"Wookie: Takich filmów się teraz nie robi. (...) Wszystko jest bezpiecznie... Bartas: Teraz ma zarobić (...)" Macie rację, ale wiecie, że wtedy (w latach 80-tych, 70-tych itd. wstecz) ludzie dokładnie na to samo narzekali, na co Wy teraz narzekacie? :) Na TH-cam możecie znaleźć, na przykład, bo nie tylko, różne wypowiedzi Harlana Ellisona z lat nawet i 70-tych, w których on ma dokładnie taką samą argumentację (plus przykłady z życia wzięte, gdy facet był świadkiem takich właśnie rzeczy) jak Wasza, gdy narzeka, że Hollywood produkuje badziewie, bo liczą się zyski, decydują księgowi, a kierownictwo wytwórni filmowych nie ma zielonego pojęcia o niczym, ani nawet nie wie, czego samo chce. I przyznawano mu już wtedy rację. Dziś macie już tylko skutki takiego stopniowo dekadami degenerującego przemysłu "filmowo-telewizyjnego" (co jest złośliwą ironią losu, bo rosną technologiczne możliwości robienia filmów, a jednocześnie ich jakość się obniża). Wy to postrzegacie przez pryzmat produkcji lat 80-tych i 90-tych (i w dodatku przez polską perspektywę, czyli widzów, których z powodów ustroju państwa w praktyce ominęło to, co niosła zachodnia kultura przynajmniej od końca II wojny aż do lat 80-tych zeszłego wieku - myśmy się nie wychowywali na rzeczach, które stanowiły podstawę kulturową np. w USA lat 80-tych i 90-tych, dla nas to wszystko się zaczęło od "wrzucenia nas" w świat produkcji z lat 80-tych, dodatkowo znacznie atrakcyjniejszych od rodzimej filmówki) i dlatego wydaje się Wam, że to "bezpieczne i nastawione na zysk" robienie filmów i tego skutki, to jest proces, który dzieje się dopiero w obecnych czasach. Tymczasem tę stopniową degenerację "hollywoodzkich" produkcji, od nastawienia na zysk po politpoprawność, już wtedy, te 40 i więcej lat temu, dostrzegano na Zachodzie, a np. filmy czy inne produkty kultury, które były zasłużenie hitami tamtych czasów i często do dziś się bardzo dobrze trzymają, to były jedynie mniej lub bardziej przypadkowe wyjątki od reguły, które potem dodatkowo obrosły w legendę. PS. Co do sequela po 35 latach. Było coś takiego. "Top Gun". ;) PS2. "Beetlejuice" kiedyś widziałem, ale to było tak dawno temu, że prawie filmu nie pamiętam. Pamiętam za to, że dobrze się na nim bawiłem.
"Wookie: Takich filmów się teraz nie robi. (...) Wszystko jest bezpiecznie...
Bartas: Teraz ma zarobić (...)"
Macie rację, ale wiecie, że wtedy (w latach 80-tych, 70-tych itd. wstecz) ludzie dokładnie na to samo narzekali, na co Wy teraz narzekacie? :) Na TH-cam możecie znaleźć, na przykład, bo nie tylko, różne wypowiedzi Harlana Ellisona z lat nawet i 70-tych, w których on ma dokładnie taką samą argumentację (plus przykłady z życia wzięte, gdy facet był świadkiem takich właśnie rzeczy) jak Wasza, gdy narzeka, że Hollywood produkuje badziewie, bo liczą się zyski, decydują księgowi, a kierownictwo wytwórni filmowych nie ma zielonego pojęcia o niczym, ani nawet nie wie, czego samo chce. I przyznawano mu już wtedy rację. Dziś macie już tylko skutki takiego stopniowo dekadami degenerującego przemysłu "filmowo-telewizyjnego" (co jest złośliwą ironią losu, bo rosną technologiczne możliwości robienia filmów, a jednocześnie ich jakość się obniża). Wy to postrzegacie przez pryzmat produkcji lat 80-tych i 90-tych (i w dodatku przez polską perspektywę, czyli widzów, których z powodów ustroju państwa w praktyce ominęło to, co niosła zachodnia kultura przynajmniej od końca II wojny aż do lat 80-tych zeszłego wieku - myśmy się nie wychowywali na rzeczach, które stanowiły podstawę kulturową np. w USA lat 80-tych i 90-tych, dla nas to wszystko się zaczęło od "wrzucenia nas" w świat produkcji z lat 80-tych, dodatkowo znacznie atrakcyjniejszych od rodzimej filmówki) i dlatego wydaje się Wam, że to "bezpieczne i nastawione na zysk" robienie filmów i tego skutki, to jest proces, który dzieje się dopiero w obecnych czasach. Tymczasem tę stopniową degenerację "hollywoodzkich" produkcji, od nastawienia na zysk po politpoprawność, już wtedy, te 40 i więcej lat temu, dostrzegano na Zachodzie, a np. filmy czy inne produkty kultury, które były zasłużenie hitami tamtych czasów i często do dziś się bardzo dobrze trzymają, to były jedynie mniej lub bardziej przypadkowe wyjątki od reguły, które potem dodatkowo obrosły w legendę. PS. Co do sequela po 35 latach. Było coś takiego. "Top Gun". ;) PS2. "Beetlejuice" kiedyś widziałem, ale to było tak dawno temu, że prawie filmu nie pamiętam. Pamiętam za to, że dobrze się na nim bawiłem.
Ej fsktycznie o Top Gunie zapomnielismy 😊 dobry przykład
@@geekosfera8763 You're welcome. ;)