No trudno się nie zgodzić. Fan Mass Effecta znajdzie pierdyliard powodów żeby wetknąć szpile w tyłek BioWare za Andromedę przynajmniej dopóki nie dojdzie do połowy gry. Wtedy liczba tych szpil może spaść bo gra potrafi wciągnąć. Mimo to po pierwszym ukończeniu gry znalazłem kilka poważnych wad które potwierdziły się po drugim ukończeniu na 96%. Minusy to: 1)Główny wróg - Archont tak nijaki że aż mi go żal było, 2)ciągły respawn przeciwników w lokalizacjach które wyczyściłem 20 razy, 3)brak rozwoju placówek (zakładamy, zabijamy Architekta i zapominamy o placówce), 4)słaby w porównaniu z ME2 i ME3 soundtrack, 5)Kwestie techniczne (gra jest po prostu niedopracowana, masa bugów, glitchy... wszystkie asari mają jeden model twarzy (a jako że fanatykiem asari jestem, wkurwia niemiłosiernie)), 6)Pierwszy kontakt z Angarami spieprzony jak dla mnie (wpadamy z ogniem i mieczem do ich domu a po 5 minutach jeżeśmy kumple so) Na Plus: 1)Fabuła (okrojona toć widać że baza pod DLC albo na drugą cześć, ale i tak wciąga), 2)Drużyna (charakterystyka, rozmowy, romanse (choć romanse mogły by być bardziej rozwinięte)), 3)Porzuceni, SAM, Tajemnica rodziny Ryderów (mocne wątki!) Poza tym mechanika gry za bardzo nastawiona na akcje ale to wszystko można zawrzeć w słowach "Dobra gra ale nie za dobry Mass Effect" Zaraza ale się rozpisałem...
Mateusz Put Dokładnie! Przynajmniej ty potrafisz napisać poważne argumenty, nie jak inni którzy nawet nie zagrali (albo zagrali w biednego triala). Ogólnie zgadzam się z tobą, dla mnie minusem jest jeszcze: -Porzucone wątki, niektóre misje poboczne po całkiem ciekawym wprowadzeniu kończą się walką i koniec, nie ma nawet rozmowy na koniec -Gra zdecydowanie za długo się rozkręca przez co mogła na początku odrzucić. Aha i jeszcze kilka plusów: +Bardzo ładne lokacje +Wątek Jaala, Dracka i Williama Spendera +Im dalej tym lepiej I ogólnie wszystko to co wymieniłeś. Aha a ja jeszcze jako fan serii mam pytanie gdzie są nawiązanie do trylogii? Ja rozumiem że chcieli zrobić nową historię, ale wtedy po co zdecydowali wystrzelić arki rok po ataku Gethów na Cytadele, przecież tu aż się prosi o nawiązania. Zostało to wspomniane tylko raz w moim 50% przejściu gry. PS. Dla tych co piszą że NRGeek nie ma gustu bo andromeda mu się podoba...puknąć się w łeb radzę.
No nie chciało mi się całej recenzji pisać :) Generalnie to można prowadzić długą dyskusję co jest dobrze a co źle bo gra jest obszerna i porusza wiele wątków. Jam wymienił jeno kilka takich bardziej rzucających się w oczy argumentów :) Pozdrawiam! Co do nawiązań to jest ich parę. Bez spoilerów to: dwie ekipy naukowców Cerberusa, prawdziwy powód Inicjatywy Andromedy, dzienniki Liary, wiadomości z Drogi Mlecznej... w sumie to tyle. mało. Cholernie mało. Podejrzewam że Quariańska Arka będzie zawierała więcej nawiązań do Drogi Mlecznej bo przecież wyruszyła później więc może coś jeszcze usłyszymy :)
Jestem więcej niż pewny że takie DLC dostaniemy. Sugestia na końcu wątku fabularnego jest mocnej niż oczywista :) Ja się nie martwię o to cze DLC będzie czy nie... martwię się co to za DLC będzie... marzy mi się coś na kształt Krew i Wino w Wiedźminie 3 ale to raczej ciche marzenie... BioWare czy też Bio(EA)Ware aż tak nas nie rozpieści... ;(
@NRGeek Co sądzisz o porównaniu Andromedy do Unity? Bo ja widzę tu pewne podobieństwo. Obie gry miały "problemy" techniczne i na nie internet wydał wyrok. Ale mimo wszystko są to gry porządne.
Dwa miesiące temu skończyłam Unity i na xbox one nie ma żadnych spadków, przynajmniej ja nie doświadczyłam. Bugi są, jasne, jak w każdej grze, ale nie nazwałabym tego masą. Zgadzam się Falmic, obie gry są porządne, choć opinie "krytyków" zniszczyły je. To samo z nowym Deus Ex - gra zdecydowanie niedoceniona.
Mam nadzieję że następna odsłona będzie osadzona w drodze mlecznej, na przykład w czasie wojny pierwszego kontaktu, albo nie wiem w czasie kiedy Anderson miał zostać widmem, jest sporo ciekawych historii które można opowiedzieć do czasu końca uniwersum.
Ta gra ma jedną największą wadę... nie potrafi wywołać u człowieka przemyśleń, nostalgii itd. Kiedy grałem w 1 część i Saren się zastrzelił to cieszyłem się i płakałem... bo niby był naszym wrogiem, ale był zindoktrynowany i nie wiedział że robi źle. Kiedy ukazaliśmy mu prawdę podziękował nam i zakończył to. To było mocne, a w Andromedzie jest jakiś Archon który sobie ten ściga nas hehs, potem sobie ginie i każdy ma go w dupie bo był nikim więc taki przeciwnik to nie przeciwnik. Tak Mass Effect zawsze był grą fabularną, bo chcieliśmy poznawać tajemnice, postacie które nas otaczają itd. i to było świetne, strzelanie było i nie pamiętam go źle. Jeżeli eksploracja była dla kogoś męcząca w 1 to nie wiem... ja wolałem zwiedzać te znaki zapytania i inne ruiny by znaleźć zostawione rzeczy. W andromedzie jest tego tak wiele że aż się odechciewa tego wszystkiego szukać, posterunki w których co chwilę respawnowują się postacie to też chujnia.. związki to już jest przegięcie.. spotykamy jakąś osobę pierwszy raz i już flircik tu flircik tam heheszki, a ja pamiętam że żeby poznać Liarę w pierwszej części to musieliśmy dać jej czas na przemyślenie tego, interesować się tą postacią, a nie mieć ją w dupie. Choć w tej sytuacji jest plus, bo jak w trylogii mieliśmy zawszę tą nagrodę czy scenę seksu to w andromedzie trzeba się też namęczyć by ją zobaczyć(męczyć się z peebee to ciężka praca). No trochę się rozpisałem.
Nie wydaje mi się, że można używać tłumaczenia "no tak samo jak w pierwszej trylogii, pierwsza cześć jest słabsza", dlatego że ta pierwsza trylogia już się wydarzyła i developer powinien się uczyć na błędach z przeszłości. To że jest to osobna historia nie powoduje, że tamto się nie wydarzyło. Andromeda może i tragiczna nie jest, ale zawiera wiele rzeczy, które nie miały prawa się znaleźć w końcowym produkcie dla konsumenta za 60 euro, po prostu. PS. Jeśli w grę trzeba grać 15h wzwyż by zaczęła się podobać, to o niej bardzo źle świadczy. Mało jaka dorosła osoba ma tyle czasu, by poświęcać kilkanaście godzin na coś, co jej się nie podoba, mając nadzieję, że może zacznie. Jeśli gra nie umie do siebie przekonać w ciągu pierwszych 2-3 godzin to niestety jest nieudana.
Gra wiele by zyskała na tytule w stylu Andromeda: A Mass Effect Story. I btw. W każdej części Mass Effecta było chowanie się za osłonami. W 1 niemal zbędne, ale w 2 i 3 stanowiło niemal filar walki.
No i jest fajne nawiązanie do ME 2-3, trzeba tylko dojść do wszystkich audiologów ojca i zrobić jakąś misję, wtedy dowiadujemy się jaki prawdziwy cel miała ta wyprawa.
Czekałem na recencje i na szczęscie udało mi się skończyć Andromede na 100% zdatnosci galaktyki. Z czym się nie zgodze: - dwójka i trójka ME były już mocno strzelankami. Tam tez było krycie za osłonami, nawet bardziej niż tutaj. JetPack zmienia sporo - Ryder nie jest Shepardem, ok, ale Sheparda dało się dużo mocniej polubić i wejśc w jego skórę. W skórę Rydera rzadko się wchodzi. Rozumiem, że jest dzieciakiem, ale równie dobrze wychodzi mu udawanie Sheparda. Tylko że jego motywacje są rozmyte i brakuje im zęba - jak np koszmary w ME3, jak śmierć w dwójce. - "twist" o którym mówisz [spokojnie, bez spoilerów] jest strasznie odtwórczy. Jasne, coś tam zmienia, ale dużo bardziej zmienia podejście dowiedzenie się prawdy o twórczyni Inicjatywy Andromeda - gra jest oparta na fabule, powiedziałeś że "jest ciekawa" - jak ukończyłem ją to stwierdzam że jest kliszowa strasznie. Jak ktoś przeszedł trylogię i przejdzie to, to zrozumie co piszę - Archnot [spoiler, malutki w konteście fabuły]............. nie rządzi "rasą" Sumując - przejscie na 100% zdatnosci na normalnym poziomie zajmuje tyle, ile przejście CAŁEJ trylogii na normalu na 90-100%. Na szczeście nie trzeba robić każdej misji pobocznej aby przejśc na 100% ale tak czy inaczej gra jest dość długa. Ma "Mass Effectowe" momenty [duże statki, duże działa, trochę heroizmu jednostek] ale jest ich mało i nie mogą się równać z tym co było wcześniej. Gra jest NIJAKA jako pojedyncza opowieść [a musi być więcej dużo wątków nie jest domknietych, na sam koniec się jeszcze pojawiają] i w kontekście oceny jako jednej częsci - 7/10. I tylko dlatego, że nie jestem wymagajacy i Sheparda uwielbiam i stawiam jego historię obok Wiedźmina jeśli chodzi o "gry jako sztukę" Najlepsze misje to te lojalnościowe [ale nie każda, np Liama to mordęga] oraz zwiazane z odnajdywaniem pozostałych Ark. Szkoda że jest ich tak mało. Sam wątek główny jest jak Guardian Of Galaxy - strawny, ale nic więcej. Brakuje tutaj poczucia misji. Stworzenie nowego domu to mało, chociaż tutaj pamiętajmy, że wątek ten będzie ciągnięty przez jeszcze dwie części.
Mi się w sumie Ryder podoba i nie miałam problemu wejść w jego skórę. Owszem, jest to młodziak z rozmazanymi motywacjami, ale wydaje mi się, że o to chodzi. Sheparda mogliśmy ukierunkować już w kreatorze postaci wybierając jego pochodzenie i misję, którą się zasłużył. Natomiast w Andromedzie tworzymy tę przeszłość i dopiero Rydera ukształtować. Przynajmniej według mnie był to fajny zabieg. Z drugiej strony też staram się nie porównywać Andromedy to trylogii. Załogi Normandii nic nie zastąpi, była wspaniała, miała swoje mocne i słabe strony. Ale też nie chcę by przez fascynację trylogią (tego co "dobre") ucierpiały nowe postacie bo byłoby to nie fair w stosunku do nich. To nowa historia i chyba powinno się patrzeć na to "na czysto" a nie przez pryzmat poprzednich części. Sporo trafnych rzeczy wyciągnąłeś z Andromedy. Nie wszystko mogę skomentować bo jeszcze nie skończyłam. Choć tak na dobrą sprawę to możnaby godzinami gadać co w tej grze jest fajne a co nie ;)
Nie da się nie porównywać tej gry do poprzednich. Gra się nazywa Mass Effect i przez pryzmat trylogii będzie oceniana. Grze brakuje szlifu - to samo było z jedynką. Stworzenie kilku map jest bardzo trafne, chociaż jednak aż prosi się o to, żeby było to rozwiązane jak w dwójce - badamy sobie kosmos "skanujemy" planety i w czasie skanowania dostajemy informację że coś jest na powierzchni ciekawego i warto to obejrzeć. Ale nie "ooo jaka fajna rzeka wololo 270 pk doświadczenia prosze" ale zejśc na powierzchnię. Nagle chce się przeczesywać układy planetarne, bo "coś" ciekawego może tam być a nie nudne satelity czy też złoża niepotrzebnych metali [do końca gry miałem problem z żelazem, kiedy uranu czy innych rzadkich miałem pod sufit] Co do relacji z kompanami - są ok. Ale tutaj znów - brakowało pomysłu. Zasadnicza Cora, Służbistka Vetra, czuła Pani Doktor, zagubiony mechanik Gill, dziecko ze spluwą Liam, Jaal - jest tak nijaki że nawet nie umiem tego opisać. Wujek Wojna Drack. Najlepiej gadało się z Suvi i Kallo. SAM jest typowym SI - do bólu logicznym. BioWare ma wszystkie potrzebne narzędzia do zrobienia next gen kosmicznej space opery. Tylko niech to doszlifują. Mniej sztampy, więcej losowej eksploracji.
