Jako wieloletni fan tego uniwersum uważam że twoja opinia jest uzasadniona. Jako osoba która wychowała się na tym od dziecka nie myślała zbytnio logicznie o tych filmach. Wprawdzie uważam Zemste Sithów za kiepski film ale rozumiem twoje zdanie i nie mam nic przeciwko. Miło że ktoś bez wyzywania uzasadnił swoją opinie. Bo w tych czasach to bardzo żadkie. Bardzo dobry materiał leci łapka w góre.
Jako fan który traktuje uniwersum star wars jako swoje drugie życie, w pełni rozumiem twoje opinie i nie widzę sensu żeby się zesrać i dawać łapkę w dół filmowi, który jest wykonany lepiej od niektórych filmów z tego uniwersum
problem pierwszej trylogii jest to, że pierwszy film mial być pojedyńczy. Z racji na ogromną popularność narodziła się trylogia. I to widać, głupiutki film, gdzie próbowano wszystko wytłumaczyć. Nowsza trylogia, była nastawiona na efekty specjalne oraz, by sprzedać jak najwięcej figurek i zabawek. Problem każdej trylogii jest to, że jest niespójne. W oryginalnej trylogii widać to między 4 a 5 częscią. W nowszej, atak klonów nagle przedstawia hrabiego duku, o którym nic nie wiedzieliśmy, o mistrzu który tylko był z nazwy wymieniony. Brakuje tej klamry , w zemscie sithów, też moim zdaniem to widać, ale dawno oglądałem ten film i nie jestem w stanie sobie teraz na gorąco tego przypomnieć. Najnowsza trylogia to z kolei ciągła zmiana reżysera, oraz robienie chyba wszystkiego , by fani byli zadowoleni. 7. częśc przypomina za bardzo nową nadzieje, 8 namnaża tyle wątków. a 9 musi wszystko połączyć. Jest to smutne, ponieważ dopiero po nowej trylogii widać , że dysnay ma jakiś pomysł, który jest kompletny, jak w avengers... w SW nie mieli planu, i to widać w każdej trylogii.
@@mariuszmichalak8638 "Helo, Aleksy. I want to play the game. You have half an hour to make a convincing apology video. After this time, the door will open and the room will be flooded with angry Star Wars fans."
Czyli Aleksy lubi najbardziej trzecie części z kazdej trylogii. Pewnie dlatego, ze umysl podswiadomie mowi mu ze to juz koniec i nie musi tego wiecej ogladac XD.
żarty żartami, ale trochę tak to wygląda - dwie poprzednie odsłony w każdej trylogii to tylko preludium trzecich i chyba każdemu najbardziej podobają się te produkcje
Wytłumaczenie na to, że jedi nie wyczuli Sidiusa: Odpowiednio silni użytkownicy mocy są w stanie maskować swoje umiejętności posługiwania się nią. Dotyczy to zarówno Sithów, jak i Jedi
@@ZaRaz2001 Nie wyczuł go bo Yoda ukrywał się w miejscu, w którym ciemna strona mocy była wyjątkowo silna, przez co jego potęga po jasnej stronie była maskowana. Różnica polega na tym, że Yoda nie musiał się specjalnie skupiać na ukryciu swojej obecności, a Palpatine już tak
Zauwazyłem jedną rzecz na którą chyba nie zwrócił aleksy uwagi, mówi że luke miał krótki trening i stał sie arcymistrzem. Luke nie potrafił walczyć lecz vader nie starał sie go pokonac poniewaz wiedzial ze to jego syn i chcial go przeciagnac na ciemna strone, rey miała 1 dniowy trening i pokonała kylo rena który był szkolony od 8 latka :)
Mimo wszystko Vader sam w sobie jest dość średni dla osób nieobeznanych z lore, w 4-6 działa jak marionetka imperatora i lata za Lukiem jak debil w wyniku trochę kulejącego motywu ojca i syna z różnych stron konfliktu (chociaż akurat to jest imo jedyne co wyróżnia się z płytkiego złola) i sprawia wrażenie iż zabija dla samego faktu że to złe. Dopiero trylogia prequeli nadaje mu głębi, powodów i motywacji, powód dla którego przeszedł na ciemną stronę i całe jego backstory, przez co po obejrzeniu prequeli Vader wydaje się dużo lepszy niż pierwotnie. Tutaj Kylo może się wydawać faktycznie lepszy, bo jest wyraźniej zarysowany, ma jakieś rozterki swoje i w ogóle nie jest taki płytki. Tak jak mówiłem, dla osoby jak Aleks nie jest dziwne że tak stwierdził, ale dla fana SW, który przy zna lore głębiej też z komiksów, książek i np wspomnianego wyżej Rogue One, Kylo nie ma nawet najmniejszego podjazdu do Vadera.
@@Rvtk4 prequele w moim odczuciu dodały głębi wielu postaciom, które poznaliśmy w starej trylogii. Tak jak tu piszesz o Vaderzez ST tak samo można powiedzieć np. o Imperatorze, który w OT dla laika (i w sumie nie tylko) wygląda jak męska wersja baby jagi. Dopiero prequele sprawiły, że widzimy, że Imperator jest no w cholerę złym człowiekiem a nie tylko takim, co brzydko wygląda i rzuca piorunami.
@@missiek28051995 nie chodziło o to, czy żyje, tylko o poziom fabularny i o charakter postaci Ludzie którzy myślą że Thrawn w Rebels był wyjątkowo inteligentnym i pragmatycznym strategiem, nie czytali Trylogii Thrawna ze Starego Kanonu ;)
Palpatine nie został zdemaskowany, ponieważ jak mówił yoda "ciemna strona przysłania wszystko", jedi stali się pyszni, a przez pyche o wiele słabsi. Zakon był skorumpowany, a rycerze przetransformowali się w żołnierzy, zaczęli kłaść mniejszy nacisk na stronę duchową i całą siłę pokładali w walce. Przez to wszystko sithowie, przypuszczalnie wymarli od tysiąca lat, którzy się ukrywali zyskali sposobność, żeby osłabić jedi jeszcze bardziej. Sithowie przez tysiąc lat ewoluowali, w cieniu uczyli się na błędach przodków, kładli duży nacisk na brutalną siłę, lecz równie ważny jak nie ważnejszy był dla nich aspekt mocy. Sithowie studiowali księgi, zaklęcia, holokrony, palpatin bardzo dużo nauczył się również od sióstr nocy, które władały potężną magią, opartą o sposób władania mocą, do którego zdolni byli tylko nieliczni. Jedi natomiast żyli na wianuszku starych dokonań, nie rozwijali się, wręcz się zacofali, przez brak zagrożenia w postaci sithów zwyczajnie się rozleniwili, zlekceważyli zarówno sithów jak i swoje własne nauki, swoją własną potęgę. Wiele umiejętności, które posiadali dawno wyszły z użytku, jak już mówiłem jedi, nie umieli i nie chcieli dostosować się do nowych czasów, byli staroświeccy, zaczęli kłaść nacisk na strone czysto polityczną i militarną, zapominając, że pierwotnym celem było służenie mocy i pomaganie słabszym. Wszystkie ich decyzje były prześwietlane przez senat, byli zwyczajnymi generałami i bardzo często pomagali jedynie planetom, które podlegały republice lub były istotne politycznie, inne natomiast żyły w ubóstwie, a jedi im nie pomagali. Przez to wszystko sithowie przez tysiąc lat mogli bezpiecznie budować potęgę i powoli jak płachta przysłaniać jasną stronę mocy. Warto też dodać coś o czym mogłem wspomnieć na początku, mianowicie palpatine wycwiczył do perfekcji umiejętność, która pozwalała mu ukrywać swoje oblicze, zwyczajnie maskował swoją nature związną z ciemną stroną i jedi postrzegali go w mocy jako kogos zupełnie na nią obojętnego. Jedi mimo pogłosek lekceważyli fakt iż w senacie może ukrywać się sith, ponieważ byli zbyt pyszni a jednoczesnie zbyt się bali, żeby uwierzyć w to, że przez tak długi czas nei byli w stanie tego dostrzec, zwyczajnie większość jedi nie wierzyła w taki obrót spraw, ci którzy dostrzegli korupcje i zbliżającą się katastrofę byli uciszani lub odchodzili z zakonu, czasem również mu się sprzeciwiając i przyłączając się do separatystów a później imperium, ponieważ woleli skorzystać na chaosie i intrydze niż zostać straceni przez głupote zakonu. Ciekawe jest też to, że dwa razy klony i jedi byli blisko poznania prawdy, jednak spryt i inteligencja sidiousa pozowoliła mu się wywinąć. Palpatine według kanonu jest najpotężniejszym sithem wszechczasów pod względem mocy oraz doskonałym strategiem. Oczywiście gdyby vader nie został pozbawiony kończyn oraz nie był manipulowany przez sidiousa byłby dużo od niego silniejszy.
3:30 Lord Vader według mnie wypada najlepiej w Łotrze jeden, mamy go w pełnej krasie pod koniec filmu i przedstawiają go jako prawdziwego złola a nie jak postać niczym z anime.
Użytkownicy mocy korzystali też, umiejętności "ukrywania się w mocy" przez co mogli unikać wykrycia. Sidious był na tyle potężny, że ukrył się przed każdym jedi, tylko niektórzy np. Mace Windu czy Yoda czuli, że coś jest nie tak z Palpatinem ale nie wiedzieli co dokładnie dlatego mu nie ufali i chcieli go szpiegować.
Jeśli chodzi o widownie to co robiły te tlumy w kolejkach po bilety w USA w roku 1977. A ich średnia mocno odstawała od przeciętnego 5-6 latka. Mam dowód w postaci zdjęcia z tamtych lat. Mogę przesłać. SW to nie jest tylko film dla dzieci. Zapewniam.
@@CzujePismoNosem zapominasz że historycznie SW było taką odskocznią rozrywkową od raczej ciężkiego kina amerykańskiego tamtych lat. Bo lata 70-te to dominacja filmów o konsekwencjach wojny w Wietnamie, gangsterach czy innych oprychach. Ludzie chcieli czegoś lekkiego i odmużdrzającego a kosmiczna wojna super dobych z super złymi im to dała. No i efekty specjalne też swoje zrobiły
To przecież oczywisty pomysł zachęcenia ludzi do kin, kino przygodowe z efektami i humorem i zwyczajny western tyle że w kosmosie. To wtedy wchodziły masowo produkowane magnetowidy, bodaj w 1977. Zresztą wszelkie filmy są odbiciem swoich czasów i ma sens zastanowienie się, jaki to był gatunek i czy aby nie produkcja przeznaczona na wielki ekran.
Ja uwielbiam gwiezdne wojny, zarówno większość kanonu jak i legend, ale przyznaję, że jeśli przyjrzeć się Vaderowi tylko z oryginalnej trylogii i odciąć całą resztę książek, filmów i komiksów to rzeczywiście, jest dość nijaki, co jest dość ciekawe, bo gdy się weźmie pod uwagę wszystko, co wiemy o Anakinie, to wtedy nie mogę już tego stanowiska podtrzymać. Wtedy staje się naprawdę barwny. A tak? Taki straszak żeby straszyć 😂 Bez prequeli nawet Sidious jest takim, na ironię, stereotypowym złolem Disneya.
Świetny materiał! Imo każdy fan Star Warsów nie potrafi spojrzeć na te filmy obiektywnie/ z dystanesm, bo się z nimi wychowywał, wiadomo sentyment, dzieciństwo, kiedyś było lepiej itd itd. A każde sprzeczne zdanie jest traktowane laserem z Gwiazdy Śmierci (patrz sekcja komentarzy). Dlatego też mimo miłości do tej serii kompletnie nie przyznaję się do tego toksycznego fandomu i nie angażuję się w dyskusje o Gwiezdnych Wojnach, bo to gorsze bagno niż gadanie dziś o polityce. Zemsta Sithów to moja ulubiona część, a Kylo Ren to najlepszy element najnowszej trylogii.
Zgadzam się z twoją opinią, ale tylko do pewnego stopnia, nie każdy fan SW jest agresywnym hejterem, uważam że takich ludzi jest niewiele, tylko bardzo głośno krzyczą, wrzucanie wszystkich do jednego wora jest krzywdzące. Kylo Ren to jest najlepszy element najnowszej trylogii, bo jako jedyny wygląda jakby jego emocje były prawdziwe.
Moim zdaniem fani Star Wars nie są tak toksyczni jak czasami się ich przedstawia (nie mówię że są idealni, bo jak w każdej społeczności zdażają się czarne owce, ale myślę że jest to raczej niewielki odsetek). Czytając komentarze pod tym filmem nie natrafiłem jeszcze na żaden toksyczny - są tylko takie żartobliwe (że za tą opinię to wywieziemy Cię na Dagobach itp.), merytoryczne (starające się wytłumaczyć pewne zawiłości w świecie SW) oraz po prostu takie z kulturalną (często inną) opinią na temat jakości filmów i bohaterów. Szczerze mówiąc innych komentarzy nie znalazłem.
Stare fandomy są toksyczne. Przecież jakie jaja są w fandomie Evangeliona. 26 letnia wojna shipperska, gdzie i tak żadna dziewczyna nie pasuje do Shinjego. Mam swoją spiskową teorię że brak jednoznaczności co do związku Shijego i związku Asuki jest spowodowana strachem przed fandomem. Bo fabularnie mają jak najbardziej sens, rzadko się zdarza że w dorosłym życiu zauroczenie ze szkoły kończy się związkiem. Jak dla mnie najbardziej irytujące w fandomie Evy jest uparte trzymanie się depresyjnej strony tej historii (gdzie jednak wniosek jest zupełnie inny ale zakończenie jest odpowiednio neutralne-seria, złe-EoE, dobre-Rebuildy). No i uparte trzymanie się swoich teorii i obrażanie się jak twórcy je obalają. Fan teorie to fajna zabawa ale jednak nie jest to wizja twórcy. Sama obejrzałam wszystkie telewizyjno-filmowe Evy bez babrania się w teorie czy inne takie wyjaśnienia na fanowskiej wiki. Enigmatyczność tej serii to jeden z jej cech charakterystycznych. Ja do teraz nie wiem po co Seele chce de facto zniszczyć świat, kim oni są, skąd po Uderzeniach Nerf i Wille ma kasę na uzbrojenie i czemu schowali Lilith pod miastem. Niby można to wytłumaczyć że Anno lubił seriale jak robot bije się z potworem na makiecie miasta ale realistycznie patrząc, umieszczenie Dogmatów pod miastem-twierdzą, które jest prawdziwym miastem pełnym cywili jest bezsenem.
10:57 Kylo Ren przerażający? Jak go w Przebudzeniu Mocy zobaczyłem bez maski to miałem wrażenie, że się zaraz rozpłacze. Ten jego drżący głos, zachowanie rozwydrzonego dzieciaka z ADHD i dziwne miny były przezabawne :D
@@szymeq.haizaki4898 a co niby dziecko miało ptakom głowy urywać dla zabawy i w Zemsta Sith twórcy filmu mieli pokazać ze szczegółami jak Anakin likwiduje młodzików w akademii?
Hej. Od razu zaznaczam, że troszkę się rozpiszę, jednak nie na tyle, by wchodzić w rejony bez treści, a na tyle, by oddać sens moich wniosków i przemyśleń, jako osoby z serią dorastającej. Miło zobaczyć spojrzenie kogoś świeżo wchodzącego w Star Warsy. Jako osoba wychowana na starej trylogii w latach 90-tych, potem czekająca na prequele, a finalnie na sequle Disneya (które ja uważam za najgorsze i są to dla mnie fan-fiction) mam na pewno inny punkt widzenia. Pozwól, że opiszę trochę jak widzę każdą z trylogii, by mój punkt stał się klarowny (muszę opisać jak rozumiem te trylogie, by móc to skonfrontować z krytyką, której elementy jak potem wspomnę, też widzę i też je wyrażam): I. Stara Trylogia miała w sobie pewną baśniowość, archetypiczne wątki o podróży bohatera w poszukiwaniu własnej tożsamości, archetyp czarnego upadłego rycerza, archetyp łotrzyka o dobrym sercu, i tak dalej i tak dalej, co przy świetnej muzyce Williamsa i dość oryginalnej i odjechanej stylistyce wizualnej, stworzyło coś na kształt mitu, do którego można wracać na różnych etapach i coś innego z tego wyciągać. Nie były to też czasy, w których łatwo było stworzyć taki film, więc mając w świadomości starania Lucasa i ekipy by stworzyć coś przełomowego, kolaż gatunków, i stylistyki, nie da się odczuć wpływu tego na morał płynący z tej trylogii (mimo triumfu zdehumanizowanego i mechanicznego imperium, gdzieś tam drzemie w nas moc, wola zmieniania rzeczywistości, oraz miłość, która silniejsza jest niż terror technologiczny, władza, i tak dalej i tak dalej). Dlatego właśnie ludzie polubili epizod V, bo tam dobrze ukazany jest triumf imperium, i ten zalążek mocy podczas treningu Luke'a, zalążki relacji między bohaterami, czyli gasnący promień nadziei. "I am Your father" jest dobrym twistem nie dlatego, że jest zaskakujący, ale że stawia całą drogę bohatera ku własnej tożsamości pod ścianą. Ze względu na ojca Luke chciał być jedi, nadało mu to znaczenie, teraz dowiaduje się, że ten sam ojciec, jest symbolem ucisku, zdławienia wszelkich marzeń i uczuć, za którymi bohater szedł. Chociaż sam chyba też wolę epizod VI, ponieważ jest tam nie tylko wymiar tej egzystencjalnej drogii bohatera, ale również przygody na miarę odległej galaktyki. Jest to jakby wypośrodkowanie między ep. IV a ep. V, międrzy przygodówką, a character study. II. Trylogia prequeli stanowi zaś rozszerzenie świata. Nie jest specjalna pod względem story tellingu, jednakże możliwości techniczne, pozwoliły pokazać ogrom galaktyki. Dzięki temu, czujemy też większy ciężar historii Anakina, upadku jedi, imperium galaktycznego. I też najwyżej chyba z całej sagi cenię Zemste Sithów, która wnosi poniekąd całą sagę na wyższy poziom emocjonalny, pokazuje, że stawka gwiezdnych wojen, galaktycznych intryg, zdrady Anakina, czy nawet (a może przede wszystkim) uczuć i relacji między bohaterami jest znacznie wyższa. Wiemy też, że wojny galaktyczne nie ograniczają się po prostu do rozwalenia jednej stacji bojowej i zniszczenia złego imperatora, ale jest tam szereg procesów, które jeśli zawiodą, pojawi się w końcu jakiś Lord Sidious, który bezwzględnie tym wszystkim zakręci. III. Trylogia Disneya zaś, dla mnie cofa uniwersum zamiast rozwijać. Kwestie intryg, polityki, światotwórstwa zamiata niczym strzał z bazy Starkiller, albo wymienienie jednej kwestii dialogowej, na rzecz szybszego przejścia do akcji i losów postaci. Może w formule blockbustera ma to sens, jednak z perspektywy kreacji świata i ciężaru wydarzeń, stawka po prostu blednie. Kylo Ren może wydawać się ciekawy i nieprzewidywalny przez swoje "odpały", jednakże zestawiając go z Vaderem, co do tego drugiego jestem w stanie uwieżyć, że ktoś taki został generałem GALAKTYCZNEGO imperium, że potrafi konsekwentnie realizować cele swoje i swojego imperatora. Bardziej jestem w stanie uwierzyć w szturmowców ze starej trylogii, którzy gadają jak roboty, co pokazuje mi zdehumanizowane imperium, niż w szturmowców żartujących jak nastolatkowie. Fin, który w jedej scenie przechodzi przemianę widząc śmierć kolegi z oddziału, w kolejnej nie ma problemu z masakrowaniem całego hangaru swoich kompanów, żartując przy tym i wiwatując. Generał Hux, który w jednym filmie wydaje rozkaz zniszczenia układu słonecznego, w kolejnych jest zwykłym lizusem i korpo-hieną, która najwidoczniej nie ma specjalnych kompetencji, wie za to, komu się podlizać. Last jedi głosi pacyfistyczne przesłanie, kiedy w tytule filmu mamy "Wojny", i tak dalej i tak dalej. PODSUMOWANIE: Jako osoba wychowywująca się z tymi filmami, na pewno mam wielki sentyment, na pewno nie patrzę obiektywnie, gdyż to te filmy często były dla mnie odnośnikami, jak postrzegać w ogóle wiele rozwiązań w innych produkcjach. Jestem jednak na tyle świadom, by widzieć jego wady. Są to na pewno: brak spójnej wizji na to, czym w ogóle te filmy miały być, od samego początku. Zdaje się, że już Lucas chciał poniekąd, by były one wszystkim na raz. Przez to, czasem trudno uwierzyć w niektóre wątki i relacje (bo jak uwierzyć w bohatera, który na raz ma formułę przygodówkową, równolegle z formułą dramatyczną?). Z jednej strony stawianie na przygody i archetypy w starej trylogi odebrało stawkę i ciężar wydarzeń, z drugiej strony stawianie na kreację świata i intryg w prequelach, odebrało żywe tempo akcji i przygód. Liczyłem, że sequele Disneya połączą te wymiary, jednak ostatnim epizodem, który wszystko najlepiej połączył jak mógł, była Zemsta Sithów. Kroki Disneya to kroki wsteczne (Polecam: "Star Wars: Disney's anti-trylogy" na YT, w 25 minut świetnie zmontowany filmik ukazuje filozofię, jaka stała za produkcjami Disneya, i czemu jest to trylogia wg tak wielu fanów nieudana). WERDYKT: Myślę, że te filmy, to uniwersum po prostu nigdy nie wykorzystało w pełni swojego potencjału. Albo kulał story-telling, albo kulała kreacja świata, albo kulało prowadzenie postaci. Być może uniwersum, jak sam jego twórca oraz jak sam Anakin Skywalker, chcieli po prostu za dużo na raz wiedząc, że nie powinni? ;) . Jednakże, konsekwencją tego jest stworzenie świata, w którym każdy niczym Luke w jaskini na Dagobha, znajdzie to co sam ze sobą weźmie :D . Jeśli ktoś weźmie oczekiwania, pewnie się rozczaruje. Jeśli weźmie potrzebę zobaczenia szczegółowo wykreowanego universum, pewnie polubi tą serię, szczególnie prequele. Jeśli ktoś będzie chciał baśniowej opowieści pełnej prostych prawd, o nie koniecznie jasnej i dobrze ukonstytuowanej stawce, pewnie polubi starą trylogię. Jeśli ktoś będzie chciał efekciarskiego blockbustera, a spójność w universum raczej go nie interesuje, odnajdzie się w sequelach. May the force be with You ;)
Ale dobre podsumowanie. Mój origin story jest bardzo podobny i widać że łączą nas te same doświadczenia i odczucia w związku z poszczególnymi trylogiami. Pozdrawiam. Live long and prosper 😂
Postać Supergirl w najnowszej trylogii tak skrajnie mnie irytuje, że wszelkie głupotki poprzednich części wydają się pozbawione znaczenia. Ktoś to zgrabnie ujął memem z kokpitu sokoła ze starej trylogii i sequeli (w starych filmach postaci mają specjalizacje, role, stanowią drużynę, mają wady). W nowych jest supergirl. Nie ma wad. Umie wszystko. Nie potrzebuje treningu. Nie potrzebuje się rozwijać. Z tego powodu nie za bardzo jest jak się z nią solidaryzować. Vader zdecydowanie ciekawszy od Kylo. Moim zdaniem powrót Vadera na jasną stronę jest bardziej nieszablonowy niż Kylo, który od pierwszych scen pokazuje, że nie ma pomysłu na siebie tylko „na złość mamie odmraża sobie uszy”. Pomijając już fakt, że jego powrót to kalka powrotu Vadera.
