Jeden kontrargument. Są ludzie, którzy utknęli w niskopłatnej pracy, której nie znoszą, ponieważ mają kilkoro dzieci. Boją się podjąć ryzyka zmiany, bo mają kogoś kogo muszą utrzymać. Sam znam taką osobę.
@MegaWolen no bo przeciez co moze pojsc nie tak, kiedy podejmujesz ryzyko bedac w juz nieciekawej sytuacji, obarczony bardzo powazna odpowiedzialnoscia? ^^' Chedozeni tchorze i wygodnisie ;O
Mogę potwierdzić to, że rodzicielstwo w wielodzietnej rodzinie rozwija i motywuje Cię bardziej niż większość rzeczy na swiecie. Sam tak jak Szymon pochodzę z wielodzietnej rodziny (7 rodzeństwa). Obecnie mam 31 lat, trójkę pięknych i niesamowitych dzieci. Jasne. Czasem jest ciężko, ale paradoksalnie większy wysiłek który, jakby już domyślnie, muszę wkładać w codzienne funkcjonowanie, popycha mnie żeby robić jeszcze więcej. Może brzmi to jak banał, ale tak jest. Być moze pochodzi to z poczucia spełnienia się jako mąż i ojciec.
Po urodzeniu dziecka bardzo zmieniło się to jak postrzegam wiele rzeczy. Jestem na pewno bardziej wyrozumiała (np. wobec niegrzecznych dzieci w sklepie). Poza tym wszystkim powtarzam to samo w kółko: Nigdy nie doceniłam tego ile miałam wolnego czasu zanim założyłam rodzinę. Jednocześnie to spostrzeżenie sprawiło, że dopiero teraz jestem bardziej produktywna i odpowiedzialną. 🌺 Magiczna rzecz 🥰 pozdrawiam
Świetny materiał. Odczarowuje trzeźwo pogląd na rodziny z dziećmi i rodziny wielodzietne. Jako ojciec 4 dzieci, zgodzę się z wieloma stwierdzeniami zawartymi w tym opracowaniu. Przez wiele lat stykałem się z pośmiewiskiem i gnębieniem, pokazywaniem jaki to głupi jestem, że w ogóle mam dzieci. Dziś, te głosy powoli milkną. Często zdarza się, że znajomi, którzy zrobili najpierw karierę, ustatkowali się i teraz są otwarci na dzieci. To własnych dzieci już mieć nie mogą, albo jest na nie zwyczajnie za późno. Niektórym, kariera odebrała ochotę do życia lub zakładania nawet niewielkiej rodziny. Ostatnia grupa, to Ci którzy obsesyjnie boją się utraty komfortu w jakim żyją od lat na rzecz własnych dzieci. Dziękuję!
Mam tylko dwojke. Mentalnie bylabym gotowa na wiecej. Ale obydwie ciaze prawie wyslaly mnie na tamten swiat. Czasem porownuje nasze rodzine z para zjajomych dokladnie w tym samych wieku. Tak mysle, ze maja tyle czasu, mozliwosci. A nic z tym nie robia. Jesli chodzi o finanse, daleko im do nas. Nie podrozuja. A my to robimy, choc nas to kosztuje razy dwa (dzieci jezdza z nami). Czasem sobie mysle, ile bysmy mogli nie majac dzieci. A potem schodze na ziemie. Bo kiedys nie mielismy, a nie robilismy tego. Mam tez znajomych z dwojka dzieci. Ale te dzieci juz sa dorosle. I oni korzystaja z zycia niesamowicie. Za niedlugo, jesli dozyjemy, tez bedziemy rodzicami doroslych ludzi i tez bedziemy korzystac.
Jestem piąty z siódemki, i powiem wam szczerze jeśli chcecie żeby wasze dziecko na pewno nie było samotne dajcie mu rodzeństwo. Nigdy nie zapomnę wspólnych wyjazdów busem na wakacje. Jasne było ciężko były kłótnie ale to był najlepszy okres mojego życia.
Rodzice kiedyś umrą. Partner, nawet współmałżonek to obca osoba. A rodzeństwo będzie żyło bardzo długo w porównaniu do rodziców. I jest większe prawdopodobieństwo że zostanie niż obce osoby, ewolucja i instynkt ochrony swoich genów ma tu duży wpływ.
zgadzam się, co prawda mam tylko jednego brata, ale gdyby nie on, byłabym dużo bardziej samotna, zwłaszcza w okresie dzieciństwa, więc jestem bardzo wdzięczna za to że mam rodzeństwo
Jako ojciec czwórki dzieci muszę powiedzieć jedno: Nie jest problemem dla mnie co jeść i gdzie mieszkać. Mam własne mieszkanie, mam samochód, mam pełną lodówkę, mam w co się ubrać i gdzie się umyć i cała moja rodzina też. Nie jestem krezusem, ale i tak jestem bogatszy niż większość ludzi na świecie. Jedno co może mnie męczyć to inni ludzie. W ich oczach jestem biedakiem/patusem/pewnie alkoholikiem, który tłucze żonę i nie wie do czego służy prezerwatywa. Wszystkim takim osobom oświadczam: nic mi nie brakuje, nic od Was nie chcę, moje dzieci rozwijają się prawidłowo, a w czasie histerii lockdownowej przynajmniej miały się z kim bawić, a nie pogrążać się w depresji. No to teraz odwalcie się ode mnie.
Nie oszukujmy się w krajach afryki,azji ta dzietność jest duża i ciężko się nie zgodzić z tym, że ludzie nie chcą wychodzić ze swojej strefy komfortu ,Ja sam długo żyłem w stefie komfotu studia, konsola,siłownia, praca,przyjaciele,ale decyzja o założeniu rodziny nadeszła i powiem szczerze moja córka daje mi 100x więcej radości niż te wszystkie rzeczy razem wzięte. Myślę ,ze problemem w tych czasach może byc wgl poznanie odpowiedniego partnera/partnerki bo zyjemy trochę w cyfrowym fejsbukowo,instagramowym świecie gdzie wszystko jest idealne,szybkie,proste i bezproblemowe. Dodatkowo od Siebie dodam,że nam np bardzo pomogło wyprowadzenie się na prowincje z Warszawy gdzie jest duży ścisk i ludzie są zwyczajnie sobą zmęczeni a kilaset km od Warszawy żyje się znacznie spokojniej i znacznie luźniej.
Bardzo trafna uwaga odnośnie motywacji i tego, że człowiek się zmienia posiadając dzieci - powiedziałbym - rozwija:-) Wiele ograniczeń przed posiadaniem dzieci jest w głowie. My z żoną od początku marzyliśmy o dużej rodzinie. Jednak pierwsze dziecko przez pierwsze 2 lata było dla nas bardzo trudnym doświadczeniem - szczególnie dla żony. Przy drugim dziecku ja miałem największy kryzys i wydawało mi się, że tego nie da się ogarnąć. Ale nasze marzenie było aktualne i zdawaliśmy sobie sprawę, że pewne rzeczy trzeba przeczekać (nieprzespane noce itp). Gdyby nie nasze pierwotne postanowienia, zatrzymalibyśmy się na 1 lub 2 dzieci. Gdy drugie dziecko miało 2 lata sytuacja zaczęła się poprawiać i przy trzecim było już na luzie, nie mówiąc o czwartym. Wzrastają kompetencje rodzicielskie, nabiera się większego dystansu, spokoju, wiele rzeczy się optymalizuje. Teraz spodziewamy się piątego :-) Dodam jeszcze jeden ważny czynnik - wierność małżeńską. W świecie, w którym małżeństwo albo związek traktuje się kontraktualistycznie - "jeśli mi się nie będzie podobało, albo mi się znudzi, albo zakocham się w kimś innym, to sobie odejdę" - trudno mieć więcej dzieci. Moim zdaniem bez potraktowania przysięgi małżeńskiej na poważnie, nikt się nie odważy na posiadanie dużej rodziny. Dlatego spodziewalbym się, że gdyby zrobione były badania: wskaźnik rozwodów a liczba dzieci, to tu też większa liczba dzieci korelowałaby z mniejszą liczbą rozwodów.
Ja jestem jedynaczką, rzeczywiście bardziej teraz odczuwam brak rodzeństwa jak sama zostałam mamą. Nigdy nie zapomnę jak miałam ok 7 lat, przyszedł na kolędę proboszcz i powiedział do mnie, dziecka "a wiesz ze jakby rodzice Ciebie nie mieli to mogli by już mieć Mercedesa?" . Ksiądz, proboszcz, takie słowa, noże chciał być śmieszny, ale mnie dziecka to zabolało i zostało we mnie dorosłej, przeświadczenie że jak będę miała dziecko, dzieci to już tylko bieda 😮 także uważajmy co mówimy, bo dzieci słuchają nas dorosłych, naprawdę, słuchają i słyszą te słowa
Było nas troje. Tata mawiał, że jesteśmy jego 3 mercedesami. Prawdziwego kupił dopiero wtedy, gdy się wyprowadziliśmy i to też nie z salonu. Bogactwa nie było i rzeczywiście tata pracował na 2 etaty. Ja mam 4 dzieci i żałuję tylko, że na 5 już za późno. Większość osób w podeszłym wieku, z przynajmniej 1 dzieckiem, wypowiada taką refleksję ”szkoda, że nie mam więcej dzieci”
Panie Szymonie, bardzo dziękuję za ten komentarz. Znam osobiście rodziny z więcej niż dwójką dzieci. Są świetni. Żyją na bardzo dobrym poziomie, dzieci wykształcone i co najważniejsze - nie rozbestwione. Rodzice nie alkoholicy. Stereotyp, w jaki wpychają takie rodziny niektóre środowiska, jest w moim odczuciu głęboko, ale to bardzo głęboko nieuczciwy.
Zazdrość i zawiść. Chcą sobie wmówić że ich bezdzietność jest dobrym wyborem a rodzina wielodzietna kwestionuje ich przekonania. Niestety ludzie niedojrzali i aroganccy lubią być utwierdzani w swoich przekonaniach zamiast spojrzeć na temat z szerszej strony.
Ja do tego wszystkiego dodałbym jeszcze jedną tezę: Możliwe, że istnieje korelacja cech charakteru osób, które decydują się na więcej dzieci, które mają też wpływ na zarobki. Sam fakt, że posiadanie dzieci wymaga dużej odpowiedzialności, która również przydaje się w pracy, gdy trzeba być odpowiedzialny za sukces jakiegoś projektu. Samodzielność i rozwiązywanie problemów to kolejna cecha, która przydaje się, gdy jest się rodzicem, jak również pracownikiem na wysokim szczeblu. Oczywiście wiele z tych cech może zostać nabyta podczas okresu dojrzewania przez dobre przykłady rodzinne lub osobiste ambicje wyłaniające się z pasji. Trzeba też pamiętać, że są osoby, o których już wspomniałeś, że wygodnie jest im siedzieć na jednym stanowisku i nie mają większych ambicji na rozwój ponieważ brakuje im właśnie cech, które "przydają się" gdy ma się wiele dzieci. Przechodząc do puenty, osoby, które nie potrafią wziąć odpowiedzialności za kogoś (posiadanie dzieci) nie wezmą też odpowiedzialności za coś jak (prowadzenie własnej firmy, zespołu jako manager lub projektu) co prowadzi do mniejszych zarobków.
No i jak masz więcej zobowiązań (w tym wypadku dzieci) to musisz więcej zarabiać niż jak tych zobowiązań nie miałeś. Musisz pracować więcej, dokształcać się, starać o awans. Nawet kosztem czasu wolnego, odpoczynku czy takiego balansu pomiędzy praca a odpoczynkiem. To trochę jakbyś chciał wejść na Everest - żeby to zrobić musisz cos wymyslic zeby więcej zarabiać, inaczej nie da rady
A ja się cieszę jak ludzie chcą i mają dzieci, ale te statystyki omawiane przez Szymona są zrobione bez sensu bo nie ma podziału na wiek. Jak się spojrzy w dane i chwilę zastanowi to - małżeństwa bez dzieci to w ogromnej przewadze ludzie znacznie poniżej 30 lat (i emeryci?) - potem im więcej dzieci tym średnia wieku jest wyższa (kolejne dzieci rodzą się później i ostatnie osiągają pełnoletniość później) - czyli im więcej dzieci tym starsi rodzice. W danych o zarobkach widać, że najwięcej zarabiają ludzie 40-45, najmniej do 25 lat. Jeżeli porównuje się grupę małżeństw bez dzieci gdzie średnia wieku jest bardzo niska z małżeństwami gdzie jest 2-4 dzieci czyli statystycznie w wieku gdzie ludzie zarabiają najwięcej to nic dziwnego, że takie cuda w statystyce wyjdą. Gdyby sprawdzić średnią wieku w tych grupach to pokrywałaby się pewnie ze średnią zarobków w ogóle społeczeństwa z podziałem na wiek. Równie dobrze można powiedzieć, że im więcej statystycznie zarabia mężczyzna tym mniej ma włosów na głowie i doszukiwać się w tym korelacji - a to będzie tylko koincydencja... Przy okazji - z wykresu wynika, że po odjęciu 500+ małżeństwa z 2 dzieci zarabiają więcej niż te z 3 - czyli do tej teorii im więcej dzieci tym wyższe zarobki trzeba zaliczyć wyjątek, że trójka dzieci nie sprzyja wysokim zarobkom i trzeba szybko postarać się o kolejne :D Sensowne badania to byłoby wzięcie przedziału np. 35-45 lat i sprawdzenie ile tam zarabiają poszczególne grupy, albo w drugą stronę - w podobnym przedziale wieku zrobić kilka grup zarobkowych i ile tam ludzie mają średnio dzieci na utrzymaniu.
Jestem szczęśliwym posiadaczem 5 dzieci. Przy pierwszym dziecku oboje z żoną odczuliśmy wielkie odcięcie od dotychczasowego życia. Gruba kreska od wyjazdów, imprez wolnego czasu itd. Przy kolejnych dzieciach nie było już tego uczucia straty dawnego życia tylko kilkadziesiąt procent więcej energii zużywanej na dzieci. Okazuje się że mamy w genach takie zapasy energii i można być bardziej zmęczonym i dalej dawać radę. Z przyczyn matematycznych przy kolejnym dziecku nie ma opcji żeby każdemu tyle samo czasu poświęcać co przy jedynaku. Taka ilość dzieci motywuje do rozwoju, znajdywania lepszych prac, oszczędzania na codziennych wydatkach. Inaczej nie ma opcji osiągnięcia choćby zdolności kredytowej... Dzieci natomiast same się od siebie uczą często bez ingerencji rodzica oraz wspólnie kreatywnie bawią. Energia zużyta na opiekę nad 5 dziećmi
@@annabien2517 bo dzieci są fajne, moja żona też. Bo stać mnie, bo doceniam moje rodzeństwo, bo wiem, że idą ciężkie czasy i lepiej żeby dzieci miały oparcie w większej liczbie rodzeństwa. Pewnie jeszcze kilka powodów bym znalazł.
Bo lubimy i kochamy z żoną dzieci. Bo psychicznie jeszcze sobie radzimy z tym wariactwem w domu. Bo wtedy moje życie nabiera większego sensu. Jest to też duże wyzwanie więc wchodzą w grę ambicje i poniekąd prestiż. Poza tym z moich obserwacji wynika że w pewnym wieku z singla płynnie staje się stara panna i stary kawaler z ponadwiekowymi wszystkimi przywarami, a w bezdzietnych związkach często pojawia się jakaś pustka i brak radości. Nie jest to reguła . Jeszcze jeden argument za to próba wychowania dobrze dzieci tak aby były pewne siebie ale ale też umiały żyć w grupie i umieć współpracować z grupą rówieśnicza bez egoizmu. czy się to uda tego nie wiem
Współczuję Twojej żonie. Każda ciąża dewastuje ciało kobiety przez co staje się mniej atrakcyjna. Po urodzeniu piątki musi byc zerowa satysfakcja z życia seksualnego dla kobiety. No chyba że każda ciąża była przez cesarkę...wiadomo co mam na myśli. Nie wspomnę o tym jak wyglądają piersi po karmieniu. Facet jest tylko dawcą spermy, wszystkie koszty ciąży ponosi kobieta. Jedno to już są widoczne zmiany dla ciała a co dopiero 5.
Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny, moi rodzice pracowali na kierowniczych stanowiskach i mówiąc szczerze wcale nie wspominam swojego dziecinstwa jako cos fajnego. Wieczna rywalizacja z rodzeństwem, doslownie żebranie o uwagę rodziców, wieczne kłótnie "o zasoby"... Teraz wszyscy jesteśmy po 40., nie utrzmujemy ze sobą jakiś zażyłych kontaktów i z calej naszej 5 tylko jeden brat ma dziecko (jedno). Patrząc na rodziców każde z nas stwierdziło że nie chcemy żyć tak jak oni. Może i mieli duża rodzinę, karierę i pieniadze ale za to nie mieli na nic czasu i sily. Mozna tak żyć ale co to za życie...
