Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz Tekst pochodzi z www.tekstowo.pl/piosenka,taco_hemingway__szusty_blend_,zapach_perfum.html
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
Tekst pochodzi z www.tekstowo.pl/piosenka,taco_hemingway__szusty_blend_,zapach_perfum.html
Najpierw znika poczucie rytmu
Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu
Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu"
Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu
Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już
Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku
Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą
Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką
Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko
Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom
Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko
Przechodzę na czerwonym, będzie mandat
Kozacko
Rano będzie słabo, teraz sram na to
Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno
Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co
Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato
Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej
W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim
Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym
Na Karową już nie wrócę dziś
Co za policzek
Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle
I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy
Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze
A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę
Idę prosto przed siebie i mijam BUW
Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów
(Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów
(Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud
Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród
A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud
Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód
A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug
Warszawa. Rozdarta grubą kreską
Zamykam drzwi taksówki
Proszę na Mazowiecką
Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski
Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski
Trójkąt warszawski
Trójkąt bermudzki
Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki
Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest
Ernest miał rację, zdejmij rurki
Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki
Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś
To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co?
Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź
Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią
Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok
Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok
Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to?
Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr
Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd
(Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd
A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd
(Fajnie co?)
To mój rozumowania tok
Do you wanna fuck?
Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok
Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz
A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
To jest zbyt duzy vibe zeby przestać tego słuchać
BOZE TA PIOSENKA MI DAJE MI VIBE WARSZAWY OMG
jest rok 2024 a ja nadal tego słucham
UwU potwierdzam 😊
lol
współczuje
niestety nikt nie ma juz dostepu do tego konta :(
Hello z lipca ❤
BOŻE JAKIE TO PIĘKNE 😭❤️❤️
Moje słuchawki są idealne do tej piosenki na maxa
kocham tam piosenke
Jezu kocham to😩
OMG najlepsza piosenka dodaje do naj piosenek
Nie mogę przestać tego słuchać
+1
kocham słuchać tą piosęnke jest cudowna ♥♥
Macie oryginal bez blendu? Nie moge tego znalezc
fr i love this song sm
Kochać speed songs
Jezu cuud💗💗💗
2023 a fajna ta piosenka cały czas jej słucham
kocham to
to jest megaaa
To jest genialne!🤣🤩💃🔊
Wyjebało skalę
Wystarczy ze piosenka sie zaczela a mi juz humor sie poprawil
vibe jak z tiktoka
Super😮
ta piosenka orginalnie nazywa sie trójkąt wiec nie wiem czemu zapach perfum
Ponieważ ten blend nazywa sie zapach perfum
Nie ta
no bo to blendziara i nie wie co to prawdziwa muzyka, ale i tak super wyszło
@@prusakhdmi1892 a no faktycznie bo remixy/blendy to nie prawdziwa muzyka xD
@@keki_nk XDDDDDD po prostu jestem fanem wonsacza i taki jest zwyczaj u nas, żeby jebać blendy
jestem dziwna ale to moja piosenka z dzieciństwa ii kocham tą piosenke
kocham
🔥🔥
Kto spiewa damskim głosem bo jest cudownyyy❤❤❤
ta piosenka kojaży mi się z byłym😭😭
Z byłym? człowieku ty nie umiesz napisać "kojarzy" i chłopaków masz?🤨
KOCHAM SHSBSS
❤️❤️
cale wakacje 2021
szkoda ze nie ma tego na spotify
relllllll
Jest ale pod nazwą trójkąt, bo tak się oficjalnie nazywa.
@@straachul Ale jemu chodzi o przyspieszona wersję
Jest na Apple Music?
raczej nie🥺
Kox
Oreginalna nazwa to "trójkąt warszawski"
Cudo 🥰❤
dziekuje ❤️
😊
Ok? Ale 2 lata temu
piszcie jaką kolejną pisonke chcecie🥰
Gdybyś nie istniała :> prosze
ej zmien tytul piosenki bo to jest "trójkąt" a nie "Zapach perfum" (nie hejt)
Uwu
hujowe
dosłownie
omg jestes z jezyka Angielskiego. omg. o bój moze zakochalam się w tej nucie pozdro
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
Najpierw znika poczucie rytmu Ale myślę: "Cóż, może będzie jakiś zysk tu Potem myślę: "Chrystus, dlaczego muszę być tu" Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko Teraz wpadły w miasta bagno i kłamią wciąż swoim matkom Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko Przechodzę na czerwonym, będzie mandat Kozacko Rano będzie słabo, teraz sram na to Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno Wracam na Krakowskie i upadam, już sam nie wiem na co Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich i grubych jak Grzegorz Lato Dostać w pysk w Subway'u na Świętokrzyskiej W Warszawie trzeba być atletą to przede wszystkim Rozmowy z tym bramkarzem kotletem spełzły na niczym Na Karową już nie wrócę dziś Co za policzek Wychodzę na ulicę i schodzę znów na Powiśle I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy Cierpliwość tracę i zdrowie, bo znowu ta ruda pisze A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam że jej nie słyszę Idę prosto przed siebie i mijam BUW Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów (Chyba) Złapię taksówkę, wydałem już kilka stów (Z trzysta) Wciąż idę dalej i czuję już Wisły brud Szlugi, mocz, wóda i pot, to dziwny smród A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud Istny cud, my tu fit, jogurty i pitny miód A tam nikt nie oszukuję się wcale i tli się szlug Warszawa. Rozdarta grubą kreską Zamykam drzwi taksówki Proszę na Mazowiecką Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski Ale ja słyszę śmiech tych głupich i grubych jak Tomaszewski Trójkąt warszawski Trójkąt bermudzki Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest Ernest miał rację, zdejmij rurki Wpierw napij się wódki, cztery złote od lufki Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co? Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź Mieszka tuż obok więc pójdę na Kredytową z nią Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok Tamta dziewczyna ciągle piszę, Chryste, po co to? Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd (Znajdziesz go) wszędzie gdzie zapach perfum i szlugów swąd A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła i psuł się prąd (Fajnie co?) To mój rozumowania tok Do you wanna fuck? Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz