Mam ten sam problem. Pomoc? Po co mi pomoc? Ja sobie nie dam rady?! Toż to dyshonor! Miliony kobiet dają radę, czemu mi ma się nie udać? Przecież to takie proste codzienne czynności!
Wydaje mi się, że jest w tym pewnego rodzaju przestrach, że w pewnym momencie ktoś zarzuci nam, że już trochę słabo się angażujemy i role się odwracają. Co wtedy? Być może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że większości z nas ta myśl gdzieś tam tkwi "z tyłu głowy" :)
Robienie wszystkiego samemu nie jest złe, dopóki praca daje satysfakcję sama w sobie. "Gra" zaczyna się w momencie, kiedy uznamy, że osoby z naszego otoczenia powinny okazywać wdzięczność za naszą pracę (w domyśle - wykonywaną wyłącznie dla nich). Jeśli jej nie dostajemy (a nikt nie ma obowiązku dziękować za wysiłek, który sami na siebie wzięliśmy), zaczyna się wymuszanie wdzięczność marudzeniem i odgrywaniem bardziej udręczonej, niż się jest w rzeczywistości. Dlatego należy wykonywać wyłącznie prace, które sami dla siebie chcemy wykonać i takie, o które ktoś wprost poprosił. Bo jeśli nastoletnie dzieci mają wywalone na tradycje, to narzekanie przez całą wigilię "Patrzcie jak się narobiłam. Cały dom sprzątnięty i 12 potraw własnoręcznie." tego nie zmieni.
Jest mi przykro jak słucham o takich modelach rodziny. U mnie gdyby ojciec na codzień nie uczestniczył w życiu domowym to nie jadłby i chodził w brudnych ciuchach. :P Niestety wiem, że widok ojca z mopem lub odkurzaczem to nadal coś nadzwyczajnego, ale mam nadzieję, że jednak takie zachowania będą w niedługim czasie normą. Swoją drogą zauważyłam, że wiele kobiet niestety nie wie, iż gra w tę grę, bądź zaczyna dostrzegać to bardzo późno i ciężko wtedy w ogóle coś z tym zrobić. W końcu przez lata wciskano jej kit, że "tak już jest". Świetna jest ta seria o grach. Bardzo otwieta oczy a to dopiero 2 filmiki :D. Pozdrawiam :)
Mój mąż kiedyś powiedział mi, ze ma bałagan w szafie i jak mieszkał z mamą to ona mu robiła porządki w ubraniach😕 Zasugerował mi tym, ze teraz ja powinnam to robić... A ja na to " to zadzwoń do mamusi niech przydzie Ci posprzątać " 😂
Jak nie ustalisz reguł na początku wspólnego zamieszkania to później będzie straszliwie trudno to zmienić! Choćby nie wiem co, trzymaj się ustaleń i nie wyręczaj domowników!
Znam to z domu rodzinnego, aż za dobrze. Obiecałam sobie, że sama się w coś takiego nie dam wpakować. Popieram podział obowiązków, a nie służbę tylko jednej ze stron. :)
Bardzo cieszy mnie ten filmik bo sama widzę jak koleżanki robią wszystko......a mnie mówią ze za dużo wymagam jak osmioletniego syna poprosiłam a wypranie ręczników po czy młody wstał poszedł do łazienki pozbieral wszystkie ręczniki dywanik łazienkowy i nastawil automat......wie co i jak od 5go roku życia. ....czy za wcześnie ....nie sądzę. ..mój mąż sam namawia synów aby robić co należy wkoło siebie bo samo się nie zrobi a kasy na pomoc domowa nie mamy....ja jestem ich mama nie służącą. ..
No ja nie wiem jak to jest - taki super kanał! To skandal ze nie ma więcej subskrypcji! A propos odcinka - to jest bardzo ważna kwestia, dobrze ze podkreślasz że mężczyźni to nie są takie „ofiarki”, bo oni dobrze wiedzą jak działa dom, często jest im takie podejście wygodne i nie są uważni na partnerkę i nie chce im się... albo zamykają się w garażu i „dłubią” wiec mają wymówkę ... z drugiej strony jeśli się nie zakomunikuje, że jest się przemęczonym, że dzielimy obowiązki, to nic się nie zmieni... Często te kobiety nie chcą dzielić się obowiązkami bo tylko takie udręczone i umęczone czują się ważne i wtedy jest grubsza sprawa 😉Dziękuję Nishko za tak ważny temat!:)
no nic dodać nic ująć, moja matka ciągle w to gra i sobie nie daje pomóc, przez co potem ja się czuję niekomfortowo w domu, bo wszystko co mi daje jest jak taka łaska, której ja nie chce
Natalio, super film, chętnie posluchałabym więcej na ten temat, przede wszystkim jak wyjść z tego schematu, jak sobie poradzić z podziałem obowiązków 🙂 a poza tym przepięknie wyglądasz!
@@nataliatur-relacje niestety oboje z mężem mamy takie wzorce z domu, więc mimo że bardzo się staram je przełamać to często nie wychodzi, często łatwiej coś samemu zrobić niż się starać coś zmienić 😉
Z tą udreczoną kobietą to jest tak, że nawet jak już nie robi wszystkiego sama, to i tak o wszystkim musi myśleć i "rozdzielac", "przypominać", "nauczać synów". Udreka jak nie taka to inna. 😥 a wynika ona głównie z tego że wszystko "sama najlepiej wie", bo czasem wie a czasem ktoś inny woli jak ona wie...
HaHa bylam taka udreczona kobieta na wlasne zyczenie.... teraz jako kobieta 50+ zmienily mi sie moje priorytety wrescie zaczelam myslec o sobie !!!!! Pozwalam innym gotowac, sprzatac, prac itp. o dziwo wszyscy chetnie pomagaja tylko prosza "NIE POPRAWIAJ!!!!! "a ja od roku po pracy 2 razy w tygodniu ide prosto na silownie i czesto obiad na mnie czeka :) Programy w pralce nie sa zadna tajemna wiedza dla nikogo i wszyscy wiedza gdzie trzymamy odkurzacz :) Kochane Panie to wszystko prawda o czym mowi nasza NATALIA... pozwolcie sobie pomagac i nie poprawiajcie i nie narzekajcie ze cos nie jest tak zrobione jak wy byscie to zrobily.Dzieki za kolejny super filmik.Pozdrawiam wszystkich udreczonych i tych nieudreczonych.
Kilka miesięcy temu zamieszkałam z narzeczonym, który przez długi czas był nauczony, że to mama zawsze wszystko robi w domu. Ustaliliśmy już na samym początku, że dzielimy się obowiązkami. Chociaż lubię sprzątać i gotować, zajęcie się całym domem i poświęcenie na to całego mojego wolnego czasu po pracy byłoby niesprawiedliwe. Choć początek był trudny, teraz oboje jesteśmy zadowoleni, mamy czas na odpoczynek, a narzeczony nauczył się, że sprzątanie nie jest takie straszne.
Bardzo fajny cykl. Dzięki. Warto czasem zatrzymać się i świadomie zastanowić nad rzeczami, które robimy automatycznie i bezrefleksyjnie, bo wydają nam się normą
Uwielbiam Twoje odcinki :) Ja z moim narzeczonym mamy podział obowiązków w mieszkaniu. Ale często bywa że nie udaje się nam go dotrzymać. Wtedy jedno drugiemu pomaga włączamy muzę i sprztamy razem :) Dzięki za odcinek ;*
Ważniejszym powodem wejścia w tę grę (i trwania w niej), jest świadomość bycia niezastąpionym, która poprawia nam samoocenę. Żeby w to nie grać, oprócz uświadomienia sobie, że wynieśliśmy taki schemat z domu, trzeba zadbać o jakieś inne źródło satysfakcji - jakieś hobby, działalność charytatywną, coś co wyciągnie kobietę z domu, żeby mąż mógł się wykazać (lub na odwrót).
Na swoich obrączkach nie mamy wygrawerowanej daty ani imienia drugiej osoby. U mnie widnieje napis "Ja sprzątam", u niego "Ja gotuję". Podział obowiązków od początku;) i tak sobie żyjemy, i podział się sprawdza. Czasem on posprząta łazienkę, wtedy ja obiorę ziemniaki. Oboje jesteśmy zadowoleni. A inni jak na to patrzą? Wszystko było w miarę dobrze dopóki współmiernie pracowaliśmy zawodowo. Od kiedy mój mąż pracuje więcej, co chwilę słyszę: Jezus Maria ugotuj mu coś wreszcie, zajmuj się wszystkim! Przecież on jest taki biedny...:D
Ja się nie nadaję do prac domowych i prowadzenia domu. Mimo że trochę to z domu mogłam wynieść to jedynie co wyniosłam to swoje rzeczy, bo nawet jedzenia(słoików) nie chciałam z domu wynosić xD
Niszko, cudownie, że prowadzisz kanał o takiej tematyce. Cieszę się, że mówisz o tym na głos, że czynisz zaangażowanie mężczyzn w obowiązki domowe czymś NORMALNYM. Smutno mi, kiedy moje koleżanki są w szoku, że mój mąż robi w domu wszystko (co prawda bywa ciężko, jak pure okazuje się zupą z ziemniaków i mleka, a kotlet jest spalony). To mąż może robić więcej niż wrzucić brudne skarpety do kosza na pranie zamiast na podłogę w sypialni? Że na prośbę "posprzątaj ze stołu" może faktycznie posprzątać, a nie jedynie wynieść naczynia, żeby nie były "na widoku"... Mam w bliskim otoczeniu przykład małżeństwa. Mąż wraca wcześniej do domu, relaksuje się na kanapie, przegląda wiadomości w internecie. W tym czasie żona tłucze sie do domu metrem, potem tramwajem, idzie na zakupy, wraca do domu, gotuje obiad, podaje pod nos i jeszcze słyszy, że zupa za słona. Bywa ciężko, bywa, że nikomu się nie chce.. Ale szukam złotego środka pomiędzy egzekwowaniem zasad, na które oboje się zgodziliśmy a byciem wyrozumiałymi wobec siebie.