Mnie coś od dawna zastanawia (może trochę nie na temat) jak to jest z tym instynktem macierzyńskim u kobiet? Sama mam obecnie 26 lat, kiedyś się mówiło wręcz wpajane było że każda kobieta w pewnym momencie chce być matką, mieć dzieci, bardzo cierpi gdy nie może tego marzenia spełnić i nie czuje się "pełnoprawną kobietą". A ogólnie mamy katastrofę demograficzną, mnóstwo kobiet, starszych czy młodszych ode mnie mówi że kategorycznie nie planuje mieć dzieci (niektóre koleżanki zaliczyły wpadkę i mają ale otwarcie mówią że no nie lubią dzieci i ciężko im kochać swoje, tym bardziej że z ojcem dziecka część się rozstała 😅). Dlatego ja się pytam jak to jest z tym że każda kobieta w pewnym momencie chce dzieci? Czy to tylko durny stereotyp?
@@paulpl191 I dzieci ją uratują na starość? Mam w bloku kupę starszych pań co mają dzieci. Raz do roku jak je odwiedzą to jest dobrze. Czasem im pomagam, bo potrzebują pomocy. Ogólnie smutek, depresja, brak pieniędzy i kogoś z kim można porozmawiać.
@@forestg83ja czym starsza byłam tym mniej chciałam dzieci. Zastanawiałam się co ludzie plotą, że czym bardziej zegar biologiczny tyka tym bardziej chce się dzieci. U mnie było na odwrót. Dzieci chciałam, gdy byłam zaburzona po domu przemocowym, alkoholowym...być może po to, aby mnie wreszcie ktoś kochał bezwarunkowo. A gdy przeszłam terapię stwierdziłam, że dzieci nie potrzebuje. W sensie nie potrzebuje ich do kochania mnie. I czym byłam starsza tym mniej ich chciałam. W wieku 36 lat wyszłam za mąż i wtedy pomyślałam sobie, że mogę nie mieć dzieci. Nie czuje ich braku, potrzeby czy jak to nazwać. Ale wpadłam. To był dla mnie dramat. Totalny. Zbierałam się z niego długo. Ja się jakoś nie wpisuje w te zdania: uśmiech dziecka spowoduje, że ból po porodzie mija. Nie moja. Uśmiech dziecka też nie kasuje zmęczenia, braku snu. Ja nie wiem co oni odpowiadają. Dla mnie to są jakieś tanie teksty (podobnie o instytucie macierzyńskim), które mają wpędzać kobietę w poczucie winy...bo ona tak nie ma. Wiele kobiet tak nie ma.
@@paulpl191 Szczęście wielu kobiet masz opisane powyżej. A co mają czuć osoby samotne? Miały całe życie na to by być samotnymi i się tego nauczyć. Co czuje na starość osoba, która włożyła środki i serce w wychowanie dziecka, które potem o niej zapomina? Bo ja wiem, z pierwszej ręki. Nie dziwię się statystykom. Ludzie powoli odzierają się z iluzji celowości istnienia. Wszystko co nas otacza jest bezsensowne. Nasze miejsce zajmą inni, a może nie. Jakie to ma znaczenie? Pamiętasz imiona swoich przodków sprzed 400 lat? Czym się zajmowali, co robili, jakie były ich marzenia? Tyle warte było ich istnienie. O tobie też zapomną. Nawet jeśli nie, wszechświat kiedyś się rozproszy. Czas przestanie płynąć, czy miałeś dzieci, czy nie. Z innej beczki, chcesz sprowadzać dzieci na świat, gdzie kultura zachodu upada? Gdzie szykują się srogie wojny na tle etnicznym?
To ja jestem jakiś dziwny bo na wieść o wielodzietności czy licznym rodzeństwie kogoś zawsze reagowałem podziwem - ale ktoś ma wesołą ferajnę. Domyślne wyobrażenie to nie była bieda, ale duży dom. Może jakieś doświadczenia czy telewizje na to wpłynęły, ale wciąż dla mnie posiadanie licznej rodziny jest respekt+1000
Można równie dobrze przedstawić to tak: "Jak będziesz miał dzieci, będziesz zmuszony do brania nadgodzin, fuch czy dodatkowego pół etatu zeby związać koniec z końcem. Może i będziesz miał mniej czasu dla siebie ale przynajmniej finalnie zostanie ci mniej pieniędzy na własne wydatki" :D
Trwa od lat wojna kulturowa i światopoglądowa przeciwko rodzinie i posiadaniu dzieci. Jak bardzo to działa ciężko mi to powiedzieć natomiast jedno wiem na 100%. Wygoda. Rdzenny Europejczyk, czyli też Polacy są dziś bardzo wygodni. I mało kto chce sobie wygody odmawiać z własnej woli i to widać nie tylko w kwestii posiadania dzieci.
Prawda tylko mam dziwne wrażenie że tak się zniechęca głównie białych ludzi media mają różne przekazy w rożnych krajach a jeszcze lepiej jak po prostu nie docierają
@@A-BYTE94 Tylko, że cenę za tę wygodę będzie trzeba zapłacić. I to nie w tak odległej przyszłości by sądzić, że nas już to ominie. Rozumiem jakby to natomiast bycie z tego dumnym, chwalenie się tym. Nie zbyt to mądre.
Wszystko to w miarę dobrze działa przy założeniu, że rodzice i dzieci są zdrowi. Gorzej jak w tle pojawią się różne choroby, zaburzenia, jak choćby spektrum autyzmu. Takim rodzinom jest zdecydowanie trudniej zarabiać (dopiero w styczniu 2024 opiekunowie pobierający świadczenie pielęgnacyjne na niepełnosprawne dziecko będą mogli legalnie dorabiać), trudniej też zapewnić opiekę większej gromadce, bo zasoby emocjonalne i fizyczne się szybciej kończą. Zwłaszcza że spektrum autyzmu i ADHD jest w dużej części dziedziczne i rodzice mają swoje własne problemy.
Szymon sam na początku przedstawia uczciwie, że istnieje inna zmienna tłumacząca te dane - a mianowicie wiek. Statystyczny posiadacz 5 dzieci zawsze będzie starszy od statystycznego posiadacza 3 dzieci, a ten będzie statystycznie starszy od posiadacza 1 dziecka. Wszystko omawiane tutaj: od większej partycypacji w stanowiskach kierowniczych, zarobkach i posiadaniu firmy można przewidywać, że wynika z wyższego wieku. Dopóki dane nie zostaną odfiltrowane pod kątem wieku, dopóty ich komentowanie nie ma dużo sensu. Mało tego, istnieją inne zmienne które również mogą tłumaczyć te zależność: np osoby o poglądach konserwatywnych będą dużo bardziej angażować się w pracę i karierę, z drugiej strony mają większą skłonność do posiadania dzieci. Druga sprawa, nawet jeśli te osoby zarabiałyby więcej, to mając więcej członków rodziny do wykarmienia, dochód rozporządzany na osobę spada gwałtownie. Lepiej zarabiać 10k na 2 osoby, niż 13k na 3. Więc ich komfort życia wcale nie rośnie, ciężko mówić tu zawsze o "opłacalności". Osoby te mogą być nawet w pewnym sensie być "przymuszone" do pracy ponad miarę, której normalnie by nie chciały robić. Nie chodzi mi o to by krytykować duże rodziny, tylko moim zdaniem uważam uczciwie że to wyciąganie dość pochopnych wniosków z dość ograniczonego pod katem danych raportu, co zresztą Szymon sam zauważa na początku, a potem jednak komentuje dalej jakby to było źródło prawdy.
Wiadomo że jak pojawiają się większe zobowiązania to człowiek robi wszystko żeby też więcej zarabiać. Nawet przy potencjalnym awansie to raczej oznacza poprostu większą ilość pracy i to też trzeba uczciwie zaznaczyć.
Bardzo dobry materiał. Ja i mąż mamy 14 miesięczną córkę i widzę ogromne zmiany na plus. Oboje planujemy zmianę pracy po nowym roku. Wcześniej tylko narzekaliśmy i na tym sie kończyło 😅 Dziecko dało nam również motywację do rozpoczecia budowy domu.
6:00 - nie zawsze dzieci motywują do rozwoju (jeśli chodzi o kwestie finansowe/zawodowe). Kto ma taką możliwość, to szczęściarz, czasem po prostu ciężko z czasem, obowiązkami, żeby mieć czas się doszkalać, zmieniać branże i tyrać jak wół przez x ilość czasu, bez gwarancji, że będę z tego większe kokosy.
@@janpieprzycki6032 Mam. Jednak nie widzę korelacji, co to ma do rzeczy? Mój kuzyn się przebranżowił, ale zrobił to mega nakładem pracy (wziął roczny bezpłatny urlop z pracy), a przez ten cały czas się uczył po kilka godzin dziennie. A potem szukał pracy i wbrew pozorom, nie było łatwo. Nie muszę mówić, że wtedy nie miał dzieci. Ba! Nie miał jeszcze jednego dziecka. Trzeba mierzyć siłę na zamiary i podchodzić do tego odpowiedzialnie i rozsądnie.
Zaczynasz cieszyć siw głupot dnia codziennego, nie masz wyjścia, obsereujesz z dzieckiem robaczki na chodniku i ptaki na niebie, spadające gwiazdy , zamrożone kałuże, albo deszcz, wcześniej siedziałam w robocie a w weekendy chodziłam po sklepach i na imprezy.
Bardzo mądre słowa. Ukazanie innej perspektywy, pochylenie się nad tematem a nie tylko proste stereotypowe podejście. Mi osobiście rodzina z większą ilością dzieci kojarzy się raczej z ludźmi zamożnymi... a ciągle próbują nam wmówić, że to tylko patologie.
A ja dla odmiany mając czwórkę małych dzieci (6 lat, 4- letnie bliźniaczki i 2-lata) spotykam się prawie wyłącznie z pozytywnymi komentarzami. Zdecydowanie częściej jest to podziw, że dajemy z mężem radę niż posądzenie o patologię. Często ludzie się uśmiechają jak widzą naszą ekipę, gdzieś wchodzącą. Czasem ktoś rzuci jakimś komentarzem o "500+", ale ja to odbieram zawsze jako żart. Na szczęście niczego nam nie brakuje (poza czasem ;) ). Może ten pozytywny odbiór to kwestia tego w jakim żyję środowisku? Albo po prostu nastawienia? Jestem duma z mojej rodziny, więc nawet nie zauważam, że ktoś mógłby oceniać mnie negatywnie. Chyba jedyną osobą z mieszanymi uczuciami była moja mama, ale wynikało to jedynie z trosk czy damy sami radę. Z mojej perspektywy odbiór rodzin wielodzietnych się zmienia - na szczęście :) Choć domyślam się, że nie jest to norma.
Pod względem finansowym nie (chyba, że chodzi o opiekę na starość), ale ktoś kto tylko z tego powodu chciałby mieć dzieci nie byłby chyba zbyt dobrym rodzicem.
No chyba to trochę bardziej złożone😂. Jeśli się nie decydujemy na dzieci przynajmniej w ilościach zapewniających zastępowalność pokoleń kręcimy sobie bat na siebie w przyszłości nie będzie komu pracować na utrzymanie nie tylko systemu emerytalnego ale także w każdej sferze państwa i przemysłu spowoduje to zapaść
@@kaslop8850 Rodzenie dzieci, aby utrzymać przy życiu system zombie zaprojektowany pod wczesną umieralność starców i eksploatacje populacji. Co mogło pójść nie tak? Im szybciej ten system się załamie i oderwiemy go od dzietności, tym lepiej.
Wydaje mi się, że finanse jakoś zawsze da się dopiąć, pytanie, czy mamy zasoby emocjonalne na więcej niż jedno dziecko,bo dzieci bywają różne. Może się urodzić spokojny aniołek,a może też dziecko z zaburzeniami, które będzie potrzebowało więcej uwagi i sił do wychowywania go niż kilkoro bez zaburzeń.
Wychowywanie jedynaka jest kilka razy bardziej obciążające niż 2,3 i więcej dzieci. Jedynak zawsze potrzebuje Twojego towarzystwa, bo nie ma rodzeństwa do zabawy. Jedynak nie na starszego rodzeństwa już którego może się uczyć. Jedynak nie na towarzystwa do rozmów wieczorem, na wakacjach. Kiedy miałem 1 dziecko to było ciężko. Teraz mam 4 i jest jakoś mniej ciężko. Super wiedzieć, że dzieci o siebie dbają, trzymają się razem, uczą się od siebie.
To prawda. Ale dzieci dorastają. Moje pierwsze dziecko dali mi w kość. Pierwsze dwa lata jej życia (z czego połowa w osamotnieniu bo lockdown) to permanentny niedobor snu (spałam wtedy po 5h na dobę, nigdy dłużej niż 2h na raz), wykończenie emocjonalne i samotność. Ale dziecko w końcu przestało być tak bardzo niesamodzielne i wymagające mojej uwagi 24h/7. I wyspałam się i odpoczęłam i mam teraz dwoje planowanych zieci. A mlodsze przesypia noce od 8m życia i jest zdecydowanie łatwiejsze w obsłudze.
@@zenaz105jeżeli charakter się dziedziczy to wszystkie dzieci moich rodziców miałyby ten sam charakter. A jesteśmy id sasa do lasa. Nie znam rodziny, w której dzieci byłyby wycięte od formy charakteru swoich rodziców.
Jestem tatą trójki dzieci. Nie ma w życiu większej radości i szczęścia, niż rodzina, dzieci. Patrzeć na nie, wychowywać, dbać, opiekować się nimi - to niezwykle piękne przeżycie.. przy okazji dodam, że pracuję uczciwie i zarabiam około 6 tys. miesięcznie z mojej pierwszej pracy. Oprócz tego prowadzę pasiekę i z miodu rocznie zarabiam około 40-50 tys zł . Jest ciężko i czasami trudno, ale warto. Oprócz tego moja żona prowadzi działalność i pracuje ciężko w domu, w wolnych chwilach. Nasze dochody są spore i uważam, że (uogólniając) wnosimy do społeczeństwa i gospodarki nieporównywalnie więcej niż ludzie bezdzietni. Pozdrawiam.
Mam 7 rodzeństwa I jedyne reakcje z jakimi się w życiu spotkałem na tą informację to dokładnie to co powiedziałeś, czyli śmieszki w stylu "co oni kondomów nie odkryli???" I nie przeszkadzało mi to w sumie ale rzeczywiście takie zachowania to oznaka jakiejś powszechnej patologii społecznej postrzegania tak rodzin wielodzietnych.
Współczuję. Ja jestem jedynaczką i chciałabym mieć rodzeństwo. Myślę, że miałabym kogoś w rodzinie z kim można się dogadać, bo z rodzicami wiadomo bariera pokoleniowa
@@joannawidmoser8351 jest to obserwacja której dokonuje nie wiele osób z niedużych rodzin czy jedynaków, że rodzeństwo tworzy ze sobą pewnego rodzaju oddzielną społeczność. I problemy z rodzicami są w tej społeczności dobrze znane bo każdy doświadczał tych samych problemów co powoduje że tworzą się czy to jakieś śmieszki z typowych zachowań konkretnego rodzica czy po prostu starsze rodzeństwo dzieli się radami jak do tego podchodzić czy jak sobie z tym radzić, już nie wspominając o innych zaletach pochodzących z takiej społeczności osób będących ze sobą tak blisko. Świetna sprawa, naprawdę.
Merkantylny styl życia zdominował wielu ludzi, zresztą wbrew narzekaniom starszych nie tylko z winy dzieci, bo ktoś im te zasady, żeby nastawiać się na zysk musiał wpoić, a nie zawsze są to tylko złe media i politycy. Zawiedli nie tylko politycy i media, ale także my jako ludzie starsi.
System,Nie rozumiem w Polsce przekonania że im więcej robotników tym silniejszy kraj taka Norwegia posią Adając o wiele mniej siły roboczej dzięki automatyzacji produkuje 10 razy więcej
Postturański kraj z hierrachią pełną przekupnych miernot na szczytach,Nie dziwi mnie że to anglosasi rządzą światem ani rewolucji francuskiej ani bolszewickiej a i tak znalazło się miejsce dla ambitnych z nizin
A kiedyś robiło się dzieci z miłości? Na wsi to była tania siła robocza. Tańsza niż jakikolwiek pracownik najemny. Poza tym nie było emerytur, więc dzieci były zabezpieczeniem na starość.
Przytoczę opinię, z którą zetknęłam się w internecie "nie wiem, czy zdecydowałbym się na dziecko przy dochodach 10 000 miesięcznie". Nie wiem, jakim cudem żyjemy, bo większość z nas wychowała się w dużo biedniejszych rodzinach (uwzględniając inflację). Po drugie można by sądzić, że dzieci to jakiś towar luksusowy, na który mogą sobie pozwolić najbogatsi. Nie twierdzę, że należy się bezmyślnie mnożyć, ale coraz więcej ludzi przegina w drugą stronę.
