Dla mnie współuzależnienie równa się ciągły niepokój: co zastanę w domu, w jakim stanie będzie osoba uzależniona, czy czegoś sobie nie zrobiła, co będzie z jej życiem dalej, jak sobie da radę. I nie mam na myśli uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Wiem, że to mnie niszczy po raz kolejny i czuję na to OGROMNĄ niezgodę, bo jestem świadoma tych mechanizmów, a tak bardzo chciałabym wreszcie zacząć żyć swoim życiem 😥 Boże, pomóż mi...
U mnie to nadopiekunczosc, zamartwianie sie, branie odpowiedzialnosci za kogos, zaniedbanie siebie, zeby pomoc tylko komus. Mozna sie wykonczyc. Jak mama smutna , nieszczesliwa to ja juz sie nie potrafie cieszyc, tak jakbym czula jej uczucia w sobie. Czy narcyzi tez sa wspolzalezni ? Bo jakby to odwrocic, to narcyz tez chce kontrolowac, tylko, ze on martwi sie o siebie, ale moze to podobny mechanizm?A z kolei wspoluzaleznieni tez tak jakby nieswiadomie nabieraja cech narcystycznych, zwlaszcza jak nic przez dlugi czas sie nie zmienia. Bardzo fajna ksiazka w tym temacie: Melody Beattie : " Koniec wspoluzaleznienia". Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i proszę o więcej w tym temacie. Rozstałam się z osobą pijącą, u której widzę też cechy narcyza, pomimo terapii dla współuzależnionych nadal przejawiam te zachowania. Wciąż wszystko było dla niego i o nim. Przestałam o sobie w ogóle myśleć. Dla mnie było najważniejsze, by go ratować, by był zadowolny, szczęśliwy. A nigdy nie był... Nadal mu pomagam, nie umiem całkowicie zerwać kontaktu. Stoję w miejscu, a jego jest mi żal, a przecież wciąż mnie krzywdził i źle traktował.
Mnie zdarzylo sie wchodzic w relacje ratownicze z osobami wspoluzaleznionymi, ktore tworzyly zwiazki z osobami funkcjonującymi problemowo (substancje psychaktywne, leki i rysy narcystyczne czy wrecz zdiagnozowane kliniczne NPD, jak sie potem okazlo w 2 przypadkach). Wlozylam naprawde duzo pracy nad soba, zeby z tego wyjsc, a przede wszystkim juz tego nie powtarzac. Mija 4 lata i trzymam sie, nawet wczoraj bylam swiatkiem sytuacji, w ktorej para narcystyczna wszczela konflikt z powodu niezapiecia pasow w samochodzie, co powodowalo wlaczenie sie sygnalu przypominajacego i on bezpośrednio stal sie zapalnikiem konfliktu. Nie drgnela mi nawet rzesa 😊 i nie przyszlo mi do glowy probowac rozladowywac napiecia. To ich zycie i problemy, ktorych jestem jedynie swiatkiem i tona mala chwile. Warto z tego wybawiania wyjsc, bo szkoda zycia i czssu, ktorego nikt nam nie odda.
Myślę, że są różne relacje osoby współuzależnionej z tą drugą. Np. romans. Osoba współuzależniona ma silną wręcz obsesyjną potrzebę kontaktu (jakiegokolwiek) z tą drugą osobą. Może nawet otrzymywać obraźliwe wiadomości, jakiekolwiek, byleby ten choćby minimalny kontakt był. Co daje osobie współuzależnionej taka kontrola? Warto też wspomnieć, że osoba współuzależniona i narcyz bardzo często występują w parze. Skoro to droga w przepaść to jak odpuścić taką kontrolę?
Pani Moniko, chciałabym zapytać, jak to jest możliwe, że moja własna matka obraża mnie publicznie, a kiedy mówię jej spokojnie, że mam do niej o to żal to nie dość, że nie chce przeprosić, to jeszcze stwierdza „widocznie jestem złą matką” i postanawia zerwać ze mną całkowicie kontakt? Pozdrawiam serdecznie
To manipulacja, gaslighting, odwracanie kota ogonem, niechęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje zachowania. Słowem- toksyczne zachowania.Polecam Pani moje filmy o toksycznych rodzicach- jedt ich trochę na moim kanale- być może ułoży się to w spójną całość.
