@@maciek3479 No i tutaj muszę Cię pochwalić bo rzeczywiście, wymienione przez Ciebie podcasty to " mercedesy" na tle innych..Tyle tylko, że oni tej sprawy nie ruszyli.
Czas baśni. Ale własnie to są prawdziwi polscy katolicy. 🤣🤣🤣 i bym powiedziała ze to 80 % tych wierzących jest takich. Parodia katolicyzmu po prostu🤣🤣. Bravisimo za ich zachowanie !!! 🤣🤣
Jestem sklonna uwierzyć, ze jakby ten ksiądz zgubił portfel a nie człowieka to siedzieliby w tym Wilnie dłużej i wszyscy intensywnie szukali zguby a że chodziło o starszą panią...
@@MissMarple42 jak można zostawić człowieka 😔 byłam lata temu na spotkaniu z Papieżem. Jedna ze starszych pań sie zgubiła w drodze do autokaru. Wyjazd byl opóźniony baaardzo długbo trzeba bylo ją znaleźć. Udało się. Na szczescie dołączyła do innego autokaru z naszego miasta. Nie wyobrażam sobie zostawić starszą osobe tak po prostu...
@@arwenna11 Jak tak można, przecież ci ludzie wrócili do swoich domów, i żyją i chodzą do kościoła i głoszą słowo boże, chwalą Pana jak gdyby nigdy nic. Nie mogę tego pojąć.
Skoro ten ksiądz zorganizował wycieczkę z osobami starszymi powinien się upewnić, ze maja telefony ze sobą i kartki zawieszone na szyjach z imienie, adresem i numerem telefonem, dziad jeden, powinien mieć sprawę założona! Iść do więzienia!
Nikt z wycieczki nie powiedział : Ale, zaraz co my robimy przecież nie możemy zostawić Pani Kazimiery samej w obcym kraju... Na prawdę nikt? 😟 Co za bezmyślność, bezduszność i brak empatii... Smutna historia, mam nadzieję że ta pani żyje...
@@szyw-ski3856 Tak, jak Pani Justyna powiedziała, organizator odpowiada za realizację programu, nie indywidualnie za każdego. Za brak realizacji programu niektórzy z uczestników żądaliby zwrotu pieniędzy, i to chyba przeważyło o decyzji odjazdu, jednak zaniedbania są tu ewidentne.
@@sevenseas1432 Tak, odnoszę wrażenie, że na całkiem poważnie. A na pewno bardzo trafnie. Na księdzu spoczęła odpowiedzialność moralna i odpowiedzialność przed Bogiem (skoro jest księdzem ponoć z powołania, które ponoć zesłał mu Bóg) za to co się stało. Jest ponoć pasterzem i ponoć księża w założeniu mają być przykładem dla swoich owieczek czyli parafian. Mamy, do cholery, obowiązek od Boga dbać o drugiego człowieka. I specjalnie używam słowa "ponoć". Ten facet nie ma w sobie nic z pasterza i drogowskazu, którym powinien być. Jego zachowanie jest pyszne, aroganckie i cyniczne dlatego, że wie o swojej winie i agresywnie próbuje ją z siebie zrzucić. Ani ciena skruchy! Jest zwykłym wilkiem w owczej skórze. Współczuję jego nowym parafianom takiej pijawki.
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Tu ewidentnie tego zabrakło. " kościółkowa" moralność. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy tej "wycieczki" z panem Piotrem - duszpasterzem na czele mają wyrzuty sumienia . Ci ludzie pojechali tam w jakieś celu!!!!!! - " celebracja wartości chrześcijańskiej " Straszenie smutna historia.
Oto chrześcijańskie miłosierdzie tego księdza i polityka polskiego kościoła: pojechał na wycieczkę, zgubił starszą kobietę, nie kiwnął palcem, żeby ją znaleźć czy kogokolwiek zawiadomić. Jak został „ukarany”? Ciepłą posadką na stanowisku proboszcza. Kurtyna.
To pewnie przez Zydów i pana Jezusa, korzy stworzyli podwaliny tej religii ;) Ty serio moze zacznij myslec racjonalnie. A gdyby jednak zabrala ten telefon na taka wycieczke? To jest najbardziej niezrozumiałe w calej historii. Skoro sie rozchodzą i nie umawiaja na miejsce i okreslony czas to taki wymóg to chyba podstawa. Jak mozna tak zaniedbac brak kontaktu? Wedlug mnie zwyczajnie byly tam watki, o ktorych sie nie mowi. Np poczatki demencji. lub innej choroby.
Przytoczę tu historię mojej babci sprzed miesiąca. Z dnia na dzień zachowywała się dziwnie. Zareagowaliśmy natychmiastowo i lekarz neurolog stwierdził, że miała kilka mikro wylewów, mogło się to zdarzyć nawet we śnie. Możliwe, że P. Zaremba miała podobną sytuację, w dodatku miała czynnik stresogenny. Mogę oczywiście mówić tylko za siebie, ale gdyby chodziło o mojego bliskiego to nie czekałabym kilka tygodni aż ksiądz sam się do mnie pofatyguje tylko sama wkroczyłabym z ogromną awanturą na plebanię a dodatkowo zmusiłabym go aby finansował poszukiwania (w sensie np umożliwił rodzinie wyjazd do Wilna i zakwaterowanie na czas poszukiwań). Serce mi pęka jak pomyślę, że ta Pani najprawdopodobniej zmarła gdzieś w odosobnionym miejscu, sama i przerażona. Raczej nie wydaje mi się, że ktoś mógł ją przygarnąć na tyle lat a jeśli już to chyba też jakiś świr. Ah.... krew się we mnie gotuje!
To mój pierwszy wniosek po wysłuchaniu tej historii. Zachowanie wiele na to wskazuje. Tylko co się wydarzyło dalej...??Nie można by po latach zacząć sledztwo od nowa?? Smutne bardzo. Zastanawia mnie też bardzo dlaczego rodzina dopiero po kilku latach zdecydowała się pojechać do Wilna oglądać niezidentyfikowanej ciała... Mimo ws z tatko podejście całej wycieczki do sprawy, no i samego księdza to jeden wielki skandal!!
Takie coś przytrafiło się i mojej babci. Nie wchodząc w szczegóły od pewnej stresującej dla niej sytuacji z dnia na dzień zaczęła budzić się w nocy, spacerować po domu i próbować "pojechać do domu" przenosić rzeczy, rozmawiać z nieobecnymi w pokoju itp. Miewała lepsze i gorsze dni, ale zdażyło jej się "uciekać" z domu. Po prostu znienacka wychodziła na ulicę i zaczynała iść przed siebie. Lekarz, tak jak @nataliaszydowska7873 piszesz, lekarz uznał jej zachowanie za wynik mikro wylewów. Tak czy owak, babcia nie była od tej pory sobą. Biorę zatem pod uwagę, że Pani Kazimierze mogło przydarzyć się coś podobnego. Jednak zachowanie tego księdza woła o pomstę do nieba! Mimo upływu czasu wierzę, że Pani Kazimiera wciąż żyje.
21:51 takie zachowanie to bardzo zły znak. Mój dziadek miał Alzheimera, przed zdiagnozowaniem jego choroby niczego nie świadoma poleciałam z nim na wakacje do rodziny mieszkającej w Kanadzie. Już w samolocie zaczął się do mnie zwracać jak do obcej osoby, ale po przylocie znowu był normalny więc uznałam, że może był zmęczony długim lotem z przesiadką. Potem było gorzej, zachowywał się dokładnie tak jak pani Kazimiera, nie zdawał sobie sprawy, że jest za granicą, chciał złapać autobus i wrócić do domu. Z tego czego później się dowiedziałam, osoby z Alzheimerem lepiej funkcjonują w miejscach, które znają, rutyna sprawia, że objawy choroby są niewidoczne lub bardzo trudne do wyłapania dla bliskich. Wyrwanie ich z bezpiecznego i znanego środowiska sprawia, że zaczynają tracić grunt pod nogami, czują się zgubieni i zagrożeni. Nie wiem czy pani Kazimiera faktycznie była chora, ale jeśli tak, to ta historia jest dla mnie jeszcze bardziej bolesna 😔
Mam podobne przeżycia... również ciężko mi się tego słucha właśnie z powodu tego, że takie objawy jak Pani dziadek miała moja babcia, ta sama choroba... to w przypadku p. Kazimiery bardzo możliwe :(
Bardzo możliwe... To albo po prostu udar ( może dlatego wyszła bo poczuła się słabo) który też może dać poczucie dezorientacji. Ale faktycznie Alzheimer wydaje się tutaj możliwy...i właśnie dlatego ktoś organizując wyjazdy dla starszych osób powinien mieć takie rzeczy na uwadze, że nagle może się objawić jakaś choroba, której nie byli świadomi, lub która ukrywali.
O tym samym pomyślałam, Alzheimer, demencja. Może pani Kazimiera wyszła z kościoła chcąc wrócić do domu, bo nie pamiętała, że jest za granicą? Może teraz faktycznie jest u kogoś, ale nie pamięta jak się nazywa?
No i jeszcze objęcie probostwa! Toż to wyróżnienie za zagubienie duszyczki. Swoją drogą przecież to "TYLKO" duszpasterze - oni tylko o dusze się martwią, a żywi potrzebni im( księżom) tylko do dostatniego życia tu na ziemi!
Tak duspaterze..nie wyobrazam sobie bolu tych corek co roku na swieta...i jak ksiadz przychodzi po koledzie,to co sobie mysli..aj byla pani Kazia....wspolczuje rodzinie
Gdy pierwszy raz usłyszałam historię Pani Kazimiery, to długo nie mogłam przestać o Niej myśleć. Starsza kobieta, w obcym kraju, całkiem sama. Wprost czułam jej przerażenie i dezorientację.
Według informacji świadków, Pani Kazimiera zachowywała się dziwnie jeszcze na terenie Polski. Wydaje mi się, że coś mogło wpłynąć na jej splątanie już chwilę po wyjeździe. Być może był to sam stres związany z ów wycieczką.
@@moniamonika2895może jakiś udar? Może choroba niespodziewanie zaatakowała? Czemu nikt się nie przejął tym, że starszą pani bardzo źle się czuje jeszcze przed wyjazdem za granice kraju?
Zgadzam się z Tobą Justyno, że zachowanie księdza było i nadal jest skandaliczne! Nie rozumiem natomiast postawy samych uczestników wyjazdu. Czy naprawdę NIKOGO nie obeszło zaginięcie Pani Kazimiery?!
Proszę cię powiedz, co ty byś zrobiła, płacisz za wycieczkę, jedna z osób której nie znasz tak naprawdę znika, widywałam ja w autokarze, na śniadaniu. Mówi, ze złe się czuje. Z pewnością powiesz, nie ważne moje doświadczenie tutaj, ktoś musi się poświecić , i to będę ja. Będę szukała tej osoby, czekała na nią, co mi tam pieniądze , zaapelujesz o odwołanie wycieczki? Przecież ludzie zapłacili za nią, czy powiesz im ; hej ludzie teraz wycieczka przekształca się w wyprawę detektywistyczną, zmieniamy profil wyprawy.
@@gabrysiamysiapysiawaeil6450 tak właśnie tak powinnaś powiedzieć, a gdyby Twoja matka była w starszym wieku schorowana, pojechala na wycieczke i się zgubila w ten sam sposób to bys chciała żeby jednak ktoś się nią zainteresował? Czy napisalabys ten sam komentarz wtedy?
Moją babcię i jej koleżankę spotkała podobna historia co panią Kazimierę. Pojechały na wycieczkę do czeskiego Cieszyna, wycieczka odjechała bez nich. Nie mieści mi się to w głowie jak mogło się to stać. Oczywiście babcie nie miały telefonów komórkowych. Na szczęście miały ze sobą pieniądze i różnymi autobusami i pociągami trafiły do domu... dzięki Bogu.
Ja byłam świadkiem podobnej sytuacji, jednakże była to akurat wina pań podróżujących - była to podróż autokarem z Polski do Niemiec, kierowcy na takich trasach zwykle robią krótkie przerwy na toaletę i jedną dłuższą. Na tej dłuższej, ok. 20 minutowej jeśli dobrze pamiętam obie panie poszły do takiego zajazdu/karczmy obok stacji benzynowej i zamówiły sobie normalne dania obiadowe... Chyba nie zdawały sobie sprawy, że w 20 minut w środku nocy nikt im nie wyda posiłku i nie będą w stanie zjeść (z kilka minut trzeba było dojść do tej karczmy). Po 25-30 minutach kierowca autokaru się wkurzył i zaczął autobusem odjeżdżać (te panie to widziały więc w panice wybiegły za autokarem) - wsiadły do autokaru i odjechaliśmy - to był też trochę brak poszanowania współpasażerów, bo te czasy są wyliczone tak, żeby autokar był o konkretnej godzinie w konkretnym mieście. Nie mówię, że twoja babcia była w podobnej sytuacji, tylko zwracam uwagę, że to nie jest zawsze takie czarno-białe.
@@muffinsinthechair4501 Oj, jak ja nie rozumiem takich ludzi... Wiedzą, ile będzie trwała podróż, więc chyba mogą sobie na te kilka godzin spakować jedzenie i picie, a nie liczyć na to, że zdążą coś zamówić. Jak przerwa w podróży jest krótsza niż pół godziny, to nawet fast fooda się boję zamówić, żeby to za długo nie zajęło, a co dopiero normalny obiad...
@@muffinsinthechair4501 Ja byłam świadkiem odwrotnej sytuacji 😆 Siedzielismy sobie narzeczonym w karczmie na granicy Polsko-Niemieckiej, stolik obok nas siedzial jakis kierowca busa i wcinał dwudaniowy obiad 😁 Pasażerowie co chwilę przychodzili, że 30minut juz dawno minelo, a gosciu sobie na luzie wcinał i miał gdzieś.
Dobrze chociaż, że babcia była z koleżanką, zawsze we dwie trochę raźniej. Ja sama nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, a co dopiero starsza osoba, bez telefonu...
Dla mnie to niepojęte. Jechałam kiedyś zwykłym PKS z Katowic do Wrocławia i normalnie zwróciłam uwagę, że na jakimś postoju kobieta nie wróciła- obca osoba, siedziała przede mną i poszłam zgłosić to kierowcy jak chciał odjechać. Okazało się, że kobieta źle usłyszała jak długi jest postój, ale rzecz w tym, że dotyczyło to obcej dla mnie osoby. Nie wyobrażam sobie, że można zostawić kogoś, kogo się nawet tak zwyczajnie zna, bo jedna miejscowość itd itp.
Przerażające. NIe rozumiem zupełnie tak beztroskiego pozostawienia kogoś w obcym kraju!!! Własnej sąsiadki, znajomej i starszej osoby... Nie chodzi o prawną odpowiedzialność, ale zwykła ludzka przyzwoitość. Wstyd i tragedia. Bardzo współczuję tej pani.
Serio gdybym ja była na takim wyjedzie, to był olala wszystkich i poszła na policję, albo dzwoniła do ambasady. A nie ci jej poszukali 5min i nara. Okropni ludzie.
Wszyscy tylko o księdzu i pielgrzymach, ale nie zapominajmy o przewodniczce. Albo czekanie albo zwiedzanie? Że co? Przecież ona tę pracę wykonuje na co dzień i doskonale powinna wiedzieć co należy robić w takiej sytuacji!!! Zna język!!! Co za wstrętna baba! Gdy byłam na pielgrzymce do Włoch, też zdarzyło nam się, że w tłumie na schodach Bazyliki Św. Piotra zniknęła nam jedna z uczestniczek (i też nie miała telefonu). Tam nasz pilot i przewodniczka po Rzymie skręcali się żeby ją znaleźć. I to właśnie ta przewodniczka latała jak kot z pęcherzem żeby rozwiązać sprawę, a my cali w nerwach czekaliśmy na rozwój wypadków. Na szczęście się znalazła. Nie wyobrażam sobie, że gdyby było inaczej, nie zawiadomiliby policji. Dodam tylko, że przewodniczka nie podróżowała z nami cały czas, po prostu spędziła z nami tylko kilka godzin w Rzymie. Człowiek i człowiek... Brak słów...
W jednym z artykułów podanych przez Panią Justynę, jest napisane, że przewodniczka zawiadomiła policję i ambasadę o zaginięciu. Posiadanie telefonu powinno być obowiązujące na takich wycieczkach, a przewodnik i kierowca powinien podać wszystkim uczestnikom swój numer telefonu i ewentualnie pouczyć uczestników, że w razie zagubienia zwracać się do policji.
Tak słyszałam i do tej pory nie mogę sobie dać rady, serce mi pęka z zalu, jak ona musiała się czuć przerażona, aż mi się wyć chce, jak mogli ja zostawić 😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪
Mało tego Piotruś potrafił jeszcze wziąć pieniążki za odprawienie mszy za znalezienie się pani Kazi! Tak ! Panią Kazię znałam osobiście, a od jej sąsiadów z ulicy wiem, że składali się na mszę i ksiądz te pieniążki wziął.! To było zaledwie kilka tygodni po zginięciu.
Pani Kazimiera z mojego miasta, cudowna i ciepła kobieta, zawsze częstowała dzieciaki cukierkami lub ciastkami, miła i dobra codziennie przemierzała miasto na swoim rowerze, cały czas nam jej w tym mieście brakuje. Czekamy i liczymy, że wróci
Gdyby od razu zaczęli szukać byłaby szansa na znalezienie Pani Kazimiery,gdzie ludzkie odczucia,kazdy ma do czegoś prawo,a gdzie prawo ludzkie? Tyle ludzi tam bylo i wszyscy ją zostawili na pastwę losu,straszne... jestem ciekawe jak oni z tym żyją?
A gdyby jednak zabrala ten telefon na taka wycieczke? To jest najbardziej niezrozumiałe w calej historii. Skoro sie rozchodzą i nie umawiaja na miejsce i okreslony czas to taki wymóg to chyba podstawa. Jak mozna tak zaniedbac brak kontaktu? Wedlug mnie zwyczajnie byly tam watki, o ktorych sie nie mowi. Np poczatki demencji. lub innej choroby.
Uczestnicy tej wycieczki wolą myslec ze problem ich nie dotyczy. W materiale Uwagi pewna pani uczestniczka rzuciła jednym zdaniem dot.wycieczki, po czym na pytanie o Panią Kazimierę "ja nie wiem, ja nie znałam stanu zdrowia, ja się nie bede na ten temat wypowiadac"... skoro tak gorliwie biegają codziennie do kościoła zeby zbawić swoje duszyczki, wiecej dobrego zrobiliby mówiąc prawdę, a nie udając ze ich to nie dotyczy... myślą ze wymodlą sobie rozgrzeszenie... straszne to jest... a ten ksiadz to wogole zepsuty człowiek, codziennie herbatki, spotkania a nie mial resztki sumienia, by zdecydować się na poszukiwania
Skandaliczna sprawa! Kolejny przykład na to jak często religijność i „głęboka” wiara są tylko powierzchowne i na pokaz. Ksiądz i rozmodlone kościelne towarzycho zostawiło na pastwę losu starszą kobietę w obcym kraju. Bulwersujące, wstrząsające, nie do uwierzenia...
Zachowanie księdza jest rzeczywiście BULWERSUJĄCE!!!!! z czego niewątpliwie zdawali sobie sprawę jego przełożeni przenosząc go na inną parafię. Ciekawi mnie czy zmiana miejsca posługi wystarczyła żeby ksiądz Piotr przestał mieć wyrzuty sumienia. O ile je kiedykolwiek miał.
Nie mial wyrzutów i nie będzie miał. Ci w sutannach nie posiadają sumienia... mysla ze sa bogami i zawsze maja racje..czy to zostawienie kogos na wycieczce czy tez zgwałcenie dziecka... zawsze maja racje...
I jeszcze awansował na proboszcza. Skandal, a ksiądz prostak pozbawiony zasad empatii, kultury i miłosierdzia chrześcijańskiego. Ktoś taki powinien być wydalony ze struktur kościelnych.
Wycieczka powinna jechać dalej, a ksiądz Piotr powinien zawiadomić policję i czekać na p. Kazimierę na miejscu zbiórki. Z tego co pamiętam z Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, p. Kazimiera pojawiła się na miejscu zbiórki po jakimś czasie.
Niby pobożni, a taka znieczulica była wśród ludzi, którzy uczestniczyli w tej pielgrzymce... Jak tak można... Bardzo smutna historia 😢 Nagrania, na których widać Panią Kazimierę sprawiają, że serce pęka...
Najbardziej druzgocąca sprawa o jakiej słyszałam. Jak widzę nagrania z monitoringu na których ta pani krąży po kompletnie obcym mieście, w obcym kraju, pewnie w nadziei, ze zaraz po nią wrócą, to łzy same się do oczu cisną. Jak ona musiała byc przerażona i zdezorientowana. Ludzie, którym tak zaufała zostawili ją po prostu jak jakiś mało znaczący przedmiot.
Dwa lata temu umarła moja Mama. Opiekowałam się nią do końca życia i nabyłam pewnego doświadczenia obserwując ostatnie lata jej życia. Będąc u siebie w domu zachowywała się bez zarzutu, była sprawna, uśmiechnięta, pracowita, pomocna. Widząc pierwsze symptomy zapominania, dezorientacji, w końcu miała 80 lat, wzięłam ją na wczasy zdrowotne w piękne miejsce, nad jezioro. Ze zgrozą zaobserwowałam, że mama nie trafia do stołówki, nawet do stolika, do którego zasiadałyśmy 3 razy dziennie na posiłki. Dopiero w obcym miejscu objawiła się choroba w całej pełni. Nie mogłam w to uwierzyć bo w domu radziła sobie doskonale. Dlatego jestem przekonana, że pani Kazimierze to właśnie się przytrafiło. Zachowanie uczestników wycieczki również mnie nie zdziwiło. Moja Mama należała do Klubu Seniora, wiele lat. Prowadziła kronikę, udzielała się, razem jeździli na wycieczki. Wiem, że kiedy ktoś przestawał pojawiać się na cotygodniowych spotkaniach, szła dowiedzieć się dlaczego. Kiedy ona zachorowała nikt z Klubu nie przyszedł jej odwiedzić. Raz czy dwa ktoś zadzwonił. Koleżanka jest szefową hospicjum. Kiedyś powiedziała, że starsi ludzie stają się jak dzieci, egoistyczni. Ale nie chciałabym jechać na wycieczkę z taką grupą. Karygodne jest zachowanie księdza, wstyd!
