Tak naprawdę to filozofie analityczną można chyba definiować na dwa sposoby: 1. Nurt filozoficzny powstały na początku XX w Angili, upatrujący problemy filozoficzne z niewłaściwego użycia języka. 2. Filozofia sprzeciwiająca się niejasnemu stylowi filozoficznemu, kładąca szczególny nacisk na metodologię i klarowność. Zgodnie z tą drugą definicją filozofia anlityczna jest znacznie starsza, i takim pierwszym filozofem analitycznym był Hume. Nawet napisał w duchu filozofii języka potocznego: Nie mogę zamknąć tych rozważań, nie zwróciwszy uwagi na to, że trudno bardzo mówić o operacjach umysłu ściśle i dokładnie, jak trzeba, albowiem język potoczny rzadko dokonuje należytego rozróżnienia tych operacji i na ogół nazywa tym samym mianem wszystkie takie, które mniej więcej są do siebie podobne. To dla pisarza jest źródłem nieuniknionej niemal niejasności i pomieszania pojęć, a stąd może to budzić wątpliwości i sprzeciwy u czytelnika, o których nawet by nie śnił, gdyby nie owa niejasność.
Pod koniec filmu przyznał się Pan do sympatyzowania raczej z filozofią analityczną aniżeli nieanalityczną. W osobistych sympatiach nie ma oczywiście niczego złego, dopóki nie wpływa to na charakter referatu. (1) Rysowanie opozycji fil. anal. vs fil. nie-anal. jako opozycji logiczno-matematycznej precyzji vs jakieś leksykalnej mozaiki jest oczywiście jakoś uzasadnione, ale gdy się zda sprawę, z czego ta różnica w języku wynika. (a) Nie wszystkie zagadnienia są uchwytne na takim poziomie precyzji jak chcą tego "analitycy"; (b) Nie jest tak, że fi. nie-anal. nie zajmuje się językiem (vide Derrida, Bachelard, Latour np.) Owo mieszanie języka naukowego z literackim nie wynika z jakiegoś absolutnego relatywizmu poznawczego, sprawa ta jest dużo bardziej skomplikowana, a samo użycie słowa "mieszanie" w tym kontekście - nieuzasadnione. Po pierwsze, "mieszanie" języków jest czasem strategią literacką bez roszczeń do naukowości (np. Deleuze i Guattari, Tysiąc plateau), słownictwo naukowe używa się jako metafory a nie w ich restrykcyjnym znaczeniu - nie zrozumiał tego Sokal, gdy naśmiewał się z "postmodernistów". Po drugie, ów "postmodernizm" jest próbą znalezienia miejsca dla refleksji filozoficznej w owym gąszczu różnych języków (nawet na gruncie samej nauki, co wynika z postępującej specjalizacji). To nie jest tak, że "postmoderniści" uważali, że prawda nie istnieje, ale że jej ustalenie jest dużo trudniejsze niż mogłoby się wydawać! (2) Cechy dystynktywne obu typów filozofowania da się zauważyć dużo wcześniej, dają się zauważyć już w średniowieczu: na "Wyspach" myśl ciąży ku konkretowi, empiryzmowi, na "Kontynencie" - ku spekulacji, metafizyce itd. Nie sądzę że prawdziwe jest twierdzenie, iż tradycję analityczną można liczyć dopiero od pocz. XX w., wtedy łatwo o rzekomą ahistoryczność nurtu analitycznego, co sam ten nurt lubi podkreślać, a co nie do końca jest prawdą. "Kryterium geograficzne", o którym Pan wspomina, powinno być wtórne, bo nie "chwyta" istotę podziału. (3) Czy tradycja analityczna nie podejmuje klasycznej problematyki filozoficznej? Jasne, byli "ekstremiści" którzy chcieli wyrzucić ja do kosza, ale jednak większość uważała, że rozwiąże ja język podrasowany formalnie - "analityków" wyróżniała metoda, cel i przedmiot nie był aż tak odległy. (4) Do "nie-annalów" zalicza się jeszcze marksizm (w różnych odmianach: w połączeniu z strukturalizmem, psychoanalizą itd.), fenomenologię (nie tylko Husserla, ale i późniejszą), filozofię chrześcijańską, psychoanalizę. I naprawdę, rozumiem że popularyzacja jest koniecznym uproszczeniem, ale naprawdę - po co powielać stereotypy? Określenia "mętny" zdecydowanie się wśród "analityków" nadużywa. I wbrew popędowi ku definiowaniu - nie definiując go.
