Mój poród był pięknym wydarzeniem. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na poród w domu. W zasadzie bardzo o tym marzyłam i tak się wydarzyło. Najlepsza decyzja w moim dotychczasowym życiu. Spokój, harmonia, miłość. Dziecko od samego początku w moich ramionach, nikt mi jej nie zabierał nikt nie krzyczał, nikt nie pospieszał. Piękny moment cudowna chwila!
Poczatek 39 tygodnia ciąży... Ta rozmowa jest dla mnie bardzo duża, bo już czuję, że zaczęłam wywierać na sobie (a właściwie na synku) presję, że fajnie byłoby już urodzić. Podczas słuchania Was wzięłam piłkę, zaczęłam oddychać, ruszać się i przyszło: "odpuść, a pójdzie, nie kontroluj, zaufaj, daj mu czas, on najlepiej wie kiedy będzie gotowy, żeby przyjść na ten świat". Dziękuję Wam, że tak mnie uspokoiłyście. 🙏🩵
Jako mama dwójki dzieci rodzonych w nie-szpitalnym otoczeniu (jedno w domu narodzin i jedno we własnej sypialni), doula I terapeutka Birth Into Being słucham z przyjemnością i przytakuję Wam, drogie Panie, głową, rękami i w ogóle wszystkim co mam 🤣 Wreszcie ten niszowy, niepopularny temat porodu, którego nie wypada poruszać "u cioci na herbatce", taki trochę krępujący, trochę wstydliwy, trochę tabu - wreszcie wypływa i MOŻNA O TYM MÓWIĆ! Mówi się w mediach, mówi się w towarzystwie mieszanym, mówi się na ogólnodostępnych platformach social media. W końcu każdy z nas się narodził, prawda? Każdy nosi ten zapis w swoim systemie limbicznym. Doskonały wywiad, pięknie się Was słucha.
Wspaniała rozmowa, cudownie spotkać takie dwie świadome kobiety ... Mój trzeci poród był właśnie taki najbardziej intuicyjny, połączony z dzieckiem ale mądrość i pewność przychodzi z wiekiem i doświadczeniem Dziękuję że zmieniacie to podejście dla naszych córek ❤
Dziękuje za rozmowę. Ja nadal przepracowuję poród i dzięki wam znowu więcej zrozumiałam. Z jednej strony uczucie po porodzie ogromnej siły, właśnie ten powerfull a z drugiej poród był indukowany, zmedykalizowany czyli traumatyczny dla dziecka. To wspaniałe uczucie siły po porodzie zostało zdruzgotane połogiem i w sumie przez kolejne 8 miesięcy po porodzie. Dopiero teraz, po prawie dwóch latach zaczynam coraz więcej z tego czasu rozumieć. Dziękuje
Rodziłam trzy razy naturalnie bez znieczuleń nie wyobrażałam sobie by się znieczulić, chciałam być w pełni świadoma każdego etapu mojego powodu. Choć mój drugi poród był traumą to mimo to kolejny był nadal naturalny ❤
Czytałam przed porodem książki pani Izy, bardzo pomogły mi w nastawieniu :) Sam poród wspominam całkiem dobrze, gorzej z pobytem w szpitalu już później 🫣
Dziękuję za to co robicie :) To właśnie dzięki takim kobietom, czuję się zrozumiana, zaopiekowana i jest jakoś tak po prostu...lżej. W październiku przywitam na świecie swojego pierwszego synka i od początku jak dowiedziałam się o ciąży, staram się otaczać właśnie takimi wspierającymi treściami. Dzięki temu wierzę, że będzie dobrze i spełni się moje i partnera marzenie o narodzinach domowych i będzie to niezwykłe, piękne i budujące przeżycie dla nas i dla mnie jako dla kobiety.
Odarcie z intymności , ze wstydu , krytykowanie rodzącej na każdym kroku. "Masz takie cycki a karmić nie umiesz" Kiedy rodziłam pierwsze dziecko naprzeciw mojego krocza były otwarte drzwi na korytarz . Jedynym wsparciem był mój mąż i stażystka którą wspominam cudownie , ona jedyna się mną opiekowała...
Ja nie rozumiem tego dlaczego w tak ważnej chwili niektórzy ludzie mają ochotę wyrzywać się na rodzącej kobiecie. Czy to ich dowartościowuje? Czują się ważni? Mają władzę? Odreagowują coś? Koszmar, to nie powinno mieć miejsca.
To są dwie cudowne rewolucjonistki. Pani Izabela to wielki autorytet wśród świadomych położnych i pokazuje, że wykształcenie to tylko kropla w morzu. Trzeba poszukiwać samemu wiedzy i zadawać pytania, szanować korzenie, podążać za intuicją i zaufać sobie, a nie pseudospecjalistom z tytułami. Ja rodziłam w domu i to była najcudowniejsza decyzja, oczywiście dzięki skorzystania z wiedzy Pani Izabeli i jej adeptek. Gdybym zaufała "specjalistom" byłabym nafaszerowana hormonami i antybiotykami, niemniej wiedza, którą zdobyłam dzięki poszukiwaniu odpowiedzi uratowała moje dziecko przed medyczną patologią.
