Ludzie wybierają sobie dobrze płatne, "przyszłościowe" studia, a potem kompletnie do danego zawodu się nie nadają. Wydaję mi się, że przy wyborze studiów zapominamy kim właściwie jesteśmy. Nie zbaczamy na nasze cechy charakteru, całkowicie to ignorujemy, a to od tego powinniśmy rozpocząć nasze rozważania o ścieżce zawodowej. Nie z każdego zrobi się dobrego sprzedawce, nauczyciela czy pielęgniarza. Do każdego zawodu potrzebne są odpowiednie cechy osobowości i umiejętności. Niestety ludzie na ślepo przechodzą przez szkolnictwo wyższe i budzą się dopiero gdy wchodzą na rynek pracy.
@Egbert Nie każdy ma takiego poczucie misji, żeby zadowalało go życie w biedzie robiąc to co lubi. Jasne, fajnie jest kiedy zawodowo realizujesz swoje pasje, ale jak przy tym jesz chleb z bułką i mieszkasz w kartonie to już niekoniecznie będziesz się czuć spełniony, nie mówiąc o tym że niełatwo znaleźć pewnie drugą połówkę w takiej sytuacji a i to utrudnia osiągnięcie życiowego spełnienia ;)
@Egbert Teraz nie, ale jak to mądrze powiedział Szymon, weź pod uwagę że za kilka lat możesz być już zupełnie inną osobą niż teraz. Mimo wszystko powodzenia życzę w spełnianiu się poprzez swoją pasję. Ja akurat nie narzekam, bo jestem programistą i lubię to co robię a i zarabiam najgorzej ale wielu takiego szczęścia ze swoimi pasjami nie ma :)
Jeśli nie wiesz o co chodzi to chodzi o to że jest biurokracja a PiS razem z grupą socjotechników chce sobie przywłaszczyć Polskę, a do motłochu to nie dociera
@@Matt22714 no nie jestem pewna, może ze 20 lat temu certyfikat z angielskiego na poziomie C2 (taki, jak mój) coś znaczył, ale obecnie widuję oferty pracy wymagające 2, a nawet 3 języków, albo języków takich jak holenderski, rumuński, grecki albo chiński.
Fakt że studia "nie dają prestiżu" nie musi oznaczać że ty nie możesz im tego prestiżu nadać np. poprzez lepsze wysławianie się, umiejętności pisania, kulturę i zainteresowania. Sam studiuje taki kierunek który kiedyś uchodził za prestiżowy, mianowicie prawo. Wiele się zmieniło i niestety wiele osób tutaj to buce którzy traktują innych przedmiotowo bo nie studiują tego "pReStiżOwEgo" kierunku. Jest to bardzo przykre ale są pozytywne aspekty. Studia te bardzo otworzyły mi myślenie, zmieniły poglądy, w tym polityczne oraz nauczyły mnie argumentacji, logicznego myślenia i pewności siebie. Fakt że niektóre osoby są "typowymi studentami prawa" nie zniechęca mnie do godnego reprezentowania uczelni i siebie. Warto czasem zrobić coś DLA nauki żeby później oczekiwać że nauka nam to "odda" :)
@@Prowelplaygames zastanawia mnie, czy prawo to faktycznie tak ciężki kierunek jak mówią, czy zwykły śmiertelnik jest w stanie poradzić sobię na studiach prawniczych i mieć przy okazji czas prywatny( wyjść na piwo, obejrzeć serial) ? Bo często słyszę, że idąc na prawo trzeba zrezygnować z życia prywatnego. Jak to jest?
Mam 21 lat w trakcie kończenia liceum zacząłem dorabiać sobie na pizzy. Teraz moja stawka wynosi 18zł/H +3zł za każdy kurs netto. W trakcie kwarantanny najwięcej zrobiłem 240 godzin w miesiącu i około 500 kursów. Zarobilem dokładnie 5600zł mając 21 lat i prawo jazdy na które zresztą też sam uzbierałem. Teraz przeciętnie robię 5k miesięcznie, gram na giełdzie i odkładam sobie na jakiś przyszły biznes a to wszystko bez żadnych studiów.
ale pamiętaj że aktualnie w ten sposób dorabiając swój pracodawca nie musi oddawać części podatków itp. ale fajnie że sobie dobrze radzisz, bo jak ktoś jest zaradny, to będzie w stanie "sprzedać" swoje usługi i umiejętności w każdym miejscu ;)
Mam 23 lata jestem już rok po skończeniu licencjatu z marketingu zaocznie ponieważ studiowałem i pracowałem w całkiem dobrej i płatnej pracy, idąc wiedziałem że nie polepszy mi to znalezienia pracy, a jeśli polepszy to nieznacznie. Pracuje powiedzmy od 16 roku życia ponieważ rodzice mieli cukiernie i sklepy i zawsze gdzieś trzeba było pomóc, aktualnie mam pracę międzynarodową która jest dobrze płatna (4000 - 5000) studia absolutnie mi w tym nie pomogły, ale część wiedzy i doświadczenia, oraz znajomi poznani na uczelni przydała mi się. Mogę stwierdzić z dzisiejszej perspektywy jedno - na pewno to nie poszło na marne. EDIT: Nie namawiam tych osób które nie wiedzą co wybrać, ponieważ ja wiedziałem co robić i jak to robić, a studia były tylko kolejnym krokiem który musiałem przejść.
Pominięty argument - dawniej studia odraczały wojsko, a jeśli już się trafiło do wojska po studiach, to na lepszych zasadach. Film "Samowolka" nie był aż tak daleki od prawdy. Nie każdy lubił, ani nie nadawał się do wojskowych klimatów.
@PN-N-1488 Kiedyś, a konkretniej 15 lat temu (ja wtedy robiłem maturę), rozpoczęcie studiów oznaczało w efekcie ominięcie obowiązku służby. Nie jestem pewien czy taka akurat była podstawa prawna, ale z całą pewnością taki był efekt. Ja, mój brat (4 lata starszy) i wielu facetów (wtedy chłopaków) z naszego przedziału wiekowego uniknęło wojska właśnie dzięki uczelni.
@@gauthel Unikało się wojska, albowiem tam panował ogromny bałagan w danych. W momencie rozpoczęcia studiów, donosiło się kwitek do WKU, że się studiuje i teoretycznie co roku, trzeba było to donosić, bo inaczej powinni Cię wezwać. Jednak właśnie ze względu na zmiany ustrojowe i systemowe, no i ten chaos, nikt tam tego nie pilnował. Zatem teoretycznie po zakończeniu studiów, mogli Cię dorwać i wezwać do WP.
@@karolwyszynski794 A 15 lat po zmianie ustroju mieli najwyraźniej jeszcze większy bałagan. Potem przyszła reforma bodajże PO czyli likwidacja obowiązku służby i tak już zostało.
Dobre rozważania. Od siebie dodałabym, że ostatecznie wiele zależy od nastawienia osoby, która idzie na studia. Osobiście też właśnie skończyłam studia, które większość uważała za bardzo zły pomysł, ponieważ nie kieruje on na żaden konkretny dobrze płatny zawód. Jednak ja wiedziałam, że jako technik organizacji reklamy ze swoimi umiejętnościami mogę spokojnie budować swoje portfolio poza studiami, a studia dały mi tak niesamowity rozwój osobisty (zrozumienie idei państwa, człowieka, wartości). To na nich też zorientowałam się, że lubiane kiedyś przeze mnie feministyczne hasła niekonieczne są słuszne czy prowadzą do dobrych skutków. Plus niesamowicie rozwinęłam swój charakter. Niestety jestem w mniejszości bo większość mojego roku bardziej pasuje do opisu, który przedstawiłeś w filmie. Słuchałam przez trzy lata, że profesorowie ich nie uczą, nie pilnują, a po studiach będą siedzieć na kasie. Ludzie powinni się zastanowić przed pójściem na studia czy wiedzą na co się piszą.
15:55 "... Ja jestem tylko gadającą głową w internecie" ~Szymon 2020. Urzekła mnie świadomość tego kim się jest dla drugiej(de facto nie znanej ci) osoby. :D
Gdybym miał powiedzieć co cenię w studiach najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi którzy podali mi pomocną dłoń, gdy nie miałem z kim pić, kiedy chlałem sam....
@ To właśnie przypadkowe picie wpływa na nasze życie. Chodzi o to że gdy pije się pewne trunki nawet z pozoru uniwersalne bywa że nie zalicza się studiów, które by tak rzec dadzą nam pracę. a miałem szczęście by tak rzec ponieważ je znalazłem i dziękuję studiom, dziękuję mu, studia to piwo, studia to imprezy, studia to bezcelowe oglądanie serialów na netflixie. Wielu ludzi pyta mnie o to samo "ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tą zdolność do zaliczania sesji" a ja im odpowiadam, że to proste, to umiłowanie studiów, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny a jutro kto wie dlaczego by nie oddam się pracy społecznej i będę ot choćby sadzić znaczy, marchew. Miłego dnia
Zależy co chcesz robić. Jeżeli chcesz uczyć w szkole, albo leczyć ludzi to bez studiów nie masz dostępu do tych zawodów, bo ustawy nie puszczają. A może być też w drugą stronę - mam kolegę po technikum, który jest prawie cudotwórcą, jeśli chodzi o elektrotechnikę, elektronikę, informatykę, programowanie. Potrafi naprawić wszystko. Jeżeli przyjedzie do zakładu produkcyjnego gdzie zepsuje się maszyna za milion złotych i produkcja stoi, a serwis jest w Danii i może przyjechać za tydzień to nikt go nie pyta o wykształcenie jeśli potrafi skutecznie tą maszynę naprawić. Przyjeżdża, naprawia i wystawia czterocyfrową fakturkę.
@@GHST-cw7dw To zależy. Jeśli jesteś nauczycielem w szkole podstawowej to już przyjemniej jest w hucie. Hałas i dzieci wyniszczają człowieka fizycznie i psychicznie. Mam siostre nauczycielke która po kilku latach nauczania nie może już patrzeć na dzieci.
Podzielił bym to na dwie kwestie, w zależności od celu: hobbistycznie i zawodowo. Zawodowo to zależy od państwa, systemu szkolnictwa i przepisów (czy są w ogóle wymagane do rozpoczęcia pracy, czy pomagają później w pracy). Hobbistycznie to zależy.
W sumie takie radzenie nie ma kompletnie sensu, sam jestem tegorocznym maturzystom który źle wybrał kierunek i za późno się ogarnął aby go zmienić (ale zdaję sobie z tego sprawę i biorę to na klatę). Teraz stoję przed wyborem studiów i mając z tyłu głowy, że nie jestem pewien do tego jak mi poszły matury, staram sie wybrać wszystkie możliwości jakie choć trochę będą zgodne z moimi zainteresowaniami. Denerwuje mnie też takie gadanie nie idź na studia bo możesz lepiej zarabiać bez nich, sam nie jestem z bogatej rodziny, ale rodzice robią wszystko abym mógł się kształcić i robię wszystko aby się rozwijać, a podjęcie takiego ryzyka nie pójścia i próbowania an własną rękę jest strasznie losowe i mogę albo budować karierę na doświadczeniu albo stać się przeciętnym jak nie biedniejszym Polakiem.
Szkoda, ze w szkole średniej nie ma kogoś na wzór doradcy kariery jak jest np. w USA. Uczniowie często są zagubieni w kwestiach przyszłości po szkole. W liceum ogólnokształcącym poprzez wybór profilu nauczania w teorii już powinno się wiedzieć w jakim kierunku powinno się zmierzać. A jak już się zacznie naukę to i tak promowane sa tylko najpopularniejsze kierunki studiów pomijając wiele niszowych a zarazem opłacalnych możliwości.
Jasne, że są. I to nie tylko w najlepszych szkołach. Mój tata uczy w technikum w małym miasteczku na Podkarpaciu i mają takie stanowisko. Jasne - nie ma tego w 100% szkół, ale to nie tak, że nie ma tego wcale. Zastanawiam się tylko czy problem jest po tej stronie. Wydaje mi się, że w wieku 16-18 lat ekstremalnie niewiele dzieciaków ma mindset by myśleć jakoś bardziej o swojej przyszłości.
@@Viveroth Super Nie wiedziałem, że to gdzieś funkcjonuje. Brawo dla takich szkół. Problem zapewne jest złożony i ciężko wskazać jeden konkretny powód.
U mnie było coś na zasadzie jednej godziny lekcyjnej z doradcą. Super porady można udzielić 20 kilku osób przez 45 minut. No i więcej tam było odnośnie planów i zarządzania czasem niż faktycznej porady. Ale może przez te kilka lat coś się zmieniło.
Dlatego w Niemczech jest tyle szkol zawodowych :) I to sie super sprawdza, a nastolatkowie juz zaczynaja je robic w wieku 16 lat po gimnazjum i maja od razu praktyki i dobra place po skonczonej 3 letniej szkole. Juz nawet w trakcie tej szkoly dostaja pieniadze od pracodawcy u ktorego sie ucza zawodu i ucza sie przy okazji w mlodym wieku obchodzenia sie z pieniedzmi.
Też te 3 lata temu mając 19 lat byłem w identycznej sytuacji i identycznie wybrałem studia najbardziej wymagające względem wyników z matury, na jakie mogłem sie dostać i też wypadła automatyka i robotyka tyle, że na pwr. Z perspektywy czasu nie żałuję, bo jest to kierunek, na którym można spotkać wielu zajawkowiczów i rozwinąć się w programowaniu, robotyce, elektronice, czy automatyce(ale to ostatnie lepiej nie). dowiedziałem się jak to naprawdę działa i jestem na etapie konkretnego ukierunkowywania swoich specjalizacji. Także jeśli ktoś młodszy to czyta i ma dużo zainteresowań i nie wie co ze sobą zrobić, to polecam wybrać studia gdzie będziesz mógł popróbować wielu rzeczy, bo idąc na studia, które mają jeden określony motyw przewodni masz o wiele większą szansę, na zmarnowanie tego czasu(wybierając kierunek na chybił, trafił)
Dokładnie to. Dobrym pomysłem jest też zaangażowanie się w działalność w kole naukowym, by oprócz praktyki w technikaliach liznąć też nieco kontaktu z biznesem.
@@boguslawszostak1784 Nie wiem jak wygląda sytuacja z AiR, bo sam kończyłem teleinformatykę na PWr, a tam było słabo - technologiczny skansen na wykładach, mobbing, bajzel w administracji i w ogóle dziwna polityka władz wydziału. Także jak tak wygląda trzecia najlepsza uczelnia techniczna w Polsce, to o te gorsze nie chcę nawet pytać.
@@mlkvblendzior Ja już dość stary jestem... pod koniec XX wieku politechnika Warszawska. Wrocławska i "nasza" czyli AGH to były 3 najlepsze uczelnie techniczne w Polsce. Zwłaszcza szeroko pojęte "elektryczne". Sprawdzałem teraz oficjele rankingi i niewiele się zmieniło.
W latach dziewięćdziesiątych trend był taki, że szkoła zawodowa była postrzegana jako coś dla matołów. Co prawda wielu matołów w istocie tam trafiało, ale raczej szybko wylatywali. Nawet osoba po ogólniaku była ceniona wyżej "bo średnie wykształcenie". Bez znaczenia był fakt że absolwent LO zawodowo nie reprezentuje sobą kompletnie nic. Druga sprawa, że jeżeli studia byłyby płatne, to szybko poznikały by powyciągane z tyłka kierunki, różnego rodzaju gównoznawstwo. Ale zawodówka be, bo będziesz ciołkiem od łopaty. A po zbrandzlowaniu pięciu lat na jakiejś bzdetologii zonk, bo i tak łopata. I szef po zawodówce.
Bo w życiu trzeba odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: "Co chcę w życiu robić" - że tak zacytuję klasyka. Klucz to mieć pasję, zainteresowania, chęć do podbijania świata, i wtedy studia są nie celem tylko krokiem do osiągnięcia celu.
Fajny materiał i zdrowe podejście. 👌🏻 Mówiąc o swoich znajomych, mogłeś być może dopytać jak to dokładniej u nich było, żeby mieć pewność, że dajesz wiarygodne informacje, ale poza tym dobry i wartościowy materiał. Na pewno przyda się wielu absolwenom szkół średnich 😁
A matka mnie pchała na historię. No bo ja naprawdę mam do tego pasję, ogromną pasję, ale wiedziałem że albo będę słabo zarabiał, albo musiałbym zostać profesorem i na uczelni uczyć. Tylko takie dwie opcje miałem w głowie jakbym skończył tą historię. Po latach studiów ekonomicznych, kilku latach pracy w różnych firmach otwieram własne biuro rachunkowe i zaczynam nie złe kokosy kręcić przez tego Morawieckiego. A historia to nadal moja pasja, ale tako w domowym zaciszu
W gminazjum jak powiedziałem historyczce (historię lubiłem i lubię dalej, choć zawsze to było hobbystycznie), że nie idę do liceum na profil humanistyczny, tylko do technikum informatycznego... No co się nasłuchałem to moje (że taki zdolny uczeń do patologii idzie, zmarnuje się i takie tam pierdy). :D
@@mlkvblendzior Miałem podobnie - byłem najlepszy w szkole z chemii, ale uznałem że pójdę na Budowę Maszyn. Wszyscy mówili, że to błąd, że się zmarnuję, a mi się tak spodobało, że co roku, mimo że przychodzą wakacje, siedzę i cały czas coś projektuję. Geniuszem nie jestem, kilka awansów miałem, ale i tak bardziej widzę siebie przy maszynach, niż przy probówkach.
