Możesz wrócić do czegoś ciut wcześniejszego (tylko najpierw instalację HD moda polecam) i odpowiedzieć sobie na pytanie "cóż może zmienić naturę człowieka" :D
Udało mi się w pełni wgłębić się w świat gry i jej fabułę, jedyną irytującą rzeczą w rozgrywce (która tutaj nie została wspomniana) to to że niektóre zadania nie da się przejść jeśli nie wykona się w odpowiedniej sekwencji. Po za tym resztę przeszkadzajek jakoś przeżyłem xD
Pamiętam, że bardzo czekałem na tą grę i ogrywalem na premierę. Wspomnienia mam bardzo pozytywne. Co do muzyki to kompozytorem jest Mark Morgan - finalny kompozytor z pierwowzoru. Choć racja, nie ma tu tematu przewodnie, który utkwił by w pamięci.
Kupiłem w tym roku wersję pudełkową na PS4 za jakieś 40zł i zakochałem się, jedna z najlepszych opowieści ogranych w tym roku, choć nie ukrywam że pierwsze pomieszczenie po których chodzimy i pod koniec tworzymy postać potrafi strasznie odrzucić i z wieloma kwestiami dotyczących czytelności i odbioru się zgodzę oraz sam fakt że widać że prawie 1:1 kopiują motywy z orginału, co nie zmiania faktu ze to świetna historia z ciekawym światem
Oglądam wszystkie twoje analizy i przy tej zacząłem się zastanawiać - skąd u ciebie tak szeroka wiedza humanistyczna? Jakiś konkretny kierunek edukacji, czy wyłącznie czytanie we własnym zakresie?
Hah, oj to bardzo miłe, ale nie, nie. Zmęczony licencjat z administracji jedynie mi się udało osiągnąć :D. Staram się po prostu w miarę świadomie konsumować popkulturę. Może granie w gierki jednak nie ogłupiają nas aż tak bardzo, jakby niektórzy chcieli :)
Dla mnie po początkowym wow jednak spory zawodem był ten tytuł. Szczególnie jeśli chodzi o warstwę filozoficzną i postawione przez grę pytanie. Może nie sprawiedliwie porównuję z Planscapem ale ta gra bez przerwy próbuje korespondować z oryginalnym Tormentem. Co moze zmienić naturę człowieka? - Było pytaniem błyskotliwym, skłaniającym do refleksji, mądrym i pięknym, acała gra była nim przesiąknięta, glowny motyw Numanery jest zwyczajnie nieciekawy ale nie przez swoją miałkość a brak ciekawych postaci świata przedstawionego - ile jest wart pojedyńczy żywot? Byc może gdyby zależało mi na ktorym kolwiek z bohaterów gry, poświęciłbym temu pytaniu więcej uwagi.
No fakt , główna tematyzacja nie jest aż tak wyraźna. A porównywanie z tormentem jest jak najbardziej naturalne, bo sami twórcy swoim marketingiem się na to narazili. No i to im chyba nie pomogło. Choć ostatecznie gra jest mimo wszystko niezła.
Dzięki :). Na pewno 3 część będę chciał kiedyś przeanalizować, żeby skończyć wątek Desmonda. Ale czy ta gra jest niedoceniona? No nie wiem. Bardzo dobrze się przy niej bawiłem, ale drętwy protagonista, który nie przechodzi w całej grze, absolutnie żadnej przemiany, tylko ciągle nudzi i sprawiedliwości, niestety nie pomaga. Późniejszy Edward Kenway jest 10x lepiej napisany. Szkoda, bo gra miała papiery na bycie wybitną.
@@PoetykaPopkultury warto przejść (co początkowo zignorowałem) wątek tej osady którą się buduje, bo sporo tam relacji z mieszkańcami wchodzi w grę. Wiadomo, nie zmienia to charakteru Connora, ale też zdziwiłem się w pewnym momencie, że on potrafi też zażartować (a wszyscy go nazywają smutasem/mrukiem), np gdy z Haythamem lądują w wodzie itp. Ale no, Black Flag to też świetna gra do analizy. Bardzo fajnie się tam grało dzięki zagranej ekipie i różnorodnym misjom (pamiętam jak w nocy po wąskiej i płytkiej rzece płynął nasz okręt i trzeba było zdejmować strażników dookoła, mega klimat)
@@MarkosBoss No tak, ten wątek też wspominam bardzo dobrze :). No warto będzie zebrać jej największe zalety, bo faktycznie rozmowa o 3 assassinie głównie skupia się na rzeczach negatywnych, a to nie takie proste, jak zawsze zresztą. Stąd zresztą staram się analizować znacznie dłużej gry, niż typowy recenzent :)
Zabrakło pieniędzy i czasu zappewne. Bo świat Numenery jest przecudowny. Mało tego, twórcy gry stworzyli wręcz zupełnie nowy zakątek, który przyćmiewa ten opisany przez Monte Cook'a w papierowym rpg. Same Retrospektory pokazują jak wiele lokacji i rozdziałów miało jeszcze powstać. Gra miała mieć mapę świata do wędrowania. Jednak bólem Planescape - pierwowzoru - była silna liniowość. Pan Wcieleń to genialny pomysł w czymś, co wydawałoby się nie do podrobienia, motywie wielu wcieleń Bezimiennego. Rzeczywiście gra wynagradza kombinowanie i jest w starym stylu - zachęca, by próbować przejść ją kilka razy. Świata Planescape też nie rozumiemy i nie znamy kompletnie, dopóki nie opowie nam go.. no właśnie wędrowiec (obieżysfer) w karczmie. I tutaj jest podobnie. Dostajemy opis papierowego RPG, choć nigdy nie odwiedzimy tamtych krain. Alighern to bardzo ciekawa postać, jeżeli chodzi o jego osobiste zadanie. Jest dramatyczne i typowo upiorno-numenerskie. Gamingowo gra ma wiele do dopracowania, ale cóż..
