Jeśli chodzi o piwowarstwo domowe to u mnie gushing pojawiał się tylko wtedy gdy miałem słabo przefiltrowaną brzeczkę po cichej i trafiły się w osadzie na dnie butelki chmieliny. Zawsze wtedy po otwarciu podrywało od spodu osad i ostro "wylatało"
Pamiętam Tomku jak pokazywałeś kiedyś - chyba w filmiku o weizenach - jak to niektórzy barmani przed otwarciem butelki pszeniczniaka rozprowadzają energicznie drożdże w butelce. Zrobiłem kiedyś podobnie jak pokazywałeś i miałem całe piwo na stole. Wyleciało w jednym momencie. Warto by było więc dodać, że gushing może być wynikiem również wstrząśnięcia butelki przed otwarciem, czasem nawet nieświadomym, kiedy przewozimy piwo w samochodzie, czy w plecaku na imprezę.
Kamil Gefert Nie zrozumiałeś nic z tego filmu... A co do tego pszeniczniaka to nie dziw się że ci wylecialo drożdże miesza sie na otwartej butelce lub energicznie wlewając do szkła. Nie obwiniaj kogoś za swoją głupotę!!!
U mnie występuje primary gushing w HefeWeizenie, i jako przyczynę podejrzewam jednak drożdże (FM GiB) z których ilością zdecydowanie przesadziłem (rozmyślnie - drożdże smaczne i zdrowe) - na dnie butelki zbiera się 7 mm osadu po kilku godzinach w lodówce. Piwo dofermentowane, piana trwałości niemalże pianki poliuretanowej przy górnej granicy nagazowania dla stylu - otwieram długo chłodzoną butelkę, bez szoku ciśnieniowego - każda butelka powoli zaczyna wylewać pianę przez kilka sekund. Przy wzbudzonych drożdżach przed otwarciem - pieni się przez kilka minut.
Prawidłowe rozwiązanie zagadki pod tytułem ciekawostki jest takie, że chodzi tylko i wyłącznie o porowatość. Chmieliny są widocznie o wiele bardziej porowate od drożdży, co daje większą powierzchnię do kondensacji co2. Mentos również jest obły i pozornie gładki, jednak w dużym powiększeniu jego powierzchnia przypomina bardziej krajobraz księżyca niż gładką powierzchnię. Dlatego tak świetnie łączy się z colą ;)
Gushing może być też powodowany samą butelką. Tzn jeśli piwo jest dosyć mocno nagazowane, a piwowar do mycia butelki użył np wycioru z ostrym metalowym trzonkiem i zrobił jakieś ryski, to te ryski mogą zadziałać jak ośrodki kondensacji. Na to narażone są najbardziej butelki które mają za sobą już kilka ładnych warek :) Przypadek rzadki, aczkolwiek możliwy. A jak ktoś w ogóle nie kuma gushingu, to polecam wziąć garnek stalowy, nie emaliowany i zagotować w nim wodę - pęcherzyki zaczną lecieć od rys które są na dnie naczynia. Dlatego jak ktoś ma w domu szkło laboratoryjne i gotuje w nim wodę np na namnożenie drożdży to powinien do takiego szkła dać tak zwane zarodniki wrzenia - dobrze sprawdza się potłuczona porcelana. Robi się tak dlatego, że szkło lab jest bardzo równe i nie ma porów. W czasie gotowania może dojść do przegrzania zawartości, a następnie do gwałtownego wrzenia - w najlepszym wypadku wszystko nam wylata, w najgorszym rozsadzi kolbę, a szkło wybije nam oczy. Pozdro
Tomku, wspomniałeś o konkursie - właśnie mam w związku z tym pytanie: jak na konkursach oceniane są piwa z "pierwotnym gushingiem" (zakładając, że nie są przegazowane)? Czy to jest odbierane jako wada? Czy takie piwo ma mniejsze szansę na wygraną?
