Ostatnio, w podróży, w hotelowej restauracji obok stolika, gdzie siedziałam, grupa starszych panów intensywnie omawiała ,,1670".Szydercze, pełne krytycyzmu wypowiedzi jeden z panów skwitował oburzeniem na temat twórców., ,,to zrobiło pokolenie JP 2"!!!.Rozbawiło mnie to😅.Ciekawe, co powiedzieliby na temat ,,Kosa"😅?Cudna, podszyta ciekawą refleksją recenzja pani Olu..,,Kos" jest już na mojej liście ,,do obejrzenia".Pozdrawiam i życzę dobrego czasu.👍
Też miałem dylemat między Kosem a Przesileniem zimowym i wybrałem Kosa. Świetny film ze świetną obsadą. A niektóre sceny fajnie budowały napięcie, chociażby ta w karczmie
Kilka wrażeń po mojej wizycie w kinie :) Przede wszystkim doceniam Kosa za to, że reżyser Paweł Maślona podjął próbę zaadaptowania czegoś nowego na nasz skostniały, polski rynek filmowy. Coś, co różni się od setnej konedii romantycznej, które często już szorują dno dna. Za to zaszczepił taki swoisty mix gatunkowy łączący western, czarną satyrę, film historyczny i swoistą rozprawę filozoficzną w jeden film. Czyniąc z niego naprawdę bardzo sprawny mix gatunkowy. Taki, który ogląda się z zapartym tchem. Taki, który, pomimo pozornie przegadanych, bardzo inteligentnych dialogów nie pozwala się nudzić. Bo to nie jest film wypełniony akcją. Takich scen jest tu naprawdę mało. Za to postacie, ich background, jest naprawdę ciekawy i przedstawiony w taki sposób, aby zaciekawić widza. Tak więc, tytułowy Kos, grany przez Jacka Braciaka, to bohater, który powraca do kraju z amerykańskiej Wojny o Niepodległość. Wraca do kraju, który zmaga się z rozpoczynającymi się rozbiorami Polski i postanawia zmobilizować szlachtę do stawienia czoła zaborcy. Jest on tutaj pokazany jako postać raczej próbującą być w cieniu tego wszystkiego. Bardziej stonowana, będąca lekko na uboczu. Ale jednocześnie tak kadrowana i oświetlana by podkreślić jej tajemniczość Z kolei jego towarzysz, grany przez Jasona Mitchella, Domingo to już zupełnie inny typ charakteru. Brawurowo zagranego byłego niewolnika nie sposób nie lubić. Większość powiedzianych przez niego zdań to naprawdę celne, ale jednocześnie jakże trafne riposty na otaczającą rzeczywistość. Rzeczywistość, która wbrew pozorom jest niezwykle zbliżona do tej, której świadkiem był w Stanach. Zaś jego relacją z Ignacem powoduje uśmiech na ustach, to jak rozumie położenie polskiego chłopa, a jednocześnie próbuje zaszczepić w nim to ziarno odwagi i zapału. A skoro o Ignacu mowa w tej roli znakomity Bartosz Bielenia, to większość filmu poznajemy z jego perspektywy. Jednocześnie widzimy jak ciężki był los chłopa w tych czasach i poprzez relację z Domingo widzimy analogię do niewolnictwa w USA. Szlachta często była okrutna i bezwzględna a chłopa traktowała często gorzej niż zwierzę. Ignac przez cały film ma coś do udowodnienia a jednocześnie z czasem następuje w nim pewna przemiana, pośrednio za sprawą Domingo. Ci do szlachty ba pierwszy plan wyrastają Piotr Pacek i Łukasz Simlat. Ten pierwszy jest do granic możliwości przerysowany, taki wręcz karykaturalny, ale jednocześnie mocno zawistny i mocno nienawidzący Ignaca. Drugi zaś jest jeszcze bardziej bezwzględny, okrutny oprawca lubujący się w męczeniu i poniżaniu chłopstwa. A skoro rozbiory to musiał się też tutaj pojawić rosyjski zaborca. W tej roli, a mianowicie rotmistrza Dunina, Robert Więckiewicz. To postać rewelacyjnie zagrana. Mocno stąpająca po ziemi, gardząca Polakami osoba. Starająca się podkreślić, że Mateczką Rosja to tak naprawdę zbawca polskiego narodu, chcąca Polskę uratować z tej ciemności jaka ją otacza. To niewątpliwie postać inteligentna, z wieloma trafnymi ripostami, próbująca poprzez słowa poniżyć Polaków. Jego rozmowa z Kosem i Domingo w głównym akcie filmu to mistrzostwo jest sprawnie przeprowadzona i budzi skojarzenia że sceną otwarcia filmu "Bękarty Wojny" Rewelacja. Temu wszystkiemu towarzyszą ciekawe zdjęcia i realizacja. Światło w wielu scenach gra istotną rolę i odpowiednie doświetlenie buduje dodatkowo atmosferę. Muzyka towarzyszącą temu wszystkiemu jest trochę minimalistyczna, ale pasująca do klimatu. Ode mnie film otrzymuje 9/10 i polecam .
