Tylko ze nasze lekcje WF-u są zazwyczaj tragiczne, lepiej iść prywatnie na siłownie niż porzucać piłkę przez kilka minut na wf-ie, będąc wyzywanym za każdy nietrafiony rzut, każdą nietrafioną bramkę. I bardzo często wf bardziej zniechęca do ćwiczeń, niż zachęca. Choćby mnie mocno zniechęca to, że mimo umowy szkoły z siłownią, jedyne co robimy to jakieś planki raz na semestr, biegi wahadłowe raz na semestr, a tak to kopiemy piłeczkę po małej salce xD NA SIŁOWNI!! Ale staram się jednak samemu ruszać się i chodzić na siłownię, wolę tak niż kopanie piłki na siłę na wf
Niestety ale chyba w każdej szkole tak to wygląda. Jeśli ktoś naprawdę chce coś ze sobą zmienić, to zostaje tylko czerpanie motywacji od innych, z internetu, albo z własnego charakteru, bo ze szkoły nic się nie wyniesie. Mówię to jako rocznik maturalny.
Fakt ale tak naprawdę wystarczy aktywny tryb życia. Spacer pół godziny. Rekreacyjna jazda na rowerze. Rzucanie freesbe z przyjaciółmi skakanka itp. . Problem leży w tym, że wielu nawet tego niechce się robić... 😕
w-f to marnowanie energii, czasu i systemowo zabetonowany państwowy debilizm. Nauczyciele tego przedmiotu - no cóż, nie wiem jak jest dzisiaj ale tych sprzed około dwóch dekad z przyjemnością wysłałbym do utylizacji. Nawet po tylu latach wciąż ich nienawidzę i to do tego stopnia, że mógłbym bez najmniejszych wyrzutów sumienia całą tę ich zgraję widłami dopychać do pieca. I żeby nie było - nadwagi nie mam, wręcz mam niedowagę. Ruchu się nie boję - jak trzeba walić młotkiem, przenieść coś ciężkiego albo przejechać kilkanaście kilometrów rowerem, to to robię. Tyle, że od tego się nie chudnie. Sposób odżywiania jest tutaj determinujący a powszechne przekonanie co jest zdrowe i zalecenia who dotyczące tzw. ''piramidy żywieniowej'' tylko utrwalają błędny obraz wśród ludzi.
@@koprolity Tylko masa i siła. Chłop musi być wielki i silny. Zdrowa, kaloryczna dieta, ciężkie treningi trójbojowe, strongman, dobry sen. I elegancko stajesz się wielkim silnym i sprawnym chamem.
Odkąd pamiętam na wf zawsze zgłaszałam nieprzygotowanie i siedziałam czytając książki. Wiecznie tylko kosz i siatka czego nienawidziłam i wciąż nienawidzę. Zawsze byłam szczupła mimo iż nie ćwiczę.
Mam tak samo, nienawidziłem wf-u przez ciągłe granie w piłkę której szczerze i otwarcie nienawidzę. Dodam, że jestem dość aktywny, bo od liceum trenuje siłowo, biegam, jeżdżę na rowerze, bardzo dużo spaceruje i trenuje strzelectwo. Ja po prostu nienawidzę piłki nożnej i całej otoczki wokół niej.
@@ogor217boze tak. Moze nie jestem az taka aktywna ale kocham rower, bieganie i spacery czy wycieczki, nawet te gorskie. Ale wf to doslownie tylko pilka. Marnowanie czasu
Coraz mniej ruchu Coraz więcej stresu Coraz mniej snu Coraz więcej syfu w jedzeniu Oraz bonus: kto z Was do jedzenia musi coś oglądać żeby walczyć z nudą?
Coraz więcej ruchu Coraz więcej stresu Wystarczająca ilość snu Zdrowa dieta Ciekawy film do posiłku (teraz leci olimpiada szachowa :) Suplementy na regrneracje i wzmocnienie organizmu Nie ma wymówek
No właśnie. Ciekawy film do posiłku 😆 o tym mówię, teraz już mało kto je i faktycznie zauważa co je, uwaga MUSI być podzielona. A tyjemy z nadmiaru kalorii, z braku zauważania, źródła już wystarczy
Akurat jeśli chodzi o wzorce kulturowe w Azji to bym się nie wzorowała do końca, bo jest tam wywierana potworna presja na młode dziewczyny jeśli chodzi o wygląd i sylwetkę. A taka presja na dłuższą metę nigdy nie kończy się dobrze
@@smoczy5828 Tylko Ty masz kontrolę nad tym co robisz. Wymówka bo nie robisz nic prócz jedzenia aby przeciwdziałać stresowi. Są inne skuteczniejsze metody ale ty wolisz jeść. To twoja wymówka.
W takiej sytuacji tym bardziej warto spiąć pośladki i pójść pobiegać lub na siłownię. Ciężko znaleźć coś dającego większy zastrzyk pozytywnej energii, niż np. godzina truchtu, połączonego z dumą i satysfakcją, że mimo fatalnego nastroju, udało się zrobić coś pozytywnego... A jak jeszcze po jakimś czasie zacznie się dostrzegać pozytywne efekty regularnych ćwiczeń, to aż człowiek się denerwuje, kiedy faktycznie przez siłę wyższą danego dnia nie może zrealizować treningu...
6:49 Jestem skłonny do otyłości (na planie żywieniowym z lepszym lub gorszymi skutkami od 10 lat) i jem kompulsywnie od dziecka oraz mam skłonność do pasywnej rozrywki. Zajęcia WF nie tylko nie pomogły mi w nabraniu nawyku ćwiczeń fizycznych, ale jedynie mi pod tym względem zaszkodziły. Byłem wybierany do drożyny do piłki jako ostatni, bo słabiej biegałem za piłka. Byłem, kiepski z biegania. Nie umiałem wykonać wymyku.... Szczupli chłopacy mieli radochę, a ja chodziłem tam jak za karę. Byłem świtnym uczniem, ale z WF zawsze miałem najniżsża ocenę awansującą. W ten sposób traciłem szanse na np czerwony pasek na świadectwie. Gdy nareszcie mnie z tego obowiązku zwolniono, byłem głęboko przekonany, że "Mnie bieganie nudzi", "NIe lubię sportów drużynowych", "żaden sport nie jest mi do niczego potrzebny, bo szczęśliwy jestem przez TV i pijąc z kolegami alkohol", "Wydawanie pieniędzy na sport jest śmieszne, a ludzie, którzy kupują karnety na siłownie najczęściej tam nie chodzą" itp. Zacząłem od udawania przed samym sobą, ze jeżdżę na rowerze, ale robiłem tego za mało, za rzadko, żeby działało. No ale nauczyłem się wydawać pieniądze na sport, co było potrzebne. Pojutrze biegnę wyścig 23 km po Górach Sowich. Trenuję wolne bieganie po parkach i lasach od 10 lat. 3-4 razy w tygodniu z tętnem >130/' przez 1 h lub więcej. Pomogłoe na czas jakiś. Dodałem dietę ułożoną przez dietetyka 4 lat temu i to pomaga jeszcze bardziej. Biegając zrozumiałem lepiej siebie i własne potrzeby emocjonalne. Pływam czasem, robię trochę ćwiczewń na kręgosłup, ale co wazne" lubię biegać! A po WF nie lubiłem Wiem z rozmów z innymi osobami oraz z książek dla dzieci, że moje doświadczanie jest powszechne. Cała ta moda na "body positive" to (bardzo zła i głupia) odpowiedź na to, czym dla mnie był WF- doświadczaniem wstydu i nauką bezradności. WF dla dzieci otyłych albo musi być w formie zajęć indywidualnych, a nie grupowych. Najlepiej z fizjoterapeutą a nie trenerem lub tzw. nauczycielem WF. Jeśli nie możemy tego zapewnić, bo to drogie- lepiej, żeby nie było go wcale. I nie- mnie rodzice nie zwalniali z WF i nie miałem dłuższych niż na 1-2 tygodnie z powodu zaziębienia lub urazu zwolnień z tego przedmiotu. Gdyby ,moje dziecko przeżywało to co ja.,. zwolnił bym je bez zastanowienia i kupił mu zajęcia z fizjoterapeutą. NA całe szczęście mnie stać, ale wielu nie stać, a płaca podatki.
jak patrzę na młodzież w moim mieście czy na rówieśników (23lata), to w ogóle nie widzę tego problemu. Nawet mam wrażenie, że duża część młodych mężczyzn jest na granicy niedowagi. Ale jeśli chodzi o osoby ~50+ to mam wrażenie, że 80% z nich ma przynajmniej nadwagę (widać po charakterystycznych brzuszkach). Nie wiem czy to jest spowodowane, że mieszkam w średniej miejscowości (Wałbrzych 90k), ale co jaki czas słyszę, że jest coraz to większy problem z otyłością, zwłaszcza u dzieci; a jednak widzę co innego. Może ktoś ma inne obserwacje i może się z nimi podzielić
bo pokolenie Z (dajmy ten podział na pokolenie, chociaż go nie lubię) jest jeszcze w miarę szczupłe i sporo osób chodzi na siłownię itp. Jestem cztery lata młodsza, ale w liceum mieliśmy klasy 4-6 podstawówki w tym samym budynku i byłam przerażona na widok grubych 12-latków. Jak ja byłam w podstawówce, to były u nas w klasie może 3 osoby na 24, które miały nadwagę/otyłość. Pośród tych młodszych dzieciaków był to już co drugi i tylko kolejki do sklepiku szkolnego po babeczki, ciastka, batoniki itp.
Mi się udało ok 20kg. 175cm wzrostu, z 95,5 do 75. Do tego przebudowalem kompozycje ciała. Keto dieta, do tego 10-12k kroków dziennie miesięcznie średnio + kalistenika.
"Ryby zdrowsze niż mięso ze zwierząt hodowlanych" - to jest naginanie faktów. Tak, ryby są zdrowe, ale mięso z dobrze karmionych i odpowiednio hodowanych zwierząt też jest zdrowe. Ww. typy mięsa różnią się składnikami i warto sięgać po oba.
@@Nathan-kc6cv najlepsze pod względem wartości odżywczych jest wołowina, ale tak jak mówisz, generalnie im mniej szprycowane i antybiotykowane, tym lepiej. W Polsce widuję mięso od firm chwalących się, że od pochodzi od zwierząt bez antybiotyków, ale o szprycach nic nie piszą.
@@Nathan-kc6cv tu się zgodzimy :). W Polsce mięso wołowe jest bardzo drogie. Na moje szczęście, dobrej jakości mięso wołowe gdzie normalnie mieszkam kosztuje tyle samo co wieprzowina.
@@krzysztofmaliszewski2589 wiecie na czym polega mięso eko, bez antybiotyków, bez leków? Macie okres karencji, który wskazuje granicę kiedy mamy zwykłe tanie mięso i od kiedy można mówić o super zdrowym i jakościowym mięsie. Kilka tygodnia dzieli zwykłe tanie mięso od mięsa z hodowli ekologicznej.
Mam jeszcze takie spostrzeżenie co do tego, że mam wrażenie że chodzenie na basen staje się jakimś luksusem i nie każdy może sobie na to pozwolić. Jestem z małego miasta i jak kosztowało 6 czy 8 zł można było chodzić parę razy w tygodniu, a jak teraz kosztuje 25 zł to już nie jest taka prosta decyzja. Sporo kasy człowiek wyda w miesiącu jak by chciał chodzić często. A szkoda, bo bardzo lubię pływać ale najbliższy basen gdzie są lepsze ceny jest 30 km stąd 😩 ja myślę że ktoś powinien coś zrobić z tym żeby przeciętna osoba mogła sobie pozwolić bez wyrzeczeń żeby jakoś zadbać o aktywność fizyczna. Tak, wiem, że bieganie jest za darmo ale czasem jak się ma problemy ze stawami to nie jest to takie fajne
spójrz na to z drugiej strony - dziś chodzę na 2 różne baseny w dużym mieście. Koszta jak piszesz, wyprzedziły średnią inflację, ale miejsca do pływania brakuje i kilka razy poirytowany faktem zahaczania innych amatorów skończyłem w saunie a potem przedwcześnie pod prysznicem. Cena balansuje popyt.
@@tomaszodz4178 Oj, to nie wiedziałam jak to wygląda w duzych miastach, u nas jest trochę inaczej i stąd moje niezrozumienie ceny. Choć muszę przyznać, ze 2 razy mi się zdarzyło w weekend też trafić tak, że było całkiem pozajmowane, ale wtedy jakaś drużyna ćwiczyła i 3 tory były dla nich zarezerwowane.
Znaczy szczerze, tak bieganie jest za darmo ale moze czesto narobic wiecej szkod niz pozytku, tzreba serio ogarnac to jesli sie chce, wiec sie nie dziwie ze ludzie nie biegaja tak o. A z tymi basenami to plus, no i jeszcze czas jaki by to zabieralo- chociaz moze to lepiej, przynajmniej bym nie siedziala na yt kilka godzin
Stawianie Koreii jako wzor to pomyłka. Tam jest skrajnie inna postawa. Tam sie promuje skrajną chudość, promowana jest tak zwana dieta kubeczkowa. Czyli czlowiek je tyle ile mieści się do małego kubka. Tam prawie kazdy celebryta jest bardzo chudy niekiedy chorobliwie chudy. A lekarze tez naciskają na to by czlowiek byl chorobliwie chudy. Tu nie ma mowy o niczym zdrowym.
