Super odcinek, u mnie w podstawówce zamiast „domowych zajęć” była technika i tam uczyliśmy się zaszywać np dziury w spodniach, robić sałatki i tym podobne.
To samo chciałam napisać, ale dziś technika to zupełnie co innego. Cała IV klasa to przygotowanie do karty rowerowej. Nie wiem jak z gotowaniem, bo obecnie jest nauka zdalna, w V klasie dzieciaki miały zdrowe odżywianie i raz mieli zrobić zdrowy posiłek jako zadanie. Szycia trochę mieli. Ja pamiętam, że szyliśmy, szydełkowaliśmy, robiliśmy na drutach, haftowaliśmy, gotowaliśmy. Mieliśmy też rysunek techniczny, pismo techniczne, jakieś podstawy z elektryki (coś o połączeniach szeregowych i równoległych). No i przez jakiś czas dziewczyny miały osobno zajęcia i chłopacy osobno. W moim przekonaniu chłopacy mieli fajniej, bo mogli majsterkować, a my miałyśmy wtedy głównie gotowanie i jakieś wyszywanie, którego nienawidziłam.
Mógłbyś opowiedzieć jak wygląda nauka w Japonii w porównaniu z Polską. W sensie taki cały cykl nauczania (najpierw przedszkole, szkoła podstawowa, technikum lub liceum itd.). To mógłby być ciekawy temat.
Gdy wieki temu byłem w szkole, był taki przedmiot, który w skrócie nazywał się ZPT (Zajęcia Praktyczno-Techniczne). Na tych właśnie lekcjach robiliśmy różne rzeczy począwszy od szycia/cerowania/dziergania przez gotowanie, a skończywszy na budowaniu drewnianych karmników i domków dla ptaków.
Miałem zajęcia techniczne w szkole podstawowej w klasach 1-3. To było w latach 90. Od 4 klasy nie miałem już zajęć technicznych. My na technice uczyliśmy się pisać pismem technicznym i rysunki techniczne.
Być może, ale nie w każdej szkole jest organizowana bo najczęściej nie ma chętnych.... Najlepszym byłoby zamiast religii wprowadzić obowiązkową godzinę etyki
@@ukaszstelmach7762 w mojej szkole zorganizowali bo stwierdziłem że nie będę chodził na religię, i żadne pały z przedmiotu czy zachowania tego nie zmienią. Parę osób później poszło za mną, a szkole się nie podobało że mieliśmy godzinne okienko, to zrobili etykę.
@@maurycy_gnc no to u mnie w mojej klasie 6 na 30 osób nie chodzi (łącznie ze mną), była opcja zapisania się na etykę ale ona odbywała się o 16 chyba, czyli już dawno po lekcjach "normalnych" i takim sposobem mieliśmy okienko i raz szliśmy wcześniej
@@ukaszstelmach7762 ja skończyłem szkołę prawie 7 lat temu i dalej nie jestem w stanie zrozumieć czemu religia w ogóle jest przedmiotem w szkole, czasami obowiązkowym nawet.
Moja mama miała kaligrafię e szkole i do dziś pięknie pisze. Ja pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki pisałam piórem wiecznym, najpierw na atrament (popularne były pióra chińskie, bardzo wygodne), potem na naboje. Samo pisanie piórem sprawia, że pismo jest ładniejsze.
Pióra... pamiętam jak w podstawówce 1-3 każdy musiał mieć pióro i nim pisać, jaki od tego był syf i kilka spodni zalało mi bo albo końcówka się popsuła albo nabój wyleciał z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu. Dobrze że w późniejszych klasach wszyscy mieli długopisy i o piórach przypomniałem sobie dopiero jak zobaczyłem twój komentarz i filmik ignacgo.
Wychodzi na to że przez lata edukacji miałem wszystkie te przedmioty o których opowiadasz. Typografię i pismo techniczne a w podstawówce każdy ma naukę pisania gdzie powtarza setki znaków aż będą porządnie wyglądały. Kaligrafie japońską też miałem. I w szkole. na ASP. z p. Masakatsu. Było super. Z Chin i Japonii przywiozłem rewelacyjne zestawy do ćwiczenia nauki pisania znaków. Takie zeszyty z szablonami,wytloczeniami, gdzie prowadzą dziecku ołówek, pisak po znakach tak żeby były poprawne. Piękne również jako obiekt. Nie były tanie ale nie mogłem się oprzeć i pokazuje dzieciom w Polsce. Super są też specjalne maty do ćwiczeń kaligrafii pędzlami z wodą gdzie można w nieskończoność ćwiczyć na jednym arkuszu. Dla niewtajemniczonych: szare arkusze specjalnej dwuwarstwowej tkaniny, często że wzorem znaków, które po dotknięciu wodą zmieniają kolor na czarny. Po wyschnięciu wody znów są szare i można dalej malować. Oczywiście nie tylko znaki. Można ćwiczyć malowanie. My na zajęciach Kaligrafii japonskiej używaliśmy papieru śniadaniowego, który był zbliżony do bibuły. Itd. Mógłbym pisać godzinami. Etyka i religia, myślę jest odpowiednikiem zajęć z Moralnosci. Klasyka? Jeszcze są szkoły gdzie wykłada się łacinę. Nie miałem okazji ale to w Europie jest odpowiednik Klasyki. Zajęcia domowe też były i są w jakiejś formie w naszych szkołach. Ja bym z Japonii na pewno chętnie widział naukę dzieci porządku I sprzątania. No cóż, poleciałoby z roboty tysiące woźnych i sprzątaczek ale na pewno mogłyby się odnaleźć w równie ważnych funkcjach jak pomoc na ulicach przy wjazdach, parkowaniu regulacji komunikacją. To było coś co mi od razu się spodobało w miastach Japonii. Wszędzie gdzie się da, mniej lub bardziej starsze osoby pilnują porządku i kontrolują ruch. U nas często siedzą na D. w domach i żyją na marginesie. W Japonii mogą czuć się ważni i potrzebni.
Zajęcia domowe to u nas ZPT, czyli zajęcia praktyczno -techniczne. Nie wiem jak obecnie, ale ja miałam ten przedmiot. Język polski podzielony był na gramatykę i literaturę.W pierwszych klasach podstawówki uczyliśmy się kaligrafii, ale w ramach j.polskiego. Religię obecnie można zastąpić etyką. Ciekawa jestem czy pan czytał naszą literaturę, szczególnie dzieła wieszczów (Mickiewicz) czy powieści historyczne, jak Ogniem i mieczem , Potop, P Wołodyjowski itp.Albo chociaż oglądał filmy na podstawie w/w. Serdecznie pozdrawiam.
W Polsce był przedmiot zajęcia techniczno praktyczne zwane techniką potocznie. Uczyło sie szyc, gotować kleic ,heblować, robic przedmioty z drewna, haftować, wyszywać, szydełko, druty, obróbka metalu, piłowanie uywanie narzedzi.Dobry przedmiot to był i przydatny w zyciu.W klasach były specjalne ławki takie jak stól techniczny z imadłami a u mnie pod sciana były tez kuchenki.Kanapki tez robilismy.
Domowe zajęcia to było u nas ZPT. Na Zajęciach Praktyczno-Technicznych zrobiłem np. podstawkę pod garnki, którą moi rodzice używają do dzisiaj. Nauczyłem się jak używać takich narzędzi jak młotek czy wiertarka. A do tego upiekłem ciasto i zrobiłem sałatkę 😀 Ale to było ~30 lat temu... To nie to samo co kaligrafia ale pismo techniczne na papierze milimetrowym też było.
@@stokrotka5874 Pismo techniczne było w klasach matematyczno-fizycznych. Był też suwak logarytmiczny zamiast komputera, czyli oprzyrządowanie inżyniera, a niekiedy elementy rysunku technicznego.
1. Jak już wspominałeś, kaligrafia była osobnym przedmiotem szkolnym do połowy XX wieku, aktualnie okres, w którym mamy nauczyć się ładnie pisać, to wczesne klasy podstawówki, czyli od 1 do 3 klasy. Nie mamy jednak do tego osobnego przedmiotu w późniejszych latach nauki i od nas indywidalnie zależy, jak w przyszłości będziemy pisać. 2. Odpowiednikiem zajęć domowych może być technika, na której szyliśmy, robiliśmy proste, drewniane konstrukcje, lub przyżądzaliśmy proste potrawy. O ile się nie mylę, ten przedmiot prowadzony jest do końca podstawówki, konktretnie od 4 do 8 klasy. 3. Nie mamy typowego przedmiotu nazywanego „klasyką”, jednakże porównałabym ten przedmiot z językiem polskim. Uczymy się na nim nie tylko gramatyki, ale także zapoznajemy się z utworami tworzonymi przez polskich artystów na przestrzeni wielu lat, a wyznacznikiem danego nurtu w sztuce są epoki powszechnie wtedy panujące w europie. Takim klasycznym utworem polskim jest np. „Bogurodzica”, czyli pieśń chwaląca matkę Boską z okresu średniowiecza. W tego typu utworach wielokrotnie mamy do czynienia z archaizmami, czyli słowami, których w języku polskim już nie używamy. I w przeciwieństwie do Japończyków, my Polacy musimy czytać całe książki, które często przez specyficzny, już nieużywany język, nie są łatwe do zrozumienia, szczególnie dla młodych osób w wieku wczesnoszkolnym. Nie uczymy się jednak o panującej wtedy gramatyce, jeśli już się pojawia, jest traktowana bardziej jaki ciekawostka. Do klasyki można także porównać język łaciński, aktualnie wymarły w Europie. Jednakże to właśnie na podstawie tego języka zostały utworzone inne języki, a słowa pochodzenia łacińskiego dalej pojawiają się w języku polskim oraz innych językach europejskich. 4. Moralność porównałabym aż do 4 przedmiotów, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się całkowicie różne. Po 1 etyka, o której już wspominałeś. Po 2 WDŻWR (wychowanie do życia w rodzinie). Jest to przedmiot skupiający się na naszych pierwszych relacjach międzyludzkich, mówi także o naszej se*ualności pojawiającej się już we wczesnych latach nastoletniego życia. W szkole prowadzony jest od 4 do 8 klasy podstawówki. Kolejnym przedmiotem jest WOK (wiedza o kulturze), czyli przedmiot skupiający się nie tylko na ważnych wydarzeniach wpływających na kulturę naszego kraju, lecz także na kulturze wypowiedzi. Praktycznie tym samym zajmuje się filozofia, a nazwy tych przedmiotów, mogłabym rzec, stosuje się wręcz zamiennie. Filozofia jednak skupia się trochę bardziej na nurtach światopoglądowych. Oba powyższe przedmioty występują tylko w 1 roku liceum. Faktem jest to, że na wszystkich tych przedmiotach dość mocno liczy się dyskusja i nasza zwyczajna, nastoletnia, uczniowska opinia.
Wielki szacunek za język. Mieszkałem w Japonii 3 miesiące. Urządzałem pokazy ręcznego grawerowania szkła w różnych miejscach. Bardzo mi się podobało. Miło Ciebie poznać chociaż w takiej formie. Pozdrawiam serdecznie.
Ja miałam ten przedmiot. Niestety był on źle prowadzony, przez starszą panią, która nie wiedziała jak zachęcić uczniów do poznania łaciny i lekcje te były po prostu nudne. Wielka szkoda, bo w tej chwili chciałabym pamiętać choć trochę z tego, co było przerabiane 😞
@@Baltie3 Przepraszam, czy masz ustawiony jakiś minimalny próg pisanych komentarzy na dzień? Obie Twoje wypowiedzi zupełnie nic nie wnoszą i nawet nie odzwierciedlają rzeczywistości. To kolejny śmieciowy spam, Pawle
@@Basiasia, widzę, że jesteś bardzo rzeczowa. To się ceni. Dziękuję Ci za zwrócenie uwagi za niemerytoryczność. Na YouTubie generalnie mało komentuję, a to, do czego się "doczepiłaś", to efekt pewnej metamorfozy. Kiedyś byłem osobą bardzo małomówną. Z biegiem lat zacząłem mówić coraz więcej, w tym niestety to co ślina przyniesie na język, czy to coś wniesie do tematu, czy też nie. Oczywiście byleby nie mówić głupot. Nie wypowiadam się zupełnie bez zastanowienia. Doceniam Twoją uwagę, Barbaro (?) i postaram się wprowadzić ją w czyn.
Gdzieś tam się podobne zajęcia przewijają. Kaligrafia była na nauczaniu początkowym, w ramach przedmiotu o takiej nazwie. Na zajęciach pn. ZPT (zajęcia praktyczno-techniczne) dzieciaki uczyły się czynności przydatnych w życiu jak szycie, gotowanie, nitowanie, oznaczenia na materiałach tekstyliach, opakowaniach z jedzeniem, wykonywało się wycinanie w drewnie, uczyło o prądzie i metalach, narzędziach w warsztacie itp. Zajęcia z moralności raczej mniej niż bardziej ale miały być realizowane w ramach "godziny wychowawczej" co zazwyczaj sprowadzało się do omawiania bieżących problemów.
Bardzo ciekawy odcinek, niektore przedmioty przydalyby sie w Polsce. Chcialam pochwalic Ciebie za poprawne akcentowanie niektorych wyrazow takich jak: matematyka, fizyka, muzyka ...itd. Wielu Polakow ma z tym problem. Brawo!
