Za nowego Dragon Age zabrali się ludzie żyjący we własnej rzeczywistości i jeszcze kosztowało to co najmniej 250 mil usd a z tego wszystkiego wyszło to coś co zaorało uniwersum Dragon age aż mnie serduszko boli jak wracam wspomnieniami do części pierwszej.
@@karoll9413 Nie mogę ci podać linka bo YT nie pozwala ale poczytaj sobie steamcommunity The budget for this was OVER 250 MILLION DOLLARS! THEY NEED to sell over 6m copies to make that money back… THIS IS INSANE! Correction!!!: Inquisition budget was 150m and it was released 10 years ago! THEY MUST HAVE DUMPED AT LEAST 250m on the development WITHOUT marketing!!! INSANE!!!! FACTS: Dev started in 2015 and hundreds of people were involved, but teams were switched, people laid off etc. So it's hard to be precise but we can do MIN estimates, let me try. We can assume that out of these 9 years at the very least 5 years DA:V was being worked on from various news (2017-2021 game project faded in the background and 2021-2024 Bioware which has 320 employees was fully focused on it with help from EA). Since we know "hundreds of people" worked on the project it's at least 200, probably more. Now, in Canada the average software dev salary is >80k us dollar, but let's assume the average worked with taxes only cost 100k. They had very high staff turnover and this is expensive but I'll ignore it. 5 years, 200 people, 100k each is a total of $100 million. Super low estimate. This estimate might be more accurate : The actual numbers might be 100 people at lowest and 500 at highest so an average of 300 over 9 years, with a cost of at least 125,000 USD per person (Bioware average salary is 122k CAD if my sources are correct, not counting health benefits, turnover, goodbye packages, Canada Pension Plan etc - USDCAD rate has been around 1.25 around that period). PTS: saying 200 people worked in this game is me being kind to them.
Żeby nie było, Space Marine też jest wygładzony dla Modern Audiences - stąd głosy zachwytu turystów wh40k jacy Ci Astartes męscy i wzorcowi. Polecam dla równowagi zobaczyć jak Imperium jest przedstawione w Rogue Traderze - moim zdaniem dużo bardziej zgodnie z kanonem (acz w dzisiejszych czasach i przy ilości materiału to już naprawdę trudno powiedzieć co jest kanonem 40k a co nie). Albo poczytać o imperialnych Space Marines w Sons of Medusa. Mi w pamięci jako taki mocny sygnał kim są Space Marines jako pierwsza utkwiła krótka historyjka z dawnego White Dwarfa - drużyna Dark Angels przychodzi na odsiecz oddziałowi Gwardii Imperialnej...i na miejscu okazuje się, że to oddział abhumans - Ogrynów, Ratlingów. Space Marines są zdegustowani, że poświęcili się by pomóc "nieludziom", plują z obrzydzeniem i odchodzą. Trochę inny obraz niż szlachetny kosmiczny rycerz Titus.
Wypraszam sobie jakie Space Marines 2 cały czas kopiuj wklej? Jakie powtarzalne?! Tamtych xenosów zastrzeliłem, tamtych rozciachałem a tamtych zniszczyłem szarżą a Tutaj... było za IMPERATORA i zastrzeliłem ale tym razem z boltera! Nie widzę tu powtarzalności :P
W Red dead redemption 2 była dosłownie misja w której pomagało sie tamtejszym feministkom(nie żeby było to coś złego,poprostu obecnie masa ludzi to płatki śniegu którzy sie na wszystko obrażają). Czemu nikogo to nie ruszyło. Może dlatego że to poprostu była gra z tak dużą masą plusów że ludzie nawet nie zwracali na to uwagi.
Szczerze to mi nawet nie przeszkadzała ta misja feministkami. Nawet miło im się pomagało. To chyba kwestia nie wciskania graczom do gardła żadnych ideologii.
A czemu kogoś miała ruszyć, dobrze scenariuszowo zrealizowana misja? W tej dyskusji zapominacie o tym, że ludzie nie oburzają się o to, że porusza takie wątki, tylko fakt, że gry zaczynają poruszać te wątki w sposób infantylny.
Słyszałeś kiedyś o emancypacji? "Feministki" z Rdr2 walczyły o realne problemy podobnie jak było w Polsce w czasie pozytywistów. Feministki różnią się tym, że w czasach gdy to mężczyźni mają więcej obowiązków w świetle prawa one nadal próbują wmawiać wszystkim, że jest inaczej. To jest to tak zwane woke, czyli fałszywa tolerancja wszystkiego wykreowana sztucznie, żeby wciskać komuś swoje chore poglądy
W XIX wieku, kiedy wiedziano już co nieco o kaloriach ale niewiele o witaminach, był taki projekt, żeby karmić ludzi cukrem. Samym cukrem. To tylko kwestia przyzwyczajenia. A byłoby to niezwykle ekonomiczne, gdyby się przyzwyczaili, każdy zje sobie dziennie kilo cukru i może efektywnie zapitalać w fabryce 14 godzin. Co to ma wspólnego z grami (a także filmami i serialami)? Dzisiaj też właśnie próbuje się tam serwować sam cukier, pozytywne emocje i nagrody, nagrody za pozytywne emocje i pozytywne emocje za nagrody, pięknie, cudnie, sukces, przyjaźń, wzajemne zrozumienie i dobro aż do RZYGU. A człowiek, tak jak każda inna małpa, o dziwo, potrzebuje też negatywnych emocji do zachowania zdrowia psychicznego. Być może takie cukrowe gry mają sens dla ludzi którzy w realu są strasznie straumatyzowani, ale większości to się jednak nie sprzeda.
Pełna zgoda co do zdiagnozowania głównego problemu. Warto jednak zaznaczyć, że "woke" jest właśnie elementem tego problemu. Chodzi konkretnie o tą politykę inkluzywności i reprezentacji, które na papierze mają być piękną ideą, a dla kapitalistycznych wydawców gier są tylko narzędziem do tego żeby trafiać z produktem do jak najszerszego widza, kompletnie nie rozumiejąc przy tym, że więcej nie zawsze znaczy lepiej.
@@Toxomek jeśli chcesz trafić do wszystkich to trafisz do nikogo. a ja nadal twierdze, że wszystkie elementy woke zostały dodane w końcowym procesie produkcji, żeby mieć na co i kogo zwalić niepowodzenie
Do tej pory mnie dziwi jakim cudem taki Baldurs Gate 3 miał budżet 100 mln i potrafił być dobrą i dopracowaną grą a taki Concord, Outlaws czy Veilguard potrafiły aż tyle hajsu przepalić i być ledwo średniakami i niczym się nie wyróżniać. Już nawet Black Myth Wukong nie ma co przywoływać bo to jeszcze niższy budżet.
Co do tego, że gry nie widzą czym chcą być to sie zgadzam. Sa dosłownie miszmaszem wszystkiego, a to nie zawsze jest dobre. Mam nadzieję, że niedługo firmy skupią się na fabule i postaciach, a nie na odhaczeniu ptaszków z ekskluzywności. Niech se już postacie będą homo, czarne, białe itd, ale niech mają jeszcze coś oprócz tego. Potrzeba charakteru. Tego często brakuje w nowych grach.
Pierwszy dialog z Jokerem w Mass Effect 1 jest lepiej napisany niz cały Veilguard, swoją drogą wrócilem kolejny raz do trylogii w wersji legendarnej żeby sobie splatynować i poziom z jakim napisani są towarzysze w ME w porównaniu do Veilguard to nie jest kwestia przepasci, to jest kwestia lat świetlnych. Niestety w BioWare praktycznie nie pracuje juz nikt kto pamieta złote czasy i to widać, nie tylko w kwestii pisarstwa ale i ogólnego kierunku projektów. A materiał świetny, wiecej takich rzeczy na tym kanale bo to swietna alternatywa dla tworcow wolacych skupiac się na Woke i zaimkach zamiast istotnych mankamentach.
Nie wiem, czy to smutne czy zabawne, że znienawidzone mniejszości są z jednej strony obwiniane za obecny stan branży growej i podnoszone są argumenty wychwalające dajmy na to Origins pod niebiosa (podczas gdy lead-writer Origins i główny twórca tego uniwersum nieobecny przy produkcji Veilguard, jest właśnie jedną z osób wchodzących w skład ów mniejszości i chyba nigdy się z tym szczególnie nie krył) Jeśli sprawa byłaby tak prosta jak niektórzy próbują to przedstawiać, BW wyłożyłoby się już lata temu przy KOTORze, a konkretnie mam tu na myśli postać Jhuani (która notabene przypomina pod pewnymi względami niesławna Tash w moim odczuciu)
Problem jest jeden. Koszty produkcji. Nie każdy produkt odniesie sukces, czas gracza jest ograniczony i nie rozciągnie się. A pakowanie setek milionów dolarów w produkcję przez wyższe standardy graficzne i skomplikowanie świata sprawia, że trudniej o ryzyko. Gdy trudniej o ryzyko zabijana jest kreatywność - czyli grywalność i trudniej odnieść sukces wtórnym produktem. I koło się zamyka. Dlatego Nintendo i gry Indie żyją o mają się dobrze a Sony przy dobrych wiatrach wypuszcza jedną grę rocznie.
To prawda, nie wszystkie gry są dla wszystkich. Mam bardzo specyficzny gust, niezbyt lubię walkę która opiera się na klikaniu przeciwnika i patrzeniu jak nasza postać go bije, nie lubię mieć trudnych wyzwać a moimi ulubionymi grami to te całe gry-filmy które głównie poznajesz historie ale masz na nią wpływ, bardzo często próbuje się zmusić do gry która jest popularna żeby rzeczywiście sprawdzić czy tak jest dobra (Wiedźmin 3, BG3, Elden Ring) żadna mi nie przepadła ale są też wyjątki jak dziś zacząłem po raz pierwszy TES5 i mega mi się podoba, tak samo jak bajkowość nowego Dragon Age oraz ta walka która jest dla mnie idealna. Jesteśmy graczami i każdy wybiera co chce, oczywiście rozumiem wściekłość graczy na BioWare bo tak samo miałem jak pokazali nowego Saint Row ale nie wsiekajmy się na kogoś że podoba im się The Veilguard a nie Origins.
Mi osobiście brakuje gier, gdzie obok sycącego gameplaya mielibyśmy świat o ciekawej historii. Kocham Horizon: Zero Dawn właśnie z tego powodu, a Horizon: Forbidden West (przynajmniej na podstawie gameplayów, na razie leży na hałdzie wstydu) pomimo rozszerzenia wszystkiego co się da nie ma świata, który chce się poznać.
Mam identyczną opinię i nie odnosi się tylko do gier, ale i filmów. Dlaczego stare filmu MCU są tak rajcujące? Bo są proste w swoim przekazie i dają radochę podczas oglądania. Bez przekombinowania, bez wciskanych wszelakich przekazów. Hulk, smash! I tyle. Bez multiversów, przekombinowania i twistów od których zęby bolą. Od dziesiątek lat jest wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. I ciągle jest to nie do ogarnięcia przez większości twórców. btw. byłem przekonany, że jako 3 przykład podasz Astro Bota :)
Niekoniecznie. To, czemu MCU osłabło, jest winą kilku czynników, przede wszystkim tego, że próbowano złapać zbyt wiele srok za ogon bez większego planu, produkując jednocześnie masę rzeczy w zbyt szybkim tempie, przez co i produkcyjnie, i tematycznie wiele z nich nie wybrzmiało, ale nadal jest tu sporo fajnych projektów, jak np. Loki, Shang-Chi, WandaVision czy Multiverse of Madness oraz ostatnio Agatha All Along. Każda z nich ma jakieś swoje problemy, ale każda też oferuje od siebie naprawdę sporo frajdy, a przynajmniej zaioerowały ją mnie.
Problemy gier: Otwarte światy z grindem i masą powtarzalnych monotonnych aktywności. Gry wypuszczone w złym stanie technicznym. Wycinanie zawartości i wydawanie jej jako DLC,czasami te DLC są nie warte swojej ceny. Na ciebie patrzę Mortal Kombat 1. Nie kupujcie DLC fabularnego, jest ono nudne i krótkie, ale za to drogie.
Z jedną rzeczą nie zgodzę się z tobą. Krytycy w sporej części ocenili te trzy pierwsze gry wyżej, niż te drugie trzy. może nie wszyscy, ale sporo z tych największych i najbardziej znanych portali tak zrobiło.
Kurde, zaskakująco dobry materiał, naprawdę czułem w nim emocje. Co jest bardzo miłą odmianą, od tych często, bardzo spokojnych i wyważonych materiałów. Chcemy właśnie więcej takich filmików, więcej imołszon!😄 Ps: Tekst, że byłeś dzieckiem i ateistą przed zagraniem w Warhammer, a teraz wierzysz i sławisz Imperatora, to prawdziwe Mistrzostwo!😁
Jest jeszcze problem, który nie został ruszony a Star Wars boli po oczach Niedogotowane produkty Ta gra na dzień premiery wyglądała jak beta, jedyne co dobrego dały te nowe star wars to kompilacje ragdolli, niezniszczalnych zwierząt i upośledzonych grantów No i tak, przytoczone gry są po prostu dla nikogo, niedzielny gracz nie wytrzyma z objętością, hardcorowy nie znajdzie tam satysfakcjonującego wyzwania, fani lore nie znajdą dobrej fabuły ani postaci
O kurde, bardzo mnie zaskoczyła informacja o tym, że materiał powstał bez skryptu. Oczywiście pozytywnie. Płynność myśli i punktowanie poszczególnych gier wypadło tak naturalnie, że byłam pewna, że musiało to zostać przygotowane wcześniej. Mam nadzieję na więcej takich materiałów, dzięki temu częstotliwość wrzucanych filmów na pewno będzie większa, co zawsze cieszy :) Nawet kilku minutowe filmiki z jakimś twoim krótkim komentarzem odnośnie czegoś co się akurat wydarzyło w świecie gier byłoby super. Osobiście lubię sobie kolejkować kilka lub kilkanaście filmów różnych twórców nawet na ten sam temat, żeby poznać różne opinie, więc fajnie byłoby posłuchać co masz do powiedzenia na gorąco.
Wielkie dzięki za ten film. Sama nowo moda ideologiczna nikomu nie przeszkadza w dobrych grach, problem jest gdy gra nie dowozi. Do tego dochodzi wielkość studia czy marki, ludzie nie dowierzają że znane studio samo z siebie nie dowiozło tematu szukają punktu zaczepienia co poszło nie tak a przez źle zaimplementowane elementy woke wybijające się na tle całej reszty obwiniają aktywistów i firmy konsultingowe.
