Między Andorem a Akolitą: estetyką, scenariuszem i po prostu w organizacji filmu zdecydowanie lepiej wypadł Andor, jednak dla mnie ważniejsza jest dobra zabawa przy oglądaniu, a tutaj z kolei też wygrał Andor.
XDDDD. Wyborne nawiązanie. Ale mi serial się podobał. Naprawdę zrobił mniej zła niż taki Kenobi, a wręcz był dobry dla lore. Swoją drogą YT mi pokazuje, że film został wstawiony 45min temu a Twój komentarz 7 godzin temu xd.
@@beginner1676 Ach kumam, no cóż. Przynajmniej temat wzbudza emocje skoro ludzie komentują przed premierą. No ale naprawdę dobry żart, tylko dla mnie serial git :(.
Z tego co rozumiem, o ile Plagueis nie przechodził tam z tragarzami, to kilkadziesiąt lat później, Sithowie powinni dysponować armią wrażliwych na moc psów wojny. Skoro zielarka potrafi wynaleźć eliksir wiecznego życia, to profesor chemii organicznej tym bardziej. ;)
W tych serialach uwielbiam to, że w każdym lesie rosną sosny. Widać pruskie metody gospodarki leśnej są szeroko rozpowszechnione w galaktyce. Nigdy nie wiadomo kiedy przydadzą się proste sosny na maszty do okrętów kosmicznych.
Nic dziwnego nie ma, wiem czemu sosna tak zdominowała nasze lasy. To o co mi chodzi, to to, że te kosmiczne światy są strasznie słabo zróżnicowane. Każdy las wygląda jak zwykły las na Ziemi. Czasem dodadzą w CGI jakieś jedno drzewo + zwierzę, a tak to 1:1 Bory Tucholskie. Oczekiwałbym po tak drogiej produkcji, że jednak wymyślą coś ciekawszego.
To jest tylko kolejny powód, który sprawia, że te światy są IDENTYCZNE. Weźmy takie puszcze na Pandorze, nikt by nie wskazał w nich obecności sosen XD te światy po prostu nie wyglądają obco. Disney ma jeden copy-paste wzorzec Każdego Miasta W Nieznanych Regionach oraz Każdego Lasu Jak Na Endorze i potem robi jedyne, co umie, tj kopiuje i dokonuje rewizji
"Akolita jest serialem złym, ale na szczęście jest także policzkiem w twarz dla fanów Gwiezdnych wojen." uwielbiam ten opis❤ Choć jest bardzo łagodny w odniesieniu do tego serialu 😅
Disney po prostu nie rozumie Mocy. Nie rozumieją, że nie można być złym po jasnej stronie (można być co najwyżej głupim po jasnej stronie, tak jak rada Jedi w prequelach) ani dobrym po ciemnej. Jeśli jesteś wrażliwy na Moc, ta Moc w pewnym sensie cię więzi. Jeśli sklaniasz się ku harmonii, jasna strona mocy będzie cie w tym umacniać i ułatwi ci te "nieludzkie" wyrzeczenia emocji i uczuć. Jeśli sklaniasz się ku chaosowi, ciemna strona mocy cię skorumpuje i nawet jeśli nie byłeś oryginalnie złym człowiekiem, to pobudzi w tobie agresję, porywczosc i chęć władzy. W Star Warsach można się pięknie bawić dwojakością ludzkiej natury i szarą moralnością, a Moc jest wyjątkowo wdzięcznym narzędziem, aby to pokazać, jak na przykład KURWA W HISTORII DARTHA REVANA, GDZIE WIDAĆ, ŻE PRZEMIANY TWOJEJ OSOBOWOŚCI WPŁYWAJĄ NA STRONĘ MOCY, KTÓREJ UŻYWASZ, I SAMA MOC POTRAFI WPŁYNĄĆ NA TWOJĄ OSOBOWOŚĆ, ŻEBY JĄ PODPORZĄDKOWAĆ SWOIM WYMOGOM. A NIE W TYM OBRAŻAJĄCYM ROZUM GÓWNIE, KTÓRE DISNEY TWORZY, TAK TYLKO ŻEBY ZNISZCZYĆ WSZYSTKO, CO LUCAS USTALIŁ.
Dlatego, że Star Wars to historia o głębokich chłopięcych instynktach, a Disney próbuje ją sfeminizować, co kończy się historią o niezrównoważonych emocjonalnie dzieciach.
@@torzirael4980 star wars to w pierwszej kolejności alegoria do wojny w Wietnamie, gdzie rebelianci symbolizują Vietcong, a imperium USA, warto się dowiedzieć takich rzeczy zanim się zacznie gadać o tym, czym gwiezdne wojny są a czym nie są - od początku kinematografią zaangażowaną politycznie i nie jest ich problemem rzeczone zaangażowanie, a fakt, że disney jedynie je imituje stosując cyniczną i wykalkulowaną tokenizacje, by następnie tak zkomodyfikowany produkt sprzedać z zyskiem
Ten serial to w ogóle piękny przykład jak bardzo Disney nie rozumie nawet podstaw tego, czym jest moc. Generalnie to krótkie wyjaśnienie: Moc jest jedna, dzielona jest jedynie na kosmiczną i żywą moc, ale one są dwiema częściami jednej całości. Nie ma czegoś takiego jak Ying i Jang tutaj balans w mocy to brak korupcji, czyli brak ciemnej strony, która jest tworem stworzonym przez ludzi (chodzi o wszystkie istoty, które posługują się mocą), którzy zaczęli mocy używać do własnych celów. Dla Jedi moc to sojusznik, dla Sithów to narzędzie dlatego Sithowie przez używanie mocy w taki sposób jak to robią, stają się skorumpowani, żółte oczy, blada skóra itd. Moc ich wyniszcza. Dlatego też nie ma czegoś takiego jak Szary Jedi (chociaż tu zależy, kogo zapytasz, bo nie ma jednej definicji). Jedi, mimo że traktują moc jak sojusznika to i tak muszą sami odnaleźć wewnętrzny balans, który już jest bliżej Ying i Jang, chodzi o odnalezienie idealnego punktu, w którym mogą od świata zabierać dokładnie tyle, ile potrzebują i nie więcej. Brak tego wewnętrznego balansu skutkuje tym, czym stał się Anakin, chciał od świata i od innych za dużo i potem bał się to stracić i dlatego zszedł na ciemną stronę. Tak więc nie ma czegoś takiego, że Sithowie są niezrozumiali i tak naprawdę dobrzy, oni owszem niekoniecznie muszą być całkowicie źli, ale ich cele i metody już są. Trochę jak z Thanosem, jego cel, czyli uratowanie wszechświata od totalnej katastrofy przez zbyt dużą populację był dobry, ale sposób, w jaki chciał to zrobić, był zły. Sithowie chcą dążyć do wewnętrznej perfekcji i mistrzostwa, ale kosztem innych, dlatego są źli i w obronie innych stają Jedi i tak ten konflikt się napędza, jedna grupa chce potęgi i przez to cierpią niewinni, drudzy chroniąc innych naturalnie walczą z drugą grupą, Więc podsumowując, Szarym Jedi jest tak naprawdę KAŻDY Jedi, bo każdy z nich musi odnaleźć wewnętrzny balans, bez którego popadnie w mrok. A sam serial dla mnie to totalne dno i nie polecam, generalnie to co Krzysztof powiedział pokrywa się w większości z moimi opiniami ja jedynie bym bardziej je rozwinął.
I dlatego akceptowałem w pełni podejście do mocy w KOTORze, zniuansowane i dostarczające więcej pytań niźli odpowiedzi, a rozsierdza mnie uproszczenie tego (i zrelatywizowanie) w nowym kanonie. Prawda jednak taka, że te rewizje (bo nie, NIE SĄ to nowości i kreatywne pomysły; to są wyłącznie rewizje i to kwestionowalne) szybko się przyjmują i za moment ludzie nie będą pamiętać już o tym, co napisałeś
@@KrzysztofMMaj To prawda dlatego ubolewam niesamowicie jako wieloletni fan tego świata wychowany na tych filmach. Czytałem niezliczoną liczbę książek, grałem we wszystkie gry i rozmyślałem nad filozofią tego świata tylko po to, żeby teraz Disney usunął całe kulturowe dziedzictwo tej marki. Fakt Legendy też święte nie były, bo trafiały się tam fakapy, ale nic z tego nie było nawet w 50% aż tak niszczące świat jak Disney, także porządek kanonów G, T, C (G - George, T - Television, C - Continuity) itd. Bardzo pomagał w ustalaniu co traktować jako prawdziwy kanon. Disney usunął Legendy, argumentując, że to po to, aby zachować jeden kanon, a zrobili coś zupełnie innego retconując wszystko, co popadnie nawet oryginalne filmy. Na domiar złego dodam ciekawostkę, że Filoni (który nigdy mesjaszem tego świata nie był) oraz Pablo Hidalgo, którzy mieli pilnować, aby wszystko było zgodne z lore, dali swoje pieczątki temu tworowi
@@Michal___ Jest. Cały główny wątek tego serialu jest właśnie kompletnie złym interpretowaniem tego czym jest moc i jak działa oraz tego jak działa konflikt między Jedi a Sith. Cały odcinek 6 dla przykładu kompletnie myli tę definicję w trakcie jak Qimir wyjaśnia Oshy jak działa ciemna strona i jak nauki Jedi nie praktykowane nikną z czasem, co jest kompletną bzdurą, do tego sam Qimir kompletnie nie wygląda jak Sith i to jest generalnie bardzo pospolite u Disney'a swoją drogą, że biorą sobie ciemną stronę (Kylo Ren, Qimir, Reva itd.) I żadna z tych postaci nie ma absolutnie żadnych reperkusji przez poddawanie się mroku ani wizualnych, ani psychicznych. Oprócz tego mylnie podchodzą do zakonu, co też wyjaśniłem, cały motyw serialu zarówno na ekranie jak i w wywiadach polega na pokazaniu Jedi jako antagonistów tej historii gdzie wyśmiewane jest ich idealistyczne podejście podczas gdy mieli w 100% rację. Do tego samo pojawienie się takich wiedźm (nie tylko tych, te z Dathomiry też są przez to problematyczne), które znają się na mocy lepiej od kogokolwiek innego, bo były w stanie stworzyć życie, jest kompletnym strzałem w kolano i to samo zrobili w Tales of the Empire z tą babką co mieszkała w górach i zrobiła pole siłowe z mocy... Jedi i Sithowie powinni być jedyną grupą, która osiągnęła tak wysoki poziom w używaniu mocy, ponieważ po prostu najlepiej ją rozumieją, są najbliżej tego jak rzeczywiście moc działa. Serial kompletnie nie zrozumiał jak działa konflikt dobra ze złem co nawet potwierdza się w wywiadach z aktorami gdzie aktor grający Yorda rzucił pięknym "Star Wars is not about good vs evil" a dlaczego to powiedział? Bo usłyszał to od Pani Headland i w tym duchu był ten serial robiony i samo to pokazuje, jak bardzo nie rozumieją, jak działa moc w tym uniwersum.
@@KrzysztofMMajWątki fantasy w Andorze sprowadziłyby się do fanserwisu (najpewniej Vader, a wciskanie go wszędzie zaczyna nużyć), czyli kolejnego problemu z tym uniwersum od kiedy należy do Disneya.
@@lukaszslowikowski1001 generalnie Andor nigdy nie spotkał się z Vaderem, anie prawdopodobnie nawet z żadnym użytkownikiem miecza świetlnego. W Rogue One historia Andora się kończy. Serial Andor jest swoistym prequelem. Zaleta obu tych produkcji jest taka że nie ma tam ANI jednej sceny z mieczami, Sithami, Jedi :D [o ile nie liczymy sceny z ostrzami na statku Luthena] W Rogue One jest tylko jedna zajawka z Darth Vaderem na samiutkim końcu, która stała się KULTOWA!
@@KrzysztofMMaj Dobre rzeczy w gwiezdnych wojnach są ostatnio rzadsze niż jedi po rozkazie 66. A disney całkowicie olał Andora pod względem marketingu. I dlatego każde wspomnienie o nim jest ważne.
@@lukaszslowikowski1001 Ja się dam zaskoczyć. Akurat ufam scenarzystom, bo sceny ucieczki z imperialnego więzienia z Andym Serkisem to najlepsze gwiezdnowojenne światotwórstwo w skali bezwzględnej. Osobiście SPOKOJNIE widziałbym tu np. wprowadzenie wątku zauszników Palpatine'a czy jakichś mrocznych kultystów.
Za półtora miesiąca pewni bracia pokażą nam lepszą, współczesną wersję Śródziemia. Za kilka, może kilkanaście miesięcy, dostaniemy alternatywną linię czasową w uniwersum wiedźmina. Z jakiegoś powodu szołranerzy kochają fanfiki
@@KrzysztofMMaj Tej w SW nigdy za dużo nie było bez urazy Panie Krzysztofie. Już miedzy Spotkaniem na Mimban pierwszej książce z EU a Imperium Kontratakuje.
Nie lubie porównywania tych tworów do fanfików. Fanfiki powstają z miłości do uniwersum a twórcy tych wypocin robią je z nienawiści do nich i własnych korzyści. Szanujmy fanfikarzy.
@@ShreddinDwarf +1, mnie też rozwala, że teraz słowo fanfik spowszedniało i zmieniło znaczenie. Ludzie, którzy nie siedzą w fandomach myślą, że wszystko w internecie jest fanfikiem i jedynie oznacza to złą książkę z Wattpada (bo raczej nie słyszeli o AO3, które (mam wrażenie) jest częściej używane przez użytkowników j. angielskiego), kiedy ciężko mówić o np. Rodzinie Monet, że to fanfik (no chyba, że czegoś nie wiem), już prędzej jest nim After, chociaż ten filmowy nie mógł wprost być o tym, że autorka kocha Harrego Stylesa 💀 Ale prawda jest taka, że taki bez wątpienia ff byłoby o grze/filmie/serialu/innej książce...
Trzeba zretconować Epizod 3. Scena w teatrze: Sidious "Have you ever heard the tragedy of Darth Plagueis the wise?" Na co Anakin odpowiada, "Yes, I saw "Alcolyte"
Chciałbym nadmienić że Mae i Oshe gra ta sama "aktorka", której udało się zagrać dwie bliźniaczki, które spędziły całe życie pod dwóch stronach galaktyki, w ten sam sposób... A potem powiodło jej się nagranie najbardziej żałosnego disstracku na ludzi, którzy odpowiadają, za chleb na jej stole, czyli fanów Star Wars...
Trochę tłumaczenie fabularne, o którym piszesz w drugim komentarzu co do ich siostrzeństwa tłumaczy pomysł na casting jednej osoby, ale... właśnie nie tłumaczy całej reszty głupotek i tego, że to był zły pomysł scastować do tego osobę, która niestety się nie nadaje do takiego zabiegu.
No właśnie zaczął posyłać w Akolicie. Wcześniej na ekranie wielkim i małym tego nie uświadczyłeś, uświadczyłeś za to wyrzynanie młodych padawanów przez racjonalnego Sitha.
Nie byłem nigdy wielkim fanem tego konkretnego universum, ale zawsze jakieś miejsce w sercu miało choićby ze względu na pierwszą trylogię, prequele czy Wojny Klonów, ale od czasu Disneya po prostu nie jestem w stanie się nawet zmusić do oglądania najnowszych odsłon czy to filmowych czy serialowych. Nie dam zarobić Disneyowi za tak chamskie niszczenie tak ważnej dla Fantastyki marki.
Ja już pękam. To jeden z najważniejszych dla mnie światów. Czekałem na każdy odcinek i każdy mnie prężnie rozczarowywał lub denerwował - z okazjonalnymi przerwami na zaciesz tym, że chociaż widzę miecz świetlny na ekranie. To już naprawdę bardzo niskie oczekiwania i jest sztuką je zawieść
@@KrzysztofMMaj może to zabrzmi jak banał, ale to chyba wpisuje się w klasyczny przypadek korporacyjnego podejścia do produktu, a w tym wypadku do franczyzy - po etapie bycia 'wschodzącą gwiazdą' a potem 'dojną krową' (nazwy z podręcznika do 'Organizacji i Zarządzania') przeszli w fazę schyłkową i to prawdopodobnie ze swojej własnej winy. Heh, powiem szczerze że jak poszedłem na ten pierwszy film z ostatniej trylogii do kina nie spodziewałem się, że to będzie ostatni raz jak zobaczę coś z Gwiezdnych Wojen na dużym ekranie... Ech gdzie się podziały czasy gdy człowiek narzekał na ten nakręcony przez innych wówczas posiadaczy marki, bullshit związany z nienawiścią dwóch marek z nazwą Star z przodu. Jako 'hopeium' mam nadzieję że któregoś dnia Disney będzie zmuszony do pozbycia się tej marki, albo upadnie w ten czy inny sposób (choć bardziej prawdopodobne że zanim to nastąpi to Star Wars trafią do domeny publicznej)
9:27 Nie. Nawet jako osoba, która lubi koncept krwawienia jako rytuał spaczenia kryształu to to co się stało w tym gównie to szkoda strzępić ryja. Miecz nagle stopniowo zmienia kolor jakby był termometrem i rtęć się podnosiła. To po prostu nie ma sensu.
@@KrzysztofMMaj i tak i nie. Vader zmagał się z kryształem z 2 powodów: 1. Ciągle była w nim cząstka dobra 2. Vader wybrał niezwykle potężny kryształ. Kryształ odpowiada za to jak “silny” jest potem miecz i jego ostrze. Według kanonu i nawet legend to miecz Vadera przy długim zderzeniu z drugmim słabszym mieczem był w stanie go zgasić. Przykładowo Kylo Ren miał kryształ rozbity na 2 dlatego samo ostrze było dosyć słabe. Jeszcze ciekawostka: Kryształ Vadera był na tyle niezwykły, że mógł on regulować długość ostrza w mieczu. Ale generalnie zgadzam się, że w Akolicie sam zabieg krwawienia powinien być bardziej “bolesny”
Obejrzałem trochę różnych materiałów, które głównie robią bekę z "Akolity" i stwierdziłem, że nie będę tego badziewia oglądał, żeby nie nabijać Disneyowi licznika. Co z tego, że wszyscy marudzą, skoro i tak nabijają im statystyki. Ale nabrałem ochoty na dokładniejsze zaznajomienie się z tym uniwersum, bo dotychczas znałem je tylko z filmów. Zacząłem oglądać w kolejności chronologicznej (na platformie Disney jest taka możliwość, oczywiście pominąłem pierwszego na liście "Akolitę"). No i dotarłem do serialu o Kenobim. I mój cały misterny plan w pizdu poszedł. No nie mogę tego dziadostwa zmęczyć. Najpierw pozytywnie zaskoczył mnie "Han Solo" - uważam, że to jeden z najlepszych fimów ze "Star Wars" i może stać spokojnie obok pierwszych trzech filmów Lukasa - i potem to coś... Nie umiem powiedzieć dlaczego, ale ja ciągle na tym zasypiam i w sumie mało mnie obchodzi co dzieje się na ekranie. I teraz konstatacja - skoro "Akolita" jest gremialnie uznany za sto razy gorsze gówno, to ja naprawdę nie mam ochoty samodzielnie sprawdzać i oglądać tego czegoś, bo pomijając nabijanie statystyk, to zwyczajnie szkoda mi na to marnować życia.
Darth Vader dusi się ze śmiechu. Bo mu wolno, bo ma czarną zbroję. I ma problem z oddychaniem. A ten jego czerwony miecz powinien być zmieniony, bo kojarzy się z komunizmem. Wookie są prześladowani, Jabba ma problem ze swoja wagą, a Ewoki... Ewoki wszyscy mają w dupie.
@@KrzysztofMMaj raczej powiedziałbym, że jak problem ciągłości, spójności i logiki w dziełach Disnaya😂 Skoro się je kompletnie wyrugowało, to nie ma się czym przejmować i nie ma problemu, można iść na kawę.
Ja osobiście polecam przeczytać parę książek z świata Star Wars bo są one o wiele lepsze od tego co serwuje nam Disney w formie seriali. Na pewno polecam Dynastia Thrawna, która dzieje się poza znaną galaktyką w tak zwanym Chaosie. Oprócz Thrawna rozwija także uniwersum o rasę niebieskiego admirała - Chissów. Oprócz tego jest także nowo kanoniczna trylogia Thrawna którą też bardzo polecam bo sama postać Thrawna jest świetnie rozwinięta w porównaniu do tego jak wyglądał on w Ahsoce. Do tego obie trylogie napisał Timothy Zahn czyli autor orginalnej trylogii Thrawna. Oprócz tego polecam książki z okresu The High Republic czyli okresu w którym dzieje się nieszczęsny Akolita, ale przynajmniej są to dobre książki. Z pomniejszych książek to na pewno Mistrz i Uczeń opowiadający o relacji Obi Wana z Qui Gonem. Do tego Dooku: Stracony dla Jedi, czyli coś nie codziennego bo jest to skrypt słuchowiska opowiadający o przeszłości Hrabiego Dooku. No bardzo się rozpisałem, ale chciałem się tym podzielić
Strasznie przykre jest to jak Disney doszczętnie zniszczył całą historię na której opierały się Gwiezdne Wojny, czyli historię Anakina Skywalkera. Cała ta opowieść dotyczyła jego odkupienia oraz spełnienia się przepowiedni o tym, że ma on przywrócić równowagę mocy. 12 lat po kupieniu SW przez Disney okazuje się, że 1000 letnia przepowiednia dotyczyła w sumie 20 lat, bo potem Palpatine i tak wraca, a sam Anakin w sumie nie jest aż taki wyjątkowy, bo 100 lat wcześniej mieliśmy już 2 kobiety zrodzone z mocy. Jak już wspomnieli o midichlorianach, to autentycznie byłem pewien, że zaraz padnie liczba, która będzie większa niż liczba midichlorianów w ciele Anakina, żeby jeszcze bardziej zgnoić tą postać.
