Brak mi słów, żeby wyrazić swój zachwyt. Brawurowo o wyzwoleniu kobiety. Nie tylko brawurowo, ale inteligentnie, z humorem i dramatyzmem w odpowiedniej dawce, cudownie aktorsko, oszałamiająco wizualnie. Wspaniale przedstawiony proces, gdy kobieta dostrzega wreszcie swoją wartość i staje się niezależną, wyzwoloną spod męskiej kontroli osobą. Przepiękny film drogi do samej siebie. Emma Stone w roli życia. Zresztą wszyscy aktorzy dali popis nawet w niewielkich rolach. Ewolucja w wypowiedziach Belli, ich złożoności jest jeszcze jednym elementem, który niesamowicie trafnie współgra z jej budowaniem swojej tożsamości. Historia kina? W żadnym wypadku nie wpadłabym na taką interpretację. Kolory moim zdaniem pokazują fazy rozwoju Belli. Nie wiem, ale można zaryzykować, że praca seksualna też może przynosić przyjemność. Całkowite zaprzeczanie temu jest chyba nieuprawnione. To tak jakby każde nasze działania za pieniądze nie mogły przynosić przyjemności. Niektórzy naprawdę cieszą się swoją pracą i bardzo ją lubią. Na przykład ja, chociaż zdecydowanie nie jest to praca seksualna. Bardzo się buntuję przeciwko porównywaniu tego filmu do Barbie. Dla mnie to płaski film, a Biedne istoty to coś o wiele, wiele więcej.
Wspaniale jest czytać taką wypowiedź ! :) Totalnie się zgadzam , polecam książkę "Poor Things" Alasdair Gray na której powstał ten wybitny film pod każdym względem. Dzięki !
@@gabigabrysz już zamówiłam Biedne istoty, bo jestem ciekawa tej lektury, a wolnej pozycji w bibliotece szybko się nie doczekam, ale jestem ciekawa czy przypadkiem w powieści nie ma chwytu niewiarygodnego narratora, w sensie historię Belli poznajemy z wielu źródeł i do końca nie wiemy co jest prawdą a co fantazją narratora - bo tak wynikałoby z recenzji jakie czytałam i jeśli faktycznie tak było, no to mamy do czynienia z czymś znacznie ciekawszym, zniuansowanym niż taka jednotorowa filmowa narracja w trybie oznajmującym.
Dla mnie to jednak przede wszystkim film o rozwoju człowieka. Natomiast fakt jak bardzo różnie można interpretować to dzieło i jak dużo kontekstów można wyszukać świadczy o jego sile. Moim problemem była trudność do silniejszego zaangażowania się emocjonalnego w losy Belli. Ciężko mi było znaleźć coś mocno osobiście dotykającego, nie przeżyłem tego co się dzieje na ekranie w intensywny sposób. Dlatego nie oceniam "Biednych istot" jako filmu całkowicie udanego. Pozostałe elementy były na najwyższym poziomie. Niesamowite kostiumy i scenografia, cała wizja świata przedstawionego - wizualnie ten film jest świetny. Muzyka bardzo charakterystyczna, niepokojąca - moim zdaniem idealnie w punkt. Jestem w szoku, że w Waszej recenzji nie ma odniesienia do aktorstwa Emmy Stone. Jednak ten film jest niesiony na jej barkach. Dla mnie jest to wybitna rola, bardzo wymagająca. Zagranie Belli w taki sposób wymagało nie tylko olbrzymiego talentu, kreatywności, biegłości w stosowaniu środków wyrazu aktorskiego, ale też olbrzymiego poświęcenia. Można oczywiście zarzucić, że to typowa efektowna rola obliczona na zdobycie Oscara, ale dla mnie jest w tym dużo więcej. Swoją drogą rywalizacja o Oscara między Stone a Gladstone jest pasjonująca - zderzenie całkowicie odmiennych stylów i kreacji, które bardzo ciężko wartościować. Sam nie wiem której z nich statuetka należy się bardziej, wiem tylko, że obie role wybitne. Zgadzam się, że postać zagrana przez Dafoe jest najbardziej wiarygodna emocjonalnie i spójna. Jednak w konwencji surrealistycznej Lanthimosa potrzebni są tacy odklejeni bohaterowie jak Bella i zagrany przez Ruffalo Duncan. Co do stwierdzenia Marty, że emancypacja Belli kończy się na paryskim burdelu, to zdaje się, że ten element pochodzi z oryginalnej powieści na której jest oparty film. Oczywiście można było to pominąć, albo sprawić, żeby wydźwięk tego epizodu był inny. Jednak dla mnie historia emancypacji głównej bohaterki idzie dalej - potrafi sobie poradzić z byłym mężem i do tego na końcu zdaje na medycynę.
W sumie słuszna uwaga, wszystko zależy od samego tonu filmu czy nas przekona do swoich racji czy nie, inna sprawa, że w Leo Grande czuć było że to bardzo jednostkowa, osobna historia i można uwierzyć że dla tej dwójki konkretnych ludzi taki układ może działać, a Biedne istoty są dla mnie bardziej metaforą feminizmu niż jednostkową historią konkretnej kobiety i głównie stąd biorą się moje zastrzeżenia co do tego filmu.
Dziekuje za recenzję, szeroko przedstawiacie rozne wymiary filmu-wizualne, psychoogiczne , spoleczne. Mam problem z tym filmem, a raczej z główną bohaterką, brakuje mi glebszej uczuciowosci w Belli. Ale cóż, do jakiego wieku doszla? Zaczyna studia, to chyba ok 20 lat?Nadrabia Gordon Baxter, najciekawsza, wielowymiarowa postać i świetna rola Defoe.
W ten weekend wszyscy oglądają „Chłopca i czaplę” albo „Biedne istoty”. Nie żeby mnie te filmy w ogóle nie intrygowały (no dobra, czytałam literacki pierwowzór „Poor things”, a trochę studzi mój zapał), ale zdecydowałam się na „Przesilenie zimowe” oraz na „Anatomię upadku”, i są to naprawdę świetne rzeczy. Pierwszy tytuł zapewnia seans ciepły i wzruszający, choć obywa się bez żerowania na emocjalności widza; film niespieszny, bardzo vintage. Idealna proporcja słodyczy z goryczką. Nawet zwiastun jest taki retro; to dodatkowy smaczek. „Anatomia…” z kolei wydaje się chłodna, wykalkulowana, po zegarmistrzowsku precyzyjna, ale pod powierzchnią aż gotuje się od emocji i wzajemnych pretensji. Zupełnie inne filmy, oba godne uwagi. Mam tylko nadzieję, że nie rozczaruje mnie „La Chimera”, na którą wybieram się w tym tygodniu
Eee, nie wszyscy, ja już też weekendowo lecę na Przesilenie z mamą nauczycielką ☺️ A na Anatomię muszę czekać, bo w mojej mieścinie będzie tylko 1 seans tego filmu 😢
[Spoiler] A to nie chodzi raczej o to by pokazać drogę Belli, to jak podejmuje decyzje nieobarczona konwenansami i społecznymi normami?! Nie miała nigdy kontaktu z domem publicznym (właściwie dopiero od niedawna ma kontakt ze światem), nie wie, że prostytucja w "ogólnym" spojrzeniu na nią jest widziana w społeczeństwie jako coś negatywnego (uogólnienie), i jest raczej pruderyjnie deprecjonowana, choć chetnych mężczyzn nie brakuje... Bella ma w Paryżu problem, nie mają w pewnym momnecie pieniędzy,, chce znaleźć hotel dla niej i Duncana i spotyka szefową burdelu. Jest zadanie, może je spełnić, działa. Wraca z zarobkiem i jedzeniem do Duncana i co się dzieje? Zostaje zbesztana przez niego za to co zrobiła, pieniądze na czarną godzinę wszyte w sukienkę zostają przez niego ukradzione. Zostaje sama i zna tylko jeden sposób zarobku... W domu publicznym nie czuje się szczęśliwa. Mi osobiście było za dużo tych scen paryskich, ale widzę, że miało to swój cel, pokazać jak świat jest zakłamany i brudny a ludzie wykorzystywani, daje jednak nadzieję, że można z tego wyjść, zminić drogę życia. Pozdrawiam :)
Dla mnie 9/10. genialny! Nie zgadzam się z Martą. Jakby z zasady kazda feministka musiala krytykować prostytucję. A to nie o to tu chodzi. Mowi to feministka. Ale ja juz stara jestem i moze mlodych nie rozumiem.