Hasło "zabrakło pieniędzy i czasu: można zastosować myślę do absolutnie każdej gry zawsze :D. Ale fakt, świat ma ogromny potencjał, szkoda że przez toporny gameplay i staroszkolne podejście, gra nie mogła zarezonować wśród szerszej publiczności.
W ogóle nie wspomniałeś o małej dziewczynce z bogiem zaklętym w kamieniu, którą można dołączyć do drużyny, czyli Rhin. Może była, hehe, zbyt ukryta. Trochę się wkopałem z nią, bo zdecydowałem się (nieświadomie) adoptować, co uniemożliwiło zrobienie od niej przerwy. I tak sobie łaziłem z mało użytecznym dzieciakiem - który na szczęście później robi się OP. Ponoć można ją wysłać w przeszłość i jako kobieta Rhin powraca w późniejszej części gry. To coś, co będę chciał sprawdzić przy 2. podejściu. PS. Jak ma się Erittisa w drużynie, to można zapomnieć o graniu złą postacią, bo facet został opętany chęcią odgrywania baśniowego rycerza.
O widzisz, no właśnie dlatego podkreśliłem, że jednak mógłbym poznać te grę lepiej, ale no jednak nie porwało mnie to uniwersum tak jak Wieloświat. Dzięki za uzupełnienie, jak coś jeszcze ciekawego z gry pamiętasz, to śmiało!
"Spadkobierca Planescape Tormenta" jaki nie rozgrywa się nawet w tym samym uniwersum... to wypada jeszcze gorzej niż nazywanie Baldur's Gate 3 właśnie "trójką" bo zwiazek z 1i2 ma taki jak kozi zad z trąbką... acz tam przynajmniej wciąż pozostajemy na terenie Zapomnianych Krain i Faerunu :'D
Później napiszę naprawdę obszerny komentarz (mam nadzieję, że Ci on nie umknie :p), gdyż jest to jedna z moich ulubionych gier, ale najpierw zapytam: który setup kompanów wybrałeś? Bo wspominasz o 4, ale zastanawiam się jaką trójkę wybrałeś ostatecznie i dociągnąłeś ich historie do końca? Rozumiem, że zrezygnowałeś z Ooma?
(SPOILERY poniżej oczywiście) Numenera była moim pierwszym cRPGiem w życiu. Choć w większości kwestii się z Tobą tutaj zgadzam to z kilkoma mam pewien problem i chciałbym tu na wstępie, by mieć to za sobą. Kompletnie nie rozumiem argumentu, że dziennik nie prowadzi nas za rączkę tylko podaje ogólne założenia tego co mamy zrobić. "Przygoda w stanie czystym" mówi do Panu coś? :D Właśnie to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Klify Sagusa to nie Novigrad, nie zgubisz się tam. Ja większego problemu nie miałem z wykminieniem co powinienem zrobić albo gdzie tegoż szukać. Jesteśmy fabularnie porzuconym, który utracił pamięć, więc to nawet dodaje immersji. z Planescapem miałem podobnie (i Ty zapewne też, ale nie pamiętasz pierwszego przejścia, gdzie mózg nie miał już stworzonej bazy imion i miejsc). To uczucie zagubienia jest na swój sposób konieczne, ale to jaką satysfakcję daje Ci odnalezienie kolejnego puzzelka układanki bez pomocy popularnych teraz w grach strzałek kierunkowych jest bezcenne. Dla mnie pokolenie dopaminowe nigdy nie zrozumie tej niesamowitej ekscytacji z odkrycia czegoś na RAW mapce, a nie na żółtej plamie, by niecierpliwy gracz przypadkiem zbyt długo nie szukał. Kolejna kwestia choć trochę subiektywna to dla mnie OST jest niesamowicie dobry. Motyw z Klifów Sagusa czy Wykwitu bardzo mocno wgryzały się do meandrów mojego umysłu odpowiedzialnych za wrażliwość i nostalgię. Nie zgadzam się z argumentem, że gra Cię oszukuje, bo robisz glewię, a potem się okazuje, że konflikty można rozwiązywać samym dialogiem. Cały marketing tej gry an tym się opierał, ale nawet pomijając go jak to sobie wyobrażasz? Wielki napis, który Cię ostrzega, ze jak nie dasz w INTa więcej to będziesz mniej biegły w rozmowach? Moim zdaniem to już jest taki core gatunku, że nie trzeba tego tłumaczyć, a już w szczególności mnie zdziwiło, że Tobie tego brakowało. Ubisoftowe znaczniki rozleniwił Twój umysł kolego :) To tyle z czym się nie zgadzam,a teraz parę neutralnych uwag odnośnie gry. Rhin jest absolutnie najlepszym towarzyszem i polecam