witam. na wstępie powiem ze jestem pracownikiem jednego z warszawskich CC. Nie zamiezam nikogo bronić, poprostu odniose sie do tego co powiedziałeś a jaka jest faktyczna sytuacja. jesli chodzi o pracownika bedacego na sali podczas seansu to raczej go nie będzie. na zmianie jest do 4 pracowników tgz" obsługi widza" podczas tygodnia. w środy kiedy przychodzi najwięcej "trzody" do 6. kierownictwo nie chce wiecej pracowników a mogło by ich zatrudnic lecz to najzwyczajniej generuje koszta. bo przeciez trzeba zapłacić wieksza ilość najmniejszych krajowych. czasami dochodzi do sytuacji że trzeba posprzątać 4 sale we 2 pracowników w czasie 15min. kiedy pojawiamy się na sali i widzimy zachowania które przytaczasz zazwyczaj reagujeny. nie wszyscy bo nie kazdemu zależy ale wiekszosc pracownikow tak. co do komunikatów wyswietlanych przed seansem to moim zdaniem zmieni bardzo mało. Ludzie bardzo czesto pytaja nas ile trwają reklamy i przychodzą tak by ich nie oglądać, bardzo czesto spózniajac się i przeszkadzają innym. Jesli chodzi o zawężenie ilości oglądających do klasy wyższej to również nic sie nie zmieni. tacy klienci również potrafią byc bardzo chamscy ponieważ są z "wyższych sfer" i traktuja wszystkich po chamsku z pogardą. jesli chodzi o ceny biletow to się nie wypowiadam ale niskie ceny najzwyczajniej podnoszą ilość widzów. najwiecej interwencji odnosnie zlego zachowania na sali mamy w środy. na terenie kina zawsze jest ochroniarz ale jest wzywany tylko w szczególnych przypadkach (seks na terenie kina, bójki, spożywanie alkoholu itp.). pozdrawiam wszystkich zebranych.
Miałam się wypowiedzieć ale Ty już wszystko co trzeba opisałeś, dziękuję. A do ludzi śmieszkujących sobie z seksu na salach czy bójek... Uwierzcie, że różne rzeczy potrafią się na salach dziać.
Mój ojciec jest przykładem typowego przeszkadzacza na seansie. A ja, gdy jestem z nim w kinie, nie mogę nawet niczego z tym zrobić, bo od razu się obrusza i obraża, jakbym mu krzywdę robiła. Telefon który dzwoni na seansie, pisanie esemeów z wyświetlaczem na fulla, i cały czas nawijanie. Non stop. I to jest największy problem. Byłam z nim na Strangeu, kiedy on widział ten film już wcześniej. Za każdym razem kończył na głos każdy żart. Spoilerował tak głośno, żeby najbliższe 3 rzędy też miały zepsutą zabawę. A mnie doprowadziło to do takiego stanu, że waliłam go w łeb za każdym razem gdy mruczał pod nosem ,,teraz będzie dobre". Dla mojego ojca już za późno, ale apeluję do innych ludzi, którzy myśleli, że nikt poza osobą siedzącą obok niczego nie słyszy - siedźcie na seansie cicho, po prostu milczcie.
Pracuje w kinie. Żeby obsługa reagowała na każde niekulturalne zachowanie (albo chociaż większość) musiałaby być przez większość czasu na sali. Robimy jedną krótką kontrolę w czasie seansu i jak ktoś świeci telefonem, czy zachowuje się bardzo głośno to zwracamy uwagę, ale najczęściej akurat wtedy nic się nie dzieje. Więc póki ktoś nie zgłosi niekulturalnego zachowania po prostu o nim nie wiemy.
Kina nie znikną, uważam, że należę do grupy ludzi która woli obejrzeć film na większym ekranie. Na każdy ciekawszy seans wybieram się do kina, klimat kina, nagłośnienie, duży ekran, poza tym "samo wyjście" z domu to powody, które podtrzymają tą opcję obejrzenia filmu. Byłem kiedyś świadkiem ciekawej sytuacji, byłem z córką na jakimś filmie familijnym, sala była pełna, przyszła rodzinka 4 osobowa, okazało się, że z 4 miejsc które wykupili, 2 były zajęte przez młodą mamę z synkiem. Tzw głowa rodziny z tej czwórki poprosiła kulturalnie o udostępnienie im miejsc, za które zapłacili. Niestety, droga pani, która miała obok swojego synka, nie był na tyle wychowana, żeby sprawę łagodnie zakończyć. Ojciec zapytał jeszcze raz, potem pokazał bilety na których widnieje miejsce, które ona zajmuje - nic to nie dało. Pan wyszedł na chwilkę z sali i wrócił zaraz z panią z obsługi, jak to nazwałeś "studentką". Pani z obsługi poprosiła zajmującą nie swoje miejsce panią, o pokazanie biletów, okazało się, że to nie jej miejsca, więc poproszono ją jeszcze raz o zajęcie swoich, bez skutku. I nagle, mimo głośnych reklam, które już leciały na ekranie, panią z obsługi usłyszeli chyba wszyscy na sali, jak podniesionym głosem powiedziała drogiej pani zajmującej miejsca, że jak nie ruszy swojego "grubego" dupska na swój fotel, to pójdzie po swoich 3 kolegów "studentów" i wyniosą ją z kina xD Także pani wstała, wzięła swojego synka za rękę, burknęła, że takie zachowanie to brak kultury! i poszła na swoje miejsca, chyba w 2 rzędzie, a część sali zaczęła bić brawo! xD
Zii Jest wiele filmów które znacznie lepiej się ogląda w kinie. Filmy Marvlea, Pacific Rim, Godzilla, Kong i nawet ten pieprzony BatmanVSuperman, to nie wiele z filmów które znacznie lepiej jest obejrzeć w kinie(Imax zwłaszcza). A dodam że rok temu też miałem dziwną sytuacje bodajże to było na BatmanVSuperman. Na salę weszło czterech Sebixów w dresach i jedna Karyna z Brajankiem(Nwm jak mieli na imię ogólnie tak ich nazwę a Brajanek wyglądał na 11 lat około)i to co robili to po prostu masakra. Sebixy se gadały o cycach i dupie, a Karyna paliła se papierosa jedząc chipsy z brajankiem, w dodatku byli rząd pode mną. Na początku nie reagowałem, ale potem w ruch wszedł żuberek w Puszce i to po prostu rozpacz że Matka Ziemia nie grzmi, bekali puszczali se bąki a karynka grała se w Angry Birds z Brajankiem, wiem bo dźwięku nie wyłączyli. NA początku spytałem się czy mogliby być ciszej a ci od razu "co z ryjem masz sapy jakieś?" I Brajanek dodał "spierdalaj Chuju". Wtedy mój 19 letni duch powiedział sobie dość, i powiedziałem im że są w miejscu publicznym gdzie obowiązuje kultura, żeby włączyli mózg i ograniczyli swoje prymitywne zachowania bo tak robią małpy w zoo. Jak Brajanki na mnie wyskoczyli, powiedziałem żebyśmy wpierw wyszli z sali,za bardzo sie chyba na grzali by mnie sklepać, jeden wyskoczył i zaczęliśmy się bić,no dostał dwa sztukasy i padł, ale co tu mówić o uczciwości, po 30 sekundach wstał i ruszyli wszyscy. Ale w końcu ruszyła odsiecz w potsaci ochroniarza karka który miał chyba z 190cm i dziarami na wierzchu i z plakietką Cinema City , i to wystarczyło by Sebixy i Karyna uciekli stąd. Podziękowałem mu a pan Tomek(wyczytałem z plakietki)przybił mi grabe,na szczęście film trwał wtedy z jakieś 30 min. W 30 minut zrobić taką trzode,no masakracja
Monumentalne filmy, typu produkcje Nolana albo piękne wizualnie rzeczy, takie jak Ghost in the Shell albo Avatar sprawdzają się w kinie idealnie, a na ekranie komputera już średnio. Z kolei są filmy mocno fabularne które chciałabym obejrzeć w domu, móc czasem zatrzymać i zgadywać z chłopakiem co się zaraz stanie. I to jest super. Bilety do kina najtańsze nie są, więc osobiście lubię sobie wybierać, co chcę obejrzeć na dużym ekranie, a co w komforcie własnego domu.
Kiedy powiedziałeś o piwie i kiełbasie... właśnie to przelało czarę goryczy w moim wypadku. Nie chodzę do kina, jeśli już się zdecyduję to tylko jakieś studyjne/niszowe. Świecenie telefonami, odbieranie rozmów, dodawanie sobie otuchy na głos na horrorach, komentowanie - jakoś to przegryzałam. Któregoś razu na horrorze 5 "rosłych chłopa" przed 30-tką otworzyło sobie piwka podczas seansu (no spokojnie podczas całego filmu ze 3 na głowę poszły). Po zaprawce alkoholowej doszło komentowanie na głos, no a do piwka przydałaby się zagrycha... Wykrakałam w myślach, bo dotarł do mnie zapach kabanosów. Byłam sama, więc racjonalnie nie startowałam do panów, tylko wyszłam i zwróciłam uwagę obsłudze, która zrobiła... nic. Serio, nawet nie zwrócili uwagi. Rzucili do mnie coś w stylu, że może jak panowie wyjdą i że sprawdzą po filmie czy jest porządek. Na salę nie wróciłam, do rzeczonego kina więcej też nie.
*UWAGA the story of my life* Pracowałem w Multikinie i co do jedzenia na sali popcornu, nachosów itd. to szczerze gdyby ludzie nie mieliby takiej możliwości, to 80 % kin by upadło... niestety największy przychód jest właśnie z popcorn baru i innych gastro usług kina. Raz do mnie podszedł widz z pretensjami, że co chwila na reklamie jest coca-cola czy nestea... W tym momencie doznałem szoku, ale szybko mi przyszedł argument "heej, gdyby nie oni to prawdopodobnie nie mógłby Pan przyjść do kina - główni sponsorzy jak mogą nie mieć przywileju reklamy". Tu z kolei przejdę do faktu, że większość ludzi nie jest nauczona jakiejś kultury osobistej w kinie... potrafią robić awantury o byle szajs, a sami święci na seansach nie są, bo tak jak było powiedziane "HALO PANIE, ZA CO JA TE SIEDEM DYCH PŁACĘ!". Najbardziej mnie zawsze zadziwiają nauczyciele, którzy przychodzą z uczniami na salę i równo WSZYSCY zostawiają burdel na sali... nie dziwię się, że później prywatnie też jest podobne zachowanie. Sam lubię sobie podjeść w trakcie oglądania głównie jakichś akcyjniaków lub na seansie gdzie wiem, że będzie głośno przez większość seansu, ale i tak zawsze mam schizę "komuś to może przeszkadzać". Co do cen biletów to ja zazwyczaj chodzę do kina jakoś tydzień po premierze danego filmu, bo wiem że polityka sprzedawania w czasie premiery jest trochę absurdalna... Płacić dodatkowe 2 czy 3 złote za to, że się pójdzie w dzień premiery, kolejne 2 zł więcej bo sobota, i kolejne 2 jak zamawiasz przez internet (OPŁATA INTERNETOWA - what the FUCK). Moja rodzina płaciła za seans Przebudzenia Mocy około 100 zł - za 3 bilety. Owszem są fajne akcje promocyjne typu: poniedziałek z fejsem, czwartki z kinder bueno, środy z Orange i raczej bym radził trzymać się takiego systemu by pokazać właśnie, że gdyby ceny były niższe (powiedzmy te 14-15 zł stałe) to ludzie chętniej by chodzili do kina i może bardziej szanowaliby to miejsce i resztę odwiedzających...
Sama miałam przygodę z pracą w kinie i naprawdę zdziwił mnie fakt, jak wielu ludziom brak podstawowej kultury osobistej.. Jasne od tego są pracownicy, żeby posprzątać, ale czy naprawdę tak trudno wziąć po sobie butelkę i wrzucić ją do kosza?..
Pamiętam jak byłam na 'Pasazerach' i przez cały film jakaś kobieta mówiła do swojego dziecka około 10 letniego syna 'Mateusz zamknij oczy' 'Mateusz odwróć się bo będzie straszne' 'Mateusz wyprostuj się'
Dla mnie kino zawsze będzie lepsze. Pierwsze wrażenia z filmu są najważniejsze i zobaczenie nowego, oczekiwanego filmu na wielkim ekranie zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu jeśli chodzi o premiery. #TeamCinema
RickyPicky Wybierając kino to akurat Mutlikino staram się omijać, ekran średniej jakości, i bliskość do galerii i centrum sprawia że pełno studenciaków się zlatuje i są tam grupowe rozmowy przy piffku z plecaka, a Szinema Sziti też mam w galerii, ale studenciaki to rzadkość akurat w CC a Team Cimema od lat :)
ja osobiście wolę pójść do cc(lepsze miejsca,bliżej etc) niż do multika bo dla mnie też jest żenujące ze w multikinie zagladaja mi do torebkiXDD i zawsze sprawdza mi legitke
Zawsze się znajdą jakieś zwierzęta , ale z mojego doświadczenia wiem że w Multikinie częściej można napotkać jebane szympansy , które tylko wkurwiają normalnych kulturalnych ludzi ;)
Chodzę z córką do kina często. Nie uczę jej co prawda że popcorn jest "be", robienie z siebie mormona kiedy większość wokół cieszy się tym co kino oferuje, uważam za bycie śmiesznym, lub polecam kina studyjne. Za to każdy okruszek popcornu który spadnie, po filmie razem zbieramy z powrotem do pudełka i wyrzucamy - nie ma że "tej pani przy wyjściu i tak za sprzątanie sali płacą". Daję jej mój telefon do wyłączenia przed seansem, żeby weszło w krew kiedy już będzie miała swojego fona, uciszam kiedy ponoszą emocje i ogólnie uczę porządnego zachowania. Bardzo bym sobie życzył żeby wszyscy mieli podobne podejście. Tu dojdę do podnoszenia cen biletów - dzięki temu że np. w Cinema City w środy są tańsze bilety, możemy sobie pozwolić na wypad do kina i mogę częściej wpajać dziecku takie zachowania. Widzę natomiast dokoła dzieci z tych "dobrych rodzin" właśnie z podejściem "płacę i wszystko mi wolno" - takich ludzi podniesienie cen biletów nie ruszy. Nie rozumiem myślenia takich pomysłodawców podnoszenia cen - dlaczego człowiek przeciętny lub ubogi zaraz ma się równać pozbawionemu kultury? Od pieniędzy kultury nie przybywa. Mam czasem wrażenie że odwrotnie.
To zależy gdzie. W takim Trójmieście przez cały rok dostępne są promocje typu "poniedziałki za dyszkę" itp. Ja, jako student, dostanę bilet za 14 zł. Jak dla mnie bilety cenowo całkiem przystępne, zważywszy na atmosferę i przede wszystkim mniejszą widownię :)
Gabriel Gola Oczywiscie ze tansze. Srednio za bilet placisz 14 zl. A w kinie kultura masz promocje i w poniedzialek placisz 10 zł. No i co najlepsze, nie ma stoisk z popcornami wiec nie ma chałasu
Owszem oglądanie w domu jest spoko, ale nie ma jak to wybrać się do kina. To jest jednak ten klimat, choć zauważyłem, że w domu zdecydowanie bardziej przeżywam też filmy, więc są plusy i minusy. A co do jedzenia to nienawidzę tego i sam w ogóle nie jem na sali, napój to inna sprawa czemu nie, ale nie można powstrzymać się 2h od żarcia?
Dla mnie jedzenie właśnie jest częścią tego klimatu, i pewnego rodzaju atmosfery. Jasne w niektórych, tych nie-blockbusterowych filmach może to popsuć atmosferę itd. ale osoby którym bardzo na tym zależy mogą pójść do kina bardziej kameralnego. Np w kinie pod baranami w Krakowie nie ma problemu z popcornem czy nachosami bo po prostu ich tam nie sprzedają.
No czyli jeden z ważniejszych przekazów tego filmu :) Można jeść czy sprawdzić telefon , ale używając do tego mózgu. Choć i tak jeśli chodzi o samo jedzenie to zawsze mnie to trochę wkurza
A jak dla mnie, to po prostu powinien być krótki komunikat, o tym czego nie wolno robić w kinie, puszczony tuż przed filmem. Tak samo jak prosi się w ten sposób o wyłączenie telefonów lub informuje o zakazie nagrywania seansu.
Była taka piękna scena w God Bless America, gdzie bohaterowie zaczynają strzelać w kinie do widzów. Oszczędzili jednego mówiąc - dziękuję , że nie jadł pan popcorny i nie rozmawiał. th-cam.com/video/DzRWlT_KjUw/w-d-xo.html
Z jednej strony zdarzało mi się w kinie, że jakaś dziewczyna wyłożyła nogi na moje siedzenie albo jakieś dziecko ciągle komentowało wszystko, co się działo na ekranie (ale to jak najbardziej do wybaczenia), a z drugiej gdy jestem w kinie i czuję, że cała sala bierze oddech razem ze mną, lub że wspólnie dostajemy cringe'u, to jest to jakaś wartość, która jest możliwa tylko w tym miejscu. Bo zaproszenie kilku znajomych to nie to samo, co dzielenie emocji z salą pełną obcych ludzi. No i do kina zazwyczaj się kogoś zaprasza (znaczy ja tak robię, bo może się okazać że jakaś produkcja będzie tak zła, że masochizmem byłoby cierpieć przy niej samemu), a już oglądanie w domu na kanapie przed telewizorem, czy w łóżku przed laptopem traci rodzaj... celebracji. No i dźwięk jest w kinach kompletnie inny i nazywa ta technologia nazywa się Dolby Atmos i wcale nie dowiedziałem się tego od Sfilmowanych. #TeamKino
Dolby Atmos to jest standard, który dopiero co pojawia się w kinach (jest ich łącznie 12 w Polsce, w Warszawie dopiero parę dni temu otwarto w CC pierwszą salę z DA... SALĘ, nawet nie całe kino), więc chyba się zagalopowałeś ;)
Ja definitywnie wolę chodzić do kin studyjnych i wspierać je finansowo. We Wrocławiu mamy kapitalny DCF, które jest stosunkowo nowym kinem (budynek wybudowano 2010), ceny biletów są niskie, nie ma reklam i popcornu - ideał. Ewentualnie jest też kino Nowe Horyzonty, które odstrasza wysoką ceną i uprasza o zachowanie wieloma komunikatami na początku seansu.
Na baby driver siedziałem obok dupy, która przy co ciekawszych scenach klaskała i następnie pocierała nerwowo dłonie. Nie dość, że generowało to hałas, to intensywny ruch w kącie oka odrywał moją uwagę od ekranu. Po może pół godziny nie wytrzymałem i spytałem "czy może się pani uspokoić?", odpowiedź brzmiała circa tak: "jak Pan idzie do kina to musi Pan zdawać sobie sprawę, że trzeba się użerać z takimi ludźmi jak ja". Koniec.
Ostatnio zrobiłam sobie taką serię, że trzy dni pod rząd byłam w kinie(bo było mnie stać;P), i to, co zauważyłam, tak mocno mnie zdezorientowało jak i zdenerwowało. Otóż, tak gdzieś w połowie seansu facetowi zadzwonił telefon, pół biedy gdyby go szybko wyłączył, ale on go odebrał i...zaczął rozmwiać, kompletnie sobie nie przeszkadzał faktem że jest w kinie. Ktoś potem zgłosił skargę, ale obsługa chyba niespecjalnie się tym przejęła. Drugiego dnia(byłam wtedy na planecie małp), doświadczyłam chyba największego zawodu ludzkim odsetkiem myślenia. Jednemu zadzwonił budzik(taki dość kontrowersyjny), z przodu siedziała jakaś gimbaza kompletnie nie czująca klimatu i co chwilę zwracająca tandetne uwagi na szczegóły, i co chyba najbardziej podniosło mi ciśnienie-facet siedzący obok, który co chwilę sprawdzał coś w swoim srajfonie, nadając mi tym samym zbędnym światłem w twarz. Zwróciłam mu uwagę, że ten telefon mi przeszkadza, co z jakiegoś powodu bardzo go zdziwiło. Trzeciego dnia ponownie sutuacja z telefonem, z tym że babka siedziała daleko ode mnie, więc nie chciałam się drzeć na drugi koniec sali. Co najlepsze, obsługa weszła na salę, widziała babkę z telefonem, ale kompletnie ją olała.
