Mr. Kamirus A jakie to ma znaczenie jeśli przyjmie się za pewnik że zarówno egzystencjalizm jak na przykład też ateizm istnieją wszędzie i zawsze czyli wiecznie? Chociaż o ile egzystencjalizm istnieje i istnieć będzie o tyle co do ateizmu to mógłbym mieć pewne wątpliwości bo jest on warunkowany czyli jego istnienie jest warunkowane teizmem...
"On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust." (Proroctwo Izajasza 53 - VIII wiek p.n.e.) "Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia." (Rzymian 10:9-10)
Interesujący filmik i jako lektor wykonałeś świetną pracę, bo słucha się Ciebie z przyjemnością. Nawet jeśli życie obiektywnie rzecz biorąc w szerszej perspektywie nie ma sensu, jest pozbawione wartości to nie oznacza to, że subiektywnie takie jest - jako ludzie poprzez racjonalizację nadajemy znaczeniu wszystkiemu co robimy i zdecydowana większość ludzi woli tkwić w iluzji tylko po to, aby zaspokoić swoją potrzebę życia, a taką posiada każdy żywy organizm. Gdyby przyjąć narrację pozbawionego sensu życia jako właściwą odpowiedź - świat popadłby w depresję i co jeśli depresja nawet nie jest chorobą, a spostrzeżeniem brutalnej prawdy o rzeczywistości tj. nie ma ona sensu. Wszystko zależy od naszej postawy, przekonań, poglądów i tutaj nie zgodzę się z Jordanem Petersonem jakoby brak sensu życia w szerszej perspektywie uniemożliwiałby osiągnięcie szczęścia w życiu, bo jakoby sensem życia jest sam fakt życia i możliwości doświadczania, rozwoju, ewolucji, utrzymanie gatunku nawet, gdy dążymy do nieuchronnego zniszczenia. Oszukiwanie siebie nawet jest naturą naszych mózgów - stymuluje to układ nagrody, który w zamiarze jest zbiorem struktur mózgowych związanym z motywacją i kontrolą zachowań. Ewolucyjnie, mechanizm ten wykształcił się, aby zwiększać prawdopodobieństwo zachowań potencjalnie korzystnych dla organizmu, a niekorzystne dla organizmu będzie przekonanie o braku sensu życia, gdyż działałoby to demotywująco na psychikę powodując kompletny brak motywacji, motywacji do przetrwania, do życia w ogóle i kończyłoby to się zbiorowymi samobójstwami, bo po co żyć, skoro wszystko nie ma sensu i tak umrzemy zakańczając możliwość doświadczania, więc lepiej nad interpretować wartości życia, bo potrzebujemy celu naszych działań - dla ateisty sens życia, który pozbawiony jest sensu odwoływać się będzie do wspomnianej możliwości doświadczania, odkrycia prawdy o rzeczywistości czy ewoluowanie (w tym podtrzymanie gatunku ludzkiego) i de facto taki jest nasz cel życia z biologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia ewolucji. Aby stwierdzić sens życia musielibyśmy odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania takie jak: jak powstał wszechświat, bo nawet jeśli zanim powstał wszechświat - nie było nic to w jakiś sposób on powstał i przede wszystkim dlaczego powstał, bo mogłoby się nic nie stać, nic by nie powstało, nie byłoby wszechświata, a mimo to stało się inaczej i musi to wynikać z konkretnych rzeczy i jeśli odpowiemy na to pytanie będziemy w stanie bliżej poznać nawet nie sens życia, lecz sens istnienia czegokolwiek - tyle że nigdy możemy nie dojść do takiego etapu technologicznego, aby umożliwić sobie odpowiedź na to pytanie, więc nigdy nie poznamy do końca prawdy, gdyż zawsze pojawiać się będą wątpliwości, które wskazują na to, iż możemy się mylić.
Smiem watpic. O ile fajnie, ze tlumaczy, o tyle jezykowo kiepscizna. Koncowki om, on, dziwna akcentacja. Raczej slabo. Ale samo tlumaczenie i chec zrobienia czegos dobrego - in plus
Bardzo mi sie spodobało jak Kuba Wojewódzki kiedyś na pytanie o sens życia odpowiedział - "Sens szukania sensu w życiu jest dla mnie bez sensu", i myślę że trafił w sedno. Samo życie ma sens, bo żyjesz, jakikolwiek i w czymkolwiek. Np. w hodonizmie (a czemu nie? chyba wszyscy lubimy doznawać przyjemnych emocji), albo w samej obserwacji życia, bycia świadkiem i poznawaniu rzeczywistości. Jak ktoś nie widzi daleszego sensu istnienia to powrózek, życie samo się weryfikuje. I umówmy się, mało kto jest na tyle refleksyjny i głodny wiedzy żeby szukać jakiegoś głębokiego, metafizycznego sensu, taka prawda. Trzeba zjeść, schronić się i zabawić dla odskoczni, tym żyje większość ludzi i nic w tym złego. Szukanie sensu jest bezsensu i ograbia z radości życia. A już to, o czym mówi William, że z konsekwentnego ateizmu wynika nieszczęśliwe życie to jakaś brednia.
Względem tych przemyśleń i porównań i kwestionowania innych myślicieli to można określić prosto: "racja jest jak doopa- każdy ma swoją". I ostatecznie kwestia wiary czy sensu życia to sprawa osobista. Licytowanie się na "co lepsze" uznaje się/ustala to co jest lepsze dla ogółu(stąd religia, choć nie zawsze dobro wyszło), a nie dla nas osobiście. Bo każdy sobie rzepkę skrobie.i ustala subiektywnie to co jest dla niego/niej "lepsze". Co do cierpienia,,zadawania bólu jako coś złego/nieprzyjemnego to są i tacy, którym ból sprawia przyjemność, a nawet podniecenie ;).
Nie ma nadziei, nie ma celu. Nie ma w tym też niczego złego. Stan nieistnienia jest najbardziej neutralną rzeczą na świecie. Fajnie, że mamy szansę przynajmniej przez chwilę cieszyć się życiem, przeżywać emocje, oddychać, być świadomym okiem wszechświata na ten krótki czas. :)
Dlatego religia ukierunkowuje to co jest "dobrym" życiem i korzystaniem z niego. Nakazuje nam pomagać innym, dzielić się i nie robić krzywdy sobie i innym. Bez tego "kręgosłupa moralnego" to dziwki wino i pianino ;).
Brakuje dobrych lektorów do takich tematów bo za gramanicą są naprawdę quality rzeczy, byłoby naprawdę super gdybyś robił podobne rzeczy od czasu do czasu Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia życzę 💪🏾
Peterson mówi o subiektywnym sensie życia, Craig odnosi się do uniwersalnego, tj. z założenia miała to być debata na jeden temat, w praktyce każdy z nich mówi o pojęciach krytycznie odmiennych. Co powinno być oczywiste, Craig ma rację, mimo, że w mojej ocenie błędnie opiera swoją wypowiedź wyłącznie na Bogu - bez absolutnie obiektywnego punktu odniesienia (który to u Craiga jest nazywany Bogiem) nie możemy mówić o żadnym obiektywnym celu i znaczeniu życia. Fakt potencjalnego nadania *swojemu* życiu jakiegoś *subiektywnego* celu, jak dla przykładu zdobycie określonego pozycji, pomoc potrzebującym czy kolekcjonowanie znaczków, nic w tym temacie nie zmienia. Co z tym związane, Peterson (z całym moim szacunkiem do niego, bo wiele jego wypowiedzi cenię) próbuje obalić wypowiedź Craiga poruszając całkowicie odmienne, a tylko pozornie zamienne, zagadnienie. Reasumując - każdy może nadać swojemu życiu subiektywny cel lub uznać, że takiego nie ma, natomiast szukanie obiektywnego sensu istnienia (lub obiektywne uznanie jego braku) to CAŁKOWICIE inny temat.
Sens może być tylko i wyłącznie subiektywny. Poszukiwania jakiegoś "celu", dla którego każdy z nas podejmuje działania jest błędem. Wszechświat nie podąża do jakiegoś określonego, bardzo istotnego celu. Pytając jaki sens ma życie konkretniej osoby, można w ogóle podać jakieś przykłady. Odpowiedzi otrzymamy zadając pytanie o sens istnienia danej społeczności, kultury, cywilizacji, ale będzie to zawsze sensem dla właśnie tej społeczności kultury cywilizacji. Odpowiedzi na pytanie: czy życie ma sens? Jest proste: to zależy
Wyjątkowo populistyczne wystąpienie Petersona. Sprowadził debatę akademicką do emocji. Zaszantażował drugą stronę ckliwym sentymentalizmem. Zamiast szukać prawdy, zaczął umiejętnie sprowadzać słuchaczy do wniosku, że nie powinno się stawiać pytań, które mogą nas doprowadzić do dołujących odpowiedzi. I ten powtarzany frazes: "co to ma być za odpowiedź?". Emocjonalne ultimatum: "nie myśl o tym, bo wyjdziesz na nieczułego chama". To postawa niegodna naukowca. Zwykle go cenię, a tutaj się nie popisał, choć jak zawsze zrobił wielkie wrażenie.
"On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust." (Proroctwo Izajasza 53 - VIII wiek p.n.e.) "Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia." (Rzymian 10:9-10)
Mój stary to fanatyk religijny. Pół mieszkania zajebane dewocjonaliami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi krzyż czy różaniec i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają tego wystającego umarlaka na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu trup w nodze. Druga połowa mieszkania zajebana Gościem Niedzielnym, Naszym Dziennikiem, Egzorcystą xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich parafiach w mieście, żeby skompletować wszystkie gazetki parafialne. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla katozjebów i kręci gównoburze z innymi moherami o najlepsze modlitwy itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu "JP2 gwałcił małe dzieci". Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę APOSTOŁ, za najebanie 10k postów. Jak jest ciepło to co weekend zapierdala na nocne czuwanie. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę musimy łazić do spowiedzi a ojciec pierdoli o zaletach komunii św. i wiecznym zbawieniu. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pierdolił że to dzięki temu, że się spowiadam, bo Bóg mnie kocha i słucha moich modlitw. Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują szykując się na Jutrznię. Przy jedzeniu zawsze pierdoli o religii i za każdym razem temat schodzi w końcu na Episkopat, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie wierzo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać książeczkę do nabożeństwa żeby się uspokoić.
W tym roku sam sobie kupił na święta habit. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i ustawił ambonę w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój zakonnika i siedział cały dzień na tej ambonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też na niej zjadł. Gdyby mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich księży w Polsce to bym wziął i zapierdolił. Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na pielgrzymkę w drodze wyjątku. Super prezent kurwo. Poszliśmy gdzieś wpizdu za miasto, dochodzimy do jakiegoś sanktuarium a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył się krzyżem i siedzimy na środku kościoła i patrzymy na ołtarz. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pierdolnął lichtarzem po głowie, że Jezus słyszy muzykę z moich słuchawek i nie da nam znaku. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz "krzyczał szeptem", żebym się nie wiercił bo szeleszczę i Bóg z nieba widzi jak się ruszam i się gniewa. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na krzyż jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w boczną nawę i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w nawie pierdzieć bo inaczej Jezus na ołtarzu słyszy i czuje. Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym łazi na msze. Kiedyś towarzyszem świętych wypraw był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o religii i Jezusie. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepszy jest Bóg Ojciec czy Syn Boży. "WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, PRZECIEŻ TO BÓG STWORZYŁ śWIAT. BEZ NIEGO NIE BYŁOBY JEZUSA!" "KURWA TADEK POCZYTAJ STARY TESTAMENT CO ON TAM ODPIERDALA, ON JEZUSOWI MOŻE NASKOCZYĆ" "CO TY MI O STARYM TESTAMENCIE PIERDOLISZ JAK LEDWO PACIERZ POTRAFISZ ODKLEPAĆ. BÓG OJCIEC TO JEST KRÓL STWORZENIA JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI" No i aż się zaczęli nakurwiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec "I bardzo kurwa dobrze" Tak go za tego Jezusa znienawidził.
Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Episkopacie. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z Episkopatu powiedzieć. Gazety niekatolickie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o Kościele ani aferach w Episkopacie nic się nie pisze. Szefem koła Ordo Iuris w mojej parafii jest niejaki ksiądz Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim katolikom przez Episkopat i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie parafialne gdzie występował ks. Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpierdalał. Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem Ordo Iuris ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu OI i ks. Adama na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty typu, że ks. Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak całował dziecko itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić ks. Adamowi 2000 zł. Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na przekupne sądy, Ordo Iuris, ks. Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że Ordo Iuris jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na medaliki, święte figurki czy relikwie i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. relikwii świętych za te 2k kupić (kilkaset kilo).
Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć campera na pielgrzymki bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać "Synek na pielgrzymce to się prawdziwe wizje ma! tam jest żywioł!" ale nie było go stać ani nie miał go gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za garażowanie więc zgadał się z jakimiś dewotami z okolicy, że kupią campera na spółkę, on będzie stał u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na podwórku, które ten janusz ma i się będą tym camperem dzielili albo będą jeździć na pielgrzymki razem. Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że cuda odchodzą jak pojebane więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni doznają łaski bez niego bo przecież po równo się zrzucali na campera i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z pielgrzymki, wyszedł nagle z domu. Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z camperem na holu xD Pytam skąd on go wziął a on mówi, że januszowi zajebał z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żebym siadał za kółkiem campera i wjeżdżamy do garażu XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały garaż. Na szczęście camper nie zmieścił się w bramie do garażu więc stary stwierdził, że on go przed domem zostawi. Za pomocą jakichś łańcuchów co były w piwnicy i mojej kłódki od roweru przypiął go do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego campera ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 5000 zł się składał a nie pielgrzymował w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu bo było blisko. Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak: - Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się campera i krzyczy, że nie odda - Janusze krzyczą, że ma oddawać - Jeden janusz ma rozjebany nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od campera za nogę i dostał drugą nogą z kopa - Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka - We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi - Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił campera a policjantów żeby go nie aresztowali - Ja smutnazaba.psd W końcu policjanci oderwali starego od campera. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali campera, rzucając wcześniej staremu 5000 zł i mówiąc, że nie ma już do campera żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy w sanktuarium nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć.
Dzięki, wcześniej chciałem obejrzeć debatę tych 2 Panów, ale jakoś wypadło mi to z głowy. Na szczęście jest ktoś taki jak ty, jeszcze z tak fantastycznym głosem. :D
Szanowny Wybrańczyku: znalazłeś się na mojej drodze przewrotu myślowego. Ten film jest jakby wisienką na torcie bo owo pytanie zaprzątało bardzo moje jestestwo. Bardzo dziękuję, że stworzyłeś i prowadzisz ten kanał. Prawda nas wyzwoli. Czuję że wyzwalam się z matni bezsensownego cierpienia a długa była ta przeprawa. Widzę światełko w tunelu jakim jest wieloletnia depresja. Za moment zasubskrybuję Twój kanał albowiem właśnie przebrnęłam przez wszystkie Twoje filmy. Teraz jestem na bieżąco. Pozdrawiam ciepło i czekam na więcej.
Gdyby nie końcówki "-om" tam gdzie jest "-ą" to też bym to przyznała. @@ŚmiemWątpić. Jeszcze jedna uwaga "to cierpienie", słowo cierpienie jest rodzaju niejakiego (liczba pojedyncza), a nie "te cierpienie", mogą być co najwyżej "te cierpienia" (liczba mnoga).
@@Legend-if6xp Najgorsze, głupie dzielenie ludzi na ścisłowców i humanów, i to bezpodstawne, bo uwaga była celna. Nawet przyjmując twój system świata jako prawdziwy, to czemu 'humany głosu nie mają', oraz dlaczego tak podstawową rzecz musiałby napisać human?. Skąd się biorą tacy jak ty?
Aha: jest to moja pierwsza subskrybcja, uważam, że zasługujesz. Twój kanał jako pierwszy zajął mnie i pochłonął. Ludzie potrzebują mądrych i logicznych przekazów oraz przywódców o dobrych sercach i czystych intencjach. Powodzenia Łukaszu :)
Uśmiech na mojej twarzy wywołuje jak powszechny zachwyt ateistów budzą słowa Jordana Petersona w tej polemice, tej cząstce jego poglądów.... Coś mi się zdaje, że wielu z nich, zwłaszcza tych "nowoczesnych" ateistów mogłoby rzucić mu się do gardła w innych jego wypowiedziach...
@@Micha-bb4dv Fakt, jak chociażby "Disneya". Ale ten mój skrót myślowy miał być głównie najłatwiejszą do przyswojenia zasadą - z własnego doświadczenia pamiętam, że był najbardziej trafnym uogólnieniem jakiego się uczyłem (podatnym na wyjątki jednak)
Fascynujące czuje się zainspirowana, już miałam włączone widmo beznadziei, aż tu nagle przypomniałam sobie że nasza wiedza na temat wszechświata i naszej materii to zaledwie 5%, a wykłady na temat ''co się stanie z naszą materią'' to tylko hipotezy :D W przeciągu 220 000 lat Nasz gatunek niewyobrażalnie się rozwinął, a co dopiero za 5 mld lat ale i tak nie mamy tyle czasu bo, za niecałe 3-4 mld przywali w nas Andromeda taka galaktyka, myślę że my jako gatunek będziemy zdecydowanie daleko, daleko stąd (no chyba że sami wcześniej się zniszczymy wystarczy tylko zniszczyć środowisko, albo puścić parę atomówek lub wodorówek, co jeszcze człowiek potrafi wymyślić) :D A co do niejednej teorii na temat co się z nami stanie będzie jeszcze po kroć-set obalona :D Więc Hakuna Matata :D
Ale myślę że warto zadać sobie następujące pytanie: "Zakładając że rzeczywiście to co Craig mówi na temat tzw. "śmierci termicznej wszechświata" jest prawdą, czy wykazywałoby to że moje życie jest bez znaczenia? Czy musi mieć znaczenie wieczne (czy też "ostateczne" jak ujmuje to Craig) żeby mieć prawdziwe, realne i istotne znaczenie?"
@@ŚmiemWątpić Życie samo w sobie jest istotne, wiesz co jest dla mnie fascynujące, że materia która sama w sobie nie ma świadomości, przemówiła... od kwarków, po pierwiastki, po zlepek pierwiastków które stworzyły substancje jednym z nich jest np. woda, po łańcuchy węglowe i białko, po najprostsze organizmy które po raz pierwszy przystosowały się do środowiska, pierwsze rośliny, ryby, ptaki oraz ssaki gdzie widniejemy jako człowiek Homo Sapiens... Kolejna ewolucja będzie stworzona ręką człowieka a będzie to robot hehe, jednak tą całą podróż łączą: małe kroczki, współpraca, ewolucja, łączenie, przypadek, błąd, szczęście i inne, dzięki tym elementom otrzymaliśmy samoświadomość, uczucia, zmysły - życie jakie znamy które ma mnóstwo barw, nie tylko na naszej planecie, ale też na innych, fajnie jest się zanurzyć jak w innym miejscu przebiegłaby ta podróż. Czy Życie jest bez znaczenia zdecydowanie nie. Jest chwilą i darem którą człowiek powinien wykorzystać najlepiej jak tylko potrafi. Dla mnie w życiu najważniejsze jest tu i teraz, chcę czuć się kochana i akceptowana, mieć poczucie bezpieczeństwa, chcę po prostu być szczęśliwa i to żebym na starość mogła powiedzieć że niczego mi w życiu nie zabrakło i odejść z stąd z cudownymi wspomnieniami lub nawet jutro kiedy musiałabym odejść z tego świata mogłabym zrobić to w spokoju i niczego nie żałować, to dla mnie ma największe znaczenie. Brzmi jak bajka, niestety medal zawsze ma dwie strony a życie na tym świecie jest dość trudne, a chodzi mi o systemy które sam człowiek sobie stworzył smutne... chcesz mieć, komuś musisz zabrać, a tym światem rządzi pieniądz, i nie ma wolności jest rasa panów i ich niewolnicy* *nie muszę daleko szukać wystarczy popatrzeć na nasz kraj, najniższa krajowa 1530 netto do ręki, jesteś sam i jedynie na co cię stać to kawalerka z częścią rachunków, nie wspominając o jedzeniu i jakimkolwiek życiu. Człowiek tu na Ziemi powinien budować sobie lepszy świat, bo po śmierci tak naprawdę nikt nie wie na 100% co go czeka, nic lub coś, a słowa ''miej wiarę'' że po śmierci ktoś lub coś na nas czeka raczej mnie nie przekonuje. Z naukowego punktu widzenia rozpadnę się w bardzo nieapetyczny sposób na substancję, pierwiastki, kwarki, a czy one mają świadomość raczej nie. Życie jest istotne dla samego jego doświadczenia :)
Tak jak normalnie nie lubię Peterson'a to jednak tym razem zrobił naprawdę dobrą robotę z wytłumaczeniem dlaczego WLC się myli. Nawet jeżeli było parę zgrzytów jak z tą duszą lub szatanem
@@ŚmiemWątpić ja akurat wolę słuchać niż czytać jeśli to nie jest aktor w jakimś filmie fabularnym. Rób jak uważasz. Ty się podjąłeś trudniejszego zadania, więc szanuję!
Dobry pomysł z tym lektorowaniem, Łukaszu, wyszło naprawdę dobrze. Mała rada tylko: nie TE cierpienie, tylko TO cierpienie (rodzaj i liczba słowa mają znaczenie, a nie ostatnia litera). Mógłbyś też nagrać coś o Petersonie i jego poglądach, jestem ciekaw Twojego zdania. Pozdrawiam ;)
" Sens życia jest taki, by nas zeżarły robaki". A tak konkretnie, da się wyczuć w gadce Pana Petersona opory, w określeniu: że czarne jest czarne , a białe jest białe. Być może jest to podejście zamierzone, by nie utracić, autorytetu, poważania, w pewnych środowiskach. Edyt: Odczucie subiektywne, z większej "playlisty", Pana Petersona.
Takie gadanie że za 10 milionów lat nikogo nie będzie obchodzić co jest teraz działa w obie strony, bo możemy równie dobrze powiedzieć, że teraz nie powinno nikogo obchodzić się będzie działo długo po naszej śmierci.
Jakby miało wszystkich obchodzić co się działo w każdym momencie istnienia ludzi to trochę za dużo by było tych rzeczy do obchodzenia się. To co jest teraz jest wynikiem tego co było kiedyś i to wystarczy.