I właśnie to że to była prawie tylko historia odkupienia Anakina Skywalkera to słabość tego uniwersum. Disney usiłował to przerwać i słusznie. Ile to można wałkować. Tylko nie umiał tego zrobić. I prawda jest też taka że jak na zimno bez słuchania gadek Lucasa obejrzysz oryginalna trylogię to jest ona tak nakręcona ze na czysta logikę pokazuje że wybrańcem jest Luke. Bez jego działań Vader nadal siedziałby w puszce. Tylko Lucas nie zawsze umie dobrze zakomunikować to czego chce i o tym mówiono już na planie NN.
@@janmos5178 różnica między tamtym kanonem a obecnym jest kluczowa właśnie w tym zakresie, że obecny kontroluje nasze myślenie, a stary dawał pole do domysłów i interpretacji. I to nie jest coś, co wymyślam, bo Disney w komunikacie akwizycyjnym wprost mówił o chęci KONTROLI rozwoju świata
@@KrzysztofMMaj Bo chcieli okiełznać burdel. Ale i się to nie udało. Zawsze lubiłem dawne EU i byłem jego zwolennikiem ale bałagan tam był ogromny. Więc chęci zacne ale Disneyowi nie wyszło.
@@janmos5178 z tym że nie można rozpatrywać jedynie oryginalnej trylogii bez prequeli, bo dopiero z częściami 1-3 jest to cała historia. Co do Luke, to i tak i nie. Oczywiście, że odegrał on kluczową rolę w przemianie Vadera, natomiast to ostatecznie Anakin zlikwidował Palpatine. Ja sobie tłumacze to w ten sposób, że Anakin po prostu musiał stać się Vaderem, żeby zniszczyć Sithów i zasadę dwóch. Upadek Jedi nie nastąpił w momencie rozkazu 66 i przejścia Anakina na ciemną stronę. Jedi przegrali już w momencie, gdy Palpatine został Kanclerzem. Sam ten fakt oznaczał już koniec Zakonu. Co dało tak na prawdę przejście Anakina na ciemną stronę? Czy z nim, czy bez niego, rozkaz 66 by się odbył w ten czy inny sposób i Zakon zostałby i tak zniszczony. Palpatine mógł w ogóle się nie ujawniać Anakinowi i zlikwidować go przy okazji rozkazu 66. Sam Skywalker nie został stworzony przez Plagueisa, czy Palpatina, ale był odpowiedzią ze strony mocy na działania Sithów. Moc chciała, aby Sithowie i ich zasada dwóch zostały zniszczone dlatego, że po prostu przegięli i starali się nagiąć ją do tego stopnia, do którego nie mogli. Co do tego, że historia Anakina jest słabością, bo kręci się w okół tego całe uniwersum, to się zgadzam. Dla mnie ta historia była już zamkniętą całością i części 7-8-9 powinny dziać się znacznie później, ewentualnie wcześniej i nie tykać w ogóle tej historii, tylko stworzyć jakąś nową. Gdzie jak gdzie, ale na prawdę, w świecie Star Wars możliwości są niemal nieograniczone...
Kurde, Krzysztof, wiem, że będę w mniejszości ale mam wrazenie, że to, że sithowie i jedi sa zrelatywizowani to jest to coś dobrego. No bo zobacz - o ile łatwiej byloby zrobic dwie strony - super dobrą i super złą - tak jak u Tolkiena, gdzie zasady i granice sa jasno opisane. Tylko moje pytanie czy to już sie nie przejadło? I czy to nie jest juz trochę sztampowe żeby pomijac odcienie szarości i przedstawiać każdą stronę jako moralny monolit? Moim zdaniem to, że każda strona ma swoje racje a nie, że sithowie są źli dla bycia złymi to coś superowego a jeśli serial mial poruszac tematykę sithow i ją eksplorować to bylo to nawet, moim zdaniem, jego obowiazkiem żeby przedstawić ich agendę w choć odrobinę pozytywniejszy sposób niż w innych filmach
Rzeczy, które są warte czegokolwiek w nowym uniwersum SW, polecajka: - Andor - Rogue One - Ashoka (ale tak na 80%, minus nabijanie na miecz świetlny i głupotki) - Część drugiej walki między Obi-Wanem a Vaderem z "Kenobiego" (reszte możecie przeskipować) - scena z rozwalonym hełmem - Jedi: Survivor - Jedi: Fallen Order - 2 pierwsze sezony Mandalorianina - Wojony Klonów - Te odcinki "Rebels" które coś wnoszą w story, nie wiem, czy jest jakaś lista, ale powinna być, żeby nie oglądać tych nudnych. Koniec. Tak zwane "pomyłki przy pracy" - ciężkiej pracy rozdupcania tego uniwersum przez beztalencia i idioto-aktywistów.
Gierki Jedi: Survivor i Jedi: Fallen Order też szału nie zrobiły, a jedynie odbiły się od dna Disneya. Podobnie jak prequele nagle zaczęły być zajebiste.
@@torzirael4980 Bo tak generalnie Prequele to nie są złe filmy. Bywają średnie i mają niektóre wątki... średnie, ale mają spójną wizję i elementy, które je bardzo bronią. Oraz dodają do świata SW masę materiału. Z kolei gry "Jedi" też nie są złe - również siląc się na obiektywizm, mają BARDZO przemyślany LevelDesign, "Survivor" imho jeden z lepszych, które widziałem, jeśli o elementy metroidvanii chodzi. Niezgorsza muzyka, satysfakcjonujący system walki. oraz spójne mechaniki. To dobre produkcje, które uzyskały sukces finansowy.
@@MStonawski Prequele fajnie rozwinęły uniwersum, ale scenariuszowo i reżysersko to siermięga. Natomiast przy chałturach Disneya okazały się kinem wybitnym.
Cudowne jest to, jak wiele owiec mamy w społeczeństwie. Ja też po przeczytaniu i wysłuchaniu licznych recenzji, spodziewałem się mega gówna, ale kolega (fan SW od 20 lat) powiedział, że całkiem spoko serial, taki "do kotleta". I co? Serial nawet w połowie nie jest tak zły, jak jego recenzje. Wniosek z tego taki, że ludzie to debile, a najlepiej o jakości danego medium przekonać się samemu. Polecam, życie wtedy staje się mniej smutne.
nie powinniśmy się przejmować tym, jak gwiezdne wojny są rozwijane przez korporację kierującą się jedynie zyskiem, prawdziwi fani zrujnowanych franczyz i tytułów powinni jednoczyć się w antykanonizmie i rozwijać fanfikowe universum, w którym o kanonie decydowałoby się demokratycznie.
Chciałem podziękować Krzysztofie, że obejrzałeś to za nas, choć wcale na to nie zasługujemy. Mam nadzieję, że trzymasz się po tym seansie :D Wszystkiego jamniczego
@@KrzysztofMMaj dla mnie najbardziej przykre jest to, że…. wyleczyłem się z FOMO w stosunku do Star Wars. W tym przypadku to było naprawdę fajne uczucie, gdy wiesz, że musisz coś obejrzeć bo nie wytrzymasz. Wobec kochanej marki - to było piękne. Rozdział zamknięty. Czas na The Boys.
@@KrzysztofMMaj tak szczerze to aż przykro mi przyznać rację, bo ten okres ma taki potencjał. Jest tyle możliwości, legend, a dostaliśmy krwawienie kryształów. Nijakie postacie głównie i kilka naprawdę fajnych postaci drugoplanowych, które odrazu zginęły. Mam nadzieję że Disney w animacje pójdzie, a nie live action
Dobra. Kluczem do zrozumienia Akolity który trzeba zastosować jest walka z patriarchatem. 2. To musi być jakiś eksperyment socjologiczny, gdyż cały czas pokazują jedno, a mówią drugie. I potem sprawdzą reakcje, za czym pójdą ludzie. Idą za słowami w dużej mierze, a ci co nie idą to hejtują. Smoleń wyrażając się w sposób następujący: ja co innego widzę, co innego słyszę odnosił się do telewizji czasów PRL i ściemy, jaką waliła. Do totalnego odklejenia od rzeczywistości. Mamy zatem planetę Khofar, gdzie jest las. Qimir mówi nam, że las ten jest bardzo niebezpieczny, nawet łowcy nagród się tam zapuszczają, ale we wcześniejszym odcinku widzimy jak dwóch kolesi sobie maszeruje przez ten las na luzie. Dodatkowo nie widzimy tych zagrożeń rzekomych, poza ćmami, które zostają ośmieszone. Mamy zatem więź między siostrami, której nie ma. Kłócą się bowiem, Mae wymusza różne rzeczy na Oszy, która chce zostać Jedi, Mae ją podpala i nie wygląda to dobrze. Zachowania rzekomo jednościowe są wymuszone, jak wygłaszanie rymowanek. Podobnie poddanie się ceremonii ascendencji. Struktura świata przedstawionego jest taka, że Coruscant odpowiada rozmachem miejskiej komendzie MO w Hrubieszowie, a inne planety odpowiadają lokalnym komisariatom.
Wybraniec nie stanowi problemu ponieważ Anakin był bezpośrednio zrodzony z Mocy, może bardziej przez nią. Zaś siostry a bardziej jedna osoba rozbita na dwie, została zrodzona (przez dwie matki xd) e wyniku rytuału lub manipulacji mocą. Ona nie ma być wybrańcem! Walki, użycie Mocy, to że w ogóle Jedi są inni (w wyglądzie i zachowaniu) było dohre lub ciekawe. W tym serialu naprawdę dało się odczuć potęgę użytkownika Mocy, coś co najdobitniej ukazywały gry. Skrawienie kryształu tłumaczę sobie tym, że Osha nie zrobiła tego intencjonalnie. Nie wiedziała co chce zrobić tylko czuła ogrom złych emocji względem Sola. A taki Vader w komiksach skrwawił go po trudach mając na celu zmianę kryształu więc może ten się opierał. W każdym razie obejrzę Twoją recenzję Kenobiego lecz uważam że Akolita nie jest tak słaby jak Kenobi, nie jest też trochę lepszy niż Kenobi. Akolita jest po prostu dobry.
Ja miałam ogromne nadzieje wobec tego serialu. Myślałam, że przy Ahsoce nareszcie nauczyli się na błędach i zaserwują nam coś świeżego, a jednocześnie dobrego i mocno gwiezdnowojennego. No i wyszła klapa. Do Andora z kolei do oglądania zbierałam się ze sto lat, bo średnio mnie kręcił vibe GW bez mieczy świetlnych i Jedi, a skupiony na polityce. No i co, pożarłam w ciągu jednego weekendu. No a z Akolity obejrzalam pierwsze kilka odcinków, pojechałam na urlop i odkąd wróciłam to nawet mi się nadrabiać nie chce - tak właśnie mnie ekscytuje ten twór disneyowski.
2/2 „Jedi nie panują nad emocjami i się zachowują jak Sithowie, za to Sithowie potrafią myśleć w sposób wykalkulowany, no oczywiście oprócz tych emo co teraz mamy typu Kylo Ren”. Strasznie mnie śmieszy, że się tak stroisz w te piórka fana gwiezdnych wojen, a potem rzucasz coś takiego. Kylo Ren nie był Sithem. Sithowie to kultura, nie wystarczy być tylko użytkownikiem Ciemnej Strony Mocy. Co do Qimira zaś, nie wiadomo jeszcze, czy jest Sithem czy nie. Ale to akurat szczegół. Tak, Jedi nie panują nad emocjami. Dosłownie każdy większy story arc o Jedi był o tym, jak jakiś Jedi stracił kontrolę nad emocjami - znowu - na dłuuugo przed Disneyem. Wszystkie te Exar Kuny na kiju. Wszystkie mniejsze historie i historyjki o Jedi są też w zasadzie o jednym - o tym, że Jedi musi panować nad emocjami. Cały ten Jedi Code jest też o tym, że HURR DURR NIE MA EMOCJI, JESTĘ KWIATKIĘ CO NA TAFLI PŁYWIE. Ciekawe, prawda? To brzmi zupełnie jakby Jedi mieli istnego pierdolca na tym punkcie, jakby musieli mieć tego pierdolca, bo im to kontrolowanie średnio wychodzi i są tego na jakimś poziomie boleśnie świadomi. Zupełnie jakby to ich kontrolowanie emocji polegało po prostu na ich tłumieniu. Zupełnie jakby tłumienie emocji w końcu się kończyło wybuchami, głównie wybuchami gniewu. Bardzo ciekawa koncepcja, prawda? W ogóle nie spotykana w życiu, nieznana całkowicie psychologii. I wcale nie mamy na przykład pewnej grupy społecznej, której ten problem przede wszystkim dotyczy, i która według wielu mądrych głów jest właśnie w kryzysie. No i z drugiej strony racjonalnie się zachowujący Sithowie, którzy z emocji czerpią siłę. Zupełnie jakby ktoś, kto potrafi introspektywnie spojrzeć na swoje emocje, był w stanie nad nimi * faktycznie * zapanować. Jakby ktoś, kto potrafi swoje emocje nazwać, nie musiał reagować na jakiekolwiek zmiany w np. swoich planach głupim i krótkowzrocznym gniewem. Być może jak nie masz cały czas wkładane do głowy, że emocje są złe, nie grożą ci ich wybuchy i możesz je faktycznie wykorzystywać do ekspresji, czerpać z nich siłę. https :// www. youtube. com/watch?v=2Oy6DwHAi70 Wiesz, że w terapii się czasem mówi, że dobrze jest pozwolić emocji przez ciebie przepłynąć? Bo wtedy przestaje być tak silna, tak wszechogarniająca? Oraz tak, panie Wielki Literato Po Polonistyce, Jedi są w chuj masculine-coded, Sithowie są w pizdę feminine-coded (pardąsik za genitalny esencjonalizm) już od czasów George’a Lucasa, i tu zaznaczam ku uwadze innych czytających, a równie wielce literacko obytych, że to że coś jest x-coded nie oznacza, że zostało to zrobione świadomie. Srsly, nie wiem co może być bardziej stereotypowo kobiece niż „no upadło to szysko, bo się pożarły baby, baby zawsze się koniec końców żro”, a to jest dosłownie każda opowieść o Sithach. I tak jak wielce stoiccy męscy mężczyźni są stoiccy wyłącznie w swoich własnych oczach, tak właśnie jest z Jedi i ich in-group. Do której to in-group niestety należy też sporo „fanów Gwiezdnych Wojen”. Co zabawne, parę lat temu się spierałem z jedną koleżanką o Gwiezdne Wojny. Koleżanka stwierdziła, że ich nie znosi, bo są „faszystowskie”, bo jest to zerojedynkowa opowieść Dobro vs Zło, z iście wagnerowską muzyką Williamsa, że to oducza ludzi jakiegokolwiek myślenia, kwestionowania dostarczonych treści itp. I pamiętam, że ja twierdziłem że nie, skądże, że Oryginalna Trylogia tak ma, bo tam faktycznie jest bezapelacyjnie złe imperium złoli, a Jedi są tam w zasadzie jedynie opowieścią, że w innych mediach (KotORy na zawsze w moim serduszku) a nawet w tych nieszczęsnych prequelach sprawa wygląda inaczej, że jest wiele perspektyw. No i dupa, wygląda na to, że jej będę musiał podlinkować ten twój filmik i przyznać rację. Bo jak Pan Wielki Literata nie dostaje na łyżeczce swojej ulubionej papki z iście manicheistycznym dualizmem, to grymasi i płacze wniebogłosy. Dalej, „serial nie rozwija świata, bo nie ma dziwacznych planet rodem z No Man’s Sky, a na tym polega psze’esz rozwijanie świata”. Typie, Nowa Nadzieja ma trzy miejsca: Dantooine (czyli piasek, piasek oraz odrobina osiedli), Gwiazdę Śmierci (czyli statek kosmiczny, statek kosmiczny oraz statek kosmiczny) no i któryś tam księżyc Yavina, którego było tyle co kot napłakał. I jakoś się dało na tej kanwie zrobić spoko opowieść. W sumie trudno jest mi zrobić ranking, ale to jest chyba najgłupsze twoje stwierdzenie z tego filmiku, bo jest uniwersalne w swojej skali. Światotworzenie serio nie polega na tym, że na planecie Baxaxaxaxaxaxaxa rośliny mają nieeuklidesowe kwiatki, panie polonisto. Serial rozwija d.k.n. świat, bo pokazuje, że jest pluralizm podejść do mocy, czyli pokazuje coś co wcześniej funkcjonowało w Expanded Universe, coś, o czym każualowy fan mógł co najwyżej przeczytać w opisach zbroi w KotORze dwójce, a i to tylko jeśli ma autyzm i w ogóle czyta takie pierdoły (tak, to o mnie). Dalej mamy „podważanie roli Anakina jako wybrańca Mocy” - przecież to dosłownie się już ciągnie od prequeli, już wtedy były fanowskie teorie, że to Palpi zapylił midichlorianami matulę Vadera xD Cała ta waga Anakina jako „wybrańca Mocy” bierze się tylko i wyłącznie z przepowiedni Jedi, z ich wizji, które są w chuj nieprecyzyjne i znowu na długo przed Disneyem to było jasno określone, vide taki drobiażdżek jak Lucien Draay i jego oopsie jakie popełnił tuż przed Wojnami Mandaloriańskimi, kiedy to dosłownie nie byłoby Dartha Malaka, gdyby Draayowi się nie przywidziała postać w czerwonej kapocie i całkiem być może nawet nie doszło by do takiego drobiażdżku jak JEDI CIVIL WAR. Słyszał Pan Literata o takim wydarzonku drobnym? Ten serial właśnie świetnie setupuje (też Plagueisem) wszystko to co chronologicznie jest później. No i jeszcze na koniec „mieczyk zmienia kolor na czerwony”. Typie, ten mieczyk się był uszkodził jak nim Mae rzuciła o skałę, nawet dali wtedy VFX iskierki. I jak się był uszkodził, to kryształ się tam też uszkodził i przesunął, kawałek wręcz wystawał poza rękojeść. I dlatego ostrze się zrobiło czerwone i niestabilne, że się spierdzielił kryształ. Dokładnie tak jak to jest z mieczami Sithów, o czym wspominasz, którzy wkładają tam chujowe kryształy. No ale to tak właśnie jest jak się ogląda serial trzymając głowę we własnej dupie, człowiek może czegoś nie zauważyć. Ten serial doskonale spina to co senator powiedział do Venestry, bo idealnie podsumował tym Zakon Jedi. Ten serial doskonale pokazuje, że każdy Jedi powinien stale mieć na sobie niewyłączalną kamerkę. Summa summarum, jeżeli nagrałeś ten filmik tylko po to, żeby zgarnąć kliknięcia od nerdowych spocuchów narzekających na kobiety i mniejszości, to tobą bezgranicznie gardzę. A jeżeli ty tak serio i na poważnie, to się zastanawiam jakim cudem skończyłeś polonistykę i jakim cudem wykładasz to co według googlowego półminutowego riserczu wykładasz. Z dwojga złego chyba wolę tę pierwszą ewentualność, bo jest to porażka tylko ciebie jako człowieka, w tym drugim wypadku jest to porażka całego systemu szkolnictwa wyższego. P.S. Moja dziewczyna diagnozuje cię siedząc w fotelu jako kogoś, kto nigdy nie miał wykładanej teorii literatury.
Jak na osobę mylącą recenzję z analizą krytyczną odważnie rzucasz uwagi dotyczące teorii literatury. Mam na tę logoreę jedyną odpowiedź, na jaką zasługuje: XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD A jak chcesz inną, to wytnij z niej argumenty ad personam, zmaleje o 1/4. Następnie wytnij wszystkie wzmianki o polityce i alegoriach (fantasy nie jest alegorią, end of topic, źródła znajdziesz w książkach autorstwa mojego i Umberta Eco, możesz wybrać, które czytać jako pierwsze), zmaleje o dalszą 1/4. Możesz zamieścić tak zredagowany komentarz jako trzeci i wtedy doczekasz się takiej samej odpowiedzi, jak inne osoby w tym wątku.
@@KrzysztofMMaj >mylącą recenzję z analizą Bitch please >A jak chcesz inną Nie wiem skąd pomysł że chcę Eco zajmował się semiotyką i przekładem, w mniejszym stopniu teorią literatury, za to operował pojęciem czytelnika modelowego, który czasem musi mieć set skilli, których ty ewidentnie nie masz Jak w fizyce, w podstawówce uczysz się, że V=S/t, a potem poznajesz równania różniczkowe George Lucas dosłownie powiedział, że starłorsy to alegoria między innymi wojny w Wietnamie Każdy gatunek literacki ma potencjał do zawierania elementów alegorycznych, dotyczy się to np. Smerfów (nawiązania polityczne), a tego typu kategoryczne stwierdzenia przy analizie literackiej są w ogóle kuriozalne
@KilicArslanBahadur Dużo dobrych punktów. Powiedziałbyś mi coś więcej na temat tego masc/fem codingu Jedi i Sithów? Łapię, że dobrzy stoiccy mężczyźni myślący logicznie i kontrolujący emocje vs złe histeryczne kobiety które rozpierdalają wszystko, jest więcej?
Qimir jako jedyny dowiózł, każda inna postać jest tak irytująca, że nie da się tego oglądać. Sola to osobiście bym zabił, miał być Qui-Gon, a wyszło nie wiem co. Pod sam koniec zacząłem rozumieć koncepcję na tę historię, ale jest ona tak nieudolnie zrobiona, że już chat gpt okazałby się lepszym scenopisarzem.
4:30 Ale rada zakonu nie dowiedziała się o sithach, między członkami zakonu nie pada ani razu słowo "sith". Wszyscy jedi, którym Qimir przedstawia się jak sith, nie żyją na koniec serii. Dodatkowo cała wina zostaje w publicznej warstwie zepchnięta na Sola, a tylko ta zielona podejrzewa swojego byłego padawana.