@@pasjonatpl, nie całkiem rozumiesz różnicę. Tak, dzieci były pomocą i zabezpieczeniem na przyszłość. Ale posiadanie dzieci było czymś oczywistym i wartością samą w sobie. Bo zauważ, że ludzie w miastach też mieli dzieci i zwykle więcej niż jedno. Po drugie - o jakich czasach mówisz, bo to ma ogromne znaczenie. Od dziesięcioleci sytuacja zmieniła się diametralnie.
@@w.418 Tak. Dzieci były wartością i normą, ale były zabezpieczeniem na starość i siłą roboczą. Także podchodzono do tego dość instrumentalnie. No i umieralność była dużo wyższa. Także więcej potomstwa oznaczało większą szansę, że któreś dożyje dorosłości.
Jako osoba zajmujaca się takimi statystykami pod kątem socjologii, pozwolę sobie nakreślić, jaka dokłądnie to karoseria, bo nawet czytałem ze dwie prace na ten temat;] To o czym mówi Szymon, tłumacząc, ze to w uproszczeniu małżeństwa bez dzieci to kategoria nazywana DINK (czy tam DINKs w liczbie mnogiej), co się rozwija jako double income no kids - czyli dosłownie dwa dochody bez dzieci. Są to pary, formalne lub nie, w których obie osoby pracują i prowadzą wspólny budżet domowy, lecz nie mają dzieci. I generalnei nic nie stoi na przeszkodzie, aby była to para homoseksualne, a nawet zupełnie inny rodzaj partnerstwa, choćby dwóch kumpli ze studiów razem wynajmujących mieszkanie i dzielących się kosztami wyżywienia itd. dla obniżenia kosztów, choć zwykle takie opcje się pomija i ogranicza do par, które potencjalnie mogłyby mieć dzieco, a z jakichś powodów się na nie nie decyzują. I ogólnie prace, które czytałem analizowały zjawisko tego, ze jest coraz więcej DINKsów, coraz mnie SIWKów (Single Income With Kids - jedna osoba pracuje i w gospodarstwie domowym są dzieci), a co do reszty opcji, czyli para z dziećmi to nie ma skrótów literowych, a cyferki typu 2+1, 2+4 itp.
A ja zauważyłem że ostatnio pojawia się mnóstwo materiałów które mają na celu ściągnąć mnóstwo uwagi ludzi z dziećmi przez narrację która zakłada że rodziny wielodzietne są stygmatyzowane. Cała stygmatyzacja przez ludzi młodych zamyka się na "madkach" i "bąbelkach" które nie są jednoznaczne z matką i dzieckiem, czego twórcy wypuszczający materiały o tej tematyce albo nie zauważają albo tylko udają. Przez całe 22 letnie życie nie spotkałem się z sytuacją gdzie ludzie mówili czy myśleli pogardliwie o mojej rodzinie gdy słyszeli że jeden z moich rodziców pochodzi z rodziny wielodzietnej (tu 13 dzieci) a nawet podziwiali że mam 5ak wielką rodzinę. To samo spotykało rówieśników. Jedyny moment który wywoływał pogardliwe podejście u mnie i rówieśników było podejście do rodziny jako do generatora pieniędzy z gopsu bądź braku jakiego kolawiek zainteresowania rodzica dzieckiem i jednoczesne rozpuszczanie wychowaniem bezstresowym bez jakichkolwiek norm które trzeba dziecku przedstawić aby było człowiekiem a nie płatkiem śniegu któremu wydaje się że jest wyjątkowy. Edit: obejrzałem do końca i to prawda stereotypy to bullshit o ile nie ma się podejścia takiego jak wymieniłem czyli rozpuszczanie dziecka i wpędzanie go w tryb uważania się za bardziej wyjątkowa jednostkę niż jest
Ja myślę, że dużo ludzi może do dzieci zniechęcać to, że trzeba przekreślić swoje marzenia. Osobiście jestem singlem i po pracy ledwo starcza mi czasu na działalność artystyczną, która jest dla mnie bardzo ważna - mam dużo otwartych projektów i planów na przyszłość, które konsekwentnie chcę zrealizować. Nawet nie wyobrażam sobie mieć do tego jeszcze na głowie małżeństwo, a co dopiero dziecko… Niby kiedy miałbym wtedy zająć się swoimi projektami? Na starość? I co z pozostałymi aktywnościami jak np. czytanie? Cóż, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do zakładania rodziny - staram się znaleźć zdrowy bilans między moimi planami a kontaktami społecznymi i to już sprawia mi problem, więc nie chcę dokładać sobie kolejnych cegieł.
Z tym kierownictwem i dziećmi prosta sprawa: kierownik musi brać odpowiedzialność, większość ludzi unika tego jak ognia. Ta sama osoba która przyjmuje odpowiedzialność za pracowników, podejmuje konsekwentnie decyzję brać odpowiedzialność za większą rodzinę: czy też vice versa. Kluczowem jest tu odpowiedzialność. Jestem kierownikiem od 3 lat i rzeczywiście mogę powiedzieć anegdotycznie że u nas bardzo wyraźnie widać że na stanowiska kierownicze nie aplikują osoby bez dzieci (mimo że są w podobym wieku).
Co do nałogów to jeden z moich rodziców w okresie naszych problemów finansowych w 2009 roku rzucił palenie, aby "nie wydawać na głupoty". Słyszałem, że obecnie jest szczęśliwy z tej decyzji 😉. Więc jest trochę w tym raporcie racji
Wielu ludzi rzuca palenie i ogranicza picie, żeby nie truć dziecka i/lub nie dawać złego przykładu. No i bardzo dobrze. Jeszcze lepiej: nawet nie mając dzieci trzymać się od takich rzeczy z daleka. (Nikomu nie zabraniam alkoholu w rozsądnych ilościach.)
U mnie było podobnie, ponoć z siostrą (jesteśmy bliźniaczkami) gdy się urodzilysmy to tata rzucił dla nas palenie ☺️. Z tego co wiem nie chodziło o finanse tylko ponoć mówiliśmy mu za dzieciaka (czego już oczywiście same nie pamiętamy) że śmierdzi i nie chciałyśmy się przez to do niego przytulać 😅. W każdym razie dobrze wyszło bo do teraz nie pali (ja z siostrą też nigdy nie paliłyśmy).
Od momentu gdy urodził mi się syn (4 lata temu) prawie podwoiłem moje zarobki. W listopadzie urodzi mi się drugi, dlatego kupiliśmy z żoną dom szeregowy. Dzieci zajebiście motywują.
Taki zabieg okoliczności że rodzice również mieli nas sześcioro i o dziwo do biednych rodzin nie należeliśmy. Co prawda z opowieści taty wynika że w połowie lat 90 było ciężko ale wówczas chyba większość Polaków źle znosiło transformacje gospodarczą.
Pracuje z dwoma ludźmi którzy płacą alimenty na dzieci i nic mnie bardziej nie odstrasza od posiadania dzieci niż wizja bycia wykopanym z domu i roboty na 2 czy nie daj Boże 3 dzieci z którymi nie mam kontaktu
@@sebastianrac6338Z kim się przystajesz, takim się stajesz. Jak ktoś ma wokół siebie osoby, które mają negatywne doświadczenia odnośnie posiadani dzieci, to nie dziwota, że powoli zmieni mu się optyka patrzenia na te sprawy. Albo zwiększy się prawdopodobieństwo.
Nie rozumiem czemu nie mieć kontaktu? Sam jestem po rozwodzie i place alimenty ale jak najbardziej mam regularne kontakty z synem. Teraz troche rzadsze bo to stary juz dziad (16 lat) takze czasu ani wpadac tak czesto jak kiedys juz nie ma ale regularnie ze soba piszemy na fb itp.
Po co w taki sposób czytać statystykę? Przecież logiczne jest, ze im większe gospodarstwo domowe tym wydatki na jedną osobę będą mniejsze. Paliwo, energia elektryczna, a nawet zarobek będzie wyższy właśnie ze względu na ilość osób. Ale to nie znaczy, ze nagle ilość potomstwa sprawia, ze zostaniesz prezesem spółki i zaczynasz jakoś super zarządzać swoim życiem. Też wywodzę się z dużej rodziny i wyzwania związane z prowadzeniem tak dużej rodziny są olbrzymie. Statystyki nie powiedzą, ze utrzymanie mieszkania albo domu, gdzie komfortowo żyje dajmy 8 osób jest znacznie trudniejsze, bo 40,2 czy nawet 50 to za mało. Nie powiedzą o tym, że mnóstwo rodziców nie ma czasu na swoje dzieci, bo muszą od rana do wieczora zapierdzielać na dwa etaty aby zarobić na ten dom, nie powiedzą, że jak coś się wysypie po drodze, zachoruje jakieś dziecko albo rodzic to nagle wszystko zmienia się o 180stp. Fajnie mieć dużą rodzinę ale trzeba być świadomym i mierzyć siły na zamiary. Znam kilka rodzin wielodzietnych, które nie poradziły sobie z tym wyzwaniem, a dzieci delikatnie mówiąc trafiały do różnych ośrodków czy zostały pozostawione same sobie. Ja nie dramatyzuje ale musimy patrzeć na kontekst, nie na słupki, które w tym wypadku są nawet błędnie interpretowane.
Jest wyraźny wniosek z tego filmu. Patusy nauczyły się korzystać z gumek i nie należy ich mylić z tymi co mają wiele dzieci. Ci co mają kasę mogą sobie pozwolić na rozmnażanie. U mnie poki z tym średnio więc się w potomstwo nie pcham, ale jak tylko mi się poprawi to to będę się starał 😊
Moja perspektywa na to zawsze była zakrzywiona i dobrze o tym wiem. Mieszkam na osiedlu które każdy kto przyjeżdża określa jako "patologiczne" i w pełni się niestety z tymi opiniami zgadzam. Pełno chuliganów, najpopularniejszy sklep to monopolowy, wiecznie oblężony przez facetów, najpopularniejsza robota to harowanie na czarno na budowie. W samej mojej klatce większość to wykształcenie gimnazjalne/podstawowe, paru sąsiadów żyje na diecie piwnej (co wiem bo się tym chwalą. Piwo na śniadanie, wyrzygać i dwa piwa na wypełnienie żołądka) a średnia zapadania w ciążę to chyba 16 lat z tego co słyszę Wychowałem się w rodzinie 4 dzietnej, dosyć biedna bo tylko około 2.3k z emerytury ojca, przed 5 laty była reewaluacja to trochę się polepszyło, ale jakoś zawsze jak słyszałem dużo dzieci to myślałem od razu w stronę raczej Mopsiar, karitas, 500+ i inne socjale bo to było po prostu środowisko które mnie wychowało. Takie filmiki zawsze są w sumie interesujące
10:50 mniejsze zużycie energii ma mniejsze, dopóki wszyscy są pod jednym dachem i mają jedno auto, zużycie wzrasta gwałtownie jak wychodzą z domu na swoje. Przecież przeludnienie to najwieksza i bezpośrednia przyczyna wzrostu co2 i ocieplenia klimatu.
dziecko na początku nie ogarnia nawet że matka idzie do kibla i wróci ale drze sie w niebogłosy bo sie boi porzucenia😂 rozwój małego człowieka jest tak długi i tak upierdliwy że ciężko wymyśleć coś gorszego. Jeszcze jak nie masz na nianie to do 8 roku życia chodzisz tylko do pracy i potem siedzisz z dzieciakiem bo nie możesz go pozostawić bez opieki. Może kogoś to bawi i komuś to szybko mija ale są ludzie którzy chcieliby robić w życiu też inne rzeczy. Nie można mieć wszystkiego a dziś do wyboru jest wiele dróg i wiele możliwości.
Moj maz jest Austriakiem i ma szescioro rodzenstwa Jest cudownie kiedy wszyscy spotykamy sie na urodzinach albo w swieta Praktycznie jest jezeli ktos z rodziny potrzebuje remontu Zawsze wszyscy sa chetni do pomocy Kazdy cos potrafi Nigdy nie zatrudniamy fachowcow Mieszkam blisko centrum Wiednia i czasami na spacerze spotykam samotne starsze osoby bez rodziny Sa szczesliwe jezeli moga z kims zamienic pare slow
Jeżeli relacje w rodzinie są dobrze poukładane, to ok. Gorzej jak rodzice włożą całe swoje serce w wychowanie i rozwój dziecka, które po kilkunastu latach na skutek wpadnięcia w głupie towarzystwo albo partnera/partnerkę całkowicie się od nich odwraca i udaje, że nie zna. Na moim przykładzie, z 7 cioć i 3 wujków (krewnych), żadne z nich nigdy dla mnie nie było "ciocią" ani "wujkiem", a przyjaciele rodziców, z którymi się znali od 2 pokoleń wstecz poświęcili mi wiele swojego czasu i mam z nimi dobre wspomnienia, mimo że to całkiem "obcy" ludzie. Nie zawsze więzy krwi przekładają się na jakość relacji, a poza rodziną można znaleźć o wiele więcej dobra i wsparcia. P.S. byłam w Wiedniu 2 tygodnie temu, piękne miejsce :) pozdrawiam :)
Statystycznie, ludzie mający duże kredyty też zarabiają więcej niż ludzie bez kredytów. Zarówno mając dzieci jak i duży kredyt, trzeba zwyczajnie starać się o wyższe zarobki.
Ale to w sumie poniekąd prawda, że rodziny (niezaleznie od liczby dzieci), są bogatsze od tych co ich nie mają 😂, może jest to spowodowane większą odpowiedzialnością i motywacją do spełniania swoich celów i bardziej umiarkowane niż w pełni wygodne życie 😉
Warto mieć dzieci, ale tyle na ile człowiekowi pozwala zdrowie i możliwości zarobkowe. Jak ktoś jest np bez odpowiednich perspektyw zawodowych, to w ogóle nie powinien ich mieć.
Wybacz Szymon ale Twoje podejście przypomina nam trochę gadki hr-owca z korpo. "Naucz się, dasz radę, ty też możesz zostać dyrektorem". Owszem w niektórych przypadkach tak po prostu jest. Ale... o ile jeśli weźmiesz na siebie zbyt dużo, a takich poznałem wielu no to po prostu opuszczasz firmę. A teraz wyobraź sobie to samo z dziećmi. Co z dziećmi? Z ich zniszczonym dzieciństwem bo rodzice byli zbyt ambitni. Pomyślałeś o tym Szymon? A co do statystyk. Oczywiście zaradni ludzie są zaradni w wielu aspektach życia. Osobiście znam takich i szczerze podziwiam. Serio. Ale znam też drugą stronę i jej dramatyczne konsekwencje i jestem pewien że Ty też go znasz lub przynajmniej potrafisz przewidzieć. Dlatego dziwi mnie Twój jednostronny przekaz
Ee tam, 6tka to nic, moi dziadkowie mieli 13 dzieci, gdzie roznica miedzy pierwszym a ostatnim to 21 lat. Przez to mam teraz prawie 30 kuzynow tylko od strony ojca. Pradziadkowie tez duzo gorsi nie byli, bo mieli 10tke potomstwa.
Ja się zastanawiam czy obecna aktualnie niechęć do posiadania dzieci nie jest w jakiś sposób powiązana z 500 plus. Faktycznie jest tak, że na wielodzietne rodziny patrzy się mimo wszystko przez pryzmat tego (ile mają dzieci * 500 zł) = "złodzieje" i "nieroby". Być może społeczeństwo wyrobiło sobie taką opinię, że jest im po prostu wstyd mieć dzieci, zwłaszcza więcej niż jedno, bo boją się być potępiani przez innych i boją się negatywnego nastawienia właśnie z tego względu że pobierają socjal od państwa, który kojarzy się jednoznacznie z byciem biednym i nieudolnym. Widzę że pojawiają się nawet tego typu komentarze, jak poniżej ktoś napisał: "Jedno co może mnie męczyć to inni ludzie. W ich oczach jestem biedakiem/patusem/pewnie alkoholikiem, który tłucze żonę i nie wie do czego służy prezerwatywa. Wszystkim takim osobom oświadczam: nic mi nie brakuje, nic od Was nie chcę" - rodzice kilkorga dzieci niczego nie chcą a im się wciska na siłę te 500 plus bo partia rządząca w ten sposób kupuje sobie głosy. 500 plus miało służyć zwiększeniu dzietności, a okazuje się, że jest zupełnie na odwrót.
Z tym "wciskaniem na siłę" to się nie zgodzę. Wystarczy nie złożyć wniosku o 500+ i się go nie będzie dostawać :D A tak w ogóle: o rodzinach wielodzietnych od wielu LAT mówi się, że to patologia. W ostatnich latach to się tylko nasiliło.
My najpierw mielismy pierwsze dziecko. A firme zalozylismy pol roku przed narodzinami drugiego dziecka. Dzieci zadzialaly jak bodziec do rozwoju i lepszych zarobkow. Ale mamy tylko dwojke. Wystarczy. Nie z powodow finansowych.