to ja tylko pragnę zauważyć i zwrócić uwagę Waszą na fakt, że emancypacja Belli nie zakończyła się na burdelu paryskim tylko pójściem na medycynę :) i to jest prawdziwa różnica między nią a Barbie - Barbie poszła do ginekologa a Bella na medycynę :)
A jednak to w burdelu spędzamy niezliczone minuty, a o wykładach ledwo, ledwo mamy wspomniane, tak samo zresztą jak o jej politycznym zaangażowaniu. A Barbie była bohaterką samoświadomą, wiedziała, że jest "just a regular Barbie", a nie Barbie lekarką czy Barbie prawniczką, a mimo wszystko miała odwagę zacząć żyć w naszym, pełnym wyzwań świecie jako niewyróżniająca się inteligencją czy talentem dziewczyna.
A może dlatego wątek paryski jest przedłużony by widza znużyć tą, jak wielu się wydaje, "ciekawą robotą", by poczuł się jak Bella i zrozumiał, że codzienny seks, codzienna dostępność seksualna wcale nie jest fajna @@DrugiSeans
Ja odebrałam film jako krytykę wypaczonej wizji prostytucji jako wyzwolenia kobiet, bella sama mówi, że dawało jej to chwilę przyjemności a przez większość czasu czuła się źle(?), ale może faktycznie za słabo to wybrzmialo
No właśnie czekałam na ten sygnał, ale nie nadszedł, bo ostatecznie Bella uznała to jako ciekawe doświadczenie i zżymała się z mężczyzn, że trudno im znieść jej "body count" po epizodzie w burdelu. Także wyszło na to, że prostytucja kobiety bardziej uwłacza mężczyznom o ciasnych horyzontach? Jest nurt w feminizmie, który przekonuje właśnie do takich racji - i wspiera sex working czy onlyfans i nie wiem czy nie do tego pije Lanthimos, może zgadza się właśnie z takim podejściem do seksu - że to może być wymiana handlowa - czysta, klarowna, a przez to uczciwa. Zresztą każdy jego film tak ukazywał seks - jako wymianę dóbr, korzyści, ale tym razem zamiast samej obserwacji zachowań ludzkich został dopisany ten nieszczęsny manifest feministyczny.
Ja ten epizod odczytuję jako jeden z kroków na jej drodze, ktore przechodzi, by znaleźć swoją własną. Tym się film nie kończy, ona podąża dalej. Próbuje życia w małżeństwie, które również okazuje się porażką. Wydaje mi się, że jej ojciec/Bóg wkładając w jej czaszkę mózg dziecka robi to, co przez wieki robił patriarchat, traktując kobiety jak istoty niesamodzielne, ułomne, dziecinne, które spod opieki ojca przechodzą pod skrzydła męża. Bella musi przemierzyć wiele etapów, tak jak przez wieki kobiety, by zrozumec, gdzie jej miejsce.
@@olgadonigiewicz3474 zgadzam się z tobą. Bella nie jest wykorzystana, sama się decyduje na pracę prostytutki i z niej się cieszy, w drodze rozwoju Belli, też inaczej patrzy na tą pracę, jest nią bardziej znużona- chociaż moze tylko tym że sama nie może wybierać sobie klientów (wspomina o tym).
Pani Prowadząca jak ja się z Panią zgadzam. Rewolucja z etapem pracy w burdelu (patrz. uprzedmiotowienie siebie) to mógł wymyślić tylko facet. Ale nie każdy facet dodam! W dodatku taki, któremu podoba się, że kobieta w wieku dziecka nie tylko sypia z mężczyznami, ale otrzymuje za to wynagrodzenie. I który musi to pokazać na ekranie w proporcji czasowej, która dla mnie jest co najmniej niezrozumiała i nie wiem czemu miała to służyć. Większość ludzie wie czym jest dom publiczny. Nie odbieram zmysłu artystycznego reżyserowi, ale wg mnie tym razem przeszarżował w środkach i formie, i ostatecznie przegadał sprawę. Za dużo falban i filozofii, a za mało emocji.
Dla mnie jednak priorytet to anatomia upadku i przesilenie. Ten reżyser jest ambitny ale się nie nie do końca, choć doceniam jego kino. Dziś wylądowałam z siostrzenica na seansie Pies i Robot-bardzo dobre kino. Wzrusz był wielokrotny , przyjemny mocno chwilami seans. Choć siostrzenica nastolatka zakończeniem rozczarowana mocno;)
To mój pierwszy film Lantimosa i z chęcią obejrzę kolejne. Emma Stone jest znakomita w roli Belli. Podobnie jak Mark Buffalo. Jest tak cudownie komicznie dramatyczny. Dla mnie 9/10. Świetne arthousowe kino. Jedną z moich ulubionych scen, jest jak Bella słucha tej śpiewającej kobiety. Jest w tym coś wzruszającego. No i scena tańca. Moim zdaniem jest tak samo znakomita jak scena tańca w serialu Wednesday. Był to dla mnie bardzo odświeżający seans. W pewnym sensie wyzwalający, bo ukazujący pewne życiowe absurdy. Podobało mi się to, że Bella nie osądzała samej siebie, każde doświadczenie życiowe widziała jako ciekawe i interesujące. Film jednak nie dla wszystkich, patrząc po komentarzach w internecie.
Największy problem z tym filmem mam ze względu na jego zakończenie i tu [SPOILER] nie podobało mi się, że głównej bohaterce wszystko się udało i nie poniosła żadnych konsekwencji swoich decyzji. Może to dawać mylne wrażenie, że największym problemem kobiet są mężczyźni a nie ich własne decyzje i gdyby kobiety zaczęły myśleć "samodzielnie" i podejmować suwerenne decyzje, bez oglądania się na innych (a zwłaszcza na mężczyzn), to wszystko im się w życiu uda. To jest śmieszne, że pomimo rozwiązłego stylu życia, jaki film prezentuje, nie mamy w filmie motywu niechcianej ciąży, samotności w kwestii wychowywania dzieci, chorób psychicznych, na które cierpią prostytutki, a choroby weneryczne są jedynie wspomniane w dwóch zdaniach. Film przyciąga wizualnie i doskonałym aktorstwem ale totalnie nie radzi sobie w kwestiach fabularnych. Lubię Lantimosa, ale tutaj zrobił film zbyt prosty i banalny, sprytnie pomijając bardzo istotne kwestie o których młode, wchodzące w dorosłość kobiety, zwyczajnie nie mają pojęcia.
