Ballada o malarzu - Teatr Satyryków STS w Warszawie

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 20 ก.ค. 2023
  • "Ballada o malarzu" ze słowami AGNIESZKI OSIECKIEJ i muzyką STANISŁAWA MŁYNARCZYKA w wykonaniu MIROSŁAWA CZYŻYKIEWICZA. Piosenka została wykonana podczas jubileuszowego wieczoru piosenek Teatru STS z okazji 50-lecia powstania Teatru. Realizacja TVP2. Kierownictwo muzyczne Paweł Perliński, reżyseria Jerzy Satanowski.
    Piosenka pochodzi ze spektaklu "Czarna przegrywa, czerwona wygrywa" (1956) Teatru Satyryków STS w Warszawie i jest jedną z pierwszych napisanych dla naszego Teatru przez Agnieszkę Osiecką. W przedstawieniu śpiewała ja Danuta Kowalewska.
    Słowa Agnieszka Osiecka
    Muzyka Stanisław Młynarczyk
    BALLADA O MALARZU
    Miał lat dwadzieścia parę,
    Bure oczy i średni wzrost.
    Miał pędzel i farby stare
    I często chodził przez most.
    Gdzie była rzeka, miejska rzeka
    Rdzawa rzeka, od murów rdzawa
    Jak ogień rdzawa i zła.
    Myślał sobie, woda się pali
    Takiej cię jeszcze nie malowali.
    Malował rzekę, szarą rzekę
    Długą rzekę, jak wieczność długą
    Jak nuda długą i mdłą
    Mijały różne lata
    Gdzieś wyjeżdżał i trochę schudł
    Wciąż lubił przyglądać się gratom
    I myślał, że to jest cud
    Bo była szklanka, zwykła szklanka
    Złota szklanka, herbatą złota
    Pod światło złota, ze szkła
    Myślał sobie, szklanka ze złota
    Zrobię ci portret, portret ze złota
    Malował szklankę, burą szklankę
    Płaską szklankę, jak papier płaską
    Bez światła płaską i z farb,
    Wciąż nie był jeszcze stary
    Pod siwizną miał młodą twarz
    Miał swoje maleńkie czary
    I czarodziejski miał płaszcz
    Bo była żona, mała żona
    Czarna żona, od włosów czarna
    Od oczu czarna jak noc
    Myślał sobie, żona i czary
    Takich was jeszcze nie malowali
    Malował żonę, smutną żonę
    Z płótna żonę, od włosów siwą
    Od oczu siwą, jak mgła
    W swój któryś jubileusz
    Kupił wino i wypił je sam
    A potem go zabrał Morfeusz
    I poszli razem aż tam
    Gdzie na obrazach były rzeki
    Jego rzeki, od murów rdzawe
    Jak ogień rdzawe i złe
    I były szklanki, jego szklanki
    Złote szklanki, herbatą złote
    Pod światło złote, ze szkła
    I była żona, mała żona
    Czarna żona, od włosów czarna
    Od oczu czarna jak noc.
    Właściwie nic już nie było więcej
    Obudził się, wstał i pękło mu serce

ความคิดเห็น •