedyś poznać!
Wytrwałem do końca i wymiękłem... "Istnieją tylko dwa dni w roku, w których nic nie może być zrobione. jeden nazywamy wczoraj, a drugi jutro. Dzisiaj jest właściwy dzień, aby kochać, wierzyć i żyć w pełni." Dalajlama XIV
Nie zgodziłbym się że religia wyklucza teraźniejszość, przynajmnjej chrześcijaństwo opiera cel na przyszłości ale działanie i istnienie człowieka umiejscawia w teraźniejszości.
Panie Robercie, ma Pan niezwykle dużo mądrych rzeczy do powiedzenia, jest Pan niezwykle elokwentny, tak jak wszyscy mówcy TEDx mówi Pan rzeczy odkrywcze, ale w związku z tym należy pamiętać, że osoby Pana słuchające często słyszą te odkrywcze rzeczy po raz pierwszy, więc trzeba dać nam trochę czasu na przetrawienie tych bardzo ciekawych, ale nieoczywistych stwierdzeń w stylu "wiara wyklucza teraźniejszość" i podawanych przykładów. Innymi słowy, zwyczajnie należy mówić wolniej, nawet kosztem powiedzenia mniej. Szkoda, żeby taka wiedza ginęła w nieumiejętnym przekazie. Wykład to nie tylko prezentacja, która, jak widać, często zawodzi. Istotniejszy jest kontakt z odbiorcami, którego mi, nawet przed monitorem, zabrakło. Po obejrzeniu wystąpienia mam wrażenie, że dużo wartościowych informacji w nim zawartych mi umknęło. Na przykład odniesienie do zawartej w tytule miłości. Porównanie religii i psychologii - jasne. O miłości nie zarejestrowałam. Mimo wszystko dziękuję za ten wykład :)
Mówić wolniej kosztem powiedzenia mniej? Dlaczego wychodzić z założenia, że wszyscy są debilami i trzeba ich prowadzić krok po kroku przez czyiś tok rozumowania? Może ten przekaz nie jest kierowany do każdego. Jak coś jest dla każdego, to dla nikogo.
Cuda technologii pozwalają nam na ponowne odtworzenie filmu czy nawet spowolnienie go, nie ma konieczności mówienia wolniej. Ja słuchałem przy prędkości x1.5 i cofałem przy trudniejszych fragmentach; co komu pomaga. Zgadzam się, że nawiązanie dialogu niewerbalnego z widownią pozytywnie wpływa na odbiór prezentacji, ale jednak ciężko to osiągnąć oglądając offline (czy raczej offplace). Prawda zabrakło czasu na rozwinięcie wszystkich myśli, ale było to wystarczające żeby zasiać ziarno wątpliwości czy rozpocząć dyskusję na dany temat. Możliwe, że kontynuacja jest w zareklamowanej książce.
Myślę, że religia ogranicza nas jako ludzi. Myślimy o tym, żeby trafić do "nieba", więc w momencie jak stosujemy się do przykazań, nie popadamy przypadkiem w egoizm? Myślimy o sobie i o tym, żeby nie zostać ukarani. Myślę, że człowiek który jest dobry i ma to w swoich korzeniach, nie myśli o sobie, nie myśli o tym co będzie z nim potem, tylko po prostu myśli o innych. Dlatego, ze sprawia mu przyjemność pomaganie. Mam wrażenie, że religia to trochę próba zastraszenia nas. Bo czego człowiek boi się najbardziej? Boi się śmierci, bo nikt żyjący nie wie co jest potem. Więc mamy jeden haczyk, który trochę "zmanipuluje" ludzi. Mam wrażenie, że ktoś kiedyś wymyślił to wszystko po to, żeby ludzie poczuwali się do jakiś granic. Zapewne dzięki temu wiele ludzi nie popełnia zbrodni. Jednakże dla mnie to trochę zabawna próba ratowania moralności ludzkiej. Po części skuteczna, ale ograniczająca.
Nieprawda. Katolicy powinni również pomagać innym trafić do nieba, co już nie jest takie egoistyczne, nieprawdaż? A poza tym nauczanie Kościoła nie polega wcale na "strachu przed śmiercią". Tak robią fanatycy lub ludzie małej wiary. Najwięcej ludzi odwraca się od Kościoła właśnie przez fałszywe świadectwa, które usilnie chcą ich przestraszyć przed piekłem czy czymś takim. Jednak nie na tym polega chrześcijaństwo. A i jeszcze jedno: filozofię kształtowaną przez 2000 lat nazywasz zabawną próbą ratowania moralności ludzkiej? Naprawdę? Jest to trochę nieuczciwe
@@bartoszbasiura7119 nieuczciwe? A może prawdziwe? Ja tylko wyrazilam swoje zdanie, nie kazdy musi się ze mną zgadzać, to oczywiste, że różni ludzie mają różne doświadczenia i podejścia :) Takze nikogo nie neguje ;) takie zdanie jakie tutaj przedstawilam mam od lat, ale tak jak powiedzialam, jest to kwestia indywidualna i szanuje kazde inne zdanie :) pozdrawiam! :)
Robert, uszanowanie. Dogmatyzm to kula u nogi, i nie ważne czy jest to wiara czy nauka. Let it be, jak wyśpiewał klasyk ;) Żyjemy teraz, TERAZ I TYLKO TERAZ. Spokojny, kojący głos zadający pytania... fundamentalne pytania, więcej takich ludzi, a świat będzie lepszy :)
Religia jest zła, ale jak zostało wspomniane o psychologii, to mnie to lekko przeraziło. Ale jednak pan Robert podzielił psychologię na wiarę i narzędzie. No i to można określić jako słuszny podział. Chociaż ciężko traktować psychologię w kontekście wiary. Ale w życiu bywa tak, ze ludzie wierzą w pewne zachowania, w pewnych ludzi i ich zamiary. Nie słuchają racjonalnego myślenia. Na przykład świat jest wredny. Powiedziałbym, że te osoby nie wierzą, ale są ograniczone, niedouczone. Tak ich się powinno określić. Wielu ludzi potrafi ograniczać się do myślenia ludzie są wredni. I tak się zastanawiam, że jednak jest problem, czy to jest wiara? No nie do końca. Bo to z reguły prawda, ale nie zawsze. Religia też może tak działać za zbrodnie możesz ponieść karę. Ale religia może ekstremalnie mijać się z prawdą. Z kolei ograniczone spojrzenie psychologiczne może skupiać się na części przypadków. Także świat jest złożony z ludzi pozytywnych, oraz negatywnych, a czasem ludzie maja trochę pozytywu i trochę negatywu w różnych stopniach. No i można nawet wrócić do podziału i w religii też jest właśnie taki podział. Myślę, że można też powiedzieć o tym, że ludzie boją się żyć bez twardych zasad, które jasno określają świat. Myślę, że ludzie chcą mieć wyuczony sposób na życie i dla tego ciągnie ich do religii. Tak jakby poczucie stabilności.
Odpalając ten materiał miałem nadzieję na jakąś głębszą analizę,a dostałem zbiór osobistych, gorzkich doświadczeń człowieka. Ale w dalszym ciągu mam nadzieję, że słuchający tego i czytający te komentarze nie wyciągną z tego wniosków natury ogólnej. Nie akceptuję podstawowej tezy prelegenta: "Wiara odrywa od teraźniejszości". To, że spotykał się w własnie takimi jej przejawami, nie oznacza, że jest to cała prawda o wierze.
Świadkowie Jehowy mają dość ekstremalne zasady, które faktycznie sprawiają, że żyją tylko w swoim towarzystwie i "taplają się we własnym sosie", ale nie jest to reprezentantywny przykład religii w naszym kraju. Ostatecznie wiara w to, że religia jest zła, to też religia. "Oni są źli, ale jest nadzieja, bo można się od tego uwolnić. Codziennie jesteśmy uwięzieni w swoim systemie i dążymy do zmiany". Przykro mi, dla mnie bełkot.
Pierwsze 3 minuty i czuję ogromne współczucie dla mówcy. Nie byłem świadkiem, ale katolikiem. Mam 35 lat, jestem szczęśliwym ateistą, ale "smród indoktrynacji" ciągnie się za mną do dzisiaj. Oglądam dalej.
Religia, w której istnieje przymus, zwykle jest daleka od prawdy. Św. Augustyn pisał w Wyznaniach: "Nikt nie czyni dobrze, jeśli działa pod przymusem, nawet jeśli to, co czyni jest dobre". Jeśli przyjmiemy słowa Augustyna za prawdę (a ja przyjmuję), nie wychodzi to zbyt dobrze dla Świadków Jehowy, gdzie przymus jest dość silny, choć nie jest to zwykle przemoc fizyczna, a opiera się na tym, co dla człowieka cenne i boi się utracić (więzi rodzinne, przyjaźń). Różnica między wiarą katolicką a ŚJ jest taka, że w jednej trudno wytrwać, a z drugiej trudno się wyrwać.
Notka do słów: "Prawdziwej religii nie znalazłem" - ja również. Polecam kanał Konrada Chrzana oraz jebo bloga. MERYTORYCZNIE odpowiada na wszystkie znane mu argumenty apologetyczne i wykazuje ich błędy bądź nie prawdziwość. Nie szyderczo, nie nienawistnie. Sprawdzalnie i merytorycznie. Zajmuje się poszukiwaniem dowodów na istnienie boga (jakiegokolwiek) ponad 15 lat. Aktywnie!! Niczego takiego nie znalazł. Polecam twórczość Karola Fijałkowskiego gdzie debatuje z przedstawicielami różnych religii. Człowie, który im więcej czytał biblię tym bardziej był przekonany o jej dałszywości. I wreszcie film z kanału Śmiem Wątpić, dzie jego twórca, Łukasz, omawia przypadek "pierwszego" księdza ateisty.
Panie Robercie, jestem poruszona Pana dążeniem do odnalezienia Prawdy i szczerze zazdroszczę determinacji. Zwrócił Pan uwagę na ważne aspekty religii, które bywają narzucone człowiekowi przez człowieka, pomijając Boga (np. ocenianie i wykluczenie osoby ze względu na jej inność oraz ranienie i brak miłości, które raczej nie są przez Boga akceptowane). Nie do końca jednak zgadzam się z twierdzeniem, że religia (mam tu na myśli chrześcijańska, katolicką, którą wyznaję) nie uczy życia w teraźniejszości - raczej jest odwrotnie. Uważność, czyli bycie tu i teraz i uczenie się dostrzegania świata wokoł, ludzi oraz obecności Boga, ma za zadanie przybliżyć człowieka do Niego, do ludzi oraz do własnej osoby. I oprócz pojęcia grzechu, w katolicyzmie jest to bardzo podkreślane. Takie narzędzia jak modlitwa Jezusowa, medytacja ignacjańska czy adoracja Najświętszego Sakramentu umożliwiają ćwiczenie uważności i widzenie prawdy w Obecności Boga.
Ja sobie nie życzę utraty Wiary. Jest ona moim skarbem i ubogaceniem mnie samej ( wewnętrznie). To wiara pozwala mi lepiej rozumieć siebie i innych. Pytać , patrzeć i kochać jak Jezus Chrystus który Zbawił nas za darmo na krzyżu. Co do osoby prelegenta, dużo nieprzepracowanych treści. Mówi jak osoba poranionina i nieszczęśliwa sama że Sobą. Życzę Mu szczęścia i Wiary która skrzydła , wiary prawdziwej bo chrześcijańskiej.
Prawdziwa Wiara odbywa się Teraz, także ostatnie stwierdzenie stanowiące "odrealnienie" wiary od teraźniejszości jest wypaczeniem i błędem. Sama Eucharystia w Kościele Katolickim chociażby jest uobecnieniem ofiary która pomimo że miała miejsce dwa tysiące lat temu to odnawia się na nowo każdego dnia - jest ponad czasem. Tylko taki jeden przykład na szybko, ale jest z tego znacznie więcej... pozdrawiam i modlę się za Twoje nawrócenie, bracie Robercie. :)
Artur Kramarczyk ☆☆☆ No 90 godzin to sporo jak na jeden dzień. Nie miałem do tej pory pojęcia ze może dzień mieć 90 godzin. To co słyszałem to było zwykła bla bla blanie. Mnie nie przerażają tacy pseudo mówcy. (*_*)
Na cierpieniu się zarabia w każdy sposób, Czy przez religię czy terapię (to kwestia indywidualna).zarabia się jak nie porównując- na bezrobociu przez organizowanie szkoleń dla bezrobotnych np. takich jak TEDx lub organizując realne miejsce pracy. Bo nigdy nie wiesz w jaką,,uniwersalną" prawdę o człowieku wierzy ten stojący konkretnie przed Tobą. Na szczęście psychologia to nie dziedzina nauki (Czy tam odłam medycyny) tj patrzymy na nią wszyscy z przymrużeniem oka ;D. A religia to tylko odbijające się echo wiejskich saturnaliow I pospólczych zabobonów.