dziwi mnie jak bardzo irytuje cie postac "supergirl" skoro luke i anakin byli dokladnie tacy sami. Jakim cudem małe dziecko (anakin) może pilotowac myśliwiec kosmiczny (nie pojazd wyścigowy) i jeszcze zniszczyć całą stację kosmiczną separatystów? Albo jak luke poradził sobie na gwieździe śmierci, z lekką pomocą ducha kenobiego skoro inni wyszkoleni piloci nie dali rady? Nie ma w tym nic złego że postacie są dobre w czymś tylko dlatego "że po prostu takie są" ale w takim razie nie widzę powodu dlaczego przyczepiasz się do Rey a nie do innych postaci (?). Co do Kylo to nie rozumiem dlaczego masz z nim problem, jest najlepiej napisaną postacią z sequelów i ogólnie jest świetną postacią "gwiezdno wojenną". Jakby sie nad tym zastanowić to Vader nigdy nie był najciekawszą postacią, w nowej nadzieji był dosłownie psem na posyłki tarkina z paroma liniami dialogu i dopiero w nastepnych dali mu troche cech, kylo ren jest po prostu lepiej napisany w 7 i 8 czesci, a jego podobieństwo do vadera jest intencjonalne (9 czesc nie powinna nigdy powstać xd)
@@bekari305 twierdzenie, że Rey jest dokładnie taka sama jak Anakin czy Luke, nie może być dalsze od prawdy. Oni mieli mnóstwo wad. Luke wręcz trenował kilka tygodni u Yody codziennie tak ciężko, że rzygał ze zmęczenia, a i tak dostał wpierdziel od Vadera tak wielki, że stracił rękę i niemal dostał się w tragiczną niewolę. Anakin przez swoje wady charakteru wiele razy wpędzał samego siebie i swojego mistrza w kłopoty, a już jako doświadczony padawan dostał wpierdziel od Darth Tyranusa, mimo że walczył z nim z pomocą Obi-Wana. Rey? Rey już podczas pierwszego pojedynku na miecze świetlne w swoim życiu, bez żadnego traningu, RANI Kylo Rena, który ma za sobą nie tylko lata treningu, ale i doświadczenie bitewne i pojedynkowe. Rey LECZY MOCĄ *poważną ranę* , nie mając do tego żadnego treningu (do tej pory w świecie Star Wars jasne było, że do leczenia Mocą nawet lekkich ran potrzebny jest wytrwały trening, a samo wyleczenie nie polega na kilkusekundowym zniknięciu obrażeń, tylko na zwykłym przebiegu leczenia, a po prostu przyspieszonym - tak około od 10 do 50 razy krócej niż normalnie). Nawet porównywanie Rey do Supergirl jest nietrafne, bo nawet Supergirl w komiksach musiała odbyć trening pod okiem swojego starszego kuzyna, Kal Ela, gdyż po prostu nie radziła sobie z kontrolowaniem swojej wielkiej mocy, którą nagle zyskała przybywając na Ziemię. Rey po prostu powiela ten kompletnie fałszywy trend, że "masz w sobie wielką moc, wystarczy że ją w sobie obudzisz i nie będziesz zważać na opinie innych, a staniesz się niezwyciężona/ny", który jest wierutnym kłamstwem i wie to każdy. W prawdziwym życiu nawet jeśli ktoś ma talent (jak taki Anakin czy Luke), i tak musi go rozwijać ciężką, wytrwałą pracą, a także przygotować się na nieuniknione porażki, jakich spotka go multum. Tak wygląda prawdziwe życie. Nie jak życie Rey. Właśnie dlatego praktycznie nie da się z nią utożsamiać.
Ja tam lubię nową bohaterkę. Jest nieco przekoksowana, ale to samo można powiedzieć o wielu innych elementach tej trylogii, więc ten nie wyróżnia się aż tak. Za to nowy złol też mnie drażni. Vader był przerażający w tym swoim opanowaniu i metodyczności, gdy Kylo ze swoimi wybuchami jest jak nastolatek w stadium kryzysu autorytetów. Zamiast bać się jakiegoś jego super mrocznego planu, bardziej boisz się że wybije ci zęby w napadzie szału.
Przedstawiasz kompletnie odwrotne spostrzeżenia od większości Fanów XD . Osobiście lubię głównie filmy z ery prequeli , głównie przez estetyke i serial Clone Wars . Dziwi mnie twoja opinia o Sequelach , są one uniwersalnie nielubiane przez znaczną część ludzi . Moim zdaniem mają sporo na sumieniu (lore , lore Lore ) . Ale wracając , ciekawie jest popatrzeć na opinię osoby kompletnie świeżej . Miałem sporą niespodziankę .
@@Kem3s Prequele są ... jakie są . Mają dobre i złe strony . Tak aktorstwo ma sporo do życzenia ale polityczna zagadka mnie wciągneła . Co do sequeli . Ostatnia część jest zła ale można mieć zaciesz na twarzy kiedy wszystko wybucha i nie widzę w tym nic złego . 8 jest kontrowersyjna ale oglądalna . 7 Była i jest niezłym filmem nawet jeśli trochę za nostalgicznym . Jeżeli chodzi o Sequele to hejt raczej rozchodzi o anulowanie expanded universe , co zabolało np. mnie .
@@Kem3s z tym że sequeke są gówniane przez poprawność polityczną i wątki na siłe+ podpierdalanie wątków z legend,szczerze mówiąc jebnołęm facepalma jak wskrzesili Palpatina ,to już było,,nowa trylogia to takie avengersy,spoko jako film rozrywkowy ale nie jako część star wars.
To ja wypowiem się jako osoba, która sama widziałam Star Warsy po raz pierwszy w 2021. Oglądałam według chronologii wydarzeń i dobrze się bawiłam przez większość czasu. Najbardziej podobała mi się ta nieszczęsna trylogia Anakina, zaraz za nią oryginalna seria, a przy najnowszej dopadło mnie chyba trochę zmęczenie tematem i już zdecydowanie oceniam ją najgorzej. Może to kwestia tego, że jestem kompletnym laikiem w kwestiach filmów ale ja absolutnie poczułam tą kultowość Star Wars i chyba mogę teraz nazywać się fanką
Polecam obejrzeć kreskówkę Clone Wars świetnie dopełnia historię Anakina, a seria Rebels to najlepsza rzecz w uniwersum + sporo postaci z prequeli gościnnie :)
W końcu ktoś ocenia film na podstawie filmu, a nie wspomnień i zainteresowaniem uniwersum. Moją ulubioną częścią jest Zemsta Sithów. Jednak za tą oryginalną trylogie jacyś ,,fani'' uznają cię za zbrodniarza wojennego. Polecam też obejrzeć Łotra 1, oraz Hana Solo. Ten 1 mi się akurat spodobał.
Oglądałam po raz pierwszy w 2021 i również uważam Zemste Sithów za moją ulubioną część. Natomiast nie posiadając żadnych star warsowych wspomnień i tak wolę pierwszą trylogię od trzeciej
No i co Ci tu powiedzieć...Odważny materiał :D Strzeliłeś sobie w kolano ale tego miałeś świadomość. Cały Fandom Cię nienawidzi :D jestem po produkcji filmowej i znam kino zapewne ja Ty i moja siostra, która Star Wars zobaczyła dopiero mając lat 40 to do jednego się przyczepię. Imperium Kontratakuje jest najlepszy moim zdaniem ze wszystkich 9 części :D..Pozdrawiam
18:26 Palpatine miał od urodzenia umiejętność ukrywanie swojej czułości na moc. Oczywiście nie robił tego świadomie, ale było to na tyle skuteczne że od najmłodszych lat będąc politykiem na naboo (z powodu zamożnej rodziny w której się urodził) Jedi nie byli w stanie wyczuć go nawet wtedy gdy jeszcze nie był szkolony na Sitha przez Dartha Plagueisa
20:29 Wątek potomka Palpatina został rozwinięty w książkach Star Wars. Skywalker Odrodzenie. Opowieść filmowa (Star Wars: The Rise of Skywalker: Expanded Edition) i w Shadow of the Sith (książka jeszcze nie została wydana w Polsce). Tak to jest jak trzecia część trylogii została całkowicie zmieniona porównując ją ze scenariuszem pierwotnego reżysera, Collina Trevorrowa. Część wątków musiała zostać wycięta oraz zmieniona. W epizodzie IX Trevorrowa nie było nawet zdania o powrocie Palpatina. Kylo miał się uczyć od starożytnego lorda sithów, a ostateczna bitwa miała się odbyć na Coruscant.
Przecież Luke to syn Anakina a jaki ojciec taki syn, oboje są silni w mocy. Luke odkrył moc w Nowej Nadziei potem w Imperium zaczął się objawiać jego potencjał i mimo że szybko się rozwijał nie znaczy że osiągnął poziom mistrzowski, przegrał z Vaderem.
Niestety jako wielki fan SW od dzieciaka musze przyznać że te filmy nie są wybitne a nawet część z nich jest poniżej przeciętnej, ale trzyma ludzi przy tym sentyment i ogólnie Lore/Uniwersum które zostało stworzone. (Książki, komiksy, animacje, gry no i niestety filmy najgorzej wypadają z tego zestawienia)
Ja Gwiezdne Wojny poznał dzięki serialowi wojny klonów, śledziłem kreskówkę od początku czyli 2008 roku, nie wiedziałem że istnieją filmy z tej serii. Pierwszy film jaki obejrzałem z tej sagi to było mroczne widmo na kasecie, kilka lat po premierze. Trochę nie po kolei poznawałem tę serię przez to nie czuję sentymentu do starej trylogii lecz do części I-III gdyż poznawanie ich przypadło na moje dzieciństwo. Polecam zapoznanie się z tym tytułem "dla dzieci". Pierwsze dwa sezony to faktycznie dziecinada szczególnie pierwszy. Po akcji w cytadeli serial staje się bardziej dojrzały co sprawia, że rozkaz 66 w Zemście Sithów posiada jeszcze większy ładunek emocjonalny. Jak na razie według mnie poziom trzymają seriale Obiwan, Mando... Stara trylogia dla mnie to po prostu filmy, nie posiadam z nimi żadnych konotacji, prequele no to nostalgia, zaś nowa trylogia jest bez sensu. Nowa większa gwiazda śmieci, nowy Jedi który nie potrzebuje treningu tylko już w pierwszym filmie pokonuje w walce antagonistę, Luke próbuje zabić Bena gdyż śniło się, że zdradzi go, gdzie problem polega na tym że w swoim ojcu dostrzegał dobro pomimo tego wszystkiego co zrobił. Konie pędzące po statku, klon imperatora, wielka flota budowana w cieniu, magiczny sztylecik wykonany setki tysięcy lat temu a uwzględnia kawałki gwiazdy śmieci... Ogółem fajnie było poznać opinię kogoś z poza uniwersum gdzie wychwala się starą trylogię, memuje ze środkowej i śmieje się z nowej.
Fajnie było poznać opinię osoby, która nie jest fanem Star Wars - oczywiście jako fan inaczej patrzę na te filmy i inaczej je oceniam, ale takie "czyste od ideologii" spojrzenie to bardzo interesująca propozycja, która daje trochę do myślenia i pozwala dostrzec rzeczy, na które nie zwraca się uwagi "fanowskim" okiem ;)
To jest przykład niestety naszego fandomu Star Wars gdzie ktoś jak ma inne zdanie albo że komuś podobała się trylogia Disneya to od razu jest jakiś głupi, nie kocha gwiezdnych wojen. Mi osobiście podoba się originalna trylogia ale nie kłócę się z osobami i rozumiem czemu nie lubią tych filmów.
Ja wiem, że Aleksy jest laikiem w temacie i nie ma tej nostalgii, doceniam że dość wysoko ocenia Zemstę Sithów. Ale postawienie trylogii sequeli ponad pozostałymi to herezja, dzwońcie po imperialną inkwizycję!
Szanuję twoją opinie ale totalnie się z nią nie zgadzam. I to pamiętając, że daleko tym filmom do ideału. Chwilami aż nie wierzyłem, że możesz te filmy oceniać tak powierzchownie. (Dotyczy to pierwszej i drugiej trylogii- trzecia trylogia dla mnie nie istnieje). Bolało. Pozdrawiam.
@@mariusz6394 star warsy mają drugie dno,motyw walki dobra ze złem nie jest wcale ich głównym motywem co można zobaczyć np w Wojnach Klonów albo w Rebelsach,ogólnie w całym kanonie chodzi o coś więcej niż strzelanie się laserami dobrych ze złymi.
Bardzo fajny pomysł na długą serię materiałów. Ciekawie by było zobaczyć członków redakcji recenzujących kultowe serię filmowe okiem laika. Mam nadzieję że taki format zostanie na dłużej.
Fajnie by było gdyby cała redakcja nagrała coś takiego, bo fajnie jest poznać nowe spojrzenia na daną sytuację, tym bardziej jeśli dotyczny to Gwiezdnych Wojnach.
jestem świadom tego, że GW nie są kinem wysokich lotów, do trylogii oryginalnej mam wielki sentyment, bo to filmy mojego dzieciństwa, zresztą zawsze miałem świadomość, że nie są one skierowane do dorosłego widza. trylogia prequeli miała zagrać na nostalgii, ale wyszło strasznie sztywno, mimo to się dobrze bawię wracając do niej co jakiś czas. trylogia sequeli miała się zwyczajnie sprzedać, efekty specjalne robią wrażenie, ale część wątków fabularnych jest tam zbędna, albo przerysowana, najbardziej raziło mnie wskrzeszenie Palpatinea, część teorii fanów przed premierą IX części była ciekawsza, niż to co zostało ukazane, a no i jeszcze wiele niespójności.
serię z lat 70 traktuję jak teatr tj wolny specyficzny archaiczny na dzisiejsze standardy filmowe serię lat 00 jak dobrą bazę do wspaniałej kreskówki wojny klonów, btw nie lubię piasku najnowszą serię jako nieśmieszny żart ale bardzo ładnie opowiedziany Dla mnie star warsy stoją kreskówkowymi wojnami klonów, rebelsami oraz serialem mando i boby :) peace
Pomimo "maskowania mocy" (o ile pamiętam tak się ten skill nazywał), dzięki któremu Imperator ukrywał się przed Radą Jedi, to wkraczała również najzwyklejsza arogancja Rady. Ci po prostu nie wierzyli w istnienie Lorda Sith w obecnych czasach, a tym bardziej w to, że będzie on w ich bliskim otoczeniu.