@@Navefreamo Japońska dieta jest jedną z najlepszych na świecie. Jest zbilansowana, dostarcza odpowiednią ilość kalorii. Jak najbardziej się tym zgadzam. Oczywiście mam na myśli tradycyjna dietę japońska a nie naleciałości że świata zachodu.
Jeśli chodzi o Koreę i Japonię, to przypisywanie bycia szczupłymi ze względu na "zdrową dietę" jest cherrypickingiem. Niezdrowe przekąski również są tam powrzechne. Ostre, przetworzone kluski instant, sushi w tempurze, czyli dużej ilości tłuszczu i gotowe dania to smakołyki, które podbijają internet, są w wieku filmikach. W takiej Japonii owszem mało jest ludzi otyłych, ale nadwaga już jest sporym procentem. Nie wydaje się jednak ona taką straszną, bo nie jest aż tak widoczna. Nie wydaje się też tak poważna. Przy okazji procent ludzi z niedowagą w tamtych krajach też nie wygląda dobrze. Korea Południowa wcale nie jest takim zdrowym krajem, bo ludzie nie są tam otyli. System edukacji to jedno wielkie tyranie uczniów, a presja społeczeństwa do bycia szczupłym silna. Ludzie mimo jedzenia warzyw chociażby są w stanoe poświęcić zdrowie, więc wielu koreańczyków, szczególnie dziewczyn regularnie głoduje, aby być szczupłymi. Może kiedyś, gdy przetworzona żywność nie była powrzechnym kultem, to ludzie faktycznie jedli "tradycyjnie, zdrowo", ale gdyby byli zdrowi, to raczej branże przetworzonej i niezdrowej żywności by tam bankrutowały. A na youtubie jest pełno ludzi z Koreii nagrywających mukbangi, gdzie wpiepszają dużo świństwa.
Bo żrą najtańsze, najgorsze żarcie z dyskontów. Proste jak konstrukcja cepa. Dyskonty nie konkurują jakością, tylko ceną. Wystarczy spojrzeć na reklamy. Gdyby nie dyskonty, to mielibyśmy już dawno rewolucję, bo bez nich do ogromnej liczby polskich domów wchodzi głód.
Osoba z nadwagą +5% podatku, osoba otyła +10% podatku, osoba śmiertelnie otyła +15% podatku, jeśli twoje dziecko ma otyłość +10% od dziecka i problem się skończy.
A później pojawią się kolejne grupy. Dodatkowy podatek za palenie, za nadużywanie kofeiny, za spożywany alkoholu. Doskonały sposób by nałożyć jeszcze więcej podatku 😂
Stali bywalcy siłowni też mają "nadwagę", ale większość tej masy to czysty miesień. W drugą stronę też to działa, sporo facetów z BMI w normie jest chudotłustych, czyli zero mięśni na kończynach i kałdun jak piłka.
Zestawy Bambi, zestawy Maty, Żabka gdzie nie ma praktycznie w ogóle żywności nieprzetworzonej (bo kto by jadł jakieś orzechy albo warzywa, które leżą tam cały dzień), Glovo, Uber Eatsy, i inne Stavy, zakupy do domu typu Lisek, Barbora... Dziwi to kogoś? Jeżeli nie muszę przejść się nawet do sklepu, w bloku mam windę a wszędzie jeżdżę samochodem, to ja już sama odczuwam tego skutki, na szczęście jestem tancerką latino, więc nie widać tego po moim ciele. Ale co ma większość ludzi zrobić? Nie są nawet nauczeni żeby gdzieś pojechać pozwiedzać, pojeździć na rowerze albo pójść poćwiczyć. Co jeden sąsiad to szerszy. Plus ile ludzi tak naprawdę GOTUJE? W sensie obrabia warzywa, robi sałatki, robi cokolwiek zdrowego bez sera, kilogramów mięsa z marketu, glutenu, cukru, śmietany, oleju?😊 wśród znajomych jestem jedyną która robi zupy lub je tradycyjne rzeczy jak bigos, leczo itp. znajomi często patrzą jak na staruszkę 😅
@@A-BYTE64gratuluję ja mam nawet więcej cm, do czasu aż nie zmieniłem pracy na siedząca to miałem 69kg, teraz blisko setki,cola, słodycze, piwo i kałdun wyszedł
Podobał mi się odcinek. Co do Japonii dodałabym fakt, że oni się nie patyczkują jak my. Jak widzą, że ktoś z bliskich przytył to od razu mu to wypomną i pilnują jak zaczyna jeść więcej i mówią wprost "weż się za siebie, jesteś grubx" "nie jedz tyle!"
Ostatnio się złapałem na kupowaniu codziennie "przy okazji" czegoś słodkiego. Dzienny wydatek 5-20 zł Nie dość, że od tego biednieję to jeszcze tyję...
Mam dokładnie taki sam problem. Nie radzę sobie kompletnie z nałogiem cukrowym. Raz udało mi się wytrzymać tak jak przedmówca, 4 miesiące, ale ponownie wróciłem do codziennego faszerowania się słodyczami.
@@Szammano w walce z uzależnieniem kluczowe jest szukanie innej zabawy a nie walka z nałogiem sama w sobie, tak jak palacze którzy walczą z ochotą na papierosa wracają do nałogu tak ktoś kto "męczy się" bez cukru wróci do słodyczy.
Niestety pęd pracy, brak czasu na zrobienie sobie jedzenia i spokojne jego zjedzenie i brak ruchu powodują otyłość. Jeszcze więcej zajęć w szkole przed komputerem i umożliwienie pracy zdalnej sprzyja tyciu. Jest to problem społeczny i wyleczenie tego może zająć parę pokoleń.
Jap13rdole, jak ja kocham swoje życie. Właśnie wróciłem sobie z siłowni, koń zwalony, najedzony kanapeczkami z mozzarellą i warzywami. Nic mi wiecej nie potrzeba ogladam sobie mądre rzeczy na youtube, kotek siedzi mi na kolanach. Przypominam kon zwalony wiec zero potrzeb, wyrzut testosteronu, nie musze z nikim walczyc bo nie ma po co. Mam hajsy mam jedzenie i bezpieczenstwo i kon zwalony. Pozdrawiam
Problem jest bardzo złożony bardzo dobrym punktem odniesienia jewst Ameryka lat 50/60 i np . Lat 90/00 naukowcy zajmujący się tematem już dawno stwierdzili że pomimo wielu szkodliwych nawyków wtedy np. powszechne palenie , mniejsza świadomość dbania o siebie mniej ludzi ćwiczyło itd. to społeczeństwo było zaskakująco zdrowsze w tych dawnych latach . Duży wplyw na to ma pogorszenie się jakości jedzenia bardzo dużej ilości chemi w jedzeniu , złe warunki życia jak np. bez sensowny kult pracy mówiący że siedzenie w robocie 40 godzin w tygodniu czyli jakieś 2/3 życia to jest super i wogóle świetne i wiele wiele innych czynników.
@@marianpe5773 nie mam dokładnych danych ale można na podstawie analizy jakości życia że było zdecydowanie gorzej , wielu przodowników pracy robiących 200% nie dożywali 40 jakoś życia , utrudniony dostęp do dobrej jakości żywności , opieka medyczna itd. jasno wskazują że było źle jak bardzo ? Trudno powiedzieć
Nie pilnuję swojej wagi, jem jedzenie często kojarzone z otyłoścą, smażone na tłuszczu, cukier... mam masę ciała w normie. W moim otoczeniu jest jednak sporo osób z otyłością i wszystkie one mają kilka wspólnych cech które moim zdaniem są kluczowe przy zrozumieniu tematu: - brak kontroli nad łaknieniem (poziom apetytu u osób otyłych często jest tak wysoki że deklarują bycie głodnym pomimo zjedzenia większej ilości kcal niż ich zapotrzebowanie) - impulsywne jedzenie słodyczy w dużych ilościach - używanie wciskania w siebie jedzenia jako formy prokrastynacji i relaksu. co więcej bardzo często takie osoby są stronnicze względem własnego problemu, udają że go nie zauważają albo wręcz nie dopuszczają do siebie wiadomości że nie muszą jeść bomają już zapas zrobiony.... Powstrzymałbym się od opinii że jakość czy ceny jedzenia powodują otyłość, raczej jest to problem psychiczny a niska jakość jedzenia sprzyja otyłości.
Dopóki rodzice w domu nie będą uczyli dyscypliny odżywiania ten problem będzie postępował. I to nie ich wina, w ich/naszych czasach ten problem prawie nie występował, stąd brak świadomości.
W zdrowym ciele zdrowy duch! 💪🏻 Człowiek jest w większości z wody, wszystko złe wypacam z potem, pije dużo wody, a potem jest już coraz lepiej 💪🏻 I tak w kółko, do końca świata i jeszcze dalej! SIŁA! ❤️
@@A-BYTE64 Mnie osobiście? Spadający standard życia od kilku lat i nietrafiony, przypadkowy wybór zawodowy - dobrze płatny, ale upadający. Wiesz że dziś zarabiasz 40-50k ale za 5 lat twojej branży nie będzie a twoje umiejętności są bardzo słabo transferowalne.
Z 1 sie nie zgodze, cwiczenia definitywnie pomagaja schudnac nalezy pamietac ze to nie jest jedyny czynnik, a 2 plus, tylko macanie pilek i to wszystko. Nikogo nie obchodzi rower, silownia itp.
Problem leży w tym, że ciało robi wszystko, żeby powstrzymać odchudzanie. Jezeli ktoś nie ma wypracowanych nawyków typu czeste spacery, siłownia czy regularna gimnastyka to nie schudnie. Kto się odchudzał ten wie. Mi zrzucenie 25 kg zajeło prawie 3 lata, bo deficyt strasznie wjeżdżał mi na obniżenie nastroju i na dłuzszą mete było to nie do wytrzymania. Spowolnione ruchy, ospałość, zaburzenia depresyjne i tak dalej. Niestety nie jesteśmy skonstruowani żeby sobie tracić wagę kiedy nam się podoba bez problemów. Jedyna rada to wpoić sobie nawyki na tyle mocno żeby pozostały w trakcie niskiej podaży kalorii.
Pamiętam jak idąc przez miasto pdsłyszałam jak jakaś może 12-14 latka opowiadała jak powstrzymała swojego chlopaka przed jedzeniem w restauracji, gdzie obiad kosztował 26 zł, ponieważ za tą cenę kupi dwa kebaby i będzie miała obiad na 2 dni
Ma sens, po prostu jego pierwotna forma była inna. Kiedyś skupiano się na tym aby osoby niepełnosprawne bez kończyn nie były wyszydzane i to było ok dopóki ten ruch nie został przywłaszczony przez ludzi z 3 cyfrowym BMI ktorzy mówią że w sumie to spoko jest być ulańcem
@@hellomoto2429 ale takie osoby nigdy nie były wyszydzane XD od początku body positive było finansowane przez firmy żywieniowe po prostu stosując GOTOWANIE ŻABY najpierw udawali ze chodzi o niepełnosprawnyc h a dopiero potem zaczeli swoją właściwą ideologiczną kampanie
@@Sebastian-oz1lj Podobnie zresztą było z ruchem tęczowym i przemysłem farmaceutycznym i antykoncepcyjnym. W końcu ktoś musi kupować ich produkty typu prezerwatywy czy prepsy na wirus trzech literek. Moim zdaniem w body positive farmaceutyczne lobby też maczało palce. Tutaj również trzeba stworzyć sztuczny popyt na leki na cukrzyce, nadciśnienie itd. Zawsze chodzi o kasę, a nie o tolerancję i akceptację. Tylko ignoranci twierdzą inaczej.
Tymczasem w polskich żłobkach i przedszkolach dzieci wesoło zajadają pszenny chlebek z nutellą, a instytucje te zatrudniają dietetyków nie widzących w tym niczego złego.
@@weronikaz4594 Zgodnie z etykietą odżywczą, słoik Nutelli ma 21 gramów cukru na 37 gramów pasty (dwie łyżki), co oznacza, że w rzeczywistości ponad połowa to cukier. Znaczna część reszty to olej palmowy - tłuszcze stałe, niektóre z nich powodują raka. Smacznego!
Najpierw dzieci zmusza się do jedzenia a później próbuje odchudzać. Od lat żyjemy w takiej paranoi. Straszenie trzema kostkami czekolady też nie na miejscu, może na młode osoby podziałać w drugą stronę. Aktualne realia , tak mentalność ludzka jak i jakość produktów spożywczych doskonale sprzyjają rozwojowi wszelkich zaburzeń odżywiania, zarówno tych związanych z otyłością jak i nie.
Ja chodzę do endokrynologa diabetologa i kiedy byłam na pierwszej wizycie to po zrobieniu mi USG tarczycy, (warto wspomnieć że wcześniej moi lekarze tego USG nie robili tylko wypisywali randomowe leki na tarczycę bez regulowania odpowiedniej dawki), usłyszałam takie słowa, że mam za mała tarczycę i że to jest teraz bardzo duży problem. Wcześniej wszyscy zgarniali to na katastrofe w Czarnobylu ale minęlo już od tego wiele lat, a ludzie wciaz rodzą się z coraz mniejsza i mniejsza tarczyca, która nie wyrabia z hormonami. U mnie to było tak że pomimo zdrowego odżywiania i pilnowania kalorii tyłam bez powodu, gdzie inne szczupłe osoby które znam nie patrzą na to co jedzą nawet w połowie tak jak ja. Nawet nie musiałam zmieniac nawyków żywieniowych bo i tak były dobre, a odpowiednio dobrana dawka leku od tarczycy działa tak, że teraz nareszcie mam poprawny metabolizm czyli tak jak zdrowa osoba. Więc bez zmiany nawyków chudnę- ale i tak w oczach niektórych cierpię na otyłośc nie z takiego powodu tylko uważają że za dużo jem. A jak do mnie ktoś przychodzi na dłużej i wiem że będzie np jadł u mnie obiad i kolację muszę wymyślać dużo żarcia bo jeśli poczęstuje tym co jem normalnie to każdy siedzi głodny.