Każda wiara wyklucza teraźniejszość? "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy."Mt 6
Bardzo dziękuję za ten wykład. Szczerze chciałabym go pokazać kilku świadkom jehowy, zwłaszcza mojej siostrze. W sumie to co mnie odcięło od tej religii to też pewien kryzys, którego nie potrafiłam zrozumieć: jak Bóg miłości może zabraniać miłości?
Chrześcijanie wierzą, że "Bóg jest Miłością", a od czasu przypowieści o dobrym Samarytaninie również współodczuwanie uważają za obowiązek, a że ta przypowieść była odpowiedzią na pytanie "kto jest moim bliźnim" - to i mit rzekomego unoszenia się na moście urojonej wyższości nijak się ma w ich kwestii do rzeczywistości.
Super wykład. Cała Prawda jest w nas. Szkoda szukać na zewnątrz a najtrudniej ją odnaleźć w religii i psychologii. Jednak doświadczenie życiowe wiele uczy i ukierunkowuje, każdego z nas na właściwą drogę. Nie bójmy się szczerze doświadczać i dzielić się wynikami.
Buddyzm nie jest religią. Nie ma w nim boga. Nie jest wiarą, tylko drogą (praktyką), która każe wykluczyć wszelkie myślenie. Każe oczyścić umysł z wszelkich przekonań, religii, emocji i wszelkich myśli. Być tu i teraz w doskonałym spokoju. Tylko tyle... ;-)
Oczyścić umysł, to nie znaczy wykluczyć myślenie. Proszę więcej zapoznać się z buddyzmem i neurobiologią. Myślą przewodnią w buddyźmie jest współczucie i spokój ducha, a co powinno się wykluczać to zbytnie fanatyczne przywiązanie do rzeczy, ludzi i zjawisk. Takie podejście ma pomóc w zmniejszeniu skali cierpienia.
Ja np. wierzę, że bóg ukryty jakoś jest w naukach matematyczno-przyrodniczych, czyli w samej matematyce czy fizyce. Być może bóg to po prostu wszechświat i wszelka materia która jest wokół nas. A może się mylę i boga nie ma. Who knows? Wierzcie w co chcecie, szanuję każdą wiarę, nie chcę nikogo przekonywać do swoich indywidualnych chaotycznych wierzeń, nie chcę by ktokolwiek mnie przekonywał do swoich lub ich braku.
Ciekawie się słuchało, ale muszę się przyczepić do fragmentu o marnowaniu jedzenia: oczywiście konieczne jest dążenie do likwidacji tegoż marnotrawstwa zarówno we własnym zakresie jak i na szczeblu systemowym, ale ubóstwo w krajach tzw. " trzeciego świata" to nie jest skutek naszego marnowania, tak jak mówca to sugeruje, tylko złej dystrybucji zasobów. Ta z kolei wynika z wielu czynników, chociażby z tego, że światowym mocarstwom opłaca się sytuacja ekonomiczna np. w Afryce, bo z krajów zamieszkałych przez głodujących, zdesperowanych ludzi łatwo jest różnymi szemranymi ekonomicznymi układami kraść surowce.
Co pisze Robert sam o sobie na jego stronie internetowej?...zobaczmy: " Głód niemożliwej do określenia prawdy pozostawał nienasycony i zaprowadził mnie do lasu amazońskiego, i pierwszej ceremonii z ayahuaską..." "Pomoc przyszła od opiekuńczych duchów, które uratowały mi życie w sensie dosłownym. Ze zdumieniem odkryłem, że to co mnie spotkało, istoty, które mnie odwiedziły i światy, które zwiedziłem, są naturalną częścią tak zwanej podróży szamańskiej, którą od wieków odbywali Buriaci, Mandżurowie, Shipibo, Ałtajczycy, Dagarowie, Aborygeni, Eskimosi i niezliczeni inni, współcześnie praktykujący szamanizm."
Co do eksperymentu Zimbardo. Czytałam książkę napisana przez tego badacza o tym właśnie eksperymecie i nie było tam przedstawionych żadnych prawd życiowych. Raczej posłużył ukazaniu zaskakujących zachowań co skutkowało wielu następnym eksperymentom plus pomogło wyjaśnić podobne sytuacje, które miały miejsce naprawdę (np. wydarzenia w więzieniu w Abu Ghraib), nie w warunkach laboratoryjnych. Eksperyment dał nową perspektywe do badań, a nie nowe prawdy objawione. Do tego badacz doskonale zdawał sobie sprawę z organicznej próby i pisał o tym w książce :) Inne badania brały pod uwagę również kobiety i ludzi w różnym wieku.
Eksperyment Zimbardo nie był przekazem tego wystąpienia, a prawd życiowych o naturze ludzkiej w tym doświadczeniu jest bardzo dużo. Nie wystarczy tylko przeczytać książkę, trzeba jeszcze umieć przeanalizować jej treść.
@@gracetallar3468 Odniosłam się tylko do krytyki doświadczeń psychologicznych przedstawionych przez mówcę i chciałam pokazać na tym przykładzie, że psycholodzy nie są tacy zaślepieni jak przedstawiono na powyższym filmie.
@@gracetallar3468 Tak własnie zauważyłam, że zabrzmiało to trochę mylnie. Miałam na myśli bardziej coś na zasadzie prawd objawionych, nowych zasad. Oczywiście sama książka oraz cały eksperyment pokazują bardzo ciekawe zachowania ludzi i skłania do refleksji choćby nad samym sobą (:
Problem współczesnego świata,ze wszyscy chcą żyć, wyglądać i myśleć tak samo,paradoksalnie do tego ilu wciąż nowych "odkrywających prawdę o życiu" się pojawia,paradoksalnie do tego jak ludziom wydaje się że są indywidualnościami,oryginalnymi w swoim myśleniu.Plan się wypełnia,wielka szara masa ludzka konsumentów, sterowana mediami. Najlepsze jest to,ze ludzie nie widzą tego jak bardzo zagubieni są w porównaniu do swoich przodków wiodących proste życie wg prostych reguł.
Myślę, że pan Robert będąc świadkiem Jehowy sam czuł misję nawracania innych i czuł się od innych lepszy. Dlatego teraz projektuje siebie na wierzących. Wie w jakiej "pogardliwej trosce" miał wówczas niewierzących, dlatego przypuszcza jak oni myślą teraz o nim. Czuje się z tym słabo, dlatego próbuje ich "rozpracować", w pewnym sensie ośmieszyć.
12:20 - cierpienie nie uszlachetnia - powiedziałeś . Ja natomiast powiem ze cierpienie kształtuje . Większość cierpienia które doświadczamy kształtuje nas na bardziej empatycznych i niezłomnych ludzi. Sam po sobie widzisz
Wiara nie wyklucza teraźniejszości, ruwniez jak i samo życzę je nie wyklucza. Bo zujemy wyłoncnie, tu i teraz. Twozumu zmiany, opierając się na przeszłość, i wyłącznie w imię przyszłości. I to nie zależy ot tego wierzymy albo nie.
Właśnie o tym pisze od kilku lat w komemtach, bo analizuje religie od 30 lat różne oraz psychologię i naukę ale na szczęście wdarła się sztuka też-i mogę powiedzieć tylko 1: nauka to też taka religia np fizyka mocno poszła w techgnozę i można dostrzec wszędzie podobny model marketingowy :) Polecam również analizę sekt jak JONESTOWN i Najwyższa Prawda oraz książkę Naomi Klein No Logo-o brandingu, nagroda Pulitzera.
Ktoś mądry powiedział-"Im więcej energii psychicznej inwestujesz w uznawanie czegoś za prawdę tym bardziej prawdopodobne,że to jest fałsz".To tak jest,gdy wkładasz swoją psychikę w uznawanie jakiegoś(dowolnego,religia,ideologia,partia,gusta takie czy inne,fanatycznie przeżywane hobby itd)tym gorzej się masz duchowo.Prawda ma w ciebie sama uderzyć z siłą huraganu a nie tak,że zasysasz sam co dookoła ciebie mówią ludzie tylko ma być tak,że stoisz z otwartymi ustami olśniony i nie możesz zaprzeczyć bo to po prostu JEST.I wtedy doświadczasz prawdy.W innym przypadku jesteś tylko podporządkowany społecznemu programowaniu,rodzice,księża,nauczyciele,socjalizacja...i żadna z tych rzeczy nie jest zła sama w sobie,nie popieram buntu.Tylko rzecz w tym,że prawda ma zupełnie inną wagę,inne ćiśnienie,ono nie pochodzi od ludzi ani nie jest żadną podawaną ci z naciskiem opowieścią czy tradycją-to nie to.Prawda jest wtedy gdy już nic nie możesz zrobić,tylko przyjąć.Tak jak powietrze do oddychania-nie jesteś w stanie tego blokować i żyć.Prawdy też nie możesz zablokować i żyć,po tym poznasz prawdę,że ma taki rodzaj związku z życiem,że cała rzeczywistość tańczy i krąży wokół niej.Prawda jest ogniskiem,my ćmami,spalamy się w niej i to ma być natchnienie,któremu oprzeć się można tylko z wielkim nakładem zła jakie musisz wyprodukować aby odgrodzić się od światła.Każda zdrowa dusza dąży do prawdy a każda chora unika jej.O tym jest rozmowa Jezusa z Nikodemem u Jana gdzie On to mówi.I jeszcze raz rozróżnię uznawanie treści jakichkolwiek z nacisku społecznego i z Ducha-to są deux sources de la religion et de morale,odrębne,rozłączne.Trzeba wypalić w ogniu prawdy swoje wewnętrzne,intymne objawienie,które nie jest buntem przeciwko zastanemu światu,ale prowadzi do integracji poprzez własny proces wewnętrzny.Jest to trudne i może boleć,ale to jest droga bycia pełnym człowiekiem.
Hmmm...zastanawiające. Wydaje mi się, że jednak można być ignorantem. "Odnaleźć znaczy rozpoznać, a nie zrobić". Prawda w Ciebie uderzy z siłą huraganu, okay, ale jak jej nie rozpoznasz i/lub z tytułu buntowniczej natury nie zechcesz przyjąć, to Cię np. ogłuszy. Proces wychodzenia z ignorancji jest bolesny. Nie wszyscy mają odwagę i chęć przezwyciężenia tego bólu. Poza tym...fantazje też są prawdziwe. Sny są prawdziwe. Nie chodzi mi o to, że się sprawdzają, czy coś. To po prostu inny świat. Równie prawdziwy. Można żyć iluzją. Jeśli iluzja jest prawdziwa. Nie trzeba żyć w prawdzie. Prawda nie jest potrzebna jak tlen. Jest zawsze obok, ale można na nią nie zwracać uwagi. Czasem nawet łatwo, jak ktoś ją przedstawia w formie karykaturalnej...mozg podpowiada wtedy czasem, że rozsądniej jednak wybrać iluzje. Stąd też się biorą niektore choroby psychiczne, czy zaburzenia. Jedno jest ucieczką od rzeczywistości drugie od "prawdy". W cudzysłowie, bo mam na myśli jej karykaturę.
Włączam się do dyskusji - Czym dla mnie jest wiara - nie krytykuje lecz chce powiedzieć o swoim doświadczeniu Po pierwsze co mi daje kwestia wiary - daje mi to że nigdy w swoim życiu nie zrezygnowałem ze swojej pasji Przez całe życie trzymała mnie własnie wiara i nigdy ani przez sekundę nie porzuciłem drogi którą kocham. Wiara dla mnie to coś więcej niż ideologia czy religia - to właśnie droga - wiara jest drogą a nie ideologią. Daje mi to potężną siłę aby każdego dnia wygrywać zwyciężać z instynktami mojego ciała. Co do wypowiedzi - w TED - Kładąc na boku wszelkie spekulacje dyskusje filzoficzne etc. Ja jestem człowiekiem który lubi przechodzić od razu do istoty sprawy. Porzucam wszelką dyskusję i przechodzę do rzeczywistości o której mówimy - prędzej czy później Pan będzie musiał się z nią zetknąć. - rzeczywistość duchowa - i oby nie było zbyt późno bo grunt bardzo śliski - system to wymówka walka z systemem to ściema. Pozdrawiam Miłego dnia.
W co wierzę? W Jezusa, chrześcijaństwo, jestem katolikiem Kiedy zacząłem w to wierzyć? W dzieciństwie, na lekcji religii o tym mówili a ja widziałem, że to było dobre więc uwierzyłem. Moja rodzina nie była specjalnie wierząca ale widziałem jak pozytywny wpływ ma wprowadzanie katolicyzmu. Widziałem kontrast między religijnością prawdziwą a powierzchowną. Agenci socjalizacji? Katecheci, księża, postawy ludzi wiary i informacje z internetu. Czy religia zabija teraźniejszość? Wręcz przeciwnie. Nawet dziś miałem problem z zmartwieniami co do przyszłości i wspominania strat z przeszłości ale religia wymusza na mnie abym przyjął postawę tu i teraz i skupił się na dzisiaj bym był we wszystkim co robię był obecny na 100%. Miłość tak samo, to religia uczy mnie rezygnować z egoistycznych zachowań i coraz bardziej rozumieć czym jest miłość.