Tą recenzją straciłeś mój szacunek 😛 Jak możesz nie widzieć, że "Przebudzenie mocy" jest kopią "Nowej nadziei"? Jak możesz nie widzieć, że przedstawione tam przetrwanie Imperium nie ma sensu, bo na końcu starej trylogii wszystkie planety świętują pokonanie Imperium? Jak możesz nie widzieć, że trylogia Disneya łamie całkiem zasady działania mocy, poruszania się w nadprzestrzeni itd. ustanowione przez wcześniejsze trylogie? Jak możesz nie widzieć, że motywacje Kylo Rena nie mają sensu, skoro Vader ostatecznie się nawrócił? Jak mogła Ci się podobać kompletnie nielogiczna ostatnia część?! Wymuszony powrót Imperatora, który nie wiadomo skąd bierze całą masę statków kosmicznych i załogi (sic!). Utrata sensu przepowiedni mówiącej, że Anakin przywróci równowagę mocy. Zakończenie części na pokonaniu nowego wroga (armii Imperatora) bez pokonani starego wroga (Nowego Porządku), który ciągle przecież istnieje!!! Swoją drogą na końcu starej trylogii Anakin stał się duchem mocy, więc mógł po prostu powiedzieć Kylo Renowi, żeby ten się opamiętał xD
Poza tym - szanuję za używanie całej skali 1/10. Niczego tak nie rozumiem, jak ludzi mówiący że film 6/10 jest nie warty oglądania, podczas gdy na Facebooku ewidentnie jest napisane, że 6/10 to film "niezły". To jest dokładnie to, co dostaje ode mnie większość współczesnych blockbusterów na których się dobrze bawiłem. 🤷
A wszystko dla tego, bo zawyżają oceny. Np. taka gra Elden Ring 10/10, gdzie ja bym dał co najwyżej 6/10 (jeszcze nie robiłem wyliczeń w moim systemie, ale myślę, ze między 4 a 6). I to byłaby normalna ocena. Gra w miarę, ale du|py nie urywa. Przecież 10/10 to ideał nad ideały, sztuka wykonana przez boga sztuki Sztukusa. 10/10 to ideał taki, że nie ma nic lepszego. Wychwycisz jedna rzecz, która jest nie tak i z miejsca coś nie może być 10/10 (tak na logikę). A patrząc na recenzentów to mam wrażenie, że nie potrafią liczyć, ich system numeryczny zaczyna się od 5, gdzie średniawki dostają 7/10, czasem nawet i 10/10, przy czym jak pojawi się coś bardzo dobrego to też ma 10/10, bo po prostu skala im się skończyła i więcej dać już nie mogą xD A skoro te średniaki ocenili na 10/10 to następnym na tym samym poziomie też muszą dać 10/10, bo inaczej nie byłoby uzasadnienia. Największym problemem w recenzjach jest to, że ludzie oceniają "na oko", punktacja jest po prostu "z du|py", zamiast stworzyć system oceniania, gdzieś dany film, gra, czy cokolwiek jest dosłownie wypunktowane. Załóżmy, że ja mogę jakąś grę uwielbiać, kochać itd. ale JA się nie liczę, liczy się system oceniania, jeśli gra jest fabularnie doskonała, graficznie doskonała, ale mechaniki są totalnie fatalne, ale ze względu na poprzednie elementy uwielbiam grę to nie ma prawa to przysłonić mojego wzroku, bo jest system i muszę działać w zgodzie z systemem, który skonstruowałem. W ten sposób nie tyle, że stajemy się obiektywni, to nie możliwe dla żadnej istoty, ale poziom subiektywizmu staje się znacznie zmniejszony i osobiste emocje nie przysłonią wówczas wzroku.
18:26 Palpatine od małego miał umiejętność ukrywania swojej mocy przed innym a w tym przypadku pomagało mu jeszcze to że wokół niego było pełno jedi czyli światła co sprawiało że było trudniej wyczuć takie zło wśród tylu dobra
Jako wielki fan serii, któy chłonie wszystko z tego uniwersum musze przyznać- Nowa Nadzieja zestarzała się okropnie i moim zdaniem jest najgorszą częścią (epizodów 7-9 nie biore pod uwage xd) 5 epizod jest spoko, a 6 jest miejscami infantylny ale nawet go lubię Najbardziej i tak boli mnie ewidentny brak pomysłu na Boba Fetta co zresztą sami twórcy potwierdzili i to jak "zginął" jest dla mnie conajmniej idiotyczne 3:34 Ano Vader dopiero jest tym "straszynm" w komiksach+ scena z Nowej Nadziei pokazana w Rouge One pokazuje nutke "agresji" z jego strony, jedna z lepszych scen moim zdaniem 11:06 Oj, tego nie wybacze hah 14:32 Akurat jego trening trwał dłużej i nie ważne jakby to nie było naciągane to jest to bardziej sensowne niż cały trening Rey która została przedstawiona jak niewiadomo kto a jest postacią mierną i to po całości 18:44 TO jest wytłumaczone w lore, nawet kanał Wściekłe Wąsy ma o tym film tłumaczący dlaczego tak jest
@@galactic_mapper To ja jestem bardziej krytyczny, ale też czasem przymykam oko jednak w Star Wars boli mnie to że duużo postaci czy rzeczy została wymyślona i dopiero potem sie skapnęli że to ma potencjał Vader w starej trylogii.... no jak to mam skomentować? Ale Vader w komiksach gdzie nabiera tej agresji i siły to coś niesamowitego Boba Fett- tajemniczy, silny, najlepszy łowca nagórd- "umiera" przez co? ano przez teatralnosc starych częsci i przypadek... niby jest serial ale to nie to, Mandalorian zabrał za dużo cech Bobie żeby mogli dać drugi raz to samo Maul- świetna postać która rozwinęła się dopiero jak zdali sobie sprawe że zabicie go nie było dobrym pomysłem i rozwinęli jego lore Większosć jedi zabitych w 3 epizodzie- żart. Dobrze że Wojny klonów chociaż troche ich lepiej pokazały Chyba tylko Plo Koon był potężny i nie umarł jak idiota Qui Gonn zginął za szybko jak na to jak silnym był Jedi Chyba tylko Obi Wan został poprowadzony w 100% tak jak powinien A postacie z epizodów 7-9 to czyste nieporozumienie i niestety Aleksemu sie tylko wydaje że są spoko a filmy dobre względem poprzednich części, dziur i luk tyle co w sitku a Kylo Ren nie jest wstanie być nawet w 10% tym czym był Vader, z tym że to dalej wraca do starych filmów... które nie pokazały do końca tego kim był Vader ;d
@@tymekreising107 Ty ale wiesz co oznacza ten cudzysłów? Myślałem że w tak prosta dedukcja nie sprawia już nikomu problemów w dzisiejszych czasach, a jednak
Bardzo ciekawe przemyślenia. Nieprawdziwe psychologicznie relacje między postaciami w New Hope - 4 Lea związała się silnie z bohaterami, pomyślmy - Lea straciła najbliższych na Alderanie. Została w zasadzie zupełnie sama. Lea została uwolniona przez Luka i Hana od śmierci. Potem razem wspólnie walczyli i mało nie zginęli. Potem Luk i Han przyłączyli się do rebelii i odegrali w niej bardzo dużą rolę. Wszyscy mieli wspólnego wroga i wspólne traumy. W dodatku Han od początku podobał jej się fizycznie. Co tu jest nierealistycznego w silnym przywiązaniu do nich? Han Solo - od początku chciał zarobić - był pod kreską. Od początku traktował wszystkich z dystansem. Ale ostatecznie zakochał się i zaangażował się w sprawę. Han i tak nie miał do czego wracać. Co w historii Hana jest nierealistyczne? Obi-Wan uratował życie Lukowi. Potem okazało się, że Obi-Wan zna ojca Luka. Luk i tak odmówił uczestnictwa w wyprawie póki nie została zamordowana jego rodzina. Nic go dalej na Tatooine nie wiązało. Co u Luka było nierealistyczne? Szczerze mówiąc właśnie brak psychologicznego realizmu odrzucało mnie w ostatnich częściach cyklu.
Palpatin nie był zauważony w mocy z dwóch powodów pierwszym była technika sithów dzięki której mogli ukrywać swoją obecność w mocy lub nawet sprawiać wrażenie jasnej strony przy palpatinie to ta pierwsza opcja drugim powodem jest wrodzona umiejetność Palpatina która powodowała ze instynktownie ukrywał tą wrażliwość
Scenopisarstwo akurat jest dosyć uniwersalne. Ciekawe filmy z dobrą fabułą i niezłymi dialogami w popowym kinie pojawiały się również w latach 80. Więc nie wiem gdzie to Twoje ocenianie starych filmów wg dzisiejszych standardów.
@@Aleksy2OOO Bo dużo miga na ekranie? Młodzi ludzie przyzwyczajeni są do odpowiedniego wysokiego natężenia bodźców audio-wizualnych, jak jest mniej to tracą zainteresowanie. Są ciekawe badania na ten temat. Cena rozwoju cywilizacyjnego jak się przypuszcza. Część VII jest kopią części IV, VIII to oplucie całego świata SW a połowa fabuły nie ma żadnego sensu, IX to połatana naprędce fabuła ze starym antybohaterem (wymyślonym przez boomera Lucasa). Ale jest to sprawnie zrobione i "dużo się dzieje" fakt.
@@hexxon77 Mam wrażenie, że mój materiał wystarczająco dobrze tłumaczy dlaczego najnowsza trylogia moim zdaniem jest najciekawsza. Plus warto zaznaczyć, że ogólnie całościowo to nie jest gigantyczny rozstrzał. Wszystkie moim zdaniem mieszczą się w 2,5 punktowej amplitudzie, a względnie niedużo.
Stara trylogia i pierwsze dwa filmy z prequeli, to kino głównie dla dzieci. Zemsta Sithów zerwała już z cukierkowatością i to moim zdaniem najlepszy film z unwersum SW (szkoda tylko, że Hayden grał poniżej swoich możliwości, nie mam tu na myśli pojedynku z Obi Wanem). Najnowsza trylogia, to taka kalka starej w pierwszych dwóch filmach - ogląda się i zapomina. Z seriali, to "Mandalorian" rządzi i przebija nawet najnowszy o Obi Wanie. Film "Rogue One" świetny i szkoda, że nie było w nim więcej wątków o Darth Vaderze. .
Starsze części a w szczególności 2 i 3 są bardzo dobrze rozwinięte w serialu wojny klonów. Ogólnie to czas od części 2 do 4 jest mocno uzupełniony więc polecam jeszcze zobaczyć resztę seriali i filmów to mocno poprawi odbiór tych dzieł. Niestety jest dużo wątków które w trylogiach są ledwo rozpoczęte i musimy się posiłkować innymi dziełami.
Trylogia sequeli to najgorsze co mogło spotkać uniwersum SW. Denna fabuła (zwłaszcza 7 część, która jest na nowo zrobioną Nową nadzieją), beznadziejne aktorstwo, z dupy wyjęty powrót Palpatine'a w 9 części i sam fakt że Rey jest jego wnuczką. Postacie są bardzo słabo napisane. Mamy zbieraczkę złomu która ni z tego, ni z owego odkrywa w sobie Moc, szturmowca, który nawraca się na jasną stronę już w pierwszych minutach filmu otwierającego nową trylogię, czy głównego antagonistę, który jest podróbką, a nawet karykaturą Dartha Vadera, ale gorszy pod każdym względem. Zachowuje się jak rozwydrzony nastolatek z wybujałym ego i manią wielkości oraz obsesją na punkcie swojego dziadka, któremu nie dorasta do pięt. O ile w poprzednich częściach mieliśmy pokazaną drogę Anakina Skywalkera do przejścia na ciemną stronę, o tyle w przypadku Kylo Rena nie dostajemy absolutnie nic. Jest czarnym charakterem i tyle. Dealuj z tym. Disney nową trylogią zabił Gwiezdne wojny, dla mnie istnieją tylko części I-VI.
Powiem tak Aleksy. Szacunek, że w ogóle zrozumiałeś o co chodzi w "Skywalker: Odrodzenie", bo ten film miał takie tępo, że nieraz kompletnie nie wiedziałem po co coś robimy. Najlepszy przykład to sztylet. Najpierw dorywamy scyzoryk, potem trzeba przetłumaczyć, następnie Sithański w głowie C-3PO, a potem od razu nara na Endor, tylko po to by Kylo dotarł tam pierwszy... jakoś. Ogólnie mocno dziwi mnie to, że ktoś dał radę Kylo polubić. Gość zachowuje się jak dzieciak, który najzwyczajniej w świecie nie wie czego chce. Widać to już w VII części, gdzie niby zgrywa twardziela przed kolegami, ale jak przychodzi do konfrontacji z Hanem Solo, to nie ma odwagi by go zabić, a Rey nawet zabić nie chce. Mega śmieszny jest też fakt, że podczas ataku na bazę Star Killer, Kylo stoi sobie na jakimś moście i czeka na moc wie co. Vader podczas ataku na gwiazdę śmierci bronił jej osobiście, tak samo Gen. Grievous bronił swojego wraku.
Ogólnie to cieszę się, że taki odcinek powstał, bo można na to wszystko spojrzeć z innej perspektywy, ale było kilka "błędów" (albo zalet) które wytknąłeś, a które osoby bardziej zaznajomione z Gwiezdnymi Wojnami postrzegają zupełnie inaczej (między innymi przez pokazanie tych wątków w szerszym konteście). Jednak cały czas z jednym się nie mogę zgodzić - dlaczego Kylo to lepszy Vader?. Moim zdaniem Kylo zachowuje się jak małe dziecko i w trudniejszych sytuacjach krzyczy i wszystko niszczy machając mieczem jak cepem. Vader jest spokojniejszy, gdy jest zły to jednym gestem dusi generałów, ale jest też potężny - w przeciwieństwie do Kylo Rena, bez problemu wygrywa pojedynki i wyżyna bezlitośnie rebeliantów (tak jak w Łotrze 1), a w mocy jest potężny (jak to było pokazane w serialach Obi Wan Kenobi i Rebelianci). (Faktem jest jednak to, że Vader został mocno rozbudowany poza główną serią filmową, w serialach i spin-offach. Chociaż moim zdaniem i tak (nawet tylko w głównych filmach) Vader jest lepiej pokazany niż Kylo Ren.)
Vader w filmach jest zły bo tak. Jak się ogląda SW w kolejności powstania, to Vader taki jest. W prequelach dostaje uzasadnienie ale prequele to trochę taki retcon. Kylo Ren od początku jest ciekawy. Ma jakąś głębie psychologiczną. Jest trochę takim złym emo Batmanem. Sam pattinsonowy Gacek ma w sobie coś z Kylo Rena. Ma taką furię i gniew, który go rozsadza. Jednak Batman nie jest zły i odpuszcza sobie ten gniew
Idealne podsumowanie SW: "Miałem wrażenie jakbym oglądał kreskówkę dla dzieci tylko w wersji aktorskiej (...)" Jako 9-latek byłem nimi zachwycony. Teraz mając lat trzydzieści kilka dalej czuje sentyment, bardzo lubię wykreowane uniwersum, ale obiektywnie te filmy są średnie. To w zasadzie przecież jest kreskówka w wersji aktorskiej. Tylko ciężko sobie wyobrazić by jakiś 50-latek bronił "Moto myszy z marsa" jako arcydzieło filmowe, a właśnie to się dzieje w przypadku SW. Może to kwestia tego, że te filmy trafiły w idealny moment w historii by zatrząś popkulturą? Nie zrobiły niczego nowego, ale idealnie zgrały ze sobą prostą fabułę, efekty specjalne i ten magiczny składnik którym jest mistyczna otoczka wokół Jedi? BTW: Anakin w pierwszej i drugiej części był wkurzający, niezręczny, głupi: czyli w sumie Hayden Christensen idealnie zagrał typowego nastolatka :D
W 1977 to nikt nie miał komputera ani telefonu komórkowego, nie było internetu, tylko w większości czarno-biały tv i radio, to wtedy taki film to był kosmos
Ja się właściwie nie zgadzam tylko z oceną ostatniej części, która dla mnie jest najgorsza ze wszystkich. To była jedyna część, którą miałem problem dokończyć, bo te wszystkie wskrzeszenia aż mnie bolały i bałem się, że jeszcze sobie kogoś na szybko wskrzeszą.
Widzę że jesteś człowiekiem kultury. To bardzo oryginalny i zaskakujący film który nie leci schematami, pobawił się oczekiwaniami fanów tworząc po prostu bardzo dobry film. A potem Abrams przyszedł i zniszczył wszystko tworząc najgorszy film jaki istnieje.
Kylo Ren straszniejszy od Darth Vadera. Dobry żart. Reakcja ludzi w kinie na premierze gdy Kylo pokazał twarz mówi wszystko, a była taka że wszyscy rykneli śmiechem. Kylo przypomina dziecko emo z fochem.
Kurcze, aż kusi, żeby doszlifować umiejętności montażu, rzucić pracę w szkole, wyjechać do Krakowa i tam zająć pozycję Aleksego :P Pierwszy materiał zacząłby się od żółtych napisów w kosmosie, które wytłumaczyłyby, że na tej planecie nie było miejsca dla youtubera nie potrafiącego docenić Star Wars i teraz ja go zastąpię, skoro wysłaliśmy go na Dagobah. :D
18:50 w star wars wszystko jest (na swój sposób) logiczne wytłumaczenie, wujek Palpi był na tyle potężny w mocy, że do perfekcji opanował sztukę kamuflażu i panowania nad swoimi emocjami. Uniwersum sw jest baaaaardzo duże i każdy wątek, każdy przedmiot, miejsce dosłownie wszystko jest szczegółowo opisane, są całe wikipedie star warswoe przykładowo wookiepedia ma prawie 200 tyś stron tekstu, ba nawet instnieje sporo kanałów na yt które dogłębnie opowiadają o dosłownie wszystkim. Filmy to tylko ułamek i to paradoksalnie najgorszy, szczerze podobała mi się jedynie zemsta sitów i rogue one, ten drugi zdecydowanie warty obejrzenia bo to kawał niezłego widowiska moim zdaniem przynajmniej :) nie wspominając już o serialach, które oglądałem z bananem na twarzy.
