@@patomatma tacy są najlepsi, my mieliśmy takiego uczył nas wiekszości zawodowych, złoto nie człowiek (wystarczy powiedzieć że witał się na ty podając ręke). Jak gówniaki z 1-wszych i 2-ich klas nie słuchali go i odwalali maniany to autentycznie były przypadki że wyrywali w morde od starszych roczników xD Technikum piękne czasy
Jak jesteś w technikum i trafia ci się taki nauczyciel ale od jakiegoś useless przedmiotu to jest złoto. Z zawodowych zawsze lepiej jak ktoś jednak ma jakieś wymagania
Jeszcze jak miałem informatykę miałem takiego faceta. Gość wychodził do nas z inicjatywą że kto będzie się chciał uczyć to będzie się uczył. Ci którzy chcieli zostawali na lekcji i wykonywali zadania a ci którym się spieszyło na palarnię lub do najbliższej żabki mogli wyjść po zrobieniu jednego pięciominutowego zadania. Nie jestem w stanie mu się odwdzięczyć...
My mielismy takiego historyka w liceum - zero prac domowych, “przygotujcie sie”, lekcja prowadzona z miejsca i bez zbednego pierdzielenia, a do tego ciekawie i gleboko. Kto chicial, ten sie nauczyl, kto nie chcial nie musial nawet sluchac (ale bylo warto,bo lekcje byly na serio ciekawe). Skonczylam z 6, wiedza adekwatna do oceny, historia byla prowadzona bardzo uczciwie, bylo warto
Zostawiłem szkołę na cały rok. Po prostu miałem dość :/ Nigdy nie czułem się tam dobrze, a szczególnie przez to jak byłem traktowany. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ale dochodziło nawet do pobić. Raz byłem w szpitalu. Szkoła oczywiście miała całość absolutnie w dupie. Potem jeszcze nie zdałem, przez swoje własne problemy... Szkoda gadać. Wszystkie moje zainteresowania po prostu wyparowały na cały rok. Przez Twoje materiały postanowiłem dokończyć liceum. Idę do szkoły zaocznej i przy okazji chcę zrobić papiery na języki obce. Zrobiłem już angielski na C1, a za tydzień mam test sprawdzający z Hiszpańskiego. Wróciłem do sztuki i fizyki. Dosłownie parę godzin temu, zamówiłem książkę Hawking'a. Zwyczajnie dzięki. Kimkolwiek jesteś.
@@pawecichy9572 tak, racja dlatego "relikt" (chyba żaden którego spotkałem tego nie wymagał...) Jednak moim zdaniem jeżeli nauczyciel nadal żyje w tej przeszłości, tj. mówi "proszę pana" i po nazwisku, to ma prawo tego wymagać Jednak podtrzymuję moje zdanie, że nie jest to w tym kontekście tytuł naukowy - uważam to za niedociągnięcie w filmie
To, że nauczyciel sam wyszedł z klasy u Ciebie to jeszcze nic... Gdy byłem w klasie maturalnej to raz moja klasa miała spotkanie z panią od opieki społecznej i nie chciała powiedzieć czym jest impotencja, więc klasa się domagała tego i tak doprowadzona do kresu wytrzymałości przerwała swój wywód i wyszła. Od tamtej pory byliśmy najbardziej znienawidzoną klasą dla nauczycieli 😂
Ja obecnie uczęszczam do technikum i osobiście jestem nastawiony do wielu nauczycieli pozytywnie, ale są też tacy, którzy absolutnie nie powinni ani uczyć, ani zarabiać pieniędzy - nie dlatego, że próbują uczyć, choć nie wychodzi im to, jednak dlatego, że nauczyciel według mnie to nie tylko osoba, która ma zrealizować materiał, ale też ktoś kto zachęca do nauki, a nie zniechęca. Osobiście nienawidzę chodzić na lekcje języka niemieckiego oraz polskiego - w obu przypadkach nauczyciele zniechęcają do jakichkolwiek działań. Swoim zachowaniem sprawiają, że nie uważam ich jako nauczycieli (w zasadzie nauczycielek), tylko dorosłych, nierozsądnych i nieogarniętych kobiet, które mają o sobie ogromne mniemanie. Strasznie odrzuca takie zachowanie zarówno do przychodzenia na lekcje, jak i zwykłej nauki. Ale na całe szczęście są też i tacy, do których chodzi się z ogromną chęcią, nawet jeśli nie jest to przedmiot w moim kręgu zainteresowań.
@@mateuszkrytyk5711 nie wiem w którym roku konczyles szkole średnia, ale teraz jest gówno a nie Polski 40 lektur na mature podstawową Jestem w 3 klasie liceum i nowa lektura jest zapowiadana max 2 tygodnie przed (a omawiamy grube lektury, była już lalka i zbrodnia i kara, a jeszcze czeka nas potop i chłopi) Nauczyciel pyta na prawie każdej lekcji kiedy omawiamy lekture (oczywiście na ocenę i oczywiście pyta o takie szczegóły których nie pamiętają nawet ci co przeczytali) Ostatnio pisaliśmy wypowiedź argumentacyjna i wysmial mnie przed cała klasą (mimo że nie poszło mi źle) "Język polski" to tak naprawdę historia literatury bo tak naprawdę nie uczysz się pisać, tylko masz powiedziane ile robisz błędów jak już coś napiszesz Zapomniałam dodać że jestem na mat-infie więc nie rozszerzam polskiego ale szczerze nie cierpię tego przedmiotu
@@megawonszrzeczny9Zgadzam się z tobą, że lektur jest za dużo. Aczkolwiek według mnie gadanie, że musisz umieć wszystkie jakie są tam wypisane to takie typowe pierdolenie kujona. Musisz tak na prawdę widzieć o co chodzi w tych najważniejszych lekturach pokroju "Pan Tadeusz", "Lalka", "Zbrodnia i kara", znać kontekst historyczny, społeczny okresu w jakim zostały napisane i tak naprawdę tylko tyle wystarczy żeby napisać dobrze maturę. Niejednokrotnie dyskutowałem z kujonami z mojej klasy na ten temat, gdzie oni (przytakując oczywiście słowom nauczycielki) upierali się właśnie, że trzeba znać wszystkie od A-Z. Jakoś na próbnych maturach miałem najwyższy wynik w klasie, także wniosek jest taki, że jak ktoś ma dobre oceny to nie musi być jakoś bardzo inteligentny i radzący sobie w życiu. 😂
Spokojnie, ja na początku 4 klasy technikum miałem zostać po lekcji J.ang . Pani powiedziała że będę *latał* pod sufitem jak będzie mieć ze mną klasę maturalną (spojler: ma ze mną klasę maturalną). Kiedy spotkała mnie na korytarzu uczyłem się na niemiecki, powiedziała mi szyderczym głosem że lepiej niech się uczę niemieckiego może go przynajmniej zdam. KoChAm SzKoŁe
Aż mi się przypomniała sytuacja z moich czasów technikum. Byłem trzeciej klasie i od razu miałem kosę z nową babką od polskiego. Zawsze nosiłem duże słuchawki na szyji ponieważ lubiłem słuchać muzyki podczas chodzenia do szkoły (miałem do niej jakieś 40 min drogi). Zawsze były wyłączone i wisiały sobie luźno jako element mojego ubioru, a babka co lekcje darła się na mnie i mówiła "Ściągnij tą muzykę z szyji". Zwykle ją słuchałem, ale któregoś dnia od razu mi kazała iść do wychowawczyni za to że nie ściągnąłem muzyki z szyji. Wyszedłem na odchodne mówiąc jej że muzykę to się ściąga z internetu i całą resztę lekcji przesiedziałem gadając z panią wychowawczynią, która była chyba najlepszą nauczycielką w całej szkole. ❤
Chodzę do liceum. Podobnie jak ty miałem brak perspektyw. Nie umiałem, języka chociaż się to polepszyło. Mimo to w ciągu trzech lat zmieniano mi nauczycielkę tego języka. Teraz mam najgorszą jędzę z wszystkich. Traktuje nas jak dzieci specjalnej troski. Uważa że nie zdamy, jeszcze mi mówi że powinienem więcej pracować niż inni bo mam dyskalkulie. Żebym tego nie wiedział. Lecz zrozumiałem że mogę wykorzystać swój potencjał ucząc się codziennie. Faktycznie to działa. Oprócz tego oglądam i słucham po angielsku. Mimo że źle pisze gramatycznie. Staram się jak mogę, a kiedy słyszę takie teksty to mi się robi przykro. Jednak że jest to czasami. Czemu to piszę ? Bo w końcu czułem, potrzebę napisania tego co czuję. Dziękuję Paweł za ten film, dałeś mi większą motywację do nauki i rozwoju samego siebie. Wszystkiego dobrego w nowym roku.
Cześć! Chodzę do pewnego liceum w woj. śląskim, "niby" najlepszego liceum w mieście. Nazwy liceum i miasta wolę jednak nie podawać, bo wydaje mi się że swoboda krytykowania placówek edukacyjnych w tym kraju jest jeszcze (mam nadzieję że będzie się to zmieniać) bardzo ograniczona. Niby można, ale potem następuje zjawisko "mszczenia się" ze strony pracowników szkoły. Większość nauczycieli rzeczywiście jest bardzo miłych i bardzo "liberalnie" podchodzą oni do uczniów. Jednak bardzo ciężko jest np. z urzędnikiem od nauki języka polskiego;) Nie wiem jak to jest możliwe, że ta kobieta od około 20 lat pracuje w zawodzie i terroryzuje uczniów. Do dyrektorki pewnie dochodzą pogłoski o niej ale nie za bardzo panią prezes to ochodzi. Funkcjonariuszka od polskiego potrafi zrobić psychiczną degradację uczniowi który zapomniał wątku z lektury. Jeśli on powie, że nie wie, lub że zapomniał - to ona wstawia jedynkę. Wywiera presję na uczniu który nie potrafi odpowiedzieć na dane pytanie, pyta się go o to niczym na przesłuchaniu. Często po dobrowolnej odpowiedzi na pytanie tej kobiety, pomimo trafnej interpretacji, ona poniża ucznia i daje mu do zrozumienia, że jest zwyczajnie osłem. Wprowadza atmosfere jak na wywiadzie na milicji z ubekiem z pałą w ręku. Potem się dziwi czemu nikt nie przeczytał lektury. Najlepsze jest to że ona robi to tak inteligentnie, że ciężko to w ogóle udowodnić, bo osoba starsza tej presji która ona wywiera nie zrozumie. Co najbardziej obrzydliwe - robi to i jednocześnie uważa się za osobę nowoczesną i postępową. Niestety pomimo tego, że większość uczniów tak twierdzi, ciężko z tym coś zrobić bo trzeba mieć dowody, a wymiotowanie w łazience ze stresu przez słabszych psychicznie ludzi to chyba nie jest wystarczający dowód. To tylko jeden opisany przypadek, a takich przypadków jest tysiące dziennie, w całej Polsce. Tysiące uczniów jest tak terroryzowanych i uraz psychiczny zostaje na długie lata. Od początku istnienia III RP nikt z tym nic nie robi. Nikt. Nauczyciele dalej są zatrudniani bez przejścia zaawansowanych testów psychicznych, co powinno być niedopuszczalne. Przytulam wszystkich terroryzowanych przed Polski system edukacji. Trzymajcie się mordeczki dacie rade, jestem z wami mentalnie
Przydalby sie kiedys jakis pozew zbiorowy/skarga zbiorowa od wszystkich zniszczonych i zterroryzowanych przez system oswiaty w Polsce - mam 28 lat i jeszcze nie jestem w stanie uporac sie z tymi traumami, zycie przecieklo mi przez place, a bylam bardzo zdolnym i madrym (+ bardzo sprytnym) dzieckiem - teraz jestem niepelnosprawna (poza systemem edukacji, dochodzi jeszcze przemoc domowa, przemoc medyczna, przemoc polityczna, homofobia i inne rzeczy, ktorych nie da sie zglosic nigdzie)… Trzymaj sie mordeczko
Przez typiare z matmy która stwierdziła, że w gimnazjum nie będzie nam robić powtórek z podstawówki, bo mamy lecieć z materiałem prawie zostałem patusem i bym zawalił szkołę, bo bałem się chodzić do szkoły i uczyć się czegokolwiek. Po prostu myślałem, że jestem głupi. Jak ktoś czegoś nie potrafił, był debilem (dosłownie nas cisnęła). Na szczęście zacisnąłem poślady i jakoś zdałem. Teraz jestem programistą i zarabiam 20x tyle co ona za oglądanie filmów na youtube, a to czego ona nie potrafiła wyjaśnić przez 3 lata ja tłumaczę w 2 godziny dzieciom które uczę programowania charytatywnie. Wniosek mam taki, że jak kiedyś będę miał dzieci, to powiem im, że mają po prostu zdać i skupić się na tym co ich interesuje
@@patomatma chat gpt potrafi programować tylko na poziomie każdego początkującego w programowaniu, gdy da się mu cokolwiek bardziej skomplikowanego to zaczyna się wykrzaczać. A poza tym jeśli ktoś nie umie programować to instrukcje z chata gpt i tak mu nie pomogą bo ich nie zrozumie
Mój nauczyciel od historii z liceum był jednym z najlepszych nauczycieli z jakimi miałem do czynienia. Prócz tego że potrafił uczyć i to w ciekawy sposób to jeszcze grał na perkusji. Zgadza się, przywoził ją czasem do szkoły po tym jak zmontowano szkolny zespół muzyczny, by dodać śmieszności muszę też powiedzieć że jego sala sąsiadowała z pokojem nauczycielskim. Gdy mieliśmy z nim pierwszą lekcję to powiedział też że ma własny kanał na YT o historii 20-lecia międzywojennego. Pamiętam że byłem jego 849 subskrybentem, i chyba wtedy też wpadł w algorytm jak mu uczniowie zaczęli dawać suba, bo po 5 latach, (i niezliczonej ilości pytań o kolejne odcinki jakie mu dawałem na lekcjach) osiągnął niebagatelne 234 tys. subów.
A propos nauczyciela patrzącego się w komputer: W technikum miałem takiego od układów analogowych (elektronika), który dyktował podręcznik, a jak robiliśmy zadania to właśnie gapił się w monitor i jak kiedyś wyszedł z sali wisząc na telefonie to zajrzeliśmy w ten monitor, a tam... pełno pornoli.
Nawet nie muszę pisać co tam przeglądał, bo sam takiego miałem w podstawówce. Ziomek z fiyzki zawsze robił 10 minut lekcji, a resztę poświęcał na oglądanie traileru każdego możliwego filmu, potem zwykle kupował bilet do kina. A jak mu się jakoś szczególnie spodobał, to odpalał projektor, żeby wszyscy mogli zobaczyć...
Pamiętam do tej pory moją nauczycielkę od oprogramowania z przed roku (akurat ona miała o dziwo faktyczny tytuł naukowy którym o dziwo nie nalegała by się do niej zwracać). Przykład nauczyciela, który mimo tego że poczucia humoru nieco braknie, to nadrabia to wiedzą. Bardzo dobrze tłumaczyła każdy malutki przykład, pamiętam je do dziś. Raz na ruski rok nawet palnęła jakimś suchym żartem. Miała też bardzo dobre podejście. Tłumaczyła jak na wykładach, kto słuchał to słuchał, kto nie słuchał - i tak pod koniec roku dała nawet niezdającym pare losowych zadań jak to mówiła 'na dwa' zeby po prostu zdali. Dobrze ją wspominam, mimo tego że fakt, była wymagająca, jednak przez formę jaką tłumaczyła wszystko i jak organizowała ćwiczenia i sprawdziany, to mogę zrozumieć jej wymagania. Jeden z nielicznych nauczycieli zawodowych do których chciałem iśc, mimo że miałem z nią lekcje na 7 rano
aż pamiętam jednego nauczyciela informatyki z 1 klasy liceum, który pracował też w budowlance, nie wiem co on se myślał, poniżał chłopaków z naszej klasy i zaniżał im oceny za byle gówno, a co do dziewczyn to te ładniejsze miały zawyżone oceny (oczywiście ja do ładniejszego grona nie należałam) i to było po prostu widać, że sie też inaczej do nich zwracał (co było dość niekomfortowe dla nich) nawet sie z tym nie krył w żaden sposób, wszyscy sie skarżyli na niego i po 1 klasie go wyjebali, z tego co wiem, to teraz pracuje w budowlance tylko, w 2 klasie dostaliśmy na prawde zajebistego nauczyciela, łatwo można zdobyć u niego dobrą ocene bo zadania są proste, a tak to prowadzi sobie spokojnie lekcje i jedynki nie dostaniesz, musisz sie serio postarać by dostać u niego pizde, bo to jest chyba awykonalne Za to matematyczka z liceum jest po prostu święta, widać, że jest to nauczycielka z pasją, która lubi uczyć i chce byśmy sie czegoś nauczyli, jak widzi, że nie potrafisz zadania to próbuje wytłumaczyć najprościej jak sie da, pokazuje kilka metod by rozwiązać zadanie i my możemy stosować tą, która jest dla nas najprostsza, ma bardzo dobre podejście do ucznia, możemy sobie z nią pożartować na lekcji i ogólnie jest bardzo miła, a jeśli chodzi o sprawdziany to zawsze proponuje nam jakiś termin i pyta czy może być, bo nie chce sie wpierdalać w dzień, w którym już coś mamy, jak nie pasuje nam to pyta co proponujemy, szczerze to ta matematyczka, informatyk i wychowawca geograf (także zajebisty koleś) to są moi ulubieńcy
Właśnie to mnie często motywuje i demotywuje. Ja nie boję się przyznać do bycia nauczycielem matmy. Niemniej połowa uczniów traktuje mnie jako osobę, która zawsze jest, można do niej przyjść i pogadać, wymienić się pokemonami, część traktuje jako coś niepotrzebnego, kilku za wrogów naturalnych a jedna klasa zażądała zmiany nauczyciela, bo nikt nie będzie mieć 6 na semestr. Czasem masz wrażenie, że pracujesz z tumanami a czasem po prostu jest Ci ich żal. Gdy widzisz, że wzrastają. Gdy widzisz ich pasję, gdy klasa jest cicho i potrafią ci słabsi siebie samego zaskoczyć, widzisz ich radość i ona Ci się udziela. Zarazem gdy widzisz zmęczenie, frustrację i ból na twarzy innych uczniów, gdy jakiś tuman (jak to często mawiają) rujnuje im lekcje i nie potrafią nic dosłyszeć, dostają niskie oceny, to i ty go odczuwasz wkładając serce w to, co robisz. Nauczyciel w s.p. nie wyrzuci ucznia z sali, bo na korytarzu też musi ktoś go pilnować. Nic z nim nie zrobisz - to nie czasy linijki i ciągnięcia za uszy. Jako nauczyciel nie możesz nic z nim zrobić, bo jeśli chcesz poznać motywację ucznia, to rodzic Ci skoczy do gardła, że zostałeś z uczniem sam na sam i chciałeś zrozumieć jego motywację. Koniec żalu, Czas siadać do przygotowań do lekcji i tworzenia sprawdzianów nierozwiązywalnych przez CzatGPT. Ku chwale królowej - Matematyce.🥷 Co do moich nauczycieli nie wypowiem się, ponieważ przepuszczali mnie wszyscy (z 2 i 3) z każdego przedmiotu (prócz matmy, gdzie byłem najmocniej ciśnięty) przez uzdolnienia i sukcesy w konkursach matematycznych.
