+maciej polowczyk W DS 2 za skończenie gry bez śmierci dostaje się specjalny pierścień. Wyobraź sobie że bijesz ostatniego bossa, ma z 10 hp i Cie zabija. Postać do skasowania.
Mi w filmie najbardziej brakuje wspomnienia o Original War - genialna strategia czasu rzeczywistego. Mamy do dyspocyzji ograniczony oddział, a każdy stracony żołnierz jest naprawdę ciężką stratą - zwłaszcza jeśli jako jedyny posiadał umiejętności w jakiejś dziedzinie.
Wasze materiały są tak cenne i tak dobre, że po prostu nie da się tego ubrać w żadne słowa. Nie jestem jakimś waszym wyjątkowo starym fanem i jestem zaskoczony, że ktoś może w tak cudowny sposób nagrywać/montować filmiki. Nie dość, że można sporo wynieść z waszych filmików to jeszcze tak genialne tematy :) Ambient od około 4 minuty świetnie pasuje do reszty ;)
Nie ma czegoś takiego jak exploit w Dark Souls. Jeśli możesz pokonać bossa samymi pięściami, to znaczy że możesz, i tyle. Trzeba wykorzystywać każdą przewagę w grach From, oraz interpretować wskazówki, to co twórcy mieli na myśli umieszczając tu dany przedmiot czy przeciwnika (np. dlaczego do cholery w tej skrzynce, przed tym bossem, jest buff magiczny nakładany na broń).
z 2 lata temu grałem w całkiem z pozoru fajną grę rotmg. Ów gra był z początku łatwa zbierało się itemki co ludzie wyrzucili na respie i handlowało aż ostatecznie zdobyło cię całkiem spoko set i mogło iść w bój. spedziłem z 2 miechy i odkryłem że jednak nie tędy droga, bo ostatecznie zdobyte przedmioty nie były więcej warte jak set który się nosiło. Przy każdej śmierci statystyki i itemki przepadały w pioruny i nie dało się odzyskać. Zginąć było zaskakująco łatwo stack shot , lag czy nieodpowiednio dobrany dungeon. zacząłem biegać z gównosetem skupiając się na unikach z czasem uczyłem się mechaniki bossów rozpoznawać kiedy gra się może zlagować i powstanie stack shot . gdy opnanowałem to do perfekcji zacząłem wymieniać sie na coraz najlepsze sety dropić itemki niehandlowalne oraz takie na których to dało się odłożyć na czarną godzine. po 2 latach spędzonych w tej grze uznałem że nadal tracenie miloina itemków przy każdej śmierci jest bezsensowne prędzej czy późnie skończą się moje zasoby najrzadszych itemków niechandlowalnych i porzuciłem gre oddając konto koledze. NIECH GINIE MĘCZĄC SIE W NAJGORSZYCH CIERPIARNIA W HANDLU Z INNYMI FRAJERAMI
Ja właśnie w Valkiriach cierpiałem katusze gdy traciłem podwładnych. Laska padająca na ziemię, ostatnim oddechem wołająca siostrę... aż mnie znowu ciarki przeszły.
Permadeath który naprawdę przypadł mi tam do gustu to ten z heaven and hearty. Myśliwi który podczas polowania natknie się na innego gracza może pożegnać się z życiem. Śmieć tej postaci odbija się nie tylko na graczu (bo ekwipunek i statystyki wypracowuje się dłuuugo) ale i na osadzie. Nagle skrzynia z mięsem przestaje być pełna.Myśliwy często też dostarczał rośliny, a więc i ich jest mniej. Jeden zgon odczuje cała osada. Wyjątkiem są osady niektórych klanów. Jednak nadal hamowało to rozwój. Śmierć bolała.
Ja pamiętam permadeath głównie z niszowej gry Original War. To uczucie kiedy tracimy doświadczonego żołnierza bo wysłaliśmy go na czołg :D A materiał bardzo dobry :)
Fajna kara za zgon jest w Tibii. Tam za czasów jej świetności nigdzie nie było bezpiecznie - expisz sobie na goblinach, a tu wybiega 50 i każe Ci oddać loota i czasami Cię zabije dla pewności, że go nie okłamałeś. Ta kara gdy idziesz do nowej lokacji, a tu nagle pułapka i potwór z którym nie masz szans sobie poradzić, albo pułapka zastawiona przez innych graczy
Najlepiej jest mieć w Don't Starce 100 dzień i przez fakt, że idąc do toalety zapomniałem kliknąć Esc i postać mi zgineła. Od tamtej pory sprawdzam dwa razy czy kliknąłem czy nie xd
Anty-permadeath w Undertale (genocide) kiedy pod koniec masz trudnego bossa a gra wie że wczytujesz grę po zgonie i oszukujesz. Kara : boss liczy twoje zgony tuż przed walką (do dwunastu , potem już mu się nie chce).I wie że nie może cię pokonać bo masz 'moc' wczytywania "save" ale, i tak próbuje cię powstrzymać. Tak, podczas tej walki to ty jesteś antagonistą.
Widac ze w Soulsy niegraliscie sa dwie rzeczy ktore mozna stracic w tej grze 1. doswiadczenie w postaci nagromadzonych dusz. 2. czas na dotarcie do miejsca zgonu jesli zginiemy ponownie dane dusze tracimy na zawsze , ale niema czegos takiego ze tracimy postac ktora gralismy 300godzin , wiec to niema nic wspolnego z tytulem tego odcinka
Kiedyś zastanawiałem się nad takim problemem. Doszedłem do wniosku, że bardzo ciekawym była by gra, przygodówkowa, np podobno do Heavy Rain, która posiadała by permadeath w wersji hardcore, czyli usuwała by się po śmierci postaci. Dodatkowo do każdego konta Steam/Playstation/Xbox oraz powiązany z nimi adres email można by kupić tę grę tylko raz. Dopiero tak spreparowana gra pozwalała by przeżywać prawdziwe emocje! :D
niekoniecznie może być to permadeath ale bardzo podobna mechanika gry jest w grze Mount&Blade Warband, jest tam takie coś jak tryb bez zapisu, oznacza to że posiadamy tylko jeden zapis gry który zapisuje się automatycznie, czyli po każdej decyzji w grze nie ma powrotu, podobne jest to do permadeath, bo możemy podjąć czasem taką decyzje która zniszczy cały nasz trud z przed paru godzin
Darkest Dungeon, wraz ze swoim systemem stresu, mrocznym klimatem, robi z permadeath naprawdę coś strasznego, traumatycznego. Mistrzowska produkcja pod tym względem :)
Moje ulubione permadeathy to Fallout: Tactics z racji na to że postaci jednak miały jakąś krótką historyjkę zapisaną w karcie postaci a otagowane skille z każdej czyniły innego specjalistę a w takim X-Comie aż takiej indywidualności postaci by nie było. Miejsce drugie - pokemony w wydaniu Nuzlocke (tj. wyzwanie polegające na ograniczaniu łapania pokemonów, wypuszczaniu poległych w walce, każdy pokemon musi mieć ksywkę by gracz się bardziej zżywał itd).
Polecam This War of Mine, gdzie po stracie danej postaci, która ma swoją historię i bonusy (każda swój wyjątkowy), i przywary (np. palacz i kawosz zużywają cenne zasoby), można naprawdę smutnąć... Nawet jeśli jakoś to przebolejemy, to po przejściu gry odczuwamy to ponownie... I wszystkie inne wybory. Całkiem nieźle, jak na polskiego surwiwala w 2D...
