Rzucic palenie można również na zasadzie stopniowej redukcji wypalanych papierosów. Wypalanie papierosa w formie rytuału, czyli np. po zjedzeniu posiłku, albo w przerwie od pracy nie ułatwia rzucenia. Trzeba sobie to najpierw uświadomić, że może wcale nie pałamy miłością do papierocha tylko wypalamy go z pewnego przyzwyczajenia. Przerwanie tego łańcucha daje szansę na przetasowanie własnego postępowania. Gdy dojdzie do momentu, że wypalam jednego papierosa dziennie, pojawia się myśl, że równie dobrze mogę nie palić wcale. Jest jedna złota zasada: gdy uda się rzucić, nigdy więcej nie wolno się nawet raz zaciągnąć papierosem. Kto był paleczem ten nim zostanie całe życie, a ryzyko powrotu do nałogu nie znika w momencie wypalenia ostatniego papierosa.
@@leszwil spróbuj ze stopniowym redukowaniem ilości wypalanych fajek. Po tym jak odstawisz fajki całkowicie, jedyne co ci powoli przetrwać to nigdy więcej nie tknąć papierosa. Najbardziej zdradliwe sytuacje to te, kiedy ci się wydaje, że już pokonałeś nałóg i jedna fajeczka nie spowoduje, że wrócisz do palenia. Poprostu ostatni wypalony papieros=ostatni papieros w życiu. Nie ma na to innej recepty.
@naTemat "Ekspert" powiedział że nikotyna nie uzależnia a uzależnia dym tytoniowy. Jest to nie prawda. Otóż nikotyna silnie uzależnia a jej działanie uzależniające jest porównywalne z twardymi narkotykami jak heroina czy kokaina. Więc nikotyna bardzo mocno uzależnia ale nie jest najbardziej szkodliwa. Bo najbardziej szkodliwe w papierosach są substancje smoliste które są uwalniane podczas spalania papierosa.
Nikotyna jest też pożyteczna. Np wyostrza pamięć. Obecnie są prowadzone badania nad użyciem nikotyny do walki z Alzheimer. Najgorsze w paleniu są substancje smoliste !!! Jak paliłem to zawsze papierosy z największą dawką nikotyny. Obecnie w dużo krajach nie ma wyszczególnionych na opakowaniach papierosów zawartości Nikotyny, substancji skalistych i CO. Hmmm 🤔 dziwne. Wszyscy powinniśmy rzucić palenie A w zamian podciągać rękawy i brać dawki najnowszych "produktów medycznych". Mój sarkazm oczywiśćie. Pozdrawiam.
chyba moze byc cos gorszego... moj brat zmarl na Glejaka raka mozgu..chlopak 35 lat zdrowy wysportowany a tu glowa padla zalalo mozg glejem niema ratunku na to pewna smierc az lza w oku sie kreci... 9 miesieca walki i meki i smierc na paliacji bo lekarze bezradni...
Palenie papierosów, ratuje życie!!! Ponieważ, gdybym rzucił palenie to był bym tak rozdrażniony, że tego chuja co kłamał sprzedając mi samochód bym zabił. Więc palenie jest pozytywne i ratuje życie!!!
Odkąd pamiętam pragnąłem zostać palaczem, a palić zacząłem w wieku 14 lat. Po pół roku paliłem już razem z rodzicami, którzy na szczęście również są palaczami. Nie minął rok, a paliłem paczkę i więcej dziennie. I za nic w świecie z regularnego, cudownego papierosowego dymka w płucach nie zrezygnuję. Paliłem, palę i będę palił - a wyglądam znacznie zdrowiej, niż pan profesor, przy którego słowach wdychało się mój ukochany dym do płuc jeszcze przyjemniej.
