Całe dzieciństwo słyszałam, że dzieci się nie chwali. A szczególnie w ich obecności. Do tej pory moja mama nie potrafi powiedzieć mi niczego budujacego. Efekt jest taki, że nasze relacje są bardzo napięte. Teraz jestem już dorosła, mam własną rodzinę, ale pewnych spraw nie potrafię zapomnieć i wybaczyć.
Moja mama też taka była i wciąż jest. Sama z kolei popełnia jeszcze gorsze błędy, ale tylko te moje widzi. Ba. Błędy. To jest czepianie się. To przykre, bo mnie cały czas krytykuje, a brata cały czas usprawiedliwia. Teraz msm własną rodzinę, a krytyka została. Szczerze mówiąc to to sprawiło, że się zawsze czułam śmieciem. Dopiero mąż i dziecko sprawiły, że zaczęłam czuć się wartościowa.
@@renax35 To Super ,ze ma sie gdzie uciec tak to nazwe ale moze jej nie chwalono,nie potafi a My nie spelniamy jej oczekiwan i nie jestesmy wspierani czy dowartosciowani nigdzie i cale zycie oceniani i tafimy jeszcze na takiego partnera to zaczyna sie upodlanie kogos tak to naawe i popelnia sie wtedy inne bledy bo czlowiek jest ciagle zagubiony bo gubi sie poznij w doroslosci tak mi sie wydaje ?
Pani Kasiu nie myślała Pani, żeby napisać książkę dotyczącą wychowania? :) Byłaby bestsellerem 😉 Dziękuję za przekazywaną wiedzę i doświadczenie. Pozdrawiam.
@@onaonaona8573 chyba Cie rozumiem... Tez mam 5 latkę, jest dzien ze do rany przyloz a jest dzien ze masakra 😭 Wychowywalam sie w krytycznym domu, z przemocą fizyczną i psychiczną, jako mama wychowuje swoje dzieci lepiej, ale dalej zle ☹️☹️
Pani Kasiu, jak zwykle w punkt. Ja w młodości przychodziłam do domu z oceną 5 to było pytanie "Dlaczego nie 6". Średnia 5,3 w ósmej klasie ale poprzeczka była nieosiągalna. Teraz jestem osobą z zerowym poczuciem własnej wartości, bojącą się opinii innych... byłam "dobra ze wszystkiego", obecnie jestem "do niczego". Po kilku latach pracy wypalona zawodowo, niezadowolona z życia zawodowego i oczekująca więcej od życia prywatnego. To jakaś masakra. Przestrzegam wszystkich przed nadmiernym krytykowaniem swoich Dzieci!!!
Jakbym przeczytała historię swojego życia. I nie radzę sobie z tym. Nie cieszę się tym co mam. W każdym razie nie za długo. Ciągle czegoś mi brakuje, ciągle jakieś ale.
Nigdy nie miałam aż tak dobrych ocen, ale znam to. Byłam baardzo dobra w sporcie. We wszystkich możliwych dyscyplinach, ale nie mogłam tego robić i spełniać się, bo najważniejsza była NAUKA! Wieczna krytyka, wieczne porównywanie takie bym wypadła gorzej przy porównywanej osobie. A teraz mam 27 lat i zero poczucia wartości. I żałuję, że nie pozwolono mi rozwijać się sportowo, bo moje życie na pewno wyglądało by inaczej... Bardzo sabotuje samą siebie, źle samą siebie traktuje, bo uważam, że na to nie zasłużyłam.
Chciałabym mieć taką mamę jak Pani, z pewnością byłabym zupełnie innym człowiekiem, mam 40 lat, męża, 3 dzieci, mieszkanie, samochód, co roku jeździmy na wczasy i czuję się jak kompletne zero. Mojej matce nigdy nie dogodziłam, zawsze wszyscy byli ładniejsi, mądrzejsi, bardziej bogaci, szczuplejsi, lepiej ubrani, bardziej kreatywni i rozgarnięci. Z osoby ekstrawertycznej stałam się introwertykiem, zamknęłam w sobie a żal do rodziców narasta. Jak próbowałam rozmawiać to był krzyk że jestem niewdzięczna, rodzice nie przyjmują do świadomości że mogli coś źle robić. Matka DDA a ojciec narcyz, kompletnie niereformowalni, podsuwałam książki, filmiki ale oni twierdzą że taka wiedza nie jest do niczego potrzebna, zostali w latach 80 i tam dalej żyją. Twierdzą że na taką naukę jest za późno. Wolą nie mieć wiedzy bo mogło by się okazać że nie byli super rodzicami. Wiedza czasem może zaboleć. Masakra z takim podejściem do życia!!! Jestem ich jedynym dzieckiem, mam wrażenie że cieszyli się z moich porażek a sukcesy ich bolały.
Jedyne co mozesz zrobic, to zyc swoim zyciem, wybaczyc, zapomniec i odciąć sie na tyle ile to mozliwe...Rodzice z problemami osobowosciowymi,, nalogami, chorobami psychicznymi itd., ktorzy nie chca niczego zmienic, dowiedziec sie czegos o sobie itd.beda tak zyli do konca swoich dni...Wiem cos o tym. Czytaj i doksztalcaj sie we własnym zakresie, tak zebys zrozumiala swoje mechanizmy i zebys pracowała dla samej siebie i dla Twoich najbliższych. Tylko to sie liczy, co mozesz zrobic dla Siebie. Nie przeżyjesz zycia za innych...
o tak karmen reneta jest nas wielu...swoja drogą tez mam 40 lat i tez jestem jedynym dzieckiem swoich rodziców:) Wierz mi, ze mam na koncie wiele smutnych chwil, ktore "zaserwowali" mi rodzice...Oni nawet nie wiedzą, jak bardzo cierpialam. Myślę, ze woleli nie wiedziec- poza tym w swoich chorobach i nalogach byli w swoim swiecie. Po prostu. Moj mąż jest moim najlepszym przyjacielem- mogę mu powiedzieć o wszystkim, co bolalo i przyznac sie do kazdej mysli, ktora urodzila sie w mojej glowie.Czasem pisze na kartce papieru, co uwazam za wazne, co czulam w danym momencie, gdy ktos mnie potraktowal niewłaściwie itd. Kazdy z nas- kto przeżył dramaty- ma problem z poczuciem bezpieczeństwa i z samoocena- musi znaleźć drogę zrozumienia i akceptacji tego, co w nas siedzi, tego bagazu. Możesz to zrobic- uwierz mi. Zajmuje to troche czasu, ale warto. Mimo smutnego dziecinstwa i okresu dojrzewania, jak rowniez okres doroslego, samodzielnego zycia-, kiedy i tak bylam zaangażowania w niekończąca sie pomoc dla rodziców- nadal jestem...moja mama zyje ze schizofrenia odkad skoczylam 12 lat- jestem pogodna osobą, kocham zycie moja rodzinę i Matke Nature;) Przepraszam za długi komentarz- chcialabym, zebys odbila sie od przykrych uczuc i cieszyla sie zyciem ;) serdecznie pozdrawiam i życzę Ci zdrowia i samych slonecznych dni ❤
@@magdalenaanna5777 Dzięki za pocieszenie, współczuję Ci trudnego dzieciństwa.Teraz są duże możliwości samokształcenia się, trzeba to wykorzystać dla dobra wszystkich wokół nas, dobrze że są mądrzy ludzie tacy jak Pani Kasia, psychologowie czy nawet niektórzy księża co mówią bardzo mądrze. Zaskoczyło mnie bardzo że Pani Kasia na studiach słyszała o wewnętrznym dziecku, już wtedy wiedza była tylko ludzie nie chcieli z niej korzystać.
Zgadzam się z Panią. Mój rodzinny dom też był krytyczny, plus konsternacja ojca że urodziła mu się córka. Wychowałam pięcioro dzieci. Pierwsza trójka to obiekty moich ekspertów pedagogicznych. Dopiero przy najmłodszych wreszcie coś pojęłam jak powinna wyglądać relacja moja z dziećmi. Z doświadczenia mojego wynika, że warto czytać dobre poradniki, słuchać dzieci, dużo z nimi rozmawiać (ale nie pouczać, raczej omawiać ich problemy bardzo poważnie pozwalając aby same dostrzegły swoje lub cudze błędy i znalazły najlepsze rozwiązania, a także autentycznie z uwagą uczestniczyć w ich radościach, tragediach, dużych i małych smutkach). To pochłonęło mnóstwo mojej energii i czasu. Oczywiście nie uniknęłam ani błędów ani porażek. Jednak dzisiaj wszystkie dzieci (już dorosłe i z własnymi rodzinami) mają ze sobą dobre relacje, ja jestem ich powiernicą najrozmaitszych myśli, emocji, tajemnic, spraw a do tego babcią, do której wnuki przychodzą z ochotą. Krótko to: kochać autentycznie, słuchać jakby to była najważniejsza rzecz na świecie, wspólnie serdecznie płakać, śmiać się , przeżywać z dzieckiem gniew, wściekłość, nienawiść, być rękawem do wypłakania zawodu, zdrady, bólu. To pozycja przyjaciela jak myślę. A jednocześnie być światełkiem w tunelu czarnych chwil, lekarzem na rany wszystkie i pokazywać prawdziwą twarz. Wspierać to pozycja mamy jak myślę. Ale taka mądra to stałam się po czterdziestce. Dzisiaj mam dwadzieścia lat więcej. Życzę wszystkim rodzicom odwagi i wytrwałości w łamaniu ponurych schematów, które nie pozwalają im traktować swojego dziecka jak przyjaciela, ktory teraz wymaga od nas pomocy, ale gdy okrzepnie będzie wsparciem dla nas. Pozdrawiam
Dziękuję Pani za ten komentarz. Ja mam tylko 26 lat i trójkę malutkich dzieci (najstarsze 5letnie), bagaż krytycznych doświadczeń z dzieciństwa, piętno zimnego chowu z maską szczęśliwej rodzinki i z tego wszystkiego ograniczeniem w postaci zaburzeń psychicznych, które leczę z trudem. Życie na co dzień staje się nieprzewidywalne i bardzo wymagające. Kocham moją rodzinę i dla nich chcę się zmienić, tylko cięgle gubiłam się. Pani wypowiedź dała mi nowe światło, inną perspektywę. Robię screena i dziękuję 😊
@@rozi120397 od mojego wpisu minęły trzy lata. Bardzo dużo wydarzyło się w tym czasie. Chcę się z Panią podzielić tym, ponieważ myślę, że to jest ważne, bardzo ważne. Mój najmłodszych syn ma dzisiaj 25 lat. Od gimnazjum miał przyjaciela, z czasem relacje pomiędzy nimi rozwinęły się tak głęboko, że stali się nierozłączni. Wszystko robili razem: sport, szkoła, rozrywka ( baaardzo szeroko rozumianą🤪, z eksperymentami wszelkiej maści włącznie, których konsekwencje spadały na mnie i na mamę przyjaciela włącznie z sądem 🤔). Z czasem byli jak bracia bliźniacy. Nawet dziewczyny ich nie oddaliły od siebie. Kamil był dla mnie jak trzeci syn, przychodził do naszego domu nawet gdy byłam sama żeby pogadać o wszystkim. Pokochałam go takim jakim był. Rok temu zginął w wypadku samochodowym. Pękło mi serce, wiadomość o jego śmierci powaliła mnie na kolana. Mojego syna zastała w pracy. To był czas, którego nie potrafię do dziś nazwać. Nad poczuciem nieodwracalnej straty , smutku i żalu wśród łez, dominował lęk o mojego syna. Nie wiedziałam jak zareaguje, bo skoro mi pękło serce to jemu przestało bić i umarł w połowie. Dużo, bardzo dużo rozmawialiśmy, milczeliśmy, bez unikania wypowiedzi w stylu: gdzie jest klucz? Syn: nie wiem, on gdzieś go położył, ja: no to poszukajmy razem i zapytaj w sercu tego roztrzepańca gdzie ten klucz jest. Klucz się znalazł po 10 minutach, nie miałam odwagi zapytać syna czy pytał w sercu. Bałam się że sięgnie po jakiejś "zapominacze". Głowa bolała mnie od wysiłku żeby nie śledzić, nie kontrolować, nie wydzwaniać co pięć minut i samej nie obnosić się z zapłakaną twarzą, gdyż ( aż trudno w to uwierzyć) pozostałe moje dzieci powiedziały, że mama najbardziej to chyba kocha ich obu, a teraz jeden nie żyje i to nie rodzony, a opłakuje jakby był naszym bratem. Bo był, był bratem i synem. Przepraszam że się tak rozpisałam. Minął rok i dwa miesiące, mogę już spać spokojnie, wiem że nic głupiego mój syn nie zrobi. I jestem święcie przekonana że to dzięki wzajemnemu zaufaniu, miłości, rozmów, milczeniu i wszystkiemu temu co buduje codzienność opartą o relacje przyjaźni w rodzinie. Nie poddawaj się kochanie, wiem że to co chcesz przepracować w sobie to krew, pot i łzy. Ale warto. Dla siebie samej. Żeby kiedy będziesz już na emeryturze nie zastanawiać się gdzie popełniłam błąd w wychowaniu. Błędy zawsze będziemy popełniać, ale wszystko zakrywa miłość. Pozwól swojemu sercu kochać i pozwól sobie być kochaną. Na nic nie musisz zasługiwać. Miłość jest za darmo.
Serdecznie dziękuję! Ja również pochodzę z mega krytycznego domu, teraz mam 2 dzieci i widzę, że powielam błędy, ale jestem ich świadoma i krok po kroku eliminuje je. To nie jest łatwe, ale jest prostsze 😉 z takim supportem, jaki Ty dajesz 🙏❤️🍀😘
Byłam wychowana przez nadmiernie krytyczną mamę. Wzrastałam w przekonaniu, że do niczego się nie nadaję, moja pewność siebie wygasała z biegiem lat, wzrastało poczucie bycia niewystarczająco dobrą. I może się wydawać, że właśnie błahe sprawy typu sprzątanie i oceny na temat naszej wydajności w nim nie będą znaczyły wiele. Ale to na prawdę zostaje na lata. Byłam "bałaganiarą" już od dziecka, ale może właśnie unikałam sprzątania, bo było to na mnie wymuszane agresją i "autorytetem rodzica", krzykiem itd. Poza tym, zwykle mama dokańczała po mnie lub robiła to za mnie, co tylko wzbudziło we mnie przekonanie, że nie zrobię tego dobrze. Dziś mam 23 lata i jestem zakompleksiona, niepewna siebie, mam depresję i lęk społeczny. Tak jak Pani powiedziała - boję się ludzi.
Miałam 6 lat, w przedszkolu mieliśmy narysować portrety naszych mam. Dziś wiem, że mój był lepiej narysowany od innych. Pani była zachwycona moimi pracami. Po latach skończyłam szkołę plastyczną. Ale mama... obraziła się, że narysowałam jej widoczne dziąsła, a ona takich nie ma(!). Poczułam się wtedy głupia. Mam teraz 35 lat. Podobały mi się wtedy takie osoby, które miały takie dziąsła..., dlatego, może nawet nieświadomie taki uśmiech narysowałam mamie... Mój synek takie ma, w sumie nie wiem za kim😄 Skończyłam średnią szkołę, w której walczyłam z depresją, studia, na których zwalczalam świadomie nieśmiałość i inne problemy, pracowałam jak wół nad sobą, potem podyplomowe, takie, żeby tata uważał mnie za udaną..., a jestem... kasjerką. Nie mam nic do kasjerek. Ale jestem po prostu pełna... czegoś, co sprawia, że chcę zniknąć czasem i schować się, unikam głębszych znajomości. Wstydzę się tak naprawdę za siebie. I nie mówię, że za to, co robię, ale za to, że powinnam robić coś innego... Mamie nie pasowałam. Nie wiem dlaczego. Jak coś rysowalam, kleiłam, szyłam, to mówiła, że zamiast stale przygotowywać coś do zabawy powinnam się bawić. Ale... to była najlepsza zabawa! Kiedy robiłam gazetkę tematyczną w domu i szykowalam nowe obrazki i napisy mówiła, że mam przyczepić te z zeszłego roku i nie tracić czasu. Jak to? Przecież te stare są brzydkie, teraz lepiej umiem namalować-myslałam, ale nie mówiłam. Czułam tylko, że jestem nie taka, właściwie to dziwna, wszystko źle robię, potem, że jestem złą siostrą, itd. W efekcie stałam się głupia, bo w to uwierzyłam. Tata dołożył się w ten sposób, że sprawił, że czułam się nieatrakcyjna...., a potem jeszcze dał odczuć, że wstydzi się za mnie, że zabrakło mi 7 punktów, bym dostała się na wybrane artystyczne studia. Powiedział znajomemu przy mnie, że 2 mi zabrakło. Poczułam wtedy, że jestem już tak beznadziejną.... Nigdy nie zrobię tego moim dzieciom i dla nich co dzień walczę, bo moje życie jest czasem jak koszmar... Czasem wybrać rzeczy z szafy to dla mnie coś trudnego. Czasem chce tylko spać i śnić....