To dobre pytanie do Q&A, ale krótko odpowiem na nie teraz, bo porusza pewne ważne kwestie. AD (1). Zgadzam się, że "nie wszystkie zagadnienia są uchwytne na takim poziomie precyzji jak chcą tego ", ale (a) nie wszyscy analitycy zgodzą się z tym twierdzeniem, stąd przydałby się argument; (b) twierdzenie to stało się przedmiotem zainteresowania analityków dopiero po późnym Wittgensteinie; (c) nie uzasadnia to w żaden sposób np. teorii Derridy, która bezpośrednio wynika z tej obserwacji. Natomiast choć filozofia kontynentalna zajmuje się językiem, to głównie w aspekcie pragmatyki, co stanowi wyraźną różnicę z filozofią analityczną. Natomiast uważam, że postmodernizm może być słusznie kojarzony z epistemologicznym relatywizmem. Są po temu dwa powody: (a) pojęcie metanarracji, tak chętnie przejęte od Deleuze'a; (b) wskazany w powyższym komentarzu fakt, że język postmoderny ma tendencję do metaforyczności i literackości, a więc nie układa zdań w sensie logicznym, ergo: zdań prawdziwych lub fałszywych. Nawet jeżeli cechą postmodernistów jest głęboko posunięty sceptycyzm co do prawdy, to w wymiarze praktycznym jest on tożsamy z relatywizmem (tak jak religijny agnostycyzm bywa na ogół - choć nie wyłącznie - praktycznym ateizmem). AD (2): Gdyby w podziale na filozofię analityczną i kontynentalną wyjść poza wiek XX, można się narazić na bardzo wiele zarzutów. Po pierwsze: co z Bradleyem i McTaggartem, przeciwko którym analiza była reakcją? Sam empiryzm jest terminem na tyle niejasnym, że skojarzenie go z filozofią analityczną to prosta droga do pełnoprawnego ahistorycyzmu., Po drugie: gdyby sięgnąć do XVIII wieku, to dlaczego filozofem analitycznym miałby nie być znakomity filozof języka, Gottfried Leibniz? Albo Immanuel Kant? Według źródeł początek filozofii analitycznej to wydanie Principia Ethica i On Denoting (1905). To oczywiście granica umowna (co z Fregem?), ale się sprawdza. AD (3): Przedmiotem filozofii analitycznej był mniej więcej do lat 60. XX wieku przede wszystkim język; Russell, Moore, Ayer, Carnap, Strawson, Austin, Quine oraz wczesny Wittgenstein zajmowali się przede wszystkim językiem. Wszelkie inne rozważania miały charakter wtórny względem wypracowanego aparatu pojęciowo-formalnego. AD (4): Marksizm i przyległości i filozofia chrześcijańska to ewidentnie filozofia kontynentalna - tu pełna zgoda. Psychoanaliza może być różnorodnie rozumiana; nie wiem, czy można nazywać ją filozofią, czy konglomeratem poglądów (determinizm, pesymizm antropologiczny, naturalizm etc.) Z fenomenologią sprawa jest trudniejsza: Husserl jest gdzieś pomiędzy Wyspami a Kontynentem (o czym mówię), ale Heidegger, Sartre i Merleau-Ponty to filozofia kontynentalna. Co do Ingardena mam za to poważne wątpliwości. Na koniec: mógłbym roboczo powiedzieć, że mętny jest ten pogląd filozoficzny, który nie jest wyrażony w języku intersubiektywnie komunikowalnym (a zatem względnie ściśle określonym), a także nie jest intersubiektywnie sprawdzalny, na przykład poprzez argument (najlepiej możliwy do sformalizowania chociażby w języku potocznym). Nie uważam również, bym powielał jakiekolwiek stereotypy. Wyobrażam sobie, że moje podejście do pism Kristevy czy Lyotarda podzielałoby wiele osób, zwłaszcza po lekturze pism analityków - i mieliby po temu, jak sądzę, mocne racje.
