@@mjul84 Chodziłem w latach 80-tych do szkoły gdzie można było trenować judo i wszyscy wymawiali twardo "dżudo". Leciał też wtedy w TV serial Shogun i też wszyscy wymawiali twardo "Szogun".
Zrobiłem ostatnio film o mandze i anime JoJo i wielu widzów ma do mnie pretensje, że czytam to jako DzioDzio (tak jak, nawiasem mówiąc, wymawiają to japońscy aktorzy), a nie DżoDżo. Cierpliwie tłumaczę czemu wybrałem do filmu taką formę, ale od dziś będę posyłał widzom ten materiał :) Ignacy, jak zawsze świetna robota!
Jeszcze co do JoJo to jest taka sprawa, że w pierwszych dwóch częściach to jest to skrót od anglojęzycznych Jonathan Joestar oraz Joseph Joestar No ale Jotako, Josuke czy Giorno to już ewidentnie "dzio" Jolyne in Johny to jeszcze tu jest anglojęzyczne "dżo" Rzecz polega na tym, że wszystkie te imona w katakanie zaczynają się od tego samo ジョ, a niemal wszystkie osoba anglojęzyczna wymówi "dżo". Innymi słowy - ten tytuł generalnie działa tylko w językach, które mają albo "dżo" albo "dzio". Dla takich jak polski gdzie jest jedno i drugie wymowa nie jest oczywista patrząc WYŁACZNIE na to co ten tytuł oznacza. Trzeba więc ustalić jedną wersję. To jest stworzona w języku japońskim, a nie angielskim, więc "dzio" jest bardziej odpowiednie.
Tak to jest, jak się bierze transkrypcję z upośledzonego pod względem zapisu języka angielskiego... "Najzabawniejsze" jak w polskich mediach pojawiają się nazwiska rosyjskie, czy ukraińskie w transkrypcji angielskiej, która niewiele ma wspólnego z oryginałem, mimo iż w zapisie polskim mamy idealne (lub prawie idealne) odpowiedniki.
Akurat transkrypcja angielska słowiańskich nazwisk to nie do końca transkrypcja angielska, a jest to kwestia tego, że teraz w paszportach międzynarodowych kraje, które mają inny alfabet mają dane w dwóch wersjach. Każdy z krajów ustala swoją transkrypcję na alfabet łaciński, a że angielski jest najpopularniejszy, to starają się odwzorować transkrypcję angielską z różnym skutkiem. Dlatego na przykład to samo imię czy nazwisko w paszportach RU, UA, BY będzie zapisane nawet na 3 różne sposoby (np. Tatiana/Tatyana). Nasze media po prostu korzystają z zasad transkrypcji narzuconej przez te kraje. To samo z transkrypcją łacińską np. arabskiego czy języków azjatyckich.I na przykład chiński pinyin nie stara się aż tak naśladować angielskiego jak transkrypcje słowiańskie. Może dlatego Anglicy tak śmiesznie czytają chińskie nazwiska. Generalnie również uważam, że powinniśmy zachowywać się jak Francja, która zawsze podaje swoją transkrypcję, wtedy byłoby jasne jak czytać.
@@Chociewitka no to przecież mówię, że to nie do końca jest transkrypcja angielska. Oni ustalają swoją i wg. niej dokonują transkrypcji wszystkiego z cyrylicy na alfabet łaciński. Chyba nie do końca zrozumiałaś mój komentarz. A co do Mickiewicza, to nie tylko we Lwowie i nie tylko z nim takie kwiatki, boli mnie za każdym razem, gdy to widzę, ale oni nie sprawdzają, skąd pochodzi nazwisko, tylko wg. swojej ustalonej transkrypcji walą po kolei wszystko.
Mnie śmieszy jak sklepy wystawiają "judogi" myśląc, że to jest liczba mnoga, bo na pojedynczą sztukę mówią "judoga" (oczywiście przez dż). I są to ludzie profesjonalnie zajmujące się tym sportem. 柔道着 - juudougi (wg Hepburna), czyli dosłownie strój do dziuudoo. Albo trenerzy co uczą kompletnie niepoprawnej wymowy. To już w ogóle jest hit. Jak można kogoś uczyć czegoś błędnie? Przecież to są podstawy.
Ignacy, od Ciebie się można więcej nauczyć języka polskiego, niż w szkole na lekcji tego języka. Jesteś niesamowity i ciągle zaskakujesz jakimiś nowościami. To imponujące.
Mnie zawsze raził zapis "hiroszima", bo bardzo nie wygodnie mi się to wymawia, gdyż mam czasem problem z wymawianiem "sz" i "cz", więc zawsze takie słowa zmiękczam. Według mnie nazwy miast powinny być nie zmieniane i być wymawiane i zapisywane jak w danym kraju w miarę możliwości. Jakby ludzi chcieli to nie to by się nauczyli wymawiać ;D
Dobrze wiedzieć. W prosty sposób też objaśniłeś temat, więc łatwo to zapamiętać. Świetna robota. Będę się przez to starać używać poprawnych wersji japońskich słów :)
Ignaś, a ja zaryzykuję twierdzenie, że najpopularniejsze japońskie słowa u nas to Harakiri bądź Sepuku, i Kamikadze. Gdy mamy handrę, mówimy- " Chyba popełnię sepuku. " A na kierowców jeżdżących niebezpiecznie, mówimy- Kamikadze. Pozdrawiam! :)
O, to prawda 😀 I tutaj jest problem... Gdybyśmy mówili "Okinała", tobyśmy mówili też "jesteśmy na Okinale", co brzmi bardzo dziwnie... Mamy wybór mniejszego zła 😂
Ooo, to jest nowe zjawisko, bo nie było jeszcze takiej odmiany, przynajmniej z tego, co wiem 😀 Ł stopniowo traci związek z L. A może wiesz, czy odmieniacie słowa takie jak show, follow? Czy mówi się "na szołie" albo "o folołie"? Ja nie słyszałem takich form, więc jeśli tylko Okinawa tak się odmienia, to będzie to oznaczało, że rodzi się nowa zasada 😀
o nie nie nie, ja protestuję xD odmiana -łie brzmi okropnie, już znacznie wolę na Okinale, kłóciłam się nawet o to z jednym japonistą, który się upierał przy Okinawie jako jedynej słusznej odmianie, ale odmianę -łie od razu odrzuciliśmy jako niedopuszczalną
@@AlolanXardas ale w języku polskim nie występuje takie połączenie fonemów jak /wiɛ/ (łie). może i da się to wymówić ale jest to wbrew zasadom fonologicznym. już lepiej zostać przy Okinawie tbh (nie zabraniam tak mówić, deskryptywizm ponad preskryptywizm, ale jednak dla większości Polaków to nie będzie brzmiało naturalnie, just saying)
@@IgnacyzJaponii Ja też mam jedną rzecz, która nie ma szans zaistnieć, a jest lepsza od obecnie stosowanego rozwiązania w zasadzie pod każdym względem. To trochę dziwaczne:P Wymyśliłem i opracowałem kalendarz, którego 13 z 14 miesiący mają zawsze jednakową ilość dni. Jeśli Cię to jakkolwiek ciekawi, to proszę: docs.google.com/document/d/1lW5VTQ4xMP7CT9BVd6H9QtJOFYZm62_JMB3n0RTg-w8/edit?usp=drivesdk
Drogi Ignacy, ani Polacy ani inni nie muszą trzymać się japońskiej wymowy nazw własnych i słów. Jest ogólna zasada na całym świecie dostosowywania nazw własnych danego języka języka obcego, tak jest na całym świecie, więc nie ma się co unosić gniewem. Pozdrawiam
Imponujesz mi znajomością naszego języka, wszystko da się zmienić więc kto wie. Takie zmiany to nasza specjalność, chcemy dobrze ale często wychodzi jak wychodzi.
Wydaje mi się, że u nas prawie wszystko co przychodzi z Zachodu jest z automatu łykane jako lepsze i nieomylne. Zamiast poszukiwać własnych rozwiązań, bezmyślnie kopiujemy klisze. Gombrowicz pisał „...z braków waszych nie urodzi się Braque”, ale niestety, jak to u nas mówią "nikt nie jest prorokiem we własnym kraju"... dobrze, że mamy Ignacego z Japonii! ;)
Oj, pamiętam to dziwne uczucie, gdy mieliśmy lekcję o Japonii na historii i nauczycielka wymawiała wszystkie nazwy i nazwiska tak twardo i "polsko". Wtedy chodziłam na lekcje japońskiego i znałam już poprawną wymowę i sama też takiej używałam. Teraz nadal staram się jej używać, a w piśmie używam zapisu angielskiego - też uważam że jest poprawniejszy, a Polacy i tak będą rozumieć o co chodzi. A co do tego, że w polskim nie było kiedyś miękkich "cz", "dż" itd. - często można usłyszeć, że starsi ludzie mówią "czypsy" "dżynsy" itp.
Masz rację, angielski zapis jest zrozumiały i jednocześnie bliższy oryginałowi (o ile nie wymawiamy ich jak po angielsku) 😁 A zdarzyło Ci się kiedyś, że ktoś Ci zwrócił uwagę na Twoją wymowę tych słów, na przykład, że jest "dziwna"? Mnie też trudno rozróżniać np. sz i sz', więc może jestem starszym Polakiem 😀😂 Z kolei mniej więcej do XVI wieku mieliśmy same miękkie wersje 😀
@@IgnacyzJaponii Ignacy, a czy czasem nie jest tak, że Hiroszima i inne japonizmy trafiły do polskiego przez język rosyjski? Tak samo jak np. z nazwą miasta Pekin, choć dotyczy ona chińskiego akurat. SZ w rosyjskim chyba zawsze jest miękkie?
Dzięki za lekcję. Dobrze, że to tłumaczysz. Mnie osobiście wydaje się, że polskie ć, ś itd. wymawiamy z innym ustawieniem ust (bardziej w dzióbek), a japońskie ち, し itd mówi się z szeroko rozciągniętymi ustami (jak przy uśmiechu). Pozdrawiam 🙂
O cholera już 100.000. Pamiętam jak było chyba o wiele mniej niż 20 tyś. Trzymaj się. Teraz twój kanał będzie się praktycznie dwoił w liczbie subskrybentów co jakiś czas.
