Książka "Boskie DNA" 👉 www.gajdy.pl/produkt/boskie-dna-ksiazka/ Książka "Rozwój. Jak współpracować z łaską?"👉 www.gajdy.pl/produkt/rozwojksiazka/ Książka "Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji"👉 www.gajdy.pl/produkt/swiatynia/ Broszura "Wprowadzenie do modlitwy kontemplacyjnej" 👉 www.gajdy.pl/produkt/wdmk/ Wszystkie książki (także w formie ebooków) tutaj 👉 www.gajdy.pl/sklep-on-line/ Droga Do Emaus - Ikona Eucharystii 👉 www.fundacjatheosis.pl/zasoby-rozwoju-duchowego-premium/emaus-premium/ Wszystkie zasoby Fundacji Theosis 👉 www.fundacjatheosis.pl/tresci/ Wygaszanie EGO 👉 th-cam.com/video/3-03vqCGd30/w-d-xo.html Kanał Fundacji Theosis (zachęcam do zakładki playlisty)👉www.youtube.com/@FundacjaTheosis/playlists Takie filmy jak ten, powstają dzięki Patronom i Darczyńcom. To oni pozwalają mi na to, by prowadzić ten kanał, a także jeździć po Polsce z konferencjami, wywiadami i spotkaniami. Jeśli chcesz wesprzeć moją pracę, to możesz to zrobić na trzy sposoby: 👉 przez patronite: patronite.pl/Samolyk 👉 przez przycisk "wesprzyj", który znajduje się tuż pod filmem 👉 przez darowiznę wpłacaną na konto Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna"
Dziękuję bardzo za piękne spotkanie dla p.Marcina ukłon za serce i pracę którą wkładają wspólnie z żoną, dzieki ich pracy moje życie bardzo się odmieniło powiem uspokoiło odeszło dużo lęku, bardzo WAM dziękuję 💞💖
Podobnie jak Tomka, moje życie wiele zawdzięcza Monice i Marcinowi. Zaczynając od towarzyszących od młodości pieśni min. "Pomódl się Miriam", przez modlitwę kontemplantacyjną, przez zaproszenie do rozwoju osobistego, po odbudowanie rozsypanej ale tak zupełnie innej wiary w Boga.
Umarło przed nami miliardy osób dzieci i starych a my nadal myślimy że nas to ominie. Bunt który jes tw nas jest wynikiem poplątania naszego wnętrza i niezrozumienia rzeczywistości. Piszę to z perspektywy osoby, która miała myśli samobójcze. Od tego czasu minęlo sporo lat i moje doświadczenie mówi mi to co napisałem powyżej.
Dziękuję Tomku, dzięki twoim filmom zaczęłam słuchać Gajdów i zmieniać myślenie. Nie mogę się doczekać na „Boskie DNA”, mieszkam w USA i chyba trochę to potrwa, aż książka do mnie dotrze. Pozdrawiam Was serdecznie!
Duch Święty ...Duch Święty ...Duch Święty...On was wszystkiego nauczy i doprowadzi was do całej prawdy....poddać się Mu i pozwolić się przemieniać ...na wzór Jezusa....to On Go uobecnia....jest MIŁOŚCIĄ, a to miłość przemienia serce.....❤
Marcin Gajda wraca do mnie od lat i widzę, jaka drogę przeszedł ze Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej. To jest autentyczny proces, który mnie fascynuje i zachęca.
Czytam książkę i generalnie bardzo wiele z niej ze mną rezonuje, porusza wiele tematów, które są dla mnie absolutnie jasne. Natomiast trudno mi się zgodzić z jednym - czy próba odpowiedzi Autora na zagadnienie "unde malum?" w ten sposób jest rzeczywiście dojrzalsza od innych kościelnych prób? Ja to trochę widzę tak: Mamy obserwację, że Bóg w jakiejś kryzysowej sytuacji nie reaguje albo zdaje się nie reagować, w każdym razie z naszej perspektywy jest bierny. Nie odpowiada na modlitwę, jak wtedy w Fatimie, albo nie reaguje na podobne dobre i szczerze zanoszone gorące prośby o ratunek. W książce jest jakaś próba odpowiedzi na pytanie czemu tak jest, którą ja słyszę tak, że Bóg nie może zareagować, bo przy założeniu świata samego siebie ograniczył do nieinterwencyjnego stylu bycia, tzn. ograniczył siebie prawami przyrody i losowości wszechświata. No dobrze, tylko taka odpowiedź nie mówi nam dlaczego tak się dzieje. Pod tą odpowiedzią tak naprawdę nadal, jeśli drążyć głębiej, pytając wciąż "ale czemu?", kryje się "bo tak chciał", albo "bo nie chce". To nie jest tak, że Bóg jest obiektywnie niemocny - po prostu wybrał taką a nie inną organizację wszechświata, praw przyrody, losowości, i tak dalej. Mógłby to przekroczyć i zmienić, gdyby chciał. A nawet, jeśli uznać, że na tyle się samoograniczył, że już teraz serio by nie mógł (moim zdaniem to słabo koresponduje z nauką o wszechmocy Boga, ale można takie założenie poczynić), to biorąc pod uwagę Jego bez-czasowość czy ponad-czasowość oraz niezmienność, nadal trzeba przyznać, że ta Jego decyzja o trzymaniu się raz ustanowionych praw przyrody jest cały czas aktywnie podtrzymywana i to nie jest kwestia niemocy, tylko wolnego wyboru. W ogóle w odniesieniu do Boga raczej trudno mówić o niemocy, to jest Jego świadomy, celowy, aktywny wybór. W związku z tym, moim zdaniem, głębsze przemyślenie tego pytania sprawia, że ta opcja wyjaśniania (pozornych?) braków interwencji Boga w odpowiedzi na zło za pomocą argumentu z przyrody, z nieinterwencyjnej losowości, jednak sama rozwija się w stronę wniosku, że jest tak, bo Bóg tak chciał i co ważniejsze nadal chce - a skoro uznajemy Boga za maksymalną możliwą miłość i życzliwość, to musimy uznać, że On chce tak, bo jest w tym dobro, nawet, jeśli to nie jest najprostsze dla poszczególnych jednostek rozwiązanie. Czyli po głębszym przemyśleniu myśl o nieinterwencyjnej teologii sama skręca w stronę "bo Bóg tak chciał" oraz "widocznie jest w tym dobro, którego nie rozumiemy". Osobiście myślę, że my w pojedynkę rzeczywiście po prostu nigdy nie mamy pełnego obrazu sytuacji, a Bóg ma. To oczywiście nie oznacza, że nie ma stałych praw przyrody, ani że nie ma losowości w naturze, oczywiście są - myślę jednak, że Bóg godzi w sobie posługiwanie się losowością z umiejętnością wyciągnięcia dobra ze wszystkiego i poprowadzenia całości do dobra ostatecznego. W ogóle uważam, że Bóg jako jeden z paradoksów łączy w sobie niedyrektywność i prowadzenie całości ku dobru, wolność, swobodę i odpowiedzialność. Juliana z Norwich miała rację, zapisując słowa, że wszystko będzie dobrze :) w zasadzie cokolwiek by się nie działo, i tak 'all shell be well' :)
Bardzo ciekawa analiza. Dla mnie jednak nie jest do końca jednoznaczne czy w tej koncepcji na końcu wciąż lądujemy w "Bóg tak chciał". Chodzi mi o to, czy możemy w ogóle założyć, iż wszechmoc Boga polega na tym, że mógłby, gdyby "chciał", stworzyć świat, w którym 2+2 daje inny wynik niż 4 i taki, w którym np. nie ma entropii. Skoro Logos jest miłujący i racjonalny równocześnie, to być może obiektywnie "nie da się" stworzyć świata "lepszego", "lepiej urządzonego", bo jednak nie ma możliwości zaistnienia innych praw fizyki, gdyż tylko te, które istnieją są racjonalne (czyli jednak żyjemy w "świecie najlepszym z możliwych")
Jeżeli Ciebie to zainteresuje, przekazałem Twój powyższy komentarz Autorowi, i taką dostałem odpowiedź: " Dzięki, to rzeczywiście ciekawe. Najpierw moim zdaniem trzeba założyć, że jeśli Bóg stwarza coś, co Nim nie jest, to to „coś” musi być w jakiś sposób niedoskonałe, skończone etc(co nie znaczy że nie dobre), bo w przeciwnym razie byłoby nadal Bogiem. To jest ten słynny błąd w anegdocie o Einsteinie. Ta niedoskonałość przejawia się jako „zło” fizyczne - jak widzisz jest tu cudzysłów - ponieważ jest to kwestia tego jak my odbieramy tą niedoskonałość, ja myślę, że ona nie przeczy dobru. Rzeczywiście są tutaj jakieś widełki, w których cały teatr prawdopodobieństwa może się rozegrać - wierzę, że przejawia się to w formule zwanej silną zasadą antropiczną. Być może trzeba by było inaczej ją nazwać silną zasadą świadomościową - bo być może nie tylko my, ludzie, istniejemy w kosmosie. To wyjaśnia dlaczego Bóg „nie mógł” stworzyć innego świata. Najcudowniejsze jest dla mnie wszakże to, że Jego II hipostasis (Chrystus) jest od samego początku obecny w tym stworzonym świecie - solidarnie znosząc trudy tego niedoskonałego istnienia od kwantów poczynając a na trzęsieniach ziemi kończąc. Niczym anioł w piecu ognistym - nie pozostawia trzech młodzieńców. W ten sposób nas zbawia, uświęca, aż my-materia rozpoznamy się w Nim. Rzeczywiście wszystko skończy się dobrze :)
dużo dobrego dowiedziałam sie od Państwa Gajdów zwrócili moja uwagę przed laty, gdy w internecie natkęłam się na ich pieśni - wtedy jeszcze tylko w postaci głosowej dziękuję Tomku za zaproszenie tego wspaniałego gościa
27:00 też sobie wiele razy zadawałam pytanie po co modlić się za innych? Przecież Bóg sam chce ich dobra i świetnie poradzi sobie beze mnie. Odpowiedź na to pytanie (i wiele innych) przyszło przez macierzyństwo. Nieraz zapraszam 3letnią córkę żeby "pomogła" mi coś zrobić, bynajmniej nie dlatego że sama sobie nie poradzę, tylko dlatego że 1) fajnie robić jest coś razem 2) robię to dla jej rozwoju, gdybym miała robić wszystko sama to ona nigdy by się nie nauczyła.
Jedna z ciekawszych rozmów na kanale. Nareszcie ktoś w bańce katolickiej mówi wprost o wątpliwościach i o DUCHOWOŚCI, a nie o zasadach religijnych, których trzeba przestrzegać bez szemrania. Czytałam książki Gajdów kilka lat temu i one otworzyły mi pewne perspektywy, o których w KRK po prostu się nie mówi. Tak czy siak, widzę, że przed Panami jeszcze ciekawa duchowa droga, powodzenia ;)
Noooo Panowie świetna rozmowa Bardzo dobre pytania, bardzo dobre odpowiedzi i idealnie wyprasowane koszule wooooooow 😄 PS ta rozmowa i każdy z Was to kwintesencja hasła uczeń - misjonarz uczeń
Czuję niedosyt nt nie wysłuchanych modlitw np o macierzyństwo kiedy biologia nie daje konkretnej diagnozy Ciężko wierzyć że Bóg nie chce żebyśmy mieli potomstwo W tej kwestii ciężko mi przyjąć to że Bóg chce dla nas życia w obfitości... wie co dla mnie lepsze itd... Trudno jest wierzyć w to sercem ...
Biorąc pod uwagę że w naturze ludzkiej zawsze pojawiają się wątpliwości i pytania To ludzie w każdej epoce potrzebują świadków wiary na miarę ojca Pio , aby czy to duchowo czy życiowo się doradzić.
mam 6 letniego synka, jest niepełnosprawny, nie chodzi, nie mówi, moje życie to wieczne cierpienie, od wyjazdu do wyjazdu, od rehabilitacji do rehabilitacji, od kogoś kto obieca, że "pomoże" od słów "większość osób nie daje rady na Twoim miejscu", "jesteś aniołem", a ja nie wiem czemu ? Bóg wie lepiej... Tak? Taka jest odpowiedź? A ja chce po prostu przestać cierpieć, chciałbym już umrzeć
@@JanJan-ub5nvDokonałeś i świat stał się lepszy i bardziej zrozumiały. Ludzie dalej cierpią ale po śmierci nie ma już nic. Twoim ukojeniem jest pustka. Twój koniec nie jest nowym początkiem. Świat bez Boga nie jest o włos lepszy od świata z Nim. Jest światem bez nadziei. Eutanazja, aborcja, samobójstwo. Oto twoje rozwiązanie problemu.
No to fantastycznie się zaczyna jak na samym początku słyszę „nie wiemy” i szczerze nic więcej się nie spodziewam ale zobaczymy.. chodz szczerze warpie :)
Dziękuję za filmik, książka już zamowiona. Od kilkunastu miesięcy drążą we podobne pytania, utrudniając zdrowienie psychiki. Dla mnie najtrudniejsze było przyjęcie że modlitwa i Msza mogą być dla niektórych bardzo szkodliwe w pewnym przejściowym (mam nadzieję) momencie. Mam też nadzieję, że książka da mi jakąś inną perspektywę, bo stary bukłak upierdliwie co jakiś czas wychodzi z kosza
Może warto na kanale również poruszać takie tematy Czy ukrzyżowanie Jezusa było moralne i miało sens? Chciałbym się dowiedzieć więcej i zrozumieć, a nie tylko przyjąć, że tak jest, bo tak jest. Spróbować wyjaśnić: w jaki sposób zabicie niewinnej osoby może cokolwiek naprawić? - Jaki jest sens w tym że ludzie, upokarzając i zabijając Jezusa i przez ten czyn mogą zostać zbawieni? Czy za cudze winy może ponieść konsekwencje osoba niewinna, nawet jeśli się na to zgadza? Jak to możliwe, że do jednej potworności, którą popełnili ludzie grzesząc, dodając cierpienie i śmierć Jezusa, można osiągnąć jakieś dobro? Czyli do jednego zła dodajemy drugie i twierdzimy, że wynika z tego coś dobrego. W jaki sposób Bóg mógł wybaczyć grzechy ludzi w sytuacji, gdy ludzie dopuszczają się największej potworności, jaką jest poniżenie i zabójstwo Jezusa? - Rozważanie na temat ofiary zastępczej często przywołuje pytania dotyczące moralności, sprawiedliwości oraz ludzkiej natury. Przyjmijmy hipotetyczną sytuację, w której dyrektor szkoły stoi przed trudnym wyzwaniem dyscyplinowania niegrzecznych dzieci. Znajduje się w sytuacji, gdzie tradycyjne metody karania zdają się nieskuteczne, a jego własny syn, uosobienie dobroci i grzeczności, zgłasza gotowość, aby ponieść konsekwencje za złe czyny innych. W tym scenariuszu syn dyrektora, mimo że niewinny, zostaje poddany znęcaniu się i ostatecznie zabity przez niegrzeczne dzieci. Dyrektor, opierając się na idei ofiary zastępczej, decyduje się wybaczyć winowajcom, traktując śmierć syna jako pojednanie, które otwiera drogę do lepszego, może nawet "cudownego" życia dla sprawców. Te pytanie prowadzi nas do refleksji nad moralnym wymiarem ofiary zastępczej. Czy akt wybaczenia, oparty na ofierze niewinnej osoby, może być uznany za moralnie sprawiedliwy? Czy taka forma zadośćuczynienia jest akceptowalna w kontekście współczesnych norm etycznych? Z jednej strony, idea ofiary zastępczej ma głębokie korzenie w wielu tradycjach religijnych i kulturowych, sugerując, że może ona prowadzić do wyższego dobra. Z drugiej strony, kładzie ona ciężar winy i konsekwencji na barki niewinnej osoby, co budzi pytania o moralność i sprawiedliwość takiego działania. W tym kontekście pojawia się kilka pytań: -Czy jest sprawiedliwe i moralne, by niewinna osoba ponosiła konsekwencje grzechów lub przestępstw innych? -Czy cierpienie i poniżenie Jezusa jest konieczne do uzyskania wybaczenia dla ludzkości? -Dlaczego Bóg nie może wybaczyć ludziom bez wyrządzenia krzywdy własnemu synowi? -Kto oczekuje na cierpienie i śmierć Jezusa i dla kogo jest to potrzebne? -Czy ludzie powinni być potępieni za okrucieństwo, jakiego się dopuścili, znęcając się nad Jezusem i ostatecznie go zabijając?
Jezus mógł umrzeć śmiercią naturalną choćby na starość i też by nas zbawił. Jest naszym mostem do Boga Ojca bo tak jak każdy dobry most łączy ze sobą dwa przeciwległe brzegi. Jako Bóg-człowiek z jednej strony stoi na brzegu Boskości, z drugiej zaś na brzegu człowieczeństwa i dzięki tej dualności wprowadza nas w wewnętrzne życie Trójcy.
@@annam-kw2qv Kto ustanowił taką głupią zasadę, że aby wybaczyć, ktoś musi umrzeć? W przypadku Jezusa zasada ta wydaje się jeszcze głupsza, ponieważ dla Jezusa śmierć jest nagrodą, gdyż przechodzi do Królestwa Bożego, gdzie jest najlepiej. Zmartwychwstanie można by raczej nazwać karą, ponieważ Jezus musi ponownie wcielić się w ciało, które ma swoje ograniczenia i cierpi. Śmierć naturalna, np. z powodu paskudnej odmiany raka, mogłaby sprawić, że cierpienie na krzyżu wydawałoby się jak ukąszenie komara. Zasada, że Bóg musi wybaczyć poprzez czyjąś śmierć, jest nielogiczna. Co to za głupia zasada, że jeśli ktoś zawinił, ktoś inny umiera, nawet jeśli jest to osoba bardzo dobra? To najgorszy akt niesprawiedliwości, jaki można wymyślić - nie ukarać winnego, a zaakceptować cierpienie i śmierć niewinnej osoby. Jak trzeba mieć sprany mózg od dzieciństwa, aby w to uwierzyć? Jak można powtarzać takie brednie, że za grzech jest kara, a jednocześnie można ukarać kogoś innego? To ten sam motyw, co składanie zwierząt w ofierze, które nie miały nic wspólnego z grzechem człowieka. Do czego potrzebne Bogu spalone zwłoki zwierzęcia. Czy nie lepiej byłoby podarować to zwierzę osobie, którą się skrzywdziło?
@@marcinerdmann476 Nawet jeśli nie chciał śmierci, postawił Jezusa w sytuacji, w której wybór był jednoznaczny: albo umrze, albo wszyscy ludzie pójdą do piekła. To jest klasyczny przykład szantażu emocjonalnego. Jezus, z miłości do ludzi, zgodził się na tę zasadę. Ale kto wymyślił tak okrutną zasadę, że osoba szlachetna musi cierpieć i zginąć za nieswoje winy tylko dlatego, że ktoś stworzył taki system? Często wybaczałem ludziom, nie żądając żadnego zadośćuczynienia, ponieważ wiedziałem, że jeśli ktoś zachował się niewłaściwie, mogło to wynikać z jego wychowania lub braku zasobów intelektualnych. Papież Jan Paweł II wybaczył Ali Agcy próbę zamachu na jego życie; w tej sytuacji widać, że papież zachował się moralnie. Takich ludzi, którzy wybaczyli bezinteresownie, jest wielu. Na przykład Nelson Mandela wybaczył swoim oprawcom. Immaculée Ilibagiza przeżyła ludobójstwo w Rwandzie i wybaczyła mordercom swojej rodziny. Eva Mozes Kor, ocalała z Auschwitz, wybaczyła nazistom. Kim Phuc, znana jako "napalmowa dziewczynka" z ikonicznego zdjęcia z wojny w Wietnamie, publicznie wybaczyła pilotom, którzy zrzucili napalm na jej wioskę po latach cierpienia z powodu ran i bólu. Proszę spojrzeć jeszcze na drugi wpis pod drugim komentarzem.
@@waldek2100 To nie kara, a metafizyczna konieczność. Jak mawiał ksiądz Pawlukiewicz, grzech pierworodny miał dla człowieka podobne skutki jakby ten dostał maczugą prosto w łeb, kolokwialnie mówiąc, ja nazywam to formą matrixa. W pewnym sensie staliśmy się jak Bóg, przejęliśmy na siebie prerogatywy Boskie. Działanie z zewnątrz niczego by nie zmieniło, nie obudziłoby nas. Bóg/Jezus musiał rozsadzić ten matrix/ iluzję od środka. Musiał się stać jednym z nas, innego sposobu po prostu nie było.
Modlitwa jest rodzajem kontemplacji, wyciszenia, wglądu w siebie. I z całą pewnością pomaga modlącemu się. I tyle. Bardzo łatwo udowodnić, że w pozostałych obszarach nie działa wcale. Nie wymodlicie zdrowia dla cioci, zdania egzaminu przez Frania czy wygranej w totolotka. I nie da się tego ukryć za potokiem słów, które nie niosą treści.
Warto czytać katechizm katolicki. Tutaj cytat z katechizmu kard. Gasparriego: "290. Co to jest modlitwa? Modlitwa jest to pobożne wzniesienie duszy do Boga, żeby Mu oddawać cześć, dziękować za otrzymane dobrodziejstwa, prosić Go o odpuszczenie grzechów i o inne rzeczy potrzebne lub pożyteczne bądź dla nas samych, bądź też dla drugich. 291. Czy potrzeba nam się modlić? Potrzeba nam się modlić, bo taka jest wola Boża oraz dlatego, że pomocy, której ustawicznie potrzebujemy, Bóg na ogół zwykł udzielać tylko tym, którzy o nią proszą."