Dwójka to liczba idealna, jedno to znowuz bedzie bardziej skryte w sobie, a trójka to juz brak czasu dla siebie. Przy dwójce to zarówno rodzenstwo sie bawi miedzy sobą, jest taka rownowaga spełnienia się, ale takze jeszcze w miarę pozniej posiadanie czasu dla siebie 😉
W żadnym stopniu nie mam zamiaru promować obrazu rodzin wielodzietnych jako patologii, ale w tym filmie aż roi się od wniosków wynikających z nadinterpretacji. Badanie mówi o korelacji większego dochodu z posiadaniem większej ilości dzieci i to w zasadzie wszystko co mówi. Nie mówi jakie jest źródło dochodów, ani tym bardziej czy to osoby z lepszą sytuacją materialną postanawiają mieć więcej dzieci, czy ludzie poprawiają swoją sytuację materialną niejako z konieczności, czy może mając jako tako zabezpieczoną sytuację materialną z powodów rodzinnych decydują się na posiadanie dzieci (np. pracują w rodzinnej firmie i w zasadzie wiedzą, że będą mogli oczekiwać większych zarobków wraz z nabraniem doświadczenia i przejęciem części obowiązków od starzejących się rodziców). Spożycie alkoholu i tytoniu... huh... absolutnie nie twierdzę, że jakkolwiek można na podstawie tych danych wyciągać wnioski przeciwne, ale chciałbym jedynie zauważyć, że badanie może całkowicie nie uwzględniać spożycia nieakcyzowego alkoholu i papierosów z przemytu (przez nieakcyzowy alkohol mam na myśli pędzony samodzielnie oraz kupowany na czarno, od dobrego domowego wina po tzw. paliwo rakietowe). Co do reszty to oczywiście należałoby też zwrócić uwagę na metodologię badań, reprezentatywność grupy badanej itd. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że w przypadku badań, których wyniki nie zgadzają się z Twoim światopoglądem rozbijasz gówno na atomy (i chwała Ci za to), aby dokopać się do wszelkich możliwych problemów związanych z metodologią, natomiast w przypadku badania, które go wyniki są takie, jakich byś oczekiwał nie wykazujesz najmniejszej chęci zweryfikowania, czy zostały one przeprowadzone rzetelnie, czy wnioskowanie jest w pełni uzasadnione zgromadzonymi danymi itd.
a odnośnie tego "dasz radę mieć 1 więcej dziecko niż ci się wydaje" no to ja wątpie, że dam radę nawet bez dzieci, więc to sugestia, że dam radę bez dzieci? XD
Dziesięcioro z jedną kobietą, do której na starość będziesz wchodził z głową i butami po 10 ciążach? Czy z dziesięcioma różnymi kobietami, co "skomplikuje" Wasze relacje?
Gdy jesteś kierownikiem to już możesz sobie ustalić godziny w jakich możesz pracować . Ja szeregowy pracownik pracuje od poniedziałku do soboty z przerwami każdy tydzień to inna godzina i nic nie mogę sobie zaplanowano z wyprzedzeniem . Każdy kto umnie rodzinę zawsze się zwalnia
Opłaca, nie opłaca, co to za głupie pytanie. Wszystko ma swoje konsekwencje, a ludzie są rozni bo z różnych rodzin, sytuacji i środowisk pochodzą. Sytuacji idealnych i właściwych dla wszystkich nie ma. Jest cała masa zmiennych, zaczynając od tego jacy są rodzice, dziadkowie, ewentualnie dalsza rodzina i w ogóle ludzie z którymi jest się w jakiejś interakcji. Dalej zależy wiele od sytuacji w domu na różnych płaszczyznach, sytuacji w państwie, jego kulturze, sposobach kształcenia, wychowywania, budowania relacji, potrzeb i celow w życiu, spędzania czasu itd. Wszystko ma swoje konsekwencje, przecież bardzo łatwo jest dostrzec w ludziach pewne zachowania, sposoby bycia, reakcje, które z czegoś się biorą, czyli z tego co przeżyli i w jakich warunkach. Charakterystyczne w większości będą osoby pochodzące z rodzin patologicznych, charakterystyczni będą jedynacy, maminsynki, czy ofiary przemocy, charaterystyczne są też osoby wychowane w rodzinach wielodzietnych, zazwyczaj ma to swoje wady, deficyty, zalety czy ulatwienia. W różnych proporcjach. Każdy sam powinien być nauczony rozpoznawać swoje preferencje w tym temacie. Ja nie uważam żeby rodzina wielodzietna to było idealne czy choćby dobre środowisko do wychowywania się dzieci, ale tak samo nie uważam żeby tak było z jedynkami. Z różnych powodów rodzących różne problemy i różne deficyty, choć jednego łatwiej na pewno teoretycznie ogarnąć niż grupę, ale do tego trzeba też mieć trochę oleju w głowie i życiowej wiedzy, czy choćby intuicji. Mnie na przykład w ogóle nie dziwi że Szymon jest z rodziny wielodzietnej, jego umysłowe nadgadulstwo jest jednym z charakterystycznych deficytów wyniesionych z takich warunków. No bo jak być zrównoważonym, spokojnym, zdystansowanym kiedy od urodzenia nie znasz ciszy, spokoju tylko od rana do wieczora głowa musi wchodzić siłą rzeczy w nieustanne interakcje i zmagać się z różnymi sytuacjami na różnych poziomach? Ciekawe ile czasu Szymon wytrzymałby w medytacji, kiedy głowa nie ma ku temu sprawnych hamulców? No wszystko ma swoje konsekwencje, ale co kto woli.
Mam ogromny szacunek dla rodzin wielodzietnych, które ogarniają swoje życie i zawsze to wyrażam, gdy z taką rodziną mam do czynienia. Nigdy Pan się nie spotkał z pozytywną reakcją na swoją rodzinę?
Nie jesteś głupi, ani nie jesteś nieudacznikiem. Po prostu jesteś w swojej strefie komfortu, która ci odpowiada i wolisz mieć lżej niż się poświęcać. Dzieci na prawdę trzeba chcieć mieć, ponieważ wymagają one od człowieka dużo poświęcenia. Każdy sam musi szukać sobie motywacji, żeby podnosić sobie poprzeczkę, dla kogoś będą to dzieci, a dla kogoś innego będzie własna ambicja.
@@albertbloch1853 Dzięki za merytoryczną wypowiedź i ciepłe słowa, byle więcej ludzi jak Ty było ;) Każdy chyba się zgodzi że dzieci to ogromne poświęcenie i dla wielu jest ono za duże, stąd też moje zdziwienie gdy Szymon jako argument ku posiadaniu dzieci przytoczył to, że dzieci Cię zmuszą byś na na dodatkowo charował. Ale jeśli kogoś celem jest (duża) rodzina, to problemy znikają
Jak ktos kocha dzieci to bedzie ich mial mimo biedniejszego zycia jak ktos nie kocha lub lubi wygode to mimo bogactwa nie bedzie ich mial jak Kwasniewska czy Chodakowska i wiele innych ale to nie znaczy ze mamy ich krytykowac bo za co ich wybor posiadanie dziecka nie jest przymusem ani obowiazkiem to dobrowolny wybor ktonie moze miec dzieci panstwo powinno pomoc takim ludziom w zaplodnieniu czy w leczeniu i dzieci rodzilo by sie wiecej ❤❤❤❤
Panie Szymonie, takie pytanie, czy wie Pan może co się dzieje z Waldkiem z kanału Myślozbrodnia ? Od dłuższego czasu nie jest aktywny i nie wrzuca nowych filmów. Nie było również żadnej informacji, że zawiesza kanał ani nic podobnego.
Czyli, mam/chcę dzieci to się na nie zarachuje, a potem i tak odejdą na swoje…. Posiadanie dzieci to nie jest żadna gwarancja na szczęście, niestety wszyscy myślą tak myślą.
Myślę, że osoby mające więcej dzieci są też bardziej zmotywowane do poszukiwania i utrzymywania zatrudnienia / sposobu zarobkowania wiążącego się z cięższą / mniej satysfakcjonującą pracą za większe pieniądze - osoby bezdzietne mające potencjał by więcej zarabiać często za to wybierają gorzej płatne zawody, ale dające na przykład więcej czasu wolnego lub większe poczucie zadowolenia.
Mam czwórkę dzieci , zona nonstop na macierzyńskim a ja pracę aktualnie traktuje jako rozwoj mojej pasji. Zarabiam pieniądzę na hobby. Nie da się odrazu dużo tak zarabiać ale dzięki socjalu z dzieci oraz tego, że starcza nam na wszystko nie mam presji na szybkie pieniądze potrzebne tu i teraz na rachunki i mam czas żeby rozwinąć firmę związaną z moja pasja-hobbym.
ปีที่แล้ว +9
A może na większą liczbę dzieci statystycznie decydują się osoby które na nie stać. Drugi wniosek że presją aby zarabiać więcej rośnie wraz wzrostem liczby dzieci
Ktoś kto ma dzieci raczej musi być odpowiedzialny za rodzinę. Nie mając dzieci ani żony właściwie da się zarabiać cokolwiek. Mając żonę też jakakolwiek pensja wystarcza. Jeśli chce się mieć dziecko to przydałoby się jednak dodatkowe 2 tysiące złote. To trzeba zarobić. Nie da się tak imprezować czy zwiedzać świat jeśli nie zarabia się wyraźnie więcej niż do tej pory. Fajnie byłoby móc zarobić na opiekunkę do dzieci i "żyć po staremu" ale tu przydałoby się zarabiać pewnie 2 razy więcej. Deficytowy przy posiadaniu dzieci jest czas wolny do poświęcenia na rozrywkę.
Też jestem nieobiektywna, bo jestem jedynaczką i dobrze mi z tym. Nie jestem antynatalistką, obecnie jestem w ciąży, trzeciej z resztą, bo poprzednich dwóch nie utrzymałam. Zarówno teraz jak i poprzednio kiepsko to znoszę, boję się bólu porodowego i nie chciałabym tego przechodzić jeszcze kilkukrotnie. I kwestie finansowe: dużo racji, ale mnie nie satysfakcjonuje zapewnienie dzieciom podstawowych potrzeb. Ja chcę je wykształcić, zabrać na wakacje, umożliwić rozwijanie pasji.
Ja byłem przy żonie w trakcie porodu i powiem Pani bez kokieterii,że na pewno jest to duży ból (żona rodziła 12 godzin) ,ale jest opcja znieczulenia (przy 6-7 cm rozwarciu chyba )i wtedy już ,z tego co przeżyłem , poszło bardzo spokojnie i szybko.
Dasz radę!!! Fakt że trochę poboli, ale to jest siła kobiet o której faceci mogą tylko pomarzyć. Spokój, opanowanie, pamiętanie o oddechu, dobra położna i zaufana osoba przy łóżku - będzie dobrze 😉. A na końcu maluki człowieczek przy twojej piersi, a ty zastanawiasz się jak to w ogóle możliwe żeby kochać tak mocno kogoś kogo pierwszy raz widzisz na własne oczy ❤ Moja córeczka na 8 miesięcy i nie wyobrazam sobie świata w który by jej nie było (chociaż przyjście na świat zajęło jej kilka godzin 😅)
Moment wzięcia dzidziusia na brzuch po porodzie (im szybciej tym lepiej!) 'kasuje' większość wspomnień o bólu i dyskomfortach ❤ takie mamy hormony! Ale po moim doświadczeniu i doświadczeniu znajomych mam radzę natomiast zadbać tym bardziej o to co się dzieje w szpitalu PO porodzie. Jakie jest traktowanie, czy będziesz miała wsparcie psychiczne w bliskich itp. Najwięcej nieprzyjemnych wspomnień i czasem depresji bierze się z tych 2 dób kiedy próbujesz opiekować się swoim maluszkiem sama będąc obolała i jeszcze dowalają pielęgniarki 😢
Od tego co można dzieciom kupić ważniejsze jest rodzeństwo. Z "lepszymi" butami nie pogadasz. Swoją drogą wychowywanie jedynaka to mordęga. Przy 2,3 jest już znacznie lepiej.
W naszym sklepie pojawiły się właśnie koszulki z nowym wzorem: zalezy.pl/pl/p/Facepalm-Koszulka-unisex/61
Jeden kontrargument. Są ludzie, którzy utknęli w niskopłatnej pracy, której nie znoszą, ponieważ mają kilkoro dzieci. Boją się podjąć ryzyka zmiany, bo mają kogoś kogo muszą utrzymać. Sam znam taką osobę.
A może boją się podjąć ryzyko, bo taką mają naturę, a odpowiedzialność za dzieci to tylko wymówka?
A mnie zwiększone wydatki na dwójkę potomstwa dały kopa, by poszukać znacznie lepiej płatnej pracy.
@@MegaWolenAlbo jedno i drugie.
@MegaWolen no bo przeciez co moze pojsc nie tak, kiedy podejmujesz ryzyko bedac w juz nieciekawej sytuacji, obarczony bardzo powazna odpowiedzialnoscia? ^^'
Chedozeni tchorze i wygodnisie ;O
Są osoby które unikają zmian za wszelką cenę nie zależnie czy są samotne czy mają rodzinę.
Mogę potwierdzić to, że rodzicielstwo w wielodzietnej rodzinie rozwija i motywuje Cię bardziej niż większość rzeczy na swiecie. Sam tak jak Szymon pochodzę z wielodzietnej rodziny (7 rodzeństwa). Obecnie mam 31 lat, trójkę pięknych i niesamowitych dzieci.
Jasne. Czasem jest ciężko, ale paradoksalnie większy wysiłek który, jakby już domyślnie, muszę wkładać w codzienne funkcjonowanie, popycha mnie żeby robić jeszcze więcej. Może brzmi to jak banał, ale tak jest. Być moze pochodzi to z poczucia spełnienia się jako mąż i ojciec.
Po urodzeniu dziecka bardzo zmieniło się to jak postrzegam wiele rzeczy. Jestem na pewno bardziej wyrozumiała (np. wobec niegrzecznych dzieci w sklepie).
Poza tym wszystkim powtarzam to samo w kółko:
Nigdy nie doceniłam tego ile miałam wolnego czasu zanim założyłam rodzinę.
Jednocześnie to spostrzeżenie sprawiło, że dopiero teraz jestem bardziej produktywna i odpowiedzialną. 🌺 Magiczna rzecz 🥰 pozdrawiam
Gratulacje
Świetny materiał. Odczarowuje trzeźwo pogląd na rodziny z dziećmi i rodziny wielodzietne. Jako ojciec 4 dzieci, zgodzę się z wieloma stwierdzeniami zawartymi w tym opracowaniu. Przez wiele lat stykałem się z pośmiewiskiem i gnębieniem, pokazywaniem jaki to głupi jestem, że w ogóle mam dzieci. Dziś, te głosy powoli milkną. Często zdarza się, że znajomi, którzy zrobili najpierw karierę, ustatkowali się i teraz są otwarci na dzieci. To własnych dzieci już mieć nie mogą, albo jest na nie zwyczajnie za późno. Niektórym, kariera odebrała ochotę do życia lub zakładania nawet niewielkiej rodziny. Ostatnia grupa, to Ci którzy obsesyjnie boją się utraty komfortu w jakim żyją od lat na rzecz własnych dzieci. Dziękuję!
Mam tylko dwojke. Mentalnie bylabym gotowa na wiecej. Ale obydwie ciaze prawie wyslaly mnie na tamten swiat. Czasem porownuje nasze rodzine z para zjajomych dokladnie w tym samych wieku. Tak mysle, ze maja tyle czasu, mozliwosci. A nic z tym nie robia. Jesli chodzi o finanse, daleko im do nas. Nie podrozuja. A my to robimy, choc nas to kosztuje razy dwa (dzieci jezdza z nami). Czasem sobie mysle, ile bysmy mogli nie majac dzieci. A potem schodze na ziemie. Bo kiedys nie mielismy, a nie robilismy tego. Mam tez znajomych z dwojka dzieci. Ale te dzieci juz sa dorosle. I oni korzystaja z zycia niesamowicie. Za niedlugo, jesli dozyjemy, tez bedziemy rodzicami doroslych ludzi i tez bedziemy korzystac.
W styczniu spodziewam się pierwszego dziecka, więc te materiały interesują mnie niezmiernie
Sama słodycz,mi się urodziło we wrześniu pierwsze i uważam to za coś wspaniałego.Pozdrawiam!
Gratulacje
Dużo dobrego życzę w związku z narodzinami dziecka! Pozdrawiam! :)
Gratuluję 🎉❤
@@matz5673powodzenia
Jestem piąty z siódemki, i powiem wam szczerze jeśli chcecie żeby wasze dziecko na pewno nie było samotne dajcie mu rodzeństwo. Nigdy nie zapomnę wspólnych wyjazdów busem na wakacje. Jasne było ciężko były kłótnie ale to był najlepszy okres mojego życia.