Skutek jaki permadeath wnosi do gry, zależy w dużej mierze od gracza. I nie chodzi tylko o próbę wczytania gry czy resetu sprzętu. W takich grze jak X COM-ENEMY UKNOW czy DARKEST DUNGEON, strata dobrego wojaka może spowodować frustrację tylko z powodu straconego czasu, lub też znacznie większy efekt osiągnie , gdy gracz daną postać polubił, się przywiązał. Oczywiście narracja gry i zabiegi twórców mają na to duży wpływ, jednakże od samego gracza zależy czy będzie na to patrzył jak na zlepek pikseli, czy też poniesie go wodza fantazji i stworzy własną historię, przywiążę, wytworzy relację między postaciami w jego głowie. Wtedy strata postaci to nie kasowanie pamięci, ale doktliwa utrata. W takim X-Comie pierwsza gra dała mi nieźle w kość, nawet chciałem przestać grać, kiedy zaczęli ginąć żołnierze nazwani po moich znajomych. Z ostatniej misji wrócił tylko Turas, najpierw straciłem Shiva, potem Sektopody wysadziły Łysego, następnie jak głupi posłałem Wookiego na pewną śmierć dając go na warcie w niewidzialności, gdy był otoczony przez elitarne mutony. Czarnynoga dostał heda i ześlizgał się ze schodów, gdy wysłałem go na ratunek, a Bzyku poświęcił się i pokierował statkiem obcych, aby wysadzić go poza planetą. Gdybym nie grał na Ironmanie, nie byłoby takich emocji.
Zwykle niezbyt podobają mi się Wasze materiały (najlepsze teksty z gier które trafiły na memy? Dlaczego noob nie wie, że jest noobem!?), ale to było serio ciekawe i dobrze zaprezentowane. Podoba się.
Dla mnie dobrymi przykładami są też Terraria i Starbound, owszem to są śmieszne dwuwymiarowe sandboxy, ale grając w nie na permadeath można nauczyć się grać przesadnie ostrożnie, osobiście nie próbowałem ale biorąc pod uwagę ile nagrobków trzymam w jednej ze skrzyń w swoim magazynie w Terrarii, albo ile razy zdarzyło mi się głupio zginać w Starbound, to chyba nie jestem typem ostrożnego gracza który może sobie pozwolić by się na to porywać.
Brakuje mi tu komentarza o dodatku do Diablo II w postaci Lord of Destruction - gdzie mogliśmy wybrać normalną postać lub zawodowca, który jak już umierał to na zawsze, ale za to dostawaliśmy nagrodę w postaci bonusu do ekspa i nasz zawodowiec o wiele szybciej wbijał lvle, co z kolei dawało większe szanse przeżycia. Aczkolwiek oczywiście najczęściej najpierw ekspilismy sobie zwykła postać a dopiero po nauce jak działa gra - zakładaliśmy zawodowca, aby jeszcze podnieść sobie adrenalinkę i poziom trudności.
Wkrótce wychodzi Battlefleet Gothic: Armada, który też będzie miał permadeath, na swój sposób - grę zaczynamy z całą flotą i przez całą kampanię mamy "tylko" tą flotę. Jeżeli stracimy w jakiejś misji któryś ze statków to tracimy go na stałe i następne musimy grać dalej bez niego. Z jednej strony to może odpychać mniej hardkorowych graczy, jednak już teraz jestem pewien że ukończenie misji bez utraty ani jednej jednostki, będzie dawać satysfakcję :D
Myślałem, że zostanie przytoczony jakiś przykład ze świata gier o kosmosie, w którym rsozwijamy swój statek/flotę. Sam w to nigdy nie grałem, ale ponoć wielu ludzi kończyło przygodę z grą po utracie swojego statku, jako że nie chcieli rozwijać drugiego od początku. To jest dopiero permadeath - postaci i gracza ;)
moze następny odc. o automatycznym rozwijaniu umiejętności w grach? bez dodawania punktów do statystyk tylko bijesz z miecza sporo - dostajesz umiętność posłuwania się mieczami i siłę np.
Jeśli mam być szczery, nie lubię czegoś takiego w grach. Do tej pory mnie boli, że jedynym osiągnięciem w W2, którego nie mam jest ten za Death March -,- I ok, sam mroczny jest łatwy, nawet mógłbym zrobić gdyby nie ta pieprzona bitwa duchów, gdzie nie można uników robić/używać znaków/eliksirów w związku z czym zawsze mam tam festiwal zgonów. Najgorsze jest to, że na xboxie do odblokowania tego achievmenta wystarcza mroczny, na PC już nie -,-
A co z This war of mine ? Zgon postaci także wywoływał ból emocjonalny, nie tylko nasz, ale i innej grywalnej postaci. Jednak po pewnym czasie mogą przyjść nowe postacie, ale nadal pamiętamy o poprzednich. Do tego jeszcze ekran porażki gdy zginą wszyscy. Brrr....
Bardzo dobra i darmowa gra "Path of exile" (z wyjątkiem zakupu za prawdziwe dolary opcjonalnych dodatków dla swoich postaci typu wyjątkowy ekwipunek, zwierzaczki, itd.). Są tam 3 typy grania, w tym właśnie permadeath (nazwany tam "hardcore"). Po zginięciu postaci w dowolnym momencie przechodzisz automatycznie na poziom standard bez możliwości powrotu. Gra instaluje się i uruchamia tylko przez internet - łatki pobierane są automatycznie przed uruchomieniem gry.
+Fisherman Fizz A co to za innowacyjna zmiana? Ot dodatkowy tryb dla gracza, który już znudził się pierdylion razy robić to samo. Ta gra to margines - bije od nią nudą. O najnowszej części szkoda gadać - tam to dopiero Activi$ion pokazał klasę.
+Marucins d3 to gra stworzona dla mniejszości.. zamiast cieszyć się kilkumilionową społecznością, oni zadowalają się kilkoma setkami dzieci i funboy'ów edit: ostatnio byłem na pl forum, tu macie jeden z ciekawszych wpisów dotyczącej patcha, dziecinnej już społeczności, która się tam udziela: "TEN PATCH jak i poprzednie nic nie zmieni, ta gra nie ma celu, każdy kolejny patch ma pełno bugów, a jedynym sensownym endgame była AUKCJA i HANDEL. Argumentem Blizzarda za wywaleniem handlu było : "nie chcemy żeby gracze spędzali czas na aukcji zamiast grać i zdobywać przedmioty" efekt jest taki: 1. zamiast milionów graczy są setki 2. wejście nowego patcha/sezonu mobilizuje kilka tysiecy graczy do grania przez ... kilka dni, osobiście nie zamierzam już grać zanim nie wejdą jakieś KONKRETNE ZMIANY W GRZE (handel, PVP), a nie zabawa w zmiany cyferek. 3. gra stała się swego rodzaju zombie lub jak ktos woli podgrzewanym kotletem do tego niesmacznym Dziękuje za pierwszy rok świetnej gry którą spartaczyła garstka ślepców. Edit: dodam tylko, że w obecnym sezonie grałem 3 dni i bardzo się cieszę, że nie dłużej, ponieważ sezon niczym od poprzednich się nie różni i granie jest tylko stratą czasu."