A jednak ja problemu z nie porównywaniem nie miałam. Po prostu dla mnie jest to nowa historia, którą z trylogią łączy uniwersum. Porównywanie ich w moim odczuciu jest nieco błędne i nie fair bo sentyment do poprzednich części może zamglić ocenę - zarówno w jedną jak i drugą stronę. Mnie skanowanie planet w dwójce nieco irytowało. Przeczesywałam planety tylko dla minerałów i dla 100% żeby znaleźć jakąś krótką misję (w zasadzie tylko 2 z nich zapadły mi w pamięć). Nużyło mnie to dość solidnie, szczególnie ta minigierka z surowcami i czekałam tylko by posunąć fabułę do przodu i pójść na konkretniejsze misje. Tutaj eksploracja kosmosu mi się strasznie podoba. Mimo, że wprowadzili możliwość pominięcia podróży z planety na planetę to z niej nie korzystam. Po prostu jest coś pięknego w tym przelatywaniu przez kosmos z pierwszej osoby niż w formie minigierki. Tak jak piękne są lokacje i jeżdżenie po nich jest dla mnie przyjemnością. W Andromedzie z minerałami się zgodzę. Nie jest to dobrze zoptymalizowane. Postacie czy fabuła są raczej subiektywne, więc nie wiem czy za bardzo jest sens by o tym mówić. Mi np. drużyna się generalnie podoba. Lubię z nimi rozmawiać i zabierać na misje w różnych konfiguracjach żeby posłuchać jak się przekomarzają itd. Schematyczność widziałam raczej przy paru postaciach, ale mi nie przeszkadzała. W moim odczuciu to co Bioware powinno doszliwować to questy poboczne. Widać trochę poprawę w stosunku do Inkwizycji chociażby i starali się je jednak trochę skomplikować, ale niestety nadal jest masa questów „znajdźkowych” albo jak NRGeek powiedział - większość kończy się przejazdem z punktu A do B i walką. Inną rzeczą, która mnie osobiście by ucieszyła to wprowadzenie więcej interakcji z drużyną lub grupami kompanów. Coś jak w Cytadeli.
Jeżeli nie masz problemu z porównaniami do trylogii, to znaczy, że albo kompletnie nie zżyłaś się z postaciami z trylogii, albo po prostu nie wczułaś się w klimat. Jeżeli gra jest częścią serii, to musi się do niej odnosić - inaczej niech nie nazywa się Mass Effect. A co czyniło Mass Effect serią wyjątkową? Postacie i wybory. Emocje. Nie model strzelania, nie eksploracja wielkich światów. To miała cała masa (hehe) innych gier. Zapierając się podstawowych filarów sukcesu, BioWare, a raczej EA naprawdę niszczy wyjątkową markę. BioWare ma ostatnio straszne problemu z tworzeniem wyrazistych postaci - już w starych mass effectach mieli ten problem - większość ludzkich postaci była nijaka do bólu, sztampowa, schematyczna. Ale postacie obcych coś z sobą reprezentowali. Nawet jeśli nie zaskakiwali designem. Najgorsza w grach RPG jest właśnie nijakość - nawet jeśli bohaterowie mają być upierdliwi, to i tak lepiej niż by byli przezroczyści. Obrona tak wielu ludzi tej gry oznacza tylko jedno - upadek pewnej epoki. Upadek gier RPG jako interaktywnych książek, epickich, fascynujących opowieści o interesujących, nieszablonowych bohaterach w fantastycznie-wykreowanych światach. Zamiast tego gry zamieniają się w MMO w wersji dla ubogich (czyt. jednego gracza) Płytkie, nudne, produkowane taśmowo, bez żadnego ducha. I ja wiem, że gry to produkt, który ma się dobrze sprzedać. Ale wcześniej jakoś dało się zrobić dobrą grę oraz zarobić na niej hajs. Co się dzieje z zachodnią sztuką robienia gier? Czy naprawdę tylko Japończycy potrafią jeszcze robić wciągające, nietuzinkowe produkcje?
Mi tam się podoba nawet zamierzam kupić przy okazji zakupu nowego komputera a i jeszcze jedno gra wbrew pozorom jest dobra tylko niektóży wymagają nie wiadomo jakiej fabuły i optawy audio wizualnej od wprowadzienia do trylogi a twórcy pracują pod presją czasu więc nie jest to łatwa robota
Ale było manualne, ba nawet można było przykucnac aby mieć stabilny strzał i lepsza pozycje. Tu zrobili grę typowo pod młodych, ale nie przewidzieli że młodzi nie będą zagłębiać się w dialogi, które są niskiej jakości. Większość czytam i omijam aby skrócić męki. Ograłem dopiero z 20godzin i druga planetę eksploruje z tych ważnych i dalej nie mogę używać mocy moich kompanów. Czuję jakbym grał w mmo z botami. Słabe to jest skoro mamy być drużyna. W poprzednich częściach sobie dobierałem aby jeden mi dobrze walczył z robotami a drugi z istotami biologicznymi a sam byłem hybryda trochę buotyki ale też strzelniczo dobrze. Tu ani biotyka ani strzelanie nie jest fajne. Cały aspekt taktyczny jest pominięty. Taka gra mobilna na telefon. Graficznie słabo choć artystycznie fajnie zrobili lokalizację itp.
Łukasz Żurek to moim zdaniem jest początek nowej trylogii, bo jeśli grałeś to wiesz, że Archont jest tylko jednym z wielu rozsianych po całej Andromedzie i najprawdopodobniej pochodzi z rasy, która stworzyła ketty. Z tymi kettami mamy potwierdzenie, że DNA Archonta, bądź rasy, do której należy, zostało wykorzystane do stworzenia kettów.
Mimo że czekałem na pierwsze recenzje Andromedy, chciałem w nią zagrać. Po zobaczeniu netowych recek odechciało mi się, mimo że oryginalną trylogię skończyłem po kilka razy. Teraz widzę że może po spatchowaniu ME:A jest lepiej. Twoja recka zachęciła mnie do zagrania. Zobaczymy czy słusznie. Pozdrawiam
Fabuła jest króciutka i mało angażująca w dodatku główny wątek ginie gdzieś pod tonami zawartości pobocznej. Postacie są sztampowe i zwykle mają jedną charakterystyczną cechę, wszyscy śmieszkują i niewiele mają dopowiedzenia. Dialogi napisane w bardzo amatorski sposób a sam voice acting nie powala, aktorzy chyba nie wiedzieli w jakiej sytuacji znajdują się postacie które dubbingują, efekt jest potęgowany przez martwe twarze. Poprzednie gry z serii miały dużo lepsze animacje, które świetnie oddawały emocje, podobnie w wiedźminie 3 czy nawet w Inkiwzyjci było to lepiej zrobione więc twierdzenie, że w dużej grze nie można zrobić ładnych twarzy oddających emocje to po prostu mit. Zadanie poboczne są zaprojektowanie tragiczne, wszystko sprowadza się do bieganie z miejsca na miejsce i tak kilkanaście razy aż okaże się że cel jest na innej planecie ;] A od tego czasu zapomina się o czym w ogóle było zadanie co jest nieistotne bo zawsze historyjka jest ta sama źli kethowie kogoś porwali, coś zepsuli, zagłuszają sygnał itd. Nie ma w tych pobocznych zadaniach praktycznie żadnej fabuły a podczas dialogów nie ma "filmowej" kamery. W dużym skrócie projekt świata i misji jest dokładnie taki sam jak w Inkwizycji. Planety tematyczne, zabrakło tylko jakiejś planety z lawą ;] A tak już gier się nie robi. Poza tym oczywiście brzydkie animacje, słaba optymalizacja, długaśne ekrany ładowania i animacje podróżowania po kosmosie których niemożna pomijać. Andromeda to taki gniot Triple-A, ładna grafika i przyjemne strzelanie a reszta gry to bieda z nędzą. 3/10
Co? Przecież zadania poboczne są właśnie bardzo dobre, ile godzin grałeś? Na bardzo podobnym poziomie i podobnie zaprojektowane jak w wiedźminie 3. Fabuła jak najbardziej jest, widocznie nie grałeś dokładnie. Słaba optymalizacja, no kurwa nie załamuj mnie xD
Gre zakończyłem gdy na liczniku wybiło równe 70 godzin. Zadania jak pisałem praktyczne bez fabuły za to dużo tu bezsensownego popierdalania z jednego końca mapy na drugi i przeciąganie bez końca tych queścików. Projekt tych misji naprawdę nędzny, poziom gier mmo, do wiedźmina 3 się to nie umywa, ostatnio dobre zadania miał Horizon Zero Down ale tam dialogi były kiepskie.
Pierwszy raz w Andromedę zagrałem jeszcze przed premierą w ramach 10-godzinnego triala. Początek całkiem mi się spodobał, ale gra kosztowała wówczas absurdalnie dużo. Jakieś 2,5 roku temu kupiłem pakiet Inkwizycja+Andromeda za niecałe 50 zł. W Andromedę pograłem może 20 godzin po czym porzuciłem. Dopiero jakiś miesiąc temu postanowiłem do niej powrócić i przyznam, że się wkręciłem. Mam już blisko 70 h na liczniku i niewiele zostało mi do końca. W tej grze trzeba opracować sobie system eksploracji planet oraz przeplatania pomniejszych zadań z tymi bardziej rozbudowanymi. Wówczas można bawić się całkiem nieźle. Zbyt dużo gra ma niepotrzebnych mechanik będących zapychaczami. Tak jak to całe wysyłanie oddziałów na misje, sam tryb multi, badania z których pozyskujemy schematy np. na daną broń po czym możemy ją wytworzyć. Większość tych rzeczy jest niepotrzebna, ale niemal 1:1 skopiowana z Inkwizycji. Do tego dochodzi niewygodny interfejs, który też jest w stanie zniechęcić do gry. Zarządzanie ekwipunkiem jest jeszcze gorsze niż w ME1. Samego bohatera można polubić, ale trzeba dać mu czas. Z czasem z takiego chłystka dojrzewa, choć nadal nie jest to protagonista na miarę Sheparda. Główny wątek czy towarzysze nie mają podjazdu do tych z trylogii Sheparda, ale z czasem można niektórych polubić. Ciekaw jestem czy BioWare będzie ciągnąć tą historię z Andromedy czy jednak powróci do Sheparda. Pierwsze teasery Mass Effect 5 wskazują na to drugie. Wg mnie BioWare zbyt mocno zachłysnęło się silnikiem Frostbite i zaczęło tworzyć duże światy, których wcześniej nie tworzyli. Ich gry zawsze składały się z szeregu mniejszych bądź większych lokacji, jednak były generalnie skupione na głównym wątku fabularnym. W Inkwizycji czy Andromedzie rozmywają się one wśród masy zadań o których nie będziemy pamiętać na drugi dzień po ich ukończeniu. Gdyby tak wyciąć z Inkwizycji oraz Andromedy większość tych śmieciowych zadań, zmniejszyć nieco światy to nagle te tytuły by zyskały.
Jeżeli chodzi o strzelanie, wszystkie części Masz Effecta to Action RPG więc musi być sporo akcji, a samo strzelanie jest bardzo przyjemne na PC oczywiście, a ty drogi Krzysztofie zauważyłem, że grałeś na konsoli. Sam próbowałem grać na padzie ale moim zdaniem bardzo dużo Andromeda przy tym traci. A i jeszcze jedno we wszystkich częściach było chowanie za osłonami :)
"Gre skończyłem w 39 godzin, z czego (jak recenzent zapowiada) trzeba dać jakieś 15godzin" na przebrnięcie przez grę, aby zaczęła ona interesować. NIe wiem jak wy macie, ale gra moim zdaniem, złapać powinna już na początku, może nie od razu.. no ale jak przechodzisz prawie połowę i dopiero zaczyna być interesująco, to coś tu nie gra
Oglądam tę recenzję po tak długim czasie jeszcze raz... i czuję się w końcu namówiona na danie szansy Andromedzie. Oryginalną trylogię kocham całym sercem i wszystko jej wybaczam, i grając w nią robię absolutnie wszystko, na 100%, byle tylko jeszcze chwilę pobyć w tym uniwersum i spędzić jeszcze chwilę z ukochanymi postaciami. Zaczęłam parę dni temu grać w wersję legendarną, zaczęłam oczywiście od jedynki i bawię się absolutnie przednio. Jak zwykle w grach nie chce mi się robić na 100%, nie mam takiej frajdy z zaglądania pod każdy kamień, tak tutaj czuję, że muszę obejrzeć wszystko, bo nie dość, że wracam do ukochanego uniwersum, to jeszcze mam niespodziankę w postaci zmian w remasterze i sprawia mi to dziką radochę. W jedynkę grałam mnóstwo razy, ale ostatni raz był ponad pięć lat temu, więc sporo zapomniałam i zdążyłam się naprawdę mocno stęsknić, i... nie spodziewałam się, że zobaczenie ukochanych postaci, takich jak Garrus, wywoła we mnie tyle emocji. Andromedę zakupiłam zaraz po premierze i zasiadłam do niej z wypiekami na twarzy... i byłam tak potwornie zawiedziona, bo kompletnie nie było nigdzie klimatu ze starej trylogii. Grę później zaczynałam parę razy, za każdym razem podchodzę do niej z coraz większą wyrozumiałością i zgodą na to, by nie była tym, czym była stara trylogia, ale... i tak utykam w którymś punkcie. Ostatnio grałam ok. 8 godzin i... tak jak wyłączyłam grę, tak do niej nie wróciłam. Dobrze się bawiłam, bo to nie jest zła gra, wręcz przeciwnie... tylko po prostu to nie ten ME, który znam. Droga Mleczna aż tętniła życiem, było czuć, że to jest naprawdę bogaty świat, w którym każde niedopowiedzenie mocno działało na wyobraźnię, postaci były niesamowicie barwne, a lokacje aż ociekały klimatem. Same ruiny Protean tak działały na moją wyobraźnię, że pierwsze przejście misji na Ilos pozostanie ze mną na zawsze. W Andromedzie totalnie tego brakuje, ruiny są bez wyrazu totalnie, Porzuceni jakoś nie ciekawią za bardzo, a do postaci kompletnie nawet nie zaczęłam się przywiązywać. Ale... dam szansę. Jak przejdę starą trylogię, to wezmę się za Andromedę i tym razem nie odpuszczę, aż nie polubię tej gry xD Jestem mega, mega ciekawa, co wyjdzie z nowego Mass Effecta, jak oni połączą Drogę Mleczną z Andromedą. Czy wyciągnęli jakiekolwiek wnioski z reakcji fanów na Andromedę. Zobaczymy.