Rodzeństwo tylko przeszkadza!
ile masz lat?@@A-BYTE94
Rodzice kiedyś umrą. Partner, nawet współmałżonek to obca osoba. A rodzeństwo będzie żyło bardzo długo w porównaniu do rodziców. I jest większe prawdopodobieństwo że zostanie niż obce osoby, ewolucja i instynkt ochrony swoich genów ma tu duży wpływ.
zgadzam się, co prawda mam tylko jednego brata, ale gdyby nie on, byłabym dużo bardziej samotna, zwłaszcza w okresie dzieciństwa, więc jestem bardzo wdzięczna za to że mam rodzeństwo
@@JanJan-il7pj Albo będzie się z tobą latami sądzić o ojcowiznę, mieszkanie czy cokolwiek innego jak tych rodziców zabraknie
Jako ojciec czwórki dzieci muszę powiedzieć jedno: Nie jest problemem dla mnie co jeść i gdzie mieszkać. Mam własne mieszkanie, mam samochód, mam pełną lodówkę, mam w co się ubrać i gdzie się umyć i cała moja rodzina też. Nie jestem krezusem, ale i tak jestem bogatszy niż większość ludzi na świecie. Jedno co może mnie męczyć to inni ludzie. W ich oczach jestem biedakiem/patusem/pewnie alkoholikiem, który tłucze żonę i nie wie do czego służy prezerwatywa. Wszystkim takim osobom oświadczam: nic mi nie brakuje, nic od Was nie chcę, moje dzieci rozwijają się prawidłowo, a w czasie histerii lockdownowej przynajmniej miały się z kim bawić, a nie pogrążać się w depresji. No to teraz odwalcie się ode mnie.
Współczuję bachorów
Im dłużej żyje tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie można patrzeć na to co ludzie powiedzą
Gościu nikt nie wie kim jesteś, kto ma się od ciebie odwalić
ty@@dominikk.7405
@@ArtogTV
Niesamowite
Ile wiekow zyjesz ze w koncu to zrozumiales
Bardzo dobrze, że ktoś porusza ten temat z tej strony
Nie oszukujmy się w krajach afryki,azji ta dzietność jest duża i ciężko się nie zgodzić z tym, że ludzie nie chcą wychodzić ze swojej strefy komfortu ,Ja sam długo żyłem w stefie komfotu studia, konsola,siłownia, praca,przyjaciele,ale decyzja o założeniu rodziny nadeszła i powiem szczerze moja córka daje mi 100x więcej radości niż te wszystkie rzeczy razem wzięte. Myślę ,ze problemem w tych czasach może byc wgl poznanie odpowiedniego partnera/partnerki bo zyjemy trochę w cyfrowym fejsbukowo,instagramowym świecie gdzie wszystko jest idealne,szybkie,proste i bezproblemowe. Dodatkowo od Siebie dodam,że nam np bardzo pomogło wyprowadzenie się na prowincje z Warszawy gdzie jest duży ścisk i ludzie są zwyczajnie sobą zmęczeni a kilaset km od Warszawy żyje się znacznie spokojniej i znacznie luźniej.
W Azji duża dzietność? Japonia, Chiny i Korea Południowa raczej by się z tym nie zgodziły?
@@kacperwarda5436 Wgl nie pomyśłem o tych lokacjach, chodziło mi dokładnie o Bangladesz,Indie,Pakistan, Turkmenistan 🙂
@@kacperwarda5436Azja to znacznie więcej niż te trzy kraje
Spoko, kilka lat i w Afryce dzietność też zacznie lecieć na łeb na szyję.
Na razie kraj, który świetnie się przed tym broni to Izrael.
Bardzo trafna uwaga odnośnie motywacji i tego, że człowiek się zmienia posiadając dzieci - powiedziałbym - rozwija:-) Wiele ograniczeń przed posiadaniem dzieci jest w głowie. My z żoną od początku marzyliśmy o dużej rodzinie. Jednak pierwsze dziecko przez pierwsze 2 lata było dla nas bardzo trudnym doświadczeniem - szczególnie dla żony. Przy drugim dziecku ja miałem największy kryzys i wydawało mi się, że tego nie da się ogarnąć. Ale nasze marzenie było aktualne i zdawaliśmy sobie sprawę, że pewne rzeczy trzeba przeczekać (nieprzespane noce itp). Gdyby nie nasze pierwotne postanowienia, zatrzymalibyśmy się na 1 lub 2 dzieci. Gdy drugie dziecko miało 2 lata sytuacja zaczęła się poprawiać i przy trzecim było już na luzie, nie mówiąc o czwartym. Wzrastają kompetencje rodzicielskie, nabiera się większego dystansu, spokoju, wiele rzeczy się optymalizuje. Teraz spodziewamy się piątego :-)
Dodam jeszcze jeden ważny czynnik - wierność małżeńską. W świecie, w którym małżeństwo albo związek traktuje się kontraktualistycznie - "jeśli mi się nie będzie podobało, albo mi się znudzi, albo zakocham się w kimś innym, to sobie odejdę" - trudno mieć więcej dzieci. Moim zdaniem bez potraktowania przysięgi małżeńskiej na poważnie, nikt się nie odważy na posiadanie dużej rodziny. Dlatego spodziewalbym się, że gdyby zrobione były badania: wskaźnik rozwodów a liczba dzieci, to tu też większa liczba dzieci korelowałaby z mniejszą liczbą rozwodów.
Trafna uwaga o małżeństwie
Wszystkiego dobrego dla pana i rodziny
To się rozkręciliście. Niech Bóg was błogosławi.
Cytując klasyka:
Dlaczego nie chcesz mieć dzieci?
Bo jak widzę co ze mnie wyrosło, to wolę tej klątwy nie przekazywać.
Ja jestem jedynaczką, rzeczywiście bardziej teraz odczuwam brak rodzeństwa jak sama zostałam mamą. Nigdy nie zapomnę jak miałam ok 7 lat, przyszedł na kolędę proboszcz i powiedział do mnie, dziecka "a wiesz ze jakby rodzice Ciebie nie mieli to mogli by już mieć Mercedesa?" . Ksiądz, proboszcz, takie słowa, noże chciał być śmieszny, ale mnie dziecka to zabolało i zostało we mnie dorosłej, przeświadczenie że jak będę miała dziecko, dzieci to już tylko bieda 😮 także uważajmy co mówimy, bo dzieci słuchają nas dorosłych, naprawdę, słuchają i słyszą te słowa
Było nas troje. Tata mawiał, że jesteśmy jego 3 mercedesami. Prawdziwego kupił dopiero wtedy, gdy się wyprowadziliśmy i to też nie z salonu. Bogactwa nie było i rzeczywiście tata pracował na 2 etaty. Ja mam 4 dzieci i żałuję tylko, że na 5 już za późno. Większość osób w podeszłym wieku, z przynajmniej 1 dzieckiem, wypowiada taką refleksję ”szkoda, że nie mam więcej dzieci”
Panie Szymonie, bardzo dziękuję za ten komentarz. Znam osobiście rodziny z więcej niż dwójką dzieci. Są świetni. Żyją na bardzo dobrym poziomie, dzieci wykształcone i co najważniejsze - nie rozbestwione. Rodzice nie alkoholicy. Stereotyp, w jaki wpychają takie rodziny niektóre środowiska, jest w moim odczuciu głęboko, ale to bardzo głęboko nieuczciwy.
Zazdrość i zawiść. Chcą sobie wmówić że ich bezdzietność jest dobrym wyborem a rodzina wielodzietna kwestionuje ich przekonania. Niestety ludzie niedojrzali i aroganccy lubią być utwierdzani w swoich przekonaniach zamiast spojrzeć na temat z szerszej strony.
Nie mam tu nic mądrego do powiedzenia także życzę temu który to czyta miłego dzionka👍
Bóg zapłać :)
Ale po co
@@wojtex9570 bo się nogi pocą
@@wojtex9570 Dla większej chwały Bożej
@@Kunradz
To nie odpowiedz na putanie
Ja do tego wszystkiego dodałbym jeszcze jedną tezę: Możliwe, że istnieje korelacja cech charakteru osób, które decydują się na więcej dzieci, które mają też wpływ na zarobki. Sam fakt, że posiadanie dzieci wymaga dużej odpowiedzialności, która również przydaje się w pracy, gdy trzeba być odpowiedzialny za sukces jakiegoś projektu. Samodzielność i rozwiązywanie problemów to kolejna cecha, która przydaje się, gdy jest się rodzicem, jak również pracownikiem na wysokim szczeblu. Oczywiście wiele z tych cech może zostać nabyta podczas okresu dojrzewania przez dobre przykłady rodzinne lub osobiste ambicje wyłaniające się z pasji. Trzeba też pamiętać, że są osoby, o których już wspomniałeś, że wygodnie jest im siedzieć na jednym stanowisku i nie mają większych ambicji na rozwój ponieważ brakuje im właśnie cech, które "przydają się" gdy ma się wiele dzieci. Przechodząc do puenty, osoby, które nie potrafią wziąć odpowiedzialności za kogoś (posiadanie dzieci) nie wezmą też odpowiedzialności za coś jak (prowadzenie własnej firmy, zespołu jako manager lub projektu) co prowadzi do mniejszych zarobków.
No i jak masz więcej zobowiązań (w tym wypadku dzieci) to musisz więcej zarabiać niż jak tych zobowiązań nie miałeś. Musisz pracować więcej, dokształcać się, starać o awans. Nawet kosztem czasu wolnego, odpoczynku czy takiego balansu pomiędzy praca a odpoczynkiem. To trochę jakbyś chciał wejść na Everest - żeby to zrobić musisz cos wymyslic zeby więcej zarabiać, inaczej nie da rady
A ja się cieszę jak ludzie chcą i mają dzieci, ale te statystyki omawiane przez Szymona są zrobione bez sensu bo nie ma podziału na wiek. Jak się spojrzy w dane i chwilę zastanowi to - małżeństwa bez dzieci to w ogromnej przewadze ludzie znacznie poniżej 30 lat (i emeryci?) - potem im więcej dzieci tym średnia wieku jest wyższa (kolejne dzieci rodzą się później i ostatnie osiągają pełnoletniość później) - czyli im więcej dzieci tym starsi rodzice. W danych o zarobkach widać, że najwięcej zarabiają ludzie 40-45, najmniej do 25 lat. Jeżeli porównuje się grupę małżeństw bez dzieci gdzie średnia wieku jest bardzo niska z małżeństwami gdzie jest 2-4 dzieci czyli statystycznie w wieku gdzie ludzie zarabiają najwięcej to nic dziwnego, że takie cuda w statystyce wyjdą. Gdyby sprawdzić średnią wieku w tych grupach to pokrywałaby się pewnie ze średnią zarobków w ogóle społeczeństwa z podziałem na wiek. Równie dobrze można powiedzieć, że im więcej statystycznie zarabia mężczyzna tym mniej ma włosów na głowie i doszukiwać się w tym korelacji - a to będzie tylko koincydencja... Przy okazji - z wykresu wynika, że po odjęciu 500+ małżeństwa z 2 dzieci zarabiają więcej niż te z 3 - czyli do tej teorii im więcej dzieci tym wyższe zarobki trzeba zaliczyć wyjątek, że trójka dzieci nie sprzyja wysokim zarobkom i trzeba szybko postarać się o kolejne :D
Sensowne badania to byłoby wzięcie przedziału np. 35-45 lat i sprawdzenie ile tam zarabiają poszczególne grupy, albo w drugą stronę - w podobnym przedziale wieku zrobić kilka grup zarobkowych i ile tam ludzie mają średnio dzieci na utrzymaniu.
Spokojnie. Małżeństwa bez dzieci obejmują też emerytów. Tak że tak...
Jestem szczęśliwym posiadaczem 5 dzieci. Przy pierwszym dziecku oboje z żoną odczuliśmy wielkie odcięcie od dotychczasowego życia. Gruba kreska od wyjazdów, imprez wolnego czasu itd. Przy kolejnych dzieciach nie było już tego uczucia straty dawnego życia tylko kilkadziesiąt procent więcej energii zużywanej na dzieci. Okazuje się że mamy w genach takie zapasy energii i można być bardziej zmęczonym i dalej dawać radę. Z przyczyn matematycznych przy kolejnym dziecku nie ma opcji żeby każdemu tyle samo czasu poświęcać co przy jedynaku. Taka ilość dzieci motywuje do rozwoju, znajdywania lepszych prac, oszczędzania na codziennych wydatkach. Inaczej nie ma opcji osiągnięcia choćby zdolności kredytowej... Dzieci natomiast same się od siebie uczą często bez ingerencji rodzica oraz wspólnie kreatywnie bawią. Energia zużyta na opiekę nad 5 dziećmi
Podpisuję się wszystkim co mam akurat wolne.
Pozdrawiam
Tata 4x
Dlaczego macie aż tyle dzieci?
@@annabien2517 bo dzieci są fajne, moja żona też. Bo stać mnie, bo doceniam moje rodzeństwo, bo wiem, że idą ciężkie czasy i lepiej żeby dzieci miały oparcie w większej liczbie rodzeństwa.
Pewnie jeszcze kilka powodów bym znalazł.
Bo lubimy i kochamy z żoną dzieci. Bo psychicznie jeszcze sobie radzimy z tym wariactwem w domu. Bo wtedy moje życie nabiera większego sensu. Jest to też duże wyzwanie więc wchodzą w grę ambicje i poniekąd prestiż. Poza tym z moich obserwacji wynika że w pewnym wieku z singla płynnie staje się stara panna i stary kawaler z ponadwiekowymi wszystkimi przywarami, a w bezdzietnych związkach często pojawia się jakaś pustka i brak radości. Nie jest to reguła . Jeszcze jeden argument za to próba wychowania dobrze dzieci tak aby były pewne siebie ale ale też umiały żyć w grupie i umieć współpracować z grupą rówieśnicza bez egoizmu. czy się to uda tego nie wiem
Współczuję Twojej żonie. Każda ciąża dewastuje ciało kobiety przez co staje się mniej atrakcyjna. Po urodzeniu piątki musi byc zerowa satysfakcja z życia seksualnego dla kobiety. No chyba że każda ciąża była przez cesarkę...wiadomo co mam na myśli. Nie wspomnę o tym jak wyglądają piersi po karmieniu. Facet jest tylko dawcą spermy, wszystkie koszty ciąży ponosi kobieta. Jedno to już są widoczne zmiany dla ciała a co dopiero 5.
Albo mieli źle dzieciństwo, albo nie znaleźli kogoś z kim mogą mieć dzieci, albo nie mogą ich mieć. Czasami to nie jest kwestia egoizmu
Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny, moi rodzice pracowali na kierowniczych stanowiskach i mówiąc szczerze wcale nie wspominam swojego dziecinstwa jako cos fajnego. Wieczna rywalizacja z rodzeństwem, doslownie żebranie o uwagę rodziców, wieczne kłótnie "o zasoby"... Teraz wszyscy jesteśmy po 40., nie utrzmujemy ze sobą jakiś zażyłych kontaktów i z calej naszej 5 tylko jeden brat ma dziecko (jedno). Patrząc na rodziców każde z nas stwierdziło że nie chcemy żyć tak jak oni. Może i mieli duża rodzinę, karierę i pieniadze ale za to nie mieli na nic czasu i sily. Mozna tak żyć ale co to za życie...
Kwestia organizacji
Mnie coś od dawna zastanawia (może trochę nie na temat) jak to jest z tym instynktem macierzyńskim u kobiet? Sama mam obecnie 26 lat, kiedyś się mówiło wręcz wpajane było że każda kobieta w pewnym momencie chce być matką, mieć dzieci, bardzo cierpi gdy nie może tego marzenia spełnić i nie czuje się "pełnoprawną kobietą". A ogólnie mamy katastrofę demograficzną, mnóstwo kobiet, starszych czy młodszych ode mnie mówi że kategorycznie nie planuje mieć dzieci (niektóre koleżanki zaliczyły wpadkę i mają ale otwarcie mówią że no nie lubią dzieci i ciężko im kochać swoje, tym bardziej że z ojcem dziecka część się rozstała 😅). Dlatego ja się pytam jak to jest z tym że każda kobieta w pewnym momencie chce dzieci? Czy to tylko durny stereotyp?
@@paulpl191 I dzieci ją uratują na starość? Mam w bloku kupę starszych pań co mają dzieci. Raz do roku jak je odwiedzą to jest dobrze. Czasem im pomagam, bo potrzebują pomocy. Ogólnie smutek, depresja, brak pieniędzy i kogoś z kim można porozmawiać.
Poczekaj aż będą miały po 32 lata albo zakochają się.
@@forestg83ja czym starsza byłam tym mniej chciałam dzieci. Zastanawiałam się co ludzie plotą, że czym bardziej zegar biologiczny tyka tym bardziej chce się dzieci. U mnie było na odwrót. Dzieci chciałam, gdy byłam zaburzona po domu przemocowym, alkoholowym...być może po to, aby mnie wreszcie ktoś kochał bezwarunkowo. A gdy przeszłam terapię stwierdziłam, że dzieci nie potrzebuje. W sensie nie potrzebuje ich do kochania mnie. I czym byłam starsza tym mniej ich chciałam. W wieku 36 lat wyszłam za mąż i wtedy pomyślałam sobie, że mogę nie mieć dzieci. Nie czuje ich braku, potrzeby czy jak to nazwać. Ale wpadłam. To był dla mnie dramat. Totalny. Zbierałam się z niego długo. Ja się jakoś nie wpisuje w te zdania: uśmiech dziecka spowoduje, że ból po porodzie mija. Nie moja. Uśmiech dziecka też nie kasuje zmęczenia, braku snu. Ja nie wiem co oni odpowiadają. Dla mnie to są jakieś tanie teksty (podobnie o instytucie macierzyńskim), które mają wpędzać kobietę w poczucie winy...bo ona tak nie ma. Wiele kobiet tak nie ma.
