Dlaczego zawodnicy z polskimi paszportami nie pojadą w Grand Prix? Działacze na szkodę żużla

Na początku sezonu PGE Ekstraligi Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow prezentują kosmiczny poziom. Jako jedyni, pośrednio i bezpośrednio, rzucają wyzwanie indywidualnemu mistrzowi świata - Bartoszowi Zmarzlikowi. W przypadku Artema Łaguty jest to konkurencyjna średnia z zawodnikiem Motoru Lublin, z kolei Emil Sajfutdinow w meczu Motoru z Apatorem Toruń dwukrotnie pokonał kapitana drużynowych mistrzów Polski na żużlu. Dodatkowo, trzykrotny brązowy medalista w cyklu Speedway Grand Prix, zrobił to w niepowtarzalnym stylu w 13. wyścigu meczu 3. kolejki PGE Ekstraligi.
Mimo swojego poziomu sportowego, Artiom i Emil nie mogą wrócić do walki w Grand Prix za sprawą swojego pochodzenia. O ile wykluczenie Rosjan ze względu na politykę i agresję ich kraju nie mogło dziwić, o tyle fakt, że sprawa zawodników startujących na polskich licencjach żużlowych budzi pytania wielu kibiców czarnego sportu. Laguta polski paszport otrzymał w 2020 roku, w przypadku Sajfutdinowa obywatelstwo przyznano w 2009 roku.
W lidze startują jako polscy zawodnicy, tu mieszkają, rozliczają podatki, jednak nie obowiązują ich te same standardy co polskich zawodników. Za takim stanem rzeczy stoi szereg działaczy, zarówno w PZM (Polski Związek Motorowy) jak i FIM (Światowa Federacja Motocyklowa).
Ten film to zarówno mój komentarz jak i to analiza, przedstawienie faktów, jakie wydarzyły się od sezonu 2022 aż do teraz. Kluczową rolę w tej sprawie odgrywa prezes PZM Michał Sikora. Wcześniej uległ prawnikom zatrudnionym przez Betard Spartę Wrocław oraz KS Apator Toruń, którzy zwróciły uwagę na nierówne traktowanie zawodników mimo przysługującym im praw jako polskim obywatelom. O ile sytuacja prawna wymusiła na PZM przyzwolenie na starty Emila i Artioma w PGE Ekstralidze, o tyle problem z powrotem do SGP sięga także działaczy oraz promotora cyklu Grand Prix.
TimeCody pojawią się w ciągu kilku najbliższych godzin.