Wow jak fajnie. DUM TRUPER. Pokochałem te obrazki, jak tylko je zobaczyłem. W pierwszej podstawce od razu trafiłem Pretoriańskiego Łowcę i tym sposobem zostałem wyznawcą Algerotha. :) Lata 80/90 to była czysta magia. Mimo internetów, gier online itd. to nic nie zastąpi tego jak szło się do kumpli pograć w .... to co było.
Doom Trooper był poza zasięgiem w ówczesnych latach, dorywało sie pojedyncze karty i całkowity brak znajomości pokręconych zasad. Magia i Miecz robiła swoją robotę. Dopiero zaskoczyła karcianka KULT i to był sztos. W WARZONE to się grało Legionem, świetna gra i miłe wspomnienia. Pierwsze figurki to składaliśmy z kartonów w formie kwadratów i malowaliśmy. Świetny materiał.
Świetny odcinek, Doom Trooper to piękny kawałek mojej młodości🙂 Nie zgodzę się jednak z prowadzącym odnośnie "niewiedzy" w temacie karcianek wśród fanów fantastyki w Polsce. Nie pamiętam już czy to zasługa czasopisma MiM (ale pewnie tak, bo to oni w tamtych czasach edukowali nas w temacie rpg-ów i wszelkich gier fantastycznych🙂), ale o Magic the Gathering było na tyle głośno w połowie lat 90 że nawet mieszkając w małym miasteczku gdzieś pod Krakowem bez problemu orientowałem się czym CCG są. Największym problemem wśród ówczesnych nastolatków była nieznajomość angielskiego. Od biedy w bitewniakach można było jeszcze nauczyć się zasad na turniejach czy z jakichś nieoficjalnych tłumaczeń ale rpgi czy karcianki były poza zasięgiem. Stąd też olbrzymi sukces wydawnictwa MAG, w końcu mieliśmy "nasze" gry w rodzimym języku. Największa przeszkoda nagle zniknęła. Więc nakład 10 tys. wcale mnie nie dziwi, ludzie byli złaknieni wszystkiego związanego z growym hobby po Polsku. Jeszcze odnośnie ceny - 14,5 zł w 95 roku to była spora kwota (dla nastolatka), dość powiedzieć że kilka lat później wychodząc do pubu w weekend z 10zł w kieszeni mogłem kupić 3 piwa i paczkę Marlboro😁więc narzekań na cenę Doom Troopera było sporo (szczególnie że nikt nie kupował tylko jednego zestawu😉)
14.50 to na stare 145000zl. Pamietam ze rok albo 2 wczesniej gry encore kosztowaly 35-50 tys zl. A mega gra wojna o pierscien 135000zl. Wiec 14.50 (czy 16.50 jak mowi Ignacy) to cena wrecz zaporowa ;). Na dzisiejsze (nie mowie o roznicy inflacyjnej a raczej o tym, ze wtedy ludzie naprawde malo zarabiali, robotnik z wieloletnim stazem nie mial chyba nawet tysiaka na reke, ale z glowy to pisze moze sie myle) to pewnie ze 150-200zl. Pamietam ze musialem wiele miesiecy ciulac na jakikolwiek zakup rpg/okologrowy. Glupi magazyn MiM to byl wydatek...
Dzięki za ten odcinek. To jak powrót do lat dzieciństwa. MiM i rozgryweczki w DT, który wtedy robił wielkie wrażenie (jak cały świat Warzonea). Czekam na kolejne wspominki.
Nostalgłem. Piękne czasy :) Pamiętam jak z kuzynem zagrywaliśmy się w tej pozycji. Potem był Dark Eden, aż w końcu Magic: The Gathering ;) Wakacyjne czasy beztroskiego dzieciństwa u babci i karcianki, w tle przygrywał Iron Maiden ;)
Grałem Mishimą, kupa świetnych kart i niesamowici bohaterowie - o ile pamiętam Keitoku Asano miał staty 11-7-10-10 i mając w ręku Daisho starożytnych imperatorów robił sieczkę z przeciwnika. Kiedy doszły boostery z Mocami Ki, to już w ogóle było pozamiatane… Albo karty typu „zwarta formacja” albo „vendetta”. Potęga! Mam nadal tego sporo w jednym z pudeł na strychu, w tym Alakhaia Przebiegłego. Kardynała Duranda też miałem, ale go zhandlowałem za jakieś absurdalne ilości innych kart. Co za czasy!❤
Świetny odcinek! Doskonale pamiętam czasy bez internetu, dobrze się o tym słuchało;) fajnie, jakby kolejny odcinek wleciał również na Spotify! Pozdrawiam!
Uniwersum to nie Warzone tylko Mutant Chronicles i pod taką nazwą debiutował pierwszy system rpg (brak w Polsce). Warzone tak jak Doom Trooper i Dark Eden to były spinnoffy tego systemu. A obrazy do kart to nie tylko były dzielone obrazy, ale też wzięte bezpośrednio z podręczników. Swoją drogą to bardzo ciekawy świat i szkoda, że tak mało został zagospodarowany .