@@wzburzonykisiel Polecisz jakieś książki odnośnie przebiegu procesów spalania, powoli zabieram się za myślenie nad pracą inżynierską na MiBM, a mam problem ze znalezieniem informacji(z pogranicza chemii) na tak wydawałoby się oczywiste sprawy jak liczba oktanowa składników LPG, czy dokładne warunki fizykochemiczne przy których powstają NOx-y. Wiele książek, które polecają wykładowcy same sobie przeczą
@@Karol-hx3im Nie mogę nic polecić ze spalania - to kompletnie nie moja dziedzina. Co prawda miałem przedmioty o silnikach spalinowych, jednak bardzo ogólne i raczej związane z ich doborem. Moje studia dotyczą raczej wytrzymałości konstrukcji i aerodynamiki.
Ja po liceum nie widziałem co chcę robić i poszedłem na gówniany kierunek i na szczęście zmieniłem. Poszedłem na kierunek który łączy się z moją pasją, a specjalizację na kierunku łączę z przyszłością zawodową. Wiadomo, nie wszystkie przedmioty mnie interesują itd., ale z tych ciekawych i w pewnym stopniu praktycznym staram się wyciągnąć jak najwięcej. Dodatkowo zamierzam też wykorzystać ten czas do samodzielnej nauki i np. teraz uczę się programowania w pythonie na kursie. Boję się tylko przegrzanej konkurencji, bo specjalizacja na którą chcę iść występuje też jako oddzielny kierunek na politechnice i boję się przegrania wyścigu szczurów, chociaż mam nadzieję że jak sam będę dalej się uczył i wykorzystam ten czas to nie będzie źle.
Wydaje mi się że fakt chęci pójścia na studia po maturze, chodzi w tym o to, że ci ludzie jeszcze są za młodzi żeby chcieć się już ustatkować i znaleźć sobie pracę. I ja jako student drugiego roku historii (przyszły nauczyciel) dokładnie tak samo się kiedyś czułem, natomiast teraz, gdy mam 20 lat i wkrótce 21 właściwie często zastanawiam się co jeszcze mógłbym robić (w sensie zarabiania pieniędzy czy uczenia się jakichś zdolności), niestety często na takie pomysły często brakuje czasu lub chęci biorąc pod uwagę że jeszcze studiujemy. Według mnie jest to głównie wina systemu szkolnictwa ogólnie, jako że w szkole uczymy się kompletnie niepotrzebnych rzeczy, lub nie uczymy się tego co chcemy. Pracowałem już w sumie w Polsce i za granicą i miło ten czas wspominam (bardziej za granicą xD), natomiast np w Holandii już nastolatkowie są posyłani do jakichś prostych prac np. tak jak to zauważyłem w obsłudze sklepu i wydaje mi się że to jest bardzo dobry pomysł, nie może żeby taki nastolatek pracował na równi z rodzicem, natomiast z pewnością dobrze byłoby przez jakiś czas poznać ten "rynek pracy", szczególnie w młodym wieku. Edit: O i bardzo pięknie powiedział Pan o tym roku "przerwy".
Najlepszym rozwiązaniem jest gdy studia przyjmują WSZYSTKICH i narzucają wysoki rygor. Sam potknąłem się na maturze przez sytuacje w życiu i gdy dostałem się na studia to przez wakacje ostro się uczyłem i stałem się w przyszłości jednym z najlepszych studentów. Gdyby przyjęli mnie na podstawie wyników z matury to pracowałbym teraz gdzieś na taśmie. Bardzo się cieszę, że uczelnia dała szanse wszystkim i w trakcie poodrzucała tych co nie dali rady.
Po szkole większość osób nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Aby przedłużyć stan pewnej beztroski - idzie się na studia. Ja miałem taki plan, że po liceum chciałem zrobić sobie rok przerwy i popracować jako ratownik wodny. Ot tak. Może w rok przygotuję się na filmówkę do łodzi, albo coś sobie znajdę ciekawego, poruszy mnie jakaś myśl w końcu i będę w pełni zdecydowany co robić dalej. Złożyłem też podanie na jeden kierunek, na który wydawało mi się, że się nie dostanę (gdyż nie zdawałem rozszerzonej matematyki) - na informatykę. I tu parę rzeczy, które mnie zaskoczyło. Nie dość, że się dostałem, skończyłem licencjat, zacząłem magistra, daje radę równocześnie pracować praktycznie od pierwszego roku, mam czas dla przyjaciół i wspólnoty, to nie jestem jednym z najgorszych studentów. Jestem świadomy, że nie powinienem być na studiach, że niektóre uczelnie biorą za rączkę i próbują jakoś ci pomóc wejść na ten następny rok, ale jestem wdzięczny, że mogę je zaraz skończyć i mimowolnie jestem już w tym towarzystwie informatyków. Rozumiem rzeczy bez których nie wyobrażam sobie dziś życia i w pewien sposób namawiam ludzi na studia, dlatego właśnie, że jestem przekonany, że sobie poradzą. Że to przygoda życia, a pracujący także sobie powinni poradzić. Pracodawca i tak sprawdza czy coś umiesz :) Pozdrawiam.
Technikum jeszcze w poprzednim ustroju także było dużym prestiżem. Przykładowo dawny technik mechanik (konstruktor maszyn) to często tyle samo lub więcej niż dzisiejszy inżynier mechanik.
Hej Szymon, dobra robota. Serio, dzięki wielkie. Oglądam to drugi raz w życiu, po 2 latach. Wiele się w moim życiu zmieniło od tamtego czasu i tj. powiedziałeś, ja też jestem zupełnie inną osobą. Czy poszedłem na studia? Tak. Czy po roku na politechnice chcę dalej kontynuować? NIE. Pewnie skończy się na dziekance jak ogarnę poprawki, bo mam inny pomysł na siebie i żałowałbym gdybym go nie spróbował. Ale myślę, że ze studiami jest podobnie. Jeśli masz taką możliwość (szczególnie to dotyczy studiów technicznych), to myślę, że warto spróbować. A jeśli potem czujesz, że to jednak nie to, no to trudno. Życie nie kończy się na studiach. Jeszcze raz wielkie dzięki, pozdrawiam.
Właściwie to chciałbym serdecznie podziękować Panu za ten film. Właściwie nie jestem nawet w połowie szkoły średniej (niezaczeta klasa 2 liceum), ale już zastanawiałem się nad swoją przyszłością i kolejnym kierunkiem kształcenia. Często słyszę, że mam jeszcze całe 3 lata na przemyślenia i do tego czasu na pewno "coś wymyślę". Jednak ja nie lubię odkładać decyzji ważnych, nie chciałbym również dokonać jej zbyt pochopnie i pod wpływem impulsu. Ktoś jeszcze inny zgodzi się z twoimi słowami i powie, że za te 3 lata będę innym człowiekiem. I to jest prawda, ale jest wiele czynników, które z góry, mniej lub bardziej, warunkują moja przyszłość. Twój film był bardzo pomocny i ukierunkował mnie w myśleniu nad moja przyszłością kształcenia. Mimo iż jestem świadomy, że takich decyzji nie podejmuje się pod wpływem "główek z Internetu" to tak mądre słowa skierowane do młodych serio dają pomoc, którą "butna młodzież" często z miejsca odrzuca, bo wiedzą lepiej. Jeszcze raz dziękuję i czekam na kolejne filmy o tak wielkiej wartości!
Osobną kwestią jest, czy warto iść, a osobną, czy warto kończyć :) Idąc na studia miałem konkretną wizję swojej drogi zawodowej, a studia miały mi w niej pomóc. I rzeczywiście, dzięki poznanym tam ludziom i uzyskanym wskazówkom już na 2. roku znalazłem pierwsze zlecenie w swojej branży. Od tamtej pory pracuję w swoim wymarzonym zawodzie i o ile studia na początku mi pomagały, głównie jako baza danych i kontaktów, to pod koniec wręcz przeciwnie. Na 4. czy 5. roku miałem już sporo zleceń i chodzenie na seminarium magisterskie czy pisanie pracy było raczej irytującym dodatkiem, który zabierał mi czas i nie pozwalał w pełni skupić się na rozwoju zawodowym. Z obowiązku studia skończyłem, obroniłem pracę magisterską, ale w moim życiu zawodowym przez 20 lat nikt nigdy nie pytał mnie o dyplom. A praktycznie wszystkich umiejętności niezbędnych w ramach mojego zawodu nauczyłem się niezależnie od studiów.
Zgadzam się z Tobą Szymonie w ogólnym przesłaniu. Od siebie dodam taką rzecz, którą obserwuję w swoim otoczeniu (kończyłem Finanse i Rachunkowość, studia ekonomiczne) - studia przez pracodawców w mojej branży są traktowane jako potrzebne tylko na wejście do branży. W momencie gdy skończysz jakieś praktyki/staż lub pierwszą pracę na poziomie "startowym" (młodszy analityk, młodszy księgowy, asystent etc.) to pytania o wykształcenie przestają mieć znaczenie. Dlatego też - jeżeli jesteś na studiach licencjackich - to przemyśl czy stopień magistra w ogóle Ci się przyda - a niezależnie od decyzji jak najszybciej zacznij pracować. I obserwując swój rocznik to większe znaczenie miało jak najszybsze rozpoczęcie praktyk i zdobywanie doświadczenia zawodowego. Dwóch moich kolegów po naszym wspólnym konkursie u jednej z firm audytorskich zaczęło tam pracę, jeden z magistrem, jeden tylko z licencjatem (przerwał studia magisterskie, zresztą ja też) - dla pracodawcy nie miało znaczenia, a kolega z licencjatem ma dodatkowo dłuższy staż i teraz ze względu na doświadczenie w innej specjalizacji łatwiej zmienia zawód. Sam mam podobną historię z koleżanką która mnie "wciągnęła" do firmy. W pewnych zawodach jest wymóg wyższego wykształcenia, ale warto mieć z tyłu głowy, że to tylko warunek wstępny i że po rozpoczęciu kariery studia w kontekście papieru przestają mieć znaczenie. Wiedza się przydaje praktycznie i lepiej - jak już ktoś na te studia idzie - to mierzyć w rzeczy które rzeczywiście Ci ją dadzą aniżeli uganiać się za kolejnym dyplomem który nie zmienia Ci perspektyw.
Otóż to. Wreszcie ktoś, to powiedział. Potem zdziwienie, że siedzi się w Biedronce, czy netto. Na studia powinni się dostawać ludzie z ogromną motywacją i zdolnościami, bo jest wysyp takich ludzi i pomijam już wybieranie studiów bezwartościowy i bez analizy rynku. Ja nie byłem na studiach, bo wiem że do tego się nie nadaje, a mieć papier bezwartościowych, to nie ma sensu. Mógłbym wybrać kierunek, który mnie interesuje, ale z moimi zdolnościami, nie ma szans, żebym coś osiągnął w tym kierunku. Więc poszedłem do pracy po zawodówce, zarabiałem po kilku latach nawet ponad 5 tys netto i założyłem nie wielki biznes stolarski, bo odkładałem + dotacja i sobie spokojnie żyje, a ludzie myślą że ja jakieś studia biznesowe kończyłem i inne dziwne domysły. A jak powiedziałem kilka razy, że jestem po zawodówce, to myślą że sobie żartuje.
12:50 Wydaje mi się, że w jest to aktualnie bardzo cenna uwaga. Ilość wiedzy, dostępnej w postaci np. kursów w internecie, przedstawionej w profesjonalny sposób, często za darmo jest ogromna (przynajmniej na polu programowania, ale widziałem również wiele innych). Jeśli kogoś to interesuje to polecam takie platformy jak np. edx albo coursera. Kursy (w języku angielskim) udostępnianie tam za darmo są tworzone często przez wybitne amerykańskie uniwersytety, a różnych dziedzin w których można się tam rozwijać jest bardzo dużo. Wydaje mi się, że tego typu miejsca są też dobrym sposobem na spróbowanie różnych dziedziń naukowych, dzięki temu na pewno łatwiej będzie nam znaleźć tą, której chcemy poświęcić na tyle dużo czasu, aby znaleźć później w niej prace
Wydaje mi się, że programowanie to specyficzna dziedzina, w której faktycznie jest ogrom wiedzy i dobrze prowadzonych kursów. Ale jest mnóstwo dziedzin, w których nie ma opcji, żeby nauczyć się za darmo tyle samo.
Cześć! Świetny materiał! Taka moja luźna uwaga do statystyk padających na początku filmu. Mam na myśli wyższą medianę zarobków ludzi po studiach od ludzi bez studiów. Myślę, że bardzo ważne jest, aby zaznaczyć, że ogólnie w statystyce, korelacja nie oznacza przyczynowości. Na podstawie anegdotycznej obserwacji własnych znajomych mogę stwierdzić, że w przypadku niektórych z nich, jeszcze na kilka lat przed studiami można było mniej więcej określić, czy w przyszłości będą zarabiać powyżej, czy poniżej średniej. Wiele osób jest po prostu wyraźnie ponadprzeciętnie uzdolnionych, pracowitych, sumiennych, przedsiębiorczych itp. Te cechy sprawiają, że średnie zarobki tych osób, będą prawdopodobnie wyższe. Wydaje mi się, że te same cechy zwiększają prawdopodobieństwo, że taka osoba pójdzie na studia. Inni znajomi natomiast, zawsze źle się uczyli, mieli zatargi z prawem, mieszali się w złe towarzystwo itp. To naturalnie sprzyja mniejszym zarobkom, ale również zmniejsza prawdopodobieństwo znalezienia się takiej osoby na uczelni wyższej. Moim więc zdaniem, pewna część lepiej zarabiających osób po studiach, zarabia lepiej nie z powodu studiów, a z powodu posiadania pewnych cech, które zarówno zwiększają prawdopodobieństwo zarabiania powyżej mediany, jak również zwiększają prawodopodobieństwo, że taka osoba pójdzie na studia. Chociażby nacisk rodziców na "pójście na studia" jest zdecydowanie wyższy w tzw. dobrych rodzinach, niż w rodzinach patologicznych. Mam nadzieję, że dobrze się wyraziłem i wiadomo o co chodzi :D
Będę komentował jeszcze w trakcie słuchania, więc niekoniecznie będę się odnosił do tego co mówisz, ale podzielę się swoimi refleksjami. Studia humanistyczne wymagają zaparcia, gotowości na dopasowywanie się do różnych sytuacji i, co oczywiste, chęci do ciągłego poznawania. Praca na kasie czy w sieci fast foodowej nie jest oczywiście mitem w przypadku magistra historii, socjologii, politologii itd. lecz, z moich obserwacji, dotyczy raczej osób, dla których studia były przechowalnią i okresem nieustannej zabawy. Inny problem jaki widzę wśród absolwentów kierunków humanistycznych to pretensje i roszczeniowość. Sam jestem absolwentem historii i właśnie kończę doktorat. Mimo iż udawało mi się uzyskiwać stypendia i staże na zagranicznych uniwersytetach, to stale obawiam się o jutro - nie wiem czy uda mi się utrzymać w świecie kultury/nauki, czy wpadnę do kompletnie innego świata. Studiom humanistycznym poświęcić trzeba ogrom czasu, aby dawały owoce, a i tak wtedy pod względem materialnym wypadają gorzej niż osoba pracująca np. dwa lata w firmie międzynarodowej. Od zawsze jednak noszę w sobie myśl, że wszelkie ewentualne niepowodzenia i porażki są dziełem mych wyborów, a często chyba humaniści (w obecnej ich definicji) zapominają, że tylko ze względu na spędzenie lat w archiwach, bibliotekach i wylewając siódme poty próbując zdobyć stypendia czy granty nic im wcale automatycznie się nie należy.
