u mnie jest to samo i długo przez to nas unieszczęśliwiała. Nas mam na myśli siebie i siostrę. Na szczeście namówiłyśmy ją na terapię u psychologa i jest już duuużo lepiej. Nie wiem czy u Ciebie się uda ale trzymam kciuki :)
@@agam6534 nie bardzo rozumiem jeśli ktoś chce urodzić dziecko i świadomie podjąć się trudow macierzyństwa to musi mieć przynajmniej 30 lat czy co ? Boże co za bzdury....
Nam na podstawach psychologii rozwojowej wykładowczyni dodała jeszcze ten argument, że w którymś momencie to starzy rodzice będą potrzebowali opieki swoich dzieci. I żeby ta zamian ról nastąpiła, musi pojawić się etap, kiedy rodzice traktują swoje dziecko na równi z sobą, jako dorosłą osobę, która ma własne plany, cele i życie niezależne od tych rodziców. Spięcia biorą się stąd, że zdaniem rodziców dzieci za szybko chcą "wyrównać poziom", a zdaniem dzieci, rodzice za długo zwlekają.
Myślę, że to może być właśnie sytuacja na zasadzie tego filmiku. Mama nie może się pogodzić, że jej syn już nie jest jej małym syneczkiem, przez co nie akceptuje również jego partnerki, która to jest teraz jego całym światem. Ona, nie mama. :D
@Marcin Szeremeta Na tej samej zasadzie - nie odcięta pępowina. Każde nasze przywiązanie w życiu do innej osoby jest powtórzeniem/odtworzeniem tej pierwotnej więzi z matką. Niektóre matki odbierają to jako zdradę, bo nie umieją się "dzielić miłością".
Szkoda że tak mało rodziców o tym wie i boi sie niepotrzebie o swoje dzieci. Myśląc że tyko przy nich będą bezpieczne. Ja sama walcze w wieku 25 lat by odciąć pępowine od rodziców, bo mam poczucie winny że za mało czasu im poświęcam, że moje decyzje ich niezadowolą. To co mowisz powinnien obejrzeć kazdy rodzic. I to kilka razy w życiu by przypadkiem nie zapomnieć.
Też się z tym zmagam. Ciągle słyszę co mam robić i że wszystko robię źle. Moje życie, ale oni mnie spłodzili/wychowali i jestem im to winna. :) Spróbuj wytłumaczyć że to tak nie działa.
też mam 25 lat i moja mama nie odcięła pępowiny od swojej, czego ja z siostrą czujemy skutki (związek mojej mamy z babcią, a nie mężem). nie muszę dodawać, że była potrzebna terapia.
@@indianadoo To smutne, ale niestety dość częste. Dobrze że poradziłyście sobie z siostrą i uświadomiły co było problemem, może dzięki temu nie popełnicie błędów swojej matki. Powiedzenia 🤗👍
Wszystkie mechanizmy, które zna psychologia wynikają z obserwacji masy ludzkiej. Wg mnie jeśli w okresie dorastania znajdą się osoby, które nie wykrzykują swojej nienawiści, to też nie jest patologiczne. Wg mnie nie każda jednostka musi tak mieć. Jeśli ma, wpisuje się akurat w ten schemat, który jest poprawny i ok. Ale jeśli ktoś nie ma w sobie takich emocji, takiego buntu, ma poprawne relacje z rodzicami, wyfruwa z gniazda w odpowiednim momencie też to jest ok. Wszystko zależy od osobowości, wychowania i wielu innych czynników.
Chyba nigdy nie byłam w stanie powiedzieć mojej mamie tak mocnych słów bojąc się że ją zranię. Po prostu nienawiść to zbyt negatywnie nacechowane uczucie. Czasem czułam mocną niechęć czy mówiłam że mam dość. Jednak mimo że wyprowadziłam się nadal słyszę ukryte słowa nadziei że wrócę do niej do domu :) kocham moją mamę, nawet może i bardziej gdy jestem dalej i to, że czasem możemy poopowiadać o wszystkim przy kawie, a nie na bieżąco relacjonować czemu mamy zły dzień itd.
Nishka, bardzo żałuję, że nie mogłam korzystać z Twoich mądrości gdy wychowywałam swoją córkę, ale super, ze słucham Cię dzisiaj. Na szczęście moja córka ktora ma 40 lat umie być asertywna i żyje własnym życiem. Jest też z wykształcenia socjolożką i jak za mocno "podskakuję" to umie mnie przyhamować. Uwielbiam Twoje mądre filmy. Pozdrawiam.
Ja mam inne zdanie, sama odeszlam z domu w wieku 20 lat, pojechalam studiowac do innego kraju, ale nikdy nie mialam jakichs wybuchow nienawisci sztucznych, wcale to nie jest potrzebne, mame kocham i uwielbiam spedzac z nia czas jak tylko jestem w Polsce, naprawde po latach wiekszosc kobiet zrozumie, ze tak naprawde rodzina jest twoim najlepszym przyjacielem, oczywiscie trzeba miec swoje zycie, ale nie widze nic dziwnego w przyjazni z mama w doroslym wieku i mowienia jej wszystkiego! Te cale bunty nastolatkow sa dlatego ze czesto czlonkowie maja podobne charaktery a jak wiadomo dwa takie same sie scieraja, oddzielic sie mozna w spokoju i bez nerwow czy nienawisci. I jak powiedziala moja kolezanka maz to nie rodzina ha ha , rodzina to dzieci i matka , ojciec, oczywiscie z przymruzeniem oka, ale rozwod dzis jest prawdopodobny wiecej jak 50 procent,i to nie dlatego ze przyjaznimy sie z mama... Takze jednym slowem mama, ojciec cie nigdy nie zdradza a partner moze i zrobi to najprawdopodobniej....
Ja miałem taką sytuację, że gdy chciałem iść do liceum do Warszawy (miałem dużą szansę na dostanie dwóch niezależnych od siebie stypendiów, a mieszkałbym w bursie), to moi rodzice od razu mówili mi, że co ja sobie wyobrażam, wygłupiam się i sobie nie poradzę. Mieszkamy w podkarpackim, więc ten strach trochę rozumiem, ale przez nich nigdy nawet nie spróbowałem i teraz mam taki lekki żal.
Nie możesz podporządkować całego swojego dorosłego życia rodzicom, zwłaszcza jeżeli są zdrowi i sprawni. Powinieneś żyć własnym życiem i podejmować własne decyzje. Relacje są wtedy o wiele zdrowsze, choć bywa że faktycznie niektóre matki czy ojcowie nie radzą sobie z myślą, że ich dziecko chce być samodzielne.
Irena W. Ciężko podejmować decyzje jak nie ma się za co żyć bo jest się w liceum. Miałam dokładnie ta sama sytuację i nie widzę nadal jakby można było z tego wyjść.
@@Dolphina8999 Rozumiem, też kiedyś byłam w liceum i niestety wiara moich rodziców we mnie i moje możliwości była niestety słaba, by nie powiedzieć zerowa. To nie pomaga niestety. Teraz jestem matką dorosłych dzieci i od początku daję im przekaz że w nie wierzę, i że sobie w życiu poradzą, również beze mnie i nie trzymam ich na siłę w domu. Córka już w gimnazjum postanowiła że wyjedzie z domu i po maturze wyjechała na studia do Krakowa. Wspieram ją we wszystkim co robi, nawet jak inni mnie krytykują, ale ja uważam że nie mogę jej nakazywać co i jak ma robić jeżeli ma być samodzielnym człowiekiem. I daje radę, mimo różnych perypeti i trudnosci i jestem z niej dumna. Często rozmawiamy i nie raz pyta o radę, ale są sytuacje i sprawy gdzie mówię jasno, to Twoje życie i to Ty sama musisz podjąć decyzję, bo jesteś dorosła i za siebie odpowiadasz, ja tylko mogę Ci coś podpowiedzieć. Postępuje z moimi dziećmi dokładnie odwrotnie niż moi rodzice ze mną i widzę naprawdę pozytywne efekty. Też jestem z Podkarpacia 🙂. Czasami strach przed samodzielnością i brak wiary rodziców w dziecko powstrzymuje przed próbą usamodzielnienia się i wiem, że wtedy nie jest łatwo, ale może czasem warto zaryzykować i odciąć samemu pępowinę?
@@irenaw.905 No to nic tylko pozazdrość Twoim dzieciom takiej matki. Niestety nie wszyscy mają to szczęście, i gdybym mogła decydować o tym co chcę z przyjemnością bym do uczyniła, szkoda, że pieniądze determinują to, że byłam w 100% zależna od rodziców.
Mojej mamie o dziwo, przyszło łatwiej zaakceptować, że zaczynam własne życie niż mi samej... to ona zachęcała mnie do samodzielności. W końcu bardziej drastycznie odcięła pępowinę, a ja miałam wręcz żal, że tak "odpuszcza nasza przyjaźń" 😂 ale z perspektywy czasu widzę jakie to było ważne i doceniam, że moja mama jest tak mądrą kobietą. Chociaż myślę, że to dosyć niecodzienna sprawa, że matka inicjuje ostateczne rozstanie.
Moja mama nie przezywala mojego wyjazdu tak bardzo jak to,ze zabralam jej wnusie. Gorzej bylo z moim starszym o 5l at bratem,ktory zostal w kraju I mieszka niedaleko niej. Wysniony I wymarzony synus mamusi ,ktory teraz odwrocil sie od niej I prowadzi wlasne zycie. Podjal decyzje stopniowo w ciagu kilku lat oddalal sie coraz bardziej I bardziej az do momentu,gdy przestal zupelnie odwiedzac rodzicow. Ja podjelam decyzje nagle i moze dlatego latwiej jej bylo sie odciac ode mnie, choc nie wspominam mojego zycia nastoletniego dobrze. Dopiero po wyprowadzce zorientowalam sie ,ze nasza mama jest emocjonalna manipulantka i trudno zyc w takich relacjach blisko. Niestety ona tego nie widzi i nie rozumie i dlatego czesto choruje fizycznie. Jej psychika po prowstu nie radzi sobie z ta cala sytuacja,a do specjalisty nie chce isc.
Mam wspaniałą mamę, naprawdę, ale jak ona mnie czasem denerwuje... :D Zaczęłam się nad tym zastanawiać i partner powiedział mi, że w wielu płaszczyznach jesteśmy niemal identyczne. Może dlatego z mamą miałam jednocześnie najlepszy i najgorszy kontakt, gdy byłam jeszcze w domu. To przerażające i fascynujące jednocześnie. Widać mama była dla mnie naprawdę przykładem, bo wiele od niej zgapiłam, co zauważam dopiero w życiu dorosłym. Pojawia się jeszcze jedna ciekawa rzecz. Dwie kobiety, matka i córka, o podobnych charakterach wychowały się w innych czasach, w innych warunkach, w innych rodzinach, jedna miała dostęp do Nishkowych treści, druga absolutnie nie. W czasach mojej mamy socjologia czy psychologia to były jakieś farmazony, nikt zbytnio się tym nie przejmował. Natomiast okres, w którym żyję ja, stawia na większą świadomość, na zgłębianie świata i poznawanie swojej osobowości. Spostrzegła to też moja mama, która powiedziała mi kiedyś, że jest szczęśliwa, że żyję świadomie, bo dużo szybciej niż ona dojrzewam do niektórych postaw, np. asertywności. A że jesteśmy typowymi wrażliwcami, mięciutkimi i potulnymi, to bycie asertywnym jest dla nas nie lada wyzwaniem. Rewelacyjny materiał! Pocieszeniem w tym trudnym momencie, kiedy córka opuszcza rodzinne gniazdo, może być fakt, że ta relacja wcale się nie skończy tylko zmieni, być może na lepszą, zdrowszą, tak przynajmniej było w moim przypadku. Pozdrowienia! :)
Co się stanie gdy nie pozwolimy dziecku odejść? Nie potrzebuję żadnych przykładów, sama jestem takim przykładem. (Mimo że nie wpasowuję się w żaden podany przez ciebie.) Boli okropnie. Bardzo dobrze mówisz i mam nadzieję, że KAŻDY rodzic to obejrzy i będzie o tym pamiętał. Przez cały ten filmik chciało mi się płakać, będę mieć trochę popsute popołudnie i wieczór, ale trudno, bo bardzo mądrze mówisz. I teraz widzę swoje i ich błędy, swoją uległość, zbytnią grzeczność, brak buntu, podporządkowanie się i rezygnowanie ze swoich decyzji, bo tak powiedzieli czy zasugerowali. Dobrze na tym nie wyszłam. W domu było sporo konfliktów i miewałam ich dosyć, ale tego nie komunikowałam, a później byłam dumna, że chociaż jestem grzeczną, cichą córeczką. No ech, ja się nie potrafię odciąć, nie jestem odrębnym człowiekiem i obawiam się, że już nigdy nie będę. I to nie dlatego, że mamy super kontakt i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, co to to nie, ja jestem w jakiś sposób uzależniona, ciężko mi podejmować decyzje, boję się co powiedzą, czy mnie poprą, a raczej to że nie, brak wiary we mnie, brak wsparcia, zaufania do mnie i w to co chcę zrobić, uzależnienie nie tylko finansowe ale i emocjonalne. Można sobie w ten sposób zniszczyć życie. Dlatego tak bardzo bym chciała, żeby inni rodzice i nastolatkowie (zwłaszcza tacy jak ja byłam) to obejrzeli, żeby się nie skończyło tak, że oglądając taki filmik chce się płakać. Jestem 2 lata starsza od Twojej córki i okropnie jej zazdroszczę takiej mamy i tego, że ona młodsza ode mnie pójdzie swoją ścieżką. I tak, mam teraz wyrzuty sumienia, jakbym powiedziała, że moja mama czy tata są gorsi i ich nienawidzę, a tego nie powiedziałam.
W mojej rodzinie ze strony mamy wszystkie kobiety są lekko "odchylone". Babcia nie lubiła swoich 3 córek, dlatego każda z nich dość agresywnie wychowywała swoje dzieci. Ja buntowałam się tragicznie, mówiłam przeobrzydliwe rzeczy swojej mamie (córka nr 1), a od razu po maturze wyjechałam na drugi koniec Polski i nie wracałam przez rok. Po tym czasie się uspokoiłam, zmieniłam uczelnie na taką trochę bliżej domu i pojawiałam się w nim raz na 2-3 miesiące. Teraz mam swoją rodzinę, bardzo rzadko odwiedzam mamę, bo zawsze wpędza mnie w poczucie winy i mam wrażenie, że mnie nie lubi. Z kolei kuzynostwo nadal trwa przy swoich matkach. Kuzynka jest 40 letnią panną, która wraz ze swoim bratem i jego żoną mieszkają u ciotki (córka nr 2) na 3 pokojach (sic!). Kolejny kuzyn chciał wyjechać na studia, ale ciotka (córka nr 3) poważnie choruje i zdecydował się zostać przy niej w kawalerce. Nie jadę dzisiaj do swojej mamy, wybieram teściową. Smutne, ale lepsze dla mojej psychiki.