Wow, dzięki za taką rozbudowaną opinię, doceniam! :) Super, że wspominasz o roli światła - bardzo podobały mi się sceny, gdy raz Ignac, raz Kos są oświetleni rozbłyskami burzy.
Ale 1670nie ma nic wspolnego z historią... i nie mozna tak tego traktowac, jest to satyra ze szlachty, mosci Panie i w tych filmach krztyny prawdy historyczucj nie ma a o kosie nie slyszalam
To tak nie do końca, bo wyśmiewanie szlachty działa dobrze właśnie dzięki przemyconej prawdzie historycznej i cały serial znacznie bardziej bawi, gdy się tę historię choć w pewnym stopniu zna :) Wiedzy z niego czerpać nie można, ale ta satyra nie wzięła się znikąd.
jezeli taki film z dialogami na poziomie Klanu gdzie wiekszosc "akcji" dzieje sie w drewnianej chacie dostaje Złote Lwy to Złote Lwy zesxły na psy. Z tego filmu dobry jest tylko trailer i pierwsze 15- 20 min reszta to dno
Ostatnio, w podróży, w hotelowej restauracji obok stolika, gdzie siedziałam, grupa starszych panów intensywnie omawiała ,,1670".Szydercze, pełne krytycyzmu wypowiedzi jeden z panów skwitował oburzeniem na temat twórców., ,,to zrobiło pokolenie JP 2"!!!.Rozbawiło mnie to😅.Ciekawe, co powiedzieliby na temat ,,Kosa"😅?Cudna, podszyta ciekawą refleksją recenzja pani Olu..,,Kos" jest już na mojej liście ,,do obejrzenia".Pozdrawiam i życzę dobrego czasu.👍
Oj, to pewnie po "Kosie" wystosowaliby formalną skargę! Mam nadzieję, że przypadnie do gustu ❤️ Pozdrawiam!
Dzięki za recenzję!
świetna jesteś ! serio
Dzięki!
Zostawiam komentarz dla zasięgu i łapkę.
Dziękuję 😊
Też miałem dylemat między Kosem a Przesileniem zimowym i wybrałem Kosa. Świetny film ze świetną obsadą. A niektóre sceny fajnie budowały napięcie, chociażby ta w karczmie
To w takim razie życzę (też sobie) tylko takich dylematów w życiu 😊 A scena w karczmie bardzo mocna, świetnie nastraja przed finałem.
Kilka wrażeń po mojej wizycie w kinie :)
Przede wszystkim doceniam Kosa za to, że reżyser Paweł Maślona podjął próbę zaadaptowania czegoś nowego na nasz skostniały, polski rynek filmowy. Coś, co różni się od setnej konedii romantycznej, które często już szorują dno dna. Za to zaszczepił taki swoisty mix gatunkowy łączący western, czarną satyrę, film historyczny i swoistą rozprawę filozoficzną w jeden film. Czyniąc z niego naprawdę bardzo sprawny mix gatunkowy. Taki, który ogląda się z zapartym tchem. Taki, który, pomimo pozornie przegadanych, bardzo inteligentnych dialogów nie pozwala się nudzić. Bo to nie jest film wypełniony akcją. Takich scen jest tu naprawdę mało. Za to postacie, ich background, jest naprawdę ciekawy i przedstawiony w taki sposób, aby zaciekawić widza.
Tak więc, tytułowy Kos, grany przez Jacka Braciaka, to bohater, który powraca do kraju z amerykańskiej Wojny o Niepodległość. Wraca do kraju, który zmaga się z rozpoczynającymi się rozbiorami Polski i postanawia zmobilizować szlachtę do stawienia czoła zaborcy. Jest on tutaj pokazany jako postać raczej próbującą być w cieniu tego wszystkiego. Bardziej stonowana, będąca lekko na uboczu. Ale jednocześnie tak kadrowana i oświetlana by podkreślić jej tajemniczość
Z kolei jego towarzysz, grany przez Jasona Mitchella, Domingo to już zupełnie inny typ charakteru. Brawurowo zagranego byłego niewolnika nie sposób nie lubić. Większość powiedzianych przez niego zdań to naprawdę celne, ale jednocześnie jakże trafne riposty na otaczającą rzeczywistość. Rzeczywistość, która wbrew pozorom jest niezwykle zbliżona do tej, której świadkiem był w Stanach. Zaś jego relacją z Ignacem powoduje uśmiech na ustach, to jak rozumie położenie polskiego chłopa, a jednocześnie próbuje zaszczepić w nim to ziarno odwagi i zapału.
