Bardzo fajnie tłumaczysz wszystkie zjawiska. Mimo, że nie bawisz się w infantylne porównania to przyjmując filozofię od ogółu (czyli powstawania fotografii) do szczegółu (reakcje chemiczne) wszystko ma logiczny ciąg i łatwiej jest to zrozumieć. Popieram to!
No, ja kiedyś się w to bawiłem... Dawne czasy, koreks, powiększalnik, kuwety, suszarka do odbitek, wszystko w łazience zamienionej na cały dzień w ciemnię fotograficzną. Więcej zabawy było z rozstawianiem wszystkiego i zamienianiem łazienki w ciemnię niż z samym wywoływaniem. Potem zacząłem budowac dom. I w piwnicy zrobiłem sobie pomieszczenie, które miało być ciemnią fotograficzną z prawdziwego zdarzenia (i tak było nazywane przeze mnie i moją rodzinę). Nawet doprowadziłem tam wodę i kanalizację. Ale jak budowę skończyłem, to okazało się, że już nikt nie używa błon światłoczułych i zasadniczo dosłownie w kilka lat nastąpiła kompletna rewolucja. Jeszcze w roku 2000 fotografia analogowa dominowała, w Krakowie na każdej ulicy był zakład fotograficzny wywołujący zdjęcia, niektóre nawet sprzedawały klisze z ich wywołaniem w cenie, fotografia cyfrowa była kompletną nowinką a aparat cyfrowy o bardzo podłych parametrach (typu 1,5 Mpix) kosztował fortunę. W roku 2010 z kolei trudno było znaleźć zakład fotograficzny , w którym sprzedawano by klisze, pozamykały się i przenicowały się na "drukarnie odbitek" - wysyła się zdjęcia cyfrowe mailem a pocztą dostaje odbitki z tych zdjęć. Fotografia analogowa czarno - biała stała się niszowa z kolei właściwie już w czasie "upadku komuny". A dziś jest chyba już tylko domeną ekscentrycznych artystów nie wiem skąd biorących te materiały do tworzenia dzieł sztuki. Fotografia cyfrowa zabiła tę analogową znacznie skuteczniej niż zegarki kwarcowe zabiły zegarki mechaniczne. O ile dziś wiele osób z wyboru używa zegarków mechanicznych (jeśli w ogóle używa zegraka, dziś to jest raczej biżuteria z symboliczną funkcją użytkową), to fotografią analogową nie para się już nikt. Może poza jakimiś kilkoma oryginałami w skali kraju. Jeszcze w latach 2000-cznych fotografia analogowa była używana np. w astrofotografii, bo tam trzeba było uzywać czasów naświetlania rzędu kilkunastu - kilkudziesięciu minut a matryce CCD o cenach mozliwych dla zamożnych astrofotografów miały gigantyczne szumy własne przy tak długich czasach naświetlania, chyba, że się je chłodziło do minus kilkudziesięciu stopni (takie coś - tylko w profesjonalnych obserwatoriach ze względu na cenę i rozmiary osprzętu). Dziś byle przeciętny aparat z matrycą APS-C naświetlaną przez kilkadziesiąt sekund daje efekty porównywalne z kliszą naświetlaną przez kilkadziesiąt minut. Oczywiście, dziś fotografuje się ten sam kadr kilkanaście - kilkadziesiąt razy i potem cyfrowo "stackuje" się te zdjęcia. Efekt - taki sam jak na kliszy. I o ile prostszy może być montaż paralatyczny - trzeba "prowadzić" aparat za ruchem sfery niebieskiej nie przez kilkadziesiąt minut, tylko wystarczy kilkadziesiąt sekund, błędy ustawienia i mechanizmu montażu nie mają się kiedy skumulować. Dziś kamera CCD montowana zamiast okularu w teleskopie kosztuje mniej niż aparat fotograficzny, podczas, gdy 20 lat temu takie coś kosztowało tyle, co przeciętny samochód i miało kilka razy większe szumy własne. Dziś już nawet zdjęcia rentgenowskie są wyłacznie cyfrowe. Klisz się nie używa. Sam jeszcze miałem robione zdjęcia rentgenowskie "kliszowe", dziś mój dentysta ma na wysięgniku na ścianie małą lampę rentgenowską i kiedy trzeba, po prostu jej używa i ma zdjęcie natychmiast, na komputerze w gabinecie.
Nie przesadzałbym aż tak z niedostępnością, jest w Krakowie kilka (kilkanaście?) punktów oferujących filmy kolorowe i czarno-białe, często z wywołaniem w cenie. Niestety, niezbyt tania zabawa, zwłaszcza jak chodzi o slajdy.
Wywoływałem negatywy jak i zdjęcia czarno-białe więc ten film przywołał wspomnienia. Załadować po ciemku koreks na pięć szpul chwilę schodziło, zwłaszcza w lecie jak było gorąco i ręce szybko się pociły ;)
Dziękuję Panu za odcinek. Chyba mam gdzieś jeszcze koreks w Krakowskiej piwnicy. Wspomnienia młodości. Dziękuję za wszystkie filmy na Pana kanale Pozdrawiam
Super. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka o wywoływaniu. Mam nadzieję, że Pana kanał będzie dalej się rozwijał. Takie materiały powinno się puszczać w szkole. Szczegółowe na bazie autentycznych urządzeń i nigdzie wcześniej nie opisane. Brawo.
Poczułem zapach ciemni.. I tą atmosferę nieuchwytną magię, wspomnienia z dzieciństwa, gdy pojawiał się OBRAZ... No i złoty aparat Penti mojego Taty tylko ten nie jest stuningowany do robienia zdjęć makro :).
Moim pierwszym powiększalnikiem był rzutnik do slajdów 'Ania', oparty o szafę, trzymany rękami przeze mnie. A mój starszy o 4 lata kuzyn naświetlał w tym czasie papier. Miałem wtedy 8 lat. Kuzyn przyszedł, zobaczył rzutnik i powiedział - Przecież z tego można zrobić powiększalnik. Idę po kwasy i zaraz będziemy wywoływać zdjęcia. Jak powiedział, tak uczynił i od tamtej pory zaraził mnie tym.
Zawsze myślałem, że szału dostanę. Wszystkie moje wywołane negatywy miały różne paprochy. Nigdy nie mogłem wystarczająco dobrze przefiltrować wody. Potem wszystkie kropki były widoczne na odbitkach. Nie robiłem retuszu, bo się na tym nie znałem. Wkręcanie taśmy do koreksu przy pierwszej sztuce udawało się bez problemu. Za to druga ciągle się przycinała i nieźle się namęczyłem, żeby ją wprowadzić w prowadnice. I ciągle się bałem, czy za długo a może za krótko wywoływałem negatyw w koreksie. Często był "niedowołany" albo "przewołany". Nigdy nie mogłem o sobie powiedzieć, że jestem dobrym fotografem, ale prawie wszystkie zdjęcia musiałem wywołać sam - inaczej nie dałoby mi to satysfakcji.
Pamiętam, że ojciec mojego najlepszego przyjaciela z młodości "bawił się" fotografią. Teoretycznie było to hobby ale ewoluowało w bardzo profesjonalne hobby. Mnóstwo profesjonalnego sprzętu do wyłowywania oraz aparat o którym można tylko było pomarzyć. Ta magia gdy w ciemnościach z kliszy wydobywały się obrazy 😁 ...a potem ich przenoszenie na papier. Super wspomnienia 😊
Obejrzałem i tłumaczę sobie pewną sprawę w taki oto sposób: niekoniecznie dobry kierowca rajdowy musi znać od podszewki budowę silnika samochodowego/motocyklowego. Tzn.: są tacy, którzy znają i są świetnymi rajdowcami, ale zdarzają się mistrzowie kierownicy z bladym pojęciem o tym, co jest pod maską/w ramie. Takie moje koło ratunkowe, jeśli wiecie o czym mówię.😉 Ale dzielnie stawiam czoło i oglądam materiały pana Adama, walcząc z własnymi ograniczeniami intelektualnymi i, co tu ukrywać, ignorancją. Nie chcę wchodzić w politykę, ale ten kanał powinien mieć sporą dotację rządową.
Od kilku minutowego naświetlania soli srebra, poprzez fotografie czarno białą i później kolorową, mamy dziś najnowocześniejsze technologie produkcji mikroprocecorów, których technologia również opiera się na fotochemii :-) To tak wspomiane zawczasu dla marudzących że tym razem nic nie było o elektronice ;-)
To była fotografia. Oprócz samej sztuki fotografowania, trzeba było też umieć całą obróbkę chemiczną. A w tamtych czasach jak wiemy brakowało wszystkiego. Pewne związki chemiczne zastępowało się innymi. No i te całe dni spędzone w ciemni - najczęściej łazienka. Rodzina miała dość. Dobrze, że WC było osobno. Fajne wspomnienia. Pozostało mi jeszcze dużo sprzętu z tego okresu.
Ja przez lata używałem starego rosyjskiego koreksu z taśmą z wypustkami na perforację w negatywie. Dopiero w 1990 roku dostałem koreks z takimi szpulami do wciągania filmu. Niedawno niestety pozbawiłem się powiększalnika, choć koreks trzymam:) Fotografia analogowa to wspaniała przygoda, choć jak przeglądam mizerne efekty moich prób, to dzisiejsze komórki robią zdjęcia dużo lepiej. Z drugiej strony nic nie wróci uczucia "prawdziwego" fotografowania.
W naszej ciemni klubu do którego uczęszczałem w młodości mieliśmy właśnie takie koreksy. Dla mnie nawijanie flmu było dość poblematyczne. Do momentu kiedy nabyłem radziecki koreks( na pojedyńczy ładunek) w którym dało radę się nawijać błonę od środka do zewnątrz, trzymając kliszę lekko pod kątem. Może po prostu było mi łatwiej z tym typem puszki, bo to była moja własna i w domu wyćwiczyłem proces nawijania do perfekcji w ciemności.
Oj, jakie to jest fajne! Zachciało mi się w szafce w przedpokoju, gdzie zostały rzadko używane rzeczy po rodzicach, poszperać i zbadać czy koreks wciąż tam jest...
Krokus Tank 2000 leży na strychu. Mam zakręconą fotograficznie nastoletnią córcię, która chce spróbować filmu i wywoływania. Sam za młodu się bawiłem w takie rzeczy. Będziemy próbować! :) Planujemy skończyć na negatywie, potem skan (mam skaner do materiałów transparentnych z technologią ICE). Na strychu jest powiększalnik, ale bez obiektywu. Nie znalazłem zegara, ale to mały problem. Kuwety, maskownica, suszarka - są. Może w następnym kroku pokusimy się o zrobienie odbitek? Obiektyw (od biedy) może być Helios lub Industar. ;)
Mam te wszystkie graty też na strychu. Czasami je widzę jak tam jestem, ale nie mam ochoty ich znosić i cokolwiek z nimi robić. Nie wyrzuciłem ich tylko z sentymentu. Córka chce spróbować tematu analogowej fotografii? Coś mi się wydaje, że będzie to jednorazowy eksperyment. Dla mnie jest to jedna z tych zapomnianych technologii, której nie żałuję odejścia. Babrać się w tych chemikaliach, Wąchać to wszystko. Za dużo z tym wszystkim roboty. Cały dzień przygotowywania. Chwila ciekawej roboty jak wywoływanie. A potem już nudna żmudna praca której chyba żaden amator fotograf nie lubił. Czyli suszenie.
Fotonal do płukania filmy z puszki pocięte lub w jednym kawałku Pamiętam sklepy gdzie polowałem na chemikalia Papier pocztówka połysk lub mat pierwszy koreks miałem z taśmą
@@donpedro6239 Fotonal ciężko było kupić (lata 80-90 Gdynia). Negatywy z puszki pamiętam, zbierało się kasetki i nawijalo. Mi najbardziej pasowały metalowe😀
Pierwszą odbitkę zrobiłem w oku 1961 wywołując film w łazience przy przytłumionym świetle .Wg małej książeczki instrukcji do Drucha napełniłem wywoływaczem i utrwalaczem głębikie talerze i trzymając końce filmu palcami , przesuwałem w roztworach. Naświetlałem w kopioramce włączając normalne oświetlenie łazienki. Były to materiały tzw chlorowe niskoczułe .