Szymon, uwielbiam Cię. To bardzo pocieszające widzieć, że istnieją takie osoby jak Ty. Trudno znaleźć kompanów do rozmowy, którzy mają tak poukładane w głowie. Super, że opierasz się na faktach i jednocześnie dzielisz się wartościowymi, skłaniającymi do refleksji opiniami, interpretacją tych faktów. Doceniam też Twój przyjazny dystans do siebie i świata. To w sumie moje odczucia dotyczące nie tylko tego filmu, a całokształtu Twojej twórczości. Pozdrowienia :-)
Drogi Szymonie, tytułem wstępu chcę powiedzieć, że skończyłem studia na jednej z "najbardziej prestiżowych" uczelni technicznych w kraju i generalnie zgadzam się z tezami, które postawiłeś w swoim materiale. Mi studia dały kontakty oraz, jakby nie patrzeć, łatwy start na rynku pracy. Ale to zaledwie łyżka miody w beczce dziegciu. Odnośnie spadku jakości kształcenia na uczelniach pokazałeś tylko jedną stronę monety, czyli ludzi, którym zrobiono krzywdę dopuszczając ich do matury a potem na studia. Drugą stroną jest natomiast kadra akademicka, która wcale w tym układzie nie jest święta. Przede wszystkim na uczelniach wyższych nie tworzy się klimatu do nauki - liczba przedmiotów "zapchajdziur", które nic nie wnoszą do tematu, prowadzonych przez doktorów i profesorów, którzy ostatni raz w biznesie lub przemyśle cokolwiek robili dekady temu (a często nawet w ogóle nie pracowali poza uczelnią) kradnie czas i energię, którą faktycznie można by było spożytkować na faktyczny rozwój w danym obszarze. Do tego dochodzą kwestie mobbingu, folwarcznej mentalności tak kadry akademickiej jak i administracji, wybiórczo stosowany i egzekwowany regulamin, nieczytelne procedury, topienie pieniędzy na rozwój infrastruktury, której użyteczność jest co najwyżej wątpliwa. Wymieniać mogę naprawdę długo, a po rozmowach z kolegami na innych uczelniach to cały problem ma charakter systemowy. Także czyniąc długą historię krótką, to nie tylko studenci odpowiadają za to, że szkolnictwo wyższe w Polsce jest w dołku.
Osobiście uwielbiam historie i sam czytam praktycznie w każdym wolnym czasie o wszystkim co jest z nią związaną, ale też zdaje sobie sprawe, że nie jest to coś z czego będzie się dobrze człowiek utrzymywać. Podczas wybierania studiów spojrzałem tylko jak średnio wychodzą ludzie po skończeniu kierunku i wybór padł szybko na uczelnie techniczną. Osobiście wydaje mi się że łączenie pasji i zarobków rzadko kończy się dobrze dla ludzi, bo albo tracą przyjemność z tego co robią, albo będzie ciężko utrzymywać się z tego.
przecież są jeszcze studia podyplomowe, które można zrobić żeby w jakiś sposób się zabezpieczyć na rynku pracy po takiej historii, na przykład podatki albo bankowość…
To o czym mówisz to w dużej wynik czegoś o czym sam mówisz: - niedojrzałość osobista i życiowa, którą można czasem postawić na równi z doświadczeniem życiowym - nie branie za siebie odpowiedzialności (czyli w sumie niedojrzałość?) Może to jedno i to samo ale czego oczekiwać od dzieciaków mających 17-19 lat.... które faktycznie nie znają życia a rodzice i otoczenie także wcale nie są mistrzami radzenia sobie w życiu zawodowym i prywatnym? Dlatego fajnie, że taki filmiki są tworzone- robisz dobrą robotę!
Skończyłem politologię, bo mnie to interesowało i interesuje do dzisiaj. Podczas studiów zauważyłem, że poza 3 osobami cała reszta grupy była tam z zupełnego przypadku. W którymś momencie dyskutowałem ze studentką stosunków międzynarodowych, która zupełnie nie była zorientowana w kwestiach polityki międzynarodowej, a w którymś momencie zapuściła mi tekst "Nie warto jest rozwijać gospodarki, bo Chińczycy wszystko wykupią". Mnie zatkało. Dziś dziewczyna jest dziennikarką. Próbowałem pracy biurowej i dziennikarstwa, ale zrezygnowałem bo to było marnie płatnie. Dziś pracuję jako operator wózka widłowego i zarabiam dość dobrze. Poznałem bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem, które mogłyby tworzyć projekty kreatywne, ale stoją przy taśmie produkcyjnej. Większość się nie przyznaje. Ja tak i co jakiś czas słyszę pytanie "Co ty tutaj robisz?".
za rok planuje iść na ten kierunek ,po sam fakt papierku ,w sumie swoja Ambicją którą mam i chęcią pracy przy polityce mógł bym zacząć od teraz ,ale dla własnej satysfakcji i lepszego PR chcę mieć owy papierek
Idę o zakład, że absolwenci z przeszłości też by nie dali rady z podstawowymi zadaniami z teraźniejszości np modelowania 3D czy wiedzy z zakresu Lean manufacturing :). Ale tak, mam trochę kompleksy i syndrom oszusta przez to porównywanie naszej gówno wiedzy do tych elit z przeszłości. PS kiedyś też wystarczyło być po technikum i być całkiem dobrym z doświadczeniem, żeby wykonywać podobną pracę co inżynier. Teraz jest z tym gorzej.
Kierowałem się dokładnie taka sama logika. Nie wiem co chce robić ale chciałem dalej sie uczyć, najbardziej ciekawi mnie fizyka a z niej elektryczność więc wybrałem kierunek który obejmował ten zakres. I również zupełnie tego nie żałuję.
Szczerze, jeśli nie do końca wiesz co robić ze swoim życiem to moim zdaniem na studia lepiej iść. Wiem, że teraz pewnie większość ludzi mnie wyśmieje, ale pozwólcie wyjaśnić. W pracy lepiej trochę patrzą na ludzi, którzy próbują się edukować plus zatrudnianie ich jest tańsze. Przed 26 rokiem życia ze statusem studenta na umowie zlecenie masz brutto=netto i niższe koszty dla pracodawcy z zatrudnienia. Studia nie są aż tak wymagające, żeby nie być w stanie ich połączyć z pracą, pomijając pewne kierunki oczywiście, które wymagają większego nakładu pracy. Ubezpieczenie zdrowotne dalej masz jako osoba ucząca się i zniżki, które może tylko w minimalnym stopniu, ale jednak zmniejszają pewne koszty życia. Jeśli jesteś z trochę większego miasta to dalej możesz mieszkać z rodzicami i nikt ci nie kaze szukać studiów na drugim końcu kraju. Co więcej, poznasz ludzi w swoim wieku, bo nie tylko pracą człowiek żyje. Zdobędziesz pierwsze doświadczenie i jeśli uznasz, że to praca dla ciebie to rzucisz studia i vice versa. Większość ludzi nie wie czego w wieku 19 lat, a studia to jest stosunkowo tania forma edukacji. Natomiast, jeśli ktoś polega tylko i wyłącznie na tym, to niestety może mieć duży zawód w przyszłości. Jednak, to jest jakiś krok naprzód w życiu, a koniec końców na studiach czy bez, wybitnie dobrej pracy się nie dostanie na start.
Ja poszedłem na studia głównie po to by się doedukować u boku osoby, która pomoże mi ulepszyć mój warsztat artystyczny. Trochę też przez to, że by poznać osoby o podobynch zainteresowaniach (może nawet miłość xd) Papierek mnie tak naprawdę nie interesuje, ale jak już zacząłem studia to dobrze je skończyć.
Mi jeszcze został jeden rok studiów i choć trochę zdarza mi się ponarzekać np. na kierunek który poszedłem (prawo) to jak się teraz nad tym zastanawiam to nie żałuję swojej decyzji. Poznałem masę ludzi, którzy myślą podobnie do mnie i w których towarzystwie czuję się dobrze. Przeżyłem w tym czasie wiele ciekawych momentów i na pewno zostanie mi sporo wspomnień po tym czasie. Przy okazji się sporo rozwinąłem i nawet jeżeli nie zdecyduje się ostatecznie na karierę zawodową związaną z moimi studiami, to to wszystko jakoś tam we mnie zostanie i na pewno się przyda w przyszłości. Generalnie - moim zdaniem warto studiować. Może zabrzmię teraz jak lekkoduch, ale studia to przede wszystkim fajna przygoda.
Jakbym miała studiować coś zgodnie z zainteresowaniem to byłoby to religioznawstwo... Ale szkoda 5 lat na hobby marnować a potem obgryzać tynk że ścian więc próbuje skończyć uczelnie techniczna😂 Pozdrawiam
Dzięki za film, sam nie wiem na co iść czy do technikum czy liceum ten film mi przynajmniej uświadomił, że jeśli pójdę na studia nie gwarantuje mi to lepszego życia.
Jestem aktualnie studentem ASP na wydziale malarstwa. Poszedlem dopiero po czasie, bo nie bylem do konca przekonany czy to dobry wybor. Jednak, jak pozniej zauwazylem, liczą się umiejętności a nie tylko papierek. Owszem, papierek jest wazny, ale wazniejsze jest to ile sie umie. Poszedlem z mysla taka, ze studia sa dla mnie, zeby sie rozwijać. Po to mam dostep do pracowni i profesorow, zeby sie czegos nauczyc. Kazdy student z osobna jest inny i fajnie, ze podchodzą do nas indywidualnie i tez z tego powodu nie żałuję :) Nawet jesli wybralem dany kierunek, to wcale nie oznacza, ze nie bede robic czegos innego, ale zwiazanego ze sztuka, np. concept artist, grafik, itp.
Studia uczą jednego - przyswajania olbrzymich ilości wiedzy w krótkim czasie. Nieważne, czy zapamiętasz tę wiedzę z zajęć na studiach czy nie. Gdy pracodawca każde Ci w tydzień ogarnąć temat dotyczący np. wewnętrznego systemu informatycznego, zawarty w kilku opasłych teczkach, to każdy, kto nie ukończył studiów, wymięknie. Oczywiście dotyczy to kierunków ścisłych.
Nie byłabym tego taka pewna. Nigdy nie studiowałam, a w pracy miałam opanowane wszystkie ustawy, jakie były mi do pracy potrzebne, i w rezultacie pracujące ze mną osoby po studiach to mnie pytały o przepisy. Ok, księgowość to może nie kierunek ścisły, ale i tak uważam, że bez studiów również się da.
TLDR version: To zależy :) A serio to zgadzam się z całością tego filmu. Dodałbym jeszcze taką istotną dla mnie kwestie, którą doświadczyłem na własnej skórze tj. o tym jak finansowane są w Polsce uczelnie. O ile przez ostatnie 10 lat nic się nie zmieniło to uczelnie dostają kasę na studenta na początku roku na cały rok. Sprawia to, że próg przyjęcia na obiektywnie trudne kierunki może być absurdalnie niski. Następnie na pierwszym semestrze następuje ogromny odsiew studentów. Oczywiście takie zjawisko będzie na każdym kierunku, ale skala tego procederu jest różna. I jest to dla mnie wręcz patologia, że uczelnie traktują masę swoich studentów jako dostawców gotówki i marnują im rok z życia.
Zastanawiam się jakiego ,,gatunku'' był ten profesor. W czasie moich studiów spotkałam się z różnym podejściem w kwestii robienia studentom egzaminów i bywały takie przypadki gdy profesor mówił, że zrobi nam takie zadania na zaliczeniu, identyczne tylko dane liczbowe zmieni. Mieliśmy się uczyć tylko z notatek. Na egzaminie każdy przyszedł nauczony jaką technikom jakie zadanie robić a okazało się, że profesor dał kompletnie inne zadania z kompletnie inną treścią, inną metodą rozwiązywania itp. Efekt był taki, że każdy oblał. Z perspektywy osoby która nie była w tym kręgu wygląda to tak, że studenci coraz słabiej się uczą, a wystarczyło tylko powiedzieć żebyśmy się douczyli tego i tego, jakieś książki przeczytali (chociaż akurat odpowiedzi na rozwiązanie zadań matematycznych wymyślonych przez profesora ciężko było znaleźć w podręcznikach od przedmiotu - typowe, wymyślone zadanka bazujące na doświadczeniu profesora) . W innym przypadku inny profesor robi z nami zadania gdzie np w pierwszym zadaniu mamy dane A i B, w drugim zadaniu C i D, a w trzecim E i F. Na zaliczeniu ma być to samo. W rzeczywistości dostajemy dwa zadania gdzie w pierwszym musimy obliczyć coś za pomocą danych A i D a w drugim E i B. I znowu jeden wielki mindfuck...
@@Xm0jsiX jak krzykniesz np Janek to tylko Janki zareagują i dzieci bo one zawsze chcą wiedzieć o co chodzi więc nie wszystko no chyba, że krzykniesz BOMBA!!!
Osobiście uważam że przy obecnym systemie studiów - nie warto iść na żadne ( a przynajmniej ich kończyć), bo jednak iść na studia tylko po to by mieć otwartą drogę lekarza, prawnika itd to w pełni rozumiem - jednakże warto sobie zadać pytanie - czy warto? czy przez jakieś 5 lat ( czy nawet więcej) jest sens poświęcać nieobtyczne ilości czasu na coś co może nas tylko w jakimś stopniu interesuje ale nie na tyle żeby tak się temu oddawać? W ciągu 5 lat można wymyśleć, stworzyć i rozwinąć biznes warty więcej niż cała nauka z tych 5 letnich studiów. Sądzę że studia powinny pomóc człowiekowi znaleźć jego pasję - bo jednak jest to coś co każdy człowiek powinien w życiu odnaleźć, tak jak drugą połówkę. Zajęcia akademickie opierają się na teorii, wykładowca wykłada materiał a studenci zasypiają ( oczywiście nie wszędzie bo są też ciekawe wykłady), zamiast opierać się na zadawaniu pytań i rozstrzyganiu o jakimś problemie na podstawie dedukcji/dyskusji. Jakby nad tym pomyśleć to człowiek nie potrzebuje zachęty do swojej pasji - on potrzebuje jedynie czegoś/kogoś co/kto mu pomoże ją znaleźć :) . A na koniec mam pytanie ( o ile ktoś to przeczyta) Jeśli rząd ustanowiłby hipotetycznie że każdy kto ma minimum 5 lat pracy w danym zawodzie to otrzymuje tytuł inżyniera/licencjata ( lista zawodów była by wyspecyfikowana) To ile wtedy były by warte te 3 / 3,5 letnie studia w Polsce? Chętnie posłucham opinii innych :)
Absolutnie się zgadzam z całością - od siebie dodam tylko do opowieści o koleżance co teraz nie ma pracy - Jestem absolwentem zarządzania przedsiębiorstwem (zaocznie), studia skończyłem po 3 podejściu/zmianie kierunku w wieku 31 lat, pracuje jako senior network engineer w takiej mało znanej Japońskiej firmie IT na F. - nie muszę chyba mówić ile x więcej zarabiam od mediany dla studiów technicznych? Także studia to nie jest wyznacznik tego czy będziesz mieć dobrze płatną prace czy nie :)
IT jest specyficzne, bo zarabia się generalnie więcej, niż inne specjalności techniczne. Informatyk zarabia sporo więcej, niż podobnej klasy inżynier w branżach o wysokiej odpowiedzialności, np. przemysł lotniczy.
Ja osobiście olałem studia bo wolałem zdobyć doświadczenie w gastronomii którą i tak już była moim oficjalnym zawodem. Dzięki temu zdobyłem mnóstwo doświadczenia oraz nauczyłem się niezbędnego zarządzania i planowania które wiąże się z tym rodzajem pracy. No i oczywiście wiem też jak obsługiwać problematycznych klientów w razie gdyby ktoś z mojej kuchni nawalił. Co prawda obecny rok dał mi mocno w kość, ale temu już zaradzić nie mogłem.
Ja jako osoba, która za 2 lata kończy technikum, mam ogromny dylemat co robić w przyszłości. Czy iść na studia, na kierunek, który wydaje mi się mega interesujący, ale wypłata taka średnia, czy na kierunek, który już mniej mnie interesuje (chociaż to właśnie specjalnie na niego szłam do szkoły średniej), ale wiem, że będzie dobrze płatny, czy zrobić sobie kurs z rzeczy, którą uważam dla siebie za hobby i to właśnie w tym kierunku pracować. No cóż, na szczęście mam jeszcze dwa lata na przemyślenia xD
Ja też jestem po technikum. Był to dla mnie świetny wybór. Dla mnie kwestią najważniejsza zawsze było to, co mnie naprawdę interesuje. Co chcę robić. Studia są w innym kierunku niż technikum, dla wszystkich uważany za beznadziejny...ja jednak wiedziałam, że tego chce, to mi się podoba. I najważniejsze jest dla mnie to, żebym robiła co mi się najbardziej podoba i żebym na siebie zarobiła i tym samym nie była ciężarem dla państwa. Nigdy nie byłam bezrobotna (mam 35 lat). Nigdy też nie żałowałam ani technikum, ani studiów. Oba kierunki były na serio traktowane, z pasją i wielkim zaangażowaniem.