@@karolcegielski8880 Po przeczytaniu tych dwóch fragmentów z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że niestety nie warto. Te dwa zdania nie niosą żadnej treści. Są tak ogólne i nieprecyzyjne jak to tylko możliwe. To zwykłe pustosłowie. Sorki.
kazdy ma swoja droge do zycia wiecznego.....najwyzsza forma modlitwy jest...Msza Swieta (ofiara Jezusa...)....doswiadczam w zyciu swoim i osob mnie otaczajacych siły modlitwy......(takich przykladów jak z zagobionym i odnalezionym paszportem znam wiele)....jak czytamy w Biblii ....Jezus wielokrotnie powtarzał ...WIERZ......TWOJA WIARA CIE UZDROWIŁA.............. BOZE mysli, dzialania , drogi nie sa ludzkimi i przez to trudnymi do pojecia ludzkim rozumem wszak ALFA i OMEGA to nie człowiek.....obserwuję, ze nieraz tzw prosci ludzie maja pełniejsza wiare niz tzw autorytety duchowne czy świeckie.........wiec modle sie Panie BOZE ..........przebacz, oswiec, prowadz......Amen.
Odnośnie modlitwy zmieniającej człowieka podzielę się świadectwem: modliłam się nowenną pompejańską o nawrócenie mojego chłopaka, deklarował się jako niewierzący a nawet nieumiejący wziąć ślubu bo nie wyobraża sobie być z jedną osobą do końca życia. Ja postanowiłam go zmienić. Byłam w nim ślepo zakochana, byliśmy ok 3 miesięcy w związku. Dokładnie w połowie nowenny pompejańskiej obudziłam się rano i poczułam że zupełnie nie jestem w nim zakochana ale kocham go bardziej jak brata. Że jeśli chcę żeby się nawrócił to ten związek na pewno mu nie ułatwia nawrócenia i do niczego dobrego nie prowadzi. Wzięłam telefon i zadzwoniłam mu o tym powiedzieć. Był zszokowany. Kilka tygodni pozniej jeszcze z jego inicjatywy spotkaliśmy się żeby pogadać osobiście. Poszliśmy na spacer, czułam się, jakbym poszła na spacer z przyjacielem i nic poza tym. Postanowiłam potem odciąć się żeby mu ułatwić rozstanie. Ja to rozpatruję w kategorii cudu który się dokonał we mnie dzięki modlitwie. Tak jakbym została uzdrowiona z choroby psychicznej!
@@JanJan-ub5nv ciekawe po co wchodzisz na ten kanał, rozumiem że zdecydowałeś się nie wierzyć ale czy to powód żeby marnować czas na obrażanie innych za przekonania niezgodne z Twoimi? Opowiedziałam historię z mojej przeszłości, która tylko dzięki Bogu zakończyła się dobrze dla mnie bo związek był toksyczny, a szczegółów oszczędziłam czytającym. Teraz mam cudownego, idealnego dla mnie męża i dzieci, a mój mąż był daleko od Kościoła kiedy się pobieraliśmy więc no zupełnie nie trafiłeś;* błogosławię Ciebie i żone, cieszę się, że Wam się też udało!
@@JanJan-ub5nv ok, a moim zdaniem Tobie się jeszcze nie udało spotkać Jezusa i życzę Ci tego bo poznanie Go zmienia życie. Możemy tak się przerzucać i kłócić do końca świata, nie ma to sensu bo jak nie doświadczyłeś tego co osoba nawrócona to argumenty nic nie dadzą. Jeśli masz pragnienie poznać Boga to poproś go o to szczerze w modlitwie i On na pewno przyjdzie bo każdego kocha tak samo. A jeśli nie i po prostu uważasz że to pranie mózgu, nie chcesz w tym uczestniczyć to po prostu radzę nie marnować cennego czasu na dyskusję z podobnymi mi bo mamy "wyprane mózgi" i no zmarnujesz tylko czas, naprawdę
@@mstibkasia ja trochę pociągnę temat. Dlaczego uważasz, że Bóg pomógł Ci uniknąć złego w Twojej ocenie związku, a nie pomaga śmiertelnie chorym dzieciom, które proszą o życie, nie pomógł uniknąć niewyobrażalnego cierpienia w Auschwitz i wielu jeszcze gorszych? Nie rozumiem szczerze jak można twierdzić, że Bóg pomógł komuś zaliczyć egzamin albo znaleźć miejsce parkingowe (casus pewien znany katolicki youtuber) i jednocześnie ignorować jak wiele modlitw z o wiele poważniejszych spraw zostało bez odpowiedzi. Czy chodzi może o poczucie własnej wyjątkowości? W mojej ocenie albo przyjmujemy, że Bóg w ludzkie sprawy się nie miesza albo musimy przyjąć, że w pewnym sensie jest odpowiedzialny za każdą zbrodnię poprzez zaniechanie przeciwdziałania jej. Nie wiem jak miałaby wyglądać trzecia droga, ale chętnie posłucham.
@@michalgomola nie jestem teologiem ale zacytuję wybitnego teologa: "bez względu na to czy wybudujesz na piasku czy na skalę, będzie burza" każdy z nas doświadcza zła i śmierci, ale dzięki Bogu i modlitwie nie giniemy tylko przechodzimy przez nie obronną ręką. Zadałeś pytanie z tezą, że uważam że Bóg nie pomaga śmiertelnie chorym dzieciom. Nie uważam tak
Pytanie brzmi: czy jeżeli ktoś gwałci dziecko, gdzie dzieje się to w Pańskiej obecności i Pan jest w stanie to zatrzymać, to czy powinien Pan zareagować i ten akt gwałtu zatrzymać? Jaki jest w tym momencie Pana moralny obowiązek?
nie znam ateistycznej organizacji ( może jest?) która by przynosiła ulgę i pomoc w ludzkich cierpieniach , natomiast w moim średniej wielkości mieście dwa hospicja i dom opieki powstały w wyniki działań katolików i protestantów. Owoce?
Nie znam żadnej wojny na której czele nie niesiono by symbolu religijnego z okrzykiem do swego boga - błogosławieństwem do zabijania, ochroną, wsparciem i uświęceniem.
Tomku ten dowód jeszcze się może znaleźć Tylko się nie "obrażaj" na sw Antoniego ;) ale mu przypominaj o swojej zgubie. Mój mąż zgubił prawo jazdy i tego samego dnia modliliśmy się do sw Antoniego ale się nie znalazł Mąż się poddał a ja nie przestałam codziennie dosłownie jednym zdaniem prosić Antoniego żeby jakimś cudem się to prawko znalazło Mąż złożył wniosek o nowe A kilka dni później dokument przyszedł poczta bo ktoś znalazł i wysłał ...tak więc nie poddawaj się 🙏
Zgadzam się z jednym - jesteśmy w procesie. Jesteśmy w momencie cywilizacyjnym tego procesu, kiedy mówimy " sprawdzam". Ogomna ludzka rzesza ma już dość usprawiedliwiania i racjonalizowania natury swoich bogów - obojętnie jakich wyznań i religii. Nie mam pretensji do Jezusa, którego w bestialski sposób zamordowano( jego ojciec w niebie potraktował Go,tak jak traktuje innych),ale kościół, który tak niedorzecznie i absurdalnie tłumaczy " miłość" i " miłosierdzie" boże. Można tworzyć piękne,atrakcyjne konstrukty myślowe, retoryczne meandry - można wytłumaczyć nawet pochodzenie Trójcy Świętej, można wytwarzać postulatywne, paranaukowe a raczej pseudonaukowe koncepcje; tylko jest jeden problem - nie istnieją w konfrontacji z rzeczywistością. Strzeliste akty i świadectwa,egzaltowane uniesienia o " bożym miłosierdziu i miłości" to bezczelna,wyższa forma sadyzmu , ale i masochizmu. Jednocześnie wiem, że nikogo nie należy wybudzać z jego osobistych transów i imaginariow. Wbrew pozorom trzeba mieć wiele pokory połączonej z odwagą,by powiedzieć " wystarczy - sprawdzam".
Tak, tylko jak się ten dialog ma do ,,procesu" wyboru, który przez jakąś stronę dialogu może być postrzegany jako forma ,,osądu" takiego, czy innego stylu życia, czyli notabene odrzucana, czy wręcz zakazywana forma ,,moralizowania", które to ,,moralizowanie" zakłada istnienie rzeczywistości, jakiej należy unikać, rzeczywistości dawniej? zwanej grzechem...Bo można w swych zapędach konsyliacyjnych ,,prozelityzmem" nazwać po prostu zdrowy rozsądek...będący jakąś formą instynktu ,,samozachowawczego", potrzebnego, by przetrwać i żyć...Wielu z tych, którzy ,,eksperymentują nieetycznie" niszczy innych i samych siebie, ,,wkładając rękę do ognia" prze lekceważenie całej dotychczasowej wiedzy o jego destrukcyjnych właściwościach, bo przecież tych odważnych, gdyż wybranych ,,małostkowe moralizowanie" nie obowiązuje...
Dziwne, że Bóg nie zawsze objawia się próbującym dokonać samobójstwa. Przez chorobę bywałem na krawędzi, ale powstrzymuje mnie głównie to, że mam rodzinę (w tym małe dziecko).
Człowiek po grzechu uległ zasadniczej dezintegracji. Jego osoba podzieliła się na mnóstwo niezależnych części, żyjących własnym życiem i nie podlegających dyktatowi świadomej woli. Naszym zadaniem jest je na nowo poskładać i zintegrować. Bóg zaś jest Świadomością, Poznaniem lub mówiąc wprost Światłem, które działa jedynie tam gdzie nastąpiło uświadomienie. Dlatego już Adamowi kazał ponazywać przyprowadzone doń zwierzęta. Bo to co nie nazwane de facto nie istnieje, jest tylko czystym potencjałem, potwierdza to współczesna fizyka. Reasumując ;-) Bóg mówi do nas cały czas ale ten przekaz nie trafia do celu z uwagi na blokady i zakłócenia wewnętrzne. Naprawa wymaga gigantycznej pracy nad sobą ale innej drogi po prostu nie ma.
@@annam-kw2qv dla mnie jest zupełnie odwrotnie, człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga nie jest mnóstwem zdeintegrowanych, niezależnych części ale całością składającą się z "części ", i tworzy własną pracą, według własnej woli, życie. Praca nad sobą nie tylko nie jest jedyną drogą ale odwrotnie nie powinna być jedyną drogą bo przemienia się w egoizm. Chyba że pracujemy nad sobą ...służąc.
Czy Boskie DNA będzie w formie elektronicznej sprzedawane? Kupiłam już ebooka o Łasce i fajnie by było, gdyby DNA również doczekało się opcji na czytnik :)
Czy Bog jest bierny wobec zla/Bog pokazuje ,jak wyglada swiat zarzadzany przez szatana i upadlych.Bog dal nam Prawo , zeby nam sie dobrze wiodlo.Celem naszego krotkiego zycia na ziemi jest zobaczenie zla i wybor po ktorej stronie staniesz.Jezeli ktos jest balwochwalca i modli sie do demona Maryji ,to dlaczego Bog ma to sluchac.?
Z całym szacunkiem, ale dlaczego obaj Panowie nabijacie się z wyjaśnienia, że "Pan Bóg do cierpienia dopuszcza ze względu na jakieś wyższe dobro" skoro to jest absolutnie konstytutywna teza teizmu chrześcijańskiego?
Moze dlatego że jak powiesz tak komuś kto naprawdę cierpi/cierpiał to wiele rozsądnych osób powie, że to wariacka teza kompletnie nie adekwatna do tego co ta osoba przeżywa. Gdyby mi ktoś tak powiedział w czasie moich najgorszych cierpień to bym powiedział, że taka osoba kompletnie nie rozumie mojego doświadczenia i taki Bóg jest potworny i nie chcę go znać. Jaki może być wyższy cel śmierci niewinnego dziecka? Albo Auschwitz? Wg mnie jest to konstruktywne dopóki jest intelektualnym konstruktem nie dotykającym nas osobiście.
@@stanio2002 No nie wiem, jak znam, myślę, trochę Boga to sądzę, że On wcale nie chce żeby ludzie i inne stworzenia cierpiały ;-) Ta siła którą ja nazywam Bogiem to siła, która jest sprzyjająca człowiekowi, jest po jego stronie i pragnie ulżyć człowiekowi w cierpieniu. A dla mnie przekonanie, że wszystko dzieje się za sprawą Boga to mit. Większość rzeczy dzieje się za sprawą przypadku bądź procesów naturalnych, natomiast ta siła, którą nazywam Bogiem jest siłą kochającą, sprzyjającą a miłość nie chce nigdy zadawać cierpienia.
Jeśli Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo , to logiczny wniosek jest taki , że w Bogu też jest nieposłuszeństwo , głupota , nienawiść i inne przywary ludzkie. Przywary człowieka nie mogły powstać po grzechu pierworodnym , gdyż gdyby człowiek był doskonały od samego początku to nie popełniłby grzechu - więc grzech był jedynie manifestacją tej potencji , która już istniała lecz jeszcze się nie wcieliła , nie wydarzyła się na planie fizycznym. Zresztą grzech pierworodny to zdobycie świadomości co jest dobre a co złe , co właściwie jest podstawą samostanowienia i samoświadomości. Bóg w księdze rodzaju nie zachowuje się jak miłosierny Ojciec , tylko jak Ojciec , który boi się , że jego dzieci staną się podobne do niego samego przez co przestaną go potrzebować - czyli przestaną być zależne. To brzmi jakby Bogu w księdze rodzaju zależało bardziej na tym by utrzymać ludzi w pozycji infantylnej niż na tym , żeby jego dzieci się rozwijały. Jak dla mnie ten apokryf jest odzwierciedleniem bardzo pierwotnego lęku rodzica przed tym , że dziecko poprzez to , że dorasta staje się niezależne przez co rodzic traci kontrolę i poczucie sprawczości (tam gdzie wcześniej w pełni je posiadał), co godzi w jego poczucie bezpieczeństwa. Dlatego wygania ludzi i skazuje ich na cierpienie i trud by nie mogły stać się mu równi. Ten apokryf , ta przypowieść można też uznać za pewną próbę skonstruowania przez człowieka wyjaśnienia dlaczego rzeczywistość jest tak złowroga i niebezpieczna, to transpozycja, przeniesienie lęku na obraz. To eksterioryzacja konfliktu między dorastającym dzieckiem i dominującym ojcem , projekcja lęku zarówno dziecka jak i rodzica. To tak jakbym jako Ojciec powiedział do dzieci : zbudowałem dla was bezpieczny dom , jednak jest w nim jedno miejsce do którego nie możecie wchodzić bo inaczej umrzecie. To pokój , w którym dowiecie się, że jesteście zdolni do przyjmowania stanowisk moralnych wobec rzeczywistości. Możecie rozpoznać sami co jest dla was dobre, a co złe. Możecie być niezależni A jakby dzieci tam weszły to bym wpadł w szał i wygonił je z domu i powiedział , że mają sobie radzić same i mają cierpieć (pomimo , że może jeszcze nie są na to gotowe). Czy garncarz może mieć pretensje do garnków , że są takimi jakie je stworzył ?
Dodam , że jestem praktykującym katolikiem i piszę to z perspektywy krytyka , którego mam w sobie :). Także proszę potraktujcie to jako prowokację do myślenia , a nie jako atak :D.
Grzech pierworodny to nie jest zdobycie świadomości dobra i zła, a decydowanie o tym co jest dobre a co jest żle. Dodam jeszcze wybór zła jest wyjściem w coś czego nie ma, a tylko my jako ludzie mamy taką zdolność. To wynika z daru wolnośći. Pozdrawiam.
@@michaidzikowski7144 Nie no proszę przeczytać ze zrozumieniem ks rodzaju , to jest drzewo poznania dobra i zła , a nie drzewo decydowania o tym co jest dobre a co złe. To pozniejsza interpretacja apologetyczna :). Bóg mówi na koniec "teraz człowiek stał się taki jak my , zna dobro i zło". Czyli sam Bóg w księdze rodzaju powiedział , że człowiek ma takie roznanie jak bogowie w kwestii tego co dobre i tego co złe.
@@ArturDerkowski93 Poznanie w znaczeniu biblijnym, czyli tak jak poznaje Bóg jest decydowaniem, ustalaniem tego jakie coś jest, a tylko świadomością. Czyta pan literalnie. Żydzi tamtych czasów nie myślą po grecko rzymsku tak jak my.
@@michaidzikowski7144 znam to wytłumaczenie , o którym Pan pisze :). Rozumiem je i w jakimś stopniu akceptuje. Liczyłem na jakąś dyskusje , która wyszłaby poza główny nurt , poza schematyczne powtarzanie do znudzenia tego samego :).
Przychodzę tu z pytaniem. Ale najpierw zarysuje sytuację. Osoba z rodziny, osoba która jest matką, żoną, córką. Ta osoba siedzi cały czas w domu wychodzi tylko raz dziennie do kościoła i nic nie robi tylko cały czas czyta książki związane z katolicyzmem, o świętych, albo oglada katolickie filmiki na yt, albo non stop się modlii, kiedy ktoś zrodziny zwraca jej uwagę że mogłaby wykonywać jakieś obowiązki domowe, to ta osoba czuję się atakowana, " bo ona prowadzi jakieś Święte życie ". Ta osoba wspólny dom zamieniła w kaplicę, wszędzie jest zatrzęsienie religijnych obrazów, obrazków, książek, koralików,figurek, nawet gałęzi i jest jeszcze wielki ogromny krzyrz z jezusem na ścianie. (We mnie osobiście wzbudzą to niepokój) Ta osoba kiedyś była normalna, wierzącą, ale dało się z nią porozmawiać choćby o głupiej pogodzie. Teraz już nie, wszędzie Ta osoba musi wtrącać Boga, albo świętych. Ostatnio Ta osoba usłyszała od swojego (dorosłego już) dziecka "Mamo z tobą ni da się już rozmawiać, kiedyś byłaś inna" odpowiedziała mu "ty chcesz mi zabrać Boga". I moje pytanie brzmi jak dotrzeć do takiej osoby, jak jej powiedzieć żeby zrozumiała że nie jest katoliczką tylko fanatyczną? Bo ta osoba niszczy siebie i swoje otoczenie.
Strasznie smutne jest to co piszesz... takie "myślenie", że Bóg jest gdzieś na zewnątrz, tymczasem On jest w nas, spotkanie z drugim człowiekiem może być spotkaniem z Bogiem. Sprujcie porozmawiać, powiedzieć z czułością, że wam jej brakuje itd. ta osoba też się boi, dewocja daje jej pewnie poczucie bezpieczeństwa itd. powodzenia, ściskam 😊
Weroniko, tu nie jest kwestia jak dotrzeć i jak wytłumaczyć, tylko jak zbadać i pomóc, bo to jest ze sporym prawdopodobieństwem kwestia chorobowa. Moim zdaniem jest tu potrzeba konsultacji z lekarzem psychiatrą.
Ciekawy materiał. Chodzi o to, aby kosció był Kosciołem, a wiara nie była adpustowa, podszyta magią. Niestety wielu ksieży nie staje na wysokosci zadania, którego sie podjeli. Czesto z wygody, czesto z niewiedzy.
@@mariaelzbietaanna8897 truizm i do tego okropnym bo oskarżający ofiarę cierpienia o zbyt mały wysiłek w proszeniu o jego koniec równocześnie zdejmuje konieczność pomocy z osoby która się o pomoc prosiło
@@mariaelzbietaanna8897 truizm i do tego bezczelny bo twierdzi że ofiara cierpienia zrobiła zbyt mało by zasłużyć na pomoc równocześnie zdejmuje moralny obowiązek pomocy z osoby o która ją prosimy tym bardziej kiedy wcześniej zapewniano nas "że proście a będzie wam dane"
@@nobodynobody4389 Przyznam sie, ze jeszcze nie wysluchalam, tylko zerknelam na komentarze. Nie twierdze, ze nie Pan racji. Faktem jest, ze z ostroznoscia nalezy sluchac wypowiedzi, nawet tych, ktorych uwaza sie za kompetentnych
@@monikazag6767 A z jakiego drzewa koleżanka Ewa zerwała owoc? Czy przypadkiem nie było to drzewo poznania dobra i zła? Hmmm, skoro zeżarła owoc i poznała zło to chyba ono już istniało, co?
