Dlaczego ktoś stawia pytanie z tezą??? Ja lubię wino. Jak ktoś nie lubi to nie musi. Pytanie powinno brzmieć dlaczego niektorzy nie lubią wina? Bo też nie wszyscy lubią pierogi, sok z buraka i koszulki na ramiączka. Dlaczego nie pijemy więcej wina??? Bo tradycyjnie i geograficznie w Polsce robi się inne alkohole. Specjalnością Polaków od wieków były miody. I zamiast głupio kopiować nawyki innych powinniśmy zająć się promowaniem polskich tradycyjnych, unikatowych i wspaniałych wyrobów. Miody pitne, rosolisy, pierniki, sękacze etc.... To unikalne na skalę świata doskonałe wyroby, które mogłyby podbić świat.
Czy Polacy nie lubią wina? Może i lubią ale zdecydowanie bardziej preferują wódkę ktorej to gorzki smak nie jest straszny od wielu pokoleń a o piwie już nie wspomnę . Chmielowy trunek dla wielu jest traktowany bardziej jako napój do sobotniego grilla czy do codziennego nawodnienia które niestety nie wnosi dla nas zbyt wielu pozytywów przy ciągłym stosowaniu
Przede wszystkim nie smakuje nam wino dlatego, że nic nie wiemy o winie. Nie umiemy smakować, kosztować, degustować wina. Nie istnieje u nas kultura picia wina. Nasze półki zapchane są taniochą. Porównanie (i tu mógł bym się wesprzeć zdjęciami jako dowód): wino węgietskie w auchanie 43,49, gdy to samo wino na węgrzech ok 15 zł. To samo wino w Polsce i za granicą i dwa różne wina. Jedno pełne aromatów, drugie siurowate. Tak samo jest np. z pomidorami. Gdy w polskim sklepie w lecie mamy styropian, na granicą cudowny smak i aromat. Polacy (poza niewielką grupą) nie wiedzą, że wino się wącha. Że wino powinno mieć określoną temperaturę, że wino to nie jest tylko sok z alkoholem. Mam wrażenie, że do polski sprowadza się często wino kiepskiej jakości, bo i tak w Polsce się nie znamy. Wina kwasy to nie są wina kwaśne (to też, ale zupełnie nie o to chodzi). Czy ktoś w Polsce slyszał o balansie wina? O równowadze między słodyczą a kwaskowatością? Temat zrobiony błędnie, spłycony. I nic z niego nie wynika. W ogóle pominęłaś coś takiego jak ziemistość, mineralność, a mówiąc "po polsku", o tym, że wino bywa gorzkie. Temat jest baaaardzo duży. A najlepiej byłoby zacząć od edukacji. Może ktoś kiedyś w Polsce zacznie robić kanał o winie dla tych, którzy nic nie wiedzą. Bo to, co jest, to często popisywanie się, chwalenie i polecanie czegoś, czego nawet potem nie potrafimy znaleźć na półce.
@@gucioprawda1976 Ja Ci powiem tak. Od siebie. Ponieważ jestem totalnym, nikomu nie znanym amatorem, mam prawo wygadywać, co chcę, bez narażenia na utratę autorytetu. Dla mnie mineralnośc, ziemistość, korzenność itp - nazywam to "gorzkości". Tak SOBIE to opisuję np. na vivino. Czasem, np. gdy są to gorzkości bardzo bardzo delikatne, bardzo delikatne, uznaję je, te aromat/smak za cechę winna. Natomiast gdy są zbyt mocne, dla mnie to wada, która odejmuje winu wartość. Myślę, że ta ziemistość czy mineralność to wymysł po to, żeby nie marnować wina z wadami. Somelierzy stosują różne sztuczki językowe, żeby nie skłamać, a jednocześnie nie pisać prawdy. Nawet jeśli wezmę do ust trochę ziemi, poliżę skały wulkaniczne, pogryzę jakieś korzenie, nigdy nie uznam tego za coś smacznego, atrakcyjnego. I nikt mnie nie przekona, że wprowadzenie takich aromatów było celem przy produkcji wina. Albo choćby, że było to porządane, by podkreślić, czy tylko zaznaczyć wulkaniczne podłoże winorośli. Coś poszło nie tak przy produkcji i wino jest gorzkie. Można z niego zrobić za pomocą chemii karlorosi, fresco. Albo można powiedzieć, że to gleba nadała winu charakterystyczny smak.
@@marte7118 a potem klient wchodzi i sugeruje się vivino, jakby nie wiadomo jaki specjalista tam oceniał. Boże widzisz i nie grzmisz? Generalnie, to wada tylko w polskim języku. Gdyby po angielsku oceniać wino, to mineralność w 90-kilku procentach oznaczałaby salinity' po prostu. Carlo Rossi i Fresco to nie wina, tylko wyroby winopodobne. A o wulkanicznym terroir chętnie pogadam, bo byłem na Lanzarote, w Kampanii czy w Somlo.
@@marte7118Hmmm...wydaje mi się że w mineralnosci chodzi raczej o słoność...wręcz przywodzące na myśl sole mineralne .Porownalbym to do smaku bezcukriwego napoju z elektrolitami.Oczywiscue w granicach rizsądku.Pozdraeiam.
7:37 proponuje podac Amarenke 😂😂😂😂😂
Dlaczego ktoś stawia pytanie z tezą??? Ja lubię wino. Jak ktoś nie lubi to nie musi.
