Oczywiście, że tak. Dlatego to wszystko kuleje. Gdyby egzaminem końcowym była "spontaniczna" sytuacja komunikacyjna, to uczylibyśmy się języka, a tak uczymy się zdać test, a nie porozumiewać 🙄 ręka do góry, kto znajdzie w tym sens 😔
@@ohmylove nie masz racji Edyta, nikt ci nie broni zaczac czytaw w danym jezyku czy nawet znalezc sie w miejscu gdzie jezyk jest uzywany (co nie bylo mozliwe jeszcze nie tak dawno) ...
Jestem studentką filologii polskiej. Poszłam na te studia z zamiłowania. Uwielbiam pracę z dziećmi i z młodzieżą. Odbyłam już praktyki - śródroczne i ciągłe, pomagałam też kilku osobom w przygotowaniach do matury. Słuchając wypowiedzi różnych osób odnoszę wrażenie, że ludzie ciągle próbują podciąć mi skrzydła. A po co taki kierunek, marnujesz czas, niczego się w życiu nie dorobisz etc. Dziękuję za ten film, bo może dzięki niemu ludzie spojrzą na nauczycieli łaskawszym okiem. Dokumentacja, którą trzeba wypełniać (nawet jako praktykant) nie ma końca! Po kilku godzinach prowadzenia zajęć miałam całą teczkę dokumentów, które były weryfikowane przez opiekuna praktyk z ramienia uczelni, opiekuna praktyk ze szkoły, dyrektora i panią obsługującą studentów w dziale praktyk. Mam świadomość tego, że są nauczyciele, którzy naprawdę powinni zmienić zawód, bo kompletnie nie nadają się do tej pracy... Nie chcę tutaj również w żaden sposób gloryfikować tego zawodu ani siebie samej. Ale marzę o tym, żeby zarówno uczniowie jak i rodzice zmienili swoje podejście do szkoły i do nauczycieli. Nie wiem, czy nauczam dobrze, ale robię wszystko, co w mojej mocy, żeby uczniowie zyskali jak najwięcej z każdej lekcji.
Super, że robisz coś, co lubisz i się w tym spełniasz. Czuć powołanie w tym, jak o tym piszesz. Jednak na pewno, chcąc zostać nauczycielem w szkole państwowej, musisz wziąć pod uwagę przewidywane zarobki i zastanowić się, czy dasz radę żyć na takim poziomie. Pasja pasją, ale za coś trzeba będzie kupić chleb niestety. Zawsze jednak możesz wymyślić, jak swoją pasję i zawód wykorzystać w czymś, co będzie bardziej dochodowe albo połączyć to z pracą w szkole. Nie deprecjonuję oczywiście Twojego wyboru, bo to Twoje życie, ale warto też podejść do tego, biorąc pod uwagę kwestię finansową.
To miałaś super praktyki. Ja studiowałem nauczanie wczesnoszkolne i przedszkolne. Na cały rok tylko nieliczne osoby (w tym ja) sumiennie odrobiły praktyki. Reszta załatwiała sobie pokątnie zaliczenia. I w sumie trochę nie dziwie się. Program praktyk jest bezsensowny. Pracując musiałem przez miesiąc jechać na dwa etaty. 8h w pracy i później jakieś 6h w szkole.
no a przeciez moze Pani zalozyc swoj ciekawy program na internecie i moze wtedy zaczelaby Pani uczyc np. o AKCENCIE polskim, bo teraz to cholera czlowieka bierze, gdy sie slucha tych debilkow walacych po polsku z akcentem na PIERWSZA sylabe, nawet kultowy "Dzien Swira" nie pomogl!! Moze Pani pomoze i moze oczysci Pani ten polski jezyk z tych zapozyczen, ktorymi nawet polonisci sie zachwycaja :):)
Nie wiem jak u Ciebie jest z przygotowaniem do nauczania w szkole, ale nam na studiach opowiadali wzniosłe historie jak to wspaniałe będzie wyglądać, a rzeczywistość jest niestety zupełnie inna. Bycie nauczycielem w państwowej szkole (przynajmniej z mojego doświadczenia) to koszmar dokumentacji, ciągłe podkręcanie śruby, a także gonitwa z czasem, żeby zrealizować podstawę programową, bo to jest ważniejsze niż przyswajanie wiedzy. Potrzeba ogromnego zapału do pracy i mnóstwa czasu prywatnego, żeby lekcje nie były nudne i nie poszły na marne. Ale satysfakcja i wdzięczność to coś nieporównywalnego. A zatem... jak w każdym zawodzie - plusy i minusy. Od człowieka zależy jak to będzie wyglądać. Myślę, że najważniejsze to się nie poddawać i robić swoje. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
W szkołach nie uczą bardzo ważnej rzeczy! Odwagi do mówienia! Bo jak coś powie źle to nie dostanę dobrej oceny. A przecież chodzi o to żeby się dogadać!
Jako anglista, bardzo cenię Twoje filmy i czasem podsuwam je uczniom jako rozwinięcie tematu, który omawiałam. Nawet polecałam Twoje książki :) Czuję, że szczere docenienie pracy innej osoby (czyli moje docenienie Twojej pracy), dobrze wpływa na uczniów, bo usuwa w kąt postawę pod tytułem "mam patent na całą wiedzę, jestem wyrocznią i nikt nie jest lepszy ode mnie", co, jak sama powiedziałaś, czasem się zdarza u nauczycieli ;) Pozdrawiam serdecznie
@@JanKowalski-ty2zu ta "jakaś baba z netu" ma całkiem sporą wiedzę, a na lekcjach często brakuje czasu, żeby omówić wszystkie tematy szczegółowo, więc nie ma nic złego w podsunięciu uczniom dodatkowego źródła wiedzy, z którego mogą korzystać na własną rękę. Dobry pedagog wie, że nie musi się popisywać przed uczniami i udawać alfy i omegi (nawet jeśli jego wiedza jest duża), tylko wybiera takie formy nauczania, które są SKUTECZNE. A filmiki tej "baby z netu" zdecydowanie są skuteczne, bo w filmikach są zazwyczaj bardzo szczegółowo omawiane bardzo małe partie słownictwa, dzięki czemu uczniom jest to łatwiej przyswoić. Dodatkowo, co bardzo istotne, forma filmików jest przystępna dla młodych ludzi dzięki wykorzystaniu filmów, seriali czy piosenek. To są przecież normalne metody nauczania, jest na ten temat całe mnóstwo prac naukowych. Zatem lepiej chyba użyć gotowego materiału, gdzie przykłady użycia danego słownictwa są już zebrane w jednym miejscu, a fragmenty materiałów video są ładnie przycięte, podpisane i gotowe do użycia, niż robić to jeszcze raz od nowa. Po co wykonywać pracę, która została już przez kogoś wykonana? Zwłaszcza że niby kiedy nauczyciel miałby takie rzeczy przygotowywać? Za darmo poza godzinami pracy? I to tylko po to, żeby było i żeby ktoś potem powiedział, że coś takiego już jest? Nie, dzięki.
Pani Arleno, przyznaję się że często na lekcji oglądamy Pani film. A co potem? Mam nadzieję, że lepiej niż gdybyśmy tego filmu nie widzieli. Świetnie uzupełniają moje lekcje, wiem, że część moich uczniów subskrybowało Pani kanał. A ja szczerze przyznam, że sam się wiele nauczyłem (jako nauczyciel), za co dziękuję. I pozdrawiam.
cos mi sie wydaje, ze z pana to taki nauczyciel jak ze mnie spiewaczka operowa!! A samemu sie nie chce czasu poswiecic aby zainteresowac uczniow klasa!!??? WSTYD!! serio to mowie ... slysze nawet o korepetytorach bioracych kase od ludzi za to, ze sobie filmik tej pani puszczaja na korkach!! PARANOJA!! ZLODZIEJSTWO!!! .. bardzo, bardzo serio to mowie
@@longoponte .. gdybm ja chodzila na te lekcje to bylabym wsciekla, ze musze siedziec na twardym krzesle gdy moglabym to robic na wlasnym lozku z piernikiem i mlekiem czekoladowym!! PARANOJA!! Za co pan bierze forse??!!!!A odpala pan cos tej pani z yt, czy uwaza pan, ze nie musi!! ????
@@basiabasia3387 Nie myślałaś może, żeby przelać swoją frustrację w coś kreatywnego, wyżyć te emocje w inny sposób? Traktowanie ludzi jak swój worek treningowy nie jest ok.
Super, że istnieje ktoś taki jak Pani, kto w tak przystępny sposób przekazuje Polakom ( i z tego co widziałem w komentarzach, nie tylko) wiedzę z zakresu języka angielskiego. Pamiętam, gdy sam się uczyłem tego języka i uciekalem się również to takich źródeł jak filmy czy muzyka. Wspaniale, że ktoś poza mną docenił taką formę nauki języka i postanowił szerzyć tę formę dalej! 😊 W połączeniu z Pani szeroką wiedzą w temacie, niewątpliwie poziom znajomości języka angielskiego zmienia się, co widać chociażby na podstawie matur. Przykre jest to, że w szkołach nauczyciele potrafią umiejętnie zniechęcić uczniów do przyswojenia wiedzy z języka angielskiego, niepotrzebnym "bełkotem". Chociaż nieskromnie przyznam, że językiem angielskim posługuje się dobrze to zawsze chętnie wracam na Pani kanał, aby te wiedzę jeszcze bardziej uzupełnić. Ze swojej strony bardzo serdecznie Pani pragnę podziękować, że Pani tutaj jest i trzymam kciuki, że Pani jeszcze tutaj długo bedzie!! ✌👏
Moj licealny nauczyciel angielskiego, native speaker z korpusu pokoju pozwalal nam gadac na lekcji pod warunkiem że bedzie to gadanie w języku angielskim, robilismy tez mnóstwo scenek o wysokim poziomie abstrakcji 😊 i układaliśmy piosenki
Słuchanie języka na "żywo" z seriali, vlogów, podcastów i innych źródeł to było najlepsze co mi się przydarzyło. Szczególnie z vlogów, które zaczęłam słuchać w gimnazjum. W innym przypadku nie miałabym możliwości posłuchać takiego prawdziwego języka. Jasne lekcje w szkole też były przydatne i niektóre formy starego nauczania są dobre, ale za dużo się na nich bazuje po prostu. Za mało jest słuchania, a płytowych nagrań ze szkoły i nawet obecnie na studiach nie wspominam jakoś dobrze, mam wrażenia że to odbiega nie tyle od formy języka co nawet stylu mówienia czy oddychania normalnych ludzi - te nagrania są jakieś takie dla mnie sztuczne po prostu. Kolejna rzecz to filmy z lektorem - lepiej tego unikać ;) Teraz widzę efekty częstego słuchania - o wiele łatwiej mi się myśli po angielsku, jakoś sama z siebie wiem co powiedzieć, jak wymawiać słowa, słyszę błędy w mojej wymowie, bo mózg po jakimś czasie wie gdzie "fałszuję" lub że coś mi tam nie gra, do końca nie wiem w którym kościele, ale czuję że coś jest nie tak - więc sprawdzam, szukam. Dlatego zamiast wypełniania ciągle ćwiczeń wolałabym mieć do przesłuchania jakiś krótki film, dokument na TH-cam jeden lub dwa, a potem krótko opowiedzieć na lekcji własnymi słowami o co chodziło, a niestety nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Poczuć język, a nie uczyć się go na zasadzie 2 + 2 = 4. Na szczęście jakoś sama zaczęłam się bardziej interesować, lubić ten język i uczyć się dla przyjemności, zgłębiać temat bez spięcia, że mi coś z głowy wypadnie czy nie dostanę punktu na teście. Bo nawet po polsku czasami zdarzy mi się pogubić ;P i to jest ok.
Och, te przygotowane materiały... sztuczne. Ale pewnie też patrzę na to z dystansu, bo wiem, co mnie interesuje. Efekt słuchania jest efektem naturalnym i ja też tak miałam :) Łatwiej przychodzi mówienie, bo masz już myśli angielskie i wiesz automatycznie, co i jak powiedzieć. Język żyje i jest naturalną formą komunikacji, mam wrażenie, że od tego powinno się wyjść a nie tylko łączyć go z testami i koniecznością zaliczenia egzaminu. Być może na 1 miejscu powinno się stawiać jego użyteczność i przydatność, zabawę i skoncentrowanie na najważniejszym, ale nie na zalewie samej gramatyki, tylko na tematach/sytuacjach, które są najpowszechniejsze.
Arlena na Ministra Edukacji 🙃🤣 Pamiętam super nauczyciela, który nie miał wykształcenia do nauki języka niemieckiego, ale spędził w Niemczech trochę czasu. Jak coś tłumaczył, to wtrącał historie ze swego pobytu. Łatwiej się zapamiętywało słówka i inne rzeczy 😀 Poza tym, mnie i koleżanki nie brał do odpowiedzi, bo wiedział, że umiemy, przez to inni mieli gorzej 😜
A ja uczylam sie angielskiego w bardzo dawnych czasach... w telewizji byly za komuny i ciutke po niej programy edukacyjne, w tym lekcje angielskiego prowadzone przez Brytyjczykow... to byla jakas seria z lat 80. W radiu byly codziennie krotkie lekcje BBC, ktore nagrywalam na kasete i odsluchiwalam, powtarzalam ta idealna brytyjska wymowe. Jedzilam PKS-em do Empiku w Czestochowie aby kupic piekne kobiece pisma z cudownymi obrazkami, She i Cosmopolitam. Mialam zeszyty spisanych tekstow piosenek ABBY i Beatlesow. Nagrywalam sie sama na kasecie aby sprawdzic swoj poziom wymowy. Prawda taka, ze jednak pomaga lubienie nauki jezyka, ja to zdecydowanie mialam. Druga prawda, to ze nauka jezyka sie nigdy nie konczy, poniewaz slownictwo jest bardzo bogate i jezyk ciagle sie zmienia. Pozdrawiam Pani Arleno, szacunek za dobra robote.
@@julusiak1 to taka gra słowna. W języku angielskim, aby zapytać kogoś "Jak się masz?" można powiedzieć "What's up?" W tym przypadku osoba X pyta "What's upstairs?" i ma na celu dowiedzieć się co jest u góry, po wejściu po schodach na np. drugie piętro, ale osoba Y rozumie pytanie jako "What's up stairs?" czyli dosłownie "Jak się macie schody?" Z tego wynika nieporozumienie i odpowiedź osoby Y, że niestety schody nie mówią. Mam nadzieję, że pomogłam :))
@@visia2065 Aaaaaa! Dziękuję. Znam te zwroty ale nie przyszło mi do głowy 'what's up' skoro jest napisane 'what's upstairs'. Chyba właśnie powinno być napisane what's up i wszystko byłoby jasne :)
Interesujący vlog, bardzo mądrze i rzeczowo. System nauczania w szkołach jest skostniały, niewydolny i chory. Nie uczy się dzieci i młodzieży komunikacji, samodzielnego myślenia, kreatywności, wręcz narzuca im się jak i co mają myśleć. Jeśli jakiś uczeń wychodzi poza schematy, bardzo często się Jego "temperuje". Większość nauczycieli tego nie lubi, bo sami musieliby wyjść poza ramy, ze swojej strefy komfortu systemowego i wysilić się na coś więcej. Ja bardzo często zauważam tego rodzaju ofiary systemu nauczania czytając komentarze. Ludzie nie dość że nie potrafią ich pisać, to również nie potrafią czytać ze zrozumieniem tekstu powyżej 2 zdań złożonych, co uważam za tragedię. Zero normalnej komunikacji. Konkludując: robisz świetną robotę, tak trzymaj bo w nauczycielach Twojego pokroju, jest nadzieja dla młodego pokolenia. Pozdrawiam. 👍
Jestem lektorem angielskiego. Dlaczego tego nie uczą w szkole? Bo słabo im płacą. Najwyższe zarobki nauczyciela w szkole to ok 6,5 brutto. W biedniejszej Portugalii to ok 10 tys.(średnio) Warto by wspomnieć o odpowiedzialności ucznia, jeśli czegoś nie wiesz, to naucz się tego na własną rękę. Niestety wiele ludzi po ukończeniu szkoły nadal trzyma się schematu, " nikt mnie nie nauczył, to nie da się nic zrobić", zamiast wziąć odpowiedzialność za własną naukę i uczyć się samemu.
Well, you can lead a horse to water, but you can't make it drink. Nawet najlepszy nauczyciel umiejętnie wcielający w życie CLT nic nie zdziała, jeśli uczeń nie współpracuje. 🤷♂️
Zawsze miałam 5 z angielskiego w szkole, studiuję częściowo po angielsku, mam certyfikat z angielskiego w biznesie na poziomie C1. Ale jak mam użyć języka potocznego, na luzie z kimś porozmawiać to brzmię jak A2/B1 czasem 😂 co z tego, że oglądam dużo filmów po angielsku i dużo czytam w tym języku, jak go nie używam w mowie. pamietajcie żeby kłaść duży nacisk na konwersacje w nauce :)
Świetny filmik. Trafne uwagi/spostrzeżenia. Ja, jak niemal każdy tutaj, mogę stwierdzić, że gdyby w podstawówce moja nauczycielka bardziej się angażowała/starała, to teraz bym nie miała bariery językowej. Jestem z pokolenia lat 90. Wobec tego jeśli ktoś dobrze czegoś nie wyjaśnił i nie przetrenował na lekcji, tylko zwyczajnie zadawał do domu, to poratować mógł jedynie papierowy słownik. Często to było za mało.. i wtedy klops. Po tylu latach nauki nie powinnam mieć żadnych barier komunikacyjnych ani większych wątpliwości gramatycznych, a jednak są. Gdyby nie późniejsze nauczycielki pewnie nie zdałabym nawet matury z angielskiego. Dobrze, że im później, tym większa dostępność do pomocnych materiałów ( komputer kupiłam w ostatniej klasie gimnazjum) i to mnie też poratowało. Cudownie jest też to, że powstał serwis YOU TUBE ze świetnymi kanałami językowymi (w tym Twoim) i platformy z filmami/serialami, które oglądając z napisami w danym języku lub w oryginale można się wiele nauczyć. Gdy tego nie było pozostawało tylko to, co padało z ust lektora.
6:50 my w liceum mieliśmy dodatkową (czwartą) godzinę angielskiego pod nazwą Konwersatorium, właśnie przeznaczoną w całości na rozmowy. Wszystkie klasy, niezależnie od rozszerzenia (też u mnie nie było czegoś takiego jak klasa z roszerzonym językiem, cały rocznik - 10 klas - był podzielony na 12 grup pod względem poziomu, i po prostu cały rocznik miał ten język w tym samym czasie, każdy w swojej grupie). Robiliśmy tam super rzeczy, np. dostawaliśmy na karteczkach role do odegrania w kryminalnej historyjce (kilka linijek i tym kim jesteś, jaki jest twój interes, kogo znasz, kogo nie) i chodząc po sali i rozmawiając z innymi musieliśmy 1. osiągnąć swój cel 2. rozwiązać zagadkę; albo dzieliliśmy się na agentów nieruchomości i kupujących, po czym kupujący chodzili po agentach i szukali domu do kupienia wg wytycznych na karteczce (trzeba było negocjować ceny itd.). Szkoła publiczna, ale jednak trochę specyficzna pod względem uczniów i uczennic, no i mojej grupie trafiła się naprawdę cudowna nauczucielka
Uczylam angielskiego w liceum w Gdansku przez 5 lat w czasach komuny. Moim priorytetem bylo nauczanie mowienia i oduczanie wstydu mowienia. Mialam duzo swobody w opracowaniu programu i moglam zastosowac wiedze zdobyta na anglistyce na Uniwersytecie Im A Mickiewicza w Poznaniu. Zawsze marzylam o nauczaniu i te lata milo wspominam. Moi uczniowie mieli silna motywacje, chociaz wtedy dostep do literatury, prasy, wiadomosci anglojezycznych byl minimalny. Mowilam im, ze kiedys przyda im sie to czego teraz sie ucza. Historia pokazala, ze tak sie stalo.
U mnie w gimnazjum była super nauczycielka, jak na razie mianuje ją moja ulubioną nauczycielką, uczyła podobnie jak Pani, nie chodzi mi tu o rodzaj wiedzy bo w końcu system to system tylko sposób. Rozmawiała z nami na lekcji po angielsku, uczyła w bardzo przyjemny sposób, czasami oglądaliśmy filmu po angielsku z napisami i to właśnie od niej się o tym kanale dowiedziałem :) Chyba nawet puszczała nam parę odcinków na lekcji ale już nie pamiętam co było po tym więc nie umiem odpowiedzieć na pytanie. Radziła nam cały czas by w domu oglądać filmy po angielsku, czytać po angielsku teksty które nas interesują i się zapoznawać z językiem w praktyce Niestety w technikum był obrót o 180 stopni i jak mieliśmy super nauczycielkę to teraz mamy tą przeciętną, na lekcji nie robimy nic tylko ćwiczenia z książki i to w takim tempie ze zadanie na 30 sekund robimy w 5 min. Praktycznie 0 konwersacji w języku angielskim a uczymy się takich tematów jakich uczyliśmy się w podstawówce. Przez całą lekcje potrafimy robić ćwiczenia czy po if powinno być will czy present simple, i nie żebyśmy tego używali w praktyce.
Pamiętam, jak w gimnazjum nic nie robiliśmy na lekcjach angielskiego, zwyczajnie rozmawialiśmy sobie po polsku o wszystkim, a pod koniec lekcji pani wpisywała w dzienniku jakiś temat od czapy np. strona bierna w jakimś tam czasie. Jak ktoś nie miał korków to nie potrafił NIC
Pani Arleno! Tak strasznie Pani dziękuję za wiedzę którą Pani przekazuję. Dzięki temu pokochałam angielski, chodź bałam się mówić, wiem jak skutecznie i przyjemnie uczyć się, a do tego teraz pracuję zagranicą i dodatkowo uczę się francuskiego! Po prostu kocham i pozdrawiam serdecznie!! :)
Tak przerażająco Pani dziękuję za wiedzę, którą Pani daję. Dzięki temu pokochałam angielski, przyjdź bałam się mówić (...), a do tego teraz pracuję za pomocą zagranicy.
Odnośnie opisu:) Dobrą zachętą była zmiana wszystkiego czym się posługiwalem na język angielski m.in. język telefonu, systemu operacyjnego, gier, filmów itp., a także prób tłumaczenia tekstów piosenek w języku polskim na angielski. Super film! Pozdrawiam🙂
W szkole średniej uczyła mnie nauczycielka, u której nie dało się nie zauważyć, jak bardzo jej się nie chce. Pewnego razu nawet jako grupa się jej spytaliśmy - dlaczego została nauczycielką? (Nie ze złośliwości oczywiście, a podejrzewam, że raczej z frustracji). Odpowiedziała, że nigdy nie chciała tą nauczycielką być i że nienawidzi swojej pracy i nas samych. Złożyliśmy podanie o zmianę nauczyciela i - o dziwo - podziałało. Zmiana niesamowita. Nauczyciel z niesamowitą pasją, przygotowywał materiały, filmiki, fragmenty książek, itp. zupełnie tak, jak Ty powiedziałaś, że w ogóle by Ci się to nie opłacało jako szkolnej nauczycielce. Za wszystkie lata nauki nie nauczyłam się tyle o języku angielskim, jak przez ten rok (jeśli chodzi o edukację szkolną). Niestety, z tego co wiem, porzucił naukę dla swojej drugiej wielkiej pasji - nurkowania głębinowego - może to dużo mówić o jego charakterze. Jedyne co mogę powiedzieć, to życzę wszystkim bycia nauczanym przez takie zafascynowane swoim zawodem osoby. No i żeby rząd w końcu docenił pracę, jaką nauczyciele rzeczywiście wykonują. Fantastyczny filmik, pozdrawiam :)
Bardzo ważne jest zaangażowanie w temat. Gdy zaczynało się u nas IT potrafiłem ze słownikiem czytać np. całą dokumentację do windowsa lub innych programów. To nie była nauka, to była moja potrzeba. No i właśnie warto grać w gry po angielsku, czytać książki ulubionych autorów, jeśli są obcojęzyczne. Polecam wszystkim Terrego Pratchetta. Słowa same zostają w głowie gdy się śmiejemy.
Mój ulubiony nauczyciel - wysyłał mnie na zastępstwa do niższych oddziałów (matematyka) 🤓 i zmusił mnie i nauczyłam się tabliczki mnożenia. Dziękuję 🥀 Jesteś bardzo dobra w tym co robisz 🌻👍 Pozdrawiam
pamiętam, że u mnie na lekcjach angielskiego nauczycielka była świetna. często podstawę zrobiła, żeby odbębnić i przekazać, a resztę lekcji dużo rozmawialiśmy na dany temat. znikome ilości polskiego, tylko angielski. świetne też było jak opowiadała na jakiś temat i później prosiła, żeby ktoś to po polsku streścił, o czym mówiła. jednego razu dała nam zadanie, konkretnie koleżance oraz mnie, żebyśmy wyszli na środek i nie pamiętam, jaki temat, ale koleżanka mówiła po angielsku a ja na żywo tłumaczyłem jak na jakiejś konferencji. genialna jest, chętnie bym do niej na lekcje wrócił
Bardzo się cieszę ,że mogę oglądać nowe odcinki Po cudzemu. Brakuje mi tłumaczenia po polsku tekstów pod filmami. Nie nadążam:( Starość:(. Kupiłam 4 książki. Narazie przerobiłam 1.Ucze się j.angielskiego od 20 lat i nadal jestem na początku. Swiatowy język, który cały czas się zmienia...Postanowienia Noworoczne jak zwykle 30 min i więcej j.angielski, amerykański codziennie do końca życia. No i super wspacie posiłkiem akcja Pajacyk. Zakładki do książek pachniały jak przyszły w paczce...Nigdy tego nie zapomnę. Arlena dobrze,że JESTEŚ :)
Uczylam sie angielskiego w szkole przez 9 lat - same piatki itd - po przyjezdzie do anglii nie umialam powiedziec NIC - bo w szkole nigdy nie rozmawialismy nigdy nie wracalismy do raz przerobionego tematu - tylko gramatyka ciagle i uczenie pod egzaminy!!! Teraz po 10 latach w UK mowie po angielsku biegle ( poziom C2 zdane egzaminy na AA+ dyplom etc, na codzien rozmawiam po angielsku jako wlasciciel firmy i oczywiscie w domu do mojego partnera anglika ) Nauczylam sie angielskiego glownie z youtuba - to byl moj pierwszy krok, pozniej probowalam cos czytac w internecie recenzje itd - pozniej przyszedl czas na gazety i ksiazki - najpierw latwe dla dzieci pozniej coraz ciezsze az do klasykow literatury gdzie ten jezyk byl naprawde skomplikowany. Jednak co jest najwazniejsze - rozmowa - nawet jak mi to nie do konca jeszcze wychodzilo - rozmawiac jak sie da - przyjmowac krytyke - zapamietywac co sie mowilo zle i wyciagnac z tego wnioski. Znam osoby ktore mieszkaja w uk dluzej niz ja i nie umieja powiedziec nic bo siedza w zamknietym kregu polskich znajomych w pracy gdzie mowi sie po polsku itd Moim zdaniem rozmowa to jedyna forma nauki ktora sie sprawdza. Powiem wam wiecej - w pierwszych klasach podstawowki - mialam jezyk wloski gdzie nie bylo gramatyki uczonej ani nic takiego - sama praktycznie rozmowa same slowka powtarzalismy i latwe zwroty - to co sie nauczylam te kilka dekad temu - do dzisiaj pamietam bo bylo to wlasciwie mi do glowy wbite i zaluje ze nie bylo to kontynuowane przez cala moja edukacje bo znalabym ten jezyk bardzo dobrze
13:00 I czytanie książek oraz komiksów. Po angielsku. To akurat pomaga wyłącznie w czytaniu/pisaniu. Ale też jest dobrym sposobem poznania języka (nie zawsze poprawnego, ale prawda jest taka, że za granicą bezbłędnie języka używać będą tylko obcokrajowcy. Natywnym nie jest to potrzebne.
Osobiście miałem bardzo dobrą nauczycielkę angielskiego w liceum. Duży nacisk na słownictwo i konwersację, pojawiały się takie elementy, jak na Twoich filmach, czyli np. typowe błędy w wymowie. Co więcej, mimo że owa anglistka miała szeroką wiedzę i mówiła bardzo poprawnie, nie miała problemu z tym, gdy np. twierdziłem inaczej, wówczas sama wyciągała smartfona i szukała w Internecie, by się upewnić, że ma rację lub przyznać mi ją w przeciwnym wypadku. ALE... W mojej klasie osoby chodzący na angielsku o kilka poziomów zaawansowania wyżej paradoksalnie mieli totalnie beznadziejną nauczycielkę, z wykształcenia rusycystkę, chyba po dodatkowym kursie z angielskiego. Tamta pani była zbiorem różnorakich paradoksów - kazała np. podkreślać akcenty w testach na słownictwo (coś, czego ja nie potrafiłbym chyba zrobić w pełni poprawnie nawet po polsku) a jednocześnie robiła totalnie podstawowe błędy w wymowie. Do legendy przechodziły takie rzeczy, jak np. "mountain" czytane przez nią tak, "jak się pisze", czyli "mołntajn". Więc nie tylko sposób nauczania był zły, nastawiony na zakuwanie słownictwa i często mało istotnych szczegółów, ale też uczenie rzeczy zupełnie niepoprawnych. Na studiach to już w ogóle była porażka momentami. Po pierwsze, wtedy dopiero dotarło do mnie jak beznadziejny jest poziom nauczania angielskiego w polskich liceach. Wszyscy znajomi z grupy mieli matury na poziomie zaawansowanym na >90% a nie potrafili sklecić jednego poprawnego zdania. W dodatku zdarzyło mi się mieć zastępstwo ze starszą panią, która przyczepiała się o naprawdę drobne niuanse w wymowie, jednocześnie, o ironio, sama mówiąc z zupełnie polskim akcentem i zestawem głosek. Poziom po stronie niektórych prowadzących i większości studentów pozostawiał wiele do życzenia. Każdy potrafił rozwiązać zadanie, w którym trzeba było wybrać czas Past Perfect Progressive i wpisać odpowiadające mu formy w ramki, jednocześnie nikt nie dawał sobie rady w normalnej konwersacji i faktycznym wykorzystywaniu w niej tej gramatycznej wiedzy. W dodatku szkoła może i uczy słownictwa, ale nie uczy naturalnego wykorzystywania go w zdaniach. Nie uczy "myśleć" po angielsku, a raczej tłumaczeń słowo po słowie, przez co rozmowy z niektórymi absolwentami szkół średnich brzmią bardzo nienaturalnie, słychać po prostu, że ktoś mówi po polsku ale po angielsku.
Lekcje angielskiego z liceum bardzo miło wspominam chociaż trudno nauczyć się dużo czy konwersować w 20 osób. Myślę że na niekorzyść szkół przemawiają też beznadziejne zarobki i coraz niższy prestiż tej pracy, presja rodziców, dyrekcji etc. Moim zdaniem to niestety tworzy negatywną selekcję. Zgadzam się w pełni że czym więcej swobody tym lepiej, moje liceum działało dość mocno poza głównym nurtem i efekty były wyśmienite: świetne wyniki maturalne szły w parze z dobrze spędzonym naprawdę inspirującym czasem
Wszystko, czego mi było trzeba - herbatka, kocyk i dwudziestominutowy odcinek Po Cudzemu na ciekawy temat 🤤🥴 (przynajmniej dla mnie - jako ucznia liceum)
U mnie akurat pani na j.polskim puszczała filmy pani Mikuły i jak to kiedyś powiedziała że "szkoły imieniem tej pani będą nazywać". Bardzo zachęcała do oglądania.
Wczoraj dostałam twoje książki jako prezent urodzinowy. Jestem początkującą nauczycielką w przedszkolu i chce za jakiś czas uczyć maluchy też angielskiego. Praktycznie używam angielskiego na codzień, ale nie mam pojęcie o gramatyce, bo jak mówię to po prostu o tym nie myślę, a uczyłam się przebywając w środowisku anglojęzycznym w pracy. Strasznie się ucieszyłam jak się okazało, że jest jakaś książka, która leci przez wszystko, a nie dzieli to na poziomy.
Jak do nauki zachęcała moja ulubiona nauczycielka? Zachęcała i zmuszała nas do mówienia. W średniej szkole konwersacje na lekcjach to był standard a nie tylko temat lekcji. Jak mówiło się zbyt krótko, to mówiła "opowiedz o tym coś jeszcze" a jak brakowało pomysłu to "No dobrze, a jakbyś powiedział..." + tu bardzo długie i skomplikowane zdanie po polsku w którym "przypadkiem" pojawia się z 5 słów z ostatniej lekcji. Zawsze podkreślała, że w tych durnych scenkach maturalnych chodzi o to, żebyśmy nabrali swobody w posługiwaniu się językiem. Do tego była bardzo wymagająca, a efekty jej pracy i naszej pracy widzieliśmy na sobie gołym okiem.
To prawda. Matura ustna jest tragiczna, ale w sumie to uczy nas gadać, żeby gadać i myśleć. Ja przed maturą nauczyłam się krótko i zwięźle podjąć temat. Teraz się irytuję kiedy słyszę: ale co ja niby mam powiedzieć? To, co myślisz. Powiedz coś, rozwiń, podsumuj. Teraz tak nawet po polsku mówię
W idealnym świecie nauczyciel wie prawie wszystko a jak czegoś nie wie to powie "nie wiem, ale się dowiem" i ja to szanuję. Przecież nie można wiedzieć wszystkiego.
Czym starsza klasa tym nauczyciel wie mniej ogólnie a więcej szczególnie. Porównajmy nauczanie początkowe gdzie nauczyciel w klasach 1-3 musi umieć też rysować, śpiewać, trenować na WF-ie dzieci a z czasem przez starszą podstawówkę, szkołę średnią (nauczyciel uczy co najwyżej 2-3 przedmiotów pokrewnych) i wyższą gdzie wykładowca jest specjalistą w swojej czasami wąskiej dziedzinie i nie orientuje się, aż tak ogólnie. Przykład: z moich studiów, profesor (prezydencki) informatyk, inżynier miał doskonałą wiedzę z informatyki teoretycznej, automatyki i robotyki ale jak sam przyznał komputera by sam nie złożył czy miał by trudności w zainstalowaniu nowego systemu na "świeżym komputerze". Nikt by mu tego za złe nie miał. Także, tak to wygląda. No i zgoda, że wszystkiego wiedzieć nie można i nie da się.
Jak Ty jesteś w stanie sobie zawsze przypominać różne fragmenty z filmów/seriali po kilka na odcinek tak, by zawsze się w jakiś sposób wpasowywały w materiał? :O
ja właśnie rezygnuję z pracy w szkole i idę do jakiejś normalnej roboty. w tym roku próbowali mnie oszukać na pieniądze i nie płacić za wykonane lekcje. zresztą to nie jedyna rzecz, która mi się tu przydarzyła, w tej szkole PUBLICZNEJ. po tym jak poszedłem zapytać czy to błąd, zaczęli mnie wręcz prześladować za to, że chciałem tę sprawę naprostować. skończyło się dopiero kiedy postraszyłem, że zgłoszę do odpowiednich służb. pracy w szkole nikomu nie polecam: jako młody człowiek dostałem tam minimalną krajową, podręczniki kazali kupić samemu, długopisy samemu, papier samemu, sprzęt do pracy zdalnej samemu i jeszcze wieczny mobing ze strony dyrekcji, który bierze udział w obmawianiu jednych pracowników z drugimi
przez to sie dzieje jak opisales,niedlugo nikt nie bedzie mial nas kto uczyc jezykow w szkole ja w szkole zawodowej przez rok nie mialem angielskiego,serio bo nikt nie chcial uczc i nie mogli znaledz nauczyciela
Tak mi się przypomniało, a propos słów piosenki, które często się powtarzają, a my nie wiemy o co chodzi: "Modern Talking" i ich nieśmiertelny przebój "Jo ma ha, jo ma so" :-)
Prawda jest jaka jest, uzyskałem tytuł laureata konkursu przedmiotowego w klasie 8, jestem w LO w klasie IB nie mam problemów z płynną rozmową na wszelkie tematy, gramatycznie ale prawda jest taka ze lata podstawówki do tego wszystkiego przyczyniły sie w 30% a 70% wypracowałem sam na dodatkowej szkółce kilka razy w tygodniu po 1,5 h w 7, 6 klasie, rozmowy z native speakers
jestem niesamowicie wdzięczna rodzicom, że w wieku 7 lat zapisali mnie na zajęcia angielskiego bo dzięki temu jestem w stanie swobodnie rozmawiać, czytać czy oglądać seriale po angielsku. po samej edukacji języka w szkole może umiałabym się co najwyżej przedstawić i opowiedzieć o pogodzie:)
popkultura to bardzo ważny element w nauce języka. Ja sama w ten sposób nauczyłam się języka hiszpańskiego na poziomie wystarczającym do komunikowania się w sposób zrozumiały. Można powiedzieć, że intensywnie "uczyłam się go" oglądając filmy, wywiady, słuchając muzyki w okresie max. 3ech lat. Czasem odnoszę wrażenie, że nie operuję nim i się go nie uczę teraz na codzień kiedy trafię na jakiś filmik na yt rozumiem z niego więcej niż z języka angielskiego, którego uczyłam się w szkole od 4 klasy podstawówki i nadal z niego korzystam chociażby w pracy.
Mieszkam w UK prawie 7lat. Mimo to dalej wolę oglądać coś z napisami. Ktoś mi zarzuci - no ale po tylu latach?! - nie każdy ma głowę do jezyków. Mimo że na mieście w pracy się dogaduję to filmy jednak to jednak inna bajka, no a bajki to też nie bajka ale jest git ;) kilka dni temu w tv leciał "Terminal" - ten tak naprawdę pokazuje jak wygląda obcy język na początku bytowania gdzieś, kiedyś mnie ta scena śmieszyła a teraz wiem co bohater czuje... świat się zmienia człowiek też ;) Mimo że miałam super nauczycielki od ang to moja głowa była raczej na 3 😆.
W liceum musiałam uczyć się drugiego języka obcego. Wybrałam francuski. Nauczycielka tak słabo go ogarniała, że na lekcji musiała pytać się uczennicy, jaka końcówka powinna być w danej odmianie 😐 A jednocześnie mi wyszukiwała milion błędów w wymowie podczas czytania kilku zdaniowej opowiastki.
Ja z moim dwuletnim synem oglądam na Paw Patrol i Abbey Hatcher w oryginale itp. Można podłapać bardzo dużo potocznych podstawowych słówek, zwrotów i ich kontekstów. W szkole nigdy ich by sie nie nauczyło. Niezależnie od tego materiał ze szkoły nadal jest potrzebny i przydatny w dużej liczbie praktycznych sytuacji.
Może na jedną rzecz zwróciłbym uwagę. Nauczyciele w szkole uczą głównie pod konkretny egzamin (np. maturę). Ma to sens m.in. dlatego, że wyniki ich uczniów zapewne liczą się podczas oceniania pracy nauczyciela. Biorąc pod uwagę, że umiejętność mówienia ma znaczenie tylko podczas ustnej matury, aż tak mnie nie dziwi brak jakichkolwiek zajęć w tym temacie przez, jak dobrze liczę, 15 lat nauki angielskiego (przedszkole+szkoła+studia). Tym bardziej, że w moim liceum panowało (błędne, jak się niektórzy później przekonali) przekonanie, że 'ustnego z anglika' nie da się nie zdać. Na szczęście jest Arlena, która zainspirowała mnie do mówienia w obcym języku. Dziękuję Ci, że jesteś! ;)
W liceum nauka angielskiego w mojej szkole polegała na wykuwaniu słówek i reguł gramatycznych z których były ciągłe kartkówki. I to nie kartkówki które sprawdzały tą wiedzę w praktyce tylko coś w stylu: napisz, kiedy korzysta się z czasu past perfect. W dodatku nauczyciel był jednym z tych co nigdy nie powinni zostać nauczycielami angielskiego - mam wrażenie że znał angielski gorzej niż niektórzy zaawansowani uczniowie (o sobie nie mówię bo ja zaczynałam angielski późno ze względu na to że jestem jeszcze z pokolenia niemieckiego). Całą moją z tego czasu zdobyłam oglądając filmy/seriale z napisami, czytając komiksy a potem książki po angielsku. Na pierwszym roku studiów angielski miałam z młodą dziewczyną ze Stanów (była tylko rok czy dwa starsza od nas) w ramach jakiegoś projektu i to były najlepsze zajęcia jakie mogę sobie wyobrazić. Nie trzymaliśmy się programu, a czas spędzaliśmy na rozmawianiu na różne tematy (oczywiście po angielsku), czytaniu artykułów i dyskutowaniu o nich i te zajęcia dały mi dużo więcej niż trzy lata angielskiego w liceum. Uważam że szkoły powinny kłaść znacznie większy nacisk na uczenie komunikacji. Znam wiele osób z zasobem słownictwa większym niż ten w słowniku ale nie potrafiących wydukać dwóch zdań. Jednak prawda też jest taka, że trzeba z języka często korzystać aby te umiejętności pozostały.
Wspaniały filmik 😍👍 W przyszłym roku roku chcę studiować filologię angielskiego i nie chcę być nauczycielką,albo korepetytorem (online albo na żywo),albo zrobić swój kurs tak jak ja widzę nauczyciela angielskiego , książki )
Oglądam Panią Pani, wiem jak mówić poprawnie, jednakże boję się mówić. Tekst pisemny rozumiem, mowę także zrozumiem, jednak, gdy przychodzi czas na mówienie, albo czytanie w języku angielskim wymiękam, jestem totalną porażka, jeżeli chodzi o mówienie i czytanie po angielsku. Nigdy nie miałem szczęścia do anglistów. Natomiast z 3 tygodnie temu, przyszła do Nas na lekcje nowa Pani od angielskiego powiedziała, że dzisiejsza lekcję poświęcamy tylko mówieniu, niestety po angielsku.... To było dla mnie przerażające, że muszę 45 minut mówić po angielsku, nietypowa sytuacja, miałem straszną blokadę do mówienia, na szczęście Pani anglistka jest wyrozumiała i nie wstawiła mi jedynki, dopiero po 15 minutach potrafiłem jakieś pojedyncze zdania tworzyć typu: I'm Jacob, I live on Poland przez oł nie przez o Pani Arleno 😆 on city..... Mamy niestety jeden raz w tygodniu z tą anglistka, ale lepsze to niż nic i teraz więcej mówię po angielsku nie mam takiej blokady, co tydzień chociaż 10 min rozmowy jest. To dzięki Pani, Pani Arleno mówię w tym języku, bo strasznie kaleczyłem ten język, a teraz gdy wiem jak się poszczególne słowa wymawia po prostu jest łatwiej. Dziękuję!🥰
Piękne rozjaśnia naboliałego tematu Arleno. Szkoda tylko, że Większość Wspaniałych Nauczycieli, niestety przez takie zasady i przepisy zostają oddane same sobie... Tak, powstały zajęcia indywidualne, prywatne szkoły języków obcych po całym świecie 🙂
Pracuję w tzw. 'systemie' od 14 lat i często czułem się jak pies na łańcuchu, w dodatku za krótkim. Reformy systemu (6 latki do szkół i obniżenie poziomu),potem podręczniki wieloletnie z ograniczonej oferty monopolistycznych wydawnictw a ostatnio ściśnięcie 3 lat gimnazjum do dwóch lat SP podcinały mi skrzydła. Na szczęście na ratunek często przychodziła mi Arlena Witt, How It Should Have Ended, czy English with Lucy, gdy traciłem zapał do pracy. ;) Nawet miałem jedno podejście porzucenia 'systemu' i przygotowałem własny program angielskiego do pewnego domu kultury, ale okazałem się za drogi na fakultatywne zajęcia. Ale się nie poddaję: inspiracje z sieci, samorozwój przez szkolenia i przede wszystkim otwartość umysłu pozwalają mi nie zgasić pasji a pop kultura (piosenki z tekstami, klipy, koło filmowe) często wyciągały moje lekcje z niebytu a uczniów z czeluści nudy i powtarzalności. :) Arlena - dzięki za Twoją pasję, humor, kreatywność, dystans i wierność sobie ;)
Nauka angielskiego w liceum (jestem rocznik Arleny) to było uczenie się czytanek na pamięć (niektóre do tej pory pamiętam) + w ostatniej klasie wykonywanie miliona zadań z gramatyki. Gdy poszłam na studia, to byłam w szoku, że zajęcia są prowadzone po angielsku! Miałam wielki problem ze zrozumieniem co do mnie mówią...
Jak obcokrajowiec mogę powiedzieć, że system nauczenia języka obcego w Polsce w skole podstawowej jest taka sama zastarzała i totalne nieskuteczna dla dzieci jak w Rosji. I to cud, że większość młodych krakowian mówią nie źle po angielsku.
U nas zwłaszcza w klasie maturalnej, mieliśmy puszczane filmy z tego kanału, a także z RockYourEnglish, było tam dużo treści ukierunkowanych bezpośrednio pod mature i klucz maturalny. Z Twoim udziałem pamiętam film o słowie f&ck oraz c&nt, po którym większości osób szczęki opadły że ktoś tak bezpośrednio i 'bezwstydnie' wypowiada te wyrazy, w dodatku na naszych fakultetach :D no i kilka razy dostaliśmy kserówki z Grama to nie drama, jeśli przerabialismy pojedyncze zagadnienie np conditionals itd
Pamiętam jak poszłam na maturę ustną i moja nauczycielka, która siedziała w komisji nieźle się zdziwiła, bo byłam dość rozgadana, a na lekcjach u niej mówiliśmy niestety mało. No i się okazało, że egzamin ustny najlepiej zdali chłopacy, którzy grali w gry online i ja, siedząca w serialach ile tylko się dało (czasami zdarzało mi się też powtarzać całe kwestie na głos). Teraz sama uczę, w szkole językowej, i spotykam uczniów i młodych i dorosłych, którzy często gramatykę mają w małym palcu, ale boją się odezwać. Znają formułki, słownictwo, ale gdy mają powiedzieć coś od siebie, nie tylko powtórzyć dialog z podręcznika jest problem. Nie mówiąc już o materiałach autentycznych - mało kieruje się ludzi w ich kierunku, a potem spotykają się z językiem, który nie jest pięknie wyartykułowaną przez aktora kwestią w serialu tylko szybko wypowiedzianą informacją przez kogoś z ciężkim akcentem i otwierają oczy przerażenia. I nie chodzi w tych "brakach" oczywiście o to by palcem wskazywać nauczycieli. Cały system jest do rozwalenia i nakreślenia od nowa. Od tego wiecznego dążenia do wysokich wyników na egzaminach, przez papierologię, na podejściu rodziców i uczniów kończąc. Szkoda tych, którzy w szkole są z powołania, z pasją i robią co mogą, z tym co im dano, by uczniowie wyszli ze szkoły nie tylko z wiedzą teoretyczną, ale też żeby umieli ją wykorzystać i wiedzieli też coś o świecie, w którym będą to robić.