Permadeath najlepiej (jak dla mnie) wypada w momencie gdy możemy je włączyć dopiero po jakimś czasie. Np. fajnie było najpierw przejść Wiedźmina 2, popełniając po drodze błędy i ucząc się na nich, a następnie odpalić hardcore i odlokować dodatkową zawartość, w dodatku z tyłu głowy mając że jeśli zginiemy, to zginiemy. Niby wiesz jak uniknąć śmierci i najlepiej zabić przeciwników, a jednak nie będzie drugiej szansy więc starasz się podwójnie. Nie polecam umrzeć sobie w ostatnim akcie :/
oj przypominam sobie jak w gothic 2 pokonałem ognistego smoka strzelając do niego czarem z pierwszej ofensywnej runy paladyna a że trzeba było troszkę się nastrzelać a many miałem tylko 10 to w kółko zdejmowałem i zakładałem pierścień many co dawało nam odnowienie 5pkt many bez żadnych eliksorów. ogólnie około 20 minut chowania się za skałą i przeszukiwania wyposażenia ale cieszyłem się jak dziecko gdy go pokonałem :D
Nie cierpię exploitów; to jak oszukiwanie samego siebie. Poza tym, w grze satysfakcję czerpię głównie z pokonania wyzwania... no chyba, że oprawa jest tak piękna, że np. głównie chodzi mi o spacery, a zadania wykonuję przy okazji. Ale wtedy rzadko się zdarza, żeby gra wygrała z dobrą książką lub filmem. Permadeath jest super, bo uczy odpowiedzialności - zwłaszcza, jeśli gra coś generuje losowo i nie można się nauczyć automatycznego sposobu na przejście. - Dobra gra daje "wczuwkę" (immersję) i choć nie jest blisko rzeczywistości, to brak poczucia, że dzieje się tak, jak choćby ewentualnie mogłoby się dziać w realu, kompletnie tę wczuwkę burzy... Darkest Dungeon natomiast ma sens tylko przy ograniczeniu czasowym i liczby dopuszczalnych zgonów; inaczej grindem można wszystko zdziałać.
Ciekawy jestem jak wiele ludu miało do czynienia z amigą?? Ja Miałem i to nie były moje pierwsze spotkanie z komputerem ale robiło to ogromne wrażenie ale teraz pamiętam niestety tylko emocje i z trudem przypominam sobie jakieś tytuły.
DIABLO 3, tworzysz postac Hardcorowa grasz 200-300 godzin , po czym jakims cudem giniesz ( o co nietrudno na Udrece np.VII) i jedyne co mozesz zrobic to usunac profil z ta postacia bo jest martwa na zawsze i bezpowrotnie ja tracisz i czas poswiecony na jej expienie i zdobywanie ekwipunku , TO MOZE WKURZYC
Diablo 2 LoD z trybem Zawodowca (i ew. /players 8). Gra stara, ale zawsze pokonywał mnie drugi akt, więc postanowiłem ponownie zmierzyć się z produkcją. Przy czwartej próbie udało mi się dojść do IV aktu. Te uczucie tryumfu dotarcia tak daleko, spotęgowane słowami Tyraela. Nie długo nacieszyłem się anielskim uznaniem, bo wbiłem się w grupę potworów plujących trucizną. Ponownie zagram w trybie Zawodowca, bo czuję większą satysfakcję z przechodzenia z aktu do aktu. :D
Szkoda że nie było nawet wzmianki o the binding of isaac. Doskonale by tu pasowała ta produkcja Macmillan'a. :) Jeszcze oczywiście spelunky czy rogue legacy. Gierki dobrze zbalansowane i wydaję mi się że chociaż jedna z tych produkcji powinna być tu wymieniona.
Original War! Tam trzeba myśleć. Gdy ktoś ginie to wiadomo, że nie pojawi się w kolejnych misjach, a co jeśli nie możecie sobie wytworzyć kolejnych "jednostek"? Walczycie tym co macie z góry narzucone ^^
W XCOM: Enemy Unknown po 15 godzinach gry (10 na konsoli i 5 na PC) zacząłem zabijać żółtodziobów by uratować lepszych, bo nie było praktycznie żadnych konsekwencji za ich śmierć (oprócz gorszego wyniku).
W zasadzie można by temat rozszerzyć o to, jak ważny jest w grach zapis i jak powinien funkcjonować. Czym różnią się obecne gęsto usiane checkpointy od zapisów w dowolnym miejscu z przełomu wieków no i oczywiście checkpointów z limitowanymi życiami z wcześniejszej ery.
przypomnialo mi to o produkcji jaką jest project igi :D może nie było tam permanenta bo gra podzielona byla na misje ale zapisów nie było a misje krotkie nie były ;)
w temacie jednego życia osobiście polecam tryb Hardcore w Diablo 3, wprawdzie pozostaje tasiemcem o farmieniu grzybków ale perspektywa rychłej śmierci dodaje pikanterii rozgrywce ^^ < za rozłączenia battle netu nie odpowiadamy > :D
Ja zderzyłem się z rzeczywistością w postaci śmierci kogoś bliskiego 2 dni temu i teraz napiszę banał, ale "smutek" spowodowany czymś takim, jest nieporównywalnie większy, niż śmierć postaci w grze, odejściem ulubionego artysty, lub śmierci jakiejś postaci z serialu.
Anastazja Lopes Wiem, ale przez ostatnie 7-8 lat nie miałem takiej sytuacji, więc zapomniałem już jak to jest, a w tym czasie wiele razy smuciłem się o coś właśnie "wyimaginowanego". Powrót do rzeczywistej tragedii jest bardzo bolesna.
Np to uczucie gdy odpalasz Hard mode (nie pamiętam jak to się nazywało) w Diablo III po przejsciu 1 bohaterem kampani na ostatni poziomie trudnosci, a tu nagle padasz bo ci się pad rozładował
Mnie permadeath dobił w State of Decay, gdzie miałem wyexpioną jedną główną postać, przeszedłem 3/4 gry a ona zachorowała i uleczyć jej nie zdążyłem. ps.tak to był pierwszy, początkowy bohater (imienia nie pamiętam) :/
+Szymon Flis To niewiele pomaga :V Jeżeli gra na normalu nie stawia większych wyzwań to nie ma co liczyć że na trudniejszym będzie zupełnie inaczej... (no, chyba że lecimy w LoG2 na hardzie, bez mapy, z zapisem jednorazowym na kryształ po raz pierwszy, wtedy faktycznie robi się cholernie ciężko)
+HAVOCK8877 Jakoś nigdy nie mogłem się zabrać za tą serię. Te kilkugodzinne bitwy są chyba nie dla mnie a szkoda, bo seria na GBA wyglądała na porządną.
Awakening w porównaniu do starszych części cudowny nie był, ale wciąż był niezły. Tak - Fates jest dobre. Przed kupnem radzę zagrać w siódemkę na GBA, jedna z najlepszych części.
Niestety, ale permadeath w Awakening jest w tym wypadku nieuczciwy. Bywają sytuacje nie do przewidzenia. Chociażby mapa gdzie rekrutujemy Walharta. Po kilku turach z nagrobków, wyglądających jak element tła, wysypuje się 15 przeciwników. Mapa na statkach - znikąd pojawia się dziewięcioro powietrznych żołnierzy - gracz nie ma czasu aby się na to przygotować. Mapa na drzewie - płaska ziemia, zero obronnego terenu, gra zamienia się w Grindfest.
takie permadeath można by powiedzieć jest w dirt rally ponieważ powtórka danego odcinka kosztuje na pieniąde oraz trzeba rozporządzać samochodem tak aby starczyło mu mocy na cały rajd a nie na pojedyńczy odcinek
Mam do ciebie pytanie odnośnie tego co mówiłeś. Piszę obecnie książkę i o tyle o ile podołam jej ukończeniu chcę wiedzieć czy mogę wykorzystać stworzoną przez ciebie i oposaną sytuacje (mowa o tej z curką) w fabule ???