W końcu recenzja odpowiadająca na wszystkie moje bolączki dotyczące "Akolity" bez tego kociokwiku na progresywizm w obsadzie aktorskiej i fabule. Subskrybuję i będę oglądał!
Relatywizm w tym uniwersum nie jest czymś nowym czy burzącym. Gwiezdne Wojny Lucasa to opowieść do bólu schematyczna, prosta i bazująca na tych samych założeniach, bo o czym sam twórca mówił, filmy sagi to opowieść dla dzieci. Ciężko jest regularnie kręcić filmy i seriale opierając się non-stop o ten sam koncept, więc Disney od początku eksperymentuje i wypuszcza dzieła różnej maści, mające z lucasowską filozofią mniej lub więcej punktów wspólnych. Niemniej założenia in universe pozostają stałe, a kanon nie jest niszczony, wręcz przeciwnie - z każdą, nawet średnią produkcją, Odległa Galaktyka jest w jakiś sposób wzbogacana. Nie ma takiego filmu lub serialu, o którym mógłbym powiedzieć, że wolałbym aby nie powstał. To tyle tytułem wstępu, a wracając do relatywizmu - wyłamanie się ze sztywnych podziałów, Jedi i spółka - krystalicznie czyści i dobrzy, Sithowie i ich satelici - całkowicie spaczeni i źli, ma miejsce od dawna i dało Star Warsom dużo dobrego i świeżego. W dobrym Łotrze 1. czy genialnym Andorze jasno mamy nakreślone, że rebelianci nie są tak wspaniałomyślni jak jest to pokazane w oryginalnej trylogii i są w stanie po trupach do celu, w niemoralny sposób drążyć do dobra. Książkowy przykład - cudownie napisana książka Luthena. Protoplasta Sojuszu, który w lucasowskiej wizji nie mógłby zaistnieć. Nie wiem więc jak ty tego Andora oglądałeś, skoro masz problem z odcieniami szarości w tym uniwersum. One były, są i oby pojawiały się jak najczęściej, bo czynią wiele z tych opowieści znacznie bardziej interesującymi, zwłaszcza dla postronnego widza. Co do Jedi - ten relatywizm po coś tu jest, w końcu upadek Zakonu z Zemsty Sithów nie był nagłym incydentem, a zwieńczeniem wielu lat zaniedbań - pychy, ignorancji, upolitycznienia się - w nowym kanonie wielokrotnie mamy ten temat poruszany, a Akolita dzieje się w tym momencie, kiedy to idealny, książkowy archetyp Rycerza odchodzi już do lamusa, a zaczyna się kryzys, dzięki któremu Sithowie powrócą do władzy i zniszczą swojego odwiecznego wroga. Zatem wszystkie błędy pojedynczych rycerzy czy też całej rady, muszą tu być wyraźnie zaakcentowane, aby łączyć się właśnie z trylogią Prequeli. Fakt, że mogliśmy wsłuchać się w argumenty polityków, będących za ograniczaniem swobody Zakonu, jest na plus i nie oznacza, że narracja trzyma tu czyjąkolwiek stronę. Jak dla mnie postać senatora konfrontującego się z Vernestrą jest solidnie napisana, dialogi ma naprawdę mocne i trudno mu nie przyznać racji. To ciekawe zaprezentowanie, że w Senacie nie zasiadają jedynie skorumpowani cynicy, oportuniści i sojusznicy Sithów, tylko ludzie zwyczajnie sceptyczni wobec Rycerzy, a którym jednocześnie zależy na dobrze Republiki. To czy się z nimi zgadzamy czy nie to inna sprawa, jednak wątek ten kolejny raz łamie nieciekawe już schematy i przy seansie otwiera głowę. 4:15 Widać tutaj twoje niezrozumienie kolejnego już tematu. Rada Jedi w Epizodzie Pierwszym, gdy Qui-Gon Jinn w istocie spotkał najprawdziwszego Sitha, nie wierzy mu i powołuje się na skostniałe przeświadczenie, mówiące że Sithowie nie żyją przecież od tysięcy lat. Mówi to ten sam Jedi, który zalicza cameo w Akolicie, co nie jest przypadkowe, a jedynie kolejny raz pokazuje nam jaką ignorancją wykazywali się rycerze. To, co miało miejsce w Prequelach, dzieje się też tutaj. Nawet gdy Zakon dowiaduje się, że Mae jest szkolona, nie poruszają tematu Sithów, bo automatycznie go skreślają. Nie ma tutaj zatem żadnej sprzeczności. Istnieją użytkownicy ciemnej strony mocy, którzy nie są Sithami - mroczni Jedi, siostry Nocy itd. i którzy na przestrzeni tysięcy lat jak najbardziej mogli się pojawiać. Nawet gdy Rycerze widzą zdeprawowanego użytkownika Mocy, nie biorą go za Sitha i tyle, to jak najbardziej logiczne, biorąc pod uwagę, że tak jak mówię - nie wierzą nawet, gdy rzeczywiście o sithcie słyszą. Nie wierzą, gdy Dooku zdradza Obi Wanowi, że Sithowie kontrolują też Senat. To są po prostu ludzie tak przywiązani do dawnych wartości, że poza nielicznymi wyjątkami nie dopuszczają do siebie myśli, że coś może przejść niezauważenie koło ich nosa. Sol, który słyszy od Qimira słowo "sith" idzie do piachu, podobnie jak każdy kto go widział, więc o jego istnieniu wie jedynie Vernestra, która ma go za zbuntowanego padawana. Zero kontrowersji czy niekonsekwencji - wystarczy tylko zastanowić się nad wątpliwościami jeśli się takie ma, a nie obrzucać serial gnojem na lewo i prawo. 4:52 Można też zadać pytanie, dlaczego ty nie rozumiesz rycerzy Jedi. Nie wiem jacy rycerze przypominają ci tam Anakina, skoro większość z nich jest dosyć różnorodna. Sol? Popełnił błąd który ciążył na nim przez resztę życia i fanatycznie wręcz dążył do wyszkolenia i chronienia Oshy, jednak nie uważam żeby kierował się namiętnościami. Postępował szlachetnie i dążył do bycia klasycznym rycerzem, to czy mu się udało to inna sprawa, życie w odległej galaktyce bywa trudne. Innych przypadków trudno mi się doszukiwać, Jeckie to idealna padawnka, a Yord rycerz, wręcz do bólu trzymający się zasad Zakonu i zawsze postępujący zgodnie z Kodeksem, podobnie jak Vernestra, która przez dłuższą część serialu trzyma się sztywnych regułek, zostawiając sobie jednak miejsce na niekonwencjonalne działanie. Każdy Jedi jest w zasadzie nieco inny, jednak o upadku rycerskich obyczajów nie można mówić. Co do kierowania się gniewem, ja naprawdę zastanawiam się, czy miałeś wcześniej kontakt z tym uniwersum. Wiem że tak, ale to jest nieprawdopodobne żeby nie dostrzegać tak łatwych do wyłapania analogii. Obi-Wan, wzór cnót i idealny Jedi, po stracie mistrza w Mrocznym Widmie zaczyna atakować Maula z użyciem całego swojego gniewu, co prawie kosztuje go przegraniem pojedynku i śmiercią, podobnie w Wojnach Klonów gdzie sytuacja się powtarza. W tym samym serialu darzy również kobietę romantycznym uczuciem i cierpi po jej stracie. Tak, Obi-Wan Kenobi. W serialu animowanym który tworzył również Lucas.
To, że Jedi nie kierują się na codzień gniewem i bólem, nie oznacza, że takiego nie doświadczają i mu nie ulegają. To też ludzie, którzy nawet przygotowani na odparcie negatywnych emocji, mają swoją granicę i są w stanie pęknąć jak Sol czy inni Jedi doświadczający masakry na Khofar. Oczywiście, według nauk Zakonu rycerz powinien być niezachwianie spokojny, jednak to teoria, niezwykle trudna warto podkreślić, co jeszcze bardziej wyróżnia potężnych i doświadczonych mistrzów jak Windu czy Yoda. Aby stać się idealnym Jedi, potrzeba wiele lat doświadczenia i najczęściej do swojego mentalnego primu dociera się ma starość, czego przykładem jest właśnie Obi-Wan, który przy trzeciej konfrontacji z Maulem zachowuje stoicki spokój, tym razem pokonując go na zawsze. Piękna klamra kompozycjna, wszystko się rymuje, jak to mawiał Lucas. I tak to właśnie wygląda z Rycerzami Jedi. Z kolei Sithowie, na których też bezsensownie narzekasz, bo dla każdego konesera starego kanonu użytkownicy ciemnej strony to tutaj nielada gratka, nie mają zasad i oczywiście, że mogą działać racjonalnie. To nie są znerwicowani szaleńcy, tylko bardzo często racjonalne działający, bardzo inteligentni ludzie. Legendarny reformator Zakonu Bane, Plaguies, Sidious czy Tyranus to inteligenci, którzy dla własnych celów potrafią przyjmować różnorodne maski dzięki czemu są tak kuszący, a ich jedynym zobowiązaniem jest dążenie do potęgi oraz przygotowanie Zemsty na Jedi. Palpatine w trylogii Prequeli również był racjonalny i udający zrównoważonego, to ich stara sztuczka, na którą i ty się nabrałeś Krzysztofie. Qimir wyzwala swój gniew gdy ma taką ochotę, a gdy uzna że chce lub tego potrzebuje (tak jak w przypadku kuszenia Oshy) potrafi być fałszywy. Znowu to nic nowego w uniwersum i nikt nie robi z Sithów bohaterów - to ci źli i każdy o tym wie. 6:10 Oho, kolejny beznadziejny take trąbiący o niszczeniu dziedzictwa Anakina Skywalkera 😡😡😡😡!!!!! Nie podałeś nawet żadnego rozwinięcia, więc dopowiem tylko, że stworzenie Oshy i Mae nie zostało wyjaśnione, jednak wszystko można wyjaśnić być może najważniejszą sceną z Epizodu III - niektórzy są tak potężni w ciemnej stronie, by tworzyć życie. Wiemy że potrafił to Plaguies, który przecież w serialu się pojawia, zatem bardzo prawdopodobne, że Sithowie w stworzeniu pozornych bliźniaczek mogli brać udział. Wielokrotnie wyjaśniane też jest, że planeta wiedźm, Brendock, jest potężnym skupiskiem Mocy, która mogła zostać wykorzystana w celu tworzenia życia, co Jedi badali. Rozwiązań jest dużo, wyjaśnienia jeszcze nie znamy, ale może to tak naprawdę pozostać okryte tajemnicą, bo Anakin wciąż pozostaje jedynym człowiekiem poczętym przez Moc. Nie przy użyciu Mocy, tylko przez samą Moc. To co wiemy o poczęciu Mae i Oshy na pewno to fakt, że ktoś przy tym majstrował. Nie jest to zatem niszczenie Kanonu. Tak przy okazji przypominam, że Stary Kanon do którego tak wzdychacie, twierdził, że to Palpatine za pomocą midichlorianów zapłodnił Shmi i de facto to on, a nie Moc, stworzył Anakina. Ale to Disney niszczy Gwiezdne Wojny, nie? Co do zarzutów o lokalizacje - zgoda. Planety w wielu serialach robią się już naprawdę nudne, przede wszystkim nieciekawie się prezentują i absolutnie nie zachwycają. Jest to problem, może nie przeszkadza aż tak w oglądaniu, ale w tle gdzieś tam zawsze boli. Nie znam się na kinematografii i nie potrafię warsztatowo ocenić poszczególnych aspektów serialu, ale zarzutów o technikalia było dużo i zgadzam się, że coś jest tu nie w porządku. Natomiast nie zgadzam się z narzekaniem na krwawienie kryształu, nie rozumiem jakie to ma znaczenie i dlaczego nazywasz to debilnym. Użytkownik ciemnej strony przelewa ból i gniew na kryształ, który jest w nowym kanonie de facto świadomym bytem i wybiera sobie użytkownika, aby kyber został stłamszony i przez niego kontrolowany. Działa dosyć podobnie jak syntetyk, to również nienaturalna metoda, z tym że na oryginalnym krysztale, a złośliwości wobec Ahsoki i cofania tego procesu już nie będę dogłębnie komentował, powiem tylko że twoja reakcja i porównania do Maryi są dziwne i wyolbrzymione. Dalsza część o upadku Gwiezdnych Wojen i tak dalej jest już na tyle sztampowa i pełna lamentu, że już pozwolę ją sobie pominąć, powiem tylko tyle, że takie głosy były obecne już od dawna. Wielu fanom Star Warsy zniszczyło Imperium Kontratakuje które dziś jest powszechnie ulubionym filmem sagi, a innym Prequele. Wtedy płacz był tak ogromny, że fani zrobili nawet o tym film (polecam obejrzeć, żeby przekonać się że zachowanie wszystkich obecnych hejterów SW wygląda tak samo jak te sprzed dwudziestu lat), a Lucas sprzedał markę żeby mieć spokój. Obrzydzajcie sobie te markę wzajemnie, nie wnikam, ale powiem wam tylko, że za jakiś czas skończycie tak samo jak ci narzekający na Prequele czy epizody piąty i szósty
@@Michal___ Zgadam się, ale dodam kilka moich korekt szanując oczywiście wolność twoich poglądów. Stary Kanon nie mówi że Sidious stworzył Anakina tylko że swoimi manipulacjami nad Mocą Plagueis i Sidious niejako tak zaburzyli Moc że ta w kontrze poczęła Anakina. Żaden z nich świadomie nie powołał go do życia. To już nadinterpretacja fanów. Co do wielu grup zgadzam się to było i w EU. Jedi (oraz ich poprzednicy Jeedai) i Sithowie nie byli jedynymi użytkownikami Mocy tylko tymi najpotężniejszymi i najbardziej znanymi i wpływowymi w swoim czasie. Sami Sithowie jak wiemy, zaczynali pierwotnie jako zakon wywodzący się z odłamu Ciemnych Jedi po schizmach w Zakonie Jedi. Ale były i Legiony Lettowa, Strażnicy Palawy czy Czarnoksiężnicy z Tund, Rakatanie, Architekci-Nieiańscy, mnisi Bendu i Aing Ti, Whillisowie. Organizacji użytkowników Mocy było więcej. Sithowie byli racjonalni ale to był racjonalizm fanatyków w stylu nazistów czy fundamentalistów religijnych. Racjonalni ludzie robią lepsze rzeczy niż tysiącletnie zemsty. Co do reszty zgoda. Obawiam się ( i to nie hejt ani atak osobisty) że nawet światotworczo Pan Krzysztof słabo zna dawne EU Gwiezdnych Wojen. No to nie wstyd. Relatywizm w postaci lekkiego wybielania Imperium zaczął tam już Timothy Zahn w trylogii Thrawna. A de facto zaczął już Lucas świadomie czy nie, z kłamstwami choć koniecznymi Obi Wana serwowanymi Luke,owi.
W zasadzie nie miałbym nic przeciwko ukazaniu Jedi jako nieco szemranych, bo faktycznie mają za uszami to i owo. Ale to trzeba zrobić z głową, a nie kopiować Anakina, co nie ma żadnego sensu. Zakon Jedi powinny raczej trawić wady systemowe: dogmatyzm, dominacja pewnych interpretacji Mocy prowadząca do błędnych ocen, arogancja Akademii mimo skromności jej członków, może nawet obojętność na zło pod płaszczykiem neutralności. To byłoby spójne z prequelami i rozwijało wątki tam zaznaczone. Tu natomiast (sądząc z recenzji, ponieważ samego serialu nie znam) widzimy klasyczne disneyowskie kopiuj-wklej, stosowane bez żadnej refleksji czy zrozumienia opowiadanej historii.
Jedyne co jest godne pochwalenia w Akolicie to oddanie aktora Sola - ten człowiek na potrzeby serialu nauczył się j angielskiego i nie dał po sobie tego poznać.
@@rotmistrzjanm8776O ile on ma jakąś opinię o Gwiezdnych Wojnach, to ta rola wyjdzie mu na dobre, w fachu. Spójrz, w ten sposób sequele były okropne a taki Ben Swolo ma się bardzo dobrze jako aktor, a jego postać (Kylo Ren) jest dość lubiana. Tutaj widzowie polubili Sola, więc będzie gadanie że Akolita gówno ale mistrz Sól gitez.
Wiem że pan cierpi oglądając tę serialową miernotę, to na poprawe humoru polecam serial "The Orville." Niby parodia Startreka ale to prawdziwa perełka Science Fiction. Trzy sezony obejrzałam w tydzień.
Hmmm to różne info znaleźliśmy Krzysztofie. Ja na kanale Wąsów widziałem info, że Sithowie kradli miecz przeciwnika, a następnie brali z niego kryształ i go jakoś paczyli, przez co przyjmował czerwony kolor, a nie że sami sobie chemicznie tworzyli
W dawnym kanonie było tak że naturalne kryształy kayber występowały również w czerwonym kolorze i wielu jedi używało czerwonych kryształów do czasu pierwszej schizmy w zakonie jedi po której rada zakazała jedi używania czerwonych kryształów a syntetyczne kryształy były często używane przez to że były silniejsze oraz dlatego że można było je wytworzyć w kontrolowanych warunkach dobrym przykładem jest zielony kryształ kayber w mieczu luka który był kryształem syntetycznym
@@KrzysztofMMaj mimo wszystko takie informacje to krople w morzu trochę jak przywoływanie małej informacji z konkretnego dodatku do 1 lub 2 edycji systemu rpg sprzed 20 czy 30 lat a wiele informacji o lore star wars było podawanych właśnie w podręcznikach do RPG
Już pomijając to że serial był słaby. Naprawdę nie rozumiem dlaczego skoro ktoś kupuje prawa i może zrobić film/serial dosłownie o czym i o kim tylko chce....Robi serial o Randomach a na koniec wrzuca 5 sekund czegoś na co czeka każdy fan ...przecież oni mogą zrobić serial o tym kimś....Kogo będą obchodziły losy tych dwóch dziewczynek za pół roku? W przeciwieństwie do losów kogoś komu dano całe 5 sekund.....ehhhh
Nie. Proszę. Zrobili już o Kenobim z takim podejściem i wyszło jeszcze większe gówno. Zdecydowanie wolę historyjki o nikim, o których można zapomnieć za pół roku, jeśli ich poziom nie porywa.
Mnie zastanawia jedno. Producenci, scenarzyści itp. dostaja wspaniały świat. SW, LOTR czy Wiedźmin. Zamiast czerpac garściami z tego to wywracają wszystko do góry nogami. Zwłaszcza chętnie robią to osoby których dorobek artystyczny jest niewielki bądź niezbyt udany. Mnie w akolicie dobiło właśnie brak rozróżnia dobra i zła. Zawsze oglądając SW wiedziałem że Jedai są dobrzy. Popełniają błędy. Mylą się. Mogą być fanatyczni. Ale dobrzy... Pozdrawiam serdecznie.
Przy wszystkich moich uwagach odnośnie "Alkolity" to muszę przyznać, że trzeba się postarać, by zrobić coś gorszego od "Star Wars Holyday Special". Tym bardziej, że Lucas zadbał o to, żeby ludzie o tym zapomnieli.
Nie wiem po co, po takim czasie robić recenzje bez spoilerów. Na premierę miałoby to sens, ale teraz... Kto chciał to już obejrzał. Z spoilerowego materiału można byłoby więcej wycisnąć, a tak tylko ogólnikami można rzucać. Liczę, że będzie jakiś live spoilerowy na bez/schematu.
Nareszcie ktoś też mówi że to całe skrwawianie kryształu to debilizm. Jeśli tak to działa że jak ktoś jest zły to miecz od razu się robi czerwony to przecież jak w Zemście Sithów Jedi szukali Sidiousa i wiedzieli że jest to ktoś z otoczenia Kanclerza to jaki problem zebrać ich wszystkich w jednym miejscu i niech podają se miecz świetlny z rąk do rąk?
Tak! Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że wówczas działałoby to jak detektor w rodzaju testu covidowego dlatego jedyna formuła, w której może to być akceptowalne, to jakiś długotrwały rytuał, wiążący miecz (duchowy?! od kiedy Star Wars to Shaman King, ale idę w dygresję) z użytkownikiem; ale to rodzi więcej pytań niż odpowiedzi (np. jak długo taka więź duchowa trwa? czy jak miecz zwiąże się z jednym Sithem, to może i z innym i czy wtedy zmienia kolor na inny odcień czerwieni? czy jak ktoś przechowuje miecz w nakastliku koło łóżka to powoli traci on kolor?).
@@KrzysztofMMaj Mogłoby to działać trochę jak tworzenie Horkruksa - na początku kryształ w mieczu jest w formie domyślnej taki jakich używają Jedi i w chwili gdy użytkownik miecza który używa go od jakiegoś czasu (żeby wytworzyła się ta "więź") w furii i pasji ( tym co przecież jest w Kodeksie Sithów) kogoś zamorduje itp. to wtedy na stałe zmienia się na kolor czerwony. Generalnie wolę wersję ze Starego Kanonu mówiącą o tym że Sithowie mieli syntetyczne kryształy bo to fajnie łączy z tym co Palpatine mówił o tym że ciemna strona to ścieżka do wielu umiejętności które niektórzy uważają za nienaturalne dlatego Sithowie używający tych nienaturalnych umiejętności tworzą sobie właśnie nienaturalne kryształy.
I teraz jeszcze po namyśle.. Dlaczego Vader po całej akcji w Świątyni Jedi pojedynkując się z Obi Wanem dalej ma niebieski miecz skoro niby do tego skrwawienia trzeba być złym? Trudno o większy przykład zła niż mordowanie młodzików w Świątyni...