@@OzziemandiasPL jeśli całe uniwesum jest bzdurą to czym je uzupełnić jak nie bzdurami? Czy nie na tym polega stworzenie całego fikcyjnego uniwesum? Na tworzeniu jak najbardziej szczegółowej i szczelnej siatki historycznej? To właśnie dzięki temu maskowaniu bziur star warsy są tak niezwykłym i autentycznym uniwersum. Istnieje nawet specjalny dział w disneyu do pilnowania by każda nowa książka, film itd. były zgodne z kanonem. To że w fimach jest tych diur tak wiele, że po obejrzeniu takiej nowej trylogii zostajemy z 1000 pytań to już co innego, ważne że na każde z tych 1000 pytań istnieje odpowiedź, a przynajmniej na te, na które odpowiedź jest wskazana bo zostawienie kilku wątków nie wyjaśnionych ma swoje plusy :)
@Indrick Boreale nooooo jak oglądałem ep.3 to mnie cały wątek zdrady klonów jakoś nie wzruszył, ale w wojnach klonów to zdecydowanie co innego. Całe 7 sezonów budowania relacji między klonami a jedi by w ostatnim odcinku usłyszeć execute order 66 i zobaczyć jak rex bez skrupułów strzela do ahsoki. Uświadomiłem sobie wtedy, że cały plan Palpiego był po prostu genialny, ale w filmach tego tak nie widać ;)
Nie wiem jak można było dać tak niską ocenę Imperium Kontratakuje, mimo że to były najlepsze Gwiezdne Wojny do dnia dzisiejszego. IV-ka była mocno przeciętna, a już końcowa walka wygląda komicznie na tle póxniejszych części. Za to VI-ka już zaczynała pokazywac Yodą i tymi miśkami do jakiej grupy wiekowej Lucas zamierza pchnąć tą serię. I-ka nuda poza wyścigami i pojedynkiem z Darhem Maulem II i III oceniam porównywalnie, i w sumie po V-ce moje ulubione części. Mniej pieprzenia o niczym a byłoby już bardzo dobrze. VII to wiadomo ,,jedziemy na sentymencie'' i w sumie nawet częściowo to wyszło VIII i IX to już festiwal cringu i żenady i nie wiem komu może się to podobać (a raczej wiem, grupie docelowej 13-17 lat) Ja już jestem na to za stary, te spin-offy kompletnie mnie nie bawiły, tak samo jak seriale. Dla mnie marka już nie istnieje
Dlaczego 5 jest tak nisko? Bo zdecydowanie nic się w niej nie dzieje. Jedyne ważne wydarzenie które przeciętny fan (który nie jest zaślepiony nostalgią, nie mówię też że ty jesteś zaślepiony) to walka Dartha Vadera i Luke'a i wyznanie antagonisty co do pochodzenia Luke'a... Film był całościowo tak nudny że nawet nie wiem czy Luke na planete na której przybywał Yoda przyleciał w V czy VI części. I wiem że może to zostać odebrane jako ignorancja ale no ku*wa... Ten film jest tak nudny i ciężki do zapamiętania. W czwórce pomimo złego zestarzenia da się coś zapamiętać nie będąc zażartym fanem serii
Last Jedi to jedyny oryginalny film w całej serii. Oczywiście nie licząc spin-offów, bo wtedy do listy dojdzie Rogue One i nawet Solo. Tak, jak ktoś ostatnio powiedział, że wszystkie Star Warsy są takie same i miał rację. Oryginalna trylogia jest wychwalana chyba tylko z sentymentu a Imperium Kontratakuje za wielki plot twist na końcu, który przy oglądaniu całej trylogii bez znajomości prequeli, jest wepchnięty na siłę, żeby było czym widza zaskoczyć. Mroczne Widmo i Atak Klonów to była próba zrobienia czegoś nowego, ale poszli za daleko i wyszły filmy polityczne, nudne. Zemsta Sithów i The Rise of Skywalker to po prostu blockbusterowe, epickie zakończenia sagi, nie licząc wielkiej głupoty, jaką było zmartwychwstanie Palpatine'a, czy zrobienie z Lei cyborga, żeby w jakiś sposób uhonorować zmarłą aktorkę, reszta stoi na dobrym poziomie tego, jaki miał być film. A Przebudzenie Mocy to idealne rozpoczęcie nowej, epickiej trylogii po latach, na tle reszty najlepsze otwarcie. P.S. Jeśli coś Ci się nie podoba, to nie musisz od razu mówić "bo jestem za stary, za dojrzały na to, to jest robione dla głupich dzieci". Nie wszystko jest robione dla Ciebie, bo wtedy wszystko by było takie same, właśnie jak oryginalna trylogia, którą tak zachwalasz
@@zecikk_5651 zgadza się - epizod piąty nie ma fabuły. Nie ma rozwinięcia, momentu kulminacyjnego i rozwiązania. Ten film sam w sobie, w oderwaniu go od reszty tej serii, jest absolutnie o niczym.
A mi się podoba śmierć Lucka. I że został pustelnikiem. I nie. Zielone mleko mnie nie brzydzi. I w ogóle, jego występ w ósmej części, jest dla mnie najlepszy. A na końcu, kozak w akcji. Lubię ósemkę. No może po za lataniem Lei w kosmosie. To było głupie. I się prosi o memy. ;-) Po za tym nie było tak źle.
Jako długoletni fan daje łapkę w górę, opina bardzo dobra i zrozumiała, widzę że dużo już osób wytłumaczyło jak Palpi się chował przed Jedi dlatego nie ma co tłumaczyć ale można poruszyć kwestie "dzieci" imperatora, a więc nie miał dzieci xD ojciec Rey był jego klonem który nie był czuły na moc tak jak Sith chciał więc go po prostu się pozbył w późniejszych latach ale córka, którą zdążył zrobić już okazała się być czuła na moc. Teraz czas na seriale Wojny Klonów tam Anakin jest super rozbudowany nie aż tak irytujący jak w Ataku Klonów i cała historia jest super napisana a tak że pojawienie i wprowadzenie Maula jest świetne i ta postać dzięki temu zyskała niesamowite pole popisu (No cóż ulubiony Sith i postać w SW) a za to jak chcesz zobaczyć prawdziwą potęgę Vadera ogl Kenobiego, Łotra Jeden i Rebeliantów tam jest Vader o którym każdy fan marzył i którego w końcu dostaliśmy😁 pozdrawiam 😂
No i Ahsoka bro! Postać która przeszła niesamowitą drogę i jak dla mnie jest jednym z najciekawszych Jedi w uniwersum. Oby serial jej nie zaorał jak Kenobiego lol. Przypuszczam, że Filoni na to nie pozwoli.
Proponuję żebyś zabrał się teraz za recenzje filmów Charliego Chaplina;) i może też porównał do jakieś komedii z 2019-2020. Naprawdę jesteś idealnym przykładem jak można źle rozumieć czym dla całej kinematografii były Gwiezdne Wojny… i jak wielopokoleniowe jest to doświadczenie:) I na miłość boska porównania do Avengers? Co do dialogów nie trzeba być Qentinem, żeby wiedzieć coś jest nie halo, ale z 2 strony 80% polskich filmów i seriali stoi na jeszcze gorszym poziome nawet w nowych produkcjach. Tak jak filmy Almodovara nie są dla każdego tak samo Star Wars ma swoją publikę do której najwyraźniej nie pasujesz… fyi też starałem się być obiektywny;) pozdrawiam.
10:55 tu się zorientowałam, że to parodia xD Edit: dobra, tak na poważnie. Wypunktuje ci kilka rzeczy, które przeoczyłeś, niezależnie od opinii. 1. Anakin źle zagrany, bo ilekroć staje się jakkolwiek wiarygodny, psuje to jakimś głupim tekstem - to kwestia scenariusza, a nie aktora, aktor był spoko. 2. Błyskawiczny i niedokończony trening Luke'a - on nie został mistrzem, Vader pokonał go w pierwszej walce, w starciu z imperatorem omal nie przeszedł na ciemną stronę i uratowała go praktycznie tylko duma, nie trening, a potem jako nowy przywódca zakonu zawiódł na całej linii. Ignorujesz też fakt, że Luke po niedokończonym, ale jednak trochę odbytym treningu przegrywa z Vaderem, a Rey bez żadnego treningu, pierwszy raz mając w ręce miecz świetlny, pokonuje Kylo Rena. 3. Trzecia trylogia jako najbardziej trzymająca się kupy - trzecia trylogia ignoruje cały dorobek pozafilmowy gwiezdnych wojen, w zamiast oferując nam dosyć średnią historię opartą na nawiązaniach do oryginalnej trylogii, odrzuca Korridan i wprowadza motyw leczenia mocą, który jest zupełnie bez sensu, jak się spojrzy na wcześniejsze filmy.
Pragne przypomniec o tym ze nowa nadzieja zostala wypuszczona w czasach kiedy takie płaskie wątki, żarty tego typu, takie przedstawianie postaci, takie tempo akcji byly normalne i dlatego trudno sie to oglada teraz.
Zrób film z recenzją/oceną filmów Łotr I, Solo. Tak subiektywnie z mojej perspektywy jako długoletniego fana i fanatyka gwiezdnych wojen zarówno filmów i seriali. to Łotr I jest filmem według mnie świetnym odmiennie od filmu solo, ale chętnie zobaczę twoje ,,świeże spojrzenie'' na to. Rób więcej materiałów o filmach, ale przede wszystkim o serialach star wars-owych
Na pewno polecam obejrzeć serial Obi-Wan Kenobi, gdzie Vader jest taki jaki powinien być. Brutalny i złowrogi. Ja osobiście najlepiej oceniam trylogię prequeli, a wątek Padme i Anakina za najlepsze co spotkało Star Wars (problemy psychologiczne to dla mnie obowiązek w filmach zamiast oklepanej akcji). Dla czego Jedi nie wyczuli mocy Sitha? Na kanałach znawców Star Wars, którzy łykają także książki i komiksy istnieją takie wytłumaczenia, jednym z nich jest to, że Jedi stali się po prostu nieuważni i pyszni, zatracili się w dawnej chwale, druga kwestia to podobno jakieś artefakty ciemnej mocy pod świątynią Jedi, które emanowały ciemną energią delikatnie, ale przez tysiące lat, sprawiając, że Jedi zatracili zdolność widzenia ciemnej mocy. Takich wyjaśnień było wiele. Ja osobiście wolałbym w SW więcej kwestii filozoficznych i psychologicznych. Co do najstarszej trylogii, też uważam, że jest najgorsza, ludzie ją lubią chyba tylko przez nostalgię, fabuła jest płytka, ale uważam, że jest płytka też w trylogii disneya. Słabo poprowadzony wątek problemów psychologicznych Kylo, w przeciwieństwie do Anakina, który z jednej strony z rozentuzjazmowanego, ale jednak sympatycznego chłopaka stał się potworem i jak to sam powiedziałeś "maszyną", w którym pozostała tylko namiastka z człowieka jakim był, namiastka skryta gdzieś głęboko i wyparta. Psychologicznie rzecz biorąc można powiedzieć, że Vader to jungowski cień Anakina, który przejął kontrolę nad psychiką. Wystarczy spojrzeć na to: Anakin = emocje, entuzjazm, pogoń za przygodami i marzeniami, łamanie zasad Vader = logika, posłuszeństwo Co do Rey i jej mocy - ona jest driadą mocy z Kylo, więc potrafi to co on - tak tłumaczy to disney. Dla tego tak szybko i jakby znikąd zdobywała umiejętności. Trylogia prequeli jest dla mnie najciekawsza, raz za sprawą Anakina i Padme ich wątek romantyczny mnie zawsze mocno poruszał, ale to słabość subiektywna, drugą kwestią jest to, że mogliśmy więcej się dowiedzieć o filozofii Jedi, tego jak bardzo jest niedoj****a w stylu: współczuj, ale nie miej emocji (serio?), albo rób dla innych, a nie dla siebie (jak możesz pomagać innym nie zadbawszy najpierw o siebie?). Prawde mówiąc Jedi, którzy zmieniali strony było mnóstwo, czemu? A to za sprawą prób wypierania tego co ludzkie - uczuć. Jak dla mnie jedyna dobra strona mocy to ta zwana szarą. Logika i emocje, indywidualizm i kolektywizm. Innymi słowy - balans. Zresztą już wiadomo, że pierwsi Jedi w istocie byli tym, co dziś zwiemy szarymi Jedi - i to ukazuje przecież malowidło w najnowszej trylogii. p.s. We mnie Kylo nie budził grozy, odkąd zdjął hełm i zobaczyłem jak wygląda. Zaśmiałem się wtedy. Nie żebym chciał pocisnąć anatomię twarzy aktora... no ale... jest ona przeciwieństwem słowa "przerażająca" i to mnie totalnie rozbawiło i nie oglądałem tego po raz pierwszy sam, i osobą, z którą to oglądałem zaśmiała się w tym samym momencie. Poza tym Kylon w filmie jest dla mnie raczej żałosny, a nie przerażający. p.s.2 Warto wspomnieć o serialu animowanym Wojny Klonów, ludzie to wychwalają, a ja odpuściłem po 2 sezonach, nudne jak flaki z olejem, cały czas nic tylko walczą. I naprawdę były odcinki ciekawe, ale zazwyczaj na jeden ciekawy odcinek przypadało 5, gdzie były same walki praktycznie i 1 minuta dialogu na 20minutowy odcinek.
@@aven7gg213 Jak pierwsze 2 są słabe nie zachęcają do oglądania reszty, to oczywiste. Im dalej w las tym ciężej przebrnąć przez te pierwsze sezony i połowę odcinków mam ochotę przewijać.
Zdziwiłem się że Aleksy dopiero rozpoznał Sidiousa w Operze. Przecież ten długi nos, i głos jest tak charakterystyczny że jego nie dało się nie rozpoznać.
Palpatine był po prostu tak potężny (w tym okresie tj okresie z prequeli), że umiał ukryć się w Mocy i dlatego inni, wrażliwi na Moc nie wyczuwali u niego tego, że jest tym, kogo tak długo szukali. Zło bywa bardzo zwodnicze. Powiem Ci, że choć mi najbardziej podobają się prequele to w sumie z wieloma zarzutami pod ich adresem sie zgadzam. Mi również najbardziej podoba się Zemsta Sihtów.
Jak dla mnie zbyt dobrze oceniłeś najnowszą trylogie. Szczególnie w 9 części dużo było głupotek jak zabieranie sobie rzeczy na odległość czy niesamowite wskrzeszenie głównego złego. Osobiście chyba najbardziej lubię trylogie prequeli ze względu na przemiane Anakina i zwykłą ciekawość dlaczego Jedi upadli, a ciemna strona zdominowała galaktyke.
W ogóle mógłbyś zrobić z tego serię - oglądasz po raz pierwszy wielkie klasyki i oceniasz, jak się bronią bez nostalgii. Pytanie tylko, ile masz takich zaległości ;).
Jakby co to wiecie, wszystko możemy przegadać. Usiąść na spokojnie, pomyśleć i kulturalnie powymieniać się zdaniami.
Jako wieloletni fan tego uniwersum uważam że twoja opinia jest uzasadniona. Jako osoba która wychowała się na tym od dziecka nie myślała zbytnio logicznie o tych filmach. Wprawdzie uważam Zemste Sithów za kiepski film ale rozumiem twoje zdanie i nie mam nic przeciwko. Miło że ktoś bez wyzywania uzasadnił swoją opinie. Bo w tych czasach to bardzo żadkie. Bardzo dobry materiał leci łapka w góre.
Jako fan który traktuje uniwersum star wars jako swoje drugie życie, w pełni rozumiem twoje opinie i nie widzę sensu żeby się zesrać i dawać łapkę w dół filmowi, który jest wykonany lepiej od niektórych filmów z tego uniwersum
oceny poprawne :) szanuje i zgadzam się z twoja opinia. A co do gry to Upadły Zakon na początek może być dobry.
problem pierwszej trylogii jest to, że pierwszy film mial być pojedyńczy. Z racji na ogromną popularność narodziła się trylogia. I to widać, głupiutki film, gdzie próbowano wszystko wytłumaczyć.
Nowsza trylogia, była nastawiona na efekty specjalne oraz, by sprzedać jak najwięcej figurek i zabawek.
Problem każdej trylogii jest to, że jest niespójne.
W oryginalnej trylogii widać to między 4 a 5 częscią.
W nowszej, atak klonów nagle przedstawia hrabiego duku, o którym nic nie wiedzieliśmy, o mistrzu który tylko był z nazwy wymieniony. Brakuje tej klamry , w zemscie sithów, też moim zdaniem to widać, ale dawno oglądałem ten film i nie jestem w stanie sobie teraz na gorąco tego przypomnieć.
Najnowsza trylogia to z kolei ciągła zmiana reżysera, oraz robienie chyba wszystkiego , by fani byli zadowoleni. 7. częśc przypomina za bardzo nową nadzieje, 8 namnaża tyle wątków. a 9 musi wszystko połączyć. Jest to smutne, ponieważ dopiero po nowej trylogii widać , że dysnay ma jakiś pomysł, który jest kompletny, jak w avengers... w SW nie mieli planu, i to widać w każdej trylogii.
Kulturalnie o SW? Chyba zbyt wiele oczekujesz xD
Czy macie Arasza zamkniętego w piwnicy żeby nie zabił Aleksa?
Prędzej zabił by go Dakann.
Chodzą słuchy, że po nagraniu tego materiału Arasz pobawił się z Aleksym w Jigsawa i mu zrobił "Piłę" na żywo.
@@mariuszmichalak8638 "Helo, Aleksy. I want to play the game. You have half an hour to make a convincing apology video. After this time, the door will open and the room will be flooded with angry Star Wars fans."
Aleksego*
Arasz wyszedł ubrany w strój Vadera i mieliśmy pojedynek jak w Powrocie Jedi ;)
Arasz, wyczuwam zaburzenia w mocy. Alexy przeszedł na ciemną strone
Uważam, że Alexy jest lordem Sithów
Lordem Sithów?
@Karol Tylicki Jeszcze nie
@@indrickboreale7381 a więc to zdrada
@@prokar1754 ARGHH!!
Czyli Aleksy lubi najbardziej trzecie części z kazdej trylogii. Pewnie dlatego, ze umysl podswiadomie mowi mu ze to juz koniec i nie musi tego wiecej ogladac XD.
żarty żartami, ale trochę tak to wygląda - dwie poprzednie odsłony w każdej trylogii to tylko preludium trzecich i chyba każdemu najbardziej podobają się te produkcje
Wytłumaczenie na to, że jedi nie wyczuli Sidiusa:
Odpowiednio silni użytkownicy mocy są w stanie maskować swoje umiejętności posługiwania się nią. Dotyczy to zarówno Sithów, jak i Jedi
Ma to sens. Luke przecież też nie ogarnął Yody w Imperium Kontratakuje, a jakby nie było tenże był szefem nad szefów.
@@ZaRaz2001 Nie wyczuł go bo Yoda ukrywał się w miejscu, w którym ciemna strona mocy była wyjątkowo silna, przez co jego potęga po jasnej stronie była maskowana. Różnica polega na tym, że Yoda nie musiał się specjalnie skupiać na ukryciu swojej obecności, a Palpatine już tak
Tzw. redconowanie
To prawda, ale to że w tych filmach wszystkie głupoty fabularne są tłumaczone nieokrośloną Mocą, jest okropnym zabiegiem.
Jeśli to nie padło w filmie to tego nie ma.
Chyba mamy tu heretyka. Czas przygotować stos...
Trzeba wezwać imperialnego inkwizytora
@@gammorin5415 wątpie, że pomoże. Słyszałem, że go żołądek boli
@@gammorin5415 Oczywiście, już został wezwany. Za Imperium!!
Na galerę z nim i przeciągnąć pod kiltem
Na pożarcie przez Rancorna go rzućmy
Coś mi się wydaje, że widły, siekiery i pochodnie pójdą w ruch. ;-)
@@cyanman7559 No i poszły w ruch.
Co dla mnie, jest to głupie.
66 łapek w górę pod taką wypowiedzią ma sens :D
jeszcze jak
Widły? Od razu Wibrujące Ostrze!
Zauwazyłem jedną rzecz na którą chyba nie zwrócił aleksy uwagi, mówi że luke miał krótki trening i stał sie arcymistrzem. Luke nie potrafił walczyć lecz vader nie starał sie go pokonac poniewaz wiedzial ze to jego syn i chcial go przeciagnac na ciemna strone, rey miała 1 dniowy trening i pokonała kylo rena który był szkolony od 8 latka :)
Jebac rej darth mail lepszy
+1 a poza tym Luke nie był jeden dzień u yody tylko jakiś czas
On tam był przez jakieś 8-10 tygodni.
Tyle że ren był postrzelony przez kuszę chewbacki i trochę oszołomiony po zabiciu swojego ojca.
@@natek3936 czyli kilka dni xDDDD
"...Kylo Ren jest dużo lepszym Darth Vaderem...." Toż to rani moje uszy toż to boli jak się słyszy
Chyba chodziło mu o porównanie go do anakina
Mimo wszystko Vader sam w sobie jest dość średni dla osób nieobeznanych z lore, w 4-6 działa jak marionetka imperatora i lata za Lukiem jak debil w wyniku trochę kulejącego motywu ojca i syna z różnych stron konfliktu (chociaż akurat to jest imo jedyne co wyróżnia się z płytkiego złola) i sprawia wrażenie iż zabija dla samego faktu że to złe.
