Już wolałem "The Last Jedi" | OBI-WAN KENOBI (recenzja bez spojlerów)
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 8 ก.พ. 2025
- No dobra, może trochę przesadzam. Ale jest naprawdę źle.
Trailer:
Obi-Wan Kenobi | Official Trailer | Disney+
• Obi-Wan Kenobi | Offic...
Muzyka:
Bonnie Grace, Heroes Will Fall (2013)
Stationary Sign, Starstruck by Luck (2015)
Jay Vorton, Infra (2016)
℗ Epidemic Sound
Wsparcie vloga: / @krzysztofmmaj
Za wspieranie serdecznie dziękuję!
Holistyczna Agencja Eskapistyczna na Discordzie: / discord
#obiwankenobi #recenzja
>jako jednego z inkwizytorów obsadź azjatę
>pomaluj mu twarz na żółto i daj kosmiczny kapelusz farmera ryżu
Co Disney chciał przez to powiedzieć?
Bardzo podoba mi się w całym uniwersum star wars, jak obi wan uznał że najlepszym zamaskowaniem się przed niebezpieczeństwem ze strony sithów jest zmiana z brodatego obi wana kenobiego ubranego w jego charakterystyczną szatę na brodatego Bena kenobiego ubranego w charakterystyczną dla obi wana szatę
To już wina prequeli, że uznały przeciętny ubiór mieszkańca Tatooine za oficjalny strój Jedi.
Ogólnie to nazwisko Kenobi musiało być czymś w rodzaju "Kowalski", czyli bardzo popularne wśród mieszkańców odległej galaktyki. Poza tym, co widać w serialu i komiksach, Tatooine było na tyle odcięte od reszty świata, że mieszkańcy nie wiedzieli nawet o roli Imperium. Tak więc ucieczka Obi Wana w ten sposób jest sensowna
@@pimpolinka69 no ja przepraszam bardzo ALE nie mógł być to oficjalny strój Jedi, gdyż AŻ 2 postaci miały inny strój jakim były legginsy i biustonosz, z czego jedna miała 14 lat...(jak to przeszło to ja nie wiem)
@@Genera4or Może był to oficjalny stój tylko nie każdy się do tego stosował. Prequele mocno namieszały.
Kiedyś "nie zdawaj pytań, konsumuj produkt i ekscytuj się czekając na następny produkt" to był taki sarkastyczny żarcik, mem niemalże....- ale odkąd Disney zaczął produkować na potęgę seriale ze swoich najpopularniejszych franczyz, wszystkie pod tę samą sztancę i przerabiający ten sam temat do porzygu, to rzeczony żarcik trochę stracił na sarkazmie.
Edit.: 4:45 XDDDDDDDD ostatnio nie mogłem się dostać do budynku polibudy bo frontowe drzwi były zamknięte na weekend (studia zaoczne), woźnej nie było w kanciapie, a zaraz miała być poprawka egzaminu, więc zaszedłem od tyłu budynku, przeskoczyłem przez dosyć wysoki płot, wślizgnąłem się przez otwarte na parterze okno do budynku wydziału mechaniki, i piwnicą przeszedłem na wydział matematyki i informatyki, gdzie miała się odbyć poprawka. (I zdałem!) Meanwhile, Mistrz Jedi nie był wstanie obejść niskiego płotka dookoła? XD
Uwielbiam to, że wszyscy zauważają problem z laserową bramą oprócz chyba twórców serialu.
Brama to pikuś....ilość durnot fabularnych jakie da się wyłapać w 5 minut przez takiego amatora jak ja w 2 pierwszych odcinkach jest epicka
Nie byłoby żadnego problemu, gdyby tylko wsiedli do tej pieprzonej ciężarówki, zamiast iść piechotą.
@@karolwandzioch8430 tylko że wystarczyło cokolwiek tam dać żeby nie raziło w oczy... mogli ze styropianu mur zrobić nawet tam i nie byłoby problemu
W serialu pada "Hello there" więc nie wiem czemu się czepiasz Krzysztof. Rozumiesz to jest nawiązanie do sceny w "zemsta sitów" więc serial 10/10.
10/10? Przecież scenariusz to poziom głupka klasowego z pierwszej podstawówki.
Wyzwanie- komentator na TH-cam próbuje znaleźć sarkazm. Poziom trudności niemożliwe
@@kostrow1467 a o ironi słyszałeś haha
Disney: Słyszałem że lubicie oryginalną trylogię więc teraz zrobię PIĘĆ filmów oraz CZTERY seriale o REBELI ponieważ lubicie REBELI.
4:29 Jeszcze z tą sceną nie jest tak źle, bo to typowa klisza z tym jak postać rozbrają swoją ekortę
4:37 Puśćcie muzykę z Sąsiadów w tym momencie - Tutaj mam flashbacki z Sąsiadów, a dokładniej z odcinka, gdzie próbowali otworzyć bramę aby wjechać samochodem do nieogrodzonej posesji
Jest jeszcze na YT scena z ucieczką Lei po lesie z podłożoną muzyką z Benny Hilla :D
tu chodzi bardziej o to że wszechmogąca "strong female character" dotyka otwartą dłonią hełmu stormtoopera natychmiast go nokałtując XD
To jest niesamowite.
Przed Disney'em było Expanded universe. NIKT. Słownie NIKT nie wpadł na pomysł - by Obi-Wan opuszczał Tatooine. To nie ma sensu ani trochę - ani w kontekście charakteru postaci, ani Nowej Nadziei. W EU były zombie; bronie o sile tysiąca czarnych słońc - nawet była książka o ślubie Lei i Hana. ALE NIKT NIE WYSYŁAŁ KENOBIEGO POZA TATOOINE.
No i Disney oczywiście musiał przyjść i ten, *bardzo* ważny, i tragiczny dla rozwoju postaci moment - wziąć, i wywalić do kosza (co jest zabawne, bo w serii komiksowej od Marvela, która wystartowała z nowym kanonem - były dodawane dzienniki Obi-Wana. I uwaga - w nich też jest mocno sugerowane, że on nigdy tej planety nie opuścił. Oni dosłownie swój własny kanon łamią)
I żeby to chociaż było po cokolwiek. Bo ta fabuła to jest "porwano przedmiot zwany: dziecko. Lecą na jedną planetę. Potem na drugą. Potem do Bazy Imperium. Potem trzecia planeta. Potem czwarta. I koniec - wszyscy szczęśliwi. Nie rozwinęło to postaci (bo to, że Kenobi godzi się ze swoją porażką nauczenia padawana.... okej. Dygresja. Kenobi z Nowej Nadziei to klasyczny motyw Kurosawy "starego samuraja". Inspiracji dla młodego wojownika, który pokazuje - że ważniejszym od sprawnym machaniem miecza jest siła woli. On tak zwycięża z Vaderem - bo inspiruje młodego chłopaka do zrobienia rzeczy wielkich. Ten serial, jeżeli jest prequelem i buduje nam podstawy relacji z Lukiem (jako jego opiekunem) - powinien tutaj coś dodać. Może pokazać właśnie Kenobiego jako osobę, która uczy się, że z Imperium nigdy nie wygrają przemocą. Że będzie inspirować mieszkańców tej planetarnej piaskownicy).
I nawet jeżeli pogodzimy się z tym, że to miała być pusta przygodówka - latali i postrzelali i fajnie. No tylko tutaj nie ma w ogóle narracji. Jeżeli chcieli wrzucić flashback z Anakinem - to on nie powinien TAK wyglądać. Powinniśmy mieć, na przestrzeni 6 odcinków - zbudowaną ich relację. Pokazanie, że Kenobi *szuka* momentu, w którym zawiódł. W którym mógł zrobić coś więcej. No serio Arrow od CW pokazał DOKŁADNIE TO. CW. ARROW. Oglądamy jedną ich wspólną misję - te wspomnienia są rozbite na 6 epizodów - i poznajemy kolejne aspekty i warstwy ich relacji.
Eh
Bo w Bobie ludzie krytykowali flashbacki z bacty, to robimy 180°. Tak jak w 7>8>9.
Mnie najbardziej boli, że właśnie Nowy Kanon jest naprawdę świetnie prowadzony, ale przychodzą typy od produkcji aktorskich i stwierdzają, że wszystko rozjebią, bo przecież to onx robią te najważniejsze produkcje
O Boże, straszne, jak żyć bo popsuli ci jakiś kanon xdd
@@godlo24 Gdy całe twoje hobby się opiera o modelowanie i przebieranki z SW, oraz 90% znajomych to fandom SW, to strata wiary we franczyznę jednak boli. :)
10:13 - ta technika teleportacji została wynaleziona przez twórców 7 sezonu gry o tron chciałbym zauważyć. I nosi słuszną nazwę Teleportacji Fabułojebnej.
XDDDDDD prawda, byłbym zapomniał
Ale niekwestionowanymi mistrzami tej mitycznej teleportacji byli twórcy sezonu 2 serialu Wiedźmin na netlfixie
XD wybohny trik scenopisarski
@@kupieckorzenny5093 W wiedźminie teleportacja istniała już w książkach, skoro Netflix rozbisurmanił się tak, że stworzył drzewco-wiedźmina do dlaczegoby nie rozszerzyć umiejętności teleportacji z czarodziejów na wszystkich.
Wszystko, co tak naprawdę musieli zrobić, to zrezygnować z pomysłu zrobienia z tego serialu akcji i zamiast tego pójść w nowym kierunku gatunku spokojniejszego i introspektywnego. Obi-Wan to była fantastyczna postać, Qui Gon Jinn też był ciekawy z tego co pamiętam, wszystko co trzeba było to upleść historię wokół ich relacji, poszukiwań i wspólnego treningu. Tak się da i takie produkcje też są fajne.
Dokładnie na to liczyłem. Pomyśl ekspediowania Obi-Wana poza Tatooine był od początku skazany na katastrofę
@@KrzysztofMMaj dokładnie. Inna sprawa, że moim zdaniem Tatooine jest w Gwiezdnych totalnie zmarnowana. Na pustyniach nie brakuje ciekawych, pięknych miejsc, a mimo to większość scen na Tatooine w serii to ujęcia na nudną, piaszczystą równinę, względnie jakąś wydmę. Pustynnej roślinności również brak. Rozumiem ograniczenia techniczne w Nowej Nadziei, ale już od czasów prequeli szczerze nie ma wymówki.
Dla porównania, w Sable ta pustynia była dosyć urozmaicona i fajnie się ją eksplorowało.
Czy tylko mnie zastanawia, w jaki sposób Reva z dziurą w brzuchu dostaje się na Tatooine w ciągu kilku godzin. Dla kontrastu Qui-Gon z takimi samymi obrażeniami zmarł w ciągu kilku minut.
Moja teoria to taka, że u disneya wszyscy złoczyńcy muszą mieć pewien określony blady kolor skóry. A kiedy ktoś ciemniejszy jest zły to muszą go na końcu zrobić jednak dobrym. Dlatego przeżyła.
Idealne prowadzenie historii i trzymanie się czasu. Można wywnioskować że skoro na początku szóstego odcinka rebelianci uciekają od niszczyciela, to najpewniej to się dzieje 15 minut po zakończeniu piątego odcinka, nie później niż po godzinie. I kiedy obi wan pokonuje vadera to jest najpóźniej 2 godziny po zakończeniu piątego odcinka i on wtedy wyczuwa, że luke jest w niebezpieczeństwie. tymczasem reva, która była przebita mieczem świetlnym, w te 2 godziny wyleczyła się, doleciała na tatooine i spędziła tam kurwa cały dzień, przynajmniej 12 godzin. Cudowne.
Chyba nie powinno to nikogo dziwić, gdy mowa o świecie, w którym Darth Maul, przecięty na pół, wrócił do życia. O Imperatorze nawet nie przypominam.
@@elvenoormg5919
Po za tym ta Rivia skąd by wzięła statek? Jeden był rozwalony reszta odleciała, a ten jeden to należał do Vadera którym wrócił na niszczyciel lol
O Imperatorze też nie przypominam, bo umarł na gwieździe śmierci.
@@elvenoormg5919 I nawet gdy jest to normą dla darksiderów (darth głowa w słoiku w Tales of the Jedi trzydzieści lat temu już mieliśmy), to nikt nie uważa za zasadne poćwiartować, rozpuścić w kwasie i rozpylić na atomy kamehameha w słońce. ;)
Na mnie największe wrażenie wywarła śmierć rebelianta 1 znanego szerzej jako Wade, który był niesamowicie rozbudowaną i głęboką postacią, mam nadzieję, że poświęcony mu zostanie osobny serial i przynajmniej jeden film fabularny. Najlepiej gdyby Wade w serialu miał crossover z Mandalorianinem, Obi-Wanem, Lordem Vaderem, Ashoką, Kananem, Chopperem i Palpatinem oraz Maulem
Hello there
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD tak, to była wielka postać, wszyscy ją zapamiętamy!