@@patomatma Są dwie strony medalu. Większość uczniów, jeśliby o kamerach wiedzieli, to baliby się bardziej, niż ty u snajpera - mało kto lubi być podglądany na czymś, co jest w pewnym stopniu intymne (to w jaki sposób się uczysz na lekcji nie każdy chce, by rodzic o tym wiedział mimo, że nie masz nic sobie do zarzucenia). Druga, aczkolwiek mała cześć by gwiazdorzyła. Inną sprawą jest, że w pewnych sytuacjach tylko wolno nagrywać i zajęcia (wydarzenia szkolne, wycieczki, czy promocja szkoły) . Osobiście mi nie raz przechodziło przez myśl, by to zrobić po kryjomu (by udowodnić pełną winę ucznia), lecz nigdy tego nie robię, ponieważ jest to nielegalne i szczerze mówiąc zawsze prawda wypływa. Wydajniejsze jest nagłe wejście do sali rodzica w ramach lekcji otwartej, ale i to niektórych uczniów nie zobowiązuje i robią z siebie idiotów dla beki.
*Jak to jest być nauczyciele w Polsce, dobrze?* Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I, co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które, by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić… znaczy… marchew.
Chłopie, jestem dekadę starszy od Ciebie a jak Ciebie słucham to wydaje mnie się że opisujesz moje przeżycia ze szkoły, tam po prostu nic się nie zmienia. Dzięki że rozkręcasz ten system, robisz dobre rzeczy
Haha, muszę powiedzieć, że bardzo ciekawie u was wyglądały zajęcia z tym serwerem. U mnie to raczej wyglądało tak, że wszyscy musieli robić zadania, nauczyciel nie miał zielonego pojęcia co się odjaniepawla i to ja chodziłem i pomagałem tępej reszcie robić te zadania (bo mi się nudziło bo dla mnie to było pstryknięcie palca te zadania). Ale jednego temu nauczycielowi nie mogę wybaczyć - siedział i nic nie robił całą godzinę, ja za niego pomagałem wszystkim robić te zadania (sam swoich nie zrobiłem bo mnie to nudziło) i dostałem jedynkę za nie zrobienie swoich zadań, mimo że nauczyciel doskonale wiedział, że zadania nie są dla mnie żadnym problemem i odwalałem za niego jego robotę XD
@@patomatma To ja rozumiem w 100%, że nie dostałem żadnego plusa ani nic pozytywnego w zamian, natomiast jedynkę w takiej sytuacji XD Może jestem dziwny, ale mi by elementarna moralność nie pozwoliła karać kogoś za wyręczanie mnie w mojej robocie.
Problem jest taki że klasy są przepełnione i nie ma jak prowadzić choć odrobinę pracy indywidualnej z uczniem... Przez 5 godzin koków nauczyłem się więcej z matmy niż przez 4 jeane lata liceum😂
też jestem po technikum, i pamiętam że każda lekcja baz danych wyglądała w ten sposób, że nauczyciel tłumaczył nam o co chodzi jakieś 10 minut, a potem kazał sobie to samemu popróbować w praktyce i jakoś po pół godzinie tłumaczył kolejną część materiału, i tak w pętli do końca zajęć. pech chciał, że kiedyś zapomniał zamrozić rzutnika po skończeniu tłumaczenia i wszyscy widzieli jak zrobił alt+tab i grał w metina xDDDDD albo druga historia, nauczyciel od sieci komputerowych, stwierdził chyba że jesteśmy całkiem zdolni więc zacznie dawać nam trudne zestawy, i skończyło się tak, że znajdowal jakieś zadania z internetu i przez całe zajęcia cała klasa razem z nim próbowała je rozwiązać bo też tego nie wiedział, i najczęściej to nawet nie jemu sie udawało xDDDDDD
Poza historiami o nauczycielce chemii (znajdzcie i przeczytajcie sobie, bo warto, jest nawet o folii na stopach XD), mielismy kilka ciekawych postaci: dobry historyk (bardzo dobry, byl akademikiem), mielismy ciekawego poloniste: darl sie na nas niesamowicie, sarkastyczny i obelzywy (lub po prostu humorzasty), uwielbial mowic ‘po Rusku’ i takze dramaty Polskie z lat 80tych (i filmy ogolnie - byl tez filmoznawca), mylil klasy, ale opowiadal takze sporo ciekawych rzeczy, sporo wymagal, ale w sumie takze sporo uczyl, z tym ze psycholem byl nie z tej ziemi (puscil nam “V: Nie Zabijaj” Kieslowskiego o 7:20 rano, i caly film “Przesluchanie”, byla jeszcze “7 Pieczec” Imgmara Bergmana, i kilka innych filmow), bylo sporo filozofii co bylo bardzo spoczko. Historia sztuki byla u nas na bardzo dobrym poziomie, przynajmniej do czasu pani dyrektor (byla dobra, ale tylko jesli byla) - zapisalo mi sie wtedy w pamieci cale tlo historyczno- kulturowe, i chyba z conajmniej 10tys dziel sztuki w glowie, a takze masa slow ktore malo kto zna, np pendentywy i izokefalizm, ew sklepienia krzyzowo-zebrowe, transept i nawet XVI-wieczni Caravagioniści, urny domkowe i cale semantyczne analizy ikonograficzne.
W pierwszej klasie technikum miałem przezarąbistą nauczycielkę od matmy. To był typ człowieka, co jak nie robiłeś problemów i byłeś na lekcjach, to i ona była spoko i normalnie można się było z nią dogadać. To był autentycznie najlepszy nauczyciel jakiego miałem przez cały okres nauczania. Lekcje u niej wyglądały tak, że zaczynała od objaśnienia tematu, a następnie każdy był raz czy dwa przy tablicy i próbował rozwiązywać zadania. Klasy nie były duże, więc były ku temu możliwości. Jak mu wychodziło dostawał plusa i za chyba 3 plusy była piątka. W razie jednak gdy ci nie szło, to nie dostawałeś opierdzielu, tylko tłumaczyła ponownie. Definiowała to czego nie rozumiesz i tłumaczyła dopóki nie zrozumiałeś. U niej miałeś rozumieć co robisz, a nie tylko umieć rozwiązać zadanie, a jej zadaniem było ci tę wiedzę przekazać. To był jedyny okres kiedy szczerze czułem się pewnie z matmy i bez większego wysiłku miałem 4 na koniec półrocza. Niestety jak można się domyślić było to zbyt piękne. Jakoś na początku drugiego półrocza poszła na l4 i nie było jej właściwie już do końca roku. Później dowiedzieliśmy się, że niestety przegrała walkę z rakiem. Do dzisiaj żałuję, że tak dobry nauczyciel i człowiek ogólnie tak szybko odszedł, bo miała tak na oko pięćdziesiąt parę lat, może 60.
W technikum miałem najlepszego nauczyciela ever. Pan Paweł uczył nas programowania, baz danych i wszystkiego innego związanego z projektowaniem stron, czyli E14. Miał on specjalny system, na który cała klasa musiała się pisemnie zgodzić, bo to była zmiana systemu nauczania, czy coś w tym stylu. Większość jego zadań była związana ze Star Warsami np. stwórz stronę gdzie po wciśnięciu czerwonego przycisku wysyłałeś Yodę do więzienia, a po wciśnięciu zielonego przycisku też lądował w więzieniu, a ty byłeś oskarżany o zdradę (nasza klasa miała być Sithami). Miał system z kartami. Podstawową kartą była kapsuła ratunkowa, która pozwalała przestać pisać kartkówkę w DOWOLNYM momencie bez żadnych konsekwencji. Mieliśmy chyba jedną na semestr albo na rok. Przed każdym blokiem zajęć rzucał kostką. 1-2 pytanie na początku lub na końcu, 3-4 kartkówka na początku lub na końcu, 5 chyba nic i 6 - 15 min wolnego, czy jakoś tak (jak w piątki mieliśmy z nim w 4 klasie 10 godzin pod rząd, to rzucał 3 razy, raz za programowanie, raz za projektowanie stron czyli chyba wtedy CSS i raz za bazy danych). Dodatkowo były inne karty, które pozwalały ułatwić sobie życie, niektóre słabsze, inne silne. Nie zapomnę jak niezbyt ogarnięty kumpel wykorzystał kartę, która zobowiązywała nauczyciela do wytłumaczenia mu krok po kroku wybranego zadania. Karty można było zdobywać na kilka sposobów. Na początku każdy losował po 1. Potem gdy ktoś skończył poprawnie jako pierwszy zadanie, to losował kartę. Były też karty pozwalające losować inne karty. Na koniec wspomnę jeszcze o HP, bo każdy je miał. Gdy ktoś coś odwalał to mógł stracić HP. Na starcie miało się 100. Gdy ktoś miał poniżej tego to była szansa, że jego karta nie zadziała, za to gdy ktoś miał powyżej, to była szansa, że nie zużyje swojej karty, a efekt zostanie. Na koniec czyli w połowie 4 klasy (potem mieliśmy wolne piątki) kupiliśmy mu jako klasa jakiegoś pluszaka z właśnie Star Warsów, bo wątpię, że z innym nauczycielem byśmy wytrzymali od 8 do 16:35 w piątek.
Masz 100% rację. Mam koleżankę, która siedzi na TikToku na lekcji, traci 80% czasu spędzonego w szkolem a potem narzeka, że ma tyle nauki i że nie wie, jak ma się tego nauczyć. W dodatku jej jedyna metoda nauki to czytanie zeszytu lub przepisywanie podręcznika.
Szczerze nauczycielom należy się szacunek przez to jakie bagno muszą czasem przechodzić, nieważne czy są mniej lub bardziej kreatywni, energiczni itd. ALE niektórzy ludzie naprawdę nie powinni być nauczycielami. O ile przez swoją edukację w większości miałam okazję trafić na naprawdę fajnych ludzi z pasją, tak jednej mendy nie zapomnę do dzisiaj. Uczyła języka niemieckiego i mimo że zawsze dostawałam na jej lekcjach 5, bo uczyłam się do każdej kartkówki, to raczej mnie nie lubiła. Wręcz czasami potrafiła wydrzeć się na mnie (na innych uczniów czasem też) gdy coś jej nie podpasowało albo gdy ktoś przekręcił wymowę słowa, które poraz pierwszy pojawiło się na ostatniej lekcji. Przez jej wybuchy złości często bałam się pytać o różne rzeczy i ogólnie zabierać głos, bo nie wiedziałam jak tym razem zareaguje, bo typiara albo słodziła i zdrabniała imiona swoich uczniów albo traktowała jak wyżej. Gdy nie dosłyszałam na jakiej stronie otworzyć ćwiczenia, to zbyt bardzo się stresowałam by zapytać się o to jej lub koleżanki z klasy, bo za cichy szept też potrafiło jej odwalić, więc na jej lekcjach zwykle była grobowa, stresująca cisza. Siedziałam już tak jakiś czas cholernie zestresowana tym, że nic nie robię i nie wiem co zrobić od dobrych 2 minut, gdy nagle wydarła moje imię tak głośno jak chyba nigdy wcześniej. Dostałam od niej ostry opiernicz i mimo że to była ostatnia klasa podstawówki to po po powrocie do domu się rozryczałam :)) Nie wiem kto ją puścił do pracy z dziećmi.
Nauczyciel patrzył na swoje bitcoiny kupione w 2008 lub 2009, za grosze, jak mu rosną w portfelu. Milioner nie musi się użerać z uczniami, bo stres skraca życie, a jemu to się po prostu nie opłaca.
1:34 - czuje jakby powiedział to gruby zawiadowca do randomowej lokomotywy z wyspy Sodor :D Rzeczywiście sporo nauczycieli luzuje pasa po czasie, ale jak się podpadnie na początku, to sytuacja jest nie do odratowania.
Z moich ulubionych nauczycieli to mam dwóch wuefistów, jeden z podstawówki, drugi z technikum. Pierwszy potrafił się dogadać z gówniakami z klas 4-6 jak cholera, aż przyjemnie się chodziło. W technikum facet też spokojny, wymagał ćwiczenia, więc nie było siedzenia na ławce, choć czasami pozwalał. Mimo to, jak podjąłeś się ćwiczenia, dwójka gwarantowana. Zachęcał do popraw i dopingował przy ćwiczeniach Ze ścisłych facet od fizyki też porządny, samodzielnie robił eksperymenty z tego co miał pod ręką, na przykład miski z wodą + przeterminowanego syropu w sali przedsiębiorczości, przynosił laser, i tym podobne. Do tego historyczka, długi staż w szkole więc taki uczeń nie spodziewałby się kogoś, kto ochoczo opowiada, w tym z własnych doświadczeń, wyjaśnia i żartuje. Wymagania były, na piątkę niełatwo, ale aż chciało się na ten przedmiot uczyć.
w kwestii nauczyciela od zawodowych, który na początku jest kosa, żeby jakąś klasę ustawić to mam idealną historie z mojego technikum generalnie właśnie owy nauczyciel powiedział nam kiedyś wprost: z początku klase przydusza do nauki, sprawia wrazenie groźnego i albo ktoś wali w ch to ma potem ostrą kosę z nim albo jakaś klasa rzeczywiście zacznie się uczyć tak, żeby nauczyć się tego co on wymaga, nie oznacza to, że kazdy ma wszystko umiec na 5, ale jak dla niego 3/4 i w całej grupie może pojedyńczy przypadek pały jest dosyć normalny bo nie ma potem dużo do poprawiania. I właśnie nam udało się, że generalnie było z nim dosyć spoko, robiliśmy co mieliśmy robić, były zapowiadane kartkówki, sprawdziany wiadomo mniej więcej czego wymagał. Odmienną sytuację miał rocznik starszy, kompletne debile XD cisnął ich równo, śmiał się, brał do pytania, walił kartkówki jak idzie i już nie mieli z nim tak łatwo
Powiem tak ja na prawdę chciałbym móc szanować każdego nauczyciela ale na drodze staje mi jedna babka. Cała jej "nauka" polega na czytaniu tekstu z prezentacji po czym kazaniu nam go przepisać. Oczywiście to nie wszystko. W wypadku kiedy czegoś nie rozumiesz ona mówi "ale przecież to oczywiste" i zaczyna się z ciebie śmiać i nie mówię o każdym pytaniu. Nawet tym na które nikt w klasie nie zna odpowiedzi. Poza tym ocenia po nazwisku. I ja rozumiem jeśli ktoś powie że "to tylko wymówka aby się nie uczyć" jednak na sprawdzianach często gęsto daje te same uwagi obu osobą o wykonanie zadania a stawia różne punkty.