No ale najlepsze ubezpieczenie w Twoim przypadku jeśli nie rzucić to też nie przesadzać że palę coraz więcej, wreszcie ponad paczkę. Postaraj się palić ze smakiem i to tyle żeby móc jak najdłużej cieszyć się z paleniem, jeszcze wiele lat. Bo istnieje możliwość że te więcej niż paczka dziennie czy nawet więcej niż palenie raz na godzinę zbyt szybko zabierze Ci paradoksalnie możność przeżywania radości z nałogu. Pewien znany człowiek mawiał że trucizna to kwestia dawki
@@mariuszszuba5466Ale ja się już długo cieszę paleniem, bo wydarzenia, o których wspomniałem, miały miejsce prawie 40 lat temu. Po roku z papierosem, czyli mniej więcej po ukończeniu 15 lat nigdy nie paliłem poniżej paczki dziennie, bywały okresy (głównie studia), w których nawet przekraczałem dwie, ale do dziś jest to +/- 25 papierosów dziennie, czyli średnio palę co 30-45 minut, koniecznie natychmiast po przebudzeniu, przed i po posiłkach, moim przed snem, bo nie wyobrażam sobie zasypiać nie czując smaku i aromatu papierosa. I to się nie nudzi. Każdy papieros to uczta dla ducha i ciała, a nieraz zapalając kolejnego pomyślę nawet "uff - jak to dobrze, że palę". Oczywiście zawsze to powiązane ryzyko gdzieś tam z tyłu głowy siedzi, zwłaszcza np. przy okazji okresowych badań, ale jest to tak cudowny nałóg (moja przyjaciółka, również zdeklarowana palaczka, zwykła mawiać, że palenie nie jest nałogiem, bo nałóg to złe przyzwyczajenie, a palenie to przecież dobre przyzwyczajenie 😅), skupiający wiele fajnych osób - paradoksalnie okazało się, że te wg obiegowej opinii "złe kobiety" z papierosem najczęściej posiadają dobre serca, sporo empatii i wyrozumiałości dla ludzkich słabości i najczęściej ograniczają używki wyłącznie do tytoniu, stanowiąc wspaniały materiał na żony i matki - że przynależność do grupy niepalących jest zdecydowanie nie dla mnie.
@@RafalLabuda777 Tiaaaa... Zgadza się - jestem człowiekiem ambitnym. Półtora miesiąca po pierwszym papierosie odebrałem kolejne świadectwo z biało-czerwonym paskiem, rok później, już jako szczęśliwy, nałogowy palacz, kolejne, kończące szkołę, w której ze wszystkich uczniów zająłem drugie miejsce pod względem ocen, pierwsze i trzecie przypadły również palącym koleżankom. Okazało się, że papieros wspaniale wpływa na zdolność uczenia się i koncentrację, co jest nawet udowodnione - zresztą warunkiem rodziców na palenie przeze mnie papierosów były topowe wyniki nauczania. Wybrałem się do najlepszego liceum w mieście, w którym zresztą za pisemną zgodą rodziców uczniom palącym można było korzystać ze szkolnej palarni. Ściśle profilowa klasa, w której byłem na tyle niezły, że trzykrotnie reprezentowałem szkołę w olimpiadzie fizycznej. Potem studia które skończyłem jako najlepszy student, będący na "ty" z własnym promotorem, który traktował mnie jak równego sobie. Moja praca dyplomowa została wyróżniona w dwóch konkursach branżowych, a stworzone oprogramowanie do dziś służy na politechnice jako matryca do tworzenia kolejnych programów. Na sporo pomysłów wpadłem przy kolejnych papierosach na uczelnianej palarni. Przez część podstawówki, całe liceum i studia uprawiałem wyczynowo sport indywidualny wymagający żelaznej wytrzymałości i kondycji, osiągając klasę sportową mistrzowską krajową i znajdując się nawet w rezerwie kadry narodowej. Dopiero ciężka kontuzja zakończyła ten okres, ale przekonałem się, że opowieści o kiepskiej kondycji palaczy można włożyć między bajki. Potem dobra praca, dobre zarobki, możliwości realizowania życiowych pasji, pogłębiania i poszerzania wiedzy. Ostatnio zamarzyłem o uzyskaniu stopnia oficerskiego rezerwy - bo być oficerem wojska polskiego to jest coś - i prawdopodobnie go uzyskam. I jestem dumny, że osiągnąłem niemało cały czas należąc do palącej części społeczeństwa. Papieros w niejednym przedsięwzięciu okazał się bardzo pomocny. Po stokroć też wolę towarzystwo osób palących, przeważnie bardziej empatycznych, wyrozumiałych i tolerancyjnych, niż wrogów tytoniu, najzwyczajniej, w świetle powyższego komentarza mierzących ludzi swą przykrótką miarą. Oczywiście moją odpowiedź popełniam również z przyjemnością paląc dwudziestego już chyba dziś, pysznego, dobrego, mocnego papierosa, a moje szczęście jest tym większe, że jestem umówiony dziś z nowo poznaną, palącą przyjaciółką, której na dźwięk słów, aby spotkać się, usiąść i pogadać, koniecznie przy papierosach, które oboje kochamy - uśmiech rozjaśnia buzię, a i piękne oczęta zdają się uśmiechać. Ech - jest urocza...
Rzucic palenie można również na zasadzie stopniowej redukcji wypalanych papierosów. Wypalanie papierosa w formie rytuału, czyli np. po zjedzeniu posiłku, albo w przerwie od pracy nie ułatwia rzucenia. Trzeba sobie to najpierw uświadomić, że może wcale nie pałamy miłością do papierocha tylko wypalamy go z pewnego przyzwyczajenia. Przerwanie tego łańcucha daje szansę na przetasowanie własnego postępowania. Gdy dojdzie do momentu, że wypalam jednego papierosa dziennie, pojawia się myśl, że równie dobrze mogę nie palić wcale. Jest jedna złota zasada: gdy uda się rzucić, nigdy więcej nie wolno się nawet raz zaciągnąć papierosem. Kto był paleczem ten nim zostanie całe życie, a ryzyko powrotu do nałogu nie znika w momencie wypalenia ostatniego papierosa.