Ehhh no właśnie. Na początku małżeństwa zaniedbałam tę kwestię i chciałam się "wykazać" jako wspaniała żona i teraz ciężko to zmienić....aczkolwiek małymi kroczkami próbuję :)
Dokładnie, tak. U mnie w domu co prawda tato był złotą rączką zatem wszystko w domu naprawiał i gotował gdy mamy nie było. Jednak spora część obowiązków spadała na mnie i brata, kiedy pracowała. Sprzątanie niestety pozostawało w większości tylko mi. Jestem z chłopakiem od 8 lat i do teraz ciągle staram się go nauczyć że do niego jakiś obowiązek należy a nie pomoc mi. W jego domu wszystko było za niego robione włącznie z wynoszeniem zużytych majtek spod łóżka do łazienki. Pierwsze dwa lata wspólnego mieszkania było udręką. Dziś już jest bardziej świadomy ale leniwy i z przyzwyczajenia nie chce mu się czegoś zmienić.
Zupełnie jakbym słyszała siebie. Słowem w sedno! Myślę, że wywodzi się to też z tego, że dawniej kobiety siedziały w domu, nie pracowały dlatego zajmowały się wszystkimi pracami domowymi. Czasy się zmieniły, oboje partnerów/rodziców pracuje, ale obowiązki jak spoczywały na kobiecie, tak niestety w większości domów dalej spoczywają. Tym bardziej na śląsku, gdzie mąż jak przyjdzie z pracy powinien mieć obiad podany pod nos.... ale come on, ty też kobieto wróciłaś z pracy :)
@@magdawalecka8525 sprzątanie gotowanie zajmowanie się dzieckiem to wszystko czym chcecie się podizelic , a to wy tworzycie te lroblemy pamietaj bez was dzieci by nie było o czym czesto tak mówicie , to są obowiazki kobiece a nie żadne domowe , i nie pierodl mi tu o równosci bo jak nagle pojawi sie coś co jest typowo męską rola to pierwsza bwedziesz płakać zeby mezczyzni się tym zajeli typu wojana pożar itd
@@92casus Bez kobiety dziecka by nie było, bez mężczyzny też. A gotowanie tylko kobiece? Mam rozumieć że mężczyźni nie jedzą? Sprzątanie? A mężczyźni nie brudzą? Dlatego uważam, że obowiązki są wspólne, można się różnie nimi podzielić, ale jakoś sprawiedliwie
To moja babcia. Nie ma szans, aby pomóc w czymkolwiek, bo przyjmuje to jako atak (coś się nie podoba? Kwestionujesz moje umiejętności? Myślisz, że ja źle gotuję?) lub atakiem odpowiada (jak ty trzymasz tę łyżkę?! Dlaczego odkurzacz podłączyłaś do tego, a nie tamtego gniazdka? Ile ty wody zużywasz, zostaw natychmiast ten talerz). Ale na co dzień narzeka, że wszystko robi w domu i że bez niej to byśmy zginęli marnie. (Sprawdziłam to i jak mieszkam poza domem, to nie ginę marnie! Ale i tak spędzam wakacje u babci, bo wiem, że jest nieszczęśliwa, gdy jest sama.)
Wow, bardzo fajna seria! Od siebie chcę tylko dodać, że generalnie świat relacji damsko męskich wciąż pełen jest toksycznych stereotypów i przekonań wyciągniętych z bardzo dawnych czasów. Ostatnio trafiłem przypadkiem na takiego "Kołcza" na YT, u którego już same tytuły filmów (np. jak zbić kobietę z piedestału) wywołują mdłości. I mamy tam pełny przekrój bredni, od podziału na samców alpha i beta, przez to, że kobiety mają zakodowane w sobie, że muszą mężczyzn cały czas testować i wiele wiele innych bzdór. Ale za jedno jestem temu Panu wdzięczny, jeszcze nigdy nie miałem takiej motywacji, żeby założyć kanał na YT... choćby po to, żeby zacząc obalać te brednie.
Ja wiem, że może totalnie oderwane od tematu, ale za każdym razem, gdy oglądam odcinek z tym krzesłem, odnoszę wrażenie, że masz skrzydła :) Przez cały pierwszy odcinek, w którym to krzesło zauważyłam, czekałam na moment, w którym je rozłożysz :-P
Mój małżonek wszystko potrafi sam zrobić... gotowanie, pranie, sprzątanie, zakupy, prasowanie mu nie straszne. Jednak jest leniwy, że czasami zostawia skarpetki obok kanapy. Najbardziej denerwujące jest to, kiedy ja coś robię a mu coś nie odpowiada. Np. powiedział mi kiedyś, że źle prasuje jego koszule, a co ja zrobiłam? Od 3 lat mówię mu "Kochanie chodź wyprasujesz sobie koszulę, bo Ty to robisz lepiej". Oczywiście nie mówię tego z nerwami tylko niewinnie się uśmiecham. A co do ogólnych obowiązków domowych to przydałby się kij na chłopów. Jak raz w tygodniu wrzasnę, że już nie mam siły i też jestem zmęczona to może i on "se coś tam pod nosem nawyzywa", ale ja w tym czasie udaje obrażoną, a on sprząta. Oj to ostatnie zdanie takie nie po polski, ale to co 😊 Pozdrawiam serdecznie 😘
@@92casus widzę, że znalazł idę Pan, który równouprawnienia nie uznaje. Baba to może siedziałaby w domu i robiła co chłop każe. Kobieta dba o dom, ale też chodzi do pracy, zarabia, załatwia sprawy, dba o dzieci, ma czas na odpoczynek i dla siebie. Ale Ty tego trolu nie pojmiesz, boś jest strzała 😂🙃
Ja mam chłopaka, z którym (dzięki Bogu 😁) dzielę się obowiązkami na pół. Na przykład on gotuje, ja sprzątam po obiedzie. On odkurza, ja myję podłogę. Rano on robi kawę, ja ściele łóżko i karmię kota. On wyjmuje ciuchy z pralki, ja je wywieszam. On idzie po zakupy i wyrzuca śmieci, ja prasuje i myję zlew i wannę. Itd. 😃
Dopiero teraz poprzez film Kasi Gandor natrafiłem na ten kanał i podoba mi się. Po pierwsze temat, o jakim cicho wśród twórców, którzy mogli go podjąć. Po drugie, jako facet, nie czuję się wykluczony lub wpisany w stereotypy - z drugiej strony co nieco było sprawiedliwie wypunktowane. Mam nadzieję, że publikacja sprzed miesiąca to powrót, a nie wyjątek :)
dokładnie taka jest moja mama. ona wie, że sama wszystko zrobi najlepiej i oczekuje ode mnie i mojego rodzeństwa że będziemy sprzątać w ten sam sposób co ona, będziemy myśleć jak ona i robić dosłownie wszystko pod jej kalkę. wiem że potrafię zrobić już wszystko sama, bo mnie tego nauczyła i czuję że też będę taką udręczoną kobietą, przez to że brałam przykład z mojej mamy. dochodzi już do takich absurdów, że ona wie że jest chora i to bardzo poważnie (już kiedyś zmagała się z rakiem i teraz nie pilnuje badań kontrolnych) ale nie pójdzie do lekarza i nie sprawdzi co to jest. tłumaczy się tym, że nie potrzebuje żadnych leków i ma się świetnie, chociaż dręczą ją zawroty głowy i promieniujące bóle stawów. właśnie przez to, że gra w tę grę próbuje udawać twardzielkę która nie potrzebuje niczyjej pomocy. od zawsze musiała zadbać o wszystko sama i chyba nie wyobraża sobie że ktoś inny miałby zając się jej obowiązkami
współczuję :( musi Ci być ciężko z tą sytuacją. Skoro czujesz, że trudno będzie Ci się wyłamać z tego schematu - a jak widzisz jest trudny nie tylko dla głównej udręczonej, w tym przypadku Twojej Mamy, ale i dla otoczenia, bardzo namawiam Cię na pójście na psychoterapię. Naprawdę warto. :)
To ja. I o ile w pracy to faktycznie... nie lubię jak ktoś chce mi się wtrącać w obowiązki i mi pomagać, ale w domu jestem bardzo udręczona. A bardzo chętnie bym chciała żeby mąż mi pomagał w domu. No właśnie, pomagał. A co dostaję? Po ciężkim dniu pracy, zrobieniu obiadu i sprzątnięciu pomagam mojemu mężowi w jego obowiązkach służbowych, bo on przecież jest spracowany i zmęczony. A moje werbalne komunikaty wprost odbijają się echem. 3 lata po ślubie. Jest to efekt naszego wychowania, naszych udręczonych matek, a jego w szczególności, bo miała 3 panów na głowie, którzy w sumie mieli 6 lewych rąk i ona tylko nad nimi skakała. Czy jest jeszcze jakaś szansa? Czy da się coś zrobić? Pozdrowienia ☺ także dlaTeresy
Kochana, zacznij zmianę od siebie! :) Bo jak widzisz, a tak przynajmniej wygląda to z Twojego komentarza, to Ty przede wszystkim wypełniasz te rózne role, może pewnego dnia - w ramach eksperymentu - przestań to robić i zobacz, co się zadzieje? :) ja nagle przestałam gotować. Teraz efekt jest taki, że czasem gotuję ja, czasem mąż. I stało się naturalne. Ale musiałam rewolucyjnie przestać.
A mnie się wydaje, że jest bardzo dużo kobiet, które lubią być udręczone, bo to ich jedyny sposób na dowartościowanie siebie i poczucie się potrzebnym. Nie raz w rodzinie miałam takie przypadki, że widzę, że dana kobieta jest przemęczona oferuję pomoc, ale kobieta jej nie przyj,muje, bo najbardziej lubi gderać o tym, ile to ona nie zrobiła, ile nie miała pracy, obowiązków, jak to wszystko jest na jej głowie. Także problemem nie jest to, że kbieta ma faktycznie za dużo obowiązków tylko fakt, że tylko dzięki nim czuje się wartościowa i potrzebna. To jest strasznie przykre. To trochę jak z żoną alkoholika, uwielbia się uskarżać na męża i jak to ona z nim nie ma źle, jak nie cierpi, ale za żadne skarby nie odejdzie, bo wtedy straci swoją rolę cierpiętnicy, a nic innego nie potrafi.