Na kanale "Filozofia tak bardzo" w filmie stanowiącym wstęp do czytania Heideggera pada stwierdzenie brzmiące mniej więcej tak: Heidegger posługuje się językiem bardzo precyzyjnym i jednoznacznym, jednak trzeba najpierw zapoznać się z jego definicjami, ponieważ bez odpowiedniej znajomości jego pojęć Bycie i Czas może wydać się mętne i niejednoznaczne. Jak Pan odnosi się do takiego stwierdzenia?
Po tym materiale lepiej rozumiem J. Korwin-Mikke, który mówi, że chce zmienić myślenie ludzi za pomocą języka. Mówił również o mentalności niewolników itd.
Czy Wiedeň leży na wyspach, w Ameryce czy Australii? Mi się wydaje, że jednak na kontynencie, w Austrii. Podobnie zwrot w stronę języka Zaczyna się przed Moorem.
Ok, to mam podział filozofii zachodniej, czy np filozofowie z Azji się w to wpisują? Chyba nie... Przecież poza kulturą zachodnią na pewno istnieje filozofia, no nie? Może jedni drugich olewają? Myśląc o filozofii wschodu z góry się to łączy z religiami, ale przecież filozofia chrześcijańska to nie cała filozofia naszego kręgu kulturowego, u nich może być podobnie... Mam wrażenie, że w polskojęzycznym youtube brakuje czegoś konkretnego, niezmiksowanego z ezoteryką na ten temat... Może mają jakieś ciekawe koncepcje, które uzupełnią puzzle modelu rzeczywistości? Wiesz coś na ten temat? Wracam do oglądania Twoich filmików za które serdecznie dziękuję!!!
No taki właśnie wyjątek: akurat Austria była miejscem, gdzie zjeżdżali i Wittgenstein, i Popper, więc siłą rzeczy okazało się, że jest to ośrodek myśli analitycznej. Podobnie zresztą jak Polska. Dlatego na końcu mówię, że ten podział nie jest geograficznie zbyt precyzyjny :)
Panie Jacku, do cholery, proszę natychmiast wracać na YT.
Tak naprawdę to filozofie analityczną można chyba definiować na dwa sposoby:
1. Nurt filozoficzny powstały na początku XX w Angili, upatrujący problemy filozoficzne z niewłaściwego użycia języka.
2. Filozofia sprzeciwiająca się niejasnemu stylowi filozoficznemu, kładąca szczególny nacisk na metodologię i klarowność.
Zgodnie z tą drugą definicją filozofia anlityczna jest znacznie starsza, i takim pierwszym filozofem analitycznym był Hume. Nawet napisał w duchu filozofii języka potocznego:
Nie mogę zamknąć tych rozważań, nie zwróciwszy uwagi na to, że trudno bardzo mówić o operacjach umysłu ściśle i dokładnie, jak trzeba, albowiem język potoczny rzadko dokonuje należytego rozróżnienia tych operacji i na ogół nazywa tym samym mianem wszystkie takie, które mniej więcej są do siebie podobne. To dla pisarza jest źródłem nieuniknionej niemal niejasności i pomieszania pojęć, a stąd może to budzić wątpliwości i sprzeciwy u czytelnika, o których nawet by nie śnił, gdyby nie owa niejasność.
Dzięki za ten kanał!
Jest świetny.
Pod koniec filmu przyznał się Pan do sympatyzowania raczej z filozofią analityczną aniżeli nieanalityczną. W osobistych sympatiach nie ma oczywiście niczego złego, dopóki nie wpływa to na charakter referatu.
(1) Rysowanie opozycji fil. anal. vs fil. nie-anal. jako opozycji logiczno-matematycznej precyzji vs jakieś leksykalnej mozaiki jest oczywiście jakoś uzasadnione, ale gdy się zda sprawę, z czego ta różnica w języku wynika. (a) Nie wszystkie zagadnienia są uchwytne na takim poziomie precyzji jak chcą tego "analitycy"; (b) Nie jest tak, że fi. nie-anal. nie zajmuje się językiem (vide Derrida, Bachelard, Latour np.) Owo mieszanie języka naukowego z literackim nie wynika z jakiegoś absolutnego relatywizmu poznawczego, sprawa ta jest dużo bardziej skomplikowana, a samo użycie słowa "mieszanie" w tym kontekście - nieuzasadnione. Po pierwsze, "mieszanie" języków jest czasem strategią literacką bez roszczeń do naukowości (np. Deleuze i Guattari, Tysiąc plateau), słownictwo naukowe używa się jako metafory a nie w ich restrykcyjnym znaczeniu - nie zrozumiał tego Sokal, gdy naśmiewał się z "postmodernistów". Po drugie, ów "postmodernizm" jest próbą znalezienia miejsca dla refleksji filozoficznej w owym gąszczu różnych języków (nawet na gruncie samej nauki, co wynika z postępującej specjalizacji).