Dziś dostałam serduszko. Dziękuję, Pani Kasiu, za te filmy i za to, że Pani JEST! Kiedy znowu przeczytałam ten mój wpis, pomyślałam, że nie jest za późno, że już teraz wiem, jaką jestem rzeczywiście, nie ważne jak mnie traktowali. Przecież można mimo to iść swoją drogą!Pomyślałam: Idę za intuicją, by czuć się szczęśliwą i móc dać innym, tym razem szczery, uśmiech.
@@Lucyna.37 Nie ważne jest co Ci zrobiono. Ważne co Ty z tym zrobisz. Nie patrz w przeszłość. Przyjdzie wówczs wybaczenie i zrozumienie swoich rodziców. To nie jest ich wina, to wina ich charakterów. " Charakter jest naszym bogiem". Nie potrafili być inni, bo nie widzieli swoich błędów. Wierzyli , że to co robią jest słuszne. Moje dzieciństwo nie było ciekawe. Wydaje mi się , że nikt nie przeżył tego co ja przeżyłam od narodzin. Często żałuję że się urodziłam. Miałam męża, który już nie żyje, umarł bardzo wcześnie. Urodziłam dzieci..... .
@@Lucyna.37 Więc główka do góry, pierś do przodu i na podbój świata. Bądź jak te trzy małpki jedna nie widzi, druga nie słyszy, trzecia nie mówi. Bądź swoim przyjacielem jak kiedyś pani Kasia mówiła w swoim filmiku. Bardzo mądrą jest kobietą. Nie jednego psychologa prześciga w swoim myśleniu. Pozdrawiam serdecznie 👑🎈🎈🎈💟🍀🌷🌷🌷🍀
Pani Kasiu, jak dla mnie jeden z ważniejszych filmików jaki w ostatnim czasie obejrzałam. A słowa " nie jesteś błędem do naprawienia, ale cudem do odkrycia" będą mnie chyba prowadziły przez dłuższy czas. Aż łzy mi popłynęły kiedy to Pani powiedziała. Wdrożyć w życie w stosunku do męża i dzieci. Dziękuję Pani za ten kanał
Bardzo ciekawy filmik, u mnie był ten problem. Moja mama bardzo mnie krytykowała i teraz wiem skąd się bierze mój brak pewności siebie i wysoki samokrytycyzm. Aczkolwiek z moim synem jest inaczej i nie kopiuje zachowań których doświadczyłam. Dziękuję za Twoje super porady i ciekawe tematy bo pomogły mi zrozumieć pewne zachowania mojego męża i mojego dziecka. Pozdrawiam
Każdy człowiek powinien to wiedzieć, zanim podejmie decyzję o posiadaniu dziecka. KAŻDY! To naprawdę najwartościowsza wiedza, jaką można sobie wyobrazić. Dziękuję Pani Kasiu, też chciałabym, aby Pani napisała książkę :)
Też chętnie kupiłabym książkę! Bardzo fajna z Pani kobita :). Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wdrożyć te słowa. Dzięki Pani uczę się obserwować te negatywne zachowania i jednocześnie czuję się zdopingowana - robi Pani naprawdę świetną robotę i pomaga całej masie ludzi, co jest bezcenne. Dziękuję.
Albert Einstein napisał , “Everybody is a genius. But if you judge a fish by its ability to climb a tree, it will live its whole life believing that it is stupid.” :) Pozdrawiam i dziękuję za filmik.
"Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia"
Bardzo wartościowy film, otwiera oczy! Znam to aż za dobrze. Miałam w dzieciństwie system płatności za oceny - za piątkę dostawałam złotówkę, za szóstkę 2 złote. Za to za czwórkę oddawałam rodzicom 5 zł, za trójkę 10, a na niższe oceny nie było skali, bo były zupełnie nie do pomyślenia. Kiedy dostałam się na studia (socjologia, studia dzienne), mama przy mnie kłamała rodzinie, że dostałam się na ekonomię na Uniwersytet Warszawski, oczywiście stacjonarnie, bo studia zaoczne były dla idiotów... Kiedy spytałam, czemu kłamie, odpowiedziała, że się wstydzi. Siostra, która nie dostała się na najlepszy uniwersytet, bała się próbować swoich sił w innym mieście w obawie, jak zareaguje mama. Ostatecznie odpuściła studia i do tej pory leczy się z tej traumy. Mama wstydziła się za mnie jeszcze wiele razy, np. kiedy na studiach chciałam podjąć pracę w sklepie - był to dla niej cios, że "tak nisko chcę upaść". Dla jasności, moja mama nie ma matury i pracowała jako dozorca :)
Moja rodzina praktykowała tzw zimny chów... nigdy nie byli zaangażowani, sami oczekiwali zaangażowania w ich sprawy...teraz są zdumieni ze żadna z córek nie ma dzieci - ale z naszej perspektywy dzieci nie są priorytetem tak jak nie były dla nich...
Dobrze mieć dzieci...Dla dzieci warto zyć...kochać je... Tylko nie powielać błedów rodziców. Ja staram się nie powielać, choć czasem łapę się,że tak samo reaguję na wybryki mojego syna jak mój toksyczny ojciec..
Hmm znam to niestety, jak miałam 27 lat mama mnie zapytała kiedy się w końcu ustatkuje i wezmę ślub z obecnym partnerem, a ja na to ze nie chce ślubu ani tym bardziej dzieci a ona do mnie ze nie tak mnie wychowala i ze ja zalamalam. Trzy nas, a zadna się jakoś nie pakuje w związki. Smutne to lecz prawdziwe 😭
Boże, aż mi się płakać chce jak tego słucham. Całe moje dzieciństwo i młodość. Zawsze wszystko robiłam źle, gorzej od innych i zawsze moc osób do których byłam porównywana. A teraz człowiek nie potrafi się odezwać bo zwyczajnie się boi bo ma zerowa pewność sobie😭
Pani Kasiu mówi Pani o wspaniałej podróży jaką może być relacja rodzic - dziecko. Fantastyczną robotę Pani robi! Miło się tego słucha. Niestety całe miliony zmagają się na codzień z negatywnymi konsekwencjami, o których Pani mówi w anty przykładach, a nawet nie mają z nikąd pomocy :/
Bardzo potrzebny odcinek. Pomimo że moi rodzice bardzo mnie kochali, to za punkt honoru obrali sobie żeby wysłać mnie na medycynę. Bo w ich mniemaniu to pewna, dobrze płatna praca. I oni córkę chcą super wykształcić. Moich dziadków nie było stać na studia, rodzice studiowali zaocznie, dla nich wyższe wykształcenie było gwarancją do życia w dobrobycie i szczęściu. Nie pomyśleli tylko, że ja nie mam predyspozycji do medycyny. Jak byłam w podstawówce to rzucałam pomysły różnych dziedzin którymi chciałabym się zajmować, zawsze słyszałam że nie, zły pomysł, niepewna przyszłość, trzeba mieć znajomości, nie znajdę po tym prac itp. W liceum byłam na profilu bio-chem, zapomniałam już że mogę chcieć czegoś innego niż medycyna. Oczywiście nie dostałam się. Była wielka rozpacz i decyzja o zostaniu rok w domu i uczeniu się. Za drugim razem też się nie dostałam. Wybrałam studia chemiczne, no bo "w okolicy medycyny". Teraz je już kończę, ale jestem totalnie nieszczęśliwa, niepewna siebie. Mam rok w plecy który przyniósł mi tylko depresję, w międzyczasie zmieniłam kierunek. Przez wszystkie lata szkoły byłam porównywana, bo przecież ta czy tamta koleżanka dostała 6 z chemii, ja tylko 4+. Medycyna nie była jednak przeszkodą żeby wymagać samych 6 z historii czt innych, niezwiązanych z medycyną przedmiotów. Mam naprawdę dobry kontakt z rodzicami, wiem że są ze mnie dumni, ale są zupełnie nieświadomi że wsadzili mnie w ramy, z których ja nie potrafiłam wyjść i przez to jestem nieszczęśliwa zawodowo i zupełnie nie wiem, co chcę w życiu robić. Wydaje mi się że do niczego się nie nadaję i nic w życiu nie osiągnę, wiecznie obwiniam się o wszystko. Poważnie zastanawiam się nad terapią, na razie jednak finanse mi na to nie pozwalają. Mam nadzieję że wkrótce się to zmieni i co najważniejsze, ja nie będę nakładać na swoje dzieci tego kim mają być ani co osiągnąć.
"Zdrowe kształtowanie tożsamości (...). Każdy ma prawo do tego, aby przeżywać swoje życie na swój subiektywny sposób, ale dużo lepiej jest dla każdej istoty ludzkiej, kiedy ona czuje się w porządku, kochana, dobra, wartościowa, kiedy nie jest ciągle sterowana presją i wstydem. (...) Perfekcjonizm to jest piekło na ziemii." Piękne słowa. I wnioski o tym, jakie konsekwencje niesie za sobą nadmierny krytycyzm (narcystyczna postawa, brak pewności siebie, niska samoświadomość, zakładanie maski). W każdym wieku ludzie powinni pracować nad sobą i odkrywać siebie.
Diekuje pani Kasiu, jak zwykle bardzo pomocny filmik i wytlumaczenie. Jak dla mnie to najwieksza trudnosc to bycie posrodku tego tematu, tzn. cokolwiek bym nie zrodbila to ten sam effect, wiec po co sie starac, bledne kolo. to jest dosc silnie zkorzenione we mnie ciagle i dopiero teraz gdy juz czy doiero 50 lat mam za soba, zaczynam myslec i uzywac umyslu, bo czuje sie tak, jakby ktos ciagle mowil mi, co mam robic, a oczywiscie to jest glos, czy raczej dwa glosy podzielone moich rodzicow. Do tego dodam, ze mam wspanialych dwoch synow z pierwszego malzenstwa i 3 poronionych dzieci w niebie z drugiego malzenstwa z ukrytym i cichym,spokojnym alkoholikiem,sama nie wierze ze tak wlasnie napisalam. No coz problemy w relacjach towarzyszyly mi w calym moim zyciu, tylko gdzies z ukrycia, bo zawsze sie staralam i zabiegalam, aby zdobyc czyjes uczucie. A teraz nastepne malzenstwo w rozsypce i synowie 32 i 24 lat, i swiadomosc, ze ten czas juz nie wroci. Czy jest stracony? Nie! Dzisiaj jest Niedziela Zmartwychwtania Panskiego, wiec to co ja mam i moi synowie, Wierze jest wlasnie dzisiaj i przed nami. I tego wlasnie zycze dla pani, pani Kasiu i pani Rodzinie. Dziekuje jeszcze raz i i w imie Jezusa Chrystusa blogoslawie. pozdrawianm serdecznie Edyta z Kanady
To moja pierwsza subskybcja i komentarz. Dziekuje za to, ze pojawila sie Pani w internecie. Moze powinna Pani napisac ebook-a, chetnie kupie. Ten film jest o mnie. Moja mama krytykowala mnie na kazdym kroku za wszystko ( zachowanie, wyglad....) i porownywala do kuzynowstwa , ktore gorzej sie uczylo , zle zachowywalo - ale to ja bylam ta ZLA. Rodzinka to podchwycila i tez zaczelo sie publiczne krytykowanie. Kazda rodzinna impreza byla o mnie i o tym jaka to ja jestem nie taka jak trzeba. Tata wieczny nastolatek, ktory myslal ze pozjadal wszystkie rozumy i bardziej potrzebowal matki, a nie zony i dzieci. Teraz wiem, ze mama wypominala mi swoje problemy i nieudane zycie, tak samo jak kuzynostwo. No bo w jaki sposob lepiej zagluszyc wlasne kompleksy od doprowadzenia kogos do placzu. Teraz 40-stka na karku i chociarz mam juz swoje zycie to i tak cokolwiek robie, kupuje itd slysze w glowie ta krytyke. Nie umiem przyjac komplementu i kompletnie w siebie nie wierze, boje sie miec dzieci. Odwrocilam sie od rodziny, wyjechalam daleko, rodzicow odwiedzam 2x w roku na kawe z poczucia wpojonego obowiazku, co konczy sie tygodniowym przygnebieniem. Niestety brak wiary w siebie, poskutkowal nieumiejetnoscia podejmowania decyzji. Chcialambym tyle rzeczy zrobic, ale paralizujacy strach mi nie pozwala. Achhhhh takie zycie jak to sie mowi. Musimy nad soba pracowac i nie powielac zachowac rodzicow. Dodam tylko, ze zaleznie od naszych odziedziczonych charakterow roznie moga sie potoczyc losy skrzywdzonych dzieci. Ja mimo strachu mam w sobie dziwna moc i zawsze powtarzam, ze trzeba isc naprzod, staram sie cieszyc z kazdego dnia i drobnych rzeczy, nie krytykuje, nie smieje sie z innych, nie oceniam. Ucze sie siebie, mimo tego glosu w glowie, ze tylko sie osmieszam i tak czy tak jestem beznadziejna. Jedno z mojego rodzenstwa wpadlo w alkoholizm i tak samo nadzoruje swoje dzieci jak nas kiedys rodzice, a drugie zaczelo wyzywac sie na najblizszej rodzinie i krytykowac publicznie nasmiewajac sie z wygladu. No nic w nastepnym zyciu wybiore sobie bycie kamieniem hdzies w mazurskim lesie nad strumykiem :) .