Jak dla mnie to Inkwizycja i Inkwizytor Simon, grało się, piękne czasy. Świetny materiał o DT, fajnie dowiedzieć się o kulisach narodzin i samym wydaniu.
Cieszę się, że seria Historia Gier została wskrzeszona! Bardzo dobry materiał. Miałem podstawową talię Doomtroopera, ale mimo iż wychowywałem się w tzw. dużym mieście, nie miałem z kim w to grać...
No no dobry odcinek. Do dzisiaj nie mamy z bratem pewności jak się dowiedzieliśmy o Doom Trooperze i gdzie go kupiliśmy, ale z tego co ja pamiętam, to tak na 76% kupiliśmy podczas gdy jechaliśmy nad morze na wakacje z rodzicami. I tam się zatrzymaliśmy w jakimś miasteczku na przerwę w jeździe i na wystawie jakiejś księgarni zobaczyłem to pudełeczko i namówiliśmy mamę żeby nam kupiła. Od razu w samochodzie przeczytałem instrukcję, żebyśmy sobie mogli już pograć podczas podróży i tak przez te parę godzin jazdy na tylnym siedzeniu malucha (a może to już była wtedy Skoda Favorit) graliśmy jedną talią podzieloną na pół, bo taki był tam wariant opisany dla początkujących (albo tych co mają tylko jedną talię). Potem oczywiście cały wyjazd to było łupanie w hotelu jak tylko wracaliśmy z wycieczek. No generalnie kupa zabawy przez te dwa tygodnie tą jedną tylko talią. Najlepsza karta to była Miotacz Gehenny, +6 do strzału z tego co pamiętam. Z czasem niestety zaczęliśmy dostrzegać problemy tej gry, bo albo my coś źle zrozumieliśmy albo te zasady trochę były bez sensu. Bo generalnie ten kto wystawiał lepszą postać z na stół ten praktycznie z automatu wygrywał i nie mogłeś mu nic zrobić. Potem pamiętam jak się przerzuciliśmy na mtg to byliśmy w szoku, że jaka rewolucja, że tu ma sens wystawianie nawet słabych potworów bo możesz kilkoma zblokowaqć mocniejszego potwora, albo zrobić wjazd kilkoma słabymi w przeciwnika. W DT tego nie było, tam tylko jeden na jeden się walczyło, dlatego nawet nie było sensu wystawiać słabych postaci. Dodatkowo z tego co pamiętam, taka sama czcionka tam była używana do flavor textu co do textu z zasadami karty i stąd często się zastanawialiśmy czy to tylko flavor text czy też zasada. Do dzisiaj pamiętam, że na najsilniejszej naszej karcie postaci - Intruz z Callisto było napisane, że Ci intruzi leczą na polu walki legionistów ciemności no to uznaliśmy logicznie, że skoro tak napisali, no to będziemy tak grali, że oni się leczą i też inne nasze postacie leczą, więc w zsadzie grę wygrywał ten kto akurat w tej połówce swojej tali wylosował Intruza z Callisto bo nie dość, że miał najsilniejsze staty to się jeszcze leczył (a przynajmniej tak uznaliśmy na podstawie flavor textu). Ale i tak podczas tego wyjazdu nam to w zasadzie nie przeszkadzało i zabawa była przednia, bo w końcu do końca nie wiadomo było kto go wyciągnie, a może w ogóle gdzie na spodzie talii był. PS pamiętam, że o Doom Trooperze był też odcinek telewizyjnego magazynu o grach "Escape", z jakiegoś powodu mówiono tam na niego "Doom Troopera" zamiast "Doom Trooper" - "Doom Troopera to strategiczna gra karciana (...)". Mieliśmy zagwozdkę z bratem czemu oni tak mówią dziwnie, do dzisiaj mnie zastanawia w sumie o co chodziło.
To były czasy. :) Wspaniale było być nastolatkiem w latach 90. Doom troopera kupowaliśmy z bratem za kieszonkowe (ja miałem wtedy 11 lat a brat 6… to chyba nie była gra dla 6 latków) bo zobaczyłem reklamę w Magii i Mieczu. Magię i miecz poznałem przez reklamę na końcu Oka Yrrhedesa. A Oko poznałem z kolei prosząc w księgarni o „grę książkową” po przejściu 167 razy Wojownika Autostrady. Tak to wtedy działało. Z tych zdjęć figurek do Warzone z MiMa które pokazywał prezes robiliśmy sobie własną grę (nie stać nas było na prawdziwe figurki) wycinając je, naklejając na karton i wsadzając w podstawki do Magii i Miecza planszowego. Wymyślaliśmy zasady, robiliśmy makiety z klocków i nawalaliśmy się. Taki był wtedy głód grania. :) Łezka się kręci. Dzięki prezesie za przywołanie wspomnień.