55 osób w autokarze po prostu odjechalo... To była pielgrzymka ludzi wierzących. Gdzie miłosierdzie i troska o drugiego czlowieka? Jak oni mogli po prostu pojechać dalej i spokojnie sobie zwiedzać? Niedobrze mi...
Jestem przywiązana do moich babć, w ogóle czuję taką wysoką empatię do osób starszych. Gdy słyszę o zaginięciach osób starszych po prostu jest mi potwornie przykro. W tej sprawie jakoś szczególnie. Starsza pani zaginęła z dala od bliskich, w obcym kraju. Nawet nie chce sobie wyobrażać sobie co czuła...
Nie wierze jak można przez dobę nie zgłosić na policję zaginięcia starszej Pani w obcym kraju?Czy organizatorzy tej wycieczki nie interesowali się losem tej kobiety? Co za znieczulica i brak odpowiedzialności za drugiego człowieka .
@@ewelinaes8520 jaka renta/emerytura? Rentę czy emeryturę Pani Kazimiera otrzymywała z polskiego ZUSu zapewne. Nie jestem pewna, ale przypuszczam, że w przypadku kiedy osoba jest zgłoszona jako zaginiona to ZUS wstrzymuje wypłatę świadczenia. Wiec gdyby przygarnął ją ktoś obcy, z automatu musiałby on ponosić koszty utrzymywania tej kobiety z własnej kieszeni.
Wstrząsającą historia... która przypomniała mi zdarzenie z przed kilku lat. Wracałam z pracy, zmęczona, głodna. Wyjęłam drożdżówkę z torby i zrobiłam gryza, kiedy przed oczami mignęły mi stopy, na jednej z nich była skarpetka, druga stopa była bosa. Minęła mnie kobieta z zawinątkem na rękach. Mimo, że chciałam być w domu jak najszybciej to zapaliła mi się czerwona lamka... zaraz, jak to... Cofnęłam się do Starszej Pani i zaczęłam pytać gdzie idzie, w jakim celu... Pani twierdziła że musi iść do kogoś, poprosiłam aby chwilę ze mną postała a później razem pójdziemy tam gdzie chce iść. Tym sposobem udało mi się zatrzymać kobietę, zadzwonić na policję i pogotowie. Po pewnym czasie dołączył do nas Staruszek, który okazał się być jej mężem. Wyszedł z domu aby szukać żony. Nadjechały służby które zajęły się parą Staruszków. Historia, która miała miejsce bardzo mną poruszyła. Mówią, że starość nie udała się Panu Bogu i coś w tym jest. Dlatego życzę nam i przyszłym pokoleniom empatii, która w takich chwilach ratuje życie nasze i naszym bliskim aby za życia nie umierali z tęsknoty za tymi, którzy zaginęli.
W Jerozolimie, w Bazylice Grobu Pańskiego pielgrzymka z Polski zostawiła starszą panią, nieznająca żadnego języka poza polskim. Pani z paniką szukała księdza i współtowarzyszy wyjazdu albo chociaż kogoś, kto rozumiał, co ona mówi. Podeszliśmy z mężem do płaczącej kobiety, rozmawialiśmy z nią. Na szczęście wiedziała, w jakim hotelu ma być kolejny nocleg. Przewodniczka z innej polskiej grupy zaoferowała pani, że ją tam podwiozą. Zadzwoniła do hotelu, znalazła organizatora, też księdza. Dodam, że nie był ani przestraszony, ani zdziwiony. Ot, nic się nie stało.
Jasne.... Nie spały całą noc bo się martwiły o nią... ale jak p. Kazimiera nie wróciła do autokaru to nie protestowały by zostać!! Kłamią albo same się okłamują by uspokoić sumienie...
I czekały całą noc ale żeby zgłosić na policję albo zadzwonić do ambasady to już nie przyszło im do głowy. Jak nie wiedziały gdzie dzwonić to mogły zadzwonić do rodziny, żeby ci to zgłosili. Założę się że ich poszukiwania polegały na użalaniu się i odprawianiu różańca, bo przecież jak ma się znaleźć to Bóg tak zrobi, że się znajdzie 🙄
Mam to samo. Czuje niemoc, przerazenie rozpacz , jak mozna bylo zostawic starsza osobe na pastwe losu w obcym kraju? I te viedo, na ktoryn widac jak sie blaka bezradnie
Tak tragiczna. Nie mniej bardziej dramatyczna jest dla mnie sprawa Danielka Litwiniuka albo Oskarka...... Te trzy sprawy są dla mnie najgorsze jeśli chodzi o tematyke dziecięcą. Niech spoczywaja aniołki w spokoju, nigdy ich już nikt nie skrzywdzi 😔
W końcu się udało przesłuchać . W prologu kolejnego odcinka można było usłyszeć , że na prowadząca ta historia też odbiła pewne piętno . Świetna robota prowadzącej kanał
Zachowanie uczestników wycieczki z księdzem na czele wydaje się jakieś niewiarygodne. Naprawdę nikt nie poinformował policji? Zwiedzali sobie dalej jak gdyby nigdy nic? Nie pojmuję tego. Co za znieczulica!
Pani Justynko dziękuję bardzo za podkast o Pani Kazimierze. Jak to oglądałam w TV to nie mogłam uwierzyć, no nie mieściło mi się w głowie jak można był tą Panią tak zostawić. Ona przecież tak ufała temu księdzu. Traktowała,, go,, jak własnego syna. Na obiadki do niej chodził i na inne smakołyki a jak przyszło odwieźć walizkę to sam zdezerterował i wysłał kościelnego bo wstyd mu było się pokazać Jej córkom. Nie będę pisać więcej na temat tego jak ten ksiądz postąpił ale czy nie powinien ponieść za to kary? Rodzina mu zaufała, chociaż do końca nie była za tym żeby ich mama pojechała ale Pani Kazimiera się uparła i powiedziała że będzie w dobrych rękach. Przecież cóż może jej się stać skoro będzie pod opieką K S I Ę D Z A......... Jeszcze raz dziękuję i czekam na podkast. P. S. Bardzo często myślę o tej Pani i zawsze mam łzy w oczach😥😥
Z jednej strony wydaje się to niemożliwe, by tyle ludzi wykazało się taką znieczulicą. Z drugiej, znamy przecież sytuację, gdzie pełen autobus patrzył na mordowanie trzech osób, w tym ciężarnej kobiety i dziecka.
Retoryka podcastu jest, że Pani Kazimiera była zdrowa i w pełni sil. Moim zdaniem jej zachowanie o tym nie świadczy. Skoro na tyle wystraszyła współlokatorki, ze nie spały do rana bojąc się, że zrobi cos czego nie powinna, to już daje do myślenia. Sadzę, że wymyśliła sobie, że wróci do Polski; w Augustowie tylko narzekała, w nocy pilnowały ja panie z pokoju, a na mszy po prostu niezauważona wyszła, żeby w jej mniemaniu udać się do domu. I jeśli tak było, to świadczy o tym, ze nie myślała logicznie i nie ogarniała już konceptu wycieczki grupowej. I nie chce mi się wierzyć, że jej problemy wynikły nagle w Wilnie i w domu była super logiczna i wszystko ogarniała. Nic nie usprawiedliwia zachowania organizatorów. Jednak zachowanie rodziny tez mnie dziwi. Prawie 80 letnia mama jedzie sama na wycieczkę i córki nie upewniają się czy ma telefon? A po zaginięciu jada pierwszy raz do Wilna dopiero po 7 latach? Serio? Nie wierze, niestety, ze Pani Kazimiera żyje. Teoria policji mnie zadziwia. To tak nie funkcjonuje, ze ktoś kogoś przygarnia z ulicy i sobie razem mieszkają. Moim zdaniem kobieta padła ofiara przestępstwa.
Wina leży po stronie organizatora ksiedza Piotrusia i uczestników wycieczki , a nie po stronie rodziny! Pal licho odpowiedzialność prawna, ale chodzi o zwykła empatię, współczucie, poczucie odpowiedzialności za drugą osobę! Ważniejsze kolejne kościoły i modlenie się niż szukanie współuczestnika wycieczki? Ta kobieta byla ich koleżanką, parafianka, ksiądz Piotrus przychodził do niej na pogaduszki. Jak mogą sobie patrzeć w lustro, a ten Piotrus jeszcze dostał awans. Skandal!
No więc mialabym do ipowiedzenia troszke podobnego przypadku, który na szczescie skonczyl sie dobrze. Otoz ojolo 10 lat temu pojechalam na pielgrzymkę darczynną do Lwowa. Po zwiedzaniu wsapilismy do duzego marketu na zakupy. Autokar stał na parkingu nieco w cieniu i nie rzucał się w oczy. Po zakupach wycieczkowicze wrócili do autokaru, ale brakowało dwóch osób - starszego małżeństwa. Nigdzie ich nie mozna bylo znalezc, na moją osobistą prosbe kilka osób przeczesalo sklep, ale bez skutku. Organizator i kierowca nalegali na wyjazd, ponieważ mielismy jeszcze wstapic do Janowa. I kiedy juz sama sie poddałam - zauwazylam tych panstwa, jak wsiadają do taksówki, wiec ostatkiem sił podbiegłam na parking i zabralam ich do autokaru. Okazalo sie, ze ci państwo nie zauważyli autokaru, pniewaz wieczorem i w cieniu drzew vyl ledwo widoczny.... Bylam zdziwiona, że organizator nie nalega na intensywne poszukiwania, z tego co pamietam- również ksiądz byl bierny. Wszystko dobrze sie skończyło, ale niesmak pozostał...
@@ewelinaes8520 nie wymagam wiele od uczestników, jeśli to byli ludzie w podeszłym wieku, ale organizatorzy od razu powinni wezwać policję i powiadomić rodzinę. Rodzina mogłaby zareagować i sama przyjechać szukać, jeśli akurat mieliby możliwości. Organizatorzy powinni szukać, wypadałoby aby szczególnie ksiądz miał trochę wrażliwości dla seniorów. Młody człowiek może się zgubić w obcym kraju, jeśli nie zna języka i nie ma telefonu.
Na rodziny miejscu zaraz po wiadomości, że zaginęła, byłabym już w drodze na Litwe.... przecież to był najcenniejszy czas na znalezienie Pani Kazimiery...
Czekałam na kolejny odcinek. Coś ciągnie mnie, by próbować zrozumieć człowieka najgłębiej, jak się da, a Twoje filmy zawsze zawierają ten psychologiczny pierwiastek. Dzięki za Twoją pracę 🖤
Mojego ojca także zostawiono bez pomocy podczas wycieczki we Włoszech. Trafił tam do szpitala z powodu krwioplucia, a organizatorzy odjechali z resztą grupy na zwiedzanie. Cały pobyt w szpitalu był bez tłumacza, swoich rzeczy i zainteresowania organizatorów wyjazdu. Transport powrotny organizowaliśmy na własną rękę. Ludzka znieczulica jest ogromna!
Serce mi pękało gdy słuchałam tej historii, Boże, co ona musiała czuć gdy się zgubiła... Niczego bym bardziej nie chciała niż żeby się znalazła, albo chociaż żeby tam gdzie teraz jest była zaopiekowana i bezpieczna...
@Justyna Mazur jest sympatyczna vlogerka, która mieszka Wilnie z kanału Vita Life Vlogs. Może ona mogłaby nagłośnić sprawę na Litwie, choćby wśród rodziny i znajomych?
Pani Kazimiera to moja sąsiadka..😢 świetna, wesoła , bardzo aktywna kobieta! A tego księdza, który ją tak potraktował , traktowała jak syna.... straszna historia!!! Ps. A fabryka, w której pracowała pani Zarembowa to Bawełnianka, nie Bawełniarnia😌
Przykro mi. Uwielbiam Twoje podkasty, ale tego nie jestem w stanie wysłuchać. Podziwiam Cię za odwagę, że byłaś w stanie wgłębić się w tę historię. Mi ogólny zarys łamie serce i wywołuje bezsenność.
Nie do wiary, co to za ludzie, zostawili staruszkę na ulicy bez jedzenia, bez środków do życia gorzej niż psa😭😭😭😭😭😭😭nikt się nie zainteresował ani w autobusie?!
wedlug mnie pani Kazimiera była splątana już w hotelu, może jakiś mikroudar. Szkoda, że panie z pokoju nie interweniowaly także rano. Zachwanie księdza to zwykłe tchórzliwe draństwo. Oczywiście nie był formalnie odpowiedzialny, ale moralnie już tak. Nawet nie zgłosił policji lub innym slużbom. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze i rzeczywiście p. Kaximiera mieszka u kogoś .
Właśnie wrzuciłam długi komentarz z historią mojej babci. Było jak w przypadku p. Kazimiery - ostry ból głowy, splątanie, mylenie prostych czynności. Po tygodniu z aktywnej, samodzielnej osoby warzywo w pampersie. Nie chcę wróżyć, ale moim zdaniem ta pani miała małe szanse na samodzielne funkcjonowanie (boję się wspominać o przeżyciu), nadzieja w tym, że ktoś rzeczywiście się ulitował i zaopiekował. Ciekawe, czy możliwe jest, że p. Kazimiera wyjechała gdzieś dalej - pociągiem, autobusem lub ktoś ulitował się i wziął ją "na stopa", dlatego zaistniał problem z odnalezieniem. Nie rozumiem też rodziny, która dopiero w 2019 r. pojechała na Litwę.
A co jeśli ktoś ją prywatnie zabrał do Polski?Usłyszał nasz język i ulitował się. Litwa jest członkiem Unii, więc mogła przekroczyć granicę nawet bez dokumentów.Przygarnął ją jakiś ośrodek, zmarła i jest pochowana w Polsce jako NN. Przecież kręciła się w pobliżu CPNu.
To jest bardzo prawdopodobne. Pani Kazimiera pod wpływem stresu mogła stracić pamięć, a że mówiła po polsku to mógł ktoś to usłyszeć i zabrać ją do siebie, gdzie prawdopodobnie zmarła.
Te historię nalezy traktowac jak przestrogę, 80 lat to nie jest wiek aby pozwalac osobie wyruszać na kilkudniowa wycieczkę bez osoby bliskiej, kogos z rodziny.
Moi dziadkowie również jeździli na wycieczki z kościoła (dość często) i mimo, że zaczęli jeździć, gdy mieli około 55 lat (zdrowi), to zawsze nie sami. Jedni dziadkowie z drugimi wspólnie jeździli. Czasem brat babci lub bliski znajomi. Później całą rodziną jeździliśmy z dziadkami, bo się martwiliśmy a i dziadkowie lekko pod upadli na zdrowi i byli koło 70. Do Lichenia, Częstochowy, do innych miast. Raz była sytuacja, że szliśmy do domu papieża w Wadowicach i dziadek chciał odpocząć na ławce i oczywiście całą grupą olewka i szybko zniknęła z pola widzenia. Ja z i mama zostaliśmy dziadkiem, A tata z siostrą i babcia poszłi i później telefonicznie się znaleźliśmy. W Częstochowie też miałam z 8 lat odwróciłam się i wycieczki już nie było, zestresowałam się lekko, ale po jakiś 10 minutach sąsiadka mnie zauważyła i mną się zajęła i zaraz i wycieczka się znalazła. Na takiej wyciecze bardzo łatwo o zgubienie się, ale druga sprawa to olewka ze strony grupy. Trzeba zawsze pilnować się i spoglądać na innych czy na pewno nikt się nie oddalił lub został w tyle. Nie umiem wysłuchać tego odcinka, bo łzy nachodzą mi do oczu. Bardzo mi szkoda Pani Kazimiery. Jednak chociaż wnuk mógł z nią na tą wycieczkę jechać. 79 letniej kobiety nie można puszczać na takie wycieczki samej.
Dla mnie to jest poprostu nie do pomyślenia żeby taka osoba która która ma lat 80 wyjeżdżała na wycieczkę jeszcze do obcego kraju samej bez żadnej osoby z rodziny. Ja tu winię tylko rodzinę która dla mnie jest bezmyślna. Po co jeszcze zakładali sprawę w sądzie jak sami nie dopilnowali babci. Mam wielkie doświadczenie, bo pracuję od kilku lat z takimi osobami bez przerwy i wiem doskonale jak szybko może zmienić się stan zdrowia czy psychika takiej osoby. Wieczorem może być jeszcze wporządku, a rano taka starsza osoba jest nie poznania. Pozatym osoba taka jak znajdowała się bez rodziny i w towarzystwie obcych ludzi to mogła czuć się psychicznie bardzo źle. Do tego jeszcze takie osoby starsze mają już częściową choćby nawet demencję. I tak jak już pisałam ich stan w każdej chwili mógł się zmienić. Tymbardziej, że prawie od razu chciała wracać do domu. A zachowanie księdza Piotra jest całkowicie naganne. Człowiek bez serca i sumienia. I więcej nie mam tu nic do powiedzenia. Ale rodzina nigdy, ale to nigdy nie powinna wysyłać takiej starszej osoby samej bez ich obecności. Wystarczyła chociaż 1 osoba z rodziny. Ja mojej nieżyjącej babci nie opuszczałam na krok. Jeździłyśmy na różne wycieczki, ale tylko razem. A ja z nią, bo byłam wnuczką. Tak, że rodzina niech nie szuka wszędzie winnych, bo sama winna. Takie jest moje zdanie.
@@magdalenar.70 Pani dziadkiem zajęło się aż kilka osób, a do tego było to w Polsce. Nawet sam dziadek dałby radę i w razie czego wrócił do domu, albo poszedł na Policję. A tu Litwa, kompletnie nieznany język - ktoś tu napisał, że co drugi mówi tam po polsku. Nie wierzę w to, po rosyjsku to może nawet 75 procent, ale Polski już tam nie ma 80 lat, to całe pokolenie Polaków już nie żyje. Wyobrażam sobie jakie tłumy pod tą katedrą musiały być i wśród tego tłumu sama pani Kazimiera, w wieku 79 lat.
Droga Justyno, bardzo dziękuję Ci za poruszenie tej historii. Przedwczoraj słuchałam tego odcinka z siostrą i przyjaciółką i niedługo czekałyśmy na ziszczenie się tego w rzeczywistości. Dziś wieczorem wysiadałyśmy z auta i zobaczyłyśmy starsza panią w cienkim swetrze i klapkami w ręce. Z jej torebki dobiegał dźwięk telefonu. Była lekko zdezorientowana i wyglądała jakby czegoś szukała. Nie będę opisywać już dalszych szczegółów, ale okazało się że pani nie wie jak dotrzeć do domu, nie mogła przypomnieć sobie adresu. Szczęśliwie jednak udało nam się ja odprowadzić pod same drzwi. Jednogłośnie stwierdzamy, że to Ty uczulilaś nas na tego typu sytuacje!! Dziękujemy! Dodatkowo chcę zaapelować do bliskich takich osób, aby nie spuszczały z nich oczu oraz o wyrozumiałość, bo seniorka którą spotkałyśmy nie chciała odebrać telefonu bo bała się że dostanie burę od rodziny...
Frustrujące jest też zachowanie ludzi na stacji i dozorcy. Starsza kobieta o 3 w nocy przychodzi znikąd na stację benzynowa... Albo dozorca, który nie reaguje na zmarznięta starsza Panią. No i ten pożal sie Boże księżulek...
Ksiądz zachował się skandalicznie. Prawo prawem ale powinien się zachować przynajmniej przyzwoicie po ludzku. Nie zawiadomił policji, rodziny. To jest skandal. Kobieta moim zdaniem miała demencję. Zachowywała się rutynowo w swoim znanym środowisku. Kiedy zmieniło się miejsce, sytuacja to doznała dezorientacji. Współlokatorki noclegu powinny zgłosić organizatorowi wycieczki. Zachowały się nieodpowiedzialnie. Organizator powinien powiadomić rodzinę i zaopiekować się kobieta. Szczególnie ksiądz. Na temat zachowania księdza nie chce mi się nawet pisać, bo brak mi słów. Jestem zszokowana.
@@barbaraszczurek7196 dokładnie tak. To jego lekceważenie do tej pory. Nie godzi się jako człowiekowi, a co dopiero księdzu, który uczy miłosierdzia i poświęcenia. Ważniejsze zwiedzanie niż ludzkie życie. Rzadko się udzielam, ale ta sprawa jest tak niezrozumiała, że ciężko przejść obojętnie.
@@ksiezniczkazsasiedztwa544 tym bardziej jest to bolesne że ta pani bardzo temu księdzu ufała, traktowała go niemal jak członka rodziny. A on ją olał przy pierwszej okazji.
Słuchając tej historii przychodzi mi od razu coś do głowy, co zaobserwowałam swego czasu u mojej już nieżyjącej 70-kilkuletniej babci. Otóż, często powtarza się w materiale stwierdzenie, jakoby pani Kazimiera była w pełni zdrową osobą. Moja babcia również sprawiała wrażenie niezwykle zdrowej i witalnej osoby, jednak pewnego dnia zaczęła zachowywać się conajmniej dziwnie, zapominała wiele rzeczy, miała halucynacje, nie wiedziała gdzie się znajduje i ciagle powtarzała, że chce wracać do domu. Poza tym wyglądała jak zawsze. Jej stan z każdym dzień się pogarszał i nikt z nas nie rozumiał, co się z nią dzieje. Zawieźliśmy babcię do szpitala, gdzie okazało się, że w przeciągu kilku minionych tygodni przeszła kilka udarów, co zupełnie zaburzyło jej stan świadomości i zdolności logicznego myślenia. W momencie chwilowej poprawy babcia pakowała się i próbowała uciec ze szpitala, bojąc się o własne życie, bo nie potrafiła zrozumieć, gdzie jest i kim są ci wszyscy ludzie. To było straszne. Wkrótce potem niestety zmarła. Piszę o tym, ponieważ zdarza się, że starsze osoby z dnia na dzień doznają poważnych uszczerbków na zdrowiu i psychice, co czasem nie jest na pierwszy rzut oka widoczne, zwłaszcza trudno to zauważyć osobom obcym. Zachowanie pani Kazimiery, jej zdezorientowanie i działanie po omacku bardzo przypomina mi o tamtych wydarzeniach i pozwala przypuszczać, że mogło ją spotkać coś podobnego, co moją babcię właśnie. Mam nadzieję, że sprawa doczeka się swojego rozwiązania.
