Znakomita seria. A tak na marginesie - jakich czasów doczekaliśmy, że amatorzy-pasjonaci (absolutnie bez negatywnego podtekstu) wstawiają na youtube takie ciekawe filmy, a na discovery możemy sobie obejrzeć zbieraczy złomu...
4 ปีที่แล้ว +15
Żeby tak jeszcze finanse pozwoliły się tym zajmować nie po nocach, ale całymi dniami... Ale pracuję nad tym :)
Ten kanał to istna skarbnica wiedzy, zwłaszcza, gdy ma się te 22 lata i z częścia z tych sprzętów nie spotkało się nigdy w życiu, a chcę się zobaczyć o czym wspominają rodzice, dziadkowie, czy też starsi koledzy. ;)
Brak honoru to najmniejsza z wad tych "ludzi". Niestety oni i ich nastepcy pod szyldami zmieniajacymi sie ku uciesze gawiedzi... rzadza Polska nieprzerwanie od 1944... i konca tej grabierzy i wyzysku nie widac
A propos ukrywania niezarejestrowanych maszyn i charakterystyki pisowni każdego egzemplarza przypomniał mi się film Życie na podsłuchu. Bardzo polecam!
W podręcznikach kryminalistyki wydanych jeszcze pod koniec lat 90-tych i na początku obecnego wieku są jeszcze ciekawe informacje na temat identyfikacji maszyn do pisania.
Kalkę (używaną) pozyskiwałem przy każdej okazji jak i różne końcówki bloczków druczków lub całe które juz wyszły z obiegu. Oj wypełniało się Zenitem 3 kopie na potęgę we wczesnej podstawówce. Taka kalka była trochę magiczna. U mamy w pracy leżał tez w szafie powielacz ale chyba nikt nie miał pojęcia jak go używać.
Świetny odcinek, mam 17 lat i kupiłem maszynę Łucznik 1303, a pan o niej wyczerpująco opowiedział, dziękuję. W sumie wszystkie pana filmy są porządnie zrobione i komuś kto nie znał tych czasów, taki film daje klarowny obraz jak było.
Ależ mi Pan sprawił radość tym odcinkiem! Mój tata jest dziennikarzem (zawód dziedziczny), więc jako dziecko stukot maszyny do pisania - niemal identycznego łucznika jak ten na filmie, tyle że chyba w wersji z krótszym wałkiem, czyli przenośnej - uważałem za coś absolutnie naturalnego oraz sygnał, żeby nie wchodzić do pokoju, gdzie ojciec pracuje. Z czasem sam zacząłem pisać - i to na tej samej maszynie, którą w końcu dostałem. Pisałem na niej jakieś swoje pierwsze teksty przez dobrych kilka lat, jeszcze w Peerelu i na początku III RP, zanim przesiadłem się na pierwszego olbrzymiego laptopa. Pamiętam wszystkie te detale, regulatory, nastawniki, zwłaszcza że maszyna wciąż stoi w moim rodzinnym domu (są nawet dwie, bo druga to model chyba z lat 60., należała do mojej babci), ale i tak dowiedziałem się z filmu czegoś nowego. Mianowicie nigdy nie wpadłem na to, do czego służą te małe otworki w szybkach po obu stronach okienka, gdzie uderza czcionka. A teraz już wiem: do kreślenia linii i rysowania tabel. Jeszcze raz dzięki!
Jak zwykle bardzo "słusznie i poprawnie" zrobiony odcinek. Mój pierwszy kontakt z maszyną do pisania miał miejsce gdy miałem 5 lat. Moja mam pracowała na tzw. "dalekopisach" (ciekawe czy młodsi widzowie wiedzą co to takiego było). Zabierała mnie nieraz w niedzielę do pracy i włączała taki dalekopis a ja mogłem do woli stukać w klawisze. To co tam wstukałem pojawiało się na wąskiej papierowej taśmie, która była z drugiej strony pokryta klejem gumowym (jak dzisiejsze znaczki pocztowe). Ale najfajniejszą wówczas dla mnie funkcją dalekopisu była możliwość zapisania tekstu na tzw. taśmie perforowanej (dziurkowanej). Była to swego rodzaju "pamięć masowa". Tekst zapisany w postaci dziurek na taśmie można było kilkukrotnie użyć - wkładając ją do specjalnego "czytnika dziurek", który po uruchomieniu dekodował i wpisywał zakodowany na taśmie tekst, ponownie na tekst literowy na wąskiej papierowej taśmie. Oh, co za niesamowita frajda dla pięciolatka.
Ja nie dość, że pisałem na dalekopisie, to jeszcze je serwisowałem. Do dziś pamiętam większość tego, jak i co ustawić, aby działał. Taka ciekawostka - dla sprawdzenia, czy dalekopis działa poprawnie używało się tekstu: "ten dalekopis falszuje, gdy proby xqv nie wytrzymuje 1234567890" gdyż używał wszystkich czcionek obecnych w dalekopisie. :)
Świetny odcinek jak zawsze ! Gratuluję wiedzy i świętego grala w postaci umiejętności przekazania jej istotnych elementów w sposób zrozumiały dla każdego. Pojawił się edytor tekstu TAG. Myślę, że pakiet biurowy Tag & TIG zasługuje na cały odcinek. O ile TIG jest dziś mało przydatny o tyle TAG jest w pełni funkcjonalnym edytorem nawet dziś. Czasem się nim bawię przez sentyment. Dzięki wbudowanym konwerterom bez najmniejszego problemu da się przenieść tekst w TAGu do dowolnego innego współczesnego edytora, aby np. wydrukować pracę. Współczesne drukarki już nie obsługują DOSa a i DOSBox trudno współpracuje z peryferiami. Można to zrobić jednym tapnięciem, dzięki kojarzeniom rozszerzeń w Norton Commanderze, czy DOS Navigatorze lub prostym skryptem *.bat. TAG potrafi rysować bardzo skomplikowane tabele i obsługuje wstawianie grafiki w PCX. A teraz ciekawostka. Śpiewnik Pana Krzysztofa Daukszewicza pt. "Piosenki z Życiorysem" powstał w... TAGu. Pisaliśmy go w trzech. Tekst we dwóch. Jeden dyktował, drugi pisał i się zmienialiśmy co jakiś czas. TAGa znali wtedy wszyscy, więc był to najszybszy sposób przepisania rękopisu. Później tekst z formatu TAG był konwertowany do Ventura Publisher. Nuty to była ciekawa sprawa. Tym zajął się ten trzeci. Nie, nie przepisywał nut ! Albo grał z pamięci na syntezatorze, albo z nuty rękopisu a resztę roboty zrobił interfejs MIDI. Tak przygotowany materiał zapisany był już bodaj w Postscipt, nagrany na "pehadło" (Portable Hard Disk), czyli zewnętrzny dysk twardy podłączany do Centronics i zasilany ze złącza klawiatury DIN, szło to do drukarni na druk próbny, do korekty, z powrotem do nas na poprawki. Poprawki już się nanosiło w Venturze. Komputerem był AT 286, grafika HGC (tzw. Hercules) o rozdzielczości 720x3487 w dwóch kolorach. Dla tych, którzy lubią retro trochę staroci na mojej stronie rabsat.pl Jest tam mnóstwo starych programów i gier do uruchomienia jednym kliknięciem (skonfigurowany Dosbox jest już opakowany zarówno dla Windows, jak i Mac OS X w wersji Intel i PowerPC) i drugie tyle, które jeszcze czeka na zrobienie gotowych jedno-klikalnych appek. Pozdrawiam i czekam z niedosytem na kolejne odcinki.
Jako dziecko na przełomie lat 80/90 pisałem sobie na maszynie w sekretariacie szkolnym...babcia sekretarka dbała abym się nie nudził:) Jak zwykle ciekawie 👍
Ciocia w pracy miała taką, rozpracowałem co robią wszystkie dzwognie i pokretla funkcje przez 2 tygodnie wakacji jak mialem z 10 lat, nie rozumialem sensu wiekszosci ale zabawa byla na 102, nie wpadłem tylko na ołówek do tabelek. Z wyglądu najbardziej imponowała mi chromowana belka i same wałeczki do trzymania papieru, wydawały się takie precyzyjne.
Całkiem nie tak dawno temu przedmiot „maszynopisanie” był na pierwszym roku mojego liceum ekonomicznego. I mówiąc szczerze - bardzo mi się przydaje w życiu możliwość szybkiego i bezwzrokowego pisania. Tempem zaginam cały czas rówieśników swojego syna.