A ja myślę, że to była świadoma decyzja reżysera, żeby Bella mogła eksplorować swoją seksualność "po męsku", bez ponoszenia konsekwencji związanych z płcią, o których piszesz. Poza tym to nie jest film w pełni realistyczny, umówmy się ;)
@@karolinaosowska2439 Faceci też ponoszą konsekwencję, bo w przypadku potwierdzenia ojcostwa płacą alimenty. Dodatkowo nie mają nic do powiedzenia w przypadku aborcji. Choroby weneryczne też dotykają facetów. Tymczasem film Lantimosa zupełnie pomija te kwestie. Jasne, nie jest w pełni realistyczny ale już światopogląd, który prezentuje, jest do bólu współczesny. Wystarczy zapoznać się z feministycznymi postulatami, gdzie wprost promuje się np. normalizację prostytucji itd.. Niestety, mam wrażenie że Lantimos tak napalił się na Oscara, że postanowił pokazać historię, która spełnia aktualne wymogi akademii filmowej.
Jestem świeżo po lekturze książki. W niej było jasno napisane, że Bella była świadoma istnienia chorób wenerycznych oraz w jaki sposób zabezpieczać się przed ciążą. Szkoda, że to nie wybrzmiało w filmie.
Praca w burdelu na sens w przypadku tej postaci. Bella została wychowana przez chirurga. Dorastała bawiąc się w prosektorium. Ludzkie ciało nie jest dla niej żadnym taboo. Kiedy przyjeżdża do Paryża chce pomóc ludziom i potrzebuje pracy, która zostawia dużo wolnego czasu, aby rozmyślać o tym jak ulepszyć świat. W wolnych chwilach chodzi na zajęcia z anatomii.
Rozumiem oburzenie Marty na wątek paryski, z drugiej strony jednak Bella tylko na początku ma takie podejście, że tego typu praca to w jej przypadku optymalne rozwiązanie, jak mówi Mateusz "połączenie przyjemnego z pożytecznym". Potem, w miarę upływu czasu, okazuje się, że to jednak wcale tak nie wygląda. Pod koniec tego wątku Bella stwierdza, że przyjemność z tych wszystkich zbliżeń była chwilowa, potem zaś ona czuła się źle, a teraz już prawie nic nie czuje. Ten wątek uczuć też jest bardzo ciekawy: w zasadzie o mówieniu o emocjach nikt Belli nie uczył. Mam taką refleksję, że przy całym rozbuchaniu seksualnym filmu, w zasadzie to tych swoich emocji i uczuć męscy bohaterowie wstydzili się najbardziej (zwłaszcza Duncan i Godwin). Mój mąż miał z kolei bardzo niewygodną refleksję, że gdzieś tam na dnie, pod tymi wszystkimi pięknymi obrazkami i kolejnymi warstwami, tę historię można odczytać jako opowieść dziewczynki molestowanej seksualnie od dzieciństwa. Bo w końcu ile ona miała mentalnie lat, kiedy uciekła z kochankiem? Może też stąd brał się jej specyficzny stosunek do seksu? Traktowała go przedmiotowo jako źródło przyjemności, ale w miarę jej psychicznego rozwoju coraz bardziej przeszkadzało jej zachowanie Duncana - mówiła Marcie, że jednocześnie chciałaby iść z Duncanem do łóżka i wyrzucić jego martwe ciało za burtę. To się w niej rodziło stopniowo i było widać, że ona sama do końca nie pojmuje jak może czuć naraz dwa tak różne stany.
Interpretacja z molestowaniem bardzo ciekawa i jak najbardziej mająca uzasadnienie, też przez jakiś czas kołatały mi się takie odczucia w głowie, ale w sumie sam film nie do końca je podchwycił i rozwinął. A jeśli chodzi o doświadczenia Belli w burdelu, to owszem nachodzi ją refleksja, że przestaje cokolwiek czuć, ale potem z perspektywy czasu wspomina ten epizod jako ciekawe doświadczenie i zżyma się z mężczyzn, że są tak ograniczeni, że mają problem z tym, że spała z wieloma mężczyznami. Czyli ostatecznie jej prostytucja była elementem wyrwania się spod jarzma wąskich horyzontów patriarchatu. No myślę, że niewiele kobiet ma szansę w ten sposób traktować ten zawód, wręcz powiedziałabym, że jest na odwrót.
@@DrugiSeans Tak, na pewno masz rację. Z drugiej strony wydaje mi się, że jej specyficzne podejście wiązało się z tym, że była bardzo wyjątkową osobą, swego rodzaju eksperymentem społecznym. Inaczej postrzegała wiele spraw, bo miała inny punkt widzenia, punkt widzenia niedostępny innym kobietom wychowany wśród norm, które dla niej były pustym konceptem.
@@karolinaosowska2439 I to jest chyba dla mnie najsmutniejsze, że ta wolna od społecznych norm kobieta kończy w burdelu, jakby nie było ucieczki przed wyzyskiem młodego kobiecego ciała.
Ja na początku filmu miałam odczucie, że będzie to właśnie film o wykorzystywaniu seksualnym słabszej istoty. W pewnym momencie film jednak porzuca ten wątek - Bella dorasta, seks jej się podoba, a więc wcześniejsze jej molestowanie można uznać za niebyłe. Duncan wykorzystuje niedorozwiniętą osobę - świadomie zabiera w podróż kobietę na etapie rozwoju dziewczynki. Wcześniej, niby dobrotliwy Max przygląda się nagiemu ciału chorej psychicznie, według jego wiedzy, Belli. Zadurza się i zaręcza z tak naprawdę niedorozwiniętą kobietą. Nawet klucz kostiumu się zgadza - dorosła kobieta ubierana jest przez opiekunów perwersyjnie w strój lalki/małego dziecka. Kolejny mężczyzna, któremu "ojciec" oddaje dziewczynę w podróż, nawet nie zaprząta sobie głowy zakładaniem jej spódnic - Bella chodzi w samej bieliźnie aby w dogodnym dla niego momencie łatwo można było ją zdjąć. Na końcu, gdy Bella jest już samoświadoma jej strój jest już pełny a kolory strojów stonowane.
Zgadzam się w 100% z Martą. Film do etapu burdelu jest ciekawym, wielowymiarowym obrazem (historii kina - poczynając od Frankensteina, emancypacji kobiety, emocjonalno-psychicznego osobniczego rozwoju człowieka), a potem zamiana się w dość toporne propagowanie erotycznego libertarianizmu, który udaje wolność i samostanowienie. Gratuluję niezależności opinii, bo patrząc po ocenach krytyków na Filmweb trochę jestem załamany.
Porównując ten film do American Beauty, to Bella zatrzymuje się na podobnym etapie jak Lester gdy pali trawę, pracuje w Maku i chce przelecieć nieletnia przyjaciółkę swojej córki. Lester jednak w pewnym momencie uświadamia sobie, że wolność to nie jedynie przyjemność, przekraczanie konwenansów i spełnianie swoich pragnień, ale też zrozumienie konsekwencji swoich czynów i możliwość wyboru swoich działań (ten motyw dojrzewania stanowi oś filmu). U Belli nie widzę tej dojrzałości ani psychicznej ani emocjonalnej. W zasadzie pojawia się u niej nawet rys psychopatyczny; brak empatii, odseparowanie ciała od emocji, przedmiotowe używanie innych).