@@paulpl191 Szczęście wielu kobiet masz opisane powyżej.
A co mają czuć osoby samotne? Miały całe życie na to by być samotnymi i się tego nauczyć. Co czuje na starość osoba, która włożyła środki i serce w wychowanie dziecka, które potem o niej zapomina? Bo ja wiem, z pierwszej ręki.
Nie dziwię się statystykom. Ludzie powoli odzierają się z iluzji celowości istnienia. Wszystko co nas otacza jest bezsensowne.
Nasze miejsce zajmą inni, a może nie. Jakie to ma znaczenie? Pamiętasz imiona swoich przodków sprzed 400 lat? Czym się zajmowali, co robili, jakie były ich marzenia? Tyle warte było ich istnienie. O tobie też zapomną. Nawet jeśli nie, wszechświat kiedyś się rozproszy. Czas przestanie płynąć, czy miałeś dzieci, czy nie.
Z innej beczki, chcesz sprowadzać dzieci na świat, gdzie kultura zachodu upada? Gdzie szykują się srogie wojny na tle etnicznym?
To ja jestem jakiś dziwny bo na wieść o wielodzietności czy licznym rodzeństwie kogoś zawsze reagowałem podziwem - ale ktoś ma wesołą ferajnę. Domyślne wyobrażenie to nie była bieda, ale duży dom. Może jakieś doświadczenia czy telewizje na to wpłynęły, ale wciąż dla mnie posiadanie licznej rodziny jest respekt+1000
Dzieci motywują do rozwoju ja dzięki nim nauczyłem się jeździć na nartach 🤭🤭
Można równie dobrze przedstawić to tak: "Jak będziesz miał dzieci, będziesz zmuszony do brania nadgodzin, fuch czy dodatkowego pół etatu zeby związać koniec z końcem. Może i będziesz miał mniej czasu dla siebie ale przynajmniej finalnie zostanie ci mniej pieniędzy na własne wydatki" :D
Dokładnie tak to widzę
Trwa od lat wojna kulturowa i światopoglądowa przeciwko rodzinie i posiadaniu dzieci. Jak bardzo to działa ciężko mi to powiedzieć natomiast jedno wiem na 100%. Wygoda. Rdzenny Europejczyk, czyli też Polacy są dziś bardzo wygodni. I mało kto chce sobie wygody odmawiać z własnej woli i to widać nie tylko w kwestii posiadania dzieci.
Prawda tylko mam dziwne wrażenie że tak się zniechęca głównie białych ludzi media mają różne przekazy w rożnych krajach a jeszcze lepiej jak po prostu nie docierają
No i dobrze ze jesteśmy wygodni, mi się to podoba.
@@quartosomadre to się nazywa krótkowzroczność.
Wygoda przede wszystkim 😎
Ja przynajmniej tego nie ukrywam
@@A-BYTE94 Tylko, że cenę za tę wygodę będzie trzeba zapłacić. I to nie w tak odległej przyszłości by sądzić, że nas już to ominie.
Rozumiem jakby to natomiast bycie z tego dumnym, chwalenie się tym. Nie zbyt to mądre.
Człowiek rozwijający się ze wględu na dziecko to po prostu człowiek rozwijający się pod presją
Wszystko to w miarę dobrze działa przy założeniu, że rodzice i dzieci są zdrowi. Gorzej jak w tle pojawią się różne choroby, zaburzenia, jak choćby spektrum autyzmu. Takim rodzinom jest zdecydowanie trudniej zarabiać (dopiero w styczniu 2024 opiekunowie pobierający świadczenie pielęgnacyjne na niepełnosprawne dziecko będą mogli legalnie dorabiać), trudniej też zapewnić opiekę większej gromadce, bo zasoby emocjonalne i fizyczne się szybciej kończą. Zwłaszcza że spektrum autyzmu i ADHD jest w dużej części dziedziczne i rodzice mają swoje własne problemy.
Szymon sam na początku przedstawia uczciwie, że istnieje inna zmienna tłumacząca te dane - a mianowicie wiek. Statystyczny posiadacz 5 dzieci zawsze będzie starszy od statystycznego posiadacza 3 dzieci, a ten będzie statystycznie starszy od posiadacza 1 dziecka. Wszystko omawiane tutaj: od większej partycypacji w stanowiskach kierowniczych, zarobkach i posiadaniu firmy można przewidywać, że wynika z wyższego wieku. Dopóki dane nie zostaną odfiltrowane pod kątem wieku, dopóty ich komentowanie nie ma dużo sensu. Mało tego, istnieją inne zmienne które również mogą tłumaczyć te zależność: np osoby o poglądach konserwatywnych będą dużo bardziej angażować się w pracę i karierę, z drugiej strony mają większą skłonność do posiadania dzieci.
Druga sprawa, nawet jeśli te osoby zarabiałyby więcej, to mając więcej członków rodziny do wykarmienia, dochód rozporządzany na osobę spada gwałtownie. Lepiej zarabiać 10k na 2 osoby, niż 13k na 3. Więc ich komfort życia wcale nie rośnie, ciężko mówić tu zawsze o "opłacalności". Osoby te mogą być nawet w pewnym sensie być "przymuszone" do pracy ponad miarę, której normalnie by nie chciały robić.
Nie chodzi mi o to by krytykować duże rodziny, tylko moim zdaniem uważam uczciwie że to wyciąganie dość pochopnych wniosków z dość ograniczonego pod katem danych raportu, co zresztą Szymon sam zauważa na początku, a potem jednak komentuje dalej jakby to było źródło prawdy.
Nie opłaca, ale warto
Wiadomo że jak pojawiają się większe zobowiązania to człowiek robi wszystko żeby też więcej zarabiać. Nawet przy potencjalnym awansie to raczej oznacza poprostu większą ilość pracy i to też trzeba uczciwie zaznaczyć.
Bardzo dobry materiał. Ja i mąż mamy 14 miesięczną córkę i widzę ogromne zmiany na plus. Oboje planujemy zmianę pracy po nowym roku. Wcześniej tylko narzekaliśmy i na tym sie kończyło 😅 Dziecko dało nam również motywację do rozpoczecia budowy domu.
Nie zbudujecie xd
Kwestia znalezienia innej pracy i w jakiej branży, bo dużo ud tego zależy.
@@A-BYTE94 jesteśmy już bliżej końca także...
@@izabelab5769dochodzicie?
@@izabelab5769to niech wam się rozpadnie
6:00 - nie zawsze dzieci motywują do rozwoju (jeśli chodzi o kwestie finansowe/zawodowe). Kto ma taką możliwość, to szczęściarz, czasem po prostu ciężko z czasem, obowiązkami, żeby mieć czas się doszkalać, zmieniać branże i tyrać jak wół przez x ilość czasu, bez gwarancji, że będę z tego większe kokosy.
Masz dzieci?
@@janpieprzycki6032 Mam. Jednak nie widzę korelacji, co to ma do rzeczy? Mój kuzyn się przebranżowił, ale zrobił to mega nakładem pracy (wziął roczny bezpłatny urlop z pracy), a przez ten cały czas się uczył po kilka godzin dziennie. A potem szukał pracy i wbrew pozorom, nie było łatwo. Nie muszę mówić, że wtedy nie miał dzieci. Ba! Nie miał jeszcze jednego dziecka.
Trzeba mierzyć siłę na zamiary i podchodzić do tego odpowiedzialnie i rozsądnie.
Zaczynasz cieszyć siw głupot dnia codziennego, nie masz wyjścia, obsereujesz z dzieckiem robaczki na chodniku i ptaki na niebie, spadające gwiazdy , zamrożone kałuże, albo deszcz, wcześniej siedziałam w robocie a w weekendy chodziłam po sklepach i na imprezy.
Bardzo mądre słowa. Ukazanie innej perspektywy, pochylenie się nad tematem a nie tylko proste stereotypowe podejście. Mi osobiście rodzina z większą ilością dzieci kojarzy się raczej z ludźmi zamożnymi... a ciągle próbują nam wmówić, że to tylko patologie.
A ja dla odmiany mając czwórkę małych dzieci (6 lat, 4- letnie bliźniaczki i 2-lata) spotykam się prawie wyłącznie z pozytywnymi komentarzami. Zdecydowanie częściej jest to podziw, że dajemy z mężem radę niż posądzenie o patologię. Często ludzie się uśmiechają jak widzą naszą ekipę, gdzieś wchodzącą. Czasem ktoś rzuci jakimś komentarzem o "500+", ale ja to odbieram zawsze jako żart. Na szczęście niczego nam nie brakuje (poza czasem ;) ). Może ten pozytywny odbiór to kwestia tego w jakim żyję środowisku? Albo po prostu nastawienia? Jestem duma z mojej rodziny, więc nawet nie zauważam, że ktoś mógłby oceniać mnie negatywnie.
Chyba jedyną osobą z mieszanymi uczuciami była moja mama, ale wynikało to jedynie z trosk czy damy sami radę.
Z mojej perspektywy odbiór rodzin wielodzietnych się zmienia - na szczęście :) Choć domyślam się, że nie jest to norma.
Pod względem finansowym nie (chyba, że chodzi o opiekę na starość), ale ktoś kto tylko z tego powodu chciałby mieć dzieci nie byłby chyba zbyt dobrym rodzicem.
No chyba to trochę bardziej złożone😂. Jeśli się nie decydujemy na dzieci przynajmniej w ilościach zapewniających zastępowalność pokoleń kręcimy sobie bat na siebie w przyszłości nie będzie komu pracować na utrzymanie nie tylko systemu emerytalnego ale także w każdej sferze państwa i przemysłu spowoduje to zapaść
@@kaslop8850 Spokojnie, już od dawna powinna być zapaść, zrobi się to co się robi zawsze - dodrukuje pieniędzy. ;)
@@kaslop8850 Rodzenie dzieci, aby utrzymać przy życiu system zombie zaprojektowany pod wczesną umieralność starców i eksploatacje populacji. Co mogło pójść nie tak? Im szybciej ten system się załamie i oderwiemy go od dzietności, tym lepiej.
Wydaje mi się, że finanse jakoś zawsze da się dopiąć, pytanie, czy mamy zasoby emocjonalne na więcej niż jedno dziecko,bo dzieci bywają różne. Może się urodzić spokojny aniołek,a może też dziecko z zaburzeniami, które będzie potrzebowało więcej uwagi i sił do wychowywania go niż kilkoro bez zaburzeń.
kazda istota ludzka ma zaburzenia, doedukuj sie najpierw a potem komentuj
Wychowywanie jedynaka jest kilka razy bardziej obciążające niż 2,3 i więcej dzieci.
Jedynak zawsze potrzebuje Twojego towarzystwa, bo nie ma rodzeństwa do zabawy. Jedynak nie na starszego rodzeństwa już którego może się uczyć.
Jedynak nie na towarzystwa do rozmów wieczorem, na wakacjach.
Kiedy miałem 1 dziecko to było ciężko. Teraz mam 4 i jest jakoś mniej ciężko. Super wiedzieć, że dzieci o siebie dbają, trzymają się razem, uczą się od siebie.
Charakter podobnie jak wygląd są dziedziczne, więc tutaj nie będzie żadnej niespodzianki, nie mówie o szczególnych przypadkach jak różne zaburzenia.
To prawda. Ale dzieci dorastają. Moje pierwsze dziecko dali mi w kość. Pierwsze dwa lata jej życia (z czego połowa w osamotnieniu bo lockdown) to permanentny niedobor snu (spałam wtedy po 5h na dobę, nigdy dłużej niż 2h na raz), wykończenie emocjonalne i samotność. Ale dziecko w końcu przestało być tak bardzo niesamodzielne i wymagające mojej uwagi 24h/7. I wyspałam się i odpoczęłam i mam teraz dwoje planowanych zieci. A mlodsze przesypia noce od 8m życia i jest zdecydowanie łatwiejsze w obsłudze.
@@zenaz105jeżeli charakter się dziedziczy to wszystkie dzieci moich rodziców miałyby ten sam charakter. A jesteśmy id sasa do lasa. Nie znam rodziny, w której dzieci byłyby wycięte od formy charakteru swoich rodziców.
Jestem tatą trójki dzieci. Nie ma w życiu większej radości i szczęścia, niż rodzina, dzieci. Patrzeć na nie, wychowywać, dbać, opiekować się nimi - to niezwykle piękne przeżycie.. przy okazji dodam, że pracuję uczciwie i zarabiam około 6 tys. miesięcznie z mojej pierwszej pracy. Oprócz tego prowadzę pasiekę i z miodu rocznie zarabiam około 40-50 tys zł . Jest ciężko i czasami trudno, ale warto. Oprócz tego moja żona prowadzi działalność i pracuje ciężko w domu, w wolnych chwilach. Nasze dochody są spore i uważam, że (uogólniając) wnosimy do społeczeństwa i gospodarki nieporównywalnie więcej niż ludzie bezdzietni. Pozdrawiam.
Mam 7 rodzeństwa I jedyne reakcje z jakimi się w życiu spotkałem na tą informację to dokładnie to co powiedziałeś, czyli śmieszki w stylu "co oni kondomów nie odkryli???" I nie przeszkadzało mi to w sumie ale rzeczywiście takie zachowania to oznaka jakiejś powszechnej patologii społecznej postrzegania tak rodzin wielodzietnych.
Współczuję. Ja jestem jedynaczką i chciałabym mieć rodzeństwo. Myślę, że miałabym kogoś w rodzinie z kim można się dogadać, bo z rodzicami wiadomo bariera pokoleniowa
@@joannawidmoser8351 jest to obserwacja której dokonuje nie wiele osób z niedużych rodzin czy jedynaków, że rodzeństwo tworzy ze sobą pewnego rodzaju oddzielną społeczność. I problemy z rodzicami są w tej społeczności dobrze znane bo każdy doświadczał tych samych problemów co powoduje że tworzą się czy to jakieś śmieszki z typowych zachowań konkretnego rodzica czy po prostu starsze rodzeństwo dzieli się radami jak do tego podchodzić czy jak sobie z tym radzić, już nie wspominając o innych zaletach pochodzących z takiej społeczności osób będących ze sobą tak blisko. Świetna sprawa, naprawdę.
Merkantylny styl życia zdominował wielu ludzi, zresztą wbrew narzekaniom starszych nie tylko z winy dzieci, bo ktoś im te zasady, żeby nastawiać się na zysk musiał wpoić, a nie zawsze są to tylko złe media i politycy. Zawiedli nie tylko politycy i media, ale także my jako ludzie starsi.
System,Nie rozumiem w Polsce przekonania że im więcej robotników tym silniejszy kraj taka Norwegia posią
Adając o wiele mniej siły roboczej dzięki automatyzacji produkuje 10 razy więcej
Gdyby życie tutaj było dla ludzi to byłoby nas więcej a więcej ludzi to większa szansa na wylosowanie geniusza
Postturański kraj z hierrachią pełną przekupnych miernot na szczytach,Nie dziwi mnie że to anglosasi rządzą światem ani rewolucji francuskiej ani bolszewickiej a i tak znalazło się miejsce dla ambitnych z nizin
Dzięki Szymon za odcinek, dodałeś mi otuchy
Ciekawe. Dzięki za materiał. Też jestem z wielodzietnej rodziny, ale nigdy się nie spotkałam, na szczęście, z negatywnymi reakcjami.
hej , kocham się z Tobą kłócić :) A tak na poważnie ktokolwiek ma inne poglądy niż ja , szanuję go :)
Pierwszy! Dziękuję wszystkim, pozdrawiam rodziców i znajomych.
jakie zasady były tego badania ? , jaka proba badanych ? lokalizacja badanych itd bo nie widze tutaj tych liczb poproszę o link do tych danych
Fajnie jest miec dzieci..mam 4 corki..w tym dwie pelnoletnie..mam tez wspaniala zone
@@MrPyoter O ile te pełnoletnie z nim mieszkają.
Też mam dzieci, czterech synów 💪 musialem kupić dość sporą lodówkę i 7osobowe auto 😁
@@matyjaszmatyszek7306 Jedna jest już poza domem
@@MrPyoter Jak w wielu sprawach się z Szymonem nie zgadzam..to podoba mi się jego podejście do posiadania dzieci
@@marceliszpak7681 Nie ma lekko😀😀😀😀 Pozdrawiam
Kurde Szymon dziękuję😊
Cieszę się że są kanały jak tę, robisz mega robotę.
Już samo to, że w ogóle takie pytanie ktokolwiek sobie zadaje pokazuje w jakim kierunku i dokąd doszliśmy jako ludzie... tragedia.
A kiedyś robiło się dzieci z miłości? Na wsi to była tania siła robocza. Tańsza niż jakikolwiek pracownik najemny. Poza tym nie było emerytur, więc dzieci były zabezpieczeniem na starość.