A ja uważam, że da się zmienić tą wymowę. Było już wiele momentów w języków polskim, gdy nagle następowały zmiany, np. po IWŚ i po IIWŚ lub po różnego rodzaju reformach pisowni. Teraz jest trudniej, bo wszyscy czytają od dziecka i szybko utrwalają swoje nawyki językowe (co jest powodem zanikania gwar i regionalizmów). Mimo to warto jednak spróbować rozpowszechniać prawidłową wymowę, w czym pomagają translatory podające prawidłową wymowę. Ja np. weryfikuję swój angielski i jestem dosłownie PRZERAŻONY, jak źle do tej pory wymawiałem różne słowa. Dlatego proponuję: nauczmy się innym na złość, spróbujmy, może uda się to!? Rozpocznijmy od początku nasz kurs, przekonajmy się, czy twardy jest ten japońskiej wymowy mur!
Cześć Ignacy, obejrzałem już wiele Twoich filmików i zazwyczaj masz celne uwagi i ciekawe spostrzeżenia. Jednak w tym wypadku muszę się z Tobą nie zgodzić. To naturalne, że obce nazwy ulegają adaptacji pod względem wymowy (i odpowiednio - pisowni) do danego języka, tak aby dobrze (naturalnie) w nim brzmiały, zgodnie z jego właściwościami fonetycznymi. Tak jest nie tylko w polskim, ale we wszystkich znanych mi językach. Tak, że nie jest to nic "źle zrobionego". Na przykład język angielski zazwyczaj o wiele silniej "anglicyzuje" obce nazwy niż polski "polonizuje", tak że nieraz w ogóle nie przypominają one już brzmieniem oryginału. To naturalne zjawisko. Pozdrawiam. Piotr
@@MrKlimcio ja zazwyczaj nie odmieniam nazwisk, żadnych. Tak buduję zdania, żeby nie trzeba było odmieniać zagranicznych nazwisk. Zresztą odmiana nawet polskich nazwisk jest czasem problematyczna.
Nawiązując pół żartem do tematyki tego odcinka (chodzi o głoski sz, cz itd.) w kontekście do twojej znajomości historii języka polskiego, gdzie wymieniasz nazwiska Polaków, o których wcześniej jako Polak sam nie słyszałem, podsumuję to w ten sposób: chłopie, NISZCZYSZ!
Ja to w wymowie zawsze właśnie używam ś, ć, dź, Hirosima, susi, maćcia. Chociaż dżudo to tak mi się wbiło, że wciąż wygrywa ta forma, ale w sumie nie mam z tym sportem do czynienia więcej, niż to, co czasem obejrzę podczas olimpiady. W sumie dodałbym jeszcze jedno, ts jako c. Skoro polski język ma tę głoskę, to też mógłby jej używać w transliteracji, np. przy cunami. Wygląda dziwnie, ale pewnie przyznasz, że brzmi lepiej.
Cóż, można się zżymać, że tak się przyjęło, niemniej jak słusznie zauważyłeś wynika to z odległości Japonii, tłumaczenia z angielskiego i braku ewentualnej weryfikacji. W sumie to z ciekawości jak te nazwy brzmią i są zapisywane u naszych sąsiadów tj. rosyjskie, czeskie i niemieckie brzmienie. Bliżej im do polskiej cz japońskiej wymowy?
Zaskoczyło mnie to, że ktoś mówi czy pisze kombucza, do tej pory słyszałem jak ludzie mówią kombucha, tak samo nie widziałem jeszcze napisu przez cz, zawsze przez ch. Dobrze wiedzieć, że gdzieś u nas są takie "kwiatki" xD
W języku polskim unikamy transliterowanych nazw obcych, w których występują głoski miękkie, szczególnie te szeleszczące (także "ś" i "ć"). Jeśli spytasz się dlaczego, odpowiem "nie mam pojęcia" i pewnie nie wiedzą tego nawet osoby po wielu latach polonistyki. W ostatnich 10-20 latach zauważyłem, że masowo zaczęto zmieniać oficjalną pisownię polską np. nazw indyjskich/hinduskich, w tym nazwy miejscowości tak, aby zawierały zgodne z hinduską wymową głoski miękkie (najczęściej "ć", "ś" i "dź"), ale te nazwy wyglądają strasznie, bo "sztucznie" upodabniają się do nazw polskich. W Polsce (a może i innych krajach) na tego typu przypadki reaguje się instynktownie jak na zbyt udające ludzi androidy: lekkim obrzydzeniem. Jak coś jest obce, to niech nie udaje polskiego, chyba że zostanie do tego stopnia spolszczone, że zasymilowane, ale wtedy trudno mówić o nazwie obcej. Np. Amerykanie piszą "Beijing" (bo tak im każą Chińczycy) i wymawiają go z angielska, Polacy piszą "Pekin" (który jest dużo bliższy chińskiej wymowie), ale gdyby ktoś zasugerował jeszcze wierniejszą transkrypcję fonetyczną "Pejcin", zostałaby z miejsca odrzucona tak, jak wciąż nie może być zaakceptowana nazwa hinduskiego miasta Koczin, która w wymowie bardziej przypomina miękkie "Kocin". Miękkie głoski szeleszczące są "nasze" i nie zamierzamy ich nikomu oddawać 😑
@@sirmiluch6856 Tak to działa. Napisz parę wyrazów tak, jak twoim zdaniem powinny prawidłowo brzmieć (oby nie te popularne, znane w Polsce) z każ powiedzieć, jaki język najbardziej Polakowi/Polce przypomina. Postać graficzna zapisu jest ważna, czasami ważniejsza od brzmienia. Przecież żaden Polak/Polka nie dostanie zawału serca od tego, że w jakimś dalekim kraju dany wyraz wymawia się inaczej. Polak średnio milion razy użyje w kraju wyrazu "dżudo" zanim przyjdzie mu wypowiedzieć ten wyraz przed jakimkolwiek Japończykiem. Osobiście wolę, tam gdzie to tylko możliwe, zapis w języku oryginalnym, choć wymaga to umiejętności czytania (przy innym skrypcie) i wymowy (w innych językach z zapisem łacińskim). Trochę bolą mnie "Rzym", "Paryż", "Szopen" (tutaj na szczęście jakiś czas temu zaczęto silnie promować pisownię oryginalną) i "Waszyngton". Tracą sporo ze swojej magii. Nie, żebym od razu kazał w szkołach torturować polskie dzieci nauką kanji, ale paru skryptów alfabetycznych, abdżadów i sylabariuszy można byłoby się dla treningu w przedszkolu i szkole nauczyć (zwłaszcza dzisiaj, gdy większość Polaków nie potrafi już przeczytać najprostszych wyrazów i zdań pisanych "słowiańską" cyrylicą, wydaje się to wręcz pożądane) :-)
Bardzo ciekawe spostrzeżenia 😮 To brzmi sensownie. Słyszałem od innych widzów, że kiedyś pisali Hirosima (albo Hirośima, nie jestem pewny). Może z wymienionych przez Ciebie względów Polacy wybrali akurat tę drogę z sz, cz, dż 😀
@@IgnacyzJaponii Używanie w transliteracji wyrazów obcych zbitki "śi" widziałem w przypadku hinduskiego. Choć totalnie bezsensowne z punktu widzenia polskiej fonetyki, miało więcej sensu (wyglądało "wystarczająco obco") niż klasyczny polski zapis z "si" :-) W języku polskim nie mamy katakany do zapisu wyrazów obcych, więc takie "udziwnienia" nie pozwalające "zlać się" wyrazom obcym z polskimi (w przypadku wyrazów pospolitych często używa się pisowni pochyłej/kursywy/italika) i wydają się paradoksalnie całkiem naturalne :P Z ciekawostek zarzucę, że istnieje taki język, w którym każdy wyraz obcy ma predykat świadczący o obcym pochodzeniu. Tym językiem jest język konstruowany/sztuczny lojban; słynie ze swojej jednoznaczności, wysokiej separacji głosek (choć dla mnie jako Polaka użycie głoski szwa wydaje się temu przeczyć) i (przynajmniej w teorii) nadzwyczajnej stosowalności w audiokomunikacji z komputerami (nie trzeba się uczyć języka R2-D2) :-)
Tak, ten końcowy dialog świetnie oddaje sytuację, jaka jest. Żaden Polak nie powie "dziudo", bo inni nie zrozumieją, albo w najlepszym wypadku wezmą go za idiotę. Miłośnicy historii języka mogą się pocieszać tym, że pozostał ślad, którędy i za czyim pośrednictwem te słowa dotarły do Polski. I to jest też ciekawe. I za 2000 lat, kiedy sytuacja językowa na świecie będzie zupełnie inna, ktoś, badając dzisiejsze polskie słownictwo, na tej podstawie będzie mógł zrekonstruować wcześniejsze relacje międzynarodowe😀 Na przykład ostatnio dowiedziałam się, że "chleb" to po japońsku パン. Przywieźli go więc do Japonii Hiszpanie (pan), ewentualnie Portugalczycy ( pão)...
Trochę już po czasie, ale mnie osobiście zawsze raziło na karate jak mój sensei wymawiał liczby: icz ni san szi go rok sycz hacz kiu dźu (jakoś tak to szło). Potem inni uczyli się tej wymowy i tylko było coraz gorzej. Szczególnie to "sycz" działało mi zawsze na nerwy jak tego słuchałem :D To ja ucząc się także w między czasie japońskiego zawsze perfidnie starałem się dużo dokładniej wymawiać wszystkie nazwy technik i liczby, żeby nauczyć innych jak się to robi :)
Na geografii w gimnazjum, kiedy omawialiśmy kontynent azjatycki (w tym Japonię) uczyliśmy się nazw głównych wysp. Aż mnie zatkało jak usłyszałam od pani i w audio Shikoku jako 'Sikoku' (Si jak w wyrazie sinologia), albo Honshu jako 'Honsju' 😵🤯
Masz okazję aby zmienić błędy przeszłości. Na każdym twoim video przy końcu przypomnij prawidłową pisownię i wymowę pięciu słów które najbardziej irytują Japończyków. Ktoś musi to zacząć. Ty jesteś osobą do tego najbardziej kompetentną.
