W życiu nie płynąłem statkiem na dalsze odległości od brzegu, raz z podstawówce z Gdyni na Hel. Ale słuchając tych opowieści wiem jedno, że gdyby już mi przyszło płynąć statkiem po morzach i oceanach to w żadnym razie nie chciałbym takim, który będzie bohaterem Pańskich przyszłych opowieści 😊 pozdrawiam.
Wieki temu przyjaźniłem się z pewnym facetem: on był pilotem i kochał powietrze, jak kochałem i kocham morze. I zawsze mieliśmy różnice zdań: on twierdził że w powietrzu zawsze można się uratować wody zaś się bał, ja natomiast stałem na stanowisku, że woda jest bardziej bezpieczna od powietrza. Na tym polu nigdy nie znaleźliśmy wspólnej płaszczyzny. A katastrofy? Nigdy nie wiesz co Cię czeka. W setnym odcinku będzie rozmowa z człowiekiem, który pojechał na fantastyczne wakacje do Włoch i już pierwszego dnia statek którym płynął zatonął. Była to Costa Concordia...
@@katastrofymorskie zawsze to miłe jak autor podcastu odpisze fanowi, (nawet jak fan myje akurat zęby po kąpieli) to pojawia się pienisty uśmiech 😁 dziekuje ! A co do morza to zakładam,że jednak jest ta tratwa, kamizelka, a w ostateczności pływać też człowiek umie. 1. W samolocie spadochronów nie dają. 2. Jak już się coś popsuje to spadasz dość szybko i buuum. 3. Statek jednak licze że tonie wolniej i masz czas na jakiś ratunek. A i wiem coś czego się dowiedziałem z tych podcastów. Żeby nie skakać z kamizelka z wysokości. Nie wiedziałem, a już wiem, wiec walor edukacyjny kanalu jak najbardziej na plus 😀😀 Jeszcze jakby była rada jak odganiać rekiny to już byłoby super 🤪
W podcascie o 'zdrojach' było. W kapokach jest taki proszek i wielu marynarzy sądziło, że to proszek odstraszający rekiny. A on był po to, żeby lepiej być widocznym z powietrza... A rekiny nie lubią być kopane w nos... Podobno...
@@katastrofymorskie Dzięki, zawodowo zajmuje się historia, czasem wiedze usłyszana tutaj przekazuje dalej na lekcji. Szczególnie ciekawa byla kibla na u-bocie. 🤪 Człowiek się uczy całe życie. Swoją drogą mina tego kapitana w momencie spłukania z pewnością była bezcenna 🤪🤪 w maju jadę do Gdańska na wycieczkę z klasą. Jak będę nad Motławą to opowiem im o tym promie z dachem z dykty z zatonął przez błąd obsługi. Z podpowiedzi na odcinek to Chętnie posłuchał bym czegoś o wikingach, może o Eriksonie i jego przygodzie z wyprawa Ameryki 😁 pozdrawiam.
No to w takim razie do maja wrzucę Ci jeszcze raz ten prom na Motławie - ale w pełnej wersji. Bo to była wersja skrócona na potrzeby zestawienia. Będziesz miał co młodzieży opowiadać.