, piąty dzień już nie palę i potrzebowałem sił żeby przetrwać ten kryzys dla tego oglądam ten film !!! dziękuje
Udało ci się wytrwać bez palenia?
@@donsalieri4353 udało się 8 miesięcy
@@leszwil spróbuj ze stopniowym redukowaniem ilości wypalanych fajek. Po tym jak odstawisz fajki całkowicie, jedyne co ci powoli przetrwać to nigdy więcej nie tknąć papierosa. Najbardziej zdradliwe sytuacje to te, kiedy ci się wydaje, że już pokonałeś nałóg i jedna fajeczka nie spowoduje, że wrócisz do palenia. Poprostu ostatni wypalony papieros=ostatni papieros w życiu. Nie ma na to innej recepty.
@naTemat "Ekspert" powiedział że nikotyna nie uzależnia a uzależnia dym tytoniowy.
Jest to nie prawda.
Otóż nikotyna silnie uzależnia a jej działanie uzależniające jest porównywalne z twardymi narkotykami jak heroina czy kokaina.
Więc nikotyna bardzo mocno uzależnia ale nie jest najbardziej szkodliwa.
Bo najbardziej szkodliwe w papierosach są substancje smoliste które są uwalniane podczas spalania papierosa.
Chyba nieuważnie słuchałes. On nie mówił co uzależnia tylko co zabija. W 5:05 minucie.
Nikotyna jest też pożyteczna. Np wyostrza pamięć. Obecnie są prowadzone badania nad użyciem nikotyny do walki z Alzheimer. Najgorsze w paleniu są substancje smoliste !!! Jak paliłem to zawsze papierosy z największą dawką nikotyny. Obecnie w dużo krajach nie ma wyszczególnionych na opakowaniach papierosów zawartości Nikotyny, substancji skalistych i CO. Hmmm 🤔 dziwne. Wszyscy powinniśmy rzucić palenie A w zamian podciągać rękawy i brać dawki najnowszych "produktów medycznych". Mój sarkazm oczywiśćie. Pozdrawiam.
Chociaż ten doktor wytłumaczył prawdę o e papierosach i podgrzewaczach nie te bzdury które mówią w telewizji.
chyba moze byc cos gorszego... moj brat zmarl na Glejaka raka mozgu..chlopak 35 lat zdrowy wysportowany a tu glowa padla zalalo mozg glejem niema ratunku na to pewna smierc az lza w oku sie kreci... 9 miesieca walki i meki i smierc na paliacji bo lekarze bezradni...
Współczuję😢
Nie palę i nigdy nie paliłem, co ja mam rzucić?
Akurat potencjał uzależniający nikotyny jest wyższy niż heroiny, i to bodaj ok. dwukrotnie.
I co dalej będziecie kopcić mluny
Palenie papierosów, ratuje życie!!! Ponieważ, gdybym rzucił palenie to był bym tak rozdrażniony, że tego chuja co kłamał sprzedając mi samochód bym zabił. Więc palenie jest pozytywne i ratuje życie!!!
😂😂😂
Ratuje życie temu .ujowi tobie nie 😂
@@Ala-xi7lb mi też ratuje bo przez uja bym pewnie siedział.
Odkąd pamiętam pragnąłem zostać palaczem, a palić zacząłem w wieku 14 lat. Po pół roku paliłem już razem z rodzicami, którzy na szczęście również są palaczami. Nie minął rok, a paliłem paczkę i więcej dziennie. I za nic w świecie z regularnego, cudownego papierosowego dymka w płucach nie zrezygnuję. Paliłem, palę i będę palił - a wyglądam znacznie zdrowiej, niż pan profesor, przy którego słowach wdychało się mój ukochany dym do płuc jeszcze przyjemniej.