@@herbatkazpsychologiemBardzo dziękuję za odpowiedź. Słucham Panią już od jakiegoś czasu i bardzo mi pomogły Pani materiały, dzięki nim dowiedziałam się że moja matka jest toksyczna i zaczęłam walczyć o siebie🌹
Mam jakiś taki nawyk i błąd. Gdzieś tam w środku dokonuje takiego nawyku przyjmowania perspektywy drugiej osoby. I w tym samym momencie gubię swoją. Tak automatycznie. Wiem, że bylo wychowanie takie, że mama nie dbała o to,żebym zaistniała jako ja. Wściekała sie, że mam inne zdanie. I teraz uznaje,ze to byla jej nieumiejętność i też korzyść jaką z tego miała. Tak sobie tłumaczę. Powodowało to,że nie ujawniałam jasno swoich poglądow. Nie bylo na to przestrzeni. Mimo tego, to ze mnie wychodzilo. Tylko ,ze finał jest taki,że wiecznie stoje w rozkroku, niezdecydowaniu. Nie mam tak mocnego odruchu kontrolowania,bo gdzies tam mocno jestem przekonana,że to jest nierealne,naiwne. Za to czuję sie tak, zmęczona,bo ciagle mam głowę kręcącą na boki, jak sie robi przy przejściu na drugą stronę ulicy. Co ja mogę zrobić, żeby to uzdrowić? Czuję, że moja głowa, to raka przestrzeń czekajacą i wychwytujaca sygnały. Tak jakby w niej nic nie bylo. A to nie prawda. Ale robiąc tak w pewnym sensie robie z siebie głupa. Choc wiem jak to sie nazywa ( osobowosc zależna,współuzależnienie). Ale w sumie na to wychodzi. Sytuację pogarsza fakt,ze bylam dzieckiem z wpadki, mialam być abortowana. No i generalnie spotykałam sie z odrzuceniem od mamy. Wiecznie slyszałam: odsuń się,wyjdź mi stąd, popsujesz, nie rusz, zostaw, posuń sie. Wiem,że to jest rana odrzucenia. Wiem,że zajęcie się tą raną pomoże mi. W sumie cale moje życie świadczy o tym,ze pozwalałam,zeby zachowanie innych wpływalo na mnie źle. Oprocz tego kontrolowania. Bylam używana do uspokajania. Byłam takim przedłuzeniem. Pozwalałam uderzac we mnie, aż się rozchorowałam. To mi się przesłuzylo, bo miałam przynajmniej coś swojego. Tylko,że to takie małe. Bo to prymitywne. No , ale inaczej nie umiałam. Teraz wychodzę z chorób. I wiem,ze mam zająć się sobą. Mam zaniedbane swoje życie. Jestem WWO i empatką. Próbowałam chodzić do Al- anon. Jednak bylo to dla mnie trudne, nie ze względu na program, a że względu na uczestniczki. Miałam wrażenie,że nie uczę się tylko dobrych rzeczy,ale dochodzą mi nowe gorsze. Jaka jest na to rada,alternatywa?
Dziękuję za obszerny i bardzo osobisty komentarz. W Pani przypadku bardzo wskazana jest terapia psychologiczna. Proszę to rozważyć. Samemu trudno pozmieniać takie" programy".
@@herbatkazpsychologiem W swoim życiu od ponad 20 lat korzystałam już ze spotkań z psychologami, terapeutami. Widzę mocno,że trudno mi znaleźć takiego człowieka,który I jest fachowcem i rzeczywiście czytelnie jest w stanie mi powiedzieć,że mi pomoże. Wiele mi takie spotkania, terapie dały . Nie opuszcza mnie takie przekonanie,że jeszcze nie trafiłam na takiego człowieka,który jest mi w stanie realnie pomoc, rzetelnie się mną zająć. Rozumiem,że mam problemy. Owszem otrzymuje duzo pochwał na takich spotkaniach. Ale to mnie wcale nie uzdrawia.