Aparaty na film 6 cm jak Start czy "wypasiony" (i równie ciężki) Pentacon Six, miały klatkę 6x6 cm. Można było z nich robić "stykówki" - a całe niezbędne wyposażenie ciemni to wspomniany koreks :-)
Dziękuje za kolejny fascynujący odcinek. Czy fotografia czy prąd elektryczny ogląda się jednym tchem bo nigdy nie miałem okazji tylu zagadnień poznać tak od podszewki pozdrawiam .
Mimo że jestem starym dziadem, zachowałem się jak małolat (z całym szacunkiem dla małolatów😉). Tzn., zanim zacząłem oglądać, dałem łapkę w górę. Teraz pytam: kto dał łapkę w dół?😀
3 ปีที่แล้ว +11
Łapkę w dół dali ci, co sobie prześwietlili film :)
Jedno małe ale. Obraz utajony nie utajniony. A swój pierwszy negatyw Fotopan HL wywołałem w słoiku robiąc z niego "sałatę". Wyszło całkiem nieźle. Miałem 15 lat. Później kupiłem Krokusa 2000
Nie było mnie stać na powielacz ale parę razy robiło się u znajomego na Krokusie i raz u kolegi na pół-zabawkowym radzieckim zestawem (mikroskop, powielacz, rzutnik, teleskop) ale tu wynik był dramatyczny. Odczyniki i papier się kupowało w sklepie Foton
Pamietam kupiony na giełdzie fotograficznej koreks Jobo. Był i nadal jest naprawdę znakomity. Mam także sentyment do poczciwego Krokusa. Wiernie służył w ciemni przez lata.
Ależ kiedyś amatorska fotografia była modna! Ileż to było "ciemni" w komórkach, łazienkach, a nawet w szafach. Jak ktoś nie mógł sobie pozwolić na całkowicie zaciemnione pomieszczenie, to filmy nawijało się na szpule pod pierzynami, narzutami i kocami, byle światła nie przepuszczało. Jeszcze film wywołać, to pół biedy, ale później, jak nie miało się własnego, to szło się do kolegi z powiększalnikiem i robiło odbitki. A jak jeszcze miał suszarkę do nich, to już był pełen sukces (wieszane i suszone nabierały brzydkiego kształtu, do suszenia były suszarki takie z obu stron wypukłe z polerowaną blachą i dociskające zdjęcia napiętą tkaniną, zdaje się libella się zwały). Stare czasy. Można zrobić ankietę wśród dzieciaków z lat 80, jaki aparat posiadali.
Oooo, suszarka z wypukłą płytą jak lustro, na której się kładło odbitki i dociskało lnianą tkaniną na sprężynach... To było to... Dawało profesjonalny efekt.
Tam w szpuli na którą nawija się film są takie dwa wycięcia - widoczne na filmie. Dobrze jest kciukiem jednej i drugiej ręki na przemian przytrzymywać perforację błony, to bardzo ułatwia nawijanie. Oczywiście, zdarzają się wpadki i film wypadnie czy się zatnie, ale przy odrobinie wprawy i to jest do uratowania nawet w pełnej ciemności. Pozdrawiam !
Dokładnie. Do tego zwykle dawało się założyć błonę poprzez zwyczajne wpychanie, o ile nie była to wersja cięta na oko. Wtedy zdarzało się, że się nie mieściła.
Zawsze Twoje prezentacje są zadziwiająco rozwinięte, niosące ogrom wiedzy i niemal kompletnie wyczerpujące tamat. Pierwszy raz poczułem niedosyt. Brak informacji o regulacji wysokości szpulki dla różnych formatów. Koreks posiadał dekiel, który ułatwiał porządne wytrzepanie go po zalaniu płynu i pozbycie się powietrza. Szpulki mają specjalne wycięcia, żeby matriału światłoczułego dotykać tylko przy perforacjach. Na jedną szpulkę można zmieścić dwa filmy stykajace się emulsjami na zewnatrz i w koreksie na 5 szpulek wywołać 10 filmów. Jeśli wywołujemy filmy raz za razem szpulki muszą być bezwzględnie suche. Szpulki należy zakładać w odpowiedniej orientacji (góra, dół), żeby filmy nam się z nich nie wykręcały podczas mieszania przy użyciu pokrętła. Czy przezroczyste tworzywo było użyte przypadkowo? Z tego co wiem istniały procesy wymagające naświetlanie materiału w międzyczasie kąpieli. Może film należałoby wzbogacić i umieścić jeszcze raz w wersji 20 minutowej?
3 ปีที่แล้ว +1
Te wszystkie informacje pojawią się w kolejnym odcinku, w którym będzie już czysta praktyka. Cierpliwości.
Oj! Nawijałem w ciemni taśmy, nawijałem! Długo trzeba było się tego uczyć, żeby przy totalnej ciemnicy wyjąć kliszę i nawinąć. Raz nam się po ciemku z kolegą słoik z wywoływaczem wywalił, a to wtedy był majątek :) /borg
@@coyapaczam My mieliśmy kółko fotograficzne w DK. Rzecz oczywista, że najpierw ćwiczyło się na sucho. Filmu nigdy nie popsułem, ale słoik spadł. ŻYCIE ❤️
Bawiłem się z fotografią czarno biała ładnych kilka lat. Kolor niestety był po za moim zasięgiem. Po za wywołaniem negatywu ORWO za nic więcej się nie brałem . Wymagane reżimy temperaturowe w przypadku procesu wysokotemperaturowego C41 jak i koszt chemii (były to lata 90 - te) powodował nieopłacalność tej zabawy. Z odbitkami kolorowymi nawet nie próbowałem. Dobór filtrów itd. tak aby odbitka wyglądała jak powinna to już wyższa szkoła jazdy.
@@panteides1945 No w połowie lat 90 - tych to już były minilaby na proces RA-4 do odbitek wspomagane komputerowo czy maszyny wywołujące filmy w C-41. Znałem też ludzi mających profesjonalne ciemnie w domach (w bloku) ale to już ludzie żyjący z fotografii. Tak czy owak kolor w zasadzie zawsze był zbyt drogą i zbyt trudną zabawą jak dla amatora. Zreszta chemia do koloru do zbyt zdrowych nie należała. Nie wiem jak jest teraz ale wtedy to wszystko było na cyjankach.
@@margines711 Zasadniczo było to o jedną więcej niż w przypadku negatywu czarno białego. W przypadku procesu niskotemperaturowego (ORWO) szło to tak: Wywoływacz (i tu był właśnie wymagany reżim temperaturowy ale dla 20 stopni było go stosunkowo łatwo utrzymać - w przeciwieństwie do 38 stopni w procesie C-41 - tyle iż filmy na ten proces zaczęły odchodzić w przeszłość z początkiem lat 90 -tych), przerywacz, odbielacz i utrwalacz O ile sobie przypominam w przypadku procesu C-41 idzie to zasadniczo podobnie choć tu nie ma przerywacza - przerywanie jest połączone z odbielaniem. Problem był w reżimie temperaturowym i cenie chemii. Kiedyś przeliczyłem iż gdybym chciał robić to sam w domu to cena za wywołanie filmu byłaby 3x wyższa niż w zakładzie fotograficznym. Albo jeszcze więcej bo porcja chemii wystarczała np. na wywołanie 15 klisz ale wywoływacz po rozpuszczeniu mógł stać np. tydzień lub dwa a potem trzeba było go wylać. No i dodatkowo pojawiał się ten problem iż wylanie tego do kanalizacji zasadniczo nie było tak po prostu możliwe. To były głównie cyjanki i mało ciekawe kwasy. Czyli to wszystko trzeba było neutralizować wedle instrukcji i dopiero po jakimś czasie ewentualnie przy niewielkiej ilości wylać. Powyżej pewnej liści już chyba trzeba było to zbierać i oddawać do utylizacji. Przynajmniej cos tak słyszałem w zakładzie fotograficznym - a jak to było dokładnie tego nie wiem. Za C-41 nawet nie próbowałem się brać. Zresztą chemii w zestawach amatorskich tez za bardzo w handlu nie widziałem. Widziałem coś podobnego jedynie w prasie dla amatorów fotografii ale z uwagi na zerowe zainteresowanie ( bo to się specjalnie jak pisałem nie opłacało) szybko zniknęły i oferty.
@@sokolnic Ja właśnie na początku lat 90. zacząłem fotografować w kolorze i żeby zaoszczędzić na filmie kupiłem ORWO. To co zaoszczędziłem z nawiązką wydałem na wołanie, bo do C-41 to już każdy punkt miał maszynę i wołanie ORWO stało się usługą premium której już nawet nie każdy chciał się podejmować.
@@leszektczew Owszem we wczesnych latach 90 tych negatywy ORWO i rodem z ZSRR jeszcze funkcjonowały ale szybko zaczęły wymierać. Potem ORWO też wyposcil negatyw na C41 zreszta szybko wogole zniknęła marka jako taka. Zapewne wykupiona. I to był koniec czegoś innego niż na proces C41 i E6.
w drugiej połowie lat 80 bawiłem się w fotografię czarno-białą, a nawet za sprawą genialnego polskiego wynalazku - obiektywu Janpol Color - robiłem odbitki w kolorze. Do dziś mam cały sprzęt (odwrócony statyw od powiększalnika służy mi wiernie za podręczny stolik :), w tym dwa koreksy (drugi kupiłem, jak z 'Niemczech' od znajomych dostałem skondensowaną chemię do wywoływania przeźroczy w procesie E6 w temperaturze pokojowej, o ja naiwny :) ) , reszta sprzętu jest pochowana. Zniszczeniu uległy tylko lampy ciemniowe, wykorzystywane jako lampki nocne. W czasach liceum nocami w łazience odchodziła niezła produkcja, zapełniona nad ranem wanna zdjęć czekała do południa, żeby złapać trochę snu. Robiło się dla znajomych, klasy, klubu, sąsiadów, a nawet parę ślubów i uroczystości rodzinnych. Zawsze parę (tysięcy - inflacja, chleb kosztował 500 :D ) złotych się zarobiło, że na 18 fundnąłem sobie prawko. Wykończyły mnie maszynowe fotolaby, które najpierw zadomowiły się w wielkich miastach, a potem trafiły na prowincję.
byłbyś w stanie powiedzieć coś o tym obiektywie? Janpan color. Na polskich portalach tego pełno, no i wygląda trochę nietypowo jak na obiektyw do powiekszalnika
@@Kuba-ju3nc JanPol Color. Bardzo ciekawy wynalazek polskich konstruktorów. Zasada działania w skrócie polega na wprowadzaniu barwnych filtrów w pewnym punkcie toru optycznego w pobliżu ogniskowej tego obiektywu, przez co całe światło przybiera zadane nasycenie barwą filtra. Im więcej go zadamy, tym mocniejsze jest nasycenie. Na dwóch pokrętłach są po dwa filtry: żółty i magenta (dla typowych negatywów z pomarańczową maską) i żółty i cyjan, dla negatywów kacapskich i wczesnych erdowskich/czechosłowackich. Zaletą jego było to, że można było używać na każdym powiększalniku, w przeciwieństwie do droższych modeli wyposażonych w głowice barwne, gdzie światło na kondensor trafia już zabarwione. Miałem (i mam do dziś) Krokusa 44 i jedyne co musiałem przerobić, to spiłować kawałeczek wspornika miecha obiektywu. Ma jeszcze fajny odchylany światłowodzik, który pozwala podświetlić skalę pokrętełek.
@@Kuba-ju3nc Oczywiście. Po prostu ustawiasz filtry na zero. Inna sprawa, że wydaje mi się, że standardowy powiększalnikowy obiektyw ma lepsze światło.
