Skupił się pan profesor wyłącznie na wyborach do Sejmu PRL. Oprócz tego były jeszcze wybory do ówczesnego pseudosamorządu czyli rad narodowych. Chętnie bym coś na temat się dowiedział, bo temat jest mało znany. Zarówno wybory, dobór kandydatów jak i samo realne funkcjonowanie rad.
Po prawdzie same technikalia wyborów do rad narodowych były bardzo zbliżone do tych do Sejmu - ich kompetencje (czy bardziej nieporównywalna z obecnym samorządem podległość „wyższym instancjom partyjno-państwowym”) to rzeczywiście ciekawa i zupełnie zmarginalizowana sprawa także w naszym środowisku historycznym. To była fasada, ale trwała przez dekady, a do tego wybory do rad narodowych zwykle żyły swoim życiem, a nie odbywały się hurtem z parlamentarnymi, w przeciwieństwie do wielu innych państw obozu.
Jak włączyłem to pomyślałem że oglądam TVP, a to kronika filmowa 😂. jeden z moich ulubionych odcinków, a na pewno najlepszy o PRL. Dowiedzialem się niesamowicie dużo informacji o kuliisach wyborów, dziękuje i pozdrawiam Pana Profesora
Obserwacja z życia: W latach siedemdziesiątych chodziłem do podstawówki, w której, jak w wielu, istniał samorząd uczniowski. Nic w tym nie byłoby dziwnego, bo choć owo ciało wielkich prerogatyw nie miało, sam proces jego wyboru był interesujący. Opierał się on bowiem na wewnętrznym akcie prawnym regulującym bardzo ściśle wszelkie procedury. Komisje wyborcza i skrutacyjna składała się z uczniów ósmych klas, którzy nie mieli biernego prawa wyborczego. Była zupełna swoboda w zgłaszaniu kandydatów. Kilka tygodni przed wyborami można było sprawdzić swoje nazwisko na liście wyborczej. Dzień wyborów był wolny od zajęć (sic!), do szkoły szło się jedynie zagłosować. Kandydaci mogli mieć mężów zaufania w komisji. Wyniki po przeliczeniu zapisywano na kartach i wywieszano wieczorem w dzień wyborów. Słowem, pełna demokracja i kontrola społeczna. Dlatego gdy się dowiedziałem niedługo później jak wyglądają "wybory" w PRL, nie uczestniczyłem w tej farsie, a działając w latach studenckich marzyłem by takie procedury jak w mojej szkole mogły kiedyś być wprowadzone w skali kraju. Pierwszy raz głosowałem 4 czerwca 1989 roku. Od tamtej pory brałem udział we wszystkich wyborach prezydenckich, parlamentarnych, i w większości samorządowych.
@@pd4419 Nie karano oficjalnie. Ja mogłem mieć je w dupie bo byłem studentem, ale kiedyś znajomemu lekarzowi z mojego miasteczka odmówiono zainstalowania w domu telefonu, bo nie głosował.
@@pd4419 W latach 80. władza miała dużo więcej problemów niż to, kto chodził na wybory, a kto nie. Ale wcześniej różnie się to mogło skończyć, choćby i wtedy, gdyby na wybory nie poszedł ktoś cokolwiek wyżej postawiony w „zakładach gospodarki uspołecznionej” czy w rodzinach członków partii.
@@pd4419Nie wiem jak było wczesniej ale w latach 70-tych nie karano. Moi rodzice nie chodzili na wybory ale zdecydowana większość ludzi chodziła głosować. Ludzie do komuny się zwyczajnie przyzwyczaili a poza tym robili tak "na wszelki wypadek".
Panie Profesorze z ogromnym zainteresowaniem słucham prawdziwej historii. Mam 65 lat. Wiele pamiętam z minionych lat i dużo opowiadała mi moją Mama która zmarła w 2022 roku mając 90 lat. Wspominała jak była chora i nie miała sił iść na wybory to przyszli sprawdzić czy faktycznie chora a później przyszli z kartkami do domu żeby zagłosowała. Słucham Pana i wspominam mego Tatę który przeglądając moje podręczniki do nauki historii mówił,,to nie tak było ale nic nie mów tylko ucz się ".
Moja mama z racji tego , że była naczycielką w wiejskiej szkole zawsze była w komisji wyborczej. Opowaiadała , że standardem było dosypywanie kart do urn wyborczych na koniec "wyborów". Było to na plecenie miejscowego sekretarza PZPR lub innego funkcyjnego. Wferwencja zawsze musiała być około 90 procent. Ja pamiętam jak do urn zwożone były osoby z miejsc oddalonych od szkoły.
Metoda wrzucania do urny bez skreśleń aż się prosiła o tego typu przekręty, bo nie dałoby się nawet stwierdzić, które karty były w urnie przed liczeniem głosów, a które pojawiły się tam później. Nawet gdyby sumy kart wydanych i przeliczonych się nie zgadzały, to i tak człowiek z zewnątrz nie mógł się tego dowiedzieć, bo przed 1989 nie wywieszano protokołów głosowania w lokalu, tylko podawano nijak nieweryfikowalne dane zbiorcze w mediach czy obwieszczeniach. Każdy z grubsza wiedział, że frekwencja (a pewnie i wyniki) była fikcją, ale nie dałoby się tego udowodnić wprost.
jaki jest wiec twoj wybor?z referendum nie masz niczego chahahahaha,z glosowania glosujesz n a 6 roznych komitetow a wychodzi rudy wuc hahahaha jak w prl hahahaha@@leszekhoppe2709
Z doświadczenia z ostatnim referendum, referendum konstytucyjnym, referendum ws. wstąpienia do UE, trzeba mieć świadomość, że decyzja już dawno zapadła. Rządzącym nie opłaca się robić referendum, przez które musieliby cofać swoje decyzje i żeby nie byli pewni wyniku. M. In. Dlatego za poprzednich rządów platformy nie zrobiono referendum w sprawie wstąpienia do strefy euro. Referendum zawsze będzie ustawka, a społeczeństwo ma tylko potwierdzić, co zostało wczesniej ustalone. Jednym z niewielu wyjątków było referendum w sprawie wyjścia UK z UE
Smutny i przerażający dla mnie jest fakt, że nazwiska, które były na listach PRL, reprezentują nas w PE, ubiegają się o mandat posłów na Sejm RP lub doradzały w prowadzeniu polityki zagranicznej z Rosją właśnie.
@@tomaszpestka1862 Z roku na rok oczywiście ich ubywa, ale można wymienić choćby Leszka Millera Włodzimierza Cimoszewicza, Waldemara Pawlaka, Dariusza Rosatiego Marcina Święcickiego, którzy nie tak co byli lub być może zostaną wybrani do Sejmu, Senatu czy Parlamentu Europejskiego, a w późnym PRL-u zaczynali karierę polityczną na szczeblu krajowym. I pewnie można by jeszcze takich innych paru znaleźć.
Wow, ale super wiedza. A ja się zastanawiałem jakby było jakby sejm odzwierciedlał strukturę społeczeństwa. Teraz mogę sobie poczytać o rezultatach takiego sejmu do potrzeb w tamtym czasie. Dziękuję :D
jak zawsze super odcinek Panie Profesorze, Jak Przedmówcy wspominali - cieszy Sponsor kanału, co daje nadzieję na kontynuację serii - trzymam kciuki :) (i oczywiście kciuk w górę :))
Mieszkając w małej miejscowości, jako podrostek, jestem naocznym światkiem tego, że opornych zbierano policyjną nyską i krótko przed zamknięciem lokali wyborczych podwożono na wybory. A potem musieli wracać na pieszo po kilka a może i kilkanaście kilometrów z powrotem do domu. Na następnych wyborach już się nie spóźniali . Pozdrowienia z Niemiec .