Jak dorosły chłop jestem, tak zawsze przy tej sprawie chce mi się najzwyczajniej ryczec. Byla kobieta, nie ma kobiety. Ludzie szybciej sie orientują i reagują jak gdzieś bagaż zostawią a tu zostawili starszą kobietę w obcym kraju. Pamiętam jak kiedyś na "Zaginieni przed laty" na FB czytałem o podobnej sprawie, poszukiwany byl człowiek, ktorego zostawiono na stacji podczas postoju. Autokar wracał bodajże z Włoch, nie pamiętam juz jaki tamta sprawa miała finał. Takie sprawy sa wyjątkowo smutne i straszne. Tylu ludzi (przecież widzisz,ze ktos siedzial obok Ciebie przez pare godzin podróży i nagle go nie ma), kierowcy, pilot a nikomu nie zapala się czerwona lampka, mimo obowiązku skontrolowania czy każdy jest bezpieczny i na swoim miejscu. Najgorsze, ze to nie są odosobnione przypadki ale sprawa pani Kazimiery jest dla mnie absolutnie najbardziej tragiczna i bulwersująca. Ksiądz zachował się jakby po prostu zgubił bagaż a nie żyjącą, czujaca, bezbronną osobę a i jestem w stanie uwierzyć, ze jakby dotyczylo bagażu to podjęto by więcej działań.
Mnie się raz przytrafiła podobna sytuacja (tyle, że w Polsce), na postoju poprosiłam jedną panią, żeby zwróciła uwagę kierowcy, jakby miał wcześniej jechać niż zapowiedział. Spóźniłam się bodaj parę minut a bus niestety odjechał (razem z moim bagażem). Dobrze, że telefon miałam przy sobie a nie w torbie... Znalazłam numer, zadzwoniłam do kierowcy busa, a on na to, że jest 5km dalej, ale nie wróci, bo musi na czas dojechać i ludzi rozwieść. Sama jakoś ogarnęłam powrót, ale co się denerwowałam to nie chcę wspominać... wniosek z tego taki, że najlepiej polegać na sobie. Ale w przypadku pani Kazimiery... Masakra - jak parafianie i ksiądz mogli zignorować zaginięcie starszej pani? Nóż się w kieszeni otwiera...
Oby żyła i odnalazła się🙏 A osoby które ją zostawiły na pastwę losu nigdy nie zaznały spokoju sumienia. Jest to sprawa z okolic moich rodzinnych stron więc jakoś szczególnie przyjmuje tą sprawę do serca. Nigdy bym nie pozwoliła mojej babci pojechać bez opieki do obcego kraju. Mam zasadę że nie ważne gdzie by to było wycieczka, dyskoteka itp. Wychodzę z danymi osobami i z nimi wracam , jeśli się rozdzielamy to informujemy o tym gdzie idziemy i jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Odpowiedzialność !!! Gdziekolwiek i cokolwiek by to nie było. Nawet jak na wybory się jechało autokarem to jeśli kogoś brakowało to się czekało i sprawdzało gdzie jest pomimo że to były "4 km -5 km " od domostw głosujących.
strasznie mi przykro i smutno jak myślę o tej sprawie, zawsze myślę o mojej zmarłej pamięci Babci, która też jeździła na wycieczki z klubu seniora i nie wyobrażam sobie co musi czuć rodzina, nie wspominając już o tej biednej starszej Pani, co za znieczulica wszystkich, którzy byli na tej wycieczce! Jak mogli bez wyrzutów sumienia po prostu wrócić do Polski!
Norma tak jak busy przewożące ludzi polska-uk polska-holandia jak ktoś nie wraca z przerwy busa to odjeżdżają i maja człowieka gdzieś straszne a na Litwie nie trudno znaleźć kogoś kto mówi po polsku
@@olazola1515 Z tym, że tutaj to chodziło o wycieczkę zorganizowana a osoba zaginiona to starsza osoba, dla mnie niepojete jak zachował się organizator i co spotkało te Panią.
Cała grupa nie mogła wyjść i jej szukać bo mogłoby skończyć się zaginięciem kolejnych osób. Jeśli jesteś na zorganizowanej wycieczce, pielgrzymce nie możesz tak sobie wysiąść z autokaru. Bo zapewne dopiero w nim okazało się, że jednej z osób nie ma. Tym bardziej jeśli nie znasz osoby i nie byłbyś w stanie rozpoznać jej w tłumie, a taki przy Ostrej Bramie mógł być. Pytanie czy było liczenie i czy siedzący obok zauważyli i poinformowali organizatora zanim autokar ruszył. To organizator, czy pilot powinien podjąć kroki i szukać na początek na własną rękę np. z jakąś osobą, która zaginionego dobrze zna
@@olazola1515 serio busy teraz odjezdzaja jak ktos nie wroci? Kiedys jeszcze dluuugo przed EU jezdzilam do Anglii ludzie na postojach mieli gdzies pilotka mowiacego o czasie przerwy, wracali kiedy chcieli. To bylo bardzo irytujace. Ale nie wyobrazam sobie, ze pasazer wraca spozniony a autokaru nie ma, tym bardziej ze mi we Francji gdzie w srodku nocy autokar by odjechal i gdyby nie jedna dziewczyna, ktora siedziala przede mna i powstrzymala kierowce, zostalabym gdzies we Francji, bez bagazu, bez orientacji co dalej. A spoznilam sie dlatego, ze kobieta ktora robila mi zapiekanke byla najzwyczzajniej w swiecie wredna, nie mowilam po francusku tylko po angielsku, ona udawala ze nie rozumie i z laska robila mi ta zapiekanke. W koncu wybieglam stamtad bez tej cholernej kanapki, bo cos mnie ruszylo i slusznie.
@@Magdamk777 tak straszna znieczulica i kierowcy i pasażerów... Jestem na wielu grupach o zaginięciach i ciągle widzę posty ze ktoś nie wrócił z przerwy na postoju na czas. jedni czekali szukali inni nie.... Jedni wywalali rzeczy pasażera z auta inni zabierali nawet bywało, że ludzie zostawali bez telefonu,grosza(wszystko zostawało w busie) i znajomości języka...nie mowie że to się zdarza ciągle ale się zdarza a nie powinno...
Pierwszy raz słyszę o tej sprawie. Straszne to wszystko. Poczekali 15 minut może pół godziny... jpr 😤!!! Nie powinni byli się stamtąd ruszać. Ksiądz oczywiście jak zwykle bez winy a najlepszym lekiem na zamknięcie ust ludziom jest przeniesienie księdza na inną parafię 😠...dramat. Niestety wszyscy uczestnicy wycieczki to jakaś społeczna porażka... Ta sprawa mnie osłabiła na całej linii. Pozdrawiam serdecznie.
Jak miałam 12 lat byłam na pielgrzymce w Częstochowie z pielgrzymką z pobliskiej parafii. Bo to w Polsce, ale sytuacja była podobna. Byliśmy umówieni, że wrócimy do autokaru o ustalonej godzinie. Po przeliczeniu osób, okazało się, że brakuje jednej, starszej pani, takiej już po 70-tce. Czekaliśmy z 15 minut, po czym organizatorka wycieczki postanowiła, że musimy jechać. Wtedy ja jako dziecko oburzyłam się, że jak tak jak możemy zostawić tą panią, przecież z nami przyjechała! Tylko ja się odezwałam. Organizatorka z obrażoną miną zgodziła się i poczekaliśmy. Po około 10 minutach, ta pani wróciła, była wystraszona, bo nie mogła znaleźć naszego autokaru, każdy byl podobny do siebie. To był rok 2002, prawie nikt nie miał komórki. Ta historia na szczęście skończyła się dobrze i też była mniej niebezpieczna, bo przynajmniej w naszym kraju, więc nie byłoby bariery językowej. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, zostawić kobietę w obcym kraju, bez powiadomienia policji i rodziny....
Jako dziecko... Byłam na pielgrzymce z ciocią... Autobus zmienił miejsce i nie mogłam go znaleźć. miałam wtedy z 11 lat... Zaczęłam krzyczeć i płakać... To dopiero zwróciło uwagę i na szczęście kierowcy tego autobusu mnie zapamiętali i zawołali. Uczucia były jednak okropne, nigdy tego nie zapomnę, wszechogarniający strach a było to w Polsce, gdzie się mówi tym samym językiem... Co ta pani musiała przeżyć... 💔
Pamiętam reportaż w " Dużym Formacie" na temat tej sprawy i byłam bardzo poruszona. Do dziś zresztą ta sprawa nie daje mi spokoju, mimo że nie mam żadnego związku z rodziną czy miejscem zamieszkania w Polsce tej pani. Tam było opisane, że to ten cały, pożal się Boże, ksiądz namawiał bardzo panią Kazimierę do wyjazdu. Robił to usilnie, przychodził na obiady, zachęcał itp. Mógł odpowiadać karnie i cywilnie. To jest kwestia należytej interpretacji art. 210 par.1 k.k., który moim zdaniem prokuratura zinterpretowała zbyt wąsko. Problem jest też taki, że rodzina ewidentnie zaniedbała przygotowanie pani Kazimiery do wyprawy. Nie wolno było dopuścić, aby nie zabrała telefonu i upewnić się, że cały czas będzie miała opiekę. Nawet jeśli wcześniej nie wykazywała objawów demencji ( a z reportażu wynikało, że jednak wykazywała) trzeba było przewidzieć różne sytuacje dotyczące nagłego pogorszenia zdrowia. Kobieta w ogóle nie powinna opuszczać hotelu, bo już wtedy miała jakieś zaburzenia ( może mikroudar, jak ktoś tu napisał niżej). Moim zdaniem, pani Kazimiera niestety nie żyje. Może padła ofiarą nieszczęśliwego wypadku, może została skrzywdzona, a ciało jej ukryte. Nie wierzę w przetrzymywanie staruszki w domu prywatnym, to jest jakiś " hollywoodzki" scenariusz. W normalnym życiu takie rzeczy się nie zdarzają. Bardzo mi żal tej pani.
W Szczecinie byliśmy ze znajomymi na mieście. Zauważyłam w tłumie starszego mężczyznę, który czegoś szuka, ubrany nieadekwatnie do pory roku. Spytałam innych: uważacie, że to normlane? Po krótkiej wymianie myśli między sobą podeszliśmy do niego zorientować się w sytuacji. Okazało się, że Pan się zgubił. Wyszedł z domu i nie wie ja wrócić ( to był chyba przełom września/ października a on m.in. w klapkach ) Zadzwoniliśmy po policję, policja wezwała karetkę. Odwieźli go do domu. Starszy chory człowiek. Było mi go strasznie żal. Dzisiaj dowiedziałam się o historii Pani Zaremby. Masakra. Nie umiem sobie wyobrazić, jak można było tak postąpić? Jak wrócić do kraju i udawać, że nic się nie stało? Biedna starsza Pani zaufała swojemu pasterzowi, który miał ją za nic. Obrzydliwe, wstrętne zachowanie "Piotrusia". Te nagrania szukającej pomocy zagubionej staruszki łamia serce. Mam nadzieję, że ta sprawa się kiedyś wyjaśni i córki Pani Kazi odzyskaja spokój, a wielki "pan proboszcz" zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za takie diabelskie zachowanie.
Bardzo przejmująca historia, chyba najbardziej, ze wszystkich które wysłuchałam u Ciebie . Czego zabrakło ? Wyobraźni ? Empatii ? Współczucia ? Dziękuje, ze poruszyłaś ten temat. Mam nadzieje, ze pomoże pani Kazimierze i jej rodzinie. Mam tez nadzieje, ze wszystkich nas uwrażliwi na drugiego człowieka.
Ja myślę, że ta pani z wyziębienia po krótkim czasie niestety umarła. Na jednym z ujęciach z kamer które tą panią zfilmowały widać, że na drugi dzień po zaginieniu chodzi bez płaszcza i torebki najprawdopodobniej ktoś ją okradł.Została znaleziona i pochowana jako bezdomna tak mi się wydaje, naprawdę smutne
Nie wiem. Nie wiem jak można zostawić starszą kobietę na pastwę losu. Przecież widzieli, że jej rzeczy zostały w autokarze. I to zrobili ludzie, którzy dopiero co wyszli z kościoła! Niestety, tak to jest, że ci wierzący są często wierzący na "pokaz" i to nie przykłada się na ich czyny. Ksiądz Piotr wstydu nie miał. I pomyśleć, że starsza pani miała do niego tyle sympatii :( Zastanawiam się, co stało się z panią Kazimierą? Zaniki pamięci? Straciła orientacje? Ktoś zły zauważył, że Kazimiera jest bezbronna i ją skrzywdził? Biedna staruszka :/ Musiała być zmęczona i przerażona!
Straszne. Jak wycieczka moze zostawic jedną osobę i spokojnie wrócić do kraju?! Jezyk litewski w przeciwienstwie do bialoruskiego i ukraińskiego nie jest wcale zrozumialy dla przecietnego polaka. Owszem, w Wilnie jest duza mniejszosc polska, ale mimo wszystko na pewno ta pani spotkala sie z barierą językową, moze nawet probowala prosic o pomoc, ale nikt nie wiedział o co jej chodzi i moze sfrustrowana, zziebnieta i zdezorientowana(ewidentne sygnaly, ze cos sie dzialo z psychiką juz podczas wyjazdu z Polski) w obcym kraju padla latwym lupem bandytow. Po co ktos mialby ja przygarnac i dlaczego nikomu o tym nie powiedzial? Bardzo mi przykro to pisac, ale to by bylo niedorzeczne. Nawet gdyby ktos przygarnal, to szukalby dla tej pani pomocy, albo kogos kto chociazby mówi po polsku, zeby dopytac co sie wydarzylo. W 21 wieku informacja o tym, ze ktos znalazl samotnego obcokrajowca w podeszlym wieku i sie nim zaopiekowal rozeszłaby sie po internecie w ciągu godziny. A tu cisza :(
Jakbym ja przygarnęła taką osobę to na pewno bym to zgłosiła, ale słyszałam też o innych przypadkach. Wiele lat temu w ktokolwiek widział ktokolwiek wie było o kobiecie która samotnie wyszła w Polsce w góry i zaginęła. Znaleźli ją po kilku latach w Czechach czy Słowacji w górach w jakiejś wiosce zabitej dechami. W chatce na skraju lasu. Na skutek upadku straciła pamięć, przeszła za granicę tam trafiła do chatki jakichś starszych, niepiśmiennych ludzi i tak sobie z nimi tam żyła. Po kilku latach trafiła bardzo podupadła na zdrowiu i trafiła chyba do lekarza. Tam się zorientowali, że coś jest nie tak i próbowali ustalić kim ona jest. W ten sposob trafili na jej rodzinę w Polsce. Druga sprawa dotyczy zagranicy, tam zaginęło dziecko. Zgubiło się i cyganie je przygarnęli do taboru. Po dłuższym czasie ktoś z zewnątrz się spostrzegł że dziecko nie może być cyganskie bo ma blond włosy i niebieskie oczy. Także takie sytuacje się zdarzały, ale ja również uważam że mało prawdopodobne jest żeby Pani Kazimiera żyła.
Jedna z najstraszniejszych historii, o jakich kiedykolwiek słyszałam - aż serce pęka na myśl o tym, co musiała czuć ta biedna kobieta 😢 Niestety biorąc pod uwagę wcześniejsze zachowanie pani Kazimiery, podejrzewam, że wyszła z kościoła, by po raz kolejny spróbować "wrócić do domu", a kiedy w chwili oprzytomnienia wróciła na parking, nikt już tam na nią nie czekał... Zastanawiające, że mimo stosunkowo solidnego nagłośnienia sprawy do tej pory nie natrafiono na żaden jej ślad. Niestety uważam, że w swoim splątaniu zawędrowała gdzieś, gdzie już jej nie odnajdziemy 🥺 I tylko po raz kolejny, tak jak przy sprawie Iwony Wieczorek, pozostaje pytanie: jakim cudem nikt niczego nie zauważył, czemu nikt nie zareagował? Dziękuję za kolejny fenomenalny odcinek Justynko!
Ta historia pokazuje tylko ile znaczymy w oczach innych ludzi. Zero. Każdy patrzy tylko na własny czubek nosa. Każdy umywa ręce, kiedy pojawiają się problemy, chociażby najmniejsze. Człowiek uzmysławia sobie, że pomimo tłumów wokół, jest tak naprawdę sam. Ludzie z wycieczki żałosni, ten ksiądz tym bardziej, babcia mu ufała, zapatrzona w niego. Drań. Zostawił ją. Wiara w ludzkość z dnia na dzień zanika. Czemu rodzina chociażby nie wcisnęła pani Kazimierze telefonu!? Jak to taka długa podróż i bez kontaktu? Pani Kazimiera zachowywała się jakby miała problemy z pamięcią, wnioskuję po tym co przedstawiłaś w odcinku.
Bardzo smutna sprawa. Jak ci ludzie, rodacy, katolicy mogli ją zostawić i nie zadać sobie trudu, żeby jej poszukać. Wystarczyłoby poświęcić trochę czasu kosztem zaplanowanego zwiedzania. Bardzo to przykre, niewiarygodne niemal.
@@janekovalsky3050 To raczej ludzie wyjeżdżający za granicę i ich rodziny powinny się ogarnąć. Niestety , za granicą na starszych ludzi czyha wiele niebezpieczeństw, również na młode dziewczyny i dzieci. Jest tu podobieństwo tych dwu pań: i Pani Kazimiera, i Pani Magdalena Żuk były same, nie znały języka, prawdopodobnie miały kłopoty zdrowotne związane z podróżą. A od obcych ludzi trudno wymagać opieki, za granicą każdy musi sam na siebie uważać, bo wszędzie pojawiają się jakieś kłopoty i trudno wymagać od ludzi, żeby się kimś opiekowali, jeśli za ciężkie pieniądze pojechali odpocząć.
@@agnieszka954 Ponoć wcześniej nie miała problemów z pamięcią, więc raczej nikt się nie spodziewał takiej sytuacji. Owszem, błędem było, że nie wzięła telefonu. Nie obwiniałabym całej grupy, jednak mnie szokuje postawa księdza, który był przecież z nią w przyjaźni i był organizatorem wycieczki. Nawet jeśli nie odpowiadał za nią prawnie, to każdy kto ma jakieś poczucie przyzwoitości i empatii, zrobiłby cokolwiek, żeby jej pomóc. Mógł chociaż powiadomić policję i proboszcza z Wilna. Nie zrobił absolutnie nic.
Ta historia przypomina mi historię mojego 80 letniego wuja. Pewnego dnia nie wrócił z wizyty u lekarza, do którego poszedł po recepty. Tylko przypadek sprawił, ze odnalazł go pod koniec dnia sąsiad, ponad 10 kilometrów od domu, idącego szosą w kierunku przeciwnym. Wuj twierdził, że idzie do domu. Okazało się po badaniach, ze po wizycie u lekarza, gdzie zachowywał się normalnie musiał nastąpić mikro wylew lub seria mikrowylewów i wuj w jednej chwili stracił całkowicie pamięć i orientację. Nigdy już nie wrócił do zdrowia. Nikogo nie poznawał, żył jeszcze 1.rok. Tak tez mogło się stać z panią Kazimierą. :( Należy tylko mieć nadzieję, ze trafiła do kogoś uczciwego pod opiekę lub do jakiegoś ośrodka.
Wszyscy ponoszą odpowiedzialność. Każdy z uczestników wycieczki. Nie wyobrażam sobie, aby można tak lekkomyślnie postąpić Obecna parafia Pana Piotrusia powinna też wiedzieć, kim jest ich "duszpasterz'. Zdecydowanie on ponosi odpowiedzialność. S t r a s z n a historia. Myślę, że Pani Kazimiera miała lekki zator już tej nocy, w której chciała wracać do domu... i tutaj trzeba było interweniować z pomocą lekarską. Pięknie, z wyczucien opowiedziany Podcast. Jak zwykle z resztą. Przesłanie... Cóż, po orostu znieczulica, ciągle obecna, nawet wsród ludzi, którzy... szukają Boga. K o s z m a r
Mojej mamie, wówczas nauczycielce, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych podczas szkolnej wycieczki do Wiednia, dwie licealistki odlaczyly się od reszty grupy. Po prostu zniknely w wesołym miasteczku i nie pojawiły się na zbiórce. Pamietam natychmiastową reakcję na znikniecie i ogromne nerwy mamy i reszty wychowawców. Koniec świata! Zniknięcie okazało się być wybrykiem nastolatek, chęcią przeżycia przygody i po jakimś czasie same wróciły do Polski, ale natychmiastowe poszukiwania to był po prostu priorytet. Dlatego w kontekscie sprawy pani Kazimiery, po prostu nie miesci mi sie w głowie jak można było tak postapic? Ogromna tragedia. Jestem zbulwersowana postawą organizatorów. Tak po ludzku żal mi pani Kazimiery:(
@@katarzynastefanska4877 Cała wycieczka nie mogła szukać , ewentualnie czekać (jak długo- tydzień?) na Panią Kazimierę. Policja litewska mówi, że przewodniczka zgłosiła na policji zaginięcie. Po tylu latach te wszystkie informacje są rozbieżne i trudno osądzać kogokolwiek. Gdyby tu ktoś złamał przepisy, byłby osądzony. Przecież nasze sądy nie można podejrzewać o sprzyjanie księżom i wierzącym, wręcz przeciwnie.