12:36 do przytrzymywania kliszy są te okienka w połowie drogi między kciukami a palcami wskazującymi-w ten sposób klisza nie była "znaczona" odciskami palców, bo była przytrzymywana jedynie na krawędzi :) Kliszę nawijałem trzymając szpulę na tyle wysoko, aby kaseta na wiszącej taśmie obciążała rozwinięty fragment kliszy-nie plątała się :) A poważniej: ciekawe, czy w którymś z odcinków pojawi się Krokus ;)
3 ปีที่แล้ว +1
Od tej strony, jak ręce ma się czyste i suche (a trzeba mieć do tej roboty), to właściwie odcisków nie widać. Czasem film się blokuje, gdy się go przesuwa perforacją, dlatego wolę tak. Jakoś tak pewniej jest. Ale to już każdy powinien sobie własny sposób przećwiczyć, bo najgorzej jak się to rozleci albo ugrzęźnie i trzeba zaczynać od początku. Wtedy rzeczywiście zaczyna się rysować.
@ Oczywiście, każdy miał swoje metody :) Miałem inny przypadek niż zablokowanie filmu-w ciemni (czyli w zaciemnionej łazience) po przelaniu wywoływacza z koreksu do butelki ta (znaczy butelka)... wywróciła się i przy akompaniamencie głośnego "bul, bul, bul" mój "kwas" zmieniał swoją lokalizację z butelki na podłogę ;) Nie pamiętam, czym bardziej się zmartwiłem-plamami, jakie mogą zostać czy tym, że mi chemia się marnuje ;)
Bardzo często i fachowo w CCCP. Bardzo znane zdjęcie Stalina bodaj nad rzeką, z którego zniknął Jeżow, zdjęcie Stalina na trybunie, gdzie znikł jakiś inny sowiecki dygnitarz...
A technicznie to pewno specjalizowanym ostrzem wyskrobywano delikwenta, w jego miejsce wstawiano obraz tej samej np. trybuny sfotografowanej "na pusto". Ale zdarzały się i przypały, w jakimś zdjęciu wydrapano gościa w kapeluszu ale kawałek kapelusza na zdjęciu się ostał. Chociaż skąd inąd była to podobno zawoalowana groźba, nie błąd retuszera.
Pierwszy własny aparat to był polski AMI66 produkowany przez PZO na filmy 120, format 6x6 z okienkiem z tyłu pokazujący numer klatki - nie udało mi się tym zrobić nawet jednego jako tako naświetlonego zdjęcia. Jakby Pan dopadł gdzieś taki wynalazek i przetestował to może zrozumiałbym po trzydziestu kilku latach co robiłem nie tak :)
Miałem kiedyś taki aparat. Mój egzemplarz robił cudowne zdjęcia. W porównaniu do Smieny 8M było idealnie. Nie wiem, może ze Smieną było coś nie tak, ale fotki z AMI66 wychodziły ostre jak żyleta w przeciwieństwie do Smieny z której dla odmiany wychodziło mydło.
Witam, nie dużo osób robi takie filmy o starych urządzeniach nie mówiąc nawet o prowadzeniu i tłumaczeniu ów filmów. Dlatego jak mówiłem jest pan jednym z lepszych a zarazem nielicznych ludzi robiący takie dobre filmy, więc chciałem zapytać czy będzie coś z predomu ale bardziej z agd typu odkurzacze predom zelmer, sokowirówki predom eda lub pralki predom polar. PS: bardzo fajny film i zarazem instruktaż robienia dobrych zdjęć takimi aparatami.
3 ปีที่แล้ว +1
Tak, tym bardziej, że dostałem już od fanów kilka fantów :)
Zdobyłem fajny aparat Rolleiflex 2.8F 120 film. Dwa filmy zmarnowałem a trzeci poprawnie założyłem. 12 zdjęci zrobiłem i oddałem do wywołania. Czekam z wielka podnietą bo nie wiem czy w ogóle coś będzie.Działa i wygląda wszystko na sprawne. Pozdrawiam wszystkich.
pierwsze zdjęcia robiłem w 1981 i to bez koreksu i powiększalnika... błony wywoływałem w kuwecie a powiększałem aparatem do wyświetlania bajek... ostatnie zdjęcia wykonałem w 1993, to były czasy... scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t31.0-8/10848828_1535957483356285_9136901670661666551_o.jpg?_nc_cat=102&ccb=3&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=DWsynk4bFVYAX8rW2vk&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=97553b759b4a98900756960a98ff3163&oe=605E0D71
Ale kiedys to byla tragiczna jakosc .... wszystko przeswietlone i niedoswietlone w tym samym czasie ;) .. nie licze zero ostrosci . No coz takie czay ;D Dzisiaj taki efekt mozna filterm zrobic w 10 sekund.
Moja przygoda z fotografią, to początek lat siedemdziesiątych. Aparat Druch i pierwsze pstrykanie. Jakież było moje zdziwienie, że po otworzeniu aparatu i wyjęciu filmu, nie ma żadnych zdjęć!😀 Oczywiście film się naświetlił i zniszczył😀, ale odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało, nauczyły mnie sztuki fotograficznej. Dzisiaj najcenniejsze moje zdjęcia są z tamtego okresu, mimo, że niezbyt ostre, prześwietlone lub niedoświetlone, ale zatrzymane na papierze chwile z życia nastolatków; zabawy pod blokami przy trzepaku, obozy harcerskie, wycieczki szkolne, itd. Podejrzewam, że zdjęcia cyfrowe nie przetrwają tyle lat, skończą swój żywot wraz z przemijającą techniką, na której teraz są umieszczone.
Ze jak ? Cyfrowe zdjecia teotetycznie nigdy nie przepadna dopoki istnieje technka. Latwo je skladowac , przenosic i kopiowac... chnmury , pendrive ,, dyski ,czy inne nawet trwalsze metody przehowywania.
@@mirek190 Owszem można zdjęcia kopiować i przenosić na nowe nośniki. Ale kto tak robi? Pewnie parę osób tak. Po kilkunastu latach tego jest tak dużo, że nawet tym paru osobom się znudzi. Sam mam wiele kaset VHS z rodzinnymi filmami, które częściowo są przekopiowane, ale w większości leżą i zapewne ktoś kiedyś (ja nie😀!) je wyrzuci. Zdjęcia na papierze łatwo przechowywać wiele lat i łatwo po nie sięgnąć w każdej chwili. Wbrew pozorom to jest najpraktyczniejszy nośnik🙂, według mnie. Pozdr.
@@TheErbeski Kasery vhs maja trwalosc co najwyzej kilkadzieiat lat przy bardzo bardzo dobrej tasmie . Na zwyklych degradacja zachodzi juz po 10 - 15 latach. Wbrew pozorom papirowe zdjecia sa najgorsza metoda przechowyania - masz tylko orginal ktory latwo stracic , zniszczyc, nie da sie nim podzielic, nawet przegladanie jest czasochlone i wymagajace bo nie ma do nich latwego dostepu oraz nie da sie wykonac prosto kopi. ( kopia cyfrowa analogowego zdjecia sie nie liczy ;) bo to juz bedzie cyfrowa kopia ) .
@@mirek190 Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że papierowe fotki to najgorsza metoda przechowywania. Ja mam rodzinne zdjęcia które mają siedemdziesiat lat. Nie wierzę, że ktoś znajdzie w chmurze zdjęcia rodzinne, które są tak stare, ale życzę powodzenia.
@@TheErbeski No widzisz a ja się nie zgadzam z tobą. Trudno dzisiaj znaleźć zdjęcia elektroniczne które byłyby tak stare jak 70 lat 😅. Zauważ że te twoje zdjęcia 70 letnie już bardzo słabo wyglądają i nic na to.juz poradzisz ...za jakiś czas się rozpadną . Cyfrowe nie mają tego problemu .
Czułość ISO tak przygotowanego filmu to w sumie nawet łatwo wyliczyć. A przynajmniej orientacyjnie. Ciekawe jak długo trzeba by było naświetlać w przypadku fotografii otworkowej? Pewnie godzinami w biały dzień. Kolejna sprawa to to na jakie światło jest największa czułość? Podczerwień, światło widzialne czy może ultrafiolet? No i jaki może być zakres dynamiki tonalnej? Skoro film potraktowany HCL jest bardzo delikatny to też po prostu inaczej trzeba się z nim obchodzić. Ja myślę że to ciekawy rodzaj analogowej fotografii bo tu można robić specyficzne zdjęcia.
3 ปีที่แล้ว
To się generalnie nadaje na duży format i szklane klisze. Może będzie kiedyś czas się tak pobawić.
Ja ich zawsze wpuszczma i czestuje cherbata. I zaczynam z nimi w rozmowe na temet istnienia religi ... zwykle sa to ludzie ktorzy nie maja zieonego pojecia jak dziala fizyka i swiat ... smutne
ten widok z okna przypomniał mi czasy kiedy jeszcze popularne były grupy dyskusyjne i brylującego na nich Janka Muzykanta... jak ja mu wtedy zazdrościłem tego jakie zdjęcia robił.... to ty? Gdzieś te zdjęcia publikujesz w sieci (jeśli to ty :-D ) ?
3 ปีที่แล้ว +1
Trochę mi się nie chce, chyba nie cenię nazbyt własnych dokoniań :) Są u mnie na facebooku głównie (można wejść fałszywym kontem, swoje mam otwarte). Na stronie mam nieco też (przypadkiadama.com), ale są to głównie zdjęcia robione na zamówienie. Trzeba będzie kiedyś usiąść i wrzucić cały ten dorobek ponad dwudziestoletni. Zapraszam także na serię Towarów Pięknych, gdzie w każdym odcinku w części końcowej są wybrane przeze mnie zdjęcia, które robiłem w stylistyce autora z tematu filmu.
Jak dla mnie to było niesamowite przenieść obraz z taśmy na papier. Teraz w erze elektroniki to żaden wyczyn cyk fotka na telefonie yy znaczy smartfonie sekunda i możesz sobie wydrukować. Jestem chyba zbyt młody żeby takie cuda pamiętać choć mieliśmy w domu kliszowca ale nie takiego typu jak pan Adam przedstawiał w swoich filmach tylko jakiś chiński badziew z plastiku. :D Pozdrawiam.
Mam ten mały niemiecki aparat że ryflowaną ścianą przednią. Na nim robiłem pierwsze takie wywoływane samodzielnie klisze. Cały cmentarz w Palmirach. Tak, dla treningu...
Najlepsze to samowywoływanie. Jak zwykle przywołuję PRLowskie seriale więc muszę zapytać czy będzie o znikającym obrazie na papierze fotograficznym jak w odcinku "Obywatel Monte Christo" w "Zmiennikach" ?
3 ปีที่แล้ว
No pewnie, trzeba będzie spreparować taki papier :)
Mam koreks, powiększalnik, kolekcję 20-30 aparatów, w tym wyroby radzieckie i polskie, a nawet dwa wczesne "polaroidy". Szkoda tylko, że mój Kiev na klisze dużego formatu ma dużego formatu pogięty mechanizm. Generalnie wszystkie inne są sprawne...
12:29... nienawidziłem tego koreksu bo te przezroczyste tarczki lubiły się zaciąć (właściwie te plastikowe kuleczki) a film wyłaził na boki i trzeba było zaczynać od początku. Jedyna jego zaleta to było to że można w nim było wywołać negatywy 35 mm jak i 6X6. Ale starałem się wąskie filmy robić w koreksie model wcześniej, cały z bakelitu (a może to ebonit był ) o pojemności jednego filmu, mający tą zaletę ze gdy była potrzeba dodatkowego płukania, to można było nawinąć mokry film. W tych przeźroczkach tego nie dało się zrobić.
Kiedyś wymyśliłem takie stwierdzenie: że w ciągu kilku identycznych punktów usługowych 2 zawsze rozpoznasz z daleka po zapachu są to zakład fotograficzny i stomatolog obecnie zostało tylko to drugie.
Oj stare czasy, az łezka sie zakrecila. ;) a ile błon sie zmarnowalo hihi a oswietlenie ciemni w kolorze czerwieni przy czarnobialych kliszach i pierwsze foty przyrody na cmienie . Miód malina. Pozdro
@ pierwsze kroki w tej materi , przypadly mi na poczatek lat 80 ;). A sprzet jeszcze lezy gdzies w piwnicy. Krokus ( z przeslona plastikowa czerw.) plus dluga rura wlasnej produkcji do wielkoformatowych odbitek, kuwety, termometr, suszara z pieknymi blachami na lustro we futerale ale troche zawaligrata i niebexpieczna pod wzgledem elektrycznym na dzisiejsze czasy, koreksy i inne szpargaly , szmaty zeby z kuchni zrobic ciemnie, timer na starym polskim RXsie dla precyzyjnego automatycznego odmierzania czasu naswietlania itp itd uuu bylo tego w h..