Kasiu, wydajesz się być bardzo sympatyczną osobą. Dziękuję, że mówisz również o tym z jakiego środowiska sama się wywodzisz, to daje nadzieję dla innych "skrzywdzonych" na wyjście z traum. Pozdrawiam
Oglądając ten film doszłam do wniosku, że chyba już wiem, czemu robie tyle zadań na odwal się. Dla ojca nic co zrobiłam nie było wystarczające, więc wiecznie wydaje mi się, że i tak nie będzie zrobione dobrze, więc po co się starać. Dziękuję za Pani obecność na yt, wiele mi to daje w procesie terapii :)
Ale Pani musiała być/ jest dobrą mamą ♥️ tak świetnie się Pani słucha.Bardzo jestem wdzięczna za tą wiedzę, którą tu Pani przekazuje. Agata mama 4 i DDA
Dziękuję za ten filmik.!!!! Pani Kasiu. Proszę też o filmik w tym temacie ale jakby z drugiej strony. ;))) "Jestem dzieckiem i mam krytykujących rodziców i jak sobie pomóc". Dziękuję;));*****
Oglądam ten filmik jako to dziecko z krytycznego domu, w którym nadal jestem mając 27 lat ... Mimo tej wiedzy i zdawania sobie sprawy z moich osiągnięć, a jest ich na prawdę nie mało i tak ciężko jest mi funkcjonować i w jakiś sposób dogadywać się z moją dość skomplikowaną rodziną wyprowadzka, również mnie przeraża mimo, że wiem, że to najlepsze wyjście, boję się, że mieszkając sama nie poradzę sobie ze wszystkim ... :/
Pani Kasiu ma Pani rację to temat rzeka. Ja też jestem z domu bardzo krytycznego do tego jeszcze alkocholowego . Żniwo zbieram do dnia dzisiejszego to znaczy już 47-lat . Mimo że już sporo wiedzy mam i pracy nad sobą to ogon dalej się ciągnie niskiej samooceny i wiary w swoje możliwości ale nie poddaję się i uczę się siebie i bycia dla Siebie najlepszym przyjacielem :-) Filmiki jak zawsze konkretne bardzo przydatne dające konkretne wskazówki gdzie zajrzeć i przepracować sytuacje bardzo dziękuję :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
Pani Kasiu, już sam tytuł filmiku bardzo mnie zainteresował, u nas ostatnio to temat na czasie. Mam o czym pomyśleć i nad czym popracować. Dziękuję za tę wiedzę :)
Pani Kasiu, super przekaz, zgadzam się. Ale z drugiej strony są też odwrotne przypadki, tj. dzieci, które cokolwiek zrobią, jest im przyklaskiwane. Np młodszy brat mojego chłopaka, dodam że ma już 22 lata, całkowicie niesamodzielny życiowo... Widzę jak rodzice i dziadkowie go skaleczyli.. W ich rodzinie nie porusza się nigdy wprost żadnych newralgicznych tematów, żeby tylko nikt nie poczuł się urażony....w efekcie temu chłopakowi nic nie można powiedzieć, zarzucić, zaproponować (np żeby poszedł do pracy, bo sam nie ma nawet takich planów). Czy może Pani poradzić czy można jakoś pomóc takim osobom, jeśli są już dorosłe? Pozdrawiam
Moja czteroletnia córka nauczyła się pisać swoje imię kilka dni temu i pewnego pięknego dnia woła nas zachwycona żebyśmy przyszli do jej pokoju. Dorwała mazak i cała tapetę, meble i parapety podpisała SOPHIA - jak zapytaliśmy, ze dlaczego nie napisała na kartce to powiedziała, ze przecież to jest moje wiec podpisałam swoim imieniem😳😉😂
Wow! W punkt! Ten film i poprzedni o perfekcjonizmie dokładnie opisuje mnie i moja rodzinę. Co gorsza, będąc rodzicem robię właśnie to czego nie powinienem. Dziękuję Pani za to co Pani robi. I proszę o więcej :)
Kasiu jesteś wspaniała! Dziękuje Bogu za Ciebie, że hojnie dzielisz się wiedzą w tak ciepły i mądry sposób... Przydatne dla każdego, rodzica, dziecka, młodego dorosłego i każdego kto chce pracować nad sobą!
Dziękuje za tą wiedze. Wszystko się zgadza. Moja mama była krytyczna wobec mnie i ja również wychowuję córke podobnie. Kiedyś uważałam ,że surowe wychowanie krnąbrnego dziecka było sukcesem mojej mamy ,ze "coś" ze mnie wyrosło.I choć szczerze nienawidziłam mojej mamy za to ,ze taka była surowa dla mnie, w pózniejszym czasie zrozumiałam ,że inaczej nie ogarnełaby mojego temperamentu. Ja buntowniczka, choleryczka w okresie dojrzewania... Ale karma wraca! Moja córka 12letnia to moja kopia. Tylko z ja nie chce powielać tego wzorca. Ratunku Pani Kasiu. Czekam na filmiki o wychowaniu nastoletnich małych buntowniczek. Ściskam serdecznie
Dziękuję za tyle ważnych informacji. Pochodzimy z różnych domów i popełniamy masę błędów których mieliśmy nie przenosić na własne dzieci, a rzeczywistość wygląda inaczej:/ Ale wydaje mi się, że najważniejsze to ciągłe uświadamianie sobie tego co robimy źle i otwartość na zmianę złych nawyków w relacjach z dzieckiem i innymi ludźmi.
Widać Kasiu, że z Ciebie jest idealna matka ☺! Cieszę się, że moja matka nie jest perfecjonistką, chociaż mój ojciec miał zadatki. Nigdy nie pochwalił, a moje osiągnięcia banalizował. Jednak w mojej rodzinie, to moja ciotka jest jaskrawym przykładem perfecjonizmu. Jej dzieci zawsze musiały być najlepsze we wszystkim. Do tej pory zmagają się z psychosomatycznymi dolegliwościami. Ponisczone żołądki - nikt nie wie co im tak naprawdę dolega. Poza tym mają oni dziwny stosunek do ludzi - kontaktują się z nimi tylko jak osiągną jakiś sukces - a jeśli mają jakiś problem, np.sypie im się związek- to w ogóle nie odzywają się do najbliższych. Żyją w kłamstwie - nie wypada mówić, np.w przypadku mojej kuzynki, że mąż pracuje w banku - trzeba wokół trąbić, że to prezes banku! Chociaż oboje mieszkają w małej ciasnej kawalerce kupionej przez rodziców M. Gdy został zwolniony - M.natychmiast złożyła pozew rozwodowy- przecież nie może być żoną bezrobotnego! Straszne cyrki w rodzinie mojej ciotki... Ostatnio wybuchł skandal - 15-letnia córka kuzyna rzuciła gimnazjum! Taka super uzdolniona, nigdy nie mająca własnego wolnego czasu - bo przecież ma korki ze wszystkiego - trzeba w dzisiejszych czasach być zawsze wśród najlepszych top ten - podkreśla jej babcia, czyli moja ciotka - a teraz Ania nie chodzi do szkoły, tylko spotyka się z koleżankami i swoim chłopakiem! Jej ojciec gorączkowo tłumaczy wszystkim, że w szkole uczą nieodpowiedni nauczyciele...Mój kuzyn to też niezły gagatek - gardzi ludźmi, którzy nie odnieśli sukcesu. Finansowego -oczywiście. Chyba jest to powód, że nigdy ze mną nie chciał rozmawiać, poza zdawkowymi komunikatami. Dodam jescze, że jego syn jest buntownikiem- rzucił b.dobre studia i ufarbował sobie włosy.
Jakbym słuchała o mojej siostrze. Wychowana przez naszą perfekcyjną matkę. Potrafiła podzielić się z innymi tylko sukcesami. O porażkach nie mówi.Uważa, że wstyd o nich mówić i należy je ukrywać. Porównuje się cały czas z innymi., zwłaszcza z bogatymi i ma ciągle za mało, bo inni mają więcej. Ona " tylko" 6 tys.emerytury netto. Krytyczna i wymagająca w stosunku do córki, która " slabo" wybrała partnera. Ma "tylko" kilkupokojowe mieszkanie, dwoje udanych dzieci i partnera, który nieźle zarabia. Krytycyzm, zazdrość, wyniosłość, manipulacja to niestety cechy jej charakteru - z poczuciem straty, ale musiałam się od niej odciąć :(.
Byłam i nadal jestem krytykowana. Jako dziecko nie wystarczyło nigdy, że byłam dobrym człowiekiem. Nie nioslam wartości jako człowiek sam w sobie a jedynie przez czyny i osiągnięcia, które zawsze były niewystarczające. Byłam najlepsza w klasie, potem najlepsza studentka. Zawsze za mało. Tata mnie terroryzował, krytykował. Mama była cicha i nieobecna, ale pasywna postawa tylko dokładała mi. Potem stala się aktywna. Dzisiaj mam 37 lat, mieszkam zagranica. Rodzice widzą mnie kilka razy w roku dosłownie a i tak potrafią słowami doprowadzić mnie do łez, co też jest krytykowane (sic!), że robię histerie. Moje uczucia zawsze były lekceważone lub negowane. Nigdy nie przepracowałam tego wszystkiego. Moja Mama przyjeżdża do mnie do domu, przestawia mi meble, obrazy. Kiedy mieszkalam z nimi potrafila mi niszczyc rzeczy, rzucac nimi o ziemię, bo twierdzila ze mam balagan. Ojciec wydziera się na mnie, że ekipa remontowa przeprowadziła źle remont (wg niego) mojego domu i że to moja wina, bo sobie na to pozwoliłam. Naukę skończyłam (jestem oczywiście specjalista na stanowisku) to znalazł sobie inny temat dręczenia mnie- "wyzywa" mnie od gejów, bo nie mam dzieci. W twarz mi powiedział, że moje życie nie ma wartości, że swoim istnieniem zanegowalam jego, bo nie mam dzieci. Nie odzywa się do mnie NIGDY kiedy jestem zagranica, nigdy mnie też nie odwiedził przez blisko 10 lat a jak ja go odwiedzam to mnie poniża. Nie radzę sobie z tym wszystkim do tego stopnia, że doprowadziło mnie to do nerwicy lękowej. Wylądowałam w szpitalu. Moi rodzice nie zmienili jednak stosunku do mnie. Moja Babcia trochę próbuje do nich przemówic, bo widzi jacy są okropni dla mnie (mój tata zachowuje się identycznie w stosunku do niej - krzyczy na nią, krytykuje, że nawet pigułek nie umie poprawnie wziąć. Jest jej synem). Mam zaburzone poczucie własnej wartości. Jestem naukowcem, doktorem, mam publikacje nawet w Nature, pracuje zagranica na uczelni a wydaje mi się, że jestem gorsza. Każda najmniejsza, nawet ogólna uwaga, wywołuje u mnie stres i strach, że nie jestem wystarczająco dobra. Zawsze slyszalam, że dzieci i ryby głosu nie mają. Nie mialam prawa wymagać, nie mialam mieć prawa głosu. Nigdy w zyciu nie wybrałam sobie ubrania, bo Mama sama decydowała i przynosiła ubrania. Przez 8 lat szkoły podstawowej czesala mnie w jeden sposob i nie pozwolila zmienic fryzury. Spotykalo sie to z wyszydzaniem mnie przez rowiesnikow w szkole a nawet fizycznymi atakami na mnie aby sciagnac mi gumke z wlosow. W domu nie czulam sie bezpiecznie ani w szkole. Mialam potworne bole brzucha, ze musialam az przysiadac. Kiedy w liceum postawiłam się i zmieniłam fryzurę to Mama mnie wyśmiewała. W dorosłym życiu mialam problem aby kupić sobie ubrania! Aby podjąć decyzję czy ta koszulka jest dobra. Wszystko widzialam przez pryzmat bycia oceniona przez rodziców, zawiedzenia ich a zawodzę ich od kiedy się urodziłam. Przez to wpadlam tez w toksyczny zwiazek, bo myslalam ze jak ktos sie mna interesuje to znaczy ze kocha. Nie potrafilam zauwazyc patologii. Mialam partnera ktory mnie kontrolowal, odcinal od znajomych, liczyl mi czas, ktory poswiecalam na dojazd do niego, montowal podsluchy, posadzal o zdrady. Kiedy wyrzucil mnie z mieszkania i wrocilam po 21 do rodzicow to moj tata powiedzial, ze mam ciszej rzeczy nosic bo pobudze sasiadow (a mama narzekala ze znowu bedzie musiała spac z ojcem, ze zabieram miejsce). Nie spytal czy nic mi nie jest, co sie stalo, jak sie czuje, tylko troszczyl sie o sasiadow!!! Moj mlodszy brat byl tym przerazony jak mi dzisiaj opisuje. On powiedzial ze zostal przez naszych rodzicow tyle razy upokorzony, ze nigdy nie przedstawi im zadnej kandydatki na zone. To jest straszne. Zostałam potwornie skrzywdzona. Nie uporałam się z tym jeszcze. Oni nadal są bardzo agresywni w stosunku do mnie. Oni mnie nawet nie lubią jako człowieka. Mama wpada w amok, w napady słownej agresji. Tata mi ubliża i mnie poniża, ale chociaż umie się pohamować. Jestem tak dobrym człowiekiem, do wszystkiego doszłam sama, mimo ich terroryzmu a oni nadal mnie tak traktują. Nie rozumiem tego. Kiedyś widzieli jak płaczę że wracam z urlopu zagranice i powiedzieli ze w kolejne Lato przyjadą do mnie. Wiedziałam od razu że tego nie zrobią. Dosłownie 3 miesiące później mama napisała szczęśliwa że zabukowali sobie wakacje gdzieś tam. Już zapomnieli co mi powiedzieli. Wiedzialam ze tak bedzie. Ja tu jestem. Ja ze swoim skrzywdzonym wewnętrznym dzieckiem.
hej kochana, zagubiłam się na youtubie i przeczytałam Twoją historię. Ślę dużo siły i zastanawiam się... może powinnaś odciąć się od rodziców? Z tego co czytam relacja z nimi bardzo Ci szkodzi, przykro mi, że musisz to przeżywać. Może ogranicz się do jednej wizyty w roku? Jakkolwiek stopniowo ogranicz relację. Wiem, że to trudne, ale nie zasługujesz na takie traktowanie.
Gdzie milosc w tym wszystkim. Okaz milosci do swoich dzieci. Zrozumienie. Widze w tym wszystkim tylko egoizm, samodestrukcje, nienawisc do samego siebie i innych. Tak to jest pokoleniowe. Tyle kszywdy nam bylo dane, naszym rodzicom, dziatkom, pradziatkom teraz praca nad soba jest trudna ale potrzebna. Bardzo trudna ale musimy, mysle o naszych dzieciach i nastepnym pokoleniu, nie popelniac tych samych bledow..... Pozdrawiam wszystkich i kibicuje 💛 jestem pelna podziwu Pani pracy.
Kiedy przynioslam do domu świadectwo maturalne i zakończenia liceum, miałam na nim same 5, kilka 6, dwie 4 i jedną 3, z chemii: Ukończyłam szkołę jako najlepsza uczennica exequo z kolegą z klasy, dostałam nagrody i list uznania od dyrektorki i inne bajery. Zawsze sie dobrze uczyłam, ale w moim domu nie było nagród, może tylko grymas pod wąsem, żadnego jesteśmy z Ciebie dumni, NIC. Kiedy przy kuchennym stole tuz przed obiadem Ojciec patrzył bacznie i czytał w ciszy moje świadectwo ukończenia szkoły i maturalne, przyglądałam mu się z radością tłumioną pod podszewką, w jakiś dziwny niewyjaśniony sposób byłam przekonana, że wreszcie będzie zadowolony. Matka patrzyła na niego sponad stołu siedząc na krawędzi taboretu. W końcu podniósł głowę i powiedział: no ale ta TRÓJA z chemii, hmmmmm....... Wtedy pękło mi serce. Po latach krytyki i spełniania wygórowanych ambicji Ojca, w końcu pękło mi serce! Spojrzałam tylko na niego, Matka spuściła głowę, a ja wyszłam z kuchni. Na najlepszym świadectwie w całej szkole, on widzial tylko tę trójkę. Do dziś gdy wspominam ten dzień, kręcą mi się łzy w oczach. Ojciec zmarł 10 lat temu, a ja poczułam wtedy (oprócz normalnego smutku po stracie) jakąś dziwną ulgę, jakby teraz dopiero zaczęło się MOJE życe, jakbym wreszcie nie musiała juz raportować do bazy...
Moi rodzice - ja też do dzisiaj mam tak, że jak sprzatam, to jest lepiej i dokładniej niż to oni robią, ale mam tendencje do bałaganiarstwa tak na co dzień, bo nie cierpię sprzątać stale. Czuję wtedy, że stale musiałabym być doskonała. Też nie jestem zbyt pewna siebie, choć niektórym czasami wydaje się, że jestem. Zaczęłam walczyć o siebie dopiero jak wyjechałam na studia. (też słyszałam teksty : zostaw, posprzątam za Ciebie, dlaczego 4+). Bardzo mi też pomógł Pani filmik o perfekcjonizmie. Dziękuję Pani Kasiu i pozdrawiam :))))))
Pani Kasiu ja tez wyroslam w bardzo krytycznym domu i wiem jak mi bylo ciezko...Bardzo dziekuje za poruszenie tego tematu. Pozdrawiam Pania serdecznie.
Pani Kasiu, dziękuję za odcinek. Poruszył mnie do refleksji na temat mojego wychowania i moich dzieci - bardzo dziękuję. Mam tylko takie przemyślenia. Wiadomo, że przesada w KAŻDYM aspekcie życia jest niedobra (w tym wspomniany nadmierny krytycyzm), ale czy aby właśnie zachęcanie do bycia coraz lepszym nie jest jednak wartościowe? Co innego niedocenianie aktualnych osiągnięć, ALE przecież wybotne jednostki nie byłyby wybitne gdyby gdzieś na początku swojej drogi poczuły że "tyle im już wystarczy". Staranie się bycia coraz lepszym w jakiejś dziedzinie i sukcesy dają mnóstwo satysfakcji i wręcz ogromnie podnoszą samoocenę. Ważne tylko, że Rodzic powinien być nie tylko od motywowania ale i od pocieszania jak nie wyjdzie. Co Pani o tym sądzi? Nie znam badań na ten temat, ale patrząc na wszystkich znajomych zazwyczaj dzieci pierworodne osiągają sukcesy, szybko zakładają rodziny - stabilizują się, podczas gdy ich rodzeństwo wychowane z dużą pobłażliwością prowadzi totalnie szalone/artystyczne życie na totalnym luzie. Może to przypadek?