Bardzo ciekawa rozmowa, bardzo uświadamiająca. Dziś po paru latach zrobiłabym większość inaczej. Jedynie zostałabym przy cesarce, ale obgadałabym ją dokładnie z moją lekarką i żeby to było bardziej świadome, a nie tylko jako ucieczka przed bólem. Nie pozwoliłabym na odwiedziny w szpitalu, nie pozwoliłabym na odwiedziny rodziców partnera w domu tego samego dnia kiedy wróciliśmy ze szpitala i jeszcze bez pardonu nagabywanie na wybór chrzestnych, gdzie od czasu ciąży mówiłam, że nie będziemy chrzcić syna. W szpitalu tak samo - przekraczano moje granice, poganiano, żeby spionizować się jak najszybciej. Pielgrzymki całej rodziny, bo trzeba obejrzeć maluszka. Neonatolog nie informowała na obchodzie, co robi i co będzie robić i rzucała niewybredne komentarze, że tak zła mama, bo okryłam małego, a to było dość upalne lato. Pozytywnie oceniam jedynie decyzję o cesarce i wybór mojej lekarki. Cała reszta - była mocno ch***wa. Nawet w czasie ciąży otoczenie wchodziło na głowę i tłukło do łba: no teraz to Ci się skończy, jak już będziesz mieć dziecko. A jestem typem, który jest mocno niezależny, lubi podróże na wariata, długie godziny pracy. Teraz dopiero do tego dochodzę, ile było na maksa dużego syfu i jak jestem wściekła, że pozwoliłam otoczeniu na taką ingerencję. Wtedy tego nie byłam świadoma, wtedy tylko czułam jak bardzo mi jest źle i nie wiedziałam dlaczego.
Moj porod byl trauma, zaskoczyla mnie skala bólu. Pamietam że ogarnela mnie straszna panika i chęć ucieczki. Poród zakonczyl sie kleszczowo, dziecko miało złamany obojczyk i przez wiele lat miałam traumę. Nie zdecydowalam się na kolejną ciążę przez wiele lat. Teraz po 10 latach zaszlam w ciążę, porod naturalny nie wchodzi w grę. Nawet jak mialam ból okresowy, ogarniała mnie panika związana z tym wspomnieniem.
Otwieracie oczy dziewczyny.. nigdy wcześniej nie zastanawiałam się jak w naszej rodzinie przychodziły dzieci na świat.. ta wiedza naprawdę pozwoliła mi zrozumieć zachowania kobiet w mojej rodzinie..
Słuchałam jak zaczarowana, jak piękną bajkę 😍 z lekkim ukłuciem zazdrości, że ja tak nie miałam szczególnie w okresie połogu, a o niektórych rzeczach nawet bym nie pomyślała, że są znaczące. Coby nie było w tym czasie potrzeba dwojga, w różnych jego okresach w różnym stopniu i każde z tej pary musi chcieć stanąć do swojej roli, drugie za niego tego nie zrobi. Szczególnie uderzyła mnie ta ostatnia część o roli mężczyzn w połogu i życzę kobietom właśnie takich partnerów i mam nadzieję, że ta zmiana, mimo że powoli to jednak będzie postępować. To my piszemy początek historii naszych dzieci ❤
Ale masz nagrodę, wielkie szczęście,dziecko całe i zdrowe?...Popatrz na to z tej strony.A mój maleńki,piękny synek zmarł krótko po porodzie. Ile bym dała,żeby był ze mną ,pomimo najtrudniejszego porodu, traumy...Trzeba to przewartościować...Pozdrawiam wszystkie mamy ❤️
@@judytakalska9356 bardzo bardzo ci współczuję 💔, na pewno Twój ból jest niewspółmierny z moim, ale też źródło mojej traumy to poród w sensie medycznym i bezpieczeństwa. Rodziłam w latach 90tych, teraz moja córka jest dorosła kobieta, ale cierpi na poważną nieuleczalna chorobę. Byc może moje traumy nałożyły się na jej stan zdrowia również.... Pozdrawiam i życzę siły ❤️
I właśnie o tym jest ten film, o ciągłym umniejszaniu kobietom, które mają za sobą traumatyczny poród. Nikt nie neguję tego, że spotkała Cię tragedia ale próba wywołania wyrzutów sumienia u tej kobiety jest bardzo ale to bardzo słaba. Znajdź dla siebie odpowiednie wsparcie ale nie wmawiaj innym, że nie mają prawa do własnych tragicznych odczuć bo Ty miałaś gorzej. Często te porody skutkują psychiatrą na kawał życia, rozwalają małżeństwa i sprawiają, że kobiety rezygnują z kolejnej ciąży i jedynym lekarstwem jest przeżycie własnej żałoby, nazwanie tego, co się stało a nie gaszenie słowami "ja mam gorzej". To nie pomaga nawet w mikroprocencie.