Się kręciło... Swoja drogą, czy poza PZO ktoś jeszcze robił koreksy z ruchomymi szpulami? Wszystkie inne jakie znam mają szpule nieruchome i jeśli trzeba, to się turla cały koreks...
Nadal na strychu leży taki koreks na pięć szpul . Może nadal są specjalne butle na odczynniki . Takie czarne plastikowe z harmonijki , ściskało albo rozciągało się harmonijkę dla usunięcia powietrza spod korka.
W drugiej polowie lat 80tych utrwalacz byl w handlu detalicznym praktycznie nie do zdobycia. Zdobywalo sie go z pracowni RTG badz turystyki handlowej chociażby do Czechoslowacji. Ale o tym w nasepnym odcinku:)
Ja tam nie miałem z tym problemów. Był w normalnych sklepach z materiałami fotograficznymi. Ale jeśli chodzi o połowę lat dziewięćdziesiątych i później, to fakt, popyt na chemie spadł bo wszyscy zwariowali na punkcie "głupich jasiów" i fotki robili w automatach u fotografa, a właściwie u rzemieślnika...
Mam pytanie. Czy można wkładać film do koreksu (oczywiście w ciemnościach) przy pomocy gogli noktowizyjnych? Te urządzenia są dzisiaj powszechnie dostępne).
3 ปีที่แล้ว +1
Ciekawe pytanie i sprawdzę to osobiście. Przy czym musimy pamiętać, że to nie jest tak, że takie google widzą cokolwiek same z siebie, zawsze potrzebne jest źródło światła, w tym wypadku podczerwonego. I tu jest problem, ponieważ większość źródeł podczerwieni (dziś praktycznie tylko ledy) np. w kamerach do pracy całodobowej czy w fotopułapkach, pracuje w paśmie siedemset nanometrów z hakiem, a to się ociera o światło widzialne (w nocy widać takie charakterystyczne żarzenie). Są też droższe i rzadziej stosowane ledy pracujące w okolicach 900 nm i tych nijak się nie zobaczy. Pozostaje pytanie, co na to film (filmy obecnie produkowane są uczulone na całe spektrum widzialne). Czy jest to zupełnie obojętne, czy jednak należy się ograniczać z mocą. Typowe kamery mają promienniki o mocy kilku watów nawet, a to jest jednak moc niezłej żarówki, biorąc pod uwagę wąski wycinek pasma.
@ Pracując w laboratorium miałem w pracowni spektrofotometr uv-vis. Generatorem promieni była lampa halogenowa lub rtęciowa wysokoprężna. Określoną długość fali uzyskiwało się poprzez oświetlanie odpowiednim, regulowanym kątem siatki dyfraktycnej lub pryzmatu. Gdybym miał wykonać doświadczenie, polegjące na zbadaniu czułości na poszczególne barwy sfotografowałbym kilka lub kilkanaście różnych barw. Barw ustawionych na takim generatorze monochromatycznego światła. Oczywiście przy zachowaniu stałych parametrów wszystkich zdjęć. W warunkach "partyzanckich" można po prostu zrobić zdjęcie tęczy z jakąś skalą w tle.
3 ปีที่แล้ว
W domowych warunkach można użyć ledów nieluminoforowych (takich w obudowach przejrzystych). One generują dość wąskie, monochromatyczne barwy i są dostępne właściwie już we wszystkich kolorach tęczy. Pamiętam zalecenia co do oświetlenia papierów, że nadawały się nawet ledy żółte, co było o tyle fajne, że tam już nie ma takiego efektu pozornego wzrostu kontrastu.
Filmy ortochromatyczne można wywoływać przy czerwonym świetle. Halogenki srebra nie są uczulone na światło czerwone. Kiedyś zapomniałem o tym i założyłem czerwony filtr na obiektyw i negatyw po wywołaniu wyszedł całkowicie niedoświetlony. Filmów, błon orto używał Ansel Adams w swoich aparatach wielkoformatowych. Wywoływał przy czerwonym świetle określając stopień wywołania. Jak wiadomo, błony naświetlał na cienie przez co przez co ostre światła mocno prześwietlały partie jasne negatywu. Sposób wołania Adamsa polegał na niedowoluwaniu jasnych partii tak, aby przy robieniu odbitek w łatwy sposób przenieść te jasności.
3 ปีที่แล้ว
Dodać warto, że historycznie ortochromy są starsze i był to problem. Stąd też takie "papierowe" twarze, często widoczne na starych zdjęciach.
Polecam stare książki traktujące o fotochemii . Można je kupić za grosze a zawarta w nich wiedza jest bezcenna. Tego nie znajdziesz „w necie” . Serce mi pęka gdy widzę zaniedbanego START-a :( A’propos kodeksu - jeszcze kilka dotknięć lutownicą i zabytkowy KROKUS 2000 dostanie nowe życie ... jako bezpyłowa suszarka do negatywów.
3 ปีที่แล้ว
Start dostanie kiedyś remont generalny. A książek mam sporo, zawsze jak coś znajdę ciekawego, to do mnie trafia :)
@ Trzeba zerwać okleiny, naprostować poza korpusem (rozmiękczyć klej na krawędziach ) . Poza tym w Start B, poza smienopodobną migawką nie ma co się popsuć hehe.
O mało popularnym formacie (namastka systemu cyfrowego) APS też będzie ? Tam film miał zawsze tyle klatek ile pisało czyli 15, 25, lub 40 w przeciwieństwie do klasycznej "135" jest to system pozytywowy. Można coś nadmienić :) czemu z negatywu o długości "36 exp" wchodzi zwykle 39/40 zdjęć. - Może osobny odcinek typowo o zapomnianym wykożystaniu zwykłego negatywu w aparatach półklatkowych (half-frame) pozwalający podwoić liczbę zdjęć z negatywu. - o nietypowych długościach negatywu czyli wszystkie długości inne niż 24/36 "klatek" zwłaszcza o negatywnie 72 exp. Którego 99% użytkowników "analogów" nigdy na własne oczy nie widziało.
3 ปีที่แล้ว
O Towarach fotograficznych będzie mnóstwo odcinków. I jedno postanowiłem - nie będzie tylko teorii, ale omawiane aparaty dostaną filmy i będziemy oglądać także praktykę :) A przy okazji w końcu sam zrobię sobie zdjęcia Zorką czy Czajką, nie mówiąc o wymarzonym K1000, bo gdy się tym zajmowałem 30 lat temu, miałem tylko Smienę i Zenita.
APS był negatywowy. Pozytywowe materiały występowały w większości formatów, w tym 135. Stałą liczba klatek na filmie wynikała ze specyfikacji systemu, który był mocno zautomatyzowany, filmy 135 miały zazwyczaj jakiś zapas, a faktyczna ilość zdjęć wynikała ze sposobu w jaki aparat zlicza zdjęcia, automaty najczęściej dają mniej klatek niż aparaty z manualnym naciągiem. A z tym filmem 72 exp, to faktycznie zagadka, też tylko o nim słyszałem, a nigdy nie widziałem :O
3 ปีที่แล้ว
To musiało być jakieś bardzo cienkie podłoże. Też o tym nie słyszałem. Był za to format 220, czyli 120 (6x6) x2, ale bez papierowej taśmy. Nie można go było używać w aparatach z okienkiem, tylko z niezależnym przewijaniem z licznikiem.
@ Może jakiś film na podłożu PET zamiast octanu celulozy, acz nie były raczej powszechne, Fuji takie robiło do swojego systemu single8, jakiś czas temu rollei robiło swoją serię digibase na takim podłożu. Ze średnim formatem to w ogóle jest ciekawie, bo na dobrą sprawę zdjęcie na nim mogło mieć dowolny format, jeden wymiar był 6cm, drugi, to już jak sobie producent aparatu wymyślił, od 4,5 do 12cm w panoramicznych.
72 zdjęcia to się mieściły na normalnym ładunku filmowym typu 135 ale właśnie w formacie połówkowym/18x24mm/ Niektóre aparaty miały możliwość wymiany tylnej ścianki na specjalny magazyn mieszczący chyba ładunek filmowy długości 17m czyli 10 normalnych filmów. Taki aparat produkowano w byłej NRD pod nazwą |Pentacon Super. Inni producenci też mieli takie rozwiązania, ale nie był to raczej sprzęt dla amatorów .
Reduktor Szumu i Pan to moim zdaniem jedne z najbardzej rzetelnie przygotowane kanałów na TH-cam. Klasa sama w sobie. Serwus!
Widzę nawet pewna przewagę, zwłaszcza w odcinkach audio, prezentacja widma daje lepszą "widoczność" niż sam odsłuch i opowiadanie o tym.
Święta racja
Tak jest kanał RS jest również bardzo interesujący.
I jeszcze de-kompozytor i mamy trójce
@@jacekbukaczewski Dekompozytor, jest najbardziej rozrywkowy, przez co nawet dziecko go lubi.
A ja dziś odnalazłem fenomenalne koreksy JOBO mojego Ojca. Cudo i mnóstwo książek o fotografii.
Bardzo fajnie tłumaczysz wszystkie zjawiska. Mimo, że nie bawisz się w infantylne porównania to przyjmując filozofię od ogółu (czyli powstawania fotografii) do szczegółu (reakcje chemiczne) wszystko ma logiczny ciąg i łatwiej jest to zrozumieć. Popieram to!
Od ponad roku samodzielnie wywołuję zdjęcia. Fotografia analogowa wraca. Świetny film jak zawsze!
No, ja kiedyś się w to bawiłem... Dawne czasy, koreks, powiększalnik, kuwety, suszarka do odbitek, wszystko w łazience zamienionej na cały dzień w ciemnię fotograficzną. Więcej zabawy było z rozstawianiem wszystkiego i zamienianiem łazienki w ciemnię niż z samym wywoływaniem. Potem zacząłem budowac dom. I w piwnicy zrobiłem sobie pomieszczenie, które miało być ciemnią fotograficzną z prawdziwego zdarzenia (i tak było nazywane przeze mnie i moją rodzinę). Nawet doprowadziłem tam wodę i kanalizację.
Ale jak budowę skończyłem, to okazało się, że już nikt nie używa błon światłoczułych i zasadniczo dosłownie w kilka lat nastąpiła kompletna rewolucja. Jeszcze w roku 2000 fotografia analogowa dominowała, w Krakowie na każdej ulicy był zakład fotograficzny wywołujący zdjęcia, niektóre nawet sprzedawały klisze z ich wywołaniem w cenie, fotografia cyfrowa była kompletną nowinką a aparat cyfrowy o bardzo podłych parametrach (typu 1,5 Mpix) kosztował fortunę. W roku 2010 z kolei trudno było znaleźć zakład fotograficzny , w którym sprzedawano by klisze, pozamykały się i przenicowały się na "drukarnie odbitek" - wysyła się zdjęcia cyfrowe mailem a pocztą dostaje odbitki z tych zdjęć. Fotografia analogowa czarno - biała stała się niszowa z kolei właściwie już w czasie "upadku komuny". A dziś jest chyba już tylko domeną ekscentrycznych artystów nie wiem skąd biorących te materiały do tworzenia dzieł sztuki.
Fotografia cyfrowa zabiła tę analogową znacznie skuteczniej niż zegarki kwarcowe zabiły zegarki mechaniczne. O ile dziś wiele osób z wyboru używa zegarków mechanicznych (jeśli w ogóle używa zegraka, dziś to jest raczej biżuteria z symboliczną funkcją użytkową), to fotografią analogową nie para się już nikt. Może poza jakimiś kilkoma oryginałami w skali kraju.
Jeszcze w latach 2000-cznych fotografia analogowa była używana np. w astrofotografii, bo tam trzeba było uzywać czasów naświetlania rzędu kilkunastu - kilkudziesięciu minut a matryce CCD o cenach mozliwych dla zamożnych astrofotografów miały gigantyczne szumy własne przy tak długich czasach naświetlania, chyba, że się je chłodziło do minus kilkudziesięciu stopni (takie coś - tylko w profesjonalnych obserwatoriach ze względu na cenę i rozmiary osprzętu). Dziś byle przeciętny aparat z matrycą APS-C naświetlaną przez kilkadziesiąt sekund daje efekty porównywalne z kliszą naświetlaną przez kilkadziesiąt minut. Oczywiście, dziś fotografuje się ten sam kadr kilkanaście - kilkadziesiąt razy i potem cyfrowo "stackuje" się te zdjęcia. Efekt - taki sam jak na kliszy. I o ile prostszy może być montaż paralatyczny - trzeba "prowadzić" aparat za ruchem sfery niebieskiej nie przez kilkadziesiąt minut, tylko wystarczy kilkadziesiąt sekund, błędy ustawienia i mechanizmu montażu nie mają się kiedy skumulować. Dziś kamera CCD montowana zamiast okularu w teleskopie kosztuje mniej niż aparat fotograficzny, podczas, gdy 20 lat temu takie coś kosztowało tyle, co przeciętny samochód i miało kilka razy większe szumy własne.
Dziś już nawet zdjęcia rentgenowskie są wyłacznie cyfrowe. Klisz się nie używa. Sam jeszcze miałem robione zdjęcia rentgenowskie "kliszowe", dziś mój dentysta ma na wysięgniku na ścianie małą lampę rentgenowską i kiedy trzeba, po prostu jej używa i ma zdjęcie natychmiast, na komputerze w gabinecie.
Nie przesadzałbym aż tak z niedostępnością, jest w Krakowie kilka (kilkanaście?) punktów oferujących filmy kolorowe i czarno-białe, często z wywołaniem w cenie. Niestety, niezbyt tania zabawa, zwłaszcza jak chodzi o slajdy.
No, przyjacielu, widać że wiesz o czym piszesz. Miałem kolegę od astrofotografii, to jestem dobrze wyszkolony :)
Stare dzieje... Aż się łezka w oku kręci. Super odcinek, jak zawsze!👌👍
Potwierdzam ! ☺
Człowiek ma kilkadziesiąt lat a nadal nie rozumiał do końca procesu. Bardzo dziękuję, będę czekał na dalsze odcinki z niecierpliwością!
Bardzo dużo dowiaduje się z Pańskich filmów. Interesujące i fascynujące.
Dziękuje i pozdrawiam.
Wywoływałem negatywy jak i zdjęcia czarno-białe więc ten film przywołał wspomnienia. Załadować po ciemku koreks na pięć szpul chwilę schodziło, zwłaszcza w lecie jak było gorąco i ręce szybko się pociły ;)
Dziękuję Panu za odcinek. Chyba mam gdzieś jeszcze koreks w Krakowskiej piwnicy. Wspomnienia młodości. Dziękuję za wszystkie filmy na Pana kanale Pozdrawiam
Super. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka o wywoływaniu.
Mam nadzieję, że Pana kanał będzie dalej się rozwijał. Takie materiały powinno się puszczać w szkole. Szczegółowe na bazie autentycznych urządzeń i nigdzie wcześniej nie opisane. Brawo.
Poczułem zapach ciemni.. I tą atmosferę nieuchwytną magię, wspomnienia z dzieciństwa, gdy pojawiał się OBRAZ...
No i złoty aparat Penti mojego Taty tylko ten nie jest stuningowany do robienia zdjęć makro :).
Panie Adamie Szacun wielki Szacun za wspomnienia. Mam w domu Polaroid 600 wiem że to nie to samo ale chciałbym go naprawić.:)
Moim pierwszym powiększalnikiem był rzutnik do slajdów 'Ania', oparty o szafę, trzymany rękami przeze mnie. A mój starszy o 4 lata kuzyn naświetlał w tym czasie papier. Miałem wtedy 8 lat. Kuzyn przyszedł, zobaczył rzutnik i powiedział - Przecież z tego można zrobić powiększalnik. Idę po kwasy i zaraz będziemy wywoływać zdjęcia. Jak powiedział, tak uczynił i od tamtej pory zaraził mnie tym.
cudowny materiał , powróciły wspomnienia kiedy godzinami siedziało się w ciemni
Czytam FOTON, widzę ul. Piękną w Bydgoszczy i bynajmniej nie jest to piękny widok...
Film bardzo rzeczowy i ciekawy, czekam na ciąg dalszy.
Świetny odcinek - przywołał mi wspomnienia z młodości.
Podziękowania.
Zawsze myślałem, że szału dostanę. Wszystkie moje wywołane negatywy miały różne paprochy. Nigdy nie mogłem wystarczająco dobrze przefiltrować wody. Potem wszystkie kropki były widoczne na odbitkach. Nie robiłem retuszu, bo się na tym nie znałem. Wkręcanie taśmy do koreksu przy pierwszej sztuce udawało się bez problemu. Za to druga ciągle się przycinała i nieźle się namęczyłem, żeby ją wprowadzić w prowadnice. I ciągle się bałem, czy za długo a może za krótko wywoływałem negatyw w koreksie. Często był "niedowołany" albo "przewołany". Nigdy nie mogłem o sobie powiedzieć, że jestem dobrym fotografem, ale prawie wszystkie zdjęcia musiałem wywołać sam - inaczej nie dałoby mi to satysfakcji.
No i do tego jeszcze zna się na chemii 😆 Człowiek orkiestra 👍
I kolejny super odcinek.
Pamiętam, że ojciec mojego najlepszego przyjaciela z młodości "bawił się" fotografią. Teoretycznie było to hobby ale ewoluowało w bardzo profesjonalne hobby. Mnóstwo profesjonalnego sprzętu do wyłowywania oraz aparat o którym można tylko było pomarzyć.
Ta magia gdy w ciemnościach z kliszy wydobywały się obrazy 😁 ...a potem ich przenoszenie na papier.
Super wspomnienia 😊
Dzięki za powrót do wieczorów młodości spędzonych w laboratorium nad wanną :) I do udręki lęku podczas wyciągania z koreksu :)
Idealnie, dzisiaj właśnie zakupiłem kliszę do swojego aparatu Canon 3000V, aby po wielu latach znów wypróbować fotografię analogową.
Ilforda?
Ciekawy eksperyment z błoną samowywołujacą, dziękuję za włożoną w ten odcinek pracę!
Super! Ja do tej pory korzystam z materiałów tradycyjnych i ciemni, którą mam w garażu
Otóż to, właśnie, fotografia klasyczna a nie jakaś tam analogowa. Pozdrowionka z Kozłówka🙂
Obejrzałem i tłumaczę sobie pewną sprawę w taki oto sposób: niekoniecznie dobry kierowca rajdowy musi znać od podszewki budowę silnika samochodowego/motocyklowego. Tzn.: są tacy, którzy znają i są świetnymi rajdowcami, ale zdarzają się mistrzowie kierownicy z bladym pojęciem o tym, co jest pod maską/w ramie. Takie moje koło ratunkowe, jeśli wiecie o czym mówię.😉 Ale dzielnie stawiam czoło i oglądam materiały pana Adama, walcząc z własnymi ograniczeniami intelektualnymi i, co tu ukrywać, ignorancją. Nie chcę wchodzić w politykę, ale ten kanał powinien mieć sporą dotację rządową.
Od kilku minutowego naświetlania soli srebra, poprzez fotografie czarno białą i później kolorową, mamy dziś najnowocześniejsze technologie produkcji mikroprocecorów, których technologia również opiera się na fotochemii :-) To tak wspomiane zawczasu dla marudzących że tym razem nic nie było o elektronice ;-)
To była fotografia. Oprócz samej sztuki fotografowania, trzeba było też umieć całą obróbkę chemiczną. A w tamtych czasach jak wiemy brakowało wszystkiego. Pewne związki chemiczne zastępowało się innymi. No i te całe dni spędzone w ciemni - najczęściej łazienka. Rodzina miała dość. Dobrze, że WC było osobno. Fajne wspomnienia. Pozostało mi jeszcze dużo sprzętu z tego okresu.
Fajny odcinek, pamietam ja moj wujek wywolywal filmy. Szkoly mialy swoje kolka fotograficzne. Teraz to powraca filmy 8mm sa poularne,
Panie Adamie super, mega i wypierdowe. Dzięki i pozdrawiam.
Bardzo czekałem na ten temat w Pana wydaniu 🙂👍
Super!! Mam nadzieję że w kolejnych częściach będzie coś o filmach {kliszach} pozytywowych !! Pozdrawiam !!
Tyle tematów, ciekawych odcinków jeszcze przed nami, że nie mogę się doczekać.
Lubię słuchać mądrych ludzi kds
Ja przez lata używałem starego rosyjskiego koreksu z taśmą z wypustkami na perforację w negatywie. Dopiero w 1990 roku dostałem koreks z takimi szpulami do wciągania filmu. Niedawno niestety pozbawiłem się powiększalnika, choć koreks trzymam:) Fotografia analogowa to wspaniała przygoda, choć jak przeglądam mizerne efekty moich prób, to dzisiejsze komórki robią zdjęcia dużo lepiej. Z drugiej strony nic nie wróci uczucia "prawdziwego" fotografowania.
Ja już z automatu daję like jak tylko wejdę w nowe Towary Modne. Panie Adamie - ta seria jest świetna! :D
W naszej ciemni klubu do którego uczęszczałem w młodości mieliśmy właśnie takie koreksy. Dla mnie nawijanie flmu było dość poblematyczne. Do momentu kiedy nabyłem radziecki koreks( na pojedyńczy ładunek) w którym dało radę się nawijać błonę od środka do zewnątrz, trzymając kliszę lekko pod kątem. Może po prostu było mi łatwiej z tym typem puszki, bo to była moja własna i w domu wyćwiczyłem proces nawijania do perfekcji w ciemności.
Oj, jakie to jest fajne! Zachciało mi się w szafce w przedpokoju, gdzie zostały rzadko używane rzeczy po rodzicach, poszperać i zbadać czy koreks wciąż tam jest...
Krokus Tank 2000 leży na strychu. Mam zakręconą fotograficznie nastoletnią córcię, która chce spróbować filmu i wywoływania. Sam za młodu się bawiłem w takie rzeczy. Będziemy próbować! :) Planujemy skończyć na negatywie, potem skan (mam skaner do materiałów transparentnych z technologią ICE). Na strychu jest powiększalnik, ale bez obiektywu. Nie znalazłem zegara, ale to mały problem. Kuwety, maskownica, suszarka - są. Może w następnym kroku pokusimy się o zrobienie odbitek? Obiektyw (od biedy) może być Helios lub Industar. ;)
Mam te wszystkie graty też na strychu. Czasami je widzę jak tam jestem, ale nie mam ochoty ich znosić i cokolwiek z nimi robić. Nie wyrzuciłem ich tylko z sentymentu.
Córka chce spróbować tematu analogowej fotografii? Coś mi się wydaje, że będzie to jednorazowy eksperyment.
Dla mnie jest to jedna z tych zapomnianych technologii, której nie żałuję odejścia. Babrać się w tych chemikaliach, Wąchać to wszystko. Za dużo z tym wszystkim roboty. Cały dzień przygotowywania. Chwila ciekawej roboty jak wywoływanie. A potem już nudna żmudna praca której chyba żaden amator fotograf nie lubił. Czyli suszenie.
Fotografia to temat Rzeka ! Bardzo ciekawy ☝ Pozdrawiam 😎
Nawijało się negatywy na szpulki pod kocem w łazience. Potem W41, płukanie i utrwalacz. 😆
Ręczne przewijanie wykożystanego negatywu ?
Duszno było...
A jaki klimat i zapachy?
Fotonal do płukania filmy z puszki pocięte lub w jednym kawałku Pamiętam sklepy gdzie polowałem na chemikalia Papier pocztówka połysk lub mat pierwszy koreks miałem z taśmą
@@donpedro6239 Fotonal ciężko było kupić (lata 80-90 Gdynia). Negatywy z puszki pamiętam, zbierało się kasetki i nawijalo. Mi najbardziej pasowały metalowe😀
Pierwszą odbitkę zrobiłem w oku 1961 wywołując film w łazience przy przytłumionym świetle .Wg małej książeczki instrukcji do Drucha napełniłem wywoływaczem i utrwalaczem głębikie talerze i trzymając końce filmu palcami , przesuwałem w roztworach. Naświetlałem w kopioramce włączając normalne oświetlenie łazienki. Były to materiały tzw chlorowe niskoczułe .
