Bardzo łagodnie i subtelnie słyszę tu o narcystycznych rodzicach, którzy pozbawiają autonomii, nieomylni despoci z pseudo wartościami, często powołujący się na wiarę w Boga...żyłam z takimi i teraz leczę się ze skryptu ratowania narcyza...budowania w sobie dorosłego, trudne to bardzo....
To co może Ci pomóc,to wyjście z roli ofiary dla SIEBIE!!! Rodzice zawsze ,, jacyś,, są. Zamiana słowa: leczę się na wzrastam może również pomóc. Rozwijaj swoje skrzydła!!! Powodzenia ❤️!!! To możliwe!!!
Pani Agnieszko - robi Pani kawał niezwykle ważnej, ale przede wszystkim, jakościowo wspaniałej, dobrej roboty. Mam tylko jedną prośbę - proszę nie przestawać, dopóki sił i sensu starczy! Pozdrawiam serdecznie.
@@agnieszka.kozak.ak75 z ciekawości i głębi serca - czego dotyczy ten hejt? Zwykle widuję same pozytywne komentarze pod Pani materiałami - może one będą skutecznie podnosić z fotela? :)
@@agnieszka.kozak.ak75hejterzy zawsze coś znajdą, żeby przykrość sprawić, nawet gdy nie ma się do czego przyczepić. Potrzebują terapii pewnie sami ale jak tu iść na terapię w nieświadomości. Pani jest mega Kozak za te wszystkie Wartościowe treści. Nie znam nikogo, kto by uważał inaczej.
Straszenie posłuszeństwo bunt ... Dziękuję za poruszenie tych trudnych kwestii i transformacja ich❤skruszylam schemat - zjedliśmy ciasto z wesela na śniadanie 😅uff uwalniające ❤
Ile waznych informacji, bardzi dziękuję za te wartościowe tresci ❤ a ja lubię choinkę ubierać dobry tydzień przed świętami, dzieci też, potem dłużej można sie z niej cieszyć 😅 ubieramy ją na luzie, kto jak lubi, w domu musiało być pod linijkę i jak mama chce, zwykle po nas poprawiała... więc tu odpuszczam
Bardzo dziękuję za tę pouczającą rozmowę. Szczególnie cenne dla mnie wyjaśnienie że ktoś kto wie lepiej co jest lepsze dla drugiej osoby przyjmuje pozycję , że w ten sposób odbiera zasoby drugiej osobie: autonomię i sprawczość, de facto odbiera prawo decydowania o sobie. Że w postawie ratowniczej jest oczekiwanie zależności i podporządkowania. I najważniejsze: że taka postawa to przemoc. Czy pod taką formą przemocy może być ukryta manipulacja drugim człowiekiem?
Dziękuję. Jak bardzo dzisiaj potrzebny był mi ten temat, żeby pójść w stronę zasklepienia swoich ran i przestać ranić swojego syna. Jestem bardzo wdzięczny.
Czuję się ubogacna po wysłuchaniu Państwa rozmowy. Zatrzymały mnie dziś słowa o zadawaniu pytań sobie i innym. Ciekawość w odkrywaniu i poznawaniu siebie i otaczającego świata. Odkrywam Analizę Transakcyjna i jest to dla mnie cudowna podróż. Dziękuję
Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Niesamowite że Analiza Tranzakcyjna tak trafnie ubiera w słowa to co od dłuższego czasu myślę na temat swojego i innych funkcjonowania. Intuicja podpowiada że tak właśnie jest , ale trudno te przeczucia ubrać w słowa. Bardzo Państu dziękuję że właśnie to zrobiliście. Zwłaszcza bardzo podoba mi się strategia Dorosłego polegająca na zadawaniu pytań sobie i innym. Trochę mi to przypomina metodę rozeznawania duchowego którą zaproponował św Ignacy z Lojoli w XVII wieku. To pewnie jest właśnie intuicja którą różne metody i nurty ubierają w inne słowa, ale tak naprawdę opisują tę samą rzeczywistość. Joanna Butmankiewicz
Pani Agnieszko,prowadzi nas Pani wszystkich, swoich odbiorców przez bardzo piękną i wartościową drogę. Ilekroć poslucham Pani nowego filmiku,po kktorym pojawia sie w mojej glowie milion pytan,za chwilę wrzuca Pani następny, wyjaśniający wszystko. Mysle,ze to znaczy,ze Pani bardzo szczegółowo i rozważnie to wszystko układa, dziękuję za tę wspólną droge, trwająca już dwa lata❤️❤️❤️❤️❤️
I kolejny filmik petarda :) Dajecie Państwo piękny, mądry przekaz, treści słucha się wręcz kojąco, jak balsam na skołataną duszę. Ile w tym było dla mnie wglądów! Pan Zbyszek doskonale wszystko tłumaczy, a przykłady Pani Agnieszki dodatkowo rozjaśniają temat. Zadanie dla siebie: pytać siebie i zwracać uwagę na ruch "ratownika", jaki sama przyjęłam zapewne jako normę, po bardzo nadopiekuńczej mamie. Nawet po terapii ten ratownik wobec innych czasami jeszcze wybija.. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dzięki!
genialna rozmowa. Dziękuję Taki inny przykład ocenianai i rozumeinia inności to takie gdzie jedni lubią i chodzą do kościoła w niedziele czy jakąś urovzystość a inni nie, tylko w sobotę albo dzień przed i nie jest to żadne lekceważenie dnia świętego tylko możliwość korzystania z tego co Kościół daje w liturgii. A w samej liturgii godzin nieszpory są nie z danego dnia tylko już następnego. I że to jest ok. I nie ma sensu żadna krytyka tylko uszanowanie tego co jest inne i że ktoś inaczej myśli, robi Inny przykład to ocenianie fryzury jako ulizanej gdy ktoś lubi z taką przedziałkiem.
Nowy rok....,,nowe'' przed każdym z nas...niech Pan darzy planami pomyślności wszystkich, którzy tworzą ten kanał i tych, którzy go oglądają - Jr 29,11 Dziękuję za piękną pracę
Moja rozmowa z moim 8-letnim synem: -Felek jak wiazesz buty to zrob tak to bedzie Ci łatwiej - Ale ja wole tak -Ale tak bedzie Ci łatwiej -Ale ja wole trudniej. Ty wolisz łatwiej, a ja wole tak. Moje buty to ja wiaze. -Aha, ok (brak argumentow)
Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Myślę, że dla wielu z nas będących rodzicami pełnoletnich dzieci trudnością jest nie być rodzicami nadopiekuńczymi.😁 Dziękuję za wskazówkę o zadawaniu pytań czy nasza pomoc jest potrzebna i w jakim zakresie. A propos zupy warzywnej na początku obiadu to ostatnie badania pokazują, że była w tym jednak nie tylko oszczędność, ale też mądrość. Zawarty w warzywach błonnik spowalnia wchłanianie i nie dopuszcza do szybkiego wzrostu cukru po posiłku, co byłoby dla nas niezdrowe. 🥦🍅🌶️Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku🤗
Dobry wieczór w ten Nowy Czas ❤, jak dobrze w ten sposób spędzić pierwszy wieczór Nowego Roku. Dzisiejszy temat, to moja osobista droga minionego roku. Z ogromną ciekawością czekam jak zaskoczy mnie 2024. Dziękuję Państwu za wspierające słowa, tak ważne dla mojego procesu. Serdeczności
Pracuję z dziećmi ze specjalnymi potrzebami, niektóre mają ogromne trudności. Ucze się od doświadczonych koleżanek i kolegów,jak nie wyręczać, jak dużo pozwolić zrobić. Samodzielność to wielki dar jaki można dać tym dzieciom,ale to bywa bardzo dużym wyzwaniem. Zauważamy,które są wyręczane w domu (rozumiem ogrom miłości i troski opiekunów) a które są uczone działania. Są takie,które same coś robią wokół siebie a potem jeszcze ruszają pomóc mniej sprawnym. To jest wspaniałe doświadczenie obserwowac takie sytuacje.
Witam życząc Dobrego nowego Roku wszystkim Państwu ❤ Dla mnie dorosły powinien być DOJRZAŁY. Miałam tatę krytyka i "co ludzie powiedzą", a mamę (do dzisiaj mam -85 lat) kontrolująco-nadopiekuńczą i " bo ja chciałam dobrze".Jestem wysoko-wrażliwcem i podręcznikowym przykładem " krzywd" spowodowanych dobrymi intencjami, z ktòrymi borykam się do dzisiaj.Pozdrawiam serdecznie.Małgorzata.
Też jestem wysoko wrażliwą osobą. Moja matka ma 86 lat. Cierpię z powodu braku zainteresowania mojej matki mną i moim życiem. Gdy byłam dzieckiem potrzebna jej byłam do zaspokojenia jej potrzeb. Z tego powodu postanowiłam że ja dla swoich dzieci nie będę taką matką jak była moja i przegięłam w drugą stronę. Stałam się nadopiekuńczą matką. Byłam odrzucana przez matkę teraz przez dzieci. Widzę też jak dzieci popełniają błędy wobec swoich dzieci i też cierpię. Trudno się żyje osobom wrażliwym. Dobrze że teraz są takie kanały na TH-cam gdzie jest dużo wiedzy.
Bardzo dziękuję za rozwinięcie tematy. Ja bym chciała usłyszeć coś więcej o mechanizmach obronnych, przykładach i jak je widzieć u siebie, i jak z nimi pracować by z niedojrzałych przechodzić na dojrzałe.