To co usłyszałem w pierwszej wypowiedzi do 4:04 jest dość tragiczne. W sensie ukazuje ,że wielu ludzi nie potrafi sobie wyobrazić dobra bez Boga i sensu życia bez Boga która wynika głównie z naturalnego strachu ludzi przed świadomością nicości po śmierci oraz ostatecznego końca wszystkiego. Trzeba sobie zatem zzadać pytanie czy zmienia to co kolwiek w naszym ziemskim życiu? Nie. Dalej można się nim cieszyć i doceniać jego wartość bez bycia na tyle pysznym by oczekiwać nieśmiertelności po śmierci. Czy to co dzieję się w kosmosie koniecznie musi być po coś? Nie. A czy ma to z naszej perspektywy jakieś znaczenie? Nie. Więc po co wgl się tym martwić? Zamiast po prostu żyć.
Właśnie mówimy różne słowa jak dobro i zło ale nie jesteśmy zgodni czy one odnoszą się do istnienia Boga i obiektywnego religijnego dobra czy to określenie zachowań które przybliżają nas do podtrzymania cywilizacji? Myślę że chodzi tu o problem że religia wpłynęła na rozumienie dobra w naszej kulturze, ale też nie jest przypadkiem że religia wybrała dość mądre prawdy z którymi zintegrowała swoją opowieść. Myślę że błędem w pierwszej wypowiedzi jest wnioskowanie że z faktu nie istnienia Boga wynika powinność zamartwiania się tym i nie możemy wymyślić sensu życia? MOŻEMY. Choć ma rację że wymyślony sens życia ma coś wspólnego z oszustwem bo został wymyślony żeby nie przejmować się brakiem sensu i ten wymyślony sens będzie bez sensu bo już dalej z niego nic nie wynika. To po prostu otwarte pytanie o to czy coś istnieje i myślę że życie w zgodnie z Biblijną mądrością jest zwyczajnie dobrą odpowiedzią na pytanie jak żyć, z czym tak na prawdę zgadza się Peterson i daje może złudną ale jakąś nadzieję na przetrwanie śmierci i nie widzę niczego złego w takiej ścieżce.
@@JaneRoland On tam pewnie pisze: "Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem."
Kilku słów z filozofii Jean-Paul Sartre'a (z którym się dość mocno zgadzam ogólnie rzecz biorąc) to nawet oczekiwałem na tym kanale, ale wypowiedzi Petersona się nie spodziewałem:) Bardziej go kojarzyłem z tematami rozwoju osobistego, choć znany jest z tego, że ten rozwój opiera na Biblii i religii szeroko pojetej... świetny materiał Łukaszu, jak zwykle:) PS - co do J-P Sartre'a to polecam, zajrzeć na kanał innego Łukasza - "Człowiek absurdalny" - który ugryzł temat od strony zdecydowanie bardziej filozoficznej.
@Eljot79 Sartr nie mówi, ze życie jest trudne, a wręcz bardzo proste - jedynie dosyć absurdalne;] Filozofowie tysiące lat zastanawiają sie jaki jest sens życia, aż tu nasz Sartre przychodzi i mówi, ze sensu życia w ogóle nie ma;] mniej więcej na tym to by polegało.
@Eljot79 Dlaczego mnie atakujesz? Ja tylko przedstawiłem w skrócie, co twierdził pewien francuski filozof. Ni mniej ni więcej. Ale mogę odpowiedzieć na jedno - "Gdyby nie było inteligentnego stwórcy, wszechświat musiałby powstać bez planu. Rządziłaby nim przypadkowość - a wtedy nie nadawałby się do życia." - jeśli mamy we wszechświecie miliardy planet, to przypadek, że na jednej z nich powstało inteligentne życie. Gdyby był to plan inteligentnego stwórcy to albo do życia nadawałyby się wszystkie albo była tylko jedna... trzeba patrzeć szerzej - jeśli patrzymy wąsko to szansa, że jeden kupon trafi szóstkę w lotka jest małe, 1 do 13 milionów, ale mając 13 trylionów kuponów - musimy trafić nie tylko jedną, ale miliony szóstek... nawet jeśli szczęśliwe złożenie wszystkich przypadków do powstania takiego świata jest liczbą niewyobrażalną - to całkowita suma wszystkich przypadków jakie miały miejsce od początku istnienia (o ile zakładamy, że początek w ogóle miał miejsce, bo tu są różne wersje) jest to ta niewyobrażalna liczba - ale podniesiona jeszcze do niewyobrażalnej potęgi.
Przede wszystkim to ogranicz używanie słowa bełkot i zachowaj jakiś poziom kultury w swoich wypowiedziach, a wtedy będzie można prowadzić hjakąś dyskusję.A potem zajrzyj do słowników i zapoznaj się z definicją słów "argument" oraz "teza" i nie nazywaj argumentem hipotezy precyzyjnego dostrojenia. Ja mówię o rachunku prawdopodobieństwa, a Ty nawet tego nie rozważasz i przedstawiasz mi prawdy objawione o dużo mniejszej sprawdzalności. I tym samym nie obalasz filozofii Sartre'a a ją potwierdzasz w pewnym sensie, ale to już temat na dłuższe rozważania, a dzisiaj nie mam na to czasu. Gonie mnie terminy i muszę przed północą oddać 2 projekty, także może kiedyś wejdę w tą dyskusję, na dzisiaj to mój ostatni komentarz.
Myślę więc jestem ;). Skłania do myślenia, że świat to więzienie umysłów, iluzja, a życie nie na sensu ;). Także zajebisty kanał.hehe. Tak wyrywa z Matrix'a, ale niestety po wyjściu nie mamy super mocy i nikt nas taką z nieba nie obdarzy. Jak w filmie są tacy co wolą jednak ten smak iluzji, która jest ładniejsza, lepsza od rzeczywistości. Logicznie rzecz ujmując czy lepiej jest sobie obrzydzić tak krótkie życie dlatego żeby wiedzieć.. Z tą wiedzą nic nie zrobimy, a życie sobie obrzydzimy - niektórzy powiedzą,,że wolą wiedzieć. Ale tu mi się kojarzy małżeństwo kilkuletnie gdzie są na przykład dzieci- żona woli nie wiedzieć o zdradzie, bo mąż, ojciec dzieci pomaga, wspiera i kocha,,a skok w bok dla niego był niezobowiązujący. Kobieta powie często,,że wolałaby wiedzieć, ale tak naprawdę sama nie wie co mówi/czuje z reguły. Gdy jest rodzina to lepiej ją mieć i nie niszczyć też dzieciom życia przez mały skok w bok, bo dzieci też będą cierpieć przy rozwodzie i będą zbierać złe wzorce. Także czasem jednak lepiej nie wiedzieć dla dobra ogółu. Można wierzyć, ale nie karmić firmy,,która zarabia na tym. A Bóg ostatecznie jest wszędzie i nie musimy mu za nic płacić. Niewykluczone, że istnieje, ale wątpliwe jest to, że bajka w książce opisuje go prawdziwie. Pozdrawiam.
Właśnie uświadomiłem sobię, że pierwszy pan sugeruje że smutek jest zły, mówiąc o święcie gdzie to nie istotne. Po za tym "wszystko się kiedyś skończy więc to bez sensu więc masz być smutny bo to się skończy i jest bez sensu" tak ja rozumiem pierwszą wypowiedź, drugi pan odpowiada że to nie ważne że to się skończy jeśli będziemy mieli z tego radość i się z tym w pełni zyadzam
To tylko spekulacja. nie jesteśmy na poziomie, który może ustalić co jest dokładną przyczyną rozszerzania się wszechświata. Być może jesteśmy po prostu spychani przez materię z centrum wszechświata? Lub jeśli nadal jesteśmy prowadzeni przez wielki wybuch? Jeśli istnieje materia i antymateria to teoretycznie może istnieć źródło materii dla naszego świata i źródło antymaterii dla drugiego świata, gdzie zachodzi rozdział nicości na 1 materię i 1 antymaterię, według zasady 0=1-1. Ziemia może umrzeć, ale my możemy żyć na nowej materii,. To też jest oczywiście tylko moja teoria, ale i tak myślę, że to nie jest tak, że wszechświat się rozszerza bo tak jest.
Aż obejrzałem fragment oryginału, aby usłyszeć oryginalne słowa, bo nie pasuje mi tu tłumaczenie myśli Nietzschego - bo to bardzo popularne, ale jednoczenie bardzo błędne - tłumaczyć "gott ist tot" jako "bóg umarł" gdy tymczasem to znaczy dosłownie "bóg jest martwy" - bo aby umrzeć musiałby kiedykolwiek żyć, co według Nietzschego nigdy nie miało miejsca. Ludzie stworzyli sobie ideę boga i przestali w nią wierzyć. No i w oryginalnej wersji Craig mówi "consequences death of god" czyli konsekwencją śmierci boga, a nie konsekwencją tego, ze bóg umarł - to niby niuans, ale jednak ma ogromne znaczenie co do kontekstu wypowiedzi.
Szacuneczek Łukasz za pokore i umiejętność konfrontacji z niekoniecznie Twoim światopoglądem. Ten film dla mnie osobiście tryska Bogiem i wiem że możesz się z tym nie zgadzać, ale w każdym razie kibicuje Ci jako katol, który życzy również innym tego samego szczęścia, które go otacza :) Na prawdę mocno szanuje to, że w swoich filmach szukasz prawdy. Tego samego oczekuję od kościoła i wierzę, że ta prawda tam prowadzi :)
Wg mnie, to trochę jak wyobrażanie sobie pierwiastka z 2. Mogę zrozumieć co ten koncept zakłada. Zakłada, brak materii, brak osób, brak relacji, brak praw logicznych (być może), brak czasu itd.. Ale kiedy zabieram się za wyobrażanie sobie czegoś takiego to jakby nie mogę wyjść wiele dalej niż czarny ekran :)
@@ŚmiemWątpić W zasadzie to nawet nie czarny i nie ekran hehe. Nieskończoność podobnie jak nicość- system nam się zawiesza ;). To podobnie jakby starać się zrozumieć byt, który stworzył wszechświat. Jak ktoś tłumaczy w książce jego postępowania czy tłumaczy jest śmieszny nawet jeśli założymy, że istnieje. Bo dla takiego bytu inteligencja takiej mrówki jest taka jak dla nas właśnie inteligencja mrówek, a może dysproporcja jest jeszcze większa. Temat książek o Bogu można włożyć między bajki. A jeśli chodzi o jakiś nieokreślony byt czy energię, która wpłynęła na powstanie świata i życia to ja stawiam znak zapytania i nie oczekuje odpowiedzi od człowieka, bo ów wyjaśnienia względem istnienia mnie nie satysfakcjonują. A może jesteśmy zbyt mało inteligentni żeby coś zrozumieć i każdy sobie wymyśla swoje "widzi mi się" po prostu. Jeśli jest życie po życiu to wtedy się dowiem. A ludziom z zasady wierzyć nie można ;). Pozdrawiam.