0:00 [intro i sponsor] 0:43 Wstęp: kronika filmowa o głosowaniu 1947 r. 3:47 Referendum 1946 r. PSL - główny wróg komunistów 10:10 Kampania przed głosowaniem do Sejmu 1947 r. Prowokacje 12:59 Oficjalne wyniki głosowania 1947 r. Dominacja komunistów. Powstanie partii satelickich 16:15 Represje wobec posłów 18:18 Ordynacja wyborcza 20:14 Układanie listy kandydatów 24:17 Przebieg głosowania 28:09 Głosowanie 1957 r. Miejsca mandatowe 34:00 Fikcja wyborów. Ustalanie frekwencji 45:17 Reprezentatywność Sejmu 52:36 [koniec]
3:23 No i proszę, górnik będzie reprezentować Zagłębie Śląskie, a nie to co teraz, gdy politycy reprezentują tylko własne partie. Nawet za "najgorszej komuny" była większa demokracja niż obecnie. Dziś mamy w sejmie "zawodowych polityków", ekonomistów, nauczycieli, historyków, lekarzy. A czy jakiś górnik jest?
Ciekawe. I filmy archiwalne. Polska Kronika Filmowa bardzo dobre źródło historyczne kiedyś próbowałem obejrzeć wszystkie jej wydania. I doceniam ją do dziś.
Bardzo mnie od dawna interesuje teoretyczna podbudowa tzw demokracji ludowej, między innymi cała idea frontów narodowych, których tworzenia uczono już w szkole kominternowskiej w ZSRR w czasie wojny. Pan profesor nie poświęcił temu tak wiele uwagi, ale dla osoby wychowanej już w kapitalistycznej Polsce sam pomysł głosowania, że się kogoś skreśla z listy a nie wybiera - to jest już mocno egzotyczne.
bardzo mnie zaciekawił Pański kanał i filmy , ponieważ nie jest to 100 raz wałkowanie najprostrzych informacji , tylko można się rzeczywiście czegoś nowego dowiedzieć
Nie wiem na ile to jest możliwe i czy by się zgadzało finansowo ale fajnie byłoby gdyby pana prof. filmy miały napisy w innych językach, chociaż po angielsku. Znam wiele osób nawet w swoim własnym gronie towarzyskim które są ciekawe historii Polski która szczególnie na zachodzie często sprowadza się głównie do drugiej wojny światowej. Myślę że byłoby to wartościowie z powodu wszystkich mitów o historii Polski które są rozpowszechniane w wielu innych krajach, szczególnie często własnie o okresie PRL.
moj dziadek jako byly zolnierz wyklety siedzial rok w wiezieniu w latach 40 tych. Spotkaly go wtedy takie nieprzyjemnosci ze do konca lat 80 tych kiedy juz nikt nie chodzil na PRLowskie wybory on caly czas chodzil na wybory.
Odnośnie Kresów: dziś właśnie, przy niedzielnym obiedzie w gronie rodzinnym, był ten temat Kresów. Wyszła ciekawa teza - że to, że na konferencji zmieniono nam granice, to wyszło nam na dobre, bo dzięki temu ziścił się sen Dmowskiego - Polska jednolita, katolicka. Jestem ciekaw zdania Pana Profesora na ten temat.
Zapyziałe kresy zamieniono na dobrze rozwinięte ziemie poniemieckie. Nie taki zły interes. Mój pradziadek urodził się w Stryju, ale tuż po I wojnie światowej przyjechał na Śląsk Cieszyński, a cała reszta rodziny jest z Górnego Śląska, więc nie mam żadnych kresowych sentymentów. Znam też ludzi co sobie te przesiedlenia chwalą po dziś dzień, bo na kresach mieli biedę i chałupę z drewna krytą strzechą, a na Śląsku się wprowadzili do murowanego gospodarstwa poniemieckiego. No i bonus w postaci państwa jednolitego narodowościowo i religijnie, ale teraz nie wolno głośno mówić, że to zaleta, bo przecież inne narody i religie nas ubogacają. Też długo się tym nie nacieszyliśmy, bo znowu największą mniejszością są Ukraińcy. Zobaczymy jak będzie tym razem.
Panie Profesorze, jedna poprawka: ZHP został zlikwidowany w 1949 roku, a przywrócony w 1956. Między tymi datami istniała tzw. Organizacja Harcerska ZMP. Zatem ZHP w latach istnienia Frontu Narodowego (późniejszego FJN) nie mógł być jego członkiem. Rozumiem, że to skrót myślowy, projekcja sytuacji po Październiku, ale dla porządku... A w ogóle, to świetny kanał.
Zrobiłby Pan odcinek o PZPR od środka. Jak ci ludzie robili kariery, jak im partia dawała różne rzeczy jak stanowiska, ale też jak nawzajem się między sobą pojedynkowali w partii. // A po za tym świetny odcinek! Od jakiegoś czasu właśnie szukałem informacji o wyborach w PRL by zyskać jakieś wyobrażenie, i w końcu tu trafiłem. Dobra robota! Pozdrawiam serdecznie!
To ja ci powiem, jak partia "dawała stanowiska" i inne "przywileje". Mój nieżyjący Ojciec wstąpił do PZPR jako młody inżynier w latach 1970-tych. Pracował po kolei w trzech zakładach przemysłowych, sumiennie pnąc się po ścieżkach kariery. Pierwszy "przywilej", jaki go spotkał to przydział na fiata 126p. Zaiste, był to wyjątkowy "przywilej", zważywszy, że fabryka, w której pracował była oddalona od miejsca zamieszkania o jakieś 30 km, a w jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej, On był jednym z tych, którzy musieli stawić się w zakładzie - dowolnego dnia i o każdej porze. Drugi "przywilej" spotkał Go kiedy na początku lat 1980-tych został dyrektorem zakładu. Był to przydział telefonu. Rzeczywiście, niezasłużony "przywilej" jak na kogoś, kto ponosił personalną odpowiedzialność za fabrykę i ponad 1000 pracowników, 24/24 7/7. Jego ścieżka zawodowa nie była wyjątkiem - to za PRL-u była NORMA. Żeby w tamtych czasach pełnić jakąkolwiek funkcję kierowniczą, trzeba było mieć kierunkowe wykształcenie i min. 10 lat nienagannej kariery zawodowej za soba. I piszę to z całą odpowiedzialnością, bo znałem osobiście z 10 osób, które pełniły stanowiska dyrektorskie lub równorzędne. Ojciec całe życie uczciwie przepracował dla POLSKI, kosztem zdrowia i rodziny - a ty Go dzisiaj będzisz rozliczał z "przywilejów"? Wolno wiedzieć jakim prawem? Czasy "zawodowych prezesów i dyrektorów" to przyszły PO 1989 roku. Pierwszy, który przychodzi mi na myśl to pewien etnograf, którego zrobiono prezesem stoczni. Nic dziwnego, że po polskim przemyśle stoczniowym nie ma śladu. Po innych gałęziach zresztą także. A za takie popisy korupcji i i nepotyzmu, na jakie pozwala sobie obecna wladza, to większosc za PRL-u dostalaby co najmniej po 25 lat wiezienia i przepadek mienia. Dziwnym trafem, kiedy Polską rządziły "uprzywilejowane komuchy", to liczba ludności wzrosła o prawie 60%, przy jednoczesnym wzroście średniej długości życia o co najmniej 30 lat. Po 1989 roku ten wskaźnik polepszył się o jakieś nędzne 8 lat, a liczba ludności systematycznie spada. Innymi słowy, oszałamiający sukces polskiej "wolności i demokracji" polega na powolnej ale nieodwołalnej eksterminacji narodu polskiego. Liczby mówią za siebie.