przejść grę drugi raz, by ją zwerbować. W szczególności jeden wybór, który ja podjąłem w jej sprawie w późnym etapie gry był jednym z najlepszych fabularnych momentów w grze. Tybir jest albo starsznie nudny, albo nie zgłebiłem tej postaci aczkolwiek zdecydowanie postawiłbym na Ooma. Ma on pewną specyficzną tajemnicę. Polecam przechodzić grę tak, by Oom stopniowos ię przed Tobą otwierał. Ogólnie to w analizie pominąłeś tak absurdalną ilość wątków pobocznych, że z samego Wykwitu spokojnie wymieniłbym z 15 przykładów. Ani słowa o tym, że ludzie w strachu zaczynają często przedefiniowywać swego oprawcę i robić z niego Boga (Wykwit). Ani słowa o tym jak wieszczka w tym miasteczku porzuconych rozbija 4 ścianę i mówi do nas, że używamy nurtów, by wpływać na ludzi i na rzeczywistość. Przynajmniej w moim przypadku byłot o burzenie 4 sciany, bo ja tak robiłem. Mam taki chaos w głowie ilu rzeczy tutaj nie zawarłeś, że nie jestem w stanie się zebrać w sobie żeby je wymienić. Po prostu przejdź kiedyś grę jaszcze raz i wtedy z gotową bazą wiedzy o settingu, postaciach i miejscach na spokojnie zasyssaj fabułę. Delektuj się nią. I niech ten drugi materiał trwa 3h. Jak zobaczyłem 49min na liczniku wiedziałem, że odrobinkę po macoszemu poleciałeś. Ale to nie Twoja wina, gra Cię przytłoczyła ilością informacji i mózg nie nadążał internalizować na bieżąco. Ja mam 1 radę w oba Tormenty nie powinno się grać więcej niż 2,5h/ dziennie. Jak grałem po 5h to 50% nie pamiętałem. To trzeba dać głowie na spokojnie żeby to wszystko się w nim zakorzeniło. I jedna najważniejsza dla mnie kwestia. Powiedziałeś, że sprawiłeś, że Matkina władała (tymczasowo) Wykwitem. Poświęciłem przy obu przejściach 170godzin mojego życia żeby mi się to udało Porzuconym i nic z tego. Nie wpadłem na to, że jeden z naszych kompanów może dostąpić tego zaszczytu. Zdradź mi co trzeba zrobić, by Matkina stała się Memovirą. Nie mów co będzie dalej to już chętnie sobie sam zobaczę, ale koniecznie muszę wiedzieć co zrobiłeś, że Ci się to udało. Tak mnie tym zniszczyłeś, że chyba zaraz 3 raz grę odpalę jak mi tylko wyjawisz ^^
Dzięki wielkie, na takie komentarze czekałem! Kwestia dziennika, to już chyba indywidualna preferencja, bo pamiętam jak przechodziłem pierwszy raz Tormenta i też sięgałem do solucji. Rozumiem satysfakcję nad rozwiązaniem tajemnicy, problem jest wtedy jak się nam to nie uda i wówczas frustracja może nas wybić z gry i ją po prostu porzucimy. Nie mówię, że gra ma nas prowadzić za rączkę, ale można to zrobić jak wiedźmin 3, który po zaznaczeniu zadania pokazywał, gdzie mogę je kontynuować. Czy wybija to z immersji. No mnie nie, wiedźmin 3 to było jedno z bardziej immerysjnych doświadczeń w moim życiu. Dlatego podkreśliłem, że gra z 2016 roku, powinna troszkę to lepiej robić. Kwestia wątku wykwitu jak najbardziej, to był etap gdzie gra mnie zaczęła męczyć, dlatego wolałem podreślić, że mogłem się wgryźć bardziej. Być może, jakimś cudem ta gra mnie znowu wezmie i być może zrobi się uzupełnienie do analizy. Musisz też brać pod uwagę, że raczej chciałbym się zamykać w godzinie materiału, to i tak dłużej niż 95% "recenzji" na polskim yt które próbują opisać grę na 40 godzin w 10 minut. Ale tak, to gra która można zrozumieć w pełni po kilkukrotnym przejściu. A w kwestii zakończenia z Matkiną, to przyznam, że wyczytałem, że jest taka możliwość. Podobno wystarczy mieć Matkine w drużynie i wypytać rozpacz o każdy wątek. www.eurogamer.pl/torment-tides-of-numenera-wszystkie-zakonczenia-i-epilogi Tu jest to opisane. Dzięki jeszcze raz za komentarz, mam nadzieję, że mimo wszystko, coś ciekawego z analizy wyciągnąłeś :)