@@ŚmiemWątpić W dzieciństwie zawsze byłem bardzo podekscytowany, kiedy dzielilem się swoimi rozwarzaniami, nad próbą nadania formy czy też kształtu owego Nic. Rozkładałem dłonie i pytałem czy COŚ tu mam ? Regularnie odpowiedz brzmiała nie tutaj nie masz NIC. Opowiadalem później o drobnoustrojach, bakteriach, czasteczkach, pierwiastkach itd. Generalnie o rzeczach których nie jesteśmy w stanie zauważyć, poczuć którymkolwiek ze zmysłów. Ponawiałem pytanie, czy na pewno NIC tu nie ma. Oczywiście wszyscy kazali mi iść się leczyć. Nadmienię że żaden ze mnie filozof i do dziś nie mam pojęcia dlaczego I po co w ogóle się nad tym zastanawiałem. Co by było gdyby nie było nic, rzeczywistości materialnej, czasu. Czarny ekran ? No cóż to czarny ekran. Biały ekran to biały ekran, Bezbarwny czy Kurwa translucentny czy jakikolwiek inny to wciąż jest COŚ. Nie wiem czy podziwiam ludzi którzy do dziś nad tym wszystkim prowadzą burzliwe dyskusje czy Im współczuję. Najwięksi matematycy wariowali kiedy próbowali rozszyfrować hipotezę Reemana. Myślę że podobnie jest w przypadku rozważań na temat tego czym właściwie jest Świat w którym egzystujemy, co jest po śmierci, jest Bóg czy go nie ma, czy możemy ufać naszym zdolnością poznawczym czy w jaki sposób w umyśle zorganizowana jest wiedza czy temu ufać czy nie. Lepiej chyba zacząć żyć tak po prostu. Może to nie spójne Ale autentyczne. Pozdrawiam
A ja proszę o lektora (Łukasz masz świetny głos).Często słucham Twoich filmów robiąc jakieś czynności w domu, nie patrząc na ekran, dlatego wolę słyszeć tłumaczenie. Pozdrawiam i czekam na kolejne filmy😀👍👍
Zauważone w podręczniku od polskiego dla klasy 1 liceum, strona 112 (WSiP-nowe zrozumieć tekst zrozumieć człowieka)-"(... ) w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju nie należy szukać tekstów historycznych. Brak ich wśród różnych występujących tutaj gatunków literackich. Owszem, tak w biblii, jak i na przykład w literaturze greckiej, można mówić o najwcześniejszych początkach historiografii tam, gdzie pojawiają sie genealogia, co nie znaczy jednak wcale, że te, które w tych rozdziałach znajdujemy odpowiadają dokładnie rzeczywistości. (...) Czym jest zatem te jedenaście rozdziałów księgi rodzaju? To po prostu pewnego rodzaju wstęp do historii Izreala, a tym samym i do historii ludzkości. Dzisiaj napisalibyśmy taki wstęp językiem teologiczno-filozoficznym,ale wtedy takiego języka nie było. Wobec "tego pisało się obrazami"... -PiS wziął się za nawracanie pogan XD, ale to co tu zacytowałem to jescze nic. W tym podręczniku tematyka religijna (oczywiście chrześcijańska) zajmuje około 250/407 stron. W podręczniku można znaleźć liczne cytowane przez autorów podręcznika wypowiedzi autorytetów kościoła Katolickiego mówię tu o na przykład Tomaszu z Akwinu i Świętym Augustynie. Jedyny kontrowersyjny fragment zacytowany z biblii jaki tam znalazłem to historia o abrahamie na stronie 45 (ks rodzaju 22,1-18). Chciałbym również zaznaczyć że autor tekstu ze strony 112 którego część zacytowałem tradycyjnie jak prawdziwy obrońca wiary chrystusowej gimnastykuje się żeby tylko zmieścić boga i swoją księge w ramy faktów zaprzeczających autentyczności biblii. Religia i tak zawsze się zaadaptuje jak choroba do nowego leku.
6 ปีที่แล้ว +11
Na szczęść w Jezusie, każdy nasz czyn ma znaczenie - nawet za 10 mln lat...
Według mnie miejscami gada głupoty. Dlaczego nie można być szczęśliwym z ateistycznym podejściem do życia? To, że nie ma to głębokiego sensu nie oznacza, że sam nie możesz sobie postawić celu i do niego dążyć. Moim zdaniem ateistyczne podejście powinno motywować do wykorzystania czasu, bez sensu jest się nadmiernie zastanawiać, dalej do niczego to nie prowadzi.
*"To, że nie ma to głębokiego sensu nie oznacza"* Ja uważam że niektóre rzeczy w naszych życiach MAJĄ głęboki sens. Jedyne przyznałbym mu rację że nie mają "ostatecznego" sensu, w znaczeniu jakie on to rozumie - czyli sensu przez nieskończoność.
@@gregentertainment3372 życie prowadzi do szczęśliwych i złych chwil. Jeśli będziesz miał jakiś plan na swoje życie nawet nie na całe to tych szczęśliwych będzie więcej a ty nie będziesz musiał się tak trudzić oczywiście nie zawsze ale, jednak mamy jakiś wpływ na swoje życie
Dokładnie, to jak użalanie się nad tym, ze nie jest się nieśmiertelnym
6 ปีที่แล้ว +13
@@reko585 I dlatego religia najlepiej trafia do biednych i zagubionych, pokrzywdzonych życiowo, czyli tych, którzy nie wierzą w swoją własną moc sprawczą.
1. Życie ma sens, można odczuwać w nim szczęście, co jest fajne. Warto żyć się samego faktu odczuwania szczęścia 2. Dobro jest tym co daje innym, lub nam szczęście, czyli jest ważne dla ludzi. Bycie dobrym się innych niby bez sensu ale jak przez ciebie kolejne 80 pokoleń będzie smutne to tak trochę słabo
Zobaczyłem nowy film, myśle spoko, patrze niezła miniaturka, i ostatecznie czytam że to z kanału "śmiem wątpić", w tym momecie mój palec poszybował w szybke mego telefonu tak szybko że mój ekran pękł w 3 miejscach
Sens życia? Przeżywanie/życie jako czasownik ;). Tak samo jak sensem zabawy jest bawienie się/zabawa jako czasownik, a sensem tańca jest tańczenie, sensem gry/gier jest granie- to serio takie proste , dlatego takie trudne...
Czyli ogólnie, fajnie, że jesteś :D "Cierpienie jest warte zniesienia" piękne, jak symfonia Betovena, nieprawdaż milordzie? nawet zacząłem zauważać jak "dziwnie" składam wyrazy. Jak mnie lubisz to daj mi lajka, bo będzie mi przykro
Potrzebowałem takich słów. Byłem katolikiem, przechodząc na ateizm czułem się właśnie osobą na swój sposób pozbawioną wartości czy sensu. Ten filmik wiele dla mnie znaczy .
Ten film nie ma znaczenia, bo się skończy
xD
Mr. Kamirus A jakie to ma znaczenie jeśli przyjmie się za pewnik że zarówno egzystencjalizm jak na przykład też ateizm istnieją wszędzie i zawsze czyli wiecznie? Chociaż o ile egzystencjalizm istnieje i istnieć będzie o tyle co do ateizmu to mógłbym mieć pewne wątpliwości bo jest on warunkowany czyli jego istnienie jest warunkowane teizmem...
Najlepsze jest to że wszystko jest bezsensu!
Gdzie ten 3 sezon mr. Robot na showmaxie?
Ten film nie miał by znaczenia gdyby powstał bez przyczyny i nie istniałaby żaden jego potencjalny odbiorca w tedy faktycznie byłby bez sensu
Bardzo wartościowy materiał. Żyjemy głównie po to by doświadczać i to jest wartością samą w sobie.
"On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust." (Proroctwo Izajasza 53 - VIII wiek p.n.e.)
"Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia." (Rzymian 10:9-10)
Zawsze jak Peterson przemawia siedzę i słucham jak wryty, ten gość jest wybitny, geniusz. Z kim by nie dyskutował, chłop jest na innym poziomie
Rób więcej filmów tego typu czytania i tłumaczeń bo super się tego słucha! Proszę!
Ci kolesie mają bardzo podobny głos do Twojego.
praktycznie taki jak mój!
i na szybko się polskiego nauczyli!!
Niesamowite
Interesujący filmik i jako lektor wykonałeś świetną pracę, bo słucha się Ciebie z przyjemnością. Nawet jeśli życie obiektywnie rzecz biorąc w szerszej perspektywie nie ma sensu, jest pozbawione wartości to nie oznacza to, że subiektywnie takie jest - jako ludzie poprzez racjonalizację nadajemy znaczeniu wszystkiemu co robimy i zdecydowana większość ludzi woli tkwić w iluzji tylko po to, aby zaspokoić swoją potrzebę życia, a taką posiada każdy żywy organizm. Gdyby przyjąć narrację pozbawionego sensu życia jako właściwą odpowiedź - świat popadłby w depresję i co jeśli depresja nawet nie jest chorobą, a spostrzeżeniem brutalnej prawdy o rzeczywistości tj. nie ma ona sensu. Wszystko zależy od naszej postawy, przekonań, poglądów i tutaj nie zgodzę się z Jordanem Petersonem jakoby brak sensu życia w szerszej perspektywie uniemożliwiałby osiągnięcie szczęścia w życiu, bo jakoby sensem życia jest sam fakt życia i możliwości doświadczania, rozwoju, ewolucji, utrzymanie gatunku nawet, gdy dążymy do nieuchronnego zniszczenia. Oszukiwanie siebie nawet jest naturą naszych mózgów - stymuluje to układ nagrody, który w zamiarze jest zbiorem struktur mózgowych związanym z motywacją i kontrolą zachowań. Ewolucyjnie, mechanizm ten wykształcił się, aby zwiększać prawdopodobieństwo zachowań potencjalnie korzystnych dla organizmu, a niekorzystne dla organizmu będzie przekonanie o braku sensu życia, gdyż działałoby to demotywująco na psychikę powodując kompletny brak motywacji, motywacji do przetrwania, do życia w ogóle i kończyłoby to się zbiorowymi samobójstwami, bo po co żyć, skoro wszystko nie ma sensu i tak umrzemy zakańczając możliwość doświadczania, więc lepiej nad interpretować wartości życia, bo potrzebujemy celu naszych działań - dla ateisty sens życia, który pozbawiony jest sensu odwoływać się będzie do wspomnianej możliwości doświadczania, odkrycia prawdy o rzeczywistości czy ewoluowanie (w tym podtrzymanie gatunku ludzkiego) i de facto taki jest nasz cel życia z biologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia ewolucji. Aby stwierdzić sens życia musielibyśmy odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania takie jak: jak powstał wszechświat, bo nawet jeśli zanim powstał wszechświat - nie było nic to w jakiś sposób on powstał i przede wszystkim dlaczego powstał, bo mogłoby się nic nie stać, nic by nie powstało, nie byłoby wszechświata, a mimo to stało się inaczej i musi to wynikać z konkretnych rzeczy i jeśli odpowiemy na to pytanie będziemy w stanie bliżej poznać nawet nie sens życia, lecz sens istnienia czegokolwiek - tyle że nigdy możemy nie dojść do takiego etapu technologicznego, aby umożliwić sobie odpowiedź na to pytanie, więc nigdy nie poznamy do końca prawdy, gdyż zawsze pojawiać się będą wątpliwości, które wskazują na to, iż możemy się mylić.
Ty Łukaszu Wybrańczyku
Najlepszy Jutuba lektorczyku
A dziękuję, dziękuję! :)
powinien byc lektorem w kosciele
Ministrantem. Taki ładniusi chłopiec - myślę, że niejeden ksiądz by docenił...
Smiem watpic. O ile fajnie, ze tlumaczy, o tyle jezykowo kiepscizna. Koncowki om, on, dziwna akcentacja. Raczej slabo. Ale samo tlumaczenie i chec zrobienia czegos dobrego - in plus
Bardzo mi sie spodobało jak Kuba Wojewódzki kiedyś na pytanie o sens życia odpowiedział - "Sens szukania sensu w życiu jest dla mnie bez sensu", i myślę że trafił w sedno.