@@polishrocker67 1) "a ty Go dzisiaj będzisz rozliczał z "przywilejów"? Wolno wiedzieć jakim prawem? " - Chodzi o ogół spraw, a nie sądzenie pojedynczych przypadków. 2) Co do kompetencji, to nie problem w tym że ludzie mianowani z ramienia PZPR ich nie mieli. Na pewno musieli mieć, bo upadek PRL nastąpiłby jeszcze przed Gierkiem. Jeśli już, to problem tylko ilu tak samo kompetentnych albo i bardziej nie mogło zrobić takiej kariery bo nie mieli legitymacji "jedynej słusznej partii" . 3) "Dziwnym trafem, kiedy Polską rządziły "uprzywilejowane komuchy", to liczba ludności wzrosła o prawie 60%, przy jednoczesnym wzroście średniej długości życia o co najmniej 30 lat. Po 1989 roku ten wskaźnik polepszył się o jakieś nędzne 8 lat, a liczba ludności systematycznie spada. Innymi słowy, oszałamiający sukces polskiej "wolności i demokracji" polega na powolnej ale nieodwołalnej eksterminacji narodu polskiego." - Na demografię wpływ mają różne czynniki, a najważniejszym jest mentalność. W pierwszej połowie XX wieku i trochę później kraje kapitalistyczne miały dodatnią dzietność, ale później mimo wzrostu dobrobytu co raz mniej ludzi decydowało się na posiadanie dzieci. A dziś najwyższy wzrost się notuje w biednych krajach do których raczej nikt nie chciałby się od nas wyprowadzić.... W PL prawie na pewno faktyczne śliczną demografię po PRL załamał chaos lat 90. Trudno w takiej wielkiej niepewności myśleć o dzieciach. Ale dalej to już głównie kwestie mentalne. Dzieci przestały być priorytetem.
@@DonMartin17 " Dzieci przestały być priorytetem." Głęboko się mylisz. Taki powód podaje tylko 20-30% ankietowanych kobiet. Reszta podaje wyłącznie czynniki społeczno-gospodarcze. Niskie płace, brak dostępnych mieszkań, przedszkoli, żłobków, coraz gorsza służba zdrowia i edukacja - które są w Polsce już de facto płatne. Według niedawnych badań ponad 60% polskich kobiet zadeklarowało, że w ogóle (!) nie chce mieć dzieci!!! W Wielkiej Brytanii dzietnosc Polek jest dwukrotnie większa, niż Polsce. Czy UK to kraj Trzeciego Swiata? W mojej klasie w liceum (połowa lat 1980-tych), najlepsze wyniki uzyskiwali koleżanka i kolega z rodzin robotniczych. Ukończyli prestiżowe i niezwykle trudne studia - matematykę i elektronikę. Nie wzięli nawet godziny korepetycji w swoim życiu. W dzisiejszej polskiej rzeczywistości zostaliby zablokowani już na etapie marnej szkoły średniej - poziom polskiego szkolnictwa jest tak nędzny, że bez kosztownych korepetycji nawet najzdolniejsi i pracowici nie mają szans na życiowy awans. Innymi słowy, urodzenie się w biednej rodzinie skazuje człowieka automatycznie na biedę. To jest powrót do feudalizmu. Innymi słowy tzw. wolność i demokracja cofneła polski naród w rozwoju społecznym o co najmniej 200 lat. I już tam zostanie. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o historii PRL, to sobie poczytaj statystyki. Praktycznie w każdej dziedzinie życia: edukacja, kultura, nauka, uprzemysłowienie... no po prostu we wszystkim tamto państwo biło na głowę wszystko co było przed nim i co jest teraz. Ale to trzeba mieć trochę bardziej otwarty umysł, żeby wyjść poza te prymitywne stereotypy o komunie, totalitaryzmie, papieżu itp. A zacząć należy od uświadomienia sobie, że PRL nigdy nie była państwem komunistycznym. Tak na zakończenie - od ponad 20 lat mieszkam na tzw. Zachodzie i do końca życia będę wdzięczny losowi, że miałem okazję dorastać w PRL i uzyskać BEZPLATNIE znakomite wykształcenie, na które dziś nie miałbym najmniejszych szans. Podobnie, jak absolutna większość Polaków. PRL miała tysiąc ułomności, natomiast III RP to tylko wcielone zło. Bo państwo, które odbiera obywatelom rownośc w dostępie do zdobycia wykształcenia, niezależnie od ich sytuacji materialnej czy pochodzenia społecznego - jest państwem do szpiku kości złym. I na pewno nie jest państwem demokratycznym. Tak, jak nie byla nim ani Polska szlachecka, ani II RP.
Ja rozumiem, że pewne grupy były za zachowaniem senatu, ok, rozumiem też ich interesiki w kwestii kolektywizacji rolnictwa, gdzie nie mogli się opowiedzieć za, gdyż obraziliby się na nich panowie obszarnicy (z których i tak wielu nie nie było już w PL, bo czmychnęli do RFN czy Anglii), a i niejednokrotnie uderzyłoby to w nich samych skoro pochodzili z paniczykowych rodzin, a wiec ich interesy stały w sprzeczności z większością na wsiach czyli zwykłymi ludźmi, chłopami, ale głosowanie na "NiE" w kwestii granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej to już zwyczajne kurestwo i nie przemawiaja do mnie i nie mydlą oczu jakieś ich proteściki itd. - w tej kwestii akurat zagłosowali przeciw większości narodu. Jak można protestowac w sprawie kresóe pastwiąc się i uderzając w ziemie zachodnie. Nie dziwi mnie zatem, że środowiska srajnie prawocowe oraz nacjo-faszystoskiw byłe potem wyzywane różnymi komunistycznymi epitecikami typu "reakcjoniści", "kontrrewolucja" czy "wichrzyciele", bo sami sobie na to zapracowali takim postępowaniem
Nie miałem pojęcia, czy za czasów PRL odbywały się w ogóle jakieś wybory do sejmu i w jaki sposób się one odbywały. Myślałem, że komuniści po prostu ustalają skład sejmu między sobą, bo po mieli by je robić w systemie totalitarnym. Poziom absurdu polegający na dawaniu przez komisjię wyborczą wypełnionych kart do głosowania wyszedł mi poza skalę. Wiedziałem, że te wybory nie mogły być normalne, ale nie wiedziałem, że aż tak.
Takie wybory służyły głównie dwóm rzeczom: uwiarygodnieniu władzy (przecież była niby wybierana) i weryfikacji stanu ludności (to drugie to zwłaszcza domena skrajnie izolowanych krajów typu Korea Północna). Niemal wszystkie reżimy totalitarne bawią się w tę grę, nawet w III Rzeszy o wyborach (referendach zresztą też) nie zapominano. U nas i tak komuniści byli łaskawi w porównaniu z niemal wszystkimi innymi krajami bloku radzieckiego, bo i tak czysto teoretycznie było do wyboru więcej kandydatów do miejsc. Normą u naszych „socjalistycznych braci” była zasada jeden front = jeden kandydat = jeden poseł.
@@ukaszbien1293ale u nas praktycznie cały Sejm to był FJN (PZPR i ich przystawki - SD i ZSL) + jakaś ilość miejsc dla formalnie niezależnych posłów np. z PAX.
@@dapp9183 Oczywiście, monopol FJN, a później PRON na zgłaszanie kandydatów był nawet zapisany ustawowo. Tyle że był możliwy - w praktyce nic niewarty - wybór wewnątrz tych jedynych list. W innych krajach nawet takiego picu nie było.
Komentarz ogólny mam. Zauważyłem, że zgłębianie najnowszej historii naszej polityki działa na mnie tak, że niektóre osoby ze środowiska politycznego przestają mnie tak mocno irytować. Może się wydają bardziej autentyczni?