takie zauważenie że tytuł profesora nadaje w polsce prezydent więc hmm patrząc na to że chyba słyszałem w mojej szkole średniej kilka razy że jakiś nauczyciel ma ten tytuł (chociaż mogło to dotyczyć tej samej osoby) to jestem ciekaw jak dokładniej wygląda to przyznawanie tytułu tak nie chce mi się bardziej patrzeć bo tam widzę że jest to bardziej zagmatwane bo tu jeszcze jest takie samo stanowisko na uczelniach wyższych ale jeśli chodzi o tego prezydenta to jest coś takiego "Prezydent RP na wniosek Rady Doskonałości Naukowej po postępowaniu wszczętym z wniosku kandydata" i jeśli chodzi o moją szkołę to bym się doczepił tego że na wniosek kandydata bo jednak u nas to raczej tylko ktoś kto jest pewny na 1000% (bądź ktoś w rodzinie ma już właśnie taki tytuł lub jest członkiem tej rady) złoży wniosek 4:02 te u mnie to był taki miesiąc że albo kartkówka albo sprawdzian z matmy był więc wiem co tak czujesz i tu ciekawa jest ich trudność bo czasem były po prostu łatwe ale też mogło trafić się jedno zadanie na które po prostu nie ma się pomysłu i poziom trudności może wykraczać poza wszelką granice (u mnie raz było tak że 1 zadanie zostało zrobione przez może maks 5 osób na 32) i też równie dobre jest to że ja w podstawówce byłem wręcz piątkowym bądź szóstkowym uczniem a jakieś problemy były rzadziej niż raz na rok szkolny (i tu mogę tak wspomnieć że z tego co pamiętam nauczycielka mi nie wstawiła szóstki na koniec szkoły bo jednak to koniec szkoły i a jeśli chodzi o techników to mogą się liczyć i te kilka dodatkowych punktów) tyle że mnie to nie przygotowało na technikum matme rozszerzoną i pierwszą klasę dosyć dobrze przeszedłem ale druga to już był dramat i jako że nadal się ucze to mogę stwierdzić że przynajmniej teraz to temat ogarniam w co najmniej 90% ale jeśli mam się wywalić gdzieś to na dodawaniu, mnożeniu i takich podstawowych działaniach i też to tylko dlatego że się śpieszę i to tak mocno bo ja jednak dosyć spokojnie podchodziłem do sprawdzianów, kartkówek ale to kończyło się tym że zostawało 1-2 zadania niezrobione albo jak byłem przy tablicy to pani oczywiście chce żeby było szybko i dobrze a ja tak jestem nie pewnym i bardzo lubię słówko "chyba" to stwierdziłem że sprawcę coś we wzorach matematycznych, oczywiście nie napisałem tego co sam myślę bo wiedziałem że jeśli będzie źle to pani mnie gorzej mnie oceni a jakbym powiedział że tak myślę, ale nie jestem pewny i teraz sprawdzam to we wzorach to powiedziałaby że ja mam wiedzieć a nie być niepewny ale ostatecznie skończyło się na tym że tak się zestresowałem i nie mogłem znaleźć tego czego chciałem we wzorach to dostałem trójkę pomimo że zadanie było dobrze zrobione lub pani sama mi pod koniec podpowiadała żeby przyśpieszyć ale ja też szukałem dosłownie jednego wzoru a później to już wiedziałem co mam robić i taka inna sytuacja czyli kolega poprawia bądź to robił kartkówkę ale żeby było szybciej i lepiej to pani powiedziała że ma robić zadanie na tablicy (też było powtórzenie więc i tak ktoś by robił podobne zadanie) i tak robi, troche powoli ale też nie za wolno (według mnie) ale też zrobił kilka dziecinnych błędów w stosowaniu wzorów i raczej tak bardziej spojrzała co się dzieje przez czas niż tak ogólnie ale tu też trzeba wspomnieć że to było jedno zadań raczej z takiego mocnego rozszerzenia ale też takich dosyć idiotycznych bo tu albo wręcz musisz troche zgadywać bądź wykonać dosyć dużą serię obliczeń (w tym wypadku w sumie małą bo chyba z 6 albo to było 12 ale raz było podobne zadanie tylko że tam było jeszcze wiecej tego) żeby znaleźć jedno odpowiednie gdzie będzie równe 0 ale to był wielomian i troche taki rozbudowany i tak mogę jeszcze wrócić z tym że podstawówka zbytnio nie przygotowuje co będzie później bo po pierwsze w technikum wręcz powtarzanie części materiału z podstawówki bądź będą inne problemy jak np ja teraz nie dziwię się że dostałem na egzaminie ósmoklasisty język polski o jakieś 20% mniej niż na takim próbnym ogarniając to że pisząc wypracowanie oraz to że moja nauczycielka jest jednocześnie egzaminatorem na matury i dostałem 1+ z wypracowania (podobnie jak z 90% klasy) i ten + chyba nie oznacza że przynajmniej bramkę przeszedłem ale tak w praktyce to mi się też wydaje że moją pracę na egzaminie ósmoklasisty mogłem mieć pecha i taka służbistka co zwykle sprawdza matury mi sprawdzała pracę 4:42 u mnie ta nauczycielka jest taka podobna albo wręcz gorzej bo ona zwykle nawet jakiś ocen cząstkowych nie da jeśli chodzi o robienie czegoś na tablicy i już trzeba mocno namieszać (a przynajmniej według nauczycielki) ale też jest plus czyli podobno w szkole jest jeszcze inny gorszy nauczyciel 5:30 gratuluje odwagi i to tak mocno, moja klasa (i ja też) tego nie mieliśmy ale tu chodziło o pania od fizyki która słabo tłumaczyła, właściwie na tablicy bardziej bazgrała, ilość zadań jakie robiła na lekcji była niewielka czy może bardziej chodzi tu o typy zadań czyli w skrócie mocno goniła z tematami i celem było przerobienie podstawy programowej a nie nauczenie ale też podobno raz się tak zlitowała nad jakimś (nie z mojej klasy) uczniem bo jemu siostra (bądź bliska znajoma) popełniła samobójstwo ale to też klasa zebrała się na odwagę i powiedziała o tej sprawie ale ostatecznie ta historia jest taka dziwna (ona sama to nam opowiedziała w pierwszy dzień szkoły a raczej normalnych lekcji gdzie jeszcze jest PZO i BHP) bo u nas dosłownie nikogo przez 1,5 roku (tyle nas uczyła) nie zapytała a raczej raz ktoś się na ochotnika zgłosił żeby zrobić 1 zadanie ale też ona sama poszła na emeryture więc problem sam zniknął
Ja miałem fizykę z nauczycielką, która jak dawała zadania, to zawsze coś popierdoliła (a to danych jakiś nie podała, a to kazała obliczyć coś, gdzie wynik podała w danych) i ci lepsi uczniowie ją ciągle poprawiali, zwłaszcza kolega Darek. Zawsze wtedy piszczącym głosem chwaliła go "Ototo Dareczku, dobrze, że zwracasz uwagę, bardzo ci dziękuję". Jak się zdenerwowała to takim pieszczącym się sopranem krzyczała, przez co klasa zaczynała się z niej śmiać, a po tym ona zaczynała płakać i wychodziła z sali. Polaka mieliśmy z babką, która scenariusze lekcyjne i materiał na testy/sprawdziany/kartkówki brała z internetu i jak się ludzie dowiedzieli to znali odpowiedzi na sprawdziany. Jak się dowiedziała, że dorwaliśmy się do tej jej strony internetowej to sprawdziany zmieniła tak, że zamiast odpowiedzi "A,B,C,D kazała słownie odpowiadać na nie (pytania te same). Jak kolega odpowiedział dobrze na pytanie, tylko zamiast słowa z klucza użył synonimu to mu nie zaliczyła. Najbardziej ogarnięty to był mój wychowawca i jednocześnie nauczyciel historii i wosu. Typ tyle książek historycznych w życiu przeczytał, że miał 2 biblioteki własne. Jedną w domu, a drugą w klasie. Jego jedynymi słodyczami, jakie lubił to schabowe i golonka.
Nie mam pojęcia gdzie ty do szkoły chodziłeś ale brzmi 1:1 jak moja obecna szkoła również na informatyku. Cały film obejrzałem i wszystko mi sie w 100% zgadza nawet co do lekcji jakich uczyli dani nauczyciele xD
No tak nic mnie tak nie wkurzało w podstawowce jak kartkówki co tyszien z angielskiego. W technikum zupelnie inną nauczycielkę mialem. Kartkowki w ciagu roku nie mialem zadnej a sprawdziany moze z 2. Nauczycielka ma bardziej nowoczesne podejscie i zmusza nas do obcowania z jezykiem codziennie po 10-15 minut ci przynosi duzo lepsze skutki. Zadaje czesto zadania domowe przez internet także można tak bardziej w użyciu sie nauczyc jezyka bo masz np filmik z yt po angielsku na yt o książce zbrodnia i kara Dostojewskiego dla przykładu i na podstawie tego robisz sobie w domu zadanko na sluchawkach a nie przestery z glosnika w szkole. Jak jest juz raz na pol roku sprawdzian to taki na modelu amerykanskim. Dostajesz link do kilku zadań np ze slowotworstwa i nauczycielka wybiera sobie kilka przykładów z tego co zadala takze tez moims daniem to duzo lepsze niz kartkowki co tydzien.
Miałem nauczycielkę w gimnazjum, która mnie strasznie zniechęciła do matematyki, az bałem sie chodzić do niej na lekcje. Byłem tam zestresowany lekcjami matmy w gimnazjum, że pierwsze półrocze w technikum stresowałem sie na lekcjach matmy, ale mi przeszło bo okazlo sie ze lekcje matematyki w technikum wyglądają znacznie inaczej niz w gimnazjum, w technukum nie było krzyków, wyzywania od debili i jedynek za byle co. Sorka w technikum tłumaczyła matme tak, że nie musiałem uczyc sie w domu bo na lekcji mi do głowy wchodziło bez problemu, nawet do tablicy sie zgłaszałem żeby odpowiadać, a w czasie gimnazjum było to nie do pomyślenia. W technikum ja trafiłem na idealną nauczycielkę od matmy ale inni juz takiego szczęścia nie mieli, była tez taka co każdy sie na nią skarżył, klasy pisały petycje o zmiane nauczyciela, nawet rodzice. Sama nauczycielka mówiła, że uczniowie są źli bo sie sami nie ucza, ale jak na 30 osób w kasie 30 dostaje ze sprawdzianów 1 lub 2+ to coś jest nie tak. Po zmanie nauczycielki każdy byl zadowlony i na maturach problemu nie było. Z niektórymi nauczycielkami jest taki problem,ze nie czują odpowiedzialności i nie boją sie konserwacji, bo maja karte nauczyciela, i zarząd szkoły jest bezradny, a sam nauczyciel obleje klase orzed maturą i nie musi sie martwić, że źle uczy.
W technikum nie wiedziałem, że jest coś takiego jak profesor Oświaty i chiałem się zapytać nauczyciela w jakiej dziedzinie nauki miał wybitne osiągnięcia.
Nauczyciel powinien trzymać dyscyplinę i dobrze tłumaczyć materiał. Powinien też pomagać jeśli uczeń go o to poprosi. U mnie w szkole dominowały nieroby co wtedy nam się podobało niestety później zawodu musiałem uczyć się sam po pracy z nosem w książkach. Super, 5 lat zmarnowane.
@@patomatma Masz rację, że nie zawsze daję 100% bo czasem daje z siebie tylko 90%. Na poważnie jak wykonujesz jakąś pracę to masz ją zrobić choćby skały srały wiadomo , że nie codziennie jesteś w najwyższej formie ale jakoś swoje zrobić musisz. Panowie, którzy mnie uczyli w ogóle nie robili lekcji tylko siedzieli za biurkiem. Ja wszystko rozumiem ale bez przesady.
na matmie rozszerzonej w liceum miałem takiego nauczyciela raczej w starym typie. W sensie bardzo wymagający i nawet męczący, ale ostatecznie dobrze uczył; czasem dawał nam zadania z podręcznika do matmy z ZSRR xd. Minus taki, że przez niego część osób nie dała rady i odeszła albo miała problemy. Ostatecznie przed ostatnim rokiem odszedł i przyszła baba co beznadziejnie uczyła
No u nas IMO najlepszy nauczyciel to facet od matematyki. Walony gigachad, Chłop dosłownie ma na nas tak wywalone. Spóźniasz się pół godziny chlop i tak wpisuje obecność. Ma zajebiste poczucie humoru. I najlepsze jest to, że po mimo faktu, że mega łatwo się wnerwia to jak już się wnerwia no to jest beka z niego f chuj. "Pierdolnąć któregoś" powiedziane przez niego jakoś miesiąc temu podczas pisania niezapowiedzianej.
4:20 jak ja znam ten ból doskonale, jestem w 8 klasie podstawówki, i niestety nie mogę pisać od razu że zmienna x = 24 tylko że 12√2 * √2 = 12 * 2 = 24, bo reszta klasy jest taka tempa że niektórzy by zaznaczyli 20 > 70 ( jedna osoba właśnie tak zaznaczyła, pytanie brzmiało: "która liczba jest większa" )
Z tymi podwyżkami dla nauczycieli to jest wg mnie tak, że są one częściowym rozwiązaniem problemu. Gdyby pensja nauczycielska pozwalała w dużych miastach na przynajmniej utrzymanie się, to ilość chętnych by wzrosła, więc było by w czym wybierać i kogo zwalniać, gdyby nie wywiązywal się ze swoich obowiązków. Istnieją ludzie z powołaniem, który z chęcią by nauczali nowe pokolenie, z tym że przy pensji na poziomie minimalnej krajowej.. wiadomo że pchać się tam będą tylko Ci, którzy nie nadają się do absolutnie niczego, ale mają dyplom, więc w szkole przyjmą ich z otwartymi ramionami. Podwyżki nie zmienią systemu edukacji, którego naprawy się nie podejmie żaden rząd, bo by się na tym wyłożył i stracił poparcie, podwyżki są ciężkie do wdrożenia jeśli przez ostatnie 8 lat zadłużenie tego kraju pogłębilo się znacznie bardziej, ale byłby dobrym krokiem w stronie chociaż złagodzenia warunków w tych obozach koncentracyjnych.
Ja w podstawówce i bardzo mi się przypominają lekcje angielskiego tak mniejwięcej wyglądają 1. Mamy otworzyć podręczniki 2. Zrobić wszystkie zadania z strony od którejś do którejś i odpowiedzi zapisać w zeszycie. Meanwhile nauczycielka cośtam sobie przegląda na laptopie. Naprawdę więcej umię angielskiego z kanałów na yt np vsauce albo nawet roblox-a
BELFER to mój pan od fizyki. Profil biol chem fiz z fizyką z przypadku. Nikt bie chcę z niej matury a według belfra to najważniejszy przedmiot.Na każdej lekcji pyta 1 osobę po 30 minut a potem temat na który według podstawy programowej mamy 45min robi w 15. Później się dziwi że nikt nic nie rozumie. System oceniania polaga na: 6 do 4 tylko on może dodać, 3 masz jak wiesz wszystko, 2 jak czegoś nie wiesz i 1 jak nie znasz wzorów (wszystkie wzory są w maturalnych kartach wzorów z których oczywiście nie możemy korzystać). Oczywiście co wtorek oprócz pytania to losowe zadanie maturalne przy tablicy na ocenę, on wybiera, nie można się zgłaszać ( nie jestem w klasie maturalnej)
To ja aktualnie jestem w 3 klasie na informatyku i przedstawiam krótki opis paru moich nauczycieli: -historyczka (a bardziej histeryczka) która już pewnie ma z 70 lat xd, jeżeli nie wstaniesz podczas mówienia to ma cię głęboko w dupie. A jak spróbujesz usiąść w innym miejscu niż tym w którym kazała ci siedzieć od 1 klasy to ojjj kolego jeszcze nie wiesz co cię czeka xd. Dla mnie plusem jest to że sprawdziany wyglądają tak że zada 4 pytania które mamy napisać na własnych kartkach a potem siada za biurko i siedzi na kompie mając wyjebongo przez co większość dosłownie z telefonem pisze XD. A jeżeli nagle zobaczy że ktoś ma wyjebane na jej lekcje to zaczyna sie słynne ,,uczcie się bo jak grecy nadejdą wieki ciemne..." -zawodowe teoria-to jest ten typ człowieka co nie ma kryzysu średniego tylko kryzys średni ma jego xd. No tak tępej osoby to jeszczem w życiu nie widział-aż żal mi z niego czasami nie cisnąć z jego tekstów na lekcji efektywnie go gasząc (np dochodzi już koniec lekcji, ledwo co skończył pytać mówiąc wcześniej do każdej osoby no szybciej bo nie mamy czasu xd Ja nawet nie wyciągam zeszytu by zapisać temat. Ten do mnie że ,,a ty na statek czekasz czy co?" To ja mu na to że tak, właśnie do niego wsiadam i odpływam do *nazwa innego nauczyciela* i właśnie wybija dzwonek. To jest taki typ człowieka jak typowy kujon w 6 klasie gdzie na widok 4 z sprawdzianu zaczyna płakać. Oczywiście zawsze po tym jak się spóźni prawie 10 minut na lekcję to pyta minimum 3 osoby i już legendą są jego teksty typu ,,no chłopak powiedz coś bo to nawet na 40% nie jest (nie wiem jak on to kurwa oblicza XD) kiedy już mu na 4 pytania coś powiedział (tymczasem jak już ktoś mu odpowie bezbłędnie na 2 pytania to masz siadaj 5). U niego nie można nawet wspominać o tym że istnieje coś takiego jak logika-musimy wszystko kuć na pamięć a nie logicznie odpowiadać a jeden kolega na lekcji dostał nawet zakaz używania logiki XD. no i niedawno mieliśmy łączone z pierwszą grupą, chaos że o matko jedyna i ten nagle wylatuje z tekstem że a sie pochowaliśmy w tych telefonach za osłonami jak takie dziewczynecznki, no takie chłopaczki bez jaj. Ja się wkurwiłem i wygarnąłem mu że ,,To niech chociaż pan pokaże że ma jaja" co go skutecznie zgasiło i już nic nie odpowiedział XD -zawodowe praktyka-no tu dwóch mam nauczycieli, jeden trochę wymagający i cisnący z ilością testów szczególnie jak coś nasza klasa przeskrobie, a drugi który ogólnie ma wyjebane ale jak uczy to dobrze-nawet poradniki nam nagrał, większośc teraz z nim gra w fife na kompie xd. Bardzo często wysyła jakąś trójkę by kupili klasie kebsa i jeszcze jemu ogólnie super gość polecam takiego nauczyciela -profesor od fizyki który faktycznie jest profesorem i uczy też na uniwerku, lekcje ma tak ciekawe że aż szkoda sięgać po telefon krótko mówiąc, robi tylko jeden sprawdzian na półrocze -pani od niemca-z charakteru zajebista babka-bardzo miła, żartuje z nami i ogólnie nawet jej nie przeszkadza to że sobie śpisz na lekcji xd I tak w skrócie tyle z takich wyróżniającyhc się.
Wykładowcy na studiach też nie są lepsi,na socjologi na I semestrze mieliśmy takich dwóch co piepszyli takie bzdety że maskara,uważająć zę są to wielkie prawdy.Dobrze że pózniej te przedmioty sie skończyły.Podobnie jak na geografi w szkole średniej,trzeba było sie uczyć gdzie i ile węgla wydobywali(za socjalizmu).
Z tego powodu wlasnie nie skonczylam studiow - mam swoj honor, bagno na wyzszej uczelni jest niedopuszczalne (za granica tez sa niezle patologie na uczelniach)
Poszłem do technikum informatycznego jestem 1 rok i powiem że jest 1:1 nauczyciele od zawodowych to są wcielenia anioła. Jeśli chodzi o UTK to ogólnie mamy 3 lekcje pod rząd po pierwszej jest 15 minutowa przerwa więc trzeba zapierdalać i wykupić pół sklepu na 2 lekcję. Idetycznie chłop po prostu mówi żeby nie przynosić tyle żarcia i jeść i nadal prowadzi lekcje jakby nigdy nic a my przy tym kończąc 2 paczkę dj-ów (to te chipsy jakby co) w międzyczasie żartując z kolegom o filmikach w 4k i waleniu do nich konia classic. To teraz nasz ulubiony Roberto od zawodowych ten to już totalnie gdyby z nim tak pogadać to może zajarać by się dało nie mówiąc o tym że na wszystkich godzinach gramy zajadając bułki tym razem ze sklepiku szkolnego. Szczerze coś czuję że specjalnie będę się uczył matmy bym mógł zostać i spędzić czas w tek pięknej szkole i zobaczymy co przyszłe lata przyniesą.
Takie szydercze docinki że strony nauczycieli zawsze motywują. Dobrze wspominam nauczycieli od zawodowych, którzy nie tylko zemnie szydzili. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o językach obcych i matematyce. Te lekcje to był dla nas raj. Możliwość ściągania z telefonu na sprawdzianach. Na niektórych zawodowych też można było ściągać ale tylko z notatek a bardzo często zadania domowe były 1:1 na sprawdzianach.. Więc, odrobiną wysiłku zdałem
Ah tak,mój nauczyciel od angielskiego podobnie XD Jestem na rozszerzeniu,a na lekcji nie robimy często niczego oprócz luźnych rozmów 45 minut po angielsku XD Co jakiś czas wleci jakas karta pracy czy temat, ale głównie wiadomo jak jest. Mi sie tam podoba, chociaż ćwiczymy coś na co mało nauczycieli ang zwraca uwagę, wreszcie mówienie a nie "CzEgo uZyc PrEsEnT SiMplE czy CoNtInOuS"
U nas jeden nauczyciel nie był zły ogólnie mega miły chłop po 50-55 lat na oko, ale jednego nie zapomne, kartkówek nie zapowiadał bo jego zdaniem kartkówek nie było tylko "sesje" czy jakoś tak nazywał i mówił "dzisiaj sesja", i na tej sesji zadania takie że 90% osób jedynki . Bo pytania z infy na poziomie, "poznaliśmy dzisiaj konia, to weź wymień wszystkie jego chromosomy i je nazwij" taki +/- poziom pytań i mieliśmy 4 lekcje z rzędu więc 3 lekcje się pisało tą "sesje" i na 4 kto chciał mógł jeszcze pisać i przechodził do gadanki, zazwyczaj 3/4 lekcji gadanie z uczniami i 1/4 nauki. Miły chłop sławek się nazywał ale te sesje to xD Pzdr bo jeden z najlepszych nauczycieli w tej szkole.