Aż mi się łezka zakręciła! Dzięki Prezesie za piękne wspomnienia! A pamiętacie, że do jednego z numerów M&M była dodawana darmowa karta do Dooma? Ja trafiłem Ragathola :)
Ja zaczynalem grac bedac na 1 roku polibudy w Kielcach.(moze troche wczesniej niepamientam juz) tam w jednym z pierszych busterkow trawila lardynala Dominika no poznoej Duranda to byla podstawa mojej tali . Zgromadzilem okolo 800 kart. Co ciekawe 2lata temu na fb odnalazlem grupe z Warszawy. I poraz kolejny po ppnad 20 latach ponownie zagralem. Troche jeszcze w dt wlozylem i tetaz chbaa z 1k kart mam. Teraz to juz tylko czas ciezko znaleść zagrać.Ale nadal wielki sentyment mam. Jak slysze ile kosztowala zastanawiam czemu nie kupilem wiecej wtedy:)
Bardzo dobry odcinek, świetnie się słuchało. Co prawda w DT nie grałem i w tych latach poznawałem pierwsze karty do MTG, ale słyszałem wiele dobrego w tamtych czasach. Wbrew pozorom te czasy były zdecydowanie lepsze od obecnych. Co do leszczenia przez Prezesa....to teraz koło zatoczyło krąg bo i mnie Prezes czasem leszczy😉
Tak, to było cudo. Świat Mutant Chronicles. Eh... wspaniałe :). Nam karty sprzedawał kolega z Warszawy, jak wracał do domu rodzinnego ze studiów (ktoś jak Prezes ;)
Mnie trochę Doom Trooper ominął. Jak zacząłem się interesować karciankami to był już dodatek Paradise Lost. I wchodził Dark Eden, którego długo zbierałem. P.s. też pochodzę z Dąbrowy Górniczej a po gry (później Mtg) jeździłem do sklepu Bard w Katowicach (chyba ul. Kościuszki) Kawałek dalej za małym targiem był sklep z zabawkami (i puzzlami), w którym można było kupić zestawy Dark Eden.
Najbardziej mi się podobały grafiki z Bauhausu. Pamiętam czołg, który działał jak miał Dragonów podpiętych i Maxa Steinera. Karty z tej frakcji były chyba najtrudniejsze do trafienia. Odnośnie samej gry to u mnie na osiedlu, mam wrażenie, nikt nie wiedział jak poprawnie w to grać, ale i tak się grało. Mój brat zbierał te karty, a co mu zbywało to dawał mi. Pamiętam jak się cieszyłem jak tym krapem ubiłem koledze dopakowanego Mortyfikatora. I tak przegrałem, ale wspomnienia zostały. I zadanie od brata, znajdź na karcie sojuszu Cybertronic Robota Zabójcę. Dzięki za film, pozdrawiam.
Rewelacyjny materiał dla starych nerdow. Zagrywałem się w Warzona nie było pamiętam kasy na figurki to graliśmy ,,żołnierzykami" najgorzej mały dzieciaki bo zostały eksmitowane z osiedlowej piaskownicy przez 16-18 latków i musiały się bawić w trawie 😂
Z tego co pamiętam Prezes wygrał jak najbardziej Euro. A liczba 10 000 talii wynikała z przyczyn prozaicznych- to była najmniejsza możliwa ilość do drukowania
Z takiego samego sentymentu kilka lat temu kupiłem Ryzyko (co prawda ww settingu gry o tron, bo akurat sie złożyło z serialem), bo za dzieciaka sie zagrywałem w najbardziej podstawowe wydanie, które było mega przeskokiem po rumikubie i grzybobraniu😂
Mam jeszcze wszystkie swoje karty. Kupowałem w Schronie w Warszawie. Pamiętam że chłopaki z 8 klasy ukradli mi jakieś karty. Wtopiłem te grę mnóstwo pieniędzy a najgorzej że wkręciłem się. W Raj utracony czyli dodatek o walce na zniszczonej ziemi który pojawił się na koniec zycia DT. Czasy... Ale ilustracje z DT na okładkach mima. Miód. Zresztą pierwszy mim jaki kupiłem to był właśnie jeździec Bauhasu na skraju lasu w zimowej scenerii, dostrzeżony w witrynie kiosku.
Mam dalej. Graliśmy ostro i mieliśmy dżentelmeńską umowę, że kupujemy max 1 booster na tydzień. Niestety jeden kolega ta zasadę złamał i tak skończyło się nasze granie 😉
A mnie doomtrooper ominął. Jakoś później ('96-'97?) miałem świadomość jego istnienia, ale wtedy wchodziłem już w Warhammer Fantasy Battle, a z karcianek to kolekcjonersko SW i trochę grałem w Magica.