@@ryokodeivisu a no jo zapomniałem że roken miał żonę chyba, czy coś tam xD
W ogóle jak powiedzieli do Obi Wana że znów jest generałem to się zastanawiałem skąd oni wiedzą, bo obejrzałem całe wojny klonów (chronologicznie!) i nigdzie typa nie było, nawet Wiki sprawdziłem dla pewności, typ nie istniał do czasu serialu xD
(Spojlery) Pragnę zwrócić uwagę, że w bodajże 4 odcinku jest sporo scen, które są dosłownie CTRL + C, CTRL + V z gry Star Wars Jedi: Fallen Order. Scena gdzie Obi Wan nurkuje do fortecy, scena gdzie Obi zatrzymuje mocą pękającą szybę itp.
Sama planeta Nur i forteca na niej pojawiła się po raz pierwszy w tej grze, aczkolwiek sam koncept bazy inkwizytorów kręcił się w komiksach jeszcze przed tym.
Rozumiem że większość widzów nie wie o grze i po raz pierwszy widzi tą lokację w serialu, ale całe to zajście ma według mnie posmak nieuczciwości ze strony twórców Obi Wana.
Nie grałem, przyznaje ze wstydem, mam kupiony, ale nierozegrany. Może dobrze, bo by mi żyłka pękła
Najgorsze w tym jest jak bardzo... blada i nudna jest ta Forteca w serialu.
W grze widać ciekawe środowisko, ciekawy widok na kosmos i tak dalej.
Więc w porównaniu z grą ta cała sekwencja jest jeszcze gorsza...
@@KrzysztofMMaj mysle, ze warto ograc na streamkach
Tak a wiesz czemu, bo kanon =/= kanon, disney chce pokazać na ekranie te rzeczy, bo filmy/serial > komiksy, ksiazki, gry e pojeciu kanonicznym, wiec oni po prostu chcieli te elementy przenieś niejako do kanonu bo te motywy im sie podobaja
nie ma co się oszukiwać, wmawiać niczego i na siłę tłumaczyć - serial był kurwa okropny. jedyne co dobre z tego wyszło to chyba najlepsza kreacja aktorska Christensena w roli Anakina (nie żeby poprzeczka była wysoko ustawiona), więcej czasu dla Larsów którzy byli naprawdę fajnie zagrani, no i finałowa walka która choreograficznie była naprawdę bardzo w porządku i bodaj najlepszą z całego serialu, być może nawet najlepszą walką z całego nowego nurtu serialowego SW, może tuż za pierwszą walką Boby w 2 sezonie Mando. także dla mnie był to tragiczny serial z fajnymi momentami. trochę jak taka muffinka jagodowa, do której ktoś zamiast mąki użył piasku (*screams in Skywalkerish*), ale przynajmniej jagódki były smaczne
co do Larsów to wszystko ok do momentu kiedy "spodnie" zakłada ciocia Berru i wydaje genialne strategiczne decyzje - obrona gospodarstwa za pomocą dwóch flint przed potężnym inkwizytorem Sithów.
@@crscrs1078 każdy element tego serialu można opisać takim "wszystko było ok do momentu" xD śmieszne i smutne zarazem
A no i warto też wspomnieć, że twórcy serialu ZAPOMNIELI O TYM, ŻE KENOBI WIEDZIAŁ, ŻE ANAKIN TO VADER. Sam twórca powiedział, że nie był świadomy tej sceny z Zemsty Sithów, gdzie Kenobi wraz z Yodą widzą masakrę w świątyni i słyszą słowa Imperatora, który zwraca się do Anakina per Darth Vader
Jest w ogóle dla mnie szokujące to, jak BARDZO scenarzysci nie znają lore świata, w którym osadzają fabułę. I mean, niech stworzą własny, inny, I opowiadają w nim swoje historie. Ale nie, problem jest w tym, że ten świat, a w zasadzie marka, i jego bohaterowie to tylko wehikuł mający wypromować filmowe beztalencia, które w innych okolicznościach nie zarobiłyby grosza na swojej twórczości.
@@KrzysztofMMaj No dokładnie bo gdyby chociaż to były ich własne historie, właśni bohaterowie to może by to tak nie ruszało. Ale biorą tych znanych i lubianych i wpychają ich w scenariusze, które kompletnie do nich nie pasują.
Nie rozumiem czemu po sukcesie Mandalorianina nie poszli tropem, że "hej mamy prawa do całości uniwersum Star Wars, w przeszłości były wojny z nimi jest w tym duży potencjał. Będziemy mogli wypromować nowe wydarzenia i bohaterów. Tylko po co, jak prościej znowu wziąć znanych bohaterów i doić uniwersum jak tylko się da małym kosztem, zarówno pod względem budżetowym jak i chyba przede wszystkim procesu twórczego
O Boże o kurwa
O.o No to pojechałeś grubo po bandzie.
Ciekawe jest to, że po last Jedi przed każdą produkcją która mnie interesuje, zacząłem oglądać recenzje z maksymalną liczbą spojlerów i jeżeli uznam, że nie wyjdę z kina zawiedziony (albo po oglądnięciu na platformie streamingowej) z depresją na cały weekend to dopiero wydaję pieniadze. jest to przerażające, że tak bardzo nie ufam twórcom, że zrobią coś paskudnego albo po prostu słabego, że wolę zaspoljerować sobie dane dzieło.
Star Warsowe seriale nie są serialami a "marketingowymi wyrzutniami" do promowania innych serii. Boba Fett również nie był o Boba Fett'cie, a trailerem 3 sezonu The Mandalorian
I, dodajmy do tego, ich paliwem jest nostalgia fanowska za ukochanymi postaciami, które w nowych produkcjach z pierwszo- stają się dalekoplanowymi
To prawda, przeraża mnie to, bo sezon 1 mandaloriana był wspaniałą historią.
Tęsknie za tym gdy dostawaliśmy filmy pokroju Rogue One albo seriale pokroju The Mandalorian.
@@KrzysztofMMaj dodajmy do tego, że często ich charaktery są niszczone.
Luke w book of boba fett to tragedia jakaś. Totalnie znikąd zmienił swój charakter o 180 stopni i nie wyniósł żadnej lekcji z błędów poprzedniego zakonu.
Pominę już fakt że nawet nowe postacie są gwałcone przez filloniego
Din djarin w swoim serialu nauczył się, aby patrzeć za swoją banke i opuścił kult, za to w book of boba fett się tego wstydzi i przeprasza, MIMO ŻE SAM JEST WŁADCĄ MANDALORIAN PRAWNIE XD
A mi tam Księga Boba Fetta mi się bardzo podobała.
@@kupieckorzenny5093 mi też, wyjąwszy dwa odcinki, które ktoś nieroztropnie wmontował z trzeciego sezonu "Mandaloriana".
Kiedy pojawiła się Leia na ekranie, myślałam, że to będzie serial dla najmłodszych (poważnie), z czym nie mam problemu, więc zawołałam swoją 10-letnią córkę: "chono tu, księżniczki w kosmosie!!", po czym córka przyszła na seans i zasnęła 😐
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Obejrzałam całego Obi wana przedwczoraj po tym jak porzuciłam serial po 3 odcinku. Wczoraj odświeżyłam sobie Księgę Boby Fetta i szczerze powiem że bawiłam się lepiej na Bobie niż na Kenobim(Boba jango i klony obok vadera to moje ulubione postacie). OWK ma super scene z vaderem w ostatnim odcinku i preAOTC flashbacki z anakinem. Muzyka w Obim leży, kiedy w Bobie muzyka jest super! szczególnie motyw przewodni i Aliit Ori'shya Tal'din. Z OWK nic z muzyki nie pamiętam oprócz muzyki z oryginalnej trylogii pojawiającej się tu i ówdzie. Najlepsze cameo to oczywiście Qui gon Jiin i Temuera jako klon veteran.
Ta druga scena (z barykadą) miałaby sens gdyby Obi-Wan i Leia wsiedli z powrotem do pojazdu.
Nie mogli jednak tego zrobić ponieważ scenariusz zakładał że i tak zostaną za chwileczkę zatrzymani. No zostali.
Zgadzam się i boli mnie trend w który idzie Disney robię masowo produkcji że świata star wars ale i marvela już teraz doprowadza do takiego spadku jakości produkcji co jest smutne, zdecydowanie wolałbym dostać 1 lub 2 produkcję w ciągu roku które byłyby przemyślanym dziełem zachwycającym jak rogue one. Szkoda że idą w ilość nie jakość 🙁
Mando był świetny, reszta? Nie wiem widziałem tylko Bobe chociaz bywały momenty gdy myślałem ze to mando 2,5 a bad batch i kenobiego mam jeszcze do nadrobienia i jakoś mi sie nie spieszy.
Nie wiem na ile jest to słuszna diagnoza, ale przypuszczam, że winna jest tutaj platforma streamingowa, na której Disney chce ciągle utrzymywać swoich klientów. W końcu gdybyśmy dostali jeden, lub nawet dwa dobre seriale na rok, to nikt by ich usługi nie subskrybował 12 miesięcy z roku a np. tylko 2.
Akurat Marvel ma całkiem dobre seriale
Polecam książkę "Kenobi". Nie wiem czy jest lepsza od serialu ale przynajmniej wyszedł z tego fajny western.
czytałem i wydaje mi się że w 2 sezonie Mando jest nawet nawiązanie do wielkiej walki ze smokiem Krayt (przynajmjniej od razu to mi się z tym skojarzyło xd)
za to po obejrzeniu pierwszego odcinka Kenobiego od razu postanowiłem że kolejny raz książkę przeczytam i to będzie o wiele lepszy wybór, szczególnie że książka pochodzi z czasów przeddisneyowskich gdzie nie ma jeszcze śladu sięgnięcia jego macek po najlepsze elementy tej serii
książka nadal świetna i nie tylko pokazuje zmagania Kenobiego z misją ukrywania się gdy ludzie potrzebują pomocy Jedi, ale także pod koniec części rozdziałów są medytacje pana dżedaja gdy rozmawia z nikim innym jak właśnie Qui-Gonem
Luke jest wspomniany marginalnie, ale w sumie siedzi bezpieczny u Owena więc co się nim martwić, niech nacieszy się rodziną póki wiadomo co
Też polecam tę zacną książkę
Generalnie jedyna wartościowa rzecz w tym serialu jak dla mnie to ostatnie spotkanie Obi-wana i Vadera. Natomiast no... byłoby to jeszcze lepsze gdybyśmy mieli do niego odpowiedni build-up...
Tak, jest dobre. Oczywiście nie ma startu do duel of fates, ale jest dobre. Tylko że właśnie DoF miało build up, o którym piszesz.
@@KrzysztofMMaj najlepszą sceną dla mnie i muzyką i tak będzie battle of heroes, te emocje i namiętność w walce między obi wanem i anakinem, ale w sumie prequele to dla mnie najlepsza trylogia w gwiezdnych wojnach, więc pewnie jestem trochę biased ;D
Sam serial jest buil-up on działa na prequelach nie bez powodu mamy montaż scen z prequeli przed rozpoczeciem serialu. Kenobi nie dziala jako osobny produkt, bo nigdy nie mial. Pdobudowa do serialu jest strach przed konfrontacja z przeszłością, przez Vaderem, który jest koszmarem Obiego od 10 lat. Gdy tylko Obi-Wan w 2 odc dowiaduje sie ze Vader przeżył, jego psychiks zmiania sie diametralnie. On wie że zawiódł anakina, sam sie o to obwinis. Przecież to eszystko bylo w prequelach, tu naprawdę nie trzeba podbudowki, Vader chce zniszczyć Kenobiego, a ten sie go lęka, zawiódł go i chcialby cofnąć czas ale sie juz nie da
Gwiezdne Wojny 1 do 6 były rzekomo filmami dla dzieciaków, które zawierały motywy zaskakująco poważne i dojrzałe i traktowały siebie i widza jak dorosłego. Gwiezdne Wojny Disneya celują w dojrzałego widza, będąc straszliwie infantylnymi i krzywdzącymi dla inteligencji.
4:40 Krzysztofie to nie jest tak że mogli przejść bokiem, bo twórcy zastosowali znane z gamedevu niewidzialne ściany!!!
To co mi się rzuciło jeszcze w spi#$#% scenopisarstwie to że czerwone miecze świetlne w tym serialu są wyjątkowo mało śmiercionośne.
Ten serial tak bardzo był niepoważnie traktowany przez twórców że mogli jeszcze jednego mema zrobić w ostatnim odcinku finałowa walka, zasypana dziura, aż się cisło "Who’s got the high ground now ?" xD i nic serial by na tym nie stracił a chociaż by było śmiesznie.