Witaj moja droga, opiszę swoją historię na serią ME: W trylogię zagrałem po raz pierwszy na PS3 gdzieś w 2013r. Pierwsza część na długo mnie odrzuciła, początkowe etapy przeładowane ekspozycją skutecznie zniechęciły mnie do dalszej eksploracji. Po kilku miesiącach, może nawet roku zapomniałem dlaczego nie wróciłem do świata wykreowanego przez Bioware i odpaliłem jedynkę na nowo. Tym razem żeńską wersją Sheparda. Tak bardzo się wkręciłem, że przez następny rok praktycznie codziennie odpalałem trylogię i poświęcałem kilka godzin by chłonąć świat przedstawiony. Był to w tamtym okresie też pewien rodzaj ucieczki przed rzeczywistością. Goniły mnie wtedy kolejne egzaminy, a sytuacja w mieszkaniu ze współlokatorami nie napawała optymizmem. Drugą część łyknąłem bez popity i nawet wszystkie DLC zaliczyłem. Zaliczyłem romans z Tali. Trzecią część męczyłem najdłużej, śledziłem postępujący outrage fanów ME odnośnie zakończenia trójki, ale nawet to nie zraziło mnie przed przejściem kolejnych DLC: Lewiatan, Cytadela, wycięty content historii Protean. Tym razem moim partnerem został Garrus. Zakończyłem Trylogię będąc innym człowiekiem, niż gdy podchodziłem do części pierwszej. Można powiedzieć, że wchodziłem w dorosłość wraz z serią Mass Effect. Zajmuje ona specjalne miejsce w moim sercu. Dlatego, gdy premierę miała Andromeda, od razu zacząłem śledzić recenzje i opinie graczy. Recenzja Angry Joe oraz kompilacje z błędami autorstwa Crowbata, skutecznie zniechęciły mnie do dania szansy czwartej części. Jednak minęło te 5 lat, Bioware zdążyło wydać crapowate Anthem i moje zainteresowanie Andromedą znów wzrosło. Poszedłem więc do lokalnego sklepu z używanymi grami i zakupiłem Andromedę za ok 30 zł na PS4. Jeszcze w nią nie grałem, lecz zdążyłem pobrać najnowsze aktualizacje. Dam znać o swoich odczuciach, gdy ją przejdę. Pozdrawiam.
Dla mnie właśnie walka jest chyba najmocniejszym atutem kiedy można robić różne kombinacje atakami czyli że jedne moce przygotowują tak jakby ładunki a inne je odpalaja mnóstwo kombinacji np biotyka i walka do tego jet pack na prawdę ok i zgodzę się gra warta ogrania a nawiazujac do tego co mówiłeś o tym że wolno się rozkręca to tak samo miałem z 2 włączyłem i z czasem mnie wciągnęła i jak dla mnie tak samo część najlepsza która mnie skłoniła do całej trylogii i tak samo jest tutaj i właśnie skoro to ma być część nowej serii to wprowadzono mnóstwo nowych funkcji aż jestem ciekaw co nowego będzie w kolejnych pozdrawiam
Pomimo wielokrotnej egzekucji z ręki graczy i recenzentów w końcu skusiłem się na Andromedę. Pierwsze spostrzeżenie było takie że gra wcale aż tak źle nie wyglądała i działała, zapewne w wyniku zarówno patchowania oraz tego że uruchamiałem ją na dobrym i porządnie skonfigurowałem sprzęcie. Doszedłem do momentu gdy tate naszego głównego bohatera epicko kopnął w kalendarz i... i... już mi się nie chce grać, nawet zdzieranie liszaja z worów wydaje mi się ciekawszym zajęciem. I oto aż tyle o tym tytule mogę powiedzieć.
Oglądam sobie twoje recenzję i jesteś graczem chyba który najlepiej potrafi opisać gry dla mnie. ograłem. Parę gier które były bardzo nisko oceniane przez recenzentów i bawiłem się bardzo dobrze. Po czym ogladnelem sobie twoja recke ordera 1886, mafię 3 i w sumie opisałeś je tak jak ja je widziałem. w skrócie namówiłem mnie do ogrania sobie Andromedy. Pozdrawiam
Wielu ludzi, którzy słabiej ocenili grę od Ciebie miało wcześniej do czynienia z Dragon Age: Inkwizycją, która też wiele miała za skórą. Spędziłem w Inkwizycji ponad 130 godzin i wspólne elementy w tych grach cholernie rzucają się w oczy. Jednak tak jak mówisz z czasem ME:A nabiera zalet i gra się bardzo przyjemnie.
Akurat jeżeli chodzi o różnorodność planet to bez przesady - 3 planety są pustynne... Nie można było jakiejś planety z rozległymi stepami, polami, kanionami może albo hmmmm - może planeta składająca się w 90% z wody? Nie. Lepiej jebnąć 3 razy pustynie. Jak dla mnie walka w tej części jest bez dwóch zdań najlepsza z całej serii. Najlepiej bawiłem się właśnie w walce - testowałem różne buildy, chyba z 5-6 razy całkowicie przerabiałem postać bawiąc się na różne sposoby. Ale granie typowym soldatem z assault riflem to padaka - nie wiem jak można wytrzymać grając w ten sposób, przecież to nuży góra po trzech-czterech walkach. Całą pierwszą trylogię przechodziłem za pierwszym razem właśnie w ten sposób i dopiero jak potem zagrałem drugi raz i testowałem inne klasy - zdałem sobie sprawę z tego jak wiele traciłem.
Osobiście mam ~85% i zgadzam się całkowicie z recenzją i z tym że gra zyskuje im więcej w nią grasz. Ma swoje wady (dla mnie największa były długie animacje poroży miedzy galaktykami i ilość amunicji jaką trzeba władować w przeciwników) ale wynagradza ciekawą fabuła,postaciami,smaczkami z poprzedniej trylogii i tworzy fabułę/świat na kolejne części.
bardzo fajna recenzja, oglądam teraz z dużym opóźnieniem. pierwotnie przeszedłem całą oryginalną trylogię, Andromedy nawet nie zacząłem, chyba kolejny raz zacznę od odświeżonej wersji, a na koniec dam szansę Andomedzie. Dzięki :)
Najbardziej co mnie irytuje w tej grze, to zwiedzanie planet, do każdej trzeba dolecieć i jest to strasznie męczące, może da się to pominąć ale ja tego nie zauważyłem, jeśli tak jest to mój błąd zniknie w mgnieniu oka ;)
Wystawianie oceny 8/10 grze która ma "gigantyczne problemy" to doskonały przykład tego jak bezsensowny jest cały system liczbowych ocen gier. Przez takie oceny nie warto w ogóle zwracać uwagi na nic co ma mniej niż 8-9/10... po to skala ma 10 pkt żeby jej używać a tak nie ważne co wyjdzie, arcydzieło czy arcygniot i tak dostanie minimum 7-8/10 (mówię ogólnie o rynku gier nie czepiam się konkretnie andromedy)
Ogralem to na podwójnym NG+ zanim zaczalem cie oglądać i jedyne co moge powiedzieć to bardzo zaluje ze nie doczekamy sie nigdy na kolejną część. Dużo czasu upłynęło, jednak za mało dukatow wpadło za tę produkcję 😢😢
Po 7 latach wróciłem do Andromedy i całkowicie zgadzam się z tą recenzją. Prawie 70 godzin i 96% ukończenia całości. Za pierwszym razem odbiłem się po kilku godzinach. Bardzo powoli się rozkręca, posiada masę błędów i dziwnych decyzji projektowych, ale klimat i świat to nadrabiają. Żałuję, że nie wyszła druga część Andromedy, bo mogłaby zbliżyć się do oryginału, a kilka wątków pozostało otwartych. Choć z drugiej strony polityka EA mogłaby jeszcze bardziej pogrążyć tę serię. Niemniej dla fanów SF pozycja obowiązkowa. Dla mnie mocne 7+.
Gra zyskuje po czasie. Bugi/glitche są, nie miałem tych co na gifach na necie widziałem(bardziej takie, że przeciwnicy spawnowali się jeden an drugim czy nagła teleportacja w inne miejsce). Mam grę skończoną na 96%, a to temu, że chyba część questów co mi została są zbugowane(np. ciała kolonistów, jeden jest permanentnie pod teksturą i nie da się go zeskanować). Co do wyborów moralnych to że nikt z naszej załogi nie ginie to pewnie temu, że twórcy nie chcieli by już zabijać bohaterów. Może dopiero w drugiej czy też trzeciej(jeśli w planach) zaczną ginąć jak coś źle zrobimy. Dałbym gdzie też 8/10 ma swoje bolączki, ale obstawiam że to nie wina samego Bioware tylko tych wyżej.
Gra RPG z popsutą mimiką, która przy każdej cut-scence wywala cię z immersji, bo patrzysz ludzi, którzy wyglądają jakby mieli wodogłowie (nie chcę tu urażać osób chorych, ale inaczej tego nazwać nie idzie). I mam gdzieś czy inne aspekty są w tej grze dobre. To jest gra fabularna, przede wszystkim interesują mnie dialogi, które tu są po prostu skopane i nie da się na nie patrzeć. Ja dziękuję za takie coś i w sumie to nie oglądam dalej tego filmu. Jak to w ogóle przeszło? Czy ktoś to tetował?
"Gra fabularna". Właśnie. Jeśli tak traktujesz ME, to nie powinieneś nawet zwracać uwagi na animacje, a na treść dialogów. "Gra fabularna" była kiedyś praktycznie synonimem "Gry wyobraźni" - większość rzeczy była tekstowa lub co najmniej uproszczona, a resztę musiałeś sobie dopowiadać. Co do "czy ktoś to tetował" - na pewno dziesiątki osób, ale nie mieli już czasu tego poprawić przed premierą, a przełożyć już nie mogli. Z resztą, powiedzmy sobie szczerze - o ile w Wiedźminie 3 animacje twarzy faktycznie od początku były ok, to gra pod względem technicznym idealna też nie była.
Animacje nie mają żadnego znaczenia przy tak debilnej fabule i dialogach, nic tej gry nie ratuje, scenarzyści to chyba 14 latkowie ze szkoły specjalnej.
Andromeda nie jest totalnie spartaczoną produkcją ma wady i zalety. Grzechem pierworodnym tego tytułu jest fakt, iż Bioware kolejny raz wydał nieukończony produkt. W dniu premiery ME: Andromeda była "niedorobiona" nic dziwnego, iż z tego powodu, tytuł i developer zebrał za to baty.
zagrajmy w crapa znow? a tak na powaznie, nie jest zla ale jesli w day1 patchu robia brzydsze premade postacie, tylko 1 premade daje szanse na zrobienie bialego czlowieka, w drugim patchu poprawiają blad:"teraz bedzie wiecej opcji jednopłciowych romansów" to ja pierdole taka firme. Gra miale potencjal na bardzo dobra gre ale polityka firmy znow to zjebalo.
Jeśli chodzi o przeciwników to nie grzeszą inteligencją zwłaszcza na normalnym poziomie trudności. Wszystko się zmienia na poziomie Insanity wtedy trzeba się nieźle nagimnastykować zwłaszcza na początku jak nie masz lepszych broni, pancerzy czy udoskonaleń ani umiejętności bohatera. Dobór towarzyszy też ma znaczenie. W zależności jakie udoskonalenia weźmiesz dla siebie i dla broni.
Pamiętam jak zaczynając Andromedę przez pewien czas miałam wrażenie nie gram w Mass Effect. Niby widzę znane mi rasy i rozumiem pojawiające się nawiązania, ale to nie było to. Po czym jakiś czas później zorientowałam się że zaczynają mnie obchodzić te postacie, a historia mnie wciągnęła. Grało mi się coraz przyjemniej i trudniej było mi się oderwać. Skończyłam grę na 96% i gdy będę mieć znowu trochę wolnego przejdą jeszcze raz na New Game +.
8/10 to może i dużo ale naciągane 7/10 mógłbym dać bez wyrzutów sumienia. Pomimo masakrycznych chwilami błędów i problemów (nie wczytujące się sejwy, crashe, freezy, zwisy i inne) gra jest całkiem dobra (choć naiwna - ale to z kolei dobry setup pod przyszłe gry w galaktyce andromedy).
Zauważyłem, że NRGeek ocenia gry wysoko, nawet te słabsze według nas, bo tyle ograł crapów, że ciężko dać niższą ocenę mając na karku oddech Limbo czy Catechumena.
Sam nie grałem jeszcze ale z tego co widziałem BW chciał zaimplementować naprawde zajebistą mimikę, tylko ten system nie działa przy randomowych dialogach. Przecież im tam się każdy mięsień twarzy porusza. Wiesiu tego nie miał i też ideałem nie był. Nie hejtujcie twórców za ich ambicje. Po prostu im nie pykło.
U mnie jest odwrotnie, im dłużej gram tym bardziej nie podoba mi się ta gra. Pierwsze godziny i pierwsza planeta miała niezwykły klimat, czuliśmy że jesteśmy odkrywcami, dopiero po przejściu do pierwszej planety Eos zaczyna się inkwizycja w kosmosie. Masa nieciekawych zadań, średnio rozbudowana fabuła, powtarzające się czynności i w sumie niezbyt interesujący towarzysze ( tylko Peebe i Drax przypadli mi do gustu. Na dodatek Kettowie to po prostu żniwiarze tylko bardziej religijni. Moja ocena to raczej 7 na 10 po usunięciu niektórych błędów
W Andromedzie najbardziej denerwuje mnie dość kulawa optymalizacja na PS4. Czasem gra chodzi bardzo płynnie a nagle w niektórych lokacjach ścina jak na słabym kompie ;/. Narazie grałem 28h i mam ukończone 24% gry i tak zrobiłem sobie małą przerwę z nadzieją że wyjdzie jakiś patch który to naprawi... Generalnie w tej grze jest to czego oczekiwałem i jedynym znakiem zapytania jest dla mnie wątek główny. Czytałem że niby spoko ,chujowy , taki sobie itp. gry nie hejtuje ale jednak odnoszę takie małe wrażenie że pomysł na Andromede miał bardzo duży potencjał a ktoś go tutaj nie wykorzystał w 100%. Niemniej jednak gra mi sie podoba ;). Zdecydowanie zajebiscie sie walczy a gram na trudnym poziomie i powiem że jeden mały błąd i gine jak zwykły leszcz ;D Co do AI wrogów to jakoś nie widzę wiekszej różnicy od wrogów z poprzednich części. Ryder to taki zwykły ziomek bez charakteru i w sumie to jest chyba najbardziej bolesne dla mnie...Shepardem mogliśmy być rasowym skurwielem a tutaj jak widziałem w rozmowie z facetem w odpowiedziach do wyboru "podobasz mi się"...już staram sie z tym kimś nie rozmawiać bo jeszcze niechcący na to klikne i wole nie znac konsekwencji tego ;D
Nie, to koło 8/10 nie leżało, a chciałoby. "Przeszedłem", bo wątek główny to zaledwie ile, 7 misji? Gierka bez typowego wątku głównego też, by się sprawdziła. Biorąc pod uwagę animacje, liczne błędy, loadingi, fetch questy i moje problemy z zapisem gry (~10 razy musiałem użyć poprzedniego zapisu, bo aktualny po prostu nie działał), ta gra to naciągane 6. Bardzo pobłażliwie oceniłeś Andromede.
