Moje dzieci (14 i 12 lat) są właśnie trzy tygodnie bez smartfona bo obie gdzieś zawieruszyły w domu w tym samym czasie :)) Co zaobserwowałam. Spontanicznie wychodzą na dwór na rolki, codziennie grają z młodszą siostrą w Chińczyka, codziennie czytają książki co zaowocowało częstymi samodzielnymi wyprawami do biblioteki, zrobiły sobie listę filmów do obejrzenia, dziś np szedł Szatan z siódmej klasy z Malajkatem, nauczyły się haftować, lepiej idzie nauka do egzaminów rocznych w edukacji domowej, także ochoczo działają w kuchni, dziś np robią ze mną Rainbow cake dla najmłodszej na urodziny. Słowem radzą sobie i w ogóle nie cierpią. Powiedziały mi, że smartfony znajdą się kiedy będzie trzeba i nawet ich nie szukają:)))
Cześć Wam! Mega się cieszę, że natrafiłem na Wasz podcast. Przyjemnie jest posłuchać o minimalizmie w polskiej odsłonie i móc wdrożyć kilka podłapnych pomysłów. Zaintrygowało mnie to, że można się uzależnić także i od Whatsappa. Może zbyt mało moich znajomych i członków rodziny z niego korzysta, bo jak dotąd nigdy nie złapałem się na "konsumowaniu" statusów. Połączyłem kropki gdy Jerzy przyrównał śledzenie mediów społecznościowych do sprawdzania "newsów", wszak we wszystkich tych trzech przypadkach mechanizm jest identyczny - wejdę bo a nuż czeka tam na mnie "nagroda". Zauważyłem to po sobie jak przez ostatnie kilka(naście) lat rozwój technologii i Internetu mnie rozleniwił. Trudne wydaje się przysiąść nad jedną skomplikowaną ale za to rozwijającą aktywnością podczas gdy tyle prostszych brzęczy gdzieś w kieszeni spodni. Nie jest to łatwe, ale walczę nad zmianą przyzwyczajeń. Zacząłem też się zastanawiać nad tym jak minimalizm i cyfrowy minimalizm trochę ze sobą kolidują. Zastąpienie smartfona przysłowiową starą Nokią generuje konieczność uzbrojenia się w zestaw dodatkowej elektroniki. Jakby nie patrzeć te 15 lat temu normalnym było posiadanie osobno telefonu, "empetrójki", aparatu, nawigacji, skanera, itd. Taką konkatenację akurat bardzo doceniam w postępie technologicznym, nie chciałbym wracać do noszenia ze sobą plecaka sprzętu i plątaniny ładowarek (albo płaszcza jak Inspektor Gadżet). Ale rozumiem i zgadzam się z Waszym podejściem, żeby podzielić funkcjonalności na te, które nosimy w kieszeni i te, które zostają w szufladzie. Uskutecznianie cyfrowego minimalizmu wydaje mi się kwestią bardzo indywidualną, podzielę się może jak wyglądało to u mnie. Z mediami społecznościowymi pożegnałem się już jakiś czas temu, zostawiając sobie tylko Telegrama i Whatsappa do komunikacji. Największy problem miałem z TH-camm (tylko nie poczujcie się winni, hehe). Jakkolwiek nie utrudniałem sobie do niego dostępu to i tak znajdowałem obejście na samego siebie i albo wchodziłem przez przeglądarkę albo przywracałem ikonkę w menu. A gdy treści się skończyły to zaczynało się szukanie nieistotnych ciekawostek po sieci albo szperanie po sklepach internetowych. Stwierdziłem, że trzeba podjąć konkretne kroki bo na "samokontrolę" nie ma co liczyć. Zmieniłem smartfon na tradycyjny telefon, ale może nie tak ortodoksyjnie tradycyjny jak Wasze Punkty. Trafiło na Nokię z KaiOS-em, głównie z uwagi na Telegrama i Whatsappa, które są dla mnie domyślną formą komunikacji. Bądź co bądź cenię sobie możliwość wysyłania i odbierania zdjęć oraz korzystania z wiadomości głosowych (choć i tak zauważyłem, że więcej po prostu telefonuję do ludzi). Na nieszczęście domyślnie zainstalowany jest Facebook i TH-cam oraz cała masa gier, chociaż przy odrobinie umiejętności technicznych da się je schować za pomocą pewnego programiku... Za wyjątkiem YouTuba, który nie chce się temu poddać... Ale ku mojemu zadowoleniu jest on na tyle niewygodny w obsłudze, że kompulsywne sprawdzanie treści nie jest warte tego wysiłku. A, no i są też mapy Google, może ciut prymitywne ale zapewniają mi pewne poczucie bezpieczeństwa. Do reszty czynności takich jak sprawdzanie poczty, robienie przelewów, skanowanie i pisanie dokumentów czy okazjonalne oglądanie filmów służy mi komputer (i drukarka ze skanerem), do którego trudniej jest usiąść bez powodu. Także stało się tak jak miało to być od samego początku - komputer i telefon z powrotem stały się narzędziami. Trochę się rozpisałem ale może jakiś widz skorzysta i podłapie któryś z moich sposobów. Trzymajcie się ciepło!