0:29 - "Kaligrafia" - w Polsce jest łatwiej pod względem pisania (mniej liter i znaków do zapamiętania), ale takie ćwiczenia miałem w 1. klasie podstawówki na języku polskim. Pisaliśmy w zeszycie (w tzw. "zeszycie w 2 linie") pojedyncze litery, np. całą stronę zapisywaliśmy literkami "O" :) Zeszyt w 2 linie pomagał w prawidłowym pisaniu i zachowaniu proporcji pisanych liter (np. duże kontra małe litery). W 4. klasie wszyscy pisali już w zeszytach w 1 linię, natomiast Ci najzdolniejsi mogli przejść na nie wcześniej :P 2:23 - w Polsce jest coś podobnego jak "domowe zajęcia" (albo przynajmniej za moich czasów było :P) , tylko rozbite na kilka przedmiotów: 1. Technika (praca technika) - robiłem na tym przedmiocie nie tylko rysunki, ale też szydełkowanie, na drutach, na krośnie tkackim, kanapki itp. 2. Wychowanie do życia w rodzinie (tzw. WDŻ) - poruszane są tam kwestie relacji w rodzinie, w społeczeństwie, seksu, ciąży itp. 4:05 - "Moralność" zdecydowanie bliska religia/etyka + WDŻ w Polsce - wiadomo, nie jest to pewnie odwzorowane w 100% tak jak w Japonii, ale z pewnością jest temu bliskie . W sumie to żaden przedmiot japoński nie był dla mnie zaskakujący :) Każdy wydaje mi się bardzo sensowny.
Dzięki za super odcinek! Ode mnie kilka słów komentarza: Lekcje kaligrafii w polskich szkołach są w pierwszej klasie gdy uczniowie uczą się pisać, mieliśmy specjalne zeszyty ćwiczeń, z których korzystaliśmy a później używaliśmy już normalnych zeszytów w linie. Co do wywieszania prac na ścianach to w moim przedszkolu i podstawówce to było normalne. Chyba chodziło o to, żeby zmotywować uczniów do staranności i najlepszymi pracami "pochwalić się" przed całą szkołą. Szycie i inne tego typu manualne rzeczy były na przedmiocie technika, tutaj chyba program różnił się zależnie od szkoły. U nas w gimnazjum szyliśmy ręcznie i na maszynie. Dodatkowo mieliśmy zajęcia na przykład z origami i kirigami. W podstawówce szydełkowaliśmy, robiliśmy pompony i inne tego typu rzeczy. Gotowania nie mieliśmy, sprzątania też. O relacjach w rodzinie uczyliśmy się na przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie. Poza tym na tym przedmiocie były poruszane kwestie edukacji seksualnej. Co do klasyki to nie uczyliśmy się gramatyki historycznej ale teksty np. z okresu renesansu mieliśmy na języku polskim (chyba większość dzieciaków uczyła się na pamięć jakiegoś wiersza Jana Kochanowskiego). Co do moralności - w Polsce, jak wspomniałeś, są lekcje religii lub dla osób, które nie uczęszczają na religię jest etyka (w mojej podstawówce i gimnazjum etyki nie było ale w technikum już tak).
Nie wiem jak jest teraz ale ja miałam w szkole tzw Zajęcia Praktyczno -Techniczne czyli w skrócie ZPT. Uczylismy się majsterkowania, gotowania prostych rzeczy, robiliśmy sałatkę jarzynową, robiliśmy na drutach szalik itp. Natomiast co do kaligrafii to na pewno była przed wojną w szkołach- moj Dziadek pięknie pisał i uczył się tego w szke właśnie. Twoja znajomość polskiego jest imponująca. Pozdrawiam.
Jak ja chodziłam do podstawówki to mieliśmy pracę-technikę. Na tych zajęciach klasa zawsze byłą podzielona na chłopców i dziewczynki. Dziewczynki były w sali, ala kuchnia, a chłopcy w sali, ala garaż :) Czasami zamienialiśmy się salami jak chłopcy mieli coś ugotować lub zszyć a dziewczynki w tym czasie robiły skrzynki z drewna, drewniane ozdoby na ścianę, ozdoby z puszek po napojach... Dzieki temu uczyłysmy się używać narzędzi typu młotek, śrubokrręt piła czy papaier ścierny a chłopcy mieli podstawy z gotowania szycia i sprzątania.
U nas też jest swego rodzaju kaligrafia. Technicy reklamy uczą się kaligrafii ale piórami i atramentem oraz cukiernicy też się uczą kaligrafii lecz używając rękawów cukierniczych. To jest na lekcjach zawodowych z cukiernictwa ^^ A co do zajęć jak to ująłeś ,,nauka domowa'' u nas jest to nazywane wychowanie do życia w rodzinie, chociaż... Nie wszyscy się do tego przykładają ^^'
Ignacy, pamiętam dobrze lata sześćdziesiąte i naukę w szkole. Nauki kaligrafii jako takiej nie było, jednak lekcje języka polskiego bywały różne. To znaczy - uczyliśmy się gramatyki, ortografii - i tu właśnie były lekcje pisania. Dyktanda bywały bardzo często, nauczycielka pilnowała byśmy pisali starannie i ładnie. Pisanie liter także zajmowało trochę czasu. Część uczniów nie miała problemów z ładnym pisaniem, jednak niektórzy pisali "jak kura pazurem" (znasz to określenie? ) Dodam, że w szkole początkowo pisaliśmy atramentem który zawsze pani woźna uzupełniała przed lekcjami nalewając go do KAŁAMARZY. A pisaliśmy zwykłymi stalówkami wkładanymi w drewniane obsadki które były ogólnie dostępne. Dość szybko jednak i tu postęp i różnice społeczne spowodowały iż część uczniów używała najzwyklejszych piór a inni mieli pióra lepszej jakości a potem DŁUGOPISY! Z kolei na lekcjach matematyki królowała... tabliczka mnożenia. Ale to inna historia. Pozdrawiam Cię serdecznie, Tomasz
Za dawnych czasów u nas w szkole były takie lekcje. Co do Klasyki można by zaliczyć teksty staropolskie na zajęciach z polskiego, u mnie w szkole może mało było takich zajęć ale babcia była kiedyś nauczycielką i opowiadała, że dawniej było to na porządku dziennym. Kaligrafia, moralność, zwyczajne prace domowe jak sprzątanie, gotowanie,pranie itd. szycie a nawet i drobne naprawy także elektryczne. Wszystko było a teraz to gdzieś takie sztywne lekcje mają w tych szkołach
u nas w szkole (jak już ktoś wcześniej wspomniał) była technika. Ja jestem rocznik 91 i na mojej technice uczyliśmy się gotować (autentycznie gotowaliśmy na zajęciach jakiś obiad) i uczyliśmy się przepisów ruchu drogowego do zdawania egzaminu na kartę rowerową. Później karta rowerowa chyba była usunięta (kilka lat później), ale przepisy wciąż warto było znać. Kaligrafii nie miałem w żadnej z pięciu szkół, w których się uczyłem, ale mój Tata mi opowiadał, że w technikum chyba go uczyli pisma technicznego. Tak poza tym to dzieciaki w młodości po prostu miały pisać te same litery cały czas aż będą je pisać ładnie. Oczywiście jednym szło lepiej, innym gorzej i różnie potem to wygląda.
@@scanraw6874 Ale o czym ma ktoś decydować? O tym jak się zachowywać w różnych sytuacjach, wobec Kobiet, starszych ludzi, innych narodowości? O to mi chodzi. Może Ignacy to niedokładnie nazwał
Ciekawy odcinek. Dziękuję:) 2:02 . Odnośnie tego jak pisać ładnie na pocztówkach czy listach. Nie wiem czy epistolografia zanika czy nie w dobie smsów, jednak jak dla mnie tradycyjne kartki np. na święta mają swój duży urok. Myślę, że należy sporo pisać, by wyrobić w sobie umiejętność ładnego pisania. Oczywiście starając się przy tym ładnie prowadzić linię poszczególnych liter. Osobiście bardzo podoba mi się czyjeś ładne pismo . Zauważyłem, że ładnie wygląda , przynajmniej dla mnie, pismo pisane piórem, nie długopisem, a także kiedy litery są lekko pochylone, np. w prawą stronę. Nawiasem mówiąc mój nieżyjący ojciec miał bardzo ciekawe pismo, pisane właśnie piórem.
Klasyka - w Polsce jest język polski na którym uczymy się o utworach od najstarszych do najmłodszych zaczynając od Bogurodzicy czy Kazań Świętokrzyskich a na współczesnych kończąc - to trwa np. 4 lata w liceum.
Nie wiem jak teraz, ale jeszcze w latach 80-90 były zajęcia praktyczno-techniczne. Gotowaliśmy różne rzeczy, robili sałatki, kanapki, piekliśmy ciasta. Oprócz tego uczyliśmy się szyć różnymi ściegami, wyszywać serwetki, robić na drutach (z wełny) np. Szalik. Dodatkowo uczyliśmy się rysunku technicznego razem z pismem, obsługi suwmiarki i mikrometru, budowy tokarki, budiwy wielkiego pieca i masy innych rzeczy
Jak najbardziej mieliśmy dużo zajęć domowych na Zajęciach Praktyczno-Technicznych (ZPT) w podstawówce, gdzie np. szyliśmy, piekliśmy, robiliśmy też rzeczy zbliżone do plastyki jak makramę (pamiętam do dziś, że był problem z kupnem sznurka do snopowiązałki ;) ) i tkanie (ale nie na krosnach tylko taką igłą wbijaną w płótno). (Natomiast na plastyce było głównie malowanie). Na ZPT w liceum było m.in. pismo techniczne, ale nie kaligrafia. Na ZPT chłopcy i dziewczynki w podstawówce mieli zajęcia osobno, więc przypuszczam, że chłopcy robili więcej rzeczy technicznych a dziewczynki domowych (co może nie do końca jest dobre, bo dobrze by każdy potrafił zrobić podstawowe czynności domowe).
Kiedyś, w latach 80-tych, niektórych praktycznych czynności domowych uczyło się na tzw. ZPT, czyli zajęciach praktyczno-technicznych. Współcześnie chyba też dzieci uczyły się częściowo takich rzeczy na podobnych zajęciach, w każdym razie przed pandemią. Pozdrawiam mojego ulubionego językoznawcę.
Ja miałam w gimnazjum przez 3 lata kaligrafię. Wiekowa Pani z geografii organizowała zajęcia dla chętnych. Mówiła, że ją nauczył jej ojciec. Chodziłam na kaligrafię regularnie, dostałam zestaw do kaligrafii ufundowany z funduszy Unii Europejskiej. Raz startowałam w ogólnopolskim konkurskie kaligraficznym. Od dawna nie siedzę już w kaligrafii, ale może kiedyś do tego wrócę, bo moje pismo jest piękne.
Ja to czasem miałem kaligrarafię i ortografię na zajęciach zintegrowanych w klasach 1-3 w podstawówce. Zajęcia zintegrowane to było coś takiego, że prawie wszystkie przedmioty były jako jeden nawet język polski, a były tylko 3 przedmioty, które wykraczały poza zajęcia zintegrowane czyli język angielski, religia i informatyka, a też wszystko poza informatyką było w tej samej sali, a raz to nawet informatyka była w tej sali, bo komputery się zepsuły. A w klasach 4-6 nie było już tych zintegrowanych i pojawiły się godziny wychowawcze, ale był taki przedmiot przyroda będący połączeniem fizyki, chemii, biologii i geografii.
Świetny odcinek, naprawdę super mówisz po polsku 💪🏻 z pewnością zapoznam się z resztą opublikowanych przez Ciebie materiałów, gdyż właśnie zyskałeś nowego subskrybenta ;) A co do pytania, to nie tyle co zaskoczyły ale moim mniemaniu przydalyby się zajęcia z moralności. Zdecydowanie tak! Tak! Tak! I również byłoby miło gdyby i kaligrafia wróciła 😊 Pozdrawiam ciepło :)
Mysle, ze w polskich szkolach tez jest cos takiego jak lekcja kaligrafii w pierwszej klasie. Pamietam jak po calych godzinach pisalismy jedna lub dwie litery, zeby sie ladnie nauczyc je pisac. Niestety z wiekiem, jak sie pisze szybko, to juz zwykle literki nie sa tak ladnie pisane, ale pewnie to zalezy od osoby i jak szybko sie pisze. Co do nauki gotowania, szycia etc. to tez w szkolach polskich sa tak zwane "zajecia techniczne". Kiedy ja chodzilam do szkoly. Poczatkowo takie klasy byly razem dla dziewczynek i chlopcow, ale w starszych klasach podzielono nas na dwie grupy i dziewczynki uczyly sie wiecej na temat gotowani, szycia, robienia na drutach i tym podobnych rzeczy, a chlopcy uczyli sie lutowania, stolarki i innych umiejetnosci, ktore byly uwazane za bardziej przydatne dla mezczyzn. Mysle, ze nauka moralnosci to swietny pomysl i szkoda ze nie ma takich lekcji we wszystkich szkolach. Mysle, ze my uczylismy sie jednak moralnosci i oceny jej na podstawie bohaterow z ksiazek, ktore trzeba bylo przeczytac. Co do dyskusji, to mysle, ze w polskich szkolach u nas sporo sie dyskutowalo na lekcjach polskiego. Pytano nas o interpretacje zrozumienia lektur, czasem sztuk teatrlanych i tym podobne.
dawno nie ogladalem zadnego Twojego materialu (na pewno nadrobie :D) i musze Ci powiedziec ze slysze ogromna roznice jezeli chodzi o wymowe w jezyku polskim :D ogromny szacunek
Jestem rocznik 96. W gimnazjum miałem technikę. W ramach tego przedmiotu uczyliśmy się np. szyć na maszynie, albo naprawialiśmy krzesła za pomocą nitownicy (zapoznanie się z tym narzędziem)
Jak pięknie dbasz o akcetowanie w słowach "klasyka" i "etyka". Dzisiaj często słyszy się "kla-SY-ka", "e-TY-ka", a przecież powinno być tak, jak Ty wymawiasz, czyli "KLA-syka", "E-tyka". Pięknie się tego słucha 😊
Szkoda, że w polskich programach nauczania brak zajęć z kaligrafii. Warsztaty z kaligrafii prowadzą biblioteki i domy kultury. To doskonale ćwiczenie ręki a współczesne dzieci mają problem z pisaniem. Jak zwykle Ignacy super odcinek. ❤️
Jak ja chodziłem do szkoły był przedmiot ZPT- Zajęcia Praktyczno-Techniczne tylko w mojej szkole był podział na zajęcia typowo dla dziewczyn i dla chłopców. Nie robiliśmy sałatek tym i szyciem lub szydełkowaniem zajmowały się dziewczyny chłopcy zajmowali się robieniem Karmników dla ptaków, dekoracji na przedstawienia teatralne , wypalaliśmy wypalarką do drewna na sklejce obrazy zwierzęta, ptaków potem do tego robiło się ramki i faktycznie wisiały nasze dzieła w klasach, albo w harcówce. A kaligrafia była na lekcji Polskiego :).