Dla mnie gra dobra, ale mam niedosyt. Wątek główny jest bardzo krótki, wiele questów pobocznych kończy zieloną fajką i tyle... bez dziękuje, bez sp... Planet do zwiedzania mało i wszystkie już są odwiedzone, pełno tam ludzi. Jak na nową galaktykę, nieodkryte światy to lipa :D Wygnani to według mnie wróg na siłę, nie pasuje mi ich wątek bardzo. Reszta spoko, i postacie lubiłem, animacje nie mi przeszkadzały, sporym plusem to, że umiejętności postaci można zmieniać w każdej chwili. Przyjemna gra ale mogło być trochu lepiej :) Osobno multi 3/10. Niby przyjemnie się strzela ale bieda straszliwa :/ + p2p -.-
Generalnie ujmę to w ten sposób. Tak jak ME1 miał świetną fabułę, ale niezbyt ciekawą eksploracje, tak w Andromedzie jest zupełnie odwrotnie (z niewykorzystanym potencjałem)... I, cóż, moim zdaniem ME1 bardziej przypadł mi do gustu, ze względu właśnie na "zawartość" a nie ładne widoczki, które u "pewnych ludzi" powodują efekt zbliżony do orgazmu porównywalny z podniecaniem sie że zamiast 60fpsów mają 100... mimo że różnicy nie ma praktycznie w ogóle.
NRgeeku, ale chowanie się za przeszkodami było od samego początku ME1. Samo strzelanie nie jest niczym złym, jak sam wiesz. Sam nie jesteś fanem RPG, ale jak się okazuje, ME1 było wybitnym RPGiem, który kupił nawet i Ciebie. I tutaj jest tak zwany pies pogrzebany. ME1 było RPGiem, potem ME2 było już bardziej RPG/FPS, a ME3 było typowym FPSem usadzonym w dobrym uniwersum. Czego można się spodziewać po Andromedzie? Misz-mażu!
Ogółem tutaj to chowanie się za osłonami jest jakieś takie... dziwne. Brakuje mi nieco tego systemu z Trójki, gdzie można było się "przykleić" do osłony i prowadzić ostrzał, czy też strzelać zza winkla. Tutaj niby postać robi to automatycznie, ale wystarczy się ruszyć i już się traci ochronę :P
A ja tam uważam, że Andromeda to fajna gra, zaraz będe kończył pierwsze podejście i zaczynał 2. Jedyne co mi przeszkadza to to, że każdy na każdym kroku pokazuje swoja sexualność i główna postać, a właściwie jej wygląd. Oczekiwałem kogoś na kształt Alexa Rydera. Co do recenzji to jest pare błędów. Archont nie był głównym władcą a jednym z przydupasów którzy maja kosić galaktyki z surowców. Więc pewnie 2 część będzie na prawdę epicka. Sama rasa pradawnych też dla mnie troszkę naciągana. Akurat zostawili bazy do terraformingu planet. Dziwnym trafem to czego potrzebuje ludzkość po przylocie tam.
Gra jest taka że po przejściu w tym roku mass effect legendary edition która była tak dobra że 3 platyny wbiłem i prawie ogólna. Odpaliłem andromeda i zonk. Później skumałem że mogę drużynę wymienić ale to nic nie daje bo nie można używać ich mocy aby robić combo? Ba nie mogę używać swoich mocy poza tymi przypisanymi pod skróty więc Max 3 i to bez sensu. Ta nowa rasa a właściwie rasy wyglądają jak pokraki. Gra się trudno i nudno przez te strzelanie w 30fps. Strzela się gumowa to. Juz w mass effect 1 się lepiej strzelało choć topornie nie miałem problemu aby w kogoś wycelować. Tu każdy biega i rusza się jakby miał sraczke. Generalnie chyba snajperke dorzucę bo strzelając z daleka mamy mała szanse coś zdziałać a przeciwnik cała barierę nam kosi. Normalnie czuje flustracje grając w tą grę ale lubię eksploracjie więc skończę
Cieszę się, że potrafiłeś podejść do tej gry normalnie i opowiedzieć o jej wadach i zaletach, a także o tym co Ci się w niej podobało. Naprawdę rzygać już się chce od tego plucia jadem przez ludzi co często nawet w to nie grali a "hejtują" ile wlezie bo to "modne", bo "geje", bo "feministyczna fryzura", bo "mi się nie podoba więc gra jest zła i ma się innym też nie podobać". Gra ma problemy. Ma wady. Ale mimo wszystko to dobra gra.
Owszem, grałam. Jak komuś gej w grze nie pasuje to może z nim nie rozmawiać albo zwyczajnie w tę grę nie grać i tyle - jego sprawa. Nie gram w gry jeśli mają aspekty, które mi się nie podobają. Ale też przy tym nie wypisuję jakie są beznadziejne. Natomiast płacz, bluzgi i ubliżanie autorom bo śmieli geja wstawić jest prostackie i nie wiem jak mały musi być człowiek żeby odstawiać taką żałosną błazenadę. To już jest zwyczajny "hejt".
"jeżeli dla kogoś to że zastosowano zimną paletę barw albo że jest głupia fabuła w gierce to minus gry, to ten ktoś powinien z rozpędem wbiec gdzieś na autostradĘ i zniknąć na zawsze"
NrGeek powiedział, że sytuacja z Andromedą się powtarza, bo pierwsza część ME też nie była jakoś specjalnie rewelacyjna. Będę się śmiał mu w twarz z tego stwierdzenia do końca jego dni na YT.
ja nie wytrzymałem, poddalem się w 10h, nie przez błędy, tylko przez nudę, za wolno się to dla mnie rozkrecało. mass effect 3 miał pierdolniecie od początku
Grałem w każdą część Me . Jak można dać 8/10 grze która zatraciła wszystko czym stały pierwsze Me. Nie obchodzi mnie czy skile fajne i jak się fajnie strzela. Jeżeli kupuje kolejne części simsów to oczekuje simsów, jeżeli kupuje Me to chce me a nie dobrą strzelanke tps z nudnymi postaciami z syndromem nastolatka. Jeszcze te zabiegi żeby gra była dłuższa... Zrobiłeś na ten planecie wszystko? Ok to masz tu jeszcze 5 zapychaczy żebyś tak szybko o niej nie zapomniał. O wróciłeś do bazy głównej? Pozwól że będziemy kazać ci biegać po niej jak pajac przez następną godzinę. Rozumiem wysoką ocenę mgsv gdzie było mało mgs w mgs ale za to gameplay był soczysty. Tutaj jest 0 me w me a gameplay jest powtarzalny, nudny i infantylny.
Porównując do całej trylogii - gra jest gorsza, ale to oczywiste bo tryloga to trzy gry, a andromeda jedna. Porównując do pojedynczych gier z trylogii - gra jak najbardziej jest dobra, ani 1,2,3 nie były genialne, każda część miała swoje problemy i tak samo jest z andromedą.
ja juz prawie skonczylem. największe minusy? dlugie skanowanie planet i poruszanie sie miedzy planetami. cala reszta calkiem ok. strzelanie ok, zadania ok(ale trzeba robic na raty bo za duzo), customizacja ok, glicze sa ale w ilosci jak w kazdej grze, twarze bohaterow wcale nie tak popsute itp. ogolnoe dobra gra i bardzo milo sie w nia gierczy
Wciąż nieco dziwnie wyglądają ich usta podczas rozmowy, ale 1.05 dużo tutaj poprawiło. Zresztą, to nie twarze najbardziej psuły efekt, a oczy, które wyglądały jak doklejone do głowy i miały nienaturalny wytrzeszcz, teraz wygląda to dużo naturalniej. I dobrze, że poprawili to poruszanie się, dając możliwość pominięcia animacji.
Nie no, jeśli dobra gra ale słaby ME, to znaczy że ocena zdecydowanie za wysoka. 6,5/7 to max dla Andromedy, szczególnie po decyzji EA by tę odnogę zabić.
Mi sie nawet spodobala Andromeda jak Sci fi gier nie lubie jedynym wyjatkiem do teraz byl Sc2 tak Andromeda fajna jest. Zwiedza piekne planety mnostwo informacji o rasach zwieerzetach itp
Rzetelna recka, trzeba Andromede traktować jako zupełnie nową oddzielną historie, zupełnie inne postacie i świat :) Mogli po prostu w tytule nie dawać słów Mass Effect i trochę gra by zyskała w oczach recenzentów, ale za to gorzej by się sprzedała. Martwi mnie natomiast większy nacisk na aspekt strzelania ponad fabułe i dialogi.
No trudno się nie zgodzić. Fan Mass Effecta znajdzie pierdyliard powodów żeby wetknąć szpile w tyłek BioWare za Andromedę przynajmniej dopóki nie dojdzie do połowy gry. Wtedy liczba tych szpil może spaść bo gra potrafi wciągnąć. Mimo to po pierwszym ukończeniu gry znalazłem kilka poważnych wad które potwierdziły się po drugim ukończeniu na 96%. Minusy to: 1)Główny wróg - Archont tak nijaki że aż mi go żal było, 2)ciągły respawn przeciwników w lokalizacjach które wyczyściłem 20 razy, 3)brak rozwoju placówek (zakładamy, zabijamy Architekta i zapominamy o placówce), 4)słaby w porównaniu z ME2 i ME3 soundtrack, 5)Kwestie techniczne (gra jest po prostu niedopracowana, masa bugów, glitchy... wszystkie asari mają jeden model twarzy (a jako że fanatykiem asari jestem, wkurwia niemiłosiernie)), 6)Pierwszy kontakt z Angarami spieprzony jak dla mnie (wpadamy z ogniem i mieczem do ich domu a po 5 minutach jeżeśmy kumple so)
Na Plus: 1)Fabuła (okrojona toć widać że baza pod DLC albo na drugą cześć, ale i tak wciąga), 2)Drużyna (charakterystyka, rozmowy, romanse (choć romanse mogły by być bardziej rozwinięte)), 3)Porzuceni, SAM, Tajemnica rodziny Ryderów (mocne wątki!)
Poza tym mechanika gry za bardzo nastawiona na akcje ale to wszystko można zawrzeć w słowach "Dobra gra ale nie za dobry Mass Effect"
Zaraza ale się rozpisałem...
Mateusz Put Dokładnie! Przynajmniej ty potrafisz napisać poważne argumenty, nie jak inni którzy nawet nie zagrali (albo zagrali w biednego triala). Ogólnie zgadzam się z tobą, dla mnie minusem jest jeszcze:
-Porzucone wątki, niektóre misje poboczne po całkiem ciekawym wprowadzeniu kończą się walką i koniec, nie ma nawet rozmowy na koniec
-Gra zdecydowanie za długo się rozkręca przez co mogła na początku odrzucić.
Aha i jeszcze kilka plusów:
+Bardzo ładne lokacje
+Wątek Jaala, Dracka i Williama Spendera
+Im dalej tym lepiej
I ogólnie wszystko to co wymieniłeś. Aha a ja jeszcze jako fan serii mam pytanie gdzie są nawiązanie do trylogii? Ja rozumiem że chcieli zrobić nową historię, ale wtedy po co zdecydowali wystrzelić arki rok po ataku Gethów na Cytadele, przecież tu aż się prosi o nawiązania. Zostało to wspomniane tylko raz w moim 50% przejściu gry.
PS. Dla tych co piszą że NRGeek nie ma gustu bo andromeda mu się podoba...puknąć się w łeb radzę.
as przestworzy Popieram w 100%
No nie chciało mi się całej recenzji pisać :) Generalnie to można prowadzić długą dyskusję co jest dobrze a co źle bo gra jest obszerna i porusza wiele wątków. Jam wymienił jeno kilka takich bardziej rzucających się w oczy argumentów :) Pozdrawiam!
Co do nawiązań to jest ich parę. Bez spoilerów to: dwie ekipy naukowców Cerberusa, prawdziwy powód Inicjatywy Andromedy, dzienniki Liary, wiadomości z Drogi Mlecznej... w sumie to tyle. mało. Cholernie mało. Podejrzewam że Quariańska Arka będzie zawierała więcej nawiązań do Drogi Mlecznej bo przecież wyruszyła później więc może coś jeszcze usłyszymy :)
Mateusz Put Tak szczerze nie obraziłbym się gdyby wyszło jakieś DLC o Quariańskiej arce
Jestem więcej niż pewny że takie DLC dostaniemy. Sugestia na końcu wątku fabularnego jest mocnej niż oczywista :) Ja się nie martwię o to cze DLC będzie czy nie... martwię się co to za DLC będzie... marzy mi się coś na kształt Krew i Wino w Wiedźminie 3 ale to raczej ciche marzenie... BioWare czy też Bio(EA)Ware aż tak nas nie rozpieści... ;(
@NRGeek
Co sądzisz o porównaniu Andromedy do Unity? Bo ja widzę tu pewne podobieństwo.
Obie gry miały "problemy" techniczne i na nie internet wydał wyrok. Ale mimo wszystko są to gry porządne.
Dwa miesiące temu skończyłam Unity i na xbox one nie ma żadnych spadków, przynajmniej ja nie doświadczyłam. Bugi są, jasne, jak w każdej grze, ale nie nazwałabym tego masą.