Miałem taka polonistkę, pani Anety nie szło zdenerwować, a jak walczyła z kluczami do matur, że niszczą kreatywność itp. Zginęła w wypadku autobusu pod Grenoble.
u nas w technikum było tak na zawodowych, że chłop od informy kazał nam coś zrobić w systemach operacyjnych, potem wychodził na pół godziny i wracał po przerwie x'D
3:50 No cała moja szkoła be like mamy nauczyciela od matmy który zadaje nam po 5 zadań domowych na każdej lekcji dosłownie raz mieliśmy 2 lekcje matmy w 1 dzień i mieliśmy 3 strony zadań domowych i w dodatku ten nauczyciel sam nie wie co uczy nie dość ze narzuca nam swój sposób liczenia (którego nikt nie rozumie i jest po prostu bez sensu) to jeszcze jak na kartkówce czy sprawdzianie napiszesz swoim sposobem lub co gorsza w pamięci coś obliczysz to ci zadania nie zaliczy. nawet na polskim się tak nie rozpisuje
no cóż ja miałem taką nauczycielkę co na jej lekcje nikt nie chciał przychodzić. uczyła geografii. wydzierała się na uczniów mówiła ze dzisiejsza młodzież jest kretynami i nic nie potrafią i sama jedyne czego uczyła to pamięciówki. na pierwszą lekcje nam powiedziała ze za 2 tygodnie robimy odpytke z mapy. dała nam 300 punktów na mapie do nauczenia się, od oczywistych jak sahara (których było malutko) aż po lokalne rzeki w azji ktorych nawet nie było na mapie widac xD sama odpytka wyglądała tak ze ona losowała 7 miejsc i miało się sekundę praktycznie aby pokazać gdzie to jest (sekunda na miejsce) za samo spojrzenie na zły kontynent juz mówiła ze źle i podawała kolejne. cały czas słyszeliśmy ze jesteśmy najgorszą klasą i że każdy nauczyciel w szkole tak mówi i ze nie chcemy się uczyć ciekawych rzeczy xDDDDD uspokoiła się na pare miesięcy jak uczniowie którzy nie zdawali zaczęli w zime obrzucać ją Snieżkami a czasem nawet kamieniami i petardami xD kocham łodz i technikum
Nie no ja mam świetną nauczycielkę matematyki, uczy nas matmy tak w 50% że każdy umie te tematy jakkolwiek a te drugie 50% to opowiada nam o życiu itp. jak sobie poradzić w życiu, ostatnio opowiadała nam jak nie podpaść danym nauczycielom bo ich dobrze zna xD
Jak byłem w technikum miałem w ostatnich dwóch latach nauki matmy nauczycielkę która miała DOSŁOWNIE niebiańską cierpliwość. Choć jak się ją wkurzało to potrafiła się sprytnie odgryźć. Tłumaczyła na prawdę dobrze, ale w zamian też i wymagała, była sprawiedliwa wobec każdego i nigdy na nikogo się nie uwzięła. Potrzebowałeś pomocy bo nie rozumiałeś zadania ? spoko, po omówieniu tematu zadawała zadania do zrobienia całej klasie i podchodziła do osób które czegoś nie rozumiały i tłumaczyła indywidualnie jeżeli ktoś bardzo nie chciał by tłumaczyła to przy tablicy, ewentualnie sama szła do tablicy i robiła wszystko jeszcze raz tłumacząc WSZYSTKO krok po kroku jeżeli nie rozumiało się czegoś od początku, albo tłumaczyła wskazany fragment. Mimo tego że byłem absolutnie NAJGORSZYM UCZNIEM W MOIM TECHNIKUM jeżeli chodzi o matmę, mimo tego że zdawałem z trzeciej do czwartej klasy warunkowo, miałem absolutnie same jedynki i w czwartej klasie jedną dwójkę na początku. Tak pomimo tego wszystkiego miała do mnie niesamowicie przeogromną cierpliwość i dzięki tej jej cierpliwości biorąc biorąc korepetycje udało mi się zaliczyć CAŁY poprzedni rok, jak i pierwsze półrocze czwartej klasy. Mieliśmy prostą umowę, w drugim półroczu będzie mi dawać na prawdę prosty materiał do zaliczania tylko na dwóje, ale pod warunkiem że nie podejdę do matury. Tak też zrobiłem dzięki czemu udało mi się ukończyć wszystkie cztery lata technikum i zdobyć kwalifikacje na montera urządzeń energetyki odnawialnej. Obecnie przygotowuję się do napisania matury póki mam jeszcze możliwość zdawania matury tylko pisemnej a nie ustnej i mimo tego że w szkole z matematyki miałem same jedynki, tak ta sama nauczycielka pozwala mi mimo wszystko przychodzić jeszcze do tej szkoły na kółka matematyczne gdzie czołowi ludzie z matematyki robią sobie z nią zadania a w czasie gdy oni robią sobie zadania sami to ona pomaga mi w momencie w którym mam z czymś problem, bądź zwyczajnie wydaje mi się że robię coś dobrze, a tak na prawdę na początku zrobiłem błąd i ciągnę go dalej, bądź też po prostu wypisuję bzdury :D Wówczas pokazuje mi ona prawidłowe metody rozwiązania tego oraz daje protipy jak coś rozwiązać krócej, choć troche trudniejszym sposobem. Na prawdę w całej swojej karierze ucznia nie widziałem nauczycielki matematyki z takim samo zaparciem i która nie faworyzowała by najzdolniejszych uczniów. Choć ostro się denerwowała gdy ktoś olewał jej lekcje i przychodził tylko pod koniec semestru żeby na raz napisać wszystko czego dana osoba nie pisała. I nie mówię tu o sytuacji jak ktoś na 90% frekwencji a ona sie wkurwia, mówię tu o sytuacji gdy ktoś ma 52% i na wyjebaniu przychodzi sobie wszystko napisać, wtedy wówczas pozwalała pisać ale co najwyżej na 2 bo wychodziła z założenia że inni zdolniejsi jednak na te lekcje przychodzą i uczciwie pracują żeby mieć te 5 co u niej było nie lada wyczynem do osiągnięcia. Ale jak wspomniałem na początku, była wymagająca, ale też zajebiście dobrze tłumaczyła i się do tego zwyczajnie przykładała. Mam dość dużo młodszych kolegów z różnych szkół i dobrze wiem że w moim mieście tylko ta jedna nauczycielka z mojej szkoły tak sie przykłada do swojej pracy jako nauczyciel matematyki :) Tak w ogóle to pozdro PATOMATMA, robisz na prawdę treściwe materiały, dzięki tobie tak na prawdę ruszyłem z jakąkolwiek nauką matematyki i nie powiem... mimo iż jestem oporny co do matematyki i zwyczajnie nie chce mi się jej uczyć. Tak jednak dzięki tobie i serii "To dopaminowy wąż" (Nawiasem mówiąc nuty które nagrałeś są dojebane i nie raz słucham ich gdy sie tej matmy uczę... mój ulubiony song od ciebie to "Podły Gad" Dojebane to jest ) I w sumie w pewnym stopniu dzięki tobie nabrałem więcej pewności siebie i gdy ktoś mnie hejtuje ale bez jakiejkolwiek kreatywności, mam w niego po prostu wyjebane XD Jeszcze raz dzięki za kontent który robisz, wszystkiego dobrego na nowy rok ci życzę, i powodzenia w disowaniu i przebiciu matemaksa z subami 💪💪 I choć moja nauczycielka z gimbazy tego nie czyta.. to jednak pozdrawiam panią kułakowską która mówiła że prędzej jej kaktus na dłoni wyrośnie niż ja zdam technikum z matmą na poziomie rozszerzonym, teraz mijam ją na ulicy i zawsze mówię jej "dzień dobry proszę pani, gdzie jest kaktus który miał pani wyrosnąć na dłoni ? " dalej pamiętam jak za pierwszym razem naszego spotkania mi nie wierzyła do puki nie pokazałem jej dyplomów jak i świadectwa :D Edit: Tak teraz myśle.... Gimnazjum było ZNACZNIE trudniejsze niż technikum.. Nie wierze że ktokolwiek to do końca przeczyta ale jeżeli jednak ktoś taki się znajdzie, kłaniam się nisko i chylę czoła że chciało ci się to czytać
Mam w szkole dwie skrajności (4lo) nauczyciel z którymi jestem prawie na ty, żarty luźne słownictwo i lekcje w pozytywnym klimacie. Też drugi typ, każda lekcja to stres, niby wiesz, masz wyje*ane ale jednak. Dzień bez powiedzenia że kogoś do matury nie dopuścić to dzień stracony, albo że jej nie zdam. A druga to metody z PRL-u stoimy przy odpowiedzi, odpytka co lekcje, kilka ocen więcej niż potrzeba, a najgorsze jest to że przedmiot poboczny, nikt go na maturce nie zdaje za to baba z chęcią cie ujebie żebyś do tej matury nie podszedł.
Moje top 3 patonauczycieli w liceum: 3. Babeczka z matmy, która bloki zajęciowe półtoragodzinne w połowie poświęcała na odpytywanie przy tablicy przypadkowych uczniów na ocenę. Przy tym tłumaczyła materiał z lekcji monotonnym głosem starej, sztywnej belferki, starczyło jej czasu na maks. 3 zadanka, a reszta do domu, uczyć się sami i przyjść na zajęcia, żeby cię odpytała. 2. Typiara od gegry, która czepiała się każdego szczegółu, mogła uwalić za byle co, a jednocześnie robiła zajęcia o jakichś pierdołach, które w ogóle nie przygotowywały do matury. 1. Absolutny hit. Kobita z chemii dostała klasę, gdzie NIKT nie szedł na rozszerzenie z jej przedmiotu i miała go przez jeden semestr godzinę tygodniowo. Na pierwszych zajęciach jak tylko sprawdziła obecność zaczęła odpytywać na ocenę z materiału z gimnazjum. Pogrom zrobiła konkretny i całe liceum przechodziła z karą -50 do zadowolenia wśród uczniów. Jeszcze dodam, że raz w zimie zaraz jak spadł pierwszy śnieg, to się zaczaiła na schodach wejściowych i jeśli ktoś wbił do szkoły choćby minutę po czasie, to zatrzymywała go tak, żeby się na 100% spóźnił i to grubo. Bo trzeba uczniom plebsom pokazać, że się nie mogą spóźnić choćby moment i najlepiej zrobić to w momencie, gdy akurat zrobiła się chujowa pogoda wydłużająca nagle dojazd, żeby młodzi byli ujebani po całości.
Tak to jest, że osoba, która w swoim życiu osiągnęła tak wiele, iż została nauczycielem, posiada w pewnym sensie władzę i moc decydowania o przyszłości dzieci oraz młodzieży. Często właśnie od jej decyzji zależy, jak będzie się kształtować przyszłość młodego obywatela. Jeśli dziecko jest leniwe lub nie przypadnie do gustu nauczycielowi, może na przykład powtarzać klasę.
Oj, ja spotkałem archetyp belfra. Moja pani od angielskiego pytała całą klasę co lekcje i sumowała punkty z całego tygodnia i dawała ocenę. Prawie nigdy z nami nic nie przerabiała, tylko zadawała pracę domowe w których są słówka z których będzie pytać. Nie ma to jak mieć podwójny angielski, półtorej godziny bycia przepytywany
4:00 to samo miałem w podstawówce 7 klasa. Nowa z Niemca świeżo po studiach ( tutaj powinien być fragment który ją obraża ) 2 lekcje w tygodniu kartkówki na każdej z nich , doperio jak rodzie poszli do wychowawcy to się uspokoiła. (była nawet petycja żeby ją wyrzucić ale nie przeszło )
@@sysiu1607tego nie wiem, to byla chyba moja 1-2 klasa podstawowki, a do tego nie mielismy z nim wtedy lekcji - ale to bylo ze 20 lat temu, wiec to byly bardzo dawne dzieje
moja mama uczy matematyki i jak patrze na te zarobki w 2:40 to nie wiem kto je z dupy wziął ale to chuja prawda, aktualnie nauczyciel dyplomowany zarabia 4200 na ręke a po podwyżce będzie zarabiał około 5500 (mowa o podstawówce na wsi). Tak swoją drogą to sprzątaczka gdy zatrudnia się do pracy w szkole to zarabia więcej niż nowy nauczyciel więc nic dziwnego że mało kto chce jeszcze uczyć.
@@patomatma niestety wiem o tym i dlatego też wszystkie strajki nauczycieli spotykały się z jakby to lekko ująć niezrozumieniem reszty społeczeństwa bo mało osób wie jakie są rzeczywiste stawki i obowiązki nauczycieli
Ja miałem rozszerzenie z chemii. Tylko powiem tylko, że jak mieliśmy dwie lekcje, to ona najpierw wykładała całą godzinę, jak ona to nazywała "kazania" a dopiero potem wykładała na drugiej godzinę normalną lekcję i tak praktycznie dzień w dzień to samo powtarzając za każdym razem XD.
Chodzac do podstawowki mialem przez 3 lata taka nauczycielke od matmy, przez którą moge smialo powiedziec ze znienawidzilem ten przedmiot. Zero wiedzy na temat tego jak kogoś nauczac, zero zrozumienia, ciagle szukanie problemów w stosunku do uczniow i tak jak na początku powiedziales ciągle kartkówki. Pamiętam taką sytuację jak mój znajomy przez to, ze zrobil zadanie na sprawdzianie sposobem, którego ona nas nie uczyła dostal informacje o tym ze ona mu "udowodni ze on nic nie potrafi następna kartkówka". Na 18 osob w klasie 6 czy 7 bylo zagrożonych z tego co pamiętam, w tym ja mialem taki problem. W technikum mam calkowicie inaczej, i to zabawnie brzmi ale w podstawówce borykalem sie z zagrozeniem na półrocze w 8kl a w technikum teraz tak naprawde nawet nie ucząc sie w domu bez problemu 3, i czuje ze gdybym sie staral to moglbym wyciagnac 4 na koniec. Po prostu swietny nowy nauczyciel, tak samo znika to poczucie stresu ktore bylo w podstawowce, przed kazdym sprawdzianem mowiac szczerze bolal mnie brzuch, a teraz mimo ze teorytycznie jestem ten poziom wyzej, to i tak o wiele spokojniej przychodze na lekcje/kartkowki/sprawdziany bo po prostu wiem ze dzieki tej nauczycielce cos umiem :D
No wiadomo, najlepszy nauczyciel co mało uczy i jeszcze mniej wymaga. Klasyk, każdy takiego miał.
W końcu ktoś zakumał inside joke :D
@@patomatma tacy są najlepsi, my mieliśmy takiego uczył nas wiekszości zawodowych, złoto nie człowiek (wystarczy powiedzieć że witał się na ty podając ręke). Jak gówniaki z 1-wszych i 2-ich klas nie słuchali go i odwalali maniany to autentycznie były przypadki że wyrywali w morde od starszych roczników xD Technikum piękne czasy
@@lisiairsoft779 większość nauczycieli od zawodowych jest zajebista przynajmniej takie jest moje doświadczenie
Jak jesteś w technikum i trafia ci się taki nauczyciel ale od jakiegoś useless przedmiotu to jest złoto.
Z zawodowych zawsze lepiej jak ktoś jednak ma jakieś wymagania
@@nao_5013 tutaj nie chodzi o wywalenie, tylko nietraktowanie ucznia jak gówno
Jeszcze jak miałem informatykę miałem takiego faceta. Gość wychodził do nas z inicjatywą że kto będzie się chciał uczyć to będzie się uczył. Ci którzy chcieli zostawali na lekcji i wykonywali zadania a ci którym się spieszyło na palarnię lub do najbliższej żabki mogli wyjść po zrobieniu jednego pięciominutowego zadania. Nie jestem w stanie mu się odwdzięczyć...
My mielismy takiego historyka w liceum - zero prac domowych, “przygotujcie sie”, lekcja prowadzona z miejsca i bez zbednego pierdzielenia, a do tego ciekawie i gleboko. Kto chicial, ten sie nauczyl, kto nie chcial nie musial nawet sluchac (ale bylo warto,bo lekcje byly na serio ciekawe). Skonczylam z 6, wiedza adekwatna do oceny, historia byla prowadzona bardzo uczciwie, bylo warto
Mówisz, że skończyłaś z wiedzą adekwatną do oceny😂 ciekawe jaką kurwa wiedzą😏🤡
Zostawiłem szkołę na cały rok. Po prostu miałem dość :/ Nigdy nie czułem się tam dobrze, a szczególnie przez to jak byłem traktowany. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ale dochodziło nawet do pobić. Raz byłem w szpitalu. Szkoła oczywiście miała całość absolutnie w dupie. Potem jeszcze nie zdałem, przez swoje własne problemy... Szkoda gadać. Wszystkie moje zainteresowania po prostu wyparowały na cały rok.
Przez Twoje materiały postanowiłem dokończyć liceum. Idę do szkoły zaocznej i przy okazji chcę zrobić papiery na języki obce. Zrobiłem już angielski na C1, a za tydzień mam test sprawdzający z Hiszpańskiego. Wróciłem do sztuki i fizyki. Dosłownie parę godzin temu, zamówiłem książkę Hawking'a.
Zwyczajnie dzięki. Kimkolwiek jesteś.
Proste stary, słabszy start nie wyklucza, wzrostu wykładniczego w przyszłości
Już masz tę przewagę, że wiesz co chcesz
Uczeń jest dręczony i ma problemy i potrzebuje pomocy
Nauczyciele:
🫣😪😪
Nauczyciele kiedy uczeń nosi kaptur:
Co Ty szczylu sobie wyobrażasz!
"Jesteście już w szkole średniej, więc wypadałoby, żebyście się do mnie zwracali Pani Profesor." xD
xDDD
ale to nie jest tylko tytuł naukowy
W tym kontekście jest on grzecznościowym reliktem przeszłości...
@@123pik1 przeszłości, w której nauczyciel mówił do ucznia proszę pana i po nazwisku
@@pawecichy9572 tak, racja
dlatego "relikt"
(chyba żaden którego spotkałem tego nie wymagał...)