Dzieci tyją bo są uczone przez fabryki jedzenia a nie przez rodziców. Rodzice już przestali uczyć swoje dzieci. To już nie są dzieci swoich rodziców ale wydzieliny systemu korporacji. Gratuluje cywilizacji.
Ja schudłem chociaż nie byłem " grubasem" miałem po prostu nadwagę ale będąc szczerym....bylem dużo bardziej szczęśliwy gdy mogłem jeść co chciałem i ile chciałem, nie patrząc na godzinę
Dokładnie, ja też schudłem i to dużo, ale nie jestem szczęśliwy wiecznie licząc kalorie i nie mogąc nawet posłodzić pieprzonej herbaty. A jak przegnę o głupie 200 kcal, co jest żadną wartością dla człowieka tak naprawdę, ot dwa banany albo średni jogurt, to przybieram na wadze. I do tego to wieczne uczucie braku pełnej sytości i "byle do jutra", mimo dobrze dobranej diety. Trudne to jest, albo być pięknym i zdrowszym, a nieszczęśliwym, albo odwrotnie. Ja żyję w takiej szarej strefie pomiędzy obydwoma światami.
@@piotrd.8100 no właśnie ja psychicznie nie potrafię sobie poradzić z poczuciem głodu i dlatego wpierdalam jak pojebany. i tak mam szczęście bo mam niezły metabolizm, ktoś inny na moim miejscu byłby już w szpitalu a ja "dopiero" zbliżam się do 100 kg. (94) w wieku 23 lat. i to nie tak że nie próbowałem, ale zawsze się nie udaje wytrzymać, za słaba psycha. Tydzień diety a potem efekt jojo xD Pozostaje mieć nadzieje że w końcu wymyślą na to jakiś tani lek...
To samo, trzymam wagę i pilnuję kalorii, ale mnie to w cholerę boli. Zazdroszczę ludziom którzy naturalnie mają mały apetyt czy cokolwiek innego za to odpowiada, że nie muszą się pilnować by utrzymać prawidłową wagę. Wiem że tak trzeba i rzeczywiście pilnując bilansu kalorycznego, jest się szczupłym, przekonałam się na własnej skórze. Ale jak widzę w internecie ludzi którzy przekonują, że "jak tylko spróbujesz zdrowego trybu życia to go pokochasz" to mnie już denerwują. Żyję tak 3 lata, ćwiczę, pilnuję kalorii i mam zdrową wagę. Czy to lubię? Nienawidzę. Już nie wspominając o tym, jak to się odbija na życiu towarzyskim, bo masz wybór albo zjeść obiad z rodziną/znajomymi i nie jeść już nic do końca dnia, albo ciągle odmawiać tych wspólnych posiłków, które oczywiście że są okropnie kaloryczne. Szczególnie, że ja osobiście żeby utrzymać wagę 55kg mogę jeść ok. 1500kcal na cały dzień bo przy okazji jestem niska :/ Co to jest 1500kcal, zjedzenie tradycyjnego schabowego z ziemniakami jak przyjeżdżam do rodziców/teściów już odpada.
No i tu jest zagadka: czemu kiedyś ludzie jedli chleb masło kluski i kotlety, nie liczyli kalorii, a mimo to byli szczuplejsi. Ale dwie rzeczy zauważyłem: posiłki były tylko trzy, nie "mało często", a choć jedzono do syta, to starano się nie przejadać.
U mnie w szkole, stało się tradycją że na dłuższej przerwie idzie się do biedronki dosłownie po drugiej stronie ulicy, albo do żabki obok niej albo do 2 żabki tylko po drugiej stronie. A uczeń na 20 min przerwie trudno aby sobie przygotował jakie kolwiek danie, nawet kanapke jeżeli pójście do owego sklepu zajmuje 10-15 min bo zawsze jest kolejka. I gdy nie ma gdzie czy bez sprzętu kuchennego żadnego. Jedynie co widziałem żeby ludzie co kolwiek "gotowali" na przerwie to zupke chińską.
Spożywanie przetworzonej żywności pełnej konserwantów i sztucznych dodatków nie pozostaje obojętne dla naszego zdrowia. Takie produkty są pozbawione wartości odżywczych, za to pełne cukrów, soli i tłuszczów trans, które przyczyniają się do rozwoju otyłości, chorób serca oraz insulinooporności. Dbajmy o zdrowie, wybierając to, co natura stworzyła, a nie to, co przemysł sztucznie przetworzył. Pozdrawiamy z Republiki Suwerenów❣
To cukry nie są wartością odżywczą? To ciekawe. Do rozwoju otyłości przyczynia się nadmiar kalorii. Owszem więcej ich w żywności przetworzonej ale wystarczy pilnować zapotrzebowania i można jeść wszystko.
moja mama do mnie: 160cm wzrostu 64 kg wagi (ale ja tez cwicze silowo i pracuje fizycznie wiec rozmiar mam S) nie chudnij już więcej bo jesteś za chuda. Nie wiem nigdy jak powiedzieć że ja nie jestem chuda, tylko ona się roztyła ponad przywoitość :-/
Po miniaturce spodziewałem się poruszenia bardziej tematu związanego z tym że chemiczna żywność jest tańsza niż zdrowa, więc często uczniowie czy studenci po nią sięgają, wiedząc że zwykła zupa jest zdrowsza niż zupka w proszku, lecz cena odgrywa zasadniczą rolę. Mam nadzieję że tego typu materiał jeszcze powstanie na kanale bo jest warty uwagi. Pomyślcie ile studentów idzie na wykłady w po nich uczy się na wiele egzaminów po czym jedynie co je to zupki w proszku oraz makaron który jest najtańszy.
Mam wrażenie, że trochę spłaszczasz temat otyłości w Azji dalekowschodniej. Japończycy pracują zdecydowanie więcej od nas, mają więc jeszcze mniej czasu na przygotowywanie domowych posiłków - dania instant są czymś powszechnym. Druga ważna rzecz - patologiczne standardy piękna, idealizujące niedowagę. Przykładowo, Kim Soo Min, miss Korei 2018, mierząca 174 cm wzrostu i ważąca wówczas 58 kg spotkała się falą hejtu jakoby była otyła (czyli miała bmi wynoszące 19,2, gdzie niedowaga zaczyna się na 18,5). Tamtejszy kanon piękna jest skrajnością z drugiej strony. Nie ma plagi otyłości, ale jest plaga diet głodowych przypominających dzienne racje żywnościowe więźniów Auschwitz i zaburzeń odżywiania. Może i japońskie dzieci są uczone codziennego wykonywania ćwiczeń, ale czy dorosły pracujący co najmniej 9 dziennie (bo pamiętajmy o powszechności nadgodzin) i dojeżdżający kolejne dwie, będzie miał po pracy na to czas i siłę? Swoją drogą te poranne ćwiczenia pokazują różnice kulturowe w samym podejściu do sportu. W Japonii są to ćwiczenia będące elementem zdrowego trybu życia. W Polsce wbrew nazewnictwu nie mamy wychowania fizycznego tylko stricte sport nastawiony na otwartą rywalizację. Nic dziwnego, że dziecko, które w zerówce miało normalną wagę, ale biegało trochę wolniej, zacznie migać się od wf-u kiedy przez ileś lat edukacji będzie słyszeć od nauczycieli i kolegów, że jest w tym słaby. I nie chcę powiedzieć, że nie ma rzeczy, których azjatycka kultura nie robi lepiej w tym temacie, ale nie ma też co tak wyrywać sobie paru wywiadów z bardzo szerokiego kulturowego kontekstu.
Dokładnie, ale dodajmy też że te dania instant są tanie, bardzo łatwo je wszędzie kupić i są nie tylko zróżnicowane posiłki to mega zdrowe w przeciwieństwie u nas ^^; Choć szczerze to jestem za abyśmy coś takiego wprowadzili ale to rząd by musiał dopilnować aby jedzenie w Polsce było zdrowsze ale wiadomo x
Proszę Cię nagraj filmik o osobach, które nie mają matury, pracy, prawa jazdy, śpią u rodziców, nigdy nie uprawiały seksu, są osobami niepełnosprawnymi od urodzenia wraz z długoletnią depresją i zaburzeniami psychicznymi i nie mają kupy znajomych, z którymi pojadą na zagraniczne wakacje oraz mają toksycznych rodziców. Wierzę, że jest więcej takich ludzi jak ja, tylko w tym kraju się o tym milczy.
Ciekawe jak mam sobie radzić jak nawet nie mogę patrzeć na jedzenie z 5:25 ale walczę i nie przestanę i zastanawiam się jak też w zimę utrzymać aktywność fizyczną bo na rowerze to nawdycham buzią zimnego (bo jestem alergikiem i nosem za mało powietrza podczas wysiłku) i zaraz chory, ale mam jeszcze czas żeby obmyśleć ulepszoną strategię na zimę. Czas skończyć z tym że w lato chudnę, a w zimę odzyskuję stracone kilogramy, tylko fajnie byłoby wiedzieć jak to robić.
Wypisywanie zdrowych i sprawnych dzieciaków z zajęć WFu tylko dlatego, że nie chce im się robić skłonów, a tym bardziej nawet trochę spocić przy bieganiu, jest po prostu żałosne.
Odsetek śmieci spowowanych otyłością jest znacznie większy niż mówią to statysjmtyk. Ponieważ zdecydowana większość śmieci to pochodne otyłości, zawały, udary, wylewy... często choroba współ towarzyszącą jest właśnie otyłości, ale bezpośrednia przyczyną np. Zawał. Który mógłby spowodowany duża masą ciała.
Nie stać na zdrowe jedzenie z minimalnej krajowej chyba że sam mieszasz ale nawet wtedy ciężko bo ubezpieczenie, rachunki , wydatki np. nowe opony czy co na zime
@@StanisawKolenda-pc9gd kilkulatek nie. A od czego są rodzice ? Ja zainteresowałem się sam w wieku 18 lat. U mnie nikt się zdrowo nie odzywał, nie uprawiał sportu. Jako jedyny w rodzinie nie pije, nie pale. Dbam o dietę, trenuję itd. A dlaczego ? Bo się interesuje, nie szukam wymówek.
U mnie odstawienie słodzonych napojów i przetworzonych gówien typu chipsy oraz nie jedzenie po godz. 20 sprawiło że mogę jeść cokolwiek cały dzień (poza tymi wymienionymi) a moja waga i tak nie pójdzie do góry. Polecam jako plan minimum aby jako-tako się prowadzić. Jak dorzucicie choć trochę sportu i ograniczycie (tam gdzie to możliwe) stres to powinno być nieźle nawet bez jakichś siłowni i super-fit wymyślnych potraw.
Widzę to u siebie- za mało się ruszam i tyje. Studia siedzące, na tramwaj się chociaż przejdę. W domu nauka i pisanie mgr też siedzę. Odpoczynek też zazwyczaj człowiek siedzi. Ostatnio na spacery staram sie chodzić ale pogoda się zmienia, zaraz studia- nie wiem jak to wyjdzie. Motywuje mnie to że wtedy słucham podcastów które lubię. A tak mam lekką nadwagę i się boje żeby więcej nie było...
Miniaturka również dobrze zobrazowuje problem. Wiele osób lubi podjadać, czy też zajadać stres. Można by zajadać zdrowszymi przekąskami, ale tak jak na miniaturce, te śmieciowe przekąski zwyczajnie są tańsze
Czyli w większości ludzie jedli źle. Aczkolwiek jedsono wiedzę warzyw, nabiaju. Jedzenia wysokoprzetworzonego było mniej i przede wszystkim ludzie ruszali się cały dzień.
Ceny ryb w Polsce to jest kurde dramat, za to kuźwa cotygodniowe promki na wieprzowinę to plaga. Robiłem w Kauflandzie i kuźwa ludzie po 5-6 kg mięsa brali co tydzień
Mam 26 lat i Niedoczynność tarczycy - Fakt, lata temu się zapuściłem i przytyłem do ponad 116 kg... Ale przeszedłem na dietę i zacząłem uprawiać sport koło 2021... Tyle że problem jest taki, że... Jakkolwiek na początku schudłem bardzo szybko, z miesiąca na miesiąc traciłem po 1-2 kg... Tak jak dotarłem do 100 kg, to dotarłem do ściany... I teraz jakby na nowo zacząłem tyć... ostatnio jak ważyłem się, to przytyłem około 6 kilo - A jednocześnie nie mam złej kondycji, praktycznie codziennie staram się przejeżdżać 10-15 km na rowerze, nie jest też problemem dla mnie przejechać dłuższy dystans, jak np. 54 km w ciągu dnia. A choćbym wymęczył siódme poty, to waga albo ani drgnie, albo pójdzie do góry... Piję wodę, robię wszystko co trzeba... Nic nie działa...