Samo życie ma sens, bo żyjesz, jakikolwiek i w czymkolwiek. Np. w hodonizmie (a czemu nie? chyba wszyscy lubimy doznawać przyjemnych emocji), albo w samej obserwacji życia, bycia świadkiem i poznawaniu rzeczywistości. Jak ktoś nie widzi daleszego sensu istnienia to powrózek, życie samo się weryfikuje.
I umówmy się, mało kto jest na tyle refleksyjny i głodny wiedzy żeby szukać jakiegoś głębokiego, metafizycznego sensu, taka prawda. Trzeba zjeść, schronić się i zabawić dla odskoczni, tym żyje większość ludzi i nic w tym złego. Szukanie sensu jest bezsensu i ograbia z radości życia.
A już to, o czym mówi William, że z konsekwentnego ateizmu wynika nieszczęśliwe życie to jakaś brednia.
Względem tych przemyśleń i porównań i kwestionowania innych myślicieli to można określić prosto: "racja jest jak doopa- każdy ma swoją". I ostatecznie kwestia wiary czy sensu życia to sprawa osobista. Licytowanie się na "co lepsze" uznaje się/ustala to co jest lepsze dla ogółu(stąd religia, choć nie zawsze dobro wyszło), a nie dla nas osobiście. Bo każdy sobie rzepkę skrobie.i ustala subiektywnie to co jest dla niego/niej "lepsze". Co do cierpienia,,zadawania bólu jako coś złego/nieprzyjemnego to są i tacy, którym ból sprawia przyjemność, a nawet podniecenie ;).
Czytał: Łukasz Wybrańczyk
Przecież to Knapik jest! ;)
"Śmiem Wątpić". Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny. ;-P
Czytaj dalej.
Masz przyjemny głos. Tłumacz więcej bo masz intuicje do ciekawych rzeczy.
Dzięki :)
Zgadzam się :)
Długo czekałem na takie materiały z Twoim lektorem. No i wreszcie są i są super, cz ekam na więcej. Powodzenia.
Dzięki! :)
Odpowiedź brzmi: nie ma. Wada gier sandboxowych.
XD
Najlepsza i najbardziej odpowiednia odpowiedź ❤
dla mnie brak sensu to zaleta
Weirdaman jesteś smutny
Przeszedłem prawie każdą część GTA największą wadą tej gry jest to że się kiedyś kończy.
12:00 bardzo mądre słowa ,takich w życiu codziennym szukałem cały czas
Like w ciemno, dzięki Łukasz!
Dzięki!! :)
Świetni lektor, gratuluję!
Nie ma nadziei, nie ma celu. Nie ma w tym też niczego złego. Stan nieistnienia jest najbardziej neutralną rzeczą na świecie. Fajnie, że mamy szansę przynajmniej przez chwilę cieszyć się życiem, przeżywać emocje, oddychać, być świadomym okiem wszechświata na ten krótki czas. :)
A co to ma do tego? Xd 400 lat to i tak mało
Dlatego religia ukierunkowuje to co jest "dobrym" życiem i korzystaniem z niego. Nakazuje nam pomagać innym, dzielić się i nie robić krzywdy sobie i innym. Bez tego "kręgosłupa moralnego" to dziwki wino i pianino ;).
w sumie to mi smutno, bo nie dostałam serduszka od Wybrańczyka :(
@@StrawberrySpring Masz moje serduszko
Brakuje dobrych lektorów do takich tematów bo za gramanicą są naprawdę quality rzeczy, byłoby naprawdę super gdybyś robił podobne rzeczy od czasu do czasu
Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia życzę
💪🏾
Peterson mówi o subiektywnym sensie życia, Craig odnosi się do uniwersalnego, tj. z założenia miała to być debata na jeden temat, w praktyce każdy z nich mówi o pojęciach krytycznie odmiennych.
Co powinno być oczywiste, Craig ma rację, mimo, że w mojej ocenie błędnie opiera swoją wypowiedź wyłącznie na Bogu - bez absolutnie obiektywnego punktu odniesienia (który to u Craiga jest nazywany Bogiem) nie możemy mówić o żadnym obiektywnym celu i znaczeniu życia. Fakt potencjalnego nadania *swojemu* życiu jakiegoś *subiektywnego* celu, jak dla przykładu zdobycie określonego pozycji, pomoc potrzebującym czy kolekcjonowanie znaczków, nic w tym temacie nie zmienia. Co z tym związane, Peterson (z całym moim szacunkiem do niego, bo wiele jego wypowiedzi cenię) próbuje obalić wypowiedź Craiga poruszając całkowicie odmienne, a tylko pozornie zamienne, zagadnienie.
Reasumując - każdy może nadać swojemu życiu subiektywny cel lub uznać, że takiego nie ma, natomiast szukanie obiektywnego sensu istnienia (lub obiektywne uznanie jego braku) to CAŁKOWICIE inny temat.
Sens może być tylko i wyłącznie subiektywny. Poszukiwania jakiegoś "celu", dla którego każdy z nas podejmuje działania jest błędem. Wszechświat nie podąża do jakiegoś określonego, bardzo istotnego celu. Pytając jaki sens ma życie konkretniej osoby, można w ogóle podać jakieś przykłady. Odpowiedzi otrzymamy zadając pytanie o sens istnienia danej społeczności, kultury, cywilizacji, ale będzie to zawsze sensem dla właśnie tej społeczności kultury cywilizacji. Odpowiedzi na pytanie: czy życie ma sens? Jest proste: to zależy
"Absolutne współdziała ze względnym jak dwie strzały spotykające się w powietrzu" - tak powiadają mistrzowie zen.
Wyjątkowo populistyczne wystąpienie Petersona. Sprowadził debatę akademicką do emocji. Zaszantażował drugą stronę ckliwym sentymentalizmem. Zamiast szukać prawdy, zaczął umiejętnie sprowadzać słuchaczy do wniosku, że nie powinno się stawiać pytań, które mogą nas doprowadzić do dołujących odpowiedzi. I ten powtarzany frazes: "co to ma być za odpowiedź?". Emocjonalne ultimatum: "nie myśl o tym, bo wyjdziesz na nieczułego chama". To postawa niegodna naukowca. Zwykle go cenię, a tutaj się nie popisał, choć jak zawsze zrobił wielkie wrażenie.
Te tlumaczenia sa genialne
Łukaszu, świetna robota. A apetyt rośnie w miarę jedzenia👍🙂
Dzięki! :)
Hallo? Dzwonię z Wycliffe College. Chciałem odwołać w dniu dzisiejszym serwis sprzątający. Jordan Peterson pozamiatał.
"On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust." (Proroctwo Izajasza 53 - VIII wiek p.n.e.)
"Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia." (Rzymian 10:9-10)
to lektorowanie wyszło ci PERFEKT
czekam aż zaczniesz czytać pasty
Mój stary to fanatyk religijny. Pół mieszkania zajebane dewocjonaliami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi krzyż czy różaniec i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają tego wystającego umarlaka na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu trup w nodze.
Druga połowa mieszkania zajebana Gościem Niedzielnym, Naszym Dziennikiem, Egzorcystą xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich parafiach w mieście, żeby skompletować wszystkie gazetki parafialne. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla katozjebów i kręci gównoburze z innymi moherami o najlepsze modlitwy itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu "JP2 gwałcił małe dzieci". Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę APOSTOŁ, za najebanie 10k postów.
Jak jest ciepło to co weekend zapierdala na nocne czuwanie. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę musimy łazić do spowiedzi a ojciec pierdoli o zaletach komunii św. i wiecznym zbawieniu. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pierdolił że to dzięki temu, że się spowiadam, bo Bóg mnie kocha i słucha moich modlitw.
Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują szykując się na Jutrznię.
Przy jedzeniu zawsze pierdoli o religii i za każdym razem temat schodzi w końcu na Episkopat, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie wierzo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać książeczkę do nabożeństwa żeby się uspokoić.
W tym roku sam sobie kupił na święta habit. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i ustawił ambonę w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój zakonnika i siedział cały dzień na tej ambonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też na niej zjadł.
Gdyby mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich księży w Polsce to bym wziął i zapierdolił.
Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na pielgrzymkę w drodze wyjątku. Super prezent kurwo.
Poszliśmy gdzieś wpizdu za miasto, dochodzimy do jakiegoś sanktuarium a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył się krzyżem i siedzimy na środku kościoła i patrzymy na ołtarz. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pierdolnął lichtarzem po głowie, że Jezus słyszy muzykę z moich słuchawek i nie da nam znaku. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz "krzyczał szeptem", żebym się nie wiercił bo szeleszczę i Bóg z nieba widzi jak się ruszam i się gniewa. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na krzyż jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w boczną nawę i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w nawie pierdzieć bo inaczej Jezus na ołtarzu słyszy i czuje.
Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym łazi na msze. Kiedyś towarzyszem świętych wypraw był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o religii i Jezusie. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepszy jest Bóg Ojciec czy Syn Boży.
"WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, PRZECIEŻ TO BÓG STWORZYŁ śWIAT. BEZ NIEGO NIE BYŁOBY JEZUSA!"
"KURWA TADEK POCZYTAJ STARY TESTAMENT CO ON TAM ODPIERDALA, ON JEZUSOWI MOŻE NASKOCZYĆ"
"CO TY MI O STARYM TESTAMENCIE PIERDOLISZ JAK LEDWO PACIERZ POTRAFISZ ODKLEPAĆ. BÓG OJCIEC TO JEST KRÓL STWORZENIA JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI"
No i aż się zaczęli nakurwiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec
"I bardzo kurwa dobrze"
Tak go za tego Jezusa znienawidził.
Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Episkopacie. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z Episkopatu powiedzieć. Gazety niekatolickie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o Kościele ani aferach w Episkopacie nic się nie pisze.
Szefem koła Ordo Iuris w mojej parafii jest niejaki ksiądz Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim katolikom przez Episkopat i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie parafialne gdzie występował ks. Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpierdalał.
Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem Ordo Iuris ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu OI i ks. Adama na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty typu, że ks. Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak całował dziecko itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić ks. Adamowi 2000 zł.
Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na przekupne sądy, Ordo Iuris, ks. Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że Ordo Iuris jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na medaliki, święte figurki czy relikwie i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. relikwii świętych za te 2k kupić (kilkaset kilo).
Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć campera na pielgrzymki bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać
"Synek na pielgrzymce to się prawdziwe wizje ma! tam jest żywioł!"
ale nie było go stać ani nie miał go gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za garażowanie więc zgadał się z jakimiś dewotami z okolicy, że kupią campera na spółkę, on będzie stał u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na podwórku, które ten janusz ma i się będą tym camperem dzielili albo będą jeździć na pielgrzymki razem.
Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że cuda odchodzą jak pojebane więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni doznają łaski bez niego bo przecież po równo się zrzucali na campera i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z pielgrzymki, wyszedł nagle z domu.
Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z camperem na holu xD Pytam skąd on go wziął a on mówi, że januszowi zajebał z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żebym siadał za kółkiem campera i wjeżdżamy do garażu XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały garaż. Na szczęście camper nie zmieścił się w bramie do garażu więc stary stwierdził, że on go przed domem zostawi.
Za pomocą jakichś łańcuchów co były w piwnicy i mojej kłódki od roweru przypiął go do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego campera ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 5000 zł się składał a nie pielgrzymował w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu bo było blisko.
Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
- Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się campera i krzyczy, że nie odda
- Janusze krzyczą, że ma oddawać
- Jeden janusz ma rozjebany nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od campera za nogę i dostał drugą nogą z kopa
- Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka
- We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi
- Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił campera a policjantów żeby go nie aresztowali
- Ja smutnazaba.psd
W końcu policjanci oderwali starego od campera. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali campera, rzucając wcześniej staremu 5000 zł i mówiąc, że nie ma już do campera żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy w sanktuarium nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć.
Jesteś dobrym aktorem i masz niezwykle "miękki" głos, a to w zawodzie lektora bardzo ważne, naprawdę, polecam Ci się rozwinąć w tę stronę. :)
No i się rozwinął :D
Super, że tlumaczyles.
Dzięki, wcześniej chciałem obejrzeć debatę tych 2 Panów, ale jakoś wypadło mi to z głowy. Na szczęście jest ktoś taki jak ty, jeszcze z tak fantastycznym głosem. :D
No jest co wreszcie obejrzeć :D
Szanowny Wybrańczyku: znalazłeś się na mojej drodze przewrotu myślowego. Ten film jest jakby wisienką na torcie bo owo pytanie zaprzątało bardzo moje jestestwo. Bardzo dziękuję, że stworzyłeś i prowadzisz ten kanał. Prawda nas wyzwoli. Czuję że wyzwalam się z matni bezsensownego cierpienia a długa była ta przeprawa. Widzę światełko w tunelu jakim jest wieloletnia depresja. Za moment zasubskrybuję Twój kanał albowiem właśnie przebrnęłam przez wszystkie Twoje filmy. Teraz jestem na bieżąco. Pozdrawiam ciepło i czekam na więcej.
Wow, to naprawdę dało mi do myślenia. Dziękuję
minołeś się z zawodem . jesteś naprawdę dobrym lektorem :))))))
Dzięki! :)
Gdyby nie końcówki "-om" tam gdzie jest "-ą" to też bym to przyznała. @@ŚmiemWątpić.
Jeszcze jedna uwaga "to cierpienie", słowo cierpienie jest rodzaju niejakiego (liczba pojedyncza), a nie "te cierpienie", mogą być co najwyżej "te cierpienia" (liczba mnoga).
@@toiowomagdowo
humany głosu nie mają
@@Legend-if6xp Najgorsze, głupie dzielenie ludzi na ścisłowców i humanów, i to bezpodstawne, bo uwaga była celna. Nawet przyjmując twój system świata jako prawdziwy, to czemu 'humany głosu nie mają', oraz dlaczego tak podstawową rzecz musiałby napisać human?. Skąd się biorą tacy jak ty?
@@ŚmiemWątpić dopiero po zobaczeniu komentarza się kapnęłam, że to Ty, a nie jakiś domyślny profesjonalny lektor 😁
Aha: jest to moja pierwsza subskrybcja, uważam, że zasługujesz. Twój kanał jako pierwszy zajął mnie i pochłonął. Ludzie potrzebują mądrych i logicznych przekazów oraz przywódców o dobrych sercach i czystych intencjach. Powodzenia Łukaszu :)
Nie oglądam filmów z lektorem ale ten obejrzałam i polecam świetnie Łuki ;*
Dzięki! :)
Za niedługo wrzucę wersję tylko z napisami :)
Dzięki za film Łukasz ;) Peterson to jest gość warty obserwowania i słuchania
PS: okres a nie okres czasu ;)
nie ogladam bo i tak za 10 miliardow lat to nie bedzie miec znaczenia .
hahah :D
ha, świetnie powiedziane
to i tak by ni nie dało bo on był drugi w kulach
Chyba że Bóg istnieje
Za 10 miliardów lat Bóg będzie tak samo młody jak dzisiaj.
Świetny lektor :D Aż zabrakło takiego "Czytał - Łukasz Wybrańczyk" na koniec przy napisach :D A tak czekałam :D
Szacun Profesorze!
A po co się bogacić i pracować skoro nic nie zabierzemy do grobu ? Po co się uczyć języków, studiować skoro nasze mózgi zjedzą larwy much w ziemi ?
co wy tak macie z tym celem sensem życia?
całe życie nie mam planu na sb tylko leżę z wyjebanymi jajcami i jestem szczęśliwy
Tak proszę tak robić dalej! xD
Popieram xddddddd
Jaskiify dlatego za paręnaście lat wylądujesz pod mostem
@@marcinpuak1728 to już pewne?
ale dlaczego jesteś szczęśliwy?
Uśmiech na mojej twarzy wywołuje jak powszechny zachwyt ateistów budzą słowa Jordana Petersona w tej polemice, tej cząstce jego poglądów.... Coś mi się zdaje, że wielu z nich, zwłaszcza tych "nowoczesnych" ateistów mogłoby rzucić mu się do gardła w innych jego wypowiedziach...
Dziękuję za ten film!
Życie na sens. Np Moją motywacja do życia i jego sens znajduje w dążeniu do celu, bycia lepszym od innych ludzi, bycia po prostu kimś.
Ciekawa Debata, więcej takich.
Dobrze pisze, polać mu!
Więcej Jordan'a Peterson'a
Jordana Petersona*. Apostrofy są wtedy, gdy są dwie samogłoski koło siebie, np. Laplace'a :>
@@tom_stephen dzięki
@@Micha-bb4dv Fakt, jak chociażby "Disneya". Ale ten mój skrót myślowy miał być głównie najłatwiejszą do przyswojenia zasadą - z własnego doświadczenia pamiętam, że był najbardziej trafnym uogólnieniem jakiego się uczyłem (podatnym na wyjątki jednak)
@@tom_stephen Np. Ebenezera Scroog'a
@@tom_stephen uuu grama nazista się znalazł .
Fascynujące czuje się zainspirowana, już miałam włączone widmo
beznadziei, aż tu nagle przypomniałam sobie że nasza wiedza na temat
wszechświata i naszej materii to zaledwie 5%, a wykłady na temat ''co
się stanie z naszą materią'' to tylko hipotezy :D W przeciągu 220 000
lat Nasz gatunek niewyobrażalnie się rozwinął, a co dopiero za 5 mld lat
ale i tak nie mamy tyle czasu bo, za niecałe 3-4 mld przywali w nas
Andromeda taka galaktyka, myślę że my jako gatunek będziemy zdecydowanie
daleko, daleko stąd (no chyba że sami wcześniej się zniszczymy
wystarczy tylko zniszczyć środowisko, albo puścić parę atomówek lub
wodorówek, co jeszcze człowiek potrafi wymyślić) :D A co do niejednej
teorii na temat co się z nami stanie będzie jeszcze po kroć-set obalona
:D Więc Hakuna Matata :D
Ale myślę że warto zadać sobie następujące pytanie:
"Zakładając że rzeczywiście to co Craig mówi na temat tzw. "śmierci termicznej wszechświata" jest prawdą, czy wykazywałoby to że moje życie jest bez znaczenia? Czy musi mieć znaczenie wieczne (czy też "ostateczne" jak ujmuje to Craig) żeby mieć prawdziwe, realne i istotne znaczenie?"
@@ŚmiemWątpić
Życie samo w sobie jest istotne, wiesz co jest dla mnie fascynujące, że materia która sama w sobie nie ma świadomości, przemówiła... od kwarków, po pierwiastki, po zlepek pierwiastków które stworzyły substancje jednym z nich jest np. woda, po łańcuchy węglowe i białko, po najprostsze organizmy które po raz pierwszy przystosowały się do środowiska, pierwsze rośliny, ryby, ptaki oraz ssaki gdzie widniejemy jako człowiek Homo Sapiens... Kolejna ewolucja będzie stworzona ręką człowieka a będzie to robot hehe, jednak tą całą podróż łączą: małe kroczki, współpraca, ewolucja, łączenie, przypadek, błąd, szczęście i inne, dzięki tym elementom otrzymaliśmy samoświadomość, uczucia, zmysły - życie jakie znamy które ma mnóstwo barw, nie tylko na naszej planecie, ale też na innych, fajnie jest się zanurzyć jak w innym miejscu przebiegłaby ta podróż.
Czy Życie jest bez znaczenia zdecydowanie nie. Jest chwilą i darem którą człowiek powinien wykorzystać najlepiej jak tylko potrafi. Dla mnie w życiu najważniejsze jest tu i teraz, chcę czuć się kochana i akceptowana, mieć poczucie bezpieczeństwa, chcę po prostu być szczęśliwa i to żebym na starość mogła powiedzieć że niczego mi w życiu nie zabrakło i odejść z stąd z cudownymi wspomnieniami lub nawet jutro kiedy musiałabym odejść z tego świata mogłabym zrobić to w spokoju i niczego nie żałować, to dla mnie ma największe znaczenie. Brzmi jak bajka, niestety medal zawsze ma dwie strony a życie na tym świecie jest dość trudne, a chodzi mi o systemy które sam człowiek sobie stworzył smutne... chcesz mieć, komuś musisz zabrać, a tym światem rządzi pieniądz, i nie ma wolności jest rasa panów i ich niewolnicy*
*nie muszę daleko szukać wystarczy popatrzeć na nasz kraj, najniższa krajowa 1530 netto do ręki, jesteś sam i jedynie na co cię stać to kawalerka z częścią rachunków, nie wspominając o jedzeniu i jakimkolwiek życiu. Człowiek tu na Ziemi powinien budować sobie lepszy świat, bo po śmierci tak naprawdę nikt nie wie na 100% co go czeka, nic lub coś, a słowa ''miej wiarę'' że po śmierci ktoś lub coś na nas czeka raczej mnie nie przekonuje. Z naukowego punktu widzenia rozpadnę się w bardzo nieapetyczny sposób na substancję, pierwiastki, kwarki, a czy one mają świadomość raczej nie. Życie jest istotne dla samego jego doświadczenia :)
No bardzo wartościowy film szkoda że nasze życie nie ma sensu umieramy i kaszka wie. Można robić co się chce.
Tak jak normalnie nie lubię Peterson'a to jednak tym razem zrobił naprawdę dobrą robotę z wytłumaczeniem dlaczego WLC się myli. Nawet jeżeli było parę zgrzytów jak z tą duszą lub szatanem
Dzięki Łukasz za to co robisz, świetna robota :))
Dzięki za oglądanie! :)
Chętnie obejrzę tłumaczone wystąpienia Christophera Hithensa .
Dzięki Łukasz za takie materiały.
Miło mnie zaskoczyłeś tym filmem :)
Góry też nie mają celu i jakiegokolwiek sensu, a jednak powstają i się tym nie przejmują. To my ludzie nadajemy im znaczenie, sens i podziw.
Ja osobiście wolę napisy, ale szacuneczek za Twoją pracę ;)
za 2 dni wrzucę ten sam film z napisami!!
@@ŚmiemWątpić to nieźle ;D na pewno obejrzę jeszcze raz !
@@ŚmiemWątpić ja akurat wolę słuchać niż czytać jeśli to nie jest aktor w jakimś filmie fabularnym. Rób jak uważasz. Ty się podjąłeś trudniejszego zadania, więc szanuję!
Najlepszy wyklad filozoficzny jaki znam .
Dziękuję bardzo! 👍👏❤️
To ja dziękuję ;)
Dziękuję za link do źródła !! :)
Dobry pomysł z tym lektorowaniem, Łukaszu, wyszło naprawdę dobrze. Mała rada tylko: nie TE cierpienie, tylko TO cierpienie (rodzaj i liczba słowa mają znaczenie, a nie ostatnia litera).