W technikum budowlanym w Lublinie napisałem pracę dyplomową na takiej maszynie o ściskaniu materiałów. Był rok 2002 a ja nie potrzebowałem i nie miałem jeszcze komputera. Największy problem stanowiły wzory piętrowe z nawiasami :)
Takie maszyny to była wspaniała zabawa dla mnie w szczenięcym wieku. Najbardziej podobały mi się takie, w których z tyłu całego ruchomego mechanizmu wałka były takie blaszki do ustawiania tabulacji, TAB miał specjalny klawisz. Po naciśnięciu TAB cały mechanizm lecial w lewo i ztrzymywał się na ustawionej blaszce. Należało wtedy pokryjomu wcisnąć wszystkie blaszki w dół i czekać aż pani maszynistka wróci i zacznie stukać jakieś tabele. Wtedy sprężyna ciągnęła cały platen aż do oporu, nabierając prędkości! Szybciej,,, szybciej! Łup! A ja w nogi :)
moje 3 grosze; w czasach maszyn wielu artystów tworzyło grafiki dzięki temu wynalazkowi. po drugie nieodłącznym elementem była kalka. tu pomysłowość jej wykorzystania była wielka. nie było nadruków na ubraniach ale wystarczyło bawełniany podkoszulek (tak się to wtedy nazywało) rozpiąć na desce, wyciąć z kalki wzór albo napis albo przysłonić kalkę szablonem z papieru i przez wilgotną ściereczkę przeprasować żelazkiem. utrwalona w wodzie z octem była powodem zazdrości. dziękuję za odcinek i serdecznie pozdrawiam:)
Fajny odcinek, ale poproszę o jeszcze fajniejszy. Poświęcony dla odmiany historii powstania konstrukcji maszyny do pisania: pokazujesz intrygujący zestaw rycin prezentujących różne konstrukcje maszyn do pisania, niektóre wyglądają obłędnie i chętnie bym na ich temat się dowiedział czegoś więcej.
Pamiętam jak pierwszy raz widziałem takie czarodziejski urządzenie...... miałem z 7 lat... i to była magia.Dziś wszystko jest proste i łatwe , co jednaka powoduje że ludziom brak chęci i ambicji.
Miłe wspomnienia. Jedno zastrzeżenie - ustalak rejestru to nie CAPS LOCK a SHIFT LOCK. Różnica jest taka, że CAPS LOCK nie zmienia rejestru na znakach specjalnych. Że to jest faktycznie rozróżniane, widać np. na klawiaturach komputerów BBC, które miały oba te klawisze. Pozdrawiam.
W latach 80 pracowałem w zakładach Lumel w Zielonej Górze i pamietam że była tam zatrudniona miła zresztą pani, która na maszynie łucznik wystukiwała kolejne numery seryjne na tabliczkach znamionowych naklejanych na nasze wyroby. Cały dzień stukała te numery. Ale dzięki takim metodom pracy PRL nie znała bezrobocia.
Nie miałam pojęcia o możliwości rysowania tabeli, a bawiłam się za czasów szkolnych maszyną Erica (jeśli dobrze pamiętam nazwę) i później jakąś elektryczną. Pouczajacy film, dziękuję. 👍
4 ปีที่แล้ว +1
Świetny film. Gdy byłem dzieckiem maszyna do pisania była dla mnie największą atrakcją, gdy któreś z rodziców zabrało mnie do pracy.
3 ปีที่แล้ว
@、ヅ Tak, zaponiałem o "kręciołku" i wielkim kalkulatorze zasilanym z 220V.
3 ปีที่แล้ว
@、ヅ U mojej mamy w pracy był spory kręciołek - tylko mechaniczny, wielkości około połowy maszyny do pisania, a osobno kalkulator elektryczny, spory zasilany z 220V, ze świecącymi chyba na zielono cyframi.
W domu była maszyna do pisania, ale taka walizkowa. Za to faktycznie w pracy u Dziadków czy Rodziców były takie "pro" wielkie maszyny biurowe, w formacie A3, ze wszystkimi (chyba) możliwymi bajerami! I fotele obrotowe! I dużo kalki! :)
3 ปีที่แล้ว
@、ヅ O, tak! Zapomniałem o pieczątkach - to była zabawka :)
A ja mam maszyne torpedo z 1955r. Z niemiecka trzcionka w bardzo dobrym stanie i niedawno po kupieniu nowej tasiemki pisze na niej czesto co sprawia mi ogromna przyjemnosc:)
Genialne jak zwykle i pozdrawiam Adama Śmiałka! Caly odcinek przypominałem sobie ruchy na maszynie do pisania Olivetti. A kiedy na koniec odcinka zobaczyłem screen polskiego edytora TAG w trybie EGA... Booshe!!! Rok 1991... Pierwsze PCty z edytorem tekstu! Dziękuję wszystkim ludziom, którzy czasem za pomocą swoich filmów fundują mi kapsułę czasu!
Żałuję, że można dać tylko jeden lajk! Świetny pomysł z tym zobrazowaniem jakość kopii z kalką! Rewelacja! Maszyny do pisania towarzyszyły mi od dziecka, i pamiętam jak (był taki moment) konkurowały z pierwszymi popularnymi komputerami. Sam mam NRDowską maszynę do pisania marki Rheinmetall, taka pamiątka po dziadku. I mimo, że żyjemy w wieku XXI mam dla niej jedno praktyczne zastosowanie: bawię się fotografią analogową, i używam maszyny do opisywania samoprzylepnych naklejek którymi opisuje swoje papierowe odbitki. Latem jak przygotowywałem swoją skromną wystawę, siedziałem przez kilka dni intensywnie tłukąc w klawisze przy otwartym oknie... wzbudzając tym żywe zainteresowanie sąsiadów!
To ja tu sobie ten kanał powoluczku oglądam, a tu się okazuje, że korzenie Pan ma w moim rodzinnym miasteczku, tudzież okolicach! Ależ jajko. Zabawnie!
Jak byłem mały to uwielbiałem u mamy w pracy bawić się maszyną - tworzyłem różne "pisma", "zaświadczenia", itp. Zdarzało się, że pół minuty potrzebowałem na znalezienie odpowiedniego klawisza.
Ja po za zabawą maszyną do pisania, lubiłem też liczen9ie na tym mechanicznym kalkulatorze. Noooo i pieczątki. Klepałem wszędzie. A nauczycielki zawsze wiedziały gdzie pracowała moja mama. Pieczątek taty w łapki nie dostałem :( A szkoda... Sierżant dochodzeniowy to w małym miasteczku była jednak fucha ;P Za to od taty z bratem mieliśmy motorower Kadet. Koledzy śmigali najwyżej na Motorynce lub starych Ogarach i Jawkach, oraz Komarach. A my na nowiutkim Kadecie. Owszem byli tacy co mieli Simsona, ale to burżuazja była ;).
Z tego co pamiętam, jeszcze była dźwignia pozwalająca podnieść rolki dociskowe dzięki czemu można było wyprostować krzywo "wkręconą" kartkę papieru bez wyciągania jej. Zmiana kierunku biegu taśmy barwiącej też realizowała się jakoś automatycznie, teraz już nie pamiętam jak, ale ten mechanizm był wrażliwy na złą regulację.
Przy rolce z taśmą był przerzutnik. Miał kształt jakby widełek, Tamtędy powinna przejść taśma.. Po dojściu do końca taśma szarpała, przerzutnik zmieniał kierunek przesuwu taśmi i tak w nieskończoność.. Gdy taśma spadła lub założono ją z pominięciem przerzutnika taśma zatrzymywała się Czcionki uderzały w jedno miejsce aż do rozerwania taśmy. Należało ją skrócić o kilka centymetrów, założyć i pisać. Uprzednio jednak należało umyć ręce. To było wyzwanie.
Świetny film, bardzo fajnie pokazujesz dawną technikę, proszę o więcej. Chciałbym tylko sprostować jedną informację. Maszyny trzeba było rejestrować w latach sześćdziesiątych i pewnie wcześniejszych. Moja mama zamieniła starego wysłużonego Remingtona na Łucznika gdzieś w okolicach 1976 - 1978, nie było obowiązku rejestracji. Jeżeli dobrze pamiętam obowiązek wrócił w stanie wojennym.
4 ปีที่แล้ว +1
Tak, nie cały czas był taki obowiązek. W czasach stalinizmu i stanu wojennego, o ile nie troszkę wcześniej. Zresztą było to trochę martwe prawo, z tym że "życzliwi" mieli łatwo, bo maszyny stukały mocno i było je słychać u sąsiadów.
Świetny materiał. Nie powiedziałeś jeszcze o pisaniu na cienkiej blaszce lub na papierze za pomocą specjalnej taśmy, ktore służyły potem jako matryce w powielaczach.
Doskonały film. Dziękuję. Aż mi się łezka w oku zakręciła bo przypomniałem sobie ile setek godzin spędziłem nad maszyną do pisania marki Erika (produkt z DDR), a później nad wielkim biurowym Łucznikiem. pozdrawiam
15:12.. Trafne podsumowanie. Jeżeli kiedykolwiek autodestrukcyjna natura człowieka doprowadzi do postapokalipsy (realia podobne do uniwersum serii "Fallout") to urządzenia w pełni mechaniczne będą na wagę złota.
Do dzisiaj korzystam z maszyny do pisania, Czechosłowackiej produkcji - Consul. Stan idealny. Posiadam też poradnik z lat chyba '70 - Jak zacząć pisać na maszynie. Czcionki też trzeba czyścić i najlepiej sprawdza się do tego patyczek do dłubania w zębach :> pisanie za pomocą takiej maszyny to czysta przyjemność
W 2001 roku rozbierałem magazyny po Łucznik tam były bułgarskie układarki na palety (regały ) chyba 9 poziomów do góry i 30 na szerokość . Czyli na jednej ścianie było 90 palet metalowych z częściami do maszyn do pisania.
