Cieszę się, że trafiłam na Pana kanał, bo sama również pracuję w edukacji i współdzielę z Panem przedstawione refleksje. Istotnie brakuje rozmów o kulturze pracy (zapewne nie tylko w obszarze edukacji). Mam dokładnie te same dylematy odnośnie do rozkładu swoich sił na różne obowiązki, ale też obejmuję refleksją, co rzeczywiście muszę zrobić, co chcę zrobić, co mogą zrobić inni, a co możemy zrobić razem. Próba nieprzeciążania siebie nie brzmi jak próba uniknięcia obowiązków. To myślenie długofalowe i długoterminowe - chęć bycia czynnym i aktywnym wiele lat dłużej, niż pozwoliłby na to tryb pracy w ciągłej gonitwie. Mogę śmiało rzec, że w swoich poglądach idę z Panem ramię w ramię :)
Świetny materiał, nie mam pojęcia dlaczego wyświetlił mi się na głównej ale uważam, że czasu tutaj nie straciłem. Jeśli chodzi o temat to chciałbym również móc się nie zmuszać jednakże np. ze względu na specyfikę pracy i własne uparcie w wielu sprawach jestem nastawiony na progresję do pewnego stopnia, więc jeśli mam w głowie "a na dziś już koniec" to moje drugie ja podpowiada mi "o nie, nie skończyłeś" i wydaje mi się, że takie odpuszczanie może z czasem prowadzić do regresu w samorozwoju. Coś jak z chodzeniem na siłownię i hipertrofią mięśni tzn. chodzimy tam, robimy więcej, dokładamy sobie a po czasie mamy efekty naszej ciężkiej pracy a jeśli stwierdzamy "na dziś koniec" i często odpuszczamy to dochodzi właśnie do cofania swojego postępu. Jeśli chodzi o ciężką prace to ludzie zapominają, że pracować ciężko to nie znaczy pracować mądrze i zdarza się, że się poddają bo nie widzą swojego postępu. Połączenie tych dwóch rzeczy daje (przynajmniej mi) pozytywne efekty a to uczucie, że kurde jednak w jakiś sposób udało się pokonać te bariery i jestem z każdym dniem lepszy i lepszy jest wręcz siłą napędową do działania. Zgodzę się z punktem o rozłożeniu sił, jest to chyba najważniejsza rzecz, żeby brać tyle ile jesteśmy w stanie zrobić. Jednak uważam, że poprzeczka zawsze powinna być ustawiona troszkę (może nawet niewiele) ponad to co sobie ustalimy, żeby gdzieś pojawiła się ta motywacja do bycia lepszym dla samego siebie aby nie doszło do stagnacji w naszym życiu.
Jeśli myślimy o rozwoju w sposób liniowy, to faktycznie przesuwanie granic, codzienne "extra mile" ma sens. Dodam do tego, że rozwój to też reorganizacja (film o tym w kolejny poniedziałek 1.04). Jeśli popatrzymy na rozwój w ten sposób to kluczowe jest przyglądanie się kryzysom, dezintegracji pozytywnej. Nie każde odpuszczenie sobie gwarantuje regres i nie każde dokładanie ciężaru da rozwój. To bardzo indywidualne. Trzeba dużej uwagi i refleksji. Czego Tobie i sobie życzę!
Wspaniale. Nie znam pana, nie oglądałem ani jednego filmu. Ale zgadzam sie z tytułem. Tak trzymać
Cieszę się, że trafiłam na Pana kanał, bo sama również pracuję w edukacji i współdzielę z Panem przedstawione refleksje. Istotnie brakuje rozmów o kulturze pracy (zapewne nie tylko w obszarze edukacji). Mam dokładnie te same dylematy odnośnie do rozkładu swoich sił na różne obowiązki, ale też obejmuję refleksją, co rzeczywiście muszę zrobić, co chcę zrobić, co mogą zrobić inni, a co możemy zrobić razem. Próba nieprzeciążania siebie nie brzmi jak próba uniknięcia obowiązków. To myślenie długofalowe i długoterminowe - chęć bycia czynnym i aktywnym wiele lat dłużej, niż pozwoliłby na to tryb pracy w ciągłej gonitwie. Mogę śmiało rzec, że w swoich poglądach idę z Panem ramię w ramię :)
To ja też się cieszę, że Pani tu trafiła.
Super Materiał, Pozdrawiam
Nie wiem co mnie tu sprowadziło ale zostałem do końca. Naprawdę ciekawy materiał.
Świetny materiał, nie mam pojęcia dlaczego wyświetlił mi się na głównej ale uważam, że czasu tutaj nie straciłem. Jeśli chodzi o temat to chciałbym również móc się nie zmuszać jednakże np. ze względu na specyfikę pracy i własne uparcie w wielu sprawach jestem nastawiony na progresję do pewnego stopnia, więc jeśli mam w głowie "a na dziś już koniec" to moje drugie ja podpowiada mi "o nie, nie skończyłeś" i wydaje mi się, że takie odpuszczanie może z czasem prowadzić do regresu w samorozwoju. Coś jak z chodzeniem na siłownię i hipertrofią mięśni tzn. chodzimy tam, robimy więcej, dokładamy sobie a po czasie mamy efekty naszej ciężkiej pracy a jeśli stwierdzamy "na dziś koniec" i często odpuszczamy to dochodzi właśnie do cofania swojego postępu. Jeśli chodzi o ciężką prace to ludzie zapominają, że pracować ciężko to nie znaczy pracować mądrze i zdarza się, że się poddają bo nie widzą swojego postępu. Połączenie tych dwóch rzeczy daje (przynajmniej mi) pozytywne efekty a to uczucie, że kurde jednak w jakiś sposób udało się pokonać te bariery i jestem z każdym dniem lepszy i lepszy jest wręcz siłą napędową do działania. Zgodzę się z punktem o rozłożeniu sił, jest to chyba najważniejsza rzecz, żeby brać tyle ile jesteśmy w stanie zrobić. Jednak uważam, że poprzeczka zawsze powinna być ustawiona troszkę (może nawet niewiele) ponad to co sobie ustalimy, żeby gdzieś pojawiła się ta motywacja do bycia lepszym dla samego siebie aby nie doszło do stagnacji w naszym życiu.
Jeśli myślimy o rozwoju w sposób liniowy, to faktycznie przesuwanie granic, codzienne "extra mile" ma sens. Dodam do tego, że rozwój to też reorganizacja (film o tym w kolejny poniedziałek 1.04). Jeśli popatrzymy na rozwój w ten sposób to kluczowe jest przyglądanie się kryzysom, dezintegracji pozytywnej. Nie każde odpuszczenie sobie gwarantuje regres i nie każde dokładanie ciężaru da rozwój. To bardzo indywidualne. Trzeba dużej uwagi i refleksji. Czego Tobie i sobie życzę!
Ale świetna jakość i profesjonalne nagranie👏 zasługuje na więcej wyświetleń
Dziękuję. Zachęcam do udostępniania
nie wiem co mnie tu sprowadziło , ale ciekawy materiał ( pewnie algorytm)
fajne
Tldw?
kto pytał?