Jako zaprzysiężony krytyk chrześcijaństwa, w tym oczywiście żenującego kościoła, o teologii chrześcijańskiej nie wspominając, chcę napisać, że w mojej ocenie to jedna z najlepszych rozmów na tym dość przeciętnym kanale. Książki oczywiście nie czytałem i pewnie nie przeczytam, bo czytanie wypocin chrześcijan generalnie mi już bokiem wychodzi i szkoda mi czasu, ale w związku z tym, co tutaj usłyszałem, chcę odnieść się do trzech tematów. Teodycea. Ego. Modlitwa kontemplacyjna. Moim zdaniem, Marcin Gajda jest na właściwej ścieżce jeśli chodzi o najistotniejsze rzeczy, żeby znaleźć się blisko rozkminienia tematu. Ale mu się to najprawdopodobniej nie uda, bo jak widać, słychać i czuć ma bardzo silne uwarunkowania (czytaj ograniczenia) związane z religią chrześcijańską/katolicką, co nie pozwoli mu się najprawdopodobniej (znowu) wydostać w inną perspektywę światopoglądową, w tym duchową, a co do wspomnianego rozkminienia jest tutaj konieczne. Ojciec Wojtek Drążek, który to potrafi jest moim zdaniem chwalebnym wyjątkiem. Oczywiście można powołać się jeszcze na Thomasów Mertona i Keatinga mojego ulubionego chrześcijanina (z tych wszystkich kilku na krzyż) czy Richarda Rohra albo o. Musialę. Wszystkim im jednak przekraczanie uwarunkowań przychodziło ciężko, nawet Wojtkowi, który dodatkowo, jak podejrzewam, nie może mówić wszystkiego, co myśli, żeby nie wylecieć z klubu. A teraz do rzeczy. Teodycea. Nie udało się to u was nikomu, nawet takiemu Leibnitzowi, i się nie uda, bo udać się nie może. Owszem, nie czytałem książki Marcina Gajdy, więc może bym sie i zdziwił, ale na ten moment w to nie wierzę. Z samego katolicyzmu, i w ogóle chrześcijaństwa jest to po prostu według mnie niemożliwe. Czy jest to możliwe w ogóle, poza chrześcijaństwem? Jest. Co trzeba zrobić? Zmienić myślenie, wyobrażenie o wszystkim. O życiu, świecie, człowieku, o sobie samym przede wszystkim, o swoim ja, o tym co sie stało w Raju nawet można w biblijnej opowieści, o Hiobie też. Trzeba najlepiej by było najpierw udzielić właściwej odpowiedzi na pytanie kim/czym ja tak naprawdę jestem? Czego kościół/chrześcijaństwo nie wie. W ogóle ludzie Zachodu tego generalnie kompletnie nie łapią, jeden pies czy wierzący, agnostyk czy ateista, wszyscy po jednych pieniądzach. Kompletna ciemność, a kwestia niby podstawowa, wyjściowa egzystencjalnie. Owszem, to bardzo trudne do rozpoznania, a jeszcze bardziej do wytłumaczenia, bo się to odbywa pozaintelektualnie. Wschód ma to bardzo dobrze rozpracowane (podejrzewam że wspomniane Thomasy i Wojciech bez Wschodu by też tego nie umieli zrobić, a umieli/ją). Jan od Krzyża jest jedną z najlepszych postaci w chrześcijaństwie poprzez którą w ogóle można próbować (Eckhart jeszcze i może Teresa) ale moim zdaniem, nie jest to u nich jasne, precyzyjne i łatwe dochodzenie (dla mnie najlepszy jest z tej trójki Eckhart) a podejrzewam, że bez wsparcia ich Wschodem dziś niemożliwe. A ci od Wschodu są coraz lepsi i coraz bardziej pod ręką, nawet na YT i nawet Polacy. Ale może się mylę, pewności nie mam, może ktoś da radę np. przez Jana. Teraz włącza mi się mój krytyk waszej religii, czyli tak. Dla mnie teologia to w ogóle na śmietnik najlepiej, szkoda czasu. Bełkot. Fałszywy paw. Cała ideologia chrześcijańska to ciężkie upośledzenie światopoglądowe, a przez to mocne nieuporządkowanie moralne/aksjologiczne, oczywiście epistemologii tutaj w ogóle nie ma, ale to mniejsza, bo to najmniej ważne w tym momencie, co najgorsze jednak, mamy tutaj kompletną indolencję duchową. Tak naprawdę prawie nikt nie wie o co z tym kaman, oczywiście niektórzy z wymienionych wiedzą czy wwiedzieli, jak już nie żyją, a niektórzy intuicyjnie krążą gdzie blisko tego albo zmierzają powoli jak autor książki, który niestety będzie hamowany wspomnianymi uwarunkowaniami, w tym oczywiście podstawowymi dogmatami. Szczerze życzę przebicia się przez te gęste krzaki. Ego. Tutaj napisze tylko tego, ze ego to nie to jeszcze, a może nie tylko to. To wszystko, co jest z umysłu. Cale wyobrażenie o sobie intelektualne. CAŁE. Tutaj należy zadać właśnie to pytanie kim/czym jestem. Bo nie osobą, nie gadającym ktosiem, podmiotem, snującym nieustanną narrację o sobie i w ogóle o wszystkim. Cała postać JA stworzona, opisywana przez umysł, to nie ja, nie my. To tragiczna w skutkach iluzja, z którą jesteśmy dramatycznie utożsamieni. Idealny Matrix. Jak ktoś ma jakieś propozycje gdzie szukać siebie w tej zaskakującej zapewne sytuacji, to zapraszam. Modlitwa/droga kontemplacyjna. To bardzo dobry kierunek, bo to Wojtek Drążek i choćby mój ulubiony chrześcijanin Keating, oni są jaśniejsi niż Jan moim zdaniem. To nic innego, jak właśnie umiejętność rozpoznania kim/czym jestem tak naprawdę w swojej istocie, budowanie umiejętności przebywania w tej wreszcie uchwyconej przestrzeni w sobie. zgubionej we wczesnym dzieciństwie przez własnie błędną, tragiczną identyfikację z fałszywym ja-ego umysłowym ulepionym przez umysł kiedy pojawiło się wystarczające ku temu myślenie, a co jest zerwaniem jednocześnie komunii z Nieskończonym i co tak naprawdę pakuje nas w totalny Matrix, fałszywe życie, właściwie śmierć za życia (spożyjesz owoc z Drzewa Wiadomości, niechybnie umrzesz - tak tak, o to tutaj chodzi) Można w każdym razie tych wspomnianych chrześcijan słuchać. Jeszcze lepsi są ci od Wschodu, bo znakomicie wyprowadzają z iluzji bycia umysłowym/osobowym Ja. Powodzenia.
Czytałem i słuchałem tych wszystkich o których tu piszesz, Keatinga, Wojtka też, Rohra czytałem, ale w moim doświadczeniu Wschód uważając podmiotowe JA za iluzję uznaje za iluzję również Miłość i tutaj jest w błędzie, ponieważ tylko kochając i doświadczając bycia kochanym doświadczamy spełnienia. Moim zdaniem Budda mylił się uznając, że pragnienie jest źródłem cierpienia. Źródłem cierpienia jest pragnienie niezaspokojone poprzez Miłość. Pragnący nie jest iluzją, a Życie odpowiada na pragnienie. Tego doświadczyłem u Gajdów na Sesji i wycofałem się z praktyki zen, bo to doświadczenie Gajdowe jest w moim pojmowaniu piękniejsze i dotykające głębiej, poruszające coś głębszego we mnie niż to czego dotyka zen, a zawsze miałem przekonanie, że nie ma nic piękniejszego niż Rzeczywistość. Konkretnie moje myślenie zmieniło się dzięki "ćwiczeniu" które poprowadziła Monika na Sesji PMM w Licheniu. Powiem tak, jeżeli Prawda w którą wierzysz i co do której masz przekonanie że jest to rzeczywistość Ciebie w ogóle nie porusza i nie dotyka tego co w Tobie wrażliwe to dla mnie taka prawda jest niewiele warta. Wschodnia koncepcja nie istnienia osobowego ja mnie nie poruszała w ogóle i nie dotykała tego kim w rzeczywistości jestem. Mając tą świadomość że nie ma "ja" ciągle i tak czegoś podświadomie szukałem. Teraz wiedząc, że tylko Miłość jest odpowiedzią przestałem już czegokolwiek szukać filozoficznie/poznawczo itp.
@@annam-kw2qv No właśnie. Metanoja wskazuje na zawrócenie, no i oczywiście przykład z dzieckiem jest bardzo dobry. To jest trochę jak na szlaku w górach. Jak się pobłądzi, to trzeba wrócić do miejsca, gdzie z tego szlaku się zeszło. Czyli tutaj do momentu, gdzie dziecku na tyle rozruszał się umysł, że opuścił swą prawdziwą istotę, ulepił umysłowego bałwana ze słów, pojęć, wspomnień, projekcji i tym bałwanem się utożsamił, sądząc że jest nim. To jest dokładnie Matrix. Życie w totalnej iluzji pod dyktando fałszywych projekcji, w tym Ja-Ego w pierwszym rzędzie. Zjedzenie Owocu z Drzewa Wiadomości to nic innego właśnie tylko "śmierć" poprzez utożsamienie się z fałszywą, umysłową projekcją siebie. Nasz umysł, to nie my. Nasze myśli, myślenie to nie my. Nas można odnaleźć tam, gdzie umysł jeszcze nie umiał lepić bałwana Ja i jego historii i wyobrażeń. Zanim umysł się tego nauczył, już byliśmy. Teraz wystarczy złapać czym. Czymś stałym, niezmiennym i tak naprawdę nieskończonym. Ja-Ego umysłowe to tylko nakładka, która zdominowała naszą prawdziwą istotę. Myśl jest naszym wrogiem absolutnym na tej płaszczyźnie. Dała rozum, technologię, cywilizację, jakieś tam korzyści z tego płynące ale jakby zabiła nas, bo nawet nie wiem kim/czym jesteśmy i z tego jest zło, cierpienie, krzywda, kompletne zagubienie przez niezrozumienie podstawowej kwestii. itd. Dlatego Jezus mówił, żeby dopuszczać dzieci do niego, bo ich jest Królestwo. Bo te małe jeszcze tam były. tak naprawdę, choć oczywiście nie były tego świadome. Były jeszcze poza umysłem, poza czasem, zawsze w tu i teraz, w swej nieskończoności, wieczności. A później rusza umysł i się zaczyna Matrix pełną gębą.
Myślę że Bógu nie potrzeba naszych modlitw,to ona nam jest potrzebna!!!Przez modlitwę jesteśmy w bliskości Boga naszego Ojca w niebie i koło nas.Wierzymy że Bóg jest blisko to właśnie potrzebujemy z Nim bliskości.Bog kocha bezinteresownie
Mając jakieś istniejące (tzw) dowody, czyli fakty, stworzenie teorii wyjaśniającej ich zaistnienie jest banalnie proste. Jesli ja rano nie mogę znaleźć kapci pod łóżkiem które tam zostawiłem wieczorem, jest to zupełnie to dobrym i logicznym dowodem na istnienie krasnoludków, czy diabełków kradnąch kapcie, bo one chociaż maja wolną wolę, już taką mają kradnącą naturę. Nie mogą się biedne powstrzymać. Innymi slowy każdy jeden głupi może wziąć każdy jeden dzisiaj nie wyjaśniony fenomen i stwierdzć, że istnieje inteligentny byt ktory ma moc i pragnienie zorganizować istnienie tego fenomenu, nie ma silniejszych pragnień by tego nie robić, jest w miarę racjonalbym bytem, a nie masywnie iracjonalnym bytem, i w ten sposób stworzyć hipotezą która co najmniej, chociaż słabo, przewiduje istnienie tego fenomenu. Ja to mogę robić wobec każdego jednego niewyjaśnionego dzisiaj fenomenu, na koniec wyjaśniając dokładnie nic.
Jezus używał systemu pojęć zrozumiałego dla prostego ludu pasterskiego z epoki brązu. Aby właściwie zrozumieć wielkość i nowatorskość jego przesłania, należy interpretować je za pomocą metody krytyczno-historycznej oraz psychoanalizy. Czy był Bogiem, tego nie wiemy, ale z pewnością był wielkim człowiekiem. Dla Drewermanna też był raczej człowiekiem niż Bogiem, ale niemiecki teolog nie ma wątpliwości, że przemawiał przez niego Bóg.
Ja bym nie przesadzał z tą wyjątkowością Jezusa. 300 lat przed Jezusem Stoicy mieli zupełnie dobre pomysły. Na przykład Stoicy nie popierali niewolnictwa które Jezusowi nie przeszkadzało. Sporo z tego co Jezus rzekomo nauczał pojawiło się już wcześniej w żydowskiej Filona z Aleksandrii.
@@JarekKrawczyk No i w czym to miałoby przeszkadzać? Ślady dobra obecne są w wielu religiach i filozofiach. Jezus miał Boską charyzmę, która sprawiała, że ludzie mu wierzyli.
@@marcinerdmann476 No tak. Charyzma Boga Yahweh jak najbardziej postulowała organizację społeczeństwa w sposób wykorzystujący niewolnictwo, wiec ludzie słuchali Jezusa to odzwierciedlającego, dlatego realizacja, że jest to moralnie złe, pojawiła się bardzo późno.
był i jest Bogiem o czym sam mówił i co potwierdził zmartwychwstaniem. A Ty nie wymyslaj jakiegos alternatywnego bożka który Ci jest wygodny. Bo taki bozek nie istnieje,a tylko pogłebia Twoje problemy
wszystko fajnie, tylko diakon Marcin na początku (kiedy odpowiadał na pytanie o krytykach) niejako przedstawił się w roli oświeconego Jezusa, który walczył z obłudnymi, religijnymi faryzeuszami (Vide: kler i typowi katolicy).
Gorlowość ateistów nie ma zwiazku z odbieraniem ludziom nadzei, tylko uzurpowaniem sobie przez katolików, czy szerzej chrzescijan, czy jeszcze szerzej teistów, prawa do ustawiania życia ateistom według zasad ich specyficznych religii. Gdyby tak nie było, nikt nie poświeciłby Państwu uwagi.
@@JanJan-ub5nv Co jest fajne wśród ateistów, to że pomijając nieakceptowanie propozycji istnienia jakiegoś boga bez poważnych dowodów, ateiści mogą się pod każdym innym względem różnić. Osobiście uważam że świat jest niedoskonały, ale pomijając już wszystko inne, a jest tego sporo, nie widzę również możliwości by odbierać rodzicom prawa wychowywania swoich dzieci. Jeżeli krytykujemy katolicki kościół odbierający dzieci ludności autochtonicznej by je wychowywać w katolickich szkołach z internatami, to nie bądźmy hipokrytyczni. Można natomiast uczyć dzieci w szkole porządnej biologii, porządnej historii, porządnej wiedzy o religiach, wiedzy o filozofii, itd, a wtedy wnioski nasuwają się same. Co ciekawe, czym wiecej obowiazkowej religii w szkołach, tym wiecej dzieci odchodzących od religii. Może powinny być *obowiązkowe* dwie godziny dziennie, pierwsza rano i ostatnia wieczorem, i za kilknaście lat problem rozwiąże się sam.😜
@@JarekKrawczyk Większość mojej rodziny to ateiści i to oni są zbulwersowani moim odszczepienstwem. Fanatyzm to cecha charakteru i można być też fanatycznym ateistą. Jak było w ZSRR? Mało tam było fanatyków ateizm. Czy już nie ma krajów walczących z religia wszelkimi środkami? Czy ośrodki reedukacyjne dla Ujgorow to mit? Chińczycy wzięli się nawet za fałszowanie Biblii poprzez dodawanie treści. Także już nie wiem co gorsze - inkwizycja, czy różne odmiany formacji komunistów.
@@wincentywiewiorczak4114 Oczywiscie, że można być ateista i fanatykiem. Nie sądzę, że wiekszość ateistów to fanatycy. Ponadto nie wiem jak Pan dokladnie definiuje fanatyzm. Ateista, fanatyk bolszewizmu - zły. Ateista, fanatyk bronienia dzieci przed pedofilami - dobry.
@@JarekKrawczyk nie trzeba być ateistą żeby bronić dzieci przed pedofilami. Chodzi o to, że fanatyk każdego księdza ma za pedofila i jakoś zapomina o tropieniu zboczeńców w innych profesjach.
Problem nie polega na przeciwieństwie Polak katolik vs Marcin Gajda czyli katolik otwarty, kontekstualny, dialogiczny, czy generalnie modernistyczny, tylko na tym - jak sądzę - co pan Gajda powiedział o prawdzie. Wg niego - tak jak to zrozumiałem - prawda poznawalna nie istnieje, jest ciągłe dążenie do prawdy, jakieś wspólne poszukiwanie i wzrastanie do prawdy w dialogu, zakwaszanie całej ludzkości, czyli np. satanistów i chrześcijan razem i koniec końców zapewne nikt nie ma monopolu na prawdę itd. Z częścią tych twierdzeń można by się nawet po części zgodzić, ale tylko po części, bo np. człowiek rzeczywiście w dialogu potrafi zbliżyć sie do prawdy. Jeżeli jednak powie się że dialog jest kluczem do poznania prawdy, to już znaleźliśmy sie na grząskim gruncie. Jednak Chrystus, oprócz tego, że sam jest prawdą, wypowiedział także słowa prawdy...konkretne słowa, które odtąd są niezmienne i żaden proces, czy dialog nie zmieni ich znaczenia, a Kościół otrzymał wraz z Duchem Św., prawo do ich interpretacji. Kościół ma swoją naukę, ma swoich doktorów i jasne, że pewne prawdy można uszczegóławiać, rozwijać, ale nie można twierdzić czegoś do tej nauki przeciwnego. A tak właśnie twierdzi M. Gajda mówiąc np. że fałszem jest stwierdzenie, że Pan Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze. Pan Gajda nie jest w kontrze do ciemnych polskich katolików, ale do samego nauczania Kościoła i głównego nurtu filozofii klasycznej, które dały Europie wigor i wzrost.
Fajnie na temat tego stwierdzenia wypowiada się ks. Grzegorz Strzelczyk. Chyba że nie wolno go słuchać? 😉 Kto w końcu wyświęcił p. Marcina na diakona? I czy to nie świadczy o tym że ma za sobą autorytet kościoła? Myślę że nasz problem polega na tym że my wiemy ostatecznie kto ma a kto nie ma racji i nikt nam tu nie będzie godał…
Niestety widzę ile zabobonów jest w katolicyzmie, ile manipulacji było i jest do dziś. Kocham Kościół, uważam że w Katechizmie jest esencja życia jaka została nam przekazana jak żyć tu na ziemi, aby potem było nam dobrze. Jestem pewna, że po śmierci istnieje życie, sam rozwój nauki to sugeruje, ale my wiemy jeszcze mało. Warto kierować się miłością bo ona zmienia nas samych. Jezus był pierwszym i jedynym idealnym psychologiem bo znał nas od podszewki, był Bogiem w końcu. To co przekazuje w Ewangeliach to esencja miłości i opiekuńczości
@@pawelkwarciak6723 Choćby właśnie to że jak pojadę w święte miejsce to będą wysłuchane moje modlitwy. Albo odmawianie nowenny Pompejańskiej. Odmawiałam 3 i niestety to nie działa jak magiczne zaklęcie. Że spełnia się moje prośby. Ja dopiero po latach zrozumiałam że to chodzi o przemianę we mnie a nie moje życzenia. Wszystkie święta które są zastąpione w kalendarzu wcześniej były pogańskie. Ustanowienie że choinka jest oficjalnym znakiem świat Bożego Narodzenia. Że jak będę nosić medaliki szkaplerze to nie spotka mnie nic złego. Takie magiczne traktowanie sakramentaliów... Sama noszę Szkaplerz i Cudowny medalik. Wiem z czym się to wiąże ale nie traktuje tego jak amulet który chroni od złego. Że jak go zgubię to będzie pech...Dużo tego jest.
@@sylwiorka88 z tego co piszesz to jak dla mnie wynika że to nie w katolicyźmie były zabobony i manipulacje ale w tobie było wiele niezrozumienia katolicyzmu. Pozdrawiam
@@pawelkwarciak6723 Tak mi było to przekazywane. Ile jest osób, które myślą tak jak ja kiedyś? Mnóstwo. Trzeba dużej dojrzałości aby zrozumieć. Niestety zło nie śpi i jak jest się z niedojrzałego domu, pełnego przemocy to inaczej widzi się świat. Ilu jest księży, którzy również nie są dojrzali duchowo... Dużo można by mówić, pisać. Na szczęście rozumiem więcej. Mamy wybierać dobro i miłość oparte na Dekalogu i iść za Jezusem.
@@Basikba Już dawno nie słucham tych samozwańczych katechetów.Polecam kanały Karmelitów Bosych, Benedyktynów z Tyńca, niezła jest siostra Joanna w Spiżarni Wiary.
@@hannahanna1132 Dziekuje...ja tez moge polecic ks Muszale pustelnia na Potrójnej...i dzieło Filokalia a od tych wszystkich narcystystych pseudo terapeutów brrrr uciekam jak najdalej:)
Istnienie Boga jakim sobie go wyobrażają chrześcijanie nie jest kompatybilne z otaczającą nas rzeczywistością i tysiące książek twierdzacych inaczej tego nie zmieni. Wszechmogacy, wszechkochajacy, wszechdobry etc. Bóg bez problemu mógł stworzyć świat, a w nich istoty - ludzi - którzy mogli mieć wolną wolę i jednoczesnie zawsze wybierali dobro. Jest to i logiczne i praktycznie możliwe. Oczywisty fakt, że Bóg(Jezus) takiego świata nie stworzył obnaża spore sprzeczności w swiatopoglądzie chrześcijan. Co z tego wynika, to że Bóg taki jakim go prezentują chrześcijanie po prostu nie może istnieć. Oczywiscie nie jest to dowodem na nieistnienie jakiegoś boga czy bogów, ale Bóg istnienie Boga z charakterystykami przypisywanymi mu przez chrześcijan jest sprzeczne z logiką.
@DorotaShortBedąc na Pani etapie poznawania Boga jak Pani odpowie na pytanie: Dlaczego wszechmogacy, wszechkochajacy, wszechdobry etc. Bóg, chociaż mógł stworzyć świat, a w nich istoty - ludzi - którzy mogli mieć wolną wolę i jednoczesnie zawsze wybierali dobro, gdyż jest to i logiczne i praktycznie możliwe, Bóg (Jezus) takiego świata nie stworzył?