Mam dwie zasady jeśli chodzi o komfortowy pobyt na sali kinowej podczas seansu: 1)Co by się nie działo w życiu osobistym i na świecie wyłączam tel, i to nie tylko ustawiam tryb samolotowy, wyłączam całkowicie, żeby nawet odruchowo nie zerkać którą mamy godzinę. Do kina przychodzę po to aby się oderwać od rzeczywistości. Im mniej bodźców zewnętrznych tym lepiej. 2)Z reguły chadzam do kina jak już jest grubo po premierze i wiem, że spadło zainteresowanie danym filmem, wtedy zazwyczaj jest mniej osób na sali, a mniej osób to mniejsze prawdopodobieństwo chlewu i hałasu na sali ;)
Głównie dlatego staram się wybierać seanse tak by nie było wielu osób na sali. Nienawidzę gdy ktoś używa telefonu, co do popcornu to jestem wstanie to zrozumieć gdy spożywa się go bez większych szelestów. Nie wspominam już o jakich kolwiek rozmowach ;/ Co do samego kina to naprawdę rzadko bywałem tam z rodzicami ale im byłem starszy coraz częściej zaglądałem. Uwielbiam kino i mam nadzieje że nie zniknie zbyt szybko Świetny film, pozdrawiam :D
Mocno poleciłbym późne seanse w niedzielę, ale i wtedy miałem przypadek dwóch nawalonych gości, którzy non stop gadali, przeszkadzali wszystkim i mimo upomnień współwidzów nadal nadawali sobie a muzom. Ktoś w końcu poszedł po obsługę, a tam młody, wystraszony gość poprosił panów, aby wyszli... a ci grzecznie posłuchali i mogłem oglądać Logana w spokoju :P
Nigdy nie zapomnę jak z moim ojcem pojechaliśmy do kina na premierę "SW: Przebudzenie Mocy". Ciarki przechodziły po plecach w pamiętnej scenie z Hanem i Kylo Renem na moście (tyle powiem dla tych co nie oglądali i nie chcą spojlerów), a mojemu tacie łzy cisnęły się do oczu. Nigdy nie zapomnę gdy z kolegami byliśmy na "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz". Nigdy nie zapomnę gdy z tymi samymi kolegami byliśmy na Godzilli Nie zapomnę tych wszystkich miłych chwil spędzonych w kinie- tych mniej miłych też bo na ostatniej części Igrzysk Śmierci zasnąłem i obudziła mnie dopiero scena w kanałach... Kino zawsze będzie miało specjalne miejsce w moim sercu i nawet jeżeli faktycznie zostanie zepchnięte do niszy (jak teatr czy opera), w dalszym ciągu będę raz na jakiś czas odwiedzał kino, tak jak co jakiś czas odwiedzam teatr i operę- żeby się "odchamić" :) Pozdrawiam.
Myślę, że jeśli chodzi o młodzież, szczególnie kiedy idą na seans większą grupą, ich zachowanie wynika presji ten grupy. Każdy chce być " tym fajnym gościem" i odstawiają szopkę. W grupie też czują się pewniej i wychodzą z założenia, że skoro przyszli w kilka osób, to nikt nie może im nic zrobić, a jakiekolwiek zwrócenie uwagi zostanie wyśmiane przez grupę, więc czują się zwyczajnie bezkarni. Najciekawsze jest jednak to, że problemem nie jest jedynie młodzież. Widok dorosłych ludzi, którzy zachowują się jakby byli na festynie jest przykry. Osobiście uwielbiam chodzić do kina, ale niestety coraz częściej trafiam na takie grupy. Nikt mi nie powie, że oglądanie naprawdę dobrego horroru z takimi osobnikami może skończyć się dobrze. Nie ma nic gorszego niż głupie żarty i głośny śmiech w takich momentach. Psują cały film. Popcorn faktycznie jest już częścią kina, więc jego brak byłby czymś dziwnym w tym momencie :D Podsumowując- popcorn w kinie TAK ! głośni widzowie bez kultury osobistej NIE ! :D
Głównie oglądam filmy w małym, kameralnym kinie w domu kultury; przed seansem zawsze puszczany jest krótki spot z hasłami o tym, że nie wolno jeść, pić, rozmawiać, generalnie przeszkadzać, bo kino to też kultura; i to działa, człowiek ma pełen komfort oglądania i wczuwania się w historię bez rozpraszania, do którego tak bardzo przyczyniają się pożeracze wszelkiego rodzaju czipsów, popcornów, itp.; ale nie ma co się łudzić, multikina nie zrezygnują ze sprzedaży żarcia, więc w dużych kinach lepiej nie będzie...
Ja osobiście pracuje w kinie od dobrych paru lat, miałem przyjemność pracy jako obsługa widza. I szczerze mówiąc w życiu bym nie pomyślał jak ludzie potrafią być chamscy. Serio pracując w kinie cały czas jestem zaskakiwany przez to jaki typ ludzi potrafi się pojawić na seansie. Samo jedzenie na sali jest niczym w porównaniu z zachowaniami z jakimi miałem do czynienia (m.in. bójki,uprawianie miłosnych igraszek na salach kinowych/w toaletach, palenie papierosów przez gimbusów w toaletach z czujnikami dymu, czy tez po prostu matki polki potrafiące wystawić złą ocenę na mediach społecznościowych na dane kino w stylu " rze muj brajanek nie mugł wejśc na sale z frytkami z makdonalda. Rzal 1/10"(uwaga na temat jedzenia jest zawsze wystawiona w widocznym miejscu w kinie) lub potrafiące sprawić by Brajanek mógł załatwić swoją potrzebę na korytarzu wyjściowym z sali kinowej.," Wszystkie uwagi na temat seansu powinny być ZAWSZE zgłaszane obsłudze, z tego co pamiętam jak u nas była jakaś zgłoszona sytuacja która powodowała zakłócenie seansu zawsze kończyła się interwencją obsługi/kierownika a nawet ochrony. Co do frekwencji to sądzę że takie miejsce jak kino nie upadnie, na rzecz cyfrowej dystrybucji domowej takiej jak Netflix czy Showmax. Patrząc na to z doświadczenia sądzę że cyfrowa dystrybucja raczej połączy się z kinem. Sama cyfryzacja kin ma miejsce od bodajże 2009 roku, gdzie wszystkie filmy są już dostarczane cyfrowo i coraz to nowsze technologie są wykorzystywane w kinie. Trzeba tez wziąć pod uwagę miejsce w którym kino jest ulokowane, ja mam przyjemność pracy w dobrze umiejscowionym kinie ponieważ znajduje się ono w galerii handlowej gdzie ilość klientów kina nawet w dni robocze może spokojnie skoczyć to tysiąca parunastu osób co jest bardzo dobrym wynikiem. O weekendach nie wspominam bo z reguły w te dni u nas jest komplet. Dlatego uważam że sama magia kina będzie nam towarzyszyć cały czas. Pozdrawiam @ichabod i szanuję za świetne materiały ;) #teamcinema
U mnie w kinie kiedyś były takie dwie dziewczyny które chyba pierwszy raz były w kinie gdyż gadały na cały głos a najlepsze co mnie rozwaliło... pytały się dlaczego zgasili światło. Ja wiem ale że mogły wcześniej do kin nie chodzić i nie wiedziały jak się zachować, ale miały z 14 lat, przynajmniej jakoś się zachować trzeba. A świecenie telefonem przez cały film też było. :)
Chodzę do kina ok 10-12 razy w miesiącu (Unlimited CC) i mam przekrój rożnych denerwujących sytuacji: - sąsiad z bocznego krzesła gra w grę online na telefonie w trakcie seansu (co 3-4 minuty wyciągał telefon i zbierał jakieś minerały czy coś :O) - zwróciłem uwagę że przegina - robi mu się głupio i chowa telefon - grupa ludzi siedzi za mną i kopią w fotel - po 3 upomnieniu gdy nie przynosi to skutku siadam nad nimi (akurat było wolne) i parę razy kopie w ich fotel dla przykładu (chyba pierwszy raz odczuli że jest to bardzo nieprzyjemne) - kobieta siedząca obok zasypia i głowa spada jej na mój bark - dzieci siedzące za mną stoją i szarpią fotel - odpalanie telefonów i otwieranie chipsów i piwa to zdarza się już bardzo często (zwłaszcza na wyższych rzędach) - rozmowy i komentarze w trakcie seansu są częste - zazwyczaj jak są grupki, albo para młodych osób i chcą sobie nawzajem zaimponować - osoby które siadają na moim miejscu - co 3 wypad kina tak mi się zdarza i często jest tak że nie chcą się przesiąść. Ja wypracowałem sobie pewien sposób jak zminimalizować możliwość nieudanego seansu i tak: - przychodzę do kina ok 14 minut po planowanym starcie (jest wtedy jeden zwiastun lub mała reklama i zaczyna się film) - unikam seansów w środy (w CC są niże ceny i jest stado osób) w piątki i soboty popołudniem i wieczorem, jeżeli idę z dziećmi na animacje to wybieram najwcześniejszy seans poranny - zajmuje miejsca skrajne przy przejściu (by mieć tylko jednego sąsiada i by moje "późniejsze" przyjście nikogo nie denerwowało) w CC jest przewaga sal z przejściem na środku widowni - zajmuje miejsca w 3/4 wysokości rzędów na najwyższych siadają zazwyczaj grupki lub młodzież - zawsze zwracam uwagę tym którzy zachowują się nie kulturalnie - rozmawianie, kopanie w fotel, włącznie telefonu i rozmawianie przez tel.(wierze że kiedyś przyniesie to jakiś pozytywny efekt) - często wybieram przed premiery lub seanse specjalne (mniej na nich spotykam "problematycznych" widzów) - omijam horrory (na nich jest ponadprzeciętna ilość gadającej młodzieży) Jednocześnie wchodząc do do sali kinowej mam wyciszone telefon/zegarek, wygaszone ekrany, nie wyciągam nóg by komuś kopnąć w fotel, nie rozmawiam i nie włączam telefonu (ostatecznie jeżeli już musimy coś sprawdzić trzymajmy telefon blisko ciała na kolanach - wtedy osoby z góry i z boku mogą tego nie zauważyć). Staram się umiejętnie dzielić podłokietnikiem z sąsiadem by nie przekraczać strefy siedzenia. Jeżeli jestem na animacjach a za mną siedzą dzieci staram się trochę osunąć z fotela by im nie zasłaniać :) Pozdrawiam Ichaboda i wszystkich fanatyków kina :) Peace ;)
Ja też z frakcji kinosceptycznej. Zdecydowanie bardziej wolę oglądać filmy samotnie, w swoim domu, w słuchawkach, z piwkiem w ręku :) niż w sali wśród obcych ludzi, gdzie nie mam wpływu na nic - na towarzystwo, głośność, nie mogę przerwać seansu, itd. Kino nigdy mnie nie kręciło i pozostaje tym mniej wygodnym wyborem, gdy koniecznie chcę obejrzeć coś wkrótce po premierze.
Mi także popcorn kojarzy się z kinem i ZAWSZE kiedy idę do kina lub oglądam w film w domu z żoną to kupujemy/robimy popcorn. Nie chodzi tu o "o kierwa nie mogom wytrzymać beż żarcia 2 godzin @^!*#!", tylko o część rytuału seansu. Poza tym ponad połowę zjadamy tak naprawdę na reklamach :D A gdy są takie momenty o których wspominał Ichabod (np. cisza, napięcie) to też nie chrupie. Brak popcornu nic tu nie zmieni, bo jak nie popcorn to zaczną przynosić jakieś szeleszczące w paczce chrupki. Zresztą w kinie do którego mam najbliżej (CC na Warszawskiej Sadybie) często czuję zapach jedzenia z McDonalda (który jest tuż przed wejściem do kina). Przestaliśmy chodzić do kina w środy. W środy jest po prostu ogrom ludzi i to najgorszego sortu. Ekypy które przynoszą też %%% i im odbija, Seba zabiera Karynę do kina i chce być taki zabawny i elokwentny, że musi wszystko na głos komentować i "żartować", całe rodziny Januszy (Janusz+Grażyna+Brajan+Dżesika) "ido" do kina bo w końcu normalna cena "to sobie dzieciaczki obejrzo w kinie, hehehe, jaki tata sprytny, główka pracuje hehehe, a niech się dzieciaki wykrzyczo, hehehe, tata se piwko strzeli, hehehe, co dziecku zabronisz się dobrze bawić?!". Seany np we wtorek czy poniedziałek po południu to praktycznie puste sale gdzie przychodzą osoby, które faktycznie chcą w spokoju obejrzeć film.
Ja mam tyle szczęścia, że w moim kinie jest 99% czasu w tygodniu prawie pusta sala. Lubię sobie siadać u góry i po prostu oglądać film na dużym ekranie w ciemnym pomieszczeniu. To ma w sobie to coś. Kino>dom bo filmy dom>kino bo seriale.
Pracowałem w jednym z multipleksów na terenie Polski i generalnie zgadzam się zarówno z treścią filmu, jak i częścią komentarzy. Kino to świetna rozrywka i byłoby naprawdę szkoda, gdyby sprawdziły się najczarniejsze przewidywania autora tego filmu. Z przykrością obserwuję wzrost cen biletów, co zdecydowanie przedkłada się na rezygnację części klientów z tej formy spędzania czasu. Chciałbym jednak, tak jak inni komentujący, wziąć w obronę pracowników kina. Na porządku dziennym są wyzwiska, ubliżanie i ukazywanie braku szacunku za np. wysokość cen, za co przecież szeregowy pracownik nie odpowiada, a których wysokość często wprawia w osłupienie właśnie tych pracowników. Z drugiej strony może pojawić się pogarda za propozycje obniżenia ceny, która czasem przysługiwała ("Po dwa złote to ja bym się na ulicy nie schylił"). Polityka kina mówi (mówiła?) jasno, że wnieść na salę można wyłącznie produkty zakupione w barze lub kawiarni na terenie multipleksu. Wiele osób nie potrafiło się z tym pogodzić i krzyczało na pracowników, którzy nie chcieli wpuścić klientów z wielką pizzą lub czteropakiem piwa. W wielu multipleksach pracują ochroniarze, jednak są to często starsi panowie dorabiający do emerytury, którzy zazwyczaj wolą uniknąć konfrontacji z pijanym lub agresywnym i głośnym klientem. Odpowiedzialność wtedy spoczywa na pracownikach, którzy muszą słuchać obelg i gróźb (to akurat bardzo marginalne). Widziałem także przypadek, kiedy nieustępliwa pracownica musiała pójść się wypłakać po tyradzie jednego z niezadowolonych klientów. Zwracanie uwagi nt. zachowania w kinie (np. że nie powinno się trzymać nóg na oparciu siedzenia w rzędzie niżej) są zazwyczaj bezsensowne, bo dużo osób je ignoruje. Dlatego właśnie polemizuję ze stwierdzeniem autora filmu, że kino odpowiada za zachowanie widzów, bo często robi co może, w ramach uprawnień oczywiście. Nie wrzucam wszystkich klientów do jednego worka, większość z nich wykazywała się uprzejmością i zrozumieniem (lub traktowała pracowników z obojętnością), jednak w pamięci pozostają głównie te negatywne przypadki, co potwierdza przytoczony list. Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie seansów w czasie których nie można jeść, lub otwieranie kin, które nie mają w swojej ofercie przekąsek. Danie więcej możliwości działania ochronie mogłoby doprowadzić do nadużyć. Większa ilość zmian zdecydowanie usprawniłaby pracę kina. No i oczywiście - pracownicy sami odpowiadają za efektywność swojej pracy i na pewno mogliby ją poprawić. Tym niemniej rozumiem osoby, które mają żal do kina za zbyt małe, ich zdaniem, próby egzekwowania właściwych zachowań u innych, jednak apeluję o zrozumienie także drugiej strony. Pozdrawiam
Mam odmienną opinię na temat chodzenia na późniejsze seanse. Z mojego doświadczenia mniejsza frekwencja tym więcej niekulturalnych zachowań. Na pełnej sali ludzie czują się jednak przytłoczeni tłumem i boją odstawiać szopki typu gołe stopy na oparciu poprzedzającym. Na pustej sali takie osoby czują się swobodniej. Myślę, że jedyny sposób, żeby to naprawić to mówić o kulturze w kinie i bardzo dobrze, że zrobiłeś ten film. Odgórne zakazy i wielki brat na sali nic nie zmienią, jedynie zniechęcą osoby zachowujące kulturę osobistą, "bo kiedyś taki ochroniarz się uwziął", a ci niekulturalni zrobią awanturę i zniszczą zabawę pozostałym widzom
Jestem byłym pracownikiem jednego z krakowskich kin sieci CC. Kocham kino. Faktycznie najgorzej bywało w środy, jak to określali niektórzy moi koledzy "złazi się bydło". A nie daj buk jak do tego wychodzi film typu "pitbull" na który musi pójść każdy Seba z Harnasiem. Nie chcę tutaj nikogo urazić, sam nie raz chodziłem kiedy było taniej. Zwyczajnie dopóki nie zobaczy się co ludzie potrafią na salch zrobić z jedzeniem i jak potrafią być przy tym bezczelni to nie ma się obiektywnego spojrzenia. Ochroniarz w kinie to teraz zazwyczaj weekendowo zatrudniony emeryt, którego raczej trzeba by było chronić samemu. Co do sprawdzania sal...ah, poza kontrolą rozpoczęcia się filmu naszym obowiązkiem jest 2 razy w czasie trwania seansu sprawdzić, czy na sali jest spokój i czy film leci prawidłowo. Wielu ludzi natomiast nie wie, że my stojąc tam na dole nie widzimy i nie słyszymy idealnie tego co dzieje sie np. na górze sali. Wielu ludzi też problematycznych zachowań innych widzów nie zgłasza, za to po seansie ma wielkie pretensje, że nic nie robimy. Nie wiedzą, że my naprawdę mamy co robić, więc Ja za te 11zł na godzinę bardzo brałem sobie te uwagi do serca. I tak można wymieniać. Ludzie narzekają, że drogo, po czym wnoszą żarcie z kfc za 30 zł i mają pretensje, że nie mogą wejść. Kupują duzy popcorn bez picia i potem nie mogą go zjeść, bo za słony. On sobie potem stoi, aż ktoś kto przechodząc go nie kopnie i ten rozwala sie po schodach. I tak ze wszystkim. Przy okazji zawsze mnie to zastanawiało, że fotele po niektórych są tak strasznie brudne od jedzenia...czy oni nie wiedza ze jedzac jak świnie w korycie sprawiają, że ich spodnie też tak wygladaja potem? Także smutna puenta jest taka, że to klient jest najczęściej problemem. Sam dla siebie. I jedyne co można zrobić, to wychowywać i wychowywać tych najmłodszych przyszłych kinomaniaków, że kino jest rozrywką dla mas, ale to nie znaczy, że istnieją tam inne standardy dobrego wychowania niż w teatrze. Pozdrawiam
W te wakacje przerzuciłam się na kino studyjne, głównie za sprawą przeglądu filmów ze studia Ghibli, który odbywał się pod koniec sierpnia i naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Zastanawiam się teraz, dlaczego wcześniej nigdy nie byłam w takim kinie?! Przecież w tym są same plusy... Zdecydowanie niższa cena biletu - jeśli ma się zniżki uczniowskie/studenckie albo przyjdzie się w większej grupie, to cena jednego biletu nie przekracza ceny paczki papierosów. Mniejsza widownia podczas seansów filmów, które można zobaczyć w zwykłych kinach typu Helios czy Cinema city, bo ludzie wolą iść tam. Niszowe seanse filmów nowszych, ale i starszych, na których sala może być zapełniona ludźmi, którzy jakoś potrafią się zachować - nawet jeśli przyniosą ze sobą jakieś picie lub nie potrafią znaleźć swojego miejsca. Mniejsze sale - i o dziwo jest to naprawdę duża zaleta, bo pomimo zdecydowanej różnica pomiędzy największymi sala ze zwykłych kin, to nie czuje się tego kompletnie. I chociaż muszę jeździć do sąsiedniego miasta autobusem, a później jeszcze kawałek iść, to po prostu warto. Miałam nawet jedną taką sytuację, że po seansie Grobowca świetlików podeszła do mnie dziewczyna, która siedziała obok mnie i wdałyśmy się w krótką dyskusję o własnych odczuciach względem obejrzanego filmu. A co do wspomnianego przez ciebie listu: podnoszenie cen biletów nie jest rozsądnym rozwiązaniem problemu. W momencie, w którym pojedynczy bilet już kosztuje pomiędzy 20 a 30 zł, jest to dość spory koszt, zwłaszcza jeśli chce się pójść całą rodziną, a tak jak zwróciłeś uwagę może to jedynie co niektórych zmobilizować do robienia jeszcze większego burdlu na sali. Zwykle jak widzę, że ludzie - zazwyczaj ci w wieku szkolnym - wchodzą na salę z jedzeniem to już wewnętrznie się irytuję, bo wiem że w najgorszym wypadku zaczną się tym jedzeniem obrzucać a w najlepszym zaczną się kłócić kiedy powinni zacząć jeść, żeby mieć na cały film. Czasem mam wrażenie, że zachowanie w przestrzeni publicznej, gdzie miejsce ma jakaś rozrywka kulturowa, powinno mieć swój własny rozdział w podręczniku od etyki, wdżr albo chociaż przyrody, bo ręce opadają.
Świetny materiał ! Popieram wszystko w 100% Ja uwielbiam kino , i nigdy ogladanie filmu w domu nie będzie dla mnie lepsze od dużej , ciemnej sali i wielkiego ekranu , ten dźwięk i muzyka wow To jest SUPER!!! Przyzwyczaiłem się do takiej " niewychowanej " publiczności w sali i dlatego zawsze wybieram się do kina w godzinach 10/14 bo w tedy jest mało ludzi ( albo wgl. ) Ogólnie wole raz obejrzeć film w kinie niż pare razy w domu na telewizorze , komputerze czy nawet na tablecie czy telefonie .. xP
Jakiś czas temu byłem na seansie z żoną siedziały za nami dwie babki z dzieciakami które kopały w nasze oparcia trzy razy zwracałem im uwagę ani dzieci ani te kobiety nie umiały przeprosić po seansie wydarły z sali żeby nie musieć się tłumaczyć nie wiem co gorsze zachowanie dziecka czy rodzica który nie potrafi wpłynąć na to zachowanie albo chociaż kazać przeprosić
Jak byłem na seansie Rouge One w jednym z warszawskich multikin, jakiś Pan obok mnie, zaraz po rozpoczęciu seansu zaczął głośno rozmawiać i streszczać komuś swój dzień przez telefon. Gdy mu grzecznie zwróciłem uwagę, wydał się na mnie i powiedział że nie mam prawa mu zwracać uwagi. Poszedłem więc grzecznie do obsługi i wygonili kolesia z sali. Oczywiście przy aplauzie większej części widowni. Chamstwo na sali kinowej trzeba tępić.
13:11 a to nie zawsze działa. Jeśli zasloni się jakoś telefon to tak. Ale sporo telefonów, nawet na najniższych ustawieniach w ciemności świecą bardzo mocno.
Popcorn to nic w porównaniu do przynoszenia własnych paczek czipsów, które szeleszczą gorzej niż świstaki xD A w ogóle dobrym rozwiązaniem, byłoby puszczanie jakieś spotu reklamowego przed każdym seansem w którym pokazane byłyby własnie te sytuacje w jakiś prześmiewczy sposób, żeby człowiek, który to robi poczuł lekką żenadę i jeżeli już to go czegoś nie nauczy to przynajmniej może zawstydzi.
ProDisser Nie będą ludzi za to ganiać, bo kina większość kasy zarabiają właśnie na jedzeniu. Ostatnie czego chcą, to żebyś miał jakieś opory przed zakupem tych Nachos po 9.90zł Trzeba po prostu ludzi nauczyć, że na jedzenie jest pora, kiedy na ekranie coś się dzieje (jakiś samolot spada, coś wybucha, ktoś/coś się drze, budynki się walą itd.).
Tutaj raczej nie chodzi o ludzi jedzących rzeczy kupione w sklepie kinowym, tylko o tych, którzy kupują w biedronce najlepsze czypsy, a później szeleszczą opakowaniem xD A co do nauczania, to nie sądzę, żeby dorosła osoba, nawet kiedy jest pierwszy raz w kinie nie wiedziała, że robiąc trzodę nie przeszkadza dla innych, a takie lekkie ośmieszenie najlepiej by właśnie zadziałało coś jak nauczyciel w klasie, który ripostuje niesfornego ucznia, przez co ten od razu jest bardziej potulny i zastanawia się nad swoim zachowaniem.
Byłem kilka dni temu na IT, sala była prawie pełna. Za mną siedziała grupa gimnazjalistów (też jestem z gimnazjum), przed filmem było okej, gadali w miarę cicho. Nagle zaczęły się reklamy, reszta sali ucichła a grupa znajomych za mną stałą się głośniejsza. Jakoś przez 20 minut trwały ich rozmowy, później ucichli (dodatkowo osoba siedząca za mną miała założone nogi na fotel więc z każdym ruchem byłem kopany). Plus obok mnie siedziała jakaś dziewczyna która co 10 minut robiła snapa. Nigdy tak nie miałem, pierwszy raz taka sytuacja.
Wow, jak zawsze się z Tobą zgadzam, a nawet jeśli nie, to nie komentuje tak... Akurat taki ekran jaki masz w kinie, dźwięk etc nie oddasz w domu... To jest cały fun kina...
Z tego co się orientuję, obecnie przed rozpoczęciem filmu w kinie, wyświetlana jest informacja o wyłączeniu komórek. Oczywiście masa osób się do tego nie stosuje. Sam mam znajomych którzy pracują w kinie i to co powiedział Ichabod się w 100% zgadza. Pracownicy kin to przede wszystkim dorabiający studenci i niezależnie od tego jak traktują swoją pracę to nie za bardzo mogą zwrócić uwagę klientom. Po pierwsze i najważniejsze osoby niekulturalne najczęściej są agresywne, po drugie - zarządzający kinami wolą aby obsługa była wyrozumiała i pomocna a nie karciła płacących za bilety. Pomysł z ochroną w kinie moim zdaniem jest genialny i dużo by zmienił.
Pamiętam, że kiedyś w kinach w Ameryce, studio robiło specjalny klip z postacią z filmu, który ma się wyświetlać w kinie. I np. Sid informował, żeby wyłączyć telefony przed seansem Epoki lodowcowej 2. Z Facetami w czerni też była podobna sytuacja. Niestety, teraz tego raczej nie robią.
Mi się o dziwo jakoś nigdy w kinie nie zdarzyło nic przez co bym pomyślał "co z tymi ludźmi Ale pomysł z edukacją kinową to coś naprawdę fajnego , jakieś kolonie dla dzieciaków lub coś ten deseń mogło by dużo zmienić (y)
Mimo ze zawsze traktowalem kino jako pewnego rodzaju wydarzenie i przezycie (nie, nie film, a wyjscie do kina) to ostatnimi czasy juz nie sprawia mi to takiej frajdy. Widze ku temu kilka powodow: 1) Wspomniany brak kulury na sali. Konkretnie rzecz biorac mowienie na glos z dowolnego powodu. Reszte, jak telefony i chrupanie, jestem w stanie przezyc. 2) Jakosc obrazu, dzwieku. W dzisiejszych czasach mozna sobie zafundowac jakosc obrazu lepsza a dzwieku porownywalna jak w kinie. Przyklad podczas jednej z poczatkowych scen w Baby Driver skupienie wzroku na drugim planie na ktorym "pokazywal sie tekst piosenki" grozilo oczoplasem. Wyjatkiem jest rzecz jasna iMax. 3) Ograniczenia z zakupem biletow on-line. Odniose sie do CC. Nie tylko musze doplacic do biletu ktory sobie sam kupuje ale dodatkowo nie ma mozliwosci rezerwacji atrakcyjnych miejsc na sali kinowej bez natychmiastowego zakupu. Jest to dla mnie problematyczne, poniewaz moja zona otrzymuje z pracy "bony" czy tez "kody" (jak zwal tak zwal) na bilety, ktorych nie mozna wykorzystac przy zakupie on-line. 4) Wielkosc ekranu. Tak wielkosc ma znaczenie! :) Inne wrazenie robi wielki smok na wielkim ekranie niz duza skrzydlata jaszczurka w pudelku na przeciw ciebie. Problem w tym ze ceny duzych telewizorow albo rzutnikow sa w zasiegu cenowym przecietnego Kowalskiego. 5) Spoznione premiery. Temat wspomniany w materiale wiec nie semsu powtarzania opini z ktora sie zgadzam. 6) Dubing/Napisy. W kinie moj wybor ogranicza sie do pory emisji a przesto dubingu/napisow. W domu mozna sobie wybrac sciezke dzwiekowa i wlaczyc/wylaczyc napisy. 7) Powtarzanie filmow. Chcac ogladnac dobry film wiecej niz raz w kinie trzeba zaplacic za te przyjemnosc kilku krotnie. 8) Wygoda. To nie tylko kwestja dotrasportowania sie do/z kina ale wszystko inne zwiazane z kompromisami ogladania filmu wsrod ludzi. Nie wspominajac nawet o mozliwosci zastopowania filmu w razie naglej potrzeby. Ale to sa nadal niedogdnosci ktore bardziej lub mniej tworza specyfike odbioru w kinie. Jest za to jedna rzecz ktorej "nie zniese". Nie wiem czy to specyfika miasta w ktorym mieszkam / pecha zwiazanego z reszta widowni ale coraz czesciej publicznosc: a) nie bardzo reaguje na to co sie dzieje na ekranie - tym samym jest to tak jak ogladanie meczu na stadionie na ktorym kibice nie manifestuja swojego poparcia dla druzyny krzykami, gwizdami, westchnieniami itd. b) Nadreagowuje; np.: smiejac sie glosno w niesmiesznych (dla mnie) momentach
W moim przypadku na szczęście rzadko byłem na takim seansie, na którym naprawdę ktoś/czyjeś zachowanie tak bardzo mnie wnerwiało, że nie mogłem się na samym filmie skupić. Na ogół wkurzają mnie głównie ludzie którzy czasem poczują się zbyt wygodnie i walną stopami tuż na moją głową, bądź bez przerwy się wiercą nade mną, okazjonalne szuranie torebek z jedzeniem albo poświata od czyjegoś telefonu nie przeszkadzają mi tak bardzo, ale z dwojga złego rzadko w ogóle zdarza mi się, że np. robi to ktoś obok mnie, być może bardziej bym się wtedy na to wyczulił. Ostatnio byłem nawet na enemefie i też nie było jakoś okropnie, mimo wątpliwych opinii w komentarzach na wszelakich forach. A co do tych cen biletów, to też jestem w stanie się zgodzić. W CC ostatnio jest jakaś dziwna moda na jeszcze droższe bilety na te ostatnie, "idealne" rzędy miejsc do oglądania, które przy okazji można opłacić tylko przez internet, nawet nie rezerwować - jak dla mnie dosyć dziwna rzecz, tym bardziej, że (bo przynajmniej takie mam wrażenie, chodząc do swojego CC przez dobre pół swojego osiemnastoletniego życia) ceny biletów chyba przez lata wzrosły o jakieś 5-6zł, co pewnie średnio niektórych zachęca do częstszych wyjść, nie wspominając już o Multikinach, w których opłaca chodzić się głównie właśnie na maratony. W sumie to zastanawiałem się na przejściem się raz do jakiegoś studyjniaka, bo nigdy nie miałem okazji się przejść w Krakowie do innego, prócz kina Kijów (bo chyba jest nieco bardziej kameralne od multipleksów, chyba się liczy, nie?), a na ogół ludzie mówią same dobre rzeczy o tych mniejszych kinach.
Widziałem identyczną sytuację co właśnie ta dziewczyna, tyle, że na BvS, i nawet mi, jak widziałem, jak ten film jest zły nie przyszło się tak zachowywać. Szkoda, że nadal istnieją tacy ludzie.
Chodze do kina co najmniej dwa razy w miesiącu od x czasu i sytuacje o których tu mowa zdarzyły mi się tak rzadko że policzyłbym to na palach jednej ręki. A jeśli już taka sytuacja jest to po prostu zwracam uwagę i zazwyczaj pomaga a jak nie to zwracam uwagę już trochę mniej grzecznie i wtedy zawsze pomaga :)
Co do pracownika ochrony w kinie... większość kin jest w jakichś większych galeriach handlowych, a galerie mają ochronę absolutnie wszystkie. AS co do podniesienia cen biletów... Jeśli natomiast chodzi o osoby o zasobniejszym portfelu mogą zrobić dwie rzeczy: a) wykupić znacznie większą ilość biletów, zapewniając sobie puste miejsca dookoła b) zainwestować w kino domowe i w ogóle nie chodzić do kina
Kurde jaki fryz, kiedy na panienki lecimy :) A mówiąc o kinie ja od 6 lat już chodzę sam na filmy(głównie wysokobudżetowe, dobra na horrory akurat z dziewczyną)i tylko Cinema Ciy, popcorn sobie kupię nie powiem, ale staram się jeść jak najciszej tak by zbytnio nie dawać znać o jego istnieniu. Czasem na telefon zerkne przyciemniając ekran na tyle ile to możliwe by nie świecić ludziom po oczach i na razie nie widzę powodu by tego zmieniać, i nie widzę powodu by kino miałoby zniknąć w końcu to kultura mająca dość długą historię(chyba pierwszy kinematorgtaf to był 1895 i w tym roku była publikacja dzieła stworzonym na kimematografie, ok był to 2 minutowy spacer). Najgorsze jest to jak trafią się tacy delikwenci którzy pierdolą przez większość filmu i komentują debilnnymi tekstami, szeleszczą chipsami a co niektórzy to wypluwali popcorn i nieraz musiałem zgłosić takich ludzi. Co prawda to byli głównie studenciaki i chcieli chyba mieć atencje by ktoś ich zauważył, ale wystarczyło wejście ochroniarza by wyszli jak owieczki prowadzeni przez psa pasterskiego. Niektóre rzeczy mogę zrozumieć bo sam mam 20 lat, ale kurwa taka grupka ma przeszkadzać całej sali? To coś jest nie tak :D
Prawda jest taka, że jak ktoś został dobrze wychowany przez rodziców to i samodzielnie w kinie będzie potrafił się zachować. Jako dzieciak jadałem popcorn i chipsy w kinie ale jak podrosłem to zauważyłem, że to przeszkadza. Trzeba się postawić w sytuacji innej osoby by zrozumieć swoje błędy.Pozdrawiam ;D
Nie wiem jak u Ciebie, ale w moich multipleksach jest przed seansem plansza z prośbą o nieużywanie telefonów komórkowych, co ludzie mają centralnie w d4.
Ludzie po prostu mają w dupie innych ludzi. Oprócz telefonów, gadania i chrupania chipsów i popcornu w kinie irytuje mnie jeszcze nie trzymanie się numeracji miejsc. Lubię siedzieć na miejscu które mam na bilecie...
Mieszkam w małym miasteczku i traktujemy z kumplami wypad do kina jako swego rodzaju Wyprawę. Wpadamy do miasta coś zeżreć, pośmigać po sklepach, odwiedzamy wszystkie księgarnie, wbijamy do kina, czasem sobie popcorn pochrupiemy, chociaż zazwyczaj to znika on na reklamach przed filmem (które mnie osobiście strasznie denerwują (zwłaszcza przed Gwiezdnymi Wojnami)) Wiadomym jest, że do kina nie jeździmy na wszystkie filmy, zazwyczaj są to blockbustery, często w 3D, więc trochę kasy na takim wypadzie wydajemy, przeważnie pęka stówka albo więcej. Myślę, że gdyby podnieśli ceny biletów to jeździłbym raz w roku do kina (na Gwiezdne Wojny). Just sayin'
Bardzo blisko znam osobę, która przez pewien czas pracowała w dużym kinie. Oczywiście student, któremu płacono najmniej jak się da. Jedyne co taki pracownik mógł w praktyce to zwrócić uwagę osobom, które przeszkadzają i poprosić ich by tego nie robiły. Nie mógł ich wyprosić czy jakoś mocniej zareagować.Od tego był pan z ochrony, który po pierwsze był tylko w weekendy, a po drugie był jak typowy ochroniarz z biedronki. Orzeczenie o niepełnosprawności, by był tańszy w utrzymaniu i tak dalej. Nie ma szans, by taki człowiek mógł zareagować np. na grupę przeszkadzających osób. Właściwie jedynym rozwiązaniem byłoby dzwonienie na policję, ale to ma sens tylko w naprawdę ostrych przypadkach. Ludzie są różni i jasne obniżenie cen biletów i "edukowanie" ludzi dobrego zachowania w kinie jest bardzo potrzebne, ale również potrzebne jest egzekwowanie regulaminu. Jak ktoś naprawdę przeszkadza innym powinien być wyrzucony z sali, a dziś takiej możliwości praktycznie nie ma. A taka ciekawostka raz się nawet zdarzyło, że gość palił w kinie trawę.
Miałam wątpliwą przyjemność wybrać się na maraton grozy Stephena Kinga, ponieważ chciałam zobaczyć lśnienie na wielkim ekranie oraz czekałam na "to". Niestety, gdy zbliżałam się do swojego miejsca, zauważyłam, że za mną siedzi banda gimnazjalistów. Na reklamach darli gęby niemiłosiernie, ale ok, to reklamy, niech się drą, ale w momencie, kiedy przez pierwsze 15 minut lśnienia nie słyszałam dialogów, tylko musiałam bazować na napisach, odwróciłam się do owych osobników i zwróciłam im grzecznie uwagę. Pomogło na jakieś 3 minuty. Przez całe pierwsze dwa filmy po prostu się darli, kopali ludzi w fotele, jedli, pili. Ludzie zwracali im uwagę, ale mieli to za nic. Nie mam pojęcia dlaczego nie wpadłam na to, żeby iść do obsługi kina, następnym razem na pewno tak właśnie zrobię. Na szczęście, kiedy leciało "to", gnojki zdążyły się chyba zmęczyć i spały, więc mogłam oglądać w spokoju. Ale przez tę sytuację raczej się już nie wybiorę na filmowy maraton.
Marzyłem o tym, żeby przed seansem puszczano fragment filmu "God Bless America" gdzie grupa śmieszków w kinie śmieje sie w głos i rzuca popcornem w głównych bohaterów, którzy później do nich strzelają i grzecznie dziękują tylko jednej osobie z tej grupy za zachowanie ciszy. A serio to tak jak ktoś wspomniał komunikat o zachowaniu ciszy byłby trafny, wiadomo nie całkowitej bo pogadac czy zamienic pare słów można, ale cicho, a nie na cały głos jak niektórzy sobie pozwalają. Bo komunikaty o wyciszeniu telefonu i nie nagrywaniu kamerą już są. No i tańsze bilety odrobinę oczywiście też by sie przydały ;)
Mieszkałem w jednym z największych w Polsce miast i kilka razy tygodniowo chodziłem do kina. Zachowanie ludzi w większych kinach jest raczej znośne, lepiej jest w kinach studyjnych. Incydenty opisywane przez autorkę stanowiło raczej rzadkość. Ostatnio byłem w kinie w mniejszej miejscowości na "IT" i zachowanie ludzi było przerażajace. 90% procent widowni rozmawiało, korzystało z telefonów, wyklinało, lub korzystało z e-papierosów. Pracownic reagowali tylko, gdy widzowie ostentacyjnie nagrywali telefonem film.
Opowiem swoją historię. Byłem na mini maratonie filmowym(unlimited robi swoje :D ) najpierw-wojna o planete małp (swoją drogą polecam)-5 osob na sali (w tym ja i moja dziewczyna) Potem dunkierka- znowu 5 osób i na razie wszystko fajnie,ludzie nie hałasowali,sala czysta itd nadchodzi ostatni film...Volta... i o mój boże.... co tu ie odjaniepawliło,pomijajac to ze na tym filmie była cała sala, to ludzie gadali,bawili sie telefonami, no .. nie było zbyt przyjemnie,pomijajac to ze wszyscy smiali sie w niebogłosy a ja miałem uczucie facepalmu. Ale to bym przeżył,ale to co robiły 4 osobi przed nami juz nie,najwidoczniej spotkały się 2 małżeństwa,wiadomo szwagier te sprawy. ze wzgedu na to ze przed jedna z pan było wolne miejsce ,pani postanowiła polożyc swoje giry na fotelu przed soba,nie zdejmujac butów w dodatku. Ale taki gwoździem do trumny,wisienką na torcie,kwintesencją tych ludzi może byc picie Wódki(!!!) z plastikowych kubeczków,nie musze mowic ze ci państwo byli najgłośniejsi na sali,prawda?
Sama chodzę do kina szczególnie ze względu na możliwość skupienia się tylko na oglądanym filmie, często oglądając coś w domu rozpraszam się ( np. sprawdzam coś automatycznie w telefonie ) więc nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego osoby które z własnej woli wybrały się na film też go po prostu nie oglądają. Doszłam do takiego samego wniosku jak ten o którym mówisz w filmie, że najprawdopodobniej wynika to z braku obycia, z za rzadkim chodzeniem na seanse więc podniesienie ceny biletów sprawi odwrotny skutek. Sprawa tak samo wygląda jeśli chodzi o spożywanie czegokolwiek w kinie. Brak baru sprawi ,że ludzie jedzenie będą przynosić ze sobą. Więc znowu należałoby odnieść się do rozpowszechniania kultury kinowej (jak głupio by to nie brzmiało). W moim przypadku z jedzeniem radze sobie tak, jeśli idę na film powiedzmy "lekkiego" typu np. komedię to pozwalam sobie na popcorn jeśli jednak wiem, że film na który się wybieram dotyka ciężkich, trudnych tematów to z popcornu lub czegokolwiek po prostu rezygnuje.
Wiem, że odgrzebuję ale - pamiętam jeszcze z czasów mojego gimnazjum (ok 15 lat temu) że wejście do kina ze swoją szeleszczącą torebką chipsów to był mega obciach, a obsługa rzeczywiście za przyuważenie kogoś ze swoim jedzeniem czy szeleszczącą paczką lub ogólnie hałaśliwego widza - po prostu wypraszała. Serio, spotkałam się z takimi obrazkami, że ktoś wyciągnął swoje chipsy, głośno rozmawiał i podeszła obsługa i wyprosiła taką osobę za łamanie regulaminu.. Dziś nawet kurde w barku kinowym są szeleszczące paczki m&m do kupienia i tym podobne przekąski. Do tego popcorn w barku kosztuje 20zł a że nie ma nikogo do egzekwowania regulaminu, to ludzie wnoszą własna szamę... Tym bardziej, że większość multipleksów jeszcze jest w galeriach handlowych i to jest kwestia tylko przejścia się po chrupki do marketu, który jest obok. Inną sprawą jest pilnowanie dzieci w tych kinach - bo po prostu w tej kwestii nie istnieje żaden kodeks. Ludzie potrafią zabierać 3 letnie dzieci na bajki z napisami i głośno czytać dziecku kwestie -.- gdzie dana bajka również ma wersję z dubbingiem
Pamiętam, że najgorsze cebulactwo spotkało mnie na maratonie Władcy Pierścieni. Trzech panów przyszło z reklamówką pełną piw i (chyba) z winem, sala była pełna, pewnie nie chciało im się szukać kupionych miejsc, więc siedli na schodach, blisko mojego fotela. Przez połowę pierwszej części co chwilę było słychać ten charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki, poza tym, w powietrzu unosił się ohydny zapach piwska, którego tak nie cierpię. 😠 Byłam wtedy sporo młodsza i bałam się zwrócić im uwagę, a nikomu innemu nie przyszło to do głowy. NA SZCZĘŚCIE, jednemu z nich zachciało się rzygać i koledzy go wyprowadzili, także kolejne części oglądałam już w spokoju. 😀 Po pewnym czasie, któryś wrócił po te reklamówkę i puszki. Naprawdę nie rozumiem takich ludzi, czy byli wychowywani w dziczy, że tak się zachowują?
Pracując w jednym z multipleksów zaobserwowałem, że część pracowników po prostu ma głęboko w poważaniu to, co od nich wymaga pracodawca. Nie można wchodzić z jedzeniem z zewnątrz - a co tam, po co zwracać uwagę, niech śmierdzi Mcdonaldem, który potem część klientów ochoczo wciera w fotele (najwidoczniej będąc niezadowolonym z zakupu i pokazując, gdzie ich miejsce). Kontrola sali? A po co popatrzeć na to co się dzieje - rzut okiem na ekran, wczłapanie się na schody, by zeskanować miejsce potwierdzające kontrolę i ewakuacja - trzeba przecież postać i porozmawiać. Ja rozumiem, że pracują w takich miejscach głównie studenci, którzy mają to gdzieś, ale rolą pracodawcy jest pokazanie, że Ci którzy mają to gdzieś, powinni poszukać sobie innej pracy. A teraz ostrzeżenie - nadchodzi Botoks :D Znowu będzie masę ludzi w kinie, pracowników za mało - nie będą wyrabiać, a na salach dzicz.
Pracuję w kinie studyjnym w małym miasteczku. U nas jest to rozwiązane tak, że na każdym seansie, na sali siedzi pracownik kina. Przeważnie jest to bileter, który po skasowaniu wejściówek wchodzi na sale i ma tam obowiązek siedzieć przez cały film. Do jego obowiązków należy pilnowanie bezpieczeństwa widzów, ale także zwracanie uwagi tym widzom, którzy niekulturalnie się zachowują. Robi to oczywiście dyskretnie. Kino ma także wynajętą ochronę, nie na miejscu, ale wystarczy naciśnięcie przycisku i patrol jest za max. 10 minut na miejscu. Na szczęścia taka interwencja nie była do tej pory potrzebna. Najbardziej uciążliwa grupa widzów ? Gimbusy :/ Zachowują się jak małe dzieci, brudzą bardziej niż małe dzieci i w sumie to czasami zastanawiam się, po co oni w ogóle przyszli do kina - pogadać z kolesiami ? Poscrollować fejsbuka na telefonie ? Nasyfić dookoła siebie popcornem i czipsami jak świnia w chlewie ? Bo chyba nie na film... Kiepsko z kulturą u tej naszej młodzieży :(
Ja będąc w kinie za każdym razem odnoszę wrażenie, że "Ilość przeszkadzających jest wprost proporcjonalna do ambicji filmu". Zaznaczę, że "przeszkadzający" nie są zwykle żadnym problemem, bo zazwyczaj można się po prostu po prostu przesiąść.
Polecam iść na przedpremiery lub na nocki czy rano. Byłem na BvS i nikt piszczał itp., Halloween każdy zachowywał się dobrze, a było dużo ludzi. I nie mam takiego problemu, jak z dziećmi. Ale nie mam zamiaru omówić całego tematu.
Zgadzam sie z Tobą w 100%, aż miło oglądać bo madrze mowisz :) Jednak chcialabym sie spytac, czy was też irytuje jedzenie czegokolwiek na filmach historycznych?? Szczególnie takich ktore pokazuja sceny batalistyczne, tragedie tamtych czasow?? Nigdy nie spotkalam sie z tym, by ktos tak samo myslal jaki ja, ale dla mnie to jest niestosowne po prostu, nawet niesmaczne bym powiedziała. Ogladam film ktory pokazuje bohaterów, ich poświęcenie,to jak cierpieli, co musieli poświęcić, ich tragedie które wiem ze sie naprawdę zdarzyly, bo to co widze jest oparte na tym jak bylo naprawdę. A my jemy, oglądając to jakbysmy nie mieli szacunku do tego, co widzimy. Moze tylko ja mam takie odczucia ale nigdy nie kupuje jedzenia na filmy historyczne, bo dla mnie to brak szacunku do tego, co widzę, o czym jest film i jakie ma emocje dostarczac.
Do filmów z popkultury jak Marvel czy Star Warsy popcorn jak najbardziej pasuje. Nie wyobrażam sobie natomiast by kupować go sobie do ambitniejszego kina
Główny powód dla którego kina działają jeszcze, zamiast dystrybucji cyfrowej, to piractwo. Ten miesiąc w kinie, gdzie nie ma bluraya albo cyfrowej wersji w dobrej jakości (desperaci oglądają CAMy) to główny przychód z filmu. Jakby film szedł od razu na bluray/dystrybucję cyfrową, to przeż torrenty by hulały od samej premiery
Trochę powtórzę to co już tu było pisane a propos kontroli obsługi kina na salach. Jest to zupełnie niemożliwe. Przy kilku, kilkunastu salach potrzebnych jest odpowiednio więcej pracowników, którzy naturalnie nie mogą pracować ciągle, przez cały dzień. Trzeba i tu wprowadzić system zmianowy. Więc załóżmy, że mamy 6 sal, więc potrzebujemy przynajmniej 12 pracowników dziennie, którzy będą pilnować porządku na salach przez cały czas. Pamiętając, że, tak jak mówisz, są to głównie studenci, nie zawsze mogący być w pracy, koniecznym byłoby zatrudnienie około 30 dodatkowych osób (gdzie cała obsługa kina, w zależności od jego wielkości to 50-100 osób). Dlatego, aby obsługa mogła reagować, trzeba dać jej na to szansę i zgłoszenie każdej takiej sytuacji sprawia, że obsługa widza może takim osobom uwagę, bo wcześniej prawdopodobnie nie ma o tym pojęcia. Ale chciałabym jeszcze poruszyć kwestię jednego ze źródeł (bo na pewno nie jedynego) takiego zachowania. Zdarzyło Wam się kiedyś być na seansie z grupą szkolną, jako osobny klient, a nie jako uczestniki takiej wycieczki? Jeśli nie to zazdroszczę, jeśli tak to współczuję. I oczywiście to co teraz napiszę to generalizowanie, ale uważam, że szkoły i nauczyciele mają bardzo duży udział w karygodnym zachowywaniu się ludzi w kinie, bo uczą ich tego od najmłodszych lat. To jak bardzo przeszkadzający w seansie są uczniowie i jak bardzo nie potrafią (a może nie chcą) zapanować nad tym nauczyciele jest nie do opisania. Karygodny jest też bałagan, który po sobie zostawiają. I dziękuję i szanuję wszystkich tych nauczycieli, którzy potrafią przejść się po sali po skończonym seansie i cofnąć do niej tych, którzy zostawili po sobie chlew. Nie rozumiem natomiast zupełnie tych, którzy swoim podopiecznym mówią "nie sprzątajcie, przecież jest obsługa, im za to płacą". Nie ma się więc co dziwić, że dorośli już potem ludzi idąc do kina zachowują się w taki a nie inny sposób.
Szkoda, że nie wspomniałeś o amerykańskiej sieci kin Alamo Drafthouse, to co oni robią może mieć duży wpływ na przyszłość kina: - nie boją się wyrzucać osób świecących telefonami i innych przeszkadzających -można zamawiać jedzenie i picie w tym alkohol przed i w trakcie seansu, kelnerzy się przemykają między stolikami tak aby nikomu nie zasłaniać, a zamówienia składa się na kartce papieru.
Ichabod - kwestia jeszcze jakości kin i ich seansów. Swoją wypowiedź kieruję w stronę sieci Multikino. Ja osobiście nigdy więcej nie skorzystam z ich usług. W zeszłym roku wybrałem się na seans Deadpool'a (premierowy seans) - film się zaczyna i brakuje napisów. Dla mnie nie był to wielki problem, no ale wybrałem się na seans z napisami - po około 10 minutach od zwrócenia uwagi że ich brakuje, usłyszeliśmy że będzie ok. Czekanie około 5 minut aż cofną film i jaka czeka widownię niespodzianka? Film bez dźwięku - zwrócenie uwagi i czekanie prawie 20 minut i oglądanie filmu bez dźwięku. No ale kolejne 10 minut i wszystko ok. Kolejny seans w tym kinie to premierowy pokaz Suicide squad - oczywiście na start znowu brak napisów, czekanie jakieś 5-10 minut na napisy ale co się okazuje? Sporo osób było w kinie również na Deadpool'u i zaczęła się lekka frustracja - rozmowa na początku z obsługą była spokojna i miła, ale jak cofają kolejny raz film i włączają bez napisów (lub dźwięku - zależy które cofnięcie) to zaczęło się trochę gotować bo kierownictwo jak zwykle jest zajęte. Na koniec po "obejrzeniu" 20 minut filmu dowiadujemy się że "napisów nie ma i nie będzie bo nie ma". Zgadzam się z tym że ludzie nie raz źle się zachowują w kinie, ale najpierw sieć kin jak Multikino (którzy łaskawie po awanturach zwrócili pieniądze za seans) muszą nauczyć się trzymać poziom. W innych kinach nigdy mi się takie sytuacje nie zdarzały, a nawet jeśli coś było nie tak to wysnuto przeprosiny i żeby naprawić jakiś problem zatrzymano seans.
Kina nie znikną tak szybko. Wbrew pozorom technologia cały czas się rozwija. Polecam obejrzeć film na YT "Field Trip: Dolby Cinema" z konta "RocketJump Film School". Popcorn w takich kinach jest surowo zabroniony. Mam nadzieję że takich kin będzie coraz więcej.
Ze wszystkich irytujących rzeczy w kinie, najbardziej drażnią mnie wycieczki szkolne. Zawsze znajdzie się jakaś gaduła, śmieszek dowcipniś, idiotki rechoczące pod nosem i menda, która kopie w krzesło. Raz tak od tyłu dostałam kopniaka w głowę, to mój facet dość głośno zwrócił dzieciakowi uwagę. Reakcja nauczycielki? "Danielku brzydko", na to, że usłyszeliśmy od smarka "wypierdalaj kurwo" :D
Ja zawsze wybieram mniej popularne seanse: napisy i wczesne godziny w dni robocze. Zazwyczaj są 2-4 osoby poza mną na sali. Dodatkowo siadam przed nimi, więc telefony mi nie przeszkadzają.
Większość kin wyświetla przed seansem prośbę o wyłączenie/wyciszenie telefonów. W niektórych nawet puszczają to z dogranym głosem, więc to, że ludzie nie wiedzą, że mają nie używać telefonów, to bzdura.
W kinie do którego chodzę w UK zawsze jest przed filmem taki żartobliwy komunikat proszący o ciszę, wyłączenie dźwięku w telefonie, i nieświecenie telefonami. Oczywiście, zdarza się, że jakieś buraki się do tego nie stosują, ale generalnie ludzie starają się nie przeszkadzać - chodzę do kina bardzo dużo i nie zdarzyło mi się jeszcze musieć komuś zwracać uwagę (a nie oszukujmy się, tu też jest mnóstwo niewychowanych żuli). Uważam, że masz rację, że informacja tego typu, podana w fajny sposób a nie na zasadzie suchego zakazu zachęca ludzi do przyzwoitego zachowania jeśli jest regularnie powtarzana.
Za każdym razem, gdy ktoś narzeka na zachowanie ludzi w kinie zastanawiam się, czemu nikt nie wymienia absolutnie najbardziej irytującego i chamskiego zachowania, czyli kopania w krzesło. To przebija wszystkie świecące telefony, popcorny i gadanie. I dotyczy to nie tylko dzieci. Może to nie jest takie częste, tylko ja mam pecha i trafiam na takich ludzi...
Na szczęście mam ten komfort, że mieszkam we Wrocławiu i chodzę do DCFu. Bilety w miarę tanie i nikt mi nie wcina jedzenia podczss seansu ;) Tylko niestety nie puszczają wszystkie interesujące mnie pozycje ;)
Ja mam ten problem, że mieszkam na wsi. Najbliższe kino znajdujące się w mieście jest niewielkie i lecą tam tylko najgłośniejsze produkcje, a żeby dotrzeć do kina w którym jest większy wybór, muszę specjalnie jechać dwoma autobusami do większego miasta. Chętnie chodziłbym częściej do kina, ale ogarnianie dojazdu jest męczące i dużo łatwiej jest mi obejrzeć film w dystrybucji cyfrowej.
witam. na wstępie powiem ze jestem pracownikiem jednego z warszawskich CC. Nie zamiezam nikogo bronić, poprostu odniose sie do tego co powiedziałeś a jaka jest faktyczna sytuacja. jesli chodzi o pracownika bedacego na sali podczas seansu to raczej go nie będzie. na zmianie jest do 4 pracowników tgz" obsługi widza" podczas tygodnia. w środy kiedy przychodzi najwięcej "trzody" do 6. kierownictwo nie chce wiecej pracowników a mogło by ich zatrudnic lecz to najzwyczajniej generuje koszta. bo przeciez trzeba zapłacić wieksza ilość najmniejszych krajowych. czasami dochodzi do sytuacji że trzeba posprzątać 4 sale we 2 pracowników w czasie 15min. kiedy pojawiamy się na sali i widzimy zachowania które przytaczasz zazwyczaj reagujeny. nie wszyscy bo nie kazdemu zależy ale wiekszosc pracownikow tak. co do komunikatów wyswietlanych przed seansem to moim zdaniem zmieni bardzo mało. Ludzie bardzo czesto pytaja nas ile trwają reklamy i przychodzą tak by ich nie oglądać, bardzo czesto spózniajac się i przeszkadzają innym. Jesli chodzi o zawężenie ilości oglądających do klasy wyższej to również nic sie nie zmieni. tacy klienci również potrafią byc bardzo chamscy ponieważ są z "wyższych sfer" i traktuja wszystkich po chamsku z pogardą. jesli chodzi o ceny biletow to się nie wypowiadam ale niskie ceny najzwyczajniej podnoszą ilość widzów. najwiecej interwencji odnosnie zlego zachowania na sali mamy w środy. na terenie kina zawsze jest ochroniarz ale jest wzywany tylko w szczególnych przypadkach (seks na terenie kina, bójki, spożywanie alkoholu itp.). pozdrawiam wszystkich zebranych.
Seks na terenie kina to chyba w łazienkach nie na salach kinowych? :D
Eragon30971 ty chyba na greyu nie byłeś ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Eragon30971 też kiedyś byłem pracownikiem kina. Ludzka wyobraźnia nie zna granic, trust me
Miałam się wypowiedzieć ale Ty już wszystko co trzeba opisałeś, dziękuję.
A do ludzi śmieszkujących sobie z seksu na salach czy bójek... Uwierzcie, że różne rzeczy potrafią się na salach dziać.
Eragon30971 jakbym miał uprawiać seks w kinie - to tylko na sali, tak szczerze mówiąc.
Mój ojciec jest przykładem typowego przeszkadzacza na seansie. A ja, gdy jestem z nim w kinie, nie mogę nawet niczego z tym zrobić, bo od razu się obrusza i obraża, jakbym mu krzywdę robiła. Telefon który dzwoni na seansie, pisanie esemeów z wyświetlaczem na fulla, i cały czas nawijanie. Non stop. I to jest największy problem.
Byłam z nim na Strangeu, kiedy on widział ten film już wcześniej. Za każdym razem kończył na głos każdy żart. Spoilerował tak głośno, żeby najbliższe 3 rzędy też miały zepsutą zabawę. A mnie doprowadziło to do takiego stanu, że waliłam go w łeb za każdym razem gdy mruczał pod nosem ,,teraz będzie dobre".
Dla mojego ojca już za późno, ale apeluję do innych ludzi, którzy myśleli, że nikt poza osobą siedzącą obok niczego nie słyszy - siedźcie na seansie cicho, po prostu milczcie.
Winella Krens poczekaj aż eutanazja będzie w końcu legalna i po sprawie.
Winella Krens mam podobnie z mamą
środki na przeczyszczenie , pół tabletki przed seansem. Stary bd miał zajęcie na jakieś 3 - 2 godziny :)
a po co z nim chodzisz ;p
To nie chodź z ojcem do kina problem rozwiązany.
ja kończę jeść popcorn zanim skończą się reklamy w cc...
yolk7777 mam tak samo, w sumie to większość ludzi tak ma 😊
Pracuje w kinie. Żeby obsługa reagowała na każde niekulturalne zachowanie (albo chociaż większość) musiałaby być przez większość czasu na sali. Robimy jedną krótką kontrolę w czasie seansu i jak ktoś świeci telefonem, czy zachowuje się bardzo głośno to zwracamy uwagę, ale najczęściej akurat wtedy nic się nie dzieje. Więc póki ktoś nie zgłosi niekulturalnego zachowania po prostu o nim nie wiemy.
Kina nie znikną, uważam, że należę do grupy ludzi która woli obejrzeć film na większym ekranie. Na każdy ciekawszy seans wybieram się do kina, klimat kina, nagłośnienie, duży ekran, poza tym "samo wyjście" z domu to powody, które podtrzymają tą opcję obejrzenia filmu.
Byłem kiedyś świadkiem ciekawej sytuacji, byłem z córką na jakimś filmie familijnym, sala była pełna, przyszła rodzinka 4 osobowa, okazało się, że z 4 miejsc które wykupili, 2 były zajęte przez młodą mamę z synkiem. Tzw głowa rodziny z tej czwórki poprosiła kulturalnie o udostępnienie im miejsc, za które zapłacili. Niestety, droga pani, która miała obok swojego synka, nie był na tyle wychowana, żeby sprawę łagodnie zakończyć. Ojciec zapytał jeszcze raz, potem pokazał bilety na których widnieje miejsce, które ona zajmuje - nic to nie dało. Pan wyszedł na chwilkę z sali i wrócił zaraz z panią z obsługi, jak to nazwałeś "studentką". Pani z obsługi poprosiła zajmującą nie swoje miejsce panią, o pokazanie biletów, okazało się, że to nie jej miejsca, więc poproszono ją jeszcze raz o zajęcie swoich, bez skutku. I nagle, mimo głośnych reklam, które już leciały na ekranie, panią z obsługi usłyszeli chyba wszyscy na sali, jak podniesionym głosem powiedziała drogiej pani zajmującej miejsca, że jak nie ruszy swojego "grubego" dupska na swój fotel, to pójdzie po swoich 3 kolegów "studentów" i wyniosą ją z kina xD Także pani wstała, wzięła swojego synka za rękę, burknęła, że takie zachowanie to brak kultury! i poszła na swoje miejsca, chyba w 2 rzędzie, a część sali zaczęła bić brawo! xD
Cudowne xD
Zii Jest wiele filmów które znacznie lepiej się ogląda w kinie.
Filmy Marvlea, Pacific Rim, Godzilla, Kong i nawet ten pieprzony BatmanVSuperman, to nie wiele z filmów które znacznie lepiej jest obejrzeć w kinie(Imax zwłaszcza).
A dodam że rok temu też miałem dziwną sytuacje bodajże to było na BatmanVSuperman. Na salę weszło czterech Sebixów w dresach i jedna Karyna z Brajankiem(Nwm jak mieli na imię ogólnie tak ich nazwę a Brajanek wyglądał na 11 lat około)i to co robili to po prostu masakra.
Sebixy se gadały o cycach i dupie, a Karyna paliła se papierosa jedząc chipsy z brajankiem, w dodatku byli rząd pode mną.
Na początku nie reagowałem, ale potem w ruch wszedł żuberek w Puszce i to po prostu rozpacz że Matka Ziemia nie grzmi, bekali puszczali se bąki a karynka grała se w Angry Birds z Brajankiem, wiem bo dźwięku nie wyłączyli. NA początku spytałem się czy mogliby być ciszej a ci od razu "co z ryjem masz sapy jakieś?" I Brajanek dodał "spierdalaj Chuju".
Wtedy mój 19 letni duch powiedział sobie dość, i powiedziałem im że są w miejscu publicznym gdzie obowiązuje kultura, żeby włączyli mózg i ograniczyli swoje prymitywne zachowania bo tak robią małpy w zoo.
Jak Brajanki na mnie wyskoczyli, powiedziałem żebyśmy wpierw wyszli z sali,za bardzo sie chyba na grzali by mnie sklepać, jeden wyskoczył i zaczęliśmy się bić,no dostał dwa sztukasy i padł, ale co tu mówić o uczciwości, po 30 sekundach wstał i ruszyli wszyscy.
Ale w końcu ruszyła odsiecz w potsaci ochroniarza karka który miał chyba z 190cm i dziarami na wierzchu i z plakietką Cinema City , i to wystarczyło by Sebixy i Karyna uciekli stąd. Podziękowałem mu a pan Tomek(wyczytałem z plakietki)przybił mi grabe,na szczęście film trwał wtedy z jakieś 30 min.
W 30 minut zrobić taką trzode,no masakracja
NetroxQ mówiłem że idę po obsługę,ale gdy obsługa przychodziła to potulne baranki i że to ja ten zły :)
NetroxQ yyyyyy Co? :D
Przyznaję, głupia kobieta, ale krzyczenie na kogoś i obrażanie(zwłaszcza przy dziecku) nie jest godne pochwały
Monumentalne filmy, typu produkcje Nolana albo piękne wizualnie rzeczy, takie jak Ghost in the Shell albo Avatar sprawdzają się w kinie idealnie, a na ekranie komputera już średnio. Z kolei są filmy mocno fabularne które chciałabym obejrzeć w domu, móc czasem zatrzymać i zgadywać z chłopakiem co się zaraz stanie. I to jest super. Bilety do kina najtańsze nie są, więc osobiście lubię sobie wybierać, co chcę obejrzeć na dużym ekranie, a co w komforcie własnego domu.
Kiedy powiedziałeś o piwie i kiełbasie... właśnie to przelało czarę goryczy w moim wypadku. Nie chodzę do kina, jeśli już się zdecyduję to tylko jakieś studyjne/niszowe. Świecenie telefonami, odbieranie rozmów, dodawanie sobie otuchy na głos na horrorach, komentowanie - jakoś to przegryzałam. Któregoś razu na horrorze 5 "rosłych chłopa" przed 30-tką otworzyło sobie piwka podczas seansu (no spokojnie podczas całego filmu ze 3 na głowę poszły). Po zaprawce alkoholowej doszło komentowanie na głos, no a do piwka przydałaby się zagrycha... Wykrakałam w myślach, bo dotarł do mnie zapach kabanosów. Byłam sama, więc racjonalnie nie startowałam do panów, tylko wyszłam i zwróciłam uwagę obsłudze, która zrobiła... nic. Serio, nawet nie zwrócili uwagi. Rzucili do mnie coś w stylu, że może jak panowie wyjdą i że sprawdzą po filmie czy jest porządek. Na salę nie wróciłam, do rzeczonego kina więcej też nie.
podpici ludzie, sól tej ziemi ..(nie ma bardziej irytującej rzeczy, niż ludzie 30 +, którzy zachowują się gorzej niż przysłowiowe już gimbusy
@@kiblowniktak działa alkohol.
*UWAGA the story of my life* Pracowałem w Multikinie i co do jedzenia na sali popcornu, nachosów itd. to szczerze gdyby ludzie nie mieliby takiej możliwości, to 80 % kin by upadło... niestety największy przychód jest właśnie z popcorn baru i innych gastro usług kina. Raz do mnie podszedł widz z pretensjami, że co chwila na reklamie jest coca-cola czy nestea... W tym momencie doznałem szoku, ale szybko mi przyszedł argument "heej, gdyby nie oni to prawdopodobnie nie mógłby Pan przyjść do kina - główni sponsorzy jak mogą nie mieć przywileju reklamy". Tu z kolei przejdę do faktu, że większość ludzi nie jest nauczona jakiejś kultury osobistej w kinie... potrafią robić awantury o byle szajs, a sami święci na seansach nie są, bo tak jak było powiedziane "HALO PANIE, ZA CO JA TE SIEDEM DYCH PŁACĘ!". Najbardziej mnie zawsze zadziwiają nauczyciele, którzy przychodzą z uczniami na salę i równo WSZYSCY zostawiają burdel na sali... nie dziwię się, że później prywatnie też jest podobne zachowanie. Sam lubię sobie podjeść w trakcie oglądania głównie jakichś akcyjniaków lub na seansie gdzie wiem, że będzie głośno przez większość seansu, ale i tak zawsze mam schizę "komuś to może przeszkadzać". Co do cen biletów to ja zazwyczaj chodzę do kina jakoś tydzień po premierze danego filmu, bo wiem że polityka sprzedawania w czasie premiery jest trochę absurdalna... Płacić dodatkowe 2 czy 3 złote za to, że się pójdzie w dzień premiery, kolejne 2 zł więcej bo sobota, i kolejne 2 jak zamawiasz przez internet (OPŁATA INTERNETOWA - what the FUCK). Moja rodzina płaciła za seans Przebudzenia Mocy około 100 zł - za 3 bilety. Owszem są fajne akcje promocyjne typu: poniedziałek z fejsem, czwartki z kinder bueno, środy z Orange i raczej bym radził trzymać się takiego systemu by pokazać właśnie, że gdyby ceny były niższe (powiedzmy te 14-15 zł stałe) to ludzie chętniej by chodzili do kina i może bardziej szanowaliby to miejsce i resztę odwiedzających...
Sama miałam przygodę z pracą w kinie i naprawdę zdziwił mnie fakt, jak wielu ludziom brak podstawowej kultury osobistej.. Jasne od tego są pracownicy, żeby posprzątać, ale czy naprawdę tak trudno wziąć po sobie butelkę i wrzucić ją do kosza?..
To wytlumaczysz mi jak ciagle dzialaja kina studyjne no. Kino kultura, lub kino muranów?
nie wiem, bo do takiego nie uczęszczam ale mogę się założyć, że takie kino rządzi się innymi prawami ;)
Marvolo2314 To nie jest tak ze jak pracujesz w kinie to chodzisz za darmo na dane seanse?
Ola B jeżeli nic się nie zmieniło, to 12 darmowych biletów pracowniczych jest w Multikinie ;)
Pamiętam jak byłam na 'Pasazerach' i przez cały film jakaś kobieta mówiła do swojego dziecka około 10 letniego syna 'Mateusz zamknij oczy' 'Mateusz odwróć się bo będzie straszne' 'Mateusz wyprostuj się'
Dla mnie kino zawsze będzie lepsze.
Pierwsze wrażenia z filmu są najważniejsze i zobaczenie nowego, oczekiwanego filmu na wielkim ekranie zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu jeśli chodzi o premiery.
#TeamCinema
RickyPicky Wybierając kino to akurat Mutlikino staram się omijać, ekran średniej jakości, i bliskość do galerii i centrum sprawia że pełno studenciaków się zlatuje i są tam grupowe rozmowy przy piffku z plecaka, a Szinema Sziti też mam w galerii, ale studenciaki to rzadkość akurat w CC a Team Cimema od lat :)
Potwierdzam w Szinema Sziti ludzie mają większą kulturę . Chyba dlatego że Multikino jest przereklamowane .
LeXApple nie powiem "raz" przydarzyła mi sie zła sytuacja z czteroma sebami jedną karyną i małym pyskatym brajankiem
ja osobiście wolę pójść do cc(lepsze miejsca,bliżej etc) niż do multika bo dla mnie też jest żenujące ze w multikinie zagladaja mi do torebkiXDD i zawsze sprawdza mi legitke
Zawsze się znajdą jakieś zwierzęta , ale z mojego doświadczenia wiem że w Multikinie częściej można napotkać jebane szympansy , które tylko wkurwiają normalnych kulturalnych ludzi ;)
Chodzę z córką do kina często. Nie uczę jej co prawda że popcorn jest "be", robienie z siebie mormona kiedy większość wokół cieszy się tym co kino oferuje, uważam za bycie śmiesznym, lub polecam kina studyjne. Za to każdy okruszek popcornu który spadnie, po filmie razem zbieramy z powrotem do pudełka i wyrzucamy - nie ma że "tej pani przy wyjściu i tak za sprzątanie sali płacą". Daję jej mój telefon do wyłączenia przed seansem, żeby weszło w krew kiedy już będzie miała swojego fona, uciszam kiedy ponoszą emocje i ogólnie uczę porządnego zachowania. Bardzo bym sobie życzył żeby wszyscy mieli podobne podejście.
Tu dojdę do podnoszenia cen biletów - dzięki temu że np. w Cinema City w środy są tańsze bilety, możemy sobie pozwolić na wypad do kina i mogę częściej wpajać dziecku takie zachowania. Widzę natomiast dokoła dzieci z tych "dobrych rodzin" właśnie z podejściem "płacę i wszystko mi wolno" - takich ludzi podniesienie cen biletów nie ruszy. Nie rozumiem myślenia takich pomysłodawców podnoszenia cen - dlaczego człowiek przeciętny lub ubogi zaraz ma się równać pozbawionemu kultury? Od pieniędzy kultury nie przybywa. Mam czasem wrażenie że odwrotnie.
Dlatego lubię kina studyjne. Sala 20 osób. W tym na sali ja, 2 studentki ASP i reszta osób 60+. Cichutko przez cały seans. Polecam.
A bilety tańsze, czy droższe?
To zależy gdzie. W takim Trójmieście przez cały rok dostępne są promocje typu "poniedziałki za dyszkę" itp. Ja, jako student, dostanę bilet za 14 zł. Jak dla mnie bilety cenowo całkiem przystępne, zważywszy na atmosferę i przede wszystkim mniejszą widownię :)
No to spoczi. :D
Gabriel Gola Oczywiscie ze tansze. Srednio za bilet placisz 14 zl. A w kinie kultura masz promocje i w poniedzialek placisz 10 zł. No i co najlepsze, nie ma stoisk z popcornami wiec nie ma chałasu
Heh, pełna kulturka. ;)
Owszem oglądanie w domu jest spoko, ale nie ma jak to wybrać się do kina. To jest jednak ten klimat, choć zauważyłem, że w domu zdecydowanie bardziej przeżywam też filmy, więc są plusy i minusy. A co do jedzenia to nienawidzę tego i sam w ogóle nie jem na sali, napój to inna sprawa czemu nie, ale nie można powstrzymać się 2h od żarcia?
Tak samo ja mogę sobie powiedzieć, że napój jest zły a jedzenie dobre, nie można powstrzymać się 2h od picia?
Jasne możesz :) Podałem to jako łagodniejszy przykład, bo sam i tak bardzo rzadko cokolwiek pije a nie jem w ogóle (w kinie)
Dla mnie jedzenie właśnie jest częścią tego klimatu, i pewnego rodzaju atmosfery. Jasne w niektórych, tych nie-blockbusterowych filmach może to popsuć atmosferę itd. ale osoby którym bardzo na tym zależy mogą pójść do kina bardziej kameralnego. Np w kinie pod baranami w Krakowie nie ma problemu z popcornem czy nachosami bo po prostu ich tam nie sprzedają.
zapomniałem też wspomnieć, że jedzenie jak najbardziej popieram, ale jeżeli jest kulturalne
No czyli jeden z ważniejszych przekazów tego filmu :) Można jeść czy sprawdzić telefon , ale używając do tego mózgu. Choć i tak jeśli chodzi o samo jedzenie to zawsze mnie to trochę wkurza
A jak dla mnie, to po prostu powinien być krótki komunikat, o tym czego nie wolno robić w kinie, puszczony tuż przed filmem. Tak samo jak prosi się w ten sposób o wyłączenie telefonów lub informuje o zakazie nagrywania seansu.
W piątej kradzieży samochodów jest chumorystyczna scenka, trochę w stylu tych animacji z Portala, która informuje o tym czego nie wolno.
Była taka piękna scena w God Bless America, gdzie bohaterowie zaczynają strzelać w kinie do widzów. Oszczędzili jednego mówiąc - dziękuję , że nie jadł pan popcorny i nie rozmawiał.
th-cam.com/video/DzRWlT_KjUw/w-d-xo.html
Z jednej strony zdarzało mi się w kinie, że jakaś dziewczyna wyłożyła nogi na moje siedzenie albo jakieś dziecko ciągle komentowało wszystko, co się działo na ekranie (ale to jak najbardziej do wybaczenia), a z drugiej gdy jestem w kinie i czuję, że cała sala bierze oddech razem ze mną, lub że wspólnie dostajemy cringe'u, to jest to jakaś wartość, która jest możliwa tylko w tym miejscu. Bo zaproszenie kilku znajomych to nie to samo, co dzielenie emocji z salą pełną obcych ludzi. No i do kina zazwyczaj się kogoś zaprasza (znaczy ja tak robię, bo może się okazać że jakaś produkcja będzie tak zła, że masochizmem byłoby cierpieć przy niej samemu), a już oglądanie w domu na kanapie przed telewizorem, czy w łóżku przed laptopem traci rodzaj... celebracji. No i dźwięk jest w kinach kompletnie inny i nazywa ta technologia nazywa się Dolby Atmos i wcale nie dowiedziałem się tego od Sfilmowanych. #TeamKino
Dolby Atmos to jest standard, który dopiero co pojawia się w kinach (jest ich łącznie 12 w Polsce, w Warszawie dopiero parę dni temu otwarto w CC pierwszą salę z DA... SALĘ, nawet nie całe kino), więc chyba się zagalopowałeś ;)
Ja definitywnie wolę chodzić do kin studyjnych i wspierać je finansowo. We Wrocławiu mamy kapitalny DCF, które jest stosunkowo nowym kinem (budynek wybudowano 2010), ceny biletów są niskie, nie ma reklam i popcornu - ideał.
Ewentualnie jest też kino Nowe Horyzonty, które odstrasza wysoką ceną i uprasza o zachowanie wieloma komunikatami na początku seansu.
Na baby driver siedziałem obok dupy, która przy co ciekawszych scenach klaskała i następnie pocierała nerwowo dłonie. Nie dość, że generowało to hałas, to intensywny ruch w kącie oka odrywał moją uwagę od ekranu. Po może pół godziny nie wytrzymałem i spytałem "czy może się pani uspokoić?", odpowiedź brzmiała circa tak: "jak Pan idzie do kina to musi Pan zdawać sobie sprawę, że trzeba się użerać z takimi ludźmi jak ja". Koniec.
Ostatnio zrobiłam sobie taką serię, że trzy dni pod rząd byłam w kinie(bo było mnie stać;P), i to, co zauważyłam, tak mocno mnie zdezorientowało jak i zdenerwowało. Otóż, tak gdzieś w połowie seansu facetowi zadzwonił telefon, pół biedy gdyby go szybko wyłączył, ale on go odebrał i...zaczął rozmwiać, kompletnie sobie nie przeszkadzał faktem że jest w kinie. Ktoś potem zgłosił skargę, ale obsługa chyba niespecjalnie się tym przejęła. Drugiego dnia(byłam wtedy na planecie małp), doświadczyłam chyba największego zawodu ludzkim odsetkiem myślenia. Jednemu zadzwonił budzik(taki dość kontrowersyjny), z przodu siedziała jakaś gimbaza kompletnie nie czująca klimatu i co chwilę zwracająca tandetne uwagi na szczegóły, i co chyba najbardziej podniosło mi ciśnienie-facet siedzący obok, który co chwilę sprawdzał coś w swoim srajfonie, nadając mi tym samym zbędnym światłem w twarz. Zwróciłam mu uwagę, że ten telefon mi przeszkadza, co z jakiegoś powodu bardzo go zdziwiło. Trzeciego dnia ponownie sutuacja z telefonem, z tym że babka siedziała daleko ode mnie, więc nie chciałam się drzeć na drugi koniec sali. Co najlepsze, obsługa weszła na salę, widziała babkę z telefonem, ale kompletnie ją olała.