Jednak moim zdaniem jeżeli nauczyciel nadal żyje w tej przeszłości, tj. mówi "proszę pana" i po nazwisku, to ma prawo tego wymagać
Jednak podtrzymuję moje zdanie, że nie jest to w tym kontekście tytuł naukowy - uważam to za niedociągnięcie w filmie
To, że nauczyciel sam wyszedł z klasy u Ciebie to jeszcze nic... Gdy byłem w klasie maturalnej to raz moja klasa miała spotkanie z panią od opieki społecznej i nie chciała powiedzieć czym jest impotencja, więc klasa się domagała tego i tak doprowadzona do kresu wytrzymałości przerwała swój wywód i wyszła. Od tamtej pory byliśmy najbardziej znienawidzoną klasą dla nauczycieli 😂
Ja obecnie uczęszczam do technikum i osobiście jestem nastawiony do wielu nauczycieli pozytywnie, ale są też tacy, którzy absolutnie nie powinni ani uczyć, ani zarabiać pieniędzy - nie dlatego, że próbują uczyć, choć nie wychodzi im to, jednak dlatego, że nauczyciel według mnie to nie tylko osoba, która ma zrealizować materiał, ale też ktoś kto zachęca do nauki, a nie zniechęca. Osobiście nienawidzę chodzić na lekcje języka niemieckiego oraz polskiego - w obu przypadkach nauczyciele zniechęcają do jakichkolwiek działań. Swoim zachowaniem sprawiają, że nie uważam ich jako nauczycieli (w zasadzie nauczycielek), tylko dorosłych, nierozsądnych i nieogarniętych kobiet, które mają o sobie ogromne mniemanie. Strasznie odrzuca takie zachowanie zarówno do przychodzenia na lekcje, jak i zwykłej nauki. Ale na całe szczęście są też i tacy, do których chodzi się z ogromną chęcią, nawet jeśli nie jest to przedmiot w moim kręgu zainteresowań.
Trzymaj się tam stary
Jak można kogoś zniechęcić do lekcji polskiego ? Jedyne co musisz robić to przeczytać książkę raz na ruski rok i nie być zupełnym debilem.
@@mateuszkrytyk5711 nie wiem w którym roku konczyles szkole średnia, ale teraz jest gówno a nie Polski
40 lektur na mature podstawową
Jestem w 3 klasie liceum i nowa lektura jest zapowiadana max 2 tygodnie przed (a omawiamy grube lektury, była już lalka i zbrodnia i kara, a jeszcze czeka nas potop i chłopi)
Nauczyciel pyta na prawie każdej lekcji kiedy omawiamy lekture (oczywiście na ocenę i oczywiście pyta o takie szczegóły których nie pamiętają nawet ci co przeczytali)
Ostatnio pisaliśmy wypowiedź argumentacyjna i wysmial mnie przed cała klasą (mimo że nie poszło mi źle)
"Język polski" to tak naprawdę historia literatury bo tak naprawdę nie uczysz się pisać, tylko masz powiedziane ile robisz błędów jak już coś napiszesz
Zapomniałam dodać że jestem na mat-infie więc nie rozszerzam polskiego ale szczerze nie cierpię tego przedmiotu
@@megawonszrzeczny9Zgadzam się z tobą, że lektur jest za dużo. Aczkolwiek według mnie gadanie, że musisz umieć wszystkie jakie są tam wypisane to takie typowe pierdolenie kujona. Musisz tak na prawdę widzieć o co chodzi w tych najważniejszych lekturach pokroju "Pan Tadeusz", "Lalka", "Zbrodnia i kara", znać kontekst historyczny, społeczny okresu w jakim zostały napisane i tak naprawdę tylko tyle wystarczy żeby napisać dobrze maturę. Niejednokrotnie dyskutowałem z kujonami z mojej klasy na ten temat, gdzie oni (przytakując oczywiście słowom nauczycielki) upierali się właśnie, że trzeba znać wszystkie od A-Z. Jakoś na próbnych maturach miałem najwyższy wynik w klasie, także wniosek jest taki, że jak ktoś ma dobre oceny to nie musi być jakoś bardzo inteligentny i radzący sobie w życiu. 😂
Spokojnie, ja na początku 4 klasy technikum miałem zostać po lekcji J.ang . Pani powiedziała że będę *latał* pod sufitem jak będzie mieć ze mną klasę maturalną (spojler: ma ze mną klasę maturalną). Kiedy spotkała mnie na korytarzu uczyłem się na niemiecki, powiedziała mi szyderczym głosem że lepiej niech się uczę niemieckiego może go przynajmniej zdam. KoChAm SzKoŁe
xDD
szkoda że polskiego się nie uczyłeś bo byś może umiał kilka zdań poprawnie złożyć
@@hjsvekkt7428 a co jest złego w jego zdaniach? Przynajmniej używa znaków interpunkcyjnych i wielkich liter. W przeciwieństwie do ciebie.
Aż mi się przypomniała sytuacja z moich czasów technikum. Byłem trzeciej klasie i od razu miałem kosę z nową babką od polskiego. Zawsze nosiłem duże słuchawki na szyji ponieważ lubiłem słuchać muzyki podczas chodzenia do szkoły (miałem do niej jakieś 40 min drogi). Zawsze były wyłączone i wisiały sobie luźno jako element mojego ubioru, a babka co lekcje darła się na mnie i mówiła "Ściągnij tą muzykę z szyji". Zwykle ją słuchałem, ale któregoś dnia od razu mi kazała iść do wychowawczyni za to że nie ściągnąłem muzyki z szyji. Wyszedłem na odchodne mówiąc jej że muzykę to się ściąga z internetu i całą resztę lekcji przesiedziałem gadając z panią wychowawczynią, która była chyba najlepszą nauczycielką w całej szkole. ❤
Chodzę do liceum. Podobnie jak ty miałem brak perspektyw. Nie umiałem, języka chociaż się to polepszyło. Mimo to w ciągu trzech lat zmieniano mi nauczycielkę tego języka. Teraz mam najgorszą jędzę z wszystkich. Traktuje nas jak dzieci specjalnej troski. Uważa że nie zdamy, jeszcze mi mówi że powinienem więcej pracować niż inni bo mam dyskalkulie. Żebym tego nie wiedział. Lecz zrozumiałem że mogę wykorzystać swój potencjał ucząc się codziennie. Faktycznie to działa. Oprócz tego oglądam i słucham po angielsku. Mimo że źle pisze gramatycznie. Staram się jak mogę, a kiedy słyszę takie teksty to mi się robi przykro. Jednak że jest to czasami. Czemu to piszę ? Bo w końcu czułem, potrzebę napisania tego co czuję. Dziękuję Paweł za ten film, dałeś mi większą motywację do nauki i rozwoju samego siebie. Wszystkiego dobrego w nowym roku.
Atakuj tam, ja będę pracował nad kolejnymi filmami
Cześć! Chodzę do pewnego liceum w woj. śląskim, "niby" najlepszego liceum w mieście. Nazwy liceum i miasta wolę jednak nie podawać, bo wydaje mi się że swoboda krytykowania placówek edukacyjnych w tym kraju jest jeszcze (mam nadzieję że będzie się to zmieniać) bardzo ograniczona. Niby można, ale potem następuje zjawisko "mszczenia się" ze strony pracowników szkoły. Większość nauczycieli rzeczywiście jest bardzo miłych i bardzo "liberalnie" podchodzą oni do uczniów. Jednak bardzo ciężko jest np. z urzędnikiem od nauki języka polskiego;)
Nie wiem jak to jest możliwe, że ta kobieta od około 20 lat pracuje w zawodzie i terroryzuje uczniów. Do dyrektorki pewnie dochodzą pogłoski o niej ale nie za bardzo panią prezes to ochodzi. Funkcjonariuszka od polskiego potrafi zrobić psychiczną degradację uczniowi który zapomniał wątku z lektury. Jeśli on powie, że nie wie, lub że zapomniał - to ona wstawia jedynkę. Wywiera presję na uczniu który nie potrafi odpowiedzieć na dane pytanie, pyta się go o to niczym na przesłuchaniu. Często po dobrowolnej odpowiedzi na pytanie tej kobiety, pomimo trafnej interpretacji, ona poniża ucznia i daje mu do zrozumienia, że jest zwyczajnie osłem. Wprowadza atmosfere jak na wywiadzie na milicji z ubekiem z pałą w ręku. Potem się dziwi czemu nikt nie przeczytał lektury. Najlepsze jest to że ona robi to tak inteligentnie, że ciężko to w ogóle udowodnić, bo osoba starsza tej presji która ona wywiera nie zrozumie. Co najbardziej obrzydliwe - robi to i jednocześnie uważa się za osobę nowoczesną i postępową. Niestety pomimo tego, że większość uczniów tak twierdzi, ciężko z tym coś zrobić bo trzeba mieć dowody, a wymiotowanie w łazience ze stresu przez słabszych psychicznie ludzi to chyba nie jest wystarczający dowód.
To tylko jeden opisany przypadek, a takich przypadków jest tysiące dziennie, w całej Polsce. Tysiące uczniów jest tak terroryzowanych i uraz psychiczny zostaje na długie lata. Od początku istnienia III RP nikt z tym nic nie robi. Nikt. Nauczyciele dalej są zatrudniani bez przejścia zaawansowanych testów psychicznych, co powinno być niedopuszczalne. Przytulam wszystkich terroryzowanych przed Polski system edukacji. Trzymajcie się mordeczki dacie rade, jestem z wami mentalnie
Dziękówa, będę działał i powodzenia tam, na tym pierdolniku zwanym edukacją
Przydalby sie kiedys jakis pozew zbiorowy/skarga zbiorowa od wszystkich zniszczonych i zterroryzowanych przez system oswiaty w Polsce - mam 28 lat i jeszcze nie jestem w stanie uporac sie z tymi traumami, zycie przecieklo mi przez place, a bylam bardzo zdolnym i madrym (+ bardzo sprytnym) dzieckiem - teraz jestem niepelnosprawna (poza systemem edukacji, dochodzi jeszcze przemoc domowa, przemoc medyczna, przemoc polityczna, homofobia i inne rzeczy, ktorych nie da sie zglosic nigdzie)… Trzymaj sie mordeczko
Przez typiare z matmy która stwierdziła, że w gimnazjum nie będzie nam robić powtórek z podstawówki, bo mamy lecieć z materiałem prawie zostałem patusem i bym zawalił szkołę, bo bałem się chodzić do szkoły i uczyć się czegokolwiek. Po prostu myślałem, że jestem głupi. Jak ktoś czegoś nie potrafił, był debilem (dosłownie nas cisnęła). Na szczęście zacisnąłem poślady i jakoś zdałem. Teraz jestem programistą i zarabiam 20x tyle co ona za oglądanie filmów na youtube, a to czego ona nie potrafiła wyjaśnić przez 3 lata ja tłumaczę w 2 godziny dzieciom które uczę programowania charytatywnie. Wniosek mam taki, że jak kiedyś będę miał dzieci, to powiem im, że mają po prostu zdać i skupić się na tym co ich interesuje
a jak interesuje sie wlasnie matma a gosc mnie tak cisnie?
Tym czasem chatgpt: Hello there
@@patomatma o każdym umysłowym zawodzie można tak powiedzieć
@@patomatmamatematycy przetrwali powstanie kallulatora
@@patomatma chat gpt potrafi programować tylko na poziomie każdego początkującego w programowaniu, gdy da się mu cokolwiek bardziej skomplikowanego to zaczyna się wykrzaczać. A poza tym jeśli ktoś nie umie programować to instrukcje z chata gpt i tak mu nie pomogą bo ich nie zrozumie
piękne opis umiejętności z lola
Dziękuje :D
Mój nauczyciel od historii z liceum był jednym z najlepszych nauczycieli z jakimi miałem do czynienia. Prócz tego że potrafił uczyć i to w ciekawy sposób to jeszcze grał na perkusji. Zgadza się, przywoził ją czasem do szkoły po tym jak zmontowano szkolny zespół muzyczny, by dodać śmieszności muszę też powiedzieć że jego sala sąsiadowała z pokojem nauczycielskim. Gdy mieliśmy z nim pierwszą lekcję to powiedział też że ma własny kanał na YT o historii 20-lecia międzywojennego. Pamiętam że byłem jego 849 subskrybentem, i chyba wtedy też wpadł w algorytm jak mu uczniowie zaczęli dawać suba, bo po 5 latach, (i niezliczonej ilości pytań o kolejne odcinki jakie mu dawałem na lekcjach) osiągnął niebagatelne 234 tys. subów.
mozna podać kanał?
Jak się nazywa jego kanał?
Oblicza XX wieku
chyba mamy tego samego nauczyciela, czy to motyka?
@@glosnik4013 nazwisko kojarzę, ale to nie ten.
A propos nauczyciela patrzącego się w komputer:
W technikum miałem takiego od układów analogowych (elektronika), który dyktował podręcznik, a jak robiliśmy zadania to właśnie gapił się w monitor i jak kiedyś wyszedł z sali wisząc na telefonie to zajrzeliśmy w ten monitor, a tam... pełno pornoli.
xDDDDD
dobry agent XDDD
Ojezu
Nawet nie muszę pisać co tam przeglądał, bo sam takiego miałem w podstawówce. Ziomek z fiyzki zawsze robił 10 minut lekcji, a resztę poświęcał na oglądanie traileru każdego możliwego filmu, potem zwykle kupował bilet do kina. A jak mu się jakoś szczególnie spodobał, to odpalał projektor, żeby wszyscy mogli zobaczyć...
Pamiętam do tej pory moją nauczycielkę od oprogramowania z przed roku (akurat ona miała o dziwo faktyczny tytuł naukowy którym o dziwo nie nalegała by się do niej zwracać). Przykład nauczyciela, który mimo tego że poczucia humoru nieco braknie, to nadrabia to wiedzą. Bardzo dobrze tłumaczyła każdy malutki przykład, pamiętam je do dziś. Raz na ruski rok nawet palnęła jakimś suchym żartem. Miała też bardzo dobre podejście. Tłumaczyła jak na wykładach, kto słuchał to słuchał, kto nie słuchał - i tak pod koniec roku dała nawet niezdającym pare losowych zadań jak to mówiła 'na dwa' zeby po prostu zdali. Dobrze ją wspominam, mimo tego że fakt, była wymagająca, jednak przez formę jaką tłumaczyła wszystko i jak organizowała ćwiczenia i sprawdziany, to mogę zrozumieć jej wymagania. Jeden z nielicznych nauczycieli zawodowych do których chciałem iśc, mimo że miałem z nią lekcje na 7 rano
najlepsze jak nauczyciel opowiada z pasją, tak jak ty w tym odcinku
Dziękówa stary :D
Siema ThorN3X
aż pamiętam jednego nauczyciela informatyki z 1 klasy liceum, który pracował też w budowlance, nie wiem co on se myślał, poniżał chłopaków z naszej klasy i zaniżał im oceny za byle gówno, a co do dziewczyn to te ładniejsze miały zawyżone oceny (oczywiście ja do ładniejszego grona nie należałam) i to było po prostu widać, że sie też inaczej do nich zwracał (co było dość niekomfortowe dla nich) nawet sie z tym nie krył w żaden sposób, wszyscy sie skarżyli na niego i po 1 klasie go wyjebali, z tego co wiem, to teraz pracuje w budowlance tylko, w 2 klasie dostaliśmy na prawde zajebistego nauczyciela, łatwo można zdobyć u niego dobrą ocene bo zadania są proste, a tak to prowadzi sobie spokojnie lekcje i jedynki nie dostaniesz, musisz sie serio postarać by dostać u niego pizde, bo to jest chyba awykonalne
Za to matematyczka z liceum jest po prostu święta, widać, że jest to nauczycielka z pasją, która lubi uczyć i chce byśmy sie czegoś nauczyli, jak widzi, że nie potrafisz zadania to próbuje wytłumaczyć najprościej jak sie da, pokazuje kilka metod by rozwiązać zadanie i my możemy stosować tą, która jest dla nas najprostsza, ma bardzo dobre podejście do ucznia, możemy sobie z nią pożartować na lekcji i ogólnie jest bardzo miła, a jeśli chodzi o sprawdziany to zawsze proponuje nam jakiś termin i pyta czy może być, bo nie chce sie wpierdalać w dzień, w którym już coś mamy, jak nie pasuje nam to pyta co proponujemy, szczerze to ta matematyczka, informatyk i wychowawca geograf (także zajebisty koleś) to są moi ulubieńcy
Właśnie to mnie często motywuje i demotywuje. Ja nie boję się przyznać do bycia nauczycielem matmy. Niemniej połowa uczniów traktuje mnie jako osobę, która zawsze jest, można do niej przyjść i pogadać, wymienić się pokemonami, część traktuje jako coś niepotrzebnego, kilku za wrogów naturalnych a jedna klasa zażądała zmiany nauczyciela, bo nikt nie będzie mieć 6 na semestr. Czasem masz wrażenie, że pracujesz z tumanami a czasem po prostu jest Ci ich żal. Gdy widzisz, że wzrastają. Gdy widzisz ich pasję, gdy klasa jest cicho i potrafią ci słabsi siebie samego zaskoczyć, widzisz ich radość i ona Ci się udziela. Zarazem gdy widzisz zmęczenie, frustrację i ból na twarzy innych uczniów, gdy jakiś tuman (jak to często mawiają) rujnuje im lekcje i nie potrafią nic dosłyszeć, dostają niskie oceny, to i ty go odczuwasz wkładając serce w to, co robisz.
Nauczyciel w s.p. nie wyrzuci ucznia z sali, bo na korytarzu też musi ktoś go pilnować. Nic z nim nie zrobisz - to nie czasy linijki i ciągnięcia za uszy. Jako nauczyciel nie możesz nic z nim zrobić, bo jeśli chcesz poznać motywację ucznia, to rodzic Ci skoczy do gardła, że zostałeś z uczniem sam na sam i chciałeś zrozumieć jego motywację.
Koniec żalu, Czas siadać do przygotowań do lekcji i tworzenia sprawdzianów nierozwiązywalnych przez CzatGPT.
Ku chwale królowej - Matematyce.🥷
Co do moich nauczycieli nie wypowiem się, ponieważ przepuszczali mnie wszyscy (z 2 i 3) z każdego przedmiotu (prócz matmy, gdzie byłem najmocniej ciśnięty) przez uzdolnienia i sukcesy w konkursach matematycznych.
A gdyby były kamery w klasach?
@@patomatma Są dwie strony medalu. Większość uczniów, jeśliby o kamerach wiedzieli, to baliby się bardziej, niż ty u snajpera - mało kto lubi być podglądany na czymś, co jest w pewnym stopniu intymne (to w jaki sposób się uczysz na lekcji nie każdy chce, by rodzic o tym wiedział mimo, że nie masz nic sobie do zarzucenia).
Druga, aczkolwiek mała cześć by gwiazdorzyła.
Inną sprawą jest, że w pewnych sytuacjach tylko wolno nagrywać i zajęcia (wydarzenia szkolne, wycieczki, czy promocja szkoły) . Osobiście mi nie raz przechodziło przez myśl, by to zrobić po kryjomu (by udowodnić pełną winę ucznia), lecz nigdy tego nie robię, ponieważ jest to nielegalne i szczerze mówiąc zawsze prawda wypływa.