W przypadku religii poczucie wyższości ukrywać się ma za troską i "pochylaniem się". Czy nie można by identycznego zarzutu postawić R.Rientowi, który z troską pochyla się nad tymi, co JESZCZE są wierzący i życzy im wyzwolenia? Przecież to oczywisty przekaz - wasza nadzieja jest waszym więzieniem, a tymczasem ja jestem już wolny. Może tak być lub nie - to temat na oddzielną dyskusję. Chodzi mi tylko o to, że dałoby się jego przekaz tak samo łatwo zestawić z jakimś przekazem religijnym twierdząc, że zarozumiały schemat emocjonalny jest ten sam, tylko w warstwie słownej zachodzą nieistotne różnice.
W ogóle się nie podpisuję pod 3stefany. Ponieważ przekaz Rienta był zupełnie inny od przekazu religii. Religia każe ci łykać wszystko jak pelikan a już na pewno religia katolicka (nie sprzeczaj się bo przegrasz a moim argumentem będzie Katechizm KRK), natomiast Rient mówi o podważaniu i zagrożeniach których doświadcza każdy człowiek ślepo wierzący. Nie narzuca jednak swojej prawdy. Wyraźnie stwierdził, że prawda jest indywidualna. Mówi o braku akceptacji do innych ze względu na jego przekonania. Mówi o względności.
Trochę logiki warto włączyć. Z tego, że podobny zarzut można postawić Ewie i Adamowi nie wynika żadną miarą, że Adam jest identyczny z Ewą. Nigdzie nie pisałem, że CAŁY PRZEKAZ Rienta i religii jest identyczny. Natomiast czucie się lepszym, a zwłaszcza bardziej oświeconym, schowane za współczuciem - tak, to może się pojawić w obu miejscach. "Oświecenie" nie musi tu oznaczać dostępu do Prawdy Obiektywnej. Może być poczuciem wyższości z racji tego, że "ja mam SWOJĄ prawdę, podczas gdy ty masz CZYJĄŚ". To bardzo popularna postawa dzisiaj wśród ludzi i bardzo popularny zarzut pod adresem religii. Przy czym z mojego osobistego doświadczenia wynika, że nader często ten, kto głosi, że ma SWOJĄ prawdę, gdy go lepiej poznać, zdradza się z tym, że też jedynie "przeczytał coś w necie" i mu się zwyczajnie spodobało. Że "nie sprawdził dokładnie, bo nie miał czasu" itp. A zarazem ów ktoś a priori wyklucza możliwość, że inny mógł w sposób WOLNY i OSOBIŚCIE wybrać przynależność i zaufanie do religii, Tymczasem takie osoby po prostu są, choć zgadzam się, że jest ich mało, bo większość, zwłaszcza w Polsce, jest katolikami siłą inercji i bez żadnego wyboru.
Wydaje się mi, że R. Rient nie mówi by przestać wierzyć w cokolwiek, tylko by stać się bardziej świadomym swojej wiary. Przez wiarę rozumiem przyjęcie za prawdę, czegoś czego nie można zmysłowo doświadczyć. Przypomina to zainstalowanie oprogramowania, które tworzy pewien obraz rzeczywistości. Obraz ten jest na tyle prosty by był użyteczny dla innych funkcji naszego umysłu. Innymi słowy R.Rient nakłania nas byśmy byli bardziej ostrożni wobec naszych wierzeń i tego co on sam mówi, bo przecież sam używa słów, o których "wadliwości" wspomina.Nie przypominam sobie takiego autokrytycyzmu w przekazach religijnych. Z drugiej strony mam wrażenie, że to właśnie przekazy religijne ukierunkowują człowieka na poszukiwania, których jednym z etapów może być postawa Pana Roberta
Środowisko kształtuje człowieka. Ten Pan wydaje mi się zagubiony, wiele doświadczył i wciąż czegoś poszukuje, czegoś co go usatysfakcjonuje. Ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Nie tylko on . Świdkowie Jechowy to ludzie zagubieni . A to nie jest religia tylko sekta , . zgodnie z Polski, prawem działa nielegalnie .Kilka lat temu episkopad wypowiedział sie na ich temat . Jakie sa róznice miedzy religia a sekta określaja to odpowiednie gremia . A ludzie którzy do nich wstepuja to są ich ofiary - nie zdaja sobie sprawy z zagrożeń .
no i dobrze, ża masz swoje zdanie... u ś.j. pozbawia się ludzi tego przywileju... myślę sobie, że teraz po latach indoktrynacji ten człowiek poprostu odreagowuje... i przegina w drugą stronę.. ;-)
Pojęcie normalności jest mocno iluzoryczne. Każdy ma swój świat. Bardzo dużo ma racji. tylko się nie wpisuje w sztampę i przeciętniactwo, wiec wielu prostaczkom się to nie podoba. Sir
Na koniec okazuje się, że jednak jest dobra psychologia i dobrzy psychoterapeuci, a tylko religia jest zła: -). Zabawne. Każdy krytyk religii, krytykuje tak naprawdę wiarę/religię własną - przez siebie wyobrażoną, to jego przekonanie o nich. Czyli chce wiary innych we własną niewiarę.
haha co? przeszłość istnieje teraz? a przyszłość też istnieje teraz? hahah jeśli już to przeszłość i przyszłość tworzy się teraz a nie istnieje hahaha, i to jest wiadome od zawsze hahah co za odkrycie ...
@troublemaker czy sugerujesz, że dzieciak z gimnazjum jest żałosny? Odczep się od gimnazjalistów, zapewne też kiedyś ( w przeszłości która rzekomo istnieje teraz xD) byłeś w gimnazjum!!! :) :) :-D
To co ten Pan mówi jest wyjątkowo nieobiektywne i przesączone wręcz aż nienawiścią do jakiegokolwiek przejawu religijności. Co więcej z jednej strony mówi, że wyznawcy religii podchodzą z wyższością do innych ludzi, a z drugiej strony cały czas pogardza religią jak i wyznawcami religii.
Brawo za odwage. Subiektywny obraz swiata bylego swiadka Jehowego. Czlowieka ktory przez swoje wlasne cierpienie, zagubienie wkalda do jednego wora religie i nauke ktorym wyjatkowo do siebie daleko. Ja cierpi ?? A moze Ja doswiadcza ? Ja jest uszlachetniane codziennym stawianiem czola nowym doswiadczeniom. Moze czas zaczac szukac wewnatrz siebie a nie na zewnatrz.
Jeśli chodzi o religię... siedzę w tym od dawna. I powiem granica pomiędzy zdrową gorliwością i fanatyzmem jest bardzo cienka. Jednych religia ubogaca z innych robi dziwaków nie do zniesienia. Więc ... myślę, że wielu ludzi, między innymi Pan nie bierze pod uwagę złożoności każdego z nas i montuje każdego pod wspólny mianownik. Takich generalizujących wypowiedzi dziś jest mnóstwo. Myślenie zero jedynkowe jest zagrożeniem dla każdego z nas. Każdy z nas żyje w jakimś schemacie. Jak się wyzwoli z jednego to zaraz montuje się w inny czasami nawet niez zdając sobie z tego sprawy
Dąbrowski Wojciech Wojciech religia od zawsze była kluczem do władzy i bogactwa, a także ograniczania wiedzy! Te same wartości istnieją w nas bo jesteśmy ludźmi (nie zabijać, nie kraść). Pierwsze religie - ludy Sumerów- światło w środku i 12 (konstelacji?) Wielbimy jedno niebo wszyscy. Odrzucenie nawyków i uzyskanie samoświadomości.
BARDZO dziękuję za szczerość!!!! To prawda, ludzie którzy są szczególnie wyjątkowi mają trudniej , a wszystko, czego potrzebujemy mamy w Sobie. To jest tak proste, że najczęściej szukamy wszędzie, tylko nie tam. Jedność wszystkiego istnieje - wszystko ma jedno źródło - MIŁOŚĆ ❤
Panie Robercie wykład poruszający... Życzę Panu szczęścia i nie mam na myśli samych radości i przyjemności, bo jak powiedziała Olga T" smutek to ważne słowo w definicji świata ". Z nim też jest dobrze i pięknie.
Gdy tego słucham, to przychodzi mi na myśl Alan Watts. Polecam, jeśli kogoś interesuje pozbycie się tych wszystkich etykietek i potrzeby określania i ubierania w ramy siebie samego, jak i tego co nas otacza. ps - większość komentarzy bardzo ładnie pokazuje to, o czym mówi Pan z filmiku + szczególnie ludzie, którzy zobaczyli tutaj nienawiść do religii / marzy mi się czas, gdy ludzie pozwolą sobie odpuścić te całe gadanie - jestem wierzący, jestem niewierzący, jestem po prawej stronie barykady, jestem po lewej stronie barykady. Nikt z Was nie ma racji, największą mądrością jest po prostu życie, tu i teraz. Cieszmy się pysznym jedzonkiem np zupą pomidorową, kochajmy się i róbmy różne ciekawe rzeczy - bez przymusu przyklejania do tego etykiety jestem taki i taki - to jedynie nas ogranicza. Miłego dnia.
zgadzam się. często - gdy coś roztrząsam - docieram do momentu, w którym nie potrafię tego opisać słowami; istnieje pewna przestrzeń, której nie dai się wyrazić słowami, bo gdyby się dało, straciła by swoją wartość. np. "co czułem kiedy ją całowałem". myślę, że filozofia - "próba nazwania czegoś" rozbija się właśnie o tą przestrzeń. Jak opisać procesy, reakcje zachodzące w mózgu? poznanie? słowa - to lepsza lub gorsza próba, oddania swoich "odczuć".
i tak jak wyżej; kwestia nazewnictwa (ciągła gadanina, bez skutku), pozbawia nas teraźniejszości "zamykamy się w słowach", zamiast być obecnymi. W swojej głowie tworzymy świat oparty na słowach, próbujemy znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy, czyli "wytłumaczyć słowami" nasze zachowanie. To prawda, że język jako narzędzie komunikacji służy do rozwiązywania ciągle nowych problemów, lecz często są to problemy, które sami stwarzamy, z powodu chęci nazwania czegoś "co do mnie czujesz?, co dla ciebie znaczę" itd... pzdr
Bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy tylko energią, a życie to piękna iluzja, którą jest tak naprawdę "gra" owej energii. Po prostu żyć. Być tu i teraz, jednocześnie wyzwalając się z natrętnych i negatywnych myśli. Doświadczać czystych, niezakłóconych bodźców i cieszyć się otaczającą nas naturą. Bo co więcej możemy zrobić? Kariera? Pieniądze? Wojny? Honor? To wszystko nie ma znaczenia wobec wszechświata, a i tak wszyscy kiedyś umrą, bez względu na to, co zrobili, czego dokonali. Po prostu bądźmy, doświadczajmy i cieszmy się życiem. Oprócz Wattsa, podobny pogląd również miał McKenna. Wpisz sobie na youtube: McKenna Modern Society. Miłego oglądania. :)
Trafione w punkt.Nic ująć, nic dodać. Prawda jest w nas samych, po co próbować je porównywać-przecież to nie ma sensu. Nic ani nikt, kto/co próbuje nam z góry narzucic, jacy mamy byc lub wmówić nam jacy jesteśmy lub nie jesteśmy, nie będzie ta prawdą. Oby więcej ludzi, którzy dochodzą do swojej własnej prawdy, poczuło, że juz od narodzin ja w sobie mieliśmy, potem tylko o niej zapomnieliśmy, lub daliśmy innym możliwość byśmy o niej zapomnieli. Pozdrawiam wszystkich, bez podziałów:)
Podpisuję się pod tym, wszystkimi kończynami. McKenna nie znałem więc i ja, przy okazji zapoznam się z jego spojrzeniem na świat. Polecam również, m.in: "Project findyourself", na youtube (chociaz nie identyfikuje sie w 100% z zawartością tych filmów-ale olbrzymia wiekszość przekazu do mnie "trafia" (myślę, że chyba tez o to chodzi, aby "filtrować" wszystko przez siebie i byśmy sami byli na tyle świadomi, czy czujemy tak samo czy tylko część z tresci przedstawionej nam przez kogoś, "do nas trafia".Inaczej, nie wiem czy przypadkiem, nie jest to kolejne xerowanie 1:1 wszystkiego co ktoś powie. Kimkolwiek by ta osoba/religia itd. nie była, sądzę, że naszą główna misją, tu na ziemi, jest odnalezienie swojej własnej, najgłebszej prawdy. Sądze, że to o tyle dobrze (choc "dobro" też jest subiektywne"), że istnieją te wszystkie religie/światopoglądy itd, by móc sie im przyjrzeć i potwierdzić słuszność tego, że np. nie potrzebujemy (lub zaadoptujemy tylko część) by nam ktoś mówił, jak mamy żyć i w co wierzyć/lub nie.Polecam też zapoznać się z wykładami z fizyki/mechaniki kwantowej. Ciekawe są tez inne wykłady z "Ted-x" (np ten o roli mózgu i tego ile % z niego wykorzystujemy (możliwe, że dlatego, że pozostałe 90% "czeka" na to aż nasza globalna świadomość się "podniesie"), oraz książkę"Potęga teraźniejszości" E.Tholle (w powyzszym wykladzie, jest małe nawiązanie do głównego wątku tej książki) ale i tematyka uważności (mindfullness itd), odkrywanie potęgi medytacji i wiele innych rzeczy, które mogą (ale nie muszą) być drogowskazem (a nie "jedyną prawdą objawioną" dla tych, którzy szukają swojej drogi.Pozdrawiam wszystkich, bez wyjątku (bo tak naprawdę, wszyscy jesteśmy częścią tego samego a więc i w zasadzie tym samym).
liveiSfUN ssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssusssssssssfsssssssssssssssssssssssssssas addresses issssfahsfssss
,, Dzień dobry. Na początku chcę państwu powiedzieć, że nie jestem normalny. ''
Dobre. Muszę to gdzieś wykorzystać
Dziękuję za wykład skłaniający do szukania prawdy i wywołujący duskusje, najważniejsze są te w swojej głowie, a pana słowa mnie do tego poruszyły.