To jest co najwyżej sprzeczne z twoją ułomną i dalece niedoskonałą logiką. Żeby zrozumieć Boga trzeba stać się bogiem. I to doskonałym bogiem. A nie jakimś tam olimpijskim (ograniczonym) bogiem. Czyli uważanie że rozumie się Boga i jego zamiary jest zwykłym zuchwalstwem i pychą. Powiem więcej, założę się że nie masz żadnego wykształcenia teologicznego, filozoficznego, ani żaden z ciebie biblista. A skoro tak, to tym bardziej żałosne i głupie są twoje zarzuty odnośnie chrześcijaństwa. Nie powinieneś wypowiadać się na temat którego nie znasz. A przecież jest to zagadnienie szalenie trudne, abstrakcyjne iż zasady wykraczajace po za ludzie zrozumienie. Żaden teolog nie mówi że zrozumiał Boga i jego zamiary. A ty szary Kowalski uzurpujesz sobie ten przywilej? No proszę cię... Jeśli naprawdę jesteś człowiekiem mądrym ceniącym sobie logikę, to powinieneś teraz zdać sobie sprawę że swojego błędu jakim jest przecenie swoich zdolności poznawczych. Równie dobrze możesz pouczać naukowców zajmujących się teorią kwantową. Podobny poziom absurdu. A jeszcze inna ważna kwestią jest twoje osobiste (złe) doświadczenie kościoła. Bo chyba nie powiesz mi że masz pełny (prawdziwy) obraz o kościoła.
@@Chocobooo92 Pokazał Pan, że jest Pan sprawnym w tworzeniu inwektyw i ataków ad hominem, etc., natomiast otwartym pytaniem pozostaje czy potrafi Pan odpowiedzieć z sensem na wyżej postawione pytanie. Innymi słowy, wyjaśnić dlaczego zademonstrowna istniejąca w katolickim światopoglądzie sprzeczność, faktycznie nie jest sprzecznością. Napiszę przez grzeczność, że niecierpliwie czekam, ale przyznam się, że nie robię sobie wielkiej nadziei.
@@JarekKrawczyk Być może chciał taki świat stworzyć ale coś stanęło na przeszkodzie np. prawa matematyczne. Przykład: Jest dwóch ludzi i jeden zabija drugiego (2 - 1 = 1). To jest nie do przeskoczenia ale jest dobre i sprawiedliwe bo prawdziwe.
@@JanJan-ub5nv Oczywiście, że Bóg istnieje, przecież świat nie mógł powstać sam z siebie absurdem byłoby twierdzić inaczej. To ateizm nie polega na uznawaniu, że Boga nie ma?
@@JanJan-ub5nv Czyli głębsza rzeczywistość może istnieć ale jest okrutna? (nie-dobra) Według mnie to bezpodstawne założenie. Sam w życiu cierpiałem dużo gorsze rzeczy niż wiele osób sobie może wyobrazić, a mimo wszystko uznaję, że moje doświadczenie nie jest kryterium prawdy w tym przypadku. Jestem przekonany, że ostatecznie to Miłość jest jedyną rzeczywistością która istnieje i się naprawdę liczy. Wszystko inne poza Miłością być może jest iluzją, to możliwe, ale na pewno Miłość jest prawdziwa. Myślę, że te filozofie które mówią inaczej to strata czasu, bo i tak widzi się prawdziwie tylko sercem, jak jest w Małym Księciu.
@@karolcegielski8880 nie wiesz czy błędną czy właściwą. Zakładasz, że błędną, a ateiści zakładają, że Ty jesteś w błędzie. Ja nie chcę tego oceniać, zwracam tylko uwagę, że ateizm nie daje niczego w zamian, bo nie taka jego rola.
Ad materializacji paszportu ;) Frapuje mnie pewna kwestia, niech mnie ktoś oświeci w czym rzecz 😅 CZEMU łańcuszek schowany do folijki i pudełeczka, spięty, leżąc w tych komfortowych warunkach plącze się w supeł?! Kurde, na bank tam jakieś siły nieczyste biorą udział, ewentualnie kwantechizm 😅 no bo racjonalnego wytłumaczenia znaleźć nie umiem! To się zdarza regularnie, a na 100% nie ma kto ruszać tych precjozów w międzyczasie 😅
Kwantechizm, w stronę mocy nieczystych raczej bym nie szła ;-) Miałam podobną sytuację ale z obrączką, zawieruszyła mi się. A był to dzień operacji mojego męża więc uznałam to za zły omen. Byłam naprawdę zdesperowana aby ją znaleźć. Szukałam wszędzie, dosłownie wszędzie, przez kilka godzin. Zajrzałam w każdy najmniejszy zakamarek swojego mieszkania, nic nie uszło mojej uwadze....ale jak kamień w wodę. Nie byłam wtedy specjalnie wierząca, nie mając jednak nic do stracenia zmówiłam krótką modlitwę prosząc aby zguba jak najszybciej się znalazła. Zmęczona usiadłam na fotel i skierowałam wzrok na najbardziej oczywiste i widoczne miejsce, które wielokrotnie wcześniej sprawdzałam. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu ona leżała tam jak gdyby nigdy nic. Jestem pewna, że wcześniej jej tam nie było. Minęło kilkanaście lat a ja wciąż dobrze to pamiętam i nie potrafię wytłumaczyć ;-)
@@annam-kw2qv 😁 Takie pojawianie się rzeczy w miejscu, w którym dokładnie ich szukałam tłumaczę sobie moim niemoctwem 😅 (od niemoty 🤭) Ale kurde nie wiem czym wytłumaczyć supeł na łańcuszku, który niedawno nosiłam (jestem z tych zdejmujących biżuterię) i spięty schowałam w osobną folijkę i pudełko, a po wyjęciu był supeł - i długo nad nim siedziałam, żeby rozwiązać a nie zniszczyć. Nie jest to pierwsza taka sytuacja i ja bym chciała wiedzieć, co taki łańcuszek wyczynia, jak nikt nie patrzy, czy jak ten foton usiłuje przejść górą a nawet dołem? 😄 I dokąd? Przecież zasadniczo powinien trwać w bezruchu, jakim cudem więc taki supeł? Leżał tak kilka dni, nie nie wiadomo jak długo, nosiłam go często ostatnio. Nagadałam mu 😁 Co to za ekscesy wyczynia gdy nikt nie widzi 😅
@@e-OT_KA Jestem pewna, że jej tam nie było ;-) Mam niemieckie umiłowanie do porządku i metodyczności, to niemożliwe abym jej nie zauważyła, w tak oczywistym miejscu. Przez kilka godzin! Jeśli zaś chodzi o łańcuszek, pozwól że zacytuję klasyka "Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niźli się śniło waszym filozofom.” Właśnie słuchałam wywiadu z profesorem Żukowskim, fizykiem. Nasz świat jest bardziej porypany niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Jakby tak bardziej pokombinować to nawet wróżki i elfy można by w nim zmieścić ;-) Mnie już nic nie zdziwi.
@@annam-kw2qv Hihi, po Draganie też wierzę, że ten łańcuszek w wymiarze kwantowym nie tylko na supeł sam się związał, ale po całym puzderku wędrował 😄 Swoją drogą nie wiem czy to fizyka kwantowa robi się tak popularna, czy zaczęła mnie prześladować 😁 Dosłownie wszędzie coś o niej słyszę 😄 Zasadniczo oczywiste, w końcu żyjemy w niej i jest stale obecna - ale dotąd na taką skalę nie zwracała uwagi ;)
@@e-OT_KA Poczytaj o butelce Kleina albo wstędze Mobiusa, to jest dopiero hardcore ;-) A żeby jeszcze dorzucić do pieca polecam zerknąć na obrazy Pablo Picasso. To nurt w sztuce (kubizm), który rozwinął się na początku zeszłego wieku i był odpowiedzią na popularne wówczas wyobrażenia czwartego wymiaru, w sensie przestrzennym. Popatrz szczególnie na portrety, kompletny kosmos ;-) Z naszego ograniczonego punktu widzenia zupełny absurd ale właśnie patrząc na te obrazy dosłownie wiem, że nic nie wiem ;-)
@@DonaldFranciszekTusk 50 tysięcy dotyczy innej książki ("Rozwój") i tyle sprzedało się na przestrzeni jakichś 10 lat. proszę sobie policzyć. odjąć koszty produkcji, dystrybucji, reklamy. Odjąć ZUS i podatki. I się zastanowić.
To musisz wiedzieć że wzór na siłę grawitacjną jest błędny Fg=G×m×m/r kwadrat bo siła grawitacyjna nie zależy od masy czy ciężkości i odległości bo już Galileusza odkrył że jak weźmiesz dwa kamienie jeden cięższy drugi lżejszy i spuscisz JE z tej samej wysokości to ona spadną na ziemię w tym samym czasie też tak zbadano na księżycu że spuszczono piórko i młotek i ona spadły w tym samym czasie na księżyc choć miały różne masy i ciężkości. O sile wywnioskowałem ja.i siła grawitacji jest stala jaka działa na dużą czy małą mase .kazdy atom jest przyciagany z ta sama sila stała grawitacji czy to od duzych mas czy malych i dlatego przyspieszenie jest tez stale co odkrył galileusz .Nie ma różnicy grawitacyjnej czy jest duża masa czy mała i dlatego ajnsztajn się mylil masa nie zakrzywia czasoprzestrzeni i niema czarnych dziur i fizyki kwantowej bo niema fotonow. ...Grawitacja działa dokładnie tak,że jak mam nad ziemią kulkę o masie jednego atomu to w linii prostej do ziemi z ziemi będzie przyciągana przez 20 atomów mniej więcej a jak do tej kulki dołożę atom z gury do niej to pierwszy atom z kulki ten dolny będzie przyciagany przez 20 atomów z ziemi a drugi atom ten nad tym pierwszym atomem będzie z ziem przyciagany już przez 19 atomów plus ten jeden atom pod nim z kulki tak że też w rezultacie będzie przyciągany przez 20 atomów i dlatego obojentnie jaką mase ma kulka jest przyciągana z tą samą siłą 20 atomów mniejwiecej a to będzie wielkość ile atomów mieści się w pół kilometra .........aby zbadać na ile atomów oddzialowywuje jeden atom należy spuscic kulkę z wysokości około i 5 kilometrów i oglondac jak długo będzie przyspieszać bo po pewnym czasie poruszać się będzie z ruchem jednostajnym prostoliniowym a do tego momentu gdzie to tlumacze na filmikach o grawitacji będzie przyspieszać atom czy kulka .....a także .siła grawitacji nie zależy od masy ani od odleglosci bo zrzucając kulkę przez metr z kilometra lub z dwóch kilometrów to tyle samo przyspieszy.mnie macie na you tubie na kanale boze jehowy nauka i boze jehowy jarek nauka tam na jednym kanale jest jeden naped do ufo a na drugim kanale jest drugi naped do ufo ,,,,,u mnie znajdziesz na kanale na you tube''' boże jehowa nauka '''jak działa napęd do ufo i jest filmik jak zrobić glicerynę oraz jest filmik o neurologi wynagradzania dobra i kary czyli na co i za co umrzesz jest tez filmik jak zrobić darmowa energie oraz jest wiele filmików naukowych z biologi fizyki czy psychologi są tam całkowicie nowe fakty naukowe tez znajdziecie ,jest i filmik co to jest masa ,jest tez filmik system do zmartwychwstania jezusowego czyli jak zmartwychwstawać ,,i za co komu robię depresje a robię ją jak chcą być nieporządni to są bardzo źli ludzie seryjni mordercy a filmowi anty bohaterzy zobacz sobie filmik jak pozyskać darmowa energie z magnesu który się robi ze stopu germanu i magnezu .ten stop magnezu ma z jednej strony większy magnetyzm, z drugiej strony jest mniejszy magnetyzm i jest różnica potencjałów dzięki tym magnetyzmom i prąd płynie w uzwojeniu miedzianym nawiniętym na ten magnes. ,, elektrownie jądrowe bardzo szkodzą bo cały wodur tryt z rozpadu uranu idzie do kominów a potem z para do atmosfery to tak jakby w ciągu roku wybuchło 10000 bomb atomowych a z wodoru trytu robi się cieszka woda jak złączy się on z tlenem a uranu idzie dwa procent do atmosfery z używanego go to tak jakby wciągu roku wybuchły 3 bomby atomowe,,i pada cala fizyka kwantowa bo swiatlo w ciagu sekundy przemieza 300000km to jak by to swiatlo by bylo badane na krudszym odcinku np na 2 m to powinno sie poruszac o tysiace razy szybciej niż na 300000km i obijentnie czy badasz swiatlo w trzech metrach czy w kilometrze to i tak wychodzi ze porusza się 300000km,s tak jest bo swiatlo jest promieniem a nie urojonym fotonem...i tak powinieneś już teraz brać Jodek potasu bo elektrownie jądrowe produkują go o 100000 razy więcej w ciągu roku niż wybuch bomby atomowej...o tym filmik znajdziesz na you tubie na kanale boze jehowa jarek nauka.... Tak to działa że pluton oddaje neutrino jodkowi i on staje się radioaktywny a w elektrowni jądrowej jest pręt z plutonu i dookoła niego jest woda razem z nieszkodliwym korkiem i ten Jodek przepływają koło prętu zbiera z niego neutrino i staje się radioaktywny a potem ta woda rozgrzana przez rdzeń trafia pod turbiny i JE obraca i później unosi się do gury i wydostaje się przez komin do atmosfery i nas truje , ,,,,,,i produkuja elektrownie polon radioaktywny bo z woda z oceanu dostaje się on do reaktora i jest naswietlany polon przez pluton i przyjmuje z niego nautrino i staje się radjoaktywny ,,,,,,,,,,,,,,czy z rozpadu uranu przy plutonie powstaje tryt a on laczy się z tlenem i powstaje cieszka woda lub sam uran wydostaje się z pretow do wody w reaktorze a z tamtad przez komin do atmosfery więc elektrownie jadrowe szkodza i zyd niechce ich zlikwidowac bo pisalem o tym 2 lata temu do abasadora ich i popelnia w ten sposub ludobujstwo trujac nas...Z cukru robi się glicerynę pod ciśnieniem się gotuję go i do wzadku wzuca wtedy puszczą wiązanie i już GLICERYNA tak rafinerowany cukier na trociny i do pudełka po witaminach i masz dynamit a trotyl to GLICERYNA związana z kwasem mlekowym czyli proszkiem do pieczenia z zawiesiny się go bierze pokiszeniu ogórków..Do trotylu jeszcze węgiel można dodać itp.a wystarczy zakręcić pojemnik w którym gotuję cukier I już jest odpowiednie cisnienie...W organizmie GLICERYNA nazywa się kwasem programowym dla ukrycia że to GLICERYNA a glicerynę to całkiem inny związek chemiczny niż GLICERYNA a GLICERYNA robi się z cukru i ten najdroszy lek na stwardnienie za milion to GLICERYNA I kwas mlekowy złączony ja go w domu robię w 5 minut i za 15 zł bo biorę glicerynę i proszek do pieczenia bo to kwas mlekowy a tez to jest trotyl czyli gliceryna i proszek do pieczenia i dodaje sie jeszcze wegiel a cukier I kwas mlekowy czyli proszek do pieczenia to antybiotyk duomox na stwardnienie bierze się zwiaski z fosforem bo go brak wtedy jest bo umarły upały się mitochondria spalania FOSFOLIPID i każdy antybiotyk ma fosfor w składzie jak np w cebuli jest kwas fosforowy to inaczej witamina D i ją z cukrem się laczy i jest antybiotyk z cebuli ale słaby bo bakterie uzależnione i przyzwyczajone są do kwasu fosforowego a zwiaski z fosforem wykańczają mitochondria wchodzą na miejsce cukru czy FOSFOLIPID czy bialka czy tłuszczy które się w niej spalaja i mitochondria się wykańcza bo niema substancji do spalania...A glicerynę robi się z rafinerowanego cukru czyli w temperatuze 130 stopni Celsjusza pod ciśnieniem się go gotuję czyli w zamkniętym zakrętka pojemniku i wtedy wiązanie puszczą i to już gliceryna i to na trociny I do pudełka po witaminach mulsujacych i to już dynamit..A dystymie dostaje kazdy niechrzescijan czyli ma co pieć sekund uczucie niepokoju lub przykrości by nie umial drugiej osobie spojzec w oczy I by film nudził więc się nawruc I odrazu ci przejdzie lub do 3 lat bhi8899
@@MarioGon-y5r Bóg jest miłością i ja tego doświadczam. Po stracie ukochanego męża to On był moim ukojeniem i przeprowadził mnie przez okres żałoby bym nie wpadła w rozpacz. Wiem, że strata ukochanej osoby bardzo boli, ale nie Bóg jest źródłem cierpienia tylko szatan. Modlę się byś uwierzył że On Cię kocha i jest przy Tobie.
@@marysiamarysia5085 Współczuję straty męża bo wiem jak boli 🖤💔To bóg morduje nam kochane osoby a nie szatan bo modlimy się o zdrowie do boga w trakcie choroby więc od jego woli zależy nasze życie a nie od szatana ! Mojej kochanej żonie nie pomógł a mi zgotował piekło na ziemi więc dlatego boga nienawidzę całym sercem !!!
Książka "Boskie DNA" 👉 www.gajdy.pl/produkt/boskie-dna-ksiazka/
Książka "Rozwój. Jak współpracować z łaską?"👉 www.gajdy.pl/produkt/rozwojksiazka/
Książka "Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji"👉 www.gajdy.pl/produkt/swiatynia/
Broszura "Wprowadzenie do modlitwy kontemplacyjnej" 👉 www.gajdy.pl/produkt/wdmk/
Wszystkie książki (także w formie ebooków) tutaj 👉 www.gajdy.pl/sklep-on-line/
Droga Do Emaus - Ikona Eucharystii 👉 www.fundacjatheosis.pl/zasoby-rozwoju-duchowego-premium/emaus-premium/
Wszystkie zasoby Fundacji Theosis 👉 www.fundacjatheosis.pl/tresci/
Wygaszanie EGO 👉 th-cam.com/video/3-03vqCGd30/w-d-xo.html
Kanał Fundacji Theosis (zachęcam do zakładki playlisty)👉www.youtube.com/@FundacjaTheosis/playlists
Takie filmy jak ten, powstają dzięki Patronom i Darczyńcom.
To oni pozwalają mi na to, by prowadzić ten kanał, a także jeździć po Polsce z konferencjami, wywiadami i spotkaniami.
Jeśli chcesz wesprzeć moją pracę, to możesz to zrobić na trzy sposoby:
👉 przez patronite: patronite.pl/Samolyk
👉 przez przycisk "wesprzyj", który znajduje się tuż pod filmem
👉 przez darowiznę wpłacaną na konto Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna"
Dziękuję bardzo za piękne spotkanie dla p.Marcina ukłon za serce i pracę którą wkładają wspólnie z żoną, dzieki ich pracy moje życie bardzo się odmieniło powiem uspokoiło odeszło dużo lęku, bardzo WAM dziękuję 💞💖
Tomaszu, dziękuję Ci za ten wywiad.
Podobnie jak Tomka, moje życie wiele zawdzięcza Monice i Marcinowi. Zaczynając od towarzyszących od młodości pieśni min. "Pomódl się Miriam", przez modlitwę kontemplantacyjną, przez zaproszenie do rozwoju osobistego, po odbudowanie rozsypanej ale tak zupełnie innej wiary w Boga.
Cudna, wartościowa rozmowa, jak się cieszę, że na nią wpadłam... książki zapisane na liście..
Dla mie Św. Antoni zareagował na następny dzień. Klucze odnalazłam ,które zapodział mój mąż . Św. Antoni zawsze mi pomaga w rzeczach zagubionych.
Umarło przed nami miliardy osób dzieci i starych a my nadal myślimy że nas to ominie. Bunt który jes tw nas jest wynikiem poplątania naszego wnętrza i niezrozumienia rzeczywistości. Piszę to z perspektywy osoby, która miała myśli samobójcze. Od tego czasu minęlo sporo lat i moje doświadczenie mówi mi to co napisałem powyżej.
"Mieć szacunek dla procesu" ❤
Dziękuję Tomku, dzięki twoim filmom zaczęłam słuchać Gajdów i zmieniać myślenie. Nie mogę się doczekać na „Boskie DNA”, mieszkam w USA i chyba trochę to potrwa, aż książka do mnie dotrze. Pozdrawiam Was serdecznie!
I jak książka? Doszła? Już po lekturze? Jakie wrażenia i przemyślenia?
Duch Święty ...Duch Święty ...Duch Święty...On was wszystkiego nauczy i doprowadzi was do całej prawdy....poddać się Mu i pozwolić się przemieniać ...na wzór Jezusa....to On Go uobecnia....jest MIŁOŚCIĄ, a to miłość przemienia serce.....❤
Marcin Gajda wraca do mnie od lat i widzę, jaka drogę przeszedł ze Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej. To jest autentyczny proces, który mnie fascynuje i zachęca.
O tak. Bardzo widać konkretną ewolucję / rozwój przez te około 30 lat (od pierwszych pieśni i katechez WMU)
Dziękuję za inspirację w mojej osobistej drodze do Boga
Czytam książkę i generalnie bardzo wiele z niej ze mną rezonuje, porusza wiele tematów, które są dla mnie absolutnie jasne. Natomiast trudno mi się zgodzić z jednym - czy próba odpowiedzi Autora na zagadnienie "unde malum?" w ten sposób jest rzeczywiście dojrzalsza od innych kościelnych prób?