Skrajna nieodpowiedzialność księdza Piotra oraz pilotki wycieczki. Podczas wycieczki obowiązuje regulamin, ale także tak zwany czynnik ludzki, a w przypadku osoby duchownej jest on wręcz niezbędny. Nie rozumiem też uczestników tego wyjazdu, którzy pozwolili na odjazd autokaru z miejsca zbiórki. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, które nocą były świadkami dziwnego zachowania pani Kazimiery. Totalny egoizm. Bardzo współczuję rodzinie.
Justynko po pierwsze dziękuje za ten wyczerpujący materiał! Jest taki jak te na początku. Po drugie- już wiemy ze ksiądz zawiódł (lekko mówiąc), pielgrzymi zwiedli. Ale gdyby mi zaginęła babcia na pielgrzymce to ja bym już na drugi dzień wsiadła w auto i jej na własna rękę szukała- zaczynajac od wszytskich mieszkan w okolicy, ktorej ujęły je monitoringi. I byłabym tam tak długo dopóki bym jej nie znalazła... to mnie szokuje w postępowaniu rodziny. Policja wiadomo robi swoje ale rodzina tez zawsze ma jakiś wkład
Mnie dziwi zachowanie pań na stacji benzynowej. Trzecia w nocy podchodzi do nich starsza pani, one praktycznie nie reagują. Trzeba było wezwać już wtedy policję! Mój dziadek kiedy miał początki demencji i kiedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy to zdarzyło się parę razy, że dziadka do domu przywoziła policja bo np zaszedł do sklepu i nie wiedział co robi ani gdzie idzie.
Przecież to jest stacja benzynowa 24h, przeciez pracownicy przypuszczali, że jest turystką z innego kraju, która zatrzymała się na tyłach stacji aby rozprostować nogi przy herbacie! Pracowałam na stacji i gdybym miała wzywać policję do każdego klienta kupującego herbatę o 3:00 to pewnie robiłabym to 5 razy w ciągu nocy!
Ta historia ugodziła mnie w serce podwójnie. W skrócie: Moja babcia chorowała przed śmiercią na demencję, a ja sam w wieku 8 lat zostałem zgubiony przez rzekomo odpowiedzialne siostry zakonne na wycieczce w Rabce. Pełna historia: Po pierwsze: nie wiem, czy tak samo było w przypadku Pani Kazimiery, ale moja babcia zmagała się z demencją starczą kilka lat przed swoją śmiercią. Te charakterystyczne zachowania: niepokój, nagłe "wychodzenie do domu", ubieranie się, nielogiczne zachowania, a wszystko po to żeby za jakiś czas zachowywać się zupełnie normalnie, zwłaszcza dla osób, które nie przebywają z nią cały czas. To wszystko wygląda bardzo podobnie jak wczesne stadium demencji. Moja babcia też kilka razy gubiła się na swoim osiedlu (na szczęście zauważyliśmy te zachowania i potem przebywała pod stałą opieką), więc myśl, że mogłaby się zagubić sama, całkiem sama w Wilnie, na zimnie i bez jakiejkolwiek pomocy tak jak Pani Kazimiera jest dla mnie wprost nie do wyobrażenia... Po drugie: mam teraz 30 lat, ale 22 lata temu sam stałem się ofiarą całkowitej znieczulicy osób, które rzekomo poświęciły życie służbie i miłosierdziu. W wieku 8 lat moja mama za namową koleżanki wysłała mnie na ferie zimowe organizowane przez siostry zakonne w Rabce. Sama atmosfera tych ferii była tragiczna: funkcjonowało to trochę jak poprawczak, do tego stopnia że płakałem tam codziennie i w zasadzie liczyłem dni do końca wyjazdu. Siostry nie robiły nic, żeby wprowadzić jakąś pozytywną atmosferę, wręcz przeciwnie: po 22 latach dalej pamiętam jak publicznie zostałem skrytykowany np. za brak umiejętności grania w piłkę czy rysunku. Oprócz tego, gdzieś w połowie trwania wyjazdu siostry zgubiły mnie podczas spaceru po Rabce: wszedłem do sklepu kupić jakieś słodycze, przede mną w kolejce jeszcze chłopiec z mojej grupy, jednak kiedy wyszedłem przed sklep nikogo już tam nie było. Czekałem pod sklepem ok. 30 min z jakąś Panią z wózkiem, potem na szczęście zajęła się mną starsza Pani, która zabrała mnie do sklepu swojej córki i tam powiadomiła policję. W rezultacie po kilku godzinach wróciłem do ośrodka. Nikt mnie nie szukał, po powrocie ponownie dostałem reprymendę za to, że spóźniłem się na kolację (tak, bardzo dobrze pamiętam to do dziś!). Moi rodzice nie zostali poinformowani, mało tego, nie mogłem nawet z nimi swobodnie porozmawiać, gdyż nie posiadałem wtedy jeszcze komórki (1998 rok), a wszystkie rozmowy odbywały się pod czujnym okiem i uchem siostry opiekunki, która upewniała się, żebyśmy przekazywali tylko dobre informacje i nie skarżyli się na nic. O sytuacji moja rodzina dowiedziała się jak już wróciłem, i poprzez nastawienie sióstr byłem tak bardzo przekonany o tym, że to moja wina, że zaskoczyło mnie zachowanie moich rodziców, którzy byli zszokowani i źli na organizację tych ferii. Wszystko rozeszło się po kościach, konfrontacji nie było - moi rodzice byli wtedy bardzo młodzi i tak zaskoczeni sytuacją, że nie podjęli żadnych działań. Teraz sam jestem w takim samym wieku co oni wtedy i wiem, że nigdy w życiu nie wysłałbym swojego dziecka na żadne ferie czy wycieczki prowadzone przez Kościół. Czy jestem uprzedzony? Pewnie tak. Nie uważam wcale, że wszyscy księża czy siostry to źli ludzie. Ale to działa też w drugą stronę: habit ani welon to nie jest gwarancja odpowiedzialności, co potwierdził ks. Piotr, przychodząc do rodziny Pani Kazimiery z uśmiechem i tekstem, że "ona sobie sama wyszła". Tak samo potraktowano mnie, więc podobieństwo tych zachowań przyprawia mnie o mdłości.
Córki pojechały pierwszy raz po sześciu latach, niewyobrażalne. Za to były u jasnowidza... Chyba nie możemy oceniać ich tak, jak ocenilybysny swoje zachowanie w analogicznej sytuacji. To prości ludzie, być może nigdy wcześniej nie były za granicą. No i miały wówczas już pewnie koło 60 lat. Może wnuki pojechały szukać babci? Nic o tym w podcascie nie ma, ale może...
Uważam podobnie, rodzina powinna też zadbać o to, aby pani Kazimiera zabrała ze sobą telefon. Trudno sobie wyobrazić, że 80-letnia kobieta wyjeżdża za granicę i rodzina nie ma możliwości skontaktowania się z nią. Najbardziej odpowiedzialnie byłoby, gdyby ktoś z rodziny pojechał na wycieczkę z seniorką w tym przypadku. Teraz można już tylko gdybać, ale pewnie można było to lepiej zorganizować.
Telefonu jeszcze kilka lat temu nie były tak oczywiste, a pani Kazimiera pojechała przecież niby "pod dobrą opieką "..co za człowiek z tego Piotrusia..
Organizator jak i wszyscy uczestnicy wycieczki to idioci. Jak można w ten sposób postąpić. Szkoda mi pani Kazimiery, biedna tam się tułała bez szans na porozumienie z ludźmi. Straszna historia.
Niestety nie wydaje mi się by Kazimiera jeszcze żyła... przygarnąć obca kobietę na 8 lat? To nie jest bezpański pies czy kot, nie do uwierzenia by ktoś po prostu przetrzymywał babcie tyle lat bez powiadamiania służb. Mam nadzieję, że się mylę ☹️
Hmm chyba ze trafila do przytulku dla bezdomnych. Nie miala dokumentow, miala zaniki pamieci i znala tylko jez polski wiec ciezko byloby sie dogadac. I ja przygarneli. Ale chyba by jednak dali znac policji 🤔. Nie wiem jak jest z takimi sytuacjami na Litwie. Tez nie wiadomo czy jeszcze pani Kazimiera zyje. Mogla sie dosc szybko rozchorowac i gdzies ja pochowali. Ale to wszystko jest takie malo moze wiarygodne 🤔😔.
@@justi2511 Pochowali? Przecież to nie był bezpański pies albo kot. Żyjemy w 2020 roku , a nie 100 lat temu. Ktoś by na pewno powiadomił jakieś służby.
W 2003 roku, w moich czasach studenckich, pojechaliśmy ze znajomymi na wycieczkę do Pragi. Po całym dniu zwiedzania mieliśmy ostatnie godziny do wyboru: większość osób poszła oglądać koncert fontann a cztery osoby poszły do wesołego miasteczka. Byliśmy umówieni na spotkanie przy autokarze na 23:00. W tym wesołym miasteczku w pewnym momencie usiedliśmy sobie na jakiejś karuzeli dla małych dzieci i najzwyczajniej w świecie gadaliśmy sobie, śmialiśmy się etc. Jak udaliśmy się do wyjścia, okazało się, że to miasteczko zostało zamknięte! Nie pytajcie jak tego nie zauważyliśmy, po prostu byliśmy młodzi, zagadani, szczęśliwi, a jak tam dotarliśmy późnym wieczorem to i tak nie było tam dużo ludzi w dzień powszedni, więc nie zauważyliśmy, że jest ich coraz mniej. Moi znajomi i ja nie mieliśmy telefonów komórkowych bo nie było nas na nie stać w tamtych czasach. Chodziliśmy niesamowicie zestresowani po całym obiekcie, który był naprawdę wielki, szukając innych wyjść, bo główna brama była wysoka na jakieś 3-3.5 metra i wspinanie się po niej byłoby niebezpieczne. Zanim dotarliśmy do wyjścia z bramą, po której byliśmy w stanie się wspiąć, a potem z papierową mapą na miejsce zbiórki była już godzina 1:00 w nocy. I wiecie co? Cały autokar ludzi na nas czekał! Wszyscy byli zmęczeni, bo wyjeżdżaliśmy z Wrocławia o 5:00 rano tego dnia, ale nie zostawili nas tam. Nie potrafię sobie wyobrazić jak Ci ludzie mogli zostawić tę starszą Panią, o której ktoś nawet wspominał, że od dnia poprzedniego nie czuła się najlepiej. Nie potrafię uwierzyć w to, że ktoś się nią zaopiekował i nie zgłosił tego na policję 😞
Bardzo ciekawa historia, pamiętam jak jeździłam zwykły autobusem trasa 200 km, na postoju przed ruszeniem kierowca wstawał i pytał czy wszyscy są, dokładnie wszyscy sprawdzaliśmy czy, aby nikt się nie zawieruszył, zwykle jakieś starsze panie się spóźniały i na nie czekalismy, a ktoś wychodził i je szukał. Nikt nikogo nie znał, a tu obcy kraj, sąsiedzi, jedna parafia i sru do domu na lajciku bez koleżanki. Niepojęte. I naprawdę nikt na Litwie nie zwrócił na Panią uwagi? Pamietam taką akcje: w autobusie roztrzęsiony starszy pan podszedł do ludzi i powiedział zrozpaczony, że nie wie kim jest, nic nie pamięta, nie wie gdzie jedzie, od razu był telefon na policję, policja przyjechała i zajęła się panem.
Super! Szukałam materiałów o starszej pani ale jest ich jak na lekarstwo. Jeden materiał Uwagi i tyle. Sprawa potraktowana przez media po macoszemu. Ciekawe co udało się znaleźć
Nie słyszałam, dobrze że nagrałaś o tej sprawie materiał. Dla mnie jest bulwersująca i tak jak czytałam poniżej, przeniesienie to najlepszy sposób na tuszowanie wszytskiego w polskim kościele. Dzięki za materiał.
Moja mama też nam zrobiła psikusa. Ma 60 lat, ale jest schorowaną osobą, jednak bez lasu ani rusz. Pojechała o 9:00 rowerem od cioci, godzina 17:00 ciocia dzwoni czy mama się odzywała, że od rana nie ma z nią kontaktu. Mówię, że do mnie nie, do siostry też nie dzwoniła. Godzinę później jak już ciocia jechała na komisariat, a ja byłam w drodze do niej mama oddzwoniła co chciałam, że ma kilkanaście połączeń ode mnie. I czego Małgośka dzwoniła też tyle razy, ona miała dźwięki wyciszone i nie słyszała telefonu. Kamień z serca ale popłakałam się jak małe dziecko, bo wyobrażałam sobię najgorsze.
Zachowanie ksiedza bylo skandaliczne.Uczestnikow moge po czesci zrozumiec bo kto byl na wycieczkach objazdowych i czekal na takiego zagubionego wie ze jest wtedy nerwowo.Rodzina tez fajna po kilku latach dopiero jedzie na miejsce zaginiecia.Gdyby to moja babcia byla, to moja mama i ciotki byly by tam w ciagu 24h.Zreszta wysylac prawie 80letnia babuszke za granice to troche słabe.Moj dziadek jak chcial pojechac do Rzymu to pojechal z nim ktos z rodziny,bo jednak starszt czlowiek bue poradzi sobie tak jak mlody.Hipoteza ze Pani Kazimiera zyje tez mi sie wydaje nieprawdopodbba,iles lat by zyla w obcym kraju i u obcych ludzi.Mam nadzieje ze kiedys sprawa sie rozwiaza
@@olgajastrzebska5607 Już po nazwisku widać co z niego za hoj. Myśli, że zmiana parafii odetnie go od sprawy Pani Kazi. Mam nadzieję, że obecni parafianie szybko się o tym dowiedzą i będą mu o tym stale przypominać jako swoisty wyrzut sumienia. Co za nieodpowiedzialny człowiek, jak on mógł tak zostawić tę biedną kobietę na pastwę losu. Przecież wiadomo, że to nie była jej fanaberia, tylko coś złego stało się z jej umysłem. No ale wyglada na to, ze ten ksiądz wini panią Kazie, mówiąc jej córkom, ze zaginęła na własne życzenie.
Nie wiem jak innym ale mi samej już łatwiej słucha się o sprawach morderców niż o tym jak starsza kobieta zostaje sama na pastwę losu przez głupotę i znieczulicę innych osób a w szczególności księdza który był dla niej jedną z najbliższych osób. Serce po prostu łamie się na pół. Wierzę że kiedyś sprawa zostanie rozwiązana i rozwieje wszystkie wątpliwości... 🥺 Mimo wszystko świetny materiał Pani Justyno.
Sądząc po jej zachowaniu w noc przed zaginięciem, kobieta miała początki demencji. Zachowanie księdza karygodne, ale trochę zrozumiałe biorąc pod uwagę tę kastę. Póki babcia była przydatna i wypłacalna, był miły i zainteresowany. Zniknęła? Who cares. Na jej miejsce jest tysiąc innych emerytek i ich portfeli. Pozdrawiam z Bełchatowa, miasta bezmyślnych i nieczułych wierzących.
Pan ksiądz zdecydowanie jest odpowiedzialny,za brak reakcji na zaginięcie Pani Kazimiery. Jak to możliwe, że nie zaangażował się w poszukiwanie? Przecież pielgrzymka mogła trwać bez niego. Swoją drogą jak pozostałe owieczki tej wycieczki były wstanie kontynuować zwiedzanie ze swiadomością o nieobecności starszej Pani ?
UWIELBIAM CIE!
jedna ze spraw, która nie daje mi spokoju, czekałem, aż ktoś ze świetej trójcy true crime to ruszy. Finally
Kto należy do tej trójcy?
@@TriglavPL Kryminatorium, Piate nie zabijaj i Satnowow :p
Bardzo dziękuję ❤️
@@maciek3479
No i tutaj muszę Cię pochwalić bo rzeczywiście, wymienione przez Ciebie podcasty to " mercedesy" na tle innych..Tyle tylko, że oni tej sprawy nie ruszyli.
@@maciek3479 lol, Stanowo w czołówce, dobry żart :D.
Pielgrzymi, którzy tak bardzo chcieli być "blisko Boga", że nie zauważyli drugiego człowieka. Straszne i smutne.
@Alicja Lewandowska Co brawo !!!?
polekatole fałsz i obłuda... :( taki mamy Kościół....
@@MsSpa2007 Oczywiście i wszyscy z ròżañcem w ręku. 🤣🤣🤣 To jest paradia.jakaś 🤣🤣
Czas baśni. Ale własnie to są prawdziwi polscy katolicy. 🤣🤣🤣 i bym powiedziała ze to 80 % tych wierzących jest takich. Parodia katolicyzmu po prostu🤣🤣. Bravisimo za ich zachowanie !!! 🤣🤣
Lepiej bym tego nie ujęła!
Jestem sklonna uwierzyć, ze jakby ten ksiądz zgubił portfel a nie człowieka to siedzieliby w tym Wilnie dłużej i wszyscy intensywnie szukali zguby a że chodziło o starszą panią...
Na pewno zgłosiłby taką zgubę na policji. Starszej pani nie zgłosił...
Zgadza się
@oskar wlenberg słuszna uwaga
Ale w sumie taka starsza pani to też dla księdza zasób. Zarobiłby przynajmniej na pogrzebie, a tak nic nie ma...
Najsmutniejsza historia świata. Nigdy nie zapomnę o tej kobiecie. Mam nadzieję, że Ci, którzy ją zostawili, też nigdy, przenigdy nie zapomną.
😔 też czesto wracam myślami do tej sprawy. Myślę o tej Pani 😔
Co teraz czuje ksiądz? Jakie konsekwencje poniósł? A parafianie - szok.
@@MissMarple42 jak można zostawić człowieka 😔 byłam lata temu na spotkaniu z Papieżem. Jedna ze starszych pań sie zgubiła w drodze do autokaru. Wyjazd byl opóźniony baaardzo długbo trzeba bylo ją znaleźć. Udało się. Na szczescie dołączyła do innego autokaru z naszego miasta. Nie wyobrażam sobie zostawić starszą osobe tak po prostu...
@@arwenna11 Jak tak można, przecież ci ludzie wrócili do swoich domów, i żyją i chodzą do kościoła i głoszą słowo boże, chwalą Pana jak gdyby nigdy nic. Nie mogę tego pojąć.
Skoro ten ksiądz zorganizował wycieczkę z osobami starszymi powinien się upewnić, ze maja telefony ze sobą i kartki zawieszone na szyjach z imienie, adresem i numerem telefonem, dziad jeden, powinien mieć sprawę założona! Iść do więzienia!
Nikt z wycieczki nie powiedział : Ale, zaraz co my robimy przecież nie możemy zostawić Pani Kazimiery samej w obcym kraju... Na prawdę nikt? 😟 Co za bezmyślność, bezduszność i brak empatii... Smutna historia, mam nadzieję że ta pani żyje...
Ale ważne że się modlili gorliwie ;)
a dlaczego nikt nie powiedział, że trzeba szukać? Bo klecha powiedział, że wycieczka jedzie dalej, a jemu nikt sie nie potrafil sprzeciwić.
@@szyw-ski3856 Tak, jak Pani Justyna powiedziała, organizator odpowiada za realizację programu, nie indywidualnie za każdego. Za brak realizacji programu niektórzy z uczestników żądaliby zwrotu pieniędzy, i to chyba przeważyło o decyzji odjazdu, jednak zaniedbania są tu ewidentne.
A może zbiorowa zmowa milczenia? Zaraz przypomina mi się książka „nie oświadczam się”
@@agnieszka954 myśle ze żadne pieniądze nie są ważniejsze od czyjegoś życia ...
„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubił jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie?”
O to,to!
No właśnie...
Też skojarzył mi się mocno ten cytat. Jakże trafny.
Z pewnością nie ksiądz!!!
@@sevenseas1432 Tak, odnoszę wrażenie, że na całkiem poważnie. A na pewno bardzo trafnie. Na księdzu spoczęła odpowiedzialność moralna i odpowiedzialność przed Bogiem (skoro jest księdzem ponoć z powołania, które ponoć zesłał mu Bóg) za to co się stało. Jest ponoć pasterzem i ponoć księża w założeniu mają być przykładem dla swoich owieczek czyli parafian. Mamy, do cholery, obowiązek od Boga dbać o drugiego człowieka. I specjalnie używam słowa "ponoć". Ten facet nie ma w sobie nic z pasterza i drogowskazu, którym powinien być. Jego zachowanie jest pyszne, aroganckie i cyniczne dlatego, że wie o swojej winie i agresywnie próbuje ją z siebie zrzucić. Ani ciena skruchy! Jest zwykłym wilkiem w owczej skórze. Współczuję jego nowym parafianom takiej pijawki.
Bądzmy czujni na błąkający sie ludzi, chodzących bez celu, ubranych nieadekwatnie do pogody. Szczegolnie starszych
i dzieci
Zwracajmy uwagę na wszystkich, których spotkamy. Każdemu może się coś przytrafić.
Otóż to i tego zabrakło...ileż to samych starszych osób pojawia się na stacji benzynowej o 3 w nocy!
I odjechali z pieśnią na ustach, z różańcami w dłoniach...
Tak, bo to była pielgrzymka 😇
To co się wydarzyło to nomen omen woła o pomstę do nieba 😡
I jeszcze to ultimatum przewodniczki, i zgoda księdza...
No dramat
A ile razy przez tyle lat wyklepali tez wers miluj bliźniego swego jak siebie samego...
@@michaszostek2300 Przerazajace to 😔
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Tu ewidentnie tego zabrakło. " kościółkowa" moralność. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy tej "wycieczki" z panem Piotrem - duszpasterzem na czele mają wyrzuty sumienia . Ci ludzie pojechali tam w jakieś celu!!!!!! - " celebracja wartości chrześcijańskiej " Straszenie smutna historia.
Oto chrześcijańskie miłosierdzie tego księdza i polityka polskiego kościoła: pojechał na wycieczkę, zgubił starszą kobietę, nie kiwnął palcem, żeby ją znaleźć czy kogokolwiek zawiadomić. Jak został „ukarany”? Ciepłą posadką na stanowisku proboszcza. Kurtyna.
Tak
Masz rację
Typowe. Jak słysze takie informacje to tak się cieszę że już 3 lata temu wypisałam sie z KRK
Dokładnie to samo pomyślałam.
To pewnie przez Zydów i pana Jezusa, korzy stworzyli podwaliny tej religii ;) Ty serio moze zacznij myslec racjonalnie. A gdyby jednak zabrala ten telefon na taka wycieczke? To jest najbardziej niezrozumiałe w calej historii. Skoro sie rozchodzą i nie umawiaja na miejsce i okreslony czas to taki wymóg to chyba podstawa. Jak mozna tak zaniedbac brak kontaktu? Wedlug mnie zwyczajnie byly tam watki, o ktorych sie nie mowi. Np poczatki demencji. lub innej choroby.
Przytoczę tu historię mojej babci sprzed miesiąca. Z dnia na dzień zachowywała się dziwnie. Zareagowaliśmy natychmiastowo i lekarz neurolog stwierdził, że miała kilka mikro wylewów, mogło się to zdarzyć nawet we śnie. Możliwe, że P. Zaremba miała podobną sytuację, w dodatku miała czynnik stresogenny. Mogę oczywiście mówić tylko za siebie, ale gdyby chodziło o mojego bliskiego to nie czekałabym kilka tygodni aż ksiądz sam się do mnie pofatyguje tylko sama wkroczyłabym z ogromną awanturą na plebanię a dodatkowo zmusiłabym go aby finansował poszukiwania (w sensie np umożliwił rodzinie wyjazd do Wilna i zakwaterowanie na czas poszukiwań). Serce mi pęka jak pomyślę, że ta Pani najprawdopodobniej zmarła gdzieś w odosobnionym miejscu, sama i przerażona. Raczej nie wydaje mi się, że ktoś mógł ją przygarnąć na tyle lat a jeśli już to chyba też jakiś świr. Ah.... krew się we mnie gotuje!
To mój pierwszy wniosek po wysłuchaniu tej historii. Zachowanie wiele na to wskazuje. Tylko co się wydarzyło dalej...??Nie można by po latach zacząć sledztwo od nowa?? Smutne bardzo. Zastanawia mnie też bardzo dlaczego rodzina dopiero po kilku latach zdecydowała się pojechać do Wilna oglądać niezidentyfikowanej ciała... Mimo ws z tatko podejście całej wycieczki do sprawy, no i samego księdza to jeden wielki skandal!!
Takie coś przytrafiło się i mojej babci. Nie wchodząc w szczegóły od pewnej stresującej dla niej sytuacji z dnia na dzień zaczęła budzić się w nocy, spacerować po domu i próbować "pojechać do domu" przenosić rzeczy, rozmawiać z nieobecnymi w pokoju itp. Miewała lepsze i gorsze dni, ale zdażyło jej się "uciekać" z domu. Po prostu znienacka wychodziła na ulicę i zaczynała iść przed siebie. Lekarz, tak jak @nataliaszydowska7873 piszesz, lekarz uznał jej zachowanie za wynik mikro wylewów. Tak czy owak, babcia nie była od tej pory sobą. Biorę zatem pod uwagę, że Pani Kazimierze mogło przydarzyć się coś podobnego. Jednak zachowanie tego księdza woła o pomstę do nieba! Mimo upływu czasu wierzę, że Pani Kazimiera wciąż żyje.
21:51 takie zachowanie to bardzo zły znak. Mój dziadek miał Alzheimera, przed zdiagnozowaniem jego choroby niczego nie świadoma poleciałam z nim na wakacje do rodziny mieszkającej w Kanadzie. Już w samolocie zaczął się do mnie zwracać jak do obcej osoby, ale po przylocie znowu był normalny więc uznałam, że może był zmęczony długim lotem z przesiadką. Potem było gorzej, zachowywał się dokładnie tak jak pani Kazimiera, nie zdawał sobie sprawy, że jest za granicą, chciał złapać autobus i wrócić do domu. Z tego czego później się dowiedziałam, osoby z Alzheimerem lepiej funkcjonują w miejscach, które znają, rutyna sprawia, że objawy choroby są niewidoczne lub bardzo trudne do wyłapania dla bliskich. Wyrwanie ich z bezpiecznego i znanego środowiska sprawia, że zaczynają tracić grunt pod nogami, czują się zgubieni i zagrożeni. Nie wiem czy pani Kazimiera faktycznie była chora, ale jeśli tak, to ta historia jest dla mnie jeszcze bardziej bolesna 😔
Mam podobne przeżycia... również ciężko mi się tego słucha właśnie z powodu tego, że takie objawy jak Pani dziadek miała moja babcia, ta sama choroba... to w przypadku p. Kazimiery bardzo możliwe :(
Bardzo możliwe... To albo po prostu udar ( może dlatego wyszła bo poczuła się słabo) który też może dać poczucie dezorientacji. Ale faktycznie Alzheimer wydaje się tutaj możliwy...i właśnie dlatego ktoś organizując wyjazdy dla starszych osób powinien mieć takie rzeczy na uwadze, że nagle może się objawić jakaś choroba, której nie byli świadomi, lub która ukrywali.
O tym samym pomyślałam, Alzheimer, demencja. Może pani Kazimiera wyszła z kościoła chcąc wrócić do domu, bo nie pamiętała, że jest za granicą? Może teraz faktycznie jest u kogoś, ale nie pamięta jak się nazywa?
@@rinkaruikikuzu tylko w takiej sytuacji ktoś musiałby żyć pod kamieniem aby nie dowiedzieć się o poszukiwaniu pani Kazi.
Przeniesienie do innej parafii wydaje sie byc rozwiazaniem na wszystko w polskim kosciele...
Podejrzane zachowanie ksiedza ....i to przeniesienie ...taka popularna ucieczka od grzechu ostatnio w kosciele !!!
No i jeszcze objęcie probostwa! Toż to wyróżnienie za zagubienie duszyczki. Swoją drogą przecież to "TYLKO" duszpasterze - oni tylko o dusze się martwią, a żywi potrzebni im( księżom) tylko do dostatniego życia tu na ziemi!
Tak duspaterze..nie wyobrazam sobie bolu tych corek co roku na swieta...i jak ksiadz przychodzi po koledzie,to co sobie mysli..aj byla pani Kazia....wspolczuje rodzinie
@@baskanowick898 to od zawsze była ich metoda jak sie dzieje czy to jest pedofilia czy cos innego rzucają na inną parafię
Przeniesienie księdza na inną parafie to normalna sprawa, oni są trzymani pod kloszem.
Gdy pierwszy raz usłyszałam historię Pani Kazimiery, to długo nie mogłam przestać o Niej myśleć. Starsza kobieta, w obcym kraju, całkiem sama. Wprost czułam jej przerażenie i dezorientację.
Ja również😥😥😥 do tej pory gdy o tej sprawie pomysle serce mi sie lamie💔
Miałam tak samo
Ja tak samo. Ciarki - jestem w stanie sobie to wyobrazić.
Według informacji świadków, Pani Kazimiera zachowywała się dziwnie jeszcze na terenie Polski. Wydaje mi się, że coś mogło wpłynąć na jej splątanie już chwilę po wyjeździe. Być może był to sam stres związany z ów wycieczką.
@@moniamonika2895może jakiś udar? Może choroba niespodziewanie zaatakowała? Czemu nikt się nie przejął tym, że starszą pani bardzo źle się czuje jeszcze przed wyjazdem za granice kraju?
Zgadzam się z Tobą Justyno, że zachowanie księdza było i nadal jest skandaliczne! Nie rozumiem natomiast postawy samych uczestników wyjazdu. Czy naprawdę NIKOGO nie obeszło zaginięcie Pani Kazimiery?!
Chrześcijanie....
Ważne,że zapłaciła za wycieczkę...tylko to się liczy:(
Im bardziej swietojebliwi tym gorsi,typowi katolicy
Proszę cię powiedz, co ty byś zrobiła, płacisz za wycieczkę, jedna z osób której nie znasz tak naprawdę znika, widywałam ja w autokarze, na śniadaniu. Mówi, ze złe się czuje. Z pewnością powiesz, nie ważne moje doświadczenie tutaj, ktoś musi się poświecić , i to będę ja. Będę szukała tej osoby, czekała na nią, co mi tam pieniądze , zaapelujesz o odwołanie wycieczki? Przecież ludzie zapłacili za nią, czy powiesz im ; hej ludzie teraz wycieczka przekształca się w wyprawę detektywistyczną, zmieniamy profil wyprawy.
@@gabrysiamysiapysiawaeil6450 tak właśnie tak powinnaś powiedzieć, a gdyby Twoja matka była w starszym wieku schorowana, pojechala na wycieczke i się zgubila w ten sam sposób to bys chciała żeby jednak ktoś się nią zainteresował? Czy napisalabys ten sam komentarz wtedy?
Moją babcię i jej koleżankę spotkała podobna historia co panią Kazimierę. Pojechały na wycieczkę do czeskiego Cieszyna, wycieczka odjechała bez nich. Nie mieści mi się to w głowie jak mogło się to stać. Oczywiście babcie nie miały telefonów komórkowych. Na szczęście miały ze sobą pieniądze i różnymi autobusami i pociągami trafiły do domu... dzięki Bogu.
Ja byłam świadkiem podobnej sytuacji, jednakże była to akurat wina pań podróżujących - była to podróż autokarem z Polski do Niemiec, kierowcy na takich trasach zwykle robią krótkie przerwy na toaletę i jedną dłuższą. Na tej dłuższej, ok. 20 minutowej jeśli dobrze pamiętam obie panie poszły do takiego zajazdu/karczmy obok stacji benzynowej i zamówiły sobie normalne dania obiadowe... Chyba nie zdawały sobie sprawy, że w 20 minut w środku nocy nikt im nie wyda posiłku i nie będą w stanie zjeść (z kilka minut trzeba było dojść do tej karczmy). Po 25-30 minutach kierowca autokaru się wkurzył i zaczął autobusem odjeżdżać (te panie to widziały więc w panice wybiegły za autokarem) - wsiadły do autokaru i odjechaliśmy - to był też trochę brak poszanowania współpasażerów, bo te czasy są wyliczone tak, żeby autokar był o konkretnej godzinie w konkretnym mieście. Nie mówię, że twoja babcia była w podobnej sytuacji, tylko zwracam uwagę, że to nie jest zawsze takie czarno-białe.
@@muffinsinthechair4501 Oj, jak ja nie rozumiem takich ludzi... Wiedzą, ile będzie trwała podróż, więc chyba mogą sobie na te kilka godzin spakować jedzenie i picie, a nie liczyć na to, że zdążą coś zamówić. Jak przerwa w podróży jest krótsza niż pół godziny, to nawet fast fooda się boję zamówić, żeby to za długo nie zajęło, a co dopiero normalny obiad...
@@muffinsinthechair4501 Ja byłam świadkiem odwrotnej sytuacji 😆 Siedzielismy sobie narzeczonym w karczmie na granicy Polsko-Niemieckiej, stolik obok nas siedzial jakis kierowca busa i wcinał dwudaniowy obiad 😁 Pasażerowie co chwilę przychodzili, że 30minut juz dawno minelo, a gosciu sobie na luzie wcinał i miał gdzieś.
Dobrze chociaż, że babcia była z koleżanką, zawsze we dwie trochę raźniej. Ja sama nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, a co dopiero starsza osoba, bez telefonu...
Dla mnie to niepojęte. Jechałam kiedyś zwykłym PKS z Katowic do Wrocławia i normalnie zwróciłam uwagę, że na jakimś postoju kobieta nie wróciła- obca osoba, siedziała przede mną i poszłam zgłosić to kierowcy jak chciał odjechać. Okazało się, że kobieta źle usłyszała jak długi jest postój, ale rzecz w tym, że dotyczyło to obcej dla mnie osoby. Nie wyobrażam sobie, że można zostawić kogoś, kogo się nawet tak zwyczajnie zna, bo jedna miejscowość itd itp.
Przerażające. NIe rozumiem zupełnie tak beztroskiego pozostawienia kogoś w obcym kraju!!! Własnej sąsiadki, znajomej i starszej osoby... Nie chodzi o prawną odpowiedzialność, ale zwykła ludzka przyzwoitość. Wstyd i tragedia. Bardzo współczuję tej pani.
Dokładnie!
Tez tego nie pojmuje
Serio gdybym ja była na takim wyjedzie, to był olala wszystkich i poszła na policję, albo dzwoniła do ambasady. A nie ci jej poszukali 5min i nara. Okropni ludzie.
Cały autobus ludzi i babcie zostawili na śmierć szok a jechali się modlić ciężko to pojac
Jak dla mnie powinni ponieść odpowiedzialność karną!
Wszyscy tylko o księdzu i pielgrzymach, ale nie zapominajmy o przewodniczce. Albo czekanie albo zwiedzanie? Że co? Przecież ona tę pracę wykonuje na co dzień i doskonale powinna wiedzieć co należy robić w takiej sytuacji!!! Zna język!!! Co za wstrętna baba!
Gdy byłam na pielgrzymce do Włoch, też zdarzyło nam się, że w tłumie na schodach Bazyliki Św. Piotra zniknęła nam jedna z uczestniczek (i też nie miała telefonu). Tam nasz pilot i przewodniczka po Rzymie skręcali się żeby ją znaleźć. I to właśnie ta przewodniczka latała jak kot z pęcherzem żeby rozwiązać sprawę, a my cali w nerwach czekaliśmy na rozwój wypadków. Na szczęście się znalazła. Nie wyobrażam sobie, że gdyby było inaczej, nie zawiadomiliby policji. Dodam tylko, że przewodniczka nie podróżowała z nami cały czas, po prostu spędziła z nami tylko kilka godzin w Rzymie.
Człowiek i człowiek... Brak słów...
W jednym z artykułów podanych przez Panią Justynę, jest napisane, że przewodniczka zawiadomiła policję i ambasadę o zaginięciu. Posiadanie telefonu powinno być obowiązujące na takich wycieczkach, a przewodnik i kierowca powinien podać wszystkim uczestnikom swój numer telefonu i ewentualnie pouczyć uczestników, że w razie zagubienia zwracać się do policji.
@@agnieszka954 ja słuchałam tylko podcastu, nie zaglądałam do linków, a z niego wynika, że nikt policji ani konsulatu nie zawiadomił... 🤔
@@monikakoodziejczyk1185 Jest reportaż "Uwagi", gdzie policjantka Litwinka - mówi, że przewodniczka zawiadomiła Policję.
Powinno być CZŁOWIEK i cZŁOwiek.
Rodzina też zachowywała się podejrzanie, nie zapominajmy o tym.
Tak słyszałam i do tej pory nie mogę sobie dać rady, serce mi pęka z zalu, jak ona musiała się czuć przerażona, aż mi się wyć chce, jak mogli ja zostawić 😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪😪
Ty Justyna zrobiłaś więcej przez te 37 minut, niż ksiądz i cały autobus ludzi.
G** nie ksiądz ..
Mało tego Piotruś potrafił jeszcze wziąć pieniążki za odprawienie mszy za znalezienie się pani Kazi! Tak ! Panią Kazię znałam osobiście, a od jej sąsiadów z ulicy wiem, że składali się na mszę i ksiądz te pieniążki wziął.! To było zaledwie kilka tygodni po zginięciu.
Świetne resume!!
@@dorotamara6990 szok... proszę mu pocisnąć od nas... powinien mu ktoś nagadać do słuchu....
Pani Kazimiera z mojego miasta, cudowna i ciepła kobieta, zawsze częstowała dzieciaki cukierkami lub ciastkami, miła i dobra codziennie przemierzała miasto na swoim rowerze, cały czas nam jej w tym mieście brakuje.
Czekamy i liczymy, że wróci
Rozumiem ze wycieczka mogła jechać dalej ale dlaczego ksiądz nie został i nie zgłosił tego od razu a potem nie zaczął szukać??
Gdyby od razu zaczęli szukać byłaby szansa na znalezienie Pani Kazimiery,gdzie ludzkie odczucia,kazdy ma do czegoś prawo,a gdzie prawo ludzkie?
Tyle ludzi tam bylo i wszyscy ją zostawili na pastwę losu,straszne... jestem ciekawe jak oni z tym żyją?
A gdyby jednak zabrala ten telefon na taka wycieczke? To jest najbardziej niezrozumiałe w calej historii. Skoro sie rozchodzą i nie umawiaja na miejsce i okreslony czas to taki wymóg to chyba podstawa. Jak mozna tak zaniedbac brak kontaktu? Wedlug mnie zwyczajnie byly tam watki, o ktorych sie nie mowi. Np poczatki demencji. lub innej choroby.
@@donatandonat9672 starsi ludzie często nie mają nawyku noszenia ze sobą komórki.
Ksiądz ich rozgrzeszył.. Tak to złośliwość z mojej strony..
Uczestnicy tej wycieczki wolą myslec ze problem ich nie dotyczy. W materiale Uwagi pewna pani uczestniczka rzuciła jednym zdaniem dot.wycieczki, po czym na pytanie o Panią Kazimierę "ja nie wiem, ja nie znałam stanu zdrowia, ja się nie bede na ten temat wypowiadac"... skoro tak gorliwie biegają codziennie do kościoła zeby zbawić swoje duszyczki, wiecej dobrego zrobiliby mówiąc prawdę, a nie udając ze ich to nie dotyczy... myślą ze wymodlą sobie rozgrzeszenie... straszne to jest... a ten ksiadz to wogole zepsuty człowiek, codziennie herbatki, spotkania a nie mial resztki sumienia, by zdecydować się na poszukiwania
Dobrze z tym zyja, niestety....
Skandaliczna sprawa! Kolejny przykład na to jak często religijność i „głęboka” wiara są tylko powierzchowne i na pokaz. Ksiądz i rozmodlone kościelne towarzycho zostawiło na pastwę losu starszą kobietę w obcym kraju. Bulwersujące, wstrząsające, nie do uwierzenia...
Dokładnie
👍
Niestety masz racje:(
Zachowanie księdza jest rzeczywiście BULWERSUJĄCE!!!!! z czego niewątpliwie zdawali sobie sprawę jego przełożeni przenosząc go na inną parafię. Ciekawi mnie czy zmiana miejsca posługi wystarczyła żeby ksiądz Piotr przestał mieć wyrzuty sumienia. O ile je kiedykolwiek miał.
jak wiemy w innych sprawach kryminalnych przenoszenie księdza świetnie dodaje radę...
Ksiadz ? Ja nazywam rzeczy po imieniu - nieczuly skurwesyn
Nie mial wyrzutów i nie będzie miał. Ci w sutannach nie posiadają sumienia... mysla ze sa bogami i zawsze maja racje..czy to zostawienie kogos na wycieczce czy tez zgwałcenie dziecka... zawsze maja racje...
I jeszcze awansował na proboszcza. Skandal, a ksiądz prostak pozbawiony zasad empatii, kultury i miłosierdzia chrześcijańskiego. Ktoś taki powinien być wydalony ze struktur kościelnych.
Wycieczka powinna jechać dalej, a ksiądz Piotr powinien zawiadomić policję i czekać na p. Kazimierę na miejscu zbiórki. Z tego co pamiętam z Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, p. Kazimiera pojawiła się na miejscu zbiórki po jakimś czasie.
Niby pobożni, a taka znieczulica była wśród ludzi, którzy uczestniczyli w tej pielgrzymce... Jak tak można... Bardzo smutna historia 😢 Nagrania, na których widać Panią Kazimierę sprawiają, że serce pęka...
Pobożny nie jest równoznaczne z wierzący.
Najbardziej druzgocąca sprawa o jakiej słyszałam.
Jak widzę nagrania z monitoringu na których ta pani krąży po kompletnie obcym mieście, w obcym kraju, pewnie w nadziei, ze zaraz po nią wrócą, to łzy same się do oczu cisną.
Jak ona musiała byc przerażona i zdezorientowana.
Ludzie, którym tak zaufała zostawili ją po prostu jak jakiś mało znaczący przedmiot.
Postępowanie zarówno uczestników pielgrzymki jak i księdza jest skandaliczne. Jak ci ludzie mogą nie mieć sobie nic do zarzucenia....
@oskar wlenberg musiałby oskarżyć księdza a to przecież nie wchodzi w grę.
Dwa lata temu umarła moja Mama. Opiekowałam się nią do końca życia i nabyłam pewnego doświadczenia obserwując ostatnie lata jej życia. Będąc u siebie w domu zachowywała się bez zarzutu, była sprawna, uśmiechnięta, pracowita, pomocna. Widząc pierwsze symptomy zapominania, dezorientacji, w końcu miała 80 lat, wzięłam ją na wczasy zdrowotne w piękne miejsce, nad jezioro. Ze zgrozą zaobserwowałam, że mama nie trafia do stołówki, nawet do stolika, do którego zasiadałyśmy 3 razy dziennie na posiłki. Dopiero w obcym miejscu objawiła się choroba w całej pełni. Nie mogłam w to uwierzyć bo w domu radziła sobie doskonale. Dlatego jestem przekonana, że pani Kazimierze to właśnie się przytrafiło. Zachowanie uczestników wycieczki również mnie nie zdziwiło. Moja Mama należała do Klubu Seniora, wiele lat. Prowadziła kronikę, udzielała się, razem jeździli na wycieczki. Wiem, że kiedy ktoś przestawał pojawiać się na cotygodniowych spotkaniach, szła dowiedzieć się dlaczego. Kiedy ona zachorowała nikt z Klubu nie przyszedł jej odwiedzić. Raz czy dwa ktoś zadzwonił. Koleżanka jest szefową hospicjum. Kiedyś powiedziała, że starsi ludzie stają się jak dzieci, egoistyczni. Ale nie chciałabym jechać na wycieczkę z taką grupą. Karygodne jest zachowanie księdza, wstyd!
55 osób w autokarze po prostu odjechalo... To była pielgrzymka ludzi wierzących. Gdzie miłosierdzie i troska o drugiego czlowieka? Jak oni mogli po prostu pojechać dalej i spokojnie sobie zwiedzać? Niedobrze mi...
To jest właśnie obłuda ludzi wierzących :)
Mam podobne odczucia. Jedynie Litwini stanęli na wysokości zadania w tym przypadku.