Poznałem kiedyś dwóch zabawnych kolegów z USA. Zwiedzali Europę na rowerach, ale jeden z nich był dziennikarzem specjalizującym się w krajach bloku wschodniego. Przynajmniej za takiego chciał się uważać. Przyjechali do Polski bo na Węgrzech ktoś im powiedział, że warto odwiedzić Polskę, bo to "najweselszy barak w obozie". Gdy spojrzeć z perspektywy czasu, rzeczywiście nie byliśmy najgorszym miejscem. Co prawda kadaryzacja spowodowała rozwój drobnego biznesu na Węgrzech, czego im zazdrościliśmy. Czechy czy NRD też były gospodarczo lepiej rozwinięte. A jednak Polska się wyróżniała poziomem tolerancji naszych władz na wolność obywatelską. Owszem, nie można było mówić, a już tym bardziej publikować tego, co się myśli, ale nie zabraniano myśleć. Pojawił się wówczas slogan o rzodkiewce: czerwoni z wierzchu, biali w środku. Prośba i sugestia: Czy naprawdę byliśmy "najweselszym barakiem w obozie"? Czy nasze służby były mniej wydolne, czy mniej zajadłe? Co sprawiało, że większość społeczeństwa przetrwała te 45 lat komuny i nie zmieniła swojego stosunku do niej?
w pewnych wyborach w latach 80 w komisji wyborczej której członkiem była moja matka kartę pobrał Pan któremu zmarło się 4 dni wcześniej - na pytanie jak to możliwe padła odpowiedz "wy wierzący chyba w cuda wierzycie"
Mały apel - jak ktoś nie ma ochoty za tydzień, to niech po prostu nie idzie na te wybory. Niech się nie zmusza, jeśli naprawę nie chce, a czuje jakąś presję, bo wszyscy gadają, żeby iść, że obowiązek i bla bla bla. Nie interesujesz się, nie masz ochoty - nie idź. Po drugie - kto idzie, to słuszną rzecz, jaką zrobi, to głosowanie na kogoś ze środka listy. Prawda jest taka, że na każdej liście są ludzie, których wstawiono, ale którzy nie mają być wybrani, albo co więcej - ich liderzy partyjni nawet nie chcą, żeby oni zostali wybrani. Są na listach, bo ktoś być musi, listy trzeba obsadzić. I na nich warto oddać głos, na pewno niejeden się ucieszy, że został posłem i będzie to dla niego fajna sprawa. Często są to zwykli przedstawiciele klasy średniej, ludzie pracujący w fabrykach, sklepach itd. Sam parę razy kandydowałem i zawsze cieszyłem się z każdego głosu i to w miejscach, gdzie nawet nie byłem ze swoją kampanią wyborczą. Zawsze znajdzie się jakiś znajomy, czy koleżanka, a niekoniecznie trzeba głosować znowu na znaną twarz. Głos liczy się tak samo.
@@TylerDurden0331 Osobiście, w ramach protestu przeciw jakości sceny politycznej, oddam głos nieważny. Oczywiście skreślając co się da, a nie oddając pustą kartę 😏 Polecam i pozdrawiam!
ปีที่แล้ว
Czy jest gdzieś możliwość zapoznania z całością rozmów Pana Siedziako? Bardzo ciekawe!
Jaka jest roznica pomiedzy podsluchiwaniem pegasusem, a ubecka inwigilacja opozycyjnych politykow przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki ? Dla mnie jest to , takim samym przestepczym procederem. Polacy , jestesmy nadgorliwcami i spora czesc z nas ma enkawudowskie sklonnosci.
Pamiętam te sceny z serialu "Dom" jak ZMP-owcy malowali 3xTAK. Generalnie z tego serialu nauczyłem się więcej historii niż z nudnych lekcji w podstawówce na przełomie wieków.
Panie Antoni, czy w najbliższym czasie pojawi się odcinek o sylwetce Wałęsy. Na wzór tych o Gierku itp. Czy faktycznie był tw. I jaka była geneza jego konfliktu z p.Walentynowicz i Gwiazdą ? Pozdrawiam
Miło jest zobaczyć, że kanał zyskał sponsora
Kiedyś szukałem informacji na ten temat. Dziękuję panie profesorze.
Ja wczoraj szukałem, a tu proszę
Fajnie, że dorobił się Pan sponsora. Jest Pan lubiany przez wszystkie strony. Należy wspierać takich ludzi jak Pan.
Ten pan niczego nowego nie wnosi.Opowiada tylko oficjalną wersję,coś jak Wołoszański.
@@rodzinnyobiad4431 na ta "oficjalna wersje" mowimy historia oparta o zrodla ;)
@@rodzinnyobiad4431 ty za to co wnosisz janie?
Dobrze, że teraz nie ma referendum ze zmanipulowanymi stronniczymi pytaniami. Komuna już była teraz takich rzeczy się nie robi.
Wyczuwam sarkazm, czy propagandę?
Komunistów pogonili😅
Hehe
Taa
Na szczęście ;)
Skupił się pan profesor wyłącznie na wyborach do Sejmu PRL. Oprócz tego były jeszcze wybory do ówczesnego pseudosamorządu czyli rad narodowych. Chętnie bym coś na temat się dowiedział, bo temat jest mało znany. Zarówno wybory, dobór kandydatów jak i samo realne funkcjonowanie rad.
Po prawdzie same technikalia wyborów do rad narodowych były bardzo zbliżone do tych do Sejmu - ich kompetencje (czy bardziej nieporównywalna z obecnym samorządem podległość „wyższym instancjom partyjno-państwowym”) to rzeczywiście ciekawa i zupełnie zmarginalizowana sprawa także w naszym środowisku historycznym. To była fasada, ale trwała przez dekady, a do tego wybory do rad narodowych zwykle żyły swoim życiem, a nie odbywały się hurtem z parlamentarnymi, w przeciwieństwie do wielu innych państw obozu.
@@ukaszbien1293obecna władza też tęskni aby samorządy sprowadzić do roli komunistycznych rad narodowych posłusznych władzom centralnym.
To pewnie celowe działanie, zapewne taki odcinek będzie na wiosnę przed wyborami samorządowymi
Mordy nie do podrobienia
*Do ówczesnych władz lokalnych
‚Samorzad’ co innego
Panie profesorze wyczekujemy kolejnych odcinków. Świetnie zrobione materiały. Bardzo to umila czas i edukuje. Pozdrawiam serdecznie z Islandii
Jak włączyłem to pomyślałem że oglądam TVP, a to kronika filmowa 😂. jeden z moich ulubionych odcinków, a na pewno najlepszy o PRL. Dowiedzialem się niesamowicie dużo informacji o kuliisach wyborów, dziękuje i pozdrawiam Pana Profesora
Doskonały temat, doskonały moment. Subtelnie acz znacząco. Popieram, każdy niech robi co może!
Obserwacja z życia:
W latach siedemdziesiątych chodziłem do podstawówki, w której, jak w wielu, istniał samorząd uczniowski. Nic w tym nie byłoby dziwnego, bo choć owo ciało wielkich prerogatyw nie miało, sam proces jego wyboru był interesujący. Opierał się on bowiem na wewnętrznym akcie prawnym regulującym bardzo ściśle wszelkie procedury.
Komisje wyborcza i skrutacyjna składała się z uczniów ósmych klas, którzy nie mieli biernego prawa wyborczego. Była zupełna swoboda w zgłaszaniu kandydatów. Kilka tygodni przed wyborami można było sprawdzić swoje nazwisko na liście wyborczej.
Dzień wyborów był wolny od zajęć (sic!), do szkoły szło się jedynie zagłosować. Kandydaci mogli mieć mężów zaufania w komisji. Wyniki po przeliczeniu zapisywano na kartach i wywieszano wieczorem w dzień wyborów.
Słowem, pełna demokracja i kontrola społeczna. Dlatego gdy się dowiedziałem niedługo później jak wyglądają "wybory" w PRL, nie uczestniczyłem w tej farsie, a działając w latach studenckich marzyłem by takie procedury jak w mojej szkole mogły kiedyś być wprowadzone w skali kraju.
Pierwszy raz głosowałem 4 czerwca 1989 roku. Od tamtej pory brałem udział we wszystkich wyborach prezydenckich, parlamentarnych, i w większości samorządowych.
Czyli to sciema z tym, ze karano za niechodzenie na wybory?