To smutne co piszesz. Powinnismy się móc oderwać od swoich rodziców, ale i tak żyć z nimi w odpowiednich relacjach. Tylko prawda jest ze to relacja taka sama jak każda inna i obie strony muszą włożyć w pracę nad nią wysiłek, ale nadal w Polsce żyje kultywowanie tego, że matka jest tylko jedna i czcij rodziców nieważne jacy by byli. To tylko osoba, która nas urodziła i jeśli sama nie jest uporana ze swoimi demonami to przeniesie je na nas. Wychowanie jest cholernie trudne. Nie wszyscy powinni mieć dzieci.
@@aleksandrakozowska4007 to jest fakt - panuje kult matki, która bez względu na swoje przywary zawsze "ma najwłaściwszą rację" i jakakolwiek sprzeczka to zawsze jest wina 'niedobrego dziecka" jeśli taki schemat trwa od zawsze to w dorosłym życiu niemożliwe jest zeby ot tak zmienić relacje, obie strony muszą włożyc ogrom pracy nad samym sobą by te relacje poprawić jeśli matka nadal trwa w "najwłaściwszej racji" to szkoda czasu na walkę,, która nic nie da
U mnie w rodzinie ja i moja młodsza siostra jesteśmy bardziej przywiązane do taty.Jest to spowodowane tym że częściej nas przytułał i częściej zgadzał się na różne rzeczy.Mama była dla nas bardziej surowa.Dbała o to,żeby ją i siostra były najedzone,czyste i schludnie ubrane.Kiedyś wkurzała mnie,że miała pretensje o złe oceny.Teraz wkurza mnie,bo ciągle się kłóci z moją 12-letnią siostrą i wolę trzymać się z daleka kiedy mama i siostra są razem.
@@selena1638 niektóre kobiety po prostu nie lubią innych kobiet, bo same nie były kiedyś lubiane i dopóki któraś z nich nie przerwie tego złego łańcuszka to kolejne córki będą cierpiały
@@aleksandrakozowska4007 To straszne co piszesz ,mniemam ,że jesteś inteligentna ale to nie równoznaczne ,że mądra .Jesteś dorosła i wiesz jak życie ,problemy z nim związane czasami psują relacje w rodzinie ,ale w tych czasach mamy psychologów którzy pokażą co się popsuło .Matka na pewno kocha ,ale sama się pogubiła .
To bardzo ważne, aby rodzice (szczególnie matki) sobie uświadomiły to, o czym mówisz. Jest takie fajne (podobno indiańskie) przysłowie: "Dziecko jest gościem w twoim domu. Nakarm, naucz i puść wolno". Niestety moja mama nie patrzy na to w ten sposób. Byłam wychowywana pod kloszem i teraz, kiedy mam już 26 lat, wciąż chciałaby mnie trzymać przy sobie. Dla mnie to bardzo trudna sytuacja, ponieważ przez to wychowanie właśnie boję się świata "na zewnątrz", mam kiepskie relacje z rówieśnikami i ciężko mi przekonać samą siebie do asertywnych i samodzielnych decyzji, a jeszcze muszę "walczyć" ze swoją własną matką, która jednak (pewnie nieświadomie) wciąż podkopuje te decyzje, a przez to moją pewność siebie. BTW. Co myślisz o tym, że bunt u nastolatków zaczyna się ok. 14 roku, a tak naprawdę można je wypuścić w świat dopiero po 18tce, najczęściej kiedy wybierają się na studia do innego miasta? Dobrze, że jednak te kilka lat trzeba się jeszcze "przemęczyć" ze sobą, czy lepiej, żeby odbywało się to w mniejszym przedziale czasowym?
pomimo, że twój komentarz jest sprzed 5 miesięcy, muszę powiedzieć jedno: moja mama też próbuje mnie na siłę przy sobie zatrzymywać, bo to samo robiła jej matka wobec niej. ona uciekła z domu grubo po trzydziestce, żeby wziąć ślub wbrew woli swojej matki, i babcia nienawidziła mojego ojca niemal do swojej śmierci (jak i żonę najmłodszego syna). moja mama z kolei nie przestała próbować mnie udusić swoją troskliwością do tej pory, pomimo że mam prawie 30 lat i właśnie jestem w trakcie przeprowadzki na drugi koniec europy. i mówi, że "jeszcze wrócę" albo "jeszcze zatęsknię". szczerze mówiąc najlepszym wyjściem z sytuacji jest chyba po prostu wyprowadzka jak najdalej od toksycznego domu i stopniowe ograniczanie kontaków...
Myślę, że to dlatego, że ten trzynastolatek jeszcze nie jest samodzielny. Dopiero musi się nauczyć. Już by chciał, ale nie wie jak. Jest na etapie odkrycia "mam swoje zdanie" ale jeszcze nie na etapie "mam swoje zdanie i potrafię coś z tym zrobić". W tym okresie rodzica zadaniem jest akceptować decyzje dziecka, żeby dowiedziało się jak działają konsekwencje. I dopiero po takim "kursie samodzielności" dzieciak jest gotowy na wyprowadzkę
Jestem na pierwszym roku studiów w innym mieście i dopiero teraz mam naprawdę fajny kontakt z mamą. Zawsze jak wracam do domu, to jesteśmy tak stęsknione, że gadamy godzinami, już praktycznie przestałyśmy się kłócić i jest dużo fajniej, niż jak mieszkałyśmy razem:)
Pewnie nie jestem i nie byłam idealną mamą.Zwyczajnie ,troszczyłam się dokąd trzeba było,także i o moralną stronę,ale bez jakichś rygorów.Rozmowy,tłumaczenia.....Tyle.Odeszła,ma swoje dziecko,mieszka daleko.Zostałam sama ,schorowana,stara,nikomu już nie potrzebna.Nie oczekuję wiele..Trochę pamięci,telefonu co 2-3 dni. A tu jak się zdarzy raz na tydzień od święta,najczęściej sms-em,czasem dwa razy,,,,to wszystko I pouczanie,strofowanie itp...Wszystkie się uskarżacie,jakie te mamy podłe.....Przypomnicie sobie mając 70 lat z hakiem , z marnym zdrowiem tak iż często nie ma siły wyjść na spacer.......Pamiętajcie ,że młodość minie jak mgnienie i nie zawsze będziecie sprawne.Jak straszna bywa tęsknota za ciepłym,dobrym słowem.
a ja myślę że można się przyjaźnić z mamą a jednocześnie mieć swoje niezależne życie i tak piszę to na swoim przykładzie. Moja mama jest moim przyjacielem i doradcą ale nie wpływa swoimi decyzjami na moje niczego nie wymusza ani nie neguje, po prostu zna mnie lepiej niż ktokolwiek i jeśli mam do wyboru zwierzyć się koleżance która zna mnie od paru lat a kobiecie która zna mnie na wylot wybór jest prosty. Tak więc myślę że absolutnie trzeba żyć swoim życiem ale nie oznacza to że należy się odciąć od rodziców i nie mieć ich za doradców/przyjaciół/pomocników
o matko, pamiętam jak tuż przed wyjazdem na studia dosłownie wszystko wkurzało mnie w mojej mamie, to jak oddycha, jaki ma głos, jak się śmieje, co mówi. Do tego stopnia, że wyprowadziłam się z domu tydzień wcześniej niż to było w planach ;D Teraz rozumiem, skąd ta nienawiść
Czyli wychodzi na to, że mam z moją mamą normalne relacje (mam 17 lat ) ale moja przyjaciółka właśnie chodzi ze swoją mamą na spacery i często mówi mi, że jej mama jest super i jest dla niej jak przyjaciółka. Jasne że się kłócą czasami ale ich relacje są super i szczerze każdy by chciał mieć matkę taka jak ona ma, przy czym trzeba zaznaczyć, że nie jest to mama, która na wszystko pozwala i nie sądzę, że to nie jest zdrowe i trzeba się o to martwić 😊
Jak ja miałam 17 lat kłóciłam się z mamą non stop, moja mama to z tych, co wszystko wiedzą najlepiej i trzymają pod kloszem. Zawsze zazdrościłam koleżance, bo ona z mamą miała właśnie takie relacje o jakich piszesz. Dopóki jej rodzice się nie rozwodzili. Jej mama obarczała ją tym rozwodem. Żaliła jej się na ojca. Kobieta miała do tego prawo, żeby mieć żal, ale traktując córkę, jak przyjaciółkę, nie zauważyła, że nastawia ją przeciw ojcu. Relacje ojca i tej przyjaciółki bardzo mocno się zmieniły. Dlatego uważam, że rodzice powinni mieć swoich przyjaciół, a dzieci swoich, a w rodzinie powinien być porządek kto, kim jest. Dobre relacje między rodzicami a dziećmi tak, wspólne zakupy super, ale czy wspólne wyjście na dyskotekę, no chyba nie. Z taką matka jest chyba coś wtedy nie tak.
Kurczę, no ja bym nie chciała. Mama to... mama. Przyjaciółce mówię o moich trudnych sprawach, bardzo prywatnych, o związkach i dylematach. Ale też przyjaciółka opowiada mi to samo. Nie wyobrażam sobie takiej relacji z własnym rodzicem, którego jednak rola w życiu jest według mnie inna --- nawet po "przekształceniu" w bardziej partnerską relację.
A może film o relacjach między rodzeństwem, z uwzględnieniem mniejszej lub większej różnicy wieku? Wygląda na to, że miałabyś tu trochę do powiedzenia ^^
Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuję Ci za ten film Jeżeli postępujesz tak jak mówisz w tej publikacji to jesteś bardzo mądrą,świadomą i dojrzałą kobietą . Kiedy sama będę miała dzieci to chcialabym być właśnie taką matką!Jeszcze raz dziękuję Ci bardzo za tak mądre i wartościowe treści!😘
Świetny film! ❤️ Nigdy bym nie pomyślała, że takie zachowanie podczas okresu dojrzewania ma drugie, w zasadzie niezależne od nas dno. Dziękuję za uświadomienie 🌼
Ja właśnie dostałam ten film od córki, i nie żałuję. To mądre i prawdziwe. Nie pomyślałam że to tak odbiorę. Jest mega 💪 weź moją radę, wyślij to mamie👍
A ja mam najwspanialszą mamę na świecie! Mimo, że czasami weekendowa wizyta to za dużo... Uwielbiam ją za to, że zafundowała mi najbardziej traumatyczne przeżycie, kiedy miałam 17 lat i biegałam 2 razy w tygodniu na 18-stki znajomych. "Mamo, mam test z historii za 2 dni i w sumie powinnam się pouczyć ale jest też 18-stka Kaśki, mogę iść?" A mama na to : "Twój test, twoja impreza, twój wybór" No i jak żyć? :)
Nigdy nie miałem tak z mamą, nie przechodziłem żadnego buntu zawsze, zawsze moja mama była moją przyjaciółką. Od dwóch lat mieszkam na drugim końcu Polski utrzymując taką przyjacielską relacje z mamą, nie mam żadnych kompleksów edypa i jestem w zdrowym związku z piękną dziewczyną... serdecznie pozdrawiam i następnym razem sugeruje stonować fun-fiction
Kłótnie, rozmaite emocje, krzyk, płacz. Ze względu na dwa zupełnie charaktery w mojej relacji z mamą nigdy tego nie brakowało, ale w życiu, nawet w najgorszych momentach nie powiedziałam i nie wyobrażam sobie powiedzieć " Mamo NIENAWIDZĘ CIĘ".
ale wiesz, że nienawiść to jest po prostu jedno z uczuć i naturalne, że czasem je odczuwamy? Stanley Ruszczyński w książce „Psychoterapia par” wprawdzie książka poświęcona parom a nie relacji rodzicielskiej, ale to nic, pisze, że w związku poza miłością, jest również miejsce na nienawiść i nie jest ona niczym złym: „Bo właśnie im bardziej się kogoś kocha, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie czuło się momenty nienawiści do tej osoby. (…) Miłość i nienawiść są bardzo blisko siebie. (…) Przeciwieństwem miłości jest obojętność, a nie nienawiść, jak się powszechnie sądzi. Jeśli jest nienawiść, to jest jeszcze jakaś nadzieja, jakaś niezrealizowana potrzeba, jakieś pragnienie. Obojętność to stan, w którym już nie ma znaczenia, i jest ona znacznie bardziej toksyczna.”
@@nataliatur-relacje Rozumiem i szanuję, jednak nigdy nie odczowalam nienawiści do kochanej osoby. Wpojono mi że kocham i nienawidzę to niesamowicie mocne słowa i nie wiem jak strasznie by mnie zabolało usłyszenie "nienawidzę cię" z ust mamy, partnera. Myślę że to poprostu różnice postrzegania tego słowa. Złość, gniew jasne to idzie w parze z każdą bliska relacja, ale nienawiść... No dla mojej własnej osoby zdecydowanie nie
@@annawojtan4966 mam dokładnie to samo odczucie. Nigdy nie powiedziałabym do mamy ze jej nienawidzę nawet w dużej złości. Słowa maja bardzo dużą moc i trzeba to brać pod uwagę. Mogę sobie tylko wyobrazić jakby mnie zraniły takie słowa usłyszałem od osoby którą kocham.
Mam wspaniałą mamę,wyrozumiałą,zawsze najpierw mnie wysłucha.Jestem dorosłą kobietą z dwójką dzieci,mama nie wtrąca się w moje życie ale zawsze jest gotowa mi pomóc na tyle na ile potrafi.Nie mówiła mi:TY MUSISZ,tylko czy mogłabyś przemyśleć to?Irytuje mnie jedynie jej rozstargnienie i bałaganiarstwo ale to są nieważne rzeczy,które biorę w pakiecie.Kocham Cię mamo♥️
Ja się nie buntowałam w wieku dojrzewania bo najmniejsze zmarszczenie nosa powodowało ciche dni ( kompletna utrata poczucia bezpieczeństwa) i teraz nienawidzę mojej mamy a mam 53 lata
Nigdy w życiu nie powiedziałam mamie, że jej nienawidzę, a takie większe kłotnie miałyśmy może dwa razy w życiu :) skończyłam studia i pracuję w innym mieście, ale bardzo za nią tęsknię i staram się odwiedzać conajmniej raz w miesiącu. Mimo to, myślę, ze wyrosłam na dojrzałą, samodzielną kobietę i wszystko ze mną jest w porządku :) także super relacja z mamą wcale nie oznacza życiowej porażki :D
Interesująca perspektywa, warta wzięcia pod uwagę. Szanowna Pani, dziękuję za Pani film. Choć jako naukowiec, wyszkolony w psychologii błędów poznawczych, chciałbym zwrócić uwagę, że przedstawiona argumentacja nosi znamiona cognitive bias typu "cherry picking". Ponadto można by ją kontestować w oparciu o dane z psychologii ewolucujnej (np. historycznie tradycyjne modele rodzinne, np. indigenous cultures, etc.). Ponadto, na gruncie filozoficzno-etycznym, warto sobie zawsze zadawać pytanie, czy zachowania normatywne są, z punktu widzenia etyki, pożądane. Bo te 2 rzeczy rozchodzą się niezwykle często. Bardzo często to co jest normatywne, nie jest tym, do czego powinniśmy aspirować (zarówno jako gatunek, jak i jako jednostka). Ale nadal uważam, że przedstawiona przez Panią perspektywa jest warta brania pod uwagę. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam ☺️
Jest Pani bardzo mądra. Dziękuję za ten filmik. Mam dobre relacje z moją mamą, jest moją przyjaciółką. Mam swoje zdanie od zawsze, jednak uważam, ze czasami można się poradzić rodzica w jakiejś sprawie.