@@PoetykaPopkultury Oczywiście. Przede wszystkim to jak wiele rozwiazań miałeś innych niż ja mimo, że ja grałem w to już 2x. Serio ja ocenę tej grze podniosłem teraz jak pamietam po swoim drugim przejściu. Jak nie boisz się spoilerów to streszczę Ci 3 możliwości rozwiazania pierwszej bójki tej w 5 minucie gry (znam 3 rozwiązania, bo za 1 razem pograłem w grę 5h i ją wyłączyłem z jakiś powodów osobistych typu remont czy coś): 1. giniesz i budzisz się jak grupa kanibali (o których nie wspomniałeś,a to ciekawy temat :P) próbuje Cię pozreć. Gdy się ockniesz pytają się czy mogą rytualnie to zrobić i uwaga można się zgodzić i Twoje ciało się po tym odradza. 2. po rzekomej śmierci w potyczce tracisz przytomność po czym wychodząc z labiryntu umysłu ją odzyskujesz, a oprychy widząc, że zmartwychwstałeś uciekają przerażeni. 3. dałem się zakuć w kajdanki, ale jeden z oprychów mówił, ze dla pewności zrobi coś jeszcze i mi lutnął w twarz. Obudziłem się leżąc w siedzibie ich szefowej, która go opiernicza za to, że napadł kogoś bardzo ważnego i sławnego (mnie). W każdym z 3 przypadków zaczynasz przygodę w zupełnie innym miejscu miasta: bebechach, głównym dziedzińcu z zegarem, w siedzibie szefowej oprychów obok urzędu miasta. No i oczywiście historia toczy się nieco inaczej. Aha jeszcze kolejny zarzut (przepraszam :P) zegar można było ustawić w logiczny sposób. W przedstawionych wizjach były detale, które sugerowały do jakiego okresu się donosza dane wydarzenia i trzeba było go dostroic. Nie wiem być może moje chorobliwe samozaparcie sprawia, że ja nie odpuszczam gier i dlatego rzucanie kłód pod nogi, a raczej nie podawanie pomocnej ręki mi nie przeszkadza. Ja mam tak, że jak gra ma Lore, setting, klimat i fabułę dobrą to może być ulepiona z gówna, a ja tak ją dociagne do końca. Zagraj kiedyś na luzie już znajac setting, z Rhin i Oomem jako sojusznikiem i podejmuj inne dziwne decyzje. Wtedy nota tej gry wzrośnie zapewniam. Pozdrawiam
@@masq-nm9vy Haha, nie masz litości :D. Ale zasłużyłem, zasłużyłem! Boję się, że gdyby rozpatrzeć w takiej anaizie absolutnie każdy możliwy wybór i ścieżkę to materiał trwałby jakieś 5 godzin i obejrzało by może 5 osób :D. Ale to może trochę się tłumaczę. Na pewno mnie zmotywowałeś do następnej próby i może, jak trochę się ta gra we mnie ułoży, to sobie przypomnę :). Dzięki!
Czym odrzuciło? Gry z game passa to trochę problem, za łatwo przychodzą, przez to za łatwo je porzucić :D. Ja się wyda kilka stów, to człowiek się dwa razy zastanowi.
@@PoetykaPopkultury no tak jakby to co się w tym pomieszczeniu działo nie zaciekawiło mnie na Tyle , żeby grać dalej. Prawda rok mam już game pass, i przeszedłem Tylko pilarsy.
Czy ta "Przeszłość Bezimiennego" to jest specjalne nawiązanie do gry "Gothic", a konkretnie do głównego bohatera, czy nawiązanie do poprzedniej części "Planescape"? (P.S. - Czy tylko Ja pomyślałem od razu o Bezim u boku Diega i Xardasa i tak dalej, czy może aż za bardzo jestem za Starym Obozem i wszędzie, gdzie usłyszę "Bezimienny", to Mi się z Naszym (Polsko - xd) Niemieckim Goticzkiem kojarzy? 😅😅)
Oj nie. Gothic pierwszy wyszedł 2 lata po premierze Planescape Torment :). Wiec jeśli ktoś się inspirował, to Piranha. Choć wątpie, to całkowicie inne gry.
Dzięki za kolejny odświeżający umysł materiał!
Cudownie, idealny moment. Dzisiaj akurat myślałem by wrócic sobie do tego tytulu dla fabuły bo kiedyś sie od niego odbiłem
Możesz wrócić do czegoś ciut wcześniejszego (tylko najpierw instalację HD moda polecam) i odpowiedzieć sobie na pytanie "cóż może zmienić naturę człowieka" :D
Udało mi się w pełni wgłębić się w świat gry i jej fabułę, jedyną irytującą rzeczą w rozgrywce (która tutaj nie została wspomniana) to to że niektóre zadania nie da się przejść jeśli nie wykona się w odpowiedniej sekwencji. Po za tym resztę przeszkadzajek jakoś przeżyłem xD
O widzisz. Myślałem, że to jakiś błąd z mojej strony, bo miałem kilka razy coś takiego. No ale widzę, że gra tutaj też nie pomagała :D.