Maszyna jak maszyna, ale ten donos na o. Badyla Wiesława, to mnie rozwalił na łopatki :) Piękny tekst. Niby śmieszne, a trochę jakby prawdziwe. W każdym razie lajkuje, subuje i "dołanczam" pozdrowienia :)
Zamiana QWERTZ na QWERTY za oceanem wynikła głównie z tego, że za pomocą tego drugiego układu można było napisać TYPEWRITER używając tylko górnych klawiszy co bardzo dobrze wyglądało na prezentacjach pierwszych tego typu urządzeń.
Ja słyszałem kiedyś o wpisaniu SECRETARY - najdłuższego (podobno) wyrazu, który da się wpisać szybko lewą ręką. Chociaż ta teoria się troszkę kupy nie trzyma :-)
Ten odcinek byl rewelacyjny. Pamietam z dzicinstwa rzutnik Ania czy cos takiego? Mielismy zestaw kilku bajek...nostalgia ;) Moze pomysl na odcinek w przyszlosci.
3 ปีที่แล้ว +2
Projektor musi być. Tylko muszę jakieś bajki zdobyć :)
Zauważyłem, że ma Pan sporą wiedzę z dziedziny elektroniki. Może zrobiłby Pan materiał na temat widikonu? Jakiś czas temu dowiedziałem się, że to właśnie ze względu na wykorzystanie lampy na filmach telewizyjnych z lat 70/80 występuje charakterystyczne rozmywanie się światła, szczególnie zauważalne na filmach z różnego rodzaju koncertów. Do dzisiaj jestem ciekaw co dokładnie odpowiadało za smugi światła. Czytałem też, że różni producenci w tym chyba Phillips aż do czasów nadejścia sensorów CCD starali się to wyeliminować, m.in. używając różnych powłok stosowanych na „sensor” lampy. Tak naprawdę to chętnie bym zobaczył w ogóle całą drogę od pierwszych lamp elektronowych po złożone sensory z milionami pikseli. Pozdrawiam. :)
4 ปีที่แล้ว
Temat telewizji jest bardzo szeroki i równocześnie chcę się za niego zabrać i odsuwam go na później, zdając sobie sprawę ile będzie z tym roboty. Ale na pewno się pojawi, nawet zaopatrzyłem się w czarnobiałe telewizorki (miniaturowe - żeby było gdzie je trzymać). O kamerach także będzie, a w szczególności tych starych, gdzie właśnie spotykało się takie zjawiska związane z różnymi zjawiskami przesterowania i dyfuzji, dającymi takie właśnie błyszczenia i duchy.
Miałem w czasach PRL-u dwa egzemplarze takich maszyn do pisania. Ale nigdy nie było problemu przy zakupie i nie było obowiązku rejestrowania. Tym bardziej to ciekawe że jak chciałem kupić aparaturę do zdalnego sterowania modeli to w sklepie (Składnica Harcerska) musiałem przedstawić aktualne zezwolenie na posiadanie i używanie takich urządzeń wydane Państwową Inspekcję Radiową. Potem miałem (i jeszcze mam) maszynę do pisania elektryczną Olivetti. Tu już był znaczny postęp bo były dwie taśmy i można było usuwać błędnie napisane litery drugą taśmą. Były także wymienne głowice z różnymi rodzajami czcionek. W takich maszynach po naciśnięciu klawisza podstawia się odpowiednia litera z plastikowej tarczy z wzorami liter. Nie ma całej tej mechaniki i ogromnej ilości dźwigni z literami. Pisało się praktycznie jak na komputerze. W czasach kiedy królowały maszyny do pisania w dużych zakładach pracy były nawet wyodrębniona tzw. hale maszyn gdzie maszynistki przepisywały teksty na różne potrzeby.
3 ปีที่แล้ว
Rejestracja maszyn miała miejsce w pewnych okresach tylko.
9:20 - blokada wałka w późniejszych 1303 była obsługiwana spodu wózka (o ile dobrze pamiętam) a nie "z poziomu klawiatury" ;) 13:00 - w 1303 taśma po dojściu do końca (jeśli była zahaczona w ząbkach na szpulach) powinna automatycznie zmienić kierunek. Ten mechanizm jednak często nie działa poprawnie ;)
Jak zwykle wspaniale. Szczególnie wzruszył mnie widok edytora TAG ;). Ale miałbym szczególną prośbę, może nagrałby Pan mini dodatek z dźwiękami maszyny? Zabrakło mi tej symfonii stuknięć, kliknięć i dzwoneczków - choć słyszałem je cały czas w głowie patrząc na kolejne sceny. Pozdrawiam!
4 ปีที่แล้ว +2
Zrobię serię jutro, bo w nocy maszyny się nie używa. Przy zmianie rozdziałów słychać stuki z tej właśnie maszyny.
Do lokalnego komitetu partii - Ładnie napisane. Tak wicie , rozumicie , po linii. Dziś też mamy takie dziwne czasy , kto wie co tam somsiad szkrobie do komitetu jedynej słusznej partii w tym swoim e-mailu ...
W latach 90-tych w ramach wędrówki edukacyjnej z MON trafiłem do szkoły technik (chyba) administracji. Jednym z przedmiotów było maszynopisanie... Jako że była to już ewidentnie era komputerów to jakoś specjalnie do przedmiotu się nie przykładalismy... Ale zaliczyć trzeba było. No to pisało się te wprawki typu abc abc abc i tak po 10 stron... Kolega wpadł na pomysł że zrobi to na kompie i także to popełnił. Sprawa się rypła bo nauczycielka przedmiotu zaniosla to do gościa od informatyki i ten rozpoznał trik że zastosowano drukarkę komputerową. Kolega dostał kolejne zadanie i by zaliczyć musiał w ciągu 2 dni dostarczyć chyba z 100 stron wprawki. Po dwóch dniach przyniósł bezbłędnie je zrobione. Nauczycielka robotę odebrała. Wygłosiła mentorskim tonem odę do uczciwości etc... Kolega został wzięty na spytki i po chwili wyjaśnił nam jak to zrobił. Otóż on jako bardzo dobry informatyk i elektronik na chybcika dorwał jakąś elektroniczną maszynę do pisania, dorobił interfejs, wybrał odpowiedni tryb pisania maszyny i sprawę załatwił kompem w pół godziny...
Przypomniało mi się pismo maszynowe znalezione we walizce u znajomych, z połowy 1981 roku, o możliwość zakupu telewizora kolorowego (!) poza kolejnością dla weterana II WŚ ;)
@@ryszardadamski No cóż, były grupy społeczne, którym wówczas żyło się "sielsko" i to chyba im się najbardziej cni do minionych czasów. Dla mnie to po prostu świadek historii, że takie były czasy. Dzisiaj są takie, że brak telewizora w domu nie jest już niczym dziwnym, na szczęście.
Super odcinek. Chciałbym jednak być poinformowany kiedy będzie maszynę Pan sprzedawał. Dla naszego obopólnego dobra, powinnismy wiedzieć w jakie ręce trafi. No, chyba że zechce to Pan zachować w tajemnicy....
Dokładnie. On już wszystko napisał, co miał do napisania i maszyna jest już niepotrzebna. Rozumiemy się? Jeśli tak, to będzie dobrze. Ale jak nie będziemy się rozumieć, to oj, nie będzie dobrze.
Taka sama maszyna stoi u mnie w walizce w szafie. Nie używana od dwudziestu paru lat bo wtedy zakupiłem komputer. Stan idealny. Zapomniałem już jak to było. Ale pracę dyplomową pisałem już w Word97 . Łezka się w oku kręci bo nawet ten Word 97 to już historia.
Wspaniały film. Nawet nie wiedziałem, że maszyna do pisania była aż tak bardzo zaawansowanym i fascynującym urządzeniem. Niemniej jednak nadal cenię, że w komputerach jest możliwość poprawiania błędów. Choć zaskoczyło mnie, że maszyna też dawała taką możliwość, ale niestety tylko częściowo. Kilkanaście tygodni temu dowiedziałem się, jak Japończycy na komputerze lub telefonie piszą chińskie znaki, skoro tych znaków jest aż ponad 5 tys. Ale zaczęło mnie zastanawiać, jak Japończycy pisali na maszynie do pisania?
4 ปีที่แล้ว +2
Różnie bywało, w małych maszynach litery wybierało się dwuetapowo, a czcionki znajdowały się na obrotowym walcu, w dużych - były całe wielkie matryce, w końcu też były zredukowane fragmenty znaków, z których metodą dobijania można było tworzyć bardziej skomplikowane. Trzeba będzie temat zgłębić :)
Jak już ktoś wcześniej wspomniał, niektóre maszyny elektryczne miały możliwość korekty błędów i to na 2 sposoby. 1). jeżeli maszyna miała wbudowany korektor (taki mały bębenek z białą taśmą korekcyjną, która szła tuż pod taśmą barwiącą), Backspace powodował cofnięcie o 1 znak, podniesienie tasiemki korektora na miejsce barwiącej, nabicie korektorem takiego samego znaku jak ten poprawiany (czyli "zaklejenie" go na biało). Wtedy można było wybić prawidłowy znak. 2). Niektóre maszyny elektryczne miały wyświetlacz LCD i pamięć wiersza, więc zanim się nacisnęło Enter, można było przemieszczać się po wierszu i normalnie go edytować. A jeszcze lepsze miały pamięć 1 strony i kilkuwierszowy LCD, gdzie można było BEZ PISANIA wklepać całą stronę, zapisać ją, poprawić dowolne znaki, a na koniec wydrukować całą stronę. A pracowałem też na takich, które miały pamięć na kilka plików, każdy po kilkanaście stron. Mało kto umiał je obsłużyć, a ja się wciągnąłem i potem ludziska się wytrzeszczały, jak szedłem do toalety, w międzyczasie maszyna (ze strasznym hałasem) drukowała kilka stron, od razu z kopiami :) Niestety część (z racji wieku i złego serwisu) miały uszkodzony RAM i potrafiły w trakcie druku wszystko poprzestawiać - trochę to było frustrujące, bo trzeba było klepać całe pismo od nowa... To wszystko działo się na pocz. lat 2000 w dużej "państwówce", były tam wtedy tzw. hale maszyn, czyli miejsca, gdzie siedzieli ludzie, którzy mieli tylko przepisywać pisma odręczne na maszynowe. Komputerów służb. było wtedy raptem kilkanaście i wcale nie na hali maszyn...
Mam do tej pory taką maszynę. W roku 1996 pisałem na niej pracę magisterską, a kiedy napisałem, to wszystko przepisywałem na komputerze u kolegi, który był informatykiem. Najgorsze było przepisywanie, bo kiedy pisałem, to był "twórczy zapał" i nie czułem się zmęczony. Najlepsze było to, że można było zmienić kolor czcionki. Teraz czekam na film o maszynie do szycia "Łucznik". Też ją mam, cha, cha, cha!
12:30 Hi hi, widać literówkę wynikającą z przyzwyczajenia do układu QWERTY. Poprawioną oczywiście metodą backspace'a i silniejszego wybicia poprawnej literki :)
4 ปีที่แล้ว +1
Ileż namarnowałem kartek, żeby to poprawnie wstukać :)
Maszyna do pisania przyda się także współcześnie, do wypełniania różnych formularzy papierowych, pisania adresu na kopercie. Kilka lat temu sam kupiłem taką maszynę do tych celów po tym, jak musiałem ręcznie wypełnić jakiś dłuższy formularz na dwie strony A4, a czyność miała miejsce w domu. Od tego momentu, jak pisze adresy na kopercie, wypełniam druczek potwierdzenia nadania lub nawet potwierdzenia odbioru, czy inny formularz, to korzystam z maszyny do pisania. Nad komputerem ma taką przewagę, że po wprowadzeniu kartki mogę od razu ustawić tam, gdzie chcę pisac i od razu wpisać to, co mam wpisać. A na komputerze, to musiałbym mierzyć linijką, dopasowywać pozycje, wykonać próbny wydruk, a w przypadku jednego czy dwóch egzemplarzy formularza, przygotowanie wypełniania za pomocą komputera zajmie kilka razy tyle czasu niż samo wypełnianie.
TIG to baza danych. Rozpocząłem w nim kiedyś spis kaset i ich zawartości, ale w międzyczasie "pojawił się" MS Works (taki tani, zubożony pakiet Office) i w nim wyszło to znacznie lepiej :) Bazę danych mam do dziś.
A kto jeszcze pamięta ChiWriter-a? Pisanie pod tym tworem to dopiero była mordęga w 93. A potem przyszedł czas na WordPerfecta i życie stało się prostsze.
Mam Underwooda, ale o nietypowym układzie - był przerabiany w latach 50-tych z czeskich czcionek i do dzisiaj gdy mocniej bije się ś, to wdać cień "ptaszka"... Oczywiście maszyna tylko zbiera kurz na szafie, ale jest.
Super odcinek, niedawno wygrzebałem niesprawnego Robotrona 202, teraz wiem mniej więcej jak on powinien działać (niestety, albo na szczęście, nie pamiętam takich maszyn). Czy zamierza Pan zrobić odcinek o mechanicznych maszynach liczących?
4 ปีที่แล้ว
Jak najbardziej, tylko muszę się do takiego dorwać.
Jestem dogłębnie wzruszona. Faktycznie dźwięki urządzeń mają silne powiązania w pamięci. To tak jak usłyszałam pralkę automatkę z 75go po jej ostatniej naprawie. Gra! Niestety już więcej się nie udała ta sztuka bo w końcu prawdopodobnie gumy zaczęły przeciekać. A szkoda bo można by było nagrać te dźwięki.
Mnie się najbardziej podobają Czechosłowackie Konsule z lat 50-60, chciałem kupić na wiosnę za 20zł ale przez koronawirusa nie można było się przemieszczać... Ogólnie za 200-300 zł można wyrwać ładną sztukę przedwojenną, łuczniki to technicznie bardzo spoko maszynki ale odpycha mnie ich pospolitość
4 ปีที่แล้ว
Ma też dużą tolerancję mechaniki, literki stawia nieco krzywo.
@ Ostatnio zrozumiałem pewną rzecz, słucham kaset w aucie i bardzo mi zależało na tym żeby nagrać muzykę w jakości dorównującej mp3. Uświadomiłem sobie że moje podejście jest całkowicie błędne, to za co kochamy kasety i budzi w nas nostalgię to nie jakość nagrań 1:1, jeśli kaseta ma brzmieć jak mp3 to po co mi kaseta? Jej niedoskonałość jest właśnie tym dzięki czemu jest wyjątkowa, podobnie jak to jest z trzaskami w gramofonie, małą mocą obliczeniową starych komputerów czy właśnie nieidealnie wybijaną czcionką maszyny do pisania ;-)
kupiłem ostatnio 6 latkowi. Radochy co nie miara , literki opanowane ❤️
Znakomita seria. A tak na marginesie - jakich czasów doczekaliśmy, że amatorzy-pasjonaci (absolutnie bez negatywnego podtekstu) wstawiają na youtube takie ciekawe filmy,
a na discovery możemy sobie obejrzeć zbieraczy złomu...
Żeby tak jeszcze finanse pozwoliły się tym zajmować nie po nocach, ale całymi dniami... Ale pracuję nad tym :)
Ten kanał to istna skarbnica wiedzy, zwłaszcza, gdy ma się te 22 lata i z częścia z tych sprzętów nie spotkało się nigdy w życiu, a chcę się zobaczyć o czym wspominają rodzice, dziadkowie, czy też starsi koledzy. ;)
"Jednym z punktów honoru tych, którzy go nie mieli" piękne :)
I trafne!
Brak honoru to najmniejsza z wad tych "ludzi". Niestety oni i ich nastepcy pod szyldami zmieniajacymi sie ku uciesze gawiedzi... rzadza Polska nieprzerwanie od 1944... i konca tej grabierzy i wyzysku nie widac
Jeden z fajniejszych odcinków - dzięki za "podziemie" i w ogóle za wszystko. Niech się tobie wiedzie.
A propos ukrywania niezarejestrowanych maszyn i charakterystyki pisowni każdego egzemplarza przypomniał mi się film Życie na podsłuchu. Bardzo polecam!
W podręcznikach kryminalistyki wydanych jeszcze pod koniec lat 90-tych i na początku obecnego wieku są jeszcze ciekawe informacje na temat identyfikacji maszyn do pisania.
Kalkę (używaną) pozyskiwałem przy każdej okazji jak i różne końcówki bloczków druczków lub całe które juz wyszły z obiegu. Oj wypełniało się Zenitem 3 kopie na potęgę we wczesnej podstawówce. Taka kalka była trochę magiczna.
U mamy w pracy leżał tez w szafie powielacz ale chyba nikt nie miał pojęcia jak go używać.
13:50 - Piękny donos :D Taki z epoki :D
A skond somsiad wziął na to D O L A R Y?
@@MultiKomentator W tamtych czasach pewnie od "cioci z Ameryki" ;)
@@MultiKomentator dolary wzion z bieliźniarki 😂
Świetny odcinek, mam 17 lat i kupiłem maszynę Łucznik 1303, a pan o niej wyczerpująco opowiedział, dziękuję. W sumie wszystkie pana filmy są porządnie zrobione i komuś kto nie znał tych czasów, taki film daje klarowny obraz jak było.
Ależ mi Pan sprawił radość tym odcinkiem! Mój tata jest dziennikarzem (zawód dziedziczny), więc jako dziecko stukot maszyny do pisania - niemal identycznego łucznika jak ten na filmie, tyle że chyba w wersji z krótszym wałkiem, czyli przenośnej - uważałem za coś absolutnie naturalnego oraz sygnał, żeby nie wchodzić do pokoju, gdzie ojciec pracuje. Z czasem sam zacząłem pisać - i to na tej samej maszynie, którą w końcu dostałem. Pisałem na niej jakieś swoje pierwsze teksty przez dobrych kilka lat, jeszcze w Peerelu i na początku III RP, zanim przesiadłem się na pierwszego olbrzymiego laptopa. Pamiętam wszystkie te detale, regulatory, nastawniki, zwłaszcza że maszyna wciąż stoi w moim rodzinnym domu (są nawet dwie, bo druga to model chyba z lat 60., należała do mojej babci), ale i tak dowiedziałem się z filmu czegoś nowego. Mianowicie nigdy nie wpadłem na to, do czego służą te małe otworki w szybkach po obu stronach okienka, gdzie uderza czcionka. A teraz już wiem: do kreślenia linii i rysowania tabel.
Jeszcze raz dzięki!
Jak zwykle bardzo "słusznie i poprawnie" zrobiony odcinek. Mój pierwszy kontakt z maszyną do pisania miał miejsce gdy miałem 5 lat. Moja mam pracowała na tzw. "dalekopisach" (ciekawe czy młodsi widzowie wiedzą co to takiego było). Zabierała mnie nieraz w niedzielę do pracy i włączała taki dalekopis a ja mogłem do woli stukać w klawisze. To co tam wstukałem pojawiało się na wąskiej papierowej taśmie, która była z drugiej strony pokryta klejem gumowym (jak dzisiejsze znaczki pocztowe).
Ale najfajniejszą wówczas dla mnie funkcją dalekopisu była możliwość zapisania tekstu na tzw. taśmie perforowanej (dziurkowanej). Była to swego rodzaju "pamięć masowa". Tekst zapisany w postaci dziurek na taśmie można było kilkukrotnie użyć - wkładając ją do specjalnego "czytnika dziurek", który po uruchomieniu dekodował i wpisywał zakodowany na taśmie tekst, ponownie na tekst literowy na wąskiej papierowej taśmie. Oh, co za niesamowita frajda dla pięciolatka.
Ja nie dość, że pisałem na dalekopisie, to jeszcze je serwisowałem. Do dziś pamiętam większość tego, jak i co ustawić, aby działał.
Taka ciekawostka - dla sprawdzenia, czy dalekopis działa poprawnie używało się tekstu:
"ten dalekopis falszuje, gdy proby xqv nie wytrzymuje 1234567890" gdyż używał wszystkich czcionek obecnych w dalekopisie. :)
@@Radek.68 Pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig!
@@mdziewietube Tak, ale to akurat nie na dalekopisie. Jak i "zażółć gęślą jaźń". :)
Świetny odcinek jak zawsze ! Gratuluję wiedzy i świętego grala w postaci umiejętności przekazania jej istotnych elementów w sposób zrozumiały dla każdego.
Pojawił się edytor tekstu TAG. Myślę, że pakiet biurowy Tag & TIG zasługuje na cały odcinek. O ile TIG jest dziś mało przydatny o tyle TAG jest w pełni funkcjonalnym edytorem nawet dziś. Czasem się nim bawię przez sentyment. Dzięki wbudowanym konwerterom bez najmniejszego problemu da się przenieść tekst w TAGu do dowolnego innego współczesnego edytora, aby np. wydrukować pracę. Współczesne drukarki już nie obsługują DOSa a i DOSBox trudno współpracuje z peryferiami. Można to zrobić jednym tapnięciem, dzięki kojarzeniom rozszerzeń w Norton Commanderze, czy DOS Navigatorze lub prostym skryptem *.bat.
TAG potrafi rysować bardzo skomplikowane tabele i obsługuje wstawianie grafiki w PCX.
A teraz ciekawostka. Śpiewnik Pana Krzysztofa Daukszewicza pt. "Piosenki z Życiorysem" powstał w... TAGu. Pisaliśmy go w trzech. Tekst we dwóch. Jeden dyktował, drugi pisał i się zmienialiśmy co jakiś czas. TAGa znali wtedy wszyscy, więc był to najszybszy sposób przepisania rękopisu. Później tekst z formatu TAG był konwertowany do Ventura Publisher. Nuty to była ciekawa sprawa. Tym zajął się ten trzeci. Nie, nie przepisywał nut ! Albo grał z pamięci na syntezatorze, albo z nuty rękopisu a resztę roboty zrobił interfejs MIDI. Tak przygotowany materiał zapisany był już bodaj w Postscipt, nagrany na "pehadło" (Portable Hard Disk), czyli zewnętrzny dysk twardy podłączany do Centronics i zasilany ze złącza klawiatury DIN, szło to do drukarni na druk próbny, do korekty, z powrotem do nas na poprawki. Poprawki już się nanosiło w Venturze. Komputerem był AT 286, grafika HGC (tzw. Hercules) o rozdzielczości 720x3487 w dwóch kolorach.
Dla tych, którzy lubią retro trochę staroci na mojej stronie rabsat.pl Jest tam mnóstwo starych programów i gier do uruchomienia jednym kliknięciem (skonfigurowany Dosbox jest już opakowany zarówno dla Windows, jak i Mac OS X w wersji Intel i PowerPC) i drugie tyle, które jeszcze czeka na zrobienie gotowych jedno-klikalnych appek. Pozdrawiam i czekam z niedosytem na kolejne odcinki.
Jako dziecko na przełomie lat 80/90 pisałem sobie na maszynie w sekretariacie szkolnym...babcia sekretarka dbała abym się nie nudził:)
Jak zwykle ciekawie 👍
Ciocia w pracy miała taką, rozpracowałem co robią wszystkie dzwognie i pokretla funkcje przez 2 tygodnie wakacji jak mialem z 10 lat, nie rozumialem sensu wiekszosci ale zabawa byla na 102, nie wpadłem tylko na ołówek do tabelek.
Z wyglądu najbardziej imponowała mi chromowana belka i same wałeczki do trzymania papieru, wydawały się takie precyzyjne.
Nigdy tak dokładnie tej maszyny nie obejrzałem, a miałem z nią za młodu wiele razy do czynienia. To była wspaniała zabawa jednocześnie.
Całkiem nie tak dawno temu przedmiot „maszynopisanie” był na pierwszym roku mojego liceum ekonomicznego. I mówiąc szczerze - bardzo mi się przydaje w życiu możliwość szybkiego i bezwzrokowego pisania. Tempem zaginam cały czas rówieśników swojego syna.
W technikum budowlanym w Lublinie napisałem pracę dyplomową na takiej maszynie o ściskaniu materiałów. Był rok 2002 a ja nie potrzebowałem i nie miałem jeszcze komputera. Największy problem stanowiły wzory piętrowe z nawiasami :)
Takie maszyny to była wspaniała zabawa dla mnie w szczenięcym wieku. Najbardziej podobały mi się takie, w których z tyłu całego ruchomego mechanizmu wałka były takie blaszki do ustawiania tabulacji, TAB miał specjalny klawisz. Po naciśnięciu TAB cały mechanizm lecial w lewo i ztrzymywał się na ustawionej blaszce. Należało wtedy pokryjomu wcisnąć wszystkie blaszki w dół i czekać aż pani maszynistka wróci i zacznie stukać jakieś tabele. Wtedy sprężyna ciągnęła cały platen aż do oporu, nabierając prędkości! Szybciej,,, szybciej! Łup! A ja w nogi :)
moje 3 grosze; w czasach maszyn wielu artystów tworzyło grafiki dzięki temu wynalazkowi. po drugie nieodłącznym elementem była kalka. tu pomysłowość jej wykorzystania była wielka. nie było nadruków na ubraniach ale wystarczyło bawełniany podkoszulek (tak się to wtedy nazywało) rozpiąć na desce, wyciąć z kalki wzór albo napis albo przysłonić kalkę szablonem z papieru i przez wilgotną ściereczkę przeprasować żelazkiem. utrwalona w wodzie z octem była powodem zazdrości. dziękuję za odcinek i serdecznie pozdrawiam:)
Fajny odcinek, ale poproszę o jeszcze fajniejszy. Poświęcony dla odmiany historii powstania konstrukcji maszyny do pisania: pokazujesz intrygujący zestaw rycin prezentujących różne konstrukcje maszyn do pisania, niektóre wyglądają obłędnie i chętnie bym na ich temat się dowiedział czegoś więcej.
Nie znam lepszego kanału na YT.
Mogę z dumą powiedzieć że i moja babcia i mój kolega z pracy odbierali te maszyny do pisania na kontroli jakości. Pozdrawiam z Radomia
Pamiętam jak pierwszy raz widziałem takie czarodziejski urządzenie...... miałem z 7 lat... i to była magia.Dziś wszystko jest proste i łatwe , co jednaka powoduje że ludziom brak chęci i ambicji.
Moja głowa eksplodowała. Najpierw dowiedziałem się, że mogę jednak robić duże "Ś", a teraz jeszcze tabelki.
Najlepszy kanał na YT! ^__^
Miłe wspomnienia. Jedno zastrzeżenie - ustalak rejestru to nie CAPS LOCK a SHIFT LOCK. Różnica jest taka, że CAPS LOCK nie zmienia rejestru na znakach specjalnych. Że to jest faktycznie rozróżniane, widać np. na klawiaturach komputerów BBC, które miały oba te klawisze. Pozdrawiam.
Świetny odcinek, ostatnio patrzyłem na ceny maszyn do pisania w Internecie. Jako dziecko bawiłem się maszynami na statku PLO
Ja u mamy w pracy, w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym. Maszyna do pisania plus kalka i miałeś dziecko z głowy na cały dzień ;)
@@jacekszychowski4919 wciągająca była zabawa z taką maszyną
W latach 80 pracowałem w zakładach Lumel w Zielonej Górze i pamietam że była tam zatrudniona miła zresztą pani, która na maszynie łucznik wystukiwała kolejne numery seryjne na tabliczkach znamionowych naklejanych na nasze wyroby. Cały dzień stukała te numery. Ale dzięki takim metodom pracy PRL nie znała bezrobocia.
Wspamiały odcinek, o tym co lubię, czyli technice biurowej.
Nie miałam pojęcia o możliwości rysowania tabeli, a bawiłam się za czasów szkolnych maszyną Erica (jeśli dobrze pamiętam nazwę) i później jakąś elektryczną.
Pouczajacy film, dziękuję. 👍
Świetny film. Gdy byłem dzieckiem maszyna do pisania była dla mnie największą atrakcją, gdy któreś z rodziców zabrało mnie do pracy.
@、ヅ Tak, zaponiałem o "kręciołku" i wielkim kalkulatorze zasilanym z 220V.
@、ヅ U mojej mamy w pracy był spory kręciołek - tylko mechaniczny, wielkości około połowy maszyny do pisania, a osobno kalkulator elektryczny, spory zasilany z 220V, ze świecącymi chyba na zielono cyframi.
W domu była maszyna do pisania, ale taka walizkowa. Za to faktycznie w pracy u Dziadków czy Rodziców były takie "pro" wielkie maszyny biurowe, w formacie A3, ze wszystkimi (chyba) możliwymi bajerami! I fotele obrotowe! I dużo kalki! :)
@、ヅ O, tak! Zapomniałem o pieczątkach - to była zabawka :)
Ten kręciołek to arytmometr.
Posiadam taką samą w walizce. Teraz jak już kilkanaście lat nie używana fajnie sobie przypomnieć funkcje.
A ja mam maszyne torpedo z 1955r. Z niemiecka trzcionka w bardzo dobrym stanie i niedawno po kupieniu nowej tasiemki pisze na niej czesto co sprawia mi ogromna przyjemnosc:)
Czyżby Gotyk ?
@Obywatel Cane A mnie się od razu skojarzyło tak ładnie. Posiadam bowiem jedną książkę Niemiecką pisaną właśnie gotykiem i to jest piękne bardzo.
Genialne jak zwykle i pozdrawiam Adama Śmiałka! Caly odcinek przypominałem sobie ruchy na maszynie do pisania Olivetti. A kiedy na koniec odcinka zobaczyłem screen polskiego edytora TAG w trybie EGA... Booshe!!! Rok 1991... Pierwsze PCty z edytorem tekstu! Dziękuję wszystkim ludziom, którzy czasem za pomocą swoich filmów fundują mi kapsułę czasu!
Pisanie depesz z teleksów i robienie poprawek na kołonotatniku, to była mordęga dla początkującego dziennikarza. :D
Kapitalny klimat retro, który tak uwielbiam! 👍 👍 👍 👍 👍 👍 👍 🍀
Panie Adamie - pana można słuchać na okrągło 👍👍👍
Dziękuję za kolejny film.
Witam chcę powiedzieć, że podziwiam Pana, gdyż ma pan wszechstronne zainteresowania.
Żałuję, że można dać tylko jeden lajk! Świetny pomysł z tym zobrazowaniem jakość kopii z kalką! Rewelacja!
Maszyny do pisania towarzyszyły mi od dziecka, i pamiętam jak (był taki moment) konkurowały z pierwszymi popularnymi komputerami. Sam mam NRDowską maszynę do pisania marki Rheinmetall, taka pamiątka po dziadku. I mimo, że żyjemy w wieku XXI mam dla niej jedno praktyczne zastosowanie: bawię się fotografią analogową, i używam maszyny do opisywania samoprzylepnych naklejek którymi opisuje swoje papierowe odbitki. Latem jak przygotowywałem swoją skromną wystawę, siedziałem przez kilka dni intensywnie tłukąc w klawisze przy otwartym oknie... wzbudzając tym żywe zainteresowanie sąsiadów!
To ja tu sobie ten kanał powoluczku oglądam, a tu się okazuje, że korzenie Pan ma w moim rodzinnym miasteczku, tudzież okolicach! Ależ jajko. Zabawnie!
Jak byłem mały to uwielbiałem u mamy w pracy bawić się maszyną - tworzyłem różne "pisma", "zaświadczenia", itp. Zdarzało się, że pół minuty potrzebowałem na znalezienie odpowiedniego klawisza.
Ja po za zabawą maszyną do pisania, lubiłem też liczen9ie na tym mechanicznym kalkulatorze. Noooo i pieczątki. Klepałem wszędzie. A nauczycielki zawsze wiedziały gdzie pracowała moja mama. Pieczątek taty w łapki nie dostałem :( A szkoda... Sierżant dochodzeniowy to w małym miasteczku była jednak fucha ;P Za to od taty z bratem mieliśmy motorower Kadet. Koledzy śmigali najwyżej na Motorynce lub starych Ogarach i Jawkach, oraz Komarach. A my na nowiutkim Kadecie. Owszem byli tacy co mieli Simsona, ale to burżuazja była ;).
Świetny odcinek - nie wiedziałem o tylu funkcjach mojej maszyny do pisania.
Panie Adamie proszę zmontować odcinek o aparacie Agat.
Pozdrawiam
Agat czeka grzecznie na swoją kolejność :)
Z tego co pamiętam, jeszcze była dźwignia pozwalająca podnieść rolki dociskowe dzięki czemu można było wyprostować krzywo "wkręconą" kartkę papieru bez wyciągania jej. Zmiana kierunku biegu taśmy barwiącej też realizowała się jakoś automatycznie, teraz już nie pamiętam jak, ale ten mechanizm był wrażliwy na złą regulację.
Przy rolce z taśmą był przerzutnik. Miał kształt jakby widełek, Tamtędy powinna przejść taśma.. Po dojściu do końca taśma szarpała, przerzutnik zmieniał kierunek przesuwu taśmi i tak w nieskończoność.. Gdy taśma spadła lub założono ją z pominięciem przerzutnika taśma zatrzymywała się Czcionki uderzały w jedno miejsce aż do rozerwania taśmy. Należało ją skrócić o kilka centymetrów, założyć i pisać. Uprzednio jednak należało umyć ręce. To było wyzwanie.
Świetny odcinek Panie Adamie, super się ogląda Pana produkcje.
Super odcinek jak zawsze, przydałoby się trochę więcej o historii maszyny, tak to szybko zleciało. No i donos pierwsza klasa! :DDD
Myślę wrócić do tematu na dłużej, ale przy okazji kontaktów z modelami historycznymi.
Świetny film, bardzo fajnie pokazujesz dawną technikę, proszę o więcej. Chciałbym tylko sprostować jedną informację. Maszyny trzeba było rejestrować w latach sześćdziesiątych i pewnie wcześniejszych. Moja mama zamieniła starego wysłużonego Remingtona na Łucznika gdzieś w okolicach 1976 - 1978, nie było obowiązku rejestracji. Jeżeli dobrze pamiętam obowiązek wrócił w stanie wojennym.
Tak, nie cały czas był taki obowiązek. W czasach stalinizmu i stanu wojennego, o ile nie troszkę wcześniej. Zresztą było to trochę martwe prawo, z tym że "życzliwi" mieli łatwo, bo maszyny stukały mocno i było je słychać u sąsiadów.
Świetny materiał. Nie powiedziałeś jeszcze o pisaniu na cienkiej blaszce lub na papierze za pomocą specjalnej taśmy, ktore służyły potem jako matryce w powielaczach.
Mega ważny film
Miałem kiedyś jakąś zagraniczną, ale oddałem. Teraz anonimy piszę na drukarce 😅👍👏
Uwielbiam ten kanał!
No ale w tę klawiaturę nie da się nakruszyć 😆
Kapitalny retro temat👍
Doskonały film. Dziękuję. Aż mi się łezka w oku zakręciła bo przypomniałem sobie ile setek godzin spędziłem nad maszyną do pisania marki Erika (produkt z DDR), a później nad wielkim biurowym Łucznikiem.
pozdrawiam
Majstersztyk Pani Adamie.
Pozdrawiam serdecznie.
15:12..
Trafne podsumowanie.
Jeżeli kiedykolwiek autodestrukcyjna natura człowieka doprowadzi do postapokalipsy (realia podobne do uniwersum serii "Fallout") to urządzenia w pełni mechaniczne będą na wagę złota.
miałem w podstawówce taką maszynę i pisałem na niej swoje pierwsze opowiadania :)
Jak zawsze ŚWIETNY materiał
Do dzisiaj korzystam z maszyny do pisania, Czechosłowackiej produkcji - Consul. Stan idealny. Posiadam też poradnik z lat chyba '70 - Jak zacząć pisać na maszynie. Czcionki też trzeba czyścić i najlepiej sprawdza się do tego patyczek do dłubania w zębach :> pisanie za pomocą takiej maszyny to czysta przyjemność
A co pan Mariusz Pudzianowski ma z tym wspólnego?
To jakiś miękkas z tej maszynistki musiał być :/
Jakoś pisałem niejednokrotnie o wiele dłużej i nic nie zmiękło
Jednym palcem, a powiekami sobie pomagam
Jak zwykle świetny film, już sam tytuł mnie zachwycił hehe
Jeszcze w 1995 roku mieliśmy pożyczoną od kogoś maszynę, gdy jeszcze nie było komputera w domu. Policja też bardzo długo używała maszyn.
Faktycznie nawet jak sie z milicji zreformowali na policje to jeszcze pisali na maszynie.
W 2001 roku rozbierałem magazyny po Łucznik tam były bułgarskie układarki na palety (regały ) chyba 9 poziomów do góry i 30 na szerokość . Czyli na jednej ścianie było 90 palet metalowych z częściami do maszyn do pisania.
Nie wiedziałem że ten temat mnie tak wciągnie. Gratuluję super materiał
Maszyna jak maszyna, ale ten donos na o. Badyla Wiesława, to mnie rozwalił na łopatki :) Piękny tekst. Niby śmieszne, a trochę jakby prawdziwe. W każdym razie lajkuje, subuje i "dołanczam" pozdrowienia :)
Jak zawsze świetny odcinek
Pierwsze treningi pistoletu pneumatycznego odbyłem na broni produkcji "predom-łucznik". miłe wspomnienia:) dziękuję za film !
Łucznik produkował maszyny do pisania i maszyny do zabijania.
Zupełnie jak Remington.
@、ヅ Jeszcze dalej poszedł General Electric. Od żarówek do bomby atomowej.
Zamiana QWERTZ na QWERTY za oceanem wynikła głównie z tego, że za pomocą tego drugiego układu można było napisać TYPEWRITER używając tylko górnych klawiszy co bardzo dobrze wyglądało na prezentacjach pierwszych tego typu urządzeń.
Ja słyszałem kiedyś o wpisaniu SECRETARY - najdłuższego (podobno) wyrazu, który da się wpisać szybko lewą ręką.
Chociaż ta teoria się troszkę kupy nie trzyma :-)
@@puciennikrafa8146 Da się wpisać szybko jedną ręką, prawda.
Ciągle psująca się głowicowa ajbiemka + maszynistka na ostatnim piętrze bez windy, coś jak K3 bez tlenu i w zimie ;)
Jak młoda maszynistka to ok.
Ten odcinek byl rewelacyjny.
Pamietam z dzicinstwa rzutnik Ania czy cos takiego? Mielismy zestaw kilku bajek...nostalgia ;)
Moze pomysl na odcinek w przyszlosci.
Projektor musi być. Tylko muszę jakieś bajki zdobyć :)
@ mam parę bajek na sprzedaż a najchętniej wymianę
Pamiętam jak kupiłem dokładnie ten sam model łucznika ponad 10 lat temu w lombardzie za 100zł. Wciąż jestem zadowolony z jego posiadania.
Zauważyłem, że ma Pan sporą wiedzę z dziedziny elektroniki. Może zrobiłby Pan materiał na temat widikonu? Jakiś czas temu dowiedziałem się, że to właśnie ze względu na wykorzystanie lampy na filmach telewizyjnych z lat 70/80 występuje charakterystyczne rozmywanie się światła, szczególnie zauważalne na filmach z różnego rodzaju koncertów. Do dzisiaj jestem ciekaw co dokładnie odpowiadało za smugi światła. Czytałem też, że różni producenci w tym chyba Phillips aż do czasów nadejścia sensorów CCD starali się to wyeliminować, m.in. używając różnych powłok stosowanych na „sensor” lampy. Tak naprawdę to chętnie bym zobaczył w ogóle całą drogę od pierwszych lamp elektronowych po złożone sensory z milionami pikseli. Pozdrawiam. :)
Temat telewizji jest bardzo szeroki i równocześnie chcę się za niego zabrać i odsuwam go na później, zdając sobie sprawę ile będzie z tym roboty. Ale na pewno się pojawi, nawet zaopatrzyłem się w czarnobiałe telewizorki (miniaturowe - żeby było gdzie je trzymać). O kamerach także będzie, a w szczególności tych starych, gdzie właśnie spotykało się takie zjawiska związane z różnymi zjawiskami przesterowania i dyfuzji, dającymi takie właśnie błyszczenia i duchy.
th-cam.com/video/JKQxYgpH4Cw/w-d-xo.html
Tu jest o widikonach
Miałem w czasach PRL-u dwa egzemplarze takich maszyn do pisania. Ale nigdy nie było problemu przy zakupie i nie było obowiązku rejestrowania. Tym bardziej to ciekawe że jak chciałem kupić aparaturę do zdalnego sterowania modeli to w sklepie (Składnica Harcerska) musiałem przedstawić aktualne zezwolenie na posiadanie i używanie takich urządzeń wydane Państwową Inspekcję Radiową. Potem miałem (i jeszcze mam) maszynę do pisania elektryczną Olivetti. Tu już był znaczny postęp bo były dwie taśmy i można było usuwać błędnie napisane litery drugą taśmą. Były także wymienne głowice z różnymi rodzajami czcionek. W takich maszynach po naciśnięciu klawisza podstawia się odpowiednia litera z plastikowej tarczy z wzorami liter. Nie ma całej tej mechaniki i ogromnej ilości dźwigni z literami. Pisało się praktycznie jak na komputerze. W czasach kiedy królowały maszyny do pisania w dużych zakładach pracy były nawet wyodrębniona tzw. hale maszyn gdzie maszynistki przepisywały teksty na różne potrzeby.
Rejestracja maszyn miała miejsce w pewnych okresach tylko.
Kolejny raz mogę na tym kanale napisać, że mam przedmiot z filmu. :D
W zasadzie mechanizm jak w fortepianie, ale tam 88 mloteczkow:-)
9:20 - blokada wałka w późniejszych 1303 była obsługiwana spodu wózka (o ile dobrze pamiętam) a nie "z poziomu klawiatury" ;)
13:00 - w 1303 taśma po dojściu do końca (jeśli była zahaczona w ząbkach na szpulach) powinna automatycznie zmienić kierunek. Ten mechanizm jednak często nie działa poprawnie ;)
Jak zwykle wspaniale. Szczególnie wzruszył mnie widok edytora TAG ;). Ale miałbym szczególną prośbę, może nagrałby Pan mini dodatek z dźwiękami maszyny? Zabrakło mi tej symfonii stuknięć, kliknięć i dzwoneczków - choć słyszałem je cały czas w głowie patrząc na kolejne sceny. Pozdrawiam!
Zrobię serię jutro, bo w nocy maszyny się nie używa. Przy zmianie rozdziałów słychać stuki z tej właśnie maszyny.
13:50 myślę że kilkadziesiąt dziennie, o wiele lepszych donosów powstaje do dzisiaj np. na Szkolnej 17 ;)
Gdzie?
Zgadza się. Skończy się dla ich. 25 lat więzienia albo 100zł grzywny.
@@Dzapan policja to by bała się tam wejsc
Do lokalnego komitetu partii - Ładnie napisane. Tak wicie , rozumicie , po linii.
Dziś też mamy takie dziwne czasy , kto wie co tam somsiad szkrobie do komitetu jedynej słusznej
partii w tym swoim e-mailu ...
Zbieżność nazwisk lub Pana dziadek to moja rodzina
W latach 90-tych w ramach wędrówki edukacyjnej z MON trafiłem do szkoły technik (chyba) administracji. Jednym z przedmiotów było maszynopisanie... Jako że była to już ewidentnie era komputerów to jakoś specjalnie do przedmiotu się nie przykładalismy... Ale zaliczyć trzeba było. No to pisało się te wprawki typu abc abc abc i tak po 10 stron... Kolega wpadł na pomysł że zrobi to na kompie i także to popełnił. Sprawa się rypła bo nauczycielka przedmiotu zaniosla to do gościa od informatyki i ten rozpoznał trik że zastosowano drukarkę komputerową. Kolega dostał kolejne zadanie i by zaliczyć musiał w ciągu 2 dni dostarczyć chyba z 100 stron wprawki. Po dwóch dniach przyniósł bezbłędnie je zrobione. Nauczycielka robotę odebrała. Wygłosiła mentorskim tonem odę do uczciwości etc... Kolega został wzięty na spytki i po chwili wyjaśnił nam jak to zrobił. Otóż on jako bardzo dobry informatyk i elektronik na chybcika dorwał jakąś elektroniczną maszynę do pisania, dorobił interfejs, wybrał odpowiedni tryb pisania maszyny i sprawę załatwił kompem w pół godziny...
Adam dziekuje za te wspaniale filmy jak bys mogl zrobic film o radiu Koliber albo Szarotka bardzo bym sie cieszyl w dziecinstwie widzialem te cuda
Koliberka chętnie bym dołapał, to moje pierwsze rozkręcone radio w wieku lat kilku, niestety nie przeżyło :)
Łapka w górę i oglądamy :)
Przypomniało mi się pismo maszynowe znalezione we walizce u znajomych, z połowy 1981 roku, o możliwość zakupu telewizora kolorowego (!) poza kolejnością dla weterana II WŚ ;)
Niektórzy znajdując takie rzeczy w popłochu wyrzucają bo psują im dobrą pamięć o tych "wspaniałych czasach". Za dobrze w dupach dzisiaj.
@@ryszardadamski No cóż, były grupy społeczne, którym wówczas żyło się "sielsko" i to chyba im się najbardziej cni do minionych czasów. Dla mnie to po prostu świadek historii, że takie były czasy. Dzisiaj są takie, że brak telewizora w domu nie jest już niczym dziwnym, na szczęście.
Super odcinek. Chciałbym jednak być poinformowany kiedy będzie maszynę Pan sprzedawał. Dla naszego obopólnego dobra, powinnismy wiedzieć w jakie ręce trafi. No, chyba że zechce to Pan zachować w tajemnicy....
Dokładnie. On już wszystko napisał, co miał do napisania i maszyna jest już niepotrzebna. Rozumiemy się? Jeśli tak, to będzie dobrze. Ale jak nie będziemy się rozumieć, to oj, nie będzie dobrze.