To nie jest tak, że "postmoderniści" uważali, że prawda nie istnieje, ale że jej ustalenie jest dużo trudniejsze niż mogłoby się wydawać!
(2) Cechy dystynktywne obu typów filozofowania da się zauważyć dużo wcześniej, dają się zauważyć już w średniowieczu: na "Wyspach" myśl ciąży ku konkretowi, empiryzmowi, na "Kontynencie" - ku spekulacji, metafizyce itd. Nie sądzę że prawdziwe jest twierdzenie, iż tradycję analityczną można liczyć dopiero od pocz. XX w., wtedy łatwo o rzekomą ahistoryczność nurtu analitycznego, co sam ten nurt lubi podkreślać, a co nie do końca jest prawdą. "Kryterium geograficzne", o którym Pan wspomina, powinno być wtórne, bo nie "chwyta" istotę podziału.
(3) Czy tradycja analityczna nie podejmuje klasycznej problematyki filozoficznej? Jasne, byli "ekstremiści" którzy chcieli wyrzucić ja do kosza, ale jednak większość uważała, że rozwiąże ja język podrasowany formalnie - "analityków" wyróżniała metoda, cel i przedmiot nie był aż tak odległy.
(4) Do "nie-annalów" zalicza się jeszcze marksizm (w różnych odmianach: w połączeniu z strukturalizmem, psychoanalizą itd.), fenomenologię (nie tylko Husserla, ale i późniejszą), filozofię chrześcijańską, psychoanalizę.
I naprawdę, rozumiem że popularyzacja jest koniecznym uproszczeniem, ale naprawdę - po co powielać stereotypy? Określenia "mętny" zdecydowanie się wśród "analityków" nadużywa. I wbrew popędowi ku definiowaniu - nie definiując go.
To dobre pytanie do Q&A, ale krótko odpowiem na nie teraz, bo porusza pewne ważne kwestie.
AD (1). Zgadzam się, że "nie wszystkie zagadnienia są uchwytne na takim poziomie precyzji jak chcą tego ", ale (a) nie wszyscy analitycy zgodzą się z tym twierdzeniem, stąd przydałby się argument; (b) twierdzenie to stało się przedmiotem zainteresowania analityków dopiero po późnym Wittgensteinie; (c) nie uzasadnia to w żaden sposób np. teorii Derridy, która bezpośrednio wynika z tej obserwacji. Natomiast choć filozofia kontynentalna zajmuje się językiem, to głównie w aspekcie pragmatyki, co stanowi wyraźną różnicę z filozofią analityczną. Natomiast uważam, że postmodernizm może być słusznie kojarzony z epistemologicznym relatywizmem. Są po temu dwa powody: (a) pojęcie metanarracji, tak chętnie przejęte od Deleuze'a; (b) wskazany w powyższym komentarzu fakt, że język postmoderny ma tendencję do metaforyczności i literackości, a więc nie układa zdań w sensie logicznym, ergo: zdań prawdziwych lub fałszywych. Nawet jeżeli cechą postmodernistów jest głęboko posunięty sceptycyzm co do prawdy, to w wymiarze praktycznym jest on tożsamy z relatywizmem (tak jak religijny agnostycyzm bywa na ogół - choć nie wyłącznie - praktycznym ateizmem).
AD (2): Gdyby w podziale na filozofię analityczną i kontynentalną wyjść poza wiek XX, można się narazić na bardzo wiele zarzutów. Po pierwsze: co z Bradleyem i McTaggartem, przeciwko którym analiza była reakcją? Sam empiryzm jest terminem na tyle niejasnym, że skojarzenie go z filozofią analityczną to prosta droga do pełnoprawnego ahistorycyzmu., Po drugie: gdyby sięgnąć do XVIII wieku, to dlaczego filozofem analitycznym miałby nie być znakomity filozof języka, Gottfried Leibniz? Albo Immanuel Kant? Według źródeł początek filozofii analitycznej to wydanie Principia Ethica i On Denoting (1905). To oczywiście granica umowna (co z Fregem?), ale się sprawdza.