Dopiero trylogia prequeli nadaje mu głębi, powodów i motywacji, powód dla którego przeszedł na ciemną stronę i całe jego backstory, przez co po obejrzeniu prequeli Vader wydaje się dużo lepszy niż pierwotnie.
Tutaj Kylo może się wydawać faktycznie lepszy, bo jest wyraźniej zarysowany, ma jakieś rozterki swoje i w ogóle nie jest taki płytki.
Tak jak mówiłem, dla osoby jak Aleks nie jest dziwne że tak stwierdził, ale dla fana SW, który przy zna lore głębiej też z komiksów, książek i np wspomnianego wyżej Rogue One, Kylo nie ma nawet najmniejszego podjazdu do Vadera.
@@Rvtk4 prequele w moim odczuciu dodały głębi wielu postaciom, które poznaliśmy w starej trylogii. Tak jak tu piszesz o Vaderzez ST tak samo można powiedzieć np. o Imperatorze, który w OT dla laika (i w sumie nie tylko) wygląda jak męska wersja baby jagi. Dopiero prequele sprawiły, że widzimy, że Imperator jest no w cholerę złym człowiekiem a nie tylko takim, co brzydko wygląda i rzuca piorunami.
ale kylo jest lepszym vaderem i to fakt
🤓@@kurie5972
No cóż...
" zapomniałem, że nie każdy potrafi doceniać sztukę jak ja" ~ Thrawn
😅😅
Chyba najlepszy antagonista w ogóle w Gwiezdnych Wojnach :)
@@SKON1992 w Starym Kanonie owszem
Zesral się
@@kacperz5683 w obecnym kanonie żyje jeszcze przynajmniej w Mandalorianinie, więc nie tylko w starym :D
@@missiek28051995 nie chodziło o to, czy żyje, tylko o poziom fabularny i o charakter postaci
Ludzie którzy myślą że Thrawn w Rebels był wyjątkowo inteligentnym i pragmatycznym strategiem, nie czytali Trylogii Thrawna ze Starego Kanonu ;)
Palpatine nie został zdemaskowany, ponieważ jak mówił yoda "ciemna strona przysłania wszystko", jedi stali się pyszni, a przez pyche o wiele słabsi. Zakon był skorumpowany, a rycerze przetransformowali się w żołnierzy, zaczęli kłaść mniejszy nacisk na stronę duchową i całą siłę pokładali w walce. Przez to wszystko sithowie, przypuszczalnie wymarli od tysiąca lat, którzy się ukrywali zyskali sposobność, żeby osłabić jedi jeszcze bardziej. Sithowie przez tysiąc lat ewoluowali, w cieniu uczyli się na błędach przodków, kładli duży nacisk na brutalną siłę, lecz równie ważny jak nie ważnejszy był dla nich aspekt mocy. Sithowie studiowali księgi, zaklęcia, holokrony, palpatin bardzo dużo nauczył się również od sióstr nocy, które władały potężną magią, opartą o sposób władania mocą, do którego zdolni byli tylko nieliczni. Jedi natomiast żyli na wianuszku starych dokonań, nie rozwijali się, wręcz się zacofali, przez brak zagrożenia w postaci sithów zwyczajnie się rozleniwili, zlekceważyli zarówno sithów jak i swoje własne nauki, swoją własną potęgę. Wiele umiejętności, które posiadali dawno wyszły z użytku, jak już mówiłem jedi, nie umieli i nie chcieli dostosować się do nowych czasów, byli staroświeccy, zaczęli kłaść nacisk na strone czysto polityczną i militarną, zapominając, że pierwotnym celem było służenie mocy i pomaganie słabszym. Wszystkie ich decyzje były prześwietlane przez senat, byli zwyczajnymi generałami i bardzo często pomagali jedynie planetom, które podlegały republice lub były istotne politycznie, inne natomiast żyły w ubóstwie, a jedi im nie pomagali. Przez to wszystko sithowie przez tysiąc lat mogli bezpiecznie budować potęgę i powoli jak płachta przysłaniać jasną stronę mocy. Warto też dodać coś o czym mogłem wspomnieć na początku, mianowicie palpatine wycwiczył do perfekcji umiejętność, która pozwalała mu ukrywać swoje oblicze, zwyczajnie maskował swoją nature związną z ciemną stroną i jedi postrzegali go w mocy jako kogos zupełnie na nią obojętnego. Jedi mimo pogłosek lekceważyli fakt iż w senacie może ukrywać się sith, ponieważ byli zbyt pyszni a jednoczesnie zbyt się bali, żeby uwierzyć w to, że przez tak długi czas nei byli w stanie tego dostrzec, zwyczajnie większość jedi nie wierzyła w taki obrót spraw, ci którzy dostrzegli korupcje i zbliżającą się katastrofę byli uciszani lub odchodzili z zakonu, czasem również mu się sprzeciwiając i przyłączając się do separatystów a później imperium, ponieważ woleli skorzystać na chaosie i intrydze niż zostać straceni przez głupote zakonu. Ciekawe jest też to, że dwa razy klony i jedi byli blisko poznania prawdy, jednak spryt i inteligencja sidiousa pozowoliła mu się wywinąć. Palpatine według kanonu jest najpotężniejszym sithem wszechczasów pod względem mocy oraz doskonałym strategiem. Oczywiście gdyby vader nie został pozbawiony kończyn oraz nie był manipulowany przez sidiousa byłby dużo od niego silniejszy.
Fives...
3:30 Lord Vader według mnie wypada najlepiej w Łotrze jeden, mamy go w pełnej krasie pod koniec filmu i przedstawiają go jako prawdziwego złola a nie jak postać niczym z anime.
Jest takim złolem, że peleryna powiewa mu nawet w próżni!
@@freuer007 rozwaliles system XD
W Kenobi jest lepszy
serial obi wanna ma idealnego vadera
18:13 Palpatine wywoływał zawirowania Mocy i mącił jej powierzchnię. Dzięki temu Rada nie była w stanie określić kto jest lordem sithów.
Albo był dobry w oklumencji..a nie, to nie ta saga
Użytkownicy mocy korzystali też, umiejętności "ukrywania się w mocy" przez co mogli unikać wykrycia. Sidious był na tyle potężny, że ukrył się przed każdym jedi, tylko niektórzy np. Mace Windu czy Yoda czuli, że coś jest nie tak z Palpatinem ale nie wiedzieli co dokładnie dlatego mu nie ufali i chcieli go szpiegować.
Star Wars będzie się lubić tylko wtedy, gdy się je obejrzy jako dziecko i za każdym ponownym obejrzeniem będzie się miało tą nostalgię z dzieciństwa.
Jeśli chodzi o widownie to co robiły te tlumy w kolejkach po bilety w USA w roku 1977. A ich średnia mocno odstawała od przeciętnego 5-6 latka. Mam dowód w postaci zdjęcia z tamtych lat. Mogę przesłać. SW to nie jest tylko film dla dzieci. Zapewniam.
@@CzujePismoNosem zapominasz że historycznie SW było taką odskocznią rozrywkową od raczej ciężkiego kina amerykańskiego tamtych lat. Bo lata 70-te to dominacja filmów o konsekwencjach wojny w Wietnamie, gangsterach czy innych oprychach. Ludzie chcieli czegoś lekkiego i odmużdrzającego a kosmiczna wojna super dobych z super złymi im to dała. No i efekty specjalne też swoje zrobiły
To przecież oczywisty pomysł zachęcenia ludzi do kin, kino przygodowe z efektami i humorem i zwyczajny western tyle że w kosmosie. To wtedy wchodziły masowo produkowane magnetowidy, bodaj w 1977. Zresztą wszelkie filmy są odbiciem swoich czasów i ma sens zastanowienie się, jaki to był gatunek i czy aby nie produkcja przeznaczona na wielki ekran.
Zobacz jeszcze "rogue one" który dzieje się między 3 a 4 częścią. Zmienisz zdanie co do pewnej postaci ;)
+1
Gdzie jest Arasz!? I czemu nie interweniuje?!
Za pozytyne zdanie o sequelach, większość fanów star wars cie wypatroszy xD
Nie nie my jesteśmy cywilizowani spaliny go poprostu na stosie
@@twierdzonreaktywacja5083 Preferuję albo zrzucić go na low ground, albo walnąć go czwartą gwiazdą śmie... a nie czekaj...
jesteśmy bardziej cywilizowani poprostu go powiesimy
Hejterzy sequeli to nie fani StarWars.
@@szymeq.haizaki4898 Pierwsze dwie części sequeli wyglądają naprawdę dobrze i przyjemnie się je ogląda, ale niestety wszystko popsuło zakończenie.
TRYLOGIE W SKRÓCIE
1-3 POLITYKA I ANAKIN KUSZONY PRZEZ CIEMNĄ STRONE
4-6 MUSIMY ZNISZCZYĆ GWIAZDE ŚMIERCI
7-9 KYLO TO JEDNAK DOBRY CHŁOPAK
fajnie że jest ktoś kto uwarz Zemste Sithów za najlepszy film SW
jeszcze ja!
18:26 był takim prze koksem, iż dzięki swojej potędze potrafił być niewykrywalny dla innych jedi XD
Ja uwielbiam gwiezdne wojny, zarówno większość kanonu jak i legend, ale przyznaję, że jeśli przyjrzeć się Vaderowi tylko z oryginalnej trylogii i odciąć całą resztę książek, filmów i komiksów to rzeczywiście, jest dość nijaki, co jest dość ciekawe, bo gdy się weźmie pod uwagę wszystko, co wiemy o Anakinie, to wtedy nie mogę już tego stanowiska podtrzymać. Wtedy staje się naprawdę barwny. A tak? Taki straszak żeby straszyć 😂 Bez prequeli nawet Sidious jest takim, na ironię, stereotypowym złolem Disneya.
Świetny materiał! Imo każdy fan Star Warsów nie potrafi spojrzeć na te filmy obiektywnie/ z dystanesm, bo się z nimi wychowywał, wiadomo sentyment, dzieciństwo, kiedyś było lepiej itd itd. A każde sprzeczne zdanie jest traktowane laserem z Gwiazdy Śmierci (patrz sekcja komentarzy). Dlatego też mimo miłości do tej serii kompletnie nie przyznaję się do tego toksycznego fandomu i nie angażuję się w dyskusje o Gwiezdnych Wojnach, bo to gorsze bagno niż gadanie dziś o polityce.
Zemsta Sithów to moja ulubiona część, a Kylo Ren to najlepszy element najnowszej trylogii.
Zgadzam się z twoją opinią, ale tylko do pewnego stopnia, nie każdy fan SW jest agresywnym hejterem, uważam że takich ludzi jest niewiele, tylko bardzo głośno krzyczą, wrzucanie wszystkich do jednego wora jest krzywdzące. Kylo Ren to jest najlepszy element najnowszej trylogii, bo jako jedyny wygląda jakby jego emocje były prawdziwe.
Moim zdaniem fani Star Wars nie są tak toksyczni jak czasami się ich przedstawia (nie mówię że są idealni, bo jak w każdej społeczności zdażają się czarne owce, ale myślę że jest to raczej niewielki odsetek). Czytając komentarze pod tym filmem nie natrafiłem jeszcze na żaden toksyczny - są tylko takie żartobliwe (że za tą opinię to wywieziemy Cię na Dagobach itp.), merytoryczne (starające się wytłumaczyć pewne zawiłości w świecie SW) oraz po prostu takie z kulturalną (często inną) opinią na temat jakości filmów i bohaterów. Szczerze mówiąc innych komentarzy nie znalazłem.
Stare fandomy są toksyczne. Przecież jakie jaja są w fandomie Evangeliona. 26 letnia wojna shipperska, gdzie i tak żadna dziewczyna nie pasuje do Shinjego. Mam swoją spiskową teorię że brak jednoznaczności co do związku Shijego i związku Asuki jest spowodowana strachem przed fandomem. Bo fabularnie mają jak najbardziej sens, rzadko się zdarza że w dorosłym życiu zauroczenie ze szkoły kończy się związkiem. Jak dla mnie najbardziej irytujące w fandomie Evy jest uparte trzymanie się depresyjnej strony tej historii (gdzie jednak wniosek jest zupełnie inny ale zakończenie jest odpowiednio neutralne-seria, złe-EoE, dobre-Rebuildy). No i uparte trzymanie się swoich teorii i obrażanie się jak twórcy je obalają. Fan teorie to fajna zabawa ale jednak nie jest to wizja twórcy.
Sama obejrzałam wszystkie telewizyjno-filmowe Evy bez babrania się w teorie czy inne takie wyjaśnienia na fanowskiej wiki. Enigmatyczność tej serii to jeden z jej cech charakterystycznych. Ja do teraz nie wiem po co Seele chce de facto zniszczyć świat, kim oni są, skąd po Uderzeniach Nerf i Wille ma kasę na uzbrojenie i czemu schowali Lilith pod miastem. Niby można to wytłumaczyć że Anno lubił seriale jak robot bije się z potworem na makiecie miasta ale realistycznie patrząc, umieszczenie Dogmatów pod miastem-twierdzą, które jest prawdziwym miastem pełnym cywili jest bezsenem.
10:57 Kylo Ren przerażający?
Jak go w Przebudzeniu Mocy zobaczyłem bez maski to miałem wrażenie, że się zaraz rozpłacze. Ten jego drżący głos, zachowanie rozwydrzonego dzieciaka z ADHD i dziwne miny były przezabawne :D
Tak, też nie miałem do niego szacunku 😂
Darth Vader też był przerażający dopóki nie pojawiły się prequele.
Dokładnie 😆
Ja do tej pory pamiętam jak cała sala kinowa rykneła śmiechem gdy Kylo zdjął hełm...
@@szymeq.haizaki4898 a co niby dziecko miało ptakom głowy urywać dla zabawy i w Zemsta Sith twórcy filmu mieli pokazać ze szczegółami jak Anakin likwiduje młodzików w akademii?
Hej. Od razu zaznaczam, że troszkę się rozpiszę, jednak nie na tyle, by wchodzić w rejony bez treści, a na tyle, by oddać sens moich wniosków i przemyśleń, jako osoby z serią dorastającej.
Miło zobaczyć spojrzenie kogoś świeżo wchodzącego w Star Warsy. Jako osoba wychowana na starej trylogii w latach 90-tych, potem czekająca na prequele, a finalnie na sequle Disneya (które ja uważam za najgorsze i są to dla mnie fan-fiction) mam na pewno inny punkt widzenia. Pozwól, że opiszę trochę jak widzę każdą z trylogii, by mój punkt stał się klarowny (muszę opisać jak rozumiem te trylogie, by móc to skonfrontować z krytyką, której elementy jak potem wspomnę, też widzę i też je wyrażam):
I. Stara Trylogia miała w sobie pewną baśniowość, archetypiczne wątki o podróży bohatera w poszukiwaniu własnej tożsamości, archetyp czarnego upadłego rycerza, archetyp łotrzyka o dobrym sercu, i tak dalej i tak dalej, co przy świetnej muzyce Williamsa i dość oryginalnej i odjechanej stylistyce wizualnej, stworzyło coś na kształt mitu, do którego można wracać na różnych etapach i coś innego z tego wyciągać. Nie były to też czasy, w których łatwo było stworzyć taki film, więc mając w świadomości starania Lucasa i ekipy by stworzyć coś przełomowego, kolaż gatunków, i stylistyki, nie da się odczuć wpływu tego na morał płynący z tej trylogii (mimo triumfu zdehumanizowanego i mechanicznego imperium, gdzieś tam drzemie w nas moc, wola zmieniania rzeczywistości, oraz miłość, która silniejsza jest niż terror technologiczny, władza, i tak dalej i tak dalej). Dlatego właśnie ludzie polubili epizod V, bo tam dobrze ukazany jest triumf imperium, i ten zalążek mocy podczas treningu Luke'a, zalążki relacji między bohaterami, czyli gasnący promień nadziei. "I am Your father" jest dobrym twistem nie dlatego, że jest zaskakujący, ale że stawia całą drogę bohatera ku własnej tożsamości pod ścianą. Ze względu na ojca Luke chciał być jedi, nadało mu to znaczenie, teraz dowiaduje się, że ten sam ojciec, jest symbolem ucisku, zdławienia wszelkich marzeń i uczuć, za którymi bohater szedł. Chociaż sam chyba też wolę epizod VI, ponieważ jest tam nie tylko wymiar tej egzystencjalnej drogii bohatera, ale również przygody na miarę odległej galaktyki. Jest to jakby wypośrodkowanie między ep. IV a ep. V, międrzy przygodówką, a character study.
II. Trylogia prequeli stanowi zaś rozszerzenie świata. Nie jest specjalna pod względem story tellingu, jednakże możliwości techniczne, pozwoliły pokazać ogrom galaktyki. Dzięki temu, czujemy też większy ciężar historii Anakina, upadku jedi, imperium galaktycznego. I też najwyżej chyba z całej sagi cenię Zemste Sithów, która wnosi poniekąd całą sagę na wyższy poziom emocjonalny, pokazuje, że stawka gwiezdnych wojen, galaktycznych intryg, zdrady Anakina, czy nawet (a może przede wszystkim) uczuć i relacji między bohaterami jest znacznie wyższa. Wiemy też, że wojny galaktyczne nie ograniczają się po prostu do rozwalenia jednej stacji bojowej i zniszczenia złego imperatora, ale jest tam szereg procesów, które jeśli zawiodą, pojawi się w końcu jakiś Lord Sidious, który bezwzględnie tym wszystkim zakręci.
III. Trylogia Disneya zaś, dla mnie cofa uniwersum zamiast rozwijać. Kwestie intryg, polityki, światotwórstwa zamiata niczym strzał z bazy Starkiller, albo wymienienie jednej kwestii dialogowej, na rzecz szybszego przejścia do akcji i losów postaci. Może w formule blockbustera ma to sens, jednak z perspektywy kreacji świata i ciężaru wydarzeń, stawka po prostu blednie. Kylo Ren może wydawać się ciekawy i nieprzewidywalny przez swoje "odpały", jednakże zestawiając go z Vaderem, co do tego drugiego jestem w stanie uwieżyć, że ktoś taki został generałem GALAKTYCZNEGO imperium, że potrafi konsekwentnie realizować cele swoje i swojego imperatora. Bardziej jestem w stanie uwierzyć w szturmowców ze starej trylogii, którzy gadają jak roboty, co pokazuje mi zdehumanizowane imperium, niż w szturmowców żartujących jak nastolatkowie. Fin, który w jedej scenie przechodzi przemianę widząc śmierć kolegi z oddziału, w kolejnej nie ma problemu z masakrowaniem całego hangaru swoich kompanów, żartując przy tym i wiwatując. Generał Hux, który w jednym filmie wydaje rozkaz zniszczenia układu słonecznego, w kolejnych jest zwykłym lizusem i korpo-hieną, która najwidoczniej nie ma specjalnych kompetencji, wie za to, komu się podlizać. Last jedi głosi pacyfistyczne przesłanie, kiedy w tytule filmu mamy "Wojny", i tak dalej i tak dalej.