Zgadzam się Falmic, obie gry są porządne, choć opinie "krytyków" zniszczyły je. To samo z nowym Deus Ex - gra zdecydowanie niedoceniona.
Akurat Deus Ex jest dla mnie takie..... Bezpłciowe. Zwłaszcza główny bohater
Mam nadzieję że następna odsłona będzie osadzona w drodze mlecznej, na przykład w czasie wojny pierwszego kontaktu, albo nie wiem w czasie kiedy Anderson miał zostać widmem, jest sporo ciekawych historii które można opowiedzieć do czasu końca uniwersum.
Ta gra ma jedną największą wadę... nie potrafi wywołać u człowieka przemyśleń, nostalgii itd. Kiedy grałem w 1 część i Saren się zastrzelił to cieszyłem się i płakałem... bo niby był naszym wrogiem, ale był zindoktrynowany i nie wiedział że robi źle. Kiedy ukazaliśmy mu prawdę podziękował nam i zakończył to. To było mocne, a w Andromedzie jest jakiś Archon który sobie ten ściga nas hehs, potem sobie ginie i każdy ma go w dupie bo był nikim więc taki przeciwnik to nie przeciwnik. Tak Mass Effect zawsze był grą fabularną, bo chcieliśmy poznawać tajemnice, postacie które nas otaczają itd. i to było świetne, strzelanie było i nie pamiętam go źle. Jeżeli eksploracja była dla kogoś męcząca w 1 to nie wiem... ja wolałem zwiedzać te znaki zapytania i inne ruiny by znaleźć zostawione rzeczy. W andromedzie jest tego tak wiele że aż się odechciewa tego wszystkiego szukać, posterunki w których co chwilę respawnowują się postacie to też chujnia.. związki to już jest przegięcie.. spotykamy jakąś osobę pierwszy raz i już flircik tu flircik tam heheszki, a ja pamiętam że żeby poznać Liarę w pierwszej części to musieliśmy dać jej czas na przemyślenie tego, interesować się tą postacią, a nie mieć ją w dupie. Choć w tej sytuacji jest plus, bo jak w trylogii mieliśmy zawszę tą nagrodę czy scenę seksu to w andromedzie trzeba się też namęczyć by ją zobaczyć(męczyć się z peebee to ciężka praca). No trochę się rozpisałem.
Gejowski spojler, dzięki.
saren byl zajebisty R.I.P. :"""""""""""""""""""""(
Chowanie się za osłonami było od Mass Effect 1, więc nie dodali za bardzo do Andromedy :v
Dokładnie, Wiekszosc mechanik było juz predzej. Rozmowy miedzy bohaterami tez były w poprzednich czesciach.... np podczas podróżny windą w ME1
Jak zwykle najwięcej do powiedzenia maja ci którzy nie grali tylko widzieli filmiki w necie :)
Nie wydaje mi się, że można używać tłumaczenia "no tak samo jak w pierwszej trylogii, pierwsza cześć jest słabsza", dlatego że ta pierwsza trylogia już się wydarzyła i developer powinien się uczyć na błędach z przeszłości. To że jest to osobna historia nie powoduje, że tamto się nie wydarzyło.
Andromeda może i tragiczna nie jest, ale zawiera wiele rzeczy, które nie miały prawa się znaleźć w końcowym produkcie dla konsumenta za 60 euro, po prostu.
PS. Jeśli w grę trzeba grać 15h wzwyż by zaczęła się podobać, to o niej bardzo źle świadczy. Mało jaka dorosła osoba ma tyle czasu, by poświęcać kilkanaście godzin na coś, co jej się nie podoba, mając nadzieję, że może zacznie. Jeśli gra nie umie do siebie przekonać w ciągu pierwszych 2-3 godzin to niestety jest nieudana.
POZA TYM PIERWSZA CZESC ZOSTALA WYDANA DEKADE TEMU
Gra wiele by zyskała na tytule w stylu Andromeda: A Mass Effect Story. I btw. W każdej części Mass Effecta było chowanie się za osłonami. W 1 niemal zbędne, ale w 2 i 3 stanowiło niemal filar walki.
No i jest fajne nawiązanie do ME 2-3, trzeba tylko dojść do wszystkich audiologów ojca i zrobić jakąś misję, wtedy dowiadujemy się jaki prawdziwy cel miała ta wyprawa.
W Heroes TM&M 3 była umiejetność pathfinder i dużo trafniej została przetłumaczona na odkrywca.
dzięki za recenzje bo tłumy już zaczęły masakrycznie niezasłużenie hejcić
zasłużenie i to bardzo, ja jako Fan ME 1 nie moge patrzeć na tego crapa. Ukończyłem Andromede ale po 10h bardzo na siłe...
Czekałem na recencje i na szczęscie udało mi się skończyć Andromede na 100% zdatnosci galaktyki. Z czym się nie zgodze:
- dwójka i trójka ME były już mocno strzelankami. Tam tez było krycie za osłonami, nawet bardziej niż tutaj. JetPack zmienia sporo
- Ryder nie jest Shepardem, ok, ale Sheparda dało się dużo mocniej polubić i wejśc w jego skórę. W skórę Rydera rzadko się wchodzi. Rozumiem, że jest dzieciakiem, ale równie dobrze wychodzi mu udawanie Sheparda. Tylko że jego motywacje są rozmyte i brakuje im zęba - jak np koszmary w ME3, jak śmierć w dwójce.
- "twist" o którym mówisz [spokojnie, bez spoilerów] jest strasznie odtwórczy. Jasne, coś tam zmienia, ale dużo bardziej zmienia podejście dowiedzenie się prawdy o twórczyni Inicjatywy Andromeda
- gra jest oparta na fabule, powiedziałeś że "jest ciekawa" - jak ukończyłem ją to stwierdzam że jest kliszowa strasznie. Jak ktoś przeszedł trylogię i przejdzie to, to zrozumie co piszę
- Archnot [spoiler, malutki w konteście fabuły]............. nie rządzi "rasą"
Sumując - przejscie na 100% zdatnosci na normalnym poziomie zajmuje tyle, ile przejście CAŁEJ trylogii na normalu na 90-100%. Na szczeście nie trzeba robić każdej misji pobocznej aby przejśc na 100% ale tak czy inaczej gra jest dość długa. Ma "Mass Effectowe" momenty [duże statki, duże działa, trochę heroizmu jednostek] ale jest ich mało i nie mogą się równać z tym co było wcześniej.
Gra jest NIJAKA jako pojedyncza opowieść [a musi być więcej dużo wątków nie jest domknietych, na sam koniec się jeszcze pojawiają] i w kontekście oceny jako jednej częsci - 7/10. I tylko dlatego, że nie jestem wymagajacy i Sheparda uwielbiam i stawiam jego historię obok Wiedźmina jeśli chodzi o "gry jako sztukę"
Najlepsze misje to te lojalnościowe [ale nie każda, np Liama to mordęga] oraz zwiazane z odnajdywaniem pozostałych Ark.
Szkoda że jest ich tak mało. Sam wątek główny jest jak Guardian Of Galaxy - strawny, ale nic więcej. Brakuje tutaj poczucia misji. Stworzenie nowego domu to mało, chociaż tutaj pamiętajmy, że wątek ten będzie ciągnięty przez jeszcze dwie części.
Mi się w sumie Ryder podoba i nie miałam problemu wejść w jego skórę. Owszem, jest to młodziak z rozmazanymi motywacjami, ale wydaje mi się, że o to chodzi. Sheparda mogliśmy ukierunkować już w kreatorze postaci wybierając jego pochodzenie i misję, którą się zasłużył. Natomiast w Andromedzie tworzymy tę przeszłość i dopiero Rydera ukształtować. Przynajmniej według mnie był to fajny zabieg.
Z drugiej strony też staram się nie porównywać Andromedy to trylogii. Załogi Normandii nic nie zastąpi, była wspaniała, miała swoje mocne i słabe strony. Ale też nie chcę by przez fascynację trylogią (tego co "dobre") ucierpiały nowe postacie bo byłoby to nie fair w stosunku do nich. To nowa historia i chyba powinno się patrzeć na to "na czysto" a nie przez pryzmat poprzednich części.
Sporo trafnych rzeczy wyciągnąłeś z Andromedy. Nie wszystko mogę skomentować bo jeszcze nie skończyłam. Choć tak na dobrą sprawę to możnaby godzinami gadać co w tej grze jest fajne a co nie ;)
Nie da się nie porównywać tej gry do poprzednich. Gra się nazywa Mass Effect i przez pryzmat trylogii będzie oceniana. Grze brakuje szlifu - to samo było z jedynką. Stworzenie kilku map jest bardzo trafne, chociaż jednak aż prosi się o to, żeby było to rozwiązane jak w dwójce - badamy sobie kosmos "skanujemy" planety i w czasie skanowania dostajemy informację że coś jest na powierzchni ciekawego i warto to obejrzeć. Ale nie "ooo jaka fajna rzeka wololo 270 pk doświadczenia prosze" ale zejśc na powierzchnię. Nagle chce się przeczesywać układy planetarne, bo "coś" ciekawego może tam być a nie nudne satelity czy też złoża niepotrzebnych metali [do końca gry miałem problem z żelazem, kiedy uranu czy innych rzadkich miałem pod sufit]
Co do relacji z kompanami - są ok. Ale tutaj znów - brakowało pomysłu. Zasadnicza Cora, Służbistka Vetra, czuła Pani Doktor, zagubiony mechanik Gill, dziecko ze spluwą Liam, Jaal - jest tak nijaki że nawet nie umiem tego opisać. Wujek Wojna Drack. Najlepiej gadało się z Suvi i Kallo. SAM jest typowym SI - do bólu logicznym.
BioWare ma wszystkie potrzebne narzędzia do zrobienia next gen kosmicznej space opery. Tylko niech to doszlifują. Mniej sztampy, więcej losowej eksploracji.
A jednak ja problemu z nie porównywaniem nie miałam. Po
prostu dla mnie jest to nowa historia, którą z trylogią łączy uniwersum.
Porównywanie ich w moim odczuciu jest nieco błędne i nie fair bo sentyment do
poprzednich części może zamglić ocenę - zarówno w jedną jak i drugą stronę.
Mnie skanowanie planet w dwójce nieco irytowało.
Przeczesywałam planety tylko dla minerałów i dla 100% żeby znaleźć jakąś krótką
misję (w zasadzie tylko 2 z nich zapadły mi w pamięć). Nużyło mnie to dość
solidnie, szczególnie ta minigierka z surowcami i czekałam tylko by posunąć
fabułę do przodu i pójść na konkretniejsze misje. Tutaj eksploracja kosmosu mi
się strasznie podoba. Mimo, że wprowadzili możliwość pominięcia podróży z
planety na planetę to z niej nie korzystam. Po prostu jest coś pięknego w tym przelatywaniu
przez kosmos z pierwszej osoby niż w formie minigierki. Tak jak piękne są
lokacje i jeżdżenie po nich jest dla mnie przyjemnością.
W Andromedzie z minerałami się zgodzę. Nie jest to dobrze
zoptymalizowane.
Postacie czy fabuła są raczej subiektywne, więc nie wiem
czy za bardzo jest sens by o tym mówić. Mi np. drużyna się generalnie podoba.
Lubię z nimi rozmawiać i zabierać na misje w różnych konfiguracjach żeby
posłuchać jak się przekomarzają itd. Schematyczność widziałam raczej przy paru
postaciach, ale mi nie przeszkadzała.
W moim odczuciu to co Bioware powinno doszliwować to
questy poboczne. Widać trochę poprawę w stosunku do Inkwizycji chociażby i
starali się je jednak trochę skomplikować, ale niestety nadal jest masa questów
„znajdźkowych” albo jak NRGeek powiedział - większość kończy się przejazdem z
punktu A do B i walką. Inną rzeczą, która mnie osobiście by ucieszyła to
wprowadzenie więcej interakcji z drużyną lub grupami kompanów. Coś jak w
Cytadeli.
Jeżeli nie masz problemu z porównaniami do trylogii, to znaczy, że albo kompletnie nie zżyłaś się z postaciami z trylogii, albo po prostu nie wczułaś się w klimat. Jeżeli gra jest częścią serii, to musi się do niej odnosić - inaczej niech nie nazywa się Mass Effect.
A co czyniło Mass Effect serią wyjątkową? Postacie i wybory. Emocje. Nie model strzelania, nie eksploracja wielkich światów. To miała cała masa (hehe) innych gier. Zapierając się podstawowych filarów sukcesu, BioWare, a raczej EA naprawdę niszczy wyjątkową markę.
BioWare ma ostatnio straszne problemu z tworzeniem wyrazistych postaci - już w starych mass effectach mieli ten problem - większość ludzkich postaci była nijaka do bólu, sztampowa, schematyczna. Ale postacie obcych coś z sobą reprezentowali. Nawet jeśli nie zaskakiwali designem. Najgorsza w grach RPG jest właśnie nijakość - nawet jeśli bohaterowie mają być upierdliwi, to i tak lepiej niż by byli przezroczyści.
Obrona tak wielu ludzi tej gry oznacza tylko jedno - upadek pewnej epoki. Upadek gier RPG jako interaktywnych książek, epickich, fascynujących opowieści o interesujących, nieszablonowych bohaterach w fantastycznie-wykreowanych światach. Zamiast tego gry zamieniają się w MMO w wersji dla ubogich (czyt. jednego gracza)
Płytkie, nudne, produkowane taśmowo, bez żadnego ducha.
I ja wiem, że gry to produkt, który ma się dobrze sprzedać. Ale wcześniej jakoś dało się zrobić dobrą grę oraz zarobić na niej hajs. Co się dzieje z zachodnią sztuką robienia gier? Czy naprawdę tylko Japończycy potrafią jeszcze robić wciągające, nietuzinkowe produkcje?
Mi tam się podoba nawet zamierzam kupić przy okazji zakupu nowego komputera a i jeszcze jedno gra wbrew pozorom jest dobra tylko niektóży wymagają nie wiadomo jakiej fabuły i optawy audio wizualnej od wprowadzienia do trylogi a twórcy pracują pod presją czasu więc nie jest to łatwa robota
Bo to jest dobra gra, tylko po prostu nie daje rady jako sequel trylogii. To są dwie różne rzeczy.
9:18
ale chowanie się za osłonami było już w ME2 z tego co pamiętam a na pewno w ME3 nrglonie
we wszystkich było, nawet w ME1
Ale było manualne, ba nawet można było przykucnac aby mieć stabilny strzał i lepsza pozycje. Tu zrobili grę typowo pod młodych, ale nie przewidzieli że młodzi nie będą zagłębiać się w dialogi, które są niskiej jakości. Większość czytam i omijam aby skrócić męki. Ograłem dopiero z 20godzin i druga planetę eksploruje z tych ważnych i dalej nie mogę używać mocy moich kompanów. Czuję jakbym grał w mmo z botami. Słabe to jest skoro mamy być drużyna. W poprzednich częściach sobie dobierałem aby jeden mi dobrze walczył z robotami a drugi z istotami biologicznymi a sam byłem hybryda trochę buotyki ale też strzelniczo dobrze. Tu ani biotyka ani strzelanie nie jest fajne. Cały aspekt taktyczny jest pominięty. Taka gra mobilna na telefon. Graficznie słabo choć artystycznie fajnie zrobili lokalizację itp.
1:08 BioWare powiedziało, że Andromeda nie ma być początkiem nowej trylogii, przynajmniej na etapie tworzenia gry.
Łukasz Żurek mam nadzieję bo drugiego takiego syfu jako fan nie wytrzymam
Łukasz Żurek to moim zdaniem jest początek nowej trylogii, bo jeśli grałeś to wiesz, że Archont jest tylko jednym z wielu rozsianych po całej Andromedzie i najprawdopodobniej pochodzi z rasy, która stworzyła ketty. Z tymi kettami mamy potwierdzenie, że DNA Archonta, bądź rasy, do której należy, zostało wykorzystane do stworzenia kettów.
KURWA oddajcie sheparda. mimo ze sam nim sterowalem w dialogach to polubilem go jak nielicznych w rpg
Mimo że czekałem na pierwsze recenzje Andromedy, chciałem w nią zagrać. Po zobaczeniu netowych recek odechciało mi się, mimo że oryginalną trylogię skończyłem po kilka razy. Teraz widzę że może po spatchowaniu ME:A jest lepiej. Twoja recka zachęciła mnie do zagrania. Zobaczymy czy słusznie.
Pozdrawiam
Fabuła jest króciutka i mało angażująca w dodatku główny wątek ginie gdzieś pod tonami zawartości pobocznej. Postacie są sztampowe i zwykle mają jedną charakterystyczną cechę, wszyscy śmieszkują i niewiele mają dopowiedzenia. Dialogi napisane w bardzo amatorski sposób a sam voice acting nie powala, aktorzy chyba nie wiedzieli w jakiej sytuacji znajdują się postacie które dubbingują, efekt jest potęgowany przez martwe twarze. Poprzednie gry z serii miały dużo lepsze animacje, które świetnie oddawały emocje, podobnie w wiedźminie 3 czy nawet w Inkiwzyjci było to lepiej zrobione więc twierdzenie, że w dużej grze nie można zrobić ładnych twarzy oddających emocje to po prostu mit.
Zadanie poboczne są zaprojektowanie tragiczne, wszystko sprowadza się do bieganie z miejsca na miejsce i tak kilkanaście razy aż okaże się że cel jest na innej planecie ;] A od tego czasu zapomina się o czym w ogóle było zadanie co jest nieistotne bo zawsze historyjka jest ta sama źli kethowie kogoś porwali, coś zepsuli, zagłuszają sygnał itd. Nie ma w tych pobocznych zadaniach praktycznie żadnej fabuły a podczas dialogów nie ma "filmowej" kamery. W dużym skrócie projekt świata i misji jest dokładnie taki sam jak w Inkwizycji. Planety tematyczne, zabrakło tylko jakiejś planety z lawą ;] A tak już gier się nie robi. Poza tym oczywiście brzydkie animacje, słaba optymalizacja, długaśne ekrany ładowania i animacje podróżowania po kosmosie których niemożna pomijać.
Andromeda to taki gniot Triple-A, ładna grafika i przyjemne strzelanie a reszta gry to bieda z nędzą. 3/10
Co? Przecież zadania poboczne są właśnie bardzo dobre, ile godzin grałeś? Na bardzo podobnym poziomie i podobnie zaprojektowane jak w wiedźminie 3. Fabuła jak najbardziej jest, widocznie nie grałeś dokładnie. Słaba optymalizacja, no kurwa nie załamuj mnie xD
Gre zakończyłem gdy na liczniku wybiło równe 70 godzin. Zadania jak pisałem praktyczne bez fabuły za to dużo tu bezsensownego popierdalania z jednego końca mapy na drugi i przeciąganie bez końca tych queścików. Projekt tych misji naprawdę nędzny, poziom gier mmo, do wiedźmina 3 się to nie umywa, ostatnio dobre zadania miał Horizon Zero Down ale tam dialogi były kiepskie.
+kamil kamil w Horizon dialogi kiepskie? A tutaj są niby lepsze? XD
Pierwszy raz w Andromedę zagrałem jeszcze przed premierą w ramach 10-godzinnego triala. Początek całkiem mi się spodobał, ale gra kosztowała wówczas absurdalnie dużo. Jakieś 2,5 roku temu kupiłem pakiet Inkwizycja+Andromeda za niecałe 50 zł. W Andromedę pograłem może 20 godzin po czym porzuciłem. Dopiero jakiś miesiąc temu postanowiłem do niej powrócić i przyznam, że się wkręciłem. Mam już blisko 70 h na liczniku i niewiele zostało mi do końca. W tej grze trzeba opracować sobie system eksploracji planet oraz przeplatania pomniejszych zadań z tymi bardziej rozbudowanymi. Wówczas można bawić się całkiem nieźle. Zbyt dużo gra ma niepotrzebnych mechanik będących zapychaczami. Tak jak to całe wysyłanie oddziałów na misje, sam tryb multi, badania z których pozyskujemy schematy np. na daną broń po czym możemy ją wytworzyć. Większość tych rzeczy jest niepotrzebna, ale niemal 1:1 skopiowana z Inkwizycji. Do tego dochodzi niewygodny interfejs, który też jest w stanie zniechęcić do gry. Zarządzanie ekwipunkiem jest jeszcze gorsze niż w ME1.
Samego bohatera można polubić, ale trzeba dać mu czas. Z czasem z takiego chłystka dojrzewa, choć nadal nie jest to protagonista na miarę Sheparda. Główny wątek czy towarzysze nie mają podjazdu do tych z trylogii Sheparda, ale z czasem można niektórych polubić. Ciekaw jestem czy BioWare będzie ciągnąć tą historię z Andromedy czy jednak powróci do Sheparda. Pierwsze teasery Mass Effect 5 wskazują na to drugie. Wg mnie BioWare zbyt mocno zachłysnęło się silnikiem Frostbite i zaczęło tworzyć duże światy, których wcześniej nie tworzyli. Ich gry zawsze składały się z szeregu mniejszych bądź większych lokacji, jednak były generalnie skupione na głównym wątku fabularnym. W Inkwizycji czy Andromedzie rozmywają się one wśród masy zadań o których nie będziemy pamiętać na drugi dzień po ich ukończeniu. Gdyby tak wyciąć z Inkwizycji oraz Andromedy większość tych śmieciowych zadań, zmniejszyć nieco światy to nagle te tytuły by zyskały.
Jeżeli chodzi o strzelanie, wszystkie części Masz Effecta to Action RPG więc musi być sporo akcji, a samo strzelanie jest bardzo przyjemne na PC oczywiście, a ty drogi Krzysztofie zauważyłem, że grałeś na konsoli. Sam próbowałem grać na padzie ale moim zdaniem bardzo dużo Andromeda przy tym traci. A i jeszcze jedno we wszystkich częściach było chowanie za osłonami :)
a co to za wiadomość dla podświadomości w 26:01 ?? ;]
"Gre skończyłem w 39 godzin, z czego (jak recenzent zapowiada) trzeba dać jakieś 15godzin" na przebrnięcie przez grę, aby zaczęła ona interesować. NIe wiem jak wy macie, ale gra moim zdaniem, złapać powinna już na początku, może nie od razu.. no ale jak przechodzisz prawie połowę i dopiero zaczyna być interesująco, to coś tu nie gra
Ja tam zrobilem 70h i sie nie nudzilem.
Dokładnie tak jak Simon prawi
Czy to możliwe że twórcy w drugiej połowie gry wzięli dupę w troki i wykuli coś dobrego, a tylko ten pierwszy fragment był taki na wyjebaniu?
o czym Ty gadasz w tej recenzji? Wiecej strzelania niz w trylogii? Ty grałeś w ogole w część 3 która była TPS'em tak naprawde XD?
Oglądam tę recenzję po tak długim czasie jeszcze raz... i czuję się w końcu namówiona na danie szansy Andromedzie. Oryginalną trylogię kocham całym sercem i wszystko jej wybaczam, i grając w nią robię absolutnie wszystko, na 100%, byle tylko jeszcze chwilę pobyć w tym uniwersum i spędzić jeszcze chwilę z ukochanymi postaciami. Zaczęłam parę dni temu grać w wersję legendarną, zaczęłam oczywiście od jedynki i bawię się absolutnie przednio. Jak zwykle w grach nie chce mi się robić na 100%, nie mam takiej frajdy z zaglądania pod każdy kamień, tak tutaj czuję, że muszę obejrzeć wszystko, bo nie dość, że wracam do ukochanego uniwersum, to jeszcze mam niespodziankę w postaci zmian w remasterze i sprawia mi to dziką radochę. W jedynkę grałam mnóstwo razy, ale ostatni raz był ponad pięć lat temu, więc sporo zapomniałam i zdążyłam się naprawdę mocno stęsknić, i... nie spodziewałam się, że zobaczenie ukochanych postaci, takich jak Garrus, wywoła we mnie tyle emocji.
Andromedę zakupiłam zaraz po premierze i zasiadłam do niej z wypiekami na twarzy... i byłam tak potwornie zawiedziona, bo kompletnie nie było nigdzie klimatu ze starej trylogii. Grę później zaczynałam parę razy, za każdym razem podchodzę do niej z coraz większą wyrozumiałością i zgodą na to, by nie była tym, czym była stara trylogia, ale... i tak utykam w którymś punkcie. Ostatnio grałam ok. 8 godzin i... tak jak wyłączyłam grę, tak do niej nie wróciłam. Dobrze się bawiłam, bo to nie jest zła gra, wręcz przeciwnie... tylko po prostu to nie ten ME, który znam. Droga Mleczna aż tętniła życiem, było czuć, że to jest naprawdę bogaty świat, w którym każde niedopowiedzenie mocno działało na wyobraźnię, postaci były niesamowicie barwne, a lokacje aż ociekały klimatem. Same ruiny Protean tak działały na moją wyobraźnię, że pierwsze przejście misji na Ilos pozostanie ze mną na zawsze. W Andromedzie totalnie tego brakuje, ruiny są bez wyrazu totalnie, Porzuceni jakoś nie ciekawią za bardzo, a do postaci kompletnie nawet nie zaczęłam się przywiązywać. Ale... dam szansę. Jak przejdę starą trylogię, to wezmę się za Andromedę i tym razem nie odpuszczę, aż nie polubię tej gry xD
Jestem mega, mega ciekawa, co wyjdzie z nowego Mass Effecta, jak oni połączą Drogę Mleczną z Andromedą. Czy wyciągnęli jakiekolwiek wnioski z reakcji fanów na Andromedę. Zobaczymy.
Witaj moja droga, opiszę swoją historię na serią ME:
W trylogię zagrałem po raz pierwszy na PS3 gdzieś w 2013r.
Pierwsza część na długo mnie odrzuciła, początkowe etapy przeładowane ekspozycją skutecznie zniechęciły mnie do dalszej eksploracji. Po kilku miesiącach, może nawet roku zapomniałem dlaczego nie wróciłem do świata wykreowanego przez Bioware i odpaliłem jedynkę na nowo. Tym razem żeńską wersją Sheparda.
Tak bardzo się wkręciłem, że przez następny rok praktycznie codziennie odpalałem trylogię i poświęcałem kilka godzin by chłonąć świat przedstawiony. Był to w tamtym okresie też pewien rodzaj ucieczki przed rzeczywistością. Goniły mnie wtedy kolejne egzaminy, a sytuacja w mieszkaniu ze współlokatorami nie napawała optymizmem.
Drugą część łyknąłem bez popity i nawet wszystkie DLC zaliczyłem. Zaliczyłem romans z Tali. Trzecią część męczyłem najdłużej, śledziłem postępujący outrage fanów ME odnośnie zakończenia trójki, ale nawet to nie zraziło mnie przed przejściem kolejnych DLC: Lewiatan, Cytadela, wycięty content historii Protean. Tym razem moim partnerem został Garrus. Zakończyłem Trylogię będąc innym człowiekiem, niż gdy podchodziłem do części pierwszej. Można powiedzieć, że wchodziłem w dorosłość wraz z serią Mass Effect. Zajmuje ona specjalne miejsce w moim sercu.
Dlatego, gdy premierę miała Andromeda, od razu zacząłem śledzić recenzje i opinie graczy. Recenzja Angry Joe oraz kompilacje z błędami autorstwa Crowbata, skutecznie zniechęciły mnie do dania szansy czwartej części. Jednak minęło te 5 lat, Bioware zdążyło wydać crapowate Anthem i moje zainteresowanie Andromedą znów wzrosło.
Poszedłem więc do lokalnego sklepu z używanymi grami i zakupiłem Andromedę za ok 30 zł na PS4. Jeszcze w nią nie grałem, lecz zdążyłem pobrać najnowsze aktualizacje. Dam znać o swoich odczuciach, gdy ją przejdę. Pozdrawiam.