Jedna uwaga do Marty i tego niesmaku ze bohaterka laduje w burdelu - to byl jej wybor, to bylo jej kolejne odkrywanie, a co do braku przyjemnosci to genialna byla scena gdy opowiadala dowcipy klientowi i go wachala a potem mowi ok pieprzmy sie - ten fragment wyraznie ukazuje ze ona w tej grze stworzyla wlasne zasady.
@@Agnesgeim44444stwarza swoje zasady? Praktykując tzw. najstarszy zawód świata ściśle związany z uprzedmiotowieniem kobiet? Wspierający świat wykreowany przez mężczyzn gdzie jest miejsce tylko na dziwki i niewiasty? Jedne spełniają fantazje seksualne facetów a drugie rodzą im dziedziców?
Mi tu zabrakło zniuansowania, choć ogólnie film mi się dość podobał. Czy to dziecko, czy emancypująca się kobieta, nie składa się wyłącznie z instynktu (głód, agresja, przyjemność seksualna), potrzeby jego rozładowania. Gdzieś zniknęła jakaś inna strona, uczuć, połączenia z czymś wyższym od nas, co prowadzi dialog z instynktami, wiedzie do konfliktów, cierpień, ale jest też źródłem szczęścia - widzimy przebłysk tego w pięknej scenie słuchania fado - nie ma jednak dalszego ciągu. Bella wydaje się uczuciowo pusta
"Im bardziej konserwatywny tym bardziej szuka ujścia i bardziej kipi"...No, totalna bzdura. Taki umysł wcale nie jest konserwatywny, tylko ma narzucone takie wartości, a nie przemyślane i świadomie wybrane. To różnica.
Ale chyba nie chodzi o to czy seks jest z kimś obcym tylko czy w jego ramach dochodzi do wymiany handlowej i z relacji dwóch równorzędnych partnerów schodzimy do relacji klient - usługodawca.
Ależ podróż Belli nie kończy się na paryskim bur...u. To tylko etap. Niezbędne doświadczenie. Dlaczego tak świetny film puentować dyskusją o prostytucji? Bella zostawiła ten etap bez żalu 🔆 Końcówka też mi się najmniej podobała. A mężczyżni w tym filmie to idioci, tło lub (nie)mężczyźni...
A ja się odniosę do samej recenzji. Bardzo lubię Wasz kanał, szanuję Waszą pracę, wiedzę i wnikliwość. Ale po raz kolejny zastanawia mnie, i trochę rozprasza w przyswajaniu treści, dynamika pomiędzy Wami przed kamerą, w której Mateusz reaguje na wypowiedzi Marty minami, przewracaniem oczami albo protekcjonalnymi komentarzami, a czasem kompletną obojętnością i brakiem reakcji. Bez względu na to, jakie są Wasze osobiste relacje, z perspektywy widza odbiera to dużo Waszym filmom. A przecież oboje macie dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia i kiedy obserwuje się rozmowę dwóch osób, to tym większą jej wartością jest kiedy widzi się, że obydwie mają do siebie szacunek i słuchają się z zainteresowaniem. Piszę to, jeszcze raz podkreślę, z sympatią do Was i Waszego profilu.
Zapewniam, że oboje słuchamy się z zainteresowaniem i mamy do siebie szacunek. Gdyby było inaczej, nie moglibyśmy prowadzić kanału, w którym rozmawiamy, analizujemy, polemizujemy. Szkoda, że odnosisz takie wrażenie, bo nie ma to pokrycia z rzeczywistością. Miny są czasem jakąś wstępną reakcją czy się zgadzam czy nie zgadzam czy inaczej bym do tego podszedł. Siedzimy obok siebie a nie naprzeciwko siebie, co sprawia, że nieco inaczej przebiega niewerbalny tok rozmowy.
Podzielam oburzenie Marty, ale z nieco innych powodów. Jeśli chodzi o samo to, że Bella pracuje w burdelu, to odbieram to jako drogę dziecka, którego nikt nawet nie próbował nauczyć moralności i które dopiero musi sobie wyrobić pewne zasady metodą prób i błędów, co nie idzie mu najlepiej. Niestety, film to zupełnie porzuca, wygłasza ustami Maxa wielką przemową o tym, że w kurestwie nie ma niczego niemoralnego i w ogóle co to narzeczonego Belli obchodzi, że ona pracowała w burdelu, bo to przecież jej ciało. A potem jeszcze wprowadza niemal jedyną postać, która mówi otwarcie, że taka rozwiązłość jest czymś złym, jako brutalnego control freaka. Także ostatnie pół godziny zupełnie zrujnowało mi ten seans...
Chciałem iść na "Chłopxa i czaplę","La Chimerę", "Psa i robota" lub "Biedne istoty". Niestety nie miałem siły wyjść dzisiaj z domu i zrezygnowałem,leżę i płaczę. Będę walczyć o swoją obecność w Cannes, na Berlinale i na EFA, moi znajomi byli.
Czemu tak silnie trzymamy się przekonania że praca seksualna to coś złego, destrukcyjnego? Po sluchaniu kilku materiałow Dwie Dupy o Dupie podcast inaczej patrzę na tę kwestię i daleki jestem od jednoznacznego osądu. Tak zastanawiając się głebiej, jeśli jako sex workerka ta praca jest dla ciebie akceptowalna a dla części jest to gdzie tkwi problem? w naszych postchrzescijanskich normach jednynie, w jakims z dupy tabu. z checia poslucham argumentow
Nie powiedziałam, że prostytucja jest destrukcyjna, tylko nie podoba mi się, że jest pokazana jako element kobiecego wyzwolenia. Prostytucja przez wieki wspierała dualistyczną wizję świata, w której mężczyźni mogli wygodnie podzielić sobie kobiety na nieskalane dziewice i zepsute dziwki - jedne były do kochania, drugie do r***ania, tym samym odbierali szansę kobietom na bycie pełnym człowiekiem, czyli istotą seksualną - mogły być albo albo. Nasza bohaterka jako pozbawiona wiedzy o ustalonych normach społecznych miała szansę to zburzyć, a tymczasem proszę, chętnie zostaje prostytutką i m.in. uczestniczy w sesji, w której to tatuś zabiera synków na dziwki, aby pokazać im jak się r*cha z dala od świętego oblicza matki.
Poza oceną (dodajmy, że przy obu filmach są dwie różne) są dwa materiały o długości 34 i 36 minut, gdzie wyjaśniamy swoje podejście do obu filmów. Ale oczywiście nikogo na siłę nie trzymamy;)
Bardzo interesująca dyskusja.
Brak mi słów, żeby wyrazić swój zachwyt. Brawurowo o wyzwoleniu kobiety. Nie tylko brawurowo, ale inteligentnie, z humorem i dramatyzmem w odpowiedniej dawce, cudownie aktorsko, oszałamiająco wizualnie. Wspaniale przedstawiony proces, gdy kobieta dostrzega wreszcie swoją wartość i staje się niezależną, wyzwoloną spod męskiej kontroli osobą. Przepiękny film drogi do samej siebie. Emma Stone w roli życia. Zresztą wszyscy aktorzy dali popis nawet w niewielkich rolach. Ewolucja w wypowiedziach Belli, ich złożoności jest jeszcze jednym elementem, który niesamowicie trafnie współgra z jej budowaniem swojej tożsamości.
Historia kina? W żadnym wypadku nie wpadłabym na taką interpretację. Kolory moim zdaniem pokazują fazy rozwoju Belli. Nie wiem, ale można zaryzykować, że praca seksualna też może przynosić przyjemność. Całkowite zaprzeczanie temu jest chyba nieuprawnione. To tak jakby każde nasze działania za pieniądze nie mogły przynosić przyjemności. Niektórzy naprawdę cieszą się swoją pracą i bardzo ją lubią. Na przykład ja, chociaż zdecydowanie nie jest to praca seksualna.