No ok, ale wysiłek fizyczny nie jest po to, żeby schudnąć, tylko żeby utrzymać mięśnie i kości w dobrym stanie. Powoduje też spalanie większych ilości kalorii, to prawda. Kwestia w tym, że spalanie większych ilości kalorii samo w sobie nie ma znaczenia, bo do schudnięcia potrzebny jest deficyt kaloryczny, czyli różnica między kaloriami spożywanymi a wydatkowanymi musi wychodzić na minus (mniej kalorii jemy i pijemy niż zużywamy). U ciebie wychodzi?
@@gizmo9290 Tego nie wiem, bo ciężko jest mi policzyć, ile kalorii np. spalam w ciągu dnia... (i uprzedzając - nie, nie mam zamiaru pobierać jakichś shady aplikacji na telefon) Ale ogólnie - zapotrzebowanie kaloryczne, jakie mam, to z tego co pamiętam, coś koło 2000-2100 kalorii na dzień. Nie wiem, jak miałbym z tego zrobić deficyt kaloryczny. Bo jeżeli miałbym np. spalić koło 2000 kalorii, to musiałbym dzień w dzień przejeżdżać te wspomniane 50 km (tyle mi wyszło na google fit po przejechaniu takiego dystansu), a to raczej nierealne I nie, żadne diety typu 1500 kcal czy mniej mi nie pomagały - zawsze kończyło się to tym, że mdlałem po najmniejszym wysiłku (który nawet nie musiał być sportem, wystarczyło przenieść np. siatki z zakupami czy coś i już ciemno mi się przed oczami robiło.)
Samo to, że w Polsce jako nagrodę za coś lub z okazji świąt dzieciom często daje się słodycze (przynajmniej w moich czasach tak było) i nie widzi się w tym nic złego już samo w sobie jest chore.
Dopóki aktywiści będą uważać, że powiedzenie otyłej osobie, że dla własnego zdrowia powinna schudnąć to bodyshaming to będzie tylko gorzej. Ciałopozytywizm to droga w dążenie do normalizowania otyłości oraz anoreksji jako zjawisko piękne i bezpieczne.
Nie spotkałam się z bodypositive w stosunku do anoreksji (pomijając oczywiście kręgi osób zaburzonych) w przestrzenii publicznej tak jak jest to z otyłością. Anoreksję można też mieć nie będąc wychudzonym
"Ja sam wiem co dla mnie najlepsze." Ooo tak, jakie to typowe. Do psychologa nie pójdę, bo ja jestem taki samodzielny, że sobie sam poradzę. "Na coś trzeba umrzeć" i inne śmieszki. Każdy poniesie konsekwencje swoich działań, nawet jeśli myśli, że jest inaczej.
Nie zgodzę się z tym, że w krajach Arabskich wynika to ze słabego dostępu do usług medycznych. Wynika to z ich kultury, kuchni i przyzwyczajeń. W krajach Arabskich je się bardzo dużo, tłusto i ponad przeciętnie słodko. Dodatkowo się nie spaceruję (1. Bo nie ma gdzie/ 2. Bo jest za gorąco 3. Bo może być niebezpiecznie (kobieta)) Otyłość jest tam bardzo dużym problemem.
Tyja... Od zachodu nie odbiegamy. Kiedys byla bieda i dzieci w szkolach zupy z mopsu dostawaly a reszta jadla kanapke i miala herbate na stolowce ale czesciej to byla sama kanapka z jakims soczkiem 0.2l Wafelek czy batonik to byl jeden a po szkole to sie wracalo na nogach do domu a i czesto sie pracowalo na wsi po szkole. Teraz cena kedzenia nie stanowi problemu i ilosc kalorii spozywanych znaczaco wzrosla
Well yes, but actually no. Nie Tylko ilość kalorii ma znaczenie, ale również JAKOŚĆ. Np nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że żeby utrzymać się przy życiu musisz mieć florę bakteryjną (są nawet przeszczepy ratując życie!). Ale żeby te bakterie sobie żyły i wytwarzały substancje które nam służą, muszą najpierw same coś zjeść, i zjadają część kalorii które przyjmujemy. Sęk w tym że nie są ludźmi, więc nie żywią się byle czym, potrzebują określonego typu 'wartościowych' kalorii. Więc jeśli jesz coś czym one się żywią, jaki jest sens martwić się kalorycznością, skoro odsetek zostanie zjedzony przez bakterie, zamiast wchłonięty/przyswojony przez organizm? To tylko jeden z aspektów bardzo złożonej kwestii.
@@TheSowinska A ja ci mówię że nie ma innej możliwości niż taka ze jak będziesz przyjmował więcej kalorii niż twój organizm spali to będziesz przybierał na wadze, a jak będziesz spalał więcej niż przyjmujesz to waga będzie spadać. I oczywiście ze jedne kalorie spala się łatwiej od innych. Bo np. tłuszcze dodają energii przez co masz większa chęć sapania ich, a węglowodany odkładają się na zapas, znaczy w tkankę tłuszczowa. Ale zasada jest prosta jak budowa cepa. Spalasz więcej chudniesz, przyjmujesz więcej niż spalasz tyjesz. Nie ma innej możliwosci.
4:12 To jest skutek medykalizacji otyłości w USA, która echem rozniosła się na cały zachodni świat, a nie absencje w pracy spowodowane zwiększeniem liczby osób otyłych.
Koszulki i kubki, oraz książkę "Wojna Idei. Myśl po swojemu" znajdziecie w naszym sklepie: zalezy.pl/
Masakra ile tracisz na wizerunku kolaborując z Masnym, który ma swoje za uszami i wie co to talerzyk. Oby jego hipokryzja ciebie nie dopadła.
Moze w Polsce mamy mało dzieci ale przynajmniej wagowo będzie sie zgadzac
XDDD złoto
Biomasa się zgadza
Słuszną linie ma nasza partia
XD
Jezu, nie mogę.. Tego się nie spodziewałam😂
Rok temu schudłem 12kg tylko rezygnując z coli, energetyków i podjadania słodkiego w pracy. Pracuje na budowie. Dobry odcinek. Pozdrawiam 👍
Ja schudłem mimo że i tak chleje colę. Ale poszedłem pracować w odlewni. A tam tak się wypocisz, tyle kalorii spalisz że i tak schudłem.
Potwierdzam praca fizyczna, nawet umiarkowana spala sporo kalorii
@@Karol_Jan Dzięki za potwierdzenie. Nie miałem pojęcia że ruch pali kalorie
@@SeeNyuOG To wystarczyłoby jako podsumowanie filmu i całego problemu.
;)
Pozdrawiam
To pozostały tylko małpki :D
Tylko ze nasze lekcje WF-u są zazwyczaj tragiczne, lepiej iść prywatnie na siłownie niż porzucać piłkę przez kilka minut na wf-ie, będąc wyzywanym za każdy nietrafiony rzut, każdą nietrafioną bramkę. I bardzo często wf bardziej zniechęca do ćwiczeń, niż zachęca.
Choćby mnie mocno zniechęca to, że mimo umowy szkoły z siłownią, jedyne co robimy to jakieś planki raz na semestr, biegi wahadłowe raz na semestr, a tak to kopiemy piłeczkę po małej salce xD NA SIŁOWNI!!
Ale staram się jednak samemu ruszać się i chodzić na siłownię, wolę tak niż kopanie piłki na siłę na wf
Niestety ale chyba w każdej szkole tak to wygląda. Jeśli ktoś naprawdę chce coś ze sobą zmienić, to zostaje tylko czerpanie motywacji od innych, z internetu, albo z własnego charakteru, bo ze szkoły nic się nie wyniesie. Mówię to jako rocznik maturalny.
40 lat temu było podobnie. Jak zawsze, dużo zależy od nauczyciela.
My mieliśmy w gim ciężki wf że wychodziliśmy ledwo żywi a piłka to była nagroda 😅
Fakt ale tak naprawdę wystarczy aktywny tryb życia. Spacer pół godziny. Rekreacyjna jazda na rowerze. Rzucanie freesbe z przyjaciółmi skakanka itp. . Problem leży w tym, że wielu nawet tego niechce się robić... 😕
w-f to marnowanie energii, czasu i systemowo zabetonowany państwowy debilizm. Nauczyciele tego przedmiotu - no cóż, nie wiem jak jest dzisiaj ale tych sprzed około dwóch dekad z przyjemnością wysłałbym do utylizacji. Nawet po tylu latach wciąż ich nienawidzę i to do tego stopnia, że mógłbym bez najmniejszych wyrzutów sumienia całą tę ich zgraję widłami dopychać do pieca. I żeby nie było - nadwagi nie mam, wręcz mam niedowagę. Ruchu się nie boję - jak trzeba walić młotkiem, przenieść coś ciężkiego albo przejechać kilkanaście kilometrów rowerem, to to robię. Tyle, że od tego się nie chudnie. Sposób odżywiania jest tutaj determinujący a powszechne przekonanie co jest zdrowe i zalecenia who dotyczące tzw. ''piramidy żywieniowej'' tylko utrwalają błędny obraz wśród ludzi.
Polacy tyją, bo najpierw masa, a dopiero później rzeźba.
najpierw masa potem masa
Siła, masa, brak ku+asa
po pierwsze zwieksz mase
@@koprolity Tylko masa i siła. Chłop musi być wielki i silny. Zdrowa, kaloryczna dieta, ciężkie treningi trójbojowe, strongman, dobry sen. I elegancko stajesz się wielkim silnym i sprawnym chamem.
Patrząc na nich to raczej najpierw masa a potem rzeźnia 😂
Odkąd pamiętam na wf zawsze zgłaszałam nieprzygotowanie i siedziałam czytając książki. Wiecznie tylko kosz i siatka czego nienawidziłam i wciąż nienawidzę. Zawsze byłam szczupła mimo iż nie ćwiczę.
Mam tak samo, nienawidziłem wf-u przez ciągłe granie w piłkę której szczerze i otwarcie nienawidzę. Dodam, że jestem dość aktywny, bo od liceum trenuje siłowo, biegam, jeżdżę na rowerze, bardzo dużo spaceruje i trenuje strzelectwo. Ja po prostu nienawidzę piłki nożnej i całej otoczki wokół niej.
@@ogor217boze tak. Moze nie jestem az taka aktywna ale kocham rower, bieganie i spacery czy wycieczki, nawet te gorskie. Ale wf to doslownie tylko pilka. Marnowanie czasu
Coraz mniej ruchu
Coraz więcej stresu
Coraz mniej snu
Coraz więcej syfu w jedzeniu
Oraz bonus: kto z Was do jedzenia musi coś oglądać żeby walczyć z nudą?
Ja oglądam, bo szkoda czasu ^^'
A czasem jem w ciszy i też nie jest nudno ;p
Coraz więcej ruchu
Coraz więcej stresu
Wystarczająca ilość snu
Zdrowa dieta
Ciekawy film do posiłku (teraz leci olimpiada szachowa :)
Suplementy na regrneracje i wzmocnienie organizmu
Nie ma wymówek
No właśnie. Ciekawy film do posiłku 😆 o tym mówię, teraz już mało kto je i faktycznie zauważa co je, uwaga MUSI być podzielona. A tyjemy z nadmiaru kalorii, z braku zauważania, źródła już wystarczy
Właśnie jadłem śniadanie do tego filmu xd
No ia
Akurat jeśli chodzi o wzorce kulturowe w Azji to bym się nie wzorowała do końca, bo jest tam wywierana potworna presja na młode dziewczyny jeśli chodzi o wygląd i sylwetkę. A taka presja na dłuższą metę nigdy nie kończy się dobrze
Zajadam stres
Jak psychika siada to się nic nie chce
To tylko wymówka
@@kanyenkekanyenke1419 możesz tak mówić, ale tak faktycznie jest
A twoje podsumowanie nic nie wnosi
@@kanyenkekanyenke1419to nie wymówka. Gość ma 100% racji
Jak kiedyś doświadczysz, czego ci oczywiście nie życzę to się przekonasz
@@smoczy5828 Tylko Ty masz kontrolę nad tym co robisz.
Wymówka bo nie robisz nic prócz jedzenia aby przeciwdziałać stresowi. Są inne skuteczniejsze metody ale ty wolisz jeść. To twoja wymówka.
W takiej sytuacji tym bardziej warto spiąć pośladki i pójść pobiegać lub na siłownię. Ciężko znaleźć coś dającego większy zastrzyk pozytywnej energii, niż np. godzina truchtu, połączonego z dumą i satysfakcją, że mimo fatalnego nastroju, udało się zrobić coś pozytywnego... A jak jeszcze po jakimś czasie zacznie się dostrzegać pozytywne efekty regularnych ćwiczeń, to aż człowiek się denerwuje, kiedy faktycznie przez siłę wyższą danego dnia nie może zrealizować treningu...
Osoby otyłe raczej nie potrzebują dietetyków, tylko psychologów
6:49 Jestem skłonny do otyłości (na planie żywieniowym z lepszym lub gorszymi skutkami od 10 lat) i jem kompulsywnie od dziecka oraz mam skłonność do pasywnej rozrywki.
Zajęcia WF nie tylko nie pomogły mi w nabraniu nawyku ćwiczeń fizycznych, ale jedynie mi pod tym względem zaszkodziły. Byłem wybierany do drożyny do piłki jako ostatni, bo słabiej biegałem za piłka. Byłem, kiepski z biegania. Nie umiałem wykonać wymyku.... Szczupli chłopacy mieli radochę, a ja chodziłem tam jak za karę. Byłem świtnym uczniem, ale z WF zawsze miałem najniżsża ocenę awansującą. W ten sposób traciłem szanse na np czerwony pasek na świadectwie. Gdy nareszcie mnie z tego obowiązku zwolniono, byłem głęboko przekonany, że "Mnie bieganie nudzi", "NIe lubię sportów drużynowych", "żaden sport nie jest mi do niczego potrzebny, bo szczęśliwy jestem przez TV i pijąc z kolegami alkohol", "Wydawanie pieniędzy na sport jest śmieszne, a ludzie, którzy kupują karnety na siłownie najczęściej tam nie chodzą" itp.