@@pd4419 Nie karano oficjalnie. Ja mogłem mieć je w dupie bo byłem studentem, ale kiedyś znajomemu lekarzowi z mojego miasteczka odmówiono zainstalowania w domu telefonu, bo nie głosował.
@@pd4419 W latach 80. władza miała dużo więcej problemów niż to, kto chodził na wybory, a kto nie. Ale wcześniej różnie się to mogło skończyć, choćby i wtedy, gdyby na wybory nie poszedł ktoś cokolwiek wyżej postawiony w „zakładach gospodarki uspołecznionej” czy w rodzinach członków partii.
@@pd4419Nie wiem jak było wczesniej ale w latach 70-tych nie karano. Moi rodzice nie chodzili na wybory ale zdecydowana większość ludzi chodziła głosować. Ludzie do komuny się zwyczajnie przyzwyczaili a poza tym robili tak "na wszelki wypadek".
Panie Profesorze z ogromnym zainteresowaniem słucham prawdziwej historii. Mam 65 lat. Wiele pamiętam z minionych lat i dużo opowiadała mi moją Mama która zmarła w 2022 roku mając 90 lat. Wspominała jak była chora i nie miała sił iść na wybory to przyszli sprawdzić czy faktycznie chora a później przyszli z kartkami do domu żeby zagłosowała. Słucham Pana i wspominam mego Tatę który przeglądając moje podręczniki do nauki historii mówił,,to nie tak było ale nic nie mów tylko ucz się ".
Moja mama z racji tego , że była naczycielką w wiejskiej szkole zawsze była w komisji wyborczej. Opowaiadała , że standardem było dosypywanie kart do urn wyborczych na koniec "wyborów". Było to na plecenie miejscowego sekretarza PZPR lub innego funkcyjnego. Wferwencja zawsze musiała być około 90 procent. Ja pamiętam jak do urn zwożone były osoby z miejsc oddalonych od szkoły.
Metoda wrzucania do urny bez skreśleń aż się prosiła o tego typu przekręty, bo nie dałoby się nawet stwierdzić, które karty były w urnie przed liczeniem głosów, a które pojawiły się tam później. Nawet gdyby sumy kart wydanych i przeliczonych się nie zgadzały, to i tak człowiek z zewnątrz nie mógł się tego dowiedzieć, bo przed 1989 nie wywieszano protokołów głosowania w lokalu, tylko podawano nijak nieweryfikowalne dane zbiorcze w mediach czy obwieszczeniach. Każdy z grubsza wiedział, że frekwencja (a pewnie i wyniki) była fikcją, ale nie dałoby się tego udowodnić wprost.
@@ukaszbien1293 a co się zmieniło po 89 roku? Tak konkretnie i sprawdzalnie.
@@maciejaleksandernowakowski7342 Ale w jakiej sprawie?
Dzisiaj frekwencja bierze się znurn czy ze skreśleń? Xd
@@MrDSMek Z urn, ale jeśli liczba kart nie zgadza się z liczbą podpisów, pisze się to w protokole. Wtedy nawet tych protokołów nie wywieszano.
Film pokazuje, że referendum urządza się nie po to, by obywateli zapytać o zdanie, ale aby osiągnąć inne cele.
Intencje mogą być różne i nie zawsze oczywiste.
Także jako badanie opinii społecznej
Dlatego trzeba brać tylko kartę do głosowania, a olać referendum !
jaki jest wiec twoj wybor?z referendum nie masz niczego chahahahaha,z glosowania glosujesz n a 6 roznych komitetow a wychodzi rudy wuc hahahaha jak w prl hahahaha@@leszekhoppe2709
Z doświadczenia z ostatnim referendum, referendum konstytucyjnym, referendum ws. wstąpienia do UE, trzeba mieć świadomość, że decyzja już dawno zapadła. Rządzącym nie opłaca się robić referendum, przez które musieliby cofać swoje decyzje i żeby nie byli pewni wyniku. M. In. Dlatego za poprzednich rządów platformy nie zrobiono referendum w sprawie wstąpienia do strefy euro. Referendum zawsze będzie ustawka, a społeczeństwo ma tylko potwierdzić, co zostało wczesniej ustalone. Jednym z niewielu wyjątków było referendum w sprawie wyjścia UK z UE
¡Gracias!
Dziękuję i pozdrawiam.
Materiały filmowe od Pana Profesora zawsze na wysokim poziomie.
Świetny materiał 🥰
W niedzielę będę głosował na TAK !!!!!!!
Bardzo ciekawy program, a szczególnie wartościowy jest fakt, że więcej jest Pana komentarzy, tłumaczących ówczesną rzeczywistość polityczną :)
To prawdziwy HIT, w każdym znaczeniu, tak prowadzony przedmiot byłby faktycznie sensowny
Dziękujemy.
O, coś czuję, że trafiłem w kolejny wartościowy zakątek internetu ☺️ pozdrawiam serdecznie!
Smutny i przerażający dla mnie jest fakt, że nazwiska, które były na listach PRL, reprezentują nas w PE, ubiegają się o mandat posłów na Sejm RP lub doradzały w prowadzeniu polityki zagranicznej z Rosją właśnie.
Kto konkretnie? Piotrowicz? Kto jeszcze?
@@tomaszpestka1862może Wojciech Jasiński albo Andrzej Kryże
@@CircusInto Dzięki. Nie wiedziałem.
@@tomaszpestka1862Pawłowicz, aktywna członkini PZPR
@@tomaszpestka1862 Z roku na rok oczywiście ich ubywa, ale można wymienić choćby Leszka Millera Włodzimierza Cimoszewicza, Waldemara Pawlaka, Dariusza Rosatiego Marcina Święcickiego, którzy nie tak co byli lub być może zostaną wybrani do Sejmu, Senatu czy Parlamentu Europejskiego, a w późnym PRL-u zaczynali karierę polityczną na szczeblu krajowym. I pewnie można by jeszcze takich innych paru znaleźć.
Świetnie się słuchało i oglądało. Dziękuję 🙂.
Wow, ale super wiedza. A ja się zastanawiałem jakby było jakby sejm odzwierciedlał strukturę społeczeństwa. Teraz mogę sobie poczytać o rezultatach takiego sejmu do potrzeb w tamtym czasie. Dziękuję :D
Popieram. Ciekawe też są tematy o charakterze ogólnym, a nie tylko opis konkretnych wydarzeń. Brawo profesor.
Świetny odcinek, zresztą jak zawsze. 😊
Świetny content!
Świetny opis mechanizmu funkcjonowania głosowań w tamtym czasie. Celowo nie nazywam ich wyborami :)
Obecnej władzy marzą się takie wybory.
A której się to nie marzy ?
Świetne jak zawsze pozdrawiam
Jak zwykle ciekawy materiał. Cieszę się że kanał się rozwija i zyskuje współprace
jak zawsze super odcinek Panie Profesorze, Jak Przedmówcy wspominali - cieszy Sponsor kanału, co daje nadzieję na kontynuację serii - trzymam kciuki :) (i oczywiście kciuk w górę :))
Super odcinek.
Mieszkając w małej miejscowości, jako podrostek, jestem naocznym światkiem tego, że opornych zbierano policyjną nyską i krótko przed zamknięciem lokali wyborczych podwożono na wybory. A potem musieli wracać na pieszo po kilka a może i kilkanaście kilometrów z powrotem do domu. Na następnych wyborach już się nie spóźniali . Pozdrowienia z Niemiec .
Świetny materiał, dziękuję :)
kawał dobrej roboty :) czekam na kolejne odcinki
super odcinek
0:00 [intro i sponsor]
0:43 Wstęp: kronika filmowa o głosowaniu 1947 r.