Kolejność urodzeń ma tutaj na pewno wpływ i pierwsze dzieci są bardziej ambitne ...ale życie pokazuje, ze kolejne dzieci tez odnoszą sukcesy ale w innym stylu i tempie ... Znam dużo rodzin wielodzietnych ( i nie tylko ) gdzie kolejne dzieci tez bardzo szybko się usamodzielniały i odnosiły sukcesy ....🤓
13:25 Mowi Pani o tym jak pozytywnie komentować sprawdzać dziecko. Pracowałam kilka lat w sieci Mc Donald. Gdy przechodziłam szkolenie na menadżera musieliśmy nauczyć się wszystkich przyjętych tam mechanizmów delegowania zadań itp. I mam wrażenie że cudownie sprawdzały by się w domu z dziećmi. Sama ich nie posiadam, ale to co Pani stosowała u siebie delegowanie zadań, bieżące sprawdzanie postępów i system w którym rodzic jasno komunikuje czego oczekuje i daje przekaz zwrotny jak zrobić żeby było dobrze. Chciałabym aby moi rodzice to stosowali
Uwielbiam Pania ❤ Dziekuje! Ach ten krytyk w glowie 🙈 Ucze sie wyrozumialosci w relacjach, ale tez wobec siebie, bo to trudniejsze. Pozdrawiam serdecznie :)
Ja mam taką samą matkę .Całe życie krytyka. Najlepiej z takimi osobami przez pewien czas zacząć ich traktować tak samo jak oni nas. Niech zobaczą jak się role odwrócą. A jeśli nic nie dociera to poprostu z dala od takich zakompleksionych osób. Im już nic nie pomoże, myślą że są perfekcyjni , idealni ( chociaż nie są). Żyją we wlasnym świecie.To często zakompleksione z niskim poczuciem własnej wartości osoby zagubione, które szukają ofiar do wylewania swoich żali i frustracji. Aby same chociaż przez chwilę mogły poczuć się lepiej, gdy kogoś zgnoją. I na dodatek zazwyczaj to osoby pesymistyczne : ,, Po co ci to ?" ... " To ci się nie uda".. Na złość życzą innym bo im sie nic w życiu nie udało!!
Bardzo dziękuję za ten odcinek... Myślę, że tym,JAK Pani mówi do obecnie zbyt krytycznych rodziców, nauczy ich, JAK odnosić się do własnych dzieci. Taki terapeutyczny sposób mówienia jest bardzo potrzebny. Chciałabym Panią prosić o jakiś filmik o poczuciu winy właśnie. Wyniesionym z dzieciństwa Bo to mnie baaardzo nurtuje Dziękuję i pozdrawiam. 😊😊😊
Gdy mialam 8 lat moja matka potrafila się na mnie wydzierac ze 2 godziny ,bo nie pozmywalam naczyń Nie było normalnych próśb ,tylko domyslanie się ,wydzieranie ,obrażanie kogoś ,poczucie winy i oczywiście wieczne pretensje A teraz jak mam 22 lata to mama się dziwi ,ze nie może się dogadac ze mną ,nie moja wina ,ze byla złą matką ,a teraz jest taka sama
@@natiska1125 powiem Ci ,ze najlepszym chyba wyjsciem z mojego doswiadczenia jest to ,żeby się odciac i to znacząco na pewnym etapie ,bo inaczej to stoi się w miejscu i to strasznie źle dziala na psychikę,jest ciezko ale czlowiek ma juz tak dosyc przykrych komentarzy albo zachowan ,ze nie da się tego tolerować ,a Ty jak sobie radzisz ?😘
@@annamichalska6722 ja tak właśnie zrobiłam. w wieku 19 lat uciekłam do innego miasta na studia. I powolnymi krokami oddalałam się od niej. Na początku jeszcze próbowała przejmować kontrolę nad moim życiem nie widząc zupełnie, jak naprawdę sobie radzę. Potem zupełnie się odcięłam, nawet zaaranżowałam ogromną kłótnie i nie odzywałyśmy się do siebie chyba z około 4 miesiące, a potem tylko zdawkowo raz na 1,5 miesiąca przez kilka minut i z głowy. W pewnym momencie, kiedy zupełnie nie wiedziałyśmy, co się w naszym życiu działo i kiedy ja w końcu decydowałam o samej sobie i podejmowałam WOLNE oraz samodzielne wybory moje życie zaczęło się kręcić. Zaczęłam osiągać małe sukcesy w nauce, w życiu, w miłości. I tak po około 3 latach nadszedł taki moment, że zatęskniłyśmy za sobą. Od tamtego czasu mamy zupełnie inne, lepsze kontakty. Potrafimy ze sobą w końcu rozmawiać, ale nie zmienia to tego, że mam do niej wiele wiele żalu o zmarnowane przez nią moje szanse.
Może jestem jakaś nadwrażliwa, ale kiedy mama mi mówiła "no jest ok, ale na przyszłość to zrób to i to lepiej / dokładniej", to i tak zawsze miałam wrażenie, że to jest ubrany w ładne słowa feedback, że powinnam już być o ten krok dalej i nie jestem. Że powinnam już sama to odkryć i zrobić, powinnam być lepsza, a jestem wciąż poniżej wymagań.
Pani Kasiu uważam, ze kazda osoba, ktora chce byc kiedys rodzicem powinna obejrzec pani filmiki dotyczace rodzicielstwa, w ktorych uczy pani jak byc kochajacym ale jednoczesnie wymagajacym, wyrozumiałym i kreatywnym rodzicem. Pozdrawiam i dziekuje za praktyczne wskazowki. Chce wiecej.
Wszystkie błędy rodzicielskie, które Pani wymieniła (dosłownie wszystkie) popełniała moja mama. Oprócz toksycznej i uzależniającej od siebie osobowości, sprowadzała moje poczucie własnej wartości do zera. Później, kiedy ktoś mnie krytykował i nie potrafiłam się bronić (bo przecież jestem złym dzieckiem) kwitowała, że zawsze byłam miękka i sobie nie radziłam. Kiedyś usłyszałam, że w takich "widocznych" sytuacjach zastanów się jak zachowałby się Twój toksyczny rodzic i... Zachowaj się inaczej :)
@@nataliakatarzyna4527 Opis Twojej mamy swiadczy o tym ze jest narcyzem. Wspolczuje sytuacji dziecinstwa i ciesze sie ze Ci sie ułozylo. Ja zaczełam swoja prace nad skutkami swojego dziecinstwa
Ciekawy filmik, ale za krótki. Proszę o więcej na ten temat! PS. Pani Kasiu, nosi Pani 2 pary okularów na zmianę? Zastanawiałam się właśnie dlaczego nie nosi Pani tej nowej pary... 🤓
Pani Kasiu, a taki temat - jak psychicznie radzić sobie z niepłodnością, może pytania dotyczące adopcji? Nie wiem czy czuje się Pani kompetentna w tym temacie, to może zaproszenie jakiegoś gościa? Bardzo cenię materiały, jakie Pani udostępnia. Dziękuję
Sama zostałam wychowana w krytycznym, pedantycznym domu narzucającym katolicyzm i nigdy nie spojrzałam na to z tej strony. Opisała Pani skutki takiego wychowania idealnie mnie opisujące. Nie przykładam wagi do porządku w ogóle i prócz swoich przekonań które w pełni się nie pokrywają z przekazywanymi w kościele katolickim, przekonań które rozumiem i długo kształtowałam wciąż, mam gdzieś również niechęć i nienawiść do tej instytucji nie związaną z chłodną analizą ich postępowania czy przekazywanych treści. Od niedawna bardziej skupiłam się na wychowywaniu na poznaniu siebie i zrozumieniu ludzkiej psychiki i zachowań ponieważ jestem w ciąży. Pani filmiki wiele mi dają i pozwalają poszerzyć spojrzenie na te tematy. Miło wiedzieć, że ktoś myśli w podobny sposób na temat wychowywania i dobrze posłuchać każdej opinii specjalistycznej, dzięki której mogę zdystansować się trochę i nie martwić, ocenianiem wszystkiego pryzmatem swojego życia. Jestem niezwykle wdzięczna za Pani pracę nad profilem i z chęcią odsłuchuję kolejne filmy :)
Mój mąż nigdy nie pochwalił mojej córki, ciągle krytyka i wytykanie błędów, na okrągło wytyka te same błędy. Doszło do tego że nie mają wspólnego języka, córka się zamknęła w sobie nie radzi sobie psychicznie ,jest na leczeniu ,jest strasznie uparta i wojowniczka ,buntowniczka.Mam straszną sytuację, teraz jestem w separacj.Teraz jestem karana za ta decyzję.
Jesli chodzi o porownywanie i krytykowanie to moj dom rodzinny, a wlasciwie rodzicielka jest w tym mistrzem. Ja bylam zawsze winna wszyskiemu. Wszystkie konflikty zawsze byly moja wina. Ciagle mowienie co mam robic, jesli nie robie tak jak ona sobie tego zyczy, bylo to dla niej tragedia poniewaz wtedy uwazala ze ludzie beda ja postrzegac zle. Tylko o to chodzilo, jak bedzie postrzegana przez innych. Dzieci sa wyznacznikiem tego, jak beda postrzegac ja inni.
U mnie też ciągle była krytyka, ciągle, wszystko. Ja będąc dorosłą kobietą bałam się w nowej pracy pokroić ciasto bo bałam się że na pewno źle pokroje. Dziś moja mama ma pretensje ze nie trzymam się z nią blisko, kiedy próbuje jej powiedzieć dlaczego tak jest to słyszę ze jestem pamiętliwa.
Już od pewnego czasu przypuszczałam, że na tym właśnie polega mój problem - od małego miałam być we wszystkim najlepsza. Dopiero teraz zauważam, że wszelkie moje obawy i negatywne zachowania w stosunku do innych ludzi wynikają z tego, że boję się uzyskać opinię, że jest inaczej niż świetnie, że czegoś nie zrobiłam idealnie. Pani Kasiu, jak można sobie pomóc? Psychoterapeuta, psycholog?
Dzień dobry, chciałem poruszyć dwie kwestie. Pierwsza to pytanie, które wiąże się z tym co Pani powiedziała na temat przykładowego odkurzania: czy sprawdzanie dziecka nie powinno być podparte wytłumaczeniem dlaczego się sprawdza? Oczywiście jest to błahe dla dorosłego, ale dziecko na różnych etapach potrzebuje jednoznacznych komunikatów. Czyli np.: "sprawdzam zakamarki, bo tam lubi gromadzić się kurz, który później jest dla nas uciążliwy". Chodzi mi o to, że dziecko musi znać sens działań, bo może utknąć w pułapce przeświadczenia o zadowalaniu rodzica. Być może po prostu zostało to pominięte w filmie, ale wydaje mi się to istotne. Druga kwestia to sugestia, bo temat wydaje mi się ciekawy, mianowicie niejednoznaczność postępowania rodziców. Z jednej strony nadmiernie opiekuńczy, nawet tam gdzie jest to niepotrzebne, a z drugiej strony bardzo krytyczny, nerwowy. To w zasadzie osobowości łączące obrazy z dwóch Pani odcinków dotyczących rodziców. Pozdrawiam, świetny kanał, oglądam od dawna.
Ja byłam krytykowana za wszystko co zrobiłam poniżej postawionej poprzeczki mojej matki. Wspominam dzieciństwo jako szereg przykrych czynności. Obecnie jak mam posprzątać to robię to z bólem lub wcale, nie gotuję, wiem, że niezależnie co zrobię w pracy lub w domu będzie niewystarczająco dobre nawet jeśli nikt mnie już teraz nie krytykuje. Trudno pozbyć się tego krytyka z głowy, bo tak naprawdę nie wiem jak co powinno wyglądać. Jak zamykam oczy to widzę rozczarowaną minę mojej matki, która każdą moją "porażkę" traktowała jako cios w jej stronę, czułam się wtedy pozostawiona sama sobie z tym "błędem"(niezależnie czy to był błąd). Jestem dorosła, ale te uczucia nadal we mnie siedzą, czuję że są w moim rdzeniu istnienia.
Chyba jestem zbyt krytyczna dla swoich dzieci. Staram sie jak moge ale pewne mechanizmy sa silniejsze ode mnie zwlaszcza przed okresem;/ obiecuje poprawę!!
Całe dzieciństwo słyszałam, że dzieci się nie chwali. A szczególnie w ich obecności. Do tej pory moja mama nie potrafi powiedzieć mi niczego budujacego. Efekt jest taki, że nasze relacje są bardzo napięte. Teraz jestem już dorosła, mam własną rodzinę, ale pewnych spraw nie potrafię zapomnieć i wybaczyć.
Bardzo to przykre. A co to za szkola z tym niechwaleniem? Czy to jedno z tych ludowych powiedzen typu "ryby i dzieci glosu nie maja"?
Zapewne tak. Podobnie jak: nie odzywaj się jak dorośli rozmawiają..Oby te "powiedzonka" jak najszybciej odeszly w zapomnienie... :(
@@aleksandrakeister5787 Absolutnie. Pozdrawiam serdecznie :)
Moja mama też taka była i wciąż jest. Sama z kolei popełnia jeszcze gorsze błędy, ale tylko te moje widzi. Ba. Błędy. To jest czepianie się. To przykre, bo mnie cały czas krytykuje, a brata cały czas usprawiedliwia. Teraz msm własną rodzinę, a krytyka została. Szczerze mówiąc to to sprawiło, że się zawsze czułam śmieciem. Dopiero mąż i dziecko sprawiły, że zaczęłam czuć się wartościowa.
@@renax35 To Super ,ze ma sie gdzie uciec tak to nazwe ale moze jej nie chwalono,nie potafi a My nie spelniamy jej oczekiwan i nie jestesmy wspierani czy dowartosciowani nigdzie i cale zycie oceniani i tafimy jeszcze na takiego partnera to zaczyna sie upodlanie kogos tak to naawe i popelnia sie wtedy inne bledy bo czlowiek jest ciagle zagubiony bo gubi sie poznij w doroslosci tak mi sie wydaje ?
Pani Kasiu nie myślała Pani, żeby napisać książkę dotyczącą wychowania? :) Byłaby bestsellerem 😉 Dziękuję za przekazywaną wiedzę i doświadczenie. Pozdrawiam.
Też jestem za napisaniem książki przez Panią Kasię! :)
Bardzo dobry pomysł.
Ja już czasem mam dość, ręce mi opadają, zastanawiam się gdzie popoelnilam błąd. Ma 5 lat i poprostu czasem już nie mam sił.....
Jest już kurs
@@wiolettadziedzic7126 gdzie i jaki?
@@onaonaona8573 chyba Cie rozumiem... Tez mam 5 latkę, jest dzien ze do rany przyloz a jest dzien ze masakra 😭
Wychowywalam sie w krytycznym domu, z przemocą fizyczną i psychiczną, jako mama wychowuje swoje dzieci lepiej, ale dalej zle ☹️☹️
Pani Kasiu, jak zwykle w punkt. Ja w młodości przychodziłam do domu z oceną 5 to było pytanie "Dlaczego nie 6". Średnia 5,3 w ósmej klasie ale poprzeczka była nieosiągalna. Teraz jestem osobą z zerowym poczuciem własnej wartości, bojącą się opinii innych... byłam "dobra ze wszystkiego", obecnie jestem "do niczego". Po kilku latach pracy wypalona zawodowo, niezadowolona z życia zawodowego i oczekująca więcej od życia prywatnego. To jakaś masakra. Przestrzegam wszystkich przed nadmiernym krytykowaniem swoich Dzieci!!!
Może nie jest tak źle
Rozumiem, oh rozumiem!