Pytanie powinno brzmieć dlaczego niektorzy nie lubią wina? Bo też nie wszyscy lubią pierogi, sok z buraka i koszulki na ramiączka.
Dlaczego nie pijemy więcej wina??? Bo tradycyjnie i geograficznie w Polsce robi się inne alkohole. Specjalnością Polaków od wieków były miody. I zamiast głupio kopiować nawyki innych powinniśmy zająć się promowaniem polskich tradycyjnych, unikatowych i wspaniałych wyrobów. Miody pitne, rosolisy, pierniki, sękacze etc....
To unikalne na skalę świata doskonałe wyroby, które mogłyby podbić świat.
Czy Polacy nie lubią wina? Może i lubią ale zdecydowanie bardziej preferują wódkę ktorej to gorzki smak nie jest straszny od wielu pokoleń a o piwie już nie wspomnę . Chmielowy trunek dla wielu jest traktowany bardziej jako napój do sobotniego grilla czy do codziennego nawodnienia które niestety nie wnosi dla nas zbyt wielu pozytywów przy ciągłym stosowaniu
Przede wszystkim nie smakuje nam wino dlatego, że nic nie wiemy o winie. Nie umiemy smakować, kosztować, degustować wina. Nie istnieje u nas kultura picia wina. Nasze półki zapchane są taniochą. Porównanie (i tu mógł bym się wesprzeć zdjęciami jako dowód): wino węgietskie w auchanie 43,49, gdy to samo wino na węgrzech ok 15 zł.
To samo wino w Polsce i za granicą i dwa różne wina. Jedno pełne aromatów, drugie siurowate. Tak samo jest np. z pomidorami. Gdy w polskim sklepie w lecie mamy styropian, na granicą cudowny smak i aromat.
Polacy (poza niewielką grupą) nie wiedzą, że wino się wącha. Że wino powinno mieć określoną temperaturę, że wino to nie jest tylko sok z alkoholem.
Mam wrażenie, że do polski sprowadza się często wino kiepskiej jakości, bo i tak w Polsce się nie znamy.
Wina kwasy to nie są wina kwaśne (to też, ale zupełnie nie o to chodzi).
Czy ktoś w Polsce slyszał o balansie wina? O równowadze między słodyczą a kwaskowatością?
Temat zrobiony błędnie, spłycony. I nic z niego nie wynika. W ogóle pominęłaś coś takiego jak ziemistość, mineralność, a mówiąc "po polsku", o tym, że wino bywa gorzkie. Temat jest baaaardzo duży.
A najlepiej byłoby zacząć od edukacji. Może ktoś kiedyś w Polsce zacznie robić kanał o winie dla tych, którzy nic nie wiedzą.
Bo to, co jest, to często popisywanie się, chwalenie i polecanie czegoś, czego nawet potem nie potrafimy znaleźć na półce.
Zastanawialiśmy się ostatnio na firmowym szkoleniu, jak zdefiniować mineralność, bo czy ktoś gryzł kamienie?
Trafnie powiedziane 👍
@@gucioprawda1976 Ja Ci powiem tak. Od siebie. Ponieważ jestem totalnym, nikomu nie znanym amatorem, mam prawo wygadywać, co chcę, bez narażenia na utratę autorytetu.
Dla mnie mineralnośc, ziemistość, korzenność itp - nazywam to "gorzkości". Tak SOBIE to opisuję np. na vivino. Czasem, np. gdy są to gorzkości bardzo bardzo delikatne, bardzo delikatne, uznaję je, te aromat/smak za cechę winna. Natomiast gdy są zbyt mocne, dla mnie to wada, która odejmuje winu wartość. Myślę, że ta ziemistość czy mineralność to wymysł po to, żeby nie marnować wina z wadami. Somelierzy stosują różne sztuczki językowe, żeby nie skłamać, a jednocześnie nie pisać prawdy.
Nawet jeśli wezmę do ust trochę ziemi, poliżę skały wulkaniczne, pogryzę jakieś korzenie, nigdy nie uznam tego za coś smacznego, atrakcyjnego. I nikt mnie nie przekona, że wprowadzenie takich aromatów było celem przy produkcji wina. Albo choćby, że było to porządane, by podkreślić, czy tylko zaznaczyć wulkaniczne podłoże winorośli.
Coś poszło nie tak przy produkcji i wino jest gorzkie. Można z niego zrobić za pomocą chemii karlorosi, fresco. Albo można powiedzieć, że to gleba nadała winu charakterystyczny smak.
@@marte7118 a potem klient wchodzi i sugeruje się vivino, jakby nie wiadomo jaki specjalista tam oceniał.
Boże widzisz i nie grzmisz?
Generalnie, to wada tylko w polskim języku. Gdyby po angielsku oceniać wino, to mineralność w 90-kilku procentach oznaczałaby
salinity' po prostu.
Carlo Rossi i Fresco to nie wina, tylko wyroby winopodobne. A o wulkanicznym terroir chętnie pogadam, bo byłem na Lanzarote, w Kampanii czy w Somlo.
@@marte7118Hmmm...wydaje mi się że w mineralnosci chodzi raczej o słoność...wręcz przywodzące na myśl sole mineralne .Porownalbym to do smaku bezcukriwego napoju z elektrolitami.Oczywiscue w granicach rizsądku.Pozdraeiam.
Wytrawne jest gorsze od najtańszego piwa a wódkę można zapić, pozdrawiam clickbajtowy tytuł 😂