Mógłbyś też nagrać coś o Petersonie i jego poglądach, jestem ciekaw Twojego zdania. Pozdrawiam ;)
" Sens życia jest taki, by nas zeżarły robaki".
A tak konkretnie, da się wyczuć w gadce Pana Petersona opory, w określeniu: że czarne jest czarne , a białe jest białe.
Być może jest to podejście zamierzone, by nie utracić, autorytetu, poważania, w pewnych środowiskach.
Edyt: Odczucie subiektywne, z większej "playlisty", Pana Petersona.
Takie gadanie że za 10 milionów lat nikogo nie będzie obchodzić co jest teraz działa w obie strony, bo możemy równie dobrze powiedzieć, że teraz nie powinno nikogo obchodzić się będzie działo długo po naszej śmierci.
Jakby miało wszystkich obchodzić co się działo w każdym momencie istnienia ludzi to trochę za dużo by było tych rzeczy do obchodzenia się. To co jest teraz jest wynikiem tego co było kiedyś i to wystarczy.
Życie to symulacja jakiegoś dobrego programisty ‼️
Łukasz,rewelacja👍👍👍
Dziękuję bardzo! :)
To co usłyszałem w pierwszej wypowiedzi do 4:04 jest dość tragiczne. W sensie ukazuje ,że wielu ludzi nie potrafi sobie wyobrazić dobra bez Boga i sensu życia bez Boga która wynika głównie z naturalnego strachu ludzi przed świadomością nicości po śmierci oraz ostatecznego końca wszystkiego. Trzeba sobie zatem zzadać pytanie czy zmienia to co kolwiek w naszym ziemskim życiu? Nie. Dalej można się nim cieszyć i doceniać jego wartość bez bycia na tyle pysznym by oczekiwać nieśmiertelności po śmierci. Czy to co dzieję się w kosmosie koniecznie musi być po coś? Nie. A czy ma to z naszej perspektywy jakieś znaczenie? Nie. Więc po co wgl się tym martwić? Zamiast po prostu żyć.
Właśnie mówimy różne słowa jak dobro i zło ale nie jesteśmy zgodni czy one odnoszą się do istnienia Boga i obiektywnego religijnego dobra czy to określenie zachowań które przybliżają nas do podtrzymania cywilizacji?
Myślę że chodzi tu o problem że religia wpłynęła na rozumienie dobra w naszej kulturze, ale też nie jest przypadkiem że religia wybrała dość mądre prawdy z którymi zintegrowała swoją opowieść.
Myślę że błędem w pierwszej wypowiedzi jest wnioskowanie że z faktu nie istnienia Boga wynika powinność zamartwiania się tym i nie możemy wymyślić sensu życia? MOŻEMY. Choć ma rację że wymyślony sens życia ma coś wspólnego z oszustwem bo został wymyślony żeby nie przejmować się brakiem sensu i ten wymyślony sens będzie bez sensu bo już dalej z niego nic nie wynika.
To po prostu otwarte pytanie o to czy coś istnieje i myślę że życie w zgodnie z Biblijną mądrością jest zwyczajnie dobrą odpowiedzią na pytanie jak żyć, z czym tak na prawdę zgadza się Peterson i daje może złudną ale jakąś nadzieję na przetrwanie śmierci i nie widzę niczego złego w takiej ścieżce.
Kocham minę Craiga podczas przemowy Petersona XDDDD
hahaha najlepsza jest w 13:25 , jak Craig zdaje sobie sprawę z tego co tu się dzieje :D :D :D :D
Popłakałam się ze śmiechu XDD
@@ŚmiemWątpićOn tam przetrawia.
Ja jestem ciekawa, co on tam notuje... Bo momentami ściska ołówek, jakby się znęcał nad nim (17:18) xD
@@JaneRoland On tam pewnie pisze:
"Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem. Nie będę brał udziału w debatach z Jordanem Petersonem."
@@winstonknowitall4181 XDDDDD dobre xD
Przez to tło myślałem że coś mi chodzi po ekranie. Mądry film, pozdrawiam.
Wielu ludzi również się rozszerza tak jak wszechświat. I czeka ich śmierć.
Kilku słów z filozofii Jean-Paul Sartre'a (z którym się dość mocno zgadzam ogólnie rzecz biorąc) to nawet oczekiwałem na tym kanale, ale wypowiedzi Petersona się nie spodziewałem:) Bardziej go kojarzyłem z tematami rozwoju osobistego, choć znany jest z tego, że ten rozwój opiera na Biblii i religii szeroko pojetej... świetny materiał Łukaszu, jak zwykle:)
PS - co do J-P Sartre'a to polecam, zajrzeć na kanał innego Łukasza - "Człowiek absurdalny" - który ugryzł temat od strony zdecydowanie bardziej filozoficznej.
@Eljot79 Sartr nie mówi, ze życie jest trudne, a wręcz bardzo proste - jedynie dosyć absurdalne;]
Filozofowie tysiące lat zastanawiają sie jaki jest sens życia, aż tu nasz Sartre przychodzi i mówi, ze sensu życia w ogóle nie ma;] mniej więcej na tym to by polegało.
@Eljot79 Dlaczego mnie atakujesz? Ja tylko przedstawiłem w skrócie, co twierdził pewien francuski filozof. Ni mniej ni więcej.
Ale mogę odpowiedzieć na jedno - "Gdyby nie było inteligentnego stwórcy, wszechświat musiałby powstać bez planu. Rządziłaby nim przypadkowość - a wtedy nie nadawałby się do życia." - jeśli mamy we wszechświecie miliardy planet, to przypadek, że na jednej z nich powstało inteligentne życie. Gdyby był to plan inteligentnego stwórcy to albo do życia nadawałyby się wszystkie albo była tylko jedna... trzeba patrzeć szerzej - jeśli patrzymy wąsko to szansa, że jeden kupon trafi szóstkę w lotka jest małe, 1 do 13 milionów, ale mając 13 trylionów kuponów - musimy trafić nie tylko jedną, ale miliony szóstek... nawet jeśli szczęśliwe złożenie wszystkich przypadków do powstania takiego świata jest liczbą niewyobrażalną - to całkowita suma wszystkich przypadków jakie miały miejsce od początku istnienia (o ile zakładamy, że początek w ogóle miał miejsce, bo tu są różne wersje) jest to ta niewyobrażalna liczba - ale podniesiona jeszcze do niewyobrażalnej potęgi.
Przede wszystkim to ogranicz używanie słowa bełkot i zachowaj jakiś poziom kultury w swoich wypowiedziach, a wtedy będzie można prowadzić hjakąś dyskusję.A potem zajrzyj do słowników i zapoznaj się z definicją słów "argument" oraz "teza" i nie nazywaj argumentem hipotezy precyzyjnego dostrojenia. Ja mówię o rachunku prawdopodobieństwa, a Ty nawet tego nie rozważasz i przedstawiasz mi prawdy objawione o dużo mniejszej sprawdzalności. I tym samym nie obalasz filozofii Sartre'a a ją potwierdzasz w pewnym sensie, ale to już temat na dłuższe rozważania, a dzisiaj nie mam na to czasu. Gonie mnie terminy i muszę przed północą oddać 2 projekty, także może kiedyś wejdę w tą dyskusję, na dzisiaj to mój ostatni komentarz.
Ciekawe, Twój kanał skłania do myślenia, uwielbiam Cię. ^^
Myślę więc jestem ;).
Skłania do myślenia, że świat to więzienie umysłów, iluzja, a życie nie na sensu ;). Także zajebisty kanał.hehe. Tak wyrywa z Matrix'a, ale niestety po wyjściu nie mamy super mocy i nikt nas taką z nieba nie obdarzy. Jak w filmie są tacy co wolą jednak ten smak iluzji, która jest ładniejsza, lepsza od rzeczywistości. Logicznie rzecz ujmując czy lepiej jest sobie obrzydzić tak krótkie życie dlatego żeby wiedzieć.. Z tą wiedzą nic nie zrobimy, a życie sobie obrzydzimy - niektórzy powiedzą,,że wolą wiedzieć. Ale tu mi się kojarzy małżeństwo kilkuletnie gdzie są na przykład dzieci- żona woli nie wiedzieć o zdradzie, bo mąż, ojciec dzieci pomaga, wspiera i kocha,,a skok w bok dla niego był niezobowiązujący. Kobieta powie często,,że wolałaby wiedzieć, ale tak naprawdę sama nie wie co mówi/czuje z reguły. Gdy jest rodzina to lepiej ją mieć i nie niszczyć też dzieciom życia przez mały skok w bok, bo dzieci też będą cierpieć przy rozwodzie i będą zbierać złe wzorce. Także czasem jednak lepiej nie wiedzieć dla dobra ogółu. Można wierzyć, ale nie karmić firmy,,która zarabia na tym. A Bóg ostatecznie jest wszędzie i nie musimy mu za nic płacić. Niewykluczone, że istnieje, ale wątpliwe jest to, że bajka w książce opisuje go prawdziwie.
Pozdrawiam.
@@jackblock7451 A czym jest ten Bóg?
@@mateuszs.9773 Dla jednych wytworem wyobraźni, a dla drugich nieokreślonym bytem,, który może wszystko i nic ;).
Właśnie uświadomiłem sobię, że pierwszy pan sugeruje że smutek jest zły, mówiąc o święcie gdzie to nie istotne. Po za tym "wszystko się kiedyś skończy więc to bez sensu więc masz być smutny bo to się skończy i jest bez sensu" tak ja rozumiem pierwszą wypowiedź, drugi pan odpowiada że to nie ważne że to się skończy jeśli będziemy mieli z tego radość i się z tym w pełni zyadzam
To tylko spekulacja. nie jesteśmy na poziomie, który może ustalić co jest dokładną przyczyną rozszerzania się wszechświata.
Być może jesteśmy po prostu spychani przez materię z centrum wszechświata? Lub jeśli nadal jesteśmy prowadzeni przez wielki wybuch?
Jeśli istnieje materia i antymateria to teoretycznie może istnieć źródło materii dla naszego świata i źródło antymaterii dla drugiego świata, gdzie zachodzi rozdział nicości na 1 materię i 1 antymaterię, według zasady 0=1-1.
Ziemia może umrzeć, ale my możemy żyć na nowej materii,.
To też jest oczywiście tylko moja teoria, ale i tak myślę, że to nie jest tak, że wszechświat się rozszerza bo tak jest.
Dzięki!!👍
Dzięki za oglądanie! :)
@@ŚmiemWątpić Grzechem,byłoby pominąć.😄
Aż obejrzałem fragment oryginału, aby usłyszeć oryginalne słowa, bo nie pasuje mi tu tłumaczenie myśli Nietzschego - bo to bardzo popularne, ale jednoczenie bardzo błędne - tłumaczyć "gott ist tot" jako "bóg umarł" gdy tymczasem to znaczy dosłownie "bóg jest martwy" - bo aby umrzeć musiałby kiedykolwiek żyć, co według Nietzschego nigdy nie miało miejsca. Ludzie stworzyli sobie ideę boga i przestali w nią wierzyć. No i w oryginalnej wersji Craig mówi "consequences death of god" czyli konsekwencją śmierci boga, a nie konsekwencją tego, ze bóg umarł - to niby niuans, ale jednak ma ogromne znaczenie co do kontekstu wypowiedzi.
