co do dużych światów i szybkich podróży: Cyberpunk był jedyną grą, gdzie z tego nie korzystałem. Wielką frajdę sprawiało mi podróżowanie na motocyklu po tym świecie
Mnie nie męczy duży świat, męczy świat, który w 90% to grindowanie jak w słabym MMO - dlatego Inkwizycji nie skończyłem, bo już miałem serdecznie dość - w BG3 co chwilę znajdujesz coś ciekawego, a później łapiesz się za głowę ile możliwości masz, żeby do tego podejść - zamiast bezmyślnego łupania.
No Inkwizycja była męcząca, bo jej struktura była przewidziana jako MMORPG właśnie. To samo było np w Amalurze. Ja też nie skończyłem,bo w jakiejś podziemnej lokacji drużyna mi spadła ze skarpy i mi się zapisało. Wcześniejszy sejw miałem sprzed kilku godzin i dałem sobie spokój, choć grałem łącznie w to 40 godzin..
Osobiście lubię duże światy, ale czasem lubię typowe liniowce, gdyż czasem lubię iść od punktu A do punktu B. W RDR2 przykładowo w pewnym sensie chciałem żeby świat był wielki jak conajmniej prawdziwe USA. Gdyż uwielbiałem się włóczyć w tej grze. Czasem widząc strumyk płynący przez drogę przypominało mi się dzieciństwo na wsi, gdzie tam takie strumyki też meandrowały przez łąki i drogi. Teraz takiego świata już praktycznie nie ma. Czyli wynika z mojej wypowiedzi, że duże światy są świetne, gdy mają świetny kontent. ;)
@@pawmal1988to jest właśnie zaletą, ja np uwielbiam otwarte światy a jeśli gra jest typowym rpgiem dla mnie jest odrazu skreślona. Wszystkie nowe asasyny są np dla mnie skreślone. Rpg zabija dla mnie imersje.
Przykładem jest Gothic Kroniki Myrtany Archolos- mała mapa ale solidna fabuła pełna zadań i spędziłem 140 h przy tej grze . można zrobić ogromny świat i spędzić mniej czasu na grze, bo jest pusty i niewiele się dzieje albo na siłę przemierzamy mapę szukając ,,znajdziek"
To chyba zależy od tego co Cię "wciąga"? Ja tam nie wiem czy Skyrim ma dużą mapę ale mam przegrane ponad 1750h (bez żadnych modów). Mapy w State of Decay 2 chyba są małe ale mam nabite ponad 777h. Ostatnia będzie całkiem inna bo Craft the World pozwala "zaliczyć" większość map w chyba mniej niż 5h podczas gdy ja się dobrze bawię i na większości mam około 30h(chodzi o kampanię), a ogólnie 900h.
Przyznam ze archalos naprawde niezle wypadlo ale tez gdy pierwszy raz dostalem sie do miasta to bylem jakbym wylewu dostal tyle bylo wszystkiego a ze to gothic to warto bylo porozmawiac z kazda postacia, sprawdzic kazdy rog i zapamietac kluczowie miejsca, w efekcie od przytloczenia contentem poprostu wylaczylem gre i wrocilem po czasie a dalej juz bylo z gorki bo mod jest cudowny.
@@gregorianeg5311 Ok, tyle że jak już przejdę grę bez otwartego świata i dowolności zabawy to nie mam ochoty dalej trzymać jej na dysku i chcę sprzedać... Tyle że w dzisiejszych czasach coraz rzadziej się tak da 😤 Wtedy mam uczucie żalu że kupiłem tą grę a nie otwarty świat w podobnej cenie. Ty tak nie masz? To musisz być bogaty... 🤑
Otwarte światy w strzelankach... To jest dla mnie bezsens w ogromie przypadków! Przykładem? Wolfenstein... Wszystkie części były dla mnie zajebiste! Od 3D poczynając... A ten najnowszy z pseudo otwartym światem, nie byłem w stanie przejść bo miałem po prostu dość pokonywania tych samych przeciwników poraz 10-ty na drodze od questa do bazy.
Dokładnie ja myślę że w nie których grach te światy są robione tak duże na chama bo nie ma co i niego wepchać za 3 stówy do pełnej wersji gry ,zamiast tego mogli by rozbudować fabułę,misje poboczne czy chodź by nawet zrobić tak żeby po prostu było wszystkiego więcej na mniejszym obszarze no ale no :( wszyscy wiemy jak jest kasa, kasa ,kasa To już nie czasy gdy grę tworzą fani danego tytułu ,a rabi się kopie czegoś co już było zmieniamy motyw przewodni i momy nową grę później do puciwać masą nie potrzebnych rzeczy i mamy coś co nie powinno ujrzeć światła dziennego no ale cóż,jak wychowamy tak mamy 😅
Dla mnie gry mają być wypełnione ręcznie wypchane contentem tak jak zrobił to Skyrim lata temu a nie rozdmuchane proceduralnie generowanym szajsem albo nic nie znaczącym dla swiata gry contetem dlatego odbiłem się od starfielda lub np. assasina oddysey a w skyrima przegrałem setki godzin.
@@radosawsugocki9132nie wiem której części nie zrozumiałeś ale wytłumaczę. W takim skyrimie każda lokacja jest ręcznie zaprojektowana przez co każda jest unikalna i oferuje nowe doświadczenie za to taki starfield ma milion planet i losowych dungow generowanych proceduralne przez co wszystkie są takie same i nic tam się nie dzieje dlatego starfield poza fabuła nie ma nic do zaoferowania.
Kwestia co chcesz z tym światem zrobić, czy ma być to otwarta, niedopracowana przestrzeń usiana byle jakim kontentem wypełniaczem czy faktycznie zrobisz go dopracowanym geograficznie, spójnym i jego rozmiar będzie wynikał z historii, z gameplayu, co zdarza się bardzo rzadko. Każdy chyba pamięta świat z gothic I i II, mały, przemyślany, logiczny gameplayowo, wypełniony życiem i lokacjami a jednocześnie dający wrażenie eksploracji, dla mnie cudenko
Niby tak, z drugiej strony - gdybyś miał do wyboru ogromny, dopracowany świat czy niewielki, dopracowany świat? Ja pewnie bym się skłaniał ku niewielkiemu - nawet najlepsza gra jak przekracza 50 godzin - zaczyna mnie nużyć
Ale to nie musi być tak że nie ma terenów mniej naładowanych treścią. W NFS Heat jest tak że masz garaż, obok tor wyścigowy, stacje benzynową i jeszcze sklep z autami. Ten tor to jest taki plac zabaw, takie miasto w pigułce. Ja czasem jeździłem cały wieczór tylko na nim. Ale innego dnia jeździłem po jakiś zadupiach bo taki miałem humor. Fajnie jak gra ma takie jądro gdzie wszystko jest obok siebie, jest pełno treści ale jednocześnie ma duże tereny które można sobie pozwiedzać i się zgubić. Ja lubię się zgubić w grze bo czuje wtedy taką eksyctacje. Problem jest tylko wtedy gdy twórcy celowo wydłużają grę wymuszając na nas dalekie podróże po tych miejscach. Dopóki takie miejsca są dobrowolne do odwiedzenia to wszytko jest git.
@@greencustom1994 Ja osobiście preferuję mniejsze gry z większą intensyfikacją zawartości niż wielkie mapy w stylu Ghost of Tsushima bo mnie po prostu zniechęcają. Poza tym w dzisiejszych czasach gry na 60-100 godzin nie są preferowane bo ludzie po prostu nie mają na nie czasu.
Według mnie nie ma nic lepszego jak idziesz w RdR2przez te połacie terenu i rozkoszujesz się każdym detalem w tej grze. Na rynku jest aktualnie tyle gier że każdy znajdzie coś di siebie. Róbcie wiecej taki gier!!!😁
Dla mnie idealna gra to taka, która ma ogromny świat, dowolność, dużo aktywności, a mały rozmiar. Przykłady: Minecraft, No Man's Sky, GTA 1, GTA SA, Lego Worlds, Wiedźmin 3, ewentualnie Starlink.
Problem z dużymi światami polega jak dla mnie tylko na tym, że stają się one wypełniaczem mającym ukryć jak mało faktycznie gra ma do zaoferowania pod względem fabularnym i widzę to jako fan serii Far Cry, który ograł wszystkie pecetowe części. Gram w nietypowy sposób - najpierw zwiedzając całą mapę i odhaczam znaczniki, a na sam koniec biorę się za główny wątek i szokuje mnie to, że z gry na grę zdaje się być coraz krótszy, dosłownie na 1-2 wieczory. Sama mapa w szóstce jest jak dla mnie bardzo fajna i odpowiednio zróżnicowana, ale co z tego, jeśli sztuczna inteligencja npców leży i kwiczy, a losowych zdarzeń jest tak mało, że po 5 minutach zwiedzania widziałeś już wszystkie, a po 10 wiesz już nawet jak się poruszać, by ich wystąpienie striggerować, bo projekt gry jest tak potwornie słaby. Co wciąż daje radę to porozrzucane po mapie notatki, które faktycznie są unikalne, przedstawiają jakąś historię i nawet zostały bardzo dobrze przetłumaczone, czuję jednak, że większość graczy ten wątek w ogóle pomija i przez to świat gry wydaje im się jeszcze płytszy, niż faktycznie jest. W kontekście takich otwartych światów absurdem jest cena, jaką trzeba za nie zapłacić na premierę, ja je wyceniam na 1/4 ceny bazowej i nie kupuję, dopóki takie promo się nie pojawi (a pojawia się całkiem szybko i gra przez ten czas dostaje odpowiednie szlify, by była w ogóle grywalna).
Jako człowiek który nie ma tyle czasu by grać, duży świat mnie kusi ale i przeraża, ostatnio miałem tak że po miesiącu włączyłem grę i nie wiedzialem co do czego
Dzieckiem jest człowiek, który nie rozumie, że nie każdy dorosły chce wtapiać 100h w pojedyncze gry, bo ogrywałby ze 3 tytuły na krzyż rocznie. Urocza ironia, że ludzie twojego pokroju używają argumentu wieku do podparcia swoich opinii, kiedy to właśnie ten egocentryzm jest słownikową oznaką niedojrzałości emocjonalnej.
Nie przeszkadza mi rozmiar światów tylko średnia długość głównych kampanii gier, która w przeciągu ostatniej dekady się praktycznie podwoiła. Kiedyś często wracałem do lubianych gier, bo przejście większości z nich ponownie zajmowało mi ok. tygodnia. Ciężko mi się zmotywować do powrotu do nowszych gier kiedy wiem jak długo zajmie mi przejście samego wątku głównego np. w Valhalli chociaż bardzo lubię RPG-owe części AC.
Gadanina dla samego gadania! Co jest najlepsze dla nas-graczy? Różnorodność gier! Nie ma gry uniwersalnej dla każdego gracza, bo jesteśmy różnymi ludźmi! Ja uwielbiam gry z otwartym światem, które mogę sobie zwiedzać, oglądać prawdziwe historyczne miejsca itd. (dlatego uwielbiam AC Origins, Odyseję czy Valhallę), ale ktoś inny nie musi i dla niego powinny być gry z małym albo typowo liniowe. Musimy mieć wybór! A jaka by gra nie była musi być przede wszystkim jakościowa! Z dobrym gameplayem i dobra historią!