Wydajniejsze jest nagłe wejście do sali rodzica w ramach lekcji otwartej, ale i to niektórych uczniów nie zobowiązuje i robią z siebie idiotów dla beki.
*Jak to jest być nauczyciele w Polsce, dobrze?*
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I, co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które, by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić… znaczy… marchew.
Chłopie, jestem dekadę starszy od Ciebie a jak Ciebie słucham to wydaje mnie się że opisujesz moje przeżycia ze szkoły, tam po prostu nic się nie zmienia. Dzięki że rozkręcasz ten system, robisz dobre rzeczy
Haha, muszę powiedzieć, że bardzo ciekawie u was wyglądały zajęcia z tym serwerem. U mnie to raczej wyglądało tak, że wszyscy musieli robić zadania, nauczyciel nie miał zielonego pojęcia co się odjaniepawla i to ja chodziłem i pomagałem tępej reszcie robić te zadania (bo mi się nudziło bo dla mnie to było pstryknięcie palca te zadania).
Ale jednego temu nauczycielowi nie mogę wybaczyć - siedział i nic nie robił całą godzinę, ja za niego pomagałem wszystkim robić te zadania (sam swoich nie zrobiłem bo mnie to nudziło) i dostałem jedynkę za nie zrobienie swoich zadań, mimo że nauczyciel doskonale wiedział, że zadania nie są dla mnie żadnym problemem i odwalałem za niego jego robotę XD
Nie ma w podstawie programowej punktów za nauczanie innych tego co już umiesz
@@patomatma To ja rozumiem w 100%, że nie dostałem żadnego plusa ani nic pozytywnego w zamian, natomiast jedynkę w takiej sytuacji XD Może jestem dziwny, ale mi by elementarna moralność nie pozwoliła karać kogoś za wyręczanie mnie w mojej robocie.
szkoda że wiele nauczycieli zniechęca do matematyki uczniów, myśle że każdego można matmy nauczyć tylko czasem trzeba temu poświęcić więcej czasu
Problem jest taki że klasy są przepełnione i nie ma jak prowadzić choć odrobinę pracy indywidualnej z uczniem... Przez 5 godzin koków nauczyłem się więcej z matmy niż przez 4 jeane lata liceum😂
7:50 gość na pewno śledził krypto, był spokojny bo miał kase XD
Byłem na kierunku technik informatyk (8:51) i to była żenada! Wykładowcy wiedzieli mnuiej niż ja!
też jestem po technikum, i pamiętam że każda lekcja baz danych wyglądała w ten sposób, że nauczyciel tłumaczył nam o co chodzi jakieś 10 minut, a potem kazał sobie to samemu popróbować w praktyce i jakoś po pół godzinie tłumaczył kolejną część materiału, i tak w pętli do końca zajęć. pech chciał, że kiedyś zapomniał zamrozić rzutnika po skończeniu tłumaczenia i wszyscy widzieli jak zrobił alt+tab i grał w metina xDDDDD
albo druga historia, nauczyciel od sieci komputerowych, stwierdził chyba że jesteśmy całkiem zdolni więc zacznie dawać nam trudne zestawy, i skończyło się tak, że znajdowal jakieś zadania z internetu i przez całe zajęcia cała klasa razem z nim próbowała je rozwiązać bo też tego nie wiedział, i najczęściej to nawet nie jemu sie udawało xDDDDDD
Na każdego znajdzie się zadanie, którego nie będzie umiał zrobić, liczy się to czy się nie poddasz
7:50 Zarządzał światem rzecz jasna.
0:36 - odlanie się przy nauczycielu do kwiatka obok biurka było bezcenne 🤣
zło
Poza historiami o nauczycielce chemii (znajdzcie i przeczytajcie sobie, bo warto, jest nawet o folii na stopach XD), mielismy kilka ciekawych postaci: dobry historyk (bardzo dobry, byl akademikiem), mielismy ciekawego poloniste: darl sie na nas niesamowicie, sarkastyczny i obelzywy (lub po prostu humorzasty), uwielbial mowic ‘po Rusku’ i takze dramaty Polskie z lat 80tych (i filmy ogolnie - byl tez filmoznawca), mylil klasy, ale opowiadal takze sporo ciekawych rzeczy, sporo wymagal, ale w sumie takze sporo uczyl, z tym ze psycholem byl nie z tej ziemi (puscil nam “V: Nie Zabijaj” Kieslowskiego o 7:20 rano, i caly film “Przesluchanie”, byla jeszcze “7 Pieczec” Imgmara Bergmana, i kilka innych filmow), bylo sporo filozofii co bylo bardzo spoczko. Historia sztuki byla u nas na bardzo dobrym poziomie, przynajmniej do czasu pani dyrektor (byla dobra, ale tylko jesli byla) - zapisalo mi sie wtedy w pamieci cale tlo historyczno- kulturowe, i chyba z conajmniej 10tys dziel sztuki w glowie, a takze masa slow ktore malo kto zna, np pendentywy i izokefalizm, ew sklepienia krzyzowo-zebrowe, transept i nawet XVI-wieczni Caravagioniści, urny domkowe i cale semantyczne analizy ikonograficzne.
Krótko i w prost, Nauczyciel mnie szanuje to ja jego, dziękuje
W pierwszej klasie technikum miałem przezarąbistą nauczycielkę od matmy. To był typ człowieka, co jak nie robiłeś problemów i byłeś na lekcjach, to i ona była spoko i normalnie można się było z nią dogadać. To był autentycznie najlepszy nauczyciel jakiego miałem przez cały okres nauczania. Lekcje u niej wyglądały tak, że zaczynała od objaśnienia tematu, a następnie każdy był raz czy dwa przy tablicy i próbował rozwiązywać zadania. Klasy nie były duże, więc były ku temu możliwości. Jak mu wychodziło dostawał plusa i za chyba 3 plusy była piątka. W razie jednak gdy ci nie szło, to nie dostawałeś opierdzielu, tylko tłumaczyła ponownie. Definiowała to czego nie rozumiesz i tłumaczyła dopóki nie zrozumiałeś. U niej miałeś rozumieć co robisz, a nie tylko umieć rozwiązać zadanie, a jej zadaniem było ci tę wiedzę przekazać. To był jedyny okres kiedy szczerze czułem się pewnie z matmy i bez większego wysiłku miałem 4 na koniec półrocza. Niestety jak można się domyślić było to zbyt piękne. Jakoś na początku drugiego półrocza poszła na l4 i nie było jej właściwie już do końca roku. Później dowiedzieliśmy się, że niestety przegrała walkę z rakiem. Do dzisiaj żałuję, że tak dobry nauczyciel i człowiek ogólnie tak szybko odszedł, bo miała tak na oko pięćdziesiąt parę lat, może 60.
Uwielbiam tą serię, to się tak dobrze słucha nawet nie wiem dlaczego
Dużo przykładam do jakości dźwięku, jestem inżynierem dźwięku z pasji, obróbka wokali z rapu itp.
@@patomatma Człowiek renesansu :o
@@Alix49 Po prostu nie pije alkoholu i się nudzę w weekendy
W technikum miałem najlepszego nauczyciela ever. Pan Paweł uczył nas programowania, baz danych i wszystkiego innego związanego z projektowaniem stron, czyli E14. Miał on specjalny system, na który cała klasa musiała się pisemnie zgodzić, bo to była zmiana systemu nauczania, czy coś w tym stylu. Większość jego zadań była związana ze Star Warsami np. stwórz stronę gdzie po wciśnięciu czerwonego przycisku wysyłałeś Yodę do więzienia, a po wciśnięciu zielonego przycisku też lądował w więzieniu, a ty byłeś oskarżany o zdradę (nasza klasa miała być Sithami). Miał system z kartami. Podstawową kartą była kapsuła ratunkowa, która pozwalała przestać pisać kartkówkę w DOWOLNYM momencie bez żadnych konsekwencji. Mieliśmy chyba jedną na semestr albo na rok. Przed każdym blokiem zajęć rzucał kostką. 1-2 pytanie na początku lub na końcu, 3-4 kartkówka na początku lub na końcu, 5 chyba nic i 6 - 15 min wolnego, czy jakoś tak (jak w piątki mieliśmy z nim w 4 klasie 10 godzin pod rząd, to rzucał 3 razy, raz za programowanie, raz za projektowanie stron czyli chyba wtedy CSS i raz za bazy danych). Dodatkowo były inne karty, które pozwalały ułatwić sobie życie, niektóre słabsze, inne silne. Nie zapomnę jak niezbyt ogarnięty kumpel wykorzystał kartę, która zobowiązywała nauczyciela do wytłumaczenia mu krok po kroku wybranego zadania. Karty można było zdobywać na kilka sposobów. Na początku każdy losował po 1. Potem gdy ktoś skończył poprawnie jako pierwszy zadanie, to losował kartę. Były też karty pozwalające losować inne karty. Na koniec wspomnę jeszcze o HP, bo każdy je miał. Gdy ktoś coś odwalał to mógł stracić HP. Na starcie miało się 100. Gdy ktoś miał poniżej tego to była szansa, że jego karta nie zadziała, za to gdy ktoś miał powyżej, to była szansa, że nie zużyje swojej karty, a efekt zostanie. Na koniec czyli w połowie 4 klasy (potem mieliśmy wolne piątki) kupiliśmy mu jako klasa jakiegoś pluszaka z właśnie Star Warsów, bo wątpię, że z innym nauczycielem byśmy wytrzymali od 8 do 16:35 w piątek.
Taki komentarz nadaje się na odcinek
@@patomatma Jakbyś chciał więcej szczegółów, to daj znać. Dalej mam wszystkie karty, bo sami drukowaliśmy nową talię też dla późniejszych klas.
Masz 100% rację. Mam koleżankę, która siedzi na TikToku na lekcji, traci 80% czasu spędzonego w szkolem a potem narzeka, że ma tyle nauki i że nie wie, jak ma się tego nauczyć. W dodatku jej jedyna metoda nauki to czytanie zeszytu lub przepisywanie podręcznika.
Szczerze nauczycielom należy się szacunek przez to jakie bagno muszą czasem przechodzić, nieważne czy są mniej lub bardziej kreatywni, energiczni itd. ALE niektórzy ludzie naprawdę nie powinni być nauczycielami. O ile przez swoją edukację w większości miałam okazję trafić na naprawdę fajnych ludzi z pasją, tak jednej mendy nie zapomnę do dzisiaj. Uczyła języka niemieckiego i mimo że zawsze dostawałam na jej lekcjach 5, bo uczyłam się do każdej kartkówki, to raczej mnie nie lubiła. Wręcz czasami potrafiła wydrzeć się na mnie (na innych uczniów czasem też) gdy coś jej nie podpasowało albo gdy ktoś przekręcił wymowę słowa, które poraz pierwszy pojawiło się na ostatniej lekcji. Przez jej wybuchy złości często bałam się pytać o różne rzeczy i ogólnie zabierać głos, bo nie wiedziałam jak tym razem zareaguje, bo typiara albo słodziła i zdrabniała imiona swoich uczniów albo traktowała jak wyżej. Gdy nie dosłyszałam na jakiej stronie otworzyć ćwiczenia, to zbyt bardzo się stresowałam by zapytać się o to jej lub koleżanki z klasy, bo za cichy szept też potrafiło jej odwalić, więc na jej lekcjach zwykle była grobowa, stresująca cisza. Siedziałam już tak jakiś czas cholernie zestresowana tym, że nic nie robię i nie wiem co zrobić od dobrych 2 minut, gdy nagle wydarła moje imię tak głośno jak chyba nigdy wcześniej. Dostałam od niej ostry opiernicz i mimo że to była ostatnia klasa podstawówki to po po powrocie do domu się rozryczałam :)) Nie wiem kto ją puścił do pracy z dziećmi.
Nauczyciel patrzył na swoje bitcoiny kupione w 2008 lub 2009, za grosze, jak mu rosną w portfelu. Milioner nie musi się użerać z uczniami, bo stres skraca życie, a jemu to się po prostu nie opłaca.
zajebisty materiał, oby było tego częściej!!
Jasne, będzie więcej :D
1:34 - czuje jakby powiedział to gruby zawiadowca do randomowej lokomotywy z wyspy Sodor :D
Rzeczywiście sporo nauczycieli luzuje pasa po czasie, ale jak się podpadnie na początku, to sytuacja jest nie do odratowania.
10:54 ENTJ - 'Twój czas jest ograniczony, więc nie marnuj go na życie cudzym życiem.' -> typowy CEO
Z moich ulubionych nauczycieli to mam dwóch wuefistów, jeden z podstawówki, drugi z technikum. Pierwszy potrafił się dogadać z gówniakami z klas 4-6 jak cholera, aż przyjemnie się chodziło. W technikum facet też spokojny, wymagał ćwiczenia, więc nie było siedzenia na ławce, choć czasami pozwalał. Mimo to, jak podjąłeś się ćwiczenia, dwójka gwarantowana. Zachęcał do popraw i dopingował przy ćwiczeniach
Ze ścisłych facet od fizyki też porządny, samodzielnie robił eksperymenty z tego co miał pod ręką, na przykład miski z wodą + przeterminowanego syropu w sali przedsiębiorczości, przynosił laser, i tym podobne.
Do tego historyczka, długi staż w szkole więc taki uczeń nie spodziewałby się kogoś, kto ochoczo opowiada, w tym z własnych doświadczeń, wyjaśnia i żartuje. Wymagania były, na piątkę niełatwo, ale aż chciało się na ten przedmiot uczyć.
Dziękuję za wspaniały humorystyczny film, poprawiłeś niesamowicie humor
Każdy łez padół potrzebuje swego błazna
w kwestii nauczyciela od zawodowych, który na początku jest kosa, żeby jakąś klasę ustawić to mam idealną historie z mojego technikum
generalnie właśnie owy nauczyciel powiedział nam kiedyś wprost: z początku klase przydusza do nauki, sprawia wrazenie groźnego i albo ktoś wali w ch to ma potem ostrą kosę z nim albo jakaś klasa rzeczywiście zacznie się uczyć tak, żeby nauczyć się tego co on wymaga, nie oznacza to, że kazdy ma wszystko umiec na 5, ale jak dla niego 3/4 i w całej grupie może pojedyńczy przypadek pały jest dosyć normalny bo nie ma potem dużo do poprawiania. I właśnie nam udało się, że generalnie było z nim dosyć spoko, robiliśmy co mieliśmy robić, były zapowiadane kartkówki, sprawdziany wiadomo mniej więcej czego wymagał. Odmienną sytuację miał rocznik starszy, kompletne debile XD cisnął ich równo, śmiał się, brał do pytania, walił kartkówki jak idzie i już nie mieli z nim tak łatwo
11:00 z nauczycielami od zawodowych to zawsze tak jest tyle że u mnie to dochodził jeszcze aspekt taki że następowała selekcja naturalna
Powiem tak ja na prawdę chciałbym móc szanować każdego nauczyciela ale na drodze staje mi jedna babka. Cała jej "nauka" polega na czytaniu tekstu z prezentacji po czym kazaniu nam go przepisać. Oczywiście to nie wszystko. W wypadku kiedy czegoś nie rozumiesz ona mówi "ale przecież to oczywiste" i zaczyna się z ciebie śmiać i nie mówię o każdym pytaniu. Nawet tym na które nikt w klasie nie zna odpowiedzi. Poza tym ocenia po nazwisku. I ja rozumiem jeśli ktoś powie że "to tylko wymówka aby się nie uczyć" jednak na sprawdzianach często gęsto daje te same uwagi obu osobą o wykonanie zadania a stawia różne punkty.
7:48 Jak mówi pewna pasta...