Cześć Ignacy, Przede wszystkim gratuluję vloga i pięknej polszczyzny. Postaraj się trochę nad lepszą wymową 'u' na końcu wyrazu i twój polski będzie jeszcze lepszy! Co do lekcji - nas w szkole w latach 70 uczono jeszcze ładnego pisania w ramach języka polskiego. Nie był to jednak już odrębny przedmiot. Pisaliśmy piórem, mieliśmy kałamarz pośrodku ławki (na blacie był okrągły otwór na słoik) i używaliśmy specjalnej bibuły. A twoje zajęcia domowe to nasze ZPT czyli zajęcia pragtyczno - techniczne, które uczyły przede wszystkim stereotypowych zajęć domowych. Dziewczynki - szycia i gotowania oraz sprzątania a chłopców - majsterkowania. Szkoda, że nie uczono nas razem tego samego. Gdyby nie babcia to nie potrafiłbym sobie dziś przyszyć guzika do koszuli.
Nie wiem jak to wygląda ogólnie, ale u mnie w przedszkolu mieliśmy książki do kaligrafii, w których mieliśmy pisać podane wyrazy w wyznaczonych linijkach. Nie jestem jednak pewien, czy to był standardowy program przedszkol, czy raczej wymysł wydawnictwa od naszych podręczników.
Kaligrafia. Jedyne co ja miałem to plastyka ale to bardziej rysowanie. Lekcje o odżywianiu i gotowaniu miałem w technikum ale były biedne. Nauka o moralności w Polsce nie ma takiego przedmiotu ale mogło by być na nim śmiesznie d:^D . Jak trafiłem na twój kanał to też zainteresowałem się trochę kulturą japońską. Lubię takie poznawać różnice kulturowe. Pozdrawiam
W latach 80-tych, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, mieliśmy przedmiot ZPT (zajęcia praktyczno - techniczne). Na tych lejcjach mieliśmy zajęcia z kaligrafii pisma technicznego. Pisało się na specjalnym papierze do pisma technicznego, stalówką (redisówką) maczaną w tuszu. Na tym przedmiocie mieliśmy również zajęcia z gotowania, szycia, wyszywania, dorabiania kluczy itp. Większość zajęć z tego przedmiotu mieliśmy z panią, ale potem zamienialiśmy się z chłopcami i dziewczyny szły do pana na lekcje żeby uczyć się bardziej "męskich" umiejętności, a chłopaki "babskich". Nie zawsze lubiłam te lekcje, bo nauczycielka nie była zbyt fajna (w przeciwieństwie do nauczyciela od ZPT). Ale dzięki temu umiem chociaż coś zszyć, lub przyszyć guzik 😉
Też to miałem - z tym, że kaligrafia a pismo techniczne to są dwie różne rzeczy. Pisanie redisami było koszmarem: tusz lał się wszędzie, tylko nie tam gdzie powinien. Redisówki wypadały z obsadek w najmniej odpowiednim momencie robiąc kleksy trudne do usunięcia z podłej jakości bristolu nawet żyletką (gumką nie warto było nawet próbować). I rzeczywiście teraz sobie przypominam, że były specjalne bloki "rysunkowe", gdzie pokazane było, jak należy wykreślać poszczególne litery a pod spodem było miejsce do samodzielnych ćwiczeń. Z ZPT pamiętam, że cały jeden semestr musieliśmy robić makatkę formatu A3 - ściegiem krzyżykowym! KOSZMAR! Nie pamiętam już dziś, gdzie leży półwysep Teke, ale obudzony w środku nocy mogę od razu zacząć wyszywać ściegiem krzyżykowym. W tym samym okresie dziewczynki robiły karmnik dla ptaków. Dobrze pamiętam, bo koleżanka chodziła potem przez miesiąc z zabandażowanym palcem. A do tych karmników ptaki bały się przylatywać - za to świetnie nadawały się one na wystawę sztuki nowoczesnej...
W mojej szkole był taki przedmiot:zajęcia praktyczno techniczne. Bylo to majsterkowanie i od czasu do czasu coś tam się gotowało,uczyliśmy się pisma technicznego.
Mam ponad 30 lat i za moich czasów w podstawówce na przedmiocie "Technika" też były zajęcia typowo domowe: dziewczyny uczyły się szyć i gotować, chłopaki pracowali w drewnie: super sprawa. Później już nie miałam takich zajęć w gimnazjum ani późniejszych etapach edukacji.
U nas kiedyś było ZPT i też mieliśmy pismo techniczne ,a także zbijanie karmników dla ptaków, szycie na drutach, robienie sałatek i kanapek. Teraz w polskich szkołach szkoli się jełopów i nieudaczników.
W latach 80-tych mieliśmy w szkole podstawowej ZPT - zajęcia praktyczno-techniczne. To było w zasadzie bardzo podobne do Waszych domowych zajęć. Też było szycie, gotowanie, majsterkowanie itp. Pozdrawiam.
3 ปีที่แล้ว
Za moich czasów był przedmiot ZPT czyli Zajęcia Praktyczno Techniczne. Na ZPT uczyliśmy się cerować ubrania, przyszywać guziki, przybijać gwoździe, lutować, były też zadania kulinarne itd. Nie wiem czy jeszcze taki przedmiot jest w szkołach bo chodziłem do podstawówki w latach 80tych.
Gdy ja chodziłem do szkoły średniej (początek lat 2000), w kanonie lektur szkolnych był tylko "Potop". Pozostałe części trylogii nie były wymagane i chyba nadal nie są.
Kaligrafii nie miałem. Ale w 1973 roku pisałem piórem na atrament. Wtedy były jeszcze ławki z miejscem na atrament. Młodzi nie zrozumieją. :D A propos kaligrafii. Chciałbym powiesić na ścianie kakemono z jakąś kaligrafią japońską. :) Domowe zajęcia. Za moich szczenięcych lat był taki przedmiot. Nazywał się zajęcia praktyczno-techniczne. ZPT. Był od piątej do ósmej klasy. Chłopcy mieli go oddzielnie, dziewczynki oddzielnie. One coś tam gotowały. My uczyliśmy się rzeczy warsztatowych. Teraz przypomniało mi się, jak robiliśmy kółeczko do klucza. Moralność nazwałbym etyką. Zresztą sam tego słowa użyłeś. Odpowiednika klasyki w polskiej szkole nie znajduję. Dzięki za filmik. :)
W Polsce był kiedyś przedmiot praca technika. Na nim uczyliśmy się dziewczęcych zajęć jak gotowanie czy szycie ale też męskich jak posługiwać się młotkiem czy śrubokrętem.
W idealnym zamyśle "technika" w Polsce odpowiada japońskim "pracom domowym", natomiast bardzo rzadko zdarzało się, by na technice robić coś poza jedną konkretną sprawnością przez 3 lata trwania tego przedmiotu... Ja trafiłem na szycie z panią Hanią, ale mój brat w tej samej szkole miał majsterkowanie z panem Jankiem. Jak zwykle w polskiej szkole bywa, trzeba mieć farta, żeby trafić na dobrego nauczyciela :D Ja żałuję, że nigdy nie trafiłem na gotowanie, ale umieć zszywać skarpetki xD
Pamiętam, że u mnie w szkole robiliśmy kiedyś kanapki albo sałatkę, ale nie pamiętam w ramach jakiego przedmiotu. Kaligrafię zastępował język polski w klasach 1-3, bo tam mieliśmy lekcję z pisma. Etyki nie miałem, nie było w moich czasach.
drugi przedmiot to w moim gimnazjum nazywał się "technika" i mogliśmy wybrać na początku każdego semestru na czym mamy się skupiać, było kilka opcji takich jak szycie, gotowanie i inne ale reszty nie pamiętam
Gdy ja chodziłem do szkoły, to był przedmiot Zajęcia Praktyczno -Techniczne, w skrócie ZPT, uczyło się tam szyć na maszynie, haftować, szydełkować, wyszywać itp... Przedmiot Moralność to u nas Etyka, w niektórych szkołach zamiast na lekcje religii można chodzić na lekcje Etyki
zajęcia domowe to w Polsce technika. osobiście na tych zajęciach miałam naukę szycia, robiliśmy książkę kucharską, robiliśmy makiety, rzeźbiliśmy z drewna, poznawaliśmy podstawy elektryki i reakcje na różne potencjalne wydarzenia w życiu.
Jeszcz w latach 70 tych były lekcje kaligrafii w szkołach w Polsce. Kupowało sie specjalne bloki do kaligrafii i pióra. W tym czasie była także technika podczas której szyło się, robiło lampki, naprawiało gniazdka elekktryczne i gotowało.
Co do zajęć domowych, to w Polsce również są, a raczej były. Technika. Uczyłem się na niej doszywać guziki, raz robiliśmy sałatkę owocową, raz latawca i jeszcze parę innych ciekawostek. Jednym słowem bieda, aż chciałoby się wyjechać i pouczyć u was, w Japonii.
No, u nas na technice również była bieda... W szkole podstawowej to robiliśmy kanapki, sałatkę owocową i sałatkę warzywną. Po za tym były jakieś wycinanki, drzewko szczęścia i pismo techniczne miałam w gimnazjum. Szkoda właśnie, że nie uczyliśmy się więcej jak gotowania (to co proste czyli zrobienie naleśników, omlet, zupa) czy jakiś robótek ręcznych (haftowanie, przyszywanie, szycie czy robienie na drutach) lub jakiegoś majsterkowania... :(
@@makogirl69 Nie spodziewajmy się po Polskiej edukacji czegokolwiek ciekawego. Większość rzeczy prowadzona jest po macoszemu, po biedzie. Oczywiście, żeby dzieciaki się nie skapnęły, nauczycielka pieprzy, że "BHP" i "Sanepid", więc nie dy rydy robić ciast, ciasteczek - czegokolwiek co faktycznie przyda ci się w życiu. Za to uczą nas pisma technicznego, czyli "kaligrafii" dla ubogich, bo piszesz drukowanymi literami. Naprawdę, ludzie, jaki partacz nie potrafi pisać drukowanymi literami na tyle, żeby go nie rozczytać? Ja tego pisma technicznego nienawidziłem bo było nudne, głupie i niepotrzebne - zapchajdziura jakich w naszej edukacji jest OD GROMA. W gimnazjum miałem coś o kuchni, ale zgadnij... tak! Z podręcznika! Naprawdę, to była po prostu śmieszna rzecz, w dodatku techniki w gimbie uczyła nas taka stara baba co jej tam coś w rodzinie się staneło, ale i tak wychowawczyni nas prosiła, żebyśmi zamknęli ryje bo żałoba, pomimo że tamta często na nas się darła, głównie przez parę osób, do których akurat ja się nie zaliczałem (introwertyk, nie miałem weny by przeszkadzać na lekcji xd) lol Ale wracając, uczyła nas ta sama także historii i historii regionalnej - to taki rzadki przedmiot, uczysz się zazwyczaj jak nie mieszkasz w Warszawie, albo którymkolwiek większym mieście. Mógłbym napisać o paru innych przedmiotach, których także nie lubiłem, bo najzwyczajniej się na nich zawiodłem - nudne chemia i biologia, zero poznawania mikroorganizmów, mnóstwo gównoteorii, nudnej jak flaki z olejem.
To były zajęcia praktyczne. Do dziś pamiętam zasadę gotowania ryżu i kaszy. Na jedną filiżankę ryżu (kaszy) , trzy filiżanki wody. Oczywiście, aby ugotować ryżu "na sypko" dawało się tylko 2,5 filiżanki wody. Natomiast dawało się nawet 3,5 filiżanki by ugotować tzw. "kleik". Dziś ta zasada nadal ma zastosowanie, choć przy wielu odmianach ryżu ważne są wyczucie i praktyka.
Nie wiem jak jest teraz w szkole ale jak ja chodziłam do szkoły to był taki przedmiot "ZPT- zajęcia praktyczno techniczne" i na nich robiliśmy proste posiłki albo jak cerować dziury w ubraniach, takie praktyczne domowe i codzienne czzynności.
Najbardziej zaskoczył mnie przedmiot "zajęcia domowe". W Polsce czegoś takiego nie mamy, ale są dwa inne przedmioty: jeden to "Wychowanie do życia w rodzinie" (wszyscy na to mówią WDŻ) - ten przedmiot skupia się głównie na nauce o seksualności człowieka i o tym, jak odpowiedzialnie z niej korzystać, uczy się tam też trochę o relacjach rodzinnych. Mamy też przedmiot technika- tam robi się różne rzeczy, to zależy od nauczyciela. Pamiętam, że my szydełkowaliśmy, robiliśmy figurki z masy solnej i inne takie niezbyt przydatne rzeczy. Taki przedmiot powinien być w liceum i tam powinniśmy się uczyć gotowania, podstaw elektryki czy... rąbania czy strugania drewna. Wydaje się to nie do pomyślenia w polskiej szkole (dziecko i siekiera? No jak można?), a przecież to też jest potrzebna umiejętność! Na wsi człowiek najczęściej tak czy inaczej się tego nauczy przy rodzicach, ale w mieście nie - i potem taki mieszczuch jedzie na biwak i nie potrafi sobie poradzić... Bardzo podoba mi się przedmiot "Moralność" - moim zdaniem w Polsce powinno być coś analogicznego, np. Filozofia. Ale nie jako nauka o 58 różnych filozofach i ich pomysłach na życie - bo wszyscy by przecież coś takiego znienawidzili - ale właśnie takie dyskusje na trudne światopoglądowe tematy. Może to pomogłoby powstrzymać polaryzację społeczeństwa i coraz większą skalę wrogości w przestrzeni publicznej, jaką można niestety zaobserwować.