Jak dobrze że ktoś o tym powiedział na polskim YT. Jako dziewczyna która świeżo wyszła z "bycia nastolatką" uważam że podstawą zdrowej relacji jest wytłumaczenie partnerowi jak bardzo zły jest obraz matki polski. Związki to współpraca, nie wykorzystywanie którejkolwiek ze stron i wyznaczanie jasno pewnych granic. Mam bardzo dużą nadzieję że za 40 lat będę żyć już w społeczeństwie o innych przekonaniach. ;)
Ja mam dziwny przypadek w domu - rodziców udręczonych. Oni oboje zawsze są zmęczeni, zawsze zapracowani, zawsze wszystko robią, a jak chcę im pomóc to (szczególnie tata) obrażają się. Boję się tego momentu, a w 100% jestem przekonana że jak na kilka miesięcy skończę szkołę i będę chciała się wyprowadzić na swoje bez ich pomocy to będzie gadanie że mi całe życie poświęcili i jak tak mogę biednych rodziców zostawiać.
współczuję :( życzę Ci powodzenia w odcinaniu pępowiny, w takiej sytuacji może nie być łatwo. Pamiętaj, że zawsze możesz spotkać się kilka razy ze specjalistą, np. psychologiem lub psychoterapeutą, to może być naprawdę pomocne. Bo w innej sytuacji mogą zalać Cię np. (niepotrzebnie) wyrzuty sumienia. Powodzenia!
Ostatnio przeprosiłam, że nie ma obiadu, kiedy odwiedził mnie chłopak. Nie miałam czasu ani siły. Nie mieszkamy razem, po prostu wpadł. Wtedy zorientowałam się, że przegięłam, nie miałam przecież za co przepraszać! Innym razem narobiłam się - sprzątałam, gotowałam... A jak już on przyszedł, to byłam tak zmęczona, że chciało mi się jedynie spać, a nie spędzać z nim czas. Zmieniłam strategię. Nie zamierzam być tą udręczoną. Kolejnym razem wzięłam sobie odprężającą kąpiel w czasie, gdy powinnam gotować. W mieszkaniu ogarnęłam tylko z wierzchu, co zajęło parę minut. Kiedy przyszedł, byłam wypoczęta i wyglądałam jak milion dolarów. Obwieściłam uroczyście "jemy na mieście". Problem z głowy. Polecam ;).
A co, jeżeli kobieta lubi wykonywać te prace i nie jesat nimi udręczona? Bo i takie przypadki się zdarzają. Moja Mama owszem - robiła dla nas wszystko, byliśmy dla niej centrum Wszechświata, my - czyli dzieci i mąż, czyli Tato, ale w domu istniał podzia obowiąków: my, dzieci, pomagaliśmy w domu, a Tato zajmował się ogródkiem. Mama kochała sprzątać, a nie cierpiała "prac polowych", a Tato doskonale realizował się w tych własnie pracach i było OK. Przy czym oboje Rodzice prcowali zawodowo. Niechęć do prac polowych odziedziczyłam do Mamie i u mnie w domu ogródkiem również zajmuje się mąż, ja korzystam z uroków jego posiadania (ogródka i męża :))) ) Pozdrawiam :*
Mam nadzieję, że ten film otworzy oczy kobietom! Samej trudno jest mi prosić o pomoc, bo uważam, że wszystko przecież potrafię SAMA. Łapię się na tym coraz częściej i próbuję z tym walczyć. Co więcej, z własnego doświadczenia wiem, że mężczyzna zaangażowany w prace domowe jest zadowolony, że również ma swój wkład w prowadzeniu domu (u mnie tak jest :)) Zastanawiałam sie skąd ta niechęć, by dzielic sie obowiązkami i brać wszystko na siebie? W rodzinnym domu wszystko robiła Mama i nawet jeśli jako dziecko chciałam jej pomóc to zaraz goniła mnie, bo ona zrobi to szybciej/ lepiej/ inaczej. Stąd też niewiele potrafiłam, jeśli chodzi o gotowanie, pranie itp.. ale nigdy nie brakło mi chęci, by tego się nauczyć. Moze dlatego teraz też łapie się na tym, ze ja zrobie to LEPIEJ niz mąż? Mówię sobie wtedy: "hej, nieważne czy ta papryka będzie pokrojona na kostkę większa, mniejsza, rowna czy nierówna, on CHCE to zrobic, niech więc robi!" Mam niespelna dwuletnią córkę i pracuję nad tym, by brala udzial we wszystkich czynnosciach wykonywanych w domu,.by robila po swojemu, bo czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie bedzie umial.. (póki ktoś inny go nie nauczy;))
Wypisz, wymaluj to o czym mówisz, Nishko - to moja mama... Co prawda zawsze zdawałam sobie z tego sprawę, nawet jako dziecko, bo jak nawet chciałam pomóc np. w kuchni to nigdy mnie nie dopuszczała, bo cytuję "Ty to zrobisz źle, ja zrobię to lepiej, i nie będę po Tobie poprawiać!". Raz pamiętam, tata stanął w mojej obronie i zwrócił uwagę mamie, żeby dała mi choć raz spróbować pozmywać po obiedzie, i o dziwo wtedy uległa, a ja nauczyłam się w jakiej kolejności myć ręcznie naczynia. Śmieszne to i smutne zarazem, bo moja mama choć nie pracowała poza domem, to w pełni oddała swoje życie obowiązkom z nim związanymi, wstawała o 5-6 rano szła spać o 11 wieczorem. W domu wszystko musiało być zrobione, ugotowane, uprane, posprzątane ... a jak to już zrobiła, to szła w pole, plewić marchewkę i kopać kartofle, a czasem to i nawet drzewo rąbała... jakaś paranoja. A wieczorem narzekanie, że wszytko jest na jej głowie, i nikt nic nie potrafi dobrze zrobić. Wiele razy też jak już byłam starsza zwracałam jej uwagę, żeby przestała podsuwać mojemu starszemu bratu wszystko pod nos. Strasznie mnie to denerwowało, że ja musiałam sobie wiele rzeczy robić sama i były w stosunku do mnie dużo wyższe wymagania, niż do brata, który naprawdę 90% czasu spędzał grając na komputerze, nawet obiady przy nim jadał... oj zdziwiłam się bardzo jak jego obecna żona wzięła go w obroty i nagle okazało się, że coś zrobić potrafi. A ja przyznam się bez bicia, że na początku mojego już prawie 10-letniego związku, trochę ją (mamę, kopiowałam) i byłam potem na siebie o to zła, teraz jest inaczej, bo wiele rzeczy z obecnym mężem robimy razem, lub na zmianę :). Świetny materiał! :) Pozdrawiam!
Nie ma absolutnie powodu do smutku, było minęło :) a moja mama też nie miała lekkiego dzieciństwa, bo jako najstarsza siostra zawsze odpowiadała za czwórkę młodszego rodzeństwa, - dosłownie, dostawała nawet za to jeśli młodsza siostra coś spsociła, bo jej nie upilnowała... jestem wdzięczna, że na mnie nie padło takie zadanie :), Cieszę się i doceniam, że mam możliwość dowiedzenia się i nazwania zjawisk które zajmowały mi głowę od wielu lat i że sama, mogę się przed tym schematem uchronić :). Im byłam starsza tym częściej starałam się to mamie uświadomić, ale jak to zwykle bywa, nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę.
Natalko, jestem z pokolenia 50 plus i mam to szczęście, że w naszym domu robi coś ten - kto ma akurat czas. Mój mąż uważa, że to jest normalne. Aalee...nie każdy facet bije mu brawo...niestety.
Wszystko prawda i mądrze powiedziane, ale jak wyegzekwować od faceta, żeby coś robił, skoro jemu nie przeszkadza? Przynajmniej tak twierdzi, ale nie łączy faktu, że jest ciągle podminowany i narzeka na mieszkanie z tym, że zlew jest pełen naczyń. Albo że tydzień temu umówiliśmy się, że ja sprzątam łazienkę, a on myje wannę i wanna nadal jest brudna. Nie mogę w koło powtarzać tego samego, skoro to nie daje żadnych rezultatów. A poza tym szlag mnie trafia, że coś nie jest zrobione, a miało być i pewnie w końcu sama się za to wezmę, bo syf rośnie. Moja znajoma mieszkała z nim przez dwa lata przede mną, z resztą ja przychodziłam często "w gości". I nie było sprzątane. Naczynia nie zmywane tygodniami, aż zaczęły gnić. Mi to wtedy nie przeszkadzało, bo nigdy nie byłam wielką fanką porządku, ale zauważyłam jak to wpływa na moje samopoczucie i nie chcę tak. Na niego również to wpływa, czasem łapie takiego doła, że chciałby zacząć żyć odpowiedzialnie, że go męczy ten bałagan i cały dzień albo i dłużej jest w strasznym humorze. Wtedy ogarnie mieszkanie, przez chwilę jest spokój, aż brud znów narośnie. I zaczyna się to samo.
Obecnie jestem w związku z jedynakiem który byl prawie we wszystkim wyręczany przez matkę i babkę, pracuje nad nim o nad tym aby współpracował ze mna w kwestii obowiązków domowych ale serio nie jest łatwo, obawiam sie ze w dalszym życiu z nim zamienię się w udręczoną kobietę.
Nie daj się! A powiedz - oczywiście jeżeli masz ochotę - jak wygląda Twoja praca nad tym? Co się np. stanie gdy nie posprzątasz, nie ugotujesz, nie załatwisz czegoś itd?
Wiesz Natalio, że najgorsze jest w tym to, że on tak sam z siebie nie "weźmie się za robotę", ja wszystkie prace w domu i nie tylko muszę rozdzielać. On też tak mi się tłumaczył, że nie miał świadomości, że ma mi pomagać lub coś sam zrobić, ponieważ we wszystkim wyręczały go wyżej wspomniane osoby. Na początku mu nie wierzyłam, twierdziłam, że zwyczajnie mu się nie chce a to zwykła wymówka.Gdy nie posprzątałam- on potrafił siedzieć w tym brudzie kilka dni a nawet 2 tygodnie, jak nie ugotowałam- pojechał do babci lub kupił coś na mieście. Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Ja po prostu z nim rozmawiam i uświadamiam, że to również jego obowiązki i że jeśli mamy być partnerami to te obowiązki są WSPÓLNE, wprost mówię mu co ma zrobić i o dziwo nie ma z tym większych problemów. Jednak chciałabym czasem aby tak mnie zaskoczył i coś wreszcie sam zrobił bez pokazywania palcem
U mnie wygląda tak samo. Wszystkie zadania muszę rozdzielać, mówić co w który dzień ma być zrobione, bo inaczej sam z siebie nie wpadnie, że coś trzeba posprzątać czy naprawić. Ale co mnie najbardziej smuci, to to, że czasem cały dzień poświęcę na sprzątanie/gotowanie/pranie, a chłopak przychodzi z pracy i nic, ani słowa, zero docenienia, tak jakby tak właśnie musiało być. A jak on czasem sam z siebie coś zrobi (zdarza się, choć rzadko) to od razu wymaga ode mnie poklasku i wdzięczności. Nieraz mieliśmy rozmowę na ten temat, że czuję się niedoceniona i że wszystko jest na mojej głowie, ale bez skutków. :/
Jakbym słuchała o swojej mamie. Całe szczęście, że nigdy nie miała u mnie za dużego autorytetu i patrzyłam na jej zachowania z dużą dozą krytycyzmu, przez co nawyk grania w tę grę nie przeszedł na mnie. Obserwowanie męczeństwa swojego rodzica to nie jest łatwa rzecz do zniesienia. Nie raz było tak, że podczas poważnych chorób i tak pracowała i nie raz się zdarzyło jej omdlenie, cały jej styl życia był tak destrukcyjny, że teraz czekam na wyniki jej badań, które potwierdzą lub nie nowotwór. Jeżeli się to potwierdzi, to będzie taka sama sytuacja jak z jej mamą. Tak bardzo chciałabym pomóc takim osobom, ale trudno jest zmieniać tak głęboko zakorzenione w umyśle przekonania..