Komentarz dla zasięgów.
Pamiętam, że bardzo czekałem na tą grę i ogrywalem na premierę. Wspomnienia mam bardzo pozytywne.
Co do muzyki to kompozytorem jest Mark Morgan - finalny kompozytor z pierwowzoru. Choć racja, nie ma tu tematu przewodnie, który utkwił by w pamięci.
Kupiłem w tym roku wersję pudełkową na PS4 za jakieś 40zł i zakochałem się, jedna z najlepszych opowieści ogranych w tym roku, choć nie ukrywam że pierwsze pomieszczenie po których chodzimy i pod koniec tworzymy postać potrafi strasznie odrzucić i z wieloma kwestiami dotyczących czytelności i odbioru się zgodzę oraz sam fakt że widać że prawie 1:1 kopiują motywy z orginału, co nie zmiania faktu ze to świetna historia z ciekawym światem
Oglądam wszystkie twoje analizy i przy tej zacząłem się zastanawiać - skąd u ciebie tak szeroka wiedza humanistyczna? Jakiś konkretny kierunek edukacji, czy wyłącznie czytanie we własnym zakresie?
Hah, oj to bardzo miłe, ale nie, nie. Zmęczony licencjat z administracji jedynie mi się udało osiągnąć :D. Staram się po prostu w miarę świadomie konsumować popkulturę. Może granie w gierki jednak nie ogłupiają nas aż tak bardzo, jakby niektórzy chcieli :)
Kurt V. bardzo ciekawy pisarz
Dla mnie po początkowym wow jednak spory zawodem był ten tytuł. Szczególnie jeśli chodzi o warstwę filozoficzną i postawione przez grę pytanie. Może nie sprawiedliwie porównuję z Planscapem ale ta gra bez przerwy próbuje korespondować z oryginalnym Tormentem. Co moze zmienić naturę człowieka? - Było pytaniem błyskotliwym, skłaniającym do refleksji, mądrym i pięknym, acała gra była nim przesiąknięta, glowny motyw Numanery jest zwyczajnie nieciekawy ale nie przez swoją miałkość a brak ciekawych postaci świata przedstawionego - ile jest wart pojedyńczy żywot? Byc może gdyby zależało mi na ktorym kolwiek z bohaterów gry, poświęciłbym temu pytaniu więcej uwagi.
No fakt , główna tematyzacja nie jest aż tak wyraźna. A porównywanie z tormentem jest jak najbardziej naturalne, bo sami twórcy swoim marketingiem się na to narazili. No i to im chyba nie pomogło. Choć ostatecznie gra jest mimo wszystko niezła.
Uwielbiam twoje filmy!
Jakieś analizy z kolejnych części Assassin's Creed? Niedoceniona trójka coś coś?
Dzięki :). Na pewno 3 część będę chciał kiedyś przeanalizować, żeby skończyć wątek Desmonda. Ale czy ta gra jest niedoceniona? No nie wiem. Bardzo dobrze się przy niej bawiłem, ale drętwy protagonista, który nie przechodzi w całej grze, absolutnie żadnej przemiany, tylko ciągle nudzi i sprawiedliwości, niestety nie pomaga. Późniejszy Edward Kenway jest 10x lepiej napisany. Szkoda, bo gra miała papiery na bycie wybitną.
@@PoetykaPopkultury warto przejść (co początkowo zignorowałem) wątek tej osady którą się buduje, bo sporo tam relacji z mieszkańcami wchodzi w grę. Wiadomo, nie zmienia to charakteru Connora, ale też zdziwiłem się w pewnym momencie, że on potrafi też zażartować (a wszyscy go nazywają smutasem/mrukiem), np gdy z Haythamem lądują w wodzie itp. Ale no, Black Flag to też świetna gra do analizy. Bardzo fajnie się tam grało dzięki zagranej ekipie i różnorodnym misjom (pamiętam jak w nocy po wąskiej i płytkiej rzece płynął nasz okręt i trzeba było zdejmować strażników dookoła, mega klimat)
@@MarkosBoss No tak, ten wątek też wspominam bardzo dobrze :). No warto będzie zebrać jej największe zalety, bo faktycznie rozmowa o 3 assassinie głównie skupia się na rzeczach negatywnych, a to nie takie proste, jak zawsze zresztą. Stąd zresztą staram się analizować znacznie dłużej gry, niż typowy recenzent :)
Zabrakło pieniędzy i czasu zappewne. Bo świat Numenery jest przecudowny. Mało tego, twórcy gry stworzyli wręcz zupełnie nowy zakątek, który przyćmiewa ten opisany przez Monte Cook'a w papierowym rpg. Same Retrospektory pokazują jak wiele lokacji i rozdziałów miało jeszcze powstać. Gra miała mieć mapę świata do wędrowania. Jednak bólem Planescape - pierwowzoru - była silna liniowość. Pan Wcieleń to genialny pomysł w czymś, co wydawałoby się nie do podrobienia, motywie wielu wcieleń Bezimiennego. Rzeczywiście gra wynagradza kombinowanie i jest w starym stylu - zachęca, by próbować przejść ją kilka razy.
Świata Planescape też nie rozumiemy i nie znamy kompletnie, dopóki nie opowie nam go.. no właśnie wędrowiec (obieżysfer) w karczmie. I tutaj jest podobnie. Dostajemy opis papierowego RPG, choć nigdy nie odwiedzimy tamtych krain.
Alighern to bardzo ciekawa postać, jeżeli chodzi o jego osobiste zadanie. Jest dramatyczne i typowo upiorno-numenerskie.
Gamingowo gra ma wiele do dopracowania, ale cóż..
Hasło "zabrakło pieniędzy i czasu: można zastosować myślę do absolutnie każdej gry zawsze :D. Ale fakt, świat ma ogromny potencjał, szkoda że przez toporny gameplay i staroszkolne podejście, gra nie mogła zarezonować wśród szerszej publiczności.
W ogóle nie wspomniałeś o małej dziewczynce z bogiem zaklętym w kamieniu, którą można dołączyć do drużyny, czyli Rhin. Może była, hehe, zbyt ukryta.
Trochę się wkopałem z nią, bo zdecydowałem się (nieświadomie) adoptować, co uniemożliwiło zrobienie od niej przerwy. I tak sobie łaziłem z mało użytecznym dzieciakiem - który na szczęście później robi się OP. Ponoć można ją wysłać w przeszłość i jako kobieta Rhin powraca w późniejszej części gry. To coś, co będę chciał sprawdzić przy 2. podejściu.
PS. Jak ma się Erittisa w drużynie, to można zapomnieć o graniu złą postacią, bo facet został opętany chęcią odgrywania baśniowego rycerza.
O widzisz, no właśnie dlatego podkreśliłem, że jednak mógłbym poznać te grę lepiej, ale no jednak nie porwało mnie to uniwersum tak jak Wieloświat. Dzięki za uzupełnienie, jak coś jeszcze ciekawego z gry pamiętasz, to śmiało!
To jest prawda, Rhin wróciła jako bardzo mocna postać na pod koniec gry. Tylko po co Ci mocna postać skoro prawie nie ma walk?
Lajk za Braci Karamazow wydanych przez szwagra
"Spadkobierca Planescape Tormenta" jaki nie rozgrywa się nawet w tym samym uniwersum... to wypada jeszcze gorzej niż nazywanie Baldur's Gate 3 właśnie "trójką" bo zwiazek z 1i2 ma taki jak kozi zad z trąbką... acz tam przynajmniej wciąż pozostajemy na terenie Zapomnianych Krain i Faerunu :'D
No taki był marketing, ale fakt, nawiązanie do pierwowzoru jest niezwykle naciągane. Choć fakty, że pod względem narracji, mamy tutaj podobny vibe.
Tylko takie pytanie, czy ta gra jest osadzona w świecie Forgotten Realms tak jak pierwowzór?
No przecież mówił, że nie.
Niestety nie, pewnie kwestie zbyt drogiej licencji.
Później napiszę naprawdę obszerny komentarz (mam nadzieję, że Ci on nie umknie :p), gdyż jest to jedna z moich ulubionych gier, ale najpierw zapytam: który setup kompanów wybrałeś? Bo wspominasz o 4, ale zastanawiam się jaką trójkę wybrałeś ostatecznie i dociągnąłeś ich historie do końca? Rozumiem, że zrezygnowałeś z Ooma?
Coś jeszcze wpadnie przed świętami czy to ostatnia recenzja w tym roku?
Analiza ostatnia, jeszcze jakiś luźniejszy materiał w formie podsumowania roku myślę stworzyć.
Będzie Neverwinter nights?
podpinam się pod pytanie
Wpadnie jeszcze materiał podsumowujący plany, to tam się odniosę do tego :)
Raczej nie ogram, no ale top materiał ☕.
(SPOILERY poniżej oczywiście)
Numenera była moim pierwszym cRPGiem w życiu. Choć w większości kwestii się z Tobą tutaj zgadzam to z kilkoma mam pewien problem i chciałbym tu na wstępie, by mieć to za sobą. Kompletnie nie rozumiem argumentu, że dziennik nie prowadzi nas za rączkę tylko podaje ogólne założenia tego co mamy zrobić. "Przygoda w stanie czystym" mówi do Panu coś? :D Właśnie to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Klify Sagusa to nie Novigrad, nie zgubisz się tam. Ja większego problemu nie miałem z wykminieniem co powinienem zrobić albo gdzie tegoż szukać. Jesteśmy fabularnie porzuconym, który utracił pamięć, więc to nawet dodaje immersji. z Planescapem miałem podobnie (i Ty zapewne też, ale nie pamiętasz pierwszego przejścia, gdzie mózg nie miał już stworzonej bazy imion i miejsc). To uczucie zagubienia jest na swój sposób konieczne, ale to jaką satysfakcję daje Ci odnalezienie kolejnego puzzelka układanki bez pomocy popularnych teraz w grach strzałek kierunkowych jest bezcenne. Dla mnie pokolenie dopaminowe nigdy nie zrozumie tej niesamowitej ekscytacji z odkrycia czegoś na RAW mapce, a nie na żółtej plamie, by niecierpliwy gracz przypadkiem zbyt długo nie szukał. Kolejna kwestia choć trochę subiektywna to dla mnie OST jest niesamowicie dobry. Motyw z Klifów Sagusa czy Wykwitu bardzo mocno wgryzały się do meandrów mojego umysłu odpowiedzialnych za wrażliwość i nostalgię. Nie zgadzam się z argumentem, że gra Cię oszukuje, bo robisz glewię, a potem się okazuje, że konflikty można rozwiązywać samym dialogiem. Cały marketing tej gry an tym się opierał, ale nawet pomijając go jak to sobie wyobrażasz? Wielki napis, który Cię ostrzega, ze jak nie dasz w INTa więcej to będziesz mniej biegły w rozmowach? Moim zdaniem to już jest taki core gatunku, że nie trzeba tego tłumaczyć, a już w szczególności mnie zdziwiło, że Tobie tego brakowało. Ubisoftowe znaczniki rozleniwił Twój umysł kolego :)
To tyle z czym się nie zgadzam,a teraz parę neutralnych uwag odnośnie gry.