Polaryzacji i wrogości w przestrzeni publicznej nie zwalczy się nauczaniem filozofii, dopóki PiS nie przestanie ludzi dzielić na lepszy i gorszy sort a swoich oponentów nazywać zdrajcami i ich chamsko gnoić w TVPiS pokazując swojemu elektoratowi, że to jest ok, że tak wolno i jest to zachowanie zasługujące na pochwałę. Nie zwalczy się jej, dopóki taki Jędrzejewski nie przestanie pluć jadem z ambony. Niestety właśnie taki zabieg pozwala Kaczyńskiemu trzymać się u władzy, a kościołowi zgarniać miliardy złotych za mszalną propagandę. Jeżeli ktoś ma poglądy takie, że wyznawców innych religii trzeba zniszczyć (a takie poglądy ma PiS i kler) - to nie ma szans na zniwelowanie polaryzacji społecznej. Temu służy m.in. wprowadzenie matury z religii w miejsce matury z języków obcych, piętrzenie trudności przy wypisaniu dziecka z religii i karanie za to rodziców ekskomuniką.
Lekcje kaligrafii to to pismo techniczne średniej szkole, a nauka o domu to zajęcia praktyczno-techniczne w szkole podstawowej. Tak to wyglądało u mnie.
Kaligrafia kiedys w PL była. Domowe zajęcia były w ramach lekcji Zajęć Praktyczno Technicznych, uczylismy się gotowania, układania zbilansowanego menu, jak i gdzie trzymać produkty w lodówce, jak załatać dziurę w ubraniu itp Etyka to coś jak wasza Moralność i Klasyka ale te zajecia są bardzo różne i jak są prowadzone zależy od nauczyciela. Moi synowie na Etyce mieli przegląd filozofii kręgu antycznego
Dzięki za ciekawy odcinek. W komentarzach jest sporo o nauce pisma technicznego, ale to nie to samo co kaligrafia. Pismo techniczne było potrzebne gdy nie było komputerów i trzeba było napisać coś na rysunku tak, żeby wyglądało, jak wydrukowane. Szkoda, że już nie uczy się kaligrafii, bo kształtowała charakter. Osobiście nie znam nikogo poniżej 60 lat, kto miałby ładne pismo. Na pewno pomaga pisanie piórem ze stalówką, bo wtedy można kontrolować szerokość linii. No i trzeba pisać litery tak, żeby były połączone ze soba. Takie instrukcje dla dzieci są w Internecie.
Ignacy, jesteś chyba wielkim fanem j. polskiego, w szczególności jego gramatyki i historii. Weź zrób odcinek o czasach które kiedyś występowały w polskim: imperfekcie, aoryście i o czasie zaprzeszłym. Interesuje mnie zwłaszcza ich znaczenie, użycie, w przypadku imperfektu i aorystu - w opozycji do czasu przeszłego w aspekcie niedokonanym i dokonanym, bo o tym nigdy nie mówią/nie piszą :P O czasie zaprzeszłym mógłbyś zrobić osobny odcinek jako że ten czas jeszcze żyje resztkami sił. Podobno używa go Jacek Dukaj w swojej prozie :D Pod filmikiem Innymi słowy 2# Zapomniany polski czas ludzie piszą nawet, że jest względnie często używany w Poznaniu :D Szok. Może Ty znajdziesz na ten temat więcej informacji? Ludzie, please, łapkujcie, żeby Ignacy zobaczył.
Cześć Ignacy. Wpadłem niedawno na twój kanał. Fajnie, że mówisz po polsku i masz przy tym ciekawy akcent. Mam propozycję na następne odcinki, a może pozostałych widzów to może też zainteresuje. Czy mógłbyś poruszyć temat japońskich DAIMYO i szesnastowiecznych japońskich klanów, które walczyły ze sobą o zjednoczenie Japonii? Oraz dlaczego w japońskich anime lektorzy japońscy wręcz wykrzykują dane kwestie ponieważ dla mnie jest to nader wyegzaltowane za bardzo i sądzę, że jak byłbym w Japonii i po japońsku jako przybysz z Europy zaczął krzyczeć w taki sposób jak krzyczą lektorzy w anime i chciał zamówić jakieś jedzenie w lokalu, to sądzę, że by mnie go z niego wyrzucili.
Najlepsze że "japońskie przedmioty szkolne "skojarzyły mi się z rzeczami typu długopis a nie z zajęciami szkolnymi. Faktycznie część takich przedmiotów standardowo u nas nie występuje ale w szkołach społecznych lub prywatnych można je spotkać.
Japońskie szkoły: Uczniowie czytają teksty sprzed 1000 lat Polskie szkoły: Uczniowie mają problem przeczytać książkę sprzed 90 lat Przydałby się w Polsce taki przedmiot jak Domowe Zajęcia
Pracę domowe brzmi trochę jak technika w podstawówce (np. u mnie w szkole podstawowej na technice w starszych klasach mieliśmy coś do uszycia, zrobienia na drutach /szydełku, kiedyś robiliśmy tak jakby wspólny obiad, czasami jakieś proste konstrukcje /modele, uczyliśmy się też do testu na kartę rowerową) Przypomina mi także trochę fragmenty z zajęć w nauczaniu wszesnoszkolnym (klasy 1-3 podstawówki) : pamiętam jak prowadziliśmy małą plantację fasoli, i robiliśmy poczęstunki na różne klasowe święta(chodziłam do małej szkoły więc mieliśmy sporo takich rzeczy) Ogólnie to jest też taki przedmiot w starszych klasach jak WDŻwR (Wychowanie do życia w rodzinie) i tam poruszane są kwestie: relacji, obowiązków, szacunku, funkcjonowania w świecie, zdrowia i wiedzy o sobie samym. Ten przedmiot jest dodatkowy i nie musimy na niego chodzić.
Standardem anime jest jak ktoś wchodzi/wychodzi z domu mówi wróciłem lub wychodzę nawet jeśli nikogo nie ma w domu czy realnie japończycy też tak mówią?
@@Arkan997 to dla mnie jest bardziej realistyczne niż mówienie wróciłem do pustego domu ale cóż takie uroki japońskich obyczajów że dla innych państw są dziwne
Akurat w Polsce jest kaligrafia oraz pismo techniczne, ale to nie jest osobny przedmiot i oczywiście pisze się długopisem lub ołówkiem jak komu wygodniej oraz ja miałem kaligrafię jako zajęcia pozalekcyjne bo szkoła uznała że skoro mam dysgrafię to będą mnie maltretować czymś co mi nigdy nie wyjdzie :D
Jeszcze w 1963 roku była w polskiej szkole kaligrafia, nie pamiętam czy w roku następnym również. Pisało się stalówką maczaną w atramencie. Bibuła była niezbędna. ZPT - zajęcia praktyczno-techniczne ( na pewno były jeszcze w latach 80-tych w szkole podstawowej). Na tych lekcjach robiono sałatki, ciasta, kanapki, latawce, karmiki dla ptaków, szyto fartuszki, dzieci uczyły się dziergać na drutach, szydełku itp.
Bardzo chętnie posłuchałbym więcej o kaligrafii japońskiej, ogólniej o tym jak funkcjonuj język japoński w piśmie. Dla człowieka który całe życie używał alfabetu mającego koło 30 znaków, samo pisanie ręczne w języku japońskim jest czymś nowym i ciekawym.
Nie mówiąc już o samej nazwie przedmiotu. Która jest myląca. Bo wszystko jest nastawione względem jednej konkretnej religlii a nie wielu. A więc przypomina to kraje arabskie.
@@wlocek369 na mojej religii i to w katolickiej szkole uczyliśmy się normalnie o wszystkich religiach i ich założeniach. Tutaj jest losowanie akurat na jakiego katechetę/księdza trafisz i jak podejdzie do przedmiotu.
Odpowiednikiem przedmiotu "domowe zajęcia" (w szkole podstawowej) są u nas lekcje "techniki". Możemy się tam nauczyć np. jak przyszyć guzik do koszuli, co oznaczają symbole na metkach w ubraniach, itp. (przynajmniej tak było za moich czasów)
Przedmiot Kaligrafia kiedyś w Polsce rzeczywiście był - uczono ładnego pisania, wręcz rysowania liter, lecz potem stwierdzono, że większości uczniów nie jest to potrzebne - i słusznie, bo nasze pismo nie wymaga umiejętności aż tak wiernego odwzorowywania znaków. Choć może jakieś szybkie, uproszczone kursy czytelnego pisania przydałyby się np. lekarzom xDD
Lekarze to stosują "uproszczony polski" ;-) Staropolskie chłopskie zdanie: Ń-e B D J ;-) ["Nie bede jot"/"Nie będę jadł"]. ;-) Przykłady wyrazów w hipotetycznym polskim uproszczonym mogłyby wyglądać tak - przykłady: jabko [jabłko], drektor [dyrektor], knapk [kanapka], usemk [ósemka], hmja [chemia] ;-) PS: uwaga, fonetycznie niemal się zgadza jak szybko wymawiamy te wyrazy - gramatyka uproszczona więc "ó" to "u" a "ch" to "h", bo brzmi tak samo oraz zamiast "ka" samo "k" na końcu wyrazu bo brzmi tak samo -> łafk [ławka], chociaż tutaj nie wiem czy "łafk" czy jednak "ławk".
Super odcinek, u mnie w podstawówce zamiast „domowych zajęć” była technika i tam uczyliśmy się zaszywać np dziury w spodniach, robić sałatki i tym podobne.
Sam pamiętam to. Rocznik 1984
U mnie też tak było. Nawet się okazało, że obok sali do techniki jest duża, wypasiona kuchnia i robiliśmy tam naleśniki :D
@@lexie_winner u mnie była stara szkoła wiejska więc takich rzeczy raczej nie było (nie jestem pewien)
To samo chciałam napisać, ale dziś technika to zupełnie co innego. Cała IV klasa to przygotowanie do karty rowerowej. Nie wiem jak z gotowaniem, bo obecnie jest nauka zdalna, w V klasie dzieciaki miały zdrowe odżywianie i raz mieli zrobić zdrowy posiłek jako zadanie. Szycia trochę mieli.
Ja pamiętam, że szyliśmy, szydełkowaliśmy, robiliśmy na drutach, haftowaliśmy, gotowaliśmy. Mieliśmy też rysunek techniczny, pismo techniczne, jakieś podstawy z elektryki (coś o połączeniach szeregowych i równoległych). No i przez jakiś czas dziewczyny miały osobno zajęcia i chłopacy osobno. W moim przekonaniu chłopacy mieli fajniej, bo mogli majsterkować, a my miałyśmy wtedy głównie gotowanie i jakieś wyszywanie, którego nienawidziłam.
@@karolinano8473 ale co ciekawe zajęcia dla chłopaków nie zawsze były prowadzone przez mężczyznę.
Mógłbyś opowiedzieć jak wygląda nauka w Japonii w porównaniu z Polską. W sensie taki cały cykl nauczania (najpierw przedszkole, szkoła podstawowa, technikum lub liceum itd.). To mógłby być ciekawy temat.
Zgadzam się, to mógłby być ciekawy odcinek. Chętnie bym obejrzał coś takiego
Japonia: 0-6>1-3 gimnazjum>1-3 liceum
Gdy wieki temu byłem w szkole, był taki przedmiot, który w skrócie nazywał się ZPT (Zajęcia Praktyczno-Techniczne). Na tych właśnie lekcjach robiliśmy różne rzeczy począwszy od szycia/cerowania/dziergania przez gotowanie, a skończywszy na budowaniu drewnianych karmników i domków dla ptaków.
Też się tego uczyłem ;-)
Miałem zajęcia techniczne w szkole podstawowej w klasach 1-3. To było w latach 90. Od 4 klasy nie miałem już zajęć technicznych. My na technice uczyliśmy się pisać pismem technicznym i rysunki techniczne.
@@Quessen Ja miałem taki przedmiot do 6 klasy podstawówki.
Potem już go nie było. Powinien dalej istnieć.
nas też była technika od 4 do 6 klasy.Niecierpiałem jej,szczególnie pisma tech, i rysunków.
@@adam1984pl Bo były źle prowadzone te lekcje. Wymuszały zawsze inwestycje przed lekcją w przedmiot.
"Moralność" to może być właśnie Etyka. Miałem ten przedmiot w technikum i gimnazjum zamiast religii
To podziwiam że miałeś
Być może, ale nie w każdej szkole jest organizowana bo najczęściej nie ma chętnych.... Najlepszym byłoby zamiast religii wprowadzić obowiązkową godzinę etyki
@@ukaszstelmach7762 w mojej szkole zorganizowali bo stwierdziłem że nie będę chodził na religię, i żadne pały z przedmiotu czy zachowania tego nie zmienią. Parę osób później poszło za mną, a szkole się nie podobało że mieliśmy godzinne okienko, to zrobili etykę.