Zacząłem od udawania przed samym sobą, ze jeżdżę na rowerze, ale robiłem tego za mało, za rzadko, żeby działało. No ale nauczyłem się wydawać pieniądze na sport, co było potrzebne.
Pojutrze biegnę wyścig 23 km po Górach Sowich. Trenuję wolne bieganie po parkach i lasach od 10 lat. 3-4 razy w tygodniu z tętnem >130/' przez 1 h lub więcej. Pomogłoe na czas jakiś. Dodałem dietę ułożoną przez dietetyka 4 lat temu i to pomaga jeszcze bardziej. Biegając zrozumiałem lepiej siebie i własne potrzeby emocjonalne. Pływam czasem, robię trochę ćwiczewń na kręgosłup, ale co wazne" lubię biegać! A po WF nie lubiłem
Wiem z rozmów z innymi osobami oraz z książek dla dzieci, że moje doświadczanie jest powszechne. Cała ta moda na "body positive" to (bardzo zła i głupia) odpowiedź na to, czym dla mnie był WF- doświadczaniem wstydu i nauką bezradności.
WF dla dzieci otyłych albo musi być w formie zajęć indywidualnych, a nie grupowych. Najlepiej z fizjoterapeutą a nie trenerem lub tzw. nauczycielem WF. Jeśli nie możemy tego zapewnić, bo to drogie- lepiej, żeby nie było go wcale.
I nie- mnie rodzice nie zwalniali z WF i nie miałem dłuższych niż na 1-2 tygodnie z powodu zaziębienia lub urazu zwolnień z tego przedmiotu. Gdyby ,moje dziecko przeżywało to co ja.,. zwolnił bym je bez zastanowienia i kupił mu zajęcia z fizjoterapeutą. NA całe szczęście mnie stać, ale wielu nie stać, a płaca podatki.
jak patrzę na młodzież w moim mieście czy na rówieśników (23lata), to w ogóle nie widzę tego problemu. Nawet mam wrażenie, że duża część młodych mężczyzn jest na granicy niedowagi. Ale jeśli chodzi o osoby ~50+ to mam wrażenie, że 80% z nich ma przynajmniej nadwagę (widać po charakterystycznych brzuszkach). Nie wiem czy to jest spowodowane, że mieszkam w średniej miejscowości (Wałbrzych 90k), ale co jaki czas słyszę, że jest coraz to większy problem z otyłością, zwłaszcza u dzieci; a jednak widzę co innego. Może ktoś ma inne obserwacje i może się z nimi podzielić
Wiadomo z wiekiem się tyje
@@berakfilipz wiekiem się więcej żre i mniej rusza
Przecież metabolizm zwalnia niesamowicie. Ludzie nadal jedzą tyle co wcześniej nie zauważając, że ich organizm nie działa tak sprawnie jak kiedyś.
bo pokolenie Z (dajmy ten podział na pokolenie, chociaż go nie lubię) jest jeszcze w miarę szczupłe i sporo osób chodzi na siłownię itp. Jestem cztery lata młodsza, ale w liceum mieliśmy klasy 4-6 podstawówki w tym samym budynku i byłam przerażona na widok grubych 12-latków. Jak ja byłam w podstawówce, to były u nas w klasie może 3 osoby na 24, które miały nadwagę/otyłość. Pośród tych młodszych dzieciaków był to już co drugi i tylko kolejki do sklepiku szkolnego po babeczki, ciastka, batoniki itp.
bo żrą zamiast jeść
Ochydne grubasy
Dziękuję Panie Szymonie oraz całemu zespołowi
W tym roku schudłem 10 kilo. Polecam, czuję się o wiele lepiej niż wcześniej
Gratulacje! 🎉
Luter z RiGCzem
pozdrawiam, 8 kg w tym roku :D
Ta na pewno
Mi się udało ok 20kg. 175cm wzrostu, z 95,5 do 75. Do tego przebudowalem kompozycje ciała. Keto dieta, do tego 10-12k kroków dziennie miesięcznie średnio + kalistenika.
"Ryby zdrowsze niż mięso ze zwierząt hodowlanych" - to jest naginanie faktów. Tak, ryby są zdrowe, ale mięso z dobrze karmionych i odpowiednio hodowanych zwierząt też jest zdrowe. Ww. typy mięsa różnią się składnikami i warto sięgać po oba.
Jeżeli chodzi o mięso to chyba najlepiej wypada indyk bo nie można go aż tak szprycowac jak np kurczaki
@@Nathan-kc6cv najlepsze pod względem wartości odżywczych jest wołowina, ale tak jak mówisz, generalnie im mniej szprycowane i antybiotykowane, tym lepiej. W Polsce widuję mięso od firm chwalących się, że od pochodzi od zwierząt bez antybiotyków, ale o szprycach nic nie piszą.
@@krzysztofmaliszewski2589 znaczy jasne jak się trafi na dobry ekologiczny stek wiadomo bardziej chodziło mi o cenę do jakości
@@Nathan-kc6cv tu się zgodzimy :). W Polsce mięso wołowe jest bardzo drogie. Na moje szczęście, dobrej jakości mięso wołowe gdzie normalnie mieszkam kosztuje tyle samo co wieprzowina.
@@krzysztofmaliszewski2589 wiecie na czym polega mięso eko, bez antybiotyków, bez leków? Macie okres karencji, który wskazuje granicę kiedy mamy zwykłe tanie mięso i od kiedy można mówić o super zdrowym i jakościowym mięsie. Kilka tygodnia dzieli zwykłe tanie mięso od mięsa z hodowli ekologicznej.
Mam jeszcze takie spostrzeżenie co do tego, że mam wrażenie że chodzenie na basen staje się jakimś luksusem i nie każdy może sobie na to pozwolić. Jestem z małego miasta i jak kosztowało 6 czy 8 zł można było chodzić parę razy w tygodniu, a jak teraz kosztuje 25 zł to już nie jest taka prosta decyzja. Sporo kasy człowiek wyda w miesiącu jak by chciał chodzić często. A szkoda, bo bardzo lubię pływać ale najbliższy basen gdzie są lepsze ceny jest 30 km stąd 😩 ja myślę że ktoś powinien coś zrobić z tym żeby przeciętna osoba mogła sobie pozwolić bez wyrzeczeń żeby jakoś zadbać o aktywność fizyczna. Tak, wiem, że bieganie jest za darmo ale czasem jak się ma problemy ze stawami to nie jest to takie fajne
spójrz na to z drugiej strony - dziś chodzę na 2 różne baseny w dużym mieście. Koszta jak piszesz, wyprzedziły średnią inflację, ale miejsca do pływania brakuje i kilka razy poirytowany faktem zahaczania innych amatorów skończyłem w saunie a potem przedwcześnie pod prysznicem. Cena balansuje popyt.
@@tomaszodz4178 Oj, to nie wiedziałam jak to wygląda w duzych miastach, u nas jest trochę inaczej i stąd moje niezrozumienie ceny. Choć muszę przyznać, ze 2 razy mi się zdarzyło w weekend też trafić tak, że było całkiem pozajmowane, ale wtedy jakaś drużyna ćwiczyła i 3 tory były dla nich zarezerwowane.
Znaczy szczerze, tak bieganie jest za darmo ale moze czesto narobic wiecej szkod niz pozytku, tzreba serio ogarnac to jesli sie chce, wiec sie nie dziwie ze ludzie nie biegaja tak o. A z tymi basenami to plus, no i jeszcze czas jaki by to zabieralo- chociaz moze to lepiej, przynajmniej bym nie siedziala na yt kilka godzin
Stawianie Koreii jako wzor to pomyłka. Tam jest skrajnie inna postawa. Tam sie promuje skrajną chudość, promowana jest tak zwana dieta kubeczkowa. Czyli czlowiek je tyle ile mieści się do małego kubka. Tam prawie kazdy celebryta jest bardzo chudy niekiedy chorobliwie chudy. A lekarze tez naciskają na to by czlowiek byl chorobliwie chudy. Tu nie ma mowy o niczym zdrowym.
Potwierdzam, jako osoba mająca najniższą kategorie BMI. Żadna skrajność nie jest dobra.
To poc co
No i
Stawienie Japonii jest już lepszym wzorem, to jest przecież najzdrowszy kraj na świecie.
@@Navefreamo Japońska dieta jest jedną z najlepszych na świecie. Jest zbilansowana, dostarcza odpowiednią ilość kalorii. Jak najbardziej się tym zgadzam. Oczywiście mam na myśli tradycyjna dietę japońska a nie naleciałości że świata zachodu.
Jeśli chodzi o Koreę i Japonię, to przypisywanie bycia szczupłymi ze względu na "zdrową dietę" jest cherrypickingiem. Niezdrowe przekąski również są tam powrzechne. Ostre, przetworzone kluski instant, sushi w tempurze, czyli dużej ilości tłuszczu i gotowe dania to smakołyki, które podbijają internet, są w wieku filmikach. W takiej Japonii owszem mało jest ludzi otyłych, ale nadwaga już jest sporym procentem. Nie wydaje się jednak ona taką straszną, bo nie jest aż tak widoczna. Nie wydaje się też tak poważna. Przy okazji procent ludzi z niedowagą w tamtych krajach też nie wygląda dobrze. Korea Południowa wcale nie jest takim zdrowym krajem, bo ludzie nie są tam otyli. System edukacji to jedno wielkie tyranie uczniów, a presja społeczeństwa do bycia szczupłym silna. Ludzie mimo jedzenia warzyw chociażby są w stanoe poświęcić zdrowie, więc wielu koreańczyków, szczególnie dziewczyn regularnie głoduje, aby być szczupłymi. Może kiedyś, gdy przetworzona żywność nie była powrzechnym kultem, to ludzie faktycznie jedli "tradycyjnie, zdrowo", ale gdyby byli zdrowi, to raczej branże przetworzonej i niezdrowej żywności by tam bankrutowały. A na youtubie jest pełno ludzi z Koreii nagrywających mukbangi, gdzie wpiepszają dużo świństwa.
Bo żrą najtańsze, najgorsze żarcie z dyskontów. Proste jak konstrukcja cepa. Dyskonty nie konkurują jakością, tylko ceną. Wystarczy spojrzeć na reklamy. Gdyby nie dyskonty, to mielibyśmy już dawno rewolucję, bo bez nich do ogromnej liczby polskich domów wchodzi głód.
Głód w Polsce wynika jedynie z powodu zaniedbań np. rodziców względem dzieci a nie ceny czy dostępności żywności.
zapewnia Cię, że w dyskontach da się kupić zdrowe produkty i wcale nie szczególnie droższe niż "standardowe" produkty.
@@grind18 zapewniam Cię, że się mylisz.
@@kamilsake4019marchewka, ziemniaki, ogórki, jogurt naturalny, płatki owsiane, orzechy...
Mogę wymieniać dalej
Odcinek dla mnie. Ważę ponad 90 kg, a kilkanaście lat temu ważyłem z 72-74 kg.
kurwa ja to samo, i to przy 75 już było 10 nadwagi a teraz 94 zaraz 100 i brzuch ciągle głodny
Ja 70 a dawniej 60. Odcinek odwrotny dla mnie, bo buduje mase ciala
Ale Ty jesteś wspaniałym sportowcem. Dobra forma byku.
@@huberychalimoniuk2335 Dziękuję.
Osoba z nadwagą +5% podatku, osoba otyła +10% podatku, osoba śmiertelnie otyła +15% podatku, jeśli twoje dziecko ma otyłość +10% od dziecka i problem się skończy.
Skonczy masową emigracją xD
A później pojawią się kolejne grupy. Dodatkowy podatek za palenie, za nadużywanie kofeiny, za spożywany alkoholu. Doskonały sposób by nałożyć jeszcze więcej podatku 😂
Każdy będzie się tłumaczył biedą. Biedny brzmi lepiej niż leniwy.
Stali bywalcy siłowni też mają "nadwagę", ale większość tej masy to czysty miesień. W drugą stronę też to działa, sporo facetów z BMI w normie jest chudotłustych, czyli zero mięśni na kończynach i kałdun jak piłka.
Opodatkujmy też tych z niedowagą i ogólnie ludzi z zaburzeniami odżywiania, no bo czemu nie?
Zestawy Bambi, zestawy Maty, Żabka gdzie nie ma praktycznie w ogóle żywności nieprzetworzonej (bo kto by jadł jakieś orzechy albo warzywa, które leżą tam cały dzień), Glovo, Uber Eatsy, i inne Stavy, zakupy do domu typu Lisek, Barbora... Dziwi to kogoś? Jeżeli nie muszę przejść się nawet do sklepu, w bloku mam windę a wszędzie jeżdżę samochodem, to ja już sama odczuwam tego skutki, na szczęście jestem tancerką latino, więc nie widać tego po moim ciele. Ale co ma większość ludzi zrobić? Nie są nawet nauczeni żeby gdzieś pojechać pozwiedzać, pojeździć na rowerze albo pójść poćwiczyć. Co jeden sąsiad to szerszy. Plus ile ludzi tak naprawdę GOTUJE? W sensie obrabia warzywa, robi sałatki, robi cokolwiek zdrowego bez sera, kilogramów mięsa z marketu, glutenu, cukru, śmietany, oleju?😊 wśród znajomych jestem jedyną która robi zupy lub je tradycyjne rzeczy jak bigos, leczo itp. znajomi często patrzą jak na staruszkę 😅
To fakt. Do tego elektryczne rowerki, hulajnogi. Kuponiki na zestawiki, monetki na darmowe bułeczki mmm...