Babcia grała,mama grała....a ja?.. hmmm...ja mam chyba adhd hihihihi...i chyba lubię dużo robić...ale jak jestem zmęczona to nie jojczę, siadam i komunikuję,że muszę się polenic i proszę zrobić to czy tamto...aleeee czasami zdarza mi się grać. Wtedy włącza mi się obraz umęczonej mamy i szybko wracam do normy..hihiui
Wyglądasz na tym krześle, jakbyś miała skrzydła anielskie :-) To zamierzone...? :-) Jesteś super i bardzo mnie wciągnęłaś w swoje "wykłady". Cieplutko Cię pozdrawiam! Julia
Odcinek jak zwykle interesujący i jak zwykle obejrzany do samego końca 😁 Niestety nie za bardzo mogę się wypowiedzieć na ten temat, bo jeszcze sam niewiele o życiu szczerze mówiąc wiem, lecz mam pytanie niezwiązane z tematem odcinka. Czy można liczyć na spotkanie dla fanów? 😃
Nie chce mi sie, cenie czas. Zrobie szybciej I lepiej niz jak mam poprosic brata ktory zanim ruszy dupe to sie ojęczy I nastęka. Co do faceta...to wlasnie zostawilam takiego ktory nie byl w stanie zrozumiec, ze ma raczki I nozki, a nawet ma mozg. I owszem-partnerestwo partnerstwem Ale sluzacej ze mnie nie zrobi
Myślę, że niekoniecznie musi chodzić o wzorzec wyniesiony z domu. Wydaje mi się, że często w podświadomości wchodzimy w tą grę, chcąc pokazać naszemu partnerowi, że jesteśmy dobrym materiałem na żonę/męża, a kiedy odczujemy ciężar tych zbyt wielu obowiązków wziętych na siebie, to już ciężko nam się do tego przyznać i z tego wyplątać. Sama jestem graczem niestety i stopniowo próbuję to zmieniać.
Zależy co lubi kobieta, jedne lubią się spełniać zawodowo i dzielić sie na pół obowiązkami domowymi lub płacić aby ktoś to wykonał (sprzataczka) a niektóre kobiety lubią być w domu i dogadzać mężowi ciepłym obiadkiem wyprasowaną koszulą itd. Nie widze w tym nic złego jesli kobieta tak woli
Moja mama tez zawsze mysli ze wszystko zrobi najlepiej, ale jak jej sie zaoferuje pomoc ja przyjmuje. Kobiety powinni miec bardziej wyrabane na rozne rzeczy, nie trzeba sie az tak przejmowac talerzami brudnymi itd. Przeciez wystarczy tego nie wymyc i facet to bedzie musial zrobic. Nie rozumiem problemu i za przeproszeniem pierdolenia sie z chlopakiem/facetem ze on ma cos zrobic. Moj chlopak sam z siebie robi, bo wie ze nie dam robic z siebie jakiejs sluzacej. Kobiety sa za miekie bardzo czesto, a faceci wygodni ze sie w glowie nie miesci, bo jak moze nie byc komus glupio patrzec na kogos i nie pomoc?!
Facet ktory sam z siebie nic nie zrobi, albo kobieta, nie wazne, to len smierdzacy. Nie obchodzi mnie to jak mamusia wychowala, kazdy czlowiek ma jakis tam charakter i mamusia tu nie ma nic do tego. Jak sie kogos kocha, to sie pomaga. I niech mi tu nikt nie pierdzieli glupot. Ktos nie pomaga, to nie powinnien byc w ogole z nikim w zwiazku, skoro i tak dba tylko o swoj tylek ;)
Ja od dawna chce przestać w to grać ale to nie jest proste bo kiedy mówisz facetowi ze to jest również jego obowiązek, jego dziecko, jego bałagan itd. to on jest tym biedaczkiem a Ty jesteś zła żona. Najgorsze jest, ze to inne kobiety Cię tak właśnie oceniają 😑
Co za feministyczne wiadro pomyj. Kobiety mają dzisiaj pralki, zmywarki, roomby, i jedyne o co muszą się martwić to kolor tipsów i jakie rzęsy sobie zrobić. Nawet obiad robi termomix, ale facet wróci z budowy i ma jeszcze dzieciakiem się zajmować, bo biedaczka nogi zmęczyła od stania przed lustrem. Sto lat temu na nogach by zasuwała polerując podłogi. Jak się kobiecie mimo rozwoju technologicznego nie chce zajmować tym, czym powinna, to niech nie bawi się w dom, bo to kobieta jest od ogarniania ogniska domowego, a facet od bezpieczeństwa fizycznego i materialnego. A potem dziwyy że 40% małżeństw kończy się rozwodami, jak się baby nasłuchają feministek.
Jasne dzielmy się obowiązkami po połowie ale jak przychodzi zrobić remont lub wnieść lodówkę na 4 piętro to przecież rola faceta i gdzie te równo uprawnienie ??
@@julia_o7932Do tego nie potrzebna jest żona. Większość kawalerów ogarnia swoje mieszkanie i szamę, wiec to nie jest tak, że chłop nie potrafi. Po prostu jeżeli chłop zakłada rodzinę, to jego psim obowiązkiem jest zapewnić jej bezpieczeństwo fizyczne i materialne, a kobieta ogarnia ognisko domowe. To nie kultura, to biologia. Kobieta po płaczu niemowlaka, po samym płaczu wie czy głodny, czy pielucha, facet nie jest w stanie tego rozróżnić. Z resztą, to nagrała rozwiedziona feministka, odkąd lewactwo weszło do meinstreamu ilość rozwodów tylko wzrasta, o czymś to świadczy.
Mój największy kłopot to niechęć do proszenia o pomoc. Gdy usunę tę blokadę, będzie mi w życiu o wiele łatwiej. 🙂
Mówiąc Inaczej Mam podobnie! Wolę czasem sama zrobić wszystko (niekoniecznie w sferze rodzinnej) niż poprosić, ciężka sprawa! Musimy to zwalczyć :)
Mam ten sam problem. Pomoc? Po co mi pomoc? Ja sobie nie dam rady?! Toż to dyshonor! Miliony kobiet dają radę, czemu mi ma się nie udać? Przecież to takie proste codzienne czynności!
Oj ja tez tak mam. Bardzo sobie cenie osoby które potrafią prosić o pomoc bez wyrzutów sumienia.
Wydaje mi się, że jest w tym pewnego rodzaju przestrach, że w pewnym momencie ktoś zarzuci nam, że już trochę słabo się angażujemy i role się odwracają. Co wtedy? Być może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że większości z nas ta myśl gdzieś tam tkwi "z tyłu głowy" :)
Robienie wszystkiego samemu nie jest złe, dopóki praca daje satysfakcję sama w sobie. "Gra" zaczyna się w momencie, kiedy uznamy, że osoby z naszego otoczenia powinny okazywać wdzięczność za naszą pracę (w domyśle - wykonywaną wyłącznie dla nich). Jeśli jej nie dostajemy (a nikt nie ma obowiązku dziękować za wysiłek, który sami na siebie wzięliśmy), zaczyna się wymuszanie wdzięczność marudzeniem i odgrywaniem bardziej udręczonej, niż się jest w rzeczywistości. Dlatego należy wykonywać wyłącznie prace, które sami dla siebie chcemy wykonać i takie, o które ktoś wprost poprosił. Bo jeśli nastoletnie dzieci mają wywalone na tradycje, to narzekanie przez całą wigilię "Patrzcie jak się narobiłam. Cały dom sprzątnięty i 12 potraw własnoręcznie." tego nie zmieni.
Jest mi przykro jak słucham o takich modelach rodziny. U mnie gdyby ojciec na codzień nie uczestniczył w życiu domowym to nie jadłby i chodził w brudnych ciuchach. :P Niestety wiem, że widok ojca z mopem lub odkurzaczem to nadal coś nadzwyczajnego, ale mam nadzieję, że jednak takie zachowania będą w niedługim czasie normą. Swoją drogą zauważyłam, że wiele kobiet niestety nie wie, iż gra w tę grę, bądź zaczyna dostrzegać to bardzo późno i ciężko wtedy w ogóle coś z tym zrobić. W końcu przez lata wciskano jej kit, że "tak już jest". Świetna jest ta seria o grach. Bardzo otwieta oczy a to dopiero 2 filmiki :D. Pozdrawiam :)
Mój mąż kiedyś powiedział mi, ze ma bałagan w szafie i jak mieszkał z mamą to ona mu robiła porządki w ubraniach😕 Zasugerował mi tym, ze teraz ja powinnam to robić... A ja na to " to zadzwoń do mamusi niech przydzie Ci posprzątać " 😂
Jak nie ustalisz reguł na początku wspólnego zamieszkania to później będzie straszliwie trudno to zmienić! Choćby nie wiem co, trzymaj się ustaleń i nie wyręczaj domowników!
Znam to z domu rodzinnego, aż za dobrze. Obiecałam sobie, że sama się w coś takiego nie dam wpakować. Popieram podział obowiązków, a nie służbę tylko jednej ze stron. :)
tiaa służba ale ona ma cie jutryzmywa on ma robić remont typowa banbska hipoi,kreyzja twoje obiwakazi do podizału ale jegonie bo to robota faceta
@@92casus co
Bardzo cieszy mnie ten filmik bo sama widzę jak koleżanki robią wszystko......a mnie mówią ze za dużo wymagam jak osmioletniego syna poprosiłam a wypranie ręczników po czy młody wstał poszedł do łazienki pozbieral wszystkie ręczniki dywanik łazienkowy i nastawil automat......wie co i jak od 5go roku życia. ....czy za wcześnie ....nie sądzę. ..mój mąż sam namawia synów aby robić co należy wkoło siebie bo samo się nie zrobi a kasy na pomoc domowa nie mamy....ja jestem ich mama nie służącą. ..
No ja nie wiem jak to jest - taki super kanał! To skandal ze nie ma więcej subskrypcji! A propos odcinka - to jest bardzo ważna kwestia, dobrze ze podkreślasz że mężczyźni to nie są takie „ofiarki”, bo oni dobrze wiedzą jak działa dom, często jest im takie podejście wygodne i nie są uważni na partnerkę i nie chce im się... albo zamykają się w garażu i „dłubią” wiec mają wymówkę ... z drugiej strony jeśli się nie zakomunikuje, że jest się przemęczonym, że dzielimy obowiązki, to nic się nie zmieni... Często te kobiety nie chcą dzielić się obowiązkami bo tylko takie udręczone i umęczone czują się ważne i wtedy jest grubsza sprawa 😉Dziękuję Nishko za tak ważny temat!:)
no nic dodać nic ująć, moja matka ciągle w to gra i sobie nie daje pomóc, przez co potem ja się czuję niekomfortowo w domu, bo wszystko co mi daje jest jak taka łaska, której ja nie chce
Ej, myślałem, że masz doczepione skrzydła aniołka, a to fotel, lol xD
MoonMoonSit To dywanik z IKEA położony na krzesło :)
Ja miałam tak samo :-D
Ja się nabieram za każdym razem 😂
Tak samo :D
Zgadzam się w 100% z tym, co powiedziałaś. Wprowadziłam te zasady do mojego związku na samym początku i wszystkim się dobrze żyje :)
Natalio, super film, chętnie posluchałabym więcej na ten temat, przede wszystkim jak wyjść z tego schematu, jak sobie poradzić z podziałem obowiązków 🙂 a poza tym przepięknie wyglądasz!
A czy już jesteś w tym schemacie, w której odgrywasz rolę udręczonej czy na razie pytasz czysto teoretycznie? :)
@@nataliatur-relacje niestety oboje z mężem mamy takie wzorce z domu, więc mimo że bardzo się staram je przełamać to często nie wychodzi, często łatwiej coś samemu zrobić niż się starać coś zmienić 😉
Bardzo podoba mi się że podjęłaś się takiego tematu oraz że zwróciłaś uwagę na osoby udręczone słuchaniem o udręczeniu własnych matek.
Z tą udreczoną kobietą to jest tak, że nawet jak już nie robi wszystkiego sama, to i tak o wszystkim musi myśleć i "rozdzielac", "przypominać", "nauczać synów". Udreka jak nie taka to inna. 😥 a wynika ona głównie z tego że wszystko "sama najlepiej wie", bo czasem wie a czasem ktoś inny woli jak ona wie...
"Daj to, bo ty nie umiesz!"
"TO SIĘ TAK NIE ROBI!!"
"Krzywo..."
"Ja to zrobię, bo to ostre!" (Do szesnastolatki o czyszczeniu blendera.)
HaHa bylam taka udreczona kobieta na wlasne zyczenie.... teraz jako kobieta 50+ zmienily mi sie moje priorytety wrescie zaczelam myslec o sobie !!!!! Pozwalam innym gotowac, sprzatac, prac itp. o dziwo wszyscy chetnie pomagaja tylko prosza "NIE POPRAWIAJ!!!!! "a ja od roku po pracy 2 razy w tygodniu ide prosto na silownie i czesto obiad na mnie czeka :) Programy w pralce nie sa zadna tajemna wiedza dla nikogo i wszyscy wiedza gdzie trzymamy odkurzacz :) Kochane Panie to wszystko prawda o czym mowi nasza NATALIA... pozwolcie sobie pomagac i nie poprawiajcie i nie narzekajcie ze cos nie jest tak zrobione jak wy byscie to zrobily.Dzieki za kolejny super filmik.Pozdrawiam wszystkich udreczonych i tych nieudreczonych.
Kilka miesięcy temu zamieszkałam z narzeczonym, który przez długi czas był nauczony, że to mama zawsze wszystko robi w domu. Ustaliliśmy już na samym początku, że dzielimy się obowiązkami. Chociaż lubię sprzątać i gotować, zajęcie się całym domem i poświęcenie na to całego mojego wolnego czasu po pracy byłoby niesprawiedliwe. Choć początek był trudny, teraz oboje jesteśmy zadowoleni, mamy czas na odpoczynek, a narzeczony nauczył się, że sprzątanie nie jest takie straszne.
Bardzo fajny cykl. Dzięki. Warto czasem zatrzymać się i świadomie zastanowić nad rzeczami, które robimy automatycznie i bezrefleksyjnie, bo wydają nam się normą
Uwielbiam Twoje odcinki :) Ja z moim narzeczonym mamy podział obowiązków w mieszkaniu. Ale często bywa że nie udaje się nam go dotrzymać. Wtedy jedno drugiemu pomaga włączamy muzę i sprztamy razem :) Dzięki za odcinek ;*
Świetny pomysł na kanał 💕 Dziękuję 😊
Ważniejszym powodem wejścia w tę grę (i trwania w niej), jest świadomość bycia niezastąpionym, która poprawia nam samoocenę. Żeby w to nie grać, oprócz uświadomienia sobie, że wynieśliśmy taki schemat z domu, trzeba zadbać o jakieś inne źródło satysfakcji - jakieś hobby, działalność charytatywną, coś co wyciągnie kobietę z domu, żeby mąż mógł się wykazać (lub na odwrót).
Na swoich obrączkach nie mamy wygrawerowanej daty ani imienia drugiej osoby. U mnie widnieje napis "Ja sprzątam", u niego "Ja gotuję". Podział obowiązków od początku;) i tak sobie żyjemy, i podział się sprawdza. Czasem on posprząta łazienkę, wtedy ja obiorę ziemniaki. Oboje jesteśmy zadowoleni. A inni jak na to patrzą? Wszystko było w miarę dobrze dopóki współmiernie pracowaliśmy zawodowo. Od kiedy mój mąż pracuje więcej, co chwilę słyszę: Jezus Maria ugotuj mu coś wreszcie, zajmuj się wszystkim! Przecież on jest taki biedny...:D
Aniołek - wyglądasz jak aniołek ze skrzydełkami na tym fotelu i w białej koszulce :)
Ja się nie nadaję do prac domowych i prowadzenia domu. Mimo że trochę to z domu mogłam wynieść to jedynie co wyniosłam to swoje rzeczy, bo nawet jedzenia(słoików) nie chciałam z domu wynosić xD
Każdy Twój materiał oglądam z przyjemnością.
Ma pani racje. Mam nadzieję że zwiększą się pani zasięgi.
świetny materiał! i świetnie, że ktoś wreszcie o tym mówi :)
Niszko, cudownie, że prowadzisz kanał o takiej tematyce. Cieszę się, że mówisz o tym na głos, że czynisz zaangażowanie mężczyzn w obowiązki domowe czymś NORMALNYM. Smutno mi, kiedy moje koleżanki są w szoku, że mój mąż robi w domu wszystko (co prawda bywa ciężko, jak pure okazuje się zupą z ziemniaków i mleka, a kotlet jest spalony). To mąż może robić więcej niż wrzucić brudne skarpety do kosza na pranie zamiast na podłogę w sypialni? Że na prośbę "posprzątaj ze stołu" może faktycznie posprzątać, a nie jedynie wynieść naczynia, żeby nie były "na widoku"... Mam w bliskim otoczeniu przykład małżeństwa. Mąż wraca wcześniej do domu, relaksuje się na kanapie, przegląda wiadomości w internecie. W tym czasie żona tłucze sie do domu metrem, potem tramwajem, idzie na zakupy, wraca do domu, gotuje obiad, podaje pod nos i jeszcze słyszy, że zupa za słona. Bywa ciężko, bywa, że nikomu się nie chce.. Ale szukam złotego środka pomiędzy egzekwowaniem zasad, na które oboje się zgodziliśmy a byciem wyrozumiałymi wobec siebie.
❤
biedne dysriminowane kobiet ojjojoj muszą coś robić
Ehhh no właśnie. Na początku małżeństwa zaniedbałam tę kwestię i chciałam się "wykazać" jako wspaniała żona i teraz ciężko to zmienić....aczkolwiek małymi kroczkami próbuję :)
Powodzenia! :)
Nishka - jak tak się obróciłaś na tym fotelu, to wyglądałaś jakbyś miała skrzydła :) jak anioł :) i dziękuję ponownie za Teresę! :)
Dokładnie, tak. U mnie w domu co prawda tato był złotą rączką zatem wszystko w domu naprawiał i gotował gdy mamy nie było. Jednak spora część obowiązków spadała na mnie i brata, kiedy pracowała. Sprzątanie niestety pozostawało w większości tylko mi. Jestem z chłopakiem od 8 lat i do teraz ciągle staram się go nauczyć że do niego jakiś obowiązek należy a nie pomoc mi. W jego domu wszystko było za niego robione włącznie z wynoszeniem zużytych majtek spod łóżka do łazienki. Pierwsze dwa lata wspólnego mieszkania było udręką. Dziś już jest bardziej świadomy ale leniwy i z przyzwyczajenia nie chce mu się czegoś zmienić.
Życzę powodzenia :) Nasz związek 15 lat temu wyglądał zupełnie inaczej niż teraz, a więc da się :) i niekoniecznie musi to zająć aż tak długo :)
Zupełnie jakbym słyszała siebie. Słowem w sedno! Myślę, że wywodzi się to też z tego, że dawniej kobiety siedziały w domu, nie pracowały dlatego zajmowały się wszystkimi pracami domowymi. Czasy się zmieniły, oboje partnerów/rodziców pracuje, ale obowiązki jak spoczywały na kobiecie, tak niestety w większości domów dalej spoczywają. Tym bardziej na śląsku, gdzie mąż jak przyjdzie z pracy powinien mieć obiad podany pod nos.... ale come on, ty też kobieto wróciłaś z pracy :)
to że kobieta pracuje czyli utrzymume siebie nie zwalnia ejj z kobiecych obiwazzków w żadnym stopniu
@@92casus "kobiecych obowiązków " tzn? 😂
@@magdawalecka8525 sprzątanie gotowanie zajmowanie się dzieckiem to wszystko czym chcecie się podizelic , a to wy tworzycie te lroblemy pamietaj bez was dzieci by nie było o czym czesto tak mówicie , to są obowiazki kobiece a nie żadne domowe , i nie pierodl mi tu o równosci bo jak nagle pojawi sie coś co jest typowo męską rola to pierwsza bwedziesz płakać zeby mezczyzni się tym zajeli typu wojana pożar itd
@@92casus hahahahah....to pożyczę powodzenia z takim sposobem myślenia...