Jestem przywiązana do moich babć, w ogóle czuję taką wysoką empatię do osób starszych. Gdy słyszę o zaginięciach osób starszych po prostu jest mi potwornie przykro. W tej sprawie jakoś szczególnie. Starsza pani zaginęła z dala od bliskich, w obcym kraju. Nawet nie chce sobie wyobrażać sobie co czuła...
Mam tak samo.. Smutne
Zaginięcia dzieci są straszne i przerażające, seniorów smutne
@Arbag300 Zaginięcie każden osoby jest przerażające. Jak można wartościować i oceniać stopień smutku zaginięcia osoby w zależności od wieku?
Nie wierze jak można przez dobę nie zgłosić na policję zaginięcia starszej Pani w obcym kraju?Czy organizatorzy tej wycieczki nie interesowali się losem tej kobiety? Co za znieczulica i brak odpowiedzialności za drugiego człowieka .
"Polacy Katolicy"
@@jolantaswiecicka4586 o ile byłaby w stanie jej użyć.
Ciężko jest mi sobie wyobrazić , że ktoś przygarnia starszą kobietę i ją utrzymuje , zmiast zgłosić to na policję. Jaki miał by w tym cel ?
Mnie także. To mogłoby mieć miejsce w przypadku zaginięcia dziecka, ale niestety nie starszej osoby.
Też w to nie wierzę, nie w dzisiejszych czasach.
Moze tez starsza osoba i tak sie wspieraja na starosc. Bez telewizji, telefonu... Nie wiem.strasznie smutne
Pobieranie renty/emerytury?
@@ewelinaes8520 jaka renta/emerytura? Rentę czy emeryturę Pani Kazimiera otrzymywała z polskiego ZUSu zapewne. Nie jestem pewna, ale przypuszczam, że w przypadku kiedy osoba jest zgłoszona jako zaginiona to ZUS wstrzymuje wypłatę świadczenia. Wiec gdyby przygarnął ją ktoś obcy, z automatu musiałby on ponosić koszty utrzymywania tej kobiety z własnej kieszeni.
Nie jest ważne czy to był krótki, czy długi odcinek, sprawa tak porażająca i tak smutna, że każda minuta trzymała w napięciu. Bardzo dziękuję!
Wstrząsającą historia... która przypomniała mi zdarzenie z przed kilku lat. Wracałam z pracy, zmęczona, głodna. Wyjęłam drożdżówkę z torby i zrobiłam gryza, kiedy przed oczami mignęły mi stopy, na jednej z nich była skarpetka, druga stopa była bosa. Minęła mnie kobieta z zawinątkem na rękach. Mimo, że chciałam być w domu jak najszybciej to zapaliła mi się czerwona lamka... zaraz, jak to... Cofnęłam się do Starszej Pani i zaczęłam pytać gdzie idzie, w jakim celu... Pani twierdziła że musi iść do kogoś, poprosiłam aby chwilę ze mną postała a później razem pójdziemy tam gdzie chce iść. Tym sposobem udało mi się zatrzymać kobietę, zadzwonić na policję i pogotowie. Po pewnym czasie dołączył do nas Staruszek, który okazał się być jej mężem. Wyszedł z domu aby szukać żony. Nadjechały służby które zajęły się parą Staruszków. Historia, która miała miejsce bardzo mną poruszyła. Mówią, że starość nie udała się Panu Bogu i coś w tym jest. Dlatego życzę nam i przyszłym pokoleniom empatii, która w takich chwilach ratuje życie nasze i naszym bliskim aby za życia nie umierali z tęsknoty za tymi, którzy zaginęli.
Wielkie brawa Gabrysiu dla Ciebie za wrażliwość i przytomność umysłu.
Jesteś bardzo dobrym człowiekiem Gabrysiu!
@@kuntakinte13 dziękuję za dobre słowo 💞 pozdrawiam serdecznie
@@Lara-os9ss dziękuję, pozdrawiam serdecznie 💞
Mimo, że krótki to jednak chyba najbardziej poruszający odcinek :(
W Jerozolimie, w Bazylice Grobu Pańskiego pielgrzymka z Polski zostawiła starszą panią, nieznająca żadnego języka poza polskim. Pani z paniką szukała księdza i współtowarzyszy wyjazdu albo chociaż kogoś, kto rozumiał, co ona mówi. Podeszliśmy z mężem do płaczącej kobiety, rozmawialiśmy z nią. Na szczęście wiedziała, w jakim hotelu ma być kolejny nocleg. Przewodniczka z innej polskiej grupy zaoferowała pani, że ją tam podwiozą. Zadzwoniła do hotelu, znalazła organizatora, też księdza. Dodam, że nie był ani przestraszony, ani zdziwiony. Ot, nic się nie stało.
Chciałabym nazwać go k.rwą, ale do prostytutek mam szacunek, do takich "ludzi" nie.
Ksieza …….,
Jasne.... Nie spały całą noc bo się martwiły o nią... ale jak p. Kazimiera nie wróciła do autokaru to nie protestowały by zostać!! Kłamią albo same się okłamują by uspokoić sumienie...
To dziwne zachowanie powinno było być zgłoszone do organizatora, bo ta Pani wymagała bezpośredniego nadzoru.
I czekały całą noc ale żeby zgłosić na policję albo zadzwonić do ambasady to już nie przyszło im do głowy. Jak nie wiedziały gdzie dzwonić to mogły zadzwonić do rodziny, żeby ci to zgłosili. Założę się że ich poszukiwania polegały na użalaniu się i odprawianiu różańca, bo przecież jak ma się znaleźć to Bóg tak zrobi, że się znajdzie 🙄
To jedyna historia, której nie mogę emocjonalnie unieść.
Rozumiem cię, bo ja jak pierwszy raz o niej usłyszałam to dwa dni nie mogłam dojść po tym do siebie.
Mam to samo. Czuje niemoc, przerazenie rozpacz , jak mozna bylo zostawic starsza osobe na pastwe losu w obcym kraju? I te viedo, na ktoryn widac jak sie blaka bezradnie
Sprawa Szymona to jedyna , której nie jestem w stanie wysłuchać do końca .
Tak tragiczna. Nie mniej bardziej dramatyczna jest dla mnie sprawa Danielka Litwiniuka albo Oskarka...... Te trzy sprawy są dla mnie najgorsze jeśli chodzi o tematyke dziecięcą. Niech spoczywaja aniołki w spokoju, nigdy ich już nikt nie skrzywdzi 😔
W końcu się udało przesłuchać . W prologu kolejnego odcinka można było usłyszeć , że na prowadząca ta historia też odbiła pewne piętno . Świetna robota prowadzącej kanał
Zachowanie uczestników wycieczki z księdzem na czele wydaje się jakieś niewiarygodne. Naprawdę nikt nie poinformował policji? Zwiedzali sobie dalej jak gdyby nigdy nic? Nie pojmuję tego. Co za znieczulica!
Obojętność- najgorsze co może być
Pani Justynko dziękuję bardzo za podkast o Pani Kazimierze. Jak to oglądałam w TV to nie mogłam uwierzyć, no nie mieściło mi się w głowie jak można był tą Panią tak zostawić. Ona przecież tak ufała temu księdzu. Traktowała,, go,, jak własnego syna. Na obiadki do niej chodził i na inne smakołyki a jak przyszło odwieźć walizkę to sam zdezerterował i wysłał kościelnego bo wstyd mu było się pokazać Jej córkom. Nie będę pisać więcej na temat tego jak ten ksiądz postąpił ale czy nie powinien ponieść za to kary? Rodzina mu zaufała, chociaż do końca nie była za tym żeby ich mama pojechała ale Pani Kazimiera się uparła i powiedziała że będzie w dobrych rękach. Przecież cóż może jej się stać skoro będzie pod opieką K S I Ę D Z A......... Jeszcze raz dziękuję i czekam na podkast. P. S. Bardzo często myślę o tej Pani i zawsze mam łzy w oczach😥😥
Z jednej strony wydaje się to niemożliwe, by tyle ludzi wykazało się taką znieczulicą. Z drugiej, znamy przecież sytuację, gdzie pełen autobus patrzył na mordowanie trzech osób, w tym ciężarnej kobiety i dziecka.
nie znam tej sprawy, to w Polsce było ?
@@magorzataewa5906 sprawa połaniecka
@@asiqxyz6968 a dokładniej, nic nie mogę znależć w internecie.
A już wiem, ale z tego autobusu to część brała udział w tym morderstwie. Tak, głośna sprawa.
Jeden z odcinków Justyny jest o tej sprawie- "wśród nocnej ciszy"
Okropna historia :( Biedna starsza Pani... Nie mogę się pogodzić z tym co zaszło, jak można było ją zostawić na pastwę losu?
Retoryka podcastu jest, że Pani Kazimiera była zdrowa i w pełni sil. Moim zdaniem jej zachowanie o tym nie świadczy. Skoro na tyle wystraszyła współlokatorki, ze nie spały do rana bojąc się, że zrobi cos czego nie powinna, to już daje do myślenia. Sadzę, że wymyśliła sobie, że wróci do Polski; w Augustowie tylko narzekała, w nocy pilnowały ja panie z pokoju, a na mszy po prostu niezauważona wyszła, żeby w jej mniemaniu udać się do domu. I jeśli tak było, to świadczy o tym, ze nie myślała logicznie i nie ogarniała już konceptu wycieczki grupowej. I nie chce mi się wierzyć, że jej problemy wynikły nagle w Wilnie i w domu była super logiczna i wszystko ogarniała.
Nic nie usprawiedliwia zachowania organizatorów. Jednak zachowanie rodziny tez mnie dziwi. Prawie 80 letnia mama jedzie sama na wycieczkę i córki nie upewniają się czy ma telefon? A po zaginięciu jada pierwszy raz do Wilna dopiero po 7 latach? Serio?
Nie wierze, niestety, ze Pani Kazimiera żyje. Teoria policji mnie zadziwia. To tak nie funkcjonuje, ze ktoś kogoś przygarnia z ulicy i sobie razem mieszkają. Moim zdaniem kobieta padła ofiara przestępstwa.
Wina leży po stronie organizatora ksiedza Piotrusia i uczestników wycieczki , a nie po stronie rodziny! Pal licho odpowiedzialność prawna, ale chodzi o zwykła empatię, współczucie, poczucie odpowiedzialności za drugą osobę! Ważniejsze kolejne kościoły i modlenie się niż szukanie współuczestnika wycieczki? Ta kobieta byla ich koleżanką, parafianka, ksiądz Piotrus przychodził do niej na pogaduszki. Jak mogą sobie patrzeć w lustro, a ten Piotrus jeszcze dostał awans. Skandal!
W punkt, kto puszcza 80-latke samą za granicę? Kto tak robi? Rodzina także wykazała się brakiem wyobraźni 😢😢😢
No więc mialabym do ipowiedzenia troszke podobnego przypadku, który na szczescie skonczyl sie dobrze.
Otoz ojolo 10 lat temu pojechalam na pielgrzymkę darczynną do Lwowa. Po zwiedzaniu wsapilismy do duzego marketu na zakupy. Autokar stał na parkingu nieco w cieniu i nie rzucał się w oczy.
Po zakupach wycieczkowicze wrócili do autokaru, ale brakowało dwóch osób - starszego małżeństwa. Nigdzie ich nie mozna bylo znalezc, na moją osobistą prosbe kilka osób przeczesalo sklep, ale bez skutku. Organizator i kierowca nalegali na wyjazd, ponieważ mielismy jeszcze wstapic do Janowa. I kiedy juz sama sie poddałam - zauwazylam tych panstwa, jak wsiadają do taksówki, wiec ostatkiem sił podbiegłam na parking i zabralam ich do autokaru. Okazalo sie, ze ci państwo nie zauważyli autokaru, pniewaz wieczorem i w cieniu drzew vyl ledwo widoczny.... Bylam zdziwiona, że organizator nie nalega na intensywne poszukiwania, z tego co pamietam- również ksiądz byl bierny.
Wszystko dobrze sie skończyło, ale niesmak pozostał...
Zrealizowanie programu wycieczki ważniejsze od życia człowieka... Straszne.
Część uczestników powinna była zostać i szukać, reszta mogła zwiedzać.
@@ewelinaes8520 nie wymagam wiele od uczestników, jeśli to byli ludzie w podeszłym wieku, ale organizatorzy od razu powinni wezwać policję i powiadomić rodzinę. Rodzina mogłaby zareagować i sama przyjechać szukać, jeśli akurat mieliby możliwości. Organizatorzy powinni szukać, wypadałoby aby szczególnie ksiądz miał trochę wrażliwości dla seniorów. Młody człowiek może się zgubić w obcym kraju, jeśli nie zna języka i nie ma telefonu.
Na rodziny miejscu zaraz po wiadomości, że zaginęła, byłabym już w drodze na Litwe.... przecież to był najcenniejszy czas na znalezienie Pani Kazimiery...
Czekałam na kolejny odcinek. Coś ciągnie mnie, by próbować zrozumieć człowieka najgłębiej, jak się da, a Twoje filmy zawsze zawierają ten psychologiczny pierwiastek. Dzięki za Twoją pracę 🖤
Mojego ojca także zostawiono bez pomocy podczas wycieczki we Włoszech. Trafił tam do szpitala z powodu krwioplucia, a organizatorzy odjechali z resztą grupy na zwiedzanie. Cały pobyt w szpitalu był bez tłumacza, swoich rzeczy i zainteresowania organizatorów wyjazdu. Transport powrotny organizowaliśmy na własną rękę. Ludzka znieczulica jest ogromna!
Coś niesamowitego. Współczuję. Na szczęście tu zakończyło się szczęśliwie ale coś nieprawdopodobnego
Serce mi pękało gdy słuchałam tej historii, Boże, co ona musiała czuć gdy się zgubiła...
Niczego bym bardziej nie chciała niż żeby się znalazła, albo chociaż żeby tam gdzie teraz jest była zaopiekowana i bezpieczna...
Jako katoliczka jestem zbulwersowana zachowaniem ksiedza- jako ksiedza ale przede wszystkim czlowieka!
@Justyna Mazur jest sympatyczna vlogerka, która mieszka Wilnie z kanału Vita Life Vlogs. Może ona mogłaby nagłośnić sprawę na Litwie, choćby wśród rodziny i znajomych?
Vita pięknie o tym powiedziała 🙏
Pani Kazimiera to moja sąsiadka..😢 świetna, wesoła , bardzo aktywna kobieta! A tego księdza, który ją tak potraktował , traktowała jak syna.... straszna historia!!! Ps. A fabryka, w której pracowała pani Zarembowa to Bawełnianka, nie Bawełniarnia😌
Jeżu, przepraszam!
Może wiesz co ludzie mówili o tym zaginięciu? Jaka była reakcja społeczeństwa na samo zaginięcie jak i przeniesienie księdza?
@@patricia_katrin2631 ja miałam religie z tym księdzem w liceum kilka lat wcześniej i ciężko mi było zrozumieć co tam się stało na tej pielgrzymce...
@@JustynaMazur luzik, ja to wyłapałam, bo ja tutejsza 🤪😊
@@katewoodhouse9637 nie, w Bełchatowie
Przykro mi. Uwielbiam Twoje podkasty, ale tego nie jestem w stanie wysłuchać. Podziwiam Cię za odwagę, że byłaś w stanie wgłębić się w tę historię. Mi ogólny zarys łamie serce i wywołuje bezsenność.
Nie do wiary, co to za ludzie, zostawili staruszkę na ulicy bez jedzenia, bez środków do życia gorzej niż psa😭😭😭😭😭😭😭nikt się nie zainteresował ani w autobusie?!
wedlug mnie pani Kazimiera była splątana już w hotelu, może jakiś mikroudar. Szkoda, że panie z pokoju nie interweniowaly także rano. Zachwanie księdza to zwykłe tchórzliwe draństwo. Oczywiście nie był formalnie odpowiedzialny, ale moralnie już tak. Nawet nie zgłosił policji lub innym slużbom. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze i rzeczywiście p. Kaximiera mieszka u kogoś .
W tym wieku sytuacja że zdrowiem może się pogorszyć z dnia na dzień, dlatego ważne jest żebyśmy byli czujni.
Właśnie wrzuciłam długi komentarz z historią mojej babci. Było jak w przypadku p. Kazimiery - ostry ból głowy, splątanie, mylenie prostych czynności. Po tygodniu z aktywnej, samodzielnej osoby warzywo w pampersie. Nie chcę wróżyć, ale moim zdaniem ta pani miała małe szanse na samodzielne funkcjonowanie (boję się wspominać o przeżyciu), nadzieja w tym, że ktoś rzeczywiście się ulitował i zaopiekował. Ciekawe, czy możliwe jest, że p. Kazimiera wyjechała gdzieś dalej - pociągiem, autobusem lub ktoś ulitował się i wziął ją "na stopa", dlatego zaistniał problem z odnalezieniem. Nie rozumiem też rodziny, która dopiero w 2019 r. pojechała na Litwę.
A co jeśli ktoś ją prywatnie zabrał do Polski?Usłyszał nasz język i ulitował się. Litwa jest członkiem Unii, więc mogła przekroczyć granicę nawet bez dokumentów.Przygarnął ją jakiś ośrodek, zmarła i jest pochowana w Polsce jako NN. Przecież kręciła się w pobliżu CPNu.
To jest bardzo prawdopodobne. Pani Kazimiera pod wpływem stresu mogła stracić pamięć, a że mówiła po polsku to mógł ktoś to usłyszeć i zabrać ją do siebie, gdzie prawdopodobnie zmarła.
Te historię nalezy traktowac jak przestrogę, 80 lat to nie jest wiek aby pozwalac osobie wyruszać na kilkudniowa wycieczkę bez osoby bliskiej, kogos z rodziny.
Moi dziadkowie również jeździli na wycieczki z kościoła (dość często) i mimo, że zaczęli jeździć, gdy mieli około 55 lat (zdrowi), to zawsze nie sami. Jedni dziadkowie z drugimi wspólnie jeździli. Czasem brat babci lub bliski znajomi. Później całą rodziną jeździliśmy z dziadkami, bo się martwiliśmy a i dziadkowie lekko pod upadli na zdrowi i byli koło 70. Do Lichenia, Częstochowy, do innych miast. Raz była sytuacja, że szliśmy do domu papieża w Wadowicach i dziadek chciał odpocząć na ławce i oczywiście całą grupą olewka i szybko zniknęła z pola widzenia. Ja z i mama zostaliśmy dziadkiem, A tata z siostrą i babcia poszłi i później telefonicznie się znaleźliśmy. W Częstochowie też miałam z 8 lat odwróciłam się i wycieczki już nie było, zestresowałam się lekko, ale po jakiś 10 minutach sąsiadka mnie zauważyła i mną się zajęła i zaraz i wycieczka się znalazła.
Na takiej wyciecze bardzo łatwo o zgubienie się, ale druga sprawa to olewka ze strony grupy. Trzeba zawsze pilnować się i spoglądać na innych czy na pewno nikt się nie oddalił lub został w tyle.
Nie umiem wysłuchać tego odcinka, bo łzy nachodzą mi do oczu. Bardzo mi szkoda Pani Kazimiery. Jednak chociaż wnuk mógł z nią na tą wycieczkę jechać. 79 letniej kobiety nie można puszczać na takie wycieczki samej.
Dla mnie to jest poprostu nie do pomyślenia żeby taka osoba która która ma lat 80 wyjeżdżała na wycieczkę jeszcze do obcego kraju samej bez żadnej osoby z rodziny. Ja tu winię tylko rodzinę która dla mnie jest bezmyślna. Po co jeszcze zakładali sprawę w sądzie jak sami nie dopilnowali babci. Mam wielkie doświadczenie, bo pracuję od kilku lat z takimi osobami bez przerwy i wiem doskonale jak szybko może zmienić się stan zdrowia czy psychika takiej osoby. Wieczorem może być jeszcze wporządku, a rano taka starsza osoba jest nie poznania. Pozatym osoba taka jak znajdowała się bez rodziny i w towarzystwie obcych ludzi to mogła czuć się psychicznie bardzo źle. Do tego jeszcze takie osoby starsze mają już częściową choćby nawet demencję. I tak jak już pisałam ich stan w każdej chwili mógł się zmienić. Tymbardziej, że prawie od razu chciała wracać do domu. A zachowanie księdza Piotra jest całkowicie naganne. Człowiek bez serca i sumienia. I więcej nie mam tu nic do powiedzenia. Ale rodzina nigdy, ale to nigdy nie powinna wysyłać takiej starszej osoby samej bez ich obecności. Wystarczyła chociaż 1 osoba z rodziny. Ja mojej nieżyjącej babci nie opuszczałam na krok. Jeździłyśmy na różne wycieczki, ale tylko razem. A ja z nią, bo byłam wnuczką. Tak, że rodzina niech nie szuka wszędzie winnych, bo sama winna. Takie jest moje zdanie.
@@jolantaweichselsdorfer1406 moja babcia ma 97 i z głową stoi lepiej ode mnie 🤪, ale rzeczywiscie 80 lat to nie wiek na samodzielne wypady.
@@magdalenar.70 Pani dziadkiem zajęło się aż kilka osób, a do tego było to w Polsce. Nawet sam dziadek dałby radę i w razie czego wrócił do domu, albo poszedł na Policję. A tu Litwa, kompletnie nieznany język - ktoś tu napisał, że co drugi mówi tam po polsku. Nie wierzę w to, po rosyjsku to może nawet 75 procent, ale Polski już tam nie ma 80 lat, to całe pokolenie Polaków już nie żyje. Wyobrażam sobie jakie tłumy pod tą katedrą musiały być i wśród tego tłumu sama pani Kazimiera, w wieku 79 lat.