W obronie tego serialu to powiem tylko tyle że jest trochę lepszy niż The Book of Boba Fett no i Ewan McGregor ze swoim swoim akcentem
No tak, niewidzialne ściany, zapomniałem o tej nowej technice Sithów
Chyba żartujesz. W Bobba Fett takich bzdur nie było. Obi Wan to postać ikoniczna a Bobba to że zrobili z niego starego nieruchawego dziadka jeszcze można wybaczyć. Poza tym jeden odcinek miałeś tylko z Mando co już podwyższa poziom.
@@Katylina77 Bobba Fett to nie jest postać ikoniczna? 1 odcinek z Mando nic nie zmienia, za to finał Boba Fetta to już była apokalipsa kiczowatości walk i wciskany fanserwis do gardła mnie obrzydził do takiego stopnia że przewijałem. Zaznaczam że użyłem słowa "trochę lepszy", możemy dyskutować co było gorsze Boba czy Obi ale to ma taki sens jakbyśmy się kłócili która kupa bardziej śmierdzi.
@@yoloswag2505 ja nie pojmuje ikonicznosci Bobby on się pojawia na bodaj 30 sekund w trylogii. Sam serial z Bobba nie ma takich kretynizmem jak w Obim z plaskaczem czy 10 latkom uciekająca przed 3 chłopami między drzewami.serial o Bobbie to dla mnie 6 a Obi max 3.
w tym serialu są najgorsze klisze i emocjonalne sranie, postaci gadają bez zastanowienia robiąc ekspozycję typu (scena z serialu, ale bez spoileru): jest typo co nie chce sie przyłączyć do "WalKi W dObRej SpRaWiE", więc bohater mu mówi "Ale ty nie wiesz jacy oni som okropni!!!1!".... i cyk ckliwa historia jakiegos randoma, decyzja o podjęciu ryzyka sekunde po wypowiedzeniu tego pożal się boze potoku smutku i frustracji. Tak jakby ta poboczna postać potrzebowała kopa od głównego bohatera, który jest tak charyzmatyczny i napawający wolą walki, inspirujący fantastyczny tylko że nie xD
Standardowy serial aktorski w uniwersum Gwiezdnych Wojen:
-Koniecznie na Tatooine no bo przecież w galaktyce nie ma innych planet.
-KONIECZNIE jakieś spotkanie z kimś z rodu Niebochodów bo przecież oni muszą być wszędzie na siłę nawet jak nie pasują.
-Złe imperium/porządek jest zły bo jest zły, dobra rebelia/republika jest dobra bo jest dobra.
-Wrzucić kilka ester eggów z nawiązaniami do memów, żeby uciszyć coonsumerów.
No i tak to leci. Nie zdziwię się jak Ashoka zamiast szukać Thrawna i Ezry postanowi jednak zawrócić się na Tatooine, żeby jeszcze raz pogadać z Lukiem/Baby Yodą/ktokolwiek teraz zgadza się w cyferkach popularności korpo. A no i rzecz jasna podróż na niezbadane rejony odbywać się będzie za pomocą teleportacji.
Z perspektywy czasu tylko coraz bardziej obawiam się, że filmy i seriale to będzie ślepa uliczka jak tak dalej pójdzie z uniwersum
Największym mankamentem Disneya jest to, że boją się pójść z historią naprzód. Nie ma to znaczenia, czy komuś się podobały sequele czy nie. Jeśli nawet napisał*ś kiepską postać, to zawsze da się ją naprawić, jak dałoby się zrobić z Rose i jak zrobiono z Ahsoką. Co ich ogranicza? Mają cały kosmos, setki tysięcy ras, tonę materiału na wielkie i małe przygody. Nie wszystko musi sprowadzać się do je8anego Imperium, pieprzonego rodu Skywalkerów ani nawet konfliktu Jedi/Sith. Tu jest tak wiele opcji do zrealizowania, masa potencjału i duże możliwości kontynuowania głównej sagi. Niech Rey założy znów Zakon, ale na nowych, własnych zasadach, niech coś tu się dzieje, niech kogoś trenuje i niech to będzie ciekawa relacja. Niech kamera zawita na jakieś nieznane nikomu planety, pokaże nowe nacje i to jak się kłócą między sobą. I tak, da się ustanowić jakieś zagrożenie inne niż Imperator, Ciemna Strona itd. To są Gwiezdne Wojny - tutaj non stop jakaś cywilizacja walczy z drugą i to bez głównego manipulatora pokroju Sidiousa. Czas wreszcie to pokazać!
Bezpieczniej dla nich paprać się cały czas w znanym wszystkim sosie. Trzeba by się wysilać na jakiś pomysł. A dla nich to bez sensu skoro i tak taki serial jak Obi ma oceny na imdb ponad 7.
@@Katylina77 no niestety. Zrobili odważny ruch, zabili Snoke'a w drugiej części, ustanowili, że Rey jest nikim, wytyczyli Lukowi drogę old-man Skywalkera? "Fani"(że tak ich nazwę) się wkurzyli, bo hurr durr, więc teraz w ruch poszła machina Favreau/Filoni pod hasłem "przeniesiemy wam wszystko z Wojen Klonów" do live action, bo kochacie "Wojny Klonów", więc wam wpierdzielimy wszystko to, co zawsze chcieliście zobaczyć. Właśnie dlatego "fanów" nie można słuchać bezkrytycznie.
mi się bardzo podobały żarty o zabijaniu dzieci, za sam ten fakt warto obejrzeć ten serial
Nie widziałem latających czarodziei z hogwartu oraz kubków z starbucksa więc wydaje werdykt 2/5 ,solidne bardzo. Więcej nie dam gdyż moc jest kobietą i to w dodatku czarną która ma gniazdo pszczół zamiast mózgu. Nigdy nie wiadomo gdzie ów owad ugryzie.
Najbardziej mnie bawi to że:
-Anakin nie wyczuł w mocy żywego młodzika
-brak taj fighterów
-głupota młodego jedi ,który został powieszony
-ożywienie martwego inkwizytora
Kurde no to nie jest another happy landing, ojj zdecydowanie NIE 😏🤭
Mi teraz wpadł koncept że mogli zrobić serial gdzie Obi siedzi na przysłowiowej dupie a wszystko dzieje się retrospekcjach , lub chwilę po tym jak przekazał dziecko.
Rozmowy z swoim mistrzem gdzie ten każe mu zajżeć w przeszłość.
Trochę retrospekci z clon warsów oczywiście tych kampani których nie było i mamy dzięki temu więcej relacji Anakin i Obiwan puziniej trochę tego jak on spędza życie na pustyni , może jakiś problem z brakiem wody albo z ludźmi pustyni albo coś z hatami mieszającymi się bo w sumie to była ich planeta.
I wszystko bez mieczy , bez inkwizytorów i gdzieś w oddali pojawiający się przypadkiem Luk jak Obi go obserwuje jak Owen mu zabawkę kupił czy coś i tyle.
To chyba a byłby lepszy pomysł na serial jak dla mnie.
Bo tak to powinno wyglądać. Jakieś drobne rozprawy z miejscowymi bandziorami i pomoc potrzebującym
👍 Też po serialu spodziewałem się DUŻO więcej!
Świetny materiał, jak zawsze :D
Również jako fan jestem mocno zawiedziony tym serialem, bo nadzieje były wielkie ;/
Nie sądziłem, że będziesz miał niemal identyczne odczucia co do tego serialu. Jakbyś brał moje myśli i przerzucał je na materiał video :)
kupiłem disney+ z powodu 3 seriali. Mandalorian który okazał się najlepszym serialem lecz 2 sezon to bardziej bijatyka w świecie star wars. Boba fett który spłycił i zepsuł mi postać dzieciństwa a 3 serial pięknie Krzysztofie omówiłeś w recenzji
moje rozczarowanie, gniew na ilość debilizmów, ożygania nowej nadzieji, jeszcze raz debilizmów, oszczania lore, obrażenia fanów oraz obrażenia każdej osoby liczącej na minimalną logike działań i spujność jest tak ogromne, że nie rozpisze tego w tym komentarzu tylko na innym koncie wrzuce serie filmików na ten temat bo nie jestem wstanie ździerżyć bez skomentowania tego a komentarz w tym wypadku jest dla mnie nieodpowiednią formą wyrażenia opinii.
Świetna recenzja. Ten fragment o plaskaczu śmierci mnie rozbawił. Bardzo dobrze pokazałeś, że ten twór ma problemy już u samych korzeni.
Nie ma sensu tykać produktów disneya - jest natomiast sens grać w fanowskie mody, jak Thrawn's revenge. I to nam, oprócz mocy zostało.
Ja mam z tym serialem inny problem. Dotyczy tego, że liczyłam, iż mi w jakiś sposób wyjaśnią co tam się w tej serii z Anakinem zadziało i dlaczego Obi-Wan jest postacią pozytywną. Nic z tych rzeczy. Obi-Wan, jak i cała rada Jedi spieprzyła totalnie sprawę z Anakinem. Mieli fajnego dzieciaka, pełnego pasji, zdolnego, odpowiednio na swój wiek aroganckiego, Zachowali sie oczywiście jak wiekszość paskudnych edukatorów: dzieci i ryby głosu nie maja, siedź cicho i ucz się pokory, jesteś za młody w dupie byłeś gówno widziałeś itd. Sami się jednak pokorą wobec mocy nie wykazali. Co robi Obi-Wan podczas tej rozpaczliwej walki z uczniem, który tak bardzo zabiegał o jego akceptację? Zostawia poturbowanego chłopaka na pewną śmierć, nie ma odwagi by go zabić chociaż przecież nie walczył z nim wtedy dla treningu. Ale to wszyscy wiemy. Ja liczyłam na jakieś refleksje, ale nic, nawet gdy mu parę razy głos w głowie przypomina słowa, że Anakin stał się tym, czym go Obi-Wan uczynił. I nawet w tym momencie, kiedy Vaderowi pyknął hełmik i wyszedł z niego tak bardzo ten nastoletni Anakin znów chcący po prostu pokazać że jest kimś, ten puszcza jedna łezkę się odwraca i mówi: aha, no tak, nie ma tam juz Anakina. Pf, problem wyparował, Obrzydliwe tchórzostwo, obłuda, brak jakiegokolwiek poczucia przyłożenia ręki do tego co się stało, i najgorsze... przez cały serial Obi-Wan jest pokazany jako mniej lub bardziej cichy opiekun dzieci Anakina, tak jakby to im miał wynagrodzić w uczynkach to, co zrobił ich ojcu. No serio? Tak wyglada mistrz dobrej strony mocy? Podobny problem miałam z Jonem Snow w GoT, tchórze mnie irytują. Nie lubię, kiedy bohaterom którzy z założenia maja byc pozytywni odpuszcza sie konsekwencje złych uczynków.
Coraz bardziej doceniam the Last Jedi. Po kolenych produkcjach w tym świecie mam już coraz bardziej dość star wars. W the Last Jedi twórca miał jakiś pomysł, chciał opowiedzieć jakąś historie w tym świecie, a nie stworzyć produkcje nieważne o czym, ale o postaci X, skupił się na rozwoju postaci, miał jakieś pomysły na ciekawie pokazać coś wizualnie. Może nie wyszło to bez wad i gorszych wątków, ale to była ostatnia produkcja nie oparta na założeniu pokażmy znane ryje to się sprzeda, bo nawet jak powrócily postacie z poprzednich filmów, to Luke przeszedł ciekawą drogę, a Leia i Yoda byli istotni w rozwoju innych postaci.
Zamiast o Obi łan Kenobiiiii napisze coś o Łotrze
Nie wiem dlaczego wedle wielu osób o wyzej wspomnianym dziele tak bardzo złe się wypowiada.
fabuła Ekstra, efekty boskie, pokazane, że wszyscy są ofiarami na wojnie a obydwie strony robiły złe rzeczy aby zdobyć przewagę. Konstrukt walk zwykłych rebeliantów i szturmowców. Pokazanie realnego pola walki w gwiezdnych wojen
Łotr naprawdę super, ale jeżeli o wady chodzi to trochę nijakie postacie. Poza główną bohaterką i robotem nie wzbudzają żadnych emocji, w sumie poza tą dwójką to nawet reszty nie pamiętam.
Z Obi'm jest taki problem, że jak już zaczyna się coś epickiego, wytwarza się iskierka nadziei satysfakcji, to nagle... 2 sekundy później z balona zlatuje całe powietrze i dostajemy coś miałkiego.
Tyle potencjału było np. w scenie otwierającej z heroicznej Jedi chroniącą Younglingi - minutę później dostajemy wtórny banał.
[MOGĄ BYĆ SPOILERY]
Albo jak pierwszy raz widzimy inkwizytora który wydaje się epickim gościem, akcentacja jego głosu tak specyficzna, a ginie jak statysta w przedstawieniu napisanym przez ośmiolatka....