The power of one! The power of two! The power of many... Wielu fanów, którzy umieją odróżnić tragiczny scenariusz od czegoś dobrego 🤣 Najbardziej uwielbiam, że przy takich produkcjach zawsze twórcy nie przyznają się do dziadostwa, jakie wydali, tylko wchodzą w ofensywę, atakując fanów, że to oni nie akceptują różnorodności, po raz kolejny zostajemy zwyzywani od rasistów/seksistów/homofobów itd, tutaj nawet na wyższym poziomie, bo przy tworze wiedźminopodobnym chyba tylko showrunnerka kazała zamknąć ryje fanom, a Acolyte to i showrunner i główna aktorka, oczywiście szefowa Lucasfilms, nawet Hamill coś chyba pisał, że show jest git
Star wars to moje ukochane uniwersum od momentu jak zobaczyłem pierwsze kolorowe wzium wzium w wieku lat pięciu w roku 99. Obejrzałem wszystko, każdy film obejrzany w kinie (nie było warto), sporo książek przeczytanych. Obecnie jestem na etapie, że całkowicie się od star wars izoluję, bo szkoda się rozczarowywać. Mam nadzieję, że kiedyś odkupi to HBO.
Szkoda mi uniwersum SW, bo byłam w nim zakochana od początku. Pierwsza trylogia była świetna - nic dziwnego, była przecież epopeją, najdoskonalszą z opowieści. Musiała się udać. Ale potem zaczęła gubić to, co stanowi o sile eposu => świat (w jego dynamice i napięciach zmian), bohaterów o określonych "parametrach" oraz fabułę, która prowadziła nas przez to uniwersum. Nie wiem, czy akurat światotworzenie zawiodło najbardziej. Mnie się zdaje, że zdechły po prostu wszystkie elementy konstytuujące epos... :/
szczerze sam koncept zmieniającego kolor kryształu kyber to coś nad czym zastanawiałem się od dawna i uważam że pasowało by to do kanonu bo kryształ kyber bazowo jest bezbarwny a kolor pojawia się dopiero po połączeniu z użytkownikiem mocy i zależy od tego kim jest dana osoba. Więc zmiana barwy w zależności od zmiany charakteru była by zrozumiała np. w przypadku jak Anakin został Darth Vader'em i gdyby następowało to stopniowo lub w wyniku jakiegoś rytuału (było w którymś komiksie jak Vader przelewa swój ból i nienawiść do zdobytego kryształu). Nie przeszkadzał by mi również jakiś pojedynczy użytkownik mocy rozdarty wewnętrznie lub w jakiś sposób niestabilny emocjonalnie którego miecz stale zmieniał by kolor albo mienił się wieloma barwami. Ps. tak mnie naszło podczas pisania Większość Jedi (a przynajmniej ci z nowego kanonu) nie są Jedi ponieważ kiedy widzą kogoś kto włada mocą od razu zakładają że jest albo Jedi albo Sith'em, więc stosują podział z nami albo przeciwko nam a przecież "Only a sith deals in absolutes"
Dla mnie największym absurdem było to jak w pierwszym albo drugim odcinku osha wychodzi coś naprawić na tym statku i nagle coś się tam zaczyna palić dosłownie w kosmosie nagle pojawił się ogień. I w tym momencie poprostu wyłączyłem aplikację i poszukałem czegoś ciekawego na yt.
Ale przed Disneyem była już relatywizacja zła w mocy. Jedi nie byli święci, a Sithowie nie byli czystym złem. Ba, zdarzało im się współpracować. Jedi wspierali Revana w próbie stworzenia armii, która dokona masowego mordu na miliardach. Zatrzymało ich imperium z Sithem (uczniem Barasa) na czele. A propos Revana, wbrew komu udało mu się zakończyć wojnę mandaloriańską? A co z historią gdy Sithowie i Jedi walczyli razem przeciwko Vitiate'owi? Albo jak Jedi z Sithami walczyli razem z Abeloth?
Mi jeszcze generalnie podobał się Qimir/Sith. Po raz pierwszy dostaliśmy prawdziwego Sitha w live action włącznie z filozofią a nie a) ekstremistę (Darth Bane by nim gardził) b) skonfliktowanego w sobie gościa z pustynnej planety c) manifestacji czystego gniewu i agresji bez filozofii (przynajmniej do czasu Rebels) d) emo chłopca Chyba wiecie który to który ;) Walki to samo - 9/10 i podobało mi się, że styl walki Qimira był easter eggiem ze Starej Republiki i to dość sporym. Nie czekam na drugi sezon chyba że zmienią scenarzystów, bo najbardziej bolały mnie dialogi jedynie paradoksalnie Sola i Qimira dało się w ogóle słuchać. Qimir w ogóle miał dobre teksty: A) Sol - "She was a child" Qimir - "You brought her here" mówiąca prawdę pięść w brzuch dla każdego Jedi, który zabiera swojego, czasem bardzo młodego Padawana, na bardzo niebezpieczne misje. B) cały monolog Qimira, który jest oparty na mantrze Sithów z ich kodeksu (polecam ogarnąć sobie online książkę z tym, analogicznie jest też wersja Jedi, bardzo ciekawe lektury) Jakby reszta dialogów trzymałaby ten poziom, to byłoby znacznie lepiej. No i jeszcze jedno - jakim cudem im to uszło płazem? W sensie zakłamany marketing? Do pierwszej zapowiedzi serial był zapowiadany jako opowieść z perspektywy dark side usera z nowym spojrzeniem na ciemną stronę? Tak naprawdę tym jestem najbardziej zawiedziony.
Późno, ale może ktoś się jeszcze odniesie do kilku rzeczy, z którymi się nie zgadzam: 1) Indara nie została pokonana "nożem oraz pięścią" - przez większość walki widzimy, że właśnie te metody są nieskuteczne. Dopiero wykorzystanie przeciwko Jedi ich szlachetności (nawiasem mówiąc podobna uwagę czyni główny złol) udaje się ją pokonać. 2) Nie rozumiem problemu z relatywizmem - czy naprawdę tak bardzo potrzebujemy podziału na tych dobrych i złych? Ta szarość, zamiast czerni i bieli, jest dla mnie znakiem znacznie dojrzalszego podejścia do fantastyki - odejścia od baśniowości. 3) Czy każdy rycerz Jedi w tym serialu oddaje się emocjom - absolutnie się nie zgodzę; poza główną bohaterką wszyscy trzymają się zasad ograniczających ich "człowieczeństwo", a wzloty i upadki na tej drodze czynią ich dla mnie wyłącznie bardziej realnymi. 4) Racjonalni Sithowie są według mnie bardzo dobrym pomysłem - czemu mamy dzielić moc na jasną i ciemną, i ewentualnie szarą w przypływie akceptacji? Dlaczego nie uznajemy wszystkiego, co pomiędzy, co zbłąkane i poszukujące własnej drogi? 5) Wybraniec mocy, jeśli dobrze pamiętam, miał być tym, który przywróci pokój - i pomijam, że Anakin ani Lucke tego nie dokonali, bo wszechświat bez Imperium będzie wyłącznie mniej zjednoczony - siostry mocy z tego serialu nie dokonały tego z całą pewnością, bo nawet do tego nie pretendowały.
Wniosek formalny dla Senatu, może czas zacząć traktować twórczość Disneya i Star Wars jak GW czyli dobieramy kanon jak czujemy a nie zgodnie z oficjalną linią zarządu korporacyjnego
Po Akolicie, już nie czekam na żaden film lub serial star wars poza drugim sezonem Andora, bo Disney doprowadził tą markę do tak wielkiego zniszczenia, że będzie tylko gorzej. Tego się nie wyklepie.
Serial podobno fatalny, ale z tego, co wiem to akcja serialu dzieje się na grubo przed wydarzeniami z pierwszego epizodu. Około stu lat. Więc Sithowie, którzy się tam pojawiają, są czystokrwistymi Sithami. Pojawi się tam Darth Plagueis, czyli mistrz Palpatine'a.
Jako ogromny fan Gwiezdnych Wojen potwierdzam, że da się wyśledzić moment w którym zaczęło się psuć - a był to rok 2008 :P Odrobina kontrowersji w komentarzach nie zaszkodzi :D No i jeszcze tylko malutka uwaga: w Starym Kanonie kryształy nie miały właściwie nazwy własnej, bo nazwa Kyber pojawia się dopiero w Nowym, ale poza tym 100% racji.
Sithowie. Nie są do końca źli? SŁUCHAM? Ci sami Sithowie co wierzą w to? Peace is a lie. There is only Passion. Through Passion, I gain Strength. Through Strength, I gain Power. Through Power, I gain Victory. Through Victory my chains are Broken. The Force shall free me Co sami Sithowie co zawsze kończą jako psychopaci?
Zgadzam się i zgadzam się i nie zgadzam się, o ile nienawidzę tego jak Disney obrzydził mi ten świat to myślę że fajne jest to iż sithowie i Yedai nie są już przedstawiani jako źli czy dobrzy (a to jak jest to wprowadzone to już inna sprawa)
Tak Cię słucham w okolicach 4-5 minuty, gdzie mówisz o Sithach na każdym kroku i kurde nie wiem, zastanawiam się, czy tej pani się przypadkiem nie popieprzyła High Republic z Old Republic czy co
Mój pomysł, żeby naprawić serial: - Wyrzucamy główną bohaterkę (osha i mei) oraz panią "zielona głowa", czyli dwie najgorsze postacie w tym serialu. - Głównym złym jest Darth Plagueis (jako władca marionetek), a jego uczniem jest Qimir (pan azjata, niby sith) - Główni dobrzy, to Sol jako mistrz, oraz Yord jako padawan (pan goła klata z pierwszego odcinka) - Serial skupia się na prowadzeniu śledztwa, którego celem jest sprawdzenie, co zakłóca przepływ mocy oraz zweryfikowanie plotek o pojawieniu się Sithów. I pyk, serial naprawiony 😅
Krzysztof już ostatnio w przeglądzie wyczekiwanych lipcowych premier u Filipa wspomniałem że 8odc Srakolity jest dla mnie najbardziej wyczekiwaną premierą tego miesiąca, bo nie mogłem się doczekać, kiedy to wielkie G się skonczy. Jednak chciałbym wspomnieć o jednym ,,drobiazgi" czyli totalnej dysproporcji wydatków finansowych w prostym porównaniu: Akolita to koszt 180mln $ Prawie cała obsada poza drobnym wyjątkiem to nieznani aktorzy, często dobrani w castingu jak z łapanki (chyba że jesteś żoną Showrunnerki w życiu prywatnym jak ta zielona Jedi), do tego nędzny scenariusz, kiepska realizacja pod wieloma względami i możliwościami jak na twór Disneya Całość produkcji to bardzo kiepski produkt opakowany w w miarę przyzwoity papierek, podany od niechcenia przez twórców, którzy nie potrafili nadać produkcji sensu, emocji, serca... Nic. Kompletne zero na wielu poziomach Dune 2 to koszt 190mln $ Czy tu trzeba cokolwiek dodawać?
@@KrzysztofMMaj tragiczne traktowanie srodków pienięxnychw wymiarze greckiej tragedii. Nawet wydanie 10mln na pensję dla głównej (czy w tym przypadku gównej) aktorki za jej ,,występ" nadal nie tłumaczy, co zrobily pozostałe pieniądze
Do autora: wybacz ale jako fan SW powinienes byc obeznany z legends continuity. Wypowiedzi w tonie "prawdziwy fan SW to czy tamto" slabo wypadaja skoro nie wiesz, ze zenskie ugrupowania force userow, nie-zli sithowie czy niejednoznaczni jedi pochodza juz z legend. A tak sie sklada, ze "prawdziwy fan SW" uznaje wlasnie legendy. A tej wiedzy drogi autorze desperacko ci brakuje. Nie bronie tu w zadnym razie serialu Akolita, ktory jest smieciem. Wskazuje natomiast braki (ogromne) w twojej wiedzy, a tym samym bledy w materiale.
Nie chcę Ci niszczyć dobrych wrażeń z walek w odcinku 5, ale jeśli się faktycznie popatrzy, co tam się dzieje, to jest to wszystko tak samo złe, co reszta serialu. Niezliczone przypadki nieprzemyślanej choreografii i postaci robiących absolutnie głupie rzeczy, przez które powinny zginąć, ale jeszcze nie przyszła ich kolej w fabule. Otwarcia wykorzystane na kopnięcia zamiast pchnięcia mieczem, jakieś machanie w próżnię w ogóle w innym kodzie pocztowym, co przeciwnik, postaci które wiemy, że są w scenie i mogły by pomóc z panem Sithem, ale akurat kamera na nich nie jest, więc mają time-out - generalnie osoby poza kadrem jakby przestawały funkcjonować w jednym momencie, a w innym wyskakują zupełnie znikąd - jak "zła" siostra dosłownie wyłaniająca się spod nóg Sola, gdy ten ma miecz przy szyi pana Sitha. Jakieś połączenie choreografii, która jest szybka i przez to wygląda, jakby była dobra, z niedoświadczeniem albo strachem aktorów przed kontaktem z plastikowym kijem sprawia, że jest tyle machania w próżni (dosłownie większość machnięć, których ktoś "unika" nawet nie nawiedza przestrzeni osobistej unikającego). Ale największym problemem dla mnie było, że w tym wszystkim nie czułem niczego, kiedy kolejne postaci padały jak muchy, bo serial nie pofatygował się dać im jakiekolwiek cechy czy cokolwiek, żeby mi zależało na czyimkolwiek przeżyciu. Ma mnie obchodzić, że zginął koleś z mopem na głowie, którego serial od początku budował na bubka, co nigdy nie ma racji, czy Jecki Stardust (której aktorkę samą lubię z His Dark Materials), psychopatkę jedną, która lubi patrzeć, jak stworzenia wszelkiej maści przekształcają się w Moc? Na koniec serial nawet dał radę zrujnować Sola robiąc z niego obsesyjnego creepa. W ogóle, Jedi próbuje się w tym serialu robić na złoczyńców i jest ku temu dużo przesłanek, od wtryniania się bez zaproszenia, kłamanie w żywe oczy, próby egzekwowania praw Republiki na planecie poza Republiką (with your permission, of course), no i oczywiście wielkie tuszowanie całej ten popapranej akcji z Siostrami mrocznego zakonu, które nie potrafią liczyć do trzech. Siostry mrocznego zakonu, które nie potrafią liczyć do trzech same też nie lepsze, swoją drogą - cały czas eskalujące sytuację kolejnymi poziomami psychicznej i fizycznej przemocy, to pranio-mózgowe kuszenie padawana Tommena, to odgrażanie się, opętywanie Jedi i zmuszanie ich do walki ze swoimi (ciekawe jakie szramy na psychice po tym wszystkim mieli padawan Tommen i master Chewbacca - ten pierwszy wypił truciznę raczej nie z jakiegoś poczucia winy, bo nie widziałem, żeby zrobił coś złego, a przez PTSD po opętaniu przez kosmiczną wiedźmę, ale wiadomo, jak mówił sam Eric Kripkie od The Boys w wywiadzie - abuse of males is hilarious), a to wreszcie zamienianie się w dymnego demona z Lost. Jak po fakcie z mieczem w klacie masz mówić, że miałaś córkę jednak puścić z Jedi, to może nie zamieniaj się w dymnego demona zła i nie zaczynaj dosłownie dezintegrować tej drugiej córki bez wyjaśnienia co odwalasz... Jeśli to jakiś znak pokoju w ichniej kulturze, to trzeba było jeszcze trochę poworkshopować jego wykonanie, może wiele niepotrzebnych śmierci by się uniknęło. Dobrze, że tych wiedźm już nie ma.
Powinien być wprowadzony kanon fanowski, mianowicie gwiezdne wojny to wszystko co było przed disneyem, jestem pewny że najwięksi fani byliby zadowoleni gdyby sequele itd wywalic do kosza i zrobic to od nowa albo nie ruszać już tego i zostać przy tym co było czyli oryginalna i prequele i książki(legendy)
Najlepszy komentarz jaki usłyszałem w temacie tego serialu:
,,Sith happens''
No i przypinamy
W przypadku disney dodałbym jeszcze "...too often"
@@KrzysztofMMaj Błagam zobacz Frieren: Beyond Journey's End to Ci zwróci nadzieję. Muzyka też jest świetna w tym anime ;)
@Chita1988 ależ znam!!!
@@KrzysztofMMaj To gdzie jest recenzja?
Między Andorem a Akolitą: estetyką, scenariuszem i po prostu w organizacji filmu zdecydowanie lepiej wypadł Andor, jednak dla mnie ważniejsza jest dobra zabawa przy oglądaniu, a tutaj z kolei też wygrał Andor.
Wspaniałe!
you had me in the first part
Ten serial to tragedia Dartha Plagueisa Mądrego
It's a shit legend.
XDDDD. Wyborne nawiązanie. Ale mi serial się podobał. Naprawdę zrobił mniej zła niż taki Kenobi, a wręcz był dobry dla lore.
Swoją drogą YT mi pokazuje, że film został wstawiony 45min temu a Twój komentarz 7 godzin temu xd.
@@iverntheboneless9583 45 minut wczesniej byla premiera. film stal dluzej, tylko nie dalo sie go ogladac
@@beginner1676 Ach kumam, no cóż. Przynajmniej temat wzbudza emocje skoro ludzie komentują przed premierą. No ale naprawdę dobry żart, tylko dla mnie serial git :(.
Z tego co rozumiem, o ile Plagueis nie przechodził tam z tragarzami, to kilkadziesiąt lat później, Sithowie powinni dysponować armią wrażliwych na moc psów wojny. Skoro zielarka potrafi wynaleźć eliksir wiecznego życia, to profesor chemii organicznej tym bardziej. ;)
"Spędźcie ten czas oglądając coś lepszego" - a u mnie akurat sąsiad kończy ścianę malować, będzie okazja aby popatrzeć jak schnie farba.
Darth Plagueis przez cały serial siedział w cieniu ze wstydu.
Darth Plagueis to krypol który podgląda dwójkę młodych ludzi na wyspie
1:30 Moja ulubiona scena, kazać zamknąć oczy dziecku bez powiek 😂 Myślę, że w polskiej szkole dostałby jedynkę
W tych serialach uwielbiam to, że w każdym lesie rosną sosny. Widać pruskie metody gospodarki leśnej są szeroko rozpowszechnione w galaktyce. Nigdy nie wiadomo kiedy przydadzą się proste sosny na maszty do okrętów kosmicznych.
Lord Jedi Farfala w swoim drewnianym gwiezdnym galeonie pochwala!
Co to ma do rzeczy? W Polskich lasach też rosną sosny. Ty serio myślisz, że to na maszty? XD Sosna jest mało wymagająca..
Utarło się że sosna to najlepsze drzewo pod budownictwo, i to nie tylko masztów ale też domów, więc nie wiem co dziwnego w sosnach w lesie?
Nic dziwnego nie ma, wiem czemu sosna tak zdominowała nasze lasy. To o co mi chodzi, to to, że te kosmiczne światy są strasznie słabo zróżnicowane. Każdy las wygląda jak zwykły las na Ziemi. Czasem dodadzą w CGI jakieś jedno drzewo + zwierzę, a tak to 1:1 Bory Tucholskie. Oczekiwałbym po tak drogiej produkcji, że jednak wymyślą coś ciekawszego.
To jest tylko kolejny powód, który sprawia, że te światy są IDENTYCZNE. Weźmy takie puszcze na Pandorze, nikt by nie wskazał w nich obecności sosen XD te światy po prostu nie wyglądają obco. Disney ma jeden copy-paste wzorzec Każdego Miasta W Nieznanych Regionach oraz Każdego Lasu Jak Na Endorze i potem robi jedyne, co umie, tj kopiuje i dokonuje rewizji
Ten serial nie jest wart powstrzymywania się od spoilerów
i dlatego warto powiedzieć że Krzysztofowi chodzi o Darth Plagueisa - żeby nikt nie musiał się mordować z tym serialem.
Ten serial nie jest wart naszych komentarzy.
Po spoilery do Ponarzekajmy o Filmach, gdzie mówi o głupotach przy recenzji każdego odcinka.
Wręcz przeciwnie.
"Akolita jest serialem złym, ale na szczęście jest także policzkiem w twarz dla fanów Gwiezdnych wojen." uwielbiam ten opis❤ Choć jest bardzo łagodny w odniesieniu do tego serialu 😅
Kto by przypuszczał, że tragedią Dartha Plagueisa Mądrego było to, że wystąpił w The Acolyte?
To by dopiero porąbało Anakina jakby usłyszał co się tu odstawiło.
Nie mów, że dali tam Jar Jara!
Alkolita bo na trzeźwo się nie da.
potwierdzam :D
może też być alkoholita xD
Drwal Rębajło :)
Disney po prostu nie rozumie Mocy. Nie rozumieją, że nie można być złym po jasnej stronie (można być co najwyżej głupim po jasnej stronie, tak jak rada Jedi w prequelach) ani dobrym po ciemnej. Jeśli jesteś wrażliwy na Moc, ta Moc w pewnym sensie cię więzi. Jeśli sklaniasz się ku harmonii, jasna strona mocy będzie cie w tym umacniać i ułatwi ci te "nieludzkie" wyrzeczenia emocji i uczuć. Jeśli sklaniasz się ku chaosowi, ciemna strona mocy cię skorumpuje i nawet jeśli nie byłeś oryginalnie złym człowiekiem, to pobudzi w tobie agresję, porywczosc i chęć władzy.
W Star Warsach można się pięknie bawić dwojakością ludzkiej natury i szarą moralnością, a Moc jest wyjątkowo wdzięcznym narzędziem, aby to pokazać, jak na przykład KURWA W HISTORII DARTHA REVANA, GDZIE WIDAĆ, ŻE PRZEMIANY TWOJEJ OSOBOWOŚCI WPŁYWAJĄ NA STRONĘ MOCY, KTÓREJ UŻYWASZ, I SAMA MOC POTRAFI WPŁYNĄĆ NA TWOJĄ OSOBOWOŚĆ, ŻEBY JĄ PODPORZĄDKOWAĆ SWOIM WYMOGOM. A NIE W TYM OBRAŻAJĄCYM ROZUM GÓWNIE, KTÓRE DISNEY TWORZY, TAK TYLKO ŻEBY ZNISZCZYĆ WSZYSTKO, CO LUCAS USTALIŁ.
Dlatego, że Star Wars to historia o głębokich chłopięcych instynktach, a Disney próbuje ją sfeminizować, co kończy się historią o niezrównoważonych emocjonalnie dzieciach.
@@torzirael4980 star wars to w pierwszej kolejności alegoria do wojny w Wietnamie, gdzie rebelianci symbolizują Vietcong, a imperium USA, warto się dowiedzieć takich rzeczy zanim się zacznie gadać o tym, czym gwiezdne wojny są a czym nie są - od początku kinematografią zaangażowaną politycznie i nie jest ich problemem rzeczone zaangażowanie, a fakt, że disney jedynie je imituje stosując cyniczną i wykalkulowaną tokenizacje, by następnie tak zkomodyfikowany produkt sprzedać z zyskiem
Ten serial to w ogóle piękny przykład jak bardzo Disney nie rozumie nawet podstaw tego, czym jest moc. Generalnie to krótkie wyjaśnienie:
Moc jest jedna, dzielona jest jedynie na kosmiczną i żywą moc, ale one są dwiema częściami jednej całości. Nie ma czegoś takiego jak Ying i Jang tutaj balans w mocy to brak korupcji, czyli brak ciemnej strony, która jest tworem stworzonym przez ludzi (chodzi o wszystkie istoty, które posługują się mocą), którzy zaczęli mocy używać do własnych celów.
Dla Jedi moc to sojusznik, dla Sithów to narzędzie dlatego Sithowie przez używanie mocy w taki sposób jak to robią, stają się skorumpowani, żółte oczy, blada skóra itd. Moc ich wyniszcza. Dlatego też nie ma czegoś takiego jak Szary Jedi (chociaż tu zależy, kogo zapytasz, bo nie ma jednej definicji). Jedi, mimo że traktują moc jak sojusznika to i tak muszą sami odnaleźć wewnętrzny balans, który już jest bliżej Ying i Jang, chodzi o odnalezienie idealnego punktu, w którym mogą od świata zabierać dokładnie tyle, ile potrzebują i nie więcej. Brak tego wewnętrznego balansu skutkuje tym, czym stał się Anakin, chciał od świata i od innych za dużo i potem bał się to stracić i dlatego zszedł na ciemną stronę.
Tak więc nie ma czegoś takiego, że Sithowie są niezrozumiali i tak naprawdę dobrzy, oni owszem niekoniecznie muszą być całkowicie źli, ale ich cele i metody już są. Trochę jak z Thanosem, jego cel, czyli uratowanie wszechświata od totalnej katastrofy przez zbyt dużą populację był dobry, ale sposób, w jaki chciał to zrobić, był zły. Sithowie chcą dążyć do wewnętrznej perfekcji i mistrzostwa, ale kosztem innych, dlatego są źli i w obronie innych stają Jedi i tak ten konflikt się napędza, jedna grupa chce potęgi i przez to cierpią niewinni, drudzy chroniąc innych naturalnie walczą z drugą grupą, Więc podsumowując, Szarym Jedi jest tak naprawdę KAŻDY Jedi, bo każdy z nich musi odnaleźć wewnętrzny balans, bez którego popadnie w mrok.
A sam serial dla mnie to totalne dno i nie polecam, generalnie to co Krzysztof powiedział pokrywa się w większości z moimi opiniami ja jedynie bym bardziej je rozwinął.
I dlatego akceptowałem w pełni podejście do mocy w KOTORze, zniuansowane i dostarczające więcej pytań niźli odpowiedzi, a rozsierdza mnie uproszczenie tego (i zrelatywizowanie) w nowym kanonie. Prawda jednak taka, że te rewizje (bo nie, NIE SĄ to nowości i kreatywne pomysły; to są wyłącznie rewizje i to kwestionowalne) szybko się przyjmują i za moment ludzie nie będą pamiętać już o tym, co napisałeś
@@KrzysztofMMaj To prawda dlatego ubolewam niesamowicie jako wieloletni fan tego świata wychowany na tych filmach. Czytałem niezliczoną liczbę książek, grałem we wszystkie gry i rozmyślałem nad filozofią tego świata tylko po to, żeby teraz Disney usunął całe kulturowe dziedzictwo tej marki. Fakt Legendy też święte nie były, bo trafiały się tam fakapy, ale nic z tego nie było nawet w 50% aż tak niszczące świat jak Disney, także porządek kanonów G, T, C (G - George, T - Television, C - Continuity) itd. Bardzo pomagał w ustalaniu co traktować jako prawdziwy kanon. Disney usunął Legendy, argumentując, że to po to, aby zachować jeden kanon, a zrobili coś zupełnie innego retconując wszystko, co popadnie nawet oryginalne filmy. Na domiar złego dodam ciekawostkę, że Filoni (który nigdy mesjaszem tego świata nie był) oraz Pablo Hidalgo, którzy mieli pilnować, aby wszystko było zgodne z lore, dali swoje pieczątki temu tworowi
Nie zakumałeś po prostu. Jedi i Sithowie są bardziej skomplikowani niż wszystkim oburzonym na serial się wydaje
no fajnie, fajnie, podałeś definicję i co z tego? żadnego powiązania z rzekomym niezrozumieniem mocy w serialu tu nie ma
@@Michal___ Jest. Cały główny wątek tego serialu jest właśnie kompletnie złym interpretowaniem tego czym jest moc i jak działa oraz tego jak działa konflikt między Jedi a Sith. Cały odcinek 6 dla przykładu kompletnie myli tę definicję w trakcie jak Qimir wyjaśnia Oshy jak działa ciemna strona i jak nauki Jedi nie praktykowane nikną z czasem, co jest kompletną bzdurą, do tego sam Qimir kompletnie nie wygląda jak Sith i to jest generalnie bardzo pospolite u Disney'a swoją drogą, że biorą sobie ciemną stronę (Kylo Ren, Qimir, Reva itd.) I żadna z tych postaci nie ma absolutnie żadnych reperkusji przez poddawanie się mroku ani wizualnych, ani psychicznych. Oprócz tego mylnie podchodzą do zakonu, co też wyjaśniłem, cały motyw serialu zarówno na ekranie jak i w wywiadach polega na pokazaniu Jedi jako antagonistów tej historii gdzie wyśmiewane jest ich idealistyczne podejście podczas gdy mieli w 100% rację. Do tego samo pojawienie się takich wiedźm (nie tylko tych, te z Dathomiry też są przez to problematyczne), które znają się na mocy lepiej od kogokolwiek innego, bo były w stanie stworzyć życie, jest kompletnym strzałem w kolano i to samo zrobili w Tales of the Empire z tą babką co mieszkała w górach i zrobiła pole siłowe z mocy... Jedi i Sithowie powinni być jedyną grupą, która osiągnęła tak wysoki poziom w używaniu mocy, ponieważ po prostu najlepiej ją rozumieją, są najbliżej tego jak rzeczywiście moc działa. Serial kompletnie nie zrozumiał jak działa konflikt dobra ze złem co nawet potwierdza się w wywiadach z aktorami gdzie aktor grający Yorda rzucił pięknym "Star Wars is not about good vs evil" a dlaczego to powiedział? Bo usłyszał to od Pani Headland i w tym duchu był ten serial robiony i samo to pokazuje, jak bardzo nie rozumieją, jak działa moc w tym uniwersum.
smutno się robi że Gwiezdne Wojny z baśni fantazy zmieniają się w trudne sprawy. Normalnie kolejna część ,, Nie wierzcie bliźniaczkom "
Tango z Sithem
Lepiej jest zrobić jednego Andora raz na pięć lat, niż wyrzucać akolitów co trzy miesiące.
Tu pełna zgoda. Jak w drugim sezonie Andora pojawia się wątki fantasy, zrobię recenzje-hołd dla obydwu sezonów. Pinky promise
@@KrzysztofMMajWątki fantasy w Andorze sprowadziłyby się do fanserwisu (najpewniej Vader, a wciskanie go wszędzie zaczyna nużyć), czyli kolejnego problemu z tym uniwersum od kiedy należy do Disneya.
@@lukaszslowikowski1001 generalnie Andor nigdy nie spotkał się z Vaderem, anie prawdopodobnie nawet z żadnym użytkownikiem miecza świetlnego.
W Rogue One historia Andora się kończy. Serial Andor jest swoistym prequelem.
Zaleta obu tych produkcji jest taka że nie ma tam ANI jednej sceny z mieczami, Sithami, Jedi :D [o ile nie liczymy sceny z ostrzami na statku Luthena]
W Rogue One jest tylko jedna zajawka z Darth Vaderem na samiutkim końcu, która stała się KULTOWA!
@@KrzysztofMMaj Dobre rzeczy w gwiezdnych wojnach są ostatnio rzadsze niż jedi po rozkazie 66. A disney całkowicie olał Andora pod względem marketingu. I dlatego każde wspomnienie o nim jest ważne.
@@lukaszslowikowski1001 Ja się dam zaskoczyć. Akurat ufam scenarzystom, bo sceny ucieczki z imperialnego więzienia z Andym Serkisem to najlepsze gwiezdnowojenne światotwórstwo w skali bezwzględnej. Osobiście SPOKOJNIE widziałbym tu np. wprowadzenie wątku zauszników Palpatine'a czy jakichś mrocznych kultystów.
Za półtora miesiąca pewni bracia pokażą nam lepszą, współczesną wersję Śródziemia. Za kilka, może kilkanaście miesięcy, dostaniemy alternatywną linię czasową w uniwersum wiedźmina. Z jakiegoś powodu szołranerzy kochają fanfiki
Tiaaa. I znowu będę słyszeć, że to licentia poetica i ARTYŚCI! I ich swobody! Bo pieprzyć spójność świata.
Jest jeden problem...
Dużo fanfików jest wierna lorowi, a jak chce od niego odejść to jest zaznaczane, że to jakieś AU XD
@@KrzysztofMMaj Tej w SW nigdy za dużo nie było bez urazy Panie Krzysztofie. Już miedzy Spotkaniem na Mimban pierwszej książce z EU a Imperium Kontratakuje.
Nie lubie porównywania tych tworów do fanfików. Fanfiki powstają z miłości do uniwersum a twórcy tych wypocin robią je z nienawiści do nich i własnych korzyści. Szanujmy fanfikarzy.
@@ShreddinDwarf +1, mnie też rozwala, że teraz słowo fanfik spowszedniało i zmieniło znaczenie. Ludzie, którzy nie siedzą w fandomach myślą, że wszystko w internecie jest fanfikiem i jedynie oznacza to złą książkę z Wattpada (bo raczej nie słyszeli o AO3, które (mam wrażenie) jest częściej używane przez użytkowników j. angielskiego), kiedy ciężko mówić o np. Rodzinie Monet, że to fanfik (no chyba, że czegoś nie wiem), już prędzej jest nim After, chociaż ten filmowy nie mógł wprost być o tym, że autorka kocha Harrego Stylesa 💀 Ale prawda jest taka, że taki bez wątpienia ff byłoby o grze/filmie/serialu/innej książce...
Trzeba zretconować Epizod 3. Scena w teatrze: Sidious "Have you ever heard the tragedy of Darth Plagueis the wise?" Na co Anakin odpowiada, "Yes, I saw "Alcolyte"
Chciałbym nadmienić że Mae i Oshe gra ta sama "aktorka", której udało się zagrać dwie bliźniaczki, które spędziły całe życie pod dwóch stronach galaktyki, w ten sam sposób... A potem powiodło jej się nagranie najbardziej żałosnego disstracku na ludzi, którzy odpowiadają, za chleb na jej stole, czyli fanów Star Wars...
Miała doskonałą szansę zagrać dwie osoby. Coś jak doktor jekyll i mr Hyde. Jest nędzna aktorka ktora nie podołala
@@przemaser2 Psychofani SW be like: "Akszuliii... To była jedna osoba w dwóch ciałach więc Amanda zagrała wyśmienicie" XDDD
To by wyjaśniało, dlaczego rozróżniałem ją głównie po stroju
Trochę tłumaczenie fabularne, o którym piszesz w drugim komentarzu co do ich siostrzeństwa tłumaczy pomysł na casting jednej osoby, ale... właśnie nie tłumaczy całej reszty głupotek i tego, że to był zły pomysł scastować do tego osobę, która niestety się nie nadaje do takiego zabiegu.
@@krzysztofd5861 po tym czym się ta młoda panna popisuje, nie scastowałbym jej nawet do zabiegu wymiany żarówki...
Darth Plagueis ni z gruchy, ni z pietruchy wychynął zza winkla. I tyle. Tego nawet żenadą nie można nazwać.
Mrugnął oczkami i machnął łapą, skitrany w jakiejś norze jak królik. Marzyłem, by tak właśnie ujrzeć mistrza Sheeva Palpatine'a.
Świetliści rycerze czyli fanatyczny zakon która posyła dzieci na wojnę.
No właśnie zaczął posyłać w Akolicie. Wcześniej na ekranie wielkim i małym tego nie uświadczyłeś, uświadczyłeś za to wyrzynanie młodych padawanów przez racjonalnego Sitha.
@@KrzysztofMMaj całe clone wars ahsoka lata obok Anakina.
Nie byłem nigdy wielkim fanem tego konkretnego universum, ale zawsze jakieś miejsce w sercu miało choićby ze względu na pierwszą trylogię, prequele czy Wojny Klonów, ale od czasu Disneya po prostu nie jestem w stanie się nawet zmusić do oglądania najnowszych odsłon czy to filmowych czy serialowych. Nie dam zarobić Disneyowi za tak chamskie niszczenie tak ważnej dla Fantastyki marki.
Ja już pękam. To jeden z najważniejszych dla mnie światów. Czekałem na każdy odcinek i każdy mnie prężnie rozczarowywał lub denerwował - z okazjonalnymi przerwami na zaciesz tym, że chociaż widzę miecz świetlny na ekranie. To już naprawdę bardzo niskie oczekiwania i jest sztuką je zawieść
@@KrzysztofMMaj może to zabrzmi jak banał, ale to chyba wpisuje się w klasyczny przypadek korporacyjnego podejścia do produktu, a w tym wypadku do franczyzy - po etapie bycia 'wschodzącą gwiazdą' a potem 'dojną krową' (nazwy z podręcznika do 'Organizacji i Zarządzania') przeszli w fazę schyłkową i to prawdopodobnie ze swojej własnej winy. Heh, powiem szczerze że jak poszedłem na ten pierwszy film z ostatniej trylogii do kina nie spodziewałem się, że to będzie ostatni raz jak zobaczę coś z Gwiezdnych Wojen na dużym ekranie... Ech gdzie się podziały czasy gdy człowiek narzekał na ten nakręcony przez innych wówczas posiadaczy marki, bullshit związany z nienawiścią dwóch marek z nazwą Star z przodu. Jako 'hopeium' mam nadzieję że któregoś dnia Disney będzie zmuszony do pozbycia się tej marki, albo upadnie w ten czy inny sposób (choć bardziej prawdopodobne że zanim to nastąpi to Star Wars trafią do domeny publicznej)
@@Goonie3353 to nie banał. Kiedyś były uniwersa, dziś są IP.
9:27 Nie. Nawet jako osoba, która lubi koncept krwawienia jako rytuał spaczenia kryształu to to co się stało w tym gównie to szkoda strzępić ryja. Miecz nagle stopniowo zmienia kolor jakby był termometrem i rtęć się podnosiła. To po prostu nie ma sensu.
Tak. Jako rytuał, z którym zmagał się sam VADER do cholery (i zostało to opisane tak, że nawet mnie się podobało) ma to sens. Tu jest to abominacja
@@KrzysztofMMaj i tak i nie. Vader zmagał się z kryształem z 2 powodów:
1. Ciągle była w nim cząstka dobra
2. Vader wybrał niezwykle potężny kryształ. Kryształ odpowiada za to jak “silny” jest potem miecz i jego ostrze. Według kanonu i nawet legend to miecz Vadera przy długim zderzeniu z drugmim słabszym mieczem był w stanie go zgasić. Przykładowo Kylo Ren miał kryształ rozbity na 2 dlatego samo ostrze było dosyć słabe. Jeszcze ciekawostka: Kryształ Vadera był na tyle niezwykły, że mógł on regulować długość ostrza w mieczu.
Ale generalnie zgadzam się, że w Akolicie sam zabieg krwawienia powinien być bardziej “bolesny”
Obejrzałem trochę różnych materiałów, które głównie robią bekę z "Akolity" i stwierdziłem, że nie będę tego badziewia oglądał, żeby nie nabijać Disneyowi licznika. Co z tego, że wszyscy marudzą, skoro i tak nabijają im statystyki. Ale nabrałem ochoty na dokładniejsze zaznajomienie się z tym uniwersum, bo dotychczas znałem je tylko z filmów. Zacząłem oglądać w kolejności chronologicznej (na platformie Disney jest taka możliwość, oczywiście pominąłem pierwszego na liście "Akolitę"). No i dotarłem do serialu o Kenobim. I mój cały misterny plan w pizdu poszedł. No nie mogę tego dziadostwa zmęczyć. Najpierw pozytywnie zaskoczył mnie "Han Solo" - uważam, że to jeden z najlepszych fimów ze "Star Wars" i może stać spokojnie obok pierwszych trzech filmów Lukasa - i potem to coś... Nie umiem powiedzieć dlaczego, ale ja ciągle na tym zasypiam i w sumie mało mnie obchodzi co dzieje się na ekranie. I teraz konstatacja - skoro "Akolita" jest gremialnie uznany za sto razy gorsze gówno, to ja naprawdę nie mam ochoty samodzielnie sprawdzać i oglądać tego czegoś, bo pomijając nabijanie statystyk, to zwyczajnie szkoda mi na to marnować życia.
Darth Vader dusi się ze śmiechu. Bo mu wolno, bo ma czarną zbroję. I ma problem z oddychaniem. A ten jego czerwony miecz powinien być zmieniony, bo kojarzy się z komunizmem. Wookie są prześladowani, Jabba ma problem ze swoja wagą, a Ewoki... Ewoki wszyscy mają w dupie.
Andor. Moim zdaniem to najlepsza rzecz jaka przydarzyła się Gwiezdnym Wojnom od czasu oryginalnej trylogii.
Jeśli liczymy razem z Rogue one, to zdecydowanie.
Andor i Roque One mają scenariusz i reżyserię, w przeciwieństwie do reszty Disneya.
Krzysztofie, ale w Korei Północnej nie ma problemu z demokracją! Wszystkie problemy z nią związane zostały dobitnie rozwiązane i nawet zażegnane😀
To zupełnie jak problemy z Jedi w Akolicie!
@@KrzysztofMMaj raczej powiedziałbym, że jak problem ciągłości, spójności i logiki w dziełach Disnaya😂 Skoro się je kompletnie wyrugowało, to nie ma się czym przejmować i nie ma problemu, można iść na kawę.
Ja osobiście polecam przeczytać parę książek z świata Star Wars bo są one o wiele lepsze od tego co serwuje nam Disney w formie seriali. Na pewno polecam Dynastia Thrawna, która dzieje się poza znaną galaktyką w tak zwanym Chaosie. Oprócz Thrawna rozwija także uniwersum o rasę niebieskiego admirała - Chissów. Oprócz tego jest także nowo kanoniczna trylogia Thrawna którą też bardzo polecam bo sama postać Thrawna jest świetnie rozwinięta w porównaniu do tego jak wyglądał on w Ahsoce. Do tego obie trylogie napisał Timothy Zahn czyli autor orginalnej trylogii Thrawna. Oprócz tego polecam książki z okresu The High Republic czyli okresu w którym dzieje się nieszczęsny Akolita, ale przynajmniej są to dobre książki. Z pomniejszych książek to na pewno Mistrz i Uczeń opowiadający o relacji Obi Wana z Qui Gonem. Do tego Dooku: Stracony dla Jedi, czyli coś nie codziennego bo jest to skrypt słuchowiska opowiadający o przeszłości Hrabiego Dooku. No bardzo się rozpisałem, ale chciałem się tym podzielić
Strasznie przykre jest to jak Disney doszczętnie zniszczył całą historię na której opierały się Gwiezdne Wojny, czyli historię Anakina Skywalkera. Cała ta opowieść dotyczyła jego odkupienia oraz spełnienia się przepowiedni o tym, że ma on przywrócić równowagę mocy. 12 lat po kupieniu SW przez Disney okazuje się, że 1000 letnia przepowiednia dotyczyła w sumie 20 lat, bo potem Palpatine i tak wraca, a sam Anakin w sumie nie jest aż taki wyjątkowy, bo 100 lat wcześniej mieliśmy już 2 kobiety zrodzone z mocy. Jak już wspomnieli o midichlorianach, to autentycznie byłem pewien, że zaraz padnie liczba, która będzie większa niż liczba midichlorianów w ciele Anakina, żeby jeszcze bardziej zgnoić tą postać.
Na razie nic nie wskazuje na to, by ta abominacja miała mieć drugi sezon, a gwarantuje, że w nim obydwie siostry osiągnęłyby power level Abeloth
I właśnie to że to była prawie tylko historia odkupienia Anakina Skywalkera to słabość tego uniwersum. Disney usiłował to przerwać i słusznie. Ile to można wałkować. Tylko nie umiał tego zrobić. I prawda jest też taka że jak na zimno bez słuchania gadek Lucasa obejrzysz oryginalna trylogię to jest ona tak nakręcona ze na czysta logikę pokazuje że wybrańcem jest Luke. Bez jego działań Vader nadal siedziałby w puszce. Tylko Lucas nie zawsze umie dobrze zakomunikować to czego chce i o tym mówiono już na planie NN.
@@janmos5178 różnica między tamtym kanonem a obecnym jest kluczowa właśnie w tym zakresie, że obecny kontroluje nasze myślenie, a stary dawał pole do domysłów i interpretacji. I to nie jest coś, co wymyślam, bo Disney w komunikacie akwizycyjnym wprost mówił o chęci KONTROLI rozwoju świata
@@KrzysztofMMaj Bo chcieli okiełznać burdel. Ale i się to nie udało. Zawsze lubiłem dawne EU i byłem jego zwolennikiem ale bałagan tam był ogromny. Więc chęci zacne ale Disneyowi nie wyszło.
@@janmos5178 z tym że nie można rozpatrywać jedynie oryginalnej trylogii bez prequeli, bo dopiero z częściami 1-3 jest to cała historia. Co do Luke, to i tak i nie. Oczywiście, że odegrał on kluczową rolę w przemianie Vadera, natomiast to ostatecznie Anakin zlikwidował Palpatine.
Ja sobie tłumacze to w ten sposób, że Anakin po prostu musiał stać się Vaderem, żeby zniszczyć Sithów i zasadę dwóch. Upadek Jedi nie nastąpił w momencie rozkazu 66 i przejścia Anakina na ciemną stronę. Jedi przegrali już w momencie, gdy Palpatine został Kanclerzem. Sam ten fakt oznaczał już koniec Zakonu. Co dało tak na prawdę przejście Anakina na ciemną stronę? Czy z nim, czy bez niego, rozkaz 66 by się odbył w ten czy inny sposób i Zakon zostałby i tak zniszczony. Palpatine mógł w ogóle się nie ujawniać Anakinowi i zlikwidować go przy okazji rozkazu 66. Sam Skywalker nie został stworzony przez Plagueisa, czy Palpatina, ale był odpowiedzią ze strony mocy na działania Sithów. Moc chciała, aby Sithowie i ich zasada dwóch zostały zniszczone dlatego, że po prostu przegięli i starali się nagiąć ją do tego stopnia, do którego nie mogli.
Co do tego, że historia Anakina jest słabością, bo kręci się w okół tego całe uniwersum, to się zgadzam. Dla mnie ta historia była już zamkniętą całością i części 7-8-9 powinny dziać się znacznie później, ewentualnie wcześniej i nie tykać w ogóle tej historii, tylko stworzyć jakąś nową. Gdzie jak gdzie, ale na prawdę, w świecie Star Wars możliwości są niemal nieograniczone...
Kurde, Krzysztof, wiem, że będę w mniejszości ale mam wrazenie, że to, że sithowie i jedi sa zrelatywizowani to jest to coś dobrego. No bo zobacz - o ile łatwiej byloby zrobic dwie strony - super dobrą i super złą - tak jak u Tolkiena, gdzie zasady i granice sa jasno opisane. Tylko moje pytanie czy to już sie nie przejadło? I czy to nie jest juz trochę sztampowe żeby pomijac odcienie szarości i przedstawiać każdą stronę jako moralny monolit? Moim zdaniem to, że każda strona ma swoje racje a nie, że sithowie są źli dla bycia złymi to coś superowego a jeśli serial mial poruszac tematykę sithow i ją eksplorować to bylo to nawet, moim zdaniem, jego obowiazkiem żeby przedstawić ich agendę w choć odrobinę pozytywniejszy sposób niż w innych filmach
180 milionów $ i ulepili taką chałturę. Diuna 1 miała coś koło 200 mln budżetu. Dramat.
Dotknąłeś istoty tak zwanego "Gender pay gap"
Rzeczy, które są warte czegokolwiek w nowym uniwersum SW, polecajka:
- Andor
- Rogue One
- Ashoka (ale tak na 80%, minus nabijanie na miecz świetlny i głupotki)
- Część drugiej walki między Obi-Wanem a Vaderem z "Kenobiego" (reszte możecie przeskipować) - scena z rozwalonym hełmem
- Jedi: Survivor
- Jedi: Fallen Order
- 2 pierwsze sezony Mandalorianina
- Wojony Klonów
- Te odcinki "Rebels" które coś wnoszą w story, nie wiem, czy jest jakaś lista, ale powinna być, żeby nie oglądać tych nudnych.
Koniec.
Tak zwane "pomyłki przy pracy" - ciężkiej pracy rozdupcania tego uniwersum przez beztalencia i idioto-aktywistów.
Zgodzę się praktycznie z wszystkim prócz Obi-Wana i Jedi: Survivor
@@KrzysztofMMaj Obo-Wana mogę zrozumieć, bo tam tylko parę scen i Ewan McGregor mnie ujęły, ale co jest nie tak z Jedi: Survivor? :O
Gierki Jedi: Survivor i Jedi: Fallen Order też szału nie zrobiły, a jedynie odbiły się od dna Disneya. Podobnie jak prequele nagle zaczęły być zajebiste.
@@torzirael4980 Bo tak generalnie Prequele to nie są złe filmy. Bywają średnie i mają niektóre wątki... średnie, ale mają spójną wizję i elementy, które je bardzo bronią. Oraz dodają do świata SW masę materiału.
Z kolei gry "Jedi" też nie są złe - również siląc się na obiektywizm, mają BARDZO przemyślany LevelDesign, "Survivor" imho jeden z lepszych, które widziałem, jeśli o elementy metroidvanii chodzi. Niezgorsza muzyka, satysfakcjonujący system walki. oraz spójne mechaniki. To dobre produkcje, które uzyskały sukces finansowy.
@@MStonawski Prequele fajnie rozwinęły uniwersum, ale scenariuszowo i reżysersko to siermięga. Natomiast przy chałturach Disneya okazały się kinem wybitnym.
Cudowne jest to, jak wiele owiec mamy w społeczeństwie. Ja też po przeczytaniu i wysłuchaniu licznych recenzji, spodziewałem się mega gówna, ale kolega (fan SW od 20 lat) powiedział, że całkiem spoko serial, taki "do kotleta". I co? Serial nawet w połowie nie jest tak zły, jak jego recenzje. Wniosek z tego taki, że ludzie to debile, a najlepiej o jakości danego medium przekonać się samemu. Polecam, życie wtedy staje się mniej smutne.
Krzysztof w formie. Krótko, konkretnie i na temat. Fakty, analiza i diagnoza. Doceniam, dziękuję.
Czy Kosmiczne jaja są bliższe kanonu niż Akolita?
Na pewno są ciekawsze.
nie powinniśmy się przejmować tym, jak gwiezdne wojny są rozwijane przez korporację kierującą się jedynie zyskiem, prawdziwi fani zrujnowanych franczyz i tytułów powinni jednoczyć się w antykanonizmie i rozwijać fanfikowe universum, w którym o kanonie decydowałoby się demokratycznie.
O, i to jest piękny przekaz.
Chciałem podziękować Krzysztofie, że obejrzałeś to za nas, choć wcale na to nie zasługujemy. Mam nadzieję, że trzymasz się po tym seansie :D
Wszystkiego jamniczego
Chciałbym powiedzieć, że mnie ten serial złamał, ale mnie złamał The Last Jedi.
@@KrzysztofMMaj dla mnie najbardziej przykre jest to, że…. wyleczyłem się z FOMO w stosunku do Star Wars. W tym przypadku to było naprawdę fajne uczucie, gdy wiesz, że musisz coś obejrzeć bo nie wytrzymasz. Wobec kochanej marki - to było piękne.
Rozdział zamknięty. Czas na The Boys.
Przez pierwsze dwa odcinki miałem jeszcze jakąkolwiek nadzieję, No jestem zawiedziony.
czyli pierwsza dwa odcinki warte obejrzenia?
Tak, a potem przewinąć do ostatniego. A najlepiej obejrzeć kompilację walk mieczem świetlnym na YouTubie
@@beginner1676 raczej bym powiedział, że nic specjalnego tak jak ahsoka. I tego oczekiwałem XD
@@KrzysztofMMaj tak szczerze to aż przykro mi przyznać rację, bo ten okres ma taki potencjał. Jest tyle możliwości, legend, a dostaliśmy krwawienie kryształów. Nijakie postacie głównie i kilka naprawdę fajnych postaci drugoplanowych, które odrazu zginęły. Mam nadzieję że Disney w animacje pójdzie, a nie live action
@@beginner1676 1 i 2 ujdą w tłoku 3 i 7 żenada 4,5 i 8 ok
Dobra. Kluczem do zrozumienia Akolity który trzeba zastosować jest walka z patriarchatem. 2. To musi być jakiś eksperyment socjologiczny, gdyż cały czas pokazują jedno, a mówią drugie. I potem sprawdzą reakcje, za czym pójdą ludzie. Idą za słowami w dużej mierze, a ci co nie idą to hejtują. Smoleń wyrażając się w sposób następujący: ja co innego widzę, co innego słyszę odnosił się do telewizji czasów PRL i ściemy, jaką waliła. Do totalnego odklejenia od rzeczywistości.
Mamy zatem planetę Khofar, gdzie jest las. Qimir mówi nam, że las ten jest bardzo niebezpieczny, nawet łowcy nagród się tam zapuszczają, ale we wcześniejszym odcinku widzimy jak dwóch kolesi sobie maszeruje przez ten las na luzie. Dodatkowo nie widzimy tych zagrożeń rzekomych, poza ćmami, które zostają ośmieszone.
Mamy zatem więź między siostrami, której nie ma. Kłócą się bowiem, Mae wymusza różne rzeczy na Oszy, która chce zostać Jedi, Mae ją podpala i nie wygląda to dobrze. Zachowania rzekomo jednościowe są wymuszone, jak wygłaszanie rymowanek. Podobnie poddanie się ceremonii ascendencji.
Struktura świata przedstawionego jest taka, że Coruscant odpowiada rozmachem miejskiej komendzie MO w Hrubieszowie, a inne planety odpowiadają lokalnym komisariatom.
Akolita jest jak piosenka Kazika: mogłeś być kałem albo kosmosem.
I przegapiłam. Nadrabiam. Dziękuję za komentarz Krzysztofie.
Wybraniec nie stanowi problemu ponieważ Anakin był bezpośrednio zrodzony z Mocy, może bardziej przez nią. Zaś siostry a bardziej jedna osoba rozbita na dwie, została zrodzona (przez dwie matki xd) e wyniku rytuału lub manipulacji mocą. Ona nie ma być wybrańcem! Walki, użycie Mocy, to że w ogóle Jedi są inni (w wyglądzie i zachowaniu) było dohre lub ciekawe. W tym serialu naprawdę dało się odczuć potęgę użytkownika Mocy, coś co najdobitniej ukazywały gry. Skrawienie kryształu tłumaczę sobie tym, że Osha nie zrobiła tego intencjonalnie. Nie wiedziała co chce zrobić tylko czuła ogrom złych emocji względem Sola. A taki Vader w komiksach skrwawił go po trudach mając na celu zmianę kryształu więc może ten się opierał. W każdym razie obejrzę Twoją recenzję Kenobiego lecz uważam że Akolita nie jest tak słaby jak Kenobi, nie jest też trochę lepszy niż Kenobi. Akolita jest po prostu dobry.
Dożyliśmy tego. Ultra generyczny POP w napisach końcowych w gwiezdnych wojnach XDDD
Ja miałam ogromne nadzieje wobec tego serialu. Myślałam, że przy Ahsoce nareszcie nauczyli się na błędach i zaserwują nam coś świeżego, a jednocześnie dobrego i mocno gwiezdnowojennego. No i wyszła klapa. Do Andora z kolei do oglądania zbierałam się ze sto lat, bo średnio mnie kręcił vibe GW bez mieczy świetlnych i Jedi, a skupiony na polityce. No i co, pożarłam w ciągu jednego weekendu. No a z Akolity obejrzalam pierwsze kilka odcinków, pojechałam na urlop i odkąd wróciłam to nawet mi się nadrabiać nie chce - tak właśnie mnie ekscytuje ten twór disneyowski.
2/2
„Jedi nie panują nad emocjami i się zachowują jak Sithowie, za to Sithowie potrafią myśleć w sposób wykalkulowany, no oczywiście oprócz tych emo co teraz mamy typu Kylo Ren”. Strasznie mnie śmieszy, że się tak stroisz w te piórka fana gwiezdnych wojen, a potem rzucasz coś takiego. Kylo Ren nie był Sithem. Sithowie to kultura, nie wystarczy być tylko użytkownikiem Ciemnej Strony Mocy. Co do Qimira zaś, nie wiadomo jeszcze, czy jest Sithem czy nie. Ale to akurat szczegół. Tak, Jedi nie panują nad emocjami. Dosłownie każdy większy story arc o Jedi był o tym, jak jakiś Jedi stracił kontrolę nad emocjami - znowu - na dłuuugo przed Disneyem. Wszystkie te Exar Kuny na kiju. Wszystkie mniejsze historie i historyjki o Jedi są też w zasadzie o jednym - o tym, że Jedi musi panować nad emocjami. Cały ten Jedi Code jest też o tym, że HURR DURR NIE MA EMOCJI, JESTĘ KWIATKIĘ CO NA TAFLI PŁYWIE. Ciekawe, prawda? To brzmi zupełnie jakby Jedi mieli istnego pierdolca na tym punkcie, jakby musieli mieć tego pierdolca, bo im to kontrolowanie średnio wychodzi i są tego na jakimś poziomie boleśnie świadomi. Zupełnie jakby to ich kontrolowanie emocji polegało po prostu na ich tłumieniu. Zupełnie jakby tłumienie emocji w końcu się kończyło wybuchami, głównie wybuchami gniewu. Bardzo ciekawa koncepcja, prawda? W ogóle nie spotykana w życiu, nieznana całkowicie psychologii. I wcale nie mamy na przykład pewnej grupy społecznej, której ten problem przede wszystkim dotyczy, i która według wielu mądrych głów jest właśnie w kryzysie. No i z drugiej strony racjonalnie się zachowujący Sithowie, którzy z emocji czerpią siłę. Zupełnie jakby ktoś, kto potrafi introspektywnie spojrzeć na swoje emocje, był w stanie nad nimi * faktycznie * zapanować. Jakby ktoś, kto potrafi swoje emocje nazwać, nie musiał reagować na jakiekolwiek zmiany w np. swoich planach głupim i krótkowzrocznym gniewem. Być może jak nie masz cały czas wkładane do głowy, że emocje są złe, nie grożą ci ich wybuchy i możesz je faktycznie wykorzystywać do ekspresji, czerpać z nich siłę. https :// www. youtube. com/watch?v=2Oy6DwHAi70 Wiesz, że w terapii się czasem mówi, że dobrze jest pozwolić emocji przez ciebie przepłynąć? Bo wtedy przestaje być tak silna, tak wszechogarniająca? Oraz tak, panie Wielki Literato Po Polonistyce, Jedi są w chuj masculine-coded, Sithowie są w pizdę feminine-coded (pardąsik za genitalny esencjonalizm) już od czasów George’a Lucasa, i tu zaznaczam ku uwadze innych czytających, a równie wielce literacko obytych, że to że coś jest x-coded nie oznacza, że zostało to zrobione świadomie. Srsly, nie wiem co może być bardziej stereotypowo kobiece niż „no upadło to szysko, bo się pożarły baby, baby zawsze się koniec końców żro”, a to jest dosłownie każda opowieść o Sithach. I tak jak wielce stoiccy męscy mężczyźni są stoiccy wyłącznie w swoich własnych oczach, tak właśnie jest z Jedi i ich in-group. Do której to in-group niestety należy też sporo „fanów Gwiezdnych Wojen”.
Co zabawne, parę lat temu się spierałem z jedną koleżanką o Gwiezdne Wojny. Koleżanka stwierdziła, że ich nie znosi, bo są „faszystowskie”, bo jest to zerojedynkowa opowieść Dobro vs Zło, z iście wagnerowską muzyką Williamsa, że to oducza ludzi jakiegokolwiek myślenia, kwestionowania dostarczonych treści itp. I pamiętam, że ja twierdziłem że nie, skądże, że Oryginalna Trylogia tak ma, bo tam faktycznie jest bezapelacyjnie złe imperium złoli, a Jedi są tam w zasadzie jedynie opowieścią, że w innych mediach (KotORy na zawsze w moim serduszku) a nawet w tych nieszczęsnych prequelach sprawa wygląda inaczej, że jest wiele perspektyw. No i dupa, wygląda na to, że jej będę musiał podlinkować ten twój filmik i przyznać rację. Bo jak Pan Wielki Literata nie dostaje na łyżeczce swojej ulubionej papki z iście manicheistycznym dualizmem, to grymasi i płacze wniebogłosy.
Dalej, „serial nie rozwija świata, bo nie ma dziwacznych planet rodem z No Man’s Sky, a na tym polega psze’esz rozwijanie świata”. Typie, Nowa Nadzieja ma trzy miejsca: Dantooine (czyli piasek, piasek oraz odrobina osiedli), Gwiazdę Śmierci (czyli statek kosmiczny, statek kosmiczny oraz statek kosmiczny) no i któryś tam księżyc Yavina, którego było tyle co kot napłakał. I jakoś się dało na tej kanwie zrobić spoko opowieść. W sumie trudno jest mi zrobić ranking, ale to jest chyba najgłupsze twoje stwierdzenie z tego filmiku, bo jest uniwersalne w swojej skali. Światotworzenie serio nie polega na tym, że na planecie Baxaxaxaxaxaxaxa rośliny mają nieeuklidesowe kwiatki, panie polonisto.
Serial rozwija d.k.n. świat, bo pokazuje, że jest pluralizm podejść do mocy, czyli pokazuje coś co wcześniej funkcjonowało w Expanded Universe, coś, o czym każualowy fan mógł co najwyżej przeczytać w opisach zbroi w KotORze dwójce, a i to tylko jeśli ma autyzm i w ogóle czyta takie pierdoły (tak, to o mnie).
Dalej mamy „podważanie roli Anakina jako wybrańca Mocy” - przecież to dosłownie się już ciągnie od prequeli, już wtedy były fanowskie teorie, że to Palpi zapylił midichlorianami matulę Vadera xD Cała ta waga Anakina jako „wybrańca Mocy” bierze się tylko i wyłącznie z przepowiedni Jedi, z ich wizji, które są w chuj nieprecyzyjne i znowu na długo przed Disneyem to było jasno określone, vide taki drobiażdżek jak Lucien Draay i jego oopsie jakie popełnił tuż przed Wojnami Mandaloriańskimi, kiedy to dosłownie nie byłoby Dartha Malaka, gdyby Draayowi się nie przywidziała postać w czerwonej kapocie i całkiem być może nawet nie doszło by do takiego drobiażdżku jak JEDI CIVIL WAR. Słyszał Pan Literata o takim wydarzonku drobnym? Ten serial właśnie świetnie setupuje (też Plagueisem) wszystko to co chronologicznie jest później.
No i jeszcze na koniec „mieczyk zmienia kolor na czerwony”. Typie, ten mieczyk się był uszkodził jak nim Mae rzuciła o skałę, nawet dali wtedy VFX iskierki. I jak się był uszkodził, to kryształ się tam też uszkodził i przesunął, kawałek wręcz wystawał poza rękojeść. I dlatego ostrze się zrobiło czerwone i niestabilne, że się spierdzielił kryształ. Dokładnie tak jak to jest z mieczami Sithów, o czym wspominasz, którzy wkładają tam chujowe kryształy. No ale to tak właśnie jest jak się ogląda serial trzymając głowę we własnej dupie, człowiek może czegoś nie zauważyć.
Ten serial doskonale spina to co senator powiedział do Venestry, bo idealnie podsumował tym Zakon Jedi. Ten serial doskonale pokazuje, że każdy Jedi powinien stale mieć na sobie niewyłączalną kamerkę. Summa summarum, jeżeli nagrałeś ten filmik tylko po to, żeby zgarnąć kliknięcia od nerdowych spocuchów narzekających na kobiety i mniejszości, to tobą bezgranicznie gardzę. A jeżeli ty tak serio i na poważnie, to się zastanawiam jakim cudem skończyłeś polonistykę i jakim cudem wykładasz to co według googlowego półminutowego riserczu wykładasz. Z dwojga złego chyba wolę tę pierwszą ewentualność, bo jest to porażka tylko ciebie jako człowieka, w tym drugim wypadku jest to porażka całego systemu szkolnictwa wyższego.
P.S.
Moja dziewczyna diagnozuje cię siedząc w fotelu jako kogoś, kto nigdy nie miał wykładanej teorii literatury.
Jak na osobę mylącą recenzję z analizą krytyczną odważnie rzucasz uwagi dotyczące teorii literatury. Mam na tę logoreę jedyną odpowiedź, na jaką zasługuje:
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
A jak chcesz inną, to wytnij z niej argumenty ad personam, zmaleje o 1/4. Następnie wytnij wszystkie wzmianki o polityce i alegoriach (fantasy nie jest alegorią, end of topic, źródła znajdziesz w książkach autorstwa mojego i Umberta Eco, możesz wybrać, które czytać jako pierwsze), zmaleje o dalszą 1/4. Możesz zamieścić tak zredagowany komentarz jako trzeci i wtedy doczekasz się takiej samej odpowiedzi, jak inne osoby w tym wątku.
@@KrzysztofMMaj
>mylącą recenzję z analizą
Bitch please
>A jak chcesz inną
Nie wiem skąd pomysł że chcę
Eco zajmował się semiotyką i przekładem, w mniejszym stopniu teorią literatury, za to operował pojęciem czytelnika modelowego, który czasem musi mieć set skilli, których ty ewidentnie nie masz
Jak w fizyce, w podstawówce uczysz się, że V=S/t, a potem poznajesz równania różniczkowe
George Lucas dosłownie powiedział, że starłorsy to alegoria między innymi wojny w Wietnamie
Każdy gatunek literacki ma potencjał do zawierania elementów alegorycznych, dotyczy się to np. Smerfów (nawiązania polityczne), a tego typu kategoryczne stwierdzenia przy analizie literackiej są w ogóle kuriozalne
Co do opisu SW to sporo racji. Co do sporu z Autorem Kanału nie wnikam nie znam się aż tak na polonistyce.