@Kasiabielicka przeczytałam pani komentarz, jednakże czuję się tak jakby pani napisała o mnie, 10:00 10:00 uważam że jesteśmy szczególnym krajem postraumatycznym stąd nawet jeśli w domu nie było nadużywania alkoholu, była inna przemocowosc, słowna, dewaluowanie poniżanie,, ja też stoję w rozkroku zatem doświadczyłam głupich bezwartościowych zwrotów uważam nadmiernie na sposób mówienia. Uważam że słowa są mocą i mogą wpłynąć pozytywnie bądź negatywnie na przyszłość osoby.
@@dankabrzozowska4268 Też uważam na to co mówię. I mnie to jednocześnie ogromnie stresuje. Powod jest prosty, bo z ust ma wychodzić pokój i dobro, a w środku Mam stres ,panikę, traumy. Wiem,że to odbija mi się rola zadowalacza. Nie nauczyłam się wyrażać złości. Gdzies mocno z tyłu głowy,zawsze jest dzwonek,który mi przypomina: zachowuj się. No zostałam elegancko stłamszona, wytresowana. I działam przeciw sobie, bo tak mnie wytresowano.
Dla mnie współuzależnienie równa się ciągły niepokój: co zastanę w domu, w jakim stanie będzie osoba uzależniona, czy czegoś sobie nie zrobiła, co będzie z jej życiem dalej, jak sobie da radę.
I nie mam na myśli uzależnienia od substancji psychoaktywnych.
Wiem, że to mnie niszczy po raz kolejny i czuję na to OGROMNĄ niezgodę, bo jestem świadoma tych mechanizmów, a tak bardzo chciałabym wreszcie zacząć żyć swoim życiem 😥
Boże, pomóż mi...
Jako przejaw wspóluzależnienia dodalabym jeszcze brak pewności w podejmowaniu własnych decyzji. Czekanie na opinie lub nawet zgodę innych.
Zdecydowanie tak! Dziękuję!
Nieustanne czuwanie , żeby czegoś nie chlapnąć i nie ściągnąć na siebie złości i frustracji tej osoby .
U mnie to nadopiekunczosc, zamartwianie sie, branie odpowiedzialnosci za kogos, zaniedbanie siebie, zeby pomoc tylko komus. Mozna sie wykonczyc. Jak mama smutna , nieszczesliwa to ja juz sie nie potrafie cieszyc, tak jakbym czula jej uczucia w sobie. Czy narcyzi tez sa wspolzalezni ? Bo jakby to odwrocic, to narcyz tez chce kontrolowac, tylko, ze on martwi sie o siebie, ale moze to podobny mechanizm?A z kolei wspoluzaleznieni tez tak jakby nieswiadomie nabieraja cech narcystycznych, zwlaszcza jak nic przez dlugi czas sie nie zmienia. Bardzo fajna ksiazka w tym temacie: Melody Beattie : " Koniec wspoluzaleznienia". Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
Chyba ściągnęłam ten temat myślami...Kciuk daję z góry, zabieram się za słuchanie.
Dziękuję 🙏
Bardzo dziękuję!🌹
Dziękuję i proszę o więcej w tym temacie. Rozstałam się z osobą pijącą, u której widzę też cechy narcyza, pomimo terapii dla współuzależnionych nadal przejawiam te zachowania. Wciąż wszystko było dla niego i o nim. Przestałam o sobie w ogóle myśleć. Dla mnie było najważniejsze, by go ratować, by był zadowolny, szczęśliwy. A nigdy nie był... Nadal mu pomagam, nie umiem całkowicie zerwać kontaktu. Stoję w miejscu, a jego jest mi żal, a przecież wciąż mnie krzywdził i źle traktował.
Obsesyjna kontrola
Kompulsywna potrzeba REGULOWANIA UCZUĆ INNYCH
To z reguły niestety bardzo ugruntowany przymus.
Bardzo dobry temat, rozpoznaję w tym siebie jako córka, potem żona a teraz matka dorosłych dzieci.
Jestem uzależniona od nastroju swojego partnera. Zdaję z tego sprawę, cały czas się uczę,aby rozerwać tą niezdrową więź.