Anomalia odczuć matki po porodzie, ja wyraziłam wdzięczność wszystkim za pomoc w pierwszym trudnym, długim porodzie wszystkim położnikom, drugim lekkim ;dzieliłam szczęściem i radością z daru pięknych, zdrowych, dorodnych dzieci.
Ja rodziłam leżąc na plecach. Próbowali zmieniać pozycje ale każdy ruch to był jeszcze gorszy ból. W ogóle poród to trauma. Ja nie byłam w stanie chodzić, wstać a co dopiero skakać na piłce, czy być pod prysznicem. To był horror, byłam przekonana że umieram. Oczywiście poród wspomagany oksytocyną
Od porodu minal rok i nadal na kazde wspomnienie placze. Dziecko urodzilo sie zdrowe i bez komplikacji. Najgorsza rzecz jaka zrobilam to zaufanie lekarzowi. Najpierw mowi, ze porod musi isc naturalnie i nie mozna go pospieszac, a jak przyszlo do drugiej fazy porodu to pogwalcono ja w kazdy mozliwy sposob. Nikt nie informowal mnie ani meza o stanie dziecka, namowiono mnie do naciecia bo niby miesnie mam za mocne i strasznie popekam, nie moglam nawet sprobowac rodzic z ochrona krocza, kazali mi pszec na sile, a nim sie zorientowalam, ze tego nie chce, lekarz wypchal dziecko z brzucha stosujac kontrowersyjna i niebezpieczna metode. Nie spodziewalam sie tego bo o wszystkich procedurach do tej pory mnie informowali i pytali. Lekarz po porodzie opowiadal mi jakies bzetety, nie moglam skupic sie na dziecku, nic nie wytlumaczyl dlaczego wypchal mi dziecko z brzucha, pewnie myslal, ze tego nie zauwalylismy, a sam wiedzial, ze zle postapil. Nie mam zaufania do porodu szpitalnego. Tak mocno jak wierzylam, ze pomoga mi tam bezpiecznie i godnie urodzic tak samo mocno teraz sie boje. Niczego tak nie zaluje jak tego ze nie walczylam o swoja godnosc przy porodzie. Wszystkie przygotowania zdaly sie na nic
Kiedys usyszalam w pracy ze ciaza to nie choroba. I tak sobie pomyslalam ze jak bys ty czlowieku poczul sie jak ja teraz w ciazy to bys poszedl na l4 a ja musze zapierniczac :p bo ginekolog stwierdzil ze zdolna do pracy. Urodzilam 2 msc za wczesnie😅
Większość mężczyzn powinna iść na psychoterapię zaraz po wejściu w okres pełnoletniosci. Połowa roboty z głowy. Niech KAŻDE z dwojga zrobi swoje 100 procent. Trzeba zacząć edukować mężczyzn, bo sytuacja jest dramatyczna. Jak na razie to wciąż w większości kobiety uważają że ta praca nad własną głową spoczywa tylko na nich.
Ja niestety zaufałam lekarzom. Jakoś w 34 tygodniu poczułam nagły przypływ energii, chęć chodznia. Czasem po intensywnym dniu czułam skurcze przepowiadające. Na wizycie u gin zapytałam, czy to normalne, na co przerażona pani wypisała mi bodajże progesteron na utrzymanie ciąży prosząc, żebym leżała do 36 tyg, ponieważ dziecko urodzone wcześnie ma problem z płucami itp. Przeraziłam się i przestałam się ruszać. Poźniej też, po terminie odesłała mnie pod opieke szpitala. W szpitalu po terminie postanowili mnie osadzić na sali patologii ciąży, gdzie leżałam i nie mogłam wychodzić na świerze powietrze. Błagałam o wywołanie przed weekendem, nie wyobrażałam sobie leżenia tam przez kolejne dni po nic. Mogłam prosić o wypisanie, nie wiedziałam. Moim błędem było także nie posiadanie kontaktu z żadną położną. Od 5 rano nie spałam oczekując na zabranie na sale. Zabrano mmie dopiero o 12, poród trwał niecałe 6h, takie to było tempo. Z czego 2h to były parte nieefektywne, podsycane oksytocyną, a dziecko nie było wstswione nawet. Kolejnym moim błędem było założenie, że rozwarcie jest najgorsze, a parte to już z górki. Oj wymęczyły mnie te skórcze, drżącą dłonią podpisałam papiery na cesarke. Załamana, że tyle cierpienia na nic, położna zaproponowała jeszcze, żebym spróbowała ostatni raz. I nagle okazało się, że dziecko jest wstawione, poród postępuje! Niestety lekarze stali i czekali, bo ta przeklęta kroplówka, która ciągneła się za mną i raniła mi dłoń, kończyła się. Było wyciskanie dziecka ze mne, chociaż wiem, że sama ładnie by poszła. Ale wszyscy parli na czas. Położna ochroniła mi krocze, za co jej serdecznie dziękuje. Przy kolejnym porodzie na pewno będę chciała nawiązać kontakt z jakąś położną wczesniej, nie dam się zamknąć w szpitalu, będę bardziej cierpliwa i aktywna ❤ moja córeczka po tym doświadczeniu nie chciała się dać dotknąć nawet przez osteopate
Teraz już wiem, z czym wiąże się oksytocyna. Wyobrażałam ją sobie jako zastrzyk? Jako kroplówka, którą ktoś odepnie po pewnym czasie? Nie miałam pojęcia, że będzie się za mną ciągnąć cały czas. Jednak mimo to cieszę się, że mimo to pozwolono mi wejść do wanny, woda bardzo mi pomogla. Że proszono, żebym się położyła, ale wstawałam i położna asystowała mi w pozycji, jaką przybierałam. Zabrakło czasu, cierpliwości. To lekcja na przyszłość. Jednak wsparcie męża i ogronne doświadczenie położnej były tą dobrą stroną. Jednak wiem, że przygotowanie do porodu powinno być lepsze, mało się mówi o tym, pomimo uczęszczania na szkołę rodzenia, gdzie nie chcą "straszyć", poród to doświadczenie cielesne, zwierzęce, z bólem, wydzielinami, nie obrazkiem z serialu. Dzieciątko na szczęsie zdrowe i silne, to też jest duzo!