Tak, jeśli chcemy rozwijać naszą pasję np. gramy na instrumencie i kontynuujemy naukę na wyższym stopniu. Nie, jeśli robimy to po być mieć nadzieję na lepszą pracę czy "papier".
Trafiłem na ten film przez przypadek. Od siebie mogę dodać w odniesieniu do 14:20 - to jest bardzo dobra opcja. Serio. Sam osobiście właśnie tak chciałem zrobić, rok przerwy, w międzyczasie praca i iść na studia. I dziś po części żałuję, że tak nie zrobiłem i swój studencki wybór wybrałem w popłochu i z nie do końca wystarczającym research'em i wiedzą czego oczekuje od studiów i w którą TAK NAPRAWDĘ stronę chcę się rozwijać, a także słuchaniem rad rodziny (teksty: "bo będziesz rok do tyłu, a potem to już w ogóle nie pójdziesz"). I kto wie, dziś może mój studencki wybór byłby inny. A, i w odniesieniu do 15:10 - jakże to jest prawdziwe...Znam przykłady takich osób i niestety, ale widać, że studia to nie bajka, a są niejako z przymusu i się męczą. Niektórym rodzicom jednak dalej się wydaje, że to jest tak jak 30 lat temu, gdy oni mieli 20 lat i człowiek po studiach ma gwarant pracy. Przykre to.
Jeśli chodzi o fizjoterapię to powiem z własnego doświadczenia (PWZF 55877) - to zależy. Jeśli chodzi o pracę w placówkach publicznych 3k brutto to ojej szał ciał. Jeśli chodzi o model mieszany to anegdotycznie wiem, że zarobki 3-3,5k ale netto. Jeśli chodzi o model pracy stricte prywatnie - tu już mamy duży rozstrzał. Ja sam mam w placówce 40zł na godzinę, na domowej wizycie 60zł. To jest do ręki. Ale są i misiaczki co wyciągają po 150-200.. Co do jakości - problemem są w mojej opinii również zapychacze. Pamiętam jak skrajnym przypadkiem były zajęcia z terapii zajęciowej, gdzie wyklejaliśmy jajka wielkanocne. Lub recykling psychologii w sposób teoretyczny, bez pogłębienia umiejętności praktycznych z komunikacji (ale dodatkowe warsztaty już organizowała uczelnia). Plus kuriozum - dietetycy mieli język migowy - my nie. I na dzień dzisiejszy, tylko studia dają możliwość tego zawodu. Technikum znaleźć jest meeeeega trudno. Pozdrawiam i przepraszam za przydługi tekst. Miłego dnia
Teraz Fizjoterapia stała sie zawodem medycznym, normalnie trzeba pisac egzamin zawodowy, aby nim zostać. W Ameryce czy krajach zachodu bardzo poszukiwany zawód, coraz bardziej potrzebny. W Polsce tez idzie robic bardzo dobre pieniądze, stosunkowo szybko jak jest sie dobrym, bo po prostu w Polsce nie ma duzo dobrych Fizjoterapeutów, gdyż większość jak ogarnia to chce isc na lekarski. Sam pracowalem co prawda troche na nielegalu, ale juz na studiach i to w klubie pilkarskim. Godzin bardzo mało lecz za ok 1,5h 85 zł do ręki. W prywacie idzie robic nawet do 10k u kogoś w takiej wawie a na swoim to jeszcze wiecej tylko wtedy juz musisz ogarnąć różne inne aspekty związane z prowadzeniem działalności;)
Uważam, że zależy jak na to patrzysz. Jak oczekujesz od studiów, że zapewnią tobie gwarancja super płatnej pracy i zapewnia, że tą prace zawsze będziesz miał to znam tylko 4 kierunki które tą gwarancje ci dadzą czyli Prawo, Medycyna, Inżynieria i Architektura. Reszta kierunków mogą dać tobie dobrze płatną prace, ale nie muszą, bo na przykład sytuacja na rynku jest taka, że ludzi z którzy ukończyli konkretny kierunek po prostu są nie potrzebni. Niemniej jednak uważam, że warto studiować nawet takie mniej prestiżowe kierunki, dlaczego? Po prostu dużo wiedzy zyskujesz, uczysz się różnych rzeczy, możesz przedłużyć swoją beztroską młodość o ten 3-5 lat studiów i po prostu też uważam, że jako student lub osoba z wyższym wykształceniem jesteś całkiem uprzywilejowana na rynku pracy, bo łatwo takiej osobie znaleźć pracę np. W korpo gdzie biorą tylko ludzi z min licencjatem plus masz masę opcji na wyjazdy za granicę, łatwo o wizę do USA czy Australii, to są rzeczy które dla ludzi bez takiego wykształcenie są prawie nie osiągalne.
Kolega skończył politologię, a dziś prowadzi dochodową firmę nie związaną zupełnie z kierunkiem tych studiów, jednakże mgr na wizytówce prezentuje się nieźle.
@@kukiluki119 ale ty wiesz, że studia dają dużo nawet jeśli nie pracujesz w kierunku tych studiów?.. Taka sytuacja jest dość popularna zresztą, że studiuje się jedno a pracuje się w czym innym...
Chyba jeden z najlepszych twoich filmów. Ale może to dlatego, że ubrałeś ładnie w słowa dużo moich osobistych przemyśleń nt. studiów. Pozdrawiam z piątego roku na Akademii Górniczo-Hutniczej ;)
pierwsze moje podejście to była właśnie automatyka i robotyka, ale zrezygnowałem po roku ( to nie temat dla mnie ) i sobie zrobiłem 3 lata przerwy, teraz kończę kierunek związany z zarzadzaniem ludźmi w przedsiębiorstwie i logistyką i jednocześnie pracuję w przedsiębiorstwie międzynarodowy w logistyce
Ten film to złoto ❤ niezależnie od tego czy ktoś już studiuje czy dopiero się wybiera na studia. Sama jestem na kierunku humanistycznym po którym raczej nie będzie pracy ale zamierzam właśnie dać sobie szanse poprzez kursy i jestem świadoma swojej sytuacji po studiach z samym tylko dyplomem. Jednocześnie mam też młodszą siostrę w liceum która jest jeszcze większym humanistą niż ja dlatego ten materiał jest dla nas bardzo cenny ❤
Ja kończę właśnie 3 rok jednolitych studiów magisterskich, jeszcze ich nie skończyłam, ale po tych 3 latach miałabym dużo do powiedzenia na temat rozterek, które czekają nieświadomego 19-letniego maturzystę. I nie mówię o rozterkach związanych z trudnością studiów, bo chociaż trudne, nadal bardzo je lubię. Mówię o rozterkach życiowych...
W moim przypadku problemem jest wynik z matury. Wiem co chce robić i wiem, że bez studiów mogę to robić, ale na gorszych warunkach, ale też wiem, że na studia się nie dostanę na ten kierunek, który mnie interesuje dlatego z wykształceniem technicznym szukam pracy w tym kierunku i składam papiery na studia. W jednym czy drugim nie przegrywam
Szymonie!!! Mały apel. Jesteś bardzo przyjemną głową w internecie. Bardzo miło słucha mi się twoich przelanych na filmiki myśli, przez co wydaje mi się zdobywam wielce racjonalną i logiczną wiedzę. Czy robisz jakieś meet-upy? Coś w stylu: "piwo z Szymonem"? Kolega pyta
Aż sobie przypomniałem studia inżynierskie na politechnice warszawskiej, przedmiot rachunek wyrównawczy przychodzi prowadzący na zajęcia i oznajmia pokazując grubą książkę, ze dziś mamy opanować materiał z połowy tej książki. Po czym dał książkę i zadania podał i mieliśmy sami opanować materiał a prowadzący zaczął sobie czytać jakaś prywatna ksiazke typu jakiś kryminał. Pisze to dlatego ,że kluczowa role by coś wynieść ze studiów pełni właśnie nie student a prowadzący zajęcia nauczyciel akademicki to jaki będzie dobry i czy będzie mu się chciało bo jak będzie olewać to i studentom tez się nie będzie chciało. Może zrób film o katastrofalnym poziomie naszych szacownych doktorów nauk , którzy traktują zajęcia ze studentami jako chwile do snu czy całkowitej olewki. Zastanów się czemu tacy ludzie zostają wybrani by zostać na uczelni i robić karierę naukowa, która okaże się bardzo nikła i mizerna. Ja uważam, ze w 90% za stan wiedzy absolwentów wyższych uczelni odpowiadają nie wiele wiedzący więcej od nich kadry naukowe uczelni. Mamy bardzo marną kadrę naukową.
Bardzo dobrze, Szymon, że robisz ten film. Ja zostałem zmuszony do pójścia na studia - nie jeden, nie dwa, lecz parę razy. Bo muszę iść na studia, bo rodzina wymaga, bo ubezpieczenie trzeba mieć. Efektem tego są LATA zmarnowane na bezproduktywne, bezsensowne kierunki, z którego ani jednego nie skończyłem, bo brakło mi motywacji, nie widziałem sensu w tym co robię, ani w bzdurach, których mnie uczono, z reguły nie mających nic wspólnego z kierunkiem, na którym byłem. Dobiegam trzydziestki i ciągle mam z tyłu głowy jakiś głos, który szepcze mi, że bez studiów jestem nikim. Wydaję książki, robię gry, moja ostatnia książka jest na liście bestsellerów empiku, ale bez studiów jestem nikim. A kiedy już znalazłem "mój kierunek", oczywiście musiała uderzyć pandemia i dodatkowo choroba, która mnie posyła na operację, przez co możliwe, że nie uda mi się studiów ukończyć, ech, życie :D
Interesuje mnie programowanie, chce iść na studia informatyczne głownie z tego powodu, że masa firm oferuje staże dla studentów i po prostu wydaje mi się że w ten sposób łatwiej można zdobyć doświadczenie. Zauważyłem to szukając praktyk w technikum, dużo firm odmawiało mówiąc, że praktyki prowadzą tylko dla studentów. I nawet abstrahując od praktyk/staży, zauważyłem że niektóre firmy oferują prace na etacie dla studentów z małym doświadczeniem.
Będąc asystentem na UW zrobiłem podobny eksperyment. Na kolokwium dałem dokładnie te same zadania, które miałem ładnych kilka lat temu na swoim kolokwium z tego samego przedmiotu. W moim roczniku większość zaliczyła, było też kilka wyników blisko maksymalnego. Kilka lat później kolokwium skończyło się katastrofą. Zaliczyła o włos chyba tylko jedna osoba...
U mnie problem był taki, że pracodawcy nie chcieli mnie zatrudniać bo nie jestem studentką/uczniem. Bo to większe koszty dla nich. A przy okazji dla pracownika mniejsze zarobki. Więc zapisałam sie na uczelnie tylko po to żebym miała status studenta. I w zasadzie to nie byłam na żadnym wykładzie bo kolidowało mi to z pracą, więc to też było bez sensu.
Generalnie to jest jeden wielki absurd. W mojej rodzinie każdy ma magistra z zawodu, którego nie wykonuje - wujek jest wuefistą, a pracuje jako programista, siostra nauczycielką wykonującą zawód headhuntera. To wybitnie przykre, że potrzebowali jakiegokolwiek papierka, żeby tylko ich wzięto do lepiej płatnej roboty. Ich pracodawców nie obchodziło jaki kierunek skończyli, a jedynie czy mają papierek z wyższym.
U mnie jest inny problem. Nie mam pojęcia co chciałbym robić. Wpadłem na pomysł, żeby właśnie iść na ten rok do pracy, ale tu jest problem. Mieszkam na takim zadupiu, że nie ma nigdzie w miarę sensownej pracy. Jest zakład produkcyjny Olewnik, a potem przepaść i sklepy spożywcze. W zakładzie mięsnym akurat nie doświadczysz tej poprawnej relacji pracownik-pracodawca (wiem to z relacji dwóch członków rodziny), a w sklepie spożywczym nie ma dla mnie dla mnie jakiejś odpowiedniej posady. Niby mam dyplom technika informatyka, ale nic z nim nie zrobię przez tą izolację. Jeszcze z 3 miesiące temu mówiłem, że najlepiej będzie iść na kontynuację i zdobyć inżynierke z informatyki właśnie, ale przez te 4 lata mam wrażenie, że ostatecznie nic nie wyniosłem z tej szkoły i początkową fascynację coś zabiło. Zacząłem się zastanawiać poważnie nad psychologią, bo jednak skrycie byłem raczej humanistą (lubię filozofię, politykę i tematy społeczne, mimo że mało o nich wiem). Niby kierunek popularny, dość szeroki, ale nadal mi w głowie siedzi "jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego". W ostatecznym rozrachunku zostają mi jakiekolwiek studia w większym mieście i jakaś praca dorywcza. Jeszcze pozostaje kwestia tego jak dobrze napisałem maturę, ale to już zostawię.
Szymon Eklezjastes mówi: jest czas na chlanie, jest czas na studiowanie.
Ludzie wybierają sobie dobrze płatne, "przyszłościowe" studia, a potem kompletnie do danego zawodu się nie nadają. Wydaję mi się, że przy wyborze studiów zapominamy kim właściwie jesteśmy. Nie zbaczamy na nasze cechy charakteru, całkowicie to ignorujemy, a to od tego powinniśmy rozpocząć nasze rozważania o ścieżce zawodowej. Nie z każdego zrobi się dobrego sprzedawce, nauczyciela czy pielęgniarza. Do każdego zawodu potrzebne są odpowiednie cechy osobowości i umiejętności. Niestety ludzie na ślepo przechodzą przez szkolnictwo wyższe i budzą się dopiero gdy wchodzą na rynek pracy.
Warto studiować w sensie zgłębiać jakąś konkretną dziedzinę. Niekoniecznie warto zapisywać się po to na uczelnię wyższą.
@Egbert :0
@Egbert Powiedz to bankowi jak przyjdzie do spłaty raty za kredyt.
@Egbert Nie każdy ma takiego poczucie misji, żeby zadowalało go życie w biedzie robiąc to co lubi. Jasne, fajnie jest kiedy zawodowo realizujesz swoje pasje, ale jak przy tym jesz chleb z bułką i mieszkasz w kartonie to już niekoniecznie będziesz się czuć spełniony, nie mówiąc o tym że niełatwo znaleźć pewnie drugą połówkę w takiej sytuacji a i to utrudnia osiągnięcie życiowego spełnienia ;)
@Egbert Teraz nie, ale jak to mądrze powiedział Szymon, weź pod uwagę że za kilka lat możesz być już zupełnie inną osobą niż teraz. Mimo wszystko powodzenia życzę w spełnianiu się poprzez swoją pasję. Ja akurat nie narzekam, bo jestem programistą i lubię to co robię a i zarabiam najgorzej ale wielu takiego szczęścia ze swoimi pasjami nie ma :)
@@Gallareton Czytałem twój komentarz idealnie w momencie jak Szymon to mówił :::::::::::::::O
"Ale jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo o co chodzi" - Szymon mówi 2020 rok
Słowo na P 🤔
To zależy
Jeśli nie wiesz o co chodzi to chodzi o to że jest biurokracja a PiS razem z grupą socjotechników chce sobie przywłaszczyć Polskę, a do motłochu to nie dociera
Wiadomo kto, wiadomo kogo, wiadomo gdzie i wiadomo czego nie poniósł
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to wiadomo że tomasz hajto rozjebał starą babe i nie poniósł konsekwencji
"Same oferty dla fizycznych. Nie po to skończyłem kulturoznawstwo, żeby teraz tyrać na budowie."
Dwa fakultety, angielski perfect, prawo jazdy, cały alfabet i co? Tylko fizycznych potrzebują, a politologów to po co?!
@@_Konrad_ Tak całkiem serio. Jeśli ktoś ma angielski perfekt, to znajdzie pracę niefizyczną
@@Matt22714 no nie jestem pewna, może ze 20 lat temu certyfikat z angielskiego na poziomie C2 (taki, jak mój) coś znaczył, ale obecnie widuję oferty pracy wymagające 2, a nawet 3 języków, albo języków takich jak holenderski, rumuński, grecki albo chiński.
@@TallisKeeton Przeglądam często oferty pracy. W Poznaniu na pewno.
"Gdybym chciał harować łopatą to nie poszedłbym na studia archeologiczne"
Fakt że studia "nie dają prestiżu" nie musi oznaczać że ty nie możesz im tego prestiżu nadać np. poprzez lepsze wysławianie się, umiejętności pisania, kulturę i zainteresowania.