Ja to trochę widzę tak: Mamy obserwację, że Bóg w jakiejś kryzysowej sytuacji nie reaguje albo zdaje się nie reagować, w każdym razie z naszej perspektywy jest bierny. Nie odpowiada na modlitwę, jak wtedy w Fatimie, albo nie reaguje na podobne dobre i szczerze zanoszone gorące prośby o ratunek. W książce jest jakaś próba odpowiedzi na pytanie czemu tak jest, którą ja słyszę tak, że Bóg nie może zareagować, bo przy założeniu świata samego siebie ograniczył do nieinterwencyjnego stylu bycia, tzn. ograniczył siebie prawami przyrody i losowości wszechświata.
No dobrze, tylko taka odpowiedź nie mówi nam dlaczego tak się dzieje. Pod tą odpowiedzią tak naprawdę nadal, jeśli drążyć głębiej, pytając wciąż "ale czemu?", kryje się "bo tak chciał", albo "bo nie chce".
To nie jest tak, że Bóg jest obiektywnie niemocny - po prostu wybrał taką a nie inną organizację wszechświata, praw przyrody, losowości, i tak dalej. Mógłby to przekroczyć i zmienić, gdyby chciał. A nawet, jeśli uznać, że na tyle się samoograniczył, że już teraz serio by nie mógł (moim zdaniem to słabo koresponduje z nauką o wszechmocy Boga, ale można takie założenie poczynić), to biorąc pod uwagę Jego bez-czasowość czy ponad-czasowość oraz niezmienność, nadal trzeba przyznać, że ta Jego decyzja o trzymaniu się raz ustanowionych praw przyrody jest cały czas aktywnie podtrzymywana i to nie jest kwestia niemocy, tylko wolnego wyboru. W ogóle w odniesieniu do Boga raczej trudno mówić o niemocy, to jest Jego świadomy, celowy, aktywny wybór.
W związku z tym, moim zdaniem, głębsze przemyślenie tego pytania sprawia, że ta opcja wyjaśniania (pozornych?) braków interwencji Boga w odpowiedzi na zło za pomocą argumentu z przyrody, z nieinterwencyjnej losowości, jednak sama rozwija się w stronę wniosku, że jest tak, bo Bóg tak chciał i co ważniejsze nadal chce - a skoro uznajemy Boga za maksymalną możliwą miłość i życzliwość, to musimy uznać, że On chce tak, bo jest w tym dobro, nawet, jeśli to nie jest najprostsze dla poszczególnych jednostek rozwiązanie. Czyli po głębszym przemyśleniu myśl o nieinterwencyjnej teologii sama skręca w stronę "bo Bóg tak chciał" oraz "widocznie jest w tym dobro, którego nie rozumiemy".
Osobiście myślę, że my w pojedynkę rzeczywiście po prostu nigdy nie mamy pełnego obrazu sytuacji, a Bóg ma. To oczywiście nie oznacza, że nie ma stałych praw przyrody, ani że nie ma losowości w naturze, oczywiście są - myślę jednak, że Bóg godzi w sobie posługiwanie się losowością z umiejętnością wyciągnięcia dobra ze wszystkiego i poprowadzenia całości do dobra ostatecznego. W ogóle uważam, że Bóg jako jeden z paradoksów łączy w sobie niedyrektywność i prowadzenie całości ku dobru, wolność, swobodę i odpowiedzialność. Juliana z Norwich miała rację, zapisując słowa, że wszystko będzie dobrze :) w zasadzie cokolwiek by się nie działo, i tak 'all shell be well' :)
Bardzo ciekawa analiza. Dla mnie jednak nie jest do końca jednoznaczne czy w tej koncepcji na końcu wciąż lądujemy w "Bóg tak chciał". Chodzi mi o to, czy możemy w ogóle założyć, iż wszechmoc Boga polega na tym, że mógłby, gdyby "chciał", stworzyć świat, w którym 2+2 daje inny wynik niż 4 i taki, w którym np. nie ma entropii. Skoro Logos jest miłujący i racjonalny równocześnie, to być może obiektywnie "nie da się" stworzyć świata "lepszego", "lepiej urządzonego", bo jednak nie ma możliwości zaistnienia innych praw fizyki, gdyż tylko te, które istnieją są racjonalne (czyli jednak żyjemy w "świecie najlepszym z możliwych")
Jeżeli Ciebie to zainteresuje, przekazałem Twój powyższy komentarz Autorowi, i taką dostałem odpowiedź: " Dzięki, to rzeczywiście ciekawe. Najpierw moim zdaniem trzeba założyć, że jeśli Bóg stwarza coś, co Nim nie jest, to to „coś” musi być w jakiś sposób niedoskonałe, skończone etc(co nie znaczy że nie dobre), bo w przeciwnym razie byłoby nadal Bogiem.
To jest ten słynny błąd w anegdocie o Einsteinie.
Ta niedoskonałość przejawia się jako „zło” fizyczne - jak widzisz jest tu cudzysłów - ponieważ jest to kwestia tego jak my odbieramy tą niedoskonałość, ja myślę, że ona nie przeczy dobru. Rzeczywiście są tutaj jakieś widełki, w których cały teatr prawdopodobieństwa może się rozegrać - wierzę, że przejawia się to w formule zwanej silną zasadą antropiczną. Być może trzeba by było inaczej ją nazwać silną zasadą świadomościową - bo być może nie tylko my, ludzie, istniejemy w kosmosie.
To wyjaśnia dlaczego Bóg „nie mógł” stworzyć innego świata.
Najcudowniejsze jest dla mnie wszakże to, że Jego II hipostasis (Chrystus) jest od samego początku obecny w tym stworzonym świecie - solidarnie znosząc trudy tego niedoskonałego istnienia od kwantów poczynając a na trzęsieniach ziemi kończąc. Niczym anioł w piecu ognistym - nie pozostawia trzech młodzieńców. W ten sposób nas zbawia, uświęca, aż my-materia rozpoznamy się w Nim. Rzeczywiście wszystko skończy się dobrze :)
dużo dobrego dowiedziałam sie od Państwa Gajdów
zwrócili moja uwagę przed laty, gdy w internecie natkęłam się na ich pieśni - wtedy jeszcze tylko w postaci głosowej
dziękuję Tomku za zaproszenie tego wspaniałego gościa
27:00 też sobie wiele razy zadawałam pytanie po co modlić się za innych? Przecież Bóg sam chce ich dobra i świetnie poradzi sobie beze mnie. Odpowiedź na to pytanie (i wiele innych) przyszło przez macierzyństwo. Nieraz zapraszam 3letnią córkę żeby "pomogła" mi coś zrobić, bynajmniej nie dlatego że sama sobie nie poradzę, tylko dlatego że 1) fajnie robić jest coś razem 2) robię to dla jej rozwoju, gdybym miała robić wszystko sama to ona nigdy by się nie nauczyła.
Jedna z ciekawszych rozmów na kanale. Nareszcie ktoś w bańce katolickiej mówi wprost o wątpliwościach i o DUCHOWOŚCI, a nie o zasadach religijnych, których trzeba przestrzegać bez szemrania. Czytałam książki Gajdów kilka lat temu i one otworzyły mi pewne perspektywy, o których w KRK po prostu się nie mówi. Tak czy siak, widzę, że przed Panami jeszcze ciekawa duchowa droga, powodzenia ;)
Świetna rozmowa. Dziękuję❤
Noooo Panowie świetna rozmowa
Bardzo dobre pytania, bardzo dobre odpowiedzi i idealnie wyprasowane koszule wooooooow 😄
PS
ta rozmowa i każdy z Was to kwintesencja hasła uczeń - misjonarz
uczeń
Czekałam na ten wywiad. Książka w połowie przeczytana. Robi wrażenie. Pochłania ♥️
Czuję niedosyt nt nie wysłuchanych modlitw np o macierzyństwo kiedy biologia nie daje konkretnej diagnozy Ciężko wierzyć że Bóg nie chce żebyśmy mieli potomstwo W tej kwestii ciężko mi przyjąć to że Bóg chce dla nas życia w obfitości... wie co dla mnie lepsze itd... Trudno jest wierzyć w to sercem ...
O Gajdy, moje odkrycie roku 2023❤❤❤❤
Dziękuję za tę rozmowę!
Biorąc pod uwagę że w naturze ludzkiej zawsze pojawiają się wątpliwości i pytania To ludzie w każdej epoce potrzebują świadków wiary na miarę ojca Pio , aby czy to duchowo czy życiowo się doradzić.
Super wyprasowana koszula, fajne pytania
Widać jak się Pana wewnętrzne dziecko cieszy, Panie Tomaszu!
mam 6 letniego synka, jest niepełnosprawny, nie chodzi, nie mówi, moje życie to wieczne cierpienie, od wyjazdu do wyjazdu, od rehabilitacji do rehabilitacji, od kogoś kto obieca, że "pomoże" od słów "większość osób nie daje rady na Twoim miejscu", "jesteś aniołem", a ja nie wiem czemu ? Bóg wie lepiej... Tak? Taka jest odpowiedź? A ja chce po prostu przestać cierpieć, chciałbym już umrzeć
Nie znajduję słów, które mogłyby Ci pomóc.Pozwól, że pomodlę się za Ciebie i Twojego synka
@@JanJan-ub5nvDokonałeś i świat stał się lepszy i bardziej zrozumiały. Ludzie dalej cierpią ale po śmierci nie ma już nic. Twoim ukojeniem jest pustka. Twój koniec nie jest nowym początkiem. Świat bez Boga nie jest o włos lepszy od świata z Nim. Jest światem bez nadziei. Eutanazja, aborcja, samobójstwo. Oto twoje rozwiązanie problemu.
💔
Współczuję bo nikt obcy nie zrozumie Naszego bólu a jak słyszę brednie " że to boży plan ... " to od razu bluźnię !
@@JanJan-ub5nv Popieram
No to fantastycznie się zaczyna jak na samym początku słyszę „nie wiemy” i szczerze nic więcej się nie spodziewam ale zobaczymy.. chodz szczerze warpie :)
modlić się trzeba intensywnie bo kusy nie śpi i jest bardzo silny i przebiegły
Dziękujemy za tą inspirującą rozmowę 😊
Kocham Was obu. Jak milo Was widzieć rszem ❤
Dziękuję za filmik, książka już zamowiona. Od kilkunastu miesięcy drążą we podobne pytania, utrudniając zdrowienie psychiki. Dla mnie najtrudniejsze było przyjęcie że modlitwa i Msza mogą być dla niektórych bardzo szkodliwe w pewnym przejściowym (mam nadzieję) momencie. Mam też nadzieję, że książka da mi jakąś inną perspektywę, bo stary bukłak upierdliwie co jakiś czas wychodzi z kosza
Może warto na kanale również poruszać takie tematy
Czy ukrzyżowanie Jezusa było moralne i miało sens?
Chciałbym się dowiedzieć więcej i zrozumieć, a nie tylko przyjąć, że tak jest, bo tak jest. Spróbować wyjaśnić: w jaki sposób zabicie niewinnej osoby może cokolwiek naprawić?
- Jaki jest sens w tym że ludzie, upokarzając i zabijając Jezusa i przez ten czyn mogą zostać zbawieni? Czy za cudze winy może ponieść konsekwencje osoba niewinna, nawet jeśli się na to zgadza? Jak to możliwe, że do jednej potworności, którą popełnili ludzie grzesząc, dodając cierpienie i śmierć Jezusa, można osiągnąć jakieś dobro? Czyli do jednego zła dodajemy drugie i twierdzimy, że wynika z tego coś dobrego. W jaki sposób Bóg mógł wybaczyć grzechy ludzi w sytuacji, gdy ludzie dopuszczają się największej potworności, jaką jest poniżenie i zabójstwo Jezusa?
- Rozważanie na temat ofiary zastępczej często przywołuje pytania dotyczące moralności, sprawiedliwości oraz ludzkiej natury. Przyjmijmy hipotetyczną sytuację, w której dyrektor szkoły stoi przed trudnym wyzwaniem dyscyplinowania niegrzecznych dzieci. Znajduje się w sytuacji, gdzie tradycyjne metody karania zdają się nieskuteczne, a jego własny syn, uosobienie dobroci i grzeczności, zgłasza gotowość, aby ponieść konsekwencje za złe czyny innych.
W tym scenariuszu syn dyrektora, mimo że niewinny, zostaje poddany znęcaniu się i ostatecznie zabity przez niegrzeczne dzieci. Dyrektor, opierając się na idei ofiary zastępczej, decyduje się wybaczyć winowajcom, traktując śmierć syna jako pojednanie, które otwiera drogę do lepszego, może nawet "cudownego" życia dla sprawców.
Te pytanie prowadzi nas do refleksji nad moralnym wymiarem ofiary zastępczej. Czy akt wybaczenia, oparty na ofierze niewinnej osoby, może być uznany za moralnie sprawiedliwy? Czy taka forma zadośćuczynienia jest akceptowalna w kontekście współczesnych norm etycznych?
Z jednej strony, idea ofiary zastępczej ma głębokie korzenie w wielu tradycjach religijnych i kulturowych, sugerując, że może ona prowadzić do wyższego dobra. Z drugiej strony, kładzie ona ciężar winy i konsekwencji na barki niewinnej osoby, co budzi pytania o moralność i sprawiedliwość takiego działania.
W tym kontekście pojawia się kilka pytań:
-Czy jest sprawiedliwe i moralne, by niewinna osoba ponosiła konsekwencje grzechów lub przestępstw innych?
-Czy cierpienie i poniżenie Jezusa jest konieczne do uzyskania wybaczenia dla ludzkości?
-Dlaczego Bóg nie może wybaczyć ludziom bez wyrządzenia krzywdy własnemu synowi?
-Kto oczekuje na cierpienie i śmierć Jezusa i dla kogo jest to potrzebne?
-Czy ludzie powinni być potępieni za okrucieństwo, jakiego się dopuścili, znęcając się nad Jezusem i ostatecznie go zabijając?
Eugen Drewermann, największy katolicki teolog naszych czasów mówi wyraźnie: Bóg nie chciał śmierci Syna. Ukrzyżowanie to dzieło ludzi.
Jezus mógł umrzeć śmiercią naturalną choćby na starość i też by nas zbawił. Jest naszym mostem do Boga Ojca bo tak jak każdy dobry most łączy ze sobą dwa przeciwległe brzegi. Jako Bóg-człowiek z jednej strony stoi na brzegu Boskości, z drugiej zaś na brzegu człowieczeństwa i dzięki tej dualności wprowadza nas w wewnętrzne życie Trójcy.
@@annam-kw2qv Kto ustanowił taką głupią zasadę, że aby wybaczyć, ktoś musi umrzeć? W przypadku Jezusa zasada ta wydaje się jeszcze głupsza, ponieważ dla Jezusa śmierć jest nagrodą, gdyż przechodzi do Królestwa Bożego, gdzie jest najlepiej. Zmartwychwstanie można by raczej nazwać karą, ponieważ Jezus musi ponownie wcielić się w ciało, które ma swoje ograniczenia i cierpi. Śmierć naturalna, np. z powodu paskudnej odmiany raka, mogłaby sprawić, że cierpienie na krzyżu wydawałoby się jak ukąszenie komara. Zasada, że Bóg musi wybaczyć poprzez czyjąś śmierć, jest nielogiczna. Co to za głupia zasada, że jeśli ktoś zawinił, ktoś inny umiera, nawet jeśli jest to osoba bardzo dobra? To najgorszy akt niesprawiedliwości, jaki można wymyślić - nie ukarać winnego, a zaakceptować cierpienie i śmierć niewinnej osoby. Jak trzeba mieć sprany mózg od dzieciństwa, aby w to uwierzyć? Jak można powtarzać takie brednie, że za grzech jest kara, a jednocześnie można ukarać kogoś innego? To ten sam motyw, co składanie zwierząt w ofierze, które nie miały nic wspólnego z grzechem człowieka. Do czego potrzebne Bogu spalone zwłoki zwierzęcia. Czy nie lepiej byłoby podarować to zwierzę osobie, którą się skrzywdziło?
@@marcinerdmann476 Nawet jeśli nie chciał śmierci, postawił Jezusa w sytuacji, w której wybór był jednoznaczny: albo umrze, albo wszyscy ludzie pójdą do piekła. To jest klasyczny przykład szantażu emocjonalnego. Jezus, z miłości do ludzi, zgodził się na tę zasadę. Ale kto wymyślił tak okrutną zasadę, że osoba szlachetna musi cierpieć i zginąć za nieswoje winy tylko dlatego, że ktoś stworzył taki system?
Często wybaczałem ludziom, nie żądając żadnego zadośćuczynienia, ponieważ wiedziałem, że jeśli ktoś zachował się niewłaściwie, mogło to wynikać z jego wychowania lub braku zasobów intelektualnych. Papież Jan Paweł II wybaczył Ali Agcy próbę zamachu na jego życie; w tej sytuacji widać, że papież zachował się moralnie. Takich ludzi, którzy wybaczyli bezinteresownie, jest wielu. Na przykład Nelson Mandela wybaczył swoim oprawcom. Immaculée Ilibagiza przeżyła ludobójstwo w Rwandzie i wybaczyła mordercom swojej rodziny. Eva Mozes Kor, ocalała z Auschwitz, wybaczyła nazistom. Kim Phuc, znana jako "napalmowa dziewczynka" z ikonicznego zdjęcia z wojny w Wietnamie, publicznie wybaczyła pilotom, którzy zrzucili napalm na jej wioskę po latach cierpienia z powodu ran i bólu.
Proszę spojrzeć jeszcze na drugi wpis pod drugim komentarzem.
@@waldek2100 To nie kara, a metafizyczna konieczność. Jak mawiał ksiądz Pawlukiewicz, grzech pierworodny miał dla człowieka podobne skutki jakby ten dostał maczugą prosto w łeb, kolokwialnie mówiąc, ja nazywam to formą matrixa. W pewnym sensie staliśmy się jak Bóg, przejęliśmy na siebie prerogatywy Boskie. Działanie z zewnątrz niczego by nie zmieniło, nie obudziłoby nas. Bóg/Jezus musiał rozsadzić ten matrix/ iluzję od środka. Musiał się stać jednym z nas, innego sposobu po prostu nie było.
Niech Bóg wypowiada się sam za siebie.
Czyli jak?
Modlitwa jest rodzajem kontemplacji, wyciszenia, wglądu w siebie. I z całą pewnością pomaga modlącemu się. I tyle. Bardzo łatwo udowodnić, że w pozostałych obszarach nie działa wcale. Nie wymodlicie zdrowia dla cioci, zdania egzaminu przez Frania czy wygranej w totolotka. I nie da się tego ukryć za potokiem słów, które nie niosą treści.
Warto czytać katechizm katolicki. Tutaj cytat z katechizmu kard. Gasparriego: "290. Co to jest modlitwa?
Modlitwa jest to pobożne wzniesienie duszy do Boga, żeby Mu oddawać cześć, dziękować za otrzymane dobrodziejstwa, prosić Go o odpuszczenie grzechów i o inne rzeczy potrzebne lub pożyteczne bądź dla nas samych, bądź też dla drugich.
291. Czy potrzeba nam się modlić?
Potrzeba nam się modlić, bo taka jest wola Boża oraz dlatego, że pomocy, której ustawicznie potrzebujemy, Bóg na ogół zwykł udzielać tylko tym, którzy o nią proszą."
@@karolcegielski8880 Po przeczytaniu tych dwóch fragmentów z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że niestety nie warto. Te dwa zdania nie niosą żadnej treści. Są tak ogólne i nieprecyzyjne jak to tylko możliwe. To zwykłe pustosłowie. Sorki.
@@darekhernik949 biznesowo patrząc na modlitwę jako środek do osiągania celów według swoich zamiarów to oczywiście nie warto się modlić.
@@wojciecht7808 Modlitwa nie działa niezależnie od moich celów czy zamiarów. Po prostu nie działa. Na co zresztą jest miliardy dowodów.
@@darekhernik949 OK, dzięki za informację.
kazdy ma swoja droge do zycia wiecznego.....najwyzsza forma modlitwy jest...Msza Swieta (ofiara Jezusa...)....doswiadczam w zyciu swoim i osob mnie otaczajacych siły modlitwy......(takich przykladów jak z zagobionym i odnalezionym paszportem znam wiele)....jak czytamy w Biblii ....Jezus wielokrotnie powtarzał ...WIERZ......TWOJA WIARA CIE UZDROWIŁA..............
BOZE mysli, dzialania , drogi nie sa ludzkimi i przez to trudnymi do pojecia ludzkim rozumem wszak ALFA i OMEGA to nie człowiek.....obserwuję, ze nieraz tzw prosci ludzie maja pełniejsza wiare niz tzw autorytety duchowne czy świeckie.........wiec modle sie Panie BOZE ..........przebacz, oswiec, prowadz......Amen.
Świetna rozmowa . Dziękuję czytam książkę ,❤którą polecam serca.
Odnośnie modlitwy zmieniającej człowieka podzielę się świadectwem: modliłam się nowenną pompejańską o nawrócenie mojego chłopaka, deklarował się jako niewierzący a nawet nieumiejący wziąć ślubu bo nie wyobraża sobie być z jedną osobą do końca życia. Ja postanowiłam go zmienić. Byłam w nim ślepo zakochana, byliśmy ok 3 miesięcy w związku. Dokładnie w połowie nowenny pompejańskiej obudziłam się rano i poczułam że zupełnie nie jestem w nim zakochana ale kocham go bardziej jak brata. Że jeśli chcę żeby się nawrócił to ten związek na pewno mu nie ułatwia nawrócenia i do niczego dobrego nie prowadzi. Wzięłam telefon i zadzwoniłam mu o tym powiedzieć. Był zszokowany. Kilka tygodni pozniej jeszcze z jego inicjatywy spotkaliśmy się żeby pogadać osobiście. Poszliśmy na spacer, czułam się, jakbym poszła na spacer z przyjacielem i nic poza tym. Postanowiłam potem odciąć się żeby mu ułatwić rozstanie. Ja to rozpatruję w kategorii cudu który się dokonał we mnie dzięki modlitwie. Tak jakbym została uzdrowiona z choroby psychicznej!