Świetne nagranie! Jako psychoterapeutka pracująca z młodzieżą podpisuję się pod tym! Paradoksalnie to właśnie nastolatki, które nie buntują się wobec rodziców najczęściej trafiają do terapii. A tłumaczenie rodzicom, że gdy dziecko zaczyna się otwarcie na nich wkurzać jest dobrym sygnałem, świadczącym, że terapia przynosi efekt :D
Z moją mamą mamy taką silną więź, że im więcej sie kłócimy tym lepiej sie później rozumiemy. Jesteśmy do siebie takie podobne, że chyba z tego wynikało większość naszych sporów
Natalio, jak zawsze super odcinek. Moi rodzice są okej, jak są u mnie w domu, ale jak wracam do domu rodzinnego i nikt mnie tak nie wkurza. Bo wchodzą w stary schemat. Trzeba zaakceptować to, że dziecko jest już dorosłe i właśnie tak je traktować.
a co jeśli nigdy nie miałam takiego prawdziwego 'okresu buntu', mimo że chciałam? zawsze bałam się konfrontacji z mamą i nigdy tak na 100% nie wyrzuciłam z siebie złości. czy jako 29 letnia osoba mam prawo przeżyć 'młodzieńczy bunt'?
Świetny filmik kochana 👏 jakże bardzo pomocny dla wielu którzy nie podołali roli mamy, nie dlatego, że nie kochali swoich dzieci, lub je porzucili, ale w głównej mierze nie potrafili uwierzyć, że sobie poradzą dlatego że podświadomie pełnili taką rolę, dodatkowo w grę wchodzi schemat odrzucenia jak i zarówno brania nadmiernej odpowiedzialności za własne dzieci co jest ogromnym bledem. Pamiętajcie kochani, że nie definiuje nas to co nas spotkało, Przytulam 🤗 💖
Strasznie podoba mi sie tempo, szybkie i konkretne informacje. Nie ma nic gorszego jak powolne rozwlekle gadanie i sluchasz wprowadzen, czujac ze marnujesz czas albo przewijajac:P SWIETNA DYNAMIKA
Nigdy w życiu nie powiedziałam do mamy że jej nienawidzę. Oczywiście, że sprawiała mi przykrość, ale to słowo jest za mocne. Kocham ją i wiem, że chce dla mnie jak najlepiej
Jako mama dorastających dzieci, nareszcie "to" zrozumiałam! Te niektóre "odzywki" już nie będą dla mnie tak bolesne. Bedę myśleć o tym co powiedziałaś i w duszy się uśmiechać. Dzięki Ci za ten film!
Znam mężczyznę któremu matka kazała wybierać i nie odzywasie od 10 lat choć on ma ponad 40... To jest tak smutne i tragiczne, że aż straszne, bo winę za "odejście" syna zrzucila na jego żonę, która chciała żyć własnym życiem.
Jesteś świetna! Mój syn oddzielał się ode mnie raz bardziej burzliwie, raz mniej, ale dopiero dziś, od Ciebie, dowiedziałam się, że to robił. Dziękuję. Nigdy go nie ograniczałam, nie krytykowałam, nie osądzałam, a dziś słyszę od niego, jak bardzo jest mi wdzięczny za to, że dałam mu tyle wolności, ile potrzebował. I też zawsze wypychałam go do innego miasta na studia. Koleżanki uważały, że jestem wyrodną matką, były oburzone kiedy mówiłam, że to moje szczęście jest dla mnie najważniejsze, a dopiero potem szczęście bliskich, ale dziś widzę, że szłam dobrą drogą, bo mój dziś 23-lerni syn jest samodzielnym człowiekiem, który ma do mnie zaufanie, ale żyje własnym życiem. Na pewno podeślę ten filmik mojej mamie, która zazdrości, że jej synową nie może przeżyć dnia bez telefonu do swojej mamy i pewnie po cichu jest na mnie zła, że ja tego nie robię, a wręcz krytykuję. Dziękuję za te mądre słowa i serdecznie pozdrawiam 😘 Magda
Dziękuję za ten film! Ja miałam właśnie taką relację z mamą że ciągle dzwoniłam do niej opowiadałam o wszystkim,mimo że już mam sama 2 dzieci , ale rok temu stało się coś co bardzo zmieniło nasze relacje ... Od tego czasu nie opowiadam mamie szczegółów z mojego życia , krótka rozmowa itd moja mam okropnie mnie irytuje !!!!!! Ale od tego momentu czyje się naprawdę szczęśliwa! I moje życie też bardzo pozytywnie się zmieniło i ciekawiła mnie ta zależność! Świetnie to wytlumaczylas dziękuję
Jeszcze dodam, ze kto nie odwiedza rodzicow i nie teskni za nimi, to albo mial zlych rodzicow, albo jest dziwna i zimna osoba, ja sobie nie wyobrazam nie odwiedzac mamy, kocham te chwile, z zadna kolezanka nigdy nie czulam sie tak na luzie jak z mama, i tak naprawde zadna kolezanka tak naprawde nie dba w tym stopniu o twoje sprawy jak twoja wlasna mama, taka prawda.
Świetne, współczesne podejście do tematu, życzę Wszystkim mamą świetnych relacji z dziećmi które wyszły z domu. Moje trzy córki stopniowo odchodziły z gniazda w którym je tłamsiłam - najstarsza małżeństwo w wieku 22 lat (szczęśliwe cały czas), średnia studia daleko od domu, najmłodsza - szkoła średnia w internacie i tuż przed maturą wyjechała za granicę ( teraz jest w kraju) - samodzielne, odważne, zaradne - super jestem z nich ogromnie dumna. Tylko jest jedno ale - w tej chwili żebrzę o kontakt, o rozmowę, o uwagę - a jak już za bardzo napieram to nie mamy za dużo sobie do powiedzenia. Nie widzę chęci z ich strony dzielenia się ze mną swoim życiem - są przecież ludzie bliżej niż matka a ja nie wiem czy obchodzi ich moje monotonne życie. Brak więzi - nie było tego przed erą nowych technologii (tel., komputery, dziesiątki kanałów telewizyjnych, dwa auta przed domem). Odwiedzamy sporadycznie - bo są inne priorytety, bo się nie chce, bo po co? I tak mijają święta, urodziny, imieniny, rocznice. Fajnie - no cóż może tak powinno być - popatrzcie matki na te świetne seriale komediowe - halo! gdzie tam są matki? Nie ma - bo urodziły i ich rola się skończyła. Ja po mino wyprowadzenia się z domu rodzinnego w wieku 20 lat - do dzisiaj staram się odwiedzać moich rodziców co najmniej dwa- trzy razy w miesiącu, a jak nie mogę to dzwonię. Mi niestety pozostało tylko popatrzeć czy są zielone kropki na FB - wtedy wiem że moje córki żyją.
Szkoda że nie miałam tej świadomości wcześniej. Dopiero mając 30 lat, drastyczne odcięcie się (w moim wypadku) od taty i wyjeżdżając na kilka lat za granicę, uświadomiono mi jak bardzo byłam uzależniona od tego co on powie i aby jemu dogodzić. Przez to straciłam kilka szans na fajny związek. Teraz przez to że już nie żyje tak jak on chce, tylko własnym życiem oddalamy się od siebie. Ze swoją przeszłością teraz muszę "walczyć" z terapeutą-psychologiem i psychiatrą...
Dziękuję Ci za ten film. Popłakałam się oglądając go, ponieważ jestem właśnie takim dzieckiem, któremu "nie dano odejść". W domu podważano wszystkie moje decyzje, nawet już jako dorosłej osoby. Stały tekst (nadal) to "możesz wybrać tak jak my radzimy albo możesz wybrać źle". Byłam wielokrotnie krytykowana, szantażowana, prowokowana i również czasem bita. Moja wyprowadzka z domu jest do tej pory nazywana "ucieczką" mimo, że z moim wieloletnim chłopakiem (obecnym mężem) powiedzieliśmy elegancko moim rodzicom o tym, że postanowiliśmy razem zamieszkać (wtedy się bardzo cieszyli) i wszystko było zaplanowane a rodzice pomogli mi nawet przewieźć rzeczy. Ciągle słyszę, że "nie ubieram się tak jak powinnam", że "nie jestem taka jak myśleli, że będę", itp. Szczytem było silne zasugerowanie (a wręcz stwierdzenie "faktu"), że mamy kryzys z moim mężem i że pewnego dnia się ze mną rozwiedzie, bo "przejży na oczy" (bo nie ubieram się i nie maluję jak modelka). To naprawdę boli, bo bardzo się kochamy z moim mężem za to jacy jesteśmy i razem udaje nam się przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Wszystko wie o moich rodzicach, sam przyznał, że zauważył to dużo wcześniej jak się zachowują. Mimo tego, mam ciągłe wyrzuty sumienia, że nie dzwonię do nich odpowiednio dużo (mieszkamy w innym mieście), że nie pomagam w domu rodzinnym i im w pracy - i to też słyszę od nich. Dążenie do moich własnych celów zajmuje mi wieki. Wszystkiego się boję, a najbardziej porażki. Czasem czuję wielką złość, ale chyba w większości czuję smutek. Myślę o tym kim bym mogła być, jaką bym miała pewność siebie, gdyby nie to wszystko co słyszałam przez tyle lat. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem kiedy "wybuchną", kiedy "pokażą drugą twarz". Często dzieje się tak gdy jestem najbardziej "odsłonięta", gdy jestem za bardzo wyluzowana i wydaje mi się, że wszystko jest super. Wtedy zazwyczaj dostaję kubeł zimnej wody na głowę, bo znowu "podejmuję złe decyzje w życiu". Nie mogę się czuć komfortowo we własnym rodzinnym domu gdy przyjeżdżamy z wizytą. Gdy dzwonię, pierwsze słowa, który słyszę to "dlaczego nie dzwonisz?". Wydaje mi się, że stałam się dzikim zwierzęciem, które musi cały czas mieć się na baczności przed drapieżnikami. To jest naprawdę trudne i naprawdę wyniszczające gdy do bliskich osób czujesz jednocześnie nienawiść i miłość. Postanowiłam zrobić najlepszą rzecz dla siebie jaką tylko mogłam - poszłam na psychoterapię. Teraz czeka mnie dużo pracy nad sobą, ale muszę zawalczyć o swoje szczęście.
A może tak co wyprawiają zamężne córeczki względem matek ..Moja np zapraszała mnie tylko wtedy ,gdy potrzebowała niańki do dzieci .Dzieci zawsze były na pierwszym miejscu ,żadnej ogłady wychowania ,mogły na głowę wejść .Całymi dniami trzebabylo się bawić i dzieci musiały być zadowolone ,bo jak nie to co z Ciebie za babcia ,a gdy któreś się gdzieś uderzyło to wręcz awantura .Na placu zabaw zginęła zabawka to darła się że do domu mamy nie wracać jak się nie znajdzie znajdzie .Nie jeżdżę już do mojej córki ,a jak sporadycznie przyjadą to ich nie zapraszam .Wiem ,że to ja ją źle wychowałam ,bo miała jak to mówią za dobrze .,obowiązków żadnych ,naczynia pierwszy raz umyła jak miała 15 lat .. nie wtracalam się w jej miłości ,,szkole wybrała jaka chciała ..Na szczęście że ma pracowitego męża ,sprząta karmi dzieci ,kapie itd .
Bardzo pomógł mi ten film, dziękuję ❤️ Trafiłam na niego późno, bo mam 27 lat, ale akurat teraz mam taki moment w życiu kiedy potrzebowałam pomocy żeby zrozumieć co się dzieje w mojej głowie i skąd ta niechęć do własnej matki
Dziękuję za ten film, jestem mamą dziesięciolatki i siedmiolatki i wkrótce będę musiała mierzyć się z tym o czym mówisz.Ta wiedza na pewno mi sie przyda🙏
A jeszcze jak rodzice nalegają już na temat wnuków, a nawet faceta się nie ma, a wiosen niecale 24... Teraz, żeby posiadac dziecko to trzeba byc gotowym na poświecenie swojego życia dla niego, a przede wszystkim zapewnienie mu minimalnego bytu... Splacanie długu urodzenia mnie w postaci poczęcia kolejnego pokolenia.., bo oni chcą juz miec potomkow.. Czasami w tym aspekcie poczuć się można jak narzędzie alfonsa..
Fajny odcinek :) w gruncie rzeczy się zgadzam, chociaż akurat u mnie to wyglądało odwrotnie. Nigdy nie powiedziałam rodzicom że ich nienawidzę i w sumie nigdy nawet nie miałam takiego poczucia :) ale to dlatego, że mam naprawdę fajnych rodziców, którzy rozumieli, że dzieci muszą iść w swoją stronę i nie próbowali temu zapobiegać, tylko wspierali w usamodzielnianiu się. Najpierw to były studia w innym mieście, po dwóch latach wyjazd na wymianę, teraz bardzo wyjazdowa praca. Staram się rodziców odwiedzać, kiedy mogę, ale no przecież mam też swoje własne życie. Rodzicom, którzy się boją puścić własne dzieci mogę powiedzieć tylko - im szybciej im pozwolicie odejść w swoją stronę, tym lepsze będą wasze relacje potem.
Dziękuję bardzo za ten filmik, jestem jedynaczką, więc mam ogromne wyrzuty sumienia zostawiając rodziców w domu i wyjeżdżając na studia daleko stąd, ale czuję, że to jest właśnie ten czas, gdy należy zacząć iść własną drogą, poznać siebie i się usamodzielnić, po obejrzeniu materiału trochę mi lżej, także dzięki jeszcze raz.
trafilas w punkt Natalia,ja mieszkam za granica i mimo ze moja mama nigdy celowo nie wywierala na mnie presji i zlych emocji zer za malo sie z nia widuje to ja bardzo czesto a ostatnio to juz za czesto sama z siebie mam poczucie ze cos mnie omija i ze ja koniecznie powinnam tam byc obok kazdego dnia,no ale przeciez to nawet byloby niezdrowe.Troszke mi otworzylas oczy ze nie powinnam czuc sie winna,pozdrawiam ,bardzo ciekawy kanal
Bardzo mądre słowa które dały mi dużo do myślenia. Sama mam podobny problem i na codzień widzę sytuację, w której bliska mi osoba pomimo wieku średniego nadal nie przecięła pępowiny z matką. Jest to naprawdę okropne widzieć to każdego dnia i patrzeć, jak staje się coraz bardziej podległa matce, rezygnując kompletnie ze swojego życia. Mam nadzieję, że niektóre matki wyciągną wnioski z tego filmu.