Gracze podczas zgonu i zmarnowania czasu = obolała w (czasem) milczeniu męska duma. Graczki podczas zgonu i zmarnowaniu czasu = wiązanki przekleństw za zmarnowanie czasu. Czysto humorystycznie
No to jestem żeńskim chłopakiem w takim razie, bo za każdym razem kiedy zginę po prostu wpatruję się w milczeniu w ekran, biorę głęboki wdech i gram dalej :p
+Nekrolai240591 Nigdzie nie napisałam, że przeklinam w myślach, jestem w tym przypadku zbyt załamana żeby wymyślać jakieś słowa na siłę. Pomińmy już fakt że mężczyźni też klną zapewne w myślach, a wiem z obserwacji, że nie panują nad emocjami bardziej niż reszta :p
Ja nigdy śmierci moich wojów nie biorę jako statystykę. Na żadnym etapie. Śmierć moich minionów zawszę boli. Wiadomo, im więcej ich tracę tym mniej boli, ale to naturalne. Boleć jednak nigdy nie przestaję.
Smierc Aeris z reki Sephirotha w Final Fantasy VII, chyba niema bardziej niespodziewanej i znaczacej utraty postaci z druzyny w zadnej z gier, a fakt ze tracimy ja bezpowrotnie wylewa morze emocji i pytan typu WTF i co dalej z fabula?
Tak jak było tu, że cieszymy się z tego że jesteśmy lepsi na jakimś poziomie od innych to ja mam tak czasami w niektórych grach np: w wiedźminie jak widzę jakiś gameplay z misji którą już zrobiłem i myślę sobie"OMG, ale ten koleś jest beznadziejny" a potem sam szukam jakiegoś filmiku na yt jak pokonać danego bossa bo nie wiem (ale dla każdego coś innego jest trudnego)
diablo 2, battlenet, hardcore i ten uczuć gdy wypasiona amazonka na 94lvl z windforce w łapie przewraca się bo nie zauważyłem że się poty w pasku skończyły :(
Według mnie to całkiem fajny koncept (oczywiście w niektórych przypadkach), ale system chociażby w Darkest Dungeon jest dla mnie po prostu zbyt losowy. Jeśli gra ma mieć ten system to chcę wiedzieć, że przegrałem bo zrobiłem coś źle a nie dlatego, że przeciwnik ma farta i wali mi 2 krytyki pod rząd.
zeus FOX dawniej jazub z Też mi było ciężko, jak straciłem dismasa i pierwszą healerkę, ale jakoś brnę. Gra w twarz przed pojawieniem się menu głównego mówi nam że, jak by to powiedział pan Zdzisław Wij "to jest dramat, kurwa" Trzeba godzić się z utratą. Gra ani razu mnie nie zdenerwowała.
nie rozumiem dlaczego nie podaliście nazwy prekursora perma death "kulki" ADOM - ancient domains of mystery , ktora goraco polecam w odswiezonej wersji na steamie, gra kosztuje nie mala kwota ale jesli ktos czerpie radosc "uczac" sie gry polecam.
Przyznaje sie, przeszedlem Darkest Dungeon kopiujac i wklejajac save'y. To jest cheatowanie, ale permadeath postaci, na ktora poswiecilem kilkanascie, a nawet kilkadziesiat godzin zycia i koniecznosc wyexpienia kolejnej w ramach zastepstwa (co daje kolejnych kilkanascie godzin) odstraszylaby mnie od tej gry, ktora swoja droga jest genialna, ale wiecej przyjemnosci daje (przynajmniej mi osobiscie) bez tak okrutnego permadeath.
Już sobie wyobrażam peramdeath w Dark souls XD
+maciej polowczyk A ja nie
+maciej polowczyk ło kurwa :D ale w to by się nie dało grać :D
+maciej polowczyk Nie.... :\
+maciej polowczyk W DS 2 za skończenie gry bez śmierci dostaje się specjalny pierścień. Wyobraź sobie że bijesz ostatniego bossa, ma z 10 hp i Cie zabija. Postać do skasowania.
sollozym XD Ja próbowałem przejść grę bez zgonu... doszedłem do połowy. :\
Mi w filmie najbardziej brakuje wspomnienia o Original War - genialna strategia czasu rzeczywistego. Mamy do dyspocyzji ograniczony oddział, a każdy stracony żołnierz jest naprawdę ciężką stratą - zwłaszcza jeśli jako jedyny posiadał umiejętności w jakiejś dziedzinie.
Wasze materiały są tak cenne i tak dobre, że po prostu nie da się tego ubrać w żadne słowa. Nie jestem jakimś waszym wyjątkowo starym fanem i jestem zaskoczony, że ktoś może w tak cudowny sposób nagrywać/montować filmiki. Nie dość, że można sporo wynieść z waszych filmików to jeszcze tak genialne tematy :) Ambient od około 4 minuty świetnie pasuje do reszty ;)
1:06 ,,Gra w której penetrowaliśmy kolejne lochy" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
HAHAHAHAHAHA, niezłe
Repus U MADE MY DAY XDDD
( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
W Life is Strange też jest permadeath... A nie, czekaj...
Uwielbiam Twoje materiały Jordan, bo zawsze wszystko wygląda na przemyślane i po prostu mądrze gadasz :D
Czekam na więcej.
Jak zwykle super materiał , robicie milowe postępy chłopaki :D
-Cześć, co u Ciebie słychać?
-A nic, CAŁA MOJA RODZINA ZMARŁA NA GRYPĘ ŻOŁĄDKOWĄ!
-A ok, masz z matmy?
Nie ma czegoś takiego jak exploit w Dark Souls. Jeśli możesz pokonać bossa samymi pięściami, to znaczy że możesz, i tyle. Trzeba wykorzystywać każdą przewagę w grach From, oraz interpretować wskazówki, to co twórcy mieli na myśli umieszczając tu dany przedmiot czy przeciwnika (np. dlaczego do cholery w tej skrzynce, przed tym bossem, jest buff magiczny nakładany na broń).
+JimmyBasquiat Cóż, rzucanie dung pies przez ścianę to jednak jest trochę exploit IMHO.
Niedługo będą robić, że jak umrzesz w grze, to musisz kupić tą grę ponownie xD
+Davinci110 Było , było , było ,było.
z 2 lata temu grałem w całkiem z pozoru fajną grę rotmg. Ów gra był z początku łatwa zbierało się itemki co ludzie wyrzucili na respie i handlowało aż ostatecznie zdobyło cię całkiem spoko set i mogło iść w bój. spedziłem z 2 miechy i odkryłem że jednak nie tędy droga, bo ostatecznie zdobyte przedmioty nie były więcej warte jak set który się nosiło. Przy każdej śmierci statystyki i itemki przepadały w pioruny i nie dało się odzyskać. Zginąć było zaskakująco łatwo stack shot , lag czy nieodpowiednio dobrany dungeon. zacząłem biegać z gównosetem skupiając się na unikach z czasem uczyłem się mechaniki bossów rozpoznawać kiedy gra się może zlagować i powstanie stack shot . gdy opnanowałem to do perfekcji zacząłem wymieniać sie na coraz najlepsze sety dropić itemki niehandlowalne oraz takie na których to dało się odłożyć na czarną godzine. po 2 latach spędzonych w tej grze uznałem że nadal tracenie miloina itemków przy każdej śmierci jest bezsensowne prędzej czy późnie skończą się moje zasoby najrzadszych itemków niechandlowalnych i porzuciłem gre oddając konto koledze. NIECH GINIE MĘCZĄC SIE W NAJGORSZYCH CIERPIARNIA W HANDLU Z INNYMI FRAJERAMI
Ja właśnie w Valkiriach cierpiałem katusze gdy traciłem podwładnych.
Laska padająca na ziemię, ostatnim oddechem wołająca siostrę... aż mnie znowu ciarki przeszły.