@@JanJan-ub5nv ciekawe po co wchodzisz na ten kanał, rozumiem że zdecydowałeś się nie wierzyć ale czy to powód żeby marnować czas na obrażanie innych za przekonania niezgodne z Twoimi? Opowiedziałam historię z mojej przeszłości, która tylko dzięki Bogu zakończyła się dobrze dla mnie bo związek był toksyczny, a szczegółów oszczędziłam czytającym. Teraz mam cudownego, idealnego dla mnie męża i dzieci, a mój mąż był daleko od Kościoła kiedy się pobieraliśmy więc no zupełnie nie trafiłeś;* błogosławię Ciebie i żone, cieszę się, że Wam się też udało!
@@JanJan-ub5nv ok, a moim zdaniem Tobie się jeszcze nie udało spotkać Jezusa i życzę Ci tego bo poznanie Go zmienia życie. Możemy tak się przerzucać i kłócić do końca świata, nie ma to sensu bo jak nie doświadczyłeś tego co osoba nawrócona to argumenty nic nie dadzą. Jeśli masz pragnienie poznać Boga to poproś go o to szczerze w modlitwie i On na pewno przyjdzie bo każdego kocha tak samo. A jeśli nie i po prostu uważasz że to pranie mózgu, nie chcesz w tym uczestniczyć to po prostu radzę nie marnować cennego czasu na dyskusję z podobnymi mi bo mamy "wyprane mózgi" i no zmarnujesz tylko czas, naprawdę
@@mstibkasia ja trochę pociągnę temat. Dlaczego uważasz, że Bóg pomógł Ci uniknąć złego w Twojej ocenie związku, a nie pomaga śmiertelnie chorym dzieciom, które proszą o życie, nie pomógł uniknąć niewyobrażalnego cierpienia w Auschwitz i wielu jeszcze gorszych?
Nie rozumiem szczerze jak można twierdzić, że Bóg pomógł komuś zaliczyć egzamin albo znaleźć miejsce parkingowe (casus pewien znany katolicki youtuber) i jednocześnie ignorować jak wiele modlitw z o wiele poważniejszych spraw zostało bez odpowiedzi. Czy chodzi może o poczucie własnej wyjątkowości?
W mojej ocenie albo przyjmujemy, że Bóg w ludzkie sprawy się nie miesza albo musimy przyjąć, że w pewnym sensie jest odpowiedzialny za każdą zbrodnię poprzez zaniechanie przeciwdziałania jej. Nie wiem jak miałaby wyglądać trzecia droga, ale chętnie posłucham.
@@JanJan-ub5nv
@@michalgomola nie jestem teologiem ale zacytuję wybitnego teologa: "bez względu na to czy wybudujesz na piasku czy na skalę, będzie burza" każdy z nas doświadcza zła i śmierci, ale dzięki Bogu i modlitwie nie giniemy tylko przechodzimy przez nie obronną ręką. Zadałeś pytanie z tezą, że uważam że Bóg nie pomaga śmiertelnie chorym dzieciom. Nie uważam tak
Pytanie brzmi, na ile i jak często Bóg miałby bezpośrednio ingerować w to co się dzieje ? W każdej tragedii ? A to już w Niebie jesteśmy ?
Pytanie brzmi: czy jeżeli ktoś gwałci dziecko, gdzie dzieje się to w Pańskiej obecności i Pan jest w stanie to zatrzymać, to czy powinien Pan zareagować i ten akt gwałtu zatrzymać? Jaki jest w tym momencie Pana moralny obowiązek?
Jesteśmy w piekle. Taki żartowniś z tego boga.
Czytam te książkę
Agnieszka seniorka
nie znam ateistycznej organizacji ( może jest?) która by przynosiła ulgę i pomoc w ludzkich cierpieniach , natomiast w moim średniej wielkości mieście dwa hospicja i dom opieki powstały w wyniki działań katolików i protestantów. Owoce?
Nie znam żadnej wojny na której czele nie niesiono by symbolu religijnego z okrzykiem do swego boga - błogosławieństwem do zabijania, ochroną, wsparciem i uświęceniem.
To co przed chwilą napisałam jest moim mechanizmem obronnym? Ale przed czym ja się bronię?
Tomku ten dowód jeszcze się może znaleźć Tylko się nie "obrażaj" na sw Antoniego ;) ale mu przypominaj o swojej zgubie. Mój mąż zgubił prawo jazdy i tego samego dnia modliliśmy się do sw Antoniego ale się nie znalazł Mąż się poddał a ja nie przestałam codziennie dosłownie jednym zdaniem prosić Antoniego żeby jakimś cudem się to prawko znalazło Mąż złożył wniosek o nowe A kilka dni później dokument przyszedł poczta bo ktoś znalazł i wysłał ...tak więc nie poddawaj się 🙏
Dzięki ❤
Zgadzam się z jednym - jesteśmy w procesie. Jesteśmy w momencie cywilizacyjnym tego procesu, kiedy mówimy " sprawdzam". Ogomna ludzka rzesza ma już dość usprawiedliwiania i racjonalizowania natury swoich bogów - obojętnie jakich wyznań i religii. Nie mam pretensji do Jezusa, którego w bestialski sposób zamordowano( jego ojciec w niebie potraktował Go,tak jak traktuje innych),ale kościół, który tak niedorzecznie i absurdalnie tłumaczy " miłość" i " miłosierdzie" boże. Można tworzyć piękne,atrakcyjne konstrukty myślowe, retoryczne meandry - można wytłumaczyć nawet pochodzenie Trójcy Świętej, można wytwarzać postulatywne, paranaukowe a raczej pseudonaukowe koncepcje; tylko jest jeden problem - nie istnieją w konfrontacji z rzeczywistością. Strzeliste akty i świadectwa,egzaltowane uniesienia o " bożym miłosierdziu i miłości" to bezczelna,wyższa forma sadyzmu , ale i masochizmu. Jednocześnie wiem, że nikogo nie należy wybudzać z jego osobistych transów i imaginariow. Wbrew pozorom trzeba mieć wiele pokory połączonej z odwagą,by powiedzieć " wystarczy - sprawdzam".
Nic dodać, nic ująć.
Tak, tylko jak się ten dialog ma do ,,procesu" wyboru, który przez jakąś stronę dialogu może być postrzegany jako forma ,,osądu" takiego, czy innego stylu życia, czyli notabene odrzucana, czy wręcz zakazywana forma ,,moralizowania", które to ,,moralizowanie" zakłada istnienie rzeczywistości, jakiej należy unikać, rzeczywistości dawniej? zwanej grzechem...Bo można w swych zapędach konsyliacyjnych ,,prozelityzmem" nazwać po prostu zdrowy rozsądek...będący jakąś formą instynktu ,,samozachowawczego", potrzebnego, by przetrwać i żyć...Wielu z tych, którzy ,,eksperymentują nieetycznie" niszczy innych i samych siebie, ,,wkładając rękę do ognia" prze lekceważenie całej dotychczasowej wiedzy o jego destrukcyjnych właściwościach, bo przecież tych odważnych, gdyż wybranych ,,małostkowe moralizowanie" nie obowiązuje...
Dziwne, że Bóg nie zawsze objawia się próbującym dokonać samobójstwa. Przez chorobę bywałem na krawędzi, ale powstrzymuje mnie głównie to, że mam rodzinę (w tym małe dziecko).
Człowiek po grzechu uległ zasadniczej dezintegracji. Jego osoba podzieliła się na mnóstwo niezależnych części, żyjących własnym życiem i nie podlegających dyktatowi świadomej woli. Naszym zadaniem jest je na nowo poskładać i zintegrować. Bóg zaś jest Świadomością, Poznaniem lub mówiąc wprost Światłem, które działa jedynie tam gdzie nastąpiło uświadomienie. Dlatego już Adamowi kazał ponazywać przyprowadzone doń zwierzęta. Bo to co nie nazwane de facto nie istnieje, jest tylko czystym potencjałem, potwierdza to współczesna fizyka. Reasumując ;-) Bóg mówi do nas cały czas ale ten przekaz nie trafia do celu z uwagi na blokady i zakłócenia wewnętrzne. Naprawa wymaga gigantycznej pracy nad sobą ale innej drogi po prostu nie ma.
Problem objawienia się Boga planującym samobójstwo porusza Ernesto Sabato w "O bohaterach i grobach".
@@annam-kw2qv dla mnie jest zupełnie odwrotnie, człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga nie jest mnóstwem zdeintegrowanych, niezależnych części ale całością składającą się z "części ", i tworzy własną pracą, według własnej woli, życie. Praca nad sobą nie tylko nie jest jedyną drogą ale odwrotnie nie powinna być jedyną drogą bo przemienia się w egoizm. Chyba że pracujemy nad sobą ...służąc.
TAK cudownie tak.......❤
Czy Boskie DNA będzie w formie elektronicznej sprzedawane? Kupiłam już ebooka o Łasce i fajnie by było, gdyby DNA również doczekało się opcji na czytnik :)
jest dostępne w formie e-booka
@@maciejzimecki3160 ŚLICZNIE DZIĘKUJĘ za informację
Ostatnio miałem sen z Panem. Śniło mi się że byliśmy razem w okopach, robiliśmy jakieś zasieki czy kamuflarz. Dziwne :/ .
Bardzo dobra rozmowa i pytania.
Zgadzam się wieloma tezami.
Szczególnie dziękuję za pytanie o ego 😅
Dzięki! :)
Czy Bog jest bierny wobec zla/Bog pokazuje ,jak wyglada swiat zarzadzany przez szatana i upadlych.Bog dal nam Prawo , zeby nam sie dobrze wiodlo.Celem naszego krotkiego zycia na ziemi jest zobaczenie zla i wybor po ktorej stronie staniesz.Jezeli ktos jest balwochwalca i modli sie do demona Maryji ,to dlaczego Bog ma to sluchac.?
Z całym szacunkiem, ale dlaczego obaj Panowie nabijacie się z wyjaśnienia, że "Pan Bóg do cierpienia dopuszcza ze względu na jakieś wyższe dobro" skoro to jest absolutnie konstytutywna teza teizmu chrześcijańskiego?
Moze dlatego że jak powiesz tak komuś kto naprawdę cierpi/cierpiał to wiele rozsądnych osób powie, że to wariacka teza kompletnie nie adekwatna do tego co ta osoba przeżywa. Gdyby mi ktoś tak powiedział w czasie moich najgorszych cierpień to bym powiedział, że taka osoba kompletnie nie rozumie mojego doświadczenia i taki Bóg jest potworny i nie chcę go znać. Jaki może być wyższy cel śmierci niewinnego dziecka? Albo Auschwitz? Wg mnie jest to konstruktywne dopóki jest intelektualnym konstruktem nie dotykającym nas osobiście.
@@RADEK95 tylko, że jakakolwiek próba innej odpowiedzi będzie się sprowadzać do powiedzenia tego samego tylko na okrągło i innymi słowami XD.
@@stanio2002 No nie wiem, jak znam, myślę, trochę Boga to sądzę, że On wcale nie chce żeby ludzie i inne stworzenia cierpiały ;-)
Ta siła którą ja nazywam Bogiem to siła, która jest sprzyjająca człowiekowi, jest po jego stronie i pragnie ulżyć człowiekowi w cierpieniu. A dla mnie przekonanie, że wszystko dzieje się za sprawą Boga to mit. Większość rzeczy dzieje się za sprawą przypadku bądź procesów naturalnych, natomiast ta siła, którą nazywam Bogiem jest siłą kochającą, sprzyjającą a miłość nie chce nigdy zadawać cierpienia.
Proponuję krótki artykuł pt. "Zsyła czy dopuszcza?". Napisał go ks. prof. Mariusz Rosik - biblista. Wystarczy wygooglać. Polecam:)
@@RADEK95 Gdyby nie chciał żeby ludzie cierpieli mógł po prostu nie stwarzać zła. Łatwizna. Ale widocznie chciał.
Jeśli Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo , to logiczny wniosek jest taki , że w Bogu też jest nieposłuszeństwo , głupota , nienawiść i inne przywary ludzkie. Przywary człowieka nie mogły powstać po grzechu pierworodnym , gdyż gdyby człowiek był doskonały od samego początku to nie popełniłby grzechu - więc grzech był jedynie manifestacją tej potencji , która już istniała lecz jeszcze się nie wcieliła , nie wydarzyła się na planie fizycznym. Zresztą grzech pierworodny to zdobycie świadomości co jest dobre a co złe , co właściwie jest podstawą samostanowienia i samoświadomości. Bóg w księdze rodzaju nie zachowuje się jak miłosierny Ojciec , tylko jak Ojciec , który boi się , że jego dzieci staną się podobne do niego samego przez co przestaną go potrzebować - czyli przestaną być zależne. To brzmi jakby Bogu w księdze rodzaju zależało bardziej na tym by utrzymać ludzi w pozycji infantylnej niż na tym , żeby jego dzieci się rozwijały. Jak dla mnie ten apokryf jest odzwierciedleniem bardzo pierwotnego lęku rodzica przed tym , że dziecko poprzez to , że dorasta staje się niezależne przez co rodzic traci kontrolę i poczucie sprawczości (tam gdzie wcześniej w pełni je posiadał), co godzi w jego poczucie bezpieczeństwa. Dlatego wygania ludzi i skazuje ich na cierpienie i trud by nie mogły stać się mu równi. Ten apokryf , ta przypowieść można też uznać za pewną próbę skonstruowania przez człowieka wyjaśnienia dlaczego rzeczywistość jest tak złowroga i niebezpieczna, to transpozycja, przeniesienie lęku na obraz. To eksterioryzacja konfliktu między dorastającym dzieckiem i dominującym ojcem , projekcja lęku zarówno dziecka jak i rodzica.
To tak jakbym jako Ojciec powiedział do dzieci : zbudowałem dla was bezpieczny dom , jednak jest w nim jedno miejsce do którego nie możecie wchodzić bo inaczej umrzecie. To pokój , w którym dowiecie się, że jesteście zdolni do przyjmowania stanowisk moralnych wobec rzeczywistości. Możecie rozpoznać sami co jest dla was dobre, a co złe. Możecie być niezależni
A jakby dzieci tam weszły to bym wpadł w szał i wygonił je z domu i powiedział , że mają sobie radzić same i mają cierpieć (pomimo , że może jeszcze nie są na to gotowe).
Czy garncarz może mieć pretensje do garnków , że są takimi jakie je stworzył ?
Dodam , że jestem praktykującym katolikiem i piszę to z perspektywy krytyka , którego mam w sobie :). Także proszę potraktujcie to jako prowokację do myślenia , a nie jako atak :D.
Grzech pierworodny to nie jest zdobycie świadomości dobra i zła, a decydowanie o tym co jest dobre a co jest żle. Dodam jeszcze wybór zła jest wyjściem w coś czego nie ma, a tylko my jako ludzie mamy taką zdolność. To wynika z daru wolnośći. Pozdrawiam.
@@michaidzikowski7144
Nie no proszę przeczytać ze zrozumieniem ks rodzaju , to jest drzewo poznania dobra i zła , a nie drzewo decydowania o tym co jest dobre a co złe. To pozniejsza interpretacja apologetyczna :). Bóg mówi na koniec "teraz człowiek stał się taki jak my , zna dobro i zło". Czyli sam Bóg w księdze rodzaju powiedział , że człowiek ma takie roznanie jak bogowie w kwestii tego co dobre i tego co złe.
@@ArturDerkowski93 Poznanie w znaczeniu biblijnym, czyli tak jak poznaje Bóg jest decydowaniem, ustalaniem tego jakie coś jest, a tylko świadomością. Czyta pan literalnie. Żydzi tamtych czasów nie myślą po grecko rzymsku tak jak my.
@@michaidzikowski7144 znam to wytłumaczenie , o którym Pan pisze :). Rozumiem je i w jakimś stopniu akceptuje. Liczyłem na jakąś dyskusje , która wyszłaby poza główny nurt , poza schematyczne powtarzanie do znudzenia tego samego :).
Przychodzę tu z pytaniem. Ale najpierw zarysuje sytuację.
Osoba z rodziny, osoba która jest matką, żoną, córką. Ta osoba siedzi cały czas w domu wychodzi tylko raz dziennie do kościoła i nic nie robi tylko cały czas czyta książki związane z katolicyzmem, o świętych, albo oglada katolickie filmiki na yt, albo non stop się modlii, kiedy ktoś zrodziny zwraca jej uwagę że mogłaby wykonywać jakieś obowiązki domowe, to ta osoba czuję się atakowana, " bo ona prowadzi jakieś Święte życie ". Ta osoba wspólny dom zamieniła w kaplicę, wszędzie jest zatrzęsienie religijnych obrazów, obrazków, książek, koralików,figurek, nawet gałęzi i jest jeszcze wielki ogromny krzyrz z jezusem na ścianie. (We mnie osobiście wzbudzą to niepokój)
Ta osoba kiedyś była normalna, wierzącą, ale dało się z nią porozmawiać choćby o głupiej pogodzie. Teraz już nie, wszędzie Ta osoba musi wtrącać Boga, albo świętych. Ostatnio Ta osoba usłyszała od swojego (dorosłego już) dziecka "Mamo z tobą ni da się już rozmawiać, kiedyś byłaś inna" odpowiedziała mu "ty chcesz mi zabrać Boga". I moje pytanie brzmi jak dotrzeć do takiej osoby, jak jej powiedzieć żeby zrozumiała że nie jest katoliczką tylko fanatyczną? Bo ta osoba niszczy siebie i swoje otoczenie.
Strasznie smutne jest to co piszesz... takie "myślenie", że Bóg jest gdzieś na zewnątrz, tymczasem On jest w nas, spotkanie z drugim człowiekiem może być spotkaniem z Bogiem. Sprujcie porozmawiać, powiedzieć z czułością, że wam jej brakuje itd. ta osoba też się boi, dewocja daje jej pewnie poczucie bezpieczeństwa itd. powodzenia, ściskam 😊
@@JanJan-ub5nvDewocja jest słaba, ale brak nadziei również.
Weroniko, tu nie jest kwestia jak dotrzeć i jak wytłumaczyć, tylko jak zbadać i pomóc, bo to jest ze sporym prawdopodobieństwem kwestia chorobowa. Moim zdaniem jest tu potrzeba konsultacji z lekarzem psychiatrą.
@@malgorzatachp niestety także z dużym prawdopodobieństwem taka osoba nie podda się jednak badaniu psychiatrycznemu :-( ("chcecie mi zabrać Boga")
Ciekawy materiał. Chodzi o to, aby kosció był Kosciołem, a wiara nie była adpustowa, podszyta magią. Niestety wielu ksieży nie staje na wysokosci zadania, którego sie podjeli. Czesto z wygody, czesto z niewiedzy.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Modlić się warto ale nie każdy zostanie wysłuchany większość nie otrzyma nic co mogłoby pozwolić im przejść przez cierpienie
Bo to trzeba wierzyc...
@@mariaelzbietaanna8897 truizm i do tego okropnym bo oskarżający ofiarę cierpienia o zbyt mały wysiłek w proszeniu o jego koniec
równocześnie zdejmuje konieczność pomocy z osoby która się o pomoc prosiło
@@mariaelzbietaanna8897 truizm i do tego bezczelny bo twierdzi że ofiara cierpienia zrobiła zbyt mało by zasłużyć na pomoc
równocześnie zdejmuje moralny obowiązek pomocy z osoby o która ją prosimy tym bardziej kiedy wcześniej zapewniano nas "że proście a będzie wam dane"
@@nobodynobody4389 Przyznam sie, ze jeszcze nie wysluchalam, tylko zerknelam na komentarze. Nie twierdze, ze nie Pan racji. Faktem jest, ze z ostroznoscia nalezy sluchac wypowiedzi, nawet tych, ktorych uwaza sie za kompetentnych
@@mariaelzbietaanna8897 zgadzam się z tą ostrożnością
SKAD SIE WZIELO ZLO ?
jak to skad z czlowieka
@@JanJan-ub5nv a kto jest tworca zla Bog czy czlowiek? nie bredze i grzeczniej troche
@@monikazag6767 A z jakiego drzewa koleżanka Ewa zerwała owoc? Czy przypadkiem nie było to drzewo poznania dobra i zła? Hmmm, skoro zeżarła owoc i poznała zło to chyba ono już istniało, co?
@@darekhernik949 a kto stworzyl zlo
@@monikazag6767 To chyba oczywiste, że stworzyciel wszechświata i okolic.
Jako zaprzysiężony krytyk chrześcijaństwa, w tym oczywiście żenującego kościoła, o teologii chrześcijańskiej nie wspominając, chcę napisać, że w mojej ocenie to jedna z najlepszych rozmów na tym dość przeciętnym kanale.