@@agnieszka.kozak.ak75 słucham Państwa rozmów regularnie co tydzień. Myślę, że napewno coś jeszcze znajdę wcześniejszego ciekawego do przesłuchania. Dziękuję za zachętę 👍😃🤞🧘♀️
@@zbigniewrecko4245Czy mógłby Pan polecić jakąś ksiażkę w tym temacie? Panią Agnieszkę już pytałam. Czy wychodzenie ze schematów i zadawanie pytań to jedyne rozwiązanie? A co jeśli odpowiedzi na zadawane pytania udziela krytyk? Jak jeszcze można tego wewnętrznego krytyka - rodzica uciszyć? Państwa książkę również z chęcią przeczytam 😊
Zastanawiam się jak podchodzić do rodzica, który nie pozwalał mierzyć się z wyzwaniami, co jest bardzo ważne w przygotowaniu dziecka do dorosłego życia. Zawsze był obok, wyręczał, organizował .... W pewnym momencie zaczęło mi to przeszkadzać (np. jako licealistka miałam zrobione każdego ranka śniadanie - niby fajnie, ale nikt nie pytał, co chcę zjeść, ile i czy w ogóle), a jako dorosła osoba zobaczyłam, że jest to bardzo selektywne. Nie do końca liczy się tylko mój interes, bardziej własna potrzeba niosącego pomoc. Np. odebranie dziecka z przedszkola bez mojej wiedzy (bo dziadek tak się umówił w przeddzień z trzylatkiem) było wyjaśnione, że tato chciał mnie odciążyć od obowiązków domowych. Jakoś mnie wtedy to nie przekonało, bo zdenerwowana szukałam swego syna po całym przedszkolu i na okolicznych placach zabaw przez ponad godzinę - komórek wtedy nie mieliśmy. Wyglądało to raczej na (podświadome) zorganizowanie sobie atrakcji, odciążenie mnie przy okazji. Z boku - dobry, oddany ojciec, z mojego doświadczenia - ciągle w roli ojca dziecka, któremu trzeba pomagać, doradzać i przypominać. A to dziecko ma już prawie 50 lat i nie potrzebuje pomocy, rad i przypominania. Prowadzi swoje dorosłe życie po swojemu i nie musi dopasowywać go do szablonu ustalonego przez rodziców. Takie postępowanie wobec dziecka (kiedy jest jeszcze pod opieką rodziców) często prowadzi do zbudowania dorosłej osoby na małodecyzyjną, lękliwą i wycofaną (mam tu na myśli siebie - osobę, która jest z natury spokojna i niekonfliktowa). I buduje poczucie, że stale robi coś nie tak - nie tak wyciera podłogę, nie tak kroi marchewkę do zupy, nie tak spędza urlop. Nie ma w tym żadnej złośliwości, po prostu trzeba wtrącić swoje trzy grosze i wskazać błędne zachowania dziecka. Dom dorosłej córki traktuje prawie jak swój - przychodzi kiedy chce, wchodzi bez pukania - jest przecież jej ojcem (bez znaczenia jest to, że mieszkają w nim też mąż córki i ich dorosłe dzieci). Teraz jest internet, można wiele treści znaleźć i zweryfikować czy takie działanie rodzica było i jest właściwe czy nie. Kiedyś człowiek miał poczucie winy, że może nie szanuje ojca czy matki, bo chce, wbrew ich opinii, po swojemu, inaczej. Ciekawe jest to, że jak o tym mówiłam mamie to spotkałam się z totalnym niezrozumieniem. Jak to? Przecież to kochający troskliwy ojciec. Teraz o wielu rzeczach rodzicom po prostu nie mówię, bo nie mam ochoty na ciągłe pytania, telefony, dociekania.Tłumaczenie, wyjaśnianie i uspokajanie zatroskanej mamy zabiera mi część radości z nowych wyzwań i nie chodzi tu o nic ekstremalnego. Otwarcie nie zgadzam się już na jakiekolwiek działania w moim domu bez mojej wiedzy i pozwolenia. Przełamałam też tabu, że o rodzicach można mówić tylko dobrze. Czy ten rodzic jest nadmiernie krytyczny i opiekuńczy? Jak sobie z tym rodzicem radzić na co dzień, by tworzyć dobrą relację? On każdy sprzeciw traktuje jak atak lub dziecięcy i nieuzasadniony upór, który można lekceważyć. Albo kręci z niezadowoleniem głową, komentuje ze złością itp. To dla mnie forma przemocy i jest mi z tym trudno. Siedzi to w mojej głowie i wysysa energię, choć już wiem, że to forma przemocy i nie muszę się teraz na nią godzić, bo nie jestem zależnym od rodzica dzieckiem. Niemniej podczas każdego niemal spotkania jest prowadzona jakaś akcja ratownicza i dochodzi do spięcia. I potem jest obrażanie się i dąsy. :( Zadawanie pytań jest super w niektórych sytuacjach, spróbuję!
I tak będzie pewnie do ich śmierci. Dorosłe ,,dzieci,, swoje i dobrze ,a rodzice swoje. Moja ciotka,matki siostra,wychowywała ją jak była mała i tak,mimo,że już miała swoje dorosłe dzieci była dalej traktowana jak dziecko. Moja ciotka zrozumiała ,że robiła źle po jej śmierci. Wtedy ona miała prawie 80 lat a matula 72. I cieszyło mnie to,że chociaż ja się o tym dowiedziałam od niej samej.
@@Mocjestwemnie to się nie zmieni, niestety, już to zrozumiałam, ale co mi z tego mojego zrozumienia jak ta długotrwała sytuacja bardzo negatywnie wpłynęła i nadal wpływa na moje życie i relacje z mężem i dziećmi.
Czytam, że Pani się już uwalnia. Stawia granice, rozmawia. To buduje sprawczość po Pani stronie. Reakcja ratownicza jest typowa i nie warto tam dawać energii. Na zmianę w Pani uczuciach , większy spokój i odcięcie tego związania z pewnością wkrótce przyjdzie czas. Trzymam kciuki aby tak było.
@@monikonik2400 To się zmienia. To są małe kroczki. Być może zobaczysz je w zmianie pokazanej Tobie przez Twoje dzieci. Ważne to stanowcze acz łagodne stawianie granic. Trudne. I to działanie jest nie tylko do rodziców.🙂
To takie wazne aby wiedzieć i wtedy widzieć te schematy i ich skutki. Bez tej obserwacji wpadam w rolę ofiary lub buntownika i brak wyjscia. Ten odcinek arcy ważny dla mnie.
Napiszę coś co jest z jednej strony zabawne,a z drugiej straszne. Kiedy po 40tce uświadomiłam sobie, że nie potrafię się odciąć od zaborczej i toksycznej matki, zaczęłam nad tym pracować i zmieniać to. Ogólnie zaczęłam bym bardziej asertywna, uczyłam się mówić "nie", mieć swoje zdanie, zaczęłam podbudowywać swoją wartość, doceniać siebie i to co robię. Te zmiany kosztowały mnie psychicznie wiele, ale udało mi się i nadal nad sobą pracuję. A mama,po tej mojej zmianie powiedziała mi, że nie zachowuję się tak jak trzeba i że żałuje, że gdy byłam dzieckiem nie biła mnie więcej pasem po tyłku, bo wtedy byłabym bardziej wychowana,a tak to wyszło to co wyszło.
A ja byłam bita po tyłku kilka razy w tygodniu i zajęło mi bardzo dużo czasu nauczenie się stawiać granice rodzicom, ale w końcu to zrobiłam. Z tego wynika, że teoria Pani mamy nie sprawdziłaby się w praktyce :). P.S. Toksyczni rodzice to jest koszmar.
@@katarzynasowka5450 ja to wiem i Pani to wie, że bicie nie jest sposobem na wychowywanie. Tak,toksyczni rodzice to koszmar i trochę boli kiedy człowiek sobie to uświadomi
Mam jeszcze taką refleksję, słuchając Państwa podkastu, że ten przeinwestwany rodzic normatywny ogałaca nas z odpowiedzialności za siebie, z podejmowania własnych decyzji. Osoby tak wychowane mogą nie dostrzec, że ktoś je wykorzystuje, zwłaszcza kiedy ma on silny autorytet społeczny. Kiedy uczymy dziecko zadawania pytań, zastanawiania się nad rzeczywistością, zaszczepiony w nim możliwość obronienia się przed nadużyciem. Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra w Nowym Roku. Katarzyna
Ciekawe jest to co pani napisała. Po sobie powiedziałbym, że właśnie największą sprawczość i odpowiedzialność mam wtedy, kiedy do gry wkracza taki rodzic. Ale z tym, że autorytety mają za duży wpływ mogę się zgodzić, znam to z "autopsji". Pozdrawiam
@@schlejer Chodziło mi o tego faktycznego rodzica, a nie części w nas. Czyli jeśli przez lata jest się "trenowanym" w byciu posłusznym, to kiedy ktoś o dużym autorytecie społecznym przekracza moje granice to mogę uznać, że tak ma być, bo posłuszeństwo może wziąć górę nad własną intuicją. Pozdrawiam!
@@Katarzyna-lj8pr Ok, faktycznie teraz nabiera to dla mnie większego sensu, przepraszam, że nie dałem tego kredytu zaufania na rzecz tego, że doskonale wie Pani o czym pisze, no i dzięki za rozwinięcie :-)
Rodzic nieświadomie uruchomi posłuszne lub zbuntowane Dziecko. Uległość może wykształcić postawy bierne, również te z nie braniem odpowiedzialności. W późniejszym życiu możemy odgrywać grę , np. "wygodnego życia", gdzie ktoś inny za nas decyduje a my nie inwestujemy swojej energii. Lub buntujemy się przeciwko zagarnianiu autonomii.
19:37 - to o mnie 😢 22:44 - tak to się u mnie skończyło... 25:06 - zdecydowanie tak 😢27:03 - teoretycznie tak, ale osobiście doświadczona, w stosunku do moich dzieci mocno pracuję nad tym, aby nie powielać bezmyślnie tych wzorców, wiedząc, jakie są szkodliwe i odbijają się czkawką w dorosłym życiu. Zatem tłumaczenie rodzica, że tak wychował mojego ojca dziadek lub babcia matkę, to ja też tak robiłem/-am chociaż wiem, że to niewłaściwe, to nawet nie wiem jak to nazwać, aby takiego rodzica nie obrazić. Jeszcze pół biedy, jeśli rodzic zdaje sobie sprawę, że powielane od pokoleń schematy są krzywdzące. Ale jeśli nic z tym nie robi, no to coś tu jest nie halo. A może ja mam tak silny charakter, że potrafiłam to przerwać?! 27:31 - o tak 😢 W tym roku kończę 48 lat, a potrzebuję "uznania" jak dziecko. Wiem, że to śmieszne, ale ciężko mi się tego pozbyć. 😢
Nie jesteś w/z tym sama... też pracuje nad tym i też mam te deficyty, i też jestem uważna, żeby nie powielać schematów z córką... Mam 51 lat... A rodzic odkąd pamiętam postępuje tak samo.. ratownik, wszechwiedzący, wszechmadry.. Dobre zawdzięczam jemu, za złe jestem sama sobie winna..
43:45 😂 właśnie mi sie przypomniała scena z filmu Pulp Fiction gdzie Bruce Willis chwile po uwolnieniu sie w piwnicy pyta łysego Marsellus Wallace : JEST OK ? a ten odpowiada : NIE JEST KUR...SKO DALEKO OD ok 🤣
Paradoksem jest to, że rodzić chce uchronić swoje dziecko przed niebezpieczeństwami życia, ale gdy go nie ma przy nas, to robimy takie rzeczy, że potem sami wpadamy w zwątpienie w posiadanie dzieci :))
Rodzice w Polsce są wulkanem rodzica krytycznego. Niestety,mimo że pokolenia się zmieniają wyścig szczurów trwa. I to ocenianie nawet w piaskownicy. Pozdrawiam Niestety myślę,że jest to plaga polskiego wychowania. Specyficzne panie przedszkolanki i natłok zajęć dla dzieci... Potem szkoła. A dzieciństwo to czas zabawy, naukę przez zabawę - nie za pomocą tabletów. Krótka dygresja pozdrawiam ❤❤❤❤
Dzień dobry. Ciekawy temat, chętnie wysłucham.Zastanawiam się, jak to jest gdy oprocz rodziców wychowują Cię też inni ludzie. Czy oni też swoimi słowami kładą się na nas cieniem ? Kto jest wtedy dla nas najwazniejszy ?
Tak może być w różnych okresach życia. Nieświadomie decydujemy. kto dla nas jest najważniejszy najpierw do przeżycia a potem spełniania innych potrzeb życiowych.
Przykład z truskawkami w mojej wersji... Wiele lat temu moja mama, jak byłam bardzo glodna, proponowała mi zupę do jedzenia. Moja odpowiedź: ja się zupą nie najem, dalej będę głodna... A do mięsa zawsze muszą być ziemniaki. To tatuś pochodzący z Wielkopolski...
Pani Agnieszko,ja też kocham Włochy i często zdarza mi się pić cappucino po 15 (wbrew komentarzom mojej mamy-nawet w Polsce,że przecież tak się nie robi 😊)
Dorosli, ale nie dorosli? Hehe, podoba mi się ta uwaga! 😂😂👍👍👍Pani Agnieszko, po tym, co mówili państwo o nadopiekuńczych rodzicach, można odniesć wrażenie, że osoba stosująca przemoc, nie musi być koniecznie osobą złą - wbrew temu, z czym kojarzy nam się przecież, to pojęcie.Czyżby był to kolejny schemat, którego uczymy się w naszej kulturze tak trwale, że później niewłaciwie pewne rzeczy sobie w głowach układamy? (od lat dbam o swiadomosć i rozwijam ją; dlatego wiele iluzji bardzo wyraźnie mi się ujawnia)
@@zbigniewrecko4245super napisane!! Mam znajomego, który dostaje piany na ustach, kiedy ktoś nie chce jego pomocy, a koleś jest bardzo nachalny. Dla mnie to jest właśnie kontrola pod płaszczykiem pomocy, ale kiedy powiedziałam o tym znajomej, to stwierdziła, że ze mną jest coś nie halo😊
Moja matka wszystkim chce matkować , moje koleżanki były jej koleżankami , teraz jak sobie kogoś upatrzy z otoczenia potrafi wejść z butami ,i tak sie z nim integrować ze zachowuje sie tak samo , mi już brakuje argumentów żeby się ode mnie odczepiła i dała mi żyć autonomia. Okropna krwiopijczyni jak bym ja dopusscila do siebie zjadła by mnie a potem wydaliła . Ten człowiek najlepiej się czuje jako moja lekarka stawia mi diagnozy na podstawie własnych objawów a mi nakazuje profilaktyczne leczenie jedzeniem ,, zdrowym’’ i ziółkami . Małomiasteczkowe , chłopskie myślenie a zachowuje sie jakby wszystkie rozumy świata zjadła , przez przemocowego męża alkoholika zupełnie wyprana z emocji taki zlasowany pusty mózg o niczym jej nie mogę powiedzieć bo nie słucha , albo po czasie atakuje , ze sama sobie to zrobiłam itp … dramat taka matka chce żeby już umarła , ale wiem ze może pozostać we mnie na całe życie ten jej strach , głód miłości , agresja bo wpieprza sie do czyjegoś życia .
Rodzic normatywny: dlaczego? Bo tak zawsze było! ... Zupełnie jak z szynką okraiwaną z dwóch stron. Z pokolenia na pokolenie powtarzaną strategią, bo tak robiła moja mama, moja babcia, moja prababcia...A dlaczego robiła to prapra...babcia🤔, bo nie miała większej brytfanny🙈🙉😯🤣
Oj ten krytyczny. Wiecznie porównujący do innych dzieci. Niezależnie czy masz 8 lat czy 38 zawsze cię porówna do innych i sprowadzi tam gdzie twoje miejsce - na dół by nie powiedzieć dosadniej. Osiągasz w wieku prawie 40 lat jakiś tam sukces i co ... i się nie cieszysz bo w głowie słyszysz " no tak ale zobacz tam. Kasia ma lepiej." Najstraszniejsze, że to już nie nasza matka tylko ... my sami.
Najgorsze jest to poczucie zlania się z rodzicem. Kiedy pojawiają się trudności to pierwsza myśl "jak on się zachowa w tej sytuacji" albo "co on pomyśli o moim zachowaniu"
@@esteragasowska191 Nawet jak go już nie ma to w nas zostaje ta obawa co pomyśli, jak oceni, jak wypadniemy w jego oczach. Jesteśmy dorośli, zdanie rodziców dawno nie powinno mieć dla nas znaczenia. A jednak , ten dziecięcy niezaspokojony głód bycia pochwalonym, pozytywnie zauważonym albo zaakceptowanym zamiast skarconym żyje w nas i ma się często bardzo dobrze.
Pani Agnieszko a czy dałoby się zająć się relacjami od strony ich naprawiania? Ktoś zerwał z kimś kontakty, ktoś się pokłócił i poszły konie po betonie. Jak potem wrócić? To strasznie trudne i jest dużo pułapek.
Truskawki je się z makaronem, bo mają niski indeks glikemiczny i obniżają ciśnienie krwi a makaron podwyższa, podobnie barszcz powinno jeść sie z ziemniakami a nie z makaronem.Jest wiele podobnych zdrowotnych zależności o których nie wszyscy wiedzą.
Nie potrafię uznać starszych osób jako autonomicznych , bardziej mam zakodowane, ze muszę się przed nimi chronić i szczekać jak pies ,który ostrzega ale takim szczekaniem nie podchodź mam uprzedzeniem nie chce się z tobą zaprzyjaźnić , mam obiekcje , nie ufam ci , boje sie ciebie ,nie będzie nam ,dobrze , nie dam się niszczyć , sprowokować , nie pozwolę ci kłaść się na moje poslanie i jeść z mojej miski . Muszę dbać o siebie, jeśli wejdziesz w moja przestrzeń doprowadzisz mnie do choroby , do nicości , do śmierci . Tak wyglada moja relacja z matka . Jestem tez DDA , nie lubię ludzi starszych , choc sama mam już 52 lata , najlepiej czuje się na liźnie natury , z dziećmi i zwierzętami ❤
Do piętnastolatka : "Jest zimno , ubierz czapkę, bez czapki nie możesz iść, bo będziesz chory". Czy to przemocowa nadopiekuńczość, czy jeszcze nic groźnego ?
Mam 68 lat , moja mama nie zyje od 16 lat , wychowywala mnie sama , ojciec odszedl od nas gdy mialam 9 -10 lat. Bylam zaopiekowana , nie bylo zle , nie pamietam kompletnie swojego buntu w okresie dorastania. Gdy bylam dorosla, czesto slyszalam od dalszej rodziny , ze moja mama jest despotyczna. Stawalam oczywiscie w obronie. Gdy zalozylam rodzine , byla bardzo pomocna przy dzieciach i w roznych sytuacjach. Ja nie moglam przezyc dnia bez rozmowy z nia, oczywiscie mowilam o wszystkim . Jak to wytrzymywal moj maz. Uzaleznienie kompletne . Najgorsze ze ja tego nie widzialam .Moja decyzyjnosc , brak calkowity. Czasami ja "wybuchalam", moja mama wtedy obazala sie, dla mnie bylo to nie do zniesienia, strach, poczucie winy , obawa ze nie dam sobie z niczym rady. Oczywiste nie nauczylam sie tego , aby dawac sobie rade i niewiara w siebie. Gdy powaznie zachorowala myslalam ze oszaleje. Zmarla po 5 miesiacach od diagnozy. Swiat sie zawalil . Dalam rade , potrafilam wszystko pozalatwiac. Straszne ale po kilku tygodniach poczulam sie wolna . Nie potrafilam sprawy rozwiazac sama , zycie za mnie to zrobilo😟. Okropnie sie z tym czulam. Duzo pozniej dowiedzialam sie od znajomej , ze mama z nia rozmawiala i powiedziala ze bardzo duzo rzeczy zrobila zle jezeli chodzi o mnie i moja rodzine. Nie potrafilysmy rozmawiac o swoich relacjach. Smutne to bardzo. W sumie do tej pory odczuwam skutki tej naszej niezdrowej relacji. Niepotrafilam postawc granicy. Kochalam ja bardzo , byla dobrym czlowiekiem , sama tez byla pokaleczona przez zycie.
Smutna historia : ( dziękuję że się nią podzieliłaś. Ciekawi mnie jakie masz relacje ze swoimi dziećmi, czy nie powielasz pewnych zachowań, reakcji..? czy uwalniłaś się od mamy na tyle by żyć świadomie z miłością empatią, spokojem do siebie i swoich bliskich. Czy korzystałaś z jakichś konkretnych terapi?
Relacje z dziećmi o dziwo są dobre, powielalam zachowania mojej mamy, moje dziewczynki dały mi wyraźny sygnał, że przekraczam granice. Należę do osób które mają problem jeżeli chodzi o konfrontację. W tej chwili pomagam tylko na wyraźną prośbę. Jest mi z tym bardzo dobrze, o kłopotach dowiaduje się jak już zostają rozwiązane. Ja w pierwszym momencie zawsze wpadam w panikę , w tym momencie muszę bardzo intensywnie pracować że swoimi myślami, daje radę. Nie uczestniczyłam w terapi , napewno by się przydała, ale cóż ani przedtem ani teraz sytuacja materialna temu nie sprzyja. Dużo czytam, słucham wykladow psychologów na You Tube, mam przyjaciółkę z która dużo rozmawiam i wspieramy się w naszych problemach. Ona ma też inne spojrzenie na ludzi i sytuację, dużo dobrych rzeczy nauczyłam się od niej.
Cudownie że masz kogoś z kim możesz dzielić się tym co dla Ciebie jest ważne. Kochana polecam Ci jeśli mogę, pracę z ,,wewnętrznym dzieckiem" cuda się dzieją !! Praktykowanie wdzięczności każdego dnia-must have! Życzę Ci Wszystkiego co tylko najlepsze dla Ciebie, Bóg to wie..dużo siły do podążania w stronę światła!! Serdeczności❤@@bozf4190
Pani Agnieszko. Mam pytanie czy jest jakieś wsparcie dla rodziców, którzy sami wychowani na "starych zasadach" muszą odnaleźć się w wychowaniu dzieci na zupełnie innych zasadach. Przyznam, że trudno jest dać dziecku to, czego samemu się nie dostało. Mam wrażenie, że moje pokolenie (rocznik 81) musi zmierzyć się z tym czego się doświadczyło i przy okazji być gotowym do nowych form wychowania. Jest zupełnie inna świadomość w tym temacie niż te 40 lat temu. Dużo jest o depresji wśród obecnych nastolatków. Temat znany mi z autopsji. Cieszę się, że są możliwości pomocy dla nich. Czuję się jednak w tym wszystkim jako rodzic pozostawiona sama sobie. W wieku 9 lat wyrwana z domu rodzinnego decyzja rodziców. Praktycznie z dnia na dzień do cioci która była zupełnie obca osobą. Pozbawiona obecności 7ga rodzeństwa i totalnie innej rzeczywistości. Półtorej roku później mierząca się ze śmiercią mamy. Odczuwająca przez kilkanaście lat, że się jest "u cioci" a nie u siebie. Takie dziecko musiało sobie z tym wszystkim radzić bez żadnego wsparcia. Myśląc, że wszystko jest ok weszłam w związek małżeński. Dopiero po kilku latach wychowywania dzieci zaczełam widzieć że coś jest nie tak. Wychowania dzieci też musiałam nauczyć się na własnych błędach, ponieważ nie miałam kogo się doradzić. Ciągle że wszystkim spóźniona, bo to czy dobrze coś robię czy źle widać dopiero po kilku latach. Więc zamiast prewencji jest poprawianie tego co się nieświadomie popsuło. Trudne to wszystko. Dlatego szukam wsparcia i zaopiekowania takiego rodzica. Czy w ogóle jest coś takiego, bo niestety nie mogę nigdzie znaleźć. Pozdrawiam serdecznie
Takie mam pytanie: czy jest to możliwe aby żona „nosiła” cień męża ? Znam pewną historię takiego małżeństwa, które spotkał Jung na swojej drodze …. Może Pani wpisać jakieś podpowiedzi co do takiego zjawiska ? Lub czy córka może „nosić” cień rodzica ?
Córka jak najbardziej może nosić przekazy od rodziców. Tutaj mówimy o tym, co otrzymujemy od opiekunów, w relacji rodzicielskiej a nie partnerskiej w małżeństwie. Możemy nieświadomie wybierać partnerów życiowych, którzy oddają pewne cechy naszych rodziców.
Mam pytanie, jak budować relację z dzieckiem w sytuacji, w której wiem, że przekroczyło normę, której nie akceptuję jako rodzic. Zamieszkało z partnerem w jednym mieszkaniu. Czy moja nie akceptacja tej sytuacji jest uzasadnioną przemocą rodzica ratownika? Mam informację zwrotną, że dziecko czuje duże napięcie w związku z tą sytuacją.
@@agnieszka.kozak.ak75 Dziękuję za te pytania. Jakbym miał na pytania odpowiedzieć za dziecko to po zastanowieniu odpowiedziałbym na wszystkie pytania NIE. Dodatkowo przypomniałem sobie, że ja w podobnym wieku może nie zamieszkałem z partnerką, ale też byłem nie OK (chodzi o nienormatywną dla mnie bliskość z moją wtedy partnerką).