@KilicArslanBahadur Dużo dobrych punktów. Powiedziałbyś mi coś więcej na temat tego masc/fem codingu Jedi i Sithów? Łapię, że dobrzy stoiccy mężczyźni myślący logicznie i kontrolujący emocje vs złe histeryczne kobiety które rozpierdalają wszystko, jest więcej?
Qimir jako jedyny dowiózł, każda inna postać jest tak irytująca, że nie da się tego oglądać. Sola to osobiście bym zabił, miał być Qui-Gon, a wyszło nie wiem co. Pod sam koniec zacząłem rozumieć koncepcję na tę historię, ale jest ona tak nieudolnie zrobiona, że już chat gpt okazałby się lepszym scenopisarzem.
Bardzo dobre podsumowanie tej lipy.... Krzysztof zawsze dowozi.... !
4:30 Ale rada zakonu nie dowiedziała się o sithach, między członkami zakonu nie pada ani razu słowo "sith". Wszyscy jedi, którym Qimir przedstawia się jak sith, nie żyją na koniec serii. Dodatkowo cała wina zostaje w publicznej warstwie zepchnięta na Sola, a tylko ta zielona podejrzewa swojego byłego padawana.
W końcu recenzja odpowiadająca na wszystkie moje bolączki dotyczące "Akolity" bez tego kociokwiku na progresywizm w obsadzie aktorskiej i fabule. Subskrybuję i będę oglądał!
Myślałem, że nie da się stworzyć czegoś gorszego od Rebel Moon, ale jednak się da. Przykre to.
Twice the pride, double the fall
Relatywizm w tym uniwersum nie jest czymś nowym czy burzącym. Gwiezdne Wojny Lucasa to opowieść do bólu schematyczna, prosta i bazująca na tych samych założeniach, bo o czym sam twórca mówił, filmy sagi to opowieść dla dzieci. Ciężko jest regularnie kręcić filmy i seriale opierając się non-stop o ten sam koncept, więc Disney od początku eksperymentuje i wypuszcza dzieła różnej maści, mające z lucasowską filozofią mniej lub więcej punktów wspólnych. Niemniej założenia in universe pozostają stałe, a kanon nie jest niszczony, wręcz przeciwnie - z każdą, nawet średnią produkcją, Odległa Galaktyka jest w jakiś sposób wzbogacana. Nie ma takiego filmu lub serialu, o którym mógłbym powiedzieć, że wolałbym aby nie powstał.
To tyle tytułem wstępu, a wracając do relatywizmu - wyłamanie się ze sztywnych podziałów, Jedi i spółka - krystalicznie czyści i dobrzy, Sithowie i ich satelici - całkowicie spaczeni i źli, ma miejsce od dawna i dało Star Warsom dużo dobrego i świeżego. W dobrym Łotrze 1. czy genialnym Andorze jasno mamy nakreślone, że rebelianci nie są tak wspaniałomyślni jak jest to pokazane w oryginalnej trylogii i są w stanie po trupach do celu, w niemoralny sposób drążyć do dobra. Książkowy przykład - cudownie napisana książka Luthena. Protoplasta Sojuszu, który w lucasowskiej wizji nie mógłby zaistnieć. Nie wiem więc jak ty tego Andora oglądałeś, skoro masz problem z odcieniami szarości w tym uniwersum. One były, są i oby pojawiały się jak najczęściej, bo czynią wiele z tych opowieści znacznie bardziej interesującymi, zwłaszcza dla postronnego widza.
Co do Jedi - ten relatywizm po coś tu jest, w końcu upadek Zakonu z Zemsty Sithów nie był nagłym incydentem, a zwieńczeniem wielu lat zaniedbań - pychy, ignorancji, upolitycznienia się - w nowym kanonie wielokrotnie mamy ten temat poruszany, a Akolita dzieje się w tym momencie, kiedy to idealny, książkowy archetyp Rycerza odchodzi już do lamusa, a zaczyna się kryzys, dzięki któremu Sithowie powrócą do władzy i zniszczą swojego odwiecznego wroga. Zatem wszystkie błędy pojedynczych rycerzy czy też całej rady, muszą tu być wyraźnie zaakcentowane, aby łączyć się właśnie z trylogią Prequeli.
Fakt, że mogliśmy wsłuchać się w argumenty polityków, będących za ograniczaniem swobody Zakonu, jest na plus i nie oznacza, że narracja trzyma tu czyjąkolwiek stronę. Jak dla mnie postać senatora konfrontującego się z Vernestrą jest solidnie napisana, dialogi ma naprawdę mocne i trudno mu nie przyznać racji. To ciekawe zaprezentowanie, że w Senacie nie zasiadają jedynie skorumpowani cynicy, oportuniści i sojusznicy Sithów, tylko ludzie zwyczajnie sceptyczni wobec Rycerzy, a którym jednocześnie zależy na dobrze Republiki. To czy się z nimi zgadzamy czy nie to inna sprawa, jednak wątek ten kolejny raz łamie nieciekawe już schematy i przy seansie otwiera głowę.
4:15
Widać tutaj twoje niezrozumienie kolejnego już tematu. Rada Jedi w Epizodzie Pierwszym, gdy Qui-Gon Jinn w istocie spotkał najprawdziwszego Sitha, nie wierzy mu i powołuje się na skostniałe przeświadczenie, mówiące że Sithowie nie żyją przecież od tysięcy lat. Mówi to ten sam Jedi, który zalicza cameo w Akolicie, co nie jest przypadkowe, a jedynie kolejny raz pokazuje nam jaką ignorancją wykazywali się rycerze. To, co miało miejsce w Prequelach, dzieje się też tutaj. Nawet gdy Zakon dowiaduje się, że Mae jest szkolona, nie poruszają tematu Sithów, bo automatycznie go skreślają. Nie ma tutaj zatem żadnej sprzeczności. Istnieją użytkownicy ciemnej strony mocy, którzy nie są Sithami - mroczni Jedi, siostry Nocy itd. i którzy na przestrzeni tysięcy lat jak najbardziej mogli się pojawiać. Nawet gdy Rycerze widzą zdeprawowanego użytkownika Mocy, nie biorą go za Sitha i tyle, to jak najbardziej logiczne, biorąc pod uwagę, że tak jak mówię - nie wierzą nawet, gdy rzeczywiście o sithcie słyszą. Nie wierzą, gdy Dooku zdradza Obi Wanowi, że Sithowie kontrolują też Senat. To są po prostu ludzie tak przywiązani do dawnych wartości, że poza nielicznymi wyjątkami nie dopuszczają do siebie myśli, że coś może przejść niezauważenie koło ich nosa.
Sol, który słyszy od Qimira słowo "sith" idzie do piachu, podobnie jak każdy kto go widział, więc o jego istnieniu wie jedynie Vernestra, która ma go za zbuntowanego padawana. Zero kontrowersji czy niekonsekwencji - wystarczy tylko zastanowić się nad wątpliwościami jeśli się takie ma, a nie obrzucać serial gnojem na lewo i prawo.
4:52
Można też zadać pytanie, dlaczego ty nie rozumiesz rycerzy Jedi. Nie wiem jacy rycerze przypominają ci tam Anakina, skoro większość z nich jest dosyć różnorodna. Sol? Popełnił błąd który ciążył na nim przez resztę życia i fanatycznie wręcz dążył do wyszkolenia i chronienia Oshy, jednak nie uważam żeby kierował się namiętnościami. Postępował szlachetnie i dążył do bycia klasycznym rycerzem, to czy mu się udało to inna sprawa, życie w odległej galaktyce bywa trudne.
Innych przypadków trudno mi się doszukiwać, Jeckie to idealna padawnka, a Yord rycerz, wręcz do bólu trzymający się zasad Zakonu i zawsze postępujący zgodnie z Kodeksem, podobnie jak Vernestra, która przez dłuższą część serialu trzyma się sztywnych regułek, zostawiając sobie jednak miejsce na niekonwencjonalne działanie. Każdy Jedi jest w zasadzie nieco inny, jednak o upadku rycerskich obyczajów nie można mówić.
Co do kierowania się gniewem, ja naprawdę zastanawiam się, czy miałeś wcześniej kontakt z tym uniwersum. Wiem że tak, ale to jest nieprawdopodobne żeby nie dostrzegać tak łatwych do wyłapania analogii. Obi-Wan, wzór cnót i idealny Jedi, po stracie mistrza w Mrocznym Widmie zaczyna atakować Maula z użyciem całego swojego gniewu, co prawie kosztuje go przegraniem pojedynku i śmiercią, podobnie w Wojnach Klonów gdzie sytuacja się powtarza. W tym samym serialu darzy również kobietę romantycznym uczuciem i cierpi po jej stracie. Tak, Obi-Wan Kenobi. W serialu animowanym który tworzył również Lucas.
To, że Jedi nie kierują się na codzień gniewem i bólem, nie oznacza, że takiego nie doświadczają i mu nie ulegają. To też ludzie, którzy nawet przygotowani na odparcie negatywnych emocji, mają swoją granicę i są w stanie pęknąć jak Sol czy inni Jedi doświadczający masakry na Khofar. Oczywiście, według nauk Zakonu rycerz powinien być niezachwianie spokojny, jednak to teoria, niezwykle trudna warto podkreślić, co jeszcze bardziej wyróżnia potężnych i doświadczonych mistrzów jak Windu czy Yoda. Aby stać się idealnym Jedi, potrzeba wiele lat doświadczenia i najczęściej do swojego mentalnego primu dociera się ma starość, czego przykładem jest właśnie Obi-Wan, który przy trzeciej konfrontacji z Maulem zachowuje stoicki spokój, tym razem pokonując go na zawsze. Piękna klamra kompozycjna, wszystko się rymuje, jak to mawiał Lucas. I tak to właśnie wygląda z Rycerzami Jedi.
Z kolei Sithowie, na których też bezsensownie narzekasz, bo dla każdego konesera starego kanonu użytkownicy ciemnej strony to tutaj nielada gratka, nie mają zasad i oczywiście, że mogą działać racjonalnie. To nie są znerwicowani szaleńcy, tylko bardzo często racjonalne działający, bardzo inteligentni ludzie. Legendarny reformator Zakonu Bane, Plaguies, Sidious czy Tyranus to inteligenci, którzy dla własnych celów potrafią przyjmować różnorodne maski dzięki czemu są tak kuszący, a ich jedynym zobowiązaniem jest dążenie do potęgi oraz przygotowanie Zemsty na Jedi. Palpatine w trylogii Prequeli również był racjonalny i udający zrównoważonego, to ich stara sztuczka, na którą i ty się nabrałeś Krzysztofie. Qimir wyzwala swój gniew gdy ma taką ochotę, a gdy uzna że chce lub tego potrzebuje (tak jak w przypadku kuszenia Oshy) potrafi być fałszywy. Znowu to nic nowego w uniwersum i nikt nie robi z Sithów bohaterów - to ci źli i każdy o tym wie.
6:10
Oho, kolejny beznadziejny take trąbiący o niszczeniu dziedzictwa Anakina Skywalkera 😡😡😡😡!!!!! Nie podałeś nawet żadnego rozwinięcia, więc dopowiem tylko, że stworzenie Oshy i Mae nie zostało wyjaśnione, jednak wszystko można wyjaśnić być może najważniejszą sceną z Epizodu III - niektórzy są tak potężni w ciemnej stronie, by tworzyć życie. Wiemy że potrafił to Plaguies, który przecież w serialu się pojawia, zatem bardzo prawdopodobne, że Sithowie w stworzeniu pozornych bliźniaczek mogli brać udział. Wielokrotnie wyjaśniane też jest, że planeta wiedźm, Brendock, jest potężnym skupiskiem Mocy, która mogła zostać wykorzystana w celu tworzenia życia, co Jedi badali. Rozwiązań jest dużo, wyjaśnienia jeszcze nie znamy, ale może to tak naprawdę pozostać okryte tajemnicą, bo Anakin wciąż pozostaje jedynym człowiekiem poczętym przez Moc. Nie przy użyciu Mocy, tylko przez samą Moc. To co wiemy o poczęciu Mae i Oshy na pewno to fakt, że ktoś przy tym majstrował. Nie jest to zatem niszczenie Kanonu.
Tak przy okazji przypominam, że Stary Kanon do którego tak wzdychacie, twierdził, że to Palpatine za pomocą midichlorianów zapłodnił Shmi i de facto to on, a nie Moc, stworzył Anakina. Ale to Disney niszczy Gwiezdne Wojny, nie?
Co do zarzutów o lokalizacje - zgoda. Planety w wielu serialach robią się już naprawdę nudne, przede wszystkim nieciekawie się prezentują i absolutnie nie zachwycają. Jest to problem, może nie przeszkadza aż tak w oglądaniu, ale w tle gdzieś tam zawsze boli. Nie znam się na kinematografii i nie potrafię warsztatowo ocenić poszczególnych aspektów serialu, ale zarzutów o technikalia było dużo i zgadzam się, że coś jest tu nie w porządku.
Natomiast nie zgadzam się z narzekaniem na krwawienie kryształu, nie rozumiem jakie to ma znaczenie i dlaczego nazywasz to debilnym. Użytkownik ciemnej strony przelewa ból i gniew na kryształ, który jest w nowym kanonie de facto świadomym bytem i wybiera sobie użytkownika, aby kyber został stłamszony i przez niego kontrolowany. Działa dosyć podobnie jak syntetyk, to również nienaturalna metoda, z tym że na oryginalnym krysztale, a złośliwości wobec Ahsoki i cofania tego procesu już nie będę dogłębnie komentował, powiem tylko że twoja reakcja i porównania do Maryi są dziwne i wyolbrzymione.
Dalsza część o upadku Gwiezdnych Wojen i tak dalej jest już na tyle sztampowa i pełna lamentu, że już pozwolę ją sobie pominąć, powiem tylko tyle, że takie głosy były obecne już od dawna. Wielu fanom Star Warsy zniszczyło Imperium Kontratakuje które dziś jest powszechnie ulubionym filmem sagi, a innym Prequele. Wtedy płacz był tak ogromny, że fani zrobili nawet o tym film (polecam obejrzeć, żeby przekonać się że zachowanie wszystkich obecnych hejterów SW wygląda tak samo jak te sprzed dwudziestu lat), a Lucas sprzedał markę żeby mieć spokój. Obrzydzajcie sobie te markę wzajemnie, nie wnikam, ale powiem wam tylko, że za jakiś czas skończycie tak samo jak ci narzekający na Prequele czy epizody piąty i szósty
@@Michal___ Zgadam się, ale dodam kilka moich korekt szanując oczywiście wolność twoich poglądów. Stary Kanon nie mówi że Sidious stworzył Anakina tylko że swoimi manipulacjami nad Mocą Plagueis i Sidious niejako tak zaburzyli Moc że ta w kontrze poczęła Anakina. Żaden z nich świadomie nie powołał go do życia. To już nadinterpretacja fanów. Co do wielu grup zgadzam się to było i w EU. Jedi (oraz ich poprzednicy Jeedai) i Sithowie nie byli jedynymi użytkownikami Mocy tylko tymi najpotężniejszymi i najbardziej znanymi i wpływowymi w swoim czasie. Sami Sithowie jak wiemy, zaczynali pierwotnie jako zakon wywodzący się z odłamu Ciemnych Jedi po schizmach w Zakonie Jedi. Ale były i Legiony Lettowa, Strażnicy Palawy czy Czarnoksiężnicy z Tund, Rakatanie, Architekci-Nieiańscy, mnisi Bendu i Aing Ti, Whillisowie. Organizacji użytkowników Mocy było więcej. Sithowie byli racjonalni ale to był racjonalizm fanatyków w stylu nazistów czy fundamentalistów religijnych. Racjonalni ludzie robią lepsze rzeczy niż tysiącletnie zemsty. Co do reszty zgoda. Obawiam się ( i to nie hejt ani atak osobisty) że nawet światotworczo Pan Krzysztof słabo zna dawne EU Gwiezdnych Wojen. No to nie wstyd. Relatywizm w postaci lekkiego wybielania Imperium zaczął tam już Timothy Zahn w trylogii Thrawna. A de facto zaczął już Lucas świadomie czy nie, z kłamstwami choć koniecznymi Obi Wana serwowanymi Luke,owi.
Mamy nowe hasło roku: "Ahsoka zawsze dziewica". Padłem 🤣🤣🤣
W zasadzie nie miałbym nic przeciwko ukazaniu Jedi jako nieco szemranych, bo faktycznie mają za uszami to i owo. Ale to trzeba zrobić z głową, a nie kopiować Anakina, co nie ma żadnego sensu. Zakon Jedi powinny raczej trawić wady systemowe: dogmatyzm, dominacja pewnych interpretacji Mocy prowadząca do błędnych ocen, arogancja Akademii mimo skromności jej członków, może nawet obojętność na zło pod płaszczykiem neutralności. To byłoby spójne z prequelami i rozwijało wątki tam zaznaczone. Tu natomiast (sądząc z recenzji, ponieważ samego serialu nie znam) widzimy klasyczne disneyowskie kopiuj-wklej, stosowane bez żadnej refleksji czy zrozumienia opowiadanej historii.
Jedyne co jest godne pochwalenia w Akolicie to oddanie aktora Sola - ten człowiek na potrzeby serialu nauczył się j angielskiego i nie dał po sobie tego poznać.
To czuć. Najlepiej zagrana postać bez dwóch zdań
@@KrzysztofMMaj szkoda bardzo tego aktora, prawdopodobnie rola życia i jest nią rola w Akolicie ._.
@@rotmistrzjanm8776 on zagrał także głównego bohatera w Squid Game, więc tyle przynajmniej że będzie raczej kojarzony z tamtym serialem
@@rotmistrzjanm8776O ile on ma jakąś opinię o Gwiezdnych Wojnach, to ta rola wyjdzie mu na dobre, w fachu. Spójrz, w ten sposób sequele były okropne a taki Ben Swolo ma się bardzo dobrze jako aktor, a jego postać (Kylo Ren) jest dość lubiana. Tutaj widzowie polubili Sola, więc będzie gadanie że Akolita gówno ale mistrz Sól gitez.
Wiem że pan cierpi oglądając tę serialową miernotę, to na poprawe humoru polecam serial "The Orville." Niby parodia Startreka ale to prawdziwa perełka Science Fiction. Trzy sezony obejrzałam w tydzień.
I np. Topa ma realne problemy
Leslie Hedland była osobistą asystentka Harveya Weinsteina. Let that sink in.
Sat WHAT?!
@@KrzysztofMMaj Dokładnie tak. To eks wieloletnia asystentka Knura, która po jego zapuszkowaniu zaczęła karierę scenarzystki i reżyserki.
Dzięki tej recenzji przypomniałem sobie o istnieniu serialu o Kenobim
Piękny notatnik w jamniki! Chce taki!
Zdobyłem na którymś z konwentów, wyrób ręczny to
Hmmm to różne info znaleźliśmy Krzysztofie. Ja na kanale Wąsów widziałem info, że Sithowie kradli miecz przeciwnika, a następnie brali z niego kryształ i go jakoś paczyli, przez co przyjmował czerwony kolor, a nie że sami sobie chemicznie tworzyli
W kanonie i w legendach informacje są różne
W dawnym kanonie było tak że naturalne kryształy kayber występowały również w czerwonym kolorze i wielu jedi używało czerwonych kryształów do czasu pierwszej schizmy w zakonie jedi po której rada zakazała jedi używania czerwonych kryształów a syntetyczne kryształy były często używane przez to że były silniejsze oraz dlatego że można było je wytworzyć w kontrolowanych warunkach dobrym przykładem jest zielony kryształ kayber w mieczu luka który był kryształem syntetycznym
Oooo, tego nie pamiętałem!!!
@@KrzysztofMMaj mimo wszystko takie informacje to krople w morzu trochę jak przywoływanie małej informacji z konkretnego dodatku do 1 lub 2 edycji systemu rpg sprzed 20 czy 30 lat a wiele informacji o lore star wars było podawanych właśnie w podręcznikach do RPG
Już pomijając to że serial był słaby. Naprawdę nie rozumiem dlaczego skoro ktoś kupuje prawa i może zrobić film/serial dosłownie o czym i o kim tylko chce....Robi serial o Randomach a na koniec wrzuca 5 sekund czegoś na co czeka każdy fan ...przecież oni mogą zrobić serial o tym kimś....Kogo będą obchodziły losy tych dwóch dziewczynek za pół roku? W przeciwieństwie do losów kogoś komu dano całe 5 sekund.....ehhhh
Nie. Proszę. Zrobili już o Kenobim z takim podejściem i wyszło jeszcze większe gówno. Zdecydowanie wolę historyjki o nikim, o których można zapomnieć za pół roku, jeśli ich poziom nie porywa.
Mnie zastanawia jedno. Producenci, scenarzyści itp. dostaja wspaniały świat. SW, LOTR czy Wiedźmin. Zamiast czerpac garściami z tego to wywracają wszystko do góry nogami. Zwłaszcza chętnie robią to osoby których dorobek artystyczny jest niewielki bądź niezbyt udany. Mnie w akolicie dobiło właśnie brak rozróżnia dobra i zła. Zawsze oglądając SW wiedziałem że Jedai są dobrzy. Popełniają błędy. Mylą się. Mogą być fanatyczni. Ale dobrzy... Pozdrawiam serdecznie.
A tu są źli?
@@janmos5178 niezbyt dobrze wyraziłem myśl. Właśnie nie ma takiego rozgraniczenia na dobrych i złych :)
@@janmos5178tak, są
@@smokeustachy Raczej są głupi.