Bardzo ładnie, w końcu poczułem się jak na BezSchematu ;) Wincej takich materiałów! Dla mnie wyznacznikiem dobrej gry jest FRAJDA z zabawy i jej REGRYWALNOŚĆ. Czy będę do niej wracał po roku, pięciu czy dziesięciu latach, czy się w niej dobrze bawię, czy mogę ją ukończyć na kilka sposobów, czy w grach RPG mogę popsuć postać na całego czytaj czy można eksperymentować ;) Jak słyszę, że gra będzie miała fotorealistyczną grafikę, tysiące kilometrów otwartego świata, niesamowicie szczegółowy kreator postaci, to mnie skręca na starcie... Żeby się nie rozpisywać za bardzo odniosę się tylko do gier RPG. Irytuje mnie ten dziennikarski slogan "rozbudowany kreator postaci". Powinno być "rozbudowany kreator MODELU postaci", który mamy w tych wszystkich grach, które albo gry RPG udają, a w rzeczywistości mają tylko ich drobne elementy. Jak tworzę postać, to chcę móc zdecydować czy jakiej będzie płci, rasy, podrasy, z jakiego szczepu będzie, jaką klasę, podklasę i specjalizacje będzie reprezentować, jaka jest jej historia i pochodzenie, jakie będzie miała cechy i na co wydam punkty umiejętności, jakie będzie miała atuty, atrybuty, perki itd. Co mi z tego, że będę mógł zrobić super realistyczną buzię, zrobić mega cycory czy olbrzymiego qutanga skoro nie mam już żadnego innego wpływu na mojego protagonistę czy protagonistkę... Po co ja mam określać charakter mojej postaci jako dobry, neutralny czy zły albo od razu określić seksualność? Niech to się dzieje w grze i zależy od MOICH wyborów i konsekwencji tych wyborów, rozmów z NPC, zdobywania ich sympatii i antypatii. Przechodzenie gry czarodziejką która jest ostatnim bucem jest fajne, bycie paladynem niziołkiem który upadł i odzyskał swój honor też, czy półorczym bardem który pomimo brzydoty i niezgrabności chce spełnić swoje marzenia. Drużyna, to nie grupa wsparcia. Niech się kłócą, kochają, nienawidzą, podjudzają przeciwko sobie. Gry RPG to też mnogość zakończeń i historii NPC po zakończeniu wątku głównego. Nadal wracam do Dooma 1, Dooma 2016, Dooma Eternal, Quake 1, Quake 2, Quake 3 Arena, Dungeon Keepera 1, Rollcage 1 i 2, Starcrafta 1, Diablo 1 i 2, Herosów 3, Warcrafta 3 (ale nie Reforge), Torchlighta 2, Tomb Raider 4, Wormsów 2, Armagedon, World Party, WMD, Red Alerta 2, Baldurów 1 i 2, Planescape Tourment, Tony Hawk 2, Two Point Hospital, Darkest Dungeony 1 i 2, Pilarsów 1 i 2, Tyrany, Dragon Age 1, Hadesa 1 i 2 czy Zeusa Pana Olipmu i Emperor. Do tego dochodzą jeszcze gry z NESA, SNESA i Segi Genesis. Z "nowości" zachwycił mnie Książe Persji Zagubiona Korona, znowu było 2D jak za dzieciaka :) Od 10 lat jak w domu pojawiły się dzieci, to też zmienił się mój model grania. Zdecydowanie kupuję mniej gier dla siebie i "jednorazowych" doświadczeń. Królują u nas gry "kanapowe" jak Overcooked, znowu gram w platformówki jak remastery Crasha czy Spyro, bijatyki jak Naruto, mordoklepki jak remaster Wojowniczych Żółwi Ninja i bardzo narzekam na małą ilość fajnych gier arcade, a już na pewno ścigałek w których nie trzeba co chwilę siedzieć w garażu albo kręcić się po mieści żeby brać udział w wyścigu. Chyba te gry mnie bardziej cieszą niż te wszystkie wielkie głośno zapowiadane tytuły. Też staram się wybierać gry które na pewno będą działały na padzie i sam się do takiego grania przyzwyczaiłem. Inna sprawa, że jest coraz więcej opcji pomagających grać osobom z niepełnosprawnościami, że każdy daje radę :) Może kiedyś na BezŻycia doczekamy się streama ze wspólnego grania na jednej kanapie ;) Pozdrawiam! PS: zagrałbym w nowego Dragon Age albo Baldura na silniku Pilarsów 2. Marzy mi się też porządny remaster Dungeon Keepera i Heretica 2.
@@Jarasznikos nie zgadzam się. Dark souls 2 dało nam jednak troche więcej. Chociażby gre na którą można nażekać i technike trzymania dwóch broni razem itd.
Korpo zarzyna kolejną branże przy pomocy excella, nowe nie znałem. Każdemu na prawdę polecam zainteresować się grami AA, indykami, grami od mniejszych wydawców, na prawdę tego nie pożałuje. Ostatnią grą dużego studia które kupiłem na premierę było MW2, a potem długo długo nic, dwa lata temu wróciłem do nowoczesnego gamingu w cenie AAA i spróbowałem najpierw Baldurka 3, 100% zadowolenia, i potem Homeworld 3, i tu już czułem się mocno oszukany. Po tym doświadczeniu wróciłem do grania w indyki lub kupowania gier lata po premierze, gdzie już nie kosztują 250-450 pln, a 50. Obecne gry AAA to rak branży, i mam nadzieje że padną, bo indyki które uwielbiam wiem że nie padną, zawsze znajdzie się jakiś szaleniec co będzie dłubał na grą 10 lat i wyda majstersztyk. Stardew Valley, Dwarf Fortress, Factorio, Manors Lord, FTL, i tona innych indyków. Tak patrzę na swojego steama i statystyki przegranych godzin w grach i na pierwsze 20 pozycji jedynymi AAA jest wiedźmin 3 i Baldur's gate 3. A są tam pozycje jak Factorio, Snowrunner, Rail route, Anno 1800, the crust, graveyard kepper, dead cells, timberborn, hades, dyson sphere program, Stellaris czy Satisfactory.
Trudno się nie zgodzić. Ale tak jest, że produkcja gier jest coraz droższa i coraz dłuższa, a to wszystko wciąż musi na siebie zarobić. Dlatego coraz większe ciśnienie na to, żeby produkt spodobał się jak największej ilości graczy. Kto wie, może AI w przyszłości odciąży budżety i znów dostaniemy fajne gry także od dużych wydawców?
Bzdury ,droższa i dłuższa to bzdury które dajecie sobie wcisnąć od devów.Manor lords typ zrobił grę sam i zarobił w h siana , niech przestaną zatrudniać sweet baby i innych oszołomów to im koszta spadną.
Pytanie czy te dłuższe i droższe gry to nie jest wynik właśnie tego o czym mówi Filip. Za dużo contentu w grze. Gdyby ograniczyć ilość znajdziek, ilość niepotrzebnego lore które przecież studio kosztuje hajs za pisarzy, zmniejszyć skalę produkcji których większość ludzi i tak nie kończy, nie mówiąc o zwiedzaniu wszystkiego, to koszt takiej gry byłby mniejszy a produkcja przebiegłaby szybciej. Jasne, są gry wielkie jak moje ukochane RDR2, ale może nie każdy jest Rockstarem i może nie każdy powinien iść w monumentalizm.
Ten jeden raz kiedy byłoby chyba lepiej gdyby faktycznym problemem współczesnych gier mógłby być problem umiejętności (ang. skill issue) Nie no, ale to jest przykre. Jasne, to ŁOŁK jak by tego nie definiować pewnie się do tego przyczynia - znaczy się ja bym osobiście powiedział, że próba reprezentacji mniejszości bez faktycznego zaangażowania, a poprzez po prostu wrzucanie mniejszości jako bezbrawne postaci, czy jakieś inne sygnalizowanie cnoty, na przykład - to jest część właśnie tego GŁÓWNEGO problemu, czyli nijakości, o której Filip mówisz. Mnie się może nie podobać (okej, to akurat film) Joker 2, bo mnie nie satysfkacjonuje brawura twórcy i autorskość sama w sobie - autor musi zrobić coś więcej by utwór był dobry, ale przynajmniej mam go za co nie lubić, bo ten utwór jest JAKIŚ. Ma charakter - to samo mogę akurat powiedzieć, o grach których nie darzę taką sympatią, TLOU 2, nowe God of Wary - mogą mi się nie podobać, ale są jakieś, można coś o nich powiedzieć i to co mi nie pasuje może podobać się komu innemu. Co można powiedzieć o Concordzie, DA: Veilguard, Forspoken czy Dustborn? Jest tam ta płytka postępowość? No jest, ale poza tym, tam nie ma charakteru. Łatwo takie współczesne gry nie lubić, bo nie ma nawet osobowości, za które możnaby je lubić Fajny materiał, spoko jest taka bardziej luźna formuła, a treściowo też jest to dosyć bogate, tyle na ten temat chciałem powiedzieć i dziękuję za tę wypowiedź \[T]/
Ja bym tam do tego dorzucił też że w niektórych nowych grach niestety ale musimy być grzeczni, znaczy się nie możemy nikogo wyzywać, a zwłaszcza niektórych npc bo są nietykalni, i skrytykować ich nie można. To np odróżnia baldura od dragon age. W baldurze możesz być sukinsynem, w dragon age raczej ciężko.
@@Peter-hh5bl tak i jak pisał OP postać musi mieć charakter, cechy, byc dobrze wykreowana a to ze przy okazji jest taka czy inna mniejszością (mniejszością bo fikcyjna rasa w grze jest mało liczna, mniejszością bo orientacja) to nigdy nie powinno byc cecha główna, lub co gorsza definiująca postać. Gram sobie w The Outer Worlds - panna Holcomb ma swój charakter, a to ze oprócz tego wspomniano o jej seksualności to nie jest cos co ja definiuje. Nie ma tu problemu, ba gracz od samego początku a wiec nie wiedząc o niej nic moze byc w stosunku do niej opryskliwy oraz nie przyjmować lub wyrzucić ja z drużyny. Mamy wybor którego gry w których mamy byc dla wszystkich milusi nie dają. Druga kwestia projekty postaci tutaj najbardziej rzuca sie w oczy Condord jest masa filmów poruszających temat jak tworzyć postaci w grach które mówią o tej grze i wykazują ze w oderwaniu od wszystkiego innego sam projekt postaci zwyczajnie nie jest dobry, nie daje graczowi jasnego sygnału ktora postać jest z jakiej klasy, do tego dorzućmy to ze masa gier w gatunku jest free to play i efekt końcowy wielu przewidziało. Ostatnia kwestia językowa językoznawcy nie do końca zgadzają sie z forma „onu/jenu” i tworzeniem nie tylko nowych zaimków ale takze i nowej odmiany do nich dostosowanej. Wpychanie tego zaczęło sie w grach niby niewinnie od Bufsnax (tak, tez mnie to zdzwilo ale jednak). Dla mnie ro kaleczenie języka. „Onu jest bardzo przyjacielsku i miłu” No co to ma byc? Niech każdy wybiera co mu pasuje. Pamietajmy to firmy tworzące produkt musza przekonać odbiorcę ze ten wart jest zakupu. To my klienci decydujemy czy kupujemy czy nie. A to ze ktos pózniej z zbiorowość graczy ktorzy nie kupili danej gry wyzwie od rasistów i innych fobów. To tylko pokazuje jak nisko taka osoba upadła bo co ona moze wiedzieć o potencjalnych milionach klientów i powodach dla których ktos z tej grupy danej gry nie kupił.
@@mravg79 zaimki mnie akurat najbardziej bawią, bo tak naprawdę to że ktoś sobie takie coś używa jest nieweryfikowalne, znaczy się nie możesz naukowo zweryfikować, że ktoś używa zaimków they/ them, to tylko wymysł i widzimisię jakichś ludzi.
Świetny Material! Najbardziej to mnie rozbawiają argumenty ludzi typu: Nie porównajmy DA:V do BG3 bo to zupełnie inny poziom... Tylko ze to co ma za znaczenie skoro BG3 kosztowało $100mln a DA:V $250mln. Lariani wkładając taki budget to pewnie by zrobili drugiego BG3, ale z 3 osoby jako RPG np z aktywna pauza albo cos lepszego. Zaznaczmy ze tutaj nie ma sytuacji ze "a bo w innym regionie świata to inne pieniądze" jak to można by było powiedzieć o Black Myth Wukong czy np. Elden Ringu bo Chiny i Japonia. Tutaj mówimy o grze z USA/Kanada kontra Europa czyli bardzo zbliżone pieniądze, a w Europie nie raz jest nawet drożej tworzyć gry.
„To wszystko wina woke” to tekst z kategorii „Proste odpowiedzi na skomplikowane pytania”. To trochę tak, jakby mówić, że za choroby autoimmunologiczne odpowiada śmieciowe żarło. Owszem, junk food wpływa na zdrowie, ale wpływa na nie też tysiąc innych czynników.
Na pewno jest to największy czynnik "twórcy" zamiast skupić się na rzeczach które mają znaczenie to przepierdalają cały budżet na to żeby każdy mógł się poczuć reprezentowany XD
Pamiętam jak ostatnio pierwszy raz odpaliłem sobie Metal Gear Rising Revengeance i byłem uradowany jak nigdy. Gra polega w zasadzie w kółko na parowaniu i trafianiu przeciwnika w czuły punkt ale jako że jest dosyć duży wachlarz przeciwników to trzeba dobierać taktykę do każdej walki. Dodatkowo dużo walk jest ocenianych co dodaje uzależniający element arcade'owy. Walki z bossami są unikalne i klimatyczne, a wisienką na torcie są kiczowate przerywniki i qte rodem z taniego filmu akcji ale to GRA i to właśnie dlatego to sprawia że jest to tak emocjonujace a nie wzniosłe opowieści o sile przyjaźni.
Co do Outlaws to przede wszystkim zastosowali system skradania, który był do D. Jest wiele gier, które robiły to lepiej a oni poszli tak po bandzie, tak prostacko ze tego się oglądać nie dało. Na szczęście ludzie mają oczy i widzą, że te duże koncerny sprzedają produkt nie dlatego że jest jakościowy, tylko z powodu że marka jest znana. I to jest sedno problemu.
a co jeśli jest tak, że w procesie produkcji takiego Veil Guard w ogóle nie było takiego nacisku na genderyzmy, homo itd., ale im bliżej końca prac okazało się, że gra jest nijaka, więc postanowili dodać te wszystkie elementy związane z płciowością, by ewentualne niepowodzenie swojego produktu zwalić na hejterów i homo-trans-fobów? (powoli odkłada swoją aluminiową czapeczkę)
A co jeśli… (teoria konspiracyjna ubrana w tezę) ;) wątpię. Takie masówki raczej nie pozwalają sobie na takie wrzutki ot tak. Gracze rozdmuchali kilka drobnych rzeczy i to oni wprowadzili do tej gry ideologię, a nie twórcy - no sorry.