Hej! Dziękujemy za obszerny komentarz - bardzo fajnie to sobie zorganizowałeś. My akurat nie lubimy KaiOSa ze względu na opisaną przez Ciebie trudność w chowaniu aplikacji (albo ich usuwaniu). Z minimalizmem (który jest dla nas tożsamy z cyfrowym minimalizmem) wg nas jest tak, że to wcale nie oznacza że trzeba mieć MAŁO rzeczy. Wg nas chodzi o posiadanie tych, które NAM SŁUŻĄ. Nam, nie komuś innemu :)) To, że smartfon w sobie łączy ze 20 różnych narzędzi nie jest jego zaletą tylko wadą - tak jak mówiliśmy kiedyś, mając smartfona nie pójdziesz na spacer z podcastem ale bez telefonu. Albo bez maila pracowego :)) Tak samo jak padnie smartfon, to pada na raz 20 rzeczy. Słabo. To, jaką użyteczność kto wyciąga ze smartfona, to jego indywidualna sprawa. Jeden będzie wolał mieć Punkta i tablet, inny KaiOSa, inny dwa smartfony - jeden bez maila pracowego ale z aparatem, a drugi z całym rozpraszającym shitem, ale z możliwością wyłączenia go bez utraty możliwości telefonowania i robienia zdjęć (bo jest drugi). Naszym zdaniem po prostu łatwiej nad wszystkim zapanować stosując "environment shaping", czyli umyślnie nakładając sobie ograniczenia w naszym otoczeniu. Dlatego akurat Punkt a nie KaiOS, dlatego brak TV w domu, dlatego mamy na TH-cam zablokowane wtyczką rekomendacje, itd. Wtedy zostaje uwaga i silna wola na inne ważniejsze w życiu rzeczy.
Ludzie często mówią że siedzą na telefonie bo nie mają co robić a wg. Mnie jest dokładnie odwrotnie tzn. dla tego nie mają co robić bo siedzą na telefonie a wtedy bardzo trudno o kreatywność a to niezbędne do ciekawych inicjatyw.
Moje dzieci (14 i 12 lat) są właśnie trzy tygodnie bez smartfona bo obie gdzieś zawieruszyły w domu w tym samym czasie :)) Co zaobserwowałam. Spontanicznie wychodzą na dwór na rolki, codziennie grają z młodszą siostrą w Chińczyka, codziennie czytają książki co zaowocowało częstymi samodzielnymi wyprawami do biblioteki, zrobiły sobie listę filmów do obejrzenia, dziś np szedł Szatan z siódmej klasy z Malajkatem, nauczyły się haftować, lepiej idzie nauka do egzaminów rocznych w edukacji domowej, także ochoczo działają w kuchni, dziś np robią ze mną Rainbow cake dla najmłodszej na urodziny. Słowem radzą sobie i w ogóle nie cierpią. Powiedziały mi, że smartfony znajdą się kiedy będzie trzeba i nawet ich nie szukają:)))
No właśnie, tak to jest. Bo jeśli ma się uwagę zajętą smartfonem, to już nie ma uwagi na inne rzeczy.
Cześć Wam!
Mega się cieszę, że natrafiłem na Wasz podcast. Przyjemnie jest posłuchać o minimalizmie w polskiej odsłonie i móc wdrożyć kilka podłapnych pomysłów.
Zaintrygowało mnie to, że można się uzależnić także i od Whatsappa. Może zbyt mało moich znajomych i członków rodziny z niego korzysta, bo jak dotąd nigdy nie złapałem się na "konsumowaniu" statusów. Połączyłem kropki gdy Jerzy przyrównał śledzenie mediów społecznościowych do sprawdzania "newsów", wszak we wszystkich tych trzech przypadkach mechanizm jest identyczny - wejdę bo a nuż czeka tam na mnie "nagroda". Zauważyłem to po sobie jak przez ostatnie kilka(naście) lat rozwój technologii i Internetu mnie rozleniwił. Trudne wydaje się przysiąść nad jedną skomplikowaną ale za to rozwijającą aktywnością podczas gdy tyle prostszych brzęczy gdzieś w kieszeni spodni. Nie jest to łatwe, ale walczę nad zmianą przyzwyczajeń.
Zacząłem też się zastanawiać nad tym jak minimalizm i cyfrowy minimalizm trochę ze sobą kolidują. Zastąpienie smartfona przysłowiową starą Nokią generuje konieczność uzbrojenia się w zestaw dodatkowej elektroniki. Jakby nie patrzeć te 15 lat temu normalnym było posiadanie osobno telefonu, "empetrójki", aparatu, nawigacji, skanera, itd. Taką konkatenację akurat bardzo doceniam w postępie technologicznym, nie chciałbym wracać do noszenia ze sobą plecaka sprzętu i plątaniny ładowarek (albo płaszcza jak Inspektor Gadżet). Ale rozumiem i zgadzam się z Waszym podejściem, żeby podzielić funkcjonalności na te, które nosimy w kieszeni i te, które zostają w szufladzie.
