Przez pierwsze 15 minut myślałem, że to będzie realizacyjne mistrzostwo. Szybko jednak okazało się, że to jakieś grafomaństwo. Nawstawiano mnóstwo formatów, mnóstwo efektów, a tu kolor, a tu czarno-białe, a tu kwadrat, tu prostokąt, tu ziarno, tam jakieś jaskrawości, a tam nieostrości. Bardzo się na nim męczyłem. Sama Marlyn Monroe przedstawiona jak jakieś bezmózgie ciele. Ogromne rozczarowanie. Ocena 2/10 tylko dlatego, że Ana De Armas trochę ciągnęła tę rolę (gdzie na koniec też już zaczęła lekko drażnić).
Oglądając miałem wrażenie jakby reżyser właśnie odkrył, że życie nie zawsze jest kolorowe i postanowił to "mądrość" przekazać całemu światu XD. W każdym razie ciężko ten "film" nazwać filmem, gdyż jest to bardziej zlepek smutnych scen pozbawiony jakiejkolwiek fabuły.
Ten film traktuje piątą muzę tak, jak przemysł filmowy traktował Marylin - jak materiał, który można swobodnie kształtować, wymagać, testować, aby osiągnąć maksymalne zyski i wycisnąć do ostatniej kropli. I to dla mnie jest sens tego filmu. Marylin jest w nim dokładnie taka jednowymiarowa jak kinowy ekran.
@@rolek777 Co nie zmienia faktu, że film to fabuła, czyli droga bohatera - zaczyna się jakąś sceną, później jest wyzwanie dla bohatera i na końcu bohater coś osiąga lub traci, w każdym razie jest inny niz na początku. A tutaj mamy po prostu sceny z udziałem Marylin. Jeśli przez cały film główny bohater jest taki sam, to co za frajda dla widza? Jeśli jest pokazywana z różnych stron, to widz ma zabawe, może się wciągnąć, analizować, obserwować, oceniać. A tutaj bezmyślne gapienie się w ekran.:)
Powiem tak: Miałem nadzieje że to będzie jeden z lepszych filmów jakie zobacze w tym roku ale jak wiemy tak nie jest. Film sam w sobie jest bardzo przeciętny, a dodając to o kim jest i czyje życie pokazuje i to w jaki sposób to zostało pokazane TOTALNY DRAMAT niestety.... Ale mimo wszytsko Ana De Armas jest wielka i zycze jej jak najlepiej.
Pełna zgoda, również się zawiodłem, bo po zwiastunach miałem nadzieję na arcydzieło. Jednak warto pamiętać że film nie jest biografią Marilyn Monroe, tylko adaptacją książki, która jest bardzo luźną, fabularyzowaną interpretacją jej życia. Sporo tam pominięto, sporo wydarzeń dodano
O tym, że film był nakręcony na podstawie książki - fanfiku dowiedziałam się niestety po seansie. Dla mnie więc największym zaskoczeniem było to, że to nie jest film o Marylina Monroe. Wydarzenia z jej życia są ukazywane w krzywym zwierciadle wizji reżysera. Od jakiegoś czasu obserwuję wgl manię tworzenia produkcji, które się tarzają w traumach, depresji oraz innych świństwach i próbują nam wmówić, że jest to z jakiegoś względu dobre... Rozumiem taki zabieg jeśli pcha on fabułę. Pokazanie o co chodzi reżyserowi- cięcie- następna scena. W Blondynce jednak tarzano się w smutku i rozpaczy co mi bardzo przeszkadzało w odbiorze a seans ciągnął się w nieskończoność... Według mnie w filmie MM jest posągiem/ figurą reprezentującym leczenie się (kogoś? reżysera?) z traumy molestowań i gwałtów. Marylin jest tam marionetką, która miała na celu ściągnięcie większej widowni. Równie dobrze na jej miejscu mogła zostać wykreowana inna postać kobieca, która przechodzi te wszystkie etapy. Ale nieee... bo by się to tak dobrze nie sprzedało :( Dla mnie to jest oszustwo i wycieranie sobie twarzy znanym nazwiskiem dla hajsu. Nie lubię być tak oszukiwana. Bardzo mnie ten zabieg zirytował. W ogóle nie kupuję takiej wizji, ponieważ nie rozumiem w tym żadnego sensu. Muszę jednak przyznać, że podczas seansu wywarły na mnie pozytywne wrażenie AdA, która jest moim zdaniem naprawdę dobra i zdjęcia- ciekawe przejścia ujęć czarno- białych i kolorowych. Nie kojarzę filmu, który stosował wcześniej takiej techniki ale ten zrobił to na tyle umiejętnie, że zorientowałam się jakoś w połowie filmu, że część scen jest granych w obrazie czarno- białym a część w kolorze. Moja ocena to mocne 5/10 :(
Orson Welles bawił się taką formą już przy okazji "Drugiej strony wiatru" - z tym, że tam było to uzasadnione. Gorąco polecam niedawno dokończoną wersję kawał świetnego kina!
Miałam to samo podejście do tego filmu co ty, widziałam ten artyzm ale wytrzymałam max 20 min, bo już byłam zmęczona wszystkim co tam się działo. Za dużo niepokoju i roznych technik filmowych
Jeszcze tego filmu nie oglądałem ale mam zamiar bo słyszałem na jego temat dużo rozbieżnych opinii i jestem ciekaw jak ja go odbiorę :) Niemniej w kwestii filmów bardzo Tobie ufam więc obawiam się że masz racje...
Mnie ten film zmęczył, mniej więcej w połowie przerwałam seans i dokończyłam go następnego dnia. Miałam wrażenie, że ktoś próbuje odwrócić moją uwagę od sedna historii, że mieli bez końca ten sam motyw na różne sposoby, a ja nadal niczego się nie dowiedziałam o bohaterce. Miałam na koniec takie samo uczucie jak Ty i znajomym polecałam obejrzenie "Blonde" chociaż zaznaczałam, że ten film jest średni, a nade wszystko bezgranicznie przygnębiający. Przyznam, że nie widziałam dotychczas żadnej produkcji o Monroe, która w wyczerpujący sposób przedstawiałaby jej historię. Wygląda na to, że o niej można tylko snuć jakieś fantazje filmowe, szkoda.
Ja też dotrwałam tylko do połowy seansu ale nie dokończę tego filmu . Jest wstrętny . Tak właśnie słowo wstrętny oddaje moją opinię o tym filmie . Gdybym miała ten film ocenić to bym zwyczajnie odmówiła bo wzbudził on we mnie wstręt...
Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i przed obejrzeniem oczekiwałem kilku rzeczy: a)Ciekaw byłem historii Marlyn Monroe gdyż nie widziałem ani jednego filmu z nią na czele z najsławniejszym ,,Pół żartem pół serio" oraz to że film miał pokazać prawdziwą twarze Monroe i jej osobisty dramat więc spoko b)Reżyser Andrew Dominik którego żadnego filmu a planowałem przed premierą Blondynki nadrobić ,,Chopper'a" z E.Baną i ,,Zabójstwo Jessiego James'a przez tchórzliwego Roberta Forda" z B.Pitt'em ale coś nie wyszło i nie obejrzałem. i c)Zwiastun wyglądał super Przed obejrzeniem widziałem opinię widzów i krytyków które były no coś tu pachnie kontrowersją i po obejrzeniu nie dziwię się takiej krytyce ale moim zdaniem trochę za ostra bo jak dla mnie film był tylko i wyłącznie okej takie 6-7/10. Plusy: +Fantastyczne zdjęcia +Bardzo dobra reżyseria +Ana de Armas genialna i reszta ról pobocznych tylko okej +Muzyka spoko +Sceny w kinie spoko +Podejście do historii ale..... Minusy: -....scenariusz taki se i chaotyczny -Szokowanie na siłe -Momentami film dłużył się Moja ocena: 6-7/10 Podsumowanie: Bardziej jestem za 7 ale to takie naciągane bo Rola De Armas świetna i gdyby nie ona to te 2h i 46m byłby mordęgą. Sam nie wiem czekałem na ten film czekałem i nie zawiodłem się aż tak źle ale i tak zawód. Oscar dla De Armas oraz za zdjęcia a reszta już nie. Doceniam że twórcy poszli na całość ale jak mówi ta scena z pewnego filmu ,,th-cam.com/video/X6WHBO_Qc-Q/w-d-xo.html" poszli za bardzo i niestety nie pykło. Pozdrawiam serdecznie
Podobnie odebrałem ten film. Mi się podobał, przez pierwsze 1,5h byłem zachwycony, potem faktycznie się dłużył. Na lepsze by wyszło skrócenie go do standardowych 110 minut.
@@Artuurro31 No ja po zobaczeniu opinii trochę nie wierzyłem ale po obejrzeniu jestem w stanie zrozumieć aczkolwiek RT: 43% Krytycy i 32% Widzowie a Filmweb: 5,6 Widzowie a 4,9 Krytycy to akurat jak dla mnie przesadzone jasne film perfekt nie jest ale od guwna do daleko zdecydowanie.
@@piol9060 No i jeszcze scenariusz dopracować i pyk możliwy film roku ale nie nie nie nie. Zaledwie okej z bardzo nierównym scenariuszem, szokowaniem na siłe i z wybitną rolą Any i zdjęciami.
Przyznam, że film mnie zaskoczył, jest o czym dyskutować, bo to zupełnie inne spojrzenie na film o znanej osobie. Mimo wszystko sporo aspektów jest na nie, najbardziej chyba bolało to, że z Marylin zrobili taką wariatkę :D
Może trochę nie na temat, ale dokładnie identycznej techniki, jak to określiłeś w pierwszym zdaniu, użyto kiedyś produkując naszego "narodowego" Wiedźmina. Tam zapewne wsypano pocięte kadry do kuli losującej i wyciągała je z niej sierotka. Nawet znawcy prozy Sapokowskiego mięli spory oczopląs, o abnegatach jego literatury już nie wspominając. Jak widać, ta technika montażu nadal ma się dobrze. Do tego jeszcze obowiązkowo wskawki ze scenami czarno-białymi i przepis na kino artystyczne oraz sukces 🙂. "Blondynka" okazała się mecząca i pozbawiona w zasadzie jakielkolwiek logicznej fabuły.
Gdzie na przykład lubię psychiczne filmy gdzie człowiek wariuje, to pod koniec już się pogubiłem było za dużo szaleństwa a gadający płód przeszedł sam siebie, Rola Any na bank jest dobrze chwalona bo czasem jej kreacji nie umiałem odróżnić czy to fikcja czy wyjęta scena z filmu z Marilyn Monroe, film był długi i nie miałem pojęcia kiedy się zakończy ale i tak ukazanie całego życia lub najważniejszych momentów celebryty-gwiazdy nie jest łatwe. Film normalnie zasługuje 3-4/5 ale na siłę można dać 5/5 gdyż stylista jaką ukazała jest bardzo rzadka, a aktorstwo widać było na dobrym poziomie. Na pewno ludzie będą oglądać ten film i wspominać o nim ale postać Marilyn jest tak zakorzeniona w naszej epoce że powstanie jeszcze wiele filmów lub nawet serial o jej postaci
Rownież podczas oglądania tego filmu miałem podobne spostrzeżenie. Monroe została przedstawiona w tym filmie według mnie na osobę dziecinną łatwowierną i pozbawioną charyzmy. Wszystko było do przesady złe... Nie tego się spodziewałem czekając na ten film.
Mnie się film podobał. Ma ten sam problem co Elvis, który mnie wynudził - uczepienie się jednego motywu, więc mogę się zgodzić z krytyka. Podoba mi się symbolizm, warstwa audiowizulana. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to miało na celu rozróżnienie Merylin od Normy.
A czy to nie jest tak, że uważnie oglądając film formaty obrazu i kolory stają się bardziej zrozumiałe? Mogę się mylić ale wydaje mi się że w filmie nie ma formatu z komórki, jest to 4:3 ale kadrowane w taki sposób że boki stanowią nieoświetlony cień ujęcia / ściana. Co do samej historii czy to nie jest tak, że ludzie uwzięli się na to że to historia Merlin a czy reżyser nie chciał jej użyć tylko jako figury, by opowiedzieć historię o wykorzystywaniu kobiet w przemyśle?
Film jest adaptacją powieści z 2000 roku autorstwa Joyce Carol Oates. Sama autorka podkreśla, że powieść jest fikcją, której nie należy traktować jako biografii, jednakże w pełni podpisuję się pod twoją recenzją. Jestem zawiedziona, bo oglądałam już nie jeden dokument o MM, nie była rozhisteryzowaną, antyspołeczną i głupiutką blondynką... jak ją tu obrazują.
@@HeLen-ir8yt na pewno miała daddy issues, i była straumatyzowana, nie lubiła paparazzich, była wysoko wrażliwa i nieco naiwna. Nie była jednak głupia, skoro lawirowała wśród najistotniejszych wtedy postaci w kraju, była dociekliwa, lubiła dyskutować nawet na trudne tematy, dużo czytała,ambitna, chętnie poszerzała wiedzę. Zresztą jej IQ to 165 pkt.
Mi film bardzo sie podobał. Uważam że reżyser postawił taką tezę: Bohaterka szuka swojej tożsamości. Nie wie kim jest, Normą czy Merlin. Chce przypodobać sie facetom, bo poszukuje ojca (Merlin). Jest wieczną ofiarą ponieważ była maltretowana przez matkę (Norma). To nie jest opowieść biograficzna. To jest próba odgadnięcia tego co sie działo w głowie Normy. Jeśli tak podejdziemy do seansu, bedzie prościej. Stąd też ten "zastój" postaci - ona jest, jaka jest i sie nie zmienia. Zmienia facetów, domy, ale nie swoją osobowość. Z drugiej strony jest też sprawczynią swego losu - wchodzi w kolejne związki, robi aborcje, sam niszczy siebie. W tym wymiarze jest to dla mnie doskonały film. Jeśli chodzi o minusy, to użycie formatów i kolorów jest zbyt chaotyczne. Nie wiem czy miał to pogłębić chaos w głowię Normy, czy po prostu reżyser sam nie wiedział jak zastosować klucz ...
W takim razie wykorzystali niepotrzebnie postać Merlin Monroe. Mogli sobie stworzyć postać fikcyjną, która by nie nawiązywała do żadnej aktorki...miałoby to więcej sensu.
Ja również, zgadzam się z Twoja opinią, Film uważam za bardzo ciekawą próbę innej narracji. Ja to odebrałam jako surrealistyczny obraz, nie obiektywny. Rola MM oddana wspaniałe. Natomiast przy pewnym zachwycie, nie do obrony kilka scen rodem z taniego pornosa.
Scena 2 minutowego POV robienia loda i 2 scent gwaltow jest ewidentnie rzeczywiscie super😂 juz nie wspomne o tym, ze Ci ludzie naprawde istnieli a on zrobil z nich gwalcicieli, i to bez zadnych podstaw.
Szkoda, że był on reklamowany jako biografia, choć wiadomo, że to buls*it. Film jest straszny i szkoda, że na początku nie wspomina się o tym, że z jej życiem i postacią ma on na prawdę niewiele wspólnego. Dla mnie zarówno film jak i książka, na podstawie której powstał, jest sposobem zarobienia kasy na wielkim nazwisku, bez szczególnego wysilania się na prawdę. Dla mnie, wielkiej fanki MM, jest on po prostu przykry i krzywdzący.
Ja się zgodzę, oglądało się to jak bardzo długą etiutdę studencką, nie było momentu wytchnienia, narracja jakby chciała cały czas pokazywać dramat jej życia bez chwili wytchnienia na jakieś pozytywne aspekty ale nie czytałem źródła tego dzieła na którym reżyser się opierał, być może książka brzmi podobnie. Ale totalnie błędnie podawane jest że to film bio pic. Jeśli chodzi o montaż, to miałem czasami wrażenie, że reżyser rzucił do edytora "weź mi tam co jakiś czas wrzuć na 4:3 w czerni i bieli". Zrecenzowanie tego filmu jest w sumie ciężkie bo nie wiadomo w jakie ramy gatunkowe to wrzucić. Chyba jednak wolałbym obejrzeć odważny film biograficzny, coś w stylu Elvisa.
Kurcze, obejrzałem wczoraj film "Blondynka" i jestem w szoku odnośnie tych wszystkich negatywnych opinii. Podobnie miałem, tylko że w drugą stronę, po seansie "Top Gun: Maverick". Wszyscy pieli z zachwytu nad tym filmem, a dla mnie to było zwykłe dziadostwo - maks 6/10. Scena grania na fortepianie i spotkanie Mavericka z Icemanem miały wzruszać, we mnie wzbudzały raczej uśmiech politowania. Na koniec pospiesznie ubrałem kurtkę i jako pierwszy wyszedłem z sali kinowej. Ale wracając do "Blondynki"... Świetna rola Any de Armes, genialna ścieżka dźwiękowa. W moim odczuciu najpoważniejszym zarzutem była długość filmu, ale taka obecnie jest w Hollywood moda, że film ma trwać +/- 3h. Tak naprawdę każdy z tych 3-godzinnych filmideł można by skrócić o 0,5h, i żaden by na tym nie stracił. Nie wiem... Moim zdaniem film zasługuje na 8/10. Ale może ja po prostu na kinie się nie znam.
@@demka1127 Dokładnie. Dawno nie miałem ciarek na plecach podczas seansu... I to nie w sali kinowej, a na ekranie laptopa. Nie wiem... może po prostu Brad Pitt nie chciał odpalić $$$ dla recenzentów, przez co ci najwięksi, którzy wyznaczają kierunek, zjechali film, a potem każda kolejna recenzja jest po prostu kalką i powtarzaniem ich słów.
Och piękny film i świetna rola. To płaskie jak twierdzisz podejście -jednowymiarowe - myślę, że to dlatego tak zostało poprowadzone, bo właśnie te rzeczy doprowadziły do stanu jej duszy i ciała. To były Ważne rzeczy dla Malrin a nie dla widza. Ten film trwał 3 godziny?! To jestem w szoku, bo zleciało i nawet było mi mało. To film o smutnym człowieku, który owszem uśmiecha się, był piękny i sławny ale to co siedziało w niej było zupełnie inne. Jak dla mnie ten film to perełka.
MM była tak wielowymiarowa i skomplikowana... Jak spora część z nas. Grę z mediami opanowała do perfekcji zanim to było modne. 😝 Grała swoim wyglądem i wiedziała, że cielesność to najstarszy ludzki fetysz. Gdyby los dał jej dobre dzieciństwo i fundamenty z rodzicielskiej miłości być może obchodziłaby w tym roku 96 urodziny jak Elżbieta II. Ale także być może właśnie owe słabe fundamenty tworzyły postać, która niczego nie straciła z fascynacji od 60 lat. Gdyby przyszła na świat dekadę później byłaby przypuszczalnie walczącą po dziś dzień feministką i socjalistką ( zwłaszcza to drugie ściągnęło na nią zainteresowanie FBI) Mnie fascynuje od 12 roku życia i wiem jakie wewnętrzne demony ją dopadły. Filmu nie obejrzę. Zwłaszcza że reżyserował go mężczyzna.
Powiem szczerze, ze nie sadzilam ze ten film nie przypadnie ludziom do gustu, bo sama obejrzalam go jednym tchem. Niezwykle pozytywne wrazenie zrobila na mnie forma + bardzo mocny byl dla mnie ten "niby portret" psychologiczny filmowej Normy - tak jakby troche dziewczyny z pewnymi problemami....w ogole dla mnie to byl film o dziwczynie z aspergerem w slicznej oprawie. Byc moze to nadinterpretacja ale gdzies tam widze sens troche tej teatralnosci i "wyrwania z kontekstu" rowniez czesto wizualnie. I naprawde nie pisuje zazwyczaj komentarzy, bo nie mam zbyt wiele w temacie kinematografii do powiedzenia, ale gdzie chcialam taki punkt dorzucic od siebie, tak to ogladajac odczytalam.
Wspaniale zagrany film, cudowna rola Any. Chciałbym aby dostała za to oscara. Podobało mi się, że nie wszystko było zgodne z prawdą. Cudownie przedstawiona psychika Normy Jeane Mortenson. Co przeżywała, do czego dążyła, a jaką ją znali wszyscy. Oglądało mi się ten film niezwykle lekko. Nawet nie wiem kiedy minęły ponad 2,5 godziny. Ostatnio oglądany Elvis myślałem, że jest dobry ale w porównaniu do Blondynki jest po prostu prostacki, dosłowny rysowany dla dziecka aby zrozumiał bez potrzeby myślenia. Jednego czego nie zrozumiałem to zmiany obrazu - kolor/cz-b, 4:3, 16:9, 21:9 o czym wspominasz w okolicach 5 minuty recki. Szukałem czy to jest nawiązanie do akcji czy jest pokazywane życie Normy czy Marilyn, czy jest to jej wyobraźnia czy dosłownie, itd. Nic mi w tym nie pasowało. Ogólnie mega polecam ten film choćby ze względu na grę Any de Armas.
@Paweł Klimek Szczerze powiem, że nie czytałem biografii o Marilyn Monroe. Nie wiem nawet czy istnieją wiarygodne takie jak np. zatwierdzona przez samego zainteresowanego o Stevenie Jobsie. Oceniam film jako coś co zobaczyłem. Nie szukałem faktów z życia Marilyn Monroe. Ciekawa postać jak sądziłem i się nie zawiodłem.
"Cudownie przedstawiona psychika Normy Jeane Mortenson. Co przeżywała, do czego dążyła, a jaką ją znali wszyscy." Przecież wszystkie te sceny to wymysł reżysera na podstawie fanfiku książki.
Nienawidzę wręcz zabawy formatami TV. Proporcja 16:9 po coś powstała i firmy jak Netflix robiące filmy "telewizorowe" powinny się tego trzymać. Co innego jak w telewizorni puszczają filmy kinowy, wtedy wybaczam
Dla mnie mistrzostwo Any Oskar powinien byc to moje zdanie …Film wstrzasajacy dla mnie obraz neurotycznej kobiety zagubionej i osamotnionej ! Film warto zobaczyc zdjecia super !!
Film , filmem faktycznie był ciężki i jednowymiarowy , ale co do roli to się mylisz bo Ana de Armas zagrała ja świetnie. Nie było żadnej maniery i przerysowania. Właśnie myślałem że będzie takowe , a było chyba w kilku scenach, a mimo wszystko zagrała ta rolę najlepiej z tych kilku aktorek które próbowały
@Paweł Klimek a co ma Daddy do grania calej postaci. Jak ogladales caly film mogles zauwazyc ze typowe ruchy, mimika i glosik byly uzywane w scenach filmowych w ktorych grala, gdy byla albo probowala byc soba bylo to bardzo malo widoczne prawie wcale. Bylo to dosc zastakujace bo bez typowych ruchow i mimiki byla podobna do Marilyn Monroe. Mysle ze to dobry dobor twarzy i charakteryzacji
@Paweł Klimek Ale to nie ona napisała scenariusz. Ona to zagrała. Nie musisz pisać pod każdym komentarzem , że "filmowa Norma ma się nijak do tej rzeczywistej" jak jakiś psychofan. Nie tylko Ty masz wiedzę na temat MM i nie tylko Ty masz prawo do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków ( które z biegiem czasu i wiedzy mogą się zmieniać ). Kto chce, to sobie poszuka informacji o MM. Ludzie oglądają takie filmy z różnych powodów. Daj żyć !
Kocham Marilyn od dawna, na wieki. Aktorka kompletnie mi nie pasuje, nie oddaje ani trochę aury Marilyn. Film po 30 minutach wyłączyłam, w ogóle do mnie nie przemówił. Zawiodłam się 😢
Ja mam inne wytłumaczenie. Bez tego już w ogóle nie dało by się obejrzeć, różne formaty urozmaicały bo akcji malo, ale film ciężki i nie do polecenia. Aktorka bardzo mi się podobała. Oglądałam na 2 razy w sumie dla niej bo bardzo podobna i ładnie Marilyn oddala.
Bardzo męczący film. W zależności od stanu psychicznego bohaterki, zmienia się sposób montażu - dobrze widać to podczas ostatniej części "1962". Pomijam już duże rozbieżności między fabułą, a historią prawdziwą Marylin, ale najbardziej boli, że jest to już kolejny obraz odnoszący się mniej lub bardziej do ruchu #metoo. Zamiast rzetelnego oddania tego, jak cwanie Monroe radziła sobie w tamtym świecie, dostaliśmy wydmuszkę wiecznie przestraszonej, naiwnej, wykorzystywanej bohaterki, z elementami schizofrenii. Zgadzam się, że film może być zapamiętany, jako dobra baza pod zaznajomienie się z techniką montażu i obrazu, natomiast reżyser kilkoma decyzjami spowodował, że po zdjęciu tego z karty "na czasie", popadnie to w zapomnienie. Nie zgadzam się natomiast, że był za długi. Moim zdaniem nie dałoby się ująć tak ważnej dla kina postaci w standardowe 90 minut.
Cały świat filmu to jej dążenie do upadku na końcu. Ciągła walka o miłość która jest przegrana, walka o role które nie bawią, walka o sławę która nie jest potrzebna. Jej smutne życie wymagało smutnego podejścia do tematu i zaangażowania największego w formę opowieści która jest taka sama jak ona :( Kto na początku odczyta, że reżyser ukazuje smutek przez dobieranie form prezentacji obrazu ten wygra. Sama aktorka możliwe, że za scenę z prezydentem USA zgarnie złotą malinę... wiecie o czym piszę :)
Moim zdaniem - Zjawa, w wersji damskiej. NIe wiem jaki byl cel, ale film pokazal jedno. W samym centrum lewackiej rozpusty i zla - czyli netflixsie, mowi - wrecz krzyczy do milonow Julek. Aborcja jest wspaniala!!!! Tak wlasnie, walcza o prawo do zabijania swoich dzieci z usmiechem, a ten film.... Ten film powinna zobaczyc kazda zwolenniczka tej wspanialej "wolnosci" jak bardzo wielka cenę zapłaci za te wolność. Tak meczy, jak "Pod Mocnym Aniolem", bo taka cene trzeba placic za tak wazne decyzje.
Nie spłaszczaj decyzji kobiet i nie twórz absurdalnego mitu o "Julkach bzykających się bez opamiętania i stosujących aborcję jako jedynego i standardowego sposobu antykoncepcji ". Przypominam, że do spłodzenia dziecka potrzebne są DWIE osoby i obie powinny pomyśleć , co potem. Okazuje się jednak, że kobieta (nie Julka!) zostaje z tym problemem sama, bo facet (Seba?) nie ogarnął życia, bo on jest od wyższych celów i on ma inne plany i ważne potrzeby, a ona niech sobie radzi, z płodem, czy z dzieckiem, nieważne. To jej (?) problem. Potem tacy goście jak Ty piszą nienawistne bzdety w intrenecie po obejrzeniu filmu, którego nie zrozumieli, bo stosują współczesne spostrzeżenia do wydarzeń sprzed 50 lat, nie skupiając się na uwarunkowaniach społecznych, sytuacji społeczno-politycznej, poziomie wiedzy i medycyny, roli /wizji kobiety w danym przedziale czasowym, kulturze, kraju. Kobieta nie ma obowiązku zajść w ciążę i rodzić niezliczoną/przypadkową ilość dzieci. Kobieta może zajść w ciążę jeśli chce i jej ciało na to pozwala (jest płodna). Kobieta nie jest niczyją własnością, ani faceta, ani społeczeństwa. Znajdż sobie kobietę, która Cię pokocha i zaufa, zadbajcie o bezpieczeństwo finansowe i jeśli nie będziecie bezpłodni, to możecie mieć tyle szczęśliwych dzieci ile będziecie chcieli i mogli wychować, zapewnić warunki do życia i prawidłowego rozwoju. Będziesz miał zajęcie i brak czasu i powodów na zajmowanie się życiem innych😝
@@isablaportabla Dziekuje za troske i rady, ale rodzine mam i wychowuje wlasnie corke. To co napisalas tylko potwierdza moj tekst - sa inne metody antykoncepcji i wcale nie twierdze ze julka jest gorsza a seba lepszy. Chodzi o to ze promuje sie ta aborcje bez opamietania, jak wizyte u fryzejra. Mlode Julki to lykaja, miedzy innymi wlasnie dzieki takim lewackim serwisom jak netflix. Nikt natomiast nie jest laskaw powiedziec, jaka jest cena takiej aborcji. A cena moze byc czasami bardzo wysoka. Jak? Ano wlasnie ten film uchyla rabka tej tajemnicy. Mysle ze bardzo dobrze ze powstal.
@@krzysztofkiscato4021 Kto promuje aborcję ,tym bardziej jak coś łatwego i bezproblemowego?! Kto krzyczy, że aborcja jest wspaniała i nie pozostawia traumy w psychice kobiety?! Zabijanie z uśmiechem? Na jakim świecie Ty żyjesz? Chyba urwał Ci się kontakt z rzeczywistością. Czy Ty masz kobiety za idiotki , które robią sobie aborcję, bo im wizyty kontrolne ciąży kolidują z terminem na pazurki?! Mylisz promowanie i namawianie z udzielaniem informacji, gdzie można uzyskać pomoc, której im odmówiono , łącznie z odmową zapewnienia bezpieczeństwa. Chyba sobie coś dopowiadasz i nadinterpretujesz. Lewactwo powiadasz? A to nie masz wiedzy, jak to prominentni działacze PiS terminowali ciąże swoich partnerek u pewnego znanego ginekologa ("bo to jest wyjatkowa sprawa")? I oczywiście nie tylko u niego.Albo jak przeciwnik badań prenatalnych załatwia żonie amniopukcję? Poszukaj sobie informacji, wiesz gdzie. Nie życzę Ci ,żeby Twoja córka była kiedyś zmuszona podejmować tak trudną decyzję ze względów zdrowotnych, albo "kryminalnych". Żadnej kobiecie tego nie życzę.
@@isablaportabla Moze juz nie wchodzmy tak gleboko, bo to przeciez niewinny kanal o filmach. Generalnie konczac powiem tak - netflix nalezy do sil, ktore promuja rewolucyjne zmiany na swiecie, ktorych ja nie akceptuje, bo wiem do czego prowadza. Agenda ONZ 2030 - w skorcie, od aborcji po genderyzm z 55 plciami wlacznie. A i PIS nie mial nigdy nic wspolnego z Prawica i konserwatyzmem. To tylko przebranie, wiec nie dziwi mnie nic. Wroce do filmu jeszcze - bardzo ladnie pokazal ile kobieta placi za aborcje. I to jest jedna z najwiekszych wartości tego filmu.
@@krzysztofkiscato4021 Żal mi twojej córki, mam nadzieję, że są w jej życiu jakieś osoby, które będą ją wspierać, jeśli kiedyś będzie potrzebowała/chciała aborcji.
nudny film, gdybyn obejrzał do konca, to moooooooooze by zssluzyl na 7.10. nudny, co jest potwarzą gdy mowimy o filmie na podstawie TAKIEGO mateeialu zrodlowego.
Nic dodać nic ująć. Film jest zamachem na historię ikony, traktując ją jako szmacianą lalkę rodem z fan fiction Oates.
Przez pierwsze 15 minut myślałem, że to będzie realizacyjne mistrzostwo. Szybko jednak okazało się, że to jakieś grafomaństwo. Nawstawiano mnóstwo formatów, mnóstwo efektów, a tu kolor, a tu czarno-białe, a tu kwadrat, tu prostokąt, tu ziarno, tam jakieś jaskrawości, a tam nieostrości. Bardzo się na nim męczyłem. Sama Marlyn Monroe przedstawiona jak jakieś bezmózgie ciele. Ogromne rozczarowanie. Ocena 2/10 tylko dlatego, że Ana De Armas trochę ciągnęła tę rolę (gdzie na koniec też już zaczęła lekko drażnić).
Pojęcia grafomani używa się tylko w stosunku do wytworów literackich ;)
@@jurdeus zgadza się. Uwierz, że to mój pierwszy raz, gdzie musiałem użyć tego pojęcia w stosunku do filmu :D
@@ardzieyrj7370 wierzę :p
nie byla przedstawiona jako bezmozgie ciele tylko jako nadwrazliwa i szalona osoba, moze nawet niezrownowazona a to jest wielka roznica
Oglądając miałem wrażenie jakby reżyser właśnie odkrył, że życie nie zawsze jest kolorowe i postanowił to "mądrość" przekazać całemu światu XD. W każdym razie ciężko ten "film" nazwać filmem, gdyż jest to bardziej zlepek smutnych scen pozbawiony jakiejkolwiek fabuły.
Ten film traktuje piątą muzę tak, jak przemysł filmowy traktował Marylin - jak materiał, który można swobodnie kształtować, wymagać, testować, aby osiągnąć maksymalne zyski i wycisnąć do ostatniej kropli. I to dla mnie jest sens tego filmu. Marylin jest w nim dokładnie taka jednowymiarowa jak kinowy ekran.
*dziesiątą muzę
Zamysl swiadomy nie wiem czemu on sie temu dziwi. Chcial chyba zobaczyc merlin jako bohaterke, ale sory ona byl w kazdych rekach narzedziem
Zgadzam się i moim zdaniem ten film oddał to wszystko bardzo dobrze.
@@rolek777 Co nie zmienia faktu, że film to fabuła, czyli droga bohatera - zaczyna się jakąś sceną, później jest wyzwanie dla bohatera i na końcu bohater coś osiąga lub traci, w każdym razie jest inny niz na początku. A tutaj mamy po prostu sceny z udziałem Marylin. Jeśli przez cały film główny bohater jest taki sam, to co za frajda dla widza? Jeśli jest pokazywana z różnych stron, to widz ma zabawe, może się wciągnąć, analizować, obserwować, oceniać. A tutaj bezmyślne gapienie się w ekran.:)
Powiem tak: Miałem nadzieje że to będzie jeden z lepszych filmów jakie zobacze w tym roku ale jak wiemy tak nie jest. Film sam w sobie jest bardzo przeciętny, a dodając to o kim jest i czyje życie pokazuje i to w jaki sposób to zostało pokazane TOTALNY DRAMAT niestety.... Ale mimo wszytsko Ana De Armas jest wielka i zycze jej jak najlepiej.
Pełna zgoda, również się zawiodłem, bo po zwiastunach miałem nadzieję na arcydzieło.
Jednak warto pamiętać że film nie jest biografią Marilyn Monroe, tylko adaptacją książki, która jest bardzo luźną, fabularyzowaną interpretacją jej życia. Sporo tam pominięto, sporo wydarzeń dodano
O tym, że film był nakręcony na podstawie książki - fanfiku dowiedziałam się niestety po seansie. Dla mnie więc największym zaskoczeniem było to, że to nie jest film o Marylina Monroe. Wydarzenia z jej życia są ukazywane w krzywym zwierciadle wizji reżysera. Od jakiegoś czasu obserwuję wgl manię tworzenia produkcji, które się tarzają w traumach, depresji oraz innych świństwach i próbują nam wmówić, że jest to z jakiegoś względu dobre... Rozumiem taki zabieg jeśli pcha on fabułę. Pokazanie o co chodzi reżyserowi- cięcie- następna scena. W Blondynce jednak tarzano się w smutku i rozpaczy co mi bardzo przeszkadzało w odbiorze a seans ciągnął się w nieskończoność... Według mnie w filmie MM jest posągiem/ figurą reprezentującym leczenie się (kogoś? reżysera?) z traumy molestowań i gwałtów. Marylin jest tam marionetką, która miała na celu ściągnięcie większej widowni. Równie dobrze na jej miejscu mogła zostać wykreowana inna postać kobieca, która przechodzi te wszystkie etapy. Ale nieee... bo by się to tak dobrze nie sprzedało :( Dla mnie to jest oszustwo i wycieranie sobie twarzy znanym nazwiskiem dla hajsu. Nie lubię być tak oszukiwana. Bardzo mnie ten zabieg zirytował. W ogóle nie kupuję takiej wizji, ponieważ nie rozumiem w tym żadnego sensu. Muszę jednak przyznać, że podczas seansu wywarły na mnie pozytywne wrażenie AdA, która jest moim zdaniem naprawdę dobra i zdjęcia- ciekawe przejścia ujęć czarno- białych i kolorowych. Nie kojarzę filmu, który stosował wcześniej takiej techniki ale ten zrobił to na tyle umiejętnie, że zorientowałam się jakoś w połowie filmu, że część scen jest granych w obrazie czarno- białym a część w kolorze. Moja ocena to mocne 5/10 :(
Orson Welles bawił się taką formą już przy okazji "Drugiej strony wiatru" - z tym, że tam było to uzasadnione. Gorąco polecam niedawno dokończoną wersję kawał świetnego kina!
Po godzinie nie mogłem tego wytrzymać, to pierwszy film którego nie dokończyłem w życiu. Nie polecajka
Miałam to samo podejście do tego filmu co ty, widziałam ten artyzm ale wytrzymałam max 20 min, bo już byłam zmęczona wszystkim co tam się działo. Za dużo niepokoju i roznych technik filmowych
Jeszcze tego filmu nie oglądałem ale mam zamiar bo słyszałem na jego temat dużo rozbieżnych opinii i jestem ciekaw jak ja go odbiorę :)
Niemniej w kwestii filmów bardzo Tobie ufam więc obawiam się że masz racje...
Dziękuję za film!
Mnie ten film zmęczył, mniej więcej w połowie przerwałam seans i dokończyłam go następnego dnia. Miałam wrażenie, że ktoś próbuje odwrócić moją uwagę od sedna historii, że mieli bez końca ten sam motyw na różne sposoby, a ja nadal niczego się nie dowiedziałam o bohaterce. Miałam na koniec takie samo uczucie jak Ty i znajomym polecałam obejrzenie "Blonde" chociaż zaznaczałam, że ten film jest średni, a nade wszystko bezgranicznie przygnębiający. Przyznam, że nie widziałam dotychczas żadnej produkcji o Monroe, która w wyczerpujący sposób przedstawiałaby jej historię. Wygląda na to, że o niej można tylko snuć jakieś fantazje filmowe, szkoda.
Ja też dotrwałam tylko do połowy seansu ale nie dokończę tego filmu . Jest wstrętny . Tak właśnie słowo wstrętny oddaje moją opinię o tym filmie . Gdybym miała ten film ocenić to bym zwyczajnie odmówiła bo wzbudził on we mnie wstręt...
Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i przed obejrzeniem oczekiwałem kilku rzeczy:
a)Ciekaw byłem historii Marlyn Monroe gdyż nie widziałem ani jednego filmu z nią na czele z najsławniejszym ,,Pół żartem pół serio" oraz to że film miał pokazać prawdziwą twarze Monroe i jej osobisty dramat więc spoko
b)Reżyser Andrew Dominik którego żadnego filmu a planowałem przed premierą Blondynki nadrobić ,,Chopper'a" z E.Baną i ,,Zabójstwo Jessiego James'a przez tchórzliwego Roberta Forda" z B.Pitt'em ale coś nie wyszło i nie obejrzałem.
i c)Zwiastun wyglądał super
Przed obejrzeniem widziałem opinię widzów i krytyków które były no coś tu pachnie kontrowersją i po obejrzeniu nie dziwię się takiej krytyce ale moim zdaniem trochę za ostra bo jak dla mnie film był tylko i wyłącznie okej takie 6-7/10.
Plusy:
+Fantastyczne zdjęcia
+Bardzo dobra reżyseria
+Ana de Armas genialna i reszta ról pobocznych tylko okej
+Muzyka spoko
+Sceny w kinie spoko
+Podejście do historii ale.....
Minusy:
-....scenariusz taki se i chaotyczny
-Szokowanie na siłe
-Momentami film dłużył się
Moja ocena: 6-7/10
Podsumowanie:
Bardziej jestem za 7 ale to takie naciągane bo Rola De Armas świetna i gdyby nie ona to te 2h i 46m byłby mordęgą. Sam nie wiem czekałem na ten film czekałem i nie zawiodłem się aż tak źle ale i tak zawód. Oscar dla De Armas oraz za zdjęcia a reszta już nie. Doceniam że twórcy poszli na całość ale jak mówi ta scena z pewnego filmu ,,th-cam.com/video/X6WHBO_Qc-Q/w-d-xo.html" poszli za bardzo i niestety nie pykło.
Pozdrawiam serdecznie
Podobnie odebrałem ten film. Mi się podobał, przez pierwsze 1,5h byłem zachwycony, potem faktycznie się dłużył. Na lepsze by wyszło skrócenie go do standardowych 110 minut.
@@Artuurro31 No ja po zobaczeniu opinii trochę nie wierzyłem ale po obejrzeniu jestem w stanie zrozumieć aczkolwiek RT: 43% Krytycy i 32% Widzowie a Filmweb: 5,6 Widzowie a 4,9 Krytycy to akurat jak dla mnie przesadzone jasne film perfekt nie jest ale od guwna do daleko zdecydowanie.
No ja bardzo podobną opinię mam, film byłby ciekawszy, gdyby nie był tak jednowątkowy i było mniej scen w domyśle "szokujących".
@@piol9060 No i jeszcze scenariusz dopracować i pyk możliwy film roku ale nie nie nie nie. Zaledwie okej z bardzo nierównym scenariuszem, szokowaniem na siłe i z wybitną rolą Any i zdjęciami.
Liczyłem na arcydzieło i kino, do którego będzie się wracać. Na życzeniach się niestety skończyło.
Przyznam, że film mnie zaskoczył, jest o czym dyskutować, bo to zupełnie inne spojrzenie na film o znanej osobie. Mimo wszystko sporo aspektów jest na nie, najbardziej chyba bolało to, że z Marylin zrobili taką wariatkę :D
Mocno rozczarował
Może trochę nie na temat, ale dokładnie identycznej techniki, jak to określiłeś w pierwszym zdaniu, użyto kiedyś produkując naszego "narodowego" Wiedźmina. Tam zapewne wsypano pocięte kadry do kuli losującej i wyciągała je z niej sierotka. Nawet znawcy prozy Sapokowskiego mięli spory oczopląs, o abnegatach jego literatury już nie wspominając. Jak widać, ta technika montażu nadal ma się dobrze. Do tego jeszcze obowiązkowo wskawki ze scenami czarno-białymi i przepis na kino artystyczne oraz sukces 🙂. "Blondynka" okazała się mecząca i pozbawiona w zasadzie jakielkolwiek logicznej fabuły.
Gdzie na przykład lubię psychiczne filmy gdzie człowiek wariuje, to pod koniec już się pogubiłem było za dużo szaleństwa a gadający płód przeszedł sam siebie, Rola Any na bank jest dobrze chwalona bo czasem jej kreacji nie umiałem odróżnić czy to fikcja czy wyjęta scena z filmu z Marilyn Monroe, film był długi i nie miałem pojęcia kiedy się zakończy ale i tak ukazanie całego życia lub najważniejszych momentów celebryty-gwiazdy nie jest łatwe. Film normalnie zasługuje 3-4/5 ale na siłę można dać 5/5 gdyż stylista jaką ukazała jest bardzo rzadka, a aktorstwo widać było na dobrym poziomie. Na pewno ludzie będą oglądać ten film i wspominać o nim ale postać Marilyn jest tak zakorzeniona w naszej epoce że powstanie jeszcze wiele filmów lub nawet serial o jej postaci
Rownież podczas oglądania tego filmu miałem podobne spostrzeżenie. Monroe została przedstawiona w tym filmie według mnie na osobę dziecinną łatwowierną i pozbawioną charyzmy. Wszystko było do przesady złe... Nie tego się spodziewałem czekając na ten film.
@@HeLen-ir8yt nie, nie byla
V for Vendetta - brakuje mi twojej oceny lub recenzji tego filmu na twoim kanale
Mnie się film podobał. Ma ten sam problem co Elvis, który mnie wynudził - uczepienie się jednego motywu, więc mogę się zgodzić z krytyka. Podoba mi się symbolizm, warstwa audiowizulana. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to miało na celu rozróżnienie Merylin od Normy.
Mistrzu fajnie jak byś zrobił recenzje filmu pt.
LOCKE z Tomem Hardym !! Pozdrawiam
A czy to nie jest tak, że uważnie oglądając film formaty obrazu i kolory stają się bardziej zrozumiałe? Mogę się mylić ale wydaje mi się że w filmie nie ma formatu z komórki, jest to 4:3 ale kadrowane w taki sposób że boki stanowią nieoświetlony cień ujęcia / ściana. Co do samej historii czy to nie jest tak, że ludzie uwzięli się na to że to historia Merlin a czy reżyser nie chciał jej użyć tylko jako figury, by opowiedzieć historię o wykorzystywaniu kobiet w przemyśle?
Siemka czy będzie robiony film o Serialu ,,Wielka Woda" ?
ja myślę, że reżyser może mieć problem z ikoną jaką jest Marylin. filmy o Nicku Cave wyszły mu świetnie, tego mógł się trzymać.
Czesc... Ja z M.M. ogladalem "Pol zartem Pol serio" polecam jesli nie widziales swietna komedia. Mam pytanie hm wiesz moze na co zmarla M.M.? Pozdro
Ależ byłaby rzeź w recenzjach od widzów gdyby ten film był w kinach
może zaryzykujesz cykl: powrót do przeszłości i ocenisz, np. film Zero - Borowskiego, właśnie nadrabiam zaległości ;)
Film jest adaptacją powieści z 2000 roku autorstwa Joyce Carol Oates. Sama autorka podkreśla, że powieść jest fikcją, której nie należy traktować jako biografii, jednakże w pełni podpisuję się pod twoją recenzją. Jestem zawiedziona, bo oglądałam już nie jeden dokument o MM, nie była rozhisteryzowaną, antyspołeczną i głupiutką blondynką... jak ją tu obrazują.
@@HeLen-ir8yt na pewno miała daddy issues, i była straumatyzowana, nie lubiła paparazzich, była wysoko wrażliwa i nieco naiwna. Nie była jednak głupia, skoro lawirowała wśród najistotniejszych wtedy postaci w kraju, była dociekliwa, lubiła dyskutować nawet na trudne tematy, dużo czytała,ambitna, chętnie poszerzała wiedzę. Zresztą jej IQ to 165 pkt.
Mi film bardzo sie podobał. Uważam że reżyser postawił taką tezę: Bohaterka szuka swojej tożsamości. Nie wie kim jest, Normą czy Merlin. Chce przypodobać sie facetom, bo poszukuje ojca (Merlin). Jest wieczną ofiarą ponieważ była maltretowana przez matkę (Norma). To nie jest opowieść biograficzna. To jest próba odgadnięcia tego co sie działo w głowie Normy. Jeśli tak podejdziemy do seansu, bedzie prościej. Stąd też ten "zastój" postaci - ona jest, jaka jest i sie nie zmienia. Zmienia facetów, domy, ale nie swoją osobowość. Z drugiej strony jest też sprawczynią swego losu - wchodzi w kolejne związki, robi aborcje, sam niszczy siebie. W tym wymiarze jest to dla mnie doskonały film. Jeśli chodzi o minusy, to użycie formatów i kolorów jest zbyt chaotyczne. Nie wiem czy miał to pogłębić chaos w głowię Normy, czy po prostu reżyser sam nie wiedział jak zastosować klucz ...
W takim razie wykorzystali niepotrzebnie postać Merlin Monroe. Mogli sobie stworzyć postać fikcyjną, która by nie nawiązywała do żadnej aktorki...miałoby to więcej sensu.
Zagadzam się z Tobą w 100%. Dokładnie takie same miałam odczucia.
Mi też film się bardzo podobał.
Ja również, zgadzam się z Twoja opinią, Film uważam za bardzo ciekawą próbę innej narracji. Ja to odebrałam jako surrealistyczny obraz, nie obiektywny. Rola MM oddana wspaniałe. Natomiast przy pewnym zachwycie, nie do obrony kilka scen rodem z taniego pornosa.
Scena 2 minutowego POV robienia loda i 2 scent gwaltow jest ewidentnie rzeczywiscie super😂 juz nie wspomne o tym, ze Ci ludzie naprawde istnieli a on zrobil z nich gwalcicieli, i to bez zadnych podstaw.
Szkoda, że był on reklamowany jako biografia, choć wiadomo, że to buls*it. Film jest straszny i szkoda, że na początku nie wspomina się o tym, że z jej życiem i postacią ma on na prawdę niewiele wspólnego. Dla mnie zarówno film jak i książka, na podstawie której powstał, jest sposobem zarobienia kasy na wielkim nazwisku, bez szczególnego wysilania się na prawdę. Dla mnie, wielkiej fanki MM, jest on po prostu przykry i krzywdzący.
Ja się zgodzę, oglądało się to jak bardzo długą etiutdę studencką, nie było momentu wytchnienia, narracja jakby chciała cały czas pokazywać dramat jej życia bez chwili wytchnienia na jakieś pozytywne aspekty ale nie czytałem źródła tego dzieła na którym reżyser się opierał, być może książka brzmi podobnie. Ale totalnie błędnie podawane jest że to film bio pic. Jeśli chodzi o montaż, to miałem czasami wrażenie, że reżyser rzucił do edytora "weź mi tam co jakiś czas wrzuć na 4:3 w czerni i bieli". Zrecenzowanie tego filmu jest w sumie ciężkie bo nie wiadomo w jakie ramy gatunkowe to wrzucić. Chyba jednak wolałbym obejrzeć odważny film biograficzny, coś w stylu Elvisa.
Kurcze, obejrzałem wczoraj film "Blondynka" i jestem w szoku odnośnie tych wszystkich negatywnych opinii. Podobnie miałem, tylko że w drugą stronę, po seansie "Top Gun: Maverick". Wszyscy pieli z zachwytu nad tym filmem, a dla mnie to było zwykłe dziadostwo - maks 6/10. Scena grania na fortepianie i spotkanie Mavericka z Icemanem miały wzruszać, we mnie wzbudzały raczej uśmiech politowania. Na koniec pospiesznie ubrałem kurtkę i jako pierwszy wyszedłem z sali kinowej.
Ale wracając do "Blondynki"...
Świetna rola Any de Armes, genialna ścieżka dźwiękowa. W moim odczuciu najpoważniejszym zarzutem była długość filmu, ale taka obecnie jest w Hollywood moda, że film ma trwać +/- 3h. Tak naprawdę każdy z tych 3-godzinnych filmideł można by skrócić o 0,5h, i żaden by na tym nie stracił.
Nie wiem... Moim zdaniem film zasługuje na 8/10. Ale może ja po prostu na kinie się nie znam.
Ja tez jestem w szoku. Film mnie autentycznie poruszył. Reżyser sięgnął po surrealizm.
@@demka1127 Dokładnie. Dawno nie miałem ciarek na plecach podczas seansu... I to nie w sali kinowej, a na ekranie laptopa.
Nie wiem... może po prostu Brad Pitt nie chciał odpalić $$$ dla recenzentów, przez co ci najwięksi, którzy wyznaczają kierunek, zjechali film, a potem każda kolejna recenzja jest po prostu kalką i powtarzaniem ich słów.
Czyli w 1 zdaniu: Klasyczny przerost formy nad treścią.
Ten film wygląda jak by był 3 godzinnym trailerem to filmu pełnego.
Och piękny film i świetna rola. To płaskie jak twierdzisz podejście -jednowymiarowe - myślę, że to dlatego tak zostało poprowadzone, bo właśnie te rzeczy doprowadziły do stanu jej duszy i ciała. To były Ważne rzeczy dla Malrin a nie dla widza. Ten film trwał 3 godziny?! To jestem w szoku, bo zleciało i nawet było mi mało. To film o smutnym człowieku, który owszem uśmiecha się, był piękny i sławny ale to co siedziało w niej było zupełnie inne. Jak dla mnie ten film to perełka.
🤣 Boże święty, baby są jakieś inne.
@@coldvoid wnioskujesz to po jednej opinii?
@@coldvoid i całe szczęście
Dla mnie też.
@@emzyna po życiu obok nich
A ja jestem mimo to wszystko zachwycony :D
Książka FANTASTYCZNA. Tak czekałam na ten film i się bałam. I NIESTETY się zawiodłam.
MM była tak wielowymiarowa i skomplikowana... Jak spora część z nas. Grę z mediami opanowała do perfekcji zanim to było modne. 😝 Grała swoim wyglądem i wiedziała, że cielesność to najstarszy ludzki fetysz. Gdyby los dał jej dobre dzieciństwo i fundamenty z rodzicielskiej miłości być może obchodziłaby w tym roku 96 urodziny jak Elżbieta II. Ale także być może właśnie owe słabe fundamenty tworzyły postać, która niczego nie straciła z fascynacji od 60 lat. Gdyby przyszła na świat dekadę później byłaby przypuszczalnie walczącą po dziś dzień feministką i socjalistką ( zwłaszcza to drugie ściągnęło na nią zainteresowanie FBI) Mnie fascynuje od 12 roku życia i wiem jakie wewnętrzne demony ją dopadły. Filmu nie obejrzę. Zwłaszcza że reżyserował go mężczyzna.
Zacnie pan prawisz... :)
Powiem szczerze, ze nie sadzilam ze ten film nie przypadnie ludziom do gustu, bo sama obejrzalam go jednym tchem. Niezwykle pozytywne wrazenie zrobila na mnie forma + bardzo mocny byl dla mnie ten "niby portret" psychologiczny filmowej Normy - tak jakby troche dziewczyny z pewnymi problemami....w ogole dla mnie to byl film o dziwczynie z aspergerem w slicznej oprawie. Byc moze to nadinterpretacja ale gdzies tam widze sens troche tej teatralnosci i "wyrwania z kontekstu" rowniez czesto wizualnie. I naprawde nie pisuje zazwyczaj komentarzy, bo nie mam zbyt wiele w temacie kinematografii do powiedzenia, ale gdzie chcialam taki punkt dorzucic od siebie, tak to ogladajac odczytalam.
Masz rację. Okropnie spieprzyli ten film. A mógł być klasyk.
Dla mnie film to dramat.... Netflix powinien się wstydzić !!!!
Wspaniale zagrany film, cudowna rola Any. Chciałbym aby dostała za to oscara.
Podobało mi się, że nie wszystko było zgodne z prawdą.
Cudownie przedstawiona psychika Normy Jeane Mortenson. Co przeżywała, do czego dążyła, a jaką ją znali wszyscy.
Oglądało mi się ten film niezwykle lekko. Nawet nie wiem kiedy minęły ponad 2,5 godziny.
Ostatnio oglądany Elvis myślałem, że jest dobry ale w porównaniu do Blondynki jest po prostu prostacki, dosłowny rysowany dla dziecka aby zrozumiał bez potrzeby myślenia.
Jednego czego nie zrozumiałem to zmiany obrazu - kolor/cz-b, 4:3, 16:9, 21:9 o czym wspominasz w okolicach 5 minuty recki.
Szukałem czy to jest nawiązanie do akcji czy jest pokazywane życie Normy czy Marilyn, czy jest to jej wyobraźnia czy dosłownie, itd.
Nic mi w tym nie pasowało.
Ogólnie mega polecam ten film choćby ze względu na grę Any de Armas.
@Paweł Klimek Szczerze powiem, że nie czytałem biografii o Marilyn Monroe. Nie wiem nawet czy istnieją wiarygodne takie jak np. zatwierdzona przez samego zainteresowanego o Stevenie Jobsie.
Oceniam film jako coś co zobaczyłem.
Nie szukałem faktów z życia Marilyn Monroe. Ciekawa postać jak sądziłem i się nie zawiodłem.
"Cudownie przedstawiona psychika Normy Jeane Mortenson. Co przeżywała, do czego dążyła, a jaką ją znali wszyscy." Przecież wszystkie te sceny to wymysł reżysera na podstawie fanfiku książki.
Ale dla Ciebie to nawet lepiej, że film Ci się nie podobał. ;)
Jak ty kochasz słowo 'oniryczny' 😅
Nie oznaczaj imienia i nazwiska w ramkę, tak oznacza się osoby zmarłe 😉
Komentarz dla statystyk
Powiem coś nudnego, ale jednak film długi nie musi być zły.
Będzie recenzja dahmer z netflix ?
🤢
Ciężki film , jak dla mnie taki dramat psychologiczny ,wczoraj skończyłem, no i jest za długi ,
I dlatego trzeba zwalczać w sobie wszelkie objawy odwagi.
To jakiś cytat? Bo jeśli nie, to bardzo kontrowersyjna i odważna teza
@@Benix_Films
To cytat z Jana Pawła III.
@@koprolity xD
Bardzo mi sie podobał, bohaterka jest zagubiona doświadcza potwornych sytuacji, film jest straszny, smutny, poplątany ale mnie sie podobał
Nienawidzę wręcz zabawy formatami TV. Proporcja 16:9 po coś powstała i firmy jak Netflix robiące filmy "telewizorowe" powinny się tego trzymać. Co innego jak w telewizorni puszczają filmy kinowy, wtedy wybaczam
Reżyser tego filmu to straszny creep
Film mocno rozczarowujący.
Całkowicie się zgadzam, może poza aktorką, bo Ana de Armas jak dla mnie trzyma jednak ten film :)
Film faktycznie jest jednowymiarowy Ale paradoksalnke te 2 godziny 40 minut zleciała szybciutko
Dla mnie mistrzostwo Any Oskar powinien byc to moje zdanie …Film wstrzasajacy dla mnie obraz neurotycznej kobiety zagubionej i osamotnionej ! Film warto zobaczyc zdjecia super !!
Film , filmem faktycznie był ciężki i jednowymiarowy , ale co do roli to się mylisz bo Ana de Armas zagrała ja świetnie. Nie było żadnej maniery i przerysowania. Właśnie myślałem że będzie takowe , a było chyba w kilku scenach, a mimo wszystko zagrała ta rolę najlepiej z tych kilku aktorek które próbowały
Anna de Armas świetna aktorka ale w tej roli mam wrażenie to tylko "dajcie mi oskara". Rola wręcz skrojona pod nagrody ale to tak nie powinno wyglądać
@Paweł Klimek a co ma Daddy do grania calej postaci. Jak ogladales caly film mogles zauwazyc ze typowe ruchy, mimika i glosik byly uzywane w scenach filmowych w ktorych grala, gdy byla albo probowala byc soba bylo to bardzo malo widoczne prawie wcale. Bylo to dosc zastakujace bo bez typowych ruchow i mimiki byla podobna do Marilyn Monroe. Mysle ze to dobry dobor twarzy i charakteryzacji
@@grzegorzgrzywacz6073 to jest film artystyczny, ciezki do ogladanie dramat przez duze D. Takie filmy zawsze sa strojone pod nagrody i festiwale
@Paweł Klimek Ale to nie ona napisała scenariusz. Ona to zagrała.
Nie musisz pisać pod każdym komentarzem , że "filmowa Norma ma się nijak do tej rzeczywistej" jak jakiś psychofan.
Nie tylko Ty masz wiedzę na temat MM i nie tylko Ty masz prawo do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków ( które z biegiem czasu i wiedzy mogą się zmieniać ).
Kto chce, to sobie poszuka informacji o MM.
Ludzie oglądają takie filmy z różnych powodów. Daj żyć !
Ten film jest tak nudny, że nudzę się nawet teraz gdy o nim słucham 😅
Kocham Marilyn od dawna, na wieki. Aktorka kompletnie mi nie pasuje, nie oddaje ani trochę aury Marilyn. Film po 30 minutach wyłączyłam, w ogóle do mnie nie przemówił. Zawiodłam się 😢
Ja mam inne wytłumaczenie. Bez tego już w ogóle nie dało by się obejrzeć, różne formaty urozmaicały bo akcji malo, ale film ciężki i nie do polecenia. Aktorka bardzo mi się podobała. Oglądałam na 2 razy w sumie dla niej bo bardzo podobna i ładnie Marilyn oddala.
Merlin...?
*Marilyn
@@hanuka394 dziękuję, poprawiłam
beznadziejny ten film, strasznie długi a mało treści, dokument na netflix jest o niebo lepszy
Kto ogląda filmy na NETFLIXie ten sam sobie winny ...
Marilyn Monro??? Serio...😡😡😡
Dziadostwo. Niewygodny, nudny rzyg
Bardzo męczący film. W zależności od stanu psychicznego bohaterki, zmienia się sposób montażu - dobrze widać to podczas ostatniej części "1962". Pomijam już duże rozbieżności między fabułą, a historią prawdziwą Marylin, ale najbardziej boli, że jest to już kolejny obraz odnoszący się mniej lub bardziej do ruchu #metoo. Zamiast rzetelnego oddania tego, jak cwanie Monroe radziła sobie w tamtym świecie, dostaliśmy wydmuszkę wiecznie przestraszonej, naiwnej, wykorzystywanej bohaterki, z elementami schizofrenii. Zgadzam się, że film może być zapamiętany, jako dobra baza pod zaznajomienie się z techniką montażu i obrazu, natomiast reżyser kilkoma decyzjami spowodował, że po zdjęciu tego z karty "na czasie", popadnie to w zapomnienie. Nie zgadzam się natomiast, że był za długi. Moim zdaniem nie dałoby się ująć tak ważnej dla kina postaci w standardowe 90 minut.
Według mnie jest to film dla tych którzy czytali ksiażkę JC Oates.Pierwsza połowa była dosyć ciekawa,zrobiło się nudno przy Arturze Millerze.
Cały świat filmu to jej dążenie do upadku na końcu. Ciągła walka o miłość która jest przegrana, walka o role które nie bawią, walka o sławę która nie jest potrzebna. Jej smutne życie wymagało smutnego podejścia do tematu i zaangażowania największego w formę opowieści która jest taka sama jak ona :(
Kto na początku odczyta, że reżyser ukazuje smutek przez dobieranie form prezentacji obrazu ten wygra. Sama aktorka możliwe, że za scenę z prezydentem USA zgarnie złotą malinę... wiecie o czym piszę :)
Ja najbardziej zapamiętałem z tego filmu to, że JFK miał pewnie dosyć małego penisa.
Reżyser dobrze uchwycił ją i jej życie jako jeden wielki smutek, nawalenie i porażki życiowe z facetami. Tam nie było nic głębszego w jej życiu.
Bardzo odważny komentarz...🤦🏾♀️ Czyżby jakiś zaginiony świadek epoki czy ktoś z kręgu znajomych MM?
@@ankadomanska5240 czyżby jakaś niedojrzała kobieta co używa emotek jak nastolatka?
Czyżby najbliższa przyjaciółka MM zabłądziła na jutuba? 🤭
Moim zdaniem - Zjawa, w wersji damskiej. NIe wiem jaki byl cel, ale film pokazal jedno. W samym centrum lewackiej rozpusty i zla - czyli netflixsie, mowi - wrecz krzyczy do milonow Julek. Aborcja jest wspaniala!!!! Tak wlasnie, walcza o prawo do zabijania swoich dzieci z usmiechem, a ten film.... Ten film powinna zobaczyc kazda zwolenniczka tej wspanialej "wolnosci" jak bardzo wielka cenę zapłaci za te wolność. Tak meczy, jak "Pod Mocnym Aniolem", bo taka cene trzeba placic za tak wazne decyzje.
Nie spłaszczaj decyzji kobiet i nie twórz absurdalnego mitu o "Julkach bzykających się bez opamiętania i stosujących aborcję jako jedynego i standardowego sposobu antykoncepcji ".
Przypominam, że do spłodzenia dziecka potrzebne są DWIE osoby i obie powinny pomyśleć , co potem. Okazuje się jednak, że kobieta (nie Julka!) zostaje z tym problemem sama, bo facet (Seba?) nie ogarnął życia, bo on jest od wyższych celów i on ma inne plany i ważne potrzeby, a ona niech sobie radzi, z płodem, czy z dzieckiem, nieważne. To jej (?) problem.
Potem tacy goście jak Ty piszą nienawistne bzdety w intrenecie po obejrzeniu filmu, którego nie zrozumieli, bo stosują współczesne spostrzeżenia do wydarzeń sprzed 50 lat, nie skupiając się na uwarunkowaniach społecznych, sytuacji społeczno-politycznej, poziomie wiedzy i medycyny, roli /wizji kobiety w danym przedziale czasowym, kulturze, kraju.
Kobieta nie ma obowiązku zajść w ciążę i rodzić niezliczoną/przypadkową ilość dzieci.
Kobieta może zajść w ciążę jeśli chce i jej ciało na to pozwala (jest płodna).
Kobieta nie jest niczyją własnością, ani faceta, ani społeczeństwa.
Znajdż sobie kobietę, która Cię pokocha i zaufa, zadbajcie o bezpieczeństwo finansowe i jeśli nie będziecie bezpłodni, to możecie mieć tyle szczęśliwych dzieci ile będziecie chcieli i mogli wychować, zapewnić warunki do życia i prawidłowego rozwoju.
Będziesz miał zajęcie i brak czasu i powodów na zajmowanie się życiem innych😝
@@isablaportabla Dziekuje za troske i rady, ale rodzine mam i wychowuje wlasnie corke.
To co napisalas tylko potwierdza moj tekst - sa inne metody antykoncepcji i wcale nie
twierdze ze julka jest gorsza a seba lepszy.
Chodzi o to ze promuje sie ta aborcje bez opamietania, jak wizyte u fryzejra.
Mlode Julki to lykaja, miedzy innymi wlasnie dzieki takim lewackim serwisom jak netflix.
Nikt natomiast nie jest laskaw powiedziec, jaka jest cena takiej aborcji.
A cena moze byc czasami bardzo wysoka. Jak?
Ano wlasnie ten film uchyla rabka tej tajemnicy. Mysle ze bardzo dobrze ze powstal.
@@krzysztofkiscato4021 Kto promuje aborcję ,tym bardziej jak coś łatwego i bezproblemowego?! Kto krzyczy, że aborcja jest wspaniała i nie pozostawia traumy w psychice kobiety?!
Zabijanie z uśmiechem?
Na jakim świecie Ty żyjesz?
Chyba urwał Ci się kontakt z rzeczywistością.
Czy Ty masz kobiety za idiotki , które robią sobie aborcję, bo im wizyty kontrolne ciąży kolidują z terminem na pazurki?!
Mylisz promowanie i namawianie z udzielaniem informacji, gdzie można uzyskać pomoc, której im odmówiono , łącznie z odmową zapewnienia bezpieczeństwa.
Chyba sobie coś dopowiadasz i nadinterpretujesz.
Lewactwo powiadasz? A to nie masz wiedzy, jak to prominentni działacze PiS terminowali ciąże swoich partnerek u pewnego znanego ginekologa ("bo to jest wyjatkowa sprawa")? I oczywiście nie tylko u niego.Albo jak przeciwnik badań prenatalnych załatwia żonie amniopukcję?
Poszukaj sobie informacji, wiesz gdzie.
Nie życzę Ci ,żeby Twoja córka była kiedyś zmuszona podejmować tak trudną decyzję ze względów zdrowotnych, albo "kryminalnych".
Żadnej kobiecie tego nie życzę.
@@isablaportabla Moze juz nie wchodzmy tak gleboko, bo to przeciez niewinny kanal o filmach. Generalnie konczac powiem tak - netflix nalezy do sil, ktore promuja rewolucyjne zmiany na swiecie, ktorych ja nie akceptuje, bo wiem do czego prowadza. Agenda ONZ 2030 - w skorcie, od aborcji po genderyzm z 55 plciami wlacznie.
A i PIS nie mial nigdy nic wspolnego z Prawica i konserwatyzmem. To tylko przebranie, wiec nie dziwi mnie nic. Wroce do filmu jeszcze - bardzo ladnie pokazal ile kobieta placi za aborcje. I to jest jedna z najwiekszych wartości tego filmu.
@@krzysztofkiscato4021 Żal mi twojej córki, mam nadzieję, że są w jej życiu jakieś osoby, które będą ją wspierać, jeśli kiedyś będzie potrzebowała/chciała aborcji.
nudny film, gdybyn obejrzał do konca, to moooooooooze by zssluzyl na 7.10. nudny, co jest potwarzą gdy mowimy o filmie na podstawie TAKIEGO mateeialu zrodlowego.
twoja krytyka zmeczyla mnie, nie film
najgorsza rola Any.
nie polecam !zaliczyłam tylko 15 minut i już żałuję -MASAKRA