Bardzo się buntuję przeciwko porównywaniu tego filmu do Barbie. Dla mnie to płaski film, a Biedne istoty to coś o wiele, wiele więcej.
Wspaniale jest czytać taką wypowiedź ! :) Totalnie się zgadzam , polecam książkę "Poor Things" Alasdair Gray na której powstał ten wybitny film pod każdym względem. Dzięki !
@@gabigabrysz Książkę na pewno przeczytam. Dziękuję i pozdrawiam❤
@@gabigabrysz już zamówiłam Biedne istoty, bo jestem ciekawa tej lektury, a wolnej pozycji w bibliotece szybko się nie doczekam, ale jestem ciekawa czy przypadkiem w powieści nie ma chwytu niewiarygodnego narratora, w sensie historię Belli poznajemy z wielu źródeł i do końca nie wiemy co jest prawdą a co fantazją narratora - bo tak wynikałoby z recenzji jakie czytałam i jeśli faktycznie tak było, no to mamy do czynienia z czymś znacznie ciekawszym, zniuansowanym niż taka jednotorowa filmowa narracja w trybie oznajmującym.
Dla mnie to jednak przede wszystkim film o rozwoju człowieka. Natomiast fakt jak bardzo różnie można interpretować to dzieło i jak dużo kontekstów można wyszukać świadczy o jego sile.
Moim problemem była trudność do silniejszego zaangażowania się emocjonalnego w losy Belli. Ciężko mi było znaleźć coś mocno osobiście dotykającego, nie przeżyłem tego co się dzieje na ekranie w intensywny sposób. Dlatego nie oceniam "Biednych istot" jako filmu całkowicie udanego.
Pozostałe elementy były na najwyższym poziomie. Niesamowite kostiumy i scenografia, cała wizja świata przedstawionego - wizualnie ten film jest świetny. Muzyka bardzo charakterystyczna, niepokojąca - moim zdaniem idealnie w punkt.
Jestem w szoku, że w Waszej recenzji nie ma odniesienia do aktorstwa Emmy Stone. Jednak ten film jest niesiony na jej barkach. Dla mnie jest to wybitna rola, bardzo wymagająca. Zagranie Belli w taki sposób wymagało nie tylko olbrzymiego talentu, kreatywności, biegłości w stosowaniu środków wyrazu aktorskiego, ale też olbrzymiego poświęcenia. Można oczywiście zarzucić, że to typowa efektowna rola obliczona na zdobycie Oscara, ale dla mnie jest w tym dużo więcej. Swoją drogą rywalizacja o Oscara między Stone a Gladstone jest pasjonująca - zderzenie całkowicie odmiennych stylów i kreacji, które bardzo ciężko wartościować. Sam nie wiem której z nich statuetka należy się bardziej, wiem tylko, że obie role wybitne.
Zgadzam się, że postać zagrana przez Dafoe jest najbardziej wiarygodna emocjonalnie i spójna. Jednak w konwencji surrealistycznej Lanthimosa potrzebni są tacy odklejeni bohaterowie jak Bella i zagrany przez Ruffalo Duncan.
Co do stwierdzenia Marty, że emancypacja Belli kończy się na paryskim burdelu, to zdaje się, że ten element pochodzi z oryginalnej powieści na której jest oparty film. Oczywiście można było to pominąć, albo sprawić, żeby wydźwięk tego epizodu był inny. Jednak dla mnie historia emancypacji głównej bohaterki idzie dalej - potrafi sobie poradzić z byłym mężem i do tego na końcu zdaje na medycynę.
Jak zwykle, świetne omówienie filmu! Co do wrażeń i opinii, to zdecydowanie bliżej jest mi do Marty.
Czekałam na Waszą recencję.
Ciekawie się Was słucha zestawiając Waszą recenzję do filmu Powodzenia Leo Grande ;)
W sumie słuszna uwaga, wszystko zależy od samego tonu filmu czy nas przekona do swoich racji czy nie, inna sprawa, że w Leo Grande czuć było że to bardzo jednostkowa, osobna historia i można uwierzyć że dla tej dwójki konkretnych ludzi taki układ może działać, a Biedne istoty są dla mnie bardziej metaforą feminizmu niż jednostkową historią konkretnej kobiety i głównie stąd biorą się moje zastrzeżenia co do tego filmu.
New Weird to gatunek jakim bym opisałbym film (odnoga steampunku, Jeff VanderMeer i Ian R. MacLeod pisali w tej konwencji).
Dziekuje za recenzję, szeroko przedstawiacie rozne wymiary filmu-wizualne, psychoogiczne , spoleczne.
Mam problem z tym filmem, a raczej z główną bohaterką, brakuje mi glebszej uczuciowosci w Belli. Ale cóż, do jakiego wieku doszla? Zaczyna studia, to chyba ok 20 lat?Nadrabia Gordon Baxter, najciekawsza, wielowymiarowa postać i świetna rola Defoe.
W ten weekend wszyscy oglądają „Chłopca i czaplę” albo „Biedne istoty”. Nie żeby mnie te filmy w ogóle nie intrygowały (no dobra, czytałam literacki pierwowzór „Poor things”, a trochę studzi mój zapał), ale zdecydowałam się na „Przesilenie zimowe” oraz na „Anatomię upadku”, i są to naprawdę świetne rzeczy. Pierwszy tytuł zapewnia seans ciepły i wzruszający, choć obywa się bez żerowania na emocjalności widza; film niespieszny, bardzo vintage. Idealna proporcja słodyczy z goryczką. Nawet zwiastun jest taki retro; to dodatkowy smaczek. „Anatomia…” z kolei wydaje się chłodna, wykalkulowana, po zegarmistrzowsku precyzyjna, ale pod powierzchnią aż gotuje się od emocji i wzajemnych pretensji. Zupełnie inne filmy, oba godne uwagi. Mam tylko nadzieję, że nie rozczaruje mnie „La Chimera”, na którą wybieram się w tym tygodniu
Ja mam tak samo. Te 2 tytuły mnie interesują
Eee, nie wszyscy, ja już też weekendowo lecę na Przesilenie z mamą nauczycielką ☺️ A na Anatomię muszę czekać, bo w mojej mieścinie będzie tylko 1 seans tego filmu 😢
[Spoiler] A to nie chodzi raczej o to by pokazać drogę Belli, to jak podejmuje decyzje nieobarczona konwenansami i społecznymi normami?! Nie miała nigdy kontaktu z domem publicznym (właściwie dopiero od niedawna ma kontakt ze światem), nie wie, że prostytucja w "ogólnym" spojrzeniu na nią jest widziana w społeczeństwie jako coś negatywnego (uogólnienie), i jest raczej pruderyjnie deprecjonowana, choć chetnych mężczyzn nie brakuje... Bella ma w Paryżu problem, nie mają w pewnym momnecie pieniędzy,, chce znaleźć hotel dla niej i Duncana i spotyka szefową burdelu. Jest zadanie, może je spełnić, działa. Wraca z zarobkiem i jedzeniem do Duncana i co się dzieje? Zostaje zbesztana przez niego za to co zrobiła, pieniądze na czarną godzinę wszyte w sukienkę zostają przez niego ukradzione. Zostaje sama i zna tylko jeden sposób zarobku... W domu publicznym nie czuje się szczęśliwa. Mi osobiście było za dużo tych scen paryskich, ale widzę, że miało to swój cel, pokazać jak świat jest zakłamany i brudny a ludzie wykorzystywani, daje jednak nadzieję, że można z tego wyjść, zminić drogę życia. Pozdrawiam :)
Zacny jest to kanał
Dla mnie 9/10. genialny!
