Niezmiernie utożsamiam się z dzisiejszą rozmówczynią ponieważ sama doświadczyłam niewyobrażalnego ogromu zła w dzieciństwie oraz nastoletniości. Do tej pory (mam 51 lat) rzutuje to na moje życie i pewnie zawsze będzie. Bardzo dziękuję za tę rozmowę, wszystkiego dobrego dla obu pań, moc pozdrowień
Chorowałam na anoreksję przez ponad 7 lat swojego życia (2013-2020; początki tej choroby były widoczne już 2 lata wcześniej. Zaczęło się od- wydawać by się mogło- niewinnych komentarzy moich rówieśników nt nadwagi, z którą zmagałam się jako 9/10- letnie dziecko. Potem dołączyły jeszcze do tego problemy w domu; przemoc psychiczna ze strony ojca, brak emocjonalnego oparcia w rodzicach, dziadkach... Ciągłe karcenie za "złe oceny" w szkole, czy nieposprzątany pokój... Chciałam być szczupła, ponieważ wtedy błędnie sądziłam, że tracąc kolejne kilogramy stanę się lepsza w oczach moich rówieśników, rodziców... Miałam 12 lat, kiedy moja wychowawczyni z podstawówki bardzo zaniepokoiła się moją szybką utratą masy ciała oraz tym, że nie jem w szkole... (Mam za sobą dwa długie pobyty w szpitalu psychiatrycznym oraz kilkumiesięczne żywienie przez sondę) Anoreksja to podstępna choroba, która zabrała mi nastoletnie lata. Sprawiła, że jako osoba dorosła zmagam się z chronicznym poczuciem samotności, gdyż nie posiadam żadnych bliskich przyjaciół, z okresu szkolnego. Podczas gdy moje rówieśniczki (aktualnie brakuje mi niewiele do 25. urodzin) zaręczają się, biorą śluby i planują założenie rodziny, ja nie wiem, czym jest prawdziwa miłość, gdyż przez anoreksję jej nie doświadczyłam... Wiem jedynie, czym jest izolacja społeczna i unikanie ludzi, przez wzgląd na strach, że będą kazali coś zjeść... Że będą na mnie patrzyli... W rodzinnym domu wypracowałam najróżniejsze sposoby i pomysły na to, by chować, i wyrzucać jedzenie, lecz bałam się, że na spotkaniach towarzyskich to nie przejdzie (w szpitalu psychiatrycznym mnie "przejrzano') Wyszłam z anoreksji, po kilku latach tkwienia w tym "bagnie", lecz moja relacja z jedzeniem pozostała w dalszym ciągu niezdrowa; w dalszym ciągu jeszcze choruje moja głowa i moje ciało, a ja nie czuję się szczęśliwa. (Jeżeli ktoś uważa, że popadnięcie z anoreksji, w napady kompulsywnego obżarstwa jest niemożliwe to się myli... Ja popadłam ze skrajności w skrajność i z osoby skrajnie wychudzonej stałam się otyła) Nie mogłam obejrzeć tego wywiadu bez uronienia łzy😢... Znam z autopsji to, o czym mówiła pani Anna☹️ Bardzo wartościowy odcinek❤ Pozdrawiam🥹
@@KatarzynaCzapinskaRozumiem i w sumie jakbym czytała o sobie, chociaż u mnie wyglądało to jednak nieco inaczej. Po okresie anoreksji nastąpił stopniowy powrót do wagi adekwatnej dla mojego wzrostu. Następnie zaczęłam zmagać się ze zjawiskiem extreme hunger (absolutnie nikomu tego nie życzę!!!; po wielu latach głodzenia się byłam tak wygłodniała, że potrafiłam jeść rzeczy po terminie ważności, suchy chleb, zielone banany etc.) i w ekspresowym tempie przybrałam prawie 10kg. Schudłam 5, potem znów przytyłam 10. Schudłam 15, przytyłam 20 i tak w kółko... Aż doszłam do momentu, w którym przestałam chcieć chudnąć, gdyż doszłam do wniosku, że prędzej czy później i tak przytyje, więc to po prostu nie ma sensu
Jak ja to rozumiem... Mam 44 lata, z trzydzieści lat anoreksji na koncie i owszem jem, nawet dużo, rozmaicie, jestem chuda, bo potrafię bez problemu przebiec 30 km dziennie, czasem 40, a do tego pracuje zawodowo, mam dom i obowiązki z nim związane. Tak naprawdę jedyne czego nauczyłam się w anoreksji to nie jak z niej wyjść, ale jak ją mieć i się nie zabić.
Przez tą panią gość doświadczyłam traumy....ta pani wszedzie robi z siebie ofiare i narzeka.Wszyscy są zli podstepni,a ta pani idealna nadzwyczaj... Niech spojrzy na siebie bardziej krytycznym okiem, ma problem z przyjęciem krytyki,przyjmuje same pchwały i komplementy...Nie pisze tego jako hejt,bo sama jestem nieidealna i mam mnóstwo niedoskonalosci..jest mi zwyczajnie przykro,jak mnie ta pani potraktowała wykorzystując moje powierzone Jej w zaufaniu zwierzenia,przeciwko mnie,zdeptala tym moją godność,nie wiem czy po tym co napisałam ze złości nie wpakuje mnie do sądu.Poprostu boję się tej pani,bo nie wiem na co ją stać😢Jest mi zwyczajnie przykro i zle z tą swiadomoscią
Niezmiernie utożsamiam się z dzisiejszą rozmówczynią ponieważ sama doświadczyłam niewyobrażalnego ogromu zła w dzieciństwie oraz nastoletniości. Do tej pory (mam 51 lat) rzutuje to na moje życie i pewnie zawsze będzie. Bardzo dziękuję za tę rozmowę, wszystkiego dobrego dla obu pań, moc pozdrowień
Nigdy nie bylam anorektyczką ale głodziłam się wiele lat a i tak słyszałam codziennie epitety jak ty.
Cudowny wywiad❤ dziękuje❤
Dziękuję za ten film ❤️
Chorowałam na anoreksję przez ponad 7 lat swojego życia (2013-2020; początki tej choroby były widoczne już 2 lata wcześniej.
Zaczęło się od- wydawać by się mogło- niewinnych komentarzy moich rówieśników nt nadwagi, z którą zmagałam się jako 9/10- letnie dziecko. Potem dołączyły jeszcze do tego problemy w domu; przemoc psychiczna ze strony ojca, brak emocjonalnego oparcia w rodzicach, dziadkach... Ciągłe karcenie za "złe oceny" w szkole, czy nieposprzątany pokój...
Chciałam być szczupła, ponieważ wtedy błędnie sądziłam, że tracąc kolejne kilogramy stanę się lepsza w oczach moich rówieśników, rodziców...
Miałam 12 lat, kiedy moja wychowawczyni z podstawówki bardzo zaniepokoiła się moją szybką utratą masy ciała oraz tym, że nie jem w szkole...
(Mam za sobą dwa długie pobyty w szpitalu psychiatrycznym oraz kilkumiesięczne żywienie przez sondę)
Anoreksja to podstępna choroba, która zabrała mi nastoletnie lata. Sprawiła, że jako osoba dorosła zmagam się z chronicznym poczuciem samotności, gdyż nie posiadam żadnych bliskich przyjaciół, z okresu szkolnego. Podczas gdy moje rówieśniczki (aktualnie brakuje mi niewiele do 25. urodzin) zaręczają się, biorą śluby i planują założenie rodziny, ja nie wiem, czym jest prawdziwa miłość, gdyż przez anoreksję jej nie doświadczyłam...
Wiem jedynie, czym jest izolacja społeczna i unikanie ludzi, przez wzgląd na strach, że będą kazali coś zjeść... Że będą na mnie patrzyli...