Do boju Sportowa Polsko, nie warto być słabym i otyłym.
Dokładnie
Lmao, znaczy ja mam 179cm i 69kg
@@A-BYTE64gratuluję ja mam nawet więcej cm, do czasu aż nie zmieniłem pracy na siedząca to miałem 69kg, teraz blisko setki,cola, słodycze, piwo i kałdun wyszedł
@@marcinwitkowski217 ja pije 4l coli tygodniowo
@@marcinwitkowski217 ale za to alkoholu nigdy
Podobał mi się odcinek. Co do Japonii dodałabym fakt, że oni się nie patyczkują jak my. Jak widzą, że ktoś z bliskich przytył to od razu mu to wypomną i pilnują jak zaczyna jeść więcej i mówią wprost "weż się za siebie, jesteś grubx" "nie jedz tyle!"
Ostatnio się złapałem na kupowaniu codziennie "przy okazji" czegoś słodkiego.
Dzienny wydatek 5-20 zł
Nie dość, że od tego biednieję to jeszcze tyję...
Ja ten nawyk miałem od siedmiu lat całe szczęście mija 4 miesiąc jak oprzytomnialem
Mam dokładnie taki sam problem. Nie radzę sobie kompletnie z nałogiem cukrowym. Raz udało mi się wytrzymać tak jak przedmówca, 4 miesiące, ale ponownie wróciłem do codziennego faszerowania się słodyczami.
Nie tylko ty jesz od takiego żarcia ale też szybciej zmarszczki powstają powstaje trądzik niszczą się zęby i inne
@@Szammano w walce z uzależnieniem kluczowe jest szukanie innej zabawy a nie walka z nałogiem sama w sobie, tak jak palacze którzy walczą z ochotą na papierosa wracają do nałogu tak ktoś kto "męczy się" bez cukru wróci do słodyczy.
Wystarczy zamienic to slodkie cos z batona czy ciastka na jablko czy banana. Cukier jest nam potrzebny i to dawka czyni trucizne
Psychika. Jeżeli czyjąś jedyną przyjemnością w życiu jest jedzenie to będzie jadł
@@Machinegun_Kiss Raczej słaba psychika.
Prawda. Producenci świetnie nad tym pracują żeby przetworzone jedzenie nas uzależniało.
Niestety pęd pracy, brak czasu na zrobienie sobie jedzenia i spokojne jego zjedzenie i brak ruchu powodują otyłość. Jeszcze więcej zajęć w szkole przed komputerem i umożliwienie pracy zdalnej sprzyja tyciu. Jest to problem społeczny i wyleczenie tego może zająć parę pokoleń.
Tyją od nadmiaru pracy, zajadają stres i zmęczenie, sa zakredytowani nie maja pieniędzy na dobre jedzenie
To tylko wymówka. Jestem w takiej samej sytuacji i jakoś potrafię zadbać o zdrowie.
Sory ale zdrowe jedzenie wcale nie jest takie drogie. Wręcz przeciwnie jest dużo tańsze.
@@kanyenkekanyenke1419 statystyka Kolego, więlkszosć osób nie umie tego pogodzić
@@thinktankpolskathinktankpo9883 Oczywiście ale to już nie mój problem.
@@Channel1Pzn dokładnie
A co ze świętami "sportu "? Finansują ich producenci jedzenia jak olimpiada .
Jap13rdole, jak ja kocham swoje życie. Właśnie wróciłem sobie z siłowni, koń zwalony, najedzony kanapeczkami z mozzarellą i warzywami. Nic mi wiecej nie potrzeba ogladam sobie mądre rzeczy na youtube, kotek siedzi mi na kolanach. Przypominam kon zwalony wiec zero potrzeb, wyrzut testosteronu, nie musze z nikim walczyc bo nie ma po co. Mam hajsy mam jedzenie i bezpieczenstwo i kon zwalony. Pozdrawiam
Najważniejsze, że koń zwalony.
Nie zapomnij wspomnieć, że koń zwalony.
A koń zwalony? Bo już zapomniałem
a kon zwalony?
Gdyby koń nie był zwalony, to powiedziałbym, że całkiem dobre życie.
Ja oglądający to do śniadania jedząc podsmażoną swojską pasztetową z keczupem 😅
Problem jest bardzo złożony bardzo dobrym punktem odniesienia jewst Ameryka lat 50/60 i np . Lat 90/00 naukowcy zajmujący się tematem już dawno stwierdzili że pomimo wielu szkodliwych nawyków wtedy np. powszechne palenie , mniejsza świadomość dbania o siebie mniej ludzi ćwiczyło itd. to społeczeństwo było zaskakująco zdrowsze w tych dawnych latach . Duży wplyw na to ma pogorszenie się jakości jedzenia bardzo dużej ilości chemi w jedzeniu , złe warunki życia jak np. bez sensowny kult pracy mówiący że siedzenie w robocie 40 godzin w tygodniu czyli jakieś 2/3 życia to jest super i wogóle świetne i wiele wiele innych czynników.
A w PL byli zdrowsi? Bo u nas np był kult pracy typu 200% normy, alkohol
@@marianpe5773 nie mam dokładnych danych ale można na podstawie analizy jakości życia że było zdecydowanie gorzej , wielu przodowników pracy robiących 200% nie dożywali 40 jakoś życia , utrudniony dostęp do dobrej jakości żywności , opieka medyczna itd. jasno wskazują że było źle jak bardzo ? Trudno powiedzieć
Nie pilnuję swojej wagi, jem jedzenie często kojarzone z otyłoścą, smażone na tłuszczu, cukier... mam masę ciała w normie.
W moim otoczeniu jest jednak sporo osób z otyłością i wszystkie one mają kilka wspólnych cech które moim zdaniem są kluczowe przy zrozumieniu tematu:
- brak kontroli nad łaknieniem (poziom apetytu u osób otyłych często jest tak wysoki że deklarują bycie głodnym pomimo zjedzenia większej ilości kcal niż ich zapotrzebowanie)
- impulsywne jedzenie słodyczy w dużych ilościach
- używanie wciskania w siebie jedzenia jako formy prokrastynacji i relaksu.
co więcej bardzo często takie osoby są stronnicze względem własnego problemu, udają że go nie zauważają albo wręcz nie dopuszczają do siebie wiadomości że nie muszą jeść bomają już zapas zrobiony....
Powstrzymałbym się od opinii że jakość czy ceny jedzenia powodują otyłość, raczej jest to problem psychiczny a niska jakość jedzenia sprzyja otyłości.
Dopóki rodzice w domu nie będą uczyli dyscypliny odżywiania ten problem będzie postępował. I to nie ich wina, w ich/naszych czasach ten problem prawie nie występował, stąd brak świadomości.
W zdrowym ciele zdrowy duch! 💪🏻 Człowiek jest w większości z wody, wszystko złe wypacam z potem, pije dużo wody, a potem jest już coraz lepiej 💪🏻 I tak w kółko, do końca świata i jeszcze dalej! SIŁA! ❤️
Pierdolisz
Oleje z nasion (rzepak, słonecznik itp) są bardzo niezdrowe. Ale są tanie, dlatego jest ich pełno w przetworzonym żarciu.
Nie wiem jak Polacy, ale ja tyje ze stresu.
Ta, co cię niby stresuje
@@A-BYTE64 Mnie osobiście? Spadający standard życia od kilku lat i nietrafiony, przypadkowy wybór zawodowy - dobrze płatny, ale upadający. Wiesz że dziś zarabiasz 40-50k ale za 5 lat twojej branży nie będzie a twoje umiejętności są bardzo słabo transferowalne.
1 ćwiczenia nie pomagają schudnąć
2 w szkolach nie uczy sie aktywności fizycznej
Jak nie pomagają skoro jest to dodatkowa aktywność, która przyczynia się do zwiększenia deficytu? Są przeciez różne rodzaje ćwiczeń
W szkole jest wychowanie sportowe a nie wychowanie fizyczne
Z 1 sie nie zgodze, cwiczenia definitywnie pomagaja schudnac nalezy pamietac ze to nie jest jedyny czynnik, a 2 plus, tylko macanie pilek i to wszystko. Nikogo nie obchodzi rower, silownia itp.
Pudzian też jest zgodnie z Bmi Otyły😂
Nikt poważny nie używa BMI wobec ludzi trenujących. Gówniana skala.
@@Reality-Distortion zgadzam się dlatego ją wyśmiałem
Problem leży w tym, że ciało robi wszystko, żeby powstrzymać odchudzanie. Jezeli ktoś nie ma wypracowanych nawyków typu czeste spacery, siłownia czy regularna gimnastyka to nie schudnie. Kto się odchudzał ten wie. Mi zrzucenie 25 kg zajeło prawie 3 lata, bo deficyt strasznie wjeżdżał mi na obniżenie nastroju i na dłuzszą mete było to nie do wytrzymania. Spowolnione ruchy, ospałość, zaburzenia depresyjne i tak dalej. Niestety nie jesteśmy skonstruowani żeby sobie tracić wagę kiedy nam się podoba bez problemów. Jedyna rada to wpoić sobie nawyki na tyle mocno żeby pozostały w trakcie niskiej podaży kalorii.
Pamiętam jak idąc przez miasto pdsłyszałam jak jakaś może 12-14 latka opowiadała jak powstrzymała swojego chlopaka przed jedzeniem w restauracji, gdzie obiad kosztował 26 zł, ponieważ za tą cenę kupi dwa kebaby i będzie miała obiad na 2 dni
xDDDDDDDDDDDDD
Takie będą rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie
Młodzieży chowanie:
a ja widziałem grupkę dzieci 12 lat, która czytała skład batona i było takie "Cooo, ile to ma kalorii!" :D
rozczaruje :). czest ojedzenie restauracyjne nie jest w niczym lepsze niz kebaby :).
No jak wiadomo jak zrobiony kebab i jakie składniki w tym wypadku dużo świeżych warzyw. A ma być droga restauracja z odmrożonymi pierogami.
Body positive jest bez sensu
Ma sens, po prostu jego pierwotna forma była inna. Kiedyś skupiano się na tym aby osoby niepełnosprawne bez kończyn nie były wyszydzane i to było ok dopóki ten ruch nie został przywłaszczony przez ludzi z 3 cyfrowym BMI ktorzy mówią że w sumie to spoko jest być ulańcem
@@hellomoto2429 ale takie osoby nigdy nie były wyszydzane XD od początku body positive było finansowane przez firmy żywieniowe po prostu stosując GOTOWANIE ŻABY najpierw udawali ze chodzi o niepełnosprawnyc h a dopiero potem zaczeli swoją właściwą ideologiczną kampanie
@@Sebastian-oz1lj Podobnie zresztą było z ruchem tęczowym i przemysłem farmaceutycznym i antykoncepcyjnym. W końcu ktoś musi kupować ich produkty typu prezerwatywy czy prepsy na wirus trzech literek. Moim zdaniem w body positive farmaceutyczne lobby też maczało palce. Tutaj również trzeba stworzyć sztuczny popyt na leki na cukrzyce, nadciśnienie itd. Zawsze chodzi o kasę, a nie o tolerancję i akceptację. Tylko ignoranci twierdzą inaczej.
@@mateuszwiacek6976 sama prawda!
@@hellomoto2429 może kiedyś ale teraz jest bez sensu
Idzie zima to co się dziwić trza ciepło gdzieś trzymać 😂
Tymczasem w polskich żłobkach i przedszkolach dzieci wesoło zajadają pszenny chlebek z nutellą, a instytucje te zatrudniają dietetyków nie widzących w tym niczego złego.
w zdrowej diecie potrzebny jest balans, nie ma nic zlego w kanapce z nutella sama w sobie
@@weronikaz4594 Zgodnie z etykietą odżywczą, słoik Nutelli ma 21 gramów cukru na 37 gramów pasty (dwie łyżki), co oznacza, że w rzeczywistości ponad połowa to cukier. Znaczna część reszty to olej palmowy - tłuszcze stałe, niektóre z nich powodują raka. Smacznego!
@@Bartosz_Góreckiwow, no i co
@@Bartosz_Góreckitaa, może jeszcze 5G powoduje raka 😂
@@A-BYTE64 Obejrzyj powyższy materiał ze zrozumieniem to się dowiesz co. Choć z drugiej strony to chyba zbyt trudne treści dla Ciebie.
Najpierw dzieci zmusza się do jedzenia a później próbuje odchudzać. Od lat żyjemy w takiej paranoi. Straszenie trzema kostkami czekolady też nie na miejscu, może na młode osoby podziałać w drugą stronę. Aktualne realia , tak mentalność ludzka jak i jakość produktów spożywczych doskonale sprzyjają rozwojowi wszelkich zaburzeń odżywiania, zarówno tych związanych z otyłością jak i nie.
