"Jestesmy w stanie zaakceptować innych w takim stopniu, w jakim akceptujemy siebie. " mega trafne. Ogolnie jeden z najlepszych polskich kanalow psychologicznych, bez powielania tematow i schematycznego podejscia.
Tak, wniósł - dziękuję 💚 był przypomnieniem i ładnym podsumowaniem tego, co już wiem. Bardzo cieszy mnie wzmianka o ciele i o tym jak jest Ważne w naszej samoregulacji. Sama odkrywam, że droga do uzdrowienia prowadzi też przez ciało. Umysł to za mało 😌
Mi w akceptacji samego siebie przeogromnie pomogły dwie rzeczy, które z czystym sumieniem mogę polecić zainteresowanym w tym temacie - medytacja i filozofia stoicka. Nic nigdy nie otworzyło mi tak oczu i umysłu jak te dwie rzeczy, prawdziwy przełom 🙂 Miłego dnia wszystkim
@@japrawdziwe7955 oj wiesz co generalnie jest to temat rzeka, mógłbym o tym gadać i gadać. Na pewno wiele rzeczy w końcu do mnie dotarło jak naprawdę wyglądają, kwestia tego co naprawdę w życiu się liczy, cała tematyka tego co jest a co nie jest zależne ode mnie, intuicja i słuchanie się samego siebie i własnych potrzeb, poczucie szczęścia oparte na własnych doświadczeniach i wewnętrznym dialogu a nie na czynnikach pochodzących z zewnątrz, akceptacja własnej historii i wszystkich rzeczy jakie mi się przydarzyły, aktualnie trwają i te, które na mnie czekają, bardzo dogłębne zbadanie tematu śmierci i jej złożoności oraz zaakceptowanie, że jest ona częścią życia, może przyjść w każdej chwili i wiele wiele innych rzeczy związanych i z tym i z wieloma innymi tematami. Generalnie akceptacja siebie i szeroko rozumiany samorozwój wewnętrzny i zewnętrzny to proces, który wymaga masy czasu i własnego wkładu, chęci i akceptacji tego, że to jak on w danym momencie wygląda jest tym czego aktualnie dana osoba potrzebuje i zawsze z wszystkiego jest w stanie coś wynieść :)
Bardzo dobry odcinek, znam wielu ludzi, którzy łatwiej akceptują całą rzeczywistość szeroko rozumianą, aniżeli akceptują samego siebie. Sam również mam z tym problem. Osobiście zawsze miałem problem z tym, że za bardzo się wieloma rzeczami, także tymi z pozoru błahymi przejmowałem, zamiast je po prostu brzydko mówiąc olać, nie da się przejmować wszystkim, część spraw trzeba odpuścić, w przeciwnym wypadku można zwariować.
Staram się akceptować siebie 😂 jakiś czas temu kuzyn mówi do mnie plaskodupcu, odpowiedź była taka, masz soczystą dupcie. Od tamtej pory mnie unika hahaha 😂
Nie myśl tak prosze. Nauka z emocjami, ze swoimi myślami dla każdego jest trudna, a niektórzy odczuwają że wręcz niemożliwa, i wcale to nie oznacza że nie ma wyjścia. Jeśli czujesz się bezradny/a bardzo proszę abyś poszukał/a pomocy u specjalisty, oni naprawdę pomagają i wcale nie jest to żadne wróżenie czy oznaka słabości. Pamiętaj tylko żeby dobrać odpowiedniego specjalistę dla siebie i pamiętaj że są też leki które wspomagają pracę z emocjami w sytuacjach kiedy naprawde człowiek się źle czuje
Chociaż potem dochodzi do sytuacji społecznej i niestety często się wycofuje, zamykam bo mnie to po prostu przytłacza, odezwanie się zwłaszcza na forum, w grupie okazuje się być dla mnie przerażająco ciężkie, mam wrażenie, że stać mnie tylko na głupie stwierdzenia, więc lepiej żebym milczała, ale z milczeniem w towarzystwie też nie czuje się konfortowo, więc w zasadzie przebywanie w nim często utożsamiam z cierpieniem
Nadal nie rozumiem tego mechanizmu: jak to jest, że kiedy się akceptujemy, to możemy się zmienić? Ja zauważam jedynie, że gdy czegoś w sobie nie akceptuję, to tylko wtedy to zmieniam. Gdy zaakceptuję jakąś swoją negatywną cechę, to wtedy nie mam żadnej motywacji, by ją zmienić, bo przecież już mi ona nie przeszkadza. Więc jak to ma działać, że gdy się zaakceptuję, to się zmienię??? Jak wygląda taki proces? Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?