Przytoczę opinię, z którą zetknęłam się w internecie "nie wiem, czy zdecydowałbym się na dziecko przy dochodach 10 000 miesięcznie". Nie wiem, jakim cudem żyjemy, bo większość z nas wychowała się w dużo biedniejszych rodzinach (uwzględniając inflację). Po drugie można by sądzić, że dzieci to jakiś towar luksusowy, na który mogą sobie pozwolić najbogatsi. Nie twierdzę, że należy się bezmyślnie mnożyć, ale coraz więcej ludzi przegina w drugą stronę.
@@pasjonatpl, nie całkiem rozumiesz różnicę. Tak, dzieci były pomocą i zabezpieczeniem na przyszłość. Ale posiadanie dzieci było czymś oczywistym i wartością samą w sobie. Bo zauważ, że ludzie w miastach też mieli dzieci i zwykle więcej niż jedno. Po drugie - o jakich czasach mówisz, bo to ma ogromne znaczenie. Od dziesięcioleci sytuacja zmieniła się diametralnie.
@@pasjonatpljakby co to powiedzieć. Naturalnie tak to wygląda że ludzie się łączą i posiadają dzieci. Czysta biologia a nie żadna ideologia.
@@w.418
Tak. Dzieci były wartością i normą, ale były zabezpieczeniem na starość i siłą roboczą. Także podchodzono do tego dość instrumentalnie. No i umieralność była dużo wyższa. Także więcej potomstwa oznaczało większą szansę, że któreś dożyje dorosłości.
Też mam pięcioro rodzeństwa, i gdyby któregoś z nas nie było, to nasza rodzina byłaby trochę do du.y.
Jako osoba zajmujaca się takimi statystykami pod kątem socjologii, pozwolę sobie nakreślić, jaka dokłądnie to karoseria, bo nawet czytałem ze dwie prace na ten temat;] To o czym mówi Szymon, tłumacząc, ze to w uproszczeniu małżeństwa bez dzieci to kategoria nazywana DINK (czy tam DINKs w liczbie mnogiej), co się rozwija jako double income no kids - czyli dosłownie dwa dochody bez dzieci. Są to pary, formalne lub nie, w których obie osoby pracują i prowadzą wspólny budżet domowy, lecz nie mają dzieci. I generalnei nic nie stoi na przeszkodzie, aby była to para homoseksualne, a nawet zupełnie inny rodzaj partnerstwa, choćby dwóch kumpli ze studiów razem wynajmujących mieszkanie i dzielących się kosztami wyżywienia itd. dla obniżenia kosztów, choć zwykle takie opcje się pomija i ogranicza do par, które potencjalnie mogłyby mieć dzieco, a z jakichś powodów się na nie nie decyzują.
I ogólnie prace, które czytałem analizowały zjawisko tego, ze jest coraz więcej DINKsów, coraz mnie SIWKów (Single Income With Kids - jedna osoba pracuje i w gospodarstwie domowym są dzieci), a co do reszty opcji, czyli para z dziećmi to nie ma skrótów literowych, a cyferki typu 2+1, 2+4 itp.
A ja zauważyłem że ostatnio pojawia się mnóstwo materiałów które mają na celu ściągnąć mnóstwo uwagi ludzi z dziećmi przez narrację która zakłada że rodziny wielodzietne są stygmatyzowane. Cała stygmatyzacja przez ludzi młodych zamyka się na "madkach" i "bąbelkach" które nie są jednoznaczne z matką i dzieckiem, czego twórcy wypuszczający materiały o tej tematyce albo nie zauważają albo tylko udają. Przez całe 22 letnie życie nie spotkałem się z sytuacją gdzie ludzie mówili czy myśleli pogardliwie o mojej rodzinie gdy słyszeli że jeden z moich rodziców pochodzi z rodziny wielodzietnej (tu 13 dzieci) a nawet podziwiali że mam 5ak wielką rodzinę. To samo spotykało rówieśników. Jedyny moment który wywoływał pogardliwe podejście u mnie i rówieśników było podejście do rodziny jako do generatora pieniędzy z gopsu bądź braku jakiego kolawiek zainteresowania rodzica dzieckiem i jednoczesne rozpuszczanie wychowaniem bezstresowym bez jakichkolwiek norm które trzeba dziecku przedstawić aby było człowiekiem a nie płatkiem śniegu któremu wydaje się że jest wyjątkowy.
Edit: obejrzałem do końca i to prawda stereotypy to bullshit o ile nie ma się podejścia takiego jak wymieniłem czyli rozpuszczanie dziecka i wpędzanie go w tryb uważania się za bardziej wyjątkowa jednostkę niż jest
Ja myślę, że dużo ludzi może do dzieci zniechęcać to, że trzeba przekreślić swoje marzenia. Osobiście jestem singlem i po pracy ledwo starcza mi czasu na działalność artystyczną, która jest dla mnie bardzo ważna - mam dużo otwartych projektów i planów na przyszłość, które konsekwentnie chcę zrealizować. Nawet nie wyobrażam sobie mieć do tego jeszcze na głowie małżeństwo, a co dopiero dziecko… Niby kiedy miałbym wtedy zająć się swoimi projektami? Na starość? I co z pozostałymi aktywnościami jak np. czytanie? Cóż, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do zakładania rodziny - staram się znaleźć zdrowy bilans między moimi planami a kontaktami społecznymi i to już sprawia mi problem, więc nie chcę dokładać sobie kolejnych cegieł.
Nie ma obowiązku dorastać.
1-2 dzieci. Piję alkohol i palę by się odprężyć po stresie każdego dnia praca i opieka
3-4. Nie piję nie palę bo to już nie działa xD
Z tym kierownictwem i dziećmi prosta sprawa: kierownik musi brać odpowiedzialność, większość ludzi unika tego jak ognia. Ta sama osoba która przyjmuje odpowiedzialność za pracowników, podejmuje konsekwentnie decyzję brać odpowiedzialność za większą rodzinę: czy też vice versa. Kluczowem jest tu odpowiedzialność. Jestem kierownikiem od 3 lat i rzeczywiście mogę powiedzieć anegdotycznie że u nas bardzo wyraźnie widać że na stanowiska kierownicze nie aplikują osoby bez dzieci (mimo że są w podobym wieku).
Co do nałogów to jeden z moich rodziców w okresie naszych problemów finansowych w 2009 roku rzucił palenie, aby "nie wydawać na głupoty". Słyszałem, że obecnie jest szczęśliwy z tej decyzji 😉. Więc jest trochę w tym raporcie racji
I myślę, że o to chodzi, a nie o to, że dzieci patrzą. Bo wtedy nie miałoby znaczenia, czy ma się jedno dziecko czy dziesięcioro.
Wielu ludzi rzuca palenie i ogranicza picie, żeby nie truć dziecka i/lub nie dawać złego przykładu. No i bardzo dobrze. Jeszcze lepiej: nawet nie mając dzieci trzymać się od takich rzeczy z daleka. (Nikomu nie zabraniam alkoholu w rozsądnych ilościach.)
U mnie było podobnie, ponoć z siostrą (jesteśmy bliźniaczkami) gdy się urodzilysmy to tata rzucił dla nas palenie ☺️. Z tego co wiem nie chodziło o finanse tylko ponoć mówiliśmy mu za dzieciaka (czego już oczywiście same nie pamiętamy) że śmierdzi i nie chciałyśmy się przez to do niego przytulać 😅. W każdym razie dobrze wyszło bo do teraz nie pali (ja z siostrą też nigdy nie paliłyśmy).
Moi rodzice palili (matka także w ciąży) a ojciec pije nałogowo do tej pory. Także o co chodzi z rzucaniem nałogów?
Gówno prawda
Od momentu gdy urodził mi się syn (4 lata temu) prawie podwoiłem moje zarobki. W listopadzie urodzi mi się drugi, dlatego kupiliśmy z żoną dom szeregowy. Dzieci zajebiście motywują.
Taki zabieg okoliczności że rodzice również mieli nas sześcioro i o dziwo do biednych rodzin nie należeliśmy. Co prawda z opowieści taty wynika że w połowie lat 90 było ciężko ale wówczas chyba większość Polaków źle znosiło transformacje gospodarczą.
Ten swiat jest tak pojebany ze lepiej na niego dzieci nie powoływać. Nie chciałabym rodzić sie w tych czasach.
Pracuje z dwoma ludźmi którzy płacą alimenty na dzieci i nic mnie bardziej nie odstrasza od posiadania dzieci niż wizja bycia wykopanym z domu i roboty na 2 czy nie daj Boże 3 dzieci z którymi nie mam kontaktu
To nie oznacza , że ciebie to spotka. Tak samo wypadek kolejowy , czy lotniczy. Wiele rzeczy zależy od ciebie.
@@sebastianrac6338ale to realny i częsty scenariusz
@@sebastianrac6338Z kim się przystajesz, takim się stajesz. Jak ktoś ma wokół siebie osoby, które mają negatywne doświadczenia odnośnie posiadani dzieci, to nie dziwota, że powoli zmieni mu się optyka patrzenia na te sprawy. Albo zwiększy się prawdopodobieństwo.
@@sebastianrac6338 niestety na taki los jest statycznie większa szansa niż na wypadek samolotowy lub kolejowy 🫤
Nie rozumiem czemu nie mieć kontaktu? Sam jestem po rozwodzie i place alimenty ale jak najbardziej mam regularne kontakty z synem. Teraz troche rzadsze bo to stary juz dziad (16 lat) takze czasu ani wpadac tak czesto jak kiedys juz nie ma ale regularnie ze soba piszemy na fb itp.
Po co w taki sposób czytać statystykę? Przecież logiczne jest, ze im większe gospodarstwo domowe tym wydatki na jedną osobę będą mniejsze. Paliwo, energia elektryczna, a nawet zarobek będzie wyższy właśnie ze względu na ilość osób. Ale to nie znaczy, ze nagle ilość potomstwa sprawia, ze zostaniesz prezesem spółki i zaczynasz jakoś super zarządzać swoim życiem. Też wywodzę się z dużej rodziny i wyzwania związane z prowadzeniem tak dużej rodziny są olbrzymie. Statystyki nie powiedzą, ze utrzymanie mieszkania albo domu, gdzie komfortowo żyje dajmy 8 osób jest znacznie trudniejsze, bo 40,2 czy nawet 50 to za mało. Nie powiedzą o tym, że mnóstwo rodziców nie ma czasu na swoje dzieci, bo muszą od rana do wieczora zapierdzielać na dwa etaty aby zarobić na ten dom, nie powiedzą, że jak coś się wysypie po drodze, zachoruje jakieś dziecko albo rodzic to nagle wszystko zmienia się o 180stp. Fajnie mieć dużą rodzinę ale trzeba być świadomym i mierzyć siły na zamiary. Znam kilka rodzin wielodzietnych, które nie poradziły sobie z tym wyzwaniem, a dzieci delikatnie mówiąc trafiały do różnych ośrodków czy zostały pozostawione same sobie. Ja nie dramatyzuje ale musimy patrzeć na kontekst, nie na słupki, które w tym wypadku są nawet błędnie interpretowane.
Jest wyraźny wniosek z tego filmu. Patusy nauczyły się korzystać z gumek i nie należy ich mylić z tymi co mają wiele dzieci. Ci co mają kasę mogą sobie pozwolić na rozmnażanie. U mnie poki z tym średnio więc się w potomstwo nie pcham, ale jak tylko mi się poprawi to to będę się starał 😊
Moja perspektywa na to zawsze była zakrzywiona i dobrze o tym wiem. Mieszkam na osiedlu które każdy kto przyjeżdża określa jako "patologiczne" i w pełni się niestety z tymi opiniami zgadzam. Pełno chuliganów, najpopularniejszy sklep to monopolowy, wiecznie oblężony przez facetów, najpopularniejsza robota to harowanie na czarno na budowie. W samej mojej klatce większość to wykształcenie gimnazjalne/podstawowe, paru sąsiadów żyje na diecie piwnej (co wiem bo się tym chwalą. Piwo na śniadanie, wyrzygać i dwa piwa na wypełnienie żołądka) a średnia zapadania w ciążę to chyba 16 lat z tego co słyszę
Wychowałem się w rodzinie 4 dzietnej, dosyć biedna bo tylko około 2.3k z emerytury ojca, przed 5 laty była reewaluacja to trochę się polepszyło, ale jakoś zawsze jak słyszałem dużo dzieci to myślałem od razu w stronę raczej Mopsiar, karitas, 500+ i inne socjale bo to było po prostu środowisko które mnie wychowało. Takie filmiki zawsze są w sumie interesujące
10:50 mniejsze zużycie energii ma mniejsze, dopóki wszyscy są pod jednym dachem i mają jedno auto, zużycie wzrasta gwałtownie jak wychodzą z domu na swoje. Przecież przeludnienie to najwieksza i bezpośrednia przyczyna wzrostu co2 i ocieplenia klimatu.
dziecko na początku nie ogarnia nawet że matka idzie do kibla i wróci ale drze sie w niebogłosy bo sie boi porzucenia😂 rozwój małego człowieka jest tak długi i tak upierdliwy że ciężko wymyśleć coś gorszego. Jeszcze jak nie masz na nianie to do 8 roku życia chodzisz tylko do pracy i potem siedzisz z dzieciakiem bo nie możesz go pozostawić bez opieki. Może kogoś to bawi i komuś to szybko mija ale są ludzie którzy chcieliby robić w życiu też inne rzeczy. Nie można mieć wszystkiego a dziś do wyboru jest wiele dróg i wiele możliwości.
Szymon próbujący naprawić polską demografie argumentując że więcej dzieci to nie koniec świata
Moj maz jest Austriakiem i ma szescioro rodzenstwa Jest cudownie kiedy wszyscy spotykamy sie na urodzinach albo w swieta Praktycznie jest jezeli ktos z rodziny potrzebuje remontu Zawsze wszyscy sa chetni do pomocy Kazdy cos potrafi Nigdy nie zatrudniamy fachowcow Mieszkam blisko centrum Wiednia i czasami na spacerze spotykam samotne starsze osoby bez rodziny Sa szczesliwe jezeli moga z kims zamienic pare slow
Jeżeli relacje w rodzinie są dobrze poukładane, to ok. Gorzej jak rodzice włożą całe swoje serce w wychowanie i rozwój dziecka, które po kilkunastu latach na skutek wpadnięcia w głupie towarzystwo albo partnera/partnerkę całkowicie się od nich odwraca i udaje, że nie zna. Na moim przykładzie, z 7 cioć i 3 wujków (krewnych), żadne z nich nigdy dla mnie nie było "ciocią" ani "wujkiem", a przyjaciele rodziców, z którymi się znali od 2 pokoleń wstecz poświęcili mi wiele swojego czasu i mam z nimi dobre wspomnienia, mimo że to całkiem "obcy" ludzie. Nie zawsze więzy krwi przekładają się na jakość relacji, a poza rodziną można znaleźć o wiele więcej dobra i wsparcia. P.S. byłam w Wiedniu 2 tygodnie temu, piękne miejsce :) pozdrawiam :)
Nie piję, nie palę i bardzo się cieszę, że nie mam dzieci. Zwlaszcza jak patrzę na tych co posiadają nastoletnie dzieci.
Statystycznie, ludzie mający duże kredyty też zarabiają więcej niż ludzie bez kredytów.
Zarówno mając dzieci jak i duży kredyt, trzeba zwyczajnie starać się o wyższe zarobki.
Ale to w sumie poniekąd prawda, że rodziny (niezaleznie od liczby dzieci), są bogatsze od tych co ich nie mają 😂, może jest to spowodowane większą odpowiedzialnością i motywacją do spełniania swoich celów i bardziej umiarkowane niż w pełni wygodne życie 😉
Warto mieć dzieci, ale tyle na ile człowiekowi pozwala zdrowie i możliwości zarobkowe. Jak ktoś jest np bez odpowiednich perspektyw zawodowych, to w ogóle nie powinien ich mieć.
Jak ktoś nie ma perspektyw zawodowych to powinien zrobić wszystko by je mieć a nie zasłaniać się dziećmi
@@adamkluska356 Też prawda.
Wybacz Szymon ale Twoje podejście przypomina nam trochę gadki hr-owca z korpo. "Naucz się, dasz radę, ty też możesz zostać dyrektorem". Owszem w niektórych przypadkach tak po prostu jest. Ale... o ile jeśli weźmiesz na siebie zbyt dużo, a takich poznałem wielu no to po prostu opuszczasz firmę. A teraz wyobraź sobie to samo z dziećmi. Co z dziećmi? Z ich zniszczonym dzieciństwem bo rodzice byli zbyt ambitni. Pomyślałeś o tym Szymon? A co do statystyk. Oczywiście zaradni ludzie są zaradni w wielu aspektach życia. Osobiście znam takich i szczerze podziwiam. Serio. Ale znam też drugą stronę i jej dramatyczne konsekwencje i jestem pewien że Ty też go znasz lub przynajmniej potrafisz przewidzieć. Dlatego dziwi mnie Twój jednostronny przekaz
Szóstka dzieci?! Gratuluję pańskim rodzicom 😊
Pewnie wspólne IQ 1000. SAMYCH DZIECI
Takie czasy były
@@A-BYTE94byli*
Ee tam, 6tka to nic, moi dziadkowie mieli 13 dzieci, gdzie roznica miedzy pierwszym a ostatnim to 21 lat. Przez to mam teraz prawie 30 kuzynow tylko od strony ojca. Pradziadkowie tez duzo gorsi nie byli, bo mieli 10tke potomstwa.