Permadeath który naprawdę przypadł mi tam do gustu to ten z heaven and hearty. Myśliwi który podczas polowania natknie się na innego gracza może pożegnać się z życiem. Śmieć tej postaci odbija się nie tylko na graczu (bo ekwipunek i statystyki wypracowuje się dłuuugo) ale i na osadzie. Nagle skrzynia z mięsem przestaje być pełna.Myśliwy często też dostarczał rośliny, a więc i ich jest mniej. Jeden zgon odczuje cała osada. Wyjątkiem są osady niektórych klanów. Jednak nadal hamowało to rozwój. Śmierć bolała.
No to gramy w Super Meat Boy z permadeath :)
+Patryk Sygidus (Sakitta) 999 razy próbować przejść the rapture (a po drodze szpital piekła las) weś zniszczył bym komputer :(
+Patryk Sygidus (Sakitta) Oh nope. Mam na koncie jakieś ~10000 śmierci... To wkurza mocniej niż Isaac i DS razem wzięte ;=;
Ja pamiętam permadeath głównie z niszowej gry Original War. To uczucie kiedy tracimy doświadczonego żołnierza bo wysłaliśmy go na czołg :D
A materiał bardzo dobry :)
Fajna kara za zgon jest w Tibii. Tam za czasów jej świetności nigdzie nie było bezpiecznie - expisz sobie na goblinach, a tu wybiega 50 i każe Ci oddać loota i czasami Cię zabije dla pewności, że go nie okłamałeś. Ta kara gdy idziesz do nowej lokacji, a tu nagle pułapka i potwór z którym nie masz szans sobie poradzić, albo pułapka zastawiona przez innych graczy
Najlepiej jest mieć w Don't Starce 100 dzień i przez fakt, że idąc do toalety zapomniałem kliknąć Esc i postać mi zgineła. Od tamtej pory sprawdzam dwa razy czy kliknąłem czy nie xd
Anty-permadeath w Undertale (genocide) kiedy pod koniec masz trudnego bossa a gra wie że wczytujesz grę po zgonie i oszukujesz. Kara : boss liczy twoje zgony tuż przed walką (do dwunastu , potem już mu się nie chce).I wie że nie może cię pokonać bo masz 'moc' wczytywania "save" ale, i tak próbuje cię powstrzymać. Tak, podczas tej walki to ty jesteś antagonistą.
Widac ze w Soulsy niegraliscie sa dwie rzeczy ktore mozna stracic w tej grze 1. doswiadczenie w postaci nagromadzonych dusz. 2. czas na dotarcie do miejsca zgonu jesli zginiemy ponownie dane dusze tracimy na zawsze , ale niema czegos takiego ze tracimy postac ktora gralismy 300godzin , wiec to niema nic wspolnego z tytulem tego odcinka
Kiedyś zastanawiałem się nad takim problemem. Doszedłem do wniosku, że bardzo ciekawym była by gra, przygodówkowa, np podobno do Heavy Rain, która posiadała by permadeath w wersji hardcore, czyli usuwała by się po śmierci postaci. Dodatkowo do każdego konta Steam/Playstation/Xbox oraz powiązany z nimi adres email można by kupić tę grę tylko raz.
Dopiero tak spreparowana gra pozwalała by przeżywać prawdziwe emocje! :D
niekoniecznie może być to permadeath ale bardzo podobna mechanika gry jest w grze Mount&Blade Warband, jest tam takie coś jak tryb bez zapisu, oznacza to że posiadamy tylko jeden zapis gry który zapisuje się automatycznie, czyli po każdej decyzji w grze nie ma powrotu, podobne jest to do permadeath, bo możemy podjąć czasem taką decyzje która zniszczy cały nasz trud z przed paru godzin
Darkest Dungeon, wraz ze swoim systemem stresu, mrocznym klimatem, robi z permadeath naprawdę coś strasznego, traumatycznego. Mistrzowska produkcja pod tym względem :)
Gra świetna ale wkurza mnie losowość.
Świetny i wartościowy film!
nie wiem czemu, ale od razu kojarzy mi się misja samobójcza z mass effect 2
Moje ulubione permadeathy to Fallout: Tactics z racji na to że postaci jednak miały jakąś krótką historyjkę zapisaną w karcie postaci a otagowane skille z każdej czyniły innego specjalistę a w takim X-Comie aż takiej indywidualności postaci by nie było. Miejsce drugie - pokemony w wydaniu Nuzlocke (tj. wyzwanie polegające na ograniczaniu łapania pokemonów, wypuszczaniu poległych w walce, każdy pokemon musi mieć ksywkę by gracz się bardziej zżywał itd).
Polecam This War of Mine, gdzie po stracie danej postaci, która ma swoją historię i bonusy (każda swój wyjątkowy), i przywary (np. palacz i kawosz zużywają cenne zasoby), można naprawdę smutnąć... Nawet jeśli jakoś to przebolejemy, to po przejściu gry odczuwamy to ponownie... I wszystkie inne wybory.
Całkiem nieźle, jak na polskiego surwiwala w 2D...
Skutek jaki permadeath wnosi do gry, zależy w dużej mierze od gracza. I nie chodzi tylko o próbę wczytania gry czy resetu sprzętu. W takich grze jak X COM-ENEMY UKNOW czy DARKEST DUNGEON, strata dobrego wojaka może spowodować frustrację tylko z powodu straconego czasu, lub też znacznie większy efekt osiągnie , gdy gracz daną postać polubił, się przywiązał. Oczywiście narracja gry i zabiegi twórców mają na to duży wpływ, jednakże od samego gracza zależy czy będzie na to patrzył jak na zlepek pikseli, czy też poniesie go wodza fantazji i stworzy własną historię, przywiążę, wytworzy relację między postaciami w jego głowie. Wtedy strata postaci to nie kasowanie pamięci, ale doktliwa utrata. W takim X-Comie pierwsza gra dała mi nieźle w kość, nawet chciałem przestać grać, kiedy zaczęli ginąć żołnierze nazwani po moich znajomych. Z ostatniej misji wrócił tylko Turas, najpierw straciłem Shiva, potem Sektopody wysadziły Łysego, następnie jak głupi posłałem Wookiego na pewną śmierć dając go na warcie w niewidzialności, gdy był otoczony przez elitarne mutony. Czarnynoga dostał heda i ześlizgał się ze schodów, gdy wysłałem go na ratunek, a Bzyku poświęcił się i pokierował statkiem obcych, aby wysadzić go poza planetą. Gdybym nie grał na Ironmanie, nie byłoby takich emocji.
Zwykle niezbyt podobają mi się Wasze materiały (najlepsze teksty z gier które trafiły na memy? Dlaczego noob nie wie, że jest noobem!?), ale to było serio ciekawe i dobrze zaprezentowane. Podoba się.
Dla mnie dobrymi przykładami są też Terraria i Starbound, owszem to są śmieszne dwuwymiarowe sandboxy, ale grając w nie na permadeath można nauczyć się grać przesadnie ostrożnie, osobiście nie próbowałem ale biorąc pod uwagę ile nagrobków trzymam w jednej ze skrzyń w swoim magazynie w Terrarii, albo ile razy zdarzyło mi się głupio zginać w Starbound, to chyba nie jestem typem ostrożnego gracza który może sobie pozwolić by się na to porywać.
Brakuje mi tu komentarza o dodatku do Diablo II w postaci Lord of Destruction - gdzie mogliśmy wybrać normalną postać lub zawodowca, który jak już umierał to na zawsze, ale za to dostawaliśmy nagrodę w postaci bonusu do ekspa i nasz zawodowiec o wiele szybciej wbijał lvle, co z kolei dawało większe szanse przeżycia. Aczkolwiek oczywiście najczęściej najpierw ekspilismy sobie zwykła postać a dopiero po nauce jak działa gra - zakładaliśmy zawodowca, aby jeszcze podnieść sobie adrenalinkę i poziom trudności.
Świetny materiał!
pojawi się jakiś film o mount & blade 2?