Witam. Chciałbym podzielić się kilkoma ciekawostkami odnośnie dziwnego przypadku statku Joyita. Na tekst o tym statku natrafiłem wiele, wiele lat temu w oprawionym roczniku miesięcznika "Morze" z 1956 roku. Tekst ten ukazał się w numerze z lutego tego roku na stronach 12-13 pod tytułem "Tajemnicza sprawa "Joyity"". Informacji zbyt dużo tam nie ma i do tego jest sporo nieścisłości i lakonicznych opisów. Na stronach dodatkowo znajdują się 4 zdjęcia. Jedno ukazuje statek ,który stoi na równej stępce zacumowany w porcie, jedno ukazuje kapitana Millera ,a dwa ostatnie przedstawiają statek na wpół zatopiony podczas prawdopodobnie holowania oraz już po zaholowaniu do jednej z wysp Fidżi. Pana materiał jest świetny i zdecydowanie bardziej szczegółowy niż to co wyczytałem w "Morzu" .Napisano tam, że dowódcą "Tuvalu" był kapitan Harkness a nie Douglas jak Pan podaje. I nazwisko to przytaczane jest kilkukrotnie. Nie wiem skąd ta nieścisłość. Jeszcze inna ciekawostka to czas zatrzymania zegarów pokładowych . W artykule jest podana godzina 10:55 a nie 10:25. Dalej jest mowa o prawdopodobnych przyczynach zatonięcia i oprócz przytaczanych przez Pana jest także sugestia, że statek mógł paść ofiarą napadu piratów z wysp Hoorne i Wallis. Mieszkańcy tych wysp cieszyli się ponoć bardzo złą sławą. Howard Gatty ,uważany wtedy za jednego z najlepszych specjalistów ratownictwa morskiego sądził, że pasażerowie z jakiejś przyczyny uciekli ze statku na motorówce i tratwach i dostali się na jedną z 227 wysp lub atoli w południowym Pacyfiku. Nic mi jednak nie wiadomo aby którykolwiek z pasażerów został odnaleziony. Jeśli chodzi o oględziny statku po przyholowaniu do portu to nie ma w tekście mowy o żadnych poważniejszych uszkodzeniach. Oględzin mieli dokonać nurkowie z Nowej Zelandii i niczego nie znaleźli. Nie ma nic o skorodowanej rurze, niesprawnym sterze, niesprawnym jednym silniku, braku filtrów ,niesprawnym radiu i braku licencji na przewóz pasażerów. Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę czas kiedy ten tekst powstał .Nie wiem skąd autor brał informacje na temat Joyity i skąd były zdjęcia. Wiadomo jakie to były czasy i na pewno trudno było dotrzeć do rzetelnych informacji. Rocznik "Morza" o którym pisałem wyżej dalej posiadam. Zapoczątkował on moją kolekcję roczników "Morza" od lat pięćdziesiątych aż do późnych dziewięćdziesiątych .A i sprzed wojny coś by się znalazło. Na koniec jeszcze dodam ,że zawsze z ciekawością oglądam kolejne odcinki "Katastrof morskich" .Są zawsze na wysokim poziomie. Pozdrawiam .
Znam ten tekst. Mam większość roczników Morza, poczynając od roku 1924. Brakuje mi tylko lat 80. i 90. Dziś już nie pamiętam, skąd czerpałem informacje, które podałem. Z reguły jednak staram się wykorzystywać źródła angielskojęzyczne (i z reguły nie jest to wikipedia) bo przekonałem się na własnej skórze, jak wiki potrafi kłamać. Dziś właśnie robiłem zdjęcia do podcastu, w którym opowiadał będę pewną historię, która diametralnie różni się od opisu w wikipedii czy jednej z książek miniatur morskich. Myślę, że dziś już nie rozstrzygniemy, skąd autor, podpisujący się skrótem J.G. (stopka redakcyjna nie wymienia żadnego nazwiska!) wziął te informacje oraz zdjęcia.
Vitaj Vito! Baaardzo czekałem na następną opowieść. Oczywiście można dociekać, dlaczego screw zniknęła z jednostki. Krew - może ktoś się skaleczył, o co nie trudno. Kapitan/?/, może kolejny śmiałek, który uznał, że dowodzi jednostką "niezatapialną"? A może nie pochylił się nad Potęgą Żywiołu? Nie miał do niego należnego Szacunku? Dziękuję i mocno pozdrawiam!
Ktoś postanowił wykonać rejs nienadającym się nawet do stania w porcie rzęchem, ktoś się na niego zaciągnął świadomie, ktoś nieświadomie. Do tego pasażerowie, zwykle nawrzucany przypadkowo ładunek. 70 odcinków o tym samym. Realia transportu morskiego w pigułce.
W życiu nie płynąłem statkiem na dalsze odległości od brzegu, raz z podstawówce z Gdyni na Hel. Ale słuchając tych opowieści wiem jedno, że gdyby już mi przyszło płynąć statkiem po morzach i oceanach to w żadnym razie nie chciałbym takim, który będzie bohaterem Pańskich przyszłych opowieści 😊 pozdrawiam.