No ale najlepsze ubezpieczenie w Twoim przypadku jeśli nie rzucić to też nie przesadzać że palę coraz więcej, wreszcie ponad paczkę. Postaraj się palić ze smakiem i to tyle żeby móc jak najdłużej cieszyć się z paleniem, jeszcze wiele lat. Bo istnieje możliwość że te więcej niż paczka dziennie czy nawet więcej niż palenie raz na godzinę zbyt szybko zabierze Ci paradoksalnie możność przeżywania radości z nałogu. Pewien znany człowiek mawiał że trucizna to kwestia dawki
@@mariuszszuba5466Ale ja się już długo cieszę paleniem, bo wydarzenia, o których wspomniałem, miały miejsce prawie 40 lat temu. Po roku z papierosem, czyli mniej więcej po ukończeniu 15 lat nigdy nie paliłem poniżej paczki dziennie, bywały okresy (głównie studia), w których nawet przekraczałem dwie, ale do dziś jest to +/- 25 papierosów dziennie, czyli średnio palę co 30-45 minut, koniecznie natychmiast po przebudzeniu, przed i po posiłkach, moim przed snem, bo nie wyobrażam sobie zasypiać nie czując smaku i aromatu papierosa. I to się nie nudzi. Każdy papieros to uczta dla ducha i ciała, a nieraz zapalając kolejnego pomyślę nawet "uff - jak to dobrze, że palę". Oczywiście zawsze to powiązane ryzyko gdzieś tam z tyłu głowy siedzi, zwłaszcza np. przy okazji okresowych badań, ale jest to tak cudowny nałóg (moja przyjaciółka, również zdeklarowana palaczka, zwykła mawiać, że palenie nie jest nałogiem, bo nałóg to złe przyzwyczajenie, a palenie to przecież dobre przyzwyczajenie 😅), skupiający wiele fajnych osób - paradoksalnie okazało się, że te wg obiegowej opinii "złe kobiety" z papierosem najczęściej posiadają dobre serca, sporo empatii i wyrozumiałości dla ludzkich słabości i najczęściej ograniczają używki wyłącznie do tytoniu, stanowiąc wspaniały materiał na żony i matki - że przynależność do grupy niepalących jest zdecydowanie nie dla mnie.
@@RafalLabuda777 Tiaaaa... Zgadza się - jestem człowiekiem ambitnym. Półtora miesiąca po pierwszym papierosie odebrałem kolejne świadectwo z biało-czerwonym paskiem, rok później, już jako szczęśliwy, nałogowy palacz, kolejne, kończące szkołę, w której ze wszystkich uczniów zająłem drugie miejsce pod względem ocen, pierwsze i trzecie przypadły również palącym koleżankom. Okazało się, że papieros wspaniale wpływa na zdolność uczenia się i koncentrację, co jest nawet udowodnione - zresztą warunkiem rodziców na palenie przeze mnie papierosów były topowe wyniki nauczania. Wybrałem się do najlepszego liceum w mieście, w którym zresztą za pisemną zgodą rodziców uczniom palącym można było korzystać ze szkolnej palarni. Ściśle profilowa klasa, w której byłem na tyle niezły, że trzykrotnie reprezentowałem szkołę w olimpiadzie fizycznej. Potem studia które skończyłem jako najlepszy student, będący na "ty" z własnym promotorem, który traktował mnie jak równego sobie. Moja praca dyplomowa została wyróżniona w dwóch konkursach branżowych, a stworzone oprogramowanie do dziś służy na politechnice jako matryca do tworzenia kolejnych programów. Na sporo pomysłów wpadłem przy kolejnych papierosach na uczelnianej palarni. Przez część podstawówki, całe liceum i studia uprawiałem wyczynowo sport indywidualny wymagający żelaznej wytrzymałości i kondycji, osiągając klasę sportową mistrzowską krajową i znajdując się nawet w rezerwie kadry narodowej. Dopiero ciężka kontuzja zakończyła ten okres, ale przekonałem się, że opowieści o kiepskiej kondycji palaczy można włożyć między bajki. Potem dobra praca, dobre zarobki, możliwości realizowania życiowych pasji, pogłębiania i poszerzania wiedzy. Ostatnio zamarzyłem o uzyskaniu stopnia oficerskiego rezerwy - bo być oficerem wojska polskiego to jest coś - i prawdopodobnie go uzyskam. I jestem dumny, że osiągnąłem niemało cały czas należąc do palącej części społeczeństwa. Papieros w niejednym przedsięwzięciu okazał się bardzo pomocny. Po stokroć też wolę towarzystwo osób palących, przeważnie bardziej empatycznych, wyrozumiałych i tolerancyjnych, niż wrogów tytoniu, najzwyczajniej, w świetle powyższego komentarza mierzących ludzi swą przykrótką miarą. Oczywiście moją odpowiedź popełniam również z przyjemnością paląc dwudziestego już chyba dziś, pysznego, dobrego, mocnego papierosa, a moje szczęście jest tym większe, że jestem umówiony dziś z nowo poznaną, palącą przyjaciółką, której na dźwięk słów, aby spotkać się, usiąść i pogadać, koniecznie przy papierosach, które oboje kochamy - uśmiech rozjaśnia buzię, a i piękne oczęta zdają się uśmiechać. Ech - jest urocza...
@@RafalLabuda777 Oczywiście, że się chwalę, bo w przeciwieństwie do ciebie mam czym.
@@XL1000VA9 zyjesz jeszcze? mi zostało 3 miesiaće :(