Od Dziewiątego Domu odrzuciły mnie te przeskoki w czasie. Odłożyłem i stwierdziłem, że może kiedyś wrócę. Co do Ślepowidzenia to również byłem pozytywnie zaskoczony początkiem i stwierdziłem, że książka jednak dość przystępna, ale miałem wrażenie, że z każdym rozdziałem rozumiałem coraz mniej. Zachęciłeś do Elryka :)
Miasto którym się staliśmy to był mój dnf. Nie wiem wydaje mi się że dla osób które znają new york, byli tam lub znają jego historię to odbiór by był lepszy. Ja za wiele o NY nie wiem i jakoś tak nie mogłam się w tej historii odnaleźć. Bo nie wiedziałam nawiązań tych bohaterów do dzielnic nie wiedząc zbyt wiele o samym mieście.
Pamiętam jak przeczytałam Twardokeska laaaata temu, w wydaniu Super Nowej, które wcale nie było wtedy stare. Jaki to był zachwyt tym językiem! Może sobie przypomnę 🤔 Jeśli chodzi o "Slepowidzenie" to znam osoby którym ta książka wywróciła światopogląd, wręcz wpedizla w jakieś załamanie nerwowe. Na mnie poruszana kwestia jakoś kompletnie nie zrobiła takiego emocjonalnego i światopoglądowego wrażenia. Natomiast najbardziej na przeszkodzie stało mi coś innego - fabularnie ta książka to jest 1:1 "Arsenał" Oramusa tylko Arsenał jest imho znacznie ciekawszy. I nie, absolutnie nie uważam że Watts się Oramusem inspirował, one raczej urodzily się z podobnych okoliczności (przynajmniej częściowo) natomiast jest to przedziwna sytuacja.
Miasto którym się staliśmy jest dla mnie największym rozczarowaniem tego roku, ledwie dobrnąłem do końca. Prolog był najlepszą jej częścią. Kompletnie zmarnowany potencjał dobrego pomysłu
Po pierwsze filmik fajny, ale serio? Tu aż by się prosiło zerknąć do "Adepta" Przechrzty, tym bardziej, że pierwszy rozdział jest pełen akcji i świetnie pokazuje warsztat autora.
Gdyby nie to, że zapłaciłem za "Zbójecki gościniec" za własne pieniądze to pewnie nigdy bym tego nie skończył i Anna Brzezińska nie zostałaby jedną z moich ulubionych pisarek.
Od Dziewiątego Domu odrzuciły mnie te przeskoki w czasie. Odłożyłem i stwierdziłem, że może kiedyś wrócę. Co do Ślepowidzenia to również byłem pozytywnie zaskoczony początkiem i stwierdziłem, że książka jednak dość przystępna, ale miałem wrażenie, że z każdym rozdziałem rozumiałem coraz mniej. Zachęciłeś do Elryka :)
Czytałem tylko "Ślepowidzenie", piękna rzecz. A do Twardokęska zachęciłeś już tym opisem początku.
Miasto którym się staliśmy to był mój dnf. Nie wiem wydaje mi się że dla osób które znają new york, byli tam lub znają jego historię to odbiór by był lepszy. Ja za wiele o NY nie wiem i jakoś tak nie mogłam się w tej historii odnaleźć. Bo nie wiedziałam nawiązań tych bohaterów do dzielnic nie wiedząc zbyt wiele o samym mieście.
Pamiętam jak przeczytałam Twardokeska laaaata temu, w wydaniu Super Nowej, które wcale nie było wtedy stare. Jaki to był zachwyt tym językiem! Może sobie przypomnę 🤔
Jeśli chodzi o "Slepowidzenie" to znam osoby którym ta książka wywróciła światopogląd, wręcz wpedizla w jakieś załamanie nerwowe. Na mnie poruszana kwestia jakoś kompletnie nie zrobiła takiego emocjonalnego i
światopoglądowego wrażenia. Natomiast najbardziej na przeszkodzie stało mi coś innego - fabularnie ta książka to jest 1:1 "Arsenał" Oramusa tylko Arsenał jest imho znacznie ciekawszy. I nie, absolutnie nie uważam że Watts się Oramusem inspirował, one raczej urodzily się z podobnych okoliczności (przynajmniej częściowo) natomiast jest to przedziwna sytuacja.
Arsenał raczej nawiązuje do Solaris.
Chociaż dawno temu czytałem i dobrze pamiętam tylko zakończenie z Mirindą opiekującą się biednym Nyadem.
Fajny pomysł na serię 🫶
Super film!
Fajnie, że pojawia się coś o tych zapomnianych seriach jak Twardokęsek.
Miasto którym się staliśmy jest dla mnie największym rozczarowaniem tego roku, ledwie dobrnąłem do końca. Prolog był najlepszą jej częścią. Kompletnie zmarnowany potencjał dobrego pomysłu
👍👍👍
Po pierwsze filmik fajny, ale serio? Tu aż by się prosiło zerknąć do "Adepta" Przechrzty, tym bardziej, że pierwszy rozdział jest pełen akcji i świetnie pokazuje warsztat autora.
Gdyby nie to, że zapłaciłem za "Zbójecki gościniec" za własne pieniądze to pewnie nigdy bym tego nie skończył i Anna Brzezińska nie zostałaby jedną z moich ulubionych pisarek.
Czy w nowym wydaniu też jest zupełnie bez sensu użyte słowo *hiszpański? :)
@@Grafzerovlog Szczerze mówiąc nie zauważyłem niczego takiego :)
@ksiazkowebajdurzenie5272 hiszpański but - było w "Zbójeckim gościńcu" ;)
A jaki był to kontekst? Hiszpański but to narzędzie tortur. Może w tym znaczeniu ma to sens?
@monikazogala no tak o to chodziło, ale nazwa (chyba?) pochodzi o Hiszpanii, której w tamtym świecie nie ma ;)
nie ocenia się książki po okładce, dlatego czytam tylko pierwszy rozdział