3:47 Referendum 1946 r. PSL - główny wróg komunistów
10:10 Kampania przed głosowaniem do Sejmu 1947 r. Prowokacje
12:59 Oficjalne wyniki głosowania 1947 r. Dominacja komunistów. Powstanie partii satelickich
16:15 Represje wobec posłów
18:18 Ordynacja wyborcza
20:14 Układanie listy kandydatów
24:17 Przebieg głosowania
28:09 Głosowanie 1957 r. Miejsca mandatowe
34:00 Fikcja wyborów. Ustalanie frekwencji
45:17 Reprezentatywność Sejmu
52:36 [koniec]
Dziekuje bardzo
Dziękujemy za materiał
Świetny materiał. Te miejsca mandatowe to jak widac całkiem "spoko" rozwiązanie, skoro przez tyle lat tylko raz nie wypaliło
Świetny kanał, świetny film. Leci sub
Właśnie sobie puściłem ten odcinek na słuchawkach na spacer i jak leciał fragment pierwszej kroniki to minąłem plakat wyborczy żeby głosować 4xNie...
Fajnie jak zawsze
3:23 No i proszę, górnik będzie reprezentować Zagłębie Śląskie, a nie to co teraz, gdy politycy reprezentują tylko własne partie. Nawet za "najgorszej komuny" była większa demokracja niż obecnie. Dziś mamy w sejmie "zawodowych polityków", ekonomistów, nauczycieli, historyków, lekarzy. A czy jakiś górnik jest?
dzieki za material. jak zawsze znakomity, oby wiecej i oby czesciej. pozdrowienia z oslo
Dziękuje za materiał. Pozdrawiam👍
Perfect timing jesli chodzi o temat kolejnego wykładu profesora
dziękuję
Jak zwykle bardzo wartościowy wykład :) dziękuje Panie Profesorze
Jestem w szoku jak ciekawie i rzetelnie można opowiadać o czymś, co najzwyczajniej by mnie nudziło, gdybym to samo słyszał z ust nauczyciela w szkole
Dziękuję Panie Profesorze, jak zawsze super odcinek!
Kiedyś nazywali się Blok Demokratyczny dziś Demokratyczna Opozycja.
Ciekawe. I filmy archiwalne. Polska Kronika Filmowa bardzo dobre źródło historyczne kiedyś próbowałem obejrzeć wszystkie jej wydania. I doceniam ją do dziś.
"Narodowy Plan Odbudowy". "Wszystko już było" - rzekł Ben Akiba (którego grób jest w mim mieście zresztą).
32:15 zabrzmiało jak w każdym bądź razie, co jest niepoprawne. Poprawna forma to w każdym razie ;)
Juhuuu ❤
Bardzo mnie od dawna interesuje teoretyczna podbudowa tzw demokracji ludowej, między innymi cała idea frontów narodowych, których tworzenia uczono już w szkole kominternowskiej w ZSRR w czasie wojny. Pan profesor nie poświęcił temu tak wiele uwagi, ale dla osoby wychowanej już w kapitalistycznej Polsce sam pomysł głosowania, że się kogoś skreśla z listy a nie wybiera - to jest już mocno egzotyczne.
bardzo mnie zaciekawił Pański kanał i filmy , ponieważ nie jest to 100 raz wałkowanie najprostrzych informacji , tylko można się rzeczywiście czegoś nowego dowiedzieć
Zapowiada sie świetny materiał.
i tak o to po kilkudziesięciu latah zatoczyliśmy koło i znów esteśmy w tym samym punkcie, gdzie cały aparat państwowy atakuje opozycję.
Temat na czasie... bez mordów mamy teraz powtórkę z historii...
Dziękuję za kolejny odcinek :)
Nie wiem na ile to jest możliwe i czy by się zgadzało finansowo ale fajnie byłoby gdyby pana prof. filmy miały napisy w innych językach, chociaż po angielsku. Znam wiele osób nawet w swoim własnym gronie towarzyskim które są ciekawe historii Polski która szczególnie na zachodzie często sprowadza się głównie do drugiej wojny światowej. Myślę że byłoby to wartościowie z powodu wszystkich mitów o historii Polski które są rozpowszechniane w wielu innych krajach, szczególnie często własnie o okresie PRL.
moj dziadek jako byly zolnierz wyklety siedzial rok w wiezieniu w latach 40 tych. Spotkaly go wtedy takie nieprzyjemnosci ze do konca lat 80 tych kiedy juz nikt nie chodzil na PRLowskie wybory on caly czas chodzil na wybory.
Świetny materiał
Odnośnie Kresów: dziś właśnie, przy niedzielnym obiedzie w gronie rodzinnym, był ten temat Kresów. Wyszła ciekawa teza - że to, że na konferencji zmieniono nam granice, to wyszło nam na dobre, bo dzięki temu ziścił się sen Dmowskiego - Polska jednolita, katolicka. Jestem ciekaw zdania Pana Profesora na ten temat.
Po części tak, ale oprócz zmiany granic były do tego przyczyniły się do tego wysiedlenia Niemców i Ukraińców , Holocaust i powojenna emigracja Żydów.
Zapyziałe kresy zamieniono na dobrze rozwinięte ziemie poniemieckie. Nie taki zły interes. Mój pradziadek urodził się w Stryju, ale tuż po I wojnie światowej przyjechał na Śląsk Cieszyński, a cała reszta rodziny jest z Górnego Śląska, więc nie mam żadnych kresowych sentymentów. Znam też ludzi co sobie te przesiedlenia chwalą po dziś dzień, bo na kresach mieli biedę i chałupę z drewna krytą strzechą, a na Śląsku się wprowadzili do murowanego gospodarstwa poniemieckiego. No i bonus w postaci państwa jednolitego narodowościowo i religijnie, ale teraz nie wolno głośno mówić, że to zaleta, bo przecież inne narody i religie nas ubogacają. Też długo się tym nie nacieszyliśmy, bo znowu największą mniejszością są Ukraińcy. Zobaczymy jak będzie tym razem.
Oglądać oglądać by potem nie opowiadać "mój głos i tak nic nie zmieni" bo dojdzie do tego że nikt nie zapyta.
Panie Profesorze, jedna poprawka: ZHP został zlikwidowany w 1949 roku, a przywrócony w 1956. Między tymi datami istniała tzw. Organizacja Harcerska ZMP. Zatem ZHP w latach istnienia Frontu Narodowego (późniejszego FJN) nie mógł być jego członkiem. Rozumiem, że to skrót myślowy, projekcja sytuacji po Październiku, ale dla porządku... A w ogóle, to świetny kanał.
Dziękuję Panie Profesorze 🫡
Filmy z przeszłości a jednak z teraźniejszości. Teraz tylko kolorze i HD.. straszne.. dziękuję za wspaniały odcinek!
Jak to ktoś powiedział, wybór jest zawsze, ale niekiedy ch...we opcje ;)
Świetne te kroniki! Zupełnie jak Wiadomości TVP, tylko nic o Tusku nie ma 😂
W latach '70 byli inni ulubieńcy telewizji: Kuroń i Michnik oraz Hupka i Czaja.
Cieszę się, że teraz glosowwnie to prawo a nie przykry obowiązek.
Dzień dobry, czy można liczyć na dodanie nowych odcinków na Spotify?
Zrobiłby Pan odcinek o PZPR od środka. Jak ci ludzie robili kariery, jak im partia dawała różne rzeczy jak stanowiska, ale też jak nawzajem się między sobą pojedynkowali w partii. // A po za tym świetny odcinek! Od jakiegoś czasu właśnie szukałem informacji o wyborach w PRL by zyskać jakieś wyobrażenie, i w końcu tu trafiłem. Dobra robota! Pozdrawiam serdecznie!
Kiedyś będzie
To ja ci powiem, jak partia "dawała stanowiska" i inne "przywileje". Mój nieżyjący Ojciec wstąpił do PZPR jako młody inżynier w latach 1970-tych. Pracował po kolei w trzech zakładach przemysłowych, sumiennie pnąc się po ścieżkach kariery. Pierwszy "przywilej", jaki go spotkał to przydział na fiata 126p. Zaiste, był to wyjątkowy "przywilej", zważywszy, że fabryka, w której pracował była oddalona od miejsca zamieszkania o jakieś 30 km, a w jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej, On był jednym z tych, którzy musieli stawić się w zakładzie - dowolnego dnia i o każdej porze.