Japońskiego nie znam (jeszcze), ale wkurza mnie to zjawisko niesamowicie. Co ciekawe, w różnych polskich książkach z lat np. 50 czy 60-tych spotkać można zapis w stylu "Hirosima". ;)
Co ciekawe podobny prodlem dotyczy języków indyjskich, gdzie też miękkie głoski zostały "stwardniałe" przez dominację języka agnielskiego (bo w anielskim są tylko te twarde). np. Sziwa, Radża itd Akurat tutaj są działania, by jednak dać coś bliżej oryginalnej wymowie. np. Siwa (lub Śiwa, tu nie jestem pewien), radźa itd
Jak jesteśmy przy ś, ć, dź. Kiedy zaczynałem naukę japońskiego, kilka osób z mojego otoczenia (w tym znajomy, wtedy student filologii japońskiej, od którego dostałem materiały, przy pomocy których na poważnie zacząłem naukę) zwracało na tyle silnie uwagę na wymowę tych głosek i obalało mity o wymowie pomiędzy ś i sz, że nabawiłem się czegoś w rodzaju "urazu językowego", obawy przed wymawianiem tych głosek zbyt twardo. W efekcie mam nawyk wymawiania ich zbyt miękko. Znajomi japończycy twierdzą, że nie mam się czym przejmować, bo mieści się to jeszcze w indywidualnych różnicach w wymowie nawet wśród rodowitych użytkowników języka, szczególnie, że mam poważniejsze problemy (tego znajomi już nie mówią ;) ). Nagrywam się regularnie, gdy czytam na głos książki i staram się to poprawić. Idzie powoli ;)
@@IgnacyzJaponii gdybym rzeczywiście wkładał tyle wysiłku, ile powinienem, nie musiałbym się po dwudziestu latach nauki (z długimi przerwami, ale jednak) martwić o takie pierdoły ;). Tym bardziej jestem pod wrażeniem, że brzmisz nie jak obcokrajowiec, ale jak Polak, który dużo czasu spędził za granicą.
Jedna z moich koleżanek w szkole średniej, za nic w świecie nie potrafiła wymówić "staszic", i zawsze wychodziło jej tylko "staśic", nawet gdy nauczycielka starała się kilka razy ją poprawić. Być może pisownia "szi" (zamiast "szy") jest kopią z rosyjskiego (np. słowo "szyszka" to po rosyjsku "шишка", wymawiane tak samo jak po polsku). W polskim nie ma sylaby "szi".
Zmartwię Cię :) Zapisujemy te słowa twardo bo to dla nas brzmi dobrze. Zmiękczenie ich dla Polaków brzmiało by zbyt "dziecinnie". Nikt nie zmieni zapisu "dżudo" na "dziudo" bo to tak jakby zamiast "co to?" mówić "cio to?" - tak mówimy do niemowlaków i jest to dla nas śmieszna wymowa :) Ale po japońsku (w japońskim zdaniu) wymowa "dziudo" jest dla nas OK i nie jest śmieszna.
Wybacz, ale powielasz bzdury, które mogą być faktem tylko dla ludzi kompletnie zaściankowych, dla których wszystko, co obce brzmi śmiesznie. Weź zobacz jaka to jest w ogóle bzdura. Idąc tym tokiem rozumowania, przestań mówić Cieszyn (zamiast tego Czeszyn), przestań mówić Ciasto (zamiast tego czasto), przestań mówić ślimak (zamast tego szlimak) itd.
@@michakonieczny9687 100% zgoda. W sumie do czasu aż pierwszy raz nie wyjechałem gdzieś za granicę miałem podobne zdanie do autora komentarza powyżej, ale jak się trochę na świat otworzyłem to zorzumiałem, że bycie ignorantem to nie jest fajna sprawa.
Co do nazw na mapie to bym nie rozpaczał. Mogło być gorzej. Akwizgran, Rzym, Ratyzbona, Mediolan, Monachium,, Pekin, Wiedeń, Lipsk czy Kapsztad to tylko my wiemy co to i gdzie to jest. I na deser najsłynniejsze Włochy
Akwizgran, Mediolan, Ratyzbona - każdy dobrze wykształcony Europejczyk wie, co to jest, bo to z łaciny lub starej greki (Mediolan). Kapsztad to bezpośrednia kalka z niemieckiego, Lipsk brzmi podobnie w wielu językach, Wiedeń brzmi podobnie w większości słowiańskich języków. A Pekin/Peking występuje prawie we wszystkich językach Europejskich. Tak to jest jak niedoedukowany człowiek opowiada kocopały dewaluujące własną kulturę, bo go nauczyli, że "polskie nie jest trendy".
@@user-eg6xu7cr8e Niezależnie od tego, czy Wiedeń brzmi podobnie w wielu słowiańskich językach, czy nie, oryginalną nazwą jest Vien, przez co osoba nie znająca polskiej wersji nie miałaby pojęcia, o co chodzi, jeżeli nie byłoby kontekstu. I czemu niby "każdy dobrze wykształcony Europejczyk" ma znać łacinę lub starą grekę? Mało ludzi zna łacinę w takim stopniu, żeby to wiedzieć, a starą grekę jeszcze mniej. I nie wyzywaj od "niewyedukowanych ludzi" byle kogo, nieznajomość tych dwóch języków i innych dzoedzin związanych z pochodzeniem tych spolszczonych nazw wcale nie oznacza niewyedukowania, prędzej określiłbym ciebie jako ignoranta/ignorantkę, zbytnio przywiązanego/ą do swojego kraju (mam tu na myśli chociażby to, że jest to wyborem osobistym, jaka kultura obchodzi kogoś bardziej, urodzenia się w tym kraju nikt nie wybrał, więc nie zmuszaj też kogoś do nadmiernego do tej kultury przywiązania... (chodzi mi głównie o użyte wyrażenie "dewaluacja _własnej_ kultury"), narodowość nie oznacza, że musisz wywyższać nazewnictwo z danego kraju. Wszyscy ludzie, których znam, i którzy nie stawiają swojej kultury nieco wyżej niż innych(lub stawiają ją nieco niżej), nie robią tego, bo ich nauczono, tylko dlatego, że sami doszli do tego wniosku. A na temat rzekomego _dewaluowania bo nie trendy_ nie będę się wypowiadał, bo nie znam ludzi, którzy do tego stopnia podążaliby za trendami, więc z powodu mojej małej wiedzy na ich temat po prostu to zostawię.
@@tg9521 Nie będę komentował całego wywodu, odniosę się tylko do kilku kwestii. Jeśli chodzi o podążanie za trendami, to trudno mi inaczej wytłumaczyć zapalczywość w napisaniu tylu głupot, mających rzekomo udowadniać, że język polski jest jakiś gorszy i odstający innych języków europejskich, niż jakąs modą na dewaluowanie włąsnej kultury. Kiedy pisałem o "każdym wykształconym Europejczyku" to naprawdę miałem na myśli ludzi wykształconych, a nie wszystkich Europejczyków. Nie trzeba znać biegle łąciny i greki, nie trzeba nawet znać w ogóle, by znać nazwy największych europejskich miast ,które były używane przez setki lat. Wykształcony człowiek również wie, że łacina i pośrednio greka są korzeniem większości języków europejskich, więc spodziewa się wystąpienia nazw łacińskich we współczesnych językach. I tak np. "Ratyzbona" - o której rzekomo "tylko my wiemy gdzie to jest" nazywa się tak samo w języku włoskim i hiszpanskim. Mieszkańcy Ratyzbony również dobrze znają tą nazwę swojego miasta. Podobnie "Akwizgran" również tak samo nazywaja to miasto w języku włoskim, hiszpańskim, katalonskim i portugalskim. "Lipsk" - nazwa wywodzi się od słowiańskiej "lipy" -i słowiańska forma jest formą "oryginalną" - od niej jest wzięta zniemczona nazwa Leipzig. Część języków europejskich używa formy pierwotnej. Nie chce mi się więcej wymieniać przykładów. Naprawdę te nazwy są zrozumiałę tylko dla Polaków ? Te pożal-się-Boże mądrości ignoranta dostały 9 łapek w górę co jest trochę zatrważającym omenem naszych czasów.
@@user-eg6xu7cr8e A Wenecja(edit: uznajmy, że nie wspomniałem o Wenecji, zmieniłem zdanie co do niej) i Florencja mają inne wytłumaczenia niż kiepskie spolszczenie, bo zawsze mnie dziwiły...
Dzięki za nauki. Ma to sens. Teraz bez smutku należy zawalczyć o prawidłowość zapisu japońskich słów po polsku. :):):) Nie znam się, ale obiło mi się o uszy, że istnieje jakaś instytucja dbająca o prawidłowości języka polskiego, jeśli na prawdę dbają to zmienią pod naciskiem żelaznej siły argumentów.
@@IgnacyzJaponii Piękne teksty, koniecznie posłuchaj piosenek takich jak "niech żyje bal" albo "uciekaj moje serce" - absolutne klasyki sprzed lat ale powszechnie znane i cenione w Polsce do dziś.
@@IgnacyzJaponii Posuchaj tej pięknej piosenki sprzed lat, do której słowa napisała pani Agnieszka Osiecka. Oto adres th-cam.com/video/xsU6CK-gqOw/w-d-xo.html
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze Na próżno czekały na słońca oblicze... W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą, W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą... Odziane w łachmany szat czarnej żałoby Szukają ustronia na ciche swe groby, A smutek cień kładzie na licu ich miodem... Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem W dal idą na smutek i życie tułacze, A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny... Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny... Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię... Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie... Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło. Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło, Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno... Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną... Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą... Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie I zmienił go w straszną, okropną pustelnię... Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem I kwiaty kwitnące przysypał popiołem, Trawniki zarzucił bryłami kamienia I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia... Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu Położył się na tym kamiennym pustkowiu, By w piersi łkające przytłumić rozpacze, I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...😀
@@IgnacyzJaponii Swoją drogą, coś mi się zdaje, że tę różnicę wyczułby też Niemiec. Co innego "die Kirche" (kościół), a co innego "die Kirsche" (wiśnia).