Droga Justyno, bardzo dziękuję Ci za poruszenie tej historii. Przedwczoraj słuchałam tego odcinka z siostrą i przyjaciółką i niedługo czekałyśmy na ziszczenie się tego w rzeczywistości. Dziś wieczorem wysiadałyśmy z auta i zobaczyłyśmy starsza panią w cienkim swetrze i klapkami w ręce. Z jej torebki dobiegał dźwięk telefonu. Była lekko zdezorientowana i wyglądała jakby czegoś szukała. Nie będę opisywać już dalszych szczegółów, ale okazało się że pani nie wie jak dotrzeć do domu, nie mogła przypomnieć sobie adresu. Szczęśliwie jednak udało nam się ja odprowadzić pod same drzwi. Jednogłośnie stwierdzamy, że to Ty uczulilaś nas na tego typu sytuacje!! Dziękujemy!
Dodatkowo chcę zaapelować do bliskich takich osób, aby nie spuszczały z nich oczu oraz o wyrozumiałość, bo seniorka którą spotkałyśmy nie chciała odebrać telefonu bo bała się że dostanie burę od rodziny...
Frustrujące jest też zachowanie ludzi na stacji i dozorcy. Starsza kobieta o 3 w nocy przychodzi znikąd na stację benzynowa... Albo dozorca, który nie reaguje na zmarznięta starsza Panią. No i ten pożal sie Boże księżulek...
Ksiądz zachował się skandalicznie. Prawo prawem ale powinien się zachować przynajmniej przyzwoicie po ludzku. Nie zawiadomił policji, rodziny. To jest skandal. Kobieta moim zdaniem miała demencję. Zachowywała się rutynowo w swoim znanym środowisku. Kiedy zmieniło się miejsce, sytuacja to doznała dezorientacji. Współlokatorki noclegu powinny zgłosić organizatorowi wycieczki. Zachowały się nieodpowiedzialnie. Organizator powinien powiadomić rodzinę i zaopiekować się kobieta. Szczególnie ksiądz. Na temat zachowania księdza nie chce mi się nawet pisać, bo brak mi słów. Jestem zszokowana.
@@barbaraszczurek7196 dokładnie tak. To jego lekceważenie do tej pory. Nie godzi się jako człowiekowi, a co dopiero księdzu, który uczy miłosierdzia i poświęcenia. Ważniejsze zwiedzanie niż ludzkie życie. Rzadko się udzielam, ale ta sprawa jest tak niezrozumiała, że ciężko przejść obojętnie.
@@ksiezniczkazsasiedztwa544 tym bardziej jest to bolesne że ta pani bardzo temu księdzu ufała, traktowała go niemal jak członka rodziny. A on ją olał przy pierwszej okazji.
@@olgajastrzebska5607 też mnie to ujęło. Gdzie może być ta nieszczęsna kobieta. Żal mi jej, żal rodziny. Boże.
Księżulek powinien wysłać wycieczkę dalej, a sam szukać , taki jest obowiązek organizatora . Masakra zero miłosierdzia Bożego .
Słuchając tej historii przychodzi mi od razu coś do głowy, co zaobserwowałam swego czasu u mojej już nieżyjącej 70-kilkuletniej babci. Otóż, często powtarza się w materiale stwierdzenie, jakoby pani Kazimiera była w pełni zdrową osobą. Moja babcia również sprawiała wrażenie niezwykle zdrowej i witalnej osoby, jednak pewnego dnia zaczęła zachowywać się conajmniej dziwnie, zapominała wiele rzeczy, miała halucynacje, nie wiedziała gdzie się znajduje i ciagle powtarzała, że chce wracać do domu. Poza tym wyglądała jak zawsze. Jej stan z każdym dzień się pogarszał i nikt z nas nie rozumiał, co się z nią dzieje. Zawieźliśmy babcię do szpitala, gdzie okazało się, że w przeciągu kilku minionych tygodni przeszła kilka udarów, co zupełnie zaburzyło jej stan świadomości i zdolności logicznego myślenia. W momencie chwilowej poprawy babcia pakowała się i próbowała uciec ze szpitala, bojąc się o własne życie, bo nie potrafiła zrozumieć, gdzie jest i kim są ci wszyscy ludzie. To było straszne. Wkrótce potem niestety zmarła. Piszę o tym, ponieważ zdarza się, że starsze osoby z dnia na dzień doznają poważnych uszczerbków na zdrowiu i psychice, co czasem nie jest na pierwszy rzut oka widoczne, zwłaszcza trudno to zauważyć osobom obcym. Zachowanie pani Kazimiery, jej zdezorientowanie i działanie po omacku bardzo przypomina mi o tamtych wydarzeniach i pozwala przypuszczać, że mogło ją spotkać coś podobnego, co moją babcię właśnie. Mam nadzieję, że sprawa doczeka się swojego rozwiązania.
Jak dorosły chłop jestem, tak zawsze przy tej sprawie chce mi się najzwyczajniej ryczec.
Byla kobieta, nie ma kobiety. Ludzie szybciej sie orientują i reagują jak gdzieś bagaż zostawią a tu zostawili starszą kobietę w obcym kraju.
Pamiętam jak kiedyś na "Zaginieni przed laty" na FB czytałem o podobnej sprawie, poszukiwany byl człowiek, ktorego zostawiono na stacji podczas postoju. Autokar wracał bodajże z Włoch, nie pamiętam juz jaki tamta sprawa miała finał. Takie sprawy sa wyjątkowo smutne i straszne. Tylu ludzi (przecież widzisz,ze ktos siedzial obok Ciebie przez pare godzin podróży i nagle go nie ma), kierowcy, pilot a nikomu nie zapala się czerwona lampka, mimo obowiązku skontrolowania czy każdy jest bezpieczny i na swoim miejscu.
Najgorsze, ze to nie są odosobnione przypadki ale sprawa pani Kazimiery jest dla mnie absolutnie najbardziej tragiczna i bulwersująca.
Ksiądz zachował się jakby po prostu zgubił bagaż a nie żyjącą, czujaca, bezbronną osobę a i jestem w stanie uwierzyć, ze jakby dotyczylo bagażu to podjęto by więcej działań.
Mnie się raz przytrafiła podobna sytuacja (tyle, że w Polsce), na postoju poprosiłam jedną panią, żeby zwróciła uwagę kierowcy, jakby miał wcześniej jechać niż zapowiedział. Spóźniłam się bodaj parę minut a bus niestety odjechał (razem z moim bagażem). Dobrze, że telefon miałam przy sobie a nie w torbie... Znalazłam numer, zadzwoniłam do kierowcy busa, a on na to, że jest 5km dalej, ale nie wróci, bo musi na czas dojechać i ludzi rozwieść. Sama jakoś ogarnęłam powrót, ale co się denerwowałam to nie chcę wspominać... wniosek z tego taki, że najlepiej polegać na sobie. Ale w przypadku pani Kazimiery... Masakra - jak parafianie i ksiądz mogli zignorować zaginięcie starszej pani? Nóż się w kieszeni otwiera...
Piotruś powinien być w więzieniu, ciekawe czy panie dewotki "chrześcijanki" z pielgrzymki potrafią spać spokojnie...
Agnieszka X O to jestem spokojny - wyspowiadały się (o ile uznały że jest z czego) dostały rozgrzeszenie i po kłopocie.
Oby żyła i odnalazła się🙏 A osoby które ją zostawiły na pastwę losu nigdy nie zaznały spokoju sumienia. Jest to sprawa z okolic moich rodzinnych stron więc jakoś szczególnie przyjmuje tą sprawę do serca. Nigdy bym nie pozwoliła mojej babci pojechać bez opieki do obcego kraju.
Mam zasadę że nie ważne gdzie by to było wycieczka, dyskoteka itp. Wychodzę z danymi osobami i z nimi wracam , jeśli się rozdzielamy to informujemy o tym gdzie idziemy i jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Odpowiedzialność !!! Gdziekolwiek i cokolwiek by to nie było. Nawet jak na wybory się jechało autokarem to jeśli kogoś brakowało to się czekało i sprawdzało gdzie jest pomimo że to były "4 km -5 km " od domostw głosujących.
Nie żyje na bank.
strasznie mi przykro i smutno jak myślę o tej sprawie, zawsze myślę o mojej zmarłej pamięci Babci, która też jeździła na wycieczki z klubu seniora i nie wyobrażam sobie co musi czuć rodzina, nie wspominając już o tej biednej starszej Pani, co za znieczulica wszystkich, którzy byli na tej wycieczce! Jak mogli bez wyrzutów sumienia po prostu wrócić do Polski!
Norma tak jak busy przewożące ludzi polska-uk polska-holandia jak ktoś nie wraca z przerwy busa to odjeżdżają i maja człowieka gdzieś straszne a na Litwie nie trudno znaleźć kogoś kto mówi po polsku
@@olazola1515 Z tym, że tutaj to chodziło o wycieczkę zorganizowana a osoba zaginiona to starsza osoba, dla mnie niepojete jak zachował się organizator i co spotkało te Panią.
Cała grupa nie mogła wyjść i jej szukać bo mogłoby skończyć się zaginięciem kolejnych osób. Jeśli jesteś na zorganizowanej wycieczce, pielgrzymce nie możesz tak sobie wysiąść z autokaru. Bo zapewne dopiero w nim okazało się, że jednej z osób nie ma. Tym bardziej jeśli nie znasz osoby i nie byłbyś w stanie rozpoznać jej w tłumie, a taki przy Ostrej Bramie mógł być. Pytanie czy było liczenie i czy siedzący obok zauważyli i poinformowali organizatora zanim autokar ruszył. To organizator, czy pilot powinien podjąć kroki i szukać na początek na własną rękę np. z jakąś osobą, która zaginionego dobrze zna
@@olazola1515 serio busy teraz odjezdzaja jak ktos nie wroci? Kiedys jeszcze dluuugo przed EU jezdzilam do Anglii ludzie na postojach mieli gdzies pilotka mowiacego o czasie przerwy, wracali kiedy chcieli. To bylo bardzo irytujace. Ale nie wyobrazam sobie, ze pasazer wraca spozniony a autokaru nie ma, tym bardziej ze mi we Francji gdzie w srodku nocy autokar by odjechal i gdyby nie jedna dziewczyna, ktora siedziala przede mna i powstrzymala kierowce, zostalabym gdzies we Francji, bez bagazu, bez orientacji co dalej. A spoznilam sie dlatego, ze kobieta ktora robila mi zapiekanke byla najzwyczzajniej w swiecie wredna, nie mowilam po francusku tylko po angielsku, ona udawala ze nie rozumie i z laska robila mi ta zapiekanke. W koncu wybieglam stamtad bez tej cholernej kanapki, bo cos mnie ruszylo i slusznie.
@@Magdamk777 tak straszna znieczulica i kierowcy i pasażerów... Jestem na wielu grupach o zaginięciach i ciągle widzę posty ze ktoś nie wrócił z przerwy na postoju na czas. jedni czekali szukali inni nie.... Jedni wywalali rzeczy pasażera z auta inni zabierali nawet bywało, że ludzie zostawali bez telefonu,grosza(wszystko zostawało w busie) i znajomości języka...nie mowie że to się zdarza ciągle ale się zdarza a nie powinno...
Pierwszy raz słyszę o tej sprawie.
Straszne to wszystko. Poczekali 15 minut może pół godziny... jpr 😤!!! Nie powinni byli się stamtąd ruszać. Ksiądz oczywiście jak zwykle bez winy a najlepszym lekiem na zamknięcie ust ludziom jest przeniesienie księdza na inną parafię 😠...dramat. Niestety wszyscy uczestnicy wycieczki to jakaś społeczna porażka...
Ta sprawa mnie osłabiła na całej linii.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo smutne. Oglądam Twoje podcasty, ale ta historia jak dotąd najbardziej mną wstrząsnęła. Przestaje się wierzyć w ludzi. Jak mogli ją zostawić?
Jak miałam 12 lat byłam na pielgrzymce w Częstochowie z pielgrzymką z pobliskiej parafii. Bo to w Polsce, ale sytuacja była podobna. Byliśmy umówieni, że wrócimy do autokaru o ustalonej godzinie. Po przeliczeniu osób, okazało się, że brakuje jednej, starszej pani, takiej już po 70-tce. Czekaliśmy z 15 minut, po czym organizatorka wycieczki postanowiła, że musimy jechać. Wtedy ja jako dziecko oburzyłam się, że jak tak jak możemy zostawić tą panią, przecież z nami przyjechała! Tylko ja się odezwałam. Organizatorka z obrażoną miną zgodziła się i poczekaliśmy. Po około 10 minutach, ta pani wróciła, była wystraszona, bo nie mogła znaleźć naszego autokaru, każdy byl podobny do siebie. To był rok 2002, prawie nikt nie miał komórki. Ta historia na szczęście skończyła się dobrze i też była mniej niebezpieczna, bo przynajmniej w naszym kraju, więc nie byłoby bariery językowej. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, zostawić kobietę w obcym kraju, bez powiadomienia policji i rodziny....
Wspaniała postawa. Szkoda że reszta grupy taka nie była.
Jako dziecko... Byłam na pielgrzymce z ciocią... Autobus zmienił miejsce i nie mogłam go znaleźć. miałam wtedy z 11 lat... Zaczęłam krzyczeć i płakać... To dopiero zwróciło uwagę i na szczęście kierowcy tego autobusu mnie zapamiętali i zawołali. Uczucia były jednak okropne, nigdy tego nie zapomnę, wszechogarniający strach a było to w Polsce, gdzie się mówi tym samym językiem... Co ta pani musiała przeżyć... 💔
Pamiętam reportaż w " Dużym Formacie" na temat tej sprawy i byłam bardzo poruszona. Do dziś zresztą ta sprawa nie daje mi spokoju, mimo że nie mam żadnego związku z rodziną czy miejscem zamieszkania w Polsce tej pani. Tam było opisane, że to ten cały, pożal się Boże, ksiądz namawiał bardzo panią Kazimierę do wyjazdu. Robił to usilnie, przychodził na obiady, zachęcał itp. Mógł odpowiadać karnie i cywilnie. To jest kwestia należytej interpretacji art. 210 par.1 k.k., który moim zdaniem prokuratura zinterpretowała zbyt wąsko. Problem jest też taki, że rodzina ewidentnie zaniedbała przygotowanie pani Kazimiery do wyprawy. Nie wolno było dopuścić, aby nie zabrała telefonu i upewnić się, że cały czas będzie miała opiekę. Nawet jeśli wcześniej nie wykazywała objawów demencji ( a z reportażu wynikało, że jednak wykazywała) trzeba było przewidzieć różne sytuacje dotyczące nagłego pogorszenia zdrowia. Kobieta w ogóle nie powinna opuszczać hotelu, bo już wtedy miała jakieś zaburzenia ( może mikroudar, jak ktoś tu napisał niżej). Moim zdaniem, pani Kazimiera niestety nie żyje. Może padła ofiarą nieszczęśliwego wypadku, może została skrzywdzona, a ciało jej ukryte. Nie wierzę w przetrzymywanie staruszki w domu prywatnym, to jest jakiś " hollywoodzki" scenariusz. W normalnym życiu takie rzeczy się nie zdarzają. Bardzo mi żal tej pani.
W Szczecinie byliśmy ze znajomymi na mieście. Zauważyłam w tłumie starszego mężczyznę, który czegoś szuka, ubrany nieadekwatnie do pory roku. Spytałam innych: uważacie, że to normlane? Po krótkiej wymianie myśli między sobą podeszliśmy do niego zorientować się w sytuacji. Okazało się, że Pan się zgubił. Wyszedł z domu i nie wie ja wrócić ( to był chyba przełom września/ października a on m.in. w klapkach ) Zadzwoniliśmy po policję, policja wezwała karetkę. Odwieźli go do domu. Starszy chory człowiek.
Było mi go strasznie żal.
Dzisiaj dowiedziałam się o historii Pani Zaremby. Masakra. Nie umiem sobie wyobrazić, jak można było tak postąpić? Jak wrócić do kraju i udawać, że nic się nie stało? Biedna starsza Pani zaufała swojemu pasterzowi, który miał ją za nic. Obrzydliwe, wstrętne zachowanie "Piotrusia".
Te nagrania szukającej pomocy zagubionej staruszki łamia serce.
Mam nadzieję, że ta sprawa się kiedyś wyjaśni i córki Pani Kazi odzyskaja spokój, a wielki "pan proboszcz" zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za takie diabelskie zachowanie.
Bardzo przejmująca historia, chyba najbardziej, ze wszystkich które wysłuchałam u Ciebie . Czego zabrakło ? Wyobraźni ? Empatii ? Współczucia ? Dziękuje, ze poruszyłaś ten temat. Mam nadzieje, ze pomoże pani Kazimierze i jej rodzinie. Mam tez nadzieje, ze wszystkich nas uwrażliwi na drugiego człowieka.
Ja myślę, że ta pani z wyziębienia po krótkim czasie niestety umarła. Na jednym z ujęciach z kamer które tą panią zfilmowały widać, że na drugi dzień po zaginieniu chodzi bez płaszcza i torebki najprawdopodobniej ktoś ją okradł.Została znaleziona i pochowana jako bezdomna tak mi się wydaje, naprawdę smutne
Nie wiem. Nie wiem jak można zostawić starszą kobietę na pastwę losu. Przecież widzieli, że jej rzeczy zostały w autokarze. I to zrobili ludzie, którzy dopiero co wyszli z kościoła! Niestety, tak to jest, że ci wierzący są często wierzący na "pokaz" i to nie przykłada się na ich czyny. Ksiądz Piotr wstydu nie miał. I pomyśleć, że starsza pani miała do niego tyle sympatii :( Zastanawiam się, co stało się z panią Kazimierą? Zaniki pamięci? Straciła orientacje? Ktoś zły zauważył, że Kazimiera jest bezbronna i ją skrzywdził? Biedna staruszka :/ Musiała być zmęczona i przerażona!
Jak moja mama mówi "Pod świetą stoi figurą, a diabła ma na skórą"
Katolicy.....
Straszne. Jak wycieczka moze zostawic jedną osobę i spokojnie wrócić do kraju?! Jezyk litewski w przeciwienstwie do bialoruskiego i ukraińskiego nie jest wcale zrozumialy dla przecietnego polaka. Owszem, w Wilnie jest duza mniejszosc polska, ale mimo wszystko na pewno ta pani spotkala sie z barierą językową, moze nawet probowala prosic o pomoc, ale nikt nie wiedział o co jej chodzi i moze sfrustrowana, zziebnieta i zdezorientowana(ewidentne sygnaly, ze cos sie dzialo z psychiką juz podczas wyjazdu z Polski) w obcym kraju padla latwym lupem bandytow. Po co ktos mialby ja przygarnac i dlaczego nikomu o tym nie powiedzial? Bardzo mi przykro to pisac, ale to by bylo niedorzeczne. Nawet gdyby ktos przygarnal, to szukalby dla tej pani pomocy, albo kogos kto chociazby mówi po polsku, zeby dopytac co sie wydarzylo. W 21 wieku informacja o tym, ze ktos znalazl samotnego obcokrajowca w podeszlym wieku i sie nim zaopiekowal rozeszłaby sie po internecie w ciągu godziny. A tu cisza :(
Jakbym ja przygarnęła taką osobę to na pewno bym to zgłosiła, ale słyszałam też o innych przypadkach. Wiele lat temu w ktokolwiek widział ktokolwiek wie było o kobiecie która samotnie wyszła w Polsce w góry i zaginęła. Znaleźli ją po kilku latach w Czechach czy Słowacji w górach w jakiejś wiosce zabitej dechami. W chatce na skraju lasu. Na skutek upadku straciła pamięć, przeszła za granicę tam trafiła do chatki jakichś starszych, niepiśmiennych ludzi i tak sobie z nimi tam żyła. Po kilku latach trafiła bardzo podupadła na zdrowiu i trafiła chyba do lekarza. Tam się zorientowali, że coś jest nie tak i próbowali ustalić kim ona jest. W ten sposob trafili na jej rodzinę w Polsce. Druga sprawa dotyczy zagranicy, tam zaginęło dziecko. Zgubiło się i cyganie je przygarnęli do taboru. Po dłuższym czasie ktoś z zewnątrz się spostrzegł że dziecko nie może być cyganskie bo ma blond włosy i niebieskie oczy. Także takie sytuacje się zdarzały, ale ja również uważam że mało prawdopodobne jest żeby Pani Kazimiera żyła.
Jedna z najstraszniejszych historii, o jakich kiedykolwiek słyszałam - aż serce pęka na myśl o tym, co musiała czuć ta biedna kobieta 😢 Niestety biorąc pod uwagę wcześniejsze zachowanie pani Kazimiery, podejrzewam, że wyszła z kościoła, by po raz kolejny spróbować "wrócić do domu", a kiedy w chwili oprzytomnienia wróciła na parking, nikt już tam na nią nie czekał... Zastanawiające, że mimo stosunkowo solidnego nagłośnienia sprawy do tej pory nie natrafiono na żaden jej ślad. Niestety uważam, że w swoim splątaniu zawędrowała gdzieś, gdzie już jej nie odnajdziemy 🥺 I tylko po raz kolejny, tak jak przy sprawie Iwony Wieczorek, pozostaje pytanie: jakim cudem nikt niczego nie zauważył, czemu nikt nie zareagował?
Dziękuję za kolejny fenomenalny odcinek Justynko!
Sądząc po zachowaniu dozorcy, pewnie uznano ją za bezdomną, w takim mieście pewnie jest wielu bezdomnych.
Kiedy obejrzałam Uwagę na TVN byłam wstrząśnięta, ta historia jest naprawdę bardzo smutna! Tak jest mi przykro.
Ta historia pokazuje tylko ile znaczymy w oczach innych ludzi. Zero. Każdy patrzy tylko na własny czubek nosa. Każdy umywa ręce, kiedy pojawiają się problemy, chociażby najmniejsze. Człowiek uzmysławia sobie, że pomimo tłumów wokół, jest tak naprawdę sam. Ludzie z wycieczki żałosni, ten ksiądz tym bardziej, babcia mu ufała, zapatrzona w niego. Drań. Zostawił ją. Wiara w ludzkość z dnia na dzień zanika.
Czemu rodzina chociażby nie wcisnęła pani Kazimierze telefonu!? Jak to taka długa podróż i bez kontaktu? Pani Kazimiera zachowywała się jakby miała problemy z pamięcią, wnioskuję po tym co przedstawiłaś w odcinku.