Sam studiuje taki kierunek który kiedyś uchodził za prestiżowy, mianowicie prawo. Wiele się zmieniło i niestety wiele osób tutaj to buce którzy traktują innych przedmiotowo bo nie studiują tego "pReStiżOwEgo" kierunku. Jest to bardzo przykre ale są pozytywne aspekty. Studia te bardzo otworzyły mi myślenie, zmieniły poglądy, w tym polityczne oraz nauczyły mnie argumentacji, logicznego myślenia i pewności siebie. Fakt że niektóre osoby są "typowymi studentami prawa" nie zniechęca mnie do godnego reprezentowania uczelni i siebie. Warto czasem zrobić coś DLA nauki żeby później oczekiwać że nauka nam to "odda" :)
Cieszę się, że studia nauczyły cię logicznego myślenia i argumentacji.
@@ja-rek8846 Rozumiem że to jakaś złośliwość w stylu "przed studiami nie myślałeś logicznie i nie argumentowałeś".
@@Prowelplaygames na to wychodzi? dziwne...
Nie zgadzam się. Samą nauką i oddaniem rodziny nie utrzymasz. Studia to po pierwsze dobra praca po drugie płaca a po trzecie dopiero rozwój osobisty
@@Prowelplaygames zastanawia mnie, czy prawo to faktycznie tak ciężki kierunek jak mówią, czy zwykły śmiertelnik jest w stanie poradzić sobię na studiach prawniczych i mieć przy okazji czas prywatny( wyjść na piwo, obejrzeć serial) ? Bo często słyszę, że idąc na prawo trzeba zrezygnować z życia prywatnego. Jak to jest?
Mam 21 lat w trakcie kończenia liceum zacząłem dorabiać sobie na pizzy. Teraz moja stawka wynosi 18zł/H +3zł za każdy kurs netto. W trakcie kwarantanny najwięcej zrobiłem 240 godzin w miesiącu i około 500 kursów. Zarobilem dokładnie 5600zł mając 21 lat i prawo jazdy na które zresztą też sam uzbierałem. Teraz przeciętnie robię 5k miesięcznie, gram na giełdzie i odkładam sobie na jakiś przyszły biznes a to wszystko bez żadnych studiów.
Brawo. Zaradny czlowiek. Tak trzymać.
@Korbendallas Q no zależy ile możesz za te pieniądze kupić, w polsce wcale się nie polepszyło xd
ale pamiętaj że aktualnie w ten sposób dorabiając swój pracodawca nie musi oddawać części podatków itp. ale fajnie że sobie dobrze radzisz, bo jak ktoś jest zaradny, to będzie w stanie "sprzedać" swoje usługi i umiejętności w każdym miejscu ;)
Brawo, Człowieku Zaradny 😉
Mam 23 lata jestem już rok po skończeniu licencjatu z marketingu zaocznie ponieważ studiowałem i pracowałem w całkiem dobrej i płatnej pracy, idąc wiedziałem że nie polepszy mi to znalezienia pracy, a jeśli polepszy to nieznacznie. Pracuje powiedzmy od 16 roku życia ponieważ rodzice mieli cukiernie i sklepy i zawsze gdzieś trzeba było pomóc, aktualnie mam pracę międzynarodową która jest dobrze płatna (4000 - 5000) studia absolutnie mi w tym nie pomogły, ale część wiedzy i doświadczenia, oraz znajomi poznani na uczelni przydała mi się. Mogę stwierdzić z dzisiejszej perspektywy jedno - na pewno to nie poszło na marne.
EDIT: Nie namawiam tych osób które nie wiedzą co wybrać, ponieważ ja wiedziałem co robić i jak to robić, a studia były tylko kolejnym krokiem który musiałem przejść.
Pominięty argument - dawniej studia odraczały wojsko, a jeśli już się trafiło do wojska po studiach, to na lepszych zasadach.
Film "Samowolka" nie był aż tak daleki od prawdy. Nie każdy lubił, ani nie nadawał się do wojskowych klimatów.
@PN-N-1488 Kiedyś, a konkretniej 15 lat temu (ja wtedy robiłem maturę), rozpoczęcie studiów oznaczało w efekcie ominięcie obowiązku służby. Nie jestem pewien czy taka akurat była podstawa prawna, ale z całą pewnością taki był efekt. Ja, mój brat (4 lata starszy) i wielu facetów (wtedy chłopaków) z naszego przedziału wiekowego uniknęło wojska właśnie dzięki uczelni.
@@gauthel Unikało się wojska, albowiem tam panował ogromny bałagan w danych. W momencie rozpoczęcia studiów, donosiło się kwitek do WKU, że się studiuje i teoretycznie co roku, trzeba było to donosić, bo inaczej powinni Cię wezwać. Jednak właśnie ze względu na zmiany ustrojowe i systemowe, no i ten chaos, nikt tam tego nie pilnował. Zatem teoretycznie po zakończeniu studiów, mogli Cię dorwać i wezwać do WP.
@@karolwyszynski794 A 15 lat po zmianie ustroju mieli najwyraźniej jeszcze większy bałagan. Potem przyszła reforma bodajże PO czyli likwidacja obowiązku służby i tak już zostało.
Dobre rozważania. Od siebie dodałabym, że ostatecznie wiele zależy od nastawienia osoby, która idzie na studia. Osobiście też właśnie skończyłam studia, które większość uważała za bardzo zły pomysł, ponieważ nie kieruje on na żaden konkretny dobrze płatny zawód. Jednak ja wiedziałam, że jako technik organizacji reklamy ze swoimi umiejętnościami mogę spokojnie budować swoje portfolio poza studiami, a studia dały mi tak niesamowity rozwój osobisty (zrozumienie idei państwa, człowieka, wartości). To na nich też zorientowałam się, że lubiane kiedyś przeze mnie feministyczne hasła niekonieczne są słuszne czy prowadzą do dobrych skutków. Plus niesamowicie rozwinęłam swój charakter. Niestety jestem w mniejszości bo większość mojego roku bardziej pasuje do opisu, który przedstawiłeś w filmie. Słuchałam przez trzy lata, że profesorowie ich nie uczą, nie pilnują, a po studiach będą siedzieć na kasie. Ludzie powinni się zastanowić przed pójściem na studia czy wiedzą na co się piszą.
Pierdol sie ze swoja reklama. Po co wspierać ten skorumpowany system?
Mogłabyś rozwinąć o tych hasłach feministycznych?
15:55 "... Ja jestem tylko gadającą głową w internecie" ~Szymon 2020. Urzekła mnie świadomość tego kim się jest dla drugiej(de facto nie znanej ci) osoby. :D
ENTP są z reguły bardzo samoświadomi 😉
To nie ma tak że warto, albo nie warto..
To zależy
Gdybym miał powiedzieć co cenię w studiach najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi którzy podali mi pomocną dłoń, gdy nie miałem z kim pić, kiedy chlałem sam....
@ To właśnie przypadkowe picie wpływa na nasze życie. Chodzi o to że gdy pije się pewne trunki nawet z pozoru uniwersalne bywa że nie zalicza się studiów, które by tak rzec dadzą nam pracę. a miałem szczęście by tak rzec ponieważ je znalazłem i dziękuję studiom, dziękuję mu, studia to piwo, studia to imprezy, studia to bezcelowe oglądanie serialów na netflixie. Wielu ludzi pyta mnie o to samo "ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tą zdolność do zaliczania sesji" a ja im odpowiadam, że to proste, to umiłowanie studiów, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny a jutro kto wie dlaczego by nie oddam się pracy społecznej i będę ot choćby sadzić znaczy, marchew. Miłego dnia
Szymon mówi haha Szymon jesteś swietny 😂
Zależy co chcesz robić. Jeżeli chcesz uczyć w szkole, albo leczyć ludzi to bez studiów nie masz dostępu do tych zawodów, bo ustawy nie puszczają. A może być też w drugą stronę - mam kolegę po technikum, który jest prawie cudotwórcą, jeśli chodzi o elektrotechnikę, elektronikę, informatykę, programowanie. Potrafi naprawić wszystko. Jeżeli przyjedzie do zakładu produkcyjnego gdzie zepsuje się maszyna za milion złotych i produkcja stoi, a serwis jest w Danii i może przyjechać za tydzień to nikt go nie pyta o wykształcenie jeśli potrafi skutecznie tą maszynę naprawić. Przyjeżdża, naprawia i wystawia czterocyfrową fakturkę.
Szymon: "Hej"
Ja: :)
Jestem studentem historii, dobrze wiedzieć, że będę zarabiał tak samo chujowo jak wszyscy xD
Ale być może będziesz pracować w czystym, szkole lub biurze, a nie fabryce metalu, wracając zniszczony fizycznie i psychicznie.
@@GHST-cw7dw Po pracy w szkole będzie równie zniszczony psychicznie, jeśli nie bardziej :D
@@GHST-cw7dw To zależy. Jeśli jesteś nauczycielem w szkole podstawowej to już przyjemniej jest w hucie. Hałas i dzieci wyniszczają człowieka fizycznie i psychicznie. Mam siostre nauczycielke która po kilku latach nauczania nie może już patrzeć na dzieci.
Byle byś nie został kolejnym towarzyszem Michałem
@@krzysztofmiller3557 mój kumpel dobrze się bawi jako nauczyciel... Może kwestia człowieka
Ja mam wyższe wykształcenie chociaż studiów nie skończyłem jak prezydent Kwaśniewski
@@kosa5077 on był Afroamerykaninem
Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał ;D
Adamu, Adamu, cały czas ma długi
Nowa powieść science-fiction: Jan Paweł 202
To trochę tak jak "profesor" Bartoszewski
Podzielił bym to na dwie kwestie, w zależności od celu: hobbistycznie i zawodowo.
Zawodowo to zależy od państwa, systemu szkolnictwa i przepisów (czy są w ogóle wymagane do rozpoczęcia pracy, czy pomagają później w pracy).
Hobbistycznie to zależy.
W sumie takie radzenie nie ma kompletnie sensu, sam jestem tegorocznym maturzystom który źle wybrał kierunek i za późno się ogarnął aby go zmienić (ale zdaję sobie z tego sprawę i biorę to na klatę). Teraz stoję przed wyborem studiów i mając z tyłu głowy, że nie jestem pewien do tego jak mi poszły matury, staram sie wybrać wszystkie możliwości jakie choć trochę będą zgodne z moimi zainteresowaniami. Denerwuje mnie też takie gadanie nie idź na studia bo możesz lepiej zarabiać bez nich, sam nie jestem z bogatej rodziny, ale rodzice robią wszystko abym mógł się kształcić i robię wszystko aby się rozwijać, a podjęcie takiego ryzyka nie pójścia i próbowania an własną rękę jest strasznie losowe i mogę albo budować karierę na doświadczeniu albo stać się przeciętnym jak nie biedniejszym Polakiem.
Hej, bardzo dziękujemy za film
Proszę bardzo :)
Szkoda, ze w szkole średniej nie ma kogoś na wzór doradcy kariery jak jest np. w USA. Uczniowie często są zagubieni w kwestiach przyszłości po szkole. W liceum ogólnokształcącym poprzez wybór profilu nauczania w teorii już powinno się wiedzieć w jakim kierunku powinno się zmierzać. A jak już się zacznie naukę to i tak promowane sa tylko najpopularniejsze kierunki studiów pomijając wiele niszowych a zarazem opłacalnych możliwości.
Jasne, że są. I to nie tylko w najlepszych szkołach. Mój tata uczy w technikum w małym miasteczku na Podkarpaciu i mają takie stanowisko. Jasne - nie ma tego w 100% szkół, ale to nie tak, że nie ma tego wcale. Zastanawiam się tylko czy problem jest po tej stronie. Wydaje mi się, że w wieku 16-18 lat ekstremalnie niewiele dzieciaków ma mindset by myśleć jakoś bardziej o swojej przyszłości.
@@Viveroth Super
Nie wiedziałem, że to gdzieś funkcjonuje. Brawo dla takich szkół.
Problem zapewne jest złożony i ciężko wskazać jeden konkretny powód.
U mnie było coś na zasadzie jednej godziny lekcyjnej z doradcą. Super porady można udzielić 20 kilku osób przez 45 minut. No i więcej tam było odnośnie planów i zarządzania czasem niż faktycznej porady. Ale może przez te kilka lat coś się zmieniło.
U mn było ale było to prowadzane niedbale i w gupi sposób.
@@burninjohn8784 zero indywidualnego podejścia tylko puste frazesy i przedstawienie paru propozycji prac typu hydraulik i leśniczy...
Dlatego w Niemczech jest tyle szkol zawodowych :) I to sie super sprawdza, a nastolatkowie juz zaczynaja je robic w wieku 16 lat po gimnazjum i maja od razu praktyki i dobra place po skonczonej 3 letniej szkole. Juz nawet w trakcie tej szkoly dostaja pieniadze od pracodawcy u ktorego sie ucza zawodu i ucza sie przy okazji w mlodym wieku obchodzenia sie z pieniedzmi.
Też te 3 lata temu mając 19 lat byłem w identycznej sytuacji i identycznie wybrałem studia najbardziej wymagające względem wyników z matury, na jakie mogłem sie dostać i też wypadła automatyka i robotyka tyle, że na pwr. Z perspektywy czasu nie żałuję, bo jest to kierunek, na którym można spotkać wielu zajawkowiczów i rozwinąć się w programowaniu, robotyce, elektronice, czy automatyce(ale to ostatnie lepiej nie). dowiedziałem się jak to naprawdę działa i jestem na etapie konkretnego ukierunkowywania swoich specjalizacji. Także jeśli ktoś młodszy to czyta i ma dużo zainteresowań i nie wie co ze sobą zrobić, to polecam wybrać studia gdzie będziesz mógł popróbować wielu rzeczy, bo idąc na studia, które mają jeden określony motyw przewodni masz o wiele większą szansę, na zmarnowanie tego czasu(wybierając kierunek na chybił, trafił)
Dokładnie to. Dobrym pomysłem jest też zaangażowanie się w działalność w kole naukowym, by oprócz praktyki w technikaliach liznąć też nieco kontaktu z biznesem.
@@mlkvblendzior Pwr to jedna z 3 najlepszych uczelni o tym kierunku.
@@boguslawszostak1784 jaka jest trzecia?
@@boguslawszostak1784 Nie wiem jak wygląda sytuacja z AiR, bo sam kończyłem teleinformatykę na PWr, a tam było słabo - technologiczny skansen na wykładach, mobbing, bajzel w administracji i w ogóle dziwna polityka władz wydziału.
Także jak tak wygląda trzecia najlepsza uczelnia techniczna w Polsce, to o te gorsze nie chcę nawet pytać.
@@mlkvblendzior Ja już dość stary jestem... pod koniec XX wieku politechnika Warszawska. Wrocławska i "nasza" czyli AGH to były 3 najlepsze uczelnie techniczne w Polsce. Zwłaszcza szeroko pojęte "elektryczne". Sprawdzałem teraz oficjele rankingi i niewiele się zmieniło.
10:57 no to niezła koleżanka.
Zaczęłam się stresować od tego wszystkiego i teraz pewnie nie będę mogła zasnąć, dzięki, Szymon.
Nie ma za co :)
PS: Chciałaś iść spać o 13:00 ?
To tylko świadczy że ogarniasz wagę tego tematu i odsuwanie od siebie tego stresu tylko Ci w przyszłości zaszkodzi.
@ Efekt pozostanie do 23:00, gwarantuję
W latach dziewięćdziesiątych trend był taki, że szkoła zawodowa była postrzegana jako coś dla matołów. Co prawda wielu matołów w istocie tam trafiało, ale raczej szybko wylatywali. Nawet osoba po ogólniaku była ceniona wyżej "bo średnie wykształcenie". Bez znaczenia był fakt że absolwent LO zawodowo nie reprezentuje sobą kompletnie nic.
Druga sprawa, że jeżeli studia byłyby płatne, to szybko poznikały by powyciągane z tyłka kierunki, różnego rodzaju gównoznawstwo.
Ale zawodówka be, bo będziesz ciołkiem od łopaty. A po zbrandzlowaniu pięciu lat na jakiejś bzdetologii zonk, bo i tak łopata. I szef po zawodówce.
17:40 Pamiętaj też ze jak kompletnie nie wiesz co robić, spytaj google'a on ma więcej danych o tobie niż ty sam :D
Xd
Witamy w XXI wieku - cyberpunk wersja light
Panie i panowie, wreszcie ! Jestem pozytywnie zaskoczona. Tj. nie treścią, tylko tym, że akurat to ten film się ukazał.
Bo w życiu trzeba odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: "Co chcę w życiu robić" - że tak zacytuję klasyka. Klucz to mieć pasję, zainteresowania, chęć do podbijania świata, i wtedy studia są nie celem tylko krokiem do osiągnięcia celu.
Lubię spać, odpoczywać i nie pracować, jak to spieniężyć?
Fajny materiał i zdrowe podejście. 👌🏻 Mówiąc o swoich znajomych, mogłeś być może dopytać jak to dokładniej u nich było, żeby mieć pewność, że dajesz wiarygodne informacje, ale poza tym dobry i wartościowy materiał. Na pewno przyda się wielu absolwenom szkół średnich 😁
Na studiach humanistycznych można samemu się uczyć , na technicznych ktoś musi ci wytłumaczyć (np. matematykę wyższą ) i powinien być to wykładowca.