@@BezZyciaX_X ale tych elementów nie ma zbyt wiele, a haczyk na hejterów w ten sposób bardzo łatwo zarzucić. Choć do dziś nie rozumiem, po co mi w grze fantasy dyskusja między postaciami o zaimkach czy elementy "trazycyjne" w kreatorze postaci. To trochę tak jakby do Star Crafta dodali mimochodem kilka cutscenek opowiadających o sposobie rozmnażania się Protosów. Baldur robił to idealnie - mogłeś przelecieć nawet niedźwiedzia bez większej filozofii temu doczepionej. już o modyfikacji płci w trakcie rozgrywki nie wspomnę. - to jest prawdziwy eskapizm, a nie wtłaczanie naszego spier%olonego świata w fantazję
Świetny materiał, bardzo ładnie ująłeś problem. Ale zaraz i tak przyjdzie jakiś maciek i powie "a mi sie podoba, po co krytykujesz?!" - bo jest jeszcze jeden problem: gracze. Gracze, którzy nie mają wymagań albo co gorsza, bronią firmy takie jak EA, Ubistoft czy Blizzard.
Woke jest problemem ponieważ priorytetem producentów i wydawców jest zatrudnianie ludzi z klucza dodatkowo koniecznie wyznających konkretne wartości, wypychanie najlepszych jednostek które nie identyfikują się z ich ideami. Obecnie w tych topowych studiach nie pracują najlepsi artyści, programiści, scenarzyści tylko mierni w tym wszystkim aktywiści a przede wszystkim aktywistki. Nie są w stanie stworzyć dobrego produktu po prostu.
Nie ma co na końcu i tak ludzie głosują portfelem. Ale to Wy TH-camrzy jesteście winni i tak uogólniam bo czy ktoś mówi o tej grze dobrze czy źle wciąż mówi i robi filmy o tych grach. Wspomniałeś o Neva i chwała Ci ale ile jest recenzji lub innych materiałów o Nevie lub innych gier 2a, a ile takiego Dragon age.
19 ชั่วโมงที่ผ่านมา +1
nie raz pewnie im płacą za promocję no nie oszukujmy się gry czy YT to biznes
Grywalność Space Marines 2, a głównie Operacji jest niesamowita. Tam jest 7 , słownie siedem operacji , a z dwoma kumplami spędziłem na nich grubo ponad 100h i jeszcze wiele przed nami. Tak się robi miodne gry ❤️
Świetny materiał. Byłem szalikowcem Dragon Age'a i broniłem go na discordzie, ale...nie chcę mi się w to grać. W SM2 chciało mi się grać. Ba, nawaliłem w tej grze w tydzień 40 godzin. W Wukonga również chciało mi się grać, przymierzam się bowiem do platyny. Dragon Age to jest taki God of War wersja lite. Gameplay i grafika są dobre i na tym się kończą zasadnicze zalety tej gry, bo wszystko inne jest po prostu bardzo, bardzo przeciętne. Nie jest to gra jednoznacznie zła, ale po takich grach z ostatnich trzech lat jak Pathfinder Wrath of the Righteous, Baldur's Gate 3 czy Wasteland 3 ze sceny RPG, a także po takich tytułach jak nowe God of Wary i GOTG 2021 to Dragon Age wypada blado. Nie ma takiej złożoności jak wyżej wymienione gry RPG, nie ma tak dobrych postaci i ich relacji jak w GOTG2021 oraz nie jest aż tak satysfakcjonujący i napakowany ciekawym contentem jak GOW.
Prawdziwy problem współczesnych gier dla mnie jest taki, że nie chce się w nie grać. Od 2016 roku gry są moim głównym hobby, ogrywam po 15-20 tytułów rocznie i z tego, co widzę pochodzą one głównie z okresu 2005-2020. Czasem odpalę coś nowszego z segmentu AAA, ale poza lepszą oprawą graficzną i tzw. quality of life improvements nie mają one dużo do zaoferowania.
Moim zdaniem często jeśli produkcja ma mało do zaoferowania to reklamuje się głównie tym że ma elementy Woke, a dobre produkty pokazują wszystko co mają do zaoferowania mimo, że często też mają elementy woke to traktują je tak jak każdy powinien czyli jak normalny wątek w opowiadanej historii
woke jest niebezpieczne i psuje kulturę, ale zgodzę się z Tobą, że tu bardziej chodzi o sposób konstruowania fabuł, niż to, co one zawierają. Bo od zawsze zawierały niebezpieczne programujące treści, więc teraz wściekanie się o woke jest co najwyżej świadectwem świadomości społeczeństwa.
Wpływ woke na branżę gier nie wyraża się wyłącznie w przekazie gry ale także w jakości wszystkich pozostałych elementów. Jak to? Ano tak, że wytyczne DEI oraz zewnętrznych firm konsultingowych mają wpływ na rekrutację pracowników, zdarzyło się przynajmniej kilka "donosów" że durze firmy premiują kandydatów reprezentujących określone wartości i/lub będących reprezentantami mniejszości, spychając tym samym na margines kandydatów bardziej doświadczonych i utalentowanych.
Felieton mi siadł, uderzyłeś w punkt, bardzo neutralnie, dotyczy to też branży filmowej/serialowej. Jednak moim zdaniem zapomniałeś o jednym (świadomie, lub nie), o tym że te gry i filmy są promowane są miedzy innymi, szeroko pojętą hmm poprawnością polityczną. Nie wiem, czy firmy robią to świadomie, nieważne jak mówią, ważne że mówią, czy też ktoś robi krecią robotę. Nie chcę się powtarzać, bo ktoś już pisał o krytykach, branżowej prasie itd, które recenzują tak, jak każdy widzi Jeszcze raz, bardzo mi się podobało, bardzo spokojnie i mniej szyderczo niż łysy pan, co mocniej do mnie trafia i przemawia.
Świetny materiał. Niestety smutno się patrzy na dzisiejszą branże gier gdzie wychodzi masa tytułów, ale są one niestety nijakie, nie wiadomo dla kogo. Dragon Age Veilguard jest tutaj doskonałym przykładem tego, że chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony komunikaty o tym, że BioWare wraca do erpegowej formy aby nahajpowac starych fanów marki, a z drugiej strony tworzą produkt dla dzieci i dbiorców tiktoka. To jak dzisiaj twórcy gier nie rozumieją branży dobrze podsunowales zdaniem "to jest Warhammer i gracze chcą napierdalac!!!" Bardzo mnie to rozbawiło, ale taka jest prawda, nie ma co wymyślać koła na nowo. A co do woke to nie ma on znaczenia jeśli gra jest dobra.
Dragon Age skoczył się na kill'em all znaczy się origins A tera do rzeczy 🤙 Ode mnie przydługi wywód, no ale żeś zachęcił do smarowania po klawie, bo i temat wdzięczny. :p Ah, określenie "dla każdego i dla nikogo" jest równie wyświechtane, co prawdziwe. Dużo prawdy jest w Twoich słowach a propos tego, by gry były bardziej zwarte, bo często ich siła tkwi w prostocie. Ogrywam sobie teraz Shadow of the Colossus i strzelanki z lat 2004-2006. Atutem tych gier jest właśnie skupienie się na 2, 3 mechanikach, a nie 10, z czego większość w tego typu grach jest często mdła, nudna i bez polotu. A w tamte sobie gram i proszę, w jednej mam fajniutką eksplorację i ciekawie zrobione pojedynki z kolosami, w tych drugich mam należycie zrobiony rozpierdol. 💣🗿 Inna ukończona ostatnio przeze mnie produkcja, która cierpi właśnie na kilka chorób współczesnych gier, w wyniku czego w którymś momencie miałem jej dosyć to...Cp 2077. Mimo wszystko... bardzo go lubię (zwłaszcza dodatek) i cieszę się, że go ukończyłem. Sama gra byłaby jednak sporo lepsza, gdyby nie próbowała wciskać do rozgrywki wszystkiego, czego tylko się da, przez co pewne bardziej istotne elementy są potraktowane po macoszemu. Przykład- oddałbym połowę zadań pobocznych z podstawki pełniące rolę chamskich zapychaczy, za lepiej zrealizowane hakowanie, które na którymś etapie sprawia, że gra jest absurdalnym wręcz samograjem. (Tu na szczęście odtrutką okazał się reset drzewka, but still) Na szczęście poza ww. resetem buildu kapitalną wręcz robotę robi tutaj Phaontom Liberty, które hołduje kolejnemu sloganowi, czyli po prostu mniej czasem znaczy więcej(albo i lepiej, jak kto woli).
A ogółnie tak to dobre spotrzenie istoty problemu, niestety gdzieś uzarania dziejów gejminu utarło się, że gra dłuższa/większa to, gra lepsza, że łatwy chwyt marketingowy na graczy i inwestorów. P.S. w Space Marine 2 są kobiety co nam pomagają. P.S. 2 Veilguard do kogś tam przemaiwa - 80% ocen pozytywnych na steam z 20k recenzji
Veilguard sprzedał się tragicznie, żeby wyjść na zero powinni opchnąć kilka milionów kopii, mówi się że ok 8 mln, sprzedali mniej niż milion więc to jest ocena ostateczna, reszta to kreatywna księgowość
Filip trafiłeś w sedno, mam takie same odczucia problemem jest nie woke, postępowe treści, twórcy sami nie wiedzą jaka ma byc wizja gry aby to było spójne bez dysonanów ktore mocno rzucają się w oczy w Veilguard, oraz kto ma być odbiorcą gry!. Jak wiadomo gdy coś jest do wszystkiego to jest do niczego i to w zasadzie podusmowuje problem tych gier. Robienie pod szerszą publiczność to rozwadnianie esencji gry, tego co najważniejsze czyli jej tożsamości. Jestem przekonany że S.T.A.L.K.E.R.2 jeżeli uniknie natłoku bugów i problemów natury technicznej to sprzeda się wyśmienicie pomimo dostępności na Gamepass od dnia premiery dlaczego? bo kierunek do kogo kierowana gra jest jasny i przejrzysty. Owszem to nie będzie tytul dla każdego, wielu nowych graczy zapewne się od niej odbije bo to nie jest zbyt przyjazna, próg wejścia będzie dość wysoki, mechaniki survivalowe, głód, pragnienie, psucie się broni to odrzuci wielu. Brak jednolitej spójnej wizji gry jest największym problemem Concord, Veilguard to gry dla #nikogo
Mnie najbardziej boli to że Sony wolało zrobić na siłę Concord niż port/remaster/remake Bloodborne o który fani wręcz błagają i się modlą. A zrobili port Sackboya xd.
Też już jakiś czas temu zauważyłem, że z każdej strony barykady jest masa krzykaczy i nikt się nie skupia w ogóle na grach tylko na wartościach i polityce, które chce się przekazać przez te medium. Głównymi tematami są przykładowo: drama z Hogwarts legacy i Rowling, seksizm (co jest kłamstwem) w studiu produkującym wukonga, "wyseksualizowana" główna bohaterka w Stellar blade, cały ten "woke" w dragona Age veilguard itd. Nikt się nie zastanawia czemu dany tytuł wypalił i jest przyjemny do ogrania, a na takich mniej znaczących na produkt końcowy rzeczach
Dzisiaj obejrzałem recenzje jakieś kobiety o DA veilguard i zwróciła uwagę na jedną rzecz. To miała być gra usługa, ale w ostatniej chwili się z niej wycofali. Dlatego te prostackie zagadki, wybory bez znaczenia i wszędzie te skrzyneczki.
Z ciekawości, stosujesz jakieś filtry audio na swoich nagraniach? Mam wrażenie że od jakiegoś czasu jest słychać dużo więcej niskich częstotliwości w Twoich filmach.
FIfi! Przydałby Ci sie jakis pop-filtr albo lekkie stłumienie bassu, wzglednie przesunięcie mikrofonu na bok. Bo spółgloski wybuchowe sie mocno wybijają jak mówisz. Ale sama forma, bardzo na plus 😊
BioWare to jest tylko z nazwy. Całe studio nie posiada chyba ani jednego pracownika ze starego BW. Pełne jest natomiast aktywistów WOKE i Twoja narracja tego nie zmieni. Pozdrawiam, nie dajcie sobie wmówić że WOKE w grach pokroju Sweet Baby nie jest problemem.
Kocham soulsy ale elden ring choć rozumiem jego fenomen,w ogóle mnie nie wciągnął - za dużo treści, otwartości, prochów, przedmiotów, duchów. Jakoś rozwój postaci stracił sens,a wszechobecne laski,posągi i odnawianie co chwila apteczek,nie obowiązkowi bossowie dla mnie zabiło tą grę. I choć jest piękna wizualnie i daje ogrom możliwości wolę wrócić do ds2 bo lepiej się tam odnajduje
A czemu materiał na BŻ? Kogoś nie interesują twoje streamy z gier i już % regularnych widzów kanały nie obejrzy. Może chociaż na społeczności BS daj link do tego filmu
Ja naprawdę się zastanawiam, jak bardzo odklejonym trzeba być, by sprzedawać grę za prawie 200 zł w umierającym gatunku zdominowanym przez gry F2P i oczekiwać jakiegokolwiek sukcesu. Postacie to pół biedy, model biznesowy Concorda był po prostu nierealistyczny
Bardzo ciekawy i interesujący materiał. Każdy z nas graczy widzi jakie problemy ma branża gier. Najbardziej mnie boli to, że cenny nowych gier rosną w górę, a jakość tych gier w dniu premiery jest co raz częściej tragiczna.