Rhin jest absolutnie najlepszym towarzyszem i polecam przejść grę drugi raz, by ją zwerbować. W szczególności jeden wybór, który ja podjąłem w jej sprawie w późnym etapie gry był jednym z najlepszych fabularnych momentów w grze. Tybir jest albo starsznie nudny, albo nie zgłebiłem tej postaci aczkolwiek zdecydowanie postawiłbym na Ooma. Ma on pewną specyficzną tajemnicę. Polecam przechodzić grę tak, by Oom stopniowos ię przed Tobą otwierał. Ogólnie to w analizie pominąłeś tak absurdalną ilość wątków pobocznych, że z samego Wykwitu spokojnie wymieniłbym z 15 przykładów. Ani słowa o tym, że ludzie w strachu zaczynają często przedefiniowywać swego oprawcę i robić z niego Boga (Wykwit). Ani słowa o tym jak wieszczka w tym miasteczku porzuconych rozbija 4 ścianę i mówi do nas, że używamy nurtów, by wpływać na ludzi i na rzeczywistość. Przynajmniej w moim przypadku byłot o burzenie 4 sciany, bo ja tak robiłem. Mam taki chaos w głowie ilu rzeczy tutaj nie zawarłeś, że nie jestem w stanie się zebrać w sobie żeby je wymienić. Po prostu przejdź kiedyś grę jaszcze raz i wtedy z gotową bazą wiedzy o settingu, postaciach i miejscach na spokojnie zasyssaj fabułę. Delektuj się nią. I niech ten drugi materiał trwa 3h. Jak zobaczyłem 49min na liczniku wiedziałem, że odrobinkę po macoszemu poleciałeś. Ale to nie Twoja wina, gra Cię przytłoczyła ilością informacji i mózg nie nadążał internalizować na bieżąco. Ja mam 1 radę w oba Tormenty nie powinno się grać więcej niż 2,5h/ dziennie. Jak grałem po 5h to 50% nie pamiętałem. To trzeba dać głowie na spokojnie żeby to wszystko się w nim zakorzeniło.
I jedna najważniejsza dla mnie kwestia. Powiedziałeś, że sprawiłeś, że Matkina władała (tymczasowo) Wykwitem. Poświęciłem przy obu przejściach 170godzin mojego życia żeby mi się to udało Porzuconym i nic z tego. Nie wpadłem na to, że jeden z naszych kompanów może dostąpić tego zaszczytu. Zdradź mi co trzeba zrobić, by Matkina stała się Memovirą. Nie mów co będzie dalej to już chętnie sobie sam zobaczę, ale koniecznie muszę wiedzieć co zrobiłeś, że Ci się to udało. Tak mnie tym zniszczyłeś, że chyba zaraz 3 raz grę odpalę jak mi tylko wyjawisz ^^
Dzięki wielkie, na takie komentarze czekałem! Kwestia dziennika, to już chyba indywidualna preferencja, bo pamiętam jak przechodziłem pierwszy raz Tormenta i też sięgałem do solucji. Rozumiem satysfakcję nad rozwiązaniem tajemnicy, problem jest wtedy jak się nam to nie uda i wówczas frustracja może nas wybić z gry i ją po prostu porzucimy. Nie mówię, że gra ma nas prowadzić za rączkę, ale można to zrobić jak wiedźmin 3, który po zaznaczeniu zadania pokazywał, gdzie mogę je kontynuować. Czy wybija to z immersji. No mnie nie, wiedźmin 3 to było jedno z bardziej immerysjnych doświadczeń w moim życiu. Dlatego podkreśliłem, że gra z 2016 roku, powinna troszkę to lepiej robić.
Kwestia wątku wykwitu jak najbardziej, to był etap gdzie gra mnie zaczęła męczyć, dlatego wolałem podreślić, że mogłem się wgryźć bardziej. Być może, jakimś cudem ta gra mnie znowu wezmie i być może zrobi się uzupełnienie do analizy. Musisz też brać pod uwagę, że raczej chciałbym się zamykać w godzinie materiału, to i tak dłużej niż 95% "recenzji" na polskim yt które próbują opisać grę na 40 godzin w 10 minut.