Dziękuję serdecznie 💖
💗
Mnie zdarzylo sie wchodzic w relacje ratownicze z osobami wspoluzaleznionymi, ktore tworzyly zwiazki z osobami funkcjonującymi problemowo (substancje psychaktywne, leki i rysy narcystyczne czy wrecz zdiagnozowane kliniczne NPD, jak sie potem okazlo w 2 przypadkach). Wlozylam naprawde duzo pracy nad soba, zeby z tego wyjsc, a przede wszystkim juz tego nie powtarzac. Mija 4 lata i trzymam sie, nawet wczoraj bylam swiatkiem sytuacji, w ktorej para narcystyczna wszczela konflikt z powodu niezapiecia pasow w samochodzie, co powodowalo wlaczenie sie sygnalu przypominajacego i on bezpośrednio stal sie zapalnikiem konfliktu. Nie drgnela mi nawet rzesa 😊 i nie przyszlo mi do glowy probowac rozladowywac napiecia. To ich zycie i problemy, ktorych jestem jedynie swiatkiem i tona mala chwile. Warto z tego wybawiania wyjsc, bo szkoda zycia i czssu, ktorego nikt nam nie odda.
Serdecznie pozdrawiam. Dzięki za podzielenie się.
Pani Moniko! Dziękuję za radę. Już zamówiłam książkę Nic się nie dzieje. Czekam z niecierpliwością 😊❤❤❤❤❤
Super! Pozdrawiam! 🌹🌹🌹
Jeśli coś nie tak w relacji to odrazy szukanie co ja zawiniłam co zrobiłam nie tak,
Myślę, że są różne relacje osoby współuzależnionej z tą drugą. Np. romans. Osoba współuzależniona ma silną wręcz obsesyjną potrzebę kontaktu (jakiegokolwiek) z tą drugą osobą. Może nawet otrzymywać obraźliwe wiadomości, jakiekolwiek, byleby ten choćby minimalny kontakt był. Co daje osobie współuzależnionej taka kontrola? Warto też wspomnieć, że osoba współuzależniona i narcyz bardzo często występują w parze. Skoro to droga w przepaść to jak odpuścić taką kontrolę?
To jest praca z określeniem i utrzymaniem swoich granic.
Pani Moniko, chciałabym zapytać, jak to jest możliwe, że moja własna matka obraża mnie publicznie, a kiedy mówię jej spokojnie, że mam do niej o to żal to nie dość, że nie chce przeprosić, to jeszcze stwierdza „widocznie jestem złą matką” i postanawia zerwać ze mną całkowicie kontakt? Pozdrawiam serdecznie
To manipulacja, gaslighting, odwracanie kota ogonem, niechęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje zachowania. Słowem- toksyczne zachowania.Polecam Pani moje filmy o toksycznych rodzicach- jedt ich trochę na moim kanale- być może ułoży się to w spójną całość.