Jakbym przeczytała historię swojego życia. I nie radzę sobie z tym. Nie cieszę się tym co mam. W każdym razie nie za długo. Ciągle czegoś mi brakuje, ciągle jakieś ale.
Nigdy nie miałam aż tak dobrych ocen, ale znam to. Byłam baardzo dobra w sporcie. We wszystkich możliwych dyscyplinach, ale nie mogłam tego robić i spełniać się, bo najważniejsza była NAUKA! Wieczna krytyka, wieczne porównywanie takie bym wypadła gorzej przy porównywanej osobie. A teraz mam 27 lat i zero poczucia wartości. I żałuję, że nie pozwolono mi rozwijać się sportowo, bo moje życie na pewno wyglądało by inaczej... Bardzo sabotuje samą siebie, źle samą siebie traktuje, bo uważam, że na to nie zasłużyłam.
Napisałaś o mnie
Pani dzieci to szczęściarze!! 💕
Jestem tego samego zdania
Chciałabym mieć taką mamę jak Pani, z pewnością byłabym zupełnie innym człowiekiem, mam 40 lat, męża, 3 dzieci, mieszkanie, samochód, co roku jeździmy na wczasy i czuję się jak kompletne zero. Mojej matce nigdy nie dogodziłam, zawsze wszyscy byli ładniejsi, mądrzejsi, bardziej bogaci, szczuplejsi, lepiej ubrani, bardziej kreatywni i rozgarnięci. Z osoby ekstrawertycznej stałam się introwertykiem, zamknęłam w sobie a żal do rodziców narasta. Jak próbowałam rozmawiać to był krzyk że jestem niewdzięczna, rodzice nie przyjmują do świadomości że mogli coś źle robić. Matka DDA a ojciec narcyz, kompletnie niereformowalni, podsuwałam książki, filmiki ale oni twierdzą że taka wiedza nie jest do niczego potrzebna, zostali w latach 80 i tam dalej żyją. Twierdzą że na taką naukę jest za późno. Wolą nie mieć wiedzy bo mogło by się okazać że nie byli super rodzicami. Wiedza czasem może zaboleć. Masakra z takim podejściem do życia!!! Jestem ich jedynym dzieckiem, mam wrażenie że cieszyli się z moich porażek a sukcesy ich bolały.
Jedyne co mozesz zrobic, to zyc swoim zyciem, wybaczyc, zapomniec i odciąć sie na tyle ile to mozliwe...Rodzice z problemami osobowosciowymi,, nalogami, chorobami psychicznymi itd., ktorzy nie chca niczego zmienic, dowiedziec sie czegos o sobie itd.beda tak zyli do konca swoich dni...Wiem cos o tym.
Czytaj i doksztalcaj sie we własnym zakresie, tak zebys zrozumiala swoje mechanizmy i zebys pracowała dla samej siebie i dla Twoich najbliższych. Tylko to sie liczy, co mozesz zrobic dla Siebie.
Nie przeżyjesz zycia za innych...
@@magdalenaanna5777 Widać że jest nas więcej...
o tak karmen reneta jest nas wielu...swoja drogą tez mam 40 lat i tez jestem jedynym dzieckiem swoich rodziców:) Wierz mi, ze mam na koncie wiele smutnych chwil, ktore "zaserwowali" mi rodzice...Oni nawet nie wiedzą, jak bardzo cierpialam. Myślę, ze woleli nie wiedziec- poza tym w swoich chorobach i nalogach byli w swoim swiecie. Po prostu. Moj mąż jest moim najlepszym przyjacielem- mogę mu powiedzieć o wszystkim, co bolalo i przyznac sie do kazdej mysli, ktora urodzila sie w mojej glowie.Czasem pisze na kartce papieru, co uwazam za wazne, co czulam w danym momencie, gdy ktos mnie potraktowal niewłaściwie itd. Kazdy z nas- kto przeżył dramaty- ma problem z poczuciem bezpieczeństwa i z samoocena- musi znaleźć drogę zrozumienia i akceptacji tego, co w nas siedzi, tego bagazu. Możesz to zrobic- uwierz mi. Zajmuje to troche czasu, ale warto. Mimo smutnego dziecinstwa i okresu dojrzewania, jak rowniez okres doroslego, samodzielnego zycia-, kiedy i tak bylam zaangażowania w niekończąca sie pomoc dla rodziców- nadal jestem...moja mama zyje ze schizofrenia odkad skoczylam 12 lat- jestem pogodna osobą, kocham zycie moja rodzinę i Matke Nature;) Przepraszam za długi komentarz- chcialabym, zebys odbila sie od przykrych uczuc i cieszyla sie zyciem ;) serdecznie pozdrawiam i życzę Ci zdrowia i samych slonecznych dni ❤
@@magdalenaanna5777 Dzięki za pocieszenie, współczuję Ci trudnego dzieciństwa.Teraz są duże możliwości samokształcenia się, trzeba to wykorzystać dla dobra wszystkich wokół nas, dobrze że są mądrzy ludzie tacy jak Pani Kasia, psychologowie czy nawet niektórzy księża co mówią bardzo mądrze. Zaskoczyło mnie bardzo że Pani Kasia na studiach słyszała o wewnętrznym dziecku, już wtedy wiedza była tylko ludzie nie chcieli z niej korzystać.
Zgadzam się z Panią. Mój rodzinny dom też był krytyczny, plus konsternacja ojca że urodziła mu się córka. Wychowałam pięcioro dzieci. Pierwsza trójka to obiekty moich ekspertów pedagogicznych. Dopiero przy najmłodszych wreszcie coś pojęłam jak powinna wyglądać relacja moja z dziećmi. Z doświadczenia mojego wynika, że warto czytać dobre poradniki, słuchać dzieci, dużo z nimi rozmawiać (ale nie pouczać, raczej omawiać ich problemy bardzo poważnie pozwalając aby same dostrzegły swoje lub cudze błędy i znalazły najlepsze rozwiązania, a także autentycznie z uwagą uczestniczyć w ich radościach, tragediach, dużych i małych smutkach). To pochłonęło mnóstwo mojej energii i czasu. Oczywiście nie uniknęłam ani błędów ani porażek. Jednak dzisiaj wszystkie dzieci (już dorosłe i z własnymi rodzinami) mają ze sobą dobre relacje, ja jestem ich powiernicą najrozmaitszych myśli, emocji, tajemnic, spraw a do tego babcią, do której wnuki przychodzą z ochotą. Krótko to: kochać autentycznie, słuchać jakby to była najważniejsza rzecz na świecie, wspólnie serdecznie płakać, śmiać się , przeżywać z dzieckiem gniew, wściekłość, nienawiść, być rękawem do wypłakania zawodu, zdrady, bólu. To pozycja przyjaciela jak myślę. A jednocześnie być światełkiem w tunelu czarnych chwil, lekarzem na rany wszystkie i pokazywać prawdziwą twarz. Wspierać to pozycja mamy jak myślę. Ale taka mądra to stałam się po czterdziestce. Dzisiaj mam dwadzieścia lat więcej. Życzę wszystkim rodzicom odwagi i wytrwałości w łamaniu ponurych schematów, które nie pozwalają im traktować swojego dziecka jak przyjaciela, ktory teraz wymaga od nas pomocy, ale gdy okrzepnie będzie wsparciem dla nas. Pozdrawiam
Pieknie powiedziane😊😊 pozdrawiam serdecznie i życzę samych slonecznych dni❤
Dołączam się do tych madrych słów.Wszystkiego mądrego.
super
Dziękuję Pani za ten komentarz. Ja mam tylko 26 lat i trójkę malutkich dzieci (najstarsze 5letnie), bagaż krytycznych doświadczeń z dzieciństwa, piętno zimnego chowu z maską szczęśliwej rodzinki i z tego wszystkiego ograniczeniem w postaci zaburzeń psychicznych, które leczę z trudem.
Życie na co dzień staje się nieprzewidywalne i bardzo wymagające. Kocham moją rodzinę i dla nich chcę się zmienić, tylko cięgle gubiłam się. Pani wypowiedź dała mi nowe światło, inną perspektywę. Robię screena i dziękuję 😊
@@rozi120397 od mojego wpisu minęły trzy lata. Bardzo dużo wydarzyło się w tym czasie. Chcę się z Panią podzielić tym, ponieważ myślę, że to jest ważne, bardzo ważne.
Mój najmłodszych syn ma dzisiaj 25 lat.
Od gimnazjum miał przyjaciela, z czasem relacje pomiędzy nimi rozwinęły się tak głęboko, że stali się nierozłączni. Wszystko robili razem: sport, szkoła, rozrywka ( baaardzo szeroko rozumianą🤪, z eksperymentami wszelkiej maści włącznie, których konsekwencje spadały na mnie i na mamę przyjaciela włącznie z sądem 🤔). Z czasem byli jak bracia bliźniacy. Nawet dziewczyny ich nie oddaliły od siebie. Kamil był dla mnie jak trzeci syn, przychodził do naszego domu nawet gdy byłam sama żeby pogadać o wszystkim. Pokochałam go takim jakim był.
Rok temu zginął w wypadku samochodowym. Pękło mi serce, wiadomość o jego śmierci powaliła mnie na kolana. Mojego syna zastała w pracy.
To był czas, którego nie potrafię do dziś nazwać. Nad poczuciem nieodwracalnej straty , smutku i żalu wśród łez, dominował lęk o mojego syna. Nie wiedziałam jak zareaguje, bo skoro mi pękło serce to jemu przestało bić i umarł w połowie.
Dużo, bardzo dużo rozmawialiśmy, milczeliśmy, bez unikania wypowiedzi w stylu: gdzie jest klucz? Syn: nie wiem, on gdzieś go położył, ja: no to poszukajmy razem i zapytaj w sercu tego roztrzepańca gdzie ten klucz jest. Klucz się znalazł po 10 minutach, nie miałam odwagi zapytać syna czy pytał w sercu. Bałam się że sięgnie po jakiejś "zapominacze". Głowa bolała mnie od wysiłku żeby nie śledzić, nie kontrolować, nie wydzwaniać co pięć minut i samej nie obnosić się z zapłakaną twarzą, gdyż ( aż trudno w to uwierzyć) pozostałe moje dzieci powiedziały, że mama najbardziej to chyba kocha ich obu, a teraz jeden nie żyje i to nie rodzony, a opłakuje jakby był naszym bratem. Bo był, był bratem i synem.
Przepraszam że się tak rozpisałam.
Minął rok i dwa miesiące, mogę już spać spokojnie, wiem że nic głupiego mój syn nie zrobi. I jestem święcie przekonana że to dzięki wzajemnemu zaufaniu, miłości, rozmów, milczeniu i wszystkiemu temu co buduje codzienność opartą o relacje przyjaźni w rodzinie.
Nie poddawaj się kochanie, wiem że to co chcesz przepracować w sobie to krew, pot i łzy. Ale warto. Dla siebie samej. Żeby kiedy będziesz już na emeryturze nie zastanawiać się gdzie popełniłam błąd w wychowaniu. Błędy zawsze będziemy popełniać, ale wszystko zakrywa miłość. Pozwól swojemu sercu kochać i pozwól sobie być kochaną. Na nic nie musisz zasługiwać. Miłość jest za darmo.
Matko (ojcze), nie krzycz, nie krytykuj... Pobłogosław swoje dziecko na dalszą drogę jego życia dzisiaj, jutro i każdy kolejny dzień...
Serdecznie dziękuję! Ja również pochodzę z mega krytycznego domu, teraz mam 2 dzieci i widzę, że powielam błędy, ale jestem ich świadoma i krok po kroku eliminuje je. To nie jest łatwe, ale jest prostsze 😉 z takim supportem, jaki Ty dajesz 🙏❤️🍀😘
Czy Pani to zaszkodziło? Czy Pani nie wie że robimy coś przeciwko i może Pani dzieci dorosną i powiedzą mama miała lepiej jej życie było lepsze
Byłam wychowana przez nadmiernie krytyczną mamę. Wzrastałam w przekonaniu, że do niczego się nie nadaję, moja pewność siebie wygasała z biegiem lat, wzrastało poczucie bycia niewystarczająco dobrą. I może się wydawać, że właśnie błahe sprawy typu sprzątanie i oceny na temat naszej wydajności w nim nie będą znaczyły wiele. Ale to na prawdę zostaje na lata. Byłam "bałaganiarą" już od dziecka, ale może właśnie unikałam sprzątania, bo było to na mnie wymuszane agresją i "autorytetem rodzica", krzykiem itd. Poza tym, zwykle mama dokańczała po mnie lub robiła to za mnie, co tylko wzbudziło we mnie przekonanie, że nie zrobię tego dobrze. Dziś mam 23 lata i jestem zakompleksiona, niepewna siebie, mam depresję i lęk społeczny. Tak jak Pani powiedziała - boję się ludzi.
Mam bardzo podobnie, mam nadzieję że uda nam się to przepracować i wieść bardziej satysfakcjonuje życie :D pozdrawiam cieplutko ! :D
Mam podobnie 🙈
@@TejubescDM mialam tak samo ,dzieki losowi w wieku 32lat emigrowalam I nie jestem zalezna of toksyka I narcyzki
Miałam 6 lat, w przedszkolu mieliśmy narysować portrety naszych mam. Dziś wiem, że mój był lepiej narysowany od innych. Pani była zachwycona moimi pracami. Po latach skończyłam szkołę plastyczną. Ale mama... obraziła się, że narysowałam jej widoczne dziąsła, a ona takich nie ma(!). Poczułam się wtedy głupia. Mam teraz 35 lat. Podobały mi się wtedy takie osoby, które miały takie dziąsła..., dlatego, może nawet nieświadomie taki uśmiech narysowałam mamie... Mój synek takie ma, w sumie nie wiem za kim😄
Skończyłam średnią szkołę, w której walczyłam z depresją, studia, na których zwalczalam świadomie nieśmiałość i inne problemy, pracowałam jak wół nad sobą, potem podyplomowe, takie, żeby tata uważał mnie za udaną..., a jestem... kasjerką. Nie mam nic do kasjerek. Ale jestem po prostu pełna... czegoś, co sprawia, że chcę zniknąć czasem i schować się, unikam głębszych znajomości. Wstydzę się tak naprawdę za siebie. I nie mówię, że za to, co robię, ale za to, że powinnam robić coś innego...
Mamie nie pasowałam. Nie wiem dlaczego. Jak coś rysowalam, kleiłam, szyłam, to mówiła, że zamiast stale przygotowywać coś do zabawy powinnam się bawić. Ale... to była najlepsza zabawa! Kiedy robiłam gazetkę tematyczną w domu i szykowalam nowe obrazki i napisy mówiła, że mam przyczepić te z zeszłego roku i nie tracić czasu. Jak to? Przecież te stare są brzydkie, teraz lepiej umiem namalować-myslałam, ale nie mówiłam. Czułam tylko, że jestem nie taka, właściwie to dziwna, wszystko źle robię, potem, że jestem złą siostrą, itd. W efekcie stałam się głupia, bo w to uwierzyłam. Tata dołożył się w ten sposób, że sprawił, że czułam się nieatrakcyjna...., a potem jeszcze dał odczuć, że wstydzi się za mnie, że zabrakło mi 7 punktów, bym dostała się na wybrane artystyczne studia. Powiedział znajomemu przy mnie, że 2 mi zabrakło. Poczułam wtedy, że jestem już tak beznadziejną....
Nigdy nie zrobię tego moim dzieciom i dla nich co dzień walczę, bo moje życie jest czasem jak koszmar... Czasem wybrać rzeczy z szafy to dla mnie coś trudnego. Czasem chce tylko spać i śnić....
doskonale Cię rozumiem, niestety :-(
Dziś dostałam serduszko. Dziękuję, Pani Kasiu, za te filmy i za to, że Pani JEST!
Kiedy znowu przeczytałam ten mój wpis, pomyślałam, że nie jest za późno, że już teraz wiem, jaką jestem rzeczywiście, nie ważne jak mnie traktowali. Przecież można mimo to iść swoją drogą!Pomyślałam: Idę za intuicją, by czuć się szczęśliwą i móc dać innym, tym razem szczery, uśmiech.