Interesujące. Ja zawsze miałam świetną relację z rodzicami i bez trudu (choć oczywiście tęsknię za rodziną) się wyprowadziłam, zaczęłam podejmować samodzielne decyzje itd. nierzadko wbrew temu, co chcieli moi rodzice. Z mamą pokłóciłam się raz w życiu ;) to chyba jednak kwestia charakteru i dojrzałości, a nie psychologii.
Dziękuję za ten film, gratuluję madrosci i świadomości! Jestem Pani wdzięczna za każdy materiał i uważam że treści, które Pani przekazuje są naprawdę bardzo cenne! Oby tak dalej! 😘
Dziękuję za ten film. Na szczęście udaje mi się żyć po swojemu pomimo bycia 23 latką i mieszkania jeszcze z rodzicami. Natomiast ten problem zauważyłam w relacji ojca i jego rodziców. Codzienne relacjonowanie wszystkiego co się wydarzyło, nadmierne interesowanie się swoim życiem, jak i moim życiem. Opowiadanie co robię, gdzie wyszłam.
Mnie nigdy nie przyszło do głowy, że mogłabym nienawidzić mamy (czy w ogóle kogokolwiek, "nienawidzić" wydaje mi się takim strasznie mocnym słowem i nie wydaje mi się, żebym do kogokolwiek czuła tak intensywne negatywne uczucia, żeby go użyć) - raczej miałam problem z tym, że kiedy jako nastolatka przychodziłam do mamy z jakimś problemem egzystencjalnym, to mama mówiła "A posprzątałaś już pokój?" albo "Porozmawiamy, jak pozmywasz". I w rezultacie szłam z moim problemem do taty albo do babci, i było mi strasznie smutno, że nie mogę porozmawiać z mamą o tym, co jest dla mnie ważne, bo ona uważa sprzątanie za ważniejsze. Jakieś dziesięć lat później okazało się, że mama miała depresję i poszła na terapię, i wskutek niej doszła do wniosku, że od dziecka jej wpajano, że trzeba przede wszystkim wykonywać swoje obowiązki, i jakoś nigdy nie zastanawiała się nad tym, czego sama chce i co jest ważne - i dopiero wtedy mogłam z nią tak naprawdę porozmawiać. I niesamowicie się z tego cieszę.
Ja mam 17 lat i chciałam pójść w wieku 16 do liceum w innym mieście, mama chciała mnie koniecznie "odchować" do 18, teraz czekam do 18 lub 19, żeby się przeprowadzić do siostry. Uff, wszystko ze mną w porządku. Nie wyobrażam sobie mieszkać z rodzicami do np. 25 roku życia :O I nie dlatego, że ich nie lubię, po prostu chcę żyć własnym życiem.
U mnie właśnie jest tak, że nie mam i nie miałam przyjacielskiej relacji z moją mamą tylko typowo rodzicielska, tak samo z tatą, ale tak się z nimi zżyłam i z domem rodzinnym, że wyprowadzke przeżywałam bardzo mocno. Do tej pory łzy mi się cisną za każdym razem jak przyjadę do rodziców i muszę już wracać. Niestety przez tą więź, tęsknotę nie mogę sobie poradzić w życiu. Nie mogę znaleźć pracy na stałe, bo cały czas mam w głowie 'boże, a kiedy do rodziców pojadę? Przecież nie dadzą mi wolnego od tak na choćby tydzień' (a mieszkam na drugim końcu Polski). Mama też przeżywa ale nie miała nic przeciwko, ale ojciec do tej pory potrafi mi robić aluzje i wyrzuty, a to nie pomaga. Zawsze byłam rozpieszczana bo byłam najmłodsza, może to dlatego. Nie potrafię sobie poradzić w samodzielnym życiu. Mieszkam teraz z chłopakiem, i to wygląda tak jakbym spod skrzydeł rodziców przeniosła się pod skrzydła chłopaka. Nie potrafię się usamodzielnic, cały czas mam w głowie dom, rodzinę, przyjaciół, beztroski czas kiedy mieszkałam z nimi.
Baaardzo cenne, dziękuję jako mama dwójki nastolatków :) Teraz też rozumiem, że moje "odejście" od rodziców było dość szybkie i to było dla mnie dobre - dla mojej niezależności, odwagi i decyzyjności życiowej. Staram się wspierać te cechy u moich pociech, mówiąc do nich pół żartem, pół serio: " skończycie 18 lat i fru z domu" ;))))))))))
Dzieki za ten filmik🙏znam ten ból zespół opuszczonego gniazda odczuwam nadal mimo,ze córka skończyła 33lata i stwierdzam ze to ze mną jest coś nie tak😢
Moi rodzice niestety nie potrafią pogodzić się z tym, że nie są już u mnie na 1 miejscu. Mieli problem z tym, że broniłam licencjat rok później niż przewidywali (awantura przy każdej rozmowie telefonicznej). Z czegokolwiek zdałam im relację, to później obracali przeciwko mnie i dopatrywali się mojej złej woli we wszystkim. Nawet wyrzucali mi, że bardziej jestem przywiązana do rodziny chłopaka niż do nich. Że w ogóle do domu nie przyjeżdżam (raz w miesiącu). Teraz studiuję 2 kierunki i pracuję, naprawdę mam mało czasu nawet dla siebie, a wiecznie mam awantury, nie wiem już, jak z nimi rozmawiać, nie potrafię zasugerować terapii, bo wiem, że odbiorą to jak obelgę. Efekt jest taki, że dużo przed nimi ukrywam, bo byłaby awantura, a ja chciałabym mieć spokój...
No to ja się nigdy nie czepiałam takich rzeczy. Zawsze irytowało mnie to, że mama chce mnie kontrolować, że uważa sprzątanie za coś ważnego i gdy robię rzeczy dużo ważniejsze, że zmuszała mnie do tego. Że jest tak koszmarnie nadopiekuńcza i nie może mi dać chwili spokoju i całkowitej samotności. Irytowało mnie to, że traktowała mnie jakbym nie znała podstawowych pojęć. Pytała mnie czy wiem co coś znaczy itp. Za brak logiki wypowiedzi za to, że przejmowała się wszystkim co nieistotne. Za to, że przyklejała mi łatki i próbowała zaszufladkować. I wiele innych.
A ja matki się nie pozbędę, bo moja mama jest osobą schorowana. I nie jest osobą, która mi mydli oczy. Po prostu ją lubię. Przyjaźń z rodziną to nie jest od razu jakaś toksyczna relacja. W dzisiejszych czasach mieć wspierająca rodzinę to skarb i tutaj mam gdzieś opinie o Polkach że je matki pilnują. Jak relacja jest ok niema co jej niszczyć. Każdy ma inne relacje, rodzinę, dzieci, partnerów/ki i powinny działać według siebie. Irytyją mnie te dwie przeciwstawne siły polityczne, które dyktują co i jak trzeba. Może trochę wypośrodkowania i zrozumienia. Bo nie znam z życia żadnej sytuacji która jest 10 na 10 w tych poradnikach.
Moja mama (lat 75) jest jednak madra kobieta. Pewnie nie zdaje sobie nawet sprawy z roznych mechanizmow, ale pieknie odciela pepowine z cala nasza czworka. Jestem najmlodsza i do tego jedyna corka...duzo starsi bracia przetrali mi szlak. Czasami pytam , jak to jest, ze dala mi tyle wolności...twierdzi, ze miala do mnie zawsze zaufanie. Poza tym mama uwaza, ze dla rodzica najwiekszym zmartwieniem (poza zdrowiem oczywiscie) jets jesli dzieci nie uloza sobie zycia i „stare konie” siedza przy rodzicach. Mama akceptowala i wrecz popierala, wspierała wiele moich wyborow... jak chociazby studiowanie w innym miescie, wyjazd zagranice, nie krytykowala moich zwiazkow. Zebym ja potrafila byc taka matka👍
Ale Pani jest superowa 🤯🥰 Ja z moją mamą miałam ciężkie chwile w okresie nastoletniości, tak, nienawidziłam jej, później okres kiedy wszystko zrozumiałam, poukładałam sobie (wyjechałam na studia na parę dobrych lat), często myślałam jak mogłam być taka wstrętna dla niej.. Nie mogłam tego poczucia winy w sobie zabić, co gorsza, obiecywałam sobie, że wszystko zrobię inaczej. Teraz mieszkamy z moim rodzicami (można powiedzieć chwilowo, aż nie zorganizujemy sobie własnego kąta, sytuacja się trochę skomplikowała prze to co się dzieje na świecie) iii... niestety znowu jest ciężko, zupelny brak porozumienia z mamą, mecze się strasznie, strasznie, strasznie..
Na ten moment zapowiada się na to, że nigdy nie oddzielę się od matki, bo mamy bardzo dobre relacje, i teraz kiedy wyjechałam do szkoły, przeżywam katusze mieszkając daleko od domu. Mam takie zjazdy emocjonalne związane z tęsknotą za rodziną i domem, że jestem w stanie po prostu wsiąść w pociąg i wrócić w każdym momencie. Bardzo też sobie cenię jej opinię, i tak jak Pani wspominała: także dzwonię po południu do mamy i relacjonuję jej wszystko, co się tego dnia zdarzyło. Ale mama też nigdy nie narzuca mi się, nie krytykuje moich wyborów i zawsze wspiera mnie w swoich działaniach. Mam dopiero 15 lat, i okres "nienawiści" do matki przeżyłam w wieku 7-12, a potem całkowicie się uspokoiło i wróciło do momentu, w którym rodzina jest centrum świata emocjonalnego. Widzę, że to "oddzielanie" się od matki jest niesamowicie trudne, nie chcę aby ten proces kiedykolwiek zaszedł, ale wiem, że pomimo, tego że jestem bardzo z nią związana, to przez połowę tygodnia mieszkam w innym mieście i to wspomaga proces tej separacji. Ale nadal jest okropnie. Czy w takim wypadku taka relacja z mamą jest zdrowa? Bo przecież za żadne skarby nie chcę jej pogarszać, a wg Pani filmiku powinnam zaczynać oddzielanie się poprzez niechęć do mamy.
Dzięki, Nishka. Mój syn ma dopiero 2 lata i 8 miesięcy ale chcę już teraz nastawiać się na jego wyfrunięcie z gniazda. Cieszy mnie każda kolejna rzecz, którą potrafi zrobić samodzielnie i że już nie jest do mnie cały czas przyklejony ale słowa "nienawidzę cię" będą bolały. Dzięki Tobie będę spokojniejsza:)
Dzieci nie podpisują umowy z rodzicami, na to że są im coś winne w ich podeszłym wieku. Jeśli rodzic dziecko karmił, nie stosował przemocy i zaspokajał inne niezbędne potrzeby, to moim zdaniem zasłużył na wysokiej jakości dom spokojnej starości. Dzieci powinny mieć własne życie, a rodziców na starość w takim domu regularnie odwiedzać. Jak rodzic był przemocowy to zasługuje na nic, bo z jakiej racji? Spłodzenie i urodzenie człowieka jest bardzo łatwe, wychowania w dobrej atmosferze jest sztuką.
Okres dorastania był... delikatnie mówiąc trudny. Ale rzeczywiście, gdy na studiach dowiedziałam się o tym mechanizmie odcinania się, stwierdziłam, że jest ze mną wszystko w porządku. Moi rodzice są dla mnie dzięki temu partnerami do rozmowy, choć czasem potrafią wyprowadzić z równowagi ;)
niestety moja mama jest tym typem, który ciągle chce we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia i najlepiej jakbym nie miała swojego życia.
Wiktoria Stasiak-Matuszyk postaraj się może przestać grać w tę grę, do której zachęca Cię mama? Czyli powodować żebyś miała wyrzuty sumienia
u mnie jest to samo i długo przez to nas unieszczęśliwiała. Nas mam na myśli siebie i siostrę. Na szczeście namówiłyśmy ją na terapię u psychologa i jest już duuużo lepiej. Nie wiem czy u Ciebie się uda ale trzymam kciuki :)
Moja to samo...
@@natiimiki1317 Jeśli zaszłaś w ciążę jako nastolatka albo krótko po 20-tce to się jej nie dziwię
@@agam6534 nie bardzo rozumiem jeśli ktoś chce urodzić dziecko i świadomie podjąć się trudow macierzyństwa to musi mieć przynajmniej 30 lat czy co ? Boże co za bzdury....
Nam na podstawach psychologii rozwojowej wykładowczyni dodała jeszcze ten argument, że w którymś momencie to starzy rodzice będą potrzebowali opieki swoich dzieci. I żeby ta zamian ról nastąpiła, musi pojawić się etap, kiedy rodzice traktują swoje dziecko na równi z sobą, jako dorosłą osobę, która ma własne plany, cele i życie niezależne od tych rodziców. Spięcia biorą się stąd, że zdaniem rodziców dzieci za szybko chcą "wyrównać poziom", a zdaniem dzieci, rodzice za długo zwlekają.
A zrobisz odcinek o tym dlaczego irytuje nas matka męża 😂😉?
dobra! :D
Myślę, że to może być właśnie sytuacja na zasadzie tego filmiku. Mama nie może się pogodzić, że jej syn już nie jest jej małym syneczkiem, przez co nie akceptuje również jego partnerki, która to jest teraz jego całym światem. Ona, nie mama. :D
@@nataliatur-relacje oby jak najszybciej :)
@Marcin Szeremeta Na tej samej zasadzie - nie odcięta pępowina. Każde nasze przywiązanie w życiu do innej osoby jest powtórzeniem/odtworzeniem tej pierwotnej więzi z matką. Niektóre matki odbierają to jako zdradę, bo nie umieją się "dzielić miłością".
Domini85 błagam tak 😂
Jesteś wspaniałą mamą! ❤️
coz to za nowy awatar i tlo na profilu na yt! wow!
Mówiąc Inaczej a ty kiedy dziecko? Już jestes po 30 paulina!
@@fifififi7397 paulina ma juz ze mna 3 dzieci, ale chronimy swoja prywatnosc fifina
@@fifififi7397 obejrzyj filmik Arleny Witt dlaczego nie powinno sie pytać kobietę o to, kiedy w końcu dziecko
Martyna Paleczna obejrzałem filmik Arleny Witt o psychoterapi i będę mowic i robic to co ja sam chce;)
Szkoda że tak mało rodziców o tym wie i boi sie niepotrzebie o swoje dzieci. Myśląc że tyko przy nich będą bezpieczne. Ja sama walcze w wieku 25 lat by odciąć pępowine od rodziców, bo mam poczucie winny że za mało czasu im poświęcam, że moje decyzje ich niezadowolą. To co mowisz powinnien obejrzeć kazdy rodzic. I to kilka razy w życiu by przypadkiem nie zapomnieć.