Panie Romanie, jeśli właściwie odczytuję Pana postawę (katolicką), obawiam się, że będzie tu Panu trudno uzyskać odpowiedź katolicką. Mam 16 letniego syna. Kiedy, jako dorosły zamieszkałby z dziewczyną przed ślubem - to pytanie, czy zrobiłby to świadomie, wiedząc, że dla osoby wierzącej, jest to destrukcyjne. Czy wiara katolicka jest dla niego ważna? Pomimo mojego wychowawczego starania się, takie przekonania (katolickie) mogą dla niego być nieistotne (szczególnie w obliczu decyzji zamieszkania z ukochaną osobą). Niezależnie od powyższego, powiedziałbym mu: "Synu, kocham Cię i nic tego nie zmieni. Kocham, to znaczy chcę Twojego dobra (zbawienia), bo jesteś moim synem i wiem, że to, co najlepszego może Cię spotkać na zawsze, to zbawienie Twojej duszy. Dlatego Twoja decyzja nie jest mi obojętna. Niczego zabronić Ci nie mogę i nie chcę. Chcę tylko żebyś wiedział, że jest dla mnie bardzo trudna, ponieważ jest realnym zagrożeniem duchowym dla Was obojga. Tak na to patrzę mój synu i tylko tak, bo Cię po prostu kocham"
Warto też spojrzeć czy brak akceptacji dotyczy innych wartości, czy niezgody na samodzielność, własne zdanie i przeciwstawienie się naszemu ego, z którym utożsamiamy nasz autorytet.
Religia jest w naszym społeczeństwie przyczyną niszczenia osobowości i wpędzania ludzi w pogardę dla siebie,jest oparta na wyszukiwaniu w sobie złych czynów ,a dopełnieniem jest upokorzenie w akcie spowiedzi ,gdzie na kolanach ,przed obcym,człowiekiem ,który nie ma zielonego pojęcia o psychice człowieka ,dokonujemy aktu samobiczowania,co robi z to psychiką dziecka i jak niszczy rozwój jego osobowości każdy psycholog wie, według religi dziecko ma być posłuszne,bez prawa do własnego zdania i ma szanować rodziców nawet gdy są jego katami, brudy należy prać w domu i nie wołać o pomoc , no i w tle strach przed piekłem,jak w takim systemie ma wyrosnąć zdrowy i szczęśliwy człowiek ,w religi nie ma miejsca na wolność, jest się trybikiem w maszynie i tylko ksiądź wie jak masz się zachwywać i co myśleć, i tak z pokolenia na pokolenie,dopóki ludzie nie wyzwolą się z tych kajdan ,kolejne pokolenia będą ztraumatyzowane ,nie bez przyczyny Czesi są jednym z najszczęśliwszych narodów
Zapewne miała Pani trudne doświadczenia, by teraz mieć takie przekonania. Przykro mi i szczerze współczuję. Ja przeciwnie - dzięki stałemu spowiednikowi (z przygotowaniem psychologicznym) uwolniłam się od poczucia winy, w które wprowadzał mnie na początku małżeństwa mój mąż. Mówił, że muszę być wyrozumiała, nie mogę przestać utrzymywać kontaktu z jego rodzicami i separować od nich dzieci. I dałam sobie to wmówić, więc z wielką niechęcią do nich jeździłam, a każdy pobyt kończył się źle. Nie będę się rozpisywać, ale teściowie, zwłaszcza na początku naszego małżeństwa, bardzo chcieli mocno w nie ingerować. Dodatkowo nie mogli się pogodzić z faktem, że 'ktoś zabrał im ukochanego syna'. Na szczęście dzieliła nas spora odległość. Natomiast w/w kapłan jasno powiedział mi, że w takiej sytuacji należy przede wszystkim ratować naszą relację i stworzoną przez nas rodzinę i dobrze byłoby czasowo zaprzestać ich odwiedzania i zapraszania, bo to nam nie służy. Wraz z poinformowaniem ich dlaczego. I uprzedził, by tę informację najlepiej zakomunikował rodzicom ich syn. Ja zostałam mega odbarczona i jako dziecko 'wychowane do posłuszeństwa' dostałam w jakiś sposób przyzwolenie, by 'przestać się umartwiać', postawić granice, poczuć się w zgodzie ze sobą, bez poczucia winy. Trochę trwało zanim mój mąż zdecydował się wykonać ten telefon, a potem wytrwać w oba Święta bez rodziców, ale teściowie, którzy najpierw zareagowali mocnym niezrozumieniem i obrażeniem się, z czasem dotarło do nich, że relacja z synem jest dla nich ważniejsza i że pewnymi zachowaniami mogą go stracić i nastąpiła poprawa (z różnymi późniejszymi regresami i 'sinusoidami', ale to naznaczyło w pewien sposób granice, żeby nie weszli nam, a zwłaszcza mi, ze swoimi 'ratunkami, złotymi radami i oczekiwaniami' z butami na głowę). To być może nawet uratowało nasze małżeństwo. Wiele zawdzięczam i temu kapłanowi i innym. Relacja z Kochającym Ojcem, uzdrowiła już w dorosłości, po ślubie, moje rany zadane przez apodyktycznego przemocowego ojca ziemskiego - po nawróceniu przeżyłam mocne rekolekcje, po których byłam w stanie mu wybaczyć moje 'trudne dzieciństwo'. Znalazłam w sobie odwagę, powiedziałam mu, że mu przebaczam i co. Mieliśmy jak na nas bardzo szczerą rozmowę, usłyszałam wtedy 'przepraszam', też przeprosiłam, bo choć dużo mniej, ale miałam za co. Nasza relacja została przemieniona, poczułam się w jakimś sensie uwolniona, kochana itp. Zdążyliśmy. Dla mnie było to bardzo ważne - za niecałe 2 lata, z racji dzielącej nas odległości widując się jeszcze zaledwie kilka razy, nagła śmierć taty zabrała nam dalsze możliwości spotkań. Wiara pomogła mi pogodzić się z tym jego niespodziewanym śmiertelnym zatorem. Daje mi do dzisiaj nadzieję, uspokaja, umacnia. Żyjąc bez Boga było mi dużo trudniej - był to czas wielu życiowych błędów, zagubienia i wewnętrznej pustki. Życzę każdemu doświadczenia ogromu Miłości Bożej. Otrzymanej za darmo. Ja nie zasłużyłam, to łaska. Nie wiem, może trzeba się na to jakoś otworzyć, dopuścić? Na pewno to doświadczenie może uzdrowić, przemienić życie ❤
Bardzo łagodnie i subtelnie słyszę tu o narcystycznych rodzicach, którzy pozbawiają autonomii, nieomylni despoci z pseudo wartościami, często powołujący się na wiarę w Boga...żyłam z takimi i teraz leczę się ze skryptu ratowania narcyza...budowania w sobie dorosłego, trudne to bardzo....
trudne, ale na szczęście możliwe
To jest na pewno inne. I dlatego też wymagające.
To co może Ci pomóc,to wyjście z roli ofiary dla SIEBIE!!!
Rodzice zawsze ,, jacyś,, są.
Zamiana słowa: leczę się na wzrastam może również pomóc.
Rozwijaj swoje skrzydła!!!
Powodzenia ❤️!!!
To możliwe!!!
Pani Agnieszko - robi Pani kawał niezwykle ważnej, ale przede wszystkim, jakościowo wspaniałej, dobrej roboty. Mam tylko jedną prośbę - proszę nie przestawać, dopóki sił i sensu starczy! Pozdrawiam serdecznie.
Spróbuję
Choć czasami hejt mnie zatrzymuje w fotelu 🙃
@@agnieszka.kozak.ak75 z ciekawości i głębi serca - czego dotyczy ten hejt? Zwykle widuję same pozytywne komentarze pod Pani materiałami - może one będą skutecznie podnosić z fotela? :)
@@agnieszka.kozak.ak75to wtedy proszę wstać i podejść do nas na herbatkę. My panią uwielbiamy ❤
W wiadomościach prywatnych dostaje sporo 🙃 ale Luz wsparcie mi pomaga
@@agnieszka.kozak.ak75hejterzy zawsze coś znajdą, żeby przykrość sprawić, nawet gdy nie ma się do czego przyczepić. Potrzebują terapii pewnie sami ale jak tu iść na terapię w nieświadomości.
Pani jest mega Kozak za te wszystkie Wartościowe treści. Nie znam nikogo, kto by uważał inaczej.
Dziękuję za to, że dzielicie się swoją wiedzą i tym, jak pięknie to robicie. Wielka wdzięczność ❤
Monika - dziękuję ogromnie za słuchanie i za komentarz :)
Straszenie posłuszeństwo bunt ... Dziękuję za poruszenie tych trudnych kwestii i transformacja ich❤skruszylam schemat - zjedliśmy ciasto z wesela na śniadanie 😅uff uwalniające ❤
Najważniejszy posiłek dnia jak mawiają dietetycy😁
@@zbigniewrecko4245 🤣🤣
Ile waznych informacji, bardzi dziękuję za te wartościowe tresci ❤ a ja lubię choinkę ubierać dobry tydzień przed świętami, dzieci też, potem dłużej można sie z niej cieszyć 😅 ubieramy ją na luzie, kto jak lubi, w domu musiało być pod linijkę i jak mama chce, zwykle po nas poprawiała... więc tu odpuszczam
Można uwzględnić potrzeby wszystkich. Da się żyć z tym😉. Pozdrawiamy serdecznie.
Dziękuję! Jak dobrze że się o tym mówi ..i wyjaśnia ,potrzebny i ważny temat....
Jest Pani dla mnie wzorem jeśli chodzi o komunikację ❤ gdyby można było na YT udostępniać ludziom kanały, z przyjemnością bym to zrobiła ☺️
ale przecież może Pani udostępniać filmy znajomym :)
Bardzo dziękuję za tę pouczającą rozmowę. Szczególnie cenne dla mnie wyjaśnienie że ktoś kto wie lepiej co jest lepsze dla drugiej osoby przyjmuje pozycję , że w ten sposób odbiera zasoby drugiej osobie: autonomię i sprawczość, de facto odbiera prawo decydowania o sobie. Że w postawie ratowniczej jest oczekiwanie zależności i podporządkowania. I najważniejsze: że taka postawa to przemoc. Czy pod taką formą przemocy może być ukryta manipulacja drugim człowiekiem?
Jeśli się robi to świadomie, z rozumieniem mechanizmu i skutków, to jest to manipulacja.
Dziękuję bardzo, temat jak najbardziej aktualny, niezależnie od wieku 🙂❤
to prawda - niezależnie
Dziękuję. Jak bardzo dzisiaj potrzebny był mi ten temat, żeby pójść w stronę zasklepienia swoich ran i przestać ranić swojego syna. Jestem bardzo wdzięczny.
To ważne słowa dla nas, że przydaje się to o czym mówimy.
Piękne to jest co napisałeś!
Czuję się ubogacna po wysłuchaniu Państwa rozmowy. Zatrzymały mnie dziś słowa o zadawaniu pytań sobie i innym. Ciekawość w odkrywaniu i poznawaniu siebie i otaczającego świata. Odkrywam Analizę Transakcyjna i jest to dla mnie cudowna podróż.
Dziękuję
pięknie !