Wieki temu przyjaźniłem się z pewnym facetem: on był pilotem i kochał powietrze, jak kochałem i kocham morze. I zawsze mieliśmy różnice zdań: on twierdził że w powietrzu zawsze można się uratować wody zaś się bał, ja natomiast stałem na stanowisku, że woda jest bardziej bezpieczna od powietrza. Na tym polu nigdy nie znaleźliśmy wspólnej płaszczyzny.
A katastrofy? Nigdy nie wiesz co Cię czeka. W setnym odcinku będzie rozmowa z człowiekiem, który pojechał na fantastyczne wakacje do Włoch i już pierwszego dnia statek którym płynął zatonął. Była to Costa Concordia...
@@katastrofymorskie zawsze to miłe jak autor podcastu odpisze fanowi, (nawet jak fan myje akurat zęby po kąpieli) to pojawia się pienisty uśmiech 😁 dziekuje !
A co do morza to zakładam,że jednak jest ta tratwa, kamizelka, a w ostateczności pływać też człowiek umie.
1. W samolocie spadochronów nie dają.
2. Jak już się coś popsuje to spadasz dość szybko i buuum.
3. Statek jednak licze że tonie wolniej i masz czas na jakiś ratunek.
A i wiem coś czego się dowiedziałem z tych podcastów. Żeby nie skakać z kamizelka z wysokości. Nie wiedziałem, a już wiem, wiec walor edukacyjny kanalu jak najbardziej na plus 😀😀
Jeszcze jakby była rada jak odganiać rekiny to już byłoby super 🤪
W podcascie o 'zdrojach' było. W kapokach jest taki proszek i wielu marynarzy sądziło, że to proszek odstraszający rekiny. A on był po to, żeby lepiej być widocznym z powietrza...
A rekiny nie lubią być kopane w nos... Podobno...
@@katastrofymorskie
Dzięki, zawodowo zajmuje się historia, czasem wiedze usłyszana tutaj przekazuje dalej na lekcji. Szczególnie ciekawa byla kibla na u-bocie. 🤪 Człowiek się uczy całe życie. Swoją drogą mina tego kapitana w momencie spłukania z pewnością była bezcenna 🤪🤪 w maju jadę do Gdańska na wycieczkę z klasą. Jak będę nad Motławą to opowiem im o tym promie z dachem z dykty z zatonął przez błąd obsługi.
Z podpowiedzi na odcinek to
Chętnie posłuchał bym czegoś o wikingach, może o Eriksonie i jego przygodzie z wyprawa Ameryki 😁 pozdrawiam.
No to w takim razie do maja wrzucę Ci jeszcze raz ten prom na Motławie - ale w pełnej wersji. Bo to była wersja skrócona na potrzeby zestawienia. Będziesz miał co młodzieży opowiadać.
Wartościowy odcinek , dużo szczegółów . Szkoda tylko , że nie znaleziono choć najmniejszego śladu po tych ludziach .
Bardzo smaczny odcinek. Dzięki
Rewelacyjny jak zawsze odcinek....
Super materiał. Dziękuję.
Jak zawsze ciekawe!
ładna opowieść..
Jeden z fajniejszych odcinków 😊
Dziekuje Pozdrawiam!
Witam. Chciałbym podzielić się kilkoma ciekawostkami odnośnie dziwnego przypadku statku Joyita. Na tekst o tym statku natrafiłem wiele, wiele lat temu w oprawionym roczniku miesięcznika "Morze" z 1956 roku. Tekst ten ukazał się w numerze z lutego tego roku na stronach 12-13 pod tytułem "Tajemnicza sprawa "Joyity"". Informacji zbyt dużo tam nie ma i do tego jest sporo nieścisłości i lakonicznych opisów. Na stronach dodatkowo znajdują się 4 zdjęcia. Jedno ukazuje statek ,który stoi na równej stępce zacumowany w porcie, jedno ukazuje kapitana Millera ,a dwa ostatnie przedstawiają statek na wpół zatopiony podczas prawdopodobnie holowania oraz już po zaholowaniu do jednej z wysp Fidżi.