Też się z tym zmagam. Ciągle słyszę co mam robić i że wszystko robię źle. Moje życie, ale oni mnie spłodzili/wychowali i jestem im to winna. :) Spróbuj wytłumaczyć że to tak nie działa.
Brawo! Rob po swojemu, to Twoje zycie i Twoje błędy. Twoje lekcje.
też mam 25 lat i moja mama nie odcięła pępowiny od swojej, czego ja z siostrą czujemy skutki (związek mojej mamy z babcią, a nie mężem). nie muszę dodawać, że była potrzebna terapia.
@@indianadoo To smutne, ale niestety dość częste. Dobrze że poradziłyście sobie z siostrą i uświadomiły co było problemem, może dzięki temu nie popełnicie błędów swojej matki. Powiedzenia 🤗👍
Powodzenia 👍
Jako siedemnastolatka dziękuję za ten film. Pomoże mi trochę w byciu bardziej autonomiczną i pewnie pocieszę w ten sposób własną mamę…
Dacie radę! Ważne żebyście obie miały wiedzę co się dzieje. Ja swoją matkę strasznie dręczyłam w tym wieku i przetrwałyśmy ;)
Ile ja bym dał, żeby mieć mamę która ma takie poglądy :')
Wszystkie mechanizmy, które zna psychologia wynikają z obserwacji masy ludzkiej. Wg mnie jeśli w okresie dorastania znajdą się osoby, które nie wykrzykują swojej nienawiści, to też nie jest patologiczne. Wg mnie nie każda jednostka musi tak mieć. Jeśli ma, wpisuje się akurat w ten schemat, który jest poprawny i ok. Ale jeśli ktoś nie ma w sobie takich emocji, takiego buntu, ma poprawne relacje z rodzicami, wyfruwa z gniazda w odpowiednim momencie też to jest ok. Wszystko zależy od osobowości, wychowania i wielu innych czynników.
Chyba nigdy nie byłam w stanie powiedzieć mojej mamie tak mocnych słów bojąc się że ją zranię. Po prostu nienawiść to zbyt negatywnie nacechowane uczucie. Czasem czułam mocną niechęć czy mówiłam że mam dość. Jednak mimo że wyprowadziłam się nadal słyszę ukryte słowa nadziei że wrócę do niej do domu :) kocham moją mamę, nawet może i bardziej gdy jestem dalej i to, że czasem możemy poopowiadać o wszystkim przy kawie, a nie na bieżąco relacjonować czemu mamy zły dzień itd.
Nishka, bardzo żałuję, że nie mogłam korzystać z Twoich mądrości gdy wychowywałam swoją córkę, ale super, ze słucham Cię dzisiaj. Na szczęście moja córka ktora ma 40 lat umie być asertywna i żyje własnym życiem. Jest też z wykształcenia socjolożką i jak za mocno "podskakuję" to umie mnie przyhamować. Uwielbiam Twoje mądre filmy. Pozdrawiam.
Ja mam inne zdanie, sama odeszlam z domu w wieku 20 lat, pojechalam studiowac do innego kraju, ale nikdy nie mialam jakichs wybuchow nienawisci sztucznych, wcale to nie jest potrzebne, mame kocham i uwielbiam spedzac z nia czas jak tylko jestem w Polsce, naprawde po latach wiekszosc kobiet zrozumie, ze tak naprawde rodzina jest twoim najlepszym przyjacielem, oczywiscie trzeba miec swoje zycie, ale nie widze nic dziwnego w przyjazni z mama w doroslym wieku i mowienia jej wszystkiego! Te cale bunty nastolatkow sa dlatego ze czesto czlonkowie maja podobne charaktery a jak wiadomo dwa takie same sie scieraja, oddzielic sie mozna w spokoju i bez nerwow czy nienawisci. I jak powiedziala moja kolezanka maz to nie rodzina ha ha , rodzina to dzieci i matka , ojciec, oczywiscie z przymruzeniem oka, ale rozwod dzis jest prawdopodobny wiecej jak 50 procent,i to nie dlatego ze przyjaznimy sie z mama... Takze jednym slowem mama, ojciec cie nigdy nie zdradza a partner moze i zrobi to najprawdopodobniej....
Ja miałem taką sytuację, że gdy chciałem iść do liceum do Warszawy (miałem dużą szansę na dostanie dwóch niezależnych od siebie stypendiów, a mieszkałbym w bursie), to moi rodzice od razu mówili mi, że co ja sobie wyobrażam, wygłupiam się i sobie nie poradzę.
Mieszkamy w podkarpackim, więc ten strach trochę rozumiem, ale przez nich nigdy nawet nie spróbowałem i teraz mam taki lekki żal.
Oo ja też z podkarpacia xD
Nie możesz podporządkować całego swojego dorosłego życia rodzicom, zwłaszcza jeżeli są zdrowi i sprawni. Powinieneś żyć własnym życiem i podejmować własne decyzje. Relacje są wtedy o wiele zdrowsze, choć bywa że faktycznie niektóre matki czy ojcowie nie radzą sobie z myślą, że ich dziecko chce być samodzielne.
Irena W. Ciężko podejmować decyzje jak nie ma się za co żyć bo jest się w liceum. Miałam dokładnie ta sama sytuację i nie widzę nadal jakby można było z tego wyjść.
@@Dolphina8999 Rozumiem, też kiedyś byłam w liceum i niestety wiara moich rodziców we mnie i moje możliwości była niestety słaba, by nie powiedzieć zerowa. To nie pomaga niestety. Teraz jestem matką dorosłych dzieci i od początku daję im przekaz że w nie wierzę, i że sobie w życiu poradzą, również beze mnie i nie trzymam ich na siłę w domu. Córka już w gimnazjum postanowiła że wyjedzie z domu i po maturze wyjechała na studia do Krakowa. Wspieram ją we wszystkim co robi, nawet jak inni mnie krytykują, ale ja uważam że nie mogę jej nakazywać co i jak ma robić jeżeli ma być samodzielnym człowiekiem. I daje radę, mimo różnych perypeti i trudnosci i jestem z niej dumna. Często rozmawiamy i nie raz pyta o radę, ale są sytuacje i sprawy gdzie mówię jasno, to Twoje życie i to Ty sama musisz podjąć decyzję, bo jesteś dorosła i za siebie odpowiadasz, ja tylko mogę Ci coś podpowiedzieć. Postępuje z moimi dziećmi dokładnie odwrotnie niż moi rodzice ze mną i widzę naprawdę pozytywne efekty. Też jestem z Podkarpacia 🙂.
Czasami strach przed samodzielnością i brak wiary rodziców w dziecko powstrzymuje przed próbą usamodzielnienia się i wiem, że wtedy nie jest łatwo, ale może czasem warto zaryzykować i odciąć samemu pępowinę?
@@irenaw.905 No to nic tylko pozazdrość Twoim dzieciom takiej matki. Niestety nie wszyscy mają to szczęście, i gdybym mogła decydować o tym co chcę z przyjemnością bym do uczyniła, szkoda, że pieniądze determinują to, że byłam w 100% zależna od rodziców.
Mojej mamie o dziwo, przyszło łatwiej zaakceptować, że zaczynam własne życie niż mi samej... to ona zachęcała mnie do samodzielności. W końcu bardziej drastycznie odcięła pępowinę, a ja miałam wręcz żal, że tak "odpuszcza nasza przyjaźń" 😂 ale z perspektywy czasu widzę jakie to było ważne i doceniam, że moja mama jest tak mądrą kobietą. Chociaż myślę, że to dosyć niecodzienna sprawa, że matka inicjuje ostateczne rozstanie.
Madra kobieta ta Twoja Mama!
Moja mama nie przezywala mojego wyjazdu tak bardzo jak to,ze zabralam jej wnusie. Gorzej bylo z moim starszym o 5l at bratem,ktory zostal w kraju I mieszka niedaleko niej. Wysniony I wymarzony synus mamusi ,ktory teraz odwrocil sie od niej I prowadzi wlasne zycie. Podjal decyzje stopniowo w ciagu kilku lat oddalal sie coraz bardziej I bardziej az do momentu,gdy przestal zupelnie odwiedzac rodzicow. Ja podjelam decyzje nagle i moze dlatego latwiej jej bylo sie odciac ode mnie, choc nie wspominam mojego zycia nastoletniego dobrze. Dopiero po wyprowadzce zorientowalam sie ,ze nasza mama jest emocjonalna manipulantka i trudno zyc w takich relacjach blisko. Niestety ona tego nie widzi i nie rozumie i dlatego czesto choruje fizycznie. Jej psychika po prowstu nie radzi sobie z ta cala sytuacja,a do specjalisty nie chce isc.
Mam wspaniałą mamę, naprawdę, ale jak ona mnie czasem denerwuje... :D Zaczęłam się nad tym zastanawiać i partner powiedział mi, że w wielu płaszczyznach jesteśmy niemal identyczne. Może dlatego z mamą miałam jednocześnie najlepszy i najgorszy kontakt, gdy byłam jeszcze w domu. To przerażające i fascynujące jednocześnie. Widać mama była dla mnie naprawdę przykładem, bo wiele od niej zgapiłam, co zauważam dopiero w życiu dorosłym. Pojawia się jeszcze jedna ciekawa rzecz. Dwie kobiety, matka i córka, o podobnych charakterach wychowały się w innych czasach, w innych warunkach, w innych rodzinach, jedna miała dostęp do Nishkowych treści, druga absolutnie nie. W czasach mojej mamy socjologia czy psychologia to były jakieś farmazony, nikt zbytnio się tym nie przejmował. Natomiast okres, w którym żyję ja, stawia na większą świadomość, na zgłębianie świata i poznawanie swojej osobowości. Spostrzegła to też moja mama, która powiedziała mi kiedyś, że jest szczęśliwa, że żyję świadomie, bo dużo szybciej niż ona dojrzewam do niektórych postaw, np. asertywności. A że jesteśmy typowymi wrażliwcami, mięciutkimi i potulnymi, to bycie asertywnym jest dla nas nie lada wyzwaniem. Rewelacyjny materiał! Pocieszeniem w tym trudnym momencie, kiedy córka opuszcza rodzinne gniazdo, może być fakt, że ta relacja wcale się nie skończy tylko zmieni, być może na lepszą, zdrowszą, tak przynajmniej było w moim przypadku. Pozdrowienia! :)
Co się stanie gdy nie pozwolimy dziecku odejść? Nie potrzebuję żadnych przykładów, sama jestem takim przykładem. (Mimo że nie wpasowuję się w żaden podany przez ciebie.) Boli okropnie. Bardzo dobrze mówisz i mam nadzieję, że KAŻDY rodzic to obejrzy i będzie o tym pamiętał.
Przez cały ten filmik chciało mi się płakać, będę mieć trochę popsute popołudnie i wieczór, ale trudno, bo bardzo mądrze mówisz. I teraz widzę swoje i ich błędy, swoją uległość, zbytnią grzeczność, brak buntu, podporządkowanie się i rezygnowanie ze swoich decyzji, bo tak powiedzieli czy zasugerowali. Dobrze na tym nie wyszłam. W domu było sporo konfliktów i miewałam ich dosyć, ale tego nie komunikowałam, a później byłam dumna, że chociaż jestem grzeczną, cichą córeczką. No ech, ja się nie potrafię odciąć, nie jestem odrębnym człowiekiem i obawiam się, że już nigdy nie będę. I to nie dlatego, że mamy super kontakt i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, co to to nie, ja jestem w jakiś sposób uzależniona, ciężko mi podejmować decyzje, boję się co powiedzą, czy mnie poprą, a raczej to że nie, brak wiary we mnie, brak wsparcia, zaufania do mnie i w to co chcę zrobić, uzależnienie nie tylko finansowe ale i emocjonalne. Można sobie w ten sposób zniszczyć życie. Dlatego tak bardzo bym chciała, żeby inni rodzice i nastolatkowie (zwłaszcza tacy jak ja byłam) to obejrzeli, żeby się nie skończyło tak, że oglądając taki filmik chce się płakać.
Jestem 2 lata starsza od Twojej córki i okropnie jej zazdroszczę takiej mamy i tego, że ona młodsza ode mnie pójdzie swoją ścieżką. I tak, mam teraz wyrzuty sumienia, jakbym powiedziała, że moja mama czy tata są gorsi i ich nienawidzę, a tego nie powiedziałam.
W mojej rodzinie ze strony mamy wszystkie kobiety są lekko "odchylone". Babcia nie lubiła swoich 3 córek, dlatego każda z nich dość agresywnie wychowywała swoje dzieci. Ja buntowałam się tragicznie, mówiłam przeobrzydliwe rzeczy swojej mamie (córka nr 1), a od razu po maturze wyjechałam na drugi koniec Polski i nie wracałam przez rok. Po tym czasie się uspokoiłam, zmieniłam uczelnie na taką trochę bliżej domu i pojawiałam się w nim raz na 2-3 miesiące. Teraz mam swoją rodzinę, bardzo rzadko odwiedzam mamę, bo zawsze wpędza mnie w poczucie winy i mam wrażenie, że mnie nie lubi.
Z kolei kuzynostwo nadal trwa przy swoich matkach. Kuzynka jest 40 letnią panną, która wraz ze swoim bratem i jego żoną mieszkają u ciotki (córka nr 2) na 3 pokojach (sic!). Kolejny kuzyn chciał wyjechać na studia, ale ciotka (córka nr 3) poważnie choruje i zdecydował się zostać przy niej w kawalerce.
Nie jadę dzisiaj do swojej mamy, wybieram teściową. Smutne, ale lepsze dla mojej psychiki.
To smutne co piszesz. Powinnismy się móc oderwać od swoich rodziców, ale i tak żyć z nimi w odpowiednich relacjach. Tylko prawda jest ze to relacja taka sama jak każda inna i obie strony muszą włożyć w pracę nad nią wysiłek, ale nadal w Polsce żyje kultywowanie tego, że matka jest tylko jedna i czcij rodziców nieważne jacy by byli. To tylko osoba, która nas urodziła i jeśli sama nie jest uporana ze swoimi demonami to przeniesie je na nas. Wychowanie jest cholernie trudne. Nie wszyscy powinni mieć dzieci.
@@aleksandrakozowska4007 to jest fakt - panuje kult matki, która bez względu na swoje przywary zawsze "ma najwłaściwszą rację" i jakakolwiek sprzeczka to zawsze jest wina 'niedobrego dziecka"
jeśli taki schemat trwa od zawsze to w dorosłym życiu niemożliwe jest zeby ot tak zmienić relacje, obie strony muszą włożyc ogrom pracy nad samym sobą by te relacje poprawić
jeśli matka nadal trwa w "najwłaściwszej racji" to szkoda czasu na walkę,, która nic nie da
U mnie w rodzinie ja i moja młodsza siostra jesteśmy bardziej przywiązane do taty.Jest to spowodowane tym że częściej nas przytułał i częściej zgadzał się na różne rzeczy.Mama była dla nas bardziej surowa.Dbała o to,żeby ją i siostra były najedzone,czyste i schludnie ubrane.Kiedyś wkurzała mnie,że miała pretensje o złe oceny.Teraz wkurza mnie,bo ciągle się kłóci z moją 12-letnią siostrą i wolę trzymać się z daleka kiedy mama i siostra są razem.