Ogromnie światy nie są złe, mogą być dobre, dając to poczucie podróży, tylko problem zaczyna się jak świat jest zawalony przytłaczająca i generyczną zawartością
Tu nie chodzi że mapa jest za duża tylko jak jest zaprojektowane wszystko. Jak mamy mapę w połowie pusta, zapełniona powtarzalnymi questami albo jakimiś czasowymi gownami gdzie mamy uczucie że trzeba się spieszyć to mega zniechęca
To jest właściwie ciekawe - ja zawsze uważałem, że długie gry są obciążeniem dla osób, które na granie mają mało czasu. Może inaczej - albo ci gracze spędzają czas na powtarzalnym gameplayu (CoD, FIFA itp) kupując grę na rok i spędzająć tam intensywną godzinę. Albo szukają gier single player, które dają intensywne doznania ale da się je ukończyć. Powyżej jakiegoś czasu, ciężko jest wrócić do gier o skomplikowanej mechanice albo skomplikowanej fabule. Ja na przykłąd przechodziłęm Baldura 9 miesięcy. Rozmyta Valhalla, która przypomina prace :) to jest dla mnie nie do przejścia. Ale może są inne perspektywy.
Najlepszy świat ma God Of War - niby dużo zwiedzania.. niby gracz ma wybór gdzie idzie i co robi ale jednak jest też korytarzowo i linijnie.. polaczenie oby tych rzeczy.
Grając ostatnio w nowego Horizona nawet będąc zachwycony grą, to w pewnym momencie ten wielki świat potrzebuje koniecznie możliwości latania i szybkiej podróży.
Wszystko zależy również od klimatu gry. Na przykład taka Mafia 1, która pomimo zamkniętego świata, dawała frajdę ze zwiedzania go. Dodatkowo była tam namiastka wolności w wyborze drogi, którą chcemy jechać (poza niektórymi zadaniami, które wymagały określonych ścieżek) wykonując misję, bądź już wracając z niej. W drugiej odsłonie w sumie było podobnie. Od Wiedźmina 3 się odbijam ilekroć w niego gram, bo jednak mnogość podobnych zadań mnie przytłacza i zwyczajnie nudzi. No i ten świat jest jak dla mnie zbyt duży. Przy dwójce bawiłem się lepiej. Otwarty świat jest dobry, jednak nie w każdej grze. Zwłaszcza dla niedzielnych graczy, którzy nie mają tyle czasu, aby spędzić w niej nie wiadomo ile godzin.
Mnie RDR2 zamęczył. Pomimo, że gra jest wybitna to za duża i pod koniec już męcząca. Zgadzam się, że gry z otwartym światem powinny być dużo mniejsze ale bardziej dostępne i wypełnione treścią. Powinniśmy mieć możliwość wejścia do większości struktur, domów itd. Teraz w grach cała para zupełnie niepotrzebnie idzie w tekstury pól, trawy, dróg, budynków, ruin na wielkich pustych mapach.
W RDR2 to nie świat męczy, a sztuczna powolność gry wymuszona powolnymi animacjami. Dodatkowo nasza postać jest ociężała, nie jest responsywna. To męczy i ja po 50h przestałem grać bo mnie nerwica strzelała jakie ta gra ma animacje i nie responsywność. To nie jest wina świata.
Jak najbardziej tempo RDR2 jest bardzo wolne, ale imo właśnie o to chodziło. O to, żeby zachować ten klimat, móc się zatrzymać, popatrzeć na widoczki, dać się całkowicie ponieść immersji i poczuć to, jak życie wyglądało w tamtych czasach. Nie interpretuję tego jako problem tej gry, po prostu to nie jest gra dla osób, które chcą produkcji wypełnionej akcją. Dla mnie to gra przeznaczona do tego, aby na chwilę się zatrzymać w tym pędzie codzienności i chłonąć ten spokój, a jednocześnie dzikość, jaka tam jest przedstawiona. Ale co do twierdzenia, że gry są za duże - całkowicie się zgadzam. Jako osoba dorosła, pracująca, mająca mnóstwo obowiązków, nie mam fizycznej możliwości skończyć gry typu AC: Valhalla, bez pomijania setek rzeczy pobocznych, bo po prostu nie mam na to czasu i w końcu porzucę tę grę na rzecz czegoś innego :D
Mnie np. często męczy otwarty świat i gra mi się dobrze w początkowy etap gry, gdzie jest ograniczony często obszar i jasne zadania (np. Zelda) po czym gdy świat się otwiera tracę zapał do gry, jedynie w Cyberpunku jakoś tam daje to radę i gra mi się dobrze cały czas, chociaż gdyby był połowę mniejszy to też nic by się złego nie stało
Zabrakło mi przy tym temacie The Crew. Beta gry całkiem dobrze wyszła, pokazała otwarty świat i myślę, że wiele ludzi dobrze się bawiło po prostu jadąc sobie bez celu przez Stany. Ale pełna wersja okazała się po prostu pusta i jedyne co było do roboty to miałki wątek fabularny. Dopiero dodatki trochę poprawiły sytuację
Otwarte światy w grach są dobre tylko wtedy, gdy NIE SĄ OROMNE, a z pomysłem zagospodarowane, w których łatwo się odnaleźć i zapamiętać ich charakter. Jeśli twórcy stawiają na Skale świata, to wiadomo że świat taki nie będzie tak ciekawy i zróżnicowany jaki mugłby być w skondensowanej formie.
Jak zwykle, sprawy oczywiste na końcu docierają do redaktorów serwisów gamingowych. Dobrze, że chwilę wcześniej docierają do deweloperów. Kiepski ow z tysiącem znaczników jest znacznie gorszy niż dobrze zaprojektowana mapa. Ale nad dobrą mapą trzeba się napracować i mieć pomysł czyli coś czego nie lubią ani wydawcy ani devowie.
Aktualnie wolę mniejsze światy, bo nie mam dużo czasu 😂, ale tak patrząc na gry to bardzo dużo zależy od: 1. Sposobu poruszania się: -Spider-Man wielka frajda aż chciało się podróżować po mapce, -AC Odyssey fajne pływanie statkiem -Wiesiek3 bardzo fajna jazda konno -RDR2 beznadziejna jazda konno, która umęczyła mnie ciągłym wciskaniem X i musiałem sobie zrobić bardzo długą przerwę od gry. 2. Wypełnienia przestrzeni. W Origins czy Odyssey było całkiem spoko, ale w takiej Valhalli już jest za dużo głupich pierdół, których po pewnym czasie nie chce mi się robić. W Wieśku znaki zapytania były fajne i jeździłem sobie od znaku do znaku czyszcząc mapę. W RDR2 mogłoby być więcej misji pobocznych. Oczywiście, fajnie się polowało, fajne eventy poboczne, ale wolałbym mniejszy świat (lub lepszą jazdę konno 😂), ale wypełniony większą ilością ciekawych rzeczy. 3. Jakość misji pobocznych. Misje poboczne są fajne jeśli nie są tylko i wyłącznie misje w stylu MMO, typu zbieractwo. Fajnie, jak mają ciekawą fabułę. Jeśli te z walką są w takim stylu, to spoko, ale musi być przyjemna walka. W Wieśku, CP2077 czy Pająku były to bardzo przyjemne misje, bo sama walka w grze sprawiała przyjemność. W nowych AC było całkiem spoko, ale później już ta powtarzalność dawała się we znaki. 4. Ciekawa historia świata. W CP2077, Wieśku, Horizonach, RDR czy AC Origins/Odyssey sam setting świata zachęcał do eksploracji. Tu oczywiście dużo zależy od tego, co kto lubi. Dla mnie idealnym przykładem są Horizony, bo byłem ciekawy co się wydarzyło w naszych czasach, do tego fajna walka z maszynami, więc eksploracja w celu poznania tego jak ten nasz świat wygląda w przyszłości była bardzo fajna. Tak samo AC, które pokazują świat z historycznej perspektywy. Tak to wygląda wg mnie 😁
Kurczę, ostatnie o czym bym pomyślał, to że W3 i RDR2 zostaną zestawione ze sobą i to RDR2 z tych dwóch będzie miał beznadziejną jazdę konną... Nie ma przypadkiem opcji na zmianę wciskania na trzymanie wciśniętego? Albo nie jest tak, że ta druga możliwość zwiększa trochę zmęczenie konia, ale w większości przypadków nie robi to różnicy? Tak mi się kojarzy, a ogólnie to o ile w W3 Płotka nie jest zła, to dla mnie osobiście jednak różnorakie opcje i parametry związane z jazdą konno w RDR2, fizyka ragdolli i w końcu wygląd, sprawiał, że po RDR2 konie w innych grach sprawiały sztuczne wrażenie. W RDR2 wsiadałem na konia, w innych grach na robota, który udawał konia albo wręcz plastikowego konika, który ruszał się po mapie. Co do AC, to o ile fajnie mi się grało w Origins i Odyssey (w dużej mierze zapewne dlatego, że lubię historię i mitologię starożytnych Grecji i Egiptu, po części też za sprawą gier - Zeusa i Faraona), o tyle np. bardzo denerwowały mnie generowane misje, wyglądały jak wrzucone z jakiegoś MMO w grę singleplayer, z założeniem karmienia grindu. Którego być nie powinno, bo przecież te gry były na tyle duże, że samo robienie faktycznych głównych i pobocznych questów, czy zwiedzanie świata zapewniało wiele godzin rozrywki.
Moim zdaniem rozwiązanie z DA: Inkwizycja było bardzo spoko w swoich założeniach. Dzięki kilku lokacjom które nie były ze sobą połączone, twórcy mogli uderzyć w wiele różnych klimatów - mapa pustynna, mapa lodowa, mapa lesista, mapa korytarzowa, mapa wertykalna, podziemia itp. Dzięki temu gracz mógłby się mniej nudzić, niż w sytuacji gdy świat jest w gruncie rzeczy monotonny. Problemem była oczywiście decyzja o zapełnieniu tych map tymi samymi zadaniami MMORPG, ale moim zdaniem takie rozwiązanie ma spory potencjał.
Osobiście jestem fanem mniejszych światów, ale z bardziej skondensowaną i ciekawą treścią. Przkładem mogą być pierwsze dwa Gothic'i, których światy strasznie zachęcały do eksploracji. Takie Dark Souls Remastered, też jest moim zdaniem przykładem dobrze zrobionego, ciekawego świata. Gdy mamy do czynienia z bardziej otwartymi światami, to doświadczenie z grania często jest rozmyte - np. Wiedźmin 3 ma duży świat, ale nie jest on wypełniony angażującymi aktywnościami. Cenię sobie bogatsze i bardziej skondensowane doświadczenie, choć nie przepadam za otwartymi światami, to jednak rozumiem, że mają one swoje zalety, niestety często nie oferują ciekawych i różnorodnych aktywności, co potęguje dla mnie wrażenie, że gdy twórcy chwalą się otwartymi światami, to mnie to zbytnio nie przekonuje. Myślę, że jedno z lepszych otwartych światów, to świat Elden Ringa. Choć jest dla mnie przytłaczający, potrafię go docenić.