Chyba jednak nie jesteśmy zupełnie odosobnieni w wyborze "złych opcji"... Mamy nawet pewne osiągnięcia przy okazji poprawnej wymowy niezapisywanych po polsku zwrotów: "ruki wierch", "sznela"... Tak, najważniejsze nie być ponaglanym w drodze do doskonałości :)
Ignacy, nie żebym bronił naszej wymowy japońskich słów:). Tak jak wspomniałeś, nasza wymowa pochodzi od angielskiego. Powód jest prosty, my w dawnych wiekach nie mieliśmy kontaktu z japońskim więc korzystaliśmy z tego co było nam dostępne:). Jest to praktyka stosowana od tysiącleci:). Najbardziej znany, współczesny" przypadek "pośrednictwa językowego" to słowo "kangur". Pierwsi Anglicy którzy wylądowali w okolicach Sydney zobaczyli skaczące dziwne zwierzaki (kangury). Dowódca angielskiej wyprawy zapytał (po angielsku) pierwszego z brzegu Aborygena " Jak nazywa się to zwierze" Aborygen popatrzył na gościa z dziwną miną i odpowiada "Kanguru" co znaczy "Ja cię nie rozumiem". ha ha ha. Nie wiem jak Japończycy ale Polacy na wielkie, australijskie, kicające zwierzę dalej nazywają kangur. Zresztą chyba tylko Aborygeni to zwierze nie nazywają kangurem:) Jak nazywają? Pytałem:) Zależy w jakim narzeczu a jest tych narzeczy ponad 200. Może i dobrze że Cook nie załapał co lokals mówił???
0:38 Jak zobaczyłem w grze napisane "Cuszima" to na początku nie wiedziałem o co chodzi... Czasem te zapisy fonetyczne sprawiają, że oczy krwawią... 3:12 "konicziła" ? Tyle lat interesuje się Japonią i na szczęście widzę to po raz pierwszy :D
@@adsilurus3880 Cusima byłoby bliższe oryginałowi. Inna sprawa, że Tsushima, a Cuszima w ogóle nie jest podobne do siebie... Wg mnie niektóre nazwy powinny być w grach zapisywane oryginalnie, a aktor dubbingujący powinien nazwę czytać poprawnie (jak odczytuje ją Japończyk). Polacy akurat z wymówieniem tego wyrazu nie powinni mieć problemów
Tak mi, w tej chili, przyszło do głowy czy aby spółgłoski "sz" i "cz" nie były kiedyś wymawiane miękko. A przynajmniej spółgłoska "cz". Chodzi mi o analogię do samogłoski i spółgłoski wymawianej dziś praktycznie tak samo. Zaś różnią się zapisem. Kiedyś uczono mnie, że istnieje twarde "h" i miękkie "ch". Pierwsze wymawiane bardziej gardłowo, a drugie bardziej przyzębnie. Ciekawe co o tym sądzą lingwiści?
ja jestem generalnie zwolennikiem wymowy jak najbliższej oryginałowi, ale muszę powiedzieć, że w przypadku "gejszy" mam małą zagwostkę jak odmieniać ten wyraz kiedy stosujemy poprawniejszą wymowę.
mam pytanie zrobiłbyś może kiedyś odcinek o językach riukiuańskich? Wiadomo, że pewnie to nie jest tematyka, którą się zajmujesz, robiłeś już odcinek o Ajnach i pewnie o nich więcej wiesz. U nas jakieś minimalne pojęcie o Ajach też jest dzięki Bronisławowi Piłsudskiemu, ale o archipelagu Riukiu i Okinawie praktycznie nikt nie mówi i ludzie w Polsce nie mają pojęcia, że "japońskość" Okinawy to względnie nowa sprawa, dlatego nawet pobieżne zahaczenie o te tematy to byłoby coś strasznie ciekawego.
Myślę, że gdyby te zmiany zostały oficjalnie przyjęte to by się przyjęły. Nie jest to dużo zmiana i łatwa w wymowie. Nie pasuje mi jednak „dziudo”... bo brzmi zbyt dziecinnie jeśli można tak powiedzieć.
05:28 mieli możliwość żeby zrobić dobrze ,a wybrali złą opcję... szkoda - historia Polski w trzy sekundy
Ależ miliony Polek wybrało opcję, żeby robić dobrze! W Niemczech.
teoria względności he he
Bzdura, przez cały okres PRL-u była poprawna transliteracja.
Świetne podsumowanie.
@@mjul84 Chodziłem w latach 80-tych do szkoły gdzie można było trenować judo i wszyscy wymawiali twardo "dżudo". Leciał też wtedy w TV serial Shogun i też wszyscy wymawiali twardo "Szogun".
Ten moment kiedy Japończyk uczy cię Polskiego... :D Świetny materiał jak zawsze, dzięki!
Ignacy, nie tylko elegancko mówisz po polsku ale Twoja wiedza o Polsce i polakach zawstydza mnie. Szacunek.
Dziękuję 😊
5:26 Polska w dziesięciu słowach.
😂
Ja zaczęłam inaczej wymiawiać słowa, o których mówisz kiedy zaczęłam uczyć się języka japońskiego. Dziękuję za ciekawy odcinek.
Dlaczego nie da się zmienić? Komisja Standaryzacji zmieniła przecież "Phenian" na "Pjongjang", aby być w zgodzie z wymową koreańską.
Zrobiłem ostatnio film o mandze i anime JoJo i wielu widzów ma do mnie pretensje, że czytam to jako DzioDzio (tak jak, nawiasem mówiąc, wymawiają to japońscy aktorzy), a nie DżoDżo.
Cierpliwie tłumaczę czemu wybrałem do filmu taką formę, ale od dziś będę posyłał widzom ten materiał :)
Ignacy, jak zawsze świetna robota!
Głąbom nie przemówisz :)
Ale "cuSZIma" okaleczyło uszy w Twojej recenzji :P
Jeszcze co do JoJo to jest taka sprawa, że w pierwszych dwóch częściach to jest to skrót od anglojęzycznych
Jonathan Joestar
oraz
Joseph Joestar
No ale Jotako, Josuke czy Giorno to już ewidentnie "dzio"
Jolyne in Johny to jeszcze tu jest anglojęzyczne "dżo"
Rzecz polega na tym, że wszystkie te imona w katakanie zaczynają się od tego samo ジョ, a niemal wszystkie osoba anglojęzyczna wymówi "dżo".
Innymi słowy - ten tytuł generalnie działa tylko w językach, które mają albo "dżo" albo "dzio". Dla takich jak polski gdzie jest jedno i drugie wymowa nie jest oczywista patrząc WYŁACZNIE na to co ten tytuł oznacza. Trzeba więc ustalić jedną wersję. To jest stworzona w języku japońskim, a nie angielskim, więc "dzio" jest bardziej odpowiednie.
@@vladprus4019 Ja rozumiem, od czego skrótem jest JoJo w pierwszych sezonach, co nie zmienia faktu, że w serialu nigdy nie pada wymowa "DżoDżo" ;)
Ups. Czytam to jako DżoDżo...
Powinieneś czytać dʒoʊdʒoʊ, bo jest Anglikiem
Kohei, człowieku, mówisz po polsku lepiej niż większa część moich klientów :D Dzięki za świetne lekcje :)
Tak to jest, jak się bierze transkrypcję z upośledzonego pod względem zapisu języka angielskiego...
"Najzabawniejsze" jak w polskich mediach pojawiają się nazwiska rosyjskie, czy ukraińskie w transkrypcji angielskiej, która niewiele ma wspólnego z oryginałem, mimo iż w zapisie polskim mamy idealne (lub prawie idealne) odpowiedniki.
Akurat transkrypcja angielska słowiańskich nazwisk to nie do końca transkrypcja angielska, a jest to kwestia tego, że teraz w paszportach międzynarodowych kraje, które mają inny alfabet mają dane w dwóch wersjach. Każdy z krajów ustala swoją transkrypcję na alfabet łaciński, a że angielski jest najpopularniejszy, to starają się odwzorować transkrypcję angielską z różnym skutkiem. Dlatego na przykład to samo imię czy nazwisko w paszportach RU, UA, BY będzie zapisane nawet na 3 różne sposoby (np. Tatiana/Tatyana). Nasze media po prostu korzystają z zasad transkrypcji narzuconej przez te kraje. To samo z transkrypcją łacińską np. arabskiego czy języków azjatyckich.I na przykład chiński pinyin nie stara się aż tak naśladować angielskiego jak transkrypcje słowiańskie. Może dlatego Anglicy tak śmiesznie czytają chińskie nazwiska.
Generalnie również uważam, że powinniśmy zachowywać się jak Francja, która zawsze podaje swoją transkrypcję, wtedy byłoby jasne jak czytać.
@@zuzawilk5854 To popacz jak piszą po angelsku "PL. MITSKEVYCHA" na "plac Mickiewicza" we Lwowie, mimo że po ang. Mickiewicz to Mickiewicz.
@@Chociewitka no to przecież mówię, że to nie do końca jest transkrypcja angielska. Oni ustalają swoją i wg. niej dokonują transkrypcji wszystkiego z cyrylicy na alfabet łaciński. Chyba nie do końca zrozumiałaś mój komentarz. A co do Mickiewicza, to nie tylko we Lwowie i nie tylko z nim takie kwiatki, boli mnie za każdym razem, gdy to widzę, ale oni nie sprawdzają, skąd pochodzi nazwisko, tylko wg. swojej ustalonej transkrypcji walą po kolei wszystko.