Bardzo dziękuję. Dużo jest wzmacniających rzeczy w AT.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Niesamowite że Analiza Tranzakcyjna tak trafnie ubiera w słowa to co od dłuższego czasu myślę na temat swojego i innych funkcjonowania. Intuicja podpowiada że tak właśnie jest , ale trudno te przeczucia ubrać w słowa. Bardzo Państu dziękuję że właśnie to zrobiliście. Zwłaszcza bardzo podoba mi się strategia Dorosłego polegająca na zadawaniu pytań sobie i innym. Trochę mi to przypomina metodę rozeznawania duchowego którą zaproponował św Ignacy z Lojoli w XVII wieku. To pewnie jest właśnie intuicja którą różne metody i nurty ubierają w inne słowa, ale tak naprawdę opisują tę samą rzeczywistość. Joanna Butmankiewicz
O tak bliskie to jest duchowości ignacjanskiej
AT opisuje to, czego ludzie doświadczają w bardzo przystępny sposób.
Pani Agnieszko,prowadzi nas Pani wszystkich, swoich odbiorców przez bardzo piękną i wartościową drogę. Ilekroć poslucham Pani nowego filmiku,po kktorym pojawia sie w mojej glowie milion pytan,za chwilę wrzuca Pani następny, wyjaśniający wszystko. Mysle,ze to znaczy,ze Pani bardzo szczegółowo i rozważnie to wszystko układa, dziękuję za tę wspólną droge, trwająca już dwa lata❤️❤️❤️❤️❤️
Wasze komentarze mi pomagają bardzo bo rozmowy i filmy mają WAM służyć ❤️
❤❤❤❤
Świetnie! Bardzo dużo dobrej, wzmacniającej wiedzy! Przy okazji też dużo fajnego humoru! Chyba Was Oboje uczczę filiżanką capuchino😉🤗
to wspaniały pomysł ! najlepiej porcelanową :)
Dziękuję. Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. Temat mega ważny. Pozdrawiam serdecznie 💕
Pozdrawiamy i dziękujemy.
I kolejny filmik petarda :) Dajecie Państwo piękny, mądry przekaz, treści słucha się wręcz kojąco, jak balsam na skołataną duszę. Ile w tym było dla mnie wglądów! Pan Zbyszek doskonale wszystko tłumaczy, a przykłady Pani Agnieszki dodatkowo rozjaśniają temat. Zadanie dla siebie: pytać siebie i zwracać uwagę na ruch "ratownika", jaki sama przyjęłam zapewne jako normę, po bardzo nadopiekuńczej mamie. Nawet po terapii ten ratownik wobec innych czasami jeszcze wybija..
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dzięki!
Dziękujemy
genialna rozmowa. Dziękuję
Taki inny przykład ocenianai i rozumeinia inności to takie gdzie jedni lubią i chodzą do kościoła w niedziele czy jakąś urovzystość a inni nie, tylko w sobotę albo dzień przed i nie jest to żadne lekceważenie dnia świętego tylko możliwość korzystania z tego co Kościół daje w liturgii. A w samej liturgii godzin nieszpory są nie z danego dnia tylko już następnego. I że to jest ok. I nie ma sensu żadna krytyka tylko uszanowanie tego co jest inne i że ktoś inaczej myśli, robi
Inny przykład to ocenianie fryzury jako ulizanej gdy ktoś lubi z taką przedziałkiem.
Ocena jest łatwa, ciekawość i akceptacja potrzebuje praktykowania🙂
Piękne to Zbyszku!
Nowy rok....,,nowe'' przed każdym z nas...niech Pan darzy planami pomyślności wszystkich, którzy tworzą ten kanał i tych, którzy go oglądają - Jr 29,11 Dziękuję za piękną pracę
Bardzo dziękujemy. Serdecznie pozdrawiamy.
Moja rozmowa z moim 8-letnim synem:
-Felek jak wiazesz buty to zrob tak to bedzie Ci łatwiej
- Ale ja wole tak
-Ale tak bedzie Ci łatwiej
-Ale ja wole trudniej. Ty wolisz łatwiej, a ja wole tak. Moje buty to ja wiaze.
-Aha, ok (brak argumentow)
piękne !
wie co jego !
wspaniały młody człowiek !
❤@@agnieszka.kozak.ak75
Ależ to cudownie się czyta. Uśmiechnąłem się w duchu do Was.
@@zbigniewrecko4245 🙏
Genialne❤ jestem fanką Felka:)
Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Myślę, że dla wielu z nas będących rodzicami pełnoletnich dzieci trudnością jest nie być rodzicami nadopiekuńczymi.😁 Dziękuję za wskazówkę o zadawaniu pytań czy nasza pomoc jest potrzebna i w jakim zakresie.
A propos zupy warzywnej na początku obiadu to ostatnie badania pokazują, że była w tym jednak nie tylko oszczędność, ale też mądrość. Zawarty w warzywach błonnik spowalnia wchłanianie i nie dopuszcza do szybkiego wzrostu cukru po posiłku, co byłoby dla nas niezdrowe. 🥦🍅🌶️Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku🤗
Dziękuję
Wiesz my kiedyś ogólnie byliśmy mądrzejsi bo słuchaliśmy ciała bardziej
Dobry wieczór w ten Nowy Czas ❤, jak dobrze w ten sposób spędzić pierwszy wieczór Nowego Roku. Dzisiejszy temat, to moja osobista droga minionego roku. Z ogromną ciekawością czekam jak zaskoczy mnie 2024. Dziękuję Państwu za wspierające słowa, tak ważne dla mojego procesu. Serdeczności
Wszystkiego dobrego.
@@zbigniewrecko4245 dziękuję i wzajemnie!
Pracuję z dziećmi ze specjalnymi potrzebami, niektóre mają ogromne trudności. Ucze się od doświadczonych koleżanek i kolegów,jak nie wyręczać, jak dużo pozwolić zrobić. Samodzielność to wielki dar jaki można dać tym dzieciom,ale to bywa bardzo dużym wyzwaniem. Zauważamy,które są wyręczane w domu (rozumiem ogrom miłości i troski opiekunów) a które są uczone działania. Są takie,które same coś robią wokół siebie a potem jeszcze ruszają pomóc mniej sprawnym. To jest wspaniałe doświadczenie obserwowac takie sytuacje.
dziękuję, że się tym dzielisz
Ja dziękuję za dzisiejszy temat. Świetnie przedstawiony jak zawsze.
Przekazanie sprawczości to ogromny dar na całe życie.
Witam życząc Dobrego nowego Roku wszystkim Państwu ❤ Dla mnie dorosły powinien być DOJRZAŁY. Miałam tatę krytyka i "co ludzie powiedzą", a mamę (do dzisiaj mam -85 lat) kontrolująco-nadopiekuńczą i " bo ja chciałam dobrze".Jestem wysoko-wrażliwcem i podręcznikowym przykładem " krzywd" spowodowanych dobrymi intencjami, z ktòrymi borykam się do dzisiaj.Pozdrawiam serdecznie.Małgorzata.
Oj, jak ja to dobrze znam... Pozdrawiam Imienniczkę ❤
Dojrzałość to kolejny ciekawy temat do refleksji i rozmów.
Też jestem wysoko wrażliwą osobą. Moja matka ma 86 lat. Cierpię z powodu braku zainteresowania mojej matki mną i moim życiem. Gdy byłam dzieckiem potrzebna jej byłam do zaspokojenia jej potrzeb. Z tego powodu postanowiłam że ja dla swoich dzieci nie będę taką matką jak była moja i przegięłam w drugą stronę. Stałam się nadopiekuńczą matką. Byłam odrzucana przez matkę teraz przez dzieci. Widzę też jak dzieci popełniają błędy wobec swoich dzieci i też cierpię. Trudno się żyje osobom wrażliwym. Dobrze że teraz są takie kanały na TH-cam gdzie jest dużo wiedzy.
@@alicjaalice8174Bardzo ci współczuję.
Dziękuję że Jesteś kochana ❤.
❤@@SaraMrozowska
Bardzo dziękuję za rozwinięcie tematy.
Ja bym chciała usłyszeć coś więcej o mechanizmach obronnych, przykładach i jak je widzieć u siebie, i jak z nimi pracować by z niedojrzałych przechodzić na dojrzałe.
dziękuję
❤ cenne ! Dziękuję.
my również - za słuchanie i pozostawienie komentarza :)
Dziękuję bardzo ❤❤❤
Dziękujemy również.
Super temat. Czekam z niecierpliwością ❤
Dziękuję serdecznie. Już czekam na następne spotkanie 😃👍
a znasz nasze poprzednie rozmowy?
@@agnieszka.kozak.ak75 słucham Państwa rozmów regularnie co tydzień. Myślę, że napewno coś jeszcze znajdę wcześniejszego ciekawego do przesłuchania. Dziękuję za zachętę 👍😃🤞🧘♀️
❤️
Bardzo ciekawa i inspirująca rozmowa, dziękuję 😀
Dziękujemy.
Jak zawsze, cudowna rozmowa 💞💞💞. Dziękuję ❤
dziękuję
Dziękuję.
❤❤dziękuję
Dziękuję ❤
my również :)
Dziękuję serdecznie za bardzo ciekawą rozmowę 👏
dziękujemy za pozostawienie komentarza - bardzo nas to wspiera :)
cieszę się, że zaczynam nowy rok inspirującą rozmową🧡🧡
:)
Dziękuję 😊
Swietna rozmowa dziekuje❤
my też dziękujemy :)
❤wychodzenie że schematów poszerza i buduje nowe ścieżki w mózgu. Mamy wieksza elastyczność i zrozumienie dla siebie i innych ❤
o tak!
rozpoczyna proces neurogenezy - czyli odnowy mózgu - więc bardzo warto!
Mózg jest neuroplastyczny i można nadbudować nowe połączenia.
@@zbigniewrecko4245Czy mógłby Pan polecić jakąś ksiażkę w tym temacie? Panią Agnieszkę już pytałam. Czy wychodzenie ze schematów i zadawanie pytań to jedyne rozwiązanie? A co jeśli odpowiedzi na zadawane pytania udziela krytyk? Jak jeszcze można tego wewnętrznego krytyka - rodzica uciszyć? Państwa książkę również z chęcią przeczytam 😊
Czekam na dorosłego ❤ właśnie chce działać bardziej z poziomu dorosłego. Nie jest najgorzej, ale chcę żeby było lepiej ☺️ rozmowa o rodzicu - super ❤
już nagrana !
Super filmik ❤
a co najbardziej w nim jest super?
Dobry temat👌
Akurat dzisiaj o tym pomyślałam.