Ja od kilku miesięcy jestem nauczycielem i dokładnie uzupełnienie tematu lekcji w dzienniku to jest jakiś kosmos, szczególnie, że prowadzę zajęcia praktyczne :D
Kanał zawsze nazywał się Arlena Witt a po cudzemu to jest ( można powiedzieć) program Arleny gdzie mówi o angielskim, sam kanał Arleny nie jest tylko o angielskim :)
@@Biernacki-ng9hz kanał się nie nazywał kiedyś po cudzemu? W sensie wiem że to seria ale byłam pewna że kanał też. Albo może kwestia tego że ja zawsze tak wpisywałam
@@mmartyna1557 kanał zawsze nazywał się tak jak teraz, Arlena mówiła, że kanał nie będzie się nazywał „Po cudzemu” bo chce także udostępniać inne ważne treści, niezwiązane z językiem angielskim . A „Po cudzemu” to seria filmów o języku angielskim😉
Arleno, mogłabyś, przy jakieś okazji, popełnić film jak to było z Tobą i Twoim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych? Chętnie posłuchałbym i zapoznałbym z Twoją opinią 🤭 Pozdrawiam.
Ja wspomnę jeszcze o gazetach - co prawda w podręcznikach są jakieś przedruki z gazet, ale to co zobaczyłam w prawdziwej gazecie, dawanej za darmo w Londynie, to po prostu szok - musiałam sporo Googlować, by zrozumieć. To otwiera oczy jak niewłaściwie jest prowadzone nauczanie, że po rozszerzonej maturze i kursie ang. człowiek nie może spokojnie gazety codziennej przeczytać 🤦 Dialogi w filmach rozumiem, ale przecież nie po to języka się uczyłam.
Poszedłem do prywatnego liceum gdzie trafiłem na świetnych nauczycieli którzy za wszelką cenę próbowali zrobić ciekawą lekcję pomimo goniącej podstawy programowej. Najbardziej to było widać na lekcjach historii gdzie mogliśmy zobaczyć różnicę pomiędzy lekcją obowiązkową w planie a lekcją dodatkową. Ten sam temat, zupełnie inna lekcja
1:47 - uwielbiam serial "Szkoła Rocka", który leciał na Nickelodeon jeszcze do niedawna (chyba już nie leci). Film był tak dawno, że nawet nie pamiętam, czy oglądałem, czy nie. 11:05 - przypomniały mi się lekcje języka polskiego w liceum i wiersze Tuwima z wulgaryzami... PS. Szacunek za fragment z "The Big Bang Theory"!
Wiem i rozumiem, że mówienie jest super. Twierdzenie, że uczymy się języka aby się w nim rozmawiać, dotyczy wyłącznie, a i to nie do końca, jak pokażę dalej, języków żywych. Ludzie uczą się nie tylko angielskiego, hiszpańskiego czy malgaskiego, ale także łaciny, greki (tj. języka starogreckiego), koptyjskiego itd., w których raczej nie będą rozmawiać, no chyba, że z kolegami z branży, a i to raczej dla sportu niż z rzeczywistej potrzeby. Dotyczy to też w ogromnym stopniu języka angielskiego, który jest współczesnym (lub współczesną - diabli wiedzą jaki to rodzaj - w słowniku nie znalazłem) lingua franca. Jak pracujesz, to języka używasz głównie do zrozumienia tekstów - listów, treści umów, ofert, artykułów branżowych itd.
Hej Nadiaa. Dobry kanał wybrałaś, ponieważ Arlena mówi bardzo ładnie i poprawnie gramatycznie po polsku. 👌 Przy okazji warto, żebyś wiedziała, że w Polsce słowo "kochana" raczej stosujemy do osób, które są dla nas bardzo bliskie - są naszymi bliskimi przyjaciółmi lub rodziną. Powodzenia w nauce języka polskiego 💪😊
Miast grzecznie się skoncentrować na odcinku, słuchać, weryfikować czy też zderzać z rzeczywistością to co słyszę to ja nie... tylko wpatrywałem się w tą kostkę Rubika i nie mogłem, a w głowie mi się kołatało "Arlena błagam daj mi to ułożę ją zaraz 1 min i gotowe" :)
Dokładnie dużo nauczycieli według mnie nie zachęca uczniów do nauki języka i często mam takie wrażenie że uczą od niechcenia I też jest tak że mało się rozmawia w szkole po angielsku, dlatego dużo osób ma później problemy z mówieniem
Uwielbiam Pani filmy! Sam studiuję Filologię angielską i nawet wykładowcom zdarza się nie chcieć, albo popełnią jakiś błąd (lepiej ich nie poprawiać wtedy😆), pozdro😅
Nauczyciele nauczycielami, ale wykładowcy... W drugim semestrze psychologia społeczna była prowadzona w tak tragiczny sposób, że nie szło tego psychicznie wytrzymać, tymczasem teraz w tym semestrze dostaliśmy tak genialną babkę, że ćwiczenia trwają zdecydowanie zbyt krótko! Człowiek by mógł jej słuchać i słuchać... I jeszcze wchodzenie w interakcję z nami studentami mega na plus, a nie gadanie do ściany. PS. W gimnazjum miałam świetną nauczycielkę angielskiego :)
Oh, wiem coś o tym. U nas Pani Doktor prowadziła wykłady cały semestr przekonana, że ma je z licencjatem a nie magisterką :/ Wykładowcy praktycznego języka albo nie wiedzieli co robią albo w innym przypadku bardzo lubili słuchać swojego głosu. Nie wspominając o kryteriach przyjmowania na studiach - ja rozumiem, że uczelnia dostaję kasę za każdego przyjętego studenta, ale jeśli na Filologię Angielską idzie ktoś niemal jak na kurs językowy to chyba coś tu nie gra.
Szkoła a rzeczywistość: w szkole: "hello how are you" po wylądowaniu w Yorkshire UK [ Ejop luv ] - polecam obejrzenie "Yorkshire Airlines" na YT każdemu kto się tam wybiera hehehe And now I'm a Yorkshireman and only posting this because it's free.
Dzień dobry, Pani Arleno, czy mogłaby Pani zrobić odcinek o zaimku bezosobowym w języku .angielskim, czyli o tym jak powiedzieć np.: Tutaj nie można siedzieć, Tu(taj) się siedzi, to się je, można tak robić, jak to się pisze, jeśli ma się rower, to się nim jeździ, jak się już napisze, to da się zrobić, powinno się tak pisać, itp. czyli jak wyrazić poprawnie to nasze polskie "SIĘ" po angielsku. Oprócz tego mam takie oto pytanie: Czy angielskie THE, THAT itp można też wypowiedzieć przez twarde / wyraźne polskie D? Pytam ponieważ w teledysku grupy Backstreet Boys pt" I want it that way", zwłaszcza na początku, można usłyszeć , żeThat jest wymawiane przez twarde / wyraźne D. Co Pani na to, czy to jest porwana lub dopuszczalna wymowa ? Serdecznie pozdrawiam. Paweł.
Z mojego doświadczenia, w języku potocznym najczęściej chyba mówi się po prostu "you". "You can't sit here" etc. Najbardziej elegancko byłoby chyba użyć strony biernej, o ile tylko to możliwe (zwykle trzeba jakoś przeformułować zdanie, np. "Sitting is not allowed here")... A bardziej... nie wiem... literacko? oficjalnie? w życiu się z tym praktycznie nie spotykałem, ale na kursie angielskiego owszem - można użyć zaimka "one". Ale... wydaje mi się, że nie w każdym przypadku, i w języku oficjalnym chyba jednak dużo częściej takie rzeczy wyraża się używając po prostu strony biernej... Film na ten temat na pewno bardzo by się przydał. W sumie - jest o tym nawet artykuł na Wikipedii: en.wikipedia.org/wiki/Generic_you A tutaj: en.wikipedia.org/wiki/One_(pronoun) można przeczytać: "The pronoun 'one' has formal connotations (particularly in American English), and is often avoided in favour of more colloquial alternatives such as generic 'you'."
W liceum nauczyciel chciał mnie zagiąć i kazał mi z marszu mówić o "brzydkich" słowach po angielsku. Znałam ich więcej niż on. Teraz sama uczę angielskiego.
Pamiętam jak na lekcji angielskiego o leku przeciwbólowym powiedziałem ‚painkiller’. Pani lektorka była dosłownie zbulwersowana. ‚To jest potoczne wyrażenie i tak nie można mówić!’. To była pani, która właśnie wróciła z USA.
Myślę, że większość tego, co znam z angielskiego nauczyłam się sama Tak jest zarówno z gramatyką, jak i ze słowami Akurat mam nauczycielkę, która kiepsko tłumaczy - zapytałam się czy w danym zdaniu może być Past Perfect Countinous i dlaczego, a ona stwierdziła, że klasa jeszcze tego nie miała i PPC jej nie pasuje Tak, klasa nie miała, ale ja lecę z gramatyką z "Grama to nie drama", a nauczycielka powinna znać ten czas, więc mogła zwyczajnie odpowiedzieć na pytanie
Teraz mam naprawdę super anglistkę, każe nam rozmawiać po angielsku na co 2 lekcji, stara się tematy na czasie z nami omawiać i kolokwialnie napiszę ,,olewa podstawę programową i wybiera z niej najpotrzebniejsze rzeczy". Jednak w podstawówce, ojojojoj Jako przykład dam ,,nauczyciela" niemieckiego, który ,,uczył'' w 3 szkołach na raz. Wyglądało tak, że pisał temat na tablicy i siadał do biurka. W ciągu jednej lekcji wszystkie rybki z akwarium Pani od geografii wylądowały za oknem, plecak mojego kolegi w krzakach za oknem, sufit oblepiony kulkami papieru, a cała reszta klasy siedziała na telefonach...
Słowo "curriculum" bardziej kojarzy mi się z CV (Curriculum Vitae). Podczas studiów trafiłam na specjalizację nauczycielską (niestety, ale na szczęście nie pracuję w szkole, więc temat tu tylko "liznęłam"). Podczas studiów robiliśmy tzw. plany zajęciowe (nie pamiętam w tej chwili, jak to się nazywało), których nikt wtedy za bardzo już w szkole nie używał. Swój angielski poprawiłam, pracując w Anglii przez rok. Może nie było to długo, ale po tym czasie ja czuję się pewniej gdy mam mówić, coś po angielsku.
Czy po angielsku na CV nie mówi się częściej resume, z taką wymową z francuska, z wymawianym i zaakcentowanym e na końcu? W sumie - tak, jak za tym googluję, wychodzi, że po angielsku między CV a resume jest rozróżnienie (w resume najbardziej się podkreśla i na pierwszym miejscu umieszcza historię zatrudnienia, umiejętności i kompetencje, natomiast w CV większą uwagę zwraca się na wykształcenie). U nas jedno i drugie - bo przecież obie formy w Polsce się pojawiają, zależnie głównie chyba od tego, o jakiego rodzaju stanowisko pracy się ubiegamy, byłoby nazwane CV. Np. ja pracuję w branży IT, i tutaj przyjmujących do pracy zwykle najbardziej interesuje doświadczenie zawodowe, umiejętności i kompetencje - np. umiem obsługiwać takiego rodzaju system informatyczny, znam taki język programowania itp. Wykształcenie ma mniejsze znaczenie. Ale są zawody, w których to na wykształcenie największą uwagę się zwraca, bo wynika to np. z wymogów formalnych - przykładem mogą być lekarze, ale też wspomnieni w filmie nauczyciele.
@@kpc211 sądzę, że tak - że częściej pojawia się słowo "resume", ale mogę się mylić. Nie znałam tego rozróżnienia. Pisałam jedynie o swoim skojarzeniu. Dziękuję za informację.
@@Jagienka.1990 Ja też nie znałem :) Wiedziałem, tylko że "resume" (tylko wymawiane nie tak, jak w znaczeniu "wznowić", lecz po francusku) się pojawia, i to chyba częściej - ale tej konkretnej rzeczy o różnicy w znaczeniach dowiedziałem się dopiero szukając informacji na ten temat, zainspirowany twoim postem :) W ogóle to jest piękne, że nawet chcąc skomentować konkretnego posta pod filmem Arleny, można się czegoś z angielskiego nauczyć. A w ogóle zabawne, że w języku polskim akronim CV wymawia się po angielsku, podczas gdy nie pochodzi on wcale z języka angielskiego.
9:50 Chciałbym zaprotestować. Byłem nauczycielem przez 21 lat (w zasadzie do maja jeszcze jestem) i to wcale nie jest źle opłacany zawód. Może w realiach warszawskich, albo patrząc z punktu widzenia znanej youtubberki. Ale w naszych zabrskich realiach, to akurat kasa nie była tym, na co mógłbym narzekać.
Wiedza szkolna to zaledwie demo. Jeśli ktoś chce być w czymś dobry, to będzie szukał wiedzy również na własną rękę ;)
Tego właśnie powinna uczyć szkoła
Szkoda że to demo wielu zniechęca...
Tego wlasnie powinno się nauczac w szkole
żeby to tak było, to byłoby jeszcze ok, zamiast tego dostajemy zawirusowane demo jakiegoś pseudo-programu sprzed 20 lat na dyskietce
@@hanami741 Dokładnie
W polskich szkołach przedmiot 'język angielski' nie uczy porozumiewania się w języku angielskim a uczy zdawania egzaminów z języka angielskiego.
Niestety taki jest zamysł ministerstwa. Uczeń ma zdać egzamin końcowy.
Oczywiście, że tak. Dlatego to wszystko kuleje. Gdyby egzaminem końcowym była "spontaniczna" sytuacja komunikacyjna, to uczylibyśmy się języka, a tak uczymy się zdać test, a nie porozumiewać 🙄 ręka do góry, kto znajdzie w tym sens 😔
i cale szczescie, bo potem gdy juz sie chce zaczac mowic to nie mowi sie juz kali chciec, kali miec ...
@@ohmylove nie masz racji Edyta, nikt ci nie broni zaczac czytaw w danym jezyku czy nawet znalezc sie w miejscu gdzie jezyk jest uzywany (co nie bylo mozliwe jeszcze nie tak dawno) ...
@@basiabasia3387 no cóż mamy odmienne zdanie w tym temacie, a o czytaniu nie wspominałam 😉 miłego dnia
Jestem studentką filologii polskiej. Poszłam na te studia z zamiłowania. Uwielbiam pracę z dziećmi i z młodzieżą. Odbyłam już praktyki - śródroczne i ciągłe, pomagałam też kilku osobom w przygotowaniach do matury. Słuchając wypowiedzi różnych osób odnoszę wrażenie, że ludzie ciągle próbują podciąć mi skrzydła. A po co taki kierunek, marnujesz czas, niczego się w życiu nie dorobisz etc. Dziękuję za ten film, bo może dzięki niemu ludzie spojrzą na nauczycieli łaskawszym okiem. Dokumentacja, którą trzeba wypełniać (nawet jako praktykant) nie ma końca! Po kilku godzinach prowadzenia zajęć miałam całą teczkę dokumentów, które były weryfikowane przez opiekuna praktyk z ramienia uczelni, opiekuna praktyk ze szkoły, dyrektora i panią obsługującą studentów w dziale praktyk. Mam świadomość tego, że są nauczyciele, którzy naprawdę powinni zmienić zawód, bo kompletnie nie nadają się do tej pracy... Nie chcę tutaj również w żaden sposób gloryfikować tego zawodu ani siebie samej. Ale marzę o tym, żeby zarówno uczniowie jak i rodzice zmienili swoje podejście do szkoły i do nauczycieli. Nie wiem, czy nauczam dobrze, ale robię wszystko, co w mojej mocy, żeby uczniowie zyskali jak najwięcej z każdej lekcji.