Pamiętam jak w Far Cry 3 mi się spoko grało i nawet nieźle bawiło....a potem okazało się że to jakaś tutorialowy kawałek mapy. Uznałem że nie podoba mi się aż tak, żeby to wszystko zwiedzać. To był mój koniec przygody z Far Cry 🤣
Kurna, jak można mówić, że pływanie w Odyssey nie dawało nić. A immersja? A poczucie przygody? Poczucie podróży? Wy naprawdę chcecie wszystkie POI mieć pod nosem 3 min drogi w każdym kierunku? Świat musi być duży jeśli chcemy pokazać skalę, musi być duży jeśli chcemy wytworzyć w graczu poczucie podróży, poczucie, że dotarliśmy do celu po X czasie przemierzania świata.
Czyli do dupy. To było na tyle irytujące, że MUSZĘ gdzieś płynąć przez 10 minut, że robiłem x podejść do gry, na koniec nic z niej nie pamiętam i nawet nie wiem czy ją przeszedłem. I nie jestem w tym odosobniony.
@@cezarybendor1170 Valhalla znudziła mi się po trzech godzinach, pomijając niedorzeczne crashe gry na i5, 3060 i 32GB RAM, już więcej jej nie odpaliłem. Odpisywałem odnośnie Odyssey. Edytowane: przepraszam, nie trzy godziny tylko prawie 7 :)
Z tym brakiem czasu na granie to prawda, ostatnio grałem w Resident evil 2 remake ponad 50 godzin gdzie można fabułę przejść w 3, max 4 godziny. Bawiłem się , próbowałem wszystkiego, zwiedzałem zbierałem trofea :)
Forza Horizon 4, i to bez żadnych DLC, zajmuje mi PÓŁ dysku. W latach 90 to było nie do pomyślenia i mój ówczesny dysk 1,5 GB wydawał mi się nieprzebytą otchłanią zdolną pomieścić cały świat, zważając na wielkość łączną trzech miast GTA1 w stosunku do rozmiaru gry, czyli nieco ponad 300 MB 🤔🧐... Ta chwila, kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś już stary 🥸
Gdzie Ubi nie może, tam siebie zaorze (oby!). W sumie wątpię, żeby twórcy wszelacy urżnęli kurze złote jaja, ale chętnie zobaczyłbym nowe gry, które stawiałyby na mniejszą skalę dając nam za to bardziej przemyślaną i spójną konstrukcję wraz z fajnymi mechanikami i wieloma ciekawymi historiami. Obecnie za dużo mamy wydmuszek, których jedynym "atutem" jest mapa o powierzchni 2137km2 i 2042005 znacznikach questów, z których 90% to kopia kilku początkowych.
Jak weźmiemy jeszcze pod uwagę światową "epidemię" braku skupienia to faktycznie dłuższe gry albo gry o wolniejszym tempie mogą przejść do niszowych produkcji.
Odbijam się już. Jak widzę że będę musił latać dziesiątki godzin po mapie to nie podchodzę już do tych gier bo to wielkie zapychacze czasu. Zacząłem częściej sięgać po bardziej liniowe i skondensowane doświadczenia
Mnie męczą wielkie światy i zgadzam się z tym że świat gry powinien być skupiony na treści a nie na ilości. Ponieważ jak treść jest „mięsista” to również można spędzić wiele godzin z taką grą. Kupiłem jakiś czas temu Asasina Valhalle i odbiłem się od tej gry po 15 godzinach. Po prostu znudziła mi się przez pierdyliard różnych questów. I trochę szkoda mi kasy którą wydałem.
Tłumaczenie, że ludzie grają w długie gry, bo są niedzielnymi graczami z niedoborem czasu, jest IMO pokrętne. A te projekcje nt. grania w Assassiny, bo pewnie ktoś reklamę zobaczył, są po prostu niegodne dojrzałego człowieka, nie mówiąc o redaktorze. Uwaga, podpowiadam: ludzie mają różne gusta i różne typy rozgrywki w różnym stopniu łechtają ich ośrodki przyjemności. Dla jednego odhaczanie znacznikozy to bezsens, drugiemu przynosi ono przyjemność. Jeden chce gier kreatywnych i angażujących, drugi chce repetytywnych do poklikania przy oglądaniu serialu, a jeszcze inny lubi jedno i drugie zależnie od nastroju czy sytuacji w życiu. Jeden przelicza cenę gry na jej długość, inny nie musi, a jeszcze inny wręcz preferuje gry krótsze by zdążyć ograć więcej tytułów. Jeden jeździ w kółko po torze, drugi spędza kilka tysięcy godzin w PoE, trzeci spędza lata na raidach w WoWie i wszystkie te formy rozrywki dla innych ludzi będą skrajnie nużące. Nie ma to znaczenia - rozrywka to rozrywka i nie trzeba obudowywać jej elitaryzmem. To zero-jedynkowe spłycanie ludzkich preferencji do świadomości, wieku i zarobków jest bardzo dziecinną metodą racjonalizacji tego, czego się nie rozumie.
Jak dla mnie im większa mapa tym lepiej. Odyssey bardzo mi się podobał ze względu na dużą i zróżnicowaną mapę, masę ciekawych lokacji i nie za długie i nie za krótkie podróże między wyspami
Jestem dobrym przykładem: FC 6 czy AC: oddysey przechodzę niespiesznie od kilku lat. Myślę, że w przyszłym roku skończę przynajmniej FC 6 😅 . Zeby nie było. W miedzyczasie przechodzę inne gry (i kończę je), które da sie przejść w sensownym czasie.
Z perspektywy gracza, co nie ma jakoś dużo czasu na granie, to otwarte światy robią się powoli przerażające i zniechęcające. Idealnym dla mnie przykładem tego jest Halo. Jak w Halo 5 mi się bardzo dobrze grało, tak jak włączyłem Infinite i zobaczyłem tą mapę, to cała frajda z tej gry od razu znikła.
Dla mnie największy majstersztyk otwartego świata vs tunelowe rozwiązania to Wiedźmin 3 vs Wiedźmin 2. Ogrywałem 3kę już kilka razy (w związku z wydanymi dodatkami) i nie nudziłem się ani razu :)
Generalnie kiedy nie miało się jeszcze ogromniej biblioteki na steamie czy epicu, a gry nie byly co chwile rozdawane za darmo, a samych f2p tez nie bylo az tak wiele to kupowanie duzej gry, z duzym swiatem bylo bardzo rozsadnym wyborem bo za dzieciaka wydanie stuwy albo 2 stów na gierke sprawialo ze bylismy skazani na ta gre przez miesiac, 2 miesiace albo pol roku zanim kieszonkowe pozwola nam kupic cos innego i dobrze bylo miec duzy swiat w ktorym mozna bylo co robic i gdzie chodzic. Teraz raczej kiedy czasu nie ma az tak duzo no i jest duzo wiecej gier ktore fajnie bylo by zdazyc ograc to nie ma czasu na chodzenie po calej mapie.
Męczą i to bardzo. Jakiś czas temu skończyłem Horizon Forbidden West. Już mniej więcej w 2/3 gdy byłem już nią zwyczajnie zmęczony. Wszędzie jakieś questy które nic nie dawały. Wrogowie których ubicie zajmowało mnóstwo czasu o ile ktoś nie gra jako turbo-mega-pro albo na niskim poziomie trudności. I na ten niski poziom w końcu się przełączyłem bo fabularnie jednak chciałem to doprowadzić do końca.
,,Ilość jest jakością samą w sobie ", ale po co robić więcej jak można zrobić mniej i zarobić tyle samo i rozciąganie map bez zwiększania zawartości też jest bez sensu.
Duży świat jak jest wypełniony dobrze i fajnie wciągający oraz ma jakiś fajny klimat, zadania poboczne które są określenie przez jakąś dana specyficzną miejscówkę w grze itd.. to tak fajnie się gra ale jak mamy otwarty świta i na chama wypełniony jednym i tym samym to już po paru godzinach zaczyna wchodzić monotonia i znudzenie.. mi się strasznie podoba świat cyberpunka, wiedźmina 3, baldura gdzie coś się dzieje, jest cel i chcemy się tam idąc a nie teleportować.. więcej nie znaczy lepiej 😉
Ja łapię się na tym, że na dłuższą metę otwarte światy mnie męczą. Uwielbiam RDR 2 (najlepsza gra w jaką grałem do tej pory), uwielbiam Horizon: Zero Dawn, ale po kilku godzinach jestem zmęczony odkrywaniem mapy czy szukaniem znajdziek. Zgodzę się, że otwarte światy powinny być ciekawsze, wypełnione questami pobocznymi czy losowymi zdarzeniami które chcę się wykonywać. Problem jest taki, że im większy świat tym, moim zdaniem, trudniej wymyślić na tyle ciekawych aktywności, żeby odkrywanie mapy nie nudziło.
Moim zdaniem, duże gry ,,duża mapa" i bieganie od lokacji do lokacji, gdzie po drodze cos się może wydarzyć, jest tym gdzie nie mam ochoty używać szybciej podróży, dzisiejsze gry sa duze, lecz miedzy lokacjami są praktycznie pustki. Z jednej strony wow duza mapa, ale z drugiej kurde znowu dużo pustego terenu. Więc a propos AC valhalla (mimo iz mapa duża, jest wypełniona gdzie kolwiek sie pojdzie cos jest do zebrania, czy nowy gear czy cos) wiec nie ma potrzeby używania szybkiej podróży, tez oprawa świata gra w takim momencie duża role..
Moim zdaniem swiaty mozemy podziec na dwa typy: 1. Mamy mnostwo pustych mkw 2. Mamy mkw wypelnione trescia I wazne jest, zeby w tym drugim wypadku nie zrobic przeginki. Fajnie to pokaze seria Gothic. W Gothic jak jestes w lesie, chcesz zapolowac z luku to musisz uwazac, zeby przypadkiem nie wpasc na kolejne zwierzeta. Fajnie to wyszlo w Gothic 3, gdzie odleglosci miedzy wrogami byly na tyle duze, ze mozna bylo ich pozabijac nie wpadajac na cala chmare wrogow z roznych obszarow, a z drugiej strony nie bylo sytuacji jak np. w Oblivionie ze mozna bylo isc przez 2-3minuty i nie napotkac niczego, tylko zmieniajacy sie wyglad drogi. Niby byly to dodatkowe metry planszy, ale one nic nie wnosily. I podobnie bylo z tymi dodatkowymi metrami w AC:Odysey - niby te plywanie mialo za zadanie pokazac jak swiat jest rozlegly, byla na jego koncepcji oparta cala gra(podobnie jak w Black Flag), ale cos w stylu: znacznik za 3km jest twoj cel, i plyn sobie przez puste morze zeby doplynac, no nie bylo to cos ekscytujacego. Podobnie jak puste tereny poza Night City, tam warto bylo pojechac tylko po to, zeby majac najszybszy pojazd w grze rozpedzic sie do maksymalnej predkosci, bo w miescie za bardzo nie bylo na to odcinkow. Wiec, swiat w ktorym nie ma "pustych" metrow, ale w ktorym wrogowie nie siedza sobie na plecach to jest wlasnie to, w co gry i ich tworcy powinni celowac. Chyba, ze dodadza lornetke i mozliwosc teleportacji do miejsca ktore sie przez lornetke widzi oddalone np o 200m - to tak, duzy swiat mialby wtedy wiecej sensu i bieganie 2,5 nie byloby tak nudne bo nie trzeba byloby po prostu biec do nowej lokacji zeby ja odkryc Do mnie osobiscie przemawial lepiej Londyn z AC Syndicate niz Bagdad i okolice z AC Mirage z bardzo prostego powodu - metrow moze i bylo mniej, ale eksploracja byla po prostu przyjemniejsza. No i nie trzeba bylo czekac na jakies wydarzenie do okreslonej pory dnia, albo udac sie 1200m do miejsca misji pobocznej. Moim zdaniem do tej kwestii bardzo fajnie podszedl Cyberpunk: masz misje ktora mozesz wykonac od godziny 5 do 10 a jestes tam o 12? No to cyk, przewijamy czas i mamy 5. I dodatkowo mozliwosc przewijania podrozy - to jest cos, co w wielu grach moznaby zaimplementowac. Chcesz jechac 5minut i nic nie robic tylko podziwiac swiat? Spoko, dajemy taka opcje. Chcesz to przewinac? Tez spoko, dajemy taka opcje. Tylko jest to wtedy o wiele wieksze wyzwanie dla developerow, aby taka gra byla ciekawa i pomimo "przewijania" aby godziny w grze byly nabijane dlatego, ze jestesmy ciekawi dalszych losow, a nie dlatego, ze musimy pokonac 1200m z punktu gdzie misje "zlapiemy" do miejsca gdzie ona sie dzieje
3:55 nie zgodzę się, że powtarzalny kontent jest mniej dotkliwy w tej sytuacji. Kiedy masz tylko godzinę, żeby pograć, tym bardziej wkurza, kiedy połowa tego czasu mija na coś, co już robiłeś wiele razy.