Ignacy weź talię doomtrupera na tegoroczny flamberg będzie prezes więc będzie okazja do rewanżu :) ekipa z pod wiaty będzie bacznie obserwować ruchy prezesa tym razem zagracie z zasadami. Pozdrawiam kirszniok ;)
To, że w tamtych latach spokojnie schodziło 10 tys. nakładu nieznanej karcianki mimo braku internetu, wynikało z tego, że był na to popyt, a nie było podaży, nie było żadnej konkurencji, nie było innych gier tego typu poza anglojęzycznym, a więc nie dla każdego MTG. Dziś Panie Ignacy, gdyby wychodziła jedna karcianka albo jedna planszówka rocznie, myślę, że nakład 10 tys. też zniknąłby w mgnieniu oka😅
Prezes nie byl MIstrzem Polski, a bodajże wicemistrzem. Mistrzostwo wtedy wygrał lokalny gracz z Tychów, właśnie tą combo-talia o której Ignacy mówił - i to właśnie sprawiło że pożyłem się DT i kupiłem karty do MTG
Z tym ze kolega, który wygrał MP nie mógł pojechać do Szwecji na ten duzy turniej (mieliśmy wtedy po 16 lat), stąd obecność i jakaś tam wygrana Prezesa ;)
Sklep Gufo ;) a domy kultury były 2 w tygodniu Orion a w soboty Tęcza, z której nas wyrzucono za „granie na pieniądze”, bo gracze używali 1-groszówek jako znaczników
Kojarzy ktoś może karciankę z mn.w. tych czasów, do której wykorzystywane były również żetony? Mam wspomnienie kart i kupki brązowych, okrągłych żetonów, ale dotychczas nie udało mi się takiej gry namierzyć :(
Ciekawy materiał, dzięki! Wiem, że to niełatwe ale błagam o większą staranność wypowiedzi. Ignacy, mówisz szybko i niedbale i czasami ciężko to zrozumieć.
Odcinek świetny, ale... Możecie sobie spokojnie darować to długie animowane intro z pompatyczną muzyką. Macie już intro na początku, więc nie ma sensu, żeby widz musiał oglądać jakąś animację z templejtu po zagajeniu tematu przez prowadzącego. Do rzeczy po prostu, bez zbędnych i niezbyt ładnych fajerwerków
Cieszę się, że seria Historia Gier została wskrzeszona! Bardzo dobry materiał. Miałem podstawową talię Doomtroopera, ale mimo iż wychowywałem się w tzw. dużym mieście, nie miałem z kim w to grać...
Ja zaczynalem grac bedac na 1 roku polibudy w Kielcach.(moze troche wczesniej niepamientam juz) tam w jednym z pierszych busterkow trawila lardynala Dominika no poznoej Duranda to byla podstawa mojej tali . Zgromadzilem okolo 800 kart. Co ciekawe 2lata temu na fb odnalazlem grupe z Warszawy. I poraz kolejny po ppnad 20 latach ponownie zagralem. Troche jeszcze w dt wlozylem i tetaz chbaa z 1k kart mam. Teraz to juz tylko czas ciezko znaleść zagrać.Ale nadal wielki sentyment mam. Jak slysze ile kosztowala zastanawiam czemu nie kupilem wiecej wtedy:)
Wow jak fajnie. DUM TRUPER. Pokochałem te obrazki, jak tylko je zobaczyłem. W pierwszej podstawce od razu trafiłem Pretoriańskiego Łowcę i tym sposobem zostałem wyznawcą Algerotha. :) Lata 80/90 to była czysta magia. Mimo internetów, gier online itd. to nic nie zastąpi tego jak szło się do kumpli pograć w .... to co było.
Pamiętam, że ostatni raz kiedy widziałem karty doom troopera w sklepie to był jakiś 2008 rok- namiot z tanimi książkami w Zakopanem.
Doom Trooper był poza zasięgiem w ówczesnych latach, dorywało sie pojedyncze karty i całkowity brak znajomości pokręconych zasad. Magia i Miecz robiła swoją robotę. Dopiero zaskoczyła karcianka KULT i to był sztos. W WARZONE to się grało Legionem, świetna gra i miłe wspomnienia. Pierwsze figurki to składaliśmy z kartonów w formie kwadratów i malowaliśmy. Świetny materiał.
Świetny odcinek, Doom Trooper to piękny kawałek mojej młodości🙂 Nie zgodzę się jednak z prowadzącym odnośnie "niewiedzy" w temacie karcianek wśród fanów fantastyki w Polsce. Nie pamiętam już czy to zasługa czasopisma MiM (ale pewnie tak, bo to oni w tamtych czasach edukowali nas w temacie rpg-ów i wszelkich gier fantastycznych🙂), ale o Magic the Gathering było na tyle głośno w połowie lat 90 że nawet mieszkając w małym miasteczku gdzieś pod Krakowem bez problemu orientowałem się czym CCG są. Największym problemem wśród ówczesnych nastolatków była nieznajomość angielskiego. Od biedy w bitewniakach można było jeszcze nauczyć się zasad na turniejach czy z jakichś nieoficjalnych tłumaczeń ale rpgi czy karcianki były poza zasięgiem. Stąd też olbrzymi sukces wydawnictwa MAG, w końcu mieliśmy "nasze" gry w rodzimym języku. Największa przeszkoda nagle zniknęła. Więc nakład 10 tys. wcale mnie nie dziwi, ludzie byli złaknieni wszystkiego związanego z growym hobby po Polsku. Jeszcze odnośnie ceny - 14,5 zł w 95 roku to była spora kwota (dla nastolatka), dość powiedzieć że kilka lat później wychodząc do pubu w weekend z 10zł w kieszeni mogłem kupić 3 piwa i paczkę Marlboro😁więc narzekań na cenę Doom Troopera było sporo (szczególnie że nikt nie kupował tylko jednego zestawu😉)
14.50 to na stare 145000zl. Pamietam ze rok albo 2 wczesniej gry encore kosztowaly 35-50 tys zl. A mega gra wojna o pierscien 135000zl. Wiec 14.50 (czy 16.50 jak mowi Ignacy) to cena wrecz zaporowa ;). Na dzisiejsze (nie mowie o roznicy inflacyjnej a raczej o tym, ze wtedy ludzie naprawde malo zarabiali, robotnik z wieloletnim stazem nie mial chyba nawet tysiaka na reke, ale z glowy to pisze moze sie myle) to pewnie ze 150-200zl. Pamietam ze musialem wiele miesiecy ciulac na jakikolwiek zakup rpg/okologrowy. Glupi magazyn MiM to byl wydatek...