AD (3): Przedmiotem filozofii analitycznej był mniej więcej do lat 60. XX wieku przede wszystkim język; Russell, Moore, Ayer, Carnap, Strawson, Austin, Quine oraz wczesny Wittgenstein zajmowali się przede wszystkim językiem. Wszelkie inne rozważania miały charakter wtórny względem wypracowanego aparatu pojęciowo-formalnego.
AD (4): Marksizm i przyległości i filozofia chrześcijańska to ewidentnie filozofia kontynentalna - tu pełna zgoda. Psychoanaliza może być różnorodnie rozumiana; nie wiem, czy można nazywać ją filozofią, czy konglomeratem poglądów (determinizm, pesymizm antropologiczny, naturalizm etc.) Z fenomenologią sprawa jest trudniejsza: Husserl jest gdzieś pomiędzy Wyspami a Kontynentem (o czym mówię), ale Heidegger, Sartre i Merleau-Ponty to filozofia kontynentalna. Co do Ingardena mam za to poważne wątpliwości.
Na koniec: mógłbym roboczo powiedzieć, że mętny jest ten pogląd filozoficzny, który nie jest wyrażony w języku intersubiektywnie komunikowalnym (a zatem względnie ściśle określonym), a także nie jest intersubiektywnie sprawdzalny, na przykład poprzez argument (najlepiej możliwy do sformalizowania chociażby w języku potocznym). Nie uważam również, bym powielał jakiekolwiek stereotypy. Wyobrażam sobie, że moje podejście do pism Kristevy czy Lyotarda podzielałoby wiele osób, zwłaszcza po lekturze pism analityków - i mieliby po temu, jak sądzę, mocne racje.
Na kanale "Filozofia tak bardzo" w filmie stanowiącym wstęp do czytania Heideggera pada stwierdzenie brzmiące mniej więcej tak: Heidegger posługuje się językiem bardzo precyzyjnym i jednoznacznym, jednak trzeba najpierw zapoznać się z jego definicjami, ponieważ bez odpowiedniej znajomości jego pojęć Bycie i Czas może wydać się mętne i niejednoznaczne.
Jak Pan odnosi się do takiego stwierdzenia?
Po tym materiale lepiej rozumiem J. Korwin-Mikke, który mówi, że chce zmienić myślenie ludzi za pomocą języka. Mówił również o mentalności niewolników itd.
Czy Wiedeň leży na wyspach, w Ameryce czy Australii? Mi się wydaje, że jednak na kontynencie, w Austrii. Podobnie zwrot w stronę języka Zaczyna się przed Moorem.
Ok, to mam podział filozofii zachodniej, czy np filozofowie z Azji się w to wpisują? Chyba nie... Przecież poza kulturą zachodnią na pewno istnieje filozofia, no nie? Może jedni drugich olewają? Myśląc o filozofii wschodu z góry się to łączy z religiami, ale przecież filozofia chrześcijańska to nie cała filozofia naszego kręgu kulturowego, u nich może być podobnie... Mam wrażenie, że w polskojęzycznym youtube brakuje czegoś konkretnego, niezmiksowanego z ezoteryką na ten temat... Może mają jakieś ciekawe koncepcje, które uzupełnią puzzle modelu rzeczywistości? Wiesz coś na ten temat? Wracam do oglądania Twoich filmików za które serdecznie dziękuję!!!
Smutni analitycy ponownie atakują porządną filozofie
Ooo,mój idol. Pozdrawiam
Czemu koło wiedeńskie, skoro filozofowie analityczni byli z krajów anglojęzycznych?
No taki właśnie wyjątek: akurat Austria była miejscem, gdzie zjeżdżali i Wittgenstein, i Popper, więc siłą rzeczy okazało się, że jest to ośrodek myśli analitycznej. Podobnie zresztą jak Polska. Dlatego na końcu mówię, że ten podział nie jest geograficznie zbyt precyzyjny :)
Dlaczego?
Spoko