Życzę każdemu dobra i żebyśmy znaleźli siebie :)
To ja może zapodam dowcip, który moim zdaniem ma ogromną wartość życiową:
Dwaj starzy przyjaciele spotykają się po długim czasie.
- Co słychać? - pyta pierwszy.
- A, nic dobrego - odpowiada drugi - Cierpię na moczenie nocne i nie wiem, co z tym zrobić.
- Wiesz co, tu niedaleko mieszka dobry psychoterapeuta. Spróbuj, może on znajdzie sposób.
Przyjaciele spotykają się po kilku miesiącach.
- No i co, byłeś u tego psychoterapeuty?
- Byłem i jestem Ci bardzo wdzięczny.
- Już się nie moczysz?
- Moczę, ale teraz jestem z tego dumny!
W punkt!
Przede wszystkim gratuluję Robertowi odwagi opowiedzenia publicznie o swojej drodze wyjścia z zawłaszczenia. Dla mnie, jako psychoterapeuty i religioznawcy wiele religii ma znamiona sekt, gdyż zawłaszczają umysł wierzącego "udowadniając", że bez nich nie ma "zabawienia" (czymkolwiek ono miałoby być) oraz tworzą systemy wewnętrznie spójne, czyli takie, których użytkownik nie rozpoznaje jako iluzji, dopóki porusza się wewnątrz tych systemów. Ludzie po odejściu od fanatycznych grup religijnych muszą przejść taki sam proces, jaki przechodzą po toksycznej relacji. Mają zwykle obniżone poczucie własnej wartości i pełnoobjawowe PTSD (w wersji CPTSR, więcej na moim kanale). Tutaj mamy do czynienia z osobą, która może pomóc tysiącom innych Świadków Jehowy zobaczyć jak bardzo głęboko sięga ich uwikłanie. Gratuluję również Obserwatora, który potrafił zdemaskować ucieczkowość w filozofii Wschodu, psychodelikach a nawet w psychoterapii. Brawo!
ej ludki, ten wykład wcale nie jest chaotyczny...jest po prostu intensywny, gęsto od treści, ale wszystko tworzy całość i sens..dla mnie ten wykład jest o tym , jak moje wierzenia i wierzenia otaczające mnie przeszkadzają mi być tu i teraz kochając siebie taką, jaka jestem..
Facet po prostu używa dużo skrótów myślowych, też mam do tego tendencję.
Dokładnie Ten człowiek porusza wiele myśli które można by było jeszcze rozwinąć w osobnych podpunktach.
Panie Robercie, wysłuchałam z uwagę, dziękuję, że zechciał Pan sie tym podzielić. Jestem z natury swej samodzielnie mysląca i podważająca, religijności, i wszelkich grup, niosących maluczkim dobrą nowinę, i szanse na uzdrowienie, oraganicznie bałam sie od dziecka..uwielbiam psychologię, jestem coachem, choć zawsze czułam opór przed pewnością w pokazywaniu ludziom ich natury. To co wartościowe, jest subiektywne, każdy z nas jest niepowtarzalny, i jedyne co jest bezwzglednie pradziwe to autentyczność. jest w niej miejsce na dylematy, przekonania, błedy, i nadzieję, na nas po prostu,ciepło pozdrawiam
Warto studiować psychologię?
Kogo i czym chcesz kobieto kołczować?
"Jesteś z natury swej samodzielnie myśląca" o to jak wszyscy, znasz kogoś kto nie mówi tego samego o sobie?
Mam 68 lat.Jest to najlepszy wykład jaki słyszałam w życiu.Wszystkiego dobrego, bo pełno go wszędzie.Wystarczy otworzyć oczy i serca.
Siwej głowie przystoi rozsądek ..... a nie jak nastolatka szukania wieszania się na IDOLU.
@@staho9796 Wszystko jest stanem umysłu.
Dziękuję za tę wspaniałą i mądrą wypowiedź. Jestem przerażona komentarzami, ale myślę sobie, że by zrozumieć Pana Roberta przekaz, potrzeba otwartości na innych ludzi, poglądy, przekonania- czego niestety sporej ilości ludzi brakuje. Jestem zainspirowana i trochę ośmielona, by dać sobie prawo do bycia "nienormalną". Chciałabym, byśmy kiedyś nie musieli walczyć o prawo do bycia sobą i wyrażania siebie. Dziękuję raz jeszcze.
Daję łapkę w górę, bo Robert rewelacyjnie wytłumaczył jak religie i psychologia blokują człowieka, a nie pozwalają mu się we właściwy sposób rozwinąć. Świetnie przedstawił w tym wykładzie te mechanizmy. Wielkie brawa.
Szukanie igly w stogu siana i rozstroj osobowosci 💥A wazna jest Milosc Stworcy tego Ktory Jest💥💥💥
Myślę że największym sukcesem jednostki jest docenianie samego siebie mimo wszystkich porażek jakie w życiu nas napotkały. Nie znoszę doktryn religijnych dlatego właśnie gdyż skłaniają przeciętnego człowieka do samobiczowania lub popychają człowieka do działań zupełnie nieracjonalnych. Robert wspomina o cierniu. Cierniu tak strasznym, że aż skłonnym do destrukcji własnej egzystencji. Ja przez większość mojego życia przebrnąłem bezrefleksyjnie i tego nigdy jarzma nie doświadczyłem. Dlatego też bardzo doceniam szczerość wypowiedzi Roberta. Bądźmy wszyscy nienormalni, to dobre hasło na nowy rok.
Tomasz Jagodowski kluczem do rozpoczęcia tej kwestii jest rozróżnienie religii samej w sobie i tego jak jest ona interpretowana i wpajana/przekazywana (nie uważam że to to samo)
Bardzo fajny wykład. Taki jaki powinien być - dający do myślenia.
Wszystko ładnie i pięknie tyle, że to subiektywna ocena sytuacji poprzez doświadczenia tego Pana.
Akurat u Tego Pana zwrot po zmianie świadomości (przez uzywki) i próbie poznania innych religii. Do tego jego własne problemy z tożsamością popchnęły go do wniosków jakimi się z nami podzielił.
Nie mniej jest to jego spojrzenie i nie rozumiem co to robi na TEDx?
Równie dobrze mógł dojść do zupełnie innych konkluzji...
Podsumowując ślepe słuchanie niskiej jakości duchownych prowadzi do żalu, pogubienia się i ciernia w sercu. Można to porównać do ucznia który ma pecha i przez cały okres szkolny trafią na słabych nauczycieli z matematyki po czym wskakuje na TEDx i głosi że nie ma sensu liczyć bo to prowadzi do bólu - a w ogóle jestem polonistą.....
Są osoby z rozwiniętą duchowością i potrafiące wytłumaczyć czy nakierować takie jak: Sadhguru, czy Piotr Pawlukiewicz czy nawet kanał Twoja nowa świadomość. Każdy z tych osób mówi między wierszami że nie religia a Bóg
Wydarzenia TedX są kompletnie osobne od Ted, przez co, jak można się domyśleć, ich jakość niekoniecznie musi być zbyt wysoka. Patrząc na wymogi licencji TedX, nie są one zbyt wygórowane, a sam wątpię, że te wydarzenia są w jakiś poważny sposób kontrolowane z góry
Podałbym linka do ich strony, ale TH-cam pewnie usunie. Wpisanie "TedX license" powinno wystarczyć
Dziękuję za wspaniały wykład i książkę. Beata
Świetny wykład, daje do myślenia. Wszystkiego dobrego w życiu, Robercie!
Dla mnie wiara to właśnie przyjęcie teraźniejszości i znalezienie w niej istotności i sensu bez uciekania się do fantazji, myśleniem o przyszłości. Wiara to właśnie skok w pełne przeżywanie momentu, który jest. Zawsze jak przyjęłam taki moment w pełni i w otwartości nie unikając bólu nie uciekając przed radością, wypływało coś dobrego ze mnie.
Bóg przedstawia się Mojżeszowi - jako ten co JEST tu obecny, TU czyli w trudnym, a nawet pozornie bezsensownym doświadczeniu (w tamtej sytuacji). Jeżeli chodzi o PRAWDĘ, to ona właśnie wyzwala nas. I słowa Jezusa wyraźnie wskazują, że ona nie jest ani tu ani tam, przed tym Jezus chciał nas obronić, byśmy jej nie szukali ani w określonych systemach ani określonych osobach, ani niczym, ale właśnie zobaczyli że to "TO" - Królestwo Boże jest właśnie tu i teraz we wszystkich naszych zmaganiach i nie zmaganiach, w prostej OBECNOŚCI. Wreszcie MIŁOŚĆ jej doświadczenie uwalnia nas z lęku, bo lęk kojarzy się z karą. A od niej zostaliśmy wybawieni. Myślę, że to czasem trudno przyjąć bo nie chcemy przyjąć tego jak zostaliśmy stworzeni. A to nie jest przypadek ale dramat, piękno naszego życia.
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,a miłości bym nie miał,stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,i posiadał wszelką wiedzę,i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.a miłości bym nie miał,
byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,a ciało wystawił na spalenie,lecz miłości bym nie miał,nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,nie pamięta złego;nie cieszy się z niesprawiedliwości,lecz współweseli się z prawdą.Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma.Miłość nigdy nie ustaje,[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,albo jak dar języków, który zniknie,lub jak wiedza, której zabraknie.Po części bowiem tylko poznajemy,po części prorokujemy.Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,zniknie to, co jest tylko częściowe.Gdy byłem dzieckiem,mówiłem jak dziecko,czułem jak dziecko,myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,wyzbyłem się tego, co dziecięce.Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:Teraz poznaję po części,wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:z nich zaś największa jest miłość".
W której "religii" występuje tak piękny hymn o miłości ?
A gdy ktos ci podaje super smaczne ciastko a w nim trucizna. To czyz to nie jest super gest? Prosze nie odpowiadaj.
co ma ciasto z religią wspólnego
@@krolrys123 raczej miała być jakaś analogia ale ciut nieudana
Nieważne,kim jesteś,czy dyrektorem,czy gejem,ważne jest to,jaki jesteś. Wnętrze tego człowieka jest bardzo piękne i niewinne. Pozdrawiam Miłością Wszystkich i Wszystko. Gosia
XDD. Nawet Stalin ?
Nie ma grzechu, nie ma pisma, nie ma nic. Jest energia kwantowa i tego się trzymajmy.
Refleksje nad człowieczeństwem i humanizmem w astronomicznym skrócie. W moim osobistym odbiorze - genialny przekaz.
Sceptycyzm zawsze lepszy od ślepej wiary, nie tylko w sensie religijnym.
Niezwykle interesujący wykład daje do myślenia.
Niezwykle cierpliwy człowiek - ja bym qzwa chyba eksplodował ze wqrwu jakby mi tak prezentacja się wieszała na scenie. Czasem miałem wrażenie, że celowo ktoś mu z obsługi technicznej mieszał.
Poza tym świetny wykład - zgadzam się ze wszystkim i już dawno doszedłem do wniosku, że jakakolwiek organizacja jest odpowiednikiem organizacji religijnej i spokojnie potrafi ją zastąpić. Jedni mają swoją ławkę w kościele, a innym wystarczy po prostu ławka na siłowni, zajęcia na cross-fitcie, konferencjach technicznych, koła naukowe. Ludzka tendencja do segregowania i odrzucania tego co jest inne od przyjętej konwencji jest okrutna, ale jest faktem. Jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie religia, te podziały byłyby zdecydowanie mniejsze! A może nawet w ogóle by nie istniały.