Nie zgadzam się z Martą. Jakby z zasady kazda feministka musiala krytykować prostytucję. A to nie o to tu chodzi. Mowi to feministka. Ale ja juz stara jestem i moze mlodych nie rozumiem.
to ja tylko pragnę zauważyć i zwrócić uwagę Waszą na fakt, że emancypacja Belli nie zakończyła się na burdelu paryskim tylko pójściem na medycynę :) i to jest prawdziwa różnica między nią a Barbie - Barbie poszła do ginekologa a Bella na medycynę :)
A jednak to w burdelu spędzamy niezliczone minuty, a o wykładach ledwo, ledwo mamy wspomniane, tak samo zresztą jak o jej politycznym zaangażowaniu. A Barbie była bohaterką samoświadomą, wiedziała, że jest "just a regular Barbie", a nie Barbie lekarką czy Barbie prawniczką, a mimo wszystko miała odwagę zacząć żyć w naszym, pełnym wyzwań świecie jako niewyróżniająca się inteligencją czy talentem dziewczyna.
A może dlatego wątek paryski jest przedłużony by widza znużyć tą, jak wielu się wydaje, "ciekawą robotą", by poczuł się jak Bella i zrozumiał, że codzienny seks, codzienna dostępność seksualna wcale nie jest fajna @@DrugiSeans
Ja odebrałam film jako krytykę wypaczonej wizji prostytucji jako wyzwolenia kobiet, bella sama mówi, że dawało jej to chwilę przyjemności a przez większość czasu czuła się źle(?), ale może faktycznie za słabo to wybrzmialo
No właśnie czekałam na ten sygnał, ale nie nadszedł, bo ostatecznie Bella uznała to jako ciekawe doświadczenie i zżymała się z mężczyzn, że trudno im znieść jej "body count" po epizodzie w burdelu. Także wyszło na to, że prostytucja kobiety bardziej uwłacza mężczyznom o ciasnych horyzontach? Jest nurt w feminizmie, który przekonuje właśnie do takich racji - i wspiera sex working czy onlyfans i nie wiem czy nie do tego pije Lanthimos, może zgadza się właśnie z takim podejściem do seksu - że to może być wymiana handlowa - czysta, klarowna, a przez to uczciwa. Zresztą każdy jego film tak ukazywał seks - jako wymianę dóbr, korzyści, ale tym razem zamiast samej obserwacji zachowań ludzkich został dopisany ten nieszczęsny manifest feministyczny.
Ja ten epizod odczytuję jako jeden z kroków na jej drodze, ktore przechodzi, by znaleźć swoją własną. Tym się film nie kończy, ona podąża dalej. Próbuje życia w małżeństwie, które również okazuje się porażką. Wydaje mi się, że jej ojciec/Bóg wkładając w jej czaszkę mózg dziecka robi to, co przez wieki robił patriarchat, traktując kobiety jak istoty niesamodzielne, ułomne, dziecinne, które spod opieki ojca przechodzą pod skrzydła męża. Bella musi przemierzyć wiele etapów, tak jak przez wieki kobiety, by zrozumec, gdzie jej miejsce.
@@olgadonigiewicz3474 zgadzam się z tobą. Bella nie jest wykorzystana, sama się decyduje na pracę prostytutki i z niej się cieszy, w drodze rozwoju Belli, też inaczej patrzy na tą pracę, jest nią bardziej znużona- chociaż moze tylko tym że sama nie może wybierać sobie klientów (wspomina o tym).
22:54 ❤
Pani Prowadząca jak ja się z Panią zgadzam. Rewolucja z etapem pracy w burdelu (patrz. uprzedmiotowienie siebie) to mógł wymyślić tylko facet. Ale nie każdy facet dodam! W dodatku taki, któremu podoba się, że kobieta w wieku dziecka nie tylko sypia z mężczyznami, ale otrzymuje za to wynagrodzenie. I który musi to pokazać na ekranie w proporcji czasowej, która dla mnie jest co najmniej niezrozumiała i nie wiem czemu miała to służyć. Większość ludzie wie czym jest dom publiczny. Nie odbieram zmysłu artystycznego reżyserowi, ale wg mnie tym razem przeszarżował w środkach i formie, i ostatecznie przegadał sprawę. Za dużo falban i filozofii, a za mało emocji.
Byłam, zobaczyłam, 🎉🎉🎉 Emma petarda- trwam w zachwycie; do tej pory nie była moją ulubioną aktorką, teraz Oskar gwarantowany (mam nadzieję)
Zgadzam się w całej rozciągłości z Wami!
Dla mnie jednak priorytet to anatomia upadku i przesilenie. Ten reżyser jest ambitny ale się nie nie do końca, choć doceniam jego kino. Dziś wylądowałam z siostrzenica na seansie Pies i Robot-bardzo dobre kino. Wzrusz był wielokrotny , przyjemny mocno chwilami seans. Choć siostrzenica nastolatka zakończeniem rozczarowana mocno;)
To mój pierwszy film Lantimosa i z chęcią obejrzę kolejne.
Emma Stone jest znakomita w roli Belli. Podobnie jak Mark Buffalo. Jest tak cudownie komicznie dramatyczny.
Dla mnie 9/10.
Świetne arthousowe kino.
Jedną z moich ulubionych scen, jest jak Bella słucha tej śpiewającej kobiety. Jest w tym coś wzruszającego.
No i scena tańca. Moim zdaniem jest tak samo znakomita jak scena tańca w serialu Wednesday.
Był to dla mnie bardzo odświeżający seans. W pewnym sensie wyzwalający, bo ukazujący pewne życiowe absurdy.
Podobało mi się to, że Bella nie osądzała samej siebie, każde doświadczenie życiowe widziała jako ciekawe i interesujące.
Film jednak nie dla wszystkich, patrząc po komentarzach w internecie.
Największy problem z tym filmem mam ze względu na jego zakończenie i tu [SPOILER] nie podobało mi się, że głównej bohaterce wszystko się udało i nie poniosła żadnych konsekwencji swoich decyzji. Może to dawać mylne wrażenie, że największym problemem kobiet są mężczyźni a nie ich własne decyzje i gdyby kobiety zaczęły myśleć "samodzielnie" i podejmować suwerenne decyzje, bez oglądania się na innych (a zwłaszcza na mężczyzn), to wszystko im się w życiu uda. To jest śmieszne, że pomimo rozwiązłego stylu życia, jaki film prezentuje, nie mamy w filmie motywu niechcianej ciąży, samotności w kwestii wychowywania dzieci, chorób psychicznych, na które cierpią prostytutki, a choroby weneryczne są jedynie wspomniane w dwóch zdaniach. Film przyciąga wizualnie i doskonałym aktorstwem ale totalnie nie radzi sobie w kwestiach fabularnych. Lubię Lantimosa, ale tutaj zrobił film zbyt prosty i banalny, sprytnie pomijając bardzo istotne kwestie o których młode, wchodzące w dorosłość kobiety, zwyczajnie nie mają pojęcia.