W rodzinnym domu wypracowałam najróżniejsze sposoby i pomysły na to, by chować, i wyrzucać jedzenie, lecz bałam się, że na spotkaniach towarzyskich to nie przejdzie (w szpitalu psychiatrycznym mnie "przejrzano')
Wyszłam z anoreksji, po kilku latach tkwienia w tym "bagnie", lecz moja relacja z jedzeniem pozostała w dalszym ciągu niezdrowa; w dalszym ciągu jeszcze choruje moja głowa i moje ciało, a ja nie czuję się szczęśliwa.
(Jeżeli ktoś uważa, że popadnięcie z anoreksji, w napady kompulsywnego obżarstwa jest niemożliwe to się myli... Ja popadłam ze skrajności w skrajność i z osoby skrajnie wychudzonej stałam się otyła)
Nie mogłam obejrzeć tego wywiadu bez uronienia łzy😢...
Znam z autopsji to, o czym mówiła pani Anna☹️
Bardzo wartościowy odcinek❤
Pozdrawiam🥹
@@Doma_B. ja też że skrajności w skrajność . Raz schudnę 45 kg potem przytyję to co zrzuciłam, potem znowu schudnę 30 kg potem znów przytyje.
❤
jej, jak bardzo Cię rozumiem! Trzymaj się, dużo zdrowia🥰
@@doglovers9550nawzajem😊 zdrowia i wielu pięknych dni❤
@@KatarzynaCzapinskaRozumiem i w sumie jakbym czytała o sobie, chociaż u mnie wyglądało to jednak nieco inaczej.
Po okresie anoreksji nastąpił stopniowy powrót do wagi adekwatnej dla mojego wzrostu. Następnie zaczęłam zmagać się ze zjawiskiem extreme hunger (absolutnie nikomu tego nie życzę!!!; po wielu latach głodzenia się byłam tak wygłodniała, że potrafiłam jeść rzeczy po terminie ważności, suchy chleb, zielone banany etc.) i w ekspresowym tempie przybrałam prawie 10kg. Schudłam 5, potem znów przytyłam 10. Schudłam 15, przytyłam 20 i tak w kółko... Aż doszłam do momentu, w którym przestałam chcieć chudnąć, gdyż doszłam do wniosku, że prędzej czy później i tak przytyje, więc to po prostu nie ma sensu
Starsze pokolenie tak było nauczone..cicho siedzieć, nie przyznawać się do tego co ich spotkało..a to utrwala traumy
Dobrze ze teraz jest inaczej..
Pani Aniu musi Pani zacząć śpiewać ❤
Jak ja to rozumiem... Mam 44 lata, z trzydzieści lat anoreksji na koncie i owszem jem, nawet dużo, rozmaicie, jestem chuda, bo potrafię bez problemu przebiec 30 km dziennie, czasem 40, a do tego pracuje zawodowo, mam dom i obowiązki z nim związane. Tak naprawdę jedyne czego nauczyłam się w anoreksji to nie jak z niej wyjść, ale jak ją mieć i się nie zabić.
Przez tą panią gość doświadczyłam traumy....ta pani wszedzie robi z siebie ofiare i narzeka.Wszyscy są zli podstepni,a ta pani idealna nadzwyczaj... Niech spojrzy na siebie bardziej krytycznym okiem, ma problem z przyjęciem krytyki,przyjmuje same pchwały i komplementy...Nie pisze tego jako hejt,bo sama jestem nieidealna i mam mnóstwo niedoskonalosci..jest mi zwyczajnie przykro,jak mnie ta pani potraktowała wykorzystując moje powierzone Jej w zaufaniu zwierzenia,przeciwko mnie,zdeptala tym moją godność,nie wiem czy po tym co napisałam ze złości nie wpakuje mnie do sądu.Poprostu boję się tej pani,bo nie wiem na co ją stać😢Jest mi zwyczajnie przykro i zle z tą swiadomoscią
Jesli "szary" mnie wogole nie tyka, to znaczy ze jestem zla?