Super, że robisz coś, co lubisz i się w tym spełniasz. Czuć powołanie w tym, jak o tym piszesz. Jednak na pewno, chcąc zostać nauczycielem w szkole państwowej, musisz wziąć pod uwagę przewidywane zarobki i zastanowić się, czy dasz radę żyć na takim poziomie. Pasja pasją, ale za coś trzeba będzie kupić chleb niestety. Zawsze jednak możesz wymyślić, jak swoją pasję i zawód wykorzystać w czymś, co będzie bardziej dochodowe albo połączyć to z pracą w szkole. Nie deprecjonuję oczywiście Twojego wyboru, bo to Twoje życie, ale warto też podejść do tego, biorąc pod uwagę kwestię finansową.
To miałaś super praktyki. Ja studiowałem nauczanie wczesnoszkolne i przedszkolne. Na cały rok tylko nieliczne osoby (w tym ja) sumiennie odrobiły praktyki. Reszta załatwiała sobie pokątnie zaliczenia.
I w sumie trochę nie dziwie się. Program praktyk jest bezsensowny. Pracując musiałem przez miesiąc jechać na dwa etaty. 8h w pracy i później jakieś 6h w szkole.
no a przeciez moze Pani zalozyc swoj ciekawy program na internecie i moze wtedy zaczelaby Pani uczyc np. o AKCENCIE polskim, bo teraz to cholera czlowieka bierze, gdy sie slucha tych debilkow walacych po polsku z akcentem na PIERWSZA sylabe, nawet kultowy "Dzien Swira" nie pomogl!! Moze Pani pomoze i moze oczysci Pani ten polski jezyk z tych zapozyczen, ktorymi nawet polonisci sie zachwycaja :):)
Nie wiem jak u Ciebie jest z przygotowaniem do nauczania w szkole, ale nam na studiach opowiadali wzniosłe historie jak to wspaniałe będzie wyglądać, a rzeczywistość jest niestety zupełnie inna. Bycie nauczycielem w państwowej szkole (przynajmniej z mojego doświadczenia) to koszmar dokumentacji, ciągłe podkręcanie śruby, a także gonitwa z czasem, żeby zrealizować podstawę programową, bo to jest ważniejsze niż przyswajanie wiedzy. Potrzeba ogromnego zapału do pracy i mnóstwa czasu prywatnego, żeby lekcje nie były nudne i nie poszły na marne. Ale satysfakcja i wdzięczność to coś nieporównywalnego. A zatem... jak w każdym zawodzie - plusy i minusy. Od człowieka zależy jak to będzie wyglądać. Myślę, że najważniejsze to się nie poddawać i robić swoje. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Ludzie ci mówili, po prostu, przykrą prawdę. Możesz mieć wielkie chęci, ale system, podetnie ci skrzydła, i pokaże smutną, szkolną rzeczywistość...
W szkołach nie uczą bardzo ważnej rzeczy! Odwagi do mówienia! Bo jak coś powie źle to nie dostanę dobrej oceny. A przecież chodzi o to żeby się dogadać!
Tak jest na wielu przedmiotach. Ja dlatego jestem za rezygnacja z ocen albo przynajmniej stawianiu ich minimalna ilość.
patrzę i słucham pisowskich posłów - ci to mają odwagę do mówienia, zdrowemu na umyśle by takie słowa przez gardło nie przeszły :P
@@mesjaszyk 😂
Jako anglista, bardzo cenię Twoje filmy i czasem podsuwam je uczniom jako rozwinięcie tematu, który omawiałam. Nawet polecałam Twoje książki :) Czuję, że szczere docenienie pracy innej osoby (czyli moje docenienie Twojej pracy), dobrze wpływa na uczniów, bo usuwa w kąt postawę pod tytułem "mam patent na całą wiedzę, jestem wyrocznią i nikt nie jest lepszy ode mnie", co, jak sama powiedziałaś, czasem się zdarza u nauczycieli ;) Pozdrawiam serdecznie
@@JanKowalski-ty2zu ta "jakaś baba z netu" ma całkiem sporą wiedzę, a na lekcjach często brakuje czasu, żeby omówić wszystkie tematy szczegółowo, więc nie ma nic złego w podsunięciu uczniom dodatkowego źródła wiedzy, z którego mogą korzystać na własną rękę. Dobry pedagog wie, że nie musi się popisywać przed uczniami i udawać alfy i omegi (nawet jeśli jego wiedza jest duża), tylko wybiera takie formy nauczania, które są SKUTECZNE. A filmiki tej "baby z netu" zdecydowanie są skuteczne, bo w filmikach są zazwyczaj bardzo szczegółowo omawiane bardzo małe partie słownictwa, dzięki czemu uczniom jest to łatwiej przyswoić. Dodatkowo, co bardzo istotne, forma filmików jest przystępna dla młodych ludzi dzięki wykorzystaniu filmów, seriali czy piosenek. To są przecież normalne metody nauczania, jest na ten temat całe mnóstwo prac naukowych. Zatem lepiej chyba użyć gotowego materiału, gdzie przykłady użycia danego słownictwa są już zebrane w jednym miejscu, a fragmenty materiałów video są ładnie przycięte, podpisane i gotowe do użycia, niż robić to jeszcze raz od nowa. Po co wykonywać pracę, która została już przez kogoś wykonana? Zwłaszcza że niby kiedy nauczyciel miałby takie rzeczy przygotowywać? Za darmo poza godzinami pracy? I to tylko po to, żeby było i żeby ktoś potem powiedział, że coś takiego już jest? Nie, dzięki.
Pani Arleno, przyznaję się że często na lekcji oglądamy Pani film. A co potem? Mam nadzieję, że lepiej niż gdybyśmy tego filmu nie widzieli. Świetnie uzupełniają moje lekcje, wiem, że część moich uczniów subskrybowało Pani kanał. A ja szczerze przyznam, że sam się wiele nauczyłem (jako nauczyciel), za co dziękuję. I pozdrawiam.
@@aaronzweidinger8538 I hope so...:)
cos mi sie wydaje, ze z pana to taki nauczyciel jak ze mnie spiewaczka operowa!! A samemu sie nie chce czasu poswiecic aby zainteresowac uczniow klasa!!??? WSTYD!! serio to mowie ... slysze nawet o korepetytorach bioracych kase od ludzi za to, ze sobie filmik tej pani puszczaja na korkach!! PARANOJA!! ZLODZIEJSTWO!!! .. bardzo, bardzo serio to mowie
@@longoponte .. gdybm ja chodzila na te lekcje to bylabym wsciekla, ze musze siedziec na twardym krzesle gdy moglabym to robic na wlasnym lozku z piernikiem i mlekiem czekoladowym!! PARANOJA!! Za co pan bierze forse??!!!!A odpala pan cos tej pani z yt, czy uwaza pan, ze nie musi!! ????
@@basiabasia3387 Do zobaczenia w operze!!!
@@basiabasia3387 Nie myślałaś może, żeby przelać swoją frustrację w coś kreatywnego, wyżyć te emocje w inny sposób? Traktowanie ludzi jak swój worek treningowy nie jest ok.
Język w serialach ma jeszcze jedną zaletę-zazwyczaj (poza stylizacją językową czy innymi czasami historycznymi) jest współczesny.
Super, że istnieje ktoś taki jak Pani, kto w tak przystępny sposób przekazuje Polakom ( i z tego co widziałem w komentarzach, nie tylko) wiedzę z zakresu języka angielskiego. Pamiętam, gdy sam się uczyłem tego języka i uciekalem się również to takich źródeł jak filmy czy muzyka. Wspaniale, że ktoś poza mną docenił taką formę nauki języka i postanowił szerzyć tę formę dalej! 😊 W połączeniu z Pani szeroką wiedzą w temacie, niewątpliwie poziom znajomości języka angielskiego zmienia się, co widać chociażby na podstawie matur. Przykre jest to, że w szkołach nauczyciele potrafią umiejętnie zniechęcić uczniów do przyswojenia wiedzy z języka angielskiego, niepotrzebnym "bełkotem". Chociaż nieskromnie przyznam, że językiem angielskim posługuje się dobrze to zawsze chętnie wracam na Pani kanał, aby te wiedzę jeszcze bardziej uzupełnić.
Ze swojej strony bardzo serdecznie Pani pragnę podziękować, że Pani tutaj jest i trzymam kciuki, że Pani jeszcze tutaj długo bedzie!! ✌👏
Moj licealny nauczyciel angielskiego, native speaker z korpusu pokoju pozwalal nam gadac na lekcji pod warunkiem że bedzie to gadanie w języku angielskim, robilismy tez mnóstwo scenek o wysokim poziomie abstrakcji 😊 i układaliśmy piosenki
Słuchanie języka na "żywo" z seriali, vlogów, podcastów i innych źródeł to było najlepsze co mi się przydarzyło. Szczególnie z vlogów, które zaczęłam słuchać w gimnazjum. W innym przypadku nie miałabym możliwości posłuchać takiego prawdziwego języka. Jasne lekcje w szkole też były przydatne i niektóre formy starego nauczania są dobre, ale za dużo się na nich bazuje po prostu. Za mało jest słuchania, a płytowych nagrań ze szkoły i nawet obecnie na studiach nie wspominam jakoś dobrze, mam wrażenia że to odbiega nie tyle od formy języka co nawet stylu mówienia czy oddychania normalnych ludzi - te nagrania są jakieś takie dla mnie sztuczne po prostu. Kolejna rzecz to filmy z lektorem - lepiej tego unikać ;) Teraz widzę efekty częstego słuchania - o wiele łatwiej mi się myśli po angielsku, jakoś sama z siebie wiem co powiedzieć, jak wymawiać słowa, słyszę błędy w mojej wymowie, bo mózg po jakimś czasie wie gdzie "fałszuję" lub że coś mi tam nie gra, do końca nie wiem w którym kościele, ale czuję że coś jest nie tak - więc sprawdzam, szukam. Dlatego zamiast wypełniania ciągle ćwiczeń wolałabym mieć do przesłuchania jakiś krótki film, dokument na TH-cam jeden lub dwa, a potem krótko opowiedzieć na lekcji własnymi słowami o co chodziło, a niestety nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Poczuć język, a nie uczyć się go na zasadzie 2 + 2 = 4. Na szczęście jakoś sama zaczęłam się bardziej interesować, lubić ten język i uczyć się dla przyjemności, zgłębiać temat bez spięcia, że mi coś z głowy wypadnie czy nie dostanę punktu na teście. Bo nawet po polsku czasami zdarzy mi się pogubić ;P i to jest ok.
👍 😊
Och, te przygotowane materiały... sztuczne. Ale pewnie też patrzę na to z dystansu, bo wiem, co mnie interesuje. Efekt słuchania jest efektem naturalnym i ja też tak miałam :) Łatwiej przychodzi mówienie, bo masz już myśli angielskie i wiesz automatycznie, co i jak powiedzieć. Język żyje i jest naturalną formą komunikacji, mam wrażenie, że od tego powinno się wyjść a nie tylko łączyć go z testami i koniecznością zaliczenia egzaminu. Być może na 1 miejscu powinno się stawiać jego użyteczność i przydatność, zabawę i skoncentrowanie na najważniejszym, ale nie na zalewie samej gramatyki, tylko na tematach/sytuacjach, które są najpowszechniejsze.
Arlena na Ministra Edukacji 🙃🤣 Pamiętam super nauczyciela, który nie miał wykształcenia do nauki języka niemieckiego, ale spędził w Niemczech trochę czasu. Jak coś tłumaczył, to wtrącał historie ze swego pobytu. Łatwiej się zapamiętywało słówka i inne rzeczy 😀 Poza tym, mnie i koleżanki nie brał do odpowiedzi, bo wiedział, że umiemy, przez to inni mieli gorzej 😜
Znam to, też zawsze byłam pominięta, bo nauczycielka wiedziała, że znam odpowiedź, więc pytała innych 🤣
A ja uczylam sie angielskiego w bardzo dawnych czasach... w telewizji byly za komuny i ciutke po niej programy edukacyjne, w tym lekcje angielskiego prowadzone przez Brytyjczykow... to byla jakas seria z lat 80. W radiu byly codziennie krotkie lekcje BBC, ktore nagrywalam na kasete i odsluchiwalam, powtarzalam ta idealna brytyjska wymowe. Jedzilam PKS-em do Empiku w Czestochowie aby kupic piekne kobiece pisma z cudownymi obrazkami, She i Cosmopolitam. Mialam zeszyty spisanych tekstow piosenek ABBY i Beatlesow. Nagrywalam sie sama na kasecie aby sprawdzic swoj poziom wymowy. Prawda taka, ze jednak pomaga lubienie nauki jezyka, ja to zdecydowanie mialam. Druga prawda, to ze nauka jezyka sie nigdy nie konczy, poniewaz slownictwo jest bardzo bogate i jezyk ciagle sie zmienia. Pozdrawiam Pani Arleno, szacunek za dobra robote.
X: What's upstairs?
Y: Unfortunately, stairs don't speak
😂
Nie rozumiem 😢
@@julusiak1 to taka gra słowna. W języku angielskim, aby zapytać kogoś "Jak się masz?" można powiedzieć "What's up?" W tym przypadku osoba X pyta "What's upstairs?" i ma na celu dowiedzieć się co jest u góry, po wejściu po schodach na np. drugie piętro, ale osoba Y rozumie pytanie jako "What's up stairs?" czyli dosłownie "Jak się macie schody?" Z tego wynika nieporozumienie i odpowiedź osoby Y, że niestety schody nie mówią. Mam nadzieję, że pomogłam :))
@@visia2065 Aaaaaa! Dziękuję. Znam te zwroty ale nie przyszło mi do głowy 'what's up' skoro jest napisane 'what's upstairs'. Chyba właśnie powinno być napisane what's up i wszystko byłoby jasne :)
XD
intonacja zdania jest kluczowa 😉 najgorsze jest jak ktoś ma słowotok i naprawdę nie można odróżnić słów
Interesujący vlog, bardzo mądrze i rzeczowo.
System nauczania w szkołach jest skostniały, niewydolny i chory.
Nie uczy się dzieci i młodzieży komunikacji, samodzielnego myślenia, kreatywności, wręcz narzuca im się jak i co mają myśleć. Jeśli jakiś uczeń wychodzi poza schematy, bardzo często się Jego "temperuje". Większość nauczycieli tego nie lubi, bo sami musieliby wyjść poza ramy, ze swojej strefy komfortu systemowego i wysilić się na coś więcej.
Ja bardzo często zauważam tego rodzaju ofiary systemu nauczania czytając komentarze. Ludzie nie dość że nie potrafią ich pisać, to również nie potrafią czytać ze zrozumieniem tekstu powyżej 2 zdań złożonych, co uważam za tragedię. Zero normalnej komunikacji.
Konkludując: robisz świetną robotę, tak trzymaj bo w nauczycielach Twojego pokroju, jest nadzieja dla młodego pokolenia. Pozdrawiam. 👍
Jestem lektorem angielskiego. Dlaczego tego nie uczą w szkole? Bo słabo im płacą. Najwyższe zarobki nauczyciela w szkole to ok 6,5 brutto. W biedniejszej Portugalii to ok 10 tys.(średnio) Warto by wspomnieć o odpowiedzialności ucznia, jeśli czegoś nie wiesz, to naucz się tego na własną rękę. Niestety wiele ludzi po ukończeniu szkoły nadal trzyma się schematu, " nikt mnie nie nauczył, to nie da się nic zrobić", zamiast wziąć odpowiedzialność za własną naukę i uczyć się samemu.
Well, you can lead a horse to water, but you can't make it drink.