Pięknie powiedziane, jednak w praktyce naprawdę wygląda to różnie. Personalnie mój poród w dobie pandemii globalnej był bardzo traumatyczny , zakończony cesarskim cięciem oraz przeżyciem śmierci klinicznej. Po takim doświadczeniu część mnie chciałaby dać druga szanse na doświadczenie tego pięknego okresu ciazy , później porodu oraz połogu jednak jestem bardzo zablokowana.
Obama moje skarby urodzily się 2 tygodnie po terminie. Przeszlam przez caly proces wywolania. Oba zakonczyly sie cesarkami. W trakcie pierwszego nie osiagnelam 10cm,a syn byl 24h bez wod plodowych 😢, w drugim corci serduszko bardzo zwolnilo i miala juz zielony plyn w plucach. Oboje byli zabrani na obserwacje, z dala ode mnie.. 😢😢
Ból poza skalą bólu to dla mnie cierpienie. Nie rozumiem dlaczego miałbym nie otrzymać znieczulenia- nie jestem cierpiętnica i nie zamierzam kontynuować kobiecej powinności do przeżywania bólu.
Miałam cudowny poród (trzecie dziecko) w wielkiej Brytanii. Choć atmosfera była piękna, przyciemniony pokój z dostosowaną gorąco wodą, muzyką, sprzętami (piłkami). Moment gdy dwie godziny po porodzie położna zapytała mnie czy chcemy już iść do domu... Zastanawia mnie dlaczego jest taka rozbieżność w opiece po porodowej, bo w Polsce wymagane jest spędzenie 3 dób... Z kąd taka rozbieżność i gdzie byłby 'złoty środek'?
W Polsce, tam gdzie ja rodziłam w prywatnej klinice w 92 roku, kobiety też wychodziły tego samego dnia. Tak jak chciały. Według własnego odczucia 😊 Ja tylko z powodu dziecka zostałam na drugi dzień. W dawnych czasach kobiety rodziły w domach, a nawet na polu, gdzie do pomocy były inne kobiety: matka, ciotka, babcia, sąsiadka, czasami większe dziecko, rzadko akuszerka. I teraz też dobrze, żeby rodzice się przygotowywali i żeby korzystali z pomocy kobiet z rodziny lub przyjaciół 💝
@@juliak2039 2013- szpital Bydgoszcz, 2015 - szpital Elgin (Szkocja) oraz 2019 nie szpital, punkt położniczy Inverurie (Szkocja). A Pani jakie ma wrażenie jeśli chodzi o opiekę NHS?
Najgorsze w dawnych czasach było zabueranie dziecka zaraz po porodzie. Tylko pokazywali z daleka straszne przeżycie. O połogu nikt nie mówił i jakie to ważne dla matki.
Zaskakująca dla mnie wypowiedź bo ja byłabym Wdzięczna gdyby ktoś zabrał dziecko chociaż na parę godzin z powodu wycieńczenia porodem, zwyczajnie nie miałam siły fizycznej żeby to ogarniać plus miałam łyżeczkowane łożysko więc straciłam ponoć dużo krwi, a dostałam taki podprogowy komunikat: do roboty 😅
Mój poród był pięknym wydarzeniem. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na poród w domu. W zasadzie bardzo o tym marzyłam i tak się wydarzyło. Najlepsza decyzja w moim dotychczasowym życiu. Spokój, harmonia, miłość. Dziecko od samego początku w moich ramionach, nikt mi jej nie zabierał nikt nie krzyczał, nikt nie pospieszał. Piękny moment cudowna chwila!