Otwarty świat męczy kiedy jest zrobiony w sposób generyczny, z powtarzalnych assetów, podobnie jak misje poupychane w tym świecie. Ja generalnie nie lubię losowości, oczekuję, że każdy fragment mapy, który odwiedzam w grze, został przez kogoś solidnie zaplanowany, dopracowany i jest po coś. RDR2 robi to bardzo dobrze, co zresztą widać po wadze tej gry na dysku.
Jestem pod koniec drugiego Horizona...i już mi się nie chce. A gdzie tu dodatek ogarnąć. Za dużo spraw pobocznych jak się platynę chce wbić. Pod tym względem z ostatnich gier najbardziej przystępny wydaje się Ghost of Tsushima
Z tymi otwartymi swiatami jest taki problem ze nie ma czasu na tyle zeby ograc 100h gre. A po drugie nie ma czego robić w tak duzej grze nawet jesli byłaby dobra
Ja Mirage ledwo co skończyłem bo wydawał mi sie za długi a co dopiero Valhalla. Nie wiem po co było robić to tak długie i dla kogo? Dla paru maniaków Assasina?
A ja najbardziej rzygałem AC Valhallą, jako AC uważam go za najlepszego jeśli o mnie chodzi, ale wielkość świata i aktywności poboczne plus znajdźki to jakaś kpina. Przeszedłem go raz i ostatnio drugi raz, ale jakbym miał w niego grać trzeci raz to chyba bym nie wytrzymał, a jestem taki że jak gram w jakąś grę to zazwyczaj ją robię na 100 %.
To jest po prostu tłumaczenie się korpo za niewypały które będą aby otwierać okno owertona na słabe gry które będą na kilka godzin i będą od pchania ideologii. Wystarczy analizować podobna tematykę ale z różnych źródeł
Porównują totalne skrajności czasem wrzucając jakiś fakt albo niewypał np inkwizycję że próbowali ale nie pyklo a negują dobre tytuły jak rdr2 który jest dobry pod względem wykonania aby materiał prał banie ludziom którzy nie analizują z braku czasu co bardzo dokładnie zostało wytknięte w materiale i aby sam wydzwiek był bardziej neutralny dla kanału udając mix dla i lewej i prawej strony ale bardzo kieruje do promowania gówna
A dla porównania obejrzyjcie materiał gotriego który robi to samo ale z da veilguard argumentuje i ciśnie ale nie z tym co jest głównym tematem podważając autentyczności ich. Znowu wychodzi na każde zapytanie z każdej strony obronną ręką
Nie przeszkadzają mi ogromne światy. Hej,niech będą nawet 10 razy większe ALE, do knędzy, no pustki zostawionej by tylko na pusto nabić wielkość mapy? no tego nie znoszę.
Nie przepadam za wielkim światem w grach. Zwłaszcza gdy jest nudny lub maksymalnie przeładowany. Najlepszy świat zrobiło Nintendo z Zeldą Totk. Czemu? Bo tam odkrywałeś. Nie miałeś miliona znaczników na dzień dobry. Świat był tam tak skonstruowany że chciałeś odkrywać co jest za tym lasem, górą czy rzeką
A ja tym czasem hajpuję się Xenoblade X, które wyjdzie w marcu bo nie mam Wii U by ograć oryginał. Oryginalna seria mi podpadła pozytywnie (poza Xenoblade 2) więc na Xenoblade X na pewno się nie zawiodę.
Hejtujta mnie ludziska bo napisze komentarz zanim obejrzalem nagranie... xD Gry nie sa zle bo sa za duze, sa zle bo brakuje w nich kontentu. Nie skreslajmy jeszcze ogromnych swiatow, moze bedzie jakas rewolucja xD Rrd2 pokazal ze mozna :D
@tvgry Ja osobiście uważam że, wielkie światy w grach komputerowych mają sens i ja liczę na to że era gier AAA i AAAA jeszcze nie minie, twórcom gier wideo, po prostu nie chce się budować takich atrakcyjnych gier wideo, gry jRPG i RPG muszą wyglądać ładnie i mieć duże światy, i tak samo powinno być w innych gatunkach gier wideo. Pomysł że gry wideo muszą być malutkie jeśli chodzi o rozmiar mapy i oferować nam tym samym znikomą zawartość fabularną i również znikomą ilość atrakcji, jest bardzo bezsensu, w branży gier wideo powinno być miejsce dla gier wideo typu Indie, lub AA, lub AAA albo AAAA, i ja nie zgadzam się z opinią że duże gry wideo nie mają przyszłości, przeciwnie mają sens tylko ich twórcom względu na cięcia budżetowe nie chce się im ich tworzyć!!! Taka jest moja opinia!
Mucha bez ucha??? xD Co do otwartych światów.... moje doświadczenia są takie, że Morrowind i Skyrim mnie nie nudzą i mogę wracać tyle co do Gothica, zaś Wiedźmin 3 mnie zmęczył wielkością świata, a AC Valhalla odrzuciła mnie tym ogromem po zdobyciu sojuszu w 3 prowincji w Angli.......
Wymysły wasze, twórców, ale też i moje i pewnie nie tylko nasze. Jak zobaczyłem planetę-HUB w Jedi Survivor, to mi się ode chciało trzymać pada. To samo dotyczy Elden Ringa. NIE ZNOSZĘ OTWARTYCH ŚWIATÓW. Mam wtedy wrażenie, że pomijam content, a naprawdę nie chce mi się zaglądać w każdą dziurę na mapie. Wolę mieć wszystko przed oczami. Niech content będzie ukryty za poziomem trudności, ale nie po kątach mapy. Takie rzeczy działają jedynie w grach, które wyrosły z open-worldów, które bazują na wolności działania, takiej jak RDR albo GTA.
Koniec ogromnych światów ? No jeszcze poczatku nie było bo twórcy muszą nauczyć sie ze starszych produkcji jak wypełnić ten świat qestami flora fauna jakimiś zagadkami itp .
Wspomniani w filmie devowie, którzy niezależnie od siebie powiedzieli to samo nie pracują w tvgry, więc raczej "komentarz pod tvgry: staję w opozycji do czegokolwiek, nawet jeśli trzeba bronić niepotrzebnie wielkich i pustych otwartych światów, po których zazwyczaj wszyscy cisną" Pozdrowionka!
Dla mnie chyba już zawsze otwarty świat będzie must feature, a ogromny otwarty świat to będzie bezkrytyczny must have. Wychowałem się na niedoścignionych wzorach do naśladowania w tej kwestii - GTA 1 oraz Carmageddon 1 🥸 Chyba jedyne współczesne gry które są lepsze pod względem wielkości świata to Minecraft i No Man's Sky. Obie mam 😎
Gram w far cry 6 i zbieram wszystko ale już mam dość. Bezsens tego dopiero do mnie dotarł a w wiedźminie 3 bardzo chętnie zbierałem skarby na skellige.
"Koniec ogromnych światów" widziałem już takie tytuły jakieś 5 lat temu więc teza trochę z dupy. Kiedyś: nie dam 200zł za grę którą przejdę w 8h! Chyba ich pojebało! Dziś: 100h do ukończenia!? Pojebało ich?! Ja tego nigdy nie przejdę! Ehh i weź tu dogódź
Otwarte światy nie są za duże. Są puste!! Pełne znaczników gdzie robi się to samo. Po ukończeniu gta 5 i głębszemu przyjrzeniu się światu był pusty. Npc chodzili ale bez sensu i brakowało sklepów, aktywności.
Koniec ogromnych światów, Koniec gier gra pojedynczego gracza, koniec gier ...
Ile już tych końców gier różorakiego typu było?
Koniec pc, koniec pudełek, koniec, koniec koniec...
@@pawmal1988 I koniec tvgry
Chyba nadal mniej niż końców świata? :>
Clickbaitowy tytuł to więcej pienionszkuf
Ja tam czekam az bedzie koniec scamu na grach za 300 ziko xd
co do dużych światów i szybkich podróży: Cyberpunk był jedyną grą, gdzie z tego nie korzystałem. Wielką frajdę sprawiało mi podróżowanie na motocyklu po tym świecie
MORROWIND
Mnie nie męczy duży świat, męczy świat, który w 90% to grindowanie jak w słabym MMO - dlatego Inkwizycji nie skończyłem, bo już miałem serdecznie dość - w BG3 co chwilę znajdujesz coś ciekawego, a później łapiesz się za głowę ile możliwości masz, żeby do tego podejść - zamiast bezmyślnego łupania.
No Inkwizycja była męcząca, bo jej struktura była przewidziana jako MMORPG właśnie. To samo było np w Amalurze. Ja też nie skończyłem,bo w jakiejś podziemnej lokacji drużyna mi spadła ze skarpy i mi się zapisało. Wcześniejszy sejw miałem sprzed kilku godzin i dałem sobie spokój, choć grałem łącznie w to 40 godzin..
Osobiście lubię duże światy, ale czasem lubię typowe liniowce, gdyż czasem lubię iść od punktu A do punktu B. W RDR2 przykładowo w pewnym sensie chciałem żeby świat był wielki jak conajmniej prawdziwe USA. Gdyż uwielbiałem się włóczyć w tej grze. Czasem widząc strumyk płynący przez drogę przypominało mi się dzieciństwo na wsi, gdzie tam takie strumyki też meandrowały przez łąki i drogi. Teraz takiego świata już praktycznie nie ma. Czyli wynika z mojej wypowiedzi, że duże światy są świetne, gdy mają świetny kontent. ;)
RDR2 zawiesiło poprzeczkę naprawdę wysoko. Jedyna wadą było to, że to nie jest RPG.
Duże światy są świetne gdy chcemy sobie wędrować
@@pawmal1988to jest właśnie zaletą, ja np uwielbiam otwarte światy a jeśli gra jest typowym rpgiem dla mnie jest odrazu skreślona. Wszystkie nowe asasyny są np dla mnie skreślone. Rpg zabija dla mnie imersje.