Mnie śmieszy jak sklepy wystawiają "judogi" myśląc, że to jest liczba mnoga, bo na pojedynczą sztukę mówią "judoga" (oczywiście przez dż). I są to ludzie profesjonalnie zajmujące się tym sportem.
柔道着 - juudougi (wg Hepburna), czyli dosłownie strój do dziuudoo.
Albo trenerzy co uczą kompletnie niepoprawnej wymowy. To już w ogóle jest hit.
Jak można kogoś uczyć czegoś błędnie? Przecież to są podstawy.
Ignacy, od Ciebie się można więcej nauczyć języka polskiego, niż w szkole na lekcji tego języka. Jesteś niesamowity i ciągle zaskakujesz jakimiś nowościami. To imponujące.
wow gz 100k :D moze nie oglądam czesto ale lubie posłuchać ciekawostek i cieszę się ze w końcu Ci się udało wbić tą okrągłą sumkę
O inareq subuje Cię z dzwonem
inarf ty tu?!
@InarYiF ja też
Uwielbiam Twoje dialogi i "co się ma w sercu" 🥰🥰🥰
Mnie zawsze raził zapis "hiroszima", bo bardzo nie wygodnie mi się to wymawia, gdyż mam czasem problem z wymawianiem "sz" i "cz", więc zawsze takie słowa zmiękczam.
Według mnie nazwy miast powinny być nie zmieniane i być wymawiane i zapisywane jak w danym kraju w miarę możliwości. Jakby ludzi chcieli to nie to by się nauczyli wymawiać ;D
Ja nie rozumiem dlaczego nie stosujemy zapisu "Hirosima", zwłaszcza gdy wymawiamy "si" dokładnie tak samo jak japończycy.
Gratuluję stu tysięcy :-)
A w ogóle to mój dziadek miał na imię Ignacy :)
Tak więc Twoja dziewczyna dobrze wybrała polskie imię :)
Dziękuję 😊
@@IgnacyzJaponii Proszę bardzo :-)
Gratulauję stu tysięcy subskrybentów! :D
Dziękuję 😊
Dobrze wiedzieć. W prosty sposób też objaśniłeś temat, więc łatwo to zapamiętać. Świetna robota. Będę się przez to starać używać poprawnych wersji japońskich słów :)
Dziękuję 😊 Tylko pamiętaj, żeby tego praktykować 😂 Wystarczy o tym pamiętać w głowie 😁
Ignaś, a ja zaryzykuję twierdzenie, że najpopularniejsze japońskie słowa u nas to Harakiri bądź Sepuku, i Kamikadze. Gdy mamy handrę, mówimy- " Chyba popełnię sepuku. " A na kierowców jeżdżących niebezpiecznie, mówimy- Kamikadze. Pozdrawiam! :)
Odcinek zapowiada się ciekawie...
Biorę się z oglądanie~
😁
W Polsce mówi się też Okinawa przez "w"
O, to prawda 😀 I tutaj jest problem... Gdybyśmy mówili "Okinała", tobyśmy mówili też "jesteśmy na Okinale", co brzmi bardzo dziwnie... Mamy wybór mniejszego zła 😂
Ooo, to jest nowe zjawisko, bo nie było jeszcze takiej odmiany, przynajmniej z tego, co wiem 😀 Ł stopniowo traci związek z L.
A może wiesz, czy odmieniacie słowa takie jak show, follow? Czy mówi się "na szołie" albo "o folołie"? Ja nie słyszałem takich form, więc jeśli tylko Okinawa tak się odmienia, to będzie to oznaczało, że rodzi się nowa zasada 😀
@@IgnacyzJaponii ja słyszałem (i chyba używałem) folołie, ale szoł raczej nikt nie odmienia ("zgłosił się do szoł", "widziałem szoł").
o nie nie nie, ja protestuję xD odmiana -łie brzmi okropnie, już znacznie wolę na Okinale, kłóciłam się nawet o to z jednym japonistą, który się upierał przy Okinawie jako jedynej słusznej odmianie, ale odmianę -łie od razu odrzuciliśmy jako niedopuszczalną
@@AlolanXardas ale w języku polskim nie występuje takie połączenie fonemów jak /wiɛ/ (łie). może i da się to wymówić ale jest to wbrew zasadom fonologicznym. już lepiej zostać przy Okinawie tbh (nie zabraniam tak mówić, deskryptywizm ponad preskryptywizm, ale jednak dla większości Polaków to nie będzie brzmiało naturalnie, just saying)
Hehe, ktoś tu chce by jego film został wyświetlony 38 mln razy, trzymam kciuki ! xd
Przyjąłem Twoją wersję idealnego świata i będę mieć go na uwadze myśląc i używając japonizmów w języku polskim
Dziękuję 😀
@@IgnacyzJaponii Ja też mam jedną rzecz, która nie ma szans zaistnieć, a jest lepsza od obecnie stosowanego rozwiązania w zasadzie pod każdym względem. To trochę dziwaczne:P Wymyśliłem i opracowałem kalendarz, którego 13 z 14 miesiący mają zawsze jednakową ilość dni. Jeśli Cię to jakkolwiek ciekawi, to proszę: docs.google.com/document/d/1lW5VTQ4xMP7CT9BVd6H9QtJOFYZm62_JMB3n0RTg-w8/edit?usp=drivesdk
Nie rób tego jesteś Polakiem to mów po Polsku
Drogi Ignacy, ani Polacy ani inni nie muszą trzymać się japońskiej wymowy nazw własnych i słów. Jest ogólna zasada na całym świecie dostosowywania nazw własnych danego języka języka obcego, tak jest na całym świecie, więc nie ma się co unosić gniewem. Pozdrawiam
Imponujesz mi znajomością naszego języka, wszystko da się zmienić więc kto wie. Takie zmiany to nasza specjalność, chcemy dobrze ale często wychodzi jak wychodzi.
Wydaje mi się, że u nas prawie wszystko co przychodzi z Zachodu jest z automatu łykane jako lepsze i nieomylne. Zamiast poszukiwać własnych rozwiązań, bezmyślnie kopiujemy klisze. Gombrowicz pisał „...z braków waszych nie urodzi się Braque”, ale niestety, jak to u nas mówią "nikt nie jest prorokiem we własnym kraju"... dobrze, że mamy Ignacego z Japonii! ;)
Gratulacje z okazji 100k subów
Dziękuję 😊
100 TYSIĘCY!!!!
Gratulacje należy ci się
PS. Będzie QnA?
Po polsku pisze się: "kuna", nie wiem po co to Q tam
Masz większą wiedzę dotyczącą języka polskiego niż nie jeden polski nastolatek. Jestem pod wrażeniem:)
Odcinek językowy - dla mnie bomba. Jak zawsze pozdrawiam!!!
Dziękuję 😊
BRAWO :) 30 MLN WYŚWIETLEŃ - tsimam ksiuki
😂
Jesteś niesamowity! Mógłbyś wykładać język polski na uniwersytecie, serio :-) Pozdrawiam :)
Gratulacje 100k :) Dobry filmik, mój przyjaciel uczący się japońskiego bardzo się denerwował o te słowa ;)
Dziękuję 😊 O, czyli wiedział, jak jest po japońsku 😊
Gratuluję stu tysięcy :)
Dziękuję 😊
Oj, pamiętam to dziwne uczucie, gdy mieliśmy lekcję o Japonii na historii i nauczycielka wymawiała wszystkie nazwy i nazwiska tak twardo i "polsko". Wtedy chodziłam na lekcje japońskiego i znałam już poprawną wymowę i sama też takiej używałam. Teraz nadal staram się jej używać, a w piśmie używam zapisu angielskiego - też uważam że jest poprawniejszy, a Polacy i tak będą rozumieć o co chodzi.
A co do tego, że w polskim nie było kiedyś miękkich "cz", "dż" itd. - często można usłyszeć, że starsi ludzie mówią "czypsy" "dżynsy" itp.
Masz rację, angielski zapis jest zrozumiały i jednocześnie bliższy oryginałowi (o ile nie wymawiamy ich jak po angielsku) 😁 A zdarzyło Ci się kiedyś, że ktoś Ci zwrócił uwagę na Twoją wymowę tych słów, na przykład, że jest "dziwna"?
Mnie też trudno rozróżniać np. sz i sz', więc może jestem starszym Polakiem 😀😂 Z kolei mniej więcej do XVI wieku mieliśmy same miękkie wersje 😀
Przede wszystkim - transkrypcja Hepburna jest używana na całym świecie i jest standardem w zasadzie wszędzie.
@@IgnacyzJaponii Ignacy, a czy czasem nie jest tak, że Hiroszima i inne japonizmy trafiły do polskiego przez język rosyjski? Tak samo jak np. z nazwą miasta Pekin, choć dotyczy ona chińskiego akurat. SZ w rosyjskim chyba zawsze jest miękkie?
Czypsy King
Jest mi bardzo przykro gdy młody Japończyk zna język polski lepiej ode mnie ... :-)
Ciekawy filmik. Skorzystalem i bede sie staral uzywac tych wyrazow poprawnie!
Dziękuję! Tylko pamiętaj, żeby tego nie praktykować 😂
Dzięki za lekcję. Dobrze, że to tłumaczysz. Mnie osobiście wydaje się, że polskie ć, ś itd. wymawiamy z innym ustawieniem ust (bardziej w dzióbek), a japońskie ち, し itd mówi się z szeroko rozciągniętymi ustami (jak przy uśmiechu). Pozdrawiam 🙂
Mimo wszystko nawet polskie ś, ć, dź są kilometry bliżej niż te tragiczne sz cz i dż
@@sirmiluch6856 Bez cienia wątpliwości!
Dziękuję, każda informacja o odczuwalnej różnicy między nimi jest cenna 😀 Pozdrawiam
Kolejny bardzo ciekawy odcinek. Gratuluję 100 tyś subskrybcji 🙂
Dziękuję 😊
Dobra robota, proszę pana! 😄
Kciuk w górę za Pink Floyd w tle 👍
😀😀
Gratulacje 100k subów !!!