Mi wykipiał stout który był dość mało nagazowany, przez drobiny kawy z dna fermentora. Co ciekawe w butelkach gdzie praktycznie nie było osadu też występował ale śladowo. (tzn. piana delikatnie dochodziła do szyjki w ok 40 sekund)
Tomku w odcinku o stoutach mówiłeś o sposobach na uzyskanie piany w piwie z mrożoną kuleczką. A jak duże (lub mniejsze) browary nagazowują piwo po pasteryzacji bez refermentacji otrzymując solidny poziom CO2? Nie mogę znaleźć odpowiedzi na to pytanie (a może w jakimś filmie już jest?).
+Dominik M pasteryzuje się albo zamkniętą już butelkę, albo w przepływie, gdzie CO2 nie ma gdzie uciec. To jest też powód, że z piwa pasteryzowanego nie powinno być granatów. Bo jeśli piwo jest mocno nasycone, to wwybuchnie w pasteryzatorze.
Raczej mówi się "ognisko kondensacji". Termin bardziej trafny. Poza tym Nie zgodzę się, że drożdże nie bywają ogniskiem kondensacji. Kiedyś piłem piwo z brewkit'u, wykonane przez mojego wujka, które fermentowało w szklanym balonie, bez cichej. Butelkowanie z balona było problematyczne, toteż dużo osadów drożdżowych trafiło do butelek. W efekcie, po otwarciu, na dnie butelki pojawiało się sporo bąbelków, a potem "wylatało". Drożdże wzburzały osad i wtedy efekt lekko zanikał. O drobinach chmielu nie ma mowy, bo to brewkit, a wszelkie osady na butelkach też odrzucam, bo każda zachowywała się tak samo i sam je czyściłem przed butelkowaniem.
No to jak kto woli. Dla mnie jądro jest kiepskim określeniem i to bez podtekstów. Po prostu kojarzy mi się z czymś co jest głęboko schowane, czy przez coś otoczone, a wersję z ogniskiem słyszałem gdzieś w programie popularno-naukowym.
Ja daję zawsze 50gr na 20L a bardzo często mam piwo bardzo "musujące" w ustach i nie rzadko "rośnie" w butelce o otwarciu. Nie przypomina to strzału jak w Coli. W stojącym w szkle piwie nie ma bąbelków i piany a w ustach jest mus ogromny. Cóż.. charakter mojego browaru domowego :).
Tomku, nie wiem czy ktoś już zwrócił na to uwagę. W każdym razie zauważyłem, że jest pewien problem z określeniem zjawiska wypieniania piwa, tworzenia bąbelków. Mnie w szkole uczono, że jeśli chodzi o zamarzanie lub gotowanie cieczy, miejsca "inicjacji" nazywa się zarodziami. Być może i w tym przypadku takie określenie zrobi robotę;) Trzeba by zasięgnąć opinii u jakiegoś (ortodoksyjnego) fizyka.
Drobne sprostowanie jeszcze, odnośnie "rozpuszczania gazu skondensowanego w szyjce" - może nie sprostowanie, nie uwaga tylko komentarz. Toteż, w lepszym rozpuszczeniu gazu w cieczy pod stałym ciśnieniem (zamknięta butelka) pomoże WYŻSZA temperatura. Zatem, żeby rozpuścić gaz lepiej trzymać samą butelkę w wyższej (dopuszczalnej dla piw) temp. - zwiększona prężność par CO2 będzie pozwalała na lepsze rozpuszczanie - w czasie, którym zaproponowałeś. Natomiast do samej degustacji, aby zmniejszyć już ciśnienie "gazu skondensowanego w szyjce" można a nawet trzeba, piwo schłodzić :) Jeśli taki był przekaz - peace out!
+domin178 no nie. Wraz ze spadkiem temperatury rośnie rozpuszczalność CO2. Tobie idzie o to, że w wyższej temp. w szyjce ciśnienie będzie wyższe, a im wyższe ciśnienie, tym bardziej się rozpuszcza. Ale jednak koniec końców lepiej się rozpuszcza w niższej temperaturze. Najlepiej to zrozumieć na przykładzie Coca-Coli. Cola z półki przy otwarciu mocno się spieni i CO2 uleci, w smaku będzie miała mało gazu, z lodówki spieni się słabiej i będzie bardziej gryząca.