A ja myślę, że to była świadoma decyzja reżysera, żeby Bella mogła eksplorować swoją seksualność "po męsku", bez ponoszenia konsekwencji związanych z płcią, o których piszesz. Poza tym to nie jest film w pełni realistyczny, umówmy się ;)
@@karolinaosowska2439 Faceci też ponoszą konsekwencję, bo w przypadku potwierdzenia ojcostwa płacą alimenty. Dodatkowo nie mają nic do powiedzenia w przypadku aborcji. Choroby weneryczne też dotykają facetów. Tymczasem film Lantimosa zupełnie pomija te kwestie. Jasne, nie jest w pełni realistyczny ale już światopogląd, który prezentuje, jest do bólu współczesny. Wystarczy zapoznać się z feministycznymi postulatami, gdzie wprost promuje się np. normalizację prostytucji itd.. Niestety, mam wrażenie że Lantimos tak napalił się na Oscara, że postanowił pokazać historię, która spełnia aktualne wymogi akademii filmowej.
Jestem świeżo po lekturze książki. W niej było jasno napisane, że Bella była świadoma istnienia chorób wenerycznych oraz w jaki sposób zabezpieczać się przed ciążą. Szkoda, że to nie wybrzmiało w filmie.
Dla mnie to film o wolności,Bella nie jest wytresowana przez wychowanie ,robi to na co ma ochotę.
@@urszulakarmiowicz5645A to ciekawe jak sie wtedy zabezpieczało 🤔
Praca w burdelu na sens w przypadku tej postaci. Bella została wychowana przez chirurga. Dorastała bawiąc się w prosektorium. Ludzkie ciało nie jest dla niej żadnym taboo. Kiedy przyjeżdża do Paryża chce pomóc ludziom i potrzebuje pracy, która zostawia dużo wolnego czasu, aby rozmyślać o tym jak ulepszyć świat. W wolnych chwilach chodzi na zajęcia z anatomii.
Rozumiem oburzenie Marty na wątek paryski, z drugiej strony jednak Bella tylko na początku ma takie podejście, że tego typu praca to w jej przypadku optymalne rozwiązanie, jak mówi Mateusz "połączenie przyjemnego z pożytecznym". Potem, w miarę upływu czasu, okazuje się, że to jednak wcale tak nie wygląda. Pod koniec tego wątku Bella stwierdza, że przyjemność z tych wszystkich zbliżeń była chwilowa, potem zaś ona czuła się źle, a teraz już prawie nic nie czuje. Ten wątek uczuć też jest bardzo ciekawy: w zasadzie o mówieniu o emocjach nikt Belli nie uczył. Mam taką refleksję, że przy całym rozbuchaniu seksualnym filmu, w zasadzie to tych swoich emocji i uczuć męscy bohaterowie wstydzili się najbardziej (zwłaszcza Duncan i Godwin).
Mój mąż miał z kolei bardzo niewygodną refleksję, że gdzieś tam na dnie, pod tymi wszystkimi pięknymi obrazkami i kolejnymi warstwami, tę historię można odczytać jako opowieść dziewczynki molestowanej seksualnie od dzieciństwa. Bo w końcu ile ona miała mentalnie lat, kiedy uciekła z kochankiem? Może też stąd brał się jej specyficzny stosunek do seksu? Traktowała go przedmiotowo jako źródło przyjemności, ale w miarę jej psychicznego rozwoju coraz bardziej przeszkadzało jej zachowanie Duncana - mówiła Marcie, że jednocześnie chciałaby iść z Duncanem do łóżka i wyrzucić jego martwe ciało za burtę. To się w niej rodziło stopniowo i było widać, że ona sama do końca nie pojmuje jak może czuć naraz dwa tak różne stany.
Interpretacja z molestowaniem bardzo ciekawa i jak najbardziej mająca uzasadnienie, też przez jakiś czas kołatały mi się takie odczucia w głowie, ale w sumie sam film nie do końca je podchwycił i rozwinął. A jeśli chodzi o doświadczenia Belli w burdelu, to owszem nachodzi ją refleksja, że przestaje cokolwiek czuć, ale potem z perspektywy czasu wspomina ten epizod jako ciekawe doświadczenie i zżyma się z mężczyzn, że są tak ograniczeni, że mają problem z tym, że spała z wieloma mężczyznami. Czyli ostatecznie jej prostytucja była elementem wyrwania się spod jarzma wąskich horyzontów patriarchatu. No myślę, że niewiele kobiet ma szansę w ten sposób traktować ten zawód, wręcz powiedziałabym, że jest na odwrót.
@@DrugiSeans Tak, na pewno masz rację. Z drugiej strony wydaje mi się, że jej specyficzne podejście wiązało się z tym, że była bardzo wyjątkową osobą, swego rodzaju eksperymentem społecznym. Inaczej postrzegała wiele spraw, bo miała inny punkt widzenia, punkt widzenia niedostępny innym kobietom wychowany wśród norm, które dla niej były pustym konceptem.
@@karolinaosowska2439 I to jest chyba dla mnie najsmutniejsze, że ta wolna od społecznych norm kobieta kończy w burdelu, jakby nie było ucieczki przed wyzyskiem młodego kobiecego ciała.
@@DrugiSeans Trudno się dziwić Twojemu smutkowi. :(
Ja na początku filmu miałam odczucie, że będzie to właśnie film o wykorzystywaniu seksualnym słabszej istoty. W pewnym momencie film jednak porzuca ten wątek - Bella dorasta, seks jej się podoba, a więc wcześniejsze jej molestowanie można uznać za niebyłe. Duncan wykorzystuje niedorozwiniętą osobę - świadomie zabiera w podróż kobietę na etapie rozwoju dziewczynki. Wcześniej, niby dobrotliwy Max przygląda się nagiemu ciału chorej psychicznie, według jego wiedzy, Belli. Zadurza się i zaręcza z tak naprawdę niedorozwiniętą kobietą. Nawet klucz kostiumu się zgadza - dorosła kobieta ubierana jest przez opiekunów perwersyjnie w strój lalki/małego dziecka. Kolejny mężczyzna, któremu "ojciec" oddaje dziewczynę w podróż, nawet nie zaprząta sobie głowy zakładaniem jej spódnic - Bella chodzi w samej bieliźnie aby w dogodnym dla niego momencie łatwo można było ją zdjąć. Na końcu, gdy Bella jest już samoświadoma jej strój jest już pełny a kolory strojów stonowane.
Zgadzam się w 100% z Martą. Film do etapu burdelu jest ciekawym, wielowymiarowym obrazem (historii kina - poczynając od Frankensteina, emancypacji kobiety, emocjonalno-psychicznego osobniczego rozwoju człowieka), a potem zamiana się w dość toporne propagowanie erotycznego libertarianizmu, który udaje wolność i samostanowienie. Gratuluję niezależności opinii, bo patrząc po ocenach krytyków na Filmweb trochę jestem załamany.
Porównując ten film do American Beauty, to Bella zatrzymuje się na podobnym etapie jak Lester gdy pali trawę, pracuje w Maku i chce przelecieć nieletnia przyjaciółkę swojej córki. Lester jednak w pewnym momencie uświadamia sobie, że wolność to nie jedynie przyjemność, przekraczanie konwenansów i spełnianie swoich pragnień, ale też zrozumienie konsekwencji swoich czynów i możliwość wyboru swoich działań (ten motyw dojrzewania stanowi oś filmu). U Belli nie widzę tej dojrzałości ani psychicznej ani emocjonalnej. W zasadzie pojawia się u niej nawet rys psychopatyczny; brak empatii, odseparowanie ciała od emocji, przedmiotowe używanie innych).