Pana materiał jest świetny i zdecydowanie bardziej szczegółowy niż to co wyczytałem w "Morzu" .Napisano tam, że dowódcą "Tuvalu" był kapitan Harkness a nie Douglas jak Pan podaje. I nazwisko to przytaczane jest kilkukrotnie. Nie wiem skąd ta nieścisłość. Jeszcze inna ciekawostka to czas zatrzymania zegarów pokładowych . W artykule jest podana godzina 10:55 a nie 10:25.
Dalej jest mowa o prawdopodobnych przyczynach zatonięcia i oprócz przytaczanych przez Pana jest także sugestia, że statek mógł paść ofiarą napadu piratów z wysp Hoorne i Wallis. Mieszkańcy tych wysp cieszyli się ponoć bardzo złą sławą.
Howard Gatty ,uważany wtedy za jednego z najlepszych specjalistów ratownictwa morskiego sądził, że pasażerowie z jakiejś przyczyny uciekli ze statku na motorówce i tratwach i dostali się na jedną z 227 wysp lub atoli w południowym Pacyfiku. Nic mi jednak nie wiadomo aby którykolwiek z pasażerów został odnaleziony.
Jeśli chodzi o oględziny statku po przyholowaniu do portu to nie ma w tekście mowy o żadnych poważniejszych uszkodzeniach. Oględzin mieli dokonać nurkowie z Nowej Zelandii i niczego nie znaleźli. Nie ma nic o skorodowanej rurze, niesprawnym sterze, niesprawnym jednym silniku, braku filtrów ,niesprawnym radiu i braku licencji na przewóz pasażerów.
Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę czas kiedy ten tekst powstał .Nie wiem skąd autor brał informacje na temat Joyity i skąd były zdjęcia. Wiadomo jakie to były czasy i na pewno trudno było dotrzeć do rzetelnych informacji.
Rocznik "Morza" o którym pisałem wyżej dalej posiadam. Zapoczątkował on moją kolekcję roczników "Morza" od lat pięćdziesiątych aż do późnych dziewięćdziesiątych .A i sprzed wojny coś by się znalazło.
Na koniec jeszcze dodam ,że zawsze z ciekawością oglądam kolejne odcinki "Katastrof morskich" .Są zawsze na wysokim poziomie. Pozdrawiam .
Znam ten tekst. Mam większość roczników Morza, poczynając od roku 1924. Brakuje mi tylko lat 80. i 90.
Dziś już nie pamiętam, skąd czerpałem informacje, które podałem. Z reguły jednak staram się wykorzystywać źródła angielskojęzyczne (i z reguły nie jest to wikipedia) bo przekonałem się na własnej skórze, jak wiki potrafi kłamać. Dziś właśnie robiłem zdjęcia do podcastu, w którym opowiadał będę pewną historię, która diametralnie różni się od opisu w wikipedii czy jednej z książek miniatur morskich.
Myślę, że dziś już nie rozstrzygniemy, skąd autor, podpisujący się skrótem J.G. (stopka redakcyjna nie wymienia żadnego nazwiska!) wziął te informacje oraz zdjęcia.
👍
Ooo mój usypiacz nadaje😂to idę spac
👍
Vitaj Vito! Baaardzo czekałem na następną opowieść. Oczywiście można dociekać, dlaczego screw zniknęła z jednostki. Krew - może ktoś się skaleczył, o co nie trudno. Kapitan/?/, może kolejny śmiałek, który uznał, że dowodzi jednostką "niezatapialną"? A może nie pochylił się nad Potęgą Żywiołu? Nie miał do niego należnego Szacunku? Dziękuję i mocno pozdrawiam!
Spóźniłem się z podcastem - trudno. Nie wyrobiłem się... Ale jest - i nie musisz już czekać...
@@katastrofymorskie Jasna sprawa - WIELKANOC!
Ktoś postanowił wykonać rejs nienadającym się nawet do stania w porcie rzęchem, ktoś się na niego zaciągnął świadomie, ktoś nieświadomie. Do tego pasażerowie, zwykle nawrzucany przypadkowo ładunek. 70 odcinków o tym samym. Realia transportu morskiego w pigułce.
Takie jest życie...
Czy autor ma wpływ na reklamy obecne w odcinkach. Spoty PIS.
żadnych
MV JOYITA
70 BRT