@jan kowalski Mnie
@jan kowalski Poza gołymi babami, jest w życiu jeszcze parę rzeczy interesujących dla innych.
I mnie.
Aparaty na film 6 cm jak Start czy "wypasiony" (i równie ciężki) Pentacon Six, miały klatkę 6x6 cm. Można było z nich robić "stykówki" - a całe niezbędne wyposażenie ciemni to wspomniany koreks :-)
Bardzo ciekawy odcinek, jak zwykle. Dziękuję :)
Super przekaz jak zwykle naturalnie./
Dziękuje za kolejny fascynujący odcinek. Czy fotografia czy prąd elektryczny ogląda się jednym tchem bo nigdy nie miałem okazji tylu zagadnień poznać tak od podszewki pozdrawiam .
Chociaż do analogowej fotografii mi bardzo daleko, oglądałem w niezwykłym skupieniu.
Jak zwykle Pan Adam zadziwia
Mimo że jestem starym dziadem, zachowałem się jak małolat (z całym szacunkiem dla małolatów😉). Tzn., zanim zacząłem oglądać, dałem łapkę w górę. Teraz pytam: kto dał łapkę w dół?😀
Łapkę w dół dali ci, co sobie prześwietlili film :)
Aparat na 110 mam w domu. Działający i nie używany od chyba 20 lat:) przywieziony z USA w 1978 roku.
Super z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki 😀
Jedno małe ale. Obraz utajony nie utajniony. A swój pierwszy negatyw Fotopan HL wywołałem w słoiku robiąc z niego "sałatę". Wyszło całkiem nieźle. Miałem 15 lat. Później kupiłem Krokusa 2000
Jak zawszę łapka w górę.
Ile to razy film się zacinał,perforacja zacinała w ślimacznicy koreksu.
No i te wieczory w ciemni... aż do północy, do poranka.
Paaaanie, daj pan spokój ;)
Nie było mnie stać na powielacz ale parę razy robiło się u znajomego na Krokusie i raz u kolegi na pół-zabawkowym radzieckim zestawem (mikroskop, powielacz, rzutnik, teleskop) ale tu wynik był dramatyczny. Odczyniki i papier się kupowało w sklepie Foton
Niezwykle ciekawy film. Dzięki 👍
Mistrzowski przekaz!!!
Pamietam kupiony na giełdzie fotograficznej koreks Jobo. Był i nadal jest naprawdę znakomity. Mam także sentyment do poczciwego Krokusa. Wiernie służył w ciemni przez lata.
Miałem, robiłem 😅👍👏
Ależ kiedyś amatorska fotografia była modna! Ileż to było "ciemni" w komórkach, łazienkach, a nawet w szafach. Jak ktoś nie mógł sobie pozwolić na całkowicie zaciemnione pomieszczenie, to filmy nawijało się na szpule pod pierzynami, narzutami i kocami, byle światła nie przepuszczało. Jeszcze film wywołać, to pół biedy, ale później, jak nie miało się własnego, to szło się do kolegi z powiększalnikiem i robiło odbitki. A jak jeszcze miał suszarkę do nich, to już był pełen sukces (wieszane i suszone nabierały brzydkiego kształtu, do suszenia były suszarki takie z obu stron wypukłe z polerowaną blachą i dociskające zdjęcia napiętą tkaniną, zdaje się libella się zwały). Stare czasy. Można zrobić ankietę wśród dzieciaków z lat 80, jaki aparat posiadali.
Oooo, suszarka z wypukłą płytą jak lustro, na której się kładło odbitki i dociskało lnianą tkaniną na sprężynach... To było to... Dawało profesjonalny efekt.
Mnie ciekawi fotografia tradycyjna i elektronika :)
Tam w szpuli na którą nawija się film są takie dwa wycięcia - widoczne na filmie. Dobrze jest kciukiem jednej i drugiej ręki na przemian przytrzymywać perforację błony, to bardzo ułatwia nawijanie. Oczywiście, zdarzają się wpadki i film wypadnie czy się zatnie, ale przy odrobinie wprawy i to jest do uratowania nawet w pełnej ciemności.
Pozdrawiam !
Dokładnie. Do tego zwykle dawało się założyć błonę poprzez zwyczajne wpychanie, o ile nie była to wersja cięta na oko. Wtedy zdarzało się, że się nie mieściła.
To nie jest mimo wszystko takie trudne - tak jak ze wszystkim to kwestia wprawy.
Zawsze Twoje prezentacje są zadziwiająco rozwinięte, niosące ogrom wiedzy i niemal kompletnie wyczerpujące tamat. Pierwszy raz poczułem niedosyt. Brak informacji o regulacji wysokości szpulki dla różnych formatów. Koreks posiadał dekiel, który ułatwiał porządne wytrzepanie go po zalaniu płynu i pozbycie się powietrza. Szpulki mają specjalne wycięcia, żeby matriału światłoczułego dotykać tylko przy perforacjach. Na jedną szpulkę można zmieścić dwa filmy stykajace się emulsjami na zewnatrz i w koreksie na 5 szpulek wywołać 10 filmów. Jeśli wywołujemy filmy raz za razem szpulki muszą być bezwzględnie suche. Szpulki należy zakładać w odpowiedniej orientacji (góra, dół), żeby filmy nam się z nich nie wykręcały podczas mieszania przy użyciu pokrętła. Czy przezroczyste tworzywo było użyte przypadkowo? Z tego co wiem istniały procesy wymagające naświetlanie materiału w międzyczasie kąpieli. Może film należałoby wzbogacić i umieścić jeszcze raz w wersji 20 minutowej?
Te wszystkie informacje pojawią się w kolejnym odcinku, w którym będzie już czysta praktyka. Cierpliwości.
O jak zwykle świetny film
Tak dawno tego nie używałem, że przyznam, że zapomniałem co oznacza słowo koreks :))))
Oj! Nawijałem w ciemni taśmy, nawijałem! Długo trzeba było się tego uczyć, żeby przy totalnej ciemnicy wyjąć kliszę i nawinąć. Raz nam się po ciemku z kolegą słoik z wywoływaczem wywalił, a to wtedy był majątek :)
/borg
@@panteides1945 Moje oddzielne pomieszczenie to była szafa :) Plus jakieś ubrania jako uszczelka w drzwiach szafy :)
@@coyapaczam My mieliśmy kółko fotograficzne w DK. Rzecz oczywista, że najpierw ćwiczyło się na sucho. Filmu nigdy nie popsułem, ale słoik spadł. ŻYCIE ❤️
Bawiłem się z fotografią czarno biała ładnych kilka lat. Kolor niestety był po za moim zasięgiem. Po za wywołaniem negatywu ORWO za nic więcej się nie brałem . Wymagane reżimy temperaturowe w przypadku procesu wysokotemperaturowego C41 jak i koszt chemii (były to lata 90 - te) powodował nieopłacalność tej zabawy. Z odbitkami kolorowymi nawet nie próbowałem. Dobór filtrów itd. tak aby odbitka wyglądała jak powinna to już wyższa szkoła jazdy.
@@panteides1945 No w połowie lat 90 - tych to już były minilaby na proces RA-4 do odbitek wspomagane komputerowo czy maszyny wywołujące filmy w C-41. Znałem też ludzi mających profesjonalne ciemnie w domach (w bloku) ale to już ludzie żyjący z fotografii. Tak czy owak kolor w zasadzie zawsze był zbyt drogą i zbyt trudną zabawą jak dla amatora. Zreszta chemia do koloru do zbyt zdrowych nie należała. Nie wiem jak jest teraz ale wtedy to wszystko było na cyjankach.
@@margines711 Zasadniczo było to o jedną więcej niż w przypadku negatywu czarno białego. W przypadku procesu niskotemperaturowego (ORWO) szło to tak: Wywoływacz (i tu był właśnie wymagany reżim temperaturowy ale dla 20 stopni było go stosunkowo łatwo utrzymać - w przeciwieństwie do 38 stopni w procesie C-41 - tyle iż filmy na ten proces zaczęły odchodzić w przeszłość z początkiem lat 90 -tych), przerywacz, odbielacz i utrwalacz O ile sobie przypominam w przypadku procesu C-41 idzie to zasadniczo podobnie choć tu nie ma przerywacza - przerywanie jest połączone z odbielaniem. Problem był w reżimie temperaturowym i cenie chemii. Kiedyś przeliczyłem iż gdybym chciał robić to sam w domu to cena za wywołanie filmu byłaby 3x wyższa niż w zakładzie fotograficznym. Albo jeszcze więcej bo porcja chemii wystarczała np. na wywołanie 15 klisz ale wywoływacz po rozpuszczeniu mógł stać np. tydzień lub dwa a potem trzeba było go wylać. No i dodatkowo pojawiał się ten problem iż wylanie tego do kanalizacji zasadniczo nie było tak po prostu możliwe. To były głównie cyjanki i mało ciekawe kwasy. Czyli to wszystko trzeba było neutralizować wedle instrukcji i dopiero po jakimś czasie ewentualnie przy niewielkiej ilości wylać. Powyżej pewnej liści już chyba trzeba było to zbierać i oddawać do utylizacji. Przynajmniej cos tak słyszałem w zakładzie fotograficznym - a jak to było dokładnie tego nie wiem. Za C-41 nawet nie próbowałem się brać. Zresztą chemii w zestawach amatorskich tez za bardzo w handlu nie widziałem. Widziałem coś podobnego jedynie w prasie dla amatorów fotografii ale z uwagi na zerowe zainteresowanie ( bo to się specjalnie jak pisałem nie opłacało) szybko zniknęły i oferty.
@@sokolnic Ja właśnie na początku lat 90. zacząłem fotografować w kolorze i żeby zaoszczędzić na filmie kupiłem ORWO. To co zaoszczędziłem z nawiązką wydałem na wołanie, bo do C-41 to już każdy punkt miał maszynę i wołanie ORWO stało się usługą premium której już nawet nie każdy chciał się podejmować.
@@leszektczew Owszem we wczesnych latach 90 tych negatywy ORWO i rodem z ZSRR jeszcze funkcjonowały ale szybko zaczęły wymierać. Potem ORWO też wyposcil negatyw na C41 zreszta szybko wogole zniknęła marka jako taka. Zapewne wykupiona. I to był koniec czegoś innego niż na proces C41 i E6.
Jest coś pięknego w tych rysach i paprochach
Pieknego?
Uwal sobie ekran na TV czy smarcie i masz ten sam efekt.
LOL
w drugiej połowie lat 80 bawiłem się w fotografię czarno-białą, a nawet za sprawą genialnego polskiego wynalazku - obiektywu Janpol Color - robiłem odbitki w kolorze. Do dziś mam cały sprzęt (odwrócony statyw od powiększalnika służy mi wiernie za podręczny stolik :), w tym dwa koreksy (drugi kupiłem, jak z 'Niemczech' od znajomych dostałem skondensowaną chemię do wywoływania przeźroczy w procesie E6 w temperaturze pokojowej, o ja naiwny :) ) , reszta sprzętu jest pochowana. Zniszczeniu uległy tylko lampy ciemniowe, wykorzystywane jako lampki nocne. W czasach liceum nocami w łazience odchodziła niezła produkcja, zapełniona nad ranem wanna zdjęć czekała do południa, żeby złapać trochę snu. Robiło się dla znajomych, klasy, klubu, sąsiadów, a nawet parę ślubów i uroczystości rodzinnych. Zawsze parę (tysięcy - inflacja, chleb kosztował 500 :D ) złotych się zarobiło, że na 18 fundnąłem sobie prawko. Wykończyły mnie maszynowe fotolaby, które najpierw zadomowiły się w wielkich miastach, a potem trafiły na prowincję.
byłbyś w stanie powiedzieć coś o tym obiektywie? Janpan color. Na polskich portalach tego pełno, no i wygląda trochę nietypowo jak na obiektyw do powiekszalnika
@@Kuba-ju3nc JanPol Color. Bardzo ciekawy wynalazek polskich konstruktorów. Zasada działania w skrócie polega na wprowadzaniu barwnych filtrów w pewnym punkcie toru optycznego w pobliżu ogniskowej tego obiektywu, przez co całe światło przybiera zadane nasycenie barwą filtra. Im więcej go zadamy, tym mocniejsze jest nasycenie. Na dwóch pokrętłach są po dwa filtry: żółty i magenta (dla typowych negatywów z pomarańczową maską) i żółty i cyjan, dla negatywów kacapskich i wczesnych erdowskich/czechosłowackich.