Zastanawiam się jak podchodzić do rodzica, który nie pozwalał mierzyć się z wyzwaniami, co jest bardzo ważne w przygotowaniu dziecka do dorosłego życia. Zawsze był obok, wyręczał, organizował .... W pewnym momencie zaczęło mi to przeszkadzać (np. jako licealistka miałam zrobione każdego ranka śniadanie - niby fajnie, ale nikt nie pytał, co chcę zjeść, ile i czy w ogóle), a jako dorosła osoba zobaczyłam, że jest to bardzo selektywne. Nie do końca liczy się tylko mój interes, bardziej własna potrzeba niosącego pomoc. Np. odebranie dziecka z przedszkola bez mojej wiedzy (bo dziadek tak się umówił w przeddzień z trzylatkiem) było wyjaśnione, że tato chciał mnie odciążyć od obowiązków domowych. Jakoś mnie wtedy to nie przekonało, bo zdenerwowana szukałam swego syna po całym przedszkolu i na okolicznych placach zabaw przez ponad godzinę - komórek wtedy nie mieliśmy. Wyglądało to raczej na (podświadome) zorganizowanie sobie atrakcji, odciążenie mnie przy okazji. Z boku - dobry, oddany ojciec, z mojego doświadczenia - ciągle w roli ojca dziecka, któremu trzeba pomagać, doradzać i przypominać. A to dziecko ma już prawie 50 lat i nie potrzebuje pomocy, rad i przypominania. Prowadzi swoje dorosłe życie po swojemu i nie musi dopasowywać go do szablonu ustalonego przez rodziców. Takie postępowanie wobec dziecka (kiedy jest jeszcze pod opieką rodziców) często prowadzi do zbudowania dorosłej osoby na małodecyzyjną, lękliwą i wycofaną (mam tu na myśli siebie - osobę, która jest z natury spokojna i niekonfliktowa). I buduje poczucie, że stale robi coś nie tak - nie tak wyciera podłogę, nie tak kroi marchewkę do zupy, nie tak spędza urlop. Nie ma w tym żadnej złośliwości, po prostu trzeba wtrącić swoje trzy grosze i wskazać błędne zachowania dziecka. Dom dorosłej córki traktuje prawie jak swój - przychodzi kiedy chce, wchodzi bez pukania - jest przecież jej ojcem (bez znaczenia jest to, że mieszkają w nim też mąż córki i ich dorosłe dzieci). Teraz jest internet, można wiele treści znaleźć i zweryfikować czy takie działanie rodzica było i jest właściwe czy nie. Kiedyś człowiek miał poczucie winy, że może nie szanuje ojca czy matki, bo chce, wbrew ich opinii, po swojemu, inaczej. Ciekawe jest to, że jak o tym mówiłam mamie to spotkałam się z totalnym niezrozumieniem. Jak to? Przecież to kochający troskliwy ojciec. Teraz o wielu rzeczach rodzicom po prostu nie mówię, bo nie mam ochoty na ciągłe pytania, telefony, dociekania.Tłumaczenie, wyjaśnianie i uspokajanie zatroskanej mamy zabiera mi część radości z nowych wyzwań i nie chodzi tu o nic ekstremalnego. Otwarcie nie zgadzam się już na jakiekolwiek działania w moim domu bez mojej wiedzy i pozwolenia. Przełamałam też tabu, że o rodzicach można mówić tylko dobrze. Czy ten rodzic jest nadmiernie krytyczny i opiekuńczy? Jak sobie z tym rodzicem radzić na co dzień, by tworzyć dobrą relację? On każdy sprzeciw traktuje jak atak lub dziecięcy i nieuzasadniony upór, który można lekceważyć. Albo kręci z niezadowoleniem głową, komentuje ze złością itp. To dla mnie forma przemocy i jest mi z tym trudno. Siedzi to w mojej głowie i wysysa energię, choć już wiem, że to forma przemocy i nie muszę się teraz na nią godzić, bo nie jestem zależnym od rodzica dzieckiem. Niemniej podczas każdego niemal spotkania jest prowadzona jakaś akcja ratownicza i dochodzi do spięcia. I potem jest obrażanie się i dąsy. :(
Zadawanie pytań jest super w niektórych sytuacjach, spróbuję!
I tak będzie pewnie do ich śmierci. Dorosłe ,,dzieci,, swoje i dobrze ,a rodzice swoje.
Moja ciotka,matki siostra,wychowywała ją jak była mała i tak,mimo,że już miała swoje dorosłe dzieci była dalej traktowana jak dziecko.
Moja ciotka zrozumiała ,że robiła źle po jej śmierci. Wtedy ona miała prawie 80 lat a matula 72.
I cieszyło mnie to,że chociaż ja się o tym dowiedziałam od niej samej.
@@Mocjestwemnie to się nie zmieni, niestety, już to zrozumiałam, ale co mi z tego mojego zrozumienia jak ta długotrwała sytuacja bardzo negatywnie wpłynęła i nadal wpływa na moje życie i relacje z mężem i dziećmi.
Czytam, że Pani się już uwalnia. Stawia granice, rozmawia. To buduje sprawczość po Pani stronie. Reakcja ratownicza jest typowa i nie warto tam dawać energii. Na zmianę w Pani uczuciach , większy spokój i odcięcie tego związania z pewnością wkrótce przyjdzie czas. Trzymam kciuki aby tak było.
@@zbigniewrecko4245 dziękuję serdecznie za ten komentarz!
@@monikonik2400
To się zmienia. To są małe kroczki. Być może zobaczysz je w zmianie pokazanej Tobie przez Twoje dzieci. Ważne to stanowcze acz łagodne stawianie granic.
Trudne. I to działanie jest nie tylko do rodziców.🙂
To takie wazne aby wiedzieć i wtedy widzieć te schematy i ich skutki.
Bez tej obserwacji wpadam w rolę ofiary lub buntownika i brak wyjscia.
Ten odcinek arcy ważny dla mnie.
zapraszam do kolejnych naszych rozmów
Napiszę coś co jest z jednej strony zabawne,a z drugiej straszne. Kiedy po 40tce uświadomiłam sobie, że nie potrafię się odciąć od zaborczej i toksycznej matki, zaczęłam nad tym pracować i zmieniać to. Ogólnie zaczęłam bym bardziej asertywna, uczyłam się mówić "nie", mieć swoje zdanie, zaczęłam podbudowywać swoją wartość, doceniać siebie i to co robię. Te zmiany kosztowały mnie psychicznie wiele, ale udało mi się i nadal nad sobą pracuję. A mama,po tej mojej zmianie powiedziała mi, że nie zachowuję się tak jak trzeba i że żałuje, że gdy byłam dzieckiem nie biła mnie więcej pasem po tyłku, bo wtedy byłabym bardziej wychowana,a tak to wyszło to co wyszło.
A ja byłam bita po tyłku kilka razy w tygodniu i zajęło mi bardzo dużo czasu nauczenie się stawiać granice rodzicom, ale w końcu to zrobiłam. Z tego wynika, że teoria Pani mamy nie sprawdziłaby się w praktyce :). P.S. Toksyczni rodzice to jest koszmar.
@@katarzynasowka5450 ja to wiem i Pani to wie, że bicie nie jest sposobem na wychowywanie.
Tak,toksyczni rodzice to koszmar i trochę boli kiedy człowiek sobie to uświadomi
Dużo mam współczucia dla mamy ...
Mam jeszcze taką refleksję, słuchając Państwa podkastu, że ten przeinwestwany rodzic normatywny ogałaca nas z odpowiedzialności za siebie, z podejmowania własnych decyzji. Osoby tak wychowane mogą nie dostrzec, że ktoś je wykorzystuje, zwłaszcza kiedy ma on silny autorytet społeczny.
Kiedy uczymy dziecko zadawania pytań, zastanawiania się nad rzeczywistością, zaszczepiony w nim możliwość obronienia się przed nadużyciem.
Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra w Nowym Roku.
Katarzyna
Ciekawe jest to co pani napisała. Po sobie powiedziałbym, że właśnie największą sprawczość i odpowiedzialność mam wtedy, kiedy do gry wkracza taki rodzic. Ale z tym, że autorytety mają za duży wpływ mogę się zgodzić, znam to z "autopsji". Pozdrawiam
@@schlejer Chodziło mi o tego faktycznego rodzica, a nie części w nas. Czyli jeśli przez lata jest się "trenowanym" w byciu posłusznym, to kiedy ktoś o dużym autorytecie społecznym przekracza moje granice to mogę uznać, że tak ma być, bo posłuszeństwo może wziąć górę nad własną intuicją.
Pozdrawiam!
@@Katarzyna-lj8pr Ok, faktycznie teraz nabiera to dla mnie większego sensu, przepraszam, że nie dałem tego kredytu zaufania na rzecz tego, że doskonale wie Pani o czym pisze, no i dzięki za rozwinięcie :-)
Rodzic nieświadomie uruchomi posłuszne lub zbuntowane Dziecko. Uległość może wykształcić postawy bierne, również te z nie braniem odpowiedzialności. W późniejszym życiu możemy odgrywać grę , np. "wygodnego życia", gdzie ktoś inny za nas decyduje a my nie inwestujemy swojej energii. Lub buntujemy się przeciwko zagarnianiu autonomii.
@@zbigniewrecko4245 Dziękuję za tą odpowiedź:)
19:37 - to o mnie 😢
22:44 - tak to się u mnie skończyło...
25:06 - zdecydowanie tak 😢27:03 - teoretycznie tak, ale osobiście doświadczona, w stosunku do moich dzieci mocno pracuję nad tym, aby nie powielać bezmyślnie tych wzorców, wiedząc, jakie są szkodliwe i odbijają się czkawką w dorosłym życiu. Zatem tłumaczenie rodzica, że tak wychował mojego ojca dziadek lub babcia matkę, to ja też tak robiłem/-am chociaż wiem, że to niewłaściwe, to nawet nie wiem jak to nazwać, aby takiego rodzica nie obrazić. Jeszcze pół biedy, jeśli rodzic zdaje sobie sprawę, że powielane od pokoleń schematy są krzywdzące. Ale jeśli nic z tym nie robi, no to coś tu jest nie halo. A może ja mam tak silny charakter, że potrafiłam to przerwać?!
27:31 - o tak 😢 W tym roku kończę 48 lat, a potrzebuję "uznania" jak dziecko. Wiem, że to śmieszne, ale ciężko mi się tego pozbyć. 😢
To naturalne że mamy potrzebę doceniania. Nie naturalne, że chcemy temu zaprzeczyć. Dziękujemy z tak uważne słuchanie i podzielenie się autorefleksją.
Nie jesteś w/z tym sama... też pracuje nad tym i też mam te deficyty, i też jestem uważna, żeby nie powielać schematów z córką... Mam 51 lat... A rodzic odkąd pamiętam postępuje tak samo.. ratownik, wszechwiedzący, wszechmadry.. Dobre zawdzięczam jemu, za złe jestem sama sobie winna..
Bardzo dziekuje
43:45 😂 właśnie mi sie przypomniała scena z filmu Pulp Fiction gdzie Bruce Willis chwile po uwolnieniu sie w piwnicy pyta łysego Marsellus Wallace :
JEST OK ? a ten odpowiada : NIE JEST KUR...SKO DALEKO OD ok 🤣
nie pamiętam już tych scen ale Willisa kocham !!!
A to nie jest raczej scena z Ostatniego skauta?
@@katarzynasowka5450 nie :))
@@hologramm00 Dzięki za odpowiedź, bardzo dawno nie oglądałam Pulp Fiction, scenę z Marsellusem pamiętam, ale skojarzyłam ją z innym filmem. :)
Na Śląsku ponoć zaczynało się obiad od słodkiego ;)
lubiłabym żyć na Śląsku :)
Ja to Ja i tak mam. Uwielbiam
Paradoksem jest to, że rodzić chce uchronić swoje dziecko przed niebezpieczeństwami życia, ale gdy go nie ma przy nas, to robimy takie rzeczy, że potem sami wpadamy w zwątpienie w posiadanie dzieci :))
to prawda
Rodzice w Polsce są wulkanem rodzica krytycznego.
Niestety,mimo że pokolenia się zmieniają wyścig szczurów trwa.
I to ocenianie nawet w piaskownicy.
Pozdrawiam
Niestety myślę,że jest to plaga polskiego wychowania.
Specyficzne panie przedszkolanki i natłok zajęć dla dzieci...
Potem szkoła.
A dzieciństwo to czas zabawy, naukę przez zabawę - nie za pomocą tabletów.
Krótka dygresja pozdrawiam ❤❤❤❤
to prawda :)
@@agnieszka.kozak.ak75 ❤️
W Rodzicu są też kody kulturowe związane z wychowaniem, których się nie uaktualnia.
Dzień dobry. Ciekawy temat, chętnie wysłucham.Zastanawiam się, jak to jest gdy oprocz rodziców wychowują Cię też inni ludzie. Czy oni też swoimi słowami kładą się na nas cieniem ? Kto jest wtedy dla nas najwazniejszy ?
każdy ma tak zwanego "ważnego dorosłego"
Tak może być w różnych okresach życia. Nieświadomie decydujemy. kto dla nas jest najważniejszy najpierw do przeżycia a potem spełniania innych potrzeb życiowych.