Wspaniała goscini ..niesamowita wiedza ..Marianno dziekuje❤❤❤
Poczatek 39 tygodnia ciąży... Ta rozmowa jest dla mnie bardzo duża, bo już czuję, że zaczęłam wywierać na sobie (a właściwie na synku) presję, że fajnie byłoby już urodzić. Podczas słuchania Was wzięłam piłkę, zaczęłam oddychać, ruszać się i przyszło: "odpuść, a pójdzie, nie kontroluj, zaufaj, daj mu czas, on najlepiej wie kiedy będzie gotowy, żeby przyjść na ten świat". Dziękuję Wam, że tak mnie uspokoiłyście. 🙏🩵
O jak cudownie ❤ wszystkiego dobrego ☺️
Zdrówka Kochani, trzymam kciuki
Jako mama dwójki dzieci rodzonych w nie-szpitalnym otoczeniu (jedno w domu narodzin i jedno we własnej sypialni), doula I terapeutka Birth Into Being słucham z przyjemnością i przytakuję Wam, drogie Panie, głową, rękami i w ogóle wszystkim co mam 🤣
Wreszcie ten niszowy, niepopularny temat porodu, którego nie wypada poruszać "u cioci na herbatce", taki trochę krępujący, trochę wstydliwy, trochę tabu - wreszcie wypływa i MOŻNA O TYM MÓWIĆ!
Mówi się w mediach, mówi się w towarzystwie mieszanym, mówi się na ogólnodostępnych platformach social media.
W końcu każdy z nas się narodził, prawda?
Każdy nosi ten zapis w swoim systemie limbicznym.
Doskonały wywiad, pięknie się Was słucha.
Wspaniała rozmowa, cudownie spotkać takie dwie świadome kobiety ... Mój trzeci poród był właśnie taki najbardziej intuicyjny, połączony z dzieckiem ale mądrość i pewność przychodzi z wiekiem i doświadczeniem Dziękuję że zmieniacie to podejście dla naszych córek ❤
Dziękuje za rozmowę. Ja nadal przepracowuję poród i dzięki wam znowu więcej zrozumiałam. Z jednej strony uczucie po porodzie ogromnej siły, właśnie ten powerfull a z drugiej poród był indukowany, zmedykalizowany czyli traumatyczny dla dziecka. To wspaniałe uczucie siły po porodzie zostało zdruzgotane połogiem i w sumie przez kolejne 8 miesięcy po porodzie. Dopiero teraz, po prawie dwóch latach zaczynam coraz więcej z tego czasu rozumieć. Dziękuje
Rodziłam trzy razy naturalnie bez znieczuleń nie wyobrażałam sobie by się znieczulić, chciałam być w pełni świadoma każdego etapu mojego powodu. Choć mój drugi poród był traumą to mimo to kolejny był nadal naturalny ❤
Czytałam przed porodem książki pani Izy, bardzo pomogły mi w nastawieniu :) Sam poród wspominam całkiem dobrze, gorzej z pobytem w szpitalu już później 🫣
Dziękuję za to co robicie :) To właśnie dzięki takim kobietom, czuję się zrozumiana, zaopiekowana i jest jakoś tak po prostu...lżej. W październiku przywitam na świecie swojego pierwszego synka i od początku jak dowiedziałam się o ciąży, staram się otaczać właśnie takimi wspierającymi treściami. Dzięki temu wierzę, że będzie dobrze i spełni się moje i partnera marzenie o narodzinach domowych i będzie to niezwykłe, piękne i budujące przeżycie dla nas i dla mnie jako dla kobiety.
Odarcie z intymności , ze wstydu , krytykowanie rodzącej na każdym kroku.
"Masz takie cycki a karmić nie umiesz"
Kiedy rodziłam pierwsze dziecko naprzeciw mojego krocza były otwarte drzwi na korytarz .
Jedynym wsparciem był mój mąż i stażystka którą wspominam cudownie , ona jedyna się mną opiekowała...
Ja nie rozumiem tego dlaczego w tak ważnej chwili niektórzy ludzie mają ochotę wyrzywać się na rodzącej kobiecie. Czy to ich dowartościowuje? Czują się ważni? Mają władzę? Odreagowują coś? Koszmar, to nie powinno mieć miejsca.
To są dwie cudowne rewolucjonistki. Pani Izabela to wielki autorytet wśród świadomych położnych i pokazuje, że wykształcenie to tylko kropla w morzu. Trzeba poszukiwać samemu wiedzy i zadawać pytania, szanować korzenie, podążać za intuicją i zaufać sobie, a nie pseudospecjalistom z tytułami. Ja rodziłam w domu i to była najcudowniejsza decyzja, oczywiście dzięki skorzystania z wiedzy Pani Izabeli i jej adeptek. Gdybym zaufała "specjalistom" byłabym nafaszerowana hormonami i antybiotykami, niemniej wiedza, którą zdobyłam dzięki poszukiwaniu odpowiedzi uratowała moje dziecko przed medyczną patologią.