Problemem jest zachodni gaming. Na czele z USA. Zresztą nie udane gry pochodzą z zachodu a udane z Chin i od Rosji.(Neva to gra niezależna z Hiszpanii.) Przypadek?🤔
Zajebiście że dobre gry zajebiste rzeczy zrobiły zajebiście 😅 a złe zajebiście źle zrobiły swoje rzeczy. Idąc tą logiką będziemy mieć jednowymiarowe gry o jednej rzeczy i zajebiście... Mało zajebiste są nie merytoryczne argumenty o zajebistosci rzeczy zajebistych. Brakuje tu przygotowania...
wiele problemów współczesnych gier może wyjaśnić ten fim opisujący wewnętrzną sytuację w BioWare th-cam.com/video/rMvHf3NBCss/w-d-xo.html w skrócie - promowano ludzi po kluczu ideologicznym a nie kompetencyjnym
Za głośny podkład muzyczny/ niedobrany do zawartości. Zmęczył mnie. //// Nie zgodzę się z myślą przewodnią czyli mniej ale by był fun. Znam gry gdzie jest fun bo jest więcej. Ale każdy aspekt "więcej" jest dobry, poszerzony, zachęcający. Co do krytyki Concord - grałem i świetnie się bawiłem w SWTOR. Kupa filmów, kupa info o świecie do ogarnięcia w grze itp itd.. Więc to się może "sprzedać". Ale by się sprzedało musi być baza. Concord miał słabą bazę/ fundamenty. Co do gier dobrze oddających problem i pasujących do tego filmu to: SW Jedi Fallen i Survivor. Pierwszy to mniej ale dopracowane (męczący backtracking w pierwszych 33% gier ale później z góreczki). Po zakończeniu (platyna z przyjemnością) myślę sobie - ograłbym kontynuację ale by poszerzyli możliwości zaczepienia się w świecie na dłużej. No i ogrywam kontynuacje a tam sadzenie kwiatków i uzupełnianie akwarium. Eh.. nie tego oczekiwałem. Więc generalnie masz rację Filip z tym, że mniej/ lepiej = fun = sukces ale chodzi o to, że ciężej to skopać. Jak się chce dać więcej to powinno być więcej przez duże W a nie w nawiasach bo to pseudo/ fake/ iluzja. Dodam, że W3 nadal ma dobrą opinię (bo wyrobioną lata temu) ale czy gdyby teraz wyszedł to miałby faktycznie tak samo dobrą? Ludzie chcą gier bo to iluzja ale nie chcą by to była iluzja iluzji. XD! Pozdrawiam!
Albo w starsze gry, zamiast Failguarda lepiej odpalić sobie wybitne DA Origins, zamiast (tfu) Diablo 4 - przegenialne Diablo 2, zamiast Star Wars Outlaws lepiej zagrac w niesamowicie grywalne Jedi Academy.
Siema. Ja bym "woke" w ogóle pominął (przez ogólny brak definicji), zamienił bym na (całkiem zdefiniowane) DEI. Co do gier ,zgadzam się z 5 (mniej lub więcej), a ostatniej nie widziałem, nie słyszałem o niej. Zaciekawiłeś mnie tą pozycją. Dobra robota, bez skryptu działa.
Gra jest woke i jest jechana jeżeli jest zła. Jeżeli jest dobra nikt tego nie krytykuje. Mam wrażenie że jakby pomalował samochód w formule 1 na tęczowo to ludzie też by mówili że przegrał przez woke.
Masz rację. Teoretycznie. Trzy słabujące gry mają różny poziom "woke". W przypadku Star Wars Outlaws w zasadzie ogranicza się do mało atrakcyjnej bohaterki płci żeńskiej. Pozostałe dwie już są bardziej nasycone ideologią. Więc w zasadzie to "woke" nie jest jakimś wyznacznikiem. Prawda? W tym problem, że powinniśmy brać pod uwagę nie tylko nowoczesne standardy wplecione w grę, ale również nowoczesne standardy przy zbieraniu ekipy, która ma grę zrobić. I mamy scenarzystów używających wszelkiego typu zaimków, którzy więcej czasu spędzili na Twitterze, niż w bibliotece lub z padem w ręku, poznając kanony gatunku, w który mają się wpisać. Mamy takichże artystów, którzy projektując postacie, w pierwszej kolejności tworzą bohaterów każdej niedoreprezentowanej grupy: otyłych, o dziwnych fryzurach czy niebinarnym wyglądzie, niż takich, które przemówią do większości graczy. Mamy wreszcie "woke" firmy konsultingowe, trenerów intymności, dyrektorów do spraw inkluzywności, psychologów dbających o pozytywną atmosferę w zespole. Którzy nie dość że pożerają ogromną część budżetu gry, to jeszcze zabijają kreatywność zakazując tematów niezgodnych ze współczesną ideologią. I z drugiej strony, przy remake'ach Silent Hill czy Tomb Raider zatrudniani są fani gier, tak obłędnie zakochani w projektach, że po ukończeniu gry zasiadali i tworzyli mody, żeby uczynić grę piękniejszą i bardziej przyjazną dla użytkownika. I tak oto dochodzimy do wniosku, że mamy z jednej strony pasjonatów gier, a z drugiej pasjonatów ideologii. Jedni uczynią wszystko, żeby zrobić grę, w którą sami chcieliby zagrać. Z kolei drudzy nie mają pasji do gier, nie znają się na mechanikach, na standardach fabularnych. Za to chcą do swojej ideologii przekonać innych. I nie dziwne, że gry robione przez pasjonatów sprzedają się dobrze. Bo gracze szukają dobrych gier. A ci, co szukają ideologii, zazwyczaj spędzają czas gdzie indziej.
2:00 Woke przykleja się tam, gdzie widoczne są elementy które istnieją w niej tylko po to, by spełnić DEI i pokazać twitterowym aktywczowym osobo postaciom, że "patrzcie ta gierka spełnia wasze wrzaski". Robiąc to, te gry wklejają te elementy mając w dupie świat gry i gameplay. A potem całkiem często dochodzą do tego elementy, że sama gra jest po prostu słaba. To są gry woke, a ci co krzyczą o woke bo w grze jest gej, jest po prostu zjawiskiem skrajnym na równi z przysłowiowymi krzykaczami z twittera np. takimi co krzyczą że ci młszyźni w zasadzie mogliby umrzeć i byłoby lepiej (bo taka skrajność też występuje).
Czy mógłbym poprosić prowadzącego o materiał pochylający się nad grami z serii ,,Life is Strange"?🙏 *niedawno była premiera ,,LiS: Double Exposure", to pomyślałem że to dobra okazja.
@@TheAkuumo To źle brzmi ;) jestem zwyczajnie już zmęczona tym "co mi się podoba" jest dobre nie potrzeba bronić, co się nie podoba złe. Nie trzeba bronić. Gdyby to chociaż było zatytułowane omówienie poziomu gier czy coś. Ale prawdziwy problem gier? Dalej nie wiem jaki to? Niezajebistość?
Hej. Naprawde uwazasz, ze woke ma minimalny wplyw na odbior i sprzedaż popkultury? Wiadomo, że zawsze jest kilka zmiennych niemniej fajnie jakbyś uargumentował w jakimś materiale dlaczego uważasz ten czynnik jako mało istotny. Pozdro.
...a Dżons Indiana, kojarzy mi się z jakimś remasterem starej gierki... i ceną max 150zł (ale nie zgłębiałem tematu, ot skojarzenie na podstawie "migawek").
Problemem są w dużej mierze gracze oczekujący od każdej gry bycia przełomem 10/10. Tymczasem gry 5-7/10 także potrafią dawać dużo frajdy i najzwyczajniej w świecie jest to pewien etap dla wielu studiów growych w drabinie po być może GOTY pewnego dnia. Zdarza się nieraz, że duże studia robią gdy 5/10 i TO JEST W PORZĄDKU, przynajmniej jeżeli jest to coś nowego, kreatywnego. Czymś innym jest wydać słabego następcę świetnej części a czymś innym nieprzełomową ale kreatywną i po prostu fun to play gierkę. Spójrzcie jak w generacji X360 devsi nie bali się eksperymentować. PS Czekam na Blood Captain. Ma mieć niedługo premierę :)
PSS Devsi nie bali się także eksperymentować być może dlatego, że controlling w firmach nie stał z batem i nie zakazywał podejmowania się ryzyka. Z drugiej strony może dziś devsi są po prostu gorsi bo doszło do zmiany pokoleniowej i dziś gry już spowszedniały.
@@Damian12312 Tak częściowo się zgadzam, bo sam przy clodupunku czyli raczej takiej 7,5/10 gierce świetnie się bawiłem, no ale tutaj wchodzi najważniejsza rzecz, jeżeli jest to gra na 7/10 to niech kosztuje te 100-150 zł max a nie 350 zł za średniaka.
w czasach Xbox360 gry nie miały budżetów jak obecne czyli np 250 milionów dla Veilguard, to sprawia że gra musi się sprzedać, żeby się sprzedać nie możesz urazić nikogo, do tego dochodzi polityka kadrowa gdzie promuje się DEI zamiast umiejętności i masz gotowy przepis na katastrofę
300 zł za grę przeciętna nie dam. Wydaje mi się że większość konsumentów, ma ta samo zdanie dlatego każda z tych gier źle sie sprzedaje i nie spełnia oczekiwań inwestorów. Możesz pisać że to wina graczy! Ale jako konsumenci mamy prawo wyboru, na całe szczęście.
Co jest problemem? Pazerność twórców, by wydoic potencjalnego konsumenta. Wprowadzili mikropłatności, by później wpływać na emocje, a następnie uzależnić. Mechaniki p2w to tylko dopełnienie zniszczenia rynku. Korporacje są gorsze od narkotyków. Kiedyś gry robili pasjonaci, by dać konsumentowi rozrywkę. Robili gry dla sobie, w które sami chcieli grać dlatego były dobre. Dziś to głównie prawnicy i księgowi wpływają na to jak wyglądają. Hieny liczące zyski, hamujące rozwój branży. Dodaj jeszcze do tego politykę i mamy wielkie @#&). Największym jednak hitem jest to, że korposzczury chcą nas pozbawić prawa do posiadania czegoś co kupiliśmy. Od ea, blizza, ubi nigdy nic nie kupię. Mniejsze studia wkładają więcej serca w swoje produkty.
Jak ktoś szuka radości z grania to niech zacznie grać w indyki i gry japońskie. Zachodnie gry AAA już dawno przeszły na stonę wizualnego benchmarka z bezpiecznymi rozwiązaniami. Piszę tutaj często ale dla mnie 90% gier od Sony są klonami Ucharted zmieszanego z The Last of Us. Chyba że liczymi Ghost of Tsushima, który dla mnie jest tym, czym mechanicznie powinny być Jedi Survivory i Assasyny naraz. Morzecie mnie zjeść ale ja nie lubię nowego Kratosa. W moich oczach jest nudny i sztampowy. To taki Assasyn ale z motywem Samotny Wilk i Szczenię. Tlou 2 broni się klimatem i fabułą. Bo dla mnie to jest taki Tarantino na poważnie, swoisty Kill Bill czy raczej Kill Bride. Uncharted broni się postaciami bo szanujmy się, gry i filmy przygodowe są mega sztampowe i czysto fabularnie się nie obronią
Co to do jasnej ciasnej znaczy miodny? Bo szukałem definicji tego słowa w kontekście gier (a widziałem że dużo recenzentów używa tego słowa tak samo jak mięsiście) i nie znalazłem a domyślam się że nie chodzi o zawartość miody w grze.
Przekonałeś mnie. Felieton z głowy, bez skryptu, sprawdza się. Proszę więcej takich materiałów.
I to bardzo! Super flow
Za nowego Dragon Age zabrali się ludzie żyjący we własnej rzeczywistości i jeszcze kosztowało to co najmniej 250 mil usd a z tego wszystkiego wyszło to coś co zaorało uniwersum Dragon age aż mnie serduszko boli jak wracam wspomnieniami do części pierwszej.
Jakieś źródło informacji o tym że koszt produkcji gry to 250 mln?
@@karoll9413 Nie mogę ci podać linka bo YT nie pozwala ale poczytaj sobie steamcommunity
The budget for this was OVER 250 MILLION DOLLARS!
THEY NEED to sell over 6m copies to make that money back…
THIS IS INSANE!
Correction!!!: Inquisition budget was 150m and it was released 10 years ago!
THEY MUST HAVE DUMPED AT LEAST 250m on the development WITHOUT marketing!!!
INSANE!!!!
FACTS:
Dev started in 2015 and hundreds of people were involved, but teams were switched, people laid off etc. So it's hard to be precise but we can do MIN estimates, let me try.
We can assume that out of these 9 years at the very least 5 years DA:V was being worked on from various news (2017-2021 game project faded in the background and 2021-2024 Bioware which has 320 employees was fully focused on it with help from EA).
Since we know "hundreds of people" worked on the project it's at least 200, probably more.
Now, in Canada the average software dev salary is >80k us dollar, but let's assume the average worked with taxes only cost 100k. They had very high staff turnover and this is expensive but I'll ignore it.
5 years, 200 people, 100k each is a total of $100 million. Super low estimate.
This estimate might be more accurate :
The actual numbers might be 100 people at lowest and 500 at highest so an average of 300 over 9 years, with a cost of at least 125,000 USD per person (Bioware average salary is 122k CAD if my sources are correct, not counting health benefits, turnover, goodbye packages, Canada Pension Plan etc - USDCAD rate has been around 1.25 around that period).
PTS: saying 200 people worked in this game is me being kind to them.
@@karoll9413od samych twórców to zazwyczaj wypływa
@@karoll9413 wyssany palec
Concord, DaV, Star Wars Outlaws były kierowane do "Modern audience", które jak widać... nie istnieje.
istnieje ale to mniejszosc wiec spodziewac sei zarobku? smieszni marketingowcy tam pracuja
"modern audience" dla nich, czyli 3% ludzi dla nas xD.
Żeby nie było, Space Marine też jest wygładzony dla Modern Audiences - stąd głosy zachwytu turystów wh40k jacy Ci Astartes męscy i wzorcowi. Polecam dla równowagi zobaczyć jak Imperium jest przedstawione w Rogue Traderze - moim zdaniem dużo bardziej zgodnie z kanonem (acz w dzisiejszych czasach i przy ilości materiału to już naprawdę trudno powiedzieć co jest kanonem 40k a co nie). Albo poczytać o imperialnych Space Marines w Sons of Medusa.
Mi w pamięci jako taki mocny sygnał kim są Space Marines jako pierwsza utkwiła krótka historyjka z dawnego White Dwarfa - drużyna Dark Angels przychodzi na odsiecz oddziałowi Gwardii Imperialnej...i na miejscu okazuje się, że to oddział abhumans - Ogrynów, Ratlingów. Space Marines są zdegustowani, że poświęcili się by pomóc "nieludziom", plują z obrzydzeniem i odchodzą.
Trochę inny obraz niż szlachetny kosmiczny rycerz Titus.