Drugi "przywilej" spotkał Go kiedy na początku lat 1980-tych został dyrektorem zakładu. Był to przydział telefonu. Rzeczywiście, niezasłużony "przywilej" jak na kogoś, kto ponosił personalną odpowiedzialność za fabrykę i ponad 1000 pracowników, 24/24 7/7.
Jego ścieżka zawodowa nie była wyjątkiem - to za PRL-u była NORMA. Żeby w tamtych czasach pełnić jakąkolwiek funkcję kierowniczą, trzeba było mieć kierunkowe wykształcenie i min. 10 lat nienagannej kariery zawodowej za soba. I piszę to z całą odpowiedzialnością, bo znałem osobiście z 10 osób, które pełniły stanowiska dyrektorskie lub równorzędne.
Ojciec całe życie uczciwie przepracował dla POLSKI, kosztem zdrowia i rodziny - a ty Go dzisiaj będzisz rozliczał z "przywilejów"? Wolno wiedzieć jakim prawem?
Czasy "zawodowych prezesów i dyrektorów" to przyszły PO 1989 roku. Pierwszy, który przychodzi mi na myśl to pewien etnograf, którego zrobiono prezesem stoczni. Nic dziwnego, że po polskim przemyśle stoczniowym nie ma śladu. Po innych gałęziach zresztą także. A za takie popisy korupcji i i nepotyzmu, na jakie pozwala sobie obecna wladza, to większosc za PRL-u dostalaby co najmniej po 25 lat wiezienia i przepadek mienia.
Dziwnym trafem, kiedy Polską rządziły "uprzywilejowane komuchy", to liczba ludności wzrosła o prawie 60%, przy jednoczesnym wzroście średniej długości życia o co najmniej 30 lat. Po 1989 roku ten wskaźnik polepszył się o jakieś nędzne 8 lat, a liczba ludności systematycznie spada. Innymi słowy, oszałamiający sukces polskiej "wolności i demokracji" polega na powolnej ale nieodwołalnej eksterminacji narodu polskiego. Liczby mówią za siebie.
Kiedyś to było... A teraz to nie ma! Wszyscy wtedy musieli być kryształowi jak Twój ojciec
@@polishrocker67 1) "a ty Go dzisiaj będzisz rozliczał z "przywilejów"? Wolno wiedzieć jakim prawem? " - Chodzi o ogół spraw, a nie sądzenie pojedynczych przypadków. 2) Co do kompetencji, to nie problem w tym że ludzie mianowani z ramienia PZPR ich nie mieli. Na pewno musieli mieć, bo upadek PRL nastąpiłby jeszcze przed Gierkiem. Jeśli już, to problem tylko ilu tak samo kompetentnych albo i bardziej nie mogło zrobić takiej kariery bo nie mieli legitymacji "jedynej słusznej partii" . 3) "Dziwnym trafem, kiedy Polską rządziły "uprzywilejowane komuchy", to liczba ludności wzrosła o prawie 60%, przy jednoczesnym wzroście średniej długości życia o co najmniej 30 lat. Po 1989 roku ten wskaźnik polepszył się o jakieś nędzne 8 lat, a liczba ludności systematycznie spada. Innymi słowy, oszałamiający sukces polskiej "wolności i demokracji" polega na powolnej ale nieodwołalnej eksterminacji narodu polskiego." - Na demografię wpływ mają różne czynniki, a najważniejszym jest mentalność. W pierwszej połowie XX wieku i trochę później kraje kapitalistyczne miały dodatnią dzietność, ale później mimo wzrostu dobrobytu co raz mniej ludzi decydowało się na posiadanie dzieci. A dziś najwyższy wzrost się notuje w biednych krajach do których raczej nikt nie chciałby się od nas wyprowadzić.... W PL prawie na pewno faktyczne śliczną demografię po PRL załamał chaos lat 90. Trudno w takiej wielkiej niepewności myśleć o dzieciach. Ale dalej to już głównie kwestie mentalne. Dzieci przestały być priorytetem.
@@DonMartin17
" Dzieci przestały być priorytetem."
Głęboko się mylisz. Taki powód podaje tylko 20-30% ankietowanych kobiet. Reszta podaje wyłącznie czynniki społeczno-gospodarcze. Niskie płace, brak dostępnych mieszkań, przedszkoli, żłobków, coraz gorsza służba zdrowia i edukacja - które są w Polsce już de facto płatne. Według niedawnych badań ponad 60% polskich kobiet zadeklarowało, że w ogóle (!) nie chce mieć dzieci!!! W Wielkiej Brytanii dzietnosc Polek jest dwukrotnie większa, niż Polsce. Czy UK to kraj Trzeciego Swiata?
W mojej klasie w liceum (połowa lat 1980-tych), najlepsze wyniki uzyskiwali koleżanka i kolega z rodzin robotniczych. Ukończyli prestiżowe i niezwykle trudne studia - matematykę i elektronikę. Nie wzięli nawet godziny korepetycji w swoim życiu. W dzisiejszej polskiej rzeczywistości zostaliby zablokowani już na etapie marnej szkoły średniej - poziom polskiego szkolnictwa jest tak nędzny, że bez kosztownych korepetycji nawet najzdolniejsi i pracowici nie mają szans na życiowy awans. Innymi słowy, urodzenie się w biednej rodzinie skazuje człowieka automatycznie na biedę. To jest powrót do feudalizmu. Innymi słowy tzw. wolność i demokracja cofneła polski naród w rozwoju społecznym o co najmniej 200 lat. I już tam zostanie.
Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o historii PRL, to sobie poczytaj statystyki. Praktycznie w każdej dziedzinie życia: edukacja, kultura, nauka, uprzemysłowienie... no po prostu we wszystkim tamto państwo biło na głowę wszystko co było przed nim i co jest teraz. Ale to trzeba mieć trochę bardziej otwarty umysł, żeby wyjść poza te prymitywne stereotypy o komunie, totalitaryzmie, papieżu itp. A zacząć należy od uświadomienia sobie, że PRL nigdy nie była państwem komunistycznym.
Tak na zakończenie - od ponad 20 lat mieszkam na tzw. Zachodzie i do końca życia będę wdzięczny losowi, że miałem okazję dorastać w PRL i uzyskać BEZPLATNIE znakomite wykształcenie, na które dziś nie miałbym najmniejszych szans. Podobnie, jak absolutna większość Polaków.
PRL miała tysiąc ułomności, natomiast III RP to tylko wcielone zło. Bo państwo, które odbiera obywatelom rownośc w dostępie do zdobycia wykształcenia, niezależnie od ich sytuacji materialnej czy pochodzenia społecznego - jest państwem do szpiku kości złym. I na pewno nie jest państwem demokratycznym. Tak, jak nie byla nim ani Polska szlachecka, ani II RP.
Ja rozumiem, że pewne grupy były za zachowaniem senatu, ok, rozumiem też ich interesiki w kwestii kolektywizacji rolnictwa, gdzie nie mogli się opowiedzieć za, gdyż obraziliby się na nich panowie obszarnicy (z których i tak wielu nie nie było już w PL, bo czmychnęli do RFN czy Anglii), a i niejednokrotnie uderzyłoby to w nich samych skoro pochodzili z paniczykowych rodzin, a wiec ich interesy stały w sprzeczności z większością na wsiach czyli zwykłymi ludźmi, chłopami, ale głosowanie na "NiE" w kwestii granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej to już zwyczajne kurestwo i nie przemawiaja do mnie i nie mydlą oczu jakieś ich proteściki itd. - w tej kwestii akurat zagłosowali przeciw większości narodu. Jak można protestowac w sprawie kresóe pastwiąc się i uderzając w ziemie zachodnie. Nie dziwi mnie zatem, że środowiska srajnie prawocowe oraz nacjo-faszystoskiw byłe potem wyzywane różnymi komunistycznymi epitecikami typu "reakcjoniści", "kontrrewolucja" czy "wichrzyciele", bo sami sobie na to zapracowali takim postępowaniem
Nie miałem pojęcia, czy za czasów PRL odbywały się w ogóle jakieś wybory do sejmu i w jaki sposób się one odbywały. Myślałem, że komuniści po prostu ustalają skład sejmu między sobą, bo po mieli by je robić w systemie totalitarnym. Poziom absurdu polegający na dawaniu przez komisjię wyborczą wypełnionych kart do głosowania wyszedł mi poza skalę. Wiedziałem, że te wybory nie mogły być normalne, ale nie wiedziałem, że aż tak.