Uskutecznianie cyfrowego minimalizmu wydaje mi się kwestią bardzo indywidualną, podzielę się może jak wyglądało to u mnie. Z mediami społecznościowymi pożegnałem się już jakiś czas temu, zostawiając sobie tylko Telegrama i Whatsappa do komunikacji. Największy problem miałem z TH-camm (tylko nie poczujcie się winni, hehe). Jakkolwiek nie utrudniałem sobie do niego dostępu to i tak znajdowałem obejście na samego siebie i albo wchodziłem przez przeglądarkę albo przywracałem ikonkę w menu. A gdy treści się skończyły to zaczynało się szukanie nieistotnych ciekawostek po sieci albo szperanie po sklepach internetowych. Stwierdziłem, że trzeba podjąć konkretne kroki bo na "samokontrolę" nie ma co liczyć. Zmieniłem smartfon na tradycyjny telefon, ale może nie tak ortodoksyjnie tradycyjny jak Wasze Punkty. Trafiło na Nokię z KaiOS-em, głównie z uwagi na Telegrama i Whatsappa, które są dla mnie domyślną formą komunikacji. Bądź co bądź cenię sobie możliwość wysyłania i odbierania zdjęć oraz korzystania z wiadomości głosowych (choć i tak zauważyłem, że więcej po prostu telefonuję do ludzi). Na nieszczęście domyślnie zainstalowany jest Facebook i TH-cam oraz cała masa gier, chociaż przy odrobinie umiejętności technicznych da się je schować za pomocą pewnego programiku... Za wyjątkiem YouTuba, który nie chce się temu poddać... Ale ku mojemu zadowoleniu jest on na tyle niewygodny w obsłudze, że kompulsywne sprawdzanie treści nie jest warte tego wysiłku. A, no i są też mapy Google, może ciut prymitywne ale zapewniają mi pewne poczucie bezpieczeństwa. Do reszty czynności takich jak sprawdzanie poczty, robienie przelewów, skanowanie i pisanie dokumentów czy okazjonalne oglądanie filmów służy mi komputer (i drukarka ze skanerem), do którego trudniej jest usiąść bez powodu. Także stało się tak jak miało to być od samego początku - komputer i telefon z powrotem stały się narzędziami.
Trochę się rozpisałem ale może jakiś widz skorzysta i podłapie któryś z moich sposobów.
Trzymajcie się ciepło!
Hej! Dziękujemy za obszerny komentarz - bardzo fajnie to sobie zorganizowałeś. My akurat nie lubimy KaiOSa ze względu na opisaną przez Ciebie trudność w chowaniu aplikacji (albo ich usuwaniu).
Z minimalizmem (który jest dla nas tożsamy z cyfrowym minimalizmem) wg nas jest tak, że to wcale nie oznacza że trzeba mieć MAŁO rzeczy. Wg nas chodzi o posiadanie tych, które NAM SŁUŻĄ. Nam, nie komuś innemu :))
To, że smartfon w sobie łączy ze 20 różnych narzędzi nie jest jego zaletą tylko wadą - tak jak mówiliśmy kiedyś, mając smartfona nie pójdziesz na spacer z podcastem ale bez telefonu. Albo bez maila pracowego :)) Tak samo jak padnie smartfon, to pada na raz 20 rzeczy. Słabo. To, jaką użyteczność kto wyciąga ze smartfona, to jego indywidualna sprawa. Jeden będzie wolał mieć Punkta i tablet, inny KaiOSa, inny dwa smartfony - jeden bez maila pracowego ale z aparatem, a drugi z całym rozpraszającym shitem, ale z możliwością wyłączenia go bez utraty możliwości telefonowania i robienia zdjęć (bo jest drugi).
Naszym zdaniem po prostu łatwiej nad wszystkim zapanować stosując "environment shaping", czyli umyślnie nakładając sobie ograniczenia w naszym otoczeniu. Dlatego akurat Punkt a nie KaiOS, dlatego brak TV w domu, dlatego mamy na TH-cam zablokowane wtyczką rekomendacje, itd. Wtedy zostaje uwaga i silna wola na inne ważniejsze w życiu rzeczy.
Ja też uwielbiam "Noce i dnie",ale nigdy nie obejrzałam całości, ani filmu,ani serialu 😐
Warto. Według mnie film ten to jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy polski film.
Gosia się pewnie zgodzi z tą opinią :))
Good stuff :))
Thanks ;)
Ludzie często mówią że siedzą na telefonie bo nie mają co robić a wg. Mnie jest dokładnie odwrotnie tzn. dla tego nie mają co robić bo siedzą na telefonie a wtedy bardzo trudno o kreatywność a to niezbędne do ciekawych inicjatyw.
Tak właśnie jest :)
Ja jednak pozostanę przy smartfonie
Spoko!