No to straszeniem każda kcalorią jest straszne
Ja chodzę do endokrynologa diabetologa i kiedy byłam na pierwszej wizycie to po zrobieniu mi USG tarczycy, (warto wspomnieć że wcześniej moi lekarze tego USG nie robili tylko wypisywali randomowe leki na tarczycę bez regulowania odpowiedniej dawki), usłyszałam takie słowa, że mam za mała tarczycę i że to jest teraz bardzo duży problem. Wcześniej wszyscy zgarniali to na katastrofe w Czarnobylu ale minęlo już od tego wiele lat, a ludzie wciaz rodzą się z coraz mniejsza i mniejsza tarczyca, która nie wyrabia z hormonami.
U mnie to było tak że pomimo zdrowego odżywiania i pilnowania kalorii tyłam bez powodu, gdzie inne szczupłe osoby które znam nie patrzą na to co jedzą nawet w połowie tak jak ja. Nawet nie musiałam zmieniac nawyków żywieniowych bo i tak były dobre, a odpowiednio dobrana dawka leku od tarczycy działa tak, że teraz nareszcie mam poprawny metabolizm czyli tak jak zdrowa osoba. Więc bez zmiany nawyków chudnę- ale i tak w oczach niektórych cierpię na otyłośc nie z takiego powodu tylko uważają że za dużo jem. A jak do mnie ktoś przychodzi na dłużej i wiem że będzie np jadł u mnie obiad i kolację muszę wymyślać dużo żarcia bo jeśli poczęstuje tym co jem normalnie to każdy siedzi głodny.
Dzieci tyją bo są uczone przez fabryki jedzenia a nie przez rodziców. Rodzice już przestali uczyć swoje dzieci. To już nie są dzieci swoich rodziców ale wydzieliny systemu korporacji. Gratuluje cywilizacji.
Ja schudłem chociaż nie byłem " grubasem" miałem po prostu nadwagę ale będąc szczerym....bylem dużo bardziej szczęśliwy gdy mogłem jeść co chciałem i ile chciałem, nie patrząc na godzinę
Dokładnie, ja też schudłem i to dużo, ale nie jestem szczęśliwy wiecznie licząc kalorie i nie mogąc nawet posłodzić pieprzonej herbaty. A jak przegnę o głupie 200 kcal, co jest żadną wartością dla człowieka tak naprawdę, ot dwa banany albo średni jogurt, to przybieram na wadze. I do tego to wieczne uczucie braku pełnej sytości i "byle do jutra", mimo dobrze dobranej diety. Trudne to jest, albo być pięknym i zdrowszym, a nieszczęśliwym, albo odwrotnie. Ja żyję w takiej szarej strefie pomiędzy obydwoma światami.
@@piotrd.8100 no właśnie ja psychicznie nie potrafię sobie poradzić z poczuciem głodu i dlatego wpierdalam jak pojebany.
i tak mam szczęście bo mam niezły metabolizm, ktoś inny na moim miejscu byłby już w szpitalu a ja "dopiero" zbliżam się do 100 kg. (94) w wieku 23 lat.
i to nie tak że nie próbowałem, ale zawsze się nie udaje wytrzymać, za słaba psycha. Tydzień diety a potem efekt jojo xD
Pozostaje mieć nadzieje że w końcu wymyślą na to jakiś tani lek...
To samo, trzymam wagę i pilnuję kalorii, ale mnie to w cholerę boli. Zazdroszczę ludziom którzy naturalnie mają mały apetyt czy cokolwiek innego za to odpowiada, że nie muszą się pilnować by utrzymać prawidłową wagę.
Wiem że tak trzeba i rzeczywiście pilnując bilansu kalorycznego, jest się szczupłym, przekonałam się na własnej skórze. Ale jak widzę w internecie ludzi którzy przekonują, że "jak tylko spróbujesz zdrowego trybu życia to go pokochasz" to mnie już denerwują. Żyję tak 3 lata, ćwiczę, pilnuję kalorii i mam zdrową wagę. Czy to lubię? Nienawidzę. Już nie wspominając o tym, jak to się odbija na życiu towarzyskim, bo masz wybór albo zjeść obiad z rodziną/znajomymi i nie jeść już nic do końca dnia, albo ciągle odmawiać tych wspólnych posiłków, które oczywiście że są okropnie kaloryczne. Szczególnie, że ja osobiście żeby utrzymać wagę 55kg mogę jeść ok. 1500kcal na cały dzień bo przy okazji jestem niska :/ Co to jest 1500kcal, zjedzenie tradycyjnego schabowego z ziemniakami jak przyjeżdżam do rodziców/teściów już odpada.
Było kiedyś takie powiedzenie: being fat is hard, being slim is hard so choose your hard. Wszystko ma swoje wady i zalety
No i tu jest zagadka: czemu kiedyś ludzie jedli chleb masło kluski i kotlety, nie liczyli kalorii, a mimo to byli szczuplejsi. Ale dwie rzeczy zauważyłem: posiłki były tylko trzy, nie "mało często", a choć jedzono do syta, to starano się nie przejadać.
U mnie w szkole, stało się tradycją że na dłuższej przerwie idzie się do biedronki dosłownie po drugiej stronie ulicy, albo do żabki obok niej albo do 2 żabki tylko po drugiej stronie. A uczeń na 20 min przerwie trudno aby sobie przygotował jakie kolwiek danie, nawet kanapke jeżeli pójście do owego sklepu zajmuje 10-15 min bo zawsze jest kolejka. I gdy nie ma gdzie czy bez sprzętu kuchennego żadnego. Jedynie co widziałem żeby ludzie co kolwiek "gotowali" na przerwie to zupke chińską.
lekcje WFu w Polsce to nieśmieszny żart. Zwykle nauczyciel rzuca piłke i sidzi przyklejony do telefonu, zero ćwiczeń, zero zaangażowania.
Spożywanie przetworzonej żywności pełnej konserwantów i sztucznych dodatków nie pozostaje obojętne dla naszego zdrowia. Takie produkty są pozbawione wartości odżywczych, za to pełne cukrów, soli i tłuszczów trans, które przyczyniają się do rozwoju otyłości, chorób serca oraz insulinooporności. Dbajmy o zdrowie, wybierając to, co natura stworzyła, a nie to, co przemysł sztucznie przetworzył.
Pozdrawiamy z Republiki Suwerenów❣
To cukry nie są wartością odżywczą? To ciekawe. Do rozwoju otyłości przyczynia się nadmiar kalorii. Owszem więcej ich w żywności przetworzonej ale wystarczy pilnować zapotrzebowania i można jeść wszystko.
Tak, to wcale nie wina braku ruchu
A skąd Ci ludzie mają wiedzieć jak się gotuje posiłki. Skoro ani szkoła, ani rodzice nie nauczyli!
zawsze można zrobić research samemu. wpisujesz zdrowe przepisy w internecie i ci wyskoczy wiele. to chodzi o mentalność.
@@recordofragnarokisapurehyp6660 Tego właśnie też nie umieją
Pozdrowienia dla rodziców którzy pierwsze o co pytają w restauracji to o frytki dla dziecka. Jak nie ma ,,frytków,, to wychodzą.
Brak mózgu jest powrzechny
Przykład czemu nie chudniemy to moja tesciowa. 165cm i 85kg "ja wcale nie jestem taka gruba"
@@Mareczekw30 ma rację jeśli startuje w trójboju siłowym w najwyższej kategorii
U mnie seniorzy to samo mówią.
Dokładnie tak jest grubasy nie widzą problemu
moja mama do mnie: 160cm wzrostu 64 kg wagi (ale ja tez cwicze silowo i pracuje fizycznie wiec rozmiar mam S) nie chudnij już więcej bo jesteś za chuda. Nie wiem nigdy jak powiedzieć że ja nie jestem chuda, tylko ona się roztyła ponad przywoitość :-/
@@1mortalsin wtf, to jest zdrowa waga. Ja mam 164 i ok.58-60 kg
prawdopodobnie dlatego że wiecej jedzą niz spalają ale moge sie mylić😊
Po miniaturce spodziewałem się poruszenia bardziej tematu związanego z tym że chemiczna żywność jest tańsza niż zdrowa, więc często uczniowie czy studenci po nią sięgają, wiedząc że zwykła zupa jest zdrowsza niż zupka w proszku, lecz cena odgrywa zasadniczą rolę. Mam nadzieję że tego typu materiał jeszcze powstanie na kanale bo jest warty uwagi. Pomyślcie ile studentów idzie na wykłady w po nich uczy się na wiele egzaminów po czym jedynie co je to zupki w proszku oraz makaron który jest najtańszy.
Szanowni Państwo, od dawna juz nie istnieje SŁUŻBA ZDROWIA tylko OCHRONA 😊
Właśnie od jakiś 15stu lat mnie dziwi że tańszy jest pączek niż cebularz. Nie wiem co jest bardziej zdrowe, po prostu ja wolę na słono
Za dużo jedzenia, za mało ruchu. Tylko tyle i aż tyle.
Mam wrażenie, że trochę spłaszczasz temat otyłości w Azji dalekowschodniej. Japończycy pracują zdecydowanie więcej od nas, mają więc jeszcze mniej czasu na przygotowywanie domowych posiłków - dania instant są czymś powszechnym. Druga ważna rzecz - patologiczne standardy piękna, idealizujące niedowagę. Przykładowo, Kim Soo Min, miss Korei 2018, mierząca 174 cm wzrostu i ważąca wówczas 58 kg spotkała się falą hejtu jakoby była otyła (czyli miała bmi wynoszące 19,2, gdzie niedowaga zaczyna się na 18,5). Tamtejszy kanon piękna jest skrajnością z drugiej strony. Nie ma plagi otyłości, ale jest plaga diet głodowych przypominających dzienne racje żywnościowe więźniów Auschwitz i zaburzeń odżywiania. Może i japońskie dzieci są uczone codziennego wykonywania ćwiczeń, ale czy dorosły pracujący co najmniej 9 dziennie (bo pamiętajmy o powszechności nadgodzin) i dojeżdżający kolejne dwie, będzie miał po pracy na to czas i siłę? Swoją drogą te poranne ćwiczenia pokazują różnice kulturowe w samym podejściu do sportu. W Japonii są to ćwiczenia będące elementem zdrowego trybu życia. W Polsce wbrew nazewnictwu nie mamy wychowania fizycznego tylko stricte sport nastawiony na otwartą rywalizację. Nic dziwnego, że dziecko, które w zerówce miało normalną wagę, ale biegało trochę wolniej, zacznie migać się od wf-u kiedy przez ileś lat edukacji będzie słyszeć od nauczycieli i kolegów, że jest w tym słaby. I nie chcę powiedzieć, że nie ma rzeczy, których azjatycka kultura nie robi lepiej w tym temacie, ale nie ma też co tak wyrywać sobie paru wywiadów z bardzo szerokiego kulturowego kontekstu.
Dokładnie, ale dodajmy też że te dania instant są tanie, bardzo łatwo je wszędzie kupić i są nie tylko zróżnicowane posiłki to mega zdrowe w przeciwieństwie u nas ^^; Choć szczerze to jestem za abyśmy coś takiego wprowadzili ale to rząd by musiał dopilnować aby jedzenie w Polsce było zdrowsze ale wiadomo x
Nie bardzo zrozumiałam, jak ma restrukturyzacja zawodu dietetyka pomóc w leczeniu otyłości? Możecie proszę wyjaśnić?
piedolenie że mówienie grubym ludziom, że są grubi nie pomaga. Efekt wyparcia jest ekstremalny.
Proszę Cię nagraj filmik o osobach, które nie mają matury, pracy, prawa jazdy, śpią u rodziców, nigdy nie uprawiały seksu, są osobami niepełnosprawnymi od urodzenia wraz z długoletnią depresją i zaburzeniami psychicznymi i nie mają kupy znajomych, z którymi pojadą na zagraniczne wakacje oraz mają toksycznych rodziców. Wierzę, że jest więcej takich ludzi jak ja, tylko w tym kraju się o tym milczy.
(wiem data) ale witam drugą podobną osobe
@@elvaspl Ok 😄
Ważny odcinek! Otyłość to choroba, która wpływa na kondycję społeczeństwa i gospodarki, a nie tylko danego człowieka, warto o tym mówić.
Ja ostatnio coraz więcej widzę dzieci pulpecików. To jest PRZERAŻAJĄCE, co rodzice robią ze swoimi dziećmi...
100 dodatkowych kalorii to 5 kg wiecej w skali roku, ale 100 deficytowych kalorii to 5 kg mniej. Ten medal ma dwie strony, jak zresztą wszystko.
Wystarczy nir siedzisz na dupie cały dzień i
Kilo kalorii, kiedy to ludzie zrozumieją
Ciekawe jak mam sobie radzić jak nawet nie mogę patrzeć na jedzenie z 5:25 ale walczę i nie przestanę i zastanawiam się jak też w zimę utrzymać aktywność fizyczną bo na rowerze to nawdycham buzią zimnego (bo jestem alergikiem i nosem za mało powietrza podczas wysiłku) i zaraz chory, ale mam jeszcze czas żeby obmyśleć ulepszoną strategię na zimę. Czas skończyć z tym że w lato chudnę, a w zimę odzyskuję stracone kilogramy, tylko fajnie byłoby wiedzieć jak to robić.
e, jedz mało i zacznij lubić to że jesteś nienajedzony to wtedy będziesz sie dobrze czuł jedząc mało i będziesz chudy
@@zer-sz5tu żeby to było takie łatwe u mnie głód jest ciężki do zniesienia
Wypisywanie zdrowych i sprawnych dzieciaków z zajęć WFu tylko dlatego, że nie chce im się robić skłonów, a tym bardziej nawet trochę spocić przy bieganiu, jest po prostu żałosne.