PODSUMOWANIE: Jako osoba wychowywująca się z tymi filmami, na pewno mam wielki sentyment, na pewno nie patrzę obiektywnie, gdyż to te filmy często były dla mnie odnośnikami, jak postrzegać w ogóle wiele rozwiązań w innych produkcjach. Jestem jednak na tyle świadom, by widzieć jego wady. Są to na pewno: brak spójnej wizji na to, czym w ogóle te filmy miały być, od samego początku. Zdaje się, że już Lucas chciał poniekąd, by były one wszystkim na raz. Przez to, czasem trudno uwierzyć w niektóre wątki i relacje (bo jak uwierzyć w bohatera, który na raz ma formułę przygodówkową, równolegle z formułą dramatyczną?). Z jednej strony stawianie na przygody i archetypy w starej trylogi odebrało stawkę i ciężar wydarzeń, z drugiej strony stawianie na kreację świata i intryg w prequelach, odebrało żywe tempo akcji i przygód. Liczyłem, że sequele Disneya połączą te wymiary, jednak ostatnim epizodem, który wszystko najlepiej połączył jak mógł, była Zemsta Sithów. Kroki Disneya to kroki wsteczne (Polecam: "Star Wars: Disney's anti-trylogy" na YT, w 25 minut świetnie zmontowany filmik ukazuje filozofię, jaka stała za produkcjami Disneya, i czemu jest to trylogia wg tak wielu fanów nieudana).
WERDYKT: Myślę, że te filmy, to uniwersum po prostu nigdy nie wykorzystało w pełni swojego potencjału. Albo kulał story-telling, albo kulała kreacja świata, albo kulało prowadzenie postaci. Być może uniwersum, jak sam jego twórca oraz jak sam Anakin Skywalker, chcieli po prostu za dużo na raz wiedząc, że nie powinni? ;) . Jednakże, konsekwencją tego jest stworzenie świata, w którym każdy niczym Luke w jaskini na Dagobha, znajdzie to co sam ze sobą weźmie :D . Jeśli ktoś weźmie oczekiwania, pewnie się rozczaruje. Jeśli weźmie potrzebę zobaczenia szczegółowo wykreowanego universum, pewnie polubi tą serię, szczególnie prequele. Jeśli ktoś będzie chciał baśniowej opowieści pełnej prostych prawd, o nie koniecznie jasnej i dobrze ukonstytuowanej stawce, pewnie polubi starą trylogię. Jeśli ktoś będzie chciał efekciarskiego blockbustera, a spójność w universum raczej go nie interesuje, odnajdzie się w sequelach.
May the force be with You ;)
Ale dobre podsumowanie. Mój origin story jest bardzo podobny i widać że łączą nas te same doświadczenia i odczucia w związku z poszczególnymi trylogiami. Pozdrawiam. Live long and prosper 😂
Postać Supergirl w najnowszej trylogii tak skrajnie mnie irytuje, że wszelkie głupotki poprzednich części wydają się pozbawione znaczenia.
Ktoś to zgrabnie ujął memem z kokpitu sokoła ze starej trylogii i sequeli (w starych filmach postaci mają specjalizacje, role, stanowią drużynę, mają wady). W nowych jest supergirl. Nie ma wad. Umie wszystko. Nie potrzebuje treningu. Nie potrzebuje się rozwijać. Z tego powodu nie za bardzo jest jak się z nią solidaryzować.
Vader zdecydowanie ciekawszy od Kylo. Moim zdaniem powrót Vadera na jasną stronę jest bardziej nieszablonowy niż Kylo, który od pierwszych scen pokazuje, że nie ma pomysłu na siebie tylko „na złość mamie odmraża sobie uszy”. Pomijając już fakt, że jego powrót to kalka powrotu Vadera.
dziwi mnie jak bardzo irytuje cie postac "supergirl" skoro luke i anakin byli dokladnie tacy sami. Jakim cudem małe dziecko (anakin) może pilotowac myśliwiec kosmiczny (nie pojazd wyścigowy) i jeszcze zniszczyć całą stację kosmiczną separatystów? Albo jak luke poradził sobie na gwieździe śmierci, z lekką pomocą ducha kenobiego skoro inni wyszkoleni piloci nie dali rady? Nie ma w tym nic złego że postacie są dobre w czymś tylko dlatego "że po prostu takie są" ale w takim razie nie widzę powodu dlaczego przyczepiasz się do Rey a nie do innych postaci (?).
Co do Kylo to nie rozumiem dlaczego masz z nim problem, jest najlepiej napisaną postacią z sequelów i ogólnie jest świetną postacią "gwiezdno wojenną". Jakby sie nad tym zastanowić to Vader nigdy nie był najciekawszą postacią, w nowej nadzieji był dosłownie psem na posyłki tarkina z paroma liniami dialogu i dopiero w nastepnych dali mu troche cech, kylo ren jest po prostu lepiej napisany w 7 i 8 czesci, a jego podobieństwo do vadera jest intencjonalne (9 czesc nie powinna nigdy powstać xd)
@@bekari305 twierdzenie, że Rey jest dokładnie taka sama jak Anakin czy Luke, nie może być dalsze od prawdy. Oni mieli mnóstwo wad. Luke wręcz trenował kilka tygodni u Yody codziennie tak ciężko, że rzygał ze zmęczenia, a i tak dostał wpierdziel od Vadera tak wielki, że stracił rękę i niemal dostał się w tragiczną niewolę.
Anakin przez swoje wady charakteru wiele razy wpędzał samego siebie i swojego mistrza w kłopoty, a już jako doświadczony padawan dostał wpierdziel od Darth Tyranusa, mimo że walczył z nim z pomocą Obi-Wana.
Rey? Rey już podczas pierwszego pojedynku na miecze świetlne w swoim życiu, bez żadnego traningu, RANI Kylo Rena, który ma za sobą nie tylko lata treningu, ale i doświadczenie bitewne i pojedynkowe.
Rey LECZY MOCĄ *poważną ranę* , nie mając do tego żadnego treningu (do tej pory w świecie Star Wars jasne było, że do leczenia Mocą nawet lekkich ran potrzebny jest wytrwały trening, a samo wyleczenie nie polega na kilkusekundowym zniknięciu obrażeń, tylko na zwykłym przebiegu leczenia, a po prostu przyspieszonym - tak około od 10 do 50 razy krócej niż normalnie).
Nawet porównywanie Rey do Supergirl jest nietrafne, bo nawet Supergirl w komiksach musiała odbyć trening pod okiem swojego starszego kuzyna, Kal Ela, gdyż po prostu nie radziła sobie z kontrolowaniem swojej wielkiej mocy, którą nagle zyskała przybywając na Ziemię.
Rey po prostu powiela ten kompletnie fałszywy trend, że "masz w sobie wielką moc, wystarczy że ją w sobie obudzisz i nie będziesz zważać na opinie innych, a staniesz się niezwyciężona/ny", który jest wierutnym kłamstwem i wie to każdy. W prawdziwym życiu nawet jeśli ktoś ma talent (jak taki Anakin czy Luke), i tak musi go rozwijać ciężką, wytrwałą pracą, a także przygotować się na nieuniknione porażki, jakich spotka go multum. Tak wygląda prawdziwe życie. Nie jak życie Rey.
Właśnie dlatego praktycznie nie da się z nią utożsamiać.
Ja tam lubię nową bohaterkę. Jest nieco przekoksowana, ale to samo można powiedzieć o wielu innych elementach tej trylogii, więc ten nie wyróżnia się aż tak.
Za to nowy złol też mnie drażni. Vader był przerażający w tym swoim opanowaniu i metodyczności, gdy Kylo ze swoimi wybuchami jest jak nastolatek w stadium kryzysu autorytetów. Zamiast bać się jakiegoś jego super mrocznego planu, bardziej boisz się że wybije ci zęby w napadzie szału.
@@fideasu3690 "nie wyróżnia się aż tak"?
"Nieco" przekoksowana?
Odsyłam do swojego komentarza powyżej...
To nie jest nieco, w żadnym razie
@@kacperz5683 xd, czytałem twój komentarz, no i cóż - nie zgadzam się z nim w tej kwestii. Po prostu 😉
Przedstawiasz kompletnie odwrotne spostrzeżenia od większości Fanów XD . Osobiście lubię głównie filmy z ery prequeli , głównie przez estetyke i serial Clone Wars . Dziwi mnie twoja opinia o Sequelach , są one uniwersalnie nielubiane przez znaczną część ludzi . Moim zdaniem mają sporo na sumieniu (lore , lore Lore ) . Ale wracając , ciekawie jest popatrzeć na opinię osoby kompletnie świeżej . Miałem sporą niespodziankę .
Bo większość ludzi oglądała poprzednie części za dzieciaka. Pamiętam jak płakali że prequele to gowno, wyszły sequele I nagle są super
@@Kem3s Prequele są ... jakie są . Mają dobre i złe strony . Tak aktorstwo ma sporo do życzenia ale polityczna zagadka mnie wciągneła . Co do sequeli . Ostatnia część jest zła ale można mieć zaciesz na twarzy kiedy wszystko wybucha i nie widzę w tym nic złego . 8 jest kontrowersyjna ale oglądalna . 7 Była i jest niezłym filmem nawet jeśli trochę za nostalgicznym . Jeżeli chodzi o Sequele to hejt raczej rozchodzi o anulowanie expanded universe , co zabolało np. mnie .
@@Kem3s z tym że sequeke są gówniane przez poprawność polityczną i wątki na siłe+ podpierdalanie wątków z legend,szczerze mówiąc jebnołęm facepalma jak wskrzesili Palpatina ,to już było,,nowa trylogia to takie avengersy,spoko jako film rozrywkowy ale nie jako część star wars.
@@dominojachas4064 star wars od zawsze było na poziomie kina rozrywkowego
@@Kem3s no dobra ale mimo wszystko miało jakichś klimat,a nowa trylogia kompletnie go zjebała
To ja wypowiem się jako osoba, która sama widziałam Star Warsy po raz pierwszy w 2021. Oglądałam według chronologii wydarzeń i dobrze się bawiłam przez większość czasu. Najbardziej podobała mi się ta nieszczęsna trylogia Anakina, zaraz za nią oryginalna seria, a przy najnowszej dopadło mnie chyba trochę zmęczenie tematem i już zdecydowanie oceniam ją najgorzej. Może to kwestia tego, że jestem kompletnym laikiem w kwestiach filmów ale ja absolutnie poczułam tą kultowość Star Wars i chyba mogę teraz nazywać się fanką
zainteresuj się innymi źródłami kanonu i legendami z expanded universe, wtedy będziesz mogła nazwać się fanką!! wiele wyjaśniają
Polecam obejrzeć kreskówkę Clone Wars świetnie dopełnia historię Anakina, a seria Rebels to najlepsza rzecz w uniwersum + sporo postaci z prequeli gościnnie :)
@@suweren5676 a kim ty jesteś żeby komuś mówić co ma obejrzeć, przeczytać żeby stać się fanem/fanką.
@@MrEraias fanem
W końcu ktoś ocenia film na podstawie filmu, a nie wspomnień i zainteresowaniem uniwersum. Moją ulubioną częścią jest Zemsta Sithów. Jednak za tą oryginalną trylogie jacyś ,,fani'' uznają cię za zbrodniarza wojennego. Polecam też obejrzeć Łotra 1, oraz Hana Solo. Ten 1 mi się akurat spodobał.
Solo też nie był zły. Trochę za bardzo udaje bycie szarym moralnie zamiast być takim. I to jest u mnie wada tego filmu
Oglądałam po raz pierwszy w 2021 i również uważam Zemste Sithów za moją ulubioną część. Natomiast nie posiadając żadnych star warsowych wspomnień i tak wolę pierwszą trylogię od trzeciej
Han Solo jest całkiem dobry.Na pewno lepszy od Last jedi i ostaniego.
Arasz płakal jak oglądał
No to czekamy na fanatyków gwiezdnych wojen, niechaj dzieje się chaos
No i co Ci tu powiedzieć...Odważny materiał :D Strzeliłeś sobie w kolano ale tego miałeś świadomość. Cały Fandom Cię nienawidzi :D jestem po produkcji filmowej i znam kino zapewne ja Ty i moja siostra, która Star Wars zobaczyła dopiero mając lat 40 to do jednego się przyczepię. Imperium Kontratakuje jest najlepszy moim zdaniem ze wszystkich 9 części :D..Pozdrawiam
Jeszcze powrót jedi i zemsta sithów są super
@@pawcioxx6143 to fakt
18:26 Palpatine miał od urodzenia umiejętność ukrywanie swojej czułości na moc. Oczywiście nie robił tego świadomie, ale było to na tyle skuteczne że od najmłodszych lat będąc politykiem na naboo (z powodu zamożnej rodziny w której się urodził) Jedi nie byli w stanie wyczuć go nawet wtedy gdy jeszcze nie był szkolony na Sitha przez Dartha Plagueisa
20:29 Wątek potomka Palpatina został rozwinięty w książkach Star Wars. Skywalker Odrodzenie. Opowieść filmowa (Star Wars: The Rise of Skywalker: Expanded Edition) i w Shadow of the Sith (książka jeszcze nie została wydana w Polsce). Tak to jest jak trzecia część trylogii została całkowicie zmieniona porównując ją ze scenariuszem pierwotnego reżysera, Collina Trevorrowa. Część wątków musiała zostać wycięta oraz zmieniona. W epizodzie IX Trevorrowa nie było nawet zdania o powrocie Palpatina. Kylo miał się uczyć od starożytnego lorda sithów, a ostateczna bitwa miała się odbyć na Coruscant.
Właśnie w książkach, a nie we filmach gdzie na tym to polega
Gust tego Pana jest moim przeciwieństwem …i nie chodzi tylko o SW.
O bogowie, walka!!
Przecież Luke to syn Anakina a jaki ojciec taki syn, oboje są silni w mocy. Luke odkrył moc w Nowej Nadziei potem w Imperium zaczął się objawiać jego potencjał i mimo że szybko się rozwijał nie znaczy że osiągnął poziom mistrzowski, przegrał z Vaderem.
Niestety jako wielki fan SW od dzieciaka musze przyznać że te filmy nie są wybitne a nawet część z nich jest poniżej przeciętnej, ale trzyma ludzi przy tym sentyment i ogólnie Lore/Uniwersum które zostało stworzone. (Książki, komiksy, animacje, gry no i niestety filmy najgorzej wypadają z tego zestawienia)
Potrzebowałem kogoś takiego jak ty, już się bałem że tylko ja nie przepadam za epizodami 4, 5, 6.
9:40 dziękuję
Zobacz film łotr 1, on jest dużo lepszy od najnowszej trylogii.
18:50 dzieki mocy, znajac specjalne szutczki umiał tą swoją moc maskować
Podajrze palpatine miał wrodzoną umiejętność maskowania się w nocy.
Jak powiedział Obi Wan: Vader jest bardziej maszyną niż człowiekiem.
Ja Gwiezdne Wojny poznał dzięki serialowi wojny klonów, śledziłem kreskówkę od początku czyli 2008 roku, nie wiedziałem że istnieją filmy z tej serii. Pierwszy film jaki obejrzałem z tej sagi to było mroczne widmo na kasecie, kilka lat po premierze. Trochę nie po kolei poznawałem tę serię przez to nie czuję sentymentu do starej trylogii lecz do części I-III gdyż poznawanie ich przypadło na moje dzieciństwo. Polecam zapoznanie się z tym tytułem "dla dzieci". Pierwsze dwa sezony to faktycznie dziecinada szczególnie pierwszy. Po akcji w cytadeli serial staje się bardziej dojrzały co sprawia, że rozkaz 66 w Zemście Sithów posiada jeszcze większy ładunek emocjonalny. Jak na razie według mnie poziom trzymają seriale Obiwan, Mando... Stara trylogia dla mnie to po prostu filmy, nie posiadam z nimi żadnych konotacji, prequele no to nostalgia, zaś nowa trylogia jest bez sensu. Nowa większa gwiazda śmieci, nowy Jedi który nie potrzebuje treningu tylko już w pierwszym filmie pokonuje w walce antagonistę, Luke próbuje zabić Bena gdyż śniło się, że zdradzi go, gdzie problem polega na tym że w swoim ojcu dostrzegał dobro pomimo tego wszystkiego co zrobił. Konie pędzące po statku, klon imperatora, wielka flota budowana w cieniu, magiczny sztylecik wykonany setki tysięcy lat temu a uwzględnia kawałki gwiazdy śmieci... Ogółem fajnie było poznać opinię kogoś z poza uniwersum gdzie wychwala się starą trylogię, memuje ze środkowej i śmieje się z nowej.
Fajnie było poznać opinię osoby, która nie jest fanem Star Wars - oczywiście jako fan inaczej patrzę na te filmy i inaczej je oceniam, ale takie "czyste od ideologii" spojrzenie to bardzo interesująca propozycja, która daje trochę do myślenia i pozwala dostrzec rzeczy, na które nie zwraca się uwagi "fanowskim" okiem ;)
Zemsta sithów nad najnowszą trylogią, jeszcze nie jest dla Ciebie za późno na powrót na jasną stronę mocy.
Za to dla ciebie jest za późno
To jest przykład niestety naszego fandomu Star Wars gdzie ktoś jak ma inne zdanie albo że komuś podobała się trylogia Disneya to od razu jest jakiś głupi, nie kocha gwiezdnych wojen. Mi osobiście podoba się originalna trylogia ale nie kłócę się z osobami i rozumiem czemu nie lubią tych filmów.
To jest przykład niestety naszego fandomu Star Wars gdzie ludzie często srają się o takie rzeczy XDDD
@Ja CoB Niestety już nie wiemy kiedy ktoś mówi/piszę na serio czy na żarty.
Ja wiem, że Aleksy jest laikiem w temacie i nie ma tej nostalgii, doceniam że dość wysoko ocenia Zemstę Sithów. Ale postawienie trylogii sequeli ponad pozostałymi to herezja, dzwońcie po imperialną inkwizycję!
nie nie nie - postawienie IX części ponad czymkolwiek to herezja, poza nim nowa trylogia nie jest wcale taka zła jak się ją maluje
O to chodzi, żeby oceniać bez nostalgii
Już zadzwoniłam...
@@synkolezankimamy2014 Jest nawet gorsza xD
Według mnie powrót jedi i zemsta sithów najlepsza
Zgodze się
Szanuję twoją opinie ale totalnie się z nią nie zgadzam. I to pamiętając, że daleko tym filmom do ideału. Chwilami aż nie wierzyłem, że możesz te filmy oceniać tak powierzchownie. (Dotyczy to pierwszej i drugiej trylogii- trzecia trylogia dla mnie nie istnieje).
Bolało.
Pozdrawiam.
a dlaczego nie? ogladasz film i jak jest nudny to taki jest, mam tak samo z tą marką.
@@mariusz6394 star warsy mają drugie dno,motyw walki dobra ze złem nie jest wcale ich głównym motywem co można zobaczyć np w Wojnach Klonów albo w Rebelsach,ogólnie w całym kanonie chodzi o coś więcej niż strzelanie się laserami dobrych ze złymi.
Arasz płakał jak oglądał
Bardzo fajny pomysł na długą serię materiałów. Ciekawie by było zobaczyć członków redakcji recenzujących kultowe serię filmowe okiem laika. Mam nadzieję że taki format zostanie na dłużej.