Albo jak widzimy hierarhię klas, władzy i potęgi imperium [w kanonie istnieją całe rozmyślania na temat tego systemu i polityki] - żeby potem zrównać tych wszystkich zwykłych pod oficerów, kapitanów, podległych inkiwzytorów, a nawet łowców głów z VADEREM. Kurna jak można pierw budować jego potęgę z otaczającą go magią i strachem na temat jego postaci, żeby potem zrównać jego relacje do równorzędnej z jakimś średniakiem ze struktur imperium. Już samo to że ktoś wyżej rangą przychodzi osobiście do kogoś niżej rangą lub kompletnie podrzędnego, co to za bzdura.
Siostrzyczka z nieznanymi nikomu motywami, ale z jakże przeciętną historią, rozwiera te nozdrza naburmuszona i ma chyba magiczną kulę że wszystko o wszystkim wokół wie. Raz biega jak wilkołak-parkourowiec, innym razem nie potrafi przeskoczyć przez skrzynki. Raz wyczuwa tajemne pomieszczenia w pierwszej lepszej chatce obok której przechodzi - innym razem gubi się na własnym statku.
Bardzo mnie to irytowało, bo estetyka, kolory niektórych scen [i mieczy] i wstęp coś mi obiecał, a chwilę później dostajemy suchym schabowym w twarz, frazes, suspens i miernotę.
Serial jest bardzo nierówny. 50/50 czułem frustrację na pół z jakimś tam zadowoleniem.
Szkoda mi Vadera najbardziej. Mógł być przekozakiem. Jego aura mogła być na równi z półbogiem. A kiedy już prawie ma wygranko, rzuca otoczeniem jak niemowlak kaszką mleczną, zmienia krajobraz i bawi się Benem - to nagle po jednym średnim wybuchu zamiera jak staruszek z demencją i patrzy się w półmetrowe płomienie myśląc "Cholibka, no uciekł mi no. aj ".
I gdyby to miało głębszy sens, że Vader chciał dać pewną formę cierpienia i nienawiści Obiego do samego siebie za to jakiego potwora stworzył, a małej lei i wszystkim pomagierom nutkę terroru i poczucia że Ben to gorący kartofel od którego należy trzymać się zdaleko. Może to pozwolenie na ucieczkę mogło być sposobem znęcania się psychicznego nad nim i osłabieniem jego w mocy, przyczynkiem do kwestionowania siebie samego i zwariowania bo przecież miał retrospekcje z Anakinem. No ale po Obim to tak SPŁYNĘŁO gul gul gul że pierwsze co z siebie wypowiedział to zapytanko "nosz gdzież ja jestem, hmmm. nie wygląda mi to miejsce znajomo."
Mnie nadal zastanawia scena, w której Kenobi po zadaniu Vaderowi oklepu postanawia go ot tak sobie zostawić (on to chyba lubi), przez co życie stracą kolejne miliony ludzi.
Bingo!
Reva pyta się Obi-Wana czy jest on w stanie zabić Anakina na co on milczy. Wiemy, że nie jest w stanie tego zrobić
Literalnie zrobił to samo co w prequelach xD
Czy słyszałeś o kodeksie Jedi, istnieje nawet taka książka.
Grand Inquisitor mówi, nawet ze kodeks jedi jest dla nich jażmem.
Kodeks mówi, ze nie można zabić, sa ciosy dozwolone typu obciecie kończyn itp.
Obi-wan nigdy nie potrafił przekroczyć tej granicy, a w dodatku nie potrafił zabić anakina. Dlatego to w ep. iV poświęca sie, bo wie ze nawet jeśli pokona Dartha to nie będzie wstanie odebrać mu życia.
Ps: podaj mi choć jeden przykład kiedy to Jedi zabił kogoś w SW, no prosze
Zauważyłem ze ludzie którzy mocno ale tak bardzo mocno siedzą w sw serio sie dobrze bawią, a ci "znawcy" no tylko krzyczą, ludzie poznajcie najpierw konteksty, każda jedna drobnostke rozbijcie na elementy pierwszy dlaczego tak to wygladalo i zainteresujcie sie tematem a potem se skaczcie z utrapienia
@@terr6752 Mace Windu chciał zabić Sidiousa.
POV: Jesteś mną. Składasz się na Disney+ ze znajomymi. Odpalasz podekscytowany "Obi Wan Kenobi" Oglądasz trzy odcinki, nudzisz się. Przełączasz na "Moon Knight".
I jest jeszcze gorzej
@@sheevpalpatine4006 Nie, Księżyc Rycerz akurat bardzo mi się podobał. Uchwyciła mnie dynamika pomiędzy postaciami oraz humor. Fabuła powodowała że chciało mi się klikać guzik "następny odcinek". Główny bohater ma porządne origin story I...
A sorki, recenzję pierdolnąłem niechcący XD
@@jakubolex1026 Mi jako fanowi komiksów MK mało zęby ze zgryzoty nie powypadały przy marvelowym serialu Moon Knight, dopiero jak się przełączyłem na nowy sezon The Boys to zaznałem trochę ukojenia ;)
@@rateater1857 No i teraz ciekawość mnie zżera i muszę zobaczyć orginalne komiksy.
@@jakubolex1026 Polecam na początek Moon Knight autorstwa Warrena Ellisa z rysunkami Declana Shalveya, piękny komiks, zrobił mini-rewolucję stylistyczną w Marvelu w ogóle jak wyszedł, 6 części (tzw. issues), i nie musisz znać żadnych szczegółów dotyczących historii postaci żeby się nim nacieszyć. Te sześć części jest częścią Moon Knight volume 7.
Później resztę "volume 7", czyli części 7-17, napisane już przez innych autorów, a później Moon Knight Jeffa Lemire z rysunkami Grega Smallwooda, które to części 1-14 stanowią volume 8. (I na których luźno opiera się/inspiruje się nimi serial.)
Później jeden z najpiękniejszych komiksów Moon Knight, stand-alone 5-częściowy kawałek volume 5, części 26-30 (tzw. "Down South" arc), napisane przez Mike Bensona i przepięknie zilustrowane przez Gabriele Dell'Otto. Punisher się również pojawia ;)
Później jak lubisz klasyki, to oryginalny pierwszy volume Moon Knight ze świetnymi rysunkami Billa Sienkiewicza, a jak lubisz edgy, brutalny kontent gdzie sika krew i ludzie mają odcinane twarze i wyrywane kręgosłupy, to volume 5, z czasów Civil War ;)
Kenobi to ostry strzał w pysk. Ale to nasza wina. Konsumentów. Poszliśmy gremialnie do kin na Rise of Skywalker po The Last Jedi? Poszliśmy. Więc Disney wie, że może wyrzucić z siebie dowolną szmirę. My i tak skonsumujemy. Ponarzekamy, ale kogo obchodzą recenzje. Hejt to też popularka. Byle się kliki zgadzały. Byliby głupi jeśli wkładaliby w wysiłek w coś, w co nie muszą. Ja już na Kenobiego się nabrać nie dałem i apeluję - nie kupujcie Disney +. Wstrzemięźliwość od konsumpcji nisko-jakościowego produktu to jedyna broń jaką mamy w starciu z korporacją.
Dużo w tym racji jest. Bezczelny strzał Disneya z oskarżeniami CAŁEGO fandomu o rasizm PRZED premierą serialu, żeby podgrzać nagłówki, świetnie pokazuje cynizm, z jakim traktuje ta korporacja odbiorców
Ja to bym chętnie zobaczył kilka seriali z uniwersum gwiezdnych wojen, ale serial o revanie, o jakiejś starożytnej wojnie sithów z jedi, a nie cały czas wokół filmowej historii. Nieco więcej elastyczności. Książki opowiadają historię ~5000 lat pewnie, a wszystkie seriale i filmy max 100 lat. Jest to cholernie wąski wycinek i marnotrawienie potencjału
Ale, imo, "The Last Jedi" był dobrym filmem. Miał słabsze strony, jasne, jednak było w tym coś nowego, odważnego i dobrze rokującego. Epizod 9 to już inna rzecz.
Sequele porzuciłem po części 8 bo mi było od nich niedobrze. Jeszcze nie widziałem Ostatniego Jedi i jestem z tego dumny.
@@dallarian8687 ostatni jedi pomimo sporych błędów fabularnych, to trzyma w n apieciu i jest dobrze wyreżyserowany, ale jak pisałem jest kilka głupich decyzji w scenariuszu
Obi-wan od początkowych zapowiedzi wyglądał mi na pustą wydmuszkę jadąca na nostalgii więc nie żywiłem z tym serialem żadnych nadziei i absolutnie nie jestem zdziwiony finalnym produktem.
Jednakże na Andor czekam od pierwszych materiałów zza kulis, po zwiastunie rzecz wygląda bardzo obiecująco i to będzie mój benchmark co do możliwości tej marki u Disneya i przyszłości SW.
9:17 - jeśli zbroja Vader'a ma być otporna na miecz świetlny, to czemu Luke może odciąć mu rękę w Powrocie Jedi?
Bo nie ciął w karwasz, tylko w osłoniętą dłoń
@@KrzysztofMMaj nie spodziewałem się że mi odpowiesz, a już na pewno nie myślałem że w taki sensowny sposób. Nie doceniłem cie...
Spoiler
.
.
.
.
.
.
Mnie rozwaliła logika tego serialu:
Vader zatrzymujący statek wabik samą mocą (trzeba przyznać że to wyglądało super) ale zostawiający prawdziwy, Obi wan uciekający jakimś mniejszym statkiem żeby odciągnąć uwagę, ale dlaczego nie mógł wziąć wszystkich na ten statek? Był odpowiednio duży, na początku myślałem że jest bez hipernapędu ale nie, miał jak najbardziej. Reva która przez pół godziny wali w drzwi żeby potem bez problemu otworzyć je mieczem świetlnym. O lei pod płaszczem nie wspominając. Ja się czułem jakby albo to scenarzyści próbowali być idiotami albo myśleli że my nimi jesteśmy
Przy tej scenie miałem kalejdoskop uczuć. Od wzniosłości po najdonośniejszy kekw I przypomnijmy, że kończy się nagłym uratowaniem nadajnika, którego nie wziął ze sobą Obi Wan, ponieważ fuck being stealth oraz fuck Luke.
Obejrzałem 5 odcinków we wtorek, a finał wczoraj, i oprócz zarzutów wypunktowanych w wideo cały czas miałem wrażenie że ten serial był jeszcze bardziej bezczelnym konstruktem marketingowym niż sequele. "Obi-Wan" wydaje się być zbudowany wokół kilku wybranych, i jak dla mnie wyjątkowo udanych, momentów, które wyciągnięte z kontekstu całości naprawdę potrafiłyby zapaść w pamięć, jak np. zakończenie pojedynku w finałowym odcinku. Bez wchodzenia w spoilery, doznanie audiowizualne związane z designem i głosem postaci, oświetlenie i dialog w tym jednym punkcie faktycznie wywołał u mnie uczucie nostalgii do Epizodu III, jednak gdy tylko zastanowimy się jak ta jedna chwila wygląda na tle całego świata "odległej galaktyki", zaczyna się ona wydawać zbędna i bezsensowna. Prawdopodobnie kiedyś sprawdzę sobie kilka klipów z ulubionych scen gdy najdzie mnie ochota na Gwiezdne Wojny bez kontekstu, ale 1-2 minuty na prawie godzinny odcinek, i to razy sześć, to zdecydowanie za mało żeby uzasadnić odkopywanie trupa jakim w tym momencie wydaje się być, przynajmniej według mnie, historia Epizodów I-VI.
Czuć też bardzo małą Leię bezczelnie marketowaną jako następczyni Baby Yody
Jeżeli chodzi o Star Warsy odkąd Disney (stfu!) je przejął, to tylko animacje dają jako tako radę. Dużo lepiej się bawiłem przy Bad Batch niż przy Obi Wanie, a jedyne, co mnie trzymało przez te 6 odcinków to Ewan, bo nie ukrywam, że zobaczenie go w tej roli to przywołanie mojego dzieciństwa...
Mam nadzieję, że coś się w Disneyu zmieni, bo pamiętam jak prequele były jechane, ale odkąd Disney macza palce w tym uniwersum to nawet najwięksi krytycy 1-3 powiedzą, że nie są, aż tak złe jak nowa-najnowsza trylogia Disneya xd
Pozdrawiam cię, Arcymagu!
Bad Batch było rewelacyjne! Ale tam pierwsze skrzypce grał Filoni i ewidentnie miał pozostawioną swobodę twórczą, jak przy Wojnach klonów.
@@KrzysztofMMaj To prawda. Ale coś jest nie tak z SW, kiedy idzie o seriale. Filoni przecież też dostał odcinki Fetta czy Mandaloriana, ale to już nie to samo.