Zaletą jego było to, że można było używać na każdym powiększalniku, w przeciwieństwie do droższych modeli wyposażonych w głowice barwne, gdzie światło na kondensor trafia już zabarwione. Miałem (i mam do dziś) Krokusa 44 i jedyne co musiałem przerobić, to spiłować kawałeczek wspornika miecha obiektywu. Ma jeszcze fajny odchylany światłowodzik, który pozwala podświetlić skalę pokrętełek.
@@scurekburek2092 zaciekawiłeś mnie tym zabarwieniem. Myslisz, że można tego używać w fotografii czarnobiałej?
@@Kuba-ju3nc Oczywiście. Po prostu ustawiasz filtry na zero. Inna sprawa, że wydaje mi się, że standardowy powiększalnikowy obiektyw ma lepsze światło.
12:36 do przytrzymywania kliszy są te okienka w połowie drogi między kciukami a palcami wskazującymi-w ten sposób klisza nie była "znaczona" odciskami palców, bo była przytrzymywana jedynie na krawędzi :)
Kliszę nawijałem trzymając szpulę na tyle wysoko, aby kaseta na wiszącej taśmie obciążała rozwinięty fragment kliszy-nie plątała się :)
A poważniej: ciekawe, czy w którymś z odcinków pojawi się Krokus ;)
Od tej strony, jak ręce ma się czyste i suche (a trzeba mieć do tej roboty), to właściwie odcisków nie widać. Czasem film się blokuje, gdy się go przesuwa perforacją, dlatego wolę tak. Jakoś tak pewniej jest. Ale to już każdy powinien sobie własny sposób przećwiczyć, bo najgorzej jak się to rozleci albo ugrzęźnie i trzeba zaczynać od początku. Wtedy rzeczywiście zaczyna się rysować.
@ Oczywiście, każdy miał swoje metody :)
Miałem inny przypadek niż zablokowanie filmu-w ciemni (czyli w zaciemnionej łazience) po przelaniu wywoływacza z koreksu do butelki ta (znaczy butelka)... wywróciła się i przy akompaniamencie głośnego "bul, bul, bul" mój "kwas" zmieniał swoją lokalizację z butelki na podłogę ;)
Nie pamiętam, czym bardziej się zmartwiłem-plamami, jakie mogą zostać czy tym, że mi chemia się marnuje ;)
Jestem ciekaw czy będzie kiedyś poruszony temat "Photoshopa" na kliszy. Jak załóżmy usuwano osoby z fotografii analogowej?
Bardzo często i fachowo w CCCP. Bardzo znane zdjęcie Stalina bodaj nad rzeką, z którego zniknął Jeżow, zdjęcie Stalina na trybunie, gdzie znikł jakiś inny sowiecki dygnitarz...
A technicznie to pewno specjalizowanym ostrzem wyskrobywano delikwenta, w jego miejsce wstawiano obraz tej samej np. trybuny sfotografowanej "na pusto". Ale zdarzały się i przypały, w jakimś zdjęciu wydrapano gościa w kapeluszu ale kawałek kapelusza na zdjęciu się ostał. Chociaż skąd inąd była to podobno zawoalowana groźba, nie błąd retuszera.
Pierwszy własny aparat to był polski AMI66 produkowany przez PZO na filmy 120, format 6x6 z okienkiem z tyłu pokazujący numer klatki - nie udało mi się tym zrobić nawet jednego jako tako naświetlonego zdjęcia. Jakby Pan dopadł gdzieś taki wynalazek i przetestował to może zrozumiałbym po trzydziestu kilku latach co robiłem nie tak :)
Mam Ami w zbiorach, wezmę kiedyś na warsztat.
Miałem kiedyś taki aparat. Mój egzemplarz robił cudowne zdjęcia. W porównaniu do Smieny 8M było idealnie. Nie wiem, może ze Smieną było coś nie tak, ale fotki z AMI66 wychodziły ostre jak żyleta w przeciwieństwie do Smieny z której dla odmiany wychodziło mydło.
Był jeszcze syncho-druh
Witam, nie dużo osób robi takie filmy o starych urządzeniach nie mówiąc nawet o prowadzeniu i tłumaczeniu ów filmów. Dlatego jak mówiłem jest pan jednym z lepszych a zarazem nielicznych ludzi robiący takie dobre filmy, więc chciałem zapytać czy będzie coś z predomu ale bardziej z agd typu odkurzacze predom zelmer, sokowirówki predom eda lub pralki predom polar.
PS: bardzo fajny film i zarazem instruktaż robienia dobrych zdjęć takimi aparatami.
Tak, tym bardziej, że dostałem już od fanów kilka fantów :)
Dziękuję za tak szybką odpowiedź i już nie mogę się doczekać tych filmów. Pozdrawiam ;)
Zdobyłem fajny aparat Rolleiflex 2.8F 120 film. Dwa filmy zmarnowałem a trzeci poprawnie założyłem. 12 zdjęci zrobiłem i oddałem do wywołania. Czekam z wielka podnietą bo nie wiem czy w ogóle coś będzie.Działa i wygląda wszystko na sprawne. Pozdrawiam wszystkich.
pierwsze zdjęcia robiłem w 1981 i to bez koreksu i powiększalnika... błony wywoływałem w kuwecie a powiększałem aparatem do wyświetlania bajek... ostatnie zdjęcia wykonałem w 1993, to były czasy...
scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t31.0-8/10848828_1535957483356285_9136901670661666551_o.jpg?_nc_cat=102&ccb=3&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=DWsynk4bFVYAX8rW2vk&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=97553b759b4a98900756960a98ff3163&oe=605E0D71
Ale kiedys to byla tragiczna jakosc .... wszystko przeswietlone i niedoswietlone w tym samym czasie ;) .. nie licze zero ostrosci .
No coz takie czay ;D
Dzisiaj taki efekt mozna filterm zrobic w 10 sekund.
@@mirek190 jakość była lepsza bo nie było aids, covid
Moja przygoda z fotografią, to początek lat siedemdziesiątych. Aparat Druch i pierwsze pstrykanie. Jakież było moje zdziwienie, że po otworzeniu aparatu i wyjęciu filmu, nie ma żadnych zdjęć!😀 Oczywiście film się naświetlił i zniszczył😀, ale odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało, nauczyły mnie sztuki fotograficznej. Dzisiaj najcenniejsze moje zdjęcia są z tamtego okresu, mimo, że niezbyt ostre, prześwietlone lub niedoświetlone, ale zatrzymane na papierze chwile z życia nastolatków; zabawy pod blokami przy trzepaku, obozy harcerskie, wycieczki szkolne, itd. Podejrzewam, że zdjęcia cyfrowe nie przetrwają tyle lat, skończą swój żywot wraz z przemijającą techniką, na której teraz są umieszczone.
Ze jak ?
Cyfrowe zdjecia teotetycznie nigdy nie przepadna dopoki istnieje technka.
Latwo je skladowac , przenosic i kopiowac... chnmury , pendrive ,, dyski ,czy inne nawet trwalsze metody przehowywania.
@@mirek190 Owszem można zdjęcia kopiować i przenosić na nowe nośniki. Ale kto tak robi? Pewnie parę osób tak. Po kilkunastu latach tego jest tak dużo, że nawet tym paru osobom się znudzi. Sam mam wiele kaset VHS z rodzinnymi filmami, które częściowo są przekopiowane, ale w większości leżą i zapewne ktoś kiedyś (ja nie😀!) je wyrzuci. Zdjęcia na papierze łatwo przechowywać wiele lat i łatwo po nie sięgnąć w każdej chwili. Wbrew pozorom to jest najpraktyczniejszy nośnik🙂, według mnie. Pozdr.
@@TheErbeski Kasery vhs maja trwalosc co najwyzej kilkadzieiat lat przy bardzo bardzo dobrej tasmie .
Na zwyklych degradacja zachodzi juz po 10 - 15 latach.
Wbrew pozorom papirowe zdjecia sa najgorsza metoda przechowyania - masz tylko orginal ktory latwo stracic , zniszczyc, nie da sie nim podzielic, nawet przegladanie jest czasochlone i wymagajace bo nie ma do nich latwego dostepu oraz nie da sie wykonac prosto kopi. ( kopia cyfrowa analogowego zdjecia sie nie liczy ;) bo to juz bedzie cyfrowa kopia ) .
@@mirek190 Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że papierowe fotki to najgorsza metoda przechowywania. Ja mam rodzinne zdjęcia które mają siedemdziesiat lat. Nie wierzę, że ktoś znajdzie w chmurze zdjęcia rodzinne, które są tak stare, ale życzę powodzenia.
@@TheErbeski
No widzisz a ja się nie zgadzam z tobą.
Trudno dzisiaj znaleźć zdjęcia elektroniczne które byłyby tak stare jak 70 lat 😅.
Zauważ że te twoje zdjęcia 70 letnie już bardzo słabo wyglądają i nic na to.juz poradzisz ...za jakiś czas się rozpadną .
Cyfrowe nie mają tego problemu .
Czułość ISO tak przygotowanego filmu to w sumie nawet łatwo wyliczyć. A przynajmniej orientacyjnie. Ciekawe jak długo trzeba by było naświetlać w przypadku fotografii otworkowej? Pewnie godzinami w biały dzień. Kolejna sprawa to to na jakie światło jest największa czułość? Podczerwień, światło widzialne czy może ultrafiolet? No i jaki może być zakres dynamiki tonalnej? Skoro film potraktowany HCL jest bardzo delikatny to też po prostu inaczej trzeba się z nim obchodzić. Ja myślę że to ciekawy rodzaj analogowej fotografii bo tu można robić specyficzne zdjęcia.
To się generalnie nadaje na duży format i szklane klisze. Może będzie kiedyś czas się tak pobawić.
Każdy Twój film powoduje u mnie taką radość, niczym u Świadka Jehowy, wpuszczonego za próg!
Ja ich zawsze wpuszczma i czestuje cherbata.
I zaczynam z nimi w rozmowe na temet istnienia religi ... zwykle sa to ludzie ktorzy nie maja zieonego pojecia jak dziala fizyka i swiat ... smutne
ten widok z okna przypomniał mi czasy kiedy jeszcze popularne były grupy dyskusyjne i brylującego na nich Janka Muzykanta... jak ja mu wtedy zazdrościłem tego jakie zdjęcia robił.... to ty?
Gdzieś te zdjęcia publikujesz w sieci (jeśli to ty :-D ) ?
Trochę mi się nie chce, chyba nie cenię nazbyt własnych dokoniań :) Są u mnie na facebooku głównie (można wejść fałszywym kontem, swoje mam otwarte). Na stronie mam nieco też (przypadkiadama.com), ale są to głównie zdjęcia robione na zamówienie. Trzeba będzie kiedyś usiąść i wrzucić cały ten dorobek ponad dwudziestoletni. Zapraszam także na serię Towarów Pięknych, gdzie w każdym odcinku w części końcowej są wybrane przeze mnie zdjęcia, które robiłem w stylistyce autora z tematu filmu.
Jak dla mnie to było niesamowite przenieść obraz z taśmy na papier. Teraz w erze elektroniki to żaden wyczyn cyk fotka na telefonie yy znaczy smartfonie sekunda i możesz sobie wydrukować. Jestem chyba zbyt młody żeby takie cuda pamiętać choć mieliśmy w domu kliszowca ale nie takiego typu jak pan Adam przedstawiał w swoich filmach tylko jakiś chiński badziew z plastiku. :D
Pozdrawiam.
He nawijanie taśmy na koreks w ciemności, ciekawa zabawa
Mam ten mały niemiecki aparat że ryflowaną ścianą przednią. Na nim robiłem pierwsze takie wywoływane samodzielnie klisze. Cały cmentarz w Palmirach. Tak, dla treningu...
Penti?