@@piotrlacki270 z ciekawości dlaczego RPG zabija immersje? Mogą być też RPG z dużymi światami :)
Przykładem jest Gothic Kroniki Myrtany Archolos- mała mapa ale solidna fabuła pełna zadań i spędziłem 140 h przy tej grze . można zrobić ogromny świat i spędzić mniej czasu na grze, bo jest pusty i niewiele się dzieje albo na siłę przemierzamy mapę szukając ,,znajdziek"
To chyba zależy od tego co Cię "wciąga"?
Ja tam nie wiem czy Skyrim ma dużą mapę ale mam przegrane ponad 1750h (bez żadnych modów).
Mapy w State of Decay 2 chyba są małe ale mam nabite ponad 777h.
Ostatnia będzie całkiem inna bo Craft the World pozwala "zaliczyć" większość map w chyba mniej niż 5h podczas gdy ja się dobrze bawię i na większości mam około 30h(chodzi o kampanię), a ogólnie 900h.
A Zelda BOTW ma duży świat i też wciągnęła na grubo ponad 100h. Może to nie wina dużych czy małych światów a tych źle zrobionych 😅
Przyznam ze archalos naprawde niezle wypadlo ale tez gdy pierwszy raz dostalem sie do miasta to bylem jakbym wylewu dostal tyle bylo wszystkiego a ze to gothic to warto bylo porozmawiac z kazda postacia, sprawdzic kazdy rog i zapamietac kluczowie miejsca, w efekcie od przytloczenia contentem poprostu wylaczylem gre i wrocilem po czasie a dalej juz bylo z gorki bo mod jest cudowny.
Swiaty mają być otwarte w rpgach i tam gdzie trzeba a w innych wcale nie musi być otwarty.
@@gregorianeg5311 Ok, tyle że jak już przejdę grę bez otwartego świata i dowolności zabawy to nie mam ochoty dalej trzymać jej na dysku i chcę sprzedać... Tyle że w dzisiejszych czasach coraz rzadziej się tak da 😤 Wtedy mam uczucie żalu że kupiłem tą grę a nie otwarty świat w podobnej cenie. Ty tak nie masz? To musisz być bogaty... 🤑
@@lucasgrzybowsky1284weź kredyt, zmień pracę...
Otwarte światy w strzelankach... To jest dla mnie bezsens w ogromie przypadków!
Przykładem? Wolfenstein... Wszystkie części były dla mnie zajebiste! Od 3D poczynając... A ten najnowszy z pseudo otwartym światem, nie byłem w stanie przejść bo miałem po prostu dość pokonywania tych samych przeciwników poraz 10-ty na drodze od questa do bazy.
Niekoniecznie. Znam trochę RPG, które otwarty świat mają tylko pozornie. Korytarzowe rpgi też kiedyś były i wcale nie były złe.
Dokładnie ja myślę że w nie których grach te światy są robione tak duże na chama bo nie ma co i niego wepchać za 3 stówy do pełnej wersji gry ,zamiast tego mogli by rozbudować fabułę,misje poboczne czy chodź by nawet zrobić tak żeby po prostu było wszystkiego więcej na mniejszym obszarze no ale no
:( wszyscy wiemy jak jest kasa, kasa ,kasa
To już nie czasy gdy grę tworzą fani danego tytułu ,a rabi się kopie czegoś co już było zmieniamy motyw przewodni i momy nową grę później do puciwać masą nie potrzebnych rzeczy i mamy coś co nie powinno ujrzeć światła dziennego no ale cóż,jak wychowamy tak mamy 😅
Dla mnie gry mają być wypełnione ręcznie wypchane contentem tak jak zrobił to Skyrim lata temu a nie rozdmuchane proceduralnie generowanym szajsem albo nic nie znaczącym dla swiata gry contetem dlatego odbiłem się od starfielda lub np. assasina oddysey a w skyrima przegrałem setki godzin.
>ręcznie wypełnione contentem
>skyrim
>a nie proceduralne
co? XD
@@radosawsugocki9132nie wiem której części nie zrozumiałeś ale wytłumaczę. W takim skyrimie każda lokacja jest ręcznie zaprojektowana przez co każda jest unikalna i oferuje nowe doświadczenie za to taki starfield ma milion planet i losowych dungow generowanych proceduralne przez co wszystkie są takie same i nic tam się nie dzieje dlatego starfield poza fabuła nie ma nic do zaoferowania.
Widzę, że wszyscy chcą mieć podcast z Panem Paluszkiem :D
To raczej pan Paluszek się wszędzie wtrynia 🤭
Kwestia co chcesz z tym światem zrobić, czy ma być to otwarta, niedopracowana przestrzeń usiana byle jakim kontentem wypełniaczem czy faktycznie zrobisz go dopracowanym geograficznie, spójnym i jego rozmiar będzie wynikał z historii, z gameplayu, co zdarza się bardzo rzadko. Każdy chyba pamięta świat z gothic I i II, mały, przemyślany, logiczny gameplayowo, wypełniony życiem i lokacjami a jednocześnie dający wrażenie eksploracji, dla mnie cudenko
Gothic 1 i 2 najlepsze gry świata.
Gothic to najlepsze polskie rpg
Niby tak, z drugiej strony - gdybyś miał do wyboru ogromny, dopracowany świat czy niewielki, dopracowany świat? Ja pewnie bym się skłaniał ku niewielkiemu - nawet najlepsza gra jak przekracza 50 godzin - zaczyna mnie nużyć
Lepsze są te mniejsze i dopracowane niż pełne znaczników i fillerów kolosy z powtarzalnymi fetchquestami.
Ale to nie musi być tak że nie ma terenów mniej naładowanych treścią. W NFS Heat jest tak że masz garaż, obok tor wyścigowy, stacje benzynową i jeszcze sklep z autami. Ten tor to jest taki plac zabaw, takie miasto w pigułce. Ja czasem jeździłem cały wieczór tylko na nim. Ale innego dnia jeździłem po jakiś zadupiach bo taki miałem humor. Fajnie jak gra ma takie jądro gdzie wszystko jest obok siebie, jest pełno treści ale jednocześnie ma duże tereny które można sobie pozwiedzać i się zgubić. Ja lubię się zgubić w grze bo czuje wtedy taką eksyctacje. Problem jest tylko wtedy gdy twórcy celowo wydłużają grę wymuszając na nas dalekie podróże po tych miejscach. Dopóki takie miejsca są dobrowolne do odwiedzenia to wszytko jest git.
@@greencustom1994 Ja osobiście preferuję mniejsze gry z większą intensyfikacją zawartości niż wielkie mapy w stylu Ghost of Tsushima bo mnie po prostu zniechęcają. Poza tym w dzisiejszych czasach gry na 60-100 godzin nie są preferowane bo ludzie po prostu nie mają na nie czasu.
Według mnie nie ma nic lepszego jak idziesz w RdR2przez te połacie terenu i rozkoszujesz się każdym detalem w tej grze. Na rynku jest aktualnie tyle gier że każdy znajdzie coś di siebie. Róbcie wiecej taki gier!!!😁
Dla mnie idealna gra to taka, która ma ogromny świat, dowolność, dużo aktywności, a mały rozmiar. Przykłady: Minecraft, No Man's Sky, GTA 1, GTA SA, Lego Worlds, Wiedźmin 3, ewentualnie Starlink.
Przeszedłem cały Dragon Age: Inc i dopiero teraz się dowiedziałem, że można było mieć konia...
Problem z dużymi światami polega jak dla mnie tylko na tym, że stają się one wypełniaczem mającym ukryć jak mało faktycznie gra ma do zaoferowania pod względem fabularnym i widzę to jako fan serii Far Cry, który ograł wszystkie pecetowe części. Gram w nietypowy sposób - najpierw zwiedzając całą mapę i odhaczam znaczniki, a na sam koniec biorę się za główny wątek i szokuje mnie to, że z gry na grę zdaje się być coraz krótszy, dosłownie na 1-2 wieczory. Sama mapa w szóstce jest jak dla mnie bardzo fajna i odpowiednio zróżnicowana, ale co z tego, jeśli sztuczna inteligencja npców leży i kwiczy, a losowych zdarzeń jest tak mało, że po 5 minutach zwiedzania widziałeś już wszystkie, a po 10 wiesz już nawet jak się poruszać, by ich wystąpienie striggerować, bo projekt gry jest tak potwornie słaby. Co wciąż daje radę to porozrzucane po mapie notatki, które faktycznie są unikalne, przedstawiają jakąś historię i nawet zostały bardzo dobrze przetłumaczone, czuję jednak, że większość graczy ten wątek w ogóle pomija i przez to świat gry wydaje im się jeszcze płytszy, niż faktycznie jest. W kontekście takich otwartych światów absurdem jest cena, jaką trzeba za nie zapłacić na premierę, ja je wyceniam na 1/4 ceny bazowej i nie kupuję, dopóki takie promo się nie pojawi (a pojawia się całkiem szybko i gra przez ten czas dostaje odpowiednie szlify, by była w ogóle grywalna).
Pan uszanowanko
Świat w grze nie jest za duży dopóki mam co w nim robić i aktywności są w miarę równomiernie rozłożone.
Dziecko tiktoka przecież nie wytrzyma 100 godzin kampanii.
Dziecko ? Dziś i dorośli są od tego gówna uzależnieni.... Szajs nigdy tego gówna nie instalowałem
Jako człowiek który nie ma tyle czasu by grać, duży świat mnie kusi ale i przeraża, ostatnio miałem tak że po miesiącu włączyłem grę i nie wiedzialem co do czego
Dzieckiem jest człowiek, który nie rozumie, że nie każdy dorosły chce wtapiać 100h w pojedyncze gry, bo ogrywałby ze 3 tytuły na krzyż rocznie.
Urocza ironia, że ludzie twojego pokroju używają argumentu wieku do podparcia swoich opinii, kiedy to właśnie ten egocentryzm jest słownikową oznaką niedojrzałości emocjonalnej.
-Zagrasz w moją grę z otwartym światem?
-To zależy, czym go wypełniłeś...
Nie przeszkadza mi rozmiar światów tylko średnia długość głównych kampanii gier, która w przeciągu ostatniej dekady się praktycznie podwoiła. Kiedyś często wracałem do lubianych gier, bo przejście większości z nich ponownie zajmowało mi ok. tygodnia. Ciężko mi się zmotywować do powrotu do nowszych gier kiedy wiem jak długo zajmie mi przejście samego wątku głównego np. w Valhalli chociaż bardzo lubię RPG-owe części AC.
Gadanina dla samego gadania! Co jest najlepsze dla nas-graczy? Różnorodność gier! Nie ma gry uniwersalnej dla każdego gracza, bo jesteśmy różnymi ludźmi! Ja uwielbiam gry z otwartym światem, które mogę sobie zwiedzać, oglądać prawdziwe historyczne miejsca itd. (dlatego uwielbiam AC Origins, Odyseję czy Valhallę), ale ktoś inny nie musi i dla niego powinny być gry z małym albo typowo liniowe. Musimy mieć wybór! A jaka by gra nie była musi być przede wszystkim jakościowa! Z dobrym gameplayem i dobra historią!