Ja się zastanawiam czy obecna aktualnie niechęć do posiadania dzieci nie jest w jakiś sposób powiązana z 500 plus. Faktycznie jest tak, że na wielodzietne rodziny patrzy się mimo wszystko przez pryzmat tego (ile mają dzieci * 500 zł) = "złodzieje" i "nieroby". Być może społeczeństwo wyrobiło sobie taką opinię, że jest im po prostu wstyd mieć dzieci, zwłaszcza więcej niż jedno, bo boją się być potępiani przez innych i boją się negatywnego nastawienia właśnie z tego względu że pobierają socjal od państwa, który kojarzy się jednoznacznie z byciem biednym i nieudolnym.
Widzę że pojawiają się nawet tego typu komentarze, jak poniżej ktoś napisał: "Jedno co może mnie męczyć to inni ludzie. W ich oczach jestem biedakiem/patusem/pewnie alkoholikiem, który tłucze żonę i nie wie do czego służy prezerwatywa. Wszystkim takim osobom oświadczam: nic mi nie brakuje, nic od Was nie chcę" - rodzice kilkorga dzieci niczego nie chcą a im się wciska na siłę te 500 plus bo partia rządząca w ten sposób kupuje sobie głosy. 500 plus miało służyć zwiększeniu dzietności, a okazuje się, że jest zupełnie na odwrót.
Z tym "wciskaniem na siłę" to się nie zgodzę. Wystarczy nie złożyć wniosku o 500+ i się go nie będzie dostawać :D
A tak w ogóle: o rodzinach wielodzietnych od wielu LAT mówi się, że to patologia. W ostatnich latach to się tylko nasiliło.
ja bym chciał bardziej szczegółowe statystyki w których są na przykład takie dane jak wiek danych osób
dokladnie bo narazie to mozna by bylo zacząc ten materiał od słów "amerykańscy naukowcy przeprowadzili badanie..."
Z dziećmi to jest tak, że jak zauważysz, że jesteś bardziej ogarnięty od otoczenia i czujesz, że byś chciał mieć, to możesz się zdecydować.
My najpierw mielismy pierwsze dziecko. A firme zalozylismy pol roku przed narodzinami drugiego dziecka. Dzieci zadzialaly jak bodziec do rozwoju i lepszych zarobkow. Ale mamy tylko dwojke. Wystarczy. Nie z powodow finansowych.
Dwójka to liczba idealna, jedno to znowuz bedzie bardziej skryte w sobie, a trójka to juz brak czasu dla siebie. Przy dwójce to zarówno rodzenstwo sie bawi miedzy sobą, jest taka rownowaga spełnienia się, ale takze jeszcze w miarę pozniej posiadanie czasu dla siebie 😉
W żadnym stopniu nie mam zamiaru promować obrazu rodzin wielodzietnych jako patologii, ale w tym filmie aż roi się od wniosków wynikających z nadinterpretacji. Badanie mówi o korelacji większego dochodu z posiadaniem większej ilości dzieci i to w zasadzie wszystko co mówi. Nie mówi jakie jest źródło dochodów, ani tym bardziej czy to osoby z lepszą sytuacją materialną postanawiają mieć więcej dzieci, czy ludzie poprawiają swoją sytuację materialną niejako z konieczności, czy może mając jako tako zabezpieczoną sytuację materialną z powodów rodzinnych decydują się na posiadanie dzieci (np. pracują w rodzinnej firmie i w zasadzie wiedzą, że będą mogli oczekiwać większych zarobków wraz z nabraniem doświadczenia i przejęciem części obowiązków od starzejących się rodziców). Spożycie alkoholu i tytoniu... huh... absolutnie nie twierdzę, że jakkolwiek można na podstawie tych danych wyciągać wnioski przeciwne, ale chciałbym jedynie zauważyć, że badanie może całkowicie nie uwzględniać spożycia nieakcyzowego alkoholu i papierosów z przemytu (przez nieakcyzowy alkohol mam na myśli pędzony samodzielnie oraz kupowany na czarno, od dobrego domowego wina po tzw. paliwo rakietowe). Co do reszty to oczywiście należałoby też zwrócić uwagę na metodologię badań, reprezentatywność grupy badanej itd. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że w przypadku badań, których wyniki nie zgadzają się z Twoim światopoglądem rozbijasz gówno na atomy (i chwała Ci za to), aby dokopać się do wszelkich możliwych problemów związanych z metodologią, natomiast w przypadku badania, które go wyniki są takie, jakich byś oczekiwał nie wykazujesz najmniejszej chęci zweryfikowania, czy zostały one przeprowadzone rzetelnie, czy wnioskowanie jest w pełni uzasadnione zgromadzonymi danymi itd.
a odnośnie tego "dasz radę mieć 1 więcej dziecko niż ci się wydaje" no to ja wątpie, że dam radę nawet bez dzieci, więc to sugestia, że dam radę bez dzieci? XD
Opłaca się na pewno seria z Minecraft
Ja na przykład zamierzam mieć dziesięcioro dzieci. Trzeba ratować polską demografię.
Znajdziesz 10 singielek, które dadzą ci się zapłodnić bez zobowiazań?
@@matyjaszmatyszek7306spokojnie może mieć wszystkie te dzieci z jedną kobietą
@@adamkluska356 Z tym "spokojnie" to byłbym ostrożny.
@@matyjaszmatyszek7306 to było tak że np za pierwszym razem żona myślała że się jeszcze nie zaczęło a już się skończyło 😃
Dziesięcioro z jedną kobietą, do której na starość będziesz wchodził z głową i butami po 10 ciążach? Czy z dziesięcioma różnymi kobietami, co "skomplikuje" Wasze relacje?
Gdy jesteś kierownikiem to już możesz sobie ustalić godziny w jakich możesz pracować . Ja szeregowy pracownik pracuje od poniedziałku do soboty z przerwami każdy tydzień to inna godzina i nic nie mogę sobie zaplanowano z wyprzedzeniem . Każdy kto umnie rodzinę zawsze się zwalnia
Opłaca, nie opłaca, co to za głupie pytanie. Wszystko ma swoje konsekwencje, a ludzie są rozni bo z różnych rodzin, sytuacji i środowisk pochodzą. Sytuacji idealnych i właściwych dla wszystkich nie ma. Jest cała masa zmiennych, zaczynając od tego jacy są rodzice, dziadkowie, ewentualnie dalsza rodzina i w ogóle ludzie z którymi jest się w jakiejś interakcji. Dalej zależy wiele od sytuacji w domu na różnych płaszczyznach, sytuacji w państwie, jego kulturze, sposobach kształcenia, wychowywania, budowania relacji, potrzeb i celow w życiu, spędzania czasu itd. Wszystko ma swoje konsekwencje, przecież bardzo łatwo jest dostrzec w ludziach pewne zachowania, sposoby bycia, reakcje, które z czegoś się biorą, czyli z tego co przeżyli i w jakich warunkach. Charakterystyczne w większości będą osoby pochodzące z rodzin patologicznych, charakterystyczni będą jedynacy, maminsynki, czy ofiary przemocy, charaterystyczne są też osoby wychowane w rodzinach wielodzietnych, zazwyczaj ma to swoje wady, deficyty, zalety czy ulatwienia. W różnych proporcjach. Każdy sam powinien być nauczony rozpoznawać swoje preferencje w tym temacie. Ja nie uważam żeby rodzina wielodzietna to było idealne czy choćby dobre środowisko do wychowywania się dzieci, ale tak samo nie uważam żeby tak było z jedynkami. Z różnych powodów rodzących różne problemy i różne deficyty, choć jednego łatwiej na pewno teoretycznie ogarnąć niż grupę, ale do tego trzeba też mieć trochę oleju w głowie i życiowej wiedzy, czy choćby intuicji.
Mnie na przykład w ogóle nie dziwi że Szymon jest z rodziny wielodzietnej, jego umysłowe nadgadulstwo jest jednym z charakterystycznych deficytów wyniesionych z takich warunków. No bo jak być zrównoważonym, spokojnym, zdystansowanym kiedy od urodzenia nie znasz ciszy, spokoju tylko od rana do wieczora głowa musi wchodzić siłą rzeczy w nieustanne interakcje i zmagać się z różnymi sytuacjami na różnych poziomach? Ciekawe ile czasu Szymon wytrzymałby w medytacji, kiedy głowa nie ma ku temu sprawnych hamulców? No wszystko ma swoje konsekwencje, ale co kto woli.
Pewnie się nie opłaca... ale jedno wiem na pewno - warto (parafrazując)
ludzie mający dzieci są zmuszeni zarabiać więcej i wychodzić ze strefy komfortu
Wszyscy są zmuszeni wychodzićze strefy komfortu.
@@matyjaszmatyszek7306 w sensie każdy od czasu do czasu staje przed wyborem CZY wyjść ze strefy komfortu
Dziękuję Panie Szymonie oraz zespołowi 😊
Mam ogromny szacunek dla rodzin wielodzietnych, które ogarniają swoje życie i zawsze to wyrażam, gdy z taką rodziną mam do czynienia.
Nigdy Pan się nie spotkał z pozytywną reakcją na swoją rodzinę?
Miej dzieci to zostaniesz zmotywowany żeby ciężej pracować, bo dzieci będą potrzebować kasy? To tym bardziej nie chcę mieć dzieci :)
Bo jesteś nieudacznikiem
Jestes na to za glupi :)
Nie jesteś głupi, ani nie jesteś nieudacznikiem. Po prostu jesteś w swojej strefie komfortu, która ci odpowiada i wolisz mieć lżej niż się poświęcać.
Dzieci na prawdę trzeba chcieć mieć, ponieważ wymagają one od człowieka dużo poświęcenia.
Każdy sam musi szukać sobie motywacji, żeby podnosić sobie poprzeczkę, dla kogoś będą to dzieci, a dla kogoś innego będzie własna ambicja.
@@albertbloch1853 Dzięki za merytoryczną wypowiedź i ciepłe słowa, byle więcej ludzi jak Ty było ;) Każdy chyba się zgodzi że dzieci to ogromne poświęcenie i dla wielu jest ono za duże, stąd też moje zdziwienie gdy Szymon jako argument ku posiadaniu dzieci przytoczył to, że dzieci Cię zmuszą byś na na dodatkowo charował. Ale jeśli kogoś celem jest (duża) rodzina, to problemy znikają
Świetny materiał jak zawsze ❤
Jako osoba z rodziny wielodzietnej mogę potwierdzić że patologia nie zależy od ilości dzieci a od tego co leży w głowach rodziców😅
Pytanie odcinka: "Czy "opłaca się" mieć dzieci?"
Odpowiedź :Nie, no chyba że nie masz co robić z pieniędzmi.
Jak ktos kocha dzieci to bedzie ich mial mimo biedniejszego zycia jak ktos nie kocha lub lubi wygode to mimo bogactwa nie bedzie ich mial jak Kwasniewska czy Chodakowska i wiele innych ale to nie znaczy ze mamy ich krytykowac bo za co ich wybor posiadanie dziecka nie jest przymusem ani obowiazkiem to dobrowolny wybor ktonie moze miec dzieci panstwo powinno pomoc takim ludziom w zaplodnieniu czy w leczeniu i dzieci rodzilo by sie wiecej ❤❤❤❤
Panie Szymonie, takie pytanie, czy wie Pan może co się dzieje z Waldkiem z kanału Myślozbrodnia ? Od dłuższego czasu nie jest aktywny i nie wrzuca nowych filmów. Nie było również żadnej informacji, że zawiesza kanał ani nic podobnego.
Też jestem ciekawa, ale chyba jakiś wywiad był czy dopiero ma być na kanale u kogoś. Waldek wstawił post na ten temat kilka dni temu.
@@aya.yama8853 dzięki, widocznie nie zauważyłam. Fajnie jednak by nagrał film, który wyjaśnił by co się stało, że tak nagle zniknoł
Bardzo fajny z Pana człowiek 😊
Czyli, mam/chcę dzieci to się na nie zarachuje, a potem i tak odejdą na swoje….
Posiadanie dzieci to nie jest żadna gwarancja na szczęście, niestety wszyscy myślą tak myślą.
Myślę, że osoby mające więcej dzieci są też bardziej zmotywowane do poszukiwania i utrzymywania zatrudnienia / sposobu zarobkowania wiążącego się z cięższą / mniej satysfakcjonującą pracą za większe pieniądze - osoby bezdzietne mające potencjał by więcej zarabiać często za to wybierają gorzej płatne zawody, ale dające na przykład więcej czasu wolnego lub większe poczucie zadowolenia.
Przypuszczam, że jesteśmy genetycznie predysponowani do tego żeby jako rodzic się ogarnąć.
Mam czwórkę dzieci , zona nonstop na macierzyńskim a ja pracę aktualnie traktuje jako rozwoj mojej pasji. Zarabiam pieniądzę na hobby. Nie da się odrazu dużo tak zarabiać ale dzięki socjalu z dzieci oraz tego, że starcza nam na wszystko nie mam presji na szybkie pieniądze potrzebne tu i teraz na rachunki i mam czas żeby rozwinąć firmę związaną z moja pasja-hobbym.
A może na większą liczbę dzieci statystycznie decydują się osoby które na nie stać. Drugi wniosek że presją aby zarabiać więcej rośnie wraz wzrostem liczby dzieci
Zdążyłeś to powiedzieć 😊
Ktoś kto ma dzieci raczej musi być odpowiedzialny za rodzinę. Nie mając dzieci ani żony właściwie da się zarabiać cokolwiek. Mając żonę też jakakolwiek pensja wystarcza. Jeśli chce się mieć dziecko to przydałoby się jednak dodatkowe 2 tysiące złote. To trzeba zarobić. Nie da się tak imprezować czy zwiedzać świat jeśli nie zarabia się wyraźnie więcej niż do tej pory. Fajnie byłoby móc zarobić na opiekunkę do dzieci i "żyć po staremu" ale tu przydałoby się zarabiać pewnie 2 razy więcej. Deficytowy przy posiadaniu dzieci jest czas wolny do poświęcenia na rozrywkę.
Też jestem nieobiektywna, bo jestem jedynaczką i dobrze mi z tym. Nie jestem antynatalistką, obecnie jestem w ciąży, trzeciej z resztą, bo poprzednich dwóch nie utrzymałam. Zarówno teraz jak i poprzednio kiepsko to znoszę, boję się bólu porodowego i nie chciałabym tego przechodzić jeszcze kilkukrotnie. I kwestie finansowe: dużo racji, ale mnie nie satysfakcjonuje zapewnienie dzieciom podstawowych potrzeb. Ja chcę je wykształcić, zabrać na wakacje, umożliwić rozwijanie pasji.
Żona urodziła syna w 7 min, a córkę w 15 - cesarka - zero bólu i raz dwa
Ja byłem przy żonie w trakcie porodu i powiem Pani bez kokieterii,że na pewno jest to duży ból (żona rodziła 12 godzin) ,ale jest opcja znieczulenia (przy 6-7 cm rozwarciu chyba )i wtedy już ,z tego co przeżyłem , poszło bardzo spokojnie i szybko.
Dasz radę!!! Fakt że trochę poboli, ale to jest siła kobiet o której faceci mogą tylko pomarzyć. Spokój, opanowanie, pamiętanie o oddechu, dobra położna i zaufana osoba przy łóżku - będzie dobrze 😉. A na końcu maluki człowieczek przy twojej piersi, a ty zastanawiasz się jak to w ogóle możliwe żeby kochać tak mocno kogoś kogo pierwszy raz widzisz na własne oczy ❤ Moja córeczka na 8 miesięcy i nie wyobrazam sobie świata w który by jej nie było (chociaż przyjście na świat zajęło jej kilka godzin 😅)
Moment wzięcia dzidziusia na brzuch po porodzie (im szybciej tym lepiej!) 'kasuje' większość wspomnień o bólu i dyskomfortach ❤ takie mamy hormony!
Ale po moim doświadczeniu i doświadczeniu znajomych mam radzę natomiast zadbać tym bardziej o to co się dzieje w szpitalu PO porodzie. Jakie jest traktowanie, czy będziesz miała wsparcie psychiczne w bliskich itp. Najwięcej nieprzyjemnych wspomnień i czasem depresji bierze się z tych 2 dób kiedy próbujesz opiekować się swoim maluszkiem sama będąc obolała i jeszcze dowalają pielęgniarki 😢
Od tego co można dzieciom kupić ważniejsze jest rodzeństwo.
Z "lepszymi" butami nie pogadasz.
Swoją drogą wychowywanie jedynaka to mordęga. Przy 2,3 jest już znacznie lepiej.