Wypraszam sobie jakie Space Marines 2 cały czas kopiuj wklej? Jakie powtarzalne?! Tamtych xenosów zastrzeliłem, tamtych rozciachałem a tamtych zniszczyłem szarżą a Tutaj... było za IMPERATORA i zastrzeliłem ale tym razem z boltera! Nie widzę tu powtarzalności :P
No przecież mówię 😂
W Red dead redemption 2 była dosłownie misja w której pomagało sie tamtejszym feministkom(nie żeby było to coś złego,poprostu obecnie masa ludzi to płatki śniegu którzy sie na wszystko obrażają). Czemu nikogo to nie ruszyło. Może dlatego że to poprostu była gra z tak dużą masą plusów że ludzie nawet nie zwracali na to uwagi.
Albo silna baba z jajami Sadie Adler. Ciekawe czemu nikt nie rzucał woke’ami w stosunku do tej gry.
Szczerze to mi nawet nie przeszkadzała ta misja feministkami. Nawet miło im się pomagało. To chyba kwestia nie wciskania graczom do gardła żadnych ideologii.
A czemu kogoś miała ruszyć, dobrze scenariuszowo zrealizowana misja? W tej dyskusji zapominacie o tym, że ludzie nie oburzają się o to, że porusza takie wątki, tylko fakt, że gry zaczynają poruszać te wątki w sposób infantylny.
Słyszałeś kiedyś o emancypacji? "Feministki" z Rdr2 walczyły o realne problemy podobnie jak było w Polsce w czasie pozytywistów. Feministki różnią się tym, że w czasach gdy to mężczyźni mają więcej obowiązków w świetle prawa one nadal próbują wmawiać wszystkim, że jest inaczej. To jest to tak zwane woke, czyli fałszywa tolerancja wszystkiego wykreowana sztucznie, żeby wciskać komuś swoje chore poglądy
Nie wiem, jak przedstawiona była ta misja, ale w tamtych czasach postulaty feministyczne byłyby jeszcze jak najbardziej zasadne ;)
W XIX wieku, kiedy wiedziano już co nieco o kaloriach ale niewiele o witaminach, był taki projekt, żeby karmić ludzi cukrem. Samym cukrem. To tylko kwestia przyzwyczajenia. A byłoby to niezwykle ekonomiczne, gdyby się przyzwyczaili, każdy zje sobie dziennie kilo cukru i może efektywnie zapitalać w fabryce 14 godzin. Co to ma wspólnego z grami (a także filmami i serialami)? Dzisiaj też właśnie próbuje się tam serwować sam cukier, pozytywne emocje i nagrody, nagrody za pozytywne emocje i pozytywne emocje za nagrody, pięknie, cudnie, sukces, przyjaźń, wzajemne zrozumienie i dobro aż do RZYGU. A człowiek, tak jak każda inna małpa, o dziwo, potrzebuje też negatywnych emocji do zachowania zdrowia psychicznego. Być może takie cukrowe gry mają sens dla ludzi którzy w realu są strasznie straumatyzowani, ale większości to się jednak nie sprzeda.
Bardzo ciekawa metafora
Pełna zgoda co do zdiagnozowania głównego problemu. Warto jednak zaznaczyć, że "woke" jest właśnie elementem tego problemu. Chodzi konkretnie o tą politykę inkluzywności i reprezentacji, które na papierze mają być piękną ideą, a dla kapitalistycznych wydawców gier są tylko narzędziem do tego żeby trafiać z produktem do jak najszerszego widza, kompletnie nie rozumiejąc przy tym, że więcej nie zawsze znaczy lepiej.
w punkt, równie duża zgoda, co z tezą zawartą w materiale
@@Toxomek jeśli chcesz trafić do wszystkich to trafisz do nikogo. a ja nadal twierdze, że wszystkie elementy woke zostały dodane w końcowym procesie produkcji, żeby mieć na co i kogo zwalić niepowodzenie
Woke to zbiorczo zachód.
I z zachodnim gamingiem jest problem.
@user-ec2pm3yt7i Eee no dawno nie widziałem większego uproszczenia.
Do tej pory mnie dziwi jakim cudem taki Baldurs Gate 3 miał budżet 100 mln i potrafił być dobrą i dopracowaną grą a taki Concord, Outlaws czy Veilguard potrafiły aż tyle hajsu przepalić i być ledwo średniakami i niczym się nie wyróżniać. Już nawet Black Myth Wukong nie ma co przywoływać bo to jeszcze niższy budżet.
marketing
Inne priorytety.
W BG3 cały budżet poszedł na produkcję gry i marketing.
W ST outlaws czy Veiguard sporo poszło do sweet baby
starego bioware juz nie ma - zostala tylko nazwa...smutne
Co do tego, że gry nie widzą czym chcą być to sie zgadzam. Sa dosłownie miszmaszem wszystkiego, a to nie zawsze jest dobre. Mam nadzieję, że niedługo firmy skupią się na fabule i postaciach, a nie na odhaczeniu ptaszków z ekskluzywności. Niech se już postacie będą homo, czarne, białe itd, ale niech mają jeszcze coś oprócz tego. Potrzeba charakteru. Tego często brakuje w nowych grach.
Pierwszy dialog z Jokerem w Mass Effect 1 jest lepiej napisany niz cały Veilguard, swoją drogą wrócilem kolejny raz do trylogii w wersji legendarnej żeby sobie splatynować i poziom z jakim napisani są towarzysze w ME w porównaniu do Veilguard to nie jest kwestia przepasci, to jest kwestia lat świetlnych. Niestety w BioWare praktycznie nie pracuje juz nikt kto pamieta złote czasy i to widać, nie tylko w kwestii pisarstwa ale i ogólnego kierunku projektów. A materiał świetny, wiecej takich rzeczy na tym kanale bo to swietna alternatywa dla tworcow wolacych skupiac się na Woke i zaimkach zamiast istotnych mankamentach.
Nie wiem, czy to smutne czy zabawne, że znienawidzone mniejszości są z jednej strony obwiniane za obecny stan branży growej i podnoszone są argumenty wychwalające dajmy na to Origins pod niebiosa (podczas gdy lead-writer Origins i główny twórca tego uniwersum nieobecny przy produkcji Veilguard, jest właśnie jedną z osób wchodzących w skład ów mniejszości i chyba nigdy się z tym szczególnie nie krył)
Jeśli sprawa byłaby tak prosta jak niektórzy próbują to przedstawiać, BW wyłożyłoby się już lata temu przy KOTORze, a konkretnie mam tu na myśli postać Jhuani (która notabene przypomina pod pewnymi względami niesławna Tash w moim odczuciu)
Problem jest jeden. Koszty produkcji. Nie każdy produkt odniesie sukces, czas gracza jest ograniczony i nie rozciągnie się. A pakowanie setek milionów dolarów w produkcję przez wyższe standardy graficzne i skomplikowanie świata sprawia, że trudniej o ryzyko. Gdy trudniej o ryzyko zabijana jest kreatywność - czyli grywalność i trudniej odnieść sukces wtórnym produktem. I koło się zamyka. Dlatego Nintendo i gry Indie żyją o mają się dobrze a Sony przy dobrych wiatrach wypuszcza jedną grę rocznie.
Nie zgodzę się, że jeden, ale koszty produkcji bezpośrednio mają wpływ na to o czym mówię w felietonie.
To prawda, nie wszystkie gry są dla wszystkich. Mam bardzo specyficzny gust, niezbyt lubię walkę która opiera się na klikaniu przeciwnika i patrzeniu jak nasza postać go bije, nie lubię mieć trudnych wyzwać a moimi ulubionymi grami to te całe gry-filmy które głównie poznajesz historie ale masz na nią wpływ, bardzo często próbuje się zmusić do gry która jest popularna żeby rzeczywiście sprawdzić czy tak jest dobra (Wiedźmin 3, BG3, Elden Ring) żadna mi nie przepadła ale są też wyjątki jak dziś zacząłem po raz pierwszy TES5 i mega mi się podoba, tak samo jak bajkowość nowego Dragon Age oraz ta walka która jest dla mnie idealna. Jesteśmy graczami i każdy wybiera co chce, oczywiście rozumiem wściekłość graczy na BioWare bo tak samo miałem jak pokazali nowego Saint Row ale nie wsiekajmy się na kogoś że podoba im się The Veilguard a nie Origins.
Dodam od siebie jeszcze jedną grę z tego roku w którą warto zagrać. Metaphor: Refantazio błagam zagrajcie nie będziecie żałować
Metaphor: ReFantazio gra roku 🏆
Mi osobiście brakuje gier, gdzie obok sycącego gameplaya mielibyśmy świat o ciekawej historii. Kocham Horizon: Zero Dawn właśnie z tego powodu, a Horizon: Forbidden West (przynajmniej na podstawie gameplayów, na razie leży na hałdzie wstydu) pomimo rozszerzenia wszystkiego co się da nie ma świata, który chce się poznać.
Mam identyczną opinię i nie odnosi się tylko do gier, ale i filmów. Dlaczego stare filmu MCU są tak rajcujące? Bo są proste w swoim przekazie i dają radochę podczas oglądania. Bez przekombinowania, bez wciskanych wszelakich przekazów. Hulk, smash! I tyle. Bez multiversów, przekombinowania i twistów od których zęby bolą. Od dziesiątek lat jest wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. I ciągle jest to nie do ogarnięcia przez większości twórców.
btw. byłem przekonany, że jako 3 przykład podasz Astro Bota :)
Niekoniecznie. To, czemu MCU osłabło, jest winą kilku czynników, przede wszystkim tego, że próbowano złapać zbyt wiele srok za ogon bez większego planu, produkując jednocześnie masę rzeczy w zbyt szybkim tempie, przez co i produkcyjnie, i tematycznie wiele z nich nie wybrzmiało, ale nadal jest tu sporo fajnych projektów, jak np. Loki, Shang-Chi, WandaVision czy Multiverse of Madness oraz ostatnio Agatha All Along. Każda z nich ma jakieś swoje problemy, ale każda też oferuje od siebie naprawdę sporo frajdy, a przynajmniej zaioerowały ją mnie.
@ No przecież dokładnie potwierdziłeś co napisałem: osłabło, bo zamiast być kinem rozrywkowym próbowało złapać zbyt wiele srok za ogon
Problemy gier:
Otwarte światy z grindem i masą powtarzalnych monotonnych aktywności.
Gry wypuszczone w złym stanie technicznym.
Wycinanie zawartości i wydawanie jej jako DLC,czasami te DLC są nie warte swojej ceny. Na ciebie patrzę Mortal Kombat 1. Nie kupujcie DLC fabularnego, jest ono nudne i krótkie, ale za to drogie.
Z jedną rzeczą nie zgodzę się z tobą. Krytycy w sporej części ocenili te trzy pierwsze gry wyżej, niż te drugie trzy. może nie wszyscy, ale sporo z tych największych i najbardziej znanych portali tak zrobiło.
th-cam.com/video/482JqQ6OIPo/w-d-xo.htmlsi=9rne8ZMMGZXFIljp
Dragon Age the veolguard ma wyszą ocenę od krytyków od black myth wukong XDDD
Kurde, zaskakująco dobry materiał, naprawdę czułem w nim emocje. Co jest bardzo miłą odmianą, od tych często, bardzo spokojnych i wyważonych materiałów. Chcemy właśnie więcej takich filmików, więcej imołszon!😄
Ps: Tekst, że byłeś dzieckiem i ateistą przed zagraniem w Warhammer, a teraz wierzysz i sławisz Imperatora, to prawdziwe Mistrzostwo!😁
Jest jeszcze problem, który nie został ruszony a Star Wars boli po oczach
Niedogotowane produkty
Ta gra na dzień premiery wyglądała jak beta, jedyne co dobrego dały te nowe star wars to kompilacje ragdolli, niezniszczalnych zwierząt i upośledzonych grantów
No i tak, przytoczone gry są po prostu dla nikogo, niedzielny gracz nie wytrzyma z objętością, hardcorowy nie znajdzie tam satysfakcjonującego wyzwania, fani lore nie znajdą dobrej fabuły ani postaci
O kurde, bardzo mnie zaskoczyła informacja o tym, że materiał powstał bez skryptu. Oczywiście pozytywnie. Płynność myśli i punktowanie poszczególnych gier wypadło tak naturalnie, że byłam pewna, że musiało to zostać przygotowane wcześniej. Mam nadzieję na więcej takich materiałów, dzięki temu częstotliwość wrzucanych filmów na pewno będzie większa, co zawsze cieszy :) Nawet kilku minutowe filmiki z jakimś twoim krótkim komentarzem odnośnie czegoś co się akurat wydarzyło w świecie gier byłoby super. Osobiście lubię sobie kolejkować kilka lub kilkanaście filmów różnych twórców nawet na ten sam temat, żeby poznać różne opinie, więc fajnie byłoby posłuchać co masz do powiedzenia na gorąco.
Wielkie dzięki za ten film. Sama nowo moda ideologiczna nikomu nie przeszkadza w dobrych grach, problem jest gdy gra nie dowozi. Do tego dochodzi wielkość studia czy marki, ludzie nie dowierzają że znane studio samo z siebie nie dowiozło tematu szukają punktu zaczepienia co poszło nie tak a przez źle zaimplementowane elementy woke wybijające się na tle całej reszty obwiniają aktywistów i firmy konsultingowe.
Bardzo ładnie, w końcu poczułem się jak na BezSchematu ;) Wincej takich materiałów!
Dla mnie wyznacznikiem dobrej gry jest FRAJDA z zabawy i jej REGRYWALNOŚĆ. Czy będę do niej wracał po roku, pięciu czy dziesięciu latach, czy się w niej dobrze bawię, czy mogę ją ukończyć na kilka sposobów, czy w grach RPG mogę popsuć postać na całego czytaj czy można eksperymentować ;) Jak słyszę, że gra będzie miała fotorealistyczną grafikę, tysiące kilometrów otwartego świata, niesamowicie szczegółowy kreator postaci, to mnie skręca na starcie...