Odsetek śmieci spowowanych otyłością jest znacznie większy niż mówią to statysjmtyk. Ponieważ zdecydowana większość śmieci to pochodne otyłości, zawały, udary, wylewy... często choroba współ towarzyszącą jest właśnie otyłości, ale bezpośrednia przyczyną np. Zawał. Który mógłby spowodowany duża masą ciała.
Najpierw masa, później masa.
Aż nie widać kutassa 😅
W krajach tzw diety srodziemnomorskiej jest wyzszy wspolczynnik otylosci niz u nas a zyja dluzej
Polacy tyją bo ich stać 😂😂😂
Stać ich i jest duża dostepnosc
Nie stać na zdrowe jedzenie z minimalnej krajowej chyba że sam mieszasz ale nawet wtedy ciężko bo ubezpieczenie, rachunki , wydatki np. nowe opony czy co na zime
Głównie to przez system szkolnictwa i zaniedbywanie ruchu i diety, łatwo przytyć, ciężko zrzucić.
Pieprzenie, czlowiek ma sam się uczyć i szukać wiedzy
@@kanyenkekanyenke1419 pieprzenie, kilku latek sam się tego nie nauczy
@@StanisawKolenda-pc9gd kilkulatek nie. A od czego są rodzice ?
Ja zainteresowałem się sam w wieku 18 lat. U mnie nikt się zdrowo nie odzywał, nie uprawiał sportu. Jako jedyny w rodzinie nie pije, nie pale. Dbam o dietę, trenuję itd. A dlaczego ? Bo się interesuje, nie szukam wymówek.
@@kanyenkekanyenke1419 No to się zdecyduj czy rodzic go ma nauczyć czy ma sam szukać tej wiedzy tak jak stwierdziłeś w 1 komentarzu
@@StanisawKolenda-pc9gd Zdecyduj ?
Jeśli rodzicie, nauczyciele, rodzina cię nie nauczy to sam musisz to zrobić.
To oczywiste...
U mnie odstawienie słodzonych napojów i przetworzonych gówien typu chipsy oraz nie jedzenie po godz. 20 sprawiło że mogę jeść cokolwiek cały dzień (poza tymi wymienionymi) a moja waga i tak nie pójdzie do góry. Polecam jako plan minimum aby jako-tako się prowadzić. Jak dorzucicie choć trochę sportu i ograniczycie (tam gdzie to możliwe) stres to powinno być nieźle nawet bez jakichś siłowni i super-fit wymyślnych potraw.
Widzę to u siebie- za mało się ruszam i tyje. Studia siedzące, na tramwaj się chociaż przejdę. W domu nauka i pisanie mgr też siedzę. Odpoczynek też zazwyczaj człowiek siedzi. Ostatnio na spacery staram sie chodzić ale pogoda się zmienia, zaraz studia- nie wiem jak to wyjdzie. Motywuje mnie to że wtedy słucham podcastów które lubię. A tak mam lekką nadwagę i się boje żeby więcej nie było...
Miniaturka również dobrze zobrazowuje problem. Wiele osób lubi podjadać, czy też zajadać stres. Można by zajadać zdrowszymi przekąskami, ale tak jak na miniaturce, te śmieciowe przekąski zwyczajnie są tańsze
Czasami mi się wydaje, że Polska to kraj operacji psychologicznych. Tutaj często najgorsze ideologie, a nawet jedzenie, są testowane.
Kiedyś jedzono schabowe, kartofle, kluski, chleb ze smalcem albo masłem, i słodzone herbaty lub oranżady.
no i to jest zle jedzenie
Ale praca była niemal wyłącznie ciężka fizyczna.
Czyli w większości ludzie jedli źle. Aczkolwiek jedsono wiedzę warzyw, nabiaju. Jedzenia wysokoprzetworzonego było mniej i przede wszystkim ludzie ruszali się cały dzień.
Ale kiedyś wstawałeś o 5 by zapierdalać na PKS. Na 6.30 by rozpocząć zapierdol w fabryce o 8 , a nie wożenie dupki od drzwi do drzwi i praca biurowa
@@karczameczka nom i potem zwyrodnienia kregoslupa od ciezkiej pracy w wieku 40 lat xDD
Ceny ryb w Polsce to jest kurde dramat, za to kuźwa cotygodniowe promki na wieprzowinę to plaga. Robiłem w Kauflandzie i kuźwa ludzie po 5-6 kg mięsa brali co tydzień
Koleś 😂
Mam 26 lat i Niedoczynność tarczycy - Fakt, lata temu się zapuściłem i przytyłem do ponad 116 kg... Ale przeszedłem na dietę i zacząłem uprawiać sport koło 2021...
Tyle że problem jest taki, że... Jakkolwiek na początku schudłem bardzo szybko, z miesiąca na miesiąc traciłem po 1-2 kg... Tak jak dotarłem do 100 kg, to dotarłem do ściany...
I teraz jakby na nowo zacząłem tyć... ostatnio jak ważyłem się, to przytyłem około 6 kilo - A jednocześnie nie mam złej kondycji, praktycznie codziennie staram się przejeżdżać 10-15 km na rowerze, nie jest też problemem dla mnie przejechać dłuższy dystans, jak np. 54 km w ciągu dnia.
A choćbym wymęczył siódme poty, to waga albo ani drgnie, albo pójdzie do góry... Piję wodę, robię wszystko co trzeba... Nic nie działa...
efekt jojo, nie chudnie się ciągle w dół, zawsze jest wachanie, grunt to sie nie poddawać za jakiś czas organizm znów powinien chudnąć
No ok, ale wysiłek fizyczny nie jest po to, żeby schudnąć, tylko żeby utrzymać mięśnie i kości w dobrym stanie. Powoduje też spalanie większych ilości kalorii, to prawda. Kwestia w tym, że spalanie większych ilości kalorii samo w sobie nie ma znaczenia, bo do schudnięcia potrzebny jest deficyt kaloryczny, czyli różnica między kaloriami spożywanymi a wydatkowanymi musi wychodzić na minus (mniej kalorii jemy i pijemy niż zużywamy). U ciebie wychodzi?
@@gizmo9290 Tego nie wiem, bo ciężko jest mi policzyć, ile kalorii np. spalam w ciągu dnia... (i uprzedzając - nie, nie mam zamiaru pobierać jakichś shady aplikacji na telefon)
Ale ogólnie - zapotrzebowanie kaloryczne, jakie mam, to z tego co pamiętam, coś koło 2000-2100 kalorii na dzień. Nie wiem, jak miałbym z tego zrobić deficyt kaloryczny. Bo jeżeli miałbym np. spalić koło 2000 kalorii, to musiałbym dzień w dzień przejeżdżać te wspomniane 50 km (tyle mi wyszło na google fit po przejechaniu takiego dystansu), a to raczej nierealne
I nie, żadne diety typu 1500 kcal czy mniej mi nie pomagały - zawsze kończyło się to tym, że mdlałem po najmniejszym wysiłku (który nawet nie musiał być sportem, wystarczyło przenieść np. siatki z zakupami czy coś i już ciemno mi się przed oczami robiło.)
@@tygra2886 nie chudnie się od ćwiczeń tylko od ujemnego bilansu kalorycznego. Dzięki ćwiczeniom masz kondycję
Bierzesz leki na niedoczynność tarczycy? Bo to może być ta ściana
Wielu osobom pomoże już sam fakt ofstawienia słodkich napojów i energetyków. To jest bomba kaloryczna.
Raczej chodzi tutaj bardziej o astronomiczne ilości cukru w tych napojach, które uzależniają i napędzają apetyt.
@@hihtitmamnan A myślisz że z czego są te kalorie? Z plastiku? Cukier ma najwięcej kalorii, więcej niż tłuszcze.
Bomba kaloryczna 😂
Brak ruchu i tyle
@@kartisDeSatnodo edukuj się
Tym czasem Wielka Brytania i USA:
Żadna świadomość nie istnieje w społeczeństwach l. Tylko jednostki ją posiadają
Samo to, że w Polsce jako nagrodę za coś lub z okazji świąt dzieciom często daje się słodycze (przynajmniej w moich czasach tak było) i nie widzi się w tym nic złego już samo w sobie jest chore.
Czasy się zmieniły a nawyki i obyczaje zostały.
Bo żrą i nie ćwiczą.
najkrótszy odcinek ever.
Dopóki aktywiści będą uważać, że powiedzenie otyłej osobie, że dla własnego zdrowia powinna schudnąć to bodyshaming to będzie tylko gorzej. Ciałopozytywizm to droga w dążenie do normalizowania otyłości oraz anoreksji jako zjawisko piękne i bezpieczne.
Nie spotkałam się z bodypositive w stosunku do anoreksji (pomijając oczywiście kręgi osób zaburzonych) w przestrzenii publicznej tak jak jest to z otyłością.
Anoreksję można też mieć nie będąc wychudzonym
@@gumkadomazania2538 jest to zjawisko znacznie żadziej występujące lecz mieszczące się w ruchu bodypozytywizm "jesteś piękna nie ważne jak wyglądasz"
@@przemyslaw0285 z ciekawości - gdzie takie cos spotkałeś? Instagram, twitter, fb, realne życie?
Tymczasem Ja na masie przytyłem 4kg i schudłem 6. Polecam 👍 Nigdy nie wyjde z wagi średniej
Bo mało się ruszają, jedzą zbyt dużo przetworzonej żywności, a o deficycie kalorycznym słyszeli tylko z bajek i pieśni ;P
"Ja sam wiem co dla mnie najlepsze." Ooo tak, jakie to typowe. Do psychologa nie pójdę, bo ja jestem taki samodzielny, że sobie sam poradzę. "Na coś trzeba umrzeć" i inne śmieszki. Każdy poniesie konsekwencje swoich działań, nawet jeśli myśli, że jest inaczej.
Ciekawe co na to Klub Posiadaczy Kałduna Taktycznego...
Ja tam zjadam co chce i nie tyje, wystarczy nie żreć dużo codziennie.
Super, dzięki
Nie zgodzę się z tym, że w krajach Arabskich wynika to ze słabego dostępu do usług medycznych. Wynika to z ich kultury, kuchni i przyzwyczajeń. W krajach Arabskich je się bardzo dużo, tłusto i ponad przeciętnie słodko. Dodatkowo się nie spaceruję (1. Bo nie ma gdzie/ 2. Bo jest za gorąco 3. Bo może być niebezpiecznie (kobieta))
Otyłość jest tam bardzo dużym problemem.
Tyja... Od zachodu nie odbiegamy. Kiedys byla bieda i dzieci w szkolach zupy z mopsu dostawaly a reszta jadla kanapke i miala herbate na stolowce ale czesciej to byla sama kanapka z jakims soczkiem 0.2l Wafelek czy batonik to byl jeden a po szkole to sie wracalo na nogach do domu a i czesto sie pracowalo na wsi po szkole. Teraz cena kedzenia nie stanowi problemu i ilosc kalorii spozywanych znaczaco wzrosla
"60% rozumie że otyłość jest skutkiem niezdrowego stylu życia" a 40% ma IQ poniżej 80?
Bo przyjmują więcej kalorii niż spalają.
To trza spróbować jeść tylko tłusty karczek, czy da radę przyjąć więcej kalorii niż się spali :)
@@zbyszeks3657 W punkt!
Well yes, but actually no. Nie Tylko ilość kalorii ma znaczenie, ale również JAKOŚĆ. Np nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że żeby utrzymać się przy życiu musisz mieć florę bakteryjną (są nawet przeszczepy ratując życie!). Ale żeby te bakterie sobie żyły i wytwarzały substancje które nam służą, muszą najpierw same coś zjeść, i zjadają część kalorii które przyjmujemy. Sęk w tym że nie są ludźmi, więc nie żywią się byle czym, potrzebują określonego typu 'wartościowych' kalorii. Więc jeśli jesz coś czym one się żywią, jaki jest sens martwić się kalorycznością, skoro odsetek zostanie zjedzony przez bakterie, zamiast wchłonięty/przyswojony przez organizm? To tylko jeden z aspektów bardzo złożonej kwestii.
@@TheSowinska A ja ci mówię że nie ma innej możliwości niż taka ze jak będziesz przyjmował więcej kalorii niż twój organizm spali to będziesz przybierał na wadze, a jak będziesz spalał więcej niż przyjmujesz to waga będzie spadać. I oczywiście ze jedne kalorie spala się łatwiej od innych. Bo np. tłuszcze dodają energii przez co masz większa chęć sapania ich, a węglowodany odkładają się na zapas, znaczy w tkankę tłuszczowa. Ale zasada jest prosta jak budowa cepa. Spalasz więcej chudniesz, przyjmujesz więcej niż spalasz tyjesz. Nie ma innej możliwosci.
@@TheSowinska Czytaj artykuły naukowe a nie baśnie braci Grimm.
Polacy tyją bo za dużo piją, ot i cała tajemnica
4:12 To jest skutek medykalizacji otyłości w USA, która echem rozniosła się na cały zachodni świat, a nie absencje w pracy spowodowane zwiększeniem liczby osób otyłych.
A ja sobie chwalę, mam tłusty bemben i fajnie skacze jak chodzę
Jak ci cukrzyca spustoszy organizm też będzie fajnie ? 😂
@@Marta-hq8np to się będę klepać po wielkim bebzonie jedząc nuttele ze słoika