Mam dwie zasady jeśli chodzi o komfortowy pobyt na sali kinowej podczas seansu:
1)Co by się nie działo w życiu osobistym i na świecie wyłączam tel, i to nie tylko ustawiam tryb samolotowy, wyłączam całkowicie, żeby nawet odruchowo nie zerkać którą mamy godzinę. Do kina przychodzę po to aby się oderwać od rzeczywistości. Im mniej bodźców zewnętrznych tym lepiej.
2)Z reguły chadzam do kina jak już jest grubo po premierze i wiem, że spadło zainteresowanie danym filmem, wtedy zazwyczaj jest mniej osób na sali, a mniej osób to mniejsze prawdopodobieństwo chlewu i hałasu na sali ;)
Głównie dlatego staram się wybierać seanse tak by nie było wielu osób na sali. Nienawidzę gdy ktoś używa telefonu, co do popcornu to jestem wstanie to zrozumieć gdy spożywa się go bez większych szelestów. Nie wspominam już o jakich kolwiek rozmowach ;/ Co do samego kina to naprawdę rzadko bywałem tam z rodzicami ale im byłem starszy coraz częściej zaglądałem. Uwielbiam kino i mam nadzieje że nie zniknie zbyt szybko Świetny film, pozdrawiam :D
Mocno poleciłbym późne seanse w niedzielę, ale i wtedy miałem przypadek dwóch nawalonych gości, którzy non stop gadali, przeszkadzali wszystkim i mimo upomnień współwidzów nadal nadawali sobie a muzom. Ktoś w końcu poszedł po obsługę, a tam młody, wystraszony gość poprosił panów, aby wyszli... a ci grzecznie posłuchali i mogłem oglądać Logana w spokoju :P
Nigdy nie zapomnę jak z moim ojcem pojechaliśmy do kina na premierę "SW: Przebudzenie Mocy". Ciarki przechodziły po plecach w pamiętnej scenie z Hanem i Kylo Renem na moście (tyle powiem dla tych co nie oglądali i nie chcą spojlerów), a mojemu tacie łzy cisnęły się do oczu.
Nigdy nie zapomnę gdy z kolegami byliśmy na "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz".
Nigdy nie zapomnę gdy z tymi samymi kolegami byliśmy na Godzilli
Nie zapomnę tych wszystkich miłych chwil spędzonych w kinie- tych mniej miłych też bo na ostatniej części Igrzysk Śmierci zasnąłem i obudziła mnie dopiero scena w kanałach...
Kino zawsze będzie miało specjalne miejsce w moim sercu i nawet jeżeli faktycznie zostanie zepchnięte do niszy (jak teatr czy opera), w dalszym ciągu będę raz na jakiś czas odwiedzał kino, tak jak co jakiś czas odwiedzam teatr i operę- żeby się "odchamić" :)
Pozdrawiam.
A gdyby tak użyć superszpiegowskiego urządzenia powodującego brak zasięgu i brak internetu.
Jakub Piotrowski, dobry zagłuszacz gsm można kupić na allegro już za kilkaset złotych, więc nie jest to głupi pomysł
Jest to nielegalne.
izimsi
Teraz tak, ale kto wie co będzie za rok czy 2 lata
Jakub Piotrowski To by dopiero obsługa kina przeżyła oblężenie niezadowolonych widzów! ;)
jesteś jedną z nielicznych osób które potrafią przeklinać,
przeważnie dobrze dobrane akurat aby podkreślić ważną kwestię lub "obudzić" widza :)
Myślę, że jeśli chodzi o młodzież, szczególnie kiedy idą na seans większą grupą, ich zachowanie wynika presji ten grupy. Każdy chce być " tym fajnym gościem" i odstawiają szopkę. W grupie też czują się pewniej i wychodzą z założenia, że skoro przyszli w kilka osób, to nikt nie może im nic zrobić, a jakiekolwiek zwrócenie uwagi zostanie wyśmiane przez grupę, więc czują się zwyczajnie bezkarni. Najciekawsze jest jednak to, że problemem nie jest jedynie młodzież. Widok dorosłych ludzi, którzy zachowują się jakby byli na festynie jest przykry. Osobiście uwielbiam chodzić do kina, ale niestety coraz częściej trafiam na takie grupy. Nikt mi nie powie, że oglądanie naprawdę dobrego horroru z takimi osobnikami może skończyć się dobrze. Nie ma nic gorszego niż głupie żarty i głośny śmiech w takich momentach. Psują cały film. Popcorn faktycznie jest już częścią kina, więc jego brak byłby czymś dziwnym w tym momencie :D Podsumowując- popcorn w kinie TAK ! głośni widzowie bez kultury osobistej NIE ! :D
Głównie oglądam filmy w małym, kameralnym kinie w domu kultury; przed seansem zawsze puszczany jest krótki spot z hasłami o tym, że nie wolno jeść, pić, rozmawiać, generalnie przeszkadzać, bo kino to też kultura; i to działa, człowiek ma pełen komfort oglądania i wczuwania się w historię bez rozpraszania, do którego tak bardzo przyczyniają się pożeracze wszelkiego rodzaju czipsów, popcornów, itp.; ale nie ma co się łudzić, multikina nie zrezygnują ze sprzedaży żarcia, więc w dużych kinach lepiej nie będzie...
Ja osobiście pracuje w kinie od dobrych paru lat, miałem przyjemność pracy jako obsługa widza. I szczerze mówiąc w życiu bym nie pomyślał jak ludzie potrafią być chamscy. Serio pracując w kinie cały czas jestem zaskakiwany przez to jaki typ ludzi potrafi się pojawić na seansie. Samo jedzenie na sali jest niczym w porównaniu z zachowaniami z jakimi miałem do czynienia (m.in. bójki,uprawianie miłosnych igraszek na salach kinowych/w toaletach, palenie papierosów przez gimbusów w toaletach z czujnikami dymu, czy tez po prostu matki polki potrafiące wystawić złą ocenę na mediach społecznościowych na dane kino w stylu " rze muj brajanek nie mugł wejśc na sale z frytkami z makdonalda. Rzal 1/10"(uwaga na temat jedzenia jest zawsze wystawiona w widocznym miejscu w kinie) lub potrafiące sprawić by Brajanek mógł załatwić swoją potrzebę na korytarzu wyjściowym z sali kinowej.," Wszystkie uwagi na temat seansu powinny być ZAWSZE zgłaszane obsłudze, z tego co pamiętam jak u nas była jakaś zgłoszona sytuacja która powodowała zakłócenie seansu zawsze kończyła się interwencją obsługi/kierownika a nawet ochrony. Co do frekwencji to sądzę że takie miejsce jak kino nie upadnie, na rzecz cyfrowej dystrybucji domowej takiej jak Netflix czy Showmax. Patrząc na to z doświadczenia sądzę że cyfrowa dystrybucja raczej połączy się z kinem. Sama cyfryzacja kin ma miejsce od bodajże 2009 roku, gdzie wszystkie filmy są już dostarczane cyfrowo i coraz to nowsze technologie są wykorzystywane w kinie. Trzeba tez wziąć pod uwagę miejsce w którym kino jest ulokowane, ja mam przyjemność pracy w dobrze umiejscowionym kinie ponieważ znajduje się ono w galerii handlowej gdzie ilość klientów kina nawet w dni robocze może spokojnie skoczyć to tysiąca parunastu osób co jest bardzo dobrym wynikiem. O weekendach nie wspominam bo z reguły w te dni u nas jest komplet. Dlatego uważam że sama magia kina będzie nam towarzyszyć cały czas.
Pozdrawiam @ichabod i szanuję za świetne materiały ;)
#teamcinema
U mnie w kinie kiedyś były takie dwie dziewczyny które chyba pierwszy raz były w kinie gdyż gadały na cały głos a najlepsze co mnie rozwaliło...
pytały się dlaczego zgasili światło. Ja wiem ale że mogły wcześniej do kin nie chodzić i nie wiedziały jak się zachować, ale miały z 14 lat, przynajmniej jakoś się zachować trzeba. A świecenie telefonem przez cały film też było. :)
Chodzę do kina ok 10-12 razy w miesiącu (Unlimited CC) i mam przekrój rożnych denerwujących sytuacji:
- sąsiad z bocznego krzesła gra w grę online na telefonie w trakcie seansu (co 3-4 minuty wyciągał telefon i zbierał jakieś minerały czy coś :O) - zwróciłem uwagę że przegina - robi mu się głupio i chowa telefon
- grupa ludzi siedzi za mną i kopią w fotel - po 3 upomnieniu gdy nie przynosi to skutku siadam nad nimi (akurat było wolne) i parę razy kopie w ich fotel dla przykładu (chyba pierwszy raz odczuli że jest to bardzo nieprzyjemne)
- kobieta siedząca obok zasypia i głowa spada jej na mój bark
- dzieci siedzące za mną stoją i szarpią fotel
- odpalanie telefonów i otwieranie chipsów i piwa to zdarza się już bardzo często (zwłaszcza na wyższych rzędach)
- rozmowy i komentarze w trakcie seansu są częste - zazwyczaj jak są grupki, albo para młodych osób i chcą sobie nawzajem zaimponować
- osoby które siadają na moim miejscu - co 3 wypad kina tak mi się zdarza i często jest tak że nie chcą się przesiąść.
Ja wypracowałem sobie pewien sposób jak zminimalizować możliwość nieudanego seansu i tak:
- przychodzę do kina ok 14 minut po planowanym starcie (jest wtedy jeden zwiastun lub mała reklama i zaczyna się film)
- unikam seansów w środy (w CC są niże ceny i jest stado osób) w piątki i soboty popołudniem i wieczorem, jeżeli idę z dziećmi na animacje to wybieram najwcześniejszy seans poranny
- zajmuje miejsca skrajne przy przejściu (by mieć tylko jednego sąsiada i by moje "późniejsze" przyjście nikogo nie denerwowało) w CC jest przewaga sal z przejściem na środku widowni
- zajmuje miejsca w 3/4 wysokości rzędów na najwyższych siadają zazwyczaj grupki lub młodzież
- zawsze zwracam uwagę tym którzy zachowują się nie kulturalnie - rozmawianie, kopanie w fotel, włącznie telefonu i rozmawianie przez tel.(wierze że kiedyś przyniesie to jakiś pozytywny efekt)
- często wybieram przed premiery lub seanse specjalne (mniej na nich spotykam "problematycznych" widzów)
- omijam horrory (na nich jest ponadprzeciętna ilość gadającej młodzieży)
Jednocześnie wchodząc do do sali kinowej mam wyciszone telefon/zegarek, wygaszone ekrany, nie wyciągam nóg by komuś kopnąć w fotel, nie rozmawiam i nie włączam telefonu (ostatecznie jeżeli już musimy coś sprawdzić trzymajmy telefon blisko ciała na kolanach - wtedy osoby z góry i z boku mogą tego nie zauważyć). Staram się umiejętnie dzielić podłokietnikiem z sąsiadem by nie przekraczać strefy siedzenia. Jeżeli jestem na animacjach a za mną siedzą dzieci staram się trochę osunąć z fotela by im nie zasłaniać :)
Pozdrawiam Ichaboda i wszystkich fanatyków kina :) Peace ;)
Ja też z frakcji kinosceptycznej. Zdecydowanie bardziej wolę oglądać filmy samotnie, w swoim domu, w słuchawkach, z piwkiem w ręku :) niż w sali wśród obcych ludzi, gdzie nie mam wpływu na nic - na towarzystwo, głośność, nie mogę przerwać seansu, itd. Kino nigdy mnie nie kręciło i pozostaje tym mniej wygodnym wyborem, gdy koniecznie chcę obejrzeć coś wkrótce po premierze.
Mi także popcorn kojarzy się z kinem i ZAWSZE kiedy idę do kina lub oglądam w film w domu z żoną to kupujemy/robimy popcorn. Nie chodzi tu o "o kierwa nie mogom wytrzymać beż żarcia 2 godzin @^!*#!", tylko o część rytuału seansu. Poza tym ponad połowę zjadamy tak naprawdę na reklamach :D A gdy są takie momenty o których wspominał Ichabod (np. cisza, napięcie) to też nie chrupie. Brak popcornu nic tu nie zmieni, bo jak nie popcorn to zaczną przynosić jakieś szeleszczące w paczce chrupki. Zresztą w kinie do którego mam najbliżej (CC na Warszawskiej Sadybie) często czuję zapach jedzenia z McDonalda (który jest tuż przed wejściem do kina).
Przestaliśmy chodzić do kina w środy. W środy jest po prostu ogrom ludzi i to najgorszego sortu. Ekypy które przynoszą też %%% i im odbija, Seba zabiera Karynę do kina i chce być taki zabawny i elokwentny, że musi wszystko na głos komentować i "żartować", całe rodziny Januszy (Janusz+Grażyna+Brajan+Dżesika) "ido" do kina bo w końcu normalna cena "to sobie dzieciaczki obejrzo w kinie, hehehe, jaki tata sprytny, główka pracuje hehehe, a niech się dzieciaki wykrzyczo, hehehe, tata se piwko strzeli, hehehe, co dziecku zabronisz się dobrze bawić?!". Seany np we wtorek czy poniedziałek po południu to praktycznie puste sale gdzie przychodzą osoby, które faktycznie chcą w spokoju obejrzeć film.
Ja mam tyle szczęścia, że w moim kinie jest 99% czasu w tygodniu prawie pusta sala. Lubię sobie siadać u góry i po prostu oglądać film na dużym ekranie w ciemnym pomieszczeniu. To ma w sobie to coś. Kino>dom bo filmy dom>kino bo seriale.
Pracowałem w jednym z multipleksów na terenie Polski i generalnie zgadzam się zarówno z treścią filmu, jak i częścią komentarzy. Kino to świetna rozrywka i byłoby naprawdę szkoda, gdyby sprawdziły się najczarniejsze przewidywania autora tego filmu. Z przykrością obserwuję wzrost cen biletów, co zdecydowanie przedkłada się na rezygnację części klientów z tej formy spędzania czasu. Chciałbym jednak, tak jak inni komentujący, wziąć w obronę pracowników kina. Na porządku dziennym są wyzwiska, ubliżanie i ukazywanie braku szacunku za np. wysokość cen, za co przecież szeregowy pracownik nie odpowiada, a których wysokość często wprawia w osłupienie właśnie tych pracowników. Z drugiej strony może pojawić się pogarda za propozycje obniżenia ceny, która czasem przysługiwała ("Po dwa złote to ja bym się na ulicy nie schylił"). Polityka kina mówi (mówiła?) jasno, że wnieść na salę można wyłącznie produkty zakupione w barze lub kawiarni na terenie multipleksu. Wiele osób nie potrafiło się z tym pogodzić i krzyczało na pracowników, którzy nie chcieli wpuścić klientów z wielką pizzą lub czteropakiem piwa. W wielu multipleksach pracują ochroniarze, jednak są to często starsi panowie dorabiający do emerytury, którzy zazwyczaj wolą uniknąć konfrontacji z pijanym lub agresywnym i głośnym klientem. Odpowiedzialność wtedy spoczywa na pracownikach, którzy muszą słuchać obelg i gróźb (to akurat bardzo marginalne). Widziałem także przypadek, kiedy nieustępliwa pracownica musiała pójść się wypłakać po tyradzie jednego z niezadowolonych klientów. Zwracanie uwagi nt. zachowania w kinie (np. że nie powinno się trzymać nóg na oparciu siedzenia w rzędzie niżej) są zazwyczaj bezsensowne, bo dużo osób je ignoruje. Dlatego właśnie polemizuję ze stwierdzeniem autora filmu, że kino odpowiada za zachowanie widzów, bo często robi co może, w ramach uprawnień oczywiście. Nie wrzucam wszystkich klientów do jednego worka, większość z nich wykazywała się uprzejmością i zrozumieniem (lub traktowała pracowników z obojętnością), jednak w pamięci pozostają głównie te negatywne przypadki, co potwierdza przytoczony list. Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie seansów w czasie których nie można jeść, lub otwieranie kin, które nie mają w swojej ofercie przekąsek. Danie więcej możliwości działania ochronie mogłoby doprowadzić do nadużyć. Większa ilość zmian zdecydowanie usprawniłaby pracę kina. No i oczywiście - pracownicy sami odpowiadają za efektywność swojej pracy i na pewno mogliby ją poprawić. Tym niemniej rozumiem osoby, które mają żal do kina za zbyt małe, ich zdaniem, próby egzekwowania właściwych zachowań u innych, jednak apeluję o zrozumienie także drugiej strony.
Pozdrawiam
Mam odmienną opinię na temat chodzenia na późniejsze seanse. Z mojego doświadczenia mniejsza frekwencja tym więcej niekulturalnych zachowań. Na pełnej sali ludzie czują się jednak przytłoczeni tłumem i boją odstawiać szopki typu gołe stopy na oparciu poprzedzającym. Na pustej sali takie osoby czują się swobodniej. Myślę, że jedyny sposób, żeby to naprawić to mówić o kulturze w kinie i bardzo dobrze, że zrobiłeś ten film. Odgórne zakazy i wielki brat na sali nic nie zmienią, jedynie zniechęcą osoby zachowujące kulturę osobistą, "bo kiedyś taki ochroniarz się uwziął", a ci niekulturalni zrobią awanturę i zniszczą zabawę pozostałym widzom
Jestem byłym pracownikiem jednego z krakowskich kin sieci CC. Kocham kino. Faktycznie najgorzej bywało w środy, jak to określali niektórzy moi koledzy "złazi się bydło". A nie daj buk jak do tego wychodzi film typu "pitbull" na który musi pójść każdy Seba z Harnasiem. Nie chcę tutaj nikogo urazić, sam nie raz chodziłem kiedy było taniej. Zwyczajnie dopóki nie zobaczy się co ludzie potrafią na salch zrobić z jedzeniem i jak potrafią być przy tym bezczelni to nie ma się obiektywnego spojrzenia. Ochroniarz w kinie to teraz zazwyczaj weekendowo zatrudniony emeryt, którego raczej trzeba by było chronić samemu. Co do sprawdzania sal...ah, poza kontrolą rozpoczęcia się filmu naszym obowiązkiem jest 2 razy w czasie trwania seansu sprawdzić, czy na sali jest spokój i czy film leci prawidłowo. Wielu ludzi natomiast nie wie, że my stojąc tam na dole nie widzimy i nie słyszymy idealnie tego co dzieje sie np. na górze sali. Wielu ludzi też problematycznych zachowań innych widzów nie zgłasza, za to po seansie ma wielkie pretensje, że nic nie robimy. Nie wiedzą, że my naprawdę mamy co robić, więc Ja za te 11zł na godzinę bardzo brałem sobie te uwagi do serca. I tak można wymieniać. Ludzie narzekają, że drogo, po czym wnoszą żarcie z kfc za 30 zł i mają pretensje, że nie mogą wejść. Kupują duzy popcorn bez picia i potem nie mogą go zjeść, bo za słony. On sobie potem stoi, aż ktoś kto przechodząc go nie kopnie i ten rozwala sie po schodach. I tak ze wszystkim. Przy okazji zawsze mnie to zastanawiało, że fotele po niektórych są tak strasznie brudne od jedzenia...czy oni nie wiedza ze jedzac jak świnie w korycie sprawiają, że ich spodnie też tak wygladaja potem? Także smutna puenta jest taka, że to klient jest najczęściej problemem. Sam dla siebie. I jedyne co można zrobić, to wychowywać i wychowywać tych najmłodszych przyszłych kinomaniaków, że kino jest rozrywką dla mas, ale to nie znaczy, że istnieją tam inne standardy dobrego wychowania niż w teatrze. Pozdrawiam
W te wakacje przerzuciłam się na kino studyjne, głównie za sprawą przeglądu filmów ze studia Ghibli, który odbywał się pod koniec sierpnia i naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Zastanawiam się teraz, dlaczego wcześniej nigdy nie byłam w takim kinie?! Przecież w tym są same plusy... Zdecydowanie niższa cena biletu - jeśli ma się zniżki uczniowskie/studenckie albo przyjdzie się w większej grupie, to cena jednego biletu nie przekracza ceny paczki papierosów. Mniejsza widownia podczas seansów filmów, które można zobaczyć w zwykłych kinach typu Helios czy Cinema city, bo ludzie wolą iść tam. Niszowe seanse filmów nowszych, ale i starszych, na których sala może być zapełniona ludźmi, którzy jakoś potrafią się zachować - nawet jeśli przyniosą ze sobą jakieś picie lub nie potrafią znaleźć swojego miejsca. Mniejsze sale - i o dziwo jest to naprawdę duża zaleta, bo pomimo zdecydowanej różnica pomiędzy największymi sala ze zwykłych kin, to nie czuje się tego kompletnie. I chociaż muszę jeździć do sąsiedniego miasta autobusem, a później jeszcze kawałek iść, to po prostu warto. Miałam nawet jedną taką sytuację, że po seansie Grobowca świetlików podeszła do mnie dziewczyna, która siedziała obok mnie i wdałyśmy się w krótką dyskusję o własnych odczuciach względem obejrzanego filmu. A co do wspomnianego przez ciebie listu: podnoszenie cen biletów nie jest rozsądnym rozwiązaniem problemu. W momencie, w którym pojedynczy bilet już kosztuje pomiędzy 20 a 30 zł, jest to dość spory koszt, zwłaszcza jeśli chce się pójść całą rodziną, a tak jak zwróciłeś uwagę może to jedynie co niektórych zmobilizować do robienia jeszcze większego burdlu na sali. Zwykle jak widzę, że ludzie - zazwyczaj ci w wieku szkolnym - wchodzą na salę z jedzeniem to już wewnętrznie się irytuję, bo wiem że w najgorszym wypadku zaczną się tym jedzeniem obrzucać a w najlepszym zaczną się kłócić kiedy powinni zacząć jeść, żeby mieć na cały film. Czasem mam wrażenie, że zachowanie w przestrzeni publicznej, gdzie miejsce ma jakaś rozrywka kulturowa, powinno mieć swój własny rozdział w podręczniku od etyki, wdżr albo chociaż przyrody, bo ręce opadają.