Ale w praktyce nie zawsze wytłumaczy, czasem tylko wymaga :)
Masz zastanawiającą tendencję do wychodzenia naprzeciw moim bieżącym pytaniom 😂 To trochę podejrzane, ale nie będę narzekać.
A matka mnie pchała na historię. No bo ja naprawdę mam do tego pasję, ogromną pasję, ale wiedziałem że albo będę słabo zarabiał, albo musiałbym zostać profesorem i na uczelni uczyć. Tylko takie dwie opcje miałem w głowie jakbym skończył tą historię. Po latach studiów ekonomicznych, kilku latach pracy w różnych firmach otwieram własne biuro rachunkowe i zaczynam nie złe kokosy kręcić przez tego Morawieckiego. A historia to nadal moja pasja, ale tako w domowym zaciszu
W gminazjum jak powiedziałem historyczce (historię lubiłem i lubię dalej, choć zawsze to było hobbystycznie), że nie idę do liceum na profil humanistyczny, tylko do technikum informatycznego... No co się nasłuchałem to moje (że taki zdolny uczeń do patologii idzie, zmarnuje się i takie tam pierdy). :D
@@mlkvblendzior Miałem podobnie - byłem najlepszy w szkole z chemii, ale uznałem że pójdę na Budowę Maszyn. Wszyscy mówili, że to błąd, że się zmarnuję, a mi się tak spodobało, że co roku, mimo że przychodzą wakacje, siedzę i cały czas coś projektuję. Geniuszem nie jestem, kilka awansów miałem, ale i tak bardziej widzę siebie przy maszynach, niż przy probówkach.
@@wzburzonykisiel Polecisz jakieś książki odnośnie przebiegu procesów spalania, powoli zabieram się za myślenie nad pracą inżynierską na MiBM, a mam problem ze znalezieniem informacji(z pogranicza chemii) na tak wydawałoby się oczywiste sprawy jak liczba oktanowa składników LPG, czy dokładne warunki fizykochemiczne przy których powstają NOx-y.
Wiele książek, które polecają wykładowcy same sobie przeczą
@@Karol-hx3im Nie mogę nic polecić ze spalania - to kompletnie nie moja dziedzina. Co prawda miałem przedmioty o silnikach spalinowych, jednak bardzo ogólne i raczej związane z ich doborem. Moje studia dotyczą raczej wytrzymałości konstrukcji i aerodynamiki.
Ja po liceum nie widziałem co chcę robić i poszedłem na gówniany kierunek i na szczęście zmieniłem. Poszedłem na kierunek który łączy się z moją pasją, a specjalizację na kierunku łączę z przyszłością zawodową. Wiadomo, nie wszystkie przedmioty mnie interesują itd., ale z tych ciekawych i w pewnym stopniu praktycznym staram się wyciągnąć jak najwięcej. Dodatkowo zamierzam też wykorzystać ten czas do samodzielnej nauki i np. teraz uczę się programowania w pythonie na kursie. Boję się tylko przegrzanej konkurencji, bo specjalizacja na którą chcę iść występuje też jako oddzielny kierunek na politechnice i boję się przegrania wyścigu szczurów, chociaż mam nadzieję że jak sam będę dalej się uczył i wykorzystam ten czas to nie będzie źle.
Bardzo przydatny materiał, myślę że dla niektórych będzie w pewien sposób oczyszczający (:
Wydaje mi się że fakt chęci pójścia na studia po maturze, chodzi w tym o to, że ci ludzie jeszcze są za młodzi żeby chcieć się już ustatkować i znaleźć sobie pracę. I ja jako student drugiego roku historii (przyszły nauczyciel) dokładnie tak samo się kiedyś czułem, natomiast teraz, gdy mam 20 lat i wkrótce 21 właściwie często zastanawiam się co jeszcze mógłbym robić (w sensie zarabiania pieniędzy czy uczenia się jakichś zdolności), niestety często na takie pomysły często brakuje czasu lub chęci biorąc pod uwagę że jeszcze studiujemy. Według mnie jest to głównie wina systemu szkolnictwa ogólnie, jako że w szkole uczymy się kompletnie niepotrzebnych rzeczy, lub nie uczymy się tego co chcemy. Pracowałem już w sumie w Polsce i za granicą i miło ten czas wspominam (bardziej za granicą xD), natomiast np w Holandii już nastolatkowie są posyłani do jakichś prostych prac np. tak jak to zauważyłem w obsłudze sklepu i wydaje mi się że to jest bardzo dobry pomysł, nie może żeby taki nastolatek pracował na równi z rodzicem, natomiast z pewnością dobrze byłoby przez jakiś czas poznać ten "rynek pracy", szczególnie w młodym wieku.
Edit: O i bardzo pięknie powiedział Pan o tym roku "przerwy".
Najlepszym rozwiązaniem jest gdy studia przyjmują WSZYSTKICH i narzucają wysoki rygor. Sam potknąłem się na maturze przez sytuacje w życiu i gdy dostałem się na studia to przez wakacje ostro się uczyłem i stałem się w przyszłości jednym z najlepszych studentów. Gdyby przyjęli mnie na podstawie wyników z matury to pracowałbym teraz gdzieś na taśmie. Bardzo się cieszę, że uczelnia dała szanse wszystkim i w trakcie poodrzucała tych co nie dali rady.
Po szkole większość osób nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Aby przedłużyć stan pewnej beztroski - idzie się na studia. Ja miałem taki plan, że po liceum chciałem zrobić sobie rok przerwy i popracować jako ratownik wodny. Ot tak. Może w rok przygotuję się na filmówkę do łodzi, albo coś sobie znajdę ciekawego, poruszy mnie jakaś myśl w końcu i będę w pełni zdecydowany co robić dalej. Złożyłem też podanie na jeden kierunek, na który wydawało mi się, że się nie dostanę (gdyż nie zdawałem rozszerzonej matematyki) - na informatykę. I tu parę rzeczy, które mnie zaskoczyło. Nie dość, że się dostałem, skończyłem licencjat, zacząłem magistra, daje radę równocześnie pracować praktycznie od pierwszego roku, mam czas dla przyjaciół i wspólnoty, to nie jestem jednym z najgorszych studentów. Jestem świadomy, że nie powinienem być na studiach, że niektóre uczelnie biorą za rączkę i próbują jakoś ci pomóc wejść na ten następny rok, ale jestem wdzięczny, że mogę je zaraz skończyć i mimowolnie jestem już w tym towarzystwie informatyków. Rozumiem rzeczy bez których nie wyobrażam sobie dziś życia i w pewien sposób namawiam ludzi na studia, dlatego właśnie, że jestem przekonany, że sobie poradzą. Że to przygoda życia, a pracujący także sobie powinni poradzić. Pracodawca i tak sprawdza czy coś umiesz :)
Pozdrawiam.
Technikum jeszcze w poprzednim ustroju także było dużym prestiżem.
Przykładowo dawny technik mechanik (konstruktor maszyn) to często tyle samo lub więcej niż dzisiejszy inżynier mechanik.
Hej Szymon, dobra robota. Serio, dzięki wielkie. Oglądam to drugi raz w życiu, po 2 latach. Wiele się w moim życiu zmieniło od tamtego czasu i tj. powiedziałeś, ja też jestem zupełnie inną osobą. Czy poszedłem na studia? Tak. Czy po roku na politechnice chcę dalej kontynuować? NIE. Pewnie skończy się na dziekance jak ogarnę poprawki, bo mam inny pomysł na siebie i żałowałbym gdybym go nie spróbował. Ale myślę, że ze studiami jest podobnie. Jeśli masz taką możliwość (szczególnie to dotyczy studiów technicznych), to myślę, że warto spróbować. A jeśli potem czujesz, że to jednak nie to, no to trudno. Życie nie kończy się na studiach. Jeszcze raz wielkie dzięki, pozdrawiam.
Mam tak samo po 1,5 roku studiowania bioinformatyki
Właściwie to chciałbym serdecznie podziękować Panu za ten film. Właściwie nie jestem nawet w połowie szkoły średniej (niezaczeta klasa 2 liceum), ale już zastanawiałem się nad swoją przyszłością i kolejnym kierunkiem kształcenia. Często słyszę, że mam jeszcze całe 3 lata na przemyślenia i do tego czasu na pewno "coś wymyślę". Jednak ja nie lubię odkładać decyzji ważnych, nie chciałbym również dokonać jej zbyt pochopnie i pod wpływem impulsu. Ktoś jeszcze inny zgodzi się z twoimi słowami i powie, że za te 3 lata będę innym człowiekiem. I to jest prawda, ale jest wiele czynników, które z góry, mniej lub bardziej, warunkują moja przyszłość. Twój film był bardzo pomocny i ukierunkował mnie w myśleniu nad moja przyszłością kształcenia. Mimo iż jestem świadomy, że takich decyzji nie podejmuje się pod wpływem "główek z Internetu" to tak mądre słowa skierowane do młodych serio dają pomoc, którą "butna młodzież" często z miejsca odrzuca, bo wiedzą lepiej. Jeszcze raz dziękuję i czekam na kolejne filmy o tak wielkiej wartości!
Ludzie słuchają szymka nieironicznie? xD
Osobną kwestią jest, czy warto iść, a osobną, czy warto kończyć :) Idąc na studia miałem konkretną wizję swojej drogi zawodowej, a studia miały mi w niej pomóc. I rzeczywiście, dzięki poznanym tam ludziom i uzyskanym wskazówkom już na 2. roku znalazłem pierwsze zlecenie w swojej branży. Od tamtej pory pracuję w swoim wymarzonym zawodzie i o ile studia na początku mi pomagały, głównie jako baza danych i kontaktów, to pod koniec wręcz przeciwnie. Na 4. czy 5. roku miałem już sporo zleceń i chodzenie na seminarium magisterskie czy pisanie pracy było raczej irytującym dodatkiem, który zabierał mi czas i nie pozwalał w pełni skupić się na rozwoju zawodowym. Z obowiązku studia skończyłem, obroniłem pracę magisterską, ale w moim życiu zawodowym przez 20 lat nikt nigdy nie pytał mnie o dyplom. A praktycznie wszystkich umiejętności niezbędnych w ramach mojego zawodu nauczyłem się niezależnie od studiów.
Zgadzam się z Tobą Szymonie w ogólnym przesłaniu.
Od siebie dodam taką rzecz, którą obserwuję w swoim otoczeniu (kończyłem Finanse i Rachunkowość, studia ekonomiczne) - studia przez pracodawców w mojej branży są traktowane jako potrzebne tylko na wejście do branży. W momencie gdy skończysz jakieś praktyki/staż lub pierwszą pracę na poziomie "startowym" (młodszy analityk, młodszy księgowy, asystent etc.) to pytania o wykształcenie przestają mieć znaczenie. Dlatego też - jeżeli jesteś na studiach licencjackich - to przemyśl czy stopień magistra w ogóle Ci się przyda - a niezależnie od decyzji jak najszybciej zacznij pracować.
I obserwując swój rocznik to większe znaczenie miało jak najszybsze rozpoczęcie praktyk i zdobywanie doświadczenia zawodowego. Dwóch moich kolegów po naszym wspólnym konkursie u jednej z firm audytorskich zaczęło tam pracę, jeden z magistrem, jeden tylko z licencjatem (przerwał studia magisterskie, zresztą ja też) - dla pracodawcy nie miało znaczenia, a kolega z licencjatem ma dodatkowo dłuższy staż i teraz ze względu na doświadczenie w innej specjalizacji łatwiej zmienia zawód. Sam mam podobną historię z koleżanką która mnie "wciągnęła" do firmy.
W pewnych zawodach jest wymóg wyższego wykształcenia, ale warto mieć z tyłu głowy, że to tylko warunek wstępny i że po rozpoczęciu kariery studia w kontekście papieru przestają mieć znaczenie. Wiedza się przydaje praktycznie i lepiej - jak już ktoś na te studia idzie - to mierzyć w rzeczy które rzeczywiście Ci ją dadzą aniżeli uganiać się za kolejnym dyplomem który nie zmienia Ci perspektyw.
Otóż to. Wreszcie ktoś, to powiedział. Potem zdziwienie, że siedzi się w Biedronce, czy netto. Na studia powinni się dostawać ludzie z ogromną motywacją i zdolnościami, bo jest wysyp takich ludzi i pomijam już wybieranie studiów bezwartościowy i bez analizy rynku. Ja nie byłem na studiach, bo wiem że do tego się nie nadaje, a mieć papier bezwartościowych, to nie ma sensu. Mógłbym wybrać kierunek, który mnie interesuje, ale z moimi zdolnościami, nie ma szans, żebym coś osiągnął w tym kierunku. Więc poszedłem do pracy po zawodówce, zarabiałem po kilku latach nawet ponad 5 tys netto i założyłem nie wielki biznes stolarski, bo odkładałem + dotacja i sobie spokojnie żyje, a ludzie myślą że ja jakieś studia biznesowe kończyłem i inne dziwne domysły. A jak powiedziałem kilka razy, że jestem po zawodówce, to myślą że sobie żartuje.
12:50 Wydaje mi się, że w jest to aktualnie bardzo cenna uwaga. Ilość wiedzy, dostępnej w postaci np. kursów w internecie, przedstawionej w profesjonalny sposób, często za darmo jest ogromna (przynajmniej na polu programowania, ale widziałem również wiele innych). Jeśli kogoś to interesuje to polecam takie platformy jak np. edx albo coursera. Kursy (w języku angielskim) udostępnianie tam za darmo są tworzone często przez wybitne amerykańskie uniwersytety, a różnych dziedzin w których można się tam rozwijać jest bardzo dużo. Wydaje mi się, że tego typu miejsca są też dobrym sposobem na spróbowanie różnych dziedziń naukowych, dzięki temu na pewno łatwiej będzie nam znaleźć tą, której chcemy poświęcić na tyle dużo czasu, aby znaleźć później w niej prace
Wydaje mi się, że programowanie to specyficzna dziedzina, w której faktycznie jest ogrom wiedzy i dobrze prowadzonych kursów. Ale jest mnóstwo dziedzin, w których nie ma opcji, żeby nauczyć się za darmo tyle samo.
Reasumując wszystkie aspekty kwintesencji tematu, dochodzę do fundamentalnej konkluzji - warto studiować.
Cześć! Świetny materiał! Taka moja luźna uwaga do statystyk padających na początku filmu.
Mam na myśli wyższą medianę zarobków ludzi po studiach od ludzi bez studiów.
Myślę, że bardzo ważne jest, aby zaznaczyć, że ogólnie w statystyce, korelacja nie oznacza przyczynowości.
Na podstawie anegdotycznej obserwacji własnych znajomych mogę stwierdzić, że w przypadku niektórych z nich, jeszcze na kilka lat przed studiami można było mniej więcej określić, czy w przyszłości będą zarabiać powyżej, czy poniżej średniej. Wiele osób jest po prostu wyraźnie ponadprzeciętnie uzdolnionych, pracowitych, sumiennych, przedsiębiorczych itp. Te cechy sprawiają, że średnie zarobki tych osób, będą prawdopodobnie wyższe. Wydaje mi się, że te same cechy zwiększają prawdopodobieństwo, że taka osoba pójdzie na studia.
Inni znajomi natomiast, zawsze źle się uczyli, mieli zatargi z prawem, mieszali się w złe towarzystwo itp. To naturalnie sprzyja mniejszym zarobkom, ale również zmniejsza prawdopodobieństwo znalezienia się takiej osoby na uczelni wyższej.
Moim więc zdaniem, pewna część lepiej zarabiających osób po studiach, zarabia lepiej nie z powodu studiów, a z powodu posiadania pewnych cech, które zarówno zwiększają prawdopodobieństwo zarabiania powyżej mediany, jak również zwiększają prawodopodobieństwo, że taka osoba pójdzie na studia. Chociażby nacisk rodziców na "pójście na studia" jest zdecydowanie wyższy w tzw. dobrych rodzinach, niż w rodzinach patologicznych. Mam nadzieję, że dobrze się wyraziłem i wiadomo o co chodzi :D
Jestem w liceum, film jest dla mnie przydatny
3 lata minęły. Jak tam byku
Będę komentował jeszcze w trakcie słuchania, więc niekoniecznie będę się odnosił do tego co mówisz, ale podzielę się swoimi refleksjami. Studia humanistyczne wymagają zaparcia, gotowości na dopasowywanie się do różnych sytuacji i, co oczywiste, chęci do ciągłego poznawania. Praca na kasie czy w sieci fast foodowej nie jest oczywiście mitem w przypadku magistra historii, socjologii, politologii itd. lecz, z moich obserwacji, dotyczy raczej osób, dla których studia były przechowalnią i okresem nieustannej zabawy. Inny problem jaki widzę wśród absolwentów kierunków humanistycznych to pretensje i roszczeniowość. Sam jestem absolwentem historii i właśnie kończę doktorat. Mimo iż udawało mi się uzyskiwać stypendia i staże na zagranicznych uniwersytetach, to stale obawiam się o jutro - nie wiem czy uda mi się utrzymać w świecie kultury/nauki, czy wpadnę do kompletnie innego świata. Studiom humanistycznym poświęcić trzeba ogrom czasu, aby dawały owoce, a i tak wtedy pod względem materialnym wypadają gorzej niż osoba pracująca np. dwa lata w firmie międzynarodowej. Od zawsze jednak noszę w sobie myśl, że wszelkie ewentualne niepowodzenia i porażki są dziełem mych wyborów, a często chyba humaniści (w obecnej ich definicji) zapominają, że tylko ze względu na spędzenie lat w archiwach, bibliotekach i wylewając siódme poty próbując zdobyć stypendia czy granty nic im wcale automatycznie się nie należy.