@@92casus Bez kobiety dziecka by nie było, bez mężczyzny też. A gotowanie tylko kobiece? Mam rozumieć że mężczyźni nie jedzą? Sprzątanie? A mężczyźni nie brudzą? Dlatego uważam, że obowiązki są wspólne, można się różnie nimi podzielić, ale jakoś sprawiedliwie
To moja babcia. Nie ma szans, aby pomóc w czymkolwiek, bo przyjmuje to jako atak (coś się nie podoba? Kwestionujesz moje umiejętności? Myślisz, że ja źle gotuję?) lub atakiem odpowiada (jak ty trzymasz tę łyżkę?! Dlaczego odkurzacz podłączyłaś do tego, a nie tamtego gniazdka? Ile ty wody zużywasz, zostaw natychmiast ten talerz). Ale na co dzień narzeka, że wszystko robi w domu i że bez niej to byśmy zginęli marnie. (Sprawdziłam to i jak mieszkam poza domem, to nie ginę marnie! Ale i tak spędzam wakacje u babci, bo wiem, że jest nieszczęśliwa, gdy jest sama.)
Wow, bardzo fajna seria! Od siebie chcę tylko dodać, że generalnie świat relacji damsko męskich wciąż pełen jest toksycznych stereotypów i przekonań wyciągniętych z bardzo dawnych czasów.
Ostatnio trafiłem przypadkiem na takiego "Kołcza" na YT, u którego już same tytuły filmów (np. jak zbić kobietę z piedestału) wywołują mdłości. I mamy tam pełny przekrój bredni, od podziału na samców alpha i beta, przez to, że kobiety mają zakodowane w sobie, że muszą mężczyzn cały czas testować i wiele wiele innych bzdór. Ale za jedno jestem temu Panu wdzięczny, jeszcze nigdy nie miałem takiej motywacji, żeby założyć kanał na YT... choćby po to, żeby zacząc obalać te brednie.
świetny kanał i źródło informacji uwielbiam Cię kobieto:)
PS. jakiś czas temu przestałam grać w omawianą grę i jest mi z tym rewelacyjnie:)
Ja wiem, że może totalnie oderwane od tematu, ale za każdym razem, gdy oglądam odcinek z tym krzesłem, odnoszę wrażenie, że masz skrzydła :) Przez cały pierwszy odcinek, w którym to krzesło zauważyłam, czekałam na moment, w którym je rozłożysz :-P
Już po odcinku "Gdyby nie ty" widzę, jak pozytywne zmiany w moim zachowaniu wpływają pozytywnie na związek. Dziękuję
kukold a kobieta co dla ciebie zrobiła / ona tylko na tym zyskuje a ty tracisz
Mój małżonek wszystko potrafi sam zrobić... gotowanie, pranie, sprzątanie, zakupy, prasowanie mu nie straszne. Jednak jest leniwy, że czasami zostawia skarpetki obok kanapy. Najbardziej denerwujące jest to, kiedy ja coś robię a mu coś nie odpowiada. Np. powiedział mi kiedyś, że źle prasuje jego koszule, a co ja zrobiłam? Od 3 lat mówię mu "Kochanie chodź wyprasujesz sobie koszulę, bo Ty to robisz lepiej". Oczywiście nie mówię tego z nerwami tylko niewinnie się uśmiecham. A co do ogólnych obowiązków domowych to przydałby się kij na chłopów. Jak raz w tygodniu wrzasnę, że już nie mam siły i też jestem zmęczona to może i on "se coś tam pod nosem nawyzywa", ale ja w tym czasie udaje obrażoną, a on sprząta.
Oj to ostatnie zdanie takie nie po polski, ale to co 😊
Pozdrawiam serdecznie 😘
@@92casus widzę, że znalazł idę Pan, który równouprawnienia nie uznaje. Baba to może siedziałaby w domu i robiła co chłop każe. Kobieta dba o dom, ale też chodzi do pracy, zarabia, załatwia sprawy, dba o dzieci, ma czas na odpoczynek i dla siebie. Ale Ty tego trolu nie pojmiesz, boś jest strzała 😂🙃
@@martynaparzymieso5324 nie znam kobiety mktóa uznaja równuprawnienie , wszystkie cchą jedynie przywilejów
Ja mam chłopaka, z którym (dzięki Bogu 😁) dzielę się obowiązkami na pół. Na przykład on gotuje, ja sprzątam po obiedzie. On odkurza, ja myję podłogę. Rano on robi kawę, ja ściele łóżko i karmię kota. On wyjmuje ciuchy z pralki, ja je wywieszam. On idzie po zakupy i wyrzuca śmieci, ja prasuje i myję zlew i wannę. Itd. 😃
Dopiero teraz poprzez film Kasi Gandor natrafiłem na ten kanał i podoba mi się. Po pierwsze temat, o jakim cicho wśród twórców, którzy mogli go podjąć. Po drugie, jako facet, nie czuję się wykluczony lub wpisany w stereotypy - z drugiej strony co nieco było sprawiedliwie wypunktowane. Mam nadzieję, że publikacja sprzed miesiąca to powrót, a nie wyjątek :)
dokładnie taka jest moja mama. ona wie, że sama wszystko zrobi najlepiej i oczekuje ode mnie i mojego rodzeństwa że będziemy sprzątać w ten sam sposób co ona, będziemy myśleć jak ona i robić dosłownie wszystko pod jej kalkę. wiem że potrafię zrobić już wszystko sama, bo mnie tego nauczyła i czuję że też będę taką udręczoną kobietą, przez to że brałam przykład z mojej mamy. dochodzi już do takich absurdów, że ona wie że jest chora i to bardzo poważnie (już kiedyś zmagała się z rakiem i teraz nie pilnuje badań kontrolnych) ale nie pójdzie do lekarza i nie sprawdzi co to jest. tłumaczy się tym, że nie potrzebuje żadnych leków i ma się świetnie, chociaż dręczą ją zawroty głowy i promieniujące bóle stawów. właśnie przez to, że gra w tę grę próbuje udawać twardzielkę która nie potrzebuje niczyjej pomocy. od zawsze musiała zadbać o wszystko sama i chyba nie wyobraża sobie że ktoś inny miałby zając się jej obowiązkami
współczuję :( musi Ci być ciężko z tą sytuacją. Skoro czujesz, że trudno będzie Ci się wyłamać z tego schematu - a jak widzisz jest trudny nie tylko dla głównej udręczonej, w tym przypadku Twojej Mamy, ale i dla otoczenia, bardzo namawiam Cię na pójście na psychoterapię. Naprawdę warto. :)
Fajny odcinek! ^^
Masz ciekawy charakter :p
To ja. I o ile w pracy to faktycznie... nie lubię jak ktoś chce mi się wtrącać w obowiązki i mi pomagać, ale w domu jestem bardzo udręczona. A bardzo chętnie bym chciała żeby mąż mi pomagał w domu. No właśnie, pomagał. A co dostaję? Po ciężkim dniu pracy, zrobieniu obiadu i sprzątnięciu pomagam mojemu mężowi w jego obowiązkach służbowych, bo on przecież jest spracowany i zmęczony. A moje werbalne komunikaty wprost odbijają się echem. 3 lata po ślubie. Jest to efekt naszego wychowania, naszych udręczonych matek, a jego w szczególności, bo miała 3 panów na głowie, którzy w sumie mieli 6 lewych rąk i ona tylko nad nimi skakała. Czy jest jeszcze jakaś szansa? Czy da się coś zrobić? Pozdrowienia ☺ także dlaTeresy
Kochana, zacznij zmianę od siebie! :) Bo jak widzisz, a tak przynajmniej wygląda to z Twojego komentarza, to Ty przede wszystkim wypełniasz te rózne role, może pewnego dnia - w ramach eksperymentu - przestań to robić i zobacz, co się zadzieje? :) ja nagle przestałam gotować. Teraz efekt jest taki, że czasem gotuję ja, czasem mąż. I stało się naturalne. Ale musiałam rewolucyjnie przestać.
A mnie się wydaje, że jest bardzo dużo kobiet, które lubią być udręczone, bo to ich jedyny sposób na dowartościowanie siebie i poczucie się potrzebnym. Nie raz w rodzinie miałam takie przypadki, że widzę, że dana kobieta jest przemęczona oferuję pomoc, ale kobieta jej nie przyj,muje, bo najbardziej lubi gderać o tym, ile to ona nie zrobiła, ile nie miała pracy, obowiązków, jak to wszystko jest na jej głowie.
Także problemem nie jest to, że kbieta ma faktycznie za dużo obowiązków tylko fakt, że tylko dzięki nim czuje się wartościowa i potrzebna.
To jest strasznie przykre.
To trochę jak z żoną alkoholika, uwielbia się uskarżać na męża i jak to ona z nim nie ma źle, jak nie cierpi, ale za żadne skarby nie odejdzie, bo wtedy straci swoją rolę cierpiętnicy, a nic innego nie potrafi.
Najgorzej jak już poproszę o pomoc, ale ciężko mi pozwolić tej drugiej osobie pomóc "po swojemu", tylko chcę, aby zrobiła "po mojemu".
Tak, też to znam :/
Jak dobrze że ktoś o tym powiedział na polskim YT. Jako dziewczyna która świeżo wyszła z "bycia nastolatką" uważam że podstawą zdrowej relacji jest wytłumaczenie partnerowi jak bardzo zły jest obraz matki polski. Związki to współpraca, nie wykorzystywanie którejkolwiek ze stron i wyznaczanie jasno pewnych granic. Mam bardzo dużą nadzieję że za 40 lat będę żyć już w społeczeństwie o innych przekonaniach. ;)
Ja mam dziwny przypadek w domu - rodziców udręczonych. Oni oboje zawsze są zmęczeni, zawsze zapracowani, zawsze wszystko robią, a jak chcę im pomóc to (szczególnie tata) obrażają się. Boję się tego momentu, a w 100% jestem przekonana że jak na kilka miesięcy skończę szkołę i będę chciała się wyprowadzić na swoje bez ich pomocy to będzie gadanie że mi całe życie poświęcili i jak tak mogę biednych rodziców zostawiać.
współczuję :( życzę Ci powodzenia w odcinaniu pępowiny, w takiej sytuacji może nie być łatwo. Pamiętaj, że zawsze możesz spotkać się kilka razy ze specjalistą, np. psychologiem lub psychoterapeutą, to może być naprawdę pomocne. Bo w innej sytuacji mogą zalać Cię np. (niepotrzebnie) wyrzuty sumienia. Powodzenia!
Ostatnio przeprosiłam, że nie ma obiadu, kiedy odwiedził mnie chłopak. Nie miałam czasu ani siły. Nie mieszkamy razem, po prostu wpadł. Wtedy zorientowałam się, że przegięłam, nie miałam przecież za co przepraszać! Innym razem narobiłam się - sprzątałam, gotowałam... A jak już on przyszedł, to byłam tak zmęczona, że chciało mi się jedynie spać, a nie spędzać z nim czas. Zmieniłam strategię. Nie zamierzam być tą udręczoną. Kolejnym razem wzięłam sobie odprężającą kąpiel w czasie, gdy powinnam gotować. W mieszkaniu ogarnęłam tylko z wierzchu, co zajęło parę minut. Kiedy przyszedł, byłam wypoczęta i wyglądałam jak milion dolarów. Obwieściłam uroczyście "jemy na mieście". Problem z głowy. Polecam ;).
Świetnie❤
A co, jeżeli kobieta lubi wykonywać te prace i nie jesat nimi udręczona? Bo i takie przypadki się zdarzają. Moja Mama owszem - robiła dla nas wszystko, byliśmy dla niej centrum Wszechświata, my - czyli dzieci i mąż, czyli Tato, ale w domu istniał podzia obowiąków: my, dzieci, pomagaliśmy w domu, a Tato zajmował się ogródkiem. Mama kochała sprzątać, a nie cierpiała "prac polowych", a Tato doskonale realizował się w tych własnie pracach i było OK. Przy czym oboje Rodzice prcowali zawodowo. Niechęć do prac polowych odziedziczyłam do Mamie i u mnie w domu ogródkiem również zajmuje się mąż, ja korzystam z uroków jego posiadania (ogródka i męża :))) ) Pozdrawiam :*
Mam nadzieję, że ten film otworzy oczy kobietom!
Samej trudno jest mi prosić o pomoc, bo uważam, że wszystko przecież potrafię SAMA. Łapię się na tym coraz częściej i próbuję z tym walczyć. Co więcej, z własnego doświadczenia wiem, że mężczyzna zaangażowany w prace domowe jest zadowolony, że również ma swój wkład w prowadzeniu domu (u mnie tak jest :))
Zastanawiałam sie skąd ta niechęć, by dzielic sie obowiązkami i brać wszystko na siebie?
W rodzinnym domu wszystko robiła Mama i nawet jeśli jako dziecko chciałam jej pomóc to zaraz goniła mnie, bo ona zrobi to szybciej/ lepiej/ inaczej. Stąd też niewiele potrafiłam, jeśli chodzi o gotowanie, pranie itp.. ale nigdy nie brakło mi chęci, by tego się nauczyć. Moze dlatego teraz też łapie się na tym, ze ja zrobie to LEPIEJ niz mąż?
Mówię sobie wtedy: "hej, nieważne czy ta papryka będzie pokrojona na kostkę większa, mniejsza, rowna czy nierówna, on CHCE to zrobic, niech więc robi!"
Mam niespelna dwuletnią córkę i pracuję nad tym, by brala udzial we wszystkich czynnosciach wykonywanych w domu,.by robila po swojemu, bo czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie bedzie umial.. (póki ktoś inny go nie nauczy;))
Ostatnio miałam maraton filmów Kasi Gandor, teraz przyszła pora na ciebie :>
Wypisz, wymaluj to o czym mówisz, Nishko - to moja mama... Co prawda zawsze zdawałam sobie z tego sprawę, nawet jako dziecko, bo jak nawet chciałam pomóc np. w kuchni to nigdy mnie nie dopuszczała, bo cytuję "Ty to zrobisz źle, ja zrobię to lepiej, i nie będę po Tobie poprawiać!". Raz pamiętam, tata stanął w mojej obronie i zwrócił uwagę mamie, żeby dała mi choć raz spróbować pozmywać po obiedzie, i o dziwo wtedy uległa, a ja nauczyłam się w jakiej kolejności myć ręcznie naczynia. Śmieszne to i smutne zarazem, bo moja mama choć nie pracowała poza domem, to w pełni oddała swoje życie obowiązkom z nim związanymi, wstawała o 5-6 rano szła spać o 11 wieczorem. W domu wszystko musiało być zrobione, ugotowane, uprane, posprzątane ... a jak to już zrobiła, to szła w pole, plewić marchewkę i kopać kartofle, a czasem to i nawet drzewo rąbała... jakaś paranoja. A wieczorem narzekanie, że wszytko jest na jej głowie, i nikt nic nie potrafi dobrze zrobić. Wiele razy też jak już byłam starsza zwracałam jej uwagę, żeby przestała podsuwać mojemu starszemu bratu wszystko pod nos. Strasznie mnie to denerwowało, że ja musiałam sobie wiele rzeczy robić sama i były w stosunku do mnie dużo wyższe wymagania, niż do brata, który naprawdę 90% czasu spędzał grając na komputerze, nawet obiady przy nim jadał... oj zdziwiłam się bardzo jak jego obecna żona wzięła go w obroty i nagle okazało się, że coś zrobić potrafi. A ja przyznam się bez bicia, że na początku mojego już prawie 10-letniego związku, trochę ją (mamę, kopiowałam) i byłam potem na siebie o to zła, teraz jest inaczej, bo wiele rzeczy z obecnym mężem robimy razem, lub na zmianę :). Świetny materiał! :) Pozdrawiam!
przykro mi, że tak wpasowałam się materiałem w Twoją rodzinną historię, ale jednocześnie cieszę się, że udało Ci się z tego schematu wyjść :)
Nie ma absolutnie powodu do smutku, było minęło :) a moja mama też nie miała lekkiego dzieciństwa, bo jako najstarsza siostra zawsze odpowiadała za czwórkę młodszego rodzeństwa, - dosłownie, dostawała nawet za to jeśli młodsza siostra coś spsociła, bo jej nie upilnowała... jestem wdzięczna, że na mnie nie padło takie zadanie :), Cieszę się i doceniam, że mam możliwość dowiedzenia się i nazwania zjawisk które zajmowały mi głowę od wielu lat i że sama, mogę się przed tym schematem uchronić :). Im byłam starsza tym częściej starałam się to mamie uświadomić, ale jak to zwykle bywa, nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę.
Natalko, jestem z pokolenia 50 plus i mam to szczęście, że w naszym domu robi coś ten - kto ma akurat czas. Mój mąż uważa, że to jest normalne. Aalee...nie każdy facet bije mu brawo...niestety.
Wszystko prawda i mądrze powiedziane, ale jak wyegzekwować od faceta, żeby coś robił, skoro jemu nie przeszkadza? Przynajmniej tak twierdzi, ale nie łączy faktu, że jest ciągle podminowany i narzeka na mieszkanie z tym, że zlew jest pełen naczyń. Albo że tydzień temu umówiliśmy się, że ja sprzątam łazienkę, a on myje wannę i wanna nadal jest brudna. Nie mogę w koło powtarzać tego samego, skoro to nie daje żadnych rezultatów. A poza tym szlag mnie trafia, że coś nie jest zrobione, a miało być i pewnie w końcu sama się za to wezmę, bo syf rośnie.
Moja znajoma mieszkała z nim przez dwa lata przede mną, z resztą ja przychodziłam często "w gości". I nie było sprzątane. Naczynia nie zmywane tygodniami, aż zaczęły gnić. Mi to wtedy nie przeszkadzało, bo nigdy nie byłam wielką fanką porządku, ale zauważyłam jak to wpływa na moje samopoczucie i nie chcę tak. Na niego również to wpływa, czasem łapie takiego doła, że chciałby zacząć żyć odpowiedzialnie, że go męczy ten bałagan i cały dzień albo i dłużej jest w strasznym humorze. Wtedy ogarnie mieszkanie, przez chwilę jest spokój, aż brud znów narośnie. I zaczyna się to samo.
Obecnie jestem w związku z jedynakiem który byl prawie we wszystkim wyręczany przez matkę i babkę, pracuje nad nim o nad tym aby współpracował ze mna w kwestii obowiązków domowych ale serio nie jest łatwo, obawiam sie ze w dalszym życiu z nim zamienię się w udręczoną kobietę.
Nie daj się! A powiedz - oczywiście jeżeli masz ochotę - jak wygląda Twoja praca nad tym? Co się np. stanie gdy nie posprzątasz, nie ugotujesz, nie załatwisz czegoś itd?
Wiesz Natalio, że najgorsze jest w tym to, że on tak sam z siebie nie "weźmie się za robotę", ja wszystkie prace w domu i nie tylko muszę rozdzielać. On też tak mi się tłumaczył, że nie miał świadomości, że ma mi pomagać lub coś sam zrobić, ponieważ we wszystkim wyręczały go wyżej wspomniane osoby. Na początku mu nie wierzyłam, twierdziłam, że zwyczajnie mu się nie chce a to zwykła wymówka.Gdy nie posprzątałam- on potrafił siedzieć w tym brudzie kilka dni a nawet 2 tygodnie, jak nie ugotowałam- pojechał do babci lub kupił coś na mieście. Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Ja po prostu z nim rozmawiam i uświadamiam, że to również jego obowiązki i że jeśli mamy być partnerami to te obowiązki są WSPÓLNE, wprost mówię mu co ma zrobić i o dziwo nie ma z tym większych problemów. Jednak chciałabym czasem aby tak mnie zaskoczył i coś wreszcie sam zrobił bez pokazywania palcem
U mnie wygląda tak samo. Wszystkie zadania muszę rozdzielać, mówić co w który dzień ma być zrobione, bo inaczej sam z siebie nie wpadnie, że coś trzeba posprzątać czy naprawić. Ale co mnie najbardziej smuci, to to, że czasem cały dzień poświęcę na sprzątanie/gotowanie/pranie, a chłopak przychodzi z pracy i nic, ani słowa, zero docenienia, tak jakby tak właśnie musiało być. A jak on czasem sam z siebie coś zrobi (zdarza się, choć rzadko) to od razu wymaga ode mnie poklasku i wdzięczności. Nieraz mieliśmy rozmowę na ten temat, że czuję się niedoceniona i że wszystko jest na mojej głowie, ale bez skutków. :/
Podoba mi się ta seria odcinków! Dzięki kobieto! Ja właśnie wychodzę z roli kobiety umęczonej. To pisze ja, młoda mama 🙃
Jakbym słuchała o swojej mamie. Całe szczęście, że nigdy nie miała u mnie za dużego autorytetu i patrzyłam na jej zachowania z dużą dozą krytycyzmu, przez co nawyk grania w tę grę nie przeszedł na mnie. Obserwowanie męczeństwa swojego rodzica to nie jest łatwa rzecz do zniesienia. Nie raz było tak, że podczas poważnych chorób i tak pracowała i nie raz się zdarzyło jej omdlenie, cały jej styl życia był tak destrukcyjny, że teraz czekam na wyniki jej badań, które potwierdzą lub nie nowotwór. Jeżeli się to potwierdzi, to będzie taka sama sytuacja jak z jej mamą. Tak bardzo chciałabym pomóc takim osobom, ale trudno jest zmieniać tak głęboko zakorzenione w umyśle przekonania..
Zacznij nagrywac ASMR... to będzie sztos!
Dokładnie!
ASMR na mnie nie działa, ale i tak bym posłuchała w wykonaniu Nishki :D
Polecam film Tully z Charlize Theron. Jest bardzo w temacie masy obowiązków spoczywających na kobiecie.
zgadzam się, film rewelacyjny - pisałam o nim na blogu :) www.nishka.pl/tully-niebanalny-nietendencyjny-film-o-rodzicielstwie/
Babcia grała,mama grała....a ja?.. hmmm...ja mam chyba adhd hihihihi...i chyba lubię dużo robić...ale jak jestem zmęczona to nie jojczę, siadam i komunikuję,że muszę się polenic i proszę zrobić to czy tamto...aleeee czasami zdarza mi się grać. Wtedy włącza mi się obraz umęczonej mamy i szybko wracam do normy..hihiui
Wciągnął mnie ten film.
Domyślam się, że wiele takich komentarzy już padło, ale KOCHAM PANI GŁOS❤️❤️❤️
Wyglądasz na tym krześle, jakbyś miała skrzydła anielskie :-) To zamierzone...? :-) Jesteś super i bardzo mnie wciągnęłaś w swoje "wykłady". Cieplutko Cię pozdrawiam! Julia
Kolejny świetny film
Choooolera jak ja Cię lubię! ❤️
Jeszcze nie obejrzałem do konca a już dałem łapke w gore xD
dziękuję za zaufanie
Odcinek jak zwykle interesujący i jak zwykle obejrzany do samego końca 😁 Niestety nie za bardzo mogę się wypowiedzieć na ten temat, bo jeszcze sam niewiele o życiu szczerze mówiąc wiem, lecz mam pytanie niezwiązane z tematem odcinka. Czy można liczyć na spotkanie dla fanów? 😃
jak przestanę być udręczoną jutuberką i będę mieć pięć razy więcej subskrycji :D
Pozdrawiam moją mamę, która mam nadzieję, że obejrzy, tak jak ją prosiłam :)
Mnie ta gra zaprowadziła na terapię 😈🤘
Katarzyna beznazwiska mnie też, nie tylko ta gra, ale tez kilka innych, np Gdyby nie ty :)
Znam to :D
Aż mam ochotę pokazać to mojej mamie. Ona jest straszna pod tym względem ehh
Wyglądasz jak anioł siedząc na tym fotelu 😅😍
Nie chce mi sie, cenie czas. Zrobie szybciej I lepiej niz jak mam poprosic brata ktory zanim ruszy dupe to sie ojęczy I nastęka.
Co do faceta...to wlasnie zostawilam takiego ktory nie byl w stanie zrozumiec, ze ma raczki I nozki, a nawet ma mozg. I owszem-partnerestwo partnerstwem
Ale sluzacej ze mnie nie zrobi
Myślę, że niekoniecznie musi chodzić o wzorzec wyniesiony z domu. Wydaje mi się, że często w podświadomości wchodzimy w tą grę, chcąc pokazać naszemu partnerowi, że jesteśmy dobrym materiałem na żonę/męża, a kiedy odczujemy ciężar tych zbyt wielu obowiązków wziętych na siebie, to już ciężko nam się do tego przyznać i z tego wyplątać. Sama jestem graczem niestety i stopniowo próbuję to zmieniać.
Miałam przez chwilę dylemat, ale mogę z radością stwierdzić, że moja mama jednak nie jest "udręczoną kobietą".
Staram się jakoś to ogarniać i nie brać na siebie za dużo. Jednak 'Zosia Samosia' jest we mnie czasem zbyt waleczna :(
Ewelina Kołodziejczyk ojej a może porozmawiasz o tym z psychoterapeutą? Szczerze polecam :)
Jest pani piękną kobietą
Bardzo trafny filmik
2:44 😁
Jakbym o mojej mamie słuchała - kubek w kubek :(
ladne wlosy
Kurde... Nieznosze obowiązków domowych.... Prania nawet nie segreguje na białe i czarne i mówię to samo mężowi bo szkoda czasu na to.
Moja mama była mocno udręczona...i próbowali mi to przekazać ale bez przesady!!!w życiu też trzeba się cieszyć lub leniuchować co jest też fajowe
Zależy co lubi kobieta, jedne lubią się spełniać zawodowo i dzielić sie na pół obowiązkami domowymi lub płacić aby ktoś to wykonał (sprzataczka) a niektóre kobiety lubią być w domu i dogadzać mężowi ciepłym obiadkiem wyprasowaną koszulą itd. Nie widze w tym nic złego jesli kobieta tak woli
jasne, oczywiście! jeżeli ktoś czuje się z tym dobrze, to bardzo dobrze. ale jeżeli czuje się udręczony, to już przestaje być ciekawie :/
Właśnie, pozdrawiam Cię i czekam na kolejne filmy :)
Moja mama tez zawsze mysli ze wszystko zrobi najlepiej, ale jak jej sie zaoferuje pomoc ja przyjmuje. Kobiety powinni miec bardziej wyrabane na rozne rzeczy, nie trzeba sie az tak przejmowac talerzami brudnymi itd. Przeciez wystarczy tego nie wymyc i facet to bedzie musial zrobic. Nie rozumiem problemu i za przeproszeniem pierdolenia sie z chlopakiem/facetem ze on ma cos zrobic. Moj chlopak sam z siebie robi, bo wie ze nie dam robic z siebie jakiejs sluzacej. Kobiety sa za miekie bardzo czesto, a faceci wygodni ze sie w glowie nie miesci, bo jak moze nie byc komus glupio patrzec na kogos i nie pomoc?!
Facet ktory sam z siebie nic nie zrobi, albo kobieta, nie wazne, to len smierdzacy. Nie obchodzi mnie to jak mamusia wychowala, kazdy czlowiek ma jakis tam charakter i mamusia tu nie ma nic do tego. Jak sie kogos kocha, to sie pomaga. I niech mi tu nikt nie pierdzieli glupot. Ktos nie pomaga, to nie powinnien byc w ogole z nikim w zwiazku, skoro i tak dba tylko o swoj tylek ;)
Kto Ci robił ombre...
Widze ze teraz na powaznie sie pani wziela za gameplay'e na tym kanale... To kiedy gta v?
Ja od dawna chce przestać w to grać ale to nie jest proste bo kiedy mówisz facetowi ze to jest również jego obowiązek, jego dziecko, jego bałagan itd. to on jest tym biedaczkiem a Ty jesteś zła żona. Najgorsze jest, ze to inne kobiety Cię tak właśnie oceniają 😑
Co za feministyczne wiadro pomyj. Kobiety mają dzisiaj pralki, zmywarki, roomby, i jedyne o co muszą się martwić to kolor tipsów i jakie rzęsy sobie zrobić. Nawet obiad robi termomix, ale facet wróci z budowy i ma jeszcze dzieciakiem się zajmować, bo biedaczka nogi zmęczyła od stania przed lustrem. Sto lat temu na nogach by zasuwała polerując podłogi. Jak się kobiecie mimo rozwoju technologicznego nie chce zajmować tym, czym powinna, to niech nie bawi się w dom, bo to kobieta jest od ogarniania ogniska domowego, a facet od bezpieczeństwa fizycznego i materialnego. A potem dziwyy że 40% małżeństw kończy się rozwodami, jak się baby nasłuchają feministek.
Jasne dzielmy się obowiązkami po połowie ale jak przychodzi zrobić remont lub wnieść lodówkę na 4 piętro to przecież rola faceta i gdzie te równo uprawnienie ??
remont robiłam razem z mężem i nie raz wnosiłam różne meble na górę.
@@nataliatur-relacjeA potem się rozwiodłaś. Pytanie dlaczego, bo słabo brzmią te porady w ustach rozwódki.
Jak sam sobie mam gotować sam sprzątać typu wycierac podłogi myć okna, jak sam mam sobie prać to pytaniem nikogo nie zaskocze - po cholere mi żona
By mieć z kim rozmawiać, mieć dziecko i spędzać życie ;)
+julia_ o słabe argumenty. Jednak jestem innego zdania.:)
@@Edone85 każdy ma inne zdanie :))
@@julia_o7932Do tego nie potrzebna jest żona. Większość kawalerów ogarnia swoje mieszkanie i szamę, wiec to nie jest tak, że chłop nie potrafi. Po prostu jeżeli chłop zakłada rodzinę, to jego psim obowiązkiem jest zapewnić jej bezpieczeństwo fizyczne i materialne, a kobieta ogarnia ognisko domowe. To nie kultura, to biologia. Kobieta po płaczu niemowlaka, po samym płaczu wie czy głodny, czy pielucha, facet nie jest w stanie tego rozróżnić. Z resztą, to nagrała rozwiedziona feministka, odkąd lewactwo weszło do meinstreamu ilość rozwodów tylko wzrasta, o czymś to świadczy.
perfekcyjna pani domu wlaczy z problemami które sama tworzy, widcie ż emeżcnzi tak naprawde was nie potrzebują i jestescie tylko paosżytem ?