Zgadzam sie Krzysztofie że jest ciężko z nowymi tworami od Disneya natomiast jest jedna perełka może dwie , o których uważam trzeba głośno przypominać jest to ostatni sezon Wojen Klonów oraz piękne tłumaczenie Parszywa Zgraja, a co za tym idzie serial o Ashoce może też być niezły bo stoi za tym ta sama osoba. Pozdrawiam gorąco kaca będę leczył długo. Niech Moc bedzie z nami
Bad Batch znakomite. Zaczynam myślowo oddzielać animacje od reszty uniwersum, co w sumie jest dość znaczące. Ale masz sto procent racji.
8:12 cisnął się niesmiertelny cytat "NIE DLA PSAAAAA"
Myślałem, że już się za bardzo tej kwestii czepiam we wszystkim, co związane jest z Gwiezdnymi Wojnami, odkąd Myszka Miki przejęła stery, ale ten serial utwierdził mnie w przekonaniu, że Disney nie rozumie mieczy świetlnych - i... jest to niesamowicie irytujące (przynajmniej dla mnie).
Aż musiałem wstać i przejść się po pokoju, kiedy była scena, gdzie Obi-Wan musiał machnąć mieczem chyba z trzy razy w szturmowca, aby go unieszkodliwić - x kurna D
Tymczasem Jango Fett i jego zbroja z beskaru wobec jednego miecza Windu.
Rozumiem (do pewnego stopnia przynajmniej), że np. w takim Fallen Order trzeba było wielu przeciwników uderzyć kilka razy. Tam było to rozwiązane gameplayowe, które z punkty budowania rozgrywki można uzasadnić, ale można też oczywiście łatwo wskazać, jak bardzo jest to absurdalne.
Jednak fakt, że takie coś staje się normą w filmowych odsłonach Star Warsów, jest niezwykle niepokojący i aż boli mnie moje star warsowe serduszko, kiedy zacznę myśleć, co Myszka Miki zrobi temu biednemu uniwersum następnym razem...
Chociaż o szacunku, jakim Disney darzy tę legendarną broń, mogliśmy przekonać się już np. w nowej trylogii, gdzie Finn był w stanie przez chwilę walczyć z Kylo albo ze szturmowcem wyszkolonym do walki z użytkownikami mieczy świetlnych : - )))))))
Osobiście serial nawet mi się podobał ale nie można zignorować braku logiki w niektórych scenach i tego że to naprawdę mogło być zrobione o wiele lepiej
O jezu o jezu xD, te piękne oczęta w 4:53
4:07 Ani, little Ani? You are Ani! It is you!
Nie wiem co to zemsta sifów ale jesteś super przykładem, że co nie zrobić to i tak będzie źle ;)
Mi się tam mega podobało
Niespodziewane nawiązanie do Testovirona
Co najmniej od Mandaloriana, albo może i od The Last Jedi, Disney nie może sie zdecydować czy traktuje Star Wars jako poważną franczyzę wartą rozwijania, czy jako zbiór memów, który jest jednym wielkim festiwalem meta i nawiązań. Najlepiej to unaocznia zagranie w Lego Star Wars Skywalker Saga, które nie ma zupełnie tego dylematu i pcha memy, suchary i nawiązania (również pozastarwarsowe) aż może do przesady i...
to działa, to bawi i nie pozostawia widza z niepewnością: czy należy wejść w immersję do świata, czy trzymać sie na poziomie meta i skupić się na referencjach? (w Lego Star Wars oczywiście skupiamy sie na żartach i to ma być źródło immersji w śmieszki) A disney ten dylemat podtrzymuje w filmach i serialach...
Ja dalej wierzę, wierzę że kolejne seriale będą lepsze, w końcu mandalorianin był spoko prawda?
Ogólnie miałem jakieś oczekiwania(jakieś bo po tym co robi Disney z tą marką to i tak za dużo ) no i się zawiodłem… Ciekawa jest kompozycja sześciu odcinków w których każdy kryje nawiązania do epizodu o odpowiadającym mu numerze.
Postać Lei to największy minus(sposób jej napisania bo aktorka zagrała świetnie) co do wieku ktoś powie że Padme w Mrocznym Widnie miała 14 ale jest jakaś różnica między dzieckiem, a nastolatką. Aleksander Macedoński miał 16 gdy objął regencje w zastępstwie Filipa i osiągnął pierwsze zwycięstwo militarne. Cóż mówi się że chłopcy dojrzewają później…
No i ta galaktyczna wioska… zawsze mi się wydalało ze Kenobi i Vader między epizodem III, a IV nie wiedzieli się i to dawało ich spotkaniu symboliki…
Było kilka smaczków. Ale reszta to dno. Nie czułem w żadnym momencie ekscytacji. Według mnie Obi-Wan i Vader nie powinni się spotkać. Może ich ścieżki powinny się przecinać ale nie spotkać "Kiedy Cię opuszczałem, byłem tylko uczniem. Teraz ja jestem Mistrzem". Nie mówiąc, że miałem ochotę przewinąć ostatnią walkę bo była tak rysunkowa jak clash of the titans na telefon. Odrzuca mnie taka stylistyka. Wszystko się robi szybko ziub łup plask. i jest.
Szczerze, ten serial jest tak zły, że nawet dopierdalam się do tego, że statki za szybko dokują i latają, nie dają poczucia skali i bezwładności. (zrobione to jest perfekcyjne w Diunie).
Może chcieli pokazać skąd Leya zna Obi-Wana. W końcu jest jej ostatnią nadzieją. Ale zrobili to w typowym dla obecnych czasów stylu. Gunwnianym.
Nie rozumiem skąd ten serial ma ponad 7 gwiazdek....
Mimo wszystko ja jestem wewnętrznie rozerwany... Miałem nadzieję że będzie lepiej. Ciężko też powiedzieć że nic dobrego za Disneya z aktorskich Gwiezdnych Wojen nie wyszło, bo Mandalorianin. Zastanawiam się, czy dałoby się to uratować gdyby odpowiednie osoby wzięły się za realizację tego serialu, te same które wykreowały esencję charakteru Obi Wana, takie jak Jon Favreau.
To już wiem dlaczego koleżanka w pracy właśnie dzisiaj zdecydowała się zrobić mi wykład 2,5h na temat Gwiezdnych Wojen w ogóle i szczególe QwQ
Tak. To ten powód
Powiem tak, jak dla mnie kenobi jest okej serialem, ale dlatego że to jest DRUGI najbardziej wyczekiwany przezemnie serial. Pierwszym zaś jest serial o Ahsoce. Ale generalnie, co mnie troche ździwiło w tym serialu oraz inne takie rzeczy to:
-Fakt iż łowcy nagród nie potrafią złapać 10 letniej dziewczynki
-Jak pokazali tą bariere z lotu ptaka gdzie widać było że wystarczy obok lekko wejść na górke i już jest sie po drugiej stronie (w sensie że stronie bariery a nie drugiej strone mocy xd)
-Że jak oglądałem 4 odcinek to sie czułem jakbym oglądał łotra 1, albo jakiś film szpiegowski (obi wan robi mission imposible)
- I że z jakiegoś powodu w 6 odcinku kończący cały serial, bardziej przejmował mnie los Revy niż pojedynek Pana High Ground z Panem Nie lubie Piasku (albo ewentualnie z panem Zabijam Dzieci bo zdradziły republike) który jak wszystkie pojedynki w star wars, ma być ucztą wizualną.
I po "pokonaniu" bariery mieli transport ale woleli iść na pieszo bo wtedy wyglądało to bardziej dramatycznie.
dzień dobry.
Jeszcze przed obejrzeniem recenzji chciałbym napisać swoje podejście do serialu.
Ja personalnie uważam, że jest zły. Wizualnie jest tragiczny. Trzęsącą się kamera nigdy nie będzie zaletą tego serialu. Ba, będzie jego największą wadą. Niszczy często ciekawe ujęcia, które miały szanse być super. Następna rzeczą będzie chyba sceneria, która jest po prostu... nudna?
Najciekawiej wypadło Alderaan, które na prawdę wyglądało pięknie. Następnie planeta Mapuzo, która miała bardzo ładnie wyglądające pola i generalnie kolorystykę.
Kolejną wadą są natomiast pojedynki. W tym serialu nie ma dobrych pojedynków i ciekawych walk za wyjątkiem walki Vadera z Revą - tutaj otrzymaliśmy kawał dobrej roboty.
Postacie to jedyna zaleta serialu. To pierwsza produkcja live action, która pokazała Vadera w tak świetny sposób. Fajnym jest to, że pierwszy raz czuć, że Anakin i Vader to tak na prawdę ta sama osoba. Vader dalej cierpiał na te same słabości co niegdyś Anakin.
Po za tym lubię Ewana jako Obi Wana. Bardzo za nim tęskniłem i uśmiechnąłem się widząc jego powrót.
Reva też jest ciekawą postacią, uważam, że jest w porządku.
Mała Leia była dziwnie napisana ale doceniam 10-letnią aktorkę, bo sobie poradziła
Overall 5/10 serial
W moim mniemaniu Leia momentami ratowała serial
Co do ostatniego pojedynku, tak podobno cudownego: zbrojaVadera jest w tym serialu z gumy, bo Kenobi wali Vadera z pięści, a ten się chwieje. Ponadto prawie zabijają go kamyki, a wcześniej sam kruszył góry. Walka była tak zmontowana, że mimo wielokrotnego jej obejrzenia nadal nie wiem, jakim cudem Vader tak oberwał. I najważniejsze- rewanż oznacza, że ten kto uprzednio przegrał teraz wygrywa. No ale u pani Debory musi wygrać Kenobi, żeby się z Nową Nadzieją rymowało. A wystarczyło trzymać obu panów z dala od siebie, skoro nic się nie zmieniło w ich relacjach i niewiele mieli sobie do powiedzenia.
Zgadzam się ze wszystkim od początku do końca. I bardzo się cieszę, że tę krytykę wypowiadasz właśnie Ty Krzysztofie, bo akurat Ciebie będzie Internetom ciężko zakrzyczeć i zbagatelizować przy pomocy wyzywania od -istów i -fobów, czyli klasyki obrońców Disneya zwalających wszystko na zły, piwniczny fandom...
I wtedy przyszedł MAJ ... zrobiło się gorąco ^^ ! A Mandalorian ? Nie cenisz tej seri Krzysztofie ? Te twoje uśmieszki Krzysztofie są nieskazitelne :P Chociaż smutna konstatacja na końcu ..ale posiesze cię LoTR jest dla mnie tym czym dla Ciebie SW i po ostatnim seansie najnowszego trailera "Pierścieni władzy" ..mogę powiedzieć że nie obejrze juz nic dobrego z uniwersum Tolkiena ! Niech Eru ma nas (fanów prozy Tolkiena) w opiece. Pozdrawiam.
Największym błędem kenobiego jest brak postaci takich jak Hondo Ohnaka czy Quinlan Vos(tylko wzmianka była).
Zamiast wprowadzić postacie które mogą urozmaicić historię i jak byk pasują jako "towarzysze" w tej wędrówce kenobiego, lepiej męczyć bułe Leią.
Serial powinien się nazywać "Leia Oregano" a nie Obi-Wan Kenobi
Komentarz sprzed obejrzenia twojej recenzji. Właśnie obejrzałem serial. Mam mieszane uczucia. 3,4,5 odcinek to przewijałem z braku akcji. Na obronę powiem że jeden z moich ulubionych filmów dzieje się w jednym pomieszczeniu i są właściwie same dialogi oraz zero akcji, mam na myśli film "Circle". W Obi Wanie natomiast są sceny które jedynie wypełniają miejsce by było 6 odcinków. I to widać. Dobrze się bawiłem oglądając ten serial. Jak na space operę to był dobry spektakl. Jednak gdy porówna się z całym światem Star Wars to jest sporo niejasności. Jeśli chodzi o gatunki kina to uwielbiam sci - fi, fantasy, cyberpunk, space opera i tym podobne. Oglądałem całą masę filmów i seriali w takich konwentach. Na tle wszystkich wypada nawet dobrze. Jednak nie pasuje do Star Wars. Gdzie są te miecze świetlne co potrafią przepołowić szturmowca jednym ciosem. Była tylko jedna taka sytuacja, częściej miecz się odbija od wszystkiego. I nie mam tu na myśli beskaru. mam takie wrażenie jakby miecze świetlne stały się family friendly i teraz są świecącymi pałkami. Taki kij, tyle że świeci i wydaje dźwięki i można go włączyć i wyłączyć. Generalnie Cały świat Star Wars stał się family friendly. Rozumiem, ale nie popieram tego nurtu że wszystko ma być dla każdego. Bo jak wiadomo jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. To jakby wziąć film/serial dla dorosłych gdzie jest coś strasznego, mrocznego, krwawego, brutalnego i zrobić z tego takie coś co dziecko również obejrzy. Czyli trzeba takie sceny wyciąć, albo te co się zostawi należy ugrzecznić, ukryć krew, zmniejszyć ból. Wyciąć emocje. I właśnie emocje są tutaj powycinane tak by nie przeraziły dziecka. Mam wrażenie że grupa odbiorcza to przeciętna amerykańska rodzina gdzie rodzic kiedyś oglądał pierwszą czy drugą trylogię i teraz chce coś obejrzeć z całą rodziną w niedzielne popołudnie. Robiąc coś w tle. Tak by nawet 7 letni syn czy córka nadal mogli w tym uczestniczyć. Podobało mi się miasto na planecie Alderan, wyjęte jakby z Cyberpunka2077. Mroczne, nieprzystępne. Widok 10 letniej dziewczynki wesoło hasającej po takim miejscu w momencie gdy "pół miasta ją ściga" to dziwny widok. Niepasujący. I tym słowem bym podsumował. Sporo elementów, często kluczowych nie pasowało. Czy to do wcześniejszych dzieł z tego świata czy logiki, np jak w tej scenie z bramą gdzie mogli po prostu zrobić 5 kroków w bok i obejść bramę a nie ją niszczyć. Pozostał niesmak, skonsternowanie mimo że to jeden z ulubionych uniwersów. Dawna chwała Star Wars jest taka sama jak dawna siła Obi Wana który przebywa na tej pustyni. Ktoś ją kiedyś widział, ktoś gdzieś słyszał. A każdy szuka bo zaginęła.