Szymon, uwielbiam Cię. To bardzo pocieszające widzieć, że istnieją takie osoby jak Ty. Trudno znaleźć kompanów do rozmowy, którzy mają tak poukładane w głowie. Super, że opierasz się na faktach i jednocześnie dzielisz się wartościowymi, skłaniającymi do refleksji opiniami, interpretacją tych faktów. Doceniam też Twój przyjazny dystans do siebie i świata. To w sumie moje odczucia dotyczące nie tylko tego filmu, a całokształtu Twojej twórczości. Pozdrowienia :-)
Drogi Szymonie, tytułem wstępu chcę powiedzieć, że skończyłem studia na jednej z "najbardziej prestiżowych" uczelni technicznych w kraju i generalnie zgadzam się z tezami, które postawiłeś w swoim materiale. Mi studia dały kontakty oraz, jakby nie patrzeć, łatwy start na rynku pracy. Ale to zaledwie łyżka miody w beczce dziegciu.
Odnośnie spadku jakości kształcenia na uczelniach pokazałeś tylko jedną stronę monety, czyli ludzi, którym zrobiono krzywdę dopuszczając ich do matury a potem na studia. Drugą stroną jest natomiast kadra akademicka, która wcale w tym układzie nie jest święta. Przede wszystkim na uczelniach wyższych nie tworzy się klimatu do nauki - liczba przedmiotów "zapchajdziur", które nic nie wnoszą do tematu, prowadzonych przez doktorów i profesorów, którzy ostatni raz w biznesie lub przemyśle cokolwiek robili dekady temu (a często nawet w ogóle nie pracowali poza uczelnią) kradnie czas i energię, którą faktycznie można by było spożytkować na faktyczny rozwój w danym obszarze. Do tego dochodzą kwestie mobbingu, folwarcznej mentalności tak kadry akademickiej jak i administracji, wybiórczo stosowany i egzekwowany regulamin, nieczytelne procedury, topienie pieniędzy na rozwój infrastruktury, której użyteczność jest co najwyżej wątpliwa. Wymieniać mogę naprawdę długo, a po rozmowach z kolegami na innych uczelniach to cały problem ma charakter systemowy.
Także czyniąc długą historię krótką, to nie tylko studenci odpowiadają za to, że szkolnictwo wyższe w Polsce jest w dołku.
Bardzo dobry materiał. Pozdrawiam wszystkie gadające głowy w internecie.
Osobiście uwielbiam historie i sam czytam praktycznie w każdym wolnym czasie o wszystkim co jest z nią związaną, ale też zdaje sobie sprawe, że nie jest to coś z czego będzie się dobrze człowiek utrzymywać.
Podczas wybierania studiów spojrzałem tylko jak średnio wychodzą ludzie po skończeniu kierunku i wybór padł szybko na uczelnie techniczną.
Osobiście wydaje mi się że łączenie pasji i zarobków rzadko kończy się dobrze dla ludzi, bo albo tracą przyjemność z tego co robią, albo będzie ciężko utrzymywać się z tego.
Niestety
przecież są jeszcze studia podyplomowe, które można zrobić żeby w jakiś sposób się zabezpieczyć na rynku pracy po takiej historii, na przykład podatki albo bankowość…
To o czym mówisz to w dużej wynik czegoś o czym sam mówisz:
- niedojrzałość osobista i życiowa, którą można czasem postawić na równi z doświadczeniem życiowym
- nie branie za siebie odpowiedzialności (czyli w sumie niedojrzałość?)
Może to jedno i to samo ale czego oczekiwać od dzieciaków mających 17-19 lat.... które faktycznie nie znają życia a rodzice i otoczenie także wcale nie są mistrzami radzenia sobie w życiu zawodowym i prywatnym?
Dlatego fajnie, że taki filmiki są tworzone- robisz dobrą robotę!
Skończyłem politologię, bo mnie to interesowało i interesuje do dzisiaj. Podczas studiów zauważyłem, że poza 3 osobami cała reszta grupy była tam z zupełnego przypadku. W którymś momencie dyskutowałem ze studentką stosunków międzynarodowych, która zupełnie nie była zorientowana w kwestiach polityki międzynarodowej, a w którymś momencie zapuściła mi tekst "Nie warto jest rozwijać gospodarki, bo Chińczycy wszystko wykupią". Mnie zatkało. Dziś dziewczyna jest dziennikarką. Próbowałem pracy biurowej i dziennikarstwa, ale zrezygnowałem bo to było marnie płatnie. Dziś pracuję jako operator wózka widłowego i zarabiam dość dobrze. Poznałem bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem, które mogłyby tworzyć projekty kreatywne, ale stoją przy taśmie produkcyjnej. Większość się nie przyznaje. Ja tak i co jakiś czas słyszę pytanie "Co ty tutaj robisz?".
za rok planuje iść na ten kierunek ,po sam fakt papierku ,w sumie swoja Ambicją którą mam i chęcią pracy przy polityce mógł bym zacząć od teraz ,ale dla własnej satysfakcji i lepszego PR chcę mieć owy papierek
Idę o zakład, że absolwenci z przeszłości też by nie dali rady z podstawowymi zadaniami z teraźniejszości np modelowania 3D czy wiedzy z zakresu Lean manufacturing :). Ale tak, mam trochę kompleksy i syndrom oszusta przez to porównywanie naszej gówno wiedzy do tych elit z przeszłości.
PS kiedyś też wystarczyło być po technikum i być całkiem dobrym z doświadczeniem, żeby wykonywać podobną pracę co inżynier. Teraz jest z tym gorzej.
Skonczylam rok temu inzynierie oprogramowania... Miesiac temu zaczelam pracowac w sprzataniu co jest moja pierwsza praca po studiach.
Kierowałem się dokładnie taka sama logika. Nie wiem co chce robić ale chciałem dalej sie uczyć, najbardziej ciekawi mnie fizyka a z niej elektryczność więc wybrałem kierunek który obejmował ten zakres. I również zupełnie tego nie żałuję.
15:56 ,,Jestem tylko gadającą głową w Internecie" Szymon Pękala 2020
Od tego wszystkiego czuję się jak
"Syn marnotrawny" Kaczmarskiego
Szczerze, jeśli nie do końca wiesz co robić ze swoim życiem to moim zdaniem na studia lepiej iść. Wiem, że teraz pewnie większość ludzi mnie wyśmieje, ale pozwólcie wyjaśnić. W pracy lepiej trochę patrzą na ludzi, którzy próbują się edukować plus zatrudnianie ich jest tańsze. Przed 26 rokiem życia ze statusem studenta na umowie zlecenie masz brutto=netto i niższe koszty dla pracodawcy z zatrudnienia. Studia nie są aż tak wymagające, żeby nie być w stanie ich połączyć z pracą, pomijając pewne kierunki oczywiście, które wymagają większego nakładu pracy. Ubezpieczenie zdrowotne dalej masz jako osoba ucząca się i zniżki, które może tylko w minimalnym stopniu, ale jednak zmniejszają pewne koszty życia. Jeśli jesteś z trochę większego miasta to dalej możesz mieszkać z rodzicami i nikt ci nie kaze szukać studiów na drugim końcu kraju. Co więcej, poznasz ludzi w swoim wieku, bo nie tylko pracą człowiek żyje. Zdobędziesz pierwsze doświadczenie i jeśli uznasz, że to praca dla ciebie to rzucisz studia i vice versa. Większość ludzi nie wie czego w wieku 19 lat, a studia to jest stosunkowo tania forma edukacji. Natomiast, jeśli ktoś polega tylko i wyłącznie na tym, to niestety może mieć duży zawód w przyszłości. Jednak, to jest jakiś krok naprzód w życiu, a koniec końców na studiach czy bez, wybitnie dobrej pracy się nie dostanie na start.
Problem z tymi statystykami jest taki że w najlepszym wypadku można wywnioskować czy opłacało się iść na dane studia 5 lat temu.
Ja poszedłem na studia głównie po to by się doedukować u boku osoby, która pomoże mi ulepszyć mój warsztat artystyczny. Trochę też przez to, że by poznać osoby o podobynch zainteresowaniach (może nawet miłość xd) Papierek mnie tak naprawdę nie interesuje, ale jak już zacząłem studia to dobrze je skończyć.
Mi jeszcze został jeden rok studiów i choć trochę zdarza mi się ponarzekać np. na kierunek który poszedłem (prawo) to jak się teraz nad tym zastanawiam to nie żałuję swojej decyzji. Poznałem masę ludzi, którzy myślą podobnie do mnie i w których towarzystwie czuję się dobrze. Przeżyłem w tym czasie wiele ciekawych momentów i na pewno zostanie mi sporo wspomnień po tym czasie. Przy okazji się sporo rozwinąłem i nawet jeżeli nie zdecyduje się ostatecznie na karierę zawodową związaną z moimi studiami, to to wszystko jakoś tam we mnie zostanie i na pewno się przyda w przyszłości. Generalnie - moim zdaniem warto studiować. Może zabrzmię teraz jak lekkoduch, ale studia to przede wszystkim fajna przygoda.
To mi zrobiłeś Szymon dzień:) rok temu wróciłem na historię ale spoko mam zawód wiem,że z tego pieniędzy nie będzie, ale lubię.
"Jestem tylko gadającą głową w Internecie" XDDD, ale mnie to rozbawiło :D
Jakbym miała studiować coś zgodnie z zainteresowaniem to byłoby to religioznawstwo... Ale szkoda 5 lat na hobby marnować a potem obgryzać tynk że ścian więc próbuje skończyć uczelnie techniczna😂
Pozdrawiam
Siema siema a moge spytac o matury?
Dzięki za film, sam nie wiem na co iść czy do technikum czy liceum ten film mi przynajmniej uświadomił, że jeśli pójdę na studia nie gwarantuje mi to lepszego życia.
dwa lata później dałbym kciuk w górę drugi raz
Jestem aktualnie studentem ASP na wydziale malarstwa. Poszedlem dopiero po czasie, bo nie bylem do konca przekonany czy to dobry wybor. Jednak, jak pozniej zauwazylem, liczą się umiejętności a nie tylko papierek. Owszem, papierek jest wazny, ale wazniejsze jest to ile sie umie. Poszedlem z mysla taka, ze studia sa dla mnie, zeby sie rozwijać. Po to mam dostep do pracowni i profesorow, zeby sie czegos nauczyc. Kazdy student z osobna jest inny i fajnie, ze podchodzą do nas indywidualnie i tez z tego powodu nie żałuję :) Nawet jesli wybralem dany kierunek, to wcale nie oznacza, ze nie bede robic czegos innego, ale zwiazanego ze sztuka, np. concept artist, grafik, itp.
Studia uczą jednego - przyswajania olbrzymich ilości wiedzy w krótkim czasie. Nieważne, czy zapamiętasz tę wiedzę z zajęć na studiach czy nie. Gdy pracodawca każde Ci w tydzień ogarnąć temat dotyczący np. wewnętrznego systemu informatycznego, zawarty w kilku opasłych teczkach, to każdy, kto nie ukończył studiów, wymięknie. Oczywiście dotyczy to kierunków ścisłych.
Nie byłabym tego taka pewna. Nigdy nie studiowałam, a w pracy miałam opanowane wszystkie ustawy, jakie były mi do pracy potrzebne, i w rezultacie pracujące ze mną osoby po studiach to mnie pytały o przepisy. Ok, księgowość to może nie kierunek ścisły, ale i tak uważam, że bez studiów również się da.
TLDR version: To zależy :) A serio to zgadzam się z całością tego filmu.
Dodałbym jeszcze taką istotną dla mnie kwestie, którą doświadczyłem na własnej skórze tj. o tym jak finansowane są w Polsce uczelnie.
O ile przez ostatnie 10 lat nic się nie zmieniło to uczelnie dostają kasę na studenta na początku roku na cały rok. Sprawia to, że próg przyjęcia na obiektywnie trudne kierunki może być absurdalnie niski. Następnie na pierwszym semestrze następuje ogromny odsiew studentów. Oczywiście takie zjawisko będzie na każdym kierunku, ale skala tego procederu jest różna. I jest to dla mnie wręcz patologia, że uczelnie traktują masę swoich studentów jako dostawców gotówki i marnują im rok z życia.
Zastanawiam się jakiego ,,gatunku'' był ten profesor. W czasie moich studiów spotkałam się z różnym podejściem w kwestii robienia studentom egzaminów i bywały takie przypadki gdy profesor mówił, że zrobi nam takie zadania na zaliczeniu, identyczne tylko dane liczbowe zmieni. Mieliśmy się uczyć tylko z notatek. Na egzaminie każdy przyszedł nauczony jaką technikom jakie zadanie robić a okazało się, że profesor dał kompletnie inne zadania z kompletnie inną treścią, inną metodą rozwiązywania itp. Efekt był taki, że każdy oblał. Z perspektywy osoby która nie była w tym kręgu wygląda to tak, że studenci coraz słabiej się uczą, a wystarczyło tylko powiedzieć żebyśmy się douczyli tego i tego, jakieś książki przeczytali (chociaż akurat odpowiedzi na rozwiązanie zadań matematycznych wymyślonych przez profesora ciężko było znaleźć w podręcznikach od przedmiotu - typowe, wymyślone zadanka bazujące na doświadczeniu profesora) . W innym przypadku inny profesor robi z nami zadania gdzie np w pierwszym zadaniu mamy dane A i B, w drugim zadaniu C i D, a w trzecim E i F. Na zaliczeniu ma być to samo. W rzeczywistości dostajemy dwa zadania gdzie w pierwszym musimy obliczyć coś za pomocą danych A i D a w drugim E i B. I znowu jeden wielki mindfuck...
Krzykniesz na ulicy "magister !" , zareaguje 90% ludzi
Jak krzykniesz cokolwiek to zereguje większość ludzi
@@Xm0jsiX jak krzykniesz np Janek to tylko Janki zareagują i dzieci bo one zawsze chcą wiedzieć o co chodzi więc nie wszystko no chyba, że krzykniesz BOMBA!!!
Jak krzykniesz ,,za darmo,, TO WSZYSCY zareagują, nawet krzyczacy.
@@patrykdynowski8640 następnym razem za czyimiś plecami kszyknij Janek. Zobaczysz, że sie odwróci.
a jak krzykniesz Pisior/Peowiec to wszyscy zareagują
Osobiście uważam że przy obecnym systemie studiów - nie warto iść na żadne ( a przynajmniej ich kończyć), bo jednak iść na studia tylko po to by mieć otwartą drogę lekarza, prawnika itd to w pełni rozumiem - jednakże warto sobie zadać pytanie - czy warto? czy przez jakieś 5 lat ( czy nawet więcej) jest sens poświęcać nieobtyczne ilości czasu na coś co może nas tylko w jakimś stopniu interesuje ale nie na tyle żeby tak się temu oddawać? W ciągu 5 lat można wymyśleć, stworzyć i rozwinąć biznes warty więcej niż cała nauka z tych 5 letnich studiów. Sądzę że studia powinny pomóc człowiekowi znaleźć jego pasję - bo jednak jest to coś co każdy człowiek powinien w życiu odnaleźć, tak jak drugą połówkę. Zajęcia akademickie opierają się na teorii, wykładowca wykłada materiał a studenci zasypiają ( oczywiście nie wszędzie bo są też ciekawe wykłady), zamiast opierać się na zadawaniu pytań i rozstrzyganiu o jakimś problemie na podstawie dedukcji/dyskusji. Jakby nad tym pomyśleć to człowiek nie potrzebuje zachęty do swojej pasji - on potrzebuje jedynie czegoś/kogoś co/kto mu pomoże ją znaleźć :) .