Miałem takie piwo - włożyłem chmiel do uszkodzonego woreczka do cichej fermentacji, potem wszystkie piwa wylatały - trzeba było szybko pić... ale dobre było
Zakupiłem dziś dwie butle grodzisza ( Piwo z Grodziska, takie 0,4 chyba wszyscy kojarzą). Odstało pół dnia, otworzyłem, gejzer, kosmodrom, szopka, 3/4 wyleciało. Przygotowany otworzyłem zatem drugą flachę w bardzo głębokim zlewie błyskawicznie podstawiając grodziszowe szkło. Taki sam gejzer, guzik złapiesz mimo błyskawicznej akcji, a co złapiesz to i tak wyleci ze szklanki. Podsumowując: z 0,8 udało mi sie wypić może 0,3. Grodziskie 3,1 "alkoholażu", zielona etykieta. Zakup 28/05/17 czyli dziś, data przydatności 28/03/2018 Po takiej wpadce więcej nie kupię, nawet gdyby miało być za 2,50/butelka. Nie warto. PS tu coś jest nie tak ze smakiem. Pamiętam, że był nieco inny.
U mnie dokładnie to samo, data przydatności 8.04.2018, kupiłem jedną butelkę, pół godziny przed konsumpcją wyjęte z lodówki, nigdzie butelką nie bełtałem, grzecznie stała czekając na otwarcie, otwierana delikatnie i piana tak wściekle wypłynęła, że nawet przy wstrząśniętych koncerniakach z czymś takim nie miałem do czynienia, nie wiem o co chodzi. Było to moje pierwsze grodziskie, w smaku średnie, lekką kwaskowość czułem, nie wiem czy to zamierzone czy efekt zepsucia piwa przez niewłaściwy transport i/lub błędne przechowywanie w sklepie...
ja "to coś" (ośrodek kondensacji), nazywam zarodkiem, ale u mnie wynika to z wykształcenia. Podczas stygnięcia metali, krystalizacja zachodzi szybciej kiedy są w nich zanieczyszczenia. Tam nazywa się to zarodkiem krystalizacji i tak analogicznie sobie przełożyłem ;) A analogia sama przyszła, kiedyś przy robieniu grzańca, jak doda się składniki sypkie to piana ucieka z garnka.
+Falaxuper Jesteś w mylnym błędzie. Tak, to pleonazm. Zamierzony, bo to żartobliwy cytat. "Poprawne jest sformułowanie sensu stricto albo stricte, ale nie sensu stricte." www.ekorekta24.pl/sensu-stricto-sensu-stricte-czy-samo-stricte-jak-pisac-i-co-to-znaczy/
Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło, że wiedziałem już wcześniej wszystko co powiedziałeś w odcinku. Niezmiernie miłe to uczucie :D
13:35 Wydaje mi się, że chodzi raczej o porowatość powierzchni (vide - Menthos), a nie o obłość krawędzi.
Jeśli chodzi o piwowarstwo domowe to u mnie gushing pojawiał się tylko wtedy gdy miałem słabo przefiltrowaną brzeczkę po cichej i trafiły się w osadzie na dnie butelki chmieliny. Zawsze wtedy po otwarciu podrywało od spodu osad i ostro "wylatało"
Pamiętam Tomku jak pokazywałeś kiedyś - chyba w filmiku o weizenach - jak to niektórzy barmani przed otwarciem butelki pszeniczniaka rozprowadzają energicznie drożdże w butelce. Zrobiłem kiedyś podobnie jak pokazywałeś i miałem całe piwo na stole. Wyleciało w jednym momencie. Warto by było więc dodać, że gushing może być wynikiem również wstrząśnięcia butelki przed otwarciem, czasem nawet nieświadomym, kiedy przewozimy piwo w samochodzie, czy w plecaku na imprezę.
Kamil Gefert Nie zrozumiałeś nic z tego filmu... A co do tego pszeniczniaka to nie dziw się że ci wylecialo drożdże miesza sie na otwartej butelce lub energicznie wlewając do szkła. Nie obwiniaj kogoś za swoją głupotę!!!
U mnie występuje primary gushing w HefeWeizenie, i jako przyczynę podejrzewam jednak drożdże (FM GiB) z których ilością zdecydowanie przesadziłem (rozmyślnie - drożdże smaczne i zdrowe) - na dnie butelki zbiera się 7 mm osadu po kilku godzinach w lodówce. Piwo dofermentowane, piana trwałości niemalże pianki poliuretanowej przy górnej granicy nagazowania dla stylu - otwieram długo chłodzoną butelkę, bez szoku ciśnieniowego - każda butelka powoli zaczyna wylewać pianę przez kilka sekund. Przy wzbudzonych drożdżach przed otwarciem - pieni się przez kilka minut.
Tomku dlaczego nie publikujesz już Shit Happens???
Co to gushing? Coś jak rimming?
Rimming gdy partner ma ostrą biegunkę
Prawidłowe rozwiązanie zagadki pod tytułem ciekawostki jest takie, że chodzi tylko i wyłącznie o porowatość. Chmieliny są widocznie o wiele bardziej porowate od drożdży, co daje większą powierzchnię do kondensacji co2.
Mentos również jest obły i pozornie gładki, jednak w dużym powiększeniu jego powierzchnia przypomina bardziej krajobraz księżyca niż gładką powierzchnię. Dlatego tak świetnie łączy się z colą ;)
Gushing może być też powodowany samą butelką. Tzn jeśli piwo jest dosyć mocno nagazowane, a piwowar do mycia butelki użył np wycioru z ostrym metalowym trzonkiem i zrobił jakieś ryski, to te ryski mogą zadziałać jak ośrodki kondensacji. Na to narażone są najbardziej butelki które mają za sobą już kilka ładnych warek :) Przypadek rzadki, aczkolwiek możliwy.
A jak ktoś w ogóle nie kuma gushingu, to polecam wziąć garnek stalowy, nie emaliowany i zagotować w nim wodę - pęcherzyki zaczną lecieć od rys które są na dnie naczynia.
Dlatego jak ktoś ma w domu szkło laboratoryjne i gotuje w nim wodę np na namnożenie drożdży to powinien do takiego szkła dać tak zwane zarodniki wrzenia - dobrze sprawdza się potłuczona porcelana. Robi się tak dlatego, że szkło lab jest bardzo równe i nie ma porów. W czasie gotowania może dojść do przegrzania zawartości, a następnie do gwałtownego wrzenia - w najlepszym wypadku wszystko nam wylata, w najgorszym rozsadzi kolbę, a szkło wybije nam oczy. Pozdro
Tomku, wspomniałeś o konkursie - właśnie mam w związku z tym pytanie: jak na konkursach oceniane są piwa z "pierwotnym gushingiem" (zakładając, że nie są przegazowane)? Czy to jest odbierane jako wada? Czy takie piwo ma mniejsze szansę na wygraną?
Mi wykipiał stout który był dość mało nagazowany, przez drobiny kawy z dna fermentora. Co ciekawe w butelkach gdzie praktycznie nie było osadu też występował ale śladowo. (tzn. piana delikatnie dochodziła do szyjki w ok 40 sekund)
Czy gusching po 3 dniach od zlania do butelek może być normalny ? Czy już to zła oznaka ? (piwo pszeniczne)
Tomku w odcinku o stoutach mówiłeś o sposobach na uzyskanie piany w piwie z mrożoną kuleczką. A jak duże (lub mniejsze) browary nagazowują piwo po pasteryzacji bez refermentacji otrzymując solidny poziom CO2? Nie mogę znaleźć odpowiedzi na to pytanie (a może w jakimś filmie już jest?).
Piwo jest już nasycone CO2 przed rozlewem, rozlew następuje pod ciśnieniem.
A ten CO2 zostaje po fermentacji? Pasteryzacja nie powoduje, że gaz ucieka z piwa? Czy "wtłacza się" gaz do piwa jak w syfonie?