@@maurycy_gnc no to u mnie w mojej klasie 6 na 30 osób nie chodzi (łącznie ze mną), była opcja zapisania się na etykę ale ona odbywała się o 16 chyba, czyli już dawno po lekcjach "normalnych" i takim sposobem mieliśmy okienko i raz szliśmy wcześniej
@@ukaszstelmach7762 ja skończyłem szkołę prawie 7 lat temu i dalej nie jestem w stanie zrozumieć czemu religia w ogóle jest przedmiotem w szkole, czasami obowiązkowym nawet.
Moja mama miała kaligrafię e szkole i do dziś pięknie pisze. Ja pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki pisałam piórem wiecznym, najpierw na atrament (popularne były pióra chińskie, bardzo wygodne), potem na naboje. Samo pisanie piórem sprawia, że pismo jest ładniejsze.
Pióra... pamiętam jak w podstawówce 1-3 każdy musiał mieć pióro i nim pisać, jaki od tego był syf i kilka spodni zalało mi bo albo końcówka się popsuła albo nabój wyleciał z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu. Dobrze że w późniejszych klasach wszyscy mieli długopisy i o piórach przypomniałem sobie dopiero jak zobaczyłem twój komentarz i filmik ignacgo.
Było tez cos takiego jak nauka pisma technicznego na zajeciach praktyczno technicznych
Jeśli jest się leworęcznym to nie sprawia. :D Been there, done that.
Też zgadzam się ja w klasach 1-3 nie na widziałam pióra a teraz dopiero je doceniam, piórem pisze się bardziej starannie i spokojnie
Bardzo mi się podoba to, że wyraźnie akcentujesz drugą od końca sylabę w czasownikach w czasie przeszłym. Wielu Polaków to źle wymawia. Brawo!
Mnie również to urzeka 😍 Zdecydowanie ładniej brzmi, gdy wymawiamy: gotoWAliśmy, kupoWAliśmy.
Wychodzi na to że przez lata edukacji miałem wszystkie te przedmioty o których opowiadasz. Typografię i pismo techniczne a w podstawówce każdy ma naukę pisania gdzie powtarza setki znaków aż będą porządnie wyglądały. Kaligrafie japońską też miałem. I w szkole. na ASP. z p. Masakatsu. Było super. Z Chin i Japonii przywiozłem rewelacyjne zestawy do ćwiczenia nauki pisania znaków. Takie zeszyty z szablonami,wytloczeniami, gdzie prowadzą dziecku ołówek, pisak po znakach tak żeby były poprawne. Piękne również jako obiekt. Nie były tanie ale nie mogłem się oprzeć i pokazuje dzieciom w Polsce. Super są też specjalne maty do ćwiczeń kaligrafii pędzlami z wodą gdzie można w nieskończoność ćwiczyć na jednym arkuszu. Dla niewtajemniczonych: szare arkusze specjalnej dwuwarstwowej tkaniny, często że wzorem znaków, które po dotknięciu wodą zmieniają kolor na czarny. Po wyschnięciu wody znów są szare i można dalej malować. Oczywiście nie tylko znaki. Można ćwiczyć malowanie. My na zajęciach Kaligrafii japonskiej używaliśmy papieru śniadaniowego, który był zbliżony do bibuły. Itd. Mógłbym pisać godzinami. Etyka i religia, myślę jest odpowiednikiem zajęć z Moralnosci. Klasyka? Jeszcze są szkoły gdzie wykłada się łacinę. Nie miałem okazji ale to w Europie jest odpowiednik Klasyki. Zajęcia domowe też były i są w jakiejś formie w naszych szkołach. Ja bym z Japonii na pewno chętnie widział naukę dzieci porządku I sprzątania. No cóż, poleciałoby z roboty tysiące woźnych i sprzątaczek ale na pewno mogłyby się odnaleźć w równie ważnych funkcjach jak pomoc na ulicach przy wjazdach, parkowaniu regulacji komunikacją. To było coś co mi od razu się spodobało w miastach Japonii. Wszędzie gdzie się da, mniej lub bardziej starsze osoby pilnują porządku i kontrolują ruch. U nas często siedzą na D. w domach i żyją na marginesie. W Japonii mogą czuć się ważni i potrzebni.
Spis przedmiotów:
-Kaligrafia,
-Domowe zajęcia,
-Klasyka,
-Moralność.
Zajęcia domowe to u nas ZPT, czyli zajęcia praktyczno -techniczne. Nie wiem jak obecnie, ale ja miałam ten przedmiot. Język polski podzielony był na gramatykę i literaturę.W pierwszych klasach podstawówki uczyliśmy się kaligrafii, ale w ramach j.polskiego. Religię obecnie można zastąpić etyką. Ciekawa jestem czy pan czytał naszą literaturę, szczególnie dzieła wieszczów (Mickiewicz) czy powieści historyczne, jak Ogniem i mieczem , Potop, P Wołodyjowski itp.Albo chociaż oglądał filmy na podstawie w/w. Serdecznie pozdrawiam.
@Ignacy z Japonii. Ja miałem "domowe zajęcia" pod nazwą: "zajęcia praktyczno-techniczne", czyli niezapomniany ZPT.
Uwielbiam Cię słuchać i oglądać Twoje filmy. Twoja gramatyka jest idealna. Wielkie gratulacje.
W Polsce był przedmiot zajęcia techniczno praktyczne zwane techniką potocznie. Uczyło sie szyc, gotować kleic ,heblować, robic przedmioty z drewna, haftować, wyszywać, szydełko, druty, obróbka metalu, piłowanie uywanie narzedzi.Dobry przedmiot to był i przydatny w zyciu.W klasach były specjalne ławki takie jak stól techniczny z imadłami a u mnie pod sciana były tez kuchenki.Kanapki tez robilismy.
Domowe zajęcia to było u nas ZPT. Na Zajęciach Praktyczno-Technicznych zrobiłem np. podstawkę pod garnki, którą moi rodzice używają do dzisiaj. Nauczyłem się jak używać takich narzędzi jak młotek czy wiertarka. A do tego upiekłem ciasto i zrobiłem sałatkę 😀 Ale to było ~30 lat temu...
To nie to samo co kaligrafia ale pismo techniczne na papierze milimetrowym też było.
To pismo techniczne na milimetrowym papierze brzmi bardzo ciekawie. Mam już troszkę lat ;) ale u mnie czegoś takiego nigdy nie było..
@@stokrotka5874 Pismo techniczne było w klasach matematyczno-fizycznych. Był też suwak logarytmiczny zamiast komputera, czyli oprzyrządowanie inżyniera, a niekiedy elementy rysunku technicznego.
Pismo techniczne było na brystolu, bez żadnych podkładek.
1. Jak już wspominałeś, kaligrafia była osobnym przedmiotem szkolnym do połowy XX wieku, aktualnie okres, w którym mamy nauczyć się ładnie pisać, to wczesne klasy podstawówki, czyli od 1 do 3 klasy. Nie mamy jednak do tego osobnego przedmiotu w późniejszych latach nauki i od nas indywidalnie zależy, jak w przyszłości będziemy pisać.
2. Odpowiednikiem zajęć domowych może być technika, na której szyliśmy, robiliśmy proste, drewniane konstrukcje, lub przyżądzaliśmy proste potrawy. O ile się nie mylę, ten przedmiot prowadzony jest do końca podstawówki, konktretnie od 4 do 8 klasy.
3. Nie mamy typowego przedmiotu nazywanego „klasyką”, jednakże porównałabym ten przedmiot z językiem polskim. Uczymy się na nim nie tylko gramatyki, ale także zapoznajemy się z utworami tworzonymi przez polskich artystów na przestrzeni wielu lat, a wyznacznikiem danego nurtu w sztuce są epoki powszechnie wtedy panujące w europie. Takim klasycznym utworem polskim jest np. „Bogurodzica”, czyli pieśń chwaląca matkę Boską z okresu średniowiecza. W tego typu utworach wielokrotnie mamy do czynienia z archaizmami, czyli słowami, których w języku polskim już nie używamy. I w przeciwieństwie do Japończyków, my Polacy musimy czytać całe książki, które często przez specyficzny, już nieużywany język, nie są łatwe do zrozumienia, szczególnie dla młodych osób w wieku wczesnoszkolnym. Nie uczymy się jednak o panującej wtedy gramatyce, jeśli już się pojawia, jest traktowana bardziej jaki ciekawostka. Do klasyki można także porównać język łaciński, aktualnie wymarły w Europie. Jednakże to właśnie na podstawie tego języka zostały utworzone inne języki, a słowa pochodzenia łacińskiego dalej pojawiają się w języku polskim oraz innych językach europejskich.
4. Moralność porównałabym aż do 4 przedmiotów, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się całkowicie różne. Po 1 etyka, o której już wspominałeś. Po 2 WDŻWR (wychowanie do życia w rodzinie). Jest to przedmiot skupiający się na naszych pierwszych relacjach międzyludzkich, mówi także o naszej se*ualności pojawiającej się już we wczesnych latach nastoletniego życia. W szkole prowadzony jest od 4 do 8 klasy podstawówki. Kolejnym przedmiotem jest WOK (wiedza o kulturze), czyli przedmiot skupiający się nie tylko na ważnych wydarzeniach wpływających na kulturę naszego kraju, lecz także na kulturze wypowiedzi. Praktycznie tym samym zajmuje się filozofia, a nazwy tych przedmiotów, mogłabym rzec, stosuje się wręcz zamiennie. Filozofia jednak skupia się trochę bardziej na nurtach światopoglądowych. Oba powyższe przedmioty występują tylko w 1 roku liceum. Faktem jest to, że na wszystkich tych przedmiotach dość mocno liczy się dyskusja i nasza zwyczajna, nastoletnia, uczniowska opinia.
Wielki szacunek za język. Mieszkałem w Japonii 3 miesiące. Urządzałem pokazy ręcznego grawerowania szkła w różnych miejscach. Bardzo mi się podobało. Miło Ciebie poznać chociaż w takiej formie. Pozdrawiam serdecznie.
Zamiast "klasyki" niektórzy uczniowie mają w polskim liceum przedmiot "język łaciński"
Tak, ale to nie jest przedmiot główny, tylko uzupełniający, a szkoda. Łacina i greka to klucze do zrozumienia naszej cywilizacji.
Ja miałam ten przedmiot. Niestety był on źle prowadzony, przez starszą panią, która nie wiedziała jak zachęcić uczniów do poznania łaciny i lekcje te były po prostu nudne. Wielka szkoda, bo w tej chwili chciałabym pamiętać choć trochę z tego, co było przerabiane 😞
@@Basiasia, lekcje z założenia muszą być nudne, żeby przyswoić materiał. Nawet pasje realizuje się ciężką pracą :)
@@Baltie3 Przepraszam, czy masz ustawiony jakiś minimalny próg pisanych komentarzy na dzień? Obie Twoje wypowiedzi zupełnie nic nie wnoszą i nawet nie odzwierciedlają rzeczywistości. To kolejny śmieciowy spam, Pawle
@@Basiasia, widzę, że jesteś bardzo rzeczowa. To się ceni. Dziękuję Ci za zwrócenie uwagi za niemerytoryczność. Na YouTubie generalnie mało komentuję, a to, do czego się "doczepiłaś", to efekt pewnej metamorfozy. Kiedyś byłem osobą bardzo małomówną. Z biegiem lat zacząłem mówić coraz więcej, w tym niestety to co ślina przyniesie na język, czy to coś wniesie do tematu, czy też nie. Oczywiście byleby nie mówić głupot. Nie wypowiadam się zupełnie bez zastanowienia.
Doceniam Twoją uwagę, Barbaro (?) i postaram się wprowadzić ją w czyn.
Gdzieś tam się podobne zajęcia przewijają. Kaligrafia była na nauczaniu początkowym, w ramach przedmiotu o takiej nazwie. Na zajęciach pn. ZPT (zajęcia praktyczno-techniczne) dzieciaki uczyły się czynności przydatnych w życiu jak szycie, gotowanie, nitowanie, oznaczenia na materiałach tekstyliach, opakowaniach z jedzeniem, wykonywało się wycinanie w drewnie, uczyło o prądzie i metalach, narzędziach w warsztacie itp. Zajęcia z moralności raczej mniej niż bardziej ale miały być realizowane w ramach "godziny wychowawczej" co zazwyczaj sprowadzało się do omawiania bieżących problemów.
Bardzo ciekawy odcinek, niektore przedmioty przydalyby sie w Polsce. Chcialam pochwalic Ciebie za poprawne akcentowanie niektorych wyrazow takich jak: matematyka, fizyka, muzyka ...itd. Wielu Polakow ma z tym problem. Brawo!
0:29 - "Kaligrafia" - w Polsce jest łatwiej pod względem pisania (mniej liter i znaków do zapamiętania), ale takie ćwiczenia miałem w 1. klasie podstawówki na języku polskim. Pisaliśmy w zeszycie (w tzw. "zeszycie w 2 linie") pojedyncze litery, np. całą stronę zapisywaliśmy literkami "O" :) Zeszyt w 2 linie pomagał w prawidłowym pisaniu i zachowaniu proporcji pisanych liter (np. duże kontra małe litery). W 4. klasie wszyscy pisali już w zeszytach w 1 linię, natomiast Ci najzdolniejsi mogli przejść na nie wcześniej :P
2:23 - w Polsce jest coś podobnego jak "domowe zajęcia" (albo przynajmniej za moich czasów było :P) , tylko rozbite na kilka przedmiotów:
1. Technika (praca technika) - robiłem na tym przedmiocie nie tylko rysunki, ale też szydełkowanie, na drutach, na krośnie tkackim, kanapki itp.
2. Wychowanie do życia w rodzinie (tzw. WDŻ) - poruszane są tam kwestie relacji w rodzinie, w społeczeństwie, seksu, ciąży itp.
4:05 - "Moralność" zdecydowanie bliska religia/etyka + WDŻ w Polsce - wiadomo, nie jest to pewnie odwzorowane w 100% tak jak w Japonii, ale z pewnością jest temu bliskie .