Fajnie by było gdyby cała redakcja nagrała coś takiego, bo fajnie jest poznać nowe spojrzenia na daną sytuację, tym bardziej jeśli dotyczny to Gwiezdnych Wojnach.
jestem świadom tego, że GW nie są kinem wysokich lotów, do trylogii oryginalnej mam wielki sentyment, bo to filmy mojego dzieciństwa, zresztą zawsze miałem świadomość, że nie są one skierowane do dorosłego widza. trylogia prequeli miała zagrać na nostalgii, ale wyszło strasznie sztywno, mimo to się dobrze bawię wracając do niej co jakiś czas. trylogia sequeli miała się zwyczajnie sprzedać, efekty specjalne robią wrażenie, ale część wątków fabularnych jest tam zbędna, albo przerysowana, najbardziej raziło mnie wskrzeszenie Palpatinea, część teorii fanów przed premierą IX części była ciekawsza, niż to co zostało ukazane, a no i jeszcze wiele niespójności.
serię z lat 70 traktuję jak teatr tj wolny specyficzny archaiczny na dzisiejsze standardy filmowe
serię lat 00 jak dobrą bazę do wspaniałej kreskówki wojny klonów, btw nie lubię piasku
najnowszą serię jako nieśmieszny żart ale bardzo ładnie opowiedziany
Dla mnie star warsy stoją kreskówkowymi wojnami klonów, rebelsami oraz serialem mando i boby :) peace
This is the way
Pomimo "maskowania mocy" (o ile pamiętam tak się ten skill nazywał), dzięki któremu Imperator ukrywał się przed Radą Jedi, to wkraczała również najzwyklejsza arogancja Rady. Ci po prostu nie wierzyli w istnienie Lorda Sith w obecnych czasach, a tym bardziej w to, że będzie on w ich bliskim otoczeniu.
Z jednej strony oczekujesz, że wątki będą nie płytkie a potem narzekasz na nudę, gdy wątki są rozwijane
Tą recenzją straciłeś mój szacunek 😛 Jak możesz nie widzieć, że "Przebudzenie mocy" jest kopią "Nowej nadziei"? Jak możesz nie widzieć, że przedstawione tam przetrwanie Imperium nie ma sensu, bo na końcu starej trylogii wszystkie planety świętują pokonanie Imperium? Jak możesz nie widzieć, że trylogia Disneya łamie całkiem zasady działania mocy, poruszania się w nadprzestrzeni itd. ustanowione przez wcześniejsze trylogie? Jak możesz nie widzieć, że motywacje Kylo Rena nie mają sensu, skoro Vader ostatecznie się nawrócił? Jak mogła Ci się podobać kompletnie nielogiczna ostatnia część?! Wymuszony powrót Imperatora, który nie wiadomo skąd bierze całą masę statków kosmicznych i załogi (sic!). Utrata sensu przepowiedni mówiącej, że Anakin przywróci równowagę mocy. Zakończenie części na pokonaniu nowego wroga (armii Imperatora) bez pokonani starego wroga (Nowego Porządku), który ciągle przecież istnieje!!!
Swoją drogą na końcu starej trylogii Anakin stał się duchem mocy, więc mógł po prostu powiedzieć Kylo Renowi, żeby ten się opamiętał xD
No trudno 🙂
Każdy ma prawo do posiadania własnej opinii
Poza tym - szanuję za używanie całej skali 1/10. Niczego tak nie rozumiem, jak ludzi mówiący że film 6/10 jest nie warty oglądania, podczas gdy na Facebooku ewidentnie jest napisane, że 6/10 to film "niezły". To jest dokładnie to, co dostaje ode mnie większość współczesnych blockbusterów na których się dobrze bawiłem. 🤷
No ale takie czasy gdzie film,gra,książka 7/10 jest uznawana za średnią
A wszystko dla tego, bo zawyżają oceny. Np. taka gra Elden Ring 10/10, gdzie ja bym dał co najwyżej 6/10 (jeszcze nie robiłem wyliczeń w moim systemie, ale myślę, ze między 4 a 6). I to byłaby normalna ocena. Gra w miarę, ale du|py nie urywa.
Przecież 10/10 to ideał nad ideały, sztuka wykonana przez boga sztuki Sztukusa.
10/10 to ideał taki, że nie ma nic lepszego. Wychwycisz jedna rzecz, która jest nie tak i z miejsca coś nie może być 10/10 (tak na logikę).
A patrząc na recenzentów to mam wrażenie, że nie potrafią liczyć, ich system numeryczny zaczyna się od 5, gdzie średniawki dostają 7/10, czasem nawet i 10/10, przy czym jak pojawi się coś bardzo dobrego to też ma 10/10, bo po prostu skala im się skończyła i więcej dać już nie mogą xD
A skoro te średniaki ocenili na 10/10 to następnym na tym samym poziomie też muszą dać 10/10, bo inaczej nie byłoby uzasadnienia.
Największym problemem w recenzjach jest to, że ludzie oceniają "na oko", punktacja jest po prostu "z du|py", zamiast stworzyć system oceniania, gdzieś dany film, gra, czy cokolwiek jest dosłownie wypunktowane.
Załóżmy, że ja mogę jakąś grę uwielbiać, kochać itd. ale JA się nie liczę, liczy się system oceniania, jeśli gra jest fabularnie doskonała, graficznie doskonała, ale mechaniki są totalnie fatalne, ale ze względu na poprzednie elementy uwielbiam grę to nie ma prawa to przysłonić mojego wzroku, bo jest system i muszę działać w zgodzie z systemem, który skonstruowałem. W ten sposób nie tyle, że stajemy się obiektywni, to nie możliwe dla żadnej istoty, ale poziom subiektywizmu staje się znacznie zmniejszony i osobiste emocje nie przysłonią wówczas wzroku.
Cały film we mnie wrzało, a przy chwaleniu sequeli i 9 części moje serce eksplodowało xd
18:26 Palpatine od małego miał umiejętność ukrywania swojej mocy przed innym a w tym przypadku pomagało mu jeszcze to że wokół niego było pełno jedi czyli światła co sprawiało że było trudniej wyczuć takie zło wśród tylu dobra
tylko młody rudy młody może lubic 7,8,9 !!!
!summon Holocron(Dakann)
Zobaczymy kiedy przyjdzie.
Jako wielki fan serii, któy chłonie wszystko z tego uniwersum musze przyznać- Nowa Nadzieja zestarzała się okropnie i moim zdaniem jest najgorszą częścią (epizodów 7-9 nie biore pod uwage xd)
5 epizod jest spoko, a 6 jest miejscami infantylny ale nawet go lubię
Najbardziej i tak boli mnie ewidentny brak pomysłu na Boba Fetta co zresztą sami twórcy potwierdzili i to jak "zginął" jest dla mnie conajmniej idiotyczne
3:34
Ano Vader dopiero jest tym "straszynm" w komiksach+ scena z Nowej Nadziei pokazana w Rouge One pokazuje nutke "agresji" z jego strony, jedna z lepszych scen moim zdaniem
11:06
Oj, tego nie wybacze hah
14:32
Akurat jego trening trwał dłużej i nie ważne jakby to nie było naciągane to jest to bardziej sensowne niż cały trening Rey która została przedstawiona jak niewiadomo kto a jest postacią mierną i to po całości
18:44 TO jest wytłumaczone w lore, nawet kanał Wściekłe Wąsy ma o tym film tłumaczący dlaczego tak jest
Szczerze ja po prostu oglądam i próbuje wciąż 100% rozgrywki z tego
Może dlatego prawie każdy film i serial mi się podoba lub udaje że mi się podoba
I ty nazywasz się fanem ? Kurwa bona nie zginol
@@galactic_mapper To ja jestem bardziej krytyczny, ale też czasem przymykam oko
jednak w Star Wars boli mnie to że duużo postaci czy rzeczy została wymyślona i dopiero potem sie skapnęli że to ma potencjał
Vader w starej trylogii.... no jak to mam skomentować?
Ale Vader w komiksach gdzie nabiera tej agresji i siły to coś niesamowitego
Boba Fett- tajemniczy, silny, najlepszy łowca nagórd- "umiera" przez co? ano przez teatralnosc starych częsci i przypadek... niby jest serial ale to nie to, Mandalorian zabrał za dużo cech Bobie żeby mogli dać drugi raz to samo
Maul- świetna postać która rozwinęła się dopiero jak zdali sobie sprawe że zabicie go nie było dobrym pomysłem i rozwinęli jego lore
Większosć jedi zabitych w 3 epizodzie- żart. Dobrze że Wojny klonów chociaż troche ich lepiej pokazały
Chyba tylko Plo Koon był potężny i nie umarł jak idiota
Qui Gonn zginął za szybko jak na to jak silnym był Jedi
Chyba tylko Obi Wan został poprowadzony w 100% tak jak powinien
A postacie z epizodów 7-9 to czyste nieporozumienie i niestety Aleksemu sie tylko wydaje że są spoko a filmy dobre względem poprzednich części, dziur i luk tyle co w sitku a Kylo Ren nie jest wstanie być nawet w 10% tym czym był Vader, z tym że to dalej wraca do starych filmów... które nie pokazały do końca tego kim był Vader ;d
@@tymekreising107 Ty ale wiesz co oznacza ten cudzysłów?
Myślałem że w tak prosta dedukcja nie sprawia już nikomu problemów w dzisiejszych czasach, a jednak
@@hidarii2684 rozumiem o co ci chodzi
Super odcinek.
Epizody od 7 do 9 to przykład na to czego nie należy robić jak się tworzy trylogię filmową
Bardzo ciekawe przemyślenia. Nieprawdziwe psychologicznie relacje między postaciami w New Hope - 4
Lea związała się silnie z bohaterami, pomyślmy - Lea straciła najbliższych na Alderanie. Została w zasadzie zupełnie sama. Lea została uwolniona przez Luka i Hana od śmierci. Potem razem wspólnie walczyli i mało nie zginęli. Potem Luk i Han przyłączyli się do rebelii i odegrali w niej bardzo dużą rolę. Wszyscy mieli wspólnego wroga i wspólne traumy. W dodatku Han od początku podobał jej się fizycznie. Co tu jest nierealistycznego w silnym przywiązaniu do nich?
Han Solo - od początku chciał zarobić - był pod kreską. Od początku traktował wszystkich z dystansem. Ale ostatecznie zakochał się i zaangażował się w sprawę. Han i tak nie miał do czego wracać. Co w historii Hana jest nierealistyczne?
Obi-Wan uratował życie Lukowi. Potem okazało się, że Obi-Wan zna ojca Luka. Luk i tak odmówił uczestnictwa w wyprawie póki nie została zamordowana jego rodzina. Nic go dalej na Tatooine nie wiązało. Co u Luka było nierealistyczne?
Szczerze mówiąc właśnie brak psychologicznego realizmu odrzucało mnie w ostatnich częściach cyklu.
Palpatin nie był zauważony w mocy z dwóch powodów pierwszym była technika sithów dzięki której mogli ukrywać swoją obecność w mocy lub nawet sprawiać wrażenie jasnej strony przy palpatinie to ta pierwsza opcja drugim powodem jest wrodzona umiejetność Palpatina która powodowała ze instynktownie ukrywał tą wrażliwość
Nie ma to jak oceniać "obiektywnie" filmy z lat 80 na standardy dzisiejszej kinematografii
Scenopisarstwo akurat jest dosyć uniwersalne. Ciekawe filmy z dobrą fabułą i niezłymi dialogami w popowym kinie pojawiały się również w latach 80. Więc nie wiem gdzie to Twoje ocenianie starych filmów wg dzisiejszych standardów.
@@Aleksy2OOO i twierdzisz, że epizody 7-9 są lepsze fabularnie niż 4-6? Ciekawe...
@@hexxon77 Zdecydowanie bardziej wciągające.
@@Aleksy2OOO Bo dużo miga na ekranie? Młodzi ludzie przyzwyczajeni są do odpowiedniego wysokiego natężenia bodźców audio-wizualnych, jak jest mniej to tracą zainteresowanie. Są ciekawe badania na ten temat. Cena rozwoju cywilizacyjnego jak się przypuszcza. Część VII jest kopią części IV, VIII to oplucie całego świata SW a połowa fabuły nie ma żadnego sensu, IX to połatana naprędce fabuła ze starym antybohaterem (wymyślonym przez boomera Lucasa). Ale jest to sprawnie zrobione i "dużo się dzieje" fakt.
@@hexxon77 Mam wrażenie, że mój materiał wystarczająco dobrze tłumaczy dlaczego najnowsza trylogia moim zdaniem jest najciekawsza. Plus warto zaznaczyć, że ogólnie całościowo to nie jest gigantyczny rozstrzał. Wszystkie moim zdaniem mieszczą się w 2,5 punktowej amplitudzie, a względnie niedużo.
Stara trylogia i pierwsze dwa filmy z prequeli, to kino głównie dla dzieci. Zemsta Sithów zerwała już z cukierkowatością i to moim zdaniem najlepszy film z unwersum SW (szkoda tylko, że Hayden grał poniżej swoich możliwości, nie mam tu na myśli pojedynku z Obi Wanem). Najnowsza trylogia, to taka kalka starej w pierwszych dwóch filmach - ogląda się i zapomina.
Z seriali, to "Mandalorian" rządzi i przebija nawet najnowszy o Obi Wanie. Film "Rogue One" świetny i szkoda, że nie było w nim więcej wątków o Darth Vaderze. .
Starsze części a w szczególności 2 i 3 są bardzo dobrze rozwinięte w serialu wojny klonów. Ogólnie to czas od części 2 do 4 jest mocno uzupełniony więc polecam jeszcze zobaczyć resztę seriali i filmów to mocno poprawi odbiór tych dzieł. Niestety jest dużo wątków które w trylogiach są ledwo rozpoczęte i musimy się posiłkować innymi dziełami.
Trylogia sequeli to najgorsze co mogło spotkać uniwersum SW. Denna fabuła (zwłaszcza 7 część, która jest na nowo zrobioną Nową nadzieją), beznadziejne aktorstwo, z dupy wyjęty powrót Palpatine'a w 9 części i sam fakt że Rey jest jego wnuczką. Postacie są bardzo słabo napisane. Mamy zbieraczkę złomu która ni z tego, ni z owego odkrywa w sobie Moc, szturmowca, który nawraca się na jasną stronę już w pierwszych minutach filmu otwierającego nową trylogię, czy głównego antagonistę, który jest podróbką, a nawet karykaturą Dartha Vadera, ale gorszy pod każdym względem. Zachowuje się jak rozwydrzony nastolatek z wybujałym ego i manią wielkości oraz obsesją na punkcie swojego dziadka, któremu nie dorasta do pięt. O ile w poprzednich częściach mieliśmy pokazaną drogę Anakina Skywalkera do przejścia na ciemną stronę, o tyle w przypadku Kylo Rena nie dostajemy absolutnie nic. Jest czarnym charakterem i tyle. Dealuj z tym. Disney nową trylogią zabił Gwiezdne wojny, dla mnie istnieją tylko części I-VI.
Mi się tam siódemka podobała, ale z resztą się zgadzam
Powiem tak Aleksy. Szacunek, że w ogóle zrozumiałeś o co chodzi w "Skywalker: Odrodzenie", bo ten film miał takie tępo, że nieraz kompletnie nie wiedziałem po co coś robimy. Najlepszy przykład to sztylet. Najpierw dorywamy scyzoryk, potem trzeba przetłumaczyć, następnie Sithański w głowie C-3PO, a potem od razu nara na Endor, tylko po to by Kylo dotarł tam pierwszy... jakoś.
Ogólnie mocno dziwi mnie to, że ktoś dał radę Kylo polubić. Gość zachowuje się jak dzieciak, który najzwyczajniej w świecie nie wie czego chce. Widać to już w VII części, gdzie niby zgrywa twardziela przed kolegami, ale jak przychodzi do konfrontacji z Hanem Solo, to nie ma odwagi by go zabić, a Rey nawet zabić nie chce.
Mega śmieszny jest też fakt, że podczas ataku na bazę Star Killer, Kylo stoi sobie na jakimś moście i czeka na moc wie co. Vader podczas ataku na gwiazdę śmierci bronił jej osobiście, tak samo Gen. Grievous bronił swojego wraku.
Ten film da się ledwo zrozumieć po książkowej wersji i książkach nie przetłumaczonych jeszcze na na polski.
Brakowało mi Arasza próbującego zrobić krzywdę Aleksemu na koniec.
Podoba mi się taka forma, oceniasz filmy bez żadnej nostalgii czy innych emocji które mogłyby przeszkodzić ocenie. Dobry film :D
Trudno w jego przypadku o nostalgię skoro oglądał te filmy pierwszy raz w życiu
@@reddragon5415 no o to chodzi, w większości recenzji star wars opinię podkręca nostalgia
Ogólnie to cieszę się, że taki odcinek powstał, bo można na to wszystko spojrzeć z innej perspektywy, ale było kilka "błędów" (albo zalet) które wytknąłeś, a które osoby bardziej zaznajomione z Gwiezdnymi Wojnami postrzegają zupełnie inaczej (między innymi przez pokazanie tych wątków w szerszym konteście). Jednak cały czas z jednym się nie mogę zgodzić - dlaczego Kylo to lepszy Vader?. Moim zdaniem Kylo zachowuje się jak małe dziecko i w trudniejszych sytuacjach krzyczy i wszystko niszczy machając mieczem jak cepem. Vader jest spokojniejszy, gdy jest zły to jednym gestem dusi generałów, ale jest też potężny - w przeciwieństwie do Kylo Rena, bez problemu wygrywa pojedynki i wyżyna bezlitośnie rebeliantów (tak jak w Łotrze 1), a w mocy jest potężny (jak to było pokazane w serialach Obi Wan Kenobi i Rebelianci). (Faktem jest jednak to, że Vader został mocno rozbudowany poza główną serią filmową, w serialach i spin-offach. Chociaż moim zdaniem i tak (nawet tylko w głównych filmach) Vader jest lepiej pokazany niż Kylo Ren.)
Vader w filmach jest zły bo tak. Jak się ogląda SW w kolejności powstania, to Vader taki jest. W prequelach dostaje uzasadnienie ale prequele to trochę taki retcon. Kylo Ren od początku jest ciekawy. Ma jakąś głębie psychologiczną. Jest trochę takim złym emo Batmanem. Sam pattinsonowy Gacek ma w sobie coś z Kylo Rena. Ma taką furię i gniew, który go rozsadza. Jednak Batman nie jest zły i odpuszcza sobie ten gniew
Fajnie że ktoś docenił najnowsza trylogie
ktora ssie
Idealne podsumowanie SW: "Miałem wrażenie jakbym oglądał kreskówkę dla dzieci tylko w wersji aktorskiej (...)"
Jako 9-latek byłem nimi zachwycony. Teraz mając lat trzydzieści kilka dalej czuje sentyment, bardzo lubię wykreowane uniwersum, ale obiektywnie te filmy są średnie. To w zasadzie przecież jest kreskówka w wersji aktorskiej. Tylko ciężko sobie wyobrazić by jakiś 50-latek bronił "Moto myszy z marsa" jako arcydzieło filmowe, a właśnie to się dzieje w przypadku SW. Może to kwestia tego, że te filmy trafiły w idealny moment w historii by zatrząś popkulturą? Nie zrobiły niczego nowego, ale idealnie zgrały ze sobą prostą fabułę, efekty specjalne i ten magiczny składnik którym jest mistyczna otoczka wokół Jedi?
BTW: Anakin w pierwszej i drugiej części był wkurzający, niezręczny, głupi: czyli w sumie Hayden Christensen idealnie zagrał typowego nastolatka :D
W 1977 to nikt nie miał komputera ani telefonu komórkowego, nie było internetu, tylko w większości czarno-biały tv i radio, to wtedy taki film to był kosmos
Ja się właściwie nie zgadzam tylko z oceną ostatniej części, która dla mnie jest najgorsza ze wszystkich. To była jedyna część, którą miałem problem dokończyć, bo te wszystkie wskrzeszenia aż mnie bolały i bałem się, że jeszcze sobie kogoś na szybko wskrzeszą.