0:50
tryb gry hardcore w minecraft
+Mikołaj Łopaciński O tym samym pomyślałem xD
+Mikołaj Łopaciński Niby nic ale jak zginiesz bo lawa nie wiadomo skąd albo za wysoko było a ty w diax eq to był wkurw :D stare czasy
Mikołaj Łopaciński Terraria hardcore character setting ;)
Szczerze mówiąc, chciałbym zagrać w grę w stylu assassina z opcją permadeath. To by była niesamowita przygoda!
Poszukaj modów.
Wkrótce wychodzi Battlefleet Gothic: Armada, który też będzie miał permadeath, na swój sposób - grę zaczynamy z całą flotą i przez całą kampanię mamy "tylko" tą flotę. Jeżeli stracimy w jakiejś misji któryś ze statków to tracimy go na stałe i następne musimy grać dalej bez niego. Z jednej strony to może odpychać mniej hardkorowych graczy, jednak już teraz jestem pewien że ukończenie misji bez utraty ani jednej jednostki, będzie dawać satysfakcję :D
Myślałem, że zostanie przytoczony jakiś przykład ze świata gier o kosmosie, w którym rsozwijamy swój statek/flotę. Sam w to nigdy nie grałem, ale ponoć wielu ludzi kończyło przygodę z grą po utracie swojego statku, jako że nie chcieli rozwijać drugiego od początku. To jest dopiero permadeath - postaci i gracza ;)
Następne to będzie PermaGam czyli gdy się umrze 1 w grze to usuwa się cała gra i nie można jej już odkupić XD
PermaGame*
+WiesiekFarmer to by bylo przejebane xD
+WiesiekFarmer ubisoft lubi to
+WiesiekFarmer Była taka gra która się usuwała po śmierci, bardzo dawno temu :)
+WiesiekFarmer taka gra juz powstaje - One LIfe
steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?l=polish&id=534994203
Ludzki żywot to najlepsza gra z perma dedem w jakjaką grałem. BTW jeszczenie zginąłem
+MrKisiel ja też
+MrKisiel a ile masz FPS? Bo ja 90
Runardamp
50. Na więcej rasa ,,human" nie pozwala
+MrKisiel Rasa human pozwala na coś około 30. Chyba że jakiś update wprowadzili .
Bezimienny widać ja mam lepiej. Pewnie dlatego że wybrałem rase elf
moze następny odc. o automatycznym rozwijaniu umiejętności w grach? bez dodawania punktów do statystyk tylko bijesz z miecza sporo - dostajesz umiętność posłuwania się mieczami i siłę np.
Jeśli dobrze kojarzę to permadeath jest tez w Wolfenstanie jako najwyższy pozom trudności. Cała gra na jednym życiu.
,,Przestraszonym Jordanem na swoim pierwszym obozie harcerskim" - kupa wspomnień!
Jeśli mam być szczery, nie lubię czegoś takiego w grach. Do tej pory mnie boli, że jedynym osiągnięciem w W2, którego nie mam jest ten za Death March -,- I ok, sam mroczny jest łatwy, nawet mógłbym zrobić gdyby nie ta pieprzona bitwa duchów, gdzie nie można uników robić/używać znaków/eliksirów w związku z czym zawsze mam tam festiwal zgonów. Najgorsze jest to, że na xboxie do odblokowania tego achievmenta wystarcza mroczny, na PC już nie -,-
A co z This war of mine ? Zgon postaci także wywoływał ból emocjonalny, nie tylko nasz, ale i innej grywalnej postaci. Jednak po pewnym czasie mogą przyjść nowe postacie, ale nadal pamiętamy o poprzednich. Do tego jeszcze ekran porażki gdy zginą wszyscy. Brrr....
+Szkodnik98 Boris :( Umarł bo zamiast kliknąć raz kliknąłem 2 razy ten pobiegł i zabili go najemnicy a to wszystko 10 dni przed końcem wojny
Bardzo dobra i darmowa gra "Path of exile" (z wyjątkiem zakupu za prawdziwe dolary opcjonalnych dodatków dla swoich postaci typu wyjątkowy ekwipunek, zwierzaczki, itd.).
Są tam 3 typy grania, w tym właśnie permadeath (nazwany tam "hardcore"). Po zginięciu postaci w dowolnym momencie przechodzisz automatycznie na poziom standard bez możliwości powrotu.
Gra instaluje się i uruchamia tylko przez internet - łatki pobierane są automatycznie przed uruchomieniem gry.
Zadziwił mnie tutaj brak Diablo
+Fisherman Fizz
O ile pamiętam w Diablo, przynajmniej pierwszy i drugim nie ma permadeath.
MarekMoowi A tryb hardcore?
+Fisherman Fizz
Faktycznie, było coś takiego. Od wielu lat nie dotykałem tych gier, pamięć już nie ta co kiedyś ;-)
+Fisherman Fizz A co to za innowacyjna zmiana?
Ot dodatkowy tryb dla gracza, który już znudził się pierdylion razy robić to samo. Ta gra to margines - bije od nią nudą. O najnowszej części szkoda gadać - tam to dopiero Activi$ion pokazał klasę.
+Marucins d3 to gra stworzona dla mniejszości.. zamiast cieszyć się kilkumilionową społecznością, oni zadowalają się kilkoma setkami dzieci i funboy'ów
edit: ostatnio byłem na pl forum, tu macie jeden z ciekawszych wpisów dotyczącej patcha, dziecinnej już społeczności, która się tam udziela:
"TEN PATCH jak i poprzednie nic nie zmieni, ta gra nie ma celu, każdy kolejny patch ma pełno bugów, a jedynym sensownym endgame była AUKCJA i HANDEL.
Argumentem Blizzarda za wywaleniem handlu było : "nie chcemy żeby gracze spędzali czas na aukcji zamiast grać i zdobywać przedmioty"
efekt jest taki:
1. zamiast milionów graczy są setki
2. wejście nowego patcha/sezonu mobilizuje kilka tysiecy graczy do grania przez ... kilka dni, osobiście nie zamierzam już grać zanim nie wejdą jakieś KONKRETNE ZMIANY W GRZE (handel, PVP), a nie zabawa w zmiany cyferek.
3. gra stała się swego rodzaju zombie lub jak ktos woli podgrzewanym kotletem do tego niesmacznym
Dziękuje za pierwszy rok świetnej gry którą spartaczyła garstka ślepców.
Edit: dodam tylko, że w obecnym sezonie grałem 3 dni i bardzo się cieszę, że nie dłużej, ponieważ sezon niczym od poprzednich się nie różni i granie jest tylko stratą czasu."
Permadeath najlepiej (jak dla mnie) wypada w momencie gdy możemy je włączyć dopiero po jakimś czasie. Np. fajnie było najpierw przejść Wiedźmina 2, popełniając po drodze błędy i ucząc się na nich, a następnie odpalić hardcore i odlokować dodatkową zawartość, w dodatku z tyłu głowy mając że jeśli zginiemy, to zginiemy. Niby wiesz jak uniknąć śmierci i najlepiej zabić przeciwników, a jednak nie będzie drugiej szansy więc starasz się podwójnie. Nie polecam umrzeć sobie w ostatnim akcie :/
Dobrym przykładem takiej gry jest This War of Mine
oj przypominam sobie jak w gothic 2 pokonałem ognistego smoka strzelając do niego czarem z pierwszej ofensywnej runy paladyna a że trzeba było troszkę się nastrzelać a many miałem tylko 10 to w kółko zdejmowałem i zakładałem pierścień many co dawało nam odnowienie 5pkt many bez żadnych eliksorów. ogólnie około 20 minut chowania się za skałą i przeszukiwania wyposażenia ale cieszyłem się jak dziecko gdy go pokonałem :D
Wszystko bardzo ładnie ale obawiam się że pominięty został absolutny klasyk permadeath - seria The Sims!