Bardzo ciekawa rozmowa, bardzo uświadamiająca. Dziś po paru latach zrobiłabym większość inaczej. Jedynie zostałabym przy cesarce, ale obgadałabym ją dokładnie z moją lekarką i żeby to było bardziej świadome, a nie tylko jako ucieczka przed bólem. Nie pozwoliłabym na odwiedziny w szpitalu, nie pozwoliłabym na odwiedziny rodziców partnera w domu tego samego dnia kiedy wróciliśmy ze szpitala i jeszcze bez pardonu nagabywanie na wybór chrzestnych, gdzie od czasu ciąży mówiłam, że nie będziemy chrzcić syna. W szpitalu tak samo - przekraczano moje granice, poganiano, żeby spionizować się jak najszybciej. Pielgrzymki całej rodziny, bo trzeba obejrzeć maluszka. Neonatolog nie informowała na obchodzie, co robi i co będzie robić i rzucała niewybredne komentarze, że tak zła mama, bo okryłam małego, a to było dość upalne lato. Pozytywnie oceniam jedynie decyzję o cesarce i wybór mojej lekarki. Cała reszta - była mocno ch***wa. Nawet w czasie ciąży otoczenie wchodziło na głowę i tłukło do łba: no teraz to Ci się skończy, jak już będziesz mieć dziecko. A jestem typem, który jest mocno niezależny, lubi podróże na wariata, długie godziny pracy. Teraz dopiero do tego dochodzę, ile było na maksa dużego syfu i jak jestem wściekła, że pozwoliłam otoczeniu na taką ingerencję. Wtedy tego nie byłam świadoma, wtedy tylko czułam jak bardzo mi jest źle i nie wiedziałam dlaczego.
Dokładnie. Ja zaś zamieniłabym wszystko.
Moj porod byl trauma, zaskoczyla mnie skala bólu. Pamietam że ogarnela mnie straszna panika i chęć ucieczki. Poród zakonczyl sie kleszczowo, dziecko miało złamany obojczyk i przez wiele lat miałam traumę. Nie zdecydowalam się na kolejną ciążę przez wiele lat. Teraz po 10 latach zaszlam w ciążę, porod naturalny nie wchodzi w grę. Nawet jak mialam ból okresowy, ogarniała mnie panika związana z tym wspomnieniem.
💝
Otwieracie oczy dziewczyny.. nigdy wcześniej nie zastanawiałam się jak w naszej rodzinie przychodziły dzieci na świat.. ta wiedza naprawdę pozwoliła mi zrozumieć zachowania kobiet w mojej rodzinie..
Słuchałam jak zaczarowana, jak piękną bajkę 😍 z lekkim ukłuciem zazdrości, że ja tak nie miałam szczególnie w okresie połogu, a o niektórych rzeczach nawet bym nie pomyślała, że są znaczące. Coby nie było w tym czasie potrzeba dwojga, w różnych jego okresach w różnym stopniu i każde z tej pary musi chcieć stanąć do swojej roli, drugie za niego tego nie zrobi. Szczególnie uderzyła mnie ta ostatnia część o roli mężczyzn w połogu i życzę kobietom właśnie takich partnerów i mam nadzieję, że ta zmiana, mimo że powoli to jednak będzie postępować.
To my piszemy początek historii naszych dzieci ❤
Mój poród był straszną traumą, i z tego powodu już nie zdecydowałam się na drugą ciążę. Nikomu nie życzę! Byłam zignorowana, pozostawiona samej sobie,
Ale masz nagrodę, wielkie szczęście,dziecko całe i zdrowe?...Popatrz na to z tej strony.A mój maleńki,piękny synek zmarł krótko po porodzie. Ile bym dała,żeby był ze mną ,pomimo najtrudniejszego porodu, traumy...Trzeba to przewartościować...Pozdrawiam wszystkie mamy ❤️
@@judytakalska9356 bardzo bardzo ci współczuję 💔, na pewno Twój ból jest niewspółmierny z moim, ale też źródło mojej traumy to poród w sensie medycznym i bezpieczeństwa. Rodziłam w latach 90tych, teraz moja córka jest dorosła kobieta, ale cierpi na poważną nieuleczalna chorobę. Byc może moje traumy nałożyły się na jej stan zdrowia również....
Pozdrawiam i życzę siły ❤️
To już za tobą ❤
I właśnie o tym jest ten film, o ciągłym umniejszaniu kobietom, które mają za sobą traumatyczny poród. Nikt nie neguję tego, że spotkała Cię tragedia ale próba wywołania wyrzutów sumienia u tej kobiety jest bardzo ale to bardzo słaba. Znajdź dla siebie odpowiednie wsparcie ale nie wmawiaj innym, że nie mają prawa do własnych tragicznych odczuć bo Ty miałaś gorzej. Często te porody skutkują psychiatrą na kawał życia, rozwalają małżeństwa i sprawiają, że kobiety rezygnują z kolejnej ciąży i jedynym lekarstwem jest przeżycie własnej żałoby, nazwanie tego, co się stało a nie gaszenie słowami "ja mam gorzej". To nie pomaga nawet w mikroprocencie.
❤
Anomalia odczuć matki po porodzie, ja wyraziłam wdzięczność wszystkim za pomoc w pierwszym trudnym, długim porodzie wszystkim położnikom, drugim lekkim ;dzieliłam szczęściem i radością z daru pięknych, zdrowych, dorodnych dzieci.