Książki oczywiście nie czytałem i pewnie nie przeczytam, bo czytanie wypocin chrześcijan generalnie mi już bokiem wychodzi i szkoda mi czasu, ale w związku z tym, co tutaj usłyszałem, chcę odnieść się do trzech tematów. Teodycea. Ego. Modlitwa kontemplacyjna. Moim zdaniem, Marcin Gajda jest na właściwej ścieżce jeśli chodzi o najistotniejsze rzeczy, żeby znaleźć się blisko rozkminienia tematu. Ale mu się to najprawdopodobniej nie uda, bo jak widać, słychać i czuć ma bardzo silne uwarunkowania (czytaj ograniczenia) związane z religią chrześcijańską/katolicką, co nie pozwoli mu się najprawdopodobniej (znowu) wydostać w inną perspektywę światopoglądową, w tym duchową, a co do wspomnianego rozkminienia jest tutaj konieczne. Ojciec Wojtek Drążek, który to potrafi jest moim zdaniem chwalebnym wyjątkiem. Oczywiście można powołać się jeszcze na Thomasów Mertona i Keatinga mojego ulubionego chrześcijanina (z tych wszystkich kilku na krzyż) czy Richarda Rohra albo o. Musialę. Wszystkim im jednak przekraczanie uwarunkowań przychodziło ciężko, nawet Wojtkowi, który dodatkowo, jak podejrzewam, nie może mówić wszystkiego, co myśli, żeby nie wylecieć z klubu. A teraz do rzeczy.
Teodycea.
Nie udało się to u was nikomu, nawet takiemu Leibnitzowi, i się nie uda, bo udać się nie może. Owszem, nie czytałem książki Marcina Gajdy, więc może bym sie i zdziwił, ale na ten moment w to nie wierzę. Z samego katolicyzmu, i w ogóle chrześcijaństwa jest to po prostu według mnie niemożliwe. Czy jest to możliwe w ogóle, poza chrześcijaństwem? Jest. Co trzeba zrobić? Zmienić myślenie, wyobrażenie o wszystkim. O życiu, świecie, człowieku, o sobie samym przede wszystkim, o swoim ja, o tym co sie stało w Raju nawet można w biblijnej opowieści, o Hiobie też. Trzeba najlepiej by było najpierw udzielić właściwej odpowiedzi na pytanie kim/czym ja tak naprawdę jestem? Czego kościół/chrześcijaństwo nie wie. W ogóle ludzie Zachodu tego generalnie kompletnie nie łapią, jeden pies czy wierzący, agnostyk czy ateista, wszyscy po jednych pieniądzach. Kompletna ciemność, a kwestia niby podstawowa, wyjściowa egzystencjalnie. Owszem, to bardzo trudne do rozpoznania, a jeszcze bardziej do wytłumaczenia, bo się to odbywa pozaintelektualnie. Wschód ma to bardzo dobrze rozpracowane (podejrzewam że wspomniane Thomasy i Wojciech bez Wschodu by też tego nie umieli zrobić, a umieli/ją). Jan od Krzyża jest jedną z najlepszych postaci w chrześcijaństwie poprzez którą w ogóle można próbować (Eckhart jeszcze i może Teresa) ale moim zdaniem, nie jest to u nich jasne, precyzyjne i łatwe dochodzenie (dla mnie najlepszy jest z tej trójki Eckhart) a podejrzewam, że bez wsparcia ich Wschodem dziś niemożliwe. A ci od Wschodu są coraz lepsi i coraz bardziej pod ręką, nawet na YT i nawet Polacy. Ale może się mylę, pewności nie mam, może ktoś da radę np. przez Jana. Teraz włącza mi się mój krytyk waszej religii, czyli tak. Dla mnie teologia to w ogóle na śmietnik najlepiej, szkoda czasu. Bełkot. Fałszywy paw. Cała ideologia chrześcijańska to ciężkie upośledzenie światopoglądowe, a przez to mocne nieuporządkowanie moralne/aksjologiczne, oczywiście epistemologii tutaj w ogóle nie ma, ale to mniejsza, bo to najmniej ważne w tym momencie, co najgorsze jednak, mamy tutaj kompletną indolencję duchową. Tak naprawdę prawie nikt nie wie o co z tym kaman, oczywiście niektórzy z wymienionych wiedzą czy wwiedzieli, jak już nie żyją, a niektórzy intuicyjnie krążą gdzie blisko tego albo zmierzają powoli jak autor książki, który niestety będzie hamowany wspomnianymi uwarunkowaniami, w tym oczywiście podstawowymi dogmatami. Szczerze życzę przebicia się przez te gęste krzaki.
Ego.
Tutaj napisze tylko tego, ze ego to nie to jeszcze, a może nie tylko to. To wszystko, co jest z umysłu. Cale wyobrażenie o sobie intelektualne. CAŁE. Tutaj należy zadać właśnie to pytanie kim/czym jestem. Bo nie osobą, nie gadającym ktosiem, podmiotem, snującym nieustanną narrację o sobie i w ogóle o wszystkim. Cała postać JA stworzona, opisywana przez umysł, to nie ja, nie my. To tragiczna w skutkach iluzja, z którą jesteśmy dramatycznie utożsamieni. Idealny Matrix. Jak ktoś ma jakieś propozycje gdzie szukać siebie w tej zaskakującej zapewne sytuacji, to zapraszam.
Modlitwa/droga kontemplacyjna.
To bardzo dobry kierunek, bo to Wojtek Drążek i choćby mój ulubiony chrześcijanin Keating, oni są jaśniejsi niż Jan moim zdaniem. To nic innego, jak właśnie umiejętność rozpoznania kim/czym jestem tak naprawdę w swojej istocie, budowanie umiejętności przebywania w tej wreszcie uchwyconej przestrzeni w sobie. zgubionej we wczesnym dzieciństwie przez własnie błędną, tragiczną identyfikację z fałszywym ja-ego umysłowym ulepionym przez umysł kiedy pojawiło się wystarczające ku temu myślenie, a co jest zerwaniem jednocześnie komunii z Nieskończonym i co tak naprawdę pakuje nas w totalny Matrix, fałszywe życie, właściwie śmierć za życia (spożyjesz owoc z Drzewa Wiadomości, niechybnie umrzesz - tak tak, o to tutaj chodzi) Można w każdym razie tych wspomnianych chrześcijan słuchać. Jeszcze lepsi są ci od Wschodu, bo znakomicie wyprowadzają z iluzji bycia umysłowym/osobowym Ja. Powodzenia.
Zgadzam się w kwestii matrixa. Mój komentarz widoczny jest "od najnowszych", może Ci nieco rozjaśni ;-)
Nie obrażaj!
Klasyczne urojenie wyzszosciowe. Jesteś równie nieograniczony jak każdy fanatyk.
Czytałem i słuchałem tych wszystkich o których tu piszesz, Keatinga, Wojtka też, Rohra czytałem, ale w moim doświadczeniu Wschód uważając podmiotowe JA za iluzję uznaje za iluzję również Miłość i tutaj jest w błędzie, ponieważ tylko kochając i doświadczając bycia kochanym doświadczamy spełnienia. Moim zdaniem Budda mylił się uznając, że pragnienie jest źródłem cierpienia. Źródłem cierpienia jest pragnienie niezaspokojone poprzez Miłość. Pragnący nie jest iluzją, a Życie odpowiada na pragnienie. Tego doświadczyłem u Gajdów na Sesji i wycofałem się z praktyki zen, bo to doświadczenie Gajdowe jest w moim pojmowaniu piękniejsze i dotykające głębiej, poruszające coś głębszego we mnie niż to czego dotyka zen, a zawsze miałem przekonanie, że nie ma nic piękniejszego niż Rzeczywistość. Konkretnie moje myślenie zmieniło się dzięki "ćwiczeniu" które poprowadziła Monika na Sesji PMM w Licheniu.
Powiem tak, jeżeli Prawda w którą wierzysz i co do której masz przekonanie że jest to rzeczywistość Ciebie w ogóle nie porusza i nie dotyka tego co w Tobie wrażliwe to dla mnie taka prawda jest niewiele warta.
Wschodnia koncepcja nie istnienia osobowego ja mnie nie poruszała w ogóle i nie dotykała tego kim w rzeczywistości jestem. Mając tą świadomość że nie ma "ja" ciągle i tak czegoś podświadomie szukałem. Teraz wiedząc, że tylko Miłość jest odpowiedzią przestałem już czegokolwiek szukać filozoficznie/poznawczo itp.
@@annam-kw2qv
No właśnie. Metanoja wskazuje na zawrócenie, no i oczywiście przykład z dzieckiem jest bardzo dobry. To jest trochę jak na szlaku w górach. Jak się pobłądzi, to trzeba wrócić do miejsca, gdzie z tego szlaku się zeszło. Czyli tutaj do momentu, gdzie dziecku na tyle rozruszał się umysł, że opuścił swą prawdziwą istotę, ulepił umysłowego bałwana ze słów, pojęć, wspomnień, projekcji i tym bałwanem się utożsamił, sądząc że jest nim. To jest dokładnie Matrix. Życie w totalnej iluzji pod dyktando fałszywych projekcji, w tym Ja-Ego w pierwszym rzędzie. Zjedzenie Owocu z Drzewa Wiadomości to nic innego właśnie tylko "śmierć" poprzez utożsamienie się z fałszywą, umysłową projekcją siebie. Nasz umysł, to nie my. Nasze myśli, myślenie to nie my. Nas można odnaleźć tam, gdzie umysł jeszcze nie umiał lepić bałwana Ja i jego historii i wyobrażeń. Zanim umysł się tego nauczył, już byliśmy. Teraz wystarczy złapać czym. Czymś stałym, niezmiennym i tak naprawdę nieskończonym. Ja-Ego umysłowe to tylko nakładka, która zdominowała naszą prawdziwą istotę. Myśl jest naszym wrogiem absolutnym na tej płaszczyźnie. Dała rozum, technologię, cywilizację, jakieś tam korzyści z tego płynące ale jakby zabiła nas, bo nawet nie wiem kim/czym jesteśmy i z tego jest zło, cierpienie, krzywda, kompletne zagubienie przez niezrozumienie podstawowej kwestii. itd. Dlatego Jezus mówił, żeby dopuszczać dzieci do niego, bo ich jest Królestwo. Bo te małe jeszcze tam były. tak naprawdę, choć oczywiście nie były tego świadome. Były jeszcze poza umysłem, poza czasem, zawsze w tu i teraz, w swej nieskończoności, wieczności. A później rusza umysł i się zaczyna Matrix pełną gębą.
Tomku dziękuję za dkugi wyklad. Czy ta pozycja ma implimatur?. Czy jest aprobata wladz kościelnych?
Myślę że Bógu nie potrzeba naszych modlitw,to ona nam jest potrzebna!!!Przez modlitwę jesteśmy w bliskości Boga naszego Ojca w niebie i koło nas.Wierzymy że Bóg jest blisko to właśnie potrzebujemy z Nim bliskości.Bog kocha bezinteresownie
Mając jakieś istniejące (tzw) dowody, czyli fakty, stworzenie teorii wyjaśniającej ich zaistnienie jest banalnie proste.
Jesli ja rano nie mogę znaleźć kapci pod łóżkiem które tam zostawiłem wieczorem, jest to zupełnie to dobrym i logicznym dowodem na istnienie krasnoludków, czy diabełków kradnąch kapcie, bo one chociaż maja wolną wolę, już taką mają kradnącą naturę. Nie mogą się biedne powstrzymać.
Innymi slowy każdy jeden głupi może wziąć każdy jeden dzisiaj nie wyjaśniony fenomen i stwierdzć, że istnieje inteligentny byt ktory ma moc i pragnienie zorganizować istnienie tego fenomenu, nie ma silniejszych pragnień by tego nie robić, jest w miarę racjonalbym bytem, a nie masywnie iracjonalnym bytem, i w ten sposób stworzyć hipotezą która co najmniej, chociaż słabo, przewiduje istnienie tego fenomenu.
Ja to mogę robić wobec każdego jednego niewyjaśnionego dzisiaj fenomenu, na koniec wyjaśniając dokładnie nic.
❤❤❤❤
Jezus używał systemu pojęć zrozumiałego dla prostego ludu pasterskiego z epoki brązu. Aby właściwie zrozumieć wielkość i nowatorskość jego przesłania, należy interpretować je za pomocą metody krytyczno-historycznej oraz psychoanalizy. Czy był Bogiem, tego nie wiemy, ale z pewnością był wielkim człowiekiem. Dla Drewermanna też był raczej człowiekiem niż Bogiem, ale niemiecki teolog nie ma wątpliwości, że przemawiał przez niego Bóg.
Ja bym nie przesadzał z tą wyjątkowością Jezusa. 300 lat przed Jezusem Stoicy mieli zupełnie dobre pomysły. Na przykład Stoicy nie popierali niewolnictwa które Jezusowi nie przeszkadzało. Sporo z tego co Jezus rzekomo nauczał pojawiło się już wcześniej w żydowskiej Filona z Aleksandrii.
@@JarekKrawczyk No i w czym to miałoby przeszkadzać? Ślady dobra obecne są w wielu religiach i filozofiach. Jezus miał Boską charyzmę, która sprawiała, że ludzie mu wierzyli.
@@marcinerdmann476 No tak. Charyzma Boga Yahweh jak najbardziej postulowała organizację społeczeństwa w sposób wykorzystujący niewolnictwo, wiec ludzie słuchali Jezusa to odzwierciedlającego, dlatego realizacja, że jest to moralnie złe, pojawiła się bardzo późno.
@@marcinerdmann476 Taki ówczesny Rydzyk ....czas zacząć o nim biblię
był i jest Bogiem o czym sam mówił i co potwierdził zmartwychwstaniem. A Ty nie wymyslaj jakiegos alternatywnego bożka który Ci jest wygodny. Bo taki bozek nie istnieje,a tylko pogłebia Twoje problemy
53:50 Jedyne słuszne podejście 👍
❤
wszystko fajnie, tylko diakon Marcin na początku (kiedy odpowiadał na pytanie o krytykach) niejako przedstawił się w roli oświeconego Jezusa, który walczył z obłudnymi, religijnymi faryzeuszami (Vide: kler i typowi katolicy).
czemu Bóg nie reaguje -to proste- bo go nie ma
Mnie zastanawia ta gorliwosc wojujacych ateistow w odbieraniu ludziom nadziei.
Gorlowość ateistów nie ma zwiazku z odbieraniem ludziom nadzei, tylko uzurpowaniem sobie przez katolików, czy szerzej chrzescijan, czy jeszcze szerzej teistów, prawa do ustawiania życia ateistom według zasad ich specyficznych religii. Gdyby tak nie było, nikt nie poświeciłby Państwu uwagi.
@@JanJan-ub5nv Co jest fajne wśród ateistów, to że pomijając nieakceptowanie propozycji istnienia jakiegoś boga bez poważnych dowodów, ateiści mogą się pod każdym innym względem różnić. Osobiście uważam że świat jest niedoskonały, ale pomijając już wszystko inne, a jest tego sporo, nie widzę również możliwości by odbierać rodzicom prawa wychowywania swoich dzieci.
Jeżeli krytykujemy katolicki kościół odbierający dzieci ludności autochtonicznej by je wychowywać w katolickich szkołach z internatami, to nie bądźmy hipokrytyczni.
Można natomiast uczyć dzieci w szkole porządnej biologii, porządnej historii, porządnej wiedzy o religiach, wiedzy o filozofii, itd, a wtedy wnioski nasuwają się same.
Co ciekawe, czym wiecej obowiazkowej religii w szkołach, tym wiecej dzieci odchodzących od religii. Może powinny być *obowiązkowe* dwie godziny dziennie, pierwsza rano i ostatnia wieczorem, i za kilknaście lat problem rozwiąże się sam.😜
@@JarekKrawczyk Większość mojej rodziny to ateiści i to oni są zbulwersowani moim odszczepienstwem.
Fanatyzm to cecha charakteru i można być też fanatycznym ateistą.
Jak było w ZSRR? Mało tam było fanatyków ateizm. Czy już nie ma krajów walczących z religia wszelkimi środkami? Czy ośrodki reedukacyjne dla Ujgorow to mit?
Chińczycy wzięli się nawet za fałszowanie Biblii poprzez dodawanie treści. Także już nie wiem co gorsze - inkwizycja, czy różne odmiany formacji komunistów.
@@wincentywiewiorczak4114 Oczywiscie, że można być ateista i fanatykiem.
Nie sądzę, że wiekszość ateistów to fanatycy. Ponadto nie wiem jak Pan dokladnie definiuje fanatyzm.
Ateista, fanatyk bolszewizmu - zły.
Ateista, fanatyk bronienia dzieci przed pedofilami - dobry.
@@JarekKrawczyk nie trzeba być ateistą żeby bronić dzieci przed pedofilami. Chodzi o to, że fanatyk każdego księdza ma za pedofila i jakoś zapomina o tropieniu zboczeńców w innych profesjach.
Proszę westchnac z wiara jeszcze raz i pomyslec gdzie ostatni x pan widzial ten dowód. Czasem rzeczy znajdują się po latach!
To teraz zastanówcie się:
- modlicie się, a wychodzicie z kościoła i dalej robicie źle, używki, hazardy, zdrady, itp. Itd...
Czego się spodziewacie?
TOMASZ, jakiś boot zaatakował sekcję komentarzy ...
Problem nie polega na przeciwieństwie Polak katolik vs Marcin Gajda czyli katolik otwarty, kontekstualny, dialogiczny, czy generalnie modernistyczny, tylko na tym - jak sądzę - co pan Gajda powiedział o prawdzie. Wg niego - tak jak to zrozumiałem - prawda poznawalna nie istnieje, jest ciągłe dążenie do prawdy, jakieś wspólne poszukiwanie i wzrastanie do prawdy w dialogu, zakwaszanie całej ludzkości, czyli np. satanistów i chrześcijan razem i koniec końców zapewne nikt nie ma monopolu na prawdę itd. Z częścią tych twierdzeń można by się nawet po części zgodzić, ale tylko po części, bo np. człowiek rzeczywiście w dialogu potrafi zbliżyć sie do prawdy. Jeżeli jednak powie się że dialog jest kluczem do poznania prawdy, to już znaleźliśmy sie na grząskim gruncie. Jednak Chrystus, oprócz tego, że sam jest prawdą, wypowiedział także słowa prawdy...konkretne słowa, które odtąd są niezmienne i żaden proces, czy dialog nie zmieni ich znaczenia, a Kościół otrzymał wraz z Duchem Św., prawo do ich interpretacji. Kościół ma swoją naukę, ma swoich doktorów i jasne, że pewne prawdy można uszczegóławiać, rozwijać, ale nie można twierdzić czegoś do tej nauki przeciwnego. A tak właśnie twierdzi M. Gajda mówiąc np. że fałszem jest stwierdzenie, że Pan Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze. Pan Gajda nie jest w kontrze do ciemnych polskich katolików, ale do samego nauczania Kościoła i głównego nurtu filozofii klasycznej, które dały Europie wigor i wzrost.
Fajnie na temat tego stwierdzenia wypowiada się ks. Grzegorz Strzelczyk. Chyba że nie wolno go słuchać? 😉
Kto w końcu wyświęcił p. Marcina na diakona? I czy to nie świadczy o tym że ma za sobą autorytet kościoła? Myślę że nasz problem polega na tym że my wiemy ostatecznie kto ma a kto nie ma racji i nikt nam tu nie będzie godał…
Niestety widzę ile zabobonów jest w katolicyzmie, ile manipulacji było i jest do dziś. Kocham Kościół, uważam że w Katechizmie jest esencja życia jaka została nam przekazana jak żyć tu na ziemi, aby potem było nam dobrze. Jestem pewna, że po śmierci istnieje życie, sam rozwój nauki to sugeruje, ale my wiemy jeszcze mało. Warto kierować się miłością bo ona zmienia nas samych. Jezus był pierwszym i jedynym idealnym psychologiem bo znał nas od podszewki, był Bogiem w końcu. To co przekazuje w Ewangeliach to esencja miłości i opiekuńczości
Czy możesz podać przykłady manipulacji i zabobonów o których piszesz?
@@pawelkwarciak6723 Choćby właśnie to że jak pojadę w święte miejsce to będą wysłuchane moje modlitwy. Albo odmawianie nowenny Pompejańskiej. Odmawiałam 3 i niestety to nie działa jak magiczne zaklęcie. Że spełnia się moje prośby. Ja dopiero po latach zrozumiałam że to chodzi o przemianę we mnie a nie moje życzenia. Wszystkie święta które są zastąpione w kalendarzu wcześniej były pogańskie. Ustanowienie że choinka jest oficjalnym znakiem świat Bożego Narodzenia. Że jak będę nosić medaliki szkaplerze to nie spotka mnie nic złego. Takie magiczne traktowanie sakramentaliów... Sama noszę Szkaplerz i Cudowny medalik. Wiem z czym się to wiąże ale nie traktuje tego jak amulet który chroni od złego. Że jak go zgubię to będzie pech...Dużo tego jest.
@@sylwiorka88 z tego co piszesz to jak dla mnie wynika że to nie w katolicyźmie były zabobony i manipulacje ale w tobie było wiele niezrozumienia katolicyzmu. Pozdrawiam
@@pawelkwarciak6723 Tak mi było to przekazywane. Ile jest osób, które myślą tak jak ja kiedyś? Mnóstwo. Trzeba dużej dojrzałości aby zrozumieć. Niestety zło nie śpi i jak jest się z niedojrzałego domu, pełnego przemocy to inaczej widzi się świat. Ilu jest księży, którzy również nie są dojrzali duchowo... Dużo można by mówić, pisać. Na szczęście rozumiem więcej. Mamy wybierać dobro i miłość oparte na Dekalogu i iść za Jezusem.
@@sylwiorka88brawo❤
Nie wiem co diakon ma na myśli mówiąc o płyciźnie intelektualnej w Kościele.