Komentarz po obejrzeniu recenzji : Tak.
4:45 ja przepraszam bardzo, ale to aż się prosi o podkład z Directed by Robert B. Weide
zasadniczo Kenobi był dobry przez pierwsze 10 minut. widz podglądał codzienne pustelnicze życie Obiego. bardzo spokojne wręcz kontemplacyjne sceny
a potem zaczęła się fabuła i wszystko szlag trafił
Nie wiem w sumie od czego zacząć, bo padło wiele kwestii, z którymi często się zgadzam, choć ogólnie nie podzielam negatywnego nastawienia względem serialu. Pierwszą rzeczą, która mi się nasuwa jest sam Kenobi. 10 lat ukrywania się na Tatooine, praktyczne odcięcie się od mocy, jednocześnie kłody na każdej drodze, depresja po utracie wszystkiego co miał, poczucie winy... Bardziej ludzkiego Obi-Wana nie widzieliśmy wcześniej, bo jak inaczej zachować się może człowiek kompletnie zniszczony życiem? Inaczej, niż Kenobi w pierwszych trzech odcinkach? Tym, co mi się bardzo spodobało w serialu, mimo wszystkich błędów i nieścisłości była ewolucja Obi-Wana z człowieka załamanego, zniszczonego, przygniecionego ciężarem przeszłości w kogoś, kto znów zaczyna brać sprawy w swoje ręce, kto zaczyna odzyskiwać dawnego siebie, jednocześnie prąc do przodu. Ewan McGregor odwalił kawał dobrej roboty, jak zawsze zresztą. Podobnie Hayden Christensen jako Anakin Skywalker/Darth Vader. Lord Sithów, zimny, mroczny, brutalny, metodyczny, ale jednocześnie z obsesją, która jak zwykle okazuje się być tym, co doprowadza go do porażki. Reva z kolei... gdyby jej historia zakończyła się na epizodzie piątym, byłbym może do pewnego stopnia kontent. Bardzo kontent wbrew pierwotnym oczekiwaniom jestem natomiast z Wielkiego Inkwizytora. Rupert Friend może i nie przypominał wyglądem odpowiednika z serialu Rebels, ale zachowanie, charakter, sposób działania, no tutaj było naprawdę dobrze. Może poza końcowym wątkiem z Revą w 2 odcinku, no ale każdy ser ma dziury. Szkoda, że reszta inkwizycji wypadła tak miałko. Uwielbiałem pojedynki z 5 i 6 części, natomiast ta z części 3... tu jest szczególnie ciekawie, bo o ile walka sama w sobie była taka sobie, to w samej scenie sporo było pewnej "poetyckości"? Ciężko to określić, bo nie wszystko co się rymuje jest poezją, ale było w tym coś, co mnie ruszyło. Zawsze mnie wkuhwiały niepomiernie wszelkie przerywniki w tych momentach, ale to już reguła w tego typu filmach. Zakończenie też mi się podobało, odpowiadając poniekąd na zarzuty Arcymagosa co do szkolenia Obi-Wana przez Qui-Gona na Tatooine, chyba warto zauważyć, że Kenobi ma jeszcze na to 10 lat, a końcówka serialu wprowadza nas w ten wątek właśnie (tak mi się przynajmniej wydaje w związku z pogłoskami o drugim sezonie). Zarzuty względem muzyki... nie licząc znów dwóch ostatnich epizodów, pełna zgoda. Serial ma swoje problemy, ale zamiast zamartwiać się tym, co nie wyszło najwidoczniej zawsze wolałem wybierać te co lepsze kąski, a tych w Kenobim też nie brakuje.
Mam wrażenie, że potrzebowałbym co najmniej 20 odcinków w tym stylu, żeby zbudować sobie taki obraz postaci, jaki opisałeś. Dla mnie było tu zdecydowanie za mało czasu właśnie na refleksyjność względem czasu poświęconego na wprowadzanie nowych postaci, o które nich nie prosił i odcinków dosłownie rodem z Rebelsowych fillerów (4).
No i 10 lat na naukę dosłownej nieśmiertelności i jednoczenia się z mocą... Jak dla mnie to za mało.
Ciekawa uwaga. Cóż, dobry odcinek może dać materiał na godziny refleksji, natomiast kiepski serial może nie dać go w ogóle. Ja akurat miałem dłuższe chwile zadumy, choć fakt faktem, nie dotyczyły one nowych, wprowadzonych przez Disneya postaci (nie pierwszy zresztą raz). Co do nauki... Anakin ogarnął nieśmiertelność w momencie śmierci, więc 10 lat dla Kenobiego to powiedziałbym, ze aż nadto, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę różnice w potencjale obu postaci.
8:00 CHCESZ POMARAŃCZE POLACZKU? Masz, poczęstuj się! A NIE DLA PSA KUHWAAAA! DLA PANA TO!
Wszystkie problemy moim zdaniem w Twoim filmie (uwaga, im niżej, tym bardziej będą spoilery):
-brakuje Obi-Wana, wtf?
-Rogue One najlepszym filmem z uniwersum? Wtf xd?
-wow, mówienie o tym, że serial nic nie wprowadza, że nie porusza wątków niektórych Jedi, o których nie mieliśmy pojęcia, wprowadza ścieżkę, mówienie tego, że nie porusza nic W KWESTII OBI-WANA, co ty w ogóle bredzisz? przecież psychologia Kenobiego to jest najlepsza rzecz w tym serialu
-przecież całym clue w początkowych odcinkach serialu jest to, że Obi-Wan NIE CHCE używać mocy i miecza świetlnego, żeby się nie ujawniać, bo nie uważa się więcej za Jedi... Czy Ty w ogóle oglądałeś ten serial?
-mówienie, jak to się wchłonęło w świat Star Wars, a uważanie go bardziej za świat Fantasy niż Sci-Fi...
-fani gwiezdnych wojen są niezainteresowani serialem? Co? Czy Ty ograniczasz swoje wyobrażenie do bańki informacyjnej, czy żyjesz pod kamieniem, bo nie wiem jak inaczej to nazwać?
-walki w serialu słabe... zarówno walka Vadera z Revą, jak i z Obi-Wanem to czysty majstersztyk i proszę Cię o pokazanie przynajmniej trzech obiektywnie lepszych. Czekam.
-wow Leia zna las w którym bawiła się codziennie lepiej niż trzech losowych łowców nagród, mimo że ma 10 lat (i jest piekielnie inteligentna)? Niesamowite, naprawdę. Czy to nie Pan mówi, jak to trzeba słuchać dzieci w kwestii edukacji, bo wcale nie są takie głupie?
-co do w skoku w nadświetlną: ale zdajesz sobie sprawę, że wizja Obi-Wana i jego walka z Vaderem nie dzieje się równo z próbą Revy zabicia Luka? O to chodzi w wizjach mocy, że wyprzedzają wydarzenia, co powinieneś wiedzieć, jako osoba znająca uniwersum.
Jeśli ktoś to czytał i chce się zapoznać z dużo bardziej, moim zdaniem, miarodajną opinią nt. serialu, zapraszam na kanał Wściekłe Wąsy, przy okazji poznacie też zapewne wszystkie lub większość smaczków, których p. Maj najwidoczniej nie wyłapał.
Ja się odniosę tylko do tego że Obi poczuł zagrożenie życia Luka i dlatego od razu po beznadziejnie głupim darowaniu życia psychopatycznymi mordercy udał się albo lepiej przetransferował pod dom Larsów. Więc to się tam działo jednocześnie. Reszty nie skomentuję albo dobra gdzie ty widzisz tą głębię Obi Wana? Że oprawia ryby na pustyni w pierwszym odcinku? Zreszta skąd tam te ryby na pustynnej planecie? Ten serial to kupa na poziomie 365 dni.
@@Katylina77 całym clue jest to, że Jedi nie zabijają. Anakin zabił Dooku, kiedy przejęła go ciemna strona, dlatego też Obi-Wan zrzucił Maula po śmierci Qui-Gona. A gdzie widzę głębie? 10 lat po upadku republiki dalej trzyma go PTSD, zawód nad tym, że nie zdołał nakierować Anakina, jak myślał, chłopaka, który miał zaprowadzić balans i zniszczyć Sithów. Czuł, że zawiódł jako mentor, człowiek, nie tylko Jedi. Jego pokutą było nie samo zwykłe życie, a odcięcie się od Mocy na tyle lat. Dlatego też jest tyle słabszy na początku serialu i jest cieniem Obi-Wana czy to z trylogi prequeli, czy to z końca serialu. Więc dlaczego nie zabił Dartha? Bo to jest droga Jedi. Przy okazji, nazywanie Vadera psychopatycznym mordercą jest ogromnym uproszczeniem, nawet znając tylko trzecią część serii. I nie, nie działo się to jednocześnie, a fakt, że jest to równocześnie ukazane w serialu, niczego w zasadzie nie dowodzi.
Moim zdaniem serial jest całkiem niezły. Oczywiście ma swoje ogromne wady jednak fajnie się to oglądało ja bym był w stanie polecić, ale trzeba do tego serialu mieć pewien dystans. Jestem w stanie bronić tutaj pojedynków na miecze świetle oraz przedstawienia obi wana. Może coś mam z głową XD najlepiej oglądać z kolegami.
Widzę że trafiając przypadkiem na fanowskie opowiadanie opisujące spotkanie ludzi z wh40k z światem SW miało więcej sensu lepiej trzymało w napięciu oraz miało więcej logiki niż to co próbują ostatnio sprzedawać nam Disney. Osobiście polecam do słuchania to pierwsze jak coś się robi lub prowadzi.
Dzięki za super recenzję i ostrzeżeni przed stratą czasu na ten filmowy serial
Jeśli kogoś zwiódł serial może sięgnąć po książkę "Kenobi" Johna Jacksona Millera. Przyznam się, że niestety jeszcze nie czytałem, ale słyszałem dużo pozytywnych recenzji
Mnie w Kenobim drażniło najbardziej oświetlenie gdyż prawie cały serial musiał dziać się albo w nocy albo w ciemnych miejscach, zwłaszcza pod koniec gdzie Kenobi ląduje na jakiejś planecie by zmierzyć się z wiadomo kim to oczywiście, musi być ciemno jak w dupie, oczywiście rozumiem że tak da się łatwiej oszczędzić na efektach specjalnych zwłaszcza że choćby retrospekcja walki Anakina i obi wana pokazała nam dużo starszego Anakina niż powinien wyglądać w tedy (Dzieñ po wyemitowaniu odcinka na internecie można było zobaczyć lepiej odmłodzonego Anakina na filmikach jakiś ludzi), no ale kurde moim zdaniem powinno się lepiej oświetlać seriale.
Brakowało mi również Komandora Cody'ego ale nic nie wskazywało by miał się pojawić więc trudno
Mi się serial podobał. Nie, nie uzasadnię. Super jesteś Krzysztof.
Jako eskapista absolutnie to szanuję, jest mnóstwo produkcji, które mi się podobają i koniec (np. "Avatar" Camerona).
Dodam jeszcze że widzę wady które wymieniłeś, ale na wszystko poza teleportacją mam jakieś uzasadnienie. Czy są one sensowne? Nie wiem. Czy istnieją one po to żeby uprzyjemnić mi doświadczenie płynące z tego serialu? Najpewniej.
Czepiasz się :p
no tak... na tym polega krytyka.
No nic, ja dalej czekam na Andora, bo jest to mimo wszystko produkcja bardziej kameralna od dotychczasowych, a ostatnie zwiastuny napawają mnie jeszcze większym optymizmem. Choć po tym serialu poprzeczka jest zawieszona tak nisko, że ciężko będzie obniżyć ją jeszcze bardziej.