Ostatni Jedi to najlepszy film ze Sagi
Change my mind
Widzę że jesteś człowiekiem kultury.
To bardzo oryginalny i zaskakujący film który nie leci schematami, pobawił się oczekiwaniami fanów tworząc po prostu bardzo dobry film. A potem Abrams przyszedł i zniszczył wszystko tworząc najgorszy film jaki istnieje.
No ale to twoja subiektywna opinia.
Mi np ten film najmniej podszedł z tej trylogii.
Wolę ostatnią nadzieję.
I co z tym, w takim razie?
Nic.
Kylo Ren straszniejszy od Darth Vadera. Dobry żart. Reakcja ludzi w kinie na premierze gdy Kylo pokazał twarz mówi wszystko, a była taka że wszyscy rykneli śmiechem. Kylo przypomina dziecko emo z fochem.
Człowieku ja na wątku anakina skywalkera oparłem rozprawkę na maturze z polskiego i miałem 100%
Ja już niestety nie mogę...
Jedynie odwołania do lektur...
No i ? Mogłeś oprzeć ją równie dobrze na sashy grey
I czego to dowodzi? Że egzaminator nie oglądał tego badziewia
Serio? Więc miałeś świetnego egzaminatora 😃
Kurcze, aż kusi, żeby doszlifować umiejętności montażu, rzucić pracę w szkole, wyjechać do Krakowa i tam zająć pozycję Aleksego :P
Pierwszy materiał zacząłby się od żółtych napisów w kosmosie, które wytłumaczyłyby, że na tej planecie nie było miejsca dla youtubera nie potrafiącego docenić Star Wars i teraz ja go zastąpię, skoro wysłaliśmy go na Dagobah. :D
Szkoda że spin-off 'ów nie obejrzałeś, bo one są najlepszymi filmami star wars. "Łotr 1" po prostu uwielbiam.
18:50 w star wars wszystko jest (na swój sposób) logiczne wytłumaczenie, wujek Palpi był na tyle potężny w mocy, że do perfekcji opanował sztukę kamuflażu i panowania nad swoimi emocjami. Uniwersum sw jest baaaaardzo duże i każdy wątek, każdy przedmiot, miejsce dosłownie wszystko jest szczegółowo opisane, są całe wikipedie star warswoe przykładowo wookiepedia ma prawie 200 tyś stron tekstu, ba nawet instnieje sporo kanałów na yt które dogłębnie opowiadają o dosłownie wszystkim. Filmy to tylko ułamek i to paradoksalnie najgorszy, szczerze podobała mi się jedynie zemsta sitów i rogue one, ten drugi zdecydowanie warty obejrzenia bo to kawał niezłego widowiska moim zdaniem przynajmniej :) nie wspominając już o serialach, które oglądałem z bananem na twarzy.
Komedia Star Wars polega na tym, że często to filmy są najgorszym elementem tego uniwersum. Serial The Clone Wars mocno ratuje pierwsze trzy części
To co opisujesz od pierwszego zdania to dorabianie ideologii do faktów. Maskowanie dziur kolejnymi bzdurami.
@@OzziemandiasPL jeśli całe uniwesum jest bzdurą to czym je uzupełnić jak nie bzdurami? Czy nie na tym polega stworzenie całego fikcyjnego uniwesum? Na tworzeniu jak najbardziej szczegółowej i szczelnej siatki historycznej? To właśnie dzięki temu maskowaniu bziur star warsy są tak niezwykłym i autentycznym uniwersum. Istnieje nawet specjalny dział w disneyu do pilnowania by każda nowa książka, film itd. były zgodne z kanonem. To że w fimach jest tych diur tak wiele, że po obejrzeniu takiej nowej trylogii zostajemy z 1000 pytań to już co innego, ważne że na każde z tych 1000 pytań istnieje odpowiedź, a przynajmniej na te, na które odpowiedź jest wskazana bo zostawienie kilku wątków nie wyjaśnionych ma swoje plusy :)
@Indrick Boreale nooooo jak oglądałem ep.3 to mnie cały wątek zdrady klonów jakoś nie wzruszył, ale w wojnach klonów to zdecydowanie co innego. Całe 7 sezonów budowania relacji między klonami a jedi by w ostatnim odcinku usłyszeć execute order 66 i zobaczyć jak rex bez skrupułów strzela do ahsoki. Uświadomiłem sobie wtedy, że cały plan Palpiego był po prostu genialny, ale w filmach tego tak nie widać ;)
Mówisz że brak logiki w starszych częściach a najnowsze się najbardziej podobały XD przecież one nie mają za grosz logiki
Nie wiem jak można było dać tak niską ocenę Imperium Kontratakuje, mimo że to były najlepsze Gwiezdne Wojny do dnia dzisiejszego. IV-ka była mocno przeciętna, a już końcowa walka wygląda komicznie na tle póxniejszych części. Za to VI-ka już zaczynała pokazywac Yodą i tymi miśkami do jakiej grupy wiekowej Lucas zamierza pchnąć tą serię.
I-ka nuda poza wyścigami i pojedynkiem z Darhem Maulem
II i III oceniam porównywalnie, i w sumie po V-ce moje ulubione części. Mniej pieprzenia o niczym a byłoby już bardzo dobrze.
VII to wiadomo ,,jedziemy na sentymencie'' i w sumie nawet częściowo to wyszło
VIII i IX to już festiwal cringu i żenady i nie wiem komu może się to podobać (a raczej wiem, grupie docelowej 13-17 lat)
Ja już jestem na to za stary, te spin-offy kompletnie mnie nie bawiły, tak samo jak seriale. Dla mnie marka już nie istnieje
trochę dałeś za dużą liczbę wieku docelowego 8 i 9 części
Dlaczego 5 jest tak nisko? Bo zdecydowanie nic się w niej nie dzieje. Jedyne ważne wydarzenie które przeciętny fan (który nie jest zaślepiony nostalgią, nie mówię też że ty jesteś zaślepiony) to walka Dartha Vadera i Luke'a i wyznanie antagonisty co do pochodzenia Luke'a... Film był całościowo tak nudny że nawet nie wiem czy Luke na planete na której przybywał Yoda przyleciał w V czy VI części. I wiem że może to zostać odebrane jako ignorancja ale no ku*wa... Ten film jest tak nudny i ciężki do zapamiętania. W czwórce pomimo złego zestarzenia da się coś zapamiętać nie będąc zażartym fanem serii
Last Jedi to jedyny oryginalny film w całej serii. Oczywiście nie licząc spin-offów, bo wtedy do listy dojdzie Rogue One i nawet Solo. Tak, jak ktoś ostatnio powiedział, że wszystkie Star Warsy są takie same i miał rację. Oryginalna trylogia jest wychwalana chyba tylko z sentymentu a Imperium Kontratakuje za wielki plot twist na końcu, który przy oglądaniu całej trylogii bez znajomości prequeli, jest wepchnięty na siłę, żeby było czym widza zaskoczyć. Mroczne Widmo i Atak Klonów to była próba zrobienia czegoś nowego, ale poszli za daleko i wyszły filmy polityczne, nudne. Zemsta Sithów i The Rise of Skywalker to po prostu blockbusterowe, epickie zakończenia sagi, nie licząc wielkiej głupoty, jaką było zmartwychwstanie Palpatine'a, czy zrobienie z Lei cyborga, żeby w jakiś sposób uhonorować zmarłą aktorkę, reszta stoi na dobrym poziomie tego, jaki miał być film. A Przebudzenie Mocy to idealne rozpoczęcie nowej, epickiej trylogii po latach, na tle reszty najlepsze otwarcie.
P.S. Jeśli coś Ci się nie podoba, to nie musisz od razu mówić "bo jestem za stary, za dojrzały na to, to jest robione dla głupich dzieci". Nie wszystko jest robione dla Ciebie, bo wtedy wszystko by było takie same, właśnie jak oryginalna trylogia, którą tak zachwalasz
Imo 8 jeszcze ujdzie i jednak jest znacznie lepsza niż 9
@@zecikk_5651 zgadza się - epizod piąty nie ma fabuły. Nie ma rozwinięcia, momentu kulminacyjnego i rozwiązania. Ten film sam w sobie, w oderwaniu go od reszty tej serii, jest absolutnie o niczym.
Szanuje za odwagę, oraz umieszczenie Zemsty Sithów najwyżej.
A mi się podoba śmierć Lucka.
I że został pustelnikiem.
I nie. Zielone mleko mnie nie brzydzi.
I w ogóle, jego występ w ósmej części, jest dla mnie najlepszy.
A na końcu, kozak w akcji.
Lubię ósemkę.
No może po za lataniem Lei w kosmosie.
To było głupie. I się prosi o memy. ;-)
Po za tym nie było tak źle.
Jako długoletni fan daje łapkę w górę, opina bardzo dobra i zrozumiała, widzę że dużo już osób wytłumaczyło jak Palpi się chował przed Jedi dlatego nie ma co tłumaczyć ale można poruszyć kwestie "dzieci" imperatora, a więc nie miał dzieci xD ojciec Rey był jego klonem który nie był czuły na moc tak jak Sith chciał więc go po prostu się pozbył w późniejszych latach ale córka, którą zdążył zrobić już okazała się być czuła na moc. Teraz czas na seriale Wojny Klonów tam Anakin jest super rozbudowany nie aż tak irytujący jak w Ataku Klonów i cała historia jest super napisana a tak że pojawienie i wprowadzenie Maula jest świetne i ta postać dzięki temu zyskała niesamowite pole popisu (No cóż ulubiony Sith i postać w SW) a za to jak chcesz zobaczyć prawdziwą potęgę Vadera ogl Kenobiego, Łotra Jeden i Rebeliantów tam jest Vader o którym każdy fan marzył i którego w końcu dostaliśmy😁 pozdrawiam 😂
No i Ahsoka bro! Postać która przeszła niesamowitą drogę i jak dla mnie jest jednym z najciekawszych Jedi w uniwersum. Oby serial jej nie zaorał jak Kenobiego lol. Przypuszczam, że Filoni na to nie pozwoli.
Najlepszą cześcią Star Wars jest zdecydowanie Rogue One: A Star Wars Story
tak
Dość oryginalna opinia xD
Najnudniejszy film we wszechświecie
@@ObnoxiusBrat Zmarnowany potencjał... Mogłeś napisać: "Najnudniejszy film w odległej galaktyce"
Heretycy są wszędzie 😁Na szczęście Nikt Nie Spodziewa Się Hiszpańskiej Inkwizycji 😁
Nie tylko hiszpańskiej
@@w_tango_z_ogorkami th-cam.com/video/SxJASsVRRpQ/w-d-xo.html
Proponuję żebyś zabrał się teraz za recenzje filmów Charliego Chaplina;) i może też porównał do jakieś komedii z 2019-2020. Naprawdę jesteś idealnym przykładem jak można źle rozumieć czym dla całej kinematografii były Gwiezdne Wojny… i jak wielopokoleniowe jest to doświadczenie:) I na miłość boska porównania do Avengers? Co do dialogów nie trzeba być Qentinem, żeby wiedzieć coś jest nie halo, ale z 2 strony 80% polskich filmów i seriali stoi na jeszcze gorszym poziome nawet w nowych produkcjach. Tak jak filmy Almodovara nie są dla każdego tak samo Star Wars ma swoją publikę do której najwyraźniej nie pasujesz… fyi też starałem się być obiektywny;) pozdrawiam.
Brawo....
10:55 tu się zorientowałam, że to parodia xD
Edit: dobra, tak na poważnie. Wypunktuje ci kilka rzeczy, które przeoczyłeś, niezależnie od opinii.
1. Anakin źle zagrany, bo ilekroć staje się jakkolwiek wiarygodny, psuje to jakimś głupim tekstem - to kwestia scenariusza, a nie aktora, aktor był spoko.
2. Błyskawiczny i niedokończony trening Luke'a - on nie został mistrzem, Vader pokonał go w pierwszej walce, w starciu z imperatorem omal nie przeszedł na ciemną stronę i uratowała go praktycznie tylko duma, nie trening, a potem jako nowy przywódca zakonu zawiódł na całej linii. Ignorujesz też fakt, że Luke po niedokończonym, ale jednak trochę odbytym treningu przegrywa z Vaderem, a Rey bez żadnego treningu, pierwszy raz mając w ręce miecz świetlny, pokonuje Kylo Rena.
3. Trzecia trylogia jako najbardziej trzymająca się kupy - trzecia trylogia ignoruje cały dorobek pozafilmowy gwiezdnych wojen, w zamiast oferując nam dosyć średnią historię opartą na nawiązaniach do oryginalnej trylogii, odrzuca Korridan i wprowadza motyw leczenia mocą, który jest zupełnie bez sensu, jak się spojrzy na wcześniejsze filmy.
Pragne przypomniec o tym ze nowa nadzieja zostala wypuszczona w czasach kiedy takie płaskie wątki, żarty tego typu, takie przedstawianie postaci, takie tempo akcji byly normalne i dlatego trudno sie to oglada teraz.
Zrób film z recenzją/oceną filmów Łotr I, Solo. Tak subiektywnie z mojej perspektywy jako długoletniego fana i fanatyka gwiezdnych wojen zarówno filmów i seriali. to Łotr I jest filmem według mnie świetnym odmiennie od filmu solo, ale chętnie zobaczę twoje ,,świeże spojrzenie'' na to. Rób więcej materiałów o filmach, ale przede wszystkim o serialach star wars-owych
Na pewno polecam obejrzeć serial Obi-Wan Kenobi, gdzie Vader jest taki jaki powinien być. Brutalny i złowrogi.
Ja osobiście najlepiej oceniam trylogię prequeli, a wątek Padme i Anakina za najlepsze co spotkało Star Wars (problemy psychologiczne to dla mnie obowiązek w filmach zamiast oklepanej akcji). Dla czego Jedi nie wyczuli mocy Sitha? Na kanałach znawców Star Wars, którzy łykają także książki i komiksy istnieją takie wytłumaczenia, jednym z nich jest to, że Jedi stali się po prostu nieuważni i pyszni, zatracili się w dawnej chwale, druga kwestia to podobno jakieś artefakty ciemnej mocy pod świątynią Jedi, które emanowały ciemną energią delikatnie, ale przez tysiące lat, sprawiając, że Jedi zatracili zdolność widzenia ciemnej mocy. Takich wyjaśnień było wiele.
Ja osobiście wolałbym w SW więcej kwestii filozoficznych i psychologicznych. Co do najstarszej trylogii, też uważam, że jest najgorsza, ludzie ją lubią chyba tylko przez nostalgię, fabuła jest płytka, ale uważam, że jest płytka też w trylogii disneya. Słabo poprowadzony wątek problemów psychologicznych Kylo, w przeciwieństwie do Anakina, który z jednej strony z rozentuzjazmowanego, ale jednak sympatycznego chłopaka stał się potworem i jak to sam powiedziałeś "maszyną", w którym pozostała tylko namiastka z człowieka jakim był, namiastka skryta gdzieś głęboko i wyparta.
Psychologicznie rzecz biorąc można powiedzieć, że Vader to jungowski cień Anakina, który przejął kontrolę nad psychiką. Wystarczy spojrzeć na to:
Anakin = emocje, entuzjazm, pogoń za przygodami i marzeniami, łamanie zasad
Vader = logika, posłuszeństwo
Co do Rey i jej mocy - ona jest driadą mocy z Kylo, więc potrafi to co on - tak tłumaczy to disney.
Dla tego tak szybko i jakby znikąd zdobywała umiejętności.
Trylogia prequeli jest dla mnie najciekawsza, raz za sprawą Anakina i Padme ich wątek romantyczny mnie zawsze mocno poruszał, ale to słabość subiektywna, drugą kwestią jest to, że mogliśmy więcej się dowiedzieć o filozofii Jedi, tego jak bardzo jest niedoj****a w stylu: współczuj, ale nie miej emocji (serio?), albo rób dla innych, a nie dla siebie (jak możesz pomagać innym nie zadbawszy najpierw o siebie?). Prawde mówiąc Jedi, którzy zmieniali strony było mnóstwo, czemu? A to za sprawą prób wypierania tego co ludzkie - uczuć. Jak dla mnie jedyna dobra strona mocy to ta zwana szarą. Logika i emocje, indywidualizm i kolektywizm. Innymi słowy - balans.
Zresztą już wiadomo, że pierwsi Jedi w istocie byli tym, co dziś zwiemy szarymi Jedi - i to ukazuje przecież malowidło w najnowszej trylogii.
p.s. We mnie Kylo nie budził grozy, odkąd zdjął hełm i zobaczyłem jak wygląda. Zaśmiałem się wtedy. Nie żebym chciał pocisnąć anatomię twarzy aktora... no ale... jest ona przeciwieństwem słowa "przerażająca" i to mnie totalnie rozbawiło i nie oglądałem tego po raz pierwszy sam, i osobą, z którą to oglądałem zaśmiała się w tym samym momencie. Poza tym Kylon w filmie jest dla mnie raczej żałosny, a nie przerażający.
p.s.2 Warto wspomnieć o serialu animowanym Wojny Klonów, ludzie to wychwalają, a ja odpuściłem po 2 sezonach, nudne jak flaki z olejem, cały czas nic tylko walczą. I naprawdę były odcinki ciekawe, ale zazwyczaj na jeden ciekawy odcinek przypadało 5, gdzie były same walki praktycznie i 1 minuta dialogu na 20minutowy odcinek.
Kolejny który nie dotrwał do 3 sezonu i powrotu jebanego Maula i mówi że wojny klonów są słabe
@@aven7gg213 Jak pierwsze 2 są słabe nie zachęcają do oglądania reszty, to oczywiste.
Im dalej w las tym ciężej przebrnąć przez te pierwsze sezony i połowę odcinków mam ochotę przewijać.
Serio, aurot wygląda w 14:15 jak ktoś komuś fan starych Star Wars spuścił łomot, a makijażysta robił, co mógł, ale bił Arasz.
Zdziwiłem się że Aleksy dopiero rozpoznał Sidiousa w Operze. Przecież ten długi nos, i głos jest tak charakterystyczny że jego nie dało się nie rozpoznać.
Koleś jest głupszy niż na jakiego wygląda....
Palpatine był po prostu tak potężny (w tym okresie tj okresie z prequeli), że umiał ukryć się w Mocy i dlatego inni, wrażliwi na Moc nie wyczuwali u niego tego, że jest tym, kogo tak długo szukali. Zło bywa bardzo zwodnicze. Powiem Ci, że choć mi najbardziej podobają się prequele to w sumie z wieloma zarzutami pod ich adresem sie zgadzam. Mi również najbardziej podoba się Zemsta Sihtów.
Jak dla mnie zbyt dobrze oceniłeś najnowszą trylogie. Szczególnie w 9 części dużo było głupotek jak zabieranie sobie rzeczy na odległość czy niesamowite wskrzeszenie głównego złego. Osobiście chyba najbardziej lubię trylogie prequeli ze względu na przemiane Anakina i zwykłą ciekawość dlaczego Jedi upadli, a ciemna strona zdominowała galaktyke.
W ogóle mógłbyś zrobić z tego serię - oglądasz po raz pierwszy wielkie klasyki i oceniasz, jak się bronią bez nostalgii. Pytanie tylko, ile masz takich zaległości ;).