Ale tak, to gra która można zrozumieć w pełni po kilkukrotnym przejściu.
A w kwestii zakończenia z Matkiną, to przyznam, że wyczytałem, że jest taka możliwość. Podobno wystarczy mieć Matkine w drużynie i wypytać rozpacz o każdy wątek.
www.eurogamer.pl/torment-tides-of-numenera-wszystkie-zakonczenia-i-epilogi
Tu jest to opisane. Dzięki jeszcze raz za komentarz, mam nadzieję, że mimo wszystko, coś ciekawego z analizy wyciągnąłeś :)
@@PoetykaPopkultury Oczywiście. Przede wszystkim to jak wiele rozwiazań miałeś innych niż ja mimo, że ja grałem w to już 2x. Serio ja ocenę tej grze podniosłem teraz jak pamietam po swoim drugim przejściu. Jak nie boisz się spoilerów to streszczę Ci 3 możliwości rozwiazania pierwszej bójki tej w 5 minucie gry (znam 3 rozwiązania, bo za 1 razem pograłem w grę 5h i ją wyłączyłem z jakiś powodów osobistych typu remont czy coś):
1. giniesz i budzisz się jak grupa kanibali (o których nie wspomniałeś,a to ciekawy temat :P) próbuje Cię pozreć. Gdy się ockniesz pytają się czy mogą rytualnie to zrobić i uwaga można się zgodzić i Twoje ciało się po tym odradza.
2. po rzekomej śmierci w potyczce tracisz przytomność po czym wychodząc z labiryntu umysłu ją odzyskujesz, a oprychy widząc, że zmartwychwstałeś uciekają przerażeni.
3. dałem się zakuć w kajdanki, ale jeden z oprychów mówił, ze dla pewności zrobi coś jeszcze i mi lutnął w twarz. Obudziłem się leżąc w siedzibie ich szefowej, która go opiernicza za to, że napadł kogoś bardzo ważnego i sławnego (mnie).
W każdym z 3 przypadków zaczynasz przygodę w zupełnie innym miejscu miasta: bebechach, głównym dziedzińcu z zegarem, w siedzibie szefowej oprychów obok urzędu miasta. No i oczywiście historia toczy się nieco inaczej.
Aha jeszcze kolejny zarzut (przepraszam :P) zegar można było ustawić w logiczny sposób. W przedstawionych wizjach były detale, które sugerowały do jakiego okresu się donosza dane wydarzenia i trzeba było go dostroic. Nie wiem być może moje chorobliwe samozaparcie sprawia, że ja nie odpuszczam gier i dlatego rzucanie kłód pod nogi, a raczej nie podawanie pomocnej ręki mi nie przeszkadza. Ja mam tak, że jak gra ma Lore, setting, klimat i fabułę dobrą to może być ulepiona z gówna, a ja tak ją dociagne do końca. Zagraj kiedyś na luzie już znajac setting, z Rhin i Oomem jako sojusznikiem i podejmuj inne dziwne decyzje. Wtedy nota tej gry wzrośnie zapewniam. Pozdrawiam
@@masq-nm9vy Haha, nie masz litości :D. Ale zasłużyłem, zasłużyłem! Boję się, że gdyby rozpatrzeć w takiej anaizie absolutnie każdy możliwy wybór i ścieżkę to materiał trwałby jakieś 5 godzin i obejrzało by może 5 osób :D. Ale to może trochę się tłumaczę. Na pewno mnie zmotywowałeś do następnej próby i może, jak trochę się ta gra we mnie ułoży, to sobie przypomnę :). Dzięki!
W game pass jest za darmo. Wyszedłem z pierwszego pomieszczenia i tyle pograłem.😊
Czym odrzuciło? Gry z game passa to trochę problem, za łatwo przychodzą, przez to za łatwo je porzucić :D. Ja się wyda kilka stów, to człowiek się dwa razy zastanowi.
@@PoetykaPopkultury no tak jakby to co się w tym pomieszczeniu działo nie zaciekawiło mnie na Tyle , żeby grać dalej. Prawda rok mam już game pass, i przeszedłem Tylko pilarsy.
Czy ta "Przeszłość Bezimiennego" to jest specjalne nawiązanie do gry "Gothic", a konkretnie do głównego bohatera, czy nawiązanie do poprzedniej części "Planescape"?
(P.S. - Czy tylko Ja pomyślałem od razu o Bezim u boku Diega i Xardasa i tak dalej, czy może aż za bardzo jestem za Starym Obozem i wszędzie, gdzie usłyszę "Bezimienny", to Mi się z Naszym (Polsko - xd) Niemieckim Goticzkiem kojarzy? 😅😅)
Oj nie. Gothic pierwszy wyszedł 2 lata po premierze Planescape Torment :). Wiec jeśli ktoś się inspirował, to Piranha. Choć wątpie, to całkowicie inne gry.