@@selena1638 niektóre kobiety po prostu nie lubią innych kobiet, bo same nie były kiedyś lubiane
i dopóki któraś z nich nie przerwie tego złego łańcuszka to kolejne córki będą cierpiały
@@aleksandrakozowska4007 To straszne co piszesz ,mniemam ,że jesteś inteligentna ale to nie równoznaczne ,że mądra .Jesteś dorosła i wiesz jak życie ,problemy z nim związane czasami psują relacje w rodzinie ,ale w tych czasach mamy psychologów którzy pokażą co się popsuło .Matka na pewno kocha ,ale sama się pogubiła .
To bardzo ważne, aby rodzice (szczególnie matki) sobie uświadomiły to, o czym mówisz. Jest takie fajne (podobno indiańskie) przysłowie: "Dziecko jest gościem w twoim domu. Nakarm, naucz i puść wolno". Niestety moja mama nie patrzy na to w ten sposób. Byłam wychowywana pod kloszem i teraz, kiedy mam już 26 lat, wciąż chciałaby mnie trzymać przy sobie. Dla mnie to bardzo trudna sytuacja, ponieważ przez to wychowanie właśnie boję się świata "na zewnątrz", mam kiepskie relacje z rówieśnikami i ciężko mi przekonać samą siebie do asertywnych i samodzielnych decyzji, a jeszcze muszę "walczyć" ze swoją własną matką, która jednak (pewnie nieświadomie) wciąż podkopuje te decyzje, a przez to moją pewność siebie. BTW. Co myślisz o tym, że bunt u nastolatków zaczyna się ok. 14 roku, a tak naprawdę można je wypuścić w świat dopiero po 18tce, najczęściej kiedy wybierają się na studia do innego miasta? Dobrze, że jednak te kilka lat trzeba się jeszcze "przemęczyć" ze sobą, czy lepiej, żeby odbywało się to w mniejszym przedziale czasowym?
myślę, że te kilka lat też jest potrzebnych i wielu spraw nas uczy :) przysłowie super!
pomimo, że twój komentarz jest sprzed 5 miesięcy, muszę powiedzieć jedno: moja mama też próbuje mnie na siłę przy sobie zatrzymywać, bo to samo robiła jej matka wobec niej. ona uciekła z domu grubo po trzydziestce, żeby wziąć ślub wbrew woli swojej matki, i babcia nienawidziła mojego ojca niemal do swojej śmierci (jak i żonę najmłodszego syna). moja mama z kolei nie przestała próbować mnie udusić swoją troskliwością do tej pory, pomimo że mam prawie 30 lat i właśnie jestem w trakcie przeprowadzki na drugi koniec europy. i mówi, że "jeszcze wrócę" albo "jeszcze zatęsknię". szczerze mówiąc najlepszym wyjściem z sytuacji jest chyba po prostu wyprowadzka jak najdalej od toksycznego domu i stopniowe ograniczanie kontaków...
Myślę, że to dlatego, że ten trzynastolatek jeszcze nie jest samodzielny. Dopiero musi się nauczyć. Już by chciał, ale nie wie jak. Jest na etapie odkrycia "mam swoje zdanie" ale jeszcze nie na etapie "mam swoje zdanie i potrafię coś z tym zrobić". W tym okresie rodzica zadaniem jest akceptować decyzje dziecka, żeby dowiedziało się jak działają konsekwencje. I dopiero po takim "kursie samodzielności" dzieciak jest gotowy na wyprowadzkę
Jestem na pierwszym roku studiów w innym mieście i dopiero teraz mam naprawdę fajny kontakt z mamą. Zawsze jak wracam do domu, to jesteśmy tak stęsknione, że gadamy godzinami, już praktycznie przestałyśmy się kłócić i jest dużo fajniej, niż jak mieszkałyśmy razem:)
Pewnie nie jestem i nie byłam idealną mamą.Zwyczajnie ,troszczyłam się dokąd trzeba było,także i o moralną stronę,ale bez jakichś rygorów.Rozmowy,tłumaczenia.....Tyle.Odeszła,ma swoje dziecko,mieszka daleko.Zostałam sama ,schorowana,stara,nikomu już nie potrzebna.Nie oczekuję wiele..Trochę pamięci,telefonu co 2-3 dni. A tu jak się zdarzy raz na tydzień od święta,najczęściej sms-em,czasem dwa razy,,,,to wszystko I pouczanie,strofowanie itp...Wszystkie się uskarżacie,jakie te mamy podłe.....Przypomnicie sobie mając 70 lat z hakiem , z marnym zdrowiem tak iż często nie ma siły wyjść na spacer.......Pamiętajcie ,że młodość minie jak mgnienie i nie zawsze będziecie sprawne.Jak straszna bywa tęsknota za ciepłym,dobrym słowem.
Oglądając ten film czuje, ze na serio odkryłem tajemnice świata 😮 po za tym świetnie się ogląda kanał 🙂
a ja myślę że można się przyjaźnić z mamą a jednocześnie mieć swoje niezależne życie i tak piszę to na swoim przykładzie. Moja mama jest moim przyjacielem i doradcą ale nie wpływa swoimi decyzjami na moje niczego nie wymusza ani nie neguje, po prostu zna mnie lepiej niż ktokolwiek i jeśli mam do wyboru zwierzyć się koleżance która zna mnie od paru lat a kobiecie która zna mnie na wylot wybór jest prosty. Tak więc myślę że absolutnie trzeba żyć swoim życiem ale nie oznacza to że należy się odciąć od rodziców i nie mieć ich za doradców/przyjaciół/pomocników
o matko, pamiętam jak tuż przed wyjazdem na studia dosłownie wszystko wkurzało mnie w mojej mamie, to jak oddycha, jaki ma głos, jak się śmieje, co mówi. Do tego stopnia, że wyprowadziłam się z domu tydzień wcześniej niż to było w planach ;D Teraz rozumiem, skąd ta nienawiść
Czyli wychodzi na to, że mam z moją mamą normalne relacje (mam 17 lat ) ale moja przyjaciółka właśnie chodzi ze swoją mamą na spacery i często mówi mi, że jej mama jest super i jest dla niej jak przyjaciółka. Jasne że się kłócą czasami ale ich relacje są super i szczerze każdy by chciał mieć matkę taka jak ona ma, przy czym trzeba zaznaczyć, że nie jest to mama, która na wszystko pozwala i nie sądzę, że to nie jest zdrowe i trzeba się o to martwić 😊
Jak ja miałam 17 lat kłóciłam się z mamą non stop, moja mama to z tych, co wszystko wiedzą najlepiej i trzymają pod kloszem. Zawsze zazdrościłam koleżance, bo ona z mamą miała właśnie takie relacje o jakich piszesz. Dopóki jej rodzice się nie rozwodzili. Jej mama obarczała ją tym rozwodem. Żaliła jej się na ojca. Kobieta miała do tego prawo, żeby mieć żal, ale traktując córkę, jak przyjaciółkę, nie zauważyła, że nastawia ją przeciw ojcu. Relacje ojca i tej przyjaciółki bardzo mocno się zmieniły. Dlatego uważam, że rodzice powinni mieć swoich przyjaciół, a dzieci swoich, a w rodzinie powinien być porządek kto, kim jest. Dobre relacje między rodzicami a dziećmi tak, wspólne zakupy super, ale czy wspólne wyjście na dyskotekę, no chyba nie. Z taką matka jest chyba coś wtedy nie tak.
Kurczę, no ja bym nie chciała. Mama to... mama. Przyjaciółce mówię o moich trudnych sprawach, bardzo prywatnych, o związkach i dylematach. Ale też przyjaciółka opowiada mi to samo. Nie wyobrażam sobie takiej relacji z własnym rodzicem, którego jednak rola w życiu jest według mnie inna --- nawet po "przekształceniu" w bardziej partnerską relację.
Jeszcze nie oglądałam, ale wpadłam powiedzieć, że ma pani piękna córkę. 😍
o tak tak, przesliczna!!
A może film o relacjach między rodzeństwem, z uwzględnieniem mniejszej lub większej różnicy wieku? Wygląda na to, że miałabyś tu trochę do powiedzenia ^^
Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuję Ci za ten film Jeżeli postępujesz tak jak mówisz w tej publikacji to jesteś bardzo mądrą,świadomą i dojrzałą kobietą . Kiedy sama będę miała dzieci to chcialabym być właśnie taką matką!Jeszcze raz dziękuję Ci bardzo za tak mądre i wartościowe treści!😘
Świetny film! ❤️ Nigdy bym nie pomyślała, że takie zachowanie podczas okresu dojrzewania ma drugie, w zasadzie niezależne od nas dno. Dziękuję za uświadomienie 🌼
Aż mam ochotę wysłać to mojej mamie, ale z drugiej strony nie chce kłótni
Ja właśnie dostałam ten film od córki, i nie żałuję. To mądre i prawdziwe. Nie pomyślałam że to tak odbiorę. Jest mega 💪
weź moją radę, wyślij to mamie👍
ja mojej wyślę jak nie będzie mnie/jej w domu 😳
dzięki za pomysł, wyślę, może coś to u mnie zmieni, bo na bunt reaguje większym buntem xD
Myślę, że śmiało możesz, nawet jeśli się zdenerwuje w pierwszym odruchu to pewnie i tak przemyśli
nishka! nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele robisz dla ludzi!
A ja mam najwspanialszą mamę na świecie! Mimo, że czasami weekendowa wizyta to za dużo... Uwielbiam ją za to, że zafundowała mi najbardziej traumatyczne przeżycie, kiedy miałam 17 lat i biegałam 2 razy w tygodniu na 18-stki znajomych. "Mamo, mam test z historii za 2 dni i w sumie powinnam się pouczyć ale jest też 18-stka Kaśki, mogę iść?" A mama na to : "Twój test, twoja impreza, twój wybór" No i jak żyć? :)
Wbrew pozorom to całkiem dobre zagranie ze strony matki!
Nigdy nie miałem tak z mamą, nie przechodziłem żadnego buntu zawsze, zawsze moja mama była moją przyjaciółką. Od dwóch lat mieszkam na drugim końcu Polski utrzymując taką przyjacielską relacje z mamą, nie mam żadnych kompleksów edypa i jestem w zdrowym związku z piękną dziewczyną... serdecznie pozdrawiam i następnym razem sugeruje stonować fun-fiction
To ty tak nie miales
Właśnie ogarnęłam, że chodziłam z Twoją córką do szkoły xd
Kłótnie, rozmaite emocje, krzyk, płacz. Ze względu na dwa zupełnie charaktery w mojej relacji z mamą nigdy tego nie brakowało, ale w życiu, nawet w najgorszych momentach nie powiedziałam i nie wyobrażam sobie powiedzieć " Mamo NIENAWIDZĘ CIĘ".
ale wiesz, że nienawiść to jest po prostu jedno z uczuć i naturalne, że czasem je odczuwamy? Stanley Ruszczyński w książce „Psychoterapia par” wprawdzie książka poświęcona parom a nie relacji rodzicielskiej, ale to nic, pisze, że w związku poza miłością, jest również miejsce na nienawiść i nie jest ona niczym złym: „Bo właśnie im bardziej się kogoś kocha, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie czuło się momenty nienawiści do tej osoby. (…) Miłość i nienawiść są bardzo blisko siebie. (…) Przeciwieństwem miłości jest obojętność, a nie nienawiść, jak się powszechnie sądzi. Jeśli jest nienawiść, to jest jeszcze jakaś nadzieja, jakaś niezrealizowana potrzeba, jakieś pragnienie. Obojętność to stan, w którym już nie ma znaczenia, i jest ona znacznie bardziej toksyczna.”
@@nataliatur-relacje Rozumiem i szanuję, jednak nigdy nie odczowalam nienawiści do kochanej osoby. Wpojono mi że kocham i nienawidzę to niesamowicie mocne słowa i nie wiem jak strasznie by mnie zabolało usłyszenie "nienawidzę cię" z ust mamy, partnera. Myślę że to poprostu różnice postrzegania tego słowa. Złość, gniew jasne to idzie w parze z każdą bliska relacja, ale nienawiść... No dla mojej własnej osoby zdecydowanie nie
@@annawojtan4966 mam dokładnie to samo odczucie. Nigdy nie powiedziałabym do mamy ze jej nienawidzę nawet w dużej złości. Słowa maja bardzo dużą moc i trzeba to brać pod uwagę. Mogę sobie tylko wyobrazić jakby mnie zraniły takie słowa usłyszałem od osoby którą kocham.
Mam wspaniałą mamę,wyrozumiałą,zawsze najpierw mnie wysłucha.Jestem dorosłą kobietą z dwójką dzieci,mama nie wtrąca się w moje życie ale zawsze jest gotowa mi pomóc na tyle na ile potrafi.Nie mówiła mi:TY MUSISZ,tylko czy mogłabyś przemyśleć to?Irytuje mnie jedynie jej rozstargnienie i bałaganiarstwo ale to są nieważne rzeczy,które biorę w pakiecie.Kocham Cię mamo♥️
Ja się nie buntowałam w wieku dojrzewania bo najmniejsze zmarszczenie nosa powodowało ciche dni ( kompletna utrata poczucia bezpieczeństwa) i teraz nienawidzę mojej mamy a mam 53 lata
Nigdy w życiu nie powiedziałam mamie, że jej nienawidzę, a takie większe kłotnie miałyśmy może dwa razy w życiu :) skończyłam studia i pracuję w innym mieście, ale bardzo za nią tęsknię i staram się odwiedzać conajmniej raz w miesiącu. Mimo to, myślę, ze wyrosłam na dojrzałą, samodzielną kobietę i wszystko ze mną jest w porządku :) także super relacja z mamą wcale nie oznacza życiowej porażki :D
Interesująca perspektywa, warta wzięcia pod uwagę.
Szanowna Pani, dziękuję za Pani film.
Choć jako naukowiec, wyszkolony w psychologii błędów poznawczych, chciałbym zwrócić uwagę, że przedstawiona argumentacja nosi znamiona cognitive bias typu "cherry picking". Ponadto można by ją kontestować w oparciu o dane z psychologii ewolucujnej (np. historycznie tradycyjne modele rodzinne, np. indigenous cultures, etc.).
Ponadto, na gruncie filozoficzno-etycznym, warto sobie zawsze zadawać pytanie, czy zachowania normatywne są, z punktu widzenia etyki, pożądane. Bo te 2 rzeczy rozchodzą się niezwykle często. Bardzo często to co jest normatywne, nie jest tym, do czego powinniśmy aspirować (zarówno jako gatunek, jak i jako jednostka).