Ogromnie światy nie są złe, mogą być dobre, dając to poczucie podróży, tylko problem zaczyna się jak świat jest zawalony przytłaczająca i generyczną zawartością
Tu nie chodzi że mapa jest za duża tylko jak jest zaprojektowane wszystko. Jak mamy mapę w połowie pusta, zapełniona powtarzalnymi questami albo jakimiś czasowymi gownami gdzie mamy uczucie że trzeba się spieszyć to mega zniechęca
To jest właściwie ciekawe - ja zawsze uważałem, że długie gry są obciążeniem dla osób, które na granie mają mało czasu. Może inaczej - albo ci gracze spędzają czas na powtarzalnym gameplayu (CoD, FIFA itp) kupując grę na rok i spędzająć tam intensywną godzinę. Albo szukają gier single player, które dają intensywne doznania ale da się je ukończyć. Powyżej jakiegoś czasu, ciężko jest wrócić do gier o skomplikowanej mechanice albo skomplikowanej fabule. Ja na przykłąd przechodziłęm Baldura 9 miesięcy. Rozmyta Valhalla, która przypomina prace :) to jest dla mnie nie do przejścia. Ale może są inne perspektywy.
Najlepszy świat ma God Of War - niby dużo zwiedzania.. niby gracz ma wybór gdzie idzie i co robi ale jednak jest też korytarzowo i linijnie.. polaczenie oby tych rzeczy.
Do niedawna sandboxy były grami, które uwielbiałem, ale coraz częściej zaczynam doceniać produkcje w starym stylu, bardziej korytarzowe, liniowe
Grając ostatnio w nowego Horizona nawet będąc zachwycony grą, to w pewnym momencie ten wielki świat potrzebuje koniecznie możliwości latania i szybkiej podróży.
Wszystko zależy również od klimatu gry. Na przykład taka Mafia 1, która pomimo zamkniętego świata, dawała frajdę ze zwiedzania go. Dodatkowo była tam namiastka wolności w wyborze drogi, którą chcemy jechać (poza niektórymi zadaniami, które wymagały określonych ścieżek) wykonując misję, bądź już wracając z niej. W drugiej odsłonie w sumie było podobnie. Od Wiedźmina 3 się odbijam ilekroć w niego gram, bo jednak mnogość podobnych zadań mnie przytłacza i zwyczajnie nudzi. No i ten świat jest jak dla mnie zbyt duży. Przy dwójce bawiłem się lepiej. Otwarty świat jest dobry, jednak nie w każdej grze. Zwłaszcza dla niedzielnych graczy, którzy nie mają tyle czasu, aby spędzić w niej nie wiadomo ile godzin.
Mnie RDR2 zamęczył. Pomimo, że gra jest wybitna to za duża i pod koniec już męcząca. Zgadzam się, że gry z otwartym światem powinny być dużo mniejsze ale bardziej dostępne i wypełnione treścią. Powinniśmy mieć możliwość wejścia do większości struktur, domów itd. Teraz w grach cała para zupełnie niepotrzebnie idzie w tekstury pól, trawy, dróg, budynków, ruin na wielkich pustych mapach.
W RDR2 to nie świat męczy, a sztuczna powolność gry wymuszona powolnymi animacjami. Dodatkowo nasza postać jest ociężała, nie jest responsywna. To męczy i ja po 50h przestałem grać bo mnie nerwica strzelała jakie ta gra ma animacje i nie responsywność. To nie jest wina świata.
Ale co wtedy zrobią grę na godzinę i już?
Jak najbardziej tempo RDR2 jest bardzo wolne, ale imo właśnie o to chodziło. O to, żeby zachować ten klimat, móc się zatrzymać, popatrzeć na widoczki, dać się całkowicie ponieść immersji i poczuć to, jak życie wyglądało w tamtych czasach. Nie interpretuję tego jako problem tej gry, po prostu to nie jest gra dla osób, które chcą produkcji wypełnionej akcją. Dla mnie to gra przeznaczona do tego, aby na chwilę się zatrzymać w tym pędzie codzienności i chłonąć ten spokój, a jednocześnie dzikość, jaka tam jest przedstawiona.
Ale co do twierdzenia, że gry są za duże - całkowicie się zgadzam. Jako osoba dorosła, pracująca, mająca mnóstwo obowiązków, nie mam fizycznej możliwości skończyć gry typu AC: Valhalla, bez pomijania setek rzeczy pobocznych, bo po prostu nie mam na to czasu i w końcu porzucę tę grę na rzecz czegoś innego :D
Mnie np. często męczy otwarty świat i gra mi się dobrze w początkowy etap gry, gdzie jest ograniczony często obszar i jasne zadania (np. Zelda) po czym gdy świat się otwiera tracę zapał do gry, jedynie w Cyberpunku jakoś tam daje to radę i gra mi się dobrze cały czas, chociaż gdyby był połowę mniejszy to też nic by się złego nie stało
Zabrakło mi przy tym temacie The Crew. Beta gry całkiem dobrze wyszła, pokazała otwarty świat i myślę, że wiele ludzi dobrze się bawiło po prostu jadąc sobie bez celu przez Stany. Ale pełna wersja okazała się po prostu pusta i jedyne co było do roboty to miałki wątek fabularny. Dopiero dodatki trochę poprawiły sytuację
Otwarte światy w grach są dobre tylko wtedy, gdy NIE SĄ OROMNE, a z pomysłem zagospodarowane, w których łatwo się odnaleźć i zapamiętać ich charakter. Jeśli twórcy stawiają na Skale świata, to wiadomo że świat taki nie będzie tak ciekawy i zróżnicowany jaki mugłby być w skondensowanej formie.
Jak zwykle, sprawy oczywiste na końcu docierają do redaktorów serwisów gamingowych. Dobrze, że chwilę wcześniej docierają do deweloperów.
Kiepski ow z tysiącem znaczników jest znacznie gorszy niż dobrze zaprojektowana mapa. Ale nad dobrą mapą trzeba się napracować i mieć pomysł czyli coś czego nie lubią ani wydawcy ani devowie.
Aktualnie wolę mniejsze światy, bo nie mam dużo czasu 😂, ale tak patrząc na gry to bardzo dużo zależy od:
1. Sposobu poruszania się:
-Spider-Man wielka frajda aż chciało się podróżować po mapce,
-AC Odyssey fajne pływanie statkiem
-Wiesiek3 bardzo fajna jazda konno
-RDR2 beznadziejna jazda konno, która umęczyła mnie ciągłym wciskaniem X i musiałem sobie zrobić bardzo długą przerwę od gry.
2. Wypełnienia przestrzeni. W Origins czy Odyssey było całkiem spoko, ale w takiej Valhalli już jest za dużo głupich pierdół, których po pewnym czasie nie chce mi się robić. W Wieśku znaki zapytania były fajne i jeździłem sobie od znaku do znaku czyszcząc mapę. W RDR2 mogłoby być więcej misji pobocznych. Oczywiście, fajnie się polowało, fajne eventy poboczne, ale wolałbym mniejszy świat (lub lepszą jazdę konno 😂), ale wypełniony większą ilością ciekawych rzeczy.
3. Jakość misji pobocznych. Misje poboczne są fajne jeśli nie są tylko i wyłącznie misje w stylu MMO, typu zbieractwo. Fajnie, jak mają ciekawą fabułę. Jeśli te z walką są w takim stylu, to spoko, ale musi być przyjemna walka. W Wieśku, CP2077 czy Pająku były to bardzo przyjemne misje, bo sama walka w grze sprawiała przyjemność. W nowych AC było całkiem spoko, ale później już ta powtarzalność dawała się we znaki.
4. Ciekawa historia świata. W CP2077, Wieśku, Horizonach, RDR czy AC Origins/Odyssey sam setting świata zachęcał do eksploracji. Tu oczywiście dużo zależy od tego, co kto lubi.
Dla mnie idealnym przykładem są Horizony, bo byłem ciekawy co się wydarzyło w naszych czasach, do tego fajna walka z maszynami, więc eksploracja w celu poznania tego jak ten nasz świat wygląda w przyszłości była bardzo fajna. Tak samo AC, które pokazują świat z historycznej perspektywy.
Tak to wygląda wg mnie 😁
Kurczę, ostatnie o czym bym pomyślał, to że W3 i RDR2 zostaną zestawione ze sobą i to RDR2 z tych dwóch będzie miał beznadziejną jazdę konną...
Nie ma przypadkiem opcji na zmianę wciskania na trzymanie wciśniętego? Albo nie jest tak, że ta druga możliwość zwiększa trochę zmęczenie konia, ale w większości przypadków nie robi to różnicy? Tak mi się kojarzy, a ogólnie to o ile w W3 Płotka nie jest zła, to dla mnie osobiście jednak różnorakie opcje i parametry związane z jazdą konno w RDR2, fizyka ragdolli i w końcu wygląd, sprawiał, że po RDR2 konie w innych grach sprawiały sztuczne wrażenie. W RDR2 wsiadałem na konia, w innych grach na robota, który udawał konia albo wręcz plastikowego konika, który ruszał się po mapie.
Co do AC, to o ile fajnie mi się grało w Origins i Odyssey (w dużej mierze zapewne dlatego, że lubię historię i mitologię starożytnych Grecji i Egiptu, po części też za sprawą gier - Zeusa i Faraona), o tyle np. bardzo denerwowały mnie generowane misje, wyglądały jak wrzucone z jakiegoś MMO w grę singleplayer, z założeniem karmienia grindu. Którego być nie powinno, bo przecież te gry były na tyle duże, że samo robienie faktycznych głównych i pobocznych questów, czy zwiedzanie świata zapewniało wiele godzin rozrywki.
Moim zdaniem rozwiązanie z DA: Inkwizycja było bardzo spoko w swoich założeniach. Dzięki kilku lokacjom które nie były ze sobą połączone, twórcy mogli uderzyć w wiele różnych klimatów - mapa pustynna, mapa lodowa, mapa lesista, mapa korytarzowa, mapa wertykalna, podziemia itp. Dzięki temu gracz mógłby się mniej nudzić, niż w sytuacji gdy świat jest w gruncie rzeczy monotonny. Problemem była oczywiście decyzja o zapełnieniu tych map tymi samymi zadaniami MMORPG, ale moim zdaniem takie rozwiązanie ma spory potencjał.
Osobiście jestem fanem mniejszych światów, ale z bardziej skondensowaną i ciekawą treścią. Przkładem mogą być pierwsze dwa Gothic'i, których światy strasznie zachęcały do eksploracji. Takie Dark Souls Remastered, też jest moim zdaniem przykładem dobrze zrobionego, ciekawego świata.
Gdy mamy do czynienia z bardziej otwartymi światami, to doświadczenie z grania często jest rozmyte - np. Wiedźmin 3 ma duży świat, ale nie jest on wypełniony angażującymi aktywnościami.
Cenię sobie bogatsze i bardziej skondensowane doświadczenie, choć nie przepadam za otwartymi światami, to jednak rozumiem, że mają one swoje zalety, niestety często nie oferują ciekawych i różnorodnych aktywności, co potęguje dla mnie wrażenie, że gdy twórcy chwalą się otwartymi światami, to mnie to zbytnio nie przekonuje.
Myślę, że jedno z lepszych otwartych światów, to świat Elden Ringa. Choć jest dla mnie przytłaczający, potrafię go docenić.
Pamiętam jak w Far Cry 3 mi się spoko grało i nawet nieźle bawiło....a potem okazało się że to jakaś tutorialowy kawałek mapy. Uznałem że nie podoba mi się aż tak, żeby to wszystko zwiedzać. To był mój koniec przygody z Far Cry 🤣
Factorio musi mieć duże mapy czy ANNO
Reklamując się ze większy świat mogą sprawiać wrażenie że więcej pracy zostało włożone w tą grę
Kurna, jak można mówić, że pływanie w Odyssey nie dawało nić. A immersja? A poczucie przygody? Poczucie podróży? Wy naprawdę chcecie wszystkie POI mieć pod nosem 3 min drogi w każdym kierunku? Świat musi być duży jeśli chcemy pokazać skalę, musi być duży jeśli chcemy wytworzyć w graczu poczucie podróży, poczucie, że dotarliśmy do celu po X czasie przemierzania świata.
Czyli do dupy. To było na tyle irytujące, że MUSZĘ gdzieś płynąć przez 10 minut, że robiłem x podejść do gry, na koniec nic z niej nie pamiętam i nawet nie wiem czy ją przeszedłem. I nie jestem w tym odosobniony.
@@krzysztofstasiak3434 Chyba nie grałeś w valhale 😁
@@cezarybendor1170 Valhalla znudziła mi się po trzech godzinach, pomijając niedorzeczne crashe gry na i5, 3060 i 32GB RAM, już więcej jej nie odpaliłem. Odpisywałem odnośnie Odyssey.
Edytowane: przepraszam, nie trzy godziny tylko prawie 7 :)
Nowe assasyny to sraka
Z tym brakiem czasu na granie to prawda, ostatnio grałem w Resident evil 2 remake ponad 50 godzin gdzie można fabułę przejść w 3, max 4 godziny. Bawiłem się , próbowałem wszystkiego, zwiedzałem zbierałem trofea :)
Forza Horizon 4, i to bez żadnych DLC, zajmuje mi PÓŁ dysku. W latach 90 to było nie do pomyślenia i mój ówczesny dysk 1,5 GB wydawał mi się nieprzebytą otchłanią zdolną pomieścić cały świat, zważając na wielkość łączną trzech miast GTA1 w stosunku do rozmiaru gry, czyli nieco ponad 300 MB 🤔🧐... Ta chwila, kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś już stary 🥸
Gdzie Ubi nie może, tam siebie zaorze (oby!). W sumie wątpię, żeby twórcy wszelacy urżnęli kurze złote jaja, ale chętnie zobaczyłbym nowe gry, które stawiałyby na mniejszą skalę dając nam za to bardziej przemyślaną i spójną konstrukcję wraz z fajnymi mechanikami i wieloma ciekawymi historiami. Obecnie za dużo mamy wydmuszek, których jedynym "atutem" jest mapa o powierzchni 2137km2 i 2042005 znacznikach questów, z których 90% to kopia kilku początkowych.
Jak weźmiemy jeszcze pod uwagę światową "epidemię" braku skupienia to faktycznie dłuższe gry albo gry o wolniejszym tempie mogą przejść do niszowych produkcji.
Odbijam się już. Jak widzę że będę musił latać dziesiątki godzin po mapie to nie podchodzę już do tych gier bo to wielkie zapychacze czasu. Zacząłem częściej sięgać po bardziej liniowe i skondensowane doświadczenia
Mnie męczą wielkie światy i zgadzam się z tym że świat gry powinien być skupiony na treści a nie na ilości. Ponieważ jak treść jest „mięsista” to również można spędzić wiele godzin z taką grą. Kupiłem jakiś czas temu Asasina Valhalle i odbiłem się od tej gry po 15 godzinach. Po prostu znudziła mi się przez pierdyliard różnych questów. I trochę szkoda mi kasy którą wydałem.
Tłumaczenie, że ludzie grają w długie gry, bo są niedzielnymi graczami z niedoborem czasu, jest IMO pokrętne. A te projekcje nt. grania w Assassiny, bo pewnie ktoś reklamę zobaczył, są po prostu niegodne dojrzałego człowieka, nie mówiąc o redaktorze.
Uwaga, podpowiadam: ludzie mają różne gusta i różne typy rozgrywki w różnym stopniu łechtają ich ośrodki przyjemności. Dla jednego odhaczanie znacznikozy to bezsens, drugiemu przynosi ono przyjemność. Jeden chce gier kreatywnych i angażujących, drugi chce repetytywnych do poklikania przy oglądaniu serialu, a jeszcze inny lubi jedno i drugie zależnie od nastroju czy sytuacji w życiu. Jeden przelicza cenę gry na jej długość, inny nie musi, a jeszcze inny wręcz preferuje gry krótsze by zdążyć ograć więcej tytułów. Jeden jeździ w kółko po torze, drugi spędza kilka tysięcy godzin w PoE, trzeci spędza lata na raidach w WoWie i wszystkie te formy rozrywki dla innych ludzi będą skrajnie nużące. Nie ma to znaczenia - rozrywka to rozrywka i nie trzeba obudowywać jej elitaryzmem. To zero-jedynkowe spłycanie ludzkich preferencji do świadomości, wieku i zarobków jest bardzo dziecinną metodą racjonalizacji tego, czego się nie rozumie.
Jak dla mnie im większa mapa tym lepiej. Odyssey bardzo mi się podobał ze względu na dużą i zróżnicowaną mapę, masę ciekawych lokacji i nie za długie i nie za krótkie podróże między wyspami
Jestem dobrym przykładem: FC 6 czy AC: oddysey przechodzę niespiesznie od kilku lat. Myślę, że w przyszłym roku skończę przynajmniej FC 6 😅 . Zeby nie było. W miedzyczasie przechodzę inne gry (i kończę je), które da sie przejść w sensownym czasie.
Z perspektywy gracza, co nie ma jakoś dużo czasu na granie, to otwarte światy robią się powoli przerażające i zniechęcające. Idealnym dla mnie przykładem tego jest Halo. Jak w Halo 5 mi się bardzo dobrze grało, tak jak włączyłem Infinite i zobaczyłem tą mapę, to cała frajda z tej gry od razu znikła.
Dla mnie największy majstersztyk otwartego świata vs tunelowe rozwiązania to Wiedźmin 3 vs Wiedźmin 2. Ogrywałem 3kę już kilka razy (w związku z wydanymi dodatkami) i nie nudziłem się ani razu :)
Generalnie kiedy nie miało się jeszcze ogromniej biblioteki na steamie czy epicu, a gry nie byly co chwile rozdawane za darmo, a samych f2p tez nie bylo az tak wiele to kupowanie duzej gry, z duzym swiatem bylo bardzo rozsadnym wyborem bo za dzieciaka wydanie stuwy albo 2 stów na gierke sprawialo ze bylismy skazani na ta gre przez miesiac, 2 miesiace albo pol roku zanim kieszonkowe pozwola nam kupic cos innego i dobrze bylo miec duzy swiat w ktorym mozna bylo co robic i gdzie chodzic. Teraz raczej kiedy czasu nie ma az tak duzo no i jest duzo wiecej gier ktore fajnie bylo by zdazyc ograc to nie ma czasu na chodzenie po calej mapie.
Męczą i to bardzo.
Jakiś czas temu skończyłem Horizon Forbidden West. Już mniej więcej w 2/3 gdy byłem już nią zwyczajnie zmęczony. Wszędzie jakieś questy które nic nie dawały. Wrogowie których ubicie zajmowało mnóstwo czasu o ile ktoś nie gra jako turbo-mega-pro albo na niskim poziomie trudności. I na ten niski poziom w końcu się przełączyłem bo fabularnie jednak chciałem to doprowadzić do końca.
,,Ilość jest jakością samą w sobie ", ale po co robić więcej jak można zrobić mniej i zarobić tyle samo i rozciąganie map bez zwiększania zawartości też jest bez sensu.
Duży świat jak jest wypełniony dobrze i fajnie wciągający oraz ma jakiś fajny klimat, zadania poboczne które są określenie przez jakąś dana specyficzną miejscówkę w grze itd.. to tak fajnie się gra ale jak mamy otwarty świta i na chama wypełniony jednym i tym samym to już po paru godzinach zaczyna wchodzić monotonia i znudzenie.. mi się strasznie podoba świat cyberpunka, wiedźmina 3, baldura gdzie coś się dzieje, jest cel i chcemy się tam idąc a nie teleportować.. więcej nie znaczy lepiej 😉
Duży i zróżnicowany świat gry jest bardzo pożądany. Np. w Enderal to jest świetnie zrobione
Ja łapię się na tym, że na dłuższą metę otwarte światy mnie męczą. Uwielbiam RDR 2 (najlepsza gra w jaką grałem do tej pory), uwielbiam Horizon: Zero Dawn, ale po kilku godzinach jestem zmęczony odkrywaniem mapy czy szukaniem znajdziek. Zgodzę się, że otwarte światy powinny być ciekawsze, wypełnione questami pobocznymi czy losowymi zdarzeniami które chcę się wykonywać. Problem jest taki, że im większy świat tym, moim zdaniem, trudniej wymyślić na tyle ciekawych aktywności, żeby odkrywanie mapy nie nudziło.
Moim zdaniem, duże gry ,,duża mapa" i bieganie od lokacji do lokacji, gdzie po drodze cos się może wydarzyć, jest tym gdzie nie mam ochoty używać szybciej podróży, dzisiejsze gry sa duze, lecz miedzy lokacjami są praktycznie pustki. Z jednej strony wow duza mapa, ale z drugiej kurde znowu dużo pustego terenu. Więc a propos AC valhalla (mimo iz mapa duża, jest wypełniona gdzie kolwiek sie pojdzie cos jest do zebrania, czy nowy gear czy cos) wiec nie ma potrzeby używania szybkiej podróży, tez oprawa świata gra w takim momencie duża role..
Moim zdaniem swiaty mozemy podziec na dwa typy:
1. Mamy mnostwo pustych mkw
2. Mamy mkw wypelnione trescia
I wazne jest, zeby w tym drugim wypadku nie zrobic przeginki. Fajnie to pokaze seria Gothic. W Gothic jak jestes w lesie, chcesz zapolowac z luku to musisz uwazac, zeby przypadkiem nie wpasc na kolejne zwierzeta. Fajnie to wyszlo w Gothic 3, gdzie odleglosci miedzy wrogami byly na tyle duze, ze mozna bylo ich pozabijac nie wpadajac na cala chmare wrogow z roznych obszarow, a z drugiej strony nie bylo sytuacji jak np. w Oblivionie ze mozna bylo isc przez 2-3minuty i nie napotkac niczego, tylko zmieniajacy sie wyglad drogi. Niby byly to dodatkowe metry planszy, ale one nic nie wnosily. I podobnie bylo z tymi dodatkowymi metrami w AC:Odysey - niby te plywanie mialo za zadanie pokazac jak swiat jest rozlegly, byla na jego koncepcji oparta cala gra(podobnie jak w Black Flag), ale cos w stylu: znacznik za 3km jest twoj cel, i plyn sobie przez puste morze zeby doplynac, no nie bylo to cos ekscytujacego. Podobnie jak puste tereny poza Night City, tam warto bylo pojechac tylko po to, zeby majac najszybszy pojazd w grze rozpedzic sie do maksymalnej predkosci, bo w miescie za bardzo nie bylo na to odcinkow.
Wiec, swiat w ktorym nie ma "pustych" metrow, ale w ktorym wrogowie nie siedza sobie na plecach to jest wlasnie to, w co gry i ich tworcy powinni celowac. Chyba, ze dodadza lornetke i mozliwosc teleportacji do miejsca ktore sie przez lornetke widzi oddalone np o 200m - to tak, duzy swiat mialby wtedy wiecej sensu i bieganie 2,5 nie byloby tak nudne bo nie trzeba byloby po prostu biec do nowej lokacji zeby ja odkryc
Do mnie osobiscie przemawial lepiej Londyn z AC Syndicate niz Bagdad i okolice z AC Mirage z bardzo prostego powodu - metrow moze i bylo mniej, ale eksploracja byla po prostu przyjemniejsza. No i nie trzeba bylo czekac na jakies wydarzenie do okreslonej pory dnia, albo udac sie 1200m do miejsca misji pobocznej. Moim zdaniem do tej kwestii bardzo fajnie podszedl Cyberpunk: masz misje ktora mozesz wykonac od godziny 5 do 10 a jestes tam o 12? No to cyk, przewijamy czas i mamy 5. I dodatkowo mozliwosc przewijania podrozy - to jest cos, co w wielu grach moznaby zaimplementowac. Chcesz jechac 5minut i nic nie robic tylko podziwiac swiat? Spoko, dajemy taka opcje. Chcesz to przewinac? Tez spoko, dajemy taka opcje. Tylko jest to wtedy o wiele wieksze wyzwanie dla developerow, aby taka gra byla ciekawa i pomimo "przewijania" aby godziny w grze byly nabijane dlatego, ze jestesmy ciekawi dalszych losow, a nie dlatego, ze musimy pokonac 1200m z punktu gdzie misje "zlapiemy" do miejsca gdzie ona sie dzieje
3:55 nie zgodzę się, że powtarzalny kontent jest mniej dotkliwy w tej sytuacji. Kiedy masz tylko godzinę, żeby pograć, tym bardziej wkurza, kiedy połowa tego czasu mija na coś, co już robiłeś wiele razy.
Jestem boomerem, nie mam tyle czasu i ogolnie nie chce mi sie zaczynac ogormnych gier.
Valheim i pływanie łódką 😵💫🥶🤯
Przy assassins creed odyseu wynudziłem się jak nigdy. No i byłem zmuszony robić zadania poboczne
No dzięki Łosiowi to koniec może być, ale GOL'a xD
Otwarty świat męczy kiedy jest zrobiony w sposób generyczny, z powtarzalnych assetów, podobnie jak misje poupychane w tym świecie. Ja generalnie nie lubię losowości, oczekuję, że każdy fragment mapy, który odwiedzam w grze, został przez kogoś solidnie zaplanowany, dopracowany i jest po coś. RDR2 robi to bardzo dobrze, co zresztą widać po wadze tej gry na dysku.
Miłego oglądania wszystkim
czemu?
Jestem pod koniec drugiego Horizona...i już mi się nie chce. A gdzie tu dodatek ogarnąć. Za dużo spraw pobocznych jak się platynę chce wbić. Pod tym względem z ostatnich gier najbardziej przystępny wydaje się Ghost of Tsushima
Z tymi otwartymi swiatami jest taki problem ze nie ma czasu na tyle zeby ograc 100h gre. A po drugie nie ma czego robić w tak duzej grze nawet jesli byłaby dobra
Ja Mirage ledwo co skończyłem bo wydawał mi sie za długi a co dopiero Valhalla. Nie wiem po co było robić to tak długie i dla kogo? Dla paru maniaków Assasina?
A ja najbardziej rzygałem AC Valhallą, jako AC uważam go za najlepszego jeśli o mnie chodzi, ale wielkość świata i aktywności poboczne plus znajdźki to jakaś kpina. Przeszedłem go raz i ostatnio drugi raz, ale jakbym miał w niego grać trzeci raz to chyba bym nie wytrzymał, a jestem taki że jak gram w jakąś grę to zazwyczaj ją robię na 100 %.
Mnie się podobało wolne tempo w RDR2, ale wiadomo dzieciaki z adhd na miejscu nie usiedzą...
To jest po prostu tłumaczenie się korpo za niewypały które będą aby otwierać okno owertona na słabe gry które będą na kilka godzin i będą od pchania ideologii. Wystarczy analizować podobna tematykę ale z różnych źródeł
Porównują totalne skrajności czasem wrzucając jakiś fakt albo niewypał np inkwizycję że próbowali ale nie pyklo a negują dobre tytuły jak rdr2 który jest dobry pod względem wykonania aby materiał prał banie ludziom którzy nie analizują z braku czasu co bardzo dokładnie zostało wytknięte w materiale i aby sam wydzwiek był bardziej neutralny dla kanału udając mix dla i lewej i prawej strony ale bardzo kieruje do promowania gówna
A dla porównania obejrzyjcie materiał gotriego który robi to samo ale z da veilguard argumentuje i ciśnie ale nie z tym co jest głównym tematem podważając autentyczności ich. Znowu wychodzi na każde zapytanie z każdej strony obronną ręką
Nie przeszkadzają mi ogromne światy. Hej,niech będą nawet 10 razy większe ALE, do knędzy, no pustki zostawionej by tylko na pusto nabić wielkość mapy? no tego nie znoszę.
Nie przepadam za wielkim światem w grach. Zwłaszcza gdy jest nudny lub maksymalnie przeładowany. Najlepszy świat zrobiło Nintendo z Zeldą Totk. Czemu? Bo tam odkrywałeś. Nie miałeś miliona znaczników na dzień dobry. Świat był tam tak skonstruowany że chciałeś odkrywać co jest za tym lasem, górą czy rzeką
A ja tym czasem hajpuję się Xenoblade X, które wyjdzie w marcu bo nie mam Wii U by ograć oryginał.
Oryginalna seria mi podpadła pozytywnie (poza Xenoblade 2) więc na Xenoblade X na pewno się nie zawiodę.
Hejtujta mnie ludziska bo napisze komentarz zanim obejrzalem nagranie... xD Gry nie sa zle bo sa za duze, sa zle bo brakuje w nich kontentu. Nie skreslajmy jeszcze ogromnych swiatow, moze bedzie jakas rewolucja xD Rrd2 pokazal ze mozna :D
Dla mnie to za małe i za krótkie ale kto co lubi najlepszy Cyberek 2077 Phantom Libery pozdrawiam
@tvgry Ja osobiście uważam że, wielkie światy w grach komputerowych mają sens i ja liczę na to że era gier AAA i AAAA jeszcze nie minie, twórcom gier wideo, po prostu nie chce się budować takich atrakcyjnych gier wideo, gry jRPG i RPG muszą wyglądać ładnie i mieć duże światy, i tak samo powinno być w innych gatunkach gier wideo. Pomysł że gry wideo muszą być malutkie jeśli chodzi o rozmiar mapy i oferować nam tym samym znikomą zawartość fabularną i również znikomą ilość atrakcji, jest bardzo bezsensu, w branży gier wideo powinno być miejsce dla gier wideo typu Indie, lub AA, lub AAA albo AAAA, i ja nie zgadzam się z opinią że duże gry wideo nie mają przyszłości, przeciwnie mają sens tylko ich twórcom względu na cięcia budżetowe nie chce się im ich tworzyć!!! Taka jest moja opinia!
Mucha bez ucha??? xD Co do otwartych światów.... moje doświadczenia są takie, że Morrowind i Skyrim mnie nie nudzą i mogę wracać tyle co do Gothica, zaś Wiedźmin 3 mnie zmęczył wielkością świata, a AC Valhalla odrzuciła mnie tym ogromem po zdobyciu sojuszu w 3 prowincji w Angli.......
Najbardziej brakuje mi liniowych strzelanek jak medal of honor czy pierwsze części CoD
Wymysły wasze, twórców, ale też i moje i pewnie nie tylko nasze. Jak zobaczyłem planetę-HUB w Jedi Survivor, to mi się ode chciało trzymać pada. To samo dotyczy Elden Ringa. NIE ZNOSZĘ OTWARTYCH ŚWIATÓW. Mam wtedy wrażenie, że pomijam content, a naprawdę nie chce mi się zaglądać w każdą dziurę na mapie. Wolę mieć wszystko przed oczami. Niech content będzie ukryty za poziomem trudności, ale nie po kątach mapy. Takie rzeczy działają jedynie w grach, które wyrosły z open-worldów, które bazują na wolności działania, takiej jak RDR albo GTA.
Jak tam pół prezes? Może on też niech sie wypowie
Koniec ogromnych światów ? No jeszcze poczatku nie było bo twórcy muszą nauczyć sie ze starszych produkcji jak wypełnić ten świat qestami flora fauna jakimiś zagadkami itp .
kto to są Pankracowie?
Ci co zrobili Gothica,Risena i Elex
Uwielbiam ogromne światy. Tylko takie gry !
Gdzie cykliczny program paluszek w rusnarze?? 🤬
tvgry: stawiamy randomowe tezy a potem popieramy je na siłe przez 20 minut
True.
Wspomniani w filmie devowie, którzy niezależnie od siebie powiedzieli to samo nie pracują w tvgry, więc raczej
"komentarz pod tvgry: staję w opozycji do czegokolwiek, nawet jeśli trzeba bronić niepotrzebnie wielkich i pustych otwartych światów, po których zazwyczaj wszyscy cisną"
Pozdrowionka!
JA przestraszyłem się zeldy tears of kingdom i jej poprostu ne kupiłem a zeldy lubie
Dla mnie chyba już zawsze otwarty świat będzie must feature, a ogromny otwarty świat to będzie bezkrytyczny must have. Wychowałem się na niedoścignionych wzorach do naśladowania w tej kwestii - GTA 1 oraz Carmageddon 1 🥸 Chyba jedyne współczesne gry które są lepsze pod względem wielkości świata to Minecraft i No Man's Sky. Obie mam 😎
Zlikwidować wszystko, ukrócić wszystko i będzie po problemie
Gram w far cry 6 i zbieram wszystko ale już mam dość. Bezsens tego dopiero do mnie dotarł a w wiedźminie 3 bardzo chętnie zbierałem skarby na skellige.
Foka bez oka to sroka
No TAK🙂
Bardzo fajny materiał
Co z tego że gry są duże skoro większości na tych terenach jest pusto powtarzalnie i nudno
Zależy od gry, taki elden ring to zaszczyt móc spędzić w nim te 200h
"Koniec ogromnych światów" widziałem już takie tytuły jakieś 5 lat temu więc teza trochę z dupy. Kiedyś: nie dam 200zł za grę którą przejdę w 8h! Chyba ich pojebało! Dziś: 100h do ukończenia!? Pojebało ich?! Ja tego nigdy nie przejdę! Ehh i weź tu dogódź
Otwarte światy nie są za duże. Są puste!! Pełne znaczników gdzie robi się to samo. Po ukończeniu gta 5 i głębszemu przyjrzeniu się światu był pusty. Npc chodzili ale bez sensu i brakowało sklepów, aktywności.
A gdzie porównanie mapy gta sa z gta 5? Gta sa jest bardziej wypełnione contentem i jest mniejsze, a wydaje się znacznie większe niż mapa w gta 5