To dlatego, że państwa bloku socjalistycznego utrzymywały przed całym światem, że są prawdziwie demokratyczne. Stąd musiały robić te udawane wybory.
Takie wybory służyły głównie dwóm rzeczom: uwiarygodnieniu władzy (przecież była niby wybierana) i weryfikacji stanu ludności (to drugie to zwłaszcza domena skrajnie izolowanych krajów typu Korea Północna). Niemal wszystkie reżimy totalitarne bawią się w tę grę, nawet w III Rzeszy o wyborach (referendach zresztą też) nie zapominano. U nas i tak komuniści byli łaskawi w porównaniu z niemal wszystkimi innymi krajami bloku radzieckiego, bo i tak czysto teoretycznie było do wyboru więcej kandydatów do miejsc. Normą u naszych „socjalistycznych braci” była zasada jeden front = jeden kandydat = jeden poseł.
Teraz jest tak samo :D
@@ukaszbien1293ale u nas praktycznie cały Sejm to był FJN (PZPR i ich przystawki - SD i ZSL) + jakaś ilość miejsc dla formalnie niezależnych posłów np. z PAX.
@@dapp9183 Oczywiście, monopol FJN, a później PRON na zgłaszanie kandydatów był nawet zapisany ustawowo. Tyle że był możliwy - w praktyce nic niewarty - wybór wewnątrz tych jedynych list. W innych krajach nawet takiego picu nie było.
👍☺️
Komentarz ogólny mam. Zauważyłem, że zgłębianie najnowszej historii naszej polityki działa na mnie tak, że niektóre osoby ze środowiska politycznego przestają mnie tak mocno irytować. Może się wydają bardziej autentyczni?
jaka piosenka zaczyna się w 37:00 minucie?
Poznałem kiedyś dwóch zabawnych kolegów z USA. Zwiedzali Europę na rowerach, ale jeden z nich był dziennikarzem specjalizującym się w krajach bloku wschodniego. Przynajmniej za takiego chciał się uważać.
Przyjechali do Polski bo na Węgrzech ktoś im powiedział, że warto odwiedzić Polskę, bo to "najweselszy barak w obozie".
Gdy spojrzeć z perspektywy czasu, rzeczywiście nie byliśmy najgorszym miejscem. Co prawda kadaryzacja spowodowała rozwój drobnego biznesu na Węgrzech, czego im zazdrościliśmy. Czechy czy NRD też były gospodarczo lepiej rozwinięte. A jednak Polska się wyróżniała poziomem tolerancji naszych władz na wolność obywatelską. Owszem, nie można było mówić, a już tym bardziej publikować tego, co się myśli, ale nie zabraniano myśleć.
Pojawił się wówczas slogan o rzodkiewce: czerwoni z wierzchu, biali w środku.
Prośba i sugestia:
Czy naprawdę byliśmy "najweselszym barakiem w obozie"? Czy nasze służby były mniej wydolne, czy mniej zajadłe? Co sprawiało, że większość społeczeństwa przetrwała te 45 lat komuny i nie zmieniła swojego stosunku do niej?
Bardzo interesująco opowiada Pan o naszej historii.
Jednak w każdym filmie nadużywa wyrażenia "tak naprawdę".
Cóż, każdy ma jakąś słabość.
Oglądając te stare kroniki filmowe nigdy nie pojmę dlaczego na oficjalnego speakera zatrudnili osobę z wadą wymowy.
w pewnych wyborach w latach 80 w komisji wyborczej której członkiem była moja matka kartę pobrał Pan któremu zmarło się 4 dni wcześniej - na pytanie jak to możliwe padła odpowiedz "wy wierzący chyba w cuda wierzycie"
Mały apel - jak ktoś nie ma ochoty za tydzień, to niech po prostu nie idzie na te wybory. Niech się nie zmusza, jeśli naprawę nie chce, a czuje jakąś presję, bo wszyscy gadają, żeby iść, że obowiązek i bla bla bla. Nie interesujesz się, nie masz ochoty - nie idź. Po drugie - kto idzie, to słuszną rzecz, jaką zrobi, to głosowanie na kogoś ze środka listy. Prawda jest taka, że na każdej liście są ludzie, których wstawiono, ale którzy nie mają być wybrani, albo co więcej - ich liderzy partyjni nawet nie chcą, żeby oni zostali wybrani. Są na listach, bo ktoś być musi, listy trzeba obsadzić. I na nich warto oddać głos, na pewno niejeden się ucieszy, że został posłem i będzie to dla niego fajna sprawa. Często są to zwykli przedstawiciele klasy średniej, ludzie pracujący w fabrykach, sklepach itd. Sam parę razy kandydowałem i zawsze cieszyłem się z każdego głosu i to w miejscach, gdzie nawet nie byłem ze swoją kampanią wyborczą. Zawsze znajdzie się jakiś znajomy, czy koleżanka, a niekoniecznie trzeba głosować znowu na znaną twarz. Głos liczy się tak samo.
Dzień dobry. Mam pytanie. Czy nagrałby Pan film o historii FSO (Fabryka Samochodów Osobowych)?
40:40 - oj ten "podkład muzyczny" :D Szkoda, że nie ma suwaka "wycisz".
Dlatego wszyscy 15 na wybory i patrzeć tej władzy na ręce !!!!
Niby na kogo głosować??
Na PiS oczywiscie
Nie ma na kogo głosować. Wszyscy siebie warci
@@TylerDurden0331
Osobiście, w ramach protestu przeciw jakości sceny politycznej, oddam głos nieważny. Oczywiście skreślając co się da, a nie oddając pustą kartę 😏 Polecam i pozdrawiam!
Czy jest gdzieś możliwość zapoznania z całością rozmów Pana Siedziako? Bardzo ciekawe!
Nie, ale można przeczytać jego książkę. Polecam.
I to jest frekwencja a nie jakieś 74% 😅
16:40. Później założył on popularną dziś sieć piekarni…
Jaka jest roznica pomiedzy podsluchiwaniem pegasusem, a ubecka inwigilacja opozycyjnych politykow przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki ? Dla mnie jest to , takim samym przestepczym procederem. Polacy , jestesmy nadgorliwcami i spora czesc z nas ma enkawudowskie sklonnosci.
👍
Pani Profesorze, dlaczego nie odmienia Pan nazwiska dr. Siedziaki?
👍
Pamiętam te sceny z serialu "Dom" jak ZMP-owcy malowali 3xTAK. Generalnie z tego serialu nauczyłem się więcej historii niż z nudnych lekcji w podstawówce na przełomie wieków.
Prawie jak dzisiaj.
Panie Antoni, czy w najbliższym czasie pojawi się odcinek o sylwetce Wałęsy. Na wzór tych o Gierku itp. Czy faktycznie był tw. I jaka była geneza jego konfliktu z p.Walentynowicz i Gwiazdą ? Pozdrawiam
Jest już kilka materiałów, w których ta kwestia jest poruszane
@@wir6604 Tu na kanale? Kurde to musiałem przeoczyć :/
8:44. Nie zapomnijmy iż większość z tych 30% głosowała pod przymusem.