Części siebie? A jak to rozumieć? Jako jakieś wbudowane komponenty wielu maszyn którym można przypisać jakiś wymiar osobowości, cech i zachowań ludzkich, ale w ograniczonym kontekście? Fragmentaryczny fantom osobowości który się ujawnia tylko czasem, w ograniczonej ale bardzo precyzyjnej formie w jakiej można widzieć siebie czy kogoś innego? Tymczasowy fantom pod postacią wyrazu jakichś emocji w danej sytuacji? Zazwyczaj boimy się percepcji innych ludzi. To co o nas powiedzą jeśli np. nie podołamy w jakiejś sytuacji, i będą dawać nam wyraz ujmy, ośmieszania czy pokazywać nam że jesteśmy słabi, a to samo w sobie jest żenujące pokazując że widać w nas nie osobę dorosłą, ale raczej mentalność dziecka która nie potrafi sobie poradzić z daną sytuacją i nie jest w stanie utrzymać kreaowanego obrazu samego siebie w umysłach innych ludzi. To co widzą w nas inni ludzie, a to jaka jest realna rzeczywistość to są dwie różne rzeczy. Wcale nie trzeba kreować absolutnie żadnego obrazu własnej osoby w umysłach innych ludzi. Oni albo będą coś w nas widzieć, albo nie, albo będą mieć w czymś rację albo nie. Kwestia tworzenia i wkładania wysiłku w wizję naszej osoby w oczach innych ludzi czasem jest urwana z czapy. Co prawda to się przekłada na powiedzenie, że jak Cię widzą, tak Cię piszą. I otoczenie może zaszczuć daną osobę jak stado bezmyślnych, ale za to sprytnych i sprawczych zwierząt. Jeśli ktoś może czegoś nie widzieć i nie musi tego widzieć, to po co wszystko pokazywać?... To co wiem sam o sobie mi wystarczy. Inni ludzie nie są mi do tego potrzebni, poza tym nie będą ze mną kroczyć przez życie w tych aspektach które mogą być dla mnie czymś trudnym. Siebie samego będę mieć aż do śmierci, natomiast inni ludzie? Rozpierzchnom się i blednąć będzie pamięć o nich i o ich dokonaniach.
Kurcze liczyłem na większe konkrety 😕 informacje na temat ciała są na prawdę fajne, ale jakie jest rozwiązanie, fizjoterapia? Dobrze rozumiem? Przy drugim kroku dotyczącym poznania tych "swoich osobowości" i rozwiazania wewnetrznych konfliktów, zastanawiam się nad poradą w związku z tym bo rozwiązaniem jak poznać siebie jest - poznać siebie, to za wiele nie mówi niestety. To trochę tak jakby doradzić, że aby być bogatym, trzeba być bogatym. W związku z czym dopytam, jak poznać części siebie? Szkoda ze nie pociągnąłeś tego tematu
"Jestesmy w stanie zaakceptować innych w takim stopniu, w jakim akceptujemy siebie. " mega trafne. Ogolnie jeden z najlepszych polskich kanalow psychologicznych, bez powielania tematow i schematycznego podejscia.
Ciało reaguje jako pierwsze - zapomina jako ostatnie.
Hmm ciekawe.
Bardzo mądre zdanie. :) wielki szacun za podrzucenie tej sentencji !
@@ark7705 niech się niesie w świat szeroki! :)
Mi pomogło spotkanie osoby ogromnie podobnej do mnie i dostrzeżenie, że jest wartościowym człowiekiem.