❤
Czekam,akurat dla mnie na teraz.
Bardzo miłe jest Pani zaangażowanie i odpowiedzi na komentarze. Dziękuję.
Przykład z truskawkami w mojej wersji... Wiele lat temu moja mama, jak byłam bardzo glodna, proponowała mi zupę do jedzenia. Moja odpowiedź: ja się zupą nie najem, dalej będę głodna...
A do mięsa zawsze muszą być ziemniaki. To tatuś pochodzący z Wielkopolski...
Interesujący temat 💔
Tort jedzony palcami, mmmmmm pycha😊
dorzucam do pieca zasięgów 😃
Wspaniale
Dziękuję
Grafika jak z horroru....mama z Mordoru.
Robi wrażenie 😊
Miala robić
wygląda jak mama pinokia w wersji bez ściemy 😅
Polecam wypić tą kawkę 40 min po obiadku żeby się wartości odżywcze mogły dobrze wchłonąć ;))
Tak już to wiem
Zwłaszcza przy mojej anemii to bardzo ważne ❤️
@@agnieszka.kozak.ak75aż trudno uwierzyć, że osoba tak tryskająca życiem może mieć anemię, dużo zdrowia życzę Pani z całego serca
Pani Agnieszko,ja też kocham Włochy i często zdarza mi się pić cappucino po 15 (wbrew komentarzom mojej mamy-nawet w Polsce,że przecież tak się nie robi 😊)
ja czasami nawet do kolacji piję - jakoś Włosi mi to wybaczają :)
Mi też wybaczają. A raz starszy pan z Mediolanu powiedział,że pije cappuccino do wieczora 😀
@@joannagadzinowska-szczucin6230 a taka ciekawostka ode mnie...w jednym miejscu w Ligurii na wszelki wypadek po 17 _00 w ogóle nie podawali kawy😂
@@zbigniewrecko4245 😉
Dorosli, ale nie dorosli? Hehe, podoba mi się ta uwaga! 😂😂👍👍👍Pani Agnieszko, po tym, co mówili państwo o nadopiekuńczych rodzicach, można odniesć wrażenie, że osoba stosująca przemoc, nie musi być koniecznie osobą złą - wbrew temu, z czym kojarzy nam się przecież, to pojęcie.Czyżby był to kolejny schemat, którego uczymy się w naszej kulturze tak trwale, że później niewłaciwie pewne rzeczy sobie w głowach układamy? (od lat dbam o swiadomosć i rozwijam ją; dlatego wiele iluzji bardzo wyraźnie mi się ujawnia)
o tak to też schemat
dziękuję że na to zwracasz uwagę
nikt nie jest zły sam w sobie
intencje są dobre - formy słabe
To co odbiera autonomię jest jakąś formą dominowania. Chociaż pod płaszczykiem pomocy.
@@zbigniewrecko4245super napisane!! Mam znajomego, który dostaje piany na ustach, kiedy ktoś nie chce jego pomocy, a koleś jest bardzo nachalny. Dla mnie to jest właśnie kontrola pod płaszczykiem pomocy, ale kiedy powiedziałam o tym znajomej, to stwierdziła, że ze mną jest coś nie halo😊
Ratownik bardzo cierpi jeśli nie może być przydatny na jego zasadach@@niebieskiptak4523
Moja matka wszystkim chce matkować , moje koleżanki były jej koleżankami , teraz jak sobie kogoś upatrzy z otoczenia potrafi wejść z butami ,i tak sie z nim integrować ze zachowuje sie tak samo , mi już brakuje argumentów żeby się ode mnie odczepiła i dała mi żyć autonomia. Okropna krwiopijczyni jak bym ja dopusscila do siebie zjadła by mnie a potem wydaliła . Ten człowiek najlepiej się czuje jako moja lekarka stawia mi diagnozy na podstawie własnych objawów a mi nakazuje profilaktyczne leczenie jedzeniem ,, zdrowym’’ i ziółkami . Małomiasteczkowe , chłopskie myślenie a zachowuje sie jakby wszystkie rozumy świata zjadła , przez przemocowego męża alkoholika zupełnie wyprana z emocji taki zlasowany pusty mózg o niczym jej nie mogę powiedzieć bo nie słucha , albo po czasie atakuje , ze sama sobie to zrobiłam itp … dramat taka matka chce żeby już umarła , ale wiem ze może pozostać we mnie na całe życie ten jej strach , głód miłości , agresja bo wpieprza sie do czyjegoś życia .
czytam sporo gniewu
jeśli tak zostanie to ona mocno zostanie w tobie
Rodzic normatywny: dlaczego? Bo tak zawsze było! ... Zupełnie jak z szynką okraiwaną z dwóch stron. Z pokolenia na pokolenie powtarzaną strategią, bo tak robiła moja mama, moja babcia, moja prababcia...A dlaczego robiła to prapra...babcia🤔, bo nie miała większej brytfanny🙈🙉😯🤣
Znam ! Dobre to jest !
Oj ten krytyczny. Wiecznie porównujący do innych dzieci. Niezależnie czy masz 8 lat czy 38 zawsze cię porówna do innych i sprowadzi tam gdzie twoje miejsce - na dół by nie powiedzieć dosadniej. Osiągasz w wieku prawie 40 lat jakiś tam sukces i co ... i się nie cieszysz bo w głowie słyszysz " no tak ale zobacz tam. Kasia ma lepiej." Najstraszniejsze, że to już nie nasza matka tylko ... my sami.
Głosy Rodziców stają się naszymi "obcymi myślami. Ale możemy zdecydować i powoli wybierać i dopuszczać do głosu nas samych.
Najgorsze jest to poczucie zlania się z rodzicem. Kiedy pojawiają się trudności to pierwsza myśl "jak on się zachowa w tej sytuacji" albo "co on pomyśli o moim zachowaniu"
A co ja pomyślę o sobie ?@@esteragasowska191
@@esteragasowska191 Nawet jak go już nie ma to w nas zostaje ta obawa co pomyśli, jak oceni, jak wypadniemy w jego oczach. Jesteśmy dorośli, zdanie rodziców dawno nie powinno mieć dla nas znaczenia. A jednak , ten dziecięcy niezaspokojony głód bycia pochwalonym, pozytywnie zauważonym albo zaakceptowanym zamiast skarconym żyje w nas i ma się często bardzo dobrze.
@jannowak3206 i tylko sami możemy go nakarmić- oni nie mają do tego zasobów
Pani Agnieszko a czy dałoby się zająć się relacjami od strony ich naprawiania? Ktoś zerwał z kimś kontakty, ktoś się pokłócił i poszły konie po betonie. Jak potem wrócić? To strasznie trudne i jest dużo pułapek.
hmm to ciekawy temat - pomyślę
Truskawki je się z makaronem, bo mają niski indeks glikemiczny i obniżają ciśnienie krwi a makaron podwyższa, podobnie barszcz powinno jeść sie z ziemniakami a nie z makaronem.Jest wiele podobnych zdrowotnych zależności o których nie wszyscy wiedzą.
Nie potrafię uznać starszych osób jako autonomicznych , bardziej mam zakodowane, ze muszę się przed nimi chronić i szczekać jak pies ,który ostrzega ale takim szczekaniem nie podchodź mam uprzedzeniem nie chce się z tobą zaprzyjaźnić , mam obiekcje , nie ufam ci , boje sie ciebie ,nie będzie nam ,dobrze , nie dam się niszczyć , sprowokować , nie pozwolę ci kłaść się na moje poslanie i jeść z mojej miski . Muszę dbać o siebie, jeśli wejdziesz w moja przestrzeń doprowadzisz mnie do choroby , do nicości , do śmierci . Tak wyglada moja relacja z matka . Jestem tez DDA , nie lubię ludzi starszych , choc sama mam już 52 lata , najlepiej czuje się na liźnie natury , z dziećmi i zwierzętami ❤
Ty też będziesz kiedyś starsza i co wtedy? Wybaczenie ukoi i otworzy Ci serce, również na starsze osoby
Pozdrawiam serdecznie❤
💕💟
❤😊
Do piętnastolatka : "Jest zimno , ubierz czapkę, bez czapki nie możesz iść, bo będziesz chory". Czy to przemocowa nadopiekuńczość, czy jeszcze nic groźnego ?
nadopiekuńczość
on wie, że jest zimno
czuje
niech wybiera zgodnie z tym co czuje
Niech wybiera, ale w razie przeziębienia, zapalenia zatok, to ja będę odpowiedzialna za opiekę nad chorym piętnastolatkiem 🤧
Do mojego dorosłego syna mówi tak jego dziewczyna :) To dopiero dziwne
U dziewczyn to normalne, są opiekuńcze i troskliwe. Przynajmniej większość. Będzie czułą matką. Cisz się. @@katarzynasowka5450
Mam 68 lat , moja mama nie zyje od 16 lat , wychowywala mnie sama , ojciec odszedl od nas gdy mialam 9 -10 lat. Bylam zaopiekowana , nie bylo zle , nie pamietam kompletnie swojego buntu w okresie dorastania. Gdy bylam dorosla, czesto slyszalam od dalszej rodziny , ze moja mama jest despotyczna. Stawalam oczywiscie w obronie. Gdy zalozylam rodzine , byla bardzo pomocna przy dzieciach i w roznych sytuacjach. Ja nie moglam przezyc dnia bez rozmowy z nia, oczywiscie mowilam o wszystkim . Jak to wytrzymywal moj maz. Uzaleznienie kompletne . Najgorsze ze ja tego nie widzialam .Moja decyzyjnosc , brak calkowity. Czasami ja "wybuchalam", moja mama wtedy obazala sie, dla mnie bylo to nie do zniesienia, strach, poczucie winy , obawa ze nie dam sobie z niczym rady. Oczywiste nie nauczylam sie tego , aby dawac sobie rade i niewiara w siebie. Gdy powaznie zachorowala myslalam ze oszaleje. Zmarla po 5 miesiacach od diagnozy. Swiat sie zawalil . Dalam rade , potrafilam wszystko pozalatwiac. Straszne ale po kilku tygodniach poczulam sie wolna . Nie potrafilam sprawy rozwiazac sama , zycie za mnie to zrobilo😟. Okropnie sie z tym czulam. Duzo pozniej dowiedzialam sie od znajomej , ze mama z nia rozmawiala i powiedziala ze bardzo duzo rzeczy zrobila zle jezeli chodzi o mnie i moja rodzine. Nie potrafilysmy rozmawiac o swoich relacjach. Smutne to bardzo. W sumie do tej pory odczuwam skutki tej naszej niezdrowej relacji. Niepotrafilam postawc granicy. Kochalam ja bardzo , byla dobrym czlowiekiem , sama tez byla pokaleczona przez zycie.
Smutna historia : ( dziękuję że się nią podzieliłaś. Ciekawi mnie jakie masz relacje ze swoimi dziećmi, czy nie powielasz pewnych zachowań, reakcji..?
czy uwalniłaś się od mamy na tyle by żyć świadomie z miłością empatią, spokojem do siebie i swoich bliskich. Czy korzystałaś z jakichś konkretnych terapi?
Relacje z dziećmi o dziwo są dobre, powielalam zachowania mojej mamy, moje dziewczynki dały mi wyraźny sygnał, że przekraczam granice. Należę do osób które mają problem jeżeli chodzi o konfrontację. W tej chwili pomagam tylko na wyraźną prośbę. Jest mi z tym bardzo dobrze, o kłopotach dowiaduje się jak już zostają rozwiązane. Ja w pierwszym momencie zawsze wpadam w panikę , w tym momencie muszę bardzo intensywnie pracować że swoimi myślami, daje radę. Nie uczestniczyłam w terapi , napewno by się przydała, ale cóż ani przedtem ani teraz sytuacja materialna temu nie sprzyja. Dużo czytam, słucham wykladow psychologów na You Tube, mam przyjaciółkę z która dużo rozmawiam i wspieramy się w naszych problemach. Ona ma też inne spojrzenie na ludzi i sytuację, dużo dobrych rzeczy nauczyłam się od niej.