Świetny materiał ! Popieram wszystko w 100%
Ja uwielbiam kino , i nigdy ogladanie filmu w domu nie będzie dla mnie lepsze od dużej , ciemnej sali i wielkiego ekranu , ten dźwięk i muzyka wow To jest SUPER!!! Przyzwyczaiłem się do takiej " niewychowanej " publiczności w sali i dlatego zawsze wybieram się do kina w godzinach 10/14 bo w tedy jest mało ludzi ( albo wgl. ) Ogólnie wole raz obejrzeć film w kinie niż pare razy w domu na telewizorze , komputerze czy nawet na tablecie czy telefonie .. xP
Jakiś czas temu byłem na seansie z żoną siedziały za nami dwie babki z dzieciakami które kopały w nasze oparcia trzy razy zwracałem im uwagę ani dzieci ani te kobiety nie umiały przeprosić po seansie wydarły z sali żeby nie musieć się tłumaczyć nie wiem co gorsze zachowanie dziecka czy rodzica który nie potrafi wpłynąć na to zachowanie albo chociaż kazać przeprosić
Jak byłem na seansie Rouge One w jednym z warszawskich multikin, jakiś Pan obok mnie, zaraz po rozpoczęciu seansu zaczął głośno rozmawiać i streszczać komuś swój dzień przez telefon. Gdy mu grzecznie zwróciłem uwagę, wydał się na mnie i powiedział że nie mam prawa mu zwracać uwagi. Poszedłem więc grzecznie do obsługi i wygonili kolesia z sali. Oczywiście przy aplauzie większej części widowni. Chamstwo na sali kinowej trzeba tępić.
13:11 a to nie zawsze działa. Jeśli zasloni się jakoś telefon to tak. Ale sporo telefonów, nawet na najniższych ustawieniach w ciemności świecą bardzo mocno.
Popcorn to nic w porównaniu do przynoszenia własnych paczek czipsów, które szeleszczą gorzej niż świstaki xD A w ogóle dobrym rozwiązaniem, byłoby puszczanie jakieś spotu reklamowego przed każdym seansem w którym pokazane byłyby własnie te sytuacje w jakiś prześmiewczy sposób, żeby człowiek, który to robi poczuł lekką żenadę i jeżeli już to go czegoś nie nauczy to przynajmniej może zawstydzi.
ProDisser
Nie będą ludzi za to ganiać, bo kina większość kasy zarabiają właśnie na jedzeniu. Ostatnie czego chcą, to żebyś miał jakieś opory przed zakupem tych Nachos po 9.90zł
Trzeba po prostu ludzi nauczyć, że na jedzenie jest pora, kiedy na ekranie coś się dzieje (jakiś samolot spada, coś wybucha, ktoś/coś się drze, budynki się walą itd.).
Tutaj raczej nie chodzi o ludzi jedzących rzeczy kupione w sklepie kinowym, tylko o tych, którzy kupują w biedronce najlepsze czypsy, a później szeleszczą opakowaniem xD A co do nauczania, to nie sądzę, żeby dorosła osoba, nawet kiedy jest pierwszy raz w kinie nie wiedziała, że robiąc trzodę nie przeszkadza dla innych, a takie lekkie ośmieszenie najlepiej by właśnie zadziałało coś jak nauczyciel w klasie, który ripostuje niesfornego ucznia, przez co ten od razu jest bardziej potulny i zastanawia się nad swoim zachowaniem.
Ja na The force awakens siedziałem obok pani, która przyszła z małym synem który krzyczal, a ta pani przeglądała Facebooka
Byłem kilka dni temu na IT, sala była prawie pełna. Za mną siedziała grupa gimnazjalistów (też jestem z gimnazjum), przed filmem było okej, gadali w miarę cicho. Nagle zaczęły się reklamy, reszta sali ucichła a grupa znajomych za mną stałą się głośniejsza. Jakoś przez 20 minut trwały ich rozmowy, później ucichli (dodatkowo osoba siedząca za mną miała założone nogi na fotel więc z każdym ruchem byłem kopany). Plus obok mnie siedziała jakaś dziewczyna która co 10 minut robiła snapa. Nigdy tak nie miałem, pierwszy raz taka sytuacja.
Wow, jak zawsze się z Tobą zgadzam, a nawet jeśli nie, to nie komentuje tak... Akurat taki ekran jaki masz w kinie, dźwięk etc nie oddasz w domu... To jest cały fun kina...
Zanim obejrzałem materiał chciałem dać negatywną ocenę ze względu na tytuł ale się wytrzymałem i uważam że masz rację ;p
Z tego co się orientuję, obecnie przed rozpoczęciem filmu w kinie, wyświetlana jest informacja o wyłączeniu komórek. Oczywiście masa osób się do tego nie stosuje. Sam mam znajomych którzy pracują w kinie i to co powiedział Ichabod się w 100% zgadza. Pracownicy kin to przede wszystkim dorabiający studenci i niezależnie od tego jak traktują swoją pracę to nie za bardzo mogą zwrócić uwagę klientom. Po pierwsze i najważniejsze osoby niekulturalne najczęściej są agresywne, po drugie - zarządzający kinami wolą aby obsługa była wyrozumiała i pomocna a nie karciła płacących za bilety. Pomysł z ochroną w kinie moim zdaniem jest genialny i dużo by zmienił.
Pamiętam, że kiedyś w kinach w Ameryce, studio robiło specjalny klip z postacią z filmu, który ma się wyświetlać w kinie. I np. Sid informował, żeby wyłączyć telefony przed seansem Epoki lodowcowej 2. Z Facetami w czerni też była podobna sytuacja. Niestety, teraz tego raczej nie robią.
Ja lubię chodzić do kina na seanse z małą ilością ludzi, dlatego idę na jakiś "mega" film gdzieś 3-4 tygodnie po premierze.
Mi się o dziwo jakoś nigdy w kinie nie zdarzyło nic przez co bym pomyślał "co z tymi ludźmi
Ale pomysł z edukacją kinową to coś naprawdę fajnego , jakieś kolonie dla dzieciaków lub coś ten deseń mogło by dużo zmienić (y)
Mimo ze zawsze traktowalem kino jako pewnego rodzaju wydarzenie i przezycie (nie, nie film, a wyjscie do kina) to ostatnimi czasy juz nie sprawia mi to takiej frajdy. Widze ku temu kilka powodow:
1) Wspomniany brak kulury na sali. Konkretnie rzecz biorac mowienie na glos z dowolnego powodu. Reszte, jak telefony i chrupanie, jestem w stanie przezyc.
2) Jakosc obrazu, dzwieku. W dzisiejszych czasach mozna sobie zafundowac jakosc obrazu lepsza a dzwieku porownywalna jak w kinie. Przyklad podczas jednej z poczatkowych scen w Baby Driver skupienie wzroku na drugim planie na ktorym "pokazywal sie tekst piosenki" grozilo oczoplasem. Wyjatkiem jest rzecz jasna iMax.
3) Ograniczenia z zakupem biletow on-line. Odniose sie do CC. Nie tylko musze doplacic do biletu ktory sobie sam kupuje ale dodatkowo nie ma mozliwosci rezerwacji atrakcyjnych miejsc na sali kinowej bez natychmiastowego zakupu. Jest to dla mnie problematyczne, poniewaz moja zona otrzymuje z pracy "bony" czy tez "kody" (jak zwal tak zwal) na bilety, ktorych nie mozna wykorzystac przy zakupie on-line.
4) Wielkosc ekranu. Tak wielkosc ma znaczenie! :) Inne wrazenie robi wielki smok na wielkim ekranie niz duza skrzydlata jaszczurka w pudelku na przeciw ciebie. Problem w tym ze ceny duzych telewizorow albo rzutnikow sa w zasiegu cenowym przecietnego Kowalskiego.
5) Spoznione premiery. Temat wspomniany w materiale wiec nie semsu powtarzania opini z ktora sie zgadzam.
6) Dubing/Napisy. W kinie moj wybor ogranicza sie do pory emisji a przesto dubingu/napisow. W domu mozna sobie wybrac sciezke dzwiekowa i wlaczyc/wylaczyc napisy.
7) Powtarzanie filmow. Chcac ogladnac dobry film wiecej niz raz w kinie trzeba zaplacic za te przyjemnosc kilku krotnie.
8) Wygoda. To nie tylko kwestja dotrasportowania sie do/z kina ale wszystko inne zwiazane z kompromisami ogladania filmu wsrod ludzi. Nie wspominajac nawet o mozliwosci zastopowania filmu w razie naglej potrzeby.
Ale to sa nadal niedogdnosci ktore bardziej lub mniej tworza specyfike odbioru w kinie. Jest za to jedna rzecz ktorej "nie zniese". Nie wiem czy to specyfika miasta w ktorym mieszkam / pecha zwiazanego z reszta widowni ale coraz czesciej publicznosc:
a) nie bardzo reaguje na to co sie dzieje na ekranie - tym samym jest to tak jak ogladanie meczu na stadionie na ktorym kibice nie manifestuja swojego poparcia dla druzyny krzykami, gwizdami, westchnieniami itd.
b) Nadreagowuje; np.: smiejac sie glosno w niesmiesznych (dla mnie) momentach
W moim przypadku na szczęście rzadko byłem na takim seansie, na którym naprawdę ktoś/czyjeś zachowanie tak bardzo mnie wnerwiało, że nie mogłem się na samym filmie skupić. Na ogół wkurzają mnie głównie ludzie którzy czasem poczują się zbyt wygodnie i walną stopami tuż na moją głową, bądź bez przerwy się wiercą nade mną, okazjonalne szuranie torebek z jedzeniem albo poświata od czyjegoś telefonu nie przeszkadzają mi tak bardzo, ale z dwojga złego rzadko w ogóle zdarza mi się, że np. robi to ktoś obok mnie, być może bardziej bym się wtedy na to wyczulił. Ostatnio byłem nawet na enemefie i też nie było jakoś okropnie, mimo wątpliwych opinii w komentarzach na wszelakich forach.
A co do tych cen biletów, to też jestem w stanie się zgodzić. W CC ostatnio jest jakaś dziwna moda na jeszcze droższe bilety na te ostatnie, "idealne" rzędy miejsc do oglądania, które przy okazji można opłacić tylko przez internet, nawet nie rezerwować - jak dla mnie dosyć dziwna rzecz, tym bardziej, że (bo przynajmniej takie mam wrażenie, chodząc do swojego CC przez dobre pół swojego osiemnastoletniego życia) ceny biletów chyba przez lata wzrosły o jakieś 5-6zł, co pewnie średnio niektórych zachęca do częstszych wyjść, nie wspominając już o Multikinach, w których opłaca chodzić się głównie właśnie na maratony. W sumie to zastanawiałem się na przejściem się raz do jakiegoś studyjniaka, bo nigdy nie miałem okazji się przejść w Krakowie do innego, prócz kina Kijów (bo chyba jest nieco bardziej kameralne od multipleksów, chyba się liczy, nie?), a na ogół ludzie mówią same dobre rzeczy o tych mniejszych kinach.
Widziałem identyczną sytuację co właśnie ta dziewczyna, tyle, że na BvS, i nawet mi, jak widziałem, jak ten film jest zły nie przyszło się tak zachowywać. Szkoda, że nadal istnieją tacy ludzie.
Chodze do kina co najmniej dwa razy w miesiącu od x czasu i sytuacje o których tu mowa zdarzyły mi się tak rzadko że policzyłbym to na palach jednej ręki. A jeśli już taka sytuacja jest to po prostu zwracam uwagę i zazwyczaj pomaga a jak nie to zwracam uwagę już trochę mniej grzecznie i wtedy zawsze pomaga :)
Co do pracownika ochrony w kinie... większość kin jest w jakichś większych galeriach handlowych, a galerie mają ochronę absolutnie wszystkie. AS co do podniesienia cen biletów... Jeśli natomiast chodzi o osoby o zasobniejszym portfelu mogą zrobić dwie rzeczy:
a) wykupić znacznie większą ilość biletów, zapewniając sobie puste miejsca dookoła
b) zainwestować w kino domowe i w ogóle nie chodzić do kina
Kurde jaki fryz, kiedy na panienki lecimy :)
A mówiąc o kinie ja od 6 lat już chodzę sam na filmy(głównie wysokobudżetowe, dobra na horrory akurat z dziewczyną)i tylko Cinema Ciy, popcorn sobie kupię nie powiem, ale staram się jeść jak najciszej tak by zbytnio nie dawać znać o jego istnieniu. Czasem na telefon zerkne przyciemniając ekran na tyle ile to możliwe by nie świecić ludziom po oczach i na razie nie widzę powodu by tego zmieniać, i nie widzę powodu by kino miałoby zniknąć w końcu to kultura mająca dość długą historię(chyba pierwszy kinematorgtaf to był 1895 i w tym roku była publikacja dzieła stworzonym na kimematografie, ok był to 2 minutowy spacer).
Najgorsze jest to jak trafią się tacy delikwenci którzy pierdolą przez większość filmu i komentują debilnnymi tekstami, szeleszczą chipsami a co niektórzy to wypluwali popcorn i nieraz musiałem zgłosić takich ludzi.
Co prawda to byli głównie studenciaki i chcieli chyba mieć atencje by ktoś ich zauważył, ale wystarczyło wejście ochroniarza by wyszli jak owieczki prowadzeni przez psa pasterskiego.
Niektóre rzeczy mogę zrozumieć bo sam mam 20 lat, ale kurwa taka grupka ma przeszkadzać całej sali? To coś jest nie tak :D
Prawda jest taka, że jak ktoś został dobrze wychowany przez rodziców to i samodzielnie w kinie będzie potrafił się zachować. Jako dzieciak jadałem popcorn i chipsy w kinie ale jak podrosłem to zauważyłem, że to przeszkadza. Trzeba się postawić w sytuacji innej osoby by zrozumieć swoje błędy.Pozdrawiam ;D
Nie wiem jak u Ciebie, ale w moich multipleksach jest przed seansem plansza z prośbą o nieużywanie telefonów komórkowych, co ludzie mają centralnie w d4.
Ludzie po prostu mają w dupie innych ludzi. Oprócz telefonów, gadania i chrupania chipsów i popcornu w kinie irytuje mnie jeszcze nie trzymanie się numeracji miejsc. Lubię siedzieć na miejscu które mam na bilecie...
Mieszkam w małym miasteczku i traktujemy z kumplami wypad do kina jako swego rodzaju Wyprawę. Wpadamy do miasta coś zeżreć, pośmigać po sklepach, odwiedzamy wszystkie księgarnie, wbijamy do kina, czasem sobie popcorn pochrupiemy, chociaż zazwyczaj to znika on na reklamach przed filmem (które mnie osobiście strasznie denerwują (zwłaszcza przed Gwiezdnymi Wojnami)) Wiadomym jest, że do kina nie jeździmy na wszystkie filmy, zazwyczaj są to blockbustery, często w 3D, więc trochę kasy na takim wypadzie wydajemy, przeważnie pęka stówka albo więcej. Myślę, że gdyby podnieśli ceny biletów to jeździłbym raz w roku do kina (na Gwiezdne Wojny). Just sayin'
Bardzo blisko znam osobę, która przez pewien czas pracowała w dużym kinie. Oczywiście student, któremu płacono najmniej jak się da. Jedyne co taki pracownik mógł w praktyce to zwrócić uwagę osobom, które przeszkadzają i poprosić ich by tego nie robiły. Nie mógł ich wyprosić czy jakoś mocniej zareagować.Od tego był pan z ochrony, który po pierwsze był tylko w weekendy, a po drugie był jak typowy ochroniarz z biedronki. Orzeczenie o niepełnosprawności, by był tańszy w utrzymaniu i tak dalej. Nie ma szans, by taki człowiek mógł zareagować np. na grupę przeszkadzających osób. Właściwie jedynym rozwiązaniem byłoby dzwonienie na policję, ale to ma sens tylko w naprawdę ostrych przypadkach.
Ludzie są różni i jasne obniżenie cen biletów i "edukowanie" ludzi dobrego zachowania w kinie jest bardzo potrzebne, ale również potrzebne jest egzekwowanie regulaminu. Jak ktoś naprawdę przeszkadza innym powinien być wyrzucony z sali, a dziś takiej możliwości praktycznie nie ma.
A taka ciekawostka raz się nawet zdarzyło, że gość palił w kinie trawę.
Nigdy w domu nie osiągnie się takiego klimatu i jakości jaka jest w kinie.
Miałam wątpliwą przyjemność wybrać się na maraton grozy Stephena Kinga, ponieważ chciałam zobaczyć lśnienie na wielkim ekranie oraz czekałam na "to". Niestety, gdy zbliżałam się do swojego miejsca, zauważyłam, że za mną siedzi banda gimnazjalistów. Na reklamach darli gęby niemiłosiernie, ale ok, to reklamy, niech się drą, ale w momencie, kiedy przez pierwsze 15 minut lśnienia nie słyszałam dialogów, tylko musiałam bazować na napisach, odwróciłam się do owych osobników i zwróciłam im grzecznie uwagę. Pomogło na jakieś 3 minuty. Przez całe pierwsze dwa filmy po prostu się darli, kopali ludzi w fotele, jedli, pili. Ludzie zwracali im uwagę, ale mieli to za nic. Nie mam pojęcia dlaczego nie wpadłam na to, żeby iść do obsługi kina, następnym razem na pewno tak właśnie zrobię. Na szczęście, kiedy leciało "to", gnojki zdążyły się chyba zmęczyć i spały, więc mogłam oglądać w spokoju. Ale przez tę sytuację raczej się już nie wybiorę na filmowy maraton.
Marzyłem o tym, żeby przed seansem puszczano fragment filmu "God Bless America" gdzie grupa śmieszków w kinie śmieje sie w głos i rzuca popcornem w głównych bohaterów, którzy później do nich strzelają i grzecznie dziękują tylko jednej osobie z tej grupy za zachowanie ciszy.