A ja zaryzykuję stwierdzenie, że może to Japończycy się mylą? Nasz twarde lechickie szeleszczenie ma moc jak cięcie kataną :-)
Do katany właśnie pasuje dzi, si. Natomiast Dż cz bardziej do uderzenia młotem :D
Gratuluje 100k
Gratuluję 100 tysięcy subow!
Dziękuję!
Tak Polacy zapisali japońskie słowa, jak ten pryzmat za Tobą rozszczepia białe światło. Szacunek dla Ciebie.
Honsiu akurat zapisujemy dobrze, a nie Honszu.
To prawda 😀
Owszem, ale wymawiamy już źle - honsju zamiast honśu 😜
@プリめぐみ Ja mówię 「本州」 UwU
Honszu brzmi bardziej po chińsku
A Hokkaido?
O cholera już 100.000. Pamiętam jak było chyba o wiele mniej niż 20 tyś. Trzymaj się. Teraz twój kanał będzie się praktycznie dwoił w liczbie subskrybentów co jakiś czas.
Biorąc pod uwagę zasięg kanałów w języku polskim i dostępną grupę docelową, raczej niezbyt długo ;)
Dziękuję 😊
Gratuluję ci 100k subskrypcji na kanale!
akurat tlo to ci super wyszlo dzisiaj!
Pink Floyd.
Czytałeś Doroszewskiego? To się czyta na studiach polonistycznych. Szacun
Ignacy z Japonii wie o polskim wiecej niz niejeden Polak.
Wstyd sie przyznać, ale ja dotąd wymawiałem "Staszic", choć mi tu coś nie brzmiało :)
A ja uważam, że da się zmienić tą wymowę. Było już wiele momentów w języków polskim, gdy nagle następowały zmiany, np. po IWŚ i po IIWŚ lub po różnego rodzaju reformach pisowni. Teraz jest trudniej, bo wszyscy czytają od dziecka i szybko utrwalają swoje nawyki językowe (co jest powodem zanikania gwar i regionalizmów).
Mimo to warto jednak spróbować rozpowszechniać prawidłową wymowę, w czym pomagają translatory podające prawidłową wymowę. Ja np. weryfikuję swój angielski i jestem dosłownie PRZERAŻONY, jak źle do tej pory wymawiałem różne słowa.
Dlatego proponuję: nauczmy się innym na złość, spróbujmy, może uda się to!? Rozpocznijmy od początku nasz kurs, przekonajmy się, czy twardy jest ten japońskiej wymowy mur!
Gratulacje, nareszcie 100 000,hura😁👍✌️
Dziękuję 😊
Cześć Ignacy, obejrzałem już wiele Twoich filmików i zazwyczaj masz celne uwagi i ciekawe spostrzeżenia. Jednak w tym wypadku muszę się z Tobą nie zgodzić. To naturalne, że obce nazwy ulegają adaptacji pod względem wymowy (i odpowiednio - pisowni) do danego języka, tak aby dobrze (naturalnie) w nim brzmiały, zgodnie z jego właściwościami fonetycznymi. Tak jest nie tylko w polskim, ale we wszystkich znanych mi językach. Tak, że nie jest to nic "źle zrobionego". Na przykład język angielski zazwyczaj o wiele silniej "anglicyzuje" obce nazwy niż polski "polonizuje", tak że nieraz w ogóle nie przypominają one już brzmieniem oryginału. To naturalne zjawisko. Pozdrawiam. Piotr
Kiedyś upominałem ludzi, że wymawia się Kurosała, a nie Kurosawa. A potem musiałem wymówić "Kurosawie" (celownik) poprawnie.
Nie ma z tym za bardzo problemu
@@ヒグラシ-s3h ja miałem. Jest coś w słowie "Kurosałie" ;-)
@@MrKlimcio ja zazwyczaj nie odmieniam nazwisk, żadnych. Tak buduję zdania, żeby nie trzeba było odmieniać zagranicznych nazwisk.
Zresztą odmiana nawet polskich nazwisk jest czasem problematyczna.
@@緑茶-z9f Jest to niewątpliwie bardzo praktycznie rozwiązanie tego problemu :-)
Nawiązując pół żartem do tematyki tego odcinka (chodzi o głoski sz, cz itd.) w kontekście do twojej znajomości historii języka polskiego, gdzie wymieniasz nazwiska Polaków, o których wcześniej jako Polak sam nie słyszałem, podsumuję to w ten sposób: chłopie, NISZCZYSZ!
jak Ty zajebiscie mowisz po polsku, szacunek!
OMG, otwierasz oczy i uszy. Oby tak dalej.
O, to już 100k. 🎉
Gratuluję stutysięcy subskrybcji 👍
Dziękuję 😊
Ja to w wymowie zawsze właśnie używam ś, ć, dź, Hirosima, susi, maćcia. Chociaż dżudo to tak mi się wbiło, że wciąż wygrywa ta forma, ale w sumie nie mam z tym sportem do czynienia więcej, niż to, co czasem obejrzę podczas olimpiady.
W sumie dodałbym jeszcze jedno, ts jako c. Skoro polski język ma tę głoskę, to też mógłby jej używać w transliteracji, np. przy cunami. Wygląda dziwnie, ale pewnie przyznasz, że brzmi lepiej.
Konkret. Dziękuję.
Pozdrawiam fana progresywnego rocka ;) ciesze się, że jest nas dużo.
😁😁
oby.
A i gratulacje 100 K
bardzo dobry odcinek
Cóż, można się zżymać, że tak się przyjęło, niemniej jak słusznie zauważyłeś wynika to z odległości Japonii, tłumaczenia z angielskiego i braku ewentualnej weryfikacji. W sumie to z ciekawości jak te nazwy brzmią i są zapisywane u naszych sąsiadów tj. rosyjskie, czeskie i niemieckie brzmienie. Bliżej im do polskiej cz japońskiej wymowy?
Wiem, że w słowackim Mitsubushi wymawiane jest i pisane "mitsubisi".
Zaskoczyło mnie to, że ktoś mówi czy pisze kombucza, do tej pory słyszałem jak ludzie mówią kombucha, tak samo nie widziałem jeszcze napisu przez cz, zawsze przez ch. Dobrze wiedzieć, że gdzieś u nas są takie "kwiatki" xD
Dziękuję nauczycielu, trzeba uważać jak wypowiadać słowa chociaż to bardzo trudne kiedy nie zna się japońskiego 😔
W języku polskim unikamy transliterowanych nazw obcych, w których występują głoski miękkie, szczególnie te szeleszczące (także "ś" i "ć"). Jeśli spytasz się dlaczego, odpowiem "nie mam pojęcia" i pewnie nie wiedzą tego nawet osoby po wielu latach polonistyki. W ostatnich 10-20 latach zauważyłem, że masowo zaczęto zmieniać oficjalną pisownię polską np. nazw indyjskich/hinduskich, w tym nazwy miejscowości tak, aby zawierały zgodne z hinduską wymową głoski miękkie (najczęściej "ć", "ś" i "dź"), ale te nazwy wyglądają strasznie, bo "sztucznie" upodabniają się do nazw polskich. W Polsce (a może i innych krajach) na tego typu przypadki reaguje się instynktownie jak na zbyt udające ludzi androidy: lekkim obrzydzeniem. Jak coś jest obce, to niech nie udaje polskiego, chyba że zostanie do tego stopnia spolszczone, że zasymilowane, ale wtedy trudno mówić o nazwie obcej. Np. Amerykanie piszą "Beijing" (bo tak im każą Chińczycy) i wymawiają go z angielska, Polacy piszą "Pekin" (który jest dużo bliższy chińskiej wymowie), ale gdyby ktoś zasugerował jeszcze wierniejszą transkrypcję fonetyczną "Pejcin", zostałaby z miejsca odrzucona tak, jak wciąż nie może być zaakceptowana nazwa hinduskiego miasta Koczin, która w wymowie bardziej przypomina miękkie "Kocin". Miękkie głoski szeleszczące są "nasze" i nie zamierzamy ich nikomu oddawać 😑
"Miękkie głoski szeleszczące są "nasze" i nie zamierzamy ich nikomu oddawać"
?
@@sirmiluch6856 Tak to działa. Napisz parę wyrazów tak, jak twoim zdaniem powinny prawidłowo brzmieć (oby nie te popularne, znane w Polsce) z każ powiedzieć, jaki język najbardziej Polakowi/Polce przypomina. Postać graficzna zapisu jest ważna, czasami ważniejsza od brzmienia. Przecież żaden Polak/Polka nie dostanie zawału serca od tego, że w jakimś dalekim kraju dany wyraz wymawia się inaczej. Polak średnio milion razy użyje w kraju wyrazu "dżudo" zanim przyjdzie mu wypowiedzieć ten wyraz przed jakimkolwiek Japończykiem.
Osobiście wolę, tam gdzie to tylko możliwe, zapis w języku oryginalnym, choć wymaga to umiejętności czytania (przy innym skrypcie) i wymowy (w innych językach z zapisem łacińskim). Trochę bolą mnie "Rzym", "Paryż", "Szopen" (tutaj na szczęście jakiś czas temu zaczęto silnie promować pisownię oryginalną) i "Waszyngton". Tracą sporo ze swojej magii. Nie, żebym od razu kazał w szkołach torturować polskie dzieci nauką kanji, ale paru skryptów alfabetycznych, abdżadów i sylabariuszy można byłoby się dla treningu w przedszkolu i szkole nauczyć (zwłaszcza dzisiaj, gdy większość Polaków nie potrafi już przeczytać najprostszych wyrazów i zdań pisanych "słowiańską" cyrylicą, wydaje się to wręcz pożądane) :-)
Bardzo ciekawe spostrzeżenia 😮 To brzmi sensownie. Słyszałem od innych widzów, że kiedyś pisali Hirosima (albo Hirośima, nie jestem pewny). Może z wymienionych przez Ciebie względów Polacy wybrali akurat tę drogę z sz, cz, dż 😀
@@IgnacyzJaponii Używanie w transliteracji wyrazów obcych zbitki "śi" widziałem w przypadku hinduskiego. Choć totalnie bezsensowne z punktu widzenia polskiej fonetyki, miało więcej sensu (wyglądało "wystarczająco obco") niż klasyczny polski zapis z "si" :-) W języku polskim nie mamy katakany do zapisu wyrazów obcych, więc takie "udziwnienia" nie pozwalające "zlać się" wyrazom obcym z polskimi (w przypadku wyrazów pospolitych często używa się pisowni pochyłej/kursywy/italika) i wydają się paradoksalnie całkiem naturalne :P
Z ciekawostek zarzucę, że istnieje taki język, w którym każdy wyraz obcy ma predykat świadczący o obcym pochodzeniu. Tym językiem jest język konstruowany/sztuczny lojban; słynie ze swojej jednoznaczności, wysokiej separacji głosek (choć dla mnie jako Polaka użycie głoski szwa wydaje się temu przeczyć) i (przynajmniej w teorii) nadzwyczajnej stosowalności w audiokomunikacji z komputerami (nie trzeba się uczyć języka R2-D2) :-)
Super !
gratulacje za sto tysięcy subów czy zrobisz lajwa jak będzie prawie milon?