Swiętny materiał, KF utrzymuje poziom, pan Ignacy jak zwykle szczery do bólu :D dzieki wielkie, oglądałem z uśmiechem na twarzy. \m/
Dziękuję!
Dzięki za ten odcinek. To jak powrót do lat dzieciństwa. MiM i rozgryweczki w DT, który wtedy robił wielkie wrażenie (jak cały świat Warzonea). Czekam na kolejne wspominki.
Nostalgłem. Piękne czasy :) Pamiętam jak z kuzynem zagrywaliśmy się w tej pozycji. Potem był Dark Eden, aż w końcu Magic: The Gathering ;) Wakacyjne czasy beztroskiego dzieciństwa u babci i karcianki, w tle przygrywał Iron Maiden ;)
Grałem Mishimą, kupa świetnych kart i niesamowici bohaterowie - o ile pamiętam Keitoku Asano miał staty 11-7-10-10 i mając w ręku Daisho starożytnych imperatorów robił sieczkę z przeciwnika. Kiedy doszły boostery z Mocami Ki, to już w ogóle było pozamiatane… Albo karty typu „zwarta formacja” albo „vendetta”. Potęga!
Mam nadal tego sporo w jednym z pudeł na strychu, w tym Alakhaia Przebiegłego. Kardynała Duranda też miałem, ale go zhandlowałem za jakieś absurdalne ilości innych kart. Co za czasy!❤
Świetny odcinek! Doskonale pamiętam czasy bez internetu, dobrze się o tym słuchało;) fajnie, jakby kolejny odcinek wleciał również na Spotify! Pozdrawiam!
Pamiętam, że wśród ilustratorów świata Kronik Mutantów (a więc też Doom Troopera) był Simon Bisley.
Uniwersum to nie Warzone tylko Mutant Chronicles i pod taką nazwą debiutował pierwszy system rpg (brak w Polsce). Warzone tak jak Doom Trooper i Dark Eden to były spinnoffy tego systemu. A obrazy do kart to nie tylko były dzielone obrazy, ale też wzięte bezpośrednio z podręczników. Swoją drogą to bardzo ciekawy świat i szkoda, że tak mało został zagospodarowany .
Kupowało się głównie w Masterze w Gdańsku Wrzeszczu. Mishima, Bauhaus, pod koniec Capitol.
Jak dla mnie to Inkwizycja i Inkwizytor Simon, grało się, piękne czasy. Świetny materiał o DT, fajnie dowiedzieć się o kulisach narodzin i samym wydaniu.
Cieszę się, że seria Historia Gier została wskrzeszona! Bardzo dobry materiał. Miałem podstawową talię Doomtroopera, ale mimo iż wychowywałem się w tzw. dużym mieście, nie miałem z kim w to grać...
No no dobry odcinek. Do dzisiaj nie mamy z bratem pewności jak się dowiedzieliśmy o Doom Trooperze i gdzie go kupiliśmy, ale z tego co ja pamiętam, to tak na 76% kupiliśmy podczas gdy jechaliśmy nad morze na wakacje z rodzicami. I tam się zatrzymaliśmy w jakimś miasteczku na przerwę w jeździe i na wystawie jakiejś księgarni zobaczyłem to pudełeczko i namówiliśmy mamę żeby nam kupiła. Od razu w samochodzie przeczytałem instrukcję, żebyśmy sobie mogli już pograć podczas podróży i tak przez te parę godzin jazdy na tylnym siedzeniu malucha (a może to już była wtedy Skoda Favorit) graliśmy jedną talią podzieloną na pół, bo taki był tam wariant opisany dla początkujących (albo tych co mają tylko jedną talię). Potem oczywiście cały wyjazd to było łupanie w hotelu jak tylko wracaliśmy z wycieczek. No generalnie kupa zabawy przez te dwa tygodnie tą jedną tylko talią. Najlepsza karta to była Miotacz Gehenny, +6 do strzału z tego co pamiętam. Z czasem niestety zaczęliśmy dostrzegać problemy tej gry, bo albo my coś źle zrozumieliśmy albo te zasady trochę były bez sensu. Bo generalnie ten kto wystawiał lepszą postać z na stół ten praktycznie z automatu wygrywał i nie mogłeś mu nic zrobić. Potem pamiętam jak się przerzuciliśmy na mtg to byliśmy w szoku, że jaka rewolucja, że tu ma sens wystawianie nawet słabych potworów bo możesz kilkoma zblokowaqć mocniejszego potwora, albo zrobić wjazd kilkoma słabymi w przeciwnika. W DT tego nie było, tam tylko jeden na jeden się walczyło, dlatego nawet nie było sensu wystawiać słabych postaci. Dodatkowo z tego co pamiętam, taka sama czcionka tam była używana do flavor textu co do textu z zasadami karty i stąd często się zastanawialiśmy czy to tylko flavor text czy też zasada. Do dzisiaj pamiętam, że na najsilniejszej naszej karcie postaci - Intruz z Callisto było napisane, że Ci intruzi leczą na polu walki legionistów ciemności no to uznaliśmy logicznie, że skoro tak napisali, no to będziemy tak grali, że oni się leczą i też inne nasze postacie leczą, więc w zsadzie grę wygrywał ten kto akurat w tej połówce swojej tali wylosował Intruza z Callisto bo nie dość, że miał najsilniejsze staty to się jeszcze leczył (a przynajmniej tak uznaliśmy na podstawie flavor textu). Ale i tak podczas tego wyjazdu nam to w zasadzie nie przeszkadzało i zabawa była przednia, bo w końcu do końca nie wiadomo było kto go wyciągnie, a może w ogóle gdzie na spodzie talii był.