Dla mnie właśnie walka jest chyba najmocniejszym atutem kiedy można robić różne kombinacje atakami czyli że jedne moce przygotowują tak jakby ładunki a inne je odpalaja mnóstwo kombinacji np biotyka i walka do tego jet pack na prawdę ok i zgodzę się gra warta ogrania a nawiazujac do tego co mówiłeś o tym że wolno się rozkręca to tak samo miałem z 2 włączyłem i z czasem mnie wciągnęła i jak dla mnie tak samo część najlepsza która mnie skłoniła do całej trylogii i tak samo jest tutaj i właśnie skoro to ma być część nowej serii to wprowadzono mnóstwo nowych funkcji aż jestem ciekaw co nowego będzie w kolejnych pozdrawiam
Pomimo wielokrotnej egzekucji z ręki graczy i recenzentów w końcu skusiłem się na Andromedę. Pierwsze spostrzeżenie było takie że gra wcale aż tak źle nie wyglądała i działała, zapewne w wyniku zarówno patchowania oraz tego że uruchamiałem ją na dobrym i porządnie skonfigurowałem sprzęcie. Doszedłem do momentu gdy tate naszego głównego bohatera epicko kopnął w kalendarz i... i... już mi się nie chce grać, nawet zdzieranie liszaja z worów wydaje mi się ciekawszym zajęciem. I oto aż tyle o tym tytule mogę powiedzieć.
Oglądam sobie twoje recenzję i jesteś graczem chyba który najlepiej potrafi opisać gry dla mnie. ograłem. Parę gier które były bardzo nisko oceniane przez recenzentów i bawiłem się bardzo dobrze. Po czym ogladnelem sobie twoja recke ordera 1886, mafię 3 i w sumie opisałeś je tak jak ja je widziałem. w skrócie namówiłem mnie do ogrania sobie Andromedy. Pozdrawiam
Wielu ludzi, którzy słabiej ocenili grę od Ciebie miało wcześniej do czynienia z Dragon Age: Inkwizycją, która też wiele miała za skórą. Spędziłem w Inkwizycji ponad 130 godzin i wspólne elementy w tych grach cholernie rzucają się w oczy. Jednak tak jak mówisz z czasem ME:A nabiera zalet i gra się bardzo przyjemnie.
Akurat jeżeli chodzi o różnorodność planet to bez przesady - 3 planety są pustynne... Nie można było jakiejś planety z rozległymi stepami, polami, kanionami może albo hmmmm - może planeta składająca się w 90% z wody? Nie. Lepiej jebnąć 3 razy pustynie.
Jak dla mnie walka w tej części jest bez dwóch zdań najlepsza z całej serii. Najlepiej bawiłem się właśnie w walce - testowałem różne buildy, chyba z 5-6 razy całkowicie przerabiałem postać bawiąc się na różne sposoby. Ale granie typowym soldatem z assault riflem to padaka - nie wiem jak można wytrzymać grając w ten sposób, przecież to nuży góra po trzech-czterech walkach.
Całą pierwszą trylogię przechodziłem za pierwszym razem właśnie w ten sposób i dopiero jak potem zagrałem drugi raz i testowałem inne klasy - zdałem sobie sprawę z tego jak wiele traciłem.
Osobiście mam ~85% i zgadzam się całkowicie z recenzją i z tym że gra zyskuje im więcej w nią grasz. Ma swoje wady (dla mnie największa były długie animacje poroży miedzy galaktykami i ilość amunicji jaką trzeba władować w przeciwników) ale wynagradza ciekawą fabuła,postaciami,smaczkami z poprzedniej trylogii i tworzy fabułę/świat na kolejne części.
bardzo fajna recenzja, oglądam teraz z dużym opóźnieniem. pierwotnie przeszedłem całą oryginalną trylogię, Andromedy nawet nie zacząłem, chyba kolejny raz zacznę od odświeżonej wersji, a na koniec dam szansę Andomedzie. Dzięki :)
I jak, dałeś Andromedzie szansę? 😁
Najbardziej co mnie irytuje w tej grze, to zwiedzanie planet, do każdej trzeba dolecieć i jest to strasznie męczące, może da się to pominąć ale ja tego nie zauważyłem, jeśli tak jest to mój błąd zniknie w mgnieniu oka ;)
Wystawianie oceny 8/10 grze która ma "gigantyczne problemy" to doskonały przykład tego jak bezsensowny jest cały system liczbowych ocen gier. Przez takie oceny nie warto w ogóle zwracać uwagi na nic co ma mniej niż 8-9/10... po to skala ma 10 pkt żeby jej używać a tak nie ważne co wyjdzie, arcydzieło czy arcygniot i tak dostanie minimum 7-8/10 (mówię ogólnie o rynku gier nie czepiam się konkretnie andromedy)
A ja mam odwrotnie. Im dłużej gram w Andromedę tym moja opinia o niej spada...
niestety mam podobnie, o ile na samym początku działał jeszcze hajpik bo przecież nowy mass effect, to później nadeszło srogie znużenie
3:00 "Nie uprzedzajmy faktów" Pan Wołoszański byłby dumny
Pytanie: czy peper jest miniaturową wersją wielkiego kosmicznego pieszczocha?
Początek kiepski później robi się ciekawie, czyli odwrotnie jak w ostatnim Finalu.
Krzysztofie tak btw: KIEDY TO BYŁO GRANE: RESIDENT EVIL IV ?? Wypadało by dokończyć pogadankę o serii ;)
Ogralem to na podwójnym NG+ zanim zaczalem cie oglądać i jedyne co moge powiedzieć to bardzo zaluje ze nie doczekamy sie nigdy na kolejną część. Dużo czasu upłynęło, jednak za mało dukatow wpadło za tę produkcję 😢😢
Po 7 latach wróciłem do Andromedy i całkowicie zgadzam się z tą recenzją. Prawie 70 godzin i 96% ukończenia całości. Za pierwszym razem odbiłem się po kilku godzinach. Bardzo powoli się rozkręca, posiada masę błędów i dziwnych decyzji projektowych, ale klimat i świat to nadrabiają. Żałuję, że nie wyszła druga część Andromedy, bo mogłaby zbliżyć się do oryginału, a kilka wątków pozostało otwartych. Choć z drugiej strony polityka EA mogłaby jeszcze bardziej pogrążyć tę serię. Niemniej dla fanów SF pozycja obowiązkowa. Dla mnie mocne 7+.
Gra zyskuje po czasie. Bugi/glitche są, nie miałem tych co na gifach na necie widziałem(bardziej takie, że przeciwnicy spawnowali się jeden an drugim czy nagła teleportacja w inne miejsce). Mam grę skończoną na 96%, a to temu, że chyba część questów co mi została są zbugowane(np. ciała kolonistów, jeden jest permanentnie pod teksturą i nie da się go zeskanować). Co do wyborów moralnych to że nikt z naszej załogi nie ginie to pewnie temu, że twórcy nie chcieli by już zabijać bohaterów. Może dopiero w drugiej czy też trzeciej(jeśli w planach) zaczną ginąć jak coś źle zrobimy. Dałbym gdzie też 8/10 ma swoje bolączki, ale obstawiam że to nie wina samego Bioware tylko tych wyżej.
Gra RPG z popsutą mimiką, która przy każdej cut-scence wywala cię z immersji, bo patrzysz ludzi, którzy wyglądają jakby mieli wodogłowie (nie chcę tu urażać osób chorych, ale inaczej tego nazwać nie idzie). I mam gdzieś czy inne aspekty są w tej grze dobre. To jest gra fabularna, przede wszystkim interesują mnie dialogi, które tu są po prostu skopane i nie da się na nie patrzeć. Ja dziękuję za takie coś i w sumie to nie oglądam dalej tego filmu.
Jak to w ogóle przeszło? Czy ktoś to tetował?
"Gra fabularna". Właśnie. Jeśli tak traktujesz ME, to nie powinieneś nawet zwracać uwagi na animacje, a na treść dialogów. "Gra fabularna" była kiedyś praktycznie synonimem "Gry wyobraźni" - większość rzeczy była tekstowa lub co najmniej uproszczona, a resztę musiałeś sobie dopowiadać. Co do "czy ktoś to tetował" - na pewno dziesiątki osób, ale nie mieli już czasu tego poprawić przed premierą, a przełożyć już nie mogli. Z resztą, powiedzmy sobie szczerze - o ile w Wiedźminie 3 animacje twarzy faktycznie od początku były ok, to gra pod względem technicznym idealna też nie była.
Tak, widziałem. Twarze poprawili, animacje dalej skopane.
Animacje da się naprawić, ale tych slapstikowych sztucznych ch***wych dialogów już nie...
Animacje nie mają żadnego znaczenia przy tak debilnej fabule i dialogach, nic tej gry nie ratuje, scenarzyści to chyba 14 latkowie ze szkoły specjalnej.
Moje serce płacze gdy widzę jak nieudolnie celujesz Padem we wrogów.... Mysz i klawiatura na zawsze.
a moje płacze gdy nieudolnie używasz języka polskiego
@@ignacywapno9120 typowy brak argumentów i dojebka do byle czego :)
@@Humalien91 mówisz o sobie? Haha
@@ignacywapno9120 Ta dyskusja jest poniżej mojej godności.
@@Humalien91 przecież jej nie masz smyku
Jeżeli ktoś też zauważył jakieś mrugnięcie w 25:59 to od razu mówię że nie ma tam kodu na grę ani żadnego żartu tylko plansza z social mediami NRGeeka
Andromeda nie jest totalnie spartaczoną produkcją ma wady i zalety. Grzechem pierworodnym tego tytułu jest fakt, iż Bioware kolejny raz wydał nieukończony produkt. W dniu premiery ME: Andromeda była "niedorobiona" nic dziwnego, iż z tego powodu, tytuł i developer zebrał za to baty.
zagrajmy w crapa znow? a tak na powaznie, nie jest zla ale jesli w day1 patchu robia brzydsze premade postacie, tylko 1 premade daje szanse na zrobienie bialego czlowieka, w drugim patchu poprawiają blad:"teraz bedzie wiecej opcji jednopłciowych romansów" to ja pierdole taka firme. Gra miale potencjal na bardzo dobra gre ale polityka firmy znow to zjebalo.
Witaj NrGeeku . Fajna recenzja ale mam jeszcze do niej jedne pytanie. Jak gra stoi z AI ? Chodzi mi zarówno o przeciwników jak i towarzyszy .
Jeśli chodzi o przeciwników to nie grzeszą inteligencją zwłaszcza na normalnym poziomie trudności. Wszystko się zmienia na poziomie Insanity wtedy trzeba się nieźle nagimnastykować zwłaszcza na początku jak nie masz lepszych broni, pancerzy czy udoskonaleń ani umiejętności bohatera. Dobór towarzyszy też ma znaczenie. W zależności jakie udoskonalenia weźmiesz dla siebie i dla broni.
AI jest durne na każdym poziomie. Po prostu zwiększają im obrażenia i zalewają cię morzem mięsa armatniego :P
Świetna recenzja. Dzięki +NRGeeK ;)
Trochę spóźniona recenzja ALE tak po prawdzie to czekałem na TĄ wersję :D
W sobotę crap, w niedzielę crap, no no.:)
NRgeek, używałeś pojazdu? No co Ty? To Geralt popierdalał z laczka a tu wozisz się autem!!
Dwa odcinki Zagrajmy w crapa dzień po dniu? Co to się stało?
Pamiętam jak zaczynając Andromedę przez pewien czas miałam wrażenie nie gram w Mass Effect. Niby widzę znane mi rasy i rozumiem pojawiające się nawiązania, ale to nie było to. Po czym jakiś czas później zorientowałam się że zaczynają mnie obchodzić te postacie, a historia mnie wciągnęła. Grało mi się coraz przyjemniej i trudniej było mi się oderwać. Skończyłam grę na 96% i gdy będę mieć znowu trochę wolnego przejdą jeszcze raz na New Game +.
8/10 to może i dużo ale naciągane 7/10 mógłbym dać bez wyrzutów sumienia. Pomimo masakrycznych chwilami błędów i problemów (nie wczytujące się sejwy, crashe, freezy, zwisy i inne) gra jest całkiem dobra (choć naiwna - ale to z kolei dobry setup pod przyszłe gry w galaktyce andromedy).
Osobiscie gra mi sprawila duzo dobrej zabawy, nie spodziewałem się po tylu negatywnych opiniach.
+NRGeek powiedzmy że ująłeś to co ja czuje do tej gry to samo bym powiedział jakbym miał recenzować Andromede
To po co wjeżdżasz do wody? :D
Zauważyłem, że NRGeek ocenia gry wysoko, nawet te słabsze według nas, bo tyle ograł crapów, że ciężko dać niższą ocenę mając na karku oddech Limbo czy Catechumena.
Sam nie grałem jeszcze ale z tego co widziałem BW chciał zaimplementować naprawde zajebistą mimikę, tylko ten system nie działa przy randomowych dialogach. Przecież im tam się każdy mięsień twarzy porusza. Wiesiu tego nie miał i też ideałem nie był. Nie hejtujcie twórców za ich ambicje. Po prostu im nie pykło.
U mnie jest odwrotnie, im dłużej gram tym bardziej nie podoba mi się ta gra. Pierwsze godziny i pierwsza planeta miała niezwykły klimat, czuliśmy że jesteśmy odkrywcami, dopiero po przejściu do pierwszej planety Eos zaczyna się inkwizycja w kosmosie. Masa nieciekawych zadań, średnio rozbudowana fabuła, powtarzające się czynności i w sumie niezbyt interesujący towarzysze ( tylko Peebe i Drax przypadli mi do gustu. Na dodatek Kettowie to po prostu żniwiarze tylko bardziej religijni. Moja ocena to raczej 7 na 10 po usunięciu niektórych błędów
Sorkvild mam dokładnie to samo. pierwsza planetę zrobiłem na 100%, przez drugą do dziś nie przebrnąłem.