W sumie to żaden przedmiot japoński nie był dla mnie zaskakujący :) Każdy wydaje mi się bardzo sensowny.
Dzięki za super odcinek!
Ode mnie kilka słów komentarza:
Lekcje kaligrafii w polskich szkołach są w pierwszej klasie gdy uczniowie uczą się pisać, mieliśmy specjalne zeszyty ćwiczeń, z których korzystaliśmy a później używaliśmy już normalnych zeszytów w linie. Co do wywieszania prac na ścianach to w moim przedszkolu i podstawówce to było normalne. Chyba chodziło o to, żeby zmotywować uczniów do staranności i najlepszymi pracami "pochwalić się" przed całą szkołą.
Szycie i inne tego typu manualne rzeczy były na przedmiocie technika, tutaj chyba program różnił się zależnie od szkoły. U nas w gimnazjum szyliśmy ręcznie i na maszynie. Dodatkowo mieliśmy zajęcia na przykład z origami i kirigami. W podstawówce szydełkowaliśmy, robiliśmy pompony i inne tego typu rzeczy. Gotowania nie mieliśmy, sprzątania też.
O relacjach w rodzinie uczyliśmy się na przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie. Poza tym na tym przedmiocie były poruszane kwestie edukacji seksualnej.
Co do klasyki to nie uczyliśmy się gramatyki historycznej ale teksty np. z okresu renesansu mieliśmy na języku polskim (chyba większość dzieciaków uczyła się na pamięć jakiegoś wiersza Jana Kochanowskiego).
Co do moralności - w Polsce, jak wspomniałeś, są lekcje religii lub dla osób, które nie uczęszczają na religię jest etyka (w mojej podstawówce i gimnazjum etyki nie było ale w technikum już tak).
Nie wiem jak jest teraz ale ja miałam w szkole tzw Zajęcia Praktyczno -Techniczne czyli w skrócie ZPT. Uczylismy się majsterkowania, gotowania prostych rzeczy, robiliśmy sałatkę jarzynową, robiliśmy na drutach szalik itp. Natomiast co do kaligrafii to na pewno była przed wojną w szkołach- moj Dziadek pięknie pisał i uczył się tego w szke właśnie. Twoja znajomość polskiego jest imponująca. Pozdrawiam.
Jak ja chodziłam do podstawówki to mieliśmy pracę-technikę. Na tych zajęciach klasa zawsze byłą podzielona na chłopców i dziewczynki. Dziewczynki były w sali, ala kuchnia, a chłopcy w sali, ala garaż :) Czasami zamienialiśmy się salami jak chłopcy mieli coś ugotować lub zszyć a dziewczynki w tym czasie robiły skrzynki z drewna, drewniane ozdoby na ścianę, ozdoby z puszek po napojach... Dzieki temu uczyłysmy się używać narzędzi typu młotek, śrubokrręt piła czy papaier ścierny a chłopcy mieli podstawy z gotowania szycia i sprzątania.
U nas też jest swego rodzaju kaligrafia. Technicy reklamy uczą się kaligrafii ale piórami i atramentem oraz cukiernicy też się uczą kaligrafii lecz używając rękawów cukierniczych. To jest na lekcjach zawodowych z cukiernictwa ^^ A co do zajęć jak to ująłeś ,,nauka domowa'' u nas jest to nazywane wychowanie do życia w rodzinie, chociaż... Nie wszyscy się do tego przykładają ^^'
Ignacy, pamiętam dobrze lata sześćdziesiąte i naukę w szkole. Nauki kaligrafii jako takiej nie było, jednak lekcje języka polskiego bywały różne. To znaczy - uczyliśmy się gramatyki, ortografii - i tu właśnie były lekcje pisania. Dyktanda bywały bardzo często, nauczycielka pilnowała byśmy pisali starannie i ładnie. Pisanie liter także zajmowało trochę czasu. Część uczniów nie miała problemów z ładnym pisaniem, jednak niektórzy pisali "jak kura pazurem" (znasz to określenie? ) Dodam, że w szkole początkowo pisaliśmy atramentem który zawsze pani woźna uzupełniała przed lekcjami nalewając go do KAŁAMARZY. A pisaliśmy zwykłymi stalówkami wkładanymi w drewniane obsadki które były ogólnie dostępne. Dość szybko jednak i tu postęp i różnice społeczne spowodowały iż część uczniów używała najzwyklejszych piór a inni mieli pióra lepszej jakości a potem DŁUGOPISY! Z kolei na lekcjach matematyki królowała... tabliczka mnożenia. Ale to inna historia. Pozdrawiam Cię serdecznie, Tomasz
Za dawnych czasów u nas w szkole były takie lekcje. Co do Klasyki można by zaliczyć teksty staropolskie na zajęciach z polskiego, u mnie w szkole może mało było takich zajęć ale babcia była kiedyś nauczycielką i opowiadała, że dawniej było to na porządku dziennym. Kaligrafia, moralność, zwyczajne prace domowe jak sprzątanie, gotowanie,pranie itd. szycie a nawet i drobne naprawy także elektryczne. Wszystko było a teraz to gdzieś takie sztywne lekcje mają w tych szkołach
u nas w szkole (jak już ktoś wcześniej wspomniał) była technika. Ja jestem rocznik 91 i na mojej technice uczyliśmy się gotować (autentycznie gotowaliśmy na zajęciach jakiś obiad) i uczyliśmy się przepisów ruchu drogowego do zdawania egzaminu na kartę rowerową. Później karta rowerowa chyba była usunięta (kilka lat później), ale przepisy wciąż warto było znać. Kaligrafii nie miałem w żadnej z pięciu szkół, w których się uczyłem, ale mój Tata mi opowiadał, że w technikum chyba go uczyli pisma technicznego. Tak poza tym to dzieciaki w młodości po prostu miały pisać te same litery cały czas aż będą je pisać ładnie. Oczywiście jednym szło lepiej, innym gorzej i różnie potem to wygląda.
Bardzo podoba mi się i uważam, że brakuje w Polsce takiego przedmiotu, który nazwałeś Moralność.
Jesteś pewny? Kto będzie decydował, co jest dobre, a złe.
@@scanraw6874 Ale o czym ma ktoś decydować? O tym jak się zachowywać w różnych sytuacjach, wobec Kobiet, starszych ludzi, innych narodowości? O to mi chodzi. Może Ignacy to niedokładnie nazwał
@@hallofieldday od tego jest przedmiot - etyka.
@@scanraw6874 taki przedmiot istnieje? xDD u mnie zawsze było tak, że jak się nie szło na religię to domu albo miało się okienko
@@Lotusan0123xx nie wiem, czy jeszcze jest ten przedmiot. Wiele się zmieniło w edukacji.
Najlepsza była, nauka musztry na w-f.
2:26
Tego mi tak brakuje
Ciekawy odcinek. Dziękuję:) 2:02 . Odnośnie tego jak pisać ładnie na pocztówkach czy listach. Nie wiem czy epistolografia zanika czy nie w dobie smsów, jednak jak dla mnie tradycyjne kartki np. na święta mają swój duży urok. Myślę, że należy sporo pisać, by wyrobić w sobie umiejętność ładnego pisania. Oczywiście starając się przy tym ładnie prowadzić linię poszczególnych liter. Osobiście bardzo podoba mi się czyjeś ładne pismo . Zauważyłem, że ładnie wygląda , przynajmniej dla mnie, pismo pisane piórem, nie długopisem, a także kiedy litery są lekko pochylone, np. w prawą stronę. Nawiasem mówiąc mój nieżyjący ojciec miał bardzo ciekawe pismo, pisane właśnie piórem.
Klasyka - w Polsce jest język polski na którym uczymy się o utworach od najstarszych do najmłodszych zaczynając od Bogurodzicy czy Kazań Świętokrzyskich a na współczesnych kończąc - to trwa np. 4 lata w liceum.
Witam Ignacy. miło Cię znowu zobaczyć!
Nie wiem jak teraz, ale jeszcze w latach 80-90 były zajęcia praktyczno-techniczne. Gotowaliśmy różne rzeczy, robili sałatki, kanapki, piekliśmy ciasta. Oprócz tego uczyliśmy się szyć różnymi ściegami, wyszywać serwetki, robić na drutach (z wełny) np. Szalik. Dodatkowo uczyliśmy się rysunku technicznego razem z pismem, obsługi suwmiarki i mikrometru, budowy tokarki, budiwy wielkiego pieca i masy innych rzeczy
Jak najbardziej mieliśmy dużo zajęć domowych na Zajęciach Praktyczno-Technicznych (ZPT) w podstawówce, gdzie np. szyliśmy, piekliśmy, robiliśmy też rzeczy zbliżone do plastyki jak makramę (pamiętam do dziś, że był problem z kupnem sznurka do snopowiązałki ;) ) i tkanie (ale nie na krosnach tylko taką igłą wbijaną w płótno). (Natomiast na plastyce było głównie malowanie). Na ZPT w liceum było m.in. pismo techniczne, ale nie kaligrafia. Na ZPT chłopcy i dziewczynki w podstawówce mieli zajęcia osobno, więc przypuszczam, że chłopcy robili więcej rzeczy technicznych a dziewczynki domowych (co może nie do końca jest dobre, bo dobrze by każdy potrafił zrobić podstawowe czynności domowe).
ciekawe informacje, dzięki Ignacy!
Kiedyś, w latach 80-tych, niektórych praktycznych czynności domowych uczyło się na tzw. ZPT, czyli zajęciach praktyczno-technicznych. Współcześnie chyba też dzieci uczyły się częściowo takich rzeczy na podobnych zajęciach, w każdym razie przed pandemią. Pozdrawiam mojego ulubionego językoznawcę.
Wydaje mi się, że ten przedmiot nazywa się teraz technika
Kiedyś w szkole podstawowej w ramach lekcji z "techniki" było przygotowywanie posiłków, szycie czy wykonywanie prostych rzeczy.
Ja miałam w gimnazjum przez 3 lata kaligrafię. Wiekowa Pani z geografii organizowała zajęcia dla chętnych. Mówiła, że ją nauczył jej ojciec. Chodziłam na kaligrafię regularnie, dostałam zestaw do kaligrafii ufundowany z funduszy Unii Europejskiej. Raz startowałam w ogólnopolskim konkurskie kaligraficznym. Od dawna nie siedzę już w kaligrafii, ale może kiedyś do tego wrócę, bo moje pismo jest piękne.
Znaczy na technice jest coś podobnego jak domowe zajęcia czy kaligrafia, ale to są zazwyczaj pojedyncze lekcje.
REWELACYJNIE mówisz po polsku, podziwiam! :) Jak zawsze ciekawy materiał, życzę wszystkiego dobrego :)
Ja to czasem miałem kaligrarafię i ortografię na zajęciach zintegrowanych w klasach 1-3 w podstawówce. Zajęcia zintegrowane to było coś takiego, że prawie wszystkie przedmioty były jako jeden nawet język polski, a były tylko 3 przedmioty, które wykraczały poza zajęcia zintegrowane czyli język angielski, religia i informatyka, a też wszystko poza informatyką było w tej samej sali, a raz to nawet informatyka była w tej sali, bo komputery się zepsuły. A w klasach 4-6 nie było już tych zintegrowanych i pojawiły się godziny wychowawcze, ale był taki przedmiot przyroda będący połączeniem fizyki, chemii, biologii i geografii.
Jak zwykle garść ciekawych informacji, a w tle Twoja wspaniała muzyka :)
Świetny odcinek, naprawdę super mówisz po polsku 💪🏻 z pewnością zapoznam się z resztą opublikowanych przez Ciebie materiałów, gdyż właśnie zyskałeś nowego subskrybenta ;)
A co do pytania, to nie tyle co zaskoczyły ale moim mniemaniu przydalyby się zajęcia z moralności. Zdecydowanie tak! Tak! Tak! I również byłoby miło gdyby i kaligrafia wróciła 😊
Pozdrawiam ciepło :)
Mysle, ze w polskich szkolach tez jest cos takiego jak lekcja kaligrafii w pierwszej klasie. Pamietam jak po calych godzinach pisalismy jedna lub dwie litery, zeby sie ladnie nauczyc je pisac. Niestety z wiekiem, jak sie pisze szybko, to juz zwykle literki nie sa tak ladnie pisane, ale pewnie to zalezy od osoby i jak szybko sie pisze.
Co do nauki gotowania, szycia etc. to tez w szkolach polskich sa tak zwane "zajecia techniczne". Kiedy ja chodzilam do szkoly. Poczatkowo takie klasy byly razem dla dziewczynek i chlopcow, ale w starszych klasach podzielono nas na dwie grupy i dziewczynki uczyly sie wiecej na temat gotowani, szycia, robienia na drutach i tym podobnych rzeczy, a chlopcy uczyli sie lutowania, stolarki i innych umiejetnosci, ktore byly uwazane za bardziej przydatne dla mezczyzn.
Mysle, ze nauka moralnosci to swietny pomysl i szkoda ze nie ma takich lekcji we wszystkich szkolach. Mysle, ze my uczylismy sie jednak moralnosci i oceny jej na podstawie bohaterow z ksiazek, ktore trzeba bylo przeczytac.
Co do dyskusji, to mysle, ze w polskich szkolach u nas sporo sie dyskutowalo na lekcjach polskiego. Pytano nas o interpretacje zrozumienia lektur, czasem sztuk teatrlanych i tym podobne.
Uwielbiam sluchac jak mowisz po polsku
ale fajnie, że o tym opowiadasz, bo raczej nie spotkałabym Japończyka, który by opowiedział coś po polsku, super Ci to idzie!