A na koniec mam pytanie ( o ile ktoś to przeczyta) Jeśli rząd ustanowiłby hipotetycznie że każdy kto ma minimum 5 lat pracy w danym zawodzie to otrzymuje tytuł inżyniera/licencjata ( lista zawodów była by wyspecyfikowana) To ile wtedy były by warte te 3 / 3,5 letnie studia w Polsce? Chętnie posłucham opinii innych :)
Może nie od razu tytuł inżyniera/licencjata ale np. jedno podejście rocznie do testu byłoby spoko.
Absolutnie się zgadzam z całością - od siebie dodam tylko do opowieści o koleżance co teraz nie ma pracy - Jestem absolwentem zarządzania przedsiębiorstwem (zaocznie), studia skończyłem po 3 podejściu/zmianie kierunku w wieku 31 lat, pracuje jako senior network engineer w takiej mało znanej Japońskiej firmie IT na F. - nie muszę chyba mówić ile x więcej zarabiam od mediany dla studiów technicznych? Także studia to nie jest wyznacznik tego czy będziesz mieć dobrze płatną prace czy nie :)
IT jest specyficzne, bo zarabia się generalnie więcej, niż inne specjalności techniczne. Informatyk zarabia sporo więcej, niż podobnej klasy inżynier w branżach o wysokiej odpowiedzialności, np. przemysł lotniczy.
Dziękuję za te wskazówki
Ja osobiście olałem studia bo wolałem zdobyć doświadczenie w gastronomii którą i tak już była moim oficjalnym zawodem. Dzięki temu zdobyłem mnóstwo doświadczenia oraz nauczyłem się niezbędnego zarządzania i planowania które wiąże się z tym rodzajem pracy. No i oczywiście wiem też jak obsługiwać problematycznych klientów w razie gdyby ktoś z mojej kuchni nawalił. Co prawda obecny rok dał mi mocno w kość, ale temu już zaradzić nie mogłem.
Ja jako osoba, która za 2 lata kończy technikum, mam ogromny dylemat co robić w przyszłości. Czy iść na studia, na kierunek, który wydaje mi się mega interesujący, ale wypłata taka średnia, czy na kierunek, który już mniej mnie interesuje (chociaż to właśnie specjalnie na niego szłam do szkoły średniej), ale wiem, że będzie dobrze płatny, czy zrobić sobie kurs z rzeczy, którą uważam dla siebie za hobby i to właśnie w tym kierunku pracować. No cóż, na szczęście mam jeszcze dwa lata na przemyślenia xD
Ja za to mam 22 lata i ostatnio rzuciłam kierunek. I nadal nie wiem co mam robić ze swoim życiem..
Ja też jestem po technikum. Był to dla mnie świetny wybór. Dla mnie kwestią najważniejsza zawsze było to, co mnie naprawdę interesuje. Co chcę robić. Studia są w innym kierunku niż technikum, dla wszystkich uważany za beznadziejny...ja jednak wiedziałam, że tego chce, to mi się podoba. I najważniejsze jest dla mnie to, żebym robiła co mi się najbardziej podoba i żebym na siebie zarobiła i tym samym nie była ciężarem dla państwa. Nigdy nie byłam bezrobotna (mam 35 lat). Nigdy też nie żałowałam ani technikum, ani studiów. Oba kierunki były na serio traktowane, z pasją i wielkim zaangażowaniem.
Tak, jeśli chcemy rozwijać naszą pasję np. gramy na instrumencie i kontynuujemy naukę na wyższym stopniu.
Nie, jeśli robimy to po być mieć nadzieję na lepszą pracę czy "papier".
Trafiłem na ten film przez przypadek. Od siebie mogę dodać w odniesieniu do 14:20 - to jest bardzo dobra opcja. Serio. Sam osobiście właśnie tak chciałem zrobić, rok przerwy, w międzyczasie praca i iść na studia. I dziś po części żałuję, że tak nie zrobiłem i swój studencki wybór wybrałem w popłochu i z nie do końca wystarczającym research'em i wiedzą czego oczekuje od studiów i w którą TAK NAPRAWDĘ stronę chcę się rozwijać, a także słuchaniem rad rodziny (teksty: "bo będziesz rok do tyłu, a potem to już w ogóle nie pójdziesz"). I kto wie, dziś może mój studencki wybór byłby inny.
A, i w odniesieniu do 15:10 - jakże to jest prawdziwe...Znam przykłady takich osób i niestety, ale widać, że studia to nie bajka, a są niejako z przymusu i się męczą. Niektórym rodzicom jednak dalej się wydaje, że to jest tak jak 30 lat temu, gdy oni mieli 20 lat i człowiek po studiach ma gwarant pracy. Przykre to.
Jeśli chodzi o fizjoterapię to powiem z własnego doświadczenia (PWZF 55877) - to zależy.
Jeśli chodzi o pracę w placówkach publicznych 3k brutto to ojej szał ciał. Jeśli chodzi o model mieszany to anegdotycznie wiem, że zarobki 3-3,5k ale netto. Jeśli chodzi o model pracy stricte prywatnie - tu już mamy duży rozstrzał. Ja sam mam w placówce 40zł na godzinę, na domowej wizycie 60zł. To jest do ręki. Ale są i misiaczki co wyciągają po 150-200..
Co do jakości - problemem są w mojej opinii również zapychacze. Pamiętam jak skrajnym przypadkiem były zajęcia z terapii zajęciowej, gdzie wyklejaliśmy jajka wielkanocne. Lub recykling psychologii w sposób teoretyczny, bez pogłębienia umiejętności praktycznych z komunikacji (ale dodatkowe warsztaty już organizowała uczelnia). Plus kuriozum - dietetycy mieli język migowy - my nie.
I na dzień dzisiejszy, tylko studia dają możliwość tego zawodu. Technikum znaleźć jest meeeeega trudno.
Pozdrawiam i przepraszam za przydługi tekst. Miłego dnia
Teraz Fizjoterapia stała sie zawodem medycznym, normalnie trzeba pisac egzamin zawodowy, aby nim zostać. W Ameryce czy krajach zachodu bardzo poszukiwany zawód, coraz bardziej potrzebny. W Polsce tez idzie robic bardzo dobre pieniądze, stosunkowo szybko jak jest sie dobrym, bo po prostu w Polsce nie ma duzo dobrych Fizjoterapeutów, gdyż większość jak ogarnia to chce isc na lekarski. Sam pracowalem co prawda troche na nielegalu, ale juz na studiach i to w klubie pilkarskim. Godzin bardzo mało lecz za ok 1,5h 85 zł do ręki. W prywacie idzie robic nawet do 10k u kogoś w takiej wawie a na swoim to jeszcze wiecej tylko wtedy juz musisz ogarnąć różne inne aspekty związane z prowadzeniem działalności;)
Uważam, że zależy jak na to patrzysz. Jak oczekujesz od studiów, że zapewnią tobie gwarancja super płatnej pracy i zapewnia, że tą prace zawsze będziesz miał to znam tylko 4 kierunki które tą gwarancje ci dadzą czyli Prawo, Medycyna, Inżynieria i Architektura. Reszta kierunków mogą dać tobie dobrze płatną prace, ale nie muszą, bo na przykład sytuacja na rynku jest taka, że ludzi z którzy ukończyli konkretny kierunek po prostu są nie potrzebni. Niemniej jednak uważam, że warto studiować nawet takie mniej prestiżowe kierunki, dlaczego? Po prostu dużo wiedzy zyskujesz, uczysz się różnych rzeczy, możesz przedłużyć swoją beztroską młodość o ten 3-5 lat studiów i po prostu też uważam, że jako student lub osoba z wyższym wykształceniem jesteś całkiem uprzywilejowana na rynku pracy, bo łatwo takiej osobie znaleźć pracę np. W korpo gdzie biorą tylko ludzi z min licencjatem plus masz masę opcji na wyjazdy za granicę, łatwo o wizę do USA czy Australii, to są rzeczy które dla ludzi bez takiego wykształcenie są prawie nie osiągalne.
Kiedyś żartowałam, że jak rzucić kamieniem w tłum obecnych 30latków to trafi się jakiegoś magistra...
.
Teraz myślę, że to trochę przykre.
Jak się krzyknie "Panie magistrze!", to 2/3 się odwróci.
Kolega skończył politologię, a dziś prowadzi dochodową firmę nie związaną zupełnie z kierunkiem tych studiów, jednakże mgr na wizytówce prezentuje się nieźle.
@@kukiluki119 ale ty wiesz, że studia dają dużo nawet jeśli nie pracujesz w kierunku tych studiów?.. Taka sytuacja jest dość popularna zresztą, że studiuje się jedno a pracuje się w czym innym...
Chyba jeden z najlepszych twoich filmów. Ale może to dlatego, że ubrałeś ładnie w słowa dużo moich osobistych przemyśleń nt. studiów. Pozdrawiam z piątego roku na Akademii Górniczo-Hutniczej ;)
Zgadzam sie w 100%, sam też aktualnie jestem na automatyce i robotyce tyle, że na pw, pozdrawiam 😉
Dzięki
pierwsze moje podejście to była właśnie automatyka i robotyka, ale zrezygnowałem po roku ( to nie temat dla mnie ) i sobie zrobiłem 3 lata przerwy, teraz kończę kierunek związany z zarzadzaniem ludźmi w przedsiębiorstwie i logistyką i jednocześnie pracuję w przedsiębiorstwie międzynarodowy w logistyce
Aż mi się przypomina jak Peterson rozmawiał o swoim życiu i o pracach jakie wykonywał.
Ten film to złoto ❤ niezależnie od tego czy ktoś już studiuje czy dopiero się wybiera na studia. Sama jestem na kierunku humanistycznym po którym raczej nie będzie pracy ale zamierzam właśnie dać sobie szanse poprzez kursy i jestem świadoma swojej sytuacji po studiach z samym tylko dyplomem. Jednocześnie mam też młodszą siostrę w liceum która jest jeszcze większym humanistą niż ja dlatego ten materiał jest dla nas bardzo cenny ❤
Ja kończę właśnie 3 rok jednolitych studiów magisterskich, jeszcze ich nie skończyłam, ale po tych 3 latach miałabym dużo do powiedzenia na temat rozterek, które czekają nieświadomego 19-letniego maturzystę. I nie mówię o rozterkach związanych z trudnością studiów, bo chociaż trudne, nadal bardzo je lubię. Mówię o rozterkach życiowych...
@@makskruk9503 haha
W moim przypadku problemem jest wynik z matury. Wiem co chce robić i wiem, że bez studiów mogę to robić, ale na gorszych warunkach, ale też wiem, że na studia się nie dostanę na ten kierunek, który mnie interesuje dlatego z wykształceniem technicznym szukam pracy w tym kierunku i składam papiery na studia. W jednym czy drugim nie przegrywam
Szymonie!!! Mały apel. Jesteś bardzo przyjemną głową w internecie. Bardzo miło słucha mi się twoich przelanych na filmiki myśli, przez co wydaje mi się zdobywam wielce racjonalną i logiczną wiedzę. Czy robisz jakieś meet-upy? Coś w stylu: "piwo z Szymonem"? Kolega pyta
Aż sobie przypomniałem studia inżynierskie na politechnice warszawskiej, przedmiot rachunek wyrównawczy przychodzi prowadzący na zajęcia i oznajmia pokazując grubą książkę, ze dziś mamy opanować materiał z połowy tej książki. Po czym dał książkę i zadania podał i mieliśmy sami opanować materiał a prowadzący zaczął sobie czytać jakaś prywatna ksiazke typu jakiś kryminał. Pisze to dlatego ,że kluczowa role by coś wynieść ze studiów pełni właśnie nie student a prowadzący zajęcia nauczyciel akademicki to jaki będzie dobry i czy będzie mu się chciało bo jak będzie olewać to i studentom tez się nie będzie chciało. Może zrób film o katastrofalnym poziomie naszych szacownych doktorów nauk , którzy traktują zajęcia ze studentami jako chwile do snu czy całkowitej olewki. Zastanów się czemu tacy ludzie zostają wybrani by zostać na uczelni i robić karierę naukowa, która okaże się bardzo nikła i mizerna. Ja uważam, ze w 90% za stan wiedzy absolwentów wyższych uczelni odpowiadają nie wiele wiedzący więcej od nich kadry naukowe uczelni. Mamy bardzo marną kadrę naukową.
piękne podsumowanie w 16:27
Bardzo dobrze, Szymon, że robisz ten film. Ja zostałem zmuszony do pójścia na studia - nie jeden, nie dwa, lecz parę razy. Bo muszę iść na studia, bo rodzina wymaga, bo ubezpieczenie trzeba mieć.
Efektem tego są LATA zmarnowane na bezproduktywne, bezsensowne kierunki, z którego ani jednego nie skończyłem, bo brakło mi motywacji, nie widziałem sensu w tym co robię, ani w bzdurach, których mnie uczono, z reguły nie mających nic wspólnego z kierunkiem, na którym byłem. Dobiegam trzydziestki i ciągle mam z tyłu głowy jakiś głos, który szepcze mi, że bez studiów jestem nikim. Wydaję książki, robię gry, moja ostatnia książka jest na liście bestsellerów empiku, ale bez studiów jestem nikim.
A kiedy już znalazłem "mój kierunek", oczywiście musiała uderzyć pandemia i dodatkowo choroba, która mnie posyła na operację, przez co możliwe, że nie uda mi się studiów ukończyć, ech, życie :D
Interesuje mnie programowanie, chce iść na studia informatyczne głownie z tego powodu, że masa firm oferuje staże dla studentów i po prostu wydaje mi się że w ten sposób łatwiej można zdobyć doświadczenie. Zauważyłem to szukając praktyk w technikum, dużo firm odmawiało mówiąc, że praktyki prowadzą tylko dla studentów. I nawet abstrahując od praktyk/staży, zauważyłem że niektóre firmy oferują prace na etacie dla studentów z małym doświadczeniem.
Lubię Ciebie słuchać. Mam potem doła przez resztę dnia.
Będąc asystentem na UW zrobiłem podobny eksperyment. Na kolokwium dałem dokładnie te same zadania, które miałem ładnych kilka lat temu na swoim kolokwium z tego samego przedmiotu. W moim roczniku większość zaliczyła, było też kilka wyników blisko maksymalnego. Kilka lat później kolokwium skończyło się katastrofą. Zaliczyła o włos chyba tylko jedna osoba...
Tak było, ja byłem tymi zadaniami
U mnie problem był taki, że pracodawcy nie chcieli mnie zatrudniać bo nie jestem studentką/uczniem. Bo to większe koszty dla nich. A przy okazji dla pracownika mniejsze zarobki. Więc zapisałam sie na uczelnie tylko po to żebym miała status studenta. I w zasadzie to nie byłam na żadnym wykładzie bo kolidowało mi to z pracą, więc to też było bez sensu.
Generalnie to jest jeden wielki absurd. W mojej rodzinie każdy ma magistra z zawodu, którego nie wykonuje - wujek jest wuefistą, a pracuje jako programista, siostra nauczycielką wykonującą zawód headhuntera. To wybitnie przykre, że potrzebowali jakiegokolwiek papierka, żeby tylko ich wzięto do lepiej płatnej roboty. Ich pracodawców nie obchodziło jaki kierunek skończyli, a jedynie czy mają papierek z wyższym.
Miło ogląda się ten film w trakcie składania wniosków na uczelnie.
ps. wiem kim jest czechow i woody allen
U mnie jest inny problem. Nie mam pojęcia co chciałbym robić. Wpadłem na pomysł, żeby właśnie iść na ten rok do pracy, ale tu jest problem. Mieszkam na takim zadupiu, że nie ma nigdzie w miarę sensownej pracy. Jest zakład produkcyjny Olewnik, a potem przepaść i sklepy spożywcze. W zakładzie mięsnym akurat nie doświadczysz tej poprawnej relacji pracownik-pracodawca (wiem to z relacji dwóch członków rodziny), a w sklepie spożywczym nie ma dla mnie dla mnie jakiejś odpowiedniej posady. Niby mam dyplom technika informatyka, ale nic z nim nie zrobię przez tą izolację. Jeszcze z 3 miesiące temu mówiłem, że najlepiej będzie iść na kontynuację i zdobyć inżynierke z informatyki właśnie, ale przez te 4 lata mam wrażenie, że ostatecznie nic nie wyniosłem z tej szkoły i początkową fascynację coś zabiło. Zacząłem się zastanawiać poważnie nad psychologią, bo jednak skrycie byłem raczej humanistą (lubię filozofię, politykę i tematy społeczne, mimo że mało o nich wiem). Niby kierunek popularny, dość szeroki, ale nadal mi w głowie siedzi "jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego". W ostatecznym rozrachunku zostają mi jakiekolwiek studia w większym mieście i jakaś praca dorywcza. Jeszcze pozostaje kwestia tego jak dobrze napisałem maturę, ale to już zostawię.