Kiedyś się dało, teraz już niezbyt. "Za moich czasów" większość gier była dostępna tylko po angielsku, więc siłą rzeczy trzeba było grać ze słownikiem czasami albo na intuicję poznawać znaczenie słów w zestawieniu z aktualną grafiką. Teraz większość popularnych wśród najmłodszych graczy gier jest po polsku i nie ma takiej potrzeby.
Szacun za zestawienie Kiszaka, Roja i Krzysztofa jako twórców wchodzących w sferę filozoficzną, socjologiczną, społeczną i ludologiczną :) Chętnie bym posłuchał, która z postaw odnośnie gier jaką pokazują wyżej wymienieni twórcy, Twoim zdaniem jako terapeuty jest najbardziej korzystna z perspektywy gracza/rodzica/dziecka/dorosłego? Można w skrócie powiedzieć: Kiszak - pokonywanie swoich słabości i niepoddawanie się. Rojo - przyjemność z gry, rozrywka z dozą morału. Krzysztof - eskapizm, zanurzenie się w inny świat dające odpocząć od codzienności. 🤔
Grając kilka lat w Lola nauczyłem się angielskiego od zera, ale to bardziej dlatego, że grając dość wysoko miałem kilka drużyn gdzie wymagany był angielski. Poza tym czasami jakieś słowo, które nie wszyscy znają z jakiejś nomenklatury wojskowej się zdarzy nim zabłysnąć. Nauczyłem się też szybko pisać na klawiaturze. Ale czy to było warte 15 tysięcy godzin w samym lolu to wątpię XD od kiedy przestałem grać mam tak dużo czasu, że czasami z nudów książkę pisze. Kiedyś nie miałem czasu zrobić prania czy odgrzać jedzenia w mikrofali xD
Nauka języka angielskiego z Lola, gdzie żaden gracz nie jest rodzimym użytkownikiem tego języka i najczęściej sam dopiero się go uczy? Nie rób tego. W środowisku filologów przywołanie tej gry jako sposobu na naukę języka wywołuje jedynie uśmiech na ustach. Wystarczy, jeśli powiem Ci, że sami twórcy tej gry (devy, jak to lubią mówić młodzi ludzie) popełniają błędy, które zdarza mi się wyłapywać - czy to w opisach aktualizacji w wersji oryginalnej, czy w samych łatkach.
Cześć Krzysiek, Mieliśmy kiedyś z tobą spotkanie właśnie w gimnazjum i był to czas gdzie sam mógłbym powiedzieć o sobie że byłem na skraju takiego uzależnienia, nie dbałem o siebie, ciągle kłótnie w domu że nic nie robię tylko gram i wcale nie widziałem problemu, zawsze mówiłem że "uczę się" w najgorsze że środowisko mnie w tym utwierdzało. Ale trochę mnie uświadomiłeś że jednak to jest problem Dziś mam 20 lat, skończyłem szkołę, zdałem maturę (oczywiście angielski najlepiej), poznałem cudowną dziewczynę, mam całkiem okej pracę. Dalej jednak gram w gierki i to już nie jest patologiczny sposób jak kiedyś że siedzę po 6 godzin dziennie a raczej 6 godzin to wyciągam w tygodniu średnio, czasem będzie to tylko 4 a czasem 8, już mam się za takiego jak to sam nazwałeś "daddy gamera" który mówi że gra żeby sobie pograć a granie w gierki traktuję jako dobre podłoże żeby pogadać z kumplami na discordzie, nigdy nie szukam w tym głębszego sensu i w sumie się cieszę, dzięki Krzysiek
No z MMO na pewno nie da się nauczyć inglisza, bo tam chyba nikt nie zwraca uwagi na fabułę 😅. Sam kiedyś myślałem, że w WoWie nie ma fabuły, że sobie tylko chodzisz, jak chcesz 😄. A gry singlowe? To tak jak z nauką historii z Assasins Creed czy kultowego Faraona. Mogą nauczyć gracza jakichś podstaw, ogólników 😊. Sam dzięki Faraonowi złapałem zajawkę na Egipt. Tzar Ciężar Korony sprawił, że polubiłem Chiny. A potem książki Murakamiego rozpaliły miłość do Japonii, Chin, Korei, tych klimatów. A więc gry i inne treści kultury mogą nam coś "zajawić", przekazać ogólną wiedzę. Mogą nauczyć odrobiny angielskiego, owszem 😊. Ale tylko odrobiny właśnie.
Jeśli grasz teraz w Cyberpunka, to będę wypatrywał gdzieś Twoich wrażeń. Pod względem narracyjnym i opowiedzianej historii jest tu dużo do powiedzenia. Sam niedawno ukończyłem grę na 100%. Zakończenie mnie tak rozwaliło, że popadłem w tygodniową melancholię, gdzie zastanawiałem się nad własną egzystencją. Poza tym fajny materiał, rzeczowo podszedłeś do tematu i dobrze go przedstawiłeś. Sam też byłem nałogowym graczem, ale udało mi się z tego wyjść. W ciągu dnia dzieje się tyle, że na gry zostają właśnie te 2 godziny dziennie, gdzie kiedyś było 8-14.
8:16 >This War of MIne >Druga Wojna Światowa Facet, o czym ty gadasz? Przecież TWoM to ewidentna wariacja o wojnie w byłej Jugosławii. Dokładniej to chyba oblężenia Sarajewa.
I co z tego? Wartość tej gry polega na pokazaniu realiów życia ludności cywilnej w ogarniętym wojną mieście. Jeden... grzyb czy to II W. Ś. czy wojna w Jugosławii.
Kiedyś się dało, teraz już niezbyt. "Za moich czasów" większość gier była dostępna tylko po angielsku, więc siłą rzeczy trzeba było grać ze słownikiem czasami albo na intuicję poznawać znaczenie słów w zestawieniu z aktualną grafiką. Teraz większość popularnych wśród najmłodszych graczy gier jest po polsku i nie ma takiej potrzeby.
Szacun za zestawienie Kiszaka, Roja i Krzysztofa jako twórców wchodzących w sferę filozoficzną, socjologiczną, społeczną i ludologiczną :)
Chętnie bym posłuchał, która z postaw odnośnie gier jaką pokazują wyżej wymienieni twórcy, Twoim zdaniem jako terapeuty jest najbardziej korzystna z perspektywy gracza/rodzica/dziecka/dorosłego?
Można w skrócie powiedzieć: Kiszak - pokonywanie swoich słabości i niepoddawanie się. Rojo - przyjemność z gry, rozrywka z dozą morału. Krzysztof - eskapizm, zanurzenie się w inny świat dające odpocząć od codzienności. 🤔
Grając kilka lat w Lola nauczyłem się angielskiego od zera, ale to bardziej dlatego, że grając dość wysoko miałem kilka drużyn gdzie wymagany był angielski. Poza tym czasami jakieś słowo, które nie wszyscy znają z jakiejś nomenklatury wojskowej się zdarzy nim zabłysnąć. Nauczyłem się też szybko pisać na klawiaturze. Ale czy to było warte 15 tysięcy godzin w samym lolu to wątpię XD od kiedy przestałem grać mam tak dużo czasu, że czasami z nudów książkę pisze. Kiedyś nie miałem czasu zrobić prania czy odgrzać jedzenia w mikrofali xD
Nauka języka angielskiego z Lola, gdzie żaden gracz nie jest rodzimym użytkownikiem tego języka i najczęściej sam dopiero się go uczy? Nie rób tego. W środowisku filologów przywołanie tej gry jako sposobu na naukę języka wywołuje jedynie uśmiech na ustach. Wystarczy, jeśli powiem Ci, że sami twórcy tej gry (devy, jak to lubią mówić młodzi ludzie) popełniają błędy, które zdarza mi się wyłapywać - czy to w opisach aktualizacji w wersji oryginalnej, czy w samych łatkach.
Cześć Krzysiek,
Mieliśmy kiedyś z tobą spotkanie właśnie w gimnazjum i był to czas gdzie sam mógłbym powiedzieć o sobie że byłem na skraju takiego uzależnienia, nie dbałem o siebie, ciągle kłótnie w domu że nic nie robię tylko gram i wcale nie widziałem problemu, zawsze mówiłem że "uczę się" w najgorsze że środowisko mnie w tym utwierdzało. Ale trochę mnie uświadomiłeś że jednak to jest problem
Dziś mam 20 lat, skończyłem szkołę, zdałem maturę (oczywiście angielski najlepiej), poznałem cudowną dziewczynę, mam całkiem okej pracę.
Dalej jednak gram w gierki i to już nie jest patologiczny sposób jak kiedyś że siedzę po 6 godzin dziennie a raczej 6 godzin to wyciągam w tygodniu średnio, czasem będzie to tylko 4 a czasem 8, już mam się za takiego jak to sam nazwałeś "daddy gamera" który mówi że gra żeby sobie pograć a granie w gierki traktuję jako dobre podłoże żeby pogadać z kumplami na discordzie, nigdy nie szukam w tym głębszego sensu i w sumie się cieszę, dzięki Krzysiek
No, już się stęskniłem:) Widzę że nowy stan cywilny panu służy:) Super. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
Fajny filmik
O, widzę drastyczny wzrost częstotlwości publikowania filmów. Oby tak dalej! Jazda z bobrami
No z MMO na pewno nie da się nauczyć inglisza, bo tam chyba nikt nie zwraca uwagi na fabułę 😅. Sam kiedyś myślałem, że w WoWie nie ma fabuły, że sobie tylko chodzisz, jak chcesz 😄.
A gry singlowe? To tak jak z nauką historii z Assasins Creed czy kultowego Faraona. Mogą nauczyć gracza jakichś podstaw, ogólników 😊. Sam dzięki Faraonowi złapałem zajawkę na Egipt.
Tzar Ciężar Korony sprawił, że polubiłem Chiny. A potem książki Murakamiego rozpaliły miłość do Japonii, Chin, Korei, tych klimatów.
A więc gry i inne treści kultury mogą nam coś "zajawić", przekazać ogólną wiedzę.
Mogą nauczyć odrobiny angielskiego, owszem 😊. Ale tylko odrobiny właśnie.
Jeśli grasz teraz w Cyberpunka, to będę wypatrywał gdzieś Twoich wrażeń. Pod względem narracyjnym i opowiedzianej historii jest tu dużo do powiedzenia. Sam niedawno ukończyłem grę na 100%. Zakończenie mnie tak rozwaliło, że popadłem w tygodniową melancholię, gdzie zastanawiałem się nad własną egzystencją.
Poza tym fajny materiał, rzeczowo podszedłeś do tematu i dobrze go przedstawiłeś. Sam też byłem nałogowym graczem, ale udało mi się z tego wyjść. W ciągu dnia dzieje się tyle, że na gry zostają właśnie te 2 godziny dziennie, gdzie kiedyś było 8-14.
Jest szansa na kolejne q&a z Arkadym z pytaniami z YT??????
8:16
>This War of MIne
>Druga Wojna Światowa
Facet, o czym ty gadasz? Przecież TWoM to ewidentna wariacja o wojnie w byłej Jugosławii. Dokładniej to chyba oblężenia Sarajewa.
I co z tego? Wartość tej gry polega na pokazaniu realiów życia ludności cywilnej w ogarniętym wojną mieście. Jeden... grzyb czy to II W. Ś. czy wojna w Jugosławii.
W
Nie obrażając to chyba masz pan skoliozę
W sumie może być