PS
pamiętam, że o Doom Trooperze był też odcinek telewizyjnego magazynu o grach "Escape", z jakiegoś powodu mówiono tam na niego "Doom Troopera" zamiast "Doom Trooper" - "Doom Troopera to strategiczna gra karciana (...)". Mieliśmy zagwozdkę z bratem czemu oni tak mówią dziwnie, do dzisiaj mnie zastanawia w sumie o co chodziło.
Rewelacja! Dziękuję za komentarz ze wspomnieniami!
To były czasy. :) Wspaniale było być nastolatkiem w latach 90. Doom troopera kupowaliśmy z bratem za kieszonkowe (ja miałem wtedy 11 lat a brat 6… to chyba nie była gra dla 6 latków) bo zobaczyłem reklamę w Magii i Mieczu. Magię i miecz poznałem przez reklamę na końcu Oka Yrrhedesa. A Oko poznałem z kolei prosząc w księgarni o „grę książkową” po przejściu 167 razy Wojownika Autostrady. Tak to wtedy działało. Z tych zdjęć figurek do Warzone z MiMa które pokazywał prezes robiliśmy sobie własną grę (nie stać nas było na prawdziwe figurki) wycinając je, naklejając na karton i wsadzając w podstawki do Magii i Miecza planszowego. Wymyślaliśmy zasady, robiliśmy makiety z klocków i nawalaliśmy się. Taki był wtedy głód grania. :) Łezka się kręci. Dzięki prezesie za przywołanie wspomnień.
Rewelacyjny material! Mam nadzieję, że poprzednie lata i historie jakie tam się wydarzyły również znajdą się tu na kanale.
Aż mi się łezka zakręciła! Dzięki Prezesie za piękne wspomnienia!
A pamiętacie, że do jednego z numerów M&M była dodawana darmowa karta do Dooma?
Ja trafiłem Ragathola :)
Ja zaczynalem grac bedac na 1 roku polibudy w Kielcach.(moze troche wczesniej niepamientam juz) tam w jednym z pierszych busterkow trawila lardynala Dominika no poznoej Duranda to byla podstawa mojej tali . Zgromadzilem okolo 800 kart. Co ciekawe 2lata temu na fb odnalazlem grupe z Warszawy. I poraz kolejny po ppnad 20 latach ponownie zagralem. Troche jeszcze w dt wlozylem i tetaz chbaa z 1k kart mam. Teraz to juz tylko czas ciezko znaleść zagrać.Ale nadal wielki sentyment mam. Jak slysze ile kosztowala zastanawiam czemu nie kupilem wiecej wtedy:)
To była świetna karcianka :) Grałem Legionem Ciemności.
O W MORDE
byłem tam Ignacy! Było to 3000 lat temu
Karty Doom Troopera mam do dzisiaj
Bardzo dobry odcinek, świetnie się słuchało. Co prawda w DT nie grałem i w tych latach poznawałem pierwsze karty do MTG, ale słyszałem wiele dobrego w tamtych czasach. Wbrew pozorom te czasy były zdecydowanie lepsze od obecnych. Co do leszczenia przez Prezesa....to teraz koło zatoczyło krąg bo i mnie Prezes czasem leszczy😉
;)
Tak, to było cudo. Świat Mutant Chronicles. Eh... wspaniałe :). Nam karty sprzedawał kolega z Warszawy, jak wracał do domu rodzinnego ze studiów (ktoś jak Prezes ;)
Mnie trochę Doom Trooper ominął.
Jak zacząłem się interesować karciankami to był już dodatek Paradise Lost. I wchodził Dark Eden, którego długo zbierałem.