Nawet najlepszy nauczyciel umiejętnie wcielający w życie CLT nic nie zdziała, jeśli uczeń nie współpracuje. 🤷♂️
Zawsze miałam 5 z angielskiego w szkole, studiuję częściowo po angielsku, mam certyfikat z angielskiego w biznesie na poziomie C1. Ale jak mam użyć języka potocznego, na luzie z kimś porozmawiać to brzmię jak A2/B1 czasem 😂 co z tego, że oglądam dużo filmów po angielsku i dużo czytam w tym języku, jak go nie używam w mowie. pamietajcie żeby kłaść duży nacisk na konwersacje w nauce :)
no to też zależy od kontekstu :) ja np posługuję się pisanym angielskim a mówiony nie jest mi jakoś bardziej potrzebny
Świetny filmik. Trafne uwagi/spostrzeżenia. Ja, jak niemal każdy tutaj, mogę stwierdzić,
że gdyby w podstawówce moja nauczycielka bardziej się angażowała/starała, to teraz
bym nie miała bariery językowej. Jestem z pokolenia lat 90. Wobec tego jeśli ktoś
dobrze czegoś nie wyjaśnił i nie przetrenował na lekcji, tylko zwyczajnie zadawał do domu,
to poratować mógł jedynie papierowy słownik. Często to było za mało.. i wtedy klops.
Po tylu latach nauki nie powinnam mieć żadnych barier komunikacyjnych ani większych
wątpliwości gramatycznych, a jednak są. Gdyby nie późniejsze nauczycielki pewnie
nie zdałabym nawet matury z angielskiego. Dobrze, że im później, tym większa
dostępność do pomocnych materiałów ( komputer kupiłam w ostatniej klasie gimnazjum)
i to mnie też poratowało. Cudownie jest też to, że powstał serwis YOU TUBE ze świetnymi
kanałami językowymi (w tym Twoim) i platformy z filmami/serialami, które oglądając
z napisami w danym języku lub w oryginale można się wiele nauczyć. Gdy tego
nie było pozostawało tylko to, co padało z ust lektora.
6:50 my w liceum mieliśmy dodatkową (czwartą) godzinę angielskiego pod nazwą Konwersatorium, właśnie przeznaczoną w całości na rozmowy. Wszystkie klasy, niezależnie od rozszerzenia (też u mnie nie było czegoś takiego jak klasa z roszerzonym językiem, cały rocznik - 10 klas - był podzielony na 12 grup pod względem poziomu, i po prostu cały rocznik miał ten język w tym samym czasie, każdy w swojej grupie). Robiliśmy tam super rzeczy, np. dostawaliśmy na karteczkach role do odegrania w kryminalnej historyjce (kilka linijek i tym kim jesteś, jaki jest twój interes, kogo znasz, kogo nie) i chodząc po sali i rozmawiając z innymi musieliśmy 1. osiągnąć swój cel 2. rozwiązać zagadkę; albo dzieliliśmy się na agentów nieruchomości i kupujących, po czym kupujący chodzili po agentach i szukali domu do kupienia wg wytycznych na karteczce (trzeba było negocjować ceny itd.).
Szkoła publiczna, ale jednak trochę specyficzna pod względem uczniów i uczennic, no i mojej grupie trafiła się naprawdę cudowna nauczucielka
Uczylam angielskiego w liceum w Gdansku przez 5 lat w czasach komuny. Moim priorytetem bylo nauczanie mowienia i oduczanie wstydu mowienia. Mialam duzo swobody w opracowaniu programu i moglam zastosowac wiedze zdobyta na anglistyce na Uniwersytecie Im A Mickiewicza w Poznaniu. Zawsze marzylam o nauczaniu i te lata milo wspominam. Moi uczniowie mieli silna motywacje, chociaz wtedy dostep do literatury, prasy, wiadomosci anglojezycznych byl minimalny. Mowilam im, ze kiedys przyda im sie to czego teraz sie ucza. Historia pokazala, ze tak sie stalo.
U mnie w gimnazjum była super nauczycielka, jak na razie mianuje ją moja ulubioną nauczycielką, uczyła podobnie jak Pani, nie chodzi mi tu o rodzaj wiedzy bo w końcu system to system tylko sposób. Rozmawiała z nami na lekcji po angielsku, uczyła w bardzo przyjemny sposób, czasami oglądaliśmy filmu po angielsku z napisami i to właśnie od niej się o tym kanale dowiedziałem :) Chyba nawet puszczała nam parę odcinków na lekcji ale już nie pamiętam co było po tym więc nie umiem odpowiedzieć na pytanie. Radziła nam cały czas by w domu oglądać filmy po angielsku, czytać po angielsku teksty które nas interesują i się zapoznawać z językiem w praktyce
Niestety w technikum był obrót o 180 stopni i jak mieliśmy super nauczycielkę to teraz mamy tą przeciętną, na lekcji nie robimy nic tylko ćwiczenia z książki i to w takim tempie ze zadanie na 30 sekund robimy w 5 min. Praktycznie 0 konwersacji w języku angielskim a uczymy się takich tematów jakich uczyliśmy się w podstawówce. Przez całą lekcje potrafimy robić ćwiczenia czy po if powinno być will czy present simple, i nie żebyśmy tego używali w praktyce.
Pamiętam, jak w gimnazjum nic nie robiliśmy na lekcjach angielskiego, zwyczajnie rozmawialiśmy sobie po polsku o wszystkim, a pod koniec lekcji pani wpisywała w dzienniku jakiś temat od czapy np. strona bierna w jakimś tam czasie. Jak ktoś nie miał korków to nie potrafił NIC
Pani Arleno! Tak strasznie Pani dziękuję za wiedzę którą Pani przekazuję. Dzięki temu pokochałam angielski, chodź bałam się mówić, wiem jak skutecznie i przyjemnie uczyć się, a do tego teraz pracuję zagranicą i dodatkowo uczę się francuskiego!
Po prostu kocham i pozdrawiam serdecznie!! :)
Tak przerażająco Pani dziękuję za wiedzę, którą Pani daję. Dzięki temu pokochałam angielski, przyjdź bałam się mówić (...), a do tego teraz pracuję za pomocą zagranicy.
Odnośnie opisu:)
Dobrą zachętą była zmiana wszystkiego czym się posługiwalem na język angielski m.in. język telefonu, systemu operacyjnego, gier, filmów itp., a także prób tłumaczenia tekstów piosenek w języku polskim na angielski.
Super film!
Pozdrawiam🙂
W szkole średniej uczyła mnie nauczycielka, u której nie dało się nie zauważyć, jak bardzo jej się nie chce. Pewnego razu nawet jako grupa się jej spytaliśmy - dlaczego została nauczycielką? (Nie ze złośliwości oczywiście, a podejrzewam, że raczej z frustracji). Odpowiedziała, że nigdy nie chciała tą nauczycielką być i że nienawidzi swojej pracy i nas samych. Złożyliśmy podanie o zmianę nauczyciela i - o dziwo - podziałało. Zmiana niesamowita. Nauczyciel z niesamowitą pasją, przygotowywał materiały, filmiki, fragmenty książek, itp. zupełnie tak, jak Ty powiedziałaś, że w ogóle by Ci się to nie opłacało jako szkolnej nauczycielce. Za wszystkie lata nauki nie nauczyłam się tyle o języku angielskim, jak przez ten rok (jeśli chodzi o edukację szkolną). Niestety, z tego co wiem, porzucił naukę dla swojej drugiej wielkiej pasji - nurkowania głębinowego - może to dużo mówić o jego charakterze. Jedyne co mogę powiedzieć, to życzę wszystkim bycia nauczanym przez takie zafascynowane swoim zawodem osoby. No i żeby rząd w końcu docenił pracę, jaką nauczyciele rzeczywiście wykonują.
Fantastyczny filmik, pozdrawiam :)
Bardzo ważne jest zaangażowanie w temat. Gdy zaczynało się u nas IT potrafiłem ze słownikiem czytać np. całą dokumentację do windowsa lub innych programów. To nie była nauka, to była moja potrzeba. No i właśnie warto grać w gry po angielsku, czytać książki ulubionych autorów, jeśli są obcojęzyczne. Polecam wszystkim Terrego Pratchetta. Słowa same zostają w głowie gdy się śmiejemy.
Jestem z wykształcenia nauczycielką, lubię to pracę. Jednak muszę utrzymać dzieci, mieszkanie+, więc próbuję teraz innego zawodu.
Mój ulubiony nauczyciel - wysyłał mnie na zastępstwa do niższych oddziałów (matematyka) 🤓 i zmusił mnie i nauczyłam się tabliczki mnożenia.
Dziękuję 🥀
Jesteś bardzo dobra w tym co robisz 🌻👍 Pozdrawiam
pamiętam, że u mnie na lekcjach angielskiego nauczycielka była świetna. często podstawę zrobiła, żeby odbębnić i przekazać, a resztę lekcji dużo rozmawialiśmy na dany temat. znikome ilości polskiego, tylko angielski. świetne też było jak opowiadała na jakiś temat i później prosiła, żeby ktoś to po polsku streścił, o czym mówiła. jednego razu dała nam zadanie, konkretnie koleżance oraz mnie, żebyśmy wyszli na środek i nie pamiętam, jaki temat, ale koleżanka mówiła po angielsku a ja na żywo tłumaczyłem jak na jakiejś konferencji. genialna jest, chętnie bym do niej na lekcje wrócił
- What's up?
- The sky.
Dobry suchar :D
7-up
Bardzo się cieszę ,że mogę oglądać nowe odcinki Po cudzemu. Brakuje mi tłumaczenia po polsku tekstów pod filmami. Nie nadążam:( Starość:(. Kupiłam 4 książki. Narazie przerobiłam 1.Ucze się j.angielskiego od 20 lat i nadal jestem na początku. Swiatowy język, który cały czas się zmienia...Postanowienia Noworoczne jak zwykle 30 min i więcej j.angielski, amerykański codziennie do końca życia. No i super wspacie posiłkiem akcja Pajacyk.
Zakładki do książek pachniały jak przyszły w paczce...Nigdy tego nie zapomnę. Arlena dobrze,że JESTEŚ :)
Uczylam sie angielskiego w szkole przez 9 lat - same piatki itd - po przyjezdzie do anglii nie umialam powiedziec NIC - bo w szkole nigdy nie rozmawialismy nigdy nie wracalismy do raz przerobionego tematu - tylko gramatyka ciagle i uczenie pod egzaminy!!! Teraz po 10 latach w UK mowie po angielsku biegle ( poziom C2 zdane egzaminy na AA+ dyplom etc, na codzien rozmawiam po angielsku jako wlasciciel firmy i oczywiscie w domu do mojego partnera anglika ) Nauczylam sie angielskiego glownie z youtuba - to byl moj pierwszy krok, pozniej probowalam cos czytac w internecie recenzje itd - pozniej przyszedl czas na gazety i ksiazki - najpierw latwe dla dzieci pozniej coraz ciezsze az do klasykow literatury gdzie ten jezyk byl naprawde skomplikowany. Jednak co jest najwazniejsze - rozmowa - nawet jak mi to nie do konca jeszcze wychodzilo - rozmawiac jak sie da - przyjmowac krytyke - zapamietywac co sie mowilo zle i wyciagnac z tego wnioski. Znam osoby ktore mieszkaja w uk dluzej niz ja i nie umieja powiedziec nic bo siedza w zamknietym kregu polskich znajomych w pracy gdzie mowi sie po polsku itd Moim zdaniem rozmowa to jedyna forma nauki ktora sie sprawdza. Powiem wam wiecej - w pierwszych klasach podstawowki - mialam jezyk wloski gdzie nie bylo gramatyki uczonej ani nic takiego - sama praktycznie rozmowa same slowka powtarzalismy i latwe zwroty - to co sie nauczylam te kilka dekad temu - do dzisiaj pamietam bo bylo to wlasciwie mi do glowy wbite i zaluje ze nie bylo to kontynuowane przez cala moja edukacje bo znalabym ten jezyk bardzo dobrze
13:00 I czytanie książek oraz komiksów. Po angielsku. To akurat pomaga wyłącznie w czytaniu/pisaniu. Ale też jest dobrym sposobem poznania języka (nie zawsze poprawnego, ale prawda jest taka, że za granicą bezbłędnie języka używać będą tylko obcokrajowcy. Natywnym nie jest to potrzebne.
Curriculum brzmi jak zaklęcie, bo wszystko co się w nim znajduje to czarna magia...
Osobiście miałem bardzo dobrą nauczycielkę angielskiego w liceum. Duży nacisk na słownictwo i konwersację, pojawiały się takie elementy, jak na Twoich filmach, czyli np. typowe błędy w wymowie. Co więcej, mimo że owa anglistka miała szeroką wiedzę i mówiła bardzo poprawnie, nie miała problemu z tym, gdy np. twierdziłem inaczej, wówczas sama wyciągała smartfona i szukała w Internecie, by się upewnić, że ma rację lub przyznać mi ją w przeciwnym wypadku. ALE...
W mojej klasie osoby chodzący na angielsku o kilka poziomów zaawansowania wyżej paradoksalnie mieli totalnie beznadziejną nauczycielkę, z wykształcenia rusycystkę, chyba po dodatkowym kursie z angielskiego. Tamta pani była zbiorem różnorakich paradoksów - kazała np. podkreślać akcenty w testach na słownictwo (coś, czego ja nie potrafiłbym chyba zrobić w pełni poprawnie nawet po polsku) a jednocześnie robiła totalnie podstawowe błędy w wymowie. Do legendy przechodziły takie rzeczy, jak np. "mountain" czytane przez nią tak, "jak się pisze", czyli "mołntajn". Więc nie tylko sposób nauczania był zły, nastawiony na zakuwanie słownictwa i często mało istotnych szczegółów, ale też uczenie rzeczy zupełnie niepoprawnych. Na studiach to już w ogóle była porażka momentami.
Po pierwsze, wtedy dopiero dotarło do mnie jak beznadziejny jest poziom nauczania angielskiego w polskich liceach. Wszyscy znajomi z grupy mieli matury na poziomie zaawansowanym na >90% a nie potrafili sklecić jednego poprawnego zdania. W dodatku zdarzyło mi się mieć zastępstwo ze starszą panią, która przyczepiała się o naprawdę drobne niuanse w wymowie, jednocześnie, o ironio, sama mówiąc z zupełnie polskim akcentem i zestawem głosek. Poziom po stronie niektórych prowadzących i większości studentów pozostawiał wiele do życzenia. Każdy potrafił rozwiązać zadanie, w którym trzeba było wybrać czas Past Perfect Progressive i wpisać odpowiadające mu formy w ramki, jednocześnie nikt nie dawał sobie rady w normalnej konwersacji i faktycznym wykorzystywaniu w niej tej gramatycznej wiedzy.
W dodatku szkoła może i uczy słownictwa, ale nie uczy naturalnego wykorzystywania go w zdaniach. Nie uczy "myśleć" po angielsku, a raczej tłumaczeń słowo po słowie, przez co rozmowy z niektórymi absolwentami szkół średnich brzmią bardzo nienaturalnie, słychać po prostu, że ktoś mówi po polsku ale po angielsku.
Lekcje angielskiego z liceum bardzo miło wspominam chociaż trudno nauczyć się dużo czy konwersować w 20 osób. Myślę że na niekorzyść szkół przemawiają też beznadziejne zarobki i coraz niższy prestiż tej pracy, presja rodziców, dyrekcji etc. Moim zdaniem to niestety tworzy negatywną selekcję. Zgadzam się w pełni że czym więcej swobody tym lepiej, moje liceum działało dość mocno poza głównym nurtem i efekty były wyśmienite: świetne wyniki maturalne szły w parze z dobrze spędzonym naprawdę inspirującym czasem
Wszystko, czego mi było trzeba - herbatka, kocyk i dwudziestominutowy odcinek Po Cudzemu na ciekawy temat 🤤🥴 (przynajmniej dla mnie - jako ucznia liceum)
Pięknie wyglądasz. Pięknie i mądrze mówisz. Pozdrawiam serdecznie😉😉😉
U mnie akurat pani na j.polskim puszczała filmy pani Mikuły i jak to kiedyś powiedziała że "szkoły imieniem tej pani będą nazywać".