Brawo za ten jakże świadomy wykład
Przede wszystkim powiedzenie "wyjątek potwierdzający regułe" znajduje zastosowanie w sytuacji kiedy wyjątek informuje nas o regule np. "dziś wyjątkowo pije kawę zamiast herbaty" (czyli zwykle pije herbatę, kawa jest wyjątkiem) albo "zwykle nosze sukienki ale dziś wyjątkowo mam spodnie" - to właśnie jest wyjątek potwierdzający regułę. I tylko w tym wypadku to powiedzenie ma sens.
Obejrzałem z zainteresowaniem, przejrzałem też komentarze... i znajduję tylko potwierdzenie jak wiele jest "zniewolonych umysłów", które nie wyrwały się jeszcze z "wdrukowanych" w swiadomość i podświadomość wzorców i programów.
Panu Robertowi udało się z tego wyzwolić (a przynajmniej na tyle uwolnic, by móc krytycznie badać własne przekonania), dostrzega powszechnie panującą manipulację i w prosty i zrozuniały sposób doskonale opisuje jej mechanizmy. To dla wielu jest szokiem a wręcz bluźnierstwem dla wyznawców kultów (nie tylko religijnych, bo wszystko moze być przedmiotem kultu, bez względu na to co sie postawi "na piedestale"), czemu trudno się dziwić..., choć sądząc po komentarzach niewielu z ich autorów zrozumiało o czym p. Rient mówi. A mówi o własnym poszukiwanii i odkrywaniu Prawdy i Miłości.
Jestem też pełen uznania dla umiejętnego i spójnego przedstawienia tak wielu wątków w tak krótkiej prelekcji. Z drugiej strony trudno oczekiwac po 20-minutowej prezentacji (a takie są w większości prelekcje w TEDx, pewnie wymóg organizatora) by przedstawić tak bogaty i zawiły temat bez skrótów myślowych (co wymaga od odbiorcy wiedzy, inteligencji a przede wszystkim otwartości).
Warto obejrzeć to kilkakrotnie, rozesłać i za jakiś czas powrócić.
Pozdrawiam wszystkich.
...
Ś.j. to sekciarski system programowania umysłów a studiowanie BIblii to coś zupelnie innego.. Michael Faraday, Izaak Newton albo Blaise Pascal byli studentami Słowa Bożego, studiowali Biblię i byli mocno wierzącymi w Stwórcę.. Nie należy mylić jakiejś aberracji w stylu nauczanie Strażnicy z normalnym biblijnym nauczaniem...
Dla osób np. niewierzących lub innego wyznania KK czy ŚJ to taka sama sekta i (tak na marginesie mówiąc) nie istnieje nic. co można by nazwać "normalnym biblijnym nauczaniem". Bo kogo można by nazwać "normalnym nauczycielem biblii"?
Muzułmanina? - ale ich odłam powstał dzięki kupcowi Mahometowi.
Katolika? Przecież to kontynuacja religii żydowskiej, powtarzając za JP2 - katolicy to duchowi żydzi.
Więc Żyda?
A może znawcę tematu - naukowca, specjalistę?
Niestety, wszyscy "normalni nauczyciele" chcą, żeby korzystał z ich pośrednictwa i uznał ich interpretację
gr8deals2do:"Michael Faraday, Izaak Newton albo Blaise Pascal byli studentami Słowa Bożego, studiowali Biblię.."
Całe szczęście, że studiowali jeszcze coś zupełnie przeciwnego.
gr8deals2do:"..normalnym biblijnym nauczaniem.."
Normalne nauczanie to na uczelni, na studiach wyższych teologii i biblistyki, lub religioznawstwa, a nie w żadnej sekcie.
Szukał, szukał i nie znalazł. Powodzenia w dalszym szukaniu swojego miejsca w świecie!
Mała podpowiedź: krytykowanie tego co nie jest dla nas nie zbliża nas do celu.
Mózg mi paruje jak słucham tego gościa.
Dzięki, mądrze _ hej :) wszystkiego dobrego dla Ciebie ))
4:16
Pytali, bo są durni.
5:30
Spowiedź istnieje po to, żeby człowiek poczuł się lepiej, żeby mu ulżyło. Dzisiaj mamy od tego psychologów/psychiatrów.
10:25
Nooooooooo...... bo każdy może zostać zbrodniarzem/bohaterem. Kwestia przeszłości i "predyspozycji".
11:40
Nie rozumiem, co ma na myśli. Owszem jest rozbieżność pomiędzy "zachodem", a tym "trzecim światem" i nie ma w tym nic dziwnego. Zawsze tak było i będzie przez najbliższych parę lat.
Tak, niektórzy myślą, że cierpienie uszlachetnia, bo to idioci.
12:50
Mają podobne "zadania", bo od tego była religia.
18:25
Wiara nie wyklucza teraźniejszości. Nigdy. On sprawić ma, żebyśmy właśnie dzisiaj żyli jak dobrzy ludzie.
18:27
Nie, nie zaprasza nas do "świata oczekiwania i fantazji na temat przyszłości, opartej na przeszłości"; jak już napisałem. Ona ma sprawić, żebyśmy żyli dobrze. W zgodzie ze światem, z ludźmi, ze wszystkim. Ona ma hamować nasze "zwierzęce" zachowania.
Tak samo jest z małżeństwem, które powstało, aby pohamować zapęd mężczyzn na seks z kilkunastoma kobietami, w ciągu swojego życia, i pozostawiania ich z dziećmi. Małżeństwo sprawia, że takie coś już nam się nie opłaca.
Poza tym tytuł jest nieadekwatny z dyskursem.
I JAKIM CUDEM MOŻNA POZNAĆ Z MIEJSCA, CZY KTOŚ JEST GEJEM, CZY NIE?!
BO JA TEGO DOKONAŁEM PO PIERWSZYCH KILKU JEGO ZDANIACH.
Odczucia jakby trochę wyjęte z mojego wnętrza. Dziękuję za ten wykład :).
Piękne, prawdziwe, normalne, zwyczajne, budujące, ludzkie, odważne, mądre.
Prawdziwie zdrowa religia i zdrowa psychologia musi być procesem,musi być w niej progres w czasie,rozwój w rozumieniu,rozwój we wglądzie,rozwój w Duchu.Religia dziecinna,zastana woda w stawie nigdy nie mająca wzrostu,zmiany i kryzysu jest prawdopodobnie tylko nerwicą.To samo dotyczy rozwoju psychicznego w ogóle i każdej psychologii-prowadzi gdzieś i poprzez coś,następują zmiany,horyzont coraz to inny w miarę jak w swoim procesie czy to duchowym czy psychicznym przemieszczasz się z punktu A do B.Podkreślam z całą mocą-każda inna religia i psychologia winna być roztrzaskana o twardą rzeczywistość żeby zrobić miejsce na kolejny krok.Każda forma czy to obrzędowa czy kozetkowo-gabinetowa gdy tylko zapodaje ci jakieś recytacje jest przeżywana jakoś fundamentalnie niewłaściwie-i wada jest po stronie przyjmującego.Obojętne czy są to Msze które przesypiasz i nie zmieniają twego serca czy seanse z terapeutą gdzie wyciąga szczypcami z twoich wspomnień jakiś zakryty ból psychiczny-jeżeli tylko to trwa i tak przesypiasz,to pewna forma,para-liturgia.Musisz inaczej sam podejść,przyjąć proces i przepływ,który leczy poza wszelką formą aczkolwiek rutynowo się nią posługuje.W głębi jest treść,bądź mądry i zedrzyj skorupę aby treść mogła się objawić i w tobie urodzić.Żyjesz dla treści i jesteś jej częścią,akordem większej od ciebie pieśni i przebłyskiem mocy potężniejszej niż wszystko o czym możesz pomyśleć w ogóle...ale musisz dać się jej pochłonąć żeby tego doświadczyć.Chcę to jakoś przybliżyć,inaczej powiedzieć,lecz nie znajduję trafnych słów.Światło jest realne i nie jest daleko,gdy żyjesz właściwie to jest ono tutaj i teraz,otwiera się i wschodzi na twoich oczach...może być blask poranka tak silny,że nie będziesz w stanie patrzeć na niego.Może być tak,że żyjesz źle i zaprzeczasz bo nie możesz znieść ogromu światła..i wada tkwi w tym jak patrzysz,nie w blasku który ciebie opromienia i żywi w każdej sekundzie twojego życia...ale to o czym mówię jest mistyczne i 90% zapewne nie zrozumie.
Dzięki za ten wykład!! Ja też tak czuję :)
ten wykład nie jest tak naprawdę przeciw religii czy przeciw psychologii, tylko PROLUDZKI
każdy prawdziwy psycholog nie będzie się czuł tym wykładem dotknięty i poprze wszelkie jego tezy
Dokladnie Magda.
@@prokreacjonistatube czół
Jest przeciw i nie ma się co bać tak tego określać. To są argumenty, a one mogą być za, albo przeciw.
Cytuję: "wiara wyklucza teraźniejszość" (18:23 min). Co na to rzeczywistość, której ja doświadczam? Fragment mojego ostatniego spotkana z kierownikiem duchowym (księdzem katolickim). Słuchając mojej relacji z wydarzeń, które przeżyłem od ostatniego naszego spotkania, skonkludował: "ty żyjesz przeszłością i przyszłością, a przecież Pana Boga twoja przeszłość już nie interesuje, a wiara w Niego polega na tym, że jeśli mu zaufasz On ciebie zaopatrzy" ("będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną" Łk 6,38). Po czym przytoczył odpowiedź, jaką dał jeden z ojców pustyni swojemu uczniowi prezentując swoją postawę: "jak idę, to idę; jak jem, to jem; jak się modlę, to się modlę; jak śpię, to śpię ..." To właśnie wiara umożliwia mi maksymalne skoncentrowanie się na teraźniejszości.
Nie zgodzę się że facet jest nienormalny, bo to jest właśnie normalność
Zgadam się z Tobą, że prawda jest między słowami, tak jak rzeczywistość jest poza tym, co widać. Wiara natomiast jest opisem tej rzeczywistości ponad faktami obserwowalnymi, wiara tłumaczy przyczyny i cel istnienia rzeczywistości.
Robercik, budzisz moją szczerą sympatię i chęć rozmowy. Jeśli chodzi o religię i definicje jakie pokazałeś to są one błędne i nieadekwatne, a LĘK zawsze i wyłącznie jest reakcją na SPODZIEWANE zagrożenie a nie przeszłe. NA przeszłe WINY wskazuje poczucie winy, a na NIEDOSKONAŁOŚĆ tu i teraz wskazuje WSTYD. Polecam NLP.
Oczywiście miałeś swojego doświadczenia, a ja swoje, dlatego nie mogę się zgodzić z Tobą, że wybaczenie przenosi odpowiedzialność w przyszłość. Ono jest po prostu decyzją, że nie potępiam Ciebie z powodu Twojego uchybienia bez względu na to jakie miałaś intencje. Ono pozwala odsunąć przeszłość w przeszłość i skoncentrować się nie na rozliczaniu i oddaniu złem za zło ale na BUDOWANIU wspólnie lepszej relacji.
GRZECH to nic innego jak DEFICYT w naszym jestestwie powodujący wewnętrzny KONFLIKT, który sprawia, że nie osiągamy CELU, jakiego pragniemy - Miłości i Sprawiedliwości. To świadomość tego dziwnego, wiecznego BRAKU sprawia, ze stajemy się POKORNI i czujemy POTRZEBĘ PODDANIA SIĘ Bogu jako władcy; to poczucie że nasz OJCIEC jest wyższy niż my i ma prawo ograniczać naszą wolność, stawiać granice naszym bądź co bądź ślepym żądzom.
Jestem pewny, że fundamenty myślenia jakie wylano Ci w umyśle przez Świadków Jehowy stały się dla Ciebie żelaznym brzemieniem. Oni niszczą szacunek do samego siebie, odbierają wolność sumienia, gnębią manipulacją i presją społeczną, grożąc wieczną śmiercią, odrzuceniem i pogardą. Przemawia przez nich PYCHA - oczyszczają się aby ODRÓŻNIAĆ SIĘ od innych ludzi, aby udowodnić Jehowie, że SĄ LEPSI, że ZASŁUGUJĄ na usprawiedliwienie z małych grzeszków jakie pozwalają sobie popełniać. owocem ich nauki jest głębokie zaburzenie obrazu siebie, KOMPLEKS NIŻSZOŚCI.