Tak, wniósł - dziękuję 💚 był przypomnieniem i ładnym podsumowaniem tego, co już wiem. Bardzo cieszy mnie wzmianka o ciele i o tym jak jest Ważne w naszej samoregulacji. Sama odkrywam, że droga do uzdrowienia prowadzi też przez ciało. Umysł to za mało 😌
Kiedy w relacji jest miejsce na bliskość i odrębność to jest to bardzo zdrowa relacja
Mi w akceptacji samego siebie przeogromnie pomogły dwie rzeczy, które z czystym sumieniem mogę polecić zainteresowanym w tym temacie - medytacja i filozofia stoicka. Nic nigdy nie otworzyło mi tak oczu i umysłu jak te dwie rzeczy, prawdziwy przełom 🙂 Miłego dnia wszystkim
Możesz coś przybliżyć na ten temat?
@@japrawdziwe7955 oj wiesz co generalnie jest to temat rzeka, mógłbym o tym gadać i gadać. Na pewno wiele rzeczy w końcu do mnie dotarło jak naprawdę wyglądają, kwestia tego co naprawdę w życiu się liczy, cała tematyka tego co jest a co nie jest zależne ode mnie, intuicja i słuchanie się samego siebie i własnych potrzeb, poczucie szczęścia oparte na własnych doświadczeniach i wewnętrznym dialogu a nie na czynnikach pochodzących z zewnątrz, akceptacja własnej historii i wszystkich rzeczy jakie mi się przydarzyły, aktualnie trwają i te, które na mnie czekają, bardzo dogłębne zbadanie tematu śmierci i jej złożoności oraz zaakceptowanie, że jest ona częścią życia, może przyjść w każdej chwili i wiele wiele innych rzeczy związanych i z tym i z wieloma innymi tematami. Generalnie akceptacja siebie i szeroko rozumiany samorozwój wewnętrzny i zewnętrzny to proces, który wymaga masy czasu i własnego wkładu, chęci i akceptacji tego, że to jak on w danym momencie wygląda jest tym czego aktualnie dana osoba potrzebuje i zawsze z wszystkiego jest w stanie coś wynieść :)
Wczoraj szukałem informacji na ten temat a dziś taka miła niespodzianka! :D
Bardzo dobry odcinek, znam wielu ludzi, którzy łatwiej akceptują całą rzeczywistość szeroko rozumianą, aniżeli akceptują samego siebie. Sam również mam z tym problem. Osobiście zawsze miałem problem z tym, że za bardzo się wieloma rzeczami, także tymi z pozoru błahymi przejmowałem, zamiast je po prostu brzydko mówiąc olać, nie da się przejmować wszystkim, część spraw trzeba odpuścić, w przeciwnym wypadku można zwariować.
Bardzo ci dziękuję za ten film jak i caly kanał. Do tej pory uczucia fizyczne nie brałem na poważnie. Od teraz bede na nie zwracał szczególna uwagę
Metoda IFS + psychodrama to jest niesamowite combo jeśli chodzi o poznanie i dalej pracę z tymi swoimi wew. częściami :)
Ludzie udostępniajcie tego człowieka ❤
Staram się akceptować siebie 😂 jakiś czas temu kuzyn mówi do mnie plaskodupcu, odpowiedź była taka, masz soczystą dupcie. Od tamtej pory mnie unika hahaha 😂
11:44 O to witam serdecznie. Uczęszczam do szkoły średniej
Ten filmik utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że nigdy siebie nie zaakceptuję
Nie myśl tak prosze. Nauka z emocjami, ze swoimi myślami dla każdego jest trudna, a niektórzy odczuwają że wręcz niemożliwa, i wcale to nie oznacza że nie ma wyjścia. Jeśli czujesz się bezradny/a bardzo proszę abyś poszukał/a pomocy u specjalisty, oni naprawdę pomagają i wcale nie jest to żadne wróżenie czy oznaka słabości. Pamiętaj tylko żeby dobrać odpowiedniego specjalistę dla siebie i pamiętaj że są też leki które wspomagają pracę z emocjami w sytuacjach kiedy naprawde człowiek się źle czuje
Hej, możesz polecić tą fizjoterapeutkę? ;)
Boje sie ludzi i nie mam pieniedzy na psychoterapie, takie kanały nieco pomagają
Chociaż potem dochodzi do sytuacji społecznej i niestety często się wycofuje, zamykam bo mnie to po prostu przytłacza, odezwanie się zwłaszcza na forum, w grupie okazuje się być dla mnie przerażająco ciężkie, mam wrażenie, że stać mnie tylko na głupie stwierdzenia, więc lepiej żebym milczała, ale z milczeniem w towarzystwie też nie czuje się konfortowo, więc w zasadzie przebywanie w nim często utożsamiam z cierpieniem
na takie problemy polecam pregabaline, idź do psychiatry to ci zapisze
@@ThreeDog963 co to pregabalina, boje sie leków jeszcze będe robotem
Nadal nie rozumiem tego mechanizmu: jak to jest, że kiedy się akceptujemy, to możemy się zmienić?