Jedna uwaga do Marty i tego niesmaku ze bohaterka laduje w burdelu - to byl jej wybor, to bylo jej kolejne odkrywanie, a co do braku przyjemnosci to genialna byla scena gdy opowiadala dowcipy klientowi i go wachala a potem mowi ok pieprzmy sie - ten fragment wyraznie ukazuje ze ona w tej grze stworzyla wlasne zasady.
Próbuje stwarzać własne zasady w świecie w którym mężczyźni wybierają. Nie wiem czy jej się to udało. Dla mnie to była tylko próba
@@Agnesgeim44444stwarza swoje zasady? Praktykując tzw. najstarszy zawód świata ściśle związany z uprzedmiotowieniem kobiet? Wspierający świat wykreowany przez mężczyzn gdzie jest miejsce tylko na dziwki i niewiasty? Jedne spełniają fantazje seksualne facetów a drugie rodzą im dziedziców?
Mi tu zabrakło zniuansowania, choć ogólnie film mi się dość podobał. Czy to dziecko, czy emancypująca się kobieta, nie składa się wyłącznie z instynktu (głód, agresja, przyjemność seksualna), potrzeby jego rozładowania. Gdzieś zniknęła jakaś inna strona, uczuć, połączenia z czymś wyższym od nas, co prowadzi dialog z instynktami, wiedzie do konfliktów, cierpień, ale jest też źródłem szczęścia - widzimy przebłysk tego w pięknej scenie słuchania fado - nie ma jednak dalszego ciągu. Bella wydaje się uczuciowo pusta
Kiedyś oglądaliśmy gówno o mężczyznach , teraz piękno o kobietach. Sprawiedliwość dziejów.
4/6 ....? Czyli ocena identyczna jak Wasza ocena Napoleona ? Serio?
"Im bardziej konserwatywny tym bardziej szuka ujścia i bardziej kipi"...No, totalna bzdura. Taki umysł wcale nie jest konserwatywny, tylko ma narzucone takie wartości, a nie przemyślane i świadomie wybrane. To różnica.
Pełna niezgoda co do tego że seks sam w sobie nie może być przyjemny. Nawet z kimś obcym.
Oj tak, może❤
Ale chyba nie chodzi o to czy seks jest z kimś obcym tylko czy w jego ramach dochodzi do wymiany handlowej i z relacji dwóch równorzędnych partnerów schodzimy do relacji klient - usługodawca.
Film oglalam wczoraj - zgadzam się z żeńskim glosem w dyskusji i jednak średnim odbiorem wątku paryskiego burdelu..
Ależ podróż Belli nie kończy się na paryskim bur...u. To tylko etap. Niezbędne doświadczenie. Dlaczego tak świetny film puentować dyskusją o prostytucji? Bella zostawiła ten etap bez żalu 🔆 Końcówka też mi się najmniej podobała. A mężczyżni w tym filmie to idioci, tło lub (nie)mężczyźni...
A ja się odniosę do samej recenzji. Bardzo lubię Wasz kanał, szanuję Waszą pracę, wiedzę i wnikliwość. Ale po raz kolejny zastanawia mnie, i trochę rozprasza w przyswajaniu treści, dynamika pomiędzy Wami przed kamerą, w której Mateusz reaguje na wypowiedzi Marty minami, przewracaniem oczami albo protekcjonalnymi komentarzami, a czasem kompletną obojętnością i brakiem reakcji. Bez względu na to, jakie są Wasze osobiste relacje, z perspektywy widza odbiera to dużo Waszym filmom. A przecież oboje macie dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia i kiedy obserwuje się rozmowę dwóch osób, to tym większą jej wartością jest kiedy widzi się, że obydwie mają do siebie szacunek i słuchają się z zainteresowaniem. Piszę to, jeszcze raz podkreślę, z sympatią do Was i Waszego profilu.
Zapewniam, że oboje słuchamy się z zainteresowaniem i mamy do siebie szacunek. Gdyby było inaczej, nie moglibyśmy prowadzić kanału, w którym rozmawiamy, analizujemy, polemizujemy. Szkoda, że odnosisz takie wrażenie, bo nie ma to pokrycia z rzeczywistością. Miny są czasem jakąś wstępną reakcją czy się zgadzam czy nie zgadzam czy inaczej bym do tego podszedł. Siedzimy obok siebie a nie naprzeciwko siebie, co sprawia, że nieco inaczej przebiega niewerbalny tok rozmowy.
Może masz coś z autystyka, że bierzesz miny i interpretujesz tak dosłownie? Potraktuj je z przymrużeniem oka!
Podzielam oburzenie Marty, ale z nieco innych powodów. Jeśli chodzi o samo to, że Bella pracuje w burdelu, to odbieram to jako drogę dziecka, którego nikt nawet nie próbował nauczyć moralności i które dopiero musi sobie wyrobić pewne zasady metodą prób i błędów, co nie idzie mu najlepiej.
Niestety, film to zupełnie porzuca, wygłasza ustami Maxa wielką przemową o tym, że w kurestwie nie ma niczego niemoralnego i w ogóle co to narzeczonego Belli obchodzi, że ona pracowała w burdelu, bo to przecież jej ciało. A potem jeszcze wprowadza niemal jedyną postać, która mówi otwarcie, że taka rozwiązłość jest czymś złym, jako brutalnego control freaka. Także ostatnie pół godziny zupełnie zrujnowało mi ten seans...
Chciałem iść na "Chłopxa i czaplę","La Chimerę", "Psa i robota" lub "Biedne istoty". Niestety nie miałem siły wyjść dzisiaj z domu i zrezygnowałem,leżę i płaczę. Będę walczyć o swoją obecność w Cannes, na Berlinale i na EFA, moi znajomi byli.
Czemu tak silnie trzymamy się przekonania że praca seksualna to coś złego, destrukcyjnego? Po sluchaniu kilku materiałow Dwie Dupy o Dupie podcast inaczej patrzę na tę kwestię i daleki jestem od jednoznacznego osądu. Tak zastanawiając się głebiej, jeśli jako sex workerka ta praca jest dla ciebie akceptowalna a dla części jest to gdzie tkwi problem? w naszych postchrzescijanskich normach jednynie, w jakims z dupy tabu. z checia poslucham argumentow
Nie powiedziałam, że prostytucja jest destrukcyjna, tylko nie podoba mi się, że jest pokazana jako element kobiecego wyzwolenia. Prostytucja przez wieki wspierała dualistyczną wizję świata, w której mężczyźni mogli wygodnie podzielić sobie kobiety na nieskalane dziewice i zepsute dziwki - jedne były do kochania, drugie do r***ania, tym samym odbierali szansę kobietom na bycie pełnym człowiekiem, czyli istotą seksualną - mogły być albo albo. Nasza bohaterka jako pozbawiona wiedzy o ustalonych normach społecznych miała szansę to zburzyć, a tymczasem proszę, chętnie zostaje prostytutką i m.in. uczestniczy w sesji, w której to tatuś zabiera synków na dziwki, aby pokazać im jak się r*cha z dala od świętego oblicza matki.
XD taka sama ocena jak Kleks, pora sie pozeganac i więcej nie wracać
Poza oceną (dodajmy, że przy obu filmach są dwie różne) są dwa materiały o długości 34 i 36 minut, gdzie wyjaśniamy swoje podejście do obu filmów. Ale oczywiście nikogo na siłę nie trzymamy;)
Oj zgadzam się w 100%, kanał wart omijania :)
Cesarz jest nagi! Film dla mnie zdecydowanie przereklamowany.