Mnie "w deszczowy dzień" bardzo się podobał. Jako pierwszy od dawna. Ma w sobie klimat filmow Allena z lat 80 i 90 tych. Jest to mój ulubiony reżyser, kit bym dla niego jadła i obejrze wszystko. Mysle ze duże znaczenie ma fakt ze akcja dzieje się po raz pierwszy od dawna w nowym Jorku. Wg mnie jak prawie zawsze u Allena genialna obsada też w kontekście jak oni wszyscy że sobą rezonuja. I świetne ich poprowadzenie, co jest naczelnym dziełem reżysera. Sama historia nie tak ważna kiedy te dwa składniki buczą. I cóż z tego. Że młody Chalamet gra starego Allena skoro robi to świetnie. Co do Tarantino nie jestem jego fanka, doceniam i znam pulp fiction. Ten film obejrzałam z zainteresowaniem ku własnemu zaskoczeniu. Oryginalny pomysl na fabułę. Realizacja jest taka że wchodzimy w ten, wymyślony przecież a tak realny świat. I oczywiście Leo i Brad w duecie i solo tworza mistrzowsko postaci. No i liczy się końcowy suspens
Z przyspieszonym tętnem czekałam na ostatnie sceny w filmie Tarantino ... myślałam, że będę oglądać "przez palce" .... pełne zaskoczenie - uśmiałam się okrutnie :D
Cieszę się, ze ma Pan swój kanał, na ktory wpadłam przez przypadek Byłam wierną fanką "Pereł z lamusa".Swietne recenzje, kultura słowa, wyrobiony gust i profesjonalizm.Sub musi być.
Ojej za późno ale przynajmniej się pochwale ... mieszkam niedaleko Bristolu w UK i miałam to szczeście ogladać dzieła Banksy'ego na żywo, świetna sprawa na atrakcje wycieczki w Bristolu - wyszukiwac jego ukrte murały - polecam. Za recenzje jak zawsze dziekuję z Woody Allen'em dawno dałam sobie spokój. Dziekuje za utwierdzenie mnie w tej decyzji. Tarantino - cóż jego natomiast ślepo uwielbiam, zdjęcia, muzyka, obsada a przede wszystkim jego pasja do kina zawsze mnie urzekają. Tarantino to czysta rozywka i być może są tam niedociągniecia ale ogólnie ja i pełna sala kinowa bawiła się świetnie. Zawierucha - z tym również się nie do końca zgodze, przynajmniej jest w filmie, a nie jak inni nasi wielcy rodacy których w ostateczności zawsze wycinaja. Tarantino podobno stworzył wersje "Dawno temu .. " która trwa 4h. Być może będzie okazja na "gadającego" Polańskiego, w pełnej wersji reżyserskiej. Pozdrawiam
Uwielbiam Pana recenzje, z większością się zgadzam, ale dla mnie "O północy w Paryżu" jest jednym z największych filmów świata. Uwielbiam go, kocham smaczki tego filmu. Pzdr
Panie Tomku, pewnego razu się zastanawiałem... ale dobrze by było dla TH-cam gdyby miał Pan kanał, patrzę - Wow! Projektant oczywiście Banksy :) ale już to było powiedziane
Panie Tomaszu dawno nie słyszałam Pana recenzji i teraz wiem jak bardzo tęskniłam. Co do filmu Allena zgadzam się z Panem w 100% a na Tarantino zaraz pobiegnę do kina 😀. Pozdrawiam serdecznie.
Panie Tomku po pana recjzie przychodze z Kanady , co nie znaczy ze u nas brak krytykow ale niestety nie sa " pana kalibru " Mam wielki respect do panskiej pracy 🥇🏆👌 . Dziekujemy za przekazywanie soich madrych sposterzezen , nigdy nie zawiedlismy sie na paniskiej opini . Filmow jeszcze nie widzialam , no ale obecnie wiem co moge sie spodziewac .😉👍 Serdeczne pozdrowienia dla pana ,partnera . Speciale zas dla wspanialej kochanej mamusi , ktora sie dzeli z nami jej najwiekszym osiagnieciem - jej synem💐 . Pewna jestem ze pani Radziwil bylaby dumna z swego ucznia prawdziwego - Chumanisty 🤴!!! .👩🏫🍎
Słuchając tego co Pan mówi o Tarantino naszła mnie taka refleksja, że niestety my widzowie nie potrafimy pogodzić się z tym, że reżyser jest artystą i ma prawo kreować własną rzeczywistość. Często słyszę komentarze na temat różnych filmów "Prawdziwe życie tak nie wygląda". Cóż w filmie jakiby on nie był widzimy świat oczami reżysera, widzimy jego wizję świata. To co widzimy może nam się podobać lub nie, mamy prawo do własnych opinii, ale pamiętajmy, że to nadal jest sztuka, a artysta nie ma obowiązku pokazywać tego jak wygląda prawdziwe życie, tylko pokazuje nam jak on widzi to życie, zaprasza nas do swojego świata. Dlatego śmieszą mnie ludzie, którzy się bulwersują, tym że wizja reżysera nie pokrywa się z ich wyobrażeniami. To trochę tak jakby ktoś poszedł na wystawę Picassa i był oburzony, tym że ludzie namalowani na obrazach wyglądają zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Jeśli malarz ma prawo przenosić swoją wyobraźnię na płótno, to tak samo reżyser ma prawo kreować na ekranie świat inny od tego, który znamy.
Poza tym film piekny, nie da sie napatrzec na DiCaprio i Pitta, ich gre aktorska, scenografie, ujecia, wszystko dopracowane w kazdym calu. Dla niektorych nudne, dla mnie piekne. I nawet sie cieszylam ze fabula rozwijala sie leniwie i nieskomplikowanie, bo dzieki temu moglam spokojnie kontemplowac piekno tego obrazu.
Panie Tomaszu, bardzo mnie ucieszyło stwierdzenie, że Timmy jest w tym filmie Allenem. Właśnie to mi bardzo przeszkadzało, bo przez to nie mógł pokazać całego spektrum swoich możliwości aktorskich. Selena też mnie miło zaskoczyła. Nie wspomina Pan o odtwórczyni roli dziewczyny głównego bohatera.. Bardzo mi się podobała ta postać. Dla mnie była rozkosznie zabawna w swojej głupocie. Wiele radości dają mi pana recenzje i są pocieszeniem po nieodżałowanym miesięczniku "Film", który czytaliśmy całą rodziną. Ostatnie numery są przez nas przechowywane, jak cenna pamiątka. Już się cieszę na oglądanie wszystkich Pana recenzji, bo odkrywłam Wideorecenzje dzisiaj w nocy i oglądałam aż do świtu.
Uwielbiam Raczka! To jak rozprawiłeś sie z legendami "New Yorku" i "Hollywood" to doprawdy sztuka i pokaz inteligencji, wiedzy i wyczucia kina, a także kultury - kultury ogólnej, kultury sztuki i kultury slowa. Byłam fanka Terentino. Woody Allen to nie bylo niestety nigdy ani moje poczucie humoru, ani styl komedii (gadka szmatka z motywem zdrady w każdym filmie prawie w tym samym mieszkaniu, itd...) Z ulga słucham, że ktoś otwarcia wyraził moje odczucia. Terentino bye może jeszcze nas czymś zachwyci - może czas na odswieżenie stylu i odejście od lekko skisłego Hollywood... A Woody Allen, hmmmm, może po prostu odważmy si przyznać (wbrew temu, co nam wmawiaja), ze jego światła już powoli gasną. Jest obecnie na świecie spora ilość niesamowicie ciekawych zjawisk kina, na które o wiele bardziej warto tracić czas i pieniądze.... Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Pokuszę się o teorię iż caly "problem" z Pewnego razu w Hollywood wynika z nostalgii reżysera względem swojego dzieciństwa. Zauroczony wspomnieniami Quentin nie zaprzątał sobie głowy "niepotrzebną" fabułą, do pełni szczęścia wystarczyły mu tylko obrazki. I tak owszem ten film klimatem stoi, w tym aspekcie jest fenomenalny i nie ma tu potrzeby rozpisywać się nad cudownymi zdjęciami lub grą aktorską, bo to jest extra liga mistrzów, jednakże jeśli z jakiegoś powodu nie chłoniesz tego klimatu, to po prostu stoisz obok.
Właśnie wróciłam z filmu Tarantino - bardzo mi się podobał - coś nowego, innego, dla mnie bardzo ciekawego. Każdy detal, scenografia na najwyższym poziomie (to akurat było do przewidzenia :) ). Leonardo di Caprio jak zwykle fantastycznie wcielił się w rolę. Mogłabym tak jeszcze ze 2 godziny oglądać gdyby trwało to dłużej. Na ten drugi film pójdę też:P
Panie Tomku na wstępie chciałam powiedzieć, że uwielbiam Pana recenzje i Pana jako osobę :) i bardzo się cieszę, że założył Pan tu swój kanał, bo za czasów programów w telewizji niestety byłam za mała, żeby je oglądać, a teraz mam okazję słuchać prawdziwego mistrza :) Mam takie pytanie odnośnie "Pewnego razu w Hollywood", nad którym zastanawiam się odkąd wyszłam z kina. Nie wiem czy coś mi nie umyka, przez nie aż tak dobrą znajomość amerykańskiego kina lat 60, czy może to o czym mówię to był tylko taki prztyczek w nos dla widzów. Gdy w filmie jest jedna z sekwencji jazdy samochodem, zaczyna się słynna piosenka "Mrs. Robinson". Mamy cały jej wstęp, ale piosenka urywa się tuż za słowami "And here's to you..." nie dając dojść do głosu słowom "Mrs. Robinson". Zastanawia mnie czy jest to scena symboliczna? Czy jest to jakieś nawiązanie do filmu Absolwent, który w tamtych latach pokazał zmiany obyczajowe w Stanach i Tarantino chce nam coś przez to przekazać? W końcu film jest już mocno zakorzeniony w amerykańskiej kulturze, a samo określenie Mrs. Robinson trafiło do mainstreamu. Więc ten zabieg na pewno nie jest przypadkiem, a szczególnie nie u Quentina ;) Czy może tak jak wcześniej wspomniałam to taki prztyczek w nos, jakich mamy kilka w tym filmie, taki sygnał dla widza "Uważaj, bo możesz nie dostać tego, czego oczekujesz, więc bądź czujny!" Będzie mi bardzo miło, jeśli znajdzie Pan chwilę aby się nad tą kwestią pochylić, bo bardzo, bardzo mnie to nurtuje! A kogo innego o to zapytać, jak nie Pana :) Pozdrawiam z Krakowa!
Bardzo mi się podoba taka interpretacja! W stylistyce, którą uprawia Tarantino, nie ma oczywistych odpowiedzi i systemu zerojedynkowego ale jest wibracja. Pani ją moim zdaniem odebrała i znalazła się w swoim myśleniu o filmie dokładnie tam, gdzie chciał Tarantino. Gratulacje!
@@EkranTomaszaRaczka Dziękuję bardzo za odpowiedź :) I miło mi słyszeć od Pana takie słowa. Oczywiście również się zgadzam, że filmy Tarantino nie są zerojedynkowe i właściwie, jak z wieloma tworami artystycznymi, nie ma jednej właściwiej odpowiedzi. Ale teraz mogę spać spokojnie, bo jednak chyba trafiłam na dobry trop :)
kora1721 , w dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim nie ma przyzwolenia na uwodzenie młodych chłopców czy dziewczynek, jest dużo procesów sądowych i nowe spojrzenie na te sprawy, ruch me too. Może dlatego piosenka się urywa?
Słucham Pana i szczęka coraz niżej mi opada hmmm to nie że starości mam dopiero A może już 37 lat. Dziękuję że mogę czerpać z Pana poteżnej wiedzy😚 Ja dziecko video pasjonat filmów zarażony przez ojca miłośniczka dobrego filmu
Panie Tomku, uwielbiam Pana recenzje, nie tylko za Pana podejscie fo sztuki filmowej,ale tez , a kto wie,czy nie głownie 😁za to,ze Pana odczucia często pokrywają się z moimi . Obejrzalam obydwa omawiane filmy tego samego dnia i bardzo c czekalam na Pana opinię. Dlatego też Pana dzisiejszy film byl idealnie skrojony pod moje oczekiwania, za co serdecznie Panu dziękuję. Pozdrawiam i czekam na więcej.
Można kupić lub wypożyczyć książki p. Tomka z recenzjami filmów. "Perły Kina". Ja bym była ciekawa, co Pan sądzi o horrorze francuskim: okrutnym i krwawym, np. Najście albo Martyrs.
Moim zdaniem nabudowane oczekiwania względem filmu Tarantino są mu na rękę. Dla mnie właśnie zagranie na nosie widza jest jedną z najlepszych zalet tego obrazu i nie ostrzegałbym innych, że będzie inaczej ;)
Banksy ! O nie za późno Uwielbiam Pańskie recenzje! Na film Tarantino idę w weekend ,bardzo się cieszę bo trailer był obiecujacy. Woody Allena filmów nie ogladam od jakiegoś czasu.
No, nie, nie jest puszczone, mam na myśli sceny, scenę w samochodzie z Polańskim... W tym filmie jest bardzo starannie pokazana hierarchia w hollywoodzkim przemyśle filmowym, rozciągająca się od parteru poprzez wiele pięter do gwiazd, Polański jest tak wysoko wobec głównych bohaterów filmu - Daltona i Bootha - że mimo że miga im przez mgnienie na żywo, jest jakby postacią widzianą przez wiele szyb, nie do zbliżenia (się). Pisał o tym np. Hłasko, który, jak wiemy pojechał do H., żeby pisać scenariusze i nic z tego nie wyszło, z tego nic, ale hollywoodzki system, owszem, po swojemu, czyli przenikliwie i z dystansem opisał. Gwiazda hollywoodzka, taka jak w latach 60. Polański po sukcesie "Rosmary's Baby", była dla zwykłych wyrobników przemysłu filmowego (czyli kilku milionów mieszkańców LA i okolic zatrudnionych w pracy przy filmach) prawie tak samo wysoko, jak dla całej reszty świata, na nieboskłonie. Dalton i Booth nie mieli z nim żadnych punktów stycznych, oprócz, jak się okaże, przypadkowego sąsiedztwa, o czym (filmowy) Polański nie miał pojęcia, bo nie w jego sferach się poruszali. Moim zdaniem i to, ta niedostępność tej wielkości reżysera, co Polański, dla dwóch pionków, pokazana była genialnie.
Na IMDB ocenilem 'Once Upon...' 8/10. Film mimo ze dlugi, od poczatku byl dla mnie interesujacy w przeciwienstwie do 'Hateful 8', ktory wydal mi sie zdecydowanie przegadany, o godzine zbyt dlugi. Tez odnioslem wrazenie, ze postac Polanskiego zostala zbanalizowana, ale nie zastanawialem sie co moglo byc tego przyczyna.
Nie zechciałby Pan omówić spoilerowo Call me by your name? (I w ogóle rozważyć poruszenie tematu filmów sprzed założenia przez Pana kanału na YT? Jeśli kino jest źródłem poznania nas samych i nas nawzajem, byłaby to doskonała okazja do tego by Pana bliżej poznać). Pewnie ma Pan mnóstwo przemyśleń i wrażeń dotyczących tego filmu. Byłoby cudownie tego posłuchać, a mnie nie udało się na tym filmie poznać. Na pojedynczych scenach tak, ale na filmie jako całości już nie.
dopadła mnie kara za oglądanie recenzji z takim opóźnieniem, oczywiście koszulka to Banksy! I taka okazja na zdobycie książki przepadła :D Na moją obronę napiszę, że Pańskie recenzje oglądam raz- po seansie, żeby przypadkiem nie dowiedzieć się czegoś za dużo przedwcześnie, a dwa- wolę też chwilę odczekać i najpierw sama ułożyć sobie wszystko w głowie po filmie, mieć jakieś swoje przemyślenia, czasem interpretacje, a dopiero potem konfrontować je z cudzymi :)
Byłem na premierze zarówno na Allenie jak i na Tarantino. Napiszę co myślę zanim obejrzę twoje video Tomku. Poszedłem na Allena głównie ze względu na młodego Chalamet, którego osobiście uważam za jedno z największych odkryć ostatnich lat. Co do filmu. Jak to mówią - lekki i przyjemny. Czy na pewno przyjemny? Myślę, że tak. Nie jest to jego najlepsze dzieło, ani nawet jedno z lepszych. Najbardziej mnie urzekła scena konfrontacji syna z matką. A Tarantino? Ja go kupuje zawsze. Takiego zakończenia można sie było spodziewać. Cały film na duże OK. Osobiście stawiam na drugiego Oscara dla Leo. Dla mnie to jego najlepsza rola w karierze, lepsza nawet od tej rozdmuchanej przez akademie w Zjawie. A teraz zabieram się za oglądanie twojej recenzji.
@@Red_Ford Nie chcę na razie obstawiać, ale jest sporo jeszcze potencjalnych kandydatów, m.in wyżej wymieniony Chalamet za Małe Kobietki za drugi plan.
Jak to? Recenzja filmu Tarantino bez omowienia roli Brada Pitta i DiCaprio? To wisienka na troche tego filmu! Ten film bedzie zupelnie inaczej odbierany w Stanach i reszcie Swiata ze wzgledu na rozmaite odniesienia do pop kultury tamtych lat ktorych my niestety nie znamy. Tarantino przygotowywal ten film latami, czytal m. in. autobiografie Polanskiego i kultowa lektore na temat czyli Helter Skelter.
Uwielbiam Pana słuchać, choć nie raz się z Panem nie zgadzam. Tak jak z opinią o przedstawieniu Sharon Tate w Once Upon a Time... in Hollywood. Dla mnie motywem tego filmu zostało życie. Pewien jego koniec i nowy początek, postać DiCaprio. Branie życia takim, jakie jest i z dnia na dzień, Pitt. No i ta zwykła radość z życia, Tate. To jak ona tańczyła przy basenie, to jaką miała radość biorąc autostopowiczkę. No i ta scena w kinie. Czysta radość z tego, co zrobiła, z reakcji ludzi. Dla mnie Tate w tym filmie to uosobienie pasji do życia. Jasna i żywa, jak to Kalifornijskie słońce. I takie też zakończenie dostała. Pozdrawiam serdecznie.
Ja odnioslam wrazenie, ze przestawienie historii zabojstwa w ten a nie inny sposob mialo pokazac jak bardzo przypadkowe ono bylo w rzeczywistosci, jak “slabi” byli ci zabojcy i ze udalo im sie tylko dlatego, ze trafili na bardzo bezbronne ofiary. Z zabojcow tez Tarantino sobie zakpil.
Nie przepadam ani za Tarantino ani za Allenem ALE recenzji wysłuchałam z przyjemnością .Oceniał Pan kiedyś filmy Sorrentino? Z chęcią wysłuchałabyn recenzji (nie mogę znaleźć)
W zupełności zgadzam sie z ta opinią i oceną.Tak moze być odbierany przez polską publiczność z oczekiwaniami na polski akcent.Mieszkałam 26 lat zagranicą w wielu krajach i poniekąd mam już duzy dystans ( nie brak mi patriotyzmu) do polskich akcentów.Nazwałabym to tak NIE MAM OCZEKIWAŃ.Dlatego Film mi sie podobał.Widać w nim zupełną niezależność -twórczość Tarantino.On właśnie tworzy swój równoległy świat i trudno mieć do niego pretense,jest artystą i chwała mu za to.Pozostał wierny sobie.Miał wizję i ją konsekwentnie zrealizował.MOje osobiste przemyśłenia na temat ukazania przez tarantino w tle historii Polańskiego :Co do twórczości Polańskiego w oczach Tarantino myślę jednak ,że wzbudza ona jednak u Tarantino szacunek za całokształt i za formę trzymania się własnego stylu.Tarantino po prostu chciał przyporządkować siebie w innej sferze artystycznej nie ujmując jednak Polańskiemu jego zasług w kinematografii.Mógł przecież wybrac sobie inną holywoodzką historię jakich jest niemało ( na scenariusz dobrego filmu).Myśłę ,że jednak postać Polańskiego po cichu go fascynuje. Polański i Tarantino przedstwiają dwa inne gatunki ŻYCIA .Dobrze Pan nazwał Quentin jest PULPĄ POP KULTURY a ROMAN JEST WZORCEM I TRWAŁYM FUNDAMENTEM TEGO CO PRZERABIA KAŻDY JAKO MŁODY ARTYSTA. Panie Tomaszu.Wspaniała recenzja.jak zwykle pełna i ciekawa pod względem tła i pierwszoplanowości.Byłam na dyskusji po filmie na Transatlantk festival w Łodzi dwa lata temu i przyjemnie było posłuchać dialogu prowadzonego przez Pana. Pozdrawiam Serdecznie z Łodzi.Lola Elysees
Słuchałam Pana recenzji już po obejrzeniu tych dwóch filmów i w zupełności się zgadzam z Pana zdaniem. Z kina wyszłam nie zawiedziona filmami obu reżyserów. W sumie w filmie Tarantino spodziewałam się innego podejścia do tematu zbtodni z przed ponad pół wieku. Pit i Di Caprio rewelacyjnie. Czekam na następne recenzje bo od lat uwielbiam Pana słuchać. Pozdrawiam
Świetnie się Pana słucha, choć przyznam, że nie jestem wielką miłośniczką kina. ,,Pewnego razu w Hollywood,, oglądałam ze względu na dobór aktorów i na fakt, że miał grać również polski aktor. Nie wspomnę, że jest to film samego Tarantino to oczekiwania były rzeczywiście ogromne. Ma Pan rację, że dla Polaków ta ocena nieco się obniża. Momentami film był rozciąganiety i przynudnawy, ale ja zupełnie nie znam się na sztuce filmowej .😊Oglądam filmy rzadko.
Calkowicie sie zgadzam z recenzjami. Rola zawieruchy... zawiodlem sie bo on zostal wykorzystany jako nie aktor ale osoba podobna do Polanskiego. Scena z Bruce Lee przezabawna :)) Nie ma sie co obrazac, wszyscy wiedza ze Bruce Lee silny chlopak byl :) Ja przed filmeme slyszalem wypowiedzi moich cenionych przeze mnie znajomych, jakby film byl nudny i za dlugi. Ja chlonąłem całość i ogladalem film z wielka przyjemnoscia. Ogladanie aktorstwa Leo i Brada to czysta przyjemnosc. Brad Pitt ma dużo w sobie nuty komediowej, mimo swietnego wyglądu i wielu ról macho na koncie. Zauwazone to chyba zostalo w Burn After Reading. Ja nawet od tamtego filmu widze Brada jako kogos zabawnego ;) Film bardzo tarantonowski. Pupla, wymieszanie i stworzenie czegos nowego. No na tym polega sztuka, bo tak samo Beatlesi chodzili po koncertach i "zżynali" a wiec interpretowali czyjes dokonania na swoj sposob. Tu tez wiadomo bylo ze to nie bedzie prawdziwa historia tylko opowiadanie na kanwie. Tak samo jak inglorious basterds nie jest filmem hosteorycznym o 2 wś.
Widzialam wywiad z Tarantino, ktory tlumaczyl ze Bruce Lee byl troche zadufany w sobie i czesto przechwalal sie ze wygralby w starciu z Muhammedem Alim. Ponoc potwierdzila to nawet zona Bruca.
Dzień dobry, zastanawiam się, czy będzie pan recenzował film „Midsommar” Ariego Astera który w kinach pojawił się na początku tego lata, uważam, że jest to bardzo interesujące dzieło i chciałbym wiedzieć co pan by o nim opowiedział, pozdrawiam
Tarantino otwarcie mówił o tym, że jest fanem twórczości Polańskiego, Dziecka Rosemary w szczególności, postać Romana w jego filmie jawi się raczej jako, mimo teoretycznie podobnej pozycji, ktoś więcej, wyżej niż bohater DiCaprio. Kiedy Dalton go widzi wstępuje w niego nowa energia do pracy, jest zaszczycony, że może mieszkać obok takiego mistrza, można też odebrać tę postać symbolicznie, jakie Kino przez duże K, a nie powtarzalne westerny w których gra Dalton. Stąd conajmniej zadziwiająca jest Pana konstatacja na temat tego, że sceny z Polańskim są "puszczone" i on sam Tarantino nie interesuje.Mało tego było przecież realne ryzyko, że postać Zawieruchy została całkowicie wycięta z filmu, o jakich zatem niespełnionych oczekiwaniach mowa? Nie inaczej jest z kreacją Margot Robbie, ona lśni, błyszczy, w każdym kadrze, każdej najmniejszej minie czy uśmiechu, do tego pokazana jest jako niezwykle skromna osoba, która idąc na film z samą sobą pokornie się tłumaczy a nie domaga się gwiazdorskiego traktowania, chwilę później jest podobnie, gdy zestresowana reakcjami publiczności testuje czy zareagują w odpowiednich momentach aż wreszcie ma uczucie ulgi, iż scena walki wyszła jak należy. Pan sprowadza ją do roli słodkiej idiotki, straszliwie niesprawiedliwie i powierzchowne. Masa przedziwnych wniosków a dodajac do tego brak właściwie opinii o rolach głownych bohaterów, czy pozosotałych elementach filmu jest dość przykra. W przypadku filmu Allena właściwie wyszedł już paszkwil, sformułowanie, że żarty jak włosy coraz rzadsze i cieńsze no to aż boli i smuci niż daje jakikolwiek wartości w myśl recenzji filmowej. Chalamet nie jest też, w mojej ocenie, marionetką przez którą Allen mówi, bo ma chociażby zupełnie inne usposobienie, owszem, ma część poglądów twórcy, ale nie jest tak, że ta postać nie stoi kompletnie na własnych nogach. O ile wszystkie poprzednie Pana materiały sluchało mi się znakomicie, wręcz z poczuciem obcowania z kulturą wyższą co raz pozwoliłem sobie napisać, o tyle tym razem było płytko, po powierzchni, z totalnie zbędną dozą marnych lotów sarkazmu i jakiejś takiej no nie wiem... buty? "ten kto mówi xyz nie ma racji" Panie Tomku w opiniach nie ma racji, są tylko subiektywne spojrzenia :) Pozdrawiam i mam nadzieję, że w następnych recenzjach będzie mi znów dane cieszyć się Pana wypowiedziami miast zgrzytać zębami co drugie zdanie.
Według Zawierusze udało się zagrać radosnego i zakochanego Polańskiego, pełnego pomysłów. Co prawda nie ma go zbyt wiele czasu na ekranie. ale można to z tych paru minut wywnioskować. Postać grana przez Leo skojarzyła mi się z Clintem.
Male kino w Richmond w Londynie by pełne w ostatnia niedziele. Ja po obejrzeniu tego filmu wyszłam z kina z mieszanymi uczuciami. Angielscy krytycy dają 5 gwiazdek temu filmowi , ja zgadzam się z Pana opinia.
Co do europejskich projektów Allena to VCB była lepsza niż jego ostatni film. Wg mnie film ten ciągnęła Elle Fanning- nie była tak dobra jak Rachel Wodd z Whatever Works, ale dla mnie to najlepsza kreacja w "deszczowym dniu..."
Panie Tomku świetny wywiad spotkałem kiedyś woody alena jeszcze jak grał na bleeker st na soho mieszkam w ny od wielu lat gorąco pozdrawiam Darekwdrodze
Widziałem oba. Quentin wygrał. Przede wszystkim za duet DiCaprio/Pitt, za klimat tamtej epoki. Obejrzę jeszcze raz. Ilość smaczków w tym filmie to jest coś niesamowitego. Quentin w tym filmie wyciągnął wszystko co najważniejsze dla tamtej epoki: rewolucję obyczajową/seksualną, krok milowy w komunikacji jaką zafundowały Jumbo Jety, wszechobecną komercjalizację - nie tylko kina. Scena w aucie kiedy postać grana przez Pitta flirtuje z nieletnią to nawiązanie do późniejszych wyczynów Romana, po których nasz reżyser czmychnął z USA. Smaczków jest pewnie więcej... Woody rozczarował. Przewidywalny, nudny. momentami siermiężny. Rzadko mi się zdarza patrzeć w kinie na zegarek... Na plus role Jude'a Law'a oraz Liev'a Schreiber'a. Nie wiem czy tylko ja to zauważyłem, ale Selena Gomez oraz Elle Fannig w swoich rolach są bardziej dziecinne niż kobiece zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu. Tak widzi kobiety Woody Allen?
ee tam Gomez była fajna, właśnie bardzo kobieco wypadła, podobał mi się jej sarkazm i chłodny osąd. Fanning faktycznie kompletnie nie poradziła się z rolą.
panie Tomaszu , mimo wielkiego szacunku dla pana pozwole sie nie zgodzic z oceną nowego filmu Tarantino , obejrzałam go z wielkim zainteresowaniem,. Zabrałam do kina mamę, która nigdy nie widziała zadnego filmu Tarantino i równiez wyszła z kina zachwycona. Moze nie jest to najlepszy film Tarantino, ale zdecydowanie trzyma poziom / końcówka fenomenalna/, pozdrawiam serdecznnie :)
Filmu Allena nie widziałem, więc wypowiem się tylko na temat nowego Tarantino. U mnie ocena byłaby wyższa, 7,5 albo 8. Z kilkoma aspektami z recenzji nie mogę się zgodzić. Nie jestem rozczarowany tym, że Polański został potraktowany tylko symbolicznie, ale też nie odniosłem wrażenia, że dla Tarantino twórczość Polańskiego nie jest ważna. Rick mówi do Cliffa słowa, które sugerują, że chciałby zagrać u twórcy „Dziecka Rosemary” i [tu będzie SPOILER!!!] finał sugeruje, że on może wkrótce u Polańskiego zagrać (to jest happy end dla tego bohatera). Druga sprawa, Sharon Tate jest w tym filmie słodka, ale na pewno nie jest idiotką. Idiotka nie odwiedziłaby księgarni, by kupić książkę dla swojego męża. A to jak się okazało było mądrym posunięciem, bo Polański na podstawie tej książki nakręcił znakomity film. Również scena w kinie nie wskazuje, by była idiotką. Cieszy się jak dziecko z roli w filmie, mimo że film nie jest wybitny, natomiast dla porównania Rick dostaje szału, bo zapomniał kwestii, zapomniał że to nie teatr. To w teatrze nie powinno się zapominać kwestii, w serialu można, bo takie sprawy załatwia się w montażu. I kto tu jest idiotą? Moim zdaniem Rick. Postawa Sharon wskazywała na szacunek do innych i do samej siebie. U Ricka tego nie było, wyjazd do Włoch i kręcenie spaghetti westernów były dla niego jak wyprawa do piekła.
Rick idiotą? On się po prostu przeraził samego siebie, stanu w jakim był. Co do Sharon, mnie też się wydaje w tym filmie infantylna i próżna. Dzieci też kupują rodzicom prezenty w księgarniach...
Nie zdążyłam. Trudno. W nagrodę za to że wiedziałam sama sobie kupię książkę.:) Panie Tomaszu w mojej własnej skali dodaję punkt dla Tarantino za ,, naprawienie" 1969 roku i ciekawy portret zborowy grupy tępawych pijawek ( trochę tu zapachniało ,, Cząstkami Elementarnymi". ) Piszę jednak z innego powodu. Ciągle myślę o tym co powiedział Pan o ,,puszczeniu" scen z Polańskim. W kinie odczułam to inaczej. Polański jest jak kometa przelatująca przez ekran, której pysznym ogonkiem jet Sharon.Orientujemy się dlaczego ta słodka blondzia jest istotna i dlaczego ma się jej oberwać.Nieobecność Polańskiego też jest ważna. Prawdziwego ćwieka zabił mi Tarantino Cliffem Boothem, pięknie zagranym przez Pitta. Potencjalnym żonobójcą, moralnym kompasem, panem rozpierduchą. Ufff
Witam U mnie "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" 7/10 Najprzyjemniej spędzony czas w kinie z Allenem, od czasu "Blue Jasmine". Woody już od lat nie jest w stanie zmienić świata. Kręci filmy aby nie zardzewieć. I ja to szanuję, choć rozumiem też zawiedzionych, że nie dostają (nie rozumiem po co) kolejnej "Annie Hall". U mnie "Pewnego razu . . . w Hollywood" 9/10 Rehabilitacja Quentina po mało przekonującej "Nienawistnej". Gdybym na siłę chciał być obiektywnym, pewnie dałbym 8/10. Ale nie zamierzam. Z Quentinem nadajemy na tych samych falach i jak widzę tyle mocnych nawiązań do Spaghetti Westernów, to już mordka mi się cieszy i ocena idzie w górę. Co do roli Romana Polańskiego, to nie jestem zawiedziony, bo mniej więcej tego się spodziewałem.
Nie zdążyłam.Trudno. W nagrodę że wiedziałam sama kupię sobie książkę :). Panie Tomaszu w mojej własnej skali dodaję punkt dla Tarantino za ,, naprawienie" 1969 roku i ciekawy portret zbiorowy grupy tępawych pijawek ( trochę tu zapachniało ,, Cząstkami Elementarnymi") Piszę jednak z innego powodu. Ciągle myślę o tym co powiedział Pan o ,, puszczeniu" scen z Polańskim. W kinie odczułam to inaczej. Polański przelatuje przez ekran jak kometa, której pysznym ogonkiem jest Sharon. Orientujemy się dlaczego ta słodka blondzia jest istotna. Jego nieobecność też jest ważna. Za to prawdziwego ćwieka zabił mi Cliffem Booth'em, pięknie zagranym przez Pitta, potencjalnym żonobójcą, moralnym kompasem, panem rozpierduchą.:)
Czas to bestia, która pożera piękno, brzydotę, geniusz. Kruszy najtwardsze skały, zmiata idoli, kasuje konkurencję, CZAS jednak CZASAMI ulega:) Na temat Allena zamilczę, na temat Tarantino rzeknę, wizualnie film powala, oto sen, ktoś taki jak ja odpływa obserwując wspaniały komiks, film w filmie o filmie w innym filmie, tyle nawiązań, powtórzeń, iście nie-kinowe, lecz serialowe ciągłości, rozwleczone i powalające, dłużyzny spowija dźwięk, historia zawarta w rozgadanych audycjach radiowych, wiadomościach przerywanych muzyką, obłęd. Niestety, czas skasował dowcip Tarantino, brakuje błyskotliwych dialogów, przegadania, które nie nuży. Reszta jest powalająca, parę scen genialnych, będę wracał do tego filmu jeszcze wiele razy. Można się zastanawiać, co tak naprawdę niesie z sobą dobre kino, rozkładać dzieło na części, tu kłącza, tam dekonstrukcja i post-post, ale cały ten szajs odpada z czasem, czas kasuje wszystko i gdy wracam po pracy na trzy zmiany we wszechobecnej korporacji i oglądam taki film natychmiast tonę, pochłania mnie coś, czego brakuje w innych "produktach" i tylko produktach filmowych, czysta poezja kina, ona stawia opór czasowi. Tutaj można zacytować fragment Johna Donne Sonet X "Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie Potęga twa i groza; licha w tobie siła, Skoro ci, których - myślisz -jużeś powaliła, Nie umrą, biedna Śmierci (...) (Tłumaczenie Stanisław Barańczak) Zaznaczam, cały ten film jest elegią na temat przemijania.
Zawieruchy swoją rolą w tym filmie Rafał nie zrobił 😉 Tomek ma rację. Polański i jego tragedia została użyta do celów Tarantino. Zatrudnienie polskiego aktora było sztucznym ukłonem w stronę polskiego reżysera. Pełna zgoda co do roli Sharon Tate. Słodka idiotka. Tarantino zakpił sobie z legend kina, celebrytów tamtych lat skupiając się na wykreowaniu postaci granych przez Pitta i DiCaprio.
Panie Tomaszu jest Pan mistrzem słowa,historii kina a nad tym góruje wielka miłość do sztuki i kultury. Podziwiam i chylę czoła!!!!😘
Mnie "w deszczowy dzień" bardzo się podobał. Jako pierwszy od dawna. Ma w sobie klimat filmow Allena z lat 80 i 90 tych. Jest to mój ulubiony reżyser, kit bym dla niego jadła i obejrze wszystko. Mysle ze duże znaczenie ma fakt ze akcja dzieje się po raz pierwszy od dawna w nowym Jorku. Wg mnie jak prawie zawsze u Allena genialna obsada też w kontekście jak oni wszyscy że sobą rezonuja. I świetne ich poprowadzenie, co jest naczelnym dziełem reżysera. Sama historia nie tak ważna kiedy te dwa składniki buczą. I cóż z tego. Że młody Chalamet gra starego Allena skoro robi to świetnie.
Co do Tarantino nie jestem jego fanka, doceniam i znam pulp fiction. Ten film obejrzałam z zainteresowaniem ku własnemu zaskoczeniu. Oryginalny pomysl na fabułę. Realizacja jest taka że wchodzimy w ten, wymyślony przecież a tak realny świat. I oczywiście Leo i Brad w duecie i solo tworza mistrzowsko postaci.
No i liczy się końcowy suspens
Pana recenzje sa lepsze niz same filmy:)
Panie Tomaszu, obejrzałem Pana recenzję po roku, wokół szaleje pandemia, a Pan przynosi chwilę magii i zapomnienia. Dziękować
Bardzo się cieszę 😀
świetnie Pan opowiada o filmach...cudo!
Jak zawsze jestem pod wielkim wrażeniem, Pana recenzji filmowych, Panie Tomaszu.
Jak ja się cieszę, że można oglądać Pana porządne, wyczerpujące, ciekawe recenzje, dziękuję!
Mogę Pana słuchać, słuchać i słuchać!!!! Pozdrawiam serdecznie
Z przyspieszonym tętnem czekałam na ostatnie sceny w filmie Tarantino ... myślałam, że będę oglądać "przez palce" .... pełne zaskoczenie - uśmiałam się okrutnie :D
Uwielbiam Pana słuchać i oglądać! Opowiadanie o filmach w ten sposób do sztuka!
Cieszę się, ze ma Pan swój kanał, na ktory wpadłam przez przypadek Byłam wierną fanką "Pereł z lamusa".Swietne recenzje, kultura słowa, wyrobiony gust i profesjonalizm.Sub musi być.
Banksy!!! bardzo lubię Pana słuchać p. Tomaszu :)
Uwielbiam Pana recenzje. Sztuka sama w sobie. Dziękuję.
Panie Tomaszu jak pan wspaniale opowiada o filmach i o życiu!!!!
Ojej za późno ale przynajmniej się pochwale ... mieszkam niedaleko Bristolu w UK i miałam to szczeście ogladać dzieła Banksy'ego na żywo, świetna sprawa na atrakcje wycieczki w Bristolu - wyszukiwac jego ukrte murały - polecam. Za recenzje jak zawsze dziekuję z Woody Allen'em dawno dałam sobie spokój. Dziekuje za utwierdzenie mnie w tej decyzji. Tarantino - cóż jego natomiast ślepo uwielbiam, zdjęcia, muzyka, obsada a przede wszystkim jego pasja do kina zawsze mnie urzekają. Tarantino to czysta rozywka i być może są tam niedociągniecia ale ogólnie ja i pełna sala kinowa bawiła się świetnie. Zawierucha - z tym również się nie do końca zgodze, przynajmniej jest w filmie, a nie jak inni nasi wielcy rodacy których w ostateczności zawsze wycinaja. Tarantino podobno stworzył wersje "Dawno temu .. " która trwa 4h. Być może będzie okazja na "gadającego" Polańskiego, w pełnej wersji reżyserskiej. Pozdrawiam
Uwielbiam Pana recenzje, z większością się zgadzam, ale dla mnie "O północy w Paryżu" jest jednym z największych filmów świata. Uwielbiam go, kocham smaczki tego filmu. Pzdr
Przypadkowo tutaj trafiłem. Od razu subskrypcja, oglądam i serdecznie pozdrawiam panie Tomaszu!!!
Panie Tomku, pewnego razu się zastanawiałem... ale dobrze by było dla TH-cam gdyby miał Pan kanał, patrzę - Wow!
Projektant oczywiście Banksy :) ale już to było powiedziane
Kocham Pana! Jak zawsze rzetelne recenzje i niesamowita wrażliwość dostrzegania znaczących szczegółów.
Filmy Tarantino to ulubione studia przypadków i obserwacji dobrego terapeuty.
Panie Tomaszu dawno nie słyszałam Pana recenzji i teraz wiem jak bardzo tęskniłam. Co do filmu Allena zgadzam się z Panem w 100% a na Tarantino zaraz pobiegnę do kina 😀. Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam Pan szerokie rozumienie , spostrzegawczość, o coś więcej. Nie szampowe podejście.
Panie Tomku po pana recjzie przychodze z Kanady , co nie znaczy ze u nas brak krytykow ale niestety nie sa " pana kalibru " Mam wielki respect do panskiej pracy 🥇🏆👌 .
Dziekujemy za przekazywanie soich madrych sposterzezen , nigdy nie zawiedlismy sie na paniskiej opini . Filmow jeszcze nie widzialam , no ale obecnie wiem co moge sie spodziewac .😉👍 Serdeczne pozdrowienia dla pana ,partnera . Speciale zas dla wspanialej kochanej mamusi , ktora sie dzeli z nami jej najwiekszym osiagnieciem - jej synem💐 .
Pewna jestem ze pani Radziwil bylaby dumna z swego ucznia prawdziwego - Chumanisty 🤴!!! .👩🏫🍎
Słuchając tego co Pan mówi o Tarantino naszła mnie taka refleksja, że niestety my widzowie nie potrafimy pogodzić się z tym, że reżyser jest artystą i ma prawo kreować własną rzeczywistość. Często słyszę komentarze na temat różnych filmów "Prawdziwe życie tak nie wygląda". Cóż w filmie jakiby on nie był widzimy świat oczami reżysera, widzimy jego wizję świata.
To co widzimy może nam się podobać lub nie, mamy prawo do własnych opinii, ale pamiętajmy, że to nadal jest sztuka, a artysta nie ma obowiązku pokazywać tego jak wygląda prawdziwe życie, tylko pokazuje nam jak on widzi to życie, zaprasza nas do swojego świata.
Dlatego śmieszą mnie ludzie, którzy się bulwersują, tym że wizja reżysera nie pokrywa się z ich wyobrażeniami. To trochę tak jakby ktoś poszedł na wystawę Picassa i był oburzony, tym że ludzie namalowani na obrazach wyglądają zupełnie inaczej niż w rzeczywistości.
Jeśli malarz ma prawo przenosić swoją wyobraźnię na płótno, to tak samo reżyser ma prawo kreować na ekranie świat inny od tego, który znamy.
Fantastyczne recenzje,zgadzam sie w 110 procentach co do Dawno temu...,W Deszczowy niestety jesze nie widzialem. Brawo!
Pięknie powiedziane jak można oglądać filmy, podoba mi się Pana wnikliwość. Recenzja super, pozdrawiam
Poza tym film piekny, nie da sie napatrzec na DiCaprio i Pitta, ich gre aktorska, scenografie, ujecia, wszystko dopracowane w kazdym calu. Dla niektorych nudne, dla mnie piekne. I nawet sie cieszylam ze fabula rozwijala sie leniwie i nieskomplikowanie, bo dzieki temu moglam spokojnie kontemplowac piekno tego obrazu.
Panie Tomaszu, bardzo mnie ucieszyło stwierdzenie, że Timmy jest w tym filmie Allenem. Właśnie to mi bardzo przeszkadzało, bo przez to nie mógł pokazać całego spektrum swoich możliwości aktorskich. Selena też mnie miło zaskoczyła. Nie wspomina Pan o odtwórczyni roli dziewczyny głównego bohatera.. Bardzo mi się podobała ta postać. Dla mnie była rozkosznie zabawna w swojej głupocie. Wiele radości dają mi pana recenzje i są pocieszeniem po nieodżałowanym miesięczniku "Film", który czytaliśmy całą rodziną. Ostatnie numery są przez nas przechowywane, jak cenna pamiątka. Już się cieszę na oglądanie wszystkich Pana recenzji, bo odkrywłam Wideorecenzje dzisiaj w nocy i oglądałam aż do świtu.
wreszcie ma Pan kanal na youtubie ..ale czemu tak pozno ...taka wiedza a youtube czekal i czekal
Uwielbiam Raczka! To jak rozprawiłeś sie z legendami "New Yorku" i "Hollywood" to doprawdy sztuka i pokaz inteligencji, wiedzy i wyczucia kina, a także kultury - kultury ogólnej, kultury sztuki i kultury slowa. Byłam fanka Terentino. Woody Allen to nie bylo niestety nigdy ani moje poczucie humoru, ani styl komedii (gadka szmatka z motywem zdrady w każdym filmie prawie w tym samym mieszkaniu, itd...) Z ulga słucham, że ktoś otwarcia wyraził moje odczucia. Terentino bye może jeszcze nas czymś zachwyci - może czas na odswieżenie stylu i odejście od lekko skisłego Hollywood... A Woody Allen, hmmmm, może po prostu odważmy si przyznać (wbrew temu, co nam wmawiaja), ze jego światła już powoli gasną. Jest obecnie na świecie spora ilość niesamowicie ciekawych zjawisk kina, na które o wiele bardziej warto tracić czas i pieniądze.... Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Pokuszę się o teorię iż caly "problem" z Pewnego razu w Hollywood wynika z nostalgii reżysera względem swojego dzieciństwa. Zauroczony wspomnieniami Quentin nie zaprzątał sobie głowy "niepotrzebną" fabułą, do pełni szczęścia wystarczyły mu tylko obrazki. I tak owszem ten film klimatem stoi, w tym aspekcie jest fenomenalny i nie ma tu potrzeby rozpisywać się nad cudownymi zdjęciami lub grą aktorską, bo to jest extra liga mistrzów, jednakże jeśli z jakiegoś powodu nie chłoniesz tego klimatu, to po prostu stoisz obok.
Właśnie wróciłam z filmu Tarantino - bardzo mi się podobał - coś nowego, innego, dla mnie bardzo ciekawego. Każdy detal, scenografia na najwyższym poziomie (to akurat było do przewidzenia :) ). Leonardo di Caprio jak zwykle fantastycznie wcielił się w rolę. Mogłabym tak jeszcze ze 2 godziny oglądać gdyby trwało to dłużej. Na ten drugi film pójdę też:P
Tomasz, fantastycznie się słucha, leci SUB, pozdrawiam serdecznie!
Panie Tomku na wstępie chciałam powiedzieć, że uwielbiam Pana recenzje i Pana jako osobę :) i bardzo się cieszę, że założył Pan tu swój kanał, bo za czasów programów w telewizji niestety byłam za mała, żeby je oglądać, a teraz mam okazję słuchać prawdziwego mistrza :)
Mam takie pytanie odnośnie "Pewnego razu w Hollywood", nad którym zastanawiam się odkąd wyszłam z kina. Nie wiem czy coś mi nie umyka, przez nie aż tak dobrą znajomość amerykańskiego kina lat 60, czy może to o czym mówię to był tylko taki prztyczek w nos dla widzów.
Gdy w filmie jest jedna z sekwencji jazdy samochodem, zaczyna się słynna piosenka "Mrs. Robinson". Mamy cały jej wstęp, ale piosenka urywa się tuż za słowami "And here's to you..." nie dając dojść do głosu słowom "Mrs. Robinson". Zastanawia mnie czy jest to scena symboliczna? Czy jest to jakieś nawiązanie do filmu Absolwent, który w tamtych latach pokazał zmiany obyczajowe w Stanach i Tarantino chce nam coś przez to przekazać? W końcu film jest już mocno zakorzeniony w amerykańskiej kulturze, a samo określenie Mrs. Robinson trafiło do mainstreamu. Więc ten zabieg na pewno nie jest przypadkiem, a szczególnie nie u Quentina ;) Czy może tak jak wcześniej wspomniałam to taki prztyczek w nos, jakich mamy kilka w tym filmie, taki sygnał dla widza "Uważaj, bo możesz nie dostać tego, czego oczekujesz, więc bądź czujny!"
Będzie mi bardzo miło, jeśli znajdzie Pan chwilę aby się nad tą kwestią pochylić, bo bardzo, bardzo mnie to nurtuje! A kogo innego o to zapytać, jak nie Pana :)
Pozdrawiam z Krakowa!
Bardzo mi się podoba taka interpretacja! W stylistyce, którą uprawia Tarantino, nie ma oczywistych odpowiedzi i systemu zerojedynkowego ale jest wibracja. Pani ją moim zdaniem odebrała i znalazła się w swoim myśleniu o filmie dokładnie tam, gdzie chciał Tarantino. Gratulacje!
@@EkranTomaszaRaczka Dziękuję bardzo za odpowiedź :) I miło mi słyszeć od Pana takie słowa. Oczywiście również się zgadzam, że filmy Tarantino nie są zerojedynkowe i właściwie, jak z wieloma tworami artystycznymi, nie ma jednej właściwiej odpowiedzi.
Ale teraz mogę spać spokojnie, bo jednak chyba trafiłam na dobry trop :)
kora1721 , w dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim nie ma przyzwolenia na uwodzenie młodych chłopców czy dziewczynek, jest dużo procesów sądowych i nowe spojrzenie na te sprawy, ruch me too. Może dlatego piosenka się urywa?
A ja Pana pamiętam jeszcze z telewizji! :-D
Jak ja lubię Pana słuchać!
Słucham Pana i szczęka coraz niżej mi opada hmmm to nie że starości mam dopiero A może już 37 lat. Dziękuję że mogę czerpać z Pana poteżnej wiedzy😚 Ja dziecko video pasjonat filmów zarażony przez ojca miłośniczka dobrego filmu
Panie Tomku, uwielbiam Pana recenzje, nie tylko za Pana podejscie fo sztuki filmowej,ale tez , a kto wie,czy nie głownie 😁za to,ze Pana odczucia często pokrywają się z moimi .
Obejrzalam obydwa omawiane filmy tego samego dnia i bardzo c czekalam na Pana opinię.
Dlatego też Pana dzisiejszy film byl idealnie skrojony pod moje oczekiwania, za co serdecznie Panu dziękuję.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Idę , słucham i się uśmiecham 😀
Może byłby pan zainteresowany robieniem recenzji starych filmów. Chętnie zobaczyłbym co pan myśli o filmach np. Haneke, Jarmuscha, Tarkowskiego itd.
Dziękuję za podsunięcie pomysłu. Pomyślę o tym :)
Projekt Banksy 😉
Kanał za późno się pojawił, masa recenzji minęła, też bym posłuchał o dawnych filmach i tam się nie trzeba bać spoilerów można mówić wszystko.
@@ryszardadamski słusznie.
Można kupić lub wypożyczyć książki p. Tomka z recenzjami filmów. "Perły Kina". Ja bym była ciekawa, co Pan sądzi o horrorze francuskim: okrutnym i krwawym, np. Najście albo Martyrs.
Moim zdaniem nabudowane oczekiwania względem filmu Tarantino są mu na rękę. Dla mnie właśnie zagranie na nosie widza jest jedną z najlepszych zalet tego obrazu i nie ostrzegałbym innych, że będzie inaczej ;)
Banksy !
O nie za późno
Uwielbiam Pańskie recenzje!
Na film Tarantino idę w weekend ,bardzo się cieszę bo trailer był obiecujacy.
Woody Allena filmów nie ogladam od jakiegoś czasu.
Pieknie Pan mowi❤️
No, nie, nie jest puszczone, mam na myśli sceny, scenę w samochodzie z Polańskim... W tym filmie jest bardzo starannie pokazana hierarchia w hollywoodzkim przemyśle filmowym, rozciągająca się od parteru poprzez wiele pięter do gwiazd, Polański jest tak wysoko wobec głównych bohaterów filmu - Daltona i Bootha - że mimo że miga im przez mgnienie na żywo, jest jakby postacią widzianą przez wiele szyb, nie do zbliżenia (się). Pisał o tym np. Hłasko, który, jak wiemy pojechał do H., żeby pisać scenariusze i nic z tego nie wyszło, z tego nic, ale hollywoodzki system, owszem, po swojemu, czyli przenikliwie i z dystansem opisał. Gwiazda hollywoodzka, taka jak w latach 60. Polański po sukcesie "Rosmary's Baby", była dla zwykłych wyrobników przemysłu filmowego (czyli kilku milionów mieszkańców LA i okolic zatrudnionych w pracy przy filmach) prawie tak samo wysoko, jak dla całej reszty świata, na nieboskłonie. Dalton i Booth nie mieli z nim żadnych punktów stycznych, oprócz, jak się okaże, przypadkowego sąsiedztwa, o czym (filmowy) Polański nie miał pojęcia, bo nie w jego sferach się poruszali. Moim zdaniem i to, ta niedostępność tej wielkości reżysera, co Polański, dla dwóch pionków, pokazana była genialnie.
Podoba mi się ta interpretacja. Jest tak brawurowa, że przymykam oko na własne doznanie.
Pan Tomasz= sub w ciemno. Można słuchać i słuchać. Serdecznie Pozdrawiam
Banksy!!!!!!!!!!!! :DD
o kurcze spóźniłam się :(((((((((((((((((((((
prosilabym o Pana ksiazke. jestem wielka kinomanka i mieszkam w NY. podobaja mi sie Pana recenzje pozdrawiam
Banksy, mieszkam w Londynie I mam go na co dzien. Czekam na ksiazke
Na IMDB ocenilem 'Once Upon...' 8/10. Film mimo ze dlugi, od poczatku byl dla mnie interesujacy w przeciwienstwie do 'Hateful 8', ktory wydal mi sie zdecydowanie przegadany, o godzine zbyt dlugi. Tez odnioslem wrazenie, ze postac Polanskiego zostala zbanalizowana, ale nie zastanawialem sie co moglo byc tego przyczyna.
Thank you Mr Raczek I love and appreciate your reviews Greetings from Toronto
Wysluchalam Pana refleksji dotyczacych Tarantino. Lubie szczerosc panskich komentarzy, poniewaz
Niby przewidywalny a tu taki przewrotny P. TARANTINO (-:Dzięki za recenzje.
Banksy Street Art. - Jules & Vincent Banana
Nie zechciałby Pan omówić spoilerowo Call me by your name? (I w ogóle rozważyć poruszenie tematu filmów sprzed założenia przez Pana kanału na YT? Jeśli kino jest źródłem poznania nas samych i nas nawzajem, byłaby to doskonała okazja do tego by Pana bliżej poznać). Pewnie ma Pan mnóstwo przemyśleń i wrażeń dotyczących tego filmu. Byłoby cudownie tego posłuchać, a mnie nie udało się na tym filmie poznać. Na pojedynczych scenach tak, ale na filmie jako całości już nie.
szkoda że dopiero teraz trafiłem na ten kanał... Banksy oczywiście :)) a książkę chętnie kupię tak czy inaczej.
Dziękuję 👌👍😉😀
dopadła mnie kara za oglądanie recenzji z takim opóźnieniem, oczywiście koszulka to Banksy! I taka okazja na zdobycie książki przepadła :D Na moją obronę napiszę, że Pańskie recenzje oglądam raz- po seansie, żeby przypadkiem nie dowiedzieć się czegoś za dużo przedwcześnie, a dwa- wolę też chwilę odczekać i najpierw sama ułożyć sobie wszystko w głowie po filmie, mieć jakieś swoje przemyślenia, czasem interpretacje, a dopiero potem konfrontować je z cudzymi :)
19.45 "on tę pulpę zamieszał i powstało" dzieło ... słowem creation ... jesteśmy na Jego obraz i podobieństwo :)
Oba filmy są świetne.
Byłem na premierze zarówno na Allenie jak i na Tarantino. Napiszę co myślę zanim obejrzę twoje video Tomku. Poszedłem na Allena głównie ze względu na młodego Chalamet, którego osobiście uważam za jedno z największych odkryć ostatnich lat. Co do filmu. Jak to mówią - lekki i przyjemny. Czy na pewno przyjemny? Myślę, że tak. Nie jest to jego najlepsze dzieło, ani nawet jedno z lepszych. Najbardziej mnie urzekła scena konfrontacji syna z matką. A Tarantino? Ja go kupuje zawsze. Takiego zakończenia można sie było spodziewać. Cały film na duże OK. Osobiście stawiam na drugiego Oscara dla Leo. Dla mnie to jego najlepsza rola w karierze, lepsza nawet od tej rozdmuchanej przez akademie w Zjawie. A teraz zabieram się za oglądanie twojej recenzji.
Ja stawiam na Oskara dla Pitta za najlepszą rolę drugoplanową.
@@Red_Ford Nie chcę na razie obstawiać, ale jest sporo jeszcze potencjalnych kandydatów, m.in wyżej wymieniony Chalamet za Małe Kobietki za drugi plan.
Jak to? Recenzja filmu Tarantino bez omowienia roli Brada Pitta i DiCaprio? To wisienka na troche tego filmu! Ten film bedzie zupelnie inaczej odbierany w Stanach i reszcie Swiata ze wzgledu na rozmaite odniesienia do pop kultury tamtych lat ktorych my niestety nie znamy. Tarantino przygotowywal ten film latami, czytal m. in. autobiografie Polanskiego i kultowa lektore na temat czyli Helter Skelter.
Banksy!!!!!!😊😊 Mam nadzieję że nie jest za późno!! 😊😊
Uwielbiam Pana słuchać, choć nie raz się z Panem nie zgadzam. Tak jak z opinią o przedstawieniu Sharon Tate w Once Upon a Time... in Hollywood. Dla mnie motywem tego filmu zostało życie. Pewien jego koniec i nowy początek, postać DiCaprio. Branie życia takim, jakie jest i z dnia na dzień, Pitt. No i ta zwykła radość z życia, Tate. To jak ona tańczyła przy basenie, to jaką miała radość biorąc autostopowiczkę. No i ta scena w kinie. Czysta radość z tego, co zrobiła, z reakcji ludzi. Dla mnie Tate w tym filmie to uosobienie pasji do życia. Jasna i żywa, jak to Kalifornijskie słońce. I takie też zakończenie dostała. Pozdrawiam serdecznie.
Ja odnioslam wrazenie, ze przestawienie historii zabojstwa w ten a nie inny sposob mialo pokazac jak bardzo przypadkowe ono bylo w rzeczywistosci, jak “slabi” byli ci zabojcy i ze udalo im sie tylko dlatego, ze trafili na bardzo bezbronne ofiary. Z zabojcow tez Tarantino sobie zakpil.
Nie przepadam ani za Tarantino ani za Allenem ALE recenzji wysłuchałam z przyjemnością .Oceniał Pan kiedyś filmy Sorrentino? Z chęcią wysłuchałabyn recenzji (nie mogę znaleźć)
Czy to Banksy??
W zupełności zgadzam sie z ta opinią i oceną.Tak moze być odbierany przez polską publiczność z oczekiwaniami na polski akcent.Mieszkałam 26 lat zagranicą w wielu krajach i poniekąd mam już duzy dystans ( nie brak mi patriotyzmu) do polskich akcentów.Nazwałabym to tak NIE MAM OCZEKIWAŃ.Dlatego Film mi sie podobał.Widać w nim zupełną niezależność -twórczość Tarantino.On właśnie tworzy swój równoległy świat i trudno mieć do niego pretense,jest artystą i chwała mu za to.Pozostał wierny sobie.Miał wizję i ją konsekwentnie zrealizował.MOje osobiste przemyśłenia na temat ukazania przez tarantino w tle historii Polańskiego :Co do twórczości Polańskiego w oczach Tarantino myślę jednak ,że wzbudza ona jednak u Tarantino szacunek za całokształt i za formę trzymania się własnego stylu.Tarantino po prostu chciał przyporządkować siebie w innej sferze artystycznej nie ujmując jednak Polańskiemu jego zasług w kinematografii.Mógł przecież wybrac sobie inną holywoodzką historię jakich jest niemało ( na scenariusz dobrego filmu).Myśłę ,że jednak postać Polańskiego po cichu go fascynuje. Polański i Tarantino przedstwiają dwa inne gatunki ŻYCIA .Dobrze Pan nazwał Quentin jest PULPĄ POP KULTURY a ROMAN JEST WZORCEM I TRWAŁYM FUNDAMENTEM TEGO CO PRZERABIA KAŻDY JAKO MŁODY ARTYSTA.
Panie Tomaszu.Wspaniała recenzja.jak zwykle pełna i ciekawa pod względem tła i pierwszoplanowości.Byłam na dyskusji po filmie na Transatlantk festival w Łodzi dwa lata temu i przyjemnie było posłuchać dialogu prowadzonego przez Pana.
Pozdrawiam Serdecznie z Łodzi.Lola Elysees
Słuchałam Pana recenzji już po obejrzeniu tych dwóch filmów i w zupełności się zgadzam z Pana zdaniem. Z kina wyszłam nie zawiedziona filmami obu reżyserów. W sumie w filmie Tarantino spodziewałam się innego podejścia do tematu zbtodni z przed ponad pół wieku. Pit i Di Caprio rewelacyjnie. Czekam na następne recenzje bo od lat uwielbiam Pana słuchać. Pozdrawiam
Przy okazji Panie Tomaszu: niech Pan dokona porównania oglądania filmu na ekranie telewizyjnym i w sali kinowej. To byłoby ciekawe!
Banksy oczywiście! Zbyt późno otworzyłam. Jestem bardzo wdzięczna za Pana recenzje. 😊
Panie Raczek! Obiecal Pan film za 8 na 10 i wciaz czekam. Poza tym chodzi za mna pytanie o Pana film 10/10. Zdradzi Pan? P.S. dziekuje za kanal.
Recenzja filmu z oceną 8/10 już jutro :)
Świetnie się Pana słucha, choć przyznam, że nie jestem wielką miłośniczką kina. ,,Pewnego razu w Hollywood,, oglądałam ze względu na dobór aktorów i na fakt, że miał grać również polski aktor. Nie wspomnę, że jest to film samego Tarantino to oczekiwania były rzeczywiście ogromne. Ma Pan rację, że dla Polaków ta ocena nieco się obniża. Momentami film był rozciąganiety i przynudnawy, ale ja zupełnie nie znam się na sztuce filmowej .😊Oglądam filmy rzadko.
To oczywiście Banksy :)
ależ epicko pięknie Rick spalił hippiesicę, zupełnie jak hitlerowców - brawo :)))
Tomaszu nad Twoim lewym barkiem znajduje się zdjęcie z Zygmuntem Kałużyńskim ?
Tak, to zdjęcie z Zygmuntem Kałużyńskim. Pilnuje mnie :)
@@EkranTomaszaRaczka oby pilnował zawsze :) Pozdrawiam
@@EkranTomaszaRaczka mnie pilnuje Tyrmand ;)
Pozdrawiam Panie Tomaszu
Calkowicie sie zgadzam z recenzjami. Rola zawieruchy... zawiodlem sie bo on zostal wykorzystany jako nie aktor ale osoba podobna do Polanskiego. Scena z Bruce Lee przezabawna :)) Nie ma sie co obrazac, wszyscy wiedza ze Bruce Lee silny chlopak byl :)
Ja przed filmeme slyszalem wypowiedzi moich cenionych przeze mnie znajomych, jakby film byl nudny i za dlugi. Ja chlonąłem całość i ogladalem film z wielka przyjemnoscia. Ogladanie aktorstwa Leo i Brada to czysta przyjemnosc. Brad Pitt ma dużo w sobie nuty komediowej, mimo swietnego wyglądu i wielu ról macho na koncie. Zauwazone to chyba zostalo w Burn After Reading. Ja nawet od tamtego filmu widze Brada jako kogos zabawnego ;) Film bardzo tarantonowski. Pupla, wymieszanie i stworzenie czegos nowego. No na tym polega sztuka, bo tak samo Beatlesi chodzili po koncertach i "zżynali" a wiec interpretowali czyjes dokonania na swoj sposob. Tu tez wiadomo bylo ze to nie bedzie prawdziwa historia tylko opowiadanie na kanwie. Tak samo jak inglorious basterds nie jest filmem hosteorycznym o 2 wś.
Widzialam wywiad z Tarantino, ktory tlumaczyl ze Bruce Lee byl troche zadufany w sobie i czesto przechwalal sie ze wygralby w starciu z Muhammedem Alim. Ponoc potwierdzila to nawet zona Bruca.
dla mnie Tarantino jest mistrzem i koniec
Dzień dobry, zastanawiam się, czy będzie pan recenzował film „Midsommar” Ariego Astera który w kinach pojawił się na początku tego lata, uważam, że jest to bardzo interesujące dzieło i chciałbym wiedzieć co pan by o nim opowiedział, pozdrawiam
Tarantino otwarcie mówił o tym, że jest fanem twórczości Polańskiego, Dziecka Rosemary w szczególności, postać Romana w jego filmie jawi się raczej jako, mimo teoretycznie podobnej pozycji, ktoś więcej, wyżej niż bohater DiCaprio. Kiedy Dalton go widzi wstępuje w niego nowa energia do pracy, jest zaszczycony, że może mieszkać obok takiego mistrza, można też odebrać tę postać symbolicznie, jakie Kino przez duże K, a nie powtarzalne westerny w których gra Dalton. Stąd conajmniej zadziwiająca jest Pana konstatacja na temat tego, że sceny z Polańskim są "puszczone" i on sam Tarantino nie interesuje.Mało tego było przecież realne ryzyko, że postać Zawieruchy została całkowicie wycięta z filmu, o jakich zatem niespełnionych oczekiwaniach mowa? Nie inaczej jest z kreacją Margot Robbie, ona lśni, błyszczy, w każdym kadrze, każdej najmniejszej minie czy uśmiechu, do tego pokazana jest jako niezwykle skromna osoba, która idąc na film z samą sobą pokornie się tłumaczy a nie domaga się gwiazdorskiego traktowania, chwilę później jest podobnie, gdy zestresowana reakcjami publiczności testuje czy zareagują w odpowiednich momentach aż wreszcie ma uczucie ulgi, iż scena walki wyszła jak należy. Pan sprowadza ją do roli słodkiej idiotki, straszliwie niesprawiedliwie i powierzchowne. Masa przedziwnych wniosków a dodajac do tego brak właściwie opinii o rolach głownych bohaterów, czy pozosotałych elementach filmu jest dość przykra. W przypadku filmu Allena właściwie wyszedł już paszkwil, sformułowanie, że żarty jak włosy coraz rzadsze i cieńsze no to aż boli i smuci niż daje jakikolwiek wartości w myśl recenzji filmowej. Chalamet nie jest też, w mojej ocenie, marionetką przez którą Allen mówi, bo ma chociażby zupełnie inne usposobienie, owszem, ma część poglądów twórcy, ale nie jest tak, że ta postać nie stoi kompletnie na własnych nogach. O ile wszystkie poprzednie Pana materiały sluchało mi się znakomicie, wręcz z poczuciem obcowania z kulturą wyższą co raz pozwoliłem sobie napisać, o tyle tym razem było płytko, po powierzchni, z totalnie zbędną dozą marnych lotów sarkazmu i jakiejś takiej no nie wiem... buty? "ten kto mówi xyz nie ma racji" Panie Tomku w opiniach nie ma racji, są tylko subiektywne spojrzenia :) Pozdrawiam i mam nadzieję, że w następnych recenzjach będzie mi znów dane cieszyć się Pana wypowiedziami miast zgrzytać zębami co drugie zdanie.
Proszę zgrzytać, Panie Krzysztofie, może jakieś niepoprawne iskry polecą 😉
A liczyłem na ciekawą polemikę, no cóż, stanęło na próbie obelgi, jak mniemam
Panie Krzysztofie, miło mi bo mam takie same spostrzeżenia co pan po obejrzeniu filmu Tarantino.
Cóż recenzja pana Tomasza taka sobie "puszczona" jakby od niechcenia . Bardzo, bardzo powierzchowna.
odnoszę takie samo wrażenie
Według Zawierusze udało się zagrać radosnego i zakochanego Polańskiego, pełnego pomysłów. Co prawda nie ma go zbyt wiele czasu na ekranie. ale można to z tych paru minut wywnioskować. Postać grana przez Leo skojarzyła mi się z Clintem.
Panie Tomaszu, więc kto został tym wybrańcem, bo parę osób podało poprawną odpowiedź. Proszę o więcej takich konkursów.
Male kino w Richmond w Londynie by pełne w ostatnia niedziele. Ja po obejrzeniu tego filmu wyszłam z kina z mieszanymi uczuciami. Angielscy krytycy dają 5 gwiazdek temu filmowi , ja zgadzam się z Pana opinia.
Co do europejskich projektów Allena to VCB była lepsza niż jego ostatni film. Wg mnie film ten ciągnęła Elle Fanning- nie była tak dobra jak Rachel Wodd z Whatever Works, ale dla mnie to najlepsza kreacja w "deszczowym dniu..."
a mnie strasznie irytowała i nie mam na myśłi charakteru jej postaci
Panie Tomku świetny wywiad spotkałem kiedyś woody alena jeszcze jak grał na bleeker st na soho mieszkam w ny od wielu lat gorąco pozdrawiam Darekwdrodze
Widziałem oba. Quentin wygrał. Przede wszystkim za duet DiCaprio/Pitt, za klimat tamtej epoki. Obejrzę jeszcze raz. Ilość smaczków w tym filmie to jest coś niesamowitego. Quentin w tym filmie wyciągnął wszystko co najważniejsze dla tamtej epoki: rewolucję obyczajową/seksualną, krok milowy w komunikacji jaką zafundowały Jumbo Jety, wszechobecną komercjalizację - nie tylko kina. Scena w aucie kiedy postać grana przez Pitta flirtuje z nieletnią to nawiązanie do późniejszych wyczynów Romana, po których nasz reżyser czmychnął z USA. Smaczków jest pewnie więcej...
Woody rozczarował. Przewidywalny, nudny. momentami siermiężny. Rzadko mi się zdarza patrzeć w kinie na zegarek... Na plus role Jude'a Law'a oraz Liev'a Schreiber'a. Nie wiem czy tylko ja to zauważyłem, ale Selena Gomez oraz Elle Fannig w swoich rolach są bardziej dziecinne niż kobiece zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu. Tak widzi kobiety Woody Allen?
ee tam Gomez była fajna, właśnie bardzo kobieco wypadła, podobał mi się jej sarkazm i chłodny osąd. Fanning faktycznie kompletnie nie poradziła się z rolą.
panie Tomaszu , mimo wielkiego szacunku dla pana pozwole sie nie zgodzic z oceną nowego filmu Tarantino , obejrzałam go z wielkim zainteresowaniem,. Zabrałam do kina mamę, która nigdy nie widziała zadnego filmu Tarantino i równiez wyszła z kina zachwycona. Moze nie jest to najlepszy film Tarantino, ale zdecydowanie trzyma poziom / końcówka fenomenalna/, pozdrawiam serdecznnie :)
Filmu Allena nie widziałem, więc wypowiem się tylko na temat nowego Tarantino. U mnie ocena byłaby wyższa, 7,5 albo 8. Z kilkoma aspektami z recenzji nie mogę się zgodzić. Nie jestem rozczarowany tym, że Polański został potraktowany tylko symbolicznie, ale też nie odniosłem wrażenia, że dla Tarantino twórczość Polańskiego nie jest ważna. Rick mówi do Cliffa słowa, które sugerują, że chciałby zagrać u twórcy „Dziecka Rosemary” i [tu będzie SPOILER!!!] finał sugeruje, że on może wkrótce u Polańskiego zagrać (to jest happy end dla tego bohatera). Druga sprawa, Sharon Tate jest w tym filmie słodka, ale na pewno nie jest idiotką. Idiotka nie odwiedziłaby księgarni, by kupić książkę dla swojego męża. A to jak się okazało było mądrym posunięciem, bo Polański na podstawie tej książki nakręcił znakomity film. Również scena w kinie nie wskazuje, by była idiotką. Cieszy się jak dziecko z roli w filmie, mimo że film nie jest wybitny, natomiast dla porównania Rick dostaje szału, bo zapomniał kwestii, zapomniał że to nie teatr. To w teatrze nie powinno się zapominać kwestii, w serialu można, bo takie sprawy załatwia się w montażu. I kto tu jest idiotą? Moim zdaniem Rick. Postawa Sharon wskazywała na szacunek do innych i do samej siebie. U Ricka tego nie było, wyjazd do Włoch i kręcenie spaghetti westernów były dla niego jak wyprawa do piekła.
Rick idiotą? On się po prostu przeraził samego siebie, stanu w jakim był. Co do Sharon, mnie też się wydaje w tym filmie infantylna i próżna. Dzieci też kupują rodzicom prezenty w księgarniach...
Nie zdążyłam. Trudno. W nagrodę za to że wiedziałam sama sobie kupię książkę.:) Panie Tomaszu w mojej własnej skali dodaję punkt dla Tarantino za ,, naprawienie" 1969 roku i ciekawy portret zborowy grupy tępawych pijawek ( trochę tu zapachniało ,, Cząstkami Elementarnymi". )
Piszę jednak z innego powodu. Ciągle myślę o tym co powiedział Pan o ,,puszczeniu" scen z Polańskim. W kinie odczułam to inaczej. Polański jest jak kometa przelatująca przez ekran, której pysznym ogonkiem jet Sharon.Orientujemy się dlaczego ta słodka blondzia jest istotna i dlaczego ma się jej oberwać.Nieobecność Polańskiego też jest ważna. Prawdziwego ćwieka zabił mi Tarantino Cliffem Boothem, pięknie zagranym przez Pitta. Potencjalnym żonobójcą, moralnym kompasem, panem rozpierduchą. Ufff
Witam
U mnie "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" 7/10
Najprzyjemniej spędzony czas w kinie z Allenem,
od czasu "Blue Jasmine". Woody już od lat nie jest w stanie
zmienić świata. Kręci filmy aby nie zardzewieć. I ja to szanuję,
choć rozumiem też zawiedzionych, że nie dostają (nie rozumiem po co)
kolejnej "Annie Hall".
U mnie "Pewnego razu . . . w Hollywood" 9/10
Rehabilitacja Quentina po mało przekonującej "Nienawistnej".
Gdybym na siłę chciał być obiektywnym, pewnie dałbym 8/10.
Ale nie zamierzam. Z Quentinem nadajemy na tych samych falach
i jak widzę tyle mocnych nawiązań do Spaghetti Westernów,
to już mordka mi się cieszy i ocena idzie w górę.
Co do roli Romana Polańskiego, to nie jestem zawiedziony,
bo mniej więcej tego się spodziewałem.
Nie zdążyłam.Trudno. W nagrodę że wiedziałam sama kupię sobie książkę :). Panie Tomaszu w mojej własnej skali dodaję punkt dla Tarantino za ,, naprawienie" 1969 roku i ciekawy portret zbiorowy grupy tępawych pijawek ( trochę tu zapachniało ,, Cząstkami Elementarnymi")
Piszę jednak z innego powodu. Ciągle myślę o tym co powiedział Pan o ,, puszczeniu" scen z Polańskim. W kinie odczułam to inaczej. Polański przelatuje przez ekran jak kometa, której pysznym ogonkiem jest Sharon. Orientujemy się dlaczego ta słodka blondzia jest istotna. Jego nieobecność też jest ważna. Za to prawdziwego ćwieka zabił mi Cliffem Booth'em, pięknie zagranym przez Pitta, potencjalnym żonobójcą, moralnym kompasem, panem rozpierduchą.:)
Czas to bestia, która pożera piękno, brzydotę, geniusz. Kruszy najtwardsze skały, zmiata idoli, kasuje konkurencję, CZAS jednak CZASAMI ulega:) Na temat Allena zamilczę, na temat Tarantino rzeknę, wizualnie film powala, oto sen, ktoś taki jak ja odpływa obserwując wspaniały komiks, film w filmie o filmie w innym filmie, tyle nawiązań, powtórzeń, iście nie-kinowe, lecz serialowe ciągłości, rozwleczone i powalające, dłużyzny spowija dźwięk, historia zawarta w rozgadanych audycjach radiowych, wiadomościach przerywanych muzyką, obłęd. Niestety, czas skasował dowcip Tarantino, brakuje błyskotliwych dialogów, przegadania, które nie nuży. Reszta jest powalająca, parę scen genialnych, będę wracał do tego filmu jeszcze wiele razy. Można się zastanawiać, co tak naprawdę niesie z sobą dobre kino, rozkładać dzieło na części, tu kłącza, tam dekonstrukcja i post-post, ale cały ten szajs odpada z czasem, czas kasuje wszystko i gdy wracam po pracy na trzy zmiany we wszechobecnej korporacji i oglądam taki film natychmiast tonę, pochłania mnie coś, czego brakuje w innych "produktach" i tylko produktach filmowych, czysta poezja kina, ona stawia opór czasowi. Tutaj można zacytować fragment Johna Donne Sonet X
"Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których - myślisz -jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci (...)
(Tłumaczenie Stanisław Barańczak)
Zaznaczam, cały ten film jest elegią na temat przemijania.
Banksy oczywiście :)
panie tomek co do allena to przypominam o ocenie trojka na szelkach
A propo Zawieruchy to mialam wrazenie że on mówi do niej po polsku tak z ruchu warg mi wynikało..
Zawieruchy swoją rolą w tym filmie Rafał nie zrobił 😉 Tomek ma rację. Polański i jego tragedia została użyta do celów Tarantino. Zatrudnienie polskiego aktora było sztucznym ukłonem w stronę polskiego reżysera. Pełna zgoda co do roli Sharon Tate. Słodka idiotka. Tarantino zakpił sobie z legend kina, celebrytów tamtych lat skupiając się na wykreowaniu postaci granych przez Pitta i DiCaprio.
Allen nie przemówił w ogóle ,
Tarantino - wybitny , czekam na Jego 10
Bangsy
Banksy oczywiście.
Też wiedziałam, że Banksy, ale za późno.
Namalował to Banksy? ;)
Robert Banks
Jest Pan przewrażliwiony ; P
grafika zrobiona prez Banksy, tak?