+Dominik M pasteryzuje się albo zamkniętą już butelkę, albo w przepływie, gdzie CO2 nie ma gdzie uciec. To jest też powód, że z piwa pasteryzowanego nie powinno być granatów. Bo jeśli piwo jest mocno nasycone, to wwybuchnie w pasteryzatorze.
Raczej mówi się "ognisko kondensacji". Termin bardziej trafny. Poza tym Nie zgodzę się, że drożdże nie bywają ogniskiem kondensacji. Kiedyś piłem piwo z brewkit'u, wykonane przez mojego wujka, które fermentowało w szklanym balonie, bez cichej. Butelkowanie z balona było problematyczne, toteż dużo osadów drożdżowych trafiło do butelek. W efekcie, po otwarciu, na dnie butelki pojawiało się sporo bąbelków, a potem "wylatało". Drożdże wzburzały osad i wtedy efekt lekko zanikał. O drobinach chmielu nie ma mowy, bo to brewkit, a wszelkie osady na butelkach też odrzucam, bo każda zachowywała się tak samo i sam je czyściłem przed butelkowaniem.
Dominik Pyziński ja bym obstawiał bardziej jądro kondensacji, na podobnej zasadzie powstają chmury a następnie opady
No to jak kto woli. Dla mnie jądro jest kiepskim określeniem i to bez podtekstów. Po prostu kojarzy mi się z czymś co jest głęboko schowane, czy przez coś otoczone, a wersję z ogniskiem słyszałem gdzieś w programie popularno-naukowym.
Ja daję zawsze 50gr na 20L a bardzo często mam piwo bardzo "musujące" w ustach i nie rzadko "rośnie" w butelce o otwarciu.
Nie przypomina to strzału jak w Coli. W stojącym w szkle piwie nie ma bąbelków i piany a w ustach jest mus ogromny. Cóż.. charakter mojego browaru domowego :).
50gr czego?
cukier?
glukoza?
miód?
Marcin Banaszak 50 groszy ;-)
Tomku, nie wiem czy ktoś już zwrócił na to uwagę. W każdym razie zauważyłem, że jest pewien problem z określeniem zjawiska wypieniania piwa, tworzenia bąbelków. Mnie w szkole uczono, że jeśli chodzi o zamarzanie lub gotowanie cieczy, miejsca "inicjacji" nazywa się zarodziami. Być może i w tym przypadku takie określenie zrobi robotę;) Trzeba by zasięgnąć opinii u jakiegoś (ortodoksyjnego) fizyka.
Mi się często zdarza gaszing pierwotny w champion ale z mcewans
w polowie guinessow z puszki, ktore pilem bylmocny gushing, to normalne?
TheXteR Guiness jest nagazowany azotem także jest to możliwe
"Profesor Ping Pong z uniwersytetu Hong Kong..." kurwa padłem xD
Szanuję za koszulkę!
Drobne sprostowanie jeszcze, odnośnie "rozpuszczania gazu skondensowanego w szyjce" - może nie sprostowanie, nie uwaga tylko komentarz. Toteż, w lepszym rozpuszczeniu gazu w cieczy pod stałym ciśnieniem (zamknięta butelka) pomoże WYŻSZA temperatura. Zatem, żeby rozpuścić gaz lepiej trzymać samą butelkę w wyższej (dopuszczalnej dla piw) temp. - zwiększona prężność par CO2 będzie pozwalała na lepsze rozpuszczanie - w czasie, którym zaproponowałeś. Natomiast do samej degustacji, aby zmniejszyć już ciśnienie "gazu skondensowanego w szyjce" można a nawet trzeba, piwo schłodzić :) Jeśli taki był przekaz - peace out!
+domin178 no nie. Wraz ze spadkiem temperatury rośnie rozpuszczalność CO2. Tobie idzie o to, że w wyższej temp. w szyjce ciśnienie będzie wyższe, a im wyższe ciśnienie, tym bardziej się rozpuszcza. Ale jednak koniec końców lepiej się rozpuszcza w niższej temperaturze. Najlepiej to zrozumieć na przykładzie Coca-Coli. Cola z półki przy otwarciu mocno się spieni i CO2 uleci, w smaku będzie miała mało gazu, z lodówki spieni się słabiej i będzie bardziej gryząca.