Cudownie że masz kogoś z kim możesz dzielić się tym co dla Ciebie jest ważne. Kochana polecam Ci jeśli mogę, pracę z ,,wewnętrznym dzieckiem" cuda się dzieją !! Praktykowanie wdzięczności każdego dnia-must have! Życzę Ci Wszystkiego co tylko najlepsze dla Ciebie, Bóg to wie..dużo siły do podążania w stronę światła!! Serdeczności❤@@bozf4190
Pani Agnieszko. Mam pytanie czy jest jakieś wsparcie dla rodziców, którzy sami wychowani na "starych zasadach" muszą odnaleźć się w wychowaniu dzieci na zupełnie innych zasadach.
Przyznam, że trudno jest dać dziecku to, czego samemu się nie dostało. Mam wrażenie, że moje pokolenie (rocznik 81) musi zmierzyć się z tym czego się doświadczyło i przy okazji być gotowym do nowych form wychowania. Jest zupełnie inna świadomość w tym temacie niż te 40 lat temu. Dużo jest o depresji wśród obecnych nastolatków. Temat znany mi z autopsji. Cieszę się, że są możliwości pomocy dla nich. Czuję się jednak w tym wszystkim jako rodzic pozostawiona sama sobie. W wieku 9 lat wyrwana z domu rodzinnego decyzja rodziców. Praktycznie z dnia na dzień do cioci która była zupełnie obca osobą. Pozbawiona obecności 7ga rodzeństwa i totalnie innej rzeczywistości. Półtorej roku później mierząca się ze śmiercią mamy. Odczuwająca przez kilkanaście lat, że się jest "u cioci" a nie u siebie. Takie dziecko musiało sobie z tym wszystkim radzić bez żadnego wsparcia. Myśląc, że wszystko jest ok weszłam w związek małżeński. Dopiero po kilku latach wychowywania dzieci zaczełam widzieć że coś jest nie tak. Wychowania dzieci też musiałam nauczyć się na własnych błędach, ponieważ nie miałam kogo się doradzić. Ciągle że wszystkim spóźniona, bo to czy dobrze coś robię czy źle widać dopiero po kilku latach. Więc zamiast prewencji jest poprawianie tego co się nieświadomie popsuło. Trudne to wszystko. Dlatego szukam wsparcia i zaopiekowania takiego rodzica. Czy w ogóle jest coś takiego, bo niestety nie mogę nigdzie znaleźć. Pozdrawiam serdecznie
Ja robiłam warsztaty dla rodziców
Zainteresowanie było słabe
Łatwiej wysłać dziecko na terapię niż uczyć się samemu niestety
Takie mam pytanie: czy jest to możliwe aby żona „nosiła” cień męża ? Znam pewną historię takiego małżeństwa, które spotkał Jung na swojej drodze …. Może Pani wpisać jakieś podpowiedzi co do takiego zjawiska ? Lub czy córka może „nosić” cień rodzica ?
Córka jak najbardziej może nosić przekazy od rodziców. Tutaj mówimy o tym, co otrzymujemy od opiekunów, w relacji rodzicielskiej a nie partnerskiej w małżeństwie. Możemy nieświadomie wybierać partnerów życiowych, którzy oddają pewne cechy naszych rodziców.
@@zbigniewrecko4245 dziękuję za odpowiedź, chciałam zadać to pytanie do fachowca stąd mój wpis, serdeczności
23:31 Moja była teściowa ubierała swojego 31 letniego synka... Maminsynek w pełnej krasie...
Mam pytanie, jak budować relację z dzieckiem w sytuacji, w której wiem, że przekroczyło normę, której nie akceptuję jako rodzic. Zamieszkało z partnerem w jednym mieszkaniu. Czy moja nie akceptacja tej sytuacji jest uzasadnioną przemocą rodzica ratownika? Mam informację zwrotną, że dziecko czuje duże napięcie w związku z tą sytuacją.
czy dla dziecka to jest też norma?
czy wypływa z jego wartości?
czy kiedykolwiek była dla niego wartością?
@@agnieszka.kozak.ak75 Dziękuję za te pytania. Jakbym miał na pytania odpowiedzieć za dziecko to po zastanowieniu odpowiedziałbym na wszystkie pytania NIE. Dodatkowo przypomniałem sobie, że ja w podobnym wieku może nie zamieszkałem z partnerką, ale też byłem nie OK (chodzi o nienormatywną dla mnie bliskość z moją wtedy partnerką).
A ile dziecko ma lat?
Panie Romanie, jeśli właściwie odczytuję Pana postawę (katolicką), obawiam się, że będzie tu Panu trudno uzyskać odpowiedź katolicką.
Mam 16 letniego syna. Kiedy, jako dorosły zamieszkałby z dziewczyną przed ślubem - to pytanie, czy zrobiłby to świadomie, wiedząc, że dla osoby wierzącej, jest to destrukcyjne. Czy wiara katolicka jest dla niego ważna? Pomimo mojego wychowawczego starania się, takie przekonania (katolickie) mogą dla niego być nieistotne (szczególnie w obliczu decyzji zamieszkania z ukochaną osobą). Niezależnie od powyższego, powiedziałbym mu: "Synu, kocham Cię i nic tego nie zmieni. Kocham, to znaczy chcę Twojego dobra (zbawienia), bo jesteś moim synem i wiem, że to, co najlepszego może Cię spotkać na zawsze, to zbawienie Twojej duszy. Dlatego Twoja decyzja nie jest mi obojętna. Niczego zabronić Ci nie mogę i nie chcę. Chcę tylko żebyś wiedział, że jest dla mnie bardzo trudna, ponieważ jest realnym zagrożeniem duchowym dla Was obojga. Tak na to patrzę mój synu i tylko tak, bo Cię po prostu kocham"
Warto też spojrzeć czy brak akceptacji dotyczy innych wartości, czy niezgody na samodzielność, własne zdanie i przeciwstawienie się naszemu ego, z którym utożsamiamy nasz autorytet.
Ciezka "praca" z dziecmi, Wazne by nie byc tym "cieniem" ktory zaslania dzieciakowi caly widok :-)
Religia jest w naszym społeczeństwie przyczyną niszczenia osobowości i wpędzania ludzi w pogardę dla siebie,jest oparta na wyszukiwaniu w sobie złych czynów ,a dopełnieniem jest upokorzenie w akcie spowiedzi ,gdzie na kolanach ,przed obcym,człowiekiem ,który nie ma zielonego pojęcia o psychice człowieka ,dokonujemy aktu samobiczowania,co robi z to psychiką dziecka i jak niszczy rozwój jego osobowości każdy psycholog wie, według religi dziecko ma być posłuszne,bez prawa do własnego zdania i ma szanować rodziców nawet gdy są jego katami, brudy należy prać w domu i nie wołać o pomoc , no i w tle strach przed piekłem,jak w takim systemie ma wyrosnąć zdrowy i szczęśliwy człowiek ,w religi nie ma miejsca na wolność, jest się trybikiem w maszynie i tylko ksiądź wie jak masz się zachwywać i co myśleć, i tak z pokolenia na pokolenie,dopóki ludzie nie wyzwolą się z tych kajdan ,kolejne pokolenia będą ztraumatyzowane ,nie bez przyczyny Czesi są jednym z najszczęśliwszych narodów
Zapewne miała Pani trudne doświadczenia, by teraz mieć takie przekonania. Przykro mi i szczerze współczuję. Ja przeciwnie - dzięki stałemu spowiednikowi (z przygotowaniem psychologicznym) uwolniłam się od poczucia winy, w które wprowadzał mnie na początku małżeństwa mój mąż. Mówił, że muszę być wyrozumiała, nie mogę przestać utrzymywać kontaktu z jego rodzicami i separować od nich dzieci. I dałam sobie to wmówić, więc z wielką niechęcią do nich jeździłam, a każdy pobyt kończył się źle. Nie będę się rozpisywać, ale teściowie, zwłaszcza na początku naszego małżeństwa, bardzo chcieli mocno w nie ingerować. Dodatkowo nie mogli się pogodzić z faktem, że 'ktoś zabrał im ukochanego syna'. Na szczęście dzieliła nas spora odległość. Natomiast w/w kapłan jasno powiedział mi, że w takiej sytuacji należy przede wszystkim ratować naszą relację i stworzoną przez nas rodzinę i dobrze byłoby czasowo zaprzestać ich odwiedzania i zapraszania, bo to nam nie służy. Wraz z poinformowaniem ich dlaczego. I uprzedził, by tę informację najlepiej zakomunikował rodzicom ich syn. Ja zostałam mega odbarczona i jako dziecko 'wychowane do posłuszeństwa' dostałam w jakiś sposób przyzwolenie, by 'przestać się umartwiać', postawić granice, poczuć się w zgodzie ze sobą, bez poczucia winy. Trochę trwało zanim mój mąż zdecydował się wykonać ten telefon, a potem wytrwać w oba Święta bez rodziców, ale teściowie, którzy najpierw zareagowali mocnym niezrozumieniem i obrażeniem się, z czasem dotarło do nich, że relacja z synem jest dla nich ważniejsza i że pewnymi zachowaniami mogą go stracić i nastąpiła poprawa (z różnymi późniejszymi regresami i 'sinusoidami', ale to naznaczyło w pewien sposób granice, żeby nie weszli nam, a zwłaszcza mi, ze swoimi 'ratunkami, złotymi radami i oczekiwaniami' z butami na głowę). To być może nawet uratowało nasze małżeństwo. Wiele zawdzięczam i temu kapłanowi i innym. Relacja z Kochającym Ojcem, uzdrowiła już w dorosłości, po ślubie, moje rany zadane przez apodyktycznego przemocowego ojca ziemskiego - po nawróceniu przeżyłam mocne rekolekcje, po których byłam w stanie mu wybaczyć moje 'trudne dzieciństwo'. Znalazłam w sobie odwagę, powiedziałam mu, że mu przebaczam i co. Mieliśmy jak na nas bardzo szczerą rozmowę, usłyszałam wtedy 'przepraszam', też przeprosiłam, bo choć dużo mniej, ale miałam za co. Nasza relacja została przemieniona, poczułam się w jakimś sensie uwolniona, kochana itp. Zdążyliśmy. Dla mnie było to bardzo ważne - za niecałe 2 lata, z racji dzielącej nas odległości widując się jeszcze zaledwie kilka razy, nagła śmierć taty zabrała nam dalsze możliwości spotkań. Wiara pomogła mi pogodzić się z tym jego niespodziewanym śmiertelnym zatorem. Daje mi do dzisiaj nadzieję, uspokaja, umacnia. Żyjąc bez Boga było mi dużo trudniej - był to czas wielu życiowych błędów, zagubienia i wewnętrznej pustki. Życzę każdemu doświadczenia ogromu Miłości Bożej. Otrzymanej za darmo. Ja nie zasłużyłam, to łaska. Nie wiem, może trzeba się na to jakoś otworzyć, dopuścić? Na pewno to doświadczenie może uzdrowić, przemienić życie ❤
Dziękuję ❤
Dziękujemy.
❤
Ja się buntowałam.... Bardzo przeciwko nadopiekunczosci...
Buntowałam się także przeciwko wszystkim....
Dziękuję za Wasze słowa ❤❤
Przekraczanie granic napędza w nas gniew.@@kolo7311