Przy wszystkich moich uwagach odnośnie "Alkolity" to muszę przyznać, że trzeba się postarać, by zrobić coś gorszego od "Star Wars Holyday Special". Tym bardziej, że Lucas zadbał o to, żeby ludzie o tym zapomnieli.
Przynajmniej Glup Shitto się pojawił na kilka sekund, fani docenią.
Od dawna mam poczucie, że główny przekaz Star Wars w wykonaniu Disneya brzmi "wszystko to gówno".
Bober raz pomaga dobrym, raz złym. W sumie jest jak moc, kieruje się własnymi zasadami, czasem pozwala by inni go kontrolowali.
Recenzja godna, rzetelna, sprawiedliwa i tak dalej i tak dalej.
Nie wiem po co, po takim czasie robić recenzje bez spoilerów. Na premierę miałoby to sens, ale teraz... Kto chciał to już obejrzał. Z spoilerowego materiału można byłoby więcej wycisnąć, a tak tylko ogólnikami można rzucać. Liczę, że będzie jakiś live spoilerowy na bez/schematu.
Bez spojlerów oznacza bez komentowania i rekapitulowania fabuły. A mnie to na rękę, bo fabuła mnie zawsze najmniej interesuje.
@@KrzysztofMMaj Trzeba dbać o siebie, a powtarzanie tego serialu dla przypomnienia fabuły grozi hospitalizacją w trybie pilnym
Nareszcie ktoś też mówi że to całe skrwawianie kryształu to debilizm. Jeśli tak to działa że jak ktoś jest zły to miecz od razu się robi czerwony to przecież jak w Zemście Sithów Jedi szukali Sidiousa i wiedzieli że jest to ktoś z otoczenia Kanclerza to jaki problem zebrać ich wszystkich w jednym miejscu i niech podają se miecz świetlny z rąk do rąk?
Tak! Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że wówczas działałoby to jak detektor w rodzaju testu covidowego dlatego jedyna formuła, w której może to być akceptowalne, to jakiś długotrwały rytuał, wiążący miecz (duchowy?! od kiedy Star Wars to Shaman King, ale idę w dygresję) z użytkownikiem; ale to rodzi więcej pytań niż odpowiedzi (np. jak długo taka więź duchowa trwa? czy jak miecz zwiąże się z jednym Sithem, to może i z innym i czy wtedy zmienia kolor na inny odcień czerwieni? czy jak ktoś przechowuje miecz w nakastliku koło łóżka to powoli traci on kolor?).
@@KrzysztofMMaj Mogłoby to działać trochę jak tworzenie Horkruksa - na początku kryształ w mieczu jest w formie domyślnej taki jakich używają Jedi i w chwili gdy użytkownik miecza który używa go od jakiegoś czasu (żeby wytworzyła się ta "więź") w furii i pasji ( tym co przecież jest w Kodeksie Sithów) kogoś zamorduje itp. to wtedy na stałe zmienia się na kolor czerwony. Generalnie wolę wersję ze Starego Kanonu mówiącą o tym że Sithowie mieli syntetyczne kryształy bo to fajnie łączy z tym co Palpatine mówił o tym że ciemna strona to ścieżka do wielu umiejętności które niektórzy uważają za nienaturalne dlatego Sithowie używający tych nienaturalnych umiejętności tworzą sobie właśnie nienaturalne kryształy.
I teraz jeszcze po namyśle.. Dlaczego Vader po całej akcji w Świątyni Jedi pojedynkując się z Obi Wanem dalej ma niebieski miecz skoro niby do tego skrwawienia trzeba być złym? Trudno o większy przykład zła niż mordowanie młodzików w Świątyni...
W kanonie był to trudny rytuał, nie było tak że kryształ czerwieni się pod wpływem emocji ciemnej strony. Disney sprowadza na dno swój własny kanon.
@@torzirael4980 Nie wiem czy w ogóle można mówić o jakimś kanonie jeśli Disney sam sobie przeczy
The power of one! The power of two! The power of many... Wielu fanów, którzy umieją odróżnić tragiczny scenariusz od czegoś dobrego 🤣
Najbardziej uwielbiam, że przy takich produkcjach zawsze twórcy nie przyznają się do dziadostwa, jakie wydali, tylko wchodzą w ofensywę, atakując fanów, że to oni nie akceptują różnorodności, po raz kolejny zostajemy zwyzywani od rasistów/seksistów/homofobów itd, tutaj nawet na wyższym poziomie, bo przy tworze wiedźminopodobnym chyba tylko showrunnerka kazała zamknąć ryje fanom, a Acolyte to i showrunner i główna aktorka, oczywiście szefowa Lucasfilms, nawet Hamill coś chyba pisał, że show jest git
Star wars to moje ukochane uniwersum od momentu jak zobaczyłem pierwsze kolorowe wzium wzium w wieku lat pięciu w roku 99. Obejrzałem wszystko, każdy film obejrzany w kinie (nie było warto), sporo książek przeczytanych. Obecnie jestem na etapie, że całkowicie się od star wars izoluję, bo szkoda się rozczarowywać. Mam nadzieję, że kiedyś odkupi to HBO.
Najlepsze jest to, że wyciągają miecz gdy chcą kogoś kropnąć ale jeden typ wyciągnął go by oświetlić sobie drogę XDDDD
Szkoda mi uniwersum SW, bo byłam w nim zakochana od początku. Pierwsza trylogia była świetna - nic dziwnego, była przecież epopeją, najdoskonalszą z opowieści. Musiała się udać. Ale potem zaczęła gubić to, co stanowi o sile eposu => świat (w jego dynamice i napięciach zmian), bohaterów o określonych "parametrach" oraz fabułę, która prowadziła nas przez to uniwersum. Nie wiem, czy akurat światotworzenie zawiodło najbardziej. Mnie się zdaje, że zdechły po prostu wszystkie elementy konstytuujące epos... :/
Ale za to jakie będą teraz cosplaye z wykrywaczem metalu.
szczerze sam koncept zmieniającego kolor kryształu kyber to coś nad czym zastanawiałem się od dawna i uważam że pasowało by to do kanonu bo kryształ kyber bazowo jest bezbarwny a kolor pojawia się dopiero po połączeniu z użytkownikiem mocy i zależy od tego kim jest dana osoba. Więc zmiana barwy w zależności od zmiany charakteru była by zrozumiała np. w przypadku jak Anakin został Darth Vader'em i gdyby następowało to stopniowo lub w wyniku jakiegoś rytuału (było w którymś komiksie jak Vader przelewa swój ból i nienawiść do zdobytego kryształu). Nie przeszkadzał by mi również jakiś pojedynczy użytkownik mocy rozdarty wewnętrznie lub w jakiś sposób niestabilny emocjonalnie którego miecz stale zmieniał by kolor albo mienił się wieloma barwami.
Ps.
tak mnie naszło podczas pisania
Większość Jedi (a przynajmniej ci z nowego kanonu) nie są Jedi ponieważ kiedy widzą kogoś kto włada mocą od razu zakładają że jest albo Jedi albo Sith'em, więc stosują podział z nami albo przeciwko nam a przecież "Only a sith deals in absolutes"
Dla mnie największym absurdem było to jak w pierwszym albo drugim odcinku osha wychodzi coś naprawić na tym statku i nagle coś się tam zaczyna palić dosłownie w kosmosie nagle pojawił się ogień. I w tym momencie poprostu wyłączyłem aplikację i poszukałem czegoś ciekawego na yt.
Nareszcie konkrety. Do tej pory słyszałem że największym problemem tego serialu jest ZA DUŻO KOLOROWYCH i GENOCYD BIAŁEJ RASY W GALAKTYCE 🤣
dzieki za recenczje i ostrzezenie
Ale przed Disneyem była już relatywizacja zła w mocy. Jedi nie byli święci, a Sithowie nie byli czystym złem. Ba, zdarzało im się współpracować.
Jedi wspierali Revana w próbie stworzenia armii, która dokona masowego mordu na miliardach. Zatrzymało ich imperium z Sithem (uczniem Barasa) na czele. A propos Revana, wbrew komu udało mu się zakończyć wojnę mandaloriańską? A co z historią gdy Sithowie i Jedi walczyli razem przeciwko Vitiate'owi? Albo jak Jedi z Sithami walczyli razem z Abeloth?
Mi jeszcze generalnie podobał się Qimir/Sith.
Po raz pierwszy dostaliśmy prawdziwego Sitha w live action włącznie z filozofią a nie
a) ekstremistę (Darth Bane by nim gardził)
b) skonfliktowanego w sobie gościa z pustynnej planety
c) manifestacji czystego gniewu i agresji bez filozofii (przynajmniej do czasu Rebels)
d) emo chłopca
Chyba wiecie który to który ;)
Walki to samo - 9/10 i podobało mi się, że styl walki Qimira był easter eggiem ze Starej Republiki i to dość sporym.
Nie czekam na drugi sezon chyba że zmienią scenarzystów, bo najbardziej bolały mnie dialogi jedynie paradoksalnie Sola i Qimira dało się w ogóle słuchać. Qimir w ogóle miał dobre teksty:
A) Sol - "She was a child"
Qimir - "You brought her here"
mówiąca prawdę pięść w brzuch dla każdego Jedi, który zabiera swojego, czasem bardzo młodego Padawana, na bardzo niebezpieczne misje.
B) cały monolog Qimira, który jest oparty na mantrze Sithów z ich kodeksu (polecam ogarnąć sobie online książkę z tym, analogicznie jest też wersja Jedi, bardzo ciekawe lektury)
Jakby reszta dialogów trzymałaby ten poziom, to byłoby znacznie lepiej.
No i jeszcze jedno - jakim cudem im to uszło płazem? W sensie zakłamany marketing? Do pierwszej zapowiedzi serial był zapowiadany jako opowieść z perspektywy dark side usera z nowym spojrzeniem na ciemną stronę? Tak naprawdę tym jestem najbardziej zawiedziony.
Mi się ten serial bardzo podobał. Pokazuje, że Jedi nie są tacy świeci jakich ich opisują. Ma w sobie dla mnie więcej niż taki Andor
Zgadzam się ,pozdro
Późno, ale może ktoś się jeszcze odniesie do kilku rzeczy, z którymi się nie zgadzam:
1) Indara nie została pokonana "nożem oraz pięścią" - przez większość walki widzimy, że właśnie te metody są nieskuteczne. Dopiero wykorzystanie przeciwko Jedi ich szlachetności (nawiasem mówiąc podobna uwagę czyni główny złol) udaje się ją pokonać.
2) Nie rozumiem problemu z relatywizmem - czy naprawdę tak bardzo potrzebujemy podziału na tych dobrych i złych? Ta szarość, zamiast czerni i bieli, jest dla mnie znakiem znacznie dojrzalszego podejścia do fantastyki - odejścia od baśniowości.
3) Czy każdy rycerz Jedi w tym serialu oddaje się emocjom - absolutnie się nie zgodzę; poza główną bohaterką wszyscy trzymają się zasad ograniczających ich "człowieczeństwo", a wzloty i upadki na tej drodze czynią ich dla mnie wyłącznie bardziej realnymi.
4) Racjonalni Sithowie są według mnie bardzo dobrym pomysłem - czemu mamy dzielić moc na jasną i ciemną, i ewentualnie szarą w przypływie akceptacji? Dlaczego nie uznajemy wszystkiego, co pomiędzy, co zbłąkane i poszukujące własnej drogi?
5) Wybraniec mocy, jeśli dobrze pamiętam, miał być tym, który przywróci pokój - i pomijam, że Anakin ani Lucke tego nie dokonali, bo wszechświat bez Imperium będzie wyłącznie mniej zjednoczony - siostry mocy z tego serialu nie dokonały tego z całą pewnością, bo nawet do tego nie pretendowały.
This.
Ale Świetlistych w ten szajs nie mieszaj. Kaladin disapproves.
Teft aż musiał sobie strzelić ogniomchu przez takie pomówienia
Wniosek formalny dla Senatu, może czas zacząć traktować twórczość Disneya i Star Wars jak GW czyli dobieramy kanon jak czujemy a nie zgodnie z oficjalną linią zarządu korporacyjnego
Fanon w miejsce kanonu! Jestem za
Po Akolicie, już nie czekam na żaden film lub serial star wars poza drugim sezonem Andora, bo Disney doprowadził tą markę do tak wielkiego zniszczenia, że będzie tylko gorzej. Tego się nie wyklepie.
Całkiem dobra krytyka tego ulepa. Niech Nić będzie z tobą.
Jest to badziew nad badziewiami i jako fan nie uznaję tego tworu za kanon Star Wars. Rzekłem.
Serial podobno fatalny, ale z tego, co wiem to akcja serialu dzieje się na grubo przed wydarzeniami z pierwszego epizodu. Około stu lat. Więc Sithowie, którzy się tam pojawiają, są czystokrwistymi Sithami. Pojawi się tam Darth Plagueis, czyli mistrz Palpatine'a.
Jako ogromny fan Gwiezdnych Wojen potwierdzam, że da się wyśledzić moment w którym zaczęło się psuć - a był to rok 2008 :P Odrobina kontrowersji w komentarzach nie zaszkodzi :D
No i jeszcze tylko malutka uwaga: w Starym Kanonie kryształy nie miały właściwie nazwy własnej, bo nazwa Kyber pojawia się dopiero w Nowym, ale poza tym 100% racji.
Sithowie. Nie są do końca źli? SŁUCHAM? Ci sami Sithowie co wierzą w to?
Peace is a lie. There is only Passion.
Through Passion, I gain Strength.
Through Strength, I gain Power.
Through Power, I gain Victory.
Through Victory my chains are Broken.
The Force shall free me
Co sami Sithowie co zawsze kończą jako psychopaci?
W Akolicie nie są. Akolita to ocieplenie wizerunku Dark Sajda,
Żebym spotkał w KTÓREJKOLWIEK produkcji Disneya Sitha podążającego tą drogą, to moja radość byłaby nieskończona
Zgadzam się i zgadzam się i nie zgadzam się, o ile nienawidzę tego jak Disney obrzydził mi ten świat to myślę że fajne jest to iż sithowie i Yedai nie są już przedstawiani jako źli czy dobrzy (a to jak jest to wprowadzone to już inna sprawa)
2:30 Zakon Sióstr Szwaczek
Tak Cię słucham w okolicach 4-5 minuty, gdzie mówisz o Sithach na każdym kroku i kurde nie wiem, zastanawiam się, czy tej pani się przypadkiem nie popieprzyła High Republic z Old Republic czy co
Mój pomysł, żeby naprawić serial:
- Wyrzucamy główną bohaterkę (osha i mei) oraz panią "zielona głowa", czyli dwie najgorsze postacie w tym serialu.
- Głównym złym jest Darth Plagueis (jako władca marionetek), a jego uczniem jest Qimir (pan azjata, niby sith)
- Główni dobrzy, to Sol jako mistrz, oraz Yord jako padawan (pan goła klata z pierwszego odcinka)
- Serial skupia się na prowadzeniu śledztwa, którego celem jest sprawdzenie, co zakłóca przepływ mocy oraz zweryfikowanie plotek o pojawieniu się Sithów.
I pyk, serial naprawiony 😅
O panie. Biorę w ciemno!
Krzysztof już ostatnio w przeglądzie wyczekiwanych lipcowych premier u Filipa wspomniałem że 8odc Srakolity jest dla mnie najbardziej wyczekiwaną premierą tego miesiąca, bo nie mogłem się doczekać, kiedy to wielkie G się skonczy.
Jednak chciałbym wspomnieć o jednym ,,drobiazgi" czyli totalnej dysproporcji wydatków finansowych w prostym porównaniu:
Akolita to koszt 180mln $
Prawie cała obsada poza drobnym wyjątkiem to nieznani aktorzy, często dobrani w castingu jak z łapanki (chyba że jesteś żoną Showrunnerki w życiu prywatnym jak ta zielona Jedi), do tego nędzny scenariusz, kiepska realizacja pod wieloma względami i możliwościami jak na twór Disneya
Całość produkcji to bardzo kiepski produkt opakowany w w miarę przyzwoity papierek, podany od niechcenia przez twórców, którzy nie potrafili nadać produkcji sensu, emocji, serca... Nic. Kompletne zero na wielu poziomach
Dune 2 to koszt 190mln $
Czy tu trzeba cokolwiek dodawać?
To jest absolutnie niewiarygodne, że przeputali na to tyle pieniędzy...
@@KrzysztofMMaj tragiczne traktowanie srodków pienięxnychw wymiarze greckiej tragedii.
Nawet wydanie 10mln na pensję dla głównej (czy w tym przypadku gównej) aktorki za jej ,,występ" nadal nie tłumaczy, co zrobily pozostałe pieniądze
Do autora: wybacz ale jako fan SW powinienes byc obeznany z legends continuity. Wypowiedzi w tonie "prawdziwy fan SW to czy tamto" slabo wypadaja skoro nie wiesz, ze zenskie ugrupowania force userow, nie-zli sithowie czy niejednoznaczni jedi pochodza juz z legend. A tak sie sklada, ze "prawdziwy fan SW" uznaje wlasnie legendy. A tej wiedzy drogi autorze desperacko ci brakuje. Nie bronie tu w zadnym razie serialu Akolita, ktory jest smieciem. Wskazuje natomiast braki (ogromne) w twojej wiedzy, a tym samym bledy w materiale.
A gdzie ja mówiłem cokolwiek złego na temat żeńskiego ugrupowania użytkowniczek mocy?
Nie chcę Ci niszczyć dobrych wrażeń z walek w odcinku 5, ale jeśli się faktycznie popatrzy, co tam się dzieje, to jest to wszystko tak samo złe, co reszta serialu. Niezliczone przypadki nieprzemyślanej choreografii i postaci robiących absolutnie głupie rzeczy, przez które powinny zginąć, ale jeszcze nie przyszła ich kolej w fabule. Otwarcia wykorzystane na kopnięcia zamiast pchnięcia mieczem, jakieś machanie w próżnię w ogóle w innym kodzie pocztowym, co przeciwnik, postaci które wiemy, że są w scenie i mogły by pomóc z panem Sithem, ale akurat kamera na nich nie jest, więc mają time-out - generalnie osoby poza kadrem jakby przestawały funkcjonować w jednym momencie, a w innym wyskakują zupełnie znikąd - jak "zła" siostra dosłownie wyłaniająca się spod nóg Sola, gdy ten ma miecz przy szyi pana Sitha.
Jakieś połączenie choreografii, która jest szybka i przez to wygląda, jakby była dobra, z niedoświadczeniem albo strachem aktorów przed kontaktem z plastikowym kijem sprawia, że jest tyle machania w próżni (dosłownie większość machnięć, których ktoś "unika" nawet nie nawiedza przestrzeni osobistej unikającego).
Ale największym problemem dla mnie było, że w tym wszystkim nie czułem niczego, kiedy kolejne postaci padały jak muchy, bo serial nie pofatygował się dać im jakiekolwiek cechy czy cokolwiek, żeby mi zależało na czyimkolwiek przeżyciu. Ma mnie obchodzić, że zginął koleś z mopem na głowie, którego serial od początku budował na bubka, co nigdy nie ma racji, czy Jecki Stardust (której aktorkę samą lubię z His Dark Materials), psychopatkę jedną, która lubi patrzeć, jak stworzenia wszelkiej maści przekształcają się w Moc? Na koniec serial nawet dał radę zrujnować Sola robiąc z niego obsesyjnego creepa.
W ogóle, Jedi próbuje się w tym serialu robić na złoczyńców i jest ku temu dużo przesłanek, od wtryniania się bez zaproszenia, kłamanie w żywe oczy, próby egzekwowania praw Republiki na planecie poza Republiką (with your permission, of course), no i oczywiście wielkie tuszowanie całej ten popapranej akcji z Siostrami mrocznego zakonu, które nie potrafią liczyć do trzech.
Siostry mrocznego zakonu, które nie potrafią liczyć do trzech same też nie lepsze, swoją drogą - cały czas eskalujące sytuację kolejnymi poziomami psychicznej i fizycznej przemocy, to pranio-mózgowe kuszenie padawana Tommena, to odgrażanie się, opętywanie Jedi i zmuszanie ich do walki ze swoimi (ciekawe jakie szramy na psychice po tym wszystkim mieli padawan Tommen i master Chewbacca - ten pierwszy wypił truciznę raczej nie z jakiegoś poczucia winy, bo nie widziałem, żeby zrobił coś złego, a przez PTSD po opętaniu przez kosmiczną wiedźmę, ale wiadomo, jak mówił sam Eric Kripkie od The Boys w wywiadzie - abuse of males is hilarious), a to wreszcie zamienianie się w dymnego demona z Lost. Jak po fakcie z mieczem w klacie masz mówić, że miałaś córkę jednak puścić z Jedi, to może nie zamieniaj się w dymnego demona zła i nie zaczynaj dosłownie dezintegrować tej drugiej córki bez wyjaśnienia co odwalasz... Jeśli to jakiś znak pokoju w ichniej kulturze, to trzeba było jeszcze trochę poworkshopować jego wykonanie, może wiele niepotrzebnych śmierci by się uniknęło. Dobrze, że tych wiedźm już nie ma.
red shirty. Nie powinno się tak robić
Nie zamierzam oglądać całości, ale spróbuję namierzyć fragmenty z Philosophy Tube
Są jakieś?! Wielkie nieba, nie wychwycilem!!!
@@KrzysztofMMaj wg IMDB odgrywa postać Ensign Eurus i występuje w dwóch odcinkach (3. i 7.).
W House of the Dragons też się pojawia
Powinien być wprowadzony kanon fanowski, mianowicie gwiezdne wojny to wszystko co było przed disneyem, jestem pewny że najwięksi fani byliby zadowoleni gdyby sequele itd wywalic do kosza i zrobic to od nowa albo nie ruszać już tego i zostać przy tym co było czyli oryginalna i prequele i książki(legendy)
Absolutnie. Fanon > kanon