Najwyraźniej
Zacznę od tego, że trudno mi tobie przyznać rację, ale ją przyznaję… Niestety z bólem serca przyznaję, że masz dużo racji.
Ale UWAGA To będzie długi wywód…
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
…uważam, że Disney robi ogromną krzywdę fanom, którzy (tacy jak ja) są bardzo związani z tym światem a szczególnie z tymi postaciami. Wychowywałam się z nimi, dlatego nie powinno być dziwnę, że czekałam na ten serial bardzo mocno od momentu kiedy dowiedziałam się o powrocie Ewana do roli Obi Wana. Uwielbiam kreację Obi Wana w jego wykonaniu, i to właśnie przez niego szczególnie pokochałam tę postać.
I Disney robi coś nieprawdopodobnego…
Odniosę się szybko na przykładzie Marvela - fanką nie jestem, ale oglądam. Od pewnego momentu kiedy Disney poczuł, że na tym udaje im się ugrać wielkie pieniądze (nie jest tajemnicą, że zawsze tak było z tą różnicą, że teraz się nie ukrywa i nie udaje, że tak nie jest) zaczyna ekspansować i produkować filmy i seriale na potęgę, sprzedając nam tanie historie, bez dna, z słabym CGI, z kompletnym brakiem logiki i wpychaniem różnych “poprawności politycznych” bez żadnego kompletnego uzasadnienia, opierając się na sentymencie postaci, które my (widzowie / fani) lubimy, bo przecież i tak dla nich pójdziemy do kina, czy tam wejdziemy na platformę i im za to jeszcze zapłacimy.
Przykładem jest choćby ostatni Dr Strange - uderzające było to jak bardzo był to film niskiej jakości, już abstrahując od pełnego dziur i braku logiki scenariusza, ale też z punktu widzenia technicznych spraw: zaskakująco fatalne CGI….
Na litość boską, przecież te filmy nie robi wytwórnia, która nie ma na takie rzeczy pieniędzy TO DISNEY! Przecież to autentycznie splunięcie nam w twarz jako fanom i widzom. I mam ciągle wrażenie, że nie za wiele osób (chodź coraz więcej) dostrzega to, że nie idzie to w dobrym kierunku. Bo to wygląda jakby Disney autentycznie prał te pieniądze, bo wpakowuje je w kolejne produkcje ogromnych franczyz i robiąc je po “najmniejszej linii oporu” - najtaniej, byle jak, z scenariuszem napisanym na kolanie i technicznie słabo zrealizowane, (ABY SIĘ ZWRÓCIŁO) biorą przy okazji znanych i lubianych bohaterów i robią z nich kompletnych idiotów. Sprzedając nam jakieś mdłe i miałkie produkcje….
Disney ma tupet.
I w o ile Marvelu zawsze przymrużam na to oko, bo specjalnie emocjonalnie związana nie jestem, tak w Star Wars na myśl o tym we mnie się gotuje, bo widząc co zrobili z Obi Wanem i widząc kalendarz kolejnych premier seriali i produkcji z tego uniwersum to po prostu krew zalewa to mało powiedziane. Tyle jeszcze rzeczy do zepsucia, tyle fajnych postaci do cofnięcia w rozwoju i ogłupienia i to tylko na wyciągnięcie ręki i już za rogiem. I dlatego: I have a bad feeling about this.
Myślałam, że wyciągnęli wnioski po katastrofalnych sequelach (KTÓRYCH NIE UZNAJĘ, bo to co zrobili ze starymi postaciami - tj. Luke - jest tak bardzo out of the character + całe dziedzictwo Skywalkerów z bezsensownością poświęcenia Anakina, - to nie trudno wyrzucić sobie tego syfu z głowy i wymazać). Ale nie. Z sentymentu oryginalnej trylogii, po zniszczeniu wszystkiego co tam było, drogie szefostwo Disneya przerzuciło się na sentyment do trylogii prequeli, aby zniszczyć to co jeszcze dobrego tam pozostało.
Co do samego Obi Wana, podchodząc do niego z pewną “świętością”, ciężko mi o tym mówić, bo łamie mi to fanowskie serce. Bo z jednej strony są momenty, które poruszają, na które się czekało i które się pamięta, a z drugiej strony są jakieś wgl wprowadzone wątki ni z du…, które kompletnie nie wpasowują się w całą tę historię.
Byłam przekonana, że nakręcenie Obi Wana mając Ewana, mając Vadera z Haydenem, (za którym większość się naprawdę stęskniła, w tym ja), mając James Earl Jonsa, mając do dyspozycji wszystkie motywy muzyczne Johna Williamsa to naprawde samograj! Nic więcej nie oczekiwałam po serialu niż pokazania zniszczonego traumą i żyjącym przeszłością Obi Wana żyjącego sobie na Tatooine, odciętego totalnie od mocy, trochę może przestraszonego oraz jego drodze ku pogodzeniu się z samym sobą i odnalezienie tej równowagi zarówno w życiu jak i mocy. Wystarczyło pójść w bardziej osobistą, kameralną historię, wejść w psychikę głównego bohatera. Nie potrzebowałam tam naprawdę więcej postaci i kompletnie idiotycznych scen akcji. Po co tam Reva??? Może i by jej historia była ciekawa, ale nie tutaj. Nie powinna żyć znając tożsamość Vadera. A Kenobi nie powinien się dowiadywać tego od niej! Liczyłam, że sam dojdzie do tego kim Vader jest, np. że w jakimś momencie po wielu latach będzie zmuszony ponownie otworzyć się na moc, tym samym ujawniając się Vaderowi, który nagle po tym zostanie ogarnięty szałem zemsty i zacznie na niego polować. Bo przecież, przez to że i Anakin (więc też Vader) i Obi Wan nie są w pełni pogodzeni z przeszłością to są w jakimś tam stopniu są ze sobą powiązani Mocą - zawsze to tak interpretowałam. I myślałam, że tak to będzie wybrzmiewać i o tym będzie serial. W tym związku nie ma miejsca dl trzeciej osoby.
Historia na którą czekałam opierała się właśnie na problemach dwóch facetów, którzy potrzebują przejść konkretną psychoterapię. Tak to było przedstawiane. A już w pierwszym odcinku REVA, potem LEIA, później znowu jakiś HAJA, potem jakaś TALA, potem jakiś WADE. (każdy ma imię na 4 litery, jakby im się nie chciało nawet wymyślić jakieś oryginalnych imion typu Shaak Ti). Nie oczekiwałam tego tutaj i zdecydowanie nie potrzebowałam.Tym bardziej tych sztucznych scen akcji które nie wybrzmiewały i były głupie. I tak jak powiedziałeś - wybijają nas z rytmu historii. To samo w ostatnim odcinku - po co tam te przebitki Revy?? …
I znowu - ten serial ma parę dobrych momentów związane z wiadomo jaką relacją, ale to nie jest zasługa scenarzystów, to jest zasługa tylko i wyłącznie emocjonalnej podbudowy, która była zrobiona lata, lata temu, dlatego dobrze działa w tych paru chwilach, kiedy mamy dodatkowo Ewana, który sprzedaje to oraz sentymentalny występ Haydena z Jonsem - to wybrzmiewa. Dlatego jest mi autentycznie smutno i przykro, że można było zmarnować tak duży potencjał i rollercoaster emocjonalny na tak mdłą, wykastrowana historię.
Na przyszłość tak jak ktoś napisał: oglądać ten serial można (i należy) tylko i wyłącznie z wycięciem tych głupich scen, niepotrzebnych wątków i niepotrzebnych postaci, rozwadniajacych tylko kłębiące się gdzieś całe napięcie. Dodatkowo włączyć sobie finałową konfrontację z wykorzystaniem Battle of Heroes i Anakin’s Dark Deeds (polecam zobaczyć sobie na przerobioną scenę na YT, żeby uświadomić sobie jak bardzo muzyka jest zła w tym serialu - o ile wgl jest, i żeby dołożyć sobie trochę większego ładunku emocjonalnego).
Historia grzesznie rozwodniona i rozcieńczona glupotami, zmuszajac głónego bohatera do podejmowania głupich decyzji w jeszcze głupszych sytuacjach. Już nawet nie będę się rozwodzić nad telewizyjną jakością wykonania, bo pewnie miałabym tyle samo do powiedzenia…
Podsumowując mój długi wywód Disney robi coś znacznie gorszego niż dawanie nam słabych produkcji, on niszczy nasze ukochane postacie i nie wiem czy będę mu mogła to wybaczyć i dlatego sama jestem skonfliktowana, czy powinnam dalej czekać, oglądać i wspierać tą machinę produkującą pieniążki, DUŻO pieniążków (i jeszcze więcej PIENIĄŻKÓW), tylko dlatego, że jestem związana emocjonalnie z tym uniwersum i dać im żerować na moim sentymencie.
Dlatego dzięki, że wzbudziłłeś u mnie rozkminę na ten temat, bo może bym wpadła w sidła Disneya pod tytułem “Lubisz Obiego, dlatego nie powiesz nic złego. Mimo, że gówno Ci dajmy to kasę sobie za to weźmiemy.”.
I przepraszam za dłuuugi wywód, ale musiałam gdzieś wylać frustrację i padło na komentarz pod Twoim filmem !
BTW. Jaki masz stosunek do The Last Jedi? Bo nie mam zielonego pojęcia jak go oceniasz. Wiem, że dużo osób chwali sobie ten film za odwagę i śmiałe decyzję itd, ale dla mnie jest to film, który zabił u mnie STAR WARS, wychodząc z kina kiedy znajomi się przysłowiowo "jarali się", ja wyszłam kompletnie bez emocji, a ekscytacja, którą miałam wyparowała kompletnie, totalny stan apatii co do Star Wars. I przez to nawet nie robiłam sobie nadziei co RofS. Wiec The Last Jedi zrobił coś jeszcze gorszego niż zrobiło RofS.
I tak jak zawsze: SUPER odcinek - zmusił mnie do refleksji i lajk za filmik leci ofc!
Plaskacz mocy to od teraz chyba moja ulubiona technika jedi. No może poza chwytem nelsona mocy. I poza kopnięciem z półobrotu mocy... I zwyczajnym prawym prostym MOCY
W ogóle zaczynam odnosić wrażenie, że przejęcie Gwiezdnych Wojen przez Disneya, poza naprawdę dobrą grą i sezonem serialu, no i MOŻE jednym dobrym filmem to był jeden wielki żart z fanów tej serii. Czemu kolejne seriale czy filmy mają być serią rozczarowań? Czemu twórcy nie zadadzą sobie trochę trudu żeby zrozumieć postaci, świat i rządzące nim prawa żeby zrobić coś dobrego? I dlaczego fani mają być jeszcze ośmieszani albo uciszani za krytykę błędów robionych przez twórców? To jest naprawdę smutne, bo korporacja taka jak Disney powinna mieć zasoby i ludzi by umieć to zrobić dobrze bez większego wysiłku
Odnośnie teleportu Obi-Wana nie mogę się zgodzić, z tego co zrozumiałem, to po prostu walka z Vaderem i podróż Revy nie działy się w tym samym idealnie czasie, mimo że tak trochę to wyglądało przez majtanie scenami
No właśnie wyglądało to dokładnie tak. To jest przykład kiepskiego montażu i fatalnie poprowadzonej narracji dwuwątkowej. Jprdl, Marti ogarnia kilkadziesiąt wątków, a ekipa Deborah i Disneya ma problem z TRZEMA.
@@KrzysztofMMaj Te skoki i teleportacje postaci tam gdzie akurat powinny się znaleźć przypominają mi absurdy z drugiego sezonu Wiedźmina. Spod Cintry do Kear Morhen - ciach i jesteśmy. Przez to mam wrażenie że całe uniwersum gwiezdnych wojen składa się z 3-4 planet oddalonych od siebie od rzut beretem (ew. hełmem szturmowca).
Nawet jakby nie działy się równolegle, to jest problem czasowy. Odcinek piąty kończy się Revą "martwą" na podłodze hangaru i uciekającym Obim. Następnie Obi ucieka godzinami przed ISD z celem jak szturmowiec i uszkodzonymi wszystkimi emiterami promienia ściągającego, promem z tarczami mocniejszymi od Raddusa z Ep8. Dolatuje na podświetlnej na inną planetę. Toczy pojedynek z Vaderem. Wygrzebuje się spod sterty gruzu. Toczy drugi pojedynek. Reva w tym czasie ożywa, załatwia sobie statek, leci przez dokładnie pół galaktyki na Tatooine (lokacja Jabiim i Tatootine jest określona w nowym kanonie; nie ruszone). Znajduje Larsów. Czeka do wieczora i porywa Luke'a. No powiedzmy, że Vader długo szukał Kenobiego na planecie, albo ten "pościg" ISD trwał duużo dłużej.