Ciekawa rozmowa 🙌
Cudowna rozmowa❤
Swietna rozmowa
Ja rodziłam leżąc na plecach. Próbowali zmieniać pozycje ale każdy ruch to był jeszcze gorszy ból. W ogóle poród to trauma. Ja nie byłam w stanie chodzić, wstać a co dopiero skakać na piłce, czy być pod prysznicem. To był horror, byłam przekonana że umieram. Oczywiście poród wspomagany oksytocyną
Podobnie jak u mnie. W zasadzie identycznie.
Od porodu minal rok i nadal na kazde wspomnienie placze. Dziecko urodzilo sie zdrowe i bez komplikacji. Najgorsza rzecz jaka zrobilam to zaufanie lekarzowi. Najpierw mowi, ze porod musi isc naturalnie i nie mozna go pospieszac, a jak przyszlo do drugiej fazy porodu to pogwalcono ja w kazdy mozliwy sposob. Nikt nie informowal mnie ani meza o stanie dziecka, namowiono mnie do naciecia bo niby miesnie mam za mocne i strasznie popekam, nie moglam nawet sprobowac rodzic z ochrona krocza, kazali mi pszec na sile, a nim sie zorientowalam, ze tego nie chce, lekarz wypchal dziecko z brzucha stosujac kontrowersyjna i niebezpieczna metode. Nie spodziewalam sie tego bo o wszystkich procedurach do tej pory mnie informowali i pytali. Lekarz po porodzie opowiadal mi jakies bzetety, nie moglam skupic sie na dziecku, nic nie wytlumaczyl dlaczego wypchal mi dziecko z brzucha, pewnie myslal, ze tego nie zauwalylismy, a sam wiedzial, ze zle postapil. Nie mam zaufania do porodu szpitalnego. Tak mocno jak wierzylam, ze pomoga mi tam bezpiecznie i godnie urodzic tak samo mocno teraz sie boje. Niczego tak nie zaluje jak tego ze nie walczylam o swoja godnosc przy porodzie. Wszystkie przygotowania zdaly sie na nic
Bo poród to nie czas na walkę o swoją godność. To inni powinni o to zadbać. To nie Twoja wina!
Kiedys usyszalam w pracy ze ciaza to nie choroba. I tak sobie pomyslalam ze jak bys ty czlowieku poczul sie jak ja teraz w ciazy to bys poszedl na l4 a ja musze zapierniczac :p bo ginekolog stwierdzil ze zdolna do pracy. Urodzilam 2 msc za wczesnie😅
Większość mężczyzn powinna iść na psychoterapię zaraz po wejściu w okres pełnoletniosci.
Połowa roboty z głowy.
Niech KAŻDE z dwojga zrobi swoje 100 procent.
Trzeba zacząć edukować mężczyzn, bo sytuacja jest dramatyczna.
Jak na razie to wciąż w większości kobiety uważają że ta praca nad własną głową spoczywa tylko na nich.
Ja niestety zaufałam lekarzom. Jakoś w 34 tygodniu poczułam nagły przypływ energii, chęć chodznia. Czasem po intensywnym dniu czułam skurcze przepowiadające. Na wizycie u gin zapytałam, czy to normalne, na co przerażona pani wypisała mi bodajże progesteron na utrzymanie ciąży prosząc, żebym leżała do 36 tyg, ponieważ dziecko urodzone wcześnie ma problem z płucami itp. Przeraziłam się i przestałam się ruszać. Poźniej też, po terminie odesłała mnie pod opieke szpitala. W szpitalu po terminie postanowili mnie osadzić na sali patologii ciąży, gdzie leżałam i nie mogłam wychodzić na świerze powietrze. Błagałam o wywołanie przed weekendem, nie wyobrażałam sobie leżenia tam przez kolejne dni po nic. Mogłam prosić o wypisanie, nie wiedziałam. Moim błędem było także nie posiadanie kontaktu z żadną położną. Od 5 rano nie spałam oczekując na zabranie na sale. Zabrano mmie dopiero o 12, poród trwał niecałe 6h, takie to było tempo. Z czego 2h to były parte nieefektywne, podsycane oksytocyną, a dziecko nie było wstswione nawet. Kolejnym moim błędem było założenie, że rozwarcie jest najgorsze, a parte to już z górki. Oj wymęczyły mnie te skórcze, drżącą dłonią podpisałam papiery na cesarke. Załamana, że tyle cierpienia na nic, położna zaproponowała jeszcze, żebym spróbowała ostatni raz. I nagle okazało się, że dziecko jest wstawione, poród postępuje! Niestety lekarze stali i czekali, bo ta przeklęta kroplówka, która ciągneła się za mną i raniła mi dłoń, kończyła się. Było wyciskanie dziecka ze mne, chociaż wiem, że sama ładnie by poszła. Ale wszyscy parli na czas. Położna ochroniła mi krocze, za co jej serdecznie dziękuje. Przy kolejnym porodzie na pewno będę chciała nawiązać kontakt z jakąś położną wczesniej, nie dam się zamknąć w szpitalu, będę bardziej cierpliwa i aktywna ❤ moja córeczka po tym doświadczeniu nie chciała się dać dotknąć nawet przez osteopate
Teraz już wiem, z czym wiąże się oksytocyna. Wyobrażałam ją sobie jako zastrzyk? Jako kroplówka, którą ktoś odepnie po pewnym czasie? Nie miałam pojęcia, że będzie się za mną ciągnąć cały czas. Jednak mimo to cieszę się, że mimo to pozwolono mi wejść do wanny, woda bardzo mi pomogla. Że proszono, żebym się położyła, ale wstawałam i położna asystowała mi w pozycji, jaką przybierałam. Zabrakło czasu, cierpliwości. To lekcja na przyszłość. Jednak wsparcie męża i ogronne doświadczenie położnej były tą dobrą stroną. Jednak wiem, że przygotowanie do porodu powinno być lepsze, mało się mówi o tym, pomimo uczęszczania na szkołę rodzenia, gdzie nie chcą "straszyć", poród to doświadczenie cielesne, zwierzęce, z bólem, wydzielinami, nie obrazkiem z serialu. Dzieciątko na szczęsie zdrowe i silne, to też jest duzo!