Racja, prawo Henry'ego, pomyliłem temat. Pozdrawiam
wylata to zamek w karabiinie Kargula, stąd zapożyczenie.
Pawlaka a nie Kargula ;)
jest czujność w narodzie. sąd tu niepotrzebny. "sprawiedliwość jest po twojej stronie" (obeszło się bez gushing-ów).
Miałem takie piwo - włożyłem chmiel do uszkodzonego woreczka do cichej fermentacji, potem wszystkie piwa wylatały - trzeba było szybko pić... ale dobre było
dobry odcinek
Te długie intra mógłbyś sobie darować, wyglądają strasznie nieprofesjonalnie, przynajmniej według mnie, film super. :D
Zakupiłem dziś dwie butle grodzisza ( Piwo z Grodziska, takie 0,4 chyba wszyscy kojarzą). Odstało pół dnia, otworzyłem, gejzer, kosmodrom, szopka, 3/4 wyleciało. Przygotowany otworzyłem zatem drugą flachę w bardzo głębokim zlewie błyskawicznie podstawiając grodziszowe szkło. Taki sam gejzer, guzik złapiesz mimo błyskawicznej akcji, a co złapiesz to i tak wyleci ze szklanki. Podsumowując: z 0,8 udało mi sie wypić może 0,3. Grodziskie 3,1 "alkoholażu", zielona etykieta. Zakup 28/05/17 czyli dziś, data przydatności 28/03/2018 Po takiej wpadce więcej nie kupię, nawet gdyby miało być za 2,50/butelka. Nie warto. PS tu coś jest nie tak ze smakiem. Pamiętam, że był nieco inny.
U mnie dokładnie to samo, data przydatności 8.04.2018, kupiłem jedną butelkę, pół godziny przed konsumpcją wyjęte z lodówki, nigdzie butelką nie bełtałem, grzecznie stała czekając na otwarcie, otwierana delikatnie i piana tak wściekle wypłynęła, że nawet przy wstrząśniętych koncerniakach z czymś takim nie miałem do czynienia, nie wiem o co chodzi. Było to moje pierwsze grodziskie, w smaku średnie, lekką kwaskowość czułem, nie wiem czy to zamierzone czy efekt zepsucia piwa przez niewłaściwy transport i/lub błędne przechowywanie w sklepie...
Nie, to nie jest zamierzone, tam cos dofermentowało we flaszkach. Normalnie te grodzisze nie kwasiły.
ja "to coś" (ośrodek kondensacji), nazywam zarodkiem, ale u mnie wynika to z wykształcenia. Podczas stygnięcia metali, krystalizacja zachodzi szybciej kiedy są w nich zanieczyszczenia. Tam nazywa się to zarodkiem krystalizacji i tak analogicznie sobie przełożyłem ;) A analogia sama przyszła, kiedyś przy robieniu grzańca, jak doda się składniki sypkie to piana ucieka z garnka.
Gaszing? Dlaczego nie ma na to polskiej nazwy ?
sensu stricto = in sensu stricto + sensu stricte :D
+Falaxuper Jesteś w mylnym błędzie. Tak, to pleonazm. Zamierzony, bo to żartobliwy cytat.
"Poprawne jest sformułowanie sensu stricto albo stricte, ale nie sensu stricte."
www.ekorekta24.pl/sensu-stricto-sensu-stricte-czy-samo-stricte-jak-pisac-i-co-to-znaczy/
W takim razie moja była nauczycielka łaciny jest w błędzie razem ze mną. Mimo wszystko cofam do tyłu moją wypowiedź, jeżeli zabrzmiała ofensywnie :)
tego nie wiem, to z głowy, to z dupy ale se pogadam
Dawno nie slyszalem wiekszych bzdur (podstawowe prawa fizyki/chemii zlamane x razy).