U Ciebie wychowanie Straznicy zgrało się idealnie z RANĄ NARCYSTYCZNĄ, jaką zadali ci rodzice gdzieś miedzy 18 a 24 miesiacem życia. Z lęku przed totalnym odrzuceniem odrzucasz w sobie wszystko, co nie nie jest idealne. Masz dla siebie życzliwość tylko do czasu gdy okazuje się, że nie jesteś idealny. A w między czasie tworzysz siebie idealnego. Nie ma to nic wspólnego ani z genami ani z jestestwem. Po prosu od dzieciństwa zostałeś UWARUNKOWANY na samoodrzucenie i całe życie SZUKASZ SIEBIE - tego małego buntownika, który chce powiedzieć głośno "NIE!" nawet mamie i tacie, by robić to czego chce. Szukasz miłości Ojca, którego nie było przy Tobie, gdy go potrzebowałeś. Być może to właśnie on zamiast cie wspierać karał i odrzucał Cię, gdy mówiłeś to przeklęte "NIE!". Dziś ukojenie i miłość została skojarzona z partnerami homoseksualnymi, z rozkszą i ulgą jaką sobie dajecie, z otwartością i NIESKRĘPOWANIEM, dreszczykiem emocji gdy przekraczasz bariery i sięgasz po owoc ZAKAZANY, mówiąc caemu światu i Bogu głośne "NIE!".
Pozdrawiam Cię Robert i życzę wszystkiego najlepszego. Chciałbym Cię kiedyś poznać!
Ale zabłysnąłeś!!!! Czy jesteś pewien,ze sie nie mylisz w ocenie? Jesli tak- zapewne jesteś w błędzie....pozdrawiam saRna
Wytrwałem do końca i wymiękłem...
"Istnieją tylko dwa dni w roku, w których nic nie może być zrobione. jeden nazywamy wczoraj, a drugi jutro. Dzisiaj jest właściwy dzień, aby kochać, wierzyć i żyć w pełni."
Dalajlama XIV
"Spragniony człowiek niemogący napić się ze źródła będzie pił z byle bajora."
Fistaszek00 odezwał sie SJ , każdy ma swoje zdani wiec zamknij jape i żyj po swojemu...
@@marlaification :)
Nie zgodziłbym się że religia wyklucza teraźniejszość, przynajmnjej chrześcijaństwo opiera cel na przyszłości ale działanie i istnienie człowieka umiejscawia w teraźniejszości.
Mój Bóg jest Miłością i dzięki Niemu potrafię kochać. Pozdrawiam :)
@czupetin Bo Bóg i ty to jedno.Pozdrawiam.
Amor?
@@TheMateusz45678 przybij piątkę. Pozdrawiam
Panie Robercie, ma Pan niezwykle dużo mądrych rzeczy do powiedzenia, jest Pan niezwykle elokwentny, tak jak wszyscy mówcy TEDx mówi Pan rzeczy odkrywcze, ale w związku z tym należy pamiętać, że osoby Pana słuchające często słyszą te odkrywcze rzeczy po raz pierwszy, więc trzeba dać nam trochę czasu na przetrawienie tych bardzo ciekawych, ale nieoczywistych stwierdzeń w stylu "wiara wyklucza teraźniejszość" i podawanych przykładów. Innymi słowy, zwyczajnie należy mówić wolniej, nawet kosztem powiedzenia mniej. Szkoda, żeby taka wiedza ginęła w nieumiejętnym przekazie. Wykład to nie tylko prezentacja, która, jak widać, często zawodzi. Istotniejszy jest kontakt z odbiorcami, którego mi, nawet przed monitorem, zabrakło. Po obejrzeniu wystąpienia mam wrażenie, że dużo wartościowych informacji w nim zawartych mi umknęło. Na przykład odniesienie do zawartej w tytule miłości. Porównanie religii i psychologii - jasne. O miłości nie zarejestrowałam. Mimo wszystko dziękuję za ten wykład :)
Mówić wolniej kosztem powiedzenia mniej? Dlaczego wychodzić z założenia, że wszyscy są debilami i trzeba ich prowadzić krok po kroku przez czyiś tok rozumowania? Może ten przekaz nie jest kierowany do każdego. Jak coś jest dla każdego, to dla nikogo.
Cuda technologii pozwalają nam na ponowne odtworzenie filmu czy nawet spowolnienie go, nie ma konieczności mówienia wolniej. Ja słuchałem przy prędkości x1.5 i cofałem przy trudniejszych fragmentach; co komu pomaga. Zgadzam się, że nawiązanie dialogu niewerbalnego z widownią pozytywnie wpływa na odbiór prezentacji, ale jednak ciężko to osiągnąć oglądając offline (czy raczej offplace). Prawda zabrakło czasu na rozwinięcie wszystkich myśli, ale było to wystarczające żeby zasiać ziarno wątpliwości czy rozpocząć dyskusję na dany temat. Możliwe, że kontynuacja jest w zareklamowanej książce.
Myślę, że religia ogranicza nas jako ludzi. Myślimy o tym, żeby trafić do "nieba", więc w momencie jak stosujemy się do przykazań, nie popadamy przypadkiem w egoizm? Myślimy o sobie i o tym, żeby nie zostać ukarani. Myślę, że człowiek który jest dobry i ma to w swoich korzeniach, nie myśli o sobie, nie myśli o tym co będzie z nim potem, tylko po prostu myśli o innych. Dlatego, ze sprawia mu przyjemność pomaganie. Mam wrażenie, że religia to trochę próba zastraszenia nas. Bo czego człowiek boi się najbardziej? Boi się śmierci, bo nikt żyjący nie wie co jest potem. Więc mamy jeden haczyk, który trochę "zmanipuluje" ludzi. Mam wrażenie, że ktoś kiedyś wymyślił to wszystko po to, żeby ludzie poczuwali się do jakiś granic. Zapewne dzięki temu wiele ludzi nie popełnia zbrodni. Jednakże dla mnie to trochę zabawna próba ratowania moralności ludzkiej. Po części skuteczna, ale ograniczająca.
Nieprawda. Katolicy powinni również pomagać innym trafić do nieba, co już nie jest takie egoistyczne, nieprawdaż? A poza tym nauczanie Kościoła nie polega wcale na "strachu przed śmiercią". Tak robią fanatycy lub ludzie małej wiary. Najwięcej ludzi odwraca się od Kościoła właśnie przez fałszywe świadectwa, które usilnie chcą ich przestraszyć przed piekłem czy czymś takim. Jednak nie na tym polega chrześcijaństwo. A i jeszcze jedno: filozofię kształtowaną przez 2000 lat nazywasz zabawną próbą ratowania moralności ludzkiej? Naprawdę? Jest to trochę nieuczciwe
@@bartoszbasiura7119 nieuczciwe? A może prawdziwe? Ja tylko wyrazilam swoje zdanie, nie kazdy musi się ze mną zgadzać, to oczywiste, że różni ludzie mają różne doświadczenia i podejścia :)
Takze nikogo nie neguje ;) takie zdanie jakie tutaj przedstawilam mam od lat, ale tak jak powiedzialam, jest to kwestia indywidualna i szanuje kazde inne zdanie :) pozdrawiam! :)
Robert, uszanowanie. Dogmatyzm to kula u nogi, i nie ważne czy jest to wiara czy nauka. Let it be, jak wyśpiewał klasyk ;) Żyjemy teraz, TERAZ I TYLKO TERAZ. Spokojny, kojący głos zadający pytania... fundamentalne pytania, więcej takich ludzi, a świat będzie lepszy :)
Dziękuję. Świetne, bo prawdziwe. Jak Teatr Tańca, gdybyś się więcej ruszał i do rytmu słów, byłby wspolczesny balet. Piękne. Pozdrawiam
mega dobry przekaz , tylko zycze zeby wiecej ludzi go zrozumiło
😘
Religia jest zła, ale jak zostało wspomniane o psychologii, to mnie to lekko przeraziło. Ale jednak pan Robert podzielił psychologię na wiarę i narzędzie. No i to można określić jako słuszny podział. Chociaż ciężko traktować psychologię w kontekście wiary. Ale w życiu bywa tak, ze ludzie wierzą w pewne zachowania, w pewnych ludzi i ich zamiary. Nie słuchają racjonalnego myślenia. Na przykład świat jest wredny. Powiedziałbym, że te osoby nie wierzą, ale są ograniczone, niedouczone. Tak ich się powinno określić. Wielu ludzi potrafi ograniczać się do myślenia ludzie są wredni. I tak się zastanawiam, że jednak jest problem, czy to jest wiara? No nie do końca. Bo to z reguły prawda, ale nie zawsze. Religia też może tak działać za zbrodnie możesz ponieść karę. Ale religia może ekstremalnie mijać się z prawdą. Z kolei ograniczone spojrzenie psychologiczne może skupiać się na części przypadków. Także świat jest złożony z ludzi pozytywnych, oraz negatywnych, a czasem ludzie maja trochę pozytywu i trochę negatywu w różnych stopniach. No i można nawet wrócić do podziału i w religii też jest właśnie taki podział. Myślę, że można też powiedzieć o tym, że ludzie boją się żyć bez twardych zasad, które jasno określają świat. Myślę, że ludzie chcą mieć wyuczony sposób na życie i dla tego ciągnie ich do religii. Tak jakby poczucie stabilności.
Odpalając ten materiał miałem nadzieję na jakąś głębszą analizę,a dostałem zbiór osobistych, gorzkich doświadczeń człowieka. Ale w dalszym ciągu mam nadzieję, że słuchający tego i czytający te komentarze nie wyciągną z tego wniosków natury ogólnej.
Nie akceptuję podstawowej tezy prelegenta: "Wiara odrywa od teraźniejszości". To, że spotykał się w własnie takimi jej przejawami, nie oznacza, że jest to cała prawda o wierze.
100% racji. Subiektywne doświadczenie wykreowało subiektywną opinię o wierze.
Świadkowie Jehowy mają dość ekstremalne zasady, które faktycznie sprawiają, że żyją tylko w swoim towarzystwie i "taplają się we własnym sosie", ale nie jest to reprezentantywny przykład religii w naszym kraju. Ostatecznie wiara w to, że religia jest zła, to też religia. "Oni są źli, ale jest nadzieja, bo można się od tego uwolnić. Codziennie jesteśmy uwięzieni w swoim systemie i dążymy do zmiany".
Przykro mi, dla mnie bełkot.
Pozdrawiam i rozumiem całym serduchem
Pierwsze 3 minuty i czuję ogromne współczucie dla mówcy. Nie byłem świadkiem, ale katolikiem. Mam 35 lat, jestem szczęśliwym ateistą, ale "smród indoktrynacji" ciągnie się za mną do dzisiaj. Oglądam dalej.
Piękny przekaz :) Pozdrawiam :)
Religia, w której istnieje przymus, zwykle jest daleka od prawdy. Św. Augustyn pisał w Wyznaniach: "Nikt nie czyni dobrze, jeśli działa pod przymusem, nawet jeśli to, co czyni jest dobre". Jeśli przyjmiemy słowa Augustyna za prawdę (a ja przyjmuję), nie wychodzi to zbyt dobrze dla Świadków Jehowy, gdzie przymus jest dość silny, choć nie jest to zwykle przemoc fizyczna, a opiera się na tym, co dla człowieka cenne i boi się utracić (więzi rodzinne, przyjaźń). Różnica między wiarą katolicką a ŚJ jest taka, że w jednej trudno wytrwać, a z drugiej trudno się wyrwać.
Notka do słów: "Prawdziwej religii nie znalazłem" - ja również. Polecam kanał Konrada Chrzana oraz jebo bloga. MERYTORYCZNIE odpowiada na wszystkie znane mu argumenty apologetyczne i wykazuje ich błędy bądź nie prawdziwość. Nie szyderczo, nie nienawistnie. Sprawdzalnie i merytorycznie. Zajmuje się poszukiwaniem dowodów na istnienie boga (jakiegokolwiek) ponad 15 lat. Aktywnie!! Niczego takiego nie znalazł. Polecam twórczość Karola Fijałkowskiego gdzie debatuje z przedstawicielami różnych religii. Człowie, który im więcej czytał biblię tym bardziej był przekonany o jej dałszywości. I wreszcie film z kanału Śmiem Wątpić, dzie jego twórca, Łukasz, omawia przypadek "pierwszego" księdza ateisty.
Panie Robercie, jestem poruszona Pana dążeniem do odnalezienia Prawdy i szczerze zazdroszczę determinacji. Zwrócił Pan uwagę na ważne aspekty religii, które bywają narzucone człowiekowi przez człowieka, pomijając Boga (np. ocenianie i wykluczenie osoby ze względu na jej inność oraz ranienie i brak miłości, które raczej nie są przez Boga akceptowane). Nie do końca jednak zgadzam się z twierdzeniem, że religia (mam tu na myśli chrześcijańska, katolicką, którą wyznaję) nie uczy życia w teraźniejszości - raczej jest odwrotnie. Uważność, czyli bycie tu i teraz i uczenie się dostrzegania świata wokoł, ludzi oraz obecności Boga, ma za zadanie przybliżyć człowieka do Niego, do ludzi oraz do własnej osoby. I oprócz pojęcia grzechu, w katolicyzmie jest to bardzo podkreślane. Takie narzędzia jak modlitwa Jezusowa, medytacja ignacjańska czy adoracja Najświętszego Sakramentu umożliwiają ćwiczenie uważności i widzenie prawdy w Obecności Boga.