Tak, ten końcowy dialog świetnie oddaje sytuację, jaka jest. Żaden Polak nie powie "dziudo", bo inni nie zrozumieją, albo w najlepszym wypadku wezmą go za idiotę. Miłośnicy historii języka mogą się pocieszać tym, że pozostał ślad, którędy i za czyim pośrednictwem te słowa dotarły do Polski. I to jest też ciekawe. I za 2000 lat, kiedy sytuacja językowa na świecie będzie zupełnie inna, ktoś, badając dzisiejsze polskie słownictwo, na tej podstawie będzie mógł zrekonstruować wcześniejsze relacje międzynarodowe😀 Na przykład ostatnio dowiedziałam się, że "chleb" to po japońsku パン. Przywieźli go więc do Japonii Hiszpanie (pan), ewentualnie Portugalczycy (
pão)...
Trochę już po czasie, ale mnie osobiście zawsze raziło na karate jak mój sensei wymawiał liczby: icz ni san szi go rok sycz hacz kiu dźu (jakoś tak to szło). Potem inni uczyli się tej wymowy i tylko było coraz gorzej. Szczególnie to "sycz" działało mi zawsze na nerwy jak tego słuchałem :D To ja ucząc się także w między czasie japońskiego zawsze perfidnie starałem się dużo dokładniej wymawiać wszystkie nazwy technik i liczby, żeby nauczyć innych jak się to robi :)
Poznaję w tle okładkę płyty Pink Floyd the dark side of the moon. Też bardzo lubię. A Ignacy jest niesamowity. Podziwiam tego chłopaka.
Na geografii w gimnazjum, kiedy omawialiśmy kontynent azjatycki (w tym Japonię) uczyliśmy się nazw głównych wysp. Aż mnie zatkało jak usłyszałam od pani i w audio Shikoku jako 'Sikoku' (Si jak w wyrazie sinologia), albo Honshu jako 'Honsju' 😵🤯
😱😱😱
Mnie "Honsju" i "Kiusju" doprowadzają do szału...
a nie mówiła przypadkiem "Śkoku", a nie "Sikoku"? Wydawało mi się, że "i" zanika
U mnie było Sikoku 🤷
Masz okazję aby zmienić błędy przeszłości. Na każdym twoim video przy końcu przypomnij prawidłową pisownię i wymowę pięciu słów które najbardziej irytują Japończyków. Ktoś musi to zacząć. Ty jesteś osobą do tego najbardziej kompetentną.
Japońskiego nie znam (jeszcze), ale wkurza mnie to zjawisko niesamowicie. Co ciekawe, w różnych polskich książkach z lat np. 50 czy 60-tych spotkać można zapis w stylu "Hirosima". ;)
O, tego to nie wiedziałem 😮 Dziękuję za informację 😀
@@IgnacyzJaponii Tak, to prawda. Jeszcze w latach 70-tych pisownia była poprawna.
Co ciekawe podobny prodlem dotyczy języków indyjskich, gdzie też miękkie głoski zostały "stwardniałe" przez dominację języka agnielskiego (bo w anielskim są tylko te twarde).
np.
Sziwa, Radża itd
Akurat tutaj są działania, by jednak dać coś bliżej oryginalnej wymowie.
np. Siwa (lub Śiwa, tu nie jestem pewien), radźa itd
Jak jesteśmy przy ś, ć, dź. Kiedy zaczynałem naukę japońskiego, kilka osób z mojego otoczenia (w tym znajomy, wtedy student filologii japońskiej, od którego dostałem materiały, przy pomocy których na poważnie zacząłem naukę) zwracało na tyle silnie uwagę na wymowę tych głosek i obalało mity o wymowie pomiędzy ś i sz, że nabawiłem się czegoś w rodzaju "urazu językowego", obawy przed wymawianiem tych głosek zbyt twardo. W efekcie mam nawyk wymawiania ich zbyt miękko. Znajomi japończycy twierdzą, że nie mam się czym przejmować, bo mieści się to jeszcze w indywidualnych różnicach w wymowie nawet wśród rodowitych użytkowników języka, szczególnie, że mam poważniejsze problemy (tego znajomi już nie mówią ;) ). Nagrywam się regularnie, gdy czytam na głos książki i staram się to poprawić. Idzie powoli ;)
Ciekawa historia 😮 Podziwiam wysiłek, jaki wkładasz w naukę japońskiego 😀
@@IgnacyzJaponii gdybym rzeczywiście wkładał tyle wysiłku, ile powinienem, nie musiałbym się po dwudziestu latach nauki (z długimi przerwami, ale jednak) martwić o takie pierdoły ;).
Tym bardziej jestem pod wrażeniem, że brzmisz nie jak obcokrajowiec, ale jak Polak, który dużo czasu spędził za granicą.
Jedna z moich koleżanek w szkole średniej, za nic w świecie nie potrafiła wymówić "staszic", i zawsze wychodziło jej tylko "staśic", nawet gdy nauczycielka starała się kilka razy ją poprawić. Być może pisownia "szi" (zamiast "szy") jest kopią z rosyjskiego (np. słowo "szyszka" to po rosyjsku "шишка", wymawiane tak samo jak po polsku). W polskim nie ma sylaby "szi".
Zmartwię Cię :) Zapisujemy te słowa twardo bo to dla nas brzmi dobrze. Zmiękczenie ich dla Polaków brzmiało by zbyt "dziecinnie". Nikt nie zmieni zapisu "dżudo" na "dziudo" bo to tak jakby zamiast "co to?" mówić "cio to?" - tak mówimy do niemowlaków i jest to dla nas śmieszna wymowa :) Ale po japońsku (w japońskim zdaniu) wymowa "dziudo" jest dla nas OK i nie jest śmieszna.
Wybacz, ale powielasz bzdury, które mogą być faktem tylko dla ludzi kompletnie zaściankowych, dla których wszystko, co obce brzmi śmiesznie.
Weź zobacz jaka to jest w ogóle bzdura.
Idąc tym tokiem rozumowania, przestań mówić Cieszyn (zamiast tego Czeszyn), przestań mówić Ciasto (zamiast tego czasto), przestań mówić ślimak (zamast tego szlimak) itd.
@@michakonieczny9687 Dokładnie moje myśli.
@@michakonieczny9687 100% zgoda.
W sumie do czasu aż pierwszy raz nie wyjechałem gdzieś za granicę miałem podobne zdanie do autora komentarza powyżej, ale jak się trochę na świat otworzyłem to zorzumiałem, że bycie ignorantem to nie jest fajna sprawa.
Co do nazw na mapie to bym nie rozpaczał. Mogło być gorzej. Akwizgran, Rzym, Ratyzbona, Mediolan, Monachium,, Pekin, Wiedeń, Lipsk czy Kapsztad to tylko my wiemy co to i gdzie to jest. I na deser najsłynniejsze Włochy
Akwizgran, Mediolan, Ratyzbona - każdy dobrze wykształcony Europejczyk wie, co to jest, bo to z łaciny lub starej greki (Mediolan). Kapsztad to bezpośrednia kalka z niemieckiego, Lipsk brzmi podobnie w wielu językach, Wiedeń brzmi podobnie w większości słowiańskich języków. A Pekin/Peking występuje prawie we wszystkich językach Europejskich.
Tak to jest jak niedoedukowany człowiek opowiada kocopały dewaluujące własną kulturę, bo go nauczyli, że "polskie nie jest trendy".
@@user-eg6xu7cr8e Niezależnie od tego, czy Wiedeń brzmi podobnie w wielu słowiańskich językach, czy nie, oryginalną nazwą jest Vien, przez co osoba nie znająca polskiej wersji nie miałaby pojęcia, o co chodzi, jeżeli nie byłoby kontekstu.
I czemu niby "każdy dobrze wykształcony Europejczyk" ma znać łacinę lub starą grekę? Mało ludzi zna łacinę w takim stopniu, żeby to wiedzieć, a starą grekę jeszcze mniej.
I nie wyzywaj od "niewyedukowanych ludzi" byle kogo, nieznajomość tych dwóch języków i innych dzoedzin związanych z pochodzeniem tych spolszczonych nazw wcale nie oznacza niewyedukowania, prędzej określiłbym ciebie jako ignoranta/ignorantkę, zbytnio przywiązanego/ą do swojego kraju (mam tu na myśli chociażby to, że jest to wyborem osobistym, jaka kultura obchodzi kogoś bardziej, urodzenia się w tym kraju nikt nie wybrał, więc nie zmuszaj też kogoś do nadmiernego do tej kultury przywiązania... (chodzi mi głównie o użyte wyrażenie "dewaluacja _własnej_ kultury"), narodowość nie oznacza, że musisz wywyższać nazewnictwo z danego kraju.
Wszyscy ludzie, których znam, i którzy nie stawiają swojej kultury nieco wyżej niż innych(lub stawiają ją nieco niżej), nie robią tego, bo ich nauczono, tylko dlatego, że sami doszli do tego wniosku.