Bardzo smutna sprawa. Jak ci ludzie, rodacy, katolicy mogli ją zostawić i nie zadać sobie trudu, żeby jej poszukać. Wystarczyłoby poświęcić trochę czasu kosztem zaplanowanego zwiedzania. Bardzo to przykre, niewiarygodne niemal.
Większość uczestników to byli sąsiedzi pani Kazimiery... Niepojęte!!!
@@janekovalsky3050 To raczej ludzie wyjeżdżający za granicę i ich rodziny powinny się ogarnąć. Niestety , za granicą na starszych ludzi czyha wiele niebezpieczeństw, również na młode dziewczyny i dzieci. Jest tu podobieństwo tych dwu pań: i Pani Kazimiera, i Pani Magdalena Żuk były same, nie znały języka, prawdopodobnie miały kłopoty zdrowotne związane z podróżą. A od obcych ludzi trudno wymagać opieki, za granicą każdy musi sam na siebie uważać, bo wszędzie pojawiają się jakieś kłopoty i trudno wymagać od ludzi, żeby się kimś opiekowali, jeśli za ciężkie pieniądze pojechali odpocząć.
@@agnieszka954 Ponoć wcześniej nie miała problemów z pamięcią, więc raczej nikt się nie spodziewał takiej sytuacji. Owszem, błędem było, że nie wzięła telefonu. Nie obwiniałabym całej grupy, jednak mnie szokuje postawa księdza, który był przecież z nią w przyjaźni i był organizatorem wycieczki. Nawet jeśli nie odpowiadał za nią prawnie, to każdy kto ma jakieś poczucie przyzwoitości i empatii, zrobiłby cokolwiek, żeby jej pomóc. Mógł chociaż powiadomić policję i proboszcza z Wilna. Nie zrobił absolutnie nic.
Czy ci co byli na tej pielgrzymce mogą żyć i spać spokojnie ??????
Ta historia przypomina mi historię mojego 80 letniego wuja. Pewnego dnia nie wrócił z wizyty u lekarza, do którego poszedł po recepty. Tylko przypadek sprawił, ze odnalazł go pod koniec dnia sąsiad, ponad 10 kilometrów od domu, idącego szosą w kierunku przeciwnym. Wuj twierdził, że idzie do domu. Okazało się po badaniach, ze po wizycie u lekarza, gdzie zachowywał się normalnie musiał nastąpić mikro wylew lub seria mikrowylewów i wuj w jednej chwili stracił całkowicie pamięć i orientację. Nigdy już nie wrócił do zdrowia. Nikogo nie poznawał, żył jeszcze 1.rok. Tak tez mogło się stać z panią Kazimierą. :( Należy tylko mieć nadzieję, ze trafiła do kogoś uczciwego pod opiekę lub do jakiegoś ośrodka.
Wszyscy ponoszą odpowiedzialność. Każdy z uczestników wycieczki. Nie wyobrażam sobie, aby można tak lekkomyślnie postąpić Obecna parafia Pana Piotrusia powinna też wiedzieć, kim jest ich "duszpasterz'. Zdecydowanie on ponosi odpowiedzialność. S t r a s z n a historia. Myślę, że Pani Kazimiera miała lekki zator już tej nocy, w której chciała wracać do domu... i tutaj trzeba było interweniować z pomocą lekarską. Pięknie, z wyczucien opowiedziany Podcast. Jak zwykle z resztą. Przesłanie... Cóż, po orostu znieczulica, ciągle obecna, nawet wsród ludzi, którzy... szukają Boga. K o s z m a r
Mojej mamie, wówczas nauczycielce, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych podczas szkolnej wycieczki do Wiednia, dwie licealistki odlaczyly się od reszty grupy. Po prostu zniknely w wesołym miasteczku i nie pojawiły się na zbiórce. Pamietam natychmiastową reakcję na znikniecie i ogromne nerwy mamy i reszty wychowawców. Koniec świata!
Zniknięcie okazało się być wybrykiem nastolatek, chęcią przeżycia przygody i po jakimś czasie same wróciły do Polski, ale natychmiastowe poszukiwania to był po prostu priorytet.
Dlatego w kontekscie sprawy pani Kazimiery, po prostu nie miesci mi sie w głowie jak można było tak postapic? Ogromna tragedia. Jestem zbulwersowana postawą organizatorów. Tak po ludzku żal mi pani Kazimiery:(
wiesz, to jednak trochę co innego. Nauczyciel odpowiada za swoich podopiecznych karnie, licealista nie jest osobą dorosłą.
@@ZakazProwokacji Pilot wycieczek też odpowiada karnie, ale tutaj pilota nie było :( Ksiądz za niego robił.
Jestem obrzydzona zachowaniem księdza i biernością ludzi, którzy muszą znać panią Kazimierę.
Dokładnie jak tak można postąpić i zostawić tą kobietę klecha powinien beknać za to !!
@@katarzynastefanska4877 Cała wycieczka nie mogła szukać , ewentualnie czekać (jak długo- tydzień?) na Panią Kazimierę. Policja litewska mówi, że przewodniczka zgłosiła na policji zaginięcie. Po tylu latach te wszystkie informacje są rozbieżne i trudno osądzać kogokolwiek. Gdyby tu ktoś złamał przepisy, byłby osądzony. Przecież nasze sądy nie można podejrzewać o sprzyjanie księżom i wierzącym, wręcz przeciwnie.
Skrajna nieodpowiedzialność księdza Piotra oraz pilotki wycieczki. Podczas wycieczki obowiązuje regulamin, ale także tak zwany czynnik ludzki, a w przypadku osoby duchownej jest on wręcz niezbędny. Nie rozumiem też uczestników tego wyjazdu, którzy pozwolili na odjazd autokaru z miejsca zbiórki. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, które nocą były świadkami dziwnego zachowania pani Kazimiery. Totalny egoizm. Bardzo współczuję rodzinie.
Justynko po pierwsze dziękuje za ten wyczerpujący materiał! Jest taki jak te na początku. Po drugie- już wiemy ze ksiądz zawiódł (lekko mówiąc), pielgrzymi zwiedli. Ale gdyby mi zaginęła babcia na pielgrzymce to ja bym już na drugi dzień wsiadła w auto i jej na własna rękę szukała- zaczynajac od wszytskich mieszkan w okolicy, ktorej ujęły je monitoringi. I byłabym tam tak długo dopóki bym jej nie znalazła... to mnie szokuje w postępowaniu rodziny. Policja wiadomo robi swoje ale rodzina tez zawsze ma jakiś wkład
Mnie dziwi zachowanie pań na stacji benzynowej. Trzecia w nocy podchodzi do nich starsza pani, one praktycznie nie reagują. Trzeba było wezwać już wtedy policję! Mój dziadek kiedy miał początki demencji i kiedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy to zdarzyło się parę razy, że dziadka do domu przywoziła policja bo np zaszedł do sklepu i nie wiedział co robi ani gdzie idzie.
To były Litwinki, nie zrozumiały się.
Przecież to jest stacja benzynowa 24h, przeciez pracownicy przypuszczali, że jest turystką z innego kraju, która zatrzymała się na tyłach stacji aby rozprostować nogi przy herbacie! Pracowałam na stacji i gdybym miała wzywać policję do każdego klienta kupującego herbatę o 3:00 to pewnie robiłabym to 5 razy w ciągu nocy!
Ta historia ugodziła mnie w serce podwójnie.
W skrócie:
Moja babcia chorowała przed śmiercią na demencję, a ja sam w wieku 8 lat zostałem zgubiony przez rzekomo odpowiedzialne siostry zakonne na wycieczce w Rabce.
Pełna historia:
Po pierwsze: nie wiem, czy tak samo było w przypadku Pani Kazimiery, ale moja babcia zmagała się z demencją starczą kilka lat przed swoją śmiercią. Te charakterystyczne zachowania: niepokój, nagłe "wychodzenie do domu", ubieranie się, nielogiczne zachowania, a wszystko po to żeby za jakiś czas zachowywać się zupełnie normalnie, zwłaszcza dla osób, które nie przebywają z nią cały czas. To wszystko wygląda bardzo podobnie jak wczesne stadium demencji. Moja babcia też kilka razy gubiła się na swoim osiedlu (na szczęście zauważyliśmy te zachowania i potem przebywała pod stałą opieką), więc myśl, że mogłaby się zagubić sama, całkiem sama w Wilnie, na zimnie i bez jakiejkolwiek pomocy tak jak Pani Kazimiera jest dla mnie wprost nie do wyobrażenia...
Po drugie: mam teraz 30 lat, ale 22 lata temu sam stałem się ofiarą całkowitej znieczulicy osób, które rzekomo poświęciły życie służbie i miłosierdziu. W wieku 8 lat moja mama za namową koleżanki wysłała mnie na ferie zimowe organizowane przez siostry zakonne w Rabce. Sama atmosfera tych ferii była tragiczna: funkcjonowało to trochę jak poprawczak, do tego stopnia że płakałem tam codziennie i w zasadzie liczyłem dni do końca wyjazdu. Siostry nie robiły nic, żeby wprowadzić jakąś pozytywną atmosferę, wręcz przeciwnie: po 22 latach dalej pamiętam jak publicznie zostałem skrytykowany np. za brak umiejętności grania w piłkę czy rysunku. Oprócz tego, gdzieś w połowie trwania wyjazdu siostry zgubiły mnie podczas spaceru po Rabce: wszedłem do sklepu kupić jakieś słodycze, przede mną w kolejce jeszcze chłopiec z mojej grupy, jednak kiedy wyszedłem przed sklep nikogo już tam nie było. Czekałem pod sklepem ok. 30 min z jakąś Panią z wózkiem, potem na szczęście zajęła się mną starsza Pani, która zabrała mnie do sklepu swojej córki i tam powiadomiła policję. W rezultacie po kilku godzinach wróciłem do ośrodka. Nikt mnie nie szukał, po powrocie ponownie dostałem reprymendę za to, że spóźniłem się na kolację (tak, bardzo dobrze pamiętam to do dziś!). Moi rodzice nie zostali poinformowani, mało tego, nie mogłem nawet z nimi swobodnie porozmawiać, gdyż nie posiadałem wtedy jeszcze komórki (1998 rok), a wszystkie rozmowy odbywały się pod czujnym okiem i uchem siostry opiekunki, która upewniała się, żebyśmy przekazywali tylko dobre informacje i nie skarżyli się na nic. O sytuacji moja rodzina dowiedziała się jak już wróciłem, i poprzez nastawienie sióstr byłem tak bardzo przekonany o tym, że to moja wina, że zaskoczyło mnie zachowanie moich rodziców, którzy byli zszokowani i źli na organizację tych ferii. Wszystko rozeszło się po kościach, konfrontacji nie było - moi rodzice byli wtedy bardzo młodzi i tak zaskoczeni sytuacją, że nie podjęli żadnych działań.
Teraz sam jestem w takim samym wieku co oni wtedy i wiem, że nigdy w życiu nie wysłałbym swojego dziecka na żadne ferie czy wycieczki prowadzone przez Kościół. Czy jestem uprzedzony? Pewnie tak. Nie uważam wcale, że wszyscy księża czy siostry to źli ludzie. Ale to działa też w drugą stronę: habit ani welon to nie jest gwarancja odpowiedzialności, co potwierdził ks. Piotr, przychodząc do rodziny Pani Kazimiery z uśmiechem i tekstem, że "ona sobie sama wyszła". Tak samo potraktowano mnie, więc podobieństwo tych zachowań przyprawia mnie o mdłości.
Dziwne też trochę, że rodzina nie pojechała na Litwę zaraz po zaginięciu, tylko dopiero po latach. Przecież to nie jest duży dystans.
Tez o tym pomyślałam, ja bym tam pojechała od razu
@@patrycjaasies2632 ja nie usiedzialabym na miejscu.
Córki pojechały pierwszy raz po sześciu latach, niewyobrażalne. Za to były u jasnowidza... Chyba nie możemy oceniać ich tak, jak ocenilybysny swoje zachowanie w analogicznej sytuacji. To prości ludzie, być może nigdy wcześniej nie były za granicą. No i miały wówczas już pewnie koło 60 lat. Może wnuki pojechały szukać babci? Nic o tym w podcascie nie ma, ale może...
Uważam podobnie, rodzina powinna też zadbać o to, aby pani Kazimiera zabrała ze sobą telefon. Trudno sobie wyobrazić, że 80-letnia kobieta wyjeżdża za granicę i rodzina nie ma możliwości skontaktowania się z nią. Najbardziej odpowiedzialnie byłoby, gdyby ktoś z rodziny pojechał na wycieczkę z seniorką w tym przypadku. Teraz można już tylko gdybać, ale pewnie można było to lepiej zorganizować.
Telefonu jeszcze kilka lat temu nie były tak oczywiste, a pani Kazimiera pojechała przecież niby "pod dobrą opieką "..co za człowiek z tego Piotrusia..
Organizator jak i wszyscy uczestnicy wycieczki to idioci. Jak można w ten sposób postąpić. Szkoda mi pani Kazimiery, biedna tam się tułała bez szans na porozumienie z ludźmi. Straszna historia.
Niestety nie wydaje mi się by Kazimiera jeszcze żyła... przygarnąć obca kobietę na 8 lat? To nie jest bezpański pies czy kot, nie do uwierzenia by ktoś po prostu przetrzymywał babcie tyle lat bez powiadamiania służb.
Mam nadzieję, że się mylę ☹️
Hmm chyba ze trafila do przytulku dla bezdomnych. Nie miala dokumentow, miala zaniki pamieci i znala tylko jez polski wiec ciezko byloby sie dogadac. I ja przygarneli. Ale chyba by jednak dali znac policji 🤔. Nie wiem jak jest z takimi sytuacjami na Litwie. Tez nie wiadomo czy jeszcze pani Kazimiera zyje. Mogla sie dosc szybko rozchorowac i gdzies ja pochowali. Ale to wszystko jest takie malo moze wiarygodne 🤔😔.
@@justi2511 Tylko że musieliby ją gdzieś zarejestrować, czy chociażby wizyty u lekarza? no bardzo dziwna sytuacja
@@alicjakrag313 no wlasnie. Bardzo to zagadkowe ze starsza kobieta znika gdzies bez sladu.
@@justi2511 Pochowali? Przecież to nie był bezpański pies albo kot. Żyjemy w 2020 roku , a nie 100 lat temu. Ktoś by na pewno powiadomił jakieś służby.
@Monika ciało po takim czasie raczej wypłynęło już na powierzchnię
W 2003 roku, w moich czasach studenckich, pojechaliśmy ze znajomymi na wycieczkę do Pragi. Po całym dniu zwiedzania mieliśmy ostatnie godziny do wyboru: większość osób poszła oglądać koncert fontann a cztery osoby poszły do wesołego miasteczka. Byliśmy umówieni na spotkanie przy autokarze na 23:00. W tym wesołym miasteczku w pewnym momencie usiedliśmy sobie na jakiejś karuzeli dla małych dzieci i najzwyczajniej w świecie gadaliśmy sobie, śmialiśmy się etc. Jak udaliśmy się do wyjścia, okazało się, że to miasteczko zostało zamknięte! Nie pytajcie jak tego nie zauważyliśmy, po prostu byliśmy młodzi, zagadani, szczęśliwi, a jak tam dotarliśmy późnym wieczorem to i tak nie było tam dużo ludzi w dzień powszedni, więc nie zauważyliśmy, że jest ich coraz mniej. Moi znajomi i ja nie mieliśmy telefonów komórkowych bo nie było nas na nie stać w tamtych czasach. Chodziliśmy niesamowicie zestresowani po całym obiekcie, który był naprawdę wielki, szukając innych wyjść, bo główna brama była wysoka na jakieś 3-3.5 metra i wspinanie się po niej byłoby niebezpieczne. Zanim dotarliśmy do wyjścia z bramą, po której byliśmy w stanie się wspiąć, a potem z papierową mapą na miejsce zbiórki była już godzina 1:00 w nocy. I wiecie co? Cały autokar ludzi na nas czekał! Wszyscy byli zmęczeni, bo wyjeżdżaliśmy z Wrocławia o 5:00 rano tego dnia, ale nie zostawili nas tam. Nie potrafię sobie wyobrazić jak Ci ludzie mogli zostawić tę starszą Panią, o której ktoś nawet wspominał, że od dnia poprzedniego nie czuła się najlepiej. Nie potrafię uwierzyć w to, że ktoś się nią zaopiekował i nie zgłosił tego na policję 😞
Bardzo ciekawa historia, pamiętam jak jeździłam zwykły autobusem trasa 200 km, na postoju przed ruszeniem kierowca wstawał i pytał czy wszyscy są, dokładnie wszyscy sprawdzaliśmy czy, aby nikt się nie zawieruszył, zwykle jakieś starsze panie się spóźniały i na nie czekalismy, a ktoś wychodził i je szukał. Nikt nikogo nie znał, a tu obcy kraj, sąsiedzi, jedna parafia i sru do domu na lajciku bez koleżanki. Niepojęte. I naprawdę nikt na Litwie nie zwrócił na Panią uwagi? Pamietam taką akcje: w autobusie roztrzęsiony starszy pan podszedł do ludzi i powiedział zrozpaczony, że nie wie kim jest, nic nie pamięta, nie wie gdzie jedzie, od razu był telefon na policję, policja przyjechała i zajęła się panem.
Super! Szukałam materiałów o starszej pani ale jest ich jak na lekarstwo. Jeden materiał Uwagi i tyle. Sprawa potraktowana przez media po macoszemu. Ciekawe co udało się znaleźć
W źródłach znajdziesz więcej!
Była też notka w Nie
Nie słyszałam, dobrze że nagrałaś o tej sprawie materiał. Dla mnie jest bulwersująca i tak jak czytałam poniżej, przeniesienie to najlepszy sposób na tuszowanie wszytskiego w polskim kościele.
Dzięki za materiał.
Moja mama też nam zrobiła psikusa. Ma 60 lat, ale jest schorowaną osobą, jednak bez lasu ani rusz. Pojechała o 9:00 rowerem od cioci, godzina 17:00 ciocia dzwoni czy mama się odzywała, że od rana nie ma z nią kontaktu. Mówię, że do mnie nie, do siostry też nie dzwoniła. Godzinę później jak już ciocia jechała na komisariat, a ja byłam w drodze do niej mama oddzwoniła co chciałam, że ma kilkanaście połączeń ode mnie. I czego Małgośka dzwoniła też tyle razy, ona miała dźwięki wyciszone i nie słyszała telefonu. Kamień z serca ale popłakałam się jak małe dziecko, bo wyobrażałam sobię najgorsze.
Zachowanie ksiedza bylo skandaliczne.Uczestnikow moge po czesci zrozumiec bo kto byl na wycieczkach objazdowych i czekal na takiego zagubionego wie ze jest wtedy nerwowo.Rodzina tez fajna po kilku latach dopiero jedzie na miejsce zaginiecia.Gdyby to moja babcia byla, to moja mama i ciotki byly by tam w ciagu 24h.Zreszta wysylac prawie 80letnia babuszke za granice to troche słabe.Moj dziadek jak chcial pojechac do Rzymu to pojechal z nim ktos z rodziny,bo jednak starszt czlowiek bue poradzi sobie tak jak mlody.Hipoteza ze Pani Kazimiera zyje tez mi sie wydaje nieprawdopodbba,iles lat by zyla w obcym kraju i u obcych ludzi.Mam nadzieje ze kiedys sprawa sie rozwiaza
Twarz tego księdza powinna zostać opublikowana, niestety tylko taką karę można by mu wymierzyć.
Łatwo można go zobaczyć w googlach 🤷🏼♀️ znam go, mieszkałam w mieście kiedy tam pracował. Raczej nie gryzą go wyrzuty sumienia 🤷🏼♀️
@@roksananowak5776 jak ma na nazwisko?
@@scholka21 piotr kotas
Naglosnic sprawe w jego parafii! Niech ludzie wiedza z kim maja doczynienia
@@olgajastrzebska5607 Już po nazwisku widać co z niego za hoj. Myśli, że zmiana parafii odetnie go od sprawy Pani Kazi. Mam nadzieję, że obecni parafianie szybko się o tym dowiedzą i będą mu o tym stale przypominać jako swoisty wyrzut sumienia. Co za nieodpowiedzialny człowiek, jak on mógł tak zostawić tę biedną kobietę na pastwę losu. Przecież wiadomo, że to nie była jej fanaberia, tylko coś złego stało się z jej umysłem. No ale wyglada na to, ze ten ksiądz wini panią Kazie, mówiąc jej córkom, ze zaginęła na własne życzenie.
"Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły,
Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły"
Nie wiem jak innym ale mi samej już łatwiej słucha się o sprawach morderców niż o tym jak starsza kobieta zostaje sama na pastwę losu przez głupotę i znieczulicę innych osób a w szczególności księdza który był dla niej jedną z najbliższych osób. Serce po prostu łamie się na pół. Wierzę że kiedyś sprawa zostanie rozwiązana i rozwieje wszystkie wątpliwości... 🥺 Mimo wszystko świetny materiał Pani Justyno.
Świetnie przygotowany materiał. Mrożąca krew w żyłach atmosfera - tak jak być powinno - a jednocześnie bardzo smutna historia. Dziękuję Justyno!
Sądząc po jej zachowaniu w noc przed zaginięciem, kobieta miała początki demencji. Zachowanie księdza karygodne, ale trochę zrozumiałe biorąc pod uwagę tę kastę. Póki babcia była przydatna i wypłacalna, był miły i zainteresowany. Zniknęła? Who cares. Na jej miejsce jest tysiąc innych emerytek i ich portfeli. Pozdrawiam z Bełchatowa, miasta bezmyślnych i nieczułych wierzących.
Pan ksiądz zdecydowanie jest odpowiedzialny,za brak reakcji na zaginięcie Pani Kazimiery. Jak to możliwe, że nie zaangażował się w poszukiwanie? Przecież pielgrzymka mogła trwać bez niego. Swoją drogą jak pozostałe owieczki tej wycieczki były wstanie kontynuować zwiedzanie ze swiadomością o nieobecności starszej Pani ?