Ja sobie nie życzę utraty Wiary. Jest ona moim skarbem i ubogaceniem mnie samej ( wewnętrznie). To wiara pozwala mi lepiej rozumieć siebie i innych. Pytać , patrzeć i kochać jak Jezus Chrystus który Zbawił nas za darmo na krzyżu. Co do osoby prelegenta, dużo nieprzepracowanych treści. Mówi jak osoba poranionina i nieszczęśliwa sama że Sobą. Życzę Mu szczęścia i Wiary która skrzydła , wiary prawdziwej bo chrześcijańskiej.
Prawdziwa Wiara odbywa się Teraz, także ostatnie stwierdzenie stanowiące "odrealnienie" wiary od teraźniejszości jest wypaczeniem i błędem. Sama Eucharystia w Kościele Katolickim chociażby jest uobecnieniem ofiary która pomimo że miała miejsce dwa tysiące lat temu to odnawia się na nowo każdego dnia - jest ponad czasem. Tylko taki jeden przykład na szybko, ale jest z tego znacznie więcej... pozdrawiam i modlę się za Twoje nawrócenie, bracie Robercie. :)
90h dziennie na głoszenie. WoW dobry jest :)
Pewnie chodziło o 90 godzin w miesiącu.
Się nie dowiem, bo po tej bzdurze wyłączyłem "wykład".
Artur Kramarczyk To był tylko żart, chodziło o pokazanie ogromnej ilości marnowanego czasu.
Artur Kramarczyk ☆☆☆ No 90 godzin to sporo jak na jeden dzień. Nie miałem do tej pory pojęcia ze może dzień mieć 90 godzin. To co słyszałem to było zwykła bla bla blanie. Mnie nie przerażają tacy pseudo mówcy. (*_*)
Wojciech P ☆☆☆ Jestem odporny na bzdury wiec zawsze ogladam do końca. Całe szczęście ze takich jest niewielu na ziemi. (*_*)
Przeraża mnie poziom nadinterpretacji ludzi piszących komentarze... nie pogadasz...
Ale piekne rzeczy powiedziane Dziekuje :)
Ten Pan nie ma monopolu na prawdę. Warto to sobie uzmysłowić. Bądźmy po prostu sobą.
być sobą czyli kim? Najczęściej oznacza to tkwienie w przekonaniach wpojonych nam w dzieciństwie.
Na cierpieniu się zarabia w każdy sposób, Czy przez religię czy terapię (to kwestia indywidualna).zarabia się jak nie porównując- na bezrobociu przez organizowanie szkoleń dla bezrobotnych np. takich jak TEDx lub organizując realne miejsce pracy. Bo nigdy nie wiesz w jaką,,uniwersalną" prawdę o człowieku wierzy ten stojący konkretnie przed Tobą. Na szczęście psychologia to nie dziedzina nauki (Czy tam odłam medycyny) tj patrzymy na nią wszyscy z przymrużeniem oka ;D. A religia to tylko odbijające się echo wiejskich saturnaliow I pospólczych zabobonów.
Każda wiara wyklucza teraźniejszość? "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy."Mt 6
Bardzo dziękuję za ten wykład. Szczerze chciałabym go pokazać kilku świadkom jehowy, zwłaszcza mojej siostrze. W sumie to co mnie odcięło od tej religii to też pewien kryzys, którego nie potrafiłam zrozumieć: jak Bóg miłości może zabraniać miłości?
co ma Pan(i) na myśli, że Bóg zabrania miłości? Pytam bez złośliwości, jestem ciekawa :)
@@NEBUKADNECCAR tworząc podziały. Uważam, że nie ma Boga, ale lubię czasem w niego wierzyć, tak z przyzwyczajenia, bo kiedyś byłam 'wierząca'
@Eric Palma w odróżnieniu do ciebie mam życie osobiste, które pochlania mnie na tyle, zeby nie zwracac uwagi na płeć jakiegos randoma w internecie.
Ale wy rozumiecie, że to ludzie stworzyli boga, żeby rządzić innymi ludzmi. To zadni bogowie nie tworzą tych podziałów, tylko my ludzie.
Chrześcijanie wierzą, że "Bóg jest Miłością", a od czasu przypowieści o dobrym Samarytaninie również współodczuwanie uważają za obowiązek, a że ta przypowieść była odpowiedzią na pytanie "kto jest moim bliźnim" - to i mit rzekomego unoszenia się na moście urojonej wyższości nijak się ma w ich kwestii do rzeczywistości.
Super wykład. Cała Prawda jest w nas. Szkoda szukać na zewnątrz a najtrudniej ją odnaleźć w religii i psychologii. Jednak doświadczenie życiowe wiele uczy i ukierunkowuje, każdego z nas na właściwą drogę. Nie bójmy się szczerze doświadczać i dzielić się wynikami.
bardzo mądre słowa
Buddyzm nie jest religią. Nie ma w nim boga. Nie jest wiarą, tylko drogą (praktyką), która każe wykluczyć wszelkie myślenie. Każe oczyścić umysł z wszelkich przekonań, religii, emocji i wszelkich myśli. Być tu i teraz w doskonałym spokoju. Tylko tyle... ;-)
Oczyścić umysł, to nie znaczy wykluczyć myślenie. Proszę więcej zapoznać się z buddyzmem i neurobiologią. Myślą przewodnią w buddyźmie jest współczucie i spokój ducha, a co powinno się wykluczać to zbytnie fanatyczne przywiązanie do rzeczy, ludzi i zjawisk. Takie podejście ma pomóc w zmniejszeniu skali cierpienia.
Ja np. wierzę, że bóg ukryty jakoś jest w naukach matematyczno-przyrodniczych, czyli w samej matematyce czy fizyce. Być może bóg to po prostu wszechświat i wszelka materia która jest wokół nas. A może się mylę i boga nie ma. Who knows? Wierzcie w co chcecie, szanuję każdą wiarę, nie chcę nikogo przekonywać do swoich indywidualnych chaotycznych wierzeń, nie chcę by ktokolwiek mnie przekonywał do swoich lub ich braku.
Dziękuję!
Bardzo dobry przekaz.
Interesujące postrzeganie rzeczywistości.
Pozdrawiam.
Ciekawie się słuchało, ale muszę się przyczepić do fragmentu o marnowaniu jedzenia: oczywiście konieczne jest dążenie do likwidacji tegoż marnotrawstwa zarówno we własnym zakresie jak i na szczeblu systemowym, ale ubóstwo w krajach tzw. " trzeciego świata" to nie jest skutek naszego marnowania, tak jak mówca to sugeruje, tylko złej dystrybucji zasobów. Ta z kolei wynika z wielu czynników, chociażby z tego, że światowym mocarstwom opłaca się sytuacja ekonomiczna np. w Afryce, bo z krajów zamieszkałych przez głodujących, zdesperowanych ludzi łatwo jest różnymi szemranymi ekonomicznymi układami kraść surowce.
Co pisze Robert sam o sobie na jego stronie internetowej?...zobaczmy: " Głód niemożliwej do określenia prawdy pozostawał nienasycony i zaprowadził mnie do lasu amazońskiego, i pierwszej ceremonii z ayahuaską..."
"Pomoc przyszła od opiekuńczych duchów, które uratowały mi życie w sensie dosłownym. Ze zdumieniem odkryłem, że to co mnie spotkało, istoty, które mnie odwiedziły i światy, które zwiedziłem, są naturalną częścią tak zwanej podróży szamańskiej, którą od wieków odbywali Buriaci, Mandżurowie, Shipibo, Ałtajczycy, Dagarowie, Aborygeni, Eskimosi i niezliczeni inni, współcześnie praktykujący szamanizm."
Co do eksperymentu Zimbardo. Czytałam książkę napisana przez tego badacza o tym właśnie eksperymecie i nie było tam przedstawionych żadnych prawd życiowych. Raczej posłużył ukazaniu zaskakujących zachowań co skutkowało wielu następnym eksperymentom plus pomogło wyjaśnić podobne sytuacje, które miały miejsce naprawdę (np. wydarzenia w więzieniu w Abu Ghraib), nie w warunkach laboratoryjnych. Eksperyment dał nową perspektywe do badań, a nie nowe prawdy objawione. Do tego badacz doskonale zdawał sobie sprawę z organicznej próby i pisał o tym w książce :) Inne badania brały pod uwagę również kobiety i ludzi w różnym wieku.
Eksperyment Zimbardo nie był przekazem tego wystąpienia, a prawd życiowych o naturze ludzkiej w tym doświadczeniu jest bardzo dużo. Nie wystarczy tylko przeczytać książkę, trzeba jeszcze umieć przeanalizować jej treść.
@@gracetallar3468 Odniosłam się tylko do krytyki doświadczeń psychologicznych przedstawionych przez mówcę i chciałam pokazać na tym przykładzie, że psycholodzy nie są tacy zaślepieni jak przedstawiono na powyższym filmie.
@@psychodelicznaowca Rozumiem. Prawdopodobnie za bardzo skoncentrowalam się na zdaniu o prtawdach życiowych, a tych jednak nie zabrakło.
@@gracetallar3468 Tak własnie zauważyłam, że zabrzmiało to trochę mylnie. Miałam na myśli bardziej coś na zasadzie prawd objawionych, nowych zasad. Oczywiście sama książka oraz cały eksperyment pokazują bardzo ciekawe zachowania ludzi i skłania do refleksji choćby nad samym sobą (:
Problem współczesnego świata,ze wszyscy chcą żyć, wyglądać i myśleć tak samo,paradoksalnie do tego ilu wciąż nowych "odkrywających prawdę o życiu" się pojawia,paradoksalnie do tego jak ludziom wydaje się że są indywidualnościami,oryginalnymi w swoim myśleniu.Plan się wypełnia,wielka szara masa ludzka konsumentów, sterowana mediami. Najlepsze jest to,ze ludzie nie widzą tego jak bardzo zagubieni są w porównaniu do swoich przodków wiodących proste życie wg prostych reguł.
Myślę, że pan Robert będąc świadkiem Jehowy sam czuł misję nawracania innych i czuł się od innych lepszy. Dlatego teraz projektuje siebie na wierzących. Wie w jakiej "pogardliwej trosce" miał wówczas niewierzących, dlatego przypuszcza jak oni myślą teraz o nim. Czuje się z tym słabo, dlatego próbuje ich "rozpracować", w pewnym sensie ośmieszyć.
Poświęcił 90 godzin dziennie - dziękuję psychopatom i inne maści wariatom .
Inspirujące 💕
Bardzo inspirujący wykład. Dziękuje 🙏
12:20 - cierpienie nie uszlachetnia - powiedziałeś . Ja natomiast powiem ze cierpienie kształtuje . Większość cierpienia które doświadczamy kształtuje nas na bardziej empatycznych i niezłomnych ludzi. Sam po sobie widzisz
Wiara nie wyklucza teraźniejszości, ruwniez jak i samo życzę je nie wyklucza. Bo zujemy wyłoncnie, tu i teraz. Twozumu zmiany, opierając się na przeszłość, i wyłącznie w imię przyszłości. I to nie zależy ot tego wierzymy albo nie.
Właśnie o tym pisze od kilku lat w komemtach, bo analizuje religie od 30 lat różne oraz psychologię i naukę ale na szczęście wdarła się sztuka też-i mogę powiedzieć tylko 1: nauka to też taka religia np fizyka mocno poszła w techgnozę i można dostrzec wszędzie podobny model marketingowy :) Polecam również analizę sekt jak JONESTOWN i Najwyższa Prawda oraz książkę Naomi Klein No Logo-o brandingu, nagroda Pulitzera.
Jakie to dobre!