@@Lucyna.37 Nie ważne jest co Ci zrobiono. Ważne co Ty z tym zrobisz. Nie patrz w przeszłość. Przyjdzie wówczs wybaczenie i zrozumienie swoich rodziców. To nie jest ich wina, to wina ich charakterów. " Charakter jest naszym bogiem". Nie potrafili być inni, bo nie widzieli swoich błędów. Wierzyli , że to co robią jest słuszne. Moje dzieciństwo nie było ciekawe. Wydaje mi się , że nikt nie przeżył tego co ja przeżyłam od narodzin. Często żałuję że się urodziłam. Miałam męża, który już nie żyje, umarł bardzo wcześnie. Urodziłam dzieci..... .
Tak, właśnie tak myślę. Ważne, co my z tym zrobimy. Pozdrawiam Cię, Sarenko😉
@@Lucyna.37 Więc główka do góry, pierś do przodu i na podbój świata. Bądź jak te trzy małpki jedna nie widzi, druga nie słyszy, trzecia nie mówi. Bądź swoim przyjacielem jak kiedyś pani Kasia mówiła w swoim filmiku. Bardzo mądrą jest kobietą. Nie jednego psychologa prześciga w swoim myśleniu. Pozdrawiam serdecznie 👑🎈🎈🎈💟🍀🌷🌷🌷🍀
Pani Kasiu, jak dla mnie jeden z ważniejszych filmików jaki w ostatnim czasie obejrzałam. A słowa " nie jesteś błędem do naprawienia, ale cudem do odkrycia" będą mnie chyba prowadziły przez dłuższy czas. Aż łzy mi popłynęły kiedy to Pani powiedziała. Wdrożyć w życie w stosunku do męża i dzieci. Dziękuję Pani za ten kanał
Bardzo ciekawy filmik, u mnie był ten problem. Moja mama bardzo mnie krytykowała i teraz wiem skąd się bierze mój brak pewności siebie i wysoki samokrytycyzm. Aczkolwiek z moim synem jest inaczej i nie kopiuje zachowań których doświadczyłam. Dziękuję za Twoje super porady i ciekawe tematy bo pomogły mi zrozumieć pewne zachowania mojego męża i mojego dziecka. Pozdrawiam
Każdy człowiek powinien to wiedzieć, zanim podejmie decyzję o posiadaniu dziecka. KAŻDY! To naprawdę najwartościowsza wiedza, jaką można sobie wyobrazić. Dziękuję Pani Kasiu, też chciałabym, aby Pani napisała książkę :)
Też chętnie kupiłabym książkę! Bardzo fajna z Pani kobita :). Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wdrożyć te słowa. Dzięki Pani uczę się obserwować te negatywne zachowania i jednocześnie czuję się zdopingowana - robi Pani naprawdę świetną robotę i pomaga całej masie ludzi, co jest bezcenne. Dziękuję.
Albert Einstein napisał , “Everybody is a genius. But if you judge a fish by its ability to climb a tree, it will live its whole life believing that it is stupid.” :)
Pozdrawiam i dziękuję za filmik.
"Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia"
Wywiesze to w pokoju dzieci zeby nie zapomnieć;)
Genius! 🙂
Bardzo wartościowy film, otwiera oczy! Znam to aż za dobrze. Miałam w dzieciństwie system płatności za oceny - za piątkę dostawałam złotówkę, za szóstkę 2 złote. Za to za czwórkę oddawałam rodzicom 5 zł, za trójkę 10, a na niższe oceny nie było skali, bo były zupełnie nie do pomyślenia. Kiedy dostałam się na studia (socjologia, studia dzienne), mama przy mnie kłamała rodzinie, że dostałam się na ekonomię na Uniwersytet Warszawski, oczywiście stacjonarnie, bo studia zaoczne były dla idiotów... Kiedy spytałam, czemu kłamie, odpowiedziała, że się wstydzi. Siostra, która nie dostała się na najlepszy uniwersytet, bała się próbować swoich sił w innym mieście w obawie, jak zareaguje mama. Ostatecznie odpuściła studia i do tej pory leczy się z tej traumy. Mama wstydziła się za mnie jeszcze wiele razy, np. kiedy na studiach chciałam podjąć pracę w sklepie - był to dla niej cios, że "tak nisko chcę upaść". Dla jasności, moja mama nie ma matury i pracowała jako dozorca :)
Moja rodzina praktykowała tzw zimny chów... nigdy nie byli zaangażowani, sami oczekiwali zaangażowania w ich sprawy...teraz są zdumieni ze żadna z córek nie ma dzieci - ale z naszej perspektywy dzieci nie są priorytetem tak jak nie były dla nich...
😔
U mnie identyczna sytuacja. Trzy córki, żadna bez swojej rodziny...Może to i lepiej? Przerwany łańcuch patologii..
Parentyfikacja
Dobrze mieć dzieci...Dla dzieci warto zyć...kochać je...
Tylko nie powielać błedów rodziców.
Ja staram się nie powielać, choć czasem łapę się,że tak samo reaguję na wybryki mojego syna jak mój toksyczny ojciec..
Hmm znam to niestety, jak miałam 27 lat mama mnie zapytała kiedy się w końcu ustatkuje i wezmę ślub z obecnym partnerem, a ja na to ze nie chce ślubu ani tym bardziej dzieci a ona do mnie ze nie tak mnie wychowala i ze ja zalamalam. Trzy nas, a zadna się jakoś nie pakuje w związki. Smutne to lecz prawdziwe 😭
Dziękuję za kolejny wartościowy materiał.
Boże, aż mi się płakać chce jak tego słucham. Całe moje dzieciństwo i młodość. Zawsze wszystko robiłam źle, gorzej od innych i zawsze moc osób do których byłam porównywana. A teraz człowiek nie potrafi się odezwać bo zwyczajnie się boi bo ma zerowa pewność sobie😭
Pani Kasiu mówi Pani o wspaniałej podróży jaką może być relacja rodzic - dziecko. Fantastyczną robotę Pani robi! Miło się tego słucha. Niestety całe miliony zmagają się na codzień z negatywnymi konsekwencjami, o których Pani mówi w anty przykładach, a nawet nie mają z nikąd pomocy :/
Bardzo potrzebny odcinek. Pomimo że moi rodzice bardzo mnie kochali, to za punkt honoru obrali sobie żeby wysłać mnie na medycynę. Bo w ich mniemaniu to pewna, dobrze płatna praca. I oni córkę chcą super wykształcić. Moich dziadków nie było stać na studia, rodzice studiowali zaocznie, dla nich wyższe wykształcenie było gwarancją do życia w dobrobycie i szczęściu. Nie pomyśleli tylko, że ja nie mam predyspozycji do medycyny. Jak byłam w podstawówce to rzucałam pomysły różnych dziedzin którymi chciałabym się zajmować, zawsze słyszałam że nie, zły pomysł, niepewna przyszłość, trzeba mieć znajomości, nie znajdę po tym prac itp. W liceum byłam na profilu bio-chem, zapomniałam już że mogę chcieć czegoś innego niż medycyna. Oczywiście nie dostałam się. Była wielka rozpacz i decyzja o zostaniu rok w domu i uczeniu się. Za drugim razem też się nie dostałam. Wybrałam studia chemiczne, no bo "w okolicy medycyny". Teraz je już kończę, ale jestem totalnie nieszczęśliwa, niepewna siebie. Mam rok w plecy który przyniósł mi tylko depresję, w międzyczasie zmieniłam kierunek. Przez wszystkie lata szkoły byłam porównywana, bo przecież ta czy tamta koleżanka dostała 6 z chemii, ja tylko 4+. Medycyna nie była jednak przeszkodą żeby wymagać samych 6 z historii czt innych, niezwiązanych z medycyną przedmiotów. Mam naprawdę dobry kontakt z rodzicami, wiem że są ze mnie dumni, ale są zupełnie nieświadomi że wsadzili mnie w ramy, z których ja nie potrafiłam wyjść i przez to jestem nieszczęśliwa zawodowo i zupełnie nie wiem, co chcę w życiu robić. Wydaje mi się że do niczego się nie nadaję i nic w życiu nie osiągnę, wiecznie obwiniam się o wszystko. Poważnie zastanawiam się nad terapią, na razie jednak finanse mi na to nie pozwalają. Mam nadzieję że wkrótce się to zmieni i co najważniejsze, ja nie będę nakładać na swoje dzieci tego kim mają być ani co osiągnąć.
Poszukaj studenta na końcówce studiów najlepiej, który potrzebuje praktyki, dla mnie ro był ratunek.
"Zdrowe kształtowanie tożsamości (...).
Każdy ma prawo do tego, aby przeżywać swoje życie na swój subiektywny sposób, ale dużo lepiej jest dla każdej istoty ludzkiej, kiedy ona czuje się w porządku, kochana, dobra, wartościowa, kiedy nie jest ciągle sterowana presją i wstydem.
(...)
Perfekcjonizm to jest piekło na ziemii."
Piękne słowa. I wnioski o tym, jakie konsekwencje niesie za sobą nadmierny krytycyzm (narcystyczna postawa, brak pewności siebie, niska samoświadomość, zakładanie maski).
W każdym wieku ludzie powinni pracować nad sobą i odkrywać siebie.
DZIEKUJE POZDRAWIAM SERDECZNIE
Dzięki Kasia za film. Mądra babka jesteś ❤️
Kolejny raz dziękuję 💗ps. Lakier do włosów zmywa kredki i mazaki ze ścian, stosowane w praktyce 😉
Cudownie pani wyjaśnia ❤
Uwielbiam Panią i dziękuję za Pani pracę ❤️
Pani Kasiu! Jest Pani fantastyczna! Dzięki za to, co Pani robi!!!
Diekuje pani Kasiu, jak zwykle bardzo pomocny filmik i wytlumaczenie. Jak dla mnie to najwieksza trudnosc to bycie posrodku tego tematu, tzn. cokolwiek bym nie zrodbila to ten sam effect, wiec po co sie starac, bledne kolo. to jest dosc silnie zkorzenione we mnie ciagle i dopiero teraz gdy juz czy doiero 50 lat mam za soba, zaczynam myslec i uzywac umyslu, bo czuje sie tak, jakby ktos ciagle mowil mi, co mam robic, a oczywiscie to jest glos, czy raczej dwa glosy podzielone moich rodzicow. Do tego dodam, ze mam wspanialych dwoch synow z pierwszego malzenstwa i 3 poronionych dzieci w niebie z drugiego malzenstwa z ukrytym i cichym,spokojnym alkoholikiem,sama nie wierze ze tak wlasnie napisalam. No coz problemy w relacjach towarzyszyly mi w calym moim zyciu, tylko gdzies z ukrycia, bo zawsze sie staralam i zabiegalam, aby zdobyc czyjes uczucie. A teraz nastepne malzenstwo w rozsypce i synowie 32 i 24 lat, i swiadomosc, ze ten czas juz nie wroci. Czy jest stracony? Nie! Dzisiaj jest Niedziela Zmartwychwtania Panskiego, wiec to co ja mam i moi synowie, Wierze jest wlasnie dzisiaj i przed nami. I tego wlasnie zycze dla pani, pani Kasiu i pani Rodzinie. Dziekuje jeszcze raz i i w imie Jezusa Chrystusa blogoslawie.
pozdrawianm serdecznie Edyta z Kanady
To moja pierwsza subskybcja i komentarz. Dziekuje za to, ze pojawila sie Pani w internecie. Moze powinna Pani napisac ebook-a, chetnie kupie.
Ten film jest o mnie. Moja mama krytykowala mnie na kazdym kroku za wszystko ( zachowanie, wyglad....) i porownywala do kuzynowstwa , ktore gorzej sie uczylo , zle zachowywalo - ale to ja bylam ta ZLA. Rodzinka to podchwycila i tez zaczelo sie publiczne krytykowanie. Kazda rodzinna impreza byla o mnie i o tym jaka to ja jestem nie taka jak trzeba. Tata wieczny nastolatek, ktory myslal ze pozjadal wszystkie rozumy i bardziej potrzebowal matki, a nie zony i dzieci. Teraz wiem, ze mama wypominala mi swoje problemy i nieudane zycie, tak samo jak kuzynostwo. No bo w jaki sposob lepiej zagluszyc wlasne kompleksy od doprowadzenia kogos do placzu. Teraz 40-stka na karku i chociarz mam juz swoje zycie to i tak cokolwiek robie, kupuje itd slysze w glowie ta krytyke. Nie umiem przyjac komplementu i kompletnie w siebie nie wierze, boje sie miec dzieci. Odwrocilam sie od rodziny, wyjechalam daleko, rodzicow odwiedzam 2x w roku na kawe z poczucia wpojonego obowiazku, co konczy sie tygodniowym przygnebieniem. Niestety brak wiary w siebie, poskutkowal nieumiejetnoscia podejmowania decyzji. Chcialambym tyle rzeczy zrobic, ale paralizujacy strach mi nie pozwala.
Achhhhh takie zycie jak to sie mowi. Musimy nad soba pracowac i nie powielac zachowac rodzicow.
Dodam tylko, ze zaleznie od naszych odziedziczonych charakterow roznie moga sie potoczyc losy skrzywdzonych dzieci. Ja mimo strachu mam w sobie dziwna moc i zawsze powtarzam, ze trzeba isc naprzod, staram sie cieszyc z kazdego dnia i drobnych rzeczy, nie krytykuje, nie smieje sie z innych, nie oceniam. Ucze sie siebie, mimo tego glosu w glowie, ze tylko sie osmieszam i tak czy tak jestem beznadziejna. Jedno z mojego rodzenstwa wpadlo w alkoholizm i tak samo nadzoruje swoje dzieci jak nas kiedys rodzice, a drugie zaczelo wyzywac sie na najblizszej rodzinie i krytykowac publicznie nasmiewajac sie z wygladu.
No nic w nastepnym zyciu wybiore sobie bycie kamieniem hdzies w mazurskim lesie nad strumykiem :) .
Potrzebuję zachęty, docenienia i akceptacji.
Kasiu, wydajesz się być bardzo sympatyczną osobą. Dziękuję, że mówisz również o tym z jakiego środowiska sama się wywodzisz, to daje nadzieję dla innych "skrzywdzonych" na wyjście z traum. Pozdrawiam
Oglądając ten film doszłam do wniosku, że chyba już wiem, czemu robie tyle zadań na odwal się. Dla ojca nic co zrobiłam nie było wystarczające, więc wiecznie wydaje mi się, że i tak nie będzie zrobione dobrze, więc po co się starać. Dziękuję za Pani obecność na yt, wiele mi to daje w procesie terapii :)
Ale Pani musiała być/ jest dobrą mamą ♥️ tak świetnie się Pani słucha.Bardzo jestem wdzięczna za tą wiedzę, którą tu Pani przekazuje. Agata mama 4 i DDA
Dziękuję za ten filmik.!!!!
Pani Kasiu. Proszę też o filmik w tym temacie ale jakby z drugiej strony. ;)))
"Jestem dzieckiem i mam krytykujących rodziców i jak sobie pomóc". Dziękuję;));*****
Piękny film Pani Kasiu. Dobrze by było jakby ludzie po części stosowali się do tych rad.
Dziękuję za to nagranie! Bardzo,bardzo nie chce powielać tych okropnych schematów wyniesionych z domu :(
Oglądam ten filmik jako to dziecko z krytycznego domu, w którym nadal jestem mając 27 lat ... Mimo tej wiedzy i zdawania sobie sprawy z moich osiągnięć, a jest ich na prawdę nie mało i tak ciężko jest mi funkcjonować i w jakiś sposób dogadywać się z moją dość skomplikowaną rodziną wyprowadzka, również mnie przeraża mimo, że wiem, że to najlepsze wyjście, boję się, że mieszkając sama nie poradzę sobie ze wszystkim ... :/
Pani Kasiu ma Pani rację to temat rzeka. Ja też jestem z domu bardzo krytycznego do tego jeszcze alkocholowego . Żniwo zbieram do dnia dzisiejszego to znaczy już 47-lat . Mimo że już sporo wiedzy mam i pracy nad sobą to ogon dalej się ciągnie niskiej samooceny i wiary w swoje możliwości ale nie poddaję się i uczę się siebie i bycia dla Siebie najlepszym przyjacielem :-) Filmiki jak zawsze konkretne bardzo przydatne dające konkretne wskazówki gdzie zajrzeć i przepracować sytuacje bardzo dziękuję :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
Szkolenie wywołuje u mnie dziękuję. Pozdrawiam.