Następnie Kenobi wyczuwa zagrożenie dla Luke'a i pokonuje tą samą drogę w czasie, jak ona biegnie z farmy Larsów do gór. Inaczej jak teleportacją nie załatasz. :/
@@antonisauren8998 Już nie wspominając o tym, że ściga go tylko 1 okręt, który dodatkowo nie wypuszcza myśliwców.
Tylko że inkwizytorzy są rozwijani w 2 już serialach oraz grze Fallen order. Bad batch oraz rebels ofc. Serial w sumie ma tlumaczyc fakt ze Leia wlasnie do niego wyslala wiadomosc SOS
Mi się bardzo podobało
Zasiane smaczkami zawłaszcza o mojej ulubienicy Barriss Ofee na której punkcie mam obsesję
Dla mnie cały serial oceniam lekkie 9/10
Fajnie pokazana przemiana Obiego i Vadera
Reva mnie zaintrygowała jako postać i czekam na rozwój jej wątku
Szkoda ze Owena tak mało bo typ 1 zdaniem wkupywal się w moją sympatię
Pojawiaja się już pogłoski o 2 sezonie. Zadaje sobie pytanie co miało by, tam być. Vader już raczej nie będzie Maul jest w innym serialu to może nowy zły lub zakon Ren.
Nie wiem czy chce coś takiego widzieć ale i tak zobaczę bo lubię star wars.
Mam wrażenie, że tam może być to, na co ja czekałem w tym sezonie, czyli trening Obi Wana pod okiem Qui-Gona. Obi Wan musi się nauczyć jednoczenia z mocą na drodze do nieśmiertelności, a to łatwe ani krótkie nie będzie
@@KrzysztofMMaj Ja spodziewałem się że Qui Gone będzie ale na koniec bo 1 PTD Obiego 2. To byłoby nudne
Tak to jest ten efekt wow pod koniec
Dodanie Qui Gonea jest też możliwością dla potecjalnego 2 sezonu
Przykład Mando
1 sezon no niby fajnie i nagle się pojawia Darksaber
2 sezon jest super i pojawia się Luke
Qui Gone jest wiec może mieć swój udział to w 2 sezonie
Dopowiem jeszcze o Revie bo troche przyczepiasz skąd ona to wie i żyje
Dla mnie Reva miała styczność z Bariss
Filoni powiedział że ma pomysł na Bariss dodatkowo masa ester eggów
Oraz mała Reva została ugodzona przez Anakina no cóż mogła nie wiedziec bo mogła go igdy a oczy nie widzieć. Ranę mogła wyleczyć Bariss która potrafiła Force Heal
Na razie tylko teoria jednak biorąc pod uwagę zbliżające się seriale skłaniam się coraz bardziej do niej
To jest jak z Grogu teorie xd
Bardzo celna recenzja tej jednej wielkiej kupy jaką jest ten serial!
To bardzo smutne, niestety, że zaserwowano fanom taki szajs :(
najlepsza scena kiedy pojedynek z vaderem przejmuje forme avatara earthbendingu
8:08 czuje nawiązanie do legendarnego Testovirona XD
Ok, wybacz mój imienniku ale po usłyszeniu na samym początku, że starwarsowe popłuczyny za jakie uważam rouge 1 są najlepsze... nie zdzierżę. Poczekam na jakiś inny materiał, bo i po co mam przy tym się męczyć :) Pozdrawiam serdecznie :)
O, a to akurat łatwe do wyjaśnienia.
1. Efekty specjalne, od których oczy nie krwawią.
2. Zero cringe'u ze starej trylogii.
3. To, co najlepsze, czyli polityka i intrygi z trylogii prequeli.
4. Szacunek do kanonu i lore połączone z dobrze zrealizowaną nostalgią i ukłonami w stronę społeczności fanowskiej.
Rouge 1 dla mnie też najlepsze. Stara trylogia wieje nudą jak dla mnie, ale to dlatego, że urodziłem się jakieś 20 lat za późno. Nowa trylogia jakoś nie urzekła. Najnowsza trylogia to totalna porażka, nie mogłem na to patrzeć. Clone wars były fajne, ale już z nich wyrosłem. Rebelsów nie tykam bo urodziłem się za późno xD Mandalorian top zdecydowanie. Boba fett flaki z olejem na Tatooine. Jeszcze był solo, który był na poziomie
@@KrzysztofMMaj dla mnie nadal film jest poniżej poziomu, który uznaję nawet za "obojętny". I całkowicie nie zgadzam się z punktem 4. Bo ten film napluł w twarz fanom, całkowicie kasując cudownie wykreowaną postać i historię Kyle Katarna. No ale Disney zrobił tak z ogromną ilością postaci które wykreowały książki, komiksy i gry w uniwersum.
Scena z laserową bramą to było absolutne mistrzostwo. XD
Czyli nie jestem wariatem. Dziękuje Panu serdecznie za recenzje.
W jednym z odcinków księżniczka wchodzi po drabinie i ma otworzyć bramę aby reszta mogła uciec, wchodziła tam kilka minut i spędziła około 30 wydając jakieś westchnienia niezgrabnie ruszając przewodami za którymi był przełącznik i kuźwa dopiero jej droid to zrobił. Kto na to wpadł :(😪😪😪
Po koszmarnym Przebudzeniu Mocy(vel Nowej Nadziei 2.0) postanowiłem nie tykać kijem od szczotki uniwersum SW.
Wygląda na to, że niewiele straciłem, bo poza Rouge 1 widzę jak ta marka opada niczym Tupolew na brzozy. BRAWO KORPORACJE.
Tak. This is how good franchise dies, in thunderous corporate applause.
Można jeszcze wspomnieć o tym jak ten serial psuje 4 epizod ba piąty i szósty też np. Vader i Obi wan oryginalnie nie widzieli się po 3 epizodzie i przed 4 jest to mówione to samo z Lea która nawet go nie znała. Inna sprawa ze chodź walka Vadera i Kenobiego była fajna to zakończenie fatalne jak można osobę która dokonała takich zbrodni która jest jedną z najważniejszych w imperium oszczędzić przecież Kenobi pluje na wszystkich którzy zginęli mimo ze sam mówił ze któryś z nich zginie ale nie po co widać było po tej szczennie nie logiczność i to ze przeżył tylko dla tego ze tak kazał scenariusz
Arcymagosie odkryłem rzecz straszną,mianowicie,że nie miałem włączonego dzwoneczka u ciebie, także "i had one job" i wykonałem ją z prędkością geralta polewającego samogon
Jak dla mnie zasadniczym problemem serialu jest to, w jaki sposób był promowany i że od początku Disney stawiał go jako coś, co przyciągnie ludzi na platformę. Gdyby od początku traktowany był jako jakiś tam poboczny projekt (którym jakby nie patrzeć jest), z nowymi, niezbyt ważnymi dla uniwersum postaciami i wydarzeniami, to przeszedłby bez echa jako średniak, ot, do obejrzenia z nudów. Zamiast tego Disney wolał obiecywać gruszki na wierzbie i nabudowywać oczekiwania, a kiedy te nie zostały spełnione, to szambo wyjebało, skądinąd słusznie, no bo hej - bierzesz jedną z najważniejszych w całej sadze postaci, wrzucasz ją w dość istotny dla uniwersum okres, po czym wypierdalasz wszystko do kosza i robisz... rzeczy.
No i nie zapominajmy o losowych scenach, które są tylko po to, żeby zbudować napięcie, jak np. Vader dramatycznie zatrzymujący transportowiec, ale drugiego już nie, bo nie. Mógłby co prawda wejść kilka sekund później, kiedy statek byłby już zbyt daleko, ale no to byłoby zbyt mało wstrząsające. Podobnie się sprawy mają jeśli chodzi o wybitny, 5 sekundowy redemption arc Revy, który można było sobie kompletnie darować. Jej wątek od momentu podziurawienia mieczem do nawrócenia na Tatooine nie ma ani sensu, ani znaczenia. To, co dzieje się po tym, jak przychodzi po Luke'a to już kompletnie pominę, bo darcie japy do 10-latka, że ma uciekać, kiedy Reva jest już kilka metrów za nim (szokujące, że Inkwizytorka jest w stanie pokonać dziadów z pustyni, któżby się tego spodziewał), woła o pomstę do nieba. Trzeba ją było ubić po pojedynku z Vaderem, to by nam zaoszczędziło i teleportacji, i nagłej zmiany obiektu westchnień (ja tylko przypomnę, że tak w sumie to Luke przez cały ten czas był tam sam, gotowy, by go porwać, ponieważ Kenobi miał ciekawsze rzeczy do roboty niż to, po co znalazł się na Tatooine, gratulacje, scenarzyści) i sceny z gonieniem 10-latka po pustyni, i jej nagłej przemiany bohatera, no ale nie, to musiało się tam znaleźć. Może miałoby to jeszcze jakiś sens, tylko że a) my doskonale wiemy jak skończy się ten jakże emocjonujący pościg, b) nawet jak nie wiemy, to twórcy teasują nam to cały czas. Podobny vibe ma ostatni pojedynek z Obi-Wana z Vaderem, który można było zakończyć na zasypaniu Kenobiego, gdzie zanim by się odkopał, to Vader już poleciałby sobie w pizdu, ale oczywiście, że to by było zbyt mało dramatyczne.
Tak z drugiej strony, o ile były tam momenty skrajnie idiotyczne - to prawda jest taka, że w pewnych miejscach ludzie już zaczęli się znęcać, raptem zapominając o głupotach z części poprzednich (jak np. wyśmienita relacja Luke'a i Lei z czasów, kiedy jeszcze nie mieli być rodzeństwem) czy doskonałych dialogach ("I don't like sand") i nagle zrobił się z tego serialu chłopiec do bicia, jak to wcześniej miało miejsce z innymi tworami z uniwersum, od prequeli począwszy. Ostatecznie ludzie mają krótką pamięć i jak tylko wyjdzie kolejny średniak, to i z Obi-Wana zrobi się wzór cnót. Trochę jak to było z fanami wcześniej wspomnianych prequeli, początkowo nienawidzonymi przez fanów oryginalnej trylogii, a teraz zbiorczo nienawidzącymi ludzi, którym podobały się sequele. Krąg życia po prostu.
Ogólnie potencjał zmarnowany, oczekiwania zawiedzione, sceny z Nur to jeden wielki flashback z Fallen Order (swoją drogą zajebista forteca, do której co drugi Jedi nie tylko potrafi się ot tak dostać, ale też doskonale wie, w jaki sposób to zrobić), potem jeszcze z Rebeliantów, ale przynajmniej nie wcisnęli tam losowego wątku romantycznego między Obi-Wanem a Leią, bo po Reylo to już nic mnie w tym uniwersum nie zdziwi. Ostatecznie dla mnie to będzie oscylowało w okolicach 6-7/10. Z zastrzeżeniem, że oglądałam w gorączce, więc nie wyłapałam wszystkich bzdur i byłam w stanie gotowości do zaakceptowania większej liczby głupot, a powtarzać seansu mi się nie chce - bo jeśli naprawdę jest aż tak źle, jak niektórzy twierdzą, to mimo wszystko wolę się cieszyć tym urojonym średniakiem niż się wkurzać.
Tl;dr: Nie żałuję specjalnie poświęconego temu czasu, ale nie ma po co wracać, a rozkminianie bynajmniej nie poprawi sytuacji. Za to jak ktoś akurat nie dysponuje stanem chorobowym, to po setce może być nawet fajnie XD.
Tylko mnie załamł kostium wielkiego inkwizytora który był niesamowicie sztuczny + niewymiarowy (gość według lore ma prawie 2m wzrostu i wydłużona owalną głowę)
Bardzo. Inkwizytorzy wyglądali jak żywcem wyjęci z Power Rangers i lat 90. Wielki Inkwizytor milion razy lepiej prezentował się w Rebeliantach, nawet jeśli robił idiotyczny helikopter z miecza świetlnego
Jeszcze ten makijaż.... Boże święty nie mam pojęcia jakiego amatora załatwili ale Pan Inkwizytor najbardziej przypomina Klauna niż jego oryginalna postać...
@@KrzysztofMMaj "Świetlny obważanek" - miedzinsky kiedyś tam, gdzieś tam.
Jeszcze się tłumaczyli, że to co będzie wyczyniał w serialu nie pozwala na zastosowanie protetyki jak w Ep3. Czyli stanie i krytykowanie inicjatywy podwładnych?
9:15 - Skąd pochodzi lore o projekcie zbroi Vadera stricte do odbijania miecza świetlnego? To jest gdzieś głęboko w lore książkowo/serialowych dla wyjadaczy chłonących to wszystko z tego świata, czy może była taka informacja w filmowych trylogiach, której nie kojarzę?
Bardzo głęboko zagrzebane w komiksach i książkach, ale powinno być dostępne w Wookiepedii lub Bibliotece Ossus