zamki w minecraft
Super odcinek, dawno mnie tu nie było w komentarzach 😁
A dziękuje i witaj :D
takie zauważenie że tytuł profesora nadaje w polsce prezydent więc hmm patrząc na to że chyba słyszałem w mojej szkole średniej kilka razy że jakiś nauczyciel ma ten tytuł (chociaż mogło to dotyczyć tej samej osoby) to jestem ciekaw jak dokładniej wygląda to przyznawanie tytułu
tak nie chce mi się bardziej patrzeć bo tam widzę że jest to bardziej zagmatwane bo tu jeszcze jest takie samo stanowisko na uczelniach wyższych
ale jeśli chodzi o tego prezydenta to jest coś takiego "Prezydent RP na wniosek Rady Doskonałości Naukowej po postępowaniu wszczętym z wniosku kandydata" i jeśli chodzi o moją szkołę to bym się doczepił tego że na wniosek kandydata bo jednak u nas to raczej tylko ktoś kto jest pewny na 1000% (bądź ktoś w rodzinie ma już właśnie taki tytuł lub jest członkiem tej rady) złoży wniosek
4:02 te u mnie to był taki miesiąc że albo kartkówka albo sprawdzian z matmy był więc wiem co tak czujesz i tu ciekawa jest ich trudność bo czasem były po prostu łatwe ale też mogło trafić się jedno zadanie na które po prostu nie ma się pomysłu i poziom trudności może wykraczać poza wszelką granice (u mnie raz było tak że 1 zadanie zostało zrobione przez może maks 5 osób na 32) i też równie dobre jest to że ja w podstawówce byłem wręcz piątkowym bądź szóstkowym uczniem a jakieś problemy były rzadziej niż raz na rok szkolny (i tu mogę tak wspomnieć że z tego co pamiętam nauczycielka mi nie wstawiła szóstki na koniec szkoły bo jednak to koniec szkoły i a jeśli chodzi o techników to mogą się liczyć i te kilka dodatkowych punktów) tyle że mnie to nie przygotowało na technikum matme rozszerzoną i pierwszą klasę dosyć dobrze przeszedłem ale druga to już był dramat i jako że nadal się ucze to mogę stwierdzić że przynajmniej teraz to temat ogarniam w co najmniej 90% ale jeśli mam się wywalić gdzieś to na dodawaniu, mnożeniu i takich podstawowych działaniach i też to tylko dlatego że się śpieszę i to tak mocno bo ja jednak dosyć spokojnie podchodziłem do sprawdzianów, kartkówek ale to kończyło się tym że zostawało 1-2 zadania niezrobione albo jak byłem przy tablicy to pani oczywiście chce żeby było szybko i dobrze a ja tak jestem nie pewnym i bardzo lubię słówko "chyba" to stwierdziłem że sprawcę coś we wzorach matematycznych, oczywiście nie napisałem tego co sam myślę bo wiedziałem że jeśli będzie źle to pani mnie gorzej mnie oceni a jakbym powiedział że tak myślę, ale nie jestem pewny i teraz sprawdzam to we wzorach to powiedziałaby że ja mam wiedzieć a nie być niepewny ale ostatecznie skończyło się na tym że tak się zestresowałem i nie mogłem znaleźć tego czego chciałem we wzorach to dostałem trójkę pomimo że zadanie było dobrze zrobione lub pani sama mi pod koniec podpowiadała żeby przyśpieszyć ale ja też szukałem dosłownie jednego wzoru a później to już wiedziałem co mam robić
i taka inna sytuacja czyli kolega poprawia bądź to robił kartkówkę ale żeby było szybciej i lepiej to pani powiedziała że ma robić zadanie na tablicy (też było powtórzenie więc i tak ktoś by robił podobne zadanie) i tak robi, troche powoli ale też nie za wolno (według mnie) ale też zrobił kilka dziecinnych błędów w stosowaniu wzorów i raczej tak bardziej spojrzała co się dzieje przez czas niż tak ogólnie ale tu też trzeba wspomnieć że to było jedno zadań raczej z takiego mocnego rozszerzenia ale też takich dosyć idiotycznych bo tu albo wręcz musisz troche zgadywać bądź wykonać dosyć dużą serię obliczeń (w tym wypadku w sumie małą bo chyba z 6 albo to było 12 ale raz było podobne zadanie tylko że tam było jeszcze wiecej tego) żeby znaleźć jedno odpowiednie gdzie będzie równe 0 ale to był wielomian i troche taki rozbudowany
i tak mogę jeszcze wrócić z tym że podstawówka zbytnio nie przygotowuje co będzie później bo po pierwsze w technikum wręcz powtarzanie części materiału z podstawówki bądź będą inne problemy jak np ja teraz nie dziwię się że dostałem na egzaminie ósmoklasisty język polski o jakieś 20% mniej niż na takim próbnym ogarniając to że pisząc wypracowanie oraz to że moja nauczycielka jest jednocześnie egzaminatorem na matury i dostałem 1+ z wypracowania (podobnie jak z 90% klasy) i ten + chyba nie oznacza że przynajmniej bramkę przeszedłem ale tak w praktyce to mi się też wydaje że moją pracę na egzaminie ósmoklasisty mogłem mieć pecha i taka służbistka co zwykle sprawdza matury mi sprawdzała pracę
4:42 u mnie ta nauczycielka jest taka podobna albo wręcz gorzej bo ona zwykle nawet jakiś ocen cząstkowych nie da jeśli chodzi o robienie czegoś na tablicy i już trzeba mocno namieszać (a przynajmniej według nauczycielki) ale też jest plus czyli podobno w szkole jest jeszcze inny gorszy nauczyciel
5:30 gratuluje odwagi i to tak mocno, moja klasa (i ja też) tego nie mieliśmy ale tu chodziło o pania od fizyki która słabo tłumaczyła, właściwie na tablicy bardziej bazgrała, ilość zadań jakie robiła na lekcji była niewielka czy może bardziej chodzi tu o typy zadań czyli w skrócie mocno goniła z tematami i celem było przerobienie podstawy programowej a nie nauczenie ale też podobno raz się tak zlitowała nad jakimś (nie z mojej klasy) uczniem bo jemu siostra (bądź bliska znajoma) popełniła samobójstwo ale to też klasa zebrała się na odwagę i powiedziała o tej sprawie ale ostatecznie ta historia jest taka dziwna (ona sama to nam opowiedziała w pierwszy dzień szkoły a raczej normalnych lekcji gdzie jeszcze jest PZO i BHP) bo u nas dosłownie nikogo przez 1,5 roku (tyle nas uczyła) nie zapytała a raczej raz ktoś się na ochotnika zgłosił żeby zrobić 1 zadanie ale też ona sama poszła na emeryture więc problem sam zniknął
7:50 no mój od fizyki w podstawówce to sobie pralki i lodówki przeglądał na media experience czy euro agd
Ja miałem fizykę z nauczycielką, która jak dawała zadania, to zawsze coś popierdoliła (a to danych jakiś nie podała, a to kazała obliczyć coś, gdzie wynik podała w danych) i ci lepsi uczniowie ją ciągle poprawiali, zwłaszcza kolega Darek. Zawsze wtedy piszczącym głosem chwaliła go "Ototo Dareczku, dobrze, że zwracasz uwagę, bardzo ci dziękuję". Jak się zdenerwowała to takim pieszczącym się sopranem krzyczała, przez co klasa zaczynała się z niej śmiać, a po tym ona zaczynała płakać i wychodziła z sali.
Polaka mieliśmy z babką, która scenariusze lekcyjne i materiał na testy/sprawdziany/kartkówki brała z internetu i jak się ludzie dowiedzieli to znali odpowiedzi na sprawdziany. Jak się dowiedziała, że dorwaliśmy się do tej jej strony internetowej to sprawdziany zmieniła tak, że zamiast odpowiedzi "A,B,C,D kazała słownie odpowiadać na nie (pytania te same). Jak kolega odpowiedział dobrze na pytanie, tylko zamiast słowa z klucza użył synonimu to mu nie zaliczyła.
Najbardziej ogarnięty to był mój wychowawca i jednocześnie nauczyciel historii i wosu. Typ tyle książek historycznych w życiu przeczytał, że miał 2 biblioteki własne. Jedną w domu, a drugą w klasie. Jego jedynymi słodyczami, jakie lubił to schabowe i golonka.
Nie oglądałem filmu ale polecam. 👍👍
:d
@@patomatma Obejrzałem i nadal polecam. 👍
@@piczusshappy ending
Nie mam pojęcia gdzie ty do szkoły chodziłeś ale brzmi 1:1 jak moja obecna szkoła również na informatyku. Cały film obejrzałem i wszystko mi sie w 100% zgadza nawet co do lekcji jakich uczyli dani nauczyciele xD
Świdnica
Moja Pani od anglika co tydzień ,a nawet 2 razy w tygodniu robi kartkówki... ps to dopiero podstawówka Pozdrawiam panią Karolinę
To już pewnie gadasz płynnie po angielsku XD
No tak nic mnie tak nie wkurzało w podstawowce jak kartkówki co tyszien z angielskiego. W technikum zupelnie inną nauczycielkę mialem. Kartkowki w ciagu roku nie mialem zadnej a sprawdziany moze z 2. Nauczycielka ma bardziej nowoczesne podejscie i zmusza nas do obcowania z jezykiem codziennie po 10-15 minut ci przynosi duzo lepsze skutki. Zadaje czesto zadania domowe przez internet także można tak bardziej w użyciu sie nauczyc jezyka bo masz np filmik z yt po angielsku na yt o książce zbrodnia i kara Dostojewskiego dla przykładu i na podstawie tego robisz sobie w domu zadanko na sluchawkach a nie przestery z glosnika w szkole. Jak jest juz raz na pol roku sprawdzian to taki na modelu amerykanskim. Dostajesz link do kilku zadań np ze slowotworstwa i nauczycielka wybiera sobie kilka przykładów z tego co zadala takze tez moims daniem to duzo lepsze niz kartkowki co tydzien.
Ja mialam kiedys warsztaty z Kaja Godek, a to byla dopiero podstawowka 😂
super kontent oby wiencej 🔥
Następne będzie o AI
Miałem nauczycielkę w gimnazjum, która mnie strasznie zniechęciła do matematyki, az bałem sie chodzić do niej na lekcje. Byłem tam zestresowany lekcjami matmy w gimnazjum, że pierwsze półrocze w technikum stresowałem sie na lekcjach matmy, ale mi przeszło bo okazlo sie ze lekcje matematyki w technikum wyglądają znacznie inaczej niz w gimnazjum, w technukum nie było krzyków, wyzywania od debili i jedynek za byle co.
Sorka w technikum tłumaczyła matme tak, że nie musiałem uczyc sie w domu bo na lekcji mi do głowy wchodziło bez problemu, nawet do tablicy sie zgłaszałem żeby odpowiadać, a w czasie gimnazjum było to nie do pomyślenia.
W technikum ja trafiłem na idealną nauczycielkę od matmy ale inni juz takiego szczęścia nie mieli, była tez taka co każdy sie na nią skarżył, klasy pisały petycje o zmiane nauczyciela, nawet rodzice. Sama nauczycielka mówiła, że uczniowie są źli bo sie sami nie ucza, ale jak na 30 osób w kasie 30 dostaje ze sprawdzianów 1 lub 2+ to coś jest nie tak. Po zmanie nauczycielki każdy byl zadowlony i na maturach problemu nie było. Z niektórymi nauczycielkami jest taki problem,ze nie czują odpowiedzialności i nie boją sie konserwacji, bo maja karte nauczyciela, i zarząd szkoły jest bezradny, a sam nauczyciel obleje klase orzed maturą i nie musi sie martwić, że źle uczy.
W technikum nie wiedziałem, że jest coś takiego jak profesor Oświaty i chiałem się zapytać nauczyciela w jakiej dziedzinie nauki miał wybitne osiągnięcia.
Nauczyciel powinien trzymać dyscyplinę i dobrze tłumaczyć materiał. Powinien też pomagać jeśli uczeń go o to poprosi. U mnie w szkole dominowały nieroby co wtedy nam się podobało niestety później zawodu musiałem uczyć się sam po pracy z nosem w książkach. Super, 5 lat zmarnowane.
Mówisz to tak, jakbyś zawsze 100% z siebie dawał w pracy XDD
@@patomatma Masz rację, że nie zawsze daję 100% bo czasem daje z siebie tylko 90%. Na poważnie jak wykonujesz jakąś pracę to masz ją zrobić choćby skały srały wiadomo , że nie codziennie jesteś w najwyższej formie ale jakoś swoje zrobić musisz. Panowie, którzy mnie uczyli w ogóle nie robili lekcji tylko siedzieli za biurkiem. Ja wszystko rozumiem ale bez przesady.
na matmie rozszerzonej w liceum miałem takiego nauczyciela raczej w starym typie. W sensie bardzo wymagający i nawet męczący, ale ostatecznie dobrze uczył; czasem dawał nam zadania z podręcznika do matmy z ZSRR xd. Minus taki, że przez niego część osób nie dała rady i odeszła albo miała problemy. Ostatecznie przed ostatnim rokiem odszedł i przyszła baba co beznadziejnie uczyła
Najgorzej XD
No u nas IMO najlepszy nauczyciel to facet od matematyki. Walony gigachad, Chłop dosłownie ma na nas tak wywalone. Spóźniasz się pół godziny chlop i tak wpisuje obecność. Ma zajebiste poczucie humoru. I najlepsze jest to, że po mimo faktu, że mega łatwo się wnerwia to jak już się wnerwia no to jest beka z niego f chuj. "Pierdolnąć któregoś" powiedziane przez niego jakoś miesiąc temu podczas pisania niezapowiedzianej.
Hah
4:20 jak ja znam ten ból doskonale, jestem w 8 klasie podstawówki, i niestety nie mogę pisać od razu że zmienna x = 24 tylko że 12√2 * √2 = 12 * 2 = 24, bo reszta klasy jest taka tempa że niektórzy by zaznaczyli 20 > 70 ( jedna osoba właśnie tak zaznaczyła, pytanie brzmiało: "która liczba jest większa" )
Z tymi podwyżkami dla nauczycieli to jest wg mnie tak, że są one częściowym rozwiązaniem problemu. Gdyby pensja nauczycielska pozwalała w dużych miastach na przynajmniej utrzymanie się, to ilość chętnych by wzrosła, więc było by w czym wybierać i kogo zwalniać, gdyby nie wywiązywal się ze swoich obowiązków. Istnieją ludzie z powołaniem, który z chęcią by nauczali nowe pokolenie, z tym że przy pensji na poziomie minimalnej krajowej.. wiadomo że pchać się tam będą tylko Ci, którzy nie nadają się do absolutnie niczego, ale mają dyplom, więc w szkole przyjmą ich z otwartymi ramionami. Podwyżki nie zmienią systemu edukacji, którego naprawy się nie podejmie żaden rząd, bo by się na tym wyłożył i stracił poparcie, podwyżki są ciężkie do wdrożenia jeśli przez ostatnie 8 lat zadłużenie tego kraju pogłębilo się znacznie bardziej, ale byłby dobrym krokiem w stronie chociaż złagodzenia warunków w tych obozach koncentracyjnych.
Z tym początkiem do zajebisty pomysł XD
No mocne to wyszło
Ja w podstawówce i bardzo mi się przypominają lekcje angielskiego tak mniejwięcej wyglądają
1. Mamy otworzyć podręczniki
2. Zrobić wszystkie zadania z strony od którejś do którejś i odpowiedzi zapisać w zeszycie.
Meanwhile nauczycielka cośtam sobie przegląda na laptopie.
Naprawdę więcej umię angielskiego z kanałów na yt np vsauce albo nawet roblox-a
BELFER to mój pan od fizyki. Profil biol chem fiz z fizyką z przypadku. Nikt bie chcę z niej matury a według belfra to najważniejszy przedmiot.Na każdej lekcji pyta 1 osobę po 30 minut a potem temat na który według podstawy programowej mamy 45min robi w 15. Później się dziwi że nikt nic nie rozumie. System oceniania polaga na: 6 do 4 tylko on może dodać, 3 masz jak wiesz wszystko, 2 jak czegoś nie wiesz i 1 jak nie znasz wzorów (wszystkie wzory są w maturalnych kartach wzorów z których oczywiście nie możemy korzystać). Oczywiście co wtorek oprócz pytania to losowe zadanie maturalne przy tablicy na ocenę, on wybiera, nie można się zgłaszać ( nie jestem w klasie maturalnej)
To ja aktualnie jestem w 3 klasie na informatyku i przedstawiam krótki opis paru moich nauczycieli:
-historyczka (a bardziej histeryczka) która już pewnie ma z 70 lat xd, jeżeli nie wstaniesz podczas mówienia to ma cię głęboko w dupie. A jak spróbujesz usiąść w innym miejscu niż tym w którym kazała ci siedzieć od 1 klasy to ojjj kolego jeszcze nie wiesz co cię czeka xd. Dla mnie plusem jest to że sprawdziany wyglądają tak że zada 4 pytania które mamy napisać na własnych kartkach a potem siada za biurko i siedzi na kompie mając wyjebongo przez co większość dosłownie z telefonem pisze XD. A jeżeli nagle zobaczy że ktoś ma wyjebane na jej lekcje to zaczyna sie słynne ,,uczcie się bo jak grecy nadejdą wieki ciemne..."
-zawodowe teoria-to jest ten typ człowieka co nie ma kryzysu średniego tylko kryzys średni ma jego xd. No tak tępej osoby to jeszczem w życiu nie widział-aż żal mi z niego czasami nie cisnąć z jego tekstów na lekcji efektywnie go gasząc (np dochodzi już koniec lekcji, ledwo co skończył pytać mówiąc wcześniej do każdej osoby no szybciej bo nie mamy czasu xd Ja nawet nie wyciągam zeszytu by zapisać temat. Ten do mnie że ,,a ty na statek czekasz czy co?" To ja mu na to że tak, właśnie do niego wsiadam i odpływam do *nazwa innego nauczyciela* i właśnie wybija dzwonek. To jest taki typ człowieka jak typowy kujon w 6 klasie gdzie na widok 4 z sprawdzianu zaczyna płakać. Oczywiście zawsze po tym jak się spóźni prawie 10 minut na lekcję to pyta minimum 3 osoby i już legendą są jego teksty typu ,,no chłopak powiedz coś bo to nawet na 40% nie jest (nie wiem jak on to kurwa oblicza XD) kiedy już mu na 4 pytania coś powiedział (tymczasem jak już ktoś mu odpowie bezbłędnie na 2 pytania to masz siadaj 5). U niego nie można nawet wspominać o tym że istnieje coś takiego jak logika-musimy wszystko kuć na pamięć a nie logicznie odpowiadać a jeden kolega na lekcji dostał nawet zakaz używania logiki XD. no i niedawno mieliśmy łączone z pierwszą grupą, chaos że o matko jedyna i ten nagle wylatuje z tekstem że a sie pochowaliśmy w tych telefonach za osłonami jak takie dziewczynecznki, no takie chłopaczki bez jaj. Ja się wkurwiłem i wygarnąłem mu że ,,To niech chociaż pan pokaże że ma jaja" co go skutecznie zgasiło i już nic nie odpowiedział XD
-zawodowe praktyka-no tu dwóch mam nauczycieli, jeden trochę wymagający i cisnący z ilością testów szczególnie jak coś nasza klasa przeskrobie, a drugi który ogólnie ma wyjebane ale jak uczy to dobrze-nawet poradniki nam nagrał, większośc teraz z nim gra w fife na kompie xd. Bardzo często wysyła jakąś trójkę by kupili klasie kebsa i jeszcze jemu ogólnie super gość polecam takiego nauczyciela
-profesor od fizyki który faktycznie jest profesorem i uczy też na uniwerku, lekcje ma tak ciekawe że aż szkoda sięgać po telefon krótko mówiąc, robi tylko jeden sprawdzian na półrocze
-pani od niemca-z charakteru zajebista babka-bardzo miła, żartuje z nami i ogólnie nawet jej nie przeszkadza to że sobie śpisz na lekcji xd
I tak w skrócie tyle z takich wyróżniającyhc się.
Wykładowcy na studiach też nie są lepsi,na socjologi na I semestrze mieliśmy takich dwóch co piepszyli takie bzdety że maskara,uważająć zę są to wielkie prawdy.Dobrze że pózniej te przedmioty sie skończyły.Podobnie jak na geografi w szkole średniej,trzeba było sie uczyć gdzie i ile węgla wydobywali(za socjalizmu).
Z tego powodu wlasnie nie skonczylam studiow - mam swoj honor, bagno na wyzszej uczelni jest niedopuszczalne (za granica tez sa niezle patologie na uczelniach)
11:03 U mnie podobnie było że najpierw nauczyciel gnębił klasę w 1 roku, a potem już był git, w miarę.
Aż zacisnąłem poślady czytając te wszystkie komentarze, kopalnia złota
POZDRAWIAM SERDECZNIE MŁODY MĘDRCZE. CHYLĘ CZOŁA
Siema siema
Jak.nauczyciel potrafi zainteresować czyms, to juz jest dobrze
Poszłem do technikum informatycznego jestem 1 rok i powiem że jest 1:1 nauczyciele od zawodowych to są wcielenia anioła.
Jeśli chodzi o UTK to ogólnie mamy 3 lekcje pod rząd po pierwszej jest 15 minutowa przerwa więc trzeba zapierdalać i wykupić pół sklepu na 2 lekcję. Idetycznie chłop po prostu mówi żeby nie przynosić tyle żarcia i jeść i nadal prowadzi lekcje jakby nigdy nic a my przy tym kończąc 2 paczkę dj-ów (to te chipsy jakby co) w międzyczasie żartując z kolegom o filmikach w 4k i waleniu do nich konia classic.