Dziękuję, naprawdę świetne rady
Pani Kasiu, już sam tytuł filmiku bardzo mnie zainteresował, u nas ostatnio to temat na czasie. Mam o czym pomyśleć i nad czym popracować. Dziękuję za tę wiedzę :)
Pani Kasiu w punkt! Postaram się byś świadomym rodzicem dzięki Pani 😚❤️
Dziękuję
Pani Kasiu, super przekaz, zgadzam się. Ale z drugiej strony są też odwrotne przypadki, tj. dzieci, które cokolwiek zrobią, jest im przyklaskiwane. Np młodszy brat mojego chłopaka, dodam że ma już 22 lata, całkowicie niesamodzielny życiowo... Widzę jak rodzice i dziadkowie go skaleczyli.. W ich rodzinie nie porusza się nigdy wprost żadnych newralgicznych tematów, żeby tylko nikt nie poczuł się urażony....w efekcie temu chłopakowi nic nie można powiedzieć, zarzucić, zaproponować (np żeby poszedł do pracy, bo sam nie ma nawet takich planów). Czy może Pani poradzić czy można jakoś pomóc takim osobom, jeśli są już dorosłe? Pozdrawiam
Bardzo pocieszajace jak pani powiedziala ze tez wyrosla w krytycznym domu czyli jest dla mnie nadzieja❤️
Moja czteroletnia córka nauczyła się pisać swoje imię kilka dni temu i pewnego pięknego dnia woła nas zachwycona żebyśmy przyszli do jej pokoju. Dorwała mazak i cała tapetę, meble i parapety podpisała SOPHIA - jak zapytaliśmy, ze dlaczego nie napisała na kartce to powiedziała, ze przecież to jest moje wiec podpisałam swoim imieniem😳😉😂
No i weź ukaraj takiego słodziaka!!🤗
Wysluchalam z wielkim zainteresowaniem. Ps. Nie moge opzec sie pytaniu co to za pomadka? Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za Pani pracę i poświęcenie dla dobra przyszłych pokoleń . Dzięki za otworzenie mi oczu na wiele spraw. Pozdrawiam serdecznie 💜
Pani Kasiu uwielbiam Pani uśmiech. Dziękuję za fantastyczne materiały ! Jestem fanką i polecam znajomym Pani filmy. Pozdrawiam
Wartościowy filmik 👍
Wow! W punkt! Ten film i poprzedni o perfekcjonizmie dokładnie opisuje mnie i moja rodzinę. Co gorsza, będąc rodzicem robię właśnie to czego nie powinienem. Dziękuję Pani za to co Pani robi. I proszę o więcej :)
Kasiu jesteś wspaniała! Dziękuje Bogu za Ciebie, że hojnie dzielisz się wiedzą w tak ciepły i mądry sposób... Przydatne dla każdego, rodzica, dziecka, młodego dorosłego i każdego kto chce pracować nad sobą!
Bardzo lubię Pani filmy, super rady. Staram się wdrażać porady w pozdrawiam ❤🤗
Dziękuje za tą wiedze. Wszystko się zgadza. Moja mama była krytyczna wobec mnie i ja również wychowuję córke podobnie. Kiedyś uważałam ,że surowe wychowanie krnąbrnego dziecka było sukcesem mojej mamy ,ze "coś" ze mnie wyrosło.I choć szczerze nienawidziłam mojej mamy za to ,ze taka była surowa dla mnie, w pózniejszym czasie zrozumiałam ,że inaczej nie ogarnełaby mojego temperamentu. Ja buntowniczka, choleryczka w okresie dojrzewania... Ale karma wraca! Moja córka 12letnia to moja kopia. Tylko z ja nie chce powielać tego wzorca. Ratunku Pani Kasiu. Czekam na filmiki o wychowaniu nastoletnich małych buntowniczek. Ściskam serdecznie
Wspaniała kobieta
Dziękuję za tyle ważnych informacji. Pochodzimy z różnych domów i popełniamy masę błędów których mieliśmy nie przenosić na własne dzieci, a rzeczywistość wygląda inaczej:/ Ale wydaje mi się, że najważniejsze to ciągłe uświadamianie sobie tego co robimy źle i otwartość na zmianę złych nawyków w relacjach z dzieckiem i innymi ludźmi.
Widać Kasiu, że z Ciebie jest idealna matka ☺! Cieszę się, że moja matka nie jest perfecjonistką, chociaż mój ojciec miał zadatki. Nigdy nie pochwalił, a moje osiągnięcia banalizował. Jednak w mojej rodzinie, to moja ciotka jest jaskrawym przykładem perfecjonizmu. Jej dzieci zawsze musiały być najlepsze we wszystkim. Do tej pory zmagają się z psychosomatycznymi dolegliwościami. Ponisczone żołądki - nikt nie wie co im tak naprawdę dolega. Poza tym mają oni dziwny stosunek do ludzi - kontaktują się z nimi tylko jak osiągną jakiś sukces - a jeśli mają jakiś problem, np.sypie im się związek- to w ogóle nie odzywają się do najbliższych. Żyją w kłamstwie - nie wypada mówić, np.w przypadku mojej kuzynki, że mąż pracuje w banku - trzeba wokół trąbić, że to prezes banku! Chociaż oboje mieszkają w małej ciasnej kawalerce kupionej przez rodziców M. Gdy został zwolniony - M.natychmiast złożyła pozew rozwodowy- przecież nie może być żoną bezrobotnego! Straszne cyrki w rodzinie mojej ciotki... Ostatnio wybuchł skandal - 15-letnia córka kuzyna rzuciła gimnazjum! Taka super uzdolniona, nigdy nie mająca własnego wolnego czasu - bo przecież ma korki ze wszystkiego - trzeba w dzisiejszych czasach być zawsze wśród najlepszych top ten - podkreśla jej babcia, czyli moja ciotka - a teraz Ania nie chodzi do szkoły, tylko spotyka się z koleżankami i swoim chłopakiem! Jej ojciec gorączkowo tłumaczy wszystkim, że w szkole uczą nieodpowiedni nauczyciele...Mój kuzyn to też niezły gagatek - gardzi ludźmi, którzy nie odnieśli sukcesu. Finansowego -oczywiście. Chyba jest to powód, że nigdy ze mną nie chciał rozmawiać, poza zdawkowymi komunikatami. Dodam jescze, że jego syn jest buntownikiem- rzucił b.dobre studia i ufarbował sobie włosy.
Jakbym słuchała o mojej siostrze. Wychowana przez naszą perfekcyjną matkę. Potrafiła podzielić się z innymi tylko sukcesami. O porażkach nie mówi.Uważa, że wstyd o nich mówić i należy je ukrywać. Porównuje się cały czas z innymi., zwłaszcza z bogatymi i ma ciągle za mało, bo inni mają więcej. Ona " tylko" 6 tys.emerytury netto. Krytyczna i wymagająca w stosunku do córki, która " slabo" wybrała partnera. Ma "tylko" kilkupokojowe mieszkanie, dwoje udanych dzieci i partnera, który nieźle zarabia. Krytycyzm, zazdrość, wyniosłość, manipulacja to niestety cechy jej charakteru - z poczuciem straty, ale musiałam się od niej odciąć :(.
Bardzo dziękuję, p. Kasiu. Serdecznie pozdrawiam
Byłam i nadal jestem krytykowana. Jako dziecko nie wystarczyło nigdy, że byłam dobrym człowiekiem. Nie nioslam wartości jako człowiek sam w sobie a jedynie przez czyny i osiągnięcia, które zawsze były niewystarczające. Byłam najlepsza w klasie, potem najlepsza studentka. Zawsze za mało. Tata mnie terroryzował, krytykował. Mama była cicha i nieobecna, ale pasywna postawa tylko dokładała mi. Potem stala się aktywna. Dzisiaj mam 37 lat, mieszkam zagranica. Rodzice widzą mnie kilka razy w roku dosłownie a i tak potrafią słowami doprowadzić mnie do łez, co też jest krytykowane (sic!), że robię histerie. Moje uczucia zawsze były lekceważone lub negowane. Nigdy nie przepracowałam tego wszystkiego. Moja Mama przyjeżdża do mnie do domu, przestawia mi meble, obrazy. Kiedy mieszkalam z nimi potrafila mi niszczyc rzeczy, rzucac nimi o ziemię, bo twierdzila ze mam balagan. Ojciec wydziera się na mnie, że ekipa remontowa przeprowadziła źle remont (wg niego) mojego domu i że to moja wina, bo sobie na to pozwoliłam. Naukę skończyłam (jestem oczywiście specjalista na stanowisku) to znalazł sobie inny temat dręczenia mnie- "wyzywa" mnie od gejów, bo nie mam dzieci. W twarz mi powiedział, że moje życie nie ma wartości, że swoim istnieniem zanegowalam jego, bo nie mam dzieci. Nie odzywa się do mnie NIGDY kiedy jestem zagranica, nigdy mnie też nie odwiedził przez blisko 10 lat a jak ja go odwiedzam to mnie poniża. Nie radzę sobie z tym wszystkim do tego stopnia, że doprowadziło mnie to do nerwicy lękowej. Wylądowałam w szpitalu. Moi rodzice nie zmienili jednak stosunku do mnie. Moja Babcia trochę próbuje do nich przemówic, bo widzi jacy są okropni dla mnie (mój tata zachowuje się identycznie w stosunku do niej - krzyczy na nią, krytykuje, że nawet pigułek nie umie poprawnie wziąć. Jest jej synem). Mam zaburzone poczucie własnej wartości. Jestem naukowcem, doktorem, mam publikacje nawet w Nature, pracuje zagranica na uczelni a wydaje mi się, że jestem gorsza. Każda najmniejsza, nawet ogólna uwaga, wywołuje u mnie stres i strach, że nie jestem wystarczająco dobra. Zawsze slyszalam, że dzieci i ryby głosu nie mają. Nie mialam prawa wymagać, nie mialam mieć prawa głosu. Nigdy w zyciu nie wybrałam sobie ubrania, bo Mama sama decydowała i przynosiła ubrania. Przez 8 lat szkoły podstawowej czesala mnie w jeden sposob i nie pozwolila zmienic fryzury. Spotykalo sie to z wyszydzaniem mnie przez rowiesnikow w szkole a nawet fizycznymi atakami na mnie aby sciagnac mi gumke z wlosow. W domu nie czulam sie bezpiecznie ani w szkole. Mialam potworne bole brzucha, ze musialam az przysiadac. Kiedy w liceum postawiłam się i zmieniłam fryzurę to Mama mnie wyśmiewała. W dorosłym życiu mialam problem aby kupić sobie ubrania! Aby podjąć decyzję czy ta koszulka jest dobra. Wszystko widzialam przez pryzmat bycia oceniona przez rodziców, zawiedzenia ich a zawodzę ich od kiedy się urodziłam. Przez to wpadlam tez w toksyczny zwiazek, bo myslalam ze jak ktos sie mna interesuje to znaczy ze kocha. Nie potrafilam zauwazyc patologii. Mialam partnera ktory mnie kontrolowal, odcinal od znajomych, liczyl mi czas, ktory poswiecalam na dojazd do niego, montowal podsluchy, posadzal o zdrady. Kiedy wyrzucil mnie z mieszkania i wrocilam po 21 do rodzicow to moj tata powiedzial, ze mam ciszej rzeczy nosic bo pobudze sasiadow (a mama narzekala ze znowu bedzie musiała spac z ojcem, ze zabieram miejsce). Nie spytal czy nic mi nie jest, co sie stalo, jak sie czuje, tylko troszczyl sie o sasiadow!!! Moj mlodszy brat byl tym przerazony jak mi dzisiaj opisuje. On powiedzial ze zostal przez naszych rodzicow tyle razy upokorzony, ze nigdy nie przedstawi im zadnej kandydatki na zone. To jest straszne. Zostałam potwornie skrzywdzona. Nie uporałam się z tym jeszcze. Oni nadal są bardzo agresywni w stosunku do mnie. Oni mnie nawet nie lubią jako człowieka. Mama wpada w amok, w napady słownej agresji. Tata mi ubliża i mnie poniża, ale chociaż umie się pohamować. Jestem tak dobrym człowiekiem, do wszystkiego doszłam sama, mimo ich terroryzmu a oni nadal mnie tak traktują. Nie rozumiem tego. Kiedyś widzieli jak płaczę że wracam z urlopu zagranice i powiedzieli ze w kolejne Lato przyjadą do mnie. Wiedziałam od razu że tego nie zrobią. Dosłownie 3 miesiące później mama napisała szczęśliwa że zabukowali sobie wakacje gdzieś tam. Już zapomnieli co mi powiedzieli. Wiedzialam ze tak bedzie. Ja tu jestem. Ja ze swoim skrzywdzonym wewnętrznym dzieckiem.
hej kochana, zagubiłam się na youtubie i przeczytałam Twoją historię. Ślę dużo siły i zastanawiam się... może powinnaś odciąć się od rodziców? Z tego co czytam relacja z nimi bardzo Ci szkodzi, przykro mi, że musisz to przeżywać. Może ogranicz się do jednej wizyty w roku? Jakkolwiek stopniowo ogranicz relację. Wiem, że to trudne, ale nie zasługujesz na takie traktowanie.
Gdzie milosc w tym wszystkim. Okaz milosci do swoich dzieci. Zrozumienie. Widze w tym wszystkim tylko egoizm, samodestrukcje, nienawisc do samego siebie i innych. Tak to jest pokoleniowe. Tyle kszywdy nam bylo dane, naszym rodzicom, dziatkom, pradziatkom teraz praca nad soba jest trudna ale potrzebna. Bardzo trudna ale musimy, mysle o naszych dzieciach i nastepnym pokoleniu, nie popelniac tych samych bledow..... Pozdrawiam wszystkich i kibicuje 💛 jestem pelna podziwu Pani pracy.
Kiedy przynioslam do domu świadectwo maturalne i zakończenia liceum, miałam na nim same 5, kilka 6, dwie 4 i jedną 3, z chemii: Ukończyłam szkołę jako najlepsza uczennica exequo z kolegą z klasy, dostałam nagrody i list uznania od dyrektorki i inne bajery. Zawsze sie dobrze uczyłam, ale w moim domu nie było nagród, może tylko grymas pod wąsem, żadnego jesteśmy z Ciebie dumni, NIC. Kiedy przy kuchennym stole tuz przed obiadem Ojciec patrzył bacznie i czytał w ciszy moje świadectwo ukończenia szkoły i maturalne, przyglądałam mu się z radością tłumioną pod podszewką, w jakiś dziwny niewyjaśniony sposób byłam przekonana, że wreszcie będzie zadowolony. Matka patrzyła na niego sponad stołu siedząc na krawędzi taboretu. W końcu podniósł głowę i powiedział: no ale ta TRÓJA z chemii, hmmmmm....... Wtedy pękło mi serce. Po latach krytyki i spełniania wygórowanych ambicji Ojca, w końcu pękło mi serce! Spojrzałam tylko na niego, Matka spuściła głowę, a ja wyszłam z kuchni. Na najlepszym świadectwie w całej szkole, on widzial tylko tę trójkę. Do dziś gdy wspominam ten dzień, kręcą mi się łzy w oczach. Ojciec zmarł 10 lat temu, a ja poczułam wtedy (oprócz normalnego smutku po stracie) jakąś dziwną ulgę, jakby teraz dopiero zaczęło się MOJE życe, jakbym wreszcie nie musiała juz raportować do bazy...
Moi rodzice - ja też do dzisiaj mam tak, że jak sprzatam, to jest lepiej i dokładniej niż to oni robią, ale mam tendencje do bałaganiarstwa tak na co dzień, bo nie cierpię sprzątać stale. Czuję wtedy, że stale musiałabym być doskonała. Też nie jestem zbyt pewna siebie, choć niektórym czasami wydaje się, że jestem. Zaczęłam walczyć o siebie dopiero jak wyjechałam na studia. (też słyszałam teksty : zostaw, posprzątam za Ciebie, dlaczego 4+). Bardzo mi też pomógł Pani filmik o perfekcjonizmie. Dziękuję Pani Kasiu i pozdrawiam :))))))
Pani Kasiu ja tez wyroslam w bardzo krytycznym domu i wiem jak mi bylo ciezko...Bardzo dziekuje za poruszenie tego tematu. Pozdrawiam Pania serdecznie.