Boski film:)
Szacuneczek Łukasz za pokore i umiejętność konfrontacji z niekoniecznie Twoim światopoglądem.
Ten film dla mnie osobiście tryska Bogiem i wiem że możesz się z tym nie zgadzać, ale w każdym razie kibicuje Ci jako katol, który życzy również innym tego samego szczęścia, które go otacza :)
Na prawdę mocno szanuje to, że w swoich filmach szukasz prawdy. Tego samego oczekuję od kościoła i wierzę, że ta prawda tam prowadzi :)
Ja kiedy wyobrażam sobie jak wygląda nic to strasznie zaczyna boleć mnie głowa
Wg mnie, to trochę jak wyobrażanie sobie pierwiastka z 2.
Mogę zrozumieć co ten koncept zakłada.
Zakłada, brak materii, brak osób, brak relacji, brak praw logicznych (być może), brak czasu itd..
Ale kiedy zabieram się za wyobrażanie sobie czegoś takiego to jakby nie mogę wyjść wiele dalej niż czarny ekran :)
@@ŚmiemWątpić W zasadzie to nawet nie czarny i nie ekran hehe. Nieskończoność podobnie jak nicość- system nam się zawiesza ;). To podobnie jakby starać się zrozumieć byt, który stworzył wszechświat. Jak ktoś tłumaczy w książce jego postępowania czy tłumaczy jest śmieszny nawet jeśli założymy, że istnieje. Bo dla takiego bytu inteligencja takiej mrówki jest taka jak dla nas właśnie inteligencja mrówek, a może dysproporcja jest jeszcze większa.
Temat książek o Bogu można włożyć między bajki. A jeśli chodzi o jakiś nieokreślony byt czy energię, która wpłynęła na powstanie świata i życia to ja stawiam znak zapytania i nie oczekuje odpowiedzi od człowieka, bo ów wyjaśnienia względem istnienia mnie nie satysfakcjonują.
A może jesteśmy zbyt mało inteligentni żeby coś zrozumieć i każdy sobie wymyśla swoje "widzi mi się" po prostu. Jeśli jest życie po życiu to wtedy się dowiem. A ludziom z zasady wierzyć nie można ;).
Pozdrawiam.
@@ŚmiemWątpić W dzieciństwie zawsze byłem bardzo podekscytowany, kiedy dzielilem się swoimi rozwarzaniami, nad próbą nadania formy czy też kształtu owego Nic. Rozkładałem dłonie i pytałem czy COŚ tu mam ? Regularnie odpowiedz brzmiała nie tutaj nie masz NIC. Opowiadalem później o drobnoustrojach, bakteriach, czasteczkach, pierwiastkach itd. Generalnie o rzeczach których nie jesteśmy w stanie zauważyć, poczuć którymkolwiek ze zmysłów. Ponawiałem pytanie, czy na pewno NIC tu nie ma. Oczywiście wszyscy kazali mi iść się leczyć. Nadmienię że żaden ze mnie filozof i do dziś nie mam pojęcia dlaczego I po co w ogóle się nad tym zastanawiałem. Co by było gdyby nie było nic, rzeczywistości materialnej, czasu. Czarny ekran ? No cóż to czarny ekran. Biały ekran to biały ekran, Bezbarwny czy Kurwa translucentny czy jakikolwiek inny to wciąż jest COŚ. Nie wiem czy podziwiam ludzi którzy do dziś nad tym wszystkim prowadzą burzliwe dyskusje czy Im współczuję. Najwięksi matematycy wariowali kiedy próbowali rozszyfrować hipotezę Reemana. Myślę że podobnie jest w przypadku rozważań na temat tego czym właściwie jest Świat w którym egzystujemy, co jest po śmierci, jest Bóg czy go nie ma, czy możemy ufać naszym zdolnością poznawczym czy w jaki sposób w umyśle zorganizowana jest wiedza czy temu ufać czy nie.
Lepiej chyba zacząć żyć tak po prostu. Może to nie spójne Ale autentyczne. Pozdrawiam
Bo masz zbyt niskie iq. To tak jakby próbować odpalić wiedźmina 3 na bardzo słabym komputerze. ;)
Bo szatan w ciebie wstąpił, idź do kościoła lepiej.
Czemu dajesz serce pod każdym komentarzem?
Nie każdym. Ale twoim na pewno! :)
Wybrańczyk to ateista o wielkim sercu
wow super tłumaczenie dzięki za to !
Genialne.
Jesteś cudownym lektorem, ale proszę, następnym razem po prostu daj napisy :"D
A materiał jak zawsze świetny!
Za 2 dni będzie wersja z napisami :)
A ja proszę o lektora (Łukasz masz świetny głos).Często słucham Twoich filmów robiąc jakieś czynności w domu, nie patrząc na ekran, dlatego wolę słyszeć tłumaczenie. Pozdrawiam i czekam na kolejne filmy😀👍👍
Wspaniała robota. 👌
Dziękuje! :)
wspaniały odcinek :))))
Zauważone w podręczniku od polskiego dla klasy 1 liceum, strona 112 (WSiP-nowe zrozumieć tekst zrozumieć człowieka)-"(... ) w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju nie należy szukać tekstów historycznych. Brak ich wśród różnych występujących tutaj gatunków literackich. Owszem, tak w biblii, jak i na przykład w literaturze greckiej, można mówić o najwcześniejszych początkach historiografii tam, gdzie pojawiają sie genealogia, co nie znaczy jednak wcale, że te, które w tych rozdziałach znajdujemy odpowiadają dokładnie rzeczywistości. (...) Czym jest zatem te jedenaście rozdziałów księgi rodzaju? To po prostu pewnego rodzaju wstęp do historii Izreala, a tym samym i do historii ludzkości. Dzisiaj napisalibyśmy taki wstęp językiem teologiczno-filozoficznym,ale wtedy takiego języka nie było. Wobec "tego pisało się obrazami"...
-PiS wziął się za nawracanie pogan XD, ale to co tu zacytowałem to jescze nic. W tym podręczniku tematyka religijna (oczywiście chrześcijańska) zajmuje około 250/407 stron. W podręczniku można znaleźć liczne cytowane przez autorów podręcznika wypowiedzi autorytetów kościoła Katolickiego mówię tu o na przykład Tomaszu z Akwinu i Świętym Augustynie. Jedyny kontrowersyjny fragment zacytowany z biblii jaki tam znalazłem to historia o abrahamie na stronie 45 (ks rodzaju 22,1-18). Chciałbym również zaznaczyć że autor tekstu ze strony 112 którego część zacytowałem tradycyjnie jak prawdziwy obrońca wiary chrystusowej gimnastykuje się żeby tylko zmieścić boga i swoją księge w ramy faktów zaprzeczających autentyczności biblii. Religia i tak zawsze się zaadaptuje jak choroba do nowego leku.
Na szczęść w Jezusie, każdy nasz czyn ma znaczenie - nawet za 10 mln lat...
Według mnie miejscami gada głupoty. Dlaczego nie można być szczęśliwym z ateistycznym podejściem do życia? To, że nie ma to głębokiego sensu nie oznacza, że sam nie możesz sobie postawić celu i do niego dążyć. Moim zdaniem ateistyczne podejście powinno motywować do wykorzystania czasu, bez sensu jest się nadmiernie zastanawiać, dalej do niczego to nie prowadzi.
*"To, że nie ma to głębokiego sensu nie oznacza"*
Ja uważam że niektóre rzeczy w naszych życiach MAJĄ głęboki sens. Jedyne przyznałbym mu rację że nie mają "ostatecznego" sensu, w znaczeniu jakie on to rozumie - czyli sensu przez nieskończoność.
"do niczego to nie prowadzi". A do czego prowadzi trudzenie się w życiu?
@@gregentertainment3372 życie prowadzi do szczęśliwych i złych chwil. Jeśli będziesz miał jakiś plan na swoje życie nawet nie na całe to tych szczęśliwych będzie więcej a ty nie będziesz musiał się tak trudzić oczywiście nie zawsze ale, jednak mamy jakiś wpływ na swoje życie
Dokładnie, to jak użalanie się nad tym, ze nie jest się nieśmiertelnym
@@reko585 I dlatego religia najlepiej trafia do biednych i zagubionych, pokrzywdzonych życiowo, czyli tych, którzy nie wierzą w swoją własną moc sprawczą.
Życie ma sens. Chyba że zamkniesz kanał.
Dzięki!!
Jak zawsze, dzięki za oglądanie, Łukaszu! :)
Sensem życia jest znalezienie własnego sensu życia . A po za tym mamy też taki sam wspólny cel jak każdy organizm żywy - przeżyć i się rozwijać.
ciekawy materiał, oby więcej tego typu treści 👍
1. Życie ma sens, można odczuwać w nim szczęście, co jest fajne. Warto żyć się samego faktu odczuwania szczęścia
2. Dobro jest tym co daje innym, lub nam szczęście, czyli jest ważne dla ludzi. Bycie dobrym się innych niby bez sensu ale jak przez ciebie kolejne 80 pokoleń będzie smutne to tak trochę słabo
Zobaczyłem nowy film, myśle spoko, patrze niezła miniaturka, i ostatecznie czytam że to z kanału "śmiem wątpić", w tym momecie mój palec poszybował w szybke mego telefonu tak szybko że mój ekran pękł w 3 miejscach
haha :D
Podsumowanie w jednym zdaniu - boję się że moje życie jest bezwartościowe jeżeli nie ma Boga, więc Bóg MUSI ISTNIEĆ
Tak brzmi wypowiedź Craiga :)
Sens życia? Przeżywanie/życie jako czasownik ;). Tak samo jak sensem zabawy jest bawienie się/zabawa jako czasownik, a sensem tańca jest tańczenie, sensem gry/gier jest granie- to serio takie proste , dlatego takie trudne...
Dobra robota! i robisz za dobrego lektora, może więcej takiego contentu? :)
Dzięki! :)
Wincyj takich materiałów!
Ja akurat bardzo szanuję dra Jordana Petersona. Jego książka "12 życiowych zasad" była dla mnie bardzo pomocna.
11:04 "okres czasu" to pleonazm, to jedno w tłumaczeniu mnie ukuło ale ogólnie to dobra robota
ale ładnie wyszedłeś na tym filmiku
Byłem u wizażysty ;)
Peterson to jednak rzeźnik chołoty umysłowej 😍 I na końcu, brakuje tylko badassowego 'drop the mic' xd
chołoty?
Czyli ogólnie, fajnie, że jesteś :D "Cierpienie jest warte zniesienia" piękne, jak symfonia Betovena, nieprawdaż milordzie?
nawet zacząłem zauważać jak "dziwnie" składam wyrazy.
Jak mnie lubisz to daj mi lajka, bo będzie mi przykro
Lubię! :)
Ty świrze XD
Potrzebowałem takich słów.
Byłem katolikiem, przechodząc na ateizm czułem się właśnie osobą na swój sposób pozbawioną wartości czy sensu.
Ten filmik wiele dla mnie znaczy
.
W takim razie, cieszę się że mogłem pomóc! :)
@@ŚmiemWątpić Pomogłeś i to nie raz
O sensie życia bez Boga pięknie pisze Richard Dawkins w "Bogu urojonym" - polecam.
9:41 Craig przestał pierdolić xD
Dzięki 😀
Dzięki! :)
Do usług! :)
zycie jest jak znalezenie 100 zł na ulicy nie zastanawiasz sie czy masz ja brac czy nie tylko bierzesz i wydajesz na co ci sie podoba