To świadczy o niesamowicie rozbuchanym ego tego pana ...ja już dawno to zauważyłam.
@@Basikba Już dawno nie słucham tych samozwańczych katechetów.Polecam kanały Karmelitów Bosych, Benedyktynów z Tyńca, niezła jest siostra Joanna w Spiżarni Wiary.
@@hannahanna1132 Dziekuje...ja tez moge polecic ks Muszale pustelnia na Potrójnej...i dzieło Filokalia a od tych wszystkich narcystystych pseudo terapeutów brrrr uciekam jak najdalej:)
@@hannahanna1132jakich samozwańczych??? Pan Marcin jest diakonem KK!
@@mzawka7367 ale teologiem nie jest żadnym
Gupole czlowiek przeważnie cierpi przez złych ludzi myślcie trochę 😮😮😮😮😮😮😮
„Cudownie….”
Istnienie Boga jakim sobie go wyobrażają chrześcijanie nie jest kompatybilne z otaczającą nas rzeczywistością i tysiące książek twierdzacych inaczej tego nie zmieni. Wszechmogacy, wszechkochajacy, wszechdobry etc. Bóg bez problemu mógł stworzyć świat, a w nich istoty - ludzi - którzy mogli mieć wolną wolę i jednoczesnie zawsze wybierali dobro. Jest to i logiczne i praktycznie możliwe. Oczywisty fakt, że Bóg(Jezus) takiego świata nie stworzył obnaża spore sprzeczności w swiatopoglądzie chrześcijan.
Co z tego wynika, to że Bóg taki jakim go prezentują chrześcijanie po prostu nie może istnieć.
Oczywiscie nie jest to dowodem na nieistnienie jakiegoś boga czy bogów, ale Bóg istnienie Boga z charakterystykami przypisywanymi mu przez chrześcijan jest sprzeczne z logiką.
@DorotaShortBedąc na Pani etapie poznawania Boga jak Pani odpowie na pytanie:
Dlaczego wszechmogacy, wszechkochajacy, wszechdobry etc. Bóg, chociaż mógł stworzyć świat, a w nich istoty - ludzi - którzy mogli mieć wolną wolę i jednoczesnie zawsze wybierali dobro, gdyż jest to i logiczne i praktycznie możliwe, Bóg (Jezus) takiego świata nie stworzył?
To jest co najwyżej sprzeczne z twoją ułomną i dalece niedoskonałą logiką. Żeby zrozumieć Boga trzeba stać się bogiem. I to doskonałym bogiem. A nie jakimś tam olimpijskim (ograniczonym) bogiem. Czyli uważanie że rozumie się Boga i jego zamiary jest zwykłym zuchwalstwem i pychą. Powiem więcej, założę się że nie masz żadnego wykształcenia teologicznego, filozoficznego, ani żaden z ciebie biblista. A skoro tak, to tym bardziej żałosne i głupie są twoje zarzuty odnośnie chrześcijaństwa. Nie powinieneś wypowiadać się na temat którego nie znasz. A przecież jest to zagadnienie szalenie trudne, abstrakcyjne iż zasady wykraczajace po za ludzie zrozumienie. Żaden teolog nie mówi że zrozumiał Boga i jego zamiary. A ty szary Kowalski uzurpujesz sobie ten przywilej? No proszę cię... Jeśli naprawdę jesteś człowiekiem mądrym ceniącym sobie logikę, to powinieneś teraz zdać sobie sprawę że swojego błędu jakim jest przecenie swoich zdolności poznawczych.
Równie dobrze możesz pouczać naukowców zajmujących się teorią kwantową. Podobny poziom absurdu.
A jeszcze inna ważna kwestią jest twoje osobiste (złe) doświadczenie kościoła. Bo chyba nie powiesz mi że masz pełny (prawdziwy) obraz o kościoła.
@@Chocobooo92 Pokazał Pan, że jest Pan sprawnym w tworzeniu inwektyw i ataków ad hominem, etc., natomiast otwartym pytaniem pozostaje czy potrafi Pan odpowiedzieć z sensem na wyżej postawione pytanie. Innymi słowy, wyjaśnić dlaczego zademonstrowna istniejąca w katolickim światopoglądzie sprzeczność, faktycznie nie jest sprzecznością.
Napiszę przez grzeczność, że niecierpliwie czekam, ale przyznam się, że nie robię sobie wielkiej nadziei.
@@JarekKrawczyk Być może chciał taki świat stworzyć ale coś stanęło na przeszkodzie np. prawa matematyczne.
Przykład: Jest dwóch ludzi i jeden zabija drugiego (2 - 1 = 1). To jest nie do przeskoczenia ale jest dobre i sprawiedliwe bo prawdziwe.
@@relikt55 jak cos moglo stanac na przeszkodzie wszechmogacemu Bogu?
Przepraszam,mam ADHD ❤ ja tez 😅
Panie Samolyk chcesz otworzyc drzwi dawno otwarte. Po co to i to. ??? Poczytaj katechizm KK.
Problem ateizmu jest w zasadzie jeden. Nie oferuje nic w zamian. No może poza zatrzesieniem nowych bardziej przyziemnych bóstw i bożków. Bez sensu.
Ateizm nie daje alternatywy, bo nie jest żadną ofertą, a pewną oceną rzeczywistości.
@@michalgomola Błędną oceną rzeczywistości.
@@JanJan-ub5nv Oczywiście, że Bóg istnieje, przecież świat nie mógł powstać sam z siebie absurdem byłoby twierdzić inaczej. To ateizm nie polega na uznawaniu, że Boga nie ma?
@@JanJan-ub5nv Czyli głębsza rzeczywistość może istnieć ale jest okrutna? (nie-dobra)
Według mnie to bezpodstawne założenie. Sam w życiu cierpiałem dużo gorsze rzeczy niż wiele osób sobie może wyobrazić, a mimo wszystko uznaję, że moje doświadczenie nie jest kryterium prawdy w tym przypadku. Jestem przekonany, że ostatecznie to Miłość jest jedyną rzeczywistością która istnieje i się naprawdę liczy. Wszystko inne poza Miłością być może jest iluzją, to możliwe, ale na pewno Miłość jest prawdziwa. Myślę, że te filozofie które mówią inaczej to strata czasu, bo i tak widzi się prawdziwie tylko sercem, jak jest w Małym Księciu.
@@karolcegielski8880 nie wiesz czy błędną czy właściwą. Zakładasz, że błędną, a ateiści zakładają, że Ty jesteś w błędzie. Ja nie chcę tego oceniać, zwracam tylko uwagę, że ateizm nie daje niczego w zamian, bo nie taka jego rola.
Ad materializacji paszportu ;)
Frapuje mnie pewna kwestia, niech mnie ktoś oświeci w czym rzecz 😅
CZEMU łańcuszek schowany do folijki i pudełeczka, spięty,
leżąc w tych komfortowych warunkach plącze się w supeł?!
Kurde, na bank tam jakieś siły nieczyste biorą udział, ewentualnie kwantechizm 😅
no bo racjonalnego wytłumaczenia znaleźć nie umiem!
To się zdarza regularnie, a na 100% nie ma kto ruszać tych precjozów w międzyczasie 😅
Kwantechizm, w stronę mocy nieczystych raczej bym nie szła ;-) Miałam podobną sytuację ale z obrączką, zawieruszyła mi się. A był to dzień operacji mojego męża więc uznałam to za zły omen. Byłam naprawdę zdesperowana aby ją znaleźć. Szukałam wszędzie, dosłownie wszędzie, przez kilka godzin. Zajrzałam w każdy najmniejszy zakamarek swojego mieszkania, nic nie uszło mojej uwadze....ale jak kamień w wodę. Nie byłam wtedy specjalnie wierząca, nie mając jednak nic do stracenia zmówiłam krótką modlitwę prosząc aby zguba jak najszybciej się znalazła. Zmęczona usiadłam na fotel i skierowałam wzrok na najbardziej oczywiste i widoczne miejsce, które wielokrotnie wcześniej sprawdzałam. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu ona leżała tam jak gdyby nigdy nic. Jestem pewna, że wcześniej jej tam nie było. Minęło kilkanaście lat a ja wciąż dobrze to pamiętam i nie potrafię wytłumaczyć ;-)
@@annam-kw2qv
😁
Takie pojawianie się rzeczy w miejscu, w którym dokładnie ich szukałam tłumaczę sobie moim niemoctwem 😅
(od niemoty 🤭)
Ale kurde nie wiem czym wytłumaczyć supeł na łańcuszku, który niedawno nosiłam (jestem z tych zdejmujących biżuterię) i spięty schowałam w osobną folijkę i pudełko, a po wyjęciu był supeł - i długo nad nim siedziałam, żeby rozwiązać a nie zniszczyć.
Nie jest to pierwsza taka sytuacja i ja bym chciała wiedzieć, co taki łańcuszek wyczynia, jak nikt nie patrzy, czy jak ten foton usiłuje przejść górą a nawet dołem? 😄 I dokąd?
Przecież zasadniczo powinien trwać w bezruchu, jakim cudem więc taki supeł?
Leżał tak kilka dni, nie
nie wiadomo jak długo, nosiłam go często ostatnio.
Nagadałam mu 😁
Co to za ekscesy wyczynia gdy nikt nie widzi 😅
@@e-OT_KA Jestem pewna, że jej tam nie było ;-) Mam niemieckie umiłowanie do porządku i metodyczności, to niemożliwe abym jej nie zauważyła, w tak oczywistym miejscu. Przez kilka godzin! Jeśli zaś chodzi o łańcuszek, pozwól że zacytuję klasyka "Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niźli się śniło waszym filozofom.” Właśnie słuchałam wywiadu z profesorem Żukowskim, fizykiem. Nasz świat jest bardziej porypany niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Jakby tak bardziej pokombinować to nawet wróżki i elfy można by w nim zmieścić ;-) Mnie już nic nie zdziwi.
@@annam-kw2qv
Hihi, po Draganie też wierzę, że ten łańcuszek w wymiarze kwantowym nie tylko na supeł sam się związał, ale po całym puzderku wędrował 😄
Swoją drogą nie wiem czy to fizyka kwantowa robi się tak popularna, czy zaczęła mnie prześladować 😁
Dosłownie wszędzie coś o niej słyszę 😄
Zasadniczo oczywiste,
w końcu żyjemy w niej i jest stale obecna - ale dotąd na taką skalę nie zwracała uwagi ;)
@@e-OT_KA Poczytaj o butelce Kleina albo wstędze Mobiusa, to jest dopiero hardcore ;-) A żeby jeszcze dorzucić do pieca polecam zerknąć na obrazy Pablo Picasso. To nurt w sztuce (kubizm), który rozwinął się na początku zeszłego wieku i był odpowiedzią na popularne wówczas wyobrażenia czwartego wymiaru, w sensie przestrzennym. Popatrz szczególnie na portrety, kompletny kosmos ;-) Z naszego ograniczonego punktu widzenia zupełny absurd ale właśnie patrząc na te obrazy dosłownie wiem, że nic nie wiem ;-)
Nasz Ojciec Wieczny reaguje na zło w nas gdy obnaża w nas królowanie szatana który czuje się w nas bogiem ale my nadal nie widzimy
Bóg nie ma czasu na takie bzdety, bo w tym czasie ogarnia miejsca parkingowe Szustakowi.
Drogi Marcinie: 50 zł za taką małą książkę to jest zgorszenie. "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie".
serio? z czego mamy żyć? :P Pan za darmo pracuje?
@@sylwiorka88 Powiedział, że sprzedał ile książek? Chyba 50 tysięcy. Nie da się za to utrzymać jak jeszcze robi szkolenia czy terapie?
@@DonaldFranciszekTusk on już odbiera swoją nagrodę...
@@DonaldFranciszekTusk 50 tysięcy dotyczy innej książki ("Rozwój") i tyle sprzedało się na przestrzeni jakichś 10 lat. proszę sobie policzyć. odjąć koszty produkcji, dystrybucji, reklamy. Odjąć ZUS i podatki. I się zastanowić.
Boga nie ma. Porzućcie wszelką nadzieję.
Szatan właśnie tak nakłania ludzi do piekła - 'Boga nie ma. Porzućcie wszelką nadzieję.'
@@agentofchaos8239 Zacznij czytać Biblię😜🤣😉😂
To musisz wiedzieć że wzór na siłę grawitacjną jest błędny Fg=G×m×m/r kwadrat bo siła grawitacyjna nie zależy od masy czy ciężkości i odległości bo już Galileusza odkrył że jak weźmiesz dwa kamienie jeden cięższy drugi lżejszy i spuscisz JE z tej samej wysokości to ona spadną na ziemię w tym samym czasie też tak zbadano na księżycu że spuszczono piórko i młotek i ona spadły w tym samym czasie na księżyc choć miały różne masy i ciężkości. O sile wywnioskowałem ja.i siła grawitacji jest stala jaka działa na dużą czy małą mase .kazdy atom jest przyciagany z ta sama sila stała grawitacji czy to od duzych mas czy malych i dlatego przyspieszenie jest tez stale co odkrył galileusz .Nie ma różnicy grawitacyjnej czy jest duża masa czy mała i dlatego ajnsztajn się mylil masa nie zakrzywia czasoprzestrzeni i niema czarnych dziur i fizyki kwantowej bo niema fotonow. ...Grawitacja działa dokładnie tak,że jak mam nad ziemią kulkę o masie jednego atomu to w linii prostej do ziemi z ziemi będzie przyciągana przez 20 atomów mniej więcej a jak do tej kulki dołożę atom z gury do niej to pierwszy atom z kulki ten dolny będzie przyciagany przez 20 atomów z ziemi a drugi atom ten nad tym pierwszym atomem będzie z ziem przyciagany już przez 19 atomów plus ten jeden atom pod nim z kulki tak że też w rezultacie będzie przyciągany przez 20 atomów i dlatego obojentnie jaką mase ma kulka jest przyciągana z tą samą siłą 20 atomów mniejwiecej a to będzie wielkość ile atomów mieści się w pół kilometra .........aby zbadać na ile atomów oddzialowywuje jeden atom należy spuscic kulkę z wysokości około i 5 kilometrów i oglondac jak długo będzie przyspieszać bo po pewnym czasie poruszać się będzie z ruchem jednostajnym prostoliniowym a do tego momentu gdzie to tlumacze na filmikach o grawitacji będzie przyspieszać atom czy kulka .....a także .siła grawitacji nie zależy od masy ani od odleglosci bo zrzucając kulkę przez metr z kilometra lub z dwóch kilometrów to tyle samo przyspieszy.mnie macie na you tubie na kanale boze jehowy nauka i boze jehowy jarek nauka tam na jednym kanale jest jeden naped do ufo a na drugim kanale jest drugi naped do ufo ,,,,,u mnie znajdziesz na kanale na you tube''' boże jehowa nauka '''jak działa napęd do ufo i jest filmik jak zrobić glicerynę oraz jest filmik o neurologi wynagradzania dobra i kary czyli na co i za co umrzesz jest tez filmik jak zrobić darmowa energie oraz jest wiele filmików naukowych z biologi fizyki czy psychologi są tam całkowicie nowe fakty naukowe tez znajdziecie ,jest i filmik co to jest masa ,jest tez filmik system do zmartwychwstania jezusowego czyli jak zmartwychwstawać ,,i za co komu robię depresje a robię ją jak chcą być nieporządni to są bardzo źli ludzie seryjni mordercy a filmowi anty bohaterzy zobacz sobie filmik jak pozyskać darmowa energie z magnesu który się robi ze stopu germanu i magnezu .ten stop magnezu ma z jednej strony większy magnetyzm, z drugiej strony jest mniejszy magnetyzm i jest różnica potencjałów dzięki tym magnetyzmom i prąd płynie w uzwojeniu miedzianym nawiniętym na ten magnes. ,, elektrownie jądrowe bardzo szkodzą bo cały wodur tryt z rozpadu uranu idzie do kominów a potem z para do atmosfery to tak jakby w ciągu roku wybuchło 10000 bomb atomowych a z wodoru trytu robi się cieszka woda jak złączy się on z tlenem a uranu idzie dwa procent do atmosfery z używanego go to tak jakby wciągu roku wybuchły 3 bomby atomowe,,i pada cala fizyka kwantowa bo swiatlo w ciagu sekundy przemieza 300000km to jak by to swiatlo by bylo badane na krudszym odcinku np na 2 m to powinno sie poruszac o tysiace razy szybciej niż na 300000km i obijentnie czy badasz swiatlo w trzech metrach czy w kilometrze to i tak wychodzi ze porusza się 300000km,s tak jest bo swiatlo jest promieniem a nie urojonym fotonem...i tak powinieneś już teraz brać Jodek potasu bo elektrownie jądrowe produkują go o 100000 razy więcej w ciągu roku niż wybuch bomby atomowej...o tym filmik znajdziesz na you tubie na kanale boze jehowa jarek nauka.... Tak to działa że pluton oddaje neutrino jodkowi i on staje się radioaktywny a w elektrowni jądrowej jest pręt z plutonu i dookoła niego jest woda razem z nieszkodliwym korkiem i ten Jodek przepływają koło prętu zbiera z niego neutrino i staje się radioaktywny a potem ta woda rozgrzana przez rdzeń trafia pod turbiny i JE obraca i później unosi się do gury i wydostaje się przez komin do atmosfery i nas truje , ,,,,,,i produkuja elektrownie polon radioaktywny bo z woda z oceanu dostaje się on do reaktora i jest naswietlany polon przez pluton i przyjmuje z niego nautrino i staje się radjoaktywny ,,,,,,,,,,,,,,czy z rozpadu uranu przy plutonie powstaje tryt a on laczy się z tlenem i powstaje cieszka woda lub sam uran wydostaje się z pretow do wody w
reaktorze a z tamtad przez komin do atmosfery więc elektrownie jadrowe szkodza i zyd niechce ich zlikwidowac bo pisalem o tym 2 lata temu do abasadora ich i popelnia w ten sposub ludobujstwo trujac nas...Z cukru robi się glicerynę pod ciśnieniem się gotuję go i do wzadku wzuca wtedy puszczą wiązanie i już GLICERYNA tak rafinerowany cukier na trociny i do pudełka po witaminach i masz dynamit a trotyl to GLICERYNA związana z kwasem mlekowym czyli proszkiem do pieczenia z zawiesiny się go bierze pokiszeniu ogórków..Do trotylu jeszcze węgiel można dodać itp.a wystarczy zakręcić pojemnik w którym gotuję cukier I już jest odpowiednie cisnienie...W organizmie GLICERYNA nazywa się kwasem programowym dla ukrycia że to GLICERYNA a glicerynę to całkiem inny związek chemiczny niż GLICERYNA a GLICERYNA robi się z cukru i ten najdroszy lek na stwardnienie za milion to GLICERYNA I kwas mlekowy złączony ja go w domu robię w 5 minut i za 15 zł bo biorę glicerynę i proszek do pieczenia bo to kwas mlekowy a tez to jest trotyl czyli gliceryna i proszek do pieczenia i dodaje sie jeszcze wegiel a cukier I kwas mlekowy czyli proszek do pieczenia to antybiotyk duomox na stwardnienie bierze się zwiaski z fosforem bo go brak wtedy jest bo umarły upały się mitochondria spalania FOSFOLIPID i każdy antybiotyk ma fosfor w składzie jak np w cebuli jest kwas fosforowy to inaczej witamina D i ją z cukrem się laczy i jest antybiotyk z cebuli ale słaby bo bakterie uzależnione i przyzwyczajone są do kwasu fosforowego a zwiaski z fosforem wykańczają mitochondria wchodzą na miejsce cukru czy FOSFOLIPID czy bialka czy tłuszczy które się w niej spalaja i mitochondria się wykańcza bo niema substancji do spalania...A glicerynę robi się z rafinerowanego cukru czyli w temperatuze 130 stopni Celsjusza pod ciśnieniem się go gotuję czyli w zamkniętym zakrętka pojemniku i wtedy wiązanie puszczą i to już gliceryna i to na trociny I do pudełka po witaminach mulsujacych i to już dynamit..A dystymie dostaje kazdy niechrzescijan czyli ma co pieć sekund uczucie niepokoju lub przykrości by nie umial drugiej osobie spojzec w oczy I by film nudził więc się nawruc I odrazu ci przejdzie lub do 3 lat bhi8899
Ja po śmierci kochanej żony skończylem z bogiem, bo za życia mam piekło na ziemi ! bóg to obecnie mój największy życiowy wróg !
Wierzę, że mimo ogromnej straty odnajdziesz pokój.
Wierzę też, że Ten, który jest miłością nie chciał i nie chce Twojego cierpienia.
@@marysiamarysia5085co z tego? Czlowiek cierpi
@@marysiamarysia5085 bóg musi nasycić się moim cierpieniem bo ma z tego dużo radości !
@@MarioGon-y5r Bóg jest miłością i ja tego doświadczam. Po stracie ukochanego męża to On był moim ukojeniem i przeprowadził mnie przez okres żałoby bym nie wpadła w rozpacz. Wiem, że strata ukochanej osoby bardzo boli, ale nie Bóg jest źródłem cierpienia tylko szatan. Modlę się byś uwierzył że On Cię kocha i jest przy Tobie.
@@marysiamarysia5085 Współczuję straty męża bo wiem jak boli 🖤💔To bóg morduje nam kochane osoby a nie szatan bo modlimy się o zdrowie do boga w trakcie choroby więc od jego woli zależy nasze życie a nie od szatana ! Mojej kochanej żonie nie pomógł a mi zgotował piekło na ziemi więc dlatego boga nienawidzę całym sercem !!!
❤