P.s. też pochodzę z Dąbrowy Górniczej a po gry (później Mtg) jeździłem do sklepu Bard w Katowicach (chyba ul. Kościuszki)
Kawałek dalej za małym targiem był sklep z zabawkami (i puzzlami), w którym można było kupić zestawy Dark Eden.
Jak tak samo 🙂. Ziomale na Kanale Fantastycznym. Ciekawe na jakim osiedlu lub dzielni Prezes się wychował w DG?
@@marlonbrando3722 ja Gołonóg a konkretnie Kasprzak. Swoją drogą może prezes był moim sąsiadem?
Osiedle Mydlice. Obecnie Gołonóg, Bema
Już barda niema przenieśli do krakowa
Pozdrowienia z Tychów od gracza Doom Troopera, może się nawet kiedyś minęliśmy w sklepie kupując boostery😊
O! My też w słynnym sklepie Gufo kupowaliśmy Doom Troopera a potem MtG ;) No i cotygodniowe spotkania w Orionie
Najbardziej mi się podobały grafiki z Bauhausu. Pamiętam czołg, który działał jak miał Dragonów podpiętych i Maxa Steinera. Karty z tej frakcji były chyba najtrudniejsze do trafienia. Odnośnie samej gry to u mnie na osiedlu, mam wrażenie, nikt nie wiedział jak poprawnie w to grać, ale i tak się grało. Mój brat zbierał te karty, a co mu zbywało to dawał mi. Pamiętam jak się cieszyłem jak tym krapem ubiłem koledze dopakowanego Mortyfikatora. I tak przegrałem, ale wspomnienia zostały. I zadanie od brata, znajdź na karcie sojuszu Cybertronic Robota Zabójcę. Dzięki za film, pozdrawiam.
Dziękujemy za materiał
i w Bydgoszczy był Septima Komputer i Zloty Smok :)
Rewelacyjny materiał! Czekam na odcinek o Kult Tcg, bardzo ubolewam że ta karcianka umarła.
Rewelacyjny materiał dla starych nerdow. Zagrywałem się w Warzona nie było pamiętam kasy na figurki to graliśmy ,,żołnierzykami" najgorzej mały dzieciaki bo zostały eksmitowane z osiedlowej piaskownicy przez 16-18 latków i musiały się bawić w trawie 😂
Z tego co pamiętam Prezes wygrał jak najbardziej Euro. A liczba 10 000 talii wynikała z przyczyn prozaicznych- to była najmniejsza możliwa ilość do drukowania
Z takiego samego sentymentu kilka lat temu kupiłem Ryzyko (co prawda ww settingu gry o tron, bo akurat sie złożyło z serialem), bo za dzieciaka sie zagrywałem w najbardziej podstawowe wydanie, które było mega przeskokiem po rumikubie i grzybobraniu😂
Poza MiM - reklama była w komiksie The Amazing Spider-man 9/95 wydanym przez TM-Semic - to tam pierwszy raz zobaczyłem DT :) I gram do dzisiaj! :)
Zaluje ze nie gralem w DT w czasch swietnosci tej gry. Pamietam bardzo fajne reklamy DT w MiMie
1995 mialem 15 lat, i myślałem jak skołować pieniądze na DoomTrooperka, a później na Dark Edena. Byli czasy 😄
To była gra z chęcią bym zagrał. Szkoda że tego świata już nikt nie kontynuuje.
Jest Ignacy w moim ulubionym swetrze i wraca z ulubionym cyklem. Poprzedni odcinek jeszcze chyba przed pandemią XD
Mam jeszcze wszystkie swoje karty.
Kupowałem w Schronie w Warszawie.
Pamiętam że chłopaki z 8 klasy ukradli mi jakieś karty. Wtopiłem te grę mnóstwo pieniędzy a najgorzej że wkręciłem się. W Raj utracony czyli dodatek o walce na zniszczonej ziemi który pojawił się na koniec zycia DT. Czasy... Ale ilustracje z DT na okładkach mima. Miód.
Zresztą pierwszy mim jaki kupiłem to był właśnie jeździec Bauhasu na skraju lasu w zimowej scenerii, dostrzeżony w witrynie kiosku.
Ja pamiętam że swoje pierwsze talie do Doom Troopera I bosterki kupowałem w księgarni w Świnoujściu 🙂
Czekam na filmik o warzone :) Niedawno grałem znowu w Dark Eden, nie zestarzał się jak Doomtrooper, cały czas oddaje - polecam!
W Doomtroopera nie gralem , ale za to Cybertronic w Warzone byl grany :)
Klasyk. Jeszcze mam.
Ja Grałem w sklepie na centralnym w warszawie. Mega wspomnienie. Zrób proszę odcinek o Dark Eden
Kult. MECCG. Star trek. Złote czasy 😁
Moja pierwsza karcianka kolekcjonerska. I to po polsku. Niestety sprzedałem większość kart żeby iść dalej w świat gier.
Moja też :D
Mam dalej. Graliśmy ostro i mieliśmy dżentelmeńską umowę, że kupujemy max 1 booster na tydzień. Niestety jeden kolega ta zasadę złamał i tak skończyło się nasze granie 😉
Uwielbiałem grafiki na kartach Doomtroopera. Przerysowywałęm sobie kiedyś tego czerwonego mutanta trzymającego zakładniczkę. Ech, wypasiona grafika.