Jeszcze tylko dodam, że najbardziej bolały liczne badania rozwarcia przez kilku lekarzy, co jakiś czas 🙃
Pięknie powiedziane, jednak w praktyce naprawdę wygląda to różnie. Personalnie mój poród w dobie pandemii globalnej był bardzo traumatyczny , zakończony cesarskim cięciem oraz przeżyciem śmierci klinicznej. Po takim doświadczeniu część mnie chciałaby dać druga szanse na doświadczenie tego pięknego okresu ciazy , później porodu oraz połogu jednak jestem bardzo zablokowana.
❤
Obama moje skarby urodzily się 2 tygodnie po terminie. Przeszlam przez caly proces wywolania. Oba zakonczyly sie cesarkami. W trakcie pierwszego nie osiagnelam 10cm,a syn byl 24h bez wod plodowych 😢, w drugim corci serduszko bardzo zwolnilo i miala juz zielony plyn w plucach. Oboje byli zabrani na obserwacje, z dala ode mnie.. 😢😢
💝
Szczypanie 😢, rodziłam 3y razy w szpitalu ,pierwszy poród 1979 r,personel to ludzie ,jednak są baaaardzo różni
❤
Ból poza skalą bólu to dla mnie cierpienie. Nie rozumiem dlaczego miałbym nie otrzymać znieczulenia- nie jestem cierpiętnica i nie zamierzam kontynuować kobiecej powinności do przeżywania bólu.
Miałam cudowny poród (trzecie dziecko) w wielkiej Brytanii. Choć atmosfera była piękna, przyciemniony pokój z dostosowaną gorąco wodą, muzyką, sprzętami (piłkami). Moment gdy dwie godziny po porodzie położna zapytała mnie czy chcemy już iść do domu... Zastanawia mnie dlaczego jest taka rozbieżność w opiece po porodowej, bo w Polsce wymagane jest spędzenie 3 dób... Z kąd taka rozbieżność i gdzie byłby 'złoty środek'?
W Polsce, tam gdzie ja rodziłam w prywatnej klinice w 92 roku, kobiety też wychodziły tego samego dnia. Tak jak chciały. Według własnego odczucia 😊
Ja tylko z powodu dziecka zostałam na drugi dzień.
W dawnych czasach kobiety rodziły w domach, a nawet na polu, gdzie do pomocy były inne kobiety: matka, ciotka, babcia, sąsiadka, czasami większe dziecko, rzadko akuszerka.
I teraz też dobrze, żeby rodzice się przygotowywali i żeby korzystali z pomocy kobiet z rodziny lub przyjaciół 💝
W jakiej miejscowości i w którym roku Pani rodziła jeśli można wiedzieć? Mieszkam w UK.
@@joannabaranska-filipek2335nie oceniam czy dobrze czy źle, nie rozumiem tylko takiej rozbieżności w opiece nad kobietą podczas ciąży i po porodzie
@@juliak2039 2013- szpital Bydgoszcz, 2015 - szpital Elgin (Szkocja) oraz 2019 nie szpital, punkt położniczy Inverurie (Szkocja). A Pani jakie ma wrażenie jeśli chodzi o opiekę NHS?
❤❤❤
Najgorsze w dawnych czasach było zabueranie dziecka zaraz po porodzie. Tylko pokazywali z daleka straszne przeżycie. O połogu nikt nie mówił i jakie to ważne dla matki.
Zaskakująca dla mnie wypowiedź bo ja byłabym Wdzięczna gdyby ktoś zabrał dziecko chociaż na parę godzin z powodu wycieńczenia porodem, zwyczajnie nie miałam siły fizycznej żeby to ogarniać plus miałam łyżeczkowane łożysko więc straciłam ponoć dużo krwi, a dostałam taki podprogowy komunikat: do roboty 😅
Gdzie taką położną szukać?
Od Izabeli bije duzo prawdy i seksapilu
Dla mnie poród to przejście do innego wymiaru...
odłączać nie odłanczac
💜💟🤍
❤❤❤❤❤❤
❤
💖💖💖
❤