Pani Kasiu, dziękuję za odcinek. Poruszył mnie do refleksji na temat mojego wychowania i moich dzieci - bardzo dziękuję.
Mam tylko takie przemyślenia. Wiadomo, że przesada w KAŻDYM aspekcie życia jest niedobra (w tym wspomniany nadmierny krytycyzm), ale czy aby właśnie zachęcanie do bycia coraz lepszym nie jest jednak wartościowe? Co innego niedocenianie aktualnych osiągnięć, ALE przecież wybotne jednostki nie byłyby wybitne gdyby gdzieś na początku swojej drogi poczuły że "tyle im już wystarczy". Staranie się bycia coraz lepszym w jakiejś dziedzinie i sukcesy dają mnóstwo satysfakcji i wręcz ogromnie podnoszą samoocenę. Ważne tylko, że Rodzic powinien być nie tylko od motywowania ale i od pocieszania jak nie wyjdzie. Co Pani o tym sądzi?
Nie znam badań na ten temat, ale patrząc na wszystkich znajomych zazwyczaj dzieci pierworodne osiągają sukcesy, szybko zakładają rodziny - stabilizują się, podczas gdy ich rodzeństwo wychowane z dużą pobłażliwością prowadzi totalnie szalone/artystyczne życie na totalnym luzie. Może to przypadek?
Kolejność urodzeń ma tutaj na pewno wpływ i pierwsze dzieci są bardziej ambitne ...ale życie pokazuje, ze kolejne dzieci tez odnoszą sukcesy ale w innym stylu i tempie ...
Znam dużo rodzin wielodzietnych ( i nie tylko ) gdzie kolejne dzieci tez bardzo szybko się usamodzielniały i odnosiły sukcesy ....🤓
Cudowny film
Mogłaby Pani nagrać film o polecanych książkach na temat wychowania dzieci?
13:25
Mowi Pani o tym jak pozytywnie komentować sprawdzać dziecko.
Pracowałam kilka lat w sieci Mc Donald. Gdy przechodziłam szkolenie na menadżera musieliśmy nauczyć się wszystkich przyjętych tam mechanizmów delegowania zadań itp.
I mam wrażenie że cudownie sprawdzały by się w domu z dziećmi.
Sama ich nie posiadam, ale to co Pani stosowała u siebie delegowanie zadań, bieżące sprawdzanie postępów i system w którym rodzic jasno komunikuje czego oczekuje i daje przekaz zwrotny jak zrobić żeby było dobrze. Chciałabym aby moi rodzice to stosowali
06:00 super przykłady
Uwielbiam Pania ❤ Dziekuje! Ach ten krytyk w glowie 🙈 Ucze sie wyrozumialosci w relacjach, ale tez wobec siebie, bo to trudniejsze. Pozdrawiam serdecznie :)
Idealnie w punkt, czekałam na taki film.
I jeszcze u Pani na kanale- dziękuję ☺️
Jak byłam mała(11lat), zajełam trzecie miejsce w pływaniu miedzy szkołami w moim mieście...a moja babcia powiedziałam mi! NO ALE NIE PIERWSZE!!!
Ja mam taką samą matkę .Całe życie krytyka. Najlepiej z takimi osobami przez pewien czas zacząć ich traktować tak samo jak oni nas. Niech zobaczą jak się role odwrócą. A jeśli nic nie dociera to poprostu z dala od takich zakompleksionych osób. Im już nic nie pomoże, myślą że są perfekcyjni , idealni ( chociaż nie są). Żyją we wlasnym świecie.To często zakompleksione z niskim poczuciem własnej wartości osoby zagubione, które szukają ofiar do wylewania swoich żali i frustracji. Aby same chociaż przez chwilę mogły poczuć się lepiej, gdy kogoś zgnoją. I na dodatek zazwyczaj to osoby pesymistyczne : ,, Po co ci to ?" ... " To ci się nie uda".. Na złość życzą innym bo im sie nic w życiu nie udało!!
Bardzo dziękuję za ten odcinek... Myślę, że tym,JAK Pani mówi do obecnie zbyt krytycznych rodziców, nauczy ich, JAK odnosić się do własnych dzieci. Taki terapeutyczny sposób mówienia jest bardzo potrzebny. Chciałabym Panią prosić o jakiś filmik o poczuciu winy właśnie. Wyniesionym z dzieciństwa Bo to mnie baaardzo nurtuje Dziękuję i pozdrawiam. 😊😊😊
Bardzo ciekawy pouczający filmik 👏
Pani Kasiu jest Pani cudowna!!!
Kasiu super porady !
Za to, co robiłam dobrze i bardzo dobrze, byłam chwalona i doceniana.
Gdy mialam 8 lat moja matka potrafila się na mnie wydzierac ze 2 godziny ,bo nie pozmywalam naczyń
Nie było normalnych próśb ,tylko domyslanie się ,wydzieranie ,obrażanie kogoś ,poczucie winy i oczywiście wieczne pretensje
A teraz jak mam 22 lata to mama się dziwi ,ze nie może się dogadac ze mną ,nie moja wina ,ze byla złą matką ,a teraz jest taka sama
mam to samo kochana :(
@@natiska1125 powiem Ci ,ze najlepszym chyba wyjsciem z mojego doswiadczenia jest to ,żeby się odciac i to znacząco na pewnym etapie ,bo inaczej to stoi się w miejscu i to strasznie źle dziala na psychikę,jest ciezko ale czlowiek ma juz tak dosyc przykrych komentarzy albo zachowan ,ze nie da się tego tolerować ,a Ty jak sobie radzisz ?😘
@@annamichalska6722 ja tak właśnie zrobiłam. w wieku 19 lat uciekłam do innego miasta na studia. I powolnymi krokami oddalałam się od niej. Na początku jeszcze próbowała przejmować kontrolę nad moim życiem nie widząc zupełnie, jak naprawdę sobie radzę. Potem zupełnie się odcięłam, nawet zaaranżowałam ogromną kłótnie i nie odzywałyśmy się do siebie chyba z około 4 miesiące, a potem tylko zdawkowo raz na 1,5 miesiąca przez kilka minut i z głowy. W pewnym momencie, kiedy zupełnie nie wiedziałyśmy, co się w naszym życiu działo i kiedy ja w końcu decydowałam o samej sobie i podejmowałam WOLNE oraz samodzielne wybory moje życie zaczęło się kręcić. Zaczęłam osiągać małe sukcesy w nauce, w życiu, w miłości. I tak po około 3 latach nadszedł taki moment, że zatęskniłyśmy za sobą. Od tamtego czasu mamy zupełnie inne, lepsze kontakty. Potrafimy ze sobą w końcu rozmawiać, ale nie zmienia to tego, że mam do niej wiele wiele żalu o zmarnowane przez nią moje szanse.
Może jestem jakaś nadwrażliwa, ale kiedy mama mi mówiła "no jest ok, ale na przyszłość to zrób to i to lepiej / dokładniej", to i tak zawsze miałam wrażenie, że to jest ubrany w ładne słowa feedback, że powinnam już być o ten krok dalej i nie jestem. Że powinnam już sama to odkryć i zrobić, powinnam być lepsza, a jestem wciąż poniżej wymagań.
Może jesteś wysoko wrażliwa osoba
Mialam tak samo
No to przesadzasz ty
Pani Kasiu uważam, ze kazda osoba, ktora chce byc kiedys rodzicem powinna obejrzec pani filmiki dotyczace rodzicielstwa, w ktorych uczy pani jak byc kochajacym ale jednoczesnie wymagajacym, wyrozumiałym i kreatywnym rodzicem.
Pozdrawiam i dziekuje za praktyczne wskazowki. Chce wiecej.
Wszystkie błędy rodzicielskie, które Pani wymieniła (dosłownie wszystkie) popełniała moja mama. Oprócz toksycznej i uzależniającej od siebie osobowości, sprowadzała moje poczucie własnej wartości do zera. Później, kiedy ktoś mnie krytykował i nie potrafiłam się bronić (bo przecież jestem złym dzieckiem) kwitowała, że zawsze byłam miękka i sobie nie radziłam.
Kiedyś usłyszałam, że w takich "widocznych" sytuacjach zastanów się jak zachowałby się Twój toksyczny rodzic i... Zachowaj się inaczej :)
Dodam, że pewności siebie nauczył mnie dopiero mój mąż :)
@@nataliakatarzyna4527 Opis Twojej mamy swiadczy o tym ze jest narcyzem. Wspolczuje sytuacji dziecinstwa i ciesze sie ze Ci sie ułozylo. Ja zaczełam swoja prace nad skutkami swojego dziecinstwa
Wszystko to da się jakoś naprostować, ale potrzeba czasu i siły żeby "przegrzebać" dzieciństwo. Walcz :)
@@nataliakatarzyna4527 jak sie Pani udalo zbudowac pewnosc siebie?
Dziękuję za ten film
Super filmik, dziękuję ❤️
Świetny filmik, wszystko się zgadza! Bardzo dziękuję. :)
Do tej pory robię chętnie, ale mam poczucie niedocenienia mojej pracy i wysiłku. Patrzę na Serce i cenię za wkład pracy i chęci.
Poznałem tę negatywną energię aż nadto. Rzeczywiście, trudno się potem otworzyć.
Nakłada się maskę.
Ciekawy filmik, ale za krótki. Proszę o więcej na ten temat! PS. Pani Kasiu, nosi Pani 2 pary okularów na zmianę? Zastanawiałam się właśnie dlaczego nie nosi Pani tej nowej pary... 🤓
Pani Kasiu, a taki temat - jak psychicznie radzić sobie z niepłodnością, może pytania dotyczące adopcji?
Nie wiem czy czuje się Pani kompetentna w tym temacie, to może zaproszenie jakiegoś gościa? Bardzo cenię materiały, jakie Pani udostępnia. Dziękuję
Sama zostałam wychowana w krytycznym, pedantycznym domu narzucającym katolicyzm i nigdy nie spojrzałam na to z tej strony. Opisała Pani skutki takiego wychowania idealnie mnie opisujące. Nie przykładam wagi do porządku w ogóle i prócz swoich przekonań które w pełni się nie pokrywają z przekazywanymi w kościele katolickim, przekonań które rozumiem i długo kształtowałam wciąż, mam gdzieś również niechęć i nienawiść do tej instytucji nie związaną z chłodną analizą ich postępowania czy przekazywanych treści. Od niedawna bardziej skupiłam się na wychowywaniu na poznaniu siebie i zrozumieniu ludzkiej psychiki i zachowań ponieważ jestem w ciąży. Pani filmiki wiele mi dają i pozwalają poszerzyć spojrzenie na te tematy. Miło wiedzieć, że ktoś myśli w podobny sposób na temat wychowywania i dobrze posłuchać każdej opinii specjalistycznej, dzięki której mogę zdystansować się trochę i nie martwić, ocenianiem wszystkiego pryzmatem swojego życia. Jestem niezwykle wdzięczna za Pani pracę nad profilem i z chęcią odsłuchuję kolejne filmy :)
Świetny film
Mój mąż nigdy nie pochwalił mojej córki, ciągle krytyka i wytykanie błędów, na okrągło wytyka te same błędy. Doszło do tego że nie mają wspólnego języka, córka się zamknęła w sobie nie radzi sobie psychicznie ,jest na leczeniu ,jest strasznie uparta i wojowniczka ,buntowniczka.Mam straszną sytuację, teraz jestem w separacj.Teraz jestem karana za ta decyzję.
Jesli chodzi o porownywanie i krytykowanie to moj dom rodzinny, a wlasciwie rodzicielka jest w tym mistrzem. Ja bylam zawsze winna wszyskiemu. Wszystkie konflikty zawsze byly moja wina. Ciagle mowienie co mam robic, jesli nie robie tak jak ona sobie tego zyczy, bylo to dla niej tragedia poniewaz wtedy uwazala ze ludzie beda ja postrzegac zle. Tylko o to chodzilo, jak bedzie postrzegana przez innych. Dzieci sa wyznacznikiem tego, jak beda postrzegac ja inni.
Czy znasz jakies książki o nadmiernym krytycyzmie? Jak to wszystko olać?
U mnie też ciągle była krytyka, ciągle, wszystko. Ja będąc dorosłą kobietą bałam się w nowej pracy pokroić ciasto bo bałam się że na pewno źle pokroje. Dziś moja mama ma pretensje ze nie trzymam się z nią blisko, kiedy próbuje jej powiedzieć dlaczego tak jest to słyszę ze jestem pamiętliwa.
Ja też mam taki lęk z krojeniem ciasta w pracy. To przykre. Masakra. Czuje się w kółko oceniania. Wiem że nie jestem ale tak czuje.
Dobrze sie slucha madrej kobiety☺️
Te róžowe okulary są mega! ;D
Już od pewnego czasu przypuszczałam, że na tym właśnie polega mój problem - od małego miałam być we wszystkim najlepsza. Dopiero teraz zauważam, że wszelkie moje obawy i negatywne zachowania w stosunku do innych ludzi wynikają z tego, że boję się uzyskać opinię, że jest inaczej niż świetnie, że czegoś nie zrobiłam idealnie. Pani Kasiu, jak można sobie pomóc? Psychoterapeuta, psycholog?
Może warto spróbować ...?
Dzień dobry, chciałem poruszyć dwie kwestie. Pierwsza to pytanie, które wiąże się z tym co Pani powiedziała na temat przykładowego odkurzania: czy sprawdzanie dziecka nie powinno być podparte wytłumaczeniem dlaczego się sprawdza? Oczywiście jest to błahe dla dorosłego, ale dziecko na różnych etapach potrzebuje jednoznacznych komunikatów. Czyli np.: "sprawdzam zakamarki, bo tam lubi gromadzić się kurz, który później jest dla nas uciążliwy". Chodzi mi o to, że dziecko musi znać sens działań, bo może utknąć w pułapce przeświadczenia o zadowalaniu rodzica. Być może po prostu zostało to pominięte w filmie, ale wydaje mi się to istotne. Druga kwestia to sugestia, bo temat wydaje mi się ciekawy, mianowicie niejednoznaczność postępowania rodziców. Z jednej strony nadmiernie opiekuńczy, nawet tam gdzie jest to niepotrzebne, a z drugiej strony bardzo krytyczny, nerwowy. To w zasadzie osobowości łączące obrazy z dwóch Pani odcinków dotyczących rodziców. Pozdrawiam, świetny kanał, oglądam od dawna.
Ja byłam krytykowana za wszystko co zrobiłam poniżej postawionej poprzeczki mojej matki. Wspominam dzieciństwo jako szereg przykrych czynności. Obecnie jak mam posprzątać to robię to z bólem lub wcale, nie gotuję, wiem, że niezależnie co zrobię w pracy lub w domu będzie niewystarczająco dobre nawet jeśli nikt mnie już teraz nie krytykuje. Trudno pozbyć się tego krytyka z głowy, bo tak naprawdę nie wiem jak co powinno wyglądać. Jak zamykam oczy to widzę rozczarowaną minę mojej matki, która każdą moją "porażkę" traktowała jako cios w jej stronę, czułam się wtedy pozostawiona sama sobie z tym "błędem"(niezależnie czy to był błąd). Jestem dorosła, ale te uczucia nadal we mnie siedzą, czuję że są w moim rdzeniu istnienia.
Ja mam dubeltową sytuację. Mama ciągle mnie poucza, poprawia, a ojciec narcyz xD
Omg.. bądź silna!!😘
Pani Kasiu ma pani rację ja od rodziców miałam tak a przez to że staram sobie radzić to i tak nie dogodzi im
Chyba jestem zbyt krytyczna dla swoich dzieci. Staram sie jak moge ale pewne mechanizmy sa silniejsze ode mnie zwlaszcza przed okresem;/ obiecuje poprawę!!