A na temat rzekomego _dewaluowania bo nie trendy_ nie będę się wypowiadał, bo nie znam ludzi, którzy do tego stopnia podążaliby za trendami, więc z powodu mojej małej wiedzy na ich temat po prostu to zostawię.
@@tg9521 Nie będę komentował całego wywodu, odniosę się tylko do kilku kwestii.
Jeśli chodzi o podążanie za trendami, to trudno mi inaczej wytłumaczyć zapalczywość w napisaniu tylu głupot, mających rzekomo udowadniać, że język polski jest jakiś gorszy i odstający innych języków europejskich, niż jakąs modą na dewaluowanie włąsnej kultury.
Kiedy pisałem o "każdym wykształconym Europejczyku" to naprawdę miałem na myśli ludzi wykształconych, a nie wszystkich Europejczyków. Nie trzeba znać biegle łąciny i greki, nie trzeba nawet znać w ogóle, by znać nazwy największych europejskich miast ,które były używane przez setki lat. Wykształcony człowiek również wie, że łacina i pośrednio greka są korzeniem większości języków europejskich, więc spodziewa się wystąpienia nazw łacińskich we współczesnych językach. I tak np.
"Ratyzbona" - o której rzekomo "tylko my wiemy gdzie to jest" nazywa się tak samo w języku włoskim i hiszpanskim. Mieszkańcy Ratyzbony również dobrze znają tą nazwę swojego miasta.
Podobnie "Akwizgran" również tak samo nazywaja to miasto w języku włoskim, hiszpańskim, katalonskim i portugalskim.
"Lipsk" - nazwa wywodzi się od słowiańskiej "lipy" -i słowiańska forma jest formą "oryginalną" - od niej jest wzięta zniemczona nazwa Leipzig. Część języków europejskich używa formy pierwotnej.
Nie chce mi się więcej wymieniać przykładów. Naprawdę te nazwy są zrozumiałę tylko dla Polaków ? Te pożal-się-Boże mądrości ignoranta dostały 9 łapek w górę co jest trochę zatrważającym omenem naszych czasów.
@@user-eg6xu7cr8e A Wenecja(edit: uznajmy, że nie wspomniałem o Wenecji, zmieniłem zdanie co do niej) i Florencja mają inne wytłumaczenia niż kiepskie spolszczenie, bo zawsze mnie dziwiły...
@@tg9521 Co to znaczy "kiepskie spolszczenie" ?
Dzięki za nauki. Ma to sens. Teraz bez smutku należy zawalczyć o prawidłowość zapisu japońskich słów po polsku. :):):) Nie znam się, ale obiło mi się o uszy, że istnieje jakaś instytucja dbająca o prawidłowości języka polskiego, jeśli na prawdę dbają to zmienią pod naciskiem żelaznej siły argumentów.
I chyba działa, bo media polskie (np TVP) w wiadomościach i nowszych dokumentach już od kilku lat stosuje poprawną wymowę.
@@sirmiluch6856 Miło wiedzieć :).
Oprócz sioguna poprawnie zapisywane są też nazwy japońskich wysp - Honsiu, Kiusiu, Sikoku (ale za to powszechna wymowa to Honsju, Kiusju i S-ikoku xD)
To ciekawe o tyle, że sam nigdy nie słyszałem takiej wymowy wśród znajomych, za to w telewizji nieraz.
Masz rację 😀 I właśnie słyszałem o nauczycielach, którzy wymawiają honsju, kiusju i s-ikoku 😂
@@IgnacyzJaponii, a jak sie je powinno wymawiac?
Jeśli mam to zapisać polskimi znakami jak najwierniej, to honsiuu, kiuusiuu i śkoku 😊
@@IgnacyzJaponii, dziena :)
Dżem- mistrzostwo świata 😁
Scenka z dwoma "dżudokami" była przepiękna!
Ignacy, czy lubisz wiersze Agnieszki Osieckiej? (piosenki)
Nie znam jej 😮
@@IgnacyzJaponii Piękne teksty, koniecznie posłuchaj piosenek takich jak "niech żyje bal" albo "uciekaj moje serce" - absolutne klasyki sprzed lat ale powszechnie znane i cenione w Polsce do dziś.
@@IgnacyzJaponii MUSISZ KONIECZNIE - to jest najpiękniejsza polszczyzna! PS Ignacy jesteś wspaniały 🐱🐉😊
@@IgnacyzJaponii Posuchaj tej pięknej piosenki sprzed lat, do której słowa napisała pani Agnieszka Osiecka. Oto adres th-cam.com/video/xsU6CK-gqOw/w-d-xo.html
DESZCZ JESIENNY
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich miodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...😀
Słyszałem, że dla niektórych Anglików różnicę między [ś] a [sz] wyczuje tylko rodowity Polak.
Domyślam się 😁
Fakt, miałem kolegę z Nowej Zelandii który narzekał że nie słyszy różnicy między "kasza gryczana" a "Kasia - imię żeńskie".
@@IgnacyzJaponii Swoją drogą, coś mi się zdaje, że tę różnicę wyczułby też Niemiec. Co innego "die Kirche" (kościół), a co innego "die Kirsche" (wiśnia).
Chyba jednak nie jesteśmy zupełnie odosobnieni w wyborze "złych opcji"... Mamy nawet pewne osiągnięcia przy okazji poprawnej wymowy niezapisywanych po polsku zwrotów: "ruki wierch", "sznela"... Tak, najważniejsze nie być ponaglanym w drodze do doskonałości :)
Ignacy, nie żebym bronił naszej wymowy japońskich słów:). Tak jak wspomniałeś, nasza wymowa pochodzi od angielskiego. Powód jest prosty, my w dawnych wiekach nie mieliśmy kontaktu z japońskim więc korzystaliśmy z tego co było nam dostępne:). Jest to praktyka stosowana od tysiącleci:). Najbardziej znany, współczesny" przypadek "pośrednictwa językowego" to słowo "kangur". Pierwsi Anglicy którzy wylądowali w okolicach Sydney zobaczyli skaczące dziwne zwierzaki (kangury). Dowódca angielskiej wyprawy zapytał (po angielsku) pierwszego z brzegu Aborygena " Jak nazywa się to zwierze" Aborygen popatrzył na gościa z dziwną miną i odpowiada "Kanguru" co znaczy "Ja cię nie rozumiem". ha ha ha. Nie wiem jak Japończycy ale Polacy na wielkie, australijskie, kicające zwierzę dalej nazywają kangur. Zresztą chyba tylko Aborygeni to zwierze nie nazywają kangurem:) Jak nazywają? Pytałem:) Zależy w jakim narzeczu a jest tych narzeczy ponad 200. Może i dobrze że Cook nie załapał co lokals mówił???
Tylko jak wytłumaczysz to, że jeszcze w latach 50 był zapis przez ś/si i ć/ci w różnych materiałach? :)
@@sirmiluch6856 Nigdy nie widziałem takiej formy zapisu.
@@sirmiluch6856 Może masz jakieś skany przykładów z gazet czy podręczników w formie zdjęć? Bardzo jestem ciekaw.
Jesteś świetny!!!!!!
Dziękuję 😊
Wysłałem zaproszenie do grupy na Facebooku :) Pozdrawiam
0:38 Jak zobaczyłem w grze napisane "Cuszima" to na początku nie wiedziałem o co chodzi... Czasem te zapisy fonetyczne sprawiają, że oczy krwawią...
3:12 "konicziła" ? Tyle lat interesuje się Japonią i na szczęście widzę to po raz pierwszy :D
Przecież tak się zapisuje nazwę tego miasta, tak samo np. "bitwa w Zatoce Cuszimskiej"...
@@adsilurus3880 Cusima byłoby bliższe oryginałowi. Inna sprawa, że Tsushima, a Cuszima w ogóle nie jest podobne do siebie... Wg mnie niektóre nazwy powinny być w grach zapisywane oryginalnie, a aktor dubbingujący powinien nazwę czytać poprawnie (jak odczytuje ją Japończyk). Polacy akurat z wymówieniem tego wyrazu nie powinni mieć problemów
Cuszima to jest schizofrenia :D Jedna osobowość chciała poprawnie, druga niepoprawnie :D
Tak mi, w tej chili, przyszło do głowy czy aby spółgłoski "sz" i "cz" nie były kiedyś wymawiane miękko. A przynajmniej spółgłoska "cz". Chodzi mi o analogię do samogłoski i spółgłoski wymawianej dziś praktycznie tak samo. Zaś różnią się zapisem. Kiedyś uczono mnie, że istnieje twarde "h" i miękkie "ch". Pierwsze wymawiane bardziej gardłowo, a drugie bardziej przyzębnie. Ciekawe co o tym sądzą lingwiści?
🕊️🎼💗🌻🍀Domou Arigatou Gozaimashta 🌞
ja jestem generalnie zwolennikiem wymowy jak najbliższej oryginałowi, ale muszę powiedzieć, że w przypadku "gejszy" mam małą zagwostkę jak odmieniać ten wyraz kiedy stosujemy poprawniejszą wymowę.
mam pytanie zrobiłbyś może kiedyś odcinek o językach riukiuańskich? Wiadomo, że pewnie to nie jest tematyka, którą się zajmujesz, robiłeś już odcinek o Ajnach i pewnie o nich więcej wiesz. U nas jakieś minimalne pojęcie o Ajach też jest dzięki Bronisławowi Piłsudskiemu, ale o archipelagu Riukiu i Okinawie praktycznie nikt nie mówi i ludzie w Polsce nie mają pojęcia, że "japońskość" Okinawy to względnie nowa sprawa, dlatego nawet pobieżne zahaczenie o te tematy to byłoby coś strasznie ciekawego.
Mów w rozmowach "dziudo", niech się Polacy uczą :d
Myślę, że gdyby te zmiany zostały oficjalnie przyjęte to by się przyjęły. Nie jest to dużo zmiana i łatwa w wymowie. Nie pasuje mi jednak „dziudo”... bo brzmi zbyt dziecinnie jeśli można tak powiedzieć.
Może dziecinne brzmienie miało wpływ na decyzję 😀