Ja zauważam jedynie, że gdy czegoś w sobie nie akceptuję, to tylko wtedy to zmieniam. Gdy zaakceptuję jakąś swoją negatywną cechę, to wtedy nie mam żadnej motywacji, by ją zmienić, bo przecież już mi ona nie przeszkadza. Więc jak to ma działać, że gdy się zaakceptuję, to się zmienię??? Jak wygląda taki proces? Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?
Prostu przyklad, dopoki alcoholic nie przyzna sie do tego ze tak jest, a to BARDZO trudne, doputy nic ze swoim zyciem nie zrobi aby to zmienić...
Paradoks
Części siebie?
A jak to rozumieć?
Jako jakieś wbudowane komponenty wielu maszyn którym można przypisać jakiś wymiar osobowości, cech i zachowań ludzkich, ale w ograniczonym kontekście?
Fragmentaryczny fantom osobowości który się ujawnia tylko czasem, w ograniczonej ale bardzo precyzyjnej formie w jakiej można widzieć siebie czy kogoś innego?
Tymczasowy fantom pod postacią wyrazu jakichś emocji w danej sytuacji?
Zazwyczaj boimy się percepcji innych ludzi.
To co o nas powiedzą jeśli np. nie podołamy w jakiejś sytuacji, i będą dawać nam wyraz ujmy, ośmieszania czy pokazywać nam że jesteśmy słabi, a to samo w sobie jest żenujące pokazując że widać w nas nie osobę dorosłą, ale raczej mentalność dziecka która nie potrafi sobie poradzić z daną sytuacją i nie jest w stanie utrzymać kreaowanego obrazu samego siebie w umysłach innych ludzi.
To co widzą w nas inni ludzie, a to jaka jest realna rzeczywistość to są dwie różne rzeczy.
Wcale nie trzeba kreować absolutnie żadnego obrazu własnej osoby w umysłach innych ludzi.
Oni albo będą coś w nas widzieć, albo nie, albo będą mieć w czymś rację albo nie.
Kwestia tworzenia i wkładania wysiłku w wizję naszej osoby w oczach innych ludzi czasem jest urwana z czapy.
Co prawda to się przekłada na powiedzenie, że jak Cię widzą, tak Cię piszą.
I otoczenie może zaszczuć daną osobę jak stado bezmyślnych, ale za to sprytnych i sprawczych zwierząt.
Jeśli ktoś może czegoś nie widzieć i nie musi tego widzieć, to po co wszystko pokazywać?...
To co wiem sam o sobie mi wystarczy.
Inni ludzie nie są mi do tego potrzebni, poza tym nie będą ze mną kroczyć przez życie w tych aspektach które mogą być dla mnie czymś trudnym.
Siebie samego będę mieć aż do śmierci, natomiast inni ludzie?
Rozpierzchnom się i blednąć będzie pamięć o nich i o ich dokonaniach.
Odnośnie rozdziału 2. Chyba właśnie o to chodziło w Ferdydurke
👍
Kurcze liczyłem na większe konkrety 😕 informacje na temat ciała są na prawdę fajne, ale jakie jest rozwiązanie, fizjoterapia? Dobrze rozumiem? Przy drugim kroku dotyczącym poznania tych "swoich osobowości" i rozwiazania wewnetrznych konfliktów, zastanawiam się nad poradą w związku z tym bo rozwiązaniem jak poznać siebie jest - poznać siebie, to za wiele nie mówi niestety. To trochę tak jakby doradzić, że aby być bogatym, trzeba być bogatym. W związku z czym dopytam, jak poznać części siebie? Szkoda ze nie pociągnąłeś tego tematu
Szedewr