Marii Grzegorzewskiej 2 😆dawne Alternatywy 4
@@StrzalaOstryPazur Tak, tak. Całkiem niedaleko od tego miejsca miałem parę lat magazyn sprzętu techniki wojskowej.
Taka sama maszyna stoi u mnie w walizce w szafie. Nie używana od dwudziestu paru lat bo wtedy zakupiłem komputer. Stan idealny. Zapomniałem już jak to było. Ale pracę dyplomową pisałem już w Word97 . Łezka się w oku kręci bo nawet ten Word 97 to już historia.
Ja mam taką samą w walizce.
Word '97 to nie historia... Z wielkim trudem udało mi się niedawno namówić mojego Tatę na porzucenie Worda 6.0 i właśnie przejście na '97.
15:07 Na Tagu przepisałem pracę magisterską mojej żony cyrylicą :) Drukowaliśmy to na drukarce igłowej
Ja kiedyś w roku 2016 przepisywałem Faktury na takiej maszynie
Wspaniały film. Nawet nie wiedziałem, że maszyna do pisania była aż tak bardzo zaawansowanym i fascynującym urządzeniem. Niemniej jednak nadal cenię, że w komputerach jest możliwość poprawiania błędów. Choć zaskoczyło mnie, że maszyna też dawała taką możliwość, ale niestety tylko częściowo.
Kilkanaście tygodni temu dowiedziałem się, jak Japończycy na komputerze lub telefonie piszą chińskie znaki, skoro tych znaków jest aż ponad 5 tys. Ale zaczęło mnie zastanawiać, jak Japończycy pisali na maszynie do pisania?
Różnie bywało, w małych maszynach litery wybierało się dwuetapowo, a czcionki znajdowały się na obrotowym walcu, w dużych - były całe wielkie matryce, w końcu też były zredukowane fragmenty znaków, z których metodą dobijania można było tworzyć bardziej skomplikowane. Trzeba będzie temat zgłębić :)
Jak już ktoś wcześniej wspomniał, niektóre maszyny elektryczne miały możliwość korekty błędów i to na 2 sposoby.
1). jeżeli maszyna miała wbudowany korektor (taki mały bębenek z białą taśmą korekcyjną, która szła tuż pod taśmą barwiącą), Backspace powodował cofnięcie o 1 znak, podniesienie tasiemki korektora na miejsce barwiącej, nabicie korektorem takiego samego znaku jak ten poprawiany (czyli "zaklejenie" go na biało). Wtedy można było wybić prawidłowy znak.
2). Niektóre maszyny elektryczne miały wyświetlacz LCD i pamięć wiersza, więc zanim się nacisnęło Enter, można było przemieszczać się po wierszu i normalnie go edytować. A jeszcze lepsze miały pamięć 1 strony i kilkuwierszowy LCD, gdzie można było BEZ PISANIA wklepać całą stronę, zapisać ją, poprawić dowolne znaki, a na koniec wydrukować całą stronę. A pracowałem też na takich, które miały pamięć na kilka plików, każdy po kilkanaście stron. Mało kto umiał je obsłużyć, a ja się wciągnąłem i potem ludziska się wytrzeszczały, jak szedłem do toalety, w międzyczasie maszyna (ze strasznym hałasem) drukowała kilka stron, od razu z kopiami :) Niestety część (z racji wieku i złego serwisu) miały uszkodzony RAM i potrafiły w trakcie druku wszystko poprzestawiać - trochę to było frustrujące, bo trzeba było klepać całe pismo od nowa... To wszystko działo się na pocz. lat 2000 w dużej "państwówce", były tam wtedy tzw. hale maszyn, czyli miejsca, gdzie siedzieli ludzie, którzy mieli tylko przepisywać pisma odręczne na maszynowe. Komputerów służb. było wtedy raptem kilkanaście i wcale nie na hali maszyn...
Mam do tej pory taką maszynę. W roku 1996 pisałem na niej pracę magisterską, a kiedy napisałem, to wszystko przepisywałem na komputerze u kolegi, który był informatykiem. Najgorsze było przepisywanie, bo kiedy pisałem, to był "twórczy zapał" i nie czułem się zmęczony. Najlepsze było to, że można było zmienić kolor czcionki. Teraz czekam na film o maszynie do szycia "Łucznik". Też ją mam, cha, cha, cha!
12:30
Hi hi, widać literówkę wynikającą z przyzwyczajenia do układu QWERTY. Poprawioną oczywiście metodą backspace'a i silniejszego wybicia poprawnej literki :)
Ileż namarnowałem kartek, żeby to poprawnie wstukać :)
Maszyna do pisania przyda się także współcześnie, do wypełniania różnych formularzy papierowych, pisania adresu na kopercie. Kilka lat temu sam kupiłem taką maszynę do tych celów po tym, jak musiałem ręcznie wypełnić jakiś dłuższy formularz na dwie strony A4, a czyność miała miejsce w domu. Od tego momentu, jak pisze adresy na kopercie, wypełniam druczek potwierdzenia nadania lub nawet potwierdzenia odbioru, czy inny formularz, to korzystam z maszyny do pisania. Nad komputerem ma taką przewagę, że po wprowadzeniu kartki mogę od razu ustawić tam, gdzie chcę pisac i od razu wpisać to, co mam wpisać. A na komputerze, to musiałbym mierzyć linijką, dopasowywać pozycje, wykonać próbny wydruk, a w przypadku jednego czy dwóch egzemplarzy formularza, przygotowanie wypełniania za pomocą komputera zajmie kilka razy tyle czasu niż samo wypełnianie.
A ja napisałem pracę dyplomową w TAGu :-) Był jeszcze TIG (chyba arkusz kalkulacyjny ale tego już nie widziałem)
Ja w 94 w szkole na informatyce uczyłem się pisać w TAGu, a w 96 swą pracę dyplomową pisałem w WORDZIE.
TIG to baza danych. Rozpocząłem w nim kiedyś spis kaset i ich zawartości, ale w międzyczasie "pojawił się" MS Works (taki tani, zubożony pakiet Office) i w nim wyszło to znacznie lepiej :) Bazę danych mam do dziś.
A kto jeszcze pamięta ChiWriter-a? Pisanie pod tym tworem to dopiero była mordęga w 93. A potem przyszedł czas na WordPerfecta i życie stało się prostsze.
Dziękuję.
Mam Underwooda, ale o nietypowym układzie - był przerabiany w latach 50-tych z czeskich czcionek i do dzisiaj gdy mocniej bije się ś, to wdać cień "ptaszka"... Oczywiście maszyna tylko zbiera kurz na szafie, ale jest.
Donos na somsiada - MISTRZ! :D
Raczej nie jest autentyczny. Ktoś se, mówiąc kolokwialnie, jaja robił.
@@adamdarski8919 to przecież oczywiste
Mam niebieskiego Consula. Jest świetny piszę na nim często
Będąc nastolatkiem dość biegle posługiwałem się maszyną, ale na komputer ta sprawność jakoś mi się nie przeniosła.
Panie Adamie, a jakby tak nasączyć zużytą tasme barwiąca tuszem kreślarskim lub atramentem to dalo by yovefekt podobny do nowej taśmy?
Na krótko. Raczej należałoby użyć tuszu do pieczątek.
13:57 haha. Tutaj powinno być tw. Bolek.
Haha! Tośmy się pośmiali!
Super odcinek, niedawno wygrzebałem niesprawnego Robotrona 202, teraz wiem mniej więcej jak on powinien działać (niestety, albo na szczęście, nie pamiętam takich maszyn). Czy zamierza Pan zrobić odcinek o mechanicznych maszynach liczących?
Jak najbardziej, tylko muszę się do takiego dorwać.
@ Klejnocikiem posrod maszyn liczących byla lichtensztajnowska :)) Curta... ktorą psiakrew sprzedałem.
@、ヅRozkładania by raczej nie było, Curta jest droga i składa się z 600-700 części
Jestem dogłębnie wzruszona. Faktycznie dźwięki urządzeń mają silne powiązania w pamięci. To tak jak usłyszałam pralkę automatkę z 75go po jej ostatniej naprawie. Gra! Niestety już więcej się nie udała ta sztuka bo w końcu prawdopodobnie gumy zaczęły przeciekać. A szkoda bo można by było nagrać te dźwięki.
Mnie się najbardziej podobają Czechosłowackie Konsule z lat 50-60, chciałem kupić na wiosnę za 20zł ale przez koronawirusa nie można było się przemieszczać... Ogólnie za 200-300 zł można wyrwać ładną sztukę przedwojenną, łuczniki to technicznie bardzo spoko maszynki ale odpycha mnie ich pospolitość
Ma też dużą tolerancję mechaniki, literki stawia nieco krzywo.
@ Ostatnio zrozumiałem pewną rzecz, słucham kaset w aucie i bardzo mi zależało na tym żeby nagrać muzykę w jakości dorównującej mp3. Uświadomiłem sobie że moje podejście jest całkowicie błędne, to za co kochamy kasety i budzi w nas nostalgię to nie jakość nagrań 1:1, jeśli kaseta ma brzmieć jak mp3 to po co mi kaseta? Jej niedoskonałość jest właśnie tym dzięki czemu jest wyjątkowa, podobnie jak to jest z trzaskami w gramofonie, małą mocą obliczeniową starych komputerów czy właśnie nieidealnie wybijaną czcionką maszyny do pisania ;-)
@ Ja też krzywo piszę