To teraz nasz ulubiony Roberto od zawodowych ten to już totalnie gdyby z nim tak pogadać to może zajarać by się dało nie mówiąc o tym że na wszystkich godzinach gramy zajadając bułki tym razem ze sklepiku szkolnego.
Szczerze coś czuję że specjalnie będę się uczył matmy bym mógł zostać i spędzić czas w tek pięknej szkole i zobaczymy co przyszłe lata przyniesą.
Raz dla beki nazwaliśmy nauczyciela "Profesorem" to sie zesrał prawie ze śmiechu i powiedział, że jest tylko magistrem
4:40 facet. no co ty robisz, co ty robisz
Takie szydercze docinki że strony nauczycieli zawsze motywują. Dobrze wspominam nauczycieli od zawodowych, którzy nie tylko zemnie szydzili. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o językach obcych i matematyce. Te lekcje to był dla nas raj. Możliwość ściągania z telefonu na sprawdzianach. Na niektórych zawodowych też można było ściągać ale tylko z notatek a bardzo często zadania domowe były 1:1 na sprawdzianach.. Więc, odrobiną wysiłku zdałem
Ah tak,mój nauczyciel od angielskiego podobnie XD
Jestem na rozszerzeniu,a na lekcji nie robimy często niczego oprócz luźnych rozmów 45 minut po angielsku XD
Co jakiś czas wleci jakas karta pracy czy temat, ale głównie wiadomo jak jest.
Mi sie tam podoba, chociaż ćwiczymy coś na co mało nauczycieli ang zwraca uwagę, wreszcie mówienie a nie "CzEgo uZyc PrEsEnT SiMplE czy CoNtInOuS"
U nas jeden nauczyciel nie był zły ogólnie mega miły chłop po 50-55 lat na oko,
ale jednego nie zapomne, kartkówek nie zapowiadał bo jego zdaniem kartkówek nie było tylko "sesje" czy jakoś tak nazywał i mówił "dzisiaj sesja",
i na tej sesji zadania takie że 90% osób jedynki . Bo pytania z infy na poziomie, "poznaliśmy dzisiaj konia, to weź wymień wszystkie jego chromosomy i je nazwij" taki +/- poziom pytań i mieliśmy 4 lekcje z rzędu więc 3 lekcje się pisało tą "sesje" i na 4 kto chciał mógł jeszcze pisać i przechodził do gadanki, zazwyczaj 3/4 lekcji gadanie z uczniami i 1/4 nauki.
Miły chłop sławek się nazywał ale te sesje to xD Pzdr bo jeden z najlepszych nauczycieli w tej szkole.
Miałem taka polonistkę, pani Anety nie szło zdenerwować, a jak walczyła z kluczami do matur, że niszczą kreatywność itp. Zginęła w wypadku autobusu pod Grenoble.
fk....
u nas w technikum było tak na zawodowych, że chłop od informy kazał nam coś zrobić w systemach operacyjnych, potem wychodził na pół godziny i wracał po przerwie x'D
3:50 No cała moja szkoła be like
mamy nauczyciela od matmy który zadaje nam po 5 zadań domowych na każdej lekcji dosłownie raz mieliśmy 2 lekcje matmy w 1 dzień i mieliśmy 3 strony zadań domowych i w dodatku ten nauczyciel sam nie wie co uczy nie dość ze narzuca nam swój sposób liczenia (którego nikt nie rozumie i jest po prostu bez sensu) to jeszcze jak na kartkówce czy sprawdzianie napiszesz swoim sposobem lub co gorsza w pamięci coś obliczysz to ci zadania nie zaliczy.
nawet na polskim się tak nie rozpisuje
no cóż ja miałem taką nauczycielkę co na jej lekcje nikt nie chciał przychodzić. uczyła geografii. wydzierała się na uczniów mówiła ze dzisiejsza młodzież jest kretynami i nic nie potrafią i sama jedyne czego uczyła to pamięciówki. na pierwszą lekcje nam powiedziała ze za 2 tygodnie robimy odpytke z mapy. dała nam 300 punktów na mapie do nauczenia się, od oczywistych jak sahara (których było malutko) aż po lokalne rzeki w azji ktorych nawet nie było na mapie widac xD sama odpytka wyglądała tak ze ona losowała 7 miejsc i miało się sekundę praktycznie aby pokazać gdzie to jest (sekunda na miejsce) za samo spojrzenie na zły kontynent juz mówiła ze źle i podawała kolejne. cały czas słyszeliśmy ze jesteśmy najgorszą klasą i że każdy nauczyciel w szkole tak mówi i ze nie chcemy się uczyć ciekawych rzeczy xDDDDD uspokoiła się na pare miesięcy jak uczniowie którzy nie zdawali zaczęli w zime obrzucać ją Snieżkami a czasem nawet kamieniami i petardami xD kocham łodz i technikum
Nie no ja mam świetną nauczycielkę matematyki, uczy nas matmy tak w 50% że każdy umie te tematy jakkolwiek a te drugie 50% to opowiada nam o życiu itp. jak sobie poradzić w życiu, ostatnio opowiadała nam jak nie podpaść danym nauczycielom bo ich dobrze zna xD
Nasza matematyczka (i wychowawczyni), podala nam kiedys sposob na przkekupstwo historyka na przelozenie sprawdzianu - kawa i ptysie ze smietana
Gdzie montujesz? W camtasii?
Ten spokojny nauczyciel to na 99% heroesy 3 uprawiał ;-)
Jak byłem w technikum miałem w ostatnich dwóch latach nauki matmy nauczycielkę która miała DOSŁOWNIE niebiańską cierpliwość. Choć jak się ją wkurzało to potrafiła się sprytnie odgryźć. Tłumaczyła na prawdę dobrze, ale w zamian też i wymagała, była sprawiedliwa wobec każdego i nigdy na nikogo się nie uwzięła. Potrzebowałeś pomocy bo nie rozumiałeś zadania ? spoko, po omówieniu tematu zadawała zadania do zrobienia całej klasie i podchodziła do osób które czegoś nie rozumiały i tłumaczyła indywidualnie jeżeli ktoś bardzo nie chciał by tłumaczyła to przy tablicy, ewentualnie sama szła do tablicy i robiła wszystko jeszcze raz tłumacząc WSZYSTKO krok po kroku jeżeli nie rozumiało się czegoś od początku, albo tłumaczyła wskazany fragment. Mimo tego że byłem absolutnie NAJGORSZYM UCZNIEM W MOIM TECHNIKUM jeżeli chodzi o matmę, mimo tego że zdawałem z trzeciej do czwartej klasy warunkowo, miałem absolutnie same jedynki i w czwartej klasie jedną dwójkę na początku. Tak pomimo tego wszystkiego miała do mnie niesamowicie przeogromną cierpliwość i dzięki tej jej cierpliwości biorąc biorąc korepetycje udało mi się zaliczyć CAŁY poprzedni rok, jak i pierwsze półrocze czwartej klasy. Mieliśmy prostą umowę, w drugim półroczu będzie mi dawać na prawdę prosty materiał do zaliczania tylko na dwóje, ale pod warunkiem że nie podejdę do matury. Tak też zrobiłem dzięki czemu udało mi się ukończyć wszystkie cztery lata technikum i zdobyć kwalifikacje na montera urządzeń energetyki odnawialnej. Obecnie przygotowuję się do napisania matury póki mam jeszcze możliwość zdawania matury tylko pisemnej a nie ustnej i mimo tego że w szkole z matematyki miałem same jedynki, tak ta sama nauczycielka pozwala mi mimo wszystko przychodzić jeszcze do tej szkoły na kółka matematyczne gdzie czołowi ludzie z matematyki robią sobie z nią zadania a w czasie gdy oni robią sobie zadania sami to ona pomaga mi w momencie w którym mam z czymś problem, bądź zwyczajnie wydaje mi się że robię coś dobrze, a tak na prawdę na początku zrobiłem błąd i ciągnę go dalej, bądź też po prostu wypisuję bzdury :D
Wówczas pokazuje mi ona prawidłowe metody rozwiązania tego oraz daje protipy jak coś rozwiązać krócej, choć troche trudniejszym sposobem. Na prawdę w całej swojej karierze ucznia nie widziałem nauczycielki matematyki z takim samo zaparciem i która nie faworyzowała by najzdolniejszych uczniów. Choć ostro się denerwowała gdy ktoś olewał jej lekcje i przychodził tylko pod koniec semestru żeby na raz napisać wszystko czego dana osoba nie pisała. I nie mówię tu o sytuacji jak ktoś na 90% frekwencji a ona sie wkurwia, mówię tu o sytuacji gdy ktoś ma 52% i na wyjebaniu przychodzi sobie wszystko napisać, wtedy wówczas pozwalała pisać ale co najwyżej na 2 bo wychodziła z założenia że inni zdolniejsi jednak na te lekcje przychodzą i uczciwie pracują żeby mieć te 5 co u niej było nie lada wyczynem do osiągnięcia. Ale jak wspomniałem na początku, była wymagająca, ale też zajebiście dobrze tłumaczyła i się do tego zwyczajnie przykładała.
Mam dość dużo młodszych kolegów z różnych szkół i dobrze wiem że w moim mieście tylko ta jedna nauczycielka z mojej szkoły tak sie przykłada do swojej pracy jako nauczyciel matematyki :)
Tak w ogóle to pozdro PATOMATMA, robisz na prawdę treściwe materiały, dzięki tobie tak na prawdę ruszyłem z jakąkolwiek nauką matematyki i nie powiem... mimo iż jestem oporny co do matematyki i zwyczajnie nie chce mi się jej uczyć. Tak jednak dzięki tobie i serii "To dopaminowy wąż" (Nawiasem mówiąc nuty które nagrałeś są dojebane i nie raz słucham ich gdy sie tej matmy uczę... mój ulubiony song od ciebie to "Podły Gad" Dojebane to jest ) I w sumie w pewnym stopniu dzięki tobie nabrałem więcej pewności siebie i gdy ktoś mnie hejtuje ale bez jakiejkolwiek kreatywności, mam w niego po prostu wyjebane XD
Jeszcze raz dzięki za kontent który robisz, wszystkiego dobrego na nowy rok ci życzę, i powodzenia w disowaniu i przebiciu matemaksa z subami 💪💪
I choć moja nauczycielka z gimbazy tego nie czyta.. to jednak pozdrawiam panią kułakowską która mówiła że prędzej jej kaktus na dłoni wyrośnie niż ja zdam technikum z matmą na poziomie rozszerzonym, teraz mijam ją na ulicy i zawsze mówię jej "dzień dobry proszę pani, gdzie jest kaktus który miał pani wyrosnąć na dłoni ? " dalej pamiętam jak za pierwszym razem naszego spotkania mi nie wierzyła do puki nie pokazałem jej dyplomów jak i świadectwa :D
Edit: Tak teraz myśle.... Gimnazjum było ZNACZNIE trudniejsze niż technikum..
Nie wierze że ktokolwiek to do końca przeczyta ale jeżeli jednak ktoś taki się znajdzie,
kłaniam się nisko i chylę czoła że chciało ci się to czytać
Ile ty to pisałeś?
Dzięki stary, będę pracował nad kolejnymi materiałami. bo zwyczajnie to mój sens życia
No przedostatni nauczyciel to definitywnie Włodzimierz Kotwasiński os Urządzeń Techniki Komputerowej
Nie znam XD
To zdjecie podręcznika od matmy jest dokladnie to samo co w moim techinkum, teraz ją przerabiam
Uwielbiam ten skillset na początku
Mam w szkole dwie skrajności (4lo) nauczyciel z którymi jestem prawie na ty, żarty luźne słownictwo i lekcje w pozytywnym klimacie. Też drugi typ, każda lekcja to stres, niby wiesz, masz wyje*ane ale jednak. Dzień bez powiedzenia że kogoś do matury nie dopuścić to dzień stracony, albo że jej nie zdam. A druga to metody z PRL-u stoimy przy odpowiedzi, odpytka co lekcje, kilka ocen więcej niż potrzeba, a najgorsze jest to że przedmiot poboczny, nikt go na maturce nie zdaje za to baba z chęcią cie ujebie żebyś do tej matury nie podszedł.
Moje top 3 patonauczycieli w liceum:
3. Babeczka z matmy, która bloki zajęciowe półtoragodzinne w połowie poświęcała na odpytywanie przy tablicy przypadkowych uczniów na ocenę. Przy tym tłumaczyła materiał z lekcji monotonnym głosem starej, sztywnej belferki, starczyło jej czasu na maks. 3 zadanka, a reszta do domu, uczyć się sami i przyjść na zajęcia, żeby cię odpytała.
2. Typiara od gegry, która czepiała się każdego szczegółu, mogła uwalić za byle co, a jednocześnie robiła zajęcia o jakichś pierdołach, które w ogóle nie przygotowywały do matury.
1. Absolutny hit. Kobita z chemii dostała klasę, gdzie NIKT nie szedł na rozszerzenie z jej przedmiotu i miała go przez jeden semestr godzinę tygodniowo. Na pierwszych zajęciach jak tylko sprawdziła obecność zaczęła odpytywać na ocenę z materiału z gimnazjum. Pogrom zrobiła konkretny i całe liceum przechodziła z karą -50 do zadowolenia wśród uczniów. Jeszcze dodam, że raz w zimie zaraz jak spadł pierwszy śnieg, to się zaczaiła na schodach wejściowych i jeśli ktoś wbił do szkoły choćby minutę po czasie, to zatrzymywała go tak, żeby się na 100% spóźnił i to grubo. Bo trzeba uczniom plebsom pokazać, że się nie mogą spóźnić choćby moment i najlepiej zrobić to w momencie, gdy akurat zrobiła się chujowa pogoda wydłużająca nagle dojazd, żeby młodzi byli ujebani po całości.
Tak to jest, że osoba, która w swoim życiu osiągnęła tak wiele, iż została nauczycielem, posiada w pewnym sensie władzę i moc decydowania o przyszłości dzieci oraz młodzieży. Często właśnie od jej decyzji zależy, jak będzie się kształtować przyszłość młodego obywatela. Jeśli dziecko jest leniwe lub nie przypadnie do gustu nauczycielowi, może na przykład powtarzać klasę.
Obejrzałem już wszystko tutaj i brakuje mi materiałów, wiec ten też z chęcią przyjmę.
Oj, ja spotkałem archetyp belfra. Moja pani od angielskiego pytała całą klasę co lekcje i sumowała punkty z całego tygodnia i dawała ocenę. Prawie nigdy z nami nic nie przerabiała, tylko zadawała pracę domowe w których są słówka z których będzie pytać. Nie ma to jak mieć podwójny angielski, półtorej godziny bycia przepytywany
4:00 to samo miałem w podstawówce 7 klasa. Nowa z Niemca świeżo po studiach ( tutaj powinien być fragment który ją obraża ) 2 lekcje w tygodniu kartkówki na każdej z nich , doperio jak rodzie poszli do wychowawcy to się uspokoiła. (była nawet petycja żeby ją wyrzucić ale nie przeszło )
Nie no, wyrzucenie jest niemożliwe, bo jest deficyt i brakuje nauczycieli
@@patomatma muszę ci podziękować, dzięki tobie dostałem swoją pierwszą 5 w życiu : )
nieźle ten kanał ewoluował
Spokojnie, to dopiero początek
miałem takiego samego spokojnego nauczyciela. Dudek. Strasznie odklejony. On na lekcjach grał w skoki narciarskie
Kojarze chyba takiego, byl na serio fajny!
Czyli to nie ten
@@sysiu1607tego nie wiem, to byla chyba moja 1-2 klasa podstawowki, a do tego nie mielismy z nim wtedy lekcji - ale to bylo ze 20 lat temu, wiec to byly bardzo dawne dzieje
@@zuzannanowicka6348 u mnie to była 3 klasa technikum i było to 2 lata temu so ¯\_(ツ)_/¯
@@sysiu1607 może jest takich wiecej
moja mama uczy matematyki i jak patrze na te zarobki w 2:40 to nie wiem kto je z dupy wziął ale to chuja prawda, aktualnie nauczyciel dyplomowany zarabia 4200 na ręke a po podwyżce będzie zarabiał około 5500 (mowa o podstawówce na wsi). Tak swoją drogą to sprzątaczka gdy zatrudnia się do pracy w szkole to zarabia więcej niż nowy nauczyciel więc nic dziwnego że mało kto chce jeszcze uczyć.
Cały internet mówi o takich stawkach
@@patomatma niestety wiem o tym i dlatego też wszystkie strajki nauczycieli spotykały się z jakby to lekko ująć niezrozumieniem reszty społeczeństwa bo mało osób wie jakie są rzeczywiste stawki i obowiązki nauczycieli
Budowlanka pozdrawia ❤ (dalej tak jest)
Pozdrawiam
Ja miałem rozszerzenie z chemii. Tylko powiem tylko, że jak mieliśmy dwie lekcje, to ona najpierw wykładała całą godzinę, jak ona to nazywała "kazania" a dopiero potem wykładała na drugiej godzinę normalną lekcję i tak praktycznie dzień w dzień to samo powtarzając za każdym razem XD.
13:16 to jest właśnie ta trema z podstawówki.Jakby mnie nauczyciel złapał jakikolwiek to bym się chyba popłakał xd
Ja to miałem takiego WFiste że nam gadał że z kałachem będziemy biegać przez 60 kilometrów, to było w 2015 roku lol.
Chodzac do podstawowki mialem przez 3 lata taka nauczycielke od matmy, przez którą moge smialo powiedziec ze znienawidzilem ten przedmiot. Zero wiedzy na temat tego jak kogoś nauczac, zero zrozumienia, ciagle szukanie problemów w stosunku do uczniow i tak jak na początku powiedziales ciągle kartkówki. Pamiętam taką sytuację jak mój znajomy przez to, ze zrobil zadanie na sprawdzianie sposobem, którego ona nas nie uczyła dostal informacje o tym ze ona mu "udowodni ze on nic nie potrafi następna kartkówka". Na 18 osob w klasie 6 czy 7 bylo zagrożonych z tego co pamiętam, w tym ja mialem taki problem. W technikum mam calkowicie inaczej, i to zabawnie brzmi ale w podstawówce borykalem sie z zagrozeniem na półrocze w 8kl a w technikum teraz tak naprawde nawet nie ucząc sie w domu bez problemu 3, i czuje ze gdybym sie staral to moglbym wyciagnac 4 na koniec. Po prostu swietny nowy nauczyciel, tak samo znika to poczucie stresu ktore bylo w podstawowce, przed kazdym sprawdzianem mowiac szczerze bolal mnie brzuch, a teraz mimo ze teorytycznie jestem ten poziom wyzej, to i tak o wiele spokojniej przychodze na lekcje/kartkowki/sprawdziany bo po prostu wiem ze dzieki tej nauczycielce cos umiem :D