W Andromedzie najbardziej denerwuje mnie dość kulawa optymalizacja na PS4. Czasem gra chodzi bardzo płynnie a nagle w niektórych lokacjach ścina jak na słabym kompie ;/. Narazie grałem 28h i mam ukończone 24% gry i tak zrobiłem sobie małą przerwę z nadzieją że wyjdzie jakiś patch który to naprawi... Generalnie w tej grze jest to czego oczekiwałem i jedynym znakiem zapytania jest dla mnie wątek główny. Czytałem że niby spoko ,chujowy , taki sobie itp. gry nie hejtuje ale jednak odnoszę takie małe wrażenie że pomysł na Andromede miał bardzo duży potencjał a ktoś go tutaj nie wykorzystał w 100%. Niemniej jednak gra mi sie podoba ;). Zdecydowanie zajebiscie sie walczy a gram na trudnym poziomie i powiem że jeden mały błąd i gine jak zwykły leszcz ;D Co do AI wrogów to jakoś nie widzę wiekszej różnicy od wrogów z poprzednich części. Ryder to taki zwykły ziomek bez charakteru i w sumie to jest chyba najbardziej bolesne dla mnie...Shepardem mogliśmy być rasowym skurwielem a tutaj jak widziałem w rozmowie z facetem w odpowiedziach do wyboru "podobasz mi się"...już staram sie z tym kimś nie rozmawiać bo jeszcze niechcący na to klikne i wole nie znac konsekwencji tego ;D
czemu od czesci 3 nie ma polskiego dubingu tylko napisy jestem fanem dubingu w grach video
Nie, to koło 8/10 nie leżało, a chciałoby. "Przeszedłem", bo wątek główny to zaledwie ile, 7 misji? Gierka bez typowego wątku głównego też, by się sprawdziła. Biorąc pod uwagę animacje, liczne błędy, loadingi, fetch questy i moje problemy z zapisem gry (~10 razy musiałem użyć poprzedniego zapisu, bo aktualny po prostu nie działał), ta gra to naciągane 6. Bardzo pobłażliwie oceniłeś Andromede.
Te rysowanie krzaczków (16:17) przed oczami jest okropne, już dawno nie widziałam w gry w której rysowanie obiektów dzieje się przed oczami gracza.
Dla mnie gra dobra, ale mam niedosyt. Wątek główny jest bardzo krótki, wiele questów pobocznych kończy zieloną fajką i tyle... bez dziękuje, bez sp... Planet do zwiedzania mało i wszystkie już są odwiedzone, pełno tam ludzi. Jak na nową galaktykę, nieodkryte światy to lipa :D Wygnani to według mnie wróg na siłę, nie pasuje mi ich wątek bardzo.
Reszta spoko, i postacie lubiłem, animacje nie mi przeszkadzały, sporym plusem to, że umiejętności postaci można zmieniać w każdej chwili. Przyjemna gra ale mogło być trochu lepiej :)
Osobno multi 3/10. Niby przyjemnie się strzela ale bieda straszliwa :/ + p2p -.-
Generalnie ujmę to w ten sposób. Tak jak ME1 miał świetną fabułę, ale niezbyt ciekawą eksploracje, tak w Andromedzie jest zupełnie odwrotnie (z niewykorzystanym potencjałem)... I, cóż, moim zdaniem ME1 bardziej przypadł mi do gustu, ze względu właśnie na "zawartość" a nie ładne widoczki, które u "pewnych ludzi" powodują efekt zbliżony do orgazmu porównywalny z podniecaniem sie że zamiast 60fpsów mają 100... mimo że różnicy nie ma praktycznie w ogóle.
NRgeeku, ale chowanie się za przeszkodami było od samego początku ME1. Samo strzelanie nie jest niczym złym, jak sam wiesz. Sam nie jesteś fanem RPG, ale jak się okazuje, ME1 było wybitnym RPGiem, który kupił nawet i Ciebie. I tutaj jest tak zwany pies pogrzebany. ME1 było RPGiem, potem ME2 było już bardziej RPG/FPS, a ME3 było typowym FPSem usadzonym w dobrym uniwersum. Czego można się spodziewać po Andromedzie? Misz-mażu!
Ogółem tutaj to chowanie się za osłonami jest jakieś takie... dziwne. Brakuje mi nieco tego systemu z Trójki, gdzie można było się "przykleić" do osłony i prowadzić ostrzał, czy też strzelać zza winkla. Tutaj niby postać robi to automatycznie, ale wystarczy się ruszyć i już się traci ochronę :P
Dzisiaj stream ?
2 crapy w jeden weekend :) good job :)
A ja tam uważam, że Andromeda to fajna gra, zaraz będe kończył pierwsze podejście i zaczynał 2. Jedyne co mi przeszkadza to to, że każdy na każdym kroku pokazuje swoja sexualność i główna postać, a właściwie jej wygląd. Oczekiwałem kogoś na kształt Alexa Rydera. Co do recenzji to jest pare błędów. Archont nie był głównym władcą a jednym z przydupasów którzy maja kosić galaktyki z surowców. Więc pewnie 2 część będzie na prawdę epicka. Sama rasa pradawnych też dla mnie troszkę naciągana. Akurat zostawili bazy do terraformingu planet. Dziwnym trafem to czego potrzebuje ludzkość po przylocie tam.
W tej grze to ojciec Rydera jest shepardem :P
jak ja uwielbiam słuchać twojego gadania =D
będzie strumyk?
R.I.P LIARA :(
Co do dialogów, powiedziałeś, że ciężko jest wyrazić emocje na twarzach bohaterów w grze sandboxowej jednak wiedźminowi sie to doskonale udało.
Gra jest taka że po przejściu w tym roku mass effect legendary edition która była tak dobra że 3 platyny wbiłem i prawie ogólna. Odpaliłem andromeda i zonk. Później skumałem że mogę drużynę wymienić ale to nic nie daje bo nie można używać ich mocy aby robić combo? Ba nie mogę używać swoich mocy poza tymi przypisanymi pod skróty więc Max 3 i to bez sensu. Ta nowa rasa a właściwie rasy wyglądają jak pokraki. Gra się trudno i nudno przez te strzelanie w 30fps. Strzela się gumowa to. Juz w mass effect 1 się lepiej strzelało choć topornie nie miałem problemu aby w kogoś wycelować. Tu każdy biega i rusza się jakby miał sraczke. Generalnie chyba snajperke dorzucę bo strzelając z daleka mamy mała szanse coś zdziałać a przeciwnik cała barierę nam kosi. Normalnie czuje flustracje grając w tą grę ale lubię eksploracjie więc skończę
Dzięki za film z rana ;) Najpierw film od Wiliextreme a tero od Ciebie. SUPER :D
A mi Krzychu się gra podoba jako gra nie koniecznie mass Effect, także zgadzam się z Tobą.
Mi Ryder bardzo przypomina Spocka z nowego ST, a głos SAMa jeszcze bardziej
Cieszę się, że potrafiłeś podejść do tej gry normalnie i opowiedzieć o jej wadach i zaletach, a także o tym co Ci się w niej podobało. Naprawdę rzygać już się chce od tego plucia jadem przez ludzi co często nawet w to nie grali a "hejtują" ile wlezie bo to "modne", bo "geje", bo "feministyczna fryzura", bo "mi się nie podoba więc gra jest zła i ma się innym też nie podobać".
Gra ma problemy. Ma wady. Ale mimo wszystko to dobra gra.
grałeś? Jak komuś się nie podoba gra bo "geje" to już jest "hejt"?
Owszem, grałam.
Jak komuś gej w grze nie pasuje to może z nim nie rozmawiać albo zwyczajnie w tę grę nie grać i tyle - jego sprawa. Nie gram w gry jeśli mają aspekty, które mi się nie podobają. Ale też przy tym nie wypisuję jakie są beznadziejne.
Natomiast płacz, bluzgi i ubliżanie autorom bo śmieli geja wstawić jest prostackie i nie wiem jak mały musi być człowiek żeby odstawiać taką żałosną błazenadę. To już jest zwyczajny "hejt".
"jeżeli dla kogoś to że zastosowano zimną paletę barw albo że jest głupia fabuła w gierce to minus gry, to ten ktoś powinien z rozpędem wbiec gdzieś na autostradĘ i zniknąć na zawsze"
Tu nie chodzi o gejów. Po prostu Andromeda ma przechujową fabułę i miałkie postaci. Dziś, po roku już nikt tej gry nie wspomina, o czymś to świadczy
screenshooter.net/103115879/23_04_2017__21_10_27
w 26:01 wkradła ci się jakaś niepotrzebna klatka, o co chodzi
26:01 :P Dobra recenzja :)
Jeden z tych cykli, w które już chyba nigdy nie zagram, czego bardzo żałuję.
8 jak dla mnie trochę za dużo w stosunku do innych gier. którym dałbym taką ocenę. Myślę, że 7 jest ok czyli po prostu dobra gra.
"Gra ma gigantyczne błędy w mojej opinii" więc dam jej 8/10. Czego ja nie rozumiem?
Aż mi się przypomina recenzja GryOnline... Też było narzekanie, ale trzeba dać 8 bo to gra AAA.
Myśle że dobrej grze można wybaczyć błędy. Patrz Dark Souls I.
NrGeek powiedział, że sytuacja z Andromedą się powtarza, bo pierwsza część ME też nie była jakoś specjalnie rewelacyjna. Będę się śmiał mu w twarz z tego stwierdzenia do końca jego dni na YT.
Mikołaj Piotrowski myślę że dobrej można...
Skoro nie wpływały na wrazenia odbierane z gry to czemu miałaby zaniżać ocenę gry?
Moim zdaniem uważam, że Klocuch zrobił lepszą recenzję tej gry.
A to nie miało być na #90 - legendarny crap? :O
ME 1 > ME 2> PRL > ME3 > Komunizm > Limbo of the lost > ME androMenda
na głowę spadłeś czy komunizm uderzył do głowy?
ja nie wytrzymałem, poddalem się w 10h, nie przez błędy, tylko przez nudę, za wolno się to dla mnie rozkrecało. mass effect 3 miał pierdolniecie od początku
Grałem w każdą część Me . Jak można dać 8/10 grze która zatraciła wszystko czym stały pierwsze Me. Nie obchodzi mnie czy skile fajne i jak się fajnie strzela. Jeżeli kupuje kolejne części simsów to oczekuje simsów, jeżeli kupuje Me to chce me a nie dobrą strzelanke tps z nudnymi postaciami z syndromem nastolatka. Jeszcze te zabiegi żeby gra była dłuższa... Zrobiłeś na ten planecie wszystko? Ok to masz tu jeszcze 5 zapychaczy żebyś tak szybko o niej nie zapomniał. O wróciłeś do bazy głównej? Pozwól że będziemy kazać ci biegać po niej jak pajac przez następną godzinę. Rozumiem wysoką ocenę mgsv gdzie było mało mgs w mgs ale za to gameplay był soczysty. Tutaj jest 0 me w me a gameplay jest powtarzalny, nudny i infantylny.
Boli też to że najnowszą cześć porównujesz do pierwszej gry która badała grunt próbując ja w taki sposób bronić.
"co nie wyszło w mass efect andromeda WSZYSTKO!!!"
Porównując do całej trylogii - gra jest gorsza, ale to oczywiste bo tryloga to trzy gry, a andromeda jedna. Porównując do pojedynczych gier z trylogii - gra jak najbardziej jest dobra, ani 1,2,3 nie były genialne, każda część miała swoje problemy i tak samo jest z andromedą.
ja juz prawie skonczylem. największe minusy? dlugie skanowanie planet i poruszanie sie miedzy planetami. cala reszta calkiem ok. strzelanie ok, zadania ok(ale trzeba robic na raty bo za duzo), customizacja ok, glicze sa ale w ilosci jak w kazdej grze, twarze bohaterow wcale nie tak popsute itp. ogolnoe dobra gra i bardzo milo sie w nia gierczy
Wciąż nieco dziwnie wyglądają ich usta podczas rozmowy, ale 1.05 dużo tutaj poprawiło. Zresztą, to nie twarze najbardziej psuły efekt, a oczy, które wyglądały jak doklejone do głowy i miały nienaturalny wytrzeszcz, teraz wygląda to dużo naturalniej. I dobrze, że poprawili to poruszanie się, dając możliwość pominięcia animacji.
4:57 - co jest nie tak z tą cutscenką?
Wyglądają jak gówno w 240p
@@Humalien91 faktycznie teraz widzę tego glitcha obrazu, kiedyś chyba oglądałem to na małym ekranie telefonu i pewnie dlatego nie zauważyłem ;)
ja zawsze zasypiam na twoich recenzjach dlatego zawsze je oglądam po obiedzie łapka w góre
Tomasz Kulik XD
Nie no, jeśli dobra gra ale słaby ME, to znaczy że ocena zdecydowanie za wysoka. 6,5/7 to max dla Andromedy, szczególnie po decyzji EA by tę odnogę zabić.
Już wiem że nie kupie xD Chyba jak będzie za 20 pln ;')
Polaku biedaku. A ruszy to w ogóle na twoim komputerku?
Ta gra idealnie nadaje się do gier z kosza w Biedrze. Też poczekam.
no za 20 zeta mozna kupic
juź kilka dobrych gier trafiło do biedronki
Mi sie nawet spodobala Andromeda jak Sci fi gier nie lubie jedynym wyjatkiem do teraz byl Sc2 tak Andromeda fajna jest. Zwiedza piekne planety mnostwo informacji o rasach zwieerzetach itp
NRGeek zrób sobie dla beki pare napojów energetycznych i nazwij je NRGool , bedzie beka
przeszedłem 97% w 76H i podobało mi sie
jak bym chciał pograć w Space shotera to bym odpalił halo a w ME najbardziej uwielbiam tajemnice i wielka galaktyke do odkrycia
NRGeeku czemu stosujesz przekaz podprogowy w 26:01 ? ;)
Rzetelna recka, trzeba Andromede traktować jako zupełnie nową oddzielną historie, zupełnie inne postacie i świat :) Mogli po prostu w tytule nie dawać słów Mass Effect i trochę gra by zyskała w oczach recenzentów, ale za to gorzej by się sprzedała. Martwi mnie natomiast większy nacisk na aspekt strzelania ponad fabułe i dialogi.
"na prawdę" serio Krzyśku czy Major Kopyto to pisał?