A serio to tak jak ktoś wspomniał komunikat o zachowaniu ciszy byłby trafny, wiadomo nie całkowitej bo pogadac czy zamienic pare słów można, ale cicho, a nie na cały głos jak niektórzy sobie pozwalają. Bo komunikaty o wyciszeniu telefonu i nie nagrywaniu kamerą już są.
No i tańsze bilety odrobinę oczywiście też by sie przydały ;)
Mieszkałem w jednym z największych w Polsce miast i kilka razy tygodniowo chodziłem do kina. Zachowanie ludzi w większych kinach jest raczej znośne, lepiej jest w kinach studyjnych. Incydenty opisywane przez autorkę stanowiło raczej rzadkość. Ostatnio byłem w kinie w mniejszej miejscowości na "IT" i zachowanie ludzi było przerażajace. 90% procent widowni rozmawiało, korzystało z telefonów, wyklinało, lub korzystało z e-papierosów. Pracownic reagowali tylko, gdy widzowie ostentacyjnie nagrywali telefonem film.
U mnie w kinie jak ktoś rozmawia za głośno, przeszkadza lub za dużo świeci telefonem przychodzą pracownicy kina i upominają :)
Opowiem swoją historię.
Byłem na mini maratonie filmowym(unlimited robi swoje :D )
najpierw-wojna o planete małp (swoją drogą polecam)-5 osob na sali (w tym ja i moja dziewczyna)
Potem dunkierka- znowu 5 osób
i na razie wszystko fajnie,ludzie nie hałasowali,sala czysta itd
nadchodzi ostatni film...Volta... i o mój boże.... co tu ie odjaniepawliło,pomijajac to ze na tym filmie była cała sala, to ludzie gadali,bawili sie telefonami, no .. nie było zbyt przyjemnie,pomijajac to ze wszyscy smiali sie w niebogłosy a ja miałem uczucie facepalmu.
Ale to bym przeżył,ale to co robiły 4 osobi przed nami juz nie,najwidoczniej spotkały się 2 małżeństwa,wiadomo szwagier te sprawy. ze wzgedu na to ze przed jedna z pan było wolne miejsce ,pani postanowiła polożyc swoje giry na fotelu przed soba,nie zdejmujac butów w dodatku.
Ale taki gwoździem do trumny,wisienką na torcie,kwintesencją tych ludzi może byc picie Wódki(!!!) z plastikowych kubeczków,nie musze mowic ze ci państwo byli najgłośniejsi na sali,prawda?
Sama chodzę do kina szczególnie ze względu na możliwość skupienia się tylko na oglądanym filmie, często oglądając coś w domu rozpraszam się ( np. sprawdzam coś automatycznie w telefonie ) więc nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego osoby które z własnej woli wybrały się na film też go po prostu nie oglądają. Doszłam do takiego samego wniosku jak ten o którym mówisz w filmie, że najprawdopodobniej wynika to z braku obycia, z za rzadkim chodzeniem na seanse więc podniesienie ceny biletów sprawi odwrotny skutek.
Sprawa tak samo wygląda jeśli chodzi o spożywanie czegokolwiek w kinie. Brak baru sprawi ,że ludzie jedzenie będą przynosić ze sobą. Więc znowu należałoby odnieść się do rozpowszechniania kultury kinowej (jak głupio by to nie brzmiało). W moim przypadku z jedzeniem radze sobie tak, jeśli idę na film powiedzmy "lekkiego" typu np. komedię to pozwalam sobie na popcorn jeśli jednak wiem, że film na który się wybieram dotyka ciężkich, trudnych tematów to z popcornu lub czegokolwiek po prostu rezygnuje.
Wiem, że odgrzebuję ale - pamiętam jeszcze z czasów mojego gimnazjum (ok 15 lat temu) że wejście do kina ze swoją szeleszczącą torebką chipsów to był mega obciach, a obsługa rzeczywiście za przyuważenie kogoś ze swoim jedzeniem czy szeleszczącą paczką lub ogólnie hałaśliwego widza - po prostu wypraszała. Serio, spotkałam się z takimi obrazkami, że ktoś wyciągnął swoje chipsy, głośno rozmawiał i podeszła obsługa i wyprosiła taką osobę za łamanie regulaminu.. Dziś nawet kurde w barku kinowym są szeleszczące paczki m&m do kupienia i tym podobne przekąski. Do tego popcorn w barku kosztuje 20zł a że nie ma nikogo do egzekwowania regulaminu, to ludzie wnoszą własna szamę... Tym bardziej, że większość multipleksów jeszcze jest w galeriach handlowych i to jest kwestia tylko przejścia się po chrupki do marketu, który jest obok. Inną sprawą jest pilnowanie dzieci w tych kinach - bo po prostu w tej kwestii nie istnieje żaden kodeks. Ludzie potrafią zabierać 3 letnie dzieci na bajki z napisami i głośno czytać dziecku kwestie -.- gdzie dana bajka również ma wersję z dubbingiem
Pamiętam, że najgorsze cebulactwo spotkało mnie na maratonie Władcy Pierścieni. Trzech panów przyszło z reklamówką pełną piw i (chyba) z winem, sala była pełna, pewnie nie chciało im się szukać kupionych miejsc, więc siedli na schodach, blisko mojego fotela. Przez połowę pierwszej części co chwilę było słychać ten charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki, poza tym, w powietrzu unosił się ohydny zapach piwska, którego tak nie cierpię. 😠 Byłam wtedy sporo młodsza i bałam się zwrócić im uwagę, a nikomu innemu nie przyszło to do głowy. NA SZCZĘŚCIE, jednemu z nich zachciało się rzygać i koledzy go wyprowadzili, także kolejne części oglądałam już w spokoju. 😀 Po pewnym czasie, któryś wrócił po te reklamówkę i puszki.
Naprawdę nie rozumiem takich ludzi, czy byli wychowywani w dziczy, że tak się zachowują?
Pracując w jednym z multipleksów zaobserwowałem, że część pracowników po prostu ma głęboko w poważaniu to, co od nich wymaga pracodawca. Nie można wchodzić z jedzeniem z zewnątrz - a co tam, po co zwracać uwagę, niech śmierdzi Mcdonaldem, który potem część klientów ochoczo wciera w fotele (najwidoczniej będąc niezadowolonym z zakupu i pokazując, gdzie ich miejsce). Kontrola sali? A po co popatrzeć na to co się dzieje - rzut okiem na ekran, wczłapanie się na schody, by zeskanować miejsce potwierdzające kontrolę i ewakuacja - trzeba przecież postać i porozmawiać. Ja rozumiem, że pracują w takich miejscach głównie studenci, którzy mają to gdzieś, ale rolą pracodawcy jest pokazanie, że Ci którzy mają to gdzieś, powinni poszukać sobie innej pracy.
A teraz ostrzeżenie - nadchodzi Botoks :D Znowu będzie masę ludzi w kinie, pracowników za mało - nie będą wyrabiać, a na salach dzicz.
Pracuję w kinie studyjnym w małym miasteczku. U nas jest to rozwiązane tak, że na każdym seansie, na sali siedzi pracownik kina. Przeważnie jest to bileter, który po skasowaniu wejściówek wchodzi na sale i ma tam obowiązek siedzieć przez cały film. Do jego obowiązków należy pilnowanie bezpieczeństwa widzów, ale także zwracanie uwagi tym widzom, którzy niekulturalnie się zachowują. Robi to oczywiście dyskretnie. Kino ma także wynajętą ochronę, nie na miejscu, ale wystarczy naciśnięcie przycisku i patrol jest za max. 10 minut na miejscu. Na szczęścia taka interwencja nie była do tej pory potrzebna. Najbardziej uciążliwa grupa widzów ? Gimbusy :/ Zachowują się jak małe dzieci, brudzą bardziej niż małe dzieci i w sumie to czasami zastanawiam się, po co oni w ogóle przyszli do kina - pogadać z kolesiami ? Poscrollować fejsbuka na telefonie ? Nasyfić dookoła siebie popcornem i czipsami jak świnia w chlewie ? Bo chyba nie na film... Kiepsko z kulturą u tej naszej młodzieży :(
Ja będąc w kinie za każdym razem odnoszę wrażenie, że "Ilość przeszkadzających jest wprost proporcjonalna do ambicji filmu".
Zaznaczę, że "przeszkadzający" nie są zwykle żadnym problemem, bo zazwyczaj można się po prostu po prostu przesiąść.
Polecam iść na przedpremiery lub na nocki czy rano. Byłem na BvS i nikt piszczał itp., Halloween każdy zachowywał się dobrze, a było dużo ludzi. I nie mam takiego problemu, jak z dziećmi. Ale nie mam zamiaru omówić całego tematu.
Zgadzam sie z Tobą w 100%, aż miło oglądać bo madrze mowisz :) Jednak chcialabym sie spytac, czy was też irytuje jedzenie czegokolwiek na filmach historycznych?? Szczególnie takich ktore pokazuja sceny batalistyczne, tragedie tamtych czasow?? Nigdy nie spotkalam sie z tym, by ktos tak samo myslal jaki ja, ale dla mnie to jest niestosowne po prostu, nawet niesmaczne bym powiedziała. Ogladam film ktory pokazuje bohaterów, ich poświęcenie,to jak cierpieli, co musieli poświęcić, ich tragedie które wiem ze sie naprawdę zdarzyly, bo to co widze jest oparte na tym jak bylo naprawdę. A my jemy, oglądając to jakbysmy nie mieli szacunku do tego, co widzimy. Moze tylko ja mam takie odczucia ale nigdy nie kupuje jedzenia na filmy historyczne, bo dla mnie to brak szacunku do tego, co widzę, o czym jest film i jakie ma emocje dostarczac.
Do filmów z popkultury jak Marvel czy Star Warsy popcorn jak najbardziej pasuje. Nie wyobrażam sobie natomiast by kupować go sobie do ambitniejszego kina
Dla mnie telefon powinno się wyłączać przed seansem, ponieważ czas który spędzam w kinie jest dla mnie i tylko dla mnie.
No to go wyłączaj, w czym problem
Główny powód dla którego kina działają jeszcze, zamiast dystrybucji cyfrowej, to piractwo. Ten miesiąc w kinie, gdzie nie ma bluraya albo cyfrowej wersji w dobrej jakości (desperaci oglądają CAMy) to główny przychód z filmu. Jakby film szedł od razu na bluray/dystrybucję cyfrową, to przeż torrenty by hulały od samej premiery
Ja uwielbiam chodzić do kina w poniedziałki popołudniu/wieczorem. Bardzo często zdarza mi się być jedyną osobą na sali. ;)
I mogę wtedy chrupać popcorn i świecić telefonem do woli! XD
W innych kinach tego chyba nie widziałem, ale w Multikinie przed seansem po reklamach, pojawia się ogłoszenie w którym proszą o wyłączenie telefonów.
Trochę powtórzę to co już tu było pisane a propos kontroli obsługi kina na salach. Jest to zupełnie niemożliwe. Przy kilku, kilkunastu salach potrzebnych jest odpowiednio więcej pracowników, którzy naturalnie nie mogą pracować ciągle, przez cały dzień. Trzeba i tu wprowadzić system zmianowy. Więc załóżmy, że mamy 6 sal, więc potrzebujemy przynajmniej 12 pracowników dziennie, którzy będą pilnować porządku na salach przez cały czas. Pamiętając, że, tak jak mówisz, są to głównie studenci, nie zawsze mogący być w pracy, koniecznym byłoby zatrudnienie około 30 dodatkowych osób (gdzie cała obsługa kina, w zależności od jego wielkości to 50-100 osób). Dlatego, aby obsługa mogła reagować, trzeba dać jej na to szansę i zgłoszenie każdej takiej sytuacji sprawia, że obsługa widza może takim osobom uwagę, bo wcześniej prawdopodobnie nie ma o tym pojęcia.
Ale chciałabym jeszcze poruszyć kwestię jednego ze źródeł (bo na pewno nie jedynego) takiego zachowania. Zdarzyło Wam się kiedyś być na seansie z grupą szkolną, jako osobny klient, a nie jako uczestniki takiej wycieczki? Jeśli nie to zazdroszczę, jeśli tak to współczuję. I oczywiście to co teraz napiszę to generalizowanie, ale uważam, że szkoły i nauczyciele mają bardzo duży udział w karygodnym zachowywaniu się ludzi w kinie, bo uczą ich tego od najmłodszych lat. To jak bardzo przeszkadzający w seansie są uczniowie i jak bardzo nie potrafią (a może nie chcą) zapanować nad tym nauczyciele jest nie do opisania. Karygodny jest też bałagan, który po sobie zostawiają. I dziękuję i szanuję wszystkich tych nauczycieli, którzy potrafią przejść się po sali po skończonym seansie i cofnąć do niej tych, którzy zostawili po sobie chlew. Nie rozumiem natomiast zupełnie tych, którzy swoim podopiecznym mówią "nie sprzątajcie, przecież jest obsługa, im za to płacą". Nie ma się więc co dziwić, że dorośli już potem ludzi idąc do kina zachowują się w taki a nie inny sposób.
Jako były pracownik kina mogę powiedzieć ze kino stawia zyski przed komfortem klientów
Szkoda, że nie wspomniałeś o amerykańskiej sieci kin Alamo Drafthouse, to co oni robią może mieć duży wpływ na przyszłość kina:
- nie boją się wyrzucać osób świecących telefonami i innych przeszkadzających
-można zamawiać jedzenie i picie w tym alkohol przed i w trakcie seansu, kelnerzy się przemykają między stolikami tak aby nikomu nie zasłaniać, a zamówienia składa się na kartce papieru.
wystarczy raz pójść do kina z klasą
żeby zobaczyć, jak kto się zachowuje
Ichabod - kwestia jeszcze jakości kin i ich seansów. Swoją wypowiedź kieruję w stronę sieci Multikino. Ja osobiście nigdy więcej nie skorzystam z ich usług. W zeszłym roku wybrałem się na seans Deadpool'a (premierowy seans) - film się zaczyna i brakuje napisów. Dla mnie nie był to wielki problem, no ale wybrałem się na seans z napisami - po około 10 minutach od zwrócenia uwagi że ich brakuje, usłyszeliśmy że będzie ok. Czekanie około 5 minut aż cofną film i jaka czeka widownię niespodzianka? Film bez dźwięku - zwrócenie uwagi i czekanie prawie 20 minut i oglądanie filmu bez dźwięku. No ale kolejne 10 minut i wszystko ok.
Kolejny seans w tym kinie to premierowy pokaz Suicide squad - oczywiście na start znowu brak napisów, czekanie jakieś 5-10 minut na napisy ale co się okazuje? Sporo osób było w kinie również na Deadpool'u i zaczęła się lekka frustracja - rozmowa na początku z obsługą była spokojna i miła, ale jak cofają kolejny raz film i włączają bez napisów (lub dźwięku - zależy które cofnięcie) to zaczęło się trochę gotować bo kierownictwo jak zwykle jest zajęte. Na koniec po "obejrzeniu" 20 minut filmu dowiadujemy się że "napisów nie ma i nie będzie bo nie ma".
Zgadzam się z tym że ludzie nie raz źle się zachowują w kinie, ale najpierw sieć kin jak Multikino (którzy łaskawie po awanturach zwrócili pieniądze za seans) muszą nauczyć się trzymać poziom. W innych kinach nigdy mi się takie sytuacje nie zdarzały, a nawet jeśli coś było nie tak to wysnuto przeprosiny i żeby naprawić jakiś problem zatrzymano seans.
Temat ważny i w 100% się zgadzam tylko tyle reklam w jednym filmie mnie irytuje ,ponieważ słucham Ciebie w tle gdy pracuje.Pozdrawiam.
Kina nie znikną tak szybko. Wbrew pozorom technologia cały czas się rozwija.
Polecam obejrzeć film na YT "Field Trip: Dolby Cinema" z konta "RocketJump Film School".
Popcorn w takich kinach jest surowo zabroniony. Mam nadzieję że takich kin będzie coraz więcej.
Bez przesady nie "cyfryzujmy" wszystkiego bo niedługo ludzie przestaną wychodzić z domów bo wszystko beda mogli zrobić online
To już się zdarza. Rekord znajomego przy pracy zdalnej to 12 dni bez opuszczania mieszkania (żarcie też sobie zamawiał).
Ze wszystkich irytujących rzeczy w kinie, najbardziej drażnią mnie wycieczki szkolne. Zawsze znajdzie się jakaś gaduła, śmieszek dowcipniś, idiotki rechoczące pod nosem i menda, która kopie w krzesło. Raz tak od tyłu dostałam kopniaka w głowę, to mój facet dość głośno zwrócił dzieciakowi uwagę. Reakcja nauczycielki? "Danielku brzydko", na to, że usłyszeliśmy od smarka "wypierdalaj kurwo" :D
Ja zawsze wybieram mniej popularne seanse: napisy i wczesne godziny w dni robocze. Zazwyczaj są 2-4 osoby poza mną na sali. Dodatkowo siadam przed nimi, więc telefony mi nie przeszkadzają.
No wiadomo, że zawsze można obejrzeć dany film w domu, na komputerze, ale jednak to nie to samo co w kinie.
#TeamCinema
Większość kin wyświetla przed seansem prośbę o wyłączenie/wyciszenie telefonów. W niektórych nawet puszczają to z dogranym głosem, więc to, że ludzie nie wiedzą, że mają nie używać telefonów, to bzdura.
Masz rację ichabod u mnie w kinie sklepik z napojami i popcornem jest nieczynny chyba od jakiś 2 miesięcy
W kinie Stylowy w Zamościu jest informacja przed rozpoczęciem filmu żeby wyłączyć telefony aby nie przeszkadzać oglądającym
W kinie do którego chodzę w UK zawsze jest przed filmem taki żartobliwy komunikat proszący o ciszę, wyłączenie dźwięku w telefonie, i nieświecenie telefonami. Oczywiście, zdarza się, że jakieś buraki się do tego nie stosują, ale generalnie ludzie starają się nie przeszkadzać - chodzę do kina bardzo dużo i nie zdarzyło mi się jeszcze musieć komuś zwracać uwagę (a nie oszukujmy się, tu też jest mnóstwo niewychowanych żuli). Uważam, że masz rację, że informacja tego typu, podana w fajny sposób a nie na zasadzie suchego zakazu zachęca ludzi do przyzwoitego zachowania jeśli jest regularnie powtarzana.
Jak idę do kina to oglądać film nie po to żeby nażreć się popcornu czy wypić cole takie rzeczy robię w domu gdzie nikomu nie przeszkadzam.
Za każdym razem, gdy ktoś narzeka na zachowanie ludzi w kinie zastanawiam się, czemu nikt nie wymienia absolutnie najbardziej irytującego i chamskiego zachowania, czyli kopania w krzesło. To przebija wszystkie świecące telefony, popcorny i gadanie. I dotyczy to nie tylko dzieci. Może to nie jest takie częste, tylko ja mam pecha i trafiam na takich ludzi...
Na szczęście mam ten komfort, że mieszkam we Wrocławiu i chodzę do DCFu. Bilety w miarę tanie i nikt mi nie wcina jedzenia podczss seansu ;) Tylko niestety nie puszczają wszystkie interesujące mnie pozycje ;)
Kino Nowe Horyzonty w Wrocławiu - nie kupisz popkornu. Problem rozwiazany
Dolnośląskie Centrum Filmowe - Wrocław. Tam też nie kupisz popcornu.
Ja mam ten problem, że mieszkam na wsi. Najbliższe kino znajdujące się w mieście jest niewielkie i lecą tam tylko najgłośniejsze produkcje, a żeby dotrzeć do kina w którym jest większy wybór, muszę specjalnie jechać dwoma autobusami do większego miasta. Chętnie chodziłbym częściej do kina, ale ogarnianie dojazdu jest męczące i dużo łatwiej jest mi obejrzeć film w dystrybucji cyfrowej.