Najlepsze to samowywoływanie. Jak zwykle przywołuję PRLowskie seriale więc muszę zapytać czy będzie o znikającym obrazie na papierze fotograficznym jak w odcinku "Obywatel Monte Christo" w "Zmiennikach" ?
No pewnie, trzeba będzie spreparować taki papier :)
Też pamiętam ten motyw i przyznam, że zaintrygowało mnie to wtedy.
Adam, będziesz miał pełne ręce roboty :)
Trzeba będzie spojrzeć na pana przez inną optykę
Mój brat zamykał się z koreksem w szafie, w zaciemnionym pokoju.
Mega Materiał - Niebawem się zbieram do wywoływania fotek BW :D
Mam koreks, powiększalnik, kolekcję 20-30 aparatów, w tym wyroby radzieckie i polskie, a nawet dwa wczesne "polaroidy". Szkoda tylko, że mój Kiev na klisze dużego formatu ma dużego formatu pogięty mechanizm. Generalnie wszystkie inne są sprawne...
Szacun!
12:29... nienawidziłem tego koreksu bo te przezroczyste tarczki lubiły się zaciąć (właściwie te plastikowe kuleczki) a film wyłaził na boki i trzeba było zaczynać od początku. Jedyna jego zaleta to było to że można w nim było wywołać negatywy 35 mm jak i 6X6. Ale starałem się wąskie filmy robić w koreksie model wcześniej, cały z bakelitu (a może to ebonit był ) o pojemności jednego filmu, mający tą zaletę ze gdy była potrzeba dodatkowego płukania, to można było nawinąć mokry film. W tych przeźroczkach tego nie dało się zrobić.
Kiedyś wymyśliłem takie stwierdzenie: że w ciągu kilku identycznych punktów usługowych 2 zawsze rozpoznasz z daleka po zapachu są to zakład fotograficzny i stomatolog obecnie zostało tylko to drugie.
Kiedyś była jeszcze pralnia, magiel i piekarnia. Piekarnia pachnie do dziś :)
@@Gelek no ale piekarnia pachnie zawsze ładnie w przeciwieństwie do innych miejsc ;)
@@moje12a Zgadza się :)
Doszedł za to kebab😉
Oj stare czasy, az łezka sie zakrecila. ;) a ile błon sie zmarnowalo hihi a oswietlenie ciemni w kolorze czerwieni przy czarnobialych kliszach i pierwsze foty przyrody na cmienie . Miód malina. Pozdro
Jeżeli miałeś czerwone oświetlenie przy czarno białych kliszach to nic dziwnego, że ci się błony marnowały.
@@bosz112 marnowaly sie z innego powodu. Ze zle zakladanych klisz a oswietlenie git ,chodzilo mi podczas robienia odbitek
@@miromiko1114 Ale to musiała być jakaś klisza ortochromatyczna? Bo chyba inne reagują i na czerwone światło.
Dokładnie, świecić można było sobie przy ortochromatycznych filmach, ale od dawna już produkuje się pełnopasmowe materiały.
@ pierwsze kroki w tej materi , przypadly mi na poczatek lat 80 ;). A sprzet jeszcze lezy gdzies w piwnicy. Krokus ( z przeslona plastikowa czerw.) plus dluga rura wlasnej produkcji do wielkoformatowych odbitek, kuwety, termometr, suszara z pieknymi blachami na lustro we futerale ale troche zawaligrata i niebexpieczna pod wzgledem elektrycznym na dzisiejsze czasy, koreksy i inne szpargaly , szmaty zeby z kuchni zrobic ciemnie, timer na starym polskim RXsie dla precyzyjnego automatycznego odmierzania czasu naswietlania itp itd uuu bylo tego w h..
A ja mam ,,Czołg wielozadaniowy Krokus 800"...Choć może to chodziło o koreks uniwersalny.....W każdym razie film jest świetny.
Się kręciło... Swoja drogą, czy poza PZO ktoś jeszcze robił koreksy z ruchomymi szpulami? Wszystkie inne jakie znam mają szpule nieruchome i jeśli trzeba, to się turla cały koreks...
Nadal na strychu leży taki koreks na pięć szpul . Może nadal są specjalne butle na odczynniki . Takie czarne plastikowe z harmonijki , ściskało albo rozciągało się harmonijkę dla usunięcia powietrza spod korka.
W drugiej polowie lat 80tych utrwalacz byl w handlu detalicznym praktycznie nie do zdobycia. Zdobywalo sie go z pracowni RTG badz turystyki handlowej chociażby do Czechoslowacji. Ale o tym w nasepnym odcinku:)
Ja tam nie miałem z tym problemów. Był w normalnych sklepach z materiałami fotograficznymi. Ale jeśli chodzi o połowę lat dziewięćdziesiątych i później, to fakt, popyt na chemie spadł bo wszyscy zwariowali na punkcie "głupich jasiów" i fotki robili w automatach u fotografa, a właściwie u rzemieślnika...
Od kiedy Adam Nawałka zajmuje się fotografią?
o to już wiem jaki kwas mi dziadek kiedyś pokazywał
Mam pytanie. Czy można wkładać film do koreksu (oczywiście w ciemnościach) przy pomocy gogli noktowizyjnych? Te urządzenia są dzisiaj powszechnie dostępne).
Ciekawe pytanie i sprawdzę to osobiście. Przy czym musimy pamiętać, że to nie jest tak, że takie google widzą cokolwiek same z siebie, zawsze potrzebne jest źródło światła, w tym wypadku podczerwonego. I tu jest problem, ponieważ większość źródeł podczerwieni (dziś praktycznie tylko ledy) np. w kamerach do pracy całodobowej czy w fotopułapkach, pracuje w paśmie siedemset nanometrów z hakiem, a to się ociera o światło widzialne (w nocy widać takie charakterystyczne żarzenie). Są też droższe i rzadziej stosowane ledy pracujące w okolicach 900 nm i tych nijak się nie zobaczy. Pozostaje pytanie, co na to film (filmy obecnie produkowane są uczulone na całe spektrum widzialne). Czy jest to zupełnie obojętne, czy jednak należy się ograniczać z mocą. Typowe kamery mają promienniki o mocy kilku watów nawet, a to jest jednak moc niezłej żarówki, biorąc pod uwagę wąski wycinek pasma.
@ Pracując w laboratorium miałem w pracowni spektrofotometr uv-vis. Generatorem promieni była lampa halogenowa lub rtęciowa wysokoprężna. Określoną długość fali uzyskiwało się poprzez oświetlanie odpowiednim, regulowanym kątem siatki dyfraktycnej lub pryzmatu. Gdybym miał wykonać doświadczenie, polegjące na zbadaniu czułości na poszczególne barwy sfotografowałbym kilka lub kilkanaście różnych barw. Barw ustawionych na takim generatorze monochromatycznego światła. Oczywiście przy zachowaniu stałych parametrów wszystkich zdjęć. W warunkach "partyzanckich" można po prostu zrobić zdjęcie tęczy z jakąś skalą w tle.
W domowych warunkach można użyć ledów nieluminoforowych (takich w obudowach przejrzystych). One generują dość wąskie, monochromatyczne barwy i są dostępne właściwie już we wszystkich kolorach tęczy. Pamiętam zalecenia co do oświetlenia papierów, że nadawały się nawet ledy żółte, co było o tyle fajne, że tam już nie ma takiego efektu pozornego wzrostu kontrastu.
Filmy ortochromatyczne można wywoływać przy czerwonym świetle. Halogenki srebra nie są uczulone na światło czerwone. Kiedyś zapomniałem o tym i założyłem czerwony filtr na obiektyw i negatyw po wywołaniu wyszedł całkowicie niedoświetlony. Filmów, błon orto używał Ansel Adams w swoich aparatach wielkoformatowych. Wywoływał przy czerwonym świetle określając stopień wywołania. Jak wiadomo, błony naświetlał na cienie przez co przez co ostre światła mocno prześwietlały partie jasne negatywu. Sposób wołania Adamsa polegał na niedowoluwaniu jasnych partii tak, aby przy robieniu odbitek w łatwy sposób przenieść te jasności.
Dodać warto, że historycznie ortochromy są starsze i był to problem. Stąd też takie "papierowe" twarze, często widoczne na starych zdjęciach.
Komentarz dla statystyk
Polecam stare książki traktujące o fotochemii . Można je kupić za grosze a zawarta w nich wiedza jest bezcenna. Tego nie znajdziesz „w necie” . Serce mi pęka gdy widzę zaniedbanego START-a :( A’propos kodeksu - jeszcze kilka dotknięć lutownicą i zabytkowy KROKUS 2000 dostanie nowe życie ... jako bezpyłowa suszarka do negatywów.
Start dostanie kiedyś remont generalny. A książek mam sporo, zawsze jak coś znajdę ciekawego, to do mnie trafia :)
@ Trzeba zerwać okleiny, naprostować poza korpusem (rozmiękczyć klej na krawędziach ) . Poza tym w Start B, poza smienopodobną migawką nie ma co się popsuć hehe.
Należy się "plus" za nieużycie określenia "fotografia analogowa".
O mało popularnym formacie (namastka systemu cyfrowego) APS też będzie ? Tam film miał zawsze tyle klatek ile pisało czyli 15, 25, lub 40 w przeciwieństwie do klasycznej "135" jest to system pozytywowy.
Można coś nadmienić :) czemu z negatywu o długości "36 exp" wchodzi zwykle 39/40 zdjęć.
- Może osobny odcinek typowo o zapomnianym wykożystaniu zwykłego negatywu w aparatach półklatkowych (half-frame) pozwalający podwoić liczbę zdjęć z negatywu.
- o nietypowych długościach negatywu czyli wszystkie długości inne niż 24/36 "klatek" zwłaszcza o negatywnie 72 exp. Którego 99% użytkowników "analogów" nigdy na własne oczy nie widziało.
O Towarach fotograficznych będzie mnóstwo odcinków. I jedno postanowiłem - nie będzie tylko teorii, ale omawiane aparaty dostaną filmy i będziemy oglądać także praktykę :) A przy okazji w końcu sam zrobię sobie zdjęcia Zorką czy Czajką, nie mówiąc o wymarzonym K1000, bo gdy się tym zajmowałem 30 lat temu, miałem tylko Smienę i Zenita.
APS był negatywowy. Pozytywowe materiały występowały w większości formatów, w tym 135. Stałą liczba klatek na filmie wynikała ze specyfikacji systemu, który był mocno zautomatyzowany, filmy 135 miały zazwyczaj jakiś zapas, a faktyczna ilość zdjęć wynikała ze sposobu w jaki aparat zlicza zdjęcia, automaty najczęściej dają mniej klatek niż aparaty z manualnym naciągiem.
A z tym filmem 72 exp, to faktycznie zagadka, też tylko o nim słyszałem, a nigdy nie widziałem :O
To musiało być jakieś bardzo cienkie podłoże. Też o tym nie słyszałem. Był za to format 220, czyli 120 (6x6) x2, ale bez papierowej taśmy. Nie można go było używać w aparatach z okienkiem, tylko z niezależnym przewijaniem z licznikiem.
@ Może jakiś film na podłożu PET zamiast octanu celulozy, acz nie były raczej powszechne, Fuji takie robiło do swojego systemu single8, jakiś czas temu rollei robiło swoją serię digibase na takim podłożu.
Ze średnim formatem to w ogóle jest ciekawie, bo na dobrą sprawę zdjęcie na nim mogło mieć dowolny format, jeden wymiar był 6cm, drugi, to już jak sobie producent aparatu wymyślił, od 4,5 do 12cm w panoramicznych.
72 zdjęcia to się mieściły na normalnym ładunku filmowym typu 135 ale właśnie w formacie połówkowym/18x24mm/ Niektóre aparaty miały możliwość wymiany tylnej ścianki na specjalny magazyn mieszczący chyba ładunek filmowy długości 17m czyli 10 normalnych filmów. Taki aparat produkowano w byłej NRD pod nazwą |Pentacon Super. Inni producenci też mieli takie rozwiązania, ale nie był to raczej sprzęt dla amatorów .
3:04 - Ciekawe ile osób wcisnęło pauzę, zrobiło zrzut ekranowy i odwróciło kolory? :D