Witaj Ignacy, superowy temat, cos po fachu. Gdybym byla uczennica w Japonii, kaligrafia bylaby moim
ulubionym przedmiotem. Lubie precyzje.
dawno nie ogladalem zadnego Twojego materialu (na pewno nadrobie :D) i musze Ci powiedziec ze slysze ogromna roznice jezeli chodzi o wymowe w jezyku polskim :D ogromny szacunek
Jestem rocznik 96. W gimnazjum miałem technikę. W ramach tego przedmiotu uczyliśmy się np. szyć na maszynie, albo naprawialiśmy krzesła za pomocą nitownicy (zapoznanie się z tym narzędziem)
Jak pięknie dbasz o akcetowanie w słowach "klasyka" i "etyka". Dzisiaj często słyszy się "kla-SY-ka", "e-TY-ka", a przecież powinno być tak, jak Ty wymawiasz, czyli "KLA-syka", "E-tyka". Pięknie się tego słucha 😊
Szkoda, że w polskich programach nauczania brak zajęć z kaligrafii. Warsztaty z kaligrafii prowadzą biblioteki i domy kultury. To doskonale ćwiczenie ręki a współczesne dzieci mają problem z pisaniem. Jak zwykle Ignacy super odcinek. ❤️
Ignacy, wspaniale akcentujesz polskie słowa: mieliśmy i klasyka. Mało kto robi to poprawnie. Miło się tego słucha.
Jak ja chodziłem do szkoły był przedmiot ZPT- Zajęcia Praktyczno-Techniczne tylko w mojej szkole był podział na zajęcia typowo dla dziewczyn i dla chłopców. Nie robiliśmy sałatek tym i szyciem lub szydełkowaniem zajmowały się dziewczyny chłopcy zajmowali się robieniem Karmników dla ptaków, dekoracji na przedstawienia teatralne , wypalaliśmy wypalarką do drewna na sklejce obrazy zwierzęta, ptaków potem do tego robiło się ramki i faktycznie wisiały nasze dzieła w klasach, albo w harcówce. A kaligrafia była na lekcji Polskiego :).
Cześć Ignacy,
Przede wszystkim gratuluję vloga i pięknej polszczyzny. Postaraj się trochę nad lepszą wymową 'u' na końcu wyrazu i twój polski będzie jeszcze lepszy!
Co do lekcji - nas w szkole w latach 70 uczono jeszcze ładnego pisania w ramach języka polskiego. Nie był to jednak już odrębny przedmiot. Pisaliśmy piórem, mieliśmy kałamarz pośrodku ławki (na blacie był okrągły otwór na słoik) i używaliśmy specjalnej bibuły.
A twoje zajęcia domowe to nasze ZPT czyli zajęcia pragtyczno - techniczne, które uczyły przede wszystkim stereotypowych zajęć domowych. Dziewczynki - szycia i gotowania oraz sprzątania a chłopców - majsterkowania. Szkoda, że nie uczono nas razem tego samego. Gdyby nie babcia to nie potrafiłbym sobie dziś przyszyć guzika do koszuli.
Nie wiem jak to wygląda ogólnie, ale u mnie w przedszkolu mieliśmy książki do kaligrafii, w których mieliśmy pisać podane wyrazy w wyznaczonych linijkach. Nie jestem jednak pewien, czy to był standardowy program przedszkol, czy raczej wymysł wydawnictwa od naszych podręczników.
Kaligrafia. Jedyne co ja miałem to plastyka ale to bardziej rysowanie. Lekcje o odżywianiu i gotowaniu miałem w technikum ale były biedne. Nauka o moralności w Polsce nie ma takiego przedmiotu ale mogło by być na nim śmiesznie d:^D . Jak trafiłem na twój kanał to też zainteresowałem się trochę kulturą japońską. Lubię takie poznawać różnice kulturowe. Pozdrawiam
W latach 80-tych, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, mieliśmy przedmiot ZPT (zajęcia praktyczno - techniczne). Na tych lejcjach mieliśmy zajęcia z kaligrafii pisma technicznego. Pisało się na specjalnym papierze do pisma technicznego, stalówką (redisówką) maczaną w tuszu. Na tym przedmiocie mieliśmy również zajęcia z gotowania, szycia, wyszywania, dorabiania kluczy itp. Większość zajęć z tego przedmiotu mieliśmy z panią, ale potem zamienialiśmy się z chłopcami i dziewczyny szły do pana na lekcje żeby uczyć się bardziej "męskich" umiejętności, a chłopaki "babskich". Nie zawsze lubiłam te lekcje, bo nauczycielka nie była zbyt fajna (w przeciwieństwie do nauczyciela od ZPT). Ale dzięki temu umiem chociaż coś zszyć, lub przyszyć guzik 😉
Też to miałem - z tym, że kaligrafia a pismo techniczne to są dwie różne rzeczy. Pisanie redisami było koszmarem: tusz lał się wszędzie, tylko nie tam gdzie powinien. Redisówki wypadały z obsadek w najmniej odpowiednim momencie robiąc kleksy trudne do usunięcia z podłej jakości bristolu nawet żyletką (gumką nie warto było nawet próbować). I rzeczywiście teraz sobie przypominam, że były specjalne bloki "rysunkowe", gdzie pokazane było, jak należy wykreślać poszczególne litery a pod spodem było miejsce do samodzielnych ćwiczeń. Z ZPT pamiętam, że cały jeden semestr musieliśmy robić makatkę formatu A3 - ściegiem krzyżykowym! KOSZMAR! Nie pamiętam już dziś, gdzie leży półwysep Teke, ale obudzony w środku nocy mogę od razu zacząć wyszywać ściegiem krzyżykowym. W tym samym okresie dziewczynki robiły karmnik dla ptaków. Dobrze pamiętam, bo koleżanka chodziła potem przez miesiąc z zabandażowanym palcem. A do tych karmników ptaki bały się przylatywać - za to świetnie nadawały się one na wystawę sztuki nowoczesnej...
@@hakade5846 Ale mnie ubawiłeś 😄 Tak, masz rację to było pismo techniczne, ale pisanie go bylo tak trudne jak kaligrafia 😄
W mojej szkole był taki przedmiot:zajęcia praktyczno techniczne. Bylo to majsterkowanie i od czasu do czasu coś tam się gotowało,uczyliśmy się pisma technicznego.
Mam ponad 30 lat i za moich czasów w podstawówce na przedmiocie "Technika" też były zajęcia typowo domowe: dziewczyny uczyły się szyć i gotować, chłopaki pracowali w drewnie: super sprawa. Później już nie miałam takich zajęć w gimnazjum ani późniejszych etapach edukacji.
U nas kiedyś było ZPT i też mieliśmy pismo techniczne ,a także zbijanie karmników dla ptaków, szycie na drutach, robienie sałatek i kanapek. Teraz w polskich szkołach szkoli się jełopów i nieudaczników.
W 2013 kiedy byłem w czwartej klasie też tak miałem
A z plastyki najlepsze prace były umieszczane w gablotach lub na ścianach.
@kileno KILENO kiedyś to było
W latach 80-tych mieliśmy w szkole podstawowej ZPT - zajęcia praktyczno-techniczne. To było w zasadzie bardzo podobne do Waszych domowych zajęć. Też było szycie, gotowanie, majsterkowanie itp.
Pozdrawiam.
Za moich czasów był przedmiot ZPT czyli Zajęcia Praktyczno Techniczne. Na ZPT uczyliśmy się cerować ubrania, przyszywać guziki, przybijać gwoździe, lutować, były też zadania kulinarne itd. Nie wiem czy jeszcze taki przedmiot jest w szkołach bo chodziłem do podstawówki w latach 80tych.
A u nas płaczą, bo trzeba trylogię przeczytać xd
Nie trzeba! Niestety.
@@ewaszumio2773 no dobra... Jedną trzecią trylogii
Trylogia Sienkiewicza to dzieło i każdy powinien je znać na pamięć
Gdy ja chodziłem do szkoły średniej (początek lat 2000), w kanonie lektur szkolnych był tylko "Potop". Pozostałe części trylogii nie były wymagane i chyba nadal nie są.
Kaligrafii nie miałem. Ale w 1973 roku pisałem piórem na atrament. Wtedy były jeszcze ławki z miejscem na atrament. Młodzi nie zrozumieją. :D
A propos kaligrafii.
Chciałbym powiesić na ścianie kakemono z jakąś kaligrafią japońską. :)
Domowe zajęcia.
Za moich szczenięcych lat był taki przedmiot. Nazywał się zajęcia praktyczno-techniczne. ZPT. Był od piątej do ósmej klasy. Chłopcy mieli go oddzielnie, dziewczynki oddzielnie.
One coś tam gotowały. My uczyliśmy się rzeczy warsztatowych. Teraz przypomniało mi się, jak robiliśmy kółeczko do klucza.
Moralność nazwałbym etyką. Zresztą sam tego słowa użyłeś.
Odpowiednika klasyki w polskiej szkole nie znajduję.
Dzięki za filmik. :)
W Polsce był kiedyś przedmiot praca technika. Na nim uczyliśmy się dziewczęcych zajęć jak gotowanie czy szycie ale też męskich jak posługiwać się młotkiem czy śrubokrętem.
W idealnym zamyśle "technika" w Polsce odpowiada japońskim "pracom domowym", natomiast bardzo rzadko zdarzało się, by na technice robić coś poza jedną konkretną sprawnością przez 3 lata trwania tego przedmiotu... Ja trafiłem na szycie z panią Hanią, ale mój brat w tej samej szkole miał majsterkowanie z panem Jankiem. Jak zwykle w polskiej szkole bywa, trzeba mieć farta, żeby trafić na dobrego nauczyciela :D Ja żałuję, że nigdy nie trafiłem na gotowanie, ale umieć zszywać skarpetki xD
Pamiętam, że u mnie w szkole robiliśmy kiedyś kanapki albo sałatkę, ale nie pamiętam w ramach jakiego przedmiotu. Kaligrafię zastępował język polski w klasach 1-3, bo tam mieliśmy lekcję z pisma. Etyki nie miałem, nie było w moich czasach.
drugi przedmiot to w moim gimnazjum nazywał się "technika" i mogliśmy wybrać na początku każdego semestru na czym mamy się skupiać, było kilka opcji takich jak szycie, gotowanie i inne ale reszty nie pamiętam
Dzieki....Pozdrawiam...
Dla mnie najciekawiej brzmi: Klasyka.
Chciałabym aby była w polskich szkołach.
Bardzo ciekawy odcinek. Dziękujemy.
Dzięki tobie dużo dowiaduje się o japońskiej kulturze wielkie dzięki
Od biedy jakaś etyka była, dodatkowo w mojej szkole były zajęcia z savoir-vivre a na technice było szycie, gotowanie, obsługa elektronarzędzi itd ;)
Gdy ja chodziłem do szkoły, to był przedmiot Zajęcia Praktyczno -Techniczne, w skrócie ZPT, uczyło się tam szyć na maszynie, haftować, szydełkować, wyszywać itp... Przedmiot Moralność to u nas Etyka, w niektórych szkołach zamiast na lekcje religii można chodzić na lekcje Etyki
zajęcia domowe to w Polsce technika. osobiście na tych zajęciach miałam naukę szycia, robiliśmy książkę kucharską, robiliśmy makiety, rzeźbiliśmy z drewna, poznawaliśmy podstawy elektryki i reakcje na różne potencjalne wydarzenia w życiu.
Jeszcz w latach 70 tych były lekcje kaligrafii w szkołach w Polsce. Kupowało sie specjalne bloki do kaligrafii i pióra. W tym czasie była także technika podczas której szyło się, robiło lampki, naprawiało gniazdka elekktryczne i gotowało.
Super filmik!
Co do zajęć domowych, to w Polsce również są, a raczej były. Technika. Uczyłem się na niej doszywać guziki, raz robiliśmy sałatkę owocową, raz latawca i jeszcze parę innych ciekawostek. Jednym słowem bieda, aż chciałoby się wyjechać i pouczyć u was, w Japonii.
No, u nas na technice również była bieda... W szkole podstawowej to robiliśmy kanapki, sałatkę owocową i sałatkę warzywną. Po za tym były jakieś wycinanki, drzewko szczęścia i pismo techniczne miałam w gimnazjum. Szkoda właśnie, że nie uczyliśmy się więcej jak gotowania (to co proste czyli zrobienie naleśników, omlet, zupa) czy jakiś robótek ręcznych (haftowanie, przyszywanie, szycie czy robienie na drutach) lub jakiegoś majsterkowania... :(
@@makogirl69 Nie spodziewajmy się po Polskiej edukacji czegokolwiek ciekawego. Większość rzeczy prowadzona jest po macoszemu, po biedzie. Oczywiście, żeby dzieciaki się nie skapnęły, nauczycielka pieprzy, że "BHP" i "Sanepid", więc nie dy rydy robić ciast, ciasteczek - czegokolwiek co faktycznie przyda ci się w życiu. Za to uczą nas pisma technicznego, czyli "kaligrafii" dla ubogich, bo piszesz drukowanymi literami. Naprawdę, ludzie, jaki partacz nie potrafi pisać drukowanymi literami na tyle, żeby go nie rozczytać? Ja tego pisma technicznego nienawidziłem bo było nudne, głupie i niepotrzebne - zapchajdziura jakich w naszej edukacji jest OD GROMA. W gimnazjum miałem coś o kuchni, ale zgadnij... tak! Z podręcznika!
Naprawdę, to była po prostu śmieszna rzecz, w dodatku techniki w gimbie uczyła nas taka stara baba co jej tam coś w rodzinie się staneło, ale i tak wychowawczyni nas prosiła, żebyśmi zamknęli ryje bo żałoba, pomimo że tamta często na nas się darła, głównie przez parę osób, do których akurat ja się nie zaliczałem (introwertyk, nie miałem weny by przeszkadzać na lekcji xd) lol Ale wracając, uczyła nas ta sama także historii i historii regionalnej - to taki rzadki przedmiot, uczysz się zazwyczaj jak nie mieszkasz w Warszawie, albo którymkolwiek większym mieście.