Ktoś mądry powiedział-"Im więcej energii psychicznej inwestujesz w uznawanie czegoś za prawdę tym bardziej prawdopodobne,że to jest fałsz".To tak jest,gdy wkładasz swoją psychikę w uznawanie jakiegoś(dowolnego,religia,ideologia,partia,gusta takie czy inne,fanatycznie przeżywane hobby itd)tym gorzej się masz duchowo.Prawda ma w ciebie sama uderzyć z siłą huraganu a nie tak,że zasysasz sam co dookoła ciebie mówią ludzie tylko ma być tak,że stoisz z otwartymi ustami olśniony i nie możesz zaprzeczyć bo to po prostu JEST.I wtedy doświadczasz prawdy.W innym przypadku jesteś tylko podporządkowany społecznemu programowaniu,rodzice,księża,nauczyciele,socjalizacja...i żadna z tych rzeczy nie jest zła sama w sobie,nie popieram buntu.Tylko rzecz w tym,że prawda ma zupełnie inną wagę,inne ćiśnienie,ono nie pochodzi od ludzi ani nie jest żadną podawaną ci z naciskiem opowieścią czy tradycją-to nie to.Prawda jest wtedy gdy już nic nie możesz zrobić,tylko przyjąć.Tak jak powietrze do oddychania-nie jesteś w stanie tego blokować i żyć.Prawdy też nie możesz zablokować i żyć,po tym poznasz prawdę,że ma taki rodzaj związku z życiem,że cała rzeczywistość tańczy i krąży wokół niej.Prawda jest ogniskiem,my ćmami,spalamy się w niej i to ma być natchnienie,któremu oprzeć się można tylko z wielkim nakładem zła jakie musisz wyprodukować aby odgrodzić się od światła.Każda zdrowa dusza dąży do prawdy a każda chora unika jej.O tym jest rozmowa Jezusa z Nikodemem u Jana gdzie On to mówi.I jeszcze raz rozróżnię uznawanie treści jakichkolwiek z nacisku społecznego i z Ducha-to są deux sources de la religion et de morale,odrębne,rozłączne.Trzeba wypalić w ogniu prawdy swoje wewnętrzne,intymne objawienie,które nie jest buntem przeciwko zastanemu światu,ale prowadzi do integracji poprzez własny proces wewnętrzny.Jest to trudne i może boleć,ale to jest droga bycia pełnym człowiekiem.
Hmmm...zastanawiające.
Wydaje mi się, że jednak można być ignorantem.
"Odnaleźć znaczy rozpoznać, a nie zrobić". Prawda w Ciebie uderzy z siłą huraganu, okay, ale jak jej nie rozpoznasz i/lub z tytułu buntowniczej natury nie zechcesz przyjąć, to Cię np. ogłuszy. Proces wychodzenia z ignorancji jest bolesny. Nie wszyscy mają odwagę i chęć przezwyciężenia tego bólu. Poza tym...fantazje też są prawdziwe. Sny są prawdziwe. Nie chodzi mi o to, że się sprawdzają, czy coś. To po prostu inny świat. Równie prawdziwy. Można żyć iluzją. Jeśli iluzja jest prawdziwa. Nie trzeba żyć w prawdzie. Prawda nie jest potrzebna jak tlen. Jest zawsze obok, ale można na nią nie zwracać uwagi. Czasem nawet łatwo, jak ktoś ją przedstawia w formie karykaturalnej...mozg podpowiada wtedy czasem, że rozsądniej jednak wybrać iluzje. Stąd też się biorą niektore choroby psychiczne, czy zaburzenia. Jedno jest ucieczką od rzeczywistości drugie od "prawdy". W cudzysłowie, bo mam na myśli jej karykaturę.
Prowadzący w sposób inteligenty zakrzywia rzeczywistość - tak jak czarna dziura czas i przestrzeń.
Włączam się do dyskusji - Czym dla mnie jest wiara - nie krytykuje lecz chce powiedzieć o swoim doświadczeniu
Po pierwsze co mi daje kwestia wiary - daje mi to że nigdy w swoim życiu nie zrezygnowałem ze swojej pasji
Przez całe życie trzymała mnie własnie wiara i nigdy ani przez sekundę nie porzuciłem drogi którą kocham.
Wiara dla mnie to coś więcej niż ideologia czy religia - to właśnie droga - wiara jest drogą a nie ideologią.
Daje mi to potężną siłę aby każdego dnia wygrywać zwyciężać z instynktami mojego ciała. Co do wypowiedzi - w TED - Kładąc na boku wszelkie spekulacje dyskusje filzoficzne etc. Ja jestem człowiekiem który lubi przechodzić od razu do istoty sprawy. Porzucam wszelką dyskusję i przechodzę do rzeczywistości o której mówimy - prędzej czy później Pan będzie musiał się z nią zetknąć. - rzeczywistość duchowa - i oby nie było zbyt późno bo grunt bardzo śliski - system to wymówka walka z systemem to ściema. Pozdrawiam Miłego dnia.
W co wierzę? W Jezusa, chrześcijaństwo, jestem katolikiem
Kiedy zacząłem w to wierzyć? W dzieciństwie, na lekcji religii o tym mówili a ja widziałem, że to było dobre więc uwierzyłem. Moja rodzina nie była specjalnie wierząca ale widziałem jak pozytywny wpływ ma wprowadzanie katolicyzmu. Widziałem kontrast między religijnością prawdziwą a powierzchowną.
Agenci socjalizacji? Katecheci, księża, postawy ludzi wiary i informacje z internetu.
Czy religia zabija teraźniejszość? Wręcz przeciwnie. Nawet dziś miałem problem z zmartwieniami co do przyszłości i wspominania strat z przeszłości ale religia wymusza na mnie abym przyjął postawę tu i teraz i skupił się na dzisiaj bym był we wszystkim co robię był obecny na 100%. Miłość tak samo, to religia uczy mnie rezygnować z egoistycznych zachowań i coraz bardziej rozumieć czym jest miłość.
W przypadku religii poczucie wyższości ukrywać się ma za troską i "pochylaniem się". Czy nie można by identycznego zarzutu postawić R.Rientowi, który z troską pochyla się nad tymi, co JESZCZE są wierzący i życzy im wyzwolenia?
Przecież to oczywisty przekaz - wasza nadzieja jest waszym więzieniem, a tymczasem ja jestem już wolny. Może tak być lub nie - to temat na oddzielną dyskusję. Chodzi mi tylko o to, że dałoby się jego przekaz tak samo łatwo zestawić z jakimś przekazem religijnym twierdząc, że zarozumiały schemat emocjonalny jest ten sam, tylko w warstwie słownej zachodzą nieistotne różnice.
Podpisuje sie pod tymi myślami:)
W ogóle się nie podpisuję pod 3stefany. Ponieważ przekaz Rienta był zupełnie inny od przekazu religii. Religia każe ci łykać wszystko jak pelikan a już na pewno religia katolicka (nie sprzeczaj się bo przegrasz a moim argumentem będzie Katechizm KRK), natomiast Rient mówi o podważaniu i zagrożeniach których doświadcza każdy człowiek ślepo wierzący. Nie narzuca jednak swojej prawdy. Wyraźnie stwierdził, że prawda jest indywidualna. Mówi o braku akceptacji do innych ze względu na jego przekonania. Mówi o względności.
Trochę logiki warto włączyć. Z tego, że podobny zarzut można postawić Ewie i Adamowi nie wynika żadną miarą, że Adam jest identyczny z Ewą. Nigdzie nie pisałem, że CAŁY PRZEKAZ Rienta i religii jest identyczny. Natomiast czucie się lepszym, a zwłaszcza bardziej oświeconym, schowane za współczuciem - tak, to może się pojawić w obu miejscach. "Oświecenie" nie musi tu oznaczać dostępu do Prawdy Obiektywnej. Może być poczuciem wyższości z racji tego, że "ja mam SWOJĄ prawdę, podczas gdy ty masz CZYJĄŚ".
To bardzo popularna postawa dzisiaj wśród ludzi i bardzo popularny zarzut pod adresem religii. Przy czym z mojego osobistego doświadczenia wynika, że nader często ten, kto głosi, że ma SWOJĄ prawdę, gdy go lepiej poznać, zdradza się z tym, że też jedynie "przeczytał coś w necie" i mu się zwyczajnie spodobało. Że "nie sprawdził dokładnie, bo nie miał czasu" itp.
A zarazem ów ktoś a priori wyklucza możliwość, że inny mógł w sposób WOLNY i OSOBIŚCIE wybrać przynależność i zaufanie do religii, Tymczasem takie osoby po prostu są, choć zgadzam się, że jest ich mało, bo większość, zwłaszcza w Polsce, jest katolikami siłą inercji i bez żadnego wyboru.
Wydaje się mi, że R. Rient nie mówi by przestać wierzyć w cokolwiek, tylko by stać się bardziej świadomym swojej wiary. Przez wiarę rozumiem przyjęcie za prawdę, czegoś czego nie można zmysłowo doświadczyć. Przypomina to zainstalowanie oprogramowania, które tworzy pewien obraz rzeczywistości. Obraz ten jest na tyle prosty by był użyteczny dla innych funkcji naszego umysłu. Innymi słowy R.Rient nakłania nas byśmy byli bardziej ostrożni wobec naszych wierzeń i tego co on sam mówi, bo przecież sam używa słów, o których "wadliwości" wspomina.Nie przypominam sobie takiego autokrytycyzmu w przekazach religijnych.
Z drugiej strony mam wrażenie, że to właśnie przekazy religijne ukierunkowują człowieka na poszukiwania, których jednym z etapów może być postawa Pana Roberta
Środowisko kształtuje człowieka. Ten Pan wydaje mi się zagubiony, wiele doświadczył i wciąż czegoś poszukuje, czegoś co go usatysfakcjonuje. Ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Nie tylko on . Świdkowie Jechowy to ludzie zagubieni . A to nie jest religia tylko sekta , . zgodnie z Polski, prawem działa nielegalnie .Kilka lat temu episkopad wypowiedział sie na ich temat . Jakie sa róznice miedzy religia a sekta określaja to odpowiednie gremia . A ludzie którzy do nich wstepuja to są ich ofiary - nie zdaja sobie sprawy z zagrożeń .
Jacek Sab ojaniemoge, człowieku
Jacek Sab mówisz jakby episkopat był jakimkolwiek autorytetem. episkopat też pragnie cię zniewolić. właściwie już to zrobił, ech...
On właśnie niedawno się odnalazł i nam o tym opowiedział
no i dobrze, ża masz swoje zdanie... u ś.j. pozbawia się ludzi tego przywileju... myślę sobie, że teraz po latach indoktrynacji ten człowiek poprostu odreagowuje... i przegina w drugą stronę.. ;-)
Pojęcie normalności jest mocno iluzoryczne. Każdy ma swój świat. Bardzo dużo ma racji. tylko się nie wpisuje w sztampę i przeciętniactwo, wiec wielu prostaczkom się to nie podoba.
Sir
Na koniec okazuje się, że jednak jest dobra psychologia i dobrzy psychoterapeuci, a tylko religia jest zła: -). Zabawne. Każdy krytyk religii, krytykuje tak naprawdę wiarę/religię własną - przez siebie wyobrażoną, to jego przekonanie o nich. Czyli chce wiary innych we własną niewiarę.
Nie zrozumiałeś przekazu.
mówi że przeszłość jest nie ważna itd. i liczy się tylko teraz, kompletny bełkot
Krystian Plocke przeszłośc i przyszłość, istnieje tylko TERAZ.
haha co? przeszłość istnieje teraz? a przyszłość też istnieje teraz? hahah jeśli już to przeszłość i przyszłość tworzy się teraz a nie istnieje hahaha, i to jest wiadome od zawsze hahah co za odkrycie ...
@troublemaker czy sugerujesz, że dzieciak z gimnazjum jest żałosny? Odczep się od gimnazjalistów, zapewne też kiedyś ( w przeszłości która rzekomo istnieje teraz xD) byłeś w gimnazjum!!! :) :) :-D
Nienormalni w teraźniejszości. Kuszące!
Religia niszczy miłość.
Więc jak masz wierzyć to wierzyć sobie a nie w bujdy
Zdecydowanie łapka w górę Robert!
To co ten Pan mówi jest wyjątkowo nieobiektywne i przesączone wręcz aż nienawiścią do jakiegokolwiek przejawu religijności. Co więcej z jednej strony mówi, że wyznawcy religii podchodzą z wyższością do innych ludzi, a z drugiej strony cały czas pogardza religią jak i wyznawcami religii.
Był wychowany w rodzinie świadków jehowy. ŚJ to zwykle fanatycy, jak odejdziesz od nich to nie możesz się odzywać do nikogo z rodziny kto jest w ŚJ.
Zabawne, bo ja żadnej nienawiści w tym nie dostrzegam... : ]]
przesączone nienawiścią ? ..... gdzie tu ta nienawiść ? :)
nie wiem skąd taki wniosek no ale cóż ...
Ja tez nie dostrzegam nienawiści,jest jakiś przekaz.....tak to odbieram....
A ja wiem skąd wniosek o nienawiści. Po prostu facet podważa religię i wiarę (status quo Polaków).
Brawo za odwage. Subiektywny obraz swiata bylego swiadka Jehowego. Czlowieka ktory przez swoje wlasne cierpienie, zagubienie wkalda do jednego wora religie i nauke ktorym wyjatkowo do siebie daleko. Ja cierpi ?? A moze Ja doswiadcza ? Ja jest uszlachetniane codziennym stawianiem czola nowym doswiadczeniom. Moze czas zaczac szukac wewnatrz siebie a nie na zewnatrz.