Nie cierpię exploitów; to jak oszukiwanie samego siebie. Poza tym, w grze satysfakcję czerpię głównie z pokonania wyzwania... no chyba, że oprawa jest tak piękna, że np. głównie chodzi mi o spacery, a zadania wykonuję przy okazji. Ale wtedy rzadko się zdarza, żeby gra wygrała z dobrą książką lub filmem.
Permadeath jest super, bo uczy odpowiedzialności - zwłaszcza, jeśli gra coś generuje losowo i nie można się nauczyć automatycznego sposobu na przejście. - Dobra gra daje "wczuwkę" (immersję) i choć nie jest blisko rzeczywistości, to brak poczucia, że dzieje się tak, jak choćby ewentualnie mogłoby się dziać w realu, kompletnie tę wczuwkę burzy...
Darkest Dungeon natomiast ma sens tylko przy ograniczeniu czasowym i liczby dopuszczalnych zgonów; inaczej grindem można wszystko zdziałać.
Super film!
The Binding of Issac? xD
Nie ma TBOI nie ma okejki:(
w Darkest Dungeon można oszukiwać, przed wyruszeniem na wyprawę można skopiować save, jeśli coś pójdzie nie tak to wystarczy przywrócić save'a
Ale wtedy nie ma tych autentycznych emocji.
Jest doktor Plagi na miniaturce. :D
żodyn powiew świeżości, jak sie grało w rogale zawsze to nic nowego się nie widzi
Ciekawy jestem jak wiele ludu miało do czynienia z amigą?? Ja Miałem i to nie były moje pierwsze spotkanie z komputerem ale robiło to ogromne wrażenie ale teraz pamiętam niestety tylko emocje i z trudem przypominam sobie jakieś tytuły.
DIABLO 3, tworzysz postac Hardcorowa grasz 200-300 godzin , po czym jakims cudem giniesz ( o co nietrudno na Udrece np.VII) i jedyne co mozesz zrobic to usunac profil z ta postacia bo jest martwa na zawsze i bezpowrotnie ja tracisz i czas poswiecony na jej expienie i zdobywanie ekwipunku , TO MOZE WKURZYC
Diablo 2 LoD z trybem Zawodowca (i ew. /players 8). Gra stara, ale zawsze pokonywał mnie drugi akt, więc postanowiłem ponownie zmierzyć się z produkcją. Przy czwartej próbie udało mi się dojść do IV aktu. Te uczucie tryumfu dotarcia tak daleko, spotęgowane słowami Tyraela. Nie długo nacieszyłem się anielskim uznaniem, bo wbiłem się w grupę potworów plujących trucizną.
Ponownie zagram w trybie Zawodowca, bo czuję większą satysfakcję z przechodzenia z aktu do aktu. :D
Wybacz ale po prostu muszę zapytać ciekawe co pomyślał sobie się Trywialel kiedy dokonałeś żywota ?
Szkoda że nie było nawet wzmianki o the binding of isaac. Doskonale by tu pasowała ta produkcja Macmillan'a. :) Jeszcze oczywiście spelunky czy rogue legacy. Gierki dobrze zbalansowane i wydaję mi się że chociaż jedna z tych produkcji powinna być tu wymieniona.
Permadeath świetne jest w Pixel Dungeon lub Dungeon of the Endless. Świetne gierki (jakby co PD na Steamie kosztuje 3€, a DotE - 15€)
Original War! Tam trzeba myśleć. Gdy ktoś ginie to wiadomo, że nie pojawi się w kolejnych misjach, a co jeśli nie możecie sobie wytworzyć kolejnych "jednostek"? Walczycie tym co macie z góry narzucone ^^
W XCOM: Enemy Unknown po 15 godzinach gry (10 na konsoli i 5 na PC) zacząłem zabijać żółtodziobów by uratować lepszych, bo nie było praktycznie żadnych konsekwencji za ich śmierć (oprócz gorszego wyniku).
W zasadzie można by temat rozszerzyć o to, jak ważny jest w grach zapis i jak powinien funkcjonować. Czym różnią się obecne gęsto usiane checkpointy od zapisów w dowolnym miejscu z przełomu wieków no i oczywiście checkpointów z limitowanymi życiami z wcześniejszej ery.
przypomnialo mi to o produkcji jaką jest project igi :D może nie było tam permanenta bo gra podzielona byla na misje ale zapisów nie było a misje krotkie nie były ;)
w temacie jednego życia osobiście polecam tryb Hardcore w Diablo 3, wprawdzie pozostaje tasiemcem o farmieniu grzybków ale perspektywa rychłej śmierci dodaje pikanterii rozgrywce ^^ < za rozłączenia battle netu nie odpowiadamy > :D
Ja zderzyłem się z rzeczywistością w postaci śmierci kogoś bliskiego 2 dni temu i teraz napiszę banał, ale "smutek" spowodowany czymś takim, jest nieporównywalnie większy, niż śmierć postaci w grze, odejściem ulubionego artysty, lub śmierci jakiejś postaci z serialu.
To chyba oczywiste,że śmierć kogoś bliskiego jest bardziej dotkliwa niż śmierć wyimaginowanej postaci
K_The_M
Dzięki.
Anastazja Lopes
Wiem, ale przez ostatnie 7-8 lat nie miałem takiej sytuacji, więc zapomniałem już jak to jest, a w tym czasie wiele razy smuciłem się o coś właśnie "wyimaginowanego". Powrót do rzeczywistej tragedii jest bardzo bolesna.
Np to uczucie gdy odpalasz Hard mode (nie pamiętam jak to się nazywało) w Diablo III po przejsciu 1 bohaterem kampani na ostatni poziomie trudnosci, a tu nagle padasz bo ci się pad rozładował
dlaczego do DONT STARVE w 0:41 sekundzie jest muzyka z FTL?
Bionic Dues na poziomie Insane z włączonymi wszelkimi utrudnieniami oraz z Ironmanem. Polecam. Wymyślcie tak z 200 nowych przekleństw.
Mnie permadeath dobił w State of Decay, gdzie miałem wyexpioną jedną główną postać, przeszedłem 3/4 gry a ona zachorowała i uleczyć jej nie zdążyłem. ps.tak to był pierwszy, początkowy bohater (imienia nie pamiętam) :/
może i jestem młody i nie wiem jakie gry były kiedyś ale według mnie dla ludzi którzy narzekają na to że gry są zbyt łatwe są wyższe poziomy trudności
+Szymon Flis To niewiele pomaga :V Jeżeli gra na normalu nie stawia większych wyzwań to nie ma co liczyć że na trudniejszym będzie zupełnie inaczej... (no, chyba że lecimy w LoG2 na hardzie, bez mapy, z zapisem jednorazowym na kryształ po raz pierwszy, wtedy faktycznie robi się cholernie ciężko)
3:44 muzyka z the Forest i coś podvojego do l4d2 :D
W This war of mine strasznie smutno mi było,gdy kogoś traciłem :(
Pamiętacie Uplink? Hakowanie banków dostarczało niezapomnianych wrażeń, kiedy miało się świadomość, że wpadka = zaczynaj od nowa.
+maciejl20 Najpierw trzeba było mieć kasę na te zabezpieczenia :P
Już niedługo nowy Fire Emblem na 3DS. Jaram się. Awakening był cudowny
+HAVOCK8877 Jakoś nigdy nie mogłem się zabrać za tą serię. Te kilkugodzinne bitwy są chyba nie dla mnie a szkoda, bo seria na GBA wyglądała na porządną.