A mnie doomtrooper ominął. Jakoś później ('96-'97?) miałem świadomość jego istnienia, ale wtedy wchodziłem już w Warhammer Fantasy Battle, a z karcianek to kolekcjonersko SW i trochę grałem w Magica.
Widziane w kąciku bez prądu w Świat Gier Komputerowych
Ignacy weź talię doomtrupera na tegoroczny flamberg będzie prezes więc będzie okazja do rewanżu :) ekipa z pod wiaty będzie bacznie obserwować ruchy prezesa tym razem zagracie z zasadami.
Pozdrawiam kirszniok ;)
To, że w tamtych latach spokojnie schodziło 10 tys. nakładu nieznanej karcianki mimo braku internetu, wynikało z tego, że był na to popyt, a nie było podaży, nie było żadnej konkurencji, nie było innych gier tego typu poza anglojęzycznym, a więc nie dla każdego MTG. Dziś Panie Ignacy, gdyby wychodziła jedna karcianka albo jedna planszówka rocznie, myślę, że nakład 10 tys. też zniknąłby w mgnieniu oka😅
Pięknego Dnia... Przegranego Dnia :)
Piękny materiał. Ciągle gramy. Jak ktoś chce pograć to dajcie znać.
Prezes nie byl MIstrzem Polski, a bodajże wicemistrzem. Mistrzostwo wtedy wygrał lokalny gracz z Tychów, właśnie tą combo-talia o której Ignacy mówił - i to właśnie sprawiło że pożyłem się DT i kupiłem karty do MTG
Z tym ze kolega, który wygrał MP nie mógł pojechać do Szwecji na ten duzy turniej (mieliśmy wtedy po 16 lat), stąd obecność i jakaś tam wygrana Prezesa ;)
Dzięki za dodatkowe insiderskie ploty! Rewelacja! Pozdrawiam!
ten handel na stawowej był na piętrze Burger Kinga a w Tychach w Tęczy, sklep w Tychach to chyba był ONO na osiedlu O
Sklep Gufo ;) a domy kultury były 2 w tygodniu Orion a w soboty Tęcza, z której nas wyrzucono za „granie na pieniądze”, bo gracze używali 1-groszówek jako znaczników
Nie znałem tej karcianki 😮 ale za dzieciaka w warhammera i magica się grało.
To może by tak wznowić :)
Pamiętam tę grę: fajne uniwersum Kronik Mutantów, ale grywalność taka średnia.
Wtedy wszystko można było sprzedać byle trochę kolorowe było.
Szkoda że nie wyszło wydanie Kronik Mutantów erp. Ale by to wtedy żarło !
Zagrałbym jeszcze raz. szansy na reedycję pewnie nie ma :(
a bedzie sequel o Edenie?
Też bym posłuchał
W chorzowie batorym był sklep na armi krajowej 107 tam wszyscy przesiadywali na poczatku kto nie pamieta prezesa 😁
Arka-Din, wole nie pamietac prezesa, sprzedal ,mi falszywego Kardynala Dominika
Zbierałem Dark Eden'y
Kojarzy ktoś może karciankę z mn.w. tych czasów, do której wykorzystywane były również żetony? Mam wspomnienie kart i kupki brązowych, okrągłych żetonów, ale dotychczas nie udało mi się takiej gry namierzyć :(
Kiedy Artur Szyndler?
wow
Ciekawy materiał, dzięki! Wiem, że to niełatwe ale błagam o większą staranność wypowiedzi. Ignacy, mówisz szybko i niedbale i czasami ciężko to zrozumieć.
Odcinek świetny, ale... Możecie sobie spokojnie darować to długie animowane intro z pompatyczną muzyką. Macie już intro na początku, więc nie ma sensu, żeby widz musiał oglądać jakąś animację z templejtu po zagajeniu tematu przez prowadzącego. Do rzeczy po prostu, bez zbędnych i niezbyt ładnych fajerwerków
Tylko Imperial!
Cieszę się, że seria Historia Gier została wskrzeszona! Bardzo dobry materiał. Miałem podstawową talię Doomtroopera, ale mimo iż wychowywałem się w tzw. dużym mieście, nie miałem z kim w to grać...
Ja zaczynalem grac bedac na 1 roku polibudy w Kielcach.(moze troche wczesniej niepamientam juz) tam w jednym z pierszych busterkow trawila lardynala Dominika no poznoej Duranda to byla podstawa mojej tali . Zgromadzilem okolo 800 kart. Co ciekawe 2lata temu na fb odnalazlem grupe z Warszawy. I poraz kolejny po ppnad 20 latach ponownie zagralem. Troche jeszcze w dt wlozylem i tetaz chbaa z 1k kart mam. Teraz to juz tylko czas ciezko znaleść zagrać.Ale nadal wielki sentyment mam. Jak slysze ile kosztowala zastanawiam czemu nie kupilem wiecej wtedy:)