Bardzo zachęcała do oglądania.
Wczoraj dostałam twoje książki jako prezent urodzinowy. Jestem początkującą nauczycielką w przedszkolu i chce za jakiś czas uczyć maluchy też angielskiego. Praktycznie używam angielskiego na codzień, ale nie mam pojęcie o gramatyce, bo jak mówię to po prostu o tym nie myślę, a uczyłam się przebywając w środowisku anglojęzycznym w pracy. Strasznie się ucieszyłam jak się okazało, że jest jakaś książka, która leci przez wszystko, a nie dzieli to na poziomy.
Powodzenia!
Jak do nauki zachęcała moja ulubiona nauczycielka? Zachęcała i zmuszała nas do mówienia. W średniej szkole konwersacje na lekcjach to był standard a nie tylko temat lekcji. Jak mówiło się zbyt krótko, to mówiła "opowiedz o tym coś jeszcze" a jak brakowało pomysłu to "No dobrze, a jakbyś powiedział..." + tu bardzo długie i skomplikowane zdanie po polsku w którym "przypadkiem" pojawia się z 5 słów z ostatniej lekcji. Zawsze podkreślała, że w tych durnych scenkach maturalnych chodzi o to, żebyśmy nabrali swobody w posługiwaniu się językiem. Do tego była bardzo wymagająca, a efekty jej pracy i naszej pracy widzieliśmy na sobie gołym okiem.
To prawda. Matura ustna jest tragiczna, ale w sumie to uczy nas gadać, żeby gadać i myśleć. Ja przed maturą nauczyłam się krótko i zwięźle podjąć temat. Teraz się irytuję kiedy słyszę: ale co ja niby mam powiedzieć? To, co myślisz. Powiedz coś, rozwiń, podsumuj. Teraz tak nawet po polsku mówię
Nauczycielka puściła nam kiedyś Twój film o znakach zodiaku. Powtórzyliśmy omówione przez Ciebie wyrażenia, a potem... robiliśmy zadania z podręcznika
Jestes nauczycielem - prosze, wyslij mi swoj plan lekcji na 20/30 osob inny niz zadania z podrecznika.
Naprawdę lubię robić zadania z podręcznika
W idealnym świecie nauczyciel wie prawie wszystko a jak czegoś nie wie to powie "nie wiem, ale się dowiem" i ja to szanuję. Przecież nie można wiedzieć wszystkiego.
Czym starsza klasa tym nauczyciel wie mniej ogólnie a więcej szczególnie. Porównajmy nauczanie początkowe gdzie nauczyciel w klasach 1-3 musi umieć też rysować, śpiewać, trenować na WF-ie dzieci a z czasem przez starszą podstawówkę, szkołę średnią (nauczyciel uczy co najwyżej 2-3 przedmiotów pokrewnych) i wyższą gdzie wykładowca jest specjalistą w swojej czasami wąskiej dziedzinie i nie orientuje się, aż tak ogólnie. Przykład: z moich studiów, profesor (prezydencki) informatyk, inżynier miał doskonałą wiedzę z informatyki teoretycznej, automatyki i robotyki ale jak sam przyznał komputera by sam nie złożył czy miał by trudności w zainstalowaniu nowego systemu na "świeżym komputerze". Nikt by mu tego za złe nie miał. Także, tak to wygląda. No i zgoda, że wszystkiego wiedzieć nie można i nie da się.
Jak Ty jesteś w stanie sobie zawsze przypominać różne fragmenty z filmów/seriali po kilka na odcinek tak, by zawsze się w jakiś sposób wpasowywały w materiał? :O
Arlena zrobiła kiedyś o tym materiał. Jest to chyba film "Jak szukać wiedzy w internecie?"
@@lola99543 aa okej poszukam w takim razie
Dzięki ^^
Dzięki za ten film. Nie będzie łatwo, bo spędzę sporo czasu na przedstawianie go swoim znajomym. 😉
ja właśnie rezygnuję z pracy w szkole i idę do jakiejś normalnej roboty.
w tym roku próbowali mnie oszukać na pieniądze i nie płacić za wykonane lekcje. zresztą to nie jedyna rzecz, która mi się tu przydarzyła, w tej szkole PUBLICZNEJ. po tym jak poszedłem zapytać czy to błąd, zaczęli mnie wręcz prześladować za to, że chciałem tę sprawę naprostować. skończyło się dopiero kiedy postraszyłem, że zgłoszę do odpowiednich służb.
pracy w szkole nikomu nie polecam: jako młody człowiek dostałem tam minimalną krajową, podręczniki kazali kupić samemu, długopisy samemu, papier samemu, sprzęt do pracy zdalnej samemu i jeszcze wieczny mobing ze strony dyrekcji, który bierze udział w obmawianiu jednych pracowników z drugimi
przez to sie dzieje jak opisales,niedlugo nikt nie bedzie mial nas kto uczyc jezykow w szkole
ja w szkole zawodowej przez rok nie mialem angielskiego,serio bo nikt nie chcial uczc i nie mogli znaledz nauczyciela
Tak mi się przypomniało, a propos słów piosenki, które często się powtarzają, a my nie wiemy o co chodzi: "Modern Talking" i ich nieśmiertelny przebój "Jo ma ha, jo ma so" :-)
Prawda jest jaka jest, uzyskałem tytuł laureata konkursu przedmiotowego w klasie 8, jestem w LO w klasie IB nie mam problemów z płynną rozmową na wszelkie tematy, gramatycznie ale prawda jest taka ze lata podstawówki do tego wszystkiego przyczyniły sie w 30% a 70% wypracowałem sam na dodatkowej szkółce kilka razy w tygodniu po 1,5 h w 7, 6 klasie, rozmowy z native speakers
jestem niesamowicie wdzięczna rodzicom, że w wieku 7 lat zapisali mnie na zajęcia angielskiego bo dzięki temu jestem w stanie swobodnie rozmawiać, czytać czy oglądać seriale po angielsku. po samej edukacji języka w szkole może umiałabym się co najwyżej przedstawić i opowiedzieć o pogodzie:)
that's right
popkultura to bardzo ważny element w nauce języka. Ja sama w ten sposób nauczyłam się języka hiszpańskiego na poziomie wystarczającym do komunikowania się w sposób zrozumiały. Można powiedzieć, że intensywnie "uczyłam się go" oglądając filmy, wywiady, słuchając muzyki w okresie max. 3ech lat. Czasem odnoszę wrażenie, że nie operuję nim i się go nie uczę teraz na codzień kiedy trafię na jakiś filmik na yt rozumiem z niego więcej niż z języka angielskiego, którego uczyłam się w szkole od 4 klasy podstawówki i nadal z niego korzystam chociażby w pracy.
Mieszkam w UK prawie 7lat. Mimo to dalej wolę oglądać coś z napisami. Ktoś mi zarzuci - no ale po tylu latach?! - nie każdy ma głowę do jezyków. Mimo że na mieście w pracy się dogaduję to filmy jednak to jednak inna bajka, no a bajki to też nie bajka ale jest git ;) kilka dni temu w tv leciał "Terminal" - ten tak naprawdę pokazuje jak wygląda obcy język na początku bytowania gdzieś, kiedyś mnie ta scena śmieszyła a teraz wiem co bohater czuje... świat się zmienia człowiek też ;)
Mimo że miałam super nauczycielki od ang to moja głowa była raczej na 3 😆.
W liceum musiałam uczyć się drugiego języka obcego. Wybrałam francuski. Nauczycielka tak słabo go ogarniała, że na lekcji musiała pytać się uczennicy, jaka końcówka powinna być w danej odmianie 😐 A jednocześnie mi wyszukiwała milion błędów w wymowie podczas czytania kilku zdaniowej opowiastki.
Ja z moim dwuletnim synem oglądam na Paw Patrol i Abbey Hatcher w oryginale itp.
Można podłapać bardzo dużo potocznych podstawowych słówek, zwrotów i ich kontekstów.
W szkole nigdy ich by sie nie nauczyło.
Niezależnie od tego materiał ze szkoły nadal jest potrzebny i przydatny w dużej liczbie praktycznych sytuacji.
Nauka obcego języka to przygoda. Każdy z nas spotyka słowa i wyrażenia, których nie znał. Nie ma nic złego w tym, że się nie wie.
Może na jedną rzecz zwróciłbym uwagę. Nauczyciele w szkole uczą głównie pod konkretny egzamin (np. maturę). Ma to sens m.in. dlatego, że wyniki ich uczniów zapewne liczą się podczas oceniania pracy nauczyciela.
Biorąc pod uwagę, że umiejętność mówienia ma znaczenie tylko podczas ustnej matury, aż tak mnie nie dziwi brak jakichkolwiek zajęć w tym temacie przez, jak dobrze liczę, 15 lat nauki angielskiego (przedszkole+szkoła+studia). Tym bardziej, że w moim liceum panowało (błędne, jak się niektórzy później przekonali) przekonanie, że 'ustnego z anglika' nie da się nie zdać.
Na szczęście jest Arlena, która zainspirowała mnie do mówienia w obcym języku. Dziękuję Ci, że jesteś! ;)
W liceum nauka angielskiego w mojej szkole polegała na wykuwaniu słówek i reguł gramatycznych z których były ciągłe kartkówki. I to nie kartkówki które sprawdzały tą wiedzę w praktyce tylko coś w stylu: napisz, kiedy korzysta się z czasu past perfect. W dodatku nauczyciel był jednym z tych co nigdy nie powinni zostać nauczycielami angielskiego - mam wrażenie że znał angielski gorzej niż niektórzy zaawansowani uczniowie (o sobie nie mówię bo ja zaczynałam angielski późno ze względu na to że jestem jeszcze z pokolenia niemieckiego). Całą moją z tego czasu zdobyłam oglądając filmy/seriale z napisami, czytając komiksy a potem książki po angielsku. Na pierwszym roku studiów angielski miałam z młodą dziewczyną ze Stanów (była tylko rok czy dwa starsza od nas) w ramach jakiegoś projektu i to były najlepsze zajęcia jakie mogę sobie wyobrazić. Nie trzymaliśmy się programu, a czas spędzaliśmy na rozmawianiu na różne tematy (oczywiście po angielsku), czytaniu artykułów i dyskutowaniu o nich i te zajęcia dały mi dużo więcej niż trzy lata angielskiego w liceum. Uważam że szkoły powinny kłaść znacznie większy nacisk na uczenie komunikacji. Znam wiele osób z zasobem słownictwa większym niż ten w słowniku ale nie potrafiących wydukać dwóch zdań. Jednak prawda też jest taka, że trzeba z języka często korzystać aby te umiejętności pozostały.
istnieje również takie powiedzenie: "błędy lekarzy leżą na cmentarzach, błędy nauczycieli nami rządzą. Nie popełniaj błędu - usadź" :)
Wspaniały filmik 😍👍
W przyszłym roku roku chcę studiować filologię angielskiego i nie chcę być nauczycielką,albo korepetytorem (online albo na żywo),albo zrobić swój kurs tak jak ja widzę nauczyciela angielskiego , książki )
A najlepsze jest to że jak ktoś jest na wyższym poziomie to się dowiaduje że to czego się nauczył w szkole wręcz przeszkadza w dalszym uczeniu się
Oglądam Panią Pani, wiem jak mówić poprawnie, jednakże boję się mówić. Tekst pisemny rozumiem, mowę także zrozumiem, jednak, gdy przychodzi czas na mówienie, albo czytanie w języku angielskim wymiękam, jestem totalną porażka, jeżeli chodzi o mówienie i czytanie po angielsku.
Nigdy nie miałem szczęścia do anglistów.
Natomiast z 3 tygodnie temu, przyszła do Nas na lekcje nowa Pani od angielskiego powiedziała, że dzisiejsza lekcję poświęcamy tylko mówieniu, niestety po angielsku.... To było dla mnie przerażające, że muszę 45 minut mówić po angielsku, nietypowa sytuacja, miałem straszną blokadę do mówienia, na szczęście Pani anglistka jest wyrozumiała i nie wstawiła mi jedynki, dopiero po 15 minutach potrafiłem jakieś pojedyncze zdania tworzyć typu:
I'm Jacob, I live on Poland przez oł nie przez o Pani Arleno 😆 on city.....
Mamy niestety jeden raz w tygodniu z tą anglistka, ale lepsze to niż nic i teraz więcej mówię po angielsku nie mam takiej blokady, co tydzień chociaż 10 min rozmowy jest.
To dzięki Pani, Pani Arleno mówię w tym języku, bo strasznie kaleczyłem ten język, a teraz gdy wiem jak się poszczególne słowa wymawia po prostu jest łatwiej.
Dziękuję!🥰
Nie mogę się napatrzeć na krolewnośnieżkową urodę Arleny
Hahahaha :D Nigdy nie myślałam o sobie w ten sposób. :)
Piękne rozjaśnia naboliałego tematu Arleno. Szkoda tylko, że Większość Wspaniałych Nauczycieli, niestety przez takie zasady i przepisy zostają oddane same sobie... Tak, powstały zajęcia indywidualne, prywatne szkoły języków obcych po całym świecie 🙂
Pracuję w tzw. 'systemie' od 14 lat i często czułem się jak pies na łańcuchu, w dodatku za krótkim.
Reformy systemu (6 latki do szkół i obniżenie poziomu),potem podręczniki wieloletnie z ograniczonej oferty monopolistycznych wydawnictw a ostatnio ściśnięcie 3 lat gimnazjum do dwóch lat SP podcinały mi skrzydła.
Na szczęście na ratunek często przychodziła mi Arlena Witt, How It Should Have Ended, czy English with Lucy, gdy traciłem zapał do pracy. ;)
Nawet miałem jedno podejście porzucenia 'systemu' i przygotowałem własny program angielskiego do pewnego domu kultury, ale okazałem się za drogi na fakultatywne zajęcia.
Ale się nie poddaję: inspiracje z sieci, samorozwój przez szkolenia i przede wszystkim otwartość umysłu pozwalają mi nie zgasić pasji a pop kultura (piosenki z tekstami, klipy, koło filmowe) często wyciągały moje lekcje z niebytu a uczniów z czeluści nudy i powtarzalności. :)
Arlena - dzięki za Twoją pasję, humor, kreatywność, dystans i wierność sobie ;)
Nauka angielskiego w liceum (jestem rocznik Arleny) to było uczenie się czytanek na pamięć (niektóre do tej pory pamiętam) + w ostatniej klasie wykonywanie miliona zadań z gramatyki. Gdy poszłam na studia, to byłam w szoku, że zajęcia są prowadzone po angielsku! Miałam wielki problem ze zrozumieniem co do mnie mówią...
Zainspirowałaś mnie do douczenia się języka. :D Meeega kanał. Meeega podejście! Serdeczne Pozdro!
Jak obcokrajowiec mogę powiedzieć, że system nauczenia języka obcego w Polsce w skole podstawowej jest taka sama zastarzała i totalne nieskuteczna dla dzieci jak w Rosji. I to cud, że większość młodych krakowian mówią nie źle po angielsku.
U nas zwłaszcza w klasie maturalnej, mieliśmy puszczane filmy z tego kanału, a także z RockYourEnglish, było tam dużo treści ukierunkowanych bezpośrednio pod mature i klucz maturalny. Z Twoim udziałem pamiętam film o słowie f&ck oraz c&nt, po którym większości osób szczęki opadły że ktoś tak bezpośrednio i 'bezwstydnie' wypowiada te wyrazy, w dodatku na naszych fakultetach :D no i kilka razy dostaliśmy kserówki z Grama to nie drama, jeśli przerabialismy pojedyncze zagadnienie np conditionals itd
Pamiętam jak poszłam na maturę ustną i moja nauczycielka, która siedziała w komisji nieźle się zdziwiła, bo byłam dość rozgadana, a na lekcjach u niej mówiliśmy niestety mało. No i się okazało, że egzamin ustny najlepiej zdali chłopacy, którzy grali w gry online i ja, siedząca w serialach ile tylko się dało (czasami zdarzało mi się też powtarzać całe kwestie na głos).