Awakening w porównaniu do starszych części cudowny nie był, ale wciąż był niezły. Tak - Fates jest dobre. Przed kupnem radzę zagrać w siódemkę na GBA, jedna z najlepszych części.
Permadeath tylko jeśli nie kosztuje więcej niż 10h, w innym wypadku bardzo trudno wrócić do gry, a tym bardziej po 2-3 porażce.
Niestety, ale permadeath w Awakening jest w tym wypadku nieuczciwy. Bywają sytuacje nie do przewidzenia. Chociażby mapa gdzie rekrutujemy Walharta. Po kilku turach z nagrobków, wyglądających jak element tła, wysypuje się 15 przeciwników. Mapa na statkach - znikąd pojawia się dziewięcioro powietrznych żołnierzy - gracz nie ma czasu aby się na to przygotować. Mapa na drzewie - płaska ziemia, zero obronnego terenu, gra zamienia się w Grindfest.
takie permadeath można by powiedzieć jest w dirt rally ponieważ powtórka danego odcinka kosztuje na pieniąde oraz trzeba rozporządzać samochodem tak aby starczyło mu mocy na cały rajd a nie na pojedyńczy odcinek
Mam do ciebie pytanie odnośnie tego co mówiłeś. Piszę obecnie książkę i o tyle o ile podołam jej ukończeniu chcę wiedzieć czy mogę wykorzystać stworzoną przez ciebie i oposaną sytuacje (mowa o tej z curką) w fabule ???
Sporo z was oglądając TVGRY dajecie łapkę w górę przed obejrzeniem? :P
Ja daję
+MaciekP92 po tylu latach budowania zaufania...
Charon96pl
:-)
Ja nie jestem na tyle ufny.
+MaciekP92 ja nie daje łapek w ogóle, po prostu lubię ich oglądać, czasem wyrażam też dość obszerne komentarze (kto ogląda tvgry ten wie)
Najfajniej to było w Metal Gear Solid 3 w trybie trudności European Extreme.
Pamiętam jak kiedyś poświęciłem 35K żołnierzy aby uratować Kenshina.
Moim skromnym zdaniem twórcy gier powinni częściej dawać,rozwijać permadeath :) lepszy smaczek jest ^^
+Artem Wolf A moim skromnym zadniem niech permadeath nie wychodzi po za rougelike. Tam jest jego miejsce ^^
serio komuś "zdawać by się mogło", że perma death jest nowym wymysłem? Całe życie komputerowe ono towarzyszyło w grach.
Gracze podczas zgonu i zmarnowania czasu = obolała w (czasem) milczeniu męska duma.
Graczki podczas zgonu i zmarnowaniu czasu = wiązanki przekleństw za zmarnowanie czasu.
Czysto humorystycznie
+Nekrolai240591 Ale prawdziwe ;-;
No to jestem żeńskim chłopakiem w takim razie, bo za każdym razem kiedy zginę po prostu wpatruję się w milczeniu w ekran, biorę głęboki wdech i gram dalej :p
TheImmilky Wiązanki przekleństw w myślach też się liczą.
+Nekrolai240591 Nigdzie nie napisałam, że przeklinam w myślach, jestem w tym przypadku zbyt załamana żeby wymyślać jakieś słowa na siłę.
Pomińmy już fakt że mężczyźni też klną zapewne w myślach, a wiem z obserwacji, że nie panują nad emocjami bardziej niż reszta :p
Nekrolai240591 Ja zaczynam kląć dopiero zza którymś razem z rzędu :S
Ja nigdy śmierci moich wojów nie biorę jako statystykę. Na żadnym etapie. Śmierć moich minionów zawszę boli. Wiadomo, im więcej ich tracę tym mniej boli, ale to naturalne. Boleć jednak nigdy nie przestaję.
Moim zdaniem peramdeath powinien być dostępny w formie jako wybór poziomu trudności tak jak jest to w Wiedźminie 2
+LP. „LinkinParkPLYT” .LP. Permadeath to jest wkurwiająca mechanika dla ludzi którym brakuje doznań w realnym świecie
Smierc Aeris z reki Sephirotha w Final Fantasy VII, chyba niema bardziej niespodziewanej i znaczacej utraty postaci z druzyny w zadnej z gier, a fakt ze tracimy ja bezpowrotnie wylewa morze emocji i pytan typu WTF i co dalej z fabula?
Jest jeszcze przecież ostatni boss w ME2
Tak jak było tu, że cieszymy się z tego że jesteśmy lepsi na jakimś poziomie od innych to ja mam tak czasami w niektórych grach np: w wiedźminie jak widzę jakiś gameplay z misji którą już zrobiłem i myślę sobie"OMG, ale ten koleś jest beznadziejny" a potem sam szukam jakiegoś filmiku na yt jak pokonać danego bossa bo nie wiem (ale dla każdego coś innego jest trudnego)
a co z trybem hardcore w minecrafcie ?
Taki permadeath przydałby się w grach typu Amnesia - nw czy w Outlast takie coś było?
A co z geometry dash?
gdzie w geometry dash jest permadeath?
+Mykey racja. Ni ma takiego czegoś
diablo 2, battlenet, hardcore i ten uczuć gdy wypasiona amazonka na 94lvl z windforce w łapie przewraca się bo nie zauważyłem że się poty w pasku skończyły :(
Pięć słów: Realm. Of. The. Mad. God.
Według mnie to całkiem fajny koncept (oczywiście w niektórych przypadkach), ale system chociażby w Darkest Dungeon jest dla mnie po prostu zbyt losowy. Jeśli gra ma mieć ten system to chcę wiedzieć, że przegrałem bo zrobiłem coś źle a nie dlatego, że przeciwnik ma farta i wali mi 2 krytyki pod rząd.
No masakra... kolejny powód dlaczego odstawiłem DD... no gram świetnie ale ci z tego jeśli nie raz przez losowe wytyczne mogę ucierpieć... -_-
zeus FOX dawniej jazub z Więc wychodź im naprzeciw. Gra tego typu daje niewiele emocji bez RNG.
Ukradziony Ninja /// No wiem ale jednak czasami to irytuje :/
zeus FOX dawniej jazub z Też mi było ciężko, jak straciłem dismasa i pierwszą healerkę, ale jakoś brnę. Gra w twarz przed pojawieniem się menu głównego mówi nam że, jak by to powiedział pan Zdzisław Wij "to jest dramat, kurwa"
Trzeba godzić się z utratą. Gra ani razu mnie nie zdenerwowała.
Ukradziony Ninja Jest różnica między utratą bo popełniłeś błąd a utratą bo gra leci z tobą w chuja.
A kto umar, ten nie żyje.
nie rozumiem dlaczego nie podaliście nazwy prekursora perma death "kulki" ADOM - ancient domains of mystery , ktora goraco polecam w odswiezonej wersji na steamie, gra kosztuje nie mala kwota ale jesli ktos czerpie radosc "uczac" sie gry polecam.
Przyznaje sie, przeszedlem Darkest Dungeon kopiujac i wklejajac save'y. To jest cheatowanie, ale permadeath postaci, na ktora poswiecilem kilkanascie, a nawet kilkadziesiat godzin zycia i koniecznosc wyexpienia kolejnej w ramach zastepstwa (co daje kolejnych kilkanascie godzin) odstraszylaby mnie od tej gry, ktora swoja droga jest genialna, ale wiecej przyjemnosci daje (przynajmniej mi osobiscie) bez tak okrutnego permadeath.
Gra mówi ci to w twarz jeszcze zanim pojawi się menu główne. :v Poza tym nie ma po co być braveheartem, spierdalanie z placu boju to nie upokorzenie.
Fajnie byloby uslyszec cos na teamt zapowiadenej gry "one life"