Ale nadal uważam, że przedstawiona przez Panią perspektywa jest warta brania pod uwagę.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam ☺️
p.s.: Proszę wybaczyć, ale za pozwolneniem, sadząc ze zdjęcia z miniatury filmu, zarówno Pani jak i Pani córka jesteście bardzo pięknymi kobietami ☺️👍
Jest Pani bardzo mądra. Dziękuję za ten filmik. Mam dobre relacje z moją mamą, jest moją przyjaciółką. Mam swoje zdanie od zawsze, jednak uważam, ze czasami można się poradzić rodzica w jakiejś sprawie.
Świetne nagranie! Jako psychoterapeutka pracująca z młodzieżą podpisuję się pod tym! Paradoksalnie to właśnie nastolatki, które nie buntują się wobec rodziców najczęściej trafiają do terapii. A tłumaczenie rodzicom, że gdy dziecko zaczyna się otwarcie na nich wkurzać jest dobrym sygnałem, świadczącym, że terapia przynosi efekt :D
Bunt którego nie możesz wyrazić bo boisz się konsekwencji...
Z moją mamą mamy taką silną więź, że im więcej sie kłócimy tym lepiej sie później rozumiemy. Jesteśmy do siebie takie podobne, że chyba z tego wynikało większość naszych sporów
Natalio, jak zawsze super odcinek. Moi rodzice są okej, jak są u mnie w domu, ale jak wracam do domu rodzinnego i nikt mnie tak nie wkurza. Bo wchodzą w stary schemat. Trzeba zaakceptować to, że dziecko jest już dorosłe i właśnie tak je traktować.
a co jeśli nigdy nie miałam takiego prawdziwego 'okresu buntu', mimo że chciałam? zawsze bałam się konfrontacji z mamą i nigdy tak na 100% nie wyrzuciłam z siebie złości. czy jako 29 letnia osoba mam prawo przeżyć 'młodzieńczy bunt'?
Katarzyna Krupa tak, moim zdaniem tak! Najlepiej z pomocą psychoterapeuty :) polecam na własnym przykładzie
Ja przeszłam w wieku 32 lat, więc TAK.
Świetny filmik kochana 👏 jakże bardzo pomocny dla wielu którzy nie podołali roli mamy, nie dlatego, że nie kochali swoich dzieci, lub je porzucili, ale w głównej mierze nie potrafili uwierzyć, że sobie poradzą dlatego że podświadomie pełnili taką rolę, dodatkowo w grę wchodzi schemat odrzucenia jak i zarówno brania nadmiernej odpowiedzialności za własne dzieci co jest ogromnym bledem. Pamiętajcie kochani, że nie definiuje nas to co nas spotkało, Przytulam 🤗 💖
Strasznie podoba mi sie tempo, szybkie i konkretne informacje. Nie ma nic gorszego jak powolne rozwlekle gadanie i sluchasz wprowadzen, czujac ze marnujesz czas albo przewijajac:P SWIETNA DYNAMIKA
Uwielbiam Cię 😆
Jesteś piękna, mądra, ciepła, naturalna ! Twoj partner ma ogromne szczęscie, ze Cię ma !😀
Nigdy w życiu nie powiedziałam do mamy że jej nienawidzę. Oczywiście, że sprawiała mi przykrość, ale to słowo jest za mocne. Kocham ją i wiem, że chce dla mnie jak najlepiej
Myślałam, że nie ma od pani piękniejszej kobiety, a tu bum miniaturka i wow 😍
Jako mama dorastających dzieci, nareszcie "to" zrozumiałam! Te niektóre "odzywki" już nie będą dla mnie tak bolesne. Bedę myśleć o tym co powiedziałaś i w duszy się uśmiechać. Dzięki Ci za ten film!
Znam mężczyznę któremu matka kazała wybierać i nie odzywasie od 10 lat choć on ma ponad 40... To jest tak smutne i tragiczne, że aż straszne, bo winę za "odejście" syna zrzucila na jego żonę, która chciała żyć własnym życiem.
straszne :( jak sobie radzi z tym ów syn? Mam nadzieję, że nie jest przytłoczonym ciężarem tej "winy"?
To wie chyba tylko on.
w mojej rodzinie też był taki przypadek, tylko mój kuzyn wybrał swoją matkę i wziął rozwód z żoną..............
Jesteś świetna! Mój syn oddzielał się ode mnie raz bardziej burzliwie, raz mniej, ale dopiero dziś, od Ciebie, dowiedziałam się, że to robił. Dziękuję. Nigdy go nie ograniczałam, nie krytykowałam, nie osądzałam, a dziś słyszę od niego, jak bardzo jest mi wdzięczny za to, że dałam mu tyle wolności, ile potrzebował. I też zawsze wypychałam go do innego miasta na studia. Koleżanki uważały, że jestem wyrodną matką, były oburzone kiedy mówiłam, że to moje szczęście jest dla mnie najważniejsze, a dopiero potem szczęście bliskich, ale dziś widzę, że szłam dobrą drogą, bo mój dziś 23-lerni syn jest samodzielnym człowiekiem, który ma do mnie zaufanie, ale żyje własnym życiem.
Na pewno podeślę ten filmik mojej mamie, która zazdrości, że jej synową nie może przeżyć dnia bez telefonu do swojej mamy i pewnie po cichu jest na mnie zła, że ja tego nie robię, a wręcz krytykuję.
Dziękuję za te mądre słowa i serdecznie pozdrawiam 😘 Magda
Dziękuję za ten film! Ja miałam właśnie taką relację z mamą że ciągle dzwoniłam do niej opowiadałam o wszystkim,mimo że już mam sama 2 dzieci , ale rok temu stało się coś co bardzo zmieniło nasze relacje ... Od tego czasu nie opowiadam mamie szczegółów z mojego życia , krótka rozmowa itd moja mam okropnie mnie irytuje !!!!!! Ale od tego momentu czyje się naprawdę szczęśliwa! I moje życie też bardzo pozytywnie się zmieniło i ciekawiła mnie ta zależność! Świetnie to wytlumaczylas dziękuję
Jeszcze dodam, ze kto nie odwiedza rodzicow i nie teskni za nimi, to albo mial zlych rodzicow, albo jest dziwna i zimna osoba, ja sobie nie wyobrazam nie odwiedzac mamy, kocham te chwile, z zadna kolezanka nigdy nie czulam sie tak na luzie jak z mama, i tak naprawde zadna kolezanka tak naprawde nie dba w tym stopniu o twoje sprawy jak twoja wlasna mama, taka prawda.
Świetne, współczesne podejście do tematu, życzę Wszystkim mamą świetnych relacji z dziećmi które wyszły z domu. Moje trzy córki stopniowo odchodziły z gniazda w którym je tłamsiłam - najstarsza małżeństwo w wieku 22 lat (szczęśliwe cały czas), średnia studia daleko od domu, najmłodsza - szkoła średnia w internacie i tuż przed maturą wyjechała za granicę ( teraz jest w kraju) - samodzielne, odważne, zaradne - super jestem z nich ogromnie dumna. Tylko jest jedno ale - w tej chwili żebrzę o kontakt, o rozmowę, o uwagę - a jak już za bardzo napieram to nie mamy za dużo sobie do powiedzenia. Nie widzę chęci z ich strony dzielenia się ze mną swoim życiem - są przecież ludzie bliżej niż matka a ja nie wiem czy obchodzi ich moje monotonne życie. Brak więzi - nie było tego przed erą nowych technologii (tel., komputery, dziesiątki kanałów telewizyjnych, dwa auta przed domem). Odwiedzamy sporadycznie - bo są inne priorytety, bo się nie chce, bo po co? I tak mijają święta, urodziny, imieniny, rocznice. Fajnie - no cóż może tak powinno być - popatrzcie matki na te świetne seriale komediowe - halo! gdzie tam są matki? Nie ma - bo urodziły i ich rola się skończyła.
Ja po mino wyprowadzenia się z domu rodzinnego w wieku 20 lat - do dzisiaj staram się odwiedzać moich rodziców co najmniej dwa- trzy razy w miesiącu, a jak nie mogę to dzwonię. Mi niestety pozostało tylko popatrzeć czy są zielone kropki na FB - wtedy wiem że moje córki żyją.
Szkoda że nie miałam tej świadomości wcześniej. Dopiero mając 30 lat, drastyczne odcięcie się (w moim wypadku) od taty i wyjeżdżając na kilka lat za granicę, uświadomiono mi jak bardzo byłam uzależniona od tego co on powie i aby jemu dogodzić. Przez to straciłam kilka szans na fajny związek. Teraz przez to że już nie żyje tak jak on chce, tylko własnym życiem oddalamy się od siebie. Ze swoją przeszłością teraz muszę "walczyć" z terapeutą-psychologiem i psychiatrą...
dobrze, że nie jesteś z tym problemem sama i że jesteś pod opieką specjalisty, życzę, żeby wszystko jak najszybciej wróciło do normy :*
Dziękuję Ci za ten film. Popłakałam się oglądając go, ponieważ jestem właśnie takim dzieckiem, któremu "nie dano odejść".
W domu podważano wszystkie moje decyzje, nawet już jako dorosłej osoby. Stały tekst (nadal) to "możesz wybrać tak jak my radzimy albo możesz wybrać źle". Byłam wielokrotnie krytykowana, szantażowana, prowokowana i również czasem bita. Moja wyprowadzka z domu jest do tej pory nazywana "ucieczką" mimo, że z moim wieloletnim chłopakiem (obecnym mężem) powiedzieliśmy elegancko moim rodzicom o tym, że postanowiliśmy razem zamieszkać (wtedy się bardzo cieszyli) i wszystko było zaplanowane a rodzice pomogli mi nawet przewieźć rzeczy. Ciągle słyszę, że "nie ubieram się tak jak powinnam", że "nie jestem taka jak myśleli, że będę", itp. Szczytem było silne zasugerowanie (a wręcz stwierdzenie "faktu"), że mamy kryzys z moim mężem i że pewnego dnia się ze mną rozwiedzie, bo "przejży na oczy" (bo nie ubieram się i nie maluję jak modelka). To naprawdę boli, bo bardzo się kochamy z moim mężem za to jacy jesteśmy i razem udaje nam się przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Wszystko wie o moich rodzicach, sam przyznał, że zauważył to dużo wcześniej jak się zachowują.
Mimo tego, mam ciągłe wyrzuty sumienia, że nie dzwonię do nich odpowiednio dużo (mieszkamy w innym mieście), że nie pomagam w domu rodzinnym i im w pracy - i to też słyszę od nich. Dążenie do moich własnych celów zajmuje mi wieki. Wszystkiego się boję, a najbardziej porażki. Czasem czuję wielką złość, ale chyba w większości czuję smutek. Myślę o tym kim bym mogła być, jaką bym miała pewność siebie, gdyby nie to wszystko co słyszałam przez tyle lat. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem kiedy "wybuchną", kiedy "pokażą drugą twarz". Często dzieje się tak gdy jestem najbardziej "odsłonięta", gdy jestem za bardzo wyluzowana i wydaje mi się, że wszystko jest super. Wtedy zazwyczaj dostaję kubeł zimnej wody na głowę, bo znowu "podejmuję złe decyzje w życiu". Nie mogę się czuć komfortowo we własnym rodzinnym domu gdy przyjeżdżamy z wizytą. Gdy dzwonię, pierwsze słowa, który słyszę to "dlaczego nie dzwonisz?". Wydaje mi się, że stałam się dzikim zwierzęciem, które musi cały czas mieć się na baczności przed drapieżnikami.
To jest naprawdę trudne i naprawdę wyniszczające gdy do bliskich osób czujesz jednocześnie nienawiść i miłość. Postanowiłam zrobić najlepszą rzecz dla siebie jaką tylko mogłam - poszłam na psychoterapię. Teraz czeka mnie dużo pracy nad sobą, ale muszę zawalczyć o swoje szczęście.
Jesteś super. Otwierasz oczy. Dzięki.
Boże, obie takie piękne, że nie można oderwać oczu!
A może tak co wyprawiają zamężne córeczki względem matek ..Moja np zapraszała mnie tylko wtedy ,gdy potrzebowała niańki do dzieci .Dzieci zawsze były na pierwszym miejscu ,żadnej ogłady wychowania ,mogły na głowę wejść .Całymi dniami trzebabylo się bawić i dzieci musiały być zadowolone ,bo jak nie to co z Ciebie za babcia ,a gdy któreś się gdzieś uderzyło to wręcz awantura .Na placu zabaw zginęła zabawka to darła się że do domu mamy nie wracać jak się nie znajdzie znajdzie .Nie jeżdżę już do mojej córki ,a jak sporadycznie przyjadą to ich nie zapraszam .Wiem ,że to ja ją źle wychowałam ,bo miała jak to mówią za dobrze .,obowiązków żadnych ,naczynia pierwszy raz umyła jak miała 15 lat .. nie wtracalam się w jej miłości ,,szkole wybrała jaka chciała ..Na szczęście że ma pracowitego męża ,sprząta karmi dzieci ,kapie itd .
Bardzo pomógł mi ten film, dziękuję ❤️ Trafiłam na niego późno, bo mam 27 lat, ale akurat teraz mam taki moment w życiu kiedy potrzebowałam pomocy żeby zrozumieć co się dzieje w mojej głowie i skąd ta niechęć do własnej matki
Dziękuję za ten film, jestem mamą dziesięciolatki i siedmiolatki i wkrótce będę musiała mierzyć się z tym o czym mówisz.Ta wiedza na pewno mi sie przyda🙏
A jeszcze jak rodzice nalegają już na temat wnuków, a nawet faceta się nie ma, a wiosen niecale 24... Teraz, żeby posiadac dziecko to trzeba byc gotowym na poświecenie swojego życia dla niego, a przede wszystkim zapewnienie mu minimalnego bytu... Splacanie długu urodzenia mnie w postaci poczęcia kolejnego pokolenia.., bo oni chcą juz miec potomkow.. Czasami w tym aspekcie poczuć się można jak narzędzie alfonsa..
Fajny odcinek :) w gruncie rzeczy się zgadzam, chociaż akurat u mnie to wyglądało odwrotnie. Nigdy nie powiedziałam rodzicom że ich nienawidzę i w sumie nigdy nawet nie miałam takiego poczucia :) ale to dlatego, że mam naprawdę fajnych rodziców, którzy rozumieli, że dzieci muszą iść w swoją stronę i nie próbowali temu zapobiegać, tylko wspierali w usamodzielnianiu się. Najpierw to były studia w innym mieście, po dwóch latach wyjazd na wymianę, teraz bardzo wyjazdowa praca. Staram się rodziców odwiedzać, kiedy mogę, ale no przecież mam też swoje własne życie. Rodzicom, którzy się boją puścić własne dzieci mogę powiedzieć tylko - im szybciej im pozwolicie odejść w swoją stronę, tym lepsze będą wasze relacje potem.