A skoro o Ignacu mowa w tej roli znakomity Bartosz Bielenia, to większość filmu poznajemy z jego perspektywy. Jednocześnie widzimy jak ciężki był los chłopa w tych czasach i poprzez relację z Domingo widzimy analogię do niewolnictwa w USA. Szlachta często była okrutna i bezwzględna a chłopa traktowała często gorzej niż zwierzę. Ignac przez cały film ma coś do udowodnienia a jednocześnie z czasem następuje w nim pewna przemiana, pośrednio za sprawą Domingo.
Ci do szlachty ba pierwszy plan wyrastają Piotr Pacek i Łukasz Simlat. Ten pierwszy jest do granic możliwości przerysowany, taki wręcz karykaturalny, ale jednocześnie mocno zawistny i mocno nienawidzący Ignaca. Drugi zaś jest jeszcze bardziej bezwzględny, okrutny oprawca lubujący się w męczeniu i poniżaniu chłopstwa.
A skoro rozbiory to musiał się też tutaj pojawić rosyjski zaborca. W tej roli, a mianowicie rotmistrza Dunina, Robert Więckiewicz. To postać rewelacyjnie zagrana. Mocno stąpająca po ziemi, gardząca Polakami osoba. Starająca się podkreślić, że Mateczką Rosja to tak naprawdę zbawca polskiego narodu, chcąca Polskę uratować z tej ciemności jaka ją otacza. To niewątpliwie postać inteligentna, z wieloma trafnymi ripostami, próbująca poprzez słowa poniżyć Polaków. Jego rozmowa z Kosem i Domingo w głównym akcie filmu to mistrzostwo jest sprawnie przeprowadzona i budzi skojarzenia że sceną otwarcia filmu "Bękarty Wojny" Rewelacja.
Temu wszystkiemu towarzyszą ciekawe zdjęcia i realizacja. Światło w wielu scenach gra istotną rolę i odpowiednie doświetlenie buduje dodatkowo atmosferę. Muzyka towarzyszącą temu wszystkiemu jest trochę minimalistyczna, ale pasująca do klimatu. Ode mnie film otrzymuje 9/10 i polecam .
Wow, dzięki za taką rozbudowaną opinię, doceniam! :) Super, że wspominasz o roli światła - bardzo podobały mi się sceny, gdy raz Ignac, raz Kos są oświetleni rozbłyskami burzy.
@@AleksandraSieczka Cała przyjemność po mojej stronie :)
Ta "szabla" Ignaca to kosa z dorobioną rączką ;)
Tak, tak, nawiązywałam do dialogu przy ognisku :)
A jak zagrał Barciś bo on mi wgl. nie pasował do tej roli.
Dobrze zagrał.
W sensie Braciak w roli Kosa? Bardzo dobrze, też byłam zaskoczona, że akurat on się wciela, ale wpasował się w ten szczególny klimat.
Ale 1670nie ma nic wspolnego z historią... i nie mozna tak tego traktowac, jest to satyra ze szlachty, mosci Panie i w tych filmach krztyny prawdy historyczucj nie ma a o kosie nie slyszalam
To tak nie do końca, bo wyśmiewanie szlachty działa dobrze właśnie dzięki przemyconej prawdzie historycznej i cały serial znacznie bardziej bawi, gdy się tę historię choć w pewnym stopniu zna :) Wiedzy z niego czerpać nie można, ale ta satyra nie wzięła się znikąd.
@@AleksandraSieczka Niby jaka prawda historyczna?
Bardziej to satyra na współczesność.
Kos nie jest filmem historycznym. Autor scenariusza udaje, że Kościuszko nie był szlachcicem, a szlachta to psychopaci.
jezeli taki film z dialogami na poziomie Klanu gdzie wiekszosc "akcji" dzieje sie w drewnianej chacie dostaje Złote Lwy to Złote Lwy zesxły na psy. Z tego filmu dobry jest tylko trailer i pierwsze 15- 20 min reszta to dno
Kobieto weź mnie zablokuj bo jutub ni ciągle ciebie proponuje a ja nie jestem masochistą żeby słuchać tej sieczki
Ale jak będziesz pisać komentarze, to będzie mnie jeszcze więcej XD
Za późno. Już stąd nie wyjdziesz. Nie wyrażamy zgody.
Jak facetka mówi że film jest super to na pewno nie pójdę.
Smutne, że buntujesz się przeciwko filmom xD
@@AleksandraSieczka film filmowi nie równy. A ja lubię filmy które kiedyś już widziałem.