Teraz sama uczę, w szkole językowej, i spotykam uczniów i młodych i dorosłych, którzy często gramatykę mają w małym palcu, ale boją się odezwać. Znają formułki, słownictwo, ale gdy mają powiedzieć coś od siebie, nie tylko powtórzyć dialog z podręcznika jest problem. Nie mówiąc już o materiałach autentycznych - mało kieruje się ludzi w ich kierunku, a potem spotykają się z językiem, który nie jest pięknie wyartykułowaną przez aktora kwestią w serialu tylko szybko wypowiedzianą informacją przez kogoś z ciężkim akcentem i otwierają oczy przerażenia.
I nie chodzi w tych "brakach" oczywiście o to by palcem wskazywać nauczycieli. Cały system jest do rozwalenia i nakreślenia od nowa. Od tego wiecznego dążenia do wysokich wyników na egzaminach, przez papierologię, na podejściu rodziców i uczniów kończąc. Szkoda tych, którzy w szkole są z powołania, z pasją i robią co mogą, z tym co im dano, by uczniowie wyszli ze szkoły nie tylko z wiedzą teoretyczną, ale też żeby umieli ją wykorzystać i wiedzieli też coś o świecie, w którym będą to robić.
Ja od kilku miesięcy jestem nauczycielem i dokładnie uzupełnienie tematu lekcji w dzienniku to jest jakiś kosmos, szczególnie, że prowadzę zajęcia praktyczne :D
A to kanał już się nie nazywa "Po cudzemu"? Albo czegoś nie zrozumiałam... Ale w sumie - niech się nazywa jak chce, ważne że jest świetny 💗
A faktycznie! :D nie zwróciłam uwagi
Kanał zawsze nazywał się Arlena Witt a po cudzemu to jest ( można powiedzieć) program Arleny gdzie mówi o angielskim, sam kanał Arleny nie jest tylko o angielskim :)
@@Biernacki-ng9hz kanał się nie nazywał kiedyś po cudzemu? W sensie wiem że to seria ale byłam pewna że kanał też. Albo może kwestia tego że ja zawsze tak wpisywałam
@@mmartyna1557 kanał zawsze nazywał się tak jak teraz, Arlena mówiła, że kanał nie będzie się nazywał „Po cudzemu” bo chce także udostępniać inne ważne treści, niezwiązane z językiem angielskim . A „Po cudzemu” to seria filmów o języku angielskim😉
@@Biernacki-ng9hz skomplikowane. Ale kanał świetny.
Arleno,
mogłabyś, przy jakieś okazji, popełnić film jak to było z Tobą i Twoim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych?
Chętnie posłuchałbym i zapoznałbym z Twoją opinią 🤭
Pozdrawiam.
Ja wspomnę jeszcze o gazetach - co prawda w podręcznikach są jakieś przedruki z gazet, ale to co zobaczyłam w prawdziwej gazecie, dawanej za darmo w Londynie, to po prostu szok - musiałam sporo Googlować, by zrozumieć. To otwiera oczy jak niewłaściwie jest prowadzone nauczanie, że po rozszerzonej maturze i kursie ang. człowiek nie może spokojnie gazety codziennej przeczytać 🤦 Dialogi w filmach rozumiem, ale przecież nie po to języka się uczyłam.
Świetny film, dziękuję :)
Poszedłem do prywatnego liceum gdzie trafiłem na świetnych nauczycieli którzy za wszelką cenę próbowali zrobić ciekawą lekcję pomimo goniącej podstawy programowej. Najbardziej to było widać na lekcjach historii gdzie mogliśmy zobaczyć różnicę pomiędzy lekcją obowiązkową w planie a lekcją dodatkową. Ten sam temat, zupełnie inna lekcja
Super film 😀❤️Pięknie wyglądasz Pozdrawiam serdecznie
Jest pani mądrą i zabawna.Kiedy Q&A?Pozdrawiam.
Za 79 tys. subów będzie Q&A.
Dziękuje za odpowiedź.
1:47 - uwielbiam serial "Szkoła Rocka", który leciał na Nickelodeon jeszcze do niedawna (chyba już nie leci). Film był tak dawno, że nawet nie pamiętam, czy oglądałem, czy nie.
11:05 - przypomniały mi się lekcje języka polskiego w liceum i wiersze Tuwima z wulgaryzami...
PS. Szacunek za fragment z "The Big Bang Theory"!
Wiem i rozumiem, że mówienie jest super. Twierdzenie, że uczymy się języka aby się w nim rozmawiać, dotyczy wyłącznie, a i to nie do końca, jak pokażę dalej, języków żywych. Ludzie uczą się nie tylko angielskiego, hiszpańskiego czy malgaskiego, ale także łaciny, greki (tj. języka starogreckiego), koptyjskiego itd., w których raczej nie będą rozmawiać, no chyba, że z kolegami z branży, a i to raczej dla sportu niż z rzeczywistej potrzeby. Dotyczy to też w ogromnym stopniu języka angielskiego, który jest współczesnym (lub współczesną - diabli wiedzą jaki to rodzaj - w słowniku nie znalazłem) lingua franca. Jak pracujesz, to języka używasz głównie do zrozumienia tekstów - listów, treści umów, ofert, artykułów branżowych itd.
U nas jak były "ciche lekcje" to leciało "Po cudzemu" 😉
Halo dobry wieczór
Dawno Pani nie widziałem. Świetnie P. wygląda. I wszystkiego najzdrowszego w 2021
Swietne podsumowanie ❤
Cześć, kochana. Cieszy się ciebie obserwować, bo z twoich film uczy się polskiego. Powodzenia w nowym roku.
Hej Nadiaa. Dobry kanał wybrałaś, ponieważ Arlena mówi bardzo ładnie i poprawnie gramatycznie po polsku. 👌
Przy okazji warto, żebyś wiedziała, że w Polsce słowo "kochana" raczej stosujemy do osób, które są dla nas bardzo bliskie - są naszymi bliskimi przyjaciółmi lub rodziną.
Powodzenia w nauce języka polskiego 💪😊
Miast grzecznie się skoncentrować na odcinku, słuchać, weryfikować czy też zderzać z rzeczywistością to co słyszę to ja nie... tylko wpatrywałem się w tą kostkę Rubika i nie mogłem, a w głowie mi się kołatało "Arlena błagam daj mi to ułożę ją zaraz 1 min i gotowe" :)
Dokładnie dużo nauczycieli według mnie nie zachęca uczniów do nauki języka i często mam takie wrażenie że uczą od niechcenia
I też jest tak że mało się rozmawia w szkole po angielsku, dlatego dużo osób ma później problemy z mówieniem
Arlena jesteś moja prywatną szkołą angielskiego na Twoim kanale ;)
Uwielbiam Pani filmy! Sam studiuję Filologię angielską i nawet wykładowcom zdarza się nie chcieć, albo popełnią jakiś błąd (lepiej ich nie poprawiać wtedy😆), pozdro😅
Wszyscy popełniamy błędy, to nic złego:)
@@caffeona prawda!
Ja po 10 latach nauki wreszcie dowiedziałam się jaka jest różnica między thank you a thanks 🙈
Nauczyciele nauczycielami, ale wykładowcy... W drugim semestrze psychologia społeczna była prowadzona w tak tragiczny sposób, że nie szło tego psychicznie wytrzymać, tymczasem teraz w tym semestrze dostaliśmy tak genialną babkę, że ćwiczenia trwają zdecydowanie zbyt krótko! Człowiek by mógł jej słuchać i słuchać... I jeszcze wchodzenie w interakcję z nami studentami mega na plus, a nie gadanie do ściany.
PS. W gimnazjum miałam świetną nauczycielkę angielskiego :)
Oh, wiem coś o tym. U nas Pani Doktor prowadziła wykłady cały semestr przekonana, że ma je z licencjatem a nie magisterką :/ Wykładowcy praktycznego języka albo nie wiedzieli co robią albo w innym przypadku bardzo lubili słuchać swojego głosu. Nie wspominając o kryteriach przyjmowania na studiach - ja rozumiem, że uczelnia dostaję kasę za każdego przyjętego studenta, ale jeśli na Filologię Angielską idzie ktoś niemal jak na kurs językowy to chyba coś tu nie gra.
Dziękuję 😘
Dzięki, zrobisz odcinek o 'meet' i czym się różni od 'meet up' ?
Szkoła a rzeczywistość:
w szkole: "hello how are you"
po wylądowaniu w Yorkshire UK [ Ejop luv ] - polecam obejrzenie "Yorkshire Airlines" na YT każdemu kto się tam wybiera hehehe
And now I'm a Yorkshireman and only posting this because it's free.
Bardzo pożyteczne!
Super material,nie poznalem Pani w tej fryzurze na poczatku;)
Dzień dobry, Pani Arleno, czy mogłaby Pani zrobić odcinek o zaimku bezosobowym w języku .angielskim, czyli o tym jak powiedzieć np.: Tutaj nie można siedzieć, Tu(taj) się siedzi, to się je, można tak robić, jak to się pisze, jeśli ma się rower, to się nim jeździ, jak się już napisze, to da się zrobić, powinno się tak pisać, itp. czyli jak wyrazić poprawnie to nasze polskie "SIĘ" po angielsku. Oprócz tego mam takie oto pytanie: Czy angielskie THE, THAT itp można też wypowiedzieć przez twarde / wyraźne polskie D? Pytam ponieważ w teledysku grupy Backstreet Boys pt" I want it that way", zwłaszcza na początku, można usłyszeć , żeThat jest wymawiane przez twarde / wyraźne D. Co Pani na to, czy to jest porwana lub dopuszczalna wymowa ? Serdecznie pozdrawiam. Paweł.
Z mojego doświadczenia, w języku potocznym najczęściej chyba mówi się po prostu "you". "You can't sit here" etc. Najbardziej elegancko byłoby chyba użyć strony biernej, o ile tylko to możliwe (zwykle trzeba jakoś przeformułować zdanie, np. "Sitting is not allowed here")... A bardziej... nie wiem... literacko? oficjalnie? w życiu się z tym praktycznie nie spotykałem, ale na kursie angielskiego owszem - można użyć zaimka "one". Ale... wydaje mi się, że nie w każdym przypadku, i w języku oficjalnym chyba jednak dużo częściej takie rzeczy wyraża się używając po prostu strony biernej... Film na ten temat na pewno bardzo by się przydał.
W sumie - jest o tym nawet artykuł na Wikipedii: en.wikipedia.org/wiki/Generic_you
A tutaj: en.wikipedia.org/wiki/One_(pronoun) można przeczytać: "The pronoun 'one' has formal connotations (particularly in American English), and is often avoided in favour of more colloquial alternatives such as generic 'you'."
W liceum nauczyciel chciał mnie zagiąć i kazał mi z marszu mówić o "brzydkich" słowach po angielsku. Znałam ich więcej niż on. Teraz sama uczę angielskiego.
Pamiętam jak na lekcji angielskiego o leku przeciwbólowym powiedziałem ‚painkiller’. Pani lektorka była dosłownie zbulwersowana. ‚To jest potoczne wyrażenie i tak nie można mówić!’. To była pani, która właśnie wróciła z USA.
Myślę, że większość tego, co znam z angielskiego nauczyłam się sama
Tak jest zarówno z gramatyką, jak i ze słowami
Akurat mam nauczycielkę, która kiepsko tłumaczy - zapytałam się czy w danym zdaniu może być Past Perfect Countinous i dlaczego, a ona stwierdziła, że klasa jeszcze tego nie miała i PPC jej nie pasuje
Tak, klasa nie miała, ale ja lecę z gramatyką z "Grama to nie drama", a nauczycielka powinna znać ten czas, więc mogła zwyczajnie odpowiedzieć na pytanie
Teraz mam naprawdę super anglistkę, każe nam rozmawiać po angielsku na co 2 lekcji, stara się tematy na czasie z nami omawiać i kolokwialnie napiszę ,,olewa podstawę programową i wybiera z niej najpotrzebniejsze rzeczy".
Jednak w podstawówce, ojojojoj
Jako przykład dam ,,nauczyciela" niemieckiego, który ,,uczył'' w 3 szkołach na raz. Wyglądało tak, że pisał temat na tablicy i siadał do biurka. W ciągu jednej lekcji wszystkie rybki z akwarium Pani od geografii wylądowały za oknem, plecak mojego kolegi w krzakach za oknem, sufit oblepiony kulkami papieru, a cała reszta klasy siedziała na telefonach...
Ja do słówek używam też Wikipedii i ewentualnego sprawdzenia w słowniku ang.-ang.
Słowo "curriculum" bardziej kojarzy mi się z CV (Curriculum Vitae).
Podczas studiów trafiłam na specjalizację nauczycielską (niestety, ale na szczęście nie pracuję w szkole, więc temat tu tylko "liznęłam"). Podczas studiów robiliśmy tzw. plany zajęciowe (nie pamiętam w tej chwili, jak to się nazywało), których nikt wtedy za bardzo już w szkole nie używał.
Swój angielski poprawiłam, pracując w Anglii przez rok. Może nie było to długo, ale po tym czasie ja czuję się pewniej gdy mam mówić, coś po angielsku.
Czy po angielsku na CV nie mówi się częściej resume, z taką wymową z francuska, z wymawianym i zaakcentowanym e na końcu? W sumie - tak, jak za tym googluję, wychodzi, że po angielsku między CV a resume jest rozróżnienie (w resume najbardziej się podkreśla i na pierwszym miejscu umieszcza historię zatrudnienia, umiejętności i kompetencje, natomiast w CV większą uwagę zwraca się na wykształcenie). U nas jedno i drugie - bo przecież obie formy w Polsce się pojawiają, zależnie głównie chyba od tego, o jakiego rodzaju stanowisko pracy się ubiegamy, byłoby nazwane CV.
Np. ja pracuję w branży IT, i tutaj przyjmujących do pracy zwykle najbardziej interesuje doświadczenie zawodowe, umiejętności i kompetencje - np. umiem obsługiwać takiego rodzaju system informatyczny, znam taki język programowania itp. Wykształcenie ma mniejsze znaczenie. Ale są zawody, w których to na wykształcenie największą uwagę się zwraca, bo wynika to np. z wymogów formalnych - przykładem mogą być lekarze, ale też wspomnieni w filmie nauczyciele.
@@kpc211 sądzę, że tak - że częściej pojawia się słowo "resume", ale mogę się mylić. Nie znałam tego rozróżnienia. Pisałam jedynie o swoim skojarzeniu. Dziękuję za informację.
@@Jagienka.1990 Ja też nie znałem :) Wiedziałem, tylko że "resume" (tylko wymawiane nie tak, jak w znaczeniu "wznowić", lecz po francusku) się pojawia, i to chyba częściej - ale tej konkretnej rzeczy o różnicy w znaczeniach dowiedziałem się dopiero szukając informacji na ten temat, zainspirowany twoim postem :)
W ogóle to jest piękne, że nawet chcąc skomentować konkretnego posta pod filmem Arleny, można się czegoś z angielskiego nauczyć.
A w ogóle zabawne, że w języku polskim akronim CV wymawia się po angielsku, podczas gdy nie pochodzi on wcale z języka angielskiego.
@@kpc211 Dziękuję ci za twój komentarz. Też dowiedziałam się czegoś nowego. Człowiek uczy się całe życie :) (i bardzo mnie to cieszy).
9:50 Chciałbym zaprotestować. Byłem nauczycielem przez 21 lat (w zasadzie do maja jeszcze jestem) i to wcale nie jest źle opłacany zawód. Może w realiach warszawskich, albo patrząc z punktu widzenia znanej youtubberki. Ale w naszych zabrskich realiach, to akurat kasa nie była tym, na co mógłbym narzekać.