Mógłbym napisać o paru innych przedmiotach, których także nie lubiłem, bo najzwyczajniej się na nich zawiodłem - nudne chemia i biologia, zero poznawania mikroorganizmów, mnóstwo gównoteorii, nudnej jak flaki z olejem.
Za moich czasów, czyli koniec lat 80tych i początek lat 90tych, mieliśmy w szkole podstawowej tzw. ZPT (Zajęcia Praktyczno Techniczne).
Ciekawy pomysł na odcinek
Kiedyś, przed rokiem 90 też były zajęcia z kaligrafii
To były zajęcia praktyczne. Do dziś pamiętam zasadę gotowania ryżu i kaszy. Na jedną filiżankę ryżu (kaszy) , trzy filiżanki wody. Oczywiście, aby ugotować ryżu "na sypko" dawało się tylko 2,5 filiżanki wody. Natomiast dawało się nawet 3,5 filiżanki by ugotować tzw. "kleik". Dziś ta zasada nadal ma zastosowanie, choć przy wielu odmianach ryżu ważne są wyczucie i praktyka.
Nie wiem jak jest teraz w szkole ale jak ja chodziłam do szkoły to był taki przedmiot "ZPT- zajęcia praktyczno techniczne" i na nich robiliśmy proste posiłki albo jak cerować dziury w ubraniach, takie praktyczne domowe i codzienne czzynności.
Najbardziej zaskoczył mnie przedmiot "zajęcia domowe". W Polsce czegoś takiego nie mamy, ale są dwa inne przedmioty: jeden to "Wychowanie do życia w rodzinie" (wszyscy na to mówią WDŻ) - ten przedmiot skupia się głównie na nauce o seksualności człowieka i o tym, jak odpowiedzialnie z niej korzystać, uczy się tam też trochę o relacjach rodzinnych. Mamy też przedmiot technika- tam robi się różne rzeczy, to zależy od nauczyciela. Pamiętam, że my szydełkowaliśmy, robiliśmy figurki z masy solnej i inne takie niezbyt przydatne rzeczy. Taki przedmiot powinien być w liceum i tam powinniśmy się uczyć gotowania, podstaw elektryki czy... rąbania czy strugania drewna. Wydaje się to nie do pomyślenia w polskiej szkole (dziecko i siekiera? No jak można?), a przecież to też jest potrzebna umiejętność! Na wsi człowiek najczęściej tak czy inaczej się tego nauczy przy rodzicach, ale w mieście nie - i potem taki mieszczuch jedzie na biwak i nie potrafi sobie poradzić...
Bardzo podoba mi się przedmiot "Moralność" - moim zdaniem w Polsce powinno być coś analogicznego, np. Filozofia. Ale nie jako nauka o 58 różnych filozofach i ich pomysłach na życie - bo wszyscy by przecież coś takiego znienawidzili - ale właśnie takie dyskusje na trudne światopoglądowe tematy. Może to pomogłoby powstrzymać polaryzację społeczeństwa i coraz większą skalę wrogości w przestrzeni publicznej, jaką można niestety zaobserwować.
Polaryzacji i wrogości w przestrzeni publicznej nie zwalczy się nauczaniem filozofii, dopóki PiS nie przestanie ludzi dzielić na lepszy i gorszy sort a swoich oponentów nazywać zdrajcami i ich chamsko gnoić w TVPiS pokazując swojemu elektoratowi, że to jest ok, że tak wolno i jest to zachowanie zasługujące na pochwałę. Nie zwalczy się jej, dopóki taki Jędrzejewski nie przestanie pluć jadem z ambony. Niestety właśnie taki zabieg pozwala Kaczyńskiemu trzymać się u władzy, a kościołowi zgarniać miliardy złotych za mszalną propagandę. Jeżeli ktoś ma poglądy takie, że wyznawców innych religii trzeba zniszczyć (a takie poglądy ma PiS i kler) - to nie ma szans na zniwelowanie polaryzacji społecznej. Temu służy m.in. wprowadzenie matury z religii w miejsce matury z języków obcych, piętrzenie trudności przy wypisaniu dziecka z religii i karanie za to rodziców ekskomuniką.
Lekcje kaligrafii to to pismo techniczne średniej szkole, a nauka o domu to zajęcia praktyczno-techniczne w szkole podstawowej. Tak to wyglądało u mnie.
Kaligrafia kiedys w PL była.
Domowe zajęcia były w ramach lekcji Zajęć Praktyczno Technicznych, uczylismy się gotowania, układania zbilansowanego menu, jak i gdzie trzymać produkty w lodówce, jak załatać dziurę w ubraniu itp
Etyka to coś jak wasza Moralność i Klasyka ale te zajecia są bardzo różne i jak są prowadzone zależy od nauczyciela. Moi synowie na Etyce mieli przegląd filozofii kręgu antycznego
Dzięki za ciekawy odcinek. W komentarzach jest sporo o nauce pisma technicznego, ale to nie to samo co kaligrafia. Pismo techniczne było potrzebne gdy nie było komputerów i trzeba było napisać coś na rysunku tak, żeby wyglądało, jak wydrukowane. Szkoda, że już nie uczy się kaligrafii, bo kształtowała charakter. Osobiście nie znam nikogo poniżej 60 lat, kto miałby ładne pismo. Na pewno pomaga pisanie piórem ze stalówką, bo wtedy można kontrolować szerokość linii. No i trzeba pisać litery tak, żeby były połączone ze soba. Takie instrukcje dla dzieci są w Internecie.
Ignacy, jesteś chyba wielkim fanem j. polskiego, w szczególności jego gramatyki i historii. Weź zrób odcinek o czasach które kiedyś występowały w polskim: imperfekcie, aoryście i o czasie zaprzeszłym. Interesuje mnie zwłaszcza ich znaczenie, użycie, w przypadku imperfektu i aorystu - w opozycji do czasu przeszłego w aspekcie niedokonanym i dokonanym, bo o tym nigdy nie mówią/nie piszą :P O czasie zaprzeszłym mógłbyś zrobić osobny odcinek jako że ten czas jeszcze żyje resztkami sił. Podobno używa go Jacek Dukaj w swojej prozie :D Pod filmikiem Innymi słowy 2# Zapomniany polski czas ludzie piszą nawet, że jest względnie często używany w Poznaniu :D Szok. Może Ty znajdziesz na ten temat więcej informacji? Ludzie, please, łapkujcie, żeby Ignacy zobaczył.
Cześć Ignacy. Wpadłem niedawno na twój kanał. Fajnie, że mówisz po polsku i masz przy tym ciekawy akcent. Mam propozycję na następne odcinki, a może pozostałych widzów to może też zainteresuje. Czy mógłbyś poruszyć temat japońskich DAIMYO i szesnastowiecznych japońskich klanów, które walczyły ze sobą o zjednoczenie Japonii? Oraz dlaczego w japońskich anime lektorzy japońscy wręcz wykrzykują dane kwestie ponieważ dla mnie jest to nader wyegzaltowane za bardzo i sądzę, że jak byłbym w Japonii i po japońsku jako przybysz z Europy zaczął krzyczeć w taki sposób jak krzyczą lektorzy w anime i chciał zamówić jakieś jedzenie w lokalu, to sądzę, że by mnie go z niego wyrzucili.
Najlepsze że "japońskie przedmioty szkolne "skojarzyły mi się z rzeczami typu długopis a nie z zajęciami szkolnymi. Faktycznie część takich przedmiotów standardowo u nas nie występuje ale w szkołach społecznych lub prywatnych można je spotkać.
Pamiętam czasy Solidarności i wywiad w TV z Japończykiem. Dziennikarz zadał mu pytanie, co sądzi o Polakach, a on odpowiedział, że za dużo dyskutują
Japońskie szkoły: Uczniowie czytają teksty sprzed 1000 lat
Polskie szkoły: Uczniowie mają problem przeczytać książkę sprzed 90 lat
Przydałby się w Polsce taki przedmiot jak Domowe Zajęcia
Boze nie ja to miałem w gimnazjum Technikę gdzie szyliśmy i Gotowaliśmy totalna porażka
W polskich szkołach czyta się nawet książki sprzed ponad 2000 lat ;). Chociażby te autorstwa Sofoklesa lub Homera
@@15morto bardziej mi chodzi o polskie typu "Krzyżacy" czy moja ukochana "Lalka"
@@15morto albo "Granicę"
@@piotreczeqeq8422 ja na technice tworzyłam jakieś strusie recyklingowe i uczyłam się pisma technicznego
Pracę domowe brzmi trochę jak technika w podstawówce (np. u mnie w szkole podstawowej na technice w starszych klasach mieliśmy coś do uszycia, zrobienia na drutach /szydełku, kiedyś robiliśmy tak jakby wspólny obiad, czasami jakieś proste konstrukcje /modele, uczyliśmy się też do testu na kartę rowerową)
Przypomina mi także trochę fragmenty z zajęć w nauczaniu wszesnoszkolnym (klasy 1-3 podstawówki) : pamiętam jak prowadziliśmy małą plantację fasoli, i robiliśmy poczęstunki na różne klasowe święta(chodziłam do małej szkoły więc mieliśmy sporo takich rzeczy)
Ogólnie to jest też taki przedmiot w starszych klasach jak WDŻwR (Wychowanie do życia w rodzinie) i tam poruszane są kwestie:
relacji, obowiązków, szacunku, funkcjonowania w świecie, zdrowia i wiedzy o sobie samym. Ten przedmiot jest dodatkowy i nie musimy na niego chodzić.
Standardem anime jest jak ktoś wchodzi/wychodzi z domu mówi wróciłem lub wychodzę nawet jeśli nikogo nie ma w domu czy realnie japończycy też tak mówią?
tak
@@rainworldx333 o ile jak ktoś jest do logicznie to wygląda jednak jak nikogo nie ma a mówisz wróciłem to już lekko śmieszy.
Tak samo jak mówienie "ITADAKIMASU" przed jedzeniem
@@Arkan997 to dla mnie jest bardziej realistyczne niż mówienie wróciłem do pustego domu ale cóż takie uroki japońskich obyczajów że dla innych państw są dziwne
Moja rodzina czasami tak robi, a jesteśmy Polakami w Polsce xDdd
Akurat w Polsce jest kaligrafia oraz pismo techniczne, ale to nie jest osobny przedmiot i oczywiście pisze się długopisem lub ołówkiem jak komu wygodniej oraz ja miałem kaligrafię jako zajęcia pozalekcyjne bo szkoła uznała że skoro mam dysgrafię to będą mnie maltretować czymś co mi nigdy nie wyjdzie :D
Jeszcze w 1963 roku była w polskiej szkole kaligrafia, nie pamiętam czy w roku następnym również. Pisało się stalówką maczaną w atramencie. Bibuła była niezbędna.
ZPT - zajęcia praktyczno-techniczne ( na pewno były jeszcze w latach 80-tych w szkole podstawowej). Na tych lekcjach robiono sałatki, ciasta, kanapki, latawce, karmiki dla ptaków, szyto fartuszki, dzieci uczyły się dziergać na drutach, szydełku itp.
Bardzo chętnie posłuchałbym więcej o kaligrafii japońskiej, ogólniej o tym jak funkcjonuj język japoński w piśmie. Dla człowieka który całe życie używał alfabetu mającego koło 30 znaków, samo pisanie ręczne w języku japońskim jest czymś nowym i ciekawym.
Do polskiej kaligrafii były specjalne zeszyty ćwiczeń - chyba nadal można je kupić.
elementarz
Wreszcie jesteś 😉
Sądzę że przedmiot moralność jest przydatny w życiu, religia mało ma wspólnego z moralnością.
Nie mówiąc już o samej nazwie przedmiotu. Która jest myląca. Bo wszystko jest nastawione względem jednej konkretnej religlii a nie wielu. A więc przypomina to kraje arabskie.
@@wlocek369 na mojej religii i to w katolickiej szkole uczyliśmy się normalnie o wszystkich religiach i ich założeniach. Tutaj jest losowanie akurat na jakiego katechetę/księdza trafisz i jak podejdzie do przedmiotu.
Odpowiednikiem przedmiotu "domowe zajęcia" (w szkole podstawowej) są u nas lekcje "techniki". Możemy się tam nauczyć np. jak przyszyć guzik do koszuli, co oznaczają symbole na metkach w ubraniach, itp. (przynajmniej tak było za moich czasów)
Przedmiot Kaligrafia kiedyś w Polsce rzeczywiście był - uczono ładnego pisania, wręcz rysowania liter, lecz potem stwierdzono, że większości uczniów nie jest to potrzebne - i słusznie, bo nasze pismo nie wymaga umiejętności aż tak wiernego odwzorowywania znaków. Choć może jakieś szybkie, uproszczone kursy czytelnego pisania przydałyby się np. lekarzom xDD
Lekarze to stosują "uproszczony polski" ;-)
Staropolskie chłopskie zdanie: Ń-e B D J ;-) ["Nie bede jot"/"Nie będę jadł"]. ;-)
Przykłady wyrazów w hipotetycznym polskim uproszczonym mogłyby wyglądać tak - przykłady: jabko [jabłko], drektor [dyrektor], knapk [kanapka], usemk [ósemka], hmja [chemia] ;-)
PS: uwaga, fonetycznie niemal się zgadza jak szybko wymawiamy te wyrazy - gramatyka uproszczona więc "ó" to "u" a "ch" to "h", bo brzmi tak samo oraz zamiast "ka" samo "k" na końcu wyrazu bo brzmi tak samo -> łafk [ławka], chociaż tutaj nie wiem czy "łafk" czy jednak "ławk".