@@herbatkazpsychologiemBardzo dziękuję za odpowiedź. Słucham Panią już od jakiegoś czasu i bardzo mi pomogły Pani materiały, dzięki nim dowiedziałam się że moja matka jest toksyczna i zaczęłam walczyć o siebie🌹
@@JoAnna1J315 Dziękuję za uwagę poświęconą moim filmom! 💗Serdecznie pozdrawiam, a w razie czego zostawiam mój e-mail: soulmedica.kontakt@gmail.com
Mam jakiś taki nawyk i błąd. Gdzieś tam w środku dokonuje takiego nawyku przyjmowania perspektywy drugiej osoby. I w tym samym momencie gubię swoją. Tak automatycznie. Wiem, że bylo wychowanie takie, że mama nie dbała o to,żebym zaistniała jako ja. Wściekała sie, że mam inne zdanie. I teraz uznaje,ze to byla jej nieumiejętność i też korzyść jaką z tego miała. Tak sobie tłumaczę. Powodowało to,że nie ujawniałam jasno swoich poglądow. Nie bylo na to przestrzeni. Mimo tego, to ze mnie wychodzilo. Tylko ,ze finał jest taki,że wiecznie stoje w rozkroku, niezdecydowaniu. Nie mam tak mocnego odruchu kontrolowania,bo gdzies tam mocno jestem przekonana,że to jest nierealne,naiwne. Za to czuję sie tak, zmęczona,bo ciagle mam głowę kręcącą na boki, jak sie robi przy przejściu na drugą stronę ulicy. Co ja mogę zrobić, żeby to uzdrowić? Czuję, że moja głowa, to raka przestrzeń czekajacą i wychwytujaca sygnały. Tak jakby w niej nic nie bylo. A to nie prawda. Ale robiąc tak w pewnym sensie robie z siebie głupa. Choc wiem jak to sie nazywa ( osobowosc zależna,współuzależnienie). Ale w sumie na to wychodzi. Sytuację pogarsza fakt,ze bylam dzieckiem z wpadki, mialam być abortowana. No i generalnie spotykałam sie z odrzuceniem od mamy. Wiecznie slyszałam: odsuń się,wyjdź mi stąd, popsujesz, nie rusz, zostaw, posuń sie. Wiem,że to jest rana odrzucenia. Wiem,że zajęcie się tą raną pomoże mi. W sumie cale moje życie świadczy o tym,ze pozwalałam,zeby zachowanie innych wpływalo na mnie źle. Oprocz tego kontrolowania. Bylam używana do uspokajania. Byłam takim przedłuzeniem. Pozwalałam uderzac we mnie, aż się rozchorowałam. To mi się przesłuzylo, bo miałam przynajmniej coś swojego. Tylko,że to takie małe. Bo to prymitywne. No , ale inaczej nie umiałam. Teraz wychodzę z chorób. I wiem,ze mam zająć się sobą. Mam zaniedbane swoje życie. Jestem WWO i empatką. Próbowałam chodzić do Al- anon. Jednak bylo to dla mnie trudne, nie ze względu na program, a że względu na uczestniczki. Miałam wrażenie,że nie uczę się tylko dobrych rzeczy,ale dochodzą mi nowe gorsze. Jaka jest na to rada,alternatywa?
Dziękuję za obszerny i bardzo osobisty komentarz. W Pani przypadku bardzo wskazana jest terapia psychologiczna. Proszę to rozważyć. Samemu trudno pozmieniać takie" programy".
@@herbatkazpsychologiem W swoim życiu od ponad 20 lat korzystałam już ze spotkań z psychologami, terapeutami. Widzę mocno,że trudno mi znaleźć takiego człowieka,który I jest fachowcem i rzeczywiście czytelnie jest w stanie mi powiedzieć,że mi pomoże. Wiele mi takie spotkania, terapie dały . Nie opuszcza mnie takie przekonanie,że jeszcze nie trafiłam na takiego człowieka,który jest mi w stanie realnie pomoc, rzetelnie się mną zająć. Rozumiem,że mam problemy. Owszem otrzymuje duzo pochwał na takich spotkaniach. Ale to mnie wcale nie uzdrawia.
@Kasiabielicka przeczytałam pani komentarz, jednakże czuję się tak jakby pani napisała o mnie, 10:00 10:00 uważam że jesteśmy szczególnym krajem postraumatycznym stąd nawet jeśli w domu nie było nadużywania alkoholu, była inna przemocowosc, słowna, dewaluowanie poniżanie,, ja też stoję w rozkroku zatem doświadczyłam głupich bezwartościowych zwrotów uważam nadmiernie na sposób mówienia. Uważam że słowa są mocą i mogą wpłynąć pozytywnie bądź negatywnie na przyszłość osoby.
@@dankabrzozowska4268 Też uważam na to co mówię. I mnie to jednocześnie ogromnie stresuje. Powod jest prosty, bo z ust ma wychodzić pokój i dobro, a w środku Mam stres ,panikę, traumy. Wiem,że to odbija mi się rola zadowalacza. Nie nauczyłam się wyrażać złości. Gdzies mocno z tyłu głowy,zawsze jest dzwonek,który mi przypomina: zachowuj się. No zostałam elegancko stłamszona, wytresowana. I działam przeciw sobie, bo tak mnie wytresowano.