Żeby się nie rozpisywać za bardzo odniosę się tylko do gier RPG. Irytuje mnie ten dziennikarski slogan "rozbudowany kreator postaci". Powinno być "rozbudowany kreator MODELU postaci", który mamy w tych wszystkich grach, które albo gry RPG udają, a w rzeczywistości mają tylko ich drobne elementy. Jak tworzę postać, to chcę móc zdecydować czy jakiej będzie płci, rasy, podrasy, z jakiego szczepu będzie, jaką klasę, podklasę i specjalizacje będzie reprezentować, jaka jest jej historia i pochodzenie, jakie będzie miała cechy i na co wydam punkty umiejętności, jakie będzie miała atuty, atrybuty, perki itd. Co mi z tego, że będę mógł zrobić super realistyczną buzię, zrobić mega cycory czy olbrzymiego qutanga skoro nie mam już żadnego innego wpływu na mojego protagonistę czy protagonistkę... Po co ja mam określać charakter mojej postaci jako dobry, neutralny czy zły albo od razu określić seksualność? Niech to się dzieje w grze i zależy od MOICH wyborów i konsekwencji tych wyborów, rozmów z NPC, zdobywania ich sympatii i antypatii. Przechodzenie gry czarodziejką która jest ostatnim bucem jest fajne, bycie paladynem niziołkiem który upadł i odzyskał swój honor też, czy półorczym bardem który pomimo brzydoty i niezgrabności chce spełnić swoje marzenia. Drużyna, to nie grupa wsparcia. Niech się kłócą, kochają, nienawidzą, podjudzają przeciwko sobie. Gry RPG to też mnogość zakończeń i historii NPC po zakończeniu wątku głównego.
Nadal wracam do Dooma 1, Dooma 2016, Dooma Eternal, Quake 1, Quake 2, Quake 3 Arena, Dungeon Keepera 1, Rollcage 1 i 2, Starcrafta 1, Diablo 1 i 2, Herosów 3, Warcrafta 3 (ale nie Reforge), Torchlighta 2, Tomb Raider 4, Wormsów 2, Armagedon, World Party, WMD, Red Alerta 2, Baldurów 1 i 2, Planescape Tourment, Tony Hawk 2, Two Point Hospital, Darkest Dungeony 1 i 2, Pilarsów 1 i 2, Tyrany, Dragon Age 1, Hadesa 1 i 2 czy Zeusa Pana Olipmu i Emperor. Do tego dochodzą jeszcze gry z NESA, SNESA i Segi Genesis. Z "nowości" zachwycił mnie Książe Persji Zagubiona Korona, znowu było 2D jak za dzieciaka :)
Od 10 lat jak w domu pojawiły się dzieci, to też zmienił się mój model grania. Zdecydowanie kupuję mniej gier dla siebie i "jednorazowych" doświadczeń. Królują u nas gry "kanapowe" jak Overcooked, znowu gram w platformówki jak remastery Crasha czy Spyro, bijatyki jak Naruto, mordoklepki jak remaster Wojowniczych Żółwi Ninja i bardzo narzekam na małą ilość fajnych gier arcade, a już na pewno ścigałek w których nie trzeba co chwilę siedzieć w garażu albo kręcić się po mieści żeby brać udział w wyścigu. Chyba te gry mnie bardziej cieszą niż te wszystkie wielkie głośno zapowiadane tytuły. Też staram się wybierać gry które na pewno będą działały na padzie i sam się do takiego grania przyzwyczaiłem. Inna sprawa, że jest coraz więcej opcji pomagających grać osobom z niepełnosprawnościami, że każdy daje radę :)
Może kiedyś na BezŻycia doczekamy się streama ze wspólnego grania na jednej kanapie ;)
Pozdrawiam!
PS: zagrałbym w nowego Dragon Age albo Baldura na silniku Pilarsów 2. Marzy mi się też porządny remaster Dungeon Keepera i Heretica 2.
Majula..miód dla moich uszu 😅
Jedyne co dobrego światu przyniosło Dark Souls 2
@@Jarasznikos nie zgadzam się.
Dark souls 2 dało nam jednak troche więcej.
Chociażby gre na którą można nażekać i technike trzymania dwóch broni razem itd.
@@radekostr35 Co do narzekania, w pełni się zgadzam. Nic tak nie jednoczy, jak narzekanie na jakąś grę.
Korpo zarzyna kolejną branże przy pomocy excella, nowe nie znałem.
Każdemu na prawdę polecam zainteresować się grami AA, indykami, grami od mniejszych wydawców, na prawdę tego nie pożałuje. Ostatnią grą dużego studia które kupiłem na premierę było MW2, a potem długo długo nic, dwa lata temu wróciłem do nowoczesnego gamingu w cenie AAA i spróbowałem najpierw Baldurka 3, 100% zadowolenia, i potem Homeworld 3, i tu już czułem się mocno oszukany.
Po tym doświadczeniu wróciłem do grania w indyki lub kupowania gier lata po premierze, gdzie już nie kosztują 250-450 pln, a 50.
Obecne gry AAA to rak branży, i mam nadzieje że padną, bo indyki które uwielbiam wiem że nie padną, zawsze znajdzie się jakiś szaleniec co będzie dłubał na grą 10 lat i wyda majstersztyk. Stardew Valley, Dwarf Fortress, Factorio, Manors Lord, FTL, i tona innych indyków. Tak patrzę na swojego steama i statystyki przegranych godzin w grach i na pierwsze 20 pozycji jedynymi AAA jest wiedźmin 3 i Baldur's gate 3. A są tam pozycje jak Factorio, Snowrunner, Rail route, Anno 1800, the crust, graveyard kepper, dead cells, timberborn, hades, dyson sphere program, Stellaris czy Satisfactory.
Trudno się nie zgodzić. Ale tak jest, że produkcja gier jest coraz droższa i coraz dłuższa, a to wszystko wciąż musi na siebie zarobić. Dlatego coraz większe ciśnienie na to, żeby produkt spodobał się jak największej ilości graczy. Kto wie, może AI w przyszłości odciąży budżety i znów dostaniemy fajne gry także od dużych wydawców?
Oczywiście. Tylko właśnie… może warto po prostu bardziej kontrolować koszty i w efekcie presję i oczekiwania po wprowadzeniu gry na rynek?
Bzdury ,droższa i dłuższa to bzdury które dajecie sobie wcisnąć od devów.Manor lords typ zrobił grę sam i zarobił w h siana , niech przestaną zatrudniać sweet baby i innych oszołomów to im koszta spadną.
Pytanie czy te dłuższe i droższe gry to nie jest wynik właśnie tego o czym mówi Filip. Za dużo contentu w grze. Gdyby ograniczyć ilość znajdziek, ilość niepotrzebnego lore które przecież studio kosztuje hajs za pisarzy, zmniejszyć skalę produkcji których większość ludzi i tak nie kończy, nie mówiąc o zwiedzaniu wszystkiego, to koszt takiej gry byłby mniejszy a produkcja przebiegłaby szybciej. Jasne, są gry wielkie jak moje ukochane RDR2, ale może nie każdy jest Rockstarem i może nie każdy powinien iść w monumentalizm.
Ten jeden raz kiedy byłoby chyba lepiej gdyby faktycznym problemem współczesnych gier mógłby być problem umiejętności (ang. skill issue)
Nie no, ale to jest przykre. Jasne, to ŁOŁK jak by tego nie definiować pewnie się do tego przyczynia - znaczy się ja bym osobiście powiedział, że próba reprezentacji mniejszości bez faktycznego zaangażowania, a poprzez po prostu wrzucanie mniejszości jako bezbrawne postaci, czy jakieś inne sygnalizowanie cnoty, na przykład - to jest część właśnie tego GŁÓWNEGO problemu, czyli nijakości, o której Filip mówisz. Mnie się może nie podobać (okej, to akurat film) Joker 2, bo mnie nie satysfkacjonuje brawura twórcy i autorskość sama w sobie - autor musi zrobić coś więcej by utwór był dobry, ale przynajmniej mam go za co nie lubić, bo ten utwór jest JAKIŚ. Ma charakter - to samo mogę akurat powiedzieć, o grach których nie darzę taką sympatią, TLOU 2, nowe God of Wary - mogą mi się nie podobać, ale są jakieś, można coś o nich powiedzieć i to co mi nie pasuje może podobać się komu innemu. Co można powiedzieć o Concordzie, DA: Veilguard, Forspoken czy Dustborn? Jest tam ta płytka postępowość? No jest, ale poza tym, tam nie ma charakteru. Łatwo takie współczesne gry nie lubić, bo nie ma nawet osobowości, za które możnaby je lubić
Fajny materiał, spoko jest taka bardziej luźna formuła, a treściowo też jest to dosyć bogate, tyle na ten temat chciałem powiedzieć i dziękuję za tę wypowiedź \[T]/
Ja bym tam do tego dorzucił też że w niektórych nowych grach niestety ale musimy być grzeczni, znaczy się nie możemy nikogo wyzywać, a zwłaszcza niektórych npc bo są nietykalni, i skrytykować ich nie można. To np odróżnia baldura od dragon age. W baldurze możesz być sukinsynem, w dragon age raczej ciężko.
@@Peter-hh5bl tak i jak pisał OP postać musi mieć charakter, cechy, byc dobrze wykreowana a to ze przy okazji jest taka czy inna mniejszością (mniejszością bo fikcyjna rasa w grze jest mało liczna, mniejszością bo orientacja) to nigdy nie powinno byc cecha główna, lub co gorsza definiująca postać.
Gram sobie w The Outer Worlds - panna Holcomb ma swój charakter, a to ze oprócz tego wspomniano o jej seksualności to nie jest cos co ja definiuje. Nie ma tu problemu, ba gracz od samego początku a wiec nie wiedząc o niej nic moze byc w stosunku do niej opryskliwy oraz nie przyjmować lub wyrzucić ja z drużyny.
Mamy wybor którego gry w których mamy byc dla wszystkich milusi nie dają.
Druga kwestia projekty postaci tutaj najbardziej rzuca sie w oczy Condord jest masa filmów poruszających temat jak tworzyć postaci w grach które mówią o tej grze i wykazują ze w oderwaniu od wszystkiego innego sam projekt postaci zwyczajnie nie jest dobry, nie daje graczowi jasnego sygnału ktora postać jest z jakiej klasy, do tego dorzućmy to ze masa gier w gatunku jest free to play i efekt końcowy wielu przewidziało.
Ostatnia kwestia językowa językoznawcy nie do końca zgadzają sie z forma „onu/jenu” i tworzeniem nie tylko nowych zaimków ale takze i nowej odmiany do nich dostosowanej. Wpychanie tego zaczęło sie w grach niby niewinnie od Bufsnax (tak, tez mnie to zdzwilo ale jednak). Dla mnie ro kaleczenie języka. „Onu jest bardzo przyjacielsku i miłu” No co to ma byc?
Niech każdy wybiera co mu pasuje.
Pamietajmy to firmy tworzące produkt musza przekonać odbiorcę ze ten wart jest zakupu.
To my klienci decydujemy czy kupujemy czy nie.
A to ze ktos pózniej z zbiorowość graczy ktorzy nie kupili danej gry wyzwie od rasistów i innych fobów. To tylko pokazuje jak nisko taka osoba upadła bo co ona moze wiedzieć o potencjalnych milionach klientów i powodach dla których ktos z tej grupy danej gry nie kupił.
@@mravg79 zaimki mnie akurat najbardziej bawią, bo tak naprawdę to że ktoś sobie takie coś używa jest nieweryfikowalne, znaczy się nie możesz naukowo zweryfikować, że ktoś używa zaimków they/ them, to tylko wymysł i widzimisię jakichś ludzi.
Świetny Material!
Najbardziej to mnie rozbawiają argumenty ludzi typu: Nie porównajmy DA:V do BG3 bo to zupełnie inny poziom... Tylko ze to co ma za znaczenie skoro BG3 kosztowało $100mln a DA:V $250mln. Lariani wkładając taki budget to pewnie by zrobili drugiego BG3, ale z 3 osoby jako RPG np z aktywna pauza albo cos lepszego.
Zaznaczmy ze tutaj nie ma sytuacji ze "a bo w innym regionie świata to inne pieniądze" jak to można by było powiedzieć o Black Myth Wukong czy np. Elden Ringu bo Chiny i Japonia. Tutaj mówimy o grze z USA/Kanada kontra Europa czyli bardzo zbliżone pieniądze, a w Europie nie raz jest nawet drożej tworzyć gry.
„To wszystko wina woke” to tekst z kategorii „Proste odpowiedzi na skomplikowane pytania”. To trochę tak, jakby mówić, że za choroby autoimmunologiczne odpowiada śmieciowe żarło. Owszem, junk food wpływa na zdrowie, ale wpływa na nie też tysiąc innych czynników.
Na pewno jest to największy czynnik "twórcy" zamiast skupić się na rzeczach które mają znaczenie to przepierdalają cały budżet na to żeby każdy mógł się poczuć reprezentowany XD
@@ZanosiSieNaBurze nie widziałam nigdy rozpiski budżetowej z wyszczególnieniem ile na co poszło. a ty?
Pamiętam jak ostatnio pierwszy raz odpaliłem sobie Metal Gear Rising Revengeance i byłem uradowany jak nigdy. Gra polega w zasadzie w kółko na parowaniu i trafianiu przeciwnika w czuły punkt ale jako że jest dosyć duży wachlarz przeciwników to trzeba dobierać taktykę do każdej walki. Dodatkowo dużo walk jest ocenianych co dodaje uzależniający element arcade'owy. Walki z bossami są unikalne i klimatyczne, a wisienką na torcie są kiczowate przerywniki i qte rodem z taniego filmu akcji ale to GRA i to właśnie dlatego to sprawia że jest to tak emocjonujace a nie wzniosłe opowieści o sile przyjaźni.
Co do Outlaws to przede wszystkim zastosowali system skradania, który był do D. Jest wiele gier, które robiły to lepiej a oni poszli tak po bandzie, tak prostacko ze tego się oglądać nie dało. Na szczęście ludzie mają oczy i widzą, że te duże koncerny sprzedają produkt nie dlatego że jest jakościowy, tylko z powodu że marka jest znana. I to jest sedno problemu.
a co jeśli jest tak, że w procesie produkcji takiego Veil Guard w ogóle nie było takiego nacisku na genderyzmy, homo itd., ale im bliżej końca prac okazało się, że gra jest nijaka, więc postanowili dodać te wszystkie elementy związane z płciowością, by ewentualne niepowodzenie swojego produktu zwalić na hejterów i homo-trans-fobów?
(powoli odkłada swoją aluminiową czapeczkę)
A co jeśli… (teoria konspiracyjna ubrana w tezę) ;) wątpię. Takie masówki raczej nie pozwalają sobie na takie wrzutki ot tak. Gracze rozdmuchali kilka drobnych rzeczy i to oni wprowadzili do tej gry ideologię, a nie twórcy - no sorry.
@@BezZyciaX_X ale tych elementów nie ma zbyt wiele, a haczyk na hejterów w ten sposób bardzo łatwo zarzucić.
Choć do dziś nie rozumiem, po co mi w grze fantasy dyskusja między postaciami o zaimkach czy elementy "trazycyjne" w kreatorze postaci.