Mi, jako nastolatce, także bardzo pomógł ten filmik, zrozumiałam kilka swoich zachowań, dziękuję :)
Dziękuję bardzo za ten filmik, jestem jedynaczką, więc mam ogromne wyrzuty sumienia zostawiając rodziców w domu i wyjeżdżając na studia daleko stąd, ale czuję, że to jest właśnie ten czas, gdy należy zacząć iść własną drogą, poznać siebie i się usamodzielnić, po obejrzeniu materiału trochę mi lżej, także dzięki jeszcze raz.
Co trafiam na twój film, nawet sprzed kilku miesięcy to jest to 100% tego co potrzebuję 😊 dobrze, że jesteś i nagrywasz 🔥❤
Jesteście identyczne 😄
trafilas w punkt Natalia,ja mieszkam za granica i mimo ze moja mama nigdy celowo nie wywierala na mnie presji i zlych emocji zer za malo sie z nia widuje to ja bardzo czesto a ostatnio to juz za czesto sama z siebie mam poczucie ze cos mnie omija i ze ja koniecznie powinnam tam byc obok kazdego dnia,no ale przeciez to nawet byloby niezdrowe.Troszke mi otworzylas oczy ze nie powinnam czuc sie winna,pozdrawiam ,bardzo ciekawy kanal
Cóż za piękny, medialny głos😮
Do tego cenna treść.
Super! 🙂
O Matko, Mądra kobieto czuję ulgę i oświecenie! Dziękuję! Tadam 💪😊💪
to jest dla mnie najważniejszy odcinek na Twoim kanale
Dziękuję za ten filmik. Jak dobrze jest wiedzieć takie rzeczy :) Ufff
Bardzo mądre słowa które dały mi dużo do myślenia. Sama mam podobny problem i na codzień widzę sytuację, w której bliska mi osoba pomimo wieku średniego nadal nie przecięła pępowiny z matką. Jest to naprawdę okropne widzieć to każdego dnia i patrzeć, jak staje się coraz bardziej podległa matce, rezygnując kompletnie ze swojego życia. Mam nadzieję, że niektóre matki wyciągną wnioski z tego filmu.
Interesujące. Ja zawsze miałam świetną relację z rodzicami i bez trudu (choć oczywiście tęsknię za rodziną) się wyprowadziłam, zaczęłam podejmować samodzielne decyzje itd. nierzadko wbrew temu, co chcieli moi rodzice. Z mamą pokłóciłam się raz w życiu ;) to chyba jednak kwestia charakteru i dojrzałości, a nie psychologii.
Bardziej odbieram moją mamę jako chodzący wulkan złości, który w każdej chwili może na mnie wybuchnąć
Dziękuję za ten film, gratuluję madrosci i świadomości! Jestem Pani wdzięczna za każdy materiał i uważam że treści, które Pani przekazuje są naprawdę bardzo cenne! Oby tak dalej! 😘
Twoje podejście jest takie cudowne i zdrowe !❤️
Dziękuję za ten film. Na szczęście udaje mi się żyć po swojemu pomimo bycia 23 latką i mieszkania jeszcze z rodzicami. Natomiast ten problem zauważyłam w relacji ojca i jego rodziców. Codzienne relacjonowanie wszystkiego co się wydarzyło, nadmierne interesowanie się swoim życiem, jak i moim życiem. Opowiadanie co robię, gdzie wyszłam.
Mnie nigdy nie przyszło do głowy, że mogłabym nienawidzić mamy (czy w ogóle kogokolwiek, "nienawidzić" wydaje mi się takim strasznie mocnym słowem i nie wydaje mi się, żebym do kogokolwiek czuła tak intensywne negatywne uczucia, żeby go użyć) - raczej miałam problem z tym, że kiedy jako nastolatka przychodziłam do mamy z jakimś problemem egzystencjalnym, to mama mówiła "A posprzątałaś już pokój?" albo "Porozmawiamy, jak pozmywasz". I w rezultacie szłam z moim problemem do taty albo do babci, i było mi strasznie smutno, że nie mogę porozmawiać z mamą o tym, co jest dla mnie ważne, bo ona uważa sprzątanie za ważniejsze.
Jakieś dziesięć lat później okazało się, że mama miała depresję i poszła na terapię, i wskutek niej doszła do wniosku, że od dziecka jej wpajano, że trzeba przede wszystkim wykonywać swoje obowiązki, i jakoś nigdy nie zastanawiała się nad tym, czego sama chce i co jest ważne - i dopiero wtedy mogłam z nią tak naprawdę porozmawiać. I niesamowicie się z tego cieszę.
Świetny odcinek :) Takie ciekawostki to chyba jeden z lepszych prezentów na dzień mamy ;)
Ja mam 17 lat i chciałam pójść w wieku 16 do liceum w innym mieście, mama chciała mnie koniecznie "odchować" do 18, teraz czekam do 18 lub 19, żeby się przeprowadzić do siostry. Uff, wszystko ze mną w porządku. Nie wyobrażam sobie mieszkać z rodzicami do np. 25 roku życia :O I nie dlatego, że ich nie lubię, po prostu chcę żyć własnym życiem.
U mnie właśnie jest tak, że nie mam i nie miałam przyjacielskiej relacji z moją mamą tylko typowo rodzicielska, tak samo z tatą, ale tak się z nimi zżyłam i z domem rodzinnym, że wyprowadzke przeżywałam bardzo mocno. Do tej pory łzy mi się cisną za każdym razem jak przyjadę do rodziców i muszę już wracać. Niestety przez tą więź, tęsknotę nie mogę sobie poradzić w życiu. Nie mogę znaleźć pracy na stałe, bo cały czas mam w głowie 'boże, a kiedy do rodziców pojadę? Przecież nie dadzą mi wolnego od tak na choćby tydzień' (a mieszkam na drugim końcu Polski). Mama też przeżywa ale nie miała nic przeciwko, ale ojciec do tej pory potrafi mi robić aluzje i wyrzuty, a to nie pomaga. Zawsze byłam rozpieszczana bo byłam najmłodsza, może to dlatego. Nie potrafię sobie poradzić w samodzielnym życiu. Mieszkam teraz z chłopakiem, i to wygląda tak jakbym spod skrzydeł rodziców przeniosła się pod skrzydła chłopaka. Nie potrafię się usamodzielnic, cały czas mam w głowie dom, rodzinę, przyjaciół, beztroski czas kiedy mieszkałam z nimi.
Łoł! To takie niesamowite! Brzmi zupełnie oczywiście, ale nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Dzięki!
biorę się do oglądania!!❤️❤️
Jeju jest pani niesamowicie mądrą kobietą i muszę przyznać ze naprawdę wiele się od Pani nauczyłam
To dlaczego moją mamę drażni i irytuje absolutnie wszystko co robię? Również mowa o rzeczach typu jak chodzę, jak jem, jak mówię itd
Baaardzo cenne, dziękuję jako mama dwójki nastolatków :)
Teraz też rozumiem, że moje "odejście" od rodziców było dość szybkie i to było dla mnie dobre - dla mojej niezależności, odwagi i decyzyjności życiowej. Staram się wspierać te cechy u moich pociech, mówiąc do nich pół żartem, pół serio: " skończycie 18 lat i fru z domu" ;))))))))))
Dzieki za ten filmik🙏znam ten ból zespół opuszczonego gniazda odczuwam nadal mimo,ze córka skończyła 33lata i stwierdzam ze to ze mną jest coś nie tak😢
ooooj :( współczuję i zachęcam do porozmawiania ze specjalistą, to może być naprawdę pomocne :)
Moi rodzice niestety nie potrafią pogodzić się z tym, że nie są już u mnie na 1 miejscu. Mieli problem z tym, że broniłam licencjat rok później niż przewidywali (awantura przy każdej rozmowie telefonicznej). Z czegokolwiek zdałam im relację, to później obracali przeciwko mnie i dopatrywali się mojej złej woli we wszystkim. Nawet wyrzucali mi, że bardziej jestem przywiązana do rodziny chłopaka niż do nich. Że w ogóle do domu nie przyjeżdżam (raz w miesiącu). Teraz studiuję 2 kierunki i pracuję, naprawdę mam mało czasu nawet dla siebie, a wiecznie mam awantury, nie wiem już, jak z nimi rozmawiać, nie potrafię zasugerować terapii, bo wiem, że odbiorą to jak obelgę. Efekt jest taki, że dużo przed nimi ukrywam, bo byłaby awantura, a ja chciałabym mieć spokój...
No to ja się nigdy nie czepiałam takich rzeczy. Zawsze irytowało mnie to, że mama chce mnie kontrolować, że uważa sprzątanie za coś ważnego i gdy robię rzeczy dużo ważniejsze, że zmuszała mnie do tego. Że jest tak koszmarnie nadopiekuńcza i nie może mi dać chwili spokoju i całkowitej samotności. Irytowało mnie to, że traktowała mnie jakbym nie znała podstawowych pojęć. Pytała mnie czy wiem co coś znaczy itp. Za brak logiki wypowiedzi za to, że przejmowała się wszystkim co nieistotne. Za to, że przyklejała mi łatki i próbowała zaszufladkować. I wiele innych.
A ja matki się nie pozbędę, bo moja mama jest osobą schorowana.
I nie jest osobą, która mi mydli oczy.
Po prostu ją lubię. Przyjaźń z rodziną to nie jest od razu jakaś toksyczna relacja. W dzisiejszych czasach mieć wspierająca rodzinę to skarb i tutaj mam gdzieś opinie o Polkach że je matki pilnują.
Jak relacja jest ok niema co jej niszczyć. Każdy ma inne relacje, rodzinę, dzieci, partnerów/ki i powinny działać według siebie.
Irytyją mnie te dwie przeciwstawne siły polityczne, które dyktują co i jak trzeba. Może trochę wypośrodkowania i zrozumienia.
Bo nie znam z życia żadnej sytuacji która jest 10 na 10 w tych poradnikach.
Moja mama (lat 75) jest jednak madra kobieta. Pewnie nie zdaje sobie nawet sprawy z roznych mechanizmow, ale pieknie odciela pepowine z cala nasza czworka. Jestem najmlodsza i do tego jedyna corka...duzo starsi bracia przetrali mi szlak. Czasami pytam , jak to jest, ze dala mi tyle wolności...twierdzi, ze miala do mnie zawsze zaufanie. Poza tym mama uwaza, ze dla rodzica najwiekszym zmartwieniem (poza zdrowiem oczywiscie) jets jesli dzieci nie uloza sobie zycia i „stare konie” siedza przy rodzicach. Mama akceptowala i wrecz popierala, wspierała wiele moich wyborow... jak chociazby studiowanie w innym miescie, wyjazd zagranice, nie krytykowala moich zwiazkow. Zebym ja potrafila byc taka matka👍
Jeszcze trochę i z TH-cam wyniose więcej wiedzy niż z szkół 😂👍
Ale Pani jest superowa 🤯🥰
Ja z moją mamą miałam ciężkie chwile w okresie nastoletniości, tak, nienawidziłam jej, później okres kiedy wszystko zrozumiałam, poukładałam sobie (wyjechałam na studia na parę dobrych lat), często myślałam jak mogłam być taka wstrętna dla niej.. Nie mogłam tego poczucia winy w sobie zabić, co gorsza, obiecywałam sobie, że wszystko zrobię inaczej. Teraz mieszkamy z moim rodzicami (można powiedzieć chwilowo, aż nie zorganizujemy sobie własnego kąta, sytuacja się trochę skomplikowała prze to co się dzieje na świecie) iii... niestety znowu jest ciężko, zupelny brak porozumienia z mamą, mecze się strasznie, strasznie, strasznie..
Uwielbiam filmy Nishki a jeszcze bardziej komentarze pod. Zero chamstwa tylko rzeczowo i na temat 🤩
Na ten moment zapowiada się na to, że nigdy nie oddzielę się od matki, bo mamy bardzo dobre relacje, i teraz kiedy wyjechałam do szkoły, przeżywam katusze mieszkając daleko od domu. Mam takie zjazdy emocjonalne związane z tęsknotą za rodziną i domem, że jestem w stanie po prostu wsiąść w pociąg i wrócić w każdym momencie. Bardzo też sobie cenię jej opinię, i tak jak Pani wspominała: także dzwonię po południu do mamy i relacjonuję jej wszystko, co się tego dnia zdarzyło. Ale mama też nigdy nie narzuca mi się, nie krytykuje moich wyborów i zawsze wspiera mnie w swoich działaniach.
Mam dopiero 15 lat, i okres "nienawiści" do matki przeżyłam w wieku 7-12, a potem całkowicie się uspokoiło i wróciło do momentu, w którym rodzina jest centrum świata emocjonalnego. Widzę, że to "oddzielanie" się od matki jest niesamowicie trudne, nie chcę aby ten proces kiedykolwiek zaszedł, ale wiem, że pomimo, tego że jestem bardzo z nią związana, to przez połowę tygodnia mieszkam w innym mieście i to wspomaga proces tej separacji. Ale nadal jest okropnie. Czy w takim wypadku taka relacja z mamą jest zdrowa? Bo przecież za żadne skarby nie chcę jej pogarszać, a wg Pani filmiku powinnam zaczynać oddzielanie się poprzez niechęć do mamy.
Dzięki, Nishka. Mój syn ma dopiero 2 lata i 8 miesięcy ale chcę już teraz nastawiać się na jego wyfrunięcie z gniazda. Cieszy mnie każda kolejna rzecz, którą potrafi zrobić samodzielnie i że już nie jest do mnie cały czas przyklejony ale słowa "nienawidzę cię" będą bolały. Dzięki Tobie będę spokojniejsza:)
Córka na studia? To ile Ty masz lat? Wyglądasz świetnie i odcinek też jest świetny. Pozdrawiam.
Urodziła córkę, gdy sama miała 19. Wychodzi, że ma 38.
Wow. Przyznam, że otworzyłaś mi oczy. Dziękuję za ten filmik.
PS. Super głos!
Właśnie sobie wyobraziłam audiobooka z tym głosem. To by było coś.
Czyli nie mamy co liczyć na dzieci będąc w podeszłym wieku?Nasza misja skończona w momencie wkroczenia dzieci w dorosłe, samodzielne życie?
Dzieci nie podpisują umowy z rodzicami, na to że są im coś winne w ich podeszłym wieku. Jeśli rodzic dziecko karmił, nie stosował przemocy i zaspokajał inne niezbędne potrzeby, to moim zdaniem zasłużył na wysokiej jakości dom spokojnej starości. Dzieci powinny mieć własne życie, a rodziców na starość w takim domu regularnie odwiedzać. Jak rodzic był przemocowy to zasługuje na nic, bo z jakiej racji? Spłodzenie i urodzenie człowieka jest bardzo łatwe, wychowania w dobrej atmosferze jest sztuką.
Okres dorastania był... delikatnie mówiąc trudny. Ale rzeczywiście, gdy na studiach dowiedziałam się o tym mechanizmie odcinania się, stwierdziłam, że jest ze mną wszystko w porządku. Moi rodzice są dla mnie dzięki temu partnerami do rozmowy, choć czasem potrafią wyprowadzić z równowagi ;)