To trochę tak jakby do Star Crafta dodali mimochodem kilka cutscenek opowiadających o sposobie rozmnażania się Protosów.
Baldur robił to idealnie - mogłeś przelecieć nawet niedźwiedzia bez większej filozofii temu doczepionej. już o modyfikacji płci w trakcie rozgrywki nie wspomnę.
- to jest prawdziwy eskapizm, a nie wtłaczanie naszego spier%olonego świata w fantazję
Świetny materiał, bardzo ładnie ująłeś problem. Ale zaraz i tak przyjdzie jakiś maciek i powie "a mi sie podoba, po co krytykujesz?!" - bo jest jeszcze jeden problem: gracze. Gracze, którzy nie mają wymagań albo co gorsza, bronią firmy takie jak EA, Ubistoft czy Blizzard.
Woke jest problemem ponieważ priorytetem producentów i wydawców jest zatrudnianie ludzi z klucza dodatkowo koniecznie wyznających konkretne wartości, wypychanie najlepszych jednostek które nie identyfikują się z ich ideami. Obecnie w tych topowych studiach nie pracują najlepsi artyści, programiści, scenarzyści tylko mierni w tym wszystkim aktywiści a przede wszystkim aktywistki. Nie są w stanie stworzyć dobrego produktu po prostu.
Nie ma co na końcu i tak ludzie głosują portfelem. Ale to Wy TH-camrzy jesteście winni i tak uogólniam bo czy ktoś mówi o tej grze dobrze czy źle wciąż mówi i robi filmy o tych grach. Wspomniałeś o Neva i chwała Ci ale ile jest recenzji lub innych materiałów o Nevie lub innych gier 2a, a ile takiego Dragon age.
nie raz pewnie im płacą za promocję no nie oszukujmy się gry czy YT to biznes
Zamiast space marine to stellar blade bardziej zasługuje na wyróżnienie. Dla mnie to gra roku
Grywalność Space Marines 2, a głównie Operacji jest niesamowita. Tam jest 7 , słownie siedem operacji , a z dwoma kumplami spędziłem na nich grubo ponad 100h i jeszcze wiele przed nami. Tak się robi miodne gry ❤️
Świetny materiał. Byłem szalikowcem Dragon Age'a i broniłem go na discordzie, ale...nie chcę mi się w to grać. W SM2 chciało mi się grać. Ba, nawaliłem w tej grze w tydzień 40 godzin. W Wukonga również chciało mi się grać, przymierzam się bowiem do platyny. Dragon Age to jest taki God of War wersja lite. Gameplay i grafika są dobre i na tym się kończą zasadnicze zalety tej gry, bo wszystko inne jest po prostu bardzo, bardzo przeciętne. Nie jest to gra jednoznacznie zła, ale po takich grach z ostatnich trzech lat jak Pathfinder Wrath of the Righteous, Baldur's Gate 3 czy Wasteland 3 ze sceny RPG, a także po takich tytułach jak nowe God of Wary i GOTG 2021 to Dragon Age wypada blado. Nie ma takiej złożoności jak wyżej wymienione gry RPG, nie ma tak dobrych postaci i ich relacji jak w GOTG2021 oraz nie jest aż tak satysfakcjonujący i napakowany ciekawym contentem jak GOW.
Prawdziwy problem współczesnych gier dla mnie jest taki, że nie chce się w nie grać. Od 2016 roku gry są moim głównym hobby, ogrywam po 15-20 tytułów rocznie i z tego, co widzę pochodzą one głównie z okresu 2005-2020. Czasem odpalę coś nowszego z segmentu AAA, ale poza lepszą oprawą graficzną i tzw. quality of life improvements nie mają one dużo do zaoferowania.
Moim zdaniem często jeśli produkcja ma mało do zaoferowania to reklamuje się głównie tym że ma elementy Woke, a dobre produkty pokazują wszystko co mają do zaoferowania mimo, że często też mają elementy woke to traktują je tak jak każdy powinien czyli jak normalny wątek w opowiadanej historii
woke jest niebezpieczne i psuje kulturę, ale zgodzę się z Tobą, że tu bardziej chodzi o sposób konstruowania fabuł, niż to, co one zawierają. Bo od zawsze zawierały niebezpieczne programujące treści, więc teraz wściekanie się o woke jest co najwyżej świadectwem świadomości społeczeństwa.
Odnoszę wrażenie, że w korporacjach growych mają jakieś zjebane bingo, gdzie muszą odhaczyć wszystkie pola. No i wychodzi co wychodzi
Wpływ woke na branżę gier nie wyraża się wyłącznie w przekazie gry ale także w jakości wszystkich pozostałych elementów. Jak to? Ano tak, że wytyczne DEI oraz zewnętrznych firm konsultingowych mają wpływ na rekrutację pracowników, zdarzyło się przynajmniej kilka "donosów" że durze firmy premiują kandydatów reprezentujących określone wartości i/lub będących reprezentantami mniejszości, spychając tym samym na margines kandydatów bardziej doświadczonych i utalentowanych.
Woke to zachód na czele z USA i w tym jest problem.
Felieton mi siadł, uderzyłeś w punkt, bardzo neutralnie, dotyczy to też branży filmowej/serialowej. Jednak moim zdaniem zapomniałeś o jednym (świadomie, lub nie), o tym że te gry i filmy są promowane są miedzy innymi, szeroko pojętą hmm poprawnością polityczną. Nie wiem, czy firmy robią to świadomie, nieważne jak mówią, ważne że mówią, czy też ktoś robi krecią robotę. Nie chcę się powtarzać, bo ktoś już pisał o krytykach, branżowej prasie itd, które recenzują tak, jak każdy widzi
Jeszcze raz, bardzo mi się podobało, bardzo spokojnie i mniej szyderczo niż łysy pan, co mocniej do mnie trafia i przemawia.
Świetny materiał. Niestety smutno się patrzy na dzisiejszą branże gier gdzie wychodzi masa tytułów, ale są one niestety nijakie, nie wiadomo dla kogo. Dragon Age Veilguard jest tutaj doskonałym przykładem tego, że chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony komunikaty o tym, że BioWare wraca do erpegowej formy aby nahajpowac starych fanów marki, a z drugiej strony tworzą produkt dla dzieci i dbiorców tiktoka.
To jak dzisiaj twórcy gier nie rozumieją branży dobrze podsunowales zdaniem "to jest Warhammer i gracze chcą napierdalac!!!" Bardzo mnie to rozbawiło, ale taka jest prawda, nie ma co wymyślać koła na nowo.
A co do woke to nie ma on znaczenia jeśli gra jest dobra.
W pełni się zgadzam, oby te studia również zauważyły ten problem i w przyszłości wypuszczały dobre gry.
Dragon Age skoczył się na kill'em all
znaczy się origins
A tera do rzeczy 🤙 Ode mnie przydługi wywód, no ale żeś zachęcił do smarowania po klawie, bo i temat wdzięczny. :p
Ah, określenie "dla każdego i dla nikogo" jest równie wyświechtane, co prawdziwe. Dużo prawdy jest w Twoich słowach a propos tego, by gry były bardziej zwarte, bo często ich siła tkwi w prostocie. Ogrywam sobie teraz Shadow of the Colossus i strzelanki z lat 2004-2006. Atutem tych gier jest właśnie skupienie się na 2, 3 mechanikach, a nie 10, z czego większość w tego typu grach jest często mdła, nudna i bez polotu. A w tamte sobie gram i proszę, w jednej mam fajniutką eksplorację i ciekawie zrobione pojedynki z kolosami, w tych drugich mam należycie zrobiony rozpierdol. 💣🗿
Inna ukończona ostatnio przeze mnie produkcja, która cierpi właśnie na kilka chorób współczesnych gier, w wyniku czego w którymś momencie miałem jej dosyć to...Cp 2077. Mimo wszystko... bardzo go lubię (zwłaszcza dodatek) i cieszę się, że go ukończyłem. Sama gra byłaby jednak sporo lepsza, gdyby nie próbowała wciskać do rozgrywki wszystkiego, czego tylko się da, przez co pewne bardziej istotne elementy są potraktowane po macoszemu. Przykład- oddałbym połowę zadań pobocznych z podstawki pełniące rolę chamskich zapychaczy, za lepiej zrealizowane hakowanie, które na którymś etapie sprawia, że gra jest absurdalnym wręcz samograjem. (Tu na szczęście odtrutką okazał się reset drzewka, but still) Na szczęście poza ww. resetem buildu kapitalną wręcz robotę robi tutaj Phaontom Liberty, które hołduje kolejnemu sloganowi, czyli po prostu mniej czasem znaczy więcej(albo i lepiej, jak kto woli).
A ogółnie tak to dobre spotrzenie istoty problemu,
niestety gdzieś uzarania dziejów gejminu utarło się,
że gra dłuższa/większa to, gra lepsza,
że łatwy chwyt marketingowy na graczy i inwestorów.
P.S. w Space Marine 2 są kobiety co nam pomagają.
P.S. 2 Veilguard do kogś tam przemaiwa - 80% ocen pozytywnych na steam z 20k recenzji
W Gearsach też. Nawet w 5 jest kobieta jako główna bohaterka. I co z tego?
Veilguard sprzedał się tragicznie, żeby wyjść na zero powinni opchnąć kilka milionów kopii, mówi się że ok 8 mln, sprzedali mniej niż milion więc to jest ocena ostateczna, reszta to kreatywna księgowość
@@Family_Five5 Chodzi im to iż Filp mówi cytuję "Nie potzrbujemy kobiet" o SM2
Filip trafiłeś w sedno, mam takie same odczucia problemem jest nie woke, postępowe treści, twórcy sami nie wiedzą jaka ma byc wizja gry aby to było spójne bez dysonanów ktore mocno rzucają się w oczy w Veilguard, oraz kto ma być odbiorcą gry!. Jak wiadomo gdy coś jest do wszystkiego to jest do niczego i to w zasadzie podusmowuje problem tych gier.
Robienie pod szerszą publiczność to rozwadnianie esencji gry, tego co najważniejsze czyli jej tożsamości.
Jestem przekonany że S.T.A.L.K.E.R.2 jeżeli uniknie natłoku bugów i problemów natury technicznej to sprzeda się wyśmienicie pomimo dostępności na Gamepass od dnia premiery dlaczego? bo kierunek do kogo kierowana gra jest jasny i przejrzysty.
Owszem to nie będzie tytul dla każdego, wielu nowych graczy zapewne się od niej odbije bo to nie jest zbyt przyjazna, próg wejścia będzie dość wysoki, mechaniki survivalowe, głód, pragnienie, psucie się broni to odrzuci wielu.
Brak jednolitej spójnej wizji gry jest największym problemem Concord, Veilguard to gry dla #nikogo
Mnie najbardziej boli to że Sony wolało zrobić na siłę Concord niż port/remaster/remake Bloodborne o który fani wręcz błagają i się modlą. A zrobili port Sackboya xd.
Też już jakiś czas temu zauważyłem, że z każdej strony barykady jest masa krzykaczy i nikt się nie skupia w ogóle na grach tylko na wartościach i polityce, które chce się przekazać przez te medium. Głównymi tematami są przykładowo: drama z Hogwarts legacy i Rowling, seksizm (co jest kłamstwem) w studiu produkującym wukonga, "wyseksualizowana" główna bohaterka w Stellar blade, cały ten "woke" w dragona Age veilguard itd. Nikt się nie zastanawia czemu dany tytuł wypalił i jest przyjemny do ogrania, a na takich mniej znaczących na produkt końcowy rzeczach
Zgadzam się. Tematy zastępcze i zacierające istotę problemu.
Dzisiaj obejrzałem recenzje jakieś kobiety o DA veilguard i zwróciła uwagę na jedną rzecz. To miała być gra usługa, ale w ostatniej chwili się z niej wycofali. Dlatego te prostackie zagadki, wybory bez znaczenia i wszędzie te skrzyneczki.
Z ciekawości, stosujesz jakieś filtry audio na swoich nagraniach? Mam wrażenie że od jakiegoś czasu jest słychać dużo więcej niskich częstotliwości w Twoich filmach.
FIfi! Przydałby Ci sie jakis pop-filtr albo lekkie stłumienie bassu, wzglednie przesunięcie mikrofonu na bok. Bo spółgloski wybuchowe sie mocno wybijają jak mówisz.
Ale sama forma, bardzo na plus 😊
AstroBota bym wymienił jeszcze z tych udanych, idealny przykład.
BioWare to jest tylko z nazwy. Całe studio nie posiada chyba ani jednego pracownika ze starego BW. Pełne jest natomiast aktywistów WOKE i Twoja narracja tego nie zmieni. Pozdrawiam, nie dajcie sobie wmówić że WOKE w grach pokroju Sweet Baby nie jest problemem.
Co do Dragon Age miałes poznać Dwóch Bogów. To co do tego że bez skryptu Filip jechałes to lepiej ci wyszło, niż ze skryptem
Kocham soulsy ale elden ring choć rozumiem jego fenomen,w ogóle mnie nie wciągnął - za dużo treści, otwartości, prochów, przedmiotów, duchów. Jakoś rozwój postaci stracił sens,a wszechobecne laski,posągi i odnawianie co chwila apteczek,nie obowiązkowi bossowie dla mnie zabiło tą grę.
I choć jest piękna wizualnie i daje ogrom możliwości wolę wrócić do ds2 bo lepiej się tam odnajduje
A czemu materiał na BŻ? Kogoś nie interesują twoje streamy z gier i już % regularnych widzów kanały nie obejrzy. Może chociaż na społeczności BS daj link do tego filmu
Wszyscy na discordzie mają linka, a link do discorda Filipa masz pod materiałem :)
Sprawdza się świetnie, możesz jechać z tym dalej Filipie.
Ja naprawdę się zastanawiam, jak bardzo odklejonym trzeba być, by sprzedawać grę za prawie 200 zł w umierającym gatunku zdominowanym przez gry F2P i oczekiwać jakiegokolwiek sukcesu. Postacie to pół biedy, model biznesowy Concorda był po prostu nierealistyczny
Bardzo ciekawy i interesujący materiał. Każdy z nas graczy widzi jakie problemy ma branża gier. Najbardziej mnie boli to, że cenny nowych gier rosną w górę, a jakość tych gier w dniu premiery jest co raz częściej tragiczna.
Problemem jest zachodni gaming.
Na czele z USA.
Zresztą nie udane gry pochodzą z zachodu a udane z Chin i od Rosji.(Neva to gra niezależna z Hiszpanii.)
Przypadek?🤔
Zajebiście że dobre gry zajebiste rzeczy zrobiły zajebiście 😅 a złe zajebiście źle zrobiły swoje rzeczy. Idąc tą logiką będziemy mieć jednowymiarowe gry o jednej rzeczy i zajebiście... Mało zajebiste są nie merytoryczne argumenty o zajebistosci rzeczy zajebistych. Brakuje tu przygotowania...
wiele problemów współczesnych gier może wyjaśnić ten fim opisujący wewnętrzną sytuację w BioWare
th-cam.com/video/rMvHf3NBCss/w-d-xo.html
w skrócie - promowano ludzi po kluczu ideologicznym a nie kompetencyjnym
Za głośny podkład muzyczny/ niedobrany do zawartości. Zmęczył mnie. //// Nie zgodzę się z myślą przewodnią czyli mniej ale by był fun. Znam gry gdzie jest fun bo jest więcej. Ale każdy aspekt "więcej" jest dobry, poszerzony, zachęcający. Co do krytyki Concord - grałem i świetnie się bawiłem w SWTOR. Kupa filmów, kupa info o świecie do ogarnięcia w grze itp itd.. Więc to się może "sprzedać". Ale by się sprzedało musi być baza. Concord miał słabą bazę/ fundamenty. Co do gier dobrze oddających problem i pasujących do tego filmu to: SW Jedi Fallen i Survivor. Pierwszy to mniej ale dopracowane (męczący backtracking w pierwszych 33% gier ale później z góreczki). Po zakończeniu (platyna z przyjemnością) myślę sobie - ograłbym kontynuację ale by poszerzyli możliwości zaczepienia się w świecie na dłużej. No i ogrywam kontynuacje a tam sadzenie kwiatków i uzupełnianie akwarium. Eh.. nie tego oczekiwałem. Więc generalnie masz rację Filip z tym, że mniej/ lepiej = fun = sukces ale chodzi o to, że ciężej to skopać. Jak się chce dać więcej to powinno być więcej przez duże W a nie w nawiasach bo to pseudo/ fake/ iluzja. Dodam, że W3 nadal ma dobrą opinię (bo wyrobioną lata temu) ale czy gdyby teraz wyszedł to miałby faktycznie tak samo dobrą? Ludzie chcą gier bo to iluzja ale nie chcą by to była iluzja iluzji. XD! Pozdrawiam!
Morał, lepiej grać w indyki.
W mojej topce roku będzie Neva, a w topce ever mocno siedzi Disco Elysium, Pentiment oraz Hi Fi Rush
wielu utalentowanych twórców albo weteranów przeszło do firm Indi bo nie dają rady w korpo
Albo w starsze gry, zamiast Failguarda lepiej odpalić sobie wybitne DA Origins, zamiast (tfu) Diablo 4 - przegenialne Diablo 2, zamiast Star Wars Outlaws lepiej zagrac w niesamowicie grywalne Jedi Academy.
Siema. Ja bym "woke" w ogóle pominął (przez ogólny brak definicji), zamienił bym na (całkiem zdefiniowane) DEI. Co do gier ,zgadzam się z 5 (mniej lub więcej), a ostatniej nie widziałem, nie słyszałem o niej. Zaciekawiłeś mnie tą pozycją. Dobra robota, bez skryptu działa.
Gra jest woke i jest jechana jeżeli jest zła. Jeżeli jest dobra nikt tego nie krytykuje. Mam wrażenie że jakby pomalował samochód w formule 1 na tęczowo to ludzie też by mówili że przegrał przez woke.
Masz rację. Teoretycznie. Trzy słabujące gry mają różny poziom "woke". W przypadku Star Wars Outlaws w zasadzie ogranicza się do mało atrakcyjnej bohaterki płci żeńskiej. Pozostałe dwie już są bardziej nasycone ideologią. Więc w zasadzie to "woke" nie jest jakimś wyznacznikiem. Prawda? W tym problem, że powinniśmy brać pod uwagę nie tylko nowoczesne standardy wplecione w grę, ale również nowoczesne standardy przy zbieraniu ekipy, która ma grę zrobić. I mamy scenarzystów używających wszelkiego typu zaimków, którzy więcej czasu spędzili na Twitterze, niż w bibliotece lub z padem w ręku, poznając kanony gatunku, w który mają się wpisać. Mamy takichże artystów, którzy projektując postacie, w pierwszej kolejności tworzą bohaterów każdej niedoreprezentowanej grupy: otyłych, o dziwnych fryzurach czy niebinarnym wyglądzie, niż takich, które przemówią do większości graczy. Mamy wreszcie "woke" firmy konsultingowe, trenerów intymności, dyrektorów do spraw inkluzywności, psychologów dbających o pozytywną atmosferę w zespole. Którzy nie dość że pożerają ogromną część budżetu gry, to jeszcze zabijają kreatywność zakazując tematów niezgodnych ze współczesną ideologią. I z drugiej strony, przy remake'ach Silent Hill czy Tomb Raider zatrudniani są fani gier, tak obłędnie zakochani w projektach, że po ukończeniu gry zasiadali i tworzyli mody, żeby uczynić grę piękniejszą i bardziej przyjazną dla użytkownika. I tak oto dochodzimy do wniosku, że mamy z jednej strony pasjonatów gier, a z drugiej pasjonatów ideologii. Jedni uczynią wszystko, żeby zrobić grę, w którą sami chcieliby zagrać. Z kolei drudzy nie mają pasji do gier, nie znają się na mechanikach, na standardach fabularnych. Za to chcą do swojej ideologii przekonać innych. I nie dziwne, że gry robione przez pasjonatów sprzedają się dobrze. Bo gracze szukają dobrych gier. A ci, co szukają ideologii, zazwyczaj spędzają czas gdzie indziej.
2:00 Woke przykleja się tam, gdzie widoczne są elementy które istnieją w niej tylko po to, by spełnić DEI i pokazać twitterowym aktywczowym osobo postaciom, że "patrzcie ta gierka spełnia wasze wrzaski".
Robiąc to, te gry wklejają te elementy mając w dupie świat gry i gameplay. A potem całkiem często dochodzą do tego elementy, że sama gra jest po prostu słaba.
To są gry woke, a ci co krzyczą o woke bo w grze jest gej, jest po prostu zjawiskiem skrajnym na równi z przysłowiowymi krzykaczami z twittera np. takimi co krzyczą że ci młszyźni w zasadzie mogliby umrzeć i byłoby lepiej (bo taka skrajność też występuje).
Używanie zwrotu "aktywiszczo postacie" lol
Ludos!
:)
Ciekawy materiał. Warto by rozszerzyć próbkę i sprawdzić, czy ta główna teza się broni.
Jak najbardziej.
Czy mógłbym poprosić prowadzącego o materiał pochylający się nad grami z serii ,,Life is Strange"?🙏
*niedawno była premiera ,,LiS: Double Exposure", to pomyślałem że to dobra okazja.
No to zajebiscie. Zajebista kartka z pamiętnika. Super że się podobały gry. Widocznie zajebiste.
Brzmi jak post napisany przez dostosowanego społecznie człowieka
@@TheAkuumo To źle brzmi ;) jestem zwyczajnie już zmęczona tym "co mi się podoba" jest dobre nie potrzeba bronić, co się nie podoba złe. Nie trzeba bronić. Gdyby to chociaż było zatytułowane omówienie poziomu gier czy coś. Ale prawdziwy problem gier? Dalej nie wiem jaki to? Niezajebistość?
@@KiniaBoni to że nie są robione dla konkretnego targetu tylko dla wszystkich, ja to łatwo wyłapałem
@@TheAkuumo Muszą się sprzedać masie, bo masa ma więcej pieniędzy żeby zwrócić to co się zainwestowało i zarobić na dużą firmę i kolejne produkcję.
Hej. Naprawde uwazasz, ze woke ma minimalny wplyw na odbior i sprzedaż popkultury? Wiadomo, że zawsze jest kilka zmiennych niemniej fajnie jakbyś uargumentował w jakimś materiale dlaczego uważasz ten czynnik jako mało istotny. Pozdro.
Fantastyczny materiał, Filipie. Dzięki !
Bioware to już nie Bioware. Teraz mamy Archetype Entertainment
...a Dżons Indiana, kojarzy mi się z jakimś remasterem starej gierki... i ceną max 150zł (ale nie zgłębiałem tematu, ot skojarzenie na podstawie "migawek").
woke jest problemem w grach czy ci sie podoba czy nie. ludzi to odrzuca
Nie podoba, ale tego tak nie przeżywam.
@BezZyciaX_X cieszę się.
Problem Woke w grach zniknie jak USA wycofa sie ogólnie branży gamingowej.
ta majula w ambiencie, wpędza mnie w nastrój nie do wytłumaczenia
Felieton bardzo trafny. Less is more.
No ale przede wszystkim tło muzyczne 😍✌️ my home forever
Żuję całą paczkę gum o smaku arbuza i czuje się spełniony
Matko boska, ile cięć jest w tym filmie, czasem nawet co dwa słowa. Bardzo ciężko się to ogląda
Psileń.
'Nie chodzi o woke, tylko o brzydkie postacie' - LOL. Kolego, właśnie o to chodzi w woke.
Nie wiem jak ale jakimś cudem tu trafiłem przez playlisty. Chyba nie powinienem... jeszcze nie pownienem
Problemem są w dużej mierze gracze oczekujący od każdej gry bycia przełomem 10/10. Tymczasem gry 5-7/10 także potrafią dawać dużo frajdy i najzwyczajniej w świecie jest to pewien etap dla wielu studiów growych w drabinie po być może GOTY pewnego dnia. Zdarza się nieraz, że duże studia robią gdy 5/10 i TO JEST W PORZĄDKU, przynajmniej jeżeli jest to coś nowego, kreatywnego. Czymś innym jest wydać słabego następcę świetnej części a czymś innym nieprzełomową ale kreatywną i po prostu fun to play gierkę. Spójrzcie jak w generacji X360 devsi nie bali się eksperymentować.
PS Czekam na Blood Captain. Ma mieć niedługo premierę :)
PSS Devsi nie bali się także eksperymentować być może dlatego, że controlling w firmach nie stał z batem i nie zakazywał podejmowania się ryzyka. Z drugiej strony może dziś devsi są po prostu gorsi bo doszło do zmiany pokoleniowej i dziś gry już spowszedniały.
@@Damian12312 Tak częściowo się zgadzam, bo sam przy clodupunku czyli raczej takiej 7,5/10 gierce świetnie się bawiłem, no ale tutaj wchodzi najważniejsza rzecz, jeżeli jest to gra na 7/10 to niech kosztuje te 100-150 zł max a nie 350 zł za średniaka.
w czasach Xbox360 gry nie miały budżetów jak obecne czyli np 250 milionów dla Veilguard, to sprawia że gra musi się sprzedać, żeby się sprzedać nie możesz urazić nikogo, do tego dochodzi polityka kadrowa gdzie promuje się DEI zamiast umiejętności i masz gotowy przepis na katastrofę
300 zł za grę przeciętna nie dam.
Wydaje mi się że większość konsumentów, ma ta samo zdanie dlatego każda z tych gier źle sie sprzedaje i nie spełnia oczekiwań inwestorów.
Możesz pisać że to wina graczy! Ale jako konsumenci mamy prawo wyboru, na całe szczęście.
Co jest problemem? Pazerność twórców, by wydoic potencjalnego konsumenta. Wprowadzili mikropłatności, by później wpływać na emocje, a następnie uzależnić. Mechaniki p2w to tylko dopełnienie zniszczenia rynku. Korporacje są gorsze od narkotyków. Kiedyś gry robili pasjonaci, by dać konsumentowi rozrywkę. Robili gry dla sobie, w które sami chcieli grać dlatego były dobre. Dziś to głównie prawnicy i księgowi wpływają na to jak wyglądają. Hieny liczące zyski, hamujące rozwój branży. Dodaj jeszcze do tego politykę i mamy wielkie @#&). Największym jednak hitem jest to, że korposzczury chcą nas pozbawić prawa do posiadania czegoś co kupiliśmy. Od ea, blizza, ubi nigdy nic nie kupię. Mniejsze studia wkładają więcej serca w swoje produkty.
Woke to najczęściej gwóźdź do trumny dla danego tytułu.
Nie staję po żadnej ze stron ale coś tam kiszak pomógł bo trafiłem od bieg na twój kanał
Jak ktoś szuka radości z grania to niech zacznie grać w indyki i gry japońskie. Zachodnie gry AAA już dawno przeszły na stonę wizualnego benchmarka z bezpiecznymi rozwiązaniami. Piszę tutaj często ale dla mnie 90% gier od Sony są klonami Ucharted zmieszanego z The Last of Us. Chyba że liczymi Ghost of Tsushima, który dla mnie jest tym, czym mechanicznie powinny być Jedi Survivory i Assasyny naraz.
Morzecie mnie zjeść ale ja nie lubię nowego Kratosa. W moich oczach jest nudny i sztampowy. To taki Assasyn ale z motywem Samotny Wilk i Szczenię. Tlou 2 broni się klimatem i fabułą. Bo dla mnie to jest taki Tarantino na poważnie, swoisty Kill Bill czy raczej Kill Bride. Uncharted broni się postaciami bo szanujmy się, gry i filmy przygodowe są mega sztampowe i czysto fabularnie się nie obronią
Ciekawy felieton ale. Dlaczego w tle leci muzyka DSII najwokesiejszej gry wszech czasów!!!!!
Mmm Soundtrack z DS-ków 2 czyli najlepszych soulsów.
Już tylko za to łapeczka się należy
Nie, tylko nie ta psychodeliczna melodia z Majuli...
Iwonicz Zdrój wita
Speis marin 2 to helldaivers 2 tylko z kosmicznymi marin
Tylko helldaivers 2 ma lepszą cene
Ta muzyczka z souls 2 tak chiluje❤
A myślałem, że na tym kanale są tylko strimy 😮
Bardzo Ciekawe, trudno nie przyznać Ci racje co do wniosków.
Co to do jasnej ciasnej znaczy miodny? Bo szukałem definicji tego słowa w kontekście gier (a widziałem że dużo recenzentów używa tego słowa tak samo jak mięsiście) i nie znalazłem a domyślam się że nie chodzi o zawartość miody w grze.
Fajny, wciągający. Słówko tak stare jak pierwsze polskie czasopisma gamingowe w rodzaju Top Secret, Secret Service czy Gambler.
@@rakta1655 piękne boomerskie słówko rodem z lat 90
"Miodność gry" - wskaźnik jakości gry